Académique Documents
Professionnel Documents
Culture Documents
ANDRZEJA TOWIAŃSKIEGO
Tom III.
TURYN
NAKŁADEM W Y D A W C Ó W
- r
. . , ,
PISMA ANDRZEJA TOWIANSKIEGO
C ZEŚĆ TRZECIA — LISTY — KARTKI
TURYN
NAKŁADEM W Y D A W C Ó W
Biblioteka Narodow a
Warszawa
30001017087054
Propriete littiraire.
T u ri n , V in c en t B o na, I m p rim e u r .
CZEŚĆ TRZECIA
C ZEŚC TRZECIA
I.
*
•¥■ *
POWODY
DLA KTÓRYCH AMNESTYA PRZYJĘTĄ BYĆ NIE MOŻE
N a jja ś n ie js z y P a n ie !
181.
iJ 'f c i* //;
O ceniam y, jakośm y pow inni, tę la sk ę , otw ierającą nam dobro
za którem tęsk n i serce n a s z e : oddychać pow ietrzem ojczystem ,
żyć pom iędzy swoim i i um ierać gdzieśm y się u ro d zili; w teraź-
niejszem jednakże położeniu naszem korzystać z łask i tej nie
m ożemy. M am y pozw olenie od rząd u , nie m am y pozwolenia
od B oga. Nie spełniliśm y dotąd na m iejscu w ygnania naszego
pow inności k tó rą Bóg w łożył na n a s ; a bez spełnienia pow in
ności na stanow isku naznaczonem nam , nie możem y , w edle
praw a każdego sługi, żołnierza, opuścić stanow iska naszego.
A kiedy tak czujemy i w edle tego c z y n im y , sum ienie nasze
św iadczy nam , że spełniam y w olę Bożą , że w tym względzie
czyści jesteśm y przed B ogiem , że czyści też jesteśm y i przed
T obą N ajjaśniejszy P an ie!
Składając tłóm aczenie się tak ogólne, czujemy obaw ę aby
postępow anie nasze nie było nam poczytane za złą wolę. W tern
czuciu pro sim y Ciebie N ajjaśniejszy P anie, pozw ól nam obszer
niej w ytłóm aczyć się , przedstaw ić sobie teraźniejsze położenie
nasze, złożyć w ylew , k tó ry okaże w jakiem usposobieniu we-
w nętrznem , w jakiem czuciu dla rządu W aszej C esarskiej Mości,
nie korzystam y z am nestyi danej dla E m igracyi polskiej. Prze
bacz tylko, N ajjaśniejszy Panie, że pom im o usiłow ania naszego,
nie m ożem y w k ró tk o ści przedstaw ić przedm iotu te g o , nader
w ażnego dla nas, bo okazującego czystość naszą przed rządem
pod k tó ry B óg p o d d ał nas.
pa 27 grudnia 1856.
8 stycznia 1857.
182. 2
— 18 —
183.
Pismo P ow ody, w którem wydany jest wysoki stopień
chrześciański, silnie wyzywa i olśniewa wielu, jak południowe
słońce leniwca co za długo spał i nagle w samo południe prze
budzony z o sta ł; a to podanie od razu tak wysokiego stopnia
chrześciańskiego jest karą dla tych co opuścili drogę chrze-
ściańską. Gwałtownie rażeni, nie własnej winie to przypisują,
ale temu stopniowi chrześciańskiemu który jest dla nich połu-
dniowem słońcem, i sądzą ten wysoki stopień jako nizkość, to
słońce jako ciemność. Nie to co z ziemi i z piekieł, ale to co
z nieba idzie oburza zniżonego, a tem bardziej złej woli czło
w ieka; zwłaszcza kiedy niebo podane jest w ucieleśnieniu,
w zastosowaniu do praktyki, bo podane w samej egzaltacyi,
w lotach ducha, dla wzbudzenia zachwytu, dla zabawy, nie wy
zywając do przyjęcia, ztąd nie wkładając krzyża, nie oburza złej
woli.
Jeszcze sami nie czujecie jakim ciosem było ogłoszenie
pism a Powody dla rodaków opornych istocie chrześciaństwa i
narodowości, a żyjących samym tylko patryotyzmem pogańskim;
okazaliście bowiem nizkość i bezsilność żółci, nienawiści do
nieprzyjaciela, tej jedynej pobudki która dawała im życie. W ielu
z nich czując że fałszywy ich patryotyzm upada, a nie mając
siły zamienić go na prawdziwy, zamykają duszę dla prawdy
oczywistej, która im zawadza, oburzają się na nią i radziby
ją ubić......
Każdy ma swój punkt czyli kamień obrażenia, który ma
się stać kamieniem węgielnym odrodzenia się jego. Tym kamie
niem obrażenia jest dla Polski słowo « wierny poddany ». Obu
rzenie się wielu rodaków na pismo Powody jest znakiem że
trafiliście w punkt istotny; bo po wszelkiem przedstawieniu
prawdy, musi być albo przyjęcie i ztąd radość, albo odrzucenie
i oburzenie się. Skoro chory, dotknięty przez auskultującego
lekarza, krzyknie z b o lu , lekarz cieszy się z tego , bo wie że
trafił w punkt, że odgadł chorobę. — Owoż taki kamień obra
żenia musi prędzej później być przyjętym jako przedmiot ope-
racyi i stać się kamieniem węgielnym zbawienia. I Polska,
aby była zbawioną, musi przyjąć słowo « wierny poddany », na
które się dziś oburza. — Dla dumnego, w lotach ducha żyją
cego Izraela, Chrystus, Baranek cichy, pokorny, stał się kamie
niem obrażenia i został odrzucony; ale czyto dziś czy po wie
kach, musi On być przyjętym i uznanym za kamień węgielny......
Kiedy cząstka nieba, z krzyżem właściwym sobie, schodzi
na ziemię i dotyka człowieka, człowiek, rażony rzeczą tak mu
— 25 —
LIST PIERWSZY
184
— 27 —
wezw anie najw yższe. Do tak ich to budzeń należę, na polu p u b li-
cznem początki p an o w an ia na stolicy apostolskiej Ojca św.
P iu sa IX ; początki rew olucyi francuzkiej 1848 r. i w ynikłe ztąd
w strząśnienie o g ó ln e ; poczęte świeżo przez cesarza A lexandra II
w yzw olenie kilkudziesięciu m ilionów w ło ś c ia n , niew olników
sło w iań sk ich ; poczęte w 1859 r. w ypadki we W łoszech itd. Do
takichże budzeń należy w w ysokim stopniu czyn lutow y rodaków
naszych, k tó ry na polu publicznego życia narodów jest jednym
z najznakom itszych objaw ów poczętej przed 20-tu laty epoki
chrześciańskiej wyższej. — Ja k przed w ieki w Izraelu, tak dziś
w P o lsc e objaw ia się w idom ie m oc Boża, i tą m ocą zachw iana
została siła ziem ska. P o d o b n e pow ołanie ty ch dw óch narodów
— Izraela w stary m zakonie, aby sta ł się narodem -urzędem na
drodze Bożej, a P o lsk i dzisiaj, aby stała się narodem -urzędem
na drodze chrześciańskiej, k tó ra jest taż sam ą drogą Bożą, tylko
w yższą jej częścią, — sprow adziło dla nich podobneż koleje.
W w ypadku teraźniejszym , P olak m ocą Bożą p ostaw iony został
n a drodze pow ołania sw ojego, i to pow ołanie okazało mu się
w pełnym blask u sw oim , okazało się czem jest duch jego i co
m oże uczynić, kiedy zw róciw szy się do B oga, czyni w edle myśli
Jego i z błog o sław ień stw em Jego!
W czynie lutow ym spełniona była czysta ofiara dla ojczyzny
i ofiara ta w ydana została w poruszeniu duszy i w doskonałej
form ie ch rześciań sk iej; P o lak , w m iłości ojczyzny bolejący nad
niedolą jej, zapom niał na chw ilę o jarzm icielach sw oich, zaniósł
do B oga jęk o ratu n ek i złożył przez Nim gotow ość do pośw ię
cenia się dla ojczyzny W szakże byłto tylko błysk ducha
polskiego z w ysokości jego, b ły sk k tó ry w sp arła Ł a sk a Boża
i któ rem u P o la k p o d d ał się w owej c h w ili; ale nie byłto czyn
P o la k a w łasny, czyn człow ieka je g o , nie byłto owoc w yrobu,
p ostęp u o siągniętego przez P o la k a na drodze chrześciańskiej i
objaw ionego w życiu publicznem . D uch polski dlugiem i cier
pieniam i opłacił do teg o sto p n ia rach u n k i sw oje przed Bogiem ,
że zjednał błogosław ieństw o n a ten czyn chrześciański publiczny,
i dotknięty Ł a sk ą Bożą, spełnił go w edle gatunku, w edle istotnej
w arto ści i w ysokości sw ojej. S ą chw ile w życiu człowieka i
narodów , w k tó ry ch B óg pozw ala duchow i ich zabłysnąć gatun
kiem sw oim : w tak ich c h w ila c h , człowiek lub n a ró d , często
bez w iedzy i w oli sw ojej, czyni w b ły sk u , w egzaltacyi ducha
to, co potem staje się w zorem dla n ie g o ; w takich chw ilach
duch człow ieka lub n a ro d u , dotk n ięty Ł a sk ą , uczy człow ieka
lub naród czem on stać się pow inien. Zwyczajnie w m łodości
— 28 —
m iew a człowiek takie chw ile i otrzym uje takie w zo ry ; ale zwy
czajnie też, na nieszczęście sw oje, zapiera się on ich w dojrzal
szym w ieku, kiedy ulegając kuszeniu z łe g o , ustali się w ziemi
i poczyta jako m arzenie m łodości to co ukazane mu było jako
wzór, jako gw iazda na życie jego. T egoż grzechu dopuszczają
się naro d y odw racając się od w zorów podanych im w chw ilach
■Łaski, i z tego głów nie źródła płyną niedole ich. T akie chw ile
m iała P o lsk a w przeszłości, i imto w inna przeszłą w ielkość
sw oją; takąż chw ilę, a w yższą i czystszą w m iarę w ypełnienia
się czasów sw oich, m a P o lsk a d zisia j, dla przyszłej w ielkości
sw ojej. •
Nie przyjęli rod acy nasi podaw anego im w Spraw ie Bożej
w ezw ania, które Bóg w dniach tych uczynił do człow ieka i do
narodów , a pom im o to ow oc tego w ezw ania w ydany dziś został:
S praw ę Bożą czynili ci, którzy tę Spraw ę odrzucili, ducha
chrześciańskiego w ydanego w piśm ie P ow ody okazali dla rządu
c i, którzy to pism o potępili. T ak duch P o la k a spełnił to co
P o lak odrzucił i potępił, i okazało się przez to czem jest P olak,
a czem duch jego, w yzw olony choć chw ilow o od przeszkód i
grzechów człowieka. — K iedy więc boleliśm y dotąd nad odrzu
ceniem S praw y Bożej przez ogół rodaków naszych, dziś m ożem y
radow ać się widząc że to odrzucenie wyszło nie z ducha, a tylko
z człow ieka ich, z jego przeszkód i przeciw ności; a o ileż łatw iej
jest zw yciężyć pi'zeszkody człow ieka niż przeszkody d u c h a , o
ileż łatw iej dokopać się iskry chrześciań sk iej, gdy ją ziem ia,
m am ona po w ierzchu tylko przysypała, niż zatlić ją na now o,
gdy ją piekło w gruncie sam ym z a g a siło ! N ad tem wszakże
pow inniśm y boleć, że dla w ielu rodaków naszych przeszedł już
czas w któ ry m oni m ogliby dostąpić w iększej, naznaczonej im
zasługi, jeśliby idąc za głosem ducha sw ojego, przez sam ą m i
łość B o g a poczuli od tylu już lat podaw aną im w S praw ie
Bożej w olę Bożą. Z asługa k tó rą daje poczucie w oli B ożej,
zm niejsza się w m iarę jak B óg usuw ając ciem ności, coraz w y
raźniej objaw ia św iatu W o lę, S praw ę i P o tęg ę sw oją; a przyj
dzie czas że i najw iększy m ateryalista, k tóry żyje tylko w ziemi,
dla ziemi, i nic nie widzi nad nizkości ziem skie, uw ierzy w to
co jest niebieskiem , kiedy to niebo przyoblecze się w ziemię i
stanie przed nim jako rzeczyw istość na którą on patrzeć i której
dotykać się będzie.
Jakiekolw iek skutki sprow adzi ten czyn rodaków naszych,
nie ujm ie to ani d oda w agi czynowi te m u ; w każdym razie
pozostanie on czem je s t, w yda prędzej czy później ow oce
— 29 —
3
podniesieniu się na też w y so k o ść całą isto tą sw oją, ku zam ie
szkaniu tam człow iekiem i życiem sw ojem , a następnie, aby już
z w iedzą i z w olą sw oją przeciąga! kierunek zbaw ienia doczes
nego i w iecznego, rozpoczęty dla narodu m ocą Bożą. M yśl
B oża na P o lsce leżąca spełni się, w edle m iłości lub niem iłości
P o la k a , prędzej lub później, łatw iej lub trudniej — w radości,
na drodze fcaski — lub po boleściach doznanych, na drodze
siły Bożej. Ale szczęśliw y kto ofiary dołoży aby ją spełnić
w m iłości, kto tern przyłoży się do przyjęcia przez naród kie
runku naznaczonego ! B óg i ojczyzna policzy mu ten ew ange
liczny k u bek w ody, w czasie stanow czym ze źródła żyw ota oj
czyźnie p o d a n y ......
LIST DRUGI
B racie F eliksie !
U iszczając się z przyrzeczenia uczynionego w liście m oim
z dnia 20 m arca b . r., przesyłam ci przypom nienie g łów nych
pow inności k tó re P o la k chrześcianin ściślej dziś niż kiedykol
w iek spełniać pow inien w m odlitw ie swojej i w stosunkach
sw oich z rządem . A że to jest przedm iot o którym , w boleści
naszej n ad niedolą ojczyzny, m ów iliśm y z so b ą przez lata, ufam
w ięc, że co w ogólnych tylko ry sach przypom inam dziś tobie,
ty k o chany b racie, jako daw ny i gorliw y sługa S praw y Bożej,
uzupełnisz to i zastosujesz do szczegółów obecnego położenia i
potrzeb ro d ak ó w naszych.
niższego lub najniższego, nic nie staje się bez pom ocy nieba,,
ziem i lub p iek ieł; człow iek zostaw iony sam em u sobie, sile
w łasnej, nic zgoła uczynić nie m oże; a zasługa lub w ina czło
w ieka zależy od w yboru jaki on, przed czynnością sw oją, uczyni
w duszy swojej pom iędzy niebem , ziemią a piekłem , od w y b o ru
przew odnika za któ rym pójdzie. — Zwyczajnie, kiedy Ł a sk a
Boża budzi człow ieka do czynności naznaczonych, złe, skoro
nie m oże go skusić do czynności złej, kusi do czynności dobrych
z siebie, ale nienaznaczonych ; kusi do uw olnienia się sam em i
naw et cnotam i, od spełnienia w oli Bożej, od tej najpierw szej
cnoty człow ieka. S kutkiem tego kuszenia, rozszerza się w tej
epoce w olności i życia ducha, fałszyw a w olność i fałszywe życie,
i niejeden, aby nie czynić tego co m u naznaczono jest uczynić
w sobie i dla siebie, ofiaruje się aby czynić dla drugich, dla
ogółu naw et, a olśniony cnotam i k tóre spełnia, me widzi oporu
sw ojego dla w oli Boże), i nie pojm uje dopom inku k tó ry B óg
czyni u niego za grzech ten. W epoce przeszłej groziło poboż
nym niebezpieczeństw o m odlenia się a n ieczy n ien ia, w tej zaś
epoce, w której człowiek więcej budzony jest do czynienia, grozi
m u niebezpieczeństw o czynienia tego co nie jest naznaczonem ,
czynienia n a polach dalszych, zew nętrznych, z zaniedbaniem
po la najpierw szego, w ew nętrznego, p o la duszy sw ojej, z zanie
b aniem postęp u sw ego chrześciańskiego, ztąd z obciążeniem
rach u n k u sw ojego przed B ogiem . _ . ^
W m odlitw ie, zw racając się przedew szystkiem do siebie
sam ych, starajm y się widzieć w praw dzie grzechy i w iny nasze,
k tó re sprow adziły na nas karę Bożą, poddały naró w yższy,
chrześciański, pod siłę narzędzi niższych, narzędzi dopuszczenia
B o żeg o ; ztad starajm y się widzieć co pow inniśm y w sobie
zniszczyć, a co ożywić i podnieść. U trzym ując w duszy nasze),
to czucie, że niew ola nasza, w edle w yrażenia w piśm ie P o w ody,
jest tylko lekarstw em na chorobę duszy naszej, lekarstw em
k tó re najw yższy Lekarz usunie skoro choroba w yleczoną zo
stanie, - tern czuciem oddalajm y z duszy nienaw iść dla narzędzi
tego ciężkiego leczenia, oddalajm y w szelką chęć upokorzenia
ich, górow ania nad niem i i zm uszania ich siłą m odlitw y do
czynienia tego czego żą d a m y ; a przyjm ujm y frasunek aby nosie
dla nich uczucia chrześciańskie i po chrześciańsku czynie z niem i.
T a k a m odlitw a, praw dziw a, uśm ierzy boleści i burze duszy na
szej, da nam pokój C h ry stu sa , da siłę w ładania sobą i kiero
w an ia siebie w edle w oli Bożej. _ ,,
Przystępując do m odlitw y za ojczyznę, staiajm y się naprzo
— 37 —
bliźniego jego ; każdy bow iem m usi nieść albo krzyż C h ry stu sa,
albo krzyże, u ciski ziem skie , dopuszczone za odrzucenie tego
krzyża naznaczonego. Kto w ięc odrzuca krzyż naznaczony, ten
n apróżno ubezpiecza się od krzyżów dopuszczo n y ch , spadają,
one n a niego, jeżeli nie od człow ieka, to zkądinąd , aby speł
niły się dla niego niezm ienne sądy Boże. Złe, k tó re jest narzę
dziem ty ch dopuszczonych krzyżów i ucisków ziem skich, chcąc
oślepić człowieka na niew olę jego w ew nętrzną, zakryw a przed
nim że ono sam o jest spraw cą nietylko tych m ęczarni niew i
dom ych k tó re zadaje duchow i jego , ale też i tych w szy stk ich
u cisków i cierpień któ re w idom ie spadają na niego, i p rzed staw ia
je człow iekow i jako skutki ziem skich tylko przyczyn, jako w y
p ad k i zw yczajne, z n atu raln eg o porządku rzeczy w ynikające, a
niem ające żadnego związku ze stanem jego w ew nętrznym , z ra
chu n k iem jego przed B ogiem . D opom aga zaś złemu do takiego
o ślepienia człow ieka p o d niesiona cyw ilizacya ziem ska, z zanie
d baniem chrześciańskiej, p o d niesione w człow ieku siły, w ładze,
o rg a n a ziem skie, z zaniedbaniem chrześciańskich, w sk utek tego
rozszerzenie się sam ego tylko św iatła ziem skiego , k tó re dając
w idzieć o statn ie tylko ziem skie przyczyny, nie daje widzieć tych
pierw szych, isto tn y ch , nieziem skich przyczyn.
M y P o la c y , w ezw ani przed w ielu narodam i do w olności
praw dziw ej i z u p e łn e j, w idźm y w e w szystkiem rach u n ek nasz
przed B ogiem , to źródło z któ reg o idzie w szelki kierunek nasz,
w szelki krzyż i ucisk ziem ski dotykający n a s , z którego idą
rządy jarzm iące, i w szystkie złe p rz y g o d y , choroby , klęski,
straszn e w ypadki i t p . ; a następnie strzeżm y się jedynie złego
ra ch u n k u przed B ogiem , strzeżm y się zaniedbania pow inności
naszych chrześciań sk ich, odrzucenia m iłości, ofiary, krzyża p o d a
nego przez C h ry stu sa, opuszczenia K rólestw a , K ościoła Jeg o ,
a służenia książęciu św iata tego lub książeciu ciem ności. S trzegąc
się zaś tego, starajm y się jedynie o dobry nasz rach u n ek , o te
przyczynę k tó ra od nas sam ych z a le ż y ; niech to jedno będzie
celem tro sk i, m yśli i m odlitw y n a s z e j; resztę zaś, to je st w szy
stko nasze, nietylko w w ieczności ale i w doczesności, a więc
i ojczyznę i w olność jej, jako dzieło B oga sam ego , polecajm y
m iłosierdziu Bożem u.
w edle p ra w d y ; k to zaś nie objaw ia, kto zam yka się sam w sobie,
ten dając bliźniem u p o w ó d do fałszyw ego o nim m niem ania, a
ztąd i do fałszyw ego z nim p o stęp o w an ia, może z w łasnej w iny
stać się ofiarą fałszu. — C zęsto zdarza się w idzieć, że ten kto
z w olnością i p ew n o ścią jaw i z góry położenie sw oje i.co w tern
położeniu czynić zam ierza, już tern sam em staje się silniejszym
do w yk o n an ia teg o co objaw ił. C zęsto też zdarza się widzieć,
że ten k to zam ykając się w ew nątrz, nic z tego co nosi w sobie
nie objaw ia przed bliźnim w w ylew ie chrześciańskim , dochodzi
nareszcie do teg o , że pom im o w oli zanadto objaw ia, że w w y
buchu niechrześciań sk im o d k ry w a całe złe, k tó re korzystając
z zam knięcia się jego, zagnieździło się w duszy jego. D lategoto
np. w rew o lu cy ach , niejeden bojaźliw y, k tó ry w przód słow a
przeciw rządow i w yrzec nie śm iał, nagle staje się śm iałym ,
w oła i czyni p ublicznie; niejeden przedtem sp o k o jn y , potulny,
słodki staje się naraz burzliw ym , zuchw ałym , a często i okru
tnym . T acy chcąc nie chcąc m uszą jaw ić i dośw iadczać skutków
niechrześciańskiego objaw u sw ojego, bo przew ażne siły niew i
dzialne pędzą ich do teg o z dopuszczenia Bożego , za karę że
tego co należało nie objaw iali w czasie naznaczonym i w w a
ru n k ach ch rześciań sk ich . O bjaw y ich stają się dla nich źródłem
cierpień, a nie je stto w ina objaw u, k tó ry pow inien być zawsze
czyniony, ale jestto w ina n iejaw ien ia, lub jaw ienia niechrze
ściańsk ieg o .
Z tego łatw o w nieść jaki sk u tek sprow adzić m ogą dla narodu
objaw y ch rześciańskie czynione rządow i, kiedy naród, postaw iony
przez rząd w konieczności objaw u, jaw i w w ylew ie chrześciań
skim co i dlaczego c z y n i; kied y dla sp ełnienia w oli Bożej, pow in
ności sw oich dla B oga i dla ojczyzny, p rzedstaw ia rządow i to
od czego o dstąpić nie m oże i nie pow inien, chociażby z ofiarą
długoletnich cierpień a n aw et i życia; kiedy nakoniec — sp ro
w adzając w ielkie koło chęci i w ym ag ań ludzkich, do istotnego
koła k tó re jest pod opieką B ożą a k tó re m ieści w sobie to tylko
co je st w aru n k iem w iern o ści i p o słu szeń stw a dla B oga , dla
w oli Jeg o , ztąd co jest w aru n k iem p o stęp u , zbaw ienia narodu
podaje rządow i k o n sty tu c y ą sw ą chrześciańską, opartą na w oli
Bożej, i sam tę k o n sty tu c y ą spełnia, bez w zględu na to że ona
łam ana je st przez stro n ę p rzeciw ną. T ak i czyn chrześciański
m a siłę ch rześciańską, n ie b ie sk ą , k tó ra zwycięża przeciw ności
jakie ziem ia i piekło staw i w szelkiej czynności chrześciańskiej.
P o takim czynie zm usza B óg stro n ę o porną do poddania się
w oli sw ojej, do sp ełnienia tej k o n sty tu cy i, sankcyą najw yższą
— 48 —
5
już Z m iłosierdzia Bożego rzeczą jasną i oczy w istą: że tylko
przyjęcie tej d ro g i położy kres cierpieniom naszym i tym ofia-
rom m ęczeńskim k tó rych już tak w iele złożyli ro d acy nasi, ofia
ro m k tó re nas nie prow adziły do naznaczonego nam celu,^ a
tylko strącały z d róg i celów nienaznaczonych n a m ; objaśniać
też bedziesz, że ta tylko d ro g a doprow adzić nas m oże do w y
sokości chrześciańskiej naznaczonej nam , a ztąd do praw dziw ej
po m y śln o ści w tern życiu, i do zbaw ienia duszy w w ieczności
naszej.
25 m arca 1861 ro k u , Z u ry c h .
l i s t t r z e c i
B racie F eliksie!
kiedy B óg, dla tej m yśli sw ojej, otw iera im przez narzędzia
B aski swojej dro g i życia i w yzw ala ich z niew oli, ucisku, złe
z sw ojej strony nie om ieszka kusić ich, aby czynili nie te spraw ę
Bożą, ale spraw ę złego, to jest aby w życiu sw ojem w olnem
odrzucili chrześcijaństwo, k tó re w niew oli w iernie utrzym ali,
aby nadużyw ając w olności stali się dla m ożnych b ia c i sw oich
narzędziam i złego, aby przez to sam i oddalili się od spółki
k tó ra im z tym i b raćm i je st nazn aczo n a, i aby nakoniec ta i-
gnęli się n a m yśl Bożą na w spólnej ojczyźnie leżącą. N iech
w iec ci b racia, krzyżem C h ry stu sa w duszy noszonym , bronią
sięŁod w szelkich n ap aści z łe g o ; i niech poczytują jako narzę
dzie złego, każdego k to b y nadużyw ając ich uczuć żalu, boleści,
rozpaczy, a razem ich dobrej w iary i niew iadom ości, podsycał
w nich, chociażby p o d form am i religii i w olności, nienaw iść,
zacięcie się, zem stę, k to b y przez to w zniecał w nich niechrze-
ściańską siłę ducha, lub zwierzęcą siłę krw i, żółci, nam iętności,
itd .; słow em , k to b y podsycał i budził w nich to, z czego w łaśnie
naznaczono im złożyć ofiarę dla B oga, dla ojczyzny i dla zba
w ienia w łasn eg o . Jeśliby, od czego Boże za ch o w a j! ta niechrześ-
ciań sk a siła ducha i ta zw ierzęca siła człowieka, niezham ow ana
bojaźnią i m iłością chrześciańską, puszczoną została przez tych
b raci naszych na pole n a k tó rem oni pow ołani są złożyć ow oce
chrześciaństw a sw ojego, w takim razie złe, godzące n a m yśl
B ożą k tó ra na P o lsce spoczyw a, opanow aw szy ich, oddaliłoby
ich od drogi k tó rą m iłosierdzie Boże naznaczyło im w tych
czasach k ie ru n k o w y c h ; z tego m anow ca poszłyby dla nich
ciężkie rach u n k i przed B ogiem , z któ ry ch m ó g łb y w ypłynąć,
zam iast naznaczonego im kierunku życia, w olności, pokoju,
k ieru n ek daw nej śm ierci, niew oli, cierpień, krzyżów ziem skich,
jako dopuszczona k a ra Boża za to nadużycie m iłosierdzia B o
żego, za to oddalenie się od m yśli Bożej i od drogi naznaczonej.
— Z w róciw szy chrześciański frasunek twój bracie F eliksie, na
ten głów ny p u n k t p o w inności twojej dla niem ożnych braci na
szych, nie rozszerzam się więcej o nich, bo m ało objaw iają się
przez nich grzechy ducha ; niew ola, n iedostatek, m ozolna praca,
ciem nota, zam knięcie dróg życia na ziemi i inne krzyże i biedy
ziem skie zatrzym ują ich na małej przestrzeni ziem skiej, i do tej
przestrzeni ograniczają się grzechy ich, k tó re zwyczajnie są
ziem skie, p o w szed n ie; a na te grzechy dostatecznem jest św iatło
epoki przeszłej.
M ów Izraelow i, tym braciom naszym którzy w P olsce są
Izraelem praw dziw szym niż w innych n aro d ach , i któ izy zw ykli
gorąco przyjm ow ać co z gorącej duszy idzie dla n ic h : że w ej
rzał B óg okiem m iłosierdzia na te starsze dzieci sw oje, o k tó
rych przed w ieki pow iedział: « S yn mój p ierw orodny, Izrael »,
i że gw iazda Izraela, k tó ra już od w ieków p rzestała mu przy
św iecać, na now o w schodzi dla niego. N iech w ięc Izrael poznaje
czas sw ój, i n iech p o d n o si się nad ziemie, k tó rą za nadto uko
chał, do w y so k o ści du ch a izraelskiego, a łatw o pojm ie w ezw anie
k tó re B óg w ty ch dniach m iłosierdzia czyni do Izraela, łatw o
przyjm ie d ro g ę k tó rą B ó g mu naznaczył, i na tej drodze zespoli
się z b raćm i, dziś ro d ak am i sw oim i, u k tó ry ch znalazł gościn
ność przed w ie k i; a w tej spółce, cecham i Izraela, w iarą w B oga,
m iłością B o g a i ogniem d u ch a w spierać on będzie, dla dobra
w spólnej ojczyzny, braci ro d ak ó w sw oich.
N iech ci któ rzy byli ta k w iernym i w oli Bożej podanej przez
M ojżesza, stają się rów nie w iernym i w oli Bożej podanej przez
T ego, k tó ry je st nieskończenie w yższym od Mojżesza; k tó ry przez
m iłość zbaw ienia człow ieka, zstąp ił z najw yższości niebieskiej
do najniższości ziem skiej, p o d d ał się praw om jej a zniósł cier
pliw ie b ezpraw ia jej; k tó ry p o d a ł człow iekow i całą drogę jego
aż do skończenia św iata, p o d ał całą m yśl Bożą na człowieku
leżącą, całe przeznaczenie je g o ; k tó ry też po d ał Izraelowi, dla
dalszego p o stęp u jego, ten stopień d ro g i Bożej który jest chrze-
ściaństw em , stopień w yższy od tego na którym Izrael stan ął
przez M ojżesza i na k tó ry m do dziś dnia stoi, opierając się przez
w ieki p o stęp o w i po drodze Bożej. K to przyjąw szy pew ien
stopień d ro g i tej, chce n a nim w iecznie pozostać, ten staw i opór
w oli Bożej, m yśli Bożej na nim leżącej i odrzuca zbaw ienie s w o je ;
a po spełnieniu się czasów sw oich, przejdzie z pod praw a m iłości
pod praw o siły i k ary Bożej, aby spełniła się niezm ienna w ola
Boża, aby dopełniło się zbaw ienie jego, k tó re Bóg naznaczył
dla każdego.
P o odrzuceniu przez Izraela W o li Bożej, S łow a Bożego,
i po ukrzyżow aniu u cieleśnionego S łow a, po tej strasznej winie
k tó ra przed dziew iętnastu w iekam i zakreśliła Izraelowi kierunek
pokuty, w ytrw an ie Izraela przez w ieki p o kuty w tym że oporze
dla W o li Bożej, dla S ło w a Bożego, było w iną jego w ielką, ale
w ina ta nie doszła d o tąd do pełności s w o je j; bo chrześciaństw o
nie było do tąd p o d aw ane Izraelow i w pełności istoty i w jasności
swojej, i Izrael budzony był więcej siłą niż m iłością chrześcian,
do przyjęcia, nie m ów ię chrześciaństw a, a tylko form y chrze-
ściańskiej; o ile zaś przyjm ow ał sam ą form ę chrześciańską, tracił
on daw ną isto tę, daw ne d o b ro sw oje izraelskie, a nie zastępow ał
— 78 —
6
n iek tó ry ch czystość ciała — pozbawia w olności, panow ania nad •
s o b ą ; ale najzgubniejszem i są te zboczenia dla narodu na k tórym
leży tak w ysokie przeznaczenie chrześciańskie,, i k tó iy tylko
życiem sw em w praw dzie i w w olności na polu pryw atnem , za
służyć sobie może, aby z m iłosierdzia Bożego otw orzyło się dla
niego życie w praw dzie i w w olności n a polu publicznem .
T ak ie fałsze w sto su n k ach mężczyzny z niew iastą utrzy
m yw ały się łatw iej n a św iecie, dopóki praw o i siła ziem ska
p rzem agały nad praw em i siłą chrześciańską; ale w tej epoce
wyższej , gdy siła ziem ska traci wyłączną przew agę s w o ją ,
i gdy B óg w zyw a człow ieka do p raktyki chrześciaństw a, ten
stan rzeczy niechrześciański zm ienionym być pow inien, bo
w przeciw nym razie, z tego źródła na k tóre człowiek dotąd
u w agi naw et nie z w ra c a ł, w ypłyną dla niego ciężkie w pizy-
szłości n astęp stw a. — W tych dniach poczynających epokę
chrześciańską, pow ołany jest mężczyzna, aby dał niew ieście
spółkę ducha, b raterstw o w C hrystusie, aby też dał to co jest
skutkiem b ra te rs tw a : przyjaźń, życzliwość chrześciańską; aby
w p ostępow aniu z niew iastą sta ł się w ylew nym , szczerym , natu
ralnym , prostym , praw dziw ym , aby n o sił interes dla piaw dziw ego
d o b ra jej, aby tem i uczuciam i chrześciańskiem i należnem i dla
każdego bliźniego, zastąpił przeszłą bałw ochw alczą cześć czło
w ieka, ziemi, c i a ła , w dzięków n ie w ia s ty , zastąpił te hołdy,
p o ch leb stw a, zabiegi, dążące do ujarzm ienia ducha jej, do w yłą
cznego posiad an ia tego co T w órcy sam em u należy się. — T ym
sposo b em przyw rócone będą p raw da i porządek chiześciański,
naznaczone w sto sunkach mężczyzny z niew iastą, i upadnie to
ta k pow szechne n a św iecie jarzm ienie ducha niew iasty, to nie
praw e górow anie duchem nad niew iastą, lubo pod formą czci,
h o łd ó w i niew olnictw a n aw et. —W jakiejbądź płci, tej ziem skiej
odzieży, i w jakiem bądź położeniu ziem skiem duch żyje na św ie
cie, nie zm ienia to bynajm niej przeznaczenia i pow inności jego ;
nosi on zarów no m yśl Bożą, zarów no pow ołany jest do sp eł
n ienia p raw a C h ry stusow ego, ztąd do życia chrześciańskiego na
polu naznaczonem , i zarów no poddany jest rachunkow i pi zed
B ogiem ze spełnienia lub niespełnienia pow inności naznaczonej mu
w zględem B oga, bliźniego i ojczyzny. S p raw a zbaw ienia św iata
spełnioną zo stała w najśw iętszej, niebieskiej spółce C h ry stu sa
z M atką Je g o ; taż sam a Spraw a, k tó rą w edle wzoru danego pow o
łany jest człow iek czynić dla zbaw ienia sw ojego, nie może czynić
się w rozdziale człow ieka z b liźn im , a tern bardziej z bliźnim
naznaczonym do pełniejszego zespolenia się chrześciańskiego
— 83 —
‘D O P E Ł N I E N I E
W Y JĄ TK I Z R O ZM O W Y Z KILKOMA BRAĆMI
185.
w rodakach życie ducha, bez czego nastąp iło b y zam arcie, zni
żenie się ich, a g ó ra złego i rządu rosyjskiego, — co oboje jest
tak przeciw nem m yśli Bożej. Z tąd nie należy ranić w rodakach
tego ognia z któ reg o idą objaw y, ale stopniam i ułatw iać im
przyjm ow anie ducha rzeczy podanego w S praw ie Bożej i w tym
duchu objaw ianie isto ty sam ej, nie zaś dod atk ó w . O bjaw rzeczy
istotnej i w tonie należnym czyniony, będzie objaw em chrze-
ściańskim , i B óg nie dopuści prześladow ać za t o ; a niesprze-
ciw ianie się nasze objaw om , będzie ogniw em łączącem nas
z rodakam i.
T rzeb a nam w yrzekać się w oli w łasnej a um iłow ać wolę
Bożą, i p rag n ąć nie teg o np. aby rychło był podany rodakom
ratunek ze S p ra w y Bożej, ale aby on b y ł pod an y w czasie na
znaczonym , ztąd aby m ó g ł być skutecznym . C okolw iek zatem
stanie się dla P o lsk i w edle rach u n k ó w jej, utrzym ujm y w ser
cach naszych nadzieję, tę cnotę k tó ra pośredniczy m iędzy w iarą
i m iłością, a silni tem i trzem a cnotam i, potrafim y oczekiwać
po chrześciańsku przez m iesiące, a naw et przez lata i przez
w ieki, skinienia Bożego na czyn n a s z : « A w szakże nie moja
ale T w oja W o la niechaj się stanie », w ołał C h ry stu s P a n w o-
grojcu do O jca p rzedw iecznego......
P o d m ocą Bożą k tó ra dotknęła ducha rodaków naszych i
objaw iła się w lutow ym czynie ich, rząd rosyjski o słabł i stał
się pokornym jak b a ran ek . R odacy dziś tryum fują z tego, a nie
odnosząc u stę p stw rządu ani do rządu, ani do B oga sam ego,
ale przypisując je odw adze i sile swojej, m ów ią że rząd u stę
puje, bo u stęp o w ać m usi.
Nietylko nie m ają oni w dzięczności za to co otrzymali, ale
dlatego w łaśn ie że coś otrzym ali, roszczą sobie praw o do otrzy
m yw ania coraz w ięcej, — o czem by daw niej, pod despotyczną
siłą rządu, ani pom yśleli. Czując się silniejszym i od rządu, biorą
w duchu górę niech rześciań sk ą n ad nim, nad d obrą w olą jego,
ztąd nad działaniem n ieba, w tej dobrej w oli objaw iającem s i ę ;
szukają sp o so b u u p o korzenia rządu, pom szczenia się na nim, a
w tern w szystkiem ulegają poszeptom złego. Dzisiejsza pow ol
ność rządu jestto w ielka p ró b a dla rodaków , bo B óg patrzy i
rachuje jakim jest rząd, a jakim i są oni. Znam w ielu takich
którzy składają ow oce w ielkiego chrześciaństw a kiedy ktoś siłą
sw oją górę nad nim i trzym a, ale — m ogę pow iedzieć — nie znam
praw ie nikogo k to b y n ad pok o rn y m nie w ziął góry i dotrzym ał
z nim chrześciaństw a.
G dybyto rodacy, po otrzym aniu ta k um iarkow anej odpo-
wiedzi cesarza, * byli mu zaraz szczerze podziękowali i powie
dzieli: ufamy ci i będziemy czekać cierpliwie; gdyby nawet byli
zrobili składkę i dar jakiś posłali mu, to możeby takie czucie
dotknęło duszę jego, z natury swej zdolną do poruszenia s ię ;
a w każdym razie nie pozostałoby to bez wielkiego wp ywu
w rachunkach naszych przed Bogiem, bo byłoby to początkiem
naznaczonego nam chrześciańskiego postępow ania z rządem, a
ztad zwycieztwa nad złem jego. Ale me wejść w pozycyą rządu,
lekceważyć co on czyni, rościć sobie prawo do tego co me jest
w mocy jego uczynić, bo Bóg na to nie pozwala, - jestto narażać
sie na utratę wszystkiego.
Gdyby dziecię człowieka postępującego z rządem w taki spo
sób dopominało się u niego bezwzględnie i natarczywie, jakby
o należytość swoją, o jakieś np. szczególne przysmaki, to powi-
nienby on nic mu nie dać, potem dać kawałek suchego chleba,
a dopiero po złamaniu uporu, powrócić z niem do zwyczajnego
trybu. To proste porównanie napełnia trwogą o przyszłość ro
daków W szelkie ich roszczenie zaspokojone, zrodziłoby szereg
dalszych roszczeń, - i gdyby cesarz, przypuśćmy, pobudzony
do tego Łaską Bożą, oddał im nawet ojczyznę, to om, me odno
sząc tego do Boga i nie przyznając cesarzowi żadnej zasługi, a
w "sobie nie uznając żadnej winy, zaczęliby ściągać z niego
rachunek za całą przeszłość, a o nim samym powiedzieliby:
słaby, głupi. Nie byłożby to górowaniem grzechu nad niebem >
Co do mnie, gdyby mnie, dajmy na to, miano dziś wywieźć
najniesprawiedliwiej na Sybir, a potem pozostawiono jeszcze
na miejscu do jutra, tobym z duszy, z serca podziękował za to,
jako za dobrodziejstw o; — to jest prawdziwa miękkość.
Niech rodacy żal żywiony do rządu , obrócą z równą siłą
do złego własnego, tej istotnej przyczyny niedoli swej; a wszy
stko bedzie dobrze. Cały świat dzisiaj za to cierpi i dlatego
nie korzysta z miłosierdzia Bożego w śród niedoli sw o jej, że
każdy obwinia drugiego, a nikt nie obwinia siebie.....
Czystem jest to co rodacy zrobili przez Łaskę, ale czy oni
sami stanęli w czystości i w prawdzie przed Bogiem? W szak
można w chwili dotknięcia Łaski spełnić czyn prawdziwie chrze-
ściański, a potem w tych samych formach innego ducha wyda
wać, np. gorąco modlić się, odprawiać procesye, a w duszy trzy
mać tę intencyą: tą modlitwą pokażemy wam kto my, a kto wy;
duchem was zwyciężymy. odbierzemy swoje i pogardzimy wami.
— Ill —
8
p o w in n o ści, k tó re przed sześciu laty objaw iliście cesarzow i,
w yjaśniając m u pow ody dla któ ry ch am nestyi przy,ąć m e m o
gliście. W yraziliście albow iem w piśm ie w a sz e m : _ _
« .... W ięcej od innych naro d ó w cierpi P o la k , bo wiece)
budzony je st do głów nej pow inności swojej : aby w ziął udzial-
naznaczony w podnoszeniu i szerzeniu chrześciań stw a, aby
sta ł sie przez to n aro d em -słu g ą B ożym P o w ołanie to
m oże być sp ełnione tylko w ojczyzme praw dziw ej, k to ią ł o ia ,
o trzym a nie żadną siłą ziem ską, ale sam ą siłą chrześcianską, po
spełnieniu p o k u ty sw ojej. O bjaw i się naów czas p o tęg a Boza
n a narodzie, k tó ry przez pokutę oczyszczony stanie w praw ie
narodu-sługi Bożego, w praw ie m iłości i Ł ask i. B og, który dla
rach u n k ó w n arodu odebrał m u ojczyznę, po opłacie rachunków
pow ró ci co o d eb rał; odejm ie krzyże i jarzm o niższe, skoro krzyz
i jarzm o w yższe przyjęte i w ow ocu złożone będzie, w yprow a
dzi z niew oli, z tego położenia n ien atu raln eg o , skoro w olność
w ew nętrzna chrześciańska odzyskaną będzie, skoro ja rz m o kto-
rem złe ucisk a d u c h a , siłą krzyża skruszonem będzie; usunie
najw yższy L ekarz lekarstw o, skoro ch o ro b a w yleczoną zostanie;
usunie lek arstw o k tó re nie b yło pokarm em naturalnym , dającym
życie praw dziw e, a było tylko tym czasow ym środkiem k to r}
życie fałszyw e zatrzym yw ał i oczyszczał. A spełni się to, kied}
tak ie b ęd ą sądy Boże, bez udziału P o lak ó w — objaw i się po tęg a
B oża przez inne narzędzia, przez k tó re spełnią się sądy Boże — i
narzędzia k a ry Bożej, dotknięte tą po tęg ą, stać się m ogą naow -
czas "narzędziem m iłosierdzia Bożego. — S pełni się to, kie y
tak ie bed ą sądy Boże, przez sam ychże P olaków , k tó ry ch ofiary
dla ojczyzny" ch arak ter, b o h a terstw o , poprze naów czas potęga
B oża; bo te ofiary będą chrześciańskiem i, będą narzędziem speł-
niajacem sądy Boże; będą bronić tego dobra, które przed B ogiem
stan ie sie "już w łasnością P olaków , będą bronić ojczyzny praw
dziwej, naznaczonej, aby w niej, przez życie i czyny chrześciańskie
P o la k ó w , rozw inęło się chrześciaństw o przyjęte bez ojczyzny,
w przeszłej niew oli ich. »
N a ty ch p raw dach opieraliście dotąd, bracia, w asze pod
danie sie rządow i ro syjskiem u; na tychże sam ych praw dach
opierajcie dzisiaj w aszą gotow ość do w zięcia udziału w w alce
przeciw ko rządowi te m u ; objaśniajcie w iec rodakom , że jesteście
w o statn im z w ym ienionych powyżej przypadków , a przyczynił
się do teg o k ierunku dla P o lsk i sam rząd rosyjski, pizyjm ując
do duszy złe, tego ducha najniższego, k tóry z nadzw yczajnego
dopuszczenia B ożego rządzi n im ; przyczyniły się do tego ow oce
grzechu, jakie przez tegoż duch a rząd ro sy jsk i sldada na P olsce,
zapierając się zarodu i ch arak teru rosy jsk ieg o , zapierając się
C h ry stu sa i p ra w a Jeg o niebieskiego, spełniając w P olsce nie
już praw o ziem skie ale p raw o niższe od ziem skiego. A spełnia
rząd ro sy jsk i w P o lsce p raw o niższe od z ie m sk ie g o , bo
cudze, do czasu tylko p o d d an e sobie, m a za sw oje, i szukając
tylko siebie, k re w b ra tn ią przelew a dla s ie b ie ; bo w tym
przelew ie k rw i d o p ełn ia g w ałtu na duchu polskim , karząc tak
srodze P o lak ó w nie za złe ich, k tó reg o nie zna, ale za dobre
ich, za m iłość i pośw ięcenie się dla ojczyzny, za cnoty jakie
sam w h isto ry i w łasn eg o n arodu p o d n o si i jakiem i się chlubi,
zachow ując np. w nieśm iertelnej pam ięci i czci tych, którzy
w ybaw ili R o sy ą od jarzm a T a ta ró w ; bo nakoniec dopełnia tego
gw ałtu n a duchu polskim , karząc P o lak ó w w zem ście i w p ast
w ieniu się duch a sw ojego, rozpasanego w zapędach podsycanych
przez to złe, przez tego ducha najniższego. T em to obaleniem
p ra w Bożych i ludzkich, d o konanem w dziew iętnastym w ieku
chrześciańskim , w ypełnia się już m iara dopuszczenia Bożego
dla P o lsk i i dotykają się granice, k tó re B óg zakreślił pokucie
je j; ztąd zm ieniają się rach u n k i przed B ogiem obu stro n w al
czących, bo jedna stro n a opłaca a d ru g a obciąża rachunek swój,
ztąd i szala P o lsk i przechyla się, i w skutek tego, w alka za
w olność i za ojczyznę ch rześciańską, w alk a orężem ziem skim a
w duchu chrześciańskim , stała się już zgodną z w olą Bożą. T e
są przyczyny dla k tó ry c h zm ieniło się położenie nasze jako sług
S praw y Bożej i P o lsk i, a razem jako p o d d anych rządu rosyj
skiego, — dopóki nim i będziem y z dopuszczenia B ożego; — i
stało się po w in n o ścią naszą w ierzyć i ufać, że ofiara chrze-
ściańska dla zdobycia ojczyzny chrześciańskiej, poparta będzie
ram ieniem Bożem , bo ofiara ta zdobyw ać będzie to dobro, które
przed Bogiem stało się już w łasn o ścią P o lak ó w . O prócz tego
objaśniajcie rodakom , że w alcząc w tym duchu, nie schodzicie
z drogi przedstaw ionej cesarzow i, bo podd an y chrześcianin,
czując że jarzm o k tó re znosi idzie z rach u n k u jego przed Bo
giem, nosi m iłość n aw et dla bliźnich jarzm iących go, a w skutek
m iłości tej, p ra g n ie praw dziw ego d o b ra tak ich bliźnich, i gotów
jest o ile m a pole do tego, pośw ięcić się dla dobra ic h ; ztąd
poddany chrześcianin, w alcząc w takiem uczuciu przeciw złemu
rządu jarzm iącego, jest dla rządu tego w iernym w edle praw a
C h ry stu sa P a n a . P ra g n ie n ie praw dziw ego d o b ra dla w szelkiego
bliźniego, pragn ien ie zbaw ienia jego i g otow ość do ofiary na
tern polu, jestto ow oc m iłości B oga i bliźniego, tej posady
chrześciaństw a, tego fundam entu K ościoła C hrystusow ego, jestto
w iec pow inność każdego chrześcianina, syna K ościoła; a w iększą
jest ta pow inność dla P o laka, w iększą jeszcze dla sług S praw y
Bożej, sług P o lsk i. T akie chrześciańskie poddanie się sile niższej
p o d k tó rą B óg p o d d ał nas, taką w olność ducha. — dzięki niech
b ed a B ogu ! — nosim y b racia w duszach naszych; a takie pod
danie się i ta k a w olność, lubo nieuznaw ane na św iecie, są przed
B ogiem cnotą chrześciańską, k tó ra m a w agę na szali sądów
B ożych. Z tądto stało się pow innością naszą przedstaw ić ce
sarzow i rosy jsk iem u przyczyny tej zm iany położenia naszego,
przedstaw ić pow ody dla k tó rych, sługi S praw y, bierzem y się
do w alki przeciw ko rz ą d o w i; tem spełnim y bracia praw o chrze-
ściańskiej m iłości i szczerości, k tó ra należy się od podw ładnych
dla każdego rządu, czyto on jest z Ł aski, czy też z dopuszczenia
B ożego, jako narzędzie k ary Bożej.
Dalsze pow inności w łaściw e służbie waszej, są następne.
K orzystając z podniesionego usp o so b ien ia w ew nętrznego, w k tó -
rem utrzym ują w alczących braci naszych grożące im co chw ila
niebezpieczeństw a, staw cie im praw dę jaką ona jest, bez żad
nych u stę p stw i m od y fik acy j; a stosując się do gorączkow ego
stanu ich, m ów cie do nich w stępnie, z w olnością, eneigicznie,
po prostu i k ró tk o , m ów cie szczerze i z głębi d u sz y ; staw cie
im c h arak ter chrześciański, ufność w aszą w B oga i z ufności
tej idącą pew ność i spokojność chrześciańską. Do tego należy
pow inność w asza nazyw ać każdą rzecz w łaściw ą n a z w ą ; taka
nazw a często jest przeciw ną cyw ilizacyi ziem skiej, k tó ra bez
w zględu na duszę oszczędza nerw y człow ieka; ale jakże bliźni
pozna rzecz, a zwłaszcza rzecz k tó ra okazuje w inę jego, kiedy
w idzący przez Ł ask ę Bożą rzecz te, da jej nazw ę innej rzeczy?
i na kogóż spadnie odpow iedzialność za tę krzyw dę uczynioną
bliźniem u przez zm arnow anie Ł aski, k tó ra dała w idzenie rzeczy
dla d obra, a często dla ratu n k u bliźniego ? Z tąd to nazwa wła
ściwa w ażną jest pow innością każdego chrześcianina, a tem
w ażniejszą sługi Spraw y Bożej, ap o sto ła epoki chrześciańskiej.
Służąc w tym duchu rodakom , podaw ajcie im w szystko, o
ile to być może, dostępnie i w zastosow aniu ; służcie im duchem
ofiarnym i ucieleśnionym , bo w śród tak w ielkiego życia ziem
skiego, nie zniosą oni życia ducha sam ego, nie zniosą praw d
oderw anych, niezastosow anych do ich położenia i p o trz e b ; oce
niając ofiary ich, nie traćcie z pam ięci, jak trudno jest w ysi
lonym n a ofiary i czyny zew nętrzne, ofiarow ać się i czynić w e
w nętrzu, odbyw ać w jednym że czasie podw ójną p r a c ę : ziem ską
w ciele, a ch rześciań sk ą w duszy. N aw et dla najbardziej opor
nych praw dzie podającej się przez w as, nie zatrzym ujcie i nie
zam ykajcie duszy w aszej, a tern więcej nie odw racajcie jej ; bo
łatwiej zniesie P o la k najw iększe oburzenie i dociskanie, a z głębi
duszy otw artej w y ch o d zące, niż zam knięcie i odw rócenie duszy,
chociażby p o k ry te najsłodszem i form am i cyw ilizacyi ziem skiej.
Służcie i ofiarujcie się o tyle, o ile u słu g a i ofiara wasza przyj
m ow aną będzie; nie nastaw ajcie n a niczyją w olność, nie w ra
żajcie rzeczy Bożej tym , którzy dla b raku m iłości i dobrej woli
nie m ają w edle słów C h ry stu sa « uszu do słuchania », tojest
nie m ają o rg an u do przyjęcia tej rzeczy.
U trzym ujcie w duszy p ro sto tę , pokorę, u b ó stw o, w yrze
czenie się ziem i i siebie sa m y c h ; w tern usposobieniu w ew nętrz-
nem stając do służby ziem skiej, zajm ujcie tam m iejsca najniższe;
na tak ich albow iem m iejscach czystość w asza w ew nętrzna będzie
łatw iej poznaną i u słu g a w asza łatw iej p rzyjętą; a kom u z ko
niecznej potrzeby w ypadnie przyjąć podniesienie ziem skie, ten
niech przyjm uje zarazem krzyż chrześciański daleko cięższy,
k tó ry w ów czas spadnie n a niego.
B ądźcie w olni, zależni jedynie od w oli, od rozporządzenia
B o ż e g o ; ztąd nie przytw ierdzajcie się koniecznie do jednej w al
czącej g ro m a d y ; gdziebyście nie znaleźli ducha Bożego a tylko
panow anie złego, i gdzieby ofiarna p raca w asza, aby wyzwolić
rodaków z niew oli tej, okazała się bezskuteczną, tam ośw iad
czajcie że m usicie oddalić się i że idziecie szukać praw dziw ych
P olaków , k tó ry m b y ście ow ocniej służyć m ogli.
U trzym ując tegoż ducha w olności, nie kupcie się na jednem
m iejscu dla d o g o d n o ści o so b istej, a n aw et dla znalezienia za
siłku i ułatw ienia w spółce bratniej, ale, o ile podobna, rozsy
pujcie się po różnych g rom adach. W tym to duchu w olności,
może jednem u z w as w ypadnie przejść w szystkie grom ady, a
drugiem u przytw ierdzić się do jednej i p ozostać w niej, trze
ciemu zaś chodzić po P o lsc e opow iadając słow o praw dy, zba
w ienia i pociechy. W sz y stk o to pow inno być przedm iotem fra
sunku i ofiarnej p racy w aszej. N iezbadane są sądy Boże i w tych
sądach kreślące się dro g i dla człow ieka; w szystko zaś będzie
pożytecznem dla ojczyzny, co uczynicie zgodnie z w olą Bożą.
Bóg sam kieruje w szystkiem i urządza w szystko, ale pow in
nością naszą jest czuwać i frasow ać się o w szystko.
A byście p ow inności te spełniać m ogli, utrzym ujcie bracia
ofiarą w aszą ducha ap o sto lsk ieg o , ten ton, ten strój w ew nętrzny,
w łaściw y pow ołaniu tem u. D uch ten utrzym yw any w sercach
w aszych, będzie w as łączyć z C h rystusem Panem , a w tej ko
m unii będziecie św iatli i silni w śród obecnych ciem ności i za
m ętu na*" św iecie, w śró d przeciw ności i niebezpieczeństw służby
w aszej. A niełatw o w am będzie tego ducha, ten ton utrzym ać
w śró d ciągłego stykania się i w spólnego działania z tak róznemi
tonam i, tak jak niełatw o jest św iece palącą się utrzym ać w śród
burzy. — W ciągu długiej tułaczej rekolekcyi zdobyw aliście
tego ducha, ten ton, trudam i, frasunkam i, tęsk n o tam i dusz w a
szy ch ; a jakże łatw o utracić dziś możecie_ to dobro niebieskie,
zagasić tę św iece pow ołania w a s z e g o ! Żyliście dotąd jakby
w m u rach klasztoru, i zw yciężaliście po w iększej części złe ży
jące bez ciała, w duchu sam y m ; od tąd uderzać na w as będzie
złe straszniejsze, bo ucieleśnione, żyjące w w ielu i czyniące przez
w ielu. A w idzim y jak potężnie czyni złe takie, jak ono żyjąc
w w ielu, staje się bożyszczem na św iecie, jak niejeden odrzuca
praw o nietylko C hrystusow e ale i ziem skie, pośw ięca opinią
św iata, aby zasłużyć się tym , którzy silni siłą złego żyjącego
w nich, rządzą bliźnim niepoddającym się C h ry stu so w i i nieo-
pierającym się o C h ry stu sa, bliźnim , k tó ry nie m ogąc żyć bez
p o d d an ia się i bez podpory jakiejkolw iek, poddaje się złemu
k tó re daje mu podporę, tym sposobem łatw o ale zgubnie za
sp ak aja te potrzebę duszy sw ojej. C zułem pow inność zwrócic
uw agę w a sz ą , kochani b racia, na te niebezpieczeństw a, na
k tó re będzie narażony ton w asz, ta św ieca po w o łan ia w a sz e g o ;
n a niebezpieczeństw a tern groźniejsze, że one nie noszą formy
niebezpieczeństw , a poczytyw ane są n a św iecie za rzecz zwy
czajną, n atu ralną, a naw et konieczną w edle praw św iata. Nie
w idzi człow iek kuszony w ten sposób, że B óg zbliża do niego
tak ich bliźnich noszących złe, jedynie dla p ró b y m iłości jeg o :
czy niebo czy piekło przew aża w sercu jego. ^
O to są głów ne pow inności w asze kochani b racia. — Speł
niajcie je, czyńcie z siebie w szystko, a skutki ofiar w aszych
zostaw iajcie B ogu, ufając nieprzebranem u m iłosierdziu Jego,
ufając też i chrześciańskiem u zarodow i rod ak ó w naszych, że
ta k ciężkie obecne budzenie Boże w y d a ow oc naznaczony, i że
po praw iony przed B ogiem rachunek P o lsk i zakreśli dla mej
szczęśliw y k ierunek na odległą przyszłość jej.
A by dać fundam ent pow yższym uw agom , w ybrałem z E w an
gelii św iętej m iejsca stosujące się do obecnego położenia i po
w inności w a sz y ch ; sąto po większej części słow a C h iy stu sa
P a n a do A postołów rozchodzących się n a szerzenie K rólestw a
Jeg o . N oście b racia te słow a w yryte w duszach w aszych, jako
oparcie się i zasiłek w każdej p otrzebie w aszej; bo S praw a
Boża dziś czyniąca się jestto taż sam a S p raw a zbaw ienia św iata,
k tórą C h ry stu s P a n czyni aż do skończenia św iata.
P ro szę w as k o ch an i b racia, abyście przybyw szy na ziemię
polską, przen ieśli do serc rodaków przyłączone tu słow a m oje
do nich, i abyście im pośw iadczyli co czujecie o celu i o dą
żeniu m ojem .
—’ " 7 1 ;
MIEJSCA W Y B R A N E Z E W A N G E L I I Ś W I Ę T E J
O czasach tych.
O powołaniu apostolskiem.
O powinnościach apostołów.
Co czynić w przeciwnościach ?
S Ł O W A DO ODDANIA RO D AKO M
Całe to pismo zostało oddane nam, sługom S praw y Bożej udajacym sie
do Polski, na grobie Kościuszki w Solurze.
P O Ż E G N A N I E N A G R O B IE K O Ś C I U S Z K I
* Patrz s t r : 88 D opełnienie.
znie, spełnia pow inność sw oją, zarów no czyto on będzie w tej
ziem skiej odzieży lub bez odzieży tej. A nie dopuść tego o Boże
m iłosierny! aby w iny nasze m iały przerw ać kiedykolw iek i
gdziekolw iek, n a tym lub na tam tym św iecie, spełnianie pow in
ności naszej. Ufając w tem nieprzebranem u m iłosierdziu Bożemu,
odw ażam się rzec z pew nością: do w idzenia się b racia! do
w idzenia się w tej ziem skiej odzieży lub bez niej, człow iekiem
lub duchem , a zawsze n a polu służby naszej, zawsze w duchu
jedno w idzącym i czującym , jednego pragnącym i do jednego
dążącym !
A teraz zw racam się do Ciebie, o T y O piekunie, Stróżu i
H etm anie P o ls k i! i zanoszę do C iebie p ro śb ę w ta k ciężkiej
p otrzebie P o lsk i: prow adź ty c h sług C h ry stu sa i żołnierzy tw o
ich na spełnienie św iętej p o w in n o ś c i, prow adź ich na w alkę,
naprzód dla zdobycia w sam ychże rodakach naszych ojczyzny
chrześciańskiej na złem jarzm iącem polskiego ducha ich, a potem
dla zdobycia tejże ojczyzny n a w idom ych narzędziach złego,
jarzm iących P o lsk ę ; dopom agaj tym sługom i żołnierzom speł
niać ten naznaczony najw yższą W o lą porządek, ten plan w alki
za w ybaw ienie narodu pow ierzonego opiece i straży tw ojej.
T y, k tó ry w św iatłości praw dziw ej widzisz p ęta krępujące ducha
polskiego i niedozw alające mu stać się w olnym i polskim , k tó ry
też widzisz i d rogę najkrótszą do serc polskich, przenoś do serc
tych, przenoś sam i przez u sta tych sług i żołnierzy, w ole Bożą
dla P o lsk i, te p raw dy chrześciańskie w k tó ry ch zam knięte jest
w ybaw ienie, w olność i byt naznaczony P o lsce. O piekunie, Stróżu
i H etm anie nasz! m ódl się przed tronem O jca niebieskiego za
nam i ro d ak am i tw oim i, w tak ciężkiej potrzebie dziś będącym i,
abyśm y rychło zgładzili grzech niewoli w ew nętrznej, dobrow olnie
przez nas przyjętej, i dostąpili m iłosierdzia Bożego, k tó reb y
zatrzym ało dopuszczoną na nas karę m ęczeńską, a m ęczeństw o
p o n iesio n e przyjęło jako zadosyć uczynienie Spraw iedliw ości
najwyższej, k tó reb y potem prow adziło nas, w olnych w duchu,
po ścieżkach życia naszego, i doprow adziło nas do odzyskania
ojczyzny naszej. A m en.
K ończąc tę chrześciańską, po lsk ą biesiadę dusz i serc n a
szych, ofiaruję w am bracia w izerunek ch orągw i S praw y Bożej,
chorągw i k tó ra jest znakiem daru Bożego dla św iata , a tym
darem jest obszerniejsze św iatło i w iększa siła chrześciańska ,
k tó re B óg, w zyw ając człow ieka do dalszego postępu chrześciań-
skiego, zsyła na św iat, do tąd jasny ziem skiem tylko św iatłem
i silny ziem ską tylko siłą. Przenieście na ziemię po lsk ą ten
— 12 7 —
O czasach obecnych.
Coś nadzwyczajnego poczęło się na ziemi, poczęły się dni
rachunku i sądu Bożego. Jako gospodarz ziemski rachuje się
z robotnikam i swoimi przy końcu każdego dnia i każdego roku,
tak i najwyższy Gospodarz światów, przy końcu epoki chrze-
ściańskiej, tego w ielkiego, mieszczącego w sobie wieki dnia
sw ojego, rachuje i płaci robotników których Słowem swojem
do roboty powołał, rachuje i płaci wedle tego jak oni ten wielki
dzień przebyli, jak sprawowali się przy robocie naznaczonej.
Jestto więc sąd ostateczny epokowy, i za tym sądem idą nad
zwyczajne budzenia, dociski i kary, teto przyśpieszone operacye
dla zadosyć uczynienia Bogu i dla postępu tak szczegółów jak
i narodów. Złe składa ostatnie owoce swoje, aby zostało po
znane i oddzielone od dobrego, — co dopełnić się powinno nim
stanie na świecie nowy porządek rzeczy, który z miłosierdzia
Bożego wchodzić już na św iat poczyna, nim nastąpi odrodzenie
się świata przy świetle epoki wyższej, i życie jego na nowej,
prawdziwej, od wieków naznaczonej posadzie. Kiedy obalenie
chrześciaństwa, obalenie miłości, prawdy, sprawiedliwości, doszło
już do szczytu, kiedy bezbożność, pogaństwo i bałwochwalstwo
187.
naw et, pokryw ając się form am i C hrystusow em i, tryum fem C hry
stu sa tryum fow ać już ośm iela się, czyni Bóg groźny dopom inek
0 ofiarę złożoną dla św iata przez S yna sw ojego a P a n a naszego
Jezusa C h ry stu sa. P o ls k a , lud B oży, pow ołany w epoce tej
zastąpić daw nego Izraela, ściągnęła na siebie groźbę Bożą za
n ie w ie rn o ść , za nieposłuszeństw o, sw oje B o g u , i dośw iadcza
zburzenia Jerozolim y s w o je j; w ielkie bow iem jest pow ołanie
tego ludu B ożego, w ielka też, jak u sam ego Izraela, tw ardość
du ch a jego, ztąd tak ciężkie jest kruszenie tw ard o ści t e j , tak
ciężkie oranie w nętrza przed n o w y m , zbliżonym już zasiew em
C h ry stu sa.
W tej ciężkiej operacyi pow szechny jest c h a o s, zaćm ienie
1 n iew o la, nie czyni człowiek co c h c e , nie czyni sw oją siłą,
ale jak nieprzytom ny idzie na ślepo, bo potężne a niew idzialne
siły popychają go z dopuszczenia B o ż e g o , i pom im o w oli a
naw et i wiedzy je g o , czyny z niego w y p ierają; nie chęci i
zam iary człowieka, a sądy Boże spełniają się dziś na św iecie!...
C złow iek nie widzi tej niew oli sw ojej; pędzony potężną siłą,
sądzi siebie w olnym i nie sk ład a Bogu o fiary , aby B óg nie
w odził go wiecej na pokuszenie, ale w ybaw ił od złego. — W iele
k rw i przeleje się, wiele chm ur burzliw ych przejdzie, a nakoniec
pierzchną ciem ności, i tern w spanialej wejdzie słońce dnia Bo
żego , i zakreśli się kierunek n a epokę chrześciańską w y ż sz ą ,
a z kierunkiem tym n astąp i naznaczona w sądach B ożych prze
m iana na św iecie: inny porządek, inna m oralność, inne sum ie
nie. D uch inny, duch wyższej epoki zstąpi na św iat, obw ieje i
uw eseli św iat. Sąto czasy C h ry stu so w e , w któ ry ch ponaw ia
się w stopniu naznaczonym to co było za C h ry s tu s a , chrze-
ściaństw o bow iem żyjące, praktykujące się poczyna się na
św iecie.
R ew olucya francuzka w przeszłym w ieku i w szystkie odtąd
w ypadki na św iecie, byłyto budzenia Boże, gotujące człow ieka
do przyjęcia epoki wyższej, k tó rą za dni naszych S p raw a Boża
objaśniła i ukazała. R uch rew olucyi francuzkiej przeciąga się do
dziśdnia , z m ałem i tylko przerw am i, bo w szystko na św iecie
w strząśn ięte być m usi aby stanęło na posadzie chrześciańskiej
i z niej podnosiło się w edle p raw a C h ry stusow ego. Przez lata
u słu g m oich m ów iłem w am bracia o tych czasach, o strasznych
w ypadkach, o pow tórzeniu się plag eg ip sk ich ; a począłem m ó
wić odkąd człowiek począł odrzucać m iłosierdzie Boże scho
dzące w tych dniach na św iat, odkąd począł objaw iać opór do
przyjęcia dopom inku i w ezw ania k tó re B óg w S praw ie swojej
— 129 —
9
Bożej, wzywającej go do coraz wyższego postępu, aby stwo
rzony na obraz i na podobieństwo Boże, stal się tym obrazem
i tem podobieństwem w m yślach, w mowie i w uczynkach,
w calem życiu sw ojem ; aby przez to spełniła się codzienna
m odlitwa człowieka: « Święć się Imię Twoje, przyjdź Królestwo
Twoje, bądź W ola T w oja!...» Bez tej sprawy, bez tego dopo-
m inku o nią, byłby już człowiek skończonym i zupełnie spokoj
nym ; przeciągałby starożytne pogaństwo , ofiarowałby się dla
ziemi, mamony, którą umiłował, podnosiłby, cywilizowałby ją;
a ukończywszy tym sposobem postęp swój ziemski i spełniając
praw a ziem skie, żyłby przez wieki w królestwie i w pokoju
ziemskim, bo nazwą chrześcianina i formami chrześciańskiemi
uspokajałby sumienie swoje. Spraw a Boża, która przedstawia
istotę prawdziwego chrześciaństwa, wyprowadza człowieka z tego
złudzenia; odkrywając skrytości serc, stawi ona na widowni
opór człowieka dla najwyższej W oli, ten grzech serca, grzech
ducha jego, przez to zaciąga go w cięższy rachunek przed Bo
giem i sprowadza na niego następstw a tego grzechu i tego
rachunku, objawiające się w dopominkach i dociskach Bożych.
I napróżno człowiek, spełniając praw a ziemi i same formy
praw a wyższego nad ziemię, usiłuje uniknąć następstw idących
z niespełniania istoty praw a wyższego, z odzucenia prawdziwego
chrześciaństwa. Musi człowiek, w miłości lub pod siłą, zniszczyć
grzech sw ój, przyjąć i spełnić co odrzucił; « Niebo i ziemia
przeminie, a słowa moje nie przeminą », rzekł C hrystus.
10
pokutniczem u w tem cieżkiem oraniu w nętrza jego, i przed cza
sem ogólnego zasiew u, rzucić ziarno C h rystusow e n a orzącą
sie jeszcze ro le ; przez to, w śró d sam ychże ruchów , przyłożyć
sie do oczyszczenia i podniesienia ich, a tem sam em przyłożyć
sie do tego najw yższego d o b ra aby Bóg połączył się z rucham i
n aro d u i w sp ierał je, aby w skutek tego dzieło poczęte z do
puszczenia Bożego, za karę, skończyło -się z błogosław ieństw em
Bożem , z zasługą i z ow ocem pożądanym . T acy słudzy złoży
liby B ogu i ojczyźnie ofiarę najpełniejszą, bo nietylko ofiarę
chrześciańska ducha, ciała i czynu, ale nadto jeszcze ofiarę
ziem ską ze k rw i i z życia; a ta ofiara ziem ska nie byłaby celem
ich, jak to je st do tąd na św iecie, jak to jest i dziś u rodaków
naszych, ale, jako złożona ze stan o w isk a apostolskiego, byłaby
tylko narzędziem dla ofiary ich chrześciańskiej, tak jak kró
lestw o ziem skie i w szystko co je st ziem skie pow inno stać się
i stanie się w czasie narzędziem dla K rólestw a C hrystusow ego.
Je stto cel bardzo w ysoki n a polu służby św iętej, i w ielką za
sługę przed B ogiem i przed ojczyzną otrzym ałby ten, ktoby
spełniając w olę Bożą, tak ą ofiarę złożył i taki cel osiągnął.
S łu g a S praw y Bożej i ojczyzny chrześciańskiej, spełniając
ta k ą ofiarę na polu w alki, spełniłby ją nie dla samych^ tylko
rodaków , ale i dla w rogów n a w e t; biorąc się do b rom , wal
czyłby on dlatego tylko, aby okazać jak m ożna i należy^ dzis
P olak o w i w alczyć, jak ten czyn do tąd ziem ski, pogański, ten
ow oc sam ych nam iętności i zapędów , m oże i pow inien być
podniesiony- do w ysokości czynu chrześciańskiego, tego owocu
sam ej m iłości i ofiary. W śró d pow szechnego dotąd barbarzyń
stw a na polu w alk ziem skich, łagodne i ludzkie obchodzenie
sie z nieprzyjaciółm i jest w ielkim czynem i zasługą pized Bo
giem , ale nie jestto jeszcze ten w ysoki czyn chrześciański o któ
rym m ów ię, jestto tylko w stęp do teg o czynu. Isto tą czynu
teg o jest obrzydzenie i nienaw iść do sam ego tylko złego, do
teg o w roga zbaw ienia obu stro n w alczących, a m iłość i ofiara
dla praw dziw ego d o b ra nieprzyjaciół, w idom ych narzędzi tego
niew idzialnego w ro g a. Z isto ty tej zrodziłoby się w duchu i
objaw iłoby się w czynie pragnienie i usiłow anie aby nieprzy
jaciele stali się braćm i i przyjaciółm i w C h ry s tu s ie ; a taki ton
niebieski, żyjący przez człow ieka, sprow adziłby niew idom ie nie
zw yciężone p o tęg i niebieskie, k tó reb y dały zwycieztwo tej stronie,
k tó ra w alcząc na w zór C h ry stu sa, w alczyłaby dla zbaw ienia
w łasn eg o i tych z którym i w alczy. T aki ton przeszedłby jak
p rą d Boży przez szeregi nieprzyjaciół, i w jednej chw ili w alka
— 147 —
Pociecha na przyszłość.
D O C E S A R Z A A L E X A N D R A II
Styczeń 1864 r.
Z U S T N Y C H O B J A Ś N I E Ń W T Y M Ż E PR Z EDMI OC I E
aby nie obrazić B oga, czy też aby nie obrazić książęcia św iata
teg o lub książęcia c ie m n o śc i, i w edle tej in te n c y i, czyn jego
staje się przed Bogiem zasługą lub w in ą .......
O bow iązkiem jest P o lak a widzieć w jedności istotę powin
ności sw oich chrześciańskich, z której m u ustąpić nie w olno,
w idzieć to konieczne, najściślejsze kółko którego przekroczyć
nie p o w in ie n ; w tejto isto c ie , w tern kółku stałe spoczywając
i broniąc go do o statk a , może on , bez w iny przed Bogiem i
przed ojczyzną, w m iarę pow iększających się przeciw ności, czynić
u stę p stw a z rzeczy nieistotnych , podrzędnych , jakiem i są np.
formy, opinia św iata, ziem ski h o n o r P o lak a i w szystko co jest
ziem skiem , doczesnem . Ale tem u tylko godzi się i zbawiennie
jest czynić takie u stępstw a, kto je czyni w tym celu, aby zam
knięty w kółku sw em chrześciańskiem , tem pewniej w ytrzym ał
c h arak ter swój chrześciański, nie zrobił u stęp stw a z istoty wie
cznej, n iebieskiej; złe zaś w ysila się na to, aby człow iek w y
czerpał siły sw oje na rzeczy nieistotne, a potem nie m iał już
siły na rzeczy istotne. P o d takiem to kuszeniem złego, składa
P o la k najw iększe ofiary, idzie na m ęczeństw o, pośw ięca życie
sw oje, nie dla spełnienia istoty pow inności, nie dla dojścia do
isto tn eg o celu sw ojego, ale dla utrzym ania tego co nie jest dla
niego istotnem , co jest celem niższym, p o d rzędnym , a naw et
fałszyw ym . Ci którzy pośw ięcają się na cierpienia i na śm ierć
aby okazać nieposłuszeństw o dla rządu jarznuącego, i to często
w rzeczach najm niejszej w agi, ciż sam i nie w idząc i nie strzegąc
isto ty pow inności sw oich dla B oga i dla ojczyzny, posłuszni są
złem u w rzeczy najważniejszej, bo za spraw ą złego, ze szkodą
w łasn ą i ojczyzny, odrzucają W o le Bożą, Słowo Boże, nie chcą
poddać się C hrystusow i P an u i praw u Jego.
W szelk i opór staw iony przez P o la k a rządow i jarzm iącem u
w rzeczach w k tó rych ustępstw o nie jest grzechem , jestto oręż
i czyn ziem ski, który nie da ojczyzny chrześciańskiej ; daje on
tylko m arną chw ałę ziem ską, a rozdrażniając i pędząc do o sta
teczności rząd jarzm iący, pow iększa bezow ocne cierpienia P o lak a
i p o chłania siły jego, w ew nętrzne i zew n ętrz n e, przeznaczone
dla ojczyzny c h rześciań sk iej; ztąd taki opór oddala od ojczyzny,
i dlatego, przy najlepszej naw et intencyi, jest on w sk utkach
sw oich czynem niepatryotycznym . Cóż zyskuje P o lak na opoize
sw oim , kiedy ściągnąw szy nim karę w ro g a na siebie, m usi
spełniać tę k arę w posłuszeństw ie tejże sile której opierał się,
kiedy iść m usi na S ybir, na m ęki, na śm ierć?...
P rzed laty, w pewnej okazyi w której należało było przed-
— 165
Bożych ; potęga ich dosięga człow ieka tak w tem życiu jako i
po śm ierci, bo i po za grobem ten kom u naznaczone jest pod
danie się m usi być poddanym , aż dopóki nie spełni tego co Bóg
naznaczył mu spełnić jako w arunek w yzwolenia się jego.
W szakże od człow ieka zależy czy poddaństw o jego będzie
chrześciańskie lub niechrześciańskie , w ola bow iem i w olność
dana człowiekowi od B oga, do pew nego tylko stopnia ograni
czoną być m oże przez siłę jarzm iącą, i w śród najcięższej naw et
niew oli, nietylko zewnętrznej ale i wew nętrznej , jest w głębi
duszy człow ieka p unkt k tó ry zależy od w oli jego, tojest, który
może i pow inien być w o ln y m ; ztądto i rząd najbardziej naw et
jarzm iący może tylko utrudnić podw ładnym sw oim chód, po
stęp ich po drodze naznaczonej, ale nie jest m ocen zaprzeć im
zupełnie tej d r o g i; w najcięższej naw et n ie w o li, kiedy kaj
dany krępują ciało a groza odrętw ia ducha, m ożna czynić coś
w duchu, dla spełnienia chrześciańskich pow inności względem
B oga, ojczyzny i rządu jarzm iącego, m ożna walczyć i zwycię
żać, tem zasługiw ać na pełną w olność przed Bogiem i w końcu
wyzwolić s ię .......
C h ry stu s Pan, ten najw yższy w zór człowieka w e w szystkiem ,
będąc na szczycie drogi k tó rą podał, na szczycie K rólestw a, Ko
ścioła k tó ry zbudow ał w sobie, poddał się tym , którzy będąc
na szczytach m anow ców i grzechów , byli pod m ocą złego, byli
w piekłach sam ych. Ale był poddanym wolnym , — bo pod
dając się, spoczyw ał w Ojcu przedwiecznym , spełniał wolę
Jego, i jako sam pow iedział, w ykonał spraw ę którą Ojciec mu
z le c ił; — bo dla tego celu przyjął z m iło śc ią, w m odlitw ie
o grojcow ej, kielich z rąk O jc a , i ten kielich do dna sam ego
w y c h y lił: ciało sw oje w ydał na męki, krew przelać dozwolił,
tem ofiarę ducha w ogrojcu złożoną urzeczyw istnił w ciele i
w czynie. T ak poddając się, zwyciężył ciało, św iat i szatana,
przez to okazał że na tym ziem skim padole niem a zwycieztwa
bez p oddania się. T ak poddając się, dał praw o, w zór i drogę jak
poddaw ać się w w olności i dla w o ln o śc i, jak oddaw ać Bogu
co jest B oskiego a cesarzow i co jest cesarskiego , jak w tem
najtrudniejszem położeniu zwyciężać złe , wyzwalać i podnosić
siebie i zw yciężonych przez s ie b ie , przez to spełniać Słowo
Boże, postępow ać, zbaw iać się. I po podaniu tego praw a, tego
w zoru i tej d r o g i, korni C hrystusow i naśladują go i zbaw iają
się, a oporni ciężko grzeszą i zakreślają ciężkie dla siebie kie
runki, bo m ając ś w ia tło , w zór i d ro g ę , idą drogą przeciw ną;
pow iedział C h ry stu s P a n : « Bym był nie przyszedł a nie po-
— 167 —
O D PO W IE D Ź P R Z E SŁ A N A B O SA K O W I
189 .
— 169 -
N O TY Z R O Z M Ó W Z FE L IK SE M N.
1866 r.
Na prośbę moja o dalsze objaśnienia w tym w zględ zie, Tow iański prze
ciągał :
* Robota po północy.
m yślą też nad założeniem instytutu w którym by szlachetnie
urodzone panny m ogły pobierać w ychow anie polskie i sposobić
sie na dobre P olki. Sm utno więc, bo bezskutecznie, skończyła
sie ta w izyta m o ja; jednakże postanow iłem spełnić do końca
pow inność m oją, zostaw ując m iłosierdziu Bożemu owoce usiło
w ań m oich. O dw iedzam wiec biednych nedzarzów owej wioski,
i tłóm aczę im zkąd idzie to ciężkie położenie ich, i co czynić
pow inni aby B óg zlitow ał się nad nimi. P rzygotow ani tak nad-
zwyczajnem i cierpieniam i, przyjęli oni do duszy rady moje, a
z najw iększym zapałem przyjął je fcuszczuk, i w skutek tego
takie życie obudził w sobie, że od razu w innego odrodził się
człow ieka. U znałem w tern dzieło m iłosierdzia Bożego, i to do
dało mi energii do przeciągania rozpoczętej pracy. Kiedy ja
m iałem staran ie o duszy, F erdynand * m iał staranie o ciele,
dojeżdżał z W iln a z lekarstw am i; w krótce też zagojone zo
stały rany fcuszczuka i innych. W m iarę pow iększającej się
między nam i spółki bratniej, pow iększał się mój obow iązek
opiekow ania się nimi, opatryw ania ich w rzeczy najpotizebniejsze
dla nich. K ożuchy pó rek ru tach przez F erdynanda zakupione
w W iln ie, po złotych 5 sztuka, i rozdane chłopom , zmieniły
p o stać w ioski. Często ich odw iedzałem 1 oni m nie odwiedzali,
i w szystko przy pom ocy Bożej lepiej iść zaczęło. Razu jednego
kobiety z mojej w si pracując w polu, m ów ią m iędzy so b ą :
« N asz pan to chyba czarodziej, pogadał tylko z fcuszczukiem,
« i cóż to za człowiek zrobił się z niego! w y p rostow ał się, od-
« m łodniał, w ypiękniał, aż m iło spojrzeć na niego ». D ow ie
dziawszy się o tem od K aroliny **, k tó ra będąc w polu taką
rozm ow ę słyszała, uradow ałem się niezm iernie i zawołałem :
« To rzecz w ielka, to znak k tóry mi Bóg daje na spełnienie
pow ołania m ojego dla ludu p o lsk ie g o ! » Ale otóż i sam fcu
szczuk przychodzi mię odwiedzić,.i żebyś w idział coto się z niego
zrobiło, co za porządny człow iek ! M iałem praw dziw ą radość
z rozm ow y z nim. W k ró tc e potem przedstaw iłem całej w si:
« P ow inniście, nie bacząc na to że w asz pan tyran, być dla niego
« w iernym i poddanym i, zaniechać pijaństw a i złodziejstw a, pia-
« cow ać dla niego życzliwie, odpuścić mu w duszy w iny jego
« w zględem w as i być przyjaciółmi jego, a jeśliby i w tedy jeszcze
« krzyw dził on w as, to B óg sam weźm ie w as pod opiekę sw o ją ».
Otóż bracie, kiedy w krótce potem zupełna zm iana nastała miedzy
2 grudnia 1862 r.
L E T T R E A D R E SSE E A U COMTE S.
W Y J Ą T E K Z LISTU DO K ILK U R O SY A N
sług Sprawy Bożej.
W Y JĄ TK I Z L IS T Ó W DO MICHAŁA K.
20 grudnia 1862 r.
Dziękuje, dziękuję ci bracie za radość jaką mi spraw iłeś
listem tw oim , okazującym że chrześciański ogień twój nietylko
przechow any, ale naw et rozżarzony z o sta ł; koniecznem to jest
dla dokonania z Ł aską Bożą tego co rozpoczętem zostało.
P rzy podaw aniu rzeczy Bożej m usiałeś bracie natrafić na
p rz e c iw n o śc i; idą one bow iem z naturalnego porządku rzeczy,
idą nietylko z oporu człowieka, ale więcej jeszcze z działania
złego, któ re, w skutek rachunków człowieka, m a praw o wpły
w ać na niego z tam tego św iata i składa przez niego ow oce swoje.
P o stęp tego św iata nie rozdziela się ani na chwilę z po
stępem tam teg o św iata ; czyniąc z człowiekiem , czynimy razem
z niew idzialnem i tłum am i otaczającem i go, z tem ito siłam i niż-
szemi, k tó ry ch lubo w rzeczyw istości dostępnej zm ysłom na
szym nie widzimy, doznajem y wszakże rzeczyw istego działania
ich na nas. — P ow ieści o skarbach zaklętych, strzeżonych przez
potężne i straszn e duchy, nie są zm y ślen iem ; bo skarby duszy
— te praw dziw e sk a rb y indyw iduów i narodów — pilnie są
strzeżone, i kto chce dójść do nich w imię C h ry stu sa, ten m usi
wprzód stoczyć w alkę ze strażnikam i ich. — T o jest istotne
źródło trudności k tó ry ch dośw iadczają słudzy C h ry stusa na polu
służby sw ojej, a zarazem źródło obfitszych niż oni sobie w yo
brażają ow oców zw ycięztw a ich, a następ n ie i większej ich za
sługi. Przypom inam ci tę praw d ę k o chany bracie, aby cię ona
zagrzew ała i pocieszała w obecnych przeciw nościach tw oich.
Bądźm y chrześcianam i w o ln y m i! nie żądajm y i nie w ym agajm y
od bliźniego ry ch łeg o przyjęcia i rychłej sp ó łk i; ofiarujm y C hry
stusow i i tę n aw et słuszną, bo chrześciańską radość, jakąby
nam spółk a bliźniego przyniosła, a zam ykajm y się w kółku tej
tylko radości, jaką m ieć m ożem y ze spełnienia pow inności na
szej. — D odać tu w inienem , że sam o naw et pragnienie nasze
aby bliźni rzecz Bożą p rzyjął i zespolił się w niej z nam i, skoro
nie jest m iarkow ane w ejściem w położenie jego, nosi w sobie
siłę, k tó ra staje się często dla niego za silnym w yzyw em ,
utrudniającym m u to przyjęcie i tę spółkę.
L isty któ reś mi zostaw ił w iele m i pociechy i pożytku przy
niosły, bo ułatw iły mi w ejście na pole pow inności mej dla na
rodu i dla rządu ro s y js k ie g o ; — z kilku ry só w obrazu, m ożna
poznać cały obraz.
N iech gw iazda C h ry stu so w a, k tó ra dziś jasno świeci nad
tobą, niezachodzi nigdy dla ciebie ro b ak u C hrystusow y, kopiący
się dla przerycia skały ! N iech to n S. K aro la B orrom eusza,
którego w izerunek ofiarow ałem tobie, utrzym uje statecznie tę
gw iazdę na horyzoncie tw oim , a to dla w ielkiego m iłosierdzia
Bożego nad m ilionam i noszącem i zaród chrześciański, a od
w ieków u ciśn iętem i......
9 stycznia 1863 r.
cześnie, spółki m ieszane z ziem ią odejm ują się. Okazuje się z tego,
że stanow czem jest naznaczenie Boże aby spełnionem i były przez
ciebie bracie, słow a C h ry stu sa : « Nie przyszedłem łączyć ale
rozdzielać » — tojest — abyś, po rozdzieleniu się z tym i z któ
rym i byłeś połączony po ziem sku, już tylko sam ą spółką chrze-
ściańską łączył się z nimi. Być może że ci co dziś rozdzielili
się, już nazajutrz połączą się z to b ą w wyższym lub niższym
stopniu czystości i praw dy chrześciańskiej, ale ta chw ila osa
m otnienia k tó rą przebyw asz, nie zatrze się już w duszy twojej,
i będzie ona nieść dla ciebie ow oce swoje.
R ozdział i idące za nim osam otnienie duszy jestto operacya
n ad er traw iąca i trudna, ale nader ow ocna; onato szczególniej
p odnosi człow ieka na naznaczone mu stanow isko chrześciańskie,
p o d n o si duszę jego z k rólestw a ziemi, m am ony, do ojczyzny
niebieskiej, w ydźw iga ją z błota m iłości i spółki ziemskiej, a
kąpie w morzu m iłości i spółki ogólnej, nieograniczonej, czyni
człow ieka « m ężem w edle serca Bożego ». — Drzewo wówczas
tylko w znosi się w ysoko kiedy ogrodnik, obcinając gałęzie,
zam yka sokom jego uboczne kanały, a przez to pędzi je do
góry, do szczytu.
A tak, ro b ak u P ański, rozdzielając się z ziemią, podnoś
głow ę tw oją ku niebu, i tyle tylko bierz z ziemi ile ci potrzeba
do utrzym ania życia na ziemi. Pełznij choć najpow olniej, byle
tylko bez przerw y, dopóki ci którzy cię zatrzym ują, zmuszeni
okolicznościam i, nie dozw olą ci chodu w łaściw ego. Rzecz nie
b ieska n ader pow olnie przechodzi z nieba na ziemię, bo po
w olnie dostaje się ona do duszy człow ieka, a jeszcze powolniej
pielgrzym uje ztam tąd przez ciało na pole życia. D lategoto konie-
cznem jest pow olne i cierpliw e pełznięcie robaków P a ń sk ic h ......
17 marca 1863 r.
3 kwietnia 1863 r.
O trzym ałem w czoraj list twój z 28 m arca. T ak więc we
cztery m iesiące, co do godziny, zam kniętą została usługa chrze-
ściańska poczęta dla rządu ro syjskiego na U n terstrass, 2-go
grudnia, listem do h r. S ., k tó ry ci w ręczyłem przy pożegnaniu
się naszem . — B ogu niech będą dzięki za w iadom ości otrzym ane
od ciebie. Co się przez ciebie stało, czuję m ocno że stało się
z woli Bożej i dla przyszłej chw ały Bożej. Czułość z jaką
przyjąłeś odrzucenie serdecznej usługi tw ojej, jest pieczęcią
rzeczy ukończonej, p otrzeba bow iem nie tylko spełnić usługę,
ale i zapłakać nad bezow ocnością jej dla ty ch którzy ją odrzu
cili. C hry stu s P a n dał najw yższy w zór tego, kiedy płacząc po
w iedział: « C hciałem zebrać jak kokosz p isk lę ta ».
A tak rzecz Boża i m iłosierdzie Boże przed ziem ski sąd
ludzi pow ołane zostały. Nie p y ta ł h rab ia S. duszy swojej, nie
radził się czucia i sum ienia sw ojego, któ re sam e tylko m o
głyby zobaczyć praw d ę i doradzić m u zgodnie z w olą Bożą.
T ak sam o p o stąp ił sobie przed kilku laty pew ien panujący,
k tó ry m ając p rzedstaw ioną sobie S praw ę Bożą, polecił policyi
aby tę rzecz poznała i zdała m u rap o rt o niej. — Policya zebrała
tysiące najsprzeczniejszych z so b ą opinij o człowieku podającym
rzecz Bożą, i rzecz Boża odrzuconą została. — Kto w tych
czasach szuka św iatła i drogi po ziem sku, u ludzi, nie badając
przed B ogiem duszy sw ojej, czucia i sum ienia sw ojego, ten
pew no znajdzie ciem ności i m anow ce, jako karę za niew ierność
B ogu i duchow i w łasnem u, z którym przez takie postępow anie
rozdzielił sie.c
25 k w ie tn ia 1863.
Sire,
Moi, Andre Towiański, Polonais, sujet russe, ancien pro-
prietaire dans le gouvernem ent de W ilna, m agistrat judiciaire
de 18 18 a 1831, dem eurant a 1’etranger depuis 1840, je depose
au pied du tróne de V otre Majeste le present ecrit, par lequel
je viens remplir envers elle mon devoir de fidele sujet.
Vous connaissez, Sire, par 1’adresse que Charles Różycki,
ancien colonel de 1’ armee p o lo n a ise , deposa devant Votrc
Majeste en 1856, pour quel m otif et dans quel caractere je
quittai mon pays, me rendis en France, et me presentai a l’emi-
gration polo n aise; vous connaissez aussi les principes et la
tendance des em igres polonais qui sont en union avec moi.
Aujourd’hui c’est mon devoir de faire connaitre a Votre Majeste,
que notre position a son egard et a l’egard de son gouverne
ment est actuellement m odifiee: nous avons senti que c’est la
volonte de Dieu que quelques uns d’entre nous prennent part
a l’insurrection actuelle de la Pologne, dans le but d’accomplir
le devoir essentiel de notre vocation , le devoir d’exposer a la
Pologne ses peches devant Dieu, cette veritable cause de tous
ses m alheurs, et de lui m ontrer comme unique remede a tous
ses maux, la voie oil, en accom plissant ce que Dieu exige d’elle,
ellepeut satisfaire a la justice de Dieu et m eriter sa misericorde.
En exposant a ceux de mes com patriotes qui dans ce but se
rendent en Pologne, la verite sur la Pologne, je leur ai fait con
naitre en meme tem ps, la verite sur le gouvernement de Votre
Majeste. Comme serviteur de Dieu, c’etait mon devoir d’implorer
de Dieu cette verite, et, apres l’avoir obtenue de sa misericorde,
c’etait aussi mon devoir de l’exposer a la Pologne que je suis
appele a servir aujourd’hui sur le champ public; c’etait mon
devoir de m ontrer et_ d’eclaircir l’offense faite a Dieu, tant pat
ia P o lo g n e, dans sa conduite a l’egard du gouvernement de
Votre Majeste, que par le gouvernement de Votre Majeste, dans
sa conduite a l’egard de la Pologne.
C’est pour la seconde fois que, afin d’accomplir la volonte
de Dieu, j’agis contre la volonte du gouvernement sous lequel
je suis ne: je dus agir ainsi lorsque , apres avoir quitte mon
pays en 1840, je restai en France sans la permission du gou
vernement russe, afin d’y accomplir ce dont Dieu m’a charge;
j’agis de meme aujourd’hui, en servant mes compatriotes, sujets
de Votre Majeste, sans la permission de Votre Majeste. Mais
en agissant ainsi, je n’ai pas cesse de me considerer comme
sujet du gouvernement russe: la premiere fois, je deposai mes
sentiments de soumission et de fidelite a Sa Majeste 1’ Empe-
reur Nicolas I, par l’intermediaire de son ambassadeur a P a ris;
et aujourd’hui, je depose devant Vous, Sire, les memes senti
ments, en vous adressant le present ecrit.
Que Votre Majeste me permette de lui exposer, au moins
cl’une maniere generale, ma conduite envers son gouvernement:
Pendant tout le cours de ma vie, obeissant a la Volonte
supreme qui m’a soumis au gouvernement russe , je me suis
efforce de concilier ma soumission a Dieu et mon devoir de
soumission envers ce gouvernement; je me suis efforce de lui
etre fidele, d’accomplir envers lui mes devoirs de sujet, selon
la loi de Jesus-Christ; aussi n’ai-je jamais pris part a aucune
action contre lui. Comme citoyen et m agistrat, je me suis
efforce de concilier les lois des hommes et la loi de Dieu, ce
qui me fit gagner la bienveillance et la confiance des autorites
superieures: elles m’accorderent la permission de me rendre a
l’etranger en 1834, d’y rester jusqu’a 1837, et d’y aller encore
en 1840.
Ces sentiments que je portais dans mon ame comme sujet
du gouvernement russe, et que je manifestais sur le champ de
mes devoirs de citoyen et de magistrat, je les ai aussi portes et
manifestes sur le champ de mes devoirs de serviteur de Dieu. —
Ainsi, je me rendis en 1832 a Saint-Petersbourg, et j’y fis tout
ce que je pus pour accomplir mon devoir chretien. Plus tard,
en 1844, Alexandre Chodźko, consul imperial de Russie en
Perse, apres etre devenu serviteur de l’OEuvre de Dieu, deposa
devant Sa Majeste l’Empereur Nicolas I un expose sur cette
OEuvre sainte , sur l’appel que, dans ces jours, Dieu fait a
l’homme, sur l’epoque chretienne superieure...; et en 1856, un
expose semblable fut presente a Votre Majeste , par Charles
Różycki. — Ces deux ecrits ont satisfait pendant un certain
tem ps m a sollicitude p o u r l’accom plissem ent des devoirs de m a
vocation envers V otre M ajeste et son g o u v ern em en t; m ais a
1 approche des evenem ents actuels, si grav es pour la Pologne
et p o u r votre g o uvernem ent, Sire, cette sollicitude s ’est reveillee
en moi plus vive , car j’ai eu des m otifs de croire que V otre
M ajeste n ’a pas p ris en consid eratio n ce qui lui a ete presente.
Em u p a r cette sollicitude, je m ’ad ressai le 20 novem bre de
l’annee derniere, a une p erso n n e generalem ent connue p ar son
caractere droit, son p atrio tism e et son attach em en t au tróne,
qui possed e la confiance de V otre M ajeste, et que j’ai connue
en 1833 a S a in t-P e te rsb o u rg . Le but de cette dem arche etait de
vous p o rter, S ire, a vouloir co n n aitre en quoi consiste l’OEuvre,
1 appel et l’epoque qui vous ont ete annonces p ar les ecrits
m entionnes ci-dessus , de vous p o rte r a p u iser a cette source
de la m isericorde divine , afin que vous y trouviez une aide
pour p o rter la croix dont Dieu vous a charge, en vous m ettant.
dans des m om ents si g raves p o u r l'hum anite, a la tete d ’un si
vaste e m p ire ; afin que vous y trouviez une aide pour am ener
les peuples soum is a v o tre pouvoir, au b o n h eu r qui leur est
destine. Je d esirais au ssi vous exposer, S ire, q u ’il existe une
voie qui peut vous ren d re facile le g o uvernem ent de la P ologne,
de cette nation qui, se tro u v an t sous le coup de la punition de
Dieu, ne se rap p o rte p as a Celui qui envoie la punition, et ne
fait pas ce q u ’elle doit faire p o u r m eriter son pardon , m ais
attrib u e ses souffrances au go u v ern em en t seul, et exige de lui
q u ’il leve la punition dont il n ’est que l’instrum ent, et p ar con
sequent, place le g o uvernem ent dans une situ atio n difficile, d’ou
peut le faire so rtir, non une force te rre stre quelle qu’elle soit,
m ais seulem ent la force et la lum iere v enant d ’en haut.
T andis que, anim e de ces sentim ents, je n o u rrissais dans
m on am e l’esp o ir que l’in terv en tio n de la personne en qui je
m ’etais confie, faciliterait m on serv ice a V otre M ajeste, l’OEuvre
sainte a ete rejetee, et moi, a cause de m on zele p our l’accom -
plissem ent de m on devoir envers le g o uvernem ent et la nation
ru sse , j’ai ete juge l’ennem i de ce g ouvernem ent e td e cette nation.
Dieu voit, et m a conscience m e tem oigne, que j’ai fait tout
ce qui etait en m on p ouvoir pour q u e , etan t appele a etre le
serviteur de Dieu, je sois le serv iteu r chretien de V otre M ajeste
et des nations qui lui so n t soum ises, et que , etant ne sous
v o tre sceptre, Sire, je sois votre sujet c h re tie n ; Dieu voit que
j’ai fait to u t cela san s aucun in teret p erso n n el, et seulem ent en
vue de sa sainte volonte, du vrai bien de V otre M ajeste et de
celui des m illions de ses sujets.
— 210 —
S ire ,
Telle est la p ensee de Dieu qui a repose sur V o u s; telle
est la voie de la g ran d eu r chretienne qui a ete ouverte a votre
am our. C ette p ensee s ’a c c o m p lissa it; — c’etait l’aurore du beau
jour destine a V otre M ajeste... — M ais aujourd’hui, cette pensee
est arretee, et chaque m om en t en eloigne l’acc o m p lissem en t;
cette voie de la g ran d eu r chretienne est ferm ee, et ne peut etre
rouverte que p a r une penitence qui satisfasse a la Justice su
prem e......
Plus g ran d e est au jo u rd ’hui la m isericorde de Dieu, en
laquelle nous devons n ous c o n fie r; plus terrib les sont aussi
les jugem ents de D ieu, devant le sq u e ls nous devons trem bler !
Dans la crainte de ces jugem ents, v oyant le peche de la
Pologne d evant D ieu, et en m em e tem ps, voyant que ce n’est
pas ce peche, m ais que c’est l’am our de la patrie, considere
comme un peche, qui est puni si severem ent p ar V otre M ajeste,
je vous presente, Sire, com m e serv iteu r de Dieu et comme
serviteur de V otre M ajeste, la verite telle q u ’elle est devant le
Tribunal suprem e !
Com m e serv iteu r de Dieu et com m e serviteur de V otre Ma
jeste, je ne dois cesser d ’im plorer la m isericorde de Dieu, pour
que cette voie de la vraie g ran d eu r s’ouvre au plus tot pour
Vous, et que cette gran d e action politique-chretienne que je
viens de vous p re se n te r, et qui, san s l'aid e de Dieu, est im
possible a l’hom m e, devienne, avec cette aide, possible et facile
pour V otre M ajeste. II e st e c r i t: « T out est p o ssible a Dieu »,
il est done p o ssib le de v aincre to u s les efforts du mal, a un
m onarque qui, acco m p lissan t la v o lo n te de Dieu, est appuye
par le b ras de Dieu !
Puisse cet epan ch em en t sincere que je depose au pied du
tróne de V otre M ajeste, tem o ig n er devant Dieu, le jour ou nous
paraitrons devant son trib u n al, que j’ ai p o rte dans m on ame,
l’amour et la v eneration p o u r la p ensee qui a rep o se sur Vous,
et que je me suis to u jo u rs efforce d’etre,
Sire,
de V otre M ajeste Im periale,
le fidele serviteur et le fidele sujet,
en N otre S eigneur Jesus-C hrist,
A N D R E T O W IA Ń S K I.
194 .
v c m en ts, ses efforts c h re tie n s , se d egager et se relever de la
boue m orale dans laquelle il est tom be. A ussitót qu’il aura
eveille son am our, son sentim ent p our Dieu, p our la verite,
pour la justice, to u t sentim ent e tran g er et inferieur a cet am our
d isparaitra; cet am our rem plira tout l’esprit franęais, penetrera
et elevera son etre to u t entier, et sa vie, ses actions en seront
la suite.
Les P olo n ais p o ssed en t cette vie in terieu re, ce sentim ent
c h re tie n , et c’ e st p recisem ent p arce que la P ologne porte
interieurem ent le foyer chretien, q u ’ elle est la nation la plus
chretienne; m ais il est tre s difficile aux Polonais de m anifester
ce foyer au d eh o rs, dans leurs actions, et il leur faut un tem ps
long pour y arriver. L es F ran ęais, au contraire, n ’ont point de
vie interieure, m ais des q u ’ils la reco u v ren t, il leur est tres
facile de la realiser a u ssitó t. C’e st pourquoi une si grande pensee
de Dieu repose su r l’union ch retien n e de ces deux nations qui,
dans ces jours oil com m ence l’epoque chretienne superieure,
ayant ete appelees les prem ieres a faire l’OEuvre de Dieu sur
la terre, doivent s ’aid er reciproquem ent dans l’accom plissem ent
de leur sainte vocation. C ette p en see de Dieu commence deja
a se realiser p ar l’union chretienne des F ran ęais et des Polonais,
serviteurs de l’OEuvre de Dieu.
E n eveillant en soi le sentim ent, 1’am our pour Dieu, pour
la verite, p o u r la justice, le F ran ęais reco u v rera sa com m union
avec D ieu, le P e re , le F ils et le S a in t-E sp rit, ainsi que son
union avec tous les esp rits q u i, dans 1 autre m onde et sur la
terre, sont unis a Dieu. S an s cette union, 1 hom m e n est qu un
jouet des esp rits in ferieu rs; cette union seule le rend libre et
fort. C ’est pourquoi, lo rsq u e K leber d isait a N apoleon: « V ous
etes grand com m e le m onde », il exprim ait la verite, car dans
ce m om ent N apoleon e tait en union avec tout le m onde des
esprits. O r, cette union avec Dieu et avec les esprits fideles a
Dieu, avec nos p eres, nos freres vivant dans 1 autre m onde, ne
peut etre recouvree que p a r le m ouvem ent d esprit, car ce n est
qu’a ce m ouvem ent que la G race et les bons esprits peuvent
s’u n ir; ils atten d en t de nous ce m ouvem ent, pour renouei la
fraternite avec nous.
L’hom m e qui e st infidele a ses liaisons s e c u la ire s, a son
union avec Dieu et avec le m onde su p e rie u r, qui les oublie
pour des liaisons in fe rie u re s, p erd son c a ra c te re , n a pas de
caractere. Au c o n tra ire , celui qui est fidele a son union avec
le ciel et avec 1’autre m o n d e, avec ses p e re s , ses freres q u ’il
— 214 —
A u m o m en t ou n o u s p re n io n s co n g e de lu i, T o w iarisk i a jo u ta en co re ces
p a ro le s :
J ’ai expose a T o w iań sk i m on serv ice a N ap o leo n III, e t les c irco n stan ce s
d an s lesq u elle s je l’avais re n d u ; il m ’a d i t :
J’ai dit que j’avais eu de grandes difficultes pour accom plir ce devoir,
mais que je sens qu ’elles n’etaient que la su ite de mes fautes, de mon manque
de sacrifice dans le passe.
R E P O N S E A EDM OND M.
196 .
— 227 —
E X T R A I T S D’ U N E N T R E T I E N
197 .
— 233 —
EC R IT A D R E S S E A S. M. L ’E M P E R E U R N A PO LEO N IIL
Sire,
184
le christianism e ainsi denature dans son essence, recouvre sa
purete celeste et soit applique a toutes les voies de la vie privee
e t publique de l’homme.
Des que se fut manifestee pour moi la volonte de Dieu de
commencer en France l’accomplissement public des devoirs de
ma vocation, je quittai ma terre natale et j’ arrivai a Paris le
15 decembre 1840; j’y annonęai, le 27 septem bre 1841, dans
I’eglise archi-cathedrale, l’OEuvre de Dieu et le commencement
de cette epoque chretienne superieure, et j’exposai a mes com-
patriotes exiles ce que Dieu demande d ’eux pour mettre un
terme a leurs souffrances et leur rendre une patrie chretienne,
libre et heureuse. Quand l’OEuvre sainte eut germe dans le
coeur de l’emigration polonaise, ou il etait destine qu’elle germat
d ’abord, je me tournai vers la France, appelee a 1’ egal de la
Pologne a etre nation serviteur de Dieu, nation precurseur dans
la voie du progres chretien ; je m’adressai done, en 1842, a
Sa Majeste le Roi L ouis-P hilippe; mais on me refusa de le'
voir et de lui parler, et bientót apres on m’expulsa de France.
En 1843, je me rendis a Rome pour presenter l’OEuvre de Dieu
a Sa Saintete Gregoire XVI, pour lui transm ettre l’appel de
Dieu, lui rendre compte de ce que j’avais fait jusqu' alors et
demander sa benediction pour ce qu’il me restait a faire, selon
la volonte de D ieu; mais la je ne fus pas ecoute non p lu s ; le
gouvernem ent pontifical m’ordonna de quitter Rome, et je ne
pus accomplir mon devoir envers le Saint-Siege, qu’en adres-
•sant au Saint-Pere une lettre que lui remit un Israelite converti
par l’OEuvre de Dieu et devenu ardent chretien, serviteur et
apótre de cette OEuvre. Les souverains, appeles a profiter les
prem iers des secours de la misericorde de Dieu deposes dans
son OEuvre, m’ayant ainsi ferme le champ de les servir et de
servir par eux les peuples soumis a leur pouvoir, je me retirai
on Suisse, en attendant qu’il plaise a Dieu de me rouvrir ce
cham p; aussi, je retournai en France en 1848, des que le gou
vernement de la Republique franęaise perm it aux proscrits d’y
rentrer. Mais, le 11 juillet de la meme annee, le jour meme
ou j’allais presenter a l’Assemblee nationale un ecrit dans lequel
j’exposais ce que Dieu exigeait de la France pour detourner
d ’elle les calamites qui commenęaient a l’affliger, et celles plus
grandes encore qui la m enaęaient dans l’avenir, je fus arrete,
jete en prison et, sans etre entendu ni juge, condamne a etre
deporte a Cayenne, tout cela, a cause de la mission que j’ac-
oomplis par la volonte de Dieu. Mais cette mission n’etant pas
encore consom m ee, il plut a Dieu d ’ em pecher l’execution de
ma condam nation. R em is en liberte, je me rendis a Avignon.
La Grace de Dieu qui avait accom pagne l’avenem ent de Sa
Saintete P ie IX, m e fit sen tir la m ission sublim e du nouveau
Pontife, celle de re g e n e rer et d ’elever l’E glise actuelle, de lui
rendre ce q u ’on lui a ó te : l’E sp rit de Je su s-C h rist, l’am our,
le sacrifice, la croix, cette essence celeste de l’E g lise; de rendre
aux form es et a l’en seignem ent de l’E glise l’esprit et la vie dont
on les a depouilles. Le sentim ent de cette m ission si salutaire
pour le m onde en tier et si conform e a l’appel que Dieu fait
dans son CEuvre aux m in istres de l’E glise et d ’ abord a son
chef, me fit lo n g tem p s attendee a A vignon le m om ent favorable
de p o rter m on service au S a in t-S ie g e ; m ais le S aint-S iege
ayant pris une direction co n traire a la volonte de Dieu, je sentis
qu’il ne m ’etait p as d estine de le servir dans un tel etat de
choses; je reto u rn ai done en S uisse, en juin 1849, et depuis lors
je n’ai plus q u itte ce p ay s. L a resistan ce de l’hom m e a la vo
lonte de Dieu m ’ay ant ainsi óte de nouveau la possibilite d’ac-
com plir m a vocation su r le cham p plus v aste qui m ’etait des
tine, je n ’ai cesse de 1’ accom plir su r le cham p restrein t qui
me restait, en serv an t to u t p ro ch ain de quelque religion et de
quelque n atio n alite q u ’il fut, qui reclam ait m on service. Je dois
declarer a V otre M ajeste que, voue uniquem ent a l’accom plis-
sem ent des devoirs de m a m issio n , je n ’ ai appartenu durant
tout ce tem ps, com m e d u ran t to u te ma vie, ni a aucune secte
religieuse, ni a aucun p a rti p o litiq u e ; — Dieu et sa volonte,
que je cherche dans chaque action, dans chaque circonstance
de m a vie, c’ e st m on seul guide et m a seule fin en toutes
choses. Le S eig n eu r a beni les faibles efforts de son indigne
serv iteu r; ainsi q u ’au tem ps de Jesu s-C h rist, de m em e de nos
jours, l’OEuvre sainte, trio m p h an t du m auvais vouloir des puis-
sants de ce m onde, a p ris racine dans les coeurs des petits et
des h u m b le s; elle p o rte deja ses fruits salutaires, et tot ou
tard elle em b ra sse ra et sau v era le m onde.
Telle a ete, Sire, m a conduite et m a position envers les
gouvernem ents franęais qui ont p recede celui de V otre M ajeste.
Des que vous p aru tes, S ire, sur le sol de la France, je
conęus l’espoir que, com m e h eritier du nom et du sang du
grand hom m e qui a ete p recu rseu r de cette epoque chretienne
superieure, vous m ’ouvririez, a m oi serv iteu r de cette epoque,
le cham p d ’accom plir envers vous, et p ar vous envers la France,
le devoir de m a m ission. V ous avez reęu, Sire, une tache grande
238 —
Cet ecrit a ete remis a l’E m p ereu r, le 31 m ars 1866, par M. P ie tri,
secretaire particu lier de S. M.
— 243 —
Madame,
O beissant a la volonte de Dieu, j’ai expose a S a Majeste
l’Empereur, il y a bientót deux ans, la situation de la France,
et les devoirs de S a Majeste envers Dieu, envers la nation
qu’Elle gouverne, et envers Napoleon, esprit tutelaire de cette
nation. A ujourd’hui, je m ’adresse a V otre Majeste par le meme
motif et dans le mem e but, avec la confiance q u’en vraie ca-
tholique, ayant dans l a m e l’am our et la crainte de Dieu, Votre
Majeste po rtera son attention sur ce qui lui est transmis dans
le present ecrit, et q u ’Elle trouvera juste que, comme serviteur*
en Jesus-Christ, n ’ayant egard q u ’au salut de ceux qu’il sert,
je lui transm ette la chose de Dieu telle q u ’elle est.
199.
— 244 —
Cet ecri a ete remis a l’lm peratrice, le 28 fevrier 1868, par M. Dam as-
H inard, secretaire des comm andem ents de S. M.
IV.
EXTRAITS D’ U N E N T R E T I E N
Octobre i860.
200.
des Italiens, fut-elle la plus grande, sera im puissante tant
qu ’elle ne sera pas 1’in stru m en t de la force chretienne qui seule
est appuyee p ar le b ra s de D ieu......
E n appelant les individus et les nations a un progres chre-
tien u lterieur, Dieu les eveille, dans ces tem ps plus que jam ais,
a reco n n aitre sa puissance, a s’hum ilier devant Lui, a se confier,
a se rep o ser en L u i; et II eveille encore plus a ces sentim ents
ses enfants aines, les nations superieures par la nature de leur
esprit, au nom bre desquelles sont les Italiens. Ils se trouvent
au jo u rd ’hui dans une position extraordinaire, afin q u ’ils accom -
p lissen t au dix-neuviem e siecle chretien, le com m andem ent de
Dieu donne p ar M oise et si peu accom pli ju sq u ’a p i'e s e n t:
« Tu n ’auras point d’autres dieux devant m a face »; afin q u ’ils
p resen ten t au m onde l’exem ple du caractere chretien.
Afin d ’accom plir ce com m andem ent en esprit et en verite
et de m eriter p a r la l’aide et la benediction de Dieu, les Ita
liens doivent faire le sacrifice necessaire pour connaitre la vo-
lonte de Dieu, cette pensee suprem e, cette vocation chretienne
qui repose su r eux. — Ils peuvent continuer a ag ir p ar tous
les m oyens et to utes les forces te rrestre s q u ’ils ont em ployes
ju sq u ’a present, ils peuvent aussi profiter des aides m aterielles
des autres nations, pourvu que ce soit dans un esprit et un b ut
c h retien s. A utrem ent, ces m em es aides qui peuvent leur etre
utiles et m em e n ecessaires ju sq u ’a un certain tem ps, m ais qui
so n t a la fois une ten tatio n po u r eux, une epreuve de leur fide-
lite a Dieu, ne feront qu’augm enter leurs difficultes et les eloi
g n e r de leu r but veritable, su rto u t si ceux qui leur donnent ces
aides, le font dans un esp rit contraire a la pensee de Dieu qui
rep o se sur l’ltalie et, p ar consequent, contraire au vrai bien de
cette nation. — R ien n ’est plus a craindre pour les Italiens et
p o u r ceux qui les gouvernent, que de devier, de s’ecarter de
la pensee de Dieu qui repose sur l’lta lie; — c’est leur seul
d an g er reel. T oute deviation de ce genre, toute im purete, tout
appui pris dans les forces et les aides te rre stre s au detrim ent
de la vocation chretienne de l’ltalie, toute concession faite sur
cette vocation, sur la verite, la justice, la liberte, ces proprietes
n ationales les plus cheres, b risera le lien de la nation avec le
ciel et lui fera p erdre l’aide celeste qui lui est d estin ee; alors
la pensee de Dieu et la route qui conduit a l’accom plissem ent
de cette pensee s’obscurciront pour la nation, son etoile celeste
sera eclipsee, et le m al qui, dans cette nation, est encore con-
fondu avec le bien, l'em pechera de s ’elever au poste qui lui est
destine, de reco n n aitre et d ’ elever son eten d ard veritable, le
seul qui p uisse fondre en un m em e to u t les m em bres si longtem ps
epars du corps de la n atio n ; plusieu rs de ceux qui s’u nissent
aujourd’hui au p arti du bien, sero n t tro u b les, deroutes et pas-
seront a l’ennem i, en en au g m en tan t ainsi le nom bre et, plus
encore, la fo rce... P la ise a Dieu que cette verite si claire pour
l’esprit, soit reconnue p a r les Italiens avant qu’il soit trop tard ,
avant que leur tem ps et leurs forces so ien t p rodigues !....
Ce qui, dans le passe, pouvait re u ssir aux Italiens, ne leur
reussira plus, car cette vocation chretien n e a laquelle ils etaient
prepares p endant les siecles ecoules, e st deja entree dans la
phase de Taction et de la v ie; ils so n t deja sous la loi de l’e -
poque chretienne superieure, sous la loi de Je su s-C h rist, qui,
par la m isericorde de Dieu, e st au jo u rd ’hui eclarcie plus a fond
et appliquee davan tag e a Taction, a la vie privee et publique
de Thom m e. Les Italiens ont plus que d ’au tres le devoir et le
besoin de connaitre cette loi et de la m ettre en pratique.
M alheureusem ent, ceux qui gouv ern en t les nations deja
entrees sous la loi superieure, ne veulent point la connaitre,
et quoique T accom plissem ent de cette loi donne une force
chretienne plus g ran d e que toutes les forces te rrestres, les
hom m es d ’action et de g ouvernem ent n ’y font aucune attention ;
ils continuent a co nsiderer le ch ristian ism e, p resen te aujourd’hui
d ans son essence et dans son application a la vie des individus
et des nations, com rae une doctrin e a b stra ite et une faiblesse
qui les com p ro m ettrait s’ils y ch erch aien t leur a p p u i; c est
pourquoi, dans ces jours ou Dieu appelle 1 hum anite a 1 epoque
chretienne superieure, ils n ’ont d ev an t leurs yeux que des ideals
anciens, te rre stre s, pai'ens, et p a r la ils em pechent 1 hom m e de
profiter de la m isericorde divine qui se rep an d aujourd hui plus
abondam m ent su r le m o n d e......
Ce qui se fait au jo u rd ’h u i en Italie, se fait a un degre plus
eleve et plus p u r que dans d ’au tres tem ps et dans d autres pays,
m ais c’est encore uniquem ent d ’apres la loi te rre stre , pour le
but et p a r la force te rre stre , com m e auraient pu le faire des
citoyens p ro b es de l’antique R om e. E n Italie, on m arche sur
les routes te rre stre s dro ites, p a r la l’e sp rit de la terre, le prince
de ce m onde y reęoit une ad o ratio n plus pure, et son royaum e
s’y eleve plus q u ’a ille u rs ; m ais quelle adoratio n Jesus-C hrist y
reęoit-il des fils aines de son E glise, et com bien p ar eux s’eleve
son R oyaum e, son E g lise que, pourtant, ils p o rten t dans leur
a m e ?... Les Italien s so n t parv en u s au som m et de Televation
te rre s tre ; cela leur a suffi ju sq u ’a p resen t et peut m em e leur
profiter, car la vie et le progres te rrestre s de 1’hom m e le pre-
p aren t a la vie et au pro g res su p erieu rs ; m ais, pu isq u ’il faut
m arch er to u jours en avant, car Dieu ne perm et pas de s ’a rre te r
a un point, oil iront done les Italiens, etant deja au som m et du
royaum e te rre stre ? Oil iront-ils quand, sous Taction irresistible
de Tesprit de Tepoque superieure, qui se rep an d ra de plus en
plus dans le m onde, le royaum e te rrestre p o u rra de m oins en
m oins conserver la force, la splendeur, la certitude et la p ro s
peritę qu’il avait autrefois ? II faut, conform em ent a Tappel de
Dieu, que les Italiens entren t dans les lim ites du R oyaum e ce
leste, du R oyaum e de J e s u s - C h r is t; il faut qu’ils connaissent
et acceptent le ch ristianism e dans son essence, qu’ils connais
sent ce q u ’est la veritable E glise et entren t dans cette Eglise.
O u la terre finit, le ciel com m ence ; il n ’y a que le vrai chri
stianism e, la vraie E glise, ce ciel sur la terre, qui puisse ouvrir
aux Italiens un nouveau p ro g res et, p ar consequent, leur ouvrir
la vie qui leur est destinee dans la m isericorde de Dieu, pour
les siecles de leur avenir.
L es voeux de tout vrai Italien doivent done se resum er
d ans le desir de voir ressu sciter et vivre, en m em e tem ps, 1’es-
prit de la nation et Tesprit de la vraie E glise de Je su s-C h rist,
qui so n t inseparables dans la vraie patrie italienne. T o u t Italien
a le devoir d ’eveiller en lui Tam our pour TEglise vraie et vi-
vante, pour ces sentim ents, ces m ouvem ents de Tame, fruits de
la p u rete et du sacrifice, qui co n stituent une telle E g lis e ; il a
le devoir d ’eveiller aussi 1’h o rre u r chretienne pour ces m ouve
m ents faux de la m e , que les p h arisiens de nos tem ps couvrent
des formes de Jesu s-C h rist et de son E glise. T out Italien a le
devoir de p o rter en lui le souci non seulem ent pour le bien
te rre stre de sa patrie, m ais aussi pour son bien chretien, ce
leste, p a r consequent, pour Tetat ou se trouve TEglise dont
les Italiens sont appeles a etre les prem iers fils et les prem iers
d e fe n se u rs; de p o rter le souci po u r que, selon Tappel de Dieu,
TEglise soit purifiee de ce que les hom m es y ont introduit de
faux, et q u ’elle vive et s’eleve sur la base qui lui est destinee.
Un tel souci et le sacrifice p o u r le realiser, ce sera le fruit de
1 am our de Dieu, ce sera le caractere des fils fideles de TEglise
et de la p atrie chretienne. Avec un tel souci et un tel sacrifice
e st la force celeste contre les ennem is de TItalie, la force du
b ra s de Dieu qui appuie ceux qui font TQEuvre de Dieu su r la
te r r e ......
T ant que le souci des Italiens ne se porte que vers la terre,
l’ennemi, qui e st d an s 1’esprit, ne peut etre attein t ni ebranle
de sa b a s e ; m ais lo rsq u ’ils au ro n t depose devant Dieu sur ce
cham p leur am our, leur souci et leur action, leur ennem i sera
atteint et vaincu. A lors les q u estio n s religieuses, sociales et
politiques qui s ’im posent aujourd’hui aux individus et aux na
tions, tro u v ero n t dans' la loi de Jesu s-C h rist leur solution vraie
et durable, — et les in terets te rre stre s s ’arran g ero n t facilem ent
pour la n atio n qui se sera devouee pour l’interet de Dieu :
l’effet suivra sa c a u se ......
Ce souci, qui doit etre p o rte au plus h a u t degre p ar les
Italiens, se m anifeste tres peu en Italie. On y trouve beaucoup
d’eclairs, d ’elans, de ra y o n s p u rs et supei'ieurs v enant de cet
esprit italien qui, g ra n d et riche des tre so rs chretiens, celestes,
aim ant la lum iere et la vie, se degage facilem ent des chaines
du c o rp s; m ais le souci, le sacrifice chretien, cette priere de
l’esprit et de l’hom m e, p riere veritable, qui donne la lum iere et
la force n ecessaires p o u r l’accom plissem ent de la volonte de
Dieu, n ’est pas encore p ratiq u ee ni m em e connue p ar les Ita
liens. T o u t en voyant beaucoup en esprit, en saisissan t facile
m ent ce qui est celeste, chretien, en s ’exaltant pour cela, en en
p arlan t avec feu, ils so n t loin d ’en tire r leur caractere, leurs
actions, leu r vie. C ’est p o u rq u o i leur exaltation pure, loin de
les regen erer, ne fait, le plus souvent, que delecter leur esprit
et apaiser le souci de leur conscience, — ce qui, a la longue,
ne m anquerait pas d ’am ener p o u r eux la lassitu d e d’esprit et
d’hom m e, l’indifference, le degout de to u t sacrifice, l’abandon
de toute tendance superieure, ces m aladies d ’esp rit si dange-
reuses, qui so n t la source de l’ab aissem en t m oral des individus
et ^ e s nations, ab aissem en t contre lequel l’intelligence si hau-
tem ent cultivee et d ’au tres qualites te rre stre s dont les Italiens
sont si rich em en t d oues, ne sau raien t les garantir; — et le
corps italien qui, le plus souvent, est deja su b tilise au point
qu’il ne peut etre renforce et soutenu que p ar l’esprit concentre
et vivant, s ’extenuerait de plus en plus sous 1 influence perni-
cieuse de cet eta t d ’esp rit d ont nous venons de parler. C ’est
ainsi que le souci, le sacrifice chretien, la vie de l’esprit et de
l’hom m e dans 1’E g lise v eritable, so n t les conditions essentielles
tant pour le salu t et le b o n h eu r individuel des Italiens, que pour
l’independance, l’unite et la g ran d eu r veritab les de l’lta lie .......
L ’ltalie, m orcelee p en d an t des siecles, tend a se grouper
de plus en plus en un seul tout. L es au tres nations s ’u n issen t
a cette tendance, car elles pre sse nte nt la pensee de Dieu qui
repose sur l’ltalie et soupirent apres le bien que l’accomplis-
sem ent de cette pensee doit amener p ou r l’humanite tout entiere.
Aussi attendent-elles avec angoisse la direction que prendra
l’ltalie. E t en effet, lo rsq u’une nation de vingt-cinq millions
d ’ames se presente devant le m onde comme un nouveau mem bre
de l’humanite, et que ce mem bre, tant a cause de la necessite
d ’achever 1’oeuvre de son unite nationale, qu'a cause des liens
seculaires qui l’unissent si etroitement a l’Eglise, ne peut se
dispenser d ’agir sur ce champ le plus im portant p ou r la direc
tion du monde, — c’est une question de la plus haute gravite
po ur l’humanite tout entiere de savoir auquel des deux principes,
des deux partis qui luttent depuis le commencement du monde,
ce m em bre si im portant s ’unira, s’il agira avec le R oyau m e de
Je su s-C h rist, ou avec le royaume de la terre, ou enfin avec
le royaum e inferieur a celui de la terre. Lorsque l’avant-garde,
s’occupant de choses secondaires, ne se soucie pas de la vic-
toire a rem po rter sur l'ennemi, lorsqu’elle s’endort au poste
im portant qu ’elle occupe, et bien plus, quand elle p asse a l’en-
nemi, de grands dom m ages en resultent po ur l’armee entiere.
La responsabilite des Italiens est done grande devant le ciel et
devant la terre, devant les temps presents et les temps a venir,
mais plus grande encore est la responsabilite de ceux qui gou-
v e rn en t cette n a t i o n ! ......
E X T R A IT S D’UN E N T R E T IE N AVEC T A N C R E D E C.
F in de i860.
Ja n v ie r 1862.
quoi Dieu ne benit pas cette action faite avec purete et sacrifice?
II se peut bien que l’heure que Dieu a marquee pour la chute
de ce mal ne soit pas encore venue, que ce mal n’ait pas encore
produit tous ses fru its, n’ait pas atteint le sommet duquel il
doit tom ber; il se peut aussi qu’il y ait beaucoup d’hommes
qui aiment ce m al, qu’il soit necessaire pour leur salut que
les fruits de ce mal tom bent sur eu x , afin q u e , comme une
medecine amere, ils les guerissent de leur maladie, de leur
amour du mal. Ainsi, la lutte avec ce meme m al, inefficace
aujourd’hui, peut devenir efficace demain, lorsque les desseins
de Dieu, auxquels ce mal doit servir, auront ete accomplis.
C’est ainsi que le b ie n , en souffrant, arrive a son som m et,
afin de triom pher dans l’eternite, et que le mal, en triomphant,
arrive aussi a son sommet, mais afin de tomber, pour le plus
grand triom phe du bien. « Bienheureux ceux qui souffrent perse
cution pour la justice — a dit Jesus-C hrist — parce que le Royaume
des cieux est a eux ». D’apres les causes que j ai indiquees,
on peut en presum er beaucoup d’autres qui, dans les decrets
de Dieu, arretent souvent la chute du m a l; il faut meriter de-
vant Dieu de connaitre ces causes pour pouvoir agir dans le
temps destine e t, par consequent, avec succes. Je sens que,
dans ces temps, le mal qui gouverne le monde, a, sur plusieurs
points, produit ses fruits, s’est approche de son sommet et de
sa chute, et que les actions de Garibaldi, faites avec purete et
sacrifice, ont beaucoup contribue a ce resultat.
Apres vous avoir dit, mon P e r e , ce que vous devez faire
avant Faction, je vous dirai ce que vous avez a faire pendant
Faction meme. V otre sacerdoce est une certaine elevation chre-
tienne; c’est a cette hauteur que vous devez vous maintenir
par votre esprit, par votre corps et par vos actions avant et
pendant Faction. Je vous conseille done de vous arreter de
temps en tem ps, ne fut-ce qu’un court in stan t, pendant que
vous agissez; humiliez-vous devantD ieu; de la hauteur a laquelle
vous vous etes eleve et qui, dans 1 ardeur de 1 action, est de-
venue necessairem ent plus ou moins terrestre, descendez au
« zero », pour pouvoir vous elever ensuite plus reellement en
reprenant votre caractere chretien et sacerdotal. II arriva a un
chef militaire qui, em porte par son ardeur guerriere, avait pris
une mauvaise direction, d’etre arrete dans son elan a la vue
des souffrances d’un cheval b lessepil resta un instant dans ce
sentiment de compassion, et tout s’eclaircit pour lui; il donna
des ordres contraires, et la bataille fut gagnee. Descendre de
264
— 266 —
N O T E S D ’UN E N T R E T IE N AVEC JE A N S.
J’ai parle du coup dont ma fam ilie a ete frappee par la mort de ma fille,
et dans lequel je reconnais une juste pun ition de D ieu pour mes peches et
surtout pour la n eg lig en ce de m es devoirs chretiens, tant sur mon champ de
pere de fam ilie, que sur d’autres cham ps de ma vocation de serviteur de
l’OEuvre de D ieu . Tow iariski a vivem en t partage ma douleur, il s’est informe
des details de la m aladie et de la mort de mon enfant, puis il a d it:
Ce sont pour vous les moments les plus graves, des mo
m ents decisifs; apres votre reveil douloureux, consacrez-vous
a achever votre vocation de serviteur de l’OEuvre de Dieu
comme vous l’avez com m encee; vous pouvez encore tout re-
parer. Vous etiez m ort pour votre vocation, et le coup qui vous
a frappe, vous a re ssu sc ite; c’est la preuve que le feu que la
Grace avait allume en vous au commencement de votre vocation
ne s’etait pas completement eteint; autrement, il vous aurait
ete bien difficile de le rallumer aujourd’hui. Une nouvelle phase
s’ouvre m aintenant pour vous, votre direction se decide: il s agit
de m archer vers le ciel, sinon vous marcherez forcement vers
l’enfer. Tout depend de ce que vous choisirez: ou progresser
avec le secours de la Grace sur la voie de Dieu, ou tomber
sous le pouvoir du mai et parcourir des routes detournees.
V oid ce que je sens etre essentiel pour vous dans votre
position actuelle.
i° Mettre la cognee a la racine, c’est-a-dire, mettre fin
aux ecarts de l’esprit et de l’homme, et commencer une vie
nouvelle.
2° Travailler a reveiller et a m aintenir en vous l’exaltation
pure et ardente des premiers temps de votre service dans
l’OEuvre de Dieu, exaltation que, grace a Dieu, vous n’ avez
pas completement perdue.
3° Travailler a acquerir la melancolie chretienne, c’est-
a-dire, 1’aspiration vers le ciel et vers l’autre monde. La mort
de votre fille est pour vous le commencement d’une operation
qui doit faire naitre en vous ce tresor chretien. Votre ame, se
detachant de la terre, commencera a ne se satisfaire que dans
les regions superieures, dans la communion avec le ciel et dans
l’union fraternelle avec 1’autre monde, vous aurez l’union avec
besprit de votre fille et, par son aide, avec l’autre monde, ce
qui est un degre pour obtenir la communion avec le ciel.
4° Ayant acquis le tresor de la melancolie chretienne,
vous accomplirez facilement ce devoir chretien le plus important:
avant tout, Dieu, sa Volonte, son Verbe, et seulement ensuite,
la politique, qui est le champ sur lequel l’homme doit pratiquer
le Verbe de Dieu dans sa vie chretienne publique; avant tout,
servir Dieu, et ensuite, avec Dieu, avec l’aide de sa Grace,
servir la patrie.
5° P ar la force que donne la melancolie chretienne, de-
vouez-vous avec l’amour et le sacrifice d’un penitent, a suppleer
a ce qui a ete neglige, et a reparer ce qui a ete endommage
p ar y o u s d ans le p asse. L es tem ps actuels sont les derniers ou
vous pourrez faire cette rep aratio n sous la G race, autrem ent
vous y serez p o u sse p ar la force. Q ue desorm ais le b u t et le
m obile de v o tre vie soient la penitence chretienne active, qui
efface les p e c h e s ; ce sera la vie d u n religieux de l’O rdre ve
ritable de N. S. Je su s-C h rist, ord re vivant et ag issant dans le
m onde selon la regie suprem e de son divin F on dateur, ordre
abolissant p a r la vie et les actions ch retien n es, les faux royaum es
dans le m onde et y eten d an t le R oyaum e de Dieu.
Je vous sers, m on frere, d ’une m aniere som m aire et gene
rale, car je vous ai to u t donne, il n ’y a done plus de m aitre,
e ’est-a-dire, de frere-serv iteu r qui d o n n e ; il y a seulem ent le
frere-com pagnon de service, qui s ’unit a ce q u ’il a donne, aux
fruits que p ro d u isen t ses services p asses.
Q uelques jours apres etant venu de nouveau chez Towiariski, je lui ai dit
que, grace a la m isericorde de D ieu , je sens aujourd’hui de qu elle importance
pour ma destinee future est tout ce q u ’il m ’a expose, que dans ma personne,
e ’est l’lta lie tout entiere, avec ses in iq uites secu laires, qui se presente devant
le serviteur de D ieu , organe de sa Grace, afin de recevoir l ’aide necessaire
pour sortir des vo ies detournees et faire triom pher Jesus-C h rist lk oil jusqu’a
present le mal a triom phe. J’ai ajoute qu’avant tout je lui dois une reparation
pour la legerete avec laq u elle j’ai pris pendant des annees ses paroles de vie.
Tow iański s ’est uni a ce sentim en t et m’a d i t :
vers chaque verite que le ciel donne, s’y attacher, y fixer son
esprit pendant tout le temps necessaire, afin de sentir et d’ac
cepter profondement cette verite; il faut faire les mouvements
d’amour et d’adoration qui lui sont dus, il faut 1’elaborer, se
l’approprier; il faut enfin appliquer cette verite a sa vie, a cha-
cune de ses actions, operer ainsi en soi un changement, dans
1’esprit et dans l’homme, et par la, faire le progres destine pour
obtenir le salut.
Ayant exprime ma resolution de pratiq u er desorm ais ces verites pour
mon salut et pour celui de l’ltalie, Tow iański m’a d i t :
i
Q uand l’ltalie profite encore si peu des bienfaits de l’OEuvre
de Dieu annoncee a l’hom m e depuis un q u art de siecle, appele
a servir l’ltalie d ans cette OEuvre, je me tourne vers vous, 0
freres italiens de l’au tre m onde ! qui, fibres des entraves de la
terre, voyant plus clairem ent la verite, voyez l’etat actuel de
l’ltalie, voyez son salu t d ans cette OEuvre et vous sacrifiez pour
que vos com patriotes vivant en ce m onde acceptent ce salut
qui leur est d estin e. Je vous offre, freres veneres, l’im age de
l’eten d ard de l’OEuvre de Dieu, qui represente le m odele et le
but suprem es de l’h o m m e ; puisse cette im age aider vos com -
p a trio te s a se to u rn er vers ce m odele et ce but et, p ar cela,
faciliter vo tre service a Dieu, a l’E g lise et a votre patrie !
EC R IT A D RESSE
Sire,
Accom plissant ma vocation dans FOEuvre de Dieu, qui de
nos jours fait revivre le christianism e dans le monde, j’ai fait
ce que j’ai pu pour que cette OEuvre soit connue de Votre Ma-
jeste, chef d’une des nations appelees a preceder le monde dans
la voie du progres chretien. Dans ce but, des Italiens, servi
teurs de cette OEuvre se sont adresses a Votre Majeste, per-
sonnellement et par ecrit, en 1850, i860, 1864 et 1866; de
plus, des nom breux tem oignages sur cette OEuvre ont ete
deposes en diverses circonstances aux autorites spirituelles et
temporelles de l’ltalie, et entre autres, a l’Archeveche de Turin
et a l’Eveche de Coni, en 1855, 1856, 1857 et 1858; aux minis-
tres Dabormida, Cavour, Ricasoli et Rattazzi, en 1853, 1861
et 1862; au general Garibaldi en i860 et 1862. Mais les hommes
qui, par leur position sociale ou par leur ascendant moral,
exeręaient le plus d’influence en Italie, ne m’ayant pas donnę
la possibilite de les servir, et par eux de servir la nation ita-
lienne, je n’ai cesse d’accomplir envers cette nation les devoirs
de ma vocation, en servant ceux des Italiens qui reclamaient
mon service. Aujourd’hui que, par la disposition de Dieu, l’oc-
cupation de Rome est accomplie, et que des lors la question
romaine se presente devant Votre Majeste comme un champ
d’action inevitable, sur lequel l’ltalie doit produire les fruits de
sa vocation chretienne, les fruits de sa fidelite active a l’Eglise
vraie de Jesus-C hrist, je sens que c’est mon devoir de vous
faire connaitre, Sire, ce que j’ai depose aux pieds de Leurs
Saintetes Gregoire XVI et Pie IX, en 1843 et en 1869. Une
seule idee, une seule parole peut etre utile a qui agit sur un
champ si difficile et si im portant pour 1’Eglise et pour le monde
chretien. Je dois prevenir Votre Majeste que ces ecrits ne sont
point connus dans le public et que jusqu’a un certain temps,
je n’ai pas le droit de les publier.
Sire,
Au milieu des seductions et des tentations si grandes, dont
le mal entoure, dans ces jours de direction pour le monde, ceux
que Dieu eleve au pouvoir, vous n’avez pas perdu 1’amour de
la simplicite, de la verite, de la liberte, vous n’avez renie ni
votre sentiment religieux ni votre sentiment patriotique, ces
tresors de lam e italienne. Que Dieu dans sa misericorde vous
en tienne compte, et vous aide a agir sur votre champ actuel
conformement a sa volonte supreme, afin que votre action envers
le Saint-Siege contribue au bien que la misericorde de Dieu a
destine au monde, qu’elle contribue a ce que l’Eglise actuelle,
purifiee, elevee et devenue 1’Eglise vraie de Jesus-Christ, ouvre
au monde la voie du progres chretien qu’elle lui fermait jusqu’a
present. Puissiez-vous, Sire, en agissant dans cet esprit, acquerir
le plus grand merite devant Dieu, le prochain et la patrie !
Je suis, avec le plus profond respect,
Sire,
de Votre Majeste
le fidele Serviteur en Jesus-C hrist,
A N D R E T O W IA Ń S K I.
Z u ric h , le 23 S ep tem b re 1870.
N O TK A PO D Y K T O W A N A S T A N IS Ł A W O W I F.
209.
— 292 —
E X T R A IT D’UNE L E T T R E A JEA N S.
210.
— 295 —
210 .
drodze tak ciężkiego grzechu, używ asz pom yślności ziem skie];
ziemia hojnie ci płaci za o d stęp stw o od nieba — ta ziemia która
ukrzyżow ała C h ry stu sa za ofiarę najw yższą dla zbaw ienia św iata
sp e łn io n ą !
O by B óg w niew yczerpanem m iłosierdziu sw ojem zm iłow ał
się nad niew iernym słu g ą sw oim , oby go nie k a ra ł w zapal-
czywości gniew u sw ojego! To błaganie zanosząc do P an a Za
stępów , czuję w sobie rad o śn ą nadzieję że zm iłow anie Jego
zabłyśnie n ad to b ą bracie, jeżeli uczynisz, póki pora, w ysilenie
w duchu tw oim dla przebudzenia się z grzechow ego letargu
tw ojeg o ; jeżeli przyjm iesz pro m y k Ł ask i ostrzegającej cię i
zadrżysz n ad obecnem niebezpieczeństw em i nad przyszłością
tw oją; jeżeli z p ierw o tn ą żarliw ością zw rócisz się ku celowi
naznaczonem u tobie w olą P an a, B o g a tw ojego, i bez zwłoki
rozpoczniesz p o k u tę życia całego.
W w ielkiej trw odze czekam jaki kierunek zakreślisz dla
siebie bracie Janie, sługo S praw y Bożej, niegdyś w ierny i bło
gosław iony przez B oga, P a n a tw o je g o ! A jakikolw iek będzie
ten kierunek, cuda Boże k tó ry ch doznałeś i czyny które speł
niłeś za spraw ą Ł ask i Bożej, nie p rzestan ą św iadczyć przed
niebem i przed ziem ią, że otw orzone było m iłosierdzie Boże i
podana była d ro g a zbaw ienia naznaczona do przyjęcia Izraelowi
w tych dniach jubileuszu P ań sk ieg o , w k tó ry ch Bóg, po wie
kach ciężkiej p o k u ty i niedoli, pow ołuje n a now o Izraela, jako
pierw orodnego syna sw ojego, do zajęcia stan o w iska i do chodu
naznaczonego jem u, w w olności, m iłości, życiu i radości ducha
i człowieka.
W Y JĄ T E K Z PISM A DO K S . E D W A R D A D. I KAROLA R.
swojem u, a nie zam iera bynajm niej dla życia najniższego, i używa
izraelskiej ruchliw ości ducha sw ojego w najniższym tonie i dla
najniższych celów ; przez to staje się uprzyw ilejow anem narzę
dziem pieklą n a ziemi, narzędziem najsilniej w spieranem i pod-
noszonem przez piekło.
O statn i ten szczebel zniżenia się Izraela, połączony zazwy
czaj z w ysokim szczeblem cyw ilizacyi ziem skiej, jest źródłem
w ielkich przeciw ności dla św iata. T ak zniżony w duchu, udo
skonalony i p o dniesiony przez ziemię a przez piekło zasilony
Iziael w ystępuje przed św iatem w bezbożności otw artej, albo
co gorsza, w bezbożności pokrytej form am i pobożności; a w obu
razach, siłą w ielkiego ducha sw ojego przyciągając do siebie i
opierając o siebie m łodszych i słabszych braci, zagasza w nich
iskrę ognia nieb iesk ieg o , zabija w szelki ruch ducha, wszelkie
życie ducha czyste, niew inne, niszczy w sam ym zarodzie te
słabe ro stk i n iebieskie, chrześciańskie, przez to służy piekłu,
podnosi kró lestw o jego, staje się urzędem jego na ziemi. Siłą
izraelskiego ducha, w im ię Boże i nieboże, przesądza on i
przetw arza M yśl Bożą, Słow o Boże, w szelką praw dę, tw orzy
zasady przeciw ne najw yższej i jedynie praw dziw ej zasadzie
C hrystu sa, tw orzy p raw a, doktryny, sy stem ata, które, lubo
jak w szystko co jest przeciw ne m yśli Bożej, prędzej później
przem inąć m uszą, służą jednakże przez czas dopuszczony za
kodeks, dla m łodszych braci przez starszego b rata przepisany.
T am to k re ślą się zgubne drogi dla grzechów ducha, i grzechy
te nietylko upow ażniają się, ale naw et jako jedyna m ądrość i
w ielkość i jako niezbędny w aru n ek pow odzenia na świecie
przedstaw iają się. Inny tam B óg, inne św iatło i siła, inny ideał,
dążenie i ofiara; tam ofiarą jest n ieustanne a m ęczeńskie w y
tężenie ducha, któ ry , za dobrow olne niegdyś poddanie się złemu
w pleciony w koło jego, służy m u w brew naturze swojej, i
w ysiloną działalnością sw oją w tej służbie, zagłusza budzące
się sum ienie. Z takiejto pracow ni w ychodzi w iększa część zasad
którem i św iat cyw ilizow any rządzi się w życiu sw ojem pryw a-
tnem i publicznem , w ylew a się na ziem ię ciem ne św iatło którem
książę ciem ności przez w ieki w trą c a w chaos, olśniewa, wodzi
po m anow cach, u p raw n ia niew olę ducha i niewolę ziemska,
którą ucisk a ty ch którzy kuszeniu jego nie opierają się siła
niebieską m iłości i ofiary, po d an ą przez C hrystusa, 'uieg ajacy
tem u kuszeniu, poddając się narzuconym duchow i ich zasadom ,
zacierają w sobie w yrób p o stęp u uczynionego w w iekach na
drodze chrześciańskiej i przetw arzają się w naturze sw o je j:
— 300 —
ciężkiej p racy itd ., aby tem więcej nosił niebieski krzyż C hry
stusa, i siłą tego krzyża był przew odnikiem , urzędem chrze-
ściańskim dla niem ożnych braci sw oich. Ale możny Izrael
poczytuje zw yczajnie odrzucenie w szelkiego krzyża, wszelkiej
ofiary i tru d u , za jedyne szczęście i głów ny przywilej m ożności
sw o je j; i tym m niem anym przyw ilejem sycąc dum ę sw oją, od
m awia niem ożnym braciom należnego im b raterstw a, odw raca
od nich duszę, rozdziela się z nim i i poniża tych braci, rów nych
a często w yższych od niego przed B ogiem . Ziem ia, przem ijające
jej dobra i w yższość z nich idąca zaślepia Izraela na w artość
ducha, rozryw a w iekow e związki ducha jego z duchem bratnim ;
dla ziemi, dla jej p raw i w zględów , rozdzieleni w w iekach prze
szłości, obcy, dalecy od siebie w duchu, łączą się z sobą, a
najwięcej połączeni rozdzielają się, — i w rozdziale tym , możny
Izrael ucisk a niem ożnego b ra ta sw ojego. P rzykłady tego, ude
rzające w b oleśny sp o só b , w idzim y w k rajach niew oli, w któ
rych Izrael o k ru tn ie rządzi Izraelem poddanym w ładzy jego,
uciska b ra ta z k tó ry m najw ięcej był połączony w w iekach prze
szłości, aby ow ocam i tego ucisku, aby d o statkam i zebranem i
z krw aw ego potu po d d an eg o sobie Izraela, w zbogacać i w spierać
na zboczeniu p otom ków sw oich, z którym i, jak to często zdarza
się, nietylko nie jest on połączony, ale naw et jest najwięcej
rozdzielony w d u c h u S traszn ato obraza Boża! bo tu już nie
praw o ziem skie ale bezpraw ie o bala praw o C h ry stu sa niebieskie,
tu nie ziem ia ale piekło tryum fuje nad n ie b e m ! Ale predzej
czy później przychodzi dla grzesznego Izraela okropna chw ila
przejrzenia, w której m usi on zobaczyć kogo uciskał, a dla kogo
pośw ięcał się z tak w ielkim kosztem zbaw ienia sw ojego.
W tem cieżkiem zaklęciu, w tem zupełnem oderw aniu się
od łańcucha B ożego, naznaczonego łączyć w jedno w szystkie
stw orzenia Boże, napróżno duch Izraela, budzony siłą wrodzonej
mu w olności i sy m patyi, tęsk n i i w yryw a się do wiekuistej
spółki z b ratem , przerw anej w tem ziem skiem życiu je g o ; złe
rządzące Izraelem zatrzym uje go w tym pierw szym kroku ku
w olności; a daleki jest zaklęty Izrael od tego, aby siłą chrze-
ściańską m iłości i ofiary zw yciężył to złe, aby zwyciężył względy
św iata, te różnice urodzenia, stanu, narodow ości itd., a odzy
skaw szy w olność sw oją, p raw a d u ch a sw ojego, aby spółkę
z bratem zaw iązaną w w olności, bez względu na ziemię, spółkę
która jest chw ałą Bożą, złożył Bogu w ofierze, jako owoc zwy-
cięztwa s w o je g o !
W skutek takiegoto pano w an ia ducha złego nad duchem
— 302 —
najśw iętsze, przedm iot czci i k o rn o ści człow ieka, ale użytek
z tego źródła przeze m nie w y ciąg n ięty , poddam ucieleśnienie
i zastosow anie m oje, p oddam siebie i czyny m oje, a rozbiór i
wszelki sąd o m nie i o tern co ode m nie idzie, z pokorą i z w inną
uległością przyjm ę.
Przed O jcem św ., jako przed najw yższym urzędem moim,
pragnę odkryć tajem nice ducha m o je g o , abyśm y zespoleni
w C hry stu sie, ukorzyli się przed tem co ze źródła m iłosierdzia
C hrystusow ego w ypłynęło dla w sp arcia i rozszerzenia w tej
epoce chrześciańskiej tego, co przed w ieki z tegoż źródła w ypły
nęło w dziele o d kupienia człow ieka.
Polecam siebie m odlitw ie tw ojej szanow ny kapłanie, m iłości
i spółce ch rześciań sk iej....
D O K A R O L A R.
B racie K a ro lu !
DO KS. E D W A R D A D.
tej, aby korzystali z niewielu już może chwil, przed ową. ciężką
chwilą rozdziału wezwanych od wybranych ; daj wiernym po
wołaniu swojemu słowo pokrzepienia i pociechy, że skoro czasy
wypełnią się i człowiek rachunek na dziś naznaczony opłaci
Bogu, skinienie Boże rozpędzi w jednej chwili te czarne chmury
które zalegają ziemię, odejmie moc złemu z dopuszczenia Bożego
rządzącemu ziemią, wodzącemu tak ciężko człowieka na poku
szenie, i dzień Boży świecić na ziemi zacznie, i po tem wyba
wieniu od złego ułatwi się człowiekowi droga jego, życie jego
chrześciańskie; a znajdą zasługę przed Bogiem ci, którzy wśród
ciemności nie odrzucili światła Chrystusowego, wśród rządów
złego ulegali Chrystusowi, żywiąc statecznie w sobie wiarę,
nadzieję i miłość.
Przyjm kapłanie i ojcze cześć od podwładnego urzędowi
twojemu należną, cześć podwyższoną spełnianiem się urzędu
twojego....
DO TEGOŻ
Szanowny Kapłanie !
Kiedy ważna powinność twoja zaświadczenia o Sprawie
Bożej * zdaje się już być spełnioną, trzeba teraz troskliwie czuwać
aby zobaczyć granice powinności i nad naznaczenie Boże nie
czynić, bo człowiek działając sam z siebie, może nadwerężyć
dzieło Łaski. Aby to spełnić, trzeba wyrzec się nawet pragnienia
pom yślności na tem polu, wyrzec się woli własnej, która jest
wielkiem utrudnieniem do poznania i spełnienia naznaczenia
Bożego. Chcieć spełnienia się woli Bożej, a nie wyrzekać się
woli własnej, jestto chcieć skutku nie dając przyczyny.
Może być naznaczono urzędom Kościoła, aby złożyły owoc
tego co noszą wewnątrz, a przez to aby zaciągnięte zostały
w rachunek przed Bogiem, dla przyszłej operacyi, tak one same
jakoteż i ci wszysćy którzy są połączeni z niemi jednym duchem,
tonem , zasadą. W iem y że zaciągając w rachunek jednego,
T> O ‘J E G O Ż
Szanow ny K apłanie !
W tej chw ili otrzym uję list twój o statn i. K om unikuję tobie,
jak B óg w m iłosierdziu sw ojem daje m i widzieć okoliczności o
k tó ry ch piszesz.
W czasie naznaczonym podam to co B óg rozkazał mi
podać urzędom człowieka, podam w stępnie, nie tłom acząc s ię ;
zdam spraw ę z m isyi mojej nie tem u kto mię do tego wyzywa,
ale tem u kom u B óg zdać naznaczy; a dopóki ta godzina dla
m nie nie w ybije, nie zrobię kroku na obronę m oją, ani w czasie
nienaznaczonym , ani do osób nienaznaczonych. P łaczę w duchu
m oim że czas podania opóźnia się nad zakres w oli B o ż e j; a
to opóźnienie, z ta k w ielką szkodą człow ieka przeciągające się,
idzie z rach unków jego przed B ogiem .
Czuję szanow ny kapłanie, że św iadcząc przed urzędam i
K ościoła o Spraw ie Bożej jako kapłan i jako słu g a Spraw y,
spełniłeś czyn w ażny a n ad er potrzebny dla przyszłego tryum fu
m yśli Bożej. P o w tó rn e odm ów ienie upow ażnienia do słuchania
spow iedzi jest ko ro n ą tego czynu. O w oc złożony — w rachunek
zaciągnięci — a toż sam o stało się i na polu św ieckiem przez
usłu g ę panu D. H .,,a za jego pośrednictw em , rządow i francuz-
kiem u oddaną. P o dokonanym czynie, życzę dalej nic nie czynić,
bo dalsze czynienie, jako przeciw ne w oli Bożej, nie byłoby poparte
Ł a sk ą Bożą, i nadw erężyłoby ukończone już dzieło. Ofiarując
i n ad al C h ry stu so w i — jak to czynisz — krzyw dę Jego, krzyw dę
p raw d y i tw oją w łasną, staw m iłość twoją, ofiarę, subm isyą,
p o k o rę, m iękkość ducha i człowieka, ten kam ień C hrystusow y,
n a tw ard o ść bliźniego, k tó rą nie żadne usiłow ania nasze, a tylko
B óg sam zmiękczyć jest m ocen. S ługa czyni ty lk o początek, a
B óg p o p iera takow y w czasie i sposoby Jem u tylko samemu
w iadom em i: « Nie jest sługa w iększy niż P a n jego. Jeślić mnie
« prześladow ali, i w as-ci prześladow ać b ę d ą... Aleć w am to
« w szystko czynić będą dla Im ienia m eg o ... » rzekł C hrystus.
S kład ając tę ofiarę C h ry stu so w i, w yciągaj z niej pożytek
dla zbaw ienia w łasnego, tojest budź m iłość coraz w iększą dla
K ościoła C h ry stu so w eg o , dla tej cząstki C hrystusa, dla tego
przybytku m iłości i ofiary, k tóry istnieje w sercach praw dziw ych
— 315 —
C h er F re re L ouis,
dn Saint-Siege en Suisse.
M o n seig n eu r ,
Kochani Bracia!
Donoszę wam o konferencyi, którą Ojciec nasz m iał z Nun-
cyuszem papiezkim. Kiedy na list jego z Lucerny, 24 maja
wzywający do Klasztoru Rheinau, Ojciec nie mógł stawić sie
tam 1 o tern doniósł listownie 26 maja, Nuncyusz, 29 t. m.‘
sam przyjechał do Ojca z proboszczem tutejszym ks. Kalinem’
a nie znalazłszy go w domu, oświadczył bratu Ferdynandowi że
umyślnie dla widzenia się z Ojcem przyjechał do Zurychu, że
wielką ma potrzebę widzieć się osobiście, ale że dla interesów
musi pośpieszać do Lucerny. — W parę godzin potem, Ojciec
przez brata Ferdynanda oświadczył że życzy sobie odwiedzić go;
chętnie to przyjął i odłożył wyjazd swój. Ojciec udał sie do
niego do_ hotelu Baura. Konferencyą trwała przez półtorej go
dziny. Nie opisuję wam bracia kochani ciągu rozmowy, ale
tylko główniejsze jej punkta, które zebrałem z opowiadania Ojca.
— 318 —
A N SEINE H O C H W U R D E N H E R R N A L B E R T V O N HALLER,
AU MEME
cA T A N C R E D E C A N O N I C O
Frere Tancrede,
Recevez, cher frere, cette croix, que je vous offre en temoi-
gnage de celle que vous avez porte en v o u s, dans l’esprit et
dans l’hom m e, pendant votre action du mois dernier. Portez
cette croix sur vous dans les moments im portants de votre vie,
et placez-la devant vous toutes les fois que vous serez occupe
dans votre cham bre a quelque chose d’important. Que cette
croix vous represente le sacrifice qui doit etre accompli dans
les siecles de cette epoque, qu’elle represente la reclamation faite
le 27 decembre 1868 pour le rejet du sacrifice, et les conse-
quences que cette reclamation produira dans les siecles de l’e-
po q u e: le bonheur, la joie de ceux qui obeiront a la volonte
de Dieu, — le malheur, les douleurs de ceux qui desobeiront
a cette volonte, qui est que le sacrifice accompli par Notre
Seigneur Jesus-C hrist soit accompli par le monde. J ’ai une
pleine confiance dans la misericorde de Dieu que cette cro ix ,'
en vous representant toutes ces c h o se s, en vous rappelant
aussi votre propre sacrifice accompli en cette occasion, et en
vous stimulant a un sacrifice de plus en plus eleve, vous faci-
litera l’accomplissement de votre devoir de serviteur de TOEuvre
de Dieu, dans ce temps o u , apres le premier coup de canon
tire, il s’agit de soutenir la bataille qui doit decider de la vie
et de la liberte chretienne du monde.
Remettez de ma part au frere Matthieu l’image de Notre
Seigneur Jesus-C hrist, comme un souvenir du pieux pelerinage
par lequel il a pris part a votre sacrifice; et tous deux, recevez
encore une fois, chers freres, mes felicitations du devoir accompli
par vous, et croyez que j’eleve vers Notre Seigneur mon indigne
priere afin que votre sacrifice accompli pour Jesus-C hrist et
pour son Eglise, vous obtienne les recom penses les plus abon-
dantes.
Remettez aussi aux soeurs Emilie et Agnes les souvenirs
que je leur envoie avec ce souhait venant du fond de mon ame:
Que Notre Seigneur Jesus-C hrist, dans sa m isericorde, vous
recompense, mes soeurs, par sa Grace, de ce que, pendant le
pelerinage de vos epoux, vous avez accompli votre devoir de
filles de l’Eglise et d’epouses chretiennes. P ar votre amour de
Jesus-C hrist et de son Eglise, vainquez aussi a l’avenir, cheres
soeurs, les contrarietes que la terre et l’enfer presentent ordi-
nairem ent aux femmes, afin de les detourner, et par elles, de
detourner les hommes de la voie du salut; par la progressez
vous-memes et appuyez vos epoux dans la voie de votre com
mune vocation de serviteurs de l’OEuvre de Dieu.
II.
*
* *
DO K A R O L A R.
K ochany B racie !
A M.9r J. M. BO VI E R I
A ETIENNE S.
Respectable Frere!
A. J U L E S P.
(E x tr a it)
DO J Ó Z E F A J.
(W y ją te k )
z A U X F R E R E S I T ALIENS.
Chers freres,
DO KAR OL A R.
DO L U D W I K A N.
K ochany Bracie!
DO K A R O L A R.
K ochany B ra c ie !
Chciej ośw iadczyć ode m nie serdeczne podziękow anie bratu
L udw ikow i za przyjęcie z m iłością uw ag k tó re m u przesłałem
co do listu jego. Nie idzie tu o odstąpienie zam iaru pisania, ale
idzie o to, aby w tym czynie złożony b y ł ow oc chrześciaństw a,
co na tem głów nie zależy, aby piszący, w yrzekając się wzglę
dów o so b isty ch , nie m iał innego celu jak dobro chrześciańskie
tego do kogo pisze, tojest aby ten czyn spełniał w m iłości Boga
i bliźniego, w tem czuciu w yższem , nieziem skiem , k tó re jest
treścią p raw a C hry stu so w eg o . K ilka w ierszy w tym duchu na
p isanych, będąc, jako ew angeliczny kubek w ody, w ysokim
czynem chrześciańskim , m ogą szalę człow ieka przed B ogiem
przechylić i zakreślić m u szczęśliw szy k ierunek w tern życiu i
w przyszłości. — Jeślib y piszący, zachow ując to głów ne praw o,
użył w wielkiej swej m iłości i boleści w yrażeń ziem skich silnych
a naw et o stry c h , chybiłby on w praw dzie, ale tylko w środkach,
w foim ie sam ej, nie zaś w celu, w istocie chrześciaństw a.
P ło d y p iśm ienne któ rem i dziś św iat jest przeciążony, tej są
ogólnie natu ry , że m o głyby one być takiem iż sam em i jeśliby
C h ry stu s nie był przyszedł na ziem ię; taż siła inteligencyi która
w nich jest w ydaną, m o głaby być ow ocem sam ego postępu,
samej cyw ilizacyi z ie m sk ie j; m ógłby toż sam o uczynić człowiek
niechiześcianin, człow iek ziem ski tylko, człow iek-zw ierzę, stojąc
na szczycie k ró le stw a sw ojego ziem skiego, nie będąc jeszcze
stw oi zony na obraz i p o dobieństw o B oga, nie będąc jeszcze
dotknięty K ró lestw em niebieskiem . N a nieszczęście, takiej są
natu ry po w iększej części p ism a o C h ry stu sie sam ym , o Słowie
Bożem , o religii tra k tu ją c e . — T en b rak chrześciaństw a pokryw a
się zw ykle form am i chrześciańskiem i aż do godziny Bożej, na
znaczonej na o balenie p o g ań stw a w odzieży chrześciańskiej. Gdy
wiec ta k dalece z a ta rtą jest na św iecie isto ta chrześciaństw a,
m y, słudzy żyjącego ch rześciaństw a, pow ołani jesteśm y dać
w zór życia, czynów p ry w atn y ch i publicznych, a ztąd i pisania
chrześciańskiego.
P rzesyłam itd.
*
* *
DO K S . R Ó Ż A Ń S K I E G O
K apłanie i R odaku !
L ist twój z dnia 21 czerw ea b. r. otrzym ałem . * Między
kw estyam i k tó re mi czynisz w tym liście, są takie których
rozw iązyw anie nie należy do pow ołania mojego, są inne, które,
DO TEGOŻ
K apłanie i R o d a k u !
G łów nym obow iązkiem m oim jest starać się o to, abym
w każdej czynności mojej, sp ełn iał w olę Bożą i służył bliźniemu
n a drodze zbaw ienia je g o ; — dlategoto nie m am p raw a odpo
w iadać na badania i w ym agania twoje kapłanie, czynione w obu
listach tw oich z siłą niechrześciańską i dla celu niechrześciań-
s k ie g o ; takie bow iem uleganie sile bliźniego, takie przyjm o
w anie w alki na polu d oktryny i rozpraw , ztąd staw ienie rzeczy
Bożej przed try b u n a ł rozum u i nam iętności, a przez to podda
w anie nieba pod praw o ziem skie i niższe od ziem skiego, byłoby
sprzeciw ianiem się w oli Bożej i poniew ieraniem rzeczy Bożej,
ztąd byłoby ciężką w iną m oją w zględem B oga i w zględem bliź
niego. W iem y że to co z nieba schodzi dla człow ieka przyjm o
w ane być pow inno w pokorze, m iłości i ofierze, z krzyżem
C h ry stu sa w sercu, w tejto szacie godow ej, tym to organem
chrześciańskim , niebieskim , tym to gw ałtem o k tó ry m pow ie
dziano : « K rólestw o niebieskie gw ałt cierpi i gw ałtow nicy po
ryw ają je ». W iem y że M ojżesz w olał raczej strzaskać tablice
p raw a Bożego aniżeli w ydać je na poniew ierkę bałw ochw alącego
lu d u ; w iem y także jakie k ary Boże spadały na ty ch , którzy
odw ażali się bez należnej czci zbliżać się do arki przym ierza.
A my, chrześcianie XIX§° w ieku chrześciańskiego, i do tego
jeszcze, ty ro d ak u , k ap łan K ościoła C hry stu so w eg o, a ja, sługa
tegoż K ościoła, m ieliżbyśm y dopuszczać się takiegoż grzechu
poniew ierając t o , co na początku epoki tej chrześciańskiej
wyższej, schodzi z n ieb a dla podniesienia zacierającego się coraz
więcej na św iecie najśw iętszego dzieła zbaw ienia św iata, co
schodzi dla p odniesienia K ościoła, dla ułatw ienia człowiekowi
zbaw ienia jego i nakoniec dla ratu n k u P olski, ojczyzny naszej,
k tó ra może odzyskać u traco n y b y t swój w olny i szczęśliwy,
tylko na drodze chrześciańskiej, tylko w K ościele C h rystuso
w y m ? .... W ś ró d pokuszeń i innych przeciw ności które w tych
dniach dopom inku i sądu Bożego, pod św ietem i naw et formami,
jako ciężka k a ra B oża spadają na człowieka, spraw uję się Bogu
sam em u z tego co czynię dla spełnienia najśw iętszej w oli Jego.
B óg w łożył na m nie to brzem ię, B óg sam zdejm ie je ze m nie i
obrachuje sum ienie moje.
P odając bliźniem u to co naznaczono mi abym podał, zosta
w iam bliźniem u w olność przyjęcia tego lub nieprzyjęcia, ale
strzegąc chrześciańskiej w olności mojej, jako w aru n ku zbaw ienia
m ojego, trzym am się ściśle pola naznaczonej mi od B oga po
w inności, ztąd nie w chodzę z bliźnim na pola niechrześciańskie
d oktryn, dow odzeń, dyskusyj o rzeczy Bożej, którą podaję.
Naznaczony być sługą na drodze zbaw ienia bliźniego, nie odw a
żam się być w spólnikiem grzechu jego. W sz a k i w królestw ie
ziem skiem , posłaniec w ładz k ró lestw a tego oddaje tylko po
w ierzone mu rozkazy kom u one są naznaczone, a nie rozpraw ia
bynajm niej o tych rozkazach. A lubo u słu g a jego zam yka się
w tak szczupłym obrębie, zna on jednakże w ażność usługi
sw ojej, p o selstw a sw ojego, bo zna n a stęp stw a idące z niespeł
nienia oddanych przez niego rozkazów , chociaż ci którym je
oddał są zwyczajnie w yżsi od niego w rzędzie słu g królestw a
te g o ; zna on że ci w yżsi słudzy spraw iać się będą nie jemu,
ale panu sam em u k tó ry go posłał, z tego co im podanem zo
stało. Co czyni się w królestw ie ziem skiem różni się częstokroć
tylko duchem i stopniem od tego co czyni się w K rólestw ie
niebieskiem C h ry stu sa P a n a .
Po tern w yjaśnieniu położenia m ojego jako sługi tw ojego
w C h ry stu sie, nie zechcesz kapłanie obciążać m nie więcej po-
dobnem i pytan iam i i badaniam i jakie zaw arte są w dwóch
listach tw oich, gdyż n araziłbyś m nie na bardzo przykra po
winność nieo d p o w iad an ia na listy tw oje. Co się zaś tyczy obja
śnienia o S praw ie Bożej, znajdziesz je kapłanie, jeśli taka będzie
— 342 —
T>0 T E G O Ż
K apłanie i R odaku!
L ist twój z dnia 25 b. m . odnow ił w duszy mojej boleść
jaką roku zeszłego spraw iłeś mi trzem a listam i tw ojem i. I dziś,
jak przed rokiem , nie m asz kapłanie dobrej w oli chrześciańskiej
aby poznać rzecz Bożą i nie dopuszczasz do duszy tw oiej tej
w iary, że m ocen jest B óg najniegodniejszem u naw et, nad wszelką
zasługę jego, pow ierzyć św iętą S praw ę Sw oją do czynienia na
ziem i. P o d inną fo rm ą, objaw iasz kapłanie chęć osądzenia
rzeczy Bożej sądem ludzkim , a ironiczna m ow a tw oja o Spraw ie
B o ż e j, jestto ow oc zapadłego już w duszy twojej sądu na tę
rzecz n ajśw iętszą; pod inną więc form ą kusisz na nowo biedną
duszę m oją do w spólnictw a w tej ciężkiej obrazie Bożej, którą
przedstaw iłem tobie w roku zeszłym.
S praw isz się kapłanie przed B ogiem z tego co czynisz i
z intencyi w jakiej czynisz odrzucając d o b rą w olę i w iarę,
odrzucając krzyż C hrystusa, odrzucając te głów ne cnoty chrze
ściańskie którem i sam tylko krzyż zbaw czy C h ry stu sa obdarza
człow ieka, a które w uprzednich dw óch listach m oich przypo
m niałem tobie. — Co do m n ie , pow ołany służyć tym którzy
z d o b rą w olą i z w iarą szukają pom ocy naznaczonej dziś czło
w iekow i w Spraw ie Bożej, nie staw ię S p raw y tej przed ziemski
sąd twój k a p ła n ie, i sam też nie staję pi*zed sądem tw oim ,
— 345 -
DO WP. SKÓRACZEWSKIEGO *
III.
*
* *
G eneral,
V ous etes m on ju g e ; je ne dois rien entreprendre sans
vous le faire savoir.
A yant senti le devoir d’ecrire a l’A ssem blee nationale, de
m ’ep ancher devant elle en to u te v e r ite , je vous dem ande que
cet ecrit d ’un priso n n ier puisse lui etre rem is.
— 347 —
T>0 URODZINY
(K a rtk i z w iezienia)
11 ju ille t, 6 h. soir.
Nous etions,* pendant cinq heures, enfermes dans une toute
petite cellule. A present, grace a Dieu, nous sommes beaucoup
mieux au milieu d ’une grande compagnie de prisonniers. Cette
prison s appelle Conciergerie. II y a une cour spacieuse ou nous
nous prom enons. Vous pouvez nous envoyer des vetements
pour nous preserv er du froid pendant la nuit. Vous pouvez
aussi nous visiter avec la perm ission de M. le colonel Bertrand.
N ous supportons notre em prisonnem ent avec patience, en nous
confiant en D i e u ; nous som m es meme gais p a r la misericorde
de Dieu. Je vous prie, je vous appelle a etre tranquilles; les
efforts hum ains ne feront r i e n ; quand m on heure aura sonne,
je serai libre.
12 ju ille t, 10 h. m atin.
Dieu, qui souvent fait souffrir dans les palais, perm et aussi
de jouir d ’un bonheur interieur dans la p riso n ; — tout depend
14 j u il le t, 10 h . matin.
15 ju il le t, 10 h. matin.
C o m m e d e co u tu m e, je su is to u te la jo u rn e e su r p ie d ; je
m a n g e tr e s p eu , je b o is b ea u co u p d ’eau . D an s la p ris o n , ceux-la
so u ffren t tro p q u i n e v o ie n t, q u i n ’a im e n t q u e la te rre , qui ont
ro m p u le fil d e le u r co m m u n io n av ec le c ie l; ceu x -la, des que
la te rr e le u r e s t ó te e , n ’o n t rie n . — J e su is tra n q u ille sur
v o tre co m p te, c a r je su is s u r q u e, p a r v o tre re s ig n a tio n , vous
d e p o se z d e v a n t D ieu, en ac tio n , le s fru its d e s p a ro le s q u e vous
re p e te z to u s les jo u r s : « J e c ro is en D ieu to u t- p u is s a n t, C reateu r
d u ciel e t de la te rr e , etc ». C e q u e l’o n d it, il fau t le p ratiq u er,
— 349 —
21 lipca.
W czoraj w ielka zm iana dla m nie zaszła. P isa łem do dyre
k to ra p rosząc o pokój., ,z przyczyny ch o ro b y pogorszonej złem
pow ietrzem . D y rek to r zgodził się, ale poniew aż w olnego pokoju
nie było, pułkow nik D um oulins — ad jutant N apoleona z czasu
stu dni, aż do bitw y pod W a te rlo o — p rzyjął m ię do siebie,
i tam dziś spałem.. Chodzę po dziedzińcu, a kiedy potrzebuję
w ypocząć, m am łóżko.. K a ta r pow iększył się., piersi zajęte., ale
w nocy potniałem bardzo., i to m i ulżyło. P u łkow nik m ów ił mi
że kilku w spółw ięźniów prosiło go alby się m n ą zajął i czuwał
nad potrzebam i m ojem u J e s tto opieka B oga, używ ającego ludzi
za narzędzia m iłosierdzia sw ego. — O dw ołanie w dziennikach
że n ie jestem R o syaninem w ielkie a korzystne w rażenie tu spra
w iło . Ja k że boleję w idząc to w ład an ie dziennikarzy przekona
niem i uczuciam i publiczności ! Je stż e to rzeczą natu raln ą żeby
m oi tow arzysze więzienia., któ rzy m ają m ię ciągle pom iędzy
sobą, d ow iadyw ali się z dzienników kim jestem i ■sądzili mię
pod łu g te g o co o m nie piszą ludzie k tó rzy m nie w cale n ie znają?
— Bogu was wszystkich polecam.
i zabaw ach którym tu w ielu oddaw ało się w czoraj więcej niż
kiedykolw iek, ten tra n sp o rt do fortecy niespodzianie jakby
piorun uderzył i upokorzył. O ! niebezpiecznato rzecz w wiezieniu
— w tym g ro b ie — baw ić się, radow ać się zew nętrznie. —
Kaszel mój nie dozw ala spać m em u tow arzyszow i, a sen jest
istotą dla człow ieka tak strudzonego, w ycieńczonego ; na tę ofiarę
nie m am p raw a go n arażać; trzeb a się rozdzielić, a nie wiem
gdzie sp o c z n ę ; ale teraz w szystko już łatw iej idzie z przyczyny
m niejszego ścisku i w zględności przełożonych. A dieu, a Dieu.
23
— 354 — ,
29 lip c a , 7 -m a rano.
2 aout.
Soyez tranquilles, puisez d ’en h au t la lum iere, la force et
la paix de la m e . D ans des circonstances pareilles a celles dont
vous m ’ecrivez, je vous conseille de ne pas vous appuyer sur
les on dit, su r les opinions, les raisonnem ents hum ains, car c’est
une source fausse qui ne fait q u ’eclipser la lum iere interieure.
J ’espere que vous le faites, m ais je dois vous le rappeler. Le
sacrifice continuel, la croix de Je su s-C h rist p o rtee sans cesse,
le ren oncem en t a la terre dim inuent le fardeau des c o n tra rie tes;
c est peu de chose quand la terre est ferm ee pour l’homme,
pourvu que le ciel lui soit ouvert, c. a. d. le sentim ent, la
force, la vie in terieu res. Je vous repete : esperons en Dieu !
Ne nous envoyez pas aussi souvent de v iv res; n ’abusez pas
de la bonte des auto rites de la prison qui so n t surchargees de
leurs devoirs. Envoyez seulem ent ce qui e st e s s e n tie l: le pri-
sonnier do it se contenter de peu de chose. — Que la m iseri-
corde de Dieu vous fortifie et vous garde sous sa tutelle pa-
ternelle !
3 sie rp n ia .
A U X COM PAGNONS DE C A P T IV IT E
(p a ro le s d ’adieux)
i se p te m b re , 1848.
C ’est le cinquante-troisiem e jour que je suis avec vous,
freres, com pagnons d ’ infortune. Dieu me soulage, je change
de prison *. Je vous rem ercie de la fraternite que plusieurs de
v o u s m ’ont accordee. Je tacherai d’en etre toujours digne.
*
Y Y
DO JULIA NA T.
skazanego na wygnanie w głąb Rosyi
T>0 TEGOŻ
T> O TEGOŻ
B racie Julianie!
Dziękując najrzew niej Bogu m iłosiernem u że ci dał powrócić
n a ziemię ojczystą, w inszuję ci tak tego pow rotu, jakoteż i
trzechletniej ciężkiej pielgrzym ki twej Jad ry ń sk ie j.— Jako wierny
słu g a C h ry stu sa i S praw y Jego, w ytrw ałeś bracie pod chorą
gw ią C h ry stu sa i w zbroi ch rześciań sk iej; spełniałeś w ogniu
m iłości trudne zadanie tw oje, pokonyw ając ciało, św iat, i sza
tana, i ofiarując się w edle sił aby zw yciężać i poniżać wszelkie
złe, a czcić i podnosić w szelkie dobre k tó re napotykałeś. W po
śró d panow ania piekła czyniłeś co m ogłeś dla tryum fu nieba,
i to nie w chw ilow ej tylko egzaltacyi, ale w w ytrzym anej ofieize,
z pełną w olą i w iedzą tw oją. P iekło w silnej grozie nastające
na cieb ie, nie zdołało ci w ydrzeć m iłości w oli Bożej i wiary
w p o tęgę B o żą, ani zatrzym ać ciebie w służbie naznaczonej.
Służąc w ytrw ale zarów no rodakom jak i R osyanom , oświecałeś
— 365 —
* Ecce H om o.
— 367 —
DO TEGO Ż
cA cA N T O I N E T T E S.
24
l’em p ereur A lexandre II, et l’ecrit qui a paru dans ces derniers
tem ps pour l’utilite des P o lo n ais insurges contre le gouver-
nem ent ru sse, et dans lequel leur est exposee la ro u te qu ils
doivent suivre.
Les serviteurs de l’OEuvre qui, avant d’avoir elabore dans
leu r am e et m is en p ratique dans leur vie la lum iere qu’ils ont
reęue, s’em p ressent d’ecrire et de publier leurs ecrits, n imitent
pas N otre S eigneur Je su s-C h rist qui, p o rtan t en Lui le Verbe
to u t entier, elaborait, incarn ait ce V erbe d u rant toute sa vie,
appliquait a l’etat inferieur de l’hom m e, la lum iere qu II a ap-
portee, et enfin ne lui a donne q u ’une parcelle de cette lumiere.
Le don d’ecrire est souvent une difficulte pour accepter digne-
m ent les verites chretiennes, pour les elaborer dans 1 ame, se
les assim iler, et les realiser sur le cham p qui leur est destine.
C ’e st p o urquoi les ecrivains risq u en t d’etre les plus faibles
serviteurs de l’OEuvre de Dieu, tandis qu ils pou rraien t devenii
les plus forts si, vain q u an t la difficulte que leur presente leur
talent, leur genie, ils soum ettaient cette richesse terrestre a la
loi de Jesus-C hrist, si, avant d ’ecrire, ils faisaient avec patience
le travail chretien qui leur est destine p a r le V erbe de Dieu;
alo rs, au lieu d’etre appuyes p a r les esp rits de la terre, ils le
seraien t p ar les esp rits du ciel, p a r la G race de Dieu.
V oila, m a soeur, ce que j’ai cru devoir vous dire pour vous
faire sentir 1 esprit dans lequel vous devez agir sur votre champ
actuel. Que Dieu, dans sa misericorde, protege et conserve
dans la purete chretienne le feu de votre esprit et votre ten
dance a servir 1 OEuvre de Dieu, a faire vivre le vrai christia-
nisme, a etendre par la le R oyaum e de Jesus-C h rist sur la
terre r u s s e ; que cette tendance produise des fruits abondants
pour votre merite devant Dieu et pour le bien de vos compa-
tr i o t e s ; que Jesus-Christ gouverne votre m aison et votre nation,
pour laquelle, comme serviteur de Dieu, oblige de rejeter loin
de moi toutes les considerations terrestres, je dois porter le
meme am our et le meme devouement que pour ma propre
nation !....
Zurich, septem bre 1864.
374 —
A E DM O N D M.
lorsque vous aurez senti que Dieu vous appelle a accom plir sa
volonte p a r une action qui sem ble etre en travee p ar les plus
grands o b stacles et les plus g rands d angers, o h ! alors, les
yeux fixes su r l’ideal de l’A gneau et Lion de Dieu, affrontez
sans aucun e g ard to u s les dan g ers et tous les obstacles que la
terre et l’enfer peuvent su sciter contre vous.
T o u t depend de l’esp rit dans lequel nous ag issons. Affronter
les d angers san s p o rte r en soi la crainte et le courage chretien,
p a r conseq u en t les affronter d ans un esp rit contraire a celui
que je viens de vo u s p resen ter, c’est ten ter Dieu et attirer sur
soi la punition p o u r ce peche. II est d i t : « Celui qui aime le
d anger en p e rira ».
R ecevez, m on ch er frere, etc.
Z u r i c h , l e i r o c t o b r e 1864.
A U X F R E G E S IT A L IE N S
M es chers freres,
Je vous rem ercie d ’avoir pris la defense de l’OEuvre de
Dieu, p a r v otre article insere dans le journal XArmonia. En
vous prono n ęan t publiquem ent et dans un ton propre aux ser-
viteu rs de FOEuvre, vous avez declare v o tre vocation chretienne
et vous avez rendu un g ran d service a l’OEuvre. P a r ces quel-
ques m ots, vous vous etes engages a servir vos com patriotes,
vous avez trace la ro u te et les lim ites de votre service, vous
avez po se votre constitution. II s ’agit m aintenant de l’accom plir
fidelem ent, c'est-a-d ire de m aintenir ce ton dans Fesprit et,
autant que Dieu m e ttra qu elq u ’un su r votre chem in, de produire
ce m em e to n dans Taction, de le produire dans les m em es li
m ites et du p o ste que vous avez deja occupe, de le produire
en servant les freres de bonne volonte, en ne lu ttan t pas avec
la m auvaise volonte, en ne d escendant pas su r le cham p du
raisonnem ent, de la discussion, en ne pro v o q u an t pas l’hom m e
que Dieu lui-meme eveille deja p a r tan t de m oyens interieurs
et exterieurs, m ais en serv an t dans Fam our, le sacrifice et l’epan-
chem ent to u s ceux qui v oudront sincerem ent etre eclaires sur
l ’CEuvre de Dieu.
J ’envoie m es salu tatio n s fraternelles etc.
Z u ric h , le 27 j a n v i e r 1855.
— 376
DO ROM UAL DA I M A R Y I J.
IV.
*
¥ ¥
A A N T O I N E T T E S.
Soeur en Jesus-Christ,
En vous rem erciant de votre derniere lettre qui temoigne
de ce que, dans votre am our de la volonte de Dieu et de toute
'verite chretienne, vous avez commence a accomplir ce que je
vous ai expose l’an passe, je reponds, ma soeur, a vos questions:
i Travaillez dans votre esprit le plus que vous pourrez;
et, profitant de l’aide que la misericorde de Dieu, dans son
OEuvre, donne a l’homme pour qu’il prenne la voie chretienne
qui lui est destinee pour cette epoque et y fasse son progres
chretien superieur, dirigez dans cette voie le travail de votre
esprit. Dans ce travail, augmentez en vous de plus en plus
1 humilite, 1 amour, le sacrifice et l’attendrissem ent de votre
ame; augmentez en vous l’amour pour toute verite, pour tout
bien, et la haine contre tout mai, contre tout faux; enfin, ne
vous bornant point au champ de 1’esprit seul, continuez ce
travail dans votre corps et dans vos actions, dans votre vie
to u t e n tie r e : que les m ouvem ents de votre esprit, eveilles dans
ce trav ail, percen t v o tre corps et se m anifestent dans toutes
vo s actions su r le cham p oil Dieu vous a placee. Les actions
qui resu lten t d u n tel sacrifice d’esprit, si p etites qu’elles soient,
so n t de bonnes oeuvres chretiennes, co n trib u en t a faire vivre
le V erbe de Dieu su r la terre, a etendre le R oyaum e de Jesus-
C hrist, a elever son E glise, co n trib u en t a l’accom plissem ent de
n o tre p riere q u o tid ie n n e : « Q ue votre JNom soit sanctifie, que
« v o tre R egne arrive, que votre V olonte soit faite sur la terre
« com m e au ciel ». C es bonnes oeuvres, ayant un grand merite
d evant Dieu, ne re ste n t point sans recom pense, sem blables a
ce verre d’eau donne au prochain, qui, en apparence, etant une
action si petite, est grande en realite, car elle est le fruit du
sentim ent eveille dans l am e, p asse dans le corps et manifeste
envers le prochain.
2 ° V otre am our du ciel, qui ne se satisfait pas de la vie
ordinaire, te rrestre, m ais qui aspire a la vie celeste, est une
g ran d e vertu c h re tie n n e ; c’est le fruit du progres et de la pu-
rete de votre esp rit qui ne s’est pas souille p a r l’am our de la
te rre ni de l’enfer. Jesus-C hrist, le prem ier, a apporte la vie
du ciel su r la te rre et l’a m anifestee dans ses actio n s, en
d o n n an t ainsi a l’hom m e le m odele de la vie destinee par le
V erbe de D ie u ; m ais une telle vie, p ro p re au R oyaum e celeste,
n ’est p as facile a p ratiquer dans ce m onde qui n ’est jusqu a
p re se n t que le royaum e te rre stre . L ’hom m e vivant d’une telle
vie, souffre de se sentir en desaccord avec le m onde, d’etre
un etran g er dans le m onde qui non seulem ent n ’apprecie pas
une telle vie, m ais la condam ne et la p ersecute, car une telle
vie, etant le fruit du sacrifice, de la croix, provoque au sacri
fice, a la croix.
P o u r ceux qui p o rten t cette vie celeste, qui, selon les pa
roles de Je su s-C h rist, ne so n t pas de ce m onde, la vie dans
le m onde a ete ju sq u ’a p resen t difficile et souvent meme im
p o ssib le ; c’est pourquoi ces exiles de ce m onde devaient se
refugier dans les deserts ou dans les cloitres. Aujourd hui
l’OEuvre de Dieu rend a ces exiles le plus grand service, en
leur p re se n tan t la lum iere chretienne plus etendue et appliquee
a leurs actions privees, sociales et publiques, en leur facilitant
p a r cela la vie chretienne dans le m o n d e ; aussi le nombre
des cloitres dim inue de plus en plus, car Jesus-C hrist appelle
l’hom m e a vivre dans le m onde en tenant dans un O rdre austere
non plus son corps seulem ent, m ais aussi son a m e ; il 1 appelle
— 379 —
DO A U G U S T A I L U D W I K I M.
K ochana S io stro !
D ziękuję ci za prace i w ysilenia k tóre czynisz na polu twojem
jako sługa S praw y B ożej; niech B óg nagradza ci każdy ruch
w tym celu uczyniony ! W szakże, łącząc się z gorliw ością twoją,
ostrzegam cię siostro zarazem , że nie spełniasz dotąd jak należy,
tej ważnej chrześciańskiej pow inności twojej : « brać ducha
rzeczy » ; że w skutek tego, w ysilając się w iele dla spełnienia
rad otrzym anych od sługi tw ojego, nie spełniasz ich w tym
duchu w jakim one udzielone ci zostały, i dlategoto zapędzasz
się do ostateczności w każdym pow ziętym kierunku, ze szkodą
dla rzeczy samej i z w yniszczeniem sił k tó re oszczędzać po
w innaś. I ta k : życzyłem tobie zająć się położeniem twej siostry,
a to w tym duchu, abyś w chodząc w to położenie, wyciągała
w każdej zdarzonej okoliczności praw dę, i tę praw dę przedsta
w iała jej w krótkości, a przedstaw iw szy słow nie, dała notkę,
reg estrzyk m ateryj pi~zedstawionych, a nakoniec kiedy niekiedy,
w edle potrzeby, o g ó ln ie , parą słow y przypom niała jej coś
p rzedstaw iła. T ym sposobem spełnia sługa pow inność swoją,
zostaw iając owoc tego Bogu sam em u, k tó ry używ a sił wyższych
i niższych ogrom u sw ojego, sił B aski i kary swej, aby dopro
w adzić do ow ocu to co sługa, spełniając chrześciańską powin
ność sw oją, przedstaw ił bliźniem u. — T y sio stro , w gorliwości
sw ej, chciałaś dotąd czynić i za siebie i za te w idzialne i nie
w idzialne siły ogrom u Bożego, k tó re o ileż więcej i skuteczniej
niż człow iek n a polu tern c z y n ią ! Ciężko w praw dzie jest tobie,
w idząc złe, fałsze, obrazę Bożą i idącą ztąd niedolę siostry,
w strzym ać się od nastaw an ia n a złe i od dociskania siostry
aby o n a w eszła na drogę naznaczonego szczęścia i zbawienia;
ale jak pow iedziałem , nie tw ojato p raca; jestto dzieło sił ogromu
B ożego, dzieło k tó re ty siostro pow innaś tylko rozpocząć ofiar-
nem przedstaw ieniem rzeczy. — Z tego w szystkiego poczujesz,
że leżąc słaba w łóżku, a m ając tylko osobę w ierną Bogu któ-
ra b y cię uw iadam iała o tem co się dzieje, m ogłabyś służyć
nietylko dom ow i siostry, ale i dziesięciu takim domom, mogłabyś
to czynić nie utrudzając tem ciała, a pokrzepiając ducha twojego.
A c h ! oszczędzaj siostro ciało tw oje, bo osłabiając je do ostatka,
nie spełnisz pow inności naznaczonych ci w tem życiu; nie
oszczędzaj tylko ducha tw ego, bo duch p okornym i ofiarnym
trudem zasila się i żyje.
Ufam sio stro , że o ile w tym duchu spełniać będziesz
w szelkie pow in n o ści naznaczone ci najw yższą W o l ą , o tyle
doznasz też ulgi i w tych ucisk ach tw ych w ew nętrznych o
których piszesz, a k tó re są u ciebie skutkiem niezupełnego
jeszcze złożenia się i p o d d an ia się Bogu, przy w ielkiem wyzwa
laniu się du ch a z nader słabej i drażliwej ziemskiej pow łoki
je g o ....
DO K S . J Ó Z E F A S.
DO P AU LIN Y S.
(W y ją te k z lis tu )
*
¥ *
D O K S . T.
(W y ją te k z listu )
25
— 386 —
DO KS. E D W A R D A D. I K AR O L A R.
( W y j ą t e k z listu ).
DO H O RACEG O L.
B racie H oracy !
R ad a której ode m nie w ym agasz kochany bracie, jest ta,
ab y ś opuścił zgubny m ano wiec n a k tóry w szedłeś, manowiec
bezofiarnego w dzierania się do krainy ducha i czerpania ztamtąd
św iatła sposobem niech rześciań sk im ; abyś pow rócił na opusz
czoną d rogę p ro stą , i na tej drodze zająw szy się poznaniem i
spełnianiem pow inności chrześcianina i F rancuza, czerpał światło
i silę z tego jedynego źródła św iatła i siły praw dziw ej, które
C h ry stu s P an d la zbaw ienia św iata otw orzył św iatu ; — od tego
zależy szczęście tw oje doczesne i zbaw ienie wieczne.
Nie D uchto N apoleona, jak m niem asz, ale duch niższy, pod
im ieniem N apoleona a w tonie najprzeciw niejszym Napoleonowi,
m ów ił do w as ; — kilkom a praw dam i w yrzeczonem i pokrywając
fałsze k tó re w am podał, zam ierzył on fałszam i tem i w ydrzeć
w am uczucie należne w ielkiem u D uchow i poprzednika epoki,
uczucie tak dziś potrzebne każdem u Francuzow i i Polakowi,
zam ierzył też, fałszam i tem i obalającem i isto tę chrześciańską,
jak o b y piekielną trucizną, zarazić dusze w asze.
— 389 —
DO TEGOŻ
Bracie Horacy !
Ile w pizeszłości sprawiłeś mi smutku, tyle dziś sprawiasz
radości twojem tak cudownem wyzdrowieniem na duszy i na
ciele. Powi ocenie do utraconej nici pobożności i wierności dla
Sprawy Bożej, i utrzymanie nici tej w najcięższem położeniu,
wiele przyłożyło się, wedle czucia mojego, do zjednania tobie
miłosierdzia Matki Miłosierdzia, tej Orędowniczki i Pośredniczki
naszej. Korzystaj kochany bracie z ciężkiego doświadczenia
któie przeszedłeś; ciągłą pokutniczą ofiarą zasługuj na komunia
z niebem i na spółkę bratnią ze wszelkiem dobrem tego i tam
tego świata. Pamiętaj że to co przeszedłeś, jestto ciężka kara
na k tó ią zasłużyłeś wdzierając się bezofiarnie w krainę ducha,
w to koło tak ponętne, a razem tak niebezpieczne, ‘czerpiąc
z tego źródła zgubnego, a zaniedbując zbawcze źródło otwarte
pizez C hrystusa Pana, tym sposobem spożywając owoc drzewa
zakazanego pized wielu, wielu wiekami; — ztąd przyjmuj ko
chany bracie, z należną pokorą i bojaźnią Bożą, to zelżenie
w karze twojej które otrzymałeś z miłosierdzia Bożego, i czuj
że możesz zasłużyć na cięższą jeszcze karę, możesz powrócić
do cięższej jeszcze niedoli, jeżeli nie wyrzeczesz się w pełności
manowca tego, jeżeli nie wycofasz się energicznie z tego koła
tak niebezpiecznego, jeżeli w medyurn widzieć będziesz co innego
jak tylko to co jest w isto cie: ciężkie dopuszczenie Boże, cieżkie
wodzenie na pokuszenie. — Pełen jestem tej pocieszającej na
dziei, że odtąd wytrwale trzymać się będziesz drogi chrześciań-
skiej, drogi miłości i ofiary, na którą w Sprawie Bożej, z woli
Bożej wezwany zostałeś. O pomoc Łaski Bożej w tem kierun-
kowem dla ciebie przejściu, błagam miłosierdzie Boże, i w tem
czuciu przesyłam ci kochany bracie moje życzliwe pozdrowienie...
K ochany B racie !
Dziękuję ci za listy tw oje szczere, w ylew ne i z takim trudem
p is a n e ; cieszę się z w iadom ości k tó re dajesz o sobie, i winszuję,
że jak piszesz, po cudow nem uzdrow ieniu na duszy, dozwolono
ci jest zm arnow ane skarb y niebieskie grom adzić na nowo, i po
k u tą ułatw ioną przez fcaske przyczyniać się w Spraw ie Bożej
do chw ały C h ry stu sa P a n a i zasługiw ać na zbaw ienie duszy;
w inszuję że w objaw ach duchow ych otrzym ałeś potwierdzenie
p raw d p o danych ci w S praw ie, że te praw d y i no ta twoja osta
tn ia stały się tw oim probierzem i d ro g o sk a z e m ; winszuję że po
pracy orzeźw iasz się rozm ow ą z bliźnim i, z dziećmi, z prosta
czkam i, słuchaniem muzyki itd, że utrzym ujesz bliższy stosunek
z b ratem P io trem , którego życie n aturalne może ci wiele uła
tw ić w przyjęciu tak potrzebnej to b ie natu raln o ści; winszuję
nakoniec tych trudów i w ysileń k tóre czynisz dla uwolnienia
się od duchow ych przeciw ności tw oich. — Aby zaś te trudy i
w ysilenia stały się ofiarnem i, a ztąd radośnem i, owocnemi i
łatw em i dla ciebie, życzę, tak jak życzyłem kiedy służyłem ci
osobiście, abyś czynił je w duchu, n a drodze i dla celu który ci
w S praw ie Bożej podanym z o sta ł: tojest, abyś stając się, wedle
słó w C h ry stu sa, gw ałtow nikiem poryw ającym Królestwo nie
bieskie, p o d n o sił ducha, budził w sobie miłość, ofiarę, czucie,
zapalał ogień chrześciański, przez to przyjm ow ał ducha epoki
w yższej, abyś w ty m duchu czerpał z wyżej św iatło i siłę dla
spełniania na ziemi naznaczonych ci pow inności, a nie zaciekał
się i nie S zperał w krainie duchów , nie szukał, nie rozbierał
i nie analizow ał objaw ów jej, przez to nie ułatw iał duchom
przeciw nym przystępu do s ie b ie ; abyś trzym ał się tej jedności
chrześciańskiej i pola obow iązków tw oich, a na pole obce me
p rz e c h o d ził; ztąd abyś czynił i nadal co czynisz obecnie w chrze-
ściań skich ćw iczeniach tw oich, abyś, jak piszesz, głębiej po
zn aw ał obrządki K ościoła, podzielał i spełniał je, pracował
n ad E w angelią, itd ., ale abyś to w szystko obracał na usta
lenie się w powyższej jedności i na spełnianie jej na polu obo
w iązków tw oich na ziemi. — Czuję to m ocno, że o ile spełniać
będziesz te życzenia m oje, będziesz łatw iej i więcej korzystał
z n a tc h n ie ń B a sk i Bożej i z p o m o c y ży czliw y ch ci d u ch ó w , ła
tw iej o d d alisz złe, te niep rzy jazn e ci d u ch y , łatw iej też roz
w iążesz fra su ją c e cię n ie p ew n o śc i i w ą tp liw o śc i, ta k , że to co
dziś je st tru d n e m , sta n ie się ła tw e m d la ciebie.
P o w y ż sz e ży czen ia m oje p o p a rte są tern w szy stk iem co
n ajw a żn iejsz eg o o trz y m a łe ś w o b ja w a c h ta m te g o św ia ta . I ta k :
P o w ie d z ia n o t o b i e : « C ierp isz d la teg o że n ie d o sy ć m asz
« o b rzy d z en ia d la d u c h a co cię od ta k d a w n a d rę c z y »; a
to o b rzy d z en ie m ożesz p o z y sk a ć nie inaczej jak zapalając w so b ie
og ień k tó ry n az n aczo n o je s t czło w iek o w i zapalić w ep o ce tej,
ogień, w k tó ry m m ieści się m iło ść d la n ie b a , d la w szelk ieg o
d o b re g o , d la w szelkiej p ra w d y , a o b rzy d z en ie do p iek ła, do
w sz e lk ie g o złeg o , do w sze lk ie g o f a łs z u ; ta k w ięc w p ow yższych
sło w a c h o trzy m u jesz z ta m te g o św ia ta p o tw ie rd z e n ie głów nej
p o w in n o śc i do k tó rej w S p ra w ie Bożej p o w o ła n y zo stałeś.
P o w ie d z ia n o : « K ró tk ą a e n e rg icz n ą i rze w n ą m o d litw a
« k rzep ić się i o d p ęd zać n ią n a trę tn y c h i zły ch d u c h ó w ... miej
« p o k u tę w s a m o tn o śc i a e n e rg ią c h rz e śc ia ń sk ą w słu żb ie » ;
— k r ó tk a m o d litw a ta k ie c e ch y n o sz ąc a, p o k u ta w sa m o tn o śc i
i e n e rg ia w słu żb ie są to o w o ce o g n ia C h ry stu s o w e g o , ztąd i
te sło w a zw ra c a ją cię ró w n ież do pow yższej p o w in n o śc i tw ojej.
P o w ie d z ia n o : « Z b ro d n ią je s t w S p ra w ie Bożej silić się
« n a w y d aw an ie to n ó w w e w n ę trz n y c h sa m em i u s ta m i; trz e b a
« w sz y stk ie uczu cia chrześciarisk ie w se rc u k o n c e n tro w a ć i tem
« w y ra b ia ć o rg a n c h rz e śc ia ń sk i ». — W s z e lk a m o w a, a tem
b ai dziej m o d litw a ch rz eśc ian in a, p o w in n a iść z w n ę trz a jego,
z g łę b i duszy p o ru szo n e j lub usiłującej p o ru sz y ć s ię ; a prze
ciw n ą te m u o sta te c z n o śc ią je s t p o w ta rz a n ie słó w św ię ty c h
u sta m i sam em i, jak to n p . m a m iejsce w m o d litw ac h o d m a w ia
n y c h m a rtw o i m a c h in a ln ie , ze zw yczaju sa m eg o , w tej p o b o
żn o ści u m a rłej, w k tó re j, z a m ia st b u d ze n ia w duszy ru c h u , czucia,
życia w e w n ę trz n e g o , a n a s tę p n ie m iło ści i ofiary, tej isto ty
ch rz eśc iań sk iej, sp e łn ia ją się sa m e ty lk o fo rm y ch rześciań sk ie
i fo rm a m i tem i u sp o k a ja się su m ien ie . W ie lk i te n g rzech , ta k
u p o w sze ch n io n y w epoce przeszłej, najw ięcej dziś u tru d n ia czło
w iek o w i zap alen ie w d u sz y o g n ia C h ry stu s o w e g o , ztąd w ejście
do ep o k i w yższej, tę tre ść o b e c n e g o w ez w a n ia B ożeg o .
P o w ie d z ia n o : « R a c h u n e k su m ie n ia ro b ić p rac u jąc n ad
sw o ją n o tą » ; — sło w a te okazu ją że czy sto ść tw o ja zależy od
sp e łn ia n ia przez cieb ie p ra w d z a w ie ra ją c y c h się w n o cie tw o je j;
a k ie d y te p ra w d y p rz e d sta w io n e ci zo stały ku p o m o c y w sp eł
n ien iu tej g łó w n ej p o w in n o ś c i: « zapalić og ień C h ry stu so w y ,
— 392 -
A L E O N A R D C.
R espectable F rere,
Je vous rem ercie de l’epanchem ent que vous m ’avez fait
dans v o tre lettre, et je vous felicite de ce que, au milieu des
deceptions et des souffrances que vous avez eprouvees dans
v o tre vie, vos ten d an ces se sont elevees et vous ont rapproche
de la voie chretienne. P uissiez-vous, m on frere, accomplissant
ce q u ’aujourd’hui Dieu reclam e de l’hom m e, et plus encore des
Italiens, m arch er dans cette voie qui, au milieu du chaos et
des tenebres actuelles, peut seule vous am ener a votre salut
eternel et a v o tre b o n h eu r te m p o re l! D ans ce but, je vous sou-
h aite de profiter de l’aide que vous pouvez trouver dans les
ecrits de l’OEuvre de Dieu qui eclaircissent la voie chretienne,
et d ans l’union fraternelle avec les serviteurs de cette OEuvre;
dans ce m em e but, je vous p resen te l’o b serv atio n suivante tou-
ch an t le spiritism e dont vous faites m ention dans votre lettre:
Jesu s-C hrist ay an t transm is le sacrifice, com m e l’unique moyen
de p u iser au ciel la lum iere et la force necessaires, il est im
p o ssib le que l’hom m e puise ce bien celeste a des sources et
p a r des m oyens co n traires a cette loi de N otre Seigneur, il
est im possible q u ’en violant cette loi, il profite de la miseri-
corde exceptionnelle qui, au com m encem ent de cette epoque
chretienne superieure, est destinee a l’hom m e dans l’OEuvre de
Dieu. — Je suis plein d ’espoir que vous vous unirez a ce que,
dans m on epanchem ent fraternel, je ne vous presente que tres
som m airem ent, et que vous ferez tous les efforts possibles pour
vous soum ettre entierem ent a N otre S eigneur Jesus-C hrist et
a to u te verite chretienne, pour vous y soum ettre par la foi,
ju sq u ’a ce qu’il vous soit donne de le faire aussi par conviction,
et enfin p o u r m archer avec hum ilite et soum ission dans la voie
de votre salut. D ans cet esp o ir je m ’unirai par mon esprit a
vos efforts, mon frere, et je prie Dieu q u ’il daigne vous ap-
p u y er p ar sa G race......
— 395 —
* ¥
DO K A Z I M I E R Z A T.
K ochany Kazimierzu !
C h er F rere,
Je vous rem ercie de votre lettre, dans laquelle j’ai trouve
quelques p o in ts qui dem andent a etre eclaircis; je tacherai
done de le faire d ’une m aniere som m aire, car, apres avoir fait
connaitre a m es freres la voie de leur vocation, je ne les y
conduis p as, m ais j’aide seulem ent ceux qui y m archent, a re-
soudre les p roblem es qui leur sont plus difficiles.
*
* v
D O B O H D A N A J. I M A R Y I S.
26
się do tego, aby praw dy chrześciańskie, z w oli Bożej podające
się w Spraw ie Bożej, spełniały się, a tem sam em żyły na ziemi,
jako żyją w niebiesiech.
D otrw ajcie bracia, w poczętem dążeniu waszem , a otrzy
m acie zasługę na tem polu, tem obfitszem w zasługę że na
niem m yśl Boża tak dalece jest przetw orzoną i wzór dany nie
w ieście przez M atkę B oską tak dalece zatartym został. Kiedy
przez w ieki na fałszyw ym sto su n k u mężczyzny z niew iastą złe
w znacznej części opiera panow anie swoje na świecie, szczęśliwy
ten, kto dziś, w czasie zakreślającego się dla św iata kierunku
na w ieki przyszłe, sk ład a ofiarę na tem polu, i spełniając tak
w ażną pow inność człow ieka, staw i w zór spełnienia jej dla bliź
nich teraźniejszego i przyszłych pokoleń. Z tąd czuć powinniśmy,
że nietylko tam ten św iat na k tórym żyją przyszłe pokolenia
tego św iata, ale i całe K rólestw o niebieskie zw raca się ku tej
czynności w aszej, bo w szelkie spełnianie się myśli Bożej na
tym św iecie, jest praw dziw ą czcią oddaw aną K rólestw u niebie
skiem u, je st tryum fem i rad ością jego.
M ówię z w am i, kochani bracia, najogólniej w tej materyi,
bo jest ona dokładnie w yjaśniona w pism ach Spraw y Bożej, i
jest już okazana w praktyce przez niektóre sługi Sprawy tej.
K iedy więc z m iłosierdzia Bożego m acie praktyczne światło,
ukazujące w am d rogę k tó rą przejść zam ierzacie, niech toż mi
łosierdzie opatryw ać w as raczy siłą potrzebną w pielgrzymce
waszej na tę stro m ą górę, n a w ierzchołku której zamierzyliście
zatknąć chorągiew C h ry stu sa i świętej S praw y Jego, chorągiew
praw dziw ej m iłości, ofiary, w olności i rów ności, chorągiew,
k tó ra pom iędzy innem i skarbam i niebieskiem i naznaczonemi dla
człow ieka, og arn ia i sk arb spółki ducha z duchem , spółki,
z k tó rą, jako z cząstką życia niebieskiego, łączą się niebiosa i
sak ram entalną fcaską w spierają tę cząstkę sw oją, aby ona żyła
n a ziemi jako całość jej żyje w niebiesiech, i aby tem życiem
sw ojem zwyciężając ciało, św iat i szatana — ziemię i piekło —
obaliła panow anie ic h -n a d duchem człowieka.
T akieto dobro niebieskie otrzym uje się w braterstw ie chrze-
ściańskiem ze w szelkim bliźnim , a w większej jeszcze mierze
w b rate rstw ie chrześciańskiem mężczyzny z niew iastą ; dla za
w iązania bow iem i utrzym yw ania takiego braterstw a, większa
m iara przeciw ności pow inna być pokonana, ztąd większa miara
ofiary złożona. A gdy nader ścisłem jest w tym względzie wy
m aganie Boże od sług Spraw y, pow ołanych staw ić na tem polu
w zór chrześciański bliźnim sw oim , obfite są też dla nich pomoce
Ł aski i hojna w m iłosierdziu Bożem nagroda, jeżeli w olni od
w szelkich chęci i w idoków osobistych, w ysilają się jedynie na
spełnienie w ym agania Bożego i w szystko sw oje Ojcu niebie
skiem u poruczają z dziecięcą czystością i ufnością, w pełnem
poddaniu się najśw iętszej woli Jego.
Aby to w szystko spełnić się m ogło przez w as kochani
bracia, z jak najw iększą zasługą w aszą, zanoszę o to do Boga
niegodną m odlitw ę m oją ; a pełen ufności w m iłosierdzie Boże,
i zarazem w czystą intencyą i ofiarę w aszą, przesyłam wam
moje b ra te rsk ie pozdro w ien ie....
DO JANA B. I ZOFII S.
DO TEODORA B.
B racie T eodorze !
Z radością duszy mojej w idziałem m iłosierdzie Boże które
■objawiło się n ad sio strą naszą Zofią, to zupełne jej przeisto
czenie się, to naw rócenie się do Boga, to w yrzeczenie się nie-
tylko tego co złem ale i co ziem skiem jest, a dążenie jedynie
do celu chrześciańskiego, dla zbaw ienia duszy swojej. Na mocy
tego, nie widzę dziś nic przeciw nego praw dzie w zam iarze twoim,
0 którym piszesz do m nie k o chany bracie. Kiedy spełniłeś pier
w szą cześć pow inności twojej objaw ieniem obrzydzenia do złego
1 rozłączeniem się. ze złem, być może że dziś w ezw any jesteś
abyś na tem że sam em polu spełnił drugą cześć pow inności
tw ojej objaw ieniem m iłości do dobrego i połączeniem się z tern
dobrem ; w takim razie otw orzyłoby się dla ciebie pole do wielkiej
zasługi przed Bogiem , że w tejże samej osobie rozróżniłeś dobre
od złego, i oddałeś co należy się tym dw óm o statecznościom ;
że to dobre, ta w artość chrześciańska obudziła uczucie nietylko
w duchu ale i w człow ieku, w sercu tw ojem ; a takie uczucie
dla w artości chrześciańskiej stałoby się czystą intencyą twoją,
k tó ra , jak to nieraz m ów iliśm y, pow inna poprzedzać w szystkie
czynności, w szystkie stosunki człowieka, a tem bardziej ten
sto su n ek , który p o dniesiony został przez C h ry stu sa do godności
sak ram en tu .
Jeżeli poczujecie bracia że jest w olą Bożą aby oczyszczone
dziś uczucia w asze przeniesionem i zostały z pola bratniego na
pole m ałżeńskie, w takim razie życzę w am tem skwapliw iej
korzystać z pism S praw y objaśniających pow inności przyw ią
zane do tego pola, życzę też k o rzystać z rad i przykładu tych
braci i sió str naszych, którzy poprzedziw szy w as na temże polu,
składają na niem ow oce w ierności swej Bogu i sakram entalnej
spółce sw ojej.
Nie przestaw aj bracie T eodorze być grenadierem zastępu
P ańskiego, czy to m iłując i łącząc się , czy też brzydząc się,
rozdzielając się i w alcząc ; bądź niepew ny i bojaźliw y dopóki
nie poznasz co staje przed t o b ą : niebo, ziem ia lub p ie k ło ; ale
skoro poznasz, oddaw aj naów czas pew no i śm iało co należy
się od chrześcianina tym trzem tak różnym królestw om ; uzbrajaj
.się ciągle orężem chrześciańskim m iłości dla nieba i obrzydzenia
do piekła, a żyjąc i czyniąc pod tą podwójną zbroją żołnierza
C hrystusow ego, ufaj że C hrystus Pan błogosławić będzie wszel
kiej czynności twojej, jako świadczącej przed niebem, ziemia i
piekłem, że jesteś wiernym sługą Jego, wiernym nie w samym
tylko duchu, nie w samej modlitwie, ale i w życiu, w czynach
chrześciańskich. — W duchu masz kochany bracie wszystko
czego potrzeba do tego zaszczytu chrześciańskiego ; idzie tylko
o to, aby dobro chrześciańskie nagrom adzone w wiekach prze
szłości twojej, nie leżało odłogiem w duchu twoim, ale przebiło
się przez ciało i w życiu, w czynach twoich objawiało się....
DO M A Ł Ż O N K Ó W D.
(W y ją tek z listu ).
*
Y Y
DO J O A C H I M A J.
(W yjątek z listu)
DO J Ó Z E F A C.
B racie Józefie !
Piszesz że wiele cierpisz z pow odu bezsenności. W chodząc
w położenie tw oje, starałem się poznać co pow inieneś czynić,
abyś w śród tej w ielkiej trudności, jeszcze więcej nie utrudnił
so b ie ; — poczucie m oje w tym względzie kom unikuje tobie.
Kiedy człow iek w tem położeniu błąka się zazwyczaj w na
tłoku rozm aitych m yśli nasuw ających się jemu, przez to coraz
więcej rozprasza się w duchu, coraz więcej od pokoju ducha i
od snu oddala się, — ty bracie, czyń wręcz przeciw nie: przy
twierdzaj ducha tw ojego do jednego punktu, do jednej praw dy
chrześciańskiej, i na tym punckcie skupiaj rozpierzchające sie
w bezsenności prom ienie ducha, a następnie ducha tak skupio
nego budź, poruszaj m iłością dla tej praw dy do której go przy
tw ierdziłeś, a tak poruszonego podnoś, o ile to podobnem ci
będzie, jak najczyściej i najwyżej. T aką p racą ukoisz ducha, mniej
więcej starg an eg o trudam i i przeciw nościam i życia, i duch twój
ukojony łatwiej opuści ciało i dozwoli mu spoczynku; czuć on
będzie, że spełnieniem pow inności chrześciańskiej zasłużywszy
na spółkę w C hrystusie z tam tym św iatem , zasłużył tem sam em
na dobre przyjęcie u tych braci, z którym i podczas snu prze
byw ać będzie. — K iedy człowiek wyzw ala, porusza i podnosi
ducha sw ego, kiedy siłą ofiary żarzy w duchu swoim ogień
który C h ry stu s P a n przyniósł na ziemię, w ów czas ta cząstka
nieba siłą sw ą nieb iesk ą w szystko w człowieku urządza, p ro
stuje, p o p ra w ia ; uzdraw ia ch o ry ch na duszy i na ciele, rozbu
dza sennych aby z b ło gosław ieństw em Bożem żyli na ziemi,
usypia bezsennych aby z tem że błogosław ieństw em żyli za gra
nicą ziemi. Szczęśliw y kto w ciągu życia sw ego do tego nie
bieskiego śro d k a, do tej praw dziw ej m odlitw y, nie przestaje
uciekać siec !
W takiej m odlitw ie, składając Bogu w iększą m iarę ruchów
ducha, w iększą m iarę ofiary, będziesz zadosyć czynił za przeszłe
— 410 —
D O M IC H A Ł A S.
B racie M ic h ale!
P isa ł do m nie pan W ład y sła w M. prosząc o wdanie się
w in teres twój z panem T . Nie znając tego interesu, ogólne
czucie moje w tym względzie przedstaw iam tobie kochany bracie.
— 411 —
DO A N T O N I E G O I A L E K S A N D R Y A.
K ochani B r a c ia !
W chodząc w położenie w asze i rozm yślając o uciskach i
stra ta c h k tóre ponosicie, poczułem pow inność podzielić się
z w am i n astęp n ą u w a g ą :
D ary nieba i dary ziemi nie idą z sobą w p a rz e ; nie może
człow iek opływ ać w pom yślności obu zarazem królestw , nie
bieskiego i ziem skiego. K iedy więc z m iłosierdzia Bożego otrzy
m ujem y w takiej obfitości dary i pom yślności niebieskie, kiedy
o d w alają się dla nas kam ienie w iekow ych rachunków i schodzą
ta k liczne i nadzw yczajne pom oce dla zakreślenia lepszego kie
runku na w ieki przyszłości naszej, pow inniśm y, oprócz ofiary
chrześciańskiej, niebieskiej, składać też Bogu ofiarę z ziemi;
pow inniśm y, w śród spadających na nas krzyżów ziemskich, skła
dać tem u najw yższem u D aw cy nietylko poddanie się tym krzy
żom i cierpliw e znoszenie ich — co dostatecznem było w epoce
przeszłej — ale też składać m iłość tych krzyżów , miłość idącą
z należnego oceniania tego co nabyw am y, a co tracim y, miłość
przyjm ującą te krzyże w życiu, energii, sw obodzie i radości
ducha. Je stto n aturalny i konieczny obow iązek człowieka oświe
conego św iatłem wyższej epoki chrześciańskiej, i takie tylko
ocenienie m oże uczynić pow ołanego sługę Bożego, sługą praw
dziw ym , nie zaś sługą jurgieltnikiem . Jeśliby kto, obdarzywszy
żebrak a b o g atą, krociow ą jałm użną, naraził go potem na jakąś
ofiarę i n iedogodność, a ten żebrak, tak nadspodziew anie wzbo
gacony, czynił tę ofiarę, znosił tę niedogodność, lubo cierpliwie,
— 413 —
T> O J Ó Z E F A R.
(W y ją te k z lis tu ).
V.
*
* ¥
cA cA L I X SM.
(E x tr a it d ’u n e le ttr e ).
T>0 eA D A M A M I C K I E W I C Z A
B racie A d a m ie !
L ata już m inęły jak przerw ane zostały stosunki nasze, sto
sunki braci, tow arzyszów jednej św iętej służby. Po oddaniu ci
przed czterm a laty usługi m ojej, posłuszny woli Bożej, zosta
w iłem cię w olności tw ojej, abyś bez rażeń i w pływ ów obcych,
przejrzał obowiązki pow ołania sw ojego, w ysnuł z nich drogę
dla siebie, i o ileby cię w łasne, w olne czucie tw oje do tego
budziło, żądał dalszej usługi ode m nie. Nie sądząc trudności
k tó re m ieć m ogłeś do uczynienia w stępnie tego kroku, dzię
kuje Bogu że dziś w olno mi jest odezw ać się do ciebie, przerwać
to boleśne dla nas obu m ilczenie, uczynić w ylew uczuć i życzeń
m oich dla ciebie, dogodzić przez to pragnieniu duszy mojej.
K iedy rozdziałem naszym zam roczyły się te piękne czasy
k tó re jaśniały dla nas na początku połączenia się naszego, wiele,
bardzo wiele b o la łe m ; ale w boleści mojej nie rozdzieliłem się
w duchu m oim z to b ą, nie przerw ałem m iłości, życzliwości
mojej dla ciebie. O prócz ogólnych pobudek chrześciańskich,
m iałem jeszcze do tego p obudki szczególne. Żyje we mnie pa
m ięć tego, co ty kochany bracie uczyniłeś dla Spraw y Bożej 1
dla m nie, sługi jej; żyje pam ięć tych czystych poruszeń twoich
— 417 —
27
O ddaw szy pod opiekę Bożą upadające siły moje, zostałem na
zimę w Szw ajcaryi, w jednejże zawsze ufności w potęgę i w mi
łosierdzie Boże, że spełnię m isyą m oją i czynem ją stwierdzę,
lubo odrzucany i prześladow any, lubo siły moje ścierają się bez
ow ocu naznaczonego m iędzy czterm a ścianam i, na polu które
nie jest mi naznaczonem ; że jeżeli nie spełnię tego co tylko
w spółce obszerniejszej spełnionem być może, spełnię wszakże
isto tę m isyi mojej w spółce z braćm i m oim i, że ta istota, jako
ziarno epoki tej, cząstka ziarna C hrystusow ego, rozwinie się
w w iekach epoki, dojrzeje i w yda owoc naznaczony: życie chrze-
ściańskie człowieka, pryw atne i publiczne. A tak, słudzy Sprawy,
dążyć m ożem y i pow inniśm y do ostatniego celu naszego w pe
w ności osiągnięcia onego, dążyć idąc w ślady P an a naszego,
który, w śród najw iększych przeciw ności jakie ziemia i piekło
p ostaw iły od początku dla odparcia nieba, spełnił dzieło zba
w ienia św iata, spełnił isto tę najśw iętszej m isyi swojej.
Ponaw iam itd.
Zurych, 28 grudnia 1852 roku.
T>0 G EN ERAŁA S K R Z Y N E C K I E G O
#
— 421 —
nami w tym czasie łatw iejszym ; może przez Ł ask ę Bożą, która
oddala przeciw ności i lekko prow adzi człowieka po drodze nazna
czonej, uczynim y najukochańszy b racie, w spółce nam nazna
czonej, na schyłku dni naszych, to co naznaczono nam uczynić
w tern życiu. Ł a sk a Boża , potężna p otęgą niebieską , nie po
trzebuje siły naszej ziem skiej, czerstw ego zdrowia, a potrzebuje
dobrej w oli i ochoczego niesienia przez nas krzyża naszego,
k tóry będąc siłą naszą niebieską, daje człowiekowi i siłę ziem
ską, krzepi ciało jego, oddala choroby, niem oce, jak tego coraz
więcej człow iek dośw iadcza. K iedy zwyczajne lek i, które sa
ziemią, czynią to dla człowieka, czemużby to co jest niebieskiem ,
uczynić tego nie m iało ?... A niech to w szystko stanie się dla
zbaw ienia naszego, z nieprzebranego m iłosierdzia Tw ojego o
C h ry ste P anie nasz! za przyczyną N ajśw iętszej M atki Twojej a
naszej M atki M iłosierdzia, M atki O rędow niczki, Pośredniczki,
k tó ra tak w ielki udział m iłości i ofiary m iała i m a w zbawieniu
n a sz e m !
W tem to uczuciu i dla tegoż celu zbaw ienia, postanow iłem
przesłać ci najukochańszy bracie n astęp n ą p ro śb ę moją, prośbę
pierw szą a może już i ostatn ią w tem życiu n aszem : poddany
sam em u C hry stu so w i P an u , samej praw dzie Jego, ztąd w wol
ności ducha tw ojego , poznaj bracie do końca rzecz k tórą po
dałem tobie, poznaj w dobrej woli, w yrzucając z siebie w szystkie
przeszłe rażenia i sądy, poznaj nie organem ziem skim , który
nie może poznaw ać rzeczy Bożych, ale sam ym organem chrze-
ściańskim m iłości i ofiary , a poznawszy , osądź czy rzecz ta
zasługuje na odrzucenie tw oje. A skoro to uczynisz, sądź naów-
czas i naganiaj najsurow iej sługę któ ry ci rzecz tę podał, sądź
i naganiaj w szelką skazę g rzesznika, któ ry sam siebie sądzi i
nagania, w idząc w każdej chw ili jak dalekim jest od owej w y
sokości chrześciańskiej okazanej i zaleconej przez C hrystusa
P an a, k tó rą on z m iłosierdzia Bożego w idzi, miłuje i goni za
nią w słabości sił sw oich ; sądź i naganiaj najm ilszy bracie
sługę naznaczonego tobie, a pow strzym aj się — proszę cię na mi
łość zbaw ienia tw ojego — od sądu, nagany i odrzucenia rzeczy
k tó rą sług a ten po d ał ci z W o li i w Imię C h ry stu sa P an a! A tak,
zespolim y się z sobą i w e w spólnej naganie naszej grzesznego
człow ieka, i w e w spólnej m iłości i czci naszej dla rzeczy Bożej,
zespolim y się w e w szelkiej praw dzie okazującej nam dobre i złe,
św iętość rzeczy Bożej i grzechy człowieka.* W szak mocen jest
Bóg — nie zaprzeczysz tem u — i przez grzeszników wolę swoją
objaw iać, rzecz B oża nie p o n o si przez to uszczerbku, a ‘miłość
chrześciańska, w XIX-ym w ieku chrześciańskim , rozróżnić już
p ow inna co jest Boże a co człowiecze. Kto nosi w sobie miłość
B oga, ten przyjm uje w olę Bożą jako m iłosierdzie, jako dar Boży
dla s ie b ie , przyjm uje bez w zględu przez kogo on przechodzi,
spoczyw a w darze i w Darzącym , — tam jego m iłość, cześć i
ofiara. — B óg widzi że jedynie z tro sk i mojej o zbawienie
duszy twojej najukochańszy bracie, idzie ta prośba moja, idzie
to w szystko co m ówię dziś i co jeszcze pow iedzieć tobie zamie
rzyłem , bo jakażby in n a być m ogła pob u d k a moja? Sprawa
B oża nie potrzebuje człow ieka, ale człow iek potrzebuje Sprawy
Bożej dla zbaw ienia sw ojego ; nie potrzebuje też ona obrońców,
bo B óg w m iłosierdziu sw ojem coraz jaw niej broni Sprawy
sw ojej, aby nie zatarła się m yśl k tó rą naznaczył do spełnienia
człow iekowi i aby w ielkie dzieło odkupienia św iata najwyższa
ofiarą P a n a naszego Jezusa C h r y s tu s a , niosło owoc swój dla
człow ieka. I w szystko co dzieje się dziś na świecie popiera
S p raw ę Bożą, bo to w szystko coraz więcej budzi człowieka do
szukania w oli Bożej, sp ra w ie d liw o śc i, praw dy chrześciańskiej,
coraz więcej budzi do zw rócenia duszy ku C hrystusow i i Kościo
łow i Jego w któ ry m te sk arb y chrześciańskie św iatła i siły żyją
i udzielają się człow iekow i, a ztąd w szystko co dzieje się budzi
do przyjęcia tego dopom inku i w ezw ania k tó re C hrystus Pan
w S praw ie swojej czyni dziś do człow ieka.
Tern zam ykając teraźniejszą u słu g ę m oją dla ciebie kochany
bracie, z głębi duszy i serca m ojego przesyłam ci pozdrowienie
i u ściśnienie szczere i życzliwe. W ielu poczytuje cię za nieprzy
jaciela m ojego, ja w szakże tej opinii św iata nie podzielam wcale,
bo lubo zaród duszy twojej chrześciańskiej, polskiej, w śród prze
ciw ności tw oich, nie objaw ia się dla służenia Chrystusowi,
K ościołow i i ojczyźnie, jak to jest naznaczono, czuję jednakże
że m iłość dla C h ry stu sa, dla K ościoła i dla ojczyzny żyje w głębi
duszy tw ojej, czuję że żyje też tam i życzliwa przyjaźń dla sługi
C h ry stusow ego ; a chociaż wielu poczytuje to czucie moje za
zby tn ią dobroduszność i łatw o w iern o ść, ja wszakże czucie to
stale przechow uję w sercu m ojem i nie tracę nadziei że z czasem
u spraw iedliw iony będę przed nim i za dochow aną w iarę zarodowi
duszy twojej, najukochańszy bracie m ój!
Życzliwy, itd.
Z urych, i listopada 1859 r.
©O ALEKSANDRA G.
DO MACIEJA M.
B racie M acieju!
C hcesz abym w idział się z tobą. Dziś nie m o g ę; ale mam
nadzieję ze nieco później pozwoli nam B óg zobaczyć się i po
mówić z s o b ą ; a nim to stanie się, czuję pow inność przedstaw ić
tobie co n astępuje:
Okazujesz gorącą chęć przeproszenia mnie za przeszłość.
Dziękuję ci za t o ; ale nie m ogę przyjąć tego, bo pom im o
lozdziału naszego od 1842 r., nie gniew am się na ciebie kochany
bracie, a tylko boleję nad tą popełnioną przez ciebie obraza
b o żą, że przez tyle lat utrzym yw ałeś w sercu twojem opór i
nieposłuszeństw o B ogu, a uległość i posłuszeństw o złemu jarz-
m iącem u ciebie; — boleję też nad popełnioną zdradą ojczyzny,
ze kiedy należało się jej aby ciebie, syna sw ego, pow ołanego
przed wielu innem i do ratunku jej, widziała w K rólestw ie C hry
stu sa zkąd ratu n ek naznaczony jest dla niej, widziała cie ona
przez lata w kró lestw ie złego, zkąd w łaśnie zguba jej poszła
1 idzie aż dotąd. Przez dw adzieścia kilka lat boleję już nad tem,
1 me przestanę boleć aż dopóki nie uczynisz zadosyć Bogu i
ojczyzme, aż dopóki złe, przez lat tyle tryum fujące, upokorzonem
przez ciebie m e będzie. — D lategoto m am praw o żądać abyś
me m yślał w cale o przepraszaniu m nie, ale w szystkie m yśli i
uczucia tw oje skierow ał jedynie do przebłagania M ajestatu Bo
żego ; m am też praw o żądać abyś w idząc się ze m ną, ani słow a
me w yrzekł o obrażeniu i przeproszeniu m nie; — w przeciwnym
bowiem razie, m ógłbyś łatw o powiedzieć sobie : « Upokorzyłem
się, przeprosiłem , w ięc w szystko spełniłem », w tenczas, kiedy
to m niem ane spełnienie w szystkiego m ogłoby nie być naw et po-
czątkiem rzeczyw istego spełnienia tego co spełnić powinieneś
dla zadosyć uczynienia B ogu i ojczyźnie. T akie upokorzenie
się i przeproszenie człow ieka m ogłoby być owocem chwi
low ego poruszenia się serca — co jak błyskaw ica bez śladu
przechodzi — a nie być w cale ow ocem poruszenia się w duchu
dla B o g a , ow ocem p raw d ziw ej, g łę b o k ie j, trwałej skruchy
chrześciańskiej i silnego postanow ienia aby korzystać jeszcze
z drogiego daru życia i całego siebie pośw ięcić pokucie pra
w dziwej, zadosyć czyniącej B ogu i ojczyźnie. Sam powiedz
b r a c ie , czy m oże sługa Boży, bez popełnienia śmiertelnego
grzechu, dopuścić aby bliźni którem u on służy, zadawalniając
się przeproszeniem go bez zadosyć uczynienia Bogu, głuszył
sum ienie sw oje i przez to ciężką przyszłość gotow ał dla siebie?
W iesz że u nas, w W ilnie, żaden sługa cesarski wzmianki nawet
nie czyni pow stańcow i o tem , że on pow stając obraził bądź jego,
bądź naw et sam ego g u b e rn a to ra ; ale na śledztw ach i na placach
egzekucyi każdy taki sługa m ów i jedynie o obrazie majestatu
cesarskiego, i za tę tylko obrazę czynią się tam tak straszne
dopom inki. Otóż należy nam , sługom K rólestw a Chrystusowego,
k tó re dotąd jest zaledw ie u początku sw ojego na ziemi, czerpać
w zory do służby naszej z k ró lestw niższych, które doszły do doj
rzałości sw ojej, i podobnież czynić. M usiałem rozszerzyć się
w tej m ateryi, bo czuję że dobre serce tw oje m ogłoby popchnąć
cię na ten m ano wiec, na któ ry m więcej w aży boleść zadana czło
w iekow i niż obraza Boża.
Życzę ci bracie, abyś gorącą m odlitw ą w yjednał u Boga
d ar przebudzenia się z długiego letargu tw ojego, a potem dar
przejrzenia w św ietle praw dziw em grzesznej przeszłości i obe
cnego położenia tw o je g o ; życzę gorąco aby skrucha pokutnicza
zastąpiła u ciebie dotychczasow e trapienia duszy, abyś wycią
gnąw szy z przeszłości boleść pokutniczą, m ógł w tej boleści,
połączonej z ufnością i rad o ścią chrześciańską, oddać się cały
lepszej a owocnej dla zbaw ienia tw ojego przyszłości. Ciężko jest
bow iem pokutow ać, póki się nie widzi i nie czuje do końca grzechu
s w o je g o ; — tak a p o kuta nie jest p o k u tą pod Ł ask ą Bożą, o
k tó rą m odlim y się s ło w y : « A byś nas do pokuty prawdziwej
doprow adzić raczył, prosim y Cię P anie! » Życzę ci jeszcze bra
cie, abyś korzystając z pom ocy k tó re tu otrzym ać możesz,
poznał acz n a jo g ó ln ie j: co jest S p raw a Boża, do czego Bóg
w dniach tych w zyw a człowieka, a tem bardziej Polaka, tułacza;
abyś w szedł na tę drogę i na niej, nim opuścisz Zurych, cnoc
k ilka kroków podszedł, a tem ułatw ił sobie przeciąganie przez
— 429 —
CA M A T> A SM E tM.
disciple de F roebel
Madame,
Le temps est venu ou je dois m epancher a vous sur ma
position a votre egard.
Dans les quelques entretiens que nous avons eus le mois
passe, j ai rempli mon devoir envers vous, je vous ai rendu
mon service que je crois etre complet. Ce service qui m’a coute
beaucoup de peine et de douleur, n’a apporte pour vous, Madame,
aucun fruit; je ne suis pas parvenu a m ’unir avec vous dans
quelque vente que ce soit, et vous connaissez les obstacles que
vous avez mis a cette union. Des que j’ai vu cela, j’en ai eu
une grande douleur, j’ai travaille devant Dieu afin de trouver
le moyen pour vaincre ces obstacles et pour vous servir plus
efficacement. J ’ai trouve ce moyen et je 1’ai employe. J ’ai mis
par ecnt mes observations sur la methode de Froebel, sur son
rapport avec le christianisme, avec le progres chretien de
me, j ai mis aussi par ecrit mes observations sur vous-
meme, Madame, en vous m ontrant la voie ou vous etes et celle
ou vous devez etre. Je l’ai fait dans cette esperance que les
memes ventes que vous avez rejetees, seront acceptees par vous
plus iacilement des qu’elles vous seront presentees dans leur ap-
— 430 —
1
plication au cham p qui vous interesse plus particulierem ent. J ’ai
prie Dieu q u ’Il daigne vous aider p ar sa G race a arreter votre
esp rit ne fut-ce que su r une seule verite chretienne, afin qu’en l’ac-
cep tant a fond, vous la preniez pour b ase de votre m aniere de voir,
de p en se r et d’agir et q u ’ainsi, apres vous etre illusionnee pen
d an t si longtem ps, vous com m enciez a voir to u t dans la lumiere
v eritable et deveniez une chretienne, encore pendant cette vie.
M es esperances ont ete deques. Des que vous eutes entendu
les verites qui vous appelaient a vous soum ettre a Jesus-Christ,
a accepter sa loi, vous les avez jugees et rejetees sans tourner
m em e v o tre attention sur les explications que je vous ai don-
nees. C ’e st ainsi que vous avez juge et rejete ce que, dans mon
am our p o u r votre salut, j’ai im plore et obtenu de la misericorde
de Dieu comme l’unique secours efficace pour vous. Tandisque
j ’ai desire vous servir, c’est-a-d ire, serv ir v o tre esprit, je me
suis trouve su r un cham p qui n ’est pas le m ien, car je me suis
tro u v e en presence non pas de votre esprit, m ais du mal qui
l’ayant subjugue, lu ttait p a r vous contrę moi d ’une maniere vi
sible pour m oi. Ce fait m ’a ete d’autant plus douloureux et
d ’au tant plus terrible que, la veille de ce jour, j’ai vu pour la
prem iere fois le sentim ent se m anifester en v o u s : votre esprit
s’etait em u, s ’etait releve de sa m o rt et a produit sa propre vie,
vie veritable, conform e a sa n a tu re ; — c ’etait le fruit d’une
G race extraordinaire qui vous a touchee au m om ent oil la di
rection se traęait p o u r les siecles de v o tre avenir. Mais apres
cette visitation de la G race, qui vous a donne la liberte, vous
avez perm is au m al de vous subjuguer de nouveau et, dans cet
esclavage volontaire, vous avez rep o u sse les verites qu’un jour
au p arav an t vous aviez adorees, vous avez com m is par la un
peche m ortel, le peche contre la Grace de Dieu, contre le Saint-
E s p r it; p ar suite de cela votre esprit est descendu dans le
tom beau et, a ce que je sens, il y reste ju sq u ’a present. II est
vrai que vous etes toujours rem uante, vivante, m ais cette vie
de votre hom m e est la m o rt de votre e s p r it; ce n’est ni la vie
te rre stre , naturelle, ni la vie conform e a la loi de Jesus-Christ,
c’e st une vie factice, efforcee, fievreuse qui, en vous enivrant,
etouffe les eveils de votre conscience et vous tranquillise tant
que Dieu le perm et. M ais tandis que votre esprit dans le corps,
en rep o u ssan t les verites chretiennes, triom phe sur le Verbe de
Dieu, ce m em e esprit, dans les m om ents oil il abandonne le
corps, voit son avenir, se tourm ente, gem it et manifesto sa
d ouleur...
Apres cet abus de la G race, j’ai senti au ssitó t que la vo
lonte de Dieu arrete m on service pour vous. C ependant, je me
consolais de l’esperance que vous sentirez la gravite de votre
peche, qu en vous hum iliant devant Dieu, devant sa volonte,
vous eveillerez en vous le d esir de m arch er sur la voie chre-
tienne, et que p ar la vous m ’ouvrirez de nouveau le cham p pour
continuer m on service. C ’est a cause de cette esperance que je
ne vous ai p as m anifeste ju sq u ’a presen t m a position envers
v o u s ; m ais aujourd’hui, en voyant que vous n ’avez rien fait de
ce qui p o u rra it confirm er m on esperance et que vous desirez
avoir une entrevue avec moi dans un to u t autre but, en appre-
nant aussi que c’est a cause de cette entrevue que vous pro-
longez vo tre sejour a Zurich en faisant le sacrifice de vos af
faires, j ai senti le devoir de vous exposer en toute verite notre
position reciproque, car je crains que vous n ’attendiez de moi
ce que, p eut etre, il ne m e sera pas perm is de vous donner;
je crains aussi q u ’en vous exposant a subir un dom mage dans
vos affaires, vous ne fassiez des sacrifices exterieurs pour
1 OEu'vre de Dieu, tandis que vous etes si loin de vouloir faire
pour cette OEuvre le sacrifice interieur, m eme le plus petit.
P u isse Dieu dans sa m isericorde vous donner la volonte et
la force de prendre a fond ce que je vous ai expose p a r la vo
lonte de Dieu. P u isse la separation p resente de nos esprits ne
p as se continuer dans nos siecles; p u issions-nous, unis dans
n o tre passe et separes aujourd’hui, nous u nir b ientót de nouveau ;
puissiez-vous, p ar votre penitence devant Dieu, recouvrer votre
nature prim itive, l’innocence de votre esprit, dont vous vous
etes eloignee p ar le peche. — C’est ce que j’im plore de la mi-
seiicorde de Dieu, car le salu t de votre am e est bien precieux
po u r m oi......
DO JÓ Z EF A K.
B racie Józefie !
O trzym aw szy z poczty przed kilkom a dniam i dwieście fran
ków , byłem niespokojny nie wiedząc zkąd one przy ch odzą; dziś
dowiaduję się że od ciebie. Diękuję ci kochany bracie za*zwró
cenie uw agi na położenie m oje, za chęć przyniesienia mi pom ocy.
w ielk! w szakże boleścią przychodzi mi oświadczyć, że bez
— 432 -
DO K A R O L A R.
(W yjątek z listu ).
K ochany B racie !
W iadom o tobie że bracia nasi przesyłają mi niekiedy za
siłek m ateryalny ze składki sw ojej. O ceniając czyste ich czucie,
przyjm uję ow oc onego. Ale nie z każdego źródła wolno mi jest
przyjm ow ać. P a n u K. zw róciłem m ateryalną ofiarę jego, uspra
w iedliw iając ten krok mój kilku słow am i praw dy. Na linii panaK.,
— 433 —
DO KOŁA SŁUG S P R A W Y BO Ż E J
Kochani Bracia!
Dar wasz * tern milszym i cenniejszym jest dla m nie, że
świadcząc o miłości waszej dla Sprawy B ożej, będzie on jej
oddawał w przyszłości pożyteczną usługę.
Składajmy bracia korne dzięki Bogu za tę łaskę Jego,
która, wśród tak wielkich przeciwności idących od ziemi i
piekła, przez ćwierć wieku podnosiła kolos Sprawy Bożej i
postawiła go na takiej wysokości, że przeciwko niemu — ufać
powinniśmy — bramy piekieł nie przemogą; wiecznotrwałem
jest bowiem to, co wznosząc się zgodnie z wolą Bożą, wspie
rane jest potęgą ramienia Bożego. Przez lat 25 n h f Sprawy
Bożej snutą była w duchu i na ziemi; a byłto warunek konie
czny aby Bóg tej nici, acz cienkiej i słabej ale ofiarnie i bez
przerwy snutej, nadał naznaczoną pełność i właściwą potęgę;
i dziś, stoi już Sprawa Boża w duchu, i coraz więcej stawać
będzie na ziemi, bo stało się już na ziemi to co potrzebnem jest
28
dla chrześciańskiego postępu św iata w w iekach wyższej epoki
chrześciańskiej. A lubo odrzucenie S praw y Bożej przez narody
i rządy nie dozw ala mi okazać, na polu publicznem , praktyki
p raw a C hry stu so w eg o , więcej w epoce tej w yjaśnionego i zasto
sow anego, odrzucenie to utru d n i człow iekow i, utrudni narodom
i rządom , ale nie zatrzym a chodu S p raw y Bożej, nie zatrzyma
spełnienia lego praw a, tak jak odrzucenie i ukrzyżowanie ucie
leśnionego S ło w a Bożego utrudniło ś w ia tu , stało się źródłem
k lęsk i ucisków przez w ieki spadających na św iat, ale nie zatrzy
m ało i do końca św iata nie zatrzym a spełniania się W oli Bożej
podanej w Słow ie Bożem ; — w szystko co ta najwyższa Wola
naznaczyła, co do joty spełnionem będzie.
Składajm y też b racia dzięki nasze B ogu i za tę łaskę, że
w grom adzie naszej panuje już jeden to n , podnoszący się i
zbliżający się coraz więcej do tonu naznaczonego nam , i że
w tym tonie żyje i działa spółka nasza; że jeżeli w śród nas nie
zaw sze jest pełność stroju, zaw sze jest taż sam a posada z której
m ożem y stroić się i p o dnosić; że lubo pom iędzy nam i są też i
słabsze członki K rólestw a C h ry stusow ego, niem a już wszakże
k ró lestw a przeciw nego.
W ciągu 25-ciu lat publicznej służby mojej Spraw ie Bożej,
czyniłem ile m ogłem duchem i człow iekiem moim, ale przez
długi czas ow oc tego czynienia mało b y ł w idocznym ; przyszedł
potem czas w którym mniej i coraz mniej czyniłem człowiekiem,
a ow oc z tego był coraz w iększy; ufać zaś pow inniśm y miło
sierdziu B ożem u, że po śm ierci m o jej, kiedy czynienie moje
całkiem u sta n ie , ow oc z tego co uczynionem zostało będzie
jeszcze w iększy. P o złożeniu m iary ofiary naznaczonej, samo
już niebo doprow adza do spełnienia rzecz dla której ofiara zło
żoną została, jak tego C h ry stu s P a n jest najw yższym dowodem;
popiera ono ofiarę złożoną, czyniąc jużto bezpośrednio, już przez
narzędzia naznaczone; i dlategoto w iele zależy od tych narzędzi,
od ich m iłości i o fiary, od ducha któ reg o noszą w sobie; a
tak iem i narzędziam i jesteście w y w szyscy bracia, powołani słu
dzy S p raw y Bożej. Co zaś w szczególności na każdym z was
leży, to każdy z w as, m ierząc usposobienie i siły swoje, sam
poczuć pow inien; B óg w olę sw oją objaw ia szczególniej temu,
przez kogo ona spełnioną być m a. Dziś gdy nie wolno mi już
budzić i zachęcać w as, a pozostaje mi tylko pow inność służenia
w spółce bratniej dobrej w oli i ofierze, k tó ra sam a siebie budzi
i zachęca, — w iele zależeć będzie od frasunku każdego z nas,
od ciągłego b adania co w ola Boża w kłada na niego, ztąd od
— 435 —
*
* ¥
‘D O cADAMA M I C K I E W I C Z A
B racie Adamie!
D O KS. E D WARD A D.
‘D O T E G O Ż
K o chani B racia!
T a k w ięc g ro m ad k a nasza d o tk n iętą z o stała bolesnym w y
padkiem , bo straciła w ażnego członka i przew odnika sw ojego,
k tó ry do ostatniej chw ili dotrzy m ał i dow iódł nam w ierności
sw ojej. T y bracie K arolu, oprócz w spólnej stra ty , straciłeś nadto
połow ę tw o ją , k o le g ę , w sp ó łto w arzy sza w urzędzie S praw y
Bożej. Jak k o lw iek przez czas długi g o to w aliśm y się do tej
straty , sk o ro jed n ak ona nadeszła, poczuliśm y tu w szyscy żeśm y
jeszcze niedosyć by li przy g o to w an i, i człow iek nasz zgodzić się
do tąd nie może n a tę rzeczy w isto ść, że szanow ny i k o chany
nasz k ap łan już nie jest pom iędzy nam i. — O statn i dar jego
drogą dla m nie będzie zaw sze p am iątk ą. K ielich kap łan a S praw y
Bożej, o b o k p u h a ra w odza tejże S praw y, o ba otrzym ane przez
nich za zasługi ich w ielkie i czyste, b ęd ą św iadczyły o w yzuciu
się ich z ziemi i o pośw ięceniu się dla nieba, a przez niebo i
z niebem , dla ziem i: dla bliźniego i dla ojczyzny.
O d w rześnia 1848, do k w ietn ia 1857 ro k u , przez lat ośm 1
m iesięcy o ś m , od d aw ał k ap łan ten u słu g i w ażne dla S p iaw y
B o żej; służył jej w tym w łaśnie peryodzie j e j , w któ ry m ona
takiej jedynie u słu g i p o trz e b o w a ła , ta k w kole sług sw oich
jakoteż i zew nątrz, dla o d p arcia zam achów w Im ię C h ry stu sa
na nią czynionych. — Z pom ocą fcaski Bożej, k ap łan nasz zoba
czył pew ien o b ręb w ogrom ie S p raw y i u k o ch a ł o bręb ten,
a zam knąw szy się w n i m , zw iązał go , sform ułow ał, ucieleśnił
szczęśliw ie i z niego służył bliźniem u, służył w łaściw ie i ow ocnie,
bo sto so w a ł się do położenia bliźniego, bo stopniam i ze starej
do now ej epoki p o d n o sił go. B ędąc szczególniej pow olny na
w yzyw y i k ierunki fcaski B o ż e j, w spierającej S praw ę B o ż ą ,
— 440 —
T>0 KAROLA R.
Bracie Karolu!
Dziękując za list twój do mnie, gorącym duchem i sercem
skreślony, życzę abyś te uczucia, ten ogień, tę lampę ew ange
liczną utrzymywał do grobu i przeniósł ją poza grób, gdzie, po
tej lampie okazującej przechowany na tym padole skarb ducha
twojego, będziesz przez swoich poznany, powitany i przygar-
niony, abyś w tej spółce przeciągał z nad ziemi to, co rozpo
cząłeś na ziemi w służbie Bogu, bliźniemu i ojczyźnie. — Spraw
to, o Boże miłosierny, abyśm y wszyscy na taki koniec żywota
tego i na taki początek żywota przyszłego zasłużyć m ogli!......
D O EDM UNDA ‘R.
Bracie Edmundzie!
O statnie wiadom ości odebrane dnia wczorajszego od was,
0 stanie zdrowia brata naszego K a ro la, zachwiały nadzieje,
którem i z uprzednich wiadomości waszych pocieszaliśmy się
że Bóg przedłuży jeszcze dni tego szanownego brata naszego.
— W tej trosce mojej, udaję się do ciebie kochany bracie
z p ro ś b ą , abyś upatrzywszy sposobną ch w ilę, przekazał ojcu
twojemu te słowa m oje:
« Duch mój zwraca się do ciebie bracie, towarzyszu służby!
a zwraca się tern silniej im ty słabszy jesteś w ciele. W iek
nasz wzywa nas abyśm y gotowi byli stanąć przed B ogiem ,
który sam tylko widzi ostatnią godzinę naszą. Jeżeli przeto
podoba się Jemu zatrzymywać jeszcze ciebie pomiędzy nam i,
to czekam cię wedle umowy naszej w Szwajcaryi, a jeśli powoła
cię do siebie, to żegnam cię tern głębokiem uczuciem jakiem
w spólna służba nasza Bogu, bliźniemu i ojczyźnie zespoliła nas;
żegnam, dziękując ci za wierność którą w duchu twoim, wśród
przeciwności tw oich, statecznie dochow ałeś dla Spraw y Bożej
1 dla mnie sługi jej. — Tam czekaj i ztam tąd wspieraj tow a
rzysza, zawsze tobie wiernego i ufającego że miłosierdzie Boże
da mu dotrwać na stanow isku naznaczonem i że tam wyżej,
duchem naszym zespolonym przeciągając poczętą na ziemi
służbę naszą, złożymy cześć Bogu w radości i ufności, że
pomimo przeciwności jakie ziemia i piekło stawi postępowi
Spraw y B ożej, ta m ała garstka braci n aszy ch , pozostała po
n as, przekaże światu tę Spraw ę zbawienia św iata, i że miło
sierna myśl Boża dla świata nie zaginie, a w yda naznaczony
owoc sw ó j! Do zobaczenia się więc kochany bracie Karolu, do
zobaczenia się rychłego, tu lub tam ! »
A ty bracie Edmundzie, który zespalasz się z ojcem w mi
łości i wierności jego dla Spraw y B ożej, ty który tą spółką
zasilasz i uweselasz ostatnie już może chwile jego, przyjm ode
mnie za to, podziękowanie z duszy, przyjm zarazem i życzenie
bratnie, abyś idąc w ślady czcigodnego ojca, tyle ile on zasłużył
sobie przed Bogiem i przed świętą Spraw ą Jego.
Uściśnięcie braterskie przesyłam wam obu......
i
— 442 —
D O J Ó Z E F A 5\ \
B racie Jó z e fie !
T ak jestem urad o w an y listem tw o im , że w tejże chwili
b iorę się do pióra, abym objaw ił ci rad o ść m oją. — A naprzód
sk ład am k o rn e dzięki m iłosiernem u B ogu, k tóry lubo dopuścił
na ciebie słab o ść ciała, utrzym uje dusze i serce twoje w chrze-
ściańskiej czerstw ości i sile, i w sp iera cię Ł ask ą swoją do czy
nów k tó rem i ułatw iasz zbaw ienie sobie i otaczającym ciebie.
N iezbadane są sądy B o ż e , ko ch an y Józefie, a niech one
zaw sze spełniają się dla nas w k o rn o ści naszej. Jeżeli więc
z ty ch sąd ó w w ypadnie ci żyć pom iędzy nam i w espół z ciałem
tw ojem , zobaczym y się naów czas ry ch ło n a U n terstrasse i
spółkę naszą przeciągać będziem y na chw ałę B ożą. Jeżeliby zaś
inne b y ły sądy Boże i w ypadło ci żyć o d tąd pom iędzy nami
życiem w olniejszem , łatw iejszem , bo bez w ięzów krepujących
duszę, n atenczas zobaczym y się jeszcze rychlej, i łatw iej prze
ciągać będziem y spółkę n a s z ą ; bo ufam m iłosierdziu Bożemu i
m iłości tw ojej, że w yzw olony z w ięzów c ia ła , skierujesz pier
w szy lot ducha tw ojego ku tem u m iejscu na k tó rem duch twój
dośw iadczył m iłości i spółki w C h ry stu sie, i że potem miejsce
to często naw iedzać będziesz dla służby B ogu, dla pom ocy nam,
do pew nego jeszcze czasu w ięźniom ciała naszego.
Jak iek o lw iek będą sądy Boże, niech B óg, w nieprzebranem
m iłosierdziu sw ojem , daje nam w szystkim siłę do ukochania
ich, niech w tem że m iłosierdziu b łogosław i cię na pielgrzym kę
tw oją, czyto z ciałem lub bez ciała, z płaszczem k tó ry lat kil
kadziesiąt nosiłeś, lub bez płaszcza tego — O to błogosław ieństw o
Boże dla ciebie, nie p rzestanę żebrać m iłosierdzie Boże. A jak
kolw iek się stanie, czy ty ko ch an y nasz Józefie w płaszczu czy
bez płaszcza będziesz pom iędzy n a m i, ja zarów no serdecznie
ścisk am ciebie, jako życzliwy na w ieki b ra t i w ierny sługa twój
w C h ry stu sie ......
T>0 J U L I A N A Ł .
jeżeli tak a jest w ola Boża abyś rozdzielił się z nam i, bracie
J u lia n ie , ciałem tw o je m , w zyw am cię praw em b rate rstw a na
szego, do spółki bez ciała, spółki daleko głębszej, obszerniejszej
— 443 —
c /l M A R IE J.
Sceur M arie,
L e coup qui a frappe vo tre coeur, a frappe egalement le
n ó tr e ; nous ne voyons plus dans ce monde celui, qui pendant
vin g t-q u a tre ans, a ete notre frere et com pagnon fidele. Dieu
dans ses decrets im p e n e tra te s , a juge necessaire que son ser-
vite u r a c tif dans ce m o n d e , devienne encore plus a c tif dans
l ’autre monde, et que, de l ’autre monde, il serve dans ces temps
graves, plus fidelem ent encore, ses fi'eres com p ag no ns, son
prochain et sa patrie. Par suite de ces decrets supremes, notre
frere R om uald a q uitte ce monde, et il a commence deja son
nouveau service par le fa it meme d’a vo ir q uitte ce monde subi-
tement et dans le jo u r anniversaire de sa naissance : deja il nous
eveille tous et il ne cessera de nous eveille r par son esprit.
Soum ettons-nous done, avec am our et avec une entiere d ocilite
de 1’ e s p rit, nous tous qui sommes brises dans nos coeurs.
R om uald a gagne b eaucoup, nous gagnons aussi en esprit,
notre coeur seulement a perdu enorm em ent, m ais cette perte,
cette douleur de notre coeur de ne plus v o ir notre cher frere
dans ce m onde, nous poussera a nous to urne r vers 1’ autre
monde et a nous u n ir la avec nos proches, chose indispensable
p our p o u vo ir a g ir dans ce monde avec la benediction de D ie u ;
car l ’union chretienne avec le prochain de ce monde et de l ’autre
monde, est un degre pour la com m union avec le ciel.
— 444 —
<DO n Ó Ż Y J.
Kochana Siostro!
Kiedy na list, twój z głębi poruszonej duszy idący nie mogę
■odpowiedzieć tobie szczegółowo i w takiej pełności jakbym to
pragnął uczynić, proszę cię abyś w miłości swej przyjęła acz
ogólne zapewnienie głębokiej wdzięczności mojej za wszystko
co w liście twoim wyraziłaś, tak o ś. p. bracie naszym W iktorze
jak i o sobie. — Niech Bóg m iłosierny policzy ci siostro
na zasługę, że w śród ciężkiej boleści po stracie tego najbliż
szego brata, przyjaciela i towarzysza życia, czerpiesz w miłości
i poddaniu się W oli najwyższej osłodę i siłę do przeciągania
życia twego na ziemi i do spełniania w tern życiu powinności
naznaczonych to b ie ; że przez to chrześciańskie usposobienie
i dążenie twoje spełniasz względem brata naszego W iktora
powinność wiernej mu i poza grobem siostry i żony w Chry
stusie ; ułatwiasz bowiem przez to Duchowi temu spółkę chrze-
ściańską z tobą i w tej spółce przeciąganie z nad ziemi po
czętego za życia na ziemi powołania jego sługi Sprawy Bożej.
Niech Ł aska Pana naszego Jezusa C hrystusa i Najświętszej
Matki Jego utrzymuje i w spiera cię siostro w tern dążeniu i
nadal, aż do naznaczonego ci kresu pielgrzymki na tym pad o le;
— a po dojściu do tego kresu, niech taż Łaska dozwoli ci wraz
ze ś. p. W iktorem cieszyć się przez wieki tym wiecznotrwałym
zarobkiem, który prawdziwi chrześcianie w życiu swojem do-
czesnem zaskarbiają na żywot swój w ieczny! — Niegodną mo-
— 445 —
4
C J E A N S .
F re re Jean,
J ’ai reęu la tris te n o u v e lle du coup q u i a fra p p e v o tre coeur
p a te rn e l; j ’e n tre dans v o tre p o s itio n et je p a rta g e v o tre d o u le u r,
si g ra n d e a cause de v o tre s e p a ra tio n de l ’e n fa n t q u i a m e rite
v o tre a m o u r, et p lu s g ra n d e encore a cause des circo n sta n ce s
q u i s o n t en ra p p o rt avec v o tre v o c a tio n ch re tie n n e .
A u ta n t cette n o u v e lle m ’a a ttris te , a u ta n t v o tre se n tim e n t
p u r et v ra i, v o tre vue c la ire du passe, v o tre c o n tr itio n , v o tre
re v e il et v o tre re g e n e ra tio n q u i se d e c la re n t dans v o tre le ttre ,
— 446 —
*
¥ ¥
DO W Ł O Ś C IA N A N T O S Z WIŃSK ICH
oczny HBAiiOBMvy e .
PndoeoMy E io Be.mnecmea Kop oah Upyccnaio nojwa.
B a a r o ^ a p i o B a cB 3 a B a r n u a y B c m n a B b rp a a c e m iH a b b iih c lm I i
k o M H t. O u t. ^ j i a M eHa B e c tM a .u p a ro p tH H b i, h 6 o n p o n c m e K a -
io m B H3B n p o c m o M h H aóoam on .n y m a B a rn e ii, b b K om opoa
jKHBeniB m ic n iŁ m p y c c i d i i a a p o ^ b i n i b ; a b iiio x p n c m ia H C K o e H e-
C e c H o e ,n;oópo .n o a a m o ó ł m i b ą j i x a e a o B t K a . u p a r o p t i m t e b c L x b
coK poB iim ,B c e r o M ip a , b c I j x b M y u p o c m e ił o 6 p a 3 0 B a m i a r o C B tm a .
— H c n o a m r a a c e a a m e B a n ie , m ojiio B c e B b i n m a r o O m i ja o ó a o -
r o c a a B e m n E r o ,Ę aa B a cB , ^ a Ó H b h H c n o a im a H b b c e l i a m s im m o ,
a m o O m e p B c e n n p e /j n a a n a m i a B BaMB, h jja ó b i n o m o M B n o ;iL 3 0 -
B a a n c b n a r p a ^ o i o H a3H aaeH H O io b c Ijm b m tM B , K o m o p b ie n c n o .iH a -
lo m B E r o C B a m tiiin y io B o a io . — f l o n e m . p a ^ y i o c b i r a o b h c o e -
^ H H a e in e c b b o X p n c m t c b m o h m h ^;py3baM H ; n p o m y B a c B a a c m o
n o c t n j a m b h x b h ó t c t j j O B a n i b c b hhm pi. O iiic i;b H e ó e c H b in hm B-
e n iB 11,'lijib c b o k ) b b m oM B , a m o npH Ó aH 3H aB B a cB k b c a y ra M B ^ t a a
C B o e ro . T aK B KaKB B e t IIo a a K H n B e t P y c c a i e , n o B o a t B o a d e ił,
.ą o a a m b i ó b in ib c o e ^ im e n b i b o X p n c i n t n a io ó n m b ^ p y r B ;jp y ra
KaKB 6 p a m b a , n m aK B KaKB a r n a B c e B b im H a a B o a a p a H b in e n a n
n o 3 a c e H c n o a H H m c a H e n p e M e m io , n o caoB aM B C n a c n m e a a : « H ó y -
.zjeniB o ^ h o c m a ^ o n o ^ h h b n a c m b i p b » , m o a m o B e cb M a B a a m a a
B t i p b a m o d b i c i a B o a a H e d e c n a r o O m ija , c i a x p n c m ia H C K a a o 6 a -
3 a n H o c m b a e a o B t.K a , n c n o a H e H a ó u a a x o m a M aaHM B a n c a o M B
P yccK H X B m IIo aaK O B B ; s i n o o a e n b B a a m o nepe,zjB E o b o m b , x o m a
a io ^ a M B n K a a te m c a o h o B ecb M a iie s n a a m i ie a im u M B . M o a io B o r a
n in o ó b i a m o n cn o aH e H O 6 b ia o BaM H n iiaMM, c a y r a a r a ^ t a a B o a d a ^
m óo ó o a b m o n s a c a y r n ^ o c m n r a i o m B n e p e ^ B B o ro M B n rfc ,K o m o p b ie
n e p B b ie n c n o a H a io m B E r o B o a io n c h m b o ó a e r a a i o m B MHornMB
óanatH H M B c b o h m b n c n o a H e m e c e n a t e B o a n . — B c a a a a a n c m a a
n o a b C K a a ; i y m a c o e i p m a e m c a c o B c a n o i o a n c m o i o p y c c K O io ^ jy rn e io
b b a y B c m B a x B , M o a n m B a x b n B 3 ^ o x a x B B03H0CHMbixB k b B o r y ;
n o a m o r o n e jjo B o a b iio — B o r B m p e ó y e m B a m o 6 b i I I o a a K ii ii P y c -
CKie c o e jjm m a H C b n e m o a b K o / j y m a c b /jy n ie io , n o ii a e a o B tK B c b
— 451 —
*
Y Y
D O T A D Z I A J.
K ochany T adeuszu!
Zaczynam od pow inszow ania tytułu który ci daliśmy po
otrzymaniu w iadom ości o tobie. T y tu ł ten, zaszczytny w wieku
twoim, brzmi: « Thaddee, prem ier ta p a g e u r de N anterre ». Cieszy
to nas k o c h a n y T audeuszu że nie jesteś zam arły, że żyjesz i że,
jak możesz w wieku twoim, życie twoje jaw isz; — to też daje
nam nadzieję, że w czasie swoim, na wzór T ego którego imię
— 452 —
‘D O JÓZIA T.
K ochany Jó z e fie !
B ardzo nam sm utno że ty, na im ieniny sw oje, chory jesteś,
ale pocieszam y się nadzieją że B óg m iłosierny w k rótce pow róci
tobie zdrow ie, i że ta ch o ro b a przyniesie ci w iele d obrego ; a
jakie to m a być d o b ro , po p ro ś tatk i i m am y, a w ytłóm aczą
ci to. P am iętaj tylko ko ch an y Józefie , abyś spokojnie i cier
pliw ie leżał, dopóki tego p otrzeba będzie.
O trzym ałem od ciebie słów kilka i such arek ; bardzo ci
dziękuje że i w biedzie twojej pam iętasz o m nie. I ja też na
w zajem po sy łam ci tro ch ę słodyczy, dla osłodzenia położenia
tw o je g o ; — używ ając d obrych rzeczy, łatw iejto jakoś człow ie
kow i zapom nieć o biedach sw oich.
D onoszę ci Józefie o tern co ciebie zasm ucić może. Tadzio
nasz, tak serdeczny przyjaciel mój, spotkaw szy m nie tem i dniam i
— tru d n o ci będzie uw ierzyć tem u — nie poznał m nie w cale,
sta ł i p atrzał na m nie bez ruchu i życia, był zam yślony, czyli
w łaściw iej m ów iąc, był drzem iący, sp ał jakby sow a z otw artem i
o c z a m i; dlatego nie zw ażał na nic co w około niego działo s ię ;
a to w iększą jest w iną jak gdyby bąki lub gaw rony strzelał,
bo taki strzelec-sw aw olnik m a jakiekolw iek życie, a taki śpioch,
niesw aw olnik, jest jak b y um arły. Za tę senność sw oją otrzym ał
Tadzio ty tu ł o k tórym nie pow iem dziś tobie, bo nie chcę smucić
ciebie w ch o ro b ie ; a że i ty Józefie m asz sk ło n n o ść do takiego
drzem ania w e dnie i z otw artem i o c z a m i, dlatego opow iem ci
h isto ry ą o tern drzem aniu, h isto ry ą sm utną ale praw dziw ą, k tó ra
zdarzyła się na ziem i polskiej w przeszłej połow ie XIX-go w ieku.
— B ył w jednym dw orze m ały chłopiec teg o w łaśnie w ieku
co w y, p a sł on kaczki, a ty ch kaczek było bardzo w iele , bo
oboje p a ń stw o bardzo lubili k w aśn ą zupę z kaczki i z grzybam i,
— jakoż sm acznato p o traw a! — i d lateg o to w e dw orze tym
hodow ało się w iele kaczek i suszyło się w iele grzybów . — Otóż
chłopczyk nasz , p asąc w ielki p ó łk ty ch k a c z e k , zam yślił się
sobie, to je st zadrzem ał we dnie i z w ytrzeszczonem i oczyma ; —
ale kaczki nie drzem ały w cale, i jak tylko dostrzegły że półko-
w nik ich drzem ie, zaraz przyszła im m yśl szkodliw a aby prze
śliznąć się przez pło t i osk u b ać tylko co po sadzoną kapustę.
Coż się dzieje? oto na nieszczęście n adchodzi n a to sam pan,
a w idząc sp u sto szen ie w ogrodzie, budzi drzem iącego chłopca,
budzi boleśnie, bo bacikiem k tó ry zw yczajnie no sił przy sobie
i p la sk a ł z n ieg o ; a tak budząc, po w tarzał: « M asz chłopcze za
to że o niebieskich m ig d ałach m yślałeś, a o kaczkach i o szko
dzie zapom niałeś ». W idząc zdaleka tę sm u tn ą scenę, przybiegam
n a ratu n ek , ale już było po w s z y stk ie m ; chłopiec nietylko już
nie b y ł zam yślony, drzem iący, ale był bardzo żyjący i z płaczem
w y so k o sk ak ał.
S m u tn a ta h isto ry a niech obu w as porusza tak jak m nie
w ów czas poruszyła, niech też ona będzie dla w as nauką , że
trzeb a w nocy s p a ć , a we dnie żyć, a nigdy nie trzeba drze
m ać, tojest że trzeb a zaw sze uw ażać co dzieje się na około, a
uw ażając, trzeba m ów ić i czynić to co przy takiej uw adze okaże
się potrzebnem . S k o ro np. staje przed w am i przyjaciel, trzeba
go przyw itać i u śc isk a ć ; sk o ro staje książk a, trzeba na niej
czy tać; sk o ro staje bacik, trzeb a z niego p la sk a ć ; skoro staje
k o tk a m iaucząca lub p iesek chudy z w ciśniętym brzuszkiem ,
trzeb a ich pożałow ać, p rzy g łask ać i posilić czem m ożna; skoro
stają przed w am i d o b re rzeczy, trzeb a je sprzątnąć, aby nie zaj
m ow ały niepotrzebnie m iejsca w d o m u ; sk o ro tatko i m am a
m ó w ią : « idźcie spać dzieci », trzeb a p ręd k o rozbierać się i
spać z zam kniętem i oczym a, itd ., itd.
S k o ro B óg m iłosierny uw olni cię Józefie, od gipsu tw ojego,
proszę abyś odw iedził m nie z T ad ziem ; — znajdziecie u mnie
d o b re rzeczy. M am nadzieję że ty Józefie czule przem ów isz do
T adzia i p rzedstaw isz mu w ielki mój sm u tek z obojętności jego
na przyjaźń n aszą; m am też nadzieje że on p opraw i się i odtąd
nie będzie spał w e dnie z otw artem i oczam i. W tej nadziei ści
skam w as obu i czekam niecierpliw ie n a przybycie w asze........
— 454 —
T> O T E G O Ż
K ochany Józefie!
• AU “P E T I T D O M I N I Q U E J.
D O K A Z I A , S T A S I A I E L Ż B I E T K I CZ .
A MARIE G.
M a ch ere M arie,
T u nTas rejoui p a r ta lettre. L es sen tim en ts que tu y m a-
nifestes m e font co n n aitre le germ e de ton esprit. T u m ’an-
nonces q u ’une g rav e epoque de la v ie , le jour de la prem iere
co m m u n io n , s ’ap p ro ch e p o u r toi. Je prie Dieu que sa sainte
— 458 —
<A R O S A L IE S.
(N otes prises par elle dans son entretien avec T ow iań sk i).
K iedy przyszłam do najdroższego Ojca *; zap ytał m nie czy nie czuje
ob aw y przychodząc do n ieg o ? O dp ow ied ziałam źe w cale n ie , o w szem , czuje
w ielk ą radość że m ogę p om ów ić i coś p ożyteczn ego p o sły szeć; — O jciec ucie
szy ł sie z tego i p ow ied ział:
* T ow iariskiego.
** Z córkam i T ow iań sk iego.
— 461 —
< DO K A S I 9S£.
(S ło w a przez nią zan otow an e po rozm ow ie z T ow iań sk im ).
*
* ¥
* P o d tym tytu łem um ieszczam y słow a T ow iań sk iego badź przez n iego
sam ego w różnych okazyach na p rędce kreślone lub dyktow ane, badź teź przez
braci którzy z nim rozm aw iali, za św ieżej pam ięci n otow ane.
o b w aro w y w a się przeciw ko w szelkim w yzyw om do dalszego
postępu, i to w ięzienie ducha sw ojego, to fałszyw e k ró lestw o
sw oje, poczytuje za w szystko, za o statn i cel swój. D ogodniej
jest, schro n iw szy się w norze, norę tę kształcić, tem sycić dum ę
sw oją, niż p o d nosić się, postęp o w ać po drodze Bożej ciągłą
ofiarą du ch a i człow ieka, widząc zawsze przed sobą w ielką
przestrzeń, czując zaw sze m ałość i nizkość sw oją. D oskonałość
i pew ność uw iezionego na małej przestrzeni, ustalonego acz na
najniższych szczeblach d rogi Bożej, a naw et i na m anow cach,
w ydaje się w yższością przy n ied o statk ach i niepew ności chrze-
ścian in a dążącego bez przerw y, z w ielką ofiarą i trudem , na
w ielkiej przestrzeni, po w yższych szczeblach d ro g i Bożej.
*
* *
S taraj się b racie silę ofiary zaw ladać duchem sw oim , m yślą
sw oją, na k tó rą, jako na źródło w szystkiego, złe najwięcej nastaje.
N ie w czynach, ale w m yśli fałszywej je st niebezpieczeństw o
dla ciebie. Czując nasuw ającą się m yśl fałszyw ą, odrzucaj ją
niezw łocznie, aby ona nie ‘doszła do rozbioru i do sądu rzeczy
w y ższy ch , k tó ry ch rozbierać i sądzić nie godzi się , aby duch
tw ój tego fałszyw ego czynu przed B ogiem nie dopełnił. « Nie
sądźcie a nie będziecie sądzeni ». W razach w ątpliw ych, kiedy
jesteś bez ru ch u , bez ofiary, bez pom ocy Ł a sk i Bożej, nie ufaj
sobie, kładź zaprzeczenie, obm ow ę na siebie sam ego, uznawaj
niepew ność w idzenia, a ztąd niezdolność tw oją do spraw iedli
w ego sądzenia o rzeczy.
*
* ¥
E tre bien hum ble devant Dieu, sentir que nous ne sommes
rien, gem ir dans l’esprit et dans l’homme, nous attendrir, eveiller
en nous l’interet pour tout prochain et, m algre notre impuissance,
desirer nous devouer et faire la volonte du P ere eternel, —
oh! voila le ton de la priere de Jesus-C hrist; Lui, qui gouverne
des m illiers de g lo b e s, a prie ainsi. A cette p rie re , le ciel
s ’ouvre, le Royaume de Dieu vient toucher l’homme. C’est
pourquoi il est dit que Jesus-C hrist nous a ouvert le ciel.
31
qu’avec des levres fro id es; 5. enfin tachez de vous em ouvoir,
de vous attendrir pour tout ce en quoi vous sentirez une parcelle
de D ieu, pour tout ce qui est bon, pur dans votre prochain
quel qu’il soit, dans toutes les creatures, dans la nature entiere.
*
* *
*
¥ ¥
Praw da, idea sam a jest teoryą, i nie przynosi pożytku póki
się jej nie zastosuje do praktyki i czynu z niej nie wyprowadzi.
Trzeba do tego naw yknąć, aby z przyjęciem każdej idei budzić
w sobie frasunek o to, jak ją spełnić, jaki czyn z niej wypro
wadzić. Trzeba ten czyn zobaczyć, wziąć postanowienie, zapisać
i spełnić. To jest najmilsza Bogu m odlitwa, na którą Ł aska
schodzi.
Polem stosow ania idei jest całe życie człow ieka, wszelki
najmniejszy naw et szczegół onego. U Boga wszystko wielkie,
B óg w ym aga wszędzie praw dy; a miłość praw dy i bojaźń Boża
powinny budzić do spełnienia tego wym agania, bo z drobnej
rzeczy może pójść wielka zasługa lub wielka wina. Ztądto trzeba
rozpatryw ać w świetle idei wszystkie szczegóły życia i prosto
wać co tam jest zdrożnego. W szelki punkt życia trzeba uważać
jako problem at do rozwiązania i budzić miłość, zapał, aby go
rozwiązać wedle prawdy, aby tam , w śród fałszów, prawdę po
stawić.
* 1863 r.
wisko jest lub nie jest naznaczone tobie, i wedle tego wziąć
decyzyą. Do naznaczenia swojego Bóg przydaje pomoc Łaski
w spierającej człowieka w spełnianiu powinności naznaczonej.
Mniejsze lub większe uzdolnienie ziemskie małą tu jest prze
szkodą lub pom ocą: kto sobie nie ufa, a ucieka się do Boga,
stając przed nim w w arunkach naznaczonych, ten z Ł aska i
błogosławieństwem Jego spełni i na ziemi naznaczony mu obo
wiązek. W idziałaś na bracie N. świeży przykład tego, jak za
spełnienie powyższych warunków, niebo zastarczyło dla niego
to co mu brakow ało w ziemi, aby wola Boża spełnioną została
przez niego.
*
¥ ¥
Z okazyi listu J. Z. do L. M.
jawię, czucie sw oje, nie zaś jeden n arzuca sw oje, a reszta milczy.
P o w in n o być u nas jak w o rk iestrze, gdzie każdy instrum ent
daje swój ton do h arm o n ii o g ó ln ej; tylko że u nas, jako w rze-
czypospolitej C h ry stu so w ej, nie już sam k ap elm istrz ale w szyscy
razem dog ląd ać m ają aby flet nie zam ilczał, trą b a fałszyw ie nie
w rzasnęła, itd. K to nic nie dzieli i nie jaw i, tem u, jako człon
kow i m artw em u, należy przypom nieć że przestepuje p raw a rze-
czypospolitej, a jeśliby on ze złą w o lą o p ierał się tym praw om ,
to prędzej później m usi być w yłączonym , bo członek m artw y
daje p rzy stęp złemu i szkodliw ie działa na całość.
W zaw iązyw aniu takiej rzeczypospolitej w szystko zależeć
będzie od m iłości, czucia, p o k o ry , od d ucha, od tonu chrze-
ściań sk ieg o , nie zaś od obszernego św iatła i górnej m ow y. Teto
cechy chrześciań sk ie utrzym ujcie i p o d n o ście w sobie bracia, a
strzeżcie się m ów ienia z potęgą niechrześciań ską, k tó ra tylko
ziębi i m orzy, rozw ala a nie buduje.
*
* ¥
plaint pas assez les femmes spasm odiques; elles sont dans un
grand m alheur, et la plupart ne sont dans cet etat que parce
qu’elles n’ont pas trouve l’appui dans l’homme.
*
¥ ¥
★
* *
*
* *
zarazem życzę, aby przez w zgląd na tak już słabe siły sw oje,
nie p raco w ał w duchu tak silnie jak w p rzó d y , a tem bardziej
nie p a rł duchem na ciało, ale raczej, aby w ukojeniu w ew netrz-
nem , spoczyw ał duchem sw ym wyżej i tam zam ieszkał; nie ra
pto w n ie bow iem ale stopniam i należy przechodzić z tego św iata
na tam ten, z niew oli do w olności , ze ścieśnionego w idzenia i
życia do o bszernego. — P ro szę cię bracie, jako lekarza jego, o
szczególne czuw anie nad tem .
*
* *
W szy stk iem dla człow ieka je st B ó g i w ola Jeg o , a,w obec
tego niczem jest narzędzie k tó re tę w olę p o d a je ; należy więc
zw racać całą cześć i w szy stk ie w y silen ia do tej W o li najwyższej,
nie zaś do o so b y podającego ją ; a drżąc i korząc się przed
P a n e m Z astępów , z p odającym w olę Je g o staw ać w w olności,
ró w n o ści i b ra te rstw ie .
N iepraw a cześć sk ła d a n a człow iekow i i opieranie się o czło
w ieka, o urzędy, itd ., je stto b ałw o ch w alstw o , za k tó re cieżkie
k ary Boże sp ad ają, a cięższe jeszcze sp ad ać będ ą w przyszłości,
bo B óg stanow czo w y m ag a czci dla siebie, w duchu i praw dzie,
w y m ag a praw dziw ej pobożności, w której m ieści się m iłość
B o g a i w szelkiej p raw d y a obrzydzenie w szelkiego złego, w szel
k iego fałszu.
Czcić B o g a i u p okarzać się przed N im , w tern czuciu po
znaw ać w olę Jeg o i starać się o pom oc B aski dla spełnienia
tej w o li, m ieć to jedno przed so b ą zaw sze i w szędzie, — to
gw iazda p raw dziw ego sługi S p raw y Bożej, w iernego syna Ko
ścio ła C h ry s tu s o w e g o !
— 530 —
Sp otk aw szy T ow iań sk iego w ch w ili g d y znużony praca nad pism am i które
p rzy g o to w y w a ł dla C. i P . w y szed ł orzeźw ić sie n ieco na św ieżem pow ietrzu,
zapytałem : dlaczego zadaje sob ie tyle trudu dla tych osób, które odrzuciw szy
daw niej jeg o u słu g ę, p raw dopodobnie i teraz toż sam o u czyn ią? — Z uczuciem
k tórego n ig d y nie zapom nę, od p ow ied ział jak n astęp u ję:
K o n ie c tomu t r z e c ie g o i o st a t n ie g o .
S T IS \ Z E C Z Y
SPIS R Z E C Z Y
t o m iii .
CZĘŚĆ t r z e c ia
I.
18 1 * P o w o d y d l a k t ó r y c h a m n e s t y a p r z y j ę t ą b y ć n i e m o ż e , 1857 r .
18 2 . T r e ś ć r o z m o w y z K a r o l e m R . .
183. W y j ą t k i z r o z m o w y z k i l k o m a b r a ć m i . . . .
186. D o b r a c i u d a j ą c y c h s i ę d o P o l s k i w 1863 r - •
187. Z b i ó r w y j a ś n i e ń d a n y c h r ó ż n y m o s o b o m w p o c z ą t k a c h pow
s t a n i a p o l s k i e g o 1863 r ................................................
18 8 . U w a g i z p o w o d u w y m u s z a n e g o n a P o la k a c h a d re su do ce
s a r z a r o s y j s k i e g o , 1864 r ............................................
1S9. O d p o w i e d ź p r z e s i a n a B o s a k o w i . . . .
*
★ *
190. N o t y z r o z m ó w z F e l i k s e m N ......................................................
— 538 —
II.
191. W yjątki z rozmowy z M ichałem K Str. 192
L ettre adressee au comte S ................................................................... :> 196
W y ją tek z listu do kilku Rosyan . . . . . » 197
192. W y jątk i z listów do M ichała K. . . . . . . » 198
193. E crit adresse a S. M. l’em pereur Alexandre II . . . » 207
III.
194. E xtraits des entretiens avec quelques freres francais . . m 212
195. E xtrait d’un entretien avec E dm ond M. . . . . . » 220
196. Reponse a Edm ond M.............................................................................» 226
197. E xtrait d’un entretien avec Jacques M. et Edm ond M. . . » 232
198. E crit adresse a S. M. 1’em pereur N apoleon III » 235
199. E crit adresse a S. M. l’im peratrice E ugenie » 243
IV.
200. E xtraits d’un entretien avec quelques freres italiens . . » 249
201. E xtraits d’un en tretien avec T ancrede C. » 254
202. N ote d’un entretien avec le P ere P antaleo . . . . » 260
203. P aro les dites a quelques freres i t a l i e n s .......................................» 273
204. L ettre adressee a quelques freres italiens . . . . » 274
205. Notes d’un entretien avec Jean S ......................................................» 275
206. P aroles prononcees devant l image de l’etendard de l QEuvre
de Dieu, confiee aux soins de T ancrede C ...................................... » 285
207. E crit adresse a S. M. le roi V ictor-E m m anuel II . . . » 287
V.
208. N otka dla naw róconego Izraelity L udw ika D. . . . » 289
209. Resum e d’un entretien avec Louis D ................................................ » 291
2x0. E xtrait d’une lettre a Jean S. . . . » 294
211. Do naw róconego Izraelity Jana Andrzeja R. . » 29b
212. W y jątek z pism a do ks. E dw arda D. i K arola R. . . - » 297
LISTY
I.
II.
Do K arola R.
A E tienne S.
A Jules P . .
Do Józefa J.
Aux freres italiens
Do K arola R.
Do Ludw ika N. .
Do Karola R.
Do ks. Różańskiego .
Do tegoż
Do tegoż
Do W P . Skóraczew skiego
III.
*
* ¥
Au general B ertran d . • • •
Do Rodziny (kartki z więzienia) . • •
Aux com pagnons de captivite (paroles d adieux)
•k
* *
Do Kazimierza T. 395
A E tienne B. 397
Do Joachim a J. . 408
Do Józefa C. 409
Do M ichała S. 410
Do A ntoniego i A leksandry A. 412
I Do Józefa R. 4 T3
V.
A Alix M................................... 4G
Do Adam a Mickiewicza 416
Do g e n era ła Skrzyneckiego 418
Do A leksandra G. 425
Do Macieja M. 427
A M adame M. 4 29
Do Józefa K. 43'
Do Karola R. 432
Do koła słu g S praw y Bożej 433
*
* ¥
Do włościan antoszwińskich
O cHiiy llB anoim yy B. pa^OBOMy .
¥
★ ¥
Do Tadzia J.
Do Józia T. . . . . .
Do t e g o ż ............................................
Au petit Dominique J.
Do Kazia, Stasia i Elżbietki Cz.
Do Maryi, W aleryi i Ksawery T.
A Marie G . ...................................
A Rosalie S . ...................................
Do Zosi N . ...................................
Do Kasi N . ...................................
KARTKI
BIBLIOTEKA
NARODOWA
Biblioteka Narodowa
Warszawa
30001017087054