Académique Documents
Professionnel Documents
Culture Documents
Dla jednego tak jak drugiego nie jest ona izolowaną sferę aktywności ograniczoną jedynie do
pewnego etapu w rozwoju człowieka. Przeciwnie, stanowi szczególną konkretyzację szerokiego
zjawiska jakim jest zabawa w całym swoim spektrum praktyk kulturowych, występujących na każdym
etapie życia człowieka w znaczeniu tak indywidualnym, jak zbiorowym, głęboko przenikająca się
choćby z praktykami rytualnymi. Tak rozumiana zabawa, z kolei przenika niemal całe kulturowe
uniwersum.
Obu nie umyka przy tym szczególność zabawy dziecięcej, która dzięki swym wyróżnikom
zdaje się funkcjonować jako swoiste laboratorium kultury, wielki zderzacz kulturowych cząstek
elementarnych, pojemnik, w którym buszuje kot w mającym uzmysławiać paradoksy mechaniki
kwantowej eksperymencie myślowym Erwina Schrödingera, który sam w sobie przecież nie jest
niczym innym, jak tylko a zarazem aż intelektualną zabawą. Słowem zarówno dla DWW jak JD zabawa
dziecięca, jak nic innego, daje wgląd w podstawowe mechanizmy, paradoksy, struktury działające na
szerszą skałę w obrębie kultury jako całości. Pozwala je obserwować w stanie inauguracji, na
poziomie najbardziej rudymentalnym.
Winnicott:
Zabawa w świetle ustaleń Winnicota jest tak niezbędna dla uzyskania egzystencjalnego
dobrostanu ponieważ jest to rzeczywistość sensu stricto mediacyjna, tranzytywna, przejściowa,
progowa, liminalna. Jest aktywną pasywnością i pasywną aktywnością. Spekulacją zweryfikowaną
przez doświadczenie i doświadczeniem będącym podstawą spekulacji. Jest marzeniem sennym w
stanie czuwania i czuwaniem we śnie. Snem na jawie, który jednakże jest świadomy, że jest tylko
snem. Kontemplacją w działaniu i działaniem o charakterze kontemplacyjnym. Sytuując się między
realnym a wyobrażonym, umożliwia umiejscowienie w tym co symboliczne.
Człowiek w ujęciu Winnicotta jest niczym postacie linoskoczków z budy jarmarcznej (tak
zresztą w swojej poetyce bliskiej Dormanowi), balansujące na cienkiej linie, pomiędzy dwiema
zagrażającymi mu otchłaniami. Jedną stanowi solipsyzm nieskończenie modalnego świata
wewnętrznego, druga to bezlitosna obojętność na potrzeby podmiotu zewnętrznego środowiska
życia. Obsuniecie się czy to w jedną czy w druga przepaść prowadzi do nieuchronnej katastrofy. Jeśli
odetniemy się od naszego wewnętrznego świata marzeń i fantazji skazujemy się na życie ograniczane
do pełnej mozołu rutyny, które doświadczane jest jedynie jako udręka. Jeśli natomiast ulegamy
solipsystycznemu eskapizmowi i zamykamy się w świecie nie zweryfikowanych intersubiektywnie
wyobrażeń o sobie i świecie, płacimy za to cierpieniem wynikającym z poczucia braku sprawczości i
narcystycznej samotności Jedyną właściwą drogą, jest ta, która pozwala rzutować nasze życie
wewnętrzne na ekran rzeczywistości zewnętrznej, wypełniając ją sensem i na odwrót rzeczywistość
zewnętrzną wprowadzać do świata przeżyć wewnętrznych, aby nadawać im pewien rodzaj
autonomii.
W sumie nic nie wyraża lepiej idee Winnicota, niż wiersz” Na morskich wybrzeżach
Rabindranatha Tagore’ego, którego wers posłużyła autorowi za motto 7 rozdziału książki „Zabawa i
rzeczywistość”. Zważywszy na wpływ poety i wagę jego idei pedagogicznych nie będzie może stratą
czasu przywołać ten wiersz w całości.
„Na wybrzeżach bezkresnych światów spotykają się dzieci.
Nieskończone niebo trwa bez ruchu nad głową, a nie znająca spoczynku woda wciąż się burzy. Na morskich
wybrzeżach światów dzieci spotykają się, krzycząc i tańcząc.
Wznoszą z piasku swoje budowle i bawią się pustymi muszlami. Z opadłymi liści robią łódeczki i ze śmiechem
puszczają je na ogromną topiel. Dzieci bawią się na wybrzeżach światów.
Nie umieją pływać, nie umieją zarzucać sieci. Poławiacze nurkują po perły, kupcy płyną na swych żaglowcach, a
dzieci zbierają kamyczki i znowu j rozrzucają. Nie szukają ukrytych skarbów, nie umieją zarzucać sieci.
Morze wzbiera ze śmiechem i połyskuje blady uśmiech plaży. Śmiercionośne fale śpiewają dzieciom
niezrozumiałe ballady, całkiem jak matka, kołysząca w hamaku niemowlę. Morze bawi się z dziećmi i połyskuje
blady uśmiech plaży.
Na wybrzeżach bezkresnych światów spotykają się dzieci. Burza błądzi w bezdrożach nieba, okręty giną w
bezdrożach wód, śmierć krąży, a dzieci się bawią. Na wybrzeżach bezkresnych światów odbywa się wielkie
spotkanie dzieci.”
Zobrazowana tu jako plaża, tranzytywna przestrzeń zabawy jest jak widać przeciwieństwem
pustej przestrzeni dobrze znanej z historii sztuki i historii teatru XX wieku, czy to jako white cube czy
black box. Jako przestrzeń działania wymaga wypełnienia obiektami i zjawiskami, na których możliwe
jest odziaływanie i które de facto ją ustanawiają. Muszelki, kamyczki, liście wymienione w wierszu
Tagorego są tam po to, żeby je używać. To te waśnie przedmioty i zjawiska określa Winnicott
mianem przejściowych.
W wąskim znaczeniu obiekt przejściowy to coś co leży gdzieś wpół drogi między substytutem
obiektu częściowego jakim jest pierś matki, rolę którego może spełniać np. własny kciuk dziecka, a
pluszowym misiem, który już jest wyposażony przez dziecko w pewnym stopniu autonomiczną
osobowość.
W szerszym znaczeniu pluszowy miś czy lalka, tak jak każda inna zabawka w dalszym ciągu
nosi znamiona obiektu przejściowego… Nie jest jego antytezą, tylko kolejnym, bardziej złożonym
stadium dostosowanym do odpowiedniego etapu w rozwoju dziecka. Obdarzony mniej lub bardziej
szczątkową osobowością, często sygnalizowaną przez nadanie imienia, taki przedmiot zabawy w
coraz większym stopniu reprezentuje niezależnego, uwolnionego z magicznej omnipotencji
wczesnego dzieciństwa innego, który jednak w dalszym ciągu pozostaje także obrazem
wewnętrznego „ja” dziecka, obdarzającym go spójnością, wyprowadzającą na zewnątrz, „ku światu
choć jednocześnie – jak wiadomo skądinąd – również na trwale alienującego podmiot od samego
siebie. To ostatnie nie jest jednak jakoś szczególnie mocno akcentowane przez Winiccota, choć
niejednokrotnie odnosi się on do artykułującego to wystąpienia J. Lacana „Stadium lustra jako
czynnik kształtujący funkcję Ja, w świetle doświadczenia psychoanalitycznego.”
Prawdziwe, zdrowe, normatywne ja, (True self) zdaniem Winnicotta może ukształtować
jedynie w procesie zabawy. Gdy człowiek traci umiejętność zabawy skazuje się na cierpienie. Ale
zawsze może otrzymać drugą szanse, gdy znajdzie pomoc w przywróceniu w sobie tej umiejętności.
Kogoś kto umie i chce się z nim bawić. W taką właśnie funkcje wyposażony jest Winnicottowski
psychoterapeuta. Podobną funkcję może spełnić teatr w przekonaniu Dormana. Kształtować
prawdziwe, zdrowe, normatywne ja, dostarczając narzędzi pomocnych w rekonstrukcji w odbiorcy
umiejętność zabawy – oto podstawowe i najważniejsze i w zasadzie jedyne zadanie teatru – zdaje
się mówić twórca. Reszta to socjalizacja, perswazja, ideologia, pedagogika, wychowanie przez teatr –
zakładające hierarchiczną relacje tego, kto wie i tego, który ma się dowiedzieć, jak należy się
zachowywać, co myśleć jak postępować, jak wygląda prawda itp.
[Ale co z teatrem skierowanym do dzieci? Przecież odbiorcy dziecięcego nie trzeba uczyć
zabawy, odwrotnie to od dziecka, w tym sensie najbardziej kompetentnego terapeuty i
niedoścignionego artysty swobodnie przekraczającego taksonomiczne granice sztuk dorosły może
otrzymać wskazówki jak zrekonstruować w sobie umiejętność zabawy – co ukazuje niejedno
świadectwo wyrażone takimi czy innymi środkami wyrazu.
Co w takim razie dziecku może zaoferować teatr? Jeśli – jak u Dormana – będzie to teatr
przenikający się z zabawą, dziecko znajdzie w nim przynajmniej wspartą autorytetem dorosłego
twórcy i historyczno-kulturowym autorytetem teatru legitymizację, więcej afirmację swoich
niezbywalnych potrzeb i praw jako istoty „bawiącej się”. A to z kolei być może uchroni go w
przyszłości przed cierpieniem wynikającym z utraty umiejętności zabawy, gdy stanie się już dorosłym.
Żaden teatr – jako wynalazek ludzi dorosłych nie jest potrzebny dziecku takim jakim jest tu i teraz.
Ale teatr – jak u Dormana – wyrastający z zabawy, może być ratunkiem dla dorosłego, który
zapoznał się z takim teatrem będąc jeszcze dzieckiem. ]
"W działaniu praktycznym (potocznym) przedmioty stawiają człowiekowi opór.
5. Teatr zabawy
W tradycyjnym teatrze lalkę ożywia się poprzez ruch. W bezparawanowej konwencji Dorman
zaproponował, aby aktor postępował z lalką tak, jak dziecko w czasie zabawy. Dziecko,
mówiąc do lalki, śpiewając jej kołysankę, tuląc ją do siebie czy po prostu patrząc na nią,
obdarza ją życiem, cząstką siebie. Życie lalki objawia się nie poprzez ruch samego
przedmiotu, ale poprzez działanie dziecka. Dorman twierdził, że widowisko lalkowe bez
parawanu musi odrzucić sposób gry lalką naśladujący ludzki ruch oraz tradycyjny sposób
budowania sytuacji scenicznych odwzorowujący ludzkie zachowania i musi posłużyć się
logiką dziecięcej zabawy.
Nowa sytuacja inscenizacyjna i nowa konwencja gry wpłynęła także na formę lalek, która nie
mogła już zmierzać do realistycznego odwzorowania człowieka czy zwierzęcia. Dorman
zaproponował formę plastyczną skomponowaną z przedmiotów (np. postać Stracha na
Wróble była zbudowana z miotły, sita i słomianej wycieraczki, a Krawiec Niteczka z głowy na
długim kiju z doczepionym wieszakiem, na którym zawieszone było serce w kształcie
poduszeczki na igły). Powstała w ten sposób forma nie przypominała tradycyjnej
antropomorficznej lalki teatralnej – stała się znakiem plastycznym postaci scenicznej. Taką
formę można było łatwo nasycić treściami podsuwanymi przez wyobraźnię, podobnie jak
czynią dzieci w zabawie. W świetle tego nie dziwi fakt, że wykorzystane w spektaklu
przedmioty, maski, plansze pełniły u Dormana różne funkcje. Owa wielofunkcyjność
rekwizytu teatralnego była efektem zaplanowanego wprzężenia wyobraźni widza w odbiór
spektaklu. Jednocześnie Dorman zrezygnował z tradycyjnego kostiumu na rzecz czarnego
trykotu, który miał ten walor, iż nie opisywał postaci. W ten sposób postać sceniczna zaczęła
powstawać „pomiędzy” żywym aktorem a lalką (przedmiotem).
W ten sposób powstało widowisko o specjalnym rodzaju teatralności. Widz, w tym wypadku
dziecko, wciąż miał do czynienia z przenikającą się rzeczywistością opowieści
Makuszyńskiego i rzeczywistością teatru. Konwencję tę, nazwaną teatrem zabawy, rozwijał
Dorman w kolejnych premierach. W Przygodach Wiercipięty (1961) czy w Śnie nocy
letniej (1965) postawił przed aktorami zadanie tworzenia podwójnych, a czasem nawet
potrójnych ról. Radosna zabawa z nutą nostalgii dominowała w inscenizacji Koziołka
Matołka (1962) czy w Niezwykłej przygodzie Pana Kleksa (1966). Jednak coraz częściej środki
teatru lalek zostawały przeniesione w sferę symbolu i metafory, którą – w zderzeniu
z wielofunkcyjnością rekwizytu teatralnego – tworzył aktor działający w „żywym planie”
(Która godzina – 1964). Dorman zaczął także eksperymenty z wyprowadzaniem działań
teatralnych poza przestrzeń stricte teatralną, wykorzystywał foyer (Młynek do kawy – 1963),
przestrzeń przed teatrem, a nawet – jak w przedstawieniu Kaczka i Hamlet (1968) – wkraczał
w przestrzeń szkoły czy przedszkola.
Biorąc pod uwagę powyższe składowe definicji za obiekty i zjawiska przejściowe należy uznać
za Winicotem zarówno sposób w jaki dziecko używa przedmiotów, które z punktu widzenia dziecka
nie należą wyłącznie do rzeczywistości zewnętrznej (pieluszka, kocyk, ulubiony pluszak), a także
doświadczenia związane z głosem i słowem takie jak głużenie, gaworzenie, a u starszego dziecka –
śpiewanie, nucenie ulubionych melodii czy melorecytacja rymowanek i wyliczanek.
Rabindranath Tagore
Na morskich wybrzeżach
Nieskończone niebo trwa bez ruchu nad głową, a nie znająca spoczynku woda wciąż się burzy. Na morskich
wybrzeżach światów dzieci spotykają się, krzycząc i tańcząc.
Wznoszą z piasku swoje budowle i bawią się pustymi muszlami. Z opadłymi liści robią łódeczki i ze śmiechem
puszczają je na ogromną topiel. Dzieci bawią się na wybrzeżach światów.
Nie umieją pływać, nie umieją zarzucać sieci. Poławiacze nurkują po perły, kupcy płyną na swych żaglowcach, a
dzieci zbierają kamyczki i znowu j rozrzucają. Nie szukają ukrytych skarbów, nie umieją zarzucać sieci.
Morze wzbiera ze śmiechem i połyskuje blady uśmiech plaży. Śmiercionośne fale śpiewają dzieciom
niezrozumiałe ballady, całkiem jak matka, kołysząca w hamaku niemowlę. Morze bawi się z dziećmi i połyskuje
blady uśmiech plaży.
Na wybrzeżach bezkresnych światów spotykają się dzieci. Burza błądzi w bezdrożach nieba, okręty giną w
bezdrożach wód, śmierć krąży, a dzieci się bawią. Na wybrzeżach bezkresnych światów odbywa się wielkie
spotkanie dzieci.
Biorąc pod uwagę powyższe składowe definicji za obiekty i zjawiska przejściowe należy uznać
zarówno sposób w jaki dziecko używa przedmiotów, które z punktu widzenia dziecka nie należą
wyłącznie do rzeczywistości zewnętrznej (pieluszka, kocyk, ulubiony pluszak), a także doświadczenia
związane z głosem i słowem takie jak głużenie, gaworzenie, a u starszego dziecka – śpiewanie,
nucenie ulubionych melodii czy melorecytacja rymowanek i wyliczanek.
Punktem wyjścia wystąpienia będzie uwaga na temat daleko idącej zgodności między
praktyką i teorią teatralną Jana Dormana a praktyką i teorią kliniczną D.W. Winnicota.
oraz praktyka i teoria Jana Dormana tworzą kręgi, które wielokrotnie na siebie nachodzą i
wzajemnie się przecinają.
Definicja enumeracyjna
Użycie obiektu
której ekspresją są halucynacje, a sferą twardej z trudem poddającej się manipulacji, twardej
rzeczywistości obiektywnej.
Kępiński
Łacan
Agmaben
APERCEPCJA Słownik: Słownik filozoficzny
(percipere - spostrzegać) - świadomość umysłu samego siebie; samoświadomość; poznawanie, wchłanianie nowych →
wyobrażeń o czymś za pomocą już posiadanych; dla → Leibniza był to stan o różnym stopniu jasności, wyrazistości i
świadomości cechujący → monady, pozwalający im postrzegać wszechświat; jedynie → Bóg postrzega wszechświat z
doskonałą jasnością, najniższe monady mają postrzeżenia nieświadome, dusza ludzka posiada wysoki poziom świadomości,
bo postrzega dokładnie i pamięta postrzeżenia; dla → Kanta apercepcja związana była z rozsądkiem, któremu przypisywał
zdolność tworzenia pojęć na podstawie posiadanego materiału; w rozumieniu → Herbarta to proces psychiczny tłumaczący
pochodzenie → wyobrażeń, które powstają w → świadomości nie tylko z powodu działających bodźców i skojarzeń z innymi
wyobrażeniami, ale także z powodu odziaływania już zadomowionych, nagromadzonych wcześniej wyobrażeń, uprzednio
przeżytych, doświadczonych; podobne stanowisko zajmowali → empiriokrytycyści, którzy apercepcję rozumieli jako
myślenie ujmujące nowe wrażenia za pomocą już posiadanych; w psychologii → Wundta było to jedno z podstawowych
pojęć, w myśl którego na równi z bodźcami → jaźń ma wpływ na życie psychiczne;
Hamlet