Académique Documents
Professionnel Documents
Culture Documents
Wprowadzenie
Twarze mieli szare, nieogolone, szynele i krótkie waciaki wyglądały workowato, a cholewy
ich butów były uszyte z czegoś jak płótno. Podszedłem do jednej z ciężarówek i próbowałem
pogadać z żołnierzami, ale wszyscy oni milczeli, odwracając ode mnie wzrok. W końcu jeden
z nich, w wojskowej czapce i z gwiazdą na rękawie, powiedział, że partia posłała Armię
Czerwoną, żeby ta uwolniła nas od polskich ziemian i kapitalistów. Słów mi zbrakło3.
Czarci wywar
Hitler wpadł w pasję. Z wykrzywioną pod wpływem wściekłości twarzą biegał po gabinecie,
tłukł pięściami w marmurowy blat stołu i miotał dzikie przekleństwa. Naraz jego oczy
zalśniły niesamowitym blaskiem i zagroził gardłowym głosem: „Ugotuję ich w czarcim
wywarze”30.
Związek Sowiecki chciał zburzyć dawną równowagę (…) Anglia i Francja chciały ją
utrzymać. Niemcy też chciały zakłócić tę równowagę, a ten wspólny cel jej zakłócenia
stworzył podstawy do zbliżenia z Niemcami38.
[Wybuchnie] wojna między dwoma obozami krajów kapitalistycznych o nowy podział świata,
o panowanie na świecie! Nie widzimy nic złego w tym, że ostro się ze sobą zetrą i osłabią się
wzajemnie. Byłoby znakomicie, gdyby z powodu Niemiec pozycja najbogatszych państw
kapitalistycznych (zwłaszcza Anglii) uległa zachwianiu. Hitler, nie pojmując tego ani nie
pragnąc, podkopuje i rozbija system kapitalistyczny (…) My możemy lawirować, nastawiać
jednych przeciwko drugim, ażeby bili się ze sobą tak zawzięcie, jak to tylko możliwe41.
Dziś wspieramy Niemcy, ale jedynie na tyle, by nie zostały zniszczone, zanim zbiedniałe
i głodujące masy walczących krajów nie powstaną przeciwko Hitlerowi. Wtedy niemiecka
burżuazja dojdzie do porozumienia z wrogiem, aliancką burżuazją, żeby wspólnymi siłami
zgnieść zbuntowany proletariat. Ale właśnie wtedy przyjdziemy mu z pomocą, wkroczymy ze
świeżymi siłami, dobrze przygotowani, a na obszarze zachodniej Europy, uważam, że gdzieś
nad Renem, rozegra się ostatnia bitwa między proletariatem a zdegenerowaną burżuazją i na
wieczność przesądzi o losie Europy. Jesteśmy przekonani, że to my, a nie burżuazja,
zwyciężymy w tej batalii42.
Kiedyśmy tak chodzili tam i z powrotem niebo na północy za Untersbergiem zabarwiło się
najpierw turkusową zielenią i przeszło przez fiolet w piękną czerwień. Z początku
przypuszczaliśmy, że to jakiś większy pożar w którejś z miejscowości na północ od
Untersbergu, dopóki to czerwone światło nie rozlało się na całe północne niebo i dało się
wyraźnie rozpoznać jako robiąca niesamowite wrażenie zorza polarna (…) Byłem pod silnym
wrażeniem i powiedziałem do Hitlera, że to zjawisko natury wskazuje na krwawą wojnę.
Hitler odpowiedział, że jeżeli już ona musi być, to tak szybko, jak to tylko możliwe.
Z biegiem czasu stawał się on coraz bardziej krwawy79.
Niemiecki punkt widzenia (…) zasługuje na uwagę. Jednak Związkowi Sowieckiemu zależy
na silnych Niemczech, a w razie zbrojnego konfliktu między Niemcami a zachodnimi
demokracjami interesy Związku Sowieckiego i Niemiec byłyby całkowicie zbieżne. Związek
Sowiecki nigdy nie dopuści, aby Niemcy znalazły się w trudnym położeniu83.
Nie sądzi pan [spytał] że należy zwracać trochę większą uwagę na opinię publiczną
w naszych krajach? Od wielu lat wzajemnie wylewaliśmy sobie na głowy kubły pomyj, a nasi
propagandyści starali się, jak mogli. A teraz, zupełnie nagle, mamy sprawić, aby nasze narody
uwierzyły, że wszystko to poszło w niepamięć? To się nie dzieje tak szybko. Opinię publiczną
w naszym kraju, a pewnie i w Niemczech, będzie trzeba powoli przestawić na zmianę
w naszych stosunkach, którą przyniesie ten traktat85.
Pierwszymi ofiarami tej kampanii byli liczni harcerze, w wieku od dwunastu do szesnastu lat,
których ustawiono na rynku pod murem i rozstrzelano. Bez podania powodu. Pewien pełen
poświęcenia ksiądz, który przybiegł, aby udzielić ostatnich sakramentów, też został zabity
(…) Wśród [innych] ofiar był pewien człowiek, zbyt chory, jak wiedziałem, żeby jakkolwiek
uczestniczyć w życiu politycznym czy publicznym. Podczas egzekucji był zbyt słaby, żeby
ustać; pobili go i zmusili do powstania. Inną ofiarą był siedemnastolatek, jedyny syn pewnego
chirurga, zmarłego rok wcześniej (…) Nigdy się nie dowiedzieliśmy, o co oskarżono tego
biednego chłopca14.
Wkraczające do Polski oddziały sowieckie, 17 września 1939 roku. Agresja Armii Czerwonej,
realizując ustalenia sierpniowego paktu, zadała ostateczny cios wrześniowej obronie kraju.
Dwóch mężczyzn zaświeciło nam latarkami w oczy, inni zaś otoczyli nas (…) Zaskoczył mnie
widok wojskowych mundurów sowieckich i mowa rosyjska – byliśmy ciągle szmat drogi od
granicy. Nie domyślałem się, co też żołnierze sowieccy mogą robić na terytorium Polski,
mogłem jedynie żywić nadzieję, że potężna Armia Czerwona przybyła, by walczyć
z hitlerowcami i wypędzić ich z Polski. Chciałem im okazać radość z tego spotkania, lecz ktoś
kazał nam podnieść ręce do góry26.
Nikt nie ważył się poruszyć, bo zostałby zabity na miejscu. Związali tatusia łańcuchem, a inni
szukali broni i zarazem kradli wszystko, co miało jakąś wartość. Najstarszy z milicjantów
krzyczał, że za pół godziny mamy być gotowi do wyjścia (…) Schwytali mamusię, związali ją
i wrzucili ją na sanie77.
Kazał nam wysłuchać tego, co przeczyta, i odczytał rozkaz, że za pół godziny mamy być
gotowi do opuszczenia domu, że podjedzie wóz (…) Pociemniało mi w oczach i zaczęłam się
okropnie śmiać, ten z NKWD wrzeszczał, żebym się ubierała, a ja latałam po pokoju
i śmiałam się (…) Syn brał, co mógł (…) dzieci zaklinały mnie, żebym się spakowała, bo
będzie z nami źle, a mnie się pomieszało w głowie78.
Jedna z matek była tak wstrząśnięta, że jej mały syn musiał spakować jej
rzeczy. Kiedy znalazła się na wiejskich obszarach Kazachstanu, zorientowała się,
że zabrał swój francuski słownik, książkę kucharską i nieco świątecznych ozdób
choinkowych79.
Sowiecka praktyka polegała z reguły na deportowaniu domowników
zamieszkałych z osobami, które znalazły się na listach funkcjonariuszy NKWD.
W związku z tym wywózki zazwyczaj nie obejmowały krewnych, którzy mieszkali
gdzie indziej, ani przebywających akurat z wizytą gości, jednak przy tym pilnie
poszukiwano nieobecnych członków najbliższej rodziny deportowanego. Nastoletni
Mieczysław Wartalski był na liście przewidzianych do wywózki i choć udało mu
się uciec, kiedy zjawiło się NKWD, to jednak powrócił do rodziny, ponieważ
obawiał się, że jego matka nie poradzi sobie bez jego pomocy, i pamiętał
pożegnalne zalecenia ojca, by opiekował się swoimi braćmi i siostrami. Całą piątkę
wywieziono razem do Kazachstanu80.
Enkawudziści wykazywali się skrupulatnością i nieczęsto dopuszczali do
wyjątków. Pewien człowiek błagał ich bezskutecznie, aby oszczędzić jego
sparaliżowanego ojca i małego synka; ani jeden, ani drugi nie przeżyli wywózki81.
Wydaje się, że odstępstwa zdarzały się tylko wówczas, gdy przewidzianych do
deportacji nie zastawano na miejscu, a funkcjonariusze NKWD postanawiali wtedy
wypełnić narzucone normy, zabierając inne osoby. W jednym z takich przypadków
pewną młodą kobietę ujęto na ulicy „zamiast” jej nastoletniej córki, która uciekła
na widok enkawudzistów. Na krzyki i protesty tej kobiety odpowiedziano
złowieszczo, że „Moskwa wszystko powyjaśnia”82.
Po zabraniu rzeczy przez ludzi przewidzianych do deportacji pędzono ich na
pobliską stację kolejową i upychano w wagonach towarowych. Warunki, w jakich
odbywała się podróż, były straszne, gdyż prymitywne wagony nie nadawały się do
przewozu ludzi: tylko nieliczne miały drewniane prycze i przenośne piecyki;
większość była pozbawiona jakichkolwiek udogodnień, poza zakratowanymi
okienkami, oraz ustępów, poza dziurą w podłodze wagonu. Stłoczeni w około
sześćdziesięciu takich wagonach, z których składał się typowy transport – każdy
z pociągów wywoził około 2500 ludzi – deportowani ledwie znajdowali miejsce do
siedzenia.
W drodze dostawy wody i pożywienia dla wywożonych bywały w najlepszym
razie sporadyczne, zwłaszcza że wagony otwierano tylko w niektóre dni podczas
podróży. Zapasy wody zawsze okazywały się niewystarczające, a ludzie z jednego
z zimowych transportów zbierali z dachów wagonów śnieg, poczerniały od sadzy
z komina lokomotywy. Wywożeni latem nie mieli nawet takiej możliwości. Marny
prowiant dostarczano przeciętnie co dwa lub trzy dni, a składał się najczęściej
z wodnistej zupy o nieokreślonym smaku i razowego chleba, a czasem tylko
z wrzątku, wydawanego zgłaszającym się do noszenia dzieciom z każdego wagonu.
Rzadko można było zaopatrzyć się trochę lepiej. Jedna z deportowanych osób
wspominała, jak sowieccy żołnierze chodzili koło wagonów podczas postoju,
próbując handlować szynką, owocami i innymi zapasami, które, jak podejrzewano,
zawczasu zostały im przekazane, aby wydali te artykuły pasażerom83.
W tak trudnych warunkach wyczerpanie i choroby zbierały śmiertelne żniwo,
a główne zadanie w czasie postojów pociągu nierzadko polegało na wynoszeniu
zwłok z wagonów – umierali przede wszystkim starcy i najmłodsi. Jeden
z deportowanych przypominał sobie pewnego oficera Armii Czerwonej, który
rozpłakał się na widok tego, co ujrzał po otwarciu drzwi wagonu84. Inny, wywożony
w zimie, wspominał makabryczną scenę: sowieccy żołnierze szli od wagonu do
wagonu, niosąc małe zwłoki i pytając: „Czy jeszcze jakieś dzieci zamarzły?”85.
Z kolei w lecie sami wywożeni starali się wyrzucać ciała zmarłych przez okna
wagonów z obawy przed epidemiami. Latem i zimą prośby o zgodę na urządzenie
pochówku były z reguły odrzucane, a zwłoki zalegały tam, gdzie je porzucono,
czasem tylko układano bezimienne ofiary na poboczu torowisk.
Dla wielu naznaczona cierpieniami droga na zesłanie trwała nawet do czterech
tygodni, a po dotarciu na miejsce okazywało się, że czekają ich tam nowe udręki
i harówka. Liczni trafili na sowiecką daleką północ, do okręgu archangielskiego
albo na Syberię, gdzie pracowali przy wyrębie lasów. Większość z pozostałych
znalazła się w Kazachstanie, pracując tam w kołchozach albo przy układaniu torów
kolejowych. Wszystkich ich obowiązywała sowiecka maksyma: „Kto nie pracuje,
ten nie je”. Śmiertelność była bardzo wysoka, szacuje się, że co roku umierało
około 30 procent zesłańców86. Wywózki na bezkresy rosyjskiego interioru to
proceder przejęty z czasów carskich, lecz Sowieci zastosowali w odniesieniu do
tego surowe kryteria swojej polityki klasowej. Tym, którzy pozostali w okupowanej
Polsce, oznajmiono:
W połowie grudnia 1939 roku Adolf Hitler posłał życzenia urodzinowe swojemu
nowemu sojusznikowi Józefowi Stalinowi, wyrażając „najszczersze
powinszowania [i] najlepsze życzenia zdrowia dla Pana oraz szczęśliwej
przyszłości narodom zaprzyjaźnionego Związku Sowieckiego”. List Ribbentropa,
jak się można domyślić, był bardziej wylewny i wyszukany, znalazła się w nim
wzmianka o „historycznych chwilach na Kremlu, które znamionowały początek
decydującej zmiany w stosunkach między naszymi dwoma krajami”, a kończył się
„najserdeczniejszymi gratulacjami”124.
Nie było przesady w tym, że Hitler miał wszelkie powody, aby wyrażać
zadowolenie z rozwoju wydarzeń politycznych i strategicznych w trakcie
poprzednich kilku miesięcy. We współdziałaniu ze Związkiem Sowieckim jego
wojska podbiły i rozczłonkowały Polskę, co zabezpieczyło wschodnią granicę
Rzeszy i pozwoliło na skupienie się na starciu z Brytyjczykami i Francuzami na
froncie zachodnim. Wespół z Sowietami jego siły zbrojne i policyjne przystąpiły do
reorganizowania ludności na zajętych ziemiach polskich wedle nazistowskich
kryteriów rasowych i przystąpiły do wymiany więźniów politycznych oraz
sprowadzania etnicznych Niemców do Rzeszy. Porozumienia gospodarcze zawarte
z Moskwą również miały, jak liczono, przynieść korzyści, przede wszystkim
umożliwiając Niemcom uniknięcie najgorszych skutków wprowadzonej przez
Brytyjczyków morskiej blokady kontynentalnej Europy.
Także Stalin mógł być usatysfakcjonowany. Współpraca z Niemcami układała
się dobrze. Polska – jeden z tradycyjnych, historycznych wrogów Moskwy –
zniknęła z mapy świata, a zajęte polskie ziemie miały powetować wiele strat
poniesionych przez bolszewicką Rosję, a potem ZSRS w okresie rewolucji
i porewolucyjnego chaosu. Poza tym Stalina na pewno zadowalała poprawa
sytuacji strategicznej Związku Sowieckiego. Stan niemal nieustannej niepewności
zaledwie kilka miesięcy wcześniej został zastąpiony przymierzem z czołową
potęgą militarną i ekonomiczną na kontynencie, a zawarte dopiero co porozumienie
gospodarcze przewidywało jakże ważne dostawy nowoczesnego niemieckiego
sprzętu wojskowego w zamian za sowieckie surowce. Ponadto ZSRS nie uwikłał
się w wojnę, gdyż ogłosił neutralność w konflikcie zbrojnym między Niemcami
a państwami zachodnimi. Snując wojownicze wizje, Stalin mógł niewątpliwie
wyobrażać sobie, że Niemcy i Zachód zetrą się ze sobą w rujnującej je, krwawej
powtórce pierwszej wojny światowej, na której skorzysta on sam, przy okazji
przeobrażając całą Europę na modłę sowiecką.
Nic dziwnego zatem, że odpowiedź Stalina na otrzymane życzenia była równie
wylewna i stwierdził w niej, iż „przyjaźń między narodami Związku Sowieckiego
i Niemiec, przypieczętowana krwią, ma wszelkie powody, by stać się mocna
i trwała”125. Mógł dodać, że przyjaźń ta została przypieczętowana głównie krwią
Polaków.
1 M. Sebastian, Journal 1935–1944, Chicago 2000, s. 230 (tyt. oryg. Jurnal 1935–1944); wyd. pol.
Dziennik 1935–1944, tłum. J. Kotliński, Sejny 2006, s. 465.
2 T. Charman, Outbreak 1939: The World Goes to War, Londyn 2009, s. 54, 55, 59.
3 V. Hall, cyt. za: ibidem, s. 56.
4 M. Bloch, Ribbentrop, Londyn 1992; wyd. pol. Ribbentrop, tłum. G. Siwek, Warszawa 1995, s.
213.
5 H. Hoffmann, Hitler was my Friend, Barnsley 2011, s. 112–113; por. także A. Bullock, Hitler
and Stalin: Parallel Lives, Londyn 1991; wyd. pol. Hitler i Stalin: żywoty równoległe, tłum. J.
Mianowski i in., Warszawa 1994.
6 H. Hoffmann, Hitler…, op. cit., s. 113–114.
7 Hitler’s War Directives 1939–1945, red. H. Trevor-Roper, Londyn 1964, s. 38.
8 N. Chruszczow, Khrushchev Remembers, Londyn 1971, s. 111.
9 S. Sebag Montefiore, Stalin: The Court of the Red Tsar, Londyn 2003; wyd. pol. Stalin: Dwór
czerwonego cara, tłum. M. Antosiewicz, Warszawa 2004, s. 306.
10 A. Ulam, Expansion and Coexistence: Soviet Foreign Policy 1917–1973, Nowy Jork 1968, s.
279.
11 Documents on German Foreign Policy 1918–1945 (dalej jako DGFP), Seria D, t. VII, Londyn
1956, nr 193, s. 205.
12 J. Lukas, Forgotten Holocaust: The Poles under German Occupation, 1939–1944, Lexington
1986, s. 3.
13 C. Browning, The Origins of the Final Solution, Londyn 2004; wyd. pol. Geneza „ostatecznego
rozwiązania”, tłum. B. Gutowska-Nowak, Kraków 2012, s. 34.
14 J. Lukas, Forgotten Holocaust…, op. cit., s. 3.
15 J. Böhler, Auftakt zum Vernichtungskrieg: Die Wehrmacht in Polen 1939, Frankfurt nad Menem
2006, s. 106; wyd. pol. Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce, tłum. P. Pieńkowska-Wiederkehr, Kraków
2009, s. 106–116.
16 S. Datner, 55 Dni Wehrmachtu w Polsce, Warszawa 1967, s. 114–117.
17 Por. np. telegram Ribbentropa do Schulenburga, 15 IX 1939,
http://avalon.law.yale.edu/20th_century/ns072.asp.
18 S. Zaloga, Poland 1939, Oxford 2002, s. 80.
19 DGFP, Seria D, t. VIII, Waszyngton 1954, nr 63, s. 60–61.
20 Ibidem, nr 80, s. 79–80.
21 Sprawa polska w czasie drugiej wojny światowej na arenie międzynarodowej. Zbiór
dokumentów, Warszawa 1965, s. 83–84.
22 T. Piesakowski, The Fate of Poles in the USSR 1939–1989, Londyn 1990, s. 36.
23 O. Groehler, Selbstmörderische Allianz: Deutsch-russische Militärbeziehungen, 1920–1941,
Berlin 1992, s. 116.
24 D.G. Williamson, Poland Betrayed: The Nazi–Soviet Invasions 1939, Barnsley 2009, s. 119;
wyd. pol. Zdradzona Polska: napaść Niemiec i Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 roku, tłum. K.
Rudolf, Poznań 2010, s. 133.
25 J. Gross, Revolution from Abroad, Princeton 1988, s. 21–23.
26 J. Bardach, K. Gleeson, Man is Wolf to Man, Londyn 1998, s. 19; wyd. pol. Człowiek
człowiekowi wilkiem, tłum. E.E. Nowakowska, Kraków 2002, s. 33.
27 J. Gross, Neighbours, Princeton 2001, s. 43; wyd. pol. Sąsiedzi, Sejny 2000, s. 51.
28 A. Hitler, Mein Kampf, Londyn 1939, s. 539; wyd. pol. Moja walka, tłum. I. Puchalska, P.
Marszałek, wersja skrócona, Kraków 1992.
29 O. Groehler, Selbstmörderische Allianz…, op. cit., s. 136.
30 D.G. Williamson, Poland Betrayed…, op. cit., s. 123.
31 T. Piesakowski, The Fate of…, op. cit., s. 38. Por. także archiwa Instytutu Pamięci Narodowej
w Warszawie, http://www.ipn.gov.pl.
32 H. Kochanski, The Eagle Unbowed: Poland and the Poles in the Second World War, Londyn
2012, s. 80; wyd. pol. Orzeł niezłomny: Polska i Polacy podczas II wojny światowej, tłum. J.
Szkudliński, Poznań 2013, s. 90–92.
33 R. Hargreaves, Blitzkrieg Unleashed: The German Invasion of Poland 1939, Barnsley 2008, s.
263–264; wyd. pol. Blitzkrieg w Polsce: wrzesień 1939, tłum. S. Belind, Warszawa 2009, s. 297–311.
34 O. Groehler, Selbstmörderische Allianz…, op. cit., s. 121.
35 J. Gross, Revolution…, op. cit., s. 10.
36 Por. S. Slutsch, 17. September 1939: Der Eintritt der Sowjetunion in den Zweiten Weltkrieg,
„Vierteljahrshefte für Zeitgeschichte” 2000, nr 48, s. 228–230.
37 F.B. Czarnomski, cyt. za: D.G. Williamson, Poland Betrayed…, op. cit., s. 126.
38 R. Hargreaves, Blitzkrieg Unleashed…, op. cit., s. 211.
39 „Izwestia”, 20 IX 1939.
40 S. Slutsch, 17. September 1939…, op. cit., s. 231.
41 R. Conquest, Stalin: Breaker of Nations, Londyn 1991, s. 224; wyd. pol. Stalin, tłum. W.
Jeżewski, Warszawa 1996, s. 245.
42 Wspomnienia Gustava Hilgera, cyt. za: I. Fleischhauer, Der Deutsch-Sowjetische Grenz-und
Freundschaftsvertrag vom 28. September 1939, „Vierteljahrshefte für Zeitgeschichte” 1991, nr 39, s.
458.
43 H. Kochanski, The Eagle Unbowed…, op. cit., s. 99–104.
44 A. Hencke, cyt. za: L. Rees, World War II Behind Closed Doors, Londyn 2009, s. 33.
45 Por. C. Browning, The Origins of…, op. cit., s. 35–41.
46 A.B. Rossino, Hitler Strikes Poland: Blitzkrieg, Ideology and Atrocity, Kansas 2003, s. 234;
wyd. pol. Hitler uderza na Polskę: Blitzkrieg, ideologia i okrucieństwo, tłum. H. Górska, Warszawa
2009, s. 240–246.
47 Na temat AB Aktion, por. T. Snyder, Bloodlands, Londyn 2010, s. 146–150; wyd. pol.
Skrwawione ziemie: Europa między Hitlerem a Stalinem, tłum. B. Pietrzyk, Warszawa 2011, s. 161–
178.
48 K. Sword, The Mass Movement of Poles to the USSR, 1939–41, w: idem, Deportation and
Exile: Poles in the Soviet Union, 1939–48, Basingstoke 1994, s. 6–8.
49 Wywiad autora z Czesławem Wojciechowskim, Londyn, 8 IX 2011.
50 G. Hryciuk, Victims 1939–1941: The Soviet Repressions in Eastern Poland, w: Shared History,
Divided Memory: Jews and Others in Soviet-Occupied Poland, 1939–1941, red. E. Barkan, E.A. Cole,
K. Struve, Lipsk 2007, s. 182–183.
51 J. Gross, The Sovietisation of Western Ukraine and Western Byelorussia, w: Jews in Eastern
Poland and the USSR, 1939–46, red. N. Davies, A. Polonski, Londyn 1990, s. 72.
52 N. Ferguson, The War of the World, Londyn 2006, s. 418; skrót NKWD oznaczał w istocie
Narodnyj Komitiet Wnutriennych Dieł (Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych).
53 Katyn: A Crime without Punishment, red. A. Cienciała, N. Lebedeva, W. Materski, New Haven
2007, s. 120.
54 S. Swianiewicz, cyt. za: A. Paul, Katyn, Stalin’s Massacre and the Triumph of Truth, DeKalb
2010, s. 107; wyd. pol. Katyń: stalinowska masakra i tryumf prawdy, tłum. Z. Kunert, Warszawa 2003,
s. 134.
55 J.K. Zawodny, Death in the Forest, Londyn 1971, s. 110; wyd. pol. Katyń: zagłada w lesie,
tłum. Beta-Omega [pseudonim], Warszawa 1989, s. 123.
56 T. Snyder, Bloodlands, op. cit., s. 137–140.
57 Na temat metod zabijania, stosowanych w różnych miejscach zagłady w okolicach Katynia, por.
Katyn…, op. cit.
58 Dane liczbowe za ibidem, s. 168.
59 T. Snyder, Bloodlands, op. cit., s. 161–162.
60 P.T. Rutherford, Prelude to the Final Solution: The Nazi Program for Deporting Ethnic Poles
1939–1941, Kansas 2007, s. 211.
61 Relacja pani J.K., cyt. za: M. Mazower, Hitler’s Empire: Nazi Rule in Occupied Europe,
Londyn 2008; wyd. pol. Imperium Hitlera, tłum. A., J. Maziarscy, Warszawa 2011, s. 123.
62 C. Browning, The Origins of…, op. cit., s. 59.
63 H. Frank, Das Diensttagebuch des deutschen Generalgouverneurs in Polen 1939–1945,
Stuttgart 1975, s. 104.
64 M. Spoerer, Zwangsarbeit unter dem Hakenkreuz, Stuttgart 2001, s. 48.
65 U. Herbert, Hitler’s Foreign Workers, Cambridge 1997, s. 84.
66 Zwangsarbeit in Berlin 1940–1945, red. Berliner Geschichtswerkstatt, Berlin 2000, s. 74.
67 R. Gerwarth, Hitler’s Hangman: The Life of Heydrich, Londyn 2011, s. 143.
68 C. Browning, Remembering Survival, Londyn 2010, s. 26; wyd. pol. Pamięć przetrwania, tłum.
H. Pustuła-Lewicka, Wołowiec 2012, s. 31.
69 R. Gerwarth, Hitler’s Hangman…, op. cit., s. 158.
70 Depesza Schulenburga do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeszy w Berlinie, 17 XII 1939,
cyt. za: H. Schafranek, Zwischen NKWD und Gestapo, Frankfurt nad Menem 1990, s. 62.
71 Dziennik Chaima Kapłana, cyt. za: S. Friedländer, The Years of Extermination: Nazi Germany
and the Jews, 1939–1945, Londyn 2007; wyd. pol. Czas eksterminacji: Nazistowskie Niemcy i Żydzi,
1939–1945, tłum. S. Kupisz, A.M. Nowak, K. Masłowski, Warszawa 2010, s. 84.
72 S. Friedländer, The Years of…, op. cit., s. 157.
73 Ibidem, s. 120–121.
74 T. Piesakowski, The Fate of…, op. cit., s. 50, wyjątek z oryginalnego rozkazu deportacyjnego
NKWD.
75 Katyn…, op. cit., s. 121.
76 Relacja Wiesławy Saternus, w: Stalin’s Ethnic Cleansing in Eastern Poland, red. T. Jeśmanowa,
Londyn 2008, s. 131.
77 T. Piesakowski, The Fate of…, op. cit., s. 55–56.
78 J. Gross, Revolution…, op. cit., s. 209.
79 H. Kochanski, The Eagle Unbowed…, op. cit., s. 135–140.
80 Rozmowa autora z Mieczysławem Wartalskim, Londyn, 8 IX 2011.
81 J. Gross, Revolution…, op. cit., s. 215.
82 Rozmowa autora z Henrykiem Wiekszą, Berkhamsted, 17 VIII 2011.
83 K. Sword, The Mass Movement of…, op. cit., s. 20.
84 Rozmowa autora z Mieczysławem Wartalskim, op. cit.
85 Ibidem.
86 K. Sword, The Mass Movement of…, op. cit., s. 27.
87 J. Gross, Revolution…, op. cit., s. 222.
88 Z. Siemaszko, The Mass Deportations of the Polish Population to the USSR, 1940–1941, w:
The Soviet Takeover of the Polish Eastern Provinces 1939–41, red. K. Sword, Londyn 1991, s. 225.
89 Nieco inne dane liczbowe w: H. Kochanski, The Eagle Unbowed…, op. cit., a dokładniejsze
statystyki u Hryciuka, w: Shared History…, op. cit., s. 184–199.
90 Korespondencja z prof. Normanem Daviesem, XII 2013.
91 DGFP, op. cit., nr 419, s. 489, memorandum sekretarza stanu Weizsäckera, 5 XII 1939.
92 C. Browning, Remembering…, op. cit., s. 27.
93 Nagranie video z relacją Wilhelma Korna, ze zbiorów archiwalnych Instytutu Yad Vashem;
http://www.youtube.com/watch?v=Z61GKpqccxI.
94 V. Lumans, Himmler’s Auxiliaries: The Volksdeutsche Mittelstelle and the German National
Minorities of Europe, 1933–1945, Londyn 1993, s. 18.
95 Ibidem, s. 163.
96 N. Chruszczow, Khrushchev Remembers, op. cit., s. 141.
97 J. Gross, Revolution…, op. cit., s. 206.
98 Y. Litvak, The Plight of Refugees from the German-Occupied Territories, w: Soviet Takeover,
op. cit., s. 66.
99 K. Sword, The Mass Movement of…, op. cit., s. 16.
100 Ibidem, s. 18.
101 Z. Siemaszko, The Mass Deportations…, op. cit., s. 224.
102 J. Gross, Revolution…, op. cit., s. 226.
103 Ibidem, s. 207; podobne zdarzenie zostało przedstawione w filmie Andrzeja Wajdy Katyń
z 2007 roku.
104 J. Gross, Revolution…, op. cit., s. 50.
105 P. Raina, Gomułka: Politische Biographie, Kolonia 1970, s. 22–23.
106 N. Davies, God’s Playground: A History of Poland, t. II, Oxford 1981, s. 452; wyd. pol. Boże
igrzysko: historia Polski, t. II, od 1975 roku, tłum. E. Tabakowska, Kraków 1991, s. 915.
107 Ibidem, s. 996, 999.
108 Memorandum Ribbentropa do Schulenburga, 26 XI 1939, cyt. za: H. Schafranek, Zwischen
NKWD…, op. cit., s. 58.
109 Ibidem, s. 67–69.
110 M. Buber-Neumann, Under Two Dictators, Londyn 2008, s. 143.
111 A. Neave, They Have their Exits, Barnsley 2013, s. 16.
112 Archiwum Narodowe w Kew (The National Archives, Kew, London; dalej jako TNA),
oficjalny raport MI9 na temat obozów, ref: WO 208/3281.
113 Relacja szer. R. Berry’ego z 1. Batalionu Lekkiej Piechoty Diuka Kornwalii, raport MI9 nr
3311931; www.conscript-heroes.com.
114 C. Mulley, The Spy who Loved, Londyn 2012; wyd. pol. Kobieta szpieg: Polka w służbie jego
królewskiej mości, tłum. M. Antosiewicz, Warszawa 2013, s. 95–111.
115 N. Chruszczow, Khrushchev Remembers, op. cit., s. 124.
116 W. Bierieżkow, At Stalin’s Side, Nowy Jork 1994, s. 271–274.
117 S. Slutsch, 17. September 1939…, op. cit., s. 234.
118 Na temat Basis Nord, por. T.R. Philbin III, The Lure of Neptune: German-Soviet Naval
Collaboration and Ambitions, 1919–1941, Columbia 1994, s. 81–117.
119 L. Rees, World War II…, op. cit., s. 69.
120 Por. T. Frame, HMAS Sydney: Loss and Controversy, Rydalmere 1993.
121 T.R. Philbin III, The Lure of…, op. cit., s. 141.
122 L. Rees, World War II…, op. cit., s. 75–76.
123 Ibidem, s. 77.
124 A. Werth, Russia at War: 1941–1945, Londyn 1964, s. 89.
125 Ibidem.
ROZDZIAŁ 3
Podział łupów
[Estończycy] dostrzegali zagrożenie ze wschodu… Rozumieli, jak trudno nam było opuszczać
Estonię. A kiedy weszliśmy na pokład statku w Tallinie, aby wyjechać z rodzinnych stron,
i zagrano Deutschland über alles, a zaraz potem estoński hymn, wielu wybuchło płaczem18.
Wydarzenia w Finlandii owej zimy nasiliły tempo tej masowej emigracji. Tak
jak ich nadbałtyccy sąsiedzi, Finowie zostali na początku października 1939 roku
zaproszeni do Moskwy dla przedyskutowania „kwestii politycznych”. I, tak samo
jak Estończycy, Łotysze i Litwini, usłuchali tego wezwania, wysyłając delegację
pod kierownictwem doświadczonego dyplomaty Juho Paasikiviego, która
wysłuchała sowieckich propozycji, obejmujących przesunięcie na północ odcinka
granicy na Przesmyku Karelskim, opodal Leningradu, oraz trzydziestoletnią
dzierżawę portu Hanko na skraju Zatoki Fińskiej. Sowieci najwyraźniej zakładali,
że Finowie okażą się tak zastraszeni i bezsilni, jak rządy krajów bałtyckich nieco
wcześniej. Chruszczow pisał we wspomnieniach: „Wystarczy trochę pokrzyczeć,
a Finowie zrobią się posłuszni”19. Berlin na pewno nie zamierzał interweniować.
Tak jak w przypadku państw bałtyckich Ribbentrop powstrzymał się od wszelkich
uwag, poza wyrażeniem pobożnego życzenia, że Finlandia mogła „rozstrzygnąć
kwestie z Rosją w trybie pokojowym” i był przestraszony pomysłem, aby były
fiński prezydent przybył do Berlina na rozmowy. Tymczasem niemiecki ambasador
w Finlandii otrzymał poufne instrukcje „unikania jakichkolwiek komentarzy (…)
które mogłyby zakłócić niemiecko-sowieckie stosunki”20.
Jednakże, mimo znalezienia się w politycznej izolacji, Finowie zdobyli się na
przeciwstawienie się sowieckim groźbom. Przedstawili dwie kontrpropozycje
i starali się przeciągać rokowania przez większość następnego miesiąca,
w przekonaniu, że Mołotow blefuje, a „słuszność” jest po ich stronie. Wydaje się,
że Mołotow napotkał w przebiegłym Paasikivim twardego negocjatora i rzucił
złowrogo podczas ich ostatniego spotkania, iż „skoro my, cywile, nie potrafimy
niczego osiągnąć, to może kolej, żeby przemówili żołnierze”21.
Niebawem żołnierze istotnie doszli do głosu. Dwudziestego szóstego listopada
1939 roku został ostrzelany przez artylerię sowiecki posterunek graniczny koło
miejscowości Mainila w Karelii; zginęło tam czterech czerwonoarmistów,
a dziewięciu zostało rannych. Mołotow pospiesznie obwinił Finów za ten
„oburzający akt agresji”22. Pomimo faktu, iż wspomniana placówka znajdowała się
poza zasięgiem fińskich dział, które zawczasu wycofano z przygranicznych
terenów. Ponownie wezwawszy przedstawicieli Helsinek do Moskwy, oświadczył,
że rząd sowiecki nie uznaje odtąd zobowiązań wynikających z sowiecko-fińskiego
układu o nieagresji i nie może już utrzymywać normalnych relacji z Finlandią. Tak
jak Hitler sprokurował „prowokację gliwicką” trzy miesiące wcześniej, aby
uzyskać casus belli przed napaścią na Polskę, tak samo Stalin chciał wykorzystać
incydent w Mainila, dając komunistom na całym świecie wątpliwy argument
usprawiedliwiający sowiecką agresję. Cztery dni później Armia Czerwona przeszła
do ofensywy.
Na pozór, aż trudno sobie wyobrazić bardziej nierówne siły wojskowe.
Dwadzieścia sześć dywizji i pół miliona żołnierzy rzuconych do walki przez
Sowietów powinno było bez trudu przełamać opór 130 tysięcy żołnierzy fińskich.
Pod każdym względem Armia Czerwona miała przygniatającą przewagę,
trzykrotną w liczbie żołnierzy i aż trzydziestokrotną w samolotach. Na Przesmyku
Karelskim, gdzie spodziewano się głównego sowieckiego uderzenia, Finowie
mogli wystawić zaledwie 21 tysięcy ludzi, 71 dział i 29 armat przeciwpancernych
przeciwko siłom sowieckim, złożonym ze 120 tysięcy żołnierzy, 1400 czołgów
i ponad 900 dział polowych23. Niezależnie od takiej przewagi liczebnej, Moskwa
była przeświadczona, że fińskie klasy pracujące powstaną, aby wesprzeć swoich
komunistycznych „wyzwolicieli” i staną się „piątą kolumną” na nieprzyjacielskim
zapleczu, zakłócając zaopatrzenie wojsk i podkopując morale ludności. Sowieci
byli więc, co zrozumiałe, pewni siebie, a ich dowództwo wojskowe wyznaczyło na
operację fińską zaledwie dwanaście dni, oczekując tak szybkich postępów na
froncie, że dowódców jednostek liniowych ostrzeżono nawet, aby pomyłkowo nie
przekroczyli granicy neutralnej Szwecji – odległej o 300 kilometrów24.
Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Przewaga liczebna i materiałowa nie
liczyła się zanadto w skrajnie trudnych warunkach fińskiej zimy, podczas której
temperatury spadały do -40˚C. Ponadto teren, przez który przyszło się przedzierać
sowieckim żołnierzom, to pozbawione dróg, zaśnieżone pustkowia i gęste sosnowe
lasy, z zamarzniętymi rzekami, jeziorami i bagniskami – w praktyce nieprzejezdne
dla nowoczesnej zmechanizowanej armii. Dodatkowo sytuację wojsk sowieckich
utrudniało to, że Przesmyk Karelski, na północ od Leningradu, został w okresie
międzywojennym ufortyfikowany i w tym czasie znajdowała się na nim
rozbudowana (choć niedokończona) sieć bunkrów, okopów, naturalnych zapór
i wałów ziemnym, znana jako Linia Mannerheima, od nazwiska naczelnego wodza
wojsk fińskich. Okazało się rychło, że ofensywa Armii Czerwonej nie będzie
łatwym spacerkiem.
Przewaga liczebna Sowietów traciła też nieco na znaczeniu wobec dysproporcji
w wyszkoleniu żołnierzy walczących stron. Armia Czerwona była pogrążona
w kryzysie. Wciąż jeszcze próbując otrząsnąć się ze skutków czystek, które
zdziesiątkowały jej szeregi w drugiej połowie lat trzydziestych, kiedy to
represjonowano ponad 85 procent jej oficerów starszych rang25, borykała się
z problemami związanymi ze złym dowodzeniem, nieudolnymi programami
ćwiczebnymi i niskim morale. I choć Sowieci byli, w porównaniu z Finami, dobrze
uzbrojeni, to ich szeregowcom brakowało zimowej odzieży, nart i maskujących
peleryn, a zarówno piechota, jak i sowieckie czołgi weszły do walki wśród
listopadowych śniegów w oliwkowych mundurach i takimże malowaniu, wobec
czego stanowili dla przeciwnika łatwy cel. Również taktyka Armii Czerwonej
pozostawiała wiele do życzenia, a niezaradność i niesamodzielność oficerów
liniowych stanowiły efekt uboczny czystek. Sowiecka doktryna militarna
sprowadzała się często po prostu do zmasowanego, frontalnego ataku, a jej
niedostatki wychodziły rażąco na jaw z uwagi na złą koordynację działań różnych
rodzajów sił zbrojnych.
Z kolei Finowie dobrze wiedzieli, o co walczą. Bynajmniej nie witali Sowietów
z otwartymi ramionami, wbrew oczekiwaniom Moskwy, wykazywali się za to
mocnym patriotyzmem, który sprawiał, że fińscy żołnierze nadrabiali duchem
bojowym niedostatki w uzbrojeniu. Zdołali też powołać pod broń wielu
przeszkolonych rezerwistów, wzmacniając nimi czynną armię, a wielu z nich
wniosło do oddziałów wojskowych cenną wiedzę w zakresie umiejętności radzenia
sobie w terenie i sztuki przetrwania. Pewien dowcip, powtarzany owej zimy,
podsumowywał ich optymizm w obliczu z pozoru tak potężnego wroga: „Tylu ich,
a nasz kraj jest taki mały” – powiadano. „Gdzie znajdziemy miejsce, żeby ich
wszystkich pochować?”26.
Znamienne, że sowiecka napaść na Finlandię miała charakter i polityczny,
i militarny. A więc, gdy sowieckie lotnictwo bombardowało Helsinki i Wyborg,
a czołgi i piechota przeprowadziły pierwsze szturmy na Linię Mannerheima,
w Terijoki, pierwszym zdobytym przez Sowietów miasteczku nad granicą
sowiecko-fińską, zorganizowano marionetkowe władze komunistyczne. Na czele
„Fińskiej Republiki Demokratycznej” stanął weteran ruchu komunistycznego, Otto
Kuusinen, który mógł się poszczycić głównie tym, że przeżył sowieckie czystki.
Jednak, mimo że Kuusinen wytrwale starał się zdobywać względy fińskich
związków zawodowych i umiarkowanej lewicy, to nikogo nie przeciągnął na swą
stronę, uznawali go wyłącznie jego moskiewscy zwierzchnicy, a jego władza
rozciągała się tylko na „wyzwolonych” przez Armię Czerwoną obszarach Finlandii.
Takiej fałszywej ocenie sytuacji politycznej towarzyszyły poważne błędy
strategiczne i militarne. Pomimo posiadanej przewagi w uzbrojeniu, Armia
Czerwona bywała nader nieelastyczna w swoich działaniach, przypominając
typowego „kolosa na glinianych nogach”. Jej taktycznej nieudolności często
dorównywała przesadna ostrożność, przy czym nawet nikły fiński opór był w stanie
powstrzymać na wiele godzin sowieckie natarcie. W panujących warunkach –
w bardzo gęstych lasach znajdowały się tylko nieliczne drogi i ścieżki – oczywiście
sprzyjało to obrońcom, a w czasie sowieckich szturmów formacji pancernych
często tworzyły się gigantyczne zatory.
Gdy natarcia oddziałów Armii Czerwonej udało się zatrzymać, Finowie
przechodzili do kontrataków, wykazując się sprytem i pomysłowością, których
brakło ich przeciwnikom. Niewielkie, ruchliwe oddziały narciarzy oskrzydlały
napastników i odcinały ich od kolumn zaopatrzeniowych, a w czasie długich nocy,
panujących podczas skandynawskiej zimy, nękali wroga i organizowali zasadzki
pod osłoną mroku. Z kolei fińska piechota wykorzystywała wytwarzane metodami
chałupniczymi materiały wybuchowe, takie jak wiązki lasek dynamitu lub
osławione „koktajle Mołotowa” – butelki z naftą i smołą, nader skutecznie
zapalające chłodnice sowieckich czołgów. Broń ta zyskała swoją nazwę po tym, jak
Mołotow stwierdził publicznie, że sowieckie naloty bombowe na Finlandię to
w rzeczywistości zrzuty paczek z prowiantem. Odtąd Finowie ironicznie określali
wiązki sowieckich bomb mianem „mołotowskich koszy na chleb”, a na niepozorne
butelki z benzyną mówiono, że to „napój do popijania jedzenia”27. Na przekór
takiemu wisielczemu humorowi koktajle Mołotowa – wytwarzane masowo
w jednej z fińskich gorzelni – okazały się wyjątkowo skutecznym orężem.
Z czasem fińska taktyka, początkowo w znacznej mierze doraźna, przeobraziła
się w sprawne metody walki. Po odcięciu i okrążeniu sowieckich czołówek
Finowie systematycznie niszczyli nieprzyjacielskie kolumny wojskowe,
a nieustanne ataki nękające przeprowadzane przez oddziały fińskie oraz zimowe
mrozy kruszyły sowiecki opór. Taktyka ta stała się znana jako motti – od fińskiego
określenia na składy drewna do porąbania. Chodziło o to, że okrążone sowieckie
oddziały musiały czekać na swój koniec, likwidowane albo przez fińskich
żołnierzy, albo przez mróz.
A surowa skandynawska zima dowiodła swej zabójczej mocy. O ile Finowie
nawykli do mrozów i mieli odpowiednią odzież, o tyle czerwonoarmistów niewiele
chroniło przed zimnem. W takiej sytuacji mróz równie często, jak same walki
zbierał śmiertelne żniwo, a fińscy żołnierze przyzwyczaili się do makabrycznego
widoku swoich wrogów zamarzniętych na kość w miejscu, gdzie kucali lub stali,
zapewne szykując się do odparcia ataku. Pewnego razu jeden z fińskich oficerów
przejął dwóch wziętych do niewoli żołnierzy Armii Czerwonej, porażonych ślepotą
śnieżną, z poważnymi odmrożeniami rąk i stóp. „Po jakimś czasie – donosił
naoczny świadek – obaj Rosjanie poczuli ciepło buchające z pieca i, potykając się,
rzucili się w jego stronę. A potem obydwaj położyli ręce na rozgrzanym do
czerwoności żelazie. I trzymali je na nim. Nic nie czuli. I stali tak, z dłońmi
skwierczącymi jak plastry boczku”28.
Z pomocą mroźnej pogody i dzięki swojej pomysłowości Finowie osiągnęli
pewne zdumiewające sukcesy militarne. Do świąt Bożego Narodzenia 1939 roku
dwie sowieckie wielkie jednostki, 139. i 75. Dywizje Strzeleckie, zostały
całkowicie rozbite w bitwie pod Tolvajärvi, na północ od jeziora Ładoga, natomiast
44. i 163. Dywizje zostały unicestwione dalej na północy, pod Suomussalmi, na
początku stycznia. Druga z tych bitew stanowiła zapewne ukoronowanie skutecznej
fińskiej taktyki. Po tym, jak sowiecka 163. Dywizja natrafiła na twardy opór,
wysłano jej na pomoc 44. Dywizję, lecz obie spotkał ten sam los. Rozciągnięte na
wąskich drogach pośród jezior i lasów, w sytuacji, gdy ich marsz naprzód
spowalniały bronione przez Finów barykady i zatory, obie te dywizje były nękane
przez szybkie grupy narciarzy. Wpadały w zorganizowane zasadzki i stopniowo
zostały rozdzielone na coraz mniejsze oddziały, wystawione na skutki mrozu
i głodu oraz ataki nieprzyjacielskich żołnierzy. Każde z tych pojedynczych
punktów oporu były po kolei likwidowane. Kiedy owe dwie dywizje uległy
całkowitemu zniszczeniu, Finowie doliczyli się w pobliżu leśnej drogi 27 tysięcy
zamarzniętych zwłok, pośród wraków wojskowych pojazdów29. Był to koszmarny
widok. Jak donosił jeden z reporterów, trupy były wszędzie:
Wobec tak wielkich strat i grozy samej wojny zimowej można pojąć ludność
krajów bałtyckich, która myślała, że okupiła się względnie tanio, przystając na
żądania Moskwy i zgadzając się na założenie sowieckich baz wojskowych na
swoich terytoriach. Na pewno Mołotow gorliwie starał się podkreślać pokojowy
charakter takiego rozwiązania. Jak powiedział z naciskiem na posiedzeniu Rady
Najwyższej w październiku 1939 roku: „Pakty te są owocem wzajemnego
poszanowania rządów oraz społecznych i ekonomicznych systemów układających
się stron”, dodając, że „niemądre gadanie o sowietyzacji krajów bałtyckich
przynosi korzyści tylko naszym wspólnym wrogom”56. Tymczasem politycy
z państw nadbałtyckich próbowali niestrudzenie przedstawiać pozytywne strony
rozgrywających się wydarzeń, lecz już wkrótce stracili powody do takiego
optymizmu.
Fałszywość sowieckich obietnic „niewtrącania się” w wewnętrzne sprawy
krajów bałtyckich wyszła na jaw niemal od razu. Choć wzajemne oficjalne relacje
pozostały poprawne, to za kulisami dochodziło do ostrych tarć. Przybycie
sowieckiego personelu wojskowego, obarczonego zakładaniem uzgodnionych
z Moskwą baz, z reguły wiązało się z koniecznością oddawania więcej, aniżeli
przewidziano to w zawartych traktatach. Przykładowo na Łotwie zażądano oddania
dodatkowego pasa wybrzeża – pięćdziesięciokilometrowej szerokości – na
sowiecką „strefę wojskową”57, natomiast na Litwie Armia Czerwona niezwłocznie
zaczęła domagać się prawa do założenia swojego garnizonu w Wilnie58. Z kolei
w Estonii musiano przekazać Sowietom dwa dodatkowe lotniska i kolejne bazy.
W całym regionie liczba napływających żołnierzy sowieckich rychło przekroczyła
tę początkowo ustaloną, a obowiązek opłat z tytułu dzierżawy i rekompensat –
uzgodnionych w traktatach – Sowieci ignorowali. Postawa pewnego sowieckiego
majora była zapewne znamienna dla lekceważącego odnoszenia się Moskwy do
swoich nowych „sojuszników”: „Armia Czerwona zna tylko jedną władzę –
stwierdził – a jest nią rząd Związku Sowieckiego”59.
Pomimo takich jawnie nieprzyjaznych postaw stopień premedytacji
i spiskowych działań związanych z sowiecką propagandą wywrotową w krajach
bałtyckich na ogół bywa przedstawiany przesadnie. Większość historyków
zajmujących się tym tematem powołuje się na dokument NKWD z października
1939 roku, znany jako „Rozkaz nr 001223”, prezentowany jako dowód żywionych
przez Moskwę zamiarów „oczyszczenia” zajętych krajów ze wszystkich
„elementów antysowieckich”, twierdząc tym samym, że deportacje z roku 1941
przewidywano już w 1939 roku, czyli w czasie, gdy kraje nadbałtyckie jeszcze nie
zostały zaanektowane przez ZSRS. Jednakże mija się to z prawdą. Uważa się, że
„Rozkaz nr 001223”, którego treści nigdy nie opublikowano na Zachodzie, dotyczy
wchłoniętej nieco wcześniej wschodniej części Polski i zazwyczaj jest mylony
z instrukcjami, odnoszącymi się do krajów bałtyckich, wydanych przez Iwana
Sierowa na wiosnę 1941 roku i zacytowanymi dalej (na s. 348–349)60. W istocie
sensowne wydaje się przypuszczenie, że sowieckie plany wobec krajów bałtyckich
miały charakter o wiele bardziej stopniowy i wyraźnie zasadzały się na
przekonaniu, iż bliskie wzajemne relacje, zacieśnione pod wpływem „uzgodnień
o bazach wojskowych”, miały nieuchronnie rozbudzić w miejscowej ludności
pragnienie unii z ZSRS. Kiedy przywódca Kominternu Georgi Dymitrow pisał
jesienią 1939 roku w swoim dzienniku o układzie o wzajemnej pomocy zawartym
z krajami bałtyckimi, wyrażał dość optymistyczne zapatrywania Moskwy na tę
kwestię. „Znaleźliśmy właściwą formę, która pozwoli nam na wprowadzenie wielu
krajów do strefy wpływów Związku Sowieckiego – zanotował. „Nie będziemy
dążyli do ich sowietyzacji. Nadejdzie taki czas, kiedy uczynią to same!”61.
Rzeczywistość była bardziej prozaiczna. Dość prawdopodobne, że decyzja
o zajęciu i sowietyzacji krajów bałtyckich wykrystalizowała się stopniowo od
wczesnej wiosny do lata 1940 roku. Najpierw, w marcu owego roku, uaktywniły się
podziemne ugrupowania komunistyczne w regionie nadbałtyckim, co musiało
przynieść nieuchronne pogorszenie stosunków rządów krajów bałtyckich
z Moskwą. Z czasem incydenty z udziałem sowieckich „gości” zaczęły się mnożyć:
w Estonii sowieckie okręty ostrzelały nad Tallinem estoński samolot62, a na Łotwie
dwaj pijani sowieccy oficerowie zastrzelili człowieka63. Stopniowo miejscowa
ludność, w większości nastawiona niechętnie do komunizmu, zaczęła odnosić się
do Sowietów z nieskrywaną pogardą, co dodatkowo wzmogło napięcie. I choć
politycy starali się bagatelizować podobne incydenty i dobrze się wyrażać
o relacjach z Moskwą, to i oni wyczuwali falę ochłodzenia w tych stosunkach. Na
przykład pod koniec kwietnia 1940 roku litewski ambasador w Moskwie donosił,
że „czarny kot przebiegł drogę stosunków sowiecko-litewskich”64.
Ów „czarny kot” nie pozostał niezauważony. Już w maju 1940 roku rządy
łotewski i litewski zajęły się opracowywaniem awaryjnych planów do przekazania
przedstawicielom służby dyplomatycznej na wypadek, gdyby doszło do urwania się
kontaktów z ojczystym krajem. Z kolei Estończycy szykowali się do wywozu za
granicę części rezerw złota oraz archiwów państwowych. Zdesperowany litewski
prezydent, Antanas Smetona, zaproponował nawet Niemcom roztoczenie
protektoratu nad swoim krajem65.
Ze swej strony Sowieci zgłaszali litanię skarg. Protestowali, że elity rządzące
w krajach bałtyckich utrudniały rozmieszczenie oddziałów Armii Czerwonej
poprzedniej jesieni, opóźniały negocjacje i zwlekały z przygotowywaniem
odpowiedniego zaplecza. Twierdzili też, że niepokoi ich nieustanna atmosfera
wrogości. Przykładowo na Łotwie, jak utrzymywali, na aresztowanie narażali się ci
cywile, którzy choćby tylko rozmawiali z członkami sowieckiego personelu
wojskowego, a takie „nieżyczliwe nastroje” zachęcały do działalności
szpiegowskiej w sowieckich placówkach66. Również Moskwa była niewątpliwie
sfrustrowana, ponieważ musiała skorygować swe wcześniejsze założenie, że lud
pracujący w krajach bałtyckich z radością powita sowieckich żołnierzy, co
doprowadzi tam do rewolucji na sowiecką modłę. Nic dziwnego zatem, że stosunki
stały się napięte do początków lata 1940 roku. Wkrótce potem wydarzenia
rozgrywające się na zachodzie Europy przyniosły dalsze i ostateczne pogorszenie
tych relacji.
Zyski, jakie przypadły Hitlerowi za sprawą paktu nazistowsko-sowieckiego,
były też niemałe. Nie tylko zdołał szybko przeprowadzić kampanię w Polsce, przy
okazji dzieląc się ze Stalinem polskimi terytoriami, ale nadto perspektywa
sowieckiej pomocy gospodarczej pozwoliła mu na uniknięcie najgorszych skutków
oczekiwanej brytyjskiej blokady Niemiec. Jednak dla Hitlera najważniejsza była
zapewne kwestia Rückendeckung: fakt, że układ ze Stalinem zabezpieczył
niemieckie zaplecze, umożliwiając przerzucenie większości sił na zachód
i likwidując zagrożenie wojną na dwóch frontach. W tej sytuacji Hitler rzucił swoje
wojska na Skandynawię w kwietniu 1940 roku, udaremniając planowane przez
Brytyjczyków zajęcie Narwiku w północnej Norwegii i opanowując bardzo ważne
ze strategicznego punktu widzenia norweskie wybrzeża. Część tej operacji miała
stosunkowo gładki przebieg; zajęcie Danii przyniosło zaledwie kilkadziesiąt ofiar
i potrwało tylko sześć godzin. Inwazja na Norwegię okazała się bardziej
skomplikowana, gdyż tam Niemcy natrafili na twardy opór armii norweskiej,
a także musieli odpierać niezbyt udaną próbę alianckiej interwencji w Narwiku,
ostatecznie zmuszając desant sprzymierzonych do ewakuacji w połowie czerwca.
W tym czasie, po sześciu miesiącach tak zwanej „dziwnej wojny”, trwała już
kampania na froncie zachodnim. Kiedy 10 maja 1940 roku czołgi Hitlera wjechały
do Francji, Belgii i Holandii, reszcie Europy i świata wydało się, że doszło do
rozstrzygającej batalii – starcia, które miało zadecydować, kto zwycięży i zapanuje
na Starym Kontynencie. Jak zanotował w prowadzonym dzienniku brytyjski
generał, Alan Brooke, w pierwszym dniu tej kampanii, rozpoczęła się „jedna
z największych bitew w historii”67.
I na pewno była to wielka bitwa. Na froncie zachodnim stanęło naprzeciwko
siebie 285 dywizji i ponad siedem milionów żołnierzy. Przeciwnicy byli prawie
równorzędni pod względem liczebności i wyposażenia – francuskie czołgi uważano
nawet za lepsze od niemieckich – ale zadecydowały lepszy duch bojowy i lepsza
strategia Niemców. Po ominięciu Linii Maginota i przedarciu się przez ardeńskie
lasy, niemieckie czołówki pancerne wymanewrowały i oskrzydliły Brytyjczyków
i Francuzów, zmuszając ich do nieprzerwanego odwrotu i zadając im jedną
z najbardziej katastrofalnych klęsk w dziejach nowożytnych wojen. Nie była to
wcale powtórka statycznych, pozycyjnych i krwawych zmagań z lat pierwszej
wojny światowej, wbrew oczekiwaniom Stalina, tylko kampania charakteryzująca
się szybkimi działaniami manewrowymi – szczytowe osiągnięcie strategii
Blitzkriegu68.
Kiedy uwaga świata skupiała się na wydarzeniach rozgrywających się na Linii
Maginota, pod Sedanem i w lesistych Ardenach, w Moskwie najwyraźniej uznano
to za dogodną okazję do konsolidacji swoich zdobyczy nad Bałtykiem. Szesnastego
maja w artykule w gazecie „Izwiestia” odniesiono się do niedawnych wypadków
w Belgii, Luksemburgu oraz Holandii i stwierdzono w związku z nimi, że teza
o „neutralności małych krajów… to czysta fantazja” i ostrzegano, iż takim
państwom należy przypomnieć, że „polityka neutralności zasługuje na miano
samobójczej”69. Przestroga ta miała się wkrótce w mroczny sposób spełnić.
Dwa dni przed opublikowaniem w „Izwiestiach” rzeczonego artykułu, Mołotow
został poinformowany przez litewskiego ministra spraw zagranicznych o sprawie
młodszego oficera Armii Czerwonej o nazwisku Butajew, prawdopodobnie
uprowadzonego na Litwie i zabitego w tajemniczych okolicznościach. W normalnej
sytuacji taki wypadek – choć tragiczny – nie wywołałby międzynarodowego
incydentu, jednak w maju 1940 roku nastały nienormalne warunki. Sowiecka
reakcja była szybka. Dwudziestego piątego maja, gdy brytyjskie i francuskie
wojska cofały się pod niemieckim naporem na froncie zachodnim, Mołotow
wezwał na Kreml litewskiego ambasadora. Powiadomił go, że poza Batujewem
zaginęło na Litwie jeszcze dwóch czerwonoarmistów i stwierdził, że upito ich,
wplątano w działania przestępcze i namówiono do dezercji. Odpowiedzialność za
takie wydarzenia, powiedział Mołotow, spoczywa na władzach litewskich, które
wyraźnie dążą do sprowokowania Związku Sowieckiego, a na zakończenie zażądał,
żeby rząd Litwy „podjął niezbędne kroki (…) dla powstrzymania takich
prowokacji”, tak aby nie trzeba było „zastosować innych środków”70.
Sowiecki gniew wyraźnie nie skupił się wyłącznie na Litwinach. Dwudziestego
ósmego maja w artykule w „Prawdzie” skrytykowano „lojalną postawę” wobec
Wielkiej Brytanii, dostrzeganą wśród estońskiej inteligencji, i narzekano, że na
przykład Uniwersytet w Tartu (Dorpacie) to istny ośrodek „probrytyjskiej
propagandy”71. Delegacja estońska na targach książek w Moskwie odczuła na
własnej skórze tę nagłą zmianę politycznego klimatu. Kiedy przybyła tam 26 maja,
została gorąco powitana i ugoszczona, lecz już dwa dni później zaczęto się do niej
odnosić tak wrogo, że jej członkowie musieli wrócić do kraju wcześniej, niż to
zaplanowali72.
Kiedy Brytyjczycy i Francuzi chwiali się pod niemieckimi ciosami na
zachodzie, na kraje bałtyckie spadła wściekła ofensywa dyplomatyczna Mołotowa.
Trzydziestego maja – w szczytowym dniu akcji ewakuacyjnej z Dunkierki – pod
adresem rządu litewskiego zostały wysunięte formalne oskarżenia, w których
zarzucono udział czynników oficjalnych w niedawnych „aktach przemocy”
przeciwko czerwonoarmistom. Pospieszywszy do Moskwy, litewski premier,
Antanas Merkys, zastał tam Mołotowa w bojowym nastroju. Siódmego czerwca
szef sowieckiej dyplomacji zażądał usunięcia z zajmowanych stanowisk dwóch
czołowych członków litewskiego rządu, a dwa dni później oskarżył Litwę
o spiskowanie z Estonią i Łotwą w celu zawiązania antysowieckiego sojuszu
wojskowego. Na trzecim spotkaniu, 11 czerwca, choć Merkys w imieniu swojego
rządu czynił wszystko, by uspokoić wzburzonego Mołotowa, ten okazał się
nieprzejednany i odniósł się pogardliwie do zapewnień o niewinności Litwy.
Spotkanie to zostało przerwane po zaledwie godzinie i Merkys wrócił do Wilna,
nieświadom, że jego starania nie zdały się na nic, gdyż Armia Czerwona już
szykowała się do inwazji73.
W nocy 14 czerwca 1940 roku, gdy świat przypatrywał się z przejęciem
wkraczaniu wojsk niemieckich do Paryża, Mołotow zadał śmiertelny cios.
Przedłożył Litwinom ultimatum, żądając aresztowania i postawienia przed sądem
dwóch członków litewskiego gabinetu rządowego, których nie akceptował, oraz
utworzenia nowego rządu, zdolnego do naprawy stosunków z Moskwą. Ponadto
niesprecyzowana liczba kolejnych sowieckich żołnierzy miała wejść na terytorium
litewskie, aby tam dopomóc w utrzymaniu porządku. Udzielenia odpowiedzi
Sowieci domagali się do godziny dziesiątej następnego ranka.
Niemieckie oddziały w Paryżu, czerwiec 1940 roku. Szybkie zwycięstwo III Rzeszy na froncie
zachodnim było olbrzymim zaskoczeniem nie tylko dla Aliantów, ale również dla Stalina.
Już niebawem nieszczęścia Litwy stały się też udziałem jej bałtyckich
sąsiadów. Piętnastego czerwca, gdy upadł rząd w Wilnie, a Armia Czerwona
rozpoczęła inwazję, której nikt się zbrojnie nie przeciwstawił, zablokowano granice
Estonii. Jak gdyby w celu dodatkowego wzmożenia panującego napięcia wojska
sowieckie urządzały prowokacje w regionie nad Bałtykiem. W miejscowości
Maslenki 15 czerwca pięciu łotewskich pograniczników i cywilów zginęło
w zasadzce, zorganizowanej przez NKWD. Dzień wcześniej fiński samolot
pasażerski „Kaleva”74, lecący z Helsinek do Tallina, został zestrzelony przez
sowieckie bombowce; zginęli wszyscy na pokładzie, 9 pasażerów i członków
załogi, a samolotem tym przewożono także francuską pocztę dyplomatyczną,
wyłowioną z morza przez sowiecki okręt podwodny75. Wzburzenie z powodu obu
tych incydentów szybko ucichło po sowieckiej inwazji.
Zachodziło uderzające podobieństwo między wydarzeniami w czerwcu owego
roku, rozgrywającymi się na przeciwległych krańcach kontynentu europejskiego.
Siedemnastego czerwca, ledwie kilka dni po tym, jak oddziały Wehrmachtu
przemaszerowały po Polach Elizejskich w Paryżu, pojazdy Armii Czerwonej
wjechały na ulice łotewskiej stolicy, Rygi. Ludność cywilna obu tych miast patrzyła
na to skonsternowana i zalękniona. Podczas gdy uwagę świata przykuło
spektakularne zwycięstwo Hitlera nad Francuzami i Brytyjczykami na froncie
zachodnim, Litwa, Łotwa i Estonia po cichu utraciły niepodległość. Nazajutrz
Mołotow złożył „najgorętsze gratulacje” Schulenburgowi z powodu „wspaniałego
sukcesu niemieckich sił zbrojnych” we Francji76. Być może oczekiwał, że
komplement ten zostanie odwzajemniony.
Kiedy przywódcy krajów bałtyckich dokonywali roszad w swoich rządach,
usiłując rozpaczliwie znaleźć komunistów i innych lewicowców, którzy mogliby
zyskać uznanie Moskwy, tylko nieliczni z wyższych rangą polityków pozostali na
stanowiskach, być może licząc na to, że przynajmniej coś cennego uda się ocalić
i zachować. Taka postawa znalazła wyraz w reakcji łotewskiego prezydenta,
Karlisa Ulmanisa, który w wystąpieniu radiowym do narodu podkreślał czynnik
ciągłości: „Pozostanę na swoim miejscu, wy pozostańcie na swoich”77.
Rzeczywiście, utrzymał się na urzędzie, ale tylko do czasu jego aresztowania przez
NKWD.
Sowieckie wojska na ulicach Rygi, 1940 rok. Stalin postanowił ostatecznie zrealizować
postanowienia paktu Ribbentrop-Mołotow dotyczące krajów bałtyckich w najbardziej dogodnym
dla siebie momencie.
Nastrój rozpaczy wzmagał się z godziny na godzinę. Kolejne setki ludzi podążały na dworzec
kolejowy, unosząc ze sobą wszystko, co udało im się zebrać w ciągu zaledwie kilku godzin.
Pospiesznie podstawiono wszystkie wagony towarowe i bydlęce. Ludziom kazano stłoczyć
się tak, żeby pomieściło się tylu, ilu tylko się mogło pomieścić99.
W taki sposób w 1940 roku Stalin i Hitler podzielili się większością Europy. Hitler
zajął Norwegię, Danię, Belgię, Holandię, Luksemburg i północną Francję – obszary
o łącznej powierzchni ponad 800 tysięcy kilometrów kwadratowych. Chociaż
Wielka Brytania w zasadzie uchroniła się przed klęską, to jednak została wyparta
na swoje wyspy, a USA, mimo że nastawione coraz bardziej nieprzyjaźnie wobec
Niemiec, wciąż zachowywały neutralność. A więc nazistowskie Niemcy stały się
główną potęgą kontynentalnej Europy. Stalin opanował mniejsze terytoria; 422
tysiące kilometrów kwadratowych to łup mniej więcej o połowę mniejszy od tego,
który przypadł Hitlerowi, ale niewątpliwie łatwiej mu było wchłonąć te zdobycze,
wobec faktu, że od dawna stanowiły one przedmiot rosyjskich zakusów. Niektóre
z nich znajdowały się już w przeszłości pod rządami Moskwy, a wszystkie bez
wyjątku przylegały do przedwojennych zachodnich granic ZSRS.
Oczywiście, zajmując te ziemie Stalin po prostu wziął to, co zostało mu
obiecane przez Hitlera w sierpniu 1939 roku. Tylko obszar północnej Bukowiny –
zaledwie 5000 kilometrów kwadratowych – nie znalazł się na liście terytoriów
„zapisanych” mu w postanowieniach paktu nazistowsko-sowieckiego. W związku
z tym Hitler nie miał zbytnich powodów do narzekania. Była to cena, którą zgodził
się zapłacić za zabezpieczenie swoich tyłów, gdy zwrócił się na zachód, aby
walczyć z Brytyjczykami i Francuzami; była to także cena za drastyczne
rozwiązanie „kwestii polskiej” i za ekonomiczną współpracę, która miała znieść
skutki brytyjskiej blokady morskiej.
Poza tym Hitler nie miał powodów, aby wyrzekać na brutalność Sowietów i ich
metody opanowywania i „pacyfikowania” zagarniętych obszarów. Na pewno
NKWD działało z wielką surowością i okrucieństwem w zaanektowanych krajach
bałtyckich, Besarabii i północnej Bukowinie oraz w trakcie „dostosowywania”
tamtejszej ludności do sowieckich norm. Jednakże hitlerowskie Gestapo i SS
równie surowo i nieludzko wprowadzało „nowy porządek” w Polsce i w krajach
zachodnich: obaj partnerzy stosowali nawet analogiczną taktykę – deportacje,
zsyłki do obozów pracy i egzekucje.
A jednak Hitlera wyraźnie zaniepokoiły sowieckie poczynania w lecie 1940
roku. Po raz pierwszy usłyszał o wyrażonym przez Sowietów zamiarze zajęcia
Besarabii, kiedy odwiedzał Paryż pod koniec czerwca w towarzystwie swojego
architekta Alberta Speera i rzeźbiarza Arno Brekera. Podobno na wieść o tym
wpadł w szał, żądając od Ribbentropa, aby ten przedstawił mu kopię tajnego
protokołu, gdyż nie mógł uwierzyć, że sam był w stanie zgodzić się na coś takiego.
Kiedy pokazano mu tekst rzeczonego dokumentu, tylko kipiał z wściekłości
i polecił Ribbentropowi zgłosić oficjalny protest122. Führer zirytował się do tego
stopnia, że jego moskiewski ambasador, Schulenburg, starał się rozpaczliwie
skrywać przed Hitlerem strategiczne zamierzenia Stalina, miast tego przypisując
oderwanie i zajęcie rumuńskich ziem mitycznej „klice Ukraińców” na Kremlu.
Ujawnienie prawdy, jak wiedział Schulenburg, oznaczałoby sugerowanie, że
między Rzeszą a ZSRS narasta konflikt interesów123.
Naturalnie, Hitler nie darzył szczególnym uwielbieniem Rumunii, uważając ten
kraj za skorumpowane królestwo frankofilów, któremu półtora roku wcześniej
Brytyjczycy i Francuzi udzielili swoich gwarancji. Mimo wszystko utrata Besarabii
przez Rumunię niepokoiła go poważnie, nie tylko dlatego, że wojska sowieckie
znalazły się odtąd w pobliżu arcyważnych rumuńskich pól naftowych, ale także
z powodu tego, iż fakt ów można było interpretować jako niebezpieczny krok na
zachód i dowód niezaspokojonych terytorialnych ambicji Stalina. Choć Hitler nie
powiedział niczego publicznie, to skarżył się swoim adiutantom, że sowiecka
aneksja Besarabii oznacza „pierwszy rosyjski zamach na zachodnią Europę”124.
Goebbels stwierdził to samo, przynajmniej na kartach swego dziennika.
Dwudziestego ósmego czerwca, gdy rząd rumuński podporządkował się żądaniom
zawartym w sowieckim ultimatum, Goebbels dał upust swojemu wzburzeniu. „Król
Karol to tchórz – stwierdził – a Stalin wykorzystuje okazję. Szakal! Wszystko za
sprawą naszego sukcesu [na froncie zachodnim]. Ułatwiamy innym zwycięstwa”.
A już w następnym tygodniu zastanawiał się, czy „może będziemy musieli w końcu
wystąpić przeciwko Sowietom”125. Miesiąc później, bez wątpienia powtarzając
słowa swojego mistrza i wodza, najwyraźniej zaczynał już myśleć o jakimś
policzeniu się ze Stalinem i ZSRS. W sierpniu 1940 roku zanotował w dzienniku
takie oto refleksje: „Między Moskwą i nami musimy zbudować mur nie do
przebicia. Bolszewizm jest wszak światowym wrogiem numer jeden. I kiedyś także
z nim wejdziemy w zwarcie”126.
Kontorsje
W pierwszym tygodniu września 1939 roku Harry Pollitt usiadł przy biurku
w swoim biurze w zgiełkliwym londyńskim Covent Garden z zamiarem napisania
broszury. Czterdziestoośmioletni Pollitt, z okrągłą twarzą, rzednącymi włosami
i gęstymi, ciemnymi brwiami, był sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii
Wielkiej Brytanii, a do jego obowiązków jako lidera tego ugrupowania należało
komentowanie aktualnych wydarzeń politycznych, aby w ten sposób nie tylko
wyłożyć stanowisko Międzynarodówki Komunistycznej, ale także postarać się
wyjaśnić trudne kwestie w kategoriach zrozumiałych dla tysięcy robotników,
należących do wspomnianej partii. Właśnie w tym celu w poprzednich latach
napisał kilka rozprawek, między innymi Towards Soviet Power (Ku władzy
radzieckiej), Save Spain from Fascism (Ocalmy Hiszpanię przed faszyzmem) czy
Czechoslovakia Betrayed (Zdradzona Czechosłowacja). Tym razem jednak
przystępował do pisania swego najbardziej kontrowersyjnego dzieła.
Pollitt na pewno cieszył się dużym uznaniem w łonie ruchu komunistycznego.
Wychowany w Manchesterze wyssał z mlekiem matki socjalistyczny radykalizm,
zdobył zawód kotlarza i z czasem wyrósł na bojownika o robotniczą sprawę,
pracując w latach pierwszej wojny światowej w dokach Southampton. Wstąpił do
nowej partii komunistycznej w chwili jej powstania w 1920 roku. Zabłysnął w niej
jako utalentowany i płomienny mówca i to do tego stopnia, że w 1925 roku został
na krótko uprowadzony przez swoich faszystowskich przeciwników politycznych,
którzy chcieli mu w ten sposób uniemożliwić wystąpienie na partyjnym zjeździe
w Liverpoolu. Szybko piął się w górę za sprawą swego kunsztu oratorskiego,
a także dzięki niewzruszonemu oddaniu dla komunistycznej sprawy i lojalności
wobec państwa sowieckiego. Wreszcie, w 1929 roku, Pollitt uzyskał nominację na
sekretarza generalnego Partii Komunistycznej Wielkiej Brytanii.
W związku z tym w latach trzydziestych to właśnie Pollitt wytyczał kurs, jakim
podążali brytyjscy komuniści. Przy wsparciu kostycznego teoretyka, Rajaniego
Palmego Dutta, głównego ideologa partii, doprowadził do spektakularnego
zwiększenia wpływów komunistów w Wielkiej Brytanii, umiejętnie wykorzystując
ekonomiczne i społeczne trudności owego okresu i dowodząc swych talentów
przywódczych. Pollitta szczególnie zajmowały wypadki rozgrywające się
w Hiszpanii, gdzie pod koniec lat trzydziestych często wyjeżdżał, aby dodawać
zapału bojowego brytyjskim batalionom ochotniczym. Jak stwierdził jeden z jego
późniejszych biografów, antyfaszyzm Pollitta nie wypływał li tylko
z komunistycznej ortodoksji, lecz miał podłoże silnie emocjonalne, ukształtowane
głównie pod wpływem hiszpańskiej wojny domowej1. A jednak latem 1939 roku
jasna ideologicznie dwubiegunowość świata, na którym komunizm ścierał się
z faszyzmem, zdawała się zacierać. Pollitt jeszcze nie uświadamiał sobie tego,
niemniej sam zbliżał się do przełomowego, w sensie osobistym i politycznym,
punktu w swoim życiu.
Początkowo wydarzenia pierwszego tygodnia września 1939 roku zdawały się
potwierdzać słuszność starej i wygodnej idei nasilającego się konfliktu lewicy
i prawicy. Pollitt niezbyt się przejął podpisaniem paktu Ribbentrop-Mołotow
tydzień wcześniej i zdołał przekonać samego siebie, że to porozumienie jest
„zwycięstwem pokoju i socjalizmu”2 oraz dobitnym potwierdzeniem niechęci
brytyjskich klas rządzących do uczciwego ułożenia się z ZSRS. Niemiecka inwazja
na Polskę 1 września i wypowiedzenie przez Wielką Brytanię wojny Rzeszy dwa
dni później zaskoczyło więc wielu spośród tych na lewicy, którzy oczekiwali raczej
jakiegoś kompromisu osiągniętego między „półfaszystowskim”, jak to oceniali,
rządem Chamberlaina a „über-faszystowskim” rządem Hitlera. Mimo wszystko
rychło wypracowano nową „linię partii”, usankcjonowaną przez Komintern3
i sformułowaną przez samego Pollitta, która nawoływała do „wojny na dwa fronty”
– z Hitlerem na arenie międzynarodowej i z Chamberlainem w kraju4.
I właśnie pragnienie objaśnienia tego dosyć zawiłego stanowiska skłoniło
Pollitta do napisania broszury opatrzonej tytułem How to Win the War (Jak
zwyciężyć w tej wojnie). Na trzydziestu dwóch ściśle zadrukowanych stronach
wyłożył zamiary brytyjskiej partii komunistycznej w wojnie, która dopiero co się
rozpoczęła. W jednym z akapitów, szczególnie pamiętnym, stwierdził, że:
Tak jak Abisyńczycy prowadzili słuszną walkę z Włochami, pisał dalej Pollitt,
i tak jak Hiszpanie zwrócili broń przeciwko włoskim i niemieckim najeźdźcom, tak
samo „naród polski słusznie walczy z nazistowską agresją, do której doszło”. I choć
Pollitt, objaśniając strategię walki „na dwa fronty”, nawoływał do prowadzenia
politycznej walki z Chamberlainem i zbrojnej z Hitlerem, to mimo wszystko
stawiał sprawę całkowicie jednoznacznie: „Partia komunistyczna popiera tę wojnę
– napisał – uważając, że to wojna sprawiedliwa, którą powinna poprzeć cała klasa
pracująca i wszyscy przyjaciele demokracji w Wielkiej Brytanii”5. Sprzedawana za
pensa, z dość nieatrakcyjnym portretem jej autora na okładce, broszura How to Win
the War ukazała się 14 września i rozeszła się w nakładzie 50 tysięcy egzemplarzy.
W kręgach brytyjskich komunistów odebrano jej treść różnie. Ideowi marksiści
postrzegali trudne lata trzydzieste jako przedśmiertne podrygi kapitalizmu, przy
czym faszyzm uważano za najwyraźniejszą oznakę jego schyłku. Wobec tego
zbliżenie Stalina z Hitlerem musiało dosyć niepokoić: stanowiło oczywiste
obalenie jasnego dotychczasowego układu sił, który wcześniej uznawali.
Naturalnie, dla najbardziej fanatycznych komunistów nie stanowiło to większego
problemu. Zgodnie ze swym zwyczajem pozostawali niewzruszeni, w przekonaniu,
że Związek Sowiecki wie najlepiej, jak chronić komunistyczny eksperyment. Jak
wyjaśnił jeden z członków brytyjskiej partii: „Sowieccy przywódcy odpowiadali
przed klasą robotniczą całego świata za obronę ZSRS i mogli, w razie potrzeby,
z tego właśnie powodu zawrzeć sojusz z samym diabłem”6.
Jednakże inni byli cokolwiek skonsternowani i im to właśnie broszura Pollitta
przyniosła coś w rodzaju objaśnienia sytuacji, podsuwając program, do którego
mogli przekonywać innych i siebie. Jak wspominał późniejszy minister pracy,
Kenneth Robinson, pakt nazistowsko-sowiecki był „wstrząsem: nie wiedzieliśmy,
co robić. Ale pamiętam, że wszyscy przyjęliśmy z ulgą oświadczenie Harry’ego
Pollitta (…) że musimy odtąd prowadzić wojnę na dwóch frontach –
z nazistowskimi Niemcami oraz z establishmentem”7. Nawet towarzysz
i współpracownik Pollitta, Dutt, wpadł w zachwyt, opisując broszurę Pollitta jako
„jedną z najwspanialszych rzeczy”, które przywódca partii kiedykolwiek stworzył,
„tak jasno i prosto napisaną”8.
Jednakże przed Pollittem wyłoniły się problemy niemal od razu po publikacji
tej rozprawki. Jeszcze tego samego dnia nadszedł z Moskwy telegram, prezentujący
oficjalne stanowisko w sprawie toczącej się wojny – linię programową, która miała
zostać przyjęta przez wszystkie partie komunistyczne i przedstawiona wszystkim
ich członkom. „Obecna wojna – głosiła ona – jest wojną imperialistyczną
i niesprawiedliwą, za którą burżuazja wszystkich krajów wojujących ponosi równą
odpowiedzialność. W żadnym z krajów klasie robotniczej ani partiom
komunistycznym nie wolno poprzeć tej wojny (…) Taktyka musi ulec zmianie” –
informowano dalej. „Pod żadnym pozorem międzynarodowa klasa robotnicza nie
może bronić faszystowskiej Polski”. Rzucono też nieco światła na kwestię zawarcia
paktu nazistowsko-sowieckiego: „Podział (…) na państwa faszystowskie
i demokratyczne utracił swój dotychczasowy sens”. Depesza kończyła się
ostrzeżeniem: „Partie komunistyczne, które działały niezgodnie z tą taktyką, muszą
teraz skorygować swoją politykę”9.
Brytyjski działacz komunistyczny Harry Pollitt (w środku, fotografia powojenna), autor broszury
How to Win the War z 1939 roku, która wywołała konsternację w szeregach angielskich
komunistów, jako niezgodna z oficjalną linią Moskwy. Swoista „schizofrenia” sytuacji zaistniałej
w sierpniu i wrześniu 1939 roku w związku z paktem Ribbentrop-Mołotow wymagała od wielu
zachodnich pro-stalinowskich działaczy istnych wolt myślowych w podejściu do rzeczywistości.
Partia stanęła teraz w obliczu próby, nieznanej w dotychczasowych dziejach (…) Potrzebna
nam będzie mobilizacja całych sił w warunkach, jakim musimy stawić czoła, a w walce, która
nas czeka, nie chcemy żadnych wahających się stronników, nikogo niezdecydowanego ani
bojaźliwego. Każde odpowiedzialne stanowisko w partii musi przypaść zdeterminowanym
bojownikom walczącym za tę sprawę.
(…) odnosi się z pogardą do wszelkich argumentów, z wyjątkiem rozwiązań siłowych. I tak
jak Hitler przekonuje, że w dzisiejszym świecie liczy się tylko siła (…) Za sprawą
nieubłaganych praw dialektyki bolszewizm powołał do istnienia swoją antytezę – narodowy
socjalizm. Dzisiaj nasuwa się pytanie, czy ten wstrętny system, który teraz zapanował od
Władywostoku po Kolonię, nie przeobraża się w nieuchronną syntezę – narodowy
bolszewizm33.
(…) odrzucenie pretensji ideologicznych (…) odrzucenie zasady, że „Związek Sowiecki nie
potrzebuje ani piędzi obcej ziemi”, podchwycenie całej tej faszystowskiej bredni
o „braterstwie krwi” (…) całej tej nacjonalistycznej terminologii. Wszystko to kala
niemieckich faszystów, ale równocześnie i sowieckie wojska47.
Tak jak wielu innych komunistów Delgado żywił sprzeczne uczucia. Powiadał
sobie, że „Stalin nigdy się nie myli”, a jednak, jako Hiszpan, nie potrafił zapomnieć
o wojnie domowej w swoim kraju i własnych antyfaszystowskich przekonaniach.
„Od Almerii po Guernikę – pisał – od Badajoz po Barcelonę słyszałem słowo
»ale«”60. Niedowierzanie stanowiło powszechną reakcję. Inny Hiszpan wspominał,
że wiadomości tamtego poranka wprawiły go „w osłupienie”: „Przecieraliśmy oczy
[ze zdumienia], aby się upewnić, że na pewno czytamy »Prawdę«”61.
Ruth von Mayenburg miała podobne odczucia. Ta austriacka komunistka
w połowie lat trzydziestych odbyła wiele szpiegowskich wypraw do nazistowskich
Niemiec, nim poświęciła się działalności w Kominternie. Jak można się domyślić,
pakt wywołał u niej wstrząs; napisała, że „zupełnie jak gdyby zatrzymał się zegar
na wieży kremlowskiej”, jednak na własny użytek uzasadniała ten krok
koniecznością taktyczną, wymogami Realpolitik62. Dopiero później nastąpiła
reakcja emocjonalna. „To było naprawdę haniebne – stwierdziła na temat paktu –
i przez długi czas nie potrafiliśmy przezwyciężyć poczucia wstydu [z tego
powodu]”63.
Czołowym osobistościom sowieckiej hierarchii ponure doświadczenia
podpowiadały, że bardzo nierozsądne jest podważanie decyzji politycznej już
podjętej – decyzje Stalina, jak wiedzieli, są nieodwołalne. Taki konformizm znalazł
swój wyraz w relacji pisarza Ilii Erenburga, który osobiście tak bardzo zmartwił się
z powodu zawartego paktu, że po jego ogłoszeniu popadł w głębokie przygnębienie
i przez kilka miesięcy wręcz zmuszał się, żeby cokolwiek jeść64. Powróciwszy do
Moskwy z Paryża latem 1940 roku, Erenburg nie krył swego przeświadczenia, że
Niemcy szykują się do uderzenia na Związek Sowiecki, ale tylko nieliczni
decydowali się podejmować z nim rozmowę na ten temat, podczas gdy prasa
sowiecka nadal wychwalała przyjacielskie stosunki sowiecko-niemieckie. Erenburg
był wstrząśnięty, kiedy usiłował się podzielić żywionymi przez siebie obawami
z zastępcą komisarza ludowego, Solomonem Drizdo-Łozowskim, a ten po prostu
„słuchał mnie z roztargnieniem, nie patrząc na mnie i z melancholijnym wyrazem
twarzy”. Gdy Erenburg skrytykował taką beztroskę, Łozowski odparł: „Osobiście
uważam, że to bardzo interesujące. Ale, jak wiecie, prowadzimy inną politykę”65.
Przeciętni sowieccy obywatele – pozbawieni możliwości wyjazdów za granicę
albo też poddawani gruntownej „edukacji politycznej” – często bywali po prostu
zaskoczeni. Ostatecznie wmawiano im przez lata, że faszyzm to główny wróg
Związku Sowieckiego, że hitlerowskie Niemcy to niegodziwe mocarstwo, które ma
zakusy na sowieckie terytorium, a „zdrajcy” w służbie Rzeszy spiskowali
przeciwko Stalinowi. Jak wspominał dyrektor jednej z fabryk, Wiktor Krawczenko:
„Wielkie procesy pokazowe, których ofiarą padli najbliżsi towarzysze Lenina,
opierały się na przesłance, że hitlerowskie Niemcy i ich sojusznicy w »osi« (…)
przygotowują się do ataku na nas”. W dodatku, jak wyjaśniał, podłość Hitlera stała
się dogmatem dla wszystkich w ZSRS: „Sowieckie dzieci bawiły się w faszystów
i komunistów; faszyści, którym nadawały niemieckie imiona, przegrywali za
każdym razem (…) Na strzelnicach tarczami były często sylwetki nazistów
w brunatnych koszulach ze swastykami”66.
A więc pakt nazistowsko-sowiecki bynajmniej nie był zwyczajnym
porozumieniem międzynarodowym i oznaczał radykalną zmianę całej polityki
zagranicznej i ideologii ZSRS i w tym sensie stanowił ogromne zaskoczenie.
Krawczenko w bardzo wymowny sposób dał wyraz swoim ówczesnym odczuciom.
Pakt ów, jak napisał we wspomnieniach, przecinał „horyzont na podobieństwo
meteoru” i spadł „na umysły i sumienia członków partii”, sprawiając, że wszyscy
oni byli „oszołomieni” i nie mogli „otrząsnąć się z niedowierzania (…) Dopiero
kiedy zobaczyliśmy kroniki filmowe i zdjęcia w gazetach, ukazujące
uśmiechniętego Stalina, wymieniającego uścisk dłoni z von Ribbentropem –
wspominał – zaczęliśmy wierzyć w to, co niewiarygodne”67. Wyjaśnianie sensu
tych nowin komórkom partyjnym w fabrykach i urzędach okazało się
niewdzięcznym zadaniem. Jak przekonał się pewien młody komunista, słuchacze
siedzieli „oszołomieni i oniemiali” i „nikt – nawet nasz kierownik polityczny – nie
potrafił niczego objaśnić”68.
Zdecydowana większość sowieckich obywateli była równie zdezorientowana,
a niektórzy uznali nawet informacje o pakcie za jakiś żart. Zapewne powszechne
zdumienie było jeszcze spotęgowane tempem, w jakim ton życia publicznego
i kulturalnego w Związku Sowieckim zmienił się po podpisaniu paktu. Z dnia na
dzień w gazetach ucichła krytyka nazistowskich Niemiec, a zamiast tego zaczęto
wychwalać niemieckie osiągnięcia. Jak zauważył Krawczenko:
Zadawnione lęki i obawy wielu sowieckich obywateli nie tyle się rozwiały, co
na pewien czas uległy wytłumieniu. Jak tłumaczył poeta Konstantin Simonow:
„Oni byli tymi samymi faszystami, ale nie mogliśmy już pisać ani mówić na głos,
co o nich myślimy”77.
Wydaje się, że dość nieliczni podchwycili bez zastrzeżeń ten nowy klimat
pozytywnego nastawienia do Niemiec i zaczęli wyrażać podziw dla nazistów albo
dla samego Hitlera. Na przykład bynajmniej nie całe młodsze pokolenie obywateli
sowieckich miało złe zdanie o Trzeciej Rzeszy, przy czym niektórzy z jego
przedstawicieli wychwalali wyższy poziom życia w Niemczech lub też
przyklaskiwali prześladowaniom Żydów. Również Hitlera chwalono jako
charyzmatyczną osobistość, archetypowego „silnego człowieka”, który „nikogo się
nie boi, nikogo nie poważa i robi to, co mu się żywnie podoba”. W istocie
informatorzy NKWD i partii bolszewickiej donosili nawet o swastykach
zdobiących ściany niektórych moskiewskich mieszkań78.
Z kolei dla innych rozczarowanie zrodzone pod wpływem paktu nazistowsko-
sowieckiego okazało się zaraźliwe, wzbudzając coraz większą nieufność do samej
władzy sowieckiej. Tak jak na Zachodzie, jedno z wyjaśnień, jakie się pojawiło,
zwracało uwagę na rzekome zbieżności i podobieństwa między komunizmem
a nazizmem, które zawarty pakt zdawał się symbolizować. Jak to ujął pewien
dowcipniś, Hitler i Stalin „uzgodnili po prostu, że nie powinno być przywódców
opozycji ani parlamentów. Teraz już tylko wystarczy, żeby Hitler przeszedł od
faszyzmu do socjalizmu, a Stalin od socjalizmu do faszyzmu”. Zgodnie z innym
dowcipem, krążącym owej jesieni w Moskwie, Hitler i Ribbentrop ubiegali się
o przyjęcie do partii bolszewickiej, a Stalin zastanawiał się, czy ich do niej
przyjąć79.
Gdy Związek Sowiecki przesuwał swe granice na zachód, równocześnie
z wojennymi sukcesami odnoszonymi przez Niemców, ta krytycznie nastawiona
mniejszość coraz częściej dawała wyraz zaniepokojeniu, sprzeciwiając się agresji
na Finlandię, a nawet odnosząc się ze współczuciem do ludności wschodniej
Polski, której narzucono obywatelstwo sowieckie. „Mieli swoje chałupy, krowy,
konie i ziemię, czuli się panami na swoim – podaje jedna z wygłoszonych opinii –
a teraz będą głodowali”. Nic dziwnego, że w partyjnym okólniku w czasie tamtej
zimy odnotowano występowanie „niezdrowych, a czasami otwarcie antysowieckich
nastrojów, graniczących z wdawaniem się w rozmowy o charakterze
kontrrewolucyjnym”80. Najwyraźniej nie wszystko ułożyło się po myśli Stalina.
Stalin starał się poprowadzić wytyczoną przez siebie drogą swój naród; do tego
samego dążył Hitler. Najpierw zetknął się z krytyką ze strony swych zagranicznych
sojuszników i sympatyków. Zapanowało powszechne poczucie, że reżim
nazistowski zaszkodził sobie w sensie moralnym za sprawą konszachtów ze
Stalinem – a opinia taka znalazła się nawet na łamach londyńskiej gazety „The
Times”81. Na przykład Portugalczycy podobno wyrażali oburzenie z powodu paktu
i pozytywnych gestów czynionych przez Niemcy pod adresem swojego nowego
politycznego partnera. Także na Węgrzech pakt nie wywołał entuzjazmu, a Węgrzy
najwyraźniej uznali „za trudne pogodzenie w tak krótkim czasie swojej przyjaźni
z Niemcami ze swą zadawnioną nienawiścią do bolszewizmu”. Tylko
budapeszteńska pronazistowska gazeta „Magyarság” wychwalała pakt jako „nowy
światowy rekord w dziedzinie przebiegłej dyplomacji”82.
We Włoszech Mussolini stanął przed dylematem. Chociaż perspektywa wojny
budziła w nim strach, to mimo wszystko zamierzał na niej skorzystać, więc skłaniał
się ku zaaprobowaniu niemieckich planów. Z kolei jego minister spraw
zagranicznych, hrabia Ciano, ze względów zasadniczych się im przeciwstawiał,
uznając paktowanie z Moskwą za zdradę tego, co leżało u samych podstaw sojuszu
Rzymu z Berlinem. Ciano miał rację: układ nazistowsko-sowiecki stanowił jasne
pogwałcenie postanowień tajnego protokołu paktu antykominternowskiego,
w którym przewidywano, że „bez wzajemnej zgody” żaden z sygnatariuszy nie
zawrze traktatu politycznego z ZSRS. Na tym tle Ciano starł się z Mussolinim,
żądając, aby duce nie ulegał Niemcom. W swoim dzienniku zacytował urywek tej
rozmowy. Zapisał:
Pan, duce, nie może i nie powinien tego robić (…) To Niemcy, a nie my, złamali sojusz,
w którym jesteśmy partnerami, a nie sługami. Trzeba zerwać pakt [„osi”]. Rzucić go
Hitlerowi w twarz, a Europa ujrzy w panu naturalnego przywódcę antyniemieckiej krucjaty
(…) Należy przemówić do Niemców tak, jak na to zasłużyli83.
Nasza prasa zupełnie się kompromituje. Dzisiaj [w gazetach] radowano się z powodu
tradycyjnej przyjaźni między narodami niemieckim i rosyjskim. Tak jak gdyby nasza walka
z Moskwą była nieporozumieniem, a bolszewicy przez cały czas byli prawdziwymi
Rosjanami, którym przewodzą sowieccy Żydzi! Takie umizgi są więcej niż żenujące98.
Treść artykułów o tematyce kulturalnej także szybko skorygowano, acz
zaznaczała się wyraźna preferencja dla tego, co dotyczyło kwestii rosyjskich aniżeli
rzeczy przedstawianych w węższym sowieckim kontekście. Na przykład już 26
sierpnia w stosunkowo obiektywnym artykule przeanalizowano z rosyjskiej
perspektywy bitwę pod Tannenbergiem, której dwudziestą piątą rocznicę miano
właśnie obchodzić w Niemczech. Tydzień później, 3 września, cała strona
w „Völkischer Beobachter” została poświęcona dziejom Kremla99. Niebawem
ukazały się i inne podobne artykuły na tak różne tematy jak: rosyjskie
wydawnictwa książkowe, rosyjska historia, literatura i muzyka. Dla tych, którzy
wyrośli na pożywce zjadliwej wzgardy dla wszystkiego, co wywodziło się
z Moskwy, podobne rewelacje musiały być co najmniej wprawiające
w zakłopotanie. Z czasem „Prawda” i „Izwiestia” pojawiły się w kioskach na
berlińskich ulicach, zawierając, jak to ujął jeden z czytelników, „dużo
nieprzychylnych rzeczy o Anglikach i nic przeciwko faszyzmowi”100.
Jeśli jednak wierzyć Amerykaninowi Williamowi Shirerowi, Hitler nie musiał
się troskać kwestią reakcji niemieckiej opinii publicznej na woltę w stosunkach
nazistowsko-sowieckich. Wedle tego znanego reportera radiowego i publicysty lud
berliński – choć nadal z niedowierzaniem „przecierał oczy” pod wpływem takich
nowin – zareagował wręcz entuzjastycznie. Powiedział swoim amerykańskim
słuchaczom:
Może was to zaskoczy, ale nie ma wątpliwości, że zadziwiające posunięcie Hitlera popierają
masy. We wtorek pojeździłem sobie metrem, kolejką naziemną, tramwajami i autobusami.
Wszyscy czytali o tym w gazetach. Z ich twarzy, z ich mowy można było wywnioskować, że
wieści [o pakcie z ZSRS] im się spodobały101.
Po prostu nie potrafiłem uwierzyć, że Hitler zawarł pakt z bolszewikami; z tą samą potęgą,
która – o ile sobie mogłem przypomnieć – ucieleśniała dla narodowych socjalistów całe zło
(…) Zacząłem przypuszczać, że Hitler pod wpływem jakiejś niebywałej przemiany
wewnętrznej wykonał to zdumiewające dyplomatyczne „szachowe” posunięcie104.
Oddziały rosyjskie przekroczyły polską granicę na całym froncie. Rozczarowani mogą się
poczuć tylko ci, którzy uczepili się pomysłowego przekonania, że Rosję należy traktować
inaczej niż jej nazistowskiego sąsiada, pomimo podobieństwa ich instytucji i idiomu
politycznego, w związku z zasadami i celami jej polityki zagranicznej. Niemcy z pewnością
wykazali się większą przenikliwością, kiedy osądzili, że pełne sprzeczności cele frontu
pokojowego okażą się bezbarwne i nieatrakcyjne w zestawieniu z perspektywą zdobycia
minimalnym kosztem dwóch polskich prowincji [tj. zachodniej Białorusi i zachodniej
Ukrainy]. Niemcy miały dokonać mordu [na Polsce], a Rosja zagarnąć część łupu.
Tutejsza opinia publiczna jest oburzona, choć bynajmniej nie skonsternowana takimi
cynicznymi przejawami topornej dyplomacji. Sympatia dla Polski, ciepła i gorliwa wczoraj,
dziś wręcz goreje (…) Patrzymy na świat, który obecnie odrzucił kilka masek (…) Na całym
świecie została nakreślona granica między cywilizacją a prawami dżungli19.
Rosja jest obecnie sprzymierzona z Niemcami. W związku z tym atakując ją, odbierzemy
hitlerowskim Niemcom niezbędne zasoby, a także odsuniemy wojnę od naszych granic.
Generał Weygand dowodzi naszymi wojskami w Syrii i Libanie, a te wyruszą w kierunku
Baku, aby zatrzymać wydobycie tamtejszej ropy naftowej; stamtąd podążą dalej na północ,
żeby połączyć się z armiami, które pomaszerują na Moskwę ze Skandynawii i z Finlandii34.
Przykro mi z powodu sir S. Crippsa, który obecnie wkracza w upokarzającą fazę, jaka jest
udziałem wszystkich brytyjskich negocjatorów w Moskwie, kiedy po prostu muszą
wyczekiwać przed drzwiami do czasu, aż sowiecki rząd uzna za pożądane, w ramach swej
polityki rozgrywania jednych państw przeciwko drugim, ich zauważyć (…) Tymczasem
Stalin przywiódł sir S. Crippsa dokładnie tam, gdzie chciał, to jest ku swoim drzwiom, jako
petenta z żałosną pokojową propozycją dostaw cyny w jednej dłoni i dostaw kauczuku
w drugiej. Stalin ma nadzieję na skontrowanie wszelkich niemieckich gróźb i nacisków
poprzez wskazanie na sir S. Crippsa czekającego pod swoimi drzwiami, strasząc, że przyjmie
go i podejmie rozmowy z nim, a nie z niemieckim ambasadorem64.
Wtedy nie zdawaliśmy sobie wystarczająco sprawy z tego, że sowieccy komuniści nienawidzą
skrajnie lewicowych polityków [brytyjskich], nawet bardziej niż torysów czy liberałów. Im
bliższy staje się człowiek poglądom komunistycznym, tym bardziej jest dla Sowietów
wstrętny, chyba że wstąpi do partii [komunistycznej]65.
Nie jest zupełnie wykluczone, że jeśliby ta wojna przeciągnęła się przez dłuższy czas, Wielka
Brytania mogłaby ulec pokusie zawarcia jakiegoś porozumienia kończącego zmagania, na
warunkach zaproponowanych niedawno przez pewne niemieckie kręgi75.
Bez względu na to, czy Wyszyński w pełni pojął sens tej przestrogi, Cripps
wyraźnie uważał, że jedyny sposób wywarcia nacisku na Stalina to groźba podjęcia
przez Brytyjczyków rokowań z Hitlerem.
Przy całej swej fantazyjności i wielosłowności, memorandum Crippsa
z pewnością wywarło jednak pewien skutek. Przede wszystkim do Crippsa zaczęto
odnosić się w Moskwie jeszcze chłodniej, choć i tak przyjęto go tam dość chłodno.
Ignorowany wcześniej przez Mołotowa i zmuszony do komunikowania się z jego
zastępcą Wyszyńskim, Cripps teraz znalazł się zupełnie w odstawce. Wygląda na
to, że jego memorandum tak zdenerwowało Sowietów, że ci nabrali doń skrajnej
nieufności, uważając go za emisariusza nieobliczalnego i ekscentrycznego, któremu
brakowało dyplomatycznego wyczucia76. W Moskwie tak go unikano, że czasem
głównym kanałem kontaktów Sowietów i Brytyjczyków stał się sowiecki
ambasador w Londynie, Majski. Pomimo zaangażowania i wszelkich swoich starań
Cripps poniósł całkowite fiasko. Jak sam przyznawał, nie pozostało mu „nic do
zrobienia” i nie miał „żadnej szansy na wywieranie jakiegokolwiek wpływu na bieg
wydarzeń”77.
*
1 W.S. Churchill, The Second World War, Londyn 1989; wyd. pol. Druga wojna światowa, t. I, ks.
I, tłum. K.F. Rudolf, Gdańsk 1994, s. 360.
2 S. Howarth, August 1939, Londyn 1989, s. 130.
3 Archiwum Narodowe w Kew (The National Archives, Kew, London; dalej jako TNA),
FO371/23686/N 4146/243/38, 26 VIII 1939.
4 Henry „Chips” Channon, cyt. za: The Secret Annexe, red. I. Taylor, A. Taylor, Londyn 2004, s.
436; Harold Nicolson, cyt. za: Harold Nicolson: Diaries and Letters 1930–1939, red. N. Nicolson,
Londyn 1966, s. 411; Alexander Cadogan, cyt. za: The Diaries of Sir Alexander Cadogan 1938–1945,
red. D. Dilks, Londyn 1971, s. 200.
5 Archiwum organizacji Mass Observation (dalej jako MOA), Uniwersytet Sussex, dokumentacja
dotycząca sierpnia 1941 roku, ref: SxMOA1/2/25/4/A/3.
6 Ibidem, ref: SxMOA1/2/25/4/A/3/6.
7 K. Jeffery, MI6: The History of the Secret Intelligence Service, 1909–1949, Londyn 2010, s. 312.
8 Relacja Hugh Dundasa, cyt. za: P. Bishop, Bomber Boys, Londyn 2007; wyd. pol. Chłopcy z
bombowców: Odpowiedź na atak, 1940-1945, tłum. R. Bartołd, Poznań 2010, s. 35.
9 The Russo-German Deal, „The Times”, 23 VIII 1939, s. 13.
10 A. Roberts, The Holy Fox, Londyn 1991, s. 2.
11 E. Raczyński, In Allied London, Londyn 1962; wyd. pol. W sojuszniczym Londynie: Dziennik
ambasadora Edwarda Raczyńskiego, Londyn 1997, s. 25.
12 A. Carty, R.A. Smith, Sir Gerald Fitzmaurice and the World Crisis, Londyn 2000, s. 286, cyt.
za: TNA, FO 371/23130/C12124.
13 Tekst notatki Cadogana za: FO 371/23130/C11884, cyt. za: A. Carty, R.A. Smith, Sir Gerald…,
op. cit., s. 286, przyp. 139.
14 G. Stewart, His Finest Hours: The War Speeches of Winston Churchill, Londyn 2007, s. 17, 21.
15 The Diaries of Sir Henry Channon, red. R.R. James, Londyn 1967, s. 215.
16 Urywek dziennika z archiwów organizacji Mass Observation, 5269–5, cyt. za: J. Gardiner,
Wartime Britain: 1939–1945, Londyn 2004, s. 5.
17 W. Schellenberg, Invasion 1940: The Nazi Invasion Plans for Britain, Londyn 2000, s. 217.
18 Karykatury autorstwa Lowa: Uncle Joe’s Pawnshop, „Evening Standard”, 2 X 1939; Someone is
taking Someone for a Walk, „Evening Standard”, 21 X 1939.
19 Stalin shows his hand, „The Times”, 18 IX 1939.
20 TNA, posiedzenie gabinetu wojennego, CAB 65/1/18, 17 IX 1939, s. 141–142.
21 Notatka Cadogana z 23 IX 1939, cyt. za: P.W. Doerr, „Frigid but Unprovocative”: British
Policy towards the USSR from the Nazi–Soviet Pact to the Winter War, 1939, „Journal of
Contemporary History”, t. XXXVI, nr 3, 2001, s. 428.
22 TNA, posiedzenie gabinetu wojennego, CAB 65/1/34, 2 X 1939, s. 271–272.
23 Ibidem, s. 272.
24 TNA, Memorandum Komitetu Szefów Sztabów, CAB 66/2/24, 9 X 1939, s. 196–206.
25 G. Stewart, His Finest…, op. cit., s. 20–21.
26 TNA, posiedzenie gabinetu wojennego, CAB 65/1/57, 23 X 1939, s. 478.
27 TNA, posiedzenie gabinetu wojennego, CAB 65/2/45, 11 XII 1939, s. 383.
28 A. Roberts, The Holy…, op. cit., s. 190.
29 Słowa Halifaksa, cyt. za: P.W. Doerr, „Frigid but…, op. cit., s. 429.
30 TNA, cotygodniowy raport na temat gospodarki wojennej, CAB 68/4/39, 28 I 1940, s. 8.
31 TNA, posiedzenie gabinetu wojennego, CAB 65/6/22, 29 III 1940, s. 187
32 P.R. Osborn, Operation Pike: Britain versus the Soviet Union, 1939–1941, Londyn 2000; wyd.
pol. Brytyjskie plany ataku na ZSRR, 1939–1941, tłum. J. Złotnicki, Warszawa 2007, s. 152.
Znakomita książka Patricka Osborna jest jedynym poważnym źródłem informacji na temat tego
fascynującego epizodu drugiej wojny światowej.
33 TNA, posiedzenie gabinetu wojennego, CAB 65/6/22, 29 III 1940, s. 188.
34 J. Nevakivi, The Appeal That Was Never Made, Londyn 1976, s. 109.
35 C. Richardson, French Plans for Allied Attacks on the Caucasus Oil Fields January–April 1940,
„French Historical Studies”, t. VIII, nr 1/1975, s. 156.
36 P.R. Osborn, Brytyjskie plany…, op. cit., s. 143–145.
37 Ibidem, s. 178. Niewykluczone, choć jednak nie do końca nieprawdopodobne, że dostrzeżone
samoloty nie były Messerschmittami Bf 109. Niemcy dostarczyli ZSRS tylko pięć egzemplarzy tego
myśliwca, więc prawdopodobieństwo, że zostały one użyte przez Sowietów nad Baku, jest jednak
bardzo znikome.
38 Ibidem, s. 171–172.
39 H. Hanak, Sir Stafford Cripps as British Ambassador in Moscow, May 1940 to June 1941,
„English Historical Review”, t. 94, nr 370, I 1979, s. 55.
40 P.R. Osborn, Brytyjskie plany…, op. cit., s. 170–171.
41 R. Overy, The Bombing War, Londyn 2013, s. 267.
42 Hansard, 19 III 1940, cyt. za: P.R. Osborn, Brytyjskie plany…, op. cit., s. 150.
43 Ibidem, s. 271–272.
44 MOA, rozporządzenie z czerwca 1939 roku, ref: SxMOA1/1/6/8/36.
45 Listening to Britain, red. P. Addison, J.A. Crang, Londyn 2011, s. 98, 130.
46 Ibidem, s. 193.
47 Ibidem, s. 222.
48 Ibidem, s. 289, 292.
49 M.E. Glantz, FDR and the Soviet Union, Kansas 2005, s. 48, 51.
50 R. Dallek, Franklin D. Roosevelt and American Foreign Policy 1932–1945, Oxford 1995, s.
208.
51 Ibidem, s. 209.
52 L. Olson, Those Angry Days: Roosevelt, Lindbergh, and America’s Fight over World War Two,
1939–1941, Nowy Jork 2013, s. 95.
53 R. Dallek, Franklin D. Roosevelt…, op. cit., s. 212.
54 M.E. Glantz, FDR…, op. cit., s. 53.
55 S. Ambrose, Rise to Globalism: American Foreign Policy since 1938, Londyn 1991, s. 5, 7.
56 W. Churchill, Druga wojna światowa, t. II, ks. I, tłum. K. Mostowska, Gdańsk 1995, s. 184–
185.
57 N. West, MI5: British Security Operations 1909–1945, Londyn 1981, s. 126.
58 Tekst tego przepisu prawnego zacytowany za: A. Goldman, Defence Regulation 18B:
Emergency Internment of Aliens and Political Dissenters in Great Britain during World War II,
„Journal of British Studies”, t. XII, nr 2, V 1973, s. 122.
59 Ibidem, s. 129.
60 J. Gardiner, Wartime…, op. cit., s. 295.
61 A. Goldman, Defence Regulation…, op. cit., s. 129.
62 J. Gardiner, Wartime…, op. cit., s. 300.
63 TNA, posiedzenie gabinetu wojennego, CAB 65/11/25, 7 II 1940, s. 222.
64 TNA, FO 371/24844 5853, 23 VI 1940, cyt. za: H. Hanak, Sir Stafford Cripps…, op. cit., s. 59.
65 W. Churchill, Druga wojna…, op. cit., s. 134.
66 A. Hanak, Sir Stafford Cripps…, op. cit., s. 57.
67 G. Gorodetsky, Stafford Cripps’ Mission to Moscow 1940–42, Cambridge 1984, s. 52.
68 Ibidem, s. 76, 78.
69 S. Dorril, MI6: Inside the Covert World of Her Majesty’s Intelligence Service, Londyn 2002, s.
194.
70 TNA, FO 371/29464 1604, 22 X 1940, cyt. za: A. Hanak, Sir Stafford Cripps…, op. cit., s. 66.
71 A. Hanak, Sir Stafford Cripps…, op. cit., s. 67.
72 I. Majski, Memoirs of a Soviet Ambassador: The War 1939–1943, Londyn 1967 (tyt. oryg.
Dnievnik dipłomata: 1934–1943); wyd. pol. Wspomnienia ambasadora radzieckiego, t. III: 1939–
1943, tłum. W. Komarnicka, Warszawa 1970, s. 158.
73 Ibidem, s. 161.
74 Słowa Laurence’a Colliera, szefa Departamentu Północnego Foreign Office, cyt. za: G.
Gorodetsky, Stafford Cripps’…, op. cit., s. 129.
75 L. Woodward, British Foreign Policy in the Second World War, t. I, Londyn 1970, s. 607.
76 G. Gorodetsky, Stafford Cripps’…, op. cit., s. 131.
77 Ibidem, s. 147.
78 Ibidem, s. 55.
79 Ibidem, s. 76.
ROZDZIAŁ 6
Ostatniego dnia maja 1940 roku mieszkańcy Leningradu mogli ujrzeć osobliwy
widok. We wszechobecnej szarzyźnie późnowiosennego dnia nad Bałtykiem
holowano do stoczni na zachodnim skraju miasta niemiecki ciężki krążownik.
Odbyło się to bez powiewania chorągiewkami, bez dźwięków orkiestry wojskowej
i trochę po cichu. W sowieckiej prasie zabrakło wzmianki o tym wydarzeniu;
zamiast tego „Izwiestia” i „Leningradskaja Prawda” informowały o brytyjsko-
francuskiej klęsce na drugim końcu kontynentu. W związku z tym kadłub
wielkiego szarego okrętu nie przyciągnął zbytniej uwagi, ciągniony na miejsce
przez dymiące holowniki. Jednakże w istocie wspomniane wydarzenie miało
doniosłe znaczenie.
Owym okrętem był „Lützow”. Nazwany na cześć barona Ludwiga von
Lützowa, jednego z bohaterów pruskich, który w 1813 roku zorganizował milicję
do walki z Francuzami u boku Rosjan, jednostka ta została zbudowana w Bremie
i zwodowana w lipcu 1939 roku. Ten jeden z ciężkich krążowników klasy Admiral
Hipper był większy i miał większą masę od osławionych niemieckich
„pancerników kieszonkowych”: długość ponad 200 metrów od dziobu do rufy
i wyporność nieco ponad 20 000 ton.
W stanie gotowości bojowej krążowniki klasy Admiral Hipper były potężnymi
i groźnymi okrętami. Napędzane przez trzy turbiny parowe typu Blohm und Voss
rozwijały prędkość maksymalną dochodzącą do 32 węzłów, a ich załoga liczyła
ponad 1300 oficerów i marynarzy. Zostały wyposażone w różnorodne uzbrojenie,
a baterie artylerii głównej składały się z czterech wież z podwójnymi działami
kalibru 203 mm, o masie około 250 ton i donośności dochodzącej do 33
kilometrów. Największą sławę wśród okrętów tej klasy zyskał „Prinz Eugen”, który
podjął służbę w sierpniu 1940 roku i wyróżnił się rolą odegraną w zatopieniu HMS
„Hood” w 1941 roku oraz śmiałym przedarciem się przez kanał La Manche w roku
następnym. Mimo licznych alianckich ataków na tę jednostkę, „Prinz Eugen” był
jedynym wielkim niemieckim okrętem nawodnym, który przetrwał wojnę1.
Przy tym wszystkim jednak ci nieliczni leningradczycy, którzy przyglądali się
wprowadzaniu tego okrętu do portu w 1940 roku, musieli zauważyć, że „Lützow”
był jednostką nieukończoną. W rzeczywistości, pomimo smukłego kadłuba
i imponujących rozmiarów, nawet nie przypominał zbytnio okrętu wojennego,
mając na górnym pokładzie niewiele nadbudówek i tylko dwie z czterech wież
artyleryjskich. Pod pokładem również brakowało różnego wyposażenia, między
innymi broni przeciwlotniczej mniejszego kalibru oraz, co najistotniejsze, układu
napędowego. Faktycznie, gdyby odnieść się do czasu zużytego na pełne
wyposażenie analogicznych jednostek, to „Lützow” potrzebował jeszcze roku na
osiągnięcie sprawności bojowej.
Mimo takich braków przekazanie „Lützowa” Sowietom było ważkim
wydarzeniem. Przede wszystkim okręty klasy Admiral Hipper zostały
zaprojektowane przez niemieckich konstruktorów dla przeciwstawienia się
zagrożeniu ze strony sowieckich krążowników klasy Kirow, z których pierwszy
zwodowano w 1936 roku2. W związku z tym dostarczenie „Lützowa” do
Leningradu zakrawało na pewną ironię losu. W dodatku niemiecka marynarka
wojenna nie mogła się pochwalić zbyt wieloma wielkimi okrętami nawodnymi.
Oprócz czterech pancerników – „Bismarcka”, „Tirpitza”, „Gneisenaua”
i „Scharnhorsta” – dysponowała zaledwie dwoma mniejszymi „pancernikami
kieszonkowymi” klasy Deutschland – jednostkami „Deutschland” i „Admiral
Scheer”; trzeci okręt tej klasy, „Graf Spee”, uległ zatopieniu na południowym
Atlantyku poprzedniej zimy. Poza tym Kriegsmarine miała tylko pięć ciężkich
krążowników klasy Admiral Hipper. Z tychże „Blücher” zatonął kilka tygodni
wcześniej, zniszczony w Oslofjorden w czasie kampanii norweskiej; „Seydlitz”
oraz „Prinz Eugen” nie zostały jeszcze ukończone, a po przekazaniu „Lützowa”
Sowietom tylko „Admiral Hipper” pozostał w niemieckiej flocie. W takich
okolicznościach wielu Niemców musiało uznać oddanie „Lützowa” za akt nader
nieroztropnej szczodrości.
Buna jest wielka niczym miasto; oprócz zarządu i niemieckich techników pracuje tu
czterdzieści tysięcy obcokrajowców i mówi się piętnastoma albo i dwudziestoma językami
(…) [Jest] tu przygnębiająco i nieustannie mgliście i szaro. Ten ogromny konglomerat żelaza,
betonu, błota i dymu stanowi zaprzeczenie piękna. Jego drogi i budynki są nazywane tak jak
my, cyframi i literami, a nie osobliwymi i groźnymi mianami. W jego obrębie nie rośnie
choćby źdźbło trawy, a ziemia jest tak przesiąknięta trującymi miazmatami węgla i nafty, że
żyją na niej tylko maszyny i niewolnicy – a te pierwsze są bardziej żywe od tych drugich76.
1 „Prinz Eugen” uległ zniszczeniu w 1946 roku, po tym, jak został wykorzystany do próbnej
eksplozji amerykańskiej bomby atomowej na atolu Bikini; odholowany następnie w kierunku atolu
Kwajalein, wywrócił się do góry dnem i zatonął.
2 E. Raeder, My Life, przekład z niemieckiego, Nowy Jork 1980, s. 199.
3 W. Laqueur, Russia and Germany: A Century of Conflict, Londyn 1965, s. 123.
4 Przytoczone dane statystyczne za: ibidem, s. 132, oraz za: P.N. Hehn, A Low Dishonest Decade,
Nowy Jork 2002, s. 246.
5 P.N. Hehn, A Low…, op. cit., s. 245–246.
6 Więcej na temat misji Kandelakiego, por. L. Besymenski, Geheimmission in Stalins Auftrag?,
„Vierteljahrshefte für Zeitgeschichte” 1992, t. 40, nr 3, s. 339–357.
7 Sugestię taką przedstawił były funkcjonariusz KGB i zbieg z ZSRS, Walter Krivitsky (Krivickij),
w książce In Stalin’s Secret Service, Nowy Jork 2000; wyd. pol. Byłem agentem Stalina, Kraków 1990,
a znalazła potwierdzenie w wiarygodniejszym źródle, jakim jest rozprawa Christophera Andrewa
i Olega Gordievsky’ego, KGB: The Inside Story of its Foreign Operations from Lenin to Gorbachev,
Londyn 1990; wyd. pol. KGB, tłum. R. Brzeski, Warszawa, 1997.
8 M. Zeidler, German–Soviet Economic Relations during the Hitler–Stalin Pact, w: From Peace to
War: Germany, Soviet Russia and the World, 1939–1941, red. B. Wegner, Oxford 1997, s. 100–101.
9 A. Tooze, The Wages of Destruction, Londyn 2006, s. 659.
10 Ibidem, s. 288.
11 W. Carr, Arms, Autarky and Aggression, Londyn 1972, s. 106.
12 Reich is Accelerating Inflation of Currency, „New York Times”, 27 IX 1939, s. 1.
13 A. Tooze, op. cit., s. 296.
14 M. Domarus, Hitler, Speeches and Proclamations, 1932–1945, t. III, Londyn 1997, s. 1444.
15 E.E. Ericson III, Karl Schnurre and the Evolution of Nazi–Soviet Relations, 1936–1941,
„German Studies Review” 1998, t. XXI, nr 2, s. 265.
16 Ibidem, s. 268.
17 R. Bessel, Germany after the First World War, Oxford 1993, s. 41.
18 M. Zeidler, German–Soviet Economic…, op. cit., s. 98.
19 Ibidem, s. 99.
20 Soviet Documents on Foreign Policy, red. J. Degras, t. III, Oxford 1953, s. 367.
21 E.E. Ericson III, Feeding the German Eagle: Soviet Economic Aid to Nazi Germany, 1933–
1941, Londyn 1999, s. 71, 79.
22 Stalin and his Generals: Soviet Military Memoirs of World War II, red. S. Bialer, Londyn 1970,
s. 117.
23 Ibidem, s. 117.
24 Ibidem, s. 118.
25 Ibidem.
26 W. Bierieżkow, At Stalin’s Side, Nowy Jork 1994, s. 81–82.
27 Por. W. Green, G. Swanborough, Heinkel’s High Speed Hoaxer: The Annals of the He-100, „Air
Enthusiast”, I–IV 1989.
28 T.R. Philbin III, The Lure of Neptune: German–Soviet Naval Collaboration and Ambitions
1919–1941, Columbia (SC), 1994, s. 68–70.
29 E.E. Ericson III, Feeding the German Eagle…, op. cit., s. 125.
30 Documents on German Foreign Policy, 1918–1945 (dalej jako DGFP), seria D,t. VIII,
Waszyngton (DC), 1954, s. 472–475.
31 Ibidem, tekst depeszy Rittera do Schulenburga z 11 XII 1939, dokument nr 442, s. 516–517.
32 Ibidem, tekst depeszy Rittera do Berlina, 27 XII 1939, załącznik do dokumentu nr 487, s. 575.
33 Ibidem, memorandum Ribbentropa, 11 XII 1939, dokument nr 438, s. 513.
34 E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., s. 92.
35 Ibidem, s. 98.
36 W. Shirer, Berlin Diary 1934–1941, (wydanie ilustrowane), Londyn 1997, wyd. pol., Dziennik
berliński, tłum. J. Szkudliński, Warszawa 2007, s. 149–150.
37 E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., s. 205.
38 DGFP, op. cit., depesza Ribbentropa do Schulenburga, 3 II 1940, dokument nr 594, s. 739.
39 Ibidem, tekst niemiecko-sowieckiego porozumienia handlowego, 11 II 1940, dokument nr 607,
s. 763–769.
40 „Izwiestia”, 16 II 1940, s. 1.
41 M. Zeidler, German–Soviet Economic…, op. cit., s. 96.
42 „National-Zeitung”, cyt. za: B. Musiał, Stalins Beutezug, Berlin 2010, s. 27.
43 DGFP, op. cit., memorandum Schnurrego, 26 II 1940, dokument nr 636, s. 814–815.
44 G. Hilger, A. Meyer, The Incompatible Allies: A Memoir-History of German–Soviet Relations,
1918–1941, Nowy Jork 1953, s. 317.
45 DGFP, op. cit., tekst układu handlowego, 11 II 1940, dokument nr 607, s. 763–764.
46 D.A. Sobolev, D.B. Khazanov, Heinkel He-100 for the USSR;
www.airpages.ru/eng/ru/he100_2.shtml.
47 Por. DGFP, op. cit., tekst porozumienia handlowego, dokument nr 607, s. 762–169, oraz
memorandum Schnurrego, dokument nr 636, s. 814–817.
48 Informacja o niemieckiej ofercie 152 milionów marek za: E.E. Ericson, Feeding the German
Eagle…, op. cit., s. 100; koszty budowy „Lützowa” wynoszące 83 590 000 marek za: E. Gröner,
German Warships 1815– 1945, t. I, Londyn 1990, s. 65.
49 DGFP, op. cit., tekst układu handlowego, dokument nr 607, s. 763.
50 E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., s. 115.
51 Dane statystyczne za: ibidem, tab. 1.6, s. 192.
52 T.R. Philbin III, The Lure…, op. cit., s. 48.
53 Dane statystyczne za: E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., tab. 1.5, s. 191.
54 Dane statystyczne za: H. Schwendemann, German–Soviet economic relations at the time of the
Hitler–Stalin Pact, 1939–1941, „Cahiers du Monde russe”, XXXVI (1–2), I–VI 1995, s. 176.
55 Por. E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., tab. 4.1, s. 207. Przeciętny miesięczny
udział niemieckiego eksportu do Związku Sowieckiego w półroczu od lipca do grudnia 1940 roku
wynosił 67,6%.
56 N. Tolstoy, Stalin’s Secret War, Londyn 1981, s. 188; cyt. za: C. Andrew, O. Gordievsky, KGB,
op. cit., s. 202.
57 Dane za: E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., tab. 3.2, s. 202, oraz B. Musiał,
Stalins Beutezug…, op. cit., s. 28–29.
58 E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., s. 207.
59 Ibidem, tab. 4.1, s. 207, a także The Economics of World War II, red. M. Harrison, Cambridge
1998, s. 10.
60 Ibidem, tab. 4.1, s. 207, oraz The Economics…, op. cit., s. 10.
61 M. Zeidler, German–Soviet Economic…, op. cit., s. 110.
62 E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., tab. 1.3, 1.4, s. 189–190.
63 Wspomniany samolot i silnik były dziełami konstruktorów Aleksandra Moskalewa i Archipa
Lulki. Na temat tego drugiego por. Guns and Rubles: The Defense Industry in the Stalinist State, red.
M. Harrison, New Haven 2008, s. 216–217.
64 M. Harrison, Soviet Planning in Peace and War, Cambridge 1985, s. 30–31.
65 B. Musiał, Stalins Beutezug, op. cit., s. 36–40.
66 Ibidem, s. 53, 54.
67 E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., tab. 3.1, 3.2, s. 201–202, oraz H.
Hassmann, Oil in the Soviet Union, Princeton 1953, tab. 37, s. 148.
68 E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., s. 124, 130, przypis 7.
69 D. Eichholtz, War for Oil: The Nazi Quest for an Oil Empire, Waszyngton (DC) 2012, s. 30.
70 M. Harrison, Soviet Planning…, op. cit., załącznik nr 2, s. 253.
71 DGFP, op. cit., dokument nr 481, s. 564.
72 B. Klein, Germany’s Economic Preparedness for War, Harvard 1953, s. 58.
73 Por. ibidem, s. 45, oraz E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., tab. 3.3, s. 203.
74 B.C. Wagner, IG Auschwitz: Zwangsarbeit und Vernichtung von Häftlingen des Lagers
Monowitz 1941–1945, Monachium 2000, s. 39.
75 Ibidem, s. 281–282.
76 P. Levi, Survival in Auschwitz, Londyn 1996, s. 72.
77 Por. R. Moorhouse, Berlin at War: Life and Death in Hitler’s Germany, Londyn 2010; wyd. pol.
Stolica Hitlera: życie i śmierć w wojennym Berlinie, tłum. J. Wąsiński, Kraków 2011, s. 75–108.
78 E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., tab. 3.5, 5.1, s. 205, 210.
79 Ibidem, s. 125.
80 G. Hilger, A. Meyer, The Incompatible Allies…, op. cit., s. 317.
81 A. Hencke, Die deutsch-sowjetischen Beziehungen zwischen 1932 und 1941, niepublikowany
tekst protokołu w zbiorach monachijskiego Instytutu Historycznego (Institut für Zeitgeschichte), MA
1300/2, s. 32.
82 Relacja Jakowlewa, cyt. za: Stalin and his Generals…, op. cit., s. 119.
83 Die Tagebücher von Joseph Goebbels, red. E. Fröhlich, cz. I, t. VIII, Monachium 1998, s. 240;
wyd. pol., Joseph Goebbels. Dzienniki, t. II, 1939–1943, tłum. E.C. Król, Warszawa 2013, s. 95 (25
VII 1940).
84 E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., s. 116, 120, przypis 80.
85 Ibidem, tab. 2.1, 2.2, s. 195.
86 Ibidem, s. 135–136.
87 M. Zeidler, German–Soviet Economic…, op. cit., s. 108.
88 W. Bierieżkow, At Stalin’s Side, op. cit., s. 90–91.
89 N. Chruszczow, Khrushchev Remembers, Londyn 1971, s. 114.
90 E.E. Ericson, Feeding the German Eagle…, op. cit., s. 125, 130, przypis 24.
91 Ibidem, s. 126.
92 G. Gorodetsky, Grand Delusion: Stalin and the German Invasion of Russia, New Haven–
Londyn 1999, s. 24.
93 M. Zeidler, German–Soviet Economic…, op. cit., s. 103.
94 G. Gorodetsky, Grand Delusion…, op. cit., s. 16.
95 Por. B. Kaslas, The Lithuanian Strip in Soviet–German Secret Diplomacy, 1939–1941, „Journal
of Baltic Studies” 1973, t. IV, nr 3, s. 211–225.
96 Por. G. Roberts, Stalin’s Wars: From World War to Cold War, 1939–1953, New Haven 2006;
wyd. pol. Wojny Stalina: od drugiej wojny światowej do zimnej wojny, 1939–1953, tłum. M.
Antosiewicz, G. Sowula, Warszawa 2010, s. 55–69.
97 Kwestia ta została dobrze przedstawiona w: G. Gorodetsky, Grand Delusion…, op. cit., s. 23–
47.
98 Zapis rozmowy Hitlera z Mannerheimem w: Schicksalschwere Zeiten: Marschall Mannerheim
und die deutsch-finnischen Beziehung 1939–1945, red. A. Jäntti, M. Holtkamp, Berlin 1997, s. 76–87.
Przekładu z niemieckiego dokonał autor.
99 DGFP, seria D, t. X, Londyn 1957, nr 13, s. 12–13.
100 G. Gorodetsky, Grand Delusion…, op. cit., s. 56.
101 T.R. Philbin III, The Lure…, op. cit., s. 122–125.
102 Istorija bojevych korablej, „Izwiestia”, 13 X 1940, s. 1.
103 DGFP, seria D, t. IX, Waszyngton (DC) 1956, s. 291–297.
104 Ibidem, s. 353–354.
105 G. Gorodetsky, Grand Delusion…, op. cit., s. 58.
ROZDZIAŁ 7
Wizyta w Berlinie: od lewej marszałek Keitel, minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim
von Ribbentrop i Wiaczesław Mołotow, listopad 1940. Próby nadania ściślejszych ram współpracy
ZSRS z Niemcami zaczęły szwankować, nawet pomimo misji komisarza do stolicy Rzeszy.
Długa lipowa alejka prowadziła do wejścia. Wewnątrz zdumiała nas wystawność komnat.
Wszędzie czuło się delikatną woń róż z bukietów, które stały w porcelanowych wazach
w każdym kącie. Ściany były ozdobione gobelinami i obrazami w ciężkich złoconych ramach.
Statuetki i zastawy z najlepszej porcelany stały wszędzie wokoło we wspaniale rzeźbionych
szafkach (…) Meble były zabytkowe, a lokaje i kelnerzy wystrojeni w wyszywane złotem
liberie. Wszystko to przydawało temu hotelowi nastroju odświętnej napuszoności12.
Siedzący przy biurku Hitler zawahał się przez moment, nim wstał na powitanie
gości. Przeszedł się „drobnymi, szybkimi krokami”, a potem zatrzymał na środku
pokoju i uniósł rękę w nazistowskim salucie, przy tym „nienaturalnie wyginając
dłoń”. Następnie, jak wspominał Bierieżkow, „nadal bez słowa zbliżył się i uścisnął
nam wszystkim kolejno ręce. Dłoń miał zimną i wilgotną, a jego rozgorączkowane
oczy wydawały się świdrować człowieka na wylot”23. Jeden z ludzi ze świty
Führera mówił potem, że Hitler miał zwyczaj w milczeniu przez chwilę wpatrywać
się nowo przybyłemu prosto w oczy, jak gdyby oceniając w ten sposób jego siłę
charakteru24, i wydaje się na podstawie cytowanej relacji Bierieżkowa, iż
zastosował tę metodę także na powitanie sowieckich gości. Jednakże Mołotow
wydawał się tym nieporuszony, a później tylko odnotował „zaskakująco uprzejmy
i przyjacielski sposób bycia” Hitlera25.
Po wstępnych formalnościach nieliczna grupa przybyłych, do której dołączyli
Ribbentrop, Schmidt i Hilger, przeszła do rzeczy, zasiadając w fotelach przy jednej
ze ścian w gabinecie Hitlera. Tak jak poprzednio, zaczęło się od monologu. Hitler
stwierdził, że jego celem jest dalsze utrzymanie „pokojowej współpracy” między
Związkiem Sowieckim a Niemcami i podkreślił „znaczne zyski” już wyniesione
przez obydwa kraje z ich współdziałania. Jednak – dodał, aluzyjnie nawiązując do
tarć, jakie wynikły między ZSRS a Rzeszą – żadna ze stron nie powinna się
spodziewać, że uzyska wszystko, co zechce, a podczas wojny Niemcy muszą
reagować na wydarzenia, „wkraczać na odległe terytoria, którymi w zasadzie nie
były zainteresowane politycznie ani gospodarczo”. W rezultacie należy pomyśleć
o unormowaniu europejskich relacji po wojnie w „taki sposób, żeby, przynajmniej
w najbliższej przyszłości, nie doszło do nowego konfliktu”. Z tej perspektywy
Hitler przedstawił niemiecki punkt widzenia, kładąc nacisk na potrzebę zdobycia
przestrzeni życiowej, ekspansji kolonialnej w Afryce Środkowej oraz dostępu do
pewnych surowców – zaopatrzenie w które trzeba się zabezpieczyć „w każdych
okolicznościach” – i w końcu na determinację Niemiec, aby uniemożliwić
niewspomnianym z nazwy „wrogim państwom” zakładanie baz wojskowych „na
pewnych obszarach”26.
Reagując na ten potok mglistych deklaracji, Mołotow wreszcie postanowił się
wtrącić. Gorliwie zgodził się z większością tego, co Hitler powiedział do tej pory,
przyznając, że Niemcy i Związek Sowiecki powinny „trzymać się razem”,
i rozprawiając o „nieznośnej i niesprawiedliwej sytuacji”, w której taka „żałosna
wysepka” jak Anglia włada „połową świata”27. Przy tym jednak chciał konkretów;
jak wspominał Schmidt, „chciał postawienia kropki nad i”28. Przejmując inicjatywę,
Mołotow przedstawił pobieżny przegląd korzyści uzyskanych przez obie strony
niemiecko-sowieckiego układu, a potem przeszedł do zasadniczego celu swojej
wizyty. Przede wszystkim zapytał Hitlera, czy postanowienia paktu nadal
obowiązują w odniesieniu do Finlandii. Nim Führer zdążył odpowiedzieć, Mołotow
zaczął się dopytywać, co oznacza zawarcie berlińskiego paktu trzech i jaką rolę
przewidziano w nim dla ZSRS. Co z sowieckimi interesami na Bałkanach i nad
Morzem Czarnym? Stwierdził, że rząd sowiecki chce się dowiedzieć, jak właściwie
ma wyglądać hitlerowski „nowy porządek” w Europie i dokąd ma się rozciągać tak
zwana strefa wspólnego dobrobytu Wielkiej Azji Wschodniej29. Według Schmidta,
„zasypał Hitlera takimi pytaniami. Żaden zagraniczny gość nie rozmawiał z nim
przy mnie w taki sposób”30.
Hitler był wyraźnie zbity z tropu. Bierieżkow stwierdził, że owa tyrada
podziałała na Führera „niczym zimny prysznic” i że Hitler nie „potrafił ukryć
zmieszania”. Jednak wedle Schmidta Hitler pozostawał „nader łagodny
i grzeczny”; jak odnotował z pochwałą niemiecki tłumacz, Führer nie „zerwał się
i nie popędził ku drzwiom”, jak to czynił podczas wcześniejszych trudnych
rokowań31. Zamiast tego spokojnie wyłożył założenia paktu trzech, podkreślając
znaczenie współpracy z Sowietami, i zapewnił Mołotowa, że ZSRS „w żadnym
wypadku (…) nie zostanie postawiony w obliczu faktów dokonanych”. Chociaż na
chwilę udobruchało to Mołotowa, to jednak w dalszym ciągu domagał się
szczegółów i twierdził, że poruszane kwestie należy „ściślej określić”. Wtedy
najwyraźniej Hitler uznał, że ma już dość. Spojrzał na zegarek i zakończył
spotkanie, konstatując, że dyskusję trzeba przełożyć na później „z powodu
możliwego alarmu lotniczego”32. A więc już w trakcie pierwszego dnia rozmów
prowadzonych w niemieckiej stolicy Mołotow odbył wielogodzinne negocjacje,
niemniej nie poczynił żadnych postępów na drodze do porozumienia
z gospodarzami; w istocie obie strony z trudem znajdowały wspólny język.
Tego samego wieczoru zaczęły się ujawniać napięcia. Mołotow i jego świta
powrócili do pałacu Bellevue, aby telegraficznie przedstawić Stalinowi przebieg
dotychczasowych obrad. Tłumacz Bierieżkow w ramach swoich obowiązków
musiał przepisywać na maszynie swoje notatki i już przystępował do dyktowania
ich sekretarzowi, kiedy w drzwiach stanął Mołotow, jąkając się pod wpływem
skrajnego niepokoju: „C-co wy wyczyniacie? Ile stron już przepisaliście?”.
Wyrywając pustą jeszcze kartkę z maszyny do pisania, Mołotow upomniał
Bierieżkowa: „No, macie szczęście. Wyobrażacie sobie, ile uszu mogło podsłuchać
to, o czym rozmawiałem z Hitlerem twarzą w twarz?”. Lękając się, że w pokojach
w Bellevue znajdują się urządzenia podsłuchowe, obaj udali się do sypialni
Mołotowa, gdzie pracowali nad przepisywaniem w całkowitym milczeniu,
podsuwając sobie nawzajem na kartkach notatki i pytania. Bierieżkowowi
rzeczywiście dopisało szczęście: w ZSRS rozstrzeliwano ludzi za drobniejsze
niedopatrzenia33.
Po nadaniu telegramu do Moskwy Mołotow pojechał do hotelu Kaiserhof,
znajdującego się w pobliżu Kancelarii Rzeszy, na niewielkie przyjęcie wydane
przez Ribbentropa. Choć upłynęło ono w dość przyjacielskiej atmosferze, to
polityczne rozbieżności niebawem zaczęły dawać o sobie znać w innych sferach.
Wedle późniejszych wspomnień Mołotowa, wypytywał on zastępcę Führera,
niefortunnego Rudolfa Hessa, o strukturę partii nazistowskiej. „Czy wasza partia
ma program? Jak może działać partia bez programu? Macie partyjne zasady?” –
pytał, mimo że, jak twierdził, wiedział, że naziści ich nie mają. Jeszcze bardziej
„zbił z tropu” zastępcę Hitlera pytaniem, czy partia narodowosocjalistyczna
opracowała konstytucję34. Można przypuszczać, że Hess nie spodziewał się takiej
rozmowy z sowieckim inkwizytorem.
Także Hitler znalazł się pod lupą. Jak wspominał później Mołotow, szybko
zwróciły jego uwagę purytańskie nawyki żywieniowe Führera. „Trwa wojna –
Hitler powiedział Mołotowowi – więc nie pijam teraz kawy, ponieważ mój naród
też jej nie pije. Nie jadam mięsa, tylko jarskie potrawy. Nie palę, nie piję alkoholu”.
Mołotowa zdumiała taka wstrzemięźliwość. „Spojrzałem na niego – stwierdził –
i wydało mi się, że siedzi koło mnie królik zajadający trawę”. Nie omieszkał
żartobliwie wspomnieć gospodarzowi, że jemu samemu też nie brak konsekwencji.
„Nie da się ukryć – pochwalił się – że ja nie odmawiam sobie niczego”35.
Jeśli takie rozmówki nawet na chwilę poprawiły humor Mołotowowi, to po
powrocie do Bellevue został szybko sprowadzony na ziemię. Tam około północy
nadeszła odpowiedź Stalina na jego wcześniejszy telegram, w której sowiecki
przywódca nie oszczędził swojemu ministrowi spraw zagranicznych słów krytyki.
Szczególnie zirytowała go uwaga rzucona mimochodem przez Mołotowa
w rozmowie z Hitlerem, że porozumienie z 1939 roku się „wyczerpało”. Stalin
wyrażał zaniepokojenie, że podobne zwroty mogą doprowadzić Niemców do
wniosku, iż pakt o nieagresji spełnił już swoje zadanie, podczas gdy w istocie
chodziło o uzupełnienie tego układu nowym traktatem. Stalin upomniał swego
ministra, że pakt nazistowsko-sowiecki bynajmniej nie wygasł, tylko nadal stanowi
podstawę sowiecko-niemieckich stosunków36.
Nazajutrz rano, podczas śniadania w Kancelarii Rzeszy, Goebbels po raz
pierwszy miał okazję przyjrzeć się baczniej Mołotowowi i ludziom z jego
otoczenia. Później zanotował poczynione obserwacje w swoim dzienniku. Sowiecki
minister spraw zagranicznych, zapisał, „robi wrażenie człowieka mądrego, kutego
na cztery nogi, jest sztywny (…) Nic po nim nie znać. Słucha bardzo uważnie, ale
nic ponadto. Również [w obecności] Führera”. Zasadniczo, zauważył, Mołotow to
zaledwie „swego rodzaju forpoczta Stalina, od którego przecież wszystko zależy”.
Jeszcze mniej dobrego Goebbels miał do powiedzenia o świcie Mołotowa. „Poniżej
przeciętnej”, stwierdził kwaśno na temat grupy doradców, tłumaczy i komisarzy
NKWD. „Nie ma [wśród nich] choćby jednej osoby na poziomie. Tak jakby
chciano potwierdzić w całej rozciągłości nasze teoretyczne opinie o istocie
bolszewickiej ideologii”. I dalej:
Z nikim nie można zamienić rozsądnego słowa. Z twarzy wyzierają strach i kompleksy
niższości. Nawet niewinna rozmowa jest wykluczona. GPU [NKWD] czuwa. To jest okropne.
W tym [ich] świecie życie nie ma żadnej wartości.
Przekonuje się nas, że bez zlikwidowania Rosji nie będzie porządku w Europie. Ale dlaczego
by nie pozwolić jej warzyć się tuż obok nas w bagnie bolszewizmu? Póki rządzą nią
biurokraci obecnego typu, kraju tego należy się bać mniej niż w czasach carów64.
1 G. Hilger, A.G. Meyer, The Incompatible Allies, Nowy Jork 1953, s. 322.
2 Ibidem.
3 W. Bierieżkow, History in the Making: Memoirs of World War Two Diplomacy, Moskwa 1983, s.
19.
4 P. Schmidt, Statist auf diplomatischer Bühne, Wiesbaden 1986; wyd. pol. (na podstawie starszej
edycji niemieckiej), Statysta na dyplomatycznej scenie, tłum. H. Kurnatowski, Kraków 1965, s. 320.
Prawdziwość opisanego zdarzenia bywa podważana przez innych świadków i w konsekwencji
historycy mieszają związane z nim fakty. Tłumacz Hitlera, Paul Schmidt, wspomina, że odegrany
został tylko Präsentiermarsch, a nie Międzynarodówka, gdyż obawiano się, że berlińscy komuniści
mogliby zacząć ją śpiewać. Z kolei sowiecki tłumacz, Walentin Bierieżkow, twierdzi, że ówczesny
hymn sowiecki jednak zagrano: por. W. Bierieżkow, History…, op. cit., s. 20. Na kronice filmowej,
możliwej do obejrzenia w internecie, słychać dźwięki jedynie Präsentiermarsch, wobec czego wypada
uznać relację Schmidta za wiarygodniejszą.
5 Die Tagebücher von Joseph Goebbels, red. E. Fröhlich, cz. 1, t. VIII, Monachium 1998, s. 416;
wyd. pol., Joseph Goebbels. Dzienniki, 1939-1943, t. II, tłum. E.C. Król, Warszawa 2013, s. 115 (13
XI 1940).
6 Por. P. Schmidt, Statist…, op. cit.; Wzmiankuje się o tym także w anglojęzycznej wersji tychże
wspomnień: P. Schmidt, Hitler’s Interpreter, Nowy Jork 1951, s. 209.
7 K.-H. Janßen, Wir müssen Freunde bleiben, „Die Zeit”, 14 VI 1991.
8 Relacja z przybycia Mołotowa trwa we francuskiej kronice filmowej 2 minuty 47 sekund.
Natomiast w niemieckiej zaledwie 2 minuty i 13 sekund. Por. http://www.youtube.com/watch?
feature=endscreeniv=2dPLEOC-uUoiNR=1 i http://www.youtube.com/watch?v=LzanQARfV2Q.
9 Molotov Remembers: Inside Kremlin Politics, red. F. Chuev, A. Resis, Chicago 1993, s. 16–17.
10 W. Bierieżkow, History…, op. cit., s. 21.
11 E.A. Busche, Bellevue, Lipsk 2011, s. 105–134.
12 W. Bierieżkow, History…, op. cit., s. 21.
13 Ibidem, s. 21–22.
14 Fragment listu Ribbentropa, cyt. za: R. von Ribbentrop, Mein Vater: Joachim von Ribbentrop,
Erlebnisse und Erinnerungen, Graz 2013, s. 318.
15 A. Seaton, Stalin as Warlord, Londyn 1976, s. 94.
16 A nie, jak to bywa czasem podawane, w Kancelarii Rzeszy albo w pałacu Bellevue. Por. P.
Schmidt, Hitler’s Interpreter…, op. cit., s. 210.
17 P. Schmidt, Statysta…, op. cit., s. 331.
18 Spotkanie Ribbentropa z Mołotowem, 12 XI 1940, Documents on German Foreign Policy,
1918–1945 (dalej jako DGFP), seria D, t. XI, Londyn 1961, s. 533–537.
19 Ibidem, s. 539.
20 Ibidem, s. 541.
21 P. Schmidt, Hitler’s Interpreter…, op. cit., s. 213.
22 W. Bierieżkow, History…, op. cit., s. 23.
23 Ibidem.
24 R. Overy, The Dictators, Londyn 2004; wyd. pol. Dyktatorzy: Hitler i Stalin, tłum. Ł. Witczak,
Wrocław 2009, s. 25.
25 G. Gorodetsky, Grand Delusion: Stalin and the German Invasion of Russia, New Haven–
Londyn 1999, s. 74.
26 DGFP, op. cit., s. 544.
27 Molotov Remembers…, op. cit., s. 15.
28 P. Schmidt, Statysta…, op. cit., s. 340.
29 DGFP, op. cit., s. 548.
30 P. Schmidt, Hitler’s Interpreter…, op. cit., s. 520.
31 W. Bierieżkow, History…, op. cit., s. 25; P. Schmidt, op. cit., s. 520.
32 DGFP, op. cit., s. 548–549.
33 W. Bierieżkow, At Stalin’s Side, Nowy Jork 1994, s. 157–158.
34 Molotov Remembers…, op. cit., s. 20.
35 Ibidem, s. 16.
36 Pierepiska V. M. Molotova so I. V. Stalinym. Noiabr 1940 g., „Voenno-istoricheskij zhurnal”
1992, nr 9, s. 18; cyt. za: A. Niekricz, Pariahs, Partners, Predators: German–Soviet Relations, 1922–
1941, Nowy Jork 1997, s. 199.
37 Die Tagebücher…, op. cit., s. 418; wyd. pol., Joseph Goebbels. Dzienniki, 1939–1943, t. II,
tłum. E.C. Król, Warszawa 2013, s. 115–116 (14 XI 1940).
38 DGFP, op. cit., s. 550–553.
39 Ibidem, s. 554.
40 The Halder War Diary 1939–1945, red. H.-A. Jacobsen, Londyn 1988; wyd. pol., Dziennik
wojenny: codzienne zapisy szefa Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych, 1939–1942, tłum. B.
Woźniecki, Warszawa 1971, s. 95.
41 DGFP, op. cit., s. 556.
42 Ibidem, s. 558–559.
43 Molotov Remembers…, op. cit., s. 18.
44 DGFP, op. cit., s. 559–560.
45 Ibidem, s. 561.
46 P. Schmidt, Statysta…, op. cit., s. 278.
47 Molotov Remembers…, op. cit., s. 16.
48 DGFP, op. cit., s. 564–565.
49 W. Bierieżkow, History…, op. cit., s. 42. Podobna wersja relacji z tej rozmowy znalazła się
w zapisie powojennych wywiadów z Mołotowem: por. Molotov Remembers…, op. cit.
50 P. Schmidt, Statysta…, op. cit., s. 290.
51 DGFP, op. cit., s. 564–565.
52 Ibidem, s. 565.
53 R. von Ribbentrop, Mein Vater…, op. cit., s. 319.
54 DGFP, op. cit., s. 566–569.
55 W.S. Churchill, Their Finest Hour, Londyn 1949, s. 516.
56 Opis nalotów bombowych na Berlin w: Als die Tage zu Nächten wurden, red. W. Giebel, S.F.
Kellerhof, Berlin 2003, s. 217.
57 W oficjalnej dokumentacji (DGFP) brak jakiejkolwiek wzmianki o tej ostatniej rozmowie,
o której nie pisze także w swoich wspomnieniach rzekomo obecny przy niej tłumacz Gustav Hilger. Po
raz pierwszy wspomniał o niej Churchill, ponoć dowiedziawszy się o niej od Stalina. Por. W.S.
Churchill, Their Finest…, op. cit., s. 518. Niektórzy historycy uważają, że taka rozmowa w istocie się
nie odbyła.
58 W. Bierieżkow, History…, op. cit., s. 42.
59 G. Gorodetsky, Grand Delusion…, op. cit., s. 76.
60 W. Warlimont, Inside Hitler’s Headquarters: 1939–45, Londyn 1964; wyd. pol., W Kwaterze
Głównej Wehrmachtu, bez nazwiska tłumacza, Warszawa 1964, s. 145.
61 Ibidem, s. 155.
62 Ibidem.
63 Dzienniki szefa Sztabu Generalnego, red. H.-A. Jacobsen, op. cit., t. II, s. 420.
64 G. Gorodetsky, Grand Delusion…, op. cit., s. 70.
65 Hitler’s War Directives 1939–1945, red. H. Trevor-Roper, Londyn 1964, s. 86.
66 The Halder…, op. cit., s. 126.
67 DGFP, op. cit., s. 714–715.
68 R. von Ribbentrop, Mein Vater…, op. cit., s. 320.
69 G. Gorodetsky, Grand Delusion, op. cit., s. 85.
70 Fresh Tension Reported, „The New York Times”, 1 I 1941, s. 4.
71 Hitler’s War…, op. cit., s. 95.
ROZDZIAŁ 8
Ale jeśli Stalin uważał, że to łatwe zadanie, to się mylił. W pierwszych tygodniach
nowego roku zostały „rozegrane” dwie gry wojenne w zaprojektowanym przez
Rudniewa gmachu Ludowego Komisariatu Obrony, w których Żukow zmierzył się
z Pawłowem – najpierw kierując sowiecką obroną, a następnie siłami agresora
atakującego z zachodu. W trakcie podsumowania ich rezultatów Stalin miał okazję
zapoznać się z przemyśleniami jednego z czołowych dowódców Armii Czerwonej,
które wprawiły go w zmieszanie i ujawniły trudności związane z reformowaniem
sowieckich wojsk.
Grigorij Kulik należał do tych nielicznych przedstawicieli sowieckiej
generalicji, którzy przetrwali czystki i w 1940 roku doczekał się awansu na
marszałka, jednak jego niechęć wobec wprowadzania w Armii Czerwonej
technologicznych oraz doktrynalnych innowacji czyniła zeń nieznośnego bufona,
a fakt utrzymania się na wysokim stanowisku w wojsku należy przypisać jego
osobistym powiązaniom ze Stalinem. Kulik był topornym ignorantem noszącym
modny podówczas „hitlerowski wąsik” i najwyraźniej marzył o przywróceniu
minionej ery mniej skomplikowanej sztuki wojennej. Stanowczo przeciwstawiał się
koncepcjom działań manewrowych z udziałem sił pancernych, które określał jako
„zwyrodniałą faszystowską ideologię”, krytykował prace konstrukcyjne nad
wyrzutnią rakietową „Katiusza” (stawiając na konwencjonalną artylerię konną),
a działa przeciwpancerne uważał za „bzdurę”18. Pomimo takich przedpotopowych
poglądów awansował na stanowisko zastępcy ludowego komisarza obrony,
obarczony odpowiedzialnością – w co aż trudno uwierzyć – nadzorowania rozwoju
broni artyleryjskiej.
A jeżeli Stalin potrzebował więcej dowodów na zastraszającą niekompetencję
Kulika, to dostał je podczas odprawy na zakończenie wspomnianych gier
wojennych. O ile Stalina na pewno nie wprawiło w zachwyt dość bełkotliwe, pełne
niejasności wystąpienie Mierieckowa o przebiegu samych gier – w których Żukow
odniósł zdecydowane zwycięstwo – o tyle wtręty Kulika jeszcze wszystko
pogarszały. Piekląc się z powodu mechanizacji wojska, Kulik z uporem opowiadał
się za wykorzystaniem konnych zaprzęgów, utyskiwał, że skuteczność czołgów jest
stanowczo przeceniana, nim stwierdził ostatecznie, iż „na razie powinniśmy się
powstrzymać od formowania korpusów pancernych i zmechanizowanych”19. Na
koniec skompromitował się jeszcze bardziej, wykazując się nieznajomością
podstawowych danych dotyczących kwestii zaopatrzenia wojsk. Stalin zareagował
na to z nietypową dla siebie pobłażliwością. Oznajmił Kulikowi, że „zwycięstwo
w wojnie odniesie ta strona, która ma więcej czołgów i więcej wysoce
zmotoryzowanych jednostek”20, nim dodał złowieszczo: „Rząd realizuje program
mechanizacji sił zbrojnych, wprowadza do armii silniki, a Kulik sprzeciwia się
silnikom. To tak, jak gdyby opowiadał się przeciwko traktorowi i kombajnowi
i popierał drewnianą sochę”21. W ówczesnych warunkach zabrzmiało to jak wyrok
śmierci.
O dziwo Kulik pozostał na swoim stanowisku, przynajmniej przez pewien czas.
Stalin nieco wcześniej rozkazał uprowadzić i zamordować żonę Kulika z powodu
jej rzekomej niedyskrecji, możliwe więc, iż w związku z tym powstrzymał się od
represjonowania samego marszałka22. Tak czy owak, miały nastąpić poważne
zmiany: przede wszystkim awansowano Żukowa na stanowisko szefa Sztabu
Generalnego Armii Czerwonej. Mimo przeszkód, których uosobienie stanowił
Hitler, ta nominacja Żukowa oznaczała krok we właściwym kierunku.
Jedną z pierwszych inicjatyw Żukowa na nowym stanowisku było
nadzorowanie wprowadzenia w połowie lutego 1941 roku zmodernizowanego
planu mobilizacyjnego Armii Czerwonej, znanego jako MP-41. Wobec tego, że
prace nad tym planem toczyły się już od poprzedniego lata, wypada wątpić, iż
Żukow miał duży bezpośredni wpływ na jego treść, ale na pewno to on
zaaprobował główne jego punkty, w tym zamiar dwukrotnego zwiększenia
liczebności wojsk sowieckich do ośmiu milionów żołnierzy, z których dwie trzecie
miały stacjonować w zachodnich okręgach wojskowych, oraz założenie, iż aż 90
dywizji (prawie jedna trzecia wszystkich jednostek) winno być formacjami
pancernymi lub zmotoryzowanymi. Ponadto w tymże miesiącu doszło do
zorganizowania dowództw trzech „frontów” (grup armii) – „północno-
zachodniego”, „zachodniego” i „południowo-zachodniego” – w pobliżu zachodnich
granic ZSRS23. Jasno z tego wynika, że Armia Czerwona była w pełni świadoma
zagrożenia, któremu musiała stawić czoła.
A zagrożenie to było rzeczywiście poważne. Plan strategiczny opracowany
przez Hitlera i niemiecką generalicję, przewidywał użycie trzech oddzielnych grup
armii – „Północ”, „Środek” i „Południe”, liczących ogółem ponad trzy miliony
żołnierzy – które miały uderzyć na wschodzie i wedrzeć się na sowieckie
terytorium, zamykając w okrążeniu i niszcząc rosyjskie wojska prowadzące obronę.
Spodziewano się, że działania Armii Czerwonej będą temu sprzyjały, gdyż ta
podejmie walkę na zajmowanych pozycjach – zamiast przystąpić do szybkiego
odwrotu – ponieważ niemieccy stratedzy uważali, że Sowieci nie mogą sobie
pozwolić na utratę najlepiej rozwiniętych gospodarczo i uprzemysłowionych
regionów, takich jak kraje bałtyckie, Ukraina czy okolice Leningradu.
Rozumowano, że po zniszczeniu sowieckich sił zbrojnych i zdobyciu przez
Niemców zachodnich okręgów przemysłowych, i zajęciu głównych miast Związek
Sowiecki musiał upaść.
Co więcej, do wiosny 1941 roku stało się już jasne, że przyszły konflikt zbrojny
ze Związkiem Sowieckim nie rozegra się wedle powszechnie akceptowanych norm
prowadzenia działań wojennych. W dodatku w wydanej wcześniej przez Hitlera
dyrektywie „Barbarossa”, podpisanej w marcu 1941 roku przez szefa OKW,
feldmarszałka Keitla, znalazły się wytyczne dla przyszłej niemieckiej administracji
na okupowanych obszarach Związku Sowieckiego, z wyszczególnieniem „zadań
specjalnych” wyznaczonych dla SS Himmlera – zadań, które zostały „określone
koniecznością rozstrzygnięcia konfliktu między dwoma przeciwstawnymi
systemami politycznymi”24. Pod takimi eufemizmami kryła się masowa rzeź
ludności.
Tymczasem Stalin wolał być przesadnie ostrożny i – choć był wielokrotnie
informowany o niemieckim zagrożeniu – postanowił trzymać się dyplomatycznych
metod, przekonany, że koncentracja niemieckich wojsk i rozpuszczanie pogłosek to
tylko środki nacisku wykorzystywane przez nazistów: próba wywarcia presji
psychologicznej jako wstęp do wznowienia rokowań. W rzeczywistości zasadniczo
podzielał punkt widzenia zaprezentowany przez Mołotowa w Berlinie poprzedniej
jesieni, że Związek Sowiecki może dyktować warunki w stosunkach
z nazistowskimi Niemcami, a dopóki Hitler walczy na zachodzie z Brytyjczykami,
nie będzie na tyle szalony, aby zaatakować ZSRS25.
Poza tym Stalin miał dość osobliwe poglądy na temat niemieckich kręgów
wojskowych, przypisując im o wiele większą samodzielność w myśleniu
i poczynaniach od tego, jak to się przedstawiało w rzeczywistości. Pod tym
względem bez wątpienia pozostawał pod wpływem doświadczeń pierwszej wojny
światowej, podczas której sam niemiecki cesarz został odsunięty na boczny tor
przez mające coraz więcej do powiedzenia dowództwo armii, a duumwirat
w osobach feldmarszałka Hindenburga i generała Ludendorffa w praktyce
sprawował w Niemczech „cichą dyktaturę”, poczynając od 1916 roku. Zapewne
świadom tego Stalin wydawał się ufać niemieckim wojskowym jeszcze mniej niż
niemieckim politykom, uważając tych pierwszych za nastawionych bardziej
wojowniczo niż ich polityczni zwierzchnicy. U Stalina rozwinęło się to w rodzaj
paranoicznego lęku przed niezamierzonym sprowokowaniem Wehrmachtu:
w obsesyjną niechęć do czegokolwiek, co mogło zostać uznane za agresywny lub
antyniemiecki krok, z obawy, że zareagują na to niemieckie siły zbrojne i wciągną
polityków z Berlina w niechcianą przez nich wojnę26. „Nie powinniśmy
odpowiadać na prowokacje niemieckiego wojska”, wyjaśniał Stalin według jego
tłumacza. „Jeżeli okażemy powściągliwość i zignorujemy prowokatorów, Hitler
zrozumie, że Moskwa nie chce żadnych problemów z Niemcami. I wtedy
powstrzyma swoich generałów”27. W tej kwestii Stalin bardzo się mylił, gdyż jeśli
już, to było na odwrót. Takie błędne przeświadczenie przyniosło fatalne skutki.
Żukow niebawem sam się o tym przekonał. Kiedy w marcu 1941 roku przedłożył
do zaaprobowania skorygowany plan MP-41, który – mimo że nadal miał
w zasadzie defensywny charakter – przewidywał powołanie rezerwistów do Armii
Czerwonej, Stalin uznał to za coś, co może sprowokować Niemców i nie wyraził
zgody28.
Mimo obiekcji Stalina w sowieckich zachodnich okręgach wojskowych na
wiosnę 1941 roku wiele się działo. Już poprzedniego lata przerzucono tam
odwodowe jednostki Armii Czerwonej, rozmieszczając łącznie do 15 dywizji na
zajętych obszarach Finlandii, 20 w krajach bałtyckich, 22 na okupowanych
ziemiach wschodniej Polski oraz 34 w Besarabii. Przesunięcie kolejnych formacji
na bezpośrednie zaplecze owych jednostek podniosło stan wojsk sowieckich
w pobliżu granic niemieckich w 1940 roku do 90 dywizji strzelców, 23 dywizji
kawalerii oraz 28 brygad zmechanizowanych29. W marcu Żukowowi udało się
doprowadzić do częściowej mobilizacji rezerwistów30, ale ramy czasowe tej akcji
określono niejasno i z 250 dywizji Armii Czerwonej, które do lata owego roku
winny stać pod bronią w zachodnich okręgach, wiele nie miało pełnych stanów
osobowych, ani nie zostało należycie wyposażonych31.
Podobnie rzecz się miała z sowieckim systemem fortyfikacji na zachodzie
kraju. Od połowy lat dwudziestych w ZSRS wznoszono umocnienia wzdłuż
zachodnich granic: ukrieplionnyje rajony („okręgi forteczne”), zwane potocznie
Linią Stalina. Jednakże po wchłonięciu obszarów zdobytych dzięki sojuszowi
z Niemcami w latach 1939–1940 wiele z tych nieukończonych umocnień
znajdowało się około 300 kilometrów od nowej sowieckiej granicy. W rezultacie
latem 1940 roku nowy pas fortyfikacji zaczęto tworzyć dalej na zachód; przebiegał
przez nieco wcześniej zajęte terytoria, od miasta Telsze (Telšiai) na Litwie, przez
wschodnią Polskę, aż do ujścia Dunaju w Besarabii. Później nadano mu
nieoficjalną nazwę Linii Mołotowa.
Tak jak Linia Stalina, Linia Mołotowa nie stanowiła jednolitego ciągu
ukończonych fortyfikacji; składała się z zazębiających się systemów umocnień
polowych, betonowych bunkrów i innych punktów umocnionych, rozmieszczonych
z uwzględnieniem naturalnych zapór i przeszkód terenowych, pomiędzy którymi
znajdowały się rejony koncentracji Armii Czerwonej. Było to niewątpliwie ambitne
przedsięwzięcie; planowano zbudowanie przez około 140 tysięcy robotników
niemal 4500 instalacji na 1200-kilometrowym odcinku od Bałtyku po Morze
Czarne32.
Jednak aż do lata 1940 roku prace postępowały dosyć opieszale, przy czym
powoli demontowano te i owe umocnienia starej Linii Stalina, a roboty na nowej
Linii Mołotowa na zachodzie jeszcze się nie zaczęły, mimo wydania chaotycznych
instrukcji w tej sprawie. Klęska Francji w czerwcu 1940 roku dała pewien impuls
do przyspieszenia programu, ale nawet wtedy wynikały poważne praktyczne
przeszkody, spowodowane przede wszystkim zacofaną infrastrukturą i głębokimi
problemami logistycznymi trapiącymi ZSRS. Nawet prowizoryczny demontaż
urządzeń Linii Stalina w celu wykorzystania ich w umocnieniach dalej na
zachodzie szedł jak po grudzie, ponieważ działa instalowane na istniejących
fortyfikacjach często nie pasowały do kazamat w tych nowych33.
Mimo takich trudności sprawy nie uznawano za szczególnie pilną aż do
pierwszych miesięcy 1941 roku. Częściowo mogło to wynikać z przesłanek
taktycznych: choć fińska Linia Mannerheima w pełni dowiodła swej przydatności
w czasie wojny zimowej, to już Linia Maginota okazała się dużo mniej skuteczną
zaporą w 1940 roku i nie potwierdziła potrzeby budowania stałych fortyfikacji. Ale
do lutego 1941 roku zaznaczyła się w ZSRS wyraźna zmiana w podejściu do tej
kwestii i w efekcie różnych narad wydano wiele rozporządzeń i dyrektyw
nakazujących przyspieszenie prac nad Linią Mołotowa, przeznaczając na ten
projekt dziesięć milionów rubli i powierzając pieczę nad jego realizacją byłemu
szefowi Sztabu Generalnego, Borysowi Szaposznikowowi34. Wskutek owej
inicjatywy prace nabrały tempa i w kwietniu 1941 roku na zachodnich obszarach
Związku Sowieckiego liczba tworzonych okręgów fortecznych zrównała się
z łączną liczbą tych przygotowanych w ZSRS w dziesięcioleciu do 1939 roku35,
przy czym szczególnie umacniano podejścia do Kijowa oraz, co znamienne, tereny
pomiędzy Grodnem a Brześciem we wschodniej Polsce – historyczną „drogę na
Moskwę”36. Jednakże pomimo tego wszystkiego w oficjalnym raporcie z wiosny
1941 roku znalazł się trzeźwy wniosek, że „w przeważającym stopniu” takie
instalacje obronne były „nieprzygotowane pod względem militarnym”37.
Zniszczony sowiecki bunkier na tzw. „Linii Mołotowa” (na zdjęciu z prawej Zdzisław Beksiński),
1941 rok. Zajęcie terenów Polski spowodowało, że Rosjanie musieli praktycznie od nowa
rozpocząć budowę umocnień wzdłuż swojej zachodniej granicy. Operacja ta wymagająca czasu
i znacznych nakładów, nigdy nie doprowadziła do powstania skutecznego systemu obrony –
ostatecznie nie zatrzymał on Wehrmachtu w 1941 roku.
Ten generał niczego nie zrozumiał. Niczego nie pojął. My, komuniści, nie jesteśmy
pacyfistami; zawsze sprzeciwialiśmy się niesprawiedliwym wojnom, występowaliśmy
przeciw wojnom imperialistycznym o podział świata, przeciwko niewolnictwu i wyzyskowi
robotników. Zawsze popieraliśmy sprawiedliwe wojny o wolność i niepodległość, wojny
rewolucyjne o uwolnienie ludu z kolonialnego jarzma, najsłuszniejszą wojnę w obronie naszej
socjalistycznej ojczyzny. Niemcy chcą zniszczyć nasze socjalistyczne państwo wywalczone
przez robotników pod przywództwem komunistycznej partii Lenina. Niemcy pragną
zniszczyć naszą wspaniałą ojczyznę, ojczyznę Lenina, owoc października [1917 roku],
zgładzić miliony sowieckich obywateli i zniewolić tych, co przeżyją. Tylko wojna
z faszystowskimi Niemcami i zwycięstwo w tej wojnie może ocalić naszą ojczyznę.
Wznieśmy kieliszki i wypijmy za tę wojnę, za działania agresywne w tej wojnie i za nasze
zwycięstwo w tejże wojnie68.
Potem, jak wynika z dalszej relacji, Stalin opróżnił swój kieliszek i usiadł,
podczas gdy jego słuchacze stali oniemiali.
Zrozumiałe, że zacytowane przemówienie i toasty, jakie po nim nastąpiły,
wywołały wielkie kontrowersje. W swoim czasie owemu wystąpieniu Stalina został
nadany duży rozgłos, a nazajutrz na pierwszych stronach „Prawdy” i „Izwiestii”
ukazały się obszerne artykuły na ten temat, przy czym ten w „Prawdzie” opatrzono
wielkim zdjęciem Stalina przemawiającego do ustawionych w szeregach
absolwentów uczelni wojskowej69. I choć w sowieckiej prasie pisano ogólnie
o temacie tego wystąpienia – o gotowości i sprawności Armii Czerwonej – to, co
dość niezwykłe, zabrakło przytoczonych dosłownie słów przywódcy, a nieoficjalne
toasty w ogóle zostały pominięte milczeniem, więc po Moskwie zaczęły krążyć
pogłoski dotyczące tego, co naprawdę powiedziano. W rzeczywistości nie
zachował się do dziś oficjalny zapis tego wystąpienia, więc jego treść trzeba
odtwarzać na podstawie licznych, czasem dosyć niepewnych źródeł i relacji
świadków70. Takie niecodzienne utajnienie słów Stalina wywołało rozmaite
spekulacje, a wspomniane przemówienie posłużyło autorowi za główny dowód
wątpliwej hipotezy, że Stalin sam zaplanował wyprzedzający atak na wojska
Hitlera latem 1941 roku71.
Bardziej wiarygodnie brzmi teza, że owo przemówienie nie było dowodem na
istnienie rzekomego planu ofensywnego uderzenia, lecz raczej ważnym elementem
defensywnej strategii Stalina72. W każdym razie Stalinowi chodziło o rozbudzenie
zapału wśród absolwentów uczelni wojskowej i dlatego mówił im, że Armia
Czerwona szybko rośnie w siłę i że nie należy się obawiać nieprzyjaciela. Ale za
sprawą takiego pokazu bojowości i pewności siebie oraz świadomie przesadnej
prezentacji potęgi i możliwości Armii Czerwonej Stalin mógł też starać się
odstraszyć Hitlera. Jak to ujęto w jednej z relacji, przemówienie Stalina było
najwyraźniej „przeznaczone na eksport”73. Jednak zaledwie tydzień później ta nowa
pewność – czy też wojowniczość – Stalina została, dość niespodziewanie,
wystawiona na kolejną próbę.
Plan ten, choć nie był zupełnie niedorzeczny, miał wszak zasadniczą skazę. Nie
tylko nie doceniono skali paranoi Stalina, lecz także nie wzięto pod uwagę, że jego
nieufność wobec pobudek, którymi kierowali się Brytyjczycy, była równie wielka,
jak jego lęk przed niemieckimi zamiarami. Wielka Brytania, jako archetypowe
„imperialistyczne mocarstwo”, zajmowała szczególne miejsce w sowieckiej
demonologii, w szczególności dlatego, że to właśnie Brytyjczycy dowodzili
aliancką interwencją wymierzoną przeciwko sowieckiej władzy podczas rosyjskiej
wojny domowej w latach 1918–1919, a sam Churchill zasłynął z wypowiedzianego
w tamtym czasie stwierdzenia, iż bolszewizm to niemowlę, które należy „udusić
w kołysce”77. Jasne więc, że wszelkie informacje napływające z brytyjskich źródeł
Sowieci traktowali ze skrajną podejrzliwością.
Wiadomości o Hessie dotarły do Sowietów licznymi kanałami, między innymi
przez brytyjskiego ambasadora w Moskwie Stafforda Crippsa oraz „szpiega
z Cambridge” Kima Philby’ego, a także za sprawą rozbudowanej sowieckiej siatki
wywiadowczej. Zawierały mało szczegółów, a większość z nich została w jakiś
sposób zredagowana w Whitehallu. Jednak Stalin i jego towarzysze, zamiast
dopatrzeć się rozłamu w partii nazistowskiej, od razu wykoncypowali, że Hess
z poruczenia Hitlera stara się przeciągnąć Brytyjczyków na niemiecką stronę,
a Moskwa, jeżeli nie wykaże się należytą ostrożnością, stanie osamotniona przeciw
nazistom. Jak napisał w swoich wspomnieniach Chruszczow, myśl, że na lot Hessa
nie wyrażono przyzwolenia w Berlinie, wydawała się zupełnie
nieprawdopodobna78. W dodatku Sowietów w Moskwie nader zaniepokoiły nowiny,
iż w przesłuchiwaniu Hessa brał udział sir John Simon. Ostatecznie przecież Simon
był uznawany przez wielu na lewicy za jednego z architektów przedwojennej
polityki appeasementu, za reprezentanta „monachijskiej kliki”. Stalin miał powody
zastanawiać się, czy Brytyjczycy nie planują powrotu do strategii uległości wobec
Niemiec.
W istocie sądził, że sprawy przedstawiają się jeszcze gorzej: dla Stalina
incydent z Hessem oznaczał istnienie groźnego antysowieckiego spisku.
W przemówieniu wygłoszonym w gronie członków Komitetu Centralnego partii
kilka dni po przybyciu Hessa do Wielkiej Brytanii przedstawił swoje przemyślenia
na ten temat: „Z jednej strony – powiedział – Churchill przysyła nam osobiste
przesłanie, w którym ostrzega przed agresywnymi zakusami Hitlera (…) a z drugiej
Brytyjczycy spotykają się z Hessem, który jest niewątpliwie powiernikiem Hitlera
i podejmują za jego pośrednictwem rokowania z Niemcami”. Jedynym oczywistym
wyjaśnieniem było dla Stalina to, że Brytyjczycy chcą doprowadzić do wojny
między sowiecką Rosją a Trzecią Rzeszą. „Kiedy Churchill przysłał nam osobiste
ostrzeżenie – wyjaśnił – uważał, że uruchomimy naszą zbrojną machinę. Wtedy
Hitler miałby bezpośredni i słuszny powód do podjęcia prewencyjnej krucjaty
przeciwko Związkowi Sowieckiemu”79.
A zatem, zamiast odstręczyć Stalina od konszachtów z Hitlerem, tak jak sobie
tego życzono w Londynie, przecieki dotyczące sprawy Hessa przyniosły odwrotny
skutek, utwierdzając Stalina w paranoicznej nieufności wobec Brytyjczyków,
uważanych przezeń za wiecznych mącicieli i obłudników. Bezpośrednie
zagrożenie, wywnioskował Stalin, stanowią nie Niemcy, tylko Brytyjczycy80. Jak
tłumaczył Żukowowi: „Czy nie rozumiecie? Oni próbują nastraszyć nas Niemcami,
a Niemców straszą nami, napuszczając nas przeciwko sobie”81.
Tak więc epizod z Hessem wzmógł jeszcze podejrzliwość Stalina wobec
zagranicy, lecz poza tym nie wniósł zbyt wielu zmian. Meldunki agentów
Golikowa w maju wciąż zawierały dokładną ocenę stanu koncentracji niemieckich
wojsk na sowieckiej zachodniej granicy – 5 maja oceniano przerzuconą tam liczbę
dywizji Wehrmachtu na 102–107, 15 maja na 114–119, a 31 maja na 120–12282 –
ale Stalin odrzucał te dane jako dezinformację albo próbę prowokacji.
W rzeczywistości w tym czasie okazywał swoim podwładnym takie rozdrażnienie,
że ci coraz częściej składali mu raporty zdjęci „strachem i lękiem”83. Tymczasem
Golikow opanowywał sztukę świadomie dwuznacznego interpretowania
napływających wieści, aby nie ściągać na siebie niezadowolenia Stalina. Na
przykład 15 maja skupił się w składanym raporcie na niemieckich wojskach
wyznaczonych do walki z Brytyjczykami na Bliskim Wschodzie i w Afryce, a nie
na tych skoncentrowanych nad sowiecką granicą84.
Mimo wszystko w ZSRS trwały przygotowania militarne. W połowie maja
Żukow, pomny niedawnego apelu Stalina o przyjęcie bardziej ofensywnej postawy,
skorygował plany wojenne Armii Czerwonej, włączając do nich propozycję
wyprzedzającego uderzenia na Niemców. Ten tak zwany „plan Żukowa” zawierał
stwierdzenie, że „konieczne jest nie oddawanie inicjatywy niemieckiemu
dowództwu” i opowiadał się za atakiem na niemieckie siły zbrojne „w chwili,
kiedy te znajdują się nadal w fazie rozlokowywania jednostek i jeszcze nie zdołały
zorganizować frontu”. Kończył się prośbą do Stalina o zezwolenie na
przeprowadzenie „w odpowiednim momencie mobilizacji”85.
Taka zgoda nie została wydana. W istocie niektórzy wątpią nawet, czy Stalin
w ogóle zapoznał się z planem Żukowa. Równocześnie kontynuowano
przygotowania obronne. Do lata 1941 roku ukończono budowę około 2000
punktów umocnionych na Linii Mołotowa, z których mniej więcej połowę
uzbrojono i wyekwipowano. Ponadto wszystkie „okręgi forteczne” dostały rozkaz
osiągnięcia stanu bojowego tak szybko, jak to możliwe86. W połowie maja
Żukowowi udało się przeprowadzić „częściową mobilizację” i powołać pod broń
rezerwistów, a ponad 50 tysięcy żołnierzy z Kaukazu i innych regionów w głębi
Związku Sowieckiego przemieszczono na zachodnie pogranicze. „Zaczęły
przybywać kolejne transporty”, napisał Żukow we wspomnieniach. „To cieszyło.
Rozwiały się obawy, że w razie wojny nie będziemy mieli wojsk w odwodzie”87.
Jednak w rzeczywistości w wielu tych nowych jednostkach brakowało oficerów
i podstawowego sprzętu i nie mogły się one równać z zaprawionymi w walkach
formacjami Wehrmachtu.
Także w gospodarce w maju i czerwcu kontynuowano działania
z początkowych miesięcy 1941 roku. Niemcy zwiększyli dostawy dla Sowietów
w trakcie poprzednich kilku miesięcy, a Sowieci uczynili to samo, gdyż Stalin, jak
tylko mógł, korzystał z narzędzi ekonomicznych do przypodobania się Hitlerowi.
Tylko od kwietnia do czerwca Związek Sowiecki dostarczył Niemcom ponad pół
miliona ton zboża, prawie trzecią część obiecanej ilości. Poza tym w kwietniu
doszło do zawarcia nowych umów: na dostawę 982 500 ton ropy naftowej, 6000
ton miedzi, 1500 ton niklu, 500 ton cynku i 500 ton molibdenu88.
Maj okazał się kolejnym miesiącem ożywionej wymiany handlowej, a w owym
miesiącu do Niemiec trafiły dobra o wartości 14 procent całego sowieckiego
eksportu, przy czym obyło się zupełnie bez typowych wcześniej kłótni o ceny
i warunki dostaw. Sowieci z takim zapałem wywiązywali się z umów handlowych
na początku tamtego lata, że niemiecka infrastruktura po zachodniej stronie
granicy, w okupowanej Polsce – już przeciążona gigantycznymi przygotowaniami
militarnymi – nie mogła podołać napływowi takiej masy towarów, a setki wagonów
ze zbożem, paliwem, rudami metali i innymi surowcami przetaczano z powrotem
na stronę sowiecką89.
Wymowne, że w czerwcu, gdy Niemcy w zasadzie przerwali dostawy swoich
artykułów do ZSRS, Stalin nie wydawał się tym zbytnio przejęty. Na przykład 13
czerwca admirał Kuzniecow złożył mu meldunek, że dostawy części zamiennych
do krążownika „Pietropawłowsk” (byłego „Lützowa”), nadal wyposażanego
w Leningradzie, nieoczekiwanie ustały. Wysłuchawszy tego, Stalin nie dopytywał
się o sprawę, ani nie sprawiał wrażenia zaniepokojonego. „Czy to już wszystko?” –
spytał tylko sucho90.
Wobec widocznej skwapliwości, z jaką Sowieci nadal wywiązywali się ze
swoich handlowych zobowiązań, można by pomyśleć, że w kołach przywódczych
w Berlinie doszli do głosu stronnicy mniej wojowniczych rozwiązań. Na pewno od
dawna opowiadali się za nimi zwolennicy współpracy z Rosją w niemieckim
Ministerstwie Spraw Zagranicznych – dyplomaci tacy jak Karl Schnurre czy
ambasador Schulenburg – lecz teraz poparli ich i inni, przede wszystkim minister
finansów, Lutz Schwerin von Krosigk, który twierdził, że Niemcy muszą przegrać
wojnę na froncie wschodnim, gdyby do niej doszło, z powodu nieuniknionych
migracji ludności oraz wojennych zniszczeń. Schnurre posunął się jeszcze dalej,
sugerując, że u Sowietów wola kompromisu z Niemcami jest tak silna, iż można
postawić ZSRS nowe żądania w sferze ekonomicznej, nawet takie wykraczające
poza skalę dotychczasowych umów91. Po co wszczynać wojnę, skoro Sowieci już są
gotowi dostarczyć niemal wszystko, czego się od nich zażąda? Po co zarzynać
krowę, którą można wydoić?
Takie argumenty jednak nie do końca były słuszne. Przede wszystkim
w gorliwym dążeniu do zapobieżenia konfliktowi zbrojnemu Schnurre i inni
odmalowywali upiększony obraz sowieckiego „zaangażowania” w wywiązywaniu
się z umów. W stosunkach niemiecko-sowieckich nadal były takie dziedziny,
w których Moskwa nie odkrywała kart i w Berlinie nie bez racji spodziewano się,
że gdy tylko kryzys minie, Stalin na nowo, jak dawniej, zacznie stwarzać
przeszkody.
Choć jednak Hitler mógł swego czasu pojmować złożoność kwestii kontaktów
gospodarczych z ZSRS, to do 1941 roku skłaniał się ku bardziej kuszącym
pobudkom ideologicznym i geopolitycznym. Faktycznie na tyle zmęczyły go
przestrogi o katastrofie ekonomicznej, jaka miała nastąpić po zaplanowanej inwazji
na Związek Sowiecki, że na wiosnę 1941 roku poskarżył się Göringowi, iż „od
teraz” zamierza „zatkać sobie uszy”, aby już nie musieć „słuchać dłużej całej tej
gadaniny”92. Tak jak wielu przesiąkniętych ideologią jego rodaków, Hitler w tej
fazie wojny kierował się bardziej uprzedzeniami aniżeli twardymi faktami. Dla
niego Stalin był perfidnym „bezlitosnym szantażystą” czekającym tylko na okazję
do rozprzestrzenienia komunizmu na Zachód93. Tylko wojna ze Związkiem
Sowieckim, jak uważał Hitler, rozstrzygnie najważniejszą kwestię hegemonii
w Europie. I wojnę tę Niemcy musiały wygrać. Goebbels rozwinął strategiczne
zapatrywania swego wodza na kartach dziennika po czerwcowej naradzie
w Kancelarii Rzeszy. „Musimy działać”, napisał. „Moskwa chce się trzymać z dala
od wojny, aż Europa się zmęczy i wykrwawi. Wtedy Stalin chciałby przystąpić do
akcji, aby zbolszewizować Europę i zaprowadzić swoje rządy. Te jego zamiary
zostaną jednak pokrzyżowane”94. Wobec takich wielkich planów na tapecie kwestie
ekonomiczne wydawały się błahe i niezbyt istotne.
Zbliżająca się kampania przeciwko Sowietom miała też dopomóc Hitlerowi
w rozwiązaniu problemów ludnościowych, które wytworzyły się we wschodniej
Europie. Proces zmian etnicznych w okupowanej Polsce, rozpoczętych zimą 1939
roku, do tego czasu przebiegał kulawo, hamowany przez wymogi toczącej się
wojny oraz brak spójnego, dalekosiężnego planu w tej materii. W rzeczywistości
do zimy 1940 roku narastające zniecierpliwienie wśród czołowych nazistów
doprowadziło do tego, że kwestia „przesiedleń” znowu znalazła się na pierwszym
planie.
Deportacja Polaków z tak zwanego Kraju Warty (Warthegau) – 1940 rok. Tego typu brutalne akcje
podejmowane były w celu stworzenia miejsca dla nowych niemieckich osadników na zdobytych
terenach.
Jak widać, sowiecka sieć była zarzucana bardzo szeroko. W praktyce liczba
ludzi schwytanych w tę sieć znacznie przewyższała grono tych, którzy spełniali
powyższe kryteria, gdyż w krajach bałtyckich przez asocjację za winnych
uznawano także członków rodziny zatrzymanego. Na przykład na Łotwie August
Zommers został zatrzymany ze względu na swoją przynależność do lokalnej
obrony terytorialnej (Aizsargi); jednakże za „zagrożenie społeczne” Sowieci uznali
również jego żonę i córkę. Ta ostatnia, Ina, miała wtedy zaledwie pięć lat105. Wedle
szacunków NKWD co siódmy Litwin trafiał na listę tak zwanych „niepewnych
osobników”106.
Po zidentyfikowaniu swoich przeciwników władze sowieckie w niedawno
zaanektowanych republikach przystąpiły na początku lata 1941 roku do ich
eliminacji, pomne narastającego zagrożenia na zachodnich granicach oraz pilnej
potrzeby zachowania kontroli politycznej nad tymi ziemiami w razie
jakiegokolwiek kryzysu. Poprzednie fale deportacji objęły głównie wschodnie
obszary Polski, więc w początkowych miesiącach 1941 roku władze sowieckie
radziły już sobie biegle z praktycznymi problemami związanymi z akcjami
szybkiego identyfikowania, aresztowania i usuwania mas ludzi. Procedury, które
miały towarzyszyć deportacji rzekomych wrogów państwa sowieckiego, zostały
określone w tak zwanych „instrukcjach Sierowa”, wydanych przez zastępcę
komisarza ludowego NKWD Iwana Sierowa na początku czerwca 1941 roku.
Sierow wydał polecenie, aby wywózki przeprowadzać spokojnie, bez
wywoływania paniki i podniecenia. Osoby przewidziane do deportacji były
wskazywane przede wszystkim przez „trójki”, czyli kolegia złożone z miejscowych
działaczy partii komunistycznej i funkcjonariuszy NKWD. Ofiary aresztowano
w domach o świcie, w ich mieszkaniach przeprowadzano drobiazgowe rewizje,
a wszelkie kompromitujące dowody – kontrrewolucyjne publikacje, broń, obcą
walutę – spisywano i konfiskowano. Następnie zatrzymani byli informowani, że
podlegają wywózce do „innych regionów” Związku Sowieckiego i że wolno im
zabrać ze sobą niezbędne rzeczy – odzież, pościel, przybory kuchenne oraz zapas
żywności na miesiąc – ale nie więcej niż sto kilogramów takiego bagażu. Osobne
walizki i pakunki opatrywano metką z imieniem, patronimikum i nazwiskiem
osoby deportowanej, a także nazwą jej rodzinnego miasta lub rodzinnej wioski. Po
takiej procedurze enkawudziści przewozili zatrzymanych na pobliską stację
kolejową, gdzie oddzielali głowy rodzin od żon i dzieci. Po zapakowaniu wagonu –
przeciętnie wyznaczano jeden wagon na dwadzieścia pięć osób – jego drzwi
ryglowano. Cały ten proces, od chwili aresztowania do umieszczenia ludzi
w pociągu, winien, zgodnie z rozkazem Sierowa, potrwać niecałe dwie godziny107.
Wbrew „spokojowi” i klinicznej precyzji w przeprowadzaniu akcji, jakich
wymagał Sierow, deportacje były czymś przerażającym. Operację wywózek
ludności rozpoczęto w Besarabii w nocy 12 czerwca, dwa dni później objęto nią
trzy republiki bałtyckie i zakończono kolejną falą deportacji mieszkańców
północno-wschodnich regionów okupowanej Polski, która trwała od 14 do 20
czerwca 1941 roku. Wytypowani do wywózki byli budzeni we wczesnych
godzinach porannych przez grupy dokonujące aresztowań, złożone zwykle z paru
miejscowych milicjantów, którym towarzyszyli czerwonoarmiści albo
enkawudziści. Na Łotwie najczęściej odbywało się to tak, jak we wspomnieniach
Herty Kalininy: „Wszystkich zbudziło głośne łomotanie w drzwi. Do pokoju
wpadli żołnierze, pewien Rosjanin i jeden z dalszych sąsiadów. Kazali nam
spakować tyle rzeczy, ile zdołamy i powiedzieli, że musimy wyjechać i zamieszkać
gdzie indziej”. Nieszczęśnikom nie okazywano współczucia. Kiedy ojciec Kalininy
zapytał, co takiego zrobił i kogo skrzywdził, usłyszał w odpowiedzi: „Jesteście
wrogami klasowymi i zamierzamy was zniszczyć”108.
W panującym zamieszaniu tylko nieliczni mieli czas na odpowiednie
przygotowania do czekającej gehenny. Niekiedy przeprowadzający aresztowania
funkcjonariusze doradzali deportowanym, aby zabrać ciepłe ubrania i dużo
prowiantu, ale większość nie była taka pomocna. W Estonii Aino Roots dostała
tylko kwadrans na przysposobienie do dalekiej drogi trojga swoich dzieci:
Musieliśmy zebrać się tak prędko, że sama zdążyłam tylko narzucić palto na nocną koszulę.
Wzułam buty na gołe nogi i nie miałam niczego na głowie (…) Jeden z tamtych ciągle
wrzeszczał, że mamy tylko piętnaście minut! Co da się zrobić w piętnaście minut? (…) Więc
wyruszyłam na Syberię jak wariatka, w samej koszuli nocnej pod kapotą109.
Potrzeby naturalne trzeba było załatwiać w samym wagonie (…) To było upokarzające,
zwłaszcza dla dziewcząt i kobiet, które ze wstydu nie potrafiły się zmusić do tego, żeby
podejść do ciemnej, obrzydliwie cuchnącej dziury (…) Więźniowie siedzieli na swoich
pryczach albo na swym dobytku pośrodku wagonu. Z rozpaczy czasami wyli albo płakali112.
Na domiar złego pociągi często stały przez kilka dni pod strażą, aż zostały
zapełnione ludźmi. Pewien świadek deportacji przeprowadzonych w Besarabii
wspominał:
Wszystkie te przeżycia otępiły mnie, jak gdybym zwariowała! To było takie nierzeczywiste.
Przypominaliśmy żywe trupy. Poruszaliśmy się, ale nasze umysły nie pracowały. Byliśmy
wygłodzeni i niedospani, bo nie było gdzie spać (…) Dzieci były tak małe, że nie potrafiły
pojąć, co się dzieje. Mały Jaan rozpłakał się i powiedział: „Niedobry żołnierzu, odejdź od
drzwi, Jaan chce do tatusia”. Jak mogłam mu cokolwiek wytłumaczyć? Po nocach mówił, że
chce do domu, do swojego łóżeczka. Odpowiedziałam mu, że to niemożliwe. Musieliśmy
pozostać tam do końca116.
Do czerwca 1941 roku Stalin nie miał już większych wątpliwości, że naziści
wymierzyli weń swój oręż. I choć często zatykał uszy na coraz bardziej natarczywe
informacje o niemieckich przygotowaniach wojennych, to jego poczynania
z poprzednich miesięcy wskazywały, że z całą pewnością nie był nieświadomy
narastającego zagrożenia na zachodniej granicy. A jednak liczył na to, że za sprawą
pojednawczych gestów wobec Berlina zdoła zyskać nieco czasu, przeczekać
zbliżające się lato i w efekcie doprowadzić do przełożenia przez Niemców agresji
na przyszły rok. Jak przyznał później: „Nie potrzebowałem żadnych ostrzeżeń.
Wiedziałem, że wojna nadejdzie, ale myślałem, że może zyskam jeszcze z pół
roku”121. Poza tym Stalin spodziewał się, iż rozpoczęcie działań zbrojnych zostanie
poprzedzone jakimiś żądaniami, rokowaniami i ultimatum postawionym przez
Berlin. Dopóki tych nie było, to, jak sądził, jego taktyka balansowania na krawędzi
jakoś się sprawdzała.
W dodatku Stalin nie potrafił się wyplątać z sideł paktu nazistowsko-
sowieckiego. Rokowania z sierpnia 1939 roku stanowiły pierwszy przypadek,
kiedy mógł sam uczestniczyć w polityce międzynarodowej, osobiście prowadzić
negocjacje i ustalać warunki. Jak zauważył niemiecki attaché morski w Moskwie,
Stalin był „osią współpracy niemiecko-sowieckiej”122; wszystkie najważniejsze
dokumenty z nią związane przechodziły przez jego biurko. Pakt ów był
powszechnie uważany za pomysł Stalina, za jego ideę, poniekąd jego „polityczną
pieczęć”. W związku z tym trudno mu było wyrzec się owego porozumienia;
brakowało mu kozła ofiarnego, którego mógłby poświęcić, ponieważ za pakt mógł
winić tylko siebie samego. To w pewnym stopniu może tłumaczyć przyczyny
nieprzejednanego uporu Stalina w tej materii; niewykluczone, że uważał, iż jego
własny los jest powiązany z losami paktu z Niemcami.
W obliczu huczących pogłosek w połowie czerwca Stalin musiał wreszcie
przystąpić do działania. Sporządził komunikat, który za sprawą agencji TASS miał
trafić do wszystkich sowieckich gazet i ukazać się na ich łamach 14 czerwca,
a także zostać przekazany masom przez radio i uliczne głośniki. Zaczynał się od
wzmianki o „krążących powszechnie pogłoskach o zbliżającej się wojnie między
ZSRS a Niemcami”, rozpuszczanych przez „angielską i zagraniczną prasę”. Głoszą
one, że Niemcy rzekomo wysunęły „terytorialne i ekonomiczne żądania” pod
adresem Związku Sowieckiego, odrzucone przez ZSRS i w rezultacie obie strony
przygotowują się do wojny. To „oczywisty absurd”, oświadczono w komunikacie
TASS: Niemcy nie przedstawiły Związkowi Sowieckiemu żadnych żądań i nie
toczyły się żadne negocjacje. Ponadto:
Do napaści na nasz kraj doszło pomimo faktu, że pomiędzy ZSRS a Niemcami został zawarty
traktat o nieagresji, a rząd sowiecki najściślej wywiązywał się ze wszystkich postanowień
tego układu.
Napadnięto na nasz kraj pomimo faktu, że w ciągu całego okresu obowiązywania tego
traktatu rząd niemiecki nie znalazł powodu do choćby jednej skargi na ZSRS, dotyczącej
przestrzegania [warunków] tego układu.
[Czołgi] KW-1 i KW-2 (…) to było coś! Nasze kompanie ostrzeliwały je z około ośmiuset
metrów, ale bezskutecznie. Podchodziliśmy coraz bliżej nieprzyjaciela, który z kolei bez obaw
zbliżał się do nas. Już wkrótce dzieliło nas od siebie jakieś pięćdziesiąt do stu metrów.
Dochodziło do gwałtownej wymiany ognia, bez zauważalnych sukcesów z naszej strony.
Rosyjskie czołgi kontynuowały natarcie, a wszystkie pociski przeciwpancerne po prostu
odbijały się od nich25.
Witani przez miejscową ludność żołnierze Wehrmachtu wkraczają do Rygi, lipiec 1941 roku.
Krótkie acz brutalne rządy Rosjan w krajach bałtyckich spowodowały nienawiść ich mieszkańców
do ZSRS.
Niemcy tak gromili Sowietów latem 1941 roku, że odnoszone przez nich
sukcesy wydawały się potwierdzać słuszność przewidywań Hitlera, iż „wystarczy
tylko kopnąć w drzwi, a cała ta przegniła budowla [tj. ZSRS] się zawali”38.
I faktycznie, w pierwszych dniach niemieckiej inwazji sowieckie rządy sprawiały
wrażenie nader kruchych, zarówno na froncie, jak i na tyłach. W regionach nieco
wcześniej zaanektowanych przez Sowietów miejscowa ludność odnosiła się do
nich, co zrozumiałe, wrogo. We wszystkich trzech krajach bałtyckich ludowe
powstania przeciwko władzy sowieckiej poprzedziły nadejście Niemców witanych
niczym wyzwolicieli, chociaż ci odnosili się do idei niepodległości tychże krajów
równie niechętnie, jak wcześniej Sowieci39. Pewien Estończyk, świadek tamtych
wydarzeń, wspominał:
Na Łotwie lokalne oddziały wcielone do Armii Czerwonej nie rwały się, jak
można się domyślać, do walki z Niemcami; dezercje były na porządku dziennym,
a niektórzy Łotysze nawet zwrócili broń przeciwko czerwonoarmistom41. Wrogie
nastawienie do Armii Czerwonej nie ograniczało się do krajów bałtyckich. Wedle
wspomnień pewnego sowieckiego żołnierza uczestniczącego w walkach o Lwów,
miejscowi „mogli równie dobrze napluć sowieckiemu żołnierzowi w twarz, jak
i wskazać mu drogę”. Jeden z generałów Armii Czerwonej zetknął się z czymś
podobnym, gdy jego wóz sztabowy zepsuł się w pobliżu Kowla w zachodniej
Ukrainie. Zebrał się tłumek ze dwudziestu miejscowych, wspominał, ale „nikt nic
nie mówił. Nikt nie zaproponował pomocy”, tylko „złośliwie się uśmiechali,
patrząc na nas”42.
Nawet na głębokich tyłach zapanowały niepokoje. W Moskwie ludzie rzucili
się do sklepów, wykupując towary, tłoczyli się w bankach i doszło do starcia
z tłumem zgromadzonym przed zakładami spożywczymi. Choć wielu pełnych
zapału młodych ludzi zgłaszało się do wojska, a generalnie dominowały nastroje
rozbudzonego rosyjskiego patriotyzmu, to mimo wszystko miały miejsce przejawy
głębokiego niezadowolenia, a tu i tam wreszcie doszły do głosu zadawnione urazy
z powodu kolektywizacji czy terroru43. Pewien moskwianin uznał, że dobrze, iż
wojna się zaczęła, gdyż życie w Związku Sowieckim stało się tak nieznośne, że
„im prędzej będzie po wszystkim, tym lepiej”. Inny powiedział, że „w końcu
możemy swobodnie odetchnąć. Hitler znajdzie się w Moskwie za trzy dni,
a inteligencja będzie mogła wreszcie żyć jak należy”44.
Dla Stalina jeszcze gorsze było to, że niektórzy, i to nie tylko na obszarach
przygranicznych, radośnie witali najeźdźców. Pewien niemiecki oficer poczynił
koło Witebska na Białorusi taką obserwację:
Znalazłem się na środku wielkiego dziedzińca. Wszędzie leżały zwłoki. Były straszliwie
zdeformowane, z twarzami nie do rozpoznania. Cuchnęły zakrzepłą krwią i rozkładem. Koło
tych zwłok stali Żydzi z mokrymi ścierkami w rękach, wycierając krew (…) Z zapałem myli
rozkładające się ciała. Tylko ich oczy lśniły gorączkowo – oszalałe ze strachu81.
Dopóki Niemcy byli uwikłani w inwazję na Rosję, dopóty nie mieli możliwości desantu na
nasze wyspy. Teraz wszystko zależało od tego, jak długo Rosja zdoła wytrwać i jaki opór
zdoła stawić (…) [ale] z pewnością wyglądało na to, że Niemcom nie uda się przeprowadzić
inwazji na Anglię do października, a wtedy już pogoda i zima nie będą sprzyjały takiemu
przedsięwzięciu. Dlatego właśnie można było wywnioskować, że nie grozi nam inwazja
w trakcie 1941 roku101.
Jeśli ten krokodyl przejdzie na bok naszej łodzi i pomoże ją zrównoważyć, to bardzo dobrze.
Ale z Rosją nigdy nic nie wiadomo. Da się temu krokodylowi solidnego kopniaka i może
człowieka usłuchać. Poklepie się go po przyjacielsku i może odgryźć nogę. Dotychczas
próbowaliśmy obu tych metod i nic nie uzyskaliśmy106.
Reżim nazistowski w swoich najgorszych cechach nie różni się od komunizmu. Jest odarty ze
wszelkich przesłań i zasad, z wyjątkiem zaborczości i rasizmu. Wykracza poza wszystkie
formy ludzkiej niegodziwości w skutkach swych okrucieństw i gwałtownej agresywności.
W ciągu ostatnich 25 lat nie było bardziej konsekwentnego przeciwnika komunizmu. Nie
cofnę żadnego słowa, które wypowiedziałem o komunizmie. Ale wszystko to blednie przy
spektaklu, który rozgrywa się teraz. Przeszłość z jej zbrodniami, jej szaleństwami
i tragediami, niknie przy tym.
Widzę rosyjskich żołnierzy, stojących na skraju swej rodzinnej ziemi, strzegąc pól, które ich
ojcowie orali od niepamiętnych czasów. Widzę, jak strzegą swych domów, gdzie modlą się
ich matki i żony – tak, gdyż nadchodzą takie czasy, kiedy wszyscy się modlą – o ocalenie
swoich bliskich, o powrót żywicieli rodzin, swych mężów i obrońców. Widzę 10 000
rosyjskich wiosek, gdzie to, co potrzebne do życia, wyrywa się z takim trudem ziemi, lecz
i gdzie znane są pierwotne ludzkie radości, gdzie panny śmieją się, a dzieci bawią. I widzę
wdzierającą się w to wszystko w szkaradnym pochodzie nazistowską machinę wojenną, ze
szczękiem jej oręża, strzelaniem obcasami wymuskanych pruskich oficerów, jej przebiegłych
szpiegów, którzy dopiero zastraszyli i zniewolili tuzin krajów. Widzę także tępe, wyszkolone,
ślepo posłuszne masy germańskiego żołdactwa, kroczące ciężko niczym masy pełznącej
szarańczy.
Mamy tylko jeden cel i jedyne nieodwołalne przesłanie. Jesteśmy zdecydowani zniszczyć
Hitlera i wszelki ślad nazistowskiego reżimu. Od tego nic nas nie odwiedzie. Nic. Nie
będziemy paktować; nie będziemy negocjować z Hitlerem ani z nikim z jego bandy.
Będziemy walczyli z nim na lądzie, walczyli na morzu, walczyli w powietrzu, aż, z Bożą
pomocą, uwolnimy ziemię od jego cienia i wyzwolimy ludzi spod jego jarzma. Każdy
człowiek i kraj, który walczy z nazizmem, otrzyma naszą pomoc107.
Były to bardzo poruszające słowa, które miały robić wrażenie: był to, jak uznał
Harold Nicolson, „majstersztyk”108. Churchill wytyczył jasny kierunek – udzielając
moralnego poparcia ZSRS, lecz powstrzymując się od deklaracji zamiaru zawarcia
sojuszu z tym krajem – który miał zadowolić nie tylko brytyjską opinię publiczną,
ale i jego niejednolity gabinet rządowy, a przede wszystkim jego amerykańskich
sprzymierzeńców. W gronie prywatnym użył prostszego języka, ale zasadniczo
mówił to samo: „Gdyby Hitler napadł na piekło”, powiedział Jockowi Colville’owi,
„to przynajmniej wspomniałbym z życzliwością o diable!”109.
Jeżeli zamiar Churchilla sprowadzał się do zdobycia poparcia Brytyjczyków dla
dość mglistej jeszcze oferty udzielenia pomocy Stalinowi, to udało mu się ów cel
osiągnąć. Jego przemówienie wszędzie chwalono za zręczne uporanie się
z drażliwymi tematami. Tylko nieliczni, jak się wydaje, powątpiewali w szczerość
Churchilla albo krytykowali jego rzekomą hipokryzję110. Nawet brytyjscy
komuniści – choć nigdy nie kochali Churchilla – byli ukontentowani. Jak zauważył
jedyny członek Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii wśród parlamentarzystów,
Willie Gallacher, przemówienie Churchilla stanowiło „miłe zaskoczenie”, i choć
premier nie złożył daleko idących deklaracji, stwierdził Gallacher, to i tak „poszedł
dalej, niż się tego spodziewałem”111.
W rzeczywistości Brytyjska Partia Komunistyczna należała do tych, którym
wystąpienie to przyniosło oczywiste korzyści. O ile wcześniej komuniści w tym
kraju zajmowali dość niedogodną pozycję na marginesie sceny politycznej, wbrew
nastawieniu większości sprzeciwiając się wojnie, o tyle teraz od razu znaleźli się
w głównym nurcie, niemalże popierając wojenny zapał Churchilla. W Londynie
Komitet Centralny owej partii oświadczył oficjalnie, że „imperialistyczna zmowa
przeciwko klasie robotniczej” przeobraziła się w „światową krucjatę przeciw
faszyzmowi”. Lokalnym działaczom związkowym polecono od tej chwili
zakazywać strajków, zamiast do nich wzywać. Z czasem Harry Pollitt miał
porzucić pracę w stoczni w dzielnicy Poplar i powrócić na dawną funkcję
sekretarza generalnego partii – jego pryncypialne poglądy z 1939 roku dowiodły
swej słuszności, a spory z Rajanim Palmem Duttem poszły w zapomnienie, choć
pewne urazy pozostały. Brytyjska Partia Komunistyczna znowu mogła głosić jasny,
zwięzły, możliwy do obrony program: prowadzenia wojny „ramię w ramię ze
Związkiem Sowieckim” przeciwko faszyzmowi112. Żenujące ideologiczne wygibasy
z dwóch poprzednich lat należały już do przeszłości, a liczba członków tej partii
niebawem osiągnęła rekordowo wysoki poziom.
Nieco trudniejsze okazało się skłonienie Amerykanów do współdziałania.
Prezydent Roosevelt od dawna zmagał się z izolacjonistycznymi instynktami
rozpowszechnionymi w Ameryce, starając się zachować poparcie, jakie miał
w kraju, i zarazem głosić swoje osobiste przekonanie o konieczności przystąpienia
do wojny przeciwko Hitlerowi. W rezultacie, choć w październiku 1940 roku
obiecał amerykańskim matkom, że „wasi chłopcy nie zostaną wysłani na żadne
zagraniczne wojny”, to mimo wszystko wytrwale nakłaniał amerykańską opinię
publiczną do uznania konieczności interwencji zbrojnej. Do lata 1941 roku
poczynił znaczne postępy w tej mierze: w marcu owego roku zawarto układ Lend-
Lease, co uczyniło z USA samozwańczy „arsenał demokracji”, a w następnym
miesiącu amerykańskie wojska zajęły Grenlandię, by chronić szlaki morskie na
Atlantyku. W czerwcu masowo wydalono ze Stanów Zjednoczonych pracowników
niemieckiego konsulatu, oskarżając ich o działalność szpiegowską.
Ale jeśli niemiecki atak na Związek Sowiecki doprowadził do chwilowego
zbliżenia stanowisk różnych ugrupowań w Londynie, to do niczego podobnego nie
doszło w Waszyngtonie, gdzie wieści o tym wydarzeniu utonęły w sztormie
kontrowersji i wewnętrznych sporów. O ile skupieni wokół Roosevelta zwolennicy
interwencji dostrzegli okazję do stanowczego poparcia Churchilla w walce
z Hitlerem, o tyle inni wyrażali zdecydowany sprzeciw wobec inicjatyw wiążących
się ze wspomaganiem Stalina. Na przykład późniejszy prezydent Harry Truman –
podówczas senator reprezentujący stan Missouri – złożył cokolwiek makiaweliczną
propozycję: „Jeśli zobaczymy, że Niemcy wygrywają, powinniśmy dopomóc Rosji,
a jeżeli Rosja będzie zwyciężała, to powinniśmy wesprzeć Niemców i w ten sposób
doprowadzić do tego, żeby się nawzajem powybijali”113. Pomimo górnolotnej
retoryki Churchilla, apelów Roosevelta i straszliwej rzezi na nowym froncie
wschodnim Amerykanie jeszcze nie uznawali drugiej wojny światowej za swoją
sprawę. Dopiero niespodziewany japoński atak na Pearl Harbor w grudniu 1941
roku oswobodził ich z pęt izolacjonistycznych skrupułów.
Wojska niemieckie znajdowały się o 1000 kilometrów od naszej granicy. Jesteśmy na wschód
od Smoleńska, stoimy pod Leningradem i nad Morzem Czarnym. Dotarliśmy na Krym,
a Rosjanie nie doszli do Renu (…) Liczba jeńców wzrosła do około 2 500 000 Rosjan. Liczba
zdobytych lub zniszczonych przez nas dział wynosi w przybliżeniu 22 000. Liczba zdobytych
albo zniszczonych przez nas czołgów przekracza 18 000. Liczba zniszczonych i zestrzelonych
samolotów przekracza 14 500. Za naszą linią frontu znajduje się obszar Rosji dwukrotnie
większy od Rzeszy Niemieckiej (…) czterokrotnie większy od Anglii.
„Wróg już został rozbity”, zapewnił słuchaczy, „i już nigdy nie stanie do
walki”.
W takich okolicznościach wydawać się mogło, że nadszedł czas do refleksji nad
decyzją o zawarciu paktu ze Stalinem. Była ona trudna, przyznał Hitler, była
„najbardziej gorzkim triumfem nad moimi uczuciami”. Ale druga strona dopuściła
się zdrady:
Sami wiecie najlepiej, jak uczciwie wywiązywaliśmy się z naszych zobowiązań. Ani w naszej
prasie, ani na naszych naradach nie wspominało się nawet słowem o Rosji. Nie padało ani
słowo o bolszewizmie. Niestety, druga strona od początku nie wypełniała swoich zobowiązań.
Taki układ zaowocował zdradą, która początkowo doprowadziła do likwidacji całej północno-
wschodniej Europy. Wiecie najlepiej, co oznaczało dla nas przypatrywanie się w milczeniu
dławieniu narodu fińskiego, co oznaczało dla nas zawładnięcie krajów bałtyckich [przez
ZSRS]2.
Ten zbrodniczy plan musi zostać unieważniony! Istotą paktu Hitlera ze Stalinem i jego
tajnych protokołów był imperialistyczny podział stref wpływów między dwoma
mocarstwami. Za sprawą tego przestępczego układu Związek Sowiecki jednostronnie złamał
wszystkie międzynarodowe traktaty, zawarte z republikami bałtyckimi, gwałcąc historyczne
prawa Bałtów do samostanowienia, stawiając republikom bałtyckim bezlitosne ultimata,
okupując je przy użyciu potężnych sił wojskowych, a w warunkach okupacji militarnej
i ostrego terroru policyjnego dokonały brutalnej aneksji (…) Pakt Hitlera ze Stalinem
ukształtował dzisiejszą Europę.
Artykuł I
Obie umawiające się strony zobowiązują się do powstrzymania się od wszelkiej
przemocy, od wszelkich aktów agresji i wszelkich napaści we wzajemnych
stosunkach zarówno oddzielnie, jak i łącznie z innymi państwami.
Artykuł II
W przypadku, gdy jedna z umawiających się stron stanie się obiektem działań
wojennych ze strony państwa trzeciego, druga umawiająca się strona nie okaże
temu państwu poparcia w żadnej formie.
Artykuł III
Rządy obydwu umawiających się stron pozostają w przyszłości we wzajemnym
kontakcie dla konsultacji w celu wzajemnego informowania się w kwestiach,
dotyczących ich wspólnych interesów.
Artykuł IV
Żadna z umawiających się stron nie weźmie udziału w jakimkolwiek ugrupowaniu
państw, które bezpośrednio lub pośrednio jest skierowane przeciwko drugiej
stronie.
Artykuł V
W razie powstania sporów lub konfliktów między umawiającymi się stronami
w sprawach tego lub innego rodzaju obie strony będą rozstrzygać te spory lub
konflikty wyłącznie przez przyjazną wymianę poglądów albo w razie potrzeby
przez ustanowienie komisji dla uregulowania konfliktu.
Artykuł VI
Pakt niniejszy zostaje zawarty na lat dziesięć, z tym że o ile jedna z umawiających
się stron nie wypowie go na rok przed upływem terminu, termin mocy
obowiązującej tego paktu uważać się będzie za przedłużony automatycznie na
następne pięć lat.
Artykuł VII
Pakt niniejszy podlega ratyfikacji w możliwie najkrótszym terminie. Wymiana
dokumentów ratyfikacyjnych powinna nastąpić w Berlinie. Pakt wchodzi w życie
niezwłocznie po jego podpisaniu.
Artykuł II
W razie zmian terytorialnych i politycznych na obszarach należących do państwa
polskiego, strefy interesów Niemiec i ZSRS będą rozgraniczone mniej więcej
wzdłuż linii rzek Narwi, Wisły i Sanu. Zagadnienie, czy interesy obu stron czynią
pożądanym utrzymanie odrębnego państwa polskiego i jakie mają być granice tego
państwa, może być ostatecznie rozstrzygnięte dopiero w toku wydarzeń
politycznych. W każdym razie oba rządy rozważą tę sprawę w drodze przyjaznego
porozumienia.
Tajny protokół dołączony do paktu o nieagresji między Niemcami a ZSRS.
Artykuł III
Jeżeli idzie o Europę południowo-wschodnią, to strona sowiecka podkreśla swoje
zainteresowanie Besarabią. Ze strony niemieckiej stwierdza się zupełne
desinterressement odnośnie do tego terytorium.
Artykuł IV
Protokół niniejszy traktowany będzie przez obie strony jako ściśle tajny.
1939
Marzec
10 – Wystąpienie Stalina na XVIII Zjeździe WKP(b)
15 – Wojska niemieckie wkraczają do Czech i Moraw
31 – Wielka Brytania udziela gwarancji Polsce i Rumunii
Maj
3 – Stalin powierza stanowisko komisarza (ministra) spraw zagranicznych
Wiaczesławowi Mołotowowi w miejsce Maksima Litwinowa
Sierpień
12 – W Moskwie rozpoczynają się rozmowy brytyjsko-francusko-sowieckie
19 – W Berlinie zostaje podpisane niemiecko-sowieckie porozumienie
handlowe
21 – Zawieszenie sowieckich rozmów z Brytyjczykami i Francuzami
23 – W Moskwie zawarty zostaje niemiecko-sowiecki traktat o nieagresji, czyli
tzw. pakt Ribbentrop-Mołotow
25 – W Londynie dochodzi do podpisania brytyjsko-polskiego sojuszu
wojskowego
31 – Wojska sowieckie pokonują Japończyków pod Chałchin-Goł
Wrzesień
1 – Wojska niemieckie atakują Polskę
3 – Wielka Brytania i Francja wypowiadają wojnę Niemcom
15 – Wojska sowieckie zawierają rozejm z Japończykami w Mandżurii
17 – Oddziały sowieckie wkraczają do Polski
22 – Wspólna defilada wojsk niemieckich i sowieckich w Brześciu nad Bugiem
28 – W Moskwie dochodzi do podpisania niemiecko-sowieckiego traktatu
o granicach i przyjaźni
Październik
5 – Podpisanie sowiecko-łotewskiego traktatu o wzajemnej pomocy
6 – Likwidacja ostatnich punktów zbrojnego oporu w Polsce
10 – Zawarcie sowiecko-litewskiego traktatu o wzajemnej pomocy
Listopad
26 – Incydent w Mainili daje Moskwie pretekst do rozpoczęcia wojny
z Finlandią
30 – Wojska sowieckie atakują Finlandię
1940
Luty
10 – Pierwsze masowe deportacje ludności polskiej w głąb ZSRS
11 – Podpisanie nowego niemiecko-sowieckiego porozumienia handlowego
Marzec
12 – Traktat zawarty w Moskwie między Finlandią a Związkiem Sowieckim
kończy wojnę zimową
Kwiecień
3 – Pierwsze zbiorowe egzekucje w Lesie Katyńskim
9 – Wojska niemieckie przeprowadzają inwazję na Norwegię i Danię
13 – Początek drugiej fali masowych wywózek Polaków z Kresów Wschodnich
Maj
10 – Wojska niemieckie uderzają na Francję, Belgię, Holandię i Luksemburg
31 – Ciężki krążownik „Lützow” wpływa do portu w Leningradzie
Czerwiec
15 – Oddziały sowieckie wkraczają na Litwę
17 – Wojska sowieckie wkraczają do Estonii i na Łotwę
22 – Zawarcie porozumienia rozejmowego między Niemcami a Francją
28 – Rumunia ulega sowieckiemu ultimatum i oddaje dwie prowincje:
Besarabię i Bukowinę Północną
30 – Początek trzeciej fali masowych deportacji Polaków z ziem wschodnich
30 – Sowieci zajmują Besarabię i Bukowinę Północną
Lipiec
14–15 – Na Łotwie, Litwie i w Estonii odbywają się sfałszowane wybory
Sierpień
2 – Mołdawia (Besarabia) staje się nową republiką Związku Sowieckiego
3 – Litwa staje się republiką sowiecką
5 – Łotwa zostaje republiką Związku Sowieckiego
6 – Estonia wchodzi w skład ZSRS
Wrzesień
27 – Państwa „osi” – Niemcy, Włochy i Japonia – podpisują w Berlinie tzw.
pakt trójstronny
Listopad
12 – Mołotow przybywa do Berlina na rozmowy z Hitlerem
20 – Węgry przystępują do „osi”
23 – Rumunia przystępuje do „osi”
Grudzień
1 – Podpisanie niemiecko-sowieckiego porozumienia o taryfach i cłach
17 – Fiasko konferencji państw naddunajskich
18 – Hitler wydaje rozkaz podjęcia przygotowań do operacji „Barbarossa”,
czyli ataku na Związek Sowiecki
23 – Otwarcie narady naczelnego dowództwa Armii Czerwonej w Moskwie
1941
Styczeń
10 – W Moskwie dochodzi do podpisania umowy niemiecko-sowieckiej
o granicach i handlu
Marzec
1 – Bułgaria przystępuje do „osi”
25 – Jugosławia przystępuje do „osi”
27 – Zamach stanu w Jugosławii
Kwiecień
6 – Zawarcie sowiecko-jugosłowiańskiego traktatu o przyjaźni i nieagresji
6 – Wojska niemieckie uderzają na Jugosławię
13 – Sowiecko-japoński pakt o neutralności sygnowany w Moskwie
Maj
4 – Stalin obejmuje stanowisko przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych
(sowieckiego rządu)
10 – Lot Rudolfa Hessa do Szkocji
Czerwiec
12 – W Besarabii rozpoczynają się masowe deportacje miejscowej ludności
14 – Sowieci przystępują do masowych wywózek ludności z Estonii, Łotwy,
Litwy oraz wschodnich ziem okupowanej Polski
22 – Niemcy uderzają na Związek Sowiecki: początek operacji „Barbarossa”
Lipiec
12 – Zawarcie w Moskwie układu brytyjsko-sowieckiego
30 – Układ Sikorski-Majski, podpisany w Londynie, doprowadza do
przywrócenia polsko-sowieckich stosunków dyplomatycznych
Podziękowania
Żadna ambitniejsza książka nie mogłaby powstać bez współpracy wielu osób,
a niniejsza nie stanowi wyjątku. Każde słowo, które trafiło na jej strony, kryje za
sobą tuziny innych, odkrytych w archiwach, wyszukanych w bibliotekach,
przełożonych z obcych języków i przepisanych. Dlatego właśnie muszę
podziękować za dług wdzięczności, jaki zaciągnąłem u wielu ludzi.
Przede wszystkim projekt, którego efektem jest ta książka, wymagał znacznej
pomocy w dziedzinie języków obcych – zwłaszcza tych znanych autorowi
w zakresie nader skromnym. Cennej asysty w tej dziedzinie udzielili mi Jewgienij
Panin z Rosji, Oleg Miedwiediewski z Białorusi,Neringa Pangonyte z Litwy, dr
Jakub Tyszkiewicz z Polski, Alex von Wittenberg i Philipp Rauh z Niemiec oraz
Andreea Minca i Andreea-Lavinia Mocanu z Rumunii. Ponadto rzetelnie pracowali
na tym polu James Simpson, Saskia Smellie, Sebastian Palfi, Vicky Davis i Owen
Emmerson z Wielkiej Brytanii.
Po wtóre, podziękowania należą się także moim kolegom po fachu
i przyjaciołom, którzy udzielali mi rad, odpowiadali na pytania, czytali
poszczególne rozdziały albo w jakikolwiek inny sposób udzielili mi swojego czasu
i podzielili się wiedzą; wśród nich byli: Jarosław Garliński, Mel Huang, dr Alex
Drecoll, prof. Edward Ericson, Klaas Meijer, Robin Schäfer, Bill Russ, Nigel Jones,
dr Martin Folly, prof. Richard Overy, dr David Kirby oraz – jak zawsze – prof.
Norman Davies.
Spędziwszy dużo czasu na pracach przygotowawczych związanych z pisaniem
tej książki w licznych archiwach, bibliotekach i instytucjach naukowych,
chciałbym tu wyróżnić szczególnie dwie z nich, w których powstała znaczna część
mojej książki: Niemiecki Instytut Historyczny w Londynie oraz bibliotekę Szkoły
Studiów Slawistycznych i Wschodnioeuropejskich UCL (University College
London). O ile niektóre inne instytucje wynajdywały różne trudności albo odnosiły
się obojętnie do osób korzystających z ich zasobów, o tyle wspomniane uczyniły ze
żmudnych czasem zajęć związanych z wyszukiwaniem i pisaniem prawdziwą
przyjemność.
Chciałbym również podziękować żyjącym jeszcze członkom Związków
Kresowian i Sybiraków – Polakom deportowanym na Syberię i do innych krain
Związku Sowieckiego w latach 1940–1941 – których poznałem w trakcie prac nad
niniejszą książką. Naprawdę mocnym przeżyciem było dla mnie słuchanie
opowieści o ich niewyobrażalnej wojennej gehennie; opowieści, które, niestety,
rzadko prezentowano na Zachodzie. I choć zasadniczym tematem tej książki nie
jest historia ich wygnania, to mam nadzieję, że oddałem tym ludziom
sprawiedliwość i postarałem się, przynajmniej częściowo, przedstawić ich
cierpienia szerszym rzeszom czytelników. Podziękowania należą się także
Polskiemu Ośrodkowi Społeczno-Kulturalnemu (POSK) w zachodnim Londynie za
zorganizowanie moich spotkań z byłymi sybirakami.
Zrozumiałe, że wszystkie moje starania na niewiele by się zdały, gdyby nie
zaangażowanie, poświęcenie i dar przekonywania moich agentów literackich,
Petera Robinsona w Wielkiej Brytanii i Jill Grinberg w Stanach Zjednoczonych,
a także współpracujących ze mną redaktorów, Stuarta Williamsa z Bodley Head
w Londynie i błyskotliwej Lary Heimert z Basic Books w Nowym Jorku. Na
honorową wzmiankę zasłużył również mój nieoceniony redaktor z Londynu, Jörg
Hensgen, którego spotkał wątpliwy zaszczyt opracowywania wszystkich moich
dotychczasowych książek i który wniósł swoją bezcenną wiedzę oraz
doświadczenie w nadaniu ostatecznego kształtu niniejszej.
I wreszcie, przyjęta konwencja nakazuje autorowi wyrażenie wylewnej
wdzięczności pod adresem swej rodziny. Postaram się wyrazić to w sposób prosty,
ale szczery. Żonie Melissie i naszym dzieciom, Oscarowi i Amelii, składam wielkie
dzięki: dziękuję wam za nieustanny entuzjazm dla tej książki, która powstała wśród
was i za sprawą waszej cierpliwości, i za miłość, i wyrozumiałość, które
okazywaliście jej czasami porywczemu autorowi. „Za rok o tej porze będziemy
milionerami!” [Znana wszystkim Brytyjczykom sentencja z serialu komediowego
Only Fools and Horses].
Bibliografia
Źródła pomocnicze
Akimow Borys
Aleksandrow Aleksandr
Alliłujewa Nadieżda
Andreas-Friedrich Ruth
Antonescu Ion
Armstrong George
August Ferdynand, książę
Babarin Jewgienij
Baldwin Stanley
Baltagă Alexandru
Bardach Janusz
Baumgarten Paul
Baur Hans
Beck Józef
Beck Ludwig
Begin Menachem
Below Nicolaus von
Bensusan-Butt David Miles
Beria Ławrientij
Berling Zygmunt
Bērziņš Alfrēds
Bierieżkow Walentin
Bismarck Otto von
Blunt Anthony
Błochin Wasilij
Bolšteins Ludvigs
Bonaparte Napoleon
Borodin Aleksandr
Borys, król
Brailsford Henry
Braubach Robert
Braun Mieczysław
Brecht Bertold
Breker Arno
Brooke Alan
Browder Earl
Buber-Neumann Margarete
Butajew (oficer Armii Czerwonej)
Cadogan Alexander
Campbell Johnny
Campinchi César
Canaris Wilhelm
Chamberlain Neville
Channon Henry „Chips”
Chruszczow Nikita
Churchill Winston
Ciano Galeazzo
Colville Jock
Cretzianu Alexander
Cripps Stafford
Czajkowski Piotr
Daladier Edouard
Delgado Castro
Diekanozow Władimir
Dirksen Willibald von
Döhring Herbert
Domvile Barry
Doumenc Joseph
Drax Reginald Ranfurly Plunkett-Ernle-Erle
Drizdo-Łozowski Solomon
Dubnow Szymon
Dundas Hugh
Dutt Rajani Palme
Dymitrow Georgi
Eden Anthony
Eichmann Adolf
Eisenstein Siergiej
Erenburg Ilia
Feige Otto
Flannery Henry
Flaubert Gustave
Frank Hans
Frowein Kurt
Fryderyk Rudobrody, cesarz
Gabiniewicz Maria
Gallacher Willie
Gauck Joachim
Gawriłow Piotr
George Heinrich
Gernhardt Leopold
Gisevius Hans
Glinka Michaił
Goebbels Joseph
Golikow Filipp
Gollancz Victor
Gomułka Władysław
Gorbaczow Michaił
Göring Hermann
Grigorij, książę
Grzybowski Wacław
Gudaitis-Guzevičius Aleksandras
Guderian Heinz
Gusiew Dymitr
Halder Franz
Hankey Maurice
Harnack Arvid
Hassell Ulrich von
Havel Václav
Häyhä Simo
Herostrates
Herwarth Johnnie von
Hess Rudolf
Heydrich Richard
Hilferding Rudolf
Hilger Gustav
Himmler Gudrun
Himmler Heinrich
Hindenburg Paul von
Hiranuma Kiichirõ
Hitler Adolf
Hobsbawm Eric
Hoffmann Heinrich
Honecker Erich
Hore-Belisha Leslie
Horn Alfred, patrz Hess Rudolf
Hyde Douglas
Iorga Nicolae
Jakowlew Aleksandr
Joyce William
Judenicz Nikołaj
Kalinina Herta
Kalniete Sandra
Kandelaki Dawid
Karol, król Rumunii
Katarzyna Wielka, caryca
Keitel Wilhelm
Kent Tyler
Kirkpatrick Ivone
Kleeberg Franciszek
Klemperer Victor
Koonen Alisa
Korn Wilhelm
Korobkow Aleksandr
Krawczenko Wiktor
Krebs Hans
Krėvė-Mickievčius Vincas
Kriwoszein Siemion
Krupp von Bohlen Gustav
Kuhn Fritz
Kulik Grigorij
Kuna Bela
Kuusinen Otto
Kuzniecow Nikołaj
Langner Władysław
Laux Helmut
Lenin Włodzimierz
Lermontow Michaił
Levi Primo
Lewandowska Janina
Liskow Alfred
Litwinow Maksym
Lloyd Geoffrey
Low David
Lubbe Marinus van der
Ludendorff Erich von
Luksemburg Róża
Luther Martin
Lützow Ludwig von
Maclean Fitzroy
Majski Iwan
Mannerheim Carl Gustav
Marks Karol
Martin Kingsley
Mason John
Matsuoka Yosuke
Matuszyński Janusz
Mayenburg Ruth von
Mechlis Lew
Merkys Antanas
Michela Joseph
Miedwiediew Dmitrij
Mierieckow Kirył
Mierkułow Wsiewołod
Mikojan Anastas
Mirecki Stanisław
Mitchison Naomi
Mitford Unity
Mołotow Wiaczesław
Mosley Oswald
Müller Brunon
Munters Vilhelms
Musorgski Modest
Mussolini Benito
Neave Airey
Neumann Heinz
Nicolson Harold
Nikitczenko Iona
Oborin Stiepan
Olszyna-Wilczyński Józef
O’Rourke Edward
Orwell George
Õshima Hiroshi
Paasikivi Juho
Päts Konstantin
Paweł, książę
Pawłow Dmitrij
Pawłow Władimir
Pesate Jacob
Petlura Symon
Philby Kim
Pieck Wilhelm
Pitt Młodszy William
Pollitt Harry
Poskriobyszew Aleksandr
Potiomkin Władimir
Puszkin Aleksander
Raabe Otto
Raczyński Edward, hrabia
Raeder Erich
Rajski Adam
Ramsay Archibald
Raska Andres
Regler Gustav
Reynaud Paul
Ribbentrop Joachim von
Ritter Karl
Roosevelt Franklin Delano
Roosevelt Kermit
Roots Aino
Rosenberg Alfred
Rudenko Roman
Rudniew Lew
Sargeant Orme
Schacht Hjalmar
Schirach Baldur von
Schmidt Paul
Schnurre Karl
Schulenburg Friedrich-Werner von der
Schulze-Boysen Harro
Schwerin von Krosigk Lutz
Sebastian Mihail
Selter Karl
Shirer William
Siegel Thorwald
Sierow Iwan
Sikorski Władysław
Silvermaster Helen
Simon John
Simonow Konstantin
Simović Dušan
Sinkiewicz Swietozar
Škirpa Kazys
Skriabin Wiaczesław, patrz Mołotow Wiaczesław
Slessor John
Smetona Antanas
Sobolew Arkadij
Sokołow (oficer NKWD)
Solski Adam
Sorge Richard
Speer Albert
Springhall Dave
Spychalski Marian
Stahlecker Walter
Stalin Józef
Starchey John
St. Aubyn Teddy
Stehlin Paul
Steinhardt Laurence
Szaposznikow Borys
Szirniuk Raisa
Szkwarcew Aleksander
Tamošaitis Antanas
Tass Robert
Tewosjan Iwan
Thälmann Ernst
Thomas Bert
Thorez Maurice
Thyssen Fritz
Timoszenko Siemion
Tintoretto Jacopo
Trocki Lew
Truman Harry S.
Tuchaczewski Michaił
Tycjan
Udet Ernst
Ulbricht Walter
Ulmanis Karlis
Umański Konstantin
Urbšys Juozas
Vansittart Robert
Viktoravičius Juozas
Wagner Richard
Warlimont Walter
Wartalski Mieczysław
Wasilkowski Oleg
Wassilczikow Maria „Missie”
Wat Aleksander
Webb Beatrice
Wedgwood Josiah
Weizsäcker Ernst von
Welles Sumner
Werth Alexander
Weygand Maxime
Wilhelm, cesarz
Willkie Wendell
Winant John
Winogradow Aleksiej
Własik Nikołaj
Wnuk Bolesław
Wnuk Jakub
Wojciechowski Czesław
Wolkoff Anna
Wood Edward, lord Halifax
Woroszyłow Kliment
Wyszyński Andriej
Zommers August
Zommers Ina
Żdanow Andriej
Żukow Gieorgij
Źródła ilustracji
Projekt okładki
Witold Siemaszkiewicz
Opieka redakcyjna
Krzysztof Chaba
Konsultacja merytoryczna
Jacek Bociąg
Opracowanie map
Michał Kopyś, Jacek Bociąg
Fotoedycja
Jakub Janik
ISBN 978-83-240-3072-9
woblink.com