Vous êtes sur la page 1sur 138

ANDRZEJ NIEMOJEWfKl

BIB L JA
GWIAZDY

uch N iE M o p tw n a
BIBLJA A
ANDRZEJ NIEMOJEWSKI

B I B L J A
A

G W I A Z D Y
S T O - P Y T A Ń , STAWIONYCH BIBLISTOM,
ORAZ STO ODPOWIEDZI, DLA
LUDZI, U M IE JĄ C YC H
M Y S LEC
GŁOWĄ

Z 82-MA W I Z E R U N K A M I

S A P E R E A

W A R S Z A W A 1924
N A K Ł A D E M R O D Z I N Y A U T O R A
SK Ł A D GŁÓW N Y W IN ST Y T U C IE W Y D A W N IC Z Y M „B IB L IO T E K A F O L S K A -

4
li

/# -%
f if e

Biblioteka Narodowa
Warszawa

30001007782075

: b /U --------------------------------------------i------------- —------- ------------ ------------------------ .


H '; i 2 a k ła c ,y S f a fic ż n e I n s ty tu t u W y d a w n ic z e g o „ B i b ljo t e k a P o lsk a* w B y dgoszczy

feat,
P R Z E D M O W A

Biblja jako pomnik piśmiennictwa sakralnego była dotąd


i jest wciąż jeszcze pod względem swej s z a t y l i t e r a c k i e j
księgą zamkniętą na siedm pieczęci dla uczonych współczesnych,
a przedewszystkiem dla teologów, humanistów, historyków i fi­
lozofów.
Jeżeli pod względem egzegezy religijnej i etycznej szanowni
specjaliści spełnili naogół swe zadanie w sposób dostateczny,
jeżeli pod względem badania wartości, przekazanych nam przez
przeszłość odpisów Biblji, i poprawnego wydawania tekstów ory­
ginału zasługują nieraz nawet na wielkie uznanie, to już gorzej
rzecz się ma z egzegezą historyczną, gdyż nie umiano odróżniać
określeń kronikarskich od symbolicznych, a najgorzej rzeczy
stoją, gdy chodzi o rozeznanie f o r m y l i t e r a c k i e j i jej
o b r a z ó w r e t o r y c z n y c h . Tu egzegeza uczona a wła­
ściwie egzegeza szkolarska, ze wszystkich stron opatentowana
i oplombowana, mogła była zadowolnić tylko wielkie masy ubo­
gich duchem, prostaczków w imię nietyle zasady, ile obserwacji,
że „dla wierzącego wszystko jest możliwe" (Marek IX, 22),
ale nie dała absolutnie nic tym, którzy wedle Origenesa „chcieli
i mogli sięgać głębiej w zrozumienie rzeczy" (Contra Celsum
IV, 49).
Owa egzegeza szkolarska brała w swe ręce uczone rzeczy
wielkie i przedstawiała je myślicielom w postaci bajeczek dla
dzieci, nie słuchając ostrzeżeń wspomnianego Origenesa, że
Bi biję pisano tak, iżby rozumiano jej tekst przedewszystkim
symbolicznie. To też gdyby bajki Ezopa weszły były w obręb
piśmiennictwa sakralnego chrześcijaństwa, „powołani" specja­
liści wykładaliby z katedr z największą powagą o krajach, w któ-
Biblja a gwiazdy. 1
2 ANDRZEJ N IE M OJE W SKI

rych lwy i osły są obdarzone ludzką mową, a ciała m artw e za­


chowują się, jak istoty żywe i obdarzone dowcipem. Z ta k ą prze­
cież powagą wykładano o trzy stu lisach, przez Samsona zwią­
zany cli za ogony i z w etkniętem i pochodniami puszczonych
w zboże, i o odźwiernej w domu arcykapłana żydowskiego, po­
m awiając go o feminizm, na k tóry nie pozwoliłby sobie żaden
arcybiskup katolicki, gdyby m u em ancypantki zaproponowały
portjerkę zam iast portjera w sieni jego pałacu.
Ale pod tym względem nie różnił się egzegeta katolicki od
egzegety protestanckiego, a od obu szyderca, k tóry próbował
ich wyśmiewać, nie zdając sobie sprawy, jak sam bywał śmieszny
w braniu dosłownem tekstów biblijnych. Wszelako wynik osta­
teczny pracy owej egzegezy szkolarskiej i jej przeciwników był
na całym froncie ten sam: ludzie światli odwrócili się od Biblji,
0 ile samych siebie traktow ali szczerze, biorąc jej teksty za zbiór
pomieszanych z historją mitów.
Do właściwego rozumienia s z a t y l i t e r a c k i e j Biblji
zbliżali się w ciągu ostatnich stu kilkudziesięciu la t aż do dni
naszych tylko pisarze nieliczni, jak Dupuis, Volney, Nork,
Hugo W inckler, Alfred Jerem ias, Franz Boli i może jeszcze
jacyś inni. Ale jedynie zbliżali się. Klucza do odemknięcia ta ­
jemniczego zam ku nie odnaleźli. Niesłychanie ważnej relacji
Hipolita (R e f u t a t i o o m n i u m h a e r e s i u m albo P h i-
1 o s o p h u m e n a) nietylko nie um iano ocenić, ale treść jej
wyszydzono, co uczynił ta k nawret znakom ity badacz, jak Bou-
ciie-Leclercq (L’Astrologie grecque, str. 609). A działo się to
dlatego, iż starszym uczonym brakowało źródeł, które dopiero
później wypłynęły, zaś młodszym talentu i czasu, gdyż erudycja
obowiązkowa przegnała zewsząd nieobowiązkowy talent, a czas
trzeba było poświęcać pracy pedagogicznej na uniw ersytetach
i zagadnieniom, uznanym przez wiedzę urzędową. Inni, oddani
ta k zwianej krytyce tekstualnej Biblji, coraz bardziej odda­
lali się od rozumienia s z a t y l i t e r a c k i e j tego pomni­
ka a właściwie zbiorowiska pommków. Kom entarze ich, nie­
raz wielce uczone, są zarazem dokum entam i naiwności i p y ­
chy, zwłaszcza wtedjg gdy autorowie tych kom entarzów do­
magali się wykreślania z Biblji wrersetów, nie zgadzających się
z ich doktrynam i. Tu praca tej egzegezy szkolarskiej zaczęła
B IB L JA A GW IAZDY 3

być w swych skutkach już wprost groźną, gdyż wiodła do zuchwa­


łego kiereszowania tekstów', w których dla prawdziwego badacza
uronienie jednego słowa może uchodzić za fakt katastrofalny.
Szczególniej ujemny wpływ egzegeza szkolarska wywarła
na literaturę przekładów* Biblii, przeznaczonych dla nieprze­
branych tłumów ludzi inteligentnych, którzy nie mogą lub nie
chcą sięgać do oryginałów i którzy poprzestają na rozwłóczaniu
po książkach i podręcznikach owych dziwnych prze tw*orów
alchemji egzegetycznej czcigodnych biblistów. O ile wielka re­
formacja przysłużyła się umysłowości europejskiej wywołaniem
przekładów Biblji na języki narodowe, o tyle właśnie w miarę
wychodzenia z mody toczenia w'ojen religijnych, mordowania
się wzajemnego ludzi różnych wyznań i palenia na stosie ludzi
odmiennego dogmatu, a ustalania się mody słuchania wskazań
bieżącego rozumu, czyli niedostatecznie poinformowanego ra­
cjonalizmu, ta ż reformacja ręką swych liberalistów, wypływa -
jacych w stuleciu dziewiętnastym, spowodowała coraz większe
odchylanie się w tych przekładach od tekstów* oryginału hebraj­
skiego, czy greckiego. Wyobrażano sobie, że wraz z postępem
nauk filologicznych doskonalić się będą tłumaczenia. Stało się
wręcz odwrotnie. Wraz z postępem nauk filologicznych rozpo­
częło się modernizowanie Biblji, racjonalizowanie jej wysło­
wienia, zacieranie znaczeń pierwotnych i przeto wypaczanie jej
myśli istotnej. Najstarsi tłumacze Biblji, jak Hieronim, stali
epokowo bliżej pojęciami swemi i tradycjami autorów Biblji,
zwłaszcza autorów* Nowego Testamentu, niż tłumacze późniejsi,
a tłumacze dzisiejsi zatracili z tą przeszłością wszelki związek
i wszelkie czucie.
Stara zasada katolicka, w tym wypadku najzgodniej sza.
z nowoczesną zasadą naukową, widoczna jeszcze u takich tłu­
maczów, jak nasz nieśmiertelny Wujek, którego w czasach osta­
tnich pewien odłam duchowieństw*a polskiego zaczął najnie-
słuszniej uważać za p r z e s t a r z a ł e g o , brzm iała: Nie ro­
zumiem, ale tak jest w oryginale, i przeto tłumaczę dosłownie!
Albo: Idę za Hieronimem, gdyż on chyba lepiej to rozumiał
od nas! Tymczasem zasada protestancka, wykarmiona na roz-
wielmożniającym się racjonalizmie filozoficznym naszych cza­
sów, głosiła : Nie rozumiem, więc w oryginale musi być źle,
1*
4 A N D RZEJ N IE M O JE W S K I

a przeto obowiązany jestem poprawić tekst w przekładzie! Albo:


Przecież Vulgata Hieronim a jest m u m j ą wobec przekładu
L utra, poprawionego przez komisje uczone w wydaniu najpierw
„Probebibel” a następnie „Durchgesehene Bibel” (porów. A. P o tt,
Der T ext des Neuen Testam ents, str. 3 i 10). Chęć znalezienia
„ te k stu kanonicznego” (także pomysł!) prowadziła do d y s p o ­
z y c j i ' w y k r e ś l a n i a w e r s e t ó w za w e r s e t a m i
z N o w e g o T e s t a m e n t u . Takich dyspozycyj z wyrazem
rozkazodawczym „Streiche” ( W y k r e ś l ! ) sam P o tt daje aż
na dwudziestu dwóch stronnicach (str. 61—82).
Odbiera się wrażenie, ja kg dyby jakiś obłęd ogarnął tych
ludzi, ta k przecież uczonych i skądinąd zasłużonych! *)
Ten kierunek protestancki a tak uczenie nienaukow y zyskał
w świecie akadem ickim do tego stopnia stanowisko potężne, że
ulegli m u naw et pewni teologowie katoliccy, obawiając się za­
rzutu nieuctwa, lub co najm niej myślenia niewspółczesnego.
Że jednak władza kościelna nic jeszcze w stosunku do nich me
straciła na sile, przeto postanowili: stać na. stanow isku dawnem,
ilekroć będzie się zdawało, że wymaga tego dogm atyka, odrzu­
cana częściowo lub całkowicie przez protestantów , a natom iast
przerzucać się na stanowisko nowe, gdy będzie się zdawało, iż
zachodzą wypadki, w których owa dogm atyka nie krępuje. Po­
wstała stąd zabawna połowiczność, której klasycznym w y­
razem. jest nowy przekład polski księdza profesora jezuity W ła­
dysława Szczepańskiego „Czterech Ewangelij ze wstępem i ko­
m entarzam i (str. X X X II, 611, Kraków 1917), w ydany z za­
siłku Akademji Umiejętności w Krakowie, Kasy imienia Mianow­
skiego w Warszawie i arcybiskupa Dalbora w Poznaniu, prze­
kład, zaopatrzony nietylko środkami pieniężnemi naszych n a j­
czcigodniejszych instytucyj naukowych, ale istną powodzią apro-

*) W szelkie w a r ja n ty p o s ia d a ją d la b a d a c z a te k s tó w b ib lijn y c h znaczenie


p ierw szo rz ę d n e. N ie m a m t u n a tu ra ln ie n a m yśli z w y k ły ch p o m y łe k p rz ep i-
sy w ac zy , ale ta k ie o d m ia n y , j a k z a m ia s t „ p o ty m " w a r ja n t „ p o dw óch d n ia c h " ,
j a k z a m ia s t „ sz e ść d z ie sią t s t a ja ń " w a r ja n t „ sie d m s t a ja ń " a lb o z a m ia st
„ w ien iec g w iazd d w u n a s tu " w a r ja n t „w ien iec p rz ez g w iazd d w a n a ś c ie ".
N ie m o ż n a t e d y n a p o d sta w ie w ielkiego zb io ru o d p isó w u s ta la ć j e d n e g o
te k s tu , ale trz e b a w s z y s t k i e o d p is y u w a ża ć za m a te rja ł do z ro z u m ie n ia
całości. ■
B I B L J A A GWIAZDY

bat, powinszowań, błogosławieństw, i zatwierdzony (a jakże!)


przez osobną komisję cen.zuralną, złożoną z piętnastu wielce
poważnych znawców, tylko kwestja, czego — a to wszystko
dlatego, by nieśmiertelny przekład Wujka uśmiercić, wytrącić
go z rąk polskich, a umysłowość naszą jeszcze bardziej oddalić
od zrozumienia s z a t y l i t e r a c k i e j i spowitego w nią
c i a ł a m y ś l o w e g o największego pomnika literackiego, że
akurat prócz tego jest jeszcze pomnikiem religji chrześcijańskiej...
Umiem uszanować wrszelki wysiłek myślowy, ale pod wa­
runkiem, że się czcigodnej całkiem, pracy duszpasterskiej nie
będzie podawało za pracę badawczą, odpowiadającą wymaga­
niom nowoczesnej nauki, i że ci wysileńcy stać będą rzeczywiście
’na stanowisku szukania prawdy, a nie będą uważali siebie za
jedynie uprawnionych egzegetów na podstawie swych święceń,
tytułów i katedr. Wymagam też zdolności do dyskusji umie­
jętnej. A już uważać siebie muszę za całkiem zwolnionego z praw'
wszelkiej ceremonji, gdy tacy wysileńcy zatykają sobie uszy ba­
wełną dziecinnego lub starczego uporu, korzystając zarazem
z funduszów instytucyj naukowych naszej biednej Polski, gdy
czuć się daje brak tych funduszów na dzieła istotnie naukowe
i wielce wartościowe.
Po ogłoszeniu mych studjów ,,Czyniący sto, czyniący
sześćdziesiąt i czyniący trzydzieści" (1916), „Horoskopy święte
przypowieści ewangelicznych, czyli obrazy nieba globusowego,
ilustrujące te przypowieści" (1917) i ,,Sen Faraona a obie kon­
stelacje Siedmiu Wołów' (1917), zaledwie szczuplutka gar-
steczka zacisznych teologów* i humanistów* zwróciła się do mnie
i to privatissime, bojąc się widocznie dygnitarzy panującej
opmji, przyczem najlepsi z pomiędzy nich, czyli najgruntowmej
zorjentow'ani, wyrazili zdumienie, czemu ich tego nie uczono
W' seminarjach. i na akademjach, gdyż prawdopodobnie przy­
puszczali, że wynalazłem zagranicą jakąś złotą żyłę i przekuwam
ją na monetę w Polsce obiegową. Ci poczciwi zresztą ludzie nie
wierzą, by polska głow*a mogła coś samodzielnie odnaleźć, zwła­
szcza jeżeli to nie są rzeczy z zakresu tak już uznanych badań
przyrodoznawczych lub rozmyślań matematycznych, bo dziś
w tjżch dziedzinach „niemasz nic niemożliwego wierzącemu".
Ale poza tą maluchną garsteczką cała wielka reszta uczonych
6 ANDRZEJ NIEMOJEWSKI

w Piśmie i w innych rzeczach wytrzeszczyła oczy i mimo ukazy­


wanych przeze mnie źródeł brała moje studja za wytwór fantazji
„zdolnego" publicysty, w którym dopatrzyć się badacza wprost
jej nie wypadało, i najspokojniej częstowała dalej na wykładach
swemi bajeczkam i nieszczęśliwe plemię studentów, zależne od
ich egzaminatorskiego ołówka, stawiającego stopnie z wyuczenia
się napam ięć i nawyrywki arsenału mądrości urzędowego
mistrzostwa.
To też postanowiłem wystąpić z pracą, która wprawiłaby
w niem ały kłopot tych uczonych w Piśmie, a nad ich pychą na-
iwną, opowiadającą bajeczki myślicielom, zawisła na włosku
czasu, jak jakiś miecz Damoklesa.
Wiadomo, że ludzie umysłem starzy m uszą um ierać w atm o­
sferze swoich poglądów, silnie ufortyfikowanych katedram i
i patentam i. Ale śmierć ich może być spokojna, lub pełna wiel­
kiego niepokoju. Albowiem podrastają pokolenia nowe, które
nie posiadają jeszcze zastarzałych uprzedzeń, które są zdolne
próbować myśleć własnym mózgiem, i które naw et lubią pod­
dawać rewizji doktryny i kom unały swych wyniosłych mistrzów,
których to komunałów i doktryn muszą się uczyć napam ięć
i zdawać z nich egzam iny w pocie czoła i drżączce nerwowej.
Postanowiłem więc napisać coś dla tych sapere ausuris,
czyli dla tych, którzy w przyszłości będą mieli odwTagę zostać
mądrym i.

Dnia 31 października 1517 roku na drzwiach kościoła zam ­


kowego w W ittenberdze wielki herezjarcha Marcin L uter przy­
bił 95 tez, w których wypowiedział wojnę starem u światu. Stało
się to hasłem nowego ruchu religijnego, który przekształcił zu­
pełnie stosunki europejskie.
Nie należę do wyznawców tego potężnego herezjarchy,
a już najdalszy jestem od chęci wzniecania walk religijnych.
Dążę jedynie do naukowego wyjaśnienia s z a t y l i t e ­
r a c k i e j Biblji i jej o b r a z ó w r e t o r y c z n y c h , aby
umysłowość współczesna nie brała tego czcigodnego pomnika
za zbiór bajeczek, ale za arcydzieło ówczesnej mądrości i ów-
B IB L JA A GWIAZDY 7

czesnego genjuszu pisarskiego. Chodzi mi naturalnie o wywo­


łanie całkowitego pod tym względem przewrotu w nauce.
W tym celu stawiam biblistom s t o p y t a ń , na które
w arsenałach swej wiedzy odpowiedzi nie znajdą. Aby zaś uwolnić
świat umysłowy od nowego zalewania potopem czczej ich dia-
lektyki, wspieranej w sposób nieraz najzabawniejszy i wprost
kompromitujący przez nieszczęsną filologje, ciąganą brutalnie
za wdosy, rzucam im zarazem s t o o d p o w i e d z i , aby za­
miast oddawania się rzekomo zbożnym i rzekomo umiejętnym
deklamacjom, zaczęli nareszcie uczyć się tego, co jest niezbędne,
i w wyniku tej pilności zasłużyli rzeczywiście na katedry i ty­
tuły, dające im w oczach nieświadomego rzeczy ogółu patent
autorytetu, a który to autorytet pozwalam tu sobie zakwestjo-
nować.
Wiem zbyt dobrze jako już doświadczony pisarz, że nie-
ruchawość umysłu ludzkiego jest nieobliczalnie wielka, ale i to
wiem, że myśl bywa niekiedy dynamitem, rozsadzającym bez­
duszne bryły najpotworniejszych rozmiarów. Dynamit tej myśli
kładę pod kolosalną bryłę szkolarskiej egzegezy biblijnej, aby
nią wstrząsnąć i aby ją skruszyć.
Czytelnicy światli przekonają się, że Biblja na tern zyska,
i że ten kamień węgielny, na którym dźwignięto wielki gmach
chrześcijaństwa, zasługuje doprawdy na miano kamienia filo­
zoficznego. Albowiem dotychczasowa egzegeza, jak już zazna­
czyłem, odstraszała tylko od Biblji wszystkich ludzi rozumnych
i krytycznych a zbrojnych w zasoby wiedzy współczesnej. Prze­
rażający mąterjalizm tej egzegezy szkolarskiej, przedstawia­
jący s y m b o l i k ę jako r z e c z y w i s t o ś ć , ten przyziemny
materializm, przypisujący sobie szczyt spirytualizmu, czyli
uskrzydlenia duchowego, wywołał tylko zupełną dla Biblji obo­
jętność. Nowa egzegeza, oparta na źródłach nienagannych,
zwalczy ten materjalizm i przywróci tekstom biblijnym ich wielką
wartość pierwotną. To, co wydawało się bezsensowną nieraz
bajką, wystąpi jako myśl genjalna. Jeżeli zaś prawdziwe są
słowna jezuity Władysława Szczepańskiego, że „Kościół żadnej
nie stawia tamy studjom krytycznym nad samemi tekstami
i kodeksami, które nam Pismo Święte przekazały" (Cztery Ewan-
gelje, na str. XXVII), to niechaj on sam razem z egzegetami
8 A N D RZEJ N IEM O JEW SK I

urzędowymi, którzy stracili wszelki wpływ na całą inteligencję


współczesną, ma odwagę i poczucie obowiązku dokładnego prze-
studj o wania tych s t u p y t a ń i tych s t u o d p o w i e d z i ,
aby jego wojsko umysłowe nie spóźniło się z tern znowu o jakieś
kilka wieków, jak się spóźniło w stosunku do myśli kopernikań-
skiej. A może w tedy znowu nastąpi zbliżenie pomiędzy nimi
a inteligencją współczesną. Zaś polscy teologowie protestanccy,
którzy u nas zakładają pierwszy swój fakultet polski, niechaj
odrazu wezmą nowe cegły do nowych fundam entów, by w egze-
gezie biblijnej s z a t y l i t e r a c k i e j i u k r y t e j w n i e j
i d e i ta k nie byli zacofani i w swem zacofaniu śmiesznie uparci,
jak ich zresztą tak czcigodni i rzeczywiście ta k uczeni koledzy
zagraniczni.
A polskim hum anistom , łiistorykom, filozofom i literato m
powiem, że wybija ostatnia godzina r e n a n i z m u, czyli
modernizowania Jezusa i opowieści ewangelicznych. Trzeba
umieć znaleźć dystans pomiędzy dawnością a dzisiejszością.
\Vted37 zbliżymy się do praw dy, wielkości i piękna tej dawności.
Jako trzeba było z mozołem odcyfrować hieroglify egipskie
i kliny assyryjskie, ta k zabrać się należy do odcyfrowania dziś
kryptograficznych form stylu sakralnego Biblji, jego obrazów
retorycznych i zagadkowych wysłowień, iżby m ający uszy sły­
szeli, m ający oczy ujrzeli, a m ający rozum zrozumieli.
Cechą znamienną s t y l u p i s a r s k i e g o B i b l j i ,
a w szczególności Nowego Testamentu, zwłaszcza Ewangelji
i Apokalipsy Jana, są twierdzenia, sprzeczne z ziemską rzeczy­
wistością i codziennemi jej doświadczeniami, jakgdyby w imię
zasady, że to, co jest niemożliwe dla ludzi, jest w zupełności
możliwe dla Boga (Mar. X, 27; Zacharjasz VIII, 6).
Do tych twierdzeń należą także pewniki, których wątpli­
wość po bliższej analizie rzuca się w oczy.
Ze stanowiska stylistyka, czyli badacza stylów pisarskich,
będą to na ogół tak zwane OKSYMORONY, czyli figury reto­
ryczne, Zasadzające się na łączeniu cech przeciwnych, jak w pie­
śni „Bóg się rodzi , w której mowa o tern, że „ogień krzepnie"
a „blask ciemnieje" i „ma granice nieskończony".
O tych nieprawdopodobieństwach mówi się jednak w Biblji
tak, jak o czemś zwykłem i powszechnie znane m, że nasuwać
się musi mniemanie, iż chodzi o rzeczywistość zgoła inną, niż ta,
którą dziś mamy na myśli.
Ponieważ jednak przyzwyczailiśmy się do tych nieprawdo­
podobieństw od dzieciństwa, przeto nas nie rażą, a gdy przy
rozpatrywaniu tekstów poczynają nas razić, wtedy jak ludzie,
pozostający pod wpływem duru sugestjonera lub hypnotyzera,
usiłujemy wytwarzać objaśnienia przy pomocy filoiogji i historji,
jak to czyni urzędowa egzegeza biblijna, otrzymując w rezul­
tacie ostatecznym tjdko jeszcze większe zagmatwanie rzeczy.
Tymczasem owe niezwykłości nietylko pozostają nadal
niezwykłościami, ale w oczach badacza stylów pisarskich ukła­
dają się w* całe szeregi kategoryj, jak to wykaże przytoczone
niżej, sto przykładów^.
12 A NDRZEJ N IEM OJEW SKI

1. O SIO ŁEK , NA KTÓRYM ŻADEN CZŁOW IEK N IG D Y


N IE SIED Z IA Ł (Mar. X I, 2 - 4 ; Łuk. X IX , 30).
W yrażenie to nie zawiera pozornie nic szczególnego. Zda­
wało się, że chodzi tu o „juczne zwierzę, które jeszcze ludziom
nie służyło", jak pisze za innym i egzegetami jezuita Szcze­
pański (Cztery Ewangelje, str. 261). Wszelako ten sam werset
głosi, że osiołek był „przyw iązany", a nieco dalej, że stał na drodze
przywiązany do wrót. Więc już służył ludziom w jakiś sposób,
W dodatku wiemy z Plutarcha, że „osicł uw iązany" należał do
pojęć symbolicznych, albowiem Egipcjanie wyciskali na buł­
kach ofiarnych wizerunek osła związanego (De Iside et Osiride,
30). Rzecz wikła się jeszcze bardziej, gdy zestawimy werset
Marka z wersetami analogicznemi innych autorów biblijnych.
U proroka Zacharjasza (IX, 9) mowa o tern, iż zbawiciel jedzie
na oślicy i oślątku równocześnie. Tedy egzegeci protestanccy,
pragnąc księgi cudów sprowadzić do rzędu ksiąg, opisujących
zjawiska naturalne, przy pomocy sztuczki filologicznej chcieli
wytłumaczyć, że w hebrajszczyźnie i greczyźnie łącznik „i“
znaczy tu „czyli"; zam iast tedy tłum aczyć wzorem W ujka
„wsiadający na oślicę i na źrebię, syna oślicy", tłum aczyli, jak
Kautzsch, „reitet auf einem Esel, auf einem Fiillen, dem Jungen
einer Eselin", a za nimi poszedł żyd polski Cylkow, pisząc: „na
oślęciu przyjedzie, na m łodym źrebcu oślim". W rozmowie oso­
bistej jezuita Szczepański, bardzo dum ny ze swojej wiedzy filo­
logicznej, tłumaczył mi zawzięcie, że taki przekład jest zgodny
z wymaganiami filologji. Ale jakby na urągowisko takim sztucz­
kom filologicznym czytam y u Mateusza (X X I, 2 —7) nietylko
o tern, że wchodzą w grę dwa osiołki, oślica i oślątko, ale i to,
że uczniowie włożyli swe szaty „na nie" a potem wsadzili Jezusa
„na nie". Tekst jest tak wyraźny, że u Mateusza sam jezuita
Szczepański nie mógł od niego odstąpić w przekładzie i poprze­
stał tylko na sfałszowaniu przytoczonego tam wersetu Zacharja-
szowego, pisząc w ślad za innowiercami „dosiadł oślęcia, młodego
źrebięcia oślicy" 1 wywód swój filologiczny złożył w przypisku,
zarzucając autorowi Vulgaty przekład błędny (Cztery E w an­
gelje, str. 125). Nader ciekawy jest rozwój stylistyczny w ewan­
geliach pojęcia Zacharjaszowego. Mateusz idzie za tem po-
B I B L J A A GWIAZDY 13

jęciem ściśle, Ja n skraca cy ta tę Z acharjasza (X II, 15), mówię


w yraźnie, że skraca a nie przeinacza, zaznaczając „niezrozum ie­
n ie" uczniów (X II, 16), gdy M arek i Łukasz piszą o osiołku,
na k tó ry m n ik t nigdy jeszcze nie siedział. P otem się przekonam y,
ja k k aż d y z nich z tego samego źródła w yprow adzał swój obraz.

2. GRÓB, W K TÓ R Y M N IK T N IE L E Ż A Ł (Łuk. X X I II, 53 !


Ja n X IX , 41).
I tu m am y pozory zupełnej n aturalności, a dopiero przy
bliższem rozpatrzeniu się ta całkow ita natu raln o ść znika. Grób
m a się znajdow ać w ogrodzie (Ja n X IX , 41), w k tó ry m z n a j­
duje się ogrodnik (X X , 15), ale m a być w y k u ty w skale (Mat.
X X V II, 60). Albo te d y znajdow ała się w ogrodzie skała, albo
też ogród znajdow ał się na skale. W d o d atk u czy tam y u Ja n a ,
że ogród znajdow ał się na m iejscu, gdzie Jezusa ukrzyżow ano
(X IX , 41). W edle M ateusza m a to być ogród d y g n itarza Józefa,
czy też w łasność jego m a stanow ić tylko grób, k tó ry sobie w skale
wykuł. Ale w ygląda to ta k dziwnie w zestaw ieniu z w ersetam i
innych ew angelistów, że stanow czo k ry ć się tu m usi jak aś za­
gadka, gdy w d o d atk u m am y analogję sty listy czn ą i po ,,osiołku,
na którym , n ik t nie siedział" czytam y o ,,grobie, w k tó ry m n ik t
nie leżał".

3. R O B A K , K T Ó R Y N IE U M IE R A (Mar. IX , 43; Izajasz


L X V I, 24).
Znowu ta sam a forma stylistyczna. M arny robak, a posiada
cechę nieśm iertelności, której pozbaw iony jest człowiek.

4. O G IE Ń , K T Ó R Y N IE G A Ś N IE (Mar. IX , 43; Izajasz


L X V I, 24).
W ciąż ta sama. form a stylistyczna. Znam ienne, że zestaw ia
się tu z ogniem , k tó ry nie gaśnie, ro b ak a, k tó ry nie um iera.
R obak ogniowy wszedł do pojęć pisarzów kościelnych (Augustyn,
De ci vita, te Dei, X X I, 9)* w ieku X V dostał się naw et do je d ­
nego z odpisów Józefa Flaw jusza „D ziejów w ojny żydowskiej
14 A N D R Z E J N IE M O JEW S K I

przeciwko Rzymianom (p Flavii Josephi opera, wydanie


Niesego, t. VI, str. XLVII). Jezuita Szczepański taki daje tu
komentarz: „Robakiem, gryzącym w piekle potępionych, są —
zdaniem Ojców i teologów — wyrzuty sumienia, trapiące tych
nieszczęśliwych" (Cztery Ewangelje, str..253). Jest to egzegeza
leligijna, ale nie stylistyczna, skoro ów „robak, który me umiera"
znajduje się jako figura retoryczna w jednym rzędzie z „ogniem,
który nie gaśnie", z „grobem, w którym nikt nie leżał" i z „osioł­
kiem, na którym nikt nie siedział".

5. KRZAK, KTÓRY PŁONIE, A N IE SPŁONIE (Exodus


III, 2).
I znowu ta sama figura retoryczna. Słusznie robi uwagę
Baentsch w swym komentarzu (Exodus, str. 19), iż odbiera się
wrażenie, jakgdyby była mowa o krzaku znanym.

6. ROŚLINA, KTÓRA WYRASTA BEZ KORZENIA (Mat.


X III, 5 —6; Mar. IV, 5—6).
Jezus mówi o tej roślinie w przypowieści, a tłumy słuchają
1 nie przeczą, jakgdyby znały taką roślinę. Wogóle cały ten
ustęp jest wielce znamienny. Roślina wyrasta szybko, bo nie
posiada „głębokości ziemi", lecz gdy słońce wschodzi, usycha,
bo „niema korzenia". Jezuita Szczepański próbuje znowu na­
kręcać tekst do ziemskiego rzeczy wytłumaczenia. Więc powiada,
że nie jest mowa w tekście o wschodzie słońca, ale o jego góro­
waniu, gdy „przypieka" i na roślinę „działa chemicznie" (Cztery
Ewangelje, str. 77), przytem przekręca tekst, pisząc „bo ziemia
nie była głęboka", gdy w oryginale wygląda na to, jakgdyby
owa roślina wcale ziemi nie miała.

7. DRZEWO WYRASTAJĄCE Z WÓD (Ezechjeł X XX I, 4).


Drzewa wyrastają z ziemi a nie z wody. W dodatku drzewo
to jest tak olbrzymie, iż mieszkać pod nim mają wszystkie zwie­
rzęta i wszystkie narody (XXXI, 6). Upatruję tu pod względem
stylistycznym także formę oksymoronu, czyli zasadę łączenia
BIBJLJA A G W IAZD Y 15

cech przeciw nych. Djrzewo w yrastające z wód stanow i tę sam ą


kategorję, co krzak, k tó ry płonie a nie spłonie, co ogień, k tó ry
nie gaśnie, co robak, k tó ry nie um iera, co grób, w k tó ry m n ik t
nie leżał, i co osiołek, na k tó ry m n ik t nigdy nie siedział.

8. D R Z E W A , K T Ó R E CHODZĄ, JA K L U D Z IE (Mar. V III, 24).


Jezu s p y ta uzdrowionego ślepca, czy ju ż coś widzi, a ten
odpow iada, że widzi ludzi, chodzących, ja k drzewa. J u ż i le­
karze b rali się do w yjaśniania chorób i uleczań b iblijnych wogółe
a ślepoty w szczególności (porów. Dr. G ustav W oltzendorff,
Gesundheitspflege u nd Medizin der Bibel. C hristus ais Arzt.
Studien u n d B etrachtungen, W iesbaden 1903, na str. 56). Acz­
kolwiek Jezu s w ystępuje w ew angeljach jako lekarz cudow ny,
czyli nie m ający m c wspólnego z m edycyną naukow ą, jednakow oż
w epoce, kiedy w iara w cuda nadzw yczajnie osłabła, teologowie
bardzo skwapliwie zbierali takie „ n a tu raln e w yjaśnienia". Idąc
za niem i, jezu ita Szczepański poświęca najpierw ścisłość W ujka,
k tó ry tu w iernie oddał tek st oryginału w* słow ach: „W idzę
ludzie ja k drzew a chodzące", następnie te k st przekręca, pisząc:
„W idzę ludzi, bo widzę ich n iby drzewa, chodzących", a wreszcie
pow iada, że jak o wieczorem nie m ożna odróżnić drzew w idzia­
nych, „ ta k i ów ślepy, k tó ry jeszcze całkowicie wzroku nie od­
zyskał, w idział ludzi, ale ich dokładnie rozeznać nie m ógł"
(Cztery Ew angelje, str. 245). Tym czasem cały ten naciągany
kom entarz, nie m ogący istnieć bez pofalszow ania tek stu orygi­
nału, w prost śm iesznie w ygląda wobec rzędu figur retorycznych,
m ianow icie: drzew a chodzące ja k ludzie, drzewo w y rastające
z wód, roślina w y rastająca bez korzenia i t. d.

9. F IG A , K T Ó R A NA W IE K I N IE R O D ZI OW OCU (Mar
X I, 14).
J e s t to jed n a k figa, k tó ra niegdyś rodziła owoce, tylko
Jezu s żadnego owocu n a niej nie znalazł i dlatego ją przeklął.
Przecież m usi to zastanaw iać, że Jezus, ta k dobrotliw y, k tó ry
nie pozw ala m ówić b ra tu „ r a k a " (Mat. V, 22), przeklina figę,
że a k u ra t nie m iała owocu w tedy, gdy nie był czas na figi (X I, 13).
16 A N D R Z E J N IE M O JE W S K I

Jezuita Szczepański, pomijając tu skrzętnie stronę moralną, po­


wiada (str. 262), że „sądząc po liściach” , chodzić mogło o „kwia­
ty ” figi, przyczem tu powołuje się na Plinjusza (Hist. nat.
XVI, 26), jak w kwestji „osiołka uwiązanego” nie powołał się
na Plutarcha. Upatruję i tu formę oksymoronu, czyli zasadę
łączenia cech sprzecznych: Jezus dobrotliwy a przeklina. Aby
zaś nie było wątpliwości moralnej, przeklina figę, na której
owoc nie był czas. Więc. chodzić tu musi o jakąś figę symboliczną
i o jakiś jej owoc, będący nie na czasie.

to . TRZOS, KTÓRY SIĘ N IE ZUŻYWA (Łuk. X II, 33).


Jest tu wyraźnie mowa o trzosie w znaczeniu symbolicznem.
Ale mamy tę samą formę, lokucyjną. Mowa jest o rzeczy, która
nie posiada swej cechy znamiennej, czyli cechy zniszczalności.

11. TRZOS, W KTÓRYM NIEMA PIEN IĘD ZY (Mat. X, 9).


Jezus powiada uczniom, aby w swych trzosach nie nosili
ani srebra, ani złota. Czemu nie mówi im, by nie nosili trzosów ?
Trzos służy tylko do noszenia pieniędzy. Bez tego jest zbędny.
A więc chodzi o taki trzos, którego cechą jest to, że niema w nim
pieniędzy a jednak jest taki, który go nosi. Gdyby nam ktoś
dziś powiedział: „Nie noś pieniędzy w portmonetce” , odpowiedzie­
libyśmy mu tak: „Mów: nie noś portm onetki” . Bo jakiż cel
miałoby wtedy jej noszenie?

12. SADZAWKA NA ZW IERZĘCEJ (Jan V, 2).


Tak jest dosłownie w tekście greckim: im rrj TiQofiaeiixp
xo?,v^riÓQa (porów. Soden, Die Schriften des Neuen Testaments
II, 407), tak w Vulgacie: super probatica piscina (Novum Testa-
mentum, ed. Wordsworth i White, Oxford i Londyn 1911),
natomiast w wydaniach mniej poprawnych podług niektórych
kodeksów wyraz „super” opuszczono. Wyrażenie „na zwierzę­
cej” jest jakgdyby skrótem wyrażenia „na zwierzęcej figurze” :
trel Ifj nQO§artxfi óipet, super probatica visione piscina słowrem :
sadzawka na zwierzęciu. Sadzawka ta miała posiadać pięć
B IB L JA A G W IAZDY 17

k rużganków . Rzecz p rosta, że jeżeli pójdziem y za tokiem opo­


w iadania, zam y k ając oczy na szatę literacką, to m ożem y dojść
do tak ich przypuszczeń, n a jakie się zdobyła egzegeza d o ty ch ­
czasowa. T u n aw et W ujek tłu m aczy : „owcza sadzaw ka". Lecz
zw ażyć należy, że rzeczownik grecki noofiaiov oznaczał wogóle
wszelkie zw ierzę czworonożne (Pape, Griechisch-deuts: hes H and
w órterbuch, wyd. 3), co stw ierdza tak że jezu ita Zorell (Novi
T estam e n ti Lexikon G raecum , P a ry ż 1911). A pierw otnie
ta k a b y ła nazw a dla w szystkich zw ierząt czworonożnych. G dy­
b y zresztą określenie „sadzaw ka na zw ierzęcej" było w ewan-
g eljach jedyne, m oglibyśm y przejść n ad niein m ilcząc. Ale gdy
stoi w rzędzie oksym oronów , trzeba wreszcie wziąć je pod uwagę,
tern bardziej, że zaraz z inną jeszcze sp o tk am y się sadzawką.

13. SADZAW KA PO SŁA N A (J a n IX , 7).


C zytam y, że ślepy, k tó ry się um ył w ukazanej przez Jezusa
sadzaw ce, odzyskał wzrok. Sadzaw ka nazyw a się Siloarn, a te k st
ew angelji głosi, że w yraz ten znaczy „posłany". Źródło zwane
Siloa istniało rzeczywiście w Jerozolim ie (p. Józef Flaw jusz,
D zieje w ojny żydow skiej przeciwko R zym ianom , przekł. A. Nie-
m ojewskiego, w skorow idzu na str. 564). To też rzecz nie b udziła­
b y zastanow ienia, g d y b y nie d o d atek ciekaw y ew angelisty, że
nazw a ta oznacza „p osłany". W ychodząc z założenia, że m am y
do czynienia z dziełam i piśm iennictw a najpow ażniejszego, m u ­
sim y tw ierdzić, że k ry je się tu jak aś zagadka, do czego zresztą
upow ażnia n as cały szereg poprzednich oksym oronów . Słowem,
staw iam kw estję, że chodzi t u o jak ąś sadzaw'ke ruchom ą, m o­
gącą wędrować. B rzm i to bardzo paradoksalnie, ale nie m ożna
oczu zam ykać na tekst.

14. SK A R B , DO K T Ó R E G O Ż A D E N Z Ł O D Z IE J S IĘ N IE
Z B L IŻ Y (Łuk. X II, 33).
T u p rzy n ajm n iej w yraźnie pow iedziano, że skarb ów znaj­
duje się w niebie. Ale to nie rozw iązuje kw estji. W szak w niebie
byli aniołow ie, k tó rz y u p ad li (Hiob IV, 18; 2 P io tra II, 4; J u d y 6).
Pokusa, ja k złodziej, zakradła się do ich serc i skarb stracili.
Biblja a gwiazdy. 2
18 AND RZEJ N IE M O jE W S K I

15. SZATA, K T Ó R A N IE B Y Ł A SZYTA (Ja n X IX , 23).


Za cechę znam ienną szaty w łaśnie to uw ażam y, że jest szyta.
Znowu m owa o przedm iocie, pozbaw ionym swej cechy c h a ra k te ­
rystycznej .

16 D Ó Ł, W KTÓ R Y M N IE M A W O D Y (Genesis X X X V II, 24;


Jerem jasz X X X V III, 6).
.
W micie o Ikarjosie jest tak że m owa o dole, k tó ry niem a
w ody (Roscher, Lexikon II, 111).

17. R Ę C E , K T Ó R E N IE SĄ U M Y W A N E (Mar. V II, 2).


Uczniowie Jezusa jedzą rękam i bez uprzedniego dokony­
w ania ablucyj ry tu aln y ch . W świecie żydow skim było to n a tu ­
ralnie faktem , budzącym zgorszenie. Z dalszego te k s tu wynika.,
iż Jezus w alczy z czczą form alistyką, b y czczono Boga sercem
a nie w argam i. Ale jed n ak pod względem stylistycznym m am y
t u tę sam ą kategorję, co osioł, na k tó ry m n ik t nie siedział, grób,
w k tó ry m n ik t nie leżał i t. p.

18. SZARAŃCZA, K T Ó R A N IE N ISZC ZY R O Ś L IN N O ŚC I


(Apokalipsa Jana. IX , 3 —4).
Cechą znam ienną szarańczy jest w łaśnie to, że niszczy roślin­
ność. W edle Długosza w r. 1335 „niesłychane m nóstw o sza rań ­
czy, podzielonej na. osobne ćm y i roje, naw iedziło Polskę w ten ­
czas, gdy zboża i zasiewy już się b y ły w ysypyw ały w kłosy-
a pojaw iła się w tak ich chm urach, że słońce swoim cieniem za;
k ry ła; ta k zaś gru b ą w arstw ą zaległa ziemię, że się w niej końskie
k o p y ta chowały. W szędzie zatem , gdziekolw iek p ad ła, nietylko
zboża, i rośliny, ale naw et ziarna i korzenie żarłocznie p o jad ła"
(Dzieła w szystkie, t. IV, str. 160). B ardzo też ciekaw y a rty k u ł
o szarańczy znajduje się w R iehm a „IT andw órterbuch des bi-
blischen A ltertum s" (wyd. 2, str. 624—627) pióra W esera w o p ra­
cow aniu Giesebrechta. do wydania, drugiego. Ale tu nie chodzi
o szarańczę, niszczącą roślinność, ty lk o o szarańczę, k tó ra ta k
nie niszczy roślinności, ja k istnieje sadzaw ka n a zwierzęciu
ogień, k tó ry nie gaśnie i robak, k tó ry nie um iera.
B IB L JA A GW IAZDY

19. ŚWIATŁOŚĆ, KTÓ REJ NIE OGARNIAJĄ CIEMNOŚCI


* (Jan I, 5).
By zbliżyć się do tego rodzaju powiedzeń, trzeba sobie
przypomnieć z Metamorfoz Apulejusa słowa: „O północy wi­
działem słońce w pełnym blasku" (porów. Apulejus, Der goldene
Esel, Rodesche Ubersetzung, wyd. 5, na str. 232).

20. SUKNO, KTÓRE N IE BYŁO WAŁKOWANE (Mat. IX, 16).


W oryginale mamy: szmat niewałkowany, albo niefolo-
wany, gdxoc; ayvayoc, pannusrudis, czyli sukno, które nie przeszło
przez ręce folusznika. Z takiego sukna, jak zaznacza Ewangelja,
nikt nie weźmie łaty do naprawy płaszcza.

21. SKORPJON, KTÓRY NIE UKĄSI, CHOĆ SIĘ PO NIM


STĄPA (Łuk. X, 19).
Taki wypadek może się zdarzyć. Ale werset ów mówi
o wypadku, w którym to dzieje się musowo.

22. WĄŻ, KTÓRY N IE UCZYNI SZKODY, CHOĆ SIĘ PO


NIM DEPCE (Łuk. X, 19).
Wiadomo, że czarownicy Wschodu umieją robić różne sztuki
z wężami. Ale tu nie jest mowa o czarownikach. Taką moc
mają uczniowie Jezusa. Niezależnie od oksymoronu o skor-
pjonie, który nadeptany nie ukąsi, i o wężu, który, choć się po
nim stąpa, nie uczyni szkody, musi tu stylistyka interesować
kompleks przykładów, mianowicie, że akurat skorpjon i akurat
wąż, a nie tygrys albo hiena..

23. POZNAWANY PO TEM, ŻE N IESIE DZBAN WODY


(Mar. XIV, 13; Łuk. X X II, 10).
Uczniowie słyszą od Jezusa, iż, wszedłszy do miasta, spotka­
ją człowieka, niosącego dzban wody, mają iść za nim, a dowiedzą
się, gdzie przygotować wieczerzę. Jezuita Szczepański robi
9*
20 A N D R Z E J N IE M O JE W S K I

tu uwagę: „Jeden z licznych dowodów nadludzkiej wiedzy


Jezusa" (Cztery Ewangelje, str. 278), a ta uwaga wydaje mu
się tak ważną, że przy następnej okazji w całości ją powtarza:
„ Jeden z licznych dowodów nadludzkiej wiedzy Jezusa" (str. 432).
Godzę się, że Jezus wykazuje tu wiedzę, ale sądzę, że taką, o któ­
rej ksiądz jezuita bodaj nawet nie słyszał i przeto charakteryzo­
wać jej jako ludzkiej czy nadludzkiej nie może. Powiem krótko:
biorąc rzecz dosłownie, mielibyśmy tu bajeczkę. Stylistycznie
zaś przystępujemy do rozpatrywania nowej kategorji owych
dziwnych form lokucyjnych Ewangelji.

24. POZNAWANY PO TEM, ŻE STOI POD FIGĄ (Jan I, 48).


Gdy ostatecznie werset poprzedni dawałby nam postać
realną nosiwody, tu z nieco dziwniejszym spotykamy się faktem.
Człowieka, którego cechą byłoby, że stoi pod figą, na ziemi nie
znamy. Rzecz tak się przedstawia. Jezus powiada do Nata-
naela, że nim go wezwał Filip, widział go pod figą. Byłoby to
ostatecznie całkiem możliwe i naturalne, gdyby nie okoliczność,
iż po tern powiedzeniu Natanael rozpozna je w Jezusie aż Syna
Bożego.

25 POZNAWANY PO TEM, ŻE ZSTĘPU JE NAŃ GOŁĘ­


BICA (Jan I, 33).
Jan powiada, iż wedle wskazówki otrzymanej po tym wła­
śnie poznaje Jezusa.

26. POZNAWANY PO TEM, ŻE ŁAMIE CHLEB (Łuk. XXIV,


30 —’31)-
Uczniowie, idący do Emaus, nie poznają Jezusa z wejrzenia,
ale z czynności, co brane życiowo przeczy oczywiście wszelkiej
możliwości. Ale stylistycznie mamy tu cztery charakterystyczne
zwroty: poznawany po tern, że niesie dzban wody, inny po tem,
że stoi pod figą, to znowu inny, że zstępuje nań gołębica, zaś
innym razem, że łamie chleb.
B I B L J A A GWIAZDY 21

27. CZŁOWIEK, KTÓRY PRZEPASUJE SIĘ, BY SKOCZYĆ


W MORZE (Jan XXI, 7).
Przystępujemy do nowej kategorji. Czytamy w Ewangelji
czwartej, że Piotr, ujrzawszy Jezusa, przepasał się i skoczył
w morze. Skacząc do wody, zazwyczaj rozbierani}7 się a nie
ubieramy.

28. CZŁOWIEK, KTÓRY PRZYKLĘKA, ABY BIĆ (Mat.


XXVII, 29; Mar. XV, 19).
Jest tu tendencyjna sprzeczność. Przyklękanie oznacza
hołd, bicie znieważanie. Naigrawano się z Jezusa. Zgoda. Ale
stylistycznie mamy tu formę tak charakterystyczną, że musimy
pytać, dlaczego akurat tę obrano a nie inną.

29. CZŁOWIEK, KTÓRY UDAJE SIĘ NA PUSZCZĘ, ABY


WOŁAĆ (Mat. III, 1; Mar. I, 3; Łuk. III, 4; Izajasz XL, 3).
Mamy tu jeden z naj charakterystyczniej szych wypadków.
Jan, by pełnić swą misje proroczą, udaje się na puszczę a nie do
ludzi, słowem, zamiast iść do ziemi zamieszkanej, udaje się do
ziemi niezamieszkanej. U nas na daremność wzywania nazywa
się wołaniem w puszczy (porów. Słownik Języka Polskiego
Karłowicza, Kryńskiego i Niedźwiedzkiego VII, 693). Każdy
agitator przyzna, że jest to oksymoron, czyli łączenie rzeczy
przeciwnych.

30. CZŁOWIEK, KTÓRY PRZEBYWA W GODZINIE DZIE­


SIĄTEJ (Jan I, 39).
Tak należy rozumieć ów werset. Uczniowie pytają Jezusa,
gdzie przebywa. Jezus odpowiada im, aby przyszli i obaczyli.
Tedy przyszli i obaczyli. Ewangelista kończy: była godzina
jakoby dziesiąta. Słowem, godzina jakaś jest miejscem przeby­
wania. Przypuszczam, iż egzegeta urzędowy, przeczytawszy
te słowa, skoczy z miejsca i zawoła: Nie, to się wszystko kończy!
Taka „superanaliza" jest niedopuszczalna! Taka „hyperkry-
tyka“ zakrawa na persyflaż! Ja jednak sądzę, że się trzeba
mniej oburzać a więcej uczyć. I z całą stanowczością twierdzę,
22 A ND RZ E J NIEMO JE WSK1

co później udowodnię i co wyda się czytelnikowi jasnem, jak


słońce, że ewangelista mówi tu rzeczywiście o przebywaniu
Jezusa w miejscu godziny dziesiątej.

31. CZŁOWIEK, KTÓRY MIESZKA W GROBACH (Mar. V, 3).


Nie jest to cmentarnik, a mimo to dzień i noc przebywa
w grobach. Groby są mieszkaniem trupów a nie ludzi. Chodzi
wprawdzie o człowieka, opętanego przez złego ducha. Ale sty­
listycznie mamy znowu oksymoron.

32. CZŁOWIEK, KTÓRY JE SZARAŃCZĘ I MIÓD GÓR


(Mat. III, 4; porów, tekst u Sodena., Die Schriften des Neuen
Testaments II, 5 w przypiskach).
Chodzi tu o Jana Chrzciciela, który w dodatku nie je chleba
1 nie pije wina (Łuk. VII, 33). Uderzające są tu kompleksy po-
karmówr, z jednej strony szarańcza i miód gór, a z drugiej strony
chleb i wino.

33. CZŁOWIEK ŚLEPYr, KTÓRY PROWADZI INNEGO


ŚLEPCA, SKUTKIEM CZEGO OBAJ W DÓŁ WPADAJĄ
(Mat. XV, 14; Łuk. VI, 39).
Przystępujemy zkolei do kategorji ślepców. Zaczynamy
od ślepca, który jest przewodnikiem innego ślepca. W bajpe
Krasickiego ślepy niesie kulawego i dzieje im się dobrze. Ale tu
mamy jedyną w dziejach świata przypowieść, w której ślepy
prowadzi ślepego i akurat obaj wpadają w dół, a nie jeden, choć
mógłby ciągnącego za nim towarzysza ostrzec. I nie wpadają
ani na płot, ani na dom, tylko akurat w dół. Ma to być w dodatku
jakgdyby powszechnie znany fakt. I powszechnie wiadomo,
że obaj w dół wypadają.

34. CZŁOWIEK, KTÓRY OŚLEPNIE, GDY W EJD Z IE DO


WSI (Marek V III, 26).
Jezus, by uzdrowić ślepca, wyprowadza go z jego miejsco­
wości, ale zakazuje mu wracać do wsi, z czego wynika, że znów-u
B 1B L JA A GW IAZDY 23

stałby się ślepym. Lecz tu tekst bardzo się waha w różnych od­
pisach. Powinno być: „ale nie wchodź do wsi" (Soden, Die
Schriften des Neuen Testaments II, 168; Gebhardt, Das Neue
Testament griechisch nach Tischendorfs letzter Rezension und
deutsch, wyd. 4 stereotypowe, str. 79 w zestawieniu z przekła­
dem; Wiese, Das Neue Testament, str. 101; Weizsaecker, Das
Neue Testament, str. 47). Mniej uznana tradycja podaje takie
brzmienie: ,,jeśli wejdziesz do wsi, nikomu nie opowiadaj",
la k podaje Vulgata.: si in vicnm introieris, nemini dixeris. Za
nią poszedł Wujek i inni tłumacze. Ale ów tekst poprawniejszy
tak nam stylistycznie rzecz stawia: uzdrowiony ślepiec ma iść
do swego domu, bo gdy wejdzie do wsi, oślepnie.

35- CZŁOWIEK ŚLEPY, KTÓRY PRZEWIDZI, GDY SIĘ


UMYJE W SADZAWCE, ZWANEJ POSŁANĄ (Jan IX, 7).
O sadzawce tak nazywanej była już mowa (p. wyżej p. 13).
Słowem jest sadzawka, która wędruje, aby ślepcy się w niej
myli i wzrok odzyskiwali.

36. CZŁOWIEK ŚLEPY, PORZUCAJĄCY SWOJA SZATĘ


I UZDROWIONY PRZEZ JEZUSA (Mar. X, 46-50).
Jezuita Szczepański wyjaśnia, iż ślepiec dlatego porzuca
swą szatę „by wygodniej i szybciej dostać się" do Jezusa (Cztery
Ewangelje, str. 280). Niestety, na tego rodzaju „komentarze"
szkoda pieniędzy naszej Akademji Umiejętności i Kasy imienia
Mianowskiego.

37- DWAJ ŚLEPI PRZY DRODZE (Mat. XX, 30).


Oto nieskromne pytanie: dlaczego akurat dwaj ? Już mowa
była o ślepcu, prowadzącym ślepca (p. wyżej p. 33). I tam była
liczba dwa.

38. CZŁOWIEK, KTÓRY TRACI SIŁĘ, GDY MU SIĘ


OBETNIE SIEDM PUKLI JEGO WŁOSÓW (Sędziów XVI, 19).
Człowiekiem tym jest Samson, po hebrajsku Szimszon, czyli
Słoneczko. Cóż to za siedm pukli jego włosów ?
24 A N D R Z E J N IE M O JE W S K I

39. CZŁOWIEK, ZABIJAJĄCY TRZYDZIESTU MĘŻÓW,


BY IM ODEBRAĆ TRZYDZIEŚCI SZAT W IERZCHNICH
I TRZYDZIEŚCI SPODNICH, KTÓRE PRZEGRAŁ U TRZY­
DZIESTU TOWARZYSZÓW OBLUBIENICY (Sędziów XIV,
1 1 - 1 9 )-
August Dide (Religje, przekład z francuskiego, na str. 11)
pisze z przeraźliwym oburzeniem: „Ten mord, połączony z ra­
bunkiem, wydaje się pisarzowi biblijnemu nietylko sprawiedli­
wym, lecz nawet zaszczytnym, bo, jak twierdzi, Samson, do­
puszczając się tej zbrodni, był natchniony duchem Przedwieczne­
go “ *). Nowak w swym komentarzu przytacza kłopoty całego
szeregu egzegetów i stwierdza, że pozostają ,,uniiberwindliche
Schwierigkeiten‘‘ (Richter, Ruth u. Buecher Samuelis, str. 127).
Stylistyk zwróci uwagę przedewszystkiem na liczby: 30 towarzy­
szów oblubienicy, 30 zamordowanych, 30 sukien wierzchnich,
30 spodnich, następnie na nazwę bohatera Słoneczko i na wcho­
dzącą w grę oblubienice. I powie, że rozwiązanie musi być bardzo
proste i bardzo pogodne.

40. CZŁOWIEK, KTÓRY STĄPA PO MORZU (Mar. VI, 48)-


Czy możemy powiedzieć, że oczy nasze widują człowieka,
stąpającego po morzu, że człowiek ten stąpa po morzu stale, i że
jest to jego cecha charakterystyczna ? Przekonamy się, że mo­
żemy.
*) Z powodu ukazania się przekładu polskiego książki tej z ow ym u stę ­
pem napisałem w N* 518 Myśli Niepodległej m iast recenzji w ierszyk:
Z najlepszą w iarą,
Racj o n alistyczną gw arą
A utor, co wiedział, to pow iedział.
Przyszłość m u w ybaczy,
Bo to nie było ani ta k ,
Ani wrspak,
Tylko całkiem inaczej.
Pew na lib eralistyczna red ak cja, m ająca za sobą zam iast studjów n a u ­
kowych pewne „ p o g ląd y ", bardzo się n a m nie za ten w ierszyk rozgniewała.
Ale łaskaw y czytelnik, przeczytaw szy w drugiej części niniejszej p racy ustęp,
oznaczony liczbą 39, przekona się, że ch a ra k te ry sty k a m o ja A ugusta D id e’a
była słuszna a zm artw ienie owej redakcji bardzo zabaw ne.
B I B L J A A GWIAZDY 25

41. C Z Ł O W IE K , K T Ó R Y JE D N Ą NOGĄ STO I NA M ORZU


A D R U G Ą NA Z IE M I (Apokalipsa J a n a X , 5; porów. D aniel
X II, 7). '
W tekście A pokalipsy m am y w yraz ,,anioł" a nie „człow iek".
Ale w odpow iednim wersecie proroctw a D aniela w ystępuje
„człow iek". Z resztą i ta k byłoby to sam o, gdyż chodziłoby
o to, dlaczego ów anioł ta k niezw ykłą obrał sobie pozycję. W do­
d a tk u u D aniela człowiek ten zw iastuje, że gdy m inie „czas,
dwa czasy i pół czasu", n astąp i rozproszenie ludu izraelskiego.
K ażdy chyba przyzna, że jest to bardzo dziwne określenie te r­
m inu. Terra habitata m a się zam ienić na Terra deserta, g d y czas
upłynie jako „czas, dwa czasy i pół czasu". N asuw a się n atu ra ln ie
py tan ie, ile to może ’wynosić „c zas"?

42. C ZŁ O W IEK , K T Ó R Y P O D A JE K A M IE Ń M IA ST C H L E ­
BA (Mat. V II, 6; Łuk. X I, 11).
Dlaczego akura t kam ień i dlaczego a k u ra t m iast chleba ?

43. C Z Ł O W IE K , K T Ó R Y P O D A JE W ĘŻA M IA ST R Y B Y
(Mat. V II, 10; Łuk. X I, 11).
I tu zastanow ić nas m usi kom pleks w yrażeń.

44. C ZŁ O W IEK , K T Ó R Y N IE MA G D Z IE ZŁOŻYĆ GŁOW Y,


GDY L IS Y M A JĄ S W E JA M Y A P T A K I N IE B A SW E
GNIAZDA (Mat. V III, 20; Łuk. IX , 58).
W szystkie pozory przem aw iały za tern, ze powyższy w erset
może mieć tylko egzegezę m oralną. A jed n ak znow u kom pleks
w yrażeń, jak człowiek, lisy i ptaki, m usi nas zastanow ić.

45 . C Z Ł O W IE K , K T Ó R Y W SCHODZI, JA K GW IAZDA
(Mar. I, 4).
Chodzi tu o J a n a Chrzciciela. W ujek tłum aczy „B ył Jan
na puszczy", jezu ita Szczepański „w y stąp ił", Vulgata. „ F u it" ,
tłum acze niem ieccy „ t r a t a uf", nowogreccy 7)7.0, gdy w staro-
greckim tekście m am y eyfrtto czyli „w zeszedł", na wzór eyevoro
26 A N D RZEJ N IEM O JEW SK I

<> tjVtoc „wzeszło słońce", ty {-vf.ro r. y)u{oa „wzeszedł dzień"


(porów. Pape i Zorełl pod ytyvo(xat). Słowem oryginał grecki
wyraża się o ukazaniu Jana m ajestatycznie, jak o ukazaniu
się ciała niebieskiego. Tego rodzaju lokucje pozostały i w na­
szym języku: „jasny pan", „jaśnie oświecony pan", „najjaśniej­
szy pan". Jest to styl ceremonjalny. Ten sam sty] występuje
w Ewangeliach. Ale tłumacze zupełnie go zatarli.

46. CZŁOW IEK, KTÓRY PO DNIACH OD N O W IEN IA


UTW IERDZA SW O JE OBLICZE JA K O IDĄCEGO DO J E ­
RUZALEM (Łuk. IX , 51).
Jest tu mowa o Jezusie. W erset ten jest ta k dziwny, że
tłum acze zupełnie nie mogli dać sobie z nim rady. T ak zawsze
się dzieje, ilekroć nie wiemy, z jakiej dziedziny wzięto porówna­
nie. Główne wyrażenia, o które tu w tej chwili chodzi, są w ory­
ginale greckim dvdhyiptc i Rzeczow'nik d vd h ]ip ię znaczy
wedle Papego między innemi „W iederherstellung", czyli „od­
nowienie", a czasownik arrjęlęco „aufstellen", „aufrichten", czyli
,,utwierdzić". Stylistycznie rzecz jest tu niezmiernie charakte­
rystyczna, jak się o tern później przekonamy. Łączy się to z wy­
rażeniem „wzeszedł", użytem o Janie Chrzcicielu (p. wyżej
P- 45)-

47. NIEW IASTA , KTÓRA ŚRÓD INNYCH JEST J E ­


D Y N IE BŁOGOSŁAW IONA (Łuk. I, 28).
Chodzi tu o Marję. Słów „błogosławiona jesteś między
niewiastam i" niema we wszystkich odpisach Ewangelji, lecz
w niektórych ich brak (porów. Soden, Die Schriften des Neuen
Testam ents II, 236). N atom iast wrchodzą do Vulgaty: ,,bene-
dicta tu in mulieribus“. Jednakowoż tekst grecki Ewangelji
Łukasza zawiera je w jednym z dalszych wersetów, mianowicie
I, 42: ,,Błogosławionaś między niew iastam i". Słowa te wy­
głasza tu Elżbieta a nie anioł Gabrjel. Przez „niewiastę w stanie
błogosławionym" rozumie się niewiastę, m ającą zostać m atką.
Zachodzi tedy pytanie, dlaczego Marja miała być jedyną pod
ty m względem śród niewiast i dlaczego to mówi jej ak u rat
B I B L J A A GWIA ZDY 27

Elżbieta, która jest także w stanie błogosławionym. Nie chodzi


mi naturalnie o pojęcia religijne lub teologiczne, lecz o styli­
styczne ujęcie rzeczy.

48. NIEWIASTA, KTÓRA MUSI ZŁOŻYĆ DZIECIĄTKO


W ŻŁOBIE, GDYŻ INNEGO MIEJSCA NIE ZNAJDUJE
W GOSPODZIE (Łuk. II, 7).
Legenda późniejsza dodała wołu i osła, mając podnietę
w wersecie proroctwa Habakuka wedle Septuaginty III, 2:
„śród dwojga zwierząt będziesz rozpoznany”, następnie w wer­
secie Izajaszowym I, 3: „Zna wól właściciela swego i osioł żłób
pana swego”. Każdy chyba zgodzi się na to, że ze stanowiska
życiowego takie przedstawienie rzeczy jest co najmniej dziwne.
Troskliwa matka złożyłaby dzieciątko na sianie lub na słomie,
ale bałaby się składać je w żłobie i to w takiej bliskości zwierząt,
jak to przedstawiają wizerunki na starożytnych sarkofagach
(porów. Weber, Die rómischen Katakomben, wyd. 3, str. 119
i 136). W rzymskiej katakumbie św. Sebastjana znajduje się
fresk, który przedstawia dzieciątko Jezus, leżące na stole a z tyłu
widać łeb osła i łeb wołu (Wilpert, Die Malereien der K ata­
komben Roms I, 202). Znamienne, że na fresku nie widać matki,
jakgdyby istotnym motywem było dzieciątko na stole między
wołem i osłem. Jest to jeden kompleks. Drugi kompleks, miano­
wicie Łukaszów}/, przedstawia, nam dzieciątko w żłobie, nic
nie mówiąc o zwierzętach. Są to zatem niejako d w i e s t v 1 i-
z a c j e jednego tematu.

49. NIEWIASTA, IDĄCA W GÓRĘ Z POŚPIECHFM (Łuk


l 39 ).
Zazwyczaj idzie się w górę wolniej a nie prędzej. Tymczasem
tak właśnie tekst greckiego oryginału każe iść Marji.

50 NIEWIASTA, KTÓREJ MĘŻCZYZNA NIE POZNA!


(Genesis XXIV, 16).
Łączy się to z niewiastą, która nie ma męża (Łuk. I, 34;
Jan IV, 17), oraz z niewiastą, która nie ma męża a ma syna i jest
28 AND RZEJ N IE M O JEW SK I

czczona (Łuk. I, 34). Znamienne, że Marja ma tu cechę wspólną,


z Sam arytanką i Rebeką. O wszystkich trzech mówi się, że nie
m ają męża. U astrologów arabskich wyrażenie „Dziewica,
która nie widziała mężczyzny" było terminologiczne (Boli,
Sphaera, str. 428—429).

51. NIEW IASTA, ODZIANA W SŁONCE, MAJĄCA K S IĘ ­


ŻYC POD NOGAMI A NA G ŁO W IE K O RO N Ę Z GWIAZD
DW UNASTU (Apokalipsa Jana X II, 1)
Jest to ów popularny tekst, który stał się źródłem niezli­
czonych figur i obrazów Madonny. Apokalipsa wyraźnie mówri,
że chodzi o „wielki znak na niebie". Panowała naw et zgoda,
że chodzi o konstelację Panny oraz o dwanaście znaków zodjaku,
aczkolwiek przecież Panna jest jednym z nich. A już wcale nie
umiano dać sobie rady z takiem i konjunkturam i, jak „odziana
w słońce" i „księżyc pod jej nogami". W roku 1907 wystąpi i
Mikołaj Morożow z książką „Otkrowienje w grozie i burie ,
w której starał się udowodnić, że w niedzielę dnia 30 września
395 roku była konjunkcja słońca z księżycem w znaku Panny,
że autor Apokalipsy żył wtedy, że wiedział o tej konjunkcji
i że pod jej wrażeniem napisał ów ustęp, a przeto wszystkie
dawniejsze wzmianki o istnieniu Apokalipsy są fałszerstwami.
Dowodzenia Morozowa nie w ytrzym ały próby czasu. W roku
1914 wystąpił Boli z pracą „Aus der Offenbarung Johannis .
Aczkolwiek nie wziął za podstawę nieba rzeczywistego, ale wy­
obrażenia starożytnych astrologów, ujęte w schem aty, jedna­
kowoż nie dał tu sobie rady (str. 98—124). Rozważając tek st
grecki oryginału, trzeba przestudjow ać w arjanty, które mówią
o wieńcu idącym „przez" dwanaście gwiazd i które zaraz w n a­
stępnych wersetach m ieszają „gw iazdy" z „gwiazdozbioram i"
(porów. Soden, Die Schriften des Neuen Testam ents II, 867).
Następnie trzeba wyciągnąć naukę z dzieła Bouche-Leclercqa
„IT Astrologie grecque" o dekadach planetarnych (str. 228
fig. 28), aby zrozumieć, na czem oparto tego rodzaju wyrażenia,
jak „odziana w słońce" i m ająca „księżyc pod nogam i".
B IB L JA A GW IAZDY 29

52. NIEW IA STA , KTÓRA JAK O MĘŻÓW MIAŁA SIEDM IU


BRACI (Mat. X X II, 2 5 -2 6 ).
Stylistyk zaraz z a p y ta : dlaczego a k u rat siedmiu i to braci ?
Wreszcie zgodzi się na braci, ale zapyta, dlaczego nie sześciu
albo ośmiu?

53. NIEW IASTA , KTÓRA MIAŁA PIĘC IU MĘŻÓW, A SZÓ­


STY, KTÓRY PRZY N IE J BAWI, N IE JE S T J E J MĘŻEM,
I KTÓRA MIMO TO W SZYSTKO JE S T NIEW IASTĄ, KTÓ­
RA MĘŻA N IE MA (Jan IV, 1 7 -1 8 ).
Chodzi tu ca. Sam arytankę, która mówi Jezusowi, że me ma
męża, a Jezus jej odpowiada, że wyraziła się dobrze, albowiem
miała mężów pięciu, a szósty, który przy niej bawi, nie jest jej
mężem. To zdumiewa Sam arytankę do tego stopnia, iż nazywa
Jezusa prorokiem. Ze stanowiska ziemskiego egzegeci byli tu
w nielada kłopocie. Jezuita Szczepański umie się tu zdobyć
tylko na twierdzenie, że Jezus chce Sam arytankę zreflektować,
ale „czyni to w sposób łagodny i delikatny" (Cztery Ewangelje,
str. 481). Kom entarz księdza jezuity jest także delikatny, ale
z niego widać, że ksiądz kom entator nic a nic nie rozumie tego
wersetu.

54. NIEW IASTA, KTÓRA JE S T ODŹW IERNĄ W DOMU


ARCYKAPŁANA ŻYDOW SKIEGO (Jan X V III, 1 6 -1 7 ).
Stoi to w rażącej sprzeczności z obyczajami Wschodu. Nie
zdarzało się to naw et u Rzymian. Odźwiernymi bywali tylko
mężczyźni, których przykuwano łańcuchem do miejsca (Owidjusz,
Amores I, VI, 1; porów. Daremberg i Saglio, Dictionnaire des
antiquites grecques et romaines V, 602—603). To też stylistyk
powie, że ze stanowiska obyczajów W schodu określenie „odźwier­
n a" jest także o k s y m o r o n e m , łączącym przeciwne sobie
cechy, mianowicie cechę kobiecości i cechę dozoru. Kobieta na
Wschodzie unika pozostawania sam na sam z mężczyzną. Odźwier­
na byłaby przecież wciąż na to narażona. W dodatku może
jeszcze na sposób rzym ski przykuta, nie mogłaby uciekać w razie
zamachu na jej cnotę. Niepodobna zaś przypuścić, aby autor
30 ANDRZEJ NIEMO JE WSKI

czwartej Ewangelji, który wedle tradycji chrześcijańskiej miał


być biskupem w Efezie, położonym w Azji (Ireneusz, Adv..
haer. III, i), nie wiedział o tern. W dodatku nie da się nawet
przyjąć omyłki przepisywaczy tekstów. Albowiem niema co
do tego w różnych odpisach najmniejszego wahania, przeciwnie,
w niektórych rzecz jest jeszcze uwypuklona dodatkiem „słu­
żebna" do wyrazu „odźwierna" (porów. Soden, Die Schriften
des Neuen Testaments II, 473 w tekście i w warjantach). Vul-
gata mówi wyraźnie ,,ancilla o s t i a r i a Odbiera się wrażenie,
iakgdyby autor czwartej Ewangelji chciał tu w sposób szcze­
gólnie dobitny zwrócić uwagę naszą na ów o k s y m o r o n ,
aczkolwiek autor drugiej Ewangelji (Mar. X III, 34) wprowadza
„odźwiernego" i znowu w odpisach niema żadnych wahań (So­
den j. w. str. 210). Trzeba orjentować się w obyczajach Wschodu,
aby zrozumieć całą niezwykłość wprowadzenia odźwiernej do
czwartej Ewangelji. Chodzi tu przede wszy stkiem o pogląd na
kobietę. Czytamy w traktacie Abot: „Mędrcy powiedzieli:
człowiek dużo gadający z kobietą sprowadza na siebie nieszczę­
ście, zaniedbuje się w stosunku do słówT zakonu i dostaje się
wreszcie do piekła" (I, 5). Słowem wszyscy interesanci arcy­
kapłana Annasza, narażeni na rozmowy z jego odźwierną, byli­
by kandydatami do piekła. Niektórzy faryzeusze starali się
w bolesny nawet dla siebie sposób okazywać, że wzrok ich nie
pada nigdy na kobietę. Był to typ, farusz kizuai, faryzeusz
z czołem okrwawionem, który, by uniknąć przypadkowego wi­
doku kobiety chodził z oczami przymrużonemi i uderzał głową
o ściany domów, raniąc czoło aż do krwi (Sota 22 b; porów.
Łazarz Goldschmidt, Der babylonische Talmud V, 247 z przy-
piskami; Levy, Neuhebr. u. chald. Wórterbuch IV, 147). Jakąż
wrzawę podniosłaby klasa tych ludzi, gdyby na progu domu
arcykapłana spotkała w charakterze odźwiernego kobietę! Był­
by to skandal, który wzburzyłby ludność całej Jerozolimy,
jak wzburzyły ją wystawione „signa" rzymskie, umieszczenie
orła na bramie świątyni (Józef Flawjusz, Dzieje wojny żydow­
skiej przeciwko Rzymianom II, IX, 2; I, X X X III, 2). Dodać
też należy, że z „odźwierną" spotykamy się wogóle tylko raz
jeden i to w Ewangelji czwartej. Tymczasem Pape w swym
słowniku greckim przy wyrazie „odźwierny" dodaje „także
B IB L JA A G W IA Z D Y 3J

odźwierna" i powołuje się na Nowy Testam ent, gdy Zorell


w swoim znowu słowniku słusznie stwierdza, że wyrażenie
„odźwierna zostało użyte raz jeden i to właśnie w Ewangelji
czwartej. Profesor Adolf Kam phausen z Bonn w Riehma „H and-
worterbuch des bibłischen A łtertum s" (wyd. 2, str. 595) w a rty ­
kule „Dom " najbłędniej rzecz uogólnia, jak Pape, i opierając
się na M arku (X III, 34) oraz Janie (X V III. 16) powiada, iż trzy­
mano „odźwiernych a l b o odźwierne". Jezuita Szczepański
tak się w przypiskach do swego przekładu „Czterech Ewan-
gelij wyraża, jakgdyby odźwierna w domu arcykapłana ży­
dowskiego była dla mego czemś w świecie najnaturalniej szem
lS^r- 57-)- Zdaje się, że na umysły tych mężów uczonych wy­
warła przemożny wpływ sugestja wychowania. Gdy przy­
wykliśmy do czegoś od dzieciństwa i gdy to w dodatku nie stoi
w sprzeczności z naszemi obyczajami, trudno nam zauważyć
niekonsekwencję a nawet takie curiosum, jak odźwierna w domu
arcykapłana, żydowskiego, urzędującego w Jerozolimie przed
blisko dwoma tysiącami lat. Do tego dochodzi powaga Pisma
Świętego, a właściwie powaga tradycji jego rozumienia i wy­
kładania przez mężów „powołanych" a nie umiejących odróżnić
dzieł kronikarskich od dzieł symbolicznych.

55- NIEW IASTA, KTÓRA SIĘ K R Y JE Z CIĄŻĄ PR ZEZ


PIE R W SZ E PIĘĆ M IESIĘCY (Łuk. I, 24).
Jest to Elżbieta, żona kapłana Zacharjasza, ta sama, która
będąc w ciąży, czyli w stanie błogosławionym, nazywa Marję
„błogosławioną między niewiastam i" (p. wyżej p. 47), jakgdy­
by sama nie posiadała prawa do tego tytułu. Tak samo teraz
czytam y o niej, że kryła się przez pierwsze pięć miesięcy ciąży,
kiedy ciąży tej nie znać, a nie kryła się przez następne cztery
miesiące, kiedy ją znać. Słowem m am y tu znowu coś naodwrót,
coś, co przeczy naszym wyobrażeniom i doświadczeniom. Meta­
fizyka egzegetyczna me zawahała się i tego po swojemu objaśnić,
przyczyni wyrażenie „ukryw ała się" wyrezonowała jako „milcza­
ła" (Szczepański, Cztery Ewangelje, str. 302). Ale w tekście
nie m amy „m ilczała", tylko „ukrywała się", w dodatku „kryła
się dookoła", Trfoitxovfisv,
32 A N D R Z E J N IE M O J E W S K I

56. N IE W IA S T A RODZĄCA SYNA, B ĘD Ą C EG O SAMCZY­


K IE M , K T Ó R Y Z O S T A JE P O R W A N Y DO T R O N U BOGA
(A pokalipsa J a n a X II, 5T 3)-
T ekst grecki w yraźnie m ówi, że niew iasta porodziła „ sa m ­
c z y k a", doQsva. Oczywiście je st nim B aran ek jako Jezus.

57. L U D Z IE , SIED ZĄ C Y W C IEM N O ŚC I I C IE N IU ŚM IER C I


(Łuk. I, 79).
Z am iast „w cieniu śm ierci", ja k jest w oryginale, jezu ita
Szczepański tłu m aczy „w gru b y m m ro k u ", zacierając c h a ra k te r
oryginału. Nie chodzi tu ani o g ru b y m rok, an i o cienki m rok,
ale, ja k się przekonam y, rzeczywiście o dziedzinę ciem ności
i śmierci.

58. N IE B O I Z IE M IA , K T Ó R E P R Z E M IJA JĄ , A SŁOW A,


K T Ó R E N IE P R Z E M IJ A J Ą (Mar. X II I, 31).
W m yśl w tórego listu P io tra (III, 12 — 13) m niem ano, że
po stary m niebie i starej ziem i przyjdzie nowre niebo i nowa
ziem ia, w k tó ry c h m ieszkać będzie sprawiedliw ość. Ale cóż
zrobić, kiedy m am y jeszcze in n y w erset o niebie 1 ziemi.

59. N IE B O I Z IE M IA , U C IE K A JĄ C E P R Z E D SIEDZĄCYM
NA T R O N IE (Apokalipsa J a n a X X , 11).
T ak brzm i tek st. Niebo m am y, k tó re ucieka, i ziemię, k tó ra
ucieka, i to przed siedzącym na tronie. J a k to rozum ieć? G dy
nie m ożem y czegoś kom uś w yjaśnić, bierzem y ołówek i ry su je ­
m y. Proszę treść powyższego w ersetu n a ry so w a ć ! W ypadnie,
ja k coś z pism a hum orystycznego, a przecież m am y przed sobą
te k st sakralny.

60. D R Ó G S IE D M , K T Ó R E M I WrR Ó G B Ę D Z IE U C IE K A Ł
P R Z E D IZ R A E L E M S P R A W IE D L IW Y M LU B N IE S P R A ­
W IE D L IW Y IZ R A E L P R Z E D W R O G IE M (D euteronom ium
X X V III, 7, 25).
Dlaczego a k u ra t siedm dróg, a nie sześć albo ośm ? Liczba
siedm ta k tu w ystępuje dziw nie, ja k w opowieści o ko-
B IB L J A A G W IA ZD Y 33

biecie, k tó ra m iała jako m ężów siedm iu braci (p. wyżej


P- 52).

61. NA PO C Z Ą TK U D R Ó G BOŻYCH STO I B E H E M O T


Z NOŻEM (Hiob X L , 1 0 -1 4 ) .
B ehem ot, czyli hipopotam , i to jeszcze uzbrojony nożem,
sto jący n a p o czątk u dróg bożych, je st chyba zagadką, godną
zastanow ienia.

62. R Y B A , K T Ó R A W Y C H O D ZI P IE R W S Z A I K T Ó R A MA
W PA SZCZY S T A T E R (Mat X V II, 27).
J e s t to jak g d y b y ry b a ściśle określona. R yba, k tó ra w y­
chodzi następ n ie, s ta te ru w paszczy m ieć nie pow inna, albo
więcej, niż jeden. T ak w ypada z tekstu. Słowa te Jezus mówi
do P iotra. Je z u ita Szczepański w yjaśnia, że „jest to niezw ykłe
odznaczenie P io tr a ” (Cztery Ew angelje, str. 107). Być może.
Ale dla m nie jest to stylistycznie oksym oron.

63. PRZY CH O D ZĄ C Y DO P A N N Y M IESIĄ CA SZÓSTEGO


(Łuk. I, 2 6 —27).

N ajpierw uderza, że p an n a m a swój dom , że więc m ieszka


sam a, co się nie zgadza z obyczajem starożytnego W schodu.
N astępnie dlaczego anioł przychodzi a k u ra t m iesiąca szóstego,
a nie piątego lub siódm ego ? Dlaczego podano ta k ściśle m iesiąc
a nie podano roku ? Przecież chronologicznie byłoby to bardziej
ciekawe. W szak obliczenie d a ty urodzenia C hrystusa dużo sp ra ­
wiało trudności.

64. M A JĄ C Y N A P IS A N E NA S U K N I I NA U D Z IE : K R Ó L
K R Ó L Ó W I P A N PA N Ó W (A pokalipsa Ja n a X V II, 14; X IX , 16).
In sk ry p cje tak ie b y w a ją n a posągach, ale nie na żyw ych
osobach i to na osobie Boga. Suknie byw ają jeszcze Znaczone,
n p kapelusze, bielizna, kalosze. Ale napis na udzie?
B ib lja a gw iazdy.
34 A N D RZEJ N IEM O JEW SK I

65. DZIERŻĄCY W PRAWICY SIEDM GWIAZD (Apoka­


lipsa I, 16).
Tym dzierżącym jest Bóg, właściwie Jezus, czyli Syn Boży.
O jakie to gwiazdy chodzi i jak je dzierży ?

66 BARANEK, MAJĄCY SIEDM ROGÓW I OCZU SIEDM


(Apokalipsa Jana V, 6).
Jak rozumieć tę przenośnię ? Jakie to siedm rogów i jakie
siedmioro oczu, gdy przedtym mieliśmy siedm dróg i siedmiu
mężów ?

67. ŁOPATA W RĘKU BOGA (Mat. III, 12).


W ręku Boga Jezusa. Dosłownie: łopata albo szufla. Każdy
powie: porównanie. Ale dlaczego w tym wypadku Jezus jest
stylizowany jako rolnik ?

68. GÓRA, KTÓRA BĘDZIE PONIŻONA (Łuk. III, 5).


Wyrażenie to brano zawsze przenośnie, ale nie szukano
źródła przenośni.

69. GÓRA, RZUCAJĄCA SIĘ W MORZE (Mat. X XI, 21)


Ma. to być bezwzględna możliwość.

70. MIÓD W PASZCZY LWA (Sędziów XIV, 8).


Tak brzmi tekst dosłownie.

71. MIÓD, POCHODZĄCY Z GŁAZU (Deuteronomium


X X X II, 13).
I tu tekst tak brzmi dosłownie.

72. ŁÓDŹ NA PUSTYNI (Mar. VI, 32).


Z tekstu wyraźnie wynika, że mowa o łodzi, znajdującej
się na pustyni, a mimo to wsiada się do niej i płynie.
B IB L J A A G W IA ZD Y 35

73 . D U C H , K T Ó R Y W Y R Z U C A N A P U S Z C Z Ę (M a r. I , 1 2 ).
D u c h te n „ w y r z u c a ” J e z u s a n a p u sz c z ę . W o ry g in a le m a m y
sx p d M ei, „ w y r z u c a " . W u je k tłu m a c z y „ w y g n a ł” . U jd z ie . A le
j e z u i t a S z c z e p a ń s k i t ł u m a c z y „ w ie d z i e ” ( C z te r y E w a n g e l je ,
s t r . 2 1 0 ) i z a c i e m n i a c h a r a k t e r o r y g i n a łu .

74 - K Ł A D Ą C Y S E R C E N A D R O D Z E (A g e u s z I , 5 , 7 ; I I , 1 9 ).

M am y w o r y g i n a le w e z w a n ie : „ P o łó ż c i e serca w asze n a
d ro g i w a sz e ” . T łu m a c z e d y s y d e n c c y b r a l i t o z a z w y k ł ą p r z e ­
n o ś n ię i tłu m a c z y li: „ U w a ż a j c ie , j a k o s ię w a m p o w o d z i ” . C zy
w o ln o t a k o d c h y l a ć s ię o d o r y g i n a ł u ? C y lk o w p o s z e d ł z a d y s y ­
d e n t a m i i t ł u m a c z y p o d o b n ie . M a m y t u k o m p le tn ą w a lk ę
z r z e c z o w n ik i e m „ s e r c e ” . A le n ie k o n ie c n a te r n .

75 . S Y N C Z Ł O W I E C Z Y S P Ę D Z A T R Z Y D N I I T R Z Y N O C E
W S E R C U Z I E M I (M a t. X I I , 4 0 ).

T a k j e s t d o s ło w n ie w o r y g i n a le . Z ty m „sercem z ie m i”
ro z p o c z ę to f o r m a l n ą w a lk ę . U z n a n o w id o c z n ie , ż e z ie m ia n ie
m o ż e m ie ć se rc a . W ię c p r z y z n a n o je j „ ło n o ” . W ro k u 1789
D a w i d M a r t i n , d y s y d e n t , w s w y m p r z e k ł a d z i e B ib l ji p is z e „ d a n s
le s e in d e l a t e r r e ” . Z a n a s z y c h c z a s ó w W e iz s a e c k e r i K a u t z s c h ,
d w a j d y s y d e n c i, tłu m a c z ą „ im S c h o sse d e r E r d e ” . I d ą c z a ty m i
d y s y d e n ta m i je z u ita S zczepański tłu m a c z y „w ło n i e z ie m i"
( C z te r y E w a n g e l je , s t r . 7 5 ). S t a r z y p o ls c y d y s y d e n c i i W u j e k
tłu m a c z y li w ie rn ie j: „w sercu z ie m i" . M oże n ie r o z u m ie l i,
d la c z e g o j e s t a k u r a t d o b r z e „ w s e r c u z i e m i ” , a l e t a k b r z m i t e k s t
o r y g i n a ł u i t a k t e d y tł u m a c z y l i .

76. OBŁOK, KTÓRY PROW ADZI W D Z IE Ń , I O G IE Ń


KTÓRY PROW ADZI W NOCY (E x o d u s X III, 21; P sa lm
L X X V I I I , 1 4 ; p o r ó w . N u m e r i I X , 1 6 ).

S t y l i s t y k a p o w i n i e n z a s t a n o w i ć k o m p l e k s w y r a ż e ń : o b ło k
i d z ie ń — p ło m i e ń i n o c . W s z a k z w y k le c z y n n o ś ć p r o w a d z e n ia
p o w ie r z a s ię g w ia z d o m , s t ą d w y r a ż e n i e „ g w i a z d a p r z e w o d n i a "
( S ł o w n ik J ę z y k a P o ls k ie g o K a r ło w ic z a , K r y ń s k i e g o i N ie d ź w ie d ź -
g*
36 A N D R Z E J N IEM O JEW SK I

kiego I, 949). W Ewangelji Mateuszowej magowie ciągną za


gwiazdą (Mat. II, 9). Dlaczego tu nastąpiła taka zmiana styli­
zacji ?

77. JEZUS WYSYŁA SIEDMDZIESIĘCIU DWÓCH


UCZNIÓW PO DWÓCH DO WSZYSTKICH MIEJSC, DO
KTÓRYCH MIAŁ IŚĆ (Łuk. X, 1).
Więc będzie to trzydzieści sześć par. Dlaczego tyle ? Dla­
czego Jezus napewno sam tam potem pójdzie ? Czy nie mogło
być miejscowości, do której nie warto było iść? Wszak w Naza­
ret nie mógł uczynić żadnego cudu z powodu niedowiarstwa oby­
wateli. A jednak poszedł.

78. W ILK ROZPRASZA OWCE A DOBRY PASTERZ J E


SKUPIA, ROBIĄC Z DWÓCH OWCZARNI JED N E (Jan
X, 12—16).
Mowa tu wyraźnie o dwóch owczarniach. Dlaczego akurat
o dwóch a nie o trzech lub czterech? Gotów się ktoś upierać,
iż w tekście poza owczarnią jedną mowa tylko o owcach rozpro­
szonych. Zobaczymy.

79. GDY BÓG UDERZY MIECZEM PASTERZA, OWCE SIĘ


ROZPRASZAJĄ (Zacharjasz X III, 7).
Trzeba tu wziąć pod uwagę kompleks wyrażeń. Owce roz­
prasza albo wilk, albo Bóg, gdy uderza mieczem. Czemuż owce
cierpią za pasterza ?

80. WSCHÓD Z WYSOKOŚCI (Łuk. I, 78).


Wschód ciała niebieskiego znajduje się nisko, na horyzoncie.
Tu zaś mowa o wschodzie, znajdującym się wysoko. Są to słowa
kapłana Zacharjasza: „Nawiedził nas wschód z wysokości".
W oryginale mamy „wschód". Jezuita Szczepański znowu
odbiega od oryginału i tłumaczy „światłość" (Cztery Ewan-
gelje, str. 3I0). Jest to zacieranie cech oryginału.
B I B L J A A GWIAZD Y 37

81. BÓG WYTRĄCI GOGOWI ŁUK Z LEWICY A STRZAŁĘ


Z PRAWICY, ZAŚ NA MAGOGA PUŚCI OGIEŃ (Ezechjel
XXXIX, 1 -6 ).
Są to dwaj wojownicy. Dlaczego Bóg uczyni akurat to
z Gogiem a tamto z Magogiem ?

82. ILEKROĆ DWAJ ALBO TR ZEJ ZBIORĄ SIĘ NA ZIEMI


W IMIĘ JEZUSA, TAM ON BĘDZIE ZAWSZE POŚRÓD
NICH (Mat. X V III, 19—20).
Dlaczego akurat dwóch albo trzech?

83. JERUZALEM, MAJĄCE BRAM DWANAŚCIE (Apokalipsa


Jana XXI, 12).
Józef Flawjusz wymienia bram pięć i jedno wejście skryte
około wieży Hippikos (Dzieje wojny żydowskiej przeciwko
Rzymianom, przekład A. Niemojewskiego, str. 549—550).

84. JERUZALEM I JUDEA, KTÓRE CHODZĄ (Mat. III, 5).


Zważmy, że Origenes pisał o Jerozolimie niebieskiej i o J u ­
dei niebieskiej (Contra Celsum VII, 29).

85. ŁOŻE, SPUSZCZANE PRZEZ OTWÓR W DACHU (Mar.


II, 3 -4 )-
Tak czynią z chorym, by dotrzeć do Jezusa. Jakiemi to­
rami szła egzegeza, świadczy komentarz jezuity Szczepańskiego:
,,Łoże to miało prawdopodobnie cztery drążki na rogach; inni
myślą o czterech końcach m ateraca" (Cztery Ewangelje, str. 215).

86. ŻYD, NIOSĄCY W SZABAS ŁÓŻKO (Jan V, 9).


Wywołuje to powszechne zgorsżenie, że Jezus pozwala
uzdrowieńcowi nieść łóżko w szabas.
38

87. WÓŁ ALBO OSIOŁ BYWA WYCIĄGANY W SZABAS


(Łuk. XIV, 5 - 6 ) , ALE CZŁOWIEK, KTÓRY W SZABAS
ZBIERAŁ DRWA, ZOSTAŁ UKAMIENOWANY (Numeri
XV, 3 2 -3 6 ).
Jeszcze w szabas bywa wyciągana owca (Mat X II, 11).
Znowu charakterystyczny kompleks wyrażeń.

88. BARANEK ZABITY OD ZAŁOŻENIA ŚWIATA (Apoka­


lipsa Jana X III, 8).
Ten Baranek, który się narodził z niewiasty (p. wyżej p. 56).
Mamy tu więc pozorną antynomję.

89. N IE NALEŻY NOSIĆ DWÓCH SUKIEN (Mat. X. 10)


W IM IĘ ZASADY OBOWIĄZUJĄCEGO UBÓSTWA; LECZ
KTO N IE POSIADA SZATY GODOWEJ, PÓ JD ZIE DO
PIEK ŁA (Mat. X X II, 11-13).
Wygląda to na sprzeczność. Egzegeza szkolarska dotych­
czas jej nie wyjaśniła.

90. ŚWIĄTYNIA W CIĄGU TRZECH DNI BURZONA I OD­


BUDOWYWANA (Jan II, 19).
Akurat w ciągu trzech dni.

91. ŚWIĄTYNIA ZBUDOWANA W CIĄGU CZTERDZIESTU


SZEŚCIU LAT (Jan II, 20).
I znowu akurat w ciągu czterdziestu sześciu lat. W dodatku
wiemy z Józefa Flawjusza, że całą świątynię jerozolimską za
czasów Heroda zbudowano w ciągu ośmiu lat a przybytek w ciągu
roku i pięciu miesięcy, zaś wedle innych odpisów w ciągu roku
i sześciu miesięcy (Ant. XV, XI, 5 —6; porów, editio Niese III,
408). Już Augustyn tłumaczył liczbę czterdzieści sześć sym­
bolicznie (Tractatus in Joannem X, 12). Schuerer w Riehma
,,Handwórterbuch des biblischen Alter tum s“ (wyd. 2, na str.
1663) wykazuje znajomość owej relacji Józefa Flawjusza, lecz
B IE L JA A G W IAZDY 39

mimo to chce owe 46 lat wyrachować. Za nim, a nie za Augu­


stynem, idzie jezuita Szczepański (Cztery Ewangelje, str.
472- 473).

92. WYSTĘPUJĄCA W JEROZOLIMIE OBOK SYMEONA


ANNA PROROKINI, KTÓRA NIGDY N IE WYCHODZI
Z ŚWIĄTYNI, ŻYŁA Z MĘŻEM LAT SIEDM A MA LAT
OŚMDZIESIAT CZTERY (Łuk. II, 25, 36-37).
Ciekawy jest ten kompleks szczegółów, którego racji nie
można nawet zrozumieć ze stanowiska zarówno życiowego, jak
i opowieściowego. A jednak wygląda na to, że bez tego kom­
pleksu szczegółów nie odgadlibyśmy, o kogo chodzi.

93. EMMAUS JEST ODDALONE OD JEROZOLIMY


O 60 STADJÓW, ALE WEDLE BARDZO POWAŻNEGO
ODPISU TYLKO O SIEDM STADJÓW (porów. Soden* Die
Schriften des Neuen Testaments II, 385 w tekście i w warj antach).
O siedmiu stadjach mówi tekst łaciński, używany w Afryce
za czasów Cyprjana (Soden j. w. str. XVIII). Więc 60 czy 7 ?
Są teksty, w których widnieje liczba 160. Przy liczbach takich,
jak 60 i 160, może być mowa o pomyłce. Ale raz akurat 60 a gdzie
indziej akurat 7 wcale na pomyłkę nie wygląda, ale na inną
tradycję. Y a czem jednak mogła się była opierać taka tradycja ?

94. TRZY SETKI LISÓW, ZWIĄZANYCH OGONAMI I Z WE-


TKNIĘTEM I POCHODNIAMI PUSZCZONYCH W ZBOŻE
(S ędziów X V , 4 —5).
Łamano sobie głowę nad tą zagadką (Nowak, Richter,
Ruth u. Buecher Samuelis, str. 128).

95 DWA TYSIĄCE ŚWINEK, TONĄCYCH W MORZU (Mar.


V. 13).
Ma temu odpowiadać rzeczywistość.
40 A N D R Z E J N IE M O JEW S K I

96. KREW I WODA, PŁYNĄCE Z UMARŁEGO (Jan X IX , 34).


Z umarłego nie popłynie ani krew, ani woda. Jezuita Szcze­
pański, próbując opowieść tę wytłumaczyć najpierw ,,w sposób
przyrodzony", godzi się wreszcie na to, idąc za Ojcami Kościoła,
że chodzi tu raczej o symbole sakram entu chrztu i sakramentu
eucharystji, co jest oczywiście słuszne (Cztery Ewangelje,
str. 584). Ale jak to rozumieć opowieściowo ?

97. GŁOWA ŚCIĘTA A ŻYWA (Apokalipsa Jana X III, 3, 14).


Ma to być jedna z głów cezara rzymskiego.

98. NIEMY, KTÓRY PRZEMÓWI, GDY OTRZYMA TA­


BLICZKĘ (Łuk. I, 6 3 -6 4 ).
Chodzi tu o kapłana Zacharjasza, który oniemiał podczas
rozmowy z aniołem Gabrjelem, gdy mu się ten ukazał z prawej
strony ołtarza, i który przemówił, gdy mu dano tabliczkę, i wy­
pisał na niej imię Jan.

99. NAKARMIENIE PIĘCIORGIEM CHLEBA I DWIEMA


RYBAMI PIĘCIU TYSIĘCY LUDZI, N IE LICZĄC K OBIET
I DZIECI (Mat. XV, 36 -3 8 ).
Aczkolwiek zdarzenie to ma być cudem, jednakowoż sty­
listyk musi pytać, dlaczego opowieść o tym cudzie została wy­
stylizowana tak a nie inaczej.

100. NA N IEB IE CZTERY ZWIERZĘTA I CZTERY KOŁA,


KTÓRE CHODZĄ RAZEM I ZATRZYMUJĄ SIĘ RAZEM
(Ezechjel I, 10—20; X, 9 —10).
Owe cztery zwierzęta mają kształt lwa, cielca, człowieka
i orła. Jedno koło znajduje się przy jednem zwierzęciu, i jedno
przy jednem, a prócz tego znajduje się jedno koło w pośród
drugiego koła. Podobny obraz, ale bez kół, znajduje się w Apo­
kalipsie Jana (IV, 6 —7).
BI B L JA A G W IA Z D Y 41

Oto owe sto pytań, które rzucam na stół egzegezy szkolar-


skiej, sięgającej, jak wypadało, do wyjaśnień „przyrodzonych'‘
lub ,,nad przyrodzonych".
Przywoływano na pomoc fiłologję, historję, medycynę,
sprzętarstw o starożytne, a zawsze w ostateczności wiarę, gdy
tam te arsenały zawodziły.
Tymczasem, gdy chodzi o wyjaśnienie s z a t y l i t e r a c ­
k i e j Biblji, wiara niem a tu nic do czynienia. Bo dopiero po
rozeznaniu tej szaty i przyobleczonego w nią c i a ł a m y ś l o ­
w e g o możemy ustalić treść a zatem i przedm iot wierzeń.
Ale tu nie o wiarę chodzi a przynajmniej nie przedewszystkiem
o nią. Chodzi o zrozumienie Biblji jako w i e l k i e g o d o k u ­
mentu przeszłości.
Rzecz musi tedy interesować nie tylko teologa, ale także
historyka, hum anistę, filozofa i literata. Każdy z nich jest tu
w najwyższy sposób zainteresowany i musi stawić sobie pytanie,
czy rozumie, co czyta.
Przekona się, że nie rozumiał.
S T O O D P O W I E D Z I
Jeaynem źródłem do zrozumienia powyższych stu pytań
je st: h i s t o r j a g w i a z d i g w i a z d o z b i o r ó w , g 1 o-
busu astralnego i planisfer niebieskich
a wreszcie starożytnych pojęć astrologicz­
nych.
Wszystkie te twierdzenia, określenia i opisy są a s t r a -
l i z o w a n e , słowem: pojęcia ziemskie są wyrażone zapomocą
kategoryj astralnych.
Jest to właśnie cechą znamienną stylu pisarskiego Biblji,
jako stylu sakralnego. Styl ten odnajdujemy już w eposie ba­
bilońskim Gilgamesz.
Morris Jastrow, powołując się na badania Wincklera,
Zimmerna i Jeremiasa, powiada, że w eposie Gilgamesz zdarze­
nia ziemskie są odbiciem zdarzeń niebieskich, a przeto egzegeza
dwojaka jest konieczna. Gwiazdy reprezentują bóstwa mniejsze,
planety bóstwa większe. Tedy z gwiazd i planet odczytuje się
to, co bogowie robią na ziemi (Die Religion Babyloniens und
Assyriens II, 419—420: autoryzowany przekład niemiecki
z angielskiego).
I jeszcze Jastrow powiada, że wskutek astralizacji wszyst­
kich pojęć jest bardzo trudno wykreślić łinję pomiędzy podaniem
historycznem a mitem astralnym (j. w. II, 206).
Ten system astralizacji obejmuje dziedzinę religji babi­
lońskiej, egipskiej, greckiej, hebrajskiej, dostaje się do Biblji
a nawet coraz bardziej się doskonali, osiągając szczyt w Ewan-
geljach i Apokalipsie Jana.
Ale przetrwał nawet okres powstawania pism Nowego Te­
stamentu. W wieku czwartym naszej ery święty Zenon, biskup
46 A ND RZ E J NIEM OJEW SKI

Werony, wykłada wiernym całą rełigję chrześcijańską na zna­


kach zodjaku (Traktaty II, 43).
Kto zatem chce zrozumieć Biblję, ten musi zapoznać się
i to gruntownie z astralizacją jej tekstów.
Bez tego wszelka egzegeza będzie czczą dialektyką, tern
gorszą i naukowo fatalną, że posługiwać się chce w sposób wprost
opłakany filologją i historją starożytnego wschodu.
Rozumie się, że wyjaśnienie astralne tekstów biblijnych nie
może się opierać na domysłach. Trzeba opierać się na źródłach
dziejowych, których na szczęście nie brak.
*

Jeżeli mówię o s t y l u a s t r a l i z o w a n y m , to wi-


nienem coś wogóle powiedzieć o stylach pisarskich.
Już raz się nad tern zastanawiałem w pracy „Horoskopy
święte przypowieści ewangelicznych, czyli obrazy nieba glo­
busowego, ilustrujące te przypowieści". Tu pragnę częściowo
rzecz powtórzyć a częściowo rozszerzyć.
Mylą się. ludzie nauki współczesnej, jeżeli mniemają, że piszą
s t y l e m n a u k o w y m , z którego usunęli wszelką obrazo­
wość. Piszą również stylem obrazowym, albo symbolicznym,
który wyrósł na podłożu nauk panujących, czyli przyrodo-
znawczych. Stąd mowa o „organizmie państwowym", „orga­
nach władzy", „arterjach ruchu", „nerwie społecznym", o „ko­
mórkach ciała socjalnego", o „pulsowaniu życia publicznego",
o „powinowactwie z wyboru", o „zarazkach moralnych", o „mi-
kroskopji zjawisk społecznych", o „profilaktyce etycznej",
o „hygienie moralne]" i t. p. Im lepiej ktoś umie obracać tym
stylem, tern uczeńs/.ym wydaje się myślicielem i tem bardziej
się podoba współczesnej warstwie ludzi ukształconych.
Ale panowanie nauk przyrodniczych nie trwa dłużej nad pół
wieku, bo aczkolwiek już w ciągu całego wieku dziewiętnastego
zjawiały się prace, wywołujące przewrót w pojęciach, jednakowoż
dopiero w drugiej połowie tego wieku, a specjalnie w ostatniej
jego ćwierci, przyrodnictwo wysunęło się w umysłów ości naszej
na plan pierwszy. Przedtem wszechwładną panią umysłów była
filozofja. I wtedy starano się operować kategorjami metafi­
zycznemu To też Bronisław Trentowski, najświetniejszy stylista
B IB L JA A GW IAZDY 47

filozoficzny w Polsce, pisał: „Usiłuj, aby wszystko, co myślisz,


mówisz, chcesz lub działasz, miało w stnieniu (existentia cre-
atrix), istnieniu (existentia creata) i istnostnieniu (existentia
creatrix in existentia creata) swe korzenie" (Myślini, tom I,
str. 428). Schopenhauerowi świat cały przedstawiał się jako
„Wola i wyobrażenie".
W okresie jeszcze wcześniejszym, gdy władzę nad umysłami
miał humanizm, a w szczególności mitologja klasyczna, inny styl
panował. A więc wojsko nazywano „szykiem Bellony", zamiast
mówić o „wchodzeniu w związki małżeńskie", mówiono „zapalić
pochodnię hymenu" i t. p. Styl ten Mickiewicz sparodjował
w Panu Tadeuszu, mianowicie w panegiryku Protazego: „O ty,
której wdzięki budzą bolesną radość i rozkoszne męki, która
na szyk Bellony gdy zwrócisz twarz piękną, złamią się wnet
oszczepy i tarcze rozpękną, zwalcz dziś Marsa Hymenem".
Wacław Potocki zaczyna Wojnę Chocimską od słów: „Wprzód
niźli sarmackiego Marsa krwawe dzieje potomnym wiekom Muza
na papier wyleje".
Jeszcze dawniej, gdy panowała u nas łacina, język nasz
usiany był makaronizmami łacińskiemi z będącemi dotąd w uży­
ciu pozostałościami, jak „ vide", „verte“ „recte“ „vel“ „post
scripturri' „et caetera“, ,,finis“. Wszak nasze Volumina Legum
są usiane temi makaronizmami, że przytoczę jeden tylko przy ­
kład: „Ponieważ per constitutionem anni 1726 egzekucja za de­
kretami z aggrawacją stron i nieprędkim sprawiedliwości doj­
ściem jest opisana, więc w tym skracając abusum przeciągłego
prawa tak postanawiamy: ażeby strona 'jure vincens w sprawach
wszelkich summarii processus przyznanych liquidi debiti i nie-
przyznanych zapisów in causis exemptionis tudzież objectae
ignobilitatis, o zbiegłych lub wyprowadzonych poddanych, o wio-
lencje inwazje" i t. d. (Volumina Legum, i860 t. VII. str. 174).
Ale kiedyś panowała także nad umysłami niepodzielnie
astrolog ja i po tym okresie pozostały nam zwroty takie, jak
„stawiać horoskopy", „gwiazda przewodnia", „.szczęśliwa gwia­
zda", a u żydów radosny okrzyk „mazzal tow", dosłownie „pla­
neta dobra", w przeciwieństwie do „mazzal ra", dosłownie „pla­
neta zła".
Otóż ta astrologja panowała przed kilkunastu wiekami nad
48 A N D R Z E J N IEM O JEW SK I

nmysłowością ludzką do tego stopnia, że wpływała na archi­


tekturę, sztukę, zdobnictwo i wreszcie na literaturę a nawet
na geografję. I jako Trentowski wyprowadzał wszystko ze
,,stnienia“ , „istnienia" i „istnostnienia", tak kosmozofja astralna
wszystko wyprowadzała z gwiazd: ,,Jako świat powstał z wy­
cieku odgórnego, tak wszystko, co tu jest, z wycieku gwiazd
ma początek, koniec i zarządzenie" (Teorja Peratów, wyłożona
przez Hipolita w „Refutatio omnium haeresium" V, 15). A prze­
to: „Jako jest w górze, tako jest i na ziemi, albowiem odbicie
tego, co jest na firmamencie, znajduje się tu na ziemi" (Ascensio
Jesaiae VII, 10). I dalej: „Wszystko, co Bóg stworzył w górze,
stworzył także w dole" (Szemot Rabba, 23)- I jeszcze. „Pań­
stwo na ziemi równa się państwu w niebie" (Berachot 58 a).
Skutkiem czego Origenes pisze: „Judea i Jerozolima są cieniem
i wyobrażeniem czystego kraju, który jest dobry i rozległy, a po­
łożony w czystem niebie, gdzie się. znajduje niebieskie Jeruza­
lem" (Contra Celsum VII, 29).
I dopiero na tej podstawie powstaje specjalna geografja,
która głosi, że Jerozolima jest zbudowana na dwunastu wzgó­
rzach, po trzy wzgórza na każdy punkt kardynalny (Zohar,
tłom. Pauly II, 557); punktami kardynalnemi nieba były:
wschód, górowanie, zachód i dołowanie. Mówiono, że Rzym
ma 365 ulic stosownie do 365 dni roku słonecznego, i że król
codzień biesiaduje na innej ulicy (Megilla 6 b ), jak słońce, które
codziennie posuwa się o jeden stopień łuku z zachodu na wschód.
Mniemano, że istnieje 72 narodów (Zohar j. w. III, 260), gdyż
w zodjaku liczono tyle właśnie poddekad. Świecznik jerozolimski
miał siedm lamp, gdyż liczono siedm planet (Józef Flawjusz,
Dzieje wojny żydowskiej V, V, 5).
Wyobrażenia astrologiczne przesiąknęły wszystko, geografję,
budownictwo, zdobnictwo, obrzędy a wreszcie s t y l p i s a r s k i
Biblji. A więc historje ziemskie przedstawiano w kategorjach
historji niebieskich.
Już z górą od stu lat badacze Biblji miarkowali to, ale nie
mogli ująć rzeczy trafnie. Powstały tedy dwie szkoły egzege-
tyczne, szkoła historyczna, która chciała wszystko wytłumaczyć
historycznie, i szkoła mitologiczno-astralna, która znowu chciała
widzieć we wszystkiem mity astralne.
B I B L J A A GW IA ZD Y 49

W ciągu m ych badań nad tym zagadnieniem ulegałem wa­


haniom. Zrazu przechylałem się w stronę szkoły mitologiczno-
astralnej, lecz zwolna przekonałem się, że między szkołą histo­
ryczną a szkołą mitologiczno-astralną trzeba wybrać drogę po­
średnią: zdarzenia, pomyślane jako ziemskie, przedstawiano
w kategorjach astralnych. Przecież historyczność Jerozolimy
i Rzym u jest pewnikiem, a jednak opisywano je, jalcgdyby były
pojęciami astrologicznemu
W świetle tych faktów, opartych na nienagannych źródłach,
niestety tak mało albo wcale nieznanych egzegetom biblijnym ,
twierdzę z całą stanowczością, że n i k t b e z w y j ą t k u me
może mówić, iż rozumie choćby jeden rozdział Ewangelji i może
go Wyjaśnić w sposób właściwy, kto nie zgłębił jego s z a t y
a s t r a l n e j . W szystkie uczone kom entarze, rojące się nieraz
od cennego, ale przeważnie bezużytecznego balastu erudycyj-
nego, są dla mnie zasadniczo błędne i zasadniczo bezwartościo­
wa, a w każdym razie wym agają co najmniej gruntownego prze­
robienia, o ile takie przerobienie jest możliwe.
*

Przystępuję tedy do odpowiedzi na owe sto pytań, które


rzuciłem egzegezie szkolarskiej, zasługującej na odejście w stan
spoczynku, lecz dziś jeszcze władnej i z wysokości swych stano­
wisk urzędowych rozdającej paten ty kom petencji na skórach
oślich.

i. O SIO ŁEK , NA KTÓRYM ŻADEN CZŁOW IEK N IG D Y


N IE SIED ZIA Ł (Mar. X I, 2 - 4 ; Łuk. X IX , 30).
Osiołkiem przywiązanym przy drodze, na którym żaden czło­
wiek nigdy nie siedział, jest Osiołek Południowy w znaku Raka,
znajdujący się pod ekliptyką zaledwie w odległości 10’, z którego
to powodu na globusach nieba tę gwiazdę, oznaczoną grecką
literą A, rysuje się na pasie stopni ekliptykalnych (Wiz. i ) .
Drugi Osiołek, k tó jy nie jest uwiązany, nazywa się Osiołek Pół­
nocny, oznacza się go literą grecką y, a znajduje się nad ekliptyką
w odległości 2°4o\ Za czasów H ipparcha Osiołek Południowy
znajdował się pod 8°4o’ znaku Raka. Między obu Osiołkami
B iblja a gwiazdy. 4
50 A N D R Z EJ NIEM O JEW SK I

ZNAK RAKA
s io łe k Północny
Kierunek ruchu k s ię ź j ę a
Żłób i *

W zrŁnzrrrrn:
O siołek Południowy

W iz. 1 . Z n a k R a k a w edle g lo b u su ze sto p n io w a n ie m , o d p o w ia d a ją c y m


czaso m H ip p a rc h a . O siołek P o łu d n io w y (5), Ż łób (e). O siołek P ó łn o c n y
(,). S trz a łk a o z n acza k ie ru n e k ru c h u a stro n o m ic z n e g o k się ży c a z z ach o d u
n a w schód.

z n a j d u j e s ię m g ł a , o z n a c z o n a l i t e r ą g r e c k ą e, a n a z y w a j ą c a s ię
Ż łó b . U a s tro lo g ó w g re c k ic h k a ż d y z n a k z o d ja k a ln y n a z y w a ł
s ię d o m e m . Z n a k R a k a b y ł D o m e m K s i ę ż y c a (p o r ó w . B o u c h e -
L e c le r c q , L ’A s tr o lo g ie g r e c q u e , s t r . 1 9 5 )- U M a t e u s z a j e s t m o w a
o o ś l ic y u w i ą z a n e j i o o s i o ł k u p r z y n ie j (M a t. X X I , 2 ). T u w ię c
o ś lic ą u w i ą z a n ą b ę d z i e O s io łe k P o ł u d n i o w y , z w i ą z a n y z e k l i p t y k ą ,
z a ś o ś l ą t k i e m w o ln o b i e g a j ą c y m O s io łe k P ó ł n o c n y , z n a j d u j ą c y
się n a d e k lip ty k ą . R y s u n e k m ó j j e s t z r o b i o n y w e d le g l o b u s u
n ie b a . S tr z a łk a o z n a c z a k ie r u n e k r u c h u a s tro n o m ic z n e g o k s ię ­
ży ca z z a c h o d u n a w schód. M o ż e m y s o b i e R a k a
z O s i o ł k a m i i Ż ł o b e m p r z e d s t a w i ć f i g u r a l n i e
(W iz . 2 ). G d y k s i ę ż y c m i j a z n a k R a k a , w t e d y n i e j a k o ,,w s i a d a
n a o b a O s io łk i, a l b o n a je d n e g o z n ic h . K s ię ż y c w y o b r a ż a n o p o d
p o s ta c ią m ło d z ie ń c a z s ie rp e m
u r a m i o n i z w a n o g o k r ó l e m , M e-
n o ty r a n n u s , o ra z z b a w ic i e le m ,
, , s o t e r “ (p o r ó w . D a re m b e rg i S a-
g lio , D ic tio n n a ir e d e s a n tiq u ite s
g re c q u e s et ro m a in e s V , 1393,
1 3 9 5 ). R y su n ek n asz (W iz . 3)
w y o b r a ż a M e n a (M ie sią c )
w g r o c i e F a u n a (R o sc h e r,
L e x ik o n II, 2 7 3 3 ). A z a te m
t e k s t Z a c h a r j a s z o w y ( I X , 9) j e s t
a s tra liz o w a n y : k ró l i z b a w ic i e l,
w y s ty liz o w a n y n a M e n a , w s ia d a
W iz. 2. R a k z O siołkam i i Ż łobem . n a o ś lic ę i o ś l ą t k o , c z y li p o k r y w a
B IB L JA A GW IAZDY 51

swym blaskiem Osiołka Południowego i Osiołka Północnego.


Tak samo, czyli w formie pierwotnej, u Mateusza Jezus jedzie
na oślicy i oślątku, m ając cechy Miesiąca, Mena,
czyli Księżyca. Pam iętajm y, że nazwa Księżyc
oznacza syna księcia, jak sędzia i jego syn
sędzic, wojewoda i jego syn wojewodzie. Jezus
jest Synem Boga. Ale astralizacja staje się coraz
bardziej subtelna. Ja n skraca cytatę Zacharja-
szową, mówiąc tylko o oślątku (Jan X II, 15),
zaś Marek i Łukasz inaczej rzecz astralizują: mó­
wią o osiołku,Jna którym żaden człowiek nigdy
nie siedział, co jest praw dą, gdyż Osiołki gwiezdne
tak ą właśnie cechę posiadają. W szystko to jest
bezwzględnie ścisłe. I tak się okaże z najm niej- wiz. 3. Men
szym szczegółem. Księgi sakralne nie dopuszczały w grocie F au n a
dowolności wykładu, który się dziś rozpanoszył, wedle Roschera.
Rozumiał ich treść wtajemniczeniec. A dla nie-
wtajemniczeńca były niedostępne. Miał oczy i nie widział,
m iał uszy i nie słyszał, nic nie rozumiejąc.

2. GRÓB, W KTÓRYM N IK T N IE LEŻAŁ (Łuk. X X III,


53; Ja n X IX , 41).
G r o b e m , w k t ó r y m n a p e w n o n i k t n i e le­
żał, jest w konstelacji Skorpjona gwiazda

Z1JAK SKORPIONA
10 20
f e m r S :

v J (f

£ y ~ A a t a r e s (G rób)

Wiz. 4. G wiazda A ntares czyli Grób w odległości 40 pod ekliptyką. W edle


globusu i czasów H ipparcha.

A n t a r e s (Wiz. 4), która zwała się u Babilończyków C h u r r u,


dziura, jam a, dół, grób (porów. Kugler, Babylonische Planeten-
kunde, str. 260). Grób ten jest w ykuty w skale, gdyż wyobra­
żano sobie, że niebo jest kamienne (Ezechjel I, 26: porów. Ro-
4*
ANDRZEJ NIEMOJEWSKI

scher, Lexikon II, 2751). W dodatku tu właśnie widziano Ogród


arabski (Ideler, Sternnam en, str. 97, 101). O g r ó d o b e j m o-
w a ł c z ę ś ć K l ę c z n i a , c a ł e g o W ę ż o w n i k a i bo-
da j c a ł e g o S k o r p j o n a
(Wiz. 5). Gwiazda Antares-Churru-
Grób znajduje się pod nogą
W ężownika, w którym widziano
symbol Chrystusa (Hipolit, Ref.
IV, 48). Gwiazdę A ntares zwano
także Sercem Skorpjona (Ideler,
Sternnam en, str. 179). Wężownik-
Chrystus wychodzi niejako z Gro­
bu, że zaś znajduje się w Ogro­
dzie, może się wydać Ogrodnikiem.
To też w Ewangelji Janowej Marja
Magdalena, ujrzawszy Jezusa po je ­
go wyjściu z grobu, bierze go za
ogrodnika (Jan XX , 15). Wedle Ma­
teusza grób miał być własnością J ó ­
W iz. 5. „O gród atabski" ob ej­
m uje część K lęcznia, całego W ę­
zefa. Otóż współbieżnikiem Skor-
żow nika i bodaj całego Skorpjo- pjona i Grobu jest konstelacja Cielca,
na. G wiazda A ntares-G rób znaj- która U ŻydÓW była symbolem J o ­
duje się pod stop ą W ężow nika. zefa (Deuteronomium X X X III, 13 —
17). Główna gwiazda Józefa-Cielca,
czyli Aldebaran, znajduje się ściśle w odległości i8o° od głównej
gwiazdy Skorpjona, czyli Antaresa-G robu.

3. ROBAK, K TÓ RY N IE U M IERA (Mar. IX , 43; Izajasz


LX VI, 24).
Robakiem, k t ó r y nie umiera, jes t Skor-
p j o n. (Wiz. 5). Wedle żydów w Skorpjonie było piekło (Pesiktha
R abbathi, roż. 20).

4. OGIEŃ, KTÓRY N IE GA ŚN IE (Mar. IX . 43; Izajasz


LX V I, 24).
Ogniem, k t ó r y nie gaśnie, jest Ogień
O ł t a r z a , z n a j d u j ą c e g o się t u ż p r z y o g o n i e
B JB L JA A GWIAZDY 53

S k o r p i o n a (Wiz. 5). Oto jest znamienny kompleks wyra­


żeń, który teraz jasno się tłumaczy wobec ukazanego źródła.
Robak ogniowy, który wszedł do pojęć pisarzów kościelnych,
jest zatem pochodzenia astralnego. Obraz, wzięty z globusu,
stał się motywem filozofowania o mękach ludzi, strąconych do
piekła. Słowem na tym konkrecie zbudowano abstrakt.

5. KRZAK, KTÓRY PŁONIE A NIE SPŁONIE (Exodus III, 2).


O g i e ń O ł t a r z a z n a j d u j e się na r o z g a ł ę ­
z i e n i u D r o g i M l e c z n e j (Wiz. 6), w której widziano
drzewo kosmiczne (Ezechjel
XXXI, 3—9; porów. Alfred Je-
remias, Das Alte Testament im
Lichte des Ałten Orients, wyd. 2,
str. 194; Hugo Winckler, Alt-
orientalische Forschungen III, W iz. 6. K rz a k , k tó r y płonie a nie
312). Drzewo kosmiczne wy­ spłonie. O gień o łta rz a z n a jd u je się
n a rozgałęzieniu D rogi M lecznej.
obrażano sobie jako palmę, cedr,
winograd, jabłoń, jesion, oliwkę
albo cudowne ziele (Aug. Wuensche, Die Sagen vom Lebens-
baum und Lebenswasser, str. 1—12, 14, 25).

6. ROŚLINA, KTÓRA WYRASTA BEZ KORZENIA (Mat.


X III, 5 - 6 ; Mar. IV, 5 -6 ).
Rośliną, która wyrasta bez korzenia i nie ma głębokości
ziemi, jest Kłos konstelacji Panny, w s c h o d z ą c y r a z e m
z Bootesem-
Rolnikiem
(Wiz. 7). U Ara­
bów cała kon­
stelacja Panny
zwała się Kło­
sem, El-sumbela kz Spies. ( Kłos)
(Icleler, Stern- Wschód
namen, str. 168). W iz. 7. K łos P a n n y , w sch o d zący ra ze m z B ootescm .
Babilończycy D aw n iej c ała k o n ste la c ja P a n n y zw ała się K łosem ,
nazywali tę kon- (ld eler, S te rn n a m e n , s tr. 168).
54 AND RZEJ N IEM O JEW SK I

stelację Pszenicą a jednę z jej gwiazd nazywali Korzeniem


Pszenicy (Kugler, Babylonische Planetenkunde, str. 35—36).
A więc w świecie ewangelicznym miano na myśli roślinę psze­
niczną bez korzenia. Czytamy dalej, że gdy po wzejściu tej
rośliny wschodzi słońce, to roślina schnie. Oczywiście widna jest
na niebie, gdy wschodzi przedsłonecznie, ale gdy potem wypły­
nie słońce, znika w jego promieniach.

7. DRZEWO, WYRASTAJĄCE Z WÓD (Ezechjel X XX I, 4).


Już wiemy, że Drogę Mleczną uważano za drzewo kosmiczne
(p. wyżej p. 5). Wedle wyobrażeń starożytnych ziemię oblewał
Ocean. A przeto drzewo kosmiczne Drogi Mlecznej z tych wód
wyrastało na niebie. Słusznie tedy czytamy u Ezechjela, że jest
to drzewo, w którego cieniu żyją wszystkie zwierzęta i wszystkie
narody.

8. DRZEWA, KTÓRE CHODZĄ JAK LUDZIE (Mar. V III, 24).


Drzewami, które chodzą, jak ludzie, są Dokana, dwie belki
Dioskurów, czyli Bliźniąt, połączone poprzecznicami, z czego
powstał nasz znak astronomiczny B l i ź n i ą t II, k t ó r y
wskutek c o f a n i a się punk­
tów ró w n o n o cn y ch widnieje
na g l o b u s a c h n a s z y c h w k o n ­
s t e l a c j i Cielca, a l e za c z a ­
sów H i p p a r c h a w i d n i a ł w k o n ­
s t e l a c j i B l i ź n i ą t (Wiz. 8). Właśnie
jednym z symbolów Dioskurów, czyli
W iz. 8. Znak astrono­
Bliźniąt, były Dokana (Roscher, Lexikon I,
m iczny B liźniąt II,
w sku tek cofania się
1170). Belki te, jak ludzcy Bliźniacy,
pu nk tów rów nonoc­ wschodzą, górują i zachodzą. Są to więc
nych. w idnieje na glo­ drzewa, które chodzą jak ludzie. Słowem
busach naszych w kon­ uzdrowiony ślepiec widzi normalnie, gdyż
stelacji Cielca. Za cza­
widzi konstelację Bliźniąt, nie wymagającą
sów H ipparcha w idniał
w kon stelacji Bliźniąt.
specjalnie silnego wzroku, jak malutka
(Roscher, L exikon gwiazdka nad drugą gwiazdą w ogonie
I, 1170). Wielkiej Niedźwiedzicy, zwana El-suha,
B I B L J A A GW IA ZD Y 55

która była próbą wzroku i która stała się powodem przysłowia


arabskiego: „Ukazuję mu Suhę, a on mi pokazuje na księżyc"
(Ideler, Stemnamen, str. 26).

9 FIGA, KTÓRA NA W IEK I N IE RODZI OWOCU (Mar.


XI, 14).
Już wiemy, że uważano Drogę Mleczną za Figę kosmiczną
(p. wyżej p. 5). Ta figa jest drzewem, które napewno owocu me
rodzi. A jednak rodziło owoc pewien, mianowicie astrologiczny.
Niesłychanie było rozwielmożnione wróżbiarstwo z gwiazd. Sfery
zbożne walczyły z tern zawzięcie. W księdze Bereszit Rabba
(roz. 44) czytamy, że należy być prorokiem a nie astrologiem.
Prorok Jeremjasz (X, 2) nawoływał: „Nie bójcie się znaków
nieba, chociaż się ich boją poganie". Z tekstu Ewangelji Marka
wynika, że Jezus szukał na Fidze kosmicznej owocu astrolo­
gicznego, ale go nie znalazł, bo nie był czas już na taki owoc.
Tedy przeklina źródło przesądu, Figę kosmiczną, i powiada,
że nigdy już nie będzie rodziła owocu, t. j. owocu astrologicznego.

10. TRZOS, KTÓRY SIĘ N IE ZUŻYWA (Łuk. X II, 33)-


Jedyny Trzos na niebie mamy
w Pasie Orjona (Wiz. 9). Są to
gwiazdy, oznaczone greckiemi litera­
mi Delta, Epsilon i Zeta ( ó, «, c;
porów. Ideler, Stemnamen, str. 213 —
213). Te trzy gwiazdy w rzędzie rzu­ iBIDAKOS
t k r ba a AB I f ATa
cają się w oczy. W naszych czasach
tuż nad niemi przechodzi koło rów­
CO:
nikowe. Chyba każdy przyzna, że
jest to Trzos, który się nie zużywa.
W iz. 9. O rjon m a ją c y P as.
E ry d a n . G w iazd y A lfa i B e ta
11. TRZOS, W KTÓRYM NIEMA
obecnej k o n ste la c ji G ołębia,
PIEN IĘD ZY (Mat. X, 9). zw anej d aw n iej Z iem ią z a ­
Tym Trzosem jest znowu Pas m ieszkałą, T e rra H a b ita ta .
Orjona (p. wyżej p. 10). W tym (Ideler, S te m n a m e n , s tr .
238, 249).
Trzosie niema ani srebra, ani złota.
56 A N D RZEJ N IE M O JE W S K I

12. SADZAWKA NA ZWIERZĘCEJ (Jan V, 2).


Jest to Sadzawka na Wielkiej Niedźwie­
dzicy, która się rozciągała na szyi, piersi i przo­
dującej łapie przedniej aż za kolano, mianowi­
cie szła przez gwiazdy r, h, v, y, e, f (porów.
Wiz. 10. „Sa­
Ideler, Sternnamen, str. 20). Jej pięciu kruż
dzawka" na Wiel­ gankom odpowiedzą cztery łapy i ogon (Wiz. 10).
kiej Niedźwiedzi­ Zgodnie z tekstem Ewangelji Jana (V, 4) wody
cy, która rozcią­ tej Sadzawki poruszają się wskutek krążenia
gała się na szyi, po firmamencie.
piersi i przodują­
cej łapie przedniej
aż za kolano przez
gwiazdy z, h, ą ,
13. SADZAWKA POSŁANA (Jan IX, 7).
■/', e, f, (Ideler, Ową Sadzawką, która się nazywa Siloe,
Sternnamen, str.
czyli Posłana, jest znowu Sadzawka na Wielkiej
20).
Niedźwiedzicy (Wiz. 10). Widzimy więc, że
czwarta Ewangelja raz wprowadza tę Sadzaw­
kę jako Sadzawkę na Zwierzęcej, a drugi raz jako Sadzawkę
Posłaną. Rozpatrując później uzdrowienie ślepca, który się
w niej umył i przewidział, zrozumiemy, dlaczego specjalnie
nazywa się Posłaną.

14. SKARB, DO KTÓREGO ŻADEN ZŁODZIEJ SIE N IE


ZBLIŻY (Łuk. XII, 33).
Mowa tu wyraźnie o skarbie w niebie. Gdybyśmy chcieli
rzecz brać dosłownie, musielibyśmy wymieniać takie kosztowno­
ści, jak Sznur Pereł w konstelacji Wieloryba, czyli Cetusa,
trzy Perły w Pasie Orjona (Ideler, Sternnamen, str. 208 i 225),
oraz Gemmy w konstelacji Korony Północnej, czyli Wieńca
Północnego (Wiz. 5), których liczono niekiedy dziewięć (Ideler
j. w. str. 59). Ale tu chodzi o skarb inny, mianowicie o zbawienie,
i o to, by owego zbawienia szatan nie wydarł człowiekowi. Otóż
astroteozofowie chrześcijańscy widzieli w Wężowniku Chrystusa,
powstrzymującego Węża, czyli Szatana, aby się nie dostał do
Korony, przeznaczonej dla człowieka (Hipolit, Ref. IV, 48).
Zatem Korona Północna, czyli Wieniec, jest symbolem zbawie­
nia, więc tego skarbu, do którego chce się zbliżyć Wąż-szatan,
B 1B L JA A GW IAZDY 57

powstrzymywany przez Wężownika-Chrystusa, ale się nie zbliży


(Wiz. 5).

15. SZATA, KTÓRA N IE BYŁA SZYTA (Jan XIX, 23).


Aczkolwiek szat, naturalnie nieszytych, mamy na niebie
więcej, jednakowoż niezawodnie będzie chodziło o Suknię Panny,
która specjalnie interesowała astrologów
(porów. Ideler, Stemnamen, str. 173). Żoł­
nierze rzucają losy o tę suknię nieszytą
(Jan XIX, 24). Przy litobolji używano ka­
myczków kolorowych, które wrzucano do
dzbana (Daremberg i Saglio, Dictionnaire
des antiquites grecques et romaines III, 301;
VIII, 1402 fig. 6520), jak to widzimy na sta­
rożytnym pomniku (Wiz. 11). Otóż jeżeli
spojrzymy na globus, to z jednej strony Wiz. u . Dictionnaire
Panny widzimy Puhar a z drugiej strony des antiqmt6s grec'
_ , T* i • ; 1 ques et romaines, VIII
Gemmy Wieńca Południowego, co razem tak H fig 6.^q
wygląda, jakgdyby te kamienie zostały
zPuliara przerzuconeprzez suknię Panny (Wiz. 12). Gdyby
ktoś zapytał, jakże to suknia nie-
. szyta Panny może być szatą Jezusa,
Doo to należy zwrócić uwagę, że Jezus
°oo° jest tu stylizowany jako księżyc,
Menotyrannus, Men - Soter, który
okrąża zodjak i bywa stacjonowany
Wiz. 12. Puhar, Panna i Gem- w znaku Panny,więc także w jej
mv Korony Północnej. sukni

16. DÓŁ, W KTÓRYM NIEMA WODY (Genesis XXXVII, 24;


Jeremjasz X X X V III, 6).
Dół ten poznaliśmy już w gwieździe Antares (p. wyżej p. 2
oraz Wiz. 4 i 5).

17. RĘCE, KTÓRE N IE SĄ ZMYWANE (Mar. VII, 2).


W dwunastu konstelacjach zodjaku widziano symbole dwu-
58 A ND RZEJ N IE M O JEW S K I

n astu Apostołów (Ireneusz, Adv. haer. I, 17, 18). Figury tych


konstelacyj nie dokonywają rytualnej ablucji rąk.

18. SZARAŃCZA, KTÓRA N IE NISZCZY ROŚLINNOŚCI


(Apokalipsa Jan a IX , 3 —4).
Szarańcza ta wedle Apokalipsy wydostaje się ze studni
na ziemię i ma moc skorpjonów. A więc wychodzi albo z gwiazdy
Antares, czyli Dziury, Dołu, Jam y, albo, jak chce Boli, z Oł­
tarza, w którym widziano studnię (Aus der Offenbarung Johannis,
str. 74—75), zresztą mowa tu o dymie, w ydostającym się ze stu ­
dni, a Ołtarz płonie ogniem. Ziemi odpowie tu Ogród arabski
(Wiz. 5)-. A utor Apokalipsy utożsam ia szarańczę ze skorpjonem,
który wyłazi z dymu Ołtarza i dostaje się w obręb zieleni Ogrodu
arabskiego.

19. ŚWIATŁOŚĆ, K T Ó R E J CIEMNOŚCI N IE OGARNIA JA


(Jan I, 5).
Gdy wedle wyobrażeń codziennych hemisferą światła jest
zawsze ta półkula niebieska, w której znajduje się słońce, u astro­
logów i astrozofów było inaczej. Istniał stały podział na hemi-
sferę dnia i hemisferę nocy bez względu ńa to, gdzie znajdowało
się słońce. Hemisferą dnia ciągnęła się od Barana do P anny
a hemisferą nocy od W agi do Ryb (Manilius II, 203—220).
Wedle tego podziału hemisferą dnia była hemisferą nieba, a he-
misfera nocy hemisferą Hadesu. Tak samo półglebie północne
ziemi dzielono na hemisferę W enery, a półglebie południowe na
hemisferę Prozerpiny. Słoneczny Adonis bawił pół roku w he-
misferze W enery i pół roku w hemi-
sferze Prozerpiny (Macrobius, Sat. I,
X X I, 1—3). A więc słońce mogło
świecić nietylko w hemisferze dnia,
ale także w hemisferze nocy (Wiz. 13).
H e m is f e r ą d o i a
Kscbod
Jeżeli więc znalazło się w połowie
Zachód

Wiz. 13. Słońce znajduje się


tej hemisfery, czyli pod i° Kozio­
pod i ° Koziorożca w połowie rożca, to bohater Metamorfoz Apu-
hemisfery nocy. lejusa miał realną podstawę do
B IB L JA A GW IAZDY 59

twierdzenia, że widział o północy słońce w pełnym blasku.


Ta kosmozofja zawiera się we wstępie filozoficznym czwartej
Ewangelji, gdzie czytam y, że światłość świeci w ciemnościach
a ciemności jej nie ogarniają (Jan I, 5). To jest konkretne pod­
łoże całej nadbudow y filozoficznej, której wiązadeł leksykalnych
nie da się zrozumieć bez znajomości owego podłoża. Możemy
tę rzecz sprawdzić w okresie półrocza zimowego, czyli pomiędzy
jesiennem a wiosennem porównaniem dnia z nocą. Słońce będzie
w tedy świeciło w hemisferze nocy czyli ciemności, a mimo to
będziemy mieli dzień, ilekroć to słońce wzejdzie. Ciemności
nie zdołają go ogarnąć.

20. SUKNO, K TÓ RE N IE BYŁO W AŁKOW ANE (Mat.


IX , 16).
Takim kawałkiem sukna nie wałkowanego, które nie przeszło
przez ręce sukiennika, jest powiewa­
jąca chusta w ręku W odnika (Wiz.
14). Nie możemy wziąć z nieba tej
chusty i załatać nią naszego ubrania
ziemskiego.

21. SK O R PJO N , KTÓRY N IE


UKĄSI, CHOĆ S IĘ PO NIM STĄ­
PA (Łuk. X, 19). W iz. 14. Pow iew ająca chusta
w ręku W odnika jest k a w a ł­
Bezpiecznie stąpa po Skorpjonie kiem sukna, które nie b y ło
Wężownik niebieski (Wiz. 15). wałkow ane.

;< <T)

Wiz. 15. Wężownik, stąpający po Skorpjonie, i Klęczeń, depcący po Smoku,


zwanym inaczej Wężem, (Ideler, Sternnamen, str. 33).
A N D R Z E J N IE M O J E W SK I

22. WĄŻ, KTÓRY N IE UCZYNI SZKODY, CHOĆ SIĘ PO


NIM DEPCE (Łuk. X, 19).
Smoka okołobiegunowego nazywano także Wężem (Ideler,
Sternnamen, str. 33). Po tym Wężu stąpa jedną nogą bezpiecznie
Klęczeń (Wiz. 15). Tu mamy wyjaśnienie kompleksu wyrażeń :
stąpanie po wężach i skorpjonach. Werset o bezpiecznym po
nich stąpaniu został za.tern wystylizowany wedle globusu nieba.

23. POZNAWANY PO TEM, ŻE N IE S IE DZBAN WODY


(Mar. XIV, 13; Łuk. X X II, 10).
Człowiekiem tym jest na globusie nieba Wodnik, dzierżący
Amforę, z której leje się woda (Wiz. 14). To jest na globusie
nieba jedyny nosiwoda. Więc nie może być co do niego omyłki.
Jeżeli nosiwoda, to już koniecznie Wodnik a nikt inny. W życiu
natomiast musielibyśmy się zapytać, który mianowicie nosi­
woda, jakiego nazwiska. Tymczasem ma być niewątpliwie
jeden. Rzecz tedy jasna, że ów epizod został wystylizowany
wedle pojęć astralnych.

24. POZNAWANY PO TEM, ŻE STOI POD FIGĄ (Jan I, 48).


Już wiemy, że Figą jest Droga Mleczna jako drzewo kosmi­
czne, drzewo żywota (p. wyżej p. 5). Pod drzewem żywota Bóg
ustawił w raju cherubów (Genesis III, 24).
Z zestawienia wersetów Ezechjelowych I,
10 i X, 14 widzimy, że cherub miał
kształt Cielca. I rzeczywiście u pnia drze­
wa kosmicznego Drogi Mlecznej jako Figi
a niebieskiej widnieje Cielec (Wiz. 16). Je­
zus mówi do Natanaela, że widział go pod
figą, co tak go porusza, że nazywa Jezusa
synem bożym i królem (Jan I, 49)- Za­
tem symbolem Natanaela jest astralny
Kscbód Cielec, czyli cherub, strażujący około nie­
W iz. 16. U pnia drze­
bieskiej Figi, zaś Jezus jest wystylizowany
w a kosm icznego Drogi
Mlecznej jako F igi n ie­
jako Menotyrannus, Men-Soter, księżyc,
bieskiej w idnieje Cielec syn słońca, który krążąc dokoła zodjaku

y ---
B IB L JA A GW IAZDY 61

zbliża się do astralnej Figi i mija ją, a Cielec-cherub musi go


przepuścić. Inna rzecz, jak będziemy to snuli dalej, więc mó­
wili, że N atanael jest stróżem praw bożych. Ale chodzi o podłoże
stylistyczne. A to jest właśnie astralne.

25. POZNAWANY PO TEM, ŻE Z S T Ę P U JE NAN GOŁĘBICA


(Jan I, 33).
Poznawanym jest Jezus a poznającym Jan Chrzciciel,
k tóry powiada, iż tak ą wskazówkę otrzym ał od tego, który go
posłał. Już wiemy, że Chrystusa symbolizował Wężownik (p.
wyżei p. 2). Gołębica oznacza Ducha Świętego, a tem u odpo­
wiadała konstelacja Łabędzia (Hipolit, Ref. IV, 49). Stara zaś
tradycja chrześcijańska widziała w W odniku symbol Jana
Chrzciciela, za.pisując w kalendarzach: ,,Aquarius Johannes
Baptista, quia in alveo Jordanis salvatorem babtisavit (Piper,
Mvthologie der christlichen K unst II, 300)- Otóż SdY góruje
W odnik-Jan, zachodzi Wężownik-Chrystus, zaś w górze w roz­
gałęzieniu Drogi Mlecznej (,,w niebiosach rozdartych", Mar. I, 10)
widnieje Łabędź-Duch (Wiz. 17). Jeżeli spojrzymy po linji
południka od Jana-W odnika do Łabędzia-Ducha, to będziemy
widzieli Łabędzia-Ducha nad Janem-W odnikiem. Lecz jeżeli
spojrzymy od W ężownika-Chrystusa po odnogach Diogi Mlecznej
ku Łabędziowi-Duchowi, to Łabędzia-Ducha ujrzym y nad Je ­
zusem. Oto jest źródło, z którego popłynęła rzeka obrazów
chrztu Jezusa przez Jana. Oto jest schem at, na którym się wzo­
rowano, jeżeli chodzi o układ figur (porow. W ilpert, Die MaU-
reien der K atakom ben Roms II, 29, 259). Jan stoi zawsze po
praw ej, Jezu.s zawsze po lewej, a stanowisko gołębicy się waha,
zależy bowiem od tego, czy patrzy się na globus nieba od południa,
czy od zachodu. Posiadam dwa medale rodzinne, wybite na pa­
m iątkę chrztu mego i mego brata. Na obu medalach wyobrażono
scenę chrztu Jezusa przez Jana i na obu, mimo różnic kompozy­
cyjnych, układ figur jest ten sam. Ikonostyka Koscioia rZA, msko-
ka tomickiego trzym ała się ściśle schem atu, danego przez globus
nieba, o czem naturalnie zapomniano. N atom iast inaczej rzecz
się przedstawia w kościele ortodoksyjnym. I tak w baptisterium
w Rawennie układ figur jest a k u rat odwrotny (porowe Darem-
A N D RZEJ N IE M O JEW SK I

berg i Saglio, Dictionnaire des antiquites grecques et romaines


VI, 2126 fig. 5255). W zór brano bezpośrednio z nieba a nie
z globusu astralnego, to znaczy właściwie, że obraz globusowy

W iz. 17. G d y g ó ru je W o d n ik -J a n , z ac h o d zi W ęż o w n ik -C h ry stu s, zaś w górze w ro z ­


g ałęzieniu D ro g i M lecznej („w n ieb io sa ch r o z d a rty c h " ) w id n ie je Ł a b ę d ź -D u c h .

odwracano. Z tem łączy się również różnica pomiędzy żegnaniem


się znakiem krzyża u katolików i u prawosławnych; katolicy
żegnają się od lewej ku prawej a prawosławni od prawej ku le­
wej. Nie mogę tu jednak wyłożyć przyczyny astralnej, gdyż
zanadto odbiegłbym od tem atu. — Podczas chrztu Jezus patrzy
w niebo (Mat. III, 16; Mar. I, 10). Jezus więc jest tu „patrzącym
w niebo", caelispex, ovoavoaxónoę. Że zaś go reprezentuje Wężo-
wnik, przeto Wężownik musi być caelispexem. Istniał „Apollo
caelispex" (p. Domaszewski, Abhandlungen zur rómischen Re-
B I B L J A A GWIAZDY 63

ligion, str. 39). Boll zastanawiał się nad tyro, nie doszedł jednak
do wyniku, przypuszczał tylko, że caelispexowi odpowiada
Klęczeń, oczywiście przypuszczał mylnie (Boli, Sphaera, str. 264).
W idzimy, do jakiego stopnia Biblja może być nowym źródłem
do poznania historji gwiazd i gwiazdozbiorów. — Jezusowi uka­
zuje się gołębica ,,w niebiosach rozdartych (Mar. I, 10). Ła-
będź-Duch widnieje w rozgałęzieniu Drogi Mlecznej, które to
rozgałęzienie przechodzi przez Wężownika-Chrystusa (Wiz. 17).
Prócz tego górujący W odnik-Jan „stw ierdza", że górujący Ła-
będź-Duch „przysiada" na Wężowniku-Chrystusie, będąc do
niego w ta k zwanym aspekcie, czyli Łabędź-Duch w drugim
a W ężownik-Chrystus w trzecim punkcie kardynalnym nieba
(porów. Hipolit, Ref. IV, 1; V, 15)- Święte ptaki na głowach
bogów i władców ukazują nam liczne pomniki egipskie.

26. POZNAWANY PO TEM, ŻE ŁAMIE C H L E B (Łuk. X X IV


3 0 —3i)-
Nowy róg księżyca z tarczą perłową jest tym , którego się
poznaje po łam aniu chleba (Wiz. 18). Chleb jest ciałem Jezusa,
i zarazem Jezus jest łamiącym ten chleb
(Mat. X X V I, 26; Mar. XIV, 22; Łuk.
X X II, 19; 1 Kor. X I, 23—24). Jezus zaś
jest stylizowany jako Men, Miesiąc (p. wy­
żej p. 1). Forma hostji na podstawce
w m onstrancji jest pochodzenia astralnego.
Okrągła host ja jest chlebem i odpowiada
tarczy perłowej księżyca, zaś podstawka,
na której hostja spoczywa, nazywa się Wiz. 18. N owy róg
księżyca z tarczą per­
,,lunula", czyli „miesiączek", i ma kształt łową jest tym , którego
sierpa księżycowego. Związek księżyca oię poznaje po łam a­
z chlebem występuje nieraz w historji kul­ niu chleba. Chleb jest
tów. W Grecji wypiekano placki na cześć ciałem C hrystusa i za­
Seleny, bogini księżyca, nadając im formę razem Jezus jest ła ­
m iącym ten chleb.
albo okrągłą, odpowiadającą pełni, albo
formę rogalików. Niekiedy wtykano n a­
wet świeczki i zapalano (Roscher, Lexikon II, 3 i 8 i )- Tak
samo żydzi wypiekali placki na cześć królowej Niebios (Je-
G4 AN D RZ E J N IE M O J E W SK I

r e m ja s z X L I V , 19). R ó g k s ię ż y c a z t a r c z ą p e r ło w ą s p o t y k a ­
m y ja k o s y m b o l n a g ło w a c h b o g ó w e g ip s k ic h . M iew a g o n a
ło n ie b o g in i n ie b io s (p o ró w . H u g o P r in z , A lto r ie n ta lis c h e
S y m b o lik , ta b lic a V II ) . — U c z n io w ie id ą c y d o E m m a u s s p o tk a li
J e z u s a n a d ro d z e , a le go n ie p o z n a li, p ó k i n ie n a s t a ł w ie c z ó r,
n ie s ie d li z n im r a z e m d o w ie c z e rz y , a o n n ie z a c z ą ł ła m a ć c h le b a
( Ł u k . X X I V , 3 0 —31). Z e s ta n o w is k a z ie m s k ie g o t r u d n o z r o ­
z u m ie ć , d la c z e g o u c z n io w ie t a k p r ę d k o n ie p o z n a ją ju ż m is tr z a
z w e jr z e n ia i r o z p o z n a ją g o d o p ie ro z c z y n n o ś c i ł a m a n i a c h le b a .
B o te ż c a ły t e n e p iz o d je s t a s tr a liz o w a n y . J e z u s o w i o d p o w ia d a
n a j p ie r w c z a r n y k się ż y c . D o p ie ro w ie c z o re m r o z b ły s k a s ie r p
i u k a z u je się t a r c z a p e rło w a . I w te d y u c z n io w ie p o z n a ją J e z u s a
p o ła m a n y m c h le b ie . Z a z n a c z y ć w y p a d a , że r ó g n o w y u k a z u je
się w ie c z o re m n is k o n a d z a c h o d e m i w n e t p o te m znik a., z a c h o d z ą c
z a s ło ń c e m . K s ię ż y c ła m ie się n a k w a d r a t u r y , j a k c h le b n a części.
C e re m o n ja ła m a n i a c h le b a s t ą d p r a w d o p o d o b n ie w z ię ła s w o ją
fo rm ę .

27. C Z Ł O W I E K , K T Ó R Y P R Z E P A S U J E S I Ę , B Y S K O C Z Y Ć
W M O R Z E ( J a n X X I , 7).
O d p o w ia d a m u O rjo n ze sw o im P a s e m (p. w y ż e j p . 10),
N o g a je g o s p o c z y w a n a E r y d a n ie (W iz. 9), w k tó r y m w id z ia n o
ta k ż e m o rz e (B oli, S p h a e r a , s tr . 138).

28. C Z Ł O W IE K , KTÓRY PRZY K LĘK A , ABY B IĆ (M at.


X X V I I , 2 9 ; M ar. X V , 19).
O d p o w ia d a m u K lę c z e ń , z a m ie r z a ją c y się m a c z u g ą n a W ę -
ż o w n ik a - C h r y s tu s a (W iz. 5 ). I s tn ie je f r e s k w k a t a k u m b a c ł i
r z y m s k ic h , w y o b r a ż a ją c y s c e n ę n a i g r a w a n ia się z C h r y s tu s a
( W ilp e r t, D ie M a le re ie n d e r K a ta k o m b e n R o m s I I , 18). F r e s k
t e n je s t a s tr a liz o w a n y , j a k to j u ż w y k a z a łe m d a w n ie j ( H o r o s k o ­
p y ś w ię te p rz y p o w ie ś c i e w a n g e lic z n y c h , s tr . 3 4 — 3 5 ).

29. C Z Ł O W I E K , K T Ó R Y U D A J E S I Ę N A P U S Z C Z Ę , A B Y
W O Ł A Ć (M at. I I I , 1; M ar. I , 3 ; Ł u k . I I I , 4 ; I z a ja s z X L , 3).
J e s t to J a n C h rz c ic ie l, k tó r e m u , j a k ju ż w ie m y , o d p o w ia d a
W o d n ik (p. w y ż e j p . 25). P u s z c z a z n a jd u je się m ię d z y s z y ją
B I B L J A A G W IA Z D Y

S trz e lc a a g ło w ą K o zio ro żca (Id eler, S te rn n a m e n , s tr. 189— 190)


i je s t w sp ó łb ie ż n ik ie m R y b (A bu M aszar u B olla, S p h a e ra ,
s tr . 539 ), b o g d y R y b y w sch o d zą, P u szcza gó ru je. P uszcza
w sch o d zi ra z e m z w y c ią g n ię tą rę k ą i ro z w ia n ą c h u s tą W o d n ik a-

Vo e i f e r a n s

W iz. 19. P u szc z a z n a jd u je się m ię d z y s z y ją S trz elca a głow ą K oziorożca,


w sch o d zi ra ze m z w y c ią g n ię tą rę k ą i ro z w ia n ą c h u s tą W o d n ik a, a w te d y gó­
ru je głow a B o o tesa — W o ła jąc eg o (Y ociferansł. (Id ele r, S te rn n a m e n , str. 45).

J a n a , a w te d y g ó ru je głow a B o o tesa (W iz. 19), k tó re g o n a z y ­


w an o W o ła ją c y m , V o ciferan s, p o a r a b s k u E l-a u w a (Ideler,
S te rn n a m e n , s tr. 45). T e k s t E w a n g e lji M ark a je s t p o d w zględem
a s tr a ln y m n a jw y ra ź n ie js z y , alb o w iem n a jp ie rw c z y ta m y „G ło s
w o łają c e g o w p u s z c z y " (astro lo g iczn ie: W o ła ją c y w z n a k u P u sz ­
czy ), a p o te m d o p ie ro : „W z e sz ed ł J a n w p u sz c z y ". W o d n ik
z P u sz c z ą , z a jm u ją c p ie rw sz y p u n k t k a r d y n a ln y n ie b a , z n a j­
d u je się w a sp e k c ie do W o łająceg o , z a jm u ją c eg o d ru g i p u n k t
k a r d y n a ln y n ie b a . M am y t u w ięc dw ie sty liz a c je , z k tó ry c h
p ie rw sz a , c a łk ie m w y ra ź n a u Iz a ja s z a , m ów i o głosie, w o łający m
K ib lja a gw iazdy.
66 A N D RZEJ N IE M O JEW SK I

na puszczy, i druga, u ewangelistów, która się powołuje na Iza­


jasza i mówi o Janie, wołającym na puszczy. Jak czasownik
syśrsTo, wzeszedł, jest wyrażeniem terminologicznym z dzie­
dziny astrologji, tak wyrażenie ev rrf t-orf/un w puszczy, albo
w znaku puszczy, jest również wyrażeniem astrologicznem, jak
sv yęcco, w Baranie czyli w znaku Barana, sv ravom, w znaku
Cielca, sv dvóvjiio/ę, w znaku Bliźniąt, tv xagxcrw, w znaku Raka,
iv Aeovrt, w znaku Lwa (porów. Lydus, De ostentis, ed. Wachs-
muth, str. n o i nast.).

30. CZŁOWIEK, KTÓRY PRZEBYWA W GODZINIE DZIE­


SIĄ TEJ (Jan I, 39)-
Hipparch podzielił kulę niebieską na dwadzieścia cztery
odstępów godzinnych, licząc po cztery szóstki od koluru letnie­
go i ukazując gwiazdy, które kolejno co godzina górują (Hipparch-
Manitius, str. 270—271).
Jeżeli wzorem Manitiu­
sa, oznaczymy te od­
stępy godzinne liczbami
kolejnemi, to koło go­
dziny dziesiątej przetnie
gwiazdę Beta w ramie­
niu Wężownika oraz je­
go głowę (Wiz. 20). Że
W iz. 20. K olo g o d z in y d z ie siąte j p rz ec in a zaś Wężownik odpowia­
g w iazdę B e ta w ra m ie n iu W ężo w n ik a o ra z da Chrystusowi, przeto
jego głow ę. możemy powiedzieć z ca­
łą ścisłością, że na nie­
bie miejscem przebywania konstelacji Chrystusa jest koło go­
dziny dziesiątej. Ale ewangelista powiada, że godzina była
„jakoby" dziesiąta. Otóż astralizacja Jezusa jest dwojaka,
za pomocą gwiazdozbioru Wężownika i za pomocą księżyca. To
„jakoby" dotyczy księżyca, odpowiadającego Jezusowi. De­
presja księżyca wedle astrologów znajdowała się w Skorpjonie
(Bouche-Leclercq, L’Astrologie grecque, str. 195). Tam księ­
życ był czarny. Następnie przechodząc do Strzelca, otrzymy-
BIB LJA A GWIAZDY

wał sierp świetlny około linji Hipparchowej godziny dziesią­


tej (Wiz. 20).

31. CZŁOWIEK, KTÓRY MIESZKA W GROBACH (Mar. V, 3).


Na jednym z zodjaków w Esne widzimy Mumję, stojącą po­
między Baranem a Cielcem, zaś na drugim Mumja spoczywa
na barce pod Cielcem. Wiadomo, że Orjon ze swym Pasem na­
leży do wycinka znaku Cielca. Jeżeli więc wniesiemy na nasz
globus obie Mu­
ruje z zodjaków
w Esne, ujrzy­
my Orjona jako
mieszkającego w
grobach, który
ze względu na K am ienie W ieńca Poinocaego
swój Pas będzie
odpowiadał owe­
mu szaleńcowi, W iz. 21. O rjon-czlow iek m ie sz k a ją c y w g ro b a c h p om ię­
pętanemu łań­ d z y dw iem a m u m ja m i z z o d ja k u w E sn e. J e s t on
cuchami (Wiz. w sp ó łb ie żn ik iem W ie ń ca P ółnocnego, w k tó ry m w id z ia ­
no dziew ięć G em m czyli k a m ie n i.
21). Czytamy
jeszcze, że ten
człowiek ciskał kamieniami. Otóż Orjon jest współbieżnikiem
Wieńca Północnego, w którym widziano dziewięć Gemm
gwiezdnych, czyli kamieni. Gdy Orjon wschodzi, kamienie są
na zachodzie, gdy zachodzi, kamienie są na wschodzie, słowem
ciągle ,,rzuca" niemi. Orjon zwał się Olbrzymem, El-dźebbar
(Ideler, Sternnamen, str. 212).

32. CZŁOWIEK, KTÓRY J E SZARAŃCZĘ I MIÓD GÓR


(Mat. III, 4; porów, tekst u Sodena, Die Schriften des Neuen
Testaments II, 5 w przypiskach).
Tym człowiekiem jest Jan Chrzciciel, którego, jak już wiemy,
symbolizuje Wodnik (p- wyżej p. 25). Jan nosił pas skórzany
dokoła bioder (Mat. III, 4)- Wodnika przedstawiano na egip­
skich pomnikach z charakterystyczną przepaską, która mu po-
5*
68 AND RZEJ N IE M O JEW SK I

została na naszych globusach tylko w innej stylizacji (Wiz. 14)


Szarańczę poznaliśmy w znaku Skorpjona (p. wyżej p. 18).
Wedle księgi Sędziów (XIV, 8) Samson znajduje miód w paszczy
Lwa. Otóż w paszczy Lwa, czyli pod 150 znaku Raka, m iał swą
astrologiczną egzaltację planeta Jowisz (Bouche-Leclercq,
L'Astrologie grecque, str. 195)- Zeus m iał przydom ek Pszczel-
ny, Melissaios, około je ­
go głowy umieszczano
Równik Równik pszczoły, a wedle poda­
nia pszczoły karm iły go
swym miodem, gdy był
dziecięciem (Roscher,
W iz. 22. R ozw inięcie ek lip ty k i i rów nika. Lexikon II, 2638 i 2642).
Gdy rozwiniemy eklip-
tykę i równik, to przekonam y się, że ów Miód znajduje się w zna­
ku letniego przesilenia, czyli w R aku około paszczy Lwa, a tam
ekliptyka, wzbijając się nad równik, tw orzy górę (Wiz. 22).
Stąd mowa o „miodzie gór". Na podstawie tego zyskam y obraz
nieba globusowego, w którym W odnika-Jana z przepaską ujrzy­
m y na wschodzie, czyli w pierwszym punkcie kardynalnym nieba,
Szarańczę w Skorpjonie, k tóry góruje wraz z Ołtarzem, czyli

Y in fie o ia trix

"2ac¥o3" Wschód
W iz. 23. N a zachodzie k on stelacja Lwa, dalej gw ia zd y V ind em iatrix i Spica,
w górow aniu Skorpion i Ołtarz, na w schodzie W odnik. W edle globusu.

w drugim punkcie kardynalnym nieba, oraz Miód w paszczy Lwa


na zachodzie, czyli w trzecim punkcie kardynalnym nieba (Wiz.
23). Pozostaje jeszcze suknia z sierści wielbłądziej, k tó rą Ja n nosi.
B IB L JA A GW IAZDY 69

Otóż Hyady w Cielcu nazywano Wielbłądami, gwiazdę Alfa


Wielkim Wielbłądem a trzy pozostałe Małemi Wielbłądami
(Ideler, Sternnamen, str. 137). Tworzą one kształt litery V
(Wiz. 24). Otóż w obrazie nieba, z którym mamy do czynienia,
Wielbłądy w Cielcu
akurat dołują, czy- ............. .... y"
li znajdują się w / ';;•••_ "y
czwartym punkcie
kardynalnym nie­
ba (Wiz. 25). Tedy, \J
'

jak widzimy, po­ - o -


A i- >■
karm i strój Jana
Chrzciciela zostały
astralizowane we­
dle czterech punk­
tów kardynalnych
nieba. Jednako­
woż nie koniec na
tern. Czytamy, że
Jan nie pije wina W iz. 24. H y a d y w Cielcu, [zwane W ielbłądam i.
i nie jechleba (Łuk. G wiazda Alfa w yobrażała W ielkiego W ielbłąda,
pozostałe w yob rażały Małe W ielbłądy.
VII, 33). Wino
symbolizuje gwiaz­
da Vindemiatrix w konstelacji Panny a chleb gwiazda Spica
w tejże konstelacji. Otóż w obrazie nieba, z którymi mamy
do czynienia, gwiazdy wina i chleba, czyli Vindemiatrix i Spica,
nie zajmują żadnego z czterech punktów kardynalnych nieba

Wschód Północ Zachód

W iz. 25. W ielb łąd y pod w idnokręgiem w dołow aniu.


70 * A N D RZEJ N IE M O JE W SK I

i przeto nie są w aspekcie astrologicznym do Wodnika-Jana


(Wiz. 23). Zgadzają się tedy wszystkie szczegóły, dotyczące
Jana Chrzciciela, z podbudową gwiezdną tekstu, który, jak
widzimy, jest astralizowany ściśle i konsekwentnie.

33. CZŁOWIEK ŚLEPY, KTÓRY PROWADZI INNEGO


ŚLEPCA, SKUTKIEM CZEGO OBAJ W DÓŁ WPADAJĄ
(Mat. XV, 14; Łuk. VI, 39)-
W pracy mej „Horoskopy święte przypowieści ewange­
licznych, czyli obrazy nieba globusowego, ilustrujące te przy­
powieści" (na str. 53—56) wykazałem, że gdy umieszczano
punkty kwartalne w połowie znaków, wtedy astrologowie stwo-

Antares oół

Zachód Południe
Wiz. 26. Gdy przód Lwa, czyli jeden ślepiec, znajdzie się n a zachodzie, w pro­
w adzając n a niebo drugiego ślepca —Koziorożca, w ted y w padną w asp ek t
astrologiczny z górującą gw iazdą A ntares-D ół.

rzyli doktrynę znaków widzących i znaków ślepych. Do znaków


ślepych należały dwa: Koziorożca i Raka, w którym znajduje
się przód figury Lwa. Gdy więc jeden ślepiec, czyli przód Lwa,
znajdzie się na zachodzie, wyprowadzając na niebo, więc na
wschodzie, drugiego ślepca, czyli Koziorożca, wtedy obaj ślepcy
wpadną w aspekt astrologiczny z gwiazdą górującą Antares,
Churru, Dół, Grób (p. wyżej p. 2). W ten sposób jest astralizo-
wana opowieść o ślepcu prowadzącym ślepca, przyczym obaj
B I B L J A A G W IA Z D Y 71

w dół wpadają (Wiz. 26). A raczej powiedzieć możemy, że jest


to przypowieść oparta na gwiazdach, ściślej na pojęciach glo-
busu astralnego.

34. CZŁOWIEK, KTÓRY OŚLEPNIE, GDY W EJD ZIE DO


WSI (Mar. V III, 26).
Gdy punkt kwartalny znajdował się w połowie znaku Ko­
ziorożca, to znak jego zajmował 150Strzelca
i pierwsze 150 konste­
lacji Koziorożca (Wiz.
27). Wtedy znak Ko­
ziorożca uchodził za
znak ślepy. Ale gdy W iz. 28. N o w y p o ­
W iz. 27. G d y p u n k t przeniesiono p u n k t d z ia ł e k lip ty k i: p u n k t
k w a r ta ln y n a p o c z ą t­
k w a rta ln y z n ajd o w a ł kwartalny na początek
k u z n a k u K oziorożca,
się w połow ie z n ak u znaku Koziorożca, wte­
k tó r y te r a z tr a c i ce­
K oziorożca, to z n ak dy cały ów znak cof­
chę śle p o ty . P rz e b y w a
jego z ajm o w ał 150
S trz e lc a i p o czą tk o w e
nął się na wschód w sw y m d o m u a s tr o ­
150 k o n ste la c ji K ozio­ o 150, Koziorożec stra­
lo g iczn y m . G d y b y zaś
cił cechę ślepoty a znak znow u p rz e su n ą ł swój
rożca.
jego nazywano astrolo­ zwncha ko doząc i 5 ° n a z ach ó d ,
do ,,w si“
gicznym domem Koziorożca (Wiz. 28). Gdy­ S trzelca, ja k n a W iz .2 7 ,
by zaś uzdrowiony Koziorożec wszedł zpo- s ta łb y się znow u śle p ­
wrotem do „wsi“ Strzelca, oślepłby na nowo. cem . W ed le g lo b u su .

35. CZŁOWIEK ŚLEPY, KTÓRY PRZEW IDZI, GDY SIĘ


UMYJE W SADZAWCE, ZWANEJ POSŁANĄ (Jan IX, 7).
Ślepca poznaliśmy w znaku Koziorożca a Sadzawkę Posłaną
w gwiazdach przodu Wielkiej Niedźwiedzicy (p. wyżej p. 13
i Wiz. 10). Wiemy też już, że Koziorożec przestanie być znakiem
ślepym, gdy przyjmiemy punkt kwartalny na początku znaku,
czyli wtedy, gdy przesuniemy znak o 150 na wschód (Wiz. 28).
Łączy się z tem ciekawy fakt. Gdy góruje i° Koziorożca z punk­
tem kwartalnym, wtedy akurat dołuje Sadzawka w Wielkiej
Niedźwiedzicy, która się nazywa Posłana (Wiz. 29). Koziorożec
znajduje się do niej w tak zwanym aspekcie diametralnym, nie-
72 A N D R Z E J N IE M O JEW SK I

jako „myje się“ w niej.


Ale następuje waru­
nek: były ślepiec nie
P o ł udoiV powinien wchodzić do
„wsi“ Strzelca, jak
wchodzi na Wiz. 27,
gdy był inny podział
ekliptyki, mianowicie
W iz. 29. G dy góruje 1° K oziorożca z p u nk tem
podział Eudoxa a nie
kw artalnym , w te d y akurat dołuje Sadzaw ka
w W ielkiej N iedźw ied zicy, k to ia się n azyw a
Hipparcha. Sadzawka
P osłana. Posłana przywraca
wzrok ślepemu Kozio­
rożcowi, to znaczy, że jej dołowanie lub górowanie pomaga
do oznaczenia początku znaku Koziorożca, aby nie był znakiem
ślepym. Stylizacja astralna jest tu ścisła i szczegółowa.

36. CZŁOWIEK ŚLEPY, PORZUCAJĄCY SWOJĄ SZATĘ,


I PRZEZ JEZUSA UZDROWIONY. (Mar. X, 46—50). , ;
Wedle starego podziału ekliptyki, gdy Koziorożec jest ślepy,
nie wchodzi do jego znaku chusta Wodnika (Wiz. 30), natomiast
chusta wchodzi, gdy Koziorożec przestanie być ślepcem wsku­
tek podziału nowego
(Wiz. 31). Słowem,
wskutek złego po­
działu ekliptyki Ko­
ziorożec jest i ślepy
W iz. 30. P rzy starym po­ i traci swoją suknię, W iz. 31. W no
dziale ek lip ty k i chusta płaszcz albo na­ w ym podziale ek lip ­
W odnika nie w chodzi do dziewkę, „himation“ . ty k i ch u sta w ch o­
znaku K oziorożca. W te­
Dziwne jest określe­ dzi w obręb znaku
d y K oziorożec je st zna­ K oziorożca, który
kiem ślepym i chustę po­ nie tego ewangelicz­ teraz nie jest ślepy.
rzuca. W edle globusu. nego biedaka: „ślepy W edle globusu.
syn Timaiosa, Barti-
maios“ . Ewangelista chce widocznie, abyśmy to imię przetłu­
maczyli na język żydowski, czyli aramejski, nie helenizując
imienia żydowskiego przez dodawanie greckiej kopcówki, jak
to czyniono (Józef Flawjusz, Ant. I, VI, 1). Wtedy otrzyma-
B IB L J A A G W IA Z D Y 73

m y bar timi, syn oszacowania. Rzeczownik aram ejski ,,tim i"


pochodzi od greckiego r ta r f i znaczy: wartość, szacunek, osza­
cowanie (porów. Loevy, Neuhebr. u. chald. W órterbuch II, 154 )-
Słowem ślepota Koziorożca jest rezultatem albo synostwem
wadliwego oszacowania czyli dzielenia ekliptyki.

37. D W A J ŚLE PI PRZY DRODZE (Mat. X X , 30).


Ekliptyka jest drogą słońca, a droga księżyca tylko nie­
znacznie się od niej odchyla. Księżyc, krążąc w zodjaku, spotyka
się z dwoma znakam i ślepemi, ze znakiem Raka, w którym znaj­
duje się przód Lwa, i ze znakiem Koziorożca.

38. CZŁOW IEK, KTÓRY STRACI S IŁ Ę , GDY MU SIĘ


O B ETN IE SIEDM PU K L I JEG O W ŁOSÓW (Sędziów XVI, 19).
Gdy słońce na okres zimowy, trw ający siedm miesięcy
wedle kalendarza księżycowego, schodzi pod równik niebieski,
słabnie siła jego promieni. To zejście pod równik znajduje się
w punkcie jesiennym, na rozgramczu konstelacji
Panny i Wagi. Ale zam iast Wagi umieszczano tu
dawniej Szczypce Skorpjona (Wiz. 32), jak to wi­
dzim y na planisferze w atykańskiej, reprodukowanej
u Bolla (Sphaera, tablica 1). Szczypce Skorpjona
obejm ują kolana Panny. Otóż na kolanach Panny
śród Szczypców Skorpjona słońce jesienią zostaje nie­
jako ostrzyżone z promieni letnich, a następnie ze­
pchnięte dalej wzdłuż Skorpjona. W opowieści bi­
blijnej czytam y, że Dalila uśpiła Szimszona (Sło­
neczko) na kolanach, przyzwała człowieka, który
m u obciął siedm pukli, a następnie odepchnęła Sło­
neczko od siebie, a Filistyni oślepili bohatera i zwią­
zali. Plutarch pisze: „Frygijczycy sądzą, że bóstwo
zimą śpi, dlatego śród obrządków bachicznych raz W iz. 3 2 .
Szczypce
obchodzą święto kładzenia się słońca, drugi raz Skorpj ona
wstawania. Paflagończycy mniemają,* że zimą bóstwo obejm ują
jest związane i uwięzione, latem zaś rozwiązywane kolana
i w ruch w praw iane" (De Iside et Osiride, 69). Nie P anny.
74 A N D RZEJ N IE M O JEW SK I

sądzę, aby historja Samsona i Dalili była mitem słonecznym.


Raczej mniemam, że jest to historja ziemska, wystylizowana
astralnie i to przy globusie nieba.Ujawniając stylizację
astralną, wcale nie tracę z oczu świetnej charakterystyki psy­
chologicznej występujących osób, zarówno bujnego Samsona,
jak i przewrotnej Dalili.

39. CZŁOWIEK, ZABIJAJĄCY TRZYDZIESTU MĘŻÓW,


BY IM ODEBRAĆ TRZYDZIEŚCI SZAT WIERZCHNICH
I TRZYDZIEŚCI SPODNICH, KTÓRE PRZEGRAŁ U TRZY­
DZIESTU TOWARZYSZÓW OBLUBIENICY (Sędziów XIV,
H - I 9 )-
Trzydziestu towarzyszom oblubienicy odpowiada trzy­
dzieści stopni znaku Panny (Wiz. 33). Gdy Słoneczko świeci
w tym znaku, odbiera towarzyszom Panny trzydzieści szat
wierzchnich dnia i trzydzieści szat
0° 10 ° 20 * 30
spodnich nocy, albowiem wtedy
blask przyćmiewa całą konstelację.
Dopiero wtedy, gdy Słoneczko przej­
dzie do następnego znaku, czyli
Wagi, albo Szczypców Skorpjona
W iz. 33. Panna, jej trzy ­
(Wiz. 32) i tam przyćmi albo „za­
dzieści tow arzyszów - stopni morduje" trzydzieści stopni tego zna­
i Szim szon-Słoneczko. K ie­ ku, odbierze „zamordowanym‘‘ stop­
runek biegu Słoneczka ozna­ niom 30 dni i 30 nocy, czyli trzy­
cza strzałka. W edle globusu. dzieści szat wierzchnich i trzydzieści
spodnich, oddając je trzydziestu to-
warzyszom-stopniom Panny, która, wschodząc przedsłonecznie,
odzyskuje swoje 30 dni i 30 nocy. Więc i ten epizod jest
astralizowany najwyraźniej przy globusie nieba.

40. CZŁOWIEK, KTÓRY STĄPA PO MORZU (Mar. VI, 48).


Odpowiada mu Orjon, stąpający po Erydanie, w którym
widziano morze (porów. Boli, Sphaera, str. 138). Orjon stawia
jedną nogę na tem morzu (Wiz. 9).
B IB L JA A G W IA ZD Y 75

41. CZŁOWIEK, KTÓRY JEDNĄ NOGĄ STOI NA MORZU


A DRUGĄ NA ZIEMI (Apokalipsa Jana X, 5; porów. Daniel
X II, 7).
Człowiekiem tym jest znowu Orjon. Jedną nogę ma na Ery-
danie, który zwano także morzem, a drugą na Terra Habitata
(Wiz. 9), albowiem tak zwano gwiazdy Alfa i Beta obecnej
konstelacji Gołębia; gwiazdy te zwały się zarazem Gwiazdami
Przysięgi (Ideler, Sternnamen, str. 238, 249). Liczba 60 była
n Babilończyków największą jednostką rachunkową, ,,szuszu ,
kopa (p. Hugo Winckler, Himmels- und Weltenbild der Baby-
lonier, wyd. 2, str. 15—16). Człowiek, stojący jedną nogą na morzu
a drugą nogą na ziemi, powiada, że gdy minie „czas, dwa czasy
i pół czasu", nastąpi spustoszenie. Jeżeli przyjmiemy, że „czas
odpowie jednej kopie lat, „dwa czasy", dwom kopom lat, a „pół
czasu" półkopie lat, to otrzymamy 60+ 120+ 30= 210. Otóż
jeżeli od Orjona, który znajduje się w wycinku Cielca, odliczymy
w kierunku biegu astronomicznego słońca 210°, to trafimy na
Puszczę między szyją Strzelca a głową Koziorożca (Wiz. 19).
Mianowicie będziemy mieli: 30° Bliźniąt, 30° Raka, 30° Lwa,
30° Panny, 30° Wagi, 30° Skorpjona i 30° Strzelca. A więc Terra
Habitata zamieni się na Terra Deserta.

42. CZŁOWIEK, KTÓRY PODAJE KAMIEŃ MIAST CHLE­


BA (Mat. VII, 9; Łuk. XI, u ) .
Odpowiada mu rolnik niebieski,
Bootes, przy którego ręce znajduje się
kamień, Gemma Korony Północnej (Wiz.
34). Jest to tern znamienniejsze, że
Bootes stoi na konstelacji Pszenicy,
obecnie Panny, w której rysowano trzy
kłosy. A zamiast chleba podaje kamień.

43. CZŁOWIEK, KTÓRY PODAJE


WĘŻA MIAST RYBY (Mat. VII, 10; W iz. 34. Bootes, p rzy k tó ­
rego ręce znajduje się ka­
Łuk. X I, 11).
mień, Gemma K orony Pół­
Człowiekiem tym jest Wężownik, nocnej, stoi na konstelacji
dzierżący Węża (Wiz. 5, 15, 17, 20). P szenicy albo Panny.
76 ANDRZEJ N IE M O JE W SK I

Wężownik jest współbieżnikiem Ryby Południowej oraz Ryby


Przodującej ze znaku zodjakalnego Ryb. Tymczasem zamiast
ryby podaje węża.

44. CZŁOWIEK, KTÓRY N IE MA GDZIE ZŁOŻYĆ GŁOWY,


GDY LISY MAJĄ SWE JAMY A PTAKI NIEBA SWE
GNIAZDA (Mat. V III, 20; Łuk. IX, 58).
Na okrągłym zodjaku z Dender widzimy w znaku Wagi
Lisa (Wiz. 35). Tu więc Lis ma swoją jamę. Ptaki niebieskie
m ają także swe stałe miejsca, jak np. Łabędź,
znajdujący się w rozwidleniu Drogi Mlecznej (Wiz.
17). Ale księżyc, Men (Wiz. 3), jako błędnik
musi wciąż krążyć w zodjaku i nie ma gdzie na
stałe głowy złożyć.

W iz. 3 5 . Kon- 4 5 CZŁOWIEK, KTÓRY WSCHODZI, JAK


stelacjaW ag i z GWIAZDA (Mar. I, 4).
Lisem. Z o k rą­
głego zodjaku
Już wiemy, że się to stosuje do Jana-Wodni-
z D ender. ka,który „wschodzi", jak ciało niebieskie (p. wy­
żej p. 25 i 29).

46. CZŁOWIEK, KTÓRY PO DNIACH ODNOWIENIA


UTWIERDZA SWOJE OBLICZE JAKO IDĄCEGO DO J E ­
RUZALEM (Łuk. IX, 51).
Jezus został wystylizowany jako księżyc, miesiąc, Men
(p. wyżej p. 1). Co miesiąc księżyc znika na trzy dni i odnawia
się, czyli „utwierdza" twarz swoją. Jerozolimą niebieską jest
zodjak, co najwyraźniej wynika z Apokalipsy Jana (XXI,
10—14) i na co się godzą wszyscy specjaliści (Alfred Jeremias,
Babylonisches im Neuen Testament, str. 65; Boli, Aus der Offen-
barung Johannis, str. 39; wcześniej Dupuis, Origine de tous les
cultes III, I, 300). Robiono nawet świeczniki kościelne w formie
dwunastobramnej Jerozolimy i zwano je Jerozolimami, jak
świecznik w Komburgu z X II wieku (Wiz. 35; porów. Luebke-
Semrau, Die Kunst des Mittelalters, wyd. 14, str. 245). Słowem
jako księżyc po odnowieniu utwierdza swoje oblicze, idąc do
B I B L J A A GWIAZDY

n ie b ie s k ie g o Je ru z a le m , ta k z o s ta ł w y s ty liz o w a n y na z ie m i
Jezu s. T łu m a c z e , n ie ro z u m ie ją c podbudow y a s tra ln e j, b y li
w w ie lk im k ło p o c ie . M im o t o W u j e k le p ie j t e k s t o r y g i n a ł u o d ­
d a je , p is z ą c „G dy s ię
w y p e łn iły dni w z ię c ia
je g o , a on u tw ie rd z ił
tw a rz s w o ją , a b y szed ł
do J e ru z a le m " , n iż je ­
z u ita S z c z e p a ń s k i, k tó ­
r y p i s z e : „ A g d y s ię z b li­
ż a ły dni o d e jś c ia (? )
Jego, p o s ta n o w ił On
n ie z ło m n ie w y b ra ć s ię
d o Je ro z o lim y " ( C z te ry
W iz . 36. Ś w ie c z n ik - J e r o z o lim a . Z k o ś c io ła
E w a n g e lje , s tr. 361 —
w K o m b u r g u . W ie k X I I .
3 6 2 ). Z p r z e k ła d u W u j­
k a je s z c z e m o ż n a ja k o
t a k o w y r o z u m ie ć s e n s p o d k ła d u a s tr a ln e g o , g d y w o ln y p r z e k ła d
S z c z e p a ń s k ie g o c a łk ie m z a t a r ł m y ś l o r y g in a łu . P o d o b n ie w a d li­
w ie tłu m a c z ą K a u t z s c h i W ie s e . F ilo lo g ja n ie w y s ta r c z a , g d y
s ię n ie r o z u m ie rz e c z y . W o r y g in a le m a m y d r c tty p c g , „ o d n o w ie n ie
a n ie „ o d e jś c ie " . T u i Z o re ll n ie tr a f ia s e d n a w s w y m s ło w n ik u .

47. N IE W IA S T A , K T Ó R A Ś R Ó D IN N Y C H JE S T JE D Y N IE
B Ł O G O S Ł A W IO N A ( Ł u k . I , 2 8 ).

W k o n s te la c ji P a n n y z d z ie c ią tk ie m n a r ę k u w id z ia n o M a rję ,
d z ie r ż ą c ą d z ie c ią tk o J e z u s (p o ró w . B o li, S p h a e ra , s tr. 4 1 7 , «,
42

••• % 'I
MM h
ći

CfN
< ________ - Tr-.iid v
iz 37 P a n n a z d z ie c ią tk ie m n a rę k u , A n d ro m e d a i K a sjo p e a bez d z ie ­
c ią te k . O b ra z n ie b a d o słów : „ B ło g o sław io n aś m ię d z y m e w ta sta m i .
78 AND RZEJ N IE M O JEW SK I

449 i tekst Abu Maszara na str. 513). Panna jest jedyną nie­
wiastą na niebie, dzierżącą dzieciątko, a nie dzierżą dzieci Kasjo-
pea, ani Andromeda (Wiz. 37). Tedy zwrot „ Błogosławionaś
między niewiastami" jest stylizacją astralną i tłumaczy się tylko
przy pomocy globusu nieba.

48. NIEWIASTA, KTÓRA MUSI ZŁOŻYĆ DZIECIĄTKO


W ŻŁOBIE, GDYŻ INNEGO MIEJSCA N IE ZN A JD U JE
W GOSPODZIE (Łuk. II, 7).
Gdy słońce zaćmi Pannę, wtedy po dziewięciu miesiącach
słonecznych, czyli dziesięciu miesiącach księżycowych, księżyc

W iz. 38. G dy Słońce zaćm i Pannę, w te d y po dziew ięciu m iesiącach sło ­


necznych, czyli po dziesięciu m iesiącach księżycow ych , k siężyc znajdzie się
w Raku koło m gły zwanej Żłób.
B I B L J A A GW IA ZD Y 79

z n a j d z i e s ię w R a k u o k o ło m g ł y z w a n e j Ż łó b (W iz . 3 8 ; p o r ó w .
W iz . 1 i 2 ), a s ło ń c e z n a j d z i e s ię w B l i ź n i ę t a c h m i ę d z y C ie lc e m
a O s łe m p rz y e k lip ty k a ln y m , c z y li P o łu d n io w y m (W iz . 3 9 ).
W k o n s t e l a c j i B l i ź n i ą t g w ia z d a 1? z w a ła s ię m i ę d z y i n n e m i T r i p u s ,
T r ó j n ó g , c z y li s t ó ł . I p e w n ie d l a t e g o n a f r e s k u w k a t a k u m b i e
św . S e b a s tja n a d z ie c ią tk o Jezu s
le ż y na s to le m ię d z y w o łe m
a o s łe m , n ie z a ś w ż ło b ie . G dy
w o k r e s ie e w a n g e li c z n y m J e z u s a
styliZ O W anO j a k o M e n a , k s i ę ż y c , W iz. 39. Słońce w B liźn iętach m ię-
W o k r e s ie p ó ź n ie j s z y m r ó w n a n o (lZy Cielcem a O siołkiem e k lip ty -
ze s ło ń c e m (p o ró w . Ż e n o Z W e - k a ln y m , czyli P o łu d n io w y m .
ro n y , T r a k ta ty I I , 9; T e rtu lja n ,
A p o lo g e ti c u m , 1 6 ; C y r y li J e r o z o l i m s k i , XI K a te c h e z a 2 1 ).
G d y c h o d z i o s t y l i z a c j ę Ł u k a s z o w ą , c z y li o z ło ż e n ie d z i e c i ą t k a
w Ż ło b ie , t o z w a ż y ć n a le ż y , że R a k , w k tó r y m z n a jd u je s ię
Ż łó b , b y ł d o m e m a s tro lo g ic z n y m k się ż y c a ( B o u c h e - L e c le r c q ,
IT A s tr o lo g ie g r e c q u e , s t r . 1 9 5 ).

49. N IE W IA S T A ID Ą C A W G Ó R Ę Z P O Ś P IE C H E M (Ł u k .
I, 39)-
A n io ł G a b rie l (G a b ri-e l = S iła B o ż a ) m ó w i d o M a r ji, ż e
z a ć m i j ą S iła N a jw y ż s z e g o , c o
w p o d b u d o w ie a s tr a ln e j ozna­
c z a ć t y l k o m o ż e , iż P a n n a z o ­
s t a j e z a ć m io n a p r z e z s ło ń c e ,
w n ie j s t a c j o n o w a n e . N a s tę ­
p n ie M a r ja id z i e ,,z p o śp ie ­
c h e m " w g ó rę , to z n a c z y , że
k o n s te la c ja Panny w schodzi
ra n o p r z e d s ło n e c z n i e , u k a z u j e
s ię c o r a z w y ż e j n a n ie b i e i j a k -
gdyby w z b ija s ię z w ię k s z ą
s z y b k o ś c ią , n i ż s z y b k o ś ć n o r­
Wschód m a ln a . O tó ż B a b il o ń c z y c y
W iz. 40. M a rja id zie ,,z p o śp ie c h e m "
p rz y jm o w a li, że sło ń c e k rą ż y
w górę, to z n a c z y że k o n ste la c ja
P a n n y w schodzi ra n o p rz ed sło n e cz n ie. p rę d z e j o d 130 P a n n y do 270
A N D R Z E J N IE M O J E W S K 1

Ryb, niż od Ryb do Panny (Kugler, Die babylonische Mond-


rechnung, str. 83). Wobec tego co rano Panna, ukazując się
na niebie przed wschodem słońca, będzie widniała coraz wyżej,
wzbijając się w górę, czyli oddalając się od słońca prędzej, niż
konstelacja Ryb.

50. NIEWIASTA, K TÓ R EJ MĘŻCZYZNA N IE POZNAŁ


(Genesis XXIV, 16).
Jest to terminologiczne określenie zodjakalnej Panny (Boli,
Sphaera, str. 428—429). Zatym na zodjakalną Pannę jest sty­
lizowana Marja (Łuk. I, 34), Samarytanka (Jan IV, 17) i Rebeka
(Genesis XXIV, 16).

51. NIEWIASTA, ODZIANA W SŁONCE, MAJĄCA KSIĘŻYC


POD NOGAMI A NA GŁOWIE KORONĘ Z GWIAZD DWU­
NASTU (Apokalipsa Jana X II, 1).
Zajmę się najpierw określeniem „odziana w słońce, mająca
księżyc pod nogami". Znak zodjakalny dzielono na trzy dekady
i każdą dekadę poświęcano pew­
ZNAK P A S N I ZNAK W AGI _1 nemu planecie (Bouche - Le-
O h 1
3

9 clercq, L ’Astrologie grecque, str.


s 3
3 1
228). Deka- ,
W iz. 41. D ekad a pierw sza P an n y
była pośw ięcona Słońcu, a dekada
da pierw­
pierw sza W agi (pod nogam i Panny) sza Panny
b yła pośw ięcona księżycow i. poświęco­
na była f94
słońcu a dekada pierwsza Wagi, pod noga­ W?
mi Panny, była poświęcona księżycowi
(Wiz. 41). Wobec tego słońce znajdowało
się na piersiach Panny, a księżyc pod jej
nogami (Wiz. 42). — Przechodzę z kolei do
korony z gwiazd dwunastu. Właściwie
mamy po grecku „wieniec", w warjantach
spotykamy się z wyrażeniem „wieniec W iz. 42. N iew ia sta
p r z e z dwanaście gwiazd" a zaraz dalej odziana w słońce, m a­
zamiast „gwiazd" widnieje „gwiazdozbio­ jąca k siężyc pod no­
rów" (Soden, Die Schriften des Neuen Te- gam i.
B IB L J A A G W IA Z D Y _________ 81

stam ents II, 867), co stale mieszano. Otóż zodjak składał się
z ekliptyki i dwóch obocznic, co razem nazywało się szerokością
znaków zodjaku, latitudo signo-
rum in zodiaco (Macrobius. Comm.
in somn. Scip, I, XV, 8—10).
Szerokość ta wynosiła 120 (Pli-
nius, H ist. nat. II, 16; Geminus
M anitius, str. 62—63). Na glo­
busie Fam ese te trzy linje wy­
stępują plastycznie, a prócz tego
występują wypukło poprzecznice,
dzielące znaki od znaków (Thiele,
Antike Himmelsbilder, tablice
I I —VI). Tworzy to razem rysun­ W iz. 4 3 . Schem at szerokości
kowo plecionkę (Wiz. 43), która znaków zodjaku. K oło środko­
to plecionka idzie rzeczywiście we oznacza eklip tykę, koło w e­
p r z e z dwanaście gwiazdozbio­ w nętrzne i zew nętrzne obocznice
ek lip tyk i, zaś linje poprzeczne
rów zodjaku. Jeżeli spojrzymy oddzielają znaki od znaków.
uważnie na globus farnezyjski,
to przekonam y się, że głowa zo-
djakalnej Panny spoczywa na tej plecionce, mianowicie na
obocznicy górnej, północnej (Wiz. 44). Możemy rzecz odwrócić
i powiedzieć, że owa plecionka, idąca przez dwanaście gwiazdo­
zbiorów zodjakalnych, spoczywa na głowie Panny.

52. NIEW IA STA , KTÓRA JA K O MĘŻÓW MIAŁA SIEDM IU


BRACI (Mat. X X II, 2 5 -2 6 ).
Przez zodjakalny dom Panny przechodzi siedm planet:
słońce, księżyc, Mars, M erkury, Jowisz, W enus i Saturn (porów.
A. Niemojewski, Horoskopy święte, str. 107).

53. N IEW IA STA , KTÓRA MIAŁA PIĘ C IU MĘŻÓW, A SZÓ­


STY K TÓ RY PR ZY N IE J BAW I, N IE JE S T J E J MĘŻEM,
I KTÓRA MIMO TO W SZYSTKO JE S T NIEW IA STĄ , N IE ­
MA JĄCĄ MĘŻA (Jan IV, 1 7 -1 8 ).
Sam arytanka jako Panna zodjakalna jest niewiastą, która
nie ma męża (p. wyżej p. 50). Było w jej domu astrologicznym
g
Biblja a gwiazdy.
82 A N D RZEJ N IEM O JEW SK I

W iz. 44. O b ra z n ie b a n a g lobusie F a rn e z y js k im .

stacjonowanych pięć planet. Zkolei przebywa w niej księżyc,


Men, symbol Jezusa. Ale i on, nie będąc gwiazdą stałą, lecz błę­
dnikiem, pociągnie dalej z zachodu na wschód.

54. NIEWIASTA, KTÓRA JE S T ODŹWIERNĄ W DOMU


ARCYKAPŁANA ŻYDOWSKIEGO (Jan X VIII, 16-17).
Arat widział w konstelacji Kasjopei Drzwi, otwierane Klu­
czem (Arat, Fenomena, 191). Około tych Drzwi widnieje An­
dromeda w okowach, jakie miewali odźwierni (Wiz. 45). Zna­
mienne, iż wedle astrologów Andromeda była patronką dozor­
ców więzień (Manilius V, 620, 629—630; porów. Boli, Sphaera,
B I B L J A A GWIAZDY 83

str. 381). Gdy wschodzi Andromeda,


mamy nad nią Kasjopeę jako Drzwi,
a na lewo wschodzi ze swym domem
zodjakalnym Wodnik, którego jedna
ręka dzierży chustę niby szatę roz­
dartą, zaś jeszcze dalej widny Oł­
tarz z Ogniem (Wiz. 45), symbolizu­
jący ognisko (Jan X VIII, 18). Wy­
żej zaś widnieje Wężownik Jezus i za­
mierzający się na niego Klęczeń
(Wiz. 5), jak biją Jezusa podczas
przesłuchania u Annasza (Jan XVIII,
22). Słowem mamy na globusie nie­
ba całą scenę ewangeliczną.

55. NIEWIASTA, KTÓRA S IĘ -


K R Y JE Z CIĄŻĄ PRZEZ PIERW -
SZE PIĘĆ MIESIĘCY (Łuk. I, 24).
Skoro anioł Gabrjel, symbolizu-

W iz. 46. Lam pka starochrześcijańska z IV


w ieku z w izerunkiem k o b iety w stroju rybim .
A N D RZEJ N IE M O JEW S K I

jący Siłę Bożą, przychodzi w dom P a n n y szóstego m iesiąca


(p. dalej p. 63), to sześć m iesięcy wcześniej m usiał b y ć u k a p ła n a
Z acharjasza, którego żoną je s t E lżb ieta, a to odpowie k o n ste ­
Z e g a r g lo b u so w y .
lacji R yb. S p o ty k a m y
się n a pom nikach assy-
ry jsk ich z postaciam i
kapłanów w stro jach
ry b ich (p. A. N ie­
m o jew ski, H oroskopy
św ięte, str. 93 — 94)-
W schód
H O R I Z O H T
Zachód C h ry stu s b y ł R y b ą,
chrześcijanie R y b k am i
(T ertu ljan , De b a p ti-
sm o, 1). O chrzczeni
„oblekali się w C hry­
stu s a " (Do G alatów
I I I , 27). N a lam pce s ta ­
rochrześcijańskiej z IV
w ieku w idzim y kobietę
W iz. 47. R yb a N ad ążająca okrąża dolną he-
m isferę w ciągu pięciu godzin pod w ójn ych w stro ju ry b im (Wiz.
czyli w ciągu p ięciu m iesięcy. 46). W szystko to w ska­
zuje, że E lżbietę a stra -
lizow ano jak o R ybę N a d ążającą a Zacha.rja.sza, jak o R ybę
P rzodującą. R y b a N ad ążająca okrąża d olną hem isferę w ciągu
pięciu godzin podw ójnych, czyli w ciągu pięciu m iesięcy
(Wiz. 47). To znaczy, że R y b a N ad ąża ją ca u k ry w a się pod
hory zo n tem przez pięć m iesięcy. To też w oryginale greckim
m am y TceQiexovfisv, k ry ła się „dookoła . T yleż m iesięcy u k ry ­
w ała się E lżbieta.

56 N IE W IA S T A , RODZĄCA SYNA, B Ę D Ą C E G O SAMCZY­


K IE M , K T Ó R Y Z O S T A JE P O R W A N Y D O T R O N U B O G A
(A pokalipsa J a n a X II , 5, 13).
J u ż w iem y, że M arję, m a tk ę Jezusa, sym bolizuje k o n ste­
lacja P a n n y (p. wyżej p. 47). W całej A pokalipsie, ja k w iadom o,
sym bolizuje Jezusa B aran ek . J u ż daw no zgodzono się n a to ,
że je s t nim B ara n ek zo d jak a ln y (D upuis, O rigine de to u s les
B IB L JA A GWIAZDY 85

cultes III, II, 30; Nork, Biblische Mythologie II, 356; Alfred
Jerem ias, Babylonisches im Neuen Testam ent, str. 16, 18, 35,
Boll, Aus der
Z ach ó d O ffen b a ru n g
Johannis, str.
4 4 -4 5 ). Tron
m am y w K a­
sjopei (Ideler,
S tern n am en ,
str. 81). I oto
W iz. 48. Dołowanie P anny. W edle globusu. otrzym ujem y
pewien horoskop. Gdy dołuje Panna zodjakalna.,
czyli m atka Baranka (Wiz. 48), w tedy góruje
W iz. 49.
Baranek, a nad nim góruje Tron (Wiz. 49).
Górowa­
nie Tro­
nu, Mie­
57. LU DZIE, SIEDZĄCY W CIEMNOŚCI I CIE­ cza Per-
N IU ŚM IERCI (Łuk. I, 79). seusza i
Baranka.
Hemisfera nocy rozciągała się od Wagi do
Ryb (p. wyżej p. 19 i Wiz. 13). W W adze rozpo­
czynał się Hades, czyli kraina śmierci (Boli, Sphaera, str. 246}.

58. N IEB O I ZIEM IA, K T Ó R E P R Z E M IJA JĄ , A SŁOWA,


K TÓ R E N IE P R Z E M IJA JĄ (Mar. X III, 31).
Słowa, Logosy, widziano w trzech konstelacjach: Wężowni-
ka, Perseusza i Psa Wielkiego (Hipolit, Ref. IV, 48—49). Gdy
obracam y globus nieba, zawsze nad horyzontem znajdzie się
jeden z Logosów. A więc Logosy, czyli Słowa, nie przem ijają.
Ale inaczej jest z Ziemią i Niebem. Ziemię widziano w gwiazdach
> Alfa i Beta obecnego Gołębia; była to Terra H ab itata (Wiz. 9).
Niebo zaś widziano w W ieńcu Południowym, znajdującym się
w nogach Strzelca (Wiz. 28), Niebo, Caelulum, Uraniskos (Boli,
Sphaera, str. 264). Otóż Niebo i Ziemia mogą zniknąć razem
pod horyzontem , gdy przynajm niej jeden Logos będzie zawsze
widniał nad horyzontem . ;
86 A N D R Z E J N IE M O JEW S K I

59. NIEBO I ZIEMIA, UCIEKAJĄCE PRZED SIEDZĄCYM


NA TRONIE (Apokalipsa Jana XX, 11).
Gdy góruje Tron (w Kasjopei), wtedy Terra H abitata jest
pod widnokręgiem na wschodzie a Niebo pod widnokręgiem na

Tron

Zachód Wschód

TERRA BAB IT.


(Columba) ,

Niebo (W ieniec Południowy)

W iz. 50. G dy góruje Tron, pod w idnokręgiem zn ajd u je się N iebo i Ziemia.
W edle globusu.

zachodzie (Wiz. 50). Słowem Niebo i Ziemia uciekają przed


siedzącym na Tronie.

60. DRÓG SIEDM, KTÓREMI WRÓG BĘDZIE UCIEKAŁ


PRZED IZRAELEM SPRAWIEDLIWYM LUB NIESPRA- .
W IEDLIW Y IZRAEL PRZED WROGIEM (Deuteronomium
X X V III, 7, 25).
Jest to aluzja do siedmiu orbit planetarnych zodjaku:
księżyca, Merkurego, Wenery, słońca, Marsa, Jowisza i Saturna
(Wiz. 51).
B IB L JA A G W IA Z D Y 87

6i< NA POCZĄTKU DRÓG BOŻYCH STOI BEHEM OT


Z NOŻEM ( H io b X L , 1 0 - 1 4 ) .

R ó ż n e n a r o d y z a c z y n a ł y r o k o d je s ie n n e g o p o r ó w n a n i a d n ia
z n o c ą ( I d e l e r , H a n d b u c h d e r m a t h e m a t i s c h e n u n d te c h n i s c h e n
C h r o n o lo g ie I I , 3 5 9 — 3 6 0 ; D a r e m -
b e r g i S a g lio , D ic tio n n a ir e I , I I ,
8 2 3 — 8 2 4 ). W M is z n ie c z y t a m y ,
że ro k k a le n d a rz o w y ż y d o w sk i z a ­
c z y n a s ię d n i a p ie r w s z e g o m i e s i ą ­
ca T is z r i (R o sz h a-sz a n a I, 1).
J e s t to m ie s ią c s ió d m y i o d p o w ia ­
da k o n s t e l a c j i W a g i. Z a te m po­
W iz. 51. Siedm dróg planetar­
nych. P u n k t jesienny, czyli po­ c z ą t e k r o k u z n a j d u j e s ię na ro z-
c zą te k roku, na rozgraniczu g ra n ic z u znaku Panny i znaku
P a n n y i W agi. W edle globusu W agi (W iz . 5 1 ). C ie k a w e , ż e n a
i czasów H ipparcha. o k rą g ły m z o d ja k u z D ender nad
P a n n ą i W a g ą , ś c iś le n a d i c h r o z ­
g ra n ic z e n i, w id n ie j e H ip o p o ta m , c z y li B e h e m o t, o p ie ra ją c y
s ię n a n o ż u (W iz . 5 2 ). I s t n i a ł a w ą tp li w o ś ć , c z y ó w H i p o p o t a m
d z i e r ż y n ó ż , c z y p a l o k r ę t o w y (B o li,
S p h a e r a , s t r . 2 2 2 — 2 2 3 ). R o z s t r z y ­
g a to te k s t k się g i H io b a . „ C h e r e b “
znaczy m ie c z a lb o nóż. Z a te m
,,d r o g a m i b o ż e m i" będą o rb ity
sie d m iu p la n e t, d ro g i te m a ją p o ­
c z ą te k w p u n k c ie je s ie n n y m , i ta m
s to i B e h e m o t z n o żem .

62. R Y B A , K T Ó R A P IE R W S Z A A
W YCHODZI I KTÓRA MA Ą
W PA SZCZY STA TER (M a t.
X V I I , 2 7 ).

Z R y b z o d ja k a ln y c h je d n a n a -

7 *

t-
^

»i
j
ż y w a s ię P r z o d u i ą c ą
* j
a d ru g a

a t
N a- ^ A ,2
W iz. 52. N a okrągłym zodiaku

z D ender, nad Panną i Wagą
d ą ż a ją c ą . R y b a P rz o d u ją c a w sch o - w idnieje H ipopotam , czyli Be-
d z i n a j p i e r w (W iz . 5 3 ). M a w p a s z - hem ot, opierający się na nożu.
88 A ND RZEJ NIEMO JEW SKI

c z y g w ia z d ę B e t a ( p o r ó w . H i p -
p a r c h - M a n itiu s , s tro n a 2 5 4 ).
W paszczy R yby N a d ą ż a ją c e j
w id z i a n o a ż d w ie g w i a z d y ( P t o -
le m e u s z - M a n i t i u s I I , 5 4 ).

63. PRZYCHODZĄCY DO
PA NNY M IE S IĄ C A SZÓSTE­
G O ( Ł u k . I , 2 6 — 2 7 ).

Wiz. 53. R y b y zodjakalne; wscho P a n n a z o d ja k a ln a b y ła z n a ­


dząca najpierw n azyw a się Przo k i e m s z ó s te g o m i e s i ą c a : 1. B a ­
dującą a druga N adążającą.
r a n , 2 . C ie le c , 3. B l i ź n i ę t a , 4. R a k ,
5. L ew , 6. Panna, Z a te m
G a b r i- e l, S iła b o ż a , s ło ń c e , n a w ie d z a z o d ja k a ln y dom P anny
s z ó s te g o m i e s i ą c a i z a ć m ie w a P a n n ę .

64. M A JĄ C Y N A P IS A N E N A S U K N I I N A U D Z IE : KRÓL
K R Ó L Ó W I P A N P A N Ó W ( A p o k a li p s a J a n a X V I I , 1 4 ; X I X , 1 6 ).

N a k o l a n i e B o o t e s a g w i a z d a A r c t u r u s (W iz . 5 4 ) z w a ła s ię
u B a b ilo ń c z y k ó w PA N PA NÓ W
( R o s c h e r , L e x i k o n I V , 1 4 9 9 ). M a ­
TRON
m y t u d o w ó d , że B o g a re p re z e n tu je
ś r ó d k o n s t e l a c j i B o o te s , k t ó r y g ó ­
ru je i d o łu je r a z e m z T ro n e m .
W A p o k a l i p s i e p r ó c z te g o s t o s u j e
s ię t o d o S y n a B o ż e g o , c z y li t a k ż e
B oga.
P ó łn o c

65. D Z IE R Ż Ą C Y W P R A W IC Y
S IE D M G W IA Z D (A p o k a lip s a
Jan a I , 1 6 ).
W iz. 54. Tron góruje, B o o tes d o ­
D z ie rż ą c y m w e d le g lo b u s u
łuje. G wiazda Arktur na kolanie
W p r a w i c y s i e d m g w ia z d j e s t B o o te s B ootesa zwała się u B a b ilo ń czy ­
(W iz . 5 4 ). O w e s i e d m g w ia z d W o z u ków Pan Panów . W edle globusu.
B IB L JA A GWIAZDY 89

Wielkiego symbolizowało siedm planet (Boli, Antike Beobach-


tungen farbiger Stem e, str. 82—83).

66. BA RA NEK , MAJĄCY SIEDM ROGÓW I OCZU SIEDM


(Apokalipsa Jana V, 6).
Z zestawienia wersetów Apokalipsy Jana (I, 4 , 12, 16,
IV, 5; V, 6) widzimy,
że siedm duchów, siedm
lichtarzów i siedmioro
oczu odpowiada sie­
dm iu planetom. Wobec
.tego siedm rogów od­
powiadać będzie hep-
tagramowi planetarne­
m u dni tygodnia (Wiz.
55). Jeżeli oznaczymy
k ą ty heptagram u plane­
tam i wedle ich oddale­
nia od ziemi w systemie
geocentrycznym , to mo­
żemy bez odejmowania W iz. 55. B a ra n e k w h e p ta g ra m ie p la n e ta r ­
ręki od papieru wodzić n y m sied m iu d n i ty g o d n ia . M a siedm r o ­
nią po heptagram ie, gów i sied m io ro o c zu -p lan e t.

otrzym ując kolejne dni


tygodnia (porów. Bouche-Leclercq, L Astrologie grecque, str.
482). Więc B aranek-Jezus jest panem tych siedmiu rogów
i tego siedmiorga oczu.

67. ŁOPATA W R Ę K U BOGA (Mat. III, 12).!


Bootes (Wiz. 54) dzierży także łopatę albo szuflę (Boli,
Sphaera, str. 231).

68. GÓRA, KTÓRA BĘDZIE PONIŻONA (Łuk. III, 5).


Poznaliśmy wyżej górę astralną, czyli częsc ekliptyki, znaj­
dującą się nad równikiem (Wiz. 22). Góra ta będzie wyniesiona

- . . . .
90 A N D RZEJ N IE M O JEW SK I

podczas kulminacji punktu letniego, a poniżona podczas doło­


wania punktu letniego.

69. GÓRA, RZUCAJĄCA SIĘ W MORZE (Mat. X XI, 21).


Wyobrażano sobie, że ziemię oblewa Ocean. Jeżeli będzie­
my obracali kulę globusu tak, aby zachodziła góra astralna pod
horyzont, tedy będzie zanurzała się w Oceanie, czyli ,,rzucała
się" w morze.

70. MIÓD W PASZCZY LWA (Sędziów XIV, 8).


Miód znajduje się w połowie znaku Raka, gdzie paszcza
Lwa (p, wyżej p. 32).

71. MIÓD POCHODZĄCY Z GŁAZU (Deuteronomium X X X II,


13 ).
Miód gwiezdny pochodzi z głazu, gdyż wyobrażano sobie,
że niebo jest kamienne (Ezechjel I, 22; Roscher II, 2751).

72. ŁÓDŹ NA PUSTYNI (Mar. IV, 32).


Puszczę poznaliśmy między szyją Strzelca a głową Kozio­
rożca (Wiz. 19). Na zodjakach egipskich umieszczano łódkę
pod nogami konia Strzelca (Boli, Sphaera, tablice I I —IV).
Jest to zatem Łódź na Puszczy.

73. DUCH, KTÓRY WYRZUCA NA PUSZCZĘ (Mar. I, 12).


Istniało pojęcie „ducha świetlnego" (Hipolit, Ref. V, 19).
Astrologowie umieszczali w Skorpjonie depresję księżyca, czyli
miejsce, gdzie był czarny, bez światła. Zatem w Strzelcu, dążąc
ku Puszczy astralnej, otrzymywał sierp świetlny (Wiz. 20).
Więc duch świetlny „wyrzucał" go na Puszczę. Wyrażenie
„wyrzucać" sxfiaAAstv, było terminologiczne i stosowało się do
ruchu wstecznego planet (Bouche-Leclercq, L’Astrologie grecque,
str. 290).
B I B L J A A G W I A Z D Y ________ 91

74; KŁADĄCY SERCE NA DRODZE (Ageusz I, 5, 7; II, 19).


Symbolem Ju d y był Lew (Genesis X L IX , 9). Gwiazda
Regulus Lwa zwała się Serce (Hipparch-M anitius, str. 192).

ZNAK RAKA ZNAK LWA / \


;
200 1 300 2 0 ° i. 30<j
tl. 1 l / f l T F j ) J 1 1 I I 1 1 1 1 1 1 1 1 ! 1 1 1 I I 1 1 1 1 1 1 I I 1 1 I
S e r c e ^ tK e g u lu s ) \ \

/ r " ' ..... / )


>-
K ie r u n e k ru ch u s ło ń c a
W iz. 56. K onstelacja L w a z gw iazdą Serce (R egulus). Za czasów H ipparcha
gw iazda R egulus znajdow ała się pod 290 50’ znaku R aka.

Gwiazda owa znajdowała się zaledwie w odległości 10’ nad


ekliptyką (Ptolemeusz-M anitius II, 47). Wobec tego umie­
szczano ją na ekliptyce (Wiz. 56). Leży zatem na drodze słońca.
L ew -Juda jest tym , co kładzie swe Serce na drodze, którędy
słońce krąży z zachodu na wschód.

75. SYN CZŁOWIECZY SPĘDZA TRZY D N I I TRZY NOCE


W SERCU ZIEM I (Mat. X II, 40).
Ziemię, m ającą gwiazdę A ntares jako Grób albo Serce Skor-
pjona, poznaliśmy w Ogrodzie arabskim (p. wyżej p. 2 oraz
Wiz. 4 i 5). T u znajduje się W ężownik-Chrystus i tu ma księ­
życ swoją depresję, gdzie jest czarny. Zatem Jezus jako Men,
księżyc, spędza tu trzydniówkę w Sercu Ziemi.

76. OBŁOK, K TÓRY PROW AD ZI W D ZIEŃ , I OG IEŃ,


K TÓ RY PROW AD ZI W NOCY (Exodus X III, 21; Psalm
L X X V III, 14; porów. Numeri IX , 16).
Hemisfera dnia rozciągała się od B arana do Panny a hemi-
sfera nocy od W agi do Ryb (p. wyżej p. 19). W hemisferze dnia
92 AN DRZEJ NIEM OJEW SKI

znajduje się Żłób, zwany Obłokiem (Wiz. i i 2), po grecku Ne-


felion (Hipparch-Manitius, str. 340), a w hemisferze nocy Ogień
Ołtarza (p. Wiz. 5).

77. JEZUS WYSYŁA SIEDMDZIESIĘCIU DWÓCH UCZ­


NIÓW PO DWÓCH DO WSZYSTKICH MIEJSC, DO KTÓ­
RYCH MIAŁ IŚĆ (Łuk. X, 1).
Zodjak składa się z 36 dekad i 72 poddekad, które okrąża
Men, Miesiąc, księżyc.

78. W ILK ROZPRASZA OWCE, A DOBRY PASTERZ J E


SKUPIA, ROBIĄC Z DWÓCH OWCZARNI JED N Ę (Jan
X. 12-16).
W konstelacji Woźnicy z Kozą widziano Pasterza z baran­
kiem (Roscher, Lexikon IV, 1449). Gdy Wilk wschodzi, Baran

Z achód Wschód

W iz. 57. G d y w sch o d z i W ilk , B a ra n z n a jd u je się n a zachodzie p o d hory­


z o n te m a W o ź n ic a z K o z ą d ą ż y n a zachód.

uciekł już pod horyzont, a Woźnica z Kozą zmierza do zachodu


(Wiz. 57). Gdy zaś Wilk zachodzi, wtedy na wschodzie ukazuje
się razem Baran i Woźnica z Kozą, że jest jedna trzoda i jeden
pasterz (Wiz. 58).
B IB L J A A G W IA ZD Y

Zachód
Wschód

W iz. 58. G dy zachodzi W ilk, ukazują się razem na w schodzie Baran i W oźni­
ca z K ozą, jako jedna trzoda i jeden pasterz. Ale w tej chw ili uderza W oźnicę-
P asterza P erseusz-Logos sw ym m ieczem i znowu rozprasza trzodę. W edle
globusu.

79. G D Y B Ó G U D E R Z Y M IE C Z E M P A S T E R Z A , O W C E S IĘ
R O Z P R A S Z A J Ą ( Z a c h a r j a s z X I I I , 7).

Z a le d w ie u c z y n i ł a s ię j e d n a tr z o d a i je d e n p a s te rz , g d y
z g ó ry z a m i e r z a s ię m i e c z e m P e r s e u s z - L o g o s (W iz . 5 8 ) i z n o ­
wu w d a ls z y m o b ro c ie g lo b u s u n ie b a trz o d a s ię ro z p ro sz y .
P e r s e u s z u c h o d z i ł z a L o g o s , S ło w o B o ż e ( H i p o l i t , R e f. I V , 4 9 ).

80. W S C H Ó D Z W Y S O K O Ś C I ( Ł u k . I , 7 8 ).

K ażda g w ia z d a po o k r e s ie sw ego z n ik n i ę c ia u k a z u je s ię
n i s k o n a w s c h o d z ie , c z y li n a h o r y z o n c i e . I n a c z e j r z e c z m a s ię
z k s ię ż y c e m , k t ó r y p o tr z e c h d n ia c h r o z b ły s k a n a d z a c h o d e m
w g ó r z e , m a w ię c s w ó j w s c h ó d z w y s o k o ś c i. T a k sa m o sie rp
je g o ś w i e t l n y z n ik a w g ó rz e nad w sch o d em . S ło w a P s a lm u
C IV , 19 „ s ło ń c e z n a (ja d a ) sw ó j z a c h ó d " p r o w a d z iły d o m n ie ­
m a n i a , ż e „ k s i ę ż y c n ie z n a s w e g o z a c h o d u " ( R o s z h a - s z a n a 2 5 a ) .

8 1 . rB Ó G W Y T R Ą C I G O G O W I Ł U K Z L E W I C Y A S T R Z A Ł Ę
Z P R A W I C Y , Z A Ś N A M A G O G A P U Ś C I O G I E Ń (E z e c h je l
X X X IX , 1 -6 ) .

S k o r o j u ż w i e m y , ż e k o n s t e l a c j ą B o g a j e s t B o o te s (p . w y ż e j
p. 6 4 ), t o r e s z t a j e s t p o p r o s t u d o o d c z y t a n i a z g l o b u s u n ie b a .
94 A N D R Z E J N IEM O JEW SK 1

Wschód

W iz. 59. Góruje Bootes-Bóg. W schodzi Strzelec z lukiem i strzałą. W stro n ę


C entaura zw raca się Ogień O łtarza. W edle globusu.

Gdy góruje Bootes-Bóg, na wschodzie widnieje Strzelec, dzierżą­


cy w jednej ręce łuk a w drugiej strzałę, zaś ogień Ołtarza zwraca
się w stronę Centaura (Wiz. 59).

82. ILEKROĆ DW AJ ALBO TR Z E J ZBIORĄ SIĘ NA ZIEMI


W IMIĘ JEZUSA, TAM ON BĘDZIE ZAWSZE POŚRÓD
NICH (Mat. X V III, 19 -2 0 ).
Znamy Ogród arabski, w którym znajduje się Wężownik-
Chrystus i Klęczeń (Wiz. 5). Otóż współbieżnikami tej konste­
lacji są Bliźnięta, gdyż we wszystkich czterech punktach kardy­
nalnych nieba są ze sobą w aspekcie. Występuje to zwłaszcza
podczas dołowania Bliźniąt a górowania Ogrodu arabskiego
z Wężownikiem-Chrystusem i Klęczniem lub odwrotnie (Wiz. 60),

83. JERUZALEM, MAJĄCE BRAM DWANAŚCIE (Apokalipsa


Jana X XI, 12).
Jerozolimę niebieską poznaliśmy w zodjaku (p. wyżej p. 46).
Dwanaście bram oznacza dwanaście znaków zodjaku. Co mie­
siąc słońce ukazuje się w innej bramie. Czytamy w Apokalipsie
B I B L J A A G W IA Z D Y 95

Henocha (LXXI, 8), że je st-na wschodzie


dla słońca sześć bram i na zachodzie sześć
bram. Różnica pomiędzy najbardziej pół­
nocnym wschodem a najbardziej południo­
B l i ź n i ę t a dołują wym wschodem słońca wynosi około 6o°
na kole horyzontalnem.

84. JERUZALEM I JUDEA, KTÓRE


CHODZĄ (Mat. III, 5).
Jeruzalem niebieskie, jak wiemy, ma
swój odpowiednik w zodjaku (p. wyżej
p. 46 i 83), zaś Lew był znakiem Judy
(p. wyżej p. 74). Tedy razem z ruchem
obrotowym nieba ,,chodzą" Jeruzalem
i Judea.

85. ŁOŻE, SPUSZCZONE PRZEZ


W ężow nik i Klęczeć g ó ru ję
OTWÓR W DACHU (Mar. II, 3 -4 ).
W iz. 60. W ężow nik Wielka Niedźwiedzica zwała się u Ba-
bilończyków Łożem (Hugo Winckler, Alt-
i Kięczeń są w aspek-
°ie z Bllzm?tami we orientalische Forschungen III, 210), zaś
wszystkich. czterech , n.T. , , . , .
p u n k tach kardynalnych M a 1a
Niedźwiedzica
nieba. Dziurą (Ideler, Stern-
namen, str. 4). Gdy gó­
ruje Dziura czyli Mała Niedźwiedzica, do­
łuje Łoże, czyli Wielka Niedźwiedzica. Wy­
gląda tak, jakgdyby spuszczano Łoże przez
Dziurę (Wiz. 61).

86. ŻYD, NIOSĄCY W SZABAS ŁÓŻKO


(Jan V, 9). W iz. 61. G dy gó­
ru je D ziura, czyli
Łoże poznaliśmy w Wielkiej Niedźwie­ Mała Niedźw iedzi­
dzicy. Znakiem Judy jest Lew. Lew-Juda ca, dołuje Łoże,
jest współbieżnikiem Łoża. Razem górują czyli W ielka N ie­
i dołują. Szabas wielki obchodzono mie- dźwiedzica.
9g A N D R Z E J N IE M O J E W S KI

siąca siódmego (Leviticus XVI, 29—31)- Miesiąc siódmy


odpowiada Wadze. I oto otrzymujemy ciekawy obraz nieba.
Gdy Waga-szabas dołuje,
na wschodzie, ukazuje się
Lew-Juda a nad nim Łoże
(Wiz. 62).
P e ła o c

87. WÓŁ ALBO OSIOŁ


BYWA WYCIĄGANY
W SZABAS (Łuk. XIV,
5 - 6 ) , ALE CZŁOWIEK,
KTÓRY W SZABAS
ZBIERAŁ DRWA, ZO­
STAŁ UKAMIENOWA­
Wiz. 62. Gdy W aga-Szabas - dołuje, na
wschodzie ukazuje się Lew-Juda a nad
NY (Numeri XV, 32 -3 6 ).
nim Ł oże. Gdy Waga-szabas znaj­
duje się na zachodzie, wte­
dy wschodzi Cielec a dolną kulminację mija grupa Osłów
w Raku. Także wschodzi Baran. Słowem w znaku Wagi-sza-
basu „wyciąga się“ Barana, Cielca i Osły (Wiz. 63). Ale inaczej

wam

Zachód Wschód

W z. 63. Zachodząca W aga-Szabas wyciąga wschodzącego Barana i Cielca,


a dołującego Osiołka przyekliptykalnego.
B I B L J A A G W IA Z D Y 97

rzecz się ma z człowiekiem. Gdy wschodzi Waga-szabas, Klę-


czeń z maczugą leży tak na horyzoncie, jakgdyby maczuga
była drzewem, które Klęczeń
zbiera. Tymczasem od Boo-
tesa sypią się na niego ka­
mienie Wieńca Północnego OO

(Wiz. 64).

88. BARANEK ZABITY


OD ZAŁOŻENIA ŚWIATA W iz. 64. G dy w schodzi W aga-Szabas
(Apokalipsa Jana X III, 8). K lęczeń z m aczugą leż y ta k na hory­
zoncie, ja k g d y b y m aczuga b yła drze­
Nad górującym Baran­ wem , które K lęczeń zbiera. T ym cza­
kiem wisi miecz Perseusza sem od B ootesa syp ią się na niego
(Wiz. 49). To też na innym kam ienie W ieńca Północnego.
miejscu czytamy, że jest „ja­
koby" zabity (V, 6). Zabicie zaś jego od założenia świata
tern się tłumaczy, iż astrologowie przyjmowali, że w chwili,
gdy świat został stworzony, górował znak Barana (Bouchć-
Leclercq, L’Astrologie grecque, str. 187 i Thema mundi na
fig. 23). A zatem już wtedy wisiał nad nim miecz Perseusza.
Horoskop stworzenia świata nazywał się Thema mundi.

89. N IE NALEŻY NOSIĆ DWÓCH SUKIEN (Mat. X, 10)


W IM IĘ ZASADY OBOWIĄZUJĄCEGO UBÓSTWA; LECZ
KTO N IE POSIADA SZATY GODOWEJ, PÓ JD ZIE DO
PIEK ŁA (Mat. X X II, 11-13)-
Należy tylko nosić jedne szatę i to godową, czyli szatę
chrztu. Rzecz wyłożyłem źródłowo w pracy „Horoskopy święte
przypowieści ewangelicznych" na str. 86—97. Bez chrztu czyli
wdziania szaty godowej nie można być zbawionym. Na glo­
busie jest to szata rybia, gdyż Chrystus był Rybą a chrześci­
janie Rybkami (Tertuljan, De baptismo, 1).

90. ŚWIĄTYNIĄ, W CIĄGU TRZECH DNI BURZONA I OD­


BUDOWYWANA (Jan II, 19).
Czytamy w czwartej Ewangelji, że Jezus mówił o „świątyni
Biblja a gw iazd y. 7
98 A ND RZEJ N IEM OJEW SKI

swego ciała " (II, 21). T em u ciału odpow iada na niebie księżyc,
Men, k tó ry co m iesiąc n a trz y dni żnika i żnow u się od m ład za.

91. Ś W IĄ T Y N IA , Z B U D O W A N A W C IĄ G U C Z T E R D Z IE S T U
SZ E ŚC IU LA T (Ja n II , 20).
Gdy Jezus m a n a m yśli księżyc, b u rz o n y i od b u d o w y w an y
w ciągu trzech dni, żydzi m a ją n a m yśli kopułę niebieską, wedle
astroteozofów o p a rtą n a liczbie 46, ja k o ty m pisze A u g u sty n
(T ra c ta tu s in Jo an n e m X , 12).
W schód, po g reck u draroZij, zaczyna
się od lite ry Alfa, k tó re znaczy 1.
Zachód, po grecku dvaig, zaczyna
się od lite ry D elta, k tó ra znaczy 4.
W sclófi
Północ, po g recku doxlog zaczy n a
się od lite ry Alfa, k tó ra znaczy 1.
P ołudnie, po grecku fisatjia^ęcd, za­
czyna się od lite ry Mi, k tó ra znaczy
40. D aje to razem liczbowo 46 a li­
Wiz. 65. Liczba 46 jest pod­ terow o A dam , człowiek, krzyż. J e ­
stawą kopuły niebieskiej. zus je s t drugim A dam em i zwie
się: Jezu s C hrystus, Boży Syn,
Z baw ca, K rzyż (O racula Sibyllina V III, 217—250). B udow ano
kościoły w te n sposób, iż na k rzyżu greckim wznoszono kopułę,
b ęd ącą sym bolem nieba (Wiz. 65).

92. W Y S T Ę P U JĄ C A W JE R O Z O L IM IE O B O K SYM EO N A
A N N A P R O R O K IN I, K T Ó R A N IG D Y N IE W Y C H O D Z I
Z Ś W IĄ T Y N I, Ż Y Ł A Z M ĘŻEM LA T SIED M , A MA LAT
O Ś M D Z IE S IĄ T C Z T E R Y (Łuk. II , 25, 3 6 - 3 7 ) .
Jerozolim ie odpow iada zo d jak (p. wyżej p. 46). W ży ­
dow skim zo d jak u B liźniakam i byli Sym eon i Lewi (Genesis
X L IX , 5). W ięc Sym eonowi w Jerozolim ie odpowie B liźniak
P rzo d u jący w zodjaku. B liźnięta przedstaw iano jak o m ężczyznę
i kobietę (Boli, S phaera, str. 235). P rzekonam y się, że B liźniaczka
odpow ie A nnie Prorokini. Z odjak b y ł a stra ln ą E k k lez ją (Ire-
B IB L JA A GWIAZDY 99

neusz, Adv. haer. I, 17). Na globusie farnezyjskim Bliźniaczka


znajduje się prawie całkowicie w obrębie szerokości znaków
zodjaku, Latitudo signorum in zo- Bliźniąt
diaco (Wiz. 66). Globusy nieba
u
Ei-Uptykj
wyrabiano ze stałym nachyleniem
bieguna 36° (Geminus-Manitius, str.
A 168 — 169). Główną gwiazdą Bli­ 64°
źniaczki jest gwiazda Beta, która
Anri znajduje się na siódmym stopniu 5 4 °
W iz . 66. nad ekliptyką (Ptolemeusz-Manitius
f W iz e r u ­ II, 45), zaś podczas górowania znaj­ 440
nek B li­ duje się nad horyzontem w odle­
ź n ią t z
g lo b u s u
głości 84° (Wiz. 67). W ten sposób 3 4 °
F a r n e z y i-
astralizowano Annę Prorokinię i jej
24° .
s k ie g o . lata.
1 4° L

93. EMMAUS N IE B IE S K IE JEST ODDA­


LONE OD JEROZOLIMY O 60 STADJÓW,
H oryzont
ALE W EDLE BARDZO POWAŻNEGO OD­
PISU TYLKO O SIEDM STADJÓW (porów. W i .z . 6 7 . G ł ó.w n ą
_ . „ , t ^ , , g w ia z d ą B liź m a c z -
Soden, Die Schnften des Neuen Testaments je&t gwiazda ^
II, 385 w tekście i warjantach). zn a jd u ją ca się na
Obok formy „Emmaus" spotykamy „Am- 7 ° n a d e k l i p t y k ą ,
_
<< t i podczas gorow am a
mans". Po hebrajski! „ammos znaczy „lok- JnajdujeBsię nad
cie . Między gwiazdami Alfa i Beta Bliźniąt h o r y z o n t e m w o d -
rysowano łokcie, prócz tego odległość między le g ło ś ti 84°.

niemi zwano Łokciem Dużym (Ideler, Stem-


namen, str. 154). Otóż jest rzeczą znamienną, że gwiazda
Beta Dużego Łokcia znajduje, się w odległości od bieguna na
sześćdziesiątym stopniu a od ekliptyki na siódmym (Wiz. 68).

94. TRZY SETKI LISÓW, ZWIĄZANYCH OGONAMI I Z W E -


TKNIĘTEM I POCHODNIAMI PUSZCZONYCH W ZBOŻE
(Sędziów XV, 4 —5).
Konstelację Lisa poznaliśmy w Wadze okrągłego zodjaku
Dender (Wiz. 35). Wojsko ziemskie a przeto i niebieskie dzie-
7*
100 A N D RZEJ N IE M O JEW S K I

Biegun, północny łono na pięćdziesiątnice, seciny, tysiącznice


i t. p. (4 Mojż. XXXI, 4; 1 Samuel. VIII, 12;
10 °
XVIII, 13; 2 Samuel. XVIII, 1; 2 Król. I,
9; 2 Paralip. XXV, 5; Berachot 32 b).
20 °
Zatem trży seciny-całostki Lisów odpowia­
dać będą trzem dekadom znaku Lisa. Źe
30 °
opowieść o Samsonie jest stylizowana na
400
globusie, dowodzi kwestja powiązanych ogo­
nów. Odpowiadają one kreskom stopni uję­
50 °
tym dwiema linjami ekliptyki, jak np. rzecz
ot CÓRCIE się przedstawia na Wiz. 56- Szimszon-Sło­
60° fi
neczko codzień wkłada pochodnię swego żaru
H między dwa takie ogonki. Wiemy, że Pannę
70 d Ekliptyfca
pojmowano jako Kłos albo Pszenicę (Wiz. 34).
Wiz. 68. Gwiazda Gdy więc znak Panny albo Zbóż wzejdzie
fi Dużego Łokcia
przedsłonecznie, zaraz za nią ruszą trzy de­
w odległości 6o° od
bieguna i 70 od
kady Lisów ze słońcem i przeto zboża spło­
ekliptyki. ną, czyli znikną w blaskach słońca (Wiz. 69).

95. DWA TYSIĄCE ŚWINEK, TONĄCYCH W MORZU (Mar.


V, 13).
Tak samo i to, przez dwa tysiące świnek, czyli dwie tysiączni­
ce, dwie całostki świnek, należy rozumieć dwie dekady konste­
lacji Świnek, czyli Hyad
w Cielcu (Cyceron, De
natura deorum II, 43). pszem c a
Hyady-Świnki znajdu­
ją się nad Erydanem
(Wiz. 70), w którym wi­
dziano morze (Boli, Lis

Sphaera, str. 138).

)6. KREW I WODA,


PŁYNĄCE Z UMAR­ Wschód
ŁEGO (Jan XIX, 34).
Wiz, 69. Słońce wschodzi w znaku Lisa
Umarłego mamy w Wadze, skutkiem czego znika w blaskach
w Mumji, spoczywają- dnia konstelacja Kłosa czyli Panny.
B IB LJ.A A GW IAZDY

cej na barce pod Cielcem. Wodę mamy w Wodniku; wypływa


z jego Amfory. Zaś Krew musi znajdować się tam, gdzie jest
Rola Krwi, kupiona od garncarza na pogrzeb dla pielgrzymów
(Mat. X XVII, 7 - 8 ) . Koronę Północną na­
zywano Miską Pękniętą (Ideler, Sternnamen, “ y)
str. 59—60). Znajduje się przy ręce Bootesa
i łączy się z nim w najrozmaitszych poda­
niach oraz astralizacjach. Bootes-Rolnik wy­
stępuje tu teraz jako Bootes-Garncarz (Wiz.
łforse
5). Rolą od niego kupioną jest przyległy (Srydau)
Ogród arabski z gwiazdą Antares - Grób
w Skorpjonie. Od punktu jesiennego słońce,
zniżając się pod równik, dąży w stronę tej
Roli Krwi i jej Grobu, a to samo czynią inne
błędniki, czyli pielgrzymy niebieskie. Mamy Wiz. 70. św inki
zatem Rolę Krwi, kupioną od Garncarza, wpadające w Morze,
określoną z ścisłością dostateczną. Więc
Krew będzie się znajdowała w znaku Skorpjona. I oto
zdanie, że z umarłego płynie krew i woda, jest astralizo-
wane w ten sposób, że gdy
zachodzi Mumja, wschodzi
Krew w Skorpjonie a dołuje
Woda w Wodniku (Wiz. 71).
To znaczy, że są do siebie
w aspekcie kwadraturowym:
zachodząca Mumja, znajdu­
jąca się w trzecim punkcie
kardynalnym nieba, wscho­
dząca Krew w Skorpjonie,
znajdująca się w pierwszym
punkcie kardynalnym nieba,
D o ło sa a ie
i dołująca Woda Wodnika, Wiz. 71. Gdy zachodzi Mumja, wscho­
znajdująca się w czwartym dzi Krew w Skorpjonie a dołuje woda
punkcie kardynalnym nieba. w Wodniku.

97. GŁOWA ŚCIĘTA A ŻYWA (Apokalipsa Jana X III, 3, 14).


Autor Apokalipsy mówi, iż zwierz, który rządził światem,
miał siedm głów a jedna z nich była jakgdyby mieczem śmier-
102 A N D R Z E J NIEM O JEW SK I

teinie zraniona, lecz mimo to była żywa, i czyniono obraz tej


właśnie głowy. Jest to aluzja do głowy cesarskiej na pieniądzach,
na których szyja jest jakgdyby mieczem przecięta (Wiz. 72).
W astralizacji siedmiu tym głowom odpowiadać będzie siedm
planet a głowie uciętej odpowie księżyc.
W Azji Mniejszej identyfikowano cezarów
rzymskich z Menem, bóstwem księżyca,
jak świadczy moneta Galby (Roscher, Le-
xikon II, 2694).

98. NIEMY, KTÓRY PRZEMÓWI, GDY


Wiz. 72. Głowa ce­ OTRZYMA TABLICZKĘ (Łuk. I, 6 3 -6 4 ).
sarska na monecie, na
której szyja jest jak­ Podczas rozmowy z aniołem Gabrjelem
kapłan Zacharjasz oniemiał, a po urodzeniu
by mieczem przecięta.
Jana, gdy mu dano tabliczkę i napisał na
niej imię Jan, przestał być niemym. Już wyżej była mowa
0 tern, że Zacharjasza symbolizuje Ryba Przodująca, która wy­
chodzi ze swego zodjakalnego domu i znajduje się w znacznej
części w domu Wodnika. Gdy w pewnym znaku mieszały się
kształty ludzkie ze zwierzęcemi, znak uważany był za niemy
(Bouche-Leclercq, L ’Astrologie grecque, str. 150). Gdy Ga-
brjelowe słońce wschodziło pod i° znaku Ryb, globusowo po
prawej stronie Ołtarza, Ryba Przodująca czyli Zacharjaszowa
musiała być niema, gdyż, znajdując się w domu zodjakalnym
Wodnika, mieszała swój kształt zwierzęcy z ludzkim kształtem
Wodnikowym (Wiz. 73). Ale, gdy zażądała „tabliczki", to zna­
czy, gdy obrócono kulę globusu tak, by Ryba Przodująca zbli­
żyła się na zachodzie do koła horyzontalnego, poznaczonego
stopniami, ludzki kształt Wodnika zniknął w znaku Wodniko­
wym i pozostał tylko kształt zwierzęcy Ryby Przodującej (Wiz.
74), która przeto straciła wtedy cechę swej niemoty. Mani­
festacja imienia Jan polega na tern, że Janowi odpowiada Wo­
dnik (p. wyżej p. 25), a Ryba Przodująca znajduje się prawie
całkowicie w znaku Wodnika. To znaczy, że nad zachodem
widnieje znak Wodnika, ale postaci Wodnika nie widać, tylko
postać Ryby Przodującej. Słowem astralizacja Zacharjasza
1 historji jego niemoty opiera się na tern spostrzeżeniu globu-
B IB L JA A GWIAZDY 103

Południe iktd
W iz. 73. Słońce w schodzi po prawej stronie Ołtarza. R yb a P rzodująca
je st niem a, gd yż w dom u W odnika zw ierzęcy jej k ształt m iesza się z k ształ­
te m lud zk im W odnikow ym . Słońce w schodzi razem z i J znaku R yb, którego
dalsze stop nie p ozostają pod horyzontem . W edle globusu.

sowem, że gdy Ryba Przodująca wschodzi razem z Wodnikiem


w jednym znaku jest niema, a gdy znajdzie się na zachodzie
i gdy zniknie Wodnik przestanie być niemą.

go. NAKARMIENIE PIĘCIORGIEM CHLEBA I DWIEMA


RYBAMI PIĘCIU TYSIĘCY LUDZI, N IE LICZĄC KOBIET
I DZIECI (Mat. XV, 3 6 -38).
Wiemy już, że astralizacyjnie tysiącznice, seciny i pięć­
dziesiątnice oznaczają pewne całostki wojska ziemskiego i nie­
bieskiego (p. wyżej p. 94). Więc będzie chodziło o taki obraz
nieba, abyśmy prócz Ryb zodjakalnych i Pszenicy-Panny mieli
pięć konstelacyj męskich, nie licząc konstelacyj żeńskich i dzie­
cięcych. Gdy wschodzi konstelacja Pszenicy-Panny, ukazują
się na zachodzie Ryby zodjakalne (Wiz. 75). Wtedy mamy nad
104 A N D RZEJ N IEM O JEW SK I

horyzontem rzeczywiście pięć męskich konstelacyj, mianowicie


Bootesa, Orjona, Woźnicę, Perseusza i Kefeusza (Wiz. 76),
nie licząc niewiast, czyli Panny, An­
dromedy i Kasjopei, oraz dzieci,
czyli Bliźniąt (Wiz. 77). Widać
wprawdzie jedną nogę Klęcznia, ale
też tylko jedną nogę Bootesa. Ma­
rek (VI, 40) pisze, iż ludzie siedli
,,po sto i po pięćdziesiąt", czyli seci-
nami i pięćdziesiątnicami, co odpo­
wiada konstelacjom większymi mniej­
W iz. 74. G dy R yb a P rzo­ szym. Jan (VI, 9) dodaje, że owe
dująca, czyli Zacharjaszowa, dwie ryby i pięcioro chleba miało
d otk nie na zachodzie koła
pewne „pacholę". Pacholęciem tym
h oryzontalnego, zniknie lu d z­
ki k szta łt W odnika, p ozosta­
jest Dzieciątko Jezus, widniejące na
nie tylk o k szta łt zw ierzęcy ręku Panny (Wiz. 77). Ono tedy da­
R y b y Przodującej, a przeto je tłumom „chleb i rybę", jak na­
R yb a ta stan ie się znakiem stępnie nad jeziorem Tyberjadzkim
m ów iącym .
daje to siedmiu zebranym uczniom
zmartwychwstały Jezus (Jan XXI,
13). Liczba pięciu chlebów tłumaczy się dawnym podziałem
znaków zodjakalnych na pięć części po sześć stopni (po­
rów. Boll, Antike Beobachtungen farbiger Steme, str. 89).
Otóż Dzieciątko Jezus w znaku Panny-Pszenicy rozporządza
tern pięciorgiem chleba i pozostaje w aspekcie diametralnym
z dwiema Rybami zodjakalnemi. W malarstwie katakumbo-
wem widzimy kosze z chlebami, stojące na rybach. Chlebów

Zachód Wschód
W iz. 75. N a w schodzie konstelacja P szen icy albo P anny, na zach odzie
dw ie R y b y zodjakalne. W edle globusu.
B IB L JA A GW IAZDY 105

j e s t w je d n y m k o s z u p ię ć , w d r u g im sześć (p o ró w . W il­
p e r t , D ie M a le re ie n d e r K a ta k o m b e n R o m s l i , 28). T a
p i ą t k a i t a s z ó s tk a
tłu m a c z ą się p o d z ia ­
łe m k o n s te la c ji c h le ­
b ó w n a p ię ć cz ę śc i
p o sz e ść s to p n i. K o sz
z c h le b a m i n a r y b ie
je s t ta k ż e h o r o s k o ­
p e m : g ó r u j ą c h le b y
w P a n n ie , d o łu ją R y ­
by. Ż y c io w o rz e c z
b io r ą c , k ł a d ł o b y się
r y b ę n a k o s z u a n ie
s ta w ia ło k o s z a n a r y ­
b ie , b y j ą z g n ió tł. T o
te ż ó w f r e s k j e s t n i e ­
ja k o o k s y m o r o -
n e m m a la r s k im , W iz. 76. N a widzialnej części nieba pięć m ęskich
i tłu m a c z y się ty lk o k on stelacyj: B ootes, Orjon, Woźnica, Perseusit
a s tr a ln ie . i K efeusz. W edle globusu.

100. N A N I E B I E C Z T E R Y Z W I E R Z Ę T A I C Z T E R Y K O Ł A ,
K T Ó R E C H O D Z Ą R A Z E M I Z A T R Z Y M U JĄ S IĘ R A Z E M
(E z e c h je l I , 1 0 — 2 0 ; X , 9 — 10).
C z te ry z w ie r z ę ta , c z y li c z te r y c h e r u b y , m a j ą k s z t a ł t L w a ,
C ie lc a , C z ło w ie k a i O rła , z a ś A p o k a lip s a d o d a je : O rła L a t a j ą -
ją c e g o . A lb o w ie m b y ły d w a O rły n a n ie b ie , O rz e ł L a t a j ą c y ,
o d p o w ia d a ją c y o b e c n e m u n a s z e m u O rło w i, i O rz e ł S p a d a ją c y ,
o d p o w ia d a ją c y n a s z e j L u tn i ( Id e le r, S te m n a m e n , s tr . 105).
A p o n ie w a ż m o w a je sz c z e o T ro n ie (E z e c h je l I , 2 6 ; A p o k a lip s a
J a n a IV , 2), p r z e to o tr z y m a m y n a s t ę p u j ą c y o b r a z n ie b a : w sc h o ­
d z i L ew , u p o łu d n ik a z n a jd u je się C ielec, n a z a c h o d z ie W o d n ik
ja k o C z ło w ie k , z a n im O rz e ł L a t a ją c y , w k u lm in a c ji z a ś T r o n
(W iz. 78). — O n g i L ew , C ielec i W o d n ik b y ł y z n a k a m i k w a r -
ta ln e m i (p o ró w . R o s c h e r , L e x ik o n IV , 1445)- A le to n ie z n a c z y ,
a b y w e p o c e E z e c h je la , c z y li o k o ło r o k u 6 0 0 — 575 p r z e d n a s z ą
A N D R Z E J N IE M O JE W S K 1

Sacked
Wiz. 77. Nie licząc niew iast i dzieci, czyli P anny, K asjopei i A ndrom edy
oraz B liźniąt. W edle globusu.

orą, należało przyjmować punkty kwartalne w tych konste­


lacjach, jak dziś punkt wiosenny znajduje się w konstelacji
Ryb, a mówimy, że leży w znaku Barana. Punkty kwartalne
znajdowały się pod 8°, io°, może 120 a nawet 150 znaku Barana,
Raka, Wagi i Koziorożca w stosunku do ekliptyki greckiej
(porów. Kugler, Die babylonische Mondrechnung, str. 74, 79,
105, 212). Lecz zachowały się stare nazwy Lwa, Cielca, Wodnika
i prawdopodobnie Skorpjona. — Czytamy, że koło jedno znaj­
dowało się około jednego cheruba, oraz koło jedno około che­
ruba innego, a prócz tego było jakoby koło w kole. Mowa tu
oczywiście o dwóch zwrotnikach oraz o przecinających się wza-

Troa

ZsoW d P ołudnie

W iz. 78. H oroskop wizji E zechjela i A pokalipsy Jan a.


B IB L JA A GWIAZDY 107

jemnie kołach ekliptyki i równika (Wiz. 79). Jedno koło zwrotni­


kowe znajdowało się około konstelacji Lwa (Wiz. 80), drugie
około konstelacji Człowieka-Wodnika (Wiz. 81). Jeżeli zesta­
wimy oba wizerunki (Wiz. 80 i 81), to powiemy z Ezechjelem

Zwrotnik Lwa

Równik Równik

Zwrotnik P/odnika

Wiz. 79. Przecinające się wzajemnie kola równika i ekliptyki.

(I, 10), że Lew i Wodnik są po prawej tego czworga, Cielec po


lewej tego czworga, a Orzeł płynie „ku“ nim. jak jest w orygi­
nale hebrajskim. — Orzeł był ptakiem bóstwa najwyższego.
Na globusie Ezechjela musiał dotykać równika. — Autor Apo­
kalipsy Jana wymienia cheruby w kolejności ze wschodu na za­
chód: Lew, Cielec, Wodnik-Człowiek i Orzeł Latający (Wiz. 78).
Natomiast Ezechjel wylicza je dwa razy i zawsze w innym po­
rządku. W rozdziale pierwszym zaczyna od Wodnika jako znaku
108 A ND RZEJ N IEM O JEW SK I

W iz. 80. K oło (zwrotnikowe) jedno około cheruba jednego, czyli Lw a.

zimowego, potem przechodzi do Lwa jako znaku letniego, na­


stępnie do Cielca jako znaku wiosennego, a wreszcie osobno wy­
mienia Orła. Zaś w rozdziale dziesiątym zaczyna od Cielca jako
znaku wiosennego, potem przechodzi do Wodnika jako znaku
zimowego, następnie do Lwa jako znaku letniego, i wreszcie
raz jeszcze osobno wymienia Orła. — Koła chodzą i stają razem
z cherubami, jak na globusie nieba, na którym są narysowane.
Gdy obracamy globus, chodzą cheruby i koła, gdy zatrzymujemy
globus, cheruby i koła stają. Słowem cała wizja jest rzutem glo-
busu i jego pojęć na niebo.

Oto jest owe s t o o d p o w i e d z i na s t o p y t a ń .


Rzecz oczywista, że liczba sto ma tylko budzić przeświad­
czenie, iż takich pytań i odpowiedzi można liczyć na tysiące.
Albowiem, jak się przekonałem, niektóre teksty są astralizowane
werset za wersetem, że wymienię tylko historję Samsona z księgi
Sędziów, proroctwo Zacharjasza, cztery Ewangelje i Apokalipsę
Jana.
Włoski astronom, Giovanni Schiaparelli, w pracy „L'astro-
nomia nell’ Antico Testamento" (1903) twierdzi, że w Starym
Zakonie znalazł tylko sześć gwiazdozbiorów. Sądzę, że dlatego
znalazł tak mało, iż uznawał za gwiazdozbiór tylko to, co teksty
podawały wyraźnie jako konstelację. Że tak jest, dowodzi fakt,
iż pominął cztery cheruby o kształtach Lwa, Cielca, Człowieka
(Wodnika) i Orła oraz Tron z wizji Ezechjela.
B IB L JA A G W IAZD Y 109

Jednakowoż, ma­
jąc w pamięci obrazy
nieba globusowego
i zestawiając je z czy-
tanemi opowieściami
biblijnemi, byłby zna­

innego, czyli Człowieka-W odnika.


lazł daleko więcej
gwiazd i gwiazdozbio­
rów. Jest ich tam
nieprzebrane mnó­
stwo. Biblja jest
astralizowana, poczy­
nając od sceny ra j­
skiej, gdy Jahwe
ustawia Cheruba-
Cielca u Drzewa Ży- ca
wota (Drogi Mlecz- 3.

cheruba
nej). Astralizowana ^
jest historja Abla i Ka­
ina zapomocą Wężo- ^ około
wnika i Klęcznia, za- •*-«
(zwrotnikowe) drugie

mierząjącego się nań c?


maczugą, a niżej wi- +*
dzimy wywrócony Oł- o
tarz, przyczem „gęba ^
ziemi" (Antares Ogro- p»
du arabskiego) po- L<j
chlania krew Ablo-
Koło

Wą, i potem będzie­


m y tu mieli Rolę
Wiz. 81.

Krwi. Astralizowana
jest cała historja Jó­
zefa, któremu w rzę­
dzie gwiazdozbiorów
wedle Deuterono-
mium X X X III, 1 6 -
1 7 odpowiada Cielec
a w rzędzie błędni-
110 A N D R Z E J N IE M O JE W S K I

ków słońce, wrzucane do „dołu bez wody" (Gen. X XX V II, 24)


i wyciągane stamtąd. Putyfarowej odpowiada konstelacja
Panny, przez której dom zodjakalny przechodzi słońce Jó ­
zefowe. Daremnie jednak Putyfarowa chce skłonić Józefa
do cudzołóstwa. Słońce Józefowe mija jej dom zodjakalny
i zbiega do następnego znaku, Wagi albo Szczypców Skor-
pjona.. A wtedy wschodzi przedsłonecznie Panna, czyli Pu­
tyfarowa, i ukazuje światu czerwony płaszcz świtu słońca Józe-
fowego na dowód, że przebywał w jej domu zodjakalnym, tylko
zbiegł. I wtedy słońce Józefowe, że minęło punkt jesienny,
zostaje uwięzione (porów. Plutarch, De Is. et Osir. 69). Cały
sen Faraona jest astralizowany, jak to wykazałem w specjalnej
pracy, a także są astrałizowane późniejsze rozporządzenia F a­
raona. Astralizowano dwanaście pokoleń Izraela, czyli dwu­
nastu synów Jakóba, i to na zodjaku, mającym jedenaście kon-
stelacyj, czyli takim, w którym zamiast Wagi umieszczano
Szczypce Skorpjona, albowiem Symeon i Lewi należą do jednego
znaku Bliźniąt. Astralizowano całą historję Mojżesza, który
występuje równocześnie śród gwiazd jako pasterski Bootes
z Laską a śród błędników jako księżyc w stosunku do słonecznego
Jahwy. Gdy Mojżesz-księżyc zbliża się do słońca-Jahwy, zdej­
muje z twarzy zasłonę blasku, a gdy odchodzi, wkłada zasłonę
na twarz i ma głowę rogatą. Na okrągłym zodjaku z Dender
Bootes ma także głowę rogatą. Jego żoną Cypporą jest zodja-
kalna Panna, synkiem Gerszomem jej Dzieciątko, zaś Osłem
siedm gwiazd Wozu-Tyfona. Ciągną do Egiptu, hemisfery nocy
(porów. A. Jeremias, Das Alte Testament im Lichte des Alten
Orients, wyd. 2, str. 180), gdyż nogi ich zanurzają się w tej he-
misferze. Tam Bootes-Mojżesz zabiją „Egipcjanina", czyli czło­
wieka hemisfery nocy, Klęcznia, który przed nim się wali. Gdy
Bootes Mojżesz góruje, znajduje się na linji południka „krzak
gorejący", czyli rozwidlenie Drogi Mlecznej i na niej Ogień
Ołtarza (Wiz. 6). Że astralizacji dokonano na globusie znanego
nam typu, dowodzi fakt, iż Mojżesz, umierając na górze, ma lat
120, a grobu jego nie można znaleźć; podczas górowania Bootes
kładzie ostatnią gwiazdę 0 0 swej wyciągniętej ręki na 120° koła
południkowego, licząc od horyzontu na południu w górę (Wiz. 82).
Żyjący w pierwszym wieku przed naszą erą Geminus powiada
B I B L J A A G W IA Z D Y 111

iż wyrabiano globusy ze stałym nachyleniem bieguna północne-


go, wynoszącym 3 6 ° (Geminus-Manitius, str. 1 6 8 — 1 6 9 ). Otóż
jest oczywiste, że au to r Deuteronomium lub jego ostatni redaktor,
ustalający wiek Mojżesza, takim właśnie posługiwał się globu­
sem, k tóry m iał 3 6 ° nachylenia bieguna północnego i na którym,
ostatnia gwiazda w wyciągniętej ręce Boo- IZO51

tes-Mojżesza górowała pod 1 2 0 ° koła po­


łudnikowego, licząc od horyzontu na po­
łudniu w górę ku północy. Zaś grobu Moj­ 90°

żesza nie można znaleźć z tego powodu, że 80°

gwiazda A ntares-Grób nie góruje, znajduje


się od górowania jeszcze w pewnym odda­
60°
leniu (Wiz. 8 2 ), więc nie zajm uje żadnego
50°
z czterech punktów kardynalnych nieba,
40°
a przeto nie jest, jak mówiono, ,,w aspek­
cie". Dalej astralizow ano wędrówki Izra­
ela na puszczy, którego prowadzi w he-
misferze dnia Obłok (w Raku) a w hemi- 10 o

sferze nocy Ogień Ołtarza. Astralizowano


historję Samsona i Dalili. Księga Hioba P o łu d n ie

jest przepełniona astralizacjam i. B ohater Wlz- 82- PocIczas go~


. ^r^rTT , rowania Bootes kładzie
Psalm u X X II narzekając na przeslado- ostatn.ą gwiazdę (y)
wania nieprzyjaciół, opisuje ich kolejno s w e j w y c i ą g n i ę t e j r ę ] d
jak konstelacje, które m ija słońce lub na 120' koła południ-
księżyc, więc „cielców", „psów", „syna- kowego.
gogę złoczyńców", czyli gwiazdozbiory Ciel­
ca, Psa Wielkiego i Psa Małego oraz Bliźniąt. W szystkie księgi
prorockie są silnie astralizowane, prorocy wysnuw ają z obra­
zów nieba globusowego nauki i ostrzeżenia moralno-polityczne,
co występuje szczególniej jaskrawo u Ezechjela, Daniela i Za-
charjasza.
To też z tego stanowiska księgi Starego i Nowego Zakonu
stają się nieocenionem źródłem do poznania historji znajomości
gwiazd i gwiazdozbiorów oraz dziejów globusu nieba i podziału
ekliptyki.
O dnajdujem y tam tradycje gwiezdne Babilonji, E giptu,
Hellady, następnie te, które nas doszły przez Arabów i Persów,
a wrreszcie gwiazdy i gwiazdozbiory pochodzenia niewiadomego,
112

jak siedm Kłosów pełnych, wyrastających z jednego źdźbła,


oraz tyleż i takich siedm Kłosów pustych, oczywiście Wozu Wiel­
kiego i Małego, przyczem widać, że autor biblijny miał przed
sobą globus z obu Wozami, oznaczonemi kreskami, i że na tym
globusie sprawdzał wschód i zachód Wozów, czyli Kłosów, przy
rozmaitym nachylaniu bieguna północnego. Zatem już wtedy
globus nieba musiał być w swym rozkwicie.
To, co w Starym Testamencie występuje szkicowo, w czte­
rech Ewangeljach i w Apokalipsie Jana ukazuje się nam w wy­
kończeniu niezmiernie precyzyjnem. Już wędrówki Samsona
zostały wystylizowane według krążeń słońca w zodjaku. Ale
w Ewangeljach wędrówki Jezusa po Palestynie zostały wyrażone
nietylko w siedmiu obiegach księżyca dokoła zodjaku, ale każdy
werset oparto na obrazie nieba i wedle tego stylizowano po­
równania. Zwłaszcza jest znamienny obieg pierwszy w Ewan-
gelji czwartej. Jezus-księżyc wychodzi ze znaku Skorpjona,
gdzie jest miejsce jego tak zwanej depresji, czyli, że jest czarny,
działanie jego jest najmniejsze. Następnie ujawnia się jako
świetlny sierp. Wiara w niego rośnie. Wreszcie dochodzi do
znaku Cielca, gdzie jest miejsce jego pełni, jego egzaltacji, miejsce
największego jego wpływu. Tam znajduje się na egipskim zo­
djaku Orjon, dzierżący bicz z powrózków, jako symbol władzy.
I oto Jezus chwyta bicz z powrózków, pędząc woły, owce i go­
łębie, oraz wywracając stoły mienia czy, to znaczy, że przed
wschodzącym księżycem w obrębie Orjona ucieka Cielec, Baran,
Łabędź jako gołąb, zaś leżą Bliźnięta ze swym Trójnogiem.
Ale następnie księżyca ubywa, wiara w Jezusa słabnie, a w roz­
mowie z Nikodemem, czyli „zwycięzcą ludu", czyli Regulusem
Lwa, już Jezus mówi o konieczności odrodzenia się, a gdy księżyc
wraca do Skorpjona, straciwszy blask, jest prorokiem, w ojczyźnie
nie mającym szacunku. Zatem w tekstach Ewangelji został
ukryty kalendarz, mianowicie k a l e n d a r z g l o b u s o w y ,
czyli schematyczny, którego gotowe opracowanie posiadam
w rękopisie.
Cała Apokalipsa Jana, jak świadczy już sam jej nagłówek,
jest oparta na horoskopie świętym objawienia Jana-Wodnika,
gdy wschodzi Lew, zbliża się do kulminacji Cielec, zaś na zacho­
dzie widnieje Człowiek-Wodnik i za nim Orzeł Latający, a góruje
B I B L J A A GWIAZDY 113

Tron, i dalej na linji południka widnieje Bootes-Bóg z napisem


na kolanie przy gwieździe Arktur „Pan panów i król królów".
Niedzielę, Dies Solis, której hieroglifem aż do dni naszych jest
słońce, symbolizuje hieroglif słońca w znaku wschodzącego Lwa,
gdzie był astrologiczny „dom słońca". Szatan-Smok (Hipolit,
Ref. IV, 47), zrzucony na ziemię, czyli zodjak, i zostając Smo­
kiem drogi księżycowej, zatrzymuje się przy „brzeżnym" Raku,
gdzie zaczyna się konstelacja Lwa, i pobudza przeciwko chrześci­
janom „zwierza", którego we Lwie symbolizuje miesiąc Augu­
stus, nazwa cezara rzymskiego i to po Oktawjanie Auguście
każdego, którego wspiera inny „zwierz", mający „rogi baran­
kowe", Mars, Wilk uzbrojony, Lykos Hoplites, mający swój
nocny dom astrologiczny w Baranie, a imię tego zwierza jest 666,
czyli, wedle tradycji Ireneuszowej, „Lateinos", Latyniec, naród
łaciński, przyczem astralizacja liczby 666 opiera się na 360°
ekliptyki, 360° koła południkowego, razem 720°, mniej
540 wzniesienia nad horyzont górującego punktu wiosennego
w Baranie z Marsem, czyli 720° mniej 540, co daje 666°.
W świetle tych materjałów mam chyba pełne prawo powie­
dzieć, że łudzi się każdy, kto mniema, iż na podstawie .swego
dzisiejszego wykształcenia albo na podstawie dotychczasowej
egzegezy biblistów, którą nazywam szkolarską, rozumie Biblje
tak, jak została napisana. Prawdą jest natomiast, iż wcale jej
nie rozumie, nie orjentuje się w jej mądrości iw jej pięknie.
Klucz rozumienia zaginął, gdyż trzeba było podawać Biblje
maluczkim, licząc się z ich prostactwem duchowem. Tedy za­
miast istnej filozofji kosmicznej, opowiadano nam bajeczki,
zaś autorów, stojących na szczycie umysłowości swoich czasów,
przedstawiano jako „prostaczków" bez tajstry, bez pieniędzy
w trzosie i nie noszących dwóch sukien.
To też nie może być nadal mowy o biblistyce jako jednej
z dyscyplin naukowych, jeżeli się nie pójdzie torem tych badań,
których w okresie nowożytnym był promotorem bodaj jezuita
Atanazy Kircher (1601 —1680), co to więcej wiedzieć musiał,
niż wyjawił, pod konien XVIII-go wieku Dupuis, w połowie
XIX-go wieku Nork, i to bez względu na ich teorje astralno-
mitologiczne. Alfred Jeremias powiada z wielką słusznością:
„Przed stu laty już raz znaleziono się na tropie prawdy (Dupuis,
Q
B ib lja a gw iazdy. 0
114 A N D RZEJ N IEM O JEW SK I

Górres i inni; ich prace stanowią cenny materjał). Ale wnet


drogę znowu zasypano. Wybitni przodownicy racjonalizmu,
którzy podporządkowali sobie jednostronny pogląd religijno-
historyczny, zawiedli, jak np. Fryderyk Strauss. Teolog ja k o ­
ścielna zajęła stanowisko zdecydowanie oporne" (Babylonisches
im Neuen Testament, str. 3 w dopisku 2). Zapanował roman­
tyczny Renan, który z „Żywota Jezusa zrobił przepiękny,
ale francuski romans, w którym hipoteza jedzie na hipotezie
i hipotezą pogania. Mam pewne prawo o tern jego dziele mówić,
gdyż je przetłumaczyłem, a więc przeżułem do ostatniego wiersza.
Renanizm zapanował nietylko nad umysłami kształconej na
naukach przyrodniczych inteligencji, nie mającej pojęcia o sym­
bolice Wschodu, ale zapanował także nad mnóstwem księży,
którzy jawnie go potępiali, lecz skrycie uznawali, gdyż można
go było przeciwstawiać kierunkowi, który widział tylko „m it".
Biblistyka teologiczna, urzędowa, prawowierna czy libe-
ralistyczna, wszystko jedno, może być bardzo zbożna, bardzo
duszpasterska, ale cechy badania naukowego posiadać nie może
i nie będzie, i nie uratuje jej Loisy, nadaremnie wyklinany i n a ­
daremnie narażający się na tę nieprzyjemność, gdyż z powodu
swych badań biblijnych stracił stanowisko w Kościele a prawdy
nie znalazł.
Rozumie się, że sprawa nie dotyczy samych teologów, albo
powiedzmy, samych biblistów. Dotyczy również historyków.
Jakże mają orjentować się w symbolach pomników prahistorji,
jeżeli nie mogą odcyfrować symbolów pomnika tak historyczne­
go i tak rozpowszechnionego, jak Biblja ?
Dotyczy to także humanistów, dotyczy filozofów i histo­
ryków literatury. Każdy z nich powinien tu być zainteresowany
i to w sposób najwyższy.
Jeżeli stwierdzało się ze specjalnem zamiłowaniem a naj­
większą słusznością, że homo religiosus wywarł wpływ olbrzymi
na dzieje ludzkości, jakże czczym frazesem staje się takie twier­
dzenie w ustach uczonego, który nawet zrozumieć tego nie może,
co ów homo religiosus napisał i tysiącoleciom przekazał.
Więc trzeba ruszyć nowym torem badań.
Ale kto się na to odważy?
Ilekroć chodzi rzeczywiście o jakiś nowy zwrot w nauce,
B IB L JA A GWIAZDY 115

to nasi uczeni nie wykazują zaufania do własnych umysłów.


Być zresztą pionierem jakiejś nowej myśli nie należy do przy­
jemności życiowych i do ułatwiania sobie kar jery. Z pewnym
tedy lękiem oglądają się na zagranicę.
Ale zagranica ma także swoich rutynistów, którzy nie lubią
zaczynać w wieku nowym życia swego nanowd. I tam rozmaici
uczeni pragną drzemać na laurach uświęconych, unikając dróg
ciernistych i ścieżek zawrotnych. Akadem ja Francuska w ciągu
stu lat ostatnich wprost wsławiła się swoją opozycją przeciwko
wszystkim wielkim wynalazkom. A kiedy przesłałem uczonej
redakcji perjodyku ,,Revue de Thistoire des religions" trzy
moje prace i wyczerpujący memorjał, przyjęto rzecz ze zdawkową
elegancją, ale oświadczono, że ,,la base astrale" nie leży na „linji
jej badań naukowych", to znaczy, zdaniem mojem, że akurat
p o ł o w a zjawisk religijnych nie leży na linji, zgóry wykreślo­
nej przez tych uczonych, i mimo to chcą przeniknąć drugą p o-
1 o w ę, że aż przypominają się słowa Kanta: „Jest to wielką
niedorzecznością oczekiwać oświecenia od rozumu, a przepisy­
wać mu zgóry, po której stronie ono koniecznie paść powinno"
(Krytyka czystego rozumu, przekład Piotra Chmielowskiego,
str. 602).
Więc liczyć na to, że zagranica zajmie się jakimś darwini-
stycznym czy kopemikańskim zwrotem w badaniach biblij­
nych, jest czczą iluzją, jeżeli się w dodatku uwzględni pychę
ludzi, należących do tak zwanych „wielkich narodów" i ich
ignorancję oraz lekceważenie tak zwanych „narodów mniej­
szych".
Zabawni są ci ludkowie, co to biegają za uczonymi zagra­
nicznymi, wieszając się u ich rękawa i żebrząc, aby raczyli
przyjąć łaskawie jakiś fakt naukowy do wiadomości, a ci z wy-
dętemi wargami odwracają się, pytają „Co tam takiego" i kroczą
dalej, jak wypchane książkami manekiny.
Nauka jest wielką republiką z wieczystem LIBERUM
VETO, wedle którego głos jednego uczonego, gdy słuszny,
zmusza do posłuchu wszystkich, naturalnie nie zaraz, ale osta­
tecznie zawsze.
Więc w imię tych praw owej wielkiej republiki naukowej,
stojącej ponad narodami, państwami, autorytetami, trzeba być
116 A N D R Z E J N IE M O J E W S K I

cierpliwym. To nie oświata, to nauka. To nie popularyzacja


lecz badanie. Jeśli ktoś mniema, że nie ma obowiązku być czuj­
nym i wiedzieć, co się gdzieindziej robi, to niema się żadnego
obowiązku budzenia tej jego czujności, gdy m u a k u ra t chce się
spać i chrapać. Niech śpi. A m y czuwajm y i pracujm y.
W dodatku moje uczucie mówi mi, że jest coś upakarzają-
cego w tern zwracaniu się zagranicę, w tern wywożeniu myśli
i jej ekspatrjacji. Kto ma swoją ojczyznę, której przywykł
służyć, ten jej przedewszystkiem przedstawiać będzie wyniki
swych badań, choćby ta ojczyzna narazie i naw et na długo
m iała ich nie przyjmować, grążąc się w trosce o chleb, ziemniaki,
węgiel i saletrę.
Ale i pod tym względem nie jest ta k źle. Zawsze intelekt
polski obejmował bardzo rozległe horyzonty myślowe. A teraz
przeżywamy jeden z najpotężniejszych przewrotów historycznych,
a przeto także umysłowych. Góry stają się dolinami, doliny
górami. Aczkolwiek moje prace biblistyczne są bardzo specjalne,
jednakowoż wszystkie ich nakłady są wyczerpane. Tylko nie
trzeba zwracać się do żywych nieboszczyków umysłowości, do
strachajłów wiedzowych i do tych czarnych świateł, palących
się w świecznikach oficjalności. Trzeba zwracać się do tych,
którzy m ają odwagę myśleć o rzeczach, o których nikt jeszcze
nie myślał, wdawać się w rozmowę z praw dą, przez nikogo
jeszcze nie spotkaną i zarejestrowaną, sięgać ram ieniem um ysłu
tam , dokąd nikt jeszcze nie sięgał. Naród, którjf wyzwolił
się z więzów politycznych, wyzwoli się także z więzów szko-
larstwa.
To też przekazuję pracę niniejszą tym sapere ausuris, co to
w przyszłości będą mieli odwagę sięgać po mądrość i w tej dzie­
dzinie, którzy pomyślą o innej biblistyce dla kw iatu naszej mło­
dzieży, usychającego w doniczkach religjonistyki prostackiej,
i którzy( oparłszy się na podwalinach takich badań, jak te, stwo­
rzą b i b l i s t y k ę p o l s k ą , która zostanie potym b i b 1 i-
s t y k ą w o g ó 1 e.
%

SKOROWIDZ ASTRALIZACYJ
(LICZBY O Z N A C Z A JA NUMERY „PYTAŃ** I „O D PO W IE D Z I")

Abel, W ężownik, 100 zakończenie. Czas, kopa, sześćdziesiąt stopni


A nna Prorokini, Bliźniaczka, czyli w zdłuż ckliptyki z biegiem słoń­
B liźniak N adążający, 92. ca, 41.
A rcykapłan Annasz z ro z d a rtą szatą. Człowiek-cherub, W odnik, 100.
W odnik z ch u stą rozw ianą, 54.
A ugustus, cezar i miesiąc, znak L w a' D alila, P anna, 38.
100 zakończenie. D ekady p lan etarn e, 51.
D epresja księżyca, w Skorpjonie, 30.
Balwierz Samsona, Szczypce Skor- Dom księżyca, R ak, t.
pjona, 38. Dom słońca, Lew, 100 zakończenie.
B artym eusz ślepy, Koziorożec w ekli- D om nocny M arsa, w Baranie, 100
p tyce E udoxa, 36. zakończenie.
B ehem ot, H ipopotam z okrągłego D om y zodjakalne, 34, 63, 98.
zodjaku D ender, 6r. Dół, A ntares w Skorpjonie, 33.
Bicz z powrózków, sym bol O rjona, Dół bez w ody, A n tares w Skorpjonie,
100 zakończenie. 16, 100 zakończenie.
Bóg B ootes, 64. D roga, ek lip ty k a, 37, 74.
Bóg jako Jahw e, słońce, 100 zakoń­ Dróg siedm, siedm o rb it plan etarn y ch
czenie. w zodjaku, 60.
Bóg uderzający mieczem pasterza, D rzewa chodzące, D okana, Belki
Perseusz-Łogos zam ierzający się B liźniąt, 8.
mieczem n ad W oźnicą z Kozą, Drzewo kosm iczne, D roga Mleczna,
u Babi Jończyków B arankiem , 79. 5- 7-
D uch św ietlny, św iatło daw ane księ­
Caelispex, p atrzący w niebo, W ężow­ życowi, 73.
nik, 25. D uch Święty, Łabędź, 25.
C heruby cztery, 100. D zieciątko Jezus, dzieciątko na ręku
Chleb, w Pannie, 32. P anny, 47.
C hrystus, W ężownik, 2. D zieciątko Gerszom, p. Gerszom.
Cień śm ierci, hem isfera nocy, 57. Dzieci, B liźnięta, 99.
C yppora, Panna, 100 zakończenie. Dzień, hem isfera dnia, 19. -
118 A N D R Z E J N IE M O JE W S K I

D z iu ra, M ała N ie d źw ie d zic a, 85. J a m a L isa, w W ad ze n a o k rą g ły m


E g ip c ja n in z a b ity p rz ez M ojżesza. z od ja k u D e n d er, 44.
K lęczeli w h em isferze n o cy , 100 J a n Chrzciciel, W od n ik , 25.
z ak o ń czen ie. Je z u s, M en, księżyc, 1, 26.
E g ip t, h e m isfe ra nocy, 100 z a k o ń ­ Je ro zo lim a, zo d ja k , 46, 83.
czenie. Józef Ja k u b ó w , Cielec, 2.
E g z a lta c ja księżyca, w C ielcu, 100 Jó z e f Ja k u b ó w , słońce, xoo z a k o ń ­
z ak o ń c z e n ie . czenie.
E k k le z ja , z o d ja k , 92. Jó z e f z A ry m a tji, Cielec, 2.
E lż b ie ta , R y b a N a d ą ż a ją c a , 55. Ju d e a , k o n ste la c ja L w a, 84.
E m m a u s, Ł okcie, A lfa i B e ta B li­
ź n ią t, 93. K ain, K lęczeń, 100 zakończenie.
K am ienie, G em m y K o ro n y P ó łn o ­
F ig a, D roga M leczna ja k o d rz ew o cn ej, 15.
k o sm iczn e, 5, 9. K o ła : z w ro tn ik i, e k lip ty k a i ró w n ik
100.
K ościół, z o d ja k , 92.
G a lb a, M en, 97.
K rew , w w y c in k u S k o rp jo n a , 96, 100
G a rn c a rz , B o o to s z K o ro n ą P ó łn o c n ą
z ak o ń czen ie.
ja k o M isk ą P ę k n ię tą , 93.
K rz a k g o re ją cy , rozw idlenie D rogi
G erszom , sy n e k C y p p o ry i M ojżesza,
M lecznej ja k o d rz e w a k osm icznego
d z ie c ią tk o n a rę k u P a n n y , 100
w m iejscu , gdzie O łtarz z jego
zakończenie.
O gniem , 5.
G ęb a ziem i, An ta re s ' w O grodzie
a ra b sk im , 100 zak o ń czen ie.
L isy, w W adze, 94.
G ło w a śc ię ta a ży w a, księżyc, 9 7 -
Logosj-, Słow a: P erscusz, W ężow nik
G n ia zd o p ta s ie , m iejsce Ł a b ę d z ia
i P ie s W ielki, 58.
w ro z w id le n iu D rogi M lecznej, 44.
Ł a m a n ie c h le b a, lu n a c je księży ca, 26.
G o d zin a d z ie sią ta , kolo g o d z in y d z ie ­
Ł o k cie, 92, p. E m m a u s.
sią te j w edle o d stę p ó w g o d z in n y c h
Ł o p a ta w rę k u B oga, Ł o p a ta w ręk u
H ip p a rc h a , p rz e c in a ją c e głow ę W ę-
B o o tcsa, 67.
ż o w n ik a -C h ry stu s a , 30.
Łoże, W ie lk a N iedźw iedzica, 85.
Gog, S trzelec, 8 t .
Ł ódź w pu szczy , B a rk a w S trzelcu, 72.
G óra, e k lip ty k a n a d ró w n ik iem ,
32, 68. M agog, C e n ta u r, 81.
G rób, A n ta re s w S k o rp io n ie, 2, 100
M a rja, P a n n a , 47.
zak o ń c ze n ie. M e n o ty ra n n u s , 1.
M ieszk ający w g ro b a c h , O rjon p rz y
H o ro s k o p z ało że n ia św ia ta , 88. M u m ji leżącej n a b arce, 31.
H o ro sk o p o b ja w ie n ia J a n a -W o d n ik a , M iód, w p a sz c z y L w a, 32, 70, 71.
100 z ak o ń czen ie. M iska P ę k n ię ta , K o ro n a P ó łn o c n a, 96,
H o s t ja i L u n u la ta r c z a p e rło w a księ­ M ojżesz, B ootes, 100 zakończenie,
ż y ca i sie rp św ie tln y , 26. M ojżesz, księżyc, 100 zakończenie.

I d ą c a w górę z p o śp ie ch e m , P a n n a N a ta n a e !, Cielec, 24.


w sch o d z ąc a p rz ed sło n e cz n ie, 49. N iebo, h em isfera d n ia, 19.
B I B L J A A G W I A Z D Y ________________ 119

N iebo, K o ro n a P o łu d n io w a , 58. P ięćd ziesiątn ice, m niejsze k o n s te la ­


N iedziela, hieroglif słońca we Lwie, cje, 94.
100 z ak o ń czen ie. P łaszcz czerw o n y Józefa, czerw ony
N iem y, R y b a p rz o d u ją c a , 98- św it słońca, 100 zakończenie.
N ie w ia sta błogosław iona, P a n n a z dzie­ P o c h o d n ie S am sona, dni słoneczne,
c ią tk ie m , 47. 94.
N ie w ia sta n ie z n a ją c a m ężczyzny, P o c z ą te k dróg bożych, p u n k t je ­
P a n n a , 50. sie n n y , 61.
N io są c y d z b a n w ody, W o d n ik z A m ­ P o d a ją c y kam ień , B ootes z G em m ą,
fo rą , 23. 42.
N oc, lie m isfera nocy, 19. P o d a ją c y w ęża, W ężow nik trz y m a ­
N óż B e h e m o ta , N óż H ip o p o ta m a n a ją c y W ęża, 43.
o g rą g ły m z o d ja k u D e n d er, 6 t . P rz e p a s u ją c y się do sk o k u w m orze,
O r jo n z P a se m , 27.
O b ło k , E p silo n R a k a , 76. P rz y k lę k a ją c y celem b icia , K lęczeń
O cean, rz e k a o b le w a ją c a ziem ię, 7. z m ac zu g ą , 28.
O d źw iern a, A n d ro m e d a, 54. P uszcza, w S trz elcu od jego szyi do
O gień, w O łta rz u , 4, 54. 76 - głow y K oziorożca, 29.
O g o n y Lisów „ sto p n ie e k lip ty k i P u ty fa ro w a , P a n n a , 100 zakończenie.
w W a d z e z L isem z o krągłego zo­
d ja k u D e n d e r, 94. R ęce n ieu m y w a n e, ręce lu d zk ic h p o ­
O g ro d n ik , W ężo w n ik w O grodzie
sta c i z o d ja k a ln y c h , 17.
a ra b s k im , 2. R o b a k n ie u m ie ra ją c y , S ko rp jo n , 3.
O gród, O gród a ra b s k i w w y c in k u
R o la K rw i, O gród a ra b s k i w Skor-
S k o rp jo n a , 2. p jo n ie , 98, 100 zakończenie.
O rzeł L a ta ją c y , 100. R oślin a bez k o rz en ia, K łos P a n n y , 6.
Osioł M ojżesza, W ie lk a N ied źw ie­
R y b a ze s ta te r e m w paszczy, R y b a
d z ic a ja k o T yfon, 100, zakończenie.
P rz o d u ją c a , 62.
O siołek u w ią z a n y , O siołek p rz y ek li-
p ty k a ln y , 1.
S ad zaw k a, w W ielkiej N iedźw iedzicy,
O ślic a i o ślą tk o , D e lta i G a m m a R a ­
12, 13.
k a, 1 •
S a m cz y k p o ro d z o n y p rz ez niew iastę.
P a c h o lę m a ją c e pięć ch leb ó w i dw ie B a ra n e k , 56.
ry b y , D z ie c ią tk o Je z u s w P a n n ie, S am son, słońce, 38.
99. S eciny, k o n ste la c je większe, 99.
P a n p a n ó w , A rk tu r, 64. S eciny, d e k a d y , 94.
P a s s k ó rz a n y J a n a C hrzciciela, P rz e ­ Serce J u d y , R e g a in s L w a, 4.
p a s a n ie W o d n ik a , 32. Serce ziem i, A n ta re s w O grodzie
P a ste rz , W o źn ica z K ozą, 78, 79- a ra b sk im , 2, 75.
P a ste rz , M ojżesz, t o o z ak o ń czen ie. Siedm dziesięciu dw óch uczniów ,
P ie k ło , h e m isfe ra n o c y , 19- s ie d m d z ie sią t dw ie p o d d e k a d zo­
P ie k ło , S k o rp jo n , 3. * d ja k u , 78.
P ię ć chlebów , p ią tk a sześciostopnió- Siedm ro g ó w i sied m io ro oczu B a ­
w e k w z n a k u P a n n y , P szenicy, ra n k a , h e p ta g ra m p la n e ta rn y , 66.
K łosa, 90. S iedm gw iazd w rę k u B oga, siedm
120 A N D R Z E J N IE M O JE W S K I

g w ia z d W o z u W ie lk ie g o p r z y ręku Ś w ia tło ś ć św ie c ą c a w c ie m n o śc i, słon ­


B o o te s a ja k o s y m b o l sie d m iu p la ­ ce w h e m isfe r z e n o c y , 19.
n e t, 65. Ś w in k i, H y a d y , 95.
S ie d m iu b ra ci ja k o m ężó w jed n ej ż o ­ Ś lep iec, K o z io r o ż e c , 33.
n y , sie d m p la n e t m ija ją c y c h P a n ­ Ś lep iec, R a k , 33.
Ś w ią ty n ia b u d o w a n a p rzez t r z y d n i,
nę. 5 2 -
S ierść w ie lb łą d z ia , sierć W ielb łą d ó w k się ż y c , 9 0 .
w C ielcu , c z y li H y a d y , 32. Ś w ią ty n ia Inrdow ana p rzez c z t e r d z ie ­
S iła N a jw y ż s z e g o , sło ń c e , 63. ści sz e ść la t, k o p u ła n ie b ie sk a , g t .
S ło w a , p . L o g o sy . Ś w ią ty n ia , L a titu d o sig n o r u m in
S k a rb w n ieb ie, K o ro n a P ó łn o c n a zo d ia co , sz ero k o ść zn a k ó w z o d ja ­
ja k o s y m b o l zb a w ie n ia , 14. ku, 9 2 .

S m o k - sz a ta n , k o n ste la c ja S m o k a ,
xoo, za k o ń c z e n ie . T a b lic z k a Z a ch a rja sza , k oło h o r y z o n ­
S m o k -sz a ta n , d roga k się ż y c o w a , 100, ta ln e , 9 8 .
z a k o ń c z e n ie . T erra D e se r ta , 41, p. P u s z c z a .
S tą p a ją c y p o m orzu , O rjon s t ą p a j ą ­ T erra H a b ita ta , A lfa i B e ta G o łę ­
c y p o E r y d a n ie ja k o m o rzu , 40. b ia, 41.
T h e m a m u n d i, h o ro sk o p n a ro d zin
S to j ą c y je d n ą n o g ą n a m o rzu a d ru ­
św ia ta , 88.
g ą n a z ie m i, O rjon t r z y m a ją c y
T ron B o g a , T ron K a sjo p ei. 5 6 .
j e d n ą n o g ę n a E r y d a n ie a d ru gą
T r ó jn ó g , E ta B liź n ią t, 48.
n a T erra H a b ita ta , c z y li A lfa
T rzos, P a s O rjon a, 10.
i B e t a G ołęb ia, 41.
T r z y d z ie śc i s z a t sp o d n ic h , tr z y d z ie śc i
S to ją c y p o d fig ą , C ielec' u D rogi
n o c y , 39.
M leczn ej, ja k o F ig i k o sm ic z n e j, 24. T r z y d z ie śc i s z a t w ie r z c h n ic h , trzy ­
S tó ł m ie n ia c z y , T ró jn ó g B liź n ią t,
d z ie ś c i d n i, 39.
g w ia z d a 48, E ta , 100, za k o ń czen ie. T r z y d z ie stu to w a r z y sz ó w o b lu b ie ­
P o ró w . T r ó jn ó g . n icy , tr z y d z ie ś c i sto p n i zn a k u P a n ­
S tu d n ia d y m ią c a , O łtarz, 18.
ny, 39-
S u k n a n ie w a łk o w a n e g o sz m a t, c h u ­ T y sią c z n ic e , k o n s te la c je w ie lk ie , 9 4 .
s t a W o d n ik a , 20.
S y m e o n , B liź n ia k P r z o d u ją c y , 9-2. U m a rli, M u m je ja k o k o n ste la c je , 9 6 .
S z a b a s, w W a d ze, 8 <3, 87.
S za ra ń cza , S k o rp jo n , 18, 32 W ą ż n ie sz k o d liw y , S m o k , 22.
S z a ta g o d o w a , s z a ta ch rztu , r y b ia , 89. W ie n ie c p rzez g w ia z d d w a n a śc ie ,
S za ta n ie s z y ta , S u k n ia P a n n y , 15. L a titu d o sig n o r u m in z o d ia co , s z e :
S z a ta śle p c a , C h u sta W o d n ik a p rzy ro k o ść z n a k ó w zo d ja k u : e k h p ty k .
K o z io r o ż c u , 36. z d w ie m a o b o c z n ic a m i i p o p rzecz-
S z a ta n , W ą ż W ężo w n ik a , 14. n ic a m i, d z ie lą c e m i zn a k i od znay
S z a ta n , p . S m o k . k ó w , 51.
S zn u r p ereł, w P a sie O rjon a tr z y W ie ś o śle p ia ją c a , w sc h o d n ia p o ło w a
g w ia z d y , 14. S tr z e lc a w e k lip ty c e E u d o x a , 34..
S zn u r p e r e ł, c z te r y g w ia z d y F ita W ilk , k o n ste la c ja W ilk a , 78.
w W ie lo r y b ie , 14. W in o , g w ia z d a V in d e m ia tr ix w P a n ­
S z ó s ty m ie sią c , zn a k P a n n y , 63. n ie, 32.
B I B L J A A G W IA Z D Y 121

W łosiennica, w W ielbłądach albo Z iem ia, 58, 59, p . T e rra H a b ita ta


H y a d a c h C ielca, 32. i O gród.
W oda, w A m fo rze W o d n ik a , 96.
W o łający , B o o tes, 29. Ż łób, E p silo n R a k a, 1.
W schód z w ysokości, no w y róg k się ­ Ż yd n io są cy Łoże, L e w -Ju d a ja k o
życa, 80. w spółbieżnik W ielkiego W ozu, czy­
Z a c h arja sz , R y b a P rz o d u jąc a, 98. li Łoża, 86.
P I S R Z E C Z Y

P r z e d m o w a ..................................... ...............................................................................
9
S to p y t a ń ..........................................................................................
S to o d p o w i e d z i ..........................................................................................................
, . 117
S k o ro w id z a s t r a l i z a c y ] ............................ .... ....................................
b ib l io t e k a
n a r o d o w a

Biblioteka Narodow
Warszawa

30001007782075

Vous aimerez peut-être aussi