Vous êtes sur la page 1sur 20

Mojemu ojcu Rananowi

i matce Tamar
ATEIZM ZABIJA to książka godna polecenia!

„Barak Lurie ma rację: ateizm zabija. Zabija ludzi i cywilizacje, piękno,


znaczenie, porządek rzeczy, szczęście. Jeśli coś jest dobre, ateizm to
w końcu zabije”.
DENNIS PRAGER

„Barak Lurie jest wielkim myślicielem, a jego nowa książka to nieza-


stąpiony duchowy przewodnik, który udziela wnikliwej odpowiedzi
na pytanie, dlaczego religia uważana jest za tak istotny fundament cy-
wilizacji Zachodu. Przeczytaj tę książkę!”.
BEN SHAPIRO

„Niezależnie od tego, czy jesteś ateistą, czy wierzącym, po przeczyta-


niu książki Ateizm zabija w sposób oczywisty uświadomisz sobie, że
świat bez Boga ma daleko idące konsekwencje. Ateizm jest jak hura-
gan – niczego nie buduje, potrafi jedynie niszczyć wszystko, co spotka
na swojej drodze”.
RABIN DAVID BARON, Świątynia Sztuki

„Ateizm zabija to dramatyczne wezwanie do przeciwdziałania naj-


większemu zagrożeniu dla naszej zachodniej cywilizacji: bezbożno-
ści. W swej wyjątkowej książce Barak Lurie dowodzi, że wiele na-
szych współczesnych problemów, takich jak upadek norm moralnych,
niczym nieskrępowana seksualność, depresja, degradacja rodziny,
fałszywie pojmowana wolność, jest produktem tego świata, świata,
który odchodzi od Boga”.
CHARLIE KIRK
BB
a ra ar ka kL u
Lur irei e

ATEIZM
ATEIZM
ZAB
ZAB JA
JA

Oficyna
Oficyna
Wydawnicza
Wydawnicza
VOCATIO
VOCATIO
Warszawa
Warszawa
Tytuł oryginału:
Atheism Kills
Tłumaczenie:
Andrzej Otto
Redakcja:
Elżbieta Mamczarz
Korekta:
Zespół VOCATIO
Redakcja techniczna:
Małgorzata Biegańska-Bartosiak
Projekt okładki:
Studio KARANDASZ
Zdjęcia na okładce:
Adobe Stock
(288686838, Oleg1824f)
(295297615, S.Myshkovsky)

Copyright © 2017 by Barak Lurie


All rights reserved.

Copyright for the Polish edition © 2020 by Oficyna Wydawnicza VOCATIO.


All rights to the Polish edition reserved.

Większość cytatów biblijnych zaczerpnięto z nieopublikowanego


Nowego Przekładu Dynamicznego (NPD)
za zgodą Wydawnictwa NPD © 2018 by Wydawnictwo NPD.

Wydawca publikuje niniejszą książkę jako głos w dyskusji nad tym,


co dzieje się we współczesnym świecie – jakie przemiany duchowe, intelektualne
oraz społeczne w nim zachodzą. Nie oznacza to jednak, iż wszystkie poglądy
teologiczne Autora są tożsame z poglądami Wydawcy.

Wszelkie prawa do wydania polskiego zastrzeżone.


Książka, ani żadna jej część, nie może być przedrukowywana
ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie,
fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie,
ani odczytywana w środkach publicznego przekazu
bez pisemnej zgody wydawcy.
W sprawie zezwoleń należy zwracać się do:
Oficyna Wydawnicza VOCATIO
02-798 Warszawa, ul. Polnej Róży 1
e-mail: vocatio@vocatio.com.pl
Redakcja: tel. 504 793 694
Dział handlowy: tel. 508 091 946
e-mail: handlowy@vocatio.com.pl
Księgarnia internetowa:
e-mail: sklep@vocatio.com.pl
www.vocatio.com.pl

ISBN 978-83-7829-297-5
Dennis Prager

Przedmowa

Oto zagadka: co otrzymamy, gdy połączymy w jedno logikę prawnika


o błyskotliwym umyśle, wyczerpujące badania historyczne, fascynują-
ce ludzkie historie, pasję wiary i zmagania z największymi problema-
mi życia? Odpowiedź: Ateizm zabija. Ta książka nie koncentruje się na
dowodach na istnienie Boga. Chociaż mocno wierzę w Boga, nigdy nie
szukałem dowodów na Jego istnienie, ponieważ jestem po prostu pe-
wien, że takich dowodów nie ma. Gdyby Bóg chciał, aby Jego istnienie
było dowiedzione w taki sposób, w jaki dowodzimy istnienia komórki
lub góry, prawdopodobnie uczyniłby je równie łatwym do udowod-
nienia, jak istnienie komórki lub góry. Co więcej, możemy udowodnić
tylko to, co całkowicie zawiera się w świecie przyrody. A Bóg z defini-
cji wykracza poza świat naturalny. W końcu to On go stworzył.
W książce Baraka Luriego mamy argumenty, które są tak logicz-
nie silne, że muszę przytoczyć tu słowa wybitnego współczesnego
myśliciela Charlesa Krauthammera1, agnostyka, który na moje pyta-
nie o ateizm, powiedział:
„Uważam – stwierdził – że ateizm jest najmniej prawdopodobny
ze wszystkich ideologii. Mam na myśli to, że istnieje wiele szalonych
ideologii, ale jedyną tak wyraźnie sprzeczną z tym, co możliwe, jest
ateizm. Ateistyczna idea, w myśl której cały ten wszechświat istniał

1
 Charles Krauthammer – amerykański publicysta konserwatywny, publikujący mię-
dzy innymi w  „The Washington Post”, „The Weekly Standard”, „The New Republic”,
„Time”, laureat Nagrody Pulitzera z 1987 roku (przyp. red.).

5
od zawsze, oznacza pogwałcenie ludzkiej racjonalności. Sam powstał
ex nihilo?1 Dla mnie taki pomysł jest poza wszelką skalą”.
Krauthammer jest nie tylko agnostykiem2 – to osoba, która cier-
pi na porażenie czterokończynowe wskutek wypadku, jakiemu uległ
podczas nurkowania, gdy był bardzo młodym człowiekiem, w czasie
studiów w szkole medycznej. Jeśli ktokolwiek miałby wyznawać ate-
izm, mógłby to być właśnie on – człowiek o  genialnym umyśle, wy-
kształcony na Harvardzie (instytucji całkowicie świeckiej) naukowiec,
któremu okoliczności życiowe zadały w młodości dotkliwy i niespra-
wiedliwy cios. To, co oferuje nam Barak Lurie, jest – moim zdaniem
– ważniejsze niż dowody na istnienie Boga. On dowodzi czegoś inne-
go – konsekwencji ateizmu. A odzwierciedla je dokładnie tytuł książ-
ki: Ateizm zabija. Istnieją oczywiście wspaniali ludzie, którzy są ate-
istami. Istnieli niewątpliwie równie wspaniali ludzie, którzy wierzyli
w pogańskich bogów i – zgodnie ze swym przekonaniem – składali im
ofiary z dzieci. Istnienie wspaniałych ateistów nic nie mówi o ateizmie,
tak jak istnienie dawnych azteckich wyznawców religii Azteków nic
nie mówi o ich wierze. Przedmiotem tej książki jest ateizm. Lurie ma
rację: ateizm zabija. Zabija ludzi, cywilizacje, piękno, znaczenie, porzą-
dek, szczęście. Jeśli coś jest dobrem, ateizm ostatecznie to zabije.
Z tego powodu jest to niezwykle ważna książka. Ludzie powinni znać
zarówno logicznie nieuchronne konsekwencje ateizmu, jak i jego histo-
ryczną wymowę, która wyraźnie te konsekwencje potęguje. To nie jest
zwykła teoria. Książka Ateizm zabija to intensywna, niezwykle intere-
sująca i intelektualnie inspirująca lektura. Jest to także – a może przede
wszystkim – cri de coeur3, namiętny krzyk serca człowieka martwiącego
się o przyszłość cywilizacji i głęboko zatroskanego ludzkim cierpieniem.
To są powody, jak sądzę, dla których poświęcił tyle czasu i wysiłku na
napisanie tej publikacji. A każdy kto ją przeczyta, będzie z pewnością be-
neficjentem jego szlachetnego i ogromnego wysiłku.

1
 Creatio ex nihilo (łac. „stworzenie z niczego”) – pogląd filozoficzny i teologiczny, roz-
wijany głównie w chrześcijaństwie, wedle którego świat został stworzony z nicości
przez Boga (przyp. red.).
2
 Agnostycyzm – pogląd filozoficzny negujący całkowicie lub częściowo możliwość po-
znania bytu. Agnostycyzm jest uczciwszą intelektualnie formą ateizmu. Utrzymuje, że
istnienie Boga nie może być ani udowodnione ani nieudowodnione – niemożliwe jest
poznać, czy Bóg istnieje. Ateizm natomiast twierdzi, że Bóg nie istnieje (przyp. red.).
3
 Cri de coeur – franc. „serce płacze” (przyp. red.).

6
Jeżeli Boga nie ma, to wszystko jest dozwolone.
Fiodor Dostojewski1

Gdyby Boga nie było, należałoby Go wymyślić.


Wolter2

1
 Fiodor Michajłowicz Dostojewski (1821–1881) – rosyjski pisarz i  myśliciel, jeden
z najbardziej wpływowych powieściopisarzy literatury rosyjskiej i światowej, uważa-
ny za mistrza realistycznej prozy psychologicznej (przyp. red.).
2
 Voltaire, Wolter, właśc. François-Marie Arouet (1694–1778) – francuski pisarz epo-
ki oświecenia, filozof, historyk i publicysta. Tworzył satyry, powieści, dramaty oraz
Listy. Prowadził ożywioną korespondencję. Bulwersował opinię publiczną krytycy-
zmem i śmiałością przekonań (przyp. red.).

7
Wstęp

Pewien uczeń brał lekcje pilotażu helikoptera. Po kilku tygodniach


zaczął błagać swojego instruktora o wyrażenie zgody na pierwszy sa-
modzielny lot. Instruktor był ostrożny. Ostatecznie zgodził się, ale pod
jednym warunkiem: uczeń miał się z nim kontaktować przez radio co
300 metrów, dzięki czemu miałby pewność, że wszystko jest w  po-
rządku. Uczeń przystał na warunek i  wreszcie nadszedł ten wielki
dzień. Wystartował jak zwykle i wkrótce, zgodnie z obietnicą, zgłosił
się przez radio na wysokości 300 metrów i potwierdził: „Wszystko do-
brze”. Na wysokości 600 metrów uczeń ponownie zameldował przez
radio: „Wszystko w porządku, ale robi się trochę zimno”. Jednak zanim
osiągnął 900 metrów, instruktor zobaczył, że dzieje się coś straszne-
go: helikopter zawisł w powietrzu. Wkrótce nastąpiła jego przeraża-
jąca droga w dół. Potem spadł i się rozbił.
Helikopter stanął w ogniu. Uczeń cudem zdołał się z niego wyczoł-
gać i przeżył. Miał liczne złamania i rozległe oparzenia całego ciała.
Instruktor podbiegł do niego.
– O mój Boże, co się stało? – zawołał, kiedy do niego dotarł.
– Mówiłem panu, że robi się zimno – odpowiedział mężczyzna. –
Wyłączyłem więc ten wielki wentylator nad głową.
To samo dzieje się, gdy wyłączamy Boga z  naszego życia, kiedy
odrzucamy Jego przewodnictwo w tworzeniu naszej cywilizacji. Wte-
dy już się nie wznosimy. Przez jakiś czas zdołamy może jeszcze trwać,
ale ostatecznie czeka nas dramatyczny koniec.

Wyobraź sobie, że idziesz przez pełne pyłu pole, a zimny, suchy wiatr
kąsa twoją twarz. Zbliżasz się do kamiennej studni ateizmu. Pod-
chodzisz do niej i spoglądasz w dół. Jedyne, co widzisz, to ciemność.

8
Wrzucasz kamień i czekasz, aż dotrze do dna, ale dźwięk nie wraca.
Spuszczasz wiadro w  głąb studni, mając nadzieję, że zaczerpniesz
choć trochę wody. Ale kiedy je wyciągasz, widzisz, że nie ma w nim nic.
Ateizm nie oferuje pożywienia ani dla ciała, ani dla umysłu. Oferu-
je jedynie własną pustkę. Pustkę bez nadziei, bez śmiechu, bez rado-
ści, bez piękna, bez poczucia celu i bez możliwości odczuwania świata
innego niż nasz własny. Nigdy nie stworzył pieśni ani innowacyjnej
technologii. Nigdy nikogo nie zainspirował ani nie tchnął w nikogo po-
trzeby dążenia do czegoś pozytywnego.
Ateista oświadczy, że nikt nie umarł w   i m i ę bezbożności.
Chociaż technicznie rzecz ujmując, jest to prawda, to jednak nie ma
ona najmniejszego znaczenia. Ma znaczenie to, że miliony umarły
z   p o w o d u bezbożności. Ateizm zabija.
Szeregi bezbożnych rosną, a diabeł uśmiecha się z zadowoleniem.
On wie, że dla podsycenia zła nie musi wytworzyć siły równej i prze-
ciwnej dobru. Nie musi nawet kusić złymi myślami lub złowieszczy-
mi głosami rozbrzmiewającymi w naszych głowach. Nie musi nikomu
nakazywać, aby go czczono jako alternatywnego boga. Nie. Wszystko,
co musi zrobić, to przekonać ludzi, że Bóg nie jest ważny. Potem może
wykorzystać naszą instynktowną potrzebę, by być ważnym, potrzebę
zmierzania do jakiegoś celu. A kiedy to już się stanie, to sami, bez żad-
nej walki, po prostu oddamy diabłu nasze dusze.
Co gorsza, najczęściej nawet nie jesteśmy świadomi tego, że to
robimy.
W filmie Quentina Tarantino zatytułowanym Pulp Fiction Vincent
Vega, grany przez Johna Travoltę, przedstawia różnice między Europą
a Stanami Zjednoczonymi: „To całkiem małe rzeczy” – mówi – takie
jak to, że Quarter Punder Europejczycy nazywają McRoyalami, a  do
frytek używają majonezu zamiast ketchupu. („Oni topią je w  tym
g…nie” – dodaje). Mimo że Vincent rozumował na swój własny ogra-
niczony sposób, to jednak te „małe rzeczy” dotyczą całej naszej cywi-
lizacji w ogóle. Te zaś, które wydają się małymi, w jakiś sposób stają
się dużymi. Na przykład już dawno wyszliśmy ze świata, w  którym
czasopisma z  pornosami bywały obskurne (nawet „Playboya” męż-
czyźni znajdowali w  swoich skrzynkach pocztowych opakowanego
w brązowy papier), i weszliśmy do świata, w którym kobiety z dumą
i za darmo przesyłają własne filmiki erotyczne do losowo wybranych
stron pornograficznych (wydaje się, że ich główną motywacją jest

9
dreszczyk emocji wynikający z osiągnięcia jak największej liczby wy-
świetleń i zyskania rozgłosu). Wiele państw i krajów zalegalizowało
obecnie marihuanę i inne halucynogeny. Coraz częściej akceptuje się
również przestępstwa pospolite (takie jak: prostytucja, hazard, nar-
kotyzm, wandalizm, a nawet publiczne oddawanie moczu).
Różnice między dobrem a  złem zanikają, począwszy od czegoś
tak trywialnego jak strój: zwykły i formalny, do pracy i do kościoła, po
bardziej znaczące: rozróżnienie płciowości mężczyzny i kobiety, roz-
różnianie statusu rozwojowego dziecka i dorosłego, zrozumienie, co
wiąże się z honorem, a co przynosi wstyd i hańbę.
Świat, jak się wydaje, próbuje teraz całkowicie usunąć Boga z na-
szego życia, a nawet z naszej historii, tak jakby Bóg nigdy nie był jego
częścią. W  najlepszym wypadku przedstawia się Go jako relikt oso-
bliwej, lecz nieistotnej przeszłości. Wprost wydaje się, że szatan nie
mógłby przyjąć lepszej strategii.
Nasz nowy świat jest nad wyraz skłonny do podważania autory-
tetu instytucji religijnych, stowarzyszeń – nawet harcerzy – lub sym-
boli promujących tożsamość religijną i jej wartości. Ten nowy świat
wymaga od rządu usunięcia krzyży z  przestrzeni publicznej – bez
względu na ich historyczne znaczenie1. Na każdym kroku nasz nowy
świat wydaje się zmierzać do zakazu wystawiania bożonarodzenio-
wych szopek, a  nawet dekorowania okolicznościowymi lampkami
miejsc publicznych podczas świąt Bożego Narodzenia. Należy życzyć
komuś „Wesołych świąt”, a  nie „Szczęśliwego Bożego Narodzenia” –
wszystko w ramach poprawności politycznej, aby nikogo nie urazić.
Niektóre miasta zabroniły nawet studiowania Biblii w  prywatnych

1
 W 2004 roku American Civil Liberties Union (ACLU – Amerykańska Unia Wolności
Obywatelskich) naciskała na Radę Miasta Los Angeles, aby usunęła z emblematu mia-
sta wizerunek krzyża. Zrobiła to z powodu ludzi, którzy przekonywali, że niechrześci-
janie (czytaj: ateiści) czują się niekomfortowo w mieście lub są w nim wręcz niemile
widziani. ACLU zagroziła, że uzna rzecz za niekonstytucyjną, a Rada Miasta, nie chcąc
ponosić kosztów prawniczych walk, przystała na to. Ironia polega na tym, że sama na-
zwa Los Angeles, która po hiszpańsku znaczy „miasto aniołów”, jest w sposób oczywi-
sty dużo bardziej religijna (a zatem „nieprzyjazna”) niż maleńki krzyż w emblemacie.
Nieważne, że krzyż reprezentuje misyjną historię Kalifornii. Nieważne, że pozostałe
symbole w emblemacie również zawierają odniesienia do duchowości. Ważne było
wyeliminowanie symbolu chrześcijaństwa. W styczniu 2014 roku członkowie kolej-
nej Rady Miejskiej unieważnili tę decyzję, ale w kwietniu 2016 roku sąd cofnął decy-
zję Rady i nakazał usunięcie krzyża.

10
domach, pod pretekstem, że takie zajęcia stanowią przedsięwzięcie
biznesowe wymagające pozwolenia miejscowego ratusza1.
Dopuszczenie cichej modlitwy w  szkołach jest nie do przyjęcia,
nawet modlitwa po przyłożeniu w  futbolu amerykańskim podczas
meczów na wyższych uczelniach stała się przedmiotem prawniczego
ataku. Jeśli ktoś przyklęknie2, a ponadto nie okaże szacunku amery-
kańskiej fladze podczas wykonywania hymnu narodowego w trakcie
tego samego meczu, nie ma problemu. W publicznych szkołach w Los
Angeles uczniowie mogą wykłócać się z nauczycielem i wrzeszczeć na
niego w sposób najzupełniej świadomy i bezczelny3. Mogą nosić ko-
szulki praktycznie z dowolnie obraźliwym napisem, jakiego tylko za-
pragną – chyba że jest to koszulka z amerykańską flagą lub symboliką
religijną. Bo widzicie… to mogłoby być uznane za mowę nienawiści4.
Ale nie to jest najgorsze dla nauczycieli: mogą uczyć wszystkiego
(nawet tego, jak straszne są Stany Zjednoczone i jak zakładać prezer-
watywy). Muszą się tylko upewnić, że nie mówią o Bogu lub o religij-
nych wartościach, albo o wkładzie chrześcijaństwa i judaizmu w roz-
wój cywilizacji. Wtedy posunęliby się za daleko.
Chrześcijanie i  Żydzi stali się defensywni w  wyrażaniu swojej
wiary. Same Stany Zjednoczone również zaczęły postrzegać siebie
jako kraj wadliwy, a nawet zły. Zamiast skupiać się na wolności, praw-
dzie, lojalności, samodzielności i  stawianiu czoła prawdziwemu złu,

1
 Christina Ng, California Family Fined for Bible Study in Home („Rodzina z Kalifornii
ukarana mandatem za studiowanie Biblii w domu”), http://abcnews.go.com/US/cali-
fornia-family-fined-bible-study-home/story?id=14582868, 22 września 2011.
2
 Jest to taktyka stosowana w  footballu amerykańskim, polegająca na wymuszeniu
przerwy w grze przez rozgrywającego (przyp. tłum.).
3
 Teresa Watanabe, L.A. schools will no longer suspend a  student for being defiant
(„Szkoły w Los Angeles nie będą już zawieszać ucznia za wyzywające zachowanie”),
http://articles.latimes.com/2013/may/15/local/la-l-ln-lausd-suspensions-20130515,
15 maja 2013
4
 Zob. http://www.latimes.com/nation/la-na-supreme-court-american-flag-20150330-sto-
ry.html. Powodem odesłania chłopców do domu była amerykańska flaga na koszulce,
co podczas święta Cinco de Mayo (święto upamiętniające zwycięstwo wojsk meksy-
kańskich nad wojskami francuskimi z  5 maja 1862 roku w  bitwie pod Pueblą, ob-
chodzone głównie w stanie Puebla oraz szeroko w Stanach Zjednoczonych – przyp.
red.) mogło uchodzić za obraźliwe tam, gdzie byli obecni uczniowie hiszpańskoję-
zyczni, a szkoła starała się uniknąć konfrontacji. Tego rodzaju zakazy miały też miej-
sce w  dniach innych niż święto Cinco de Mayo – zob. http://www.theblaze.com/
news/2017/03/10/high-schoolers-blasted-for-wearing-american-flag-colors-to-ba-
sketball-game-heres-why/.

11
dyskusja o moralności skupiła się na ochronie środowiska, zmianach
klimatycznych i  promowaniu pogoni za seksualnością wizualną i  fi-
zyczną, posuwającą się do takich skrajności, jakich nigdy wcześniej
nie widzieliśmy.
Kobiety noszą legginsy, które zdają się uwypuklać każdą szczeli-
nę i linię ich ciała; bez przeszkód rozwija się hook-up culture1, w myśl
której najpierw uprawia się seks, a potem można ewentualnie pójść
na kawę; szkoły uczą o gejach i seksie gejowskim (rzekomo w sposób
dostosowany do wieku dzieci); media identyfikują ludzi raczej nie tyle
z wartościami, które reprezentują, ale z kolorem ich skóry lub naturą
ich seksualnych skłonności.
Mniejsza liczba szkół i rodziców opowiada się za ponadczasowy-
mi zasadami moralnymi. Mogą je doceniać, ale pozostają one niezau-
ważonymi, niezwerbalizowanymi i nieistotnymi abstrakcjami, tak jak
pojęcia „nieskończoność”, „czarna dziura” albo ostatnia cyfra liczby Pi.
Co napędza ten nowy paradygmat w  naszym społeczeństwie?
Usuwanie Boga z przestrzeni publicznej. To tak jak wtedy, gdy koman-
dor Scotty wysyła kapitana Kirka z kosmicznego statku Enterprise na
Star Trek2. Wtedy postać kapitana przeobraża się z formy stałej w pół-
przezroczystą… aż całkiem znika.

„Jestem ateistą, ale dzięki Bogu nikim innym” – to była moja mantra,
kiedy w  młodości byłem ateistą. Co dziwne, nigdy w  tamtym czasie
nie zastanawiałem się nad jej wewnętrzną sprzecznością. Ale było
w niej jądro tego, co miałem szybko zrozumieć: w świecie bez Boga
wolna wola, jednostka, moralność, piękno, a nawet czas nie mają re-
alnego znaczenia. Cywilizacja nie może istnieć sama w sobie. Ateizm
jako ideologia p a ń s t w o w a prowadził tylko do jednej z dwóch
rzeczy: chaosu lub przerażającego zła. A wtedy giną tłumy. I nie cho-
dzi tu o ten rodzaj tłumów, które opatruje się długą listą imion i na-

1
 Hook-up culture (ang. „zahaczenie”, „podłączenie urządzeń elektrycznych”) – w wol-
nym przekładzie: „szybkie spięcie”. Chodzi o  „kulturę szybkiego podrywu” (przyp.
red.).
2
 Star Trek Enterprise – serial telewizyjny z gatunku science-fiction, umiejscowiony
w fikcyjnym uniwersum Star Trek; jego premiera miała miejsce w USA w 2001 roku
(przyp. red.).

12
zwisk. W tym wypadku są to dane statystyczne z ogromną liczbą zer
przed przecinkiem.
„Ale spójrz na mnie – zaprotestuje teraz ateista. – Jestem ateistą
i jestem dobrym człowiekiem”.
Tak, byli też dobrzy komuniści. Ale co z  tego? Komunizm jako
ideologia państwowa zazwyczaj kończył się gułagami1, masowymi
egzekucjami lub – w  najlepszym wypadku – obozami przymusowej
pracy i „reedukacji”. Kończył się masowymi grobami, w których mie-
szały się ze sobą kości setek i tysięcy zwłok, nieodróżnialne jedne od
drugich.
Jak pokazano w  pierwszych rozdziałach tej książki, bezbożność
była przyczyną większego zamętu i nieporównywalnie większej licz-
by mordów niż wszystkie judeochrześcijańskie instytucje religijne ra-
zem wzięte. Praktycznie każda kultura, która odrzuciła Boga, upadła
lub stała się ofiarą przerażającego chaosu. Natomiast, jakby dla kon-
trastu, praktycznie wszystkie kultury zakorzenione w  tradycji jude-
ochrześcijańskiej rozkwitły.
Ateista nie docenia faktu, że wszystko, co uważa za dobre, jest
efektem tysięcy lat judeochrześcijańskiego sposobu myślenia. Uzna-
nie Boga ukazanego w Biblii stworzyło podwaliny naszego myślenia
w  kategoriach etyki, naszego poczucia prawa i  sprawiedliwości, po-
strzegania postępu i innowacji, a nawet znaczenia czasu. Bóg jest ni-
czym żyzna gleba, która umożliwiła cywilizacji wzrastanie. Zabierzcie
Go, a cywilizacja wkrótce zwiędnie2. Albo inaczej, jeśli wolicie: cywi-
lizacja przywodzi na myśl nieszczęsnego Wilusia E. Kojota ścigające-
go Strusia Pędziwiatra3, który nieświadomy urwiska, wkrótce zdaje
sobie sprawę z tego, że pod nim jest już tylko przepaść. Zauważmy, że

1
 Gułag, GUŁag – system obozów pracy przymusowej w ZSRR, w którym więźniami
byli zarówno przestępcy kryminalni, jak i osoby uznawane za społecznie niepożąda-
ne lub politycznie podejrzane (przyp. red.).
2
 Nieco inaczej ujmuje to Dennis Prager w swojej teorii Cut Flowers („kwiaty cięte”):
Można ścinać kwiaty i  będą one wyglądać pięknie przez kilka dni, ale ostatecznie
zwiędną, pozbawione ziemi, regularnego podlewania, a przede wszystkim słonecz-
nego światła, które nadało im piękno. Podobnie dzieje się z  moralnością bez Boga
– może wydawać się, że będzie trwać przez całe pokolenia, ale ostatecznie obumrze
bez stałego dopływu pożywki.
3
 Wiluś E. Kojot i Struś Pędziwiatr – postacie z kreskówki o tym samym tytule, wy-
kreowane przez Chucka Jonesa w 1948 roku dla wytwórni Warner Brothers (przyp.
red.).

13
biedak zawsze zawisa w powietrzu na kilka sekund, zanim runie ku
zatraceniu.
Ale ateista, czerpiąc korzyści z  tego wspaniałego kodeksu mo-
ralnego, który potrzebował dosłownie tysięcy lat, żeby się rozwinąć,
teraz odrzuca Boga jako zbytecznego. Twierdzi, że ludzkość już nie
potrzebuje Boga, tak jak motyl nie potrzebuje już swego kokonu. Ta
metafora zawodzi, ponieważ my, ludzie, zawsze będziemy Go potrze-
bować, tak jak drzewo z a w s z e potrzebuje gleby i wody.
Ateista jednak lubi argumentować: Prawda, że moi rodzice mnie
wychowali. Prawda, że mnie chronili i  karmili. Ale teraz jestem już
dorosłym człowiekiem. Ponieważ nie potrzebuję już rodziców, żeby
mnie utrzymywali, więc samo rodzicielstwo też nie jest już potrzebne
– nikomu.
Jak doszliśmy do tego punktu? Historia ateizmu jest wymowna:
ateizm przez wieki praktycznie nie istniał, dopóki nie zyskał aprobaty
w Europie czasów oświecenia, szczególnie podczas rewolucji francu-
skiej1. Następnie rozpowszechnił się w  Niemczech wśród filozofów
takich jak Fryderyk Nietzsche2 i  Karol Marks3, z  których ten ostatni
jest autorem słynnego pogardliwego stwierdzenia: „Religia to opium
dla ludu”4.
W miarę jak bezbożność stawała się coraz bardziej akceptowalna,
wplatała się w teorię ewolucji Karola Darwina5 i jego podstawowe za-
łożenie: przetrwanie najlepiej przystosowanych. Elity społeczeństwa
postrzegały teorię ewolucji jako okazję do przemian samej cywiliza-
cji. Wkrótce zdegradowali pojęcia „indywidualność”, „wolność” i po-
czucie naszej nieskończonej wartości w  oczach Boga. Wydawały się
już nieistotne, a nawet prymitywne. Liczył się wzrost, siła i postęp.

1
 Zob. ogólnie https://en.wikipedia.org/wiki/History_of_atheism.
2
 Friedrich Wilhelm Nietzsche, Fryderyk Nietzsche (1844–1900) – niemiecki filozof,
filolog klasyczny, prozaik i poeta. Kategorią centralną filozofii Nietzschego jest filozo-
fia życia, ujmowanie rzeczywistości, a więc także człowieka, jako życia (przyp. red.).
3
 Karl Marx (1818–1883) – niemiecki filozof, socjolog, ekonomista, historyk, dzien-
nikarz i działacz rewolucyjny. Twórca socjalizmu naukowego, współzałożyciel I Mię-
dzynarodówki (przyp. red.).
4
 Zob. ogólnie https://en.wikipedia.org/wiki/History_of_atheism.
5
 Charles Robert Darwin, Karol Darwin (1809–1882) – brytyjski przyrodnik i geolog,
twórca teorii ewolucji, zgodnie z  którą wszystkie gatunki pochodzą od wcześniej-
szych form, autor publikacji, w  których przedstawiał argumenty na poparcie swej
tezy (przyp. red.).

14
Wkrótce idea odrzucenia Boga zyskała na znaczeniu tak dalece, że
niektóre rządy przyjęły ją jako doktrynę państwową. Wartość człowie-
ka określała jego przydatność dla zachowania porządku społecznego1.
Nieważne, że to dyktator decyduje o tym porządku – wolność była zbyt
niebezpieczna, aby pozostawić ją w rękach jednostki. Wolność i indy-
widualizm były osobliwością, a współczesna epoka wymagała zdecydo-
wanie bardziej rozsądnych środków „dowodzenia i kontroli”.
To właśnie idea zbiorowości stojącej ponad jednostką prowadziła
prostą drogą do komunizmu. Wkrótce w Stanach Zjednoczonych poja-
wiła się moda na eugenikę, a ta, wyeksportowana na grunt europejski,
umocniła progresywizm, faszyzm i nazizm.
Wszystkie te ideologie (a także komunizm) siały na ziemi jedynie
spustoszenie. Żadna z nich nie przyniosła jakiejkolwiek z przyobieca-
nych korzyści.
A jednak nieczęsto dyskutujemy o  tym, d l a c z e g o tak się
dzieje.
Wiadomo, że aż do połowy XIX wieku nawet najświatlejsi lekarze
i naukowcy nie rozumieli, że to małe, niedostrzegalne gołym okiem
drobnoustroje powodują tak wiele nękających ludzi chorób i  przy-
padków śmierci. Uważali, że przyczyną dolegliwości, którymi się zaj-
mowali, są cuchnące wyziewy, zaburzenia równowagi umysłu i ciała
albo duchy. Nie przyszło im na myśl, że zwykła procedura mycia dłoni
może drastycznie ograniczyć liczbę zgonów.
Podobnie dzisiaj często wskazujemy drugorzędne cechy komu-
nizmu, faszyzmu i innych form totalitaryzmu, takie jak nacjonalizm,
robienie kozła ofiarnego z mniejszości czy charyzmatycznego lidera,
jako przyczyny wszystkich okropności. Ale one w pierwszej kolejno-
ści opisują jedynie narzędzia owych potwornych reżimów, a nie to, co
je inspiruje. Wielu nie rozumie, że bezbożność mogła być tym niedo-
strzegalnym gołym okiem patogenem, który zainicjował pojawienie
się horrorów XX wieku, i nie tylko, bo zapowiadających jeszcze więcej
okropności, jeśli w porę nie zareagujemy. Niestety, bezbożność dalej
pozostaje tym nierozpoznanym patogenem, który w  przerażający
sposób dokonuje infekcji i przerzutów.

1
 Porządek społeczny (ład społeczny) – stan funkcjonowania i przebiegu zachowań
jednostek zapewniający istnienie, trwanie i rozwój zbiorowości jako całości. Opiera
się na współpracy i konsensusie (przyp. red.).

15
A poziom bezbożności ciągle wzrasta. Tak jak hitlerowska partia
nazistowska obejmowała początkowo marginalną grupę ekstremi-
stów, z  pozoru mało szkodliwych szubrawców, tak teraz ateizm, jak
nigdy przedtem, zyskuje kolejne przyczółki. Frekwencja w kościołach
Europy, tam gdzie chrześcijaństwo rozkwitło i pchnęło cywilizację Za-
chodu ku miejscu, w którym jest ona dzisiaj, zmniejszyła się obecnie
tak dalece, że pewien holenderski kościół przekształcił się w  kryty
skatepark. W Stanach Zjednoczonych coraz mniejsza liczba chrześci-
jan odczuwa potrzebę chodzenia do kościoła (w 2007 roku kościoły
były zamykane w liczbie 3 tys. rocznie)1. Główna przyczyna? Kościoły
zauważają, że Bóg i wiara nie mają już znaczenia dla życia człowieka2.
Ale jak zobaczymy, Europa uczy się tego, że koszty porzucenia
Boga są wysokie. Władza nie znosi próżni, a ludzie pragną zorganizo-
wanych struktur. Dlatego nie jest niespodzianką, że radykalny islam
– z brutalną, lecz zorganizowaną strukturą – zyskuje przyczółki w ca-
łej Europie. Bez gorącej wiary w judeochrześcijańskiego Boga nic nie
będzie w stanie powstrzymać muzułmańskiej ekspansji.
Biorąc to pod uwagę, ateiści zdają się wiedzieć, że mimo wszyst-
ko muszą mieć coś, w co można uwierzyć, tak jakby intuicja podpo-
wiadała im, że musi być jakiś cel gdzieś w nich samych. Stawiają więc
na piedestale coś, co zwą humanizmem – ideologią, która zakłada, że
wszyscy powinniśmy dążyć do doskonałości i spełniać dobre uczynki,
ponieważ jesteśmy, no cóż, wiecie… ludźmi.
Ale humanizm jest tu bez znaczenia, ponieważ to pojęcie funk-
cjonuje niezależnie od tego, czym jest ateizm. Co więcej, stanowi on
zaprzeczenie dewastacji, do której przecież ateizm zawsze prowadzi.
Żeby naprawdę żyć swoimi przekonaniami, które są kanwą bezboż-
ności (wszechświat jest dziełem przypadku, a przetrwanie najlepiej
przystosowanych wyjaśnia sposób rozwoju ludzkości), ateista powi-
nien wystrzegać się wszelkich koncepcji powołujących się na miło-

1
 Richard J. Krejcir, Statistics and Reasons for Church Decline („Statystyki i przyczyny
upadku Kościoła”), http://www.churchleadership.org/apps/articles/default.asp?ar-
ticleid=42346&colum-nid=4545 (2007); zob. także Michael Lipka, Why America’s
‘nones’ left religion behind („Dlaczego amerykańscy bezwyznaniowcy porzucili reli-
gię”), http://www.pewresearch.org/fact-tank/2016/08/24/why-americas-nones-
left-religion-behind/, 2 sierpnia 2014 – tekst ten wskazuje różne powody, dla których
ludzie (czasami nieściśle określani jako nones [„żadni”]) całkowicie porzucają religię.
2
 Ibidem.

16
sierdzie, zobowiązania wobec wspólnoty, odpowiedzialność osobistą,
sprawiedliwość i prawdę lub poczucie obowiązku wobec przeszłych
lub przyszłych pokoleń. Ma szanować jedynie władzę. Wiara, wolność
i rozwój osobisty? Po co dążyć do takich rzeczy? Dobre postępowanie,
postępowanie w sposób moralny lub społecznie odpowiedzialny, jest
niespójne z podstawowymi dogmatami ateizmu. Przywołuje na myśl
kogoś, kto protestuje przeciwko obecności policji w  swoim mieście,
ale ją przywołuje, gdy ktoś go napadnie.
Ateista nie przemyślał do końca swoich przekonań. Wierzy
w świat, którym rządzi przypadek, świat przetrwania najlepiej przy-
stosowanych, oportunizmu i  władzy, a  następnie głosi, że wszyscy
musimy się dogadać i żyć w świecie szacunku, prawa i porządku oraz
wolności.
Więc jak to jest? I dlaczego ateista miałby sobie życzyć świata z za-
sadami? W końcu, jakie to ma znaczenie? Dlaczego c o k o l w i e k
ma znaczenie? Ateizm m u s i w końcu doprowadzić do postępowa-
nia w myśl hasła „Bierz, póki możesz”. Niech ci religijni głupcy budują
dla nas społeczeństwo, jeśli chcą. Ja po prostu stawiam na pieniądze,
dreszczyk seksualnych emocji i zabawki, po które dzięki nim tak ła-
two mogę sięgnąć, gdy tu jestem.
Dla ateistów ta wewnętrzna sprzeczność jest jak piasek w naoli-
wionym trybiku, denerwujący kamyk w bucie, zestaw Lego z Harrym
Potterem, w którym brakuje jednego klocka, więc trzeba go pożyczać
z zestawu Gwiezdnych wojen (mam małe dzieci, więc uwierzcie mi, że
to jest denerwujące).
Ateiści chcą wierzyć we własny sposób rozumienia świata, ale
jednocześnie umysł mówi im, że nie chcą w żyć w takim świecie. To
sterydowy dysonans poznawczy.
Aby nie wpaść w hipokryzję, trzeba żyć albo jako ateista, albo jako
nieateista. Nie można czerpać cywilizacyjnych korzyści, które chrze-
ścijaństwo i judaizm przekazały nam na przestrzeni tysięcy lat, a na-
stępnie obwołać je cnotami ateizmu. To są dwie skrajnie przeciwstaw-
ne i konkurujące ze sobą ideologie1.

1
 W  klasycznym dziele Dostojewskiego zatytułowanym Zbrodnia i  kara główny bo-
hater – Raskolnikow, zagorzały ateista – postanawia być intelektualnie uczciwym
i  żyć według swoich ateistycznych przekonań. Uważa, że starsza kłótliwa kobieta
mieszkająca w jego kamienicy jest dla społeczeństwa obciążeniem. Kierując się swoją
mroczną ateistyczną ideologią utylitaryzmu, postanawia ją zabić. Czy świat nie stał-

17
Ateizm musi ostatecznie doprowadzić do zatarcia wszelkich war-
tości, a  w  rezultacie do zniszczenia filarów samego społeczeństwa.
I  nie trzeba rozglądać się daleko za dowodami: jeśli gdziekolwiek
i kiedykolwiek rząd faktycznie zaprowadził ateizm, pozostawił po so-
bie tylko trupy unoszące się na rzece twarzą w dół, nie do odróżnienia
od śmieci i martwych liści dryfujących wraz z nimi. Jak pokażemy póź-
niej, p o d s t a w o w y m rdzeniem błędnych bezbożnych ideologii
(komunizmu i faszyzmu) było odrzucenie Boga.
Ateista z dumą dystansuje się od pełnych żarliwej wiary ludzi reli-
gijnych. Jak mawia, chce po prostu żyć w zgodzie ze wszystkimi i niko-
go nie krzywdzić. Brzmi nieźle. Ale fakt, że ateista nie ma w sobie dość
pasji, by zawalczyć o swe przekonania, n i e jest rzeczą dobrą. W rze-
czywistości jest to część problemu. Wrogowie zachodniej cywilizacji
– autorytaryzm, radykalny islam – są pełni pasji w swoim dążeniu do
zniszczenia społeczeństw opierających się na wartościach judeochrz-
eścijańskich. Można opowiadać się za tolerowaniem ich, ale okazuje
się, że oni nie opowiadają się za tolerowaniem nas. Lepiej przygotuj-
my się do walki za pomocą czegoś mocniejszego niż waniliowa latte.
Musimy przede wszystkim docenić to wszystko, co budowało na-
szą cywilizację. Musimy spostrzec, że wybór Boga jest nie tylko pre-
ferencją w wyborze filozofii myślenia na poziomie znacznie wyższym
niż podjęcie decyzji o tym, który album Beatlesów1 jest najlepszy. Bóg
powinien być kompletną i  integrującą siłą w  naszym życiu, tak aby
przenikał każdy aspekt tego, co robimy. Samo chodzenie do kościoła
nie wystarczy.
Nie mówię o  tworzeniu teokracji. Daleko mi do tego. Państwo-
we religie faktycznie odsuwają ludzi od Boga (porównajmy Europę
i  jej wcześniejsze religie państwowe do Stanów Zjednoczonych po-
zbawionych religii państwowej – Stany przez długi czas były znacz-
nie bardziej religijne niż Europa). Mówię o naszym indywidualnym,
osobistym oddaniu się Bogu. W  ciągu całego okresu kształtowania

by się wówczas lepszym miejscem? Czy społeczeństwo nie musiałoby tracić czasu,
pieniędzy i  wszelkich innych środków na utrzymywanie jej bezużytecznego życia?
Czyż zabicie jej nie byłoby logiczną i właściwą rzeczą? Raskolnikow był prawdziwym
ateistą. On nie udawał.
1
 The Beatles – brytyjski rockowy zespół muzyczny z Liverpoolu, jeden z najsłynniej-
szych w świecie, działający w latach 1960–1970 (przyp. red.).

18
się Stanów Zjednoczonych Ameryki, a  nawet jeszcze we wczesnych
latach sześćdziesiątych XX wieku, ktoś, kto nie chodził do kościoła
lub synagogi i  pracował w  niedzielę, był obłożony społeczną anate-
mą, stanowił przeciwieństwo tego, kim Amerykanie się postrzegali.
W  większości amerykańskich miast kościoły stanowiły centrum ich
społeczności, w  których ludzie angażowali się w  funkcje społeczne,
szukali pomocy i udzielali się nieodpłatnie oraz rozwiązywali swoje
problemy.
Tego właśnie musimy sami ponownie się nauczyć i dalej tego na-
uczać. Zacznijmy od naszych rodzin – potem nauczajmy w  naszym
sąsiedztwie i w naszych szkołach. Musimy mówić o Bogu tak, jak się
mówi o   f a k c i e równie rzeczywistym jak liczby, Szekspir czy hi-
storia naszego kraju.
Jesteście zszokowani? Niepotrzebnie. To, co robimy dzisiaj, rezer-
wując czas dla Boga jedynie w sobotnie lub niedzielne poranki (jeśli
w ogóle), jest w perspektywie historii zachodniej cywilizacji d z i -
w a c t w e m , a nie normą.
Nie przybliżysz się do Boga, wdrapując się na dach wieżowca.
W ten sposób może będziesz mógł lepiej wyczyścić rynny. Jeśli znasz
Boga, wiesz, że On jest wszechobecny i przenika każdy aspekt twojego
życia. Kiedy to przemyślisz, musisz dojść do następującego wniosku:
albo Bóg jest wszędzie i ma wgląd we wszystko, co czynimy, albo Go
nie ma. Nie ma opcji pośredniej. Musimy uświadomić sobie również,
że za każdym razem, gdy świat odrzucał Boga, nigdy nie wychodziło
to ludziom na dobre.
Nasze społeczeństwo powoli marginalizuje samego Boga, a nawet
Go demonizuje. Wydaje się, że celem tego działania jest całkowite Jego
odtrącenie. Musimy się temu przeciwstawić! Bezbożność jest bowiem
siłą, która dąży do zniszczenia zdrowych podstaw naszego społeczeń-
stwa. Bóg jest fundamentem tego, kim i czym jesteśmy – niezależnie
czy nam się to podoba, czy nie.
Bezbożność zabija. Zabija nie tylko tych, którzy nie zgadzają się
z  wszechogarniającym utopijnym programem, ona zabija wszystko
w każdy możliwy sposób: zabija różnice, które składają się na samą
cywilizację; zabija pojęcie wolności, prawdy i sprawiedliwości; zabija
nawet nasze poczucie przeszłości i przyszłości.
Zabija nie tylko z zewnątrz – jest jak trąd lub rak, który dopro-
wadza do rozkładu każdego, kto ją do siebie dopuszcza. Zabija ludzką

19
kreatywność, dążenia, piękno, pasję, współczucie i odwagę. Zabija na-
wet pojęcia „jednostka” i „wolna wola”.
Dowody są zbyt mocne, aby dojść do innych wniosków: ateizm
jest amoralny i  niemoralny, bezduszny i  okrutny. Ateizm nigdy nie
dostarczył nikomu odżywczej strawy dla duszy, nigdy nie stworzył
niczego wartościowego, a jako ideologia państwowa nigdy nie prowa-
dził do niczego innego jak tylko dewastacja i tyrania. Obecnie jest on
największym zagrożeniem cywilizowanego świata, przez tworzenie
środowiska paraliżującej bierności w obliczu niebezpieczeństwa.
Książka ta realizuje pewną misję: ma stać się alarmem ostrzegają-
cym przed bezbożnością i wyznaczyć kurs ku Bogu. Brak zaufania do
Boga jest dla ludzi współczesnych największym zagrożeniem. Nazizm,
komunizm i radykalny islam były i są jedynie ogniskami zła, które ate-
izm zarówno kreuje, jak i na nie pozwala.
Już pojawiają się nowe ogniska zła. Ale tak jak w przypadku każ-
dego pożaru, jeśli nie będziemy mieć straży pożarnej i całościowych
procedur do walki z rozprzestrzeniającym się ogniem, jego płomienie
nas pochłoną. Wysiłek zmierzający do zrozumienia ognia, rozważa-
nia jego uczuć, stawania się z  nim jednością lub pokładania nadziei
w tym, że ujrzy on błędy swoich uczynków, nie wystarczy. Nie mamy
wyboru. Musimy powrócić do Boga.

Vous aimerez peut-être aussi