Vous êtes sur la page 1sur 251

Bellona SA prowadzi sprzedaż wysyłkową swoich książek

za zaliczeniem pocztowym z rabatem do 20 procent od ceny


detalicznej.
Nasz adres:
Bellona SA
ul. Grzybowska 77
00-844 Warszawa
Dział Wysyłki tel.: 022 457 03 06, 022 652 27 01
fax 022 620 42 71
Internet: www.bellona.pl
e-mail: biuro@bellona.pl
www.ksiegarnia.bellona.pl

Opracowanie graficzne serii: Jerzy Kępkiewicz


Ilustracja na okładce: Daniel Rudnicki
Redaktor prowadzący: Kornelia Kompanowska
Redaktor merytoryczny: Monika Baczyńska
Korektor: Teresa Kępa

© Copyright by Michał Klimecki, Warszawa 2008


© Copyright by Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2008

ISBN 978-83-11-11348-0
HISTORYCZNE BITWY

MICHAŁ KLIMECKI

PEKIN-SZANGHAJ
-NANKIN 1937-1945
WSTĘP

Dla Europejczyków II wojna światowa rozpoczęła się


o świcie 1 września 1939 r. atakiem Niemiec na Polskę.
Trwała niemal sześć lat, do maja 1945 r., i przyniosła
z sobą niewyobrażalne wcześniej bestialstwo. Towarzyszące
jej holocaust, masowe mordy, niewolnicza praca podbitych,
niszczenie całych miast i wsi oraz dorobku kulturalnego
wielu pokoleń, a także rabunki na ogromną skalę zaprze­
czały przekonaniu o wysokim, osiągniętym przez wieki
postępie cywilizacyjnym, łagodzącym brutalność działań
militarnych. Kapitulacja Niemiec i Włoch przyniosła nie
tylko pokój, lecz także rozrachunek z tymi, którzy rozpętali
wojnę, a przede wszystkim otworzyła kolejny etap po­
szukiwań środków mających zapobiec wybuchowi następ­
nego kataklizmu.
Europejczycy, z szacunkiem pochyleni nad tragedią
milionów mieszkańców swojego kontynentu, z satysfakcją
przyjęli pokonanie Japonii i wygaśnięcie działań wojen­
nych na Dalekim Wschodzie. Większość jednak nie do­
strzegała, że mieszkańcy Chin okropieństwa związane
z działaniami obcych wojsk i administracji okupacyjnej
poznali już na początku lat trzydziestych. Dla miesz­
kańców Państwa Środka wojna z zewnętrznym agresorem
toczyła się kilkanaście lat. Nawet kapitulacja Japonii nie
przyniosła Chinom pokoju i nie pozwoliła na podjęcie
odbudowy kraju. Teraz z całą siłą rozgorzała wojna
domowa. Przeciwnikami stały się armie Kuomintangu
(Ludowa Partia Narodowa), kierowane przez generalis­
simusa Czang Kaj-szeka, oraz Komunistycznej Partii Chin,
na której czele stał przewodniczący Mao Zedong.
Pierwszym krokiem Japonii okazało się zajęcie w 1931 r.
północno-wschodniej części Chin, noszącej historyczną
nazwę Mandżuria, i proklamowanie w 1932 r. na tym
obszarze państwa Mandżukuo. Zostało ono uznane przez
niektóre podmioty środowiska międzynarodowego, w tym
także oficjalnie przez Polskę. W 1937 r. Japończycy
rozpoczęli inwazję na pozostałe tereny Chin, dążąc do
opanowania wybrzeża, a następnie niektórych prowincji
leżących w głębi kraju. W trakcie walki i później na
zajętych terenach dopuszczali się bestialstw wobec jeńców
i ludności cywilnej. W ich wyniku nie tylko zupełnej
dewastacji uległy rozległe obszary, lecz także straciło życie
wiele milionów ludzi. Japońscy żołnierze, dokonujący
zabójstw i innych przestępstw na ludności cywilnej, wierzyli
w doskonałość swojego władcy i państwa, swoją cywiliza­
cyjną wyższość i prawo do bezwzględnego traktowania
Chińczyków oraz byli przekonani o niemal zupełnej bez­
karności.
W naszej literaturze historycznej chińsko-japoński kon­
flikt z lat 1937-1945 nie został zbyt dokładnie opisany.
Także dzieje Chin z pierwszej połowy XX w. zaintereso­
wały stosunkowo nieliczną grupę badaczy. Wydarzenia
mające miejsce na kontynencie azjatyckim w okresie
poprzedzającym II wojnę światową i w jej trakcie pozostają
w cieniu walk toczonych w Birmie, na Malajach i o Sin­
gapur, a przede wszystkim wielkich operacji i bitew
rozgrywających się na Pacyfiku oraz położonych na nim
archipelagach i wyspach. I trudno się temu nawet dzisiaj
dziwić. Amerykańskich i europejskich historyków, pisa­
rzy, a za nimi czytelników, interesują przede wszystkim
te wydarzenia, w których uczestniczyli żołnierze ich sił
zbrojnych, niekiedy najbliżsi, ich dziadowie i ojcowie.
Takie nastawienie do przeszłości ma przynajmniej jeszcze
jedno źródło. Przyzwyczailiśmy się do przekonania, że
historia do czasu okresu dekolonizacji, tj. przełomu lat
pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, biegła pod dyktando
naszych aspiracji, odkryć, idei i rozwiązań społecznych.
Przy takim założeniu jej ośrodkiem miał być świat
euroatlantycki — Europa i Stany Zjednoczone. Aktyw­
ność ludów i narodów Afryki, Azji i Oceanii, ich
dokonania na płaszczyźnie nauki i sztuki co najwyżej
poznawaliśmy w muzeach i salach wystawienniczych
lub dzięki wyspecjalizowanym periodykom naukowym,
docierającym do niewielkiej grupy badaczy. W drugiej
połowie XIX w. i pierwszych dekadach XX w. wielkie
konflikty zbrojne zmieniające mapę Azji zauważano
i komentowano przede wszystkim wówczas, gdy mogły
wpłynąć na rywalizację i stan posiadania wielkich mo­
carstw europejskich oraz Stanów Zjednoczonych. Taki
sposób postrzegania historii stopniowo i powoli zmieniało
osiągnięcie mocarstwowej pozycji przez Japonię i, od
niedawna, Chińską Republikę Ludową. Społeczeństwo
współczesnych Chin z ogromną wrażliwością reaguje na
wszystkie przejawy pomniejszania roli swojego dorobku
w historiografii innych państw, a także bagatelizowania
czy zniekształcania tragicznych doświadczeń pokolenia
żyjącego pod japońską okupacją.
Niniejsza praca jest tylko popularnonaukowym, pierw­
szym w naszym języku, opracowaniem konfliktu chińsko-
-japońskiego z lat 1931-1945. Powstała na podstawie
materiałów wydanych drukiem. Ich wykaz (zawierający
wyłącznie prace cytowane) znajduje się na końcu książki.
Autor pragnie w tym miejscu zaznaczyć, że wiele zawdzięcza
publikacjom m.in. Andrzeja Bartnickiego, Zbigniewa Fli-
sowskiego, Edwarda Kajdańskiego, Patrycji Niedbalskiej-
-Asano, Witolda Rodzińskiego, Romana Sławińskiego,
Jacka Solarza i Antoniego Wolnego.
Na zakończenie jedna uwaga. Dużym problemem dla
autora okazał się zapis japońskich i chińskich imion
i nazwisk oraz nazw miejscowości. W tej książce przyjęto
zapis stosowany we współczesnej literaturze naukowej
wydawanej w języku polskim.
PRZECIWNICY

Chiny, nazywane Państwem Środka, od zawsze pobudzały


wyobraźnię Europejczyków i swoich sąsiadów. Fascyno­
wały długą historią, bogatą kulturą, zróżnicowanym krajob­
razem i bogactwami naturalnymi, a także niedostępnością
dla obcych. Przez setki lat umiejętnie strzegły swoich
granic i tylko nieliczni dyplomaci, podróżnicy i kupcy
uzyskiwali prawo do odwiedzenia stolicy i obszarów
położonych w głębi cesarstwa. Dopiero przegrana z Wielką
Brytanią pierwsza wojna opiumowa spowodowała pod­
pisanie w Nankinie w 1842 r. traktatu, który otwierał dla
międzynarodowego handlu pięć chińskich portów, przeka­
zywał zwycięzcy Hongkong i zobowiązywał Chiny do
zapłacenia wysokiego odszkodowania w srebrze. Wojna
opiumowa przede wszystkim uświadomiła m.in. Wielkiej
Brytanii, Francji, Rosji, Niemcom, Stanom Zjednoczonym
i w końcu Japonii słabość chińskiego cesarstwa. Kolejnymi
zbrojnymi i dyplomatycznymi interwencjami, kończącymi
się tzw. nierównoprawnymi traktatami, mocarstwa europej­
skie, a za nimi Japonia, wymuszały przywileje polityczne
i ekonomiczne, zajmowały fragmenty terytoriów i pobierały
kontrybucje. Układy zawarte przez Chińczyków w 1858 r.
w Tianjinie i w 1860 r. w Pekinie zmuszały ich do
zaakceptowania na swoim terytorium cudzoziemców, ich
idei, sposobu bycia oraz towarów, przed czym bronili się
przez wiele wieków1. Wskutek, między innymi, zniesienia
barier celnych dla obcych wyrobów i utrzymania różnorod­
nych taryf dla wyrobów własnych, uczynili rodzimą produk­
cję w wielu dziedzinach nieopłacalną. Zrujnowało to
miliony rodzimych producentów i zachwiało przekonaniem
Chińczyków o sprawności własnego państwa, w tym jego
aparatu urzędniczego i wojska. Bardzo dokuczliwe okazało
się samo zachowanie zamorskich przybyszów, wśród któ­
rych przeważali nie intelektualiści czy wyrafinowani dyp­
lomaci, ale kupcy, bankierzy i bezwzględni awanturnicy,
zamierzający się szybko wzbogacić. Do lokalnych obycza­
jów i norm postępowania odnosili się oni z otwartą pogardą
i wrogością. Bardzo często łamali miejscowe prawo nie
tyle z powodu jego nieznajomości, ile kierowani poczuciem
bezkarności. Zgodnie z zawartymi przez Chiny traktatami
nie podlegali bowiem miejscowemu wymiarowi sprawied­
liwości. Za czyny nawet o jednoznacznie kryminalnym
charakterze mogli być osądzeni jedynie według prawa
i sędziów własnego kraju. Przy tym chętnie posługiwali się
w kontaktach z chińskimi urzędnikami przekupstwem,
a gdy to było niemożliwe lub wydawało się nieopłacalne
— groźbami i odwołaniami do swoich dyplomatów. Nie
cofali się nawet przed sprowokowaniem interwencji od­
działów wojskowych swoich państw.
Europejskie mocarstwa, zmierzając do przekształcenia
Chin w półkolonię, ostro z sobą rywalizowały, dążąc do
zajęcia uprzywilejowanej pozycji, ale też potrafiły lojalnie
współpracować w momentach oporu Chińczyków. W prze­
ciwieństwie do Europejczyków i Japończyków, Stany
Zjednoczone prowadziły tzw. politykę otwartych drzwi.
1 Szerzej W. O l s z e w s k i , Chiny pod rządami Mandżurów. „ Wywa­
żanie bram” Chin przez obce mocarstwa, w: Nowożytna historia Chin,
red. R. Sławiński, Kraków 2005, s. 23-26.
Nie interweniowały zbrojnie i nie domagały się ustępstw
terytorialnych ani specjalnych koncesji tylko dla siebie. Ich
cele dobrze precyzowała nota sekretarza stanu Johna Haya2
z 6 września 1899 r., skierowana do mocarstw penetrujących
Cesarstwo Chińskie. Znajdowały się w niej postulaty
poszanowania interesów innych państw, unikania dys­
kryminacji handlowej i utrzymywania równych stawek
celnych w już posiadanych strefach wpływów. Jednocześnie
Amerykanie uznali traktaty nierównoprawne za obowiązu­
jące Chiny. Jednak sankcjonowali zmiany, w tym terytorial­
ne, jakie zaszły w wyniku działań europejskich i japońskich.
Na przełomie XIX i XX w. Chiny obejmowały swoimi
granicami ok. 11 138 tys. km2, a w 1925 r. już tylko 8350
tys. km2. W połowie lat dwudziestych XX w. zamieszkiwało
je ok. 485 500 tys. ludzi.
Ogromnemu zainteresowaniu Europejczyków i Amery­
kanów chińską sztuką i rzemiosłem w XIX w. towarzyszyło
jeszcze inne zjawisko. Była to pogarda dla samych miesz­
kańców kraju. Odwiedzający Chiny spotykali się z pysz­
nymi, zarozumiałymi i skorumpowanymi arystokratami,
równie skorumpowaną — i to na wszystkich szczeblach
— biurokracją oraz nieudolnymi wojskowymi. Przedstawi­
ciele tych grup społecznych, wykształceni w tradycyjnych
chińskich dyscyplinach naukowych i umiejętnościach, bu­
dzili też niechęć swoją niczym nieuprawnioną, jak się
wydawało zamorskim przybyszom, wiarą w doskonałość
swojego świata i ledwie skrywaną wrogością do innych
cywilizacji i kultur. Europejscy i amerykańscy dyplomaci,
podróżnicy, kupcy, przemysłowcy i bankierzy chętnie
oceniali penetrowany przez siebie kraj jako zdegenerowany
i biedny, będący tylko karykaturalnym odbiciem dawnej
świetności. Nie budziły ich szacunku miliony zapracowa­
nych i żyjących w ubóstwie chłopów. Natomiast niemal nie
2 J.M. Hay (1838-1905), amerykański polityk, dyplomata, prawnik
i dziennikarz.
dostrzegali nowych warstw społecznych, które tworzyły
powstające pod koniec XIX w. inteligencja i burżuazja,
zainteresowane zmianami zachodzącymi w zachodnim
świecie. Wielu przedstawicieli tych dwóch warstw zdobyło
wiedzę i doświadczenie zawodowe podczas wieloletniego
pobytu poza granicami ojczyzny, przede wszystkim w Ja­
ponii, Europie i Stanach Zjednoczonych.
Cesarstwo było krajem o skostniałej strukturze społecznej,
gospodarczo zacofanym, rolniczym, feudalnym i niemal
pozbawionym przemysłu. Z rolnictwa utrzymywało się ok.
80% ludności. Aż 70% chłopów utrzymywało się z niewiel­
kich skrawków ziemi lub było robotnikami rolnymi. Tylko
10% mieszkańców wsi należało do warstw obszamiczych
i grupy zamożnych gospodarzy3. Bardzo trudnej sytuacji
większości Chińczyków nie zmieniał powstający przemysł.
W latach 1873-1911 wybudowano, głównie na wybrzeżu,
z udziałem kapitału zagranicznego, jedynie 521 przedsię­
biorstw przemysłowych. Aż 193 z nich to zakłady włókien­
nicze, a 100 — zakłady przemysłu spożywczego. Wyzysk
pracowników fizycznych osiągnął wręcz niewyobrażalne
rozmiary. Dzień pracy wynosił od 12 do 17 godzin.
Chętnie, również do prac wymagających siły i sprawności
fizycznej, zatrudniano kobiety i dzieci. W zakładach
bawełnianych 55% pracowników stanowiły właśnie kobiety,
a 8% dzieci4. Dyscyplinę utrzymywano m.in. biciem
i zamykaniem w prywatnych więzieniach. Płace, jakie
otrzymywali chińscy robotnicy, były głodowe, niepozwala-
jące na zaspokojenie nawet najpilniejszych potrzeb dnia
codziennego. Olbrzymie zyski cudzoziemskich i rodzimych
inwestorów nie miały wpływu na finansową kondycję
państwa. Z niewielkich podatków potrącano sumy na spłatę
3 W latach dwudziestych XX w. Chiny zamieszkiwało od 430 do
480 min ludzi. W. R o d z i ń s k i , Chiny w ogniu. Rewolucja w latach
1925-1927, Wrocław-Warszawa-Kraków 1983, s. 3.
4 Ibidem, s. 10.
udzielanych cesarstwu pożyczek, potrzeby dworu, a nawet
na łapówki dla lokalnych urzędników i wojskowych. Nic
już nie pozostawało na modernizację państwa.
Podejmowane przez jednostki próby reform cesarstwa
przynosiły — na skutek wrogości dworu i rozbudowanej
biurokracji, a także zachowawczych postaw większości
społeczeństwa — jedynie bolesne porażki. Najpoważniejszą
z reform opracował i zaproponował, po przegranej przez
Chiny wojnie z Japonią, pochodzący z arystokratycznej
rodziny myśliciel i polityk Kang Youwei5. Po wielu
trudnościach udało mu się uzyskać w 1898 r. dostęp do
cesarza Guangxu6 z dynastii Qing7 oraz wzbudzić jego
zainteresowanie i aprobatę. 11 czerwca 1898 r. władca
zapowiedział przeprowadzenie głębokich instytucjonalnych
reform. W ciągu 103 dni cesarz wydał czterdzieści dek­
retów, m.in. powołujących nowe ministerstwa, chroniących
rodzimy kapitał i zakłady przemysłowe oraz tworzących
podstawy do konstrukcji systemu nowoczesnych, w tym
zawodowych, szkół8. W odpowiedzi ambitna, pozbawiona
skrupułów cesarzowa wdowa Cixi9 przeprowadziła 21 wrze­
śnia udany przewrót pałacowy. Cesarz został osadzony
w areszcie domowym, a już wydane dekrety — anulowane.
5 Kang Youwei (1858-1927), arystokrata, myśliciel i polityk. W 1898 r.

założy! pierwszą nowoczesną chińską partię Stowarzyszenie Ratowania


Ojczyzny. W 1. 1898-1914 na emigracji. Po powrocie przeciwnik
restauracji monarchii i Sun Yatsena. Autor m.in. poematów.
6 Guangxu (1871-1908), cesarz i siostrzeniec cesarzowej wdowy Cixi,
panował w 1. 1874-1908, po 1898 r. pozbawiony władzy.
7 Qing, pochodzenia mandżurskiego, ostatnia dynastia chińska panująca

w 1. 1644-1911, założona w wyniku podboju Chin przez Mandżurów.


8 Szerzej K. T o m a l a , Próby modernizacji gospodarki chińskiej za
Mandżurów. Blaski i cienie modernizacji pod wpływem Zachodu, w:
Nowożytna historia..., s. 46-50.
9 Cixi (1834—1908), żona cesarza Xiangfenga zm. w 1862 r., oskarżana

o zamordowanie w 1874 r. swojego syna cesarza Tongzhi, bezwzględna,


rujnująca państwo swoimi zachciankami, przeciwniczka głębszych zmian
politycznych.
Pełnia władzy znalazła się w rękach Cixi i jej najbliższych
stronników, wśród których intryganctwem, okrucieństwami,
cynizmem i zachłannością wyróżniali się eunuchowie. Kilku
przywódców ruchu reformatorskiego stracono. Kang You­
wei uciekł do Japonii, dzięki czemu uniknął śmierci. Na
rozkaz Cixi zgładzono m.in. brata Kanga.
Klęską zakończyło się ludowe powstanie rozpoczęte
w 1899 r. w kontrolowanej przez Niemcy prowincji Shan­
dong (Szantung). Jego siłą napędową były tajne związki,
w których programach znalazło się usunięcie z Chin
wszystkich „diabłów cudzoziemskich” i zabicie Chińczy­
ków, którzy przyjęli chrzest. Jednym z takich związków
była „Pięść w imię sprawiedliwości i pokoju”10. To od
niego Europejczycy nadali działaniom swoich przeciwników
miano „powstania bokserów”. Początkowo powstańcy od­
nosili sukcesy i powiększali swoje szeregi. W połowie
czerwca 1900 r. zajęli Pekin, z wyjątkiem dzielnicy dyp­
lomatycznej, z determinacją bronionej przez drużyny ochro­
ny poselstw i ochotników. Wśród ofiar powstańców znalazł
się niemiecki dyplomata Clemens von Ketteler11. Poparcia
rewolcie udzieliła część chińskich dygnitarzy, którzy do­
strzegli w powstańczych przywódcach siłę zdolną do
pokonania „diabłów zamorskich”, a przy tym łatwą do
podporządkowania dworowi. Także przestraszona Cixi,
z braku sił zdolnych do przeciwstawienia się ruchowi,
nadała jego oddziałom status legalnych drużyn bojowych.
Znaleźli się i tacy wysocy urzędnicy i wyżsi dowódcy,
którzy pozostali na uboczu wydarzeń, licząc na to, że
powstańcy nie tylko pobiją obcokrajowców, lecz także
przede wszystkim osłabią lub nawet doprowadzą do upadku

10 O tajnych chińskich stowarzyszeniach i ich roli w dziejach nowożyt­

nych Chin zob. R. S ł a w i ń s k i , Tajne stowarzyszenia i Tajpingowie, w :


Nowożytna historia..., s . 5 3 i n .
11 C. von Ketteler (1853-1900), niemiecki poseł w Pekinie, zabity
na ulicy.
Cixi, czym stworzą podstawy do reform państwa lub
ułatwią im osobiste kariery. Do nich należał gen. Yuan
Shikai12, dowodzący w Shandongu dywizją żołnierzy (ok.
7 tys.), wyszkoloną przez Niemców.
Opanowanie przez powstańców stolicy i portu Tianjin,
jednego z otwartych dla cudzoziemców, przekonało mocar­
stwa o poważnym zagrożeniu ich interesów w Chinach.
Błyskawicznie zorganizowały więc armię ekspedycyjną
składającą się z kontyngentów wojskowych ośmiu państw:
Niemiec, Japonii, Francji (głównie Wietnamczycy), Austro-
-Węgier, Włoch, Rosji, Wielkiej Brytanii (głównie Hindusi)
i Stanów Zjednoczonych. Przy tej okazji niezręczną,
buńczuczną mową wsławił się cesarz Niemiec. Żegnając
jeden z oddziałów udających się do Chin, powiedział:
„Tępić bez pardonu, nie brać jeńców, kto wpadł w ręce
wam, ten niech ginie. Podobnie jak tysiąc lat temu pod
wodzą swojego króla Attyli Hunowie zostawili po sobie
imię, które po dziś dzień w podaniach i opowieściach
stwierdza ich wielkość, tak też imię Niemców w Chinach
będzie przez was wyniesione tak wysoko, aby i po upływie
tysiąca lat żaden Chińczyk nie ośmielił się nigdy więcej
spojrzeć krzywo na Niemca”13.
Nowocześnie wyposażone i dobrze dowodzone przez
brytyjskiego admirała oddziały ekspedycyjne surowo, nie­
kiedy wręcz okrutnie postępując wobec powstańców i lud­
ności cywilnej, uzyskały przewagę, rozbiwszy w kilkunastu
starciach wojska przeciwnika. Po zajęciu Pekinu żołnierze
splądrowali Zakazane Miasto, czyli cesarską dzielnicę
12 Yuan Shikai (1859-1916), chiński dowódca i polityk, zdradził plany

Kanga Youweia cesarzowej wdowie Cixi, jako prezydent Chin w 1912 r.


doprowadził do abdykacji cesarza, ogłosił się dyktatorem, planował
założenie nowej chińskiej dynastii cesarskiej. Zmarł w niewyjaśnionych
okolicznościach. Po jego śmierci Chiny rozpadły się na kilka obszarów
rządzonych przez wojskowych, tzw. militarystów.
13 Cyt. za A. B a r t n i c k i, Konflikty kolonialne 1869-1939, Warszawa

1971, s. 87-88.
z licznymi, bogato wyposażonymi pałacami i innymi
budowlami oraz parkami. Doszło też do licznych aktów
przemocy, w tym zabójstw i gwałtów na bezbronnych
mieszkańcach Pekinu. Bezcenne dzieła chińskich mist­
rzów trafiły do europejskich i amerykańskich muzeów
i prywatnych kolekcji lub zostały zniszczone. Cesarzowa
wdowa uciekła z pałacu w przebraniu wieśniaczki w towa­
rzystwie tylko kilku również przebranych dworzan. W ra­
bunku Pekinu nie uczestniczyli japońscy żołnierze. Nie
splamili się oni również znęcaniem nad bezbronnymi
cywilami.
Chiny zostały zmuszone do podpisania 7 września
1901 r. z obcymi mocarstwami porozumienia nazwanego
„protokołem końcowym”. Zobowiązały się w nim do
zapłacenia olbrzymiej kontrybucji w srebrze i ukarania
wszystkich stronników powstańców, także należących
do dworu, wyższych dowódców i wpływowych urzę­
dników. Protokół zabraniał również importu broni i san­
kcjonował pobyt cudzoziemskich wojsk na terenie ce­
sarstwa. Wprawdzie Cixi udało się zachować swoją
pozycję, ale wielu członków arystokratycznych rodzin,
generałów i urzędników zostało straconych lub popełniło
samobójstwo, w ten sposób unikając kaźni14. Zniena­
widzoną przez Chińczyków pamiątką po powstaniu stał
się wzniesiony w Pekinie olbrzymi łuk z białego ciosanego
kamienia. Przez jego dwa przejścia mogli swobodnie
przechodzić piesi, środkowym — przemieszczać się po­
jazdy. Na łuku umieszczono napis w języku chińskim,
niemieckim i po łacinie: „Z rozkazu cesarza Chin mo­
nument ten wzniesiono na cześć pamięci kawalera Orderu
Miłosierdzia, posła niemieckiego Kettelera, który
20 czerwca 1900 roku zginął w tym miejscu z ręki
14 E. K a j d a ń s k i , Chiny. Leksykon, Warszawa 2005, s. 194—195;
A. B a r t n i c k i , op.cit., s. 86-89; W. W o w c z u k, Nowe oblicze starej
tradycji. Chiny-Japonia, Kraków 2003, s. 65-68.
zabójcy. Tak zostaje upamiętnione imię Kettelera i gniew
cesarza z powodu takiego okrucieństwa”15.
Powstanie bokserów i, po jego upadku, niegodne za­
chowanie dworu, biorącego m.in. udział w farsie sądów
nad przywódcami, uczestnikami i zwolennikami powstań­
ców, nie tylko zniszczyły resztki szacunku dla cesarzowej
wdowy, lecz także mocno nadwątliły autorytet dynastii
Qing i samej instytucji monarchii. Nie mogło tego zmienić
wstąpienie na tron, po śmierci cesarza Guangxu w 1908 r.,
Pu Yi16. Podczas ceremonii intronizacji przestraszony malec
krzyczał, powtarzając jedno zdanie: „Nie podoba mi się tu,
chcę do domu! Nie podoba mi się tu, chcę do domu!”. Jego
zatroskany ojciec, brat zmarłego cesarza, uspokajał go
półgłosem: „Bądź cicho, to się zaraz skończy”. Po uroczys­
tościach dostojnicy w rozmowach prowadzonych między
sobą twierdzili, że słowa ojca i syna są złą wróżbą,
przepowiadającą dynastii i cesarzowi wielkie kłopoty17.
W imieniu małego chłopca rządzili skłóceni, intrygujący
przeciwko sobie mandżurscy książęta. Ich kontrola nad
prowincjami stawała się coraz bardziej iluzoryczna. O przy­
szłości ogromnych obszarów decydowali niczym już nie-
krępowani dowódcy, dysponujący sobie tylko wiernymi
armiami, i współpracujący z nimi miejscowi wysocy
urzędnicy. Chiny grabili i rozrywali nie tylko zamorscy
przybysze, lecz także lokalni nieformalni władcy, wcho­
dzący z sobą w różne nietrwałe sojusze. W całym kraju
wybuchały powstania i bunty ciemiężonej podatkami i bez­
prawiem ludności, zdesperowanych chłopów i biedaków.
Tylko niektóre były skierowane przeciwko obcokrajowcom.

15 W. S i d i c h m i e n o w, Ostatni cesarze Chin, Katowice 1990, s. 266.


16 Pu Yi (1906-1968), z dynastii Qing, cesarz Chin 1908-1912, cesarz
Mandżukuo 1934—1945, w ChRL m.in. więzień, następnie ogrodnik, autor
pamiętników, bohater filmu B. Bertolucciego Ostatni cesarz (1987).
17 Pu Yi, Ostatni cesarz. Autobiografia ostatniego cesarza Chin,
Kraków 2002, s. 29.
Równie znienawidzeni okazywali się lokalni urzędnicy,
wielcy posiadacze ziemscy i wojskowi.
Z sytuacji, w jakiej znalazły się Chiny, wyciągali wnioski
przywódcy i politycy formującej się nowoczesnej inteligen­
cji i burżuazji. Do najwybitniejszych postaci tego ruchu
należał Sun Yatsen18. Z różnorodnych organizacji stawiają­
cych sobie za cel zreformowanie państwa utworzył podczas
emigracji w Japonii w 1905 r. Ligę Związkową. Sfor­
mułował program nazwany „Trzema zasadami ludowymi”,
który okazał się atrakcyjny dla wielu przeciwników zmur­
szałej monarchii. Postulował w nim usunięcie dynastii
Qing, uważanej za obcą, bo mandżurskiego pochodzenia,
i przekształcenie państwa w demokratyczną republikę.
Ustrój miał zawierać również elementy socjalistyczne,
zapewniając chłopom dostęp do ziemi i chroniąc pracę
robotników. Sun Yatsen zamierzał zlikwidować wszystkie
przywileje obywateli obcych państw.
Przywódcy powstania, które wybuchło w październiku
1911 r., pozostawali pod wpływem Sun Yatsena i jego
programu. W pierwszej kolejności zamierzali obalić man­
dżurską dynastię i stworzyć podstawy do zjednoczenia
wszystkich Chińczyków bez względu na miejsce zamiesz­
kania, status społeczny i poglądy. Rewolucja rozprze­
strzeniała się na całym południowym obszarze cesarstwa.
Znaczną część jej oddziałów udało się zmienić w zdys­
cyplinowane, dobrze wyposażone i wyszkolone jednostki.
Niemałą w tym zasługę mieli dowódcy z armii rządowej,
przyłączający się ze swoimi żołnierzami do powstania,
oraz studenci i emigranci powracający do ojczyzny,
znający nowoczesne instytucje państwowe. 1 stycznia

18 Sun Yatsen (1866-1925), chiński mąż stanu, lekarz, współzałożyciel


w 1894 r. Związku Odrodzenia Chin, w 1905 r. Ligi Związkowej,
w 1912 r. Kuomintangu. Po powrocie z emigracji działał na rzecz
zjednoczenia Chin pod rządami Kuomintangu i nawiązał współpracę
z komunistami.
1912 r. w Nankinie proklamowano Republikę Chińską.
Jej pierwszym tymczasowym prezydentem został Sun
Yatsen. Republikański rząd zwrócił się do cesarza z apelem
o abdykację.
Mandżurscy książęta, przerażeni postępami powstania,
zdecydowali się na radykalne posunięcie. Z nominacji
cesarza na czele rządu i armii stanął jesienią 1911 r.
wyposażony w wielkie uprawnienia najambitniejszy z ge­
nerałów, posiadający dobrze wyszkoloną i wyposażoną
armię, Yuan Shikai. Szybko stało się widoczne, jak
bardzo książęta się pomylili. Ich nominat nawiązał kon­
takty z republikanami, a wśród nich z popularnym po­
litykiem Wang Jingweiem1". Już 12 lutego 1912 r. na­
czelny dowódca zmusił cesarza do abdykacji, zapewniając
mu bezpieczeństwo oraz zostawiając tytuł, wysokie do­
chody i zmniejszony dwór, a mandżurskiej arystokracji
— pensje. Władze republiki zobowiązały się również
do dokończenia budowy mauzoleum cesarza Guangxu
oraz składania ofiar w cesarskich nekropoliach i Świątyni
Przodków20. Swoje nowe miejsce w społeczeństwie trafnie
określił młodziutki cesarz: „Nazywam moje dzieciństwo
najdziwniejszym z dziwnych, ponieważ w czasach, kiedy
Chiny obwołano republiką, a ludzkość wkraczała w wiek
XX, ja nadal prowadziłem życie cesarza i wdychałem
kurz dziewiętnastego stulecia”21.
Jednocześnie Yuan Shikai wystąpił przeciwko Sun Yat-
senowi. Prezydent, nie chcąc wybuchu wojny domowej
i pogłębiania się antagonizmów między północnymi (monar-

19 Wang Jingwei (Ching-wei) (1883-1944), polityk, w 1938 r. jako


wiceprzewodniczący Kuoraintangu i przewodniczący Ludowej Rady
Politycznej podporządkował się Japończykom, w 1940 r. stanął na czele
projapońskiego rządu, zmarł w Japonii.
20 T. H a l i k , Reformatorzy i rewolucjoniści, w: Nowożytna historia...,
s. 109-111.
21 Pu Yi, op.cit., s. 34.
chistycznymi) i południowymi (republikańskimi) Chinami,
a przy tym nie posiadając środków finansowych mogących
zapewnić stabilizację jego rządów, ustąpił ze stanowiska.
17 lutego Yuan Shikai objął urząd prezydenta i w praktyce
przywrócił Pekinowi rangę stolicy. Z politykami i woj­
skowymi, którzy nie zamierzali zaakceptować zmian,
postępował stanowczo. Taka polityka początkowo nie
budziła zastrzeżeń ani refleksji. W działaniach generała
dostrzegano jedynie determinację i stanowczość, niezbędne
do pokonania przeciwników republiki. Tylko najbliżsi
oficerowie, dobrze znający swojego przełożonego, szeptali,
że zmierza on do dyktatury, a być może cesarskiej korony.
W pierwszych miesiącach sprawowania władzy nowy
przywódca Chin zdawał się gwarantować opanowanie
sytuacji — przede wszystkim zdławienie anarchii i zwyk­
łego, błyskawicznie pleniącego się bandytyzmu. Dawał
nadzieje na przeprowadzenie wyborów do parlamentu oraz
uformowanie nowoczesnych, sprawnych instytucji państ­
wowych, w tym korpusu urzędniczego i sił zbrojnych.
Dlatego uzyskał poparcie inteligencji, burżuazji, zamoż­
niejszych warstw chłopskich oraz, po pewnych wahaniach,
zachodnich mocarstw, obawiających się, że radykalizacja
nastrojów ludności negatywnie wpłynie na ich pozycję
w Chinach i zagrozi interesom ekonomicznym.
Rosnące popularność i poparcie ludności, oddanie armii
i urzędników, pozwoliły prezydentowi na powzięcie kolej­
nych decyzji. Wiele z nich zostało wymierzonych w opozy­
cję parlamentarną. Tworzyli ją posłowie utworzonej latem
1912 r. Ludowej Partii Narodowej (Kuomintang). W lipcu
1913 r. doszło do szeregu walk i potyczek między jedno­
stkami lojalnymi wobec prezydenta a oddziałami wcześniej
zorganizowanymi przez Ligę Związkową. Po kilkunastu
tygodniach Yuan Shikai rozbił siły przeciwników. Stał się
dyktatorem. W listopadzie zdelegalizował Kuomintang,
zamykając w więzieniach lub zmuszając do ucieczki swoich
wrogów. Parlament został rozwiązany. Prezydent ogłosił
nową konstytucję. Urzędy gubernatorów zostały zastąpione
przez rządy wojskowych22. Na emigrację udało się wielu
zagrożonych aresztowaniami działaczy i przeciwników
nowych porządków. Ojczyznę opuścił nawet Sun Yatsen
i schronił się w Japonii.
Rewolucja chińska (1911-1913) była jedynie pierwszym
krokiem ku uzdrowieniu państwa, a przy tym załamała się
w ogniu wewnętrznych walk. Zwycięski Yuan Shikai
zawiódł wielu ze swoich stronników. Okazał się brutalnym
generałem, w pierwszej kolejności żądnym osobistej władzy,
być może zmierzającym do założenia własnej dynastii. Nie
miał programu ani środków mogących zapewnić dalsze
reformy. Nie był w stanie doprowadzić do renegocjacji
nierównoprawnych traktatów i likwidacji enklaw administ­
rowanych przez obce państwa. Wręcz zabiegał o aprobatę
i poparcie ich przedstawicieli. Bezwzględnie zwalczając
politycznych przeciwników, godził się, traktując to jako
tymczasowe ustępstwo, z rosnącym znaczeniem prowin­
cjonalnych dowódców wojskowych, nazywanych militarys-
tami. Rządzili oni opanowanymi przez siebie obszarami,
lekceważąc centralne władze. Wprowadzali własne prawa,
pozwalając żołnierzom terroryzować i łupić ludność cywil­
ną. Nakładali podatki, niekiedy wręcz absurdalne (np. od
drobiu zabitego przez chłopa). Wchodzili z sobą w sojusze
lub toczyli krwawe wojny. Gnębieni chłopi zwracali się ku
różnego rodzaju sektom i skrajnym ruchom społecznym.
Wśród inteligencji popularnością cieszyli się działające
w konspiracji komórki Kuomintangu i przebywający poza
granicami ojczyzny Sun Yatsen.
Pierwsza wojna światowa spowodowała osłabienie in­
gerencji obcych państw w wewnętrzne sprawy Chin.
Mocarstwa skupiły swój wysiłek na działaniach wojennych
22 R. S ł a w i ń s k i , Yuan Shikai i rządy militarystów. Wyprawa
północna i zjednoczenie kraju, w: Nowożytna historia..., s. 120.
w Europie, na Bliskim Wschodzie i Atlantyku. Yuan
z uwagą obserwował rozwój wydarzeń i zapewne szykował
jakieś plany doprowadzenia do wzmocnienia pozycji swo­
jego rządu i administracji wobec panoszących się w jego
kraju „zamorskich diabłów”. Niespodziewana śmierć pre­
zydenta w 1916 r. przekreśliła nadzieje na wzmocnienie
centralnego rządu i przeprowadzenie reform. Wywołała
natomiast walki o sukcesję po zmarłym, w wyniku których
w państwie pojawiło się kilka lokalnych ośrodków władzy.
Na północy wzrosło znaczenie instytucji utworzonych przez
militarystów. Na południu kraju rosła zaś popularność Sun
Yatsena. W efekcie Chiny znalazły się na progu nowej,
krwawej wojny domowej, pozostając łatwym łupem dla
prowadzących agresywną politykę obcych państw.
Nie tylko Chiny budziły zainteresowanie jako obszar
ekspansji państw europejskich i Stanów Zjednoczonych.
W podobnej sytuacji w drugiej połowie XIX w. znajdowała
się również Japonia. Jej mieszkańcy, przekonani o własnej
wyjątkowości i doskonałości, w XVII w. do niezbędnego
minimum ograniczyli kontakty ze światem zewnętrznym,
wprowadzając m.in. zakaz przebywania na wyspach cu­
dzoziemców. Jedynym portem, do którego w określonym
czasie w roku mogli przybywać obcy kupcy, było Na­
gasaki23.
Japonia, pozostająca w izolacji od zmian, jakie zachodziły
w gwałtownie modernizującym się świecie zachodnim,
miała jednak silną władzę centralną i zdyscyplinowane
społeczeństwo, traktujące cesarza jako wyjątkową, boską
postać. Natomiast wszystkie ważne decyzje pozostawały
od ok. połowy XVII w. w rękach szoguna (shöguna),
najwyższego dowódcy wojskowego, utrzymującego równo­
23 Izolacja nie byfa zupełna. W XVIII w. zezwolono na sprowadzanie
do Japonii książek drukowanych w Europie, o ile nie propagowały
chrześcijaństwa. Japończycy utrzymywali też niewielkie kontakty handlowe
z Chińczykami i minimalne z Holendrami.
wagę między poszczególnymi wielkimi panami i przywód­
cami klanów. Ich siła opierała się na armiach samurajów,
wojowników kierujących się niepisanym kodeksem, nazy­
wanym busido („droga wojownika”). Wyspiarski kraj nie
musiał toczyć wojen z najeźdźcami, tak więc kodeks
ukształtował się w trakcie wewnętrznych wojen. Nakazywał
on bezwzględną lojalność wobec seniora, odwagę w boju,
szacunek dla przeciwnika, o ile postępuje honorowo,
wypełnianie przyjętych zobowiązań i hart ducha. Domagał
się od każdego samuraja zdolności do dokonywania samo­
oceny i pozbawienia się życia w wypadku złamania swoich
powinności lub utraty motywacji do dalszej służby. Opo­
wiadano historię o czterdziestu siedmiu roninach, czyli
samurajach pozbawionych pana. Przeprowadzili oni zemstę
na urzędniku odpowiedzialnym za jego śmierć, a potem
popełnili seppuku, czyli samobójstwo 24.
Obok samurajów w społeczeństwie istniały jeszcze trzy
stany: chłopi, rzemieślnicy i artyści oraz kupcy. Ich
obowiązki i prawa, a także wiele szczegółów życia, takich
jak ubiór, kształt domostw i sposób odżywiania, zostały
dokładnie uregulowane. Powodowało to niewielką mobil­
ność jednostek. Przekroczenie granic własnego stanu nie
należało do łatwych przedsięwzięć. Szacunek dla ról i zadań
wyznaczonych urodzeniem okazywał się wystarczająco
silny, aby zniechęcać jednostki do prób znalezienia sobie
nowego źródła utrzymania i miejsca w społeczeństwie.
W tej skostniałej strukturze społecznej istniał jednak
mechanizm dobrze rokujący na przyszłość i sprzyjający
ewentualnym zmianom. Japończycy mogli się poszczycić
jednym z najwyższych w ówczesnym świecie poziomów
edukacji. Na początku XIX w. umiało czytać ok. 60%
24 W Europie takie samobójstwo nazywano harakiri. Popełniano je
według ściśle określonych reguł, m.in. aby uniknąć niewoli, towarzyszyć
swojemu panu po śmierci lub zaprotestować publicznie przeciwko jego
nagannemu postępowaniu.
mężczyzn i 15% kobiet. Przyczyniały się do tego liczne
prywatne świeckie i przyklasztorne szkoły, a przede wszy­
stkim szacunek społeczeństwa dla wiedzy i umiejętności25.
W ten ustabilizowany i, jak się mogło wydawać, nad­
zwyczaj trwały świat wtargnęła w 1853 r. amerykańska
eskadra, składająca się z czterech dobrze uzbrojonych
okrętów, w tym dwóch parowców. Dowodził nią energiczny,
zamierzający odnieść sukces komandor Matthew C. Perry26.
Amerykański dowódca, wiedząc, że w latach czterdziestych
Japończycy przegnali próbujące zbliżyć się do ich wybrzeży
statki francuskie, brytyjskie, rosyjskie i amerykańskie,
starannie przygotował się do wypełnienia swojej misji.
Przez długi czas zbierał wiadomości o Japonii, aż doszedł
do zrozumienia, jak należy postępować, aby uzyskać zgodę
na otwarcie jej niektórych portów dla handlu między­
narodowego. Uznał, że powinien być uprzejmy, ale też
stanowczy i zdolny do zamanifestowania siły dział oraz
zdyscyplinowania i zręczności swoich ludzi w manew­
rowaniu i walce. Perry uważał przy tym, że wykonując
swoje powinności, zapewni korzyści nie tylko Stanom
Zjednoczonym, lecz także Japonii. Polityczne i ekonomiczne
dokonania Zachodu i swojej ojczyzny utożsamiał z po­
stępem i nowoczesnością. Dlatego podporządkowanie się
amerykańskim żądaniom miało włączyć Japonię do grona
cywilizowanych państw. Ich odrzucenie amerykański żeg­
larz oceniał wręcz jako niemoralne 27.
Pojawienie się latem 1853 r. w zatoce niedaleko Edo
(Tokio) amerykańskiej eskadry wywołało w otoczeniu
szoguna niepokój. Perry zignorował wezwania do opusz­

25 C. A n d r e s s e n , Krótka historia Japonii. Od samurajów do Sony,

Warszawa 2004, s. 64.


26 M.C. Perry (1794-1855), dowódca marynarki wojennej, bohater
wojny z Meksykiem w 1847 r.
27 J.W. H a l l , Japonia. Od czasów najdawniejszych do dzisiaj, War­
szawa 1979, s. 207.
czenia japońskich wód i można było przewidzieć, że
zejdzie na ląd w towarzystwie większego oddziału. W tej
sytuacji szogun przeprowadził rozmowy z lokalnymi
przywódcami. Uznali oni, że nie będą w stanie prze­
ciwstawić się okrętom dysponującym znaczną siłą rażenia.
Nie chcąc sprowokować Perry’ego, Japończycy przyjęli
list prezydenta Stanów Zjednoczonych. Millard Fillmore28
domagał się otwarcia portów dla obcych statków, za­
pewnienia im dostaw żywności i słodkiej wody oraz
udzielania w przyszłości pomocy amerykańskim roz­
bitkom. Po przekazaniu listu amerykański dowódca za­
powiedział, że przyjedzie po odpowiedź — jak oczekuje,
pozytywną — w następnym roku.
Po raz drugi Perry przywiódł do brzegów Japonii eskadrę
złożoną z aż 9 okrętów. Efektem amerykańskich interwencji
stało się podpisanie 31 marca 1854 r. w Kanagawa poro­
zumienia spełniającego główne żądania zawarte w piśmie
prezydenta Fillmore’a. Artykuł 9 tego dokumentu przewi­
dująco stwierdzał: „Uzgodniono, że gdyby w przyszłości
rząd Japonii udzielił jakiemukolwiek państwu lub państwom
przywilejów i korzyści nie udzielonych niniejszym traktatem
Stanom Zjednoczonym i ich obywatelom, to takie same
przywileje i korzyści udzielone będą również Stanom
Zjednoczonym i ich obywatelom bez żadnego porozumienia
i bez zwłoki”29. Pierwszy przedstawiciel dyplomatyczny
USA przybył do Japonii latem 1856 r.
Za przykładem Stanów Zjednoczonych poszły inne
państwa. Japończycy zostali zmuszeni do podpisania podob­
nych traktatów z Wielką Brytanią, Francją, Holandią,
Rosją, Portugalią i Prusami. Obcy przybysze uzyskali
dzięki nim przywileje, podobnie jak w Chinach, naruszające
28 M. Fillmore (1800-1874), prawnik i polityk, wiceprezydent i w 1.
1850-1853 prezydent Stanów Zjednoczonych.
29 Cyt. za W. D o b r z y c k i , Historia stosunków międzynarodowych
w czasach nowożytnych 1815-1945, Warszawa (1996), s. 119.
suwerenność Japonii. Do najbardziej dolegliwych, wręcz
upokarzających Japończyków, należała zasada eksterytorial-
ności, dzięki której Europejczycy i Amerykanie oskarżeni
o popełnienie przestępstwa byli sądzeni nie przez japońskie
instytucje, ale według własnego prawa przez swoich,
mających odpowiednie kwalifikacje przedstawicieli.
Podporządkowanie się żądaniom Amerykanów i Europej­
czyków wywołało głęboki wstrząs w świadomości elit
politycznych i samurajów. Realna stała się groźba zwasalizo­
wania państwa przez obcych, podzielenia przez ich ojczyznę
losu Chin. Pierwsze kontakty z cudzoziemcami wyraźnie
wskazywały, że przybysze odnoszą się do miejscowych
wartości i obyczajów z niechęcią, nierzadko z pogardą.
Dawali też odczuć Japończykom, że uważają ich za barba­
rzyńców. Wywołało to wśród przywódców klanów i na
dworze szoguna nie tylko oburzenie. W całym kraju (m.in.
w Edo i Jokohamie) wybuchały rewolty, w których zginęło
kilku Amerykanów i Brytyjczyków oraz większa, trudna do
oszacowania grupa Japończyków, pracująca dla nich lub tylko
utrzymująca z nimi kontakty zawodowe i towarzyskie.
W odpowiedzi mocarstwa interweniowały u szoguna i naczel­
ników klanów, domagały się ukarania winnych i odszkodo­
wań oraz ostrzeliwały z okrętowych dział nabrzeżne fortyfika­
cje i miasta, a nawet urządzały karne ekspedycje. W tym
samym czasie doszło także do krwawych walk wewnętrz­
nych. Cesarstwo pogrążało się w anarchii, aż stanęło na
krawędzi wyniszczającej wojny domowej. W walkach ścierali
się zwolennicy szoguna i jego polityki, przywódcy zmierzają­
cy do szybkiego i za wszelka cenę wyrzucenia cudzoziems­
kich barbarzyńców oraz lokalni arystokraci i dowódcy
wykorzystujący sytuację do załatwienia zadawnionych waśni.
W armiach bili się już nie tylko samurajowie i roninowie, lecz
także kupcy i chłopi30.
30 J. T u b i e 1 e w i c z, Historia Japonii, Wrocław-Warszawa-Kraków
1984, s. 334-341.
W narastającym zamęcie pojawiło się nieoczekiwane
zjawisko: podziw i szacunek dla odnoszących zwycięstwa
cudzoziemców, a niekiedy również przyjaźnie i bliska
współpraca między przedstawicielami obu światów — ja­
pońskiego i zachodniego. O potędze zachodnich państw
mogli się przekonać nieliczni Japończycy wysłani do
Europy. Do swojej ojczyzny wracali z przekonaniem, że
nie jest ona w stanie sprostać nowoczesnym i ekspansyw­
nym mocarstwom.
Japończycy zaczęli poszukiwać środków i metod działa­
nia, które pozwoliłyby na przywrócenie cesarstwu siły oraz
okiełznały apetyty i zachowanie obcych. Wśród różnych
propozycji wyjścia z kryzysu znalazła się także taka, która
wskazywała na konieczność głębokiej, wszechstronnej
przebudowy państwa z wykorzystaniem rozwiązań poli­
tycznych, ekonomicznych i technologicznych zaczerpnię­
tych z Europy i Stanów Zjednoczonych. Za tak pomyś­
lanymi zmianami opowiadali się naczelnicy klanów z połu­
dniowo-zachodniej części kraju. Popierani i finansowani
przez bogatych kupców, m.in. z Osaki i Kioto, doprowadzili
na początku 1868 r. do likwidacji szogunatu i przekazania
rządów cesarzowi. Wspierali ich młodzi samurajowie
i roninowie, dostrzegający w reformach nie tylko drogę do
wzmocnienia państwa, lecz także okazję do osobistych
błyskotliwych karier. Sam szogun Yoshinobu31 uznawał
konieczność likwidacji anachronicznego systemu sprawo­
wania władzy i organizacji państwa. Wahał się i w końcu
walczył o utrzymanie starego porządku bez przekonania.
Wojna domowa okazała się stosunkowo krótkotrwała (pół­
tora roku), ale krwawa i obfitująca w przykłady bohaterstwa
i szacunku dla samurajskiego kodeksu. Wiele z nich
przeszło do historii i stało się dla przyszłych pokoleń
31 Tokugawa Yoshinobu ( 1 8 3 7 - 1 9 1 3 ) , szogun w 1. 1866-1868, jego
dobra skonfiskowano, zapewniając mu do śmierci utrzymanie; w 1902 r.
otrzymał tytuł książęcy.
Japończyków wzorem poświęcenia i żołnierskiego honoru.
I tak w obronie starego porządku walczyły Oddziały
Białego Tygrysa. Po upadku zamku w Wakamatsu ocaleni
należący do Białych Tygrysów, w tym nieletni chłopcy,
popełnili samobójstwo 32.
Przewrót otworzył w dziejach Japonii nowy okres,
nazywany od pośmiertnego imienia cesarza Mutsuhito33
okresem Meiji, czyli „oświeconego panowania”. Nie prze­
rwały go bunty zdesperowanych samurajów, niepotrafiących
się pogodzić z powstającym na nowoczesnych podstawach
państwem. Ostatnie takie powstanie wybuchło w 1877 r.
U jego źródeł legł m.in. zakaz noszenia mieczy i likwidacja
dziedzicznych rent wypłacanych samurajom.
Wśród ofiar wojny domowej znaleźli się również cudzo­
ziemcy. Winnych ich zabójstw cesarz karał śmiercią lub
zmuszał do samobójstwa. Zdarzało się, że z prośbą o akt
łaski dla obwinionych występowali dyplomaci i ministrowie
spraw zagranicznych zachodnich mocarstw, chcąc tym
załagodzić niechęć Japończyków do obcych. Zdarzały się
również przypadki nagradzania przez europejskich monar­
chów Japończyków chroniących życie i mienie ich pod­
danych. Jednego z takich samurajów nagrodziła mieczem
i wysokim odznaczeniem królowa Wiktoria34.
Rozpoczął się okres sporów o ustrojowe i gospodarcze
reformy, mające zmodernizować państwo. Wiele zachodzą­
cych zmian było wynikiem wprowadzenia w życie oryginal­
nych pomysłów opracowanych przez samych Japończyków.
Jednak większość stanowiły rozwiązania zaadaptowane
przez japońskich polityków do historycznych, gospodar­
czych i społecznych warunków ich ojczyzny. Kraj otrzymał

12 J. T u b i e 1 e w i c z, op.cit., s. 342.
33 Mutsuhito (1852-1912), zgodnie z tradycją 122. cesarz, panował w 1.
1867-1912, reformator.
34 Wiktoria (1819-1901), królowa Zjednoczonego Królestwa Wielkiej
Brytanii i Irlandii od 1837 r., cesarzowa Indii od 1876 r.
w 1889 r. konstytucję wzorowaną na pruskiej z 1850 r.
Dzięki niej pojawił się parlament, składający się z dwóch
izb. W składzie Izby Arystokracji znaleźli się nominaci
cesarza. Izba Reprezentantów, pomyślana jako ciało deba­
tujące nad polityką rządu, o ograniczonej inicjatywie
ustawodawczej, pochodziła z wyborów. Wprowadzony
cenzus pozwalał jedynie ok. 1% Japończyków dokonywać
wyboru posłów. Źródłem wszelkiej władzy pozostawał
cesarz, mogący występować z inicjatywą poprawek do
konstytucji. Tylko on miał prawo mianowania ministrów,
odpowiedzialnych wyłącznie przed nim. Jemu, z pominię­
ciem rządu i parlamentu, podlegały lądowe i morskie siły
zbrojne. Obywatele uzyskali prawo do swobody wypowie­
dzi, publicznych wystąpień i wolności wyznania35. Od­
dzielnymi posunięciami doprowadzono do rozpadu feudal­
nych księstw i związanej z nimi wielkiej własności ziems­
kiej. Kraj został podzielony na prefektury i wyposażony
w sprawny aparat administracyjny. Rozwijano szkolnictwo
wszystkich szczebli, kładąc nacisk na wychowanie narodu
zgodne z zasadami konfucjanizmu36. Cesarski reskrypt o
wychowaniu z 1891 r. kładł nacisk na wpajanie uczącym
się czci dla władcy i miłości do ojczyzny, szacunku do
rodziców, rozwijanie takich cech, jak odwaga, lojalność,
uczciwość i wielkoduszność. W oryginalny sposób zadbano
o rozwój przemysłu. Wśród Japończyków nie było wielu
osób posiadających znaczące środki finansowe. System
bankowy dopiero się kształtował. Dlatego początkowo rolę
głównego inwestora odgrywało państwo. Podatki uzyskane

35 M. Ł u c z k o, Ito Hirobumi i Yamagata Aritomo. Czołowi politycy

okresu Meiji, Warszawa 2006, s. 75-80.


36 Konfucjanizm, światopogląd głoszony przez Konfucjusza (VI-V w.
p.n.e.), zwracający uwagę na konieczność życia zgodnego z takimi
wartościami, jak humanitamość, sprawiedliwość i etyka, poszanowanie
ładu społecznego związanego z autorytetem osób starszych i sprawied­
liwych urzędników.
z rolnictwa inwestowano w przemysł. Dopiero po stanięciu
przedsiębiorstwa na mocnych podstawach odsprzedawano
je, zazwyczaj poniżej poniesionych nakładów, w ręce
prywatnych właścicieli, najczęściej związanych z wysokimi
urzędnikami państwowymi. W ten sposób pod koniec
XIX w. pojawiły się potężne kartele (zaibatsu), każdy
kontrolowany przez jedną rodzinę. Ich działalność gos­
podarcza, nie tylko przynosząca zyski, lecz także moder­
nizująca państwo, oceniana była jako ze wszech miar
pozytywna. Uczciwą i ciężką pracę dla nich traktowano
w kategoriach powinności patriotycznych. Do potężnych
i szanowanych karteli należały: Mitsubishi, Sumitomo,
Yasuda i Mitsui37. Rozwojowi gospodarczemu towarzyszył
wzrost liczby ludności. W 1870 r. Japonię zamieszkiwało
ok. 30 mln, w 1904 r. 47 mln, a w 1914 r. 72 mln ludzi38.
Pierwsze kilkanaście lat szybkiej modernizacji kraju
niekiedy miało też swój humorystyczny wymiar. Pasażero­
wie pociągów zostawiali przed wejściem do wagonów, tak
jak przed wejściem do mieszkań i innych pomieszczeń,
swoje buty. Po dojechaniu do stacji docelowej musieli iść
boso lub w skarpetach. Niektórzy z Japończyków zawieszali
na słupach i drutach telegraficznych swoje listy i paczki,
licząc na ich szybkie przesłanie. Także codzienne za­
chowanie wielu mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni
wywoływało uśmiechy lub nawet słowa potępienia euro­
pejskich obserwatorów. Pewien dyplomata zauważył: „Ja­
pończyk wychowany w duchu tradycji jest człowiekiem
uprzejmym, delikatnym i kulturalnym. Zachowuje się
zupełnie inaczej niż ten, który pijąc whisky, sądzi, iż
reprezentuje cywilizację europejską. Jest wulgarny, ma

37 Mitsui założono na początku XVII w. Swój rozwój zawdzięczało


zmianom, które zaszły w Japonii w drugiej połowie XIX w. C. A n d -
r e s s e n , op.cit., s. 80-81.
38 J. P a j e w s k i , Historia powszechna 1871-1918, Warszawa 1999,
s. 239.
rozwiązłe maniery. Kładzie nogi na stół, sądząc, że
dodaje mu to europejskiego sznytu. Daje się poznać
od najgorszej strony”39.
Bardzo wiele uwagi i wysiłku Japonia poświęciła stwo­
rzeniu sił zbrojnych, nowocześnie zorganizowanych, spraw­
nie dowodzonych oraz wszechstronnie uzbrojonych. Cesarz
i rząd upatrywali w nich jedną z najważniejszych, o ile nie
najważniejszą instytucję państwową. Początki formowania
nowoczesnych sił zbrojnych okazały się jednak bardzo
trudne. Wprawdzie jeszcze w ostatnich latach szogunatu
zaistniały szkoły, które przygotowywały według europej­
skich programów pewną niewielką liczbę oficerów, a w od­
działach lokalnych feudałów pojawiła się nowoczesna broń,
jednak do zamysłu utworzenia armii z poboru dzięki
obowiązkowi powszechnej służby, i to zorganizowanej
według obcych wzorów i zasad funkcjonowania, większość
społeczeństwa odnosiła się z ogromną niechęcią. Chłopi
i mieszczanie nie bardzo rozumieli, dlaczego mają się
zamieniać w wojowników. Natomiast samurajowie byli
oburzeni, że ich profesja i związane z nią status, kodeks
i etos staną się teraz dostępne dla członków innych grup
społecznych. Takie nastawienie społeczeństwa powodowało,
że władca i jego ministrowie zwlekali z podjęciem decyzji
o wprowadzeniu powszechnego obowiązku służby woj­
skowej, zamierzając poprzedzić ją innymi reformami.
Rozwiązano wszystkie oddziały klanów. Część samura­
jów (ok. 10 tys.) powołano do zorganizowanej w 1871 r.
Cesarskiej Gwardii Przybocznej. Pomyślano ją jako pierw­
szą nowoczesną, opartą na francuskich wzorach, formację
wojskową. W tym samym roku podzielono kraj na dziesięć
okręgów wojskowych. Każdy z nich był obszarem rekrutacji
jednej dywizji. Dowództwo 1. Dywizji ulokowano w stołe­
cznym Tokio. Na wypadek konfliktu zbrojnego każdy
39 Cyt. za K. N o w i k o w, Reformy po cesarski/, „Forum” nr 12
z 2007 r., s. 54.
okręg wystawiał dodatkową dywizję z przeszkolonych
rezerw i dzięki temu formował korpus. Z okręgami woj­
skowymi powiązano system edukacji cywilnej, podporząd­
kowując niektóre elementy nauczania potrzebom armii.
Założono, że w każdym okręgu powstanie jeden uniwersytet
oraz odpowiednia liczba szkół o programach dostosowanych
do wymogów wojska.
Naczelnym dowódcą lądowych i morskich sił zbrojnych
pozostawał cesarz. Żadne jego decyzje nie podlegały
osądowi polityków i wojskowych. Cesarzowi zostali bezpo­
średnio podporządkowani: minister wojny, szef Sztabu
Generalnego Piechoty i generalni inspektorzy wyszkolenia.
Stanowisko ministra wojny zarezerwowano jedynie dla
najwyższych stopniem wojskowych, najlepiej gdyby mógł je
objąć generał porucznik. Nikt nawet nie brał pod uwagę, że
mógłby je zajmować cywilny polityk. Struktury organizacyj­
ne lądowych sił zbrojnych początkowo opierano na wzor­
cach francuskich. Po klęsce cesarskiej Francji w wojnie
z Prusami w 1870 r. zdecydowano wzorować się na pruskim
systemie wojskowym. Zwolennikiem takiego rozwiązania
okazał się jeden z najwybitniejszych polityków okresu Meiji,
twórca reform wojskowych Yamagata Aritomo40. Natomiast
japońska marynarka wojenna swoje wzory zaczerpnęła
z brytyjskiej. Nie należy jednak przeceniać wpływu niemiec­
kich i innych zachodnich instruktorów. „Ci na pewno dorośli
do swoich obowiązków — pisał ok. 1900 r. brytyjski
wykładowca Cesarskiej Wyższej Szkoły Morskiej — ale ich
domniemany sukces jest wyssany z palca. Nikt z zagranicz­
nych instruktorów nie wniósł takiego wkładu w rozwój
cesarskiej armii, co japońscy oficerowie masowo wysyłani na
studia do Europy”41.
40 Yamagata Aritomo (1838-1922), japoński mąż stanu, w różnych
okresach życia: dowódca Cesarskiej Gwardii Przybocznej, premier, minister
sprawiedliwości, minister sił lądowych, szef Sztabu Generalnego.
41 E.J. N o r m a n , Japoński wojownik, Bydgoszcz 2006, s. 31-32.
Przełomowym wydarzeniem stało się ogłoszenie w stycz­
niu 1873 r. przez cesarza Mutsuhito edyktu o powszechnej
służbie wojskowej. Do wojska powoływano młodych męż­
czyzn, początkowo po ukończeniu przez nich dwudziestu
łat. Służba czynna trwała 3, a w rezerwie kolejne 4 lata.
Z obowiązków względem armii zwalniano wszystkich
nieuleczalnie chorych i mających mniej niż 155 cm wzrostu,
urzędników państwowych, studentów szkół wojskowych,
jedynych synów i wnuków, jedynych żywicieli rodzin
i tych, których było stać na wykupienie się znaczną sumą
270 jenów42. Znaczenie dekretu wynikało też z jeszcze
jednego czynnika, niezwiązanego bezpośrednio z armią,
ale mającego ogromny wpływ na kształtowanie się społe­
czeństwa. Cesarz, powołując do walki w obronie interesów
ojczyzny mężczyzn z różnych stanów i środowisk, zacierał
różnice między samurajami a członkami innych warstw
społecznych. Pozwalał na wychowanie żołnierzy — odtąd
całej męskiej populacji Japonii — w duchu pewnych
elementów etosu samurajskiego, m.in. bezwzględnej lojal­
ności wobec przełożonych, szacunku dla odwagi i obowiąz­
kowości oraz pogardy dla tych, którzy nie wykazywali się
dostatecznym męstwem i oddaniem przy wykonywaniu
swoich obowiązków. Żołnierzom wpajano przekonanie o
nadzwyczajnej, boskiego pochodzenia osobie cesarskiej
i sprawowanej przez nią władzy. Śmierć za cesarza i oj­
czyznę nie tylko była zaszczytem, lecz także zbliżała
poległego żołnierza do tego wyjątkowego statusu, jaki
mieli władca i jego przodkowie. Od służącego w armii nie
wymagano samodzielności ani przedsiębiorczości, ani także
oceny wydarzeń na polu walki, o ile nie wchodziło to
w zakres obowiązków służbowych. W efekcie stworzono
wojownika zdolnego do najwyższego poświęcenia i jedno­
cześnie samozagłady. Z czasem służba wojskowa uzyskała
42 J. S o l a r z , Armia japońska 1875-1945, Warszawa 2001, s. 7;
M. Ł u c z k o , op. cit., s. 56.
status niezbędnego, a nawet najważniejszego dopełnienia
edukacji każdego mężczyzny, zanim podejmie on pracę
zawodową i założy własną rodzinę.
Dysponując nawet jedynie zawiązkami nowoczesnych
sił zbrojnych, Japonia gotowa była do ich użycia. Już
w 1873 r. wpływowy polityk i wojskowy, stojący na czele
Przybocznej Gwardii Cesarskiej Saigo Takamori43, domagał
się zorganizowania wielkiej wyprawy zbrojnej przeciwko
Korei. Przyświecało mu kilka celów. Zamierzał dać samu­
rajom zatrudnienie zgodne z ich umiejętnościami i etosem,
dla rozładowania ich poczucia odrzucenia. Jednocześnie
zwycięstwo miało być nauczką dla Koreańczyków, z upo­
rem odmawiających uznania zmian, jakie zaszły w Japonii,
i uważających, że legalną władzą pozostaje szogun, a cesar­
ski rząd uzurpuje sobie władzę. Przy tym Saigo, podobnie
jak wielu innych polityków i wojskowych, obawiał się, że
słaba Korea może się stać w bliskiej przyszłości obszarem,
skąd zostanie przeprowadzony atak na jego ojczyznę.
Ekspedycji stanowczo sprzeciwił się Yamagata. Argumen­
tował w liście do Saigo: „Nasze siły są teraz w trakcie
reorganizacji. Po upływie roku albo dwóch lat, gdy zbudo­
wane zostaną podstawy systemu wojskowego, wówczas
prawdopodobnie nic nie będzie przemawiało przeciw wy­
słaniu (...) oddziałów na kontynent”44. I to właśnie zdanie
ministra sił lądowych przeważyło. Zgodnie z planem
zaakceptowanym przez Yamagatę japońskie siły morskie
i lądowe przeprowadziły działania zbrojne bardziej ograni­
czone niż tego chciał Saigo. W 1874 r. dokonały udanej
inwazji na Tajwan45, przynależny do Chin. Wprawdzie

43 Saigo Takamori (1827-1877), polityk i żołnierz, m.in. dowódca


Cesarskiej Gwardii Przybocznej.
44 Cyt. za M. Ł u c z k o , op. cit., s. 5 8 .

45 O skomplikowanej historii Tajwanu w XIX w. zob. R. S ł a w i ń s k i,

Historia Tajwanu, Warszawa 2001, s. 52; Idem, Zagospodarowanie i utrata


Tajwanu, w: Nowożytna historia..., s. 77-81.
Japonia jeszcze nie anektowała tej wyspy, ale uzyskała od
Chin potwierdzenie swoich praw do spornego archipelagu
Riukiu. Otrzymała również od Chin bardzo wysokie od­
szkodowanie za zamordowanie przez mieszkańców Tajwanu
japońskich rybaków.
W 1875 r. japoński rząd zagroził zajęciem Korei. Pod
presją wojny w lutym następnego roku w miejscowości
Kanghwa został podpisany traktat o pokoju i przyjaźni,
w którym Koreańczycy zgodzili się na otwarcie dla Japoń­
czyków trzech portów. Otrzymali oni w nich prawa eks­
terytorialne. W dodatkowych porozumieniach Koreańczycy
udzielili japońskim kupcom przywileju bezcłowego wwozu
towarów oraz posługiwania się własną walutą. Działania
Japonii wobec Korei okazały się bardzo podobne do tych,
z jakimi to państwo spotkało się ze strony europejskich
mocarstw i Stanów Zjednoczonych46.
Saigo i jego stronnicy albo sami usunęli się z rządu,
albo zostali zdymisjonowani z zajmowanych stanowisk.
Wielki pokonany udał się na prowincję, gdzie patronował
szkołom dającym tradycyjne samurajskie wykształcenie.
W 1877 r. Saigo stanął na czele ostatniego wielkiego
powstania samurajów. Został pobity przez armię złożoną
z poborowych, a więc z plebejuszy, w której zalety
nie wierzył. W obliczu porażki popełnił, zgodnie z etosem
samuraja, samobójstwa. Jego przeciwnik Yamagata nie
pozwolił nazwać Saigo zdrajcą i sam mówił o nim z sza­
cunkiem. Bardzo wielu mieszkańców Tokio w hołdzie
dla pokonanych nakładało ubrania w barwach klanu Saigo:
oliwkowym i bordowym. Nawet w cesarskim otoczeniu
można było dostrzec tak ubranych dworzan i wysokich
urzędników. Już po kilkunastu latach, bo w 1889 r.,
Saigo i jego towarzysze zostali zrehabilitowani i oficjalnie
otoczeni szacunkiem. W pamięci Japończyków zapisali

46 W. D o b r z y c k i , op. cit., s. 253.


się jako obrońcy tradycyjnych wartości, mieszkańcy świa­
ta, który musiał przeminąć47.
Japońskie działania wobec Korei naruszały interesy Chin,
które uważały to królestwo za swoje lenno. Dlatego Chiny,
akcentując swoje prawa w tym kraju, pomogły Stanom
Zjednoczonym w podpisaniu w maju 1882 r. traktatu, który
otworzył kilka koreańskich portów dla amerykańskich stat­
ków. Chińscy dyplomaci podburzali koreański dwór przeciw­
ko Japonii, obiecując mu m.in. pomoc wojskową w razie
konfliktu z Japonią. W takich okolicznościach doszło w 1.
1883-1884 do otwartego konfliktu z udziałem wojsk japoń­
skich i chińskich. Zakończył się on ugodą podpisaną
18 kwietnia 1885 r. w Tianjinie. Na jej mocy Japonia i Chiny
wyprowadziły swoje wojska z Korei. Zobowiązały się także
do wzajemnego informowania o zamiarze ich wprowadzenia
w przyszłości, gdyby uznały taki krok za konieczny.
Do porażki Chin przyczynił się konflikt zbrojny
z Francją o Indochiny. Wprawdzie pod koniec czerwca
1884 r. chińskie wojska pobiły przeciwnika pod Bac Le,
w sierpniu i na początku września tego roku powstrzy­
mały francuski desant pod Jilongiem na Tajwanie, a 29
marca 1885 r. zwyciężyły pod Langson w Tonkinie, ale
były to jedne z nielicznych ich sukcesów, niemogących
odmienić ostatecznych rezultatów wojny. Szczególnie
dotkliwe okazały się klęski na morzu, w których Chiń­
czycy stracili kilkanaście większych i mniejszych okrę­
tów, oraz skuteczna blokada południowo-wschodnich
wybrzeży cesarstwa przeprowadzona przez francuską
flotę. Układ pokojowy podpisany w czerwcu 1885 r.
w Tianjinie pozwolił Francuzom na rozciągnięcie protek­
toratu nad Tonkinem i Annamem. Chiny zobowiązały się
również do otwarcia swojej granicy na odcinku z Tonkinem
47 Bunt, na którego czele stanął Saigo Takamori, stał się m.in. tematem
filmu Ostatni samuraj Edwarda Zwicka. Jak zazwyczaj w takich wielkich
produkcjach filmowych, prawda została wymieszana z fikcją.
dla europejskiego handlu i powierzenia w przyszłości
francuskim przedsiębiorstwom budowy linii kolejowych
w prowincjach Yunnan i Guangxi48.
Ugoda podpisana w Tianjinie nie zakończyła japońsko-
-chińskiego konfliktu o Koreę, a jedynie odsunęła w czasie
jego rozstrzygnięcie. Stało się ono możliwe po kilku latach.
Okazję do interwencji w wewnętrzne sprawy Korei dało
wielkie chłopskie powstanie, które zachwiało panowaniem
lokalnej dynastii i interesami cudzoziemców. Oba państwa,
Chiny i Japonia, latem 1894 r. wysłały swoje wojska na
Półwysep Koreański, wzajemnie informując się o tym
kroku. Japończycy działali jednak szybciej i bardziej
zdecydowanie. W lipcu zajęli stołeczny Seul i doprowadzili
do tego, że król Korei, pod ich dyktando, zażądał od
Chińczyków wycofania swoich wojsk. Niemal jednocześnie
z tymi krokami, Japończycy 25 lipca zbombardowali
chińską flotę wojenną, a 5 sierpnia oficjalnie wypowiedzieli
Chinom wojnę. Sprawnie dowodzone, świetnie wyszkolone
i nowocześnie wyposażone wojska japońskie, operując
w Korei i chińskiej Mandżurii, odniosły szereg wspaniałych
zwycięstw na lądzie i morzu. Zdobyły między innymi Port
Artur i otworzyły sobie drogę do Pekinu. Po trwających
kilka miesięcy walkach Chińczycy uznali się za pokona­
nych. Traktat podpisany w Shimonoseki 17 kwietnia 1895 r.
zmuszał pokonane Cesarstwo Chińskie do uznania niepod­
ległości Korei, przekazania Japonii półwyspu Liaotung
z miastami Lüszun (Port Artur) i Talien (Dairen, Dalnij),
Formozy i Peskadorów oraz wypłacenia zwycięzcy olb­
rzymiej kontrybucji. Wzorując się na zachodnich państwach,
Japończycy wymogli na pokonanych zawarcie nowego
nierównoprawnego traktatu handlowego.
W artykule 6. traktatu z Shimonoseki zostało wyraźnie
stwierdzone, że jego podstawą są umowy i konwencje

48 J. W. Dy s k a n t , Ko Chang 1941, Warszawa 2003, s. 69-75.


zawarte między Chinami a europejskimi mocarstwami.
Tym stwierdzeniem Japonia dała do zrozumienia, że
zamierza stanąć w pierwszym rzędzie państw zdolnych do
odegrania ważnej roli na Dalekim Wschodzie i również
osiągnąć pozycję mocarstwa. Budując własną strefę wpły­
wów, sugerowała, że w niedługim czasie będzie renego­
cjować nierównoprawne umowy, które zawarła pod presją
europejskich i amerykańskich dyplomatów i wojskowych.
Pojawienie się w środowisku międzynarodowym nowego,
przy tym azjatyckiego gracza, zagrażającego europejskim
i amerykańskim interesom w Chinach i na całym Dalekim
Wschodzie, zmobilizowało zachodnie państwa do akcji
dyplomatycznej. Jej celem stało się pozbawienie Japonii
większości terytorialnych korzyści z wojny wygranej z China­
mi. Presja Niemiec, Francji i Rosji zmusiła Japonię do
rezygnacji, jeszcze przed ratyfikacją traktatu z Shimonoseki,
m.in. z półwyspu Liaotung. Wywołało to w całym japońskim
społeczeństwie poczucie krzywdy i wrogość wobec europej­
skich państw. Z potępieniem spotkali się również rodzimi
cywilni politycy, oskarżani nie tylko o nieudolność, lecz także
o niepotrzebne ustępowanie przed groźbami obcych, aroganc­
kich dyplomatów. Szacunkiem otaczano tylko armię i jej
korpus oficerski, pamiętając o niedawnych zwycięstwach.
Umacniało się przekonanie o konieczności dalszej rozbudowy
sił zbrojnych zdolnych do obrony nie tylko japońskich
interesów, lecz także godności cesarza, państwa i narodu. Nie
budziły sprzeciwu ciągle rosnące sumy przeznaczane na cele
wojskowe. Po 1897 r. na wojska lądowe i marynarkę wojenną
szło aż ok. 50% wydatków rządowych49.
Zagarnięcie przez Rosję, na mocy konwencji podpisanej
27 marca 1898 r. z Chinami, półwyspu Liaotung, zamie­
nienie Port Artur w silną twierdzę i port marynarki
wojennej, a na początku XX w. mocne usadowienie się

49 C. A n d r e s s e n , op. cit., s . 8 4 .
w Mandżurii zostały potraktowane w Japonii jako wejście
na obszar jej zainteresowań. Rosnące wpływy Rosji w Korei
budziły niepokój i rozdrażnienie japońskich polityków
i wojskowych. W Tokio uważano, że Rosja, która dąży do
trwałego podporządkowania sobie rozległych obszarów
Chin, staje się najpoważniejszym przeciwnikiem Japonii.
Car Mikołaj II50 oraz wielu polityków i wojskowych
z jego otoczenia nie ukrywali, że zmierzają do uzyskania
dla swojego państwa statusu najważniejszego mocarstwa
na Dalekim Wschodzie. Do prowadzeniem twardej, za­
borczej polityki skłaniał cara szanowany przez niego
minister spraw wewnętrznych Wiaczesław Plehwe51. Za
takimi działaniami opowiadał się nawet rozsądny re­
formator, jeden z najwybitniejszych doradców władcy,
a przy tym minister finansów Siergiej Witte52. W jednym
ze swoich listów pisał: „Biorąc pod uwagę naszą ogromną
granicę z Chinami i szczególnie korzystną sytuację,
wchłonięcie przez Rosję znacznej części Cesarstwa Chiń­
skiego jest tylko kwestią czasu”53.
Do wojny z Rosją japoński rząd przygotowywał się
bardzo starannie. Miał to być konflikt zbrojny z wielkim
imperium, a przy tym z jednym z europejskich mocarstw
przekonanych, że żadne z egzotycznych, odległych państw
nie jest w stanie mu się przeciwstawić. Zdobywając
zamorskie posiadłości, Europejczycy niekiedy ponosili
porażki, nawet bardzo bolesne i dotkliwe, ale niemal
50 Mikołaj II (1868-1918), ostatni cesarz Rosji, zamordowany przez
bolszewików, w 2000 r. kanonizowany przez rosyjską cerkiew prawo­
sławną.
51 W. Plehwe (1846-1904), rosyjski wiceminister i minister spraw
wewnętrznych, zwalczał ruch rewolucyjny, zginął w zamachu bombowym
zorganizowanym przez socjalistów-rewolucjonistów.
52 S. Witte (1849-1915), rosyjski minister kolejnictwa, minister finan­
sów, pomysłodawca Kolei Transsyberyjskiej, przeprowadził reformę
walutową; zwolennik ekspansji w Chinach i przeciwnik wojny z Japonią.
53 C y t z a H . K i s s i n g e r , Dyplomacja, Warszawa 2003, s. 183.
zawsze wygrywali wojny54. Narzucali swoją władzę, ad­
ministrację i porządek gospodarczy, uznając to za wprowa­
dzanie cywilizacyjnego postępu na barbarzyńskich, opóź­
nionych w rozwoju obszarach. Występując przeciwko Rosji,
Japończycy mieli się zmierzyć nie tylko z wielką, opromie­
nioną tradycjami świetnych zwycięstw europejską armią,
lecz także z mitem wyższości kultury i instytucji białych
ludzi nad istniejącymi w pozostałych częściach świata.
Chcieli dokonać przełomu w traktowaniu swojego państwa
jako słabego i niezdolnego do uprawiania efektywnej,
zgodnej z własnymi aspiracjami polityki międzynarodowej.
W Petersburgu japońskie wyzwanie przyjęto z zadowo­
leniem. Na dworze zapanowało przekonanie, że ta niekosz-
towna i zwycięska wojna podniesie autorytet cara Mikoła­
ja II i wzmocni pozycję Rosji na arenie międzynarodowej.
Ostatecznie przypieczętuje dotychczasowe nabytki teryto­
rialne uzyskane kosztem Chin oraz przyniesie zwasalizo­
wanie Korei i ułatwi kontynuowanie aneksji i zaborów na
Dalekim Wschodzie. Będzie wspaniałą okazją do zamanifes­
towania siły, determinacji i odwagi rosyjskiej armii. Ros­
janie nie dostrzegali natomiast, że polityka prowadzona
przez nich w Azji wywołuje zastrzeżenia Stanów Zjed­
noczonych i Wielkiej Brytanii. Pierwsze z tych mocarstw
uważało, że Rosja w Mandżurii nie respektuje zasady
otwartych drzwi. Drugie obawiało się skutków wzrostu
rosyjskiej potęgi w centralnej Azji i nad Pacyfikiem, gdzie
posiadało kolonie i ważne interesy gospodarcze.
Japonia tymczasem kontynuowała staranne przygotowania
do wojny. Przede wszystkim doprowadziła do podpisania
30 stycznia 1902 r. traktatu z Wielką Brytanią. Zawierające
go mocarstwa obiecywały sobie życzliwość w wypadku
wojny z innym państwem i zbrojną pomoc w wypadku wojny
z koalicją. Japonia uzyskała też znaczne pożyczki w amery-
54 Do wyjątków należała klęska poniesiona w 1896 r. przez Włochy
w Abisynii.
kańskich i angielskich bankach. Pozwoliło to na zwiększenie
tempa dozbrajania armii i rozbudowy floty wojennej. To
właśnie na siłach zbrojnych skupił się największy wysiłek
japońskich polityków i wyższych wojskowych. O tym, że
stali się potęgą, Japończycy wiedzieli już na początku XX
w. Jesienią 1901 r. jeden z bliskich współpracowników
cesarza, Ito Hirobumi55, zauważył: „Nasz kraj dokonał olb­
rzymiego postępu w ciągu zaledwie czterdziestu lat. Większego
nawet niż się spodziewaliśmy. Zastanawiam się, co nas teraz
czeka. Trudno powiedzieć, co będzie za dwa lub trzy
stulecia. Pozostaje nam jedynie robić wszystko, co w naszej
mocy, i mieć nadzieję, że po nas przyjdą ludzie, którzy
zdołają udźwignąć ciężar odpowiedzialności za państwo”56.
Wstępem do działań wojennych okazało się zerwanie
6 lutego 1904 r. przez Japonię stosunków dyplomatycznych
z Rosją. Dwa dni później eskadra admirała Togo Heihachi-
ro57 zaatakowała rosyjską flotę na redzie Port Artur, gdzie
zatopiła i uszkodziła kilka rosyjskich okrętów. Była to
pierwsza z wielu rosyjskich klęsk. W trakcie ponadrocznej
wojny Japończycy udowodnili, że są świetnymi żołnierzami.
W styczniu 1905 r. po ciężkich walkach zdobyli Port Artur.
W styczniu i lutym odnieśli świetne zwycięstwa na lądzie
pod Mukdenem. 27 maja 1905 r. koło wysepki Cuszima
w Cieśninie Koreańskiej niemal doszczętnie zniszczyli
rosyjską flotę bałtycką. Pobita, ogarnięta rewolucją Rosja
zaproponowała zawieszenie broni. Jej propozycja została
przyjęta. Wyczerpana wojną Japonią zgodziła się na pod­
pisanie traktatu pokojowego.
W trakcie działań wojennych Japończycy z szacunkiem
i troską traktowali rosyjskich jeńców wszystkich stopni.

55 Ito Hirobumi (1841-1909), japoński mąż stanu, w różnych okresach


życia dyplomata, premier i gubernator Japonii.
56 Cyt za M . Ł u c z k o , op.cit. , s. 129-130.

57 Togo Heihachiro (1847-1934), japoński admirał, szef Sztabu General­

nego Marynarki Wojennej, opiekun następcy tronu.


Zapewnili im godziwe wyżywienie, dach nad głową i pomoc
lekarską, kiedy była potrzebna. Umożliwiali wymianę listów
z najbliższymi w kraju. Oficerów zachęcali do poznania
japońskiego języka i kultury. Nic jeszcze nie zapowiadało
okrucieństw, jakie będą popełniać na aliantach w czasie II
wojny światowej.
Polskim epizodem tej wojny była wizyta Józefa Piłsudskie­
go58 w Japonii latem 1904 r. Przywódca polskiego ruchu
niepodległościowego chciał uzyskać dla niego pomoc, głów­
nie finansową. Spodziewał się, jak się okazało bezpodstawnie,
że japoński Sztab Generalny wesprze przyszłe polskie
powstanie przeciwko Rosji. Na negatywne stanowisko japoń­
skich wojskowych mógł wpłynąć Roman Dmowski59, który
również pojawił się w Tokio. Ten wpływowy polityk uważał
Piłsudskiego za marzyciela i awanturnika, a zbrojne wystąpie­
nie przeciwko zaborcy za skazane na klęskę i tym samym
szkodliwe dla przyszłości polskiego społeczeństwa.
Na mocy traktatu japońsko-rosyjskiego podpisanego
5 września 1905 r. w Portsmouth w Stanach Zjednoczonych
zwycięzca otrzymał półwysep Liaotung i południową część
wyspy Sachalin. Japończycy zajęli miejsce Rosjan w Man­
dżurii i uzyskali swobodę działania w Korei. Ich rybacy
mogli teraz łowić ryby u rosyjskich wybrzeży na morzach
Japońskim, Beringa i Ochockim.
Jedną z konsekwencji japońskiego sukcesu stało się
szybkie podporządkowanie Korei. Drobnymi krokami, ale
konsekwentnie i systematycznie, kraj ten pozbawiano
resztek samodzielności. Mocarstwa zaś przekonywano do

58 J. Piłsudski (1867-1935), polski mąż stanu, przed 1918 r. przywódca


ruchu niepodległościowego, następnie w różnych okresach życia Naczelnik
Państwa i Wódz Naczelny, premier i minister spraw wojskowych.
59 Roman Dmowski (1864-1939), polski mąż stanu, przed 1918 r.
poseł do rosyjskiego parlamentu, twórca i w 1. 1917-1919 r. przewod­
niczący Komitetu Narodowego Polskiego, po 1918 r. minister spraw
zagranicznych i poseł na sejm.
tezy o niedojrzałości jego mieszkańców do wzięcia od­
powiedzialności za siebie. Podczas rozmów w Harbinie
z rosyjskimi przedstawicielami, m.in. na temat wzajemnych
stosunków na Dalekim Wschodzie, został śmiertelnie po­
strzelony gubernator Korei Ito Hirobumi. Zabójcą okazał
się koreański konspirator, który nie wiedział, że dokonał
zamachu na polityka nieprzekonanego o zasadności aneksji
jego kraju. Umierając, Ito powiedział o nim „co za głupiec”.
Wraz ze śmiercią tego polityka zniknęła jedna z ostatnich
przeszkód na drodze do wchłonięcia Korei. W sierpniu
1910 r. państwo to zostało wcielone do Japonii. Korea
pozostawała częścią japońskiego imperium aż do jego
klęski w II wojnie światowej.
Po wojnie japońsko-rosyjskiej w zwycięzcy dostrzeżono
mocarstwo. Państwa zachodnie, najwcześniej Wielka Bry­
tania, ostatecznie pogodziły się z koniecznością traktowania
Japonii jako pełnoprawnego partnera, pożądanego sojusz­
nika i groźnego przeciwnika. Zrezygnowano z zawierania
i egzekwowania już zawartych nierównoprawnych trak­
tatów. Przestano uważać Japończyków za śmiesznych
barbarzyńców, zdolnych jedynie do naśladowania Europej­
czyków ubiorem i zachowaniem. Zaczął się okres fascynacji
odległym cesarstwem, jego kulturą i sprawnością realizacji
swoich celów na arenie międzynarodowej.
Kolejną okazję do pokazania swojej siły i gotowości
do realizacji planów podbojów Japonia dostrzegła latem
1914 r. Opowiedziała się po stronie ententy, chcąc w pierw­
szej kolejności przejąć niemieckie posiadłości i przywileje
w Chinach. Nie zamierzała angażować swoich oddziałów
na odległych polach walk. Odmówiła wysłania swoich
wojsk do Europy, o co prosiła ją Francja. Minister
spraw zagranicznych Kato Takaaki60 tłumaczył, że jego
kraj, występując przeciwko Niemcom, pragnie przede
60 Kato Takaaki (1860-1926), dyplomata, minister spraw zagranicznych,
premier.
wszystkim „utrzymania pokoju na Wschodzie”61. Do końca
pierwszej dekady listopada 1914 r. Japończycy spełnili swój
podstawowy zamiar. Bez większych kłopotów zmusili słabe
niemieckie oddziały do poddania się. Ten sukces okazał się
wstępem do dalszych działań. 18 stycznia 1915 r. chiński rząd
odebrał japońską notę z żądaniami kolejnych ustępstw. Po
pertraktacjach, 24 maja został podpisany traktat, będący
kapitulacją Chin. Henan, południowa Mandżuria i Shandong
stały się japońską strefą wpływów. Chińczycy zobowiązali się
również do nieodstępowania żadnego fragmentu wybrzeża
bez japońskiej aprobaty. Zabezpieczając się przed możliwymi
sprzeciwami zachodnich państw, japoński rząd zawarł latem
1916 r. traktat z Rosją, w którym obaj sygnatariusze oficjalnie
uzgodnili zasady współpracy na terenie Chin. Jesienią
następnego roku Stany Zjednoczone uznały „szczególne
interesy” Japonii w Chinach, w zamian za poszanowanie
integralności terytorialnej tego państwa i respektowanie
przywilejów handlowych innych państw. Wielka Brytania
i Francja zgodziły się na poparcie, podczas planowanego
kongresu pokojowego, przekazania Japonii niemieckich
kolonii na Pacyfiku: archipelagów Karoliny i Mariany.
Japończycy wzięli też udział, razem z oddziałami brytyjskimi,
angielskimi, włoskimi, a nawet chińskimi, w nieudanej,
rozpoczętej w 1918 r. zbrojnej interwencji przeciwko woj­
skom bolszewickim na Syberii.
Podczas obrad paryskiego kongresu pokojowego
w 1919 r. Japonia dysponowała już miejscem wielkiego
mocarstwa. Jej przedstawiciel, razem z reprezentantami
Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch,
wchodził do Rady Najwyższej kongresu. Jeszcze istotniejsze
od tego wymownego wyróżnienia było spełnienie przez
delegatów na kongres wielu japońskich żądań, w tym
uznania jej wyjątkowej politycznej i gospodarczej pozycji

61 Cyt. za J. P a j e w s k i, op. cit., s. 347.


w Chinach. Japońscy politycy, przemysłowcy i wojskowi
w kontroli nad chińskimi bogactwami naturalnymi do­
strzegali jeden z najważniejszych elementów rozwoju
własnego państwa. Wszystko to, czego potrzebowała
uboga w surowce Japonia, znajdowało się w rozległym
państwie chińskim — podzielonym między ciebie przez
generałów (militarystów) i lokalne rządy, eksploatowanym
przez obcych i własnych właścicieli zakładów przemy­
słowych, firm handlowych i finansowych, wstrząsanym
wojnami toczonymi przez generałów oraz rewoltami
i buntami chłopów, strajkami i powstaniami robotników
i miejskiej biedoty.
Hamulcem dla japońskich planów okazały się rezultaty
konferencji waszyngtońskiej, rozpoczętej w listopadzie
1921 r. i zakończonej w lutym 1922 r. Na konferencji
zwołanej z inicjatywy Stanów Zjednoczonych spotkali się
reprezentanci gospodarzy, Wielkiej Brytanii, Francji, Holan­
dii, Włoch, Portugalii, Belgii, Chin i Japonii. W wyniku
negocjacji zawarto szereg układów, w tym 6 lutego 1922 r.
porozumienie uznające suwerenność oraz integralność teryto­
rialną i administracyjną Chin. Dwa dni wcześniej, w układzie
z Chinami, naciskani przez mocarstwa Japończycy zobowią­
zali się do wycofania swoich wojsk z prowincji Shandong,
zajętej w czasie I wojny światowej w trakcie działań
przeciwko Niemcom. Oba układy miały osłabić prowadzoną
przez Japonię i państwa zachodnie politykę budowy własnych
stref wpływów w Chinach i wzmocnić popieraną przez
Amerykanów politykę otwartych drzwi. W Tokio szczególnie
boleśnie odczuto godzące w prestiż cesarstwa, ustalone
układem z 6 lutego, ograniczenia w tonażu flot wojennych.
Tonaż okrętów liniowych w wypadku Stanów Zjednoczonych
i Wielkiej Brytanii nie mógł być większy niż po 525 tys. ton,
Japonii — 315 tys. ton, a Francji i Włoch — po 175 tys. ton.
Chiny nie zamierzały uznać ustaleń paryskiej konferencji
pokojowej z 1919 r., sankcjonującej przejęcie przez Japonię
niektórych terytoriów i przywilejów pokonanych Niemiec.
Odrzuciły traktat wersalski i odmówiły podpisania go.
Jednak nie potrafiły otrząsnąć się z anarchii i pozostawały
słabym organizmem, niszczonym wewnętrznymi konflik­
tami i separatyzmami. W 1921 r. straciły Mongolię Ze­
wnętrzną, która jako Mongolska Republika Ludowa znalazła
się w radzieckiej strefie wpływów. Chińscy militaryści,
dysponujący ogromnymi, choć słabo wyszkolonymi i uzbro­
jonymi armiami, skutecznie wzmacniali swoje pozycje
niemal samodzielnych władców. Wśród kilku ośrodków
władzy co najmniej dwa dążyły do reprezentacji całego
kraju. Kolejne rządy rezydujące w Pekinie formowali
zawzięcie zwalczający się wojskowi, zabiegający o uzys­
kanie pomocy od obcych mocarstw, a od lata 1920 r.
również od radzieckiej Rosji. Natomiast Sun Yatsen,
pozostający najważniejszym autorytetem Kuomintangu, na
swoją siedzibę obrał Kanton. I jemu kilkakrotnie zagrażali
ambitni generałowie, zmuszając do czasowego opuszczania
miasta. Poszukując wyjścia z trudnej sytuacji i środków do
zbudowania własnej armii, nawiązał stosunki z reprezen­
tantami radzieckiej Rady Komisarzy Ludowych oraz Komin-
temem. W efekcie tych wszystkich zabiegów Rosjanie
podpisali w Pekinie 31 maja 1924 r. układ z chińskim
rządem. Natomiast do Kantonu wysłali misję wojskową, na
której czele stał Wasilij K. Blücher62. Rosyjscy specjaliści
służyli radą w organizacji sił wojskowych Kuomintangu.
Znaleźli się także wśród wykładowców akademii wojskowej
w Whampoa63. Komendantem tej uczelni był jeden z naj­
zdolniejszych współpracowników Sun Yatsena, w nie­
odległej przyszłości jego polityczny następca — Czang

62 W. K. Blücher (1889-1938), od 1917 r. w Armii Czerwonej, uczestnik


rewolucji i wojny domowej w Rosji, wysoki dowódca ACz, od 1935 r.
marszałek ZSRR, rozstrzelany na polecenie Stalina, zrehabilitowany
w 1956 r.
63 W 1927 r. przeniesiono ją do Nankinu.
Kaj-szek64. W ramach Kuomintangu działała założona
w 1921 r., początkowo nieliczna, ale pozyskująca członków
i sympatyków wśród inteligencji, chłopów i robotników,
Komunistyczna Partia Chin (KPCh).
Jesienią 1924 r. Sun Yatsen udał się w długą podróż.
Odwiedził Szanghaj, gdzie został przyjęty entuzjastycznie
przez ludność chińską i chłodno przez Brytyjczyków
i innych cudzoziemców. Następnie odwiedził Japonię, którą
podziwiał za osiągniętą pozycję międzynarodową i sprawną
organizację państwa. W rozmowach z dziennikarzami,
przemysłowcami i politykami mówił o celowości współ­
pracy między obu państwami, Chinami i Japonią. Ostatniego
dnia roku przybył do Pekinu. Spodziewał się, że potrafi
doprowadzić do zjednoczenia ośrodków władzy i wyłonienia
jednego, powszechnie uznanego rządu, złożonego z poli­
tyków Kuomintangu. Ciężka choroba — rozpoznano raka
wątroby (lub gardła) — zmusiła polityka do poddania się
operacji, a także zabiegom tradycyjnej chińskiej medycyny.
12 marca 1925 r. Sun Yatsen zmarł. W dokumentach
przygotowanych przez jego najbliższych współpracowników
i uznanych za testament polityczny wzywał do przywrócenia
Chinom należnego miejsca na arenie międzynarodowej
oraz zachęcał do utrzymania współpracy z ZSRR65. Do
historii swojej ojczyzny Sun Yatsen przeszedł pod mianem
Ojca Chińskiej Rewolucji. Pochowano go w okazałym
mauzoleum w Nankinie. Do miejsca spoczynku tego
polityka prowadzi 267 stopni — tyle, ile lat panowała
w Chinach dynastia mandżurska.
Nadzieje na utworzenie jednego, powszechnie sza­
nowanego rządu okazały się nierealne. W tej sytuacji

64 Czang Kaj-szek (1887-1975), urodzony w zamożnej rodzinie,


studiował i służył w armii japońskiej, po śmierci Sun Yatsena m.in.
naczelny dowódca armii Kuomintangu, premier i prezydent, po przegranej
wojnie z komunistami od 1949 r. na Tajwanie.
65 W. Rodziński, op. cit., s. 68-69.
kuomintangowski rząd w Kantonie 1 lipca 1925 r. ogłosił
się Rządem Narodowym. Przygotowując się do wystąpie­
nia przeciwko wojskom militarystów na północy kraju,
zreformował Narodowo-Rewolucyjną Armię (NRA).
W 1926 r. tworzyło ją pięć armii. Większość jednostek
była słabo wyszkolona, źle uzbrojona i wyposażona.
Żołnierze analfabeci służyli dla żołdu, skąpego i nieregular­
nie wypłacanego. Niewiele się pod tym względem różnili
od swoich przeciwników. Ich oficerowie wkładali wiele
wysiłku w przekształcenie swoich oddziałów w zdyscyp­
linowane, świadome narodowych celów bataliony, pułki
i dywizje. Upłynie wiele miesięcy zanim uda im się choćby
tylko częściowo osiągnąć ten cel.
Plany działań powstawały przy pomocy oficerów radziec­
kich. Już w 1926 r. udało się wojskom Kuomintangu osiągnąć
pierwsze sukcesy. Opanowały m.in. całą bogatą prowincję
Kuangtung i wyspę Hainan, czyniąc z nich bazę wyjściową
do dalszych operacji przeciwko militarystom. 1 stycznia
1927 r. stolicę przeniesiono do Wuhanu. W trakcie walk
dobrze sobie radzili młodzi, ambitni oficerowie wykształceni
w akademii wojskowej w Whampoa. Dowodzili śmiało, ale
unikali niepotrzebnego szafowania życiem podwładnych.
Potrafili przy tym własnym męstwem natchnąć żołnierzy do
walki. Wielokrotnie skutecznie zapobiegali rabunkom i gwał­
tom na ludności cywilnej. Szybko rosły autorytet Czang
Kaj-szeka, który przejął naczelne dowództwo nad armią, oraz
wiara żołnierzy w swoich przełożonych i własne siły. Wśród
polityków i wyższych dowódców ujawniły się też oznaki
wrogości do KPCh i radzieckich doradców. Wynikały one nie
tylko z niechęci do komunistycznej ideologii, lecz także
z obaw przed nadmiernym uzależnieniem Kuomintangu
i Chin od Związku Radzieckiego.
To właśnie na tle stosunku do ZSRR doszło do rozłamu
w kierownictwie Kuomintangu. Lewe skrzydło tej or­
ganizacji uznawało w Związku Radzieckim wartościowego,
a w zasadzie jedynego sojusznika działań na rzecz zjednocze­
nia i odzyskania pełnej suwerenności ojczyzny. Bliskie mu
były niektóre rozwiązania ustrojowe, a nawet pewne elementy
bolszewickiej ideologii. Także politycy centrum nie chcieli
zrywać z Moskwą, obawiając się negatywnych skutków
wyjazdu z Chin członków radzieckiej misji wojskowej oraz
przerwania dostaw broni i amunicji. Słusznie dostrzegając
w Czang Kaj-szeku przeciwnika współpracy z Rosjanami,
pozbawili go stanowiska naczelnego dowódcy. Tej decyzji nie
uznała armia. Dysponując poparciem żołnierzy, a także
bogatych przemysłowców i kupców, Czang Kaj-szek w poło­
wie kwietnia 1927 r. utworzył w Nankinie nowy rząd
Kuomintangu, nazywany Rządem Narodowym. Na terenie,
który opanowały wierne mu oddziały, znajdował się bogaty
Szanghaj z dzielnicą zamieszkałą przez cudzoziemców
i licznymi siedzibami założonych przez nich przedsiębiorstw
oraz instytucji. W czerwcu 1928 r. Czang Kaj-szek triumfal­
nie wkroczył na czele swoich żołnierzy do Pekinu. Przepro­
wadzone na polecenie rządu aresztowania i brutalne represje
przetrzebiły szeregi KPCh i pozostających pod jej wpływem
związków zawodowych. Pretekstu dostarczyły strajki i mani­
festacje, często jedynie o ekonomicznym podłożu. W samym
tylko Szanghaju w kwietniu 1927 r. zabito ok. 30 tys.
robotników i sympatyków komunistów. Po kilku miesiącach
z ok. 60 tys. członków KPCh na wolności zostało nie więcej
niż 10 tys.66 Komunistyczni przywódcy zostali zmuszeni do
zejścia do podziemia lub wycofali się na rolnicze obszary
między Hunanem a Jiangxi. Do tych ostatnich należał
zyskujący popularność Mao Zedong67.

66 A. Z w o l i ń s k i , Chiny. Historia. Teraźniejszość, Kraków 2007,


s. 26; N. C a w t h o r n e, 100 tyranów, despotów i dyktatorów, Warszawa
2007, s. 177.
67 Mao Zedong (1893-1976), syn zamożnego chłopa, współzałożyciel
w 1921 r. KPCh, od 1935 r. przywódca KPCh, od 1949 r. przywódca
ChRL.
Poważnym problemem dla rządu w Nankinie okazała się
polityka Japonii. W maju 1927 r. doszło do walk między
oddziałami Kuomintangu a japońskimi stacjonującymi
w prowincji Shandong, sprowokowanych przez te ostatnie.
Jednocześnie Tokio zażądało od Czang Kaj-szeka po­
wstrzymania akcji wojskowych. Swoje stanowisko poparło
groźbą przeprowadzenia działań ofensywnych przy pomocy
regularnych wojsk. Rząd chiński bezskutecznie szukał
pomocy w Lidze Narodów, oskarżając Japonię o agresję.
Ogłosił też bojkot japońskich towarów.
Czang Kaj-szekowi udało się zjednoczyć znaczną część
Chin, od granicy francuskich Indochin po Szanghaj
i Nankin. Nowy przywódca, syn zamożnego kupca, otrzy­
mał wykształcenie wojskowe w Chinach i Japonii. W po­
łowie lat dwudziestych gościł w ZSRR. Uważał się
przede wszystkim za żołnierza, podziwiał cesarza Fran­
cuzów Napoleona I68 i Japonię. Na przełomie lat dwu­
dziestych i trzydziestych XX w. nie chciał wojny z woj­
skami mocarstw europejskich ani Japonią. Dla tej ostatniej
miał wiele szacunku, a nawet w niektórych okresach
spodziewał się uzyskać pomoc w modernizacji swojej
ojczyzny. Nie należał do doktrynerów opowiadających
się za rozwojem jakiegoś jednego typu gospodarki. Bliskie
mu były tradycyjne wartości konfucjańskie, które prze­
ciwstawiał ideologii komunistycznej. Dopuszczał istnienie
na obszarze Chin zarówno gospodarki wolnorynkowej,
jak i własności państwa. Przede wszystkim zamierzał
zakończyć dzieło zjednoczenia całego kraju, pokonując
militarystów i likwidując lokalne separatystyczne ośrodki
władzy. Spodziewał się, że następnie, prowadząc sta­
nowczą, wspartą groźbą użycia armii politykę wobec
panoszących się w Chinach cudzoziemców, zdoła uzyskać
68 Napoleon I Bonaparte (1769-1821), jeden z najwybitniejszych
wodzów w dziejach świata, od 1804 r. cesarz Francuzów, pokonany
w 1815 r., zmarł jako więzień na Wyspie św. Heleny.
od obcych państw rezygnację z nierównoprawnych trak­
tatów zawartych z jego krajem69.
Rząd w Nankinie mógł liczyć na zrozumienie i poparcie
Stanów Zjednoczonych, rozwijających korzystną dla siebie
współpracę gospodarczą z Chinami i niezmierzających do
organizacji na ich obszarze własnej kolonii. Także Wielka
Brytania i Francja nie były zainteresowane rozpadem
olbrzymiego państwa, okrzepnięciem na jego terytorium
ruchu komunistycznego, i dlatego gotowe były do kon­
tynuowania rozmów z Kuomintangiem. Wiosną 1927 r.
amerykańskie i brytyjskie okręty wojenne udzieliły pomocy
Czang Kaj-szekowi w stłumieniu w Szanghaju komunis­
tycznej rewolty.
USA i europejskie mocarstwa obecne na Dalekim Wscho­
dzie łączyła również obawa przed imperialnymi ambicjami
Japonii. Nie pozwoliły na legalizację japońskiej władzy
w przejętej od Niemców prowincji w Shandongu. Zaprotes­
towały przeciwko akcji wojsk japońskich wymierzonych
w Czang Kaj-szeka. Odrzuciły też japońskie memorandum
z propozycją wspólnych działań wojskowych pod wysunię­
tym przez cesarstwo pretekstem zapobieżenia wojnie domo­
wej w północnych Chinach. Pilnowały przestrzegania przez
Japonię postanowień konferencji waszyngtońskiej z 1922 r.

69 G. L. W e i n b e r g , Wizje zwycięstwa. Nadzieje ośmiu przywódców


z czasów drugiej wojny światowej, Warszawa 2007, s. 102.
MUKDEN-SZANGHAJ

Wstąpienie w Japonii w 1926 r. na cesarski tron księcia


Hirohita1 symbolicznie zapoczątkowało, zgodnie z tradycją,
nową erę. Otrzymała ona nazwę Showa, czyli „oświecony
pokój”. Za nazwą, sugerującą pokojowy rozwój państwa,
kryła się imperialna polityka nowego rządu złożonego
z członków wyższego korpusu dowódczego i przedstawicieli
wielkich koncernów (zaibatsu). Młody cesarz udzielił
swojego poparcia wojskowym zabiegającym o fundusze
dla armii. Rozpatrywano możliwe kierunki ekspansji,
interesując się dalekowschodnimi terenami Związku Ra­
dzieckiego oraz Chin. Marginalizowano pozycję tych
polityków i osób odpowiedzialnych za funkcjonowanie
gospodarki, którzy widzieli przyszłość swojego kraju
w utrzymywaniu poprawnych stosunków z innymi mocar­
stwami i krajami oraz w rozwijaniu gospodarki i handlu
zagranicznego. W pierwszych latach panowania cesarza
Hirohita wyżsi wojskowi i kierownicy koncernów dążyli
do poszerzania japońskiego stanu posiadania w Azji, ale
1 Hirohito (1901-1989), cesarz, od 1947 r. monarcha konstytucyjny,
przed wybuchem wojny udzielał poparcia kołom wojskowym, po 1945 r.
zwolennik politycznych i gospodarczych związków z USA i demokratycz­
nymi krajami zachodniej Europy, wybitny biolog.
też pragnęli uniknąć otwartej wojny ze Stanami Zjed­
noczonymi i państwami europejskimi.
Premier Giichi Tanaka2 w końcu czerwca 1927 r. zor­
ganizował w swojej rezydencji konferencję, na którą
zaprosił reprezentantów wojska, najbardziej wpływowych
polityków i przedstawicieli świata gospodarczego. Wszyscy
obecni zostali zobowiązani do zachowania tajemnicy.
Tanaka przedstawił bowiem memorandum poświęcone
działaniom państwa w najbliższych latach: „W celu samo­
obrony, jak też dla obrony innych, Japonia (...) nie będzie
mogła usunąć trudności istniejących we Wschodniej Azji
inną drogą jak polityką krwi i żelaza. Jednakże realizując
taką politykę, staniemy twarzą w twarz przeciwko Stanom
Zjednoczonym. Jeżeli chcemy w przyszłości uchwycić
w swoje ręce kontrolę nad Chinami, będziemy musieli
złamać Stany Zjednoczone, to znaczy postąpić z nimi tak
samo jak podczas wojny rosyjsko-japońskiej. Aby opanować
Chiny, musimy najpierw zdobyć Mandżurię i Mongolię.
Aby zawojować świat, musimy najpierw dokonać podboju
Chin. Jeżeli uda się nam opanować Chiny, wówczas
z obawy przed nami skapitulują wszystkie inne państwa
w Azji i kraje Mórz Południowych”3. Podnosząc wątek
konieczności obrony Japonii przed obcymi państwami,
premier był szczery. Bardzo wielu japońskich polityków,
oficerów i przemysłowców pozostawało przekonanych, że
ich europejscy i amerykańscy partnerzy konsekwentnie
zmierzają do podporządkowania sobie Kraju Kwitnącej
Wiśni i innych państw azjatyckich. Podczas kontaktów
2 Giichi Tanaka (1863-1929), generał i uczestnik wojen m.in. z Chinami

i Rosją, wielokrotny minister, premier.


3 Cyt. za F. B e r n a ś, Śmierć w Tokio. Z dziejów terroryzmu politycz­

nego, Warszawa 1989, s. 41. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że nie


zachował się pełen zapis przemówienia Tanaki. Jednak zdaniem wielu
badaczy tekst przypisywany premierowi i znany jeszcze przed wybuchem
II wojny światowej dobrze oddaje cele, z jakimi Japonia przygotowywała
się do działań przeciwko Chinom.
z cudzoziemcami wielokrotnie też spotykali się z przejawami
rasizmu, arogancją i poczuciem wyższości. Nawet Brytyjczy­
cy, którzy jako pierwsi zrezygnowali z nierównoprawnych
traktatów z Japonią i związali się z nią układami sojuszniczy­
mi, mieli skłonność do jej lekceważenia, a nawet traktowania
jako niegroźnego i malowniczego wybryku historii. Jeszcze
na początku 1942 r., a więc po pierwszych spektakularnych
zwycięstwach japońskich sił zbrojnych, brytyjscy dowódcy
zaangażowani w przygotowania do obrony Singapuru narze­
kali, że ich żołnierze nie znajdą godnego siebie przeciwnika.
Jeden z nich zwrócił się do swojego zwierzchnika z uwagą:
„Mam szczerą nadzieję, sir, że nasze wojska na Malajach nie
będą zbyt silne, bo w przeciwnym razie Japończycy mogą
nigdy nie odważyć się podjąć próby desantu”4.
Planując działania w Mandżurii, japońscy wojskowi
mieli już kilka poważnych atutów. Jednym z nich była
obecność w tej prowincji japońskich przedsiębiorstw i oby­
wateli. Do tych ostatnich należeli także Koreańczycy.
Najważniejszym przedsiębiorstwem było Japońskie Towa­
rzystwo Kolei Południowomandżurskiej. Należąca do niego
kolej łączyła dwa ważne miasta, Port Artur i Czangczun.
Miała wszelkie przywileje, którymi wcześniej mogło się
cieszyć rosyjskie Towarzystwo Kolei Wschodniochińskiej.
Biegła przez pas terytorium zarządzany przez japońską
administrację i chroniony przez japońskie oddziały woj­
skowe. Oddziały te powołano w 1907 r., a w 1919 r.
nadano im status samodzielnej Armii Kwantuńskiej5 i ob­
darzono daleko idącą autonomią. W praktyce dowództwo
tej armii nie musiało oczekiwać na rozkazy z Tokio.
Czując się odpowiedzialne za stan japońskich interesów
w Mandżurii, prowadziło samodzielną politykę wobec Chin
4 Cyt. za G. R e g a n , Największe błędy militarne w historii wojen,
Warszawa 2006, s. 122.
5 Nazwa armii pochodziła od okręgu Kuangtung na południowym
obszarze półwyspu Liaotung.
i miejscowej ludności. Wspierało pieniędzmi i bronią
lokalnych watażków i przywódców, wymagając od nich
przede wszystkim lojalności. Zręcznie podsycało nastroje
separatystyczne wśród mieszkańców mandżurskiego i mon­
golskiego pochodzenia.
W pierwszych miesiącach 1930 r. wiele jednak wskazy­
wało na to, że Tokio na jakiś czas zrezygnuje z zamiarów
podporządkowania sobie północnych Chin. Po I wojnie
światowej w Japonii sukcesywnie ograniczano rozmiary
i tym samym siłę wojsk lądowych. Borykając się z naras­
tającymi kłopotami gospodarczymi, szukano oszczędności
w środkach finansowych przeznaczonych na armię. Obu­
rzenie wojskowych spowodowała podjęta w 1924 r. przez
cywilnych polityków decyzja o likwidacji czterech dywizji
i zmniejszenie wydatków na wojsko o niemal połowę
w stosunku do 1922 r. Następne lata przyniosły kolejne
znaczne cięcia w budżecie wojskowym6. W efekcie wielu
oficerów zostało pozbawionych swoich stanowisk i musiało
odejść do cywila, a innym ograniczono możliwości awansu.
Zjawisko to dotknęło rów'niez Armię Kwantuńską. Jesienią
1931 r. japońska armia posiadała tylko siedemnaście dywizji
piechoty. W jej szeregach służyło ok. 300 tys. żołnierzy.
Natomiast w Armii Kwantuńskiej znajdowało się jedynie
ok. 10 400 żołnierzy7.
Bardzo źle zostały przyjęte przez japońską opinię pub­
liczną rezultaty londyńskiej konferencji rozbrojeniowej.
Uznano je za krzywdzące i nieodpowiadające aspiracjom
wyspiarskiego państwa. W kwietniu 1930 r. w stolicy
Wielkiej Brytanii podpisano, z udziałem japońskich przed­
stawicieli, traktat określający stosunek tonażu sił morskich.
W przypadku Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii
oraz Japonii miał on wynosić 10 do 6 na niekorzyść tej
ostatniej. Traktat wstrzymywał budowę okrętów na sześć lat.
6 J. S o l a r z , op.cit., s. 30.
7 P. J o w e 11, The Japanese Army 1931-45 ( ì ) , Oxford 2002, s. 7, 11.
Dokonując cięć budżetowych w sferze wydatków prze­
znaczonych na armię i marynarkę wojenną, cywilni politycy
zwrócili przeciwko sobie wojskowych, przede wszystkim
młodych oficerów uważających przywódców partyjnych
i parlamentarzystów za ludzi nieudolnych i pozbawionych
wyobraźni, chroniących interesy wielkich właścicieli kosz­
tem przeciętnych mieszkańców. Oficerowie znajdowali
sprzymierzeńców wśród członków jawnych i tajnych or­
ganizacji nacjonalistycznych, patriotycznie nastawionych
studentów i młodej inteligencji. W całym kraju rosło
przeświadczenie, że tylko wyżsi dowódcy, którzy wielo­
krotnie dali dowody patriotyzmu, oddania cesarzowi i oj­
czyźnie, są zdolni do zaradzenia bardzo trudnej sytuacji
wewnętrznej i poprowadzenia kraju do nowych zwycięstw
na kontynencie azjatyckim. Jego wyrazem stały się zamachy
na cywilnych polityków, mieszczące się w tradycji niepo­
słuszeństwa wynikającego z pobudek ideologicznych (ge-
kokujö). 14 listopada 1930 r. na dworcu w Tokio młody
zamachowiec strzałami z rewolweru ciężko ranił premiera
Hamaguchi Osachi8, obwinianego o przyjęcie zobowiązań
wynikających z londyńskiego traktatu rozbrojeniowego.
Odniesiona rana stała się przyczyną śmierci tego polityka
pod koniec sierpnia 1931 r. Zamachowiec popełnił w wię­
zieniu samobójstwo. Natomiast 15 maja 1932 r. został
zastrzelony w swojej rezydencji cieszący się sympatią
władcy premier Inukai Tsuyoshi9. W strzelaninie śmierć
poniosło kilku ludzi z jego ochrony oraz wojskowych
zamachowców. Premier sprzeciwiał się aneksji Mandżurii,
uważając ją za przedwczesną i ryzykowną, prowadzącą do
konfliktu ze Stanami Zjednoczonymi i państwami europej­
skimi. Tego samego dnia wojskowi przeprowadzili jeszcze
8 Hamaguchi Osachi (1870-1931), polityk, wielokrotny minister, w 1.

1929-1931 premier Japonii.


9 Inukai Tsuyoshi (1855-1932), polityk, zwolennik rządów parlamen­
tarnych, przeciwnik zbrojnego angażowania się Japonii w Chinach.
kilka zamachów, m.in. obrzucając w Tokio granatami
budynki ministerstw, siedzib partii, komend policji, banków
oraz redakcji. Po przeprowadzeniu swoich akcji zamachow­
cy poddali się i zostali osądzeni.
Zamach z 15 maja nie spotkał się z potępieniem
społeczeństwa. W obronie buntowników napisano ok. 350
tys. listów ze słowami poparcia i prośbami o uwolnienie
z więzienia. Po kilkunastu miesiącach zostali oni ułas­
kawieni przez cesarza i powrócili do swoich jednostek.
Niektórych szybko awansowano. Darowanie winy, nawet
zabójcom premiera, spotkało się ze zrozumieniem przecięt­
nych Japończyków, uważających zamachowców za pat­
riotów zmuszonych do drastycznych działań przez tchórz­
liwą i skrajnie niekorzystną dla interesów ojczyzny politykę
rządu10. Powszechnie sądzono, że podboje, w tym w pier­
wszej kolejności bogatej Mandżurii, dadzą dostęp do tanich
bogactw naturalnych, tak potrzebnych przemysłowi. Prze­
widywano również, że pozwolą na znaczne rozwinięcie
osadnictwa na zajętych obszarach, przyczyniając się do
likwidacji przeludnienia Japonii, uważanego za jedną
z głównych przyczyn kryzysu ekonomicznego.
Japończycy obawiali się też, że mogą zostać uprzedzeni
w Mandżurii przez ZSRR. Z niepokojem zarejestrowali
przebieg konfliktu między lokalnym chińskim militarystą
Zhang Xueliangiem11, synem marszałka Zhang Zuolina12
i dlatego nazywanym Młodym Marszałkiem, a radziecką
administracją Kolei Wschodniochińskiej. Nie miała ona
10 F. B e r n a ś , op.cit., s. 119—121; J. T u b i e l e w i c z , op.cit.,
s. 409-410.
11 Zhang Xueliang (1898-2001), przeciwnik japońskiej obecności
w Chinach, w 1938 r. autor i wykonawca planu aresztownia Czang
Kaj-szeka, w 1949 r. wywieziony na Tajwan i więziony do 1961 r.
12 Zhang Zuolin (1873-1928), japoński protegowany, kontrolował
Mandżurię i przez kilka lat rząd w Pekinie, po podporządkowaniu się
Kuomintangowi zginął w zamachu zorganizowanym przez japoński
wywiad.
przywilejów dawnego rosyjskiego Towarzystwa Kolei
Wschodniochińskiej i m.in. nie dysponowała własnymi
uzbrojonymi oddziałami, ale znajdowała się pod baczną
opieką Moskwy. W 1929 r. wojsko i policja chińskie zajęły
budynki i urządzenia Kolei Wschodniochińskiej. Nieznani
sprawcy dokonali napaści na jeden z radzieckich konsulatów
i siedziby rosyjskich towarzystw. Policja przeprowadziła
aresztowania wśród radzieckich obywateli. Doszło również
do incydentów granicznych. Odpowiedź Związku Radziec­
kiego okazała się szybka i stanowcza. Późną jesienią
jednostki radzieckiej Specjalnej Armii Dalekiego Wschodu
(ok. 8 tys. żołnierzy) pod dowództwem Wasilija Bilicherà
weszły do Mandżurii i błyskawicznie, bez większych
trudności, a także strat własnych, pobiły i rozproszyły siły
(ok. 15 tys. żołnierzy) Młodego Marszałka13. 22 grudnia na
chińską prośbę podpisano w Chabarowsku porozumienie
satysfakcjonujące Rosjan. Po przywróceniu stanu sprzed
1929 r. oddziały Bilicherà wycofały się, pozostawiając po
sobie przeświadczenie, że ZSRR potrafi skutecznie prze­
prowadzić operację wojskową w obronie swoich interesów
ekonomicznych i politycznych w tej części Azji14. W do­
wództwie Armii Kwantuńskiej i w Tokio obserwowano
radziecką aktywność i starannie rozważano, czy wypadki
z 1929 r. nie są zapowiedzią ekspansywnej polityki państwa
radzieckiego wobec Chin. Sprawność żołnierzy Armii
Czerwonej wywołała różne, skrajne opinie. Wielu oficerów
Armii Kwantuńskiej było zdania, że radzieckie sukcesy są
jedynie wynikiem niskiego morale chińskich oddziałów,
13 Wasilij K. Blücher stracił 143 zabitych żołnierzy, jego przeciwnik
2,5 tys. zabitych i rannych żołnierzy. Do niewoli dostało się również
ponad 8 tys. Chińczyków. Szerzej N. S z i e f o w, Bitwy Rossiji, Moskwa
2004, s. 327-328.
14 Z. K w i e c i e ń, Konflikt o Mandżurię 1931-1945, w: Zarys dziejów

Afryki i Azji 1869-1996. Historia konfliktów, red. nauk. A. Bartnicki,


Warszawa 1998, s. 141; D. R. M a r p l e s , Historia ZSRR. Od rewolucji
do rozpadu, Wroclaw-Warszawa-Kraków 2006, s. 155.
a przede wszystkim ich słabego przygotowania do działań
wojennych. Uważano, że w starciu z Japończykami radziec­
kie jednostki poniosą klęskę.
Rozwój wypadków w północnych Chinach i Mandżurii
dostarczał japońskim wojskowym argumentów na rzecz
wzmocnienia sił zbrojnych. Jednocześnie, lekceważąc sta­
nowisko cywilnych polityków znajdujących się w rządzie,
szukali oni pretekstów pozwalających im na rozpoczęcie
działań w Mandżurii. Tych dostarczały liczne incydenty
między przebywającymi w Mandżurii japońskimi obywate­
lami a miejscową ludnością. Wiele z nich celowo prowo­
kował japoński wywiad i oficerowie Armii Kwantuńskiej.
W lipcu 1931 r. w niewielkiej miejscowości Solun został
aresztowany przez chińskich żołnierzy kapitan japońskiego
wywiadu Nakamura Shintaro, podróżujący jako specjalista
rolny. Razem z nim zatrzymano trzyosobową grupę współ­
pracowników. Przy aresztowanych znaleziono japońską
mapę wojskową, sześć rewolwerów, narkotyki i różne
instrumenty służące do pomiarów terenu. Po tygodniu
śledztwa wszyscy zostali uznani za szpiegów i rozstrzelani
bez wyroku sądowego, a ich ciała spalono. W tych dniach
doszło również do bijatyki między koreańskimi a chińskimi
farmerami w okolicach miejscowości Wanpaoshan. Do
zamieszek włączyła się japońska policja konsularna, ot­
wierając ogień do chińskich chłopów. To zajście zakończyło
się ranami i kontuzjami uczestników. Prawdopodobnie nikt
z koreańskich i chińskich chłopów nie zginął.
Incydentom w Mandżurii japońska prasa nadała wielką
rangę, przedstawiając je jako zajścia wymierzone w prestiż
japońskiego państwa oraz dowód na anarchię i zrewol­
towanie chińskiej ludności. W podobnym duchu japońscy
dyplomaci przedstawiali wydarzenia z lata 1931 r. swoim
europejskim i amerykańskim kolegom. Natomiast chińskie
gazety oskarżały Japończyków o brutalne traktowanie
miejscowej chińskiej ludności, podsycanie lokalnych kon­
fliktów i ekspansjonistyczne plany, wymierzone w integral­
ność terytorialną chińskiego państwa. Wzywały do bojkotu
japońskich towarów i porzucania pracy w japońskich
przedsiębiorstwach znajdujących się w Chinach.
Efektem japońskiej propagandy stał się pogrom Chiń­
czyków zamieszkałych na terytorium Korei. Życie straciło
co najmniej 127 ludzi, a 393 pobito. Natomiast przez
chińskie miasta, w których przebywali i pracowali Japoń­
czycy, przetoczyły się burzliwe manifestacje. Podczas nich
plądrowano i demolowano wszędzie tam, gdzie to było
możliwe, japońskie sklepy i instytucje. W Inchang próbo­
wano zniszczyć japoński szpital15. Zdarzyły się wypadki
wtargnięcia do prywatnych domów położonych poza dobrze
strzeżonymi dzielnicami obcokrajowców. Chińskie władze
nie potrafiły opanować sytuacji i wyciszyć antyjapońskich
nastrojów i wybryków ludności. Co gorsza, ich przeprosiny
skierowane do Tokio, a także aresztowanie generała od­
powiedzialnego za śmierć Nakamury i jego towarzyszy,
japońscy politycy — znajdujący się pod presją wojskowych
i podburzanego przez nich, niezadowolonego społeczeństwa
— uznali za daleko niewystarczające. W tym samym mniej
więcej czasie w Chinach kolejny raz dały o sobie znać
separatystyczne postawy niektórych grup narodowych,
w tym w Mandżurii. Ich przywódcy posługiwali się wieloma
argumentami, m.in. wskazującymi na nieudolność rządu
w Nankinie, niepotrafiącego ukrócić anarchii i zapewnić
prowincji spokoju i warunków do rozwoju. Rozważali, czy
jeśli będą współpracować z Japonią, nie stworzą sytuacji
sprzyjającej utworzeniu własnego państwa.
Japoński rząd zaczął obawiać się wybuchu konfliktu
zbrojnego w Mandżurii, który skonfliktowałby cesarstwo
15 Takehiko Y o s h i h a s h i , Conspiracy at Mukden. The rise of the
Japanese military, New Haven-London 1963, s. 143-145; Z. K w i e c i e ń,
op.cit., s. 142; E. K a j d a ń s k i , Korytarz. Burzliwe dzieje Kolei Wscho-
dnioindyjskiei 1898-1998, Warszawa 2000, s. 139.
nie tylko z Chinami, lecz także ze Stanami Zjedno­
czonymi i pozostałymi zachodnimi mocarstwami. Aby
nie dopuścić do rozpoczęcia walk i uspokoić swoje
społeczeństwo, zapowiedział rozpoczęcie w trzeciej de­
kadzie września negocjacji swych przedstawicieli z mar­
szałkiem Zhang Xueliangiem. Mimowolnie ustrzegł tym
wojskowych, że mogą stracić inicjatywę i okazję do
realizacji planów zajęcia Mandżurii. Na przeprowadzenie
konferencji chińsko-japońskiej, mającej przywrócić równo­
wagę w północnych Chinach, udzielili zgody także
rząd Kuomintangu rezydujący w Nankinie i Czang
Kaj-szek.
Dowództwo Armii Kwantuńskiej potrzebowało wia­
rygodnej przyczyny, usprawiedliwiającej wystąpienie
przeciwko chińskim oddziałom. Pretekstu do działań
zbrojnych w Mandżurii dostarczyła akcja przygotowana
przez japoński wywiad. Doszedł on do przekonania,
że wybuch starć między japońskimi i chińskimi od­
działami należy sprowokować jeszcze przed planowaną
konferencją chińsko-japońską. Późnym wieczorem
18 września grupa japońskich dywersantów podłożyła
ładunki wybuchowe pod torem kolejowym w bliskiej
odległości od chińskich koszar pod Mukdenem16. Silny
wybuch zniszczył odcinek torów. Dalsze wypadki mo­
żemy zrekonstruować tylko w przybliżeniu. Przestra­
szeni żołnierze z chińskich koszar otworzyli chaotyczny
ogień, uznawszy, że zostali zaatakowani. Strzelali
nie do konkretnych celów, ale w mrok przed siebie.
Teraz dowódcy wcześniej przygotowanych japońskich
oddziałów uderzeniowych przyjęli, że Chińczycy wy­
sadzając tory i otwierając ogień, rozpoczęli działania
zmierzające do usunięcia administracji Japońskiego
Towarzystwa Kolei Południowomandżurskiej.

16 Dzisiaj Szenjang.
Japońska operacja wojskowa objęła cały Mukden. Zaata­
kowano i szybko zdobyto budynki koszanwe, magazyny
wojskowe i miejscowe lotnisko. Zajęto siedziby chińskich
urzędów. Rozbrojono komendy i posterunki policji. Straty
japońskich oddziałów okazały się symboliczne. Zginęło lub
odniosło poważne rany tylko kilkunastu żołnierzy. Nad
ranem cały Mukden znajdował się w posiadaniu Armii
Kwantuńskiej. Do miasta przybył naczelny dowódca tej
armii gen. Honjo Shigeru. Podpisał proklamację, w której
całą winą za rozpoczęcie walk obarczał Chińczyków.
Obiecywał ludności cywilnej bezpieczeństwo i zapewnienie
warunków do spokojnej pracy i egzystencji. Proklamację
rozprowadzono po całym mieście. Rozrzucano ją również
z samolotów nad innymi większymi miejscowościami
Mandżurii17.
Japoński konsul w Mukdenie, nieznający tła tego wyda­
rzenia ani motywacji wojskowych, próbował jeszcze w nocy
z 18 na 19 września zmusić oficerów do zaprzestania
działań. Kiedy to nie przyniosło rezultatów, telefonicznie
bezskutecznie zabiegał o interwencję ministerstwa spraw
zagranicznych i rządu. W Tokio zdezorientowani politycy
nie wiedzieli, co powinni i mogą uczynić. Otrzymywali
sprzeczne informacje o charakterze nocnych zajść w Muk­
denie. Dane pochodzące z własnych źródeł wojskowych
przekonywały, że to chińskie oddziały zaatakowały jako
pierwsze. Jednocześnie politycy obawiali się otwartego
konfliktu z generalicją i admiralicją oraz wyższym kor­
pusem oficerskim w wypadku zakwestionowania wersji
wydarzeń podanej przez Armię Kwantuńską.
Zajęcie przez Japończyków Mukdenu okazało się tylko
elementem działań zakrojonych na większą skalę. Garnizony
Armii Kwantuńskiej błyskawicznie opanowały miasta,
w których stacjonowały, i rozpoczęły ofensywę. Wspoma-
17 Takehiko Y o s h i h a s h i , op.cit., s. 168; E. Kaj dań sk i, Korytarz.
Burzliwe..., s. 140.
gała je brygada piechoty (ok. 3 tys. żołnierzy) rzucona do
walki z Korei. Po raz pierwszy w walce Japończycy
wykorzystali oddział pancerny, złożony z 5 czołgów
Ko-Gata Sensa Typ 79 (francuskie Renault FT-17) oraz
5 samochodów pancernych Sumida Typ 88 i trzech drezyn
Typ 91l8. W kilka dni napastnicy opanowali całą południową
Mandżurię. Nie zatrzymali się, jak oczekiwali zagraniczni
komentatorzy i obserwatorzy, ale z energią i rozmachem
kontynuowali działania zaczepne. Liczące około 100 tys.
żołnierzy oddziały chińskie nie umiały sobie poradzić
z dobrze wyposażonymi i sprawnie dowodzonymi Japoń­
czykami. W wielu wypadkach nawet nie podejmowały
walki i rozpierzchały się pod naciskiem przeciwnika,
a nawet po pojawieniu się pogłoski, że przybywa. Dopiero
18 listopada stawiły opór na linii rzeki Nan-ciang. Po
krótkich, intensywnych walkach zostały pokonane i zaczęły
wycofywać się za Wielki Mur19.
Do jednych z ostatnich walk doszło o Harbin, zamiesz­
kany m.in. przez Rosjan i liczną, ale ubogą materialnie
polską kolonię, składającą się głównie z byłych urzędników
i robotników rosyjskich przedsiębiorstw z czasów carskich
oraz ich rodzin. Chińczycy zamierzali bronić się na dalekich
przedmieściach Harbina. Aby złamać wolę walki przeciw­
nika, japońskie samoloty 29 stycznia 1932 r. zbombar­
dowały jego stanowiska. Ostrzeliwano je również z dział
i karabinów maszynowych. Po kilku dniach chińscy żoł­
nierze zaprzestali oporu. 5 lutego Japończycy triumfalnie
wkroczyli do Harbina20. W ten sposób na początku 1932 r.
18 J. S o l a r z , op.cit., s. 45, 57 i 63. Tam też opis czołgów i samo­

chodów pancernych.
19 Mur obronny o długości ok. 2400 km, budowany od VI w. p.n.e.

Znaną dzisiaj postać uzyskał za czasów dynastii Ming (1368-1644).


Chronił Chiny od najazdów ludów koczowniczych, m.in. od strony
Mongolii i Mandżurii.
20 E. K a j d a ń s k i , Korytarz. Burzliwe..., s. 141; A. S z t a l , Malyje
wojny 1920-1930 godow, Moskwa 2003. s. 106-108.
cała Mandżuria znalazła się w japońskim posiadaniu.
W lutym, w miejscu stracenia Nakamury, pośmiertnie
awansowanego do stopnia majora, uroczyście odsłonięto
poświęcony mu pomnik 21.
Na zachowanie się chińskich wojsk broniących Mandżurii
duży wpływ miał kierunek aktywności rządu Kuomintangu
w Nankinie. Nie mógł on poświęcić całej swojej uwagi
obronie obszarów zagrożonych przez Japończyków. Na
przełomie lat dwudziestych i trzydziestych skupiał on
swoje działania na uporządkowaniu sytuacji wewnątrz
państwa i nawiązaniu równoprawnych stosunków z mocar­
stwami europejskimi. Zamierzał doprowadzić do ich rezyg­
nacji z części przywilejów uzyskanych jeszcze w XIX w.
i ograniczających suwerenność Chin. Ustanawiał, wszędzie
gdzie zaistniały ku temu warunki, administrację lojalną
wobec Nankinu. Z dużym powodzeniem prowadził reformy
ekonomiczne. W 1931 r. powołał Narodową Radę Ekono­
miczną i zaprosił do współpracy z nią zagranicznych
ekspertów oraz uzyskał poparcie rodzimych przemysłowców
i finansistów. Dzięki tym i innym krokom stopniowo
poprawiał się stan sieci kolejowej i dróg, powstawały nowe
przedsiębiorstwa, rozwijał się handel. Rząd zainicjował
również reformę rolną, m.in. ograniczającą wysokość opłat
za dzierżawę ziemi. Energicznie zwalczał, choć z mizernymi
rezultatami, wszechobecne korupcję i nepotyzm. Zakładał
szkoły wszystkich stopni, a także udzielał stypendiów.
Zabiegając o poparcie młodzieży, utworzył dla niej or­
ganizację „Niebieskie Koszule”, sięgając po doświadczenia
państw faszystowskich. Starał się obietnicami i groźbami
podporządkowywać sobie oddziały militarystów oraz zor­
ganizować nowocześnie wyposażoną i zdyscyplinowaną
armię. Pomocą służyła mu nowa misja wojskowa, teraz
niemiecka. Na jej czele stał uważany za jednego z naj­

21 E. K a j d a ń s k i , Korytarz. Burzliwe..., s. 141.


wybitniejszych sztabowców i dowódców okresu I wojny
światowej gen. Hans von Seeckt22, którego zastąpił później
również energiczny, cieszący się opinią doskonałego dowód­
cy Aleksander von Falkenhausen23. Pod kierunkiem nie­
mieckiej misji opracowywano plany operacji, przeszkolono
ok. 380 tys. żołnierzy i uzbrojono wojska lądowe, powięk­
szano stany liczebne armii i nadawano jej nową strukturę.
Niemieccy oficerowie dowodzili też niektórymi chińskimi
oddziałami. Pod ich rozkazami znajdowało się ok. 80 tys.
żołnierzy24.
Kuomintang musiał zwalczać komunistyczną rebelię,
coraz groźniejszą dla wewnętrznego spokoju państwa.
W niej dostrzegał najpoważniejsze zagrożenie dla przyszłoś­
ci kraju. Czang Kaj-szek tłumaczył, że japońska obecność
w Chinach to „coraz bardziej ropiejący wrzód na skórze”.
O komunistach mówił, że są jak „choroba serca. A dopóki
tego wewnętrznego schorzenia się nie wyeliminuje, nie da
się też wyleczyć przypadłości zewnętrznej”25. Nie była to
histeryczna czy tylko przesadna reakcja chińskiego przywód­
cy na aktywność jednej z opozycyjnych, skrajnie lewico­
wych partii. 7 listopada 1931 r., w czternastą rocznicę
przewrotu październikowego w Rosji, komunistyczni przy­
wódcy proklamowali w prowincji Jiangxi Chińską Republi­
kę Radziecką, a swoje chłopskie wojska nazwali Czerwoną
Armią. Zwołany naprędce I Ogólnochiński Kongres Rad
wybrał Mao Zedonga na przewodniczącego Centralnego
Komitetu Wykonawczego republiki. Tymczasową stolicą
republiki ogłoszono Ruijin. Siedzibą rządu stała się jedna ze
22 H. v. Seeckt (1866-1936), generał, w okresie Republiki Weimarskiej

szkolił armię, umiejętnie obchodząc część ustaleń traktatu wersalskiego.


23 A. v. Falkenhausen (1878-1966), generał, uczestnik I i II wojny
światowej.
24 J. F. D u n n i g a n, A. A. N o f i, Wojna na Pacyfiku. Encyklopedia,

Warszawa 2000, s. 84.


25 Cyt.za J. L o v e l l , Wielki Mur Chiński. Chiny kontra świat 1000
p.n.e.-2000 n.e., Warszawa 2007, s. 338.
świątyń położonych za miastem, udekorowana czerwonymi
flagami i portretami Marksa i Lenina. Mao i jego współ­
pracownicy zamieszkali w pięknym, zamożnym domu sto­
jącym koło świątyni. Nowe państwo nie uzyskało uznania
żadnego z rządów, nawet ZSRR.
Prawdziwym organizatorem radzieckiej republiki był
przybyły z Szanghaju przedstawiciel najwyższych władz
KPCh Zhou Enlai26. Na jej terenach obowiązywały nowy
system prawny i własna waluta, zbierano podatki, or­
ganizowano administrację i szkoły ludowe. Realizowano
rewolucję agrarną, przejmując wielkie majątki na włas­
ność państwa. Codzienne życie odbiegało od obietnic i
proklamowanych planów komunistów. Od chłopów
posiadających dobrze prosperujące gospodarstwa domaga­
no się udzielania administracji i wojsku „pożyczek”
w żywności. Mężczyzn zmuszano do pracy przy wydoby­
ciu wolframu, którego sprzedaż była głównym źródłem
dochodów radzieckiej republiki. Kobiety musiały bezpłat­
nie pracować na rzecz wojskowych i partyjnych funk­
cjonariuszy: reperować mundury, buty, prać, opiekować
się rannymi i chorymi, a nawet nosić ciężkie ładunki.
Więziono, torturowano i mordowano mieszkańców oskar­
żanych o sympatie dla Kuomintangu lub nawet brak
entuzjazmu dla nowych porządków. Dzieci i młodzież
przymusowo wcielano do stworzonej dla nich organizacji,
w której uczono ślepego posłuszeństwa KPCh i donosiciel-
stwa27. Natomiast wśród przywódców partyjnych rozpo­
częła się brutalna walka o władzę. W jej trakcie zginęło
bardzo wielu członków partii, nawet zajmujących mało
ważne stanowiska.

26 Zhou Enlai (1898-1976), komunistyczny przywódca, potomek bogatej

mandaryńskiej rodziny, studiował w Japonii, Niemczech i Francji,


współorganizował KPCh, od 1949 r. premier i od 1955 r. minister spraw
zagranicznych.
27 Jung C h a n g, J. H a 11 i d a y, Mao, Warszawa 2007, s. 116.
Radziecka republika dysponowała własnymi siłami zbroj­
nymi. Dowodzona przez Zhu De28 Armia Czerwona i roz­
proszone po całym obszarze Chin, sympatyzujące z komunis­
tami chłopskie oddziały partyzanckie, odnosiły sukcesy.
Doświadczony wojskowy, jakim był Zhu, cieszył się szacun­
kiem. W oczach swoich żołnierzy uchodził za przystępnego
i pogodnego człowieka. Chętnie rozmawiał z podwładnymi.
Dźwigał jak wszyscy karabin. Ubierał się skromnie. Nosił
kapelusze wykonane z bambusa. Chodził w słomianych
sandałach. Ale wobec tych, których uważał za przeciwników,
był bezwzględny. Palił wsie i miasteczka, rozkazywał zabijać
chłopów noszących białe chusty na znak poparcia dla Kuomin­
tangu. Śmiercią karał również tych swoich żołnierzy, którzy
odważyli się odmawiać udziału w represjach skierowanych
przeciwko mieszkańcom wsi i miasteczek29.
Mao i Zhu rywalizowali z sobą o władzę i popularność
na zajętych obszarach. Starając się uzyskać przewagę nad
swoim rywalem, Mao zwrócił uwagę na oficera sztabu
Zhu, obdarzonego talentem wojskowym, ambitnego Lin
Biao30. Zadbał o jego karierę, doprowadzając do powie­
rzenia mu kilkutysięcznego oddziału. Kreował na wybit­
nego teoretyka wojskowego, prosząc o wygłaszanie wy­
kładów dla żołnierzy. Ta rozpoczęta na przełomie lat
dwudziestych i trzydziestych przyjaźń przetrwa kil­
kadziesiąt lat. Po zakończeniu wojny Lin będzie uchodził

28 Zhu De (1886-1976), karierę rozpoczął w armii cesarskiej, po­


dróżował po Europie i przeszedł przeszkolenie wojskowe w ZSRR, od
1925 r. komunista i jeden z najwybitniejszych chińskich dowódców,
w 1955 r. został marszałkiem, represjonowany w okresie rewolucji
kulturalnej, w 1967 r. zrehabilitowany.
29 Jung C h a n g , J . H a l l i d a y , op. cit., s. 73.

30 Lin Biao (1907-1971), absolwent chińskiej akademii wojskowej, od


1927 r. komunista i jeden z wybitnych dowódców wojskowych, w 1955 r.
został marszałkiem, w 1966 r. mianowany zastępcą i następcą Mao, zginął
w niewyjaśnionych okolicznościach razem z rodziną w katastrofie lotniczej
podczas ucieczki z kraju.
za jednego z najbliższych współpracowników Mao, a w la­
tach sześćdziesiątych — za drugą pod względem wpływów
politycznych osobę w Chińskiej Republice Ludowej.
Rząd Kuomintangu uważał komunistów za nader groź­
nego wroga, który skutecznie utrudnia zjednoczenie kraju
i rujnuje jego gospodarkę. W 1. 1930-1935 zorganizował
przeciwko komunistycznym ugrupowaniom pięć ekspedycji
wojskowych na obszarach dolnego i środkowego biegu
rzeki Yangzi. Z udziałem niemieckich doradców Czang
Kaj-szek stworzył wieloletni plan działań przeciwko od­
działom komunistycznym i zgodnie z nim fortyfikował
odzyskane tereny tak, aby ponownie ich nie stracić. Do
każdej ofensywy wyznaczał siły liczące ponad pół miliona
żołnierzy. Stopniowo teren zajmowany przez komunistów
kurczył się. O taktyce stosowanej przez Czang Kaj-szeka
mówiono, że „polegała na spuszczaniu wody ze stawu
i wyławianiu ryb”31.
Przy tym Czang Kaj-szek nie wierzył w przygotowanie
swoich wojsk do walki z oddziałami japońskimi. Bardzo
sceptycznie oceniał szanse na pokonanie Armii Kwantuń­
skiej. Uważał, że minie wiele miesięcy zanim dowodzone
przez niego siły zbrojne osiągną poziom wyszkolenia
i wyposażenia pozwalający na przeprowadzenie skutecznych
operacji militarnych. Potrzebował czasu, aby podporząd­
kować sobie armie stworzone przez militarystów. Zapewne
ciągle rozważał szanse na osiągnięcie porozumienia z Japoń­
czykami, a w dalekiej przyszłości nawiązania z nimi
współpracy oraz ograniczenia politycznych i gospodarczych
31 J. Ł a p t o s , J . S o l a r z , M . Z g ó r n i a k , Wielkie wojny XX wieku
(1914-1945), red. nauk. M. Zgórniak, Wielka historia świata, t. 11,
Kraków 2006, s. 341; Ch’ao-jan W a n g , Ośmioletnia wojna oporu
prowadzona przez chińskie wojska rządowe, siły komunistyczne i wojska
japońskie, w: Nowożytna historia..., s. 174; s. W. O l s z e w s k i , Od
Ruijinu do Yan’anu. Ruch komunistyczny w Chinach w latach 1921-1936,
w: Nowożytna historia..., s. 142; Jung C h a n g , J . H a l l i d a y , op. cit.,
s. 130.
wpływów państw zachodnich na Dalekim Wschodzie i w sa­
mych Chinach. W swoich dalekosiężnych planach pragnął
widzieć w Japonii sojusznika, a nie nieprzejednanego wroga.
Jeszcze na początku konfliktu w Mandżurii Czang
Kaj-szek wydał rozkazy niepodejmowania walki z japoń­
skimi oddziałami. Natomiast duże nadzieje pokładał w dyp­
lomatycznej pomocy Ligi Narodów, Stanów Zjednoczonych
i zachodnich mocarstw. W odezwie rządu, datowanej
22 września znalazło się stwierdzenie, że działania napast­
ników „już zostały przedstawione Radzie Ligi Narodów
i dlatego rząd wyraża nadzieję, że armia będzie unikać
starć z wojskami japońskimi”32. Spodziewał się, że zaalar­
mowana międzynarodowa opinia publiczna, a głównie
rządy zachodnich państw, chroniących interesy swoich
obywateli w Chinach, zmuszą napastników do wycofania
się do swoich garnizonów i przywrócą stan sprzed incydentu
w Mukdenie.
Delegat chiński złożył jeszcze 19 września 1931 r. na
posiedzeniu Rady Ligi Narodów w Genewie oświadczenie
o podjęciu przez japońskie oddziały w Mandżurii akcji
zbrojnej przeciwko wojskom chińskim. Dwa dni później,
21 września zwrócił się w imieniu swojego rządu z prośbą
o podjęcie działań wynikających z artykułu 11 Paktu Ligi
Narodów. Domagał się „przywrócenia status quo ante
bellum oraz (...) ustalenia wielkości i natury reparacji, które
mogą być uważane za należne Republice Chińskiej”. W tym
dokumencie chiński rząd informował również, że nakazał
własnym żołnierzom w Mukdenie powstrzymanie się „od
wszelkich takich poczynań, które mogłyby zaostrzyć w ja­
kikolwiek bądź sposób sytuację”. Japoński przedstawiciel
w Lidze Narodów stanowczo odrzucił, czego można się
było spodziewać, chińską argumentację. Dowodził, że to
japońskie oddziały zostały zaatakowane, a sam konflikt ma
32 Cyt. za A. B a r t n i c k i , Konflikty kolonialne..., Warszawa 1971,
s. 227.
niegroźny charakter i powinien zostać rozwiązany przez
Japonię i Chiny na drodze dwustronnego porozumienia.
Oficjalnie obiecywał, że jak tylko w Mandżurii zniknie
zagrożenie życia jego współobywateli i „opieka nad ich
mieniem będzie efektywnie zapewniona”, oddziały wrócą do
swoich koszar. Stanowisko zajęte przez Japonię zadowoliło
Radę Ligi. Przyjęła ona japońskie zapewnienia i 30 września
zwróciła się do obu stron konfliktu „aby zrobiły wszystko dla
przyspieszenia przywrócenia normalnych stosunków”33. Na­
stępne posiedzenie poświęcone wypadkom w Mandżurii
zostało wyznaczone na 14 października. Przewodniczący
Rady Ligi Narodów Aristide Briand34 i prezydent Stanów
Zjednoczonych Herbert Hoover35 uważali, że udało się
zażegnać konflikt, a prestiż Ligi został wzmocniony.
Rozwój japońskich operacji w Mandżurii przyniósł Lidze
Narodów i mocarstwom rozczarowanie. Pod koniec 1931 r.
nie mogło już ulegać wątpliwości, że Japonia dąży do
opanowania tego obszaru, lekceważąc stanowisko Ligi oraz
interesy polityczne i ekonomiczne innych państw. 10 grud­
nia Rada Ligi powołała międzynarodową komisję, składa­
jącą się z reprezentantów Wielkiej Brytanii, Stanów Zjed­
noczonych, Francji, Włoch i Niemiec. Na specjalnych
prawach weszli do niej przedstawiciele Chin i Japonii.
Przewodnictwo nad tym ciałem, nazywanym Komisją
Pięciu, objął brytyjski dyplomata Victor Bulwer-Lytton36.
Najważniejszym celem komisji było poznanie przyczyn
i przebiegu konfliktu w Mandżurii. Instrukcja nakazywała
jej „badać na miejscu i informować Radę Ligi o wszystkich
33 Cyt. za W. D o b r z y c k i, op. cit., s. 490.
34 A. Briand (1862-1932), francuski mąż stanu, wielokrotny minister
spraw zagranicznych i premier, współtwórca wielostronnego paktu Kel-
logga-Brianda z 1928 r., uznającego wojnę za działanie bezprawne.
35 H. Hoover (1874-1964), prezydent USA w 1. 1929-1933, filantrop,

po II wojnie światowej koordynator Europejskiego Programu Wyżywienia.


36 V. Bulwer-Lytton (1876-1947), wysoki urzędnik kolonialny, m.in.
gubernator Bengalu, wicekról Indii, dyplomata.
okolicznościach mogących wpływać na sytuację między­
narodową, na stosunki chińsko-japońskie”37. Komisja uzys­
kała zgodę rządów japońskiego i chińskiego na pracę na
wybranych przez siebie obszarach i już na początku 1932 r.
znalazła się na Dalekim Wschodzie.
Własne stanowisko zaznaczyły Stany Zjednoczone. Ich
przedstawiciel dyplomatyczny w Chinach, w randze ministra
pełnomocnego, informował prezydenta, że to, co robią
Japończycy w Mandżurii „mieści się w każdej definicji
wojny”38 i proponował znalezienie jakiejś formy obrony
napadniętego państwa. Zaniepokojony sekretarz stanu Henry
Stimson39 przekazał 7 stycznia 1932 r. ambasadom Japonii
i Chin w Waszyngtonie notę zawierającą odmowę uznania
zmian zaszłych na skutek działań wojennych. Umieszczono
w niej żądanie respektowania suwerenności i integralności
terytorialnej Chin oraz polityki otwartych drzwi. Tak
sformułowany dokument w praktyce był adresowany do
Tokio i miał prochińskie brzmienie. Nie był to jedyny
przejaw amerykańskiej aktywności. Ich dyplomaci rozpo­
częli rozmowy z Brytyjczykami na temat wspólnej akcji
dyplomatycznej, a nawet militarnej, w wypadku przeniesie­
nia przez Japończyków agresji na inne obszary Chin.
Londyn nie wykazał zainteresowania amerykańskimi pla­
nami. Już 11 stycznia odmówił wysłania do Tokio noty
podobnej do amerykańskiej. Stwierdził, że wierzy japońskim
zapewnieniom o przestrzeganiu w Mandżurii zasady zapew­
niającej wszystkim państwom równe prawa w dziedzinie
wymiany handlowej 40.

37 Cyt. za A. B a r t n i c k i , op.cit., s. 231.


38 Cyt. za R. T. El s o n , Preludium wojny, Warszawa 1997, s. 133.
39 H. Stimson (1867-1950), amerykański prawnik i polityk, w czasie

I wojny w stopniu pułkownika walczył we Francji; m.in. gubernator


Filipin, minister wojny i sekretarz stanu.
40 A. B a r t n i c k i , Walka o Mandżurię. Z dziejów ekspansji kolonialnej

na Dalekim Wschodzie, Warszawa 1965. s. 79.


Tymczasem w dowództwie Armii Kwantuńskiej zapadły
decyzje postawienia społeczności międzynarodowej przed
nowymi faktami dokonanymi. Jeszcze w trakcie działań
wojennych japoński wywiad inspirował lokalnych polityków
chińskich do wypowiadania posłuszeństwa rządowi w Nan-
kinie i organizowania własnej administracji. Za jego
namową aktywizowała się mandżurska i mongolska arysto­
kracja, a nawet niektórzy Rosjanie i Koreańczycy od lat
osiedleni w Mandżurii. W efekcie mnożyły się partie,
organizacje i ośrodki społeczne stawiające sobie za cel
zbudowanie mandżurskiego państwa na ziemiach zajętych
przez japońskie wojska. Powstał nawet rząd tymczasowy,
początkowo noszący nazwę Północno-Zachodniej Rady
Administracyjnej. Teraz Japończykom wystarczyło nadać
tym wszystkim działaniom pozoiy ruchu zdeterminowanego
i niezależnego od wpływów zewnętrznych, zgodnego z pra­
wem narodów do samostanowienia. 29 lutego 1932 r.
w Mukdenie zebrało się Ogólnomandżurskie Zgromadzenie.
1 marca dokonało ono, ze skrywanym poparciem japońskich
oficerów, oficjalnej proklamacji państwa Mandżukuo.
Nowe państwo zamieszkiwali w większości Chińczycy.
W 1932 r. stanowili oni ok. 90% z niecałych 31 min
ludności. Pozostali mieszkańcy to Japończycy (590 tys.),
Koreańczycy, Mongołowie, Rosjanie i inne mniejszości
narodowe, m.in. Polacy41. Stosunki między Mandżukuo
a Japonią uregulowały dokumenty zapewniające tej drugiej
uprzywilejowaną pozycję. Jeszcze w marcu Armia Kwan-
tuńska uzyskała prawo do kontroli wszystkich szlaków
komunikacyjnych oraz budowy nowych, jeśli uzna to za
niezbędne. Jej dowództwo miało dysponować przywilejem
mianowania urzędników na wszystkie ważne stanowiska
w administracji, do których obejmowania dopuszczono
41 P. O s t a s z e w s k i , Konflikt o Mandżurię 1931-1945, w: Konflikty
kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869-2006, red. P. Ostaszewski,
Warszawa 2006, s. 191.
również Japończyków. 15 września 1932 r. między Man-
dżukuo a Japonią został zawarty układ, w którego pierw­
szym punkcie oficjalnie stwierdzono, że Japonia ma
specjalne prawa i przywileje na obszarze nowego państwa.
Drugi punkt układu zezwalał Armii Kwantuńskiej na
pobyt na terenie Mandżukuo i czynił ją odpowiedzialną
za jego obronę.
Chiny nie pogodziły się z powstaniem Mandżukuo. I nie
chodziło tutaj o upokorzenie wynikające z poniesionej
klęski i stosunkowo łatwo osiągniętego przez Japończyków
zwycięstwa. Traciły wprawdzie tylko 11% swojego teryto­
rium, ale na nim znajdowały się ważne gospodarczo
surowce. Japończycy razem z Mandżurią zagarnęli ok.
35% zasobów węgla, 40-50% zasobów nafty i aż 80% rud
żelaza Chin. W Mandżurii znajdowało się także 40%
chińskich obszarów leśnych 42.
Przywódcą Mandżukuo, początkowo noszącym nazwę
głównego kierownika, został pozyskany przez Japończyków
jeszcze jesienią 1931 r. ostatni chiński cesarz, dwudziesto­
pięcioletni Pu Yi. Już w pierwszych dniach swojego urzędo­
wania w stołecznym Czangczunie przekonał się, że jest
kontrolowany przez dowództwo Armii Kwantuńskiej i nie
dysponuje żadną realną władzą. W praktyce stał się więźniem
zamkniętym w wygodnej rezydencji. Nie otrzymał nawet
prawa do decyzji, kiedy i gdzie wolno mu się udać na
spacer. Bolało go, że japońscy oficerowie w kontaktach
z nim unikają używania cesarskiego tytułu, wykorzystując
zwrot „ekscelencjo”. Rozmowy Pu Yi z ministrami, wy­
znaczonymi przez okupantów, ograniczały się do ceremonial­
nego przyjmowania wyrazów szacunku i zwyczajowych
prezentów. Wszystkie, nawet drobne decyzje zapadały
w sztabie japońskiej armii. Jej dowódca pełnił też rolę
oficjalnego reprezentanta cesarstwa w Mandżukuo. Pocie-
42 O.B. R a c h m a n i n , K istorii otnoszenij Rossiji — SSSR s Kitajem
w XX w. Obzor i anliz osnownych sobytji, Moskwa 2000, s. 5.
szeniem dla nominalnego przywódcy nowego państwa było
to, że przynajmniej ministrowie i politycy zwracali się do
niego z ostentacyjnym szacunkiem, choć ich odpowiedzi
najczęściej brzmiały: „Wasza cesarska mość ma zupełną
rację, ale Armia już to sobie postanowiła”. Pu Yi łudził się,
utwierdzany przez swoje najbliższe otoczenie, że stopniowo
uda mu się zdobyć większą niezależność od Japończyków
i będzie wpływał na rozwój swojego kraju43.
Japoński rząd miał jedynie mgliste i niepewne informacje
o przebiegu działań wojennych i zamiarach Armii Kwan­
tuńskiej. Bezradny premier Wakatsuki Reijiro44 skarżył się
jeszcze jesienią 1931 r. swojemu otoczeniu: „Ekspansja
rozszerzała się z dnia na dzień; odbywałem liczne kon­
ferencje z ministrem wojny (...). Pokazywał mi on co dzień
mapę z naniesioną linią, której armia miała już nie
przekraczać; ale codziennie, nie zważając na tę granicę,
oddziały posuwały się dalej, zawsze wśród zapewnień, że
dzieje się to po raz ostatni”45. Premier i politycy znaleźli
się w delikatnej i bardzo niezręcznej sytuacji. Nie mogli się
przyznać przed zachodnimi państwami i Ligą Narodów,
a także własnym społeczeństwem, że stracili kontrolę nad
siłami zbrojnymi. Pozostawało im bronienie na arenie
międzynarodowej zdobyczy wojska, powielanie argumen­
tów o chińskiej anarchii oraz atakach na japońskich
obywateli i ich własność. Przy tym część polityków
pozostawała pod wrażeniem błyskotliwych zwycięstw żoł­
nierzy. Uznawali, że zajęte tereny, bogate w surowce i
urodzajne ziemie, podatne na kolonizację i inwestycje, są
warte wszystkich kłopotów, z jakimi będzie się musiała

43 Pu Yi, op.cit., s. 203-206; W. O l s z e w s k i , Inwazja japońska.


Utworzenie Mandżukuo, w: Nowożytna historia..., s. 131.
44 Wakatsuki Reijiro (1866-1949), polityk, premier w 1. 1926-1927,
1931.
45 Cyt. za B. M a s z l a n k a , Cztery oblicza militaryzmu, Warszawa
1971, s. 256.
zmierzyć Japonia w stosunkach z innymi mocarstwami i na
forum Ligi Narodów.
Z bardzo trudnego położenia, w jakim znalazła się
Japonia, miał pomóc jej wyjść pewien fortel. Otóż w Tokio
uznano, że należy wywołać następny incydent z udziałem
wojska, a potem na żądanie innych państw i Ligi Narodów
wycofać się, demonstrując dobrą wolę i pokojowe na­
stawienie cesarstwa46. Ważnym efektem tak zaplanowanych
działań miało być również zmuszenie Kuomintangu do
rezygnacji z Mandżurii i zakończenie bojkotu japońskich
towarów. Na miejsce tej specyficznej operacji wybrano
bogaty Szanghaj, w którym od lat utrzymywało się napięcie
między chińskimi mieszkańcami a japońskimi kupcami,
przedsiębiorcami i pozostałymi członkami japońskiej kolo­
nii. Japończycy, planując swoją akcję, byli przekonani, że
spotkają się jedynie ze słabym oporem Chińczyków. Całość
wydarzeń powinna się rozegrać na oczach bardzo licznych
w tym mieście cudzoziemców. Zaświadczyliby oni, że
wojska japońskie zachowywały się poprawnie i nie wy­
rządziły większych szkód cywilnej ludności, a następnie
zgodnie z wolą Ligi Narodów sprawnie i szybko wycofały
się z miasta, które zajęły.
Szanghaj, położony nad Huangpu Jiang (prawym do­
pływem Jangcy), należał do największych, w skali ówczes­
nego świata, portów. Posiadał nowoczesne urządzenia
przeładunkowe, magazyny i stocznie. Słusznie traktowano
go jako jedną z najważniejszych bram do Azji i znakomite
miejsce do robienia interesów. W mieście znalazły swoją
siedzibę wielkie banki, powstały duże, dobrze prosperujące
fabryki, stocznie, przedsiębiorstwa handlowe i magazyny
portowe, należące zarówno do obcokrajowców, jak i Chiń­
czyków. Pracujący w nich chińscy urzędnicy i robotnicy
mieli już wyraźnie ukształtowaną świadomość narodową.

46 J. Ł a p t o s, J. S o l a r z , M . Z g ó r n i a k , op. cit., s. 343.


Sympatyzowali z Kuomintangiem, niekiedy również z komu­
nistami. Zrzeszali się w różnych tajnych grupach nacjonalis­
tycznych, a także związkach zawodowych kierowanych przez
lewicowych działaczy. Z wrogością odnosili się do obcych
przybyszów, winiąc ich za nędzę własnych rodzin i opłakane
położenie ojczyzny. Chińskim mieszkańcom Szanghaju prze­
wodziły elity, składające się z zamożnych przedsiębiorców
i inteligencji, w tym naukowców, artystów, pisarzy i publicys­
tów. Japońskie działania w Mandżurii wywołały wśród nich
już jesienią 1931 r. falę nienawiści do agresorów. Chińczycy,
w większości żyjący i pracujący w swoich ubogich dziel­
nicach, tylko wyjątkowo odwiedzanych przez Europej­
czyków i Amerykanów, stanowili dla obcokrajowców
zagadkę. Lekceważono, a często upokarzano ich, ograni­
czając na różne sposoby dostęp do bogatszych kwartałów
miasta. Wielu obcokrajowców otwarcie wygłaszało poglądy,
które negowały zdolność Chińczyków do wyłonienia in­
stytucji zapewniających miastu trwałe bezpieczeństwo
i wewnętrzny porządek, warunki do pracy wielkich przed­
siębiorstw przemysłowych oraz zagranicznych firm.
Centrum Szanghaju — z wysokimi domami i szerokimi
ulicami, eleganckimi przedstawicielstwami firm i bankami,
luksusowymi i skromnymi hotelami47, różnymi klubami,
oryginalnymi restauracjami, a także teatrami i kinami,
wypielęgnowanymi parkami i skwerami, pięknym nad­
brzeżem — nadano zachodni charakter. Nie tak bardzo
różniło się ono od europejskich metropolii i amerykańskich
zamożnych miast z Zachodniego Wybrzeża. Chlubą miasta
był uniwersytet założony w 1896 r., czerpiący z wzorów
zachodnich, oraz liczne inne placówki naukowe i muzealne.
Uwagę przyciągała Świątynia Nefrytowego Buddy po­
47 Opinią najlepszego hotelu na Dalekim Wschodzie cieszył się
„Park-Hotel”, mający dwadzieścia cztery piętra i należący do chińskich
inwestorów. R. F a j a n s , W Chinach znowu wojna..., Warszawa 1939,
s. 115.
stawiona w 1882 r. W Szanghaju pracowały chińskie
wytwórnie filmowe, tworzące swoje dzieła wzorowane na
amerykańskich. Ich producenci unikali wprowadzania wąt­
ków politycznych, a nawet antyjapońskich aluzji. Jedną
z gwiazdek Szanghaj skiego świata filmowego była piękna
Jiang Qing48, od 1933 r. członkini KPCh, a później kochan­
ka i żona Mao Zedonga.
W Szanghaju znajdowało się również dziewiętnaście
cudzoziemskich przedstawicielstw dyplomatycznych. Na
terenie zarezerwowanym głównie dla obcokrajowców prze­
bywało kilkaset tysięcy mieszkańców, głównie Brytyj­
czyków, Amerykanów, Francuzów, Holendrów, Niemców
i Japończyków. Mieszkali w swojej dzielnicy (tzw. kon­
cesyjnej), mającej własną administrację, otoczonej murami
i przeszkodami z drutu kolczastego. Ich bezpieczeństwa
strzegło na przełomie 1931 i 1932 r. ok. 17 tys. żołnierzy,
w tym 6,5 tys. brytyjskich, 6 tys. amerykańskich i 1,5 tys.
francuskich. Pod koniec stycznia 1932 r. wzrósł stan
liczebny japońskiego oddziału, który miał teraz ok. 2800
żołnierzy49. W porcie stało kilkanaście okrętów wojennych,
m.in. trzy brytyjskie krążowniki. Chińska flota wojenna
posiadała w szanghaj skim porcie jedynie dwa krążowniki
i jeden stawiacz min50. Nie stanowiła zagrożenia dla obcych
jednostek i nie mogła się przeciwstawić okrętom z floty
wojennej Japonii.
48 Jiang Qing (1914—1991), aktorka i żona Mao Zedonga, po 1949 r.

zajmowała stanowiska związane z polityką kulturalną, współautorka


i przywódczyni rewolucji kulturalnej, po śmierci Mao Zedonga skazana
i uwięziona, popełniła samobójstwo.
49 A. B a r t n i c k i , Walka o..., s . 6 9 .

50 Flota wojenna Republiki Chińskiej miała na początku 1932 r. cztery

eskadry bojowe i jedną szkolną. W jej składzie znajdowało się m.in.


8 krążowników, 17 kanonierek i 9 stawiaczy min. Dowódcy eskadr
uznawali rząd w Nankinie, ale rywalizowali z sobą, dopuszczając się
licznych aktów niesubordynacji. Okręty znajdujące się w Szanghaju
należały do eskadry szkolnej. A. S z t a I, op. cit., s. 114.
24 stycznia 1932 r. do Szanghaju przybył zespół sześciu
japońskich okrętów wojennych. Przewodził im krążownik
o wyporności 5,5 tys. ton, uzbrojony m.in. w siedem dział
140 mm i dwa działa zenitowe 88 mm. Wrażenie wywoły­
wał okręt „Notoro”, o wyporności 15 tys. ton i przeznaczony
do transportu samolotów. Mógł ich zabrać od 20 do 30
sztuk. Cztery mniejsze jednostki miały wyporność po 850 t
i zostały wyposażone w trzy działa 120 mm każda i cztery
wyrzutnie torpedowe. W lutym Japończycy skierowali
w rejon Szanghaju silną eskadrę, której trzon stanowiło 10
krążowników. Ta eskadra dysponowała, na wszystkich
okrętach, 210 działami51.
Akcję na lądzie japońskie dowództwo powierzyło trzem
batalionom piechoty, znakomicie wyposażonym i uzbrojo­
nym. W ich dyspozycji znalazło się m.in. 11 lekkich
czołgów, 14 samochodów pancernych, 16 lekkich dział
polowych i 8 haubic 122 mm. Japońscy oficerowie otrzy­
mali rozkazy zajęcia chińskiej dzielnicy Czapei i Dworca
Północnego. Byli przekonani, że ich działania nie spotkają
się z poważniejszym oporem przeciwnika. Nie dostrzegali,
że walki w Mandżurii zmobilizowały chińską opinię
publiczną. W Szanghaju nie tylko politycy Kuomintangu,
lecz także wojskowi i urzędnicy, inteligencja, przywódcy
związkowi, zamożni przedsiębiorcy i kupcy, młodzież
i przeciętni mieszkańcy emocjonalnie odbierali wiadomości
o kolejnych porażkach chińskich oddziałów na północy.
Rosło w nich poczucie upokorzenia i chęć przeciwstawienia
się japońskiej i każdej innej agresji. O nastrojach panujących
wśród nowej chińskiej inteligencji, nie tylko zamieszkującej
Szanghaj, pisał polski podróżnik i świadek wydarzeń
w Chinach z lat trzydziestych, Roman Fajans: „Są tedy
zapalonymi nacjonalistami także i nasi młodzi znajomi (...)
Wojna z Japonią — to dziś ich religia, racja życia i zarazem

51 A. S z t a l , op. cit., s. 115.


największa namiętność. Chcą mieć wielkie, zjednoczone
Chiny, urządzone trochę według zasad rewolucji rosyjskiej,
trochę — francuskiej, niosące Azji posłannictwo nowego
ustroju socjalnego (także panazjatyzm swego rodzaju),
wolne od jarzma politycznego Japonii oraz gospodarczego
Europy i Stanów Zjednoczonych. Ich stosunek do ludzi
rasy białej jest zupełnie skrystalizowany. Admirują ich
umiejętności ale nie chcą ich mieć u siebie”52.
Lądowanie i wejście do miasta japońskich żołnierzy
wywołało natychmiastową reakcję chińskiej ludności. Ulice
Czapei poprzecinano spontanicznie wznoszonymi baryka­
dami. Wyłoniły się oddziały samoobrony złożone z miesz­
kańców. Niektórzy ich członkowie należeli do tajnych
organizacji. Wszyscy doskonale znali topografię dzielnicy
i mogli liczyć na pomoc jej mieszkańców. W Czapei
znalazły się też pododdziały chińskiej 19. Armii. Jej
garnizonem był Szanghaj i jego najbliższe okolice. Żołnierze
tej armii powszechnie uważani byli za zdyscyplinowanych,
dobrze wyszkolonych i wyposażonych. Oficerowie cieszyli
się opinią dowódców znających swoje rzemiosło i patriotów.
To na ich rozkaz błyskawicznie zamknięto ulice solidnymi
polowymi redutami, wykorzystując worki z piaskiem, cegły
i inne materiały budowlane. Ustawiano na nich karabiny
maszynowe. Starannie wybrano stanowiska dła strzelców
oraz snajperów.
Walki rozpoczęły się w nocy z 29 na 30 stycznia i trwały
nieprzerwanie przez kilka tygodni. Ku swojemu zaskocze­
niu, przywykli do łatwych sukcesów Japończycy stwierdzili,
że tym razem napotkali dobrze zorganizowany opór.
Chińskie oddziały z determinacją, często do ostatniego
żołnierza i pocisku, broniły swoich pozycji. Wielokrotnie
przechodziły do kontmatarcia, odzyskując utracone stano­
wiska. Do działań włączyły się dwa chińskie samochody

52 R. F a j a n s , op. cit., s. 107-108.


pancerne, jedyne, jakie znajdowały się w Szanghaju. Na
tyłach japońskich stanowisk zręcznie operowały małe grupki
miejskich partyzantów. Ostrzeliwały i obrzucały granatami
patrole i kurierów, żołnierzy oddalonych od macierzystych
oddziałów. Natomiast ludność cywilna zbierała informacje
o napastnikach i przekazywała je swoim oddziałom. Na już
zajętych ulicach i placach Japończycy spotykali się z prze­
jawami wrogości. Kupcy ukrywali swoje towary, odmawiali
otwierania sklepów, sprzedaży żywności nawet za gotówkę.
Chińscy politycy i przywódcy, a także dziennikarze infor­
mowali cudzoziemców o wszelkich przejawach brutalnego
traktowania ludności cywilnej przez agresorów, solidnie
dokumentując swoje oskarżenia.
Prąc do przodu ulicami Czapei, japońscy żołnierze toczyli
przed sobą służące im za osłonę beczki z piaskiem. Swoje
stanowiska umacniali workami z piaskiem i drutem kolczas­
tym. Karabiny maszynowe ustawiali na wyższych piętrach
opanowanych budynków, dzięki czemu uzyskiwali większe
pole ostrzału. Przy szturmach na twardo broniące się pozycje
wroga wykorzystywali artylerię połową. To ona wczesnym
rankiem 29 stycznia celnym ogniem zniszczyła oba chińskie
samochody pancerne. Ataki piechoty wspierały bombardowa­
niami chińskiej dzielnicy japońskie samoloty. Piloci swój
wysiłek koncentrowali na Dworcu Północnym i jego okoli­
cach. Od strony morza krążowniki ostrzeliwały chińskie forty
nabrzeżne, bez powodzenia próbując zmusić ich załogi do
porzucenia swoich stanowisk. Do walki włączono również
samochody pancerne i czołgi. Atak przeprowadzony przez
japońskie wojska 21 lutego zakończył się ich dotkliwą
porażką na całym froncie. Dopiero na początku marca
japońskim oddziałom udało się zająć północną część miasta.
Rozwój wydarzeń zmusił japoński Sztab Generalny do
wysłania do Szanghaju kolejnych oddziałów. W rezultacie
wprowadzono do walki cztery dywizje piechoty, ok. 200
samolotów, 40 okrętów i oddział czołgów — razem ponad
40 tys. żołnierzy53. Zmieniła się japońska taktyka. Zrezygno­
wano z atakowania małymi, mobilnymi oddziałami. Teraz
natarcie prowadzono większymi siłami, składającymi się
z minimum kilku kompanii. W większym zakresie wykorzys­
tywano artylerię i lotnictwo, nie przejmując się stratami
ponoszonymi przez ludność cywilną. Osoby złapane z bronią
na tyłach japońskich pozycji rozstrzeliwano lub wieszano.
Coraz częściej ten los spotykał mężczyzn tylko podejrzanych
o udział w działaniach partyzanckich lub szpiegowanie.
Tak prowadzona bitwa przynosiła ogromne straty ludności
cywilnej. Zachodni dziennikarze ze współczuciem opisywali
jej losy, wielokrotnie podkreślając brutalność zachowania
Japończyków. Szczególnie wiele negatywnych opinii zebrało
użycie w mieście samolotów, artylerii i samochodów pancer­
nych. Jednocześnie szacunek budził krzepnący opór chińskich
żołnierzy oraz determinacja pomagającej im ludności cywil­
nej. Po raz pierwszy europejscy i amerykańscy obserwatorzy
zobaczyli, że chińscy żołnierze są zdolni do odniesienia
sukcesów w starciu z lepiej wyszkolonymi, uzbrojonymi
i wyposażonymi jednostkami japońskimi. Walki w Szanghaju
odbiły się, co oczywiste, głośnym echem w całych Chinach,
zwiększając poparcie dla Kuomintangu i Czang Kaj-szeka.
Wszędzie z satysfakcją przyjmowano informacje o dzielnej
postawie 19. Armii. Także komuniści uznali walkę z Japoń­
czykami za jedno ze swoich najważniejszych zadań.
Pod koniec kwietnia doszło w Szanghaju do znaczącego
incydentu. Podczas parady wojskowej koreański nacjonalista
rzucił bombę w kierunku trybuny honorowej. Wśród ciężko
rannych ofiar zamachu znaleźli się minister pełnomocny
Shigemitsu Mamoru54, adm. Nomura Kichisaburo55 i gen.

53 A. S z t a l , op. cit., s. 125.


54 Shigemitsu Mamom (1887-1957), polityk, dyplomata, w 1. 1943-1945
minister spraw zagranicznych, podpisał akt kapitulacji Japonii.
55 Nomura Kichisaburo (1877-1964), admirał, dyplomata, w 1941 r.
ambasador w Stanach Zjednoczonych.
Shirakawa Yoshinori56. Shigemitsu stracił nogę, a Shirakawa
zmarł kilkanaście dni później w szpitalu. Europejska
i amerykańska opinia publiczna uznała zamach za reakcję
na agresywne, niczym niesprowokowane zachowanie japoń­
skich żołnierzy.
Po kilkunastu tygodniach walk Japończycy przekonali
się, że w Szanghaju nie osiągną łatwo swoich celów
politycznych i terytorialnych. Doszli też do przekonania, że
jest za wcześnie, aby zwiększyć swoje zaangażowanie
militarne w tym rejonie Chin. Dostrzegli bowiem, że
sprowokowali głębokie obawy Stanów Zjednoczonych
i Wielkiej Brytanii co do przyszłości miasta i portu.
Politycy obu mocarstw rozważali teraz, co należy uczynić
w wypadku zmiany przez Japończyków statusu Szanghaju.
Połączył ich pogląd o konieczności udzielenia Czang
Kaj-szekowi poparcia w pożyczkach i sprzęcie wojskowym,
aby nie powtórzył się przypadek Mukdenu i Mandżurii. To
wszystko powodowało, że na początku maja 1932 r. na
polecenie japońskiego rządu rozpoczęło się wycofywanie
wojsk z opanowanych przez nie dzielnic Szanghaju57.
Walki toczące się w Szanghaju, a przede wszystkim
sytuacja w Mandżurii, skupiały uwagę społeczności między­
narodowej, pozostając przedmiotem zainteresowania Ligi
Narodów. W marcu 1932 r. jej Zgromadzenie Ogólne,
zgodnie z oczekiwaniami delegacji amerykańskiej, uchwa­
liło rezolucję zalecającą nieuznawanie zmian zaszłych
w Chinach na drodze działań wojennych, a więc sprzecz­
nych z paktem Ligi Narodów i paktem Kellogga-Brianda.
Powołana przez Ligę specjalna komisja podeszła do
otrzymanego zadania poważnie. Zbierając informacje o
genezie i przebiegu konfliktu, odbyła długą podróż po
Mandżurii. Przebywała m.in. w Mukdenie, Port Artur,
Harbinie i Talienie. Odwiedziła również Japonię, za-
56 Shirakawa Yoshinori (1868-1932), japoński generał.
57 A. W o l n y , Wojna na Pacyfiku, Warszawa 1971, s. 29.
trzymując się w Tokio. Wymowa jej raportu, opub­
likowanego 2 października 1932 r., okazała się dla Japonii
druzgocąca. Komisja stwierdzała w nim, że Japonia
pogwałciła porozumienie waszyngtońskie z 6 lutego
1922 r., pakt Ligi Narodów i pakt Kellogga-Brianda.
Uznała Mandżurię za część państwa chińskiego. Oskarżyła
japońskie armię i administrację o stworzenie państwa
sztucznego, pozbawionego poparcia ludności. W swoich
wnioskach zaleciła, aby nie uznać Mandżukuo, a jedynie
uwzględnić japońskie interesy na tym obszarze. Opierając
się na rezultatach pracy komisji oraz dokumentach dostar­
czanych przez obie strony konfliktu, Liga Narodów
24 lutego 1933 r. przyjęła rezolucję, w której podbój
Mandżurii określiła jako bezprawny i naruszający między­
narodowy porządek. W odpowiedzi japoński delegat
opuścił salę obrad i pod koniec marca Japonia oficjalnie
wystąpiła z Ligi Narodów58. Dla Chin rezolucja z 24 lu­
tego, słusznie odczytywana jako poparcie społeczności
międzynarodowej, nie miała praktycznego znaczenia.
Japończycy nie zamierzali wycofać się z Mandżurii.
Rozpoczęli natomiast zabiegi o uznanie Mandżukuo przez
inne państwa. Jako pierwszy zrobił to rząd Salwadoru.
W ciągu kilku następnych lat uczyniło to jeszcze kilka
innych państw, m.in. Niemcy i, krótko przed wybuchem
II wojny światowej, Polska. Warszawa, nawiązując sto­
sunki dyplomatyczne z Mandżukuo, chciała zapewnić
opiekę konsularną polskiej ludności, skupionej głównie
w Harbinie.
Wystąpienie z Ligi Narodów ułatwiło Japonii zwiększenie
politycznego i militarnego zaangażowania w północnych
Chinach. Nie czuła się już skrępowana przez zobowiązania
wynikające z przynależności do tej organizacji. W kwietniu
1933 r. Armia Kwantuńska wznowiła działania przeciwko

58 A. B a r t n i c k i , Walka o..., s . 7 5 .
wojskom Kuomintangu, jako pretekst wykorzystując akcje
chińskich partyzantów przeciwko jej żołnierzom. I tak jak
przed kilkunastoma miesiącami, tak i teraz wojska chińskie
ponosiły klęskę za klęską, a ich odwrót miejscami przybierał
postać panicznej ucieczki. Nie zmieniło tego przybycie na
pole walki nowej 29. Armii. I ona została pokonana oraz
zmuszona do odwrotu. W drugiej połowie maja zwycięskie
oddziały japońskie znalazły się na przedpolu Pekinu. Taki
rozwój wydarzeń zmusił chiński rząd do ustępliwości. 31 ma­
ja zostało podpisane porozumienie, w którym Chiny zrezyg­
nowały z części terytorium opanowanego przez Japoń­
czyków wiosną 1933 r. Zagrabione ziemie oficjalnie włą­
czono do Mandżukuo.
W 1934 r. Mandżukuo zostało cesarstwem. Niewiele to
zmieniło. Jego władca Pu Yi pozostawał narzędziem
w rękach dowództwa Armii Kwantuńskiej. Japońscy ofice­
rowie i urzędnicy skrupulatnie kontrolowali całe państwo.
Kierując się własnymi interesami i traktując Mandżurię jak
swoją posiadłość, Japończycy wykorzystywali jej ludność
i zasoby naturalne do wzmocnienia gospodarki cesarstwa.
Czynili z niej obszar dogodny do dalszych wypraw na
Chiny oraz agresji na Mongolską Republikę Ludową
i ZSRR. Modernizowali i w szybkim tempie budowali
nowe linie kolejowe i szosy. Inwestowali w kopalnie
i zakłady przemysłowe. W pierwszej kolejności rozwijali
zakłady metalurgiczne i zbrojeniowe. Budowali nowoczesne
i wydajne elektrownie. W 1944 r. Mandżuria i Korea
produkowały już ponad 10 milionów kilowatów energii
elektrycznej, a więc tyle, ile w samej Japonii. Mandżukuo
stało się również obszarem intensywnej kolonizacji chłops­
kiej. Tokio zaplanowało osiedlenie na podporządkowanym
sobie obszarze aż 5 min Japończyków i Koreańczyków
w ciągu 25 lat 59.

59 Ibidem, s. 84.
Wsparcia dla swojej obecności w Mandżukuo Japończycy
oczekiwali od lokalnej policji i armii. Obie instytucje,
dowodzone przez ich oficerów i podoficerów zajmujących
kluczowe stanowiska, zostały starannie przeszkolone i nieźle
wyposażone. Armia Mandżukuo po kilkunastu miesiącach
osiągnęła stan ponad 100 tys. żołnierzy. Wcielano do niej
mężczyzn od 19 do 40 roku życia. W jej wyposażeniu
znalazło się kilka samolotów, a także czołgów i samo­
chodów pancernych. Była przygotowywana do walki razem
z Armią Kwantuńską. Chińscy żołnierze i funkcjonariusze
policji otrzymywali przyzwoity żołd i uposażenie. Osobom
wyższym stopniem i stanowiskiem oraz ich rodzinom
stworzono stosunkowo dobre warunki życia codziennego.
Razem z tym wpajano chińskim dowódcom i urzędnikom
przeświadczenie, że współpraca z Japonią jest w perspek­
tywie korzystna nie tylko dla nich i ich najbliższych, lecz
także dla całego państwa. Przeciwstawiano rozwijające się
gospodarczo Mandżukuo targanej wewnętrznymi konflik­
tami Republice Chińskiej. Jednocześnie bezwzględnie,
często okrutnie traktowano wszystkich przeciwników. Wy­
jątkowo ponurą sławę miały więzienia i areszty policyjne.
Zajęcie Mandżurii zostało uznane w Japonii za ogromny
sukces, przede wszystkim wojska. W dowództwie Armii
Kwantuńskiej zapanowało zaś przekonanie, że polityka
faktów dokonanych przynosi korzyści. Nie zamierzano z niej
zrezygnować i postanowiono kontynuować działania zaczep­
ne, stopniowo przesuwając granice Mandżukuo. Pretekstu
miały dostarczyć pretensje terytorialne nowego państwa,
wysuwane pod adresem Chin i Mongolskiej Republiki
Ludowej. Takie postępowanie ułatwiały nie tylko wewnętrzne
chińskie konflikty, w tym między Kuomintangiem a Komuni­
styczną Partią Chin, lecz także brak stanowczej reakcji państw
zachodnich na japońskie działania zbrojne.
Korzystając z militarnej słabości Chińczyków oraz nie­
mrawej reakcji dyplomatycznej Stanów Zjednoczonych
i państw zachodnich, Armia Kwantuńska, wspierana przez
oddziały Mandżukuo i różnych separatystów, zajęła pięć
kolejnych północnych prowincji: Czahar (Qahar), Hopej,
Ningsia (Ningxia), Sujjüan i Szansi (Shanxi). Także w trak­
cie tych operacji japońskie wojska natrafiły na opór
chińskich oddziałów. Gorzej uzbrojeni, często pozbawieni
artylerii i nowoczesnej broni palnej, Chińczycy walczyli
nawet bronią białą, szablami i pałaszami, pikami i pałkami.
Przed światem cesarska dyplomacja uzasadniała operacje
sił zbrojnych koniecznością zapewnienia w Chinach spokoju
oraz przeciwstawienia się komunistom60. Do uwiarygod­
nienia swoich akcji wojskowych w oczach zachodnich
polityków Japończycy wykorzystywali wszelkie możliwe
preteksty, nawet drobne incydenty. Jednym z nich stało się
zabicie w japońskiej dzielnicy w mieście Tiencin (Tianjin)
dwóch projapońskich dziennikarzy chińskich. Każdy taki
wypadek był nagłaśniany w prasie i komentowany przez
wysokiej rangi polityków i wojskowych.
Cesarska armia przygotowywała się do nowej, tym
razem zakrojonej na wielką skalę agresji na Chiny. Wśród
rozważanych celów znajdował się Nankin, będący stolicą
Chin i jednocześnie głównym ośrodkiem politycznym
Kuomintangu. Szykując się do wznowienia operacji za­
czepnej, zadbano o stworzenie dogodnej dla niej sytuacji
politycznej. Japończycy starali się m.in. pozyskać sympatię
i współpracę niektórych polityków Kuomintangu i mili­
tarystów. W Hopej doprowadzili do wyłonienia całkowicie
zależnego od siebie lokalnego rządu. W maju 1936 r.
Japończycy wymusili też na Chinach zgodę na rozlokowanie
swojego batalionu w rejonie węzła kolejowego i mostu
nazywanego Marco Polo niedaleko Pekinu.
Postępy terytorialne cesarskiej armii, a także porozumie­
nia i ustępstwa wymuszone przez japońskie dowództwa na

60 B. M a s z l an k a, op.cit., s. 263.
rządzie Kuomintangu, wywoływały fałe krytyki pod ad­
resem Czang Kaj-szeka. Wdowa po Sun Yatsenie nie
zawahała się oskarżyć go o bierność, zdradę i tchórzostwo.
Niektórzy zapalczywi dziennikarze pisali, że dba przede
wszystkim o własne bezpieczeństwo i władzę, a z obojęt­
nością patrzy na nieszczęścia swojej ojczyzny. Bardziej
oględny w swoich poglądach dziennikarz jednej z gazet
wydawanych w północnych Chinach zwracał się w 1933 r.
do czytelników: „Aż do teraz większość przywódców
naszego kraju chciała, abyśmy uwierzyli, że Chińczycy nie
potrafią stawiać oporu Japonii, odzyskać nasze utracone
terytoria. (...) Kwestią nie jest to, czy odzyskamy nasze
obszary, ale czy pragniemy to uczynić. Nie chodzi o broń
czy technikę, tylko o odwagę i lojalność”61. Te i podobne
im osądy nie zniszczyły pozycji Czang Kaj-szeka w oczach
korpusu oficerskiego i żołnierzy jednostek, które tworzył
i którymi bezpośrednio dowodził. Dla nich pozostawał
najważniejszym autorytetem wojskowym i politycznym,
spadkobiercą Sun Yatsena.
W tej dramatycznej, źle wróżącej na przyszłość sytuacji
najwyższy dowódca chiński w okręgu Chin Północnych,
Zhang Xueliang, podjął decyzję połączenia wszystkich sił
wojskowych i politycznych — zarówno tych związanych
z Kuomintangiem, jak i z komunistami — oraz stworzenia
dzięki temu silnego frontu antyjapońskiego. Postanowił za
wszelką cenę zmusić Czang Kaj-szeka do współpracy
z Czerwoną Armią. Naczelne dowództwo nad wszystkimi
wojskami w dalszym ciągu miało spoczywać w ręku Czang
Kaj-szeka. Takie rozwiązanie oficjalnie wsparł przedstawi­
ciel komunistów Zhou Enlai, znajdujący się w sztabie
Zhang Xuelianga. Z dużym prawdopodobieństwem możemy
założyć, że to on zaproponował dowódcy okręgu Chin
Północnych doprowadzenie do porozumienia między do­

61 Cyt. za J. L o v e l l , op. cit., s. 337.


tychczasowymi wrogami, Kuomintangiem i KPCh. Liczył
jednak nie na wspólne sukcesy w wojnie z Japonią, ale na
uratowanie komunistycznych oddziałów ponoszących klęski
w walkach z Czang Kaj-szekiem, a w dalszej perspektywie
— stworzenie dogodnych warunków do infiltracji wojsk
Czang Kaj-szeka przez komunistycznych agentów i propa­
gandzistów.
Swój plan Zhang Xueliang przeprowadził oryginalnymi
środkami. Pewnej grudniowej nocy 1936 r. jego żołnierze
weszli do domu w Si-an, w którym gościł Czang Kaj-szek.
Przestraszony nagłym, niezapowiedzianym najściem uzbrojo­
nych ludzi, przywódca Kuomintangu zdołał uciec, boso, tylko
w cienkim szlafroku narzuconym na nocną koszulę. Na
nocnym stoliku pozostawił sztuczną szczękę. Pozostałe towa­
rzyszące mu osoby miały mniej szczęścia. W ręce żołnierzy
dostali się nie tylko politycy i oficerowie Kuomintangu. Ujęto
również jego piękną żonę Mei-Ling Sun, którą darzył głębokim
uczuciem i traktował jako swojego zaufanego doradcę i współ­
pracownika. To jej losem martwił się najbardziej.
Po kilku godzinach błąkania się poza miastem, Czang
Kaj-szek schronił się w jednej z jaskiń. Tam nad ranem
odnaleźli go żołnierze Zhang Xuelianga. Przemarznięty,
upokorzony sytuacją, w której się znalazł, a także swoim
ubiorem, oczekiwał szybkiej śmierci. Wypadki potoczyły
się inaczej. Żołnierze, zorientowawszy się, kogo mają
przed sobą, stanęli na baczność. Ich dowódca z szacunkiem
przyklęknął i podobno powiedział: „Jesteśmy tu, by Pana
chronić. Prosimy jedynie, żeby poprowadził nas Pan prze­
ciwko Japończykom”62. Następnie zwrócił się do Czang
Kaj-szeka z prośbą o udanie się do sztabu Zhang Xuelianga.
Powrotną drogę przyszły naczelny dowódca wszystkich
chińskich sił zbrojnych odbył ubrany w prosty płaszcz
i niesiony na plecach przez żołnierzy, którzy go odnaleźli.

62 Cyt. za R. T. El s o n , op. cit., s. 128.


W sztabie Zhang Xuelianga rozpoczęły się negocjacje,
podczas których nalegano na Czang Kaj-szeka, aby przerwał
wojnę z oddziałami komunistycznymi i w bliskiej przyszło­
ści stanął na czele szerokiej antyjapońskiej koalicji. W trak­
cie kilkudniowych, początkowo bardzo burzliwych rozmów
przyjęto podstawy przyszłego porozumienia. Zgodnie z nimi
komunistyczne wojska miały zachować swoją organizację
i dowódców, a Kuomintang — zwolnić wszystkich więź­
niów politycznych. Natomiast Zhou Enlai w imieniu
komunistów obiecywał, że oddziały przez nich sformowane
i wyposażone będą lojalnie wykonywać rozkazy Czang
Kaj-szeka. Porozumienie między Kuomintangiem a komu­
nistami ostatecznie sformalizowano odpowiednimi doku­
mentami w kwietniu 1937 r.
Zawarcie ugody między rządem Kuomintangu a komunis­
tami zakończyło spór w rodzinie Czang Kaj-szeka. Jego
syn Czang Ching-kuo63 nie aprobował bowiem wojny
domowej i odsunął się od ojca, opuszczając Chiny. Do
ojczyzny powrócił dopiero w 1938 r. Od tej pory będzie
stopniowo odgrywać coraz większą rolę w Kuomintangu,
by wreszcie stać się jednym z najbliższych współpracow­
ników ojca i w końcu, na Tajwanie, długo po zakończeniu
wojny — jego następcą.
Po osiągnięciu pierwszych porozumień, Zhang Xueliang
oddał się do dyspozycji swojego dowódcy. Razem z nim
24 grudnia udał się samolotem do Nankinu, gdzie został
aresztowany i postawiony przed sądem wojennym. Oskar­
żono go o bunt i skazano na karę śmierci. Natychmiast
potem został ułaskawiony. Jednak większość lat, jakie mu
pozostały, spędził pozbawiony wolności. Zmarł, zapom­
niany, długo po wojnie na Tajwanie. Ostatnie lata upłynęły
mu w areszcie domowym.
63 Czang Ching-kuo (1910-1988), syn i bliski współpracownik Czang
Kaj-szeka, studiował m.in. w Moskwie, ożeniony z Rosjanką, od 1949 r.
na Tajwanie, prezydent Republiki Chińskiej, przeciwnik zjednoczenia
z ChRL.
Niespodziewaną akcją Zhang Xueliang umocnił pozycję
komunistów, od wielu miesięcy ponoszących dotkliwe
klęski w starciach z wojskami Kuomintangu. Oblężony
latem 1934 r. przez żołnierzy Czang Kaj-szeka centralny
okręg radziecki, w którym przebywał m.in. Mao Zedong,
nie miał wielu szans na przetrwanie. Dlatego komunistyczni
przywódcy powzięli desperackie postanowienie przebicia
się przez wrogie stanowiska i przejścia do Chin Zachodnich.
16 października Czerwona Armia i partyjne kadry rozpo­
częły operację, która przeszła do historii pod nazwą
„Długiego Marszu”. Trwała ona prawie 370 dni. Komuniści,
przebijając się przez pozycje obsadzane przez jednostki
wroga, przedzierając się przez górskie łańcuchy, prze­
prawiając się przez pozbawione mostów rzeki i maszerując
bezdrożami przebyli 12,5 tys. km. Ginęli w walkach
z oddziałami Kuomintangu i miejscowych niezależnych
dowódców. Dochodziło również do krwawych potyczek
z pospolitymi bandami rabunkowymi. Maszerujący umierali
również wskutek chorób i z głodu. Bardzo wielu zdezer­
terowało i szukało schronienia w wioskach. Z 300 tys.
ludzi, którzy rozpoczęli Długi Marsz, dotarło do celu
zaledwie ok. 30 tys., wśród nich także Mao Zedong i jego
najbliżsi współpracownicy, w tym Lin Biao64. Ocaleni
znaleźli schronienie w północnej części prowincji Szensi
(Shaanxi)65. Swoją bazę założyli w lessowych pieczarach
koło miejscowości Yan’an położonej w dolinie rzeki Yan
He (dopływ Huang He). Wśród tych, którzy zginęli lub
zaginęli, znajdowały się dzieci Mao. W czasie marszu
64 Liczba uczestników Długiego Marszu jest trudna do ustalenia.
Niektórzy jego uczestnicy i historycy podają, że wzięło w nim udział ok.
100 tys. ludzi, a do celu dotarło ok. 20 tys. Są również i tacy badacze,
którzy twierdzą, że w szeregach Czerwonej Armii po dotarciu do celu
pozostało nie więcej niż 5 tys. żołnierzy i działaczy partyjnych, w tym
tylko kilka kobiet.
65 Obie wymienione w tym rozdziale prowincje, Shaanxi i Shanxi,
sąsiadują z sobą. Stolicą pierwszej jest miasto Xi’an, drugiej — Taiyuan.
oddano je pod opiekę jakimś wieśniakom i później, mimo
poszukiwań, nigdy ich nie odnaleziono. Ofiarami, rzadko
wspominanymi i nigdy niepoliczonymi, stali się mieszkańcy
wiosek i miasteczek położonych na drodze oddziałów
komunistycznych. Terroryzowani, doszczętnie obrabowani
z żywności, również umierali z głodu i na skutek chorób.
Rósł autorytet Mao Zedonga. Podziwiano jego wy­
trwałość i determinację, słuszność podjętych decyzji. Swoim
najbliższym współpracownikom wydawał się przywódcą
otwartym, przyjaznym i oddanym ideałom. W 1935 r.
odbyło się poszerzone posiedzenie Biura Politycznego partii.
Wybrano na nim nie tylko nowe władze KPCh. Stworzono
też stanowisko przewodniczącego Biura Politycznego, które
powierzono Mao Zedongow'i. Odtąd „Przewodniczący Mao”
będzie gromadził w swoich rękach coraz silniejszą władzę,
eliminując, także fizycznie, rzeczywistych i urojonych
adwersarzy66. Jego ofiarami stali się lewicowi intelektuali­
ści, funkcjonariusze partyjni i dowódcy wojskowi, kwes­
tionujący nieomylność przewodniczącego, a nawet ci, którzy
nie umieli schlebiać jego rosnącej próżności.
Współpraca z komunistami wymuszona przez Zhang
Xuelianga na Czang Kaj-szeku dała im czas na ponowne
zorganizowanie się i pozwoliła na rozpoczęcie energicznych
zabiegów o odzyskanie siły i znaczenia. W latach sześć­
dziesiątych XX w. Mao Zedong przyznał w rozmowie
z japońskimi dyplomatami: „Dopiero kiedy japońska armia
cesarska zajęła większość Chin, dopiero kiedy Chińczycy
zostali przyparci do muru, ocknęli się i chwycili za broń
(...) To przyczyniło się do naszego zwycięstwa w wojnie
wyzwoleńczej (...) Gdybym miał komuś dziękować, to
tylko japońskim militarystom”67.
Obie strony, komuniści i Kuomintang, traktowały swoje
zobowiązania jako tymczasowe. Wielokrotnie dochodziło
66 A. Z w o 1 i ń s k i, op. cit.. s. 30.
67 Cyt. za J. L o v e l l , op. cit., s. 341 .
do większych starć między ich oddziałami. W dodatku nie
tylko zawzięcie zabiegali o poparcie ludności, ostro
krytykując swoich partnerów, lecz także często dokonywali
licznych aresztowań na zajmowanych przez siebie tere­
nach. Ich ofiarą padali nie tylko najbardziej aktywni
przedstawiciele i agitatorzy „sojuszników”, lecz także
często ci, których uznano za nielojalnych. Mimo wszystko
od grudniowego porozumienia komunistyczne oddziały
znajdujące się na froncie antyjapońskim często wykonywa­
ły rozkazy Czang Kaj-szeka i współdziałały z wojskami
Kuomintangu.
Japończycy nie zbagatelizowali negocjacji między Kuo-
mintangiem a KPCh. Przewidywali, że w ich wyniku może
powstać w Chinach zupełnie nowy układ polityczny i woj­
skowy. Wzmocniony Kuomintang stanie się groźnym
i wymagającym przeciwnikiem. Obawy japońskich oficerów
budziły również znajdujące się na obszarach zajmowanych
przez ich wojska chińskie oddziały partyzanckie, składające
się głównie z chłopów. Teraz, podporządkowane spraw­
nemu, powszechnie uznanemu naczelnemu dowództwu,
mogły zagrozić japońskim inwestycjom i garnizonom.
Dlatego dowódca Armii Kwantuńskiej już na przełomie
1936 i 1937 r. kategorycznie domagał się, aby Kuomintang
bezwarunkowo i niezwłocznie zerwał wszystkie rozmowy
z przywódcami komunistów. Zagroził też, że jeśli jego
żądania nie zostaną spełnione „podejmie wszelkie niezbędne
kroki dla zapewnienia pokoju”68.
Postawa Kuomintangu wobec komunistów zaskoczyła
nie tylko dowództwo Armii Kwantuńskiej i Tokio. Zachodni
obserwatorzy chcieli w niej widzieć początek procesu
wyłaniania się pod przywództwem Czang Kaj-szeka sił
zdolnych do zatrzymania japońskiej agresji. Ten cel wyda­
wał się im wystarczająco dobrym powodem, aby pogodzić

68 Cyt. za R. T. El s o n , op. cit., s. 135.


się z rosnącą rolą KPCh. Pod koniec 1936 r. Rząd Narodo­
wy, licząc na wsparcie europejskich i amerykańskich
polityków, zażądał wycofania wszystkich japońskich wojsk
z północnych Chin, likwidacji japońskich dzielnic w swo­
ich miastach, rozwiązania projapońskiego rządu w Hopej
oraz zaprzestania mieszania się w wewnętzne sprawy
Państwa Środka. Oskarżył dowódców oddziałów oku­
pacyjnych o wspieranie handlu opium. Twierdził, że
to przede wszystkim przez Japończyków setki tysięcy
ich rodaków uzależniają się od tego narkotyku. Żadnego
z chińskich postulatów japońscy wojskowi nie zamierzali
spełnić. Wywołały one jednak pewne zaniepokojenie
w Tokio, chcącym na razie uniknąć zadrażnień w sto­
sunkach z zachodnią Europą i Stanami Zjednoczonymi.
Japońscy politycy byli jednak bezsilni. Nie posiadali
wielu środków, aby podporządkować sobie korpus ofi­
cerski. Mogli tylko z rosnącym niepokojem przyglądać
się postępom armii w północnych Chinach. Odnoszone
tam sukcesy zapewniły wojsku poparcie niemal całego
społeczeństwa, a wysokim dowódcom wyjątkową pozycję
i szacunek na cesarskim dworze.
Pewni swoich racji i prący do wojny, młodzi wiekiem
i niżsi stopniami japońscy wojskowi przeprowadzili w Tokio
w trzeciej dekadzie lutego 1936 r. rebelię. Wśród postula­
tów, jakie wysunęli, znalazło się żądanie ustanowienia
w Chinach nowego dowództwa. Na jego czele chcieli
zobaczyć bardzo popularnego zwolennika polityki siły,
gen. Araki Sadao69. W 1933 r. ten generał zajmujący
stanowisko ministra wojny wsławił się zdaniem wygłoszo­
nym do przeciwników ekspansji: „Jeśli ktoś sprzeciwia się
Drodze imperium (...) zaaplikujemy mu kurację kulą
69 Araki Sadao (1877-1966), general, minister wojny w 1. 1931-1934,
minister edukacji w 1. 1938-1939, członek Najwyższej Rady Wojennej,
po kapitulacji Japonii uznany za winnego zbrodni wojennych i skazany
na dożywotnie więzienie, uwolniony w 1956 r.
i bagnetem”70. Buntownikom udało się wszystkich za­
skoczyć i w konsekwencji opanować najważniejsze budynki
stolicy i otoczyć cesarski pałac. Specjalne grupy żołnierzy,
dowodzone przez oficerów, dysponujące listami nazwisk
i adresów ok. 150 osób, przemierzały zamożne dzielnice
i dokonywały egzekucji. Ofiarami zamachowców stali się
w pierwszej kolejności członkowie rządu i ci wojskowi,
którzy zachowywali się lojalnie wobec władz cywilnych.
Premier Okada Keisuke71 uszedł z życiem tylko przez
przypadek. Rebelianci wdarli się do jego rezydencji i zamor­
dowali znajdującego się w gabinecie pułkownika Denko
Matsui. Byli przekonani, że zgładzili znienawidzonego
polityka. Tymczasem niedoszła ofiara, przy pomocy wiernej
służby, niepostrzeżenie wydostała się z budynku i dobrze
ukryła. Dopiero po kilkudziesięciu godzinach Okada bez­
piecznie przedostał się do cesarskiego pałacu. Nie uniknęli
śmierci m.in. ministrowie Takahashi Korekiyo72 i Saito
Makoto73 oraz generalny inspektor oświaty wojskowej gen.
Watanabe Jotaro74.
Cesarz Hirohito tym razem nie zamierzał tolerować
wojskowego buntu. Wydał rebeliantom rozkaz niezwłocz­
nego powrotu do koszar. Tam mieli oczekiwać na aresz­
towanie. Zapowiedział, że nie będzie żadnych rozmów,
ustępstw ani aktów łaski dla winnych śmierci jego pod­
danych. Wszyscy zostaną osądzeni i surowo ukarani.
Odprawił generałów, w tym także Arakiego, którzy wsta­
wiali się za spiskowcami. Złożył nawet kondolencje rodzi­
nom ofiar zamachu. Na jego rozkaz pogrzeby pomor-
70 Cyt. za P. D o w s w e 11, Druga wojna światowa, Ożarów Mazowiecki

2007, s. 9.
71 Okada Keisuke (1868-1952), admirał, polityk, minister marynarki,
premier w 1. 1934-1936.
72 Takahashi Korekiyo (1854-1936), polityk, premier w 1. 1921-1922.

73 Saito Makoto (1858-1936), admirał, minister marynarki wojennej


w 1. 1906-1914, premier w 1. 1932-1934, minister środka w 1. 1935-1936.
74 Watanabe Jotaro (1874—1936), generał i polityk.
dowanych odbyły się szczególnie uroczyście. Ale Okada
nie powrócił na stanowisko premiera. Wykorzystano w tym
wypadku pewien pretekst. Skoro cesarz zdążył już złożyć
kondolencje jego rodzinie, to tym samym oficjalnie uznał
go za zmarłego. Okada na pewien czas usunął się z aktyw­
nego życia politycznego. Jego miejsce zajął szanowany
przez wojskowych i nieukrywający swoich sympatii dla
buntowników Hirota Koki75.
Nie wszyscy buntownicy czekali na aresztowanie. Wielu
oficerów popełniło samobójstwo. Przed sądem stanęło 124
uczestników nieudanego przewrotu. Siedemnastu z nich
skazano na śmierć i rozstrzelano, a pięciu na dożywotnie
więzienie. Pozostali otrzymali kary od 4 do 10 lat więzienia.
Kilkuset podoficerów i szeregowych skierowano do od­
działów stacjonujących w Chinach z poleceniem zrehabili­
towania się wzorową służbą. Kilkudziesięciu wysokich
stopniem oficerów, wyrażających sympatię dla buntow­
ników, zmuszono do zdjęcia mundurów i rezygnacji z czyn­
nej służby76.

75 Hirota Koki (1878-1948), polityk, dyplomata, premier w 1.


1936-1937, po wojnie osądzony i stracony jako zbrodniarz wojenny.
76 F. B e rn a ś, op. cit., s. 153.
PEKIN-NANKIN

Zwycięstwa odnoszone w Chinach pobudzały wyobraźnię


Japończyków. Mieli przed sobą — jak sądzili — słabe
państwo, stanowiące dogodny obszar do dalszej ekspansji.
Jego ludność, gospodarka rolna i surowce powinny się stać
znakomitym oparciem dla budowy wielkiego azjatyckiego
imperium kierowanego z Tokio. Aby wznowić działania
wojenne potrzebny był jednak odpowiedni pretekst, po­
zwalający na przedstawienie agresywnej operacji wojsk
japońskich jako uzasadnionej odpowiedzi na prowokacyjne
zachowanie Chińczyków. Japońscy dowódcy nie musieli
się martwić o siły, jakie przeznaczą do ewentualnej nowej
operacji zaczepnej. Armia Kwantuńska liczyła w 1937 r.
już ok. 250 tys. żołnierzy. Posiadała prawie 1200 dział,
ponad 400 wozów bojowych i ok. 500 samolotów. Na
terenie Mandżurii Japończycy dysponowali czterdziestoma
trzema dobrze wyposażonymi lotniskami. Japońskie naczel­
ne organy dowodzenia mogły również skierować do walki
oddziały mongolskie oraz dowodzoną, wyszkoloną i wypo­
sażoną przez siebie armię cesarstwa Mandżukuo1. W przy­
padku dużego konfliktu zbrojnego z Chinami można było

1 A. W o l n y , op. cit., s . 41.


skierować do walki także wojska stacjonujące w Korei
i w samej Japonii.
Japońscy rekruci przechodzili staranne, z europejskiego
punktu widzenia wręcz brutalne wyszkolenie. Jeden z nich
po latach wspominał pierwsze miesiące spędzone w mun­
durze: „31 maja 1933 roku zaciągnąłem się jako szesnas­
toletni marynarz — rekrut w bazie morskiej Sasebo, jakieś
pięćdziesiąt mil na wschód od domu. Był to początek
nowego życia, o jakim nie śniłem w najokropniejszych
koszmarach. (...) Podoficerowie nie wahali się ani przez
moment, by wymierzać rekrutom najsurowsze kary cielesne
za najmniejsze przewinienie. (...) Czasami dostawałem do
czterdziestu ciosów. Utrata przytomności nie była wyba­
wieniem. Podoficer po prostu cucił mnie kubłem zimnej
wody, ryczał wściekle nade mną, bym stanął na baczność,
po czym zabierał się znowu do bicia i kontynuował je do
momentu, w którym uznał, że naprawił mój błąd. By
upewnić się, że każdy rekrut w koszarach będzie robił
wszystko co w jego mocy, aby uchronić siebie i innych
przed popełnieniem podobnych błędów, podoficer przy
okazji wymierzenia kary jakiemuś nieszczęśnikowi ob­
dzielał jednym solidnym uderzeniem każdego z pozostałych
pięćdziesięciu rekrutów. Po takim traktowaniu nie sposób
było położyć się na pryczy na wznak. Co więcej, nie wolno
nam było wydać choć jednego jęku. Jeśli ktoś jęknął
z bólu, pozostałych rekrutów natychmiast ściągano z ich
prycz i bicie zaczynało się od nowa”2.
W planach japońskiego dowództwa przygotowującego
operację zaczepną przeciwko Kuomintangowi istotnym
segmentem sił zbrojnych było również ok. 7 tys. bardzo
dobrze uzbrojonych (m.in. w artylerię i czołgi) oraz
znakomicie wyszkolonych japońskich żołnierzy rozloko­
wanych w Pekinie i porcie Tianjin, leżącym nad ujściem

2 Saburo S a k a i , Samuraj, Lublin 2007, s. 15.


rzeki Hai He do Morza Żółtego. Znajdowali się oni w tych
miastach i ich okolicach na mocy traktatu chińsko-japoń-
skiego, zawartego jeszcze 7 września 1901 r., i późniejszych
porozumień. Wpajano im przeświadczenie, że są elitą
przygotowaną do walki na pierwszej linii przyszłego frontu
w obronie cesarza i ojczyzny przed wiarołomnymi i zanar-
chizowanymi oddziałami chińskimi. Przekonywano ich, że
w zbliżającym się starciu będą mieli okazję jako pierwsi
wykazać się odwagą i dać przykład swoim towarzyszom
broni znajdującym się w innych rejonach Chin. Dzięki
takiemu wychowaniu żołnierze z niecierpliwością oczeki­
wali rozkazów rozpoczynających działania wojenne.
Japońscy dowódcy uważali, że ich ekspansjonistycznym
zamiarom sprzyja sytuacja międzynarodowa. Nie obawiali
się wtargnięcia w granice Mandżurii wojsk radzieckich.
Z danych zebranych przez wywiad wynikało, że wschodnich
obszarów ZSRR strzeże ok. 25-30 dywizji, kilka brygad
zmechanizowanych i cztery dywizje kawalerii. Wiele
wartościowych informacji uzyskali od szefa sztabu NKWD,
gen. Henryka Liuszkowa, który przeszedł na ich stronę3.
Dzięki wszystkim swoim źródłom poznali stany osobowe,
uzbrojenie i wyposażenie radzieckich oddziałów, a nawet
morale żołnierzy. Na tej podstawie wyrobili sobie, jak się
niedługo okaże niesłuszne, przekonanie o niewielkiej war­
tości bojowej Armii Czerwonej. Jednocześnie japoński
Sztab Generalny Sił Lądowych4 uważał, że Stany Zjed­
noczone i państwa europejskie nie wesprą Chin swoimi
wojskami. Dostrzegał, że uwagę zachodnich polityków
zaprzątała rewizjonistyczna polityka III Rzeszy, w 1935 r.
włoska agresja na Abisynię, a od 1936 r. dramatyczna
wojna domowa w Hiszpanii. Stwierdźmy w tym miejscu,
że jego ocena rozwoju wydarzeń w Europie okazała się ze
wszech miar trafna, odpowiadająca ocenom i zamiarom
3 J. S o 1 ar z, op. cit., s. 32.
4 Dalej w tekście Sztab Generalny.
formułowanym przez zachodnich polityków. Wpływowy
brytyjski polityk Neville A. Chamberlain5 uważał, że trudno
jest jednocześnie skutecznie bronić pokoju na kontynencie
europejskim i prowadzić aktywną politykę na Dalekim
Wschodzie. Stawiał też pytanie, czy Chiny po odniesieniu
zwycięstwa okażą się bardziej wrażliwe na brytyjskie
interesy w Azji niż Japonia6.
Natomiast Kuomintang w 1937 r. dysponował ok. 2 min
żołnierzy. Pozornie była to ogromna i groźna armia. Jednak
tylko 176 dywizji pozostawało pod bezpośrednim dowódz­
twem Czang Kaj-szeka. Tylko piąta część dowodzonych
przez niego wojsk została przeszkolona przez niemiecką
misję wojskową i miała wartość bojową. Ok. miliona
chińskich żołnierzy w dalszym ciągu pozostawało pod
komendą militarystów i komunistów, w różnym stopniu
uznających ogólne zwierzchnictwo Kuomintangu nad sobą
i posiadanymi oddziałami. Natomiast komuniści zorganizo­
wali w 1937 r. dwie armie. W szeregach 8. Armii służyło
ok. 80 tys. żołnierzy, a w Nowej 4. Armii już tylko ok.
12 tys. żołnierzy.
Dramatycznie przedstawiał się stan uzbrojenia i wyposa­
żenia większości chińskich żołnierzy. Wprawdzie dzięki
pożyczkom i własnym środkom Kuomintang dokonał
w Stanach Zjednoczonych i Europie zakupów uzbrojenia
i sprzętu, ale wyszkolenie żołnierzy mających się po­
sługiwać tymi nabytkami okazywało się wysoce niedo­
stateczne. Szczególnie wyraźnie można to było dostrzec
w organizowanym z wielkim nakładem finansowym lotnic­
twie. Umiejętności chińskich pilotów były w porównaniu

5 N. Chamberlain (1869-1940), polityk, przywódca Partii Konser­


watywnej, minister zdrowia, kanclerz skarbu w 1. 1923-1924 i 1931-1937,
premier w 1. 1937-1940.
6 Ch. B a r t l e t t , Konflikt globalny. Międzynarodowa rywalizacja
wielkich mocarstw w latach 1880-1990, Wrocław-Warszawa-Kraków
1996, s. 181.
z japońskimi niewielkie. Sytuację militarną Chin pogarszał
brak własnego nowoczesnego i wydajnego przemysłu i tym
samym zależność od pomocy innych państw7.
Nie wszystko w chińskiej armii sugerowało kolejną
porażkę w starciu z Japończykami. Atutem oddziałów
Kuomintangu stawał się patriotyzm żołnierzy i związana
z nim chęć usunięcia z Chin cudzoziemców, w pierwszej
kolejności powszechnie znienawidzonych Japończyków.
Wśród młodych oficerów Czang Kaj-szeka obudziła się
głęboka duma z historii i cywilizacyjnych dokonań ich
kraju i społeczeństwa, a niedawne boje z Japończykami
w Szanghaju dawały im wiarę w zwycięstwo. W armii
widzieli najważniejsze narzędzie wyzwolenia ojczyzny
spod upokarzającej zależności od zachodnich mocarstw
i spod japońskiej okupacji. Jednocześnie spotykali się
z dowodami rosnącego szacunku elit społecznych i ocze­
kiwaniami, że sprostają wyzwaniom nadchodzącej wojny.
Podobnie jak podziwiany przez nich Czang Kaj-szek,
tracili złudzenia co do dobrej woli i skuteczności za­
chodniej dyplomacji w razie japońskiej agresji. Liczyli
przede wszystkim na siebie oraz patriotyzm i determinację
swoich podwładnych. Zamierzali się bić, a nie obserwować
pertraktacje i dyplomatyczne gry w Lidze Narodów,
jak to miało miejsce w 1931 i 1932 r. podczas japońskiej
agresji na Mandżurię. Bardzo wielu oficerów nie chciało
więcej ustępować wrogowi, niemal otwarcie grożąc zbyt
ostrożnym — ich zdaniem — politykom, że sami po­
szukają pretekstu do walki.
Jednym z wielu punktów zapalnych był rejon położonego
pod Pekinem mostu Marco Polo. Stacjonujące w jego
okolicach oddziały japońskie i chińskie z 29. Armii
traktowały się z otwartą wrogością. Ich dowódcy oskarżali
się wzajemnie o prowokacje i chęć wszczęcia zwady.

7 J. F. D u n n i g a n, A. N o f i, op. cit., s. 84, 87, 89.


Wiele incydentów rozpoczynało się w nocy. Trudno było
wówczas rozstrzygnąć, kto pierwszy strzelił czy w inny
sposób naruszył kruchą równowagę między chińskimi
i japońskimi oddziałami. I tak podczas nocnych ćwiczeń
z 7 na 8 lipca zaginął w niejasnych okolicznościach
japoński żołnierz. Doszło przy tym do chaotycznej wymiany
ognia. W odwecie 9 lipca japoński batalion spróbował
przegonić chińskich żołnierzy z zajmowanych przez nich
stanowisk. Poniósł bolesną porażkę. Chińczycy obronili się
i w końcu zmusili Japończyków do odstąpienia. Kolejne
starcia przerwała ugoda zawarta w Pekinie. Zgodnie z nią
strony konfliktu zobowiązały się do zaprzestania ataków
i powrotu na pozycje z 7 lipca.
Pekińskie porozumienie nie weszło jednak w życie.
Okazało się, że cesarska armia nie zamierza przerywać już
rozpoczętych działań. Dowodzący w Chinach japoński
generał Kiyoshi Katsuki8 doszedł do przekonania, że dzięki
wydarzeniom z nocy z 7 na 8 lipca dysponuje świetnym
pretekstem i nie chciał czekać na nową okazję, która
pozwoli mu na przeprowadzenie większej operacji wojennej.
Aby wzmocnić swoje stanowisko wobec niechętnego wojnie
rządu, poinformował Tokio o rozpoczęciu przez Chiń­
czyków ofensywy przeciwko cesarskim wojskom i licznych
incydentach, których ofiarami stawali się japońscy obywa­
tele. Siebie i swoich żołnierzy przedstawił jako obrońców
honoru cesarstwa i japońskiego stanu posiadania na kon­
tynencie. Domagał się zgody na użycie wojsk z rozmachem,
który uzna za wystarczający do osiągnięcia sukcesu. W pier­
wszej kolejności zamierzał opanować rejon miast Pekin
i Tianjin oraz Szanghaj, a następnie skierować swoje
wojska na chińską stolicę, Nankin. Cele operacji wojennych
wybrano starannie. Pekin miał znaczenie gospodarcze
8 Kiyoshi Katsuki (1881-1950), walczył do 1938 r. w Chinach,
następnie zasiadał w Sztabie Generalnym do 1940 r., od 1940 r. w stanie
spoczynku.
i prestiżowe. Znajdował się w nim wielki węzeł komunika­
cyjny i wiele zakładów przemysłowych. Przez klika stuleci
był siedzibą cesarskiej dynastii mandżurskiej. Szanghaj był
największym i najbogatszym chińskim portem i jednocześ­
nie ważnym ośrodkiem politycznym i kulturalnym. Nato­
miast Nankin, jako stolica, a tym samym główne centrum
administracji i życia politycznego, stawał się symbolem
nowych, reformujących się i odradzających Chin. W japoń­
skim dowództwie liczono na to, że utrata Pekinu, Szanghaju
i przede wszystkim stolicy złamie morale Kuomintangu
oraz jego wojsk. Zmusi Czang Kaj-szeka lub powołany
przez jego następcę rząd do podpisania kolejnego nierów-
noprawnego traktatu z Japonią. W efekcie będzie można
podporządkować japońskim interesom całe chińskie wy­
brzeże i uzyskać przewagę nad innymi państwami mającymi
swój udział w gospodarczej eksploatacji Chin.
Japoński szef Sztabu Generalnego początkowo lekcewa­
żył wydarzenia z nocy z 7 na 8 lipca. Wieczorem następnego
dnia (o godz. 18.42) wysłał nawet telegram do głów­
nodowodzącego w Chinach z rozkazem zabraniającym
podejmowania większej akcji wojskowej9. Po kilkudziesię­
ciu godzinach jego stanowisko uległo zmianie. Został
przekonany przez najbliższych współpracowników, że po­
jawiła się szansa na przeprowadzenie zwycięskiej operacji
na wzór tej sprzed kilku lat w Mandżurii. Dlatego nie tylko
zaaprobował plany generała Kiyoshi Katsukiego, lecz także
postanowił wzmocnić jego siły jednostkami z Korei i trzema
dywizjami z Japonii. Wprawdzie rozpoczynające się dzia­
łania konsekwentnie nazywał incydentem, ale liczył się
z wysokim prawdopodobieństwem przekształcenia się kon­
fliktu w wojnę między Chinami a Japonią. W takim
wypadku oczekiwał od głównodowodzącego na kontynen­
cie, że zakończy operację sukcesem, zanim Stany Zjed-
9 Takusiro Hat t o r i , Japonija w wojnie 1941-1945, Sankt-Peterburg
1994, s. 14.
noczone i państwa europejskie zdołają się porozumieć
i podjąć jakieś kroki przeciwko Japonii. W tym czasie
jedną z najpoważniejszych trosk japońskich centralnych
instytucji wojskowych i cywilnych było rosnące osamot­
nienie państwa na arenie międzynarodowej i groźba po­
wstania antyjapońskiej koalicji. Obaw przed znalezieniem
się kraju w izolacji, a nawet w ostrym konflikcie dyp­
lomatycznym z zachodnimi państwami, nie ukrywał przed
swoimi ministrami książę Konoe Fumimaro10, od czerwca
1937 r. premier japońskiego rządu.
Cesarstwo nie mogło się spodziewać pomocy nawet od
Niemiec, z którymi w 1936 r. zawarło pakt antykominter-
nowski11. Podpisany układ stwarzał jedynie ramy współ­
pracy przeciwko Międzynarodówce Komunistycznej i Zwią­
zkowi Radzieckiemu. Przy tym przebywający w Tokio
wojskowi i dyplomaci III Rzeszy sygnalizowali, że cenią
sobie bardzo dobre stosunki swojego państwa z Chinami,
przynoszące mu znaczne profity gospodarcze i wzmac­
niające jego prestiż w Azji Wschodniej. W 1936 r. Niemcy
udzieliły Chinom pożyczki w wysokości 100 min dolarów
na zakup u siebie towarów. O ich stanowisku świadczyła
również odmowa wycofania z Chin niemieckiej misji
wojskowej gen. Aleksandra von Falkenhausena12. Sugero­
wały gotowość do pośredniczenia między rządem chińskim
i japońskim oraz doprowadzenia do wygaszenia konfliktu.
Mówiły również, jeszcze nieoficjalnie i ogólnikowo, o po­
trzebie rozważenia zajęcia wspólnego stanowiska wobec
10 Konoe Fumimaro (1891-1945), członek cesarskiej rodziny, polityk,
premier w 1. 1937-1939, 1940-1941, 1941, minister bez teki w 1945 r.,
popełnił samobójstwo.
11 Pakt antykomintemowski — zawarty w 1936 r. przez III Rzeszę

i Japonię, w następnych latach poszerzony m.in. o Włochy i Hiszpanię,


w praktyce skierowany także przeciwko państwom zachodnim i Stanom
Zjednoczonym.
12 Ostatni członkowie niemieckiej misji wojskowej wyjechali z Chin
dopiero w 1938 r.
ZSRR i w dalszej przyszłości wspólnej wojnie przeciwko
temu państwu.
Mimo wszystko japońskie Ministerstwo Wojny i Sztab
Generalny postanowiły zaryzykować. Minister wojny Su-
giyama Hajime13 zapowiedział, że „zmiażdży Chińczyków
w trzy miesiące tak, że będą błagali o pokój”14. Jako
oficjalny cel działań wojsk w Chinach Sztab Generalny
podał, jak to już wcześniej ogłaszał, konieczność zmuszenia
Kuomintangu do poważnego potraktowania rokowań z Ja­
ponią i już zawartych porozumień oraz likwidację zanar-
chizowanych i skomunizowanych oddziałów chińskich.
Mając zgodę swoich zwierzchników, gen. Kiyoshi Katsuki
rozpoczął działania z wielkim rozmachem. 28 lipca japoń­
skie lotnictwo zaatakowało z powietrza chińskie wojska
oraz cele cywilne, przede wszystkim miasta. Samoloty
wielokrotnie bombardowały te same dzielnice, nawet jeśli
były one pozbawione obiektów wojskowych.
Na lądzie rozwijała się japońska ofensywa. Pekin znalazł
się w zasięgu japońskich wojsk już około połowy lipca.
Rozpoczął się okres zmagań o to miasto. Chińskie stanowis­
ka, a także dzielnice mieszkaniowe, ostrzeliwała artyleria
i bombardowały samoloty. Obrońcy, wykorzystując słabo
przygotowane fortyfikacje polowe i ukształtowanie terenu,
próbowali powstrzymywać nacierające oddziały na przedpo­
lach miasta. Okazało się to niemożliwe. Ulegli miażdżącej
przewadze technicznej wroga. 31 lipca japońscy żołnierze
triumfalnie wkroczyli do Pekinu. W tym samym mniej więcej
czasie zajęli inne ważne miasto — położony na południowy
wschód od Pekinu, pełniący rolę jego portu Tianjin.
Wydarzenia z lipca 1937 r. stały się ważnym elementem
świadomości Chińczyków. Z dumą mówiono i pisano, że
żołnierze z odwagą przeciwstawiali się agresorom. W szang-
13 Sugiyama Hajime (1880-1945), minister wojny w 1. 1937-1938,
następnie generalny inspektor oświaty wojskowej, popełnił samobójstwo.
14 Cyt. za J. Ł apt os, J. S o l a r z , M . Z g ó r n i a k , op.cit., s. 471.
hajskiej wytwórni filmowej przygotowywano się do na­
kręcenia filmu o akcji osnutej wokół incydentu z rejonu
mostu Marco Polo. Wprawdzie nie udało się doprowadzić
do końca tego zamierzenia, ale napisane do niego piosenki
stały się znane i łubiane. Chętnie śpiewano jedną z nich:
Lecz odkąd katastrofy nawiedziły tamte równiny,
Gwałtów i grabieży zaznał ów ląd,
Pośród wielkich nieszczęść przepędzono nas w inne
zakątki,
Nasze ciała i kości leżą porozrzucane, nasi rodzice
noszą żałobę,
Nawet jeśli stępili nam zęby, nie porzucimy wrogości
i nienawiści,
Dzień i noc myślimy wciąż o powrocie do ojczyzny.
Wszyscy się staramy, by wrócić tam z orężem,
Choć okrutni Japończycy nas ciemiężą15.
Walki o Szanghaj i miejscowości położone nad oceanem
rozpoczęły się od incydentu sprowokowanego przez Japoń­
czyków. 9 sierpnia ich oddział próbował zająć szanghajskie
lotnisko. Chińska ochrona otworzyła ogień z karabinów.
W trakcie potyczki obie strony poniosły straty. Japończycy
odrzucili propozycję wyjaśnienia wydarzenia i zakończenia
sporu. W odwecie przystąpili do bombardowania miasta,
przede wszystkim dzielnicy Czapei, oraz 13 sierpnia
wprowadzili do walki piechotę morską. Ogromnych znisz­
czeń dokonywały samoloty startujące m.in. z Formozy
(Tajwanu). 16 sierpnia wsparły je samoloty znajdujące się
na lotniskowcach. Efekty działań lotnictwa zrobiły wrażenie
na japońskich sztabowcach. Wywarły wpływ na ocenę
możliwości stwarzanych przez masowe wykorzystanie
bombowców. Przyczyniły się do powstania planu przyszłego
rozpoczęcia wojny ze Stanami Zjednoczonymi od potężnego
uderzenia samolotów zgromadzonych na lotniskowcach.

15 J . L o v e l l , op. cit.. s. 338.


W ofensywie uczestniczyły również japońskie okręty. Ich
działa skutecznie ostrzeliwały z morza pozycje chińskich
oddziałów i obiekty cywilne.
Chiński rząd zamierzał za wszelką cenę utrzymać Szang­
haj. Zadecydowało o tym nie tylko gospodarcze i polityczne
znaczenie miasta. Uznano, że obrona miasta stanie się dobrą
okazją pokazania zachodnim państwom woli przeciwstawie­
nia się agresji Japonii. Chińskie jednostki broniły Szanghaju
i rejonu tego miasta (tzw. front Wusong-Szanghaj) przez
trzy miesiące. Liczyły w październiku ok. 500 tys. żołnierzy.
W mieście ich trzonem była wyszkolona przez niemieckich
doradców i dobrze wyposażona 88. Dywizja Piechoty.
Japończycy w tym czasie wprowadzili do walki ok. 200 tys.
żołnierzy. Dopiero w pierwszej połowie listopada, po utracie
kluczowych stanowisk, chińskie wojska wycofały się wzdłuż
rzeki Jangcy w kierunku Nankinu. Na rozkaz Czang Kaj-
-szeka unikały angażowania się w większe walki. Chiński
naczelny dowódca przyjął strategię unikania bitew i tylko
szarpania nieprzyjaciela małymi, ruchliwymi jednostkami.
Strategię nazwano „przehandlowywaniem obszaru w zamian
za czas”16. 3 grudnia zwycięzcy urządzili w Szanghaju
defiladę. Około 6 tys. japońskich żołnierzy przemaszerowało
przez dzielnicę cudzoziemców. Świadkami ich triumfu byli
japońscy przemysłowcy, kupcy, urzędnicy oraz ubrane
w tradycyjne kimona ich żony i córki. Głęboko zaniepokojeni
nową sytuacją Europejczycy i Amerykanie zbojkotowali
przemarsz japońskich oddziałów. Trochę uwagi tej uroczys­
tości poświęciły anglojęzyczne gazety17. Szanghaj, z wyjąt­
kiem dzielnicy międzynarodowej, znalazł się pod japońską
okupacją.

16 J. Ł a p t o s, J. S o l a r z , M . Z g ó r n i a k , op. cit, s. 472.


17 Ch’ao-jan W a n g, op. cit., s. 179; P. Jo w e t t , The Japanese Army...,
Idem, The Chinese Army 1937—49, Oxford 2005, s. 6; J. S o 1 a r z , op.cit.,
s . 6 4 ; A . C z u b i ń s k i , Historia powszechna XX wieku, Poznań 2006,
s. 237-238.
W czasie walk o Szanghaj także Chińczycy wykorzys­
tywali swoje lotnictwo, niekiedy z powodzeniem. 17 sierpnia
czterdzieści cztery chińskie samoloty dokonały nalotu na
japońskie stanowiska. Jeden z nich, prowadzony przez Yan
Haiwena, został zestrzelony, a pilot wyskoczył ze spado­
chronem za liniami wroga. Nie pozwolił się pojmać. Zastrzelił
lub ranił z pistoletu kilku zbliżających się żołnierzy nie­
przyjaciela i ostatnim nabojem odebrał sobie życie. Jego
postawa wzbudziła podziw Japończyków. Pochowano go
z wojskowymi honorami. Na płycie japoński oficer kazał
wyryć napis: „Grób bohaterskiego chińskiego rycerza nie­
bios”. 19 sierpnia chiński pilot Shen Chongwu celowo rozbił
swój uszkodzony w walce samolot o dziób japońskiego
okrętu. Japończycy z podziwem skomentowali jego odwagę.
Takie zachowanie chińskich żołnierzy mieściło się w ich
pojmowaniu honoru. Wierzyli hasłu „Polec za cesarza to
zdobyć nieśmiertelność”18. Godzili się z wysokim praw­
dopodobieństwem śmierci na polu walki. Gen. Umezu
Yoshijiro19, od 1939 r. dowódca Armii Kwantuńskiej, mówił
o swoich żołnierzach: „Zgodnie z wojskowymi instrukcjami
ten, kto stracił broń, wałczył wręcz, a jeśli nie mógł bić się
rękoma, walczył nogami. Jeśli nie był w stanie użyć do
walki ani rąk, ani nóg, rzucał się na wroga z zębami.
W razie, gdy zawiodło wszystko, popełniał honorowe
samobójstwo”20. Dla tak ukształtowanego wojownika prze­
ciwnik poległy w boju zawsze był godzien najwyższego
szacunku. Natomiast jeńców, nawet tych ciężko rannych
i niezdolnych do walki, traktowano jako istoty niższego
18 J. F. Dun n i g a n , A. N o f i , op. cit., s. 197.
19 Umezu Yoshijiro (1882-1949), głównodowodzący siłami japońskimi
w Chinach w 1934 r., dowódca Armii Kwantuńskiej w 1. 1939-1944, szef
Sztabu Generalnego Sił Lądowych, podpisał akt kapitulacji Japonii na
pokładzie pancernika „Missouri”, skazany za zbrodnie wojenne na
dożywocie.
20 P. N i e d b a l s k a - A s a n o , Suzuki Kantaro (1867-1948) a zakoń­
czenie wojny w Azji i na Pacyfiku, Warszawa 2005, s. 100.
rzędu, pozbawione przymiotów wojownika, nikomu już
niepotrzebne. Przesłuchiwano ich z okrucieństwem, zabijano
lub przetrzymywano w obozach, głodząc i maltretując,
mordując za nieznajomość lub niewielkie zlekceważenie
surowych regulaminów obozowych.
Japońskie dowództwo, oficjalnie manifestujące zado­
wolenie z odniesionego w Szanghaju zwycięstwa, było
jednak zaniepokojone. Zamiast błyskotliwej, zakończonej
jeszcze latem operacji uwikłało się w długotrwałe i ko­
sztowne działania lądowe. Walki z lata i jesieni 1937 r.
uzmysłowiły japońskim dowódcom, że skończył się czas
łatwych zwycięstw i każdy terytorialny sukces będzie
okupiony wielkim wysiłkiem. Japończyków zaskoczyła
postawa chińskich wojsk. Oddziały Kuomintangu, z któ­
rymi musieli się zmierzyć, już nie przypominały tych
z Mandżurii z 1931 i 1932 r. Teraz okazało się, że
kilka lat wysiłków Czang Kaj-szeka przyniosło pozytywne
rezultaty. Rząd Kuomintangu dysponował obok niezdy­
scyplinowanych, fatalnie umundurowanych i niedosta­
tecznie uzbrojonych oddziałów również wielkimi jed­
nostkami piechoty, dobrze radzącymi sobie na polu walki.
Chińscy żołnierze elitarnych dywizji, wyszkoleni przez
obcokrajowców, okazali się przygotowani do walki i nieźle
wyposażeni. Umiejętnie dowodzeni przez swoich oficerów,
świadomi tego, że walczą o przyszłość swojej ojczyzny,
gotowi byli do największych ofiar. Nie ulegali łatwo
panice i nie porzucali swoich oddziałów. Wielokrotnie
skutecznie powstrzymywali przeciwnika, ustępując dopiero
wobec jego przewagi technicznej. W trakcie odwrotu
potrafili dokonać zwrotu i uderzyć na zaskoczone oddziały
nieprzyjaciela. Regularne jednostki chińskiej armii Czang
Kaj-szeka wspierali partyzanci i miejscowa ludność.
Podczas walk rozpoczętych latem 1937 r. sukcesy na
swoim koncie zanotowali również chińscy komuniści. Ich
żołnierze stoczyli kilkanaście zwycięskich bitew i potyczek
z Japończykami. Rósł autorytet Mao Zedonga, w którym
zaczęto dostrzegać przywódcę politycznego obdarzonego
wybitnymi cechami osobistymi: głębokim intelektem, siłą
woli, energią, wrażliwością, a nawet skromnością. Potwier­
dził swoją opinię zdolnego i śmiałego dowódcy wojskowego
Zhu De. Do Czerwonej Armii masowo zgłaszali się
ochotnicy, a wśród nich byli żołnierze, nawet oficerowie,
wojsk Kuomintangu. Wśród ochotników znajdowali się
zarówno ci, którzy porzucili swoje oddziały na skutek
niezależnych od siebie okoliczności (np. rozbicia oddziałów
przez Japończyków), jak i nieakceptujący wojny domowej.
Według ostrożnych szacunków pod koniec 1937 r. w sze­
regach CzA miało służyć co najmniej 100 tys. żołnierzy.
Zręcznym posunięciem promującym partię komunistyczną
poza granicami kraju było zaproszenie do kwatery głównej
Mao Zedonga dziennikarza i podróżnika Edgara Snowa21.
Amerykanin przedstawił komunistycznych liderów niejako
fanatyków zamierzających narzucić Chińczykom nowy
ustrój, ale jako gorących patriotów i pragmatyków bijących
się o wolność swojego kraju. Pisał, że są to ludzie
„bezpośredni, szczerzy, skromni i wolni od przebiegłości”.
Nawet się nie domyślił, że program jego kilkumiesięcznego
pobytu został starannie przygotowany według lakonicznej
wskazówki Mao: „bezpieczeństwo, tajemnica, serdeczność
i czerwony dywan”22. Ukryto przed gościem wszystkie
informacje związane z brutalnymi prześladowaniami prze­
ciwników politycznych i ludności zajmowanych wsi i mias­
teczek, sporami wewnątrz partii, a także stratami, jakie
ponosiła Czerwona Armia na skutek złego dowodzenia
i zaopatrzenia. Mao przedstawiano w roli wybitnego stratega
i rozważnego, lubianego przez towarzyszy polityka. Nakar­
miony takimi informacjami Snow wydał na przełomie 1937
21 E. Snow (1905-1972), dziennikarz i reporter wojenny, wielokrotnie
odwiedzał Chiny.
22 Cyt. za Jung C h a n g , J . H a l l i d a y , op. cit. , s. 199.
i 1938 r. książkę Red Star Over China, która stała się
w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii czytelniczym
przebojem. Ukształtowała kłamliwy obraz Mao Zedonga
i Komunistycznej Partii Chin. Negatywnie odbiła się na
amerykańskich opiniach na temat przeciwników komunis­
tów — Kuomintangu i Czang Kaj-szeku 23.
W trakcie działań bojowych Chińczycy i Japończycy
dopuszczali się przestępstw na jeńcach. Zdarzało się, że
pochwyconych żołnierzy nieprzyjaciela Chińczycy bili
i maltretowali, pozbawiali jedzenia i wody, a także roz­
strzeliwali, zakłuwali bagnetami lub wieszali. Jednak to
żołnierze cesarza przekroczyli wszelkie granice w i tak
dotychczas bardzo okrutnym traktowaniu pokonanych.
Wsławili się pogardą okazywaną jeńcom i cywilom, maso­
wymi zbrodniami i bestialstwami oraz towarzyszącymi tym
zjawiskom grabieżą i niszczeniem materialnego dorobku
mieszkańców zajmowanych ziem. Japońscy żołnierze z ros­
nącym okrucieństwem odnosili się do ludności cywilnej.
Masowe gwałty i mordy popełniane na bezbronnych miesz­
kańcach miast i wiosek, rabunki i podpalenia stały się
codziennością. Takie zachowanie żołnierzy wobec Chiń­
czyków tolerowali, a niekiedy inspirowali podoficerowie
i niżsi stopniem oficerowie. Wyższe dowództwa przeważnie
nie interweniowały, uważając je za naturalne i uzasadnione
wobec, ich zdaniem, niższego rasowo i kulturowo wroga.
Uważały brutalność postępowania za środek ułatwiający
w Chinach działania mniej licznych niż przeciwnik wojsk
japońskich. Ich sojusznikiem, paraliżującym każdy przejaw
chińskiej aktywności, miał być strach przed odwetem za
brak pokory wobec zdobywców.
Maszerujące w listopadzie na Nankin japońskie dywizje
plądrowały i niszczyły miejscowości, przez które prze­
chodziły. Zrabowali i spalili założone w VI w. n.e., opisane
23 J. L o v e l l , op.cit., s. 340-341; Jung C h a n g , J . H a l l i d a y ,
op.cit., s. 199.
przez Marco Polo24 miasto Suzhou, pełne historycznych
zabytków, nazywane chińską Wenecją z racji licznych
kanałów i przerzuconych przez nie mostów. Japońscy
żołnierze dopuścili się również masowych mordów i gwał­
tów. Porwali kilka tysięcy kobiet do wojskowych burdeli.
Ocaleli z pogromu Chińczycy ratowali się ucieczką, naj­
częściej porzucając resztki swojego dobytku. Z ponad
300 tys. mieszkańców wśród ruin pozostało ich jedynie
kilkuset, przeważnie rannych, chorych i wygłodzonych,
niezdolnych do poszukiwania nowego schronienia.
Szybkość, a przede wszystkim siła ofensywy japońskich
wojsk zaskoczyły oddziały Kuomintangu. Ich sztab nie
potrafił opracować skutecznego planu działań. Ścierały się
różne opinie, w jaki sposób należy prowadzić dalszą walkę.
Zapanował chaos decyzyjny. Jednocześnie zawiodły służby
zaopatrzenia i łączności. Wywiad dostarczał jedynie frag­
mentarycznych i sprzecznych z sobą wiadomości o położe­
niu i zamiarach nieprzyjaciela. W rezultacie na początku
grudnia ok. 300 tys. chińskich żołnierzy zostało przypartych
do brzegów Jangcy i znalazło się w pułapce. Ich zdyscyp­
linowanie i odwaga słabły. Pojawiała się apatia. Przybity
porażką Czang Kaj-szek zarządził kontynuowanie odwrotu.
W jego planach mieściła się teraz obrona Nankinu.
Gen. Matsui Iwane25, dowodzący cesarskimi wojskami
(pięć dywizji — ok. 50 tys. żołnierzy) maszerującymi na
Nankin, nie chciał dopuścić do kolejnej rzezi Chińczyków.
Zdobycie stolicy miało ukoronować jego karierę i zapew­
nić mu miejsce w historii cesarskiego oręża. Sądził też, że
zachowanie japońskich oddziałów będzie obserwowane

24 M. Polo (1254-1324), wenecki kupiec i podróżnik, przez kilkanaście

lat przebywał w Chinach. Niektórzy badacze są przekonani, że nie dotarł


do opisywanych miejsc, a ich charakterystykę sporządził na podstawie
relacji.
25 Matsui Iwane (1878-1948), japoński generał, po wojnie osądzony za

zbrodnie popełnione na ludności cywilnej i powieszony.


przez przebywających w mieście obcokrajowców, a prasa
wychodząca w Stanach Zjednoczonych i Europie poświęci im
wiele uwagi. Mniej obawiał się oficjalnych reakcji zachodnich
rządów na doniesienia o przestępstwach japońskich oddzia­
łów. Był przekonany, że jak do tej pory ograniczy się ona do
utyskiwania i co najwyżej słów potępienia. Zajęciu Nankinu
zamierzał nadać charakter manifestacji siły i zdyscyplinowa­
nia japońskiej armii. Dlatego wydał rozkazy, w których
zakazał podpaleń, rabunków oraz zabijania ludności cywilnej
i znęcania się nad nią. Do czuwania nad jej bezpieczeństwem
powołał nawet specjalną straż. Chińczykom także znajdują­
cym się w mieście oddziałom wojskowym zapowiedział
przyzwoite potraktowanie, o ile nie będą stawiali oporu.
O swoich przeciwnikach wyrażał się jednak z pogardą. Do
cesarskich żołnierzy zwracał się z apelem o „pokaranie rządu
nankińskiego i napiętnowanych hańbą Chińczyków”26.
Przypadek, a może cesarski dwór, pokrzyżował plany
oszczędzenia Nankinu. Gen. Matsui musiał zdać dowództwo
wujowi cesarza, księciu Asace Yasuhiko27. Jako powód
zmiany na stanowisku dowodzącego podano atak choroby
(gruźlicy) generała. Możemy tylko domniemywać, że
cesarski dwór pragnął, aby zaszczytny tytuł zwycięzcy
przypadł komuś z rodziny władcy. Dokonany wybór okazał
się zły. Książę Asaka pozostawał pod silnym wpływem
swoich doradców. Uważali oni, że najprostszym i najmniej
kosztownym środkiem zapewniającym bezpieczne pano­
wanie nad Chińczykami jest ich sterroryzowanie. Zdawali
sobie sprawę z tego, że żołnierze są sfrustrowani nieocze­
kiwanymi trudami dotychczasowej kampanii i odreagują to
na ludności cywilnej. Uważali również, że milcząca zgoda
na gwałty i rabunki zachęci oddziały do dalszych działań,
26 B. M a s z l an k a, op. cit., s. 267.
27 Asaka Yasuhiko (1887-1981), członek rodziny cesarskiej, wyższy
wojskowy, po wojnie decyzją gen. D. MacArthura wyłączony z grona
osób oskarżanych o zbrodnie wojenne.
zajmowania kolejnych miast i wsi. Będzie zrozumiana jako
nagroda za poniesione straty i wysiłek.
W Nankinie i jego okolicach znajdowało się jeszcze do
90 tys. uzbrojonych chińskich żołnierzy. Niektórzy z nich,
zdemoralizowani porażkami, a przede wszystkim pośpiesz­
nym opuszczeniem miasta przez rząd, urzędników i czo­
łowych polityków Kuomintangu, nie zamierzali walczyć.
Ufali zapewnieniom, że zachowają życie, jeśli szybko
oddadzą się do niewoli. Pozwalali się rozbrajać i groma­
dzić w prowizorycznych obozach. Wielu dobrowolnie,
nawet mając szansę na ucieczkę, zgłaszało się do japoń­
skich dowódców. Sądzili, że po zdaniu broni i krótkim
pobycie w niewoli zostaną odprawieni do rodzinnych
miejscowości.
Część oddziałów postanowiła bronić swojej stolicy.
Wspierała je ludność cywilna, także ta zamieszkująca
uboższe dzielnice i rozległe slumsy. Dla Chińczyków
Nankin pozostawał ważny nie tylko jako ośrodek politycz­
ny i gospodarczy. Należał do najstarszych miast, bogatych
w liczne zabytki. Wielokrotnie pełnił rolę stolicy. W jego
okolicach znajdowały się wspaniałe cesarskie nekropolie
z V-VI w. i XIV-XV w. W nim również pochowano
w monumentalnym mauzoleum Sun Yatsena. Nankin
szczycił się założonym na początku XX w. znakomitym
uniwersytetem oraz ośrodkami badawczymi, muzealnymi
i bibliotekami. Jego dumą były liczne, wysadzane drzewa­
mi aleje i ośmiokątne dzwonnice, wykonane z drzewa
i kamienia.
Rozkaz gen. Matsui wydany jeszcze przed przekazaniem
komendy księciu Asace Yasuhiko brzmiał: „Zdobyć Nankin
i złamać wolę walki rządu chińskiego”28. 4 grudnia cesarska
5. Dywizja rozpoczęła zdobywanie miasta. Kolejny raz
28 Cyt za J. Ł a p t o s, J. S o l a r z , M . Z g ó r n i a k , op. cit., s. 472;

Patrz też T. N e w a r k , 50 bitew, które zmieniły bieg historii nowożytnej,


Poznań 2002, s. 87-89.
Japończycy spotkali się z dzielnie bijącym się przeciw­
nikiem. Ponosząc straty, zdobywali na przedmieściach
poszczególne ulice, place i budynki. Zdarzało się, że po
opanowaniu jakiejś części zabudowanego terenu na tyłach
oddziałów japońskich pojawiały się dokuczliwe grupki
wroga. Skutecznie atakowały posterunki, warty i patrole,
linie zaopatrzenia i łączności. Po udanym zamachu znikały
w gęstej zabudowie. Dopiero po tygodniu zaciętych bojów
opór chińskich oddziałów został złamany. 12 grudnia pękły
ich zewnętrzne linie obrony. W praktycznie bezbronnym
już mieście zapanował chaos. Z pułapki, jakie stanowiło,
próbowały się wydostać tysiące przerażonych ludzi. Ucho­
dzących z Nankinu mieszkańców i żołnierzy wielokrotnie
atakowały z lotu nurkowego japońskie myśliwce. Od ich
broni pokładowej miało zginąć ponad 40 tys. cywili29.
Japońskie dowództwo nawet nie rozważało zasadności
utworzenia obozów jenieckich, żywienia dziesiątków tysięcy
chińskich żołnierzy i wydzielenia dla nich straży z jednostek
potrzebnych do dalszych operacji. Rozkazy przekazane do
oddziałów były jednoznaczne. Zgodnie z nimi jeńców
dzielono na małe grupy. Wiązano ręce i podprowadzano
nad wcześniej wykopane doły. Tam ich rozstrzeliwano,
najchętniej z broni maszynowej. Japońscy oficerowie, gdy
dysponowali czasem, ćwiczyli się we władaniu bronią
białą, ścinając głowy bezbronnym i związanym Chiń­
czykom. Rozkazywali też podwładnym, aby za ich przy­
kładem doskonalili się w posługiwaniu taką bronią, w wy­
padku szeregowych — bagnetami. Jeńców, przywiązanych
do słupów czy tylko kołków, kłuto bagnetami, rozpruwano
im brzuchy lub przecinano gardła. Taki sam los spotkał ok.
20 tys. mężczyzn w wieku poborowym30. Niektóre z tych
bestialstw musiała oglądać, spędzona na miejsce egzekucji,
ludność cywilna.
29 A. W o l n y , op. cit., s. 46.
30 J.F. D u n n i g a n, A. N o f i, op. cit., s. 350.
Szybko okazało się, że zabrakło dołów i jam do chowania
zwłok pomordowanych. Dlatego ciała zabitych także palono,
wrzucano do rzeki Jangcy i jej dopływów, stawów i sadza­
wek lub pozostawiano na miejscu kaźni. Nadpalone, wy­
rzucone przez rzekę lub porzucone zwłoki były rozszar­
pywane przez psy. Chińscy chłopi, przestraszeni bestialst­
wami japońskich żołnierzy, bali się opuszczać swoje
domostwa i dokonywać pochówków. Nawet to mogło
sprowokować okupantów do wtargnięcia do wsi, spalenia
jej i zgładzenia wszystkich znajdujących się w niej rodzin.
Równie okrutnie Japończycy potraktowali Nankin. Do
centrum miasta wkroczyli przed świtem 13 grudnia. Od
razu rozpoczęli masakrę jego mieszkańców. Początkowo
strzelali do osób, które znajdowały się na ulicach i placach
lub obserwowały z okien i bram wejście japońskich
oddziałów. Następnie mordowano ludzi w ich domach lub
wywlekano na podwórka oraz ulice i tam dokonywano
kaźni. Ofiary też torturowano, wydłubywano im oczy,
obcinano uszy i dłonie, wyrywano języki, w wymyślny
sposób wieszano (np. za palec) lub duszono. Na kobietach,
bez względu na wiek, dokonywano zbiorowych gwałtów,
wielokrotnie na oczach mężów, synów i braci. Tysiące
z nich żołnierze zabierali potem z sobą, wymieniali się
nimi, a na koniec okaleczali i mordowali. Na ulicach,
placach, podwórkach leżały ciała pomordowanych. Naj­
prostszym sposobem ich usunięcia było, zdaniem okupan­
tów, wrzucanie do Jangcy. Spowodowało to powstanie na
rzece zatorów z ludzkich ciał. Stały się one żerowiskiem
dla ryb i żółwi wodnych. Wszystko to odbywało się za
aprobatą bezpośrednich dowódców, z których część brała
udział w mordach i gwałtach. Bezkarni żołnierze rywalizo­
wali z sobą w okrucieństwach. Uśmiechnięci fotografowali
się z ciałami zabitych przez siebie Chińczyków lub trzy­
mając za włosy odcięte głowy ofiar. „Jechałem ciężarówką
wzdłuż drogi — zapamiętał japoński żołnierz — którą
oczyszczono z tysięcy ciał. Psy szarpały trupy. Zatrzymaliś­
my się i ściągnęliśmy ze skrzyni chińskich jeńców. Nasz
oficer powiedział, że sprawdzi moją odwagę. Wyjął miecz,
splunął i zamachnął się na kryjącego się przed nami
chińskiego chłopca. Odcięta głowa potoczyła się po ziemi,
ciało upadło, a z szyi krew lała się dwiema fontannami.
Oficer powiedział, żebym wziął sobie głowę jako zdobycz
wojenną. Pamiętam, że uśmiechnąłem się dumnie, gdy
podał mi miecz, którym zacząłem zabijać ludzi”31.
Pod koniec grudnia gen. Matsui wrócił do Nankinu.
Zdumiony zachowaniem swoich oddziałów, zakazał masak­
rowania bezbronnych. Rozkazał bezzwłoczne pochowanie
ciał zamordowanych mieszkańców. Jego polecenia przynios­
ły tylko niewielką zmianę w położeniu ludności cywilnej.
Jeszcze przez kilkanaście dni japońscy żołnierze zabijali,
torturowali, gwałcili i rabowali bezbronną ludność Nankinu.
Czynili to teraz przeważnie już tylko w zaułkach i na
podwórkach, w domach lub po wywiezieniu pochwyconych
Chińczyków z centrum miasta, unikając ostentacyjnego
popełniania zbrodni na głównych ulicach i placach. Do
końca stycznia 1938 r. zginęło, według szacunkowych
danych, od 200 do 300 tys. ludzi.
Japończykom nie udało się ukryć przed światową opinią
publiczną rozmiaru zbrodni popełnionych w drugiej połowie
1937 r. i pierwszych dniach 1938 r. Rządy, politycy i in­
telektualiści ostro potępili zachowanie żołnierzy cesarskiej
armii. Swoje oburzenie wyraziły nawet nazistowskie Niem­
cy, dotychczas z sympatią odnoszące się do japońskich
działań w Chinach. Z doniesień prasowych tragiczny los
mieszkańców Nankinu poznały setki milionów ludzi w Eu­
ropie, obu Amerykach, Australii i oczywiście w Azji. Na
całym świecie dziennikarze opisywali wydarzenia w Nan-
kinie, pisząc o cesarskich żołnierzach jako o dzikich

31 Cyt. za T. N e w a r k , op. cit., s . 8 9.


bestiach, stojących na niskim poziomie rozwoju cywi­
lizacyjnego. Jednocześnie budziła się solidarność wobec
Chińczyków, Kuomintangu i Czang Kaj-szeka. Podkre­
ślając ogromny cywilizacyjny dorobek Chin, chętnie
przeciwstawiano go, jak pisano, barbarzyńskiej i wo­
jowniczej Japonii.
Podczas działań wojennych w Szanghaju, Nankinie
i w dolinie rzeki Jangcy pierwsze straty ponieśli obywatele
Stanów Zjednoczonych i Brytyjczycy. Niecelny pocisk,
prawdopodobnie wystrzelony przez Chińczyków, trafił
w hotel „Palace” i zabił pracownika Uniwersytetu Princeton
Roberta K. Reischauera. Zginęła wówczas także popularna
australijska barmanka, znana gościom restauracji pod
pseudonimem Dodo Dynamit. Inny pocisk dosięgnął okrętu
„Augusta”, zabił żołnierza z Luizjany i ciężko ranił
kilkunastu innych Amerykanów. 12 grudnia japońskie
samoloty omyłkowo zbombardowały na rzece Jangcy
jednostkę amerykańską „Panay” oraz cztery brytyjskie
— „Ladybird”, „Bee”, „Cricket” i „Scrab”32.
Kanonierka „Panay” eskortowała trzy barki z per­
sonelem amerykańskiej ambasady ewakuowanym z Nan-
kinu. Nalotu dokonało 15 bombowców i 9 myśliwców,
wysłanych z lotniskowca „Kaga”. Po zatopieniu ame­
rykańskiego okrętu i towarzyszących jej barek japoński
rząd usprawiedliwiał się pomyłką. Atakujący byli ponoć
przekonani, że mają pod sobą chińskie jednostki wojenne.
Rząd zapowiedział też zdymisjonowanie dowódcy lo­
tniskowca. Wywiad amerykański zakwestionował japońską
wersję wydarzeń. Powołał się na przechwycone i roz­
szyfrowane depesze oraz na pogodę, pozwalającą pilotom
na dokładne rozpoznanie celów33.
Japońscy żołnierze dopuścili się również zbrodni na
europejskich i amerykańskich cywilach. Najczęściej ich
32 R. T. E1 s o n , op. cit., s. 135-136; J. T u b i e l e w i c z , op. cit., s. 414.
33 Z. F1 i s o w s k i. Buna nad Pacyfikiem, t. 1, Warszawa 1994, s. 53.
ofiarami stawali się misjonarze pracujący na głębokiej
prowincji i ich najbliżsi. W 1937 r. zarejestrowano ponad
dwieście przypadków zabójstw osób o amerykańskim
obywatelstwie34. Świadomie niszczono również chrześ­
cijańskie świątynie, siedziby zachodnich firm i innych
instytucji, dewastowano zachodnie zakłady przemysłowe
i rozkradano magazyny. Japoński rząd w odpowiedzi na
udokumentowane skargi poszkodowanych tłumaczył nie­
właściwe postępowanie swoich wojsk samowolą niektórych
oficerów, chińskimi prowokacjami oraz przepraszał i z re­
guły wypłacał wysokie odszkodowania. Nie miał innej
możliwości reagowania na mnożące się zarzuty zachodnich
dyplomatów i przedsiębiorców. Jego wpływ na wyższe
dowództwa wojsk lądowych walczących w Chinach okazy­
wał się coraz skromniejszy. A wśród wojskowych umacniał
się pogląd o konieczności zniszczenia rządu Kuomintangu
i zastąpienia go kilkoma lokalnymi ośrodkami władzy,
podporządkowanymi japońskim dowództwom. Wprawdzie
Sztab Generalny z obawami rejestrował szybko rosnące
wydatki na działania wojenne na kontynencie i okupację,
ale uważał to za zjawisko przejściowe. Traktował je jako
konieczną inwestycję w przyszłość Japonii i cesarskie siły
zbrojne. Miały się one zwrócić po zmuszeniu Chińczyków
do kapitulacji lub ugody stwarzającej warunki do trwałej
ekonomicznej eksploatacji zajętych obszarów.
Rok 1938 wydawał się rozpoczynać pomyślnie dla wojsk
japońskich znajdujących się w Chinach. Liczyły ok. 300 tys.
w większości zaprawionych w walkach, pewnych swojej siły
żołnierzy i korzystały ze wsparcia ponad 150 tys. armii
Mandżukuo. W pierwszych tygodniach 1938 r. cesarska
armia odniosła kolejne sukcesy militarne. Opanowała
dalsze terytoria i zmierzała do zajęcia Wuhanu (zespołu
trzech miast — Hankou, Hanyang i Wuchang), położonego

34 B . M a s z l a n k a , op. cit., s. 267.


nad ujściem rzeki Han Shui do Jangcy. Od 20 listopada
1937 r. Wuhan pełnił rolę tymczasowej stolicy Kuomin­
tangu. To bogate i ludne miasto uważano za największy i
nowoczesny chiński port żeglugi śródlądowej, ważny
ośrodek polityczny i kulturalny, a przede wszystkim
handlowy i przemysłowy. Wśród jego instytucji nauko­
wych, tradycyjnych i zorganizowanych na modłę zachod­
nią, doskonałą opinią wyróżniał się założony w 1913 r.
uniwersytet. Utrata Wuhanu miała ostatecznie załamać
morale wojsk Czang Kaj-szeka i zmusić Chińczyków do
pogodzenia się z podporządkowaniem ich państwa inte­
resom Japonii.
Dobre samopoczucie japońskiego dowództwa niespo­
dziewanie przerwała udana operacja zaczepna chińskich
wojsk w prowincji Shandong. W marcu gen. Li Zongren35
niespodziewanie zaatakował japońskie zgrupowanie woj­
skowe. Jego żołnierze walczyli z determinacją i odwagą.
Chińscy oficerowie liniowi wykazali się kompetencjami.
Umiejętnie dowodzili, wykorzystując błędy popełniane
przez Japończyków zaskoczonych rozmachem chińskiej
akcji. W czasie kilku tygodni zaciętych walk poległo,
zaginęło lub odniosło rany ok. 16 tys. japońskich żołnierzy.
Największe straty poniosła 10. Dywizja. Liczba chińskich
żołnierzy, którzy stracili życie, zaginęli łub odnieśli rany
wyniosła ok. 18 tys.36 Do chińskiego sukcesu przyczynili
się piloci z brawurą bombardujący i ostrzeliwujący z broni
pokładowej japońskie oddziały. Nieoczekiwane zwycięstwo
armii Kuomintangu podniosło prestiż Czang Kaj-szeka
wśród ludności cywilnej. Sygnalizowało, że prowadzone
przez niego wojska są zdolne do błyskotliwych działań
i dalekie od rozpadu, a Japończyków można pobić w regu-
35 Li Zongren (Li Tsung-jen), jeden z najwybitniejszych chińskich
generałów, polityk, po drugiej wojnie światowej polityczny rywal Czang
Kaj-szeka, ostatnie lata życia spędził w ChRL w Pekinie, zmarł na raka.
36 P. J o w e t t , The Chinese Army..., s . 6 .
larnych działaniach i pomścić popełnione przez nich zbrodnie.
Zwycięstwo odniesione przez chińskie oddziały pod
Tai’erzhuang zostało docenione także przez zachodnich
obserwatorów, ciągle jeszcze pozostających pod wrażeniem
wielkich zdobyczy terytorialnych armii cesarskiej. Zostało
ono jednak osłabione przez porażkę poniesioną przez chińskie
oddziały pod Suzhou. W pierwszych dniach maja zostały one
zmuszone do zaprzestania ofensywy i wycofania się. Okazało
się, że o zwycięstwie decyduje także uzbrojenie oraz zaopat­
rzenie w amunicję i medykamenty. Armia Kuomintangu
cierpiała na brak nowoczesnej broni, lekarstw i opatrunków,
a nawet żywności. Szwankowała praca wyższych sztabów,
służb łączności i wywiadu, aparatu szkoleniowego i mobiliza­
cyjnego. Tych wszystkich niedociągnięć i braków nie mogło
zrekompensować męstwo żołnierzy37.
Latem 1938 r. wojna weszła w nową fazę. Chińczycy
wysadzili tamy i wały ochronne nad rzekami, co spowodo­
wało zalanie rozległych terenów w prowincjach Henan,
Anhui i Jiangsu. Pod wodą znalazło się co najmniej
kilkadziesiąt tysięcy domostw. Trudno dzisiaj powiedzieć,
ilu ludzi utopiło się, a ile rodzin straciło cały dorobek.
Wylanie wód spowolniło tempo japońskiej ofensywy,
utrudniając poruszanie się piechocie i zmechanizowanym
pojazdom. Chińczycy zyskali czas niezbędny do zreor­
ganizowania swoich wojsk i przygotowania się do dalszych
działań, przede wszystkim obrony Wuhanu. Bitwa o tym­
czasową stolicę Kuomintangu rozpoczęła się w lipcu.
Załogę miasta stanowiło ok. 80 tys. żołnierzy. Przeciwko
nim japońskie dowództwo skierowało do walki ok. 380 tys.
żołnierzy. Zażarte zmagania trwały ponad trzy miesiące.
Cesarska armia, mimo że dysponowała techniczną przewagą
nad nieprzyjacielem, z ogromnym wysiłkiem i ponosząc
straty, zajmowała kolejne chińskie stanowiska. Dopiero

37 Ch’ao-jan W a n g , op. cit., s. 179.


25 października chiński rząd opuścił stolicę. Z miasta
wycofały się chińskie oddziały. Po kilku godzinach do
Wuhanu wkroczyli Japończycy. Tym razem japońscy
dowódcy nie dopuścili do masakry ludności cywilnej.
Utrata tymczasowej stolicy i inne klęski odbiły się głośnym
echem w całych Chinach. Komentatorzy podkreślali, że stało
się to po zaciętych, wielotygodniowych walkach. Przypomi­
nali, że rząd znalazł schronienie w miejscowości Chongqing
i dalej kieruje walką z japońską agresją. Czang Kaj-szek
i jego generałowie obiecywali prowadzenie walki aż do
wycofania się z Chin ostatniego japońskiego żołnierza.
W swoich oficjalnych oświadczeniach odrzucali zawarcie
rozejmu kosztem rezygnacji z utraconych ziem i podporząd­
kowania ojczyzny Japonii. Nie były to puste obietnice. Pod
koniec listopada 1938 r. Czang Kaj-szek zebrał najwyższych
dowódców na naradę. Rozważano na niej przyczyny poniesio­
nych klęsk i dyskutowano o konieczności zmian w organizacji
sił zbrojnych. Zgodzono się, że do porażek doprowadziło
kilka czynników. Za najważniejsze uznano niedostateczne
wyszkolenie armii i zły system dowodzenia. Postanowiono,
tak jak domagał się Czang Kaj-szek, podzielić wojska na trzy
części. Zgodnie z tą koncepcją jedna trzecia oddziałów
powinna prowadzić działania frontowe, a jedna trzecia na
tyłach przechodzić intensywne szkolenie. Pozostałe oddziały
zamierzono przerzucić na tyły wojsk nieprzyjaciela, kierując
je do działań partyzanckich. Po czterech miesiącach następo­
wałaby zamiana ról. Chińskie dowództwo naczelne oczekiwa­
ło, że po roku takich przygotowań armia osiągnie stan
pozwalający na przejście do ofensywy. Kraj podzielono na
okręgi wojskowe. Utworzono kurs szkoleniowy, przygotowu­
jący oficerów do prowadzenia walki partyzanckiej. Do jego
kadry szkoleniowej włączono komunistów, mających odpo­
wiednie doświadczenia 38.

38 Ch’ao-jan W a n g , op. cit., s. 184-185.


W cieniu straty Wuhanu znalazły się inne porażki
chińskich wojsk z jesieni 1938 r. Jedna z nich wydawała
się szczególnie brzemienna w skutki. 22 października
Japończycy zajęli, dzięki błyskotliwie przeprowadzonej
operacji desantowej, Kanton, wielki port rzeczny i morski
w delcie Rzeki Perłowej. Był on ostatnią bramą morską do
Chin, jaką dysponował Kuomintang39. Japończycy swoim
sukcesem zamknęli Kuomintangowi możliwość odbioru
dostaw materiałów wojennych drogą morską.
Sukcesy odnotowały japońska marynarka wojenna i od­
działy desantowe na Morzu Wschodniochińskim i Połu-
dniowochińskim. 10 lutego 1939 r. japońskie oddziały
zagarnęły wyspę Hainan, leżącą koło francuskich Indochin
i będącą przedmiotem sporu między Francją a Chinami. Na
jej terytorium znajdowały się złoża rud żelaza. Z wyspy
można było uczynić jedną z baz wypadowych do ataku na
francuskie kolonie i brytyjski Singapur40. 31 marca w japoń­
skie posiadanie przeszła wyspa Strali, a 12 maja wysepka
Kulangsu w strefie międzynarodowej portu Amoj (Xiamen).
Zajęcie olbrzymich obszarów Chin osłabiło na przełomie
1939 i 1940 r. możliwości ofensywne cesarskiej armii.
Sztab Generalny doszedł do przekonania, że należy skupić
się na rozbiciu ugrupowań partyzanckich i likwidacji
wszelkich odruchów buntu chińskiej ludności. Zapewnienie
bezpieczeństwa japońskim garnizonom okupacyjnym i szla­
kom komunikacyjnym oraz powodzenie operacji pacyfrka-
cyjnych pozwalało na gospodarcze wykorzystanie okupo­
wanych ziem zgodnie z potrzebami japońskiej machiny
wojennej. Walki na froncie przybrały charakter pozycyjny.
Cesarskie wojska przeprowadzały jedynie ograniczone
działania ofensywne. 11. Armia kilkakrotnie, po raz pierw­
szy we wrześniu 1939 r., bez powodzenia próbowała zająć
miasto Changsha, będące stolicą prowincji Hunan. Zin-
39 Ibidem, s. 180.
40 Z. F l i s o w s k i , op. cit., s. 55.
tensyfikowano natomiast działania lotnictwa. Dokonywało
ono nalotów bombowych na starannie wybrane cele
wojskowe i cywilne. Od wiosny 1939 r. samoloty prze­
prowadzały ataki na tymczasową chińską stolicę Chong­
qing. Tylko 3 i 4 maja zginęło od bomb ok. 4400,
a rany odniosło 3100 jej mieszkańców. W grudniu ja­
pońskie samoloty zbombardowały ok. 2600 miejscowości,
zabijając ponad 28 tys. i raniąc ok. 31 tys. ludzi41.
W 1940 r. Japończycy pierwszy raz zrzucili w środkowych
Chinach bombę biologiczną. Stanowił ją pojemnik wy­
pełniony pchłami zarażonymi dżumą, wyprodukowany
przez umieszczoną pod Harbinem w Mandżurii tajną
Jednostkę 73142. Pracujący w niej lekarze uczyli się i szkolili
w zachodniej Europie.
W Waszyngtonie, Londynie, Paryżu i innych zachodnich
stolicach w 1937-1938 r. dostrzeżono, że cesarskie wojska
nie biorą udziału w jakimś skromnym, jak to ujmowała
japońska propaganda, „chińskim incydencie”, ale z rozma­
chem dokonują podboju najbogatszych obszarów Chin
położonych nad Pacyfikiem i zmierzają do ograniczenia
obecności Stanów Zjednoczonych i państw europejskich
w Azji Wschodniej. Reakcję na japońskie podboje utrudniało
napięcie w Europie, wywołane roszczeniową polityką III
Rzeszy i Włoch, grożącą wybuchem konfliktu zbrojnego.
Jednak zachodnie społeczeństwa, doświadczone okrucieńst­
wami nie tak dawno zakończonej I wojny światowej,
pragnęły pokoju i domagały się od swoich rządów
zapewnienia go, nawet kosztem daleko idących ustępstw
wobec agresorów.
Amerykańscy politycy i analitycy nie dawali się zwodzić
płynącymi z Tokio zapewnieniami o poszanowaniu interesów
41 Ch’ao-jan W a n g , op. cit., s . 1 8 1 .
42 Od japońskiej broni biologicznej zmarło w Chinach w trakcie wojny
i po jej zakończeniu ok. 200 tys. osób. Wywołana przez nią epidemia
dżumy wygasła dopiero w 1948 r. Zob. J. F. D u n n i g a n , A . N o f i ,
op. cit., s . 4 7 .
państw zachodnich w Chinach i z obawą rozważali możliwe
scenariusze rozwoju wydarzeń. Brali pod uwagę kilka
wariantów powstrzymania Japończyków. Najbardziej obie­
cująca wydawała się im odmowa przez Stany Zjednoczone
oraz brytyjskie i holenderskie posiadłości w Azji sprzedaży
Japonii surowców i towarów o znaczeniu strategicznym.
Cesarskie wojska i marynarka wojenna nie mogły się obyć
bez złomu żelaznego, ropy naftowej, kauczuku i olejów
sprzedawanych, wydobywanych lub produkowanych w Sta­
nach Zjednoczonych i przede wszystkim w Holenderskich
Indiach Wschodnich (dzisiaj Indonezji) oraz w brytyjskich
Indiach i Birmie. Ale też decyzja o drastycznym ograniczeniu
handlu z Japonią miała swoje wady. Mogła sprowokować
to państwo do zbrojnego zagarnięcia terenów posiadających
surowce niezbędne dla cesarskich sił zbrojnych. Przed
takim postępkiem Japonii ustawicznie przestrzegał amerykań­
ski ambasador w Tokio. Nie bez znaczenia pozostawało
również i to, że cesarstwo pozostawało nader ważnym
klientem, pozwalającym zachodnim przedsiębiorcom na
osiąganie wielkich zysków. Innym starannie rozważanym
sposobem zatrzymania postępów wojsk japońskich na kon­
tynencie azjatyckim było udzielanie pomocy, możliwie
wszechstronnej i hojnej, rządowi Czang Kaj-szeka. Po
porażkach, jakie poniosły wojska chińskie w 1937 i 1938 r.
udzielanie Kuomintangowi pożyczek i dostarczanie jego
wojskom uzbrojenia spotykało się z niechęcią politycznych
i ekonomicznych elit Stanów Zjednoczonych. 15 grudnia
zaproponowano Chinom pożyczkę w wysokości jedynie
25 min dolarów. W amerykańskich dziennikach pojawiały
się artykuły, w których nie szczędzono surowych ocen
Kuomintangowi i jego rządowi. Publicyści zastanawiali się,
na ile chiński przywódca Czang Kaj-szek potrafi racjonalnie
wykorzystać zachodnią pomoc. Natomiast sympatię amerykań­
skiego społeczeństwa dla Chińczyków zdobywała jego piękna
żona. Wykształcona w Stanach Zjednoczonych i żarliwa
chrześcijanka, Mei-Ling Sun odwiedziła największe ame­
rykańskie miasta, prosząc o pomoc dla swojej ojczyzny,
o życzliwość i fundusze dla Chin i Kuomintangu apelowały
organizacje kościelne, które od ok. stu lat prowadziły i
wspierały działalność misyjną w tym kraju43.
Nadzieje pokładane przez rządy i społeczeństwa Stanów
Zjednoczonych i Europy w Lidze Narodów szybko się
rozwiały. Chiński rząd zwrócił się do tej organizacji ze
skargą na Japonię dopiero 12 września. Zgromadzenie
Ogólne odmówiło zajęcia stanowiska wobec konfliktu
chińsko-japońskiego. Na początku października zapropo­
nowało zwołanie konferencji państw sygnatariuszy traktatu
wersalskiego z 1922 r. Liga Narodów tylko zaapelowała do
wszystkich państw, aby powstrzymały się od kroków
mogących zaszkodzić Chinom. Zgodnie z sugestiami Ligi
zebrała się w Brukseli w listopadzie 1937 r. konferencja
poświęcona kryzysowi na Dalekim Wschodzie. Japonia
odmówiła wysłania na nią swoich reprezentantów, ale jej
interesy nieoficjalnie reprezentowały delegacje niemiecka
i włoska. Przesłała też oświadczenie, w którym oskarżyła
Chiny o agresję. Jedynym rezultatem obrad było uchwale­
nie, na wniosek delegacji Stanów Zjednoczonych i Wielkiej
Brytanii, dokumentu potępiającego Japonię oraz wzywającą
ją do zaprzestania działań wojennych i przestrzegania
podpisanych przez siebie traktatów. Nie nałożono na
cesarstwo sankcji ekonomicznych, uznając je za nieskutecz­
ne. Dlatego też wyniki prac brukselskiej konferencji po­
wszechnie oceniono jako mizerne, a w Tokio potraktowano
je jako wyraz braku solidarności i bezsilności zachodnich
mocarstw.
Przez cały 1938 r. i pierwszą połowę 1939 r. zachodnie
mocarstwa nie potrafiły podjąć efektywnych działań, które
ograniczyłyby rozwój militarnego potencjału Japonii i mogły

43 R. T. E l s o n, op. cit., s. 137.


skłonić ją do przerwania agresji na Chiny. Dopiero na kilka
tygodni przed wybuchem II wojny światowej, 26 lipca
1939 r., Stany Zjednoczone wypowiedziały układ handlowy
podpisany z Japonią w 1911 r. Utrudniło to Japończykom
dokonywanie zakupów surowców o znaczeniu militarnym
w Ameryce i na Filipinach44, a administracji amerykańskiej
pozwoliło podjąć kroki skłaniające inne państwa do ogra­
niczenia handlu z Japonią. Zmianę polityki Stanów Zjed­
noczonych odczuła Holandia, której azjatyckie kolonie
dostarczały japońskiej gospodarce i siłom zbrojnym ropę
naftową. Amerykanie domagali się od Holendrów ograni­
czenia wymiany handlowej z Japonią. Natomiast Wielka
Brytania w 1. 1937-1938 zbudowała przez należącą do niej
Birmę brukowaną i utwardzaną, na niektórych odcinkach
dwupasmową szosę od stacji Lashio do chińskiego miasta
Kunming w południowo-zachodnich Chinach. Kręta, poko­
nująca strome zbocza gór, biegnąca wąskimi mostami
Droga Birmańska miała ok. 1150 km (715 mil) długości45.
Czang Kaj-szek z sarkazmem mówił o niej, że będzie co
najwyżej drogą ewakuacji jego rządu i żołnierzy.
Nowe spojrzenie na zbrojny konflikt japońsko-chiński
ukształtowało się w Moskwie. Stalin46 i jego otoczenie
sądzili, że skutecznie oddala on groźbę japońskiej agresji
na azjatyckie obszary Związku Radzieckiego i całkowicie
podporządkowaną mu Mongolską Republikę Ludową
(MRL). Powstała ona na terenie tzw. Mongolii Zewnętrznej,
uznawanej przez Chiny za część własnego terytorium.
44 Filipiny, była hiszpańska kolonia, od 1899 r. pod administracją
USA, od 1934 r. miały szeroką wewnętrzną autonomię, od 1946 r.
niepodległe państwo.
45 D. W e b s t e r , Droga Birmańska. Wojna w Azji Południowo-
-Wschodniej 1941-1945, Warszawa 2006, s. 21.
46 Józef W. Stalin (1879-1954), właściwe nazwisko Dżugaszwili, jeden

z bolszewickich przywódców, po 1917 r. bliski współpracownik i następca


W. I. Lenina, dyktator, organizator eksterminacji milionów ludzi w ZSRR
i na obszarach zajętych przez Armię Czerwoną.
Kuomintang konsekwentnie i oficjalnie odrzucał uznanie
MRL. Dodajmy, że w Europie i Stanach Zjednoczonych
uważano MRL za radziecką kolonię. Bardzo nieliczni
zachodni podróżnicy, którzy zamierzali odwiedzić Mon­
golię, starali się o pozwolenie na to w Moskwie. Pod
koniec 1936 r. brytyjski dyplomata zwrócił się do radziec­
kiego komisariatu (ministerstwa) spraw zagranicznych
z prośbą o wydanie mu wizy pozwalającej na wjazd do
Mongolii. Zdziwiony, otrzymał odpowiedź: „Radziecki rząd
odmawia przyjęcia obowiązków pośrednictwa w kontaktach
z rządem [Mongolii — M.K.], do którego wszyscy mogą
się zwracać bezpośrednio”47. W praktyce za stwierdzeniem
suwerenności Mongolii ukryto odmowę zgody na wjazd do
tego kraju. Władze Mongolii nie podejmowały przecież
żadnych decyzji bez upewnienia się, jakie stanowisko
w danej kwestii zajmuje Stalin, radzieccy komisarze
(ministrowie) i ich rezydenci w Ułan Bator. Premier,
a jednocześnie minister spraw wewnętrznych, spraw za­
granicznych i obrony, marszałek Czojbałsan Chorłogijn48,
zachowywał się bardziej jak namiestnik Moskwy niż
przywódca niepodległego kraju. Traktat z 12 marca 1936 r.,
noszący nazwę układu o wzajemnej pomocy, formalizował
nierównoprawne stosunki Mongolii z ZSRR. Jednocześnie
nakładał na Związek Radziecki obowiązek udzielenia
Mongolii pomocy w razie zewnętrznej agresji. Głęboki
i uzasadniony niepokój Stalina oraz mongolskich działaczy
budził brak delimitacji granicy Mongolii z Mandżukuo.
Rozmowy między delegacjami MRL a Mandżukuo, w któ­
rych wzięli udział również Japończycy, zakończyły się

47 S.G. L u z i a n k i n , Rossija-Mongolija-Kitaj w pierwoj połowinie


XX w. Politiczeskije wzoimootnoszenija, Moskwa 2003, s. 223.
48 Czojbałsan Chorłogijn (1895-1952), razem z Suche Batorem utworzył

Mongolską Partię Ludową, od 1925 r. noszącą nazwę Mongolska Partia


Ludowo-Rewolucyjna; odpowiedzialny za represyjną politykę wobec
ludności swojego kraju i likwidację klasztorów buddyjskich.
fiaskiem. Dowództwu Armii Kwantuńskiej nie zależało na
porozumieniu z Mongolią i Związkiem Radzieckim. Po­
trzebowało ono pretekstów pozwalających na prowadzenie
akcji zbrojnych na granicach Mandżukuo. Za przeciwnika
uważało nie słabo uzbrojone i wyszkolone wojska Mongolii,
ale Armię Czerwoną.
Dowództwa Armii Czerwonej i Armii Kwantuńskiej
bacznie obserwowały się nawzajem, ustawicznie oskarżając
o prowokacje. W czerwcu 1937 r. miał miejsce niegroźny,
choć głośny incydent zbrojny na rzece Amur, swoista próba
odporności obu stron na napięcie zaistniałe na granicy. Do
groźniejszych wydarzeń doszło latem następnego roku. Przez
dwa tygodnie, do ok. 10 sierpnia, trwały starcia nad rzeką
Tumen w rejonie zbiegu granic ZSRR, Mandżukuo i zaanek­
towanej przez Japonię Korei. Skonfliktowane państwa wpro­
wadziły do walki kilkanaście tysięcy żołnierzy, artylerię
i lotnictwo. Straty radzieckie wyniosły 717 poległych, 3279
rannych i chorych oraz 75 żołnierzy zaginionych bez wieści.
Japończycy przyznali się do 500 zabitych i rannych żołnierzy.
Po zakończeniu tego incydentu Stalin oficjalnie ogłosił
zwycięstwo i nagrodził dwie dywizje orderami Lenina, a 26
żołnierzy tytułami Bohatera Związku Radzieckiego. Wobec
swojego otoczenia wyrażał jednak wątpliwości, czy nie
można było odnieść spektakularnego sukcesu, niszcząc
oddziały japońskie. W niełaskę popadł dowodzący Armią
Czerwoną na Dalekim Wschodzie marsz. Wasilij K. Blücher.
Przypieczętowało to jego los. Został postawiony przed sądem
pod absurdalnymi zarzutami, po krótkim śledztwie i procesie
skazany na karę śmierci i już 9 listopada 1938 r. rozstrzelany.
Był jednym z tysięcy radzieckich dowódców wymordowa­
nych na rozkaz Stalina.
Do regularnych, prowadzonych z rozmachem działań
bojowych doszło wiosną 1939 r. Rozpoczęły się one ok.
połowy maja atakiem armii Mandżukuo na stanowiska
wojsk Mongolii. Po stronie Mandżukuo wystąpiły jednostki
Cesarz Hirohito

Cesarz Pu Yi
Czang Kaj-szek z małżonką i gen. J. Stilwellem
19 kwietnia 1942 r.

G. Żukow w 1939 r.
Gen. C. Chennault
w Chinach na tle ame­
rykańskiego myśliwca

Fragment Drogi Bir­


mańskiej 25 marca
1945 r., którą zachod­
ni alianci dostarczali
Czang Kaj-szekowi za­
opatrzenie z Indii
Japońska piechota w jednym z chińskich miast

Japońska artyleria podczas walk w Chinach


Japoński czołg wjeżdża na tory linii kolejowej Szanghaj-Nankin

Japońscy żołnierze na dworcu w chińskim mieście Hankou w 1939 r.


Ranne dziecko na zbombardowanym 28 sierpnia
1938 r. przez japońskie bombowce dworcu w Szang­
haju

Artylerzyści wojsk Kuomintangu na ćwiczeniach w 1925 r.


Żołnierze wojsk Kuomintangu podczas walk ulicznych

Maszerujący oddział wojsk Kuomintangu


Dziesięcioletni żołnierz wojsk Kuomintangu,
Birma 5 grudnia 1944 r.

Japońscy jeńcy wojenni po wysłuchaniu oświadcze­


nia cesarza 15 sierpnia 1945 r.
Armii Kwantuńskiej, pomocy wojskom mongolskim udzie­
liła Armia Czerwona. W drugiej połowie sierpnia ukształ­
tował się front na długości ok. 70 km. Śmiało dowodzący
wojskami radziecko-mongolskimi Gieorgij Żuków49 23 sierp­
nia otoczył główne zgrupowanie nieprzyjaciela i 28 tego
miesiąca rozbił je. Do końca sierpnia wszystkie oddziały
japońskie i mandżurskie wyparto z terenu Mongolii.
W zaciętych walkach poległo prawie 9 tys. żołnierzy
radzieckich i, według rosyjskich szacunków, ok. 25 tys.
żołnierzy Armii Kwantuńskiej i Mandżukuo. O natężeniu
działań bojowych świadczyły straty w uzbrojeniu i sprzę­
cie. Rosjanie ogłosili, że zniszczyli 660 samolotów wroga
i stracili 207 własnych. Armia Kwantuńska miała również
stracić ok. 400 karabinów maszynowych, 200 dział i 73
czołgi. Po zakończeniu zmagań aż 24 radzieckie jednostki
otrzymały ordery Lenina i Czerwonego Sztandaru, 70
żołnierzom, m.in. Gieorgijowi Żukowowi, przyznano
tytuły Bohatera Związku Radzieckiego50. Być może zwy­
cięstwo odniesione na Dalekim Wschodzie pozwoliło G.
Żukowowi uniknąć aresztowania, niesprawiedliwego pro­
cesu i zachować życie.
We wrześniu 1939 r. podpisano w Moskwie dokument
kończący konflikt. Nikt nie miał wątpliwości, także w Man­
dżurii i Japonii, że to Armia Czerwona odniosła sukces.
Porażka poniesiona w Mongolii była dla japońskiego rządu

49 G. Żukow (1896-1974), w ACz od 1918 r., podczas II wojny


światowej m.in. szef Sztabu Generalnego, dowódca frontów i od 1942 r.
zastępca naczelnego wodza, marszałek Związku Radzieckiego od 1943 r.,
po II wojnie m.in. dowódca odeskiego i uralskiego okręgów wojskowych,
członek prezydium KC KPZR, minister obrony narodowej, deputowany
do Rady Najwyższej ZSRR.
50 O konfliktach radziecko-japońskich na Dalekim Wschodzie m.in.
A.P. D i e g t a r i e w, W.P. S i e m i n, Rossija w wojnach i woorużennych
konfliktach, Moskwa 2004, s. 182-185; A.W. S z i s z o w , Wojennyje
konflikty XX wieka, Moskwa 2006, s. 187-189, 197-198. Zob. też
J. S o l a r z , op. cit., s. 65-67.
tym dokuczliwsza, że już w trakcie działań bojowych
bezskutecznie domagał się od dowództwa Armii Kwantuń­
skiej, za pośrednictwem Sztabu Generalnego, zaniechania
działań i wycofania się w granice Mandżukuo. Walki z lata
1939 r. uświadomiły Japończykom, że mylili się, uważając
Armię Czerwoną za niegroźnego przeciwnika. W bliskiej
przyszłości będzie to miało wpływ na wybór kierunku
ekspansji militarnej. Skłoni japońskich polityków i wyż­
szych wojskowych do skupienia uwagi na Pacyfiku, przede
wszystkim Stanach Zjednoczonych oraz azjatyckich posiad­
łościach Wielkiej Brytanii, Francji i Holandii.
Konflikty przygraniczne wpływały na intensyfikację
kontaktów ZSRR z rządem Kuomintangu. Pierwszym
ważnym wydarzeniem na nowo określającym stosunki
radziecko-chińskie stało się podpisanie 21 sierpnia 1937 r.
paktu o nieagresji. Kolejnym było przyjęcie we wrześniu
w Moskwie chińskiej delegacji. Jej członkowie zapoznali
się z produkcją radzieckiego przemysłu zbrojeniowego
i poczynili pierwsze większe zamówienia. Już jesienią
1937 r. Związek Radziecki rozpoczął dostarczanie wojskom
Kuomintangu znacznych ilości uzbrojenia, sprzętu woj­
skowego i amunicji. W latach 1938-1939 zostało zawartych
kilka umów kredytowych, pozwalających dokonywać Chi­
nom w ZSRR zakupów na sumę 250 min dolarów. Do
czerwca 1941 r. Chińczycy otrzymali 1235 samolotów
(głównie myśliwce 1-15 i 1-16), 1600 dział różnego kalibru,
14 tys. karabinów maszynowych, 50 tys. karabinów, 31 660
bomb lotniczych i 2 min pocisków karabinowych. Radziec­
kie dostawy przybywały do Chin drogą lądową i transpor­
tami lotniczymi do prowincji Kansu i przez pewien czas
także drogą morską. Do służby w chińskich siłach zbrojnych
skierowano radzieckich pilotów (ok. 2 tys. do 1939 r.51)
i innych, często wysokiej klasy specjalistów. W lutym

51 J. Ł a p t o s, J. S o 1 a r z, M. Z g ó r n i a k, op. cit., s. 472.


1939 r. w armii Kuomintangu służyło 3665 obywateli
Związku Radzieckiego. 195 radzieckich żołnierzy i do­
radców poległo52. Wśród oficerów wysłanych do Chin
znaleźli się przyszli wielcy dowódcy z II wojny światowej,
generałowie i marszałkowie Paweł Rybałko53, Paweł Ba­
tycki54, Aleksander Czerepanow55 i Wasyl Czujkow56.
Stalin rozkazał również wzmocnić wojska syberyjskich
garnizonów wojskowych i strzegących granic Mongolii.
W różnych okresach, w zależności od sytuacji, ZSRR
utrzymywał na Dalekim Wschodzie od 15% do 34% składu
osobowego swoich sił zbrojnych. W czerwcu 1941 r.,
bezpośrednio przed wybuchem wojny niemiecko-radziec-
kiej, stacjonowało na nim 703 tys. żołnierzy, posiadających
ok. 3100 pojazdów pancernych i 4100 samolotów57.
Reakcja Japonii na zachowanie zachodnich mocarstw
i chińskie klęski była łatwa do przewidzenia. 3 listopada
1938 r. premier ks. Konoe na posiedzeniu parlamentu
wygłosił orędzie, w którym zapowiedział „nowy porządek
we wschodniej Azji”58. Kilkanaście dni później, 30 li­
stopada, na roboczym spotkaniu członków rządu, odbytym

52 O.B. R a c h m a n i n , K istorii otnoszenij Rossiji — SSSR s Kitajem

w XX w. Obzor i anliz osnownych sobytji, Moskwa 2000, s. 7; A.P.


D i e g t a r i e w , W.P. S i e m i n , op.cit. , s. 182; A. C z u b i ń s k i , op.cit.,
s. 239; J.F. D u n n i g a n , A . N o f i , op. cit., s. 517.
53 P.S. Rybałko (1894-1948), w ACz od 1919 r., podczas II wojny
światowej m.in. dowódca armii pancernych, marszałek wojsk pancernych
od 1945 r.
54 P.F. Batycki (1910-1984), w ACz od 1929 r., podczas II wojny
światowej m.in. dowódca korpusu piechoty, generał armii od 1961 r.,
marszałek Związku Radzieckiego od 1968 r.
55 A. Czerepanow (1895-?), w ACz od 1918 r„ podczas II wojny
światowej m.in. dowódca 23. Armii, generał porucznik od 1943 r.
56 W.I. Czujkow (1900-1982), w ACz od 1918 r., podczas II wojny
światowej m.in. dowódca 64. Armii, marszałek Związku Radzieckiego od
1955 r.
57 O.B. R a c h m a n i n , op. cit., s. 8.

58 J. Tu b i e 1 e w i c z, op. cit., s. 414.


w obecności cesarza, rozważano warunki zakończenia
konfliktu na kontynencie. Mówiono o stworzeniu osi
Chiny-Mandżukuo-Japonia, w której dla tej ostatniej
przeznaczono kierowniczą rolę. Wszystkie te państwa
miały prowadzić wspólną politykę zagraniczną i obronną
oraz stworzyć wielki organizm gospodarczy. Wroga na­
tomiast dostrzegano w państwach zachodnich. W da­
lekosiężnych planach Japonii mieściła się likwidacja
kolonii brytyjskich, francuskich i holenderskich oraz
ograniczenie gospodarczej obecności Stanów Zjednoczo­
nych i państw europejskich w Azji. Nie oznaczało to
zamiaru przywrócenia suwerenności państwom azjatyckim,
ale przejęcie nad nimi kontroli przez Japonię. Zarówno
cesarz, jak i politycy i wojskowi uważali, że przezna­
czeniem ich ojczyzny jest stanie się wielkim imperium.
Do innych azjatyckich narodowości odnosili się z po­
czuciem wyższości graniczącym z rasizmem.
Program rządu w formie łatwiejszej do przyswojenia
przez społeczność międzynarodową sformułował premier
ks. Konoe. W jego deklaracji ogłoszonej 22 grudnia 1938 r.
i adresowanej przede wszystkim do Chin umieszczono
obietnicę dobrosąsiedzkiej współpracy politycznej i gos­
podarczej oraz żądanie prowadzenia wspólnej polityki
obronnej przed zewnętrznymi wrogami obu państw. Premier
domagał się też specjalnych przywilejów dla swoich
rodaków, m.in. prawa do osiedlania się na całym terenie
Chin oraz eksploatacji ich bogactw naturalnych i swobodnej
działalności ekonomicznej. Deklaracja i wcześniejsze do­
kumenty japońskiego rządu zapowiadały utworzenie nowe­
go ładu w Azji Wschodniej i tzw. wspólnej azjatyckiej
strefy dobrobytu.
Deklaracja japońskiego premiera z 22 grudnia zwracała
się do chińskich przywódców. Co najmniej od początku
1938 r. japońscy politycy i wojskowi dążyli do wewnętrz­
nego rozbicia Kuomintangu. Już 16 stycznia 1938 r. rząd
księcia Konoe ogłosił oświadczenie, że nie będzie prowadził
rozmów z kierownictwem Kuomintangu. Tylko niezorien­
towani w przebiegu konfliktu japońsko-chińskiego odczytali
w tym zamiar przedłużenia wojny. W rzeczywistości
Japończycy szukali chińskich polityków, którzy zerwą
z Kuomintangiem i utworzą nowy rząd, wrażliwy na ich
oczekiwania. Powstanie takiego ośrodka władzy w Chinach
powinno przynieść marginalizację pozycji Czang Kaj-szeka
i w efekcie jego szybki upadek59. W Tokio spodziewano
się, że uformowany z japońskiej inspiracji nowy chiński
rząd przyjmie warunki zawarte w deklaracji księcia Konoe
z 22 grudnia i podpisze korzystne dla Japonii porozumienie.
Nadzieje japońskiego premiera, że doprowadzi do wyło­
nienia uległego centralnego chińskiego rządu, były uzasad­
nione. Pod japońskim nadzorem działał już w północnych
Chinach od końca 1937 r. Tymczasowy Rząd Republiki
Chińskiej, a w środkowych Chinach od marca 1938 r. Rząd
Odnowy Republiki Chińskiej. Oba sformowane przez
lokalnych, szerzej nieznanych działaczy, japońscy wojskowi
traktowali wyłącznie jako instytucje tymczasowe, mające
ułatwić administrowanie okupowanymi ziemiami. Zamie­
rzali znaleźć partnerów do rozmów wśród chińskich poli­
tyków kierowniczych szczebli Kuomintangu, znanych w ca­
łym kraju, a najlepiej również poza jego granicami 60.
We władzach Kuomintangu powiększyło się grono prze­
ciwników Czang Kaj-szeka. Formułowano o nim wiele
różnych, wręcz sprzecznych z sobą opinii. Zarzucano mu
nieudolność i zarozumiałość, lekceważenie poglądów człon­
ków rządu i naczelnego dowództwa. Krytykowano jego
niechęć do współpracy z innymi ugrupowaniami i szano­
wanymi politykami, w tym byłymi współpracownikami
Sun Yatsena. Jednocześnie wytykano mu, że na ogromnych
obszarach ciągle jeszcze rządzą militaryści lekceważący
59 Takusiro H a t t o r i , op. cit., s. 15-16.
60 Ch’ao-jan W a n g , op. cit., s. 182.
polecenia rządu. Jedni zarzucali mu wrogość wobec
komunistów, inni zaś nie potrafili zaakceptować porozu­
mienia z KPCh i współpracę z nią określali jako wielki
błąd. Wiele ostrych słów potępienia wywołały ostatnie
klęski militarne, oddanie Pekinu, Szanghaju i Nankinu.
Nie znajdowały powszechnego poparcia ani decyzje kon­
tynuowania wojny z Japonią, ani prowadzone za pośred­
nictwem niemieckiej ambasady i nieoficjalnych wysłan­
ników sondaże na temat zawarcia porozumienia koń­
czącego działania wojenne. W poufnych rozmowach
zastanawiano się nad rezultatami ewentualnej radykalnej
zmiany polityki zagranicznej. Dyskutowano, czy nie należy
się pogodzić z Japonią, uznać Mongolską Republikę
Ludową i Mandżukuo za suwerenne państwa i zaakcep­
tować faktyczną niezależność Mongolii Wewnętrznej,
a w zamian otrzymać od Tokio zobowiązanie zaprzestania
podbojów przez cesarską armię i odzyskać bogate ziemie
położone nad Pacyfikiem. Rekompensaty za straty teryto­
rialne zamierzano szukać w usunięciu z kraju zachodnich
przedsiębiorców i rozwoju gospodarczym w ramach de­
klarowanej przez Japonię wspólnej strefy ekonomicznej.
Naiwnie wyobrażano sobie, że po unormowaniu stosunków
z cesarstwem nadejdzie czas współpracy i likwidacji strat
poniesionych podczas wojny.
Do zwolenników znalezienia nowych rozwiązań dla
Chin należał współzałożyciel i wiceprzewodniczący Kuo­
mintangu, mający doświadczenie w negocjacjach z Japoń­
czykami Wang Jingwei. 29 grudnia 1938 r. ogłosił on
w Hanoi we francuskich Indochinach zamiar powołania
rządu, którego najważniejszym zadaniem stanie się zakoń­
czenie konfliktu z Japonią. Po pierwszych, trudnych roz­
mowach z japońskimi politykami i wojskowymi został na
początku maja następnego roku przewieziony do Szanghaju.
W tym mieście kontynuował negocjacje z Japończykami
oraz poszukiwał sojuszników wśród chińskich elit. Mógł
się przekonać, że choć wielu jego rozmówców z niechęcią
wyrażało się o Czang Kaj-szeku, to tylko nieliczni gotowi
byli do współpracy z okupantami. Zbrodnie popełnione
przez cesarskie wojska — przede wszystkim najgłośniejsza
z nich, na mieszkańcach Nankinu — skutecznie ograniczały
krąg osób godzących się na poważne rozważenie propozycji
Wang Jingweia. Nie ułatwiała zadania chińskiemu poli­
tykowi cesarska armia, z surowością i manifestacyjną
pogardą traktująca chińską ludność Szanghaju. Uprzedzając
wypadki, zasygnalizujmy, że dopiero pod koniec marca
1940 r. udało się powołać rząd, oficjalnie uznany przez
Japończyków dopiero 30 listopada61. Na nalegania Wang
Jingweia umieszczono go w Nankinie.
Znajdujący się w Nankinie pod kontrolą japońskich
wojskowych rząd utworzył własną administrację i armię.
I choć nie pozyskał szerokiego poparcia chińskiej ludności,
to nie zasługuje na jednoznacznie negatywną ocenę. Jego
urzędnicy okazali się niechętni bezwarunkowej współpracy
z okupantami, a większość spośród nich starała się służyć
interesom swoich rodaków najlepiej jak umiała. Uważali
swoją zależność od okupantów za zjawisko tymczasowe,
wynikające wyłącznie z dramatycznego położenia ojczyzny
szarpanej i eksploatowanej od około stu lat przez zachodnie
państwa. Spodziewali się, że w bliskiej przyszłości sytuacja
Chin się zmieni. W możliwym politycznym, a nawet
zbrojnym konflikcie Japonii z krajami Europy i Stanami
Zjednoczonymi, Chiny dostaną szansę stania się cennym
sojusznikiem cesarstwa. Współpraca z Japonią stworzy też
szansę na uprzemysłowienie kraju i unowocześnienie gór­
nictwa, rozwój handlu. Oczywiście w aparacie administ­
racyjnym podległym nankińskiemu rządowi nie brakowało
skorumpowanych, cynicznych urzędników, zabiegających
wyłącznie o szybkie wzbogacenie siebie i swoich rodzin.

61 Rządu Wang Jingweia nie uznały państwa zachodnie.


W stosunkach z Japończykami rządowa armia nie była
liczącym się atutem. Wprawdzie osiągnęła ona stan ok.
600 tys. żołnierzy, ale pozostawała zbieraniną składającą
się z jeńców i dezerterów z wojsk Kuomintangu, miejs­
cowych oddziałów samoobrony, uzbrojonych grup sfor­
mowanych przez różnych watażków i bandytów, a nawet
tajne stowarzyszenia. Jej żołnierze okazali się niezdyscyp­
linowani, unikający udziału w wojnie domowej i w więk­
szości głęboko nienawidzący swojego nowego sojusznika.
Wykorzystywano ich głównie do utrzymywania porządku
i akcji pacyfikacyjnych w okręgach wiejskich, w mniejszym
zakresie na froncie.
Japończycy nie mogli liczyć na pełną lojalność nankiń-
skiego rządu. Czang Kaj-szek utrzymywał przez emisariuszy
poufne kontakty z Wang Jingweiem. Otrzymywał informa­
cje o sile, morale i zachowaniu się cesarskiej armii, a także
o postawach i aspiracjach chińskich elit politycznych
i gospodarczych na okupowanych terenach. Prawdopodob­
nie złożono mu w imieniu Wang Jingweia i jego wyższych
dowódców jakieś obietnice porzucenia Japończyków i wspa­
rcia wojsk Kuomintangu w momencie decydującym dla
przyszłości Chin. Zapewne przekonywano polityków Kuo-
mintangu, że w tym dramatycznym okresie kolaboracyjna
administracja przynajmniej łagodzi niektóre z drastycznych
okupacyjnych zarządzeń, dzięki czemu zwiększa szanse
ludności cywilnej na przetrwanie i zachowanie dobytku 62.
Militarne i polityczne sukcesy odnoszone w Chinach
miały swoją wysoką cenę. W latach 1935-1938 Japonia
wydała na cele wojskowe 18,1 mld dolarów, podczas gdy
znacznie zamożniejsze Stany Zjednoczone wydały w tym
okresie tylko 13,6 mld dolarów. Pierwszy rok wojny na
kontynencie pochłonął aż ok. 70% wszystkich wydatków
państwa. Rosło zadłużenie zagraniczne Japonii związane
62 G. L. Wei n b e r g , op.cit., s. 104; A. C z u b i ń s k i , op.cit., s. 241;
Takusiro Hat t o r i , op.cit., s. 18-19.
przede wszystkim z koniecznością zakupów surowców
wojennych63. Coraz trudniejsze okazywało się znalezienie
zachodnich przedsiębiorstw, które mogły i chciały realizo­
wać japońskie zamówienia na surowce i materiały potrzebne
wojsku. W tej sytuacji w Tokio uznano, że trzeba sięgnąć
po rozwiązania pozwalające na maksymalne wykorzystanie
zasobów i możliwości produkcyjnych cesarstwa. Ustawa
o ogólnej mobilizacji kraju z 1938 r. podporządkowywała
rządowi społeczeństwo i gospodarkę Japonii, Mandżurii,
a także anektowanej Korei i okupowanych terenów Chin.
W 1940 r. utworzono Stowarzyszenie Wspierania Rządu
Cesarskiego, w którego skład weszli reprezentanci partii,
organizacji (np. związków zawodowych) i przemysłu.
Kluczowe decyzje zamierzano powierzyć Radzie Łączności
składającej się z premiera, ministra spraw zagranicznych,
ministra wojny, ministra marynarki wojennej i szefów
sztabów generalnych wojsk lądowych i marynarki wojen­
nej64. Samodzielna działalność partii politycznych została
zakazana. Wprowadzane reformy pozwalały na nieograni­
czoną mobilizację mężczyzn do wojska i różnych formacji
paramilitarnych oraz narzucenie surowej dyscypliny pracow­
nikom wszystkich dziedzin produkcji. Jednocześnie ułat­
wiały ograniczenie produkcji na cele cywilne, a co za tym
szło — zmniejszenie dostaw na rynek towarów konsump­
cyjnych, żywności, ubioru i lekarstw. Japońskie społeczeń­
stwo poddawano wychowaniu i indoktrynacji w szkołach,
miejscach pracy i odpoczynku (kina, teatry). Każdy jego
członek, w tym dzieci i ludzie w podeszłym wieku,
powinien teraz dokładnie znać swoje miejsce w społeczeń­
stwie i wykonywać wszystkie codzienne obowiązki z myślą
o ojczyźnie, cesarzu i zwycięstwie. Wymagano rezygnacji
z osobistych planów, nawet takich, jak wybór wykształcenia
63 J. F. D u n n i g a n, A. N o f i, op. cit., s. 190.
64 C. A n d r e s s e n , op.cit., s. 95; A., C z u b i ń s k i, Historia drugiej
wojny światowej 1939-1945, Poznań 2006, s. 1 9 1 .
i zawodu, jeśli nie były one zgodne z wysiłkiem wojennym.
Ograniczano wiedzę o innych społeczeństwach i kulturach.
Rozwijano natomiast zainteresowanie dziejami ojczystymi
oraz chwalono zachowania i cnoty uznane za tradycyjnie
japońskie. Obudzono przekonanie, że dzięki nim Japonia
jest w stanie pokonać na Dalekim Wschodzie i Pacyfiku
wszystkich przeciwników i poradzi sobie nawet bez pomocy
sojuszników. Będzie przewodzić innym narodom tego
kontynentu, o ile są zdolne do uznania boskości cesarza
i wyjątkowych przymiotów jego poddanych. W innym
wypadku zostaną podbite, poddane okupacji i siłą zmuszone
do posłuszeństwa. W Japonii po kilkudziesięciu latach
fascynacji europejską i amerykańską kulturą oraz towarzy­
szącego temu zjawisku poczuciu cywilizacyjnej niższości,
nastąpił czas lekceważenia dorobku Zachodu, łatwo prze­
radzający się w pogardę. W wypowiedziach polityków
i w prasie pojawiło się hasło „Azja dla Azjatów” oraz
rozważania o Wschodnioazjatyckiej Strefie Dobrobytu,
oczywiście bez Europejczyków i Amerykanów. Na szacunek
Japończyków miały zasługiwać jedynie totalitarne i wojow­
nicze Niemcy i Włochy, choć także w przypadku tych
państw starannie dobierano wiadomości przekazywane
ludności cywilnej. Niekiedy przypominano o ich aspiracjach
kolonialnych i udziale w interwencjach zbrojnych w Chi­
nach w XIX i na początku XX w.
W ciągu kilku lat Japonia całkowicie uzależniła od
siebie Mandżukuo. Szybko rozwijające się na tym obszarze
rolnictwo i przemysł stały się dobrze dopasowanymi
elementami japońskiej gospodarki wojennej. Chińczyków
pracujących w kopalniach i zakładach przemysłowych
traktowano jak półniewolników. Wynagradzano dochodami
pozwalającymi utrzymać rodziny, ale najmniejsze uchybie­
nia w trakcie pracy karano biciem lub więzieniem. Podej­
rzenia o sabotaż, zamiar organizowania się w stowarzysze­
nia lub przynależność do konspiracji wywoływały śledztwa
z zastosowaniem okrutnych tortur i nierzadko kończyły się
karami śmierci. Od chińskich robotników i urzędników
wymagano donoszenia na kolegów do japońskich przełożo­
nych. Ścisły nadzór roztoczono nad żołnierzami mandżur­
skiej armii, policją, korpusem urzędniczym, szkołami
wszystkich szczebli i samym dworem. Japoński generał
Yoshioka Yasunori, oficjalnie pełniący rolę łącznika przy
cesarzu Pu Yi, wielokrotnie zwracał się do władcy słowami:
„Japonia zastępuje Waszej Cesarskiej Mości ojca (...),
a ponieważ Armia Kwantuńska reprezentuje Japonię (...),
to dowódcę Armii Kwantuńskiej należy uważać za ojca
Waszej Cesarskiej Mości” lub prościej: „Armia Kwantuńska
jest ojcem Waszej Cesarskiej Mości, a ja jestem (...)
przedstawicielem Armii”65. Mandżurski cesarz został zobo­
wiązany do czczenia wszystkich japońskich zwycięstw
odnoszonych w Chinach. „Ilekroć Yoshioka informował
mnie — wspominał Pu Yi — że Japończycy zajęli jakieś
większe chińskie miasto, kończyło się to zawsze jednakowo:
razem wstawaliśmy i razem składaliśmy niski ukłon w kie­
runku pola bitwy, na znak żałoby po japońskich żołnierzach,
którzy polegli w walce. Tak mnie do tego przyzwyczaił, że
dowiedziawszy się o zajęciu Wuhanu już bez zachęty
z jego strony poderwałem się do ukłonu”66.
Japońscy wyżsi dowódcy, wpajający podwładnym prze­
konanie o doskonałości cesarskich sił zbrojnych, mimo
wszystko pragnęli zacieśnienia związków z Niemcami.
Uważali, że oba państwa mają wspólnych nieprzejednanych
wrogów: Związek Radziecki i komunizm. Pielęgnowali
również nadzieję, że europejskie demokracje zmuszone do
konfrontacji z Niemcami staną się bardziej otwarte na
japońskie postulaty na Dalekim Wschodzie i w końcu
pogodzą się z jej hegemonią w tej części Azji. Dlatego
doniesienia o podpisaniu w Moskwie 23 sierpnia 1939 r.
65 Pu Yi, op. cit., s. 232-233.
66 Ibidem, s. 231.
przez Niemcy i ZSRR paktu o nieagresji przyjęto w Tokio
najpierw z niedowierzaniem, potem z głębokim rozczaro­
waniem i niezadowoleniem. Zmieniło się to 1 września, po
wybuchu II wojny światowej. Teraz japoński Sztab Generalny
uznał, że pakt miał swoje uzasadnienie. Zapewnił Niemcom
bezpieczeństwo od Wschodu, umożliwiając rozpoczęcie
operacji wojennych, oraz jest skierowany przeciwko Polsce
i jej aliantom — Wielkiej Brytanii i Francji. Japonia nie
zamierzała wikłać się w działania wojenne prowadzone
przez państwa europejskie, ale czekać na ich terytorialne
i polityczne rezultaty. Jej oficerowie uważnie obserwowali
konflikt, śledząc na mapach przebieg walk w Polsce.
Starannie analizowali działania wojsk niemieckich, zwracając
uwagę na wszystkie nowatorskie rozwiązania operacyjne
i taktyczne. Ich zainteresowanie obudziła szybkość niemiec­
kich ruchów na ziemi i współdziałanie z nimi lotnictwa. Do
doświadczeń płynących z europejskiego teatru wojennego
odnosili się ostrożnie. Uważali, że trudno będzie je wykorzys­
tać w Chinach, podczas ewentualnych walk w Indochinach
czy na archipelagach i wyspach Pacyfiku. Utwierdzali się
w przekonaniu, że o ich zwycięstwach zdecydują piechota
oraz marynarka wojenna wyposażona m.in. w lotniskowce.
Broń pancerna i zmechanizowanie oddziałów pozostawały
dla cesarskich sił zbrojnych elementami ważnymi, ale
pomocniczymi dla wytrzymałych, dobrze wyszkolonych
i bitnych oddziałów piechoty. To na nich spoczywał ciężar
walk na lądzie.
Japończycy już jesienią 1939 r. nabrali przekonania, że
wojna tocząca się w Europie jest zjawiskiem korzystnym
dla ich aspiracji. Oceniali, że zaangażowanie Wielkiej
Brytanii i Francji na europejskim teatrze działań wojennych
osłabia pozycję mocarstw zachodnich w Azji i czyni
zamorskie posiadłości tych państw łatwym łupem. Była to
dla japońskich polityków i wojskowych kusząca perspek­
tywa. Ich nadzieje zdawały się spełniać już wiosną-latem
1940 r. Pokonanie przez Niemcy Francji i Holandii po­
zwalało na postawienie tym państwom żądań udostępnienia
zasobów ich azjatyckich kolonii japońskiej gospodarce
i wojsku. Układy podpisane z nowym francuskim rządem
rezydującym w Vichy dawały Japonii liczne przywileje
w Indochinach. 20 czerwca Francja wyraziła zgodę na
korzystanie przez Japończyków z linii kolejowej do chiń­
skiego Hananu. 22 września 1940 r. cesarstwo uzyskało
prawo do zakładania w Indochinach baz wojskowych
i przemieszczania tranzytem wojsk i materiałów wojennych.
Natomiast przykrymi porażkami kończyły się rozmowy
z administracją Holenderskich Indii Wschodnich. Odma­
wiała ona, mając poparcie Stanów Zjednoczonych i Wielkiej
Brytanii, sprzedaży ropy naftowej i produktów od niej
pochodnych. Co więcej, Holendrzy nie zawahali się zasu­
gerować, że mają się czym bronić. Królewska Holenderska
Marynarka Wojenna w swoich azjatyckich bazach posiadała
3 lekkie krążowniki, 7 niszczycieli i 15 okrętów podwod­
nych67. Wrogie stanowisko zajęła Wielka Brytania, która
zapowiedziała otwarcie drogi biegnącej przez Birmę dla
dostaw do Chin materiałów wojennych ze Stanów Zjed­
noczonych. Amerykanie radykalnie ograniczali sprzedaż
towarów i surowców potrzebnych japońskiej armii oraz
gałęziom gospodarki zaopatrującym ludność cywilną. Pod
koniec lipca 1941 zamrozili japońskie aktywa w swoim
kraju. Podobnie postąpiły Wielka Brytania i Holandia.
Teoretycznie pozycję Japonii wzmocniło podpisanie przez
Kurusu Saburo68 27 września 1940 r. traktatu nazywanego
„osią Tokio-Berlin-Rzym”. Nakładał on na sygnatariuszy
obowiązek udzielania sobie pomocy militarnej, politycznej
i gospodarczej. W rzeczywistości, z uwagi na zaanga­
żowanie się sojuszniczych państw na odległych obszarach
67 J.F. D u n n i g a n , A . N o f i , op. cit., s. 167.
68 Kurusu Saburo (1886-1954), japoński dyplomata, m.in. w 1941 r.
wysłannik Japonii do Stanów Zjednoczonych.
działań wojennych, nie miał on większego znaczenia
wojskowego. Niemcy, Włochy i Japonia, borykające się
z różnymi problemami ekonomicznymi wynikającymi z pro­
wadzenia wojny, nie posiadały też zasobów materialnych ani
środków finansowych, którymi mogły się między sobą
dzielić. Nawet nie bardzo sobie ufały. W marcu 1941 r.
minister Matsuoka Yosuke69 odwiedził Rzym i Berlin, gdzie
proszono go o włączenie się Japonii do wojny przeciwko
Wielkiej Brytanii, a w przyszłości Stanom Zjednoczonym.
Niemieccy rozmówcy nie udzielili mu informacji o przygo­
towaniach do ataku na Związek Radziecki. W tej sytuacji
japoński minister, wracając do ojczyzny, zatrzymał się
w Moskwie i 13 kwietnia podpisał w imieniu swojego rządu
pakt o neutralności. Także on wcześniej w Berlinie i Rzymie
nie wspomniał, że jego rząd bierze pod uwagę zawarcie ze
Związkiem Radzieckim ważnego układu.
Przygotowanie się do wykorzystania różnych szans, jakie
otwierały się przed Japonią, wymagało rozstrzygnięcia
jednego bardzo ważnego problemu. Zamykał się on w py­
taniu, jak skłonić Stany Zjednoczone do przyjęcia życzliwej
dla cesarstwa neutralności, a w razie odmowy — jak
zniszczyć możliwości działań ofensywnych tego mocarstwa
na Pacyfiku, w pierwszej kolejności jego potężnej floty
wojennej. Latem 1940 r. Amerykanie dysponowali 395
jednostkami pływającymi, a dalszych 137 znajdowało się
w budowie. Okręty rozdzielono między Flotę Atlantyku
i Flotę Pacyfiku. Japończycy mniej obawiali się amerykań­
skich wojsk lądowych. W 1939 r. liczyły tylko ok. 175 tys.
żołnierzy. Pod względem liczebności plasowało to amery­
kańską armię na dziewiętnastym miejscu, między Bułgarią
a Portugalią. Ten stan rzeczy szybko się zmieniał. W 1940 r.
armia liczyła już 280 tys. żołnierzy i zamierzano ją
rozbudować do stanu 400 tys. żołnierzy. Kongres na prośbę
69 Matsuoka Yosuke (1880-1946), japoński dyplomata, minister spraw
zagranicznych.
prezydenta przyznał olbrzymie sumy na dozbrojenie sił
zbrojnych. Dzięki nim zaplanowano wodowanie 721 okrętów
i wybudowanie ok. 50 tys. samolotów. Groźnym ostrzeżeniem
dla Japonii była także inna decyzja Kongresu. 16 września
1940 r. wprowadził on obowiązek powszechnej służby
wojskowej. Wiosną 1941 r. prezydent Franklin D. Roosevelt70
ustanowił z myślą o Wielkiej Brytanii, Chinach i innych
państwach program Lend-Lease71 pozwalający na przekazy­
wanie lub dzierżawę amerykańskich nadwyżek wojskowych.
Wielu członków japońskich elit politycznych, woj­
skowych i gospodarczych znało Stany Zjednoczone z oso­
bistych, niekiedy wieloletnich kontaktów. Studiowali na
amerykańskich uczelniach, przebywali na placówkach dyp­
lomatycznych lub prowadzili interesy z amerykańskimi
firmami. Szczerze podziwiali dynamiczny rozwój gospodar­
ki tego państwa, dumę, witalność i energię jego społeczeń­
stwa. Nie kryli obaw, że ze starcia z USA ich ojczyzna
wyjdzie pokonana. Opowiadali się za ograniczeniem ape­
tytów do Chin i co najwyżej, przy sprzyjającej między­
narodowej koniunkturze, do europejskich kolonii na Dale­
kim Wschodzie. Do przeciwników wojny ze Stanami
Zjednoczonymi długo należał nawet dowódca od 1939 r.
Połączonej Floty Cesarskiej adm. Yamamoto Isoroku72,

70 F. D. Roosevelt (1882-1945), wybitny mąż stanu, polityk Partii


Demokratycznej, od 1933 r. do śmierci czterokrotnie wybierany na
prezydenta USA, przyczynił się do likwidacji wielkiego kryzysu gos­
podarczego, podczas II wojny światowej jeden z przywódców Wielkiej
Koalicji.
71 Programem Lend-Lease objęto także Polskę. Otrzymała uzbrojenie,

sprzęt, medykamenty i inne materiały wartości prawie 17 min dolarów


— mniej niż Arabia Saudyjska (ok. 17,4 mln dolarów) czy Peru (ok. 18,5
mln dolarów).
72 Yamamoto Isoroku (1884-1943), właściwe nazwisko Tukuno,
adoptowany przez ród Yamamoto, wybitny dowódca, admirał, poległ
18 kwietnia podczas lotu nad Pacyfikiem w trakcie walki z amerykańskimi
myśliwcami P-38.
w latach 1925-1927 attaché w Waszyngtonie. Po zapad­
nięciu decyzji o ataku na Stany Zjednoczone, ale jeszcze
przed atakiem na Pearl Harbor, bardzo wpływowy, związany
z dworem emerytowany admirał i polityk Suzuki Kantaro73
z niepokojem zwierzył się rodzinie: „Tak oto Japonia
spadnie do roli państw trzeciej kategorii bez względu na to,
czy przegra, czy wygra tę wojnę”74.
Japońscy wojskowi nie wiedzieli, że amerykańscy kryp-
tolodzy z powodzeniem pracowali nad złamaniem ich
szyfrów. Ostatecznie udało im się to zrobić wczesną wiosną
1941 r. Ostrożnie posługując się otrzymywanymi infor­
macjami i stosując różne techniki dezinformacji przeciw­
nika, Amerykanie zachowali swój sukces w sekrecie. Jedną
z korzyści płynących z analizy rozszyfrowanych depesz
stało się przekonanie, że Japonia przygotowuje się do
wojny. Jesienią 1941 r. prezydent mówił swoim współ­
pracownikom o wysokim prawdopodobieństwie wybuchu
wielkiego konfliktu zbrojnego. Nie potrafił jednak wskazać
rejonu, w którym się on zacznie. Amerykanie spodziewali
się, że Japończycy zaatakują Filipiny, Holenderskie Indie
Wschodnie lub brytyjskie Borneo75.

73 Suzuki Kantaro (1867-1948), absolwent akademii morskiej, admirał,

marszałek dworu, w 1945 r. premier ostatniego wojennego rządu.


74 Cyt. z a P . N i e d b a l s k a - A s a n o , op. cit. , s . 5 0 .

75 A. C z u b i ń s k i , Historia drugiej wojny..., s. 192-193, 199;


D. W e b s t e r , op. cit., s . 2 0 .
CHANGSHA-CHANGDE

Wprowadzenie przez Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię


i Holandię embarga na sprzedaż Japonii surowców potrzebnych
do prowadzenia aktywnych działań wojskowych postawiło
Tokio w bardzo trudnym położeniu. Wojskowi specjaliści
ostrzegali cesarski rząd, że bez dostępu do źródeł surowców
armia i marynarka wojenna znajdą się w tragicznej sytuacji
i za kilkanaście miesięcy zostaną zmuszone do rezygnacji
z ekspansji na kontynencie azjatyckim. Dodawali, że wobec
szybkiego kurczenia się zapasów ropy naftowej pozostało już
niewiele czasu na negocjacje. W ocenie japońskich polityków
i wyższych wojskowych państwa zachodnie zajęły wrogą
pozycję wobec uzasadnionych aspiracji przywódczych ich
ojczyzny w Azji Południowo-Wschodniej. Nacjonaliści z wy­
chowania i przekonań, dumni z kolejnych zwycięstw cesars­
kich sił zbrojnych, zapatrzeni w agresywne i totalitarne
Niemcy i Włochy, nie byli skłonni do ustępstw. Obserwując
i analizując amerykańską oraz brytyjską postawę, dochodzili
do przekonania, że oba mocarstwa wyznaczyły Japonii
drugorzędne miejsce na azjatyckiej scenie politycznej. Byli
również przekonani, że zachodni politycy kierują się w swoich
planach skrywanym poczuciem rasowej wyższości i lekceważą
cywilizacyjny dorobek cesarstwa.
Warunki, jakie stawiał w Waszyngtonie Nomura Kichisa-
buro, nie mogły zostać przyjęte. Japoński dyplomata od marca
1941 r. domagał się od Stanów Zjednoczonych pogodzenia
się z japońską hegemonią w Azji. Żądał zniesienia embarga
na sprzedaż ropy naftowej i innych strategicznych surowców,
zerwania z rządem Kuomintangu i nawiązania oficjalnych
stosunków z rządem Wang Jingweia, uznania Mandżurii
i przyznania niepodległości Filipinom. Premier ks. Konoe
Fumimaro, zniecierpliwiony przedłużającymi się negocjacja­
mi i pozostający pod presją wojskowych, zaproponował
prezydentowi Franklinowi D. Rooseveltowi spotkanie w Ho­
nolulu na Hawajach i przeprowadzenie rozmów obejmują­
cych całość wzajemnych stosunków. 2 października otrzymał
odpowiedź odmowną. Przekonany, że pokoju nie da się
zachować, 16 października podał się do dymisji. Nowy rząd
powołał generał Tojo Hideki1, nazywany Kamisori, czyli
Brzytwa. 5 listopada premier w obecności cesarza przeprowa­
dził naradę z najważniejszymi politykami i wojskowymi.
Założono na niej, że z uderzeniem na Związek Radziecki
należy zaczekać, aż załamie się on pod naporem wojsk
niemieckich. Główny atak miał nastąpić na Stany Zjednoczo­
ne. Najważniejszym celem stała się morska baza w Pearl
Harbor na Hawajach. Atakiem lotniczym zamierzano znisz­
czyć Flotę Pacyfiku. Powodzenie tej operacji pozwalało na
opanowanie brytyjskich, holenderskich i francuskich posiadło­
ści w Azji, Filipin i rozwinięcie operacji w Chinach. Całość
działań ofensywnych obliczono na ok. trzy miesiące 2.
Nomura Kichisaburo nie wiedział, że kontynuując jesienią
negocjacje z sekretarzem stanu Cordellem Hullem3, daje

1 Tojo Hideki (1884-1948), generał, szef sztabu Armii Kwantuńskiej

w 1. 1937-1938, minister sił lądowych, minister spraw wewnętrznych,


premier w 1. 1941-1944, szef Sztabu Generalnego Sił Lądowych, skazany
i stracony jako zbrodniarz wojenny.
2 A. C z u b i ń s k i , Historia drugiej wojny..., s. 197-198.

3 C. Hull (1871-1955), amerykański polityk, sekretarz stanu w 1.


1933-1944, laureat pokojowej Nagrody Nobla w 1945 r.
tylko wojskowym czas na przygotowanie się do konfliktu
zbrojnego z USA, Wielką Brytanią i ich sojusznikami. Był
zaskoczony i głęboko zawstydzony przekazaną mu przez
Hulla informacją, że jego kraj bez wypowiedzenia wojny
7 grudnia rano atakiem lotniczym na Pearl Harbor rozpoczął
wojnę ze Stanami Zjednoczonymi. W wyniku działań
japońskiego lotnictwa poległo ponad 2,3 tys. ludzi. Marynar­
ka wojenna straciła 21 okrętów, w tym pancerniki „Arizona”
i „Oklahoma”. Japończycy zniszczyli też ok. 200 samolo­
tów. Do dziejów amerykańskiego oręża przeszło wiele
epizodów walki. Bohaterami jednego z nich było 23
muzyków i dyrygent Odeon McMillan z orkiestry pancer­
nika „Nevada”4. O godzinie ósmej, jak każdego poranka,
podczas podnoszenia bandery orkiestra zaczęła grać hymn
narodowy, gdy dwukrotnie pokład okrętu został ostrzelany
przez japońskie samoloty. Kule karabinów maszynowych
dosięgły pokładu i postrzępiły banderę. Muzycy, nie łamiąc
swojego szyku, skończyli hymn i dopiero wówczas schronili
się wewnątrz okrętu5.
W trakcie walki Japończycy zorientowali się, że w Pearl
Harbor nie ma amerykańskich lotniskowców. Nie wiedzieli,
że niedługo przed ich atakiem na Pacyfik wysłano trzy
grupy okrętów, mające w swoim składzie m.in. 2 lotnis­
kowce, 9 ciężkich krążowników i 24 niszczyciele. Dowo­
dzący japońskim atakiem adm. Nagumo Chuichi6 po

4 Wybudowany w czasie I wojny światowej. Po zniszczeniach ponie­

sionych podczas japońskiego ataku na Pearl Harbor został przebudowany.


Walczył na Pacyfiku i Atlantyku, m.in. wspierał lądowanie aliantów latem
1944 r. w Normandii we Francji.
5 Z. F l i s o w s k i , op.cit., s . 9 9 ; J . F . D u n n i g a n , A . N o f i , op.cit.,

s. 379. Podane straty są kwestionowane przez niektórych historyków.


A. C z u b i ń s k i , Historia drugiej wojny..., s. 201, podaje liczbę 3303
poległych Amerykanów.
6 Nagumo Chuichi (1887-1944), admirał, w latach dwudziestych
przebywał w Europie i USA, dowodził 1. Flotą Powietrzną podczas ataku
na Pearl Harbor w 1941 r., przegrał bitwę pod Midway w 1942 r., bronił
otrzymaniu meldunków od swoich pilotów uznał, że w tej
sytuacji zrobiono wszystko, co było można i należy
zakończyć akcję. Wyszedł z założenia, że kolejny nalot
przyniesie zbyt wysokie straty w stosunku do możliwych
korzyści. Był to, jak się okazało, duży błąd, gdyż stracono
okazję do zniszczenia olbrzymich magazynów materiałów
pędnych. Spalenie zapasów ropy naftowej unieruchomiłoby
Flotę Pacyfiku na kilkanaście miesięcy.
W Tokio ogłoszono odniesienie wielkiego zwycięstwa.
Propaganda twierdziła, że Stanom Zjednoczonym zadano
wielki, wręcz nokautujący cios. Pisano o minimalnych
kosztach poniesionych przez cesarską marynarkę. Poległo
jedynie 64 pilotów i marynarzy. Stracono tylko 29 samolo­
tów. Wszystkie okręty wróciły do swoich portów. Tylko
niektórzy Japończycy, w tym adm. Yamamoto Isoroku,
z niepokojem myśleli o przyszłości. Uważali, że atak na Pearl
Harbor nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Ich zdaniem
Amerykanie, zachowując lotniskowce, zachowali również
zdolność do działań zaczepnych na Pacyfiku. Obawiali się, że
niedługo nadejdzie czas, w którym przyjdzie im się zmierzyć
z gospodarczą i militarną potęgą Stanów Zjednoczonych.
Niemal jednocześnie z uderzeniem na Pearl Harbor
Japończycy zaatakowali z lądu, powietrza i morza brytyjskie
kolonie Hongkong i Malaje. Na azjatyckim obszarze
stacjonowało w grudniu ponad 150 tys. żołnierzy z Wielkiej
Brytanii, Australii, Indii i innych kolonii azjatyckich, w tym
na Malajach 120 tys. Królewska Marynarka Wojenna na
Pacyfiku i Oceanie Indyjskim posiadała niewielkie siły. Ich
trzonem był Zespół Z, stworzony z pancernika „Prince of
Wales”, krążownika liniowego „Repulse” i kilku nisz­
czycieli. Brytyjscy oficerowie z lekceważeniem oceniali
swojego przeciwnika. „Zanim spotkaliśmy się z nimi po
raz pierwszy — zapisał Arthur Lane — wyobrażaliśmy ich
wyspy Saipan; gdy na początku lipca 1944 r. jego stanowisko zostało
otoczone, popełnił samobójstwo.
sobie jako tandetną armię, którą bez trudu rozbijemy.
Spodziewaliśmy się zobaczyć wojsko jakby jakiejś amerykań­
skiej bananowej republiki: karabiny na sznurkach, brak
wyszkolenia, brak dyscypliny”7. Brytyjczycy zaczęli zmieniać
zdanie po upadku Hongkongu. Brytyjski garnizon w Boże
Narodzenie poddał się dowództwu japońskiej 38. Dywizji
Piechoty. Równie dotkliwą klęską okazało się posłanie
10 grudnia okrętów „Prince of Wales” i „Repulse” na dno
Morza Południowochińskiego przez japońskie lotnictwo.
Razem z pancernikiem zatonęli jego dowódca kmdr John
Leach i dowódca Zespołu Z adm. Thomas Phillips8. Obaj
pozostali na pokładzie okrętu, odmawiając opuszczenia jego
i poległych marynarzy. Strata dwóch potężnych jednostek
morskich wstrząsnęła premierem Winstonem Churchillem9.
Oznaczała kres brytyjskiej dominacji na morzach.
Cesarska armia i flota triumfowały. Pod koniec 1941
i w pierwszych miesiącach 1942 r. odnosiły oszałamiające
zwycięstwa. Na Malajach, Filipinach, w Birmie i Holenders­
kich Indiach Wschodnich japońskie wojska lądowe, wspierane
z morza i powietrza, zajmowały przyczółki, poszerzały je
i dalej energicznie nacierały. Stosowały przemyślaną i oryginal­
ną taktykę. Japońskie oddziały lądowały w miejscach uzna­
wanych za trudno dostępne dla desantu i rozwinięcia natarcia.
Następnie pieszo, rowerami, motocyklami i samochodami
ciężarowymi, poprzedzane lekkimi czołgami, szybko poruszały
się ogólnie znanymi drogami i ścieżkami. Każdy żołnierz
miał przy sobie minimalne zapasy żywności i wody oraz tylko
120 naboi do karabinu, przewidzianych na całą kampanię
7 Cyt. za G. R e g a n , op. cit., s. 131 .
8 T. Phillips (1888-1941), przed II wojną światową zastępca szefa
sztabu marynarki wojennej, z powodu niskiego wzrostu nazywany przez
żołnierzy Tomcio Paluch.
9 W. Churchill (1874-1965), brytyjski mąż stanu i pisarz, wielokrotny

minister i premier Wielkiej Brytanii, podczas II wojny światowej jeden


z przywódców Wielkiej Koalicji, w 1953 r. otrzymał literacką Nagrodę
Nobla.
malajską. Po napotkaniu przeciwnika część żołnierzy schodziła
ze szlaku, nawet w gęstą dżunglę, i starała się przeniknąć na
tyły wroga. W decydujących chwilach ugrupowanie przeła­
mujące, dysponujące dobrze radzącą sobie w trudnych warun­
kach terenowych lekką bronią pancerną i artylerią, otrzymy­
wało pomoc od często niewielkich, ale zawsze bitnych
i siejących panikę oddziałów piechoty działających na tyłach
lub skrzydłach wroga. Zaskoczenie aliantów wywołało także
lądowanie oddziałów spadochronowych cesarskiej marynarki
11 stycznia na wyspie Celebes i 14 lutego koło Palembang na
Sumatrze. W alianckich dowództwach rodziło się przekonanie,
że Japończycy są wszędzie, nawet tam, gdzie się ich nie
spodziewano.
Najważniejszą brytyjską bazę morską i lotniczą, ufor­
tyfikowany od strony morza Singapur, Japończycy zaata­
kowali również od strony lądu, z dżungli uważanej przez
obrońców za nie do przejścia. W trakcie walk okazało się,
że fortyfikacje zostały źle zaprojektowane. Działa o kalibrze
234 mm i 381 mm miały amunicję przeciwpancerną,
przeznaczoną do zwalczania okrętów przeciwnika, niemal
nieszkodliwą dla piechoty10. Dowództwo zaskoczone roz­
wojem wydarzeń podejmowało chaotyczne decyzje, ob­
liczone na doraźne korzyści. Żołnierze zaś pod presją
wiadomości i plotek o niespodziewanych japońskich zwy­
cięstwach oraz o sile, odwadze i okrucieństwie przeciwnika
przestali wierzyć, że stacjonują w największej, nie do
zdobycia twierdzy Zjednoczonego Królestwa. Ich uwagę
i wysiłek zaprzątało pytanie, jak uniknąć walk i wydostać
się z pułapki. Najbardziej zdesperowani szturmowali statki,
którymi ewakuowano kobiety, dzieci i rannych. W efekcie
tych wszystkich okoliczności Singapur skapitulował 15 lu­
tego. 30 tys. japońskich żołnierzy wzięło do niewoli ponad
70 tys. żołnierzy brytyjskich i ich dowódcę Arthura E.
10 Nie jest prawdą, że mogły prowadzić ostrzał celów znajdujących się
jedynie na morzu. J. F. D u n n i g a n, A. N o f i, op. cit., s. 437.
Percivala11. Cała kampania trwała ok. 70 dni. Sławą okrył
się zdobywca Malajów i Singapuru, dowódca 25. Armii
gen. Yamashita Tomoyuki12. Zyskał przydomek Tygrysa
Malajów i ogromny szacunek swoich żołnierzy. Zwycięstwo
skwitował w rozkazie z 17 lutego, w którym zwracał się do
podwładnych: „Armia nie będzie świętować zwycięstwa.
Zamiast triumfalnego wkroczenia do Singapuru 20 lutego
odbędzie się ceremonia upamiętniająca poległych”13.
Upadek Singapuru stał się Szokiem dla brytyjskiego
społeczeństwa. Nie spodziewało się ono takiego finału
oblężenia. Z miasta i twierdzy prasa zdążyła uczynić
symbol brytyjskiej potęgi i ducha na Dalekim Wschodzie.
Wydarzenie to nazwano „najbardziej dramatyczną kapitula­
cją w historii Wielkiej Brytanii”. Premier głęboko przeżywał
los twierdzy i jej garnizonu. Na stan ducha Winstona
Churchilla wpływały także doniesienia o sukcesach kieru­
jącej się na Kair niemieckiej ofensywy w Afryce Północnej.
Rodzina polityka zapamiętała, że w tych dniach był
przybity, rozdrażniony i zaniepokojony, ale też gotowy do
dalszej intensywnej pracy14.
Amerykańscy, brytyjscy, australijscy, holenderscy, hindus­
cy i tubylczy żołnierze walczyli dzielnie. Ale już po kilku
tygodniach zmagań w atmosferze klęsk i porażek wśród
alianckich żołnierzy, bez względu na pochodzenie i kolor
skóry, pojawiły się przejawy załamywania się ducha walki.
Mnożyły się przypadki odmowy wykonywania rozkazów
11 A. E. Percival (1887-1966), w 1940 r. walczył we Francji, naczelny
dowódca wojsk brytyjskich na Malajach od lipca 1941 r., uczestnik
ceremonii podpisania aktu kapitulacji Japonii na pokładzie amerykańskiego
pancernika „Missouri” 2 września 1945 r.
12 Yamashita Tomoyuki (1888-1946), generał, zdobywca Malajów
w 1942 r., dowódca obrony Filipin w 1944-1945 r., po wojnie osądzony
za zbrodnie na jeńcach i ludności cywilnej i skazany na śmierć, wyrok
wykonano.
13 Cyt. za K. K u b i a k , Malaje 1941-1942, Warszawa 2004, s. 55.

14 M. S o a m e s , Clementine Churchill, London 1979, s. 451.


i opuszczania bez przyczyny stanowisk, a także dezercji
i pijaństwa. Jeden z wyższych oficerów brytyjskich wspomi­
nał: „10 lutego sam widziałem pięciu półnagich, ubranych
tylko w brudne szorty, bez butów i bez skarpetek żołnierzy
australijskich, którzy wylegiwali się w rynsztoku biegnącym
wzdłuż jednej z głównych ulic wylotowych (...). Wszyscy oni
mieli karabiny i popijali sobie z butelek. Taki obrazek mógł
rzeczywiście odebrać miejscowej ludności resztki szacunku
i zaufania, jakie mogła ona jeszcze żywić dla białych
żołnierzy”15. Ratując swoją reputację, oficerowie niekiedy
zrzucali odpowiedzialność za ponoszone klęski na podległych
im azjatyckich żołnierzy. Zarzucali podwładnym niezdyscyp­
linowanie, nieudolność w obsługiwaniu nowoczesnej broni,
skłonność do paniki przy zetknięciu się z atakiem czołgów
i samolotów, a także tchórzostwo oraz uleganie propagandzie
wroga i zamiar przejścia na jego stronę.
Wiosną 1942 r. w japońskim posiadaniu znalazły się
Filipiny i Holenderskie Indie Wschodnie, niemal cała
Birma. Zażarcie broniona przez Amerykanów i Filipiń­
czyków, strzegąca dostępu do Zatoki Manilskiej wyspa-
-twierdza Corregidor 6 maja została zmuszona do kapitula­
cji. Krótko przed tym amerykański okręt podwodny wywiózł
kryptologów łamiących szyfry wroga. Rannych i chorych
znajdujących się w tunelach twierdzy japońscy żołnierze
zmasakrowali16. Natomiast w Birmie obok żołnierzy an­
gielskich, hinduskich, Gurkhów i z jednostek birmańskich
biły się również Chińskie Siły Ekspedycyjne. Na szacunek
zasłużyły trzy pułkowe, wyszkolone przez misję niemiecką,
Nowa 22. Dywizja i Nowa 38. Dywizja. Ta ostatnia
zapobiegła otoczeniu oddziałów brytyjskich w Yenan-
gyaung. Do Indii zdołało się wycofać ok. 15-20 tys.
15Cyt. za G. R e g a n , op. cit., s. 133.
16 W lutym 1945 r. Corregidor zdobywali Amerykanie. Broniących się
w tunelach twierdzy Japończyków po odmowie kapitulacji po prostu
zamurowali.
przybitych klęskami i fizycznie wycieńczonych chińskich
żołnierzy. Tam do końca 1942 r. przerzucono drogą
lotniczą dalszych 20 tys. chińskich żołnierzy. Całość tych
sił ponownie umundurowali, uzbroili i wyszkolili Amery­
kanie. Najbliższym zadaniem chińskich jednostek miał
być udział w ofensywie amerykańsko-brytyjskiej i odbicie
Birmy. Za najlepszą chińską dywizję bijącą się w pierwszej
połowie 1942 r. w Birmie uchodziła posiadająca pułk
czołgów i pułk piechoty zmotoryzowanej 200. Dywizja.
Wyposażono ją m.in. w sprzęt zakupiony w 1. 1938-1939
w ZSRR. Podczas walk w Birmie poległ jej dowódca,
gen. Tai An-lan, uważany za jednego z najwybitniejszych
generałów wojsk Czang Kaj-szeka. Dywizja wycofała się
w maju do prowincji Yunnan i weszła w skład garnizonu
Kunmingu17.
Tragiczny los Japończycy zgotowali alianckim jeńcom.
W trakcie walk w Birmie zanotowano wypadki przywiązy­
wania żywych pochwyconych brytyjskich żołnierzy do
umocnień polowych i strzelania zza ich ciał do przeciw­
nika18. Jeńców pędzono do odległych obozów bez wody
i jedzenia, zdarzało się, że z rękoma związanymi za
plecami. Mordowano rannych i osłabionych, wszystkich
niepotrafiących utrzymać tempa marszu. W obozach umie­
szczano ich w barakach, przeważnie tandetnie wykonanych,
niechroniących przed upałami oraz deszczami i wilgocią.
Jeńcy otrzymywali niewielkie racje żywnościowe. Po­
zbawiono ich lekarstw, a także zmiany umundurowania,
bielizny i obuwia. W wymyślny i barbarzyński sposób
karano za najmniejsze odstępstwa od bezdusznej dyscypliny
obozowej. Rozstrzeliwano, ścinano głowy samurajskimi
mieczami lub zakłuwano bagnetami. Stosowano tortury.
Do takich praktyk należało trzymanie jeńców przywiąza­
nych do pali w pełnym słońcu, często do ich śmierci.
17 D. W e b s t e r, op. cit., s. 63.
18 Ibidem, s. 31; J. F. D u n n i g a n , A . N o f i , op. cit., s . 8 8 .
Japońscy komendanci chętnie praktykowali zasadę od­
powiedzialności zbiorowej. Za ucieczkę kara śmierci spo­
tykała towarzyszy śpiących na sąsiednich pryczach lub
jeńców przypadkowo wybranych na apelu. Nawet krańcowo
wycieńczonych zmuszano do pracy przy budowie m.in.
dróg, szlaków kolejowych i mostów ważnych dla japońs­
kiego transportu wojennego19. Wszystko to działo się na
oczach narodów Azji Południowo-Wschodniej. Dla miejs­
cowej ludności sytuacja, w jakiej znaleźli się poniżani, bici
i zabijani przez Japończyków żołnierze o białej skórze,
stanowiła szok kulturowy i polityczny. Kruszył się szacunek
dla systemu kolonialnego opartego na autorytecie białego
urzędnika, żołnierza, plantatora i kupca, na przeświadczeniu
o nadzwyczajnych umiejętnościach i sile, którą miały
dysponować metropolie.
Pasmo zwycięstw przerwała klęska cesarskiej floty na
Morzu Koralowym. W rejonie dwóch małych wysepek
tworzących atol Midway Japończycy zamierzali zmusić
Amerykanów do bitwy i zatopić okręty Floty Pacyfiku.
Potem planowali opanowanie m.in. zachodnich Wysp
Aleuckich, Fidżi, Samoa, Nowej Kaledonii i przerwanie
najkrótszego szlaku komunikacyjnego między Stanami
Zjednoczonymi a Australią. Dowodzący amerykańską ma­
rynarką na Filipinach adm. Chester William Nimitz20 przyjął
wyzwanie. W dniach 3-6 czerwca amerykański zespół
okrętów zniszczył flotę dowodzoną przez admirała Nagumo
Chuichi. O zwycięstwie admirała Nimitza zdecydowały
śmiałe dowodzenie i dobre rozpoznanie położenia przeciw-
19 O losach jeńców i ludności cywilnej szeroko Lord R u s s e l l of
Liverpool, Rycerze bushido. Krótka historia japońskich zbrodni wojennych,
Warszawa 2004, pass.
20 Ch. W. Nimitz (1885-1966), admirał, od grudnia 1941 r. dowódca

Floty Pacyfiku, pomyślnie dowodził operacjami ofensywnymi na Pacyfiku,


uczestnik ceremonii podpisania aktu kapitulacji Japonii na pokładzie
amerykańskiego pancernika „Missouri” 2 września 1945 r., po II wojnie
szef operacji morskich floty amerykańskiej.
nika, a także nadmiernie ostrożne kierowanie walką przez
japońskiego admirała. Na dnie znalazły się m.in. cztery
japońskie lotniskowce. Kręgosłup japońskiej floty prze­
znaczonej do działań ofensywnych na Pacyfiku został
złamany. Dla aliantów nastał czas przygotowań do urucho­
mienia na wielką skalę działań zaczepnych, a dla Japoń­
czyków — umacniania swojego panowania na olbrzymich
obszarach zdobytych podczas ostatnich sześciu miesięcy.
W ich dyspozycji znajdował się okupowany obszar obej­
mujący 4 min km2, zamieszkany przez ok. 160 mln ludzi21.
Trochę otuchy przyniosło Japonii wypowiedzenie 11 grud­
nia 1941 r. wojny Stanom Zjednoczonym przez Niemcy
i Włochy oraz podpisanie tego samego dnia porozumienia
niemiecko-włosko-japońskiego, zakładającego solidarne pro­
wadzenie wojny bez zawierania separatystycznych porozu­
mień z nieprzyjacielem. W praktyce oznaczało to, że część
amerykańskiego potencjału ekonomicznego i militarnego
zostanie przerzucona na europejski teatr działań wojennych.
Japończycy nie spodziewali się natomiast otrzymania od
sojuszników znaczącej pomocy wojskowej. Zgodnie z ich
przewidywaniami na Pacyfiku i Oceanie Indyjskim działało
do 1945 r. kilkanaście niemieckich i włoskich jednostek
pływających, w większości okrętów podwodnych. Japoń­
czycy udostępnili Niemcom na okupowanych przez siebie
terytoriach bazy w Penang na Malajach, a potem w Sabang
na Sumatrze.
Proste porównanie alianckich i japońskich zasobów surow­
cowych, a przede wszystkim zdolności produkcyjnych,
wyraźnie wskazywały, kto uzyska przewagę i zwycięży
w wojnie na Pacyfiku i na Dalekim Wschodzie. Podobne
wnioski wyciągano w Waszyngtonie, Londynie i Tokio.
Materialnej przewadze Stanów Zjednoczonych Japończycy
zamierzali przeciwstawić bitność swoich żołnierzy i zręczność

21 A. C z u b i ń s k i, Historia drugiej wojny..., s. 211 .


dowodzenia. Latem 1942 r. zajęli archipelag Samoa i dzięki
temu wzmocnili obronę opanowanych obszarów Pacyfiku.
Dodatkową ważną korzyścią z tego kroku była możliwość
zaatakowania z lotnisk zbudowanych na Guadalcanal, naj­
bardziej wysuniętej na południowy wschód wyspy archipe­
lagu, amerykańskich szlaków morskich do Australii. Japońscy
dowódcy rozważali także poprowadzenie z archipelagu
uderzeń na francuską Nową Kaledonię i brytyjskie Fidżi.
Niebezpieczeństwa wynikające z usadowienia się Japoń­
czyków na Guadalcanal dostrzegali również alianci. Dowódz­
two amerykańskie swoją pierwszą operację ofensywną
rozpoczęło od wyrzucenia japońskich sił z archipelagu.
Trwająca od sierpnia 1942 r. do lutego 1943 r., zakończyła
się zwycięstwem amerykańskiej marynarki wojennej i pie­
choty morskiej. Z doświadczeń wyniesionych z tych walk
wynikało, że japońskie garnizony biją się do końca, prak­
tycznie do ostatniego żołnierza zdolnego do posługiwania
się karabinem, granatem, bagnetem lub nożem. Natomiast
Amerykanie błysnęli umiejętnością precyzyjnego posługi­
wania się podczas działań wszystkimi rodzajami broni.
Straty ich marynarki wojennej były jednak ogromne. Wróg
posłał na dno dwa amerykańskie lotniskowce, kilka ciężkich
i lekkich krążowników oraz kilkanaście niszczycieli. Prze­
mysł stoczniowy Stanów Zjednoczonych potrafił jednak
zastąpić zatopione okręty nowymi jednostkami22.
Japończycy musieli intensywnie wykorzystywać zasoby
surowcowe i potencjał gospodarczy zdobytych i uzależ­
nionych od siebie terenów. Całością tych prac kierowało od
listopada 1942 r. Ministerstwo do spraw Wielkiej Azji
Wschodniej. Pierwszym i podstawowym zadaniem okupan­
tów stało się zapewnienie sobie bezpieczeństwa oraz
rozwinięcie produkcji przemysłowej i rolnej. W zajętych
krajach Japończycy posługiwali się hasłem „Azja dla
22 J . F . D u n n i g a n , A . N o f i , op. cit., s. 157; Z. Flisowski, op.
cit., s. 342.
Azjatów” i obietnicami udziału w rozwoju gospodarczym,
ale też prowadzili zróżnicowaną politykę. 14 października
1943 r. okupacyjne władze wojskowe proklamowały nie­
podległość Filipin i powołały podporządkowany sobie
gabinet, do którego weszło kilku szanowanych przez
Filipińczyków polityków, m.in. Emilio Aguir, Jdo23 i Ma­
nuel Roxas24. Na obszarze Holenderskich Indii Wschodnich
język indonezyjski (bahasa indonesia) stał się językiem
oficjalnym. Utworzono także lokalną administrację i od­
działy indonezyjskiej gwardii narodowej. Także w Birmie
sformowano projapońską administrację i Armię Niepodleg­
łości Birmy. Poparcia japońskim okupantom udzielili
przywódcy birmańskich ruchów niepodległościowych,
w tym Aung San25. W zamian Japończycy obiecali Indonezji
i Birmie niepodległość26. Natomiast w Singapurze wojskowe
władze okupacyjne brutalnie prześladowały Chińczyków,
zarzucając im wysługiwanie się kolonizatorom oraz sym­
patie dla Kuomintangu i Czang Kaj-szeka. Wymusiły
olbrzymią kontrybucję i narzucili podatki niszczące prywat­
ne przedsiębiorstwa. Singapurska policja została utworzona
wyłącznie z Malajów. Japończycy wykorzystali głębokie
antagonizmy między obu narodami. Jawnie wspierali anty-
chińskie akcje policji. Podczas okupacji z rąk jej członków

23 E. Aguinaldo (1869-1964), polityk, przywódca antyhiszpańskiego po­


wstania w 1. 1896-1897 i antyamerykańskiego powstania w 1899 r., prezydent
w 1. 1899-1901, podczas II wojny światowej członek projapońskiego rządu.
24 M. Roxas (1892-1948), polityk, minister w autonomicznym rządzie

w 1. 1938-1940, podczas II wojny światowej członek projapońskiego


rządu, od 1946 r. pierwszy prezydent niepodległych Filipin.
25 Aung San (1915-1947), polityk, od połowy lat trzydziestych jeden
z przywódców ruchów antybrytyjskich, podczas II wojny światowej
minister obrony narodowej projapońskiego rządu, od 1946 r. premier
rządu, wynegocjował w 1947 r, niepodległość Birmy.
26 Deklarację niepodległości Birmy Japończycy ogłosili 1 sierpnia
1943 r. D. H o r n e r, The Second World War (I). The Pacyfic, Cambridge
2002, s. 10.
zginęło co najmniej kilka tysięcy Chińczyków. Do uległości
Tokio skłoniło także Tajlandię (do 1939 r. i w 1. 1946-1949
Syjam). W grudniu 1941 r. wymusiło zgodę na przemarsz
japońskich wojsk w stronę Birmy i Malajów. 25 stycznia
1942 r. tajski rząd wypowiedział wojnę Stanom Zjed­
noczonym i Wielkiej Brytanii. Został za to nagrodzony
częścią terytorium Birmy i Malajów. Sytuację w Waszyng­
tonie uratował tajski ambasador, który odmówił przekazania
Amerykanom odpowiedniego dokumentu. Pozwoliło to
Stanom Zjednoczonym uznać, że dopóki nie zostaną czynnie
zaatakowane, nie są w stanie wojny z Tajlandią.
Japońscy wojskowi i politycy, choć oficjalnie wspierali
aspiracje i ruchy narodowe, dławili wszystkie odruchy
samodzielności. Każde działanie uznane za brak lojalności
wywoływało bardzo surowe represje. Na porządku dzien­
nym były krwawe pacyfikacje filipińskich, birmańskich,
wietnamskich i malajskich wsi oskarżonych o pomoc
partyzantom lub uciekinierom z obozów jenieckich. W mia­
stach dokonywano aresztowań białej i miejscowej ludności
podejrzewanej o konspirowanie, wrogą propagandę i sabo­
towanie poleceń administracji okupacyjnej. Wszędzie Japoń­
czycy podtrzymywali lub inspirowali antychińskie ruchy
i postanowienia miejscowej administracji. Chińczycy, od
stuleci obecni w Indochinach, Indonezji, Birmie i na
Malajach, stali się obiektem brutalnych prześladowań.
W Birmie i na Malajach ich los dzielili także Hindusi.
Okrucieństwa japońskich żołnierzy i policji, bezwzględny
wyzysk gospodarczy oraz buta okupantów powiązana
z pogardą dla lokalnych społeczeństw, sprzyjały rozwojowi
partyzantki. Otrzymywała ona różnorodne wsparcie od
aliantów. Broni i medykamentów, instruktorów, saperów,
radiotelegrafistów z odpowiednim sprzętem dostarczali
Brytyjczycy, Australijczycy i Amerykanie. Ze względu na
klęski regularnych jednostek i, co z tym związane, utratę
magazynów, pomoc nie mogła być wystarczająca. Przy
tym Londyn nie chciał, aby trafiała ona w ręce tych
partyzantów, którzy nie tylko walczyli z okupantem, lecz
także pragnęli niepodległości dla swoich krajów.
Wybuch 7 grudnia 1941 r. wojny na Pacyfiku i Dalekim
Wschodzie wywarł, co oczywiste, olbrzymi wpływ na
przebieg walk i sytuację polityczną w Chinach. Pod koniec
tego roku Kuomintang i Czang Kaj-szek stali się dla
Amerykanów i Brytyjczyków cennymi sojusznikami. Chiny,
choć od kilku lat były przedmiotem agresji, dopiero 8 grudnia
1941 r. wypowiedziały wojnę Japonii i weszły w skład
formującej się koalicji. USA i Wielka Brytania
ostatecznie zrezygnowały ze swoich specjalnych praw na
terenie chińskiej republiki i podpisały z nią szereg równo­
prawnych umów. W Stanach Zjednoczonych zwyciężył
pogląd, że w toku wojny Chiny staną się wielkim mocar­
stwem, być może czwartym na świecie. Od końca grudnia
1941 r. po stronie wojsk Kuomintangu walczyło amerykań­
skie ugrupowanie lotnicze dowodzone przez Claire’a L.
Chennaulta27. Samoloty myśliwskie P-40 z charakterys­
tycznym rysunkiem głowy „uśmiechniętego”, tj. pokazują­
cego zęby rekina pilotowali amerykańscy, dobrze opłacani
piloci ochotnicy. Wśród nich w 1. 1943-1944 znajdował się
wybitny polski pilot Witold Urbanowicz28, otrzymujący
należne mu, regulaminowe uposażenie ze środków pol­
skiego rządu. „Latające Tygrysy”, jak nazywano jednostkę,
nie tylko zadawały ciężkie straty Japończykom i uruchomiły
komunikację z Indiami ponad szczytami Himalajów, lecz
także popularyzowały w Stanach Zjednoczonych Chiny
27 C. L. Chennault (1890-1958), amerykański pilot, od 1943 r. generał,

po przeformowaniu „Latających Tygrysów” w 14. Armię Powietrzną jej


dowódca, zestrzelił ponad 40 japońskich samolotów.
28 W. Urbanowicz (1908-1996), pilot, uczestnik wojny obronnej we
wrześniu 1939 r., dowódca Dywizjonu 303. podczas bitwy o Anglię;
zaliczono mu 19 zwycięstw powietrznych, w tym dwa nad Chinami; po
II wojnie światowej na emigracji, w 1995 r. prezydent RP mianował go
generałem lotnictwa polskiego.
i ich walkę z Japończykami. Gen. Chennault, dobrze
znający kraj, nad którym walczył, zafascynowany jego
kulturą i historią, cieszył się szacunkiem jego przywódców.
W Chinach uważano go nie tylko za wypróbowanego
przyjaciela, lecz także za wybitnego dowódcę. Jego zdanie,
przede wszystkim przeświadczenie o zdolności lotnictwa
bombowego do zmuszenia Japonii do kapitulacji, brał pod
uwagę Czang Kaj-szek. Powoływał się na nie w swojej
korespondencji z Amerykanami. Pod jego wpływem prezy­
dent Roosevelt zgodził się na zwiększenie siły grupy
lotniczej generała Chennaulta — po przekazaniu znacznej
liczby samolotów myśliwskich, bombowych i transpor­
towych przeformowano ją w 14. Armię Powietrzną. Od­
mówił natomiast wysłania trzech amerykańskich dywizji
piechoty, które miałyby wywalczyć, razem z jednostkami
brytyjskimi i chińskimi, otwarcie drogi z Indii przez
północną Birmę do Chin. Tłumaczył, że ciężkie walki na
Filipinach i wyspach Pacyfiku nie pozwalają mu na
spełnienie prośby chińskiego przywódcy.
Na początku 1942 r. prezydent Franklin D. Roosevelt
przekazał Czang Kaj-szekowi dowódcę amerykańskich sił
na obszarze CBI (Chiny-Birma-Indie), generała Josepha W.
Stilwella29, który miał odtąd pełnić obowiązki szefa sztabu.
Nie był to najlepszy wybór. Generał okazał się utalen­
towanym dowódcą i mężnym żołnierzem, ale fatalnym
politykiem i zgryźliwym człowiekiem. Żołnierze, którzy już
doświadczyli nadmiernie krytycznych opinii, uszczypliwości,
a niekiedy i złośliwości swojego generała nazywali go Joe
Ocet. On sam polubił to określenie i chętnie się nim
posługiwał, przedstawiając się nieznajomym. Nie przywią­
zywał większej wagi do swojego umundurowania. Ulubio­
29 J. W. Stilwell (1883-1946), generał, attaché w Chinach, na początku
1942 r. dowódca amerykańskich sił zbrojnych na obszarze CBI i szef
sztabu w'ojsk Kuomintangu, odwołany z tego ostatniego stanowiska na
prośbę Czang Kaj-szeka, w 1945 r. dowódca 10. Armii na Okinawie.
nym, szeroko rozpoznawalnym szczegółem jego stroju stał
się zielony wojskowy kapelusz, stary i znoszony, pochodzący
jeszcze z czasów I wojny światowej30. Z natury prostolinijny
i szorstki, traktował chińskiego przywódcę z góry, nazywając
go za plecami, z racji ogolonej głowy, Orzeszkiem. Nigdy
nie zawahał się wytknąć mu popełnianych błędów i potknięć.
Na stosunkach między obu dowódcami, chińskim i amerykań­
skim, odbijały się nie tylko względy osobiste i towarzyskie.
Czang Kaj-szek obawiał się, że nowy szef sztabu przygoto­
wuje się do objęcia naczelnego dowództwa nad jego armią.
Nie tak dawno przyjął stopień generalissimusa i nie zamierzał
rezygnować ze sławy i związanego z nią autorytetu po
spodziewanym zwycięstwie nad Japonią. Do minimum
zredukował spotkania ze Stilwellem i z reguły odmawiał
zaakceptowania jego planów lub zwlekał z wydaniem
związanych z nimi rozkazów. Zdarzało się, że amerykański
generał musiał korzystać z pośrednictwa swojego prezydenta,
chcąc uzyskać decyzję Czang Kaj-szeka. Planując odbicie
Birmy, domagał się od Roosevelta, aby wpłynął na Czang
Kaj-szeka i doprowadził do skoncentrowania w Yunnanie
ok. 20 chińskich dywizji. Zamierzał wykorzystać je, razem
z przeszkolonymi przez siebie w Indiach chińskimi dywizjami
(ok. 45 tys. ludzi), w operacji birmańskiej 31.
Rozdrażniony utarczkami ze swoim szefem sztabu chiński
generalissimus żądał od prezydenta Roosevelta odwołania
go oraz uznania siebie za jedynego uprawnionego do
podejmowania wojskowych i politycznych decyzji w imie­
niu Chin. Twarda postawa chińskiego polityka spotykała

30 Polski pilot „Latających Tygrysów” W. Urbanowicz (Ogień nad


Chinami. Wojenne wspomnienia dowódcy Dywizjonu 303, Kraków 2007,
s. 272) zanotował po spotkaniu z gen. J. Stilwellem: „(...) nie wyglądał na
wojaka, raczej na drobnego urzędnika z małego miasteczka. Średniego
wzrostu, zasuszony, o szczupłej twarzy pozbawionej uśmiechu (...) nie
lubił nowoczesnych broni, w ich liczbie także i lotnictwa”.
31 A. W o l n y , op. cit., s. 288.
się z niechętnym przyjęciem prezydenta. Nie zaszkodziła
też nadziejom amerykańskich polityków i wojskowych na
zawarcie przyjaźni z Chinami, postrzeganymi jako ewen­
tualne wielkie mocarstwo. W otoczeniu Roosevelta roz­
ważano przeprowadzenie na chińskim wybrzeżu, ale w nie­
określonej przyszłości, dużego amerykańskiego desantu
wspierającego wojska Czang Kaj-szeka.
Więcej sceptycyzmu niż Amerykanie co do przyszłości
Chin i ich miejsca wśród innych państw po wojnie zachowywał
premier Winston Churchill. Z troską obserwował antagonizm
między Kuomintangiem a KPCh oraz dostrzegał rozmiar
rozlicznych problemów, z którymi borykał się Czang Kaj-szek.
Nie był przekonany, czy Rząd Narodowy potrafi je odpowied­
nio energicznie rozwiązywać. Wychowany w brytyjskiej
tradycji imperialnej, lekceważył narody Azji Południowo-
-Wschodniej, kwestionując ich prawa do całkowitej suweren­
ności. Nie lubił też Czang Kaj-szeka, którego uważał za
przywódcę zarozumiałego, pozbawionego charyzmy i wybit­
nych zdolności, zbyt zapatrzonego w historię swojej ojczyzny.
Obawiał się również, że amerykańskie plany wsparcia wojsk
Kuomintangu alianckim desantem na chińskim wybrzeżu
poważnie ograniczą zaangażowanie Stanów Zjednoczonych
w Europie i opóźnią inwazję na ten kontynent. Brytyjski
przywódca bardzo pochlebnie wyrażał się o żonie Czang
Kaj-szeka. O pięknej i inteligentnej Mei-Ling Sun napisał:
„uznałem ją za niezwykle uroczą i godną uwagi osobę.
Powiedziałem jej, jak bardzo żałuję, iż nie znaleźliśmy okazji
do spotkania, gdy oboje w tym samym czasie przebywaliśmy
w Ameryce. Zgodziliśmy się, że w przyszłości na drodze
naszych rozmów nie powinny stać żadne niepotrzebne for­
malności”32. Premier doskonale wiedział, jak mąż ceni sobie
jej zdanie. Z pośrednictwa Mei-Ling Sun skorzystał lord
Mountbatten33 zabiegający o pozostawienie generała Stilwella
32 W. S. C h u r c h i l l , Wielkie bitwy i wielkie postaci drugiej wojny
światowej, Warszawa 1998, s. 266.
w otoczeniu Czang Kaj-szeka. Swoją prośbę brytyjski admirał
wsparł wspaniałą, ozdobioną diamentami pudemiczką i groźbą
spowodowania ograniczenia przez Amerykanów dostaw w ra­
mach programu Lend-Lease34.
Obserwacje poczynione przez brytyjskiego premiera były
trafne. Rząd Narodowy (Kuomintangu) z trudem radził
sobie z rozwiązywaniem lawinowo narastających prob­
lemów gospodarczych i społecznych. Olbrzymi i wciąż
rosnący deficyt budżetowy groził załamaniem się kruchych,
nadwerężonych wojną struktur państwa. Po opanowaniu
przez Japończyków obszarów nadmorskich rząd stracił
dochody z ceł. Malał, z oczywistych powodów, napływ
pieniędzy z podatków. W 1941 r. tylko 4,9% wpływów
budżetowych pochodziło z tego źródła35. Utrata przez
aliantów Birmy spowodowała skurczenie się pomocy ma­
terialnej płynącej ze Stanów Zjednoczonych. Nie spełniły
się wielkie nadzieje związane z uruchomieniem przez
Claire’a L. Chennaulta powietrznego mostu zaopatrzenio­
wego między Kunmingiem położonym w prowincji Yunnan
a Indiami. Latem i jesienią 1942 r. z obiecanych 5 tys. ton
miesięcznych dostaw docierało do Chin zaledwie ok. 100
ton. Nawet te niewielkie dostawy okupione były wysokimi
stratami. Co miesiąc na skutek skrajnie trudnych warunków
przelotu nad Himalajami i złego stanu technicznego samo­
lotów aż 8 z nich rozbijało się w trakcie lotu. Piloci,
zmuszeni do znoszenia turbulencji samolotów, swoją pracę
nazywali „Operacja Wymioty”36. Natomiast zawarcie przez
Japonię i ZSRR 13 kwietnia 1941 r. paktu o neutralności
ograniczyło do wielkości symbolicznej pomoc radziecką.

33 Louis F. Mountbatten (1900-1979), admirał, dowódca sił alianckich

w Azji Południowo-Wschodniej, po II wojnie światowej m.in. ostatni


wicekról Indii, zamordowany przez IRA.
34 D. W e b s t e r, op. cit., s. 121 .

35 Ch’ao-jan W a n g , op. cit., s. 190.

36 D. W e b s t e r , op. cit., s . 6 1.
W tej sytuacji armia Czang Kaj-szeka zużywała ostatnie
zapasy. Funkcjonującym jeszcze zakładom przemysłowym,
nawet pracującym na potrzeby wojska, coraz częściej brako­
wało surowców i materiałów niezbędnych do produkcji. Na
wielu obszarach kontrolowanych przez Kuomintang, zarówno
w miastach, jak i na wsiach, panował głód, szerzyły się
choroby i epidemie. Ostro kontrastowało z tym stanem rzeczy
ostentacyjne bogactwo elit politycznych Kuomintangu, prze­
mysłowców i latyfundystów, zamożność rodzin wyższych
urzędników i oficerów przebywających na tyłach.
Rząd Narodowy i Czang Kaj-szek starali się prze­
zwyciężyć trudności gospodarcze i rozwiązać problemy
społeczne, choć z różnym skutkiem. Podstawą prawną
działań stało się wprowadzone przez rząd 29 marca 1942 r.
Prawo o powszechnej mobilizacji, wzorowane na podobnym
akcie prawnym przyjętym w 1938 r. przez Japonię. Wyko­
rzystując je, rząd chciał wprowadzić bardziej racjonalną
gospodarkę, m.in. zmusić przedsiębiorców do wytwarzania
artykułów najbardziej potrzebnych armii i ludności cywilnej,
narzucić zatrudnionym na wszystkich stanowiskach dyscypli­
nę pracy, a pracodawcom — minimalne stawki zapłaty dla
robotników. Nowe prawo miało ułatwić walkę z wszechobec­
nym czarnym rynkiem i paskarskimi cenami. Przeszkodą
w realizacji ambitnych zamierzeń okazały się nie tylko braki
w dostawach surowców i energii elektrycznej do zakładów
przemysłowych, lecz także niewyobrażalne dla europejskich
obserwatorów korupcja i nepotyzm. Nie pomagały liczne
procesy sądowe i publiczne wykonywanie wyroków śmierci
na przyłapanych na łapownictwie urzędnikach oraz ważnych
postaciach czarnego rynku. Niewielki skutek przyniosło
wprowadzenie dla rodzin urzędników państwowych i funkcjo­
nariuszy Kuomintangu systemu kartkowego, gwarantującego
przyzwoite zaopatrzenie ich rodzinom. Korupcja pozostawała
najważniejszym środkiem utrzymania wysokiego poziomu
życia i wprawdzie ryzykowną, ale szybką drogą wzbogacenia.
Błędy popełniane przez administrację Rządu Narodowego
wykorzystywała Komunistyczna Partia Chin. Konsekwent­
nie budowała dla siebie poparcie, tworząc podstawy do
wprowadzenia nowego ustroju. Jej liderzy stali się bardziej
elastyczni wobec oczekiwań i zachowań ludności. Zrezyg­
nowali z terroru i rządzenia za pomocą masowych represji
i strachu. Likwidowali lub do minimum ograniczali aktyw­
ność instytucji Rządu Narodowego i komórek Kuomintangu.
Wprowadzali administrację stworzoną przez komunistów
i osoby ulegające ich agitacji. Partyjni emisariusze wy­
szukiwali ludzi chcących wstąpić do KPCh — energicznych
i ambitnych, mogących w swoich środowiskach wypełniać
zadania animatorów, a poufnie informować o panujących
w nich nastrojach i donosić na tych, którzy zajmują
postawy niechętne wobec komunistów. Od swoich działaczy
kierowanych do różnych miasteczek i wsi władze partyjne
domagały się zdyscyplinowania, skromności i wrażliwości na
miejscowe potrzeby i aspiracje oraz szacunku dla lokalnych
autorytetów, takich jak nauczyciele oraz liderzy struktur
samoobrony i samopomocy. Partyjnych funkcjonariuszy
wykorzystujących swoją pozycję dla osobistych korzyści
publicznie karano, także śmiercią. Jednocześnie komunistycz­
ni wysłannicy prowadzili na wsi prace propagandowe. Każda
chłopska rodzina miała otrzymać ziemię i narzędzia pracy,
żyć otoczona szacunkiem i dobrobytem. W szkołach, na
zebraniach i chętnie organizowanych we wsiach wiecach nie
tylko obiecywano. Przeprowadzono podział ziemi i tworzono,
gdzie uzyskano na to zgodę, spółdzielnie rolne. Obszarników
i bogatych chłopów, którzy sprzeciwiali się grabieży swoich
majątków lub wcześniej zasłużyli na opinię bezwzględnych
wyzyskiwaczy i okrutników, wypędzano z miejsc zamieszka­
nia lub tracono, przeważnie po jakiejś uproszczonej formie
procesu sądowego. Podobny tragiczny los spotykał małomias­
teczkowych i wiejskich kupców oraz rzemieślników, oskarża­
nych o ukrywanie towarów lub ich sprzedaż po zawyżonych
cenach. W 1942 r. w wielu rejonach komuniści odstąpili od
konfiskaty ziemi, zadowalając się wymuszeniem na jej
właścicielach zmniejszenia tenuty dzierżawnej i kontroli
warunków pracy najemnych robotników. Niektóre z posunięć
komunistów przynosiły pozytywne efekty. Pośredniczyli
oni w wymianie towarowej, m.in. organizując transport
między wsiami. Kierowali żołnierzy do pomocy przy zbio­
rach, usprawnianiu drożności systemu nawadniania, naprawie
dróg i mostów oraz innych prac użyteczności publicznej.
Organizowali wiejskie szkoły i podstawy służby zdrowia.
Wpływy KPCh przenikały na tereny administrowane przez
Kuomintang. Administracja jego rządu sięgała do struktur
powiatu. Terenowe komórki partyjne powoli zadamawiały się
we wsiach i małych miasteczkach, działając półjawnie lub
w konspiracji. Propagowały działania na rzecz zmniejszenia
czynszu dzierżawnego, głosiły hasła racjonalnego rozłożenia
(tj. na najzamożniejszych) ciężarów toczonej wojny oraz
surowego karania osób winnych klęsk ponoszonych na
frontach, a przede wszystkim fatalnej sytuacji ekonomicznej
społeczeństwa. Umiejętnie podsycały niesnaski między różny­
mi grupami ludności, wzmacniając poczucie krzywdy w uboż­
szych warstwach. Zaletą partyjnych emisariuszy i aktywistów
najniższego szczebla była umiejętność codziennego życia
wśród ludzi, których agitowali, utrzymywania się z pracy
fizycznej i często niesienia pomocy innym. Ich zachowanie
ostro kontrastowało z postawami urzędników i działaczy
Kuomintangu, skupionych na propagowaniu haseł nacjonalis­
tycznych i lekceważących problemy społeczne, troszczących
się o zachowanie możliwie wysokiej stopy życiowej.
Zawsze dostrzegalne napięcie między Rządem Narodowym
a KPCh zmalało w 1941 i 1942 r. w obliczu wspólnego celu,
którym było pokonanie Japończyków. Utworzone i kontrolo­
wane przez komunistów 8. Armia i Nowa 4. Armia deklaro­
wały lojalność wobec naczelnego dowództwa sprawowanego
przez Czang Kaj-szeka. Nie dochodziło między wojskami
sformowanymi przez Kuomintang i KPCh do otwartych,
wielkich konfliktów z użyciem broni, choć starcia i potyczki
nie wygasały. Nowa 4. Armia podporządkowała się w 1941 r.
decyzji rządu, który przeniósł ją z jej matecznika w dolnym
biegu rzeki Jangcy na północ. Uczyniła to, choć w styczniu
tego roku kilkutysięczny oddział kwatery głównej sił zbroj­
nych KPCh został zniszczony przez wojska rządowe. Za
pozorami współpracy obie strony intensywnie przygotowy­
wały się do wznowienia wojny domowej. Rząd drastycznie
ograniczył zaopatrzenie komunistycznych oddziałów
w uzbrojenie i amunicję. Wprowadził blokadę północnej
części prowincji Shaanxi, w której znajdowały się najważ­
niejsze bazy KPCh. Komuniści zaś cierpliwie poszerzali
infiltrację Kuomintangu przez swoich zwolenników i agentów
jednostek wojskowych i zdobywali poparcie chłopów.
Nie spełniały się nadzieje Japończyków na wybuch
wojny domowej w Chinach rządzonych przez Kuomintang.
Nie nastąpiło prognozowane załamanie się rządu oraz
podział jego wojsk między żądnych władzy i zwalczających
się generałów. Na japońską stronę przechodzili różni
chińscy dowódcy i watażkowie ze swoimi żołnierzami, ale
wyniki tych zdrad nie przynosiły okupantom i projapoń-
skiemu rządowi Wang Jingweia większych korzyści. Nie­
zdyscyplinowane oddziały nie miały wartości bojowej.
Dezercje stały się swoistym procesem samooczyszczania
się wojsk Czang Kaj-szeka z nadmiernie ambitnych i nie­
lojalnych oficerów oraz zdemoralizowanych żołnierzy.
Japoński rząd koncentrował uwagę przede wszystkim na
wojnie toczącej się na Pacyfiku. Wynikało to z przekonania,
że przyszłość cesarstwa zależy przede wszystkim od wyniku
działań prowadzonych przeciwko Amerykanom i Brytyj­
czykom. Nie zapominał jednak o walkach w Chinach,
angażujących coraz więcej żołnierzy i znaczne środki
materialne. W Tokio politycy i wyżsi dowódcy dostrzegali
niebezpieczeństwo wynikające z ugrzęźnięcia na olbrzymim
terytorium. Zamiast szybkich zwycięstw, zajmowania kolej­
nych prowincji i organizowania na okupowanych terenach
lojalnej wobec siebie administracji, japońskie armie w Chi­
nach musiały toczyć zacięte boje z regularnymi jednostkami
chińskimi i partyzantką. Naczelne dowództwo japońskich
sił ekspedycyjnych ulokowane w Nankinie dysponowało
w grudniu 1941 r. 21 dywizjami piechoty, podporząd­
kowanymi dowództwom Frontu Północnochińskiego (3 dy­
wizje), 1. Armii (3 dywizje), 12. Armii (2 dywizje),
11. Armii (6 dywizji), 13 Armii (4 dywizje), 23. Armii
(3 dywizje), oraz Armią Mongolską (1 dywizja i grupa
kawalerii)37. Dowództwa otrzymały zadania prowadzenia
ograniczonych, nękających działań zaczepnych i utrzymania
bezpieczeństwa na zajmowanych przez siebie terenach. To
drugie zadanie traktowano jako jedno z priorytetowych.
Japończycy wyciągnęli wnioski ze zorganizowanej w sierp­
niu 1940 r. przez komunistów tzw. Ofensywy Stu Pułków.
Sukcesy osiągnięte przez chińskie oddziały w pierwszym
okresie działań ofensywnych wynikały z poparcia ludności
cywilnej oraz wykorzystania małych i ruchliwych oddziałów
partyzanckich. Chińscy żołnierze niszczyli linie kolejowe,
co na długie godziny, niekiedy całe dni paraliżowało
japoński transport wojskowy i towarowy. Likwidowali
poruszające się drogami mniejsze japońskie kolumny trans­
portowe i patrole. Oblegały i blokowały garnizony okupanta.
Zupełnym zaskoczeniem dla Japończyków okazało się
powstanie licznych i stosunkowo silnych jednostek samo­
obrony z determinacją broniących dostępu do swoich wsi
i miasteczek, niekiedy nawet dość rozległych rejonów.
W tej sytuacji japońskie dowództwo zintensyfikowało
działania pacyfikacyjne. Kierowało się zasadą, jak to
określiło, „trzech konsekwentnych działań”. W praktyce
sprowadzały się one do „zabijania wszystkich, palenia

37 W. W. K1 a w i n g, Japonija w wojnie, Moskwa 2004, s. 55.


wszystkiego, rabowania wszystkiego”38. Nie rozróżniano
zwykłych mieszkańców i partyzantów ani nie dociekano,
czy dana wioska lub miasteczko udzielają pomocy anty-
japońskiemu ruchowi niepodległościowemu. Po zajęciu
miejscowości mordowano jej mieszkańców bez względu na
wiek i płeć. Kobiety i nieletnie dziewczęta gwałcono,
uprowadzano, a potem zabijano lub półżywe porzucano.
Palono zabudowania. Niszczono studnie i systemy nawad­
niania. Oszczędzano tylko te budynki, w których zamierzano
zakwaterować żołnierzy. Wzdłuż linii kolejowych, co kilka
kilometrów, Japończycy budowali bunkry i wyposażali je
w dobrze uzbrojoną załogę. Rzeczywiste czy tylko do­
mniemane próby zniszczenia torów wywoływały brutalne
akcje przeciwko położonym w okolicy wsiom. Wprowa­
dzono ścisłą kontrolę przemieszczania się ludności oraz
lokalnego handlu. Złamanie któregoś z setek różnorodnych
zakazów, nie zawsze odpowiednio przekazywanych i tym
samym nieznanych lub niezrozumiałych dla chińskich
chłopów, karano śmiercią — publicznie, przy asyście
spędzonej ludności, lub na miejscu „przestępstwa”, na
drodze lub placu handlowym, pozostawiając ciała na
miejscu mordu. W efekcie tych działań rozległe obszary
północnych Chin niemal pozbawiono ludności. Ci miesz­
kańcy, którzy pozostali przy życiu lub nie odważyli się na
ucieczkę, wegetowali, sparaliżowani rozmiarami okru­
cieństw okupantów. W 1942 i 1943 r. nie byli w stanie
udzielić czynnego poparcia partyzanckiej walce z Japoń­
czykami. Dostrzegając to, KPCh zrezygnowała z działań
o rozmachu zbliżonym do Ofensywy Stu Pułków.
Koncentrując swój wysiłek na poszerzeniu, a potem
utrzymaniu zdobyczy terytorialnych na Pacyfiku, Japoń­
czycy ograniczyli w 1942 r. rozmach swoich działań
w Chinach. Skoncentrowali operacje zaczepne na kilku
38 Cyt. za J. K. F a i r b a n k, Historia Chin. Nowe spojrzenie, War-

szawa-Gdańsk 2003, s. 296-297.


starannie wybranych celach. Jednym z nich była rolnicza
prowincja Hunan. Jej zajęcie pozwalało na poprowadzenie
operacji przez prowincje Guizhou i Guangxi na Yunnan i jego
stolicę Kunming. Opanowanie Yunhanu odcinało Chiny od
alianckich dostaw drogą lądową przez Birmę i drogą lotniczą
przez Himalaje. Główne japońskie natarcia kierowały się na
dwa miasta. Jedno z nich to stolica prowincji Hunan, stara
Changsha. Położona nad rzeką Xiang Jiang, była ważnym
portem z własną stocznią i węzłem kolejowym. Należała
także do liczących się ośrodków przemysłowych. Jej miesz­
kańcy chlubili się również licznymi szkołami, w tym założoną
na wzór zachodni w 1914 r. znakomitą wyższą szkołą
medyczną. Drugim miastem było niewielkie, ale bardzo
piękne Changde. „Kiedy się leci od południa — wspominał
polski pilot amerykańskiej 14. Armii Powietrznej Witold
Urbanowicz — (...) widzi się rzekę Yuan Jang, na wschód od
miasta rozległe jeziora Dongting Hu, zaś od północy góry.
Samo miasto otoczone było starym murem z sześcioma
bramami. Charakterystycznymi punktami orientacyjnymi były
dla nas dwie świątynie buddyjskie — Ta-Chiensze na
południowy zachód od miasta i druga, Taoyuantung („jaskinia
kwitnącej brzoskwini”), opisana wielokrotnie (...)”39.
Wojska japońskie kilkakrotnie próbowały zdobyć Chang-
shę. Po raz pierwszy zaatakowały we wrześniu 1939 r.
Wywiązały się wówczas zacięte boje. Chińczycy, korzys­
tając ze znacznej przewagi liczebnej nad przeciwnikiem,
zatrzymali natarcie. Na początku października ich oddziały
zaskoczyły Japończyków, same przechodząc do natarcia.
Chińscy żołnierze okazali się dobrze dowodzeni i wy­
szkoleni oraz, co ważne, gotowi do ofiarnej walki. Kolejny
raz do ciężkich walk doszło jesienią 1941 r. Japończycy
ponowili działania zaczepne, kierując część oddziałów na
Changshę. Przez kilka tygodni trwały zażarte boje, w któ­

39 W. U r b a n o w i c z, op. cit., s. 175.


rych obie strony ponosiły olbrzymie straty. W końcu
japońskie dowództwo uznało, że koszty ofensywy są
zbyt wysokie. Wydało rozkazy zatrzymujące jednostki
na zdobytych pozycjach. Tym samym rezultatem za­
kończyła się w styczniu 1942 r. tzw. trzecia bitwa o mia­
sto. W trakcie wielomiesięcznych zmagań Changsha
została zniszczona przez japońskie lotnictwo i artylerię.
W 1942 r. większość cywilnej zabudowy już nie istniała.
Jednak zakłady przemysłowe pracowały, choć w ogra­
niczonym zakresie. Kosztem olbrzymiego wysiłku utrzy­
mywano funkcjonowanie portu i stoczni, w której war­
sztatach dokonywano napraw broni.
Nie mniej zacięte walki toczyły się od jesieni 1943 r.
o Changde. W obronę miasta zaangażowała się amerykań­
ska 14. Armia Powietrzna40. W walce wzięły udział cztery
dywizjony myśliwskie i dwa lekkich bombowców. Amery­
kańskie samoloty zrzucały chińskim żołnierzom pojemniki
z amunicją i żywnością oraz bombardowały i ostrzeliwały
z broni pokładowej japońskie i sojusznicze wojska. Wśród
dowódców prowadzących myśliwce do ataku był mjr
Witold Urbanowicz. Po latach polski pilot wspominał:
„Wiem, że za chwilę będziemy atakować i jest mi głupio:
samolotami na kawalerię — to jest rzeź, a nie walka. Ale
z wysokości widać już było Changde. Miasto paliło się.
Artyleria japońska nie wybierała celów, waliła po prostu
w największe skupiska domów. Tam nie było żadnej
pomocy lekarskiej, rannych zżerała gangrena. Kolumna
mongolska dotrze do Changde jednym skokiem — idzie
rżnąć ludzi, którzy im nie zawinili. Tamci w Changde są
bezbronni wobec kawalerii, kawaleria jest bezbronna
wobec nas. Wojna jest rzezią, trudno”41. Intensywne ataki
z powietrza rozbijały ugrupowania nieprzyjaciela. Siały
40 C. M o 1 e s w o r t h, Rekiny nad Chinami. 23 Grupa Myśliwska w II

wojnie światowej, Warszawa 2002, s. 196-197.


41 W. U r b a n o w i c z , op. cit., s. 178.
strach i zamęt w szeregach mongolskiej kawalerii. Dezorgani­
zowały japońską piechotę. Po bitwie o Changde Amerykanie
ocenili, że zginęło w niej ok. 15 tys. japońskich żołnierzy.
Połowa z nich poległa w wyniku działań pilotów 14. Armii.
Brawurowe akcje lotników nie zapobiegły wdarciu się
3 grudnia nieprzyjaciela do miasta. Powtórzyły się wyda­
rzenia z innych chińskich miast opanowanych przez japoń­
skich i mongolskich żołnierzy. Po odbiciu Changde 9 grud­
nia przez chińskie oddziały miasto odwiedził mjr Urbano­
wicz: „Po zdobyciu miasta Japończycy przez kilka dni
urządzali orgie, strzelali w biały dzień do bezbronnych już
ludzi, gwałcili kobiety, nawet kilkuletnie dziewczynki.
Teraz leżały na ulicach nagie trupy, kolorowe jedwabie
w szarym błocie, rozbita porcelana, podarte ubrania,
połamane meble. Domy w gruzach, wszędzie krew, dym,
smród. Kręcili się po tym cmentarzysku nieliczni ocaleni,
gołymi rękami darli gruzy, szukając swoich bliskich.
Widziałem tylko jednego człowieka uśmiechniętego — sta­
rego, zgarbionego Chińczyka. Ale to był obłąkany. Przed
zburzoną świątynią klęczała na ziemi młoda Chinka, miała
na sobie tylko jakąś szmatę owiniętą koło bioder (...)”42.
14. Armia Powietrzna dokonywała również nalotów na cele
wojskowe w chińskich miastach okupowanych przez Japoń­
czyków, w tym na Kanton i Hongkong. Ponosiła przy tym
znaczne straty. Amerykańscy piloci zestrzeleni nad teiytorium
zajętym przez wroga, jeśli mieli szczęście, dostawali się pod
opiekę chińskich partyzantów. Większości z nich po wielu
przygodach udawało się uniknąć pojmania do niewoli, przejść
przez linię frontu i dotrzeć do swoich formacji. Następnie
z reguły wyłączano ich z walk nad Chinami. W ten sposób
otaczano ochroną ludność cywilną. Gen. Claire L. Chennault
nie chciał, aby po ponownym zestrzeleniu i, tym razem,
dostaniu się w ręce Japończyków, pilot torturowany podczas

42 Ibidem, s. 185.
przesłuchań opowiedział o pomocy, jaką wcześniej uzyskał
od miejscowej ludności. Takich pilotów odsyłano do Indii,
gdzie na kilka miesięcy otrzymywali stanowiska instruk­
torów. Wykorzystywano ich doświadczenie bojowe i wiedzę
o sytuacji w Chinach potrzebną do zaplanowania następnych
operacji, a potem odprawiano do Stanów Zjednoczonych.
Jako pierwszych taki los spotkał porucznika Boba Colberta
i kapitana Jamesa W. Williamsa 43.
Japończycy wkładali wiele wysiłku w sparaliżowanie
aktywności 14. Armii Powietrznej. Starali się przechwycić
amerykańskie samoloty jeszcze przed osiągnięciem przez
nie celów ataków. Polowali na nie w trakcie powrotu do
baz. Dokonywali nalotów na amerykańskie lotniska. Pod­
czas ataku na jedno z nich zginął pies Witolda Urbanowicza,
przemycony w bucie z Indii do Chin, Wiercipięta. Razem
z nim poległ chiński chłopiec opiekujący się barakiem
pilota. Zginął, ratując spod bomb bardzo łubianego przez
siebie zwierzaka.
Alianci nie zamierzali pozostawiać Chin bez pomocy.
Zgodnie z planami i apelami gen. Josepha W. Stilwella pod
koniec 1943 r. przygotowali ofensywę w Birmie. Jej
powodzenie pozwalało na otwarcie wydajnej drogi lądowej
z Indii do Chin, umożliwiającej zaopatrywanie oddziałów
walczących z Japończykami w broń, amunicję i medyka­
menty. Dowodzący siłami aliantów w Azji Południowo-
-Wschodniej adm. Louis Mountbatten spodziewał się, że
atakując japońskie pozycje w Birmie, zmusi przeciwnika
do wycofania jego oddziałów z innych rejonów wojny.
Wyzwolenie Birmy przynosiło także inne korzyści. Ostate­
cznie odsuwało niebezpieczeństwo japońskiego ataku na
Indie. Stwarzało dobre podstawy do przyszłych alianckich
operacji, także tych mających oczyścić z okupantów Malaje,
Holenderskie Indie Wschodnie i Filipiny. Trzonem sił

43 C. M o l e s w o r t h , op. cit., s. 200.


ofensywnych była 14. Armia gen. Williama Slima44, do
której należały XV i IV Korpus. Wspierały ją dwie chińskie
dywizje gen. Stilwella, który 18 grudnia został mianowany
przez marszałka Czang Kaj-szeka głównodowodzącym
chińskich sił w Indiach i Birmie, oraz pięć brygad „Chin-
dits” generała Orde’a Wingate’a45 i amerykańscy „Marude­
rzy Merrilla”. Te ostatnie jednostki specjalne, prowadzące
operacje na tyłach frontu japońskiego i zaopatrywane
zrzutami lotniczymi, osiągały znakomite wyniki, niszcząc
mniejsze garnizony wroga, posterunki, magazyny i linie
zaopatrzeniowe oraz wywołując strach i panikę. Czindici
wzięli swoją nazwę od birmańskiego słowa chinthe, którym
określano posąg lwa pilnującego świątyni. Ich brygady
składały się z mobilnych kolumn mających od 300 do 400
żołnierzy. W każdej obok oficerów i żołnierzy brytyjskich,
hinduskich lub Gurkhów służyli strzelcy birmańscy. Taktyka
oddziałów generała Wingate’a była stosunkowo prosta.
Przerzucani w głąb okupowanego terytorium, przebijali się
ku własnym pozycjom, wykorzystując osłonę, którą dawała
dżungla, i dokonując wypadów na stanowiska wroga. Nie
brali jeńców. Własnych rannych i chorych, niemogących
wytrzymać trudów akcji i opóźniających poruszanie się
żołnierzy zdolnych do walki, pozostawiali w dżungli
z butelką wody, karabinem z kilkoma nabojami i granatem.
Zdarzyły się nawet wypadki, że dobijano własnych ciężko
rannych towarzyszy. Motywowano to tym, że Japończycy
44 W. Slim (1891-1970), brytyjski generał, w styczniu 1949 r. marszałek

polny, podczas II wojny światowej uczestnik działań bojowych w Afryce


Wschodniej w 1. 1940-1941, następnie dowodził operacjami w Syrii,
Iraku i Azji Południowo-Wschodniej, od listopada 1943 r. dowódca 14.
Armii, wyzwolił Birmę i Malaje.
45 O. Wingate (1903-1944), brytyjski generał, w połowie lat trzydzies­

tych samowolnie organizował samoobronę żydowskich osadników w Pales­


tynie, w latach 1940-1941 dowodził oddziałem partyzanckim w Etiopii,
walcząc z wojskami włoskimi, w 1943 r. dowodził antyjapońską par­
tyzantką w Birmie, zginął w wypadku lotniczym.
nie oszczędzą pojmanych, a przed śmiercią torturami
wydobędą od nich informacje o sile i marszrucie oddziału,
a także pomocy otrzymanej od ludności cywilnej. Tak
walcząc, oddziały generała Wingate’a ponosiły olbrzymie
straty, niekiedy sięgające kilkudziesięciu procent stanów
osobowych. Wśród brytyjskich wyższych oficerów nie
brakowało mówiących krytycznie o rezultatach ich działań,
wysuwających oskarżenia o barbarzyństwo, które zapano­
wało w ich szeregach. Nie przeszkodziło to amerykań­
skiemu dowództwu utworzyć jesienią 1943 r. na wzór
brytyjskich brygad czinditów jednostki 5307, którą prasa
nazwała od nazwiska dowódcy „Maruderami Merrilla”46.
Składała się ona z trzech batalionów wyszkolonych do
walki partyzanckiej47. Razem aliantom udało się zgromadzić
ponad 200 tys. żołnierzy i ok. 850 samolotów.
Siłom alianckim Japończycy przeciwstawili trzy za­
prawione w bojach i dobrze wyposażone armie (15., 28.
i 33. Armia) obszaru Birmy, mające ok. 200 tys. żoł­
nierzy i tylko ok. 200 samolotów. W porę dostrzegli
przygotowania nieprzyjaciela i postanowili odpowiedzieć
na nie własną ofensywą na indyjską prowincję Assam.
W Tokio ciągle oczekiwano, że zwycięstwa doprowadzą
do wielkiego anty brytyjskiego powstania w Indiach.
Przyczynić się do jego wybuchu mieli żołnierze z Indyjs­
kiej Armii Narodowej (IAN)48. Tworzono ją głównie

46 Frank D. Merrill (1903-1955), amerykański generał, organizator


i dowódca jednostki 5307, odwołany ze stanowiska po kilku atakach serca
i zachorowaniu na malarię.
47 Po wycofaniu z Birmy do Indii wykrwawiona jednostka 5307
otrzymała uzupełnienia i została przeformowana w 475. pułk piechoty,
rozwiązany po zakończeniu II wojny światowej. W 1960 r. jej sztandar
i tradycje przejął nowo utworzony 75. pułk specjalnego przeznaczenia.
48 Do końca wojny Japończykom udało się zgromadzić w jednostkach

IAN nie więcej niż 40 tys. żołnierzy. Najbardziej prawdopodobna jest


liczba 25 tys. żołnierzy tej formacji. Większość z nich po wojnie nie była
represjonowana przez brytyjską administrację, która uznała, iż wstępowanie
z jeńców. Przyjmowali oni japońską propozycję, chcąc
uniknąć śmierci z głodu lub chorób pustoszących obozy,
w których byli przetrzymywani. Nacjonalistów, świado­
mych przeciwników brytyjskiej obecności w Indiach i
pochodzących ze środowisk emigracyjnych, nie było
wielu. IAN brakowało oficerów, podoficerów i broni. Jej
żołnierze przechodzili skrócony proces szkolenia, gdyż
Japończycy uważali, że zostali przygotowani do służby
wojskowej jeszcze przez Brytyjczyków. W grudniu zdecy­
dowano wysłać do Birmy pierwsze oddziały z mozołem
tworzonej 1. Dywizji IAN. Podporządkowano je komen­
dzie 15. Armii. Japońscy dowódcy mogli się wówczas
przekonać, że ich nowi towarzysze broni nie są wobec nich
lojalni. Przy pierwszej okazji dezerterowali i najczęściej
zgłaszali się do jednostek alianckich.
Działania aliantów, których celem było wyzwolenie
Birmy, zakończyły się na początku 1944 r. dotkliwymi
porażkami. Raz jeszcze Japończycy udowodnili, że radzą
sobie w dżungli lepiej od żołnierzy europejskich, amery­
kańskich i hinduskich. Tym razem jednak poniesiona
klęska nie wpłynęła na morale aliantów. Ich żołnierze bili
się odważnie, atakowali z brawurą, a kiedy była taka
konieczność, wytrwale bronili swoich pozycji. Dowództwa
szybko reagowały na doniesienia z pierwszej linii walk.
Otoczone oddziały otrzymywały z powietrza zaopatrzenie
w amunicję, medykamenty i żywność. Walczący w okrą­
żeniu mogli liczyć, że zostanie zrobione wszystko, co
tylko możliwe, aby otworzyć im drogę odwrotu. Na
postawę alianckich żołnierzy wpływały również doświad­
czenia wyniesione z poprzednich walk. Teraz wiedzieli,
że dostanie się do japońskiej niewoli przyniesie cierpienia,
a wielu z nich — śmierć z wyczerpania, głodu lub od
choroby w którymś z obozów. Nienawidzili Japończyków
do IAN następowało pod przymusem. Szerzej J. F. D u n n i g a n,
A. N o f i , op. cit., s. 176-177.
za zbrodnie popełniane na ich towarzyszach broni i ludno­
ści cywilnej. Gardzili nimi nawet za sposób utrzymywania
się przy życiu, w tym za jedzenie szczurów, płazów oraz
roślin, korzonków i pędów bambusa49. Nie znając kulturo­
wych i historycznych uwarunkowań ich zachowania na
polu walki, dostrzegali w nim dowód japońskiego bar­
barzyństwa i prymitywności. Nie tylko zdziwienie, lecz
także pogardę wywoływało to, że japońscy żołnierze nie
liczą się ze swoim życiem i do niewoli trafiają nieliczni,
przeważnie zaszokowani walką, ranni lub ciężko kontuz­
jowani. Rannych Japończyków w niewoli broniących się
przed otrzymaniem pomocy lekarskiej, a niekiedy ataku­
jących alianckich lekarzy i sanitariuszy ukrytymi granatami
czy nożami, traktowano jak zwyczajnych przestępców.
Natomiast w Indiach wśród nacjonalistów odżyły nadzieje
na wkroczenie wojsk japońskich i pojawienie się szans na
wywołanie antybrytyjskiego powstania. Nastroje te pod­
sycali niemieccy i japońscy agenci. Starali się wykreować
cesarstwo na przywódcę antybrytyjskiego ruchu niepodleg­
łościowego. Jednak docierające do Indii informacje o tragi­
cznym losie hinduskich żołnierzy, którzy pozostali wierni
swoim sztandarom i przysięgom, oraz hinduskich miesz­
kańców okupowanych obszarów skutecznie ograniczały
efektywność projapońskiej propagandy.
Przyszłość Azji Południowo-Wschodniej i Chin roz­
strzygała się nie tylko na polach bitewnych. Była przed­
miotem rozważań na konferencjach przywódców wielkich
mocarstw. Rooseveltowi i Churchillowi zależało na włą­
czeniu się Związku Radzieckiego do wojny w Azji
Południowo-Wschodniej jeszcze w 1943 r. Uderzenie
Armii Czerwonej na Mandżurię lub tereny północnych
49 W tych opiniach było wiele przesady. Japońscy żołnierze obserwowali
małpy. Tylko w najtrudniejszych sytuacjach, gdy od długiego czasu
brakowało żywności, uważali, że to, co jedzą te zwierzęta, mogą jeść
również i oni.
Chin ułatwiłoby zachodnim aliantom i sprzymierzonemu
z nimi Czang Kaj-szekowi działania ofensywne. Japończy­
cy, zmuszeni do wzmocnienia wojsk okupujących Chiny
oraz Armii Kwantuńskiej, musieliby osłabić swoje garnizo­
ny rozrzucone na olbrzymich obszarach Pacyfiku. Stalin
odrzucił amerykańskie i brytyjskie sugestie. Potrzebował
wszystkich sił do rozpoczęcia operacji wypierania najeźdź­
ców ze Związku Radzieckiego. Zwycięska dla Rosjan
wielka bitwa pod Kurskiem, stoczona w pierwszej połowie
lipca 1943 r., pozwalała na realizację tych planów. Stwarza­
ła perspektywę pokonania Niemiec i uczynienia ze Związku
Radzieckiego mocarstwa decydującego o przyszłości Euro­
py. Radziecki przywódca uważał, że przyszłość jego kraju
określi miejsce zajęte na Starym Kontynencie, a nie sukcesy
w Azji Południowo-Wschodniej. Ponieważ pasjonował się
historią i doskonale znał przebieg wojen z Napoleonem,
wiedział, że rosyjskie zwycięstwa z lat 1812-1814 uczyniły
z Aleksandra I najważniejszego aktora na europejskiej
scenie politycznej, a Rosji zapewniły miejsce hegemona.
Natomiast podjęcie w 1943 r. wojny przeciwko Japonii
mogło przynieść Związkowi Radzieckiemu jedynie nabytki
terytorialne, i to stosunkowo niewielkie. Pośrednio wzmac­
niało zachodnich aliantów, którzy w bliskim czasie mieli się
stać głównymi rywalami radzieckiego państwa. Dlatego też
Stalin planował włączenie się do wojny w Azji w ostatniej
chwili, dopiero po pobiciu Niemiec i w przededniu japoń­
skiej klęski i kapitulacji.
Samymi Chinami Stalin w tym okresie wojny interesował
się w niewielkim stopniu. Bardziej cenił Czang Kaj-szeka
niż mało znanego Mao Zedonga. W tym pierwszym widział
zręcznego przywódcę Kuomintangu i naczelnego dowódcę
chińskich wojsk, a także polityka uznawanego przez Ro-
osevelta i Churchilla. Mao w jego oczach jedynie stał na
czele chłopskiego buntu i zarozumiale uważał się za
marksistę i wodza rewolucji. Prawo do tych ostatnich
określeń Stalin zazdrośnie zastrzegał dla siebie i niewielkiej
grupy swoich najbliższych współpracowników. W praktyce
jego oceny odnoszące się do chińskich przywódców jeszcze
nie miały większego znaczenia. Po wybuchu wojny z Niem­
cami Związek Radziecki nie dysponował zasobami material­
nymi, którymi mógłby się podzielić z komunistycznymi
przywódcami Chin.
Zajmując miejsce obserwatora operacji wojennych w Azji
i na Pacyfiku, Stalin na razie wykluczył się z grona
decydentów o ich przebiegu i celach. Zachodni politycy nie
zamierzali dopuszczać radzieckiego przywódcy do rozważań
na temat przyszłości Azji Południowo-Wschodniej. Z tych
powodów Stalin nie otrzymał zaproszenia na konferencję
w Kairze, na której w ostatniej dekadzie listopada 1943 r.
spotkali się Churchill, Roosevelt i Czang Kaj-szek oraz ich
wojskowi i cywilni doradcy.
Amerykański prezydent i brytyjski premier nie lekceważyli
jednak Stalina. Przerwali kairskie spotkanie, aby udać się na
konferencję z radzieckim przywódcą do Teheranu. To stare
miasto położone stosunkowo blisko radzieckiej granicy
zaproponował właśnie Stalin. Argumentował, że z niego
będzie mógł, jak to ujął, kierować „bieżącą działalnością
Kwatery Głównej”50. W Teheranie omawiano m.in. bliską
już perspektywę lądowania aliantów we Francji, utworzenie
po zakończeniu wojny Organizacji Narodów Zjednoczonych,
a także przyszłość środkowej Europy. Na tej konferencji
Stalin rozpoczął i działania, i negocjacje mające przynieść
podporządkowanie Polski radzieckim interesom. Rosjanie
uzyskali też ograniczony wgląd w amerykańskie i brytyjskie
plany związane z wojną na Pacyfiku. Poznali opinię swoich
sojuszników na temat przyszłości Chin i Indii, a także Czang
Kaj-szeka. W zamian Stalin złożył obietnicę przystąpienia
do wojny przeciwko Japonii kilkanaście tygodni po pokona­

50 Cyt. za D. W o ł k o g o n o w, Stalin, t. 2, Warszawa 1988, s. 249.


niu i zmuszeniu do kapitulacji III Rzeszy. W czasie rozmów
toczonych w Teheranie chiński generalissimus i jego żona
pozostawali w Kairze. Czekali niecierpliwie na powrót
Churchilla i Roosevelta w luksusowej rezydencji oddanej do
ich dyspozycji.
W Kairze zapadły ważne decyzje odnoszące się do
przyszłości Chin i Japonii. Czang Kaj-szekowi obiecano
utrzymanie pomocy militarnej i przywrócenie jego ojczyźnie
dawnych granic. We wspólnym oświadczeniu wydanym
26 listopada przywódcy Wielkiej Brytanii, Stanów Zjedno­
czonych i Chin stwierdzili: „Trzej wielcy sojusznicy prowa­
dzą tę wojnę w celu ukrócenia i ukarania agresji dokonanej
przez Japonię, nie pragną oni żadnej korzyści dla siebie
i w najmniejszym stopniu nie myślą o ekspansji terytorialnej”.
Jednocześnie zakomunikowali, że planują: „(...) odebrać
Japonii wyspy na Pacyfiku, którymi ona owładnęła albo które
okupowała od początku pierwszej wojny światowej w 1914
roku, oraz zwrócić Republice Chińskiej wszystkie terytoria,
które Japonia oderwała od Chin, a w szczególności Mandżu­
rię, Tajwan i Wyspy Rybackie (...). Japonia będzie również
wypędzona ze wszystkich innych terytoriów, którymi zawład­
nęła siłą, popychana przez swą chciwość”51.
Tak określone przez aliantów cele wojny w Azji Czang
Kaj-szek uznał za sukces swojej polityki i zwiastun
mocarstwowej pozycji Chin po II wojnie światowej. Ale
nie wszystko ułożyło się zgodnie z jego nadziejami. Nie
uzyskał jednoznacznego poparcia zachodnich aliantów dla
postulatu niepodległości Korei. Przyszłość tego kraju od lat
zaprzątała jego uwagę. Utrzymywał bliskie kontakty z ko­
reańskimi politykami i dostrzegał niebezpieczeństwo pod­
porządkowania sobie ich kraju przez ZSRR. Czuł się też
zawiedziony brakiem jasnego określenia statusu azjatyckich
kolonii Wielkiej Brytanii, a przede wszystkim Francji
51 Cyt. za P. N i e d b a l s k a - A s a n o , op. cit., s. 86-87. Zob. też
W. D o b r z y c k i , op.cit., s. 555.
i Holandii. Nie podobał mu się pomysł, forsowany przez
amerykańskiego prezydenta, okupowania Japonii przez
chińskie wojska. Zgadzał się jedynie na rozważenie zasad­
ności uczestniczenia w takich działaniach symbolicznej
liczby chińskich żołnierzy52.
Za oświadczeniem z 26 listopada, manifestującym wolę
zgodnej współpracy, kryły się spory między Amerykanami
i Brytyjczykami. Churchill z niepokojem zauważył, że
Roosevelt „zaczął się zamykać na długie konferencje”
z chińskim generalissimusem, na które on nie otrzymywał
zaproszenia. Z informacji, jakie otrzymywał, wyciągnął
wniosek, że amerykański prezydent „miał przesadną opinię
o znaczeniu strefy indyjsko-chińskiej”. Obawiał się dalszego
wzmocnienia amerykańskiej pozycji na obszarze, który
uważał za tradycyjną strefę brytyjskich wpływów i posia­
dania. Jego sprzeciw wywołały sugestie prezydenta, aby
przeprowadzić na kontynencie azjatyckim operację lądo­
wania wojsk amerykańskich. Argumentował, nie bez słusz­
ności, że taka przeprowadzona z rozmachem akcja po­
chłonie wielkie ilości sprzętu desantowego i zaangażuje
znaczną ilość sił lotniczych. Tym samym wpłynie ujemnie
na działania ofensywne w innych miejscach, przede wszy­
stkim w Birmie i we Włoszech, a także znacznie opóźni
przygotowania do lądowania aliantów w północnej Francji.
29 listopada zwrócił się do amerykańskiego i brytyjskiego
sztabu z pismem: „Premier życzy sobie, by zaprotokołowa­
no fakt, iż zdecydowanie odrzucił prośbę Generalissimusa
o podjęcie operacji z morza równocześnie z operacjami
lądowymi w Birmie”53. Stanowczość brytyjskiego męża
stanu, poparta zbliżonymi do stanowiska brytyjskiego
opiniami amerykańskich wyższych dowódców wojsk lądo­
wych i marynarki wojennej, spowodowały rezygnację
Roosevelta z forsowania planów lądowania w Chinach.
52 G.L. W e i n b e r g , op. cit., s. 114-115,
53 W. S. C h u r c h i 11, op. cit., s 265.
Prezydent uzyskał od swoich wojskowych obietnicę inten­
syfikacji działań lotnictwa bombowego przeciwko japoń­
skim celom na okupowanych obszarach Chin.
Amerykańskie lotnictwo działające w Chinach odnosiło
w drugiej połowie 1943 r. coraz większe sukcesy. Piloci,
startujący z prowizorycznych i często bombardowanych
lotnisk, dysponujący przestarzałymi typami samolotów,
borykający się z niedostatecznym zaopatrzeniem w części
zamienne, paliwo i smary, wykazywali się umiejętnościami
i odwagą. Ich dowódcy starannie wybierali cele ataków
bombowych. 26 września 1943 r. Amerykanie dokonali
udanego nalotu na Xinzhu na Tajwanie. Wywołali tym
konsternację i głęboki niepokój wśród japońskich wyższych
dowódców. Akcja amerykańskiego lotnictwa uświadomiła
im, że przeciwnik jest zdolny do prowadzenia działań na
obszarze powietrznym dotychczas uważanym za skutecznie
kontrolowany przez japońskie lotnictwo i dlatego całkowicie
bezpieczny 54.
Miary japońskich problemów dopełniło zdobycie w listopa­
dzie 1943 r. przez Amerykanów atolu Tarawa, należącego do
Wysp Gilberta. Broniło go jedynie ok. 4,5 tys. żołnierzy.
Zarówno ukształtowanie plaż, pokryte gęstą dżunglą wzgórza,
jak i fortyfikacje starannie wykonane z betonu, stali i drewna
miały gwarantować bezpieczeństwo japońskiemu garnizono­
wi. Jego dowódca z przekonaniem twierdził, że Tarawy nie
zdobędzie nawet milion żołnierzy szturmujących przez sto
lat55. Dokonał tego bohater bitwy o Midway, wiceadm.
Raymond A. Spruance56, dysponujący armadą złożoną
z 7 pancerników, 8 krążowników, 34 niszczycieli i 8 lotniskow­

54 Ch’ao-jan W a n g , op. cit., s. 195.


55 M.M. E v a n s , Bitwy II wojny światowej, Warszawa 2006, s. 96.
56 R.A. Spruance (1886-1969), uczestnik I wojny światowej, jeden
z najwybitniejszych amerykańskich admirałów podczas II wojny światowej,
po 1945 r. m.in. komendant Akademii Marynarki Wojennej i ambasador
na Filipinach.
ców eskortowych. Wpierała ją 50. Eskadra posiadająca
m.in. 11 lotniskowców z 800 samolotami.
Na wyspie wylądowało ponad 18 tys. amerykańskich
żołnierzy, świetnie wyposażonych, także w czołgi i artylerię
połową. Rozpoczęły się zacięte walki. Japończycy bronili
każdego stanowiska, nawet jeśli żołnierze mieli tylko
karabiny i granaty. Gdy brakowało im amunicji, rzucali się
do rozpaczliwych kontrataków z bagnetami na karabinach.
Każda godzina pogarszała położenie zdesperowanych obroń­
ców. Ostrzeliwała ich artyleria okrętowa. Bombardowały
precyzyjne naloty. Wielokrotnie amerykańskie czołgi nisz­
czyły bunkry i stanowiska z bliskiej odległości. Do akcji
weszły również oddziały wyposażone w miotacze ognia.
Każdą jamę, pieczarę i wgłębienie wypalano. Po tygodniu
zmagania o Tarawę wygasły. Nadszedł bolesny moment
przeliczenia własnych i japońskich strat. Poległo 1009
Amerykanów, a 2001 odniosło rany. Do niewoli dostało się
jedynie 17 Japończyków, bez wyjątku ciężko rannych lub
kontuzjowanych, niezdolnych do dalszej walki 57.
Inwazja na Tarawę była pierwszą przeprowadzoną
przez Amerykanów z wielkim rozmachem operacją de­
santową. Doświadczenia zebrane podczas lądowania na
plażach i walk miały posłużyć kolejnym atakom na
wyspy bronione przez Japończyków. Teraz celem ame­
rykańskiej ofensywy stały się Wyspy Marshalla i Wyspy
Mariańskie. Opanowanie tego drugiego archipelagu umo­
żliwiało prowadzenie regularnych bombardowań Japonii.
Załogi potężnych bombowców B-29 już szkoliły się
do udziału w wyprawach na porty oraz duże centra
przemysłowe i administracyjne wroga.

57 M. M. E v a n s , op. cit., s . 97.


MANDŻURIA

25 września 1943 r. japoński rząd dokonał przeglądu


i oceny przebiegu wydarzeń na frontach. Po dyskusji na
wniosek wojskowych wyznaczył linię, którą nazwał „ab­
solutnym kręgiem obrony”. Objął nią archipelag i wyspy
Pacyfiku, m.in. Tajwan, Mariany, Nową Gwineę i Ar­
chipelag Sundajski. Jednocześnie japoński Sztab Generalny
zadecydował o wznowieniu działań ofensywnych w Chi­
nach. Ich efektem miało być m.in. opanowanie linii
kolejowej Kanton-Hankou i dzięki temu otwarcie drogi
szybkiego transportu surowców z Półwyspu Indochińskiego
przez Chiny do Mandżukuo i dalej do Japonii. Cesarscy
generałowie spodziewali się również, że zająwszy rozległe
chińskie obszary, pozbawią nieprzyjaciela lotnisk, a tym
samym możliwości bombardowania obiektów znajdujących
się w „absolutnym kręgu obrony”. Amerykański nalot
dokonany 26 września na Tajwan uświadomił im, że jak na
razie nieprzyjaciel potrafi skutecznie zaatakować z powiet­
rza cele pochopnie uznane za niedostępne dla jego pilotów.
Japoński plan działań ofensywnych został opracowany
w grudniu i nazwany Operacją Wojenną nr 1. Przeznaczono
do jej przeprowadzenia ok. 450 tys. żołnierzy, 12 tys.
różnych pojazdów, 152 czołgi, 280 samolotów i 70 tys.
koni. Operację miała rozpocząć 12. Armia skoncentrowana
na północy w rejonie miast Zhengzhou i Kaifeng. Zadanie
współdziałania z nią otrzymała 11. Armia znajdująca się na
południu i 23. Armia rozłożona w rejonie Kantonu. Spot­
kanie wojsk nacierających z dwóch kierunków miało
zakończyć operację. Ich przeciwnikiem było 1,2 mln
chińskich żołnierzy. Chińskie lotnictwo dysponowało 450
samolotami, w tym 250 należącymi do amerykańskiej
14. Armii Powietrznej. Tym razem japońskim oficerom
wydano zakaz brutalnego traktowania jeńców i ludności
cywilnej. Zgodnie z zaleceniami żołnierze powinni nie
tylko poprawnie odnosić się do mieszkańców okupowanych
terenów, lecz także występować przed Chińczykami jako
obrońcy przed białym kolonializmem, komunistyczną prze­
mocą i kuomintangowską anarchią. W Tokio oczekiwano,
że dzięki temu uda się przeciągnąć część ludności cywilnej
na stronę znajdującego się w Nankinie projapońskiego
rządu Wang Jingweia. Liczono przede wszystkim na
członków elit, pragnących odbudowy kraju i wyłonienia
sprawnej administracji, nawet za cenę kolaboracji z niedaw­
nym wrogiem. Natomiast japońskie wyższe dowództwa
teraz zrozumiały, że bez współpracy z Chińczykami okupa­
cja rozległych obszarów ich państwa zaangażuje olbrzymie
siły i środki materialne, co znacząco uszczupli stany
liczebne i wyposażenie wojsk bijących się z Amerykanami
i Brytyjczykami na Pacyfiku i w Birmie1
Przygotowując się do ofensywy, Japończycy wiele wy­
siłku włożyli w utrzymanie swoich zamierzeń w tajemnicy.
Czang Kaj-szek przebywający mieście Chongqing, pod­
niesionym do godności tymczasowej stolicy i jednocześnie
wielkim porcie rzecznym u ujścia rzeki Jialing Jiang
do Jangcy, nie zorientował się, że szybko zbliża się
nowe niebezpieczeństwo. Wprawdzie nie lekceważył
1 W.W. K1 a w i n g, Japonija w wojnie, Moskwa 2004, s. 66-68;
J. S o l a r z , op. cit., s. 90; Ch’ao-jan W a n g , op. cit., s. 195.
wojsk japońskich, ale sądził, że nie podejmą one przeciwko
niemu zakrojonych na większą skalę działań zaczepnych.
Uwagę Czang Kaj-szeka pochłaniało szacowanie sił komu­
nistów, obserwacja ich organizacji i ogromnego zdyscyp­
linowania. Powszechnie wiedziano, jak mocno KPCh kon­
troluje społeczeństwo na terenach podporządkowanych
Czerwonej Armii. Jeden z dziennikarzy po wizycie
w Yan’anie zapisał: „Jeśli zadasz to samo pytanie na
dowolny temat dwudziestu lub trzydziestu osobom, od
intelektualistów do robotników, wszyscy udzielą mniej
więcej takiej samej odpowiedzi (...). Nawet w sprawach
związanych z miłością najwyraźniej istnieje stanowisko
zaaprobowane na zebraniach”2.
Czang Kaj-szek przewidywał, że komunistyczni przywód­
cy intensywnie szykują się do konfrontacji z Kuomintan­
giem. W Mao Zedongu i Czerwonej Armii niezmiennie
widział bardzo groźnych i nieprzejednanych przeciwników,
z którymi już wkrótce będzie musiał się zmierzyć. W prze­
ciwieństwie do amerykańskich i brytyjskich polityków i
generałów nie miał złudzeń co do intencji KPCh i uważał,
że przyszłość jego ojczyzny rozstrzygnie się w
brutalnie prowadzonej wojnie domowej. Do tego
właśnie starcia szkolił i zbroił armię oraz przygotowywał
swoich zwolen­ ników. Przekonując społeczeństwo o
nieuchronności wojny domowej, popełniał błąd. Pozwalał
na powstanie niesłusznego, ale mocno zakorzeniającego
się w świadomości chłopów oraz uboższych mieszkańców
miast i miasteczek przekonania, że to właśnie on dąży do jej
wywołania.
18 kwietnia 1944 r. rozpoczęła się Operacja nr 1.
Japończycy, rozbijając kolejne chińskie ugrupowania, szyb­
ko zajmowali prowincje Henan i Hunan. Spotykając się
z silnymi garnizonami dużych miast, często obchodzili je,
oczekując, że z czasem wola walki ich żołnierzy osłabnie3.
2 Cyt. za Jung C h a n g , J. Holliday, op. cit., s. 250.
3 W.W. K1 a w i n g, op. cit., s. 68.
Stolicę Hunanu, zniszczoną w trakcie wcześniejszych walk
Changshę, 11. Armia zajęła już w połowie czerwca. Do
połowy sierpnia obie prowincje znalazły się pod okupacją.
W tym samym miesiącu upadło stosunkowo niewielkie
miasto Hengyang, będące ważnym portem rzecznym na
Xiang Jiang. Następnie cesarskie dywizje energicznie
ruszyły w kierunku bogatej (ropa naftowa, mangan, boksyt,
wolfram, złoto, siarka, cynk i cyna) prowincji Guangxi.
W październiku ich ofensywa na krótko mocno zwolniła.
Po rozwiązaniu kłopotów wynikających z załamywania się
zaopatrzenia dla zbyt szybko posuwających się do przodu
żołnierzy, Japończycy wznowili natarcie. Maszerując, sta­
czając zwycięskie bitwy i potyczki, japońskie czołówki
dotarły w grudniu w rejon milionowego, przemysłowego
miasta Guiyangu w prowincji Guizhou i granicy prowincji
Sichuan (Syczuan). W tym samym mniej więcej czasie
główne siły ofensywy połączyły się z oddziałami naciera­
jącymi z Indochin. Główny cel operacji został osiągnięty.
Japończycy opanowali rozległe obszary Chin, wzmocnili
reżim uzależnionego od siebie rządu w Nankinie i uzyskali
kontrolę nad ważnymi szlakami kolejowymi, m.in. nad
połączeniem między Pekinem, Hanoi i Singapurem. Na
początku 1945 r. wojska japońskie znajdujące się w Chinach
wykonywały już tylko niewielkie akcje zaczepne. Ich
celem były przede wszystkim lokalne szlaki i węzły
komunikacyjne oraz amerykańskie lotniska.
Na okupowanych obszarach japońskie dowództwa łago­
dziły terror, choć nie zawsze konsekwentnie i skutecznie
egzekwowały swoje rozkazy. Ograniczały samowolę swoich
żołnierzy i urzędników. Zabraniały zabijania i fizycznego
maltretowania pod byle pretekstem i bez sądów chińskich
chłopów. Karały za gwałty, grabież i niszczenie mienia
prywatnego. Płaciły, choć niewielkie sumy, lokalnym
producentom i robotnikom. Pozwalały na funkcjonowanie
szkół oraz niektórych towarzystw naukowych i kulturalnych.
Wymagały jednak od Chińczyków upokarzającego okazy­
wania szacunku japońskim wojskowym. Nawet za brak
ukłonu czy nieustąpienie na drodze lub miejskim chodniku
japońskiemu żołnierzowi bito po twarzy. Poważniejsze,
według okupanta, przypadki lekceważenia i obrażenia
Japończyka kończyły się śmiercią przez ścięcie lub roz­
strzelanie. W szkołach dzieci przymusowo uczyły się
japońskiego i przechodziły indoktrynację, której ważnym
elementem był przekaz o wyjątkowości i sile Japonii,
męstwie jej armii oraz negatywnej roli Europejczyków i
Amerykanów w dziejach i teraźniejszości Azji. Obowią­
zywał japoński system liczenia lat. Zgodnie z nim w 1944 r.
przypadał rok 26044.
W trakcie kilkumiesięcznej ofensywy Japończycy nie
napotkali przemyślanej, dobrze zorganizowanej operacji
wojsk Rządu Narodowego. Jedyną ich zaczepną, zakończoną
powodzeniem akcją okazała się skuteczna obrona pod koniec
1944 r. części prowincji Guizhou. W chińskiej kontrofensy­
wie wzięły udział uzbrojone i przeszkolone przez amerykań­
skich oficerów oddziały pierwotnie przygotowywane do
walk w Birmie. Późny i ograniczony terytorialnie sukces nie
przesłonił rozmiarów wcześniejszych klęsk, przede wszyst­
kim utraty olbrzymich obszarów kraju. Już nie dziesiątki, ale
setki tysięcy żołnierzy Kuomintangu przechodziły na stronę
projapońskiego rządu w Nankinie, oddawały się do niewoli
lub dezerterowały i szukały schronienia na wsi lub w bandach
lokalnych watażków. Olbrzymie wrażenie wywołało poddanie
się 18 listopada 1944 r. chińskiej 31. Armii, mającej bronić
miasta Guilin, będącego stolicą prowincji Guangxi. W japoń­
skie ręce dostawało się porzucone uzbrojenie i wyposażenie
chińskich oddziałów oraz amerykańskie bazy lotnicze. W tych
dramatycznych tygodniach kolejny raz gwałtownie kurczył
się autorytet przywódców Kuomintangu. Pod koniec 1944 r.

4 P . D o w s w e l l , op.cit., s . 4 2 .
Czang Kaj-szeka krytykowali nawet najbliżsi współpra­
cownicy. Politycy podważali jego prawo do uznawania
się za następcę i kontynuatora wysiłków Sun Yatsena.
Natomiast podlegli mu wyżsi dowódcy ignorowali rozkazy,
kwestionując jego kompetencje oraz chcąc uniknąć kon­
frontacji z nieprzyjacielem i uchronić swe ,e oddziały
przed zniszczeniem.
Rozgorzały krwawe starcia między jednostkami Kuomin­
tangu i KPCh. Część sił potrzebnych do walki z Japończyka­
mi dowództwo wojsk Kuomintangu musiało kierować prze­
ciwko komunistom. Pod presją pogarszającej się sytuacji na
froncie chińsko-japońskim Czang Kaj-szek zrezygnował
z planowanej operacji wyzwolenia Kantonu, choć łączył z nią
wielkie nadzieje na przyszłość. Chciał rozpocząć wypieranie
Japończyków z najważniejszych portów morskich, w pierw­
szej kolejności z Hongkongu, i tym zapewnić Kuomintangowi
możliwość szybkiego zwycięstwa i odbudowy kraju. Wyzwo­
lenie Hongkongu dałoby generalissimusowi ważny argument
w rozmowie z aliantami, przede wszystkim z brytyjskim
premierem Winstonem Churchillem5.
Na początku 1945 r. japońskie naczelne dowództwo
zreorganizowało siły znajdujące się na kontynencie. Część
z nich (23. Armia) wycofano na wyspę Hainan. Wzmocniono
też rejon Szanghaju (13. Armia) i obronę Indochin (dywizje
z 11. i 23. Armii). Znaczne wsparcie w ludziach i sprzęcie
otrzymały także gorączkowo umacniane porty na chińskim
wybrzeżu. Do ich obrony przeznaczono m.in. 20. Armię
i nowo sformowaną 43. Armię. 4 czerwca w Tokio na
naradzie prowadzonej w Sztabie Generalnym Wojsk Lądo­
wych uzgodniono zasady współpracy między japońskimi
wojskami ekspedycyjnymi w Chinach i Armią Kwantuńską6.
5 A. W o l n y , op.cit., s. 290; Ch’ao-jan W a n g , op. cit., s. 196; G. L.

W e i n b e r g , op. cit., s . l 1 5 .
6 W.W. K l a w i n g , op. cit., s . 7 1 ; Druga wojna światowa, red. A. S.

Sawin, Warszawa 1987, s. 624.


Ograniczono samodzielność Armii Kwantuńskiej, zmuszając
jej dowództwo do współdziałania z pozostałymi wielkimi
jednostkami japońskimi na kontynencie. Te decyzje i ruchy
związane były z obawami przed przeprowadzeniem przez
Amerykanów operacji desantowych na chińskich wybrze­
żach. Zbagatelizowano natomiast zdemoralizowane klęs­
kami wojska Czang Kaj-szeka, przeznaczając do ich obser­
wacji stosunkowo małe siły. Po rozgromieniu chińskich
armii w drugiej połowie 1944 r. oceniano, że jeszcze przez
długie miesiące wojska Kuomintangu nie będą zdolne do
działań zaczepnych. W Tokio bardzo liczono na okrzep­
nięcie znajdującego się w Nankinie kolaboracyjnego rządu
chińskiego i jego sił zbrojnych. Zamierzano w przyszłości
powierzyć im główny ciężar walki z wojskami Czang
Kaj-szeka i KPCh.
Swojego rozczarowania rozmiarami klęski Czang Kaj-
-szeka nie ukrywali zachodni alianci. W wyniku chińskich
porażek Amerykanie stracili kilkadziesiąt lotnisk. W japoń­
skie posiadanie przeszły nie tylko mozolnie, miesiącami
budowane pasy startowe, lecz także część znajdującego
się na nich wyposażenia wojskowego. W Czang Kaj-szeku
przestano widzieć przede wszystkim patriotę i konsek­
wentnego polityka próbującego zbudować nowoczesne
państwo. Teraz coraz częściej oceniano go jako skrajnie
nieudolnego, skorumpowanego i okrutnego wschodniego
despotę. Uznano, że dobrał sobie na najbliższych współ­
pracowników oszustów, głupców i egoistów dbających
jedynie o własne interesy, pozbawionych zasad moralnych
i chęci zmierzenia się z problemami swojej ojczyzny.
Latem 1944 r. amerykański wiceprezydent Henry Wallace7
po powrocie z Chin oświadczył, że przywódca nacjonalis­
tów przede wszystkim planuje działanie przeciwko komu­
nistom, daleko mniej interesując się wojną z Japonią.
7 H. A. Wallace (1888-1965), polityk, wiceprezydent USA w 1.
1941-1945.
Zalecał przeprowadzenie mediacji między Kuomintangiem
a KPCh. Zgodnie z jego sugestią taką misję otrzymał
Patrick J. Hurley8. Amerykański dyplomata okazał się
człowiekiem naiwnym, pozbawionym elementarnej wiedzy
o sytuacji wewnętrznej kraju, w którym przyszło mu
działać. Poprosił Czang Kaj-szeka o zgodę na uzbrojenie
wybranych jednostek komunistycznych, licząc na to, że
uda się je skierować przeciwko Japończykom. Negatywne
i krzywdzące chińskiego sojusznika informacje ustawicznie
wysyłał do Stanów Zjednoczonych gen. Joseph W. Stil-
well. 28 września 1944 r. pisał do szefa sztabu wojsk
lądowych George’a C. Marshalla9: „Przywódców Kuomin­
tangu pochłania żądza pieniędzy, wpływów i stanowisk.
Intryga, obłudna gra, kłamliwe raporty, tchórzostwo, ponad
wszystko korupcja, szmugiel, kolosalna głupota oraz
trwający ucisk mas (...) Bogacze posyłają swych synalków
do Ameryki, a synowie chłopów idą ginąć na froncie (...)
[Czang Kaj-szek] nie ma zamiaru prowadzić wojny. Będzie
uprawiał swoją politykę i kunktatorstwo, przyjmując
skwapliwie pożyczki i pomoc pozwalające mu na utrzy­
manie obecnego położenia opartego na rządach wyłącznie
jednej partii, na reakcyjnej polityce i na tłumieniu idei
demokratycznych”10.
Słowa gen. Stilwella nie oddawały wewnętrznej sytuacji
Chin pod koniec 1944 r. Wiele krytycznych uwag wynikało
z osobistej niechęci amerykańskiego generała do chińskiego
przywódcy. Nie było prawdą, że Rząd Narodowy wysyłał
8 P. J. Hurley (1883-1963), generał, dyplomata, ambasador w Chinach.
9 G.C. Marshall (1880-1959), amerykański wojskowy i polityk, uczes­
tnik I wojny światowej, w 1. 1939-1945 szef sztabu amerykańskich wojsk
lądowych, wywarł olbrzymi wpływ na alianckie decyzje strategiczne, po
II wojnie światowej współtwórca amerykańskiej polityki wobec ZSRR
i ekspansji ideologii komunistycznej oraz planu pomocy zachodniej
Europie, w 1. 1950-1951 sekretarz obrony, w 1953 r. otrzymał pokojową
Nagrodę Nobla.
10 Cyt. za A. W o l n y , op. cit., s. 289.
na front jedynie wieśniaków. Kuomintang zdobył się
na krok dotychczas w Chinach niepraktykowany. Do
armii zaczęto wcielać studentów dużych uczelni, do­
tychczas cieszących się opieką (w tym materialną) państwa
i tradycyjnie uważanych za wolnych od obowiązku służby
wojskowej. Czang Kaj-szek wszelkimi możliwymi środ­
kami zwalczał korupcję, zwalniając ze stanowisk i do­
prowadzając przed sądy nieuczciwych urzędników. Dy­
scyplinował korpus oficerski, domagając się wykonywania
rozkazów, prowadzenia szkolenia i dbania o potrzeby
żołnierzy. Nie mógł jednak w ciągu kilkunastu lat,
w warunkach wojny z Japończykami i konfliktu z ko­
munistami, przezwyciężyć wielowiekowego zacofania
swojego kraju. Na rozległych terenach w dalszym ciągu
bezkarnie rządzili lokalni dygnitarze, którzy jedynie
nominalnie uznawali autorytet centralnego rządu i gdy
tylko to było możliwe sabotowali jego polecenia. Wielu
wysokich dowódców dysponowało oddziałami, które sami
sformowali, wyposażali i szkolili tak, jak potrafili. Uważali
je za swoje prywatne wojska, wymuszając na ich i swoje
utrzymanie materialne świadczenia od cywilnej ludności.
Wielokrotnie wręcz okazywali się zainteresowani po­
rażkami swoich sąsiadów, gdyż te wzmacniały ich pozycję,
pozwalały na przejęcie części żołnierzy i wojskowego
sprzętu pokonanych. W trudnej sytuacji przechodzili
na stronę projapońskiego rządu w Nankinie. Pod koniec
1944 r. ponad połowa żołnierzy jego siły zbrojnej była
dezerterami z wojsk Czang Kaj-szeka. Wśród nich znalazło
się ok. 80 generałów. Natomiast jednostki pozostające
w bezpośredniej dyspozycji Rządu Narodowego i przy­
gotowane do działań przez Niemców, Rosjan, a potem
Amerykanów w większości okazywały się lojalne i biły
się z ogromnym poświęceniem. Dobrze radziły sobie
m.in. walcząc z Japończykami w Birmie. Tam jednak,
gdzie nie docierała materialna pomoc zachodnich aliantów,
brakowało im uzbrojenia, amunicji, umundurowania i bu­
tów, wielokrotnie żywności i medykamentów, a przede
wszystkim instruktorów prowadzących szkolenie.
Na klęski ponoszone przez wojska Czang Kaj-szeka
mieli swój wpływ również alianci. Gen. Stil well oficjalnie
zajmujący stanowisko szefa sztabu wojsk Kuomintangu
przez lata swojego pobytu w Chinach niewiele się nauczył.
Nie rozumiał chińskiej kultury ani mentalności, nie
zainteresował się głębiej historią kraju, w którym przeby­
wał. Podczas klęsk 1944 r. ze źle skrywaną satysfakcją
dawał odczuć Czang Kaj-szekowi i jego generałom, że nie
uważa ich za swoich partnerów, a oczekuje skrupulatnego
s
wykonywania zaleceń i rozkazów. Złe przyjmował kwes­
tionowanie swojego stanowiska i w dyskusjach nad
proponowanymi posunięciami dopatrywał się podważania
swojego autorytetu, wiedzy i doświadczenia. Nic więc
dziwnego, że wśród chińskich współpracowników amery­
kańskiego generała wytwarzało się przeświadczenie, że
sukcesy najchętniej przypisuje sobie, a porażki właśnie
im. Rozgoryczony i rozgniewany Czang Kaj-szek katego­
rycznie zażądał od prezydenta Roosevelta odwołania gen.
Stilwella. Pod koniec października amerykański generał
stracił swoje stanowisko.
Skurczyła się również pomoc materialna dla Kuomintan­
gu. Otwarcie latem 1944 r. drugiego frontu w Europie,
zacięte walki w Birmie oraz o kolejne archipelagi i wyspy
na Pacyfiku angażowały coraz więcej żołnierzy i materiałów
wojennych Amerykanów i Brytyjczyków. Chiny uważali
teraz za drugorzędny obszar działań wojennych, którego
przyszłość rozstrzygnie się na innych frontach. Z zadowo­
leniem przyjmowali informacje o rosnącym zaangażowaniu
armii cesarskiej w wielką operację przeciwko wojskom
Czang Kaj-szeka, choć ustawiczne porażki i klęski chiń­
skiego sojusznika wywoływały liczne obawy lorda Mount-
battena i gen. Stilwella. Jednak amerykańscy i brytyjscy
politycy oraz sztabowcy studiujący napływające z Chin
dramatyczne raporty i doniesienia dostrzegali, że mimo
wszystko generalissimus pozostaje ich jedynym wiarygod­
nym partnerem. Nikt z przywódców Kuomintangu nie miał
tak wyrazistej i silnej osobowości, połączonej z doświad­
czeniem politycznym i wojskowym. Sam Czang Kaj-szek
demonstrował wiarę, że klęski i trudności przeżywane
przez jego rząd i siły zbrojne są zjawiskiem przejściowym.
Uporczywie przypominał aliantom, że to jego żołnierze
ciągle wiążą na kontynencie kilkadziesiąt (co najmniej 30)
dywizji wroga. Chiński przywódca wykazał się też elas­
tycznością, godząc się na uznanie niepodległości Mongol­
skiej Republiki Ludowej i ułatwiając tym negocjacje między
Stalinem a Rooseveltem i Churchillem. Rosjanie z roz­
wiązania tego problemu uczynili jeden z ważniejszych
warunków przystąpienia do wojny przeciwko Japonii.
W jednej kwestii generalissimus nigdy nie zamierzał pójść
na ustępstwa. Stanowczo nie godził się na przekazanie
przez Amerykanów pomocy w pieniądzach, sprzęcie i in­
struktorach oddziałom komunistycznym, nawet tym, które
biły się z japońskimi wojskami.
Amerykanie nie ignorowali argumentów Czang Kaj-szeka.
Także w opinii zachodnich aliantów cesarska ofensywa
w Chinach oznaczała, że japońskich żołnierzy zabraknie do
skutecznej obrony zajmowanych przez nich archipelagów
oraz miast północnej Birmy i wschodnich Indii. Takie
rozumowanie sprawdzało się na polach walki. Bijący się
w Birmie, uzbrojeni i wyszkoleni przez amerykańskich
instruktorów Chińczycy skutecznie spychali japońskie od­
działy na południe. Około 10 maja ich trzy dywizje piechoty
(198., 36. i 116.) przekroczyły rzekę Salween (Saluin).
Kontruderzenia ponawiane w odpowiedzi przez kilka tygodni
przez Japończyków przynosiły im jedynie klęski. Straty
ponoszone przez obie strony okazały się olbrzymie. Do
7 września chińskie jednostki bijące się w tym rejonie
straciły ok. 7,7 tys. żołnierzy11. Ich znakomita postawa
przyniosła rezultaty. Resztki wojsk japońskich zostały na
początku drugiej dekady września zmuszone do opuszczenia
swoich stanowisk w dolinie rzeki. Dużym sukcesem chińskich
i amerykańskich żołnierzy było zdobycie w sierpniu niewiel­
kiego miasta Mjitkina, położonego nad rzeką Irawadi, blisko
granicy z Chinami. Na początku września chińskie oddziały
walczące w Birmie nawiązały na przełęczy Kaolingkung
kontakt z żołnierzami idącymi z prowincji Yunnan.
W tym samym mniej więcej czasie wojskom brytyjsko-
-hinduskim udało się obronić, zaopatrując je zrzutami
z powietrza, znajdujące się w północno-wschodniej części
Indii miasta Kohima i Imphal, a następnie rozpocząć
operację likwidacji wyczerpanych oddziałów wroga.
Wśród żołnierzy angielskich, przerzuconych z afrykań­
skiego teatru działań wojennych, zachowanie Japończyków
wywoływało oburzenie i odrazę. Nie rozumieli mentalności
przeciwnika i łatwo uogólniali jego postępowanie. „Mieliś­
my okazję doświadczyć sposobu postępowania Japoń­
czyków w Arakanie — wspominał jeden z brytyjskich
oficerów — gdy zdobyli punkt opatrunkowy pełen rannych
i wszystkich zadźgali bagnetami. Wszyscy wiedzieli, że
Japończycy zabijali jeńców bagnetami. Ich zachowanie
było niezaprzeczalnie barbarzyńskie. Przedtem mieliśmy
wielki szacunek dla Afrika Korps i do wielu włoskich
żołnierzy, tam grało się fair. Ale nie z Japońcami.
Czuliśmy, że swoim zachowaniem zrzekli się wszelkich
praw do bycia uznawanymi za ludzi i myśleliśmy o nich
jako o robactwie, które należy eksterminować, jeśli tylko
można. To było ważne, bo to nas rozpalało. Podnieceni
takim uczuciem walczyliśmy dobrze. Z pewnością stanowi­
ło to ważny czynnik”12.
11 J.F. D u n n i g a n , A . N o f i , op. cit., s. 583.
12 D. L e e, Najkrwawsze walki II wojny światowej. Historia bezpośred­
nich starć żołnierskich, Warszawa 2008, s. 167 i n.
Do 22 czerwca wojska brytyjskie i hinduskie straciły
14 tys. żołnierzy, z których 2,7 tys. poległo. Straty japońskie
wyniosły ok. 44 tys. ludzi13. Ostatni japońscy żołnierze
wycofali się ze wschodnich Indii w drugiej połowie sierpnia
1944 r. Klęski cesarskiej armii umożliwiły brytyjskiej
administracji złagodzenie postępowania wobec osób oskar­
żanych o nielojalność wobec ich imperium. Już na początku
maja został zwolniony, po kilkunastu miesiącach więzienia,
przywódca nacjonalistów Mahatma Gandhi14.
Dowodzący w Birmie brytyjski gen. William Slim
mógł liczyć na przewagę nad wrogiem w uzbrojeniu
piechoty, broni pancernej, sprzęcie saperskim, artylerii
i lotnictwie bojowym. Wiele się zmieniło od czasu
brytyjskich porażek z końca 1941 i 1942 r. W październiku
do Mjitkiny doprowadzono z Indii rurociąg do przesyłania
paliwa. Rozwiązywało to problem zaopatrywania w mate­
riały pędne samolotów, samochodów i czołgów. Sprawny
transport lotniczy ułatwiał ewakuację najciężej rannych
z obszarów walki. Podwładni gen. Slima otrzymywali
odpowiednią ilość amunicji, medykamentów i żywności.
Nawet listy z domu i prasa przychodziły w miarę regular­
nie. Natomiast gen. Heitaro Kimura15 znalazł się w bardzo
trudnej sytuacji. Zaopatrzenie, nawet w amunicję, stało
się daleko niewystarczające. Żołnierze przybywający jako
uzupełnienie po poległych okazywali się źle wyszkoleni
i niedostatecznie wyposażeni. Dlatego Heitaro, planując
13 J.F. D u n n i g a n , A . N o f i , op. cit., s. 579.
14 Gandhi Mohandas Karamchand (1869-1948), prawnik, pisarz i poli­
tyk, przywódca walki o niepodległość Indii, propagował opór bez użycia
siły przeciwko niesprawiedliwości, zamordowany przez fanatyka. Przydo­
mek Mahatma oznacza „wielki duchem”.
15 Heitaro Kimura (1888-1948), akademię wojskową ukończył
w 1908 r., zajmował stanowiska dyplomatyczne w Berlinie i Londynie,
w latach II wojny światowej m.in. wiceminister wojny i dowódca
Birmańskiego Okręgu Armijnego, skazany za zbrodnie wojenne i powie­
szony.
operacje, brał pod uwagę nie tylko posiadane, bardzo
szczupłe zapasy, lecz także szacował, co z ewentualnej
zdobyczy pozwoli mu na kontynuację działań zaczepnych.
Niepokoiły go zmiany, które zaszły w oddziałach alianc­
kich. Ich żołnierze nauczyli się walczyć w dżungli,
deszczach i błocie. Łatwo pozyskiwali wsparcie wieś­
niaków, zrażonych okrutnym postępowaniem okupanta.
Ich małe oddziałki ustawicznie przemykały przez linię
japońskich stanowisk, z powodzeniem zbierały informacje
i po powrocie na pozycje wyjściowe niespodziewanie
atakowały.
Pod koniec 1944 r. Japończycy opuścili birmańską pro­
wincję Arakan, położoną nad Zatoką Bengalską. Teraz
wojska brytyjskie energicznie nacierały przez środkową
Birmę. Brawurą wykazywały się m.in. walczące w ich
składzie oddziały hinduskie. Od północy trwało natarcie
dywizji chińskich. Pod koniec lutego Brytyjczycy i Hindusi
po kilkudniowych walkach zajęli miasto Mejktila. Natomiast
dzięki wysiłkowi chińskich żołnierzy zdobyto miasto Łaszo,
co stworzyło warunki do otwarcia Drogi Birmańskiej,
zaopatrującej wojska Kuomintangu. Na całym obszarze
Birmy japońskie oddziały powoli, stawiając opór, wycofy­
wały się w kierunku stolicy, Rangunu. Około połowy
lutego 1945 r. skapitulowali żołnierze sformowanej przez
Japończyków Indyjskiej Armii Narodowej. Wkrótce potem
na aliancką stronę przeszła Armia Niepodległości Birmy
Aung Sana.
Alianci odnosili sukcesy także na Pacyfiku. W drugiej
połowie czerwca 1944 r. cesarska marynarka wojenna
przegrała bitwę lotniskowców na Morzu Filipińskim. Na
dno poszły trzy japońskie lotniskowce, dwa niszczyciele
i zbiornikowiec. Amerykanie zniszczyli również 426
samolotów. Ich straty były niemal symboliczne. Wyniosły
m.in. jedynie siedemnaście samolotów. Zwycięscy piloci
nazwali bitwę wielkim polowaniem na indyki, sugerując
tym osiągnięcie łatwego zwycięstwa. Adm. Raymond A.
Spruance nie ruszył za nieprzyjacielem, pozwalając ocala­
łym okrętom wycofać się z pułapki. Tłumaczył, że jego
najważniejszym obowiązkiem jest zapewnienie wsparcia
wojskom walczącym na Marianach16. Japoński opór na
wyspach tego archipelagu okazał się wyjątkowo zacięty.
Cesarscy żołnierze z poświęceniem bronili każdej swojej
pozycji. Nie zamierzali kapitulować nawet po upadku
sąsiednich bunkrów czy wyczerpaniu się amunicji. Dowódca
sił morskich w tym rejonie, adm. Nagumo, odebrał sobie
życie, gdy jego stanowisko dowodzenia na wyspie Saipan
zostało otoczone. Podobnie postępowało tysiące innych
żołnierzy, wybierając śmierć z własnej ręki zamiast hańbią­
cej niewoli. Szokowało zachowanie się japońskiej ludności
cywilnej. Wielu osadników, kupców, urzędników i człon­
ków ich rodzin popełniało samobójstwo, najczęściej rozry­
wając się granatami. Zachowanie żołnierzy i cywili zyskało
szacunek całego społeczeństwa. Japońskie radio ilustrowało
komentarze do walk przejmującym Hymnem Zmarłych:
Jeśli udam się na morze,
Moje szczątki rozpuszczą fale.
Jeśli udam się w góry,
Moje szczątki pokryje mech.
Umrę za cesarza —
Umrę bez żalu17.
W walkach o Saipan zginęło ok. 27 tys. japońskich
żołnierzy. Do niewoli poszło jedynie kilkuset, przeważnie
ciężko rannych i kontuzjowanych Japończyków. Straty
amerykańskie tylko na tej wyspie sięgnęły ok. 14,2 tys.
żołnierzy, w tym 3,2 tys. poległych. W sierpniu zdobyto
wyspę Guam, kosztem życia 1,4 tys. amerykańskich żoł­
16 E. B. P o t t e r , Nimitz, Warszawa 2004, s. 314—316; J. F. D u n ­

n i g a n , A. N o f i, op. cit., s. 448.


17 R. G u i l l a i n , Od Pearl Harbor do Hiroshimy, Warszawa 1988,

s. 178.
nierzy. Poległo na niej ok. 10 tys. japońskich obrońców.
Niedobitki schroniły się w niedostępnych, porosłych dżunglą
zakątkach wyspy i biły się do końca wojny18. W Waszyng­
tonie z niepokojem rozważano, do jak wielkiego po­
święcenia będzie zdolne japońskie społeczeństwo, broniąc
swoich ojczystych wysp. Politycy pytali się wyższych
dowódców, ile setek tysięcy żołnierzy polegnie na plażach
i w trakcie zajmowania japońskich miast oraz zastanawiali
się, jak na tak olbrzymie straty zareaguje amerykańskie
społeczeństwo.
W lipcu 1944 r. Amerykanie sprecyzowali swoje plany
na następne miesiące wojny z Japonią. Na naradzie w Ho­
nolulu doszło do wymiany poglądów między adm. ehes­
terem W. Nimitzem a gen. Douglasem Mac Arthurem19.
Admirał opowiadał się za przeprowadzeniem przynajmniej
ograniczonych operacji na terytorium Chin. W pierwszej
kolejności postulował zajęcie Tajwanu. Natomiast MacAr-
thur proponował możliwie prostą drogą przez Pacyfik
kierować ofensywę ku Japonii. Za niezbędne uznał możliwie
jak najszybsze wyzwolenie spod okupacji Filipin. Jego
propozycja, dająca nadzieje na skrócenie wojny w Azji,
zyskała aprobatę prezydenta. Działania amerykańskiej floty
i wojsk desantowych, zajmujących kolejne archipelagi,
nazwano żabimi skokami.
20 października 1944 r. gen. Douglas Mac Arthur wylą­
dował na Filipinach. W tej fazie działań towarzyszyło mu
ok. 200 tys. żołnierzy. Rozpoczęły się krwawe walki o
wyspę Leyte. Obie strony doskonale rozumiały, jak

18 J.F. D u n n i g a n , A . N o f i , op. cit., s. 580-581.


19 D. MacArthur (1880-1964), generał, w 1. 1930-1935 szef sztabu sił
lądowych USA, w 1. 1935-1941 naczelny dowódca wojsk lądowych
Filipin, od 1942 r. naczelny dowódca aliantów na południowo-zachodnim
Pacyfiku, w 1945 r. naczelny dowódca aliantów na całym Pacyfiku, w 1.
1945-1951 dowódca amerykańskich wojsk okupujących Japonię,
a 1950-1951 naczelny dowódca wojsk ONZ podczas wojny w Korei.
wielkie znaczenie dla ich przyszłości ma wynik tych
zmagań. Dla Amerykanów przegrana oznaczała spowol­
nienie działań ofensywnych. Japończycy chcieli wygrać
czas niezbędny do wyszkolenia nowych oficerów i pilotów
oraz odbudowania swojej floty wojennej i sił powietrznych.
Niektórzy politycy w Tokio łudzili się nawet, że straty
poniesione przez przeciwnika, zwłaszcza w ludziach, zmu­
szą go do ograniczenia rozmachu prowadzonych operacji,
a może nawet do wycofania się z wojny. Kierując się tymi
przesłankami, cesarska marynarka przygotowała plan roz­
gromienia amerykańskiej floty właśnie w rejonie Leyte.
Bitwa rozpoczęta 23 października — jak się miało okazać
największa bitwa morska II wojny światowej — zakończyła
się dla niej wielką klęską. W ciągu trzech dni straciła
3 pancerniki, 4 lotniskowce, 10 krążowników i 9 nisz­
czycieli. Zdołała posłać na dno jedynie 1 amerykański
lekki lotniskowiec, 2 lotniskowce eskortowe, 2 niszczyciele
i 1 eskortowiec 20.
Pod koniec 1944 r. już tylko najwięksi optymiści wśród
japońskich polityków i dowódców wierzyli, że ich ojczyźnie
uda się uniknąć klęski. Alianci odnosili sukcesy na Pacyfiku,
zajmując kolejne archipelagi i wyspy. Amerykańskie wy­
prawy bombowe dosięgały Japonii. Szukając środków
mogących powstrzymać nieprzyjaciela, sięgnięto do kilku
pomysłów. Jednym z nich było wysłanie w 1944 r. i na
początku 1945 r. nad zachodnie wybrzeże Stanów Zjed­
noczonych kilku tysięcy napełnionych helem papierowych
balonów z doczepionymi ładunkami wybuchowo-zapalają-
cymi. Nad Amerykę wiatry przygnały nie więcej niż trzecią
część tej oryginalnej powietrznej armady21. Jedynie kilka
balonów spowodowało szkody. Dwa wywołały pożary
lasów, a eksplozja jednego zabiła i raniła kilka osób. Innym
20 E. P o t t e r , op. cit., s. 357.
21 Prawdopodobnie tylko 10% balonów dotarło nad wybrzeże Stanów
Zjednoczonych. R . G u i l l a i n , op. cit., s. 161.
zrealizowanym pomysłem stała się budowa potężnych
okrętów podwodnych wyposażonych w hangar mogący
pomieścić trzy wodnosamoloty (hydroplany) o składanych
skrzydłach i częściach usterzenia. Pierwszy z tych okrętów,
I-400, wodowano w grudniu 1944 r. w stoczni Kure,
drugi, I-401, w styczniu 1945 r. w stoczni Sasebo, a trzeci
w lipcu 1945 r. również w Sasebo. Każdy z nich miał
wyporność podwodną 6560 t i długość 122 m. Na
powierzchni osiągały szybkość 18,7 węzła, a pod wodą
6,5 węzła. Uzbrojenie stanowiło jedno działo kalibru
140 mm, 10 działek kalibru 25 mm oraz 8 wyrzutni
torpedowych. Okręt obsługiwało 144 marynarzy. Start
samolotu umożliwiała specjalna katapulta. Po wykonanym
zadaniu i opadnięciu na wodę był podnoszony na pokład
okrętu przez dźwig. Samolot zabierał bomby o łącznym
ciężarze ok. 800 kilogramów. Olbrzymich kosztów budowy
okrętów nie rekompensowały możliwe korzyści wyni­
kające z ich użycia w wojnie. Więcej, konstrukcja po­
chłonęła wysiłek i środki materialne rozpaczliwie po­
trzebne pod koniec 1944 r. i na początku 1945 r. do
przynajmniej częściowej odbudowy floty wojennej.
Japończycy prowadzili również badania nad budową broni
atomowej. Jednymi z promotorów tej aktywności byli
profesorowie Ryokichi Sagane22 i Yoshio Nishina23. Mieli do
dyspozycji tylko kilkudziesięciu współpracowników i niewiel­
kie fundusze. Nie nawiązali głębszej współpracy na tym polu
z niemieckimi uczonymi. Znaczenie broni atomowej umknęło
uwadze wojskowych. Niechętnie godzili się na wydzielenie
środków finansowych na badania i doświadczenia. Dlatego
prace nad nowym rodzajem broni wiosną 1945 r. znajdowały
się zaledwie w początkowej fazie.
22 Ryokichi Sagane (1905-1969), studiował i pracował naukowo m.in.

w Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii.


23 Yoshio Nishina (1890-1951), studiował i pracował naukowo m.in.
w Stanach Zjednoczonych.
Groźne okazały się natomiast oddziały pilotów samobój­
ców. Nazywano ich kamikadze, czyli „boski (niebiański)
wiatr”, nawiązując do epizodu z historii Japonii. W 1283 r.
sztorm i towarzyszący mu wiatr rozbiły mongolską flotę, co
uratowało Japonię przed inwazją i podbojem. Ochotnikom24
po krótkich kursach pilotażu powierzano przeważnie stare
samoloty z niewielką ilością paliwa, umożliwiającą dotarcie
do celu i powrót najkrótszą drogą, o ile nie napotkali wrogich
okrętów. Każdy z samolotów wyładowany ładunkami wybu­
chowymi po trafieniu w pokład wyrządzał nieprzyjacielowi
olbrzymie szkody. Pierwszego ataku kamikadze dokonali
25 października 1944 r. na amerykańskie niszczyciele i lotnis­
kowce znajdujące się u wybrzeży wyspy Samar w środkowej
części Filipin. Za współtwórcę jednostek kamikadze uchodził
wiceadmirał Onishi Takejiro25. Wysyłając jedną z pierwszych
grup kamikadze, zwrócił się do pilotów: „Jesteście równi
bogom, bez ziemskich pragnień. Jedyną kwestią jaką chcieli­
byście poznać jest to, czy wasz samounicestwiający lot nie
będzie daremny. Na nieszczęście nigdy nie dowiecie się tego.
Lecz ja będę obserwował wasze poświęcenie do samego
końca i zamelduję cesarzowi o waszych czynach. Tego
możecie być absolutnie pewni”26.
Samobójcze ataki pilotów siały zniszczenie, uszkadzając
i — rzadziej — zatapiając amerykańskie okręty. Nie
zmieniły wyników, a nawet nie opóźniły tempa amerykań­
skiej ofensywy na Pacyfiku. W połowie lutego 1945 r.
24 Nadzieje i uczucia młodych pilotów zebrano i zanalizowano m.in.
w książce E. O h n u k i-T i e r n e y, Dzienniki kamikadze. Poruszające
wyznania japońskich studentów-pilotów, Warszawa 2007.
25 Onishi Takejiro (1891-1945), studiował m.in. we Francji i Wielkiej

Brytanii, podczas drugiej wojny światowej zwolennik rozbudowy floty


lotniskowców i jednostek lotnictwa, m.in. dowódca lotnictwa morskiego
na Filipinach, po proklamowaniu 15 sierpnia 1945 r. kapitulacji przez
cesarza Hirohita popełnił samobójstwo.
26 Cyt. za Z. J. K r a l a , Kampanie powietrzne II wojny światowej.
Daleki Wschód, cz. VII, Warszawa 1999, s. 104.
rozgorzały walki o niewielką (20 km2), ale ważną, bo
położoną już tylko ok. tysiąca kilometrów od Tokio, wyspę
Iwo Jima. Jej garnizon liczący 26 tys. żołnierzy powierzono
potomkowi samuraj skiego rodu, doświadczonemu uczest­
nikowi walk w Chinach, generałowi Kuribayashi Tadami-
chiemu27. Po ok. czterech tygodniach walk wyspa została
zdobyta za cenę 5931 poległych i 17 372 rannych żołnierzy
piechoty morskiej. Do niewoli dostało się jedyne 216 rannych
i kontuzjowanych Japończyków. Kilkuset schroniło się
w niedostępnych zakamarkach wyspy i biło się nawet po
kapitulacji swojego kraju. Zdjęcie sześciu żołnierzy
25. Pułku Piechoty Morskiej z 5. Dywizji Piechoty Morskiej,
23 lutego podnoszących amerykańską flagę na szczycie
Suribachi na Iwo Jimie, stało się jednym z najbardziej
znanych wydarzeń, dobrze ilustrujących wysiłek aliantów na
Pacyfiku. Jego autor, reporter wojenny i fotografik Joe
Rosenthal28, otrzymał prestiżową nagrodę Pulitzera.
Równie znaczącym sukcesem Amerykanów stało się
odzyskanie w lutym filipińskiej stolicy Manili oraz Cor-
regidoru i Bataanu. Dowódca stołecznego garnizonu od­
mówił wycofania się z miasta. W trakcie walk japońscy
żołnierze dopuścili się licznych morderstw i gwałtów na
ludności cywilnej. Szczególnie okrutnie postępowali ze
złapanymi Europejczykami i Amerykanami zamieszkują­
cymi Manilę. Tych, którzy schronili się w Klubie Niemiec­
kim, spalili żywcem. Podpalali również całe ulice, czym
utrudniali ataki żołnierzom piechoty morskiej. W połowie
lutego atakujący rozerwali japońskie linie i zniszczyli

27 Kuribayashi Tadamichi (1891-1945), karierę wojskową rozpoczął


w kawalerii w 1914 r., zastępca attaché wojskowego w Kanadzie, następnie
attaché wojskowy w USA, później m.in. w 1. 1942-1943 szef sztabu
21. Armii w Chinach i w 1. 1943-1944 dowódca 1. Dywizji Cesarskiej
Gwardii w Tokio, poległ na Iwo Jimie.
28 J. Rosenthal (1911-2006), potomek emigrantów z Rosji, dziennikarz

„San Francisco News”, Associated Press i „San Francisco Chronicie”.


odosobnione, pozbawione pomocy sąsiadów obszary oporu.
Szczególnie zacięte boje toczyły się o starą dzielnicę
Intramuros. Walk nie zakończyło popełnienie zbiorowego
samobójstwa przez japońskie dowództwo Manili. Na po­
czątku marca Japończycy stawiali opór w bunkrach i pro­
wizorycznie umocnionych budynkach. Podobnie wyglądała
sytuacja na pozostałych obszarach Filipin. Wszędzie oku­
pacyjne garnizony stawiały zażarty opór. Japońscy żołnierze
ginęli na swoich stanowiskach lub na wyraźny rozkaz
dowódców cofali się do dżungli i w góry, aby dalej
walczyć. W sierpniu 1945 r. naLuzonie, największej wyspie
Archipelagu Filipińskiego, biło się jeszcze ponad 50 tys.
zdesperowanych, gotowych na śmierć Japończyków.
Wielkim ciosem dla japońskich sił zbrojnych i społeczeńst­
wa było zdobycie przez Amerykanów wiosną 1945 r. Okina-
wy. Największą wyspę w archipelagu Riukiu uważano za
część ojczystego terytorium. Dowódca obrony gen. Ushijima
Mitsuru29 dysponował 32. Armią, złożoną z 77 tys. żołnierzy
i 20 tys. członków przeszkolonej milicji. Sformował również
oddziały ochotników, do których przyjmowano nawet nielet­
nich mieszkańców wyspy. Do atutów obrony należały
przemyślnie rozbudowane od połowy 1943 r. fortyfikacje,
wykorzystujące ukształtowanie terenu i naturalne jaskinie. Na
wyspie znajdowały się cztery lotniska.
Siły inwazyjne były ponad dwukrotnie liczniejsze od
zgromadzonych do obrony Okinawy. Wspierała je potężna
flota amerykańsko-brytyjska. Walki rozpoczęły się 1 kwiet­
nia i ciągnęły się przez trzy miesiące. W ich trakcie poległo
4900 marynarzy oraz 7613 żołnierzy piechoty morskiej.
Ponad 14 tys. Amerykanów trzeba było wycofać z walki
z powodu głębokiej depresji psychicznej wywołanej zażar-
tością i okrucieństwem działań bojowych, a ok. 30 tys.
29 Ushijima Mitsuru (1887-1945), w 1908 r. ukończył akademię
wojskową, uczestnik I wojny światowej, bohater walk w Birmie w 1942 r.,
od połowy 1943 r. dowódca 32. Armii stacjonującej na Okinawie.
zachorowało lub uległo wypadkom na tyłach. Zatonęło lub
z powodu poważnych uszkodzeń zostało odesłanych do
stoczni ponad 80 okrętów, w tym lotniskowce „Enterprise”
i „Bunker Hill”. Z tej liczby 34 jednostki posłali na dno
kamikadze. Amerykanie stracili też ok. 800 samolotów.
21 czerwca, przekonany o beznadziejności sytuacji obroń­
ców, gen. Ushijima popełnił samobójstwo. Do niewoli
dostało się ok. 10 tys. żołnierzy. Pozostali padli w walce.
Zginęło ok. 100 tys. japońskich mieszkańców wyspy.
Zostały zniszczone niemal wszystkie zabudowania cywilne.
Olbrzymie straty poniosły lotnictwo oraz marynarka wojen­
na. Dowódca Zjednoczonej Floty adm. Toy oda Soemu30
wysłał na pomoc garnizonowi Okinawy zespół okrętów
z największym, jaki dotychczas wybudowano, pancernikiem
„Yamato”. O skali trudności, z którymi się borykał Toyoda,
świadczy m.in. brak osłony powietrznej okrętów, wyposa­
żenie ich w paliwo wystarczające na dotarcie do Okinawy,
ale już nie na powrót, i przekazanie racji żywnościowych,
które w normalnych warunkach obliczano jedynie na pięć
dni. 6 kwietnia amerykańskie lotnictwo zaatakowało zespół.
Pancernik „Yamato”, krążownik „Yahagi” i 4 niszczyciele,
wielokrotnie trafione bobami i torpedami, zatonęły. Zginęło
m.in. 2496 członków załogi pancernika 31.
Prezydent Roosevelt i wyżsi dowódcy z głębokim niepo­
kojem przyjmowali wyniki bitwy o Okinawę. Kolejny raz
mogli się przekonać o pogardzie dla śmierci i męstwie
żołnierzy, lotników i marynarzy przeciwnika. Równie niepo­
myślne były informacje o zachowaniu się ludności cywilnej
wyspy. Wynikało z nich, że także ona z determinacją

30 Toyoda Soemu (1885-1957), w 1905 r. ukończył akademię morską,


w latach trzydziestych uczestniczył w walkach z Chińczykami na Pacyfiku,
przeciwnik wojny ze Stanami Zjednoczonymi, od początku 1944 r.
dowódca Zjednoczonej Floty.
31 J.F. D u n n i g a n , A . N o f i , op.cit., s. 336-337; M. M. Evans,
op. cit., s. 112-113; Takusiro H a t t o r i , op. cit., s. 714-717.
i odwagą przeciwstawiała się inwazji, broniąc swoich
wiosek i miasteczek, węzłów drogowych. O sile ducha
i zdyscyplinowaniu Japończyków świadczyło m.in. to,
że dotychczasowe regularne bombardowania ich ojczyzny,
w tym stołecznego Tokio oraz Osaki i Kobe, nie zachwiały
ich zdyscyplinowania w miejscach pracy i szkołach,
a także nie osłabiły lojalności wobec cesarza ani wiary
we własne siły lądowe i morskie. W Waszyngtonie
przewidywano, że w takich warunkach planowane na
jesień 1945 r. lądowanie alianckich żołnierzy na japoń­
skich plażach, a spadochroniarzy w portach i na lotniskach,
zakończy się olbrzymimi, wręcz trudnymi do oszacowania,
stratami zarówno wśród własnych żołnierzy, jak i wśród
japońskiej ludności cywilnej.
Amerykanie i Brytyjczycy wiedzieli, że w najbliższym
otoczeniu cesarza Hirohita powstała grupa polityków szu­
kająca sposobów wyplątania swojego kraju z wojny. Ale
też dostrzegali, że jej aktywność skutecznie paraliżowali
najwyżsi dowódcy armii lądowej. Japońscy generałowie
nie negowali konieczności nawiązania negocjacji z alian­
tami. Wiosną 1945 r. domagali się tylko, aby poprzedziła
je zwycięska wielka bitwa. Początkowo Cesarski Sztab
Dowodzenia zamierzał ją stoczyć w obronie Filipin, później
rozważał inne archipelagi i wyspy, aby w końcu uznać, że
najlepszym miejscem do tego starcia będzie sama Japonia.
Zamierzali nie tylko wykrwawić i zepchnąć do morza siły
inwazyjne. Mieli nadzieję, że przekonają wroga, że każda
operacja lądowania przyniesie mu kolejne, jeszcze większe
straty w ludziach i sprzęcie, a strach przed następną
hekatombą zmusi amerykańską opinię publiczną, a za nią
polityków, do ustępstw wobec Japonii. Nie będzie już
mowy o bezwarunkowej kapitulacji Japonii ani oddaniu
przez nią Mandżurii, Tajwanu czy Korei.
Japoński premier Koiso Kuniaki32 dysponował ograni­
czonymi możliwościami uprawiania polityki zagranicznej.
Nie zamierzał tego zmieniać. Niemal całe życie spędził
w mundurze i nie chciał występować z propozycjami,
które mogły być uznane przez byłych przełożonych
i podwładnych za szkodliwe dla cesarstwa i armii.
W wojsku cieszył się znaczną popularnością. Pamiętano,
że na początku lat trzydziestych odegrał istotną rolę
w podporządkowaniu japońskim interesom Mandżurii
oraz rozwoju Armii Kwantuńskiej, a później jako gu­
bernator Korei umiejętnie eksploatował ten kraj. Lubiano
go także za przystępny i towarzyski charakter. W armii
służyło jeszcze wielu oficerów, którzy przed laty chodzili
z Koiso do herbaciarni, pili razem z nim sake i słuchali,
jak intonuje ułożoną przez siebie wojenną pieśń Oriokko
busi. W ich pamięci występował pod przydomkiem
Śpiewająca Żaba33. Natomiast politycy oceniali Koiso,
z uwagi na przebieg jego kariery wojskowej, jako do­
brego znawcę problematyki chińskiej, mandżurskiej i ko­
reańskiej.
Swój wysiłek Koiso ulokował w wymuszeniu na Chi­
nach pokoju pozwalającego Japonii zachować silną pozy­
cję na Dalekim Wschodzie oraz poprawie stosunków ze
Związkiem Radzieckim i uzyskaniu od tego mocarstwa
pomocy materialnej, a także dyplomatycznej — tj. po­
średnictwa w nawiązaniu kontaktów ze Stanami Zjed­
noczonymi i Wielką Brytanią. Koiso zamierzał, co świad­
czy o jego słabej orientacji w stosunkach międzynarodo­
wych z końca 1944 i początku 1945 r., doprowadzić do
rozejmu na europejskim froncie wschodnim i w dalszej
perspektywie do rozmów pokojowych między III Rzeszą
a ZSRR. Wychodził z założenia, że Stalin jest gotów do
współpracy z Japonią, gdyż nie zamierza dopuścić do
32 Koiso Kuniaki (1880-1950), generał, m.in. minister sił lądowych
w 1932 r., szef sztabu Armii Kwantuńskiej w 1. 1932-1934, gubernator
Korei w 1. 1942-1944, premier od lipca 1944 do kwietnia 1945 r.
33 R. G u i 11 a i n , op. cit., s. 187.
wzmocnienia pozycji Stanów Zjednoczonych w Azji
Południowo-Wschodniej. We wszystkich tych przypadkach
poniósł bolesną porażkę. Przedstawiciel chińskiego rządu
ulokowanego w Nankinie okazał się niepoważnym fantastą
i arogantem. Po przybyciu do Tokio Miao Pin34 powoływał
się nie tylko na pełnomocnictwa swojego rządu, lecz
także na rzekome świetne kontakty z Czang Kaj-szekiem.
Domagał się m.in. wycofania okupacyjnych wojsk ze
swojego kraju, negocjacji w sprawie przyszłości Mandżurii
i rozpoczęcia przez Japonię pokojowych rozmów ze Stanami
Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Sam nie chciał utrzy­
mywać kontaktów z japońskim rządem, ale tylko z cesar­
skim dworem. Z premierem spotkał się jedynie raz, aby
zakomunikować, że nie ufa jego ministrom. Trudno się
dziwić, że Koiso, zirytowany zachowaniem swojego gościa,
odesłał go w drugiej połowie marca, zgodnie z sugestią
dworu, do Szanghaju.
Złe wiadomości napływały do Tokio również z Moskwy.
Rząd radziecki wyraźnie sygnalizował, że w żadnym
wypadku nie planuje ożywienia współpracy z Japonią na
polu politycznym i gospodarczym. Nie wykazał nawet
zainteresowania sugerowanymi przez Japończyków ustęps­
twami terytorialnymi, m.in. przekazaniem ZSRR połu­
dniowego Sachalinu i Kuryli oraz utworzeniem radzieckiej
strefy wpływów w Mandżurii. Nie chciał też negocjacji
z Niemcami za pośrednictwem Japonii ani wygaszania
walk, a jedynie oczekiwał od nich bezwarunkowej kapitu­
lacji. Nie zgodził się nawet na przyjęcie specjalnego
japońskiego wysłannika dyplomatycznego, tłumacząc, że
do utrzymania stosunków między obu państwami zupełnie
wystarczą ambasady w Tokio i Moskwie. Nadzieje na
zachowanie przez Stalina życzliwie neutralnego stosunku
do Japonii ostatecznie rozwiały się 5 kwietnia 1945 r. Tego
34 Miao Pin (1903-1946), polityk i awanturnik, po wojnie osądzony
i stracony.
dnia ZSRR oficjalnie wypowiedział radziecko-japoński pakt
o neutralności z 13 kwietnia 1941 r.35
Klęski na Pacyfiku oraz porażki polityczne w stosunkach
z kolaboracyjnym rządem w Chinach i ze Związkiem
Radzieckim doprowadziły do upadku gabinetu Koiso.
W kwietniu na polecenie cesarza nowy rząd sformował
emerytowany admirał Suzuki Kantaro. Musiał się zmierzyć
z całkowicie nową sytuacją międzynarodową i skutkami
kolejnych klęsk japońskich wojsk. W pierwszej dekadzie
maja 1945 r. zakończyła się wojna w Europie. Wśród
problemów poruszonych przez aliantów na konferencji
w Poczdamie w drugiej połowie lipca i na początku
sierpnia 1945 r. były także zagadnienia związane z przy­
szłością Chin i Japonii. Nowi przywódcy Stanów Zjed­
noczonych i Wielkiej Brytanii, prezydent Harry S. Truman36
i premier Clement R. Attlee37, 26 lipca ogłosili deklarację,
w której domagali się m.in. bezwarunkowej kapitulacji
Japonii i rozbrojenia sił zbrojnych oraz demokratyzacji
i ograniczenia jej suwerenności do wysp Honsiu, Hokkaido,
Kiusiu i Sikoku. Czang Kaj-szek wyraził depeszą zgodę na
umieszczenie pod nią swojego nazwiska. Dokument wyraź­
nie nawiązywał do uzgodnień kairskich z końca listopada
1943 r. Jednak Suzuki Kantaro z ulgą zauważył, że de­
klaracja nie sugerowała postawienia przed sądem cesarza
Hirohita, a także nie żądała jego abdykacji i likwidacji
monarchii. Biorąc to pod uwagę, premier poważnie myślał
o poddaniu decyzji o kapitulacji pod rozwagę rządu,
35 P. N i e d b a l s k a - A s a n o , op.cit., s. 54-58; W. D o b r z y c k i ,
op.cit., s. 565; A.P. D i e g t a r i e w , W.P. S i e m i n , op. cit., s. 197.
36 H. S. Truman (1884-1972), prawnik, polityk, senator w 1. 1934-1944,

prezydent w 1. 1945-1953, autor doktryn i planów odbudowy Europy po


wojnie oraz powstrzymania komunizmu, w 1951 r. doprowadził do
zawarcia pokoju z Japonią.
37 C.R. Attlee (1983-1967), polityk, członek Izby Gmin w 1. 1925-1955,

przywódca Partii Pracy w 1. 1935-1955, premier Wielkiej Brytanii w 1.


1945-1951.
najwyższych organów dowodzenia i władcy. Orientował
się, jak trudne okażą się rozmowy z politykami i woj­
skowymi. Ciągle tliły się w nich nadzieje na powstrzymanie
ZSRR przed wypowiedzeniem wojny Japonii, a nawet na
zmuszenie zachodnich aliantów do złagodzenia żądań
stawianych cesarstwu. Przeciwnikami zakończenia wojny
okazali się przede wszystkim oficerowie wojsk lądowych.
Zaistniało prawdopodobieństwo wystąpienia żołnierzy prze­
ciwko rządowi uznanemu za kapitulancki. Natomiast w spo­
łeczeństwie nie wygasała wiara w odmianę przebiegu
wojny i powstrzymanie amerykańskiej ofensywy. Wszystko
to spowodowało odrzucenie przez Suzukiego deklaracji
poczdamskiej. 29 lipca gazety zamieściły wypowiedź
premiera: „Uważam, że wspólna deklaracja trzech mocarstw
jest powtórzeniem deklaracji kairskiej. Rząd japoński nie
uważa jej za znaczącą. Dlatego możemy ją tylko zignorować
(...). Będziemy stanowczo dążyć do doprowadzenia wojny
do szczęśliwego zakończenia”38.
Postawa zajęta przez rząd Japonii i straty ponoszone
przez amerykańskie wojska przyczyniły się do podjęcia
w Waszyngtonie decyzji o zrzuceniu na Japonię bomb
atomowych. 6 sierpnia 1945 r. bombowiec B-29, nazwany
„Enola Gay” na cześć matki dowódcy samolotu, pułkownika
Paula W. Tibbetsa, dokonał nalotu na Hiroszimę. Trzy dni
później B-29 „The Great Artist” majora Charlesa Sweeneya,
nie mogąc dotrzeć nad Kokurę, zrzucił bombę nad cel
zapasowy, miasto Nagasaki. Już po fakcie przypomniano
sobie, że Nagasaki było największym skupiskiem japońskich
chrześcijan. Bezpośrednio w wyniku eksplozji obu bomb,
„Little Boy” (Hiroszima) i „Fat Man” (Nagasaki), zginęło
ponad 200 tys. ludzi. Wśród zabitych znaleźli się przymu­
sowi robotnicy z Korei oraz kilkunastu Amerykanów
i Europejczyków.

38 Cyt. za P. N i e d b a l s k a - A s a n o , op. cit., s . 9 1 .


Efekt wydarzeń z 6 i 9 sierpnia był piorunujący.
Bezpośrednio po zbombardowaniu Hiroszimy nikt w japoń­
skich kręgach wysokich dowódców i polityków oraz na
dworze nie rozumiał, co się tak naprawdę stało. Do
wojskowych i politycznych elit z trudem docierało, że ich
przeciwnik dysponuje nadzwyczaj groźną, nieporównywalną
z niczym bronią. Dostrzegali, że do przeprowadzenia
niszczycielskiego ataku wystarcza tylko jeden samolot
pilotowany przez wyszkoloną i śmiałą załogę. Gubili się
w domysłach, ile jeszcze takich bomb znajduje się w po­
siadaniu ich przeciwnika i które miasta staną się celem
kolejnych ataków. Japońskie dowództwa nie ukrywały, że
nie potrafią obronić wysp przed następnymi nalotami.
Brakowało im odpowiedniej liczby pilotów i samolotów,
a także paliwa oraz baterii przeciwlotniczych.
Już latem 1945 r. pojawiło się niepokojące i do dzisiaj
dla wielu Japończyków aktualne pytanie. Czy alianci byliby
zdolni do zrzucenia bomby atomowej na przeciwników
należących do ich rasy — Niemców lub Włochów? Inaczej:
na ile przynależność Japończyków do rasy żółtej ułatwiła
białym politykom podjęcie decyzji o użyciu przeciwko nim
nowej strasznej broni? Tak formułowane pytania pozostają
bez odpowiedzi 39.
Rozmiary japońskich porażek, a właściwie amerykańskie
sukcesy na Pacyfiku i rezultaty nalotów na Japonię, robiły
coraz większe wrażenie także na Stalinie i jego marszałkach.
Na Kremlu pojawiły się obawy, że Związek Radziecki nie
zdąży się włączyć do wojny na Dalekim Wschodzie, a jego
aspiracje zostaną zignorowane przez zwycięzców. Dlatego

39 Stwierdźmy w tym miejscu, że planując inwazję na Japonię, niektórzy


amerykańscy politycy i wojskowi (np. Henry Lewis Stimson) liczyli się
ze stratami wśród własnych żołnierzy sięgającymi nawet miliona poległych
i rannych. Zakładali, że straty japońskie będą znacznie większe. Przeciw­
nikiem wykorzystania latem 1945 r. broni atomowej był m.in. gen.
Dwight Eisenhower.
Stalin zdecydował o przyspieszeniu przygotowań do rozpo­
częcia działań wojennych przeciwko Japonii. Celem radziec­
kich operacji miały się stać Mandżuria i północna Korea.
Taki wybór był zgodny z rosyjskimi aspiracjami kolonial­
nymi ukształtowanymi jeszcze pod koniec XIX w.
Do operacji przeciwko Armii Kwantuńskiej radzieckie
dowództwo wyznaczyło potężne siły: ok. 1750 tys. żoł­
nierzy, prawie 30 tys. dział i moździerzy, ponad 5,2 tys.
czołgów i dział samobieżnych i ok. 5,2 tys. samolotów.
W ofensywie przewidziano również niewielki udział wojsk
Mongolskiej Republiki Ludowej. Nie wzięto natomiast pod
uwagę nawiązania współpracy z Kuomintangiem lub KPCh.
Stalin nie był zainteresowany wojskowym współdziałaniem
swoich sił inwazyjnych z chińskimi oddziałami, bez wzglę­
du na ich orientację polityczną.
Całość radzieckich sił została podzielona między trzy
fronty. Z Zabajkala i MRL miał uderzyć Front Zabajkalski
(cztery armie ogólno wojsko we, armia pancerna i mongols-
ko-radziecka grupa konno-zmechanizowana), z rejonów na
południowy zachód od Chabarowska — 2. Front Daleko­
wschodni (dwie armie ogólnowojskowe i samodzielny
korpus piechoty), a z Kraju Nadmorskiego — 1. Front
Dalekowschodni (cztery armie ogólnowojskowe, grupa
operacyjna i korpus zmechanizowany). Odpowiedzialność
za przygotowania i przeprowadzenie operacji przejęło
utworzone w tym celu Dowództwo Wojsk Radzieckich na
Dalekim Wschodzie. Na jego czele stanął doświadczony
marsz. Aleksandr Wasilewski40. Do walki szykowały się
również radziecka Flota Oceanu Spokojnego i Amurska
Flotylla Wojenna41. Plan operacji był prosty, oparty na

40 A. Wasilewski (1895-1976), carski oficer, w ACz od 1918 r.,


podczas II wojny światowej m.in. dowódca różnych frontów i grup
frontów, szef Sztabu Generalnego w 1. 1942-1944 i 1946-1948, minister
obrony narodowej w 1. 1949-1953, marszałek Związku Radzieckiego.
41 J. S o l a r z , op. cit. , s. 101; Druga wojna..., s. 627.
radzieckiej przewadze liczebnej i w wyposażeniu oraz na
szybkości działania. Zamierzano otoczyć Armię Kwantuń-
ską, rozbić ją na mniejsze ugrupowania i wówczas znisz­
czyć. Na początku sierpnia zakończono ostatnie prace
organizacyjne związane z planowaną akcją. Marsz. Wasi­
lewski zameldował Stalinowi, że jego żołnierze czekają na
rozkaz rozpoczęcia działań ofensywnych.
Radzieccy przywódcy planowali nie tylko zająć Man­
dżurię i północną Koreę oraz odzyskać pozycję polityczną
i ekonomiczną, jaką Rosja miała na tych obszarach przed
1904 r. W 1945 r. w ich zamiarach mieściło się również
wsparcie Mao Zedonga i KPCh, postrzeganych jako
narzędzia radzieckiej polityki na Dalekim Wschodzie
i w Chinach. Wprawdzie w sierpniu 1945 r., już po
wybuchu wojny radziecko-japońskiej, został z reprezen­
tantem Kuomintangu podpisany traktat o przyjaźni i soju­
szu, ale nie miał on dla Stalina większego znaczenia.
W Moskwie potraktowano go jako wygodną zasłonę dla
procesu wasalizacji państwa, które podpisało go ze Związ­
kiem Radzieckim. Mao wiedział od partyjnych i woj­
skowych przedstawicieli ZSRR przebywających w jego
kwaterze, że może oczekiwać daleko idącej pomocy. Sam
od lat podziwiał Stalina — jego umiejętność budowania
władzy, bezwzględność okazaną podczas realizacji planów
industrializacji kraju, determinację w trakcie wojny z Niem­
cami, a także zręczność w czasie spotkań z przywódcami
zachodnich aliantów. Przed chińskimi komunistami i ra­
dzieckimi gośćmi Mao występował w roli polityka gotowe­
go w każdej sytuacji uznać zdanie przywódcy ZSRR za
wiążące także dla członków KPCh. Wiosną 1945 r. podczas
zjazdu partii w Yan’anie zwrócił się do zebranych: „Czy
Stalin jest przywódcą światowej rewolucji? Oczywiście, że
tak”. Dodał także, wiedząc, że jego słowa szybko dotrą do
Moskwy: „Każdy członek Komunistycznej Partii Chin jest
uczniem Stalina. (...) Stalin jest nauczycielem nas wszyst­
kich”42. Publicznie bezwarunkowo uznając autorytet radziec­
kich towarzyszy, Mao przemyśliwał i stopniowo opraco­
wywał taktykę postępowania z wielkim sojusznikiem. Tylko
nieliczni, najbardziej zaufani współpracownicy wiedzieli
o jej głównych celach. Mao marzył o uczynieniu w bliskiej
przyszłości z Chin mocarstwa i równorzędnego partnera
ZSRR, a z siebie przywódcy ruchów rewolucyjnych w Azji.
Musiał jednak postępować ostrożnie i zręcznie, aby nie
wzbudzić nieufności Stalina i marszałka Wasilewskiego,
których pomocy potrzebował do zwycięskiego zakończenia
wojny z Czang Kaj-szekiem.
Mandżuria i Korea zajmowały w japońskich zamierze­
niach na najbliższą przyszłość znaczące miejsce. Sztab
Generalny uważał, że jeśli będzie dysponował surowcowymi
i ludzkimi zasobami tych obszarów, będzie mógł bronić
Japonii przynajmniej jeszcze kilkadziesiąt miesięcy. Jednak
znajdującym się na Dalekim Wschodzie wojskom radziec­
kim japońskie dowództwo mogło przeciwstawić słabsze
i gorzej wyposażone jednostki. Na początku sierpnia 1945 r.
w Armii Kwantuńskiej służyło jedynie 960 tys. żołnierzy,
wyposażonych m.in. w 1155 czołgów i dział samobieżnych,
ok. 5400 dział i 1800 samolotów. Część jednostek (dziewięć
dywizji i siedem samodzielnych brygad) dopiero szkolono
i wyposażano w uzbrojenie. Przy tym japońskie czołgi
ustępowały radzieckim T-34, m.in. pod względem opan­
cerzenia i uzbrojenia. Dowódca Armii Kwantuńskiej gen.
Yamada Otozo43 nie mógł liczyć na sojusznicze oddziały
z Mongolii Wewnętrznej (ok. 12 tys. żołnierzy) i Man­
dżukuo (ok. 178 tys. żołnierzy) oraz formowane w Korei.
Ich bardzo słabe wyszkolenie i niezdyscyplinowanie, w wię­
kszości przestarzałe wyposażenie, a także niskie morale
42Cyt. za Jung C h a n g , J. Holliday, op. cit., s. 285.
43 Yamada Otozo (1881-1965), w 1903 r. ukończył akademię wojskową,
po 1938 r. walczył w Chinach, od połowy 1944 r. dowódca Armii
Kwantuńskiej, w 1. 1945-1956 w radzieckiej niewoli.
wróżyły szybką klęskę w starciu z radzieckimi jedno­
stkami44. Największym, a może wręcz jedynym atutem
Japończyków były niedawno zbudowane stałe i połowę
umocnienia. Gen. Yamada oczekiwał, że pozwolą mu one
na zatrzymanie pierwszego uderzenia nieprzyjaciela i zada­
nie mu strat w ludziach i sprzęcie.
Nadzieje Tokio na powstrzymanie Związku Radzieckiego
od wystąpienia przeciwko Japonii rozwiały się 8 sierpnia
1945 r. Tego dnia japoński ambasador przekazał z Moskwy
swojemu rządowi, że ZSRR przyłączył się do deklaracji
poczdamskiej Stanów Zjednoczonych, Chin i Wielkiej
Brytanii oraz wypowiedział wojnę Japonii. 10 sierpnia
wojnę wypowiedziała także Mongolska Republika Ludowa.
Jej przywódcy, popychani przez Stalina, liczyli na powięk­
szenie terytorium swojego państwa przez przyłączenie do
niego części terytorium Mongolii Wewnętrznej 45.
W nocy z 8 na 9 sierpnia 1945 r. radzieckie wojska
uderzyły na całej długości granic i wdarły się do Mongolii
Wewnętrznej i Mandżurii. Wczesnym rankiem lotnictwo
zbombardowało m.in. Harbin i pełniący rolę stolicy Mandżu­
kuo Czangczun. Natomiast Flota Oceanu Spokojnego wpłynę­
ła na Morze Japońskie, przerywając szlaki komunikacyjne
z Japonią. Jej okręty podeszły do portów północnej Korei
i rozpoczęły ich ostrzał. Związek Radziecki rozpoczął
działania z wielkim rozmachem, atakując przeciwnika na
lądzie, morzu i z powietrza. Najważniejsze zadanie przypadło
nacierającemu z terenu MRL Frontowi Zabajkalskiemu
i współdziałającym z nim na prawym skrzydle wojskom
Mongolskiej Armii Ludowo-Rewolucyjnej. Ofensywę prowa­

44 J. S o l a r z , op. cit., s. 101-102; W. W. K l a w i n g , op. cit.,


s. 341-432.
45 Po ataku ZSRR na Japonię na terenie Mongolii Wewnętrznej powstał

tymczasowy rząd, który miał zadecydować o włączeniu do MRL obszarów


zajętych przez wojska radzieckie i MRL. Po cofnięciu przez Stalina zgody
na realizację tych zamierzeń rząd został rozwiązany.
dził doświadczony dowódca, bohater walk z Niemcami,
marsz. Rodion Malinowski46. Pierwszego dnia walk jego
żołnierze z 6. Armii Pancernej generała Andrieja Kraw-
czenki47 przebyli aż 150 km. Z równą śmiałością biły się
także nacierające od południa oddziały 2. Frontu Daleko­
wschodniego generała Maksima Purkajewa48 i Flotylla
Amurska. Powodzenie przyniosły działania 1. Frontu Daleko­
wschodniego marszałka Kiriłła Mierieckowa49. Przypadło
mu bardzo trudne zadanie. Jego oddziały musiały sforsować
rzeki Ussuri i Sungacza. Terenem dalszych walk była
trudno dostępna tajga, w której Japończycy pobudowali
rejony umocnione. Przez całą noc i ranek trwały zacięte
boje, zanim czerwonoarmiści marszałka Mierieckowa prze­
łamali nadgraniczne umocnienia wroga. Do końca 9 sierpnia
zajęły pas ziemi o szerokości od 12 do 23 km.
Z powodzeniem rozwijało się radzieckie natarcie na
pozostałych obszarach walk. Należąca do 1. Frontu Daleko­
wschodniego 25. Armia dowodzona przez gen. Iwana
Czystiakowa50 sprawnie posuwała się wzdłuż wschodniego
wybrzeża Korei. Wspierało ją morskie lotnictwo i oddziały
desantowe wysadzone w kilku portach. 11 sierpnia na
Sachalinie rozpoczął natarcie 56. Korpus. Pomocy udzieliły
mu okręty z Floty Oceanu Spokojnego i oddziały desantowe.
Kilka dni później, 17 sierpnia rozpoczęła się z wielkim

46 R. Malinowski (1898-1967), w ACz od 1919 r., podczas II wojny


światowej m.in. dowódca armii i frontu, po wojnie m.in. minister obrony
ZSRR, od 1944 r. marszałek Związku Radzieckiego.
47 A. Krawczenko (1899-1963), w ACz od 1918 r., podczas II wojny

światowej m.in. dowódca korpusu i armii pancernej.


48 M. Purkajew (1894-1953), w ACz od 1918 r., w czasie II wojny
światowej m.in. szef sztabu frontu, dowódca armii, w 1944 r. generał armii.
49 K. Mierieckow (1897-1968), w ACz od 1917 r., w czasie II wojny
światowej m.in. dowódca armii i frontu, od 1944 r. marszałek Związku
Radzieckiego.
50 I. Czystiakow (1900-1979), w ACz od 1918 r., w czasie II wojny

światowej m.in. dowódca brygady, dywizji i korpusu.


rozmachem operacja desantowa, w której wyniku Rosjanie
zajęli Wyspy Kurylskie51.
Tydzień wystarczył Armii Czerwonej na rozbicie wojsk
przeciwnika w Mandżurii. Radzieckie jednostki szybko
parły do przodu, rozbijając lub zmuszając do odwrotu
próbujące je powstrzymać oddziały wroga. Z Czangczunu
niemal w ostatniej chwili ewakuował się zdezorientowany
rozwojem wydarzeń cesarz Mandżukuo. W jednej z miej­
scowości, w której się zatrzymał, Pu Yi spotkał się z gen.
Yamadą Otozo. „Dowiedziałem się od niego, że wojska
japońskie zwyciężają — zapisał po latach w swoich
wspomnieniach — że zniszczyły wiele sowieckich czołgów
i samolotów. Ale to, co ujrzałem na stacji w Kirin, zadało
kłam słowom Yamaty. Pociąg obiegły tłumy japońskich
kobiet i dzieci, z płaczem błagających żandarmów o po­
zwolenie wejścia. Na skraju peronu wywiązała się bijatyka
między japońskimi żandarmami i żołnierzami”52. Cesarzowi
z najbliższą rodziną i zaufanymi członkami dworu udało
się dotrzeć do Szenjangu (Mukden). W saloniku miej­
scowego lotniska oczekiwał na obiecany samolot, który
miał go zabrać do Japonii. Swoje ostatnie chwile w Man­
dżurii i w roli cesarza wspominał pod koniec życia: „Nie
czekaliśmy długo. Nagle za oknami rozległ się huk silników
i na płycie jeden po drugim zaczęły siadać samoloty
sowieckie. Wysypali z nich żołnierze uzbrojeni w karabiny
maszynowe. Sprawnie i szybko obezwładnili Japończyków
i opanowali lotnisko. Na drugi dzień, zapakowany w so­
wiecki samolot, leciałem do Związku Radzieckiego”53.

51 A. W o l n y , op.cit., s. 348-356; A.W. S z i s z o w , op. cit.,


s. 237-240; Takusiro H a t t o r i , op. cit., s. 835-841.
52 Pu Yi, op. cit., s. 251.

53 Ibidem, s. 253. W ZSRR Pu Yi spędził pięć lat, więziony w przy­

zwoitych warunkach. W Chinach po latach więzienia i przymusowej


pracy został amnestionowany jesienią 1959 r. Do śmierci w 1968 r.
utrzymywał się z pracy fizycznej jako ogrodnik w byłym cesarskim parku.
Wydarzenia na froncie radziecko-japońskim odbijały się
na położeniu wojsk walczących w północno-wschodnich
Chinach. Zwycięstwa 17. Armii gen. Aleksieja Daniłowa54
zmusiły japońskie dywizje, dotychczas skutecznie blokujące
i niszczące komunistyczną chińską 8. Armię, do opuszczenia
swoich pozycji. Jej dowódca w liście do sztabu 17. Armii
napisał: „Byliśmy w wyjątkowo trudnej sytuacji. Przeciwko
nam ześrodkowane zostały przeważające siły przeciwnika
(...) Wkroczenie Armii Czerwonej Związku Radzieckiego
do Mandżurii zmieniło w sposób zasadniczy stosunek sił.
Z broniących się staliśmy się atakującymi. W ten sposób
Armia Czerwona ocaliła nas przed zniszczeniem i jesteśmy
jej szczególnie wdzięczni”55.
Radzieckie operacje przeciwko Japonii będą trwały do
2 września 1945 r„ dnia podpisania przez Japonię aktu
kapitulacji. Japoński rząd, po swojej formalnie wyrażonej
w połowie sierpnia zgodzie na przyjęcie warunków bezwarun­
kowej kapitulacji, bezskutecznie zwracał się do zachodnich
aliantów z prośbami o wywarcie presji na Moskwę i po­
wstrzymanie natarcia Armii Czerwonej. Armie, znakomicie
dowodzone przez marszałka Malinowskiego, zajęły wszystkie
stawiane przed nimi cele. W trakcie działań na Dalekim
Wschodzie poniosły w nich stosunkowo niewielkie straty.
Poległo jedynie 12 031 żołnierzy i 1030 marynarzy, a rany
odniosło 24 425 walczących. Sojusznicze oddziały MRL
straciły 72 zabitych i 125 rannych żołnierzy56.
Rozpoczęcie działań wojennych przez Związek Radziecki
i pierwsze sukcesy jego armii wywołały w Japonii szok,
a potem przygnębienie. Zbombardowanie nowym rodzajem

54 A. Daniłow (1901-1978), w ACz od 1918 r., w czasie II wojny


światowej m.in. szef sztabu i dowódca armii.
55 Cyt. za Druga wojna..., s. 631.

56 Rossija i SSSR w wojnach XX wieka. Potieri woorużennych sil.


statisticzeskoje issledowanie, red. G.F. Kriwoszieiew, Moskwa 2001,
s. 309.
broni Hiroszimy i Nagasaki, a teraz potężna ofensywa
radzieckich frontów ostatecznie przekreślały, zdaniem
cywilnych polityków, i tak już nikłe szanse na wynego­
cjowanie z aliantami honorowego pokoju, uwzględniającego
choć niektóre z japońskich postulatów. Rano 9 sierpnia,
jeszcze przed dotarciem wiadomości o tragedii Nagasaki,
Suzuki Kantaro zwrócił się do swoich współpracowników
i wysokich stopniem wojskowych: „(...) uważam, że kon­
tynuacja wojny jest absolutnie niemożliwa. W tej sytuacji
musimy przyjąć deklarację poczdamską”57. Nocą z 10 na
11 sierpnia w cesarskim pałacu w Tokio odbyła się narada
najważniejszych polityków i wojskowych z udziałem pre­
miera i cesarza Hirohita. Mówiono nie tylko o dramatycznej
sytuacji na frontach oraz cierpieniach i zachowaniu ludności
cywilnej, narażonej na ustawiczne bombardowania. Roz­
ważano również kwestie związane z przyjęciem nieprzyja­
cielskiego ultimatum. Przedstawiciele wojsk lądowych
i marynarki wojennej uważali, że jest za wcześnie, aby
uznać się za pokonanych. Oceniali, że dysponują jeszcze
siłami, które pozwolą im prowadzić działania wojenne
i zadać przeciwnikowi olbrzymie straty podczas lądowania
na wybrzeżach Japonii. Dlatego przekonywali zebranych,
że można wymusić na aliantach zgodę na cztery warunki:
zostanie zachowany ustrój państwa z nieuszczuploną pozy­
cją cesarza, japońskich dowódców oskarżonych o zbrodnie
wojenne osądzą japońskie sądy, siły zbrojne zdemobilizują
i rozbroją sami Japończycy, okupacja cesarstwa będzie
miała charakter symboliczny i nie obejmie stołecznego
Tokio. Szef Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych gen.
Umezu Yoshijiro argumentował: „Dusze naszych poległych
bohaterów nie zgadzają się na bezwarunkową kapitulację.
Jako minimum musimy się domagać przyjęcia czterech
warunków”58. Po dwóch godzinach wymiany poglądów na
57 Cyt. za P. N i e d b a l s k a - A s a n o , op. cit., s. 99-100.
58 Cyt. za Takusiro H a t t o r i , op. cit., s. 798.
prośbę premiera zabrał głos cesarz. Ubrany w generalski
mundur koloru khaki Hirohito w krótkim przemówieniu
uznał za konieczne przyjęcie warunków kapitulacji okreś­
lonych przez aliantów deklaracją z 26 lipca. Wzruszony
władca zwracał się do obecnych: „Nie mogę dłużej znieść
cierpień mego niewinnego ludu. Zakończenie wojny jest
jedyną drogą do odbudowania pokoju światowego, uwol­
nienia narodu od ciężkiej niedoli, która stała się jego
udziałem. Kraj nie jest przygotowany do obrony (...). Czyż
trzeba mówić, że nie do zniesienia dla mnie jest rozbrojenie
dzielnych i lojalnych wojowników Japonii i ukaranie ich
jako sprawców wojny? Ale teraz oto nadszedł czas, kiedy
musimy znieść to, co jest nie do zniesienia”59. Słowa
cesarza przesądziły wynik spotkania. Po wysłuchaniu
monarchy Suzuki Kantaro stwierdził: „Decyzja Jego Wy­
sokości powinna zostać uznana za naszą decyzję”. Około
godziny 2.30 zebranie się zakończyło. Po kilkudziesięcio­
minutowej przerwie rząd przystąpił do pracy na nad­
zwyczajnym posiedzeniu. Nad ranem 10 sierpnia skierowa­
ny do zwycięzców dokument wyrażający gotowość do
kapitulacji był gotowy. Premier w imieniu swojego gabinetu
wyraził w nim przekonanie, „że deklaracja nie zawiera
żadnego żądania, które naruszałoby prerogatywy Jego
Wysokości jako suwerennego władcy”60. Tymi słowami
Suzuki Kantaro apelował do aliantów o zachowanie cesar­
stwa, uważanego za niezbędny komponent japońskiej
tożsamości państwowej i narodowej.
Rządy ZSRR, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii
i Chin udzieliły Japończykom odpowiedzi we wspólnej
nocie datowanej 11 sierpnia. Znalazło się w niej zdanie
mogące do pewnego stopnia budzić nadzieje odbiorców na
zachowanie najważniejszych elementów ustroju. Alianci
nie zapowiadali likwidacji monarchii, ale stwierdzali:
59 Cyt. za F. B e r n a ś , op. cit., s. 214.
60 Cyt. za P. N i e d b a l s k a - A s a n o , op. cit., s. 105.
„Od momentu kapitulacji władza Cesarza i rządu Japoń­
skiego w zakresie kierowania państwem zostanie pod­
porządkowana Naczelnemu Dowódcy Mocarstw Sojusz­
niczych, które przedsięweźmie takie kroki, jakie uzna za
potrzebne do zrealizowania warunków kapitulacji”61. Ne­
gocjacje toczone m.in. za pośrednictwem pl; jówek dyp­
lomatycznych państw neutralnych nie przerwały amery­
kańskich nalotów na Japonię ani działań Armii Czer­
wonej m.in. w Mandżurii, Korei i na Sachalinie.
13 sierpnia 1500 bombowców dokonało nalotu na Tokio.
Następnego dnia alianckie samoloty zrzuciły na stolicę
ulotki, z których ludność cywilna po raz pierwszy dowie­
działa się o toczących się negocjacjach między japońskim
rządem a aliantami. Cesarz, premier i wyżsi wojskowi
obie akcje amerykańskiego lotnictwa odebrali jako ostrze­
żenie przed odwlekaniem decyzji o bezwarunkowej kapi­
tulacji. W tych warunkach jeszcze przed południem
odbyło się kolejne spotkanie w obecności cesarza. Tym
razem Hirohito nie pozostawił cywilnym i wojskowym
przywódcom swojego kraju pola do dyskusji. Poruszony
tym, co musiał powiedzieć, zażądał od gabinetu Suzuki
przygotowania kończącego wojnę reskryptu o przyjęciu
deklaracji poczdamskiej. Władca mówił z szacunkiem
o swoich poległych i rannych żołnierzach, cierpieniach
ludności cywilnej i przekonaniu o dobrych intencjach
przeciwnika.
Cesarz podjął też decyzję niemającą precedensu w historii
Japonii. Postanowił osobiście przekazać poddanym infor­
mację o bezwarunkowej kapitulacji i końcu wojny. Prze­
mówienie monarchy nagrano na płytę i zapowiedziano
przez radio godzinę, o której Japończycy pierwszy raz
w dziejach będą mogli usłyszeć głos władcy. W tym
wydarzeniu przeciwnicy złożenia broni i poddania się

61 Cyt. za Ibidem, s. 143.


aliantom dostrzegli ostatnią szansę na zmianę biegu wyda­
rzeń. Zaplanowali przejęcie płyty z nagraniem, a gdyby się
to nie powiodło — opanowanie radiostacji i uniemoż­
liwienie jej emisji. Działającym z ogromną determinacją
młodym oficerom udało się wtargnąć do pałacu, zabić
m.in. dowódcę cesarskiej gwardii i opanować tokijską
rozgłośnię radiową. Ale były to ich jedyne sukcesy. Buntu
nie poparły znajdujące się w stolicy oddziały wojskowe.
Nawet konsekwentny przeciwnik kapitulacji, minister wojny
gen. Anami Korechika62, odmówił im pomocy. Wybrał
drogę samuraja, przygotowując się w nocy z 14 na 15
sierpnia do seppuku (harakiri). Politycy, których spiskowcy
chcieli aresztować, zdołali się ukryć, a płyty z cesarskim
przemówieniem nie odnaleziono. Po kilkunastu godzinach
bunt się zakończył. Część jego uczestników popełniła
samobójstwa. Inni zostali aresztowani. Przy jednym z ofi­
cerów, którzy odebrali sobie życie, znaleziono zapisane na
kartce pożegnanie:
Nie żałuję niczego,
Teraz, gdy zniknęły czarne chmury
Rzucające cień na panowanie Cesarza”63.
Punktualnie o godzinie dwunastej w południe 15 sierpnia
1945 r. wszyscy zgromadzeni przy odbiornikach Japończycy
wstali, aby wysłuchać swojego władcy. W milczeniu
rozważano słowa cesarza, zapowiadającego zaprzestanie
działań wojennych, nadejście nowych czasów i proszącego
poddanych, aby „znieśli to, co nie do zniesienia i przecier­
pieli to, co nie do ścierpienia”. Dwa dni później Suzuki
Kantaro uznał, że jego gabinet, doprowadziwszy do zakoń­
czenia wojny, spełnił swoją misję. Jego następcą został

62 Anami Korechika (1887-1945), podczas II wojny światowej walczył


w Chinach, na Nowej Gwinei i różnych archipelagach Pacyfiku, w 1945 r.
minister wojny (minister wojsk lądowych), w dniu kapitulacji 15 sierpnia
popełnił samobójstwo.
63 Cyt. za F. B e r n a ś , op. cit., s. 241.
książę Higashikuni Naruhiko64. I to także było wydarzenie
niemające wcześniej precedensu w dziejach Japonii. Nigdy
jeszcze członek cesarskiej rodziny nie zajmował miejsca
w rządzie. 19 sierpnia japońska delegacja kierowana przez
generała Kawabe Masakazu65 przybyła do Manili, aby
omówić szczegóły przebiegu bezwarunkowej kapitulacji
cesarstwa. Japończycy przylecieli samolotem pomalowanym
na biało i w kilku miejscach (na kadłubie, skrzydłach i
statecznikach) oznaczonym zielonymi krzyżami. Takie
maszyny miały w dniach od 15 do 25 sierpnia, za
zgodą aliantów, bezpiecznie poruszać się, rozwożąc
rozkazy kapitulacji do rozrzuconych na Pacyfiku
japońskich garnizonów. W Manili ustalono, że ceremonia
odbędzie się 2 września na pokładzie amerykańskiego
pancernika „Missouri”, zakotwiczonego na wodach Zatoki
Tokijskiej.
Akt kapitulacji Japonii odbierał w imieniu dowództwa
sprzymierzonych gen. Douglas MacArthur. Stany Zjed­
noczone reprezentował adm. Chester W. Nimitz, Wielką
Brytanię — adm. Bruce Fraser66, Chiny — gen. Hsu
Jang-czeng. Na pokładzie „Missouri” zjawili się również
przedstawiciele Związku Radzieckiego, Australii, Francji,
Holandii, Kanady i Nowej Zelandii. Delegacja japońska
liczyła dziewięć osób. Przewodniczyli jej szef Sztabu
Generalnego Wojsk Lądowych gen. Umezu Yoshijiro i minis-
ter spraw zagranicznych Shigemitsu Mamoru67.
64 Higashikuni Naruhiko (1887-1965), wuj cesarza Hirohita, od 1908 r.

w wojsku, general, latem-jesienią 1945 r. premier, po II wojnie światowej


założył sektę religijną.
65 Kawabe Masakazu (1886-1965), generał i polityk, ukończył akademię

wojskową, zajmował stanowiska dyplomatyczne m.in. w Szwajcarii


i Niemczech, dowodził w Chinach i Birmie.
66 B. Fraser (1888-1981), admirał, podczas II wojny światowej pełnił
funkcje administracyjne i dowódcze, m.in. od jesieni 1944 r. dowódca
brytyjskiej Floty Pacyfiku, po wojnie m.in. Pierwszy Lord Admiralicji.
67 Shigemitsu Mamoru (1887-1957), polityk i dyplomata, minister
spraw zagranicznych.
Japończyków wchodzących na pokład pancernika przywitała
cisza. Nikt też im nie salutował. Ale po podpisaniu
dokumentów, kiedy schodzili z pokładu, żegnano ich
zgodnie z morskim ceremoniałem. Nie byli już wrogami.
Rozległy się gwizdki wachtowych. Oficerowie podnieśli
dłonie do salutu. II wojna światowa w Azji i na Pacyfiku
zakończyła się.
Mieszkańcom Japonii trudno było pogodzić się z klęską.
Obecność wojsk okupacyjnych, nigdy wcześniej niewidzia­
nych na wyspach, pogłębiała frustrację i przygnębienie.
Wielu wojskowych i wysokich urzędników popełniało
honorowe samobójstwa, nie chcąc znosić hańby przegranej
wojny i widoku zwycięzców w swojej ojczyźnie. Kilkuset
za przyczynę swojej decyzji podało poczucie odpowiedzial­
ności za klęskę. Tysiące żołnierzy odmawiało poddania się
aliantom, próbowało się bić lub zaszywało w niedostępnych
partiach Filipin, Nowej Gwinei i wysp Pacyfiku. Niemało
było też takich, którzy nie dowiedzieli się o kapitulacji
swojego kraju i w dżungli oczekiwali powrotu swoich
dowódców i towarzyszy broni. Ostatnich japońskich żoł­
nierzy, różnych stopni, odnajdowano jeszcze w latach
siedemdziesiątych. Do tej grupy należał por. Onodo Hiro,
ukrywający się na niewielkiej filipińskiej wyspie Lubang.
W 1974 r. odnaleźli go przypadkowo japońscy turyści,
którym jednak nie uwierzył, że wojna zakończyła się wiele
lat wcześniej, a jego kraj jest teraz sojusznikiem Stanów
Zjednoczonych. Zaufał dopiero specjalnie sprowadzonemu
na Lubang swojemu dowódcy pułku z lat wojny. Por.
Onodo wrócił do kraju, witany jak bohater. Wypłacono mu
żołd za wszystkie lata pobytu w dżungli. Innego żołnierza
cesarskiej armii, tajwańskiego aborygena noszącego japoń­
skie nazwisko Teruo Nakamura, odnaleziono po ok. trzy­
dziestu latach w Indonezji68.
68 J. F. D u n n i g a n , A. N o f i , op. cit., s. 423; R. S ł a w i ń s k i ,
Historia..., s . 8 8 .
Społeczeństwa mocarstw zachodnich przyjęły koniec
wojny z wielką ulgą i radością. W metropoliach oczekiwano
powrotu zwycięskich żołnierzy i byłych jeńców. Spodzie­
wano się, nieco naiwnie, powrotu do dawnych stosunków
politycznych w azjatyckich koloniach, opartych na białej
administracji i uprzywilejowaniu białej ludności. Rządy
i politycy liczyli się z koniecznością poczynienia jedynie
ograniczonych ustępstw na rzecz lokalnych społeczeństw.
Wielką niewiadomą wydawała się przede wszystkim sytua­
cja na rozległych obszarach Chin. Nikt już poważnie nie
rozważał możliwości zwasalizowania tego państwa lub
wykrojenia z niego własnej strefy wpływów. Z planów
podporządkowania sobie Mandżurii powoli rezygnowała
także Moskwa. Na polecenie Stalina Armia Czerwona
opuściła jej tereny wiosną 1946 r., przekazując zdobyczną
broń japońską oddziałom komunistycznym.
W 1945 r. trudno było traktować Chiny jako jedno
z wielkich mocarstw. Miejsce w Radzie Bezpieczeństwa
Organizacji Narodów Zjednoczonych zapewniono temu
państwu z myślą o roli, którą będzie mogło odegrać
w przyszłości, po zakończeniu wojny domowej. Strat
poniesionych przez Chiny w czasie działań wojennych
z Japonią nie można porównać z tymi, które dotknęły inne
państwa uczestniczące w II wojnie światowej w Azji i na
Pacyfiku. Większość prowincji, z wyjątkiem tych znaj­
dujących się w Mandżurii i enklaw na wybrzeżu zostało
doszczętnie zrujnowanych. Zginęło lub odniosło rany od 21
do 35 mln Chińczyków. Dodajmy, że w latach 1937-1945
Kuomintang powołał pod broń około 14 mln mężczyzn.
Powojenne szacunki odnoszące się do wojsk Czang Kaj-
-szeka wskazują, że poległo co najmniej 1,8 mln żołnierzy,
a odniosło rany lub zaginęło bez wieści 1,7 mln żołnierzy.
Jeszcze w trakcie działań wojennych Japończycy oceniali,
że ich przeciwnik traci rocznie ok. 54 tys. oficerów, a więc
tyle, ile jest w stanie wykształcić lub awansować spośród
nadających się do tego podoficerów69. Komuniści nigdy nie
podali wiarygodnych danych ilustrujących ich straty ponie­
sione w walce z Japończykami. Możemy uznać je za
mniejsze od armii Kuomintangu.
Kapitulacja Japonii nie przyniosła Chinom pokoju. Po­
grążały się w bezwzględnej, okrutnej wojnie domowej.
Fiaskiem zakończyła się amerykańska mediacja między
Kuomintangiem a Komunistyczną Partią Chin. Naiwność
wysłannika amerykańskiego prezydenta działała na korzyść
Mao Zedonga. Gen. George C. Marshall nie darzył sympatią
reżimu Czang Kaj-szeka, dostrzegając rozmiary jego korupcji
i nieudolność wielu partyjnych przywódców. Jednocześnie
długo żywił złudzenia co do dobrej woli komunistycznych
przywódców jeśli chodzi o zakończenie konfliktu. W liście
do Trumana pisał: „Długo i skrajnie szczerze rozmawiałem
z Mao Zedongiem. Nie okazał niezadowolenia, przeciwnie,
na wszelkie sposoby zapewniał mnie o gotowości do
współpracy”70. Kierując się złudzeniami, wymusił na wal­
czących ograniczenie działań bojowych, co pozwoliło ko­
munistom na odbudowę własnych sił zbrojnych. Amerykanie
popełnili jeszcze jeden błąd. Dość szybko zdecydowali
o wycofaniu stosunkowo skąpych liczebnie oddziałów woj­
skowych71 wprowadzonych do Chin, m.in. do Pekinu.
Natomiast Mao systematycznie wzmacniał swoje armie.
Nakazał wcielać do oddziałów żołnierzy Mandżukuo oraz
jeńców i dezerterów z wojsk Kuomintangu. Oficerów,
których oskarżano o nieprzejednaną wrogość wobec KPCh
lub tylko podejrzewano, że pozostają lojalni wobec poprzed­

69 Uri an is B.C., Istorja wojennych potier, Sankt-Peterburg 1994,


s. 237; J. F. D u n n i g a n , A . N o f i , op. cit., s . 8 5 .
70 Cyt. za Jung C h a n g , J. Holliday, op. cit., s. 296-297.

71 A. Wolny (op.cit., s. 365) podaje, że pod koniec 1945 r. w Chinach

znajdowało się 113 tys. żołnierzy. Natomiast J. K. Fairbank (op.cit.,


s. 306) ocenia wielkość wojsk amerykańskich w Chinach na 53 tys.
żołnierzy piechoty morskiej.
nich dowódców, więziono lub rozstrzeliwano. Obie strony
konfliktu nie cofały się przed wykorzystaniem przeciwko
sobie podczas walk oddziałów japońskich, które skapitulo­
wały i powinny zostać rozbrojone 72.
O klęsce Czang Kaj-szeka w wojnie z komunistami
przesądziły błędy popełniane przez niego samego. Gene­
ralissimus nie pozyskał zaufania mieszkańców wsi i małych
ośrodków wiejskich, stanowiących większość ludności kraju.
Nie radził sobie, mimo ustawicznie podejmowanych prób,
z plagą korupcji, nepotyzmu i indolencji lokalnych dygnitarzy.
Popełniał błędy militarne. Lekceważył amerykańskich do­
radców wojskowych, mówiących mu, aby nie rozpraszał
swoich sił, broniąc lub atakując jednocześnie zbyt wiele
celów. Wydając rozkazy obrony miast, nie zawsze realnie
oceniał możliwość ich utrzymania. Nie ufając swoim ge­
nerałom i oficerom, osobiście kierował działaniami, wtrącając
się nawet w akcje prowadzone przez poszczególne dywizje.
W efekcie rosły jego straty w ludziach i sprzęcie. W 1949 r.
Czang Kaj-szek, kierownictwo Kuomintangu i resztki armii
(ok. 600 tys. żołnierzy73) porzuciły kontynent i schroniły
się na Tajwanie oraz Peskadorach, znajdujących się w ich
posiadaniu od kapitulacji Japonii. Komunistyczne oddziały
wjechały do Pekinu na zdobycznych amerykańskich czołgach
i ciężarówkach. 1 października 1949 r. Mao Zedong na
placu Tian’anmen w Pekinie proklamował Chińską Republikę
Ludową.
Republiką Chińską, obejmującą właściwie jedynie Taj­
wan i grupę niewielkich wysp, rządził twardą ręką w imieniu
Kuomintangu, aż do swojej śmierci w 1975 r., Czang
Kaj-szek. Spoczął w monumentalnym grobowcu w Taipei.

72 Także zachodni alianci wykorzystywali japońskich dowódców i ich

oddziały do walki z przeciwnikami. Brytyjczycy przez kilka miesięcy po


zakończeniu wojny korzystali z pomocy sił admirała Kondo Nobutake
(1886-1953) w walce z komunistyczną partyzantką w Indochinach.
73 R . S ł a w i ń s k i , Historia..., s . 9 8 .
Przez wiele lat, do 1971 r., przedstawiciel Tajwanu
reprezentował Chiny w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Dzisiaj już tylko nieliczne państwa utrzymują stosunki
dyplomatyczne z Tajwanem. ChRL uważa go za swoją
„zbuntowaną prowincję”.
W drugiej połowie 1945 r. także społeczeństwo Japonii
znajdowało się w dramatycznym położeniu. W trakcie
działań bojowych poległo lub zmarło od ran i z chorób,
według amerykańskich szacunków, ok. 1,2 mln żołnierzy,
w tym w Chinach ponad 250 tys. z nich. Przytoczone
liczby nie obejmują poległych w walkach stoczonych
z Armią Czerwoną w ostatnich tygodniach wojny, a więc
ok. 84 tys. żołnierzy. Wojna okrutnie dotknęła także samą
Japonię. Od nieprzyjacielskich bomb i ostrzału artyleryj­
skiego prowadzonego z okrętów zginęło ponad 310 tys.,
zaginęło ok. 24 tys., a odniosło rany ok. 351 tys. cywilnych
mieszkańców Japonii. Miasta, porty i przemysł leżały
w gruzach. Ponad 8 mln ludzi straciło dach nad głową.
W stołecznym Tokio z 1,3 mln budynków przetrwało
bombardowania i wywołane przez nie pożary jedynie
370 tys. Zrujnowane rolnictwo nie mogło zapewnić ludności
dostatecznej ilości pożywienia. Zamierał handel najpot­
rzebniejszymi towarami. Brakowało najprostszych lekarstw,
nawet dla ofiar bomb atomowych. Tylko w październiku
1945 r. zanotowano kilkaset wypadków śmierci z głodu.
W tragicznej sytuacji znalazły się rodziny zmuszone do
opuszczenia terytoriów, które Japonia utraciła. Na wyspy
przybyło ok. 6,5 mln repatriantów z Korei, Tajwanu,
Mandżurii, Wysp Kurylskich i południowego Sachalinu74.
Odpowiedzialność za przyszłość okupowanego kraju spo­
częła w rękach rezydującego w Tokio Naczelnego Dowódcy
Sił Sprzymierzonych, generała Douglasa MacArthura. W sto­
licy powstała także Rada Sprzymierzonych, złożona z re-
74 U r l a n i s B.C., op. cit., s. 239; A.W. S z i s z o w , op. cit., s. 241;

Takusiro H a 1 1 o r i , op. cit., s. 739; J. T u b i e l e w i c z , op. cit., s. 424.


prezentantów Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Chin
i Związku Radzieckiego. Pozbawiona poważniejszych upraw­
nień, nie odegrała poważnej roli. Stała się miejscem politycz­
nych i ideologicznych sporów między dawnymi aliantami.
Gen. MacArthur lekceważył jej istnienie, twardo rządząc
Japonią, jak niegdyś szogunowie. Japońscy politycy i woj­
skowi, oskarżeni o wywołanie wojny, indoktrynację narodu
i przestępstwa wojenne, stanęli przed sądami. Przed Trybuna­
łem Tokijskim postawiono 25 najbardziej obciążonych za­
rzutami. Siedmiu z nich skazano na karę śmierci. Przed
innymi trybunałami zachodnich aliantów — amerykańskimi,
australijskimi, brytyjskimi, francuskimi i holenderskimi — sta­
nęło ok. 4,5 tys. japońskich żołnierzy, urzędników i funk­
cjonariuszy policji. 889 z nich otrzymało wyrok śmierci.
Wykonano 757 takich wyroków, a 132 skazanych ułas­
kawiono. Najwięcej wyroków śmierci wydały sądy brytyjskie
(279 przypadków) i holenderskie (236 przypadków). Sądy
amerykańskie wydały 163 wyroki śmierci, ale aż 92 skazanych
ułaskawiły. Wyroki więzienia otrzymało 2820 osób. Wszyst­
kich w późniejszych latach objęły amnestie. W połowie lat
pięćdziesiątych XX w. znaleźli się na wolności. Ich wiedzę
i doświadczenie wykorzystano podczas zimnej wojny do
odbudowy potencjału gospodarczego Japonii i walki z komu­
nizmem poszerzającym swoje wpływy w Azji. Natomiast
przebieg procesów zbrodniarzy wojennych w Chinach nie jest
nam dobrze znany. Najwybitniejszych jeńców wojennych
przetrzymywano w stosunkowo dobrych warunkach. Ich
fachowa wiedza była cenna dla organizującego się chińskiego
państwa komunistycznego75.
Do najważniejszych zadań generała Mac Arthura należały
demilitaryzacja, demokratyzacja i odbudowa gospodarcza
Japonii. Dysponując sztabem wojskowych i cywilnych
75 J. F. D u n n i g a n , A . N o f i , op. cit. , s. 481—482; E. P a ł a s z -

R u t k o w s k a , Japonia, w: Encyklopedia historyczna świata, opr. nauk.


M. M. Dziekan, t. XI, Azja, cz. 2, Warszawa 2002, s. 63.
doradców oraz współpracowników, wywiązał się ze swoich
obowiązków znakomicie. Na początku lat pięćdziesiątych
Japonia należała już do grona stabilnych, demokratycznych
i bardzo szybko rozwijających się państw. Nie udałoby się
to bez samych Japończyków. Pokonani przez demokratycz­
ne mocarstwo, Stany Zjednoczone, pragmatycznie uznali
ustrój demokratyczny za warty wprowadzenia w swojej
ojczyźnie. Uczynili to z zachowaniem szacunku dla własnej
przeszłości, tradycji i kultury. Premier Yoshida Shigeru76,
współdziałając z generałem MacArthurem, przebudowywał
swój kraj, tworzył nowy ład gospodarczy. Występował
jako rzecznik sojuszu Japonii ze Stanami Zjednoczonymi.
Jednocześnie wielokrotnie stanowczo przeciwstawiał się
Amerykanom, gdy sądził, że godność i niezależność kul­
turalna jego narodu jest naruszana przez okupantów.
Symboliczne znaczenie ma także fakt, że to właśnie Yoshida
w imieniu Japonii podpisał w 1951 r. w San Francisco
traktat pokojowy i układ o bezpieczeństwie z USA.

16 Yoshida Shigeru (1878-1967), polityk, przeciwnik wojny, a potem


zwolennik zawarcia pokoju z USA, w 1. 1946-1954 przewodniczący Partii
Liberalnej, premier w l. 1946-1947 i 1948-1954.
ZAKOŃCZENIE

Wojna z Japonią i towarzysząca jej wojna domowa pozo­


stawiły w chińskiej świadomości narodowej trwały ślad.
W odczuciu większości współczesnych Chińczyków był to
czas heroicznej walki z bezwzględnym i pysznym najeźdź­
cą, a jednocześnie okres odbudowy potęgi ich państwa.
Japonia z lat trzydziestych i pierwszej połowy lat czter­
dziestych XX w. jest niezmiennie oceniana jako agresor,
który z niespotykanym wcześniej okrucieństwem traktował
życie i cywilizacyjny dorobek Chińczyków. Niewiele zmian
w chińską wrażliwość historyczną wnoszą współcześnie
szybko rozwijające się stosunki gospodarcze między obu
państwami. Obecnie Japonia jest największym chińskim
partnerem handlowym, a Chińska Republika Ludowa dru­
gim pod względem wielkości takim partnerem dla Japonii.
Przełom we wzajemnych kontaktach nastąpił stosunkowo
późno, dopiero w latach siedemdziesiątych XX w. 2 paź­
dziernika 1971 r. ChRL przedstawiła trzy warunki wzno­
wienia stosunków dyplomatycznych z Japonią. Domagała
się uznania, że jej rząd jest jedynym reprezentującym
Chiny na arenie międzynarodowej, Tajwan jest częścią
chińskiego terytorium państwowego, a japońsko-
-tajwański traktat pokojowy jest nieważny. 29 września
1972 r. w Pekinie oba rządy opublikowały oświadczenie
zgodne z najważniejszymi chińskimi oczekiwaniami. Nor­
malizacja stosunków między Chinami i Japonią stała się
faktem. Wiele problemów związanych z drugą wojną
światową pozostało nierozwiązanych. Rząd ChRL, powo­
łując się na deklarację poczdamską z 1945 r., wysuwa
pretensje do grupy niewielkich wysp Diaoyu położonych
92 mile morskie na północny wschód od Tajwanu. Domaga
się pomocy w likwidacji około trzydziestu miejsc składo­
wania broni chemicznej, utworzonych przez Japończyków
podczas II wojny światowej. Z niepokojem obserwuje
zmiany zachodzące w japońskich podręcznikach do nauki
historii w szkołach średnich i wyższych. Dostrzega w nich
pomijanie zbrodni popełnionych na Chińczykach przez
Japończyków podczas II wojny światowej oraz zbyt pozy­
tywne przedstawienie kolaboracyjnego rządu z Nankinu.
Prasa i telewizja, wielokrotnie informując o treści podręcz­
ników i lekceważącym, zdaniem dziennikarzy, stosunku
czołowych japońskich polityków do zbrodni cesarskich
żołnierzy, mobilizowała setki tysięcy manifestantów. Poja­
wiały się nawet groźby ograniczenia stosunków gospodar­
czych z Japonią lub bojkotu japońskich firm i towarów
przez chińskich konsumentów.
Dla japońskiego społeczeństwa zachowanie Chińczyków
nie jest łatwe do akceptacji. Jak każdy naród, tak również
Japończycy niechętnie myślą o swoich żołnierzach jako
o przestępcach czy zbrodniarzach wojennych. Przy tym
w ich spojrzeniu, ukształtowanym przez kulturę i historię,
ci, którzy oddali życie za władcę i swój kraj, są już tylko
bohaterami, godnymi szacunku i wiecznej pamięci pół­
bogami (kami). Poległym w mundurach cesarskiej armii
Japończykom, Tajwańczykom i Koreańczykom wybudo­
wano w Tokio w drugiej połowie XIX w. świątynię.
Yasukuni Shrine zajmuje powierzchnię ok. 10 ha. Księga
Dusz czczonych w tej świątyni obejmowała w październiku
2004 r. 2 466 532 mężczyzn oraz kobiet (sanitariuszek i
z wojskowych służb pomocniczych), w tym 27 863
Tajwańczyków i 21 181 Koreańczyków. Ponad 90% z nich
zginęło w latach 1937-1945 r. W Księdze Dusz znajdują
się również nazwiska 1068 osób skazanych za zbrodnie
wojenne. Nie ma w niej natomiast osób cywilnych, które
zginęły w wyniku alianckich nalotów. Jeden z pomników
położonych w obrębie Yasukuni Shrine poświęcono pamięci
siedmiu osób skazanych na karę śmierci w procesie
tokijskim w 1. 1946-1948. Dopiero w 1965 r. postawiono
pomnik poległych i zabitych należących do wszystkich
narodów uczestniczących w II wojnie światowej. Do końca
II wojny świątynię utrzymywało państwo, obecnie czynią
to prywatni darczyńcy. Świątynię odwiedzają nie tylko
członkowie rodzin żołnierzy poległych w działaniach wojen­
nych. Hołd składają im również urzędujący premierzy,
ministrowie, przywódcy partyjni oraz przedstawiciele świata
nauki i kultury.
Japończycy z pewnymi obawami patrzą na zmieniającą
się pozycję ChRL w środowisku międzynarodowym. Chiny
stają się nowoczesnym mocarstwem o ogromnym potencjale
gospodarczym i sprawnych siłach zbrojnych, dumnym ze
swojej świetnej przeszłości, w tym dokonań cywilizacyj­
nych, a jednocześnie świadomym swojej potęgi i rosnącego
znaczenia na arenie międzynarodowej. Wśród japońskich
obserwatorów, przede wszystkim polityków i analityków,
nie brakuje również takich, którzy z obawami myślą
o przyszłych stosunkach między obu państwami, możliwych
antagonizmach politycznych i ekonomicznych. Zapewne
dostrzegają, że chińskie społeczeństwo pamięta o agresyw­
nych działaniach Japończyków wobec ich ojczyzny, o zbro­
dniach popełnianych przez cesarskich żołnierzy i okupacyj­
ną administrację. Ta pamięć o nieodległej przeszłości łatwo
może wywołać gniew Chińczyków wobec potomków nie­
dawnych przeciwników.
BIBLIOGRAFIA

PAMIĘTNIKI, LISTY

C h u r c h i l l W . S . , Wielkie bitwy i wielkie postaci drugiej wojny


światowej, Warszawa 1998.
N o r m a n E. J„ Japoński wojownik, Bydgoszcz 2006.
O h n u k i - T i e r n e y E., Dzienniki kamikadze. Poruszające wy­
znania japońskich studentów-pilotów, Warszawa 2007.
Pu Yi, Ostatni cesarz. Autobiografia ostatniego cesarza Chin,
Kraków 2002.
S a b u r o Sakai, Samuraj, Lublin 2007.
S o a m e s M., Clementine Churchill, London 1979.
U r b a n o w i c z W., Ogień nad Chinami. Wojenne wspomnienia
dowódcy Dywizjonu 303, Kraków 2007.

REPORTAŻE

Fajans R., W Chinach znowu wojna..., Warszawa 1939.

OPRACOWANIA

A n d r e s s e n C., Krótka historia Japonii. Od samurajów do


Sony, Warszawa 2004.
B a r t l e t t Ch., Konflikt globalny. Międzynarodowa rywalizacja
wielkich mocarstw w latach 1880-1990, Wrocław-Warsza-
wa-Kraków 1996.
B a r t n i c k i A., Konflikty kolonialne 1869-1939, Warszawa 1971.
B a r t n i c k i A., Walka o Mandżurię. Z dziejów ekspansji
kolonialnej na Dalekim Wschodzie, Warszawa 1965.
B e r n a ś F., Śmierć w Tokio. Z dziejów terroryzmu politycznego,
Warszawa 1989.
C a w t h o r n e N., 100 tyranów, despotów i dyktatorów, War­
szawa 2007.
C z u b i ń s k i A., Historia drugiej wojny światowej 1939-1945,
Poznań 2006.
C z u b i ń s k i A., Historia powszechna XX wieku, Poznań 2006.
Diegta r i e w A..P., S i e m i n W.P „Rossija w wojnach i wo-
orutennych konfliktach, Moskwa 2004.
D o b r z y c k i W., Historia stosunków międzynarodowych w cza­
sach nowożytnych 1815-1945, Warszawa [1996].
D o w s w e l l P., Druga wojna światowa, Ożarów Mazowiecki
2007.
Druga wojna światowa, red. A. S. Sawin, Warszawa 1987.
D u n n i g a n J. F., N o f i A., Wojna na Pacyfiku. Encyklopedia,
Warszawa 2000.
D y s k a n t J . W., Ko Chang 1941, Warszawa 2003.
E l s o n R. T., Preludium wojny, Warszawa 1997.
E v a n s M. M., Bitwy II wojny światowej, Warszawa 2006.
F a i r b a n k J. K., Historia Chin. Nowe spojrzenie, Warsza-
wa-Gdańsk 2003.
F l i s o w s k i Z., Burza nad Pacyfikiem, t. 1, Warszawa 1994.
G u i l l a i n R., Od Pearl Harbor do Hiroshimy, Warszawa 1988.
H a l l J. W., Japonia. Od czasów najdawniejszych do dzisiaj,
Warszawa 1979.
H a t t o r i Takusiro, Japonija w wojnie 1941-1945, Sankt-Peter-
burg 1994.
H o r n e r D., The Second World War (I). The Pacyfic, Cambridge
2002.
J o w e l l P., The Chinese Army 1937^49, Oxford 2005.
J o w e l l P., The Japanese Army 1931-45 (1), Oxford 2002.
J u n g Chang, H a 11 i d a y J., Mao, Warszawa 2007.
K a j d a ń s k i E . , Chiny. Leksykon, Warszawa 2005.
K a j d a ń s k i E., Korytarz. Burzliwe dzieje Kolei Wschodnioin-
dyjskiej 1898-1998, Warszawa 2000.
K i s s i n g e r H., Dyplomacja, Warszawa 2003.
Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869-2006,
red. P. Ostaszewski, Warszawa 2006.
K1 a w i n g W.W., Japonija w wojnie, Moskwa 2004.
K r a l a Z. J., Kampanie powietrzne II wojny światowej. Daleki
Wschód, cz. VII, Warszawa 1999.
K u b i a k K., Malaje 1941-1942, Warszawa 2004.
Leksykon historii powszechnej 1900—1945, pod. red S. Sierpow-
skiego przy wspólpr. S. Żerki, Poznań 1996.
L e e D., Najkrwawsze walki II wojny światowej. Historia bezpo­
średnich starć żołnierskich, Warszawa 2008.
L o v e l l J., Wielki Mur Chiński. Chiny kontra świat 1000
p.n.e.-2000 n.e., Warszawa 2007.
L u z i a n k i n S.G., Rossija-Mongolija-Kitaj w pierwoj połowinie
XX w. Politiczeskije wzoimootnoszenija, Moskwa 2003.
Ł a p t o s J., S o l a r z J., Z g ó r n i a k M., Wielkie wojny XX
wieku (1914-1945), red. nauk. M. Zgórniak, Wielka historia
świata, t. 11, Kraków 2006.
Ł u c z k o M., Ito Hirobumi i Yamagata Aritomo. Czołowi politycy
okresu Meiji, Warszawa 2006.
M a r p l e s D. R., Historia ZSRR. Od rewolucji do rozpadu,
Wroclaw-Warszawa-Kraków 2006.
M a s z l a n k a B., Cztery oblicza militaryzmu, Warszawa 1971.
M o l e s w o r t h C..,Rekiny nad Chinami. 23 Grupa Myśliwska
w II wojnie światowej, Warszawa 2002.
N e w a r k T., 50 bitew, które zmieniły bieg historii nowożytnej,
Poznań 2002.
N i e d b a 1 s k a-A s a n o P., Suzuki Kantaro (1867-1948) a zakoń­
czenie wojny w Azji i na Pacyfiku, Warszawa 2005.
N o w i k o w K., Reformy po cesarsku, „Forum” nr 12 z 2007 r.
Nowożytna historia Chin, red. R. Sławiński, Kraków 2005.
P a j e w s k i J., Historia powszechna 1871-1918, Warszawa 1999.
P a ł a s z - R u t k o w s k a E„ Japonia, w: Encyklopedia histo­
ryczna świata, opr. nauk. M. M. Dziekan, t. XI: Azja,
cz. 2, Warszawa 2002.
P o t t e r E. B., Nimitz, Warszawa 2004.
R a c h m a n i n O.B., K istorii otnoszenij Rossiji-SSSR s Kitajem
w XX w. Obzor i anliz osnownych sobytji, Moskwa 2000.
R e g a n G., Największe błędy militarne w historii wojen, War­
szawa 2006.
R o d z i ń s k i W., Chiny w ogniu. Rewolucja w latach 1925-1927,
Wrocław-Warszawa-Kraków 1983.
Rossija i SSSR w wojnach XX wieka. Poderi woorużennych sil.
statisticzeskoje issledowanie, red. G.F. Kriwosziejew, Moskwa
2001 s. 309.
R u s s e l l of Liverpool, Rycerze bushido. Krótka historia japoń­
skich zbrodni wojennych, Warszawa 2004.
S i d i c h m i e n o w W., Ostatni cesarze Chin, Katowice 1990.
S ł a w i ń s k i R., Historia Tajwanu, Warszawa 2001.
S o l a r z J., Armia japońska 1875-1945, Warszawa 2001.
S z i e f o w N., Bitwy Rossiji, Moskwa 2004.
S z i s z o w A.W., Wojennyje konflikty XX wieka, Moskwa 2006.
S z t a l A., Malyje wojny 1920—1930 godow, Moskwa 2003.
T a k e h i k o Yoshihashi, Conspiracy at Mukden. The rise of the
Japanese military, New Haven-London 1963.
T u b i e l e w i c z J., Historia Japonii, Wrocław-Warszawa-Kra-
ków 1984.
U r l a n i s B.C., Istorja wojennych potier, Sankt-Peterburg 1994.
W e b s t e r D., Droga Birmańska. Wojna w Azji Poludniowo-
-Wschodniej 1941-1945, Warszawa 2006.
W e i n b e r g G. L., Wizje zwycięstwa, Nadzieje ośmiu przywódców
z czasów drugiej wojny światowej, Warszawa 2007.
W o l n y A., Wojna na Pacyfiku, Warszawa 1971.
W o ł k o g o n o w D., Stalin, Warszawa 1988.
W o w c z u k W., Nowe oblicze starej tradycji. Chiny-Japonia,
Kraków 2003.
Zarys dziejów Afryki i Azji 1869-1996. Historia konfliktów, red.
nauk. A. Bartnicki, Warszawa 1998.
Z w o l i ń s k i A., Chiny. Historia. Teraźniejszość, Kraków 2007.
SKRÓTY

ACz — Armia Czerwona (Związku Radzieckiego)


ChRL — Chińska Republika Ludowa
CzA — Czerwona Armia (Chin)
IAN — Indyjska Armia Narodowa
KC — Komitet Centralny
KPCh — Komunistyczna Partia Chin
KPZR — Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego
MRL — Mongolska Republika Ludowa
NRA — Narodowo-Rewolucyjna Armia
ZSRR — Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich
SPIS ILUSTRACJI

Cesarz Hirohito (W.W. K1 a w i n g, Japonija w wojnie, Moskwa


2004, po s. 224)
Cesarz Pu Yi (A. O kop o w, Russkije dobrowolcy, Moskwa
2007, po s. 236)
Czang Kaj-szek z małżonką i gen. J. Stilwellem 19 kwietnia
1942 r. (J. H e 11 e r, War & Conflikt. Selected Images jrom the
National Archiwes 1765-1970, Washington 1990, s. 181)
G. Żuków w 1939 r. (A. O kop o w, Russkije dobrowolcy,
Moskwa 2007, po s. 236)
Gen. C. Chennault w Chinach na tle amerykańskiego myśliwca
(W. U r b a n o w i c z , Ogień nad Chinami. Wojenne wspo­
mnienia dowódcy Dywizjonu 303, Kraków 2007, po s. 160)
Fragment Drogi Birmańskiej 25 marca 1945 r., którą zachodni
alianci dostarczali Czang Kaj-szekowi zaopatrzenie z Indii
(J. H e 11 e r, War & Conflikt. Selected Images from the National
Archiwes 1765-1970, Washington 1990, s. 264)
Japońska piechota w jednym z chińskich miast (Hattori T a -
k u s i r o , Japonija w wojnie 1941-1945, Sankt-Peterburg
2000, s. 190)
Japońska artyleria podczas walk w Chinach (Hattori Takusiro,
Japonija w wojnie 1941-1945, Sankt-Peterburg 2000, s. 289)
Japoński czołg wjeżdża na tory linii kolejowej Szanghaj-Nankin (R.T.
E l s o n, Preludium wojny, Warszawa 1997, s. 142)
Japońscy żołnierze na dworcu w chińskim mieście Hankou w 1939 r.
(R.T. E l s o n , Preludium wojny, Warszawa 1997, s. 146)
Ranne dziecko na zbombardowanym 28 sierpnia 1938 r. przez
japońskie bombowce dworcu w Szanghaju (J. H e l l e r , War
& Conflikt. Selected Images from the National Archiwes
1765-1970, Washington 1990, s. 258)
Artylerzyści wojsk Kuomintangu na ćwiczeniach w 1925 r.
(A. O k o p o w, Russkije dobrowolcy, Moskwa 2007, po s. 236)
Żołnierze wojsk Kuomintangu podczas walk ulicznych (Hattori
T a k u s i r o , Japonija w wojnie 1941-1945, Sankt-Peterburg
2000, s. 625)
Maszerujący oddział wojsk Kuomintangu (P. J o w e l l, The
Chinese Army 1937-49, Oxford 2005, s. 12)
Dziesięcioletni żołnierz wojsk Kuomintangu, Birma 5 grudnia
1944 r. (J. H e l l e r , War & Conflikt. Selected Images
from the National Archiwes 1765-1970, Washington 1990,
s. 262)
Japońscy jeńcy wojenni po wysłuchaniu oświadczenia cesarza
15 sierpnia 1945 r. (J. H e l l e r , War & Conflikt. Selected
Images from the National Archiwes 1765-1970, Washington
1990, s. 294)
SPIS TREŚCI

Wstęp ........................................................................................................ 5
Przeciwnicy .............................................................................................. 9
Mukden-Szanghaj ................................................................................. 52
Pekin-Nankin ......................................................................................... 96
Changsha-Changde ............................................................................ 145
Mandżuria ........................................................................................... 184
Zakończenie ......................................................................................... 231
Bibliografia .......................................................................................... 234
Skróty ................................................................................................... 238
Spis ilustracji ....................................................................................... 239
Mapy ..................................................................................................... 241

Vous aimerez peut-être aussi