Vous êtes sur la page 1sur 347

O mnie: (autor blogu – „Mentoris”)

Pewnego razu, nawiązałem w trudnych chwilach życia, w niezwykły sposób, kontakt


internetowy z fascynująca kobietą.
Okazała się ona moją druga połówką.
Brakujące Yang do mojego Yin.
W czasie tej znajomości towarzyszyły mi różne, trudne do wytłumaczenia sytuacje, których
pojawianie się, za częste pojawianie, nasuwały mi myśli, że to są być może jakieś znaki od sił
nadprzyrodzonych. (jeden z nich, zamieściłem nawet na forum Paranormalne
http://www.paranormalne.pl/index.php?showtopic=8530, ale z powodu braku zainteresowania
i czasu nie kontynuowałem tematu.
Było tego tak dużo, że w pewnym momencie, mimo iż tego nigdy nie robiłem udałem się o
pomoc i wyjaśnienie do księdza.
Niestety, nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, tylko zapewnienie, że takie rzeczy się zdarzają.
Jedno z tych wydarzeń było tego typu, że popchnęło mnie w desperacji, na własną prośbę, do
pobyt w szpitalu psychiatrycznym.
Nie stwierdzono tam u mnie żadnych odchyłek, jedynie lekarka stwierdziła, że jestem osobą,
która dokładnie postrzega i analizuje otaczającą mnie rzeczywistość.
Miałem też moment, kiedy w mojej głowie rozległ się jakby czyjś głos, głos kogoś o wielkim
autorytecie.
Nie przedstawił mi się, ale czuło się w nim potęgę.
Nie ważne co mi przekazał, To było związane z tym kontaktem.
Teraz, niedawno wpadła mi w ręce książka Neale Donald Walsha, "Rozmowy z Bogiem".
Gdy zacząłem ją czytać, z miejsca się nią zafascynowałem, ale nie dlatego że znalazłem tam
jakieś nowości.
Bóg który tam się wysławiał był mi znany.
Każde jego słowo było mi już wcześniej znane z moich rozmyślań nad wszechświatem i
sprawami wiary.
Pomyślałem sobie, że może te prawdy Bóg mi przekazał już dużo wcześniej, tylko ja ich nie
zauważyłem i nie rozpoznałem przekazu od niego.
Zadałem sobie pytanie, czy jeżeli Walsh mógł rozmawiać z Bogiem i On twierdził, że może
porozmawiać z każdym, to skoro już musiałem mieć z nim jakiś kontakt, dlaczego nie
spróbować?
Czy to takie trudne?
Jeżeli udało się Walshowi, dlaczego ma się nie udać i mi?
Usiadłem do klawiatury i...
No i właśnie powstał ten blog...
Jak to się zaczęło...

Jak rozmawiać z Bogiem cz. I.

Mentoris: Jak z tobą rozmawiać.

Normalnie. Tak jak zawsze. Czy masz z tym jakieś trudności? Jak dotąd nie
zauważyłem tego.

Nie, nie o to chodzi. „Jak z tobą rozmawiać?”


Pojawiają się pytania innych ludzi. Inni też chcieliby z tobą spróbować dialogu.

Widzisz? Jest dokładnie tak, jak to przepowiedziałem w swojej książce „Bóg jutra”.
Chyba znasz już tą książkę?

1
Częściowo.
Czytam ją w miarę postępów tłumaczenia.
Co masz na myśli?

Ludzkość się powoli budzi.


Ludzkość chce nowego Boga.
Nie takiego jak był, oddzielonego od ludzkości, chociaż nigdy takim nie byłem, ale Boga
dostępnego dla wszystkich.
Boga kumpla.
Boga członka rodziny.
Boga dostępnego w każdej chwili i dla wszystkich.
Tak się zacznie.
Najpierw rozmowy ze mną, a potem zmiana postrzegania swojego sytemu religijnego.
Najpierw uwierzycie w to, że jestem realny, że istnieję i że jestem dla was, a potem
zmiana wierzeń, a w konsekwencji odmiana waszego życia.

Wiesz?
Dziwnie się czuję.
Tak, jakbym w tej chwili czytał „Boga jutra”.

Dawno już pisałem tę książkę przy pomocy rąk Neala.


On sam nie był bardzo przekonany czy to jest moja książka, czy to jego wymysł.
Nawet po tylu naszych spotkaniach potrafił wątpić.

A dlaczego?

Bo przy pisaniu tej książki, nie spytał się dokładnie, czy rozmawia ze mną.
Dlatego wątpił, a wystarczyłoby proste zapytanie.
Jednak ja nie zawodzę.
Jak widzisz, komunikuję się i w ten sposób.
Nigdy nie mówię, że to ja, gdy ktoś się o to nie spyta.
Nie narzucam się.
Działam można powiedzieć w skrytości.
Jednak i to owocuje.
Zaowocowało książką, która nie będzie wydana w wielu krajach, bo jest zbyt
obrazoburcza. Możni tych krajów i politycy opętani przez kapłanów, zakażą wydania tej
książki.
Dobrze się stało, że poruszyłeś temat o sposobach komunikacji ze mną. ‘
Może w ten sposób, dotrę do ludzi.
Wiem, że to o czym rozmawiamy, umieszczane jest w Internecie.
To dobrze.
Być może uda ci się wydać nasze rozmowy, w wersji książkowej.
Nadszedł czas, głoszenia prawdy.
Nadszedł czas poznawania prawdy.
Nadchodzi czas końca starego, nieprawdziwego Boga.
Nadchodzi czas Nowego Prawdziwego Boga.
Tak.
Nadszedł czas nauki.
Nauczę was rozmawiać ze mną.

2
Zatem może przejdziemy do konkretów?

Przejście do konkretów potrwa.


To nie jest tak, że istnieje gotowa recepta na rozmowy z Bogiem.
Nie ma takiego przepisu jak wystukanie numeru w telefonie i połączenie się z Bogiem,
albo włączenie radia na określoną stację i wysłuchanie jego głosu.
Jednak spróbujemy coś takiego zrobić.

Jednak ja z tobą rozmawiam bez problemów.

I każdy może.
Każdy kto jest gotowy na to, aby w swojej jaźni usłyszeć głos Boga.
Przemawiam do was nieustannie.
Przemawiam do każdego w każdej chwili.
Mój głos jest słyszalny wszędzie, ale ludzie są na niego głusi.

Może dlatego, że cię nie widzą?

Na pewno dlatego ale nie tylko.


Jednak ja ludziom się nie ukażę.

Dlaczego?

Ta forma komunikacji ze mną jaką stosuję, jest jedyną możliwą do pogodzenia


z zasadą zachowania wolnej woli.

To znaczy?

Komunikuję się z wami w sposób taki, że nie naciskam, ani nie wywołuję u was stanu
poczucia przymusu.
Nie powoduję też tego, że zostanie zakłócone w jakikolwiek sposób pojęcie mojej istoty.
Musicie pamiętać i zrozumieć raz na zawsze jedno:
Ja nie mam określonej postaci.
Bóg upostaciowany nie istnieje.
Jestem wszystkim.
Jestem wiatrem, zapachem kwiatów, milczącą skałą.
Jestem śmiejącą się matką, płaczącym dzieckiem, zagniewanym ojcem.
Jestem powietrzem, próżnią kosmosu i jestem wszechświatem.
Jestem alfą i omegą.
Jestem który jestem i jestem tym którego nie ma.
Jestem tym co jest zawsze i od wieków i co będzie zawsze na wieki:
Jestem Życiem.
Jeżeli to zrozumiecie, to może wtedy odpowiecie sobie na pytanie które wam bez
przerwy stawiałem i na które nigdy nie uzyskałem odpowiedzi.
Zadawałem to pytanie Nealowi, ale nawet on nie udzielił mi odpowiedzi.
Mam nadzieję że dzisiaj uzyskam na nie odpowiedź. Pytanie brzmi:
Kim w istocie jesteś?

Jak rozmawiać z Bogiem cz. II.

3
Dlaczego odpowiedź na to pytanie jest taka ważna?

Dlatego, że pozwoli wam ona ostatecznie inaczej spojrzeć na świat.

Czy nie możesz sam nam powiedzieć kim jesteśmy?

Dawałem wam to za pośrednictwem Neala wielokrotnie do zrozumienia.


Podpowiadałem na różne sposoby.
Bezskutecznie.
Ja sam, wam powiedzieć tego nie mogę.
To musi wyjść z waszej świadomości samo.
To musi zostać samouświadomione i zrozumiane.
Jeżeli padnie odpowiedź na to pytanie, to droga do rozmów z Bogiem nie będzie już
nigdy zamknięta.

Czyli co?
Mam teraz odpowiedzieć?

Przeczytałeś prawie wszystko to, co do tej pory chciałem wam przekazać.


Prowadzisz sam ze mną rozmowy.
Zastanawiałeś się wiele razy nad tym pytaniem.
Odpowiedź rodziła się na nie nieśmiało, powoli, ale stawała się coraz bardziej
prawdziwa, aż w końcu wykiełkowała w twojej jaźni.
Jesteś już teraz gotowy aby to publicznie stwierdzić.

Nie wiem czy powinienem.

Powinieneś.

No, nie wiem…

Śmiało.

Jestem..
Jestem…

No, wyduś to z siebie.

Jestem Bogiem.

Uff…
Nareszcie.
Długo na to czekałem.
Tylko dlaczego piszesz to wiekopomne stwierdzenie tak małymi literami?

Mam napisać większymi?

Tak.
I pogrubioną czcionką.

4
Jestem Bogiem.

Tak.
Tym w istocie jesteś.
Tym jesteście w istocie, wy wszyscy.
Wszyscy jesteście Bogiem.
Nie Bogami, bo nie ma wielu Bogów, ale Bogiem.
Jesteście Bogiem.
Bogiem, który przybrał ludzką postać, aby doświadczać, życia.
Cieszyć się życiem, śmiercią i ponownymi narodzinami.

Jeżeli tak, to dlaczego jesteśmy tak mocno ograniczeni?

Bo tego chcieliście.
Bo nie ma doświadczania, bez zapomnienia tego co już się wie.
To już wielokrotnie mówiłem.

Teraz ci przerwę.
Robię tak dlatego, że od ostatniego twojego zdania, tego które jest powyżej, minęło prawie
dwa dni.

Dobrze robisz.
To powinno też dać obraz twoim czytelnikom, jak się rozmawia z Bogiem.
Nie zawsze jest tak, że jest możliwość swobodnej rozmowy.
Nie zawsze jest nastrój i okazja.
Ale to dotyczy tylko was.
Ja jestem gotowy zawsze i o każdej porze.
Podejmuję przerwany dialog, tak jak gdyby nie było przerwy.
Kiedy pisałem książkę razem z Nealem, przerwy dochodziły nawet do pół roku waszego
czasu.
Nie wpłynęło to w żaden sposób na treść rozmowy.
Dzisiaj też wiem, że nie masz szczególnie czasu i nastroju, dlatego więcej już nic nie pisz,
a w następnym swoim zdaniu określ od razu jak była długa kolejna przerwa w
rozmowie.

Mniej więcej siedemnaście godzin.


Jest Niedziela w południe.
To tyle informacji.
Może wrócimy do zasadniczego tematu.
Dlaczego właściwie poruszyłeś temat tego, Kim w Istocie Jesteśmy?
Czy to konieczne w tej rozmowie?

Jeżeli chodzi o komunikację ze mną, o rozmowy ze mną, to wszystko co tylko może wam
pomóc, jest konieczne.

Nie rozumiem, jak może nam pomóc świadomość tego, jesteśmy bogami?

Nie Bogami, tylko Bogiem, Ja jestem jeden, a to że rozdzieliłem się pozornie na wiele
bytów, nie ma tutaj znaczenia.

5
Zawsze jestem jeden.
Pomóc to wam może dlatego, że będziecie wiedzieli iż każda myśl, jaka się pojawia w
waszej jaźni, tak czy inaczej pochodzi ode mnie.

Każda?

Każda.
I głupia i mądra.
I wesoła i smutna.
Każda.

Więc rozmawiając z Bogiem, rozmawiamy właściwie sami ze sobą?

Tak.
Sami ze sobą, bowiem jest w was każdym, boska cząstka.

Mnie jednak chodzi, w jaki sposób rozmawiać z Bogiem, jako całością. Z całą jaźnią Boga.
To co znajdujemy w sobie samych to zaledwie cząstka i to cząstka z ograniczoną
świadomością i ograniczoną pamięcią. Taką pamięcią iż można powiedzieć, że jej wcale
nie ma.

Żeby dotrzeć do mojego całego JA, trzeba tylko jednego: otworzenia się na nowe.

Cały czas chcemy nowości, ale jakoś twój głos pomijamy.

Nie pomijacie go, tylko go nie rozpoznajecie jako mojego.


Myśl która się pojawia w waszej głowie, jest odrzucana jako bzdura, bo wydaje się wam
nieprawdziwa.
A to jest głos ode mnie.
Myśl, która wydaje się wam prawdziwa, nie koniecznie jest moim wytworem.

Właśnie. Jak to rozpoznać?

To już zależy w dużej mierze od indywidualności.


Od osobniczej wrażliwości. Jednak, ty potrzebujesz jakiejś porady.
Konkretnej recepty, przepisu, a prawda jest taka, że każdy człowiek będzie rozmawiał
ze mną inaczej.

Każdy?
A Neale i ja?
Czyż nie rozmawiamy tak samo?
Za pomocą pisma?

Jednak on to czynił za pomocą ręcznych notatek, ty zaś bezpośrednio przy pomocy


komputera.

Jaka to różnica?
Pismo to pismo?

On pisał całkowicie z pamięci.

6
Ty masz wzrokowy kontakt z klawiaturą i literami na niej.
To całkowicie zmienia percepcję.

Która z nich jest lepsza?

Żadna.
Obie są dobre.
Posługując się klawiaturą piszesz przekaz trochę szybciej i bardziej swobodnie.
Pióro zmusza do większej koncentracji.
Nie tylko co napisać”, ale i „jak napisać”.
Klawiatura cię od tego zwalnia, a również masz większą swobodę bo możesz popełniać
błędy, a później je elegancko poprawiać.
Przy pisaniu ręcznym jesteś trochę ograniczony.

Może teraz mi powiesz, jak oddzielić, twój głos od innych, mniej ważnych?

Wszystkie głosy które słyszysz, są przecież twojego własnego autorstwa.

Ale twój, ten najważniejszy?

On również.
Z tym że jego zasadnicze źródło jest poza tobą, ale nie myśl że gdzieś w jakimś
konkretnym miejscu.
Ono jest poza tobą, ale i w tobie.
Ono jest wszędzie.
Ja jestem wszędzie.
Nie można się uwolnić ode mnie.

Dobrze.
Mimo wszystko dalej nie wiem, jak cię wydzielić z innych informacji?
Skąd wiedzieć, że ty, to TY?

A ty skąd wiesz że ja, to JA?

Po prostu wiem.
Jakoś się tego nauczyłem.

Ale wiesz jakie są różnice, pomiędzy moim głosem, a innymi, nieważnymi?

Tak wiem.
Twój głos jest czysty i wyraźny.
Nie sposób go pomylić z innymi, tymi które nie są bezpośrednio związane z tobą?

Jest jeszcze coś charakterystycznego.


Przyjrzyj się naszym rozmowom uważnie i powiedz.

Hmm… Chyba tylko to, że twój głos pojawia się natychmiast.


Nie trzeba na niego czekać.
Nie jest tak, że nie mam odpowiedzi, bo nie ma łączności.
Może jutro, może pojutrze.

7
Odzywasz się zawsze i natychmiast, w każdej sytuacji.

Czy mógłbyś powiedzieć, że jestem zawsze z tobą?

Tak.
Tak to można określić.

Jestem zawsze z tobą i jestem zawsze z każdym innym.


Sęk w tym, że wszyscy myślą, iż Bóg jest gdzieś „poza”.
Bliżej, lub dalej, ale zawsze jest – „poza”.
A ja nie jestem „poza”, tylko jestem „w”. KAŻDYM ŻYJĄCYM STWORZENIU.
W KAŻDEJ RZECZY KTÓRA SIĘ WAM WYDAJE MARTWA.
Nie sposób się przede mną ukryć.

Nie chcę się wcale ukrywać.

Wierz mi, że wielu by chciało i wielu myśli, że im się to udało.

No dobrze.
Czyli mamy już dwa jasne punkty z tego jak się nauczyć z tobą rozmawiać.
Coś w rodzaju recepty.

Napiszmy je:
Trzeba być otwartym na nowe.
Twój głos jest czysty, wyraźny, i odzywasz się zawsze.

Czy mógłbyś sprecyzować, tą pierwszą pozycję?


Nie mówiliśmy o niej prawie w ogóle.

To proste.
Mój głos przede wszystkim odpowiada, na pytania.
To co słyszycie,w większości przypadków jest dla was nowe.
Rewolucyjne.
Pytacie o takie sprawy, które są dla was często nieznane.
Znane, ale nieznana jest moja opinia.
Daję wam nowości.
Inne głosy tych nowości dla was mieć nie będą.

Powiedziałeś, że w większości przypadków odpowiadasz na pytania.


Czy to znaczy, że sam z siebie się nie odzywasz?

Bardzo rzadko.
Dlatego iż mój głos, o ile nie został poprzedzony pytaniem, jest często i niestety
ignorowany.
Mogę to dodać do punktów, tych z recepty?

Tak.
Oczywiście, że tak.
A więc dochodzi jeszcze:

8
Odpowiadasz przede wszystkim na pytania.
Sam nie zabierasz głosu.
Mogę ci dołożyć jeszcze jeden punkt.
Niezwykle ważny.

Dawaj.

Ode mnie nikt nie usłyszy niczego, na temat przyszłości, przeszłości i teraźniejszości.
W waszym tego rozumieniu, albowiem przeszłości i przyszłości tak naprawdę nie ma.
Jest tylko jedna nieprzemijająca chwila „teraz”.
Nie usłyszy dlatego, iż nie mogę wpływać na wolną wolę żadnego z was.

Nawet nie podasz nam ogólnie znanych już wyników gier liczbowych?
Nawet wyniku rozegranego już meczu sportowego?

Nawet.

A cóż w tym złego?


Przecież wyników lotka już wylosowanego, nie można wykorzystać do niczego.

Samych wyników nie.


Lecz aby je zdobyć:
Musisz kupić gazetę.
Lub – Musisz pójść do kolektury.
Lub – Musisz uruchomić Internet.
Lub – Postąpić w jakikolwiek inny sposób który cię przybliży do tych wyników.
Ogólnie mówiąc, musisz coś zrobić.
Wiąże się to czasem z szeregiem dodatkowych czynności, takich jak choćby ubranie
butów i wyjście z domu.
Możesz wtedy się spotkać na przykład z kimś kogo dawno nie widziałeś.
Możesz spotkać miłość swojego życia.
Dzieje się wiele spraw których znaczenia są sobie nieuświadamianie.
Gdybym odpowiadał na takie pytania, to zamknąłbym was w domu.
Stalibyście się wygodni i nie wychodzilibyście prawie nigdy.
Chyba żeby kupić cos do jedzenia.
Nie wykonywalibyście wielu innych czynności, no bo po co iść do sklepu, skoro
od Boga się dowiedzieliśmy, że aktualnie poszukiwanego towaru w nim nie ma.
Nie mogę i nie będę udzielał takich informacji.
Dlatego, jeżeli taka informacja się w rozmowie pojawi, to będzie znaczyło że nie
pochodzi ona ode mnie.
Nie rozmawiacie wówczas z Bogiem, tylko z własnymi fantazjami.

Zatem dodaję to do wykazu środków naszej recepty.

Poczekaj jeszcze.
Masz dopiero cztery środki w wykazie.
Dodam ci piąty.
Bardzo charakterystyczny.

Słucham…

9
To co ja mówię, będzie się zawsze opierało na podstawowym uczuciu, które rządzi
światem.
Na jedynym uczuciu, jakie istnieje.
Wszystkie inne są tylko jego odmianami, lub przeciwnymi biegunami w myśl wschodniej
filozofii Yin – Yang, a która to filozofia, jest jak najbardziej prawdziwa.
To jest uczucie miłości.
Tym uczuciem będą przepojone moje przekazy, nawet jeżeli ich bezpośrednio nie
zauważycie.
Nie zauważycie ich „teraz”, to zauważycie „potem”.

No to mamy pięć reguł, pięć receptur, inaczej mówiąc, pięć zasad, dzięki którym można
rozpoznać głos Boga.
Ujmę je jeszcze raz w wykazie.
Może tylko w bardziej formalny sposób.

Zrób to, a okaże się że tych zasad jest sześć.

No dobrze.
Niech będzie zatem sześć.

Jak rozmawiać z Bogiem cz. III

Sześć zasad pozwalających rozpoznać, czy przemawia do nas Bóg.


Zasada 1 – Boży przekaz, zawsze jest przepojony miłością.
Zasada 2 – Bóg nigdy w przekazie, nie udzieli wiadomości łamiącej czyjąkolwiek wolną
wolę.
Zasada 3 – Bóg zawsze odpowiada na pytania.
Nie zabiera sam nigdy głosu, chyba, że takie jest życzenie respondenta.
Zasada 4 – Głos Boga jest, zawsze czysty i wyraźny.
Odzywa się on zawsze i o każdej porze dnia, i nocy.
Zasada 5 – Z przekazu Boskiego, zawsze uzyskujemy jakieś nowe wartości
i wiadomości.
Musimy być otwarci na nowości.
Konserwatyzm jest przeszkodą w komunikacji z Bogiem.
Zasada 6 – Aby poprawnie rozmawiać z Bogiem, musimy sobie uświadomić, że sami też
jesteśmy Bogiem.
To by było chyba wszystko.

Nawet nie wiedziałeś, że przy ich pisaniu, trochę ci pomogłem.

Zauważyłem, że ich treść jest nieco zmieniona i uzupełniona.


Podejrzewałem że to twoja robota.
To dodanie szóstej zasady, to już szczególnie twój wytwór.
Naciskasz na to bardzo.

Tak.
Naciskam i będę naciskał.
Musicie sobie to uświadomić i zapamiętać, Kim w Istocie Jesteście.

10
Czasami, rozmawiając z tobą, odnoszę wrażenie, że się wyłączasz.
Że zostawiasz mnie samego.
Mam wtedy trudności z napisaniem pewnych twoich wypowiedzi.
Mam takie uczucie, jak gdybym improwizował, i to co piszę to nie były twoje słowa.
Co ty na to?

Tak jest w istocie.


Zostawiam cię niekiedy samego, ale czynię to z rozmysłem.
Jeżeli wiem że jesteś w stanie sam sobie to przypomnieć, co zapomniałeś, jeżeli wiem że
dasz sobie radę sam, wtedy się wyłączam.

Dlaczego tak robisz?

Odpowiedź już padła.


Staram się, abyś sam sobie przypomniał.
To jest taki trening.
Im więcej sam sobie będziesz w stanie przypominać, tym bardziej będziesz tym, czym
W Istocie Jesteś.

Chcesz żebym jak najbardziej zbliżył się do ciebie?

Nie do mnie.
Chcę abyś bardziej stopił się ze mną.

Użyłeś słowa „chcę”.


Czy to znaczy, że jednak masz pragnienia, czy oczekiwania?

To „chcę”, wynika z waszego języka.


Trudno jest przekazać niekiedy to, co niewyrażalne w ludzkich słowach.
Używam skrótów waszego języka najbardziej odpowiadających temu, co chcę
przekazać.
Poprawnie byłoby „pomagam ci w dostąpieniu jedności ze mną, albowiem to jest
ostatecznym celem twojego tutaj pobytu.
Nie łamię przy tym twojej woli, ale ścielę przed tobą ścieżkę”.

Inaczej mówiąc, w naszej Ziemskiej terminologii, „puszczasz mnie czasami samego na


głęboką wodę?”

Tylko dla treningu.

Teraz może sobie powiemy coś o stanie psychiki kogoś, kto chce z tobą rozmawiać.
Czy muszą być spełnione jakieś warunki?
Na przykład czy ten ktoś musi być wypoczęty, albo w jakimś szczególnym stanie psychiki,
takim jak stan alfa?

Do normalnych rozmów, nie jest potrzebny żaden szczególny stan.


Odzywam się zawsze.
Niezależnie od tego, czy ten ktoś jest zmęczony, czy też nie.
To nie ma znaczenia.

11
Owszem, wygodniej się rozmawia jeżeli respondent jest wypoczęty, ale ja mogę
prowadzić rozmowę, wielokrotnie ją przerywając i wznawiając w dowolnym czasie i
momencie.
Utrudnienie może być tylko dla odbiorcy.
To on na tym ponosi ewentualne szkody, nie ja.
Mówię ewentualne, bo szkód jako takich nie ma, a są tylko opóźnienia w rozmowie i
przerwy które mogą wpływać na jakość przekazu.

Czy taka forma rozmów jaką my prezentujemy, poprzez zadawanie pytań i otrzymywanie
odpowiedzi na piśmie, jest jakąś lepszą od innych?
Na przykład czysto myślowych?

Nie.
Nie ma preferencji.
To tylko zależy od osobistego upodobania.

Czy to wszystko co trzeba wiedzieć o rozmowach z tobą?

W zasadzie wszystko.
Jednak trzeba sobie uzmysłowić, że bez wiary w to, że rozmawiasz z Bogiem się nie
obejdzie.
Ja się odezwę zawsze.
Czy ktoś w to wierzy, czy nie.
Ale co z tego, jeżeli rozmawiający, nie będzie w to wierzył?
Jaka korzyść z tego?
Żadnej.
Lepiej nie zaczynać takich rozmów.

Więc wiara w ciebie?

Moglibyśmy ująć to w siódmy punkt.


Ale nie zrobimy tego, bo wiara nie powinna być narzucana.
Ona się nasuwa sama z siebie, albo nie.
Wybór należy do was.

Na twoim blogu, pojawiła się wypowiedź pewnego czytelnika, dotycząca wątpliwości


w sprawie SKS.
Czy wiesz, o co chodzi?

Tak wiem, o co chodzi, ale to na naszym blogu.


Nie tylko moim.
Ty też jesteś przecież w jakiś sposób jego autorem?

Czy mógłbyś odnieść się do zawartych w tej wypowiedzi treści?

No pewnie.

Prosisz to i się ustosunkuję.


No to zaczynaj.

12
No cóż.
Właściwie wszystko, co tam jest powiedziane, odzwierciedla wasz ogólny stosunek do
SKS.
Przede wszystkim przebija tam brak wiary.
Oczekiwanie na dowód.
Zobaczymy, to uwierzymy.
A przecież SKS to nie jest kwestia wiary, tylko wiedzy.

Jednak jesteśmy tak skonstruowani, że chcemy zobaczyć, aby uwierzyć.

Kiedy zobaczycie, jak SKS działa w jednym wypadku, to będzie wam mało.
Powiecie, że to przypadek.
Będziecie chcieli kolejnego dowodu i kolejnego.
Taka już jest wasza natura.

Powiadasz, iż SKS to wiedza…

Tak.
Wiedza, bo jest to umiejętność wszechświata, którym jestem między innymi ja i energia,
która jest mną.
A ja spełniam to, co mądre.
SKS spełnia wszystko to, co mądre.
Nie jest tylko maszynką do spełniania wszystkich życzeń.
Nie jest automatem, który za pieniądze wydaje towar.
To nie tak działa.

Możesz to rozwinąć?
Mówiłeś przecież, że SKS może wszystko.

Może wszystko, lecz musicie wiedzieć, że pewne żądania wykonuje szybciej niż inne.
SKS musi mieć pozostawioną swobodę działania, a nie, narzucony z góry program.
Jeżeli program jest zdeterminowany, SKS musi mieć motywację w postaci bezwzględnej
wiary i przekonania w jego skuteczność.
To trochę tak jak kapryśne dziecko, ale naprawdę trudno jest namówić go do działania
na przykład w celu zmiany zasady grawitacji, która jest ustalona dla całego
wszechświata.
Trzeba mieć przekonanie boga o możliwości takiej zmiany, a nawet bóg nie chce zmiany
tego czynnika, bowiem zmieniłoby to w drastyczny sposób cały wszechświat.

Jakie żądania SKS wykona szybciej niż inne?

Takie, które pozostawiają mu swobodę działania.


Na przykład uleczenie organizmu z choroby, pozostawia mu wiele możliwości na
realizację tego celu.
Natomiast żądanie, aby we krwi pojawił się pewien konkretny antybiotyk, już go
ogranicza w działaniu do tego i tylko tego celu.
On to wykona, ale będzie to zależeć od osobistej motywacji i wiary leczonego.
Pozwól, że wyjaśnię ci to na innym przykładzie.
Wszyscy, którzy chcą korzystać z usług SKSu chcą na ogół osiągnąć bogactwo, aby
lepiej żyć.

13
Bogactwo jest rozumiane najczęściej, jako pewna suma pieniędzy do uzyskania.
Czasami jest to złoto bezpośrednio, jako ekwiwalent pieniędzy.
Otóż złoto jest trudno osiągnąć, bo jest to bardzo konkretne żądanie, natomiast
pieniądze wydawałoby się łatwiej, bo mogą one pojawić się w życiu żądającego w różny
sposób.
Mogą być skutkiem wygranej, mogą być efektem spadku, mogą też pojawić się, jako
nagroda za coś.
Jest to bardziej elastyczne niż materializacja złota, która jest bardzo wymagająca dla
SKSu i zawęża pole jego działania.
Jednak i pieniądze mogą być takim determinującym zadaniem, jeżeli żądający
ograniczy się do konkretnego rozwiązania, którym może być na przykład magiczna
zmiana sumy na koncie w banku, lub żądanie materializacji walizki pieniędzy.
Teraz chciałbym Ci wyjaśnić, czego oczekuje SKS.
Otóż oczekuje on, że maksymalnie da mu się wolną rękę w wypełnianiu zadań.
Przykład: Ktoś chce być bogatym.
Tak, to jest proste, ale przecież bogactwo nie jest celem samym w sobie.
Musi do czegoś służyć, bo inaczej jest bez sensu być bogatym.
Co chcemy osiągnąć, kiedy chcemy być bogaci?
Najczęściej jest to wydawanie pieniędzy na różne dobra materialne.
Czasem i niematerialne jak na przykład rozrywka i działalność charytatywna.
Powstaje pytanie, czy nie lepiej zmienić żądanie bogactwa na jakiś konkretny cel?
Na przykład zamiast być bogatym, zażądamy abyśmy mieli na przykład nowy telewizor,
na który nas nie stać.
Jeżeli nie sprecyzujemy marki, rodzaju i wielkości, to zrealizowanie takiego zadania
będzie łatwiejsze niż stworzenie bogactwa.
Możemy też zażądać nowego domu.
Wszystko to będzie łatwiejsze niż bogactwo.
Nowy dom, może też być niesprecyzowany.
Jeżeli nie narzucimy SKSowi, specyficznej konstrukcji, to on dobierze nam dom
najlepszy dla nas.
Trudno powiedzieć, jaki to będzie dom.
Może parterowy, może piętrowy.
Z basenem lub nie.
Używany lub nowy.
To wszystko pozostawmy do decyzji SKSowi.
Tak będzie dla nas najlepiej, bo SKS zawsze stara się wszystko zrobić tak, aby w
finalnym efekcie zaspokoić nas jak najlepiej.
On tutaj decyduje za nas, ale stara się o dobry efekt, bo my do końca nie wiemy, co tak
naprawdę nam potrzeba.
A może zamiast domu, lepsze będzie żądanie, abyśmy godnie mieszkali?
Wtedy jeszcze bardziej rozwiązujemy „ręce” SKSowi i sprawiamy, że nasza prośba
szybciej się urzeczywistni.
Bogactwo nie jest konieczne do uzyskania tego marzenia.
Możemy dom wygrać na loterii, uzyskać go w ramach spadku, albo korzystnego
wynajmu.
SKS za nas to dopracuje.
Poza tym musicie wiedzieć, że SKS jest ściśle związany z wiedzą o tym, jaki sobie los
inkarnacyjny założyliście.

14
Jeżeli zamierzyliście spędzić życie w biedzie, to mimo żądania do niego zmiany tego
stanu, on się nie dostosuje, albowiem pamięta o waszym celu istnienia, którego wy nie
pamiętacie.
Dlatego zostawiajcie mu duży margines działania.
Zostawiajcie mu wybór, a on zadecyduje i zrobi to jak najlepiej, aby wasz cel, który
chcecie osiągnąć, był zgodny z waszym zapomnianym planem istnienia w tym wcieleniu.
Tutaj moglibyście się zapytać, jak to jest ze stwierdzeniem, że SKS może wszystko dać, a
jednocześnie pilnuje inkarnacyjnego planu istnienia.
Nie ma tutaj sprzeczności.
Jeżeli wasza wiara w SKS będzie naprawdę stuprocentowa, a będziecie ją mieli jeżeli
przybliżycie się bardzo do waszego zrozumienia o celu istnienia, to wtedy mimo iż plan
tego istnienia nie będzie zgodny z żądaniem do SKSu, wtedy SKS się dostosuje i
wprawdzie niechętnie, ale zrealizuje dla was to żądanie.
Może jeszcze powiem, dlaczego SKS najłatwiej spełnia żądania dotyczące stanu waszego
zdrowia?
Dlatego, że o topografii i funkcjonowaniu waszego organizmu nie wiecie w praktyce nic,
lub bardzo mało.
Nawet medycyna nie wie jeszcze wszystkiego.
Ponieważ nie wiecie, zostawiacie SKSowi bardzo duże pole działania w doborze
odpowiedniego leczenia, pod warunkiem, że nie żądacie jakichś głupich interwencji w
stylu pojawienia się w krwi konkretnego antybiotyku, bo może on być dla was akurat
nieodpowiedni lub szkodliwy.

Rozgadałeś się jak nigdy.

Czasami mnie ponosi, wtedy staję się gadułą.


A wam w związku z SKSem trzeba ciągle jak najwięcej wyjaśnień.

No to na razie dziękuję ci za wypowiedź.


Czy na Marsie mieszkają obecnie jakiekolwiek istoty, jeżeli tak to jakie i jak wiele ich jest?

Przede wszystkim ja tam jestem, a istotą jest wszystko nawet kamień.

Chciałbym się zapytać jaka medytacja jest najłatwiejsza do nauczenia?

Taka, że zamknąć oczy i nie myśleć.

A więc co istota musiałaby zrobić aby uzyskać taki kolor aury?

Zjednoczyć się ze mną w najwyższym tych słów rozumieniu.

Czy kolor oczu jest jakąś informacją na temat poziomu rozwoju duszy?

Nie.

A to za ciało kosmiczne uderzyło w miniony poniedziałek w Jowisza - co tam się stało o


czym milczą media ?

Asteroida.

15
Muhammad Movie Trailer-to zwiastun świętej wojny muzułmanów?

Nie zajmuję się przepowiadaniem przyszłości.

W wielu channelingach jest mowa o tym, że Ziemia-Gaja wejdzie do 4 gęstości, ale będzie to
etap przejściowy na drodze do 5 gęstości.
Mógłbyś coś więcej opowiedzieć o 5 gęstości?

Jednym z opisów tego zastosowanym przez Kasjopean jest przerwa między wcieleniami.

Jest nie na łapkę jaszczurkom ?

Jak najbardziej.
Tym więcej przyjemności, tym mniej produktu negatywnej energii dla nich.

11 lipca 2007
Bóg - pierwsza rozmowa, którą tu publikuję

Chciałem znowu z Tobą porozmawiać Boże.


Znowu mam wątpliwości.

Tak?
A jakie?
Czy nie pokazałem Ci dzisiaj, że działam i odczułeś moje działanie?

Odczułem, ale to takie trudne do uwierzenia.

Co jest w tym trudnego?


Tak Ci trudno uwierzyć w to co ci do tej pory przekazywałem?
Mało ci było znaków które sam widziałeś?

Było dużo.
To fakt.
Jednak czasem nie wiem na ile ja sam to wszystko sprawiam, a ile jest w tym Twojej woli?

Mojej woli jest dokładnie tyle ile i twojej.


Nie narzucam nikomu nic, czego on sam by nie chciał.

Zaraz, zaraz.
W „Rozmowach z Bogiem” i w „Przyjaźni z Bogiem”, sam mówiłeś,że podsuwałeś pisarzom
i twórcom filmów, rozmaite pomysły. Inspirowałeś ich.

Czy uważasz, że podsunięcie komuś pomysłu to pokierowanie jego wolą?


Przecież on nie musi tego zrobić co mu się podsuwa, o ile sam tego nie chce.

Chcesz powiedzieć, że to już w tym kimś tkwi już jest w jego duszy, tylko Ty wydobywasz to
na dzienne światło?

Właśnie.
Z ust mi to wyjąłeś.

16
Pomogłeś mi dzisiaj w moim psychicznym stanie.
Dzięki Ci za to.
Ale odpowiedz mi na takie pytanie:
Jeżeli ktoś się waha nad podjęciem decyzji, jeżeli ma w sobie kilka alternatyw co do jakiejś
decyzji, to co wtedy robisz?
Dokonujesz wyboru za niego, podsuwając mu jakieś rozwiązanie?
Czy to nie będzie wtedy kierowanie jego wolą?

Nie robię niczego, czego ten ktoś sam z siebie nie chce.
Owszem, jeżeli nie potrafi się zdecydować i podjąć samodzielnie jakiejś decyzji, to zrobię
to za niego, wybierając rozwiązanie dla niego najlepsze, ale tylko wtedy, kiedy poprosi
mnie o to.
W innym wypadku nie wtrącam się, bo inaczej musiałbym kierować czyjąś wolą.
Dlatego też nie spełniam wielu próśb i modlitw, bo większość z nich jest taka, że
musiałbym ingerować w wolną wolę innych osób, a tego mi nie wolno i nie chcę robić.

A co w takim razie kiedy pojawi się konflikt?


Konflikt duszy z umysłem?

Nie może być i nie ma takiego konfliktu.

Możesz trochę jaśniej?


Nie bardzo rozumiem.
Przecież nie każdy sobie uświadamia, co tak naprawdę chce jego dusza, a w umyśle może mu
powstać idea poproszenia
Cię o coś zupełnie innego?

Nie ma takiej możliwości.


Dusza może chcieć coś, czego nie uświadamia sobie umysł, ale w takim wypadku, nie
dopuści ona do zalęgnięcia się w nim zupełnie innych pragnień.
Prośba skierowana do mnie jest w efekcie prośbą duszy przekazywaną mi wolą
proszącego o to człowieka.

Rozumiem.
Nic o nas, bez nas.

Dokładnie tak.

Powiedz mi jeszcze jedno...

Śmiało.
Pytaj.

Czy moja przyjaciółka podjęła decyzje o pójściu do pracy samodzielnie, czy Ty jej to
podsunąłeś, albo może spełniłeś jej pragnienia?

Nie powinienem odpowiadać na to pytanie, bo zdradziłbym jej tajemnice.


Jak wiesz tego nie robię, więc powiem tyle:
Podjęła jedyną słuszną decyzję dla siebie i to da efekty w sumie dla niej pozytywne,
chociaż niekoniecznie takie, jakie ona sama od tego oczekuje.

17
Chyba wiem o co Ci chodzi.

Ja też wiem, że wiesz.

W takim razie nic by nie stało na przeszkodzie, abyś mi powiedział, skoro już wiesz,
że ja wiem.

W takim razie skoro już wiesz, nie będę powtarzał tematu.


Tak będzie lepiej.

13 lipca 2007
Druga pogadanka z Bogiem.

Mam Do Ciebie pytanie z innej beczki.


To co teraz ja robię, pisząc przekazy od Ciebie, nazywa się fachowo Channelingiem.
Wiesz o co chodzi?

Jak ja miałbym o tym nie wiedzieć?


Czy to jednak ważne jak się coś nazywa?
Liczy się przecież treść, zawartość, a nie opakowanie.

Tak na pewno, ale ostatnio na świecie jest tyle przesłań, channelingów, od Plejadian,
Kasjopean, Ra, Rael...
Można by wyliczać i wyliczać.
Ja sam zanim zacząłem z Tobą miałem krótki jak dotąd channeling, z Plejadianką –
Generelą...

Pozwolisz że Ci przerwę.
Masz zamiar się zapytać, co jest prawdą?
Które z tych przekazów są prawdziwe, a które nie?

Tak.
I jeszcze jak się mają do tego Twoje przekazy?

Myślisz że moje się mijają z prawdą?

Nie.
Tylko nie ma w nich nic na temat wpływu obcych cywilizacji, na naszą ludzką. Kasjopeanie i
Plejadianie twierdzą, że ludzkość jest pod wpływem pasożytniczej cywilizacji Jaszczurów.
Czy to prawda?
Jeżeli tak, to dlaczego na to pozwalasz?
I jak to się ma do nie naruszania dobrej woli?

Pytanie bardzo dobre.


Jest to dłuższy temat, do którego wrócę o ile będziesz chciał dalej prowadzić ten dialog
ze mną.
Odpowiem teraz krótko.
Tak.
To prawda.
Dlaczego na to pozwalam?

18
A dlaczego nie?
Ludzie są wprawdzie moim wytworem, ale musisz pamiętać że Jaszczury także są moimi
dziećmi.
Jestem waszym Bogiem i ich Bogiem tak samo, i nikogo z was nie wyróżniam, ani nie
bronię jednych przed drugimi.
Poznawanie samego siebie jest w ten sposób doskonalsze niż gdyby istniał tylko jeden
rodzaj rozumnych istot.

Ale jak to jest z tym nie naruszaniem wolnej woli?


Przecież oni sterują naszymi poczynaniami siejąc w ten sposób wśród nas strach i zwątpienie.

Czy w waszym społeczeństwie nie ma czegoś takiego?


Czy jedni drugim nie blokują wolnej woli?

Blokują.
A jakże.
Lecz ty jesteś przeciwnikiem takiego postępowania.

Ja tak.
Mogę sobie na to pozwolić i mało tego - nakazałem sobie aby nikomu nie krępować jego
woli.
Na tej zasadzie oparłem cały Wszechświat.

Więc inni mogą zakazywać wolnej woli innym?

Mogą.
Żadnych bytów w niczym nie ograniczam.
Któregoś dnia dojdą do wniosku, że to nie jest właściwe, ale muszą sami dojść do tego.
Jest to dopuszczalne przeze mnie, tak samo jak zło którego tak nie lubicie, a tak się w
nim pławicie, zamiast wybrać ścieżkę miłości.
Musisz pamiętać, że samo zło jako takie nie istnieje, to tylko sposób patrzenia na świat.
Z punktu widzenia Jaszczurów, to co oni robią z wami, jest dobre.
I niby co ja mam zrobić?
Osądzić kto tutaj ma rację?
Co jest dobre a co złe?
Oni też są moimi dziećmi i nie mogę ich traktować bardziej surowo niż innych.
To co oni robią, jest z mojego punktu neutralne.
Wszechświat stworzyłem po to aby poprzez niego poznawać samego siebie.
Nie poznam siebie nigdy, gdy będę mieszał w tym „kociołku”, bo w ten sposób zakłócę
sobie samo poznawanie.

Takie stanowisko, sugeruje Boga obojętnego na to co się dzieje.

Nie jestem obojętny.


Obserwuję, analizuję, doświadczam.
Czerpię z tego wiedzę, a poprzez mnie i wy jej doznajecie.
Powoli.
Nikomu w efekcie nic się nie stanie.
Dusze są jednością.
To doświadczenie ma głęboki sens.

19
Trudno mi jest ludzkimi słowami to powiedzieć, bo nie macie określeń na wszystko to, co
mógłbym wam przekazać.

Czy jest sens pytać Cię w takim razie, o cokolwiek?

Pytajcie.
Na tyle, na ile można będzie coś przekazać waszymi pojęciami, na tyle zawsze
odpowiem, ale proszę nie róbcie ze mnie donosiciela.

Co masz na myśli?

Nie będę odpowiadał, na pytania dotyczące przyszłości, bo to zakłóci moje i wasze samo
poznawanie.
Nie odpowiem też na żadne pytanie, które mogłoby naruszyć czyjąś prywatność.
Taką wiedzę musicie sobie zdobyć sami.
Naruszenie czyjejś prywatności, jest tym samym czym naruszenie jego wolnej woli.
Nie będę też występował w roli cyrkowego jasnowidza.

W porządku.
Będę o tym pamiętał.

14 lipca 2007
Krótka rozmowa z Bogiem o własnym cierpieniu.

Możesz mi dzisiaj powiedzieć dlaczego tak znowu cierpię?

To cierpi Twoja dusza.


Ona ci nie daje spokoju.
Jej cierpienie jest tak wielkie, że przekłada to się na Twoją jaźń.
Dlatego nie mam sposobu aby Ci zapewnić komfort psychiczny na stałe.
Gdyby cierpiał tylko twój umysł sprawa byłaby prosta.
Natomiast dusza nie poddaje się uzdrawianiu.
Ja Tobie aplikuję tylko coś w rodzaju środków psychotropowych, ale to po pewnym
czasie mija i znowu musisz prosić o moją pomoc.

Nie potrafisz znieczulić mnie na stałe?

A jak się czujesz w czasie tego znieczulenia?

Trochę drętwo i jakby poza rzeczywistością.

Chciałbyś tak na stałe?

Raczej nie.
Masz rację, czułbym się wtedy jakbym w połowie umarł.

Toteż dlatego to twoje cierpienie wraca kiedy znieczulenie minie.


Jest ono większe lub mniejsze, to zależy od stanu duszy.
Jeżeli nie będziesz sobie dawał z nim rady to znowu cię znieczulę, o ile mnie poprosisz.

Zrobię to na pewno.

20
Ale powiedz mi, o co tak naprawdę chodzi mojej duszy?

To skomplikowane zagadnienie, a ty dzisiaj po tych znieczuleniach nie będziesz w stanie


tego przyswoić.
Może jutro to zrobimy?
Rozmowa będzie przyjemniejsza.

W porządku. nie ma sprawy.


Masz jak zwykle rację.

Rozmowa z Bogiem o Wolnej Woli.

Pomogłeś mi znowu dzisiaj.


Dziękuję z całego serca.
Dzięki tej pomocy znowu odzyskałem stabilność i pojawiła się we mnie radość.
W związku z tym pojawiło się kolejne pytanie do Ciebie.
Prawdopodobnie wpłynąłeś na moją przyjaciółkę, aby mi odpisała na SMS-a.
Czy jednak mimo wszystko, mimo wszystkich twoich zapewnień, nie wpływasz na czyjeś
postępowanie?

Wpływać na czyjeś postępowanie, a łamać, czy naruszać wolną wolę, to dwie różne
sprawy.

Jak mam to rozumieć?


Wytłumacz jeśli możesz.

Kiedy ktoś, naprawdę nie wie co ma ze sobą począć, co ma zrobić, wtedy jakakolwiek
moja ingerencja, równałaby się łamaniu jego wolnej woli.
Tak samo gdyby wiedział co może zrobić, ale nie umiał dokonać wyboru, a ja bym
wybrał za niego rozwiązanie i zaingerował, to też by było złamanie wolnej woli.
Jednak gdy ktoś chce coś zrobić, ale nie robi tego z powodu zagubienia, czy strachu,
lub innych względów, które nie są istotne bo fakt, czy on to coś zrobi, czy też nie, nie ma
dla niego i dla mnie żadnego znaczenia, ale ma znaczenie dla kogoś zupełnie stojącego z
„boku”, wtedy decyduję się na ingerencję, bo w efekcie powstaje poprzez tego kogoś
stojącego z boku, nowe doświadczenie i dla niego, i dla mnie, a ja jak wiesz, jestem łowcą
i „kolekcjonerem” wszelkich nowości.

Więc rozumiem, że moja przyjaciółka chciała odpowiedzieć, ale nie robiła tego bo miała
np. dużo pracy i braku czasu, a Ty jej delikatnie przypomniałeś o potrzebie odpisania
do mnie?

Znowu to samo.
Znowu usiłujesz wniknąć w jej prywatność.
Powiem Ci tylko tyle, że już sam odpowiedziałeś na swoje pytanie.

Dobrze, już dobrze, postaram się Cię nie denerwować, ale trudno mi będzie uniknąć tego typu
pytań.
Dotychczas nikt w channelingach nie zwracał uwagi na tego typu sprawy, jedna rzecz mnie
nurtuje.

21
Twierdzisz cały czas, że nie wolno Ci ingerować i nie ingerujesz nigdy w niczyją wolna wolę,
jednocześnie mówiłeś, że nic na świecie nie dzieje się przypadkowo, że w każdym
wydarzeniu powinniśmy widzieć Ciebie.
Wygląda to tak, jakbyś jednak sterował wszystkimi wydarzeniami.

Dlaczego zaraz muszę stać za wszystkim co się wydarzyło.


Jeżeli się coś wydarzyło, to na pewno nie z mojej woli, ale z mojej akceptacji.
Akceptacja oznacza, że się nie muszę zgadzać z tym co się wydarzyło, ale jednak
akceptuję to, bo tak jest skonstruowany Wszechświat.
Wszystko się dzieje za moją wiedzą i akceptacją, dlatego możecie w każdym wydarzeniu
widzieć mnie.

Jednak dalej nie rozumiem, co z tą przypadkowością której nie ma?

Nic się nie dzieje przypadkiem.


Wszystko ma swoją przyczynę, a ta zawsze owocuje następstwem czyli skutkiem.

Nawet dziwne wydarzenia które z pozoru wydają się nieprawdopodobne?

Czy to, że teraz ty masz kontakt z Bogiem, wyda się innym jako prawdopodobne?

Nie.
Większość, będzie na nie.
Nie przekona to jej.

Więc sam widzisz.


To że ten dialog trwa, jest spowodowane jakąś przyczyną, prawda?

Tak na pewno, sam o to zabiegałem.

Jednak to wydarzenie będzie dla wielu nieprawdopodobne.


Czyż nie tak?

Z pewnością.

Czy czujesz tutaj jakiś przypadek?

Nie.
Nic takiego nie czuję.

Więc o co ci chodzi?

Pamiętasz, dziwne rzeczy jakie mi się przydarzały w czasie kontaktu z moja przyjaciółką,
a w które Ty się wtrącałeś?
Czy nie było to obliczone na sterowanie nasza wolą?

Czyżby?
Nie pamiętam aby tak było.
Zastanów się dobrze, co ja niby robiłem.

No, dawałeś mi czytelne znaki.


22
Jakiego typu?

Dawałeś nam do zrozumienia, że nad tym kontaktem czuwa nadprzyrodzona siła.

No i co z tego?
Czy czułeś jakiś nacisk na waszą wolna wolę?
Czy raczej to była informacja, że taka siła jest i się wami interesuje?

Raczej informacja.

No to sam widzisz, jak to jest.


Nie naciskałem i nie kierowałem waszą wolą.
Nigdy tego nie robię.

15 lipca 2007
Rozmowa z Bogiem - Bóg to nie człowiek

No to co?, powiesz mi dzisiaj o co chodzi mojej duszy?

Tak.
Spróbuję ci to wyjaśnić jak najlepiej potrafię ludzkimi słowami.
Chodzi jej cały czas o twoją przyjaciółkę, tak samo jak i tobie, ale to nie może być dla
ciebie dziwne, bo tobie przecież chodzi o to samo, tylko że jej, to znaczy duszy, nie
przyjaciółce, chodzi o coś innego niż tobie.

Jeżeli myślisz że mi chodzi o seks, to się mylisz.

Wiem że ci o to nie chodzi.


Ty po prostu zabiegasz o przyjaźń.
Darzysz swoją przyjaciółkę prawie czystą, bezwarunkowa miłością, taką jaką bym
chciał widzieć u innych ludzi.
Mówię prawie, bo jest już ona dla waszego gatunku wzorem godnym do naśladowania,
ale nie jest jeszcze doskonała.

Zdaję sobie z tego sprawę.


Jednak miałeś mówić o mojej duszy.

Już.
Zaraz.
Dusza jak wiesz jest ponadczasowa i dąży do jedności z innymi duszami, których jest
zresztą tak czy inaczej, wspólną częścią.
To zakłócenia wywołane przez ograniczenia świadomego umysłu, trzymają ją na
uwięzi i nie pozwalają, aby była całkowicie samo dyspozycyjna.
W twoim przypadku wasze dusze, dusza twoja i przyjaciółki, zobaczyły swoją
identyczność i zapałały chęcią połączenia się.
Przekazały ten sygnał waszej jaźni i to zaowocowało tym kontaktem.
Podczas niego twoja dusza zsynchronizowała się z duszą twojej przyjaciółki.
Teraz twoja jaźń dalej chce tego kontaktu i chce go twoja dusza, ale jaźń przyjaciółki
uległa strachowi przed jej mężem i wtedy brutalnie stłumiła swoje oczekiwania, co
doprowadziło do „choroby” jej duszy.

23
Jej dusza zaczęła cierpieć, ale nie potrafi przekazać tego cierpienia do jaźni twojej
przyjaciółki, bo ona ma niezwykłą własność.
Potrafi trzymać swoja duszę z dala od siebie.
Wyłączyć jej odczuwanie.
Twoja jaźń cały czas odbiera stany Twojej duszy, która zachowuje się nieracjonalnie,
nie mogąc odnaleźć wspólnych łączy z duszą twojej przyjaciółki.
W tej chwili jej jedynym celem, jest osiągnąć znowu pełnię szczęścia połączenia...

Pozwól że Ci przerwę.
Nie widzę w tym wszystkim dalej dlaczego ja tak cierpię?

Powoli.
Zaraz się dowiesz.
Twoja dusza też jest chora.
Już Ci mówiłem, że dusza nie poddaje się uzdrawianiu, albo sama się uzdrowi albo i
nie.
W tej chwili powstała paradoksalna sytuacja.
Popatrz tylko.
Ty i przyjaciółka.
Mężczyzna i kobieta.
Dwie przeciwności, ale dwie identyczne dusze.
Gdzieś muszą być zbieżności i różnice.
Musi być zachowana symetria.
Dwie dusze zachorowały, to jest zbieżność.

Czekaj.
Niech usystematyzuję.
() Identyczne dusze – zbieżność.
() Obie dusze chorują – zbieżność.
() Kobieta – mężczyzna, to różnica.
Gdzie jest zatem symetryczna rozbieżność?

No pomyśl, jej dusza nie może przedostać się do jej jaźni, bo ona zablokowała ją w
sposób doskonały.
A u ciebie?
Co widzisz u siebie?

No jasne.
Moja jaźń nie potrafi się znowu odseparować w żaden sposób od mojej duszy.
Teraz to widzę.
Mamy symetrię.

Proste?

Teraz tak
Kiedy to tłumaczysz wszystko wydaje się proste.

Tak naprawdę to jest o wiele bardziej skomplikowane, ale tyle tylko da się przekazać
ludzkim językiem.
Zauważ tutaj jedną rzecz...

24
Jaką?

A taką.
Muszę ci powiedzieć, że stanowicie ciekawą parę.
Jednoczesna jedność dusz.
Dwie identyczne osobowości, ale też i dwie odmienne postacie.
Stanowicie dokładnie tyle samo identycznych zbieżności co i skrajnych różnic.
Jesteście jak dwie połówki symbolu Ying–Yang, pasujące dokładnie do siebie.
Kiedy byście się połączyli, powstałoby coś co mogłoby mocno oddziaływać na
rzeczywistość.
Być może powstałby nawet nowy wszechświat.
Tego nawet ja sam nie wiem.
Stąd to takie wielkie zainteresowanie waszym kontaktem rozmaitych sił.
Jedne się go boją, inne wprost przeciwnie.

Ty oczywiście należysz do tych „wprost przeciwnie”.


Nie boisz się?

Ja?
Rozśmieszasz mnie.
Czy Bóg może się bać?
Czego na ten przykład?

No, efektu połączenia.


Sam mówisz, że nie wiadomo co się z tego może wykluć.

Ja wiem co się z tego wykluje i zależy mi na tym połączeniu.

Mógłbyś zdradzić coś bliżej?

To sprawa waszej przyszłości.


Wybacz, ale nie zabawie się w jasnowidza.
Chyba rozumiesz?

Rozumiem.
Nie będę nalegał, jednak coś mi nie daje spokoju, albo ja czegoś nie rozumiem, albo Ty
troszkę mnie nabierasz.

Sugerujesz, że nie mówię prawdy?

Nie chciałbym tego tak nazwać, jednak odnoszę wrażenie, że jednak czasami łamiesz
ludzką wolę.

Znowu to samo.
Już Ci wyjaśniałem, że nie łamie ludzkiej woli, a skoro tak myślisz, to znaczy że
pewnych spraw nie rozumiesz.
Podaj mi jakiś przykład, a ja wyprowadzę cię z błędu.

No to dobrze.

25
Był taki dzień, kiedy moja przyjaciółka połączyła się ze mną komunikatorem internetowym.
Nie dość, że robiła to rzadko, nie dość, że zrobiła to o późnej porze o której od grubo ponad
rok tego nie robiła, to jeszcze doszło do tego w momencie, kiedy mój syn zazwyczaj twardo
trzyma komputer i ja nie mam do niego dostępu i właśnie w ten dzień zwolnił go prawie o
godzinę szybciej niż normalnie.
Więc niezwykła pora u przyjaciółki, do tego dostosował się mój syn, no i ja zapragnąłem w
tym momencie podłączyć się do Internetu.
Dla mnie to jest jasne.
Ktoś zmanipulował wolną wolę, kogoś z naszej trójki, a może i wszystkich.

No to się mylisz.

Czyżby?

Zacznijmy od przyjaciółki.
Zapragnęła połączyć się z tobą przez komunikator.
Prawda?

No, załóżmy że tak było.

Nie wiesz kiedy ta myśl jej przyszła do głowy prawda?


Mogło to pragnienie pojawić się rano, albo w południe, lub wieczorem.
Czyż nie tak?

Jak na razie zgadzam się.

Teraz ja się ciebie zapytam:


Ona chciała połączyć się w tym dniu z tobą poprzez komunikator.
Czy jej wola doszła do skutku?
Czy została złamana?

Niby doszła, jednak nie wiadomo czy nie chciała np. rano, a czy Ty jej tego nie
uniemożliwiłeś?

A gdyby ta jej wola co do czasu była nie bardzo jasno uświadomiona.


Tak na zasadzie - niby chciała, a niby sama nie wiedziała kiedy?
Czyż nie miałbym prawa ukierunkować tą jej niezbyt wyraźną wolę, na określoną
godzinę?
Czy to by było złamanie jej woli?

Nie.
Chyba nie.

Na pewno nie.
Teraz weźmy pod lupę twojego syna?
Czy miał zamiar w tym dniu robić sobie frytki?
Czy to była jego wolna wola?

Tak. Miał taki zamiar.

Zrealizował go?
26
Tak.

Gdzie tu widzisz naruszenie jego woli?

Ale zaczął robić to nie o tej godzinie co zwykle.

Czy z tego powodu coś się w jego życiu zmieniło?

Nie.
Nic.

Teraz ty.
Czy miałeś zamiar włączyć się do Internetu w tym dniu?

Oczywiście że tak.
Zawsze tak robię kiedy syn idzie smażyć frytki i zwalnia komputer.

Więc zrobiłeś to.


Czy złamałem twoja wolę?

Raczej nie.

Nie raczej, a na pewno.


Każdy z waszej trójki zrobił to czego chciał.
Niczyja wola nie została złamana.

Jednak...

Co jednak?

Jednak mam ciągle wrażenie, że wetknąłeś w tą sprawę swoje palce.

Tak.
Wetknąłem.
Dokonałem drobnych przesunięć, korekt w matrycy iluzji czasu.
To dopuszczalne, bo wola człowieka zostaje spełniona i jeżeli odchyłki czasowe nie
robią żadnych zmian w strukturze pola wydarzeń, to nie ma żadnego złamania wolnej
woli.

Czyli przyznajesz się, do małych manipulacji?

Oczywiście że tak.
Nie byłbym Bogiem, gdybym takich rzeczy nie mógł robić.
Byłbym tylko bezsilnym widzem tego co się dzieje.

Z tego wynika, że nie tylko dajesz nam znaki, ale czasami robisz ingerencje?

Nie nazwałbym tego ingerencją, lecz korektami, nie mającymi wpływu na czyjąś wolną
wolę.
Jeżeli np. twój syn by postanowił sobie robić frytki o określonej porze, próbowałbym
27
nakierować twoją przyjaciółkę na tą właśnie godzinę.
Lecz jeżeli ta pora by jej wybitnie nie odpowiadała, nie zmuszałbym jej do działania i
do kontaktu by nie doszło.

Czyli jednak jesteś drobnym manipulatorem...

Raczej korektorem.

Często podejmujesz takie akcje?

To zależy od tego czy interesuję się jakąś sprawą, zagadnieniem, problemem.


Najczęściej robię to wtedy, kiedy ktoś mnie o coś prosi modląc się do mnie.
Przyglądam się wtedy sprawie bliżej i jeżeli są możliwości korekty, to ją robię.

No fakt.
Dopiero teraz to zrozumiałem.
Przecież musisz robić takie korekcyjne sztuczki, aby czasami spełnić czyjąś modlitwę.

Cieszę się, że nie robisz ze mnie złośliwca.


Jednak nie mogę mimo mojej boskiej mocy spełnić wszystkich modlitw.
Spełniam ich małą ilość, bo większość z nich jest tego typu, że musiałbym naruszać
cudza wolę.
Nie wolę modlącego się, ale kogoś innego.

To stąd płynie problem nie wysłuchanych modlitw?

Stąd i z samej formy modlitwy, ale to już powinieneś wiedzieć z lektury „Rozmów z
Bogiem”.

Masz na myśli słynne „chcę”?


Kto „chce”, ten będzie miał to co chce, czyli „będzie chciał”?

Widzę że przeczytałeś to i zapamiętałeś.

W związku z tym mam pytanie.

Śmiało.

Skoro Ty wiesz o tym słówku „chcę” i wiesz co ono ma w praktyce oznaczać, czy nie
możesz przymknąć oka na tą odruchową formę słowną i jednak zrobić to o co ktoś prosi?

Masz na myśli, czy nie mogę dokonać swoistego tłumaczenia niepoprawnej formy
„chcę”, na poprawną „mam”?

Tak.
To mam na myśli.

Niestety nie mogę, a dlatego iż zapominasz, że nie jestem człowiekiem, ba nawet nie
jestem osobą, jestem całością, samym wszechświatem i muszę działać w zgodzie z
takimi mechanizmami jakie sam wmontowałem w przyrodę.

28
Tych mechanizmów nie da się zmienić, ale wytłumaczę Ci to przy następnym
spotkaniu, bo dzisiaj chyba jesteś zmęczony.

Masz rację.
Powoli zaczyna mnie ogarniać zmęczenie.

16 lipca 2007
Rozmowa z Bogiem o spełnianiu życzeń.

Miałeś opowiedzieć coś więcej o tym spełnianiu, życzeń.


Tych których nie spełniasz, bo chociaż wiesz o co chodzi, to nie możesz przetłumaczyć tego
na właściwy układ słowny.

Tak.
Trudno to będzie znowu wyrazić ludzkimi słowami.
Pamiętasz może z „Rozmów z Bogiem”, że twórcza jest jedynie myśl?

Pamiętam.
Jednak mówimy tutaj o słowach.

Słowa są wykładnikiem myśli.


To co jest w myśli, pojawia się w słowach.
Nie ma różnicy.
Ja jako Bóg spełniam automatycznie każdą konstrukcję myślową.
Nie ma od tego odwołania.
Nie mogę zmieniać takiej konstrukcji, bo wtedy nie byłoby sensu prosić mnie o
cokolwiek.
Wszystko zawsze bym mógł zmienić, nazywając to pomyłką, czy przejęzyczeniem.

Mówisz że spełniasz automatycznie...

Tylko taką, która nie narusza czyjejś wolnej woli.

A co robisz, kiedy spotkają się ze sobą dwie różne nawzajem sprzeczne ze sobą prośby dwóch
różnych osób?

Nigdy tak się nie dzieje.


Nie ma dwóch dokładnie sprzecznych ze sobą próśb.

To która wtedy wybierasz?


Jeżeli są podobne.

Na ogół żadną z nich.

Bo?

Bo nie mają dość wiary w sobie aby być skuteczne.


Wiesz o co chodzi?

Wiem.

29
Problem braku wiary w to co ma się stać.

Dokładnie.
Brak wiary jest tutaj decydujący.

Czy jednak czasem nie mógłbyś na to przymknąć oko?

Czasami przymykam.
Jeżeli uznam, że są bardzo szczególne powody, że należałoby spełnić taką modlitwę, i nie
zmienia to w zasadniczym stopniu struktury wszechświata, to wtedy spełniam.

Jakiego typu są to prośby?

Na ogół dotyczące stanu zdrowia, cierpienia.


Nie jestem Bogiem nieczułym, choć ograniczonym w swojej mocy.

To ciekawe.
Zawsze mnie ciekawił ten problem.
Jak można być wszechmocnym, a jednocześnie ograniczonym.

To jest właśnie ten problem przekazu słownego. nie jestem w stanie oddać słowami, a do
tego istotom uwikłanym w życie trójwymiarowe i problem czasu którego tak naprawdę
nie ma, istoty zagadnienia.
Jak widzisz, nawet tutaj jestem ograniczony, ale to wy mnie ograniczacie, a zarazem ja
sam siebie, bo przecież takimi was stworzyłem.

W wielu przekazach channelingowych, słyszy się, że my ludzie zostaliśmy stworzeni, przez


inne cywilizacje kosmiczne.

A jak myślisz kto stworzył te cywilizacje?


A gdy one was tworzyły, myślicie, że nie miały na to mojego przyzwolenia i nadzoru?
Musisz pamiętać że ja nie mam rąk, oczu, uszu.
Musisz zrozumieć mnie jako istotę totalną.

Zamierzam umieścić te nasze rozmowy w Internecie.


Co o tym sądzisz?

To najwłaściwsze posunięcie jakie możesz zrobić.


Zależy mi bardzo aby mój głos dotarł do jak największego grona ludzi.
Zabiegam już o to od wieków i spotykam się z bardzo małym odzewem.
To dla mnie przykre.

Czy odpowiadałbyś na pytania innych ludzi?

Tak.
Jednak pod tymi warunkami jakie już podawałem ci wcześniej.
Nie będę naruszał czyjejś woli poprzez ujawnianie prywatności i nie będę pełnił roli
jasnowidzącej maszynki.
Z takimi pytaniami, trzeba się kierować gdzieś indziej.
Są inne channelingi.

30
Bardziej lub mniej aktywne, bardziej lub mniej wiarygodne, ale nie mnie je osądzać.

A komu jak nie Tobie?

Ja nie osądzam.
Obserwuję i oceniam tylko jakie one są.
Mogę wystawić jedynie ich opis.

Mam osobiste pytanie.


Na ile Ci zależy, aby mój kontakt z przyjaciółką nie poszedł w zapomnienie?

Mi na niczym nie zależy.


Staram się jedynie doprowadzić do tego aby Yang połączyło się z Yin, bo to będzie
bardzo ciekawe i poznawcze.

Więc pomagasz?

Na tyle na ile mogę, bez naruszania niczyjej woli.


Twojej nie trzeba naruszać bo ty sam chcesz i prosisz mnie o to, gorzej jest z twoja
przyjaciółką, której dusza, na skutek ciężkiego urazu w młodości, urazu który dotarł
przez jej jaźń, spowodowała trudności komunikacyjne, duszy, z jaźnią.
Blokadą jak wy to nazywacie.

Czy powiesz mi jaki to był uraz?


Jakiego typu, kto jej go zrobił?

Ona musiałaby mnie o to poprosić.


Sam Ci tego nie powiem.

Prywatność?

Prywatność, no i oczywiście jej wolna wola.

19 lipca 2007
Rozmowa z Bogiem o inspiracji działań przez niego.

Jednak wróciłem wcześniej.


Nie komunikowaliśmy się zaledwie kilka godzin.

Czym to zostało spowodowane?

Zacząłem czytać od nowa „Rozmowy z Bogiem” Walsha.


Chciałem umocnić moją wiarę w Ciebie.
Żeby nie przeszkadzały mi w nastroju hałasy domowego życia, które się toczy obok mnie,
założyłem na uszy słuchawki, włączyłem sobie zespół Queen i chciałem zagłębić się w
lekturę.
Jednak pod wpływem muzyki poczułem, że jest dobra pora na nasz dialog.

Rzeczywiście tak było.


Potwierdzam, bo sam to zainspirowałem.

31
Znowu Ty?
Zmusiłeś mnie?

Sam tego chciałeś.


Przypomnij sobie.

No, nie wiem...


Może...

Przypomnij sobie coś jeszcze.


Jaka była twoja pierwsza myśl kiedy usłyszałeś muzykę?

Chyba rodzaj ulgi, że mimo wszystko może nie będzie tak źle w sprawie mojej przyjaciółki...

I coś jeszcze...

Strach.
Chyba strach.

Tak, wystraszyłeś się.


Czy mógłbyś teraz łaskawie napisać dla wszystkich, czego się wystraszyłeś?

To przykre dla mnie, ale wystraszyłem się, że mogę przestać cierpieć.


Że jest szansa na powrót do normalnego życia.

Czyli widzisz jak to jest?


Powoli wszystko staje się dla ciebie jasne.
Twoje cierpienie tkwi w tobie i od ciebie pochodzi.

Pozwolisz że znowu przerwiemy?

Nie podoba Ci się ten temat?

Nie bardzo.
Nie dziś.
Może jutro?

Ponowna rozmowa o cierpieniu z Bogiem.

Zdecydowałem się porozmawiać po kilku dniach przerwy.


Nie miałem nastroju i ochoty.

Wiem.
Sprawa przyjaciółki dręczy Ciebie.
Nie potrafisz zmienić sposobu myślenia.

Nie potrafię, a może i nie chcę.


Już sam nie wiem.

32
Wolisz zatem cierpieć?

Chyba tak.
Tak to wygląda Mój Boże.

Jesteś dziwnym człowiekiem.


Kiedy cierpisz, prosisz i błagasz mnie o pomoc abym ci ulżył w cierpieniu.
Kiedy natomiast mógłbyś próbować zmienić sposób patrzenia na tą sprawę, to mówisz
że nie chcesz.

Mówiłem jedynie, że nie wiem czy nie chcę czy też nie potrafię.

W takim razie niewiele mogę Ci pomóc.


Musisz się na coś zdecydować.

Chyba tego też nie potrafię.

Myślę, że raczej też tego nie chcesz.


Chcesz cierpieć, jest ci z tym wygodnie.

Może robię to tak dlatego, że nie zasługuję na lepsze życie? na lepszy los?

Każdy zasługuje.
Nie ma takich bytów we Wszechświecie, które by na to nie zasługiwały.

Wybacz, ale nie mam ochoty na dalszy dialog dzisiaj.

Nie przejmuj się.


Poczekam na lepsza sposobność.
W końcu mam dużo czasu, bo aż nieskończoność, a czasu przecież jak wiesz nie ma w
ogóle.

22 lipca 2007
Rozmowa z Bogiem o strachu.

Minęło jutro, pojutrze, a ty co?


Dalej nie w sosie?
Dalej chcesz cierpieć?

Nie, nie chcę cierpieć, ale też nie chcę zapomnieć.

Ty nie chcesz zapomnieć. czy nie zostać zapomnianym?

Raczej nie zostać zapomnianym.


Czy to coś złego?

Nie.
Masz prawo do tego aby Cię ktoś nie zapomniał, i tak powinno być, ale czy musisz
cierpieć?

33
Wydaje mi się że nie wierzysz w to, że twoja przyjaciółka, może Cię nie zapomnieć?

Przyznam Ci się, że nie bardzo w to wierzę.


Tego właśnie się boję, że jakiekolwiek uczucie jakie ona do mnie żywi, z biegiem czasu
zatrze się w jej pamięci.
To mnie niepokoi i boli i z tego powodu cierpię.

Więcej wiary!
Dlaczego masz tak mało wiary w tą kobietę?
Przecież nieraz ci dowiodła jak bardzo można na niej polegać.

Nie wiem, ale wydaje mi się, że ludzie odizolowani od siebie, powoli o sobie zapominają.

Tak czasami bywa, masz rację, ale zastanów się przez chwilę – popatrz na siebie:
Czy ty o niej zapomnisz przez kolejne trzy tygodnie braku kontaktu?

Nie.
Na pewno nie zapomnę.

Dlaczego tak sądzisz?


Jesteś tego pewny?

Tak.
Jestem siebie pewny.

Dlaczego odmawiasz tego prawa Sroczce?


Przecież zafascynowaliście się sobą nawzajem dlatego że tak bardzo jesteście do siebie
podobni, niemal identyczni i przekonała cię nieraz jak bardzo można na nią liczyć.
Ileż to razy byłeś po kolejnej takiej manifestacji „wierności” z jej strony, przekonany na
100%, że można na niej z pewnością polegać?

Wiele razy, bardzo dużo.


Sam już nie pamiętam ile to było razy.

No widzisz?
Dlaczego tak cierpisz i nie cieszysz się z tego, że masz tak wspaniałą przyjaciółkę?

Bo się ciągle boję...

Nie bój się powiadam ci.


Strach jest przeciwieństwem miłości, czy chcesz zabić tym strachem swoją miłość?

Nie chcę.
Masz rację.
Muszę się opanować i przestać bać.

Tak będzie najlepiej.


Pamiętaj jeszcze o jednym – Czego się boisz, tworzysz to.
Twoje obawy stają się rzeczywistością.
Myśl jest twórcza i zrealizuje w końcu Twoje obawy.

34
Dlatego od teraz przestaję się bać i zobaczę jakie to przyniesie efekty.

04 sierpnia 2007
Nowa sierpniowa rozmowa z Bogiem.

W przerwie rozmyślałem nad Twoim zadaniem i starałem się ustalić, w którym miejscu na
prostej Strach – Miłość usadowić uczucie nienawiści.
Przyznam Ci się że sprawiło mi to wielką trudność.
Osobiście umiejscawiałbym nienawiść gdzieś blisko strachu.

Czy możesz powiedzieć dlaczego tak myślisz?

A Ty nie wiesz tego?


Podobno wszystko wiesz i nic Ci nie trzeba mówić?

Ja wiem, ale ci którzy będą czytać ten dialog, nie będą wiedzieli, więc musimy te nasze
kontakty nieco udramatyzować.
Więc bądź tak miły i odkryj swoje myśli.

No cóż...
Nienawiść jest silnie negatywna, strach też, toteż logiczne by było aby egzystowała ona
gdzieś blisko strachu.

To teraz ci powiem że się mylisz i to poważnie.


Nienawiść jest uczuciem bliższym miłości niż ci się wydaje i umiejscowiona jest w
połowie tej prostej linii o której rozmawiamy.

Czy teraz Ty mógłbyś wyjaśnić dlaczego tak jest?

A czy ty słyszałeś, że można kogoś jednocześnie nienawidzić i kochać?

Słyszałem ale czy tak jest naprawdę?

Tak.
Możliwe są takie stany.
Zdarzają się one wtedy, kiedy komuś wydaje się, że kocha, czyli znajduje się na naszej
linii gdzieś w okolicach miłości, ale jej samej nie osiąga.
Wtedy ten ktoś kocha swoje oczekiwania od osoby w kierunku której myśli, że ją kocha.
Oczekuje od niej często rewanżu uczuć, opieki, seksu i innych świadczeń.
W wypadku kiedy ich nie dostaje, jego uczucie staje się niestabilne i często stanowi
mieszankę rozczarowania, zazdrości, żalu i złości, a to w gruncie rzeczy rodzi nienawiść.
Ta nienawiść jest często nieuświadomiona, ale istnieje.

Wyjaśnij mi może, dlaczego tak jest, że strach jest przeciwieństwem miłości.


Dlaczego człowiek który się lęka, czy też boi, nie może jednocześnie kochać?

To po prostu z tego powodu, że istnieją dwa końce linii łączącej te dwa uczucia.
Na jednym końcu strach, na drugim miłość.
Ta linia jest sztywna mimo, że istnieje tylko umownie.

35
Nie da się jej nagiąć tak, aby jeden koniec połączyć z drugim.
Nawet gdyby się to Ci udało, to wtedy oba uczucia by się pokryły i powstałoby coś
nieokreślonego.
Ani miłość – ani strach.
Ale to tylko rozważania.
Te uczucia nigdy się nie pokryją.

Jednak nijak nie potrafię pojąć, już tak normalnie, bez linii prostej - dlaczego ktoś kogo
dręczy strach, nie może jednocześnie kochać, przecież nie cały czas się boi, musi mieć jakieś
przerwy, czy wtedy nie jest w stanie mieć trochę oddechu na miłość?

Widocznie nie bardzo rozumiesz skrajnych punktów tej linii i zależności dziejących się
na jej całej długości i tego o czym rozmawiamy.
Ja mówiąc o miłości, myślę o tej czystej, najprawdziwszej, która jest umieszczona na
jednym końcu tej linii.
To samo dotyczy strachu.
Ten na samym drugim krańcu tej linii, jest czystą emanacją strachu, który jest tak silny,
że nie ustaje ani na moment.
Człowiek nim owładnięty, boi się cały czas, nawet wtedy gdy śpi.
Jego zmysły nie są w stanie przetrawić już nic więcej, jak tylko uczucie strachu.
On nawet nie jest w stanie pomyśleć, nad samym sobą, a co dopiero skierować
jakiekolwiek uczucia na inną osobę, skoro już innych nie posiada.
Tak samo jest z najprawdziwszą, czystą miłością, która jest tak silna, tak szczelnie
wypełnia jaźń człowieka, że nie ma w niej miejsca nawet na ociupinkę strachu.

Czy to ma oznaczać, że nasze życie uczuciowe rozciąga się w sposób liniowy na całej tej
prostej?

Dokładnie tak jest.


Ktoś może nie bać się aż tak bardzo, lecz tylko boi się trochę mniej niż maksymalnie i
wtedy w jego jaźni powstaje automatycznie miejsce na inny rodzaj uczucia, i jest to coś,
będące w jakimś stopniu miłością.
Jest tak dlatego, że zszedł on z końca opanowanego strachem o niewielki krok w stronę
miłości.
Człowiek będący uczuciowo na samym środku tej linii, doznaje w równych porcjach tak
stanów lękowych, jak i miłosnych.
Jest to właściwie najbardziej ulubione miejsce ludzkości na tej linii - najczęściej
spotykany strach, jak i najczęściej spotykana miłość.
Jednak ani jedno, ani drugie uczucie nie jest tym czystym, jedynym i prawdziwym.

To teraz mnie zmartwiłeś.


Wydawało mi się że kocham najczystszą najgorętszą miłością, ale jednocześnie miałem stany
lękowe, czyli nie kochałem tak naprawdę w sposób doskonały?

Teraz to dopiero zauważyłeś?


Przykro mi że tak późno.

Nie bądź ironiczny.


Dopiero się od Ciebie uczę.

36
Trochę ironii jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

Zaskoczyłeś mnie, muszę Ci to przyznać.


Przecież w połowie tej linii, jak sam mówiłeś, jest miejsce dla nienawiści.

Jest i ona powstaje w wyniku mieszania się tych dwóch uczuć.


Raz kochacie, raz nienawidzicie, i zarazem się innym razem boicie.

Pozwól, że na razie zakończymy ten temat.


Muszę to wszystko sobie poukładać.

Nowa sierpniowa rozmowa z Bogiem.

Mieliśmy porozmawiać o miłości.


Jesteś gotowy?

Zawsze jestem gotowy, każdego dnia i o każdej porze.


Bóg nie śpi i nie wypoczywa.
Nie potrzebuje snu i wypoczynku.

Chciałem się zapytać dlaczego ludzie tak bardzo szukając miłości, zarazem tak bardzo się jej
boją.
Tak bardzo przed nią uciekają?

Możesz sprecyzować o co ci chodzi?

O bezwarunkową, prawdziwą czystą miłość.


Miłość pochodzącą z samego serca.
Miłość którą chce dawać, a niczego nie żąda.
Takiej miłości się boją.

Na to pytanie, powinieneś właściwie sam sobie odpowiedzieć, ale zrobię ci tą


przyjemność i cię wyręczę.
Współcześni ludzie, są za bardzo uwikłani w codzienne życie, w którym ciągle
obowiązują prawa świata zwierzęcego.
Ciągła walka o przetrwanie, pieniądze, powodują że nie wierzą w altruizm.
Nie ma niczego za nic.
Każdy za coś czegoś żąda.
Dotyczy to również miłości.
Kiedy okazujesz im taką miłość, która niczego nie żąda w zamian, nie wierzą ci i wietrzą
w tym jakiś podstęp, który ma doprowadzić do ukrytego przez ciebie celu.
Dlatego odrzucają taką miłość, traktując ją jako zachętę do handlu, na który
nie mają w tej chwili ochoty.

Czy to takie trudne uwierzyć, że się kocha kogoś, tylko dla niego samego?
Za to że jest, że istnieje?

Jak widzisz to jest trudne i to jest największym problemem waszego świata.


Brak akceptacji takiej miłości, świadczy o niedojrzałości emocjonalnej.
Tylko osoby wysoko rozwinięte duchowo, są w stanie taką miłość rozpoznać

37
i zaakceptować.
Jest ich jeszcze w waszym świecie za mało.
Wprost tragicznie mało.

Co zatem mamy robić?

To co Ty robisz.
Starać się kochać.
Wszystkich bez wyjątku.
Przeżyłeś już raz taką miłość.
Ona ciebie zmieniła i doprowadziła do mnie.
Czy żałujesz tego?

Nie żałuję.
Żałuję jedynie tego, że ona jest teraz w takim stanie zamrożenia.

Jest w stanie zamrożenia, ale istnieje i nie umarła.


Powinieneś się cieszyć i nie narzekać.

To jest trudne.
Bardzo trudne.
Wiesz o tym?

Wiem doskonale.
Wszystko to co powinno być przez was robione wydaje się trudne, lecz tylko ono tak się
„wydaje”.
Czyż trzeba ruszyć ręką albo nogą żeby kochać?
Czy to taki wielki wysiłek?

To nie jest wysiłek fizyczny, ale nasza psychika często nam na to nie pozwala.

Nie pozwala dlatego, że żyjecie spętani, przez fałszywe wyobrażenia i nakazy moralne
spłodzone przez tych którzy nigdy nie zaznali uczucia prawdziwej miłości.

Ciągle kręcimy się wokół pojęcia prawdziwej miłości, czystej bezwarunkowej miłości,
Ty twierdzisz, że niewielu ludzi jest zdolnych do takiej miłości, więc może się wypowiesz
co ludzie czują kiedy mówią, że kochają?

Na pewno mają jakieś uczucia, ale to nie jest miłość prawdziwa.

Czyżby?
Przecież powstało tyle wierszy, opisów miłości, westchnień, oczarowań drugą osobą...

O właśnie, oczarowań, fascynacji i innych uczuć, które jednak nie są miłością.


Ludzie mylnie uważają je za miłość.
Jest tylko jedna prawdziwa miłość.
Miłość która, jeżeli już ktoś jej doświadczy nie pozbędzie się jej nigdy, bo prawdziwa
miłość nie umiera, jest wieczna.

Co w takim razie zrobić?

38
Jak zakwalifikować te wszystkie inne uczucia, które ludzie biorą za miłość, a które nią nie są i
potem dziwią się, że się kończą?

Pamiętasz z „Rozmów z Bogiem” co powiedziałem o uczuciach?


O tym ile ich jest naprawdę?

Chyba tak.
Chodzi Ci o to, że istnieją tylko dwa prawdziwe uczucia:
Miłość i strach?

Tak.
To są dwa przeciwstawne sobie uczucia.
Wyobraź sobie, że jest miłość a w innym miejscu istnieje strach.
Połącz te dwa uczucia linią prostą a otrzymasz wizualny obraz problemu.
Wszystkie uczucia ludzi, które nie są czystą miłością, ani czystym strachem, można
zawsze umieścić gdzieś na tej prostej linii.
Pomiędzy miłością i strachem.
To co ludzie biorą za miłość, leży bliżej lub dalej od prawdziwej miłości, ale nie są samą
miłością.
Te uczucia są bliskie, podobne do miłości, ale nią nie są i dlatego nie są trwałe i dlatego
też muszą po jakimś czasie „umrzeć”.

A co zrobić z takim uczuciem jak nienawiść?


Czyż to nie ono powinno być przeciwieństwem miłości?

Nienawiść może zaistnieć na tej prostej linii jako uczucie bliskie strachowi.
Pomyśl sam dlaczego tak jest, i postaraj się podać mniej więcej w jakiej odległości od
strachu i miłości znajduje się nienawiść.

Zrobię to, ale porozmawiamy o tym w następnej rozmowie.

W porządku.
Niech tak będzie.

Rozmowa z Bogiem o tym blogu.

Dawno nie rozmawialiśmy.


W tym czasie umieściłem nasze rozmowy w Internecie, na blogu.

Dobrze zrobiłeś.
Tylko w ten sposób można szybciej dotrzeć do innych ludzi.
Nie spodziewaj się jednak, że przyciągniesz i przekonasz w ten sposób wielu.

Nie spodziewam się.


Wiem, że mogę być nawet wyśmiewany, ale zdaję sobie z Tego sprawę.

Na pewno będziesz wyśmiewany i to przez większość, ale tacy już są ludzie o ile chodzi
tutaj o ich wiarę.

39
Jednak zawsze się znajdzie ktoś kto Ci uwierzy, a właściwie to mi uwierzy, bo ja
objawiam się w ten sposób właśnie przez ciebie.
Nawet jeżeli to będzie tylko jedna osoba, już się będę z tego cieszył.
Masz na dzisiaj jakiś szczególny temat do omówienia?

Właściwie to nie.
Jest bardzo gorąco i nic mi nie przychodzi mądrego do głowy.

Wiesz dlaczego jest tak gorąco?

Wiem.
Zmiany klimatyczne.
Globalne ocieplenie itd.

Wiesz kto do tego doprowadził?

Oczywiście. My.
My sami.

Cieszę się że mówisz tutaj „My.”


To znaczy, że dobrze wczuwasz się w sytuację planety i nie unikasz odpowiedzialności za
to co się dzieje z klimatem.
Wszyscy inni na twoim miejscu odpowiedzieliby, że winne jest uprzemysłowienie Ziemi,
emisja dwutlenku węgla do atmosfery, a nikt by nie chciał przyjąć chociaż cząstki winy
za tą sytuację.
Naprawdę wszyscy jesteście winni tej sytuacji, chociaż wielu z was, działa w tym
kierunku nieświadomie, nie zdając sobie sprawy, że zwykłe włączenie ogrzewania w
domu, nieważne jakiego by ono było typu, zawsze w efekcie zwiększy dopływ dwutlenku
węgla do atmosfery.

To co według Ciebie mamy robić.


Marznąć w zimie?

A czy musisz mieć w domu tak ciepło, żeby otwierać okna?


Tak ciepło żeby się pocić?

Ja osobiście nie muszę, ale inni domownicy, tak lubią.

Czy zrobiłeś coś aby im to uświadomić?


Nieważne co by odpowiedzieli, ale czy chociaż próbowałeś?

Nie.

Palisz papierosy.
Prawda?

Tak.

40
To uzmysłów sobie, że każdy zapalony papieros też zwiększa ilość dwutlenku węgla w
atmosferze.

Nie myślałem nad tym do tej pory w ten sposób.

Na Ziemi produkuje się ogromne ilości alkoholu, którego ludzie nie powinni w ogóle pić.
Fermentacja alkoholowa, sama a sobie też wydziela ten gaz do atmosfery.
Prawie w każdej dziedzinie życia, gdzieś na jakimś jej etapie, produkujecie dwutlenek
węgla.

Żyjąc i oddychając, też go produkujemy.


Mamy przestać zatem żyć?

Nie bądź taki zaczepny.


Macie być po prostu w równowadze z przyrodą.
Dbając o naturę i jej zasoby nie naruszycie równowagi natury.
Ona już sama o to zadba, aby wam nic złego się nie stało.
Ponieważ zacząłeś o oddychaniu...
Hmm...
Teraz cię zaskoczę.
Wiesz...
Czy musicie tak szybko oddychać?

Nie bardzo rozumiem.


Oddychamy tak jak to nam nakazuje organizm.

Czasami jednak za szybko.


Popatrz na sportowców.
Jak oni oddychają?

Nie chcesz chyba powiedzieć, że oni są też odpowiedzialni za większą produkcję dwutlenku
węgla.

A nie?

No niby tak.
Tylko czy to ma rzeczywiście wpływ na ocieplenie klimatu?
Wydaje mi się, że jeżeli ma, to jest to sprawa pomijalna w ogólnym bilansie wydzielania
dwutlenku węgla.

W ogólnym bilansie - pomijalna?


Czyżby?
Przecież was załatwia właśnie ogólny bilans.
To ogólny bilans, a nie jego składniki tworzą taką sytuację, jaką teraz macie.
Oczywiście, że ten składnik procentowy, jaki wprowadzają sportowcy, jest mały, ale jest
i nie możesz o tym zapominać.

To znaczy, że powinniśmy ograniczyć sporty, bieganie, wysiłek?

Nie.

41
To znaczy, że powinniście baczniej przyglądać się temu co robicie na waszej planecie.

Czy to znaczy że mamy zmienić nasze przyzwyczajenia?


Rozrywki?, mamy się całkowicie przemodelować?

Wyjąłeś mi to z ust mój drogi.


Aby uchronić się przed ekologiczną katastrofą, musicie zmienić w swoim życiu wszystko.
Nie analizować co stwarza większe zagrożenie, a co mniejsze, ale starać się eliminować
wszystkie zagrożenia.
Weźcie się do solidnej naprawy tego świata, zamiast marnotrawić czas, na puste
rozrywki bez wartości.
Eliminujcie zagrożenia te większe i te mniejsze.
Nie róbcie wyjątków, bo jeden wyjątek automatycznie generuje potrzebę wprowadzenia
nowego i spirala zacznie się znowu nakręcać, lub rozkręcać.
Wybierz sobie takie określenie, jakie ci najbardziej pasuje.
To nie ma znaczenia.

Czy wobec tego nie mamy robić żadnych cząstkowych posunięć, jeżeli nie mamy zamiaru,
czy też dość woli, aby działać kompleksowo.

Robić to co się da natychmiast nawet cząstkowo i nie zapominać o drobiazgach.


Dokładnej recepty wam nie dam, bo to byłaby z mojej strony ingerencja.

Nie było tematu i zrobił się temat sam z siebie.


Ciekawie się z Tobą rozmawia.

Staram się jak mogę być ciekawy.


Gdybyś posiadał takie możliwości percepcji, jakie posiadają inne żywe istoty, bardziej
duchowo rozwinięte od ludzi, to dopiero by była to dla ciebie ciekawa rozmowa.
Niestety.
Posługiwanie się słowami, to koszmar.
To już na pewno wiesz.
W ten sposób mogę Ci przekazać, zaledwie cząstkę tego co mógłbyś zrozumieć w
przypadku posiadania pełnej percepcji.

Możesz mieć za istnienie takiej sytuacji tylko pretensje do samego siebie.

Dlaczego tak uważasz?

Jest takie przysłowie – „Jakim mnie Panie Boże stworzyłeś, takiego mnie masz”.

Dobre.
Pewnie myślisz, że mnie nim zawstydziłeś?

A można Cię w ogóle zawstydzić?

Już to tłumaczyłem Neal’owi.


Żadne z uczuć, jakie są wam dostępne, nie omija i mnie.
Potrafię się wstydzić, miłować i złościć.
Jednak nie tak jak wy to robicie.

42
Jeżeli się wstydzę, to sam przed sobą.
Jeżeli się złoszczę, to sam na siebie.
Jeżeli miłuję, to miłuję wszystkich.

Rzeczywiście robisz to inaczej.


Ludzie kiedy się złoszczą, to na kogoś, jeżeli się wstydzą to przed kimś, jeżeli kochają, to
tylko jedną osobę.

A ja chciałbym abyście byli tacy jakim jestem ja.


I to jest waszym ostatecznym celem do którego zmierzacie.
Do stania się równymi mi, do ostatecznego połączenia ze mną w jedną
wszechogarniającą wszystko jaźń.

Jeszcze do tego daleka droga, nie uważasz?

Dla wielu z was to rzeczywiście jeszcze jest daleka droga.


Jednak niektórzy już są blisko.
Bardzo blisko.

Miło mi było z Tobą znowu rozmawiać.


Ale na dzisiaj już może skończymy, bo jest za gorąco, abym wytrzymał siedząc przy
komputerze.
Następnym razem może porozmawiamy o miłości?

O czym tylko zechcesz.


Nie unikam żadnego tematu.

12 sierpnia 2007
Ponownie rozmawiam z Bogiem o swojej przyjaciółce.

Wrócimy jeszcze do tematu miłości.


Teraz wynikł mi nowy problem.

Jaki?

Nie wiesz?

Ile razy mam Ci powtarzać, że wiem.


Ja wiem wszystko.
Twoi czytelnicy, nie będą o tym wiedzieć.
Uszanuj ich.
Pomyśl sobie, że piszesz sztukę teatralną, powieść, czy cokolwiek innego.

No dobrze.
Chodzi mi o moją przyjaciółkę.

Co się znowu z nią stało?

Właśnie nie wiem co się z nią dzieje.


Robi takie błędy w życiu, nie szanuje siebie.

43
Jak potem ja mam dla niej żywić szacunek, skoro ona sama nie ma go dla siebie?

Dlaczego tak uważasz?


Myślisz że ta praca która podjęła jest zła?

Sama praca jaką ona wykonuje jest już skrajnym wyzyskiem człowieka przez człowieka.

Ale przecież nikt jej do tego nie zmuszał.


Chyba nie musiała podjąć tej pracy?

Nie musiała, lecz to zrobiła.


Ona w ogóle nie musiała pracować.
Właśnie dlatego, że podjęła się pracować w najpodlejszych warunkach - uważam że się nie
szanuje.

To twoja opinia.

Nie tylko moja.


Ktoś inny, kogo niedawno poznałem i opowiedziałem co ona zrobiła stwierdził, to samo: że
się nie szanuje.

Czego zatem oczekujesz ode mnie.


Mam coś zrobić?
Poprzeć Cię w tej opinii?

Sam nie wiem.


Jest mi z tym ciężko.
Może byś wyjaśnił co się w mądrej głowie dzieje, że czasem mocno głupieje.

Nawet udał ci się rym.


Nie jest z Tobą jeszcze tak źle.

Nie bądź ironiczny.


Proszę...

Jak mam nie być ironiczny, jeżeli już raz rozmawialiśmy o tym przypadku
i doszliśmy do wniosku, że cierpisz na własne życzenie.

Niby masz rację.


Cierpienie to sposób postrzegania świata.
Widzisz...
To jest tak że każda krzywda mnie boli.
Boli mnie fakt, że przyjaciółka tak mocno się przemęcza...

Skarżyła Ci się?

Nie, ale 12 godzin pracować codziennie, to...

To co?
Ciężko?

44
Dla ciebie na pewno tak, ale może nie dla niej?
Może jej się to podoba?

Jesteś dzisiaj nie do wytrzymania Boże.


Nie dyskutuję z Tobą.
Poczekam na zmianę Twojego nastroju.

Ja też z chęcią poczekam aż podniesiesz nos z kwinty.

19 sierpnia 2007
Konwersacja z Bogiem o SMSach i o tej co zwykle,

No i jak?
Już się lepiej czujesz?
Masz pogodniejszy nastrój?

Nie bardzo.
Powiem Ci że czuję się jeszcze gorzej niż w czasie ostatniej rozmowy.
Mam do Ciebie żal, jesteś jakiś ostatnio taki nieludzki, obojętny na krzywdę ludzką.

Nie jestem obojętny.


Jestem być może trochę złośliwy w stosunku do Ciebie.

Dlaczego mi tak robisz?


Życie samo mi dostarcza wielu złośliwości.

Może dlatego, abyś zaczął bardziej racjonalnie myśleć?

Masz rację.
Ostatnio z tym u mnie nie jest za dobrze.
Jednak nie wiem czy to jest właściwa droga do tego aby mnie ustawić na normalne tory?

Dla Ciebie jest jak najbardziej właściwa.


Jesteś dziwną jednostką która sama się chce umartwiać.

Nie chcę się umartwiać.


Chcę po prostu służyć innym.

Jeżeli tak to służ tym, którzy będą mogli to przyjąć.

Nie potrafię.
Mam tylko jedną osobę na myśli.
Tą którą mi sam podsunąłeś na celownik.
Trafiłem, z czego byłeś zadowolony.
Teraz jest tak jakbyś mi ją odbierał.

Ja niczego Ci nie odbieram.

A ja myślę że tak.
Wybacz, ale tak myślę!

45
Chcesz może powiedzieć, że nie mówię prawdy?
Ja, Bóg?

Tak sądzę że czasami oszukujesz.


Sam przyznałeś, że niekiedy podsuwasz rozwiązanie wahającej się jednostce.
Teraz podsuwasz mojej przyjaciółce takie rozwiązania które oddalają ja ode mnie.

Przyznasz chyba że ja mam na pewno lepszy ogląd sytuacji w tej sprawie niż ty?

W to, to nie wątpię.

Więc uwierz mi, że wiem co robię.


Chyba wiesz, że czasem dobrze jest dać popełnić człowiekowi głupstwo, tylko po to, aby
w przyszłości nie popełnił jeszcze większego?
Uczciwiej jest lekko podsunąć komuś rozwiązanie, chwilowo nienajlepsze, aby uniknąć
konieczności ingerowania w wolna wolę?

Na pewno jest tak uczciwiej.


Czy zatem mam rozumieć że chronisz w jakiś sposób moją przyjaciółkę?

Nie chronię jej.


Staram się jedynie, aby mój plan był realizowany możliwie tak dokładnie jak to zostało
przeze mnie założone.

Oczywiście, nie wyjaśnisz mi szczegółów owego planu?

Gdy idąc po drodze swojego rozwoju osiągniesz moją moc i wiedzę, wtedy zrozumiesz
dlaczego ci go nie wyjawię.

Dziwna z Ciebie jest istota.


Niby mienisz się być moim przyjacielem, ale daleko Ci do przyjaźni w naszym ludzkim , lub
moim osobistym zrozumieniu.

Bo moja przyjaźń, jest przyjaźnią dla wszystkiego co stworzyłem.


Nie mogę robić wyjątków i dawać jednym więcej, czego nie dawałbym innym.

Jednak, tak mało ludzi śmie nazywać się przyjaciółmi Boga.


Czyż dla tych którzy są tak nieliczni i zwą Cię swoim przyjacielem, nie powinieneś stosować
czasem ulg?

A czy ci, którzy mnie nie uważają za przyjaciela, bo się mnie niepotrzebnie boją i nie
wierzą, że będę chciał z nimi rozmawiać, mają być traktowani gorzej, niż inni?
Przecież kocham was wszystkich jednakowo, bez żadnej różnicy.

Masz rację zawstydziłeś mnie teraz.

Powiem Ci tylko tyle na temat twojej przyjaciółki, że to nad czym tak bolejesz
i się zadręczasz, to jeszcze jedno doświadczenie życiowe które ona musi przejść w swojej
drodze do doskonałości.

46
A moje w związku z tym cierpienia.?
Skąd one się biorą?

Z twojego sposobu patrzenia na świat.

To co mam robić?
Mam nie pisać do niej SMSów, jak bardzo się o nią martwię?

To tylko twoja sprawa.


Jeżeli rzeczywiście się o nią tak martwisz, to pisz.
W niczym ani tobie, ani jej to nie zaszkodzi, a wręcz może któremuś z was pomóc.

Pewnie znasz już wynik?

Tak.

I jak zwykle...

Nie powiem ci.

A co mi powiesz?

Trzymaj fason, nie martw się i pisz SMS’y.


Byle z sensem.

02 września 2007
Nowa wrześniowa rozmowa z Bogiem.

No i stało się.
Proces się przyspieszył.
Tylko że nie z jej, ale z mojej strony.

Wiem.
Jak zwykle wiem.
Ale opowiedz to proszę w skrócie.

Nie wytrzymywałem jej ostatnio występującej enigmatyczności, oschłości i nierzadko


złośliwości.

Co zatem zrobiłeś?

Zaproponowałem rozwiązanie kontaktu.


Na stopie przyjacielskiej.
Po obyciu godzinnej rozmowy telefonicznej utrzymanej w szczerej atmosferze, coś jako
namiastka kolacji pożegnalnej ze świecami.

Co ona na to?

Zgodziła się.

47
Jesteście jak dzieci.
Gorzej niż dzieci.
Od niej bym się jeszcze takiego ruchu spodziewał, bo jest osobą mocno zagubioną w
życiu i mimo dojrzałego wieku, sama nie wie nadal czego tak naprawdę chce od życia.
Ale od ciebie?
Takie głupie postępowanie?

Osądzasz mnie?
Podobno tego nie robisz?

Nie osądzam Cię.


Miałeś prawo tak postąpić stwierdzam jedynie fakt jaki zaistniał.
Co teraz zamierzasz z tym zrobić?

Prawdę mówiąc, wszystko bym odwołał.

To zrób to.

Teraz nie mogę.


Znowu mnie obowiązuje dwutygodniowe milczenie, ze względu na jej męża.

A potem?

Potem spróbuję wszystko odkręcić, o ile ona nie załatwi takiej rozmowy wcześniej.
Lecz nawet wtedy będę próbował wszystko załagodzić.

Rozmowa z Bogiem o niej.

Jutro chcę z nią porozmawiać.


Rozmowa będzie krótka, o ile do niej w ogóle dojdzie.
Wiesz o tym, że ona ciężko pracuje.

Wiem.
Ja przecież wszystko wiem, natomiast ty udawaj że nie wiem, wtedy twoi czytelnicy się
dowiedzą.

Pamiętam o tym.
Ale w związku z tą rozmową mam pytanie do Ciebie...

Śmiało.
Pytaj.

Czy powinienem wplątać do rozmowy wątek o ewentualnym zerwaniu kontaktu przez nią?
Ja sam z siebie pierwszy nie zerwę i nie chcę aby ona kiedykolwiek zrywała, ale nie chcę aby
nastąpiło to z jej strony w sposób niegodny.

Co uważasz za sposób niegodny?

Na przykład, że zmieni sobie bez uprzedzenia numer telefonu i mi go nie poda.

48
W ten sposób zostanę nagle sam, bez dostępu do niej.

Wolisz żeby ciebie uprzedziła o takim posunięciu?


To i tak byłoby zerwaniem, chociaż nie tak całkiem do końca.
Jednak muszę Ci przyznać, że takie rozwiązanie jest bardziej godne szacunku, niż
działanie po kryjomu, bez uprzedzenia.

Więc co mi radzisz?
Wplątać ten wątek do rozmowy, czy też nie?

Dlaczego masz takie wątpliwości?


Czy naprawdę nie wiesz sam co zrobić?

Nie wiem.
I nie mam się kogo poradzić.

Cóż ja Ci mogę powiedzieć?


Mam wpływać na twoją wolę?
Mam działać za Ciebie?

Jesteś moim przyjacielem i oczekuję porady.


Liczę na nią.

Kochasz tą kobietę.
Prawda?

Tak.
Miłością czystą, taką o której zawsze mówiłeś.

To akurat Ci się tylko tak wydaje.


Jeszcze Ci daleko do takiej miłości.
Nie wiem czy pamiętasz, co jest najważniejszym, najbardziej prawdziwym objawem,
czy może inaczej powiem - czynem jaki może spłodzić miłość?

Uczciwość?

Tak.
Uczciwość.
Sam sobie odpowiedziałeś na swoje pytanie.

Czyli, powiedzieć?

No jasne.
Pokażesz się mimo wszystko, jako człowiek odważny i będziesz odważnym.
Przemilczenie tego tematu miałoby pewnie na zamiarze nie przypominanie jej o takiej
możliwości, ale to by ci nic nie dało.
Jeżeli taki zamiar tkwi gdzieś w zakamarkach jej umysłu, to go urzeczywistni, tak czy
inaczej i to być może w najgorzej oczekiwanej przez ciebie i niechcianej postaci.
Mówiąc wprost lepiej będzie ustalić wszystko z góry, choćby to miało przyśpieszyć ten
proces.

49
Ale może go nie przyspieszy, a powstrzyma?

21 września 2007
Rozmowa z Bogiem: Bóg kocha komunizm!!!

UWAGA!!!:
Słowa Boga teraz na różowo.

Dawno nie rozmawialiśmy ze sobą.


Nie miałem nastroju i czasu który by sprzyjał naszym rozmowom.

Nie szkodzi.
Dla mnie czas nie istnieje.
Czas jak już wiesz w ogóle nie istnieje.
O czym dzisiaj rozmawiamy?
Czy znowu o twojej przyjaciółce?

Miałbym ochotę na taką rozmowę, ale nie chcę już Ciebie zanudzać tym problemem, ani też
zanudzać moich czytelników.

O mnie się nie martw.


Mnie nie sposób zanudzić.
Martw się raczej o czytelników.
Domyślam się jednak, że jest szansa na inny temat?

Tak.
Mam nawet pewną propozycję od kogoś, kto wie o naszych rozmowach.
Chodzi o rozmowę na temat innych wysokorozwiniętych cywilizacji żyjących w trzeciej
gęstości.
Czy mógłbyś podyskutować i przybliżyć ich sposób życia, sposoby rozwiązywania
cywilizacyjnych problemów, politykę, ustroje społeczne, gospodarkę...

Oj, chcesz pisać pracę naukową?

Dlaczego tak sądzisz?

Zacząłeś tak naukowo...

No może sformułowałem to niezręcznie, ale interesuje mnie bardzo dużo informacji na ich
temat.

Po pierwsze, powiem Ci że tych cywilizacji, wysokorozwiniętych cywilizacji, trzeciej, jak


ty to nazywasz gęstości, nie jest wcale tak dużo, chociaż jest ich ogromna ilość.
To oczywiście jest pojęcie względne, chodzi bowiem o to, że większość cywilizacji
osiągnąwszy wysoki stopień rozwoju, automatycznie przechodzi do wyższych sfer
istnienia, zajmując się bardziej strefą duchową niż materialną.
Dlatego wysoko rozwiniętych cywilizacji „Trzeciej gęstości” jest procentowo bardzo
mało, jednak w liczbach bezwzględnych jest ich i tak ogromnie wiele.

Czy mógłbyś podać w przybliżeniu ich liczbę?

50
Nie posługuję się takimi kryteriami jakie ma w sobie proces inwentaryzacji.
Jest ich na pewno więcej niż myślisz.

Czy jednak mógłbyś chociaż w przybliżeniu...?

No cóż skoro uważasz że to takie ważne?


Jednak i tak mi pewnie nie uwierzysz.

Zobaczymy.
Mów.
Jestem gotowy.

45.000.478.

Ponad czterdzieści pięć milionów???

To według ciebie dużo?


Czy mało?

Ogromna ilość!
Za to według Ciebie, to jest mało?

No cóż...
To jest mało, bo są jeszcze cywilizacje niskorozwinięte, takie jak wasza, są rozwinięte
jeszcze niżej od was, no i oczywiście ogromna masa innych, które żyją w wyższych,
gęstościach, stosując oczywiście twoją terminologię.

A jakiej powinienem używać?

Nie rób sobie żadnych wyrzutów.


Możemy używać tego nazewnictwa.
Bardziej celnym określeniem by było: „cywilizacje wyższego rzędu”.
Jednak nie ma to żadnego znaczenia dla mnie.

No więc dobrze.
Co możesz mi o nich opowiedzieć?

Przede wszystkim co chcesz o nich wiedzieć?


Wiem, że wszystko, ale może zrobimy to po kolei według Ciebie?

Ciekawi mnie jakie mają rządy, czy jest podział na państwa i czy są między nimi wojny?

Jak sądzisz?
Czy cywilizacje których narody walczą ze sobą, mogą zasługiwać na miano wysoko
rozwiniętych?

Według mnie raczej nie.

No więc sam sobie odpowiedziałeś na swoje pytanie.

51
Te cywilizacje żyją bez podziału na państwa.
Wszystkie narody o ile takowe są, bo też są cywilizacje składające się tylko z jednej rasy,
żyją w jedności i bez jakichkolwiek podziałów.

Jak jest u nich z ustrojem politycznym?

Nie ma czegoś takiego jak ustrój polityczny.


Jest coś co możesz nazwać, modelem cywilizacyjnym i we wszystkich rozwiniętych
cywilizacjach, jest on praktycznie taki sam.

W takim razie ciekawi mnie jak on się ma do tego, co spotykamy na Ziemi?


Jak go można określić i porównać do tego co znamy?

Zdziwisz się, a może i nie, lecz zdziwią się na pewno inni.


Model cywilizacyjny u nich jest zbliżony do założeń waszego komunizmu, który
większość z was tak usilnie tępi, a który jest naturalnym kierunkiem rozwoju.
Jeżeli w porę tego nie zrozumiecie, to nie będziecie się rozwijać tak jak należy.
Pożeglujecie w kierunku samozagłady.

Bóg gloryfikujący komunizm?

Dziwi cię to?

No tak.
U nas komunizm kojarzy się raczej z negowaniem istnienia Boga.

Czy negowanie mojego istnienia, powoduje, że mnie nie ma?

Nie.

A czy wiara we mnie jest konieczna do istnienia pozostałych założeń komunizmu?

Też nie.

Musisz wiedzieć, że zasady współżycia społecznego, model gospodarki a wiara, czy


niewiara w Boga, nie kolidują ze sobą.
Można stosować komunistyczne zasady gospodarki, niezależnie od wiary w Boga.
Wiara nie wpływa na gospodarkę.
Może istnieć komunizm bez wiary, jak i z wiarą.

A Ty?
Jak oceniasz brak wiary wśród komunistów u nas na Ziemi?

Nie oceniam tego w ogóle, bo jest mi to obojętne.


Nie zależy mi na tym aby ktoś we mnie wierzył.
Lecz to zagadnienie chyba już znasz.

Znam.
Czyli mówisz, że dominuje wśród tych cywilizacji model komunistyczny?

52
Te cywilizacje tak nie nazywają swojego modelu, ale ponieważ jest on bardzo zbliżony
do tego, jaki proponują u was komuniści, dlatego też tak go nazwałem na wasz użytek.

Mógłbyś teraz przybliżyć nieco jak te zasady istnienia i rządzenia wyglądają w wykonaniu
naszych rozwiniętych braci?

No...
Nie wszystkie cywilizacje są waszymi braćmi.
Zdziwiłbyś się widząc różnorodność tych żywych form.
Jednak wracając do tematu, powiem ci o jednej podstawowej różnicy w stosunku do
tego co jest u was, bez czego nie potraficie sobie wyobrazić życia.
Jedna podstawowa i istotna różnica to brak pieniędzy.
Nie dlatego, że są biedni, ale w ramach wymiany handlowej nie funkcjonuje u nich ani
pieniądz, ani nawet jakieś jego zastępcze pojęcie.

To mi się podoba.
Pieniądz na Ziemi, jest źródłem wszelkiego zła.

Nie oceniaj tak tego.


Zło jako takie nie istnieje.
Jest tylko wynikiem punktu widzenia.
Niemniej jednak istnienie pieniądza jest czynnikiem hamującym rozwój cywilizacyjny
zmierzający w kierunku duchowym, na korzyść rozwoju materialistycznego.

Ostatnia Rozmowa z Bogiem na wrzesień.

Witaj znowu.
Nie udało mi się.

Co ci się nie udało?

Odkręcić tego o czym rozmawialiśmy.


Ona załatwiła rozmowę wcześniej.

Co z niej wynikło?

Hmm...
Kompromis, który mi się nie podoba.
A może podoba, może powinienem być zadowolony?

Wyrażaj się jaśniej.


Ciągle muszę ci przypominać, że ja wiem o co chodzi, ale twoi czytelnicy nie wiedzą?

Cóż mi pozostało z tego kontaktu?


Nie zerwaliśmy do końca znajomości, ale pozostały już tylko maile i to raz na jakiś czas.
Na pewno nie co dzień.
Być może raz na tydzień, być może dwa, albo i rzadziej.
To nie zostało dokładnie sprecyzowane.

53
Teraz rozmyślasz nad tym, czy powinieneś się cieszyć, czy też martwić?

Tak.
Nad tym rozmyślam.

Ciesz się.
Dobrze Ci radzę.
Ciesz się z każdego okruchu jaki Ci pozostał, bo z niego może wszystko się odrodzić.

Czyli inaczej mówiąc - zrób dobrą minę do złej gry?

Nie ma złych gier.


Są tylko źli gracze.

Masz rację.
Chyba jak zwykle masz rację.

07 października 2007
Nowe październikowe rozmowy z Bogiem - o seksie i pieniądzach w oświeconych
cywilizacjach.

Powiedz mi zatem w jaki sposób te cywilizacje wyeliminowały problem istnienia pieniędzy?

Większość z nich nie musiała wcale go eliminować, bo on w ogóle nie zaistniał.


Pominięto go zatem w sposób naturalny.
U innych natomiast udało się go wyeliminować na drodze zrozumienia, że zasoby
naturalne planety na której dana cywilizacja żyje, są wspólnym dobrem danym im do
eksploatowania i tak jak żadna inteligentna oraz rozumująca jednostka, nie może być
własnością innej, tak samo wszystkie naturalne dobra, nie mogą być niczyją własnością
i podlegać wymianie handlowej.

Możesz mi przybliżyć to, że dobra naturalne są wspólnym dobrem?


Czy to oznacza, że są niczyje?

Nie.
Nie są niczyje.
Są wspólne.
To oznacza, że należą do każdego, tak jak u was powietrze.
Na szczęście jeszcze macie darmowe powietrze.
Z wodą już jest gorzej musicie za nią płacić, a to nie jest w porządku, bo jest ona
niezbędna do życia tak samo jak powietrze.

Czy chcesz powiedzieć, że za rzeczy niezbędne do życia nie powinno się płacić?

Nie tylko za nie, nie płacić, ale nawet nie powinny być one własnością kogokolwiek, bo
życie i dobra do tego niezbędne zostały dane przeze mnie w darze dla wszystkich.
Nie wypada zawłaszczać sobie takich darów.

Jak zatem w tych cywilizacjach została rozwiązana sprawa dystrybucji tych dóbr, skoro nie
ma tam pieniędzy i własności tych dóbr?

54
Każdy z członków tych cywilizacji, bierze dla siebie tyle ile potrzebuje.
Nie marnuje się tam ani jeden gram wytworzonych dóbr.
Nikt nie ma ich w nadmiarze (bo i po co?) ani nikt nie odczuwa tam niedostatku.

To brzmi naprawdę jak zrealizowana idea komunizmu.

Bo to jest zrealizowana idea komunizmu.

Niektórzy nasi politycy, mogliby się poczuć zmartwieni tym faktem, gdyby się dowiedzieli.

Trudno.
Kto nie rozumie podstaw egzystencji, ten niech się martwi.
Lecz to jest problem nierozwiniętych cywilizacji.
W końcu, w miarę rozwoju, komunizm nadejdzie, tak czy owak.
To jest cywilizacyjna konieczność i przeznaczenie.

Jak wygląda tam sprawa małżeństw?


O ile oczywiście istnieją tam dwie płcie.

Nie ma czegoś takiego jak związki usankcjonowane prawem, czy obyczajem.


Poszczególne jednostki łączą się ze sobą na zasadzie dobrej woli i pozostają ze sobą tak
długo, jak długo tą wolę wyrażają.
Nie ma limitów ilości osobników w związku.
Jeżeli ktoś ma ochotę, jeżeli panuje na to w związku zgoda, to jest normalne, że może on
liczyć po kilku partnerów.

Więc jak to wygląda z punktu widzenia moralności, w oczach osobników z poza takiego
związku?

Jak niby to ma wyglądać według Ciebie?

No może nie według mnie.


Ja jestem raczej tolerancyjny, ale przecież moralność...

Moralność?
Cóż to jest?
Nie istnieje nic takiego jak moralność.

Bóg nie jest moralny?

Bóg jest taki, jaki jest - ani moralny, ani niemoralny.


Moralność to wytwór waszej kultury.
Zresztą nawet u was na Ziemi, moralność zależy od tego gdzie i w jakich warunkach
wyrosła.
To co dla jednych jest moralne, dla innych wręcz odwrotnie.
Wracając do sedna twojego pytania...
Kilka partnerów w jednym związku zdarza się zawsze tam, gdzie są takie upodobania
jednostek tworzących partnerski układ i nie ma w tym nic dziwnego, dla innych
preferujących inne rodzaje związków.

55
Każda jednostka takich cywilizacji, ma pełną świadomości tego co robi i tolerancję oraz
zrozumienie wraz z akceptacją innych upodobań.

Czy kobiety, albo mówiąc ogólniej, samice tych gatunków, są wspólną własnością samców?
Takie były idee komunizmu, głoszone na Ziemi, przez ich wyznawców?

Żadna inteligentna jednostka, nie może być własnością drugiej.


To jest podstawa egzystencji wysoko rozwiniętej cywilizacji.
Tobie chyba chodzi o to, czy kobiety są traktowane jako wspólne narzędzie do
uprawiania seksu?

Mniej więcej mi o to chodzi.


Dokładniej, czy kobieta będąca w związku z mężczyzną, ma obowiązek świadczenia usług
seksualnych, dla kogoś trzeciego, obcego dla związku?

Nie ma takich reguł.


Nie ma żadnych reguł w ogóle.
Wszystko to co się dzieje w tej sferze jest regulowane tylko i wyłącznie przez własną
wolę jednostki i ewentualne porozumienia partnerów.
Państwo jako takie nie wtrąca się w te sprawy i ich nie reguluje, ani nie kontroluje.

Skoro mówimy o seksie, czy jest on taki sam, u innych cywilizacji?

Bardzo byś się zdziwił, różnorodnymi formami kontaktu pomiędzy dwojgiem, lub
większą ilością osobników.
Seks znany u was, jest prawie całkiem nieznany w tej formie w innych cywilizacjach.
Owszem, są też cywilizacje w których on dominuje jako forma miłej rozrywki pomiędzy
dwojgiem osobników, ale zdecydowana większość cywilizacji, przedkłada kontakt
duchowy do czerpania radości z istnienia.
Doznania płynące z połączenia się dwóch, lub więcej jaźni, są nieporównywalnie
silniejsze, głębsze i piękniejsze niż fizyczne zespolenie dwóch ciał.
Jest tak między innymi też dlatego, że sporo cywilizacji jest „jedno płciowcami” i wtedy
to co odróżnia jednego osobnika od drugiego, to właśnie sfera indywidualnego psyche.

Cywilizacje, jednej płci.


Jak one się rozmnażają?

Rozmaicie, jednak nie przez podział.


Ten sposób występuje tylko u organizmów niższego rzędu.
Osobniki wysoko rozwinięte, mają nawet sposób poczęcia podobny do seksu.
Wymaga on akcji dwóch osobników, aby doszło do zainicjowania rozwoju nowego
organizmu.
Niektóre z tych cywilizacji moment poczęcia zarodka określają na zasadzie chęci:
„Chcę mieć potomstwo”.
Sama wola wywołuje zainicjowanie rozwoju zarodka, potem klasyczną ciążę jak u was
i poród.

Czy mam rozumieć, że taka cywilizacja składa się z samych kobiet?

56
Nie. Nie są to ani kobiety, ani mężczyźni. Są to osobnicy jednego gatunku
o nieokreślonej płci. Lecz cały mechanizm, przebiegu ciąży i porodu, wymusza
u nich taką budowę organizmu, że przypomina ona bardziej organizm żeński,
niż męski. Można by powiedzieć, że zewnętrznie bardziej przypominają ziemskie
kobiety, choć tak naprawdę kobietami nie są.

04 listopada 2007
Nowe listopadowe rozmowy z Bogiem.

No dobrze.
Ostatnio mówiliśmy o źródłach energii używanych przez wysoko rozwinięte cywilizacje
trzeciej gęstości, ale odczuwam mały brak informacji.

Mianowicie?

Odkrywane są i konstruowane urządzenia, które wydają się być zasilane energią czerpaną
bezpośrednio z kosmosu, czy też inaczej nazywaną „energią punktu zerowego”.
Dlaczego te cywilizacje jej nie stosują?

Jednym zdaniem nie da się odpowiedzieć na to pytanie.


Rzeczywiście.
Mogą istnieć urządzenia zasilane tak jak to określasz, energią wolno dostępną, energią
punktu zerowego, chociaż ten punkt, tak naprawdę ma nieskończone rozmiary.
Jaka jest jednak prawda?
Ta energia o której wspomniałeś, jest energią całkowicie wypełniającą wszechświat.
Czerpią z niej i organizmy żywe, (Tak, tak. Nie samym chlebem człowiek żyje), czerpią z
niej siły wszystkie byty, niematerialne, czerpią z niej w końcu wszystkie formy życia,
zarówno materialnego jak i niematerialnego, a tego ostatniego – w szczególności.

Czyli jest jej tak dużo, że powinno jej starczyć i dla nieożywionych maszyn.

Na pewno jej wystarczy, ale jest inny problem, który trzeba mieć na uwadze.

Jaki?

Ta energia nie jest taka jak wasze kopalne źródła energii, czyli martwa.
Jest to żywa energia, która jest jednocześnie nośnikiem świadomości wielu
inteligentnych istot i bytów.
Wszystko posiadające inteligencję, jest powiązane z tą energią.

Czy ta energia zawiera również Ciebie?

Oczywiście.
W ten sposób stanowimy jedność.
Jednak odbiegasz od tematu.
Pytałeś się dlaczego ta energia nie jest stosowana do napędu rozmaitego rodzaju
maszyn.
Otóż teraz powoli zaczynasz się chyba domyślać tej przyczyny.
Stosowanie tej energii, do sztucznych, obcych jej celów istnienia, prowadzi do wielu
niekontrolowanych zakłóceń, w „zasilaniu” żywych organizmów.

57
Nie sposób przewidzieć, jakiej istocie żywej i w jakim stopniu, takie interwencyjne
niekontrolowane pobranie tej energii, może zaszkodzić.
Może niekoniecznie aż zaszkodzić, ale zakłócić w jakimś stopniu jej platformę istnienia.
Rozwinięte istoty wiedzą o tym i unikają stosowania tej energii, aby nie zakłócać
procesów jakie ona zasila.

Rozmowa z Bogiem o energetyce u innych cywilizacji.

No dobrze.
Powiedz mi może teraz, w jaki sposób wysoko rozwinięte cywilizacje trzeciej gęstości,
rozwiązały swoje problemy energetyczne?
Czy w związku z tym nie degradują swojego środowiska naturalnego?

Bardzo ważne pytanie, tym bardziej że wy wyprawiacie w związku z energetyką straszne


rzeczy ze swoim środowiskiem.

Więc jak to wygląda, u nich?

Bardzo różnie, to zależy od rodzaju organizmów w jakie jest przyobleczona taka


cywilizacja i od warunków naturalnych występujących na planecie, na której one żyją.
Są takie przypadki, że istoty te nie potrzebują ogrzewania, są takie że nie potrzebują
oświetlenia, czy to dlatego że mają tak wyczulony wzrok, lub też obywają się w ogóle bez
niego.
Ale Ciebie na pewno interesują te cywilizacje, które są reprezentowane przez
humanoidy podobne do was? 

Dobrze odgadłeś moje intencje.

Więc ogólnie powiem Ci że i w tym przypadku, jest wiele różnic.


Są cywilizacje, które rozwinęły się głownie w kierunku duchowym i nie używają tyle
sprzętu cywilizacyjnego co wy.
Takie cywilizacje nie potrzebują tyle energii, bo odpada problem zasilania dużej ilości
wytworów technologicznych.
Jest zupełnie inna koncepcja stosowania paliw.
Nie używa się w ogóle paliw zaśmiecających środowisko odpadami procesu spalania.
Energetyka jest oparta na rozpadzie promieniotwórczym, ale tak skonstruowanym, że
również nie ma problemu z odpadami.
Zużyte paliwo pozostaje w hermetycznym zamknięciu w którym przebywało od samego
początku i nie jest też radioaktywne.
Można powiedzieć, że procesy jądrowe przebiegają w nim ekologicznie.
Podstawą zasilania wszelkich urządzeń jest energia elektryczna, która jest wytwarzana
bezpośrednio przez paliwo jądrowe.
W tych cywilizacjach nie istnieje przesyłanie energii na duże odległości, tak jak to jest u
was.
Każde urządzenie które potrzebuje zasilania posiada własną długowieczną baterię,
która jest aktywna przez bardzo długi okres czasu.
Jeżeli mierzyć ten czas w waszych latach, to będzie to około 50 lat ciągłego użytkowania
urządzenia.
Jak więc widzisz, pozbyto się problemu i centralnych elektrowni, jakie wy macie i
kłopotu przesyłania tejże energii.

58
Tym samym zniknął problem awarii i związanych z tym kłopotów wszelkich elektrowni i
urządzeń dystrybuujących energię.

To fantastyczne.
Chcesz powiedzieć, że np. pojazd podobny do naszego samolotu, czy też auta, ma
autonomiczne zasilanie wystarczające mu na tak długi okres eksploatacji?

Tak.
Tak jest w istocie.
Kiedy taki pojazd się już zużyje, lub zajdzie potrzeba wymiany go na nowy, to albo idzie
on do recyklingu wraz z jednostką energetyczną, albo po prostu przemontowuje się taką
jednostkę do innego nowego pojazdu.
Odpada w ten sposób problem złomowania takich baterii, a zużyte są całkowicie
niegroźne.
Tak jest ze wszystkimi urządzeniami wytwarzanymi przez technologię stosowaną w tych
społeczeństwach.

Czy takie urządzenia jak latarki, zegarki, telewizory, oświetlenie domu, żelazka...

Nie wszystkie wasze urządzenia maja odpowiedniki u tych cywilizacji i nie wszystkie ich
urządzenia maja odpowiedniki u was, ale wiem co chcesz zapytać i odpowiadam:
Każde urządzenie ma swoje własne, na stałe wbudowane jednostki energetyczne.

Rozmowa z Bogiem o systemach rządów we wszechświecie.

Jakie tam są ustroje polityczne?


Jakie mają rządy, podziały na państwa?

Pytasz oczywiście o wysokorozwinięte cywilizacje?

Tak.
Tylko dlaczego się upewniasz?

Bo z odpowiedzi nie będą zadowoleni wasi antyglobaliści i wszelkiej maści nacjonaliści.

Czy to ma oznaczać, że nie ma tam podziału na państwa?

Dokładnie tak.
Nie istnieją tam żadne formy podziału na państwa czy odizolowane grupy
narodowościowe.
Cała planeta, zamieszkała planeta, to jeden wspólny organizm cywilizacyjny.
Mało tego.
Niekiedy kilka planet łączy się w jedną wspólną federację.

A jak się rządzą?


Jak wyłaniają swoje rządy?

Rządy tam nie są potrzebne.


Przynajmniej w takim rozumieniu jak u was na Ziemi.

59
Organizacje które zajmują się koordynacją działań w takim zakresie jak obrona przed
klęskami żywiołowymi, jakimś ewentualnym zagrożeniem z kosmosu, są raczej
dobrowolnymi radami starszych, lub formacjami naukowymi, czuwającymi nad
harmonijnym rozwojem cywilizacji.

Kto ustala skład takiej rady?


W jaki sposób się ją wybiera?

Liczy się tylko mądrość jej członków.


Wybory są trochę długotrwałe, ale nie urządza się ich często.

Jak to wygląda w praktyce?

Raz wybrana rada, sprawuje nadzór tak długo, aż nie zabraknie w niej jakiegoś członka,
czy to z powodu jego rezygnacji, czy jakiegokolwiek innego.
W zasadzie, wybiera się zatem tylko jednego członka takiej rady.
Całe społeczeństwo dzieli się na grupy liczące tyle osób ile ma rada, po czym każda taka
grupa wybiera spośród siebie, osobnika uważanego przez większość, jako
najmądrzejszego.
Tak wybrani osobnicy, łączą się w kolejne grupy o takiej samej ilości uczestników i
ponownie wybierają spośród siebie, kolejnego najmądrzejszego.
Taka piramidka trwa tak długo, dopóki nie zostanie tylko jeden wybraniec i to on staje
się nowym członkiem rady.
Oczywiście taka rada musi się od razu zebrać i od nowa ustalić kto z pośród nich będzie
„przywódcą”, mającym decydujący głos.

Coś mi to przypomina pewną książkę.

Wiem o co Ci chodzi. Pewnie o książkę Michela Desmarquet –„Misja”

Tak.

To na pewno już znasz odpowiedź.

Inspirowałeś tą książkę?

Tak.
Jak zresztą wiele, wiele, innych.

No, tak.
Zapomniałem że Bóg też pisze książki.
Czy sposób rządów opowiedziany przez Ciebie, jest stosowany we wszystkich tych
cywilizacjach?

Praktycznie tak.
Jest to najlepszy sposób sprawowania rządów lub raczej naukowego nadzoru, bo o
normalnym rządzeniu jaki wyznacie, w tych przypadkach nie ma mowy.

Czy te rady nigdy się nie mylą w swoich decyzjach?

60
Bardzo mało.
Przecież są tam osobnicy, najmądrzejsi z całej społeczności.
Niemniej jednak i u nich zdarzają się pomyłki, ale nie są tak liczne jak to jest w
waszych rządach, gdzie co decyzja, to pomyłka i błąd.

Co się jednak dzieje, kiedy taka rada podejmuje błędna decyzję?

Wtedy podjęta decyzja jest błędna i już.


Co się ma dziać innego?
Kto podejmie mądrzejszą?
We wszechświecie jest nawet miejsce na pomyłki.

Nie stworzyłeś idealnego wszechświata?

Stworzyłem wszechświat uniwersalny.


Jest w nim miejsce na wszystko.
Jakże inaczej mógłbym doświadczyć wszystkiego co jest tylko możliwe?

03 stycznia 2008
Rozmowa z Bogiem na Nowy Rok

Mam nowe pytania, ale dotyczą one zupełnie innego zagadnienia.

Na przykład...?

Chodzi o wracanie z powrotem do życia, po śmierci.

Te sprawy zostały poruszone w książce którą napisałem poprzez Neale Donald Walsha
"Home With God"

Tak.
Wiem.
Czytałem tę książkę.

Jednak znam Cię.


Wiem skąd pochodzisz, w jakim kraju mieszkasz i wiem że ta książka nie była jeszcze u
was wydana.
Większość twoich czytelników, nie będzie dobrze zorientowana w temacie jaki
poruszysz.

Może jednak się zorientują, jeżeli pytanie będzie dobrze sformułowane?

Zatem próbuj.

Twierdzisz, że każda dusza podczas procesu przejścia, ze świata żywych do krainy umarłych,
a raczej, inaczej mówiąc do świata duchowego, nie fizycznego, jest zawsze pytana
w pewnym momencie, o to, czy chce wrócić z powrotem do fizycznego życia.
Czy dotyczy to również samobójców?
Przecież oni wyraźnie opowiedzieli się za tym, że mają dość egzystencji fizycznej?

61
Rozbiję swoją odpowiedź na dwie części.
Pierwsza będzie taka, że już w swoich wszystkich poprzednich książkach, zawarłem
wyraźne przesłanie, że nie ma żadnych różnic, pomiędzy duszami.
Żadna nie jest osądzana z tego co zrobiła i każda jest traktowana po śmierci przez
wszechświat identycznie i bez różnicy, niezależnie od tego co robiła za fizycznego życia.
Każda ma prawo do wszystkiego co mechanizm wszechświata, - więc również świata nie
fizycznego, - ma jej do zaoferowania.
Ma więc taką samą możliwość powrotu do świata fizycznego, jak i każda inna.
Druga część odpowiedzi, to taka, że śmierć, to śmierć, niezależnie od przyczyn jakie je
wywołały.
Śmierć w wyniku samobójstwa, jest taką samą śmiercią, jak w wyniku zadławienia się
ciastkiem.
Tutaj nie ma dla wszechświata żadnej różnicy.
Tak więc reasumując, samobójca otrzymuje taką samą szansę powrotu do życia, jakie
prowadził przed śmiercią.

No dobrze.
Ale przecież popełniając samobójstwo, wyraził on już niejako swoje zdanie na ten temat.
Na temat tego, że już ma dość życia.

To zadanie podjął świadomą częścią swojej jaźni.


Nie wiesz nic na temat tego, co o tej decyzji sądziła jego dusza.
Być może nie zakończyła ona swoich interesów w fizycznym świecie?

Więc pojawia się tutaj problem.

Nie widzę żadnego problemu.

Czy taka sytuacja, nie rodzi sytuacji do nadużyć?

Jakich znowu nadużyć?


Co ty wymyśliłeś?

Mówiłeś, że po śmierci wchodząc do duchowego świata, przypominamy sobie wszystko co


zapomnieliśmy rodząc się tutaj na Ziemi.

Tak.
Bo tak jest.

Więc czy nie można użyć śmierci, do przypomnienia sobie wszystkiego czego nie
pamiętaliśmy w czasie życia?

Rozumując w ten sposób można.


Ale gdzie tutaj masz nadużycie?

Po prostu, przypuścimy, że chcę sobie teraz przypomnieć i popełniam w tym celu


samobójstwo.

To sobie przypomnisz.

62
Jednak zaraz po śmierci, zapragnę wrócić z powrotem do życia, więc wracam i co w takim
razie?
Już wiem wszystko o sobie?

Nie.
Nie wiesz.

Jak to?.
Przecież sobie przypomniałem.

Przypomniałeś sobie.
Ale zaraz po powrocie do życia, natychmiast wszystko znowu zapominasz.
Nie możesz posiadać świadomości swoich inkarnacji i przeżyć ze świata duchowego, na
planie życia fizycznego.
Wracając z powrotem do życia, zapominasz nawet o tym że umarłeś.
Wydaje ci się że nie umarłeś w ogóle.
Nie może być inaczej.

Zatem nie pamiętam niczego z przeżyć w sferze duchowej?

Nic a nic.

Hmm...

Mogę Cię tylko pocieszyć, że kiedy umrzesz po raz kolejny, wtedy sobie przypomnisz
poprzednią śmierć i to co się po niej działo do momentu powrotu.
Informacja nie ginie.

Czyli śmierci nie można użyć, jako skoku po informacje?

Nie ma takiej możliwości, bo w przeciwnym wypadku, świat by zwariował.

OK. Dzięki za odpowiedź.

8 grudnia 2007
Nowa grudniowa rozmowa z Bogiem.

Mam kolejny problem, czy też może wątpliwości związane z naszą poprzednią rozmową.

Ty masz te wątpliwości czy Twoi czytelnicy?

Powiedzmy że czytelnicy

Więc ty, czy czytelnicy?

Czy to takie ważne?


Ktoś ma wątpliwości.
Zresztą na pewno sam wiesz kto je ma.

No wiem.

63
Dobrze.
Nie będę cię ciągnął za język.
Jakiego typu są te wątpliwości?
Ja wiem o co chodzi, ale oświeć swoich czytelników.

Tych co mają i nie mają wątpliwości?

I jednych i drugich.

OK.
Chodzi o problem wpływania z zewnątrz na uczucia ludzi.
Wpływania różnymi......czynnikami, takimi jak fale elektromagnetyczne, akustyczne, środki
narkotyczne, halucynogeny...,

...starczy!

Widzę że się rozumiemy.

Może nie tyle rozumiemy ile to, że Ja wiem o chodzi.


Zatem referuj.
Przedstaw sprawę.

Muszę chyba ponowić pytanie z poprzedniej rozmowy.

Nie musisz...
A zresztą...
Zacznę sam, bo widzę, że dzisiaj coś ci nieskładnie idzie skupienie się na rozmowie ze
Mną.

Mam osobiste kłopoty.

Tak znam je.


Twoja przyjaciółka, sprawy rodzinne, zdrowie...

Tak masz rację, ale to nie ten temat jaki mieliśmy poruszyć.

Wiem, ale chciałem być przyjacielski i możliwie bezpośredni, a nie tylko urzędowy.
Bycie Bogiem to nie piastowanie urzędu, tak jak to większość z was sobie myśli.

No zaczynaj temat.

Dziękuję za pozwolenie.

Przestań sobie ze mnie żartować.

Chcę cię po prostu wyrwać z wisielczego humoru.

Może wreszcie zaczniesz?

Oczywiście.

64
Wracamy do podstaw.
Pierwsze co musisz, a raczej musicie wszyscy zrozumieć to terminologia.
Ciężko jest waszym skromnym zasobem słów wszystko przekazać poprawnie, ale teraz
musicie w końcu zrozumieć różnicę jaka istnieje pomiędzy uczuciem, a odczuciem.
Uczucie jest domeną duszy.
Tam się ono rodzi i tam zanika.
Nie macie wpływu na to co w duszy się dzieje.
Dusza wyzwala w sobie uczucie, wtedy kiedy jest do tego gotowa i robi to na podstawie
obserwacji świata w jakim ty, lub ktoś inny działa i żyje.
Może się zakochać, to znaczy wyzwolić w stosunku do kogoś uczucie miłości, może też
zostać ogarnięta strachem, czyli inaczej mówiąc drugim biegunem tego samego uczucia,
bo w końcu istnieje tylko jedno uczucie – miłość – którego jedną z postaci, chorą
i wypaczoną jest właśnie strach.
Istnieją jeszcze odczucia, których nie wolno mylić z uczuciami.
Odczucia, to – ciepło, zimno, głód, radość, smutek, złość i wszystko to co świadomie
odczuwasz swoją jaźnią.
Ciepło, zimno i inne odczucia fizyczne powstają na skutek kontaktu organizmu z
otoczeniem fizycznym.
Radość, smutek i podobne, są uczuciami powstałymi na skutek działania na ludzką jaźń,
uczuć mieszkających w duszy.
Możesz porównać duszę, do źródła światła, na przykład latarki, które cię oświetla
światłem.
Dusza będzie wtedy latarką, a światło uczuciem.
To co pada już bezpośrednio na ciebie, czyli stan twojego „oświetlenia” będzie
odczuciem.
To odczucie, zostało wygenerowane poprzez uczucie duszy.
Odczuciami, można manipulować z zewnątrz – samym uczuciem – nie.
Nie ma takiej możliwości.

Mógłbyś to wyjaśnić nieco bliżej?


Dokładniej?
Czy można zmanipulować np. radość płynącą z miłości?
Zamienić ją na inne odczucie?

Nie powinno się manipulować ludźmi.


Nie do tego zostali stworzeni.
Ale cóż...?
To wasze ciała, jaźnie i wybory.
Tak.
Można zmanipulować każde odczucie, używając środków odurzających, czy fal
elektromagnetycznych, lub dźwiękowych, albo innych fizycznych środków działających
na organizm.

Domyślam się, że narkotykami uśmierzamy na przykład odczucie bólu, bo ono jest


pochodzenia z samego organizmu.
Ale jak można zmanipulować odczucie radości płynące z samej miłości?

Użyjmy znowu przykładu z latarką.


Dusza jest latarką, światło które ona wysyła jest uczuciem, a stan twojego oświetlenia
odczuciem jakiego doznajesz.

65
Włóż między latarkę a ciebie jakiś kolorowy filtr.
Zmienisz barwę światła które ciebie oświetla, a więc zmienisz odczucie, jakiego
doznajesz w związku z uczuciem generowanym przez duszę.
Zmieniło się odczucie, ale uczucie pozostaje bez zmian, bo latarka dalej wysyła to samo
światło, jakie wysyłała przed zastosowaniem filtru.

Sądząc z tego co mówisz, to jeżeli dusza kogoś kocha, wtedy, przy zastosowaniu filtru,
czyli np. narkotyków, można zmienić odczuwanie radości w zupełnie inne odczucie?

Tak wtedy, można to zrobić.


Można zrobić więcej, można wywołać radość podobną do tej, jaką odczuwa się z
powodu prawdziwej gorącej miłości, mimo iż tej miłości nie ma w świetle duszy.
Lecz taki stan będzie oszustwem i to radosne, fałszywe w stosunku do rzeczywistości
odczucie, będzie trwało tylko tak długo, jak długo będziemy używać „filtru” jaki
założyliśmy na światło duszy.
Po usunięciu „filtru”, czyli kiedy na organizm przestanie oddziaływać czynnik
stymulujący, wszystko minie jak sen bo uczucie drzemiące w duszy, pozostało przecież
bez zmian.

Dziękuję Ci za kompletne wyjaśnienie, ale jeszcze mam pytanie.

Nie krępuj się.


Pytaj.

Czy istnieje takie coś jak „Pole uczuć” wokół ludzkości?

Istnieje.
Jest to składnik „pola morfogenetycznego”, jak to ładnie nazwał Rupert Sheldrake.
Jednak nie jest to całkiem Pole uczuć.
Tutaj jest znowu ten sam semantyczny błąd, powstały z tego, że wszyscy bez przerwy
używacie słowa „uczucie”, na określenie zarówno uczucia, jak i odczucia, a jak to już
wyjaśniałem, są to dwa różne pojęcia.
To pole powinno nazywać się Pole Odczuć.
Wtedy dopiero będzie poprawnie.
Ja też czasami mówiąc o odczuciach, używam słowa uczucia, ale to tak już jest gdy się
jest ograniczonym do kanonów waszego języka.
W normalnym słownictwie używa się właściwie tylko słowa „uczucia” zarówno dla
prawdziwego uczucia pochodzącego z duszy, jak i dla odczuć które są czymś innym,
jednak bardzo sobie bliskim, niemal nierozróżnialnym, bo różniącym się tylko źródłem
pochodzenia: dusza – organizm biologiczny.

To by było chyba wszystko?

Czy zrozumiałeś zagadnienie?

Wydaje mi się że tak. Jeżeli później pojawią się jakieś pytania to ci je zadam.

Rozmowa z Bogiem o uczuciach i emocjach.

Miałbym do Ciebie nowe pytanie...

66
Śmiało.
Pytaj.
Kto pyta...

Nie błądzi.
Wiem.
Więc się zapytam.
Jak to jest z uczuciami?
Chodzi mi mianowicie o to, czy jest możliwość manipulacji nimi?
Na przykład działaniem na człowieka specyficznymi polami elektromagnetycznymi, czy też
stymulując mózg impulsami elektrycznymi?

Ojej...

Co ojej?

Wydawało mi się, że czytałeś moje Rozmowy z Bogiem, jakie przeprowadziłem z


Donaldem Walshem?

Czytałem.

To chyba niewiele zapamiętałeś z nich lub nie wszystko zrozumiałeś.

To nie chodzi o mnie.


Padają takie pytania wśród innych ludzi.

Mógłbym ich odesłać do tej lektury...

Nie wszyscy maja tę książkę.


Mógłbyś może przypomnieć co nieco?

Po pierwsze – uczucia nie są zaimplementowane w człowieku.


Uczucia są niezmienną właściwością duszy.
To ona i tylko ona jest siedliskiem i źródłem wszelkich uczuć jakie jest w stanie
przeżywać człowiek.
Nazwałem to w ten sposób, że uczucia są mową duszy.
Pamiętasz?

Pamiętam.

No to idziemy dalej.
To, że istnieje tylko jedno uczucie, a właściwie dwa na które ono się dzieli, czyli, miłość i
strach, to powinieneś wiedzieć.

Wiem o tym.

Oba te uczucia, a właściwie tylko w sumie jedno – miłość bo strach wywodzi się
z miłości- tkwią i rodzą się w duszy.

67
Powtarzam się, ale to jest konieczne ponieważ ciągle o tym zapominacie, albo nie chcecie
się z tym pogodzić.
Dusza wbrew waszym wszystkim przypuszczeniom, nie mieszka w człowieku, tylko jest
dokładnie odwrotnie.
To człowiek mieszka w duszy.
Dusza otacza go z zewnątrz i jest połączona z innymi duszami w jedność która w efekcie
jest Mną, a Ja jestem wami.
To jest to co ciągle powtarzam.
Wy i Ja jesteśmy jednością.
Nie mógłbym być tym czym jestem, gdybyście nie istnieli wy i na odwrót.
Każda dusza jest cząstką mnie, samodzielną i jednocześnie wspólną ze wszystkimi.

Już to co mówisz, sugeruje, że nie można chyba w żaden sposób wpłynąć na duszę, bo to jest
tak, jakbyśmy chcieli zmienić Ciebie.

Dokładnie tak jest.


Nie możecie zmienić duszy, wpłynąć na duszę, nie wpływając i nie zmieniając
Mnie.
Nawet Ja sam nie mogę się zmienić.
Jestem taki od wieków, taki sam od wszech czasów, chociaż to jest dość proste
i nieskomplikowane, bo czasu jak wiesz, nie ma.

W takim razie wszelkie wysiłki, aby zmusić, czy wpłynąć na kogoś tak, aby pokochał tego
który to próbuje, skazane są na niepowodzenie?

Tak.
Nie da się zmusić kogoś do miłości.
Miłość do kogoś powstaje w duszy i nie mają na to wpływu wszelkie zewnętrzne naciski.

W takim razie, ciekawi mnie jedno...

No, cóż takiego.

Uczyłeś nas poprzez książkę Walsha, że powinniśmy się nauczyć kochać, czystą
bezwarunkową miłością.
Jak mamy to zrobić, skoro nie możemy zmusić duszy do kochania?

To proste.
Nauczyć się kochać, to znaczy nauczyć się takiego sposobu myślenia, aby uczucie miłości
miało otwartą drogę do waszej jaźni.
To się nazywa inaczej – bardziej technicznie – otwarciem kanału dla miłości.
Uczucie miłości, aby wydostać się na zewnątrz, musi zrobić to przez udrożnione kanały
waszej jaźni.
Jeżeli ktoś jest zamknięty na miłość, to nawet jeżeli w duszy zapłonie płomień miłości,
pozostanie on w niej samej, nie uwidaczniając się w waszym byciu.
Co komu z takiej miłości, której nie widać?

No tak, teraz już wiem, że uczuciami nie da się sterować.

Możesz sterować, jest to możliwe, ale tylko odczuciami.

68
Odczucia w przeciwieństwie do uczuć, są składnikiem ludzkiego ciała i ludzkiej jaźni.
Odczucia, to – ciepło, zimno, sucho, mokro, boli, nie boli, słodkie, gorzkie – wiesz dobrze
o czym mówię.
Odpowiednio wpływając i stymulując największy przetwornik informacji – mózg,
można zmieniać te odczucia, wywoływać je i likwidować, niezależnie od rzeczywistych
czynników, które by były za ich wystąpienie odpowiedzialne.

Myślę, że na razie ten problem został wyczerpany.

Chyba że nie.

Chyba że nie...
Czuję się jakbym teraz czytał książkę Walsha.

Lubię sobie pożartować, bo wy w kontakcie ze mną jesteście strasznie sztywni.

12 stycznia 2008
Rozmowa z Bogiem o tworzeniu rzeczywistości.

Kolejna rozmowa i kolejny temat do rozważenia, a właściwie do wyjaśnienia.

Słucham?

W „Rozmowach z Bogiem” wielokrotnie podkreślałeś fakt, że słowo i myśl mają twórczą


moc.

Tak jest w istocie.

Jednak doświadczenie przeczy temu co powiedziałeś.

Czyżby?

Tak.
Musi być coś prawdziwego w tym co powiedziałeś...

Na pewno to jest prawdziwe.


Nie mówię nieprawdziwych rzeczy.
To nie moja domena.

...bo powstało wiele poradników i systemów mających pomóc w kreacji rzeczywistości za


pomocą myśli lub słowa.
Są to systemy oparte głownie na filozofii Huny.
Poradniki te opisują różne metody wiodące do osiągnięcia celu, ale i tak sprowadza sie to do
jednego – myśl i słowo są twórcze.

Cieszę się, że przyznajesz mi rację.

Nie o to chodzi.

A o co?

69
Docierają do mnie skargi, że pomimo spełnienia wszystkich warunków wymienianych przez
te poradniki, tzn. stosowania afirmacji, wyciszania emocji, wprowadzania mózgu w stan alfa
itd., pomimo usilnych starań, efekty w kreowaniu rzeczywistości, są zerowe.

Chcesz powiedzieć, że są reklamacje?

Można by to tak nazwać.


Kreujący są zawiedzeni i sądzą że to nie działa.
A jeżeli ma działać, to widocznie robią coś źle.
Chcieliby wiedzieć co stoi na przeszkodzie w osiągnięciu sukcesu.

Od razu Ci powiem, że jednym z podstawowych błędów, o ile można tutaj mówić o


błędzie, to jest brak wiary w końcowy sukces.

Ja sam często próbuję i trudno mówić o braku wiary u mnie, a jednak coś jest nie tak.

Powiem Ci coś.
Możesz gorąco wierzyć w sukces, a raczej wierzyć, że wierzysz.
To zasadnicza różnica.
Wystarczy odrobina niewiary, zwątpienia i nic ci się nie uda.
A przede wszystkim musisz pamiętać, że absolutu, Boga, Wszechświata, nie da się
oszukać.

Przecież nikt z nas chcących coś stworzyć nie oszukuje Cię Boże.

Czyżby?

Na pewno.

Więc jak zaczynasz swoją twórczą modlitwę?

Zaczynam np. od tego, że chcę Ci podziękować, za bogactwa, jakimi mnie obsypałeś.

Gdyby tak było, otrzymałbyś je.


Przyznaj się, że zanim wypowiesz swoją modlitwę, jest u ciebie malutki, minimalny
błysk stanu, jaki masz przed otrzymaniem tych bogactw, czyli pojawia się wizja stanu z
PRZED, z ZANIM otrzymałeś te bogactwa, czyli skażasz swoją modlitwę stanem braku,
a to już wystarczy, aby wszystko zawalić.
Nic Ci się nie uda, bo Wszechświat otrzymuje sygnał, że czegoś nie ma i traktuje tą
modlitwę, jako próbę oszukania go: że jest, a tak naprawdę nie ma.

Czyli, jak to ma wyglądać?


Jak ma wyglądać taka modlitwa?

Nie może w niej być żadnego najmniejszego śladu, jakiegokolwiek braku.


Nawet najmniejszej mikro sekundowej odrobiny.
Musisz być całkowicie, aż do syta pewny, że masz to, za co, dziękujesz.

Ale to jest trudne.

70
Bardzo trudne.

Tworząc coś nowego, stawiasz się w roli Boga.


Jesteś wtedy Bogiem.
Czy myślisz, że bycie Bogiem jest łatwe?
Bóg nie może popełniać żadnych błędów.
Nie wolno mu, bo inaczej nie byłby Bogiem.
Bóg jest doskonałością.
Chciałbyś mieć Boga, który się może pomylić?

Nie.
Na pewno nie.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz, o której powinieneś wiedzieć.


Kwestia wolnej woli.

Na czym ma ona polegać?

Niektórzy z was, a nawet mogę śmiało powiedzieć większość, stara się tak ustawić
Wszechświat, że jest to niemożliwe.

Więc jednak jest coś niemożliwego dla Boga?

Jest.
To ograniczenie zostało nałożone na Boga, przez samego Boga.
Pamiętaj o tym na zawsze i wszędzie.
Powtarzam to zawsze i powtórzę tutaj raz jeszcze.
Nie jest możliwa zmiana czyjejś wolnej woli.
Wszelkie działania, zakusy, modlitwy w tym kierunku, aby zmienić czyjąś wolną wolę,
są skazane na niepowodzenie.
To nie oznacza, że Bóg nie może wpłynąć na czyjąś wolę.
On może, ale nie może, bo sam sobie na to nie pozwala.

Rozumiem.
Czyli wszelkie modlitwy do Ciebie, których zrealizowanie wymagałoby wpłynięcia na czyjąś
wolną wolę, są skazane na niepowodzenie?

Tak.
Taka modlitwa nie zostanie zrealizowana.
Niektórzy modlą się podając gotowe rozwiązania.
Niejako wskazują Bogu tak jak dziecku, w jaki sposób ma coś wykonać.
Bóg wie sam lepiej jak coś zrobić.
Nie trzeba mi doradzać.
W tych zaleceniach jest niemal zawsze element, który kazałby Mi zmienić czyjąś wolną
wolę.
Niekiedy niewidoczny, ale jest i to uniemożliwia mi realizację takiej modlitwy.
Módlcie się o efekt finalny.

Czy efektem finalnym mogą być pieniądze?

71
Tylko wtedy, jeżeli potrzebujesz pieniędzy dla samego faktu ich posiadania.
Jednak, jeżeli one potrzebne są ci do czegoś, wtedy módl się o to coś.
Możesz to osiągnąć często inną drogą niż poprzez pieniądze.

Jaką?

Jaką?
No cóż, wydaje mi się ze Wszechświat wie na pewno lepiej.
Są różne drogi wiodące do tego samego celu.

Więc twierdzisz, że to, iż nam się nie udaje tworzyć, to kwestia słabości wiary w to co
robimy?

Tylko i wyłącznie.
Oprócz oczywiście prób naginania czyjejś woli.
Mistrzowie to wiedzą i im się to udaje.
Aby tworzyć, musicie się stać tacy jak mistrzowie, a nie będzie dla was nic niemożliwego.

18 stycznia 2008
Rozmowa z Bogiem o przypominaniu sobie, czego się nie wie.

Kolejną rozmowę chciałbym poświęcić problemowi przypominania sobie tego, co wiemy.

Możemy rozmawiać, o czym tylko chcesz, nie widzę tutaj problemu, jak też i nie widzę,
aby był problem z procesem przypominania sobie tego, co już wiecie.
Przecież to jest proste.
Przeczytać można to w sposób wyraźny w „Rozmowach z Bogiem”.

Tak.
Jest to dość wyraźnie tam opisane, ale w związku z tym, wynikają pewne pytania.

Mój drogi...
Wszechświat jest tak urządzony, że działa w sposób jednocześnie i prosty i
skomplikowany w swej prostocie.
Dlatego, zawsze, w stosunku do każdego wyjaśnionego zagadnienia, będą się pojawiały
zawsze pytania.
Szczególnie u waszej rasy, która często chce wiedzieć, tzn. przypomnieć sobie wszystko
aż do ostatniego szczegółu.
Jednak żebyście nie wiem jak mocno i długo przypominali sobie, zawsze będą
powstawać nowe i nowe pytania.
Za fizycznego życia nie jesteście w stanie przypomnieć sobie wszystkiego.
To jest możliwe dopiero po śmierci ciała i połączeniu się z Absolutem.
Wtedy przypomnicie sobie wszystko, bez zadawania żadnych pytań.

To mam czekać aż na śmierć, aby czegoś się dowiedzieć?


To znaczy, przypomnieć sobie?

Nie musisz być złośliwy.


Co można, tego możesz się dowiedzieć.
Na przykład ode mnie.

72
Aha, to Ty decydujesz, czy mogę, czy nie mogę sobie czegoś przypomnieć?
Niby, dlaczego to jest mi zabronione, skoro podobno i tak o tym wiem, tylko sobie jeszcze nie
przypomniałem?

To nie jest tak.


To nie ja decyduję o tym i nie ja zabraniam.

A kto?
Ja?

Właśnie Ty.

Ja sobie zabraniam?

Przypomnij sobie, w jakim celu pojawiłeś się na tym świecie?


Czy po to, aby sobie przypominać?
Czy to jest głównym twoim celem?
Przecież wiedziałeś wszystko zanim się tutaj pojawiłeś z własnego zresztą wyboru.
Zdecydowałeś się na życie fizyczne tutaj, tylko po to, aby najpierw zapomnieć i potem
mozolnie sobie przypominać?
Przecież to by było bez sensu.

No nie.
Głównym celem jest zdobywanie doświadczenia.
Przyszedłem tutaj, aby czegoś doświadczyć.

Widzę, że pamiętasz dobrze „Rozmowy z Bogiem”.


Tak, przyszedłeś tutaj doświadczać.
To i tylko to jest głównym celem twojego pobytu w fizyczności.
Aby jednak prawidłowo doświadczać, musiałeś pewne rzeczy i pewną wiedzę zapomnieć,
bo inaczej niemożliwe by było doświadczanie.

No dobrze.
To wiem.
Jednak odbiegamy od tematu.
Od pytania, jakie chciałem Ci zadać.

Zadaj je, więc.

Ludzie robią rozmaite techniczne wynalazki.


Głowią się nad nimi, męczą, aż w końcu je realizują, czyli jak sądzę, tak naprawdę, w końcu
przypominają sobie wszystko o wynalazku.
Jednak są wynalazki istniejące w sferze marzeń, w sferze, która nazywana jest fantastyką.
Czy są one realne?
To znaczy, możliwe do przypomnienia sobie i do rzeczywistego zrealizowania?

Sfera nazywana fantastyką, jest sferą zdominowaną przeze mnie.


To ja inspiruję autorów tych tekstów i filmów w celu pokazania wam, do czego zdolny
jest Wszechświat.

73
Robię to z tego powodu, aby właśnie zainspirować was do przypominania sobie pewnych
możliwości tkwiących w Absolucie.

Jeżeli robisz aż tyle, to dlaczego nie podasz gotowej recepty, przepisu, rozwiązania na jakiś
wynalazek?

Nie podaję ich, dlatego, że to by nie było przypominanie sobie przez was, tylko nauka
przeze mnie jak w szkole.
Jednak ułatwiam wam życie na tyle moje dzieci, na ile tylko zdołam, nie naruszając przy
tym waszej woli.
Nie zmieniając przy tym waszego „programu doświadczania”, jaki sobie sami zadaliście
i wybraliście rodząc się tutaj.

Więc teraz zapytam wprost.


W wielu powieściach i filmach s-f, jednym z często spotykanych urządzeń, jest teleporter.

Jest, bo sam go tam umieściłem.

Domyślam się z tego, że jest możliwe skonstruowanie takiego urządzenia?

Gdyby nie było możliwe, to nie umieszczałbym tam go.

Czy zatem jest możliwe, aby sobie „przypomnieć” zasadę działania takiego teleportera i jego
skonstruowanie.

Oczywiście, że jest to możliwe.

W jaki sposób?

Co, w jaki sposób?

Jak sobie to przypomnieć?

Przyjdzie taki czas i takie okoliczności, że sobie ktoś w końcu przypomni.

Ale jeżeli to ja, teraz, sobie chcę to przypomnieć?

Jeżeli sobie zaplanowałeś przed przyjściem do życia, doświadczenie budowy teleportera,


to sobie na pewno przypomnisz.
Jeżeli nie w tej, to w alternatywnej rzeczywistości.

Załóżmy, że sobie tego nie zaplanowałem, ale teraz naszła mnie ochota, aby tego
doświadczyć?

Nic z tego.
Nie doświadczysz tego, czego wcześniej sobie nie zaplanowałeś.

Dlaczego nie?
Czy to zabronione?

74
Tak.
Dosłownie tak.
Jeżeli nie planowałeś czegoś takiego, to jest równoznaczne z tym, że sam sobie zabroniłeś
doświadczania czegoś takiego.
To znaczy, że tego nie chciałeś doświadczać.

Więc nie mogę tego zmienić teraz?

Jeżeli mógłbyś to zmienić teraz, to czy byłoby coś warte, czy miałoby sens,
postanawianie sobie w czasie jedności ze mną, a przed twoim przyjściem do krainy
doświadczeń, jakim jest wasze fizyczne życie – tego co chcesz doświadczyć?
Czy gdybyś chciał doświadczyć budowy i odkrycia teleportera, to nie zaplanowałbyś
sobie pobytu w takiej rzeczywistości, w której mógłbyś tego dokonać?

Zapewne mógłbym.

Więc mówiąc prosto – nie zawracaj mi głowy.

Zdenerwowałeś się?

Nie.
Nie podlegam takim nastrojom.
Użyłem tylko zwrotu, jaki wy stosujecie, a który w najbardziej skrótowy sposób
wyjaśnia, co mam na myśli.

Rozumiem.
Czy jednak nie mógłbyś zdradzić, chociaż trochę szczegółów na temat konstrukcji takiego
teleportera?

Złapałeś mnie.
Jest coś, czego nawet ja nie potrafię zrobić.

Cóż Ci przeszkadza?

Terminologia.
Brak słów w waszym słownictwie, których bym musiał użyć.
Technologia i stan nauki.
Nie istnieją jeszcze u was pojęcia i podstawy techniki, do jakich bym się musiał odwołać.
Mogę powiedzieć tylko tyle, że musicie się nauczyć wytwarzać mikroskopijne czarne
dziury i nauczyć się jak za ich pomocą kontrolować i przeprowadzać manipulacje
czasoprzestrzenią.

Dzięki. To na razie byłoby wszystko.

20 stycznia 2008
Rozmowa z Bogiem o tym czy filmy Sci-fi nie są gdzieś rzeczywistością.

Dochodzą do mnie różne pytania, na które sam nie mogę udzielić odpowiedzi, bo nie mam
potrzebnej wiedzy, więc zwracam się do Ciebie Boże, abyś uchylił rąbka tajemnicy.

75
Z chęcią i zawsze odpowiem na tyle na ile będę mógł.
Nie znaczy to, że nie wiem o niektórych sprawach, bo wiem o wszystkim, ale jak już
zapewne się domyślasz, nie mogę swoimi odpowiedziami, zakłócać przebiegu
doświadczania przez was tego, co wybraliście.

To, o co się zapytam, chyba tego nie zakłóci.


Chodzi o światy alternatywne.
Ludzie mają różne marzenia.
Czy istnieją takie światy, w których ci sami ludzie żyją według marzeń, jakie im przychodzą
do głowy w tym świecie?

Bardzo dobre pytanie.


Mówi mi ono przede wszystkim o tym, że ten temat nie był poruszany w moich
„Rozmowach z Neale Donald Walsh’em”.

Ta książka miała chyba inny tytuł?

Żartowałem.
Lecz tak naprawdę, to dla niego były to „Rozmowy z Bogiem”, a dla mnie?
Z mojego punktu widzenia?
Jak myślisz?

No tutaj, to rzeczywiście masz rację.


Ale chyba można by ten Twój tytuł rozszerzyć?

Tak.
Można by, a nawet trzeba.
Tak naprawdę nazwałbym tą książkę z mojej strony, jako „Rozmowy z ludzkością”.
Czy tak jest lepiej?

O tak.
O całe niebo lepiej.

No, więc widzisz jak to jest.


Wszystko wygląda tak, jak na to patrzysz.
Jednak wydaje mi się, że odbiegłem od tematu.
Widzisz, w tamtych rozmowach nie został w ogóle poruszony temat ludzkich marzeń.
Co to są marzenia i skąd się biorą?

Rzeczywiście.
Masz rację.
Ludzkość cały czas żyje jakimiś marzeniami.
Nie ma człowieka, który by nie miał marzeń.
Zatem oświecisz mnie teraz?

Marzenia mój drogi, powstają w dwojaki sposób.


Pierwszym przyczynkiem do powstania marzeń, jestem ja sam.
Tworzę marzenia w umysłach pisarzy, twórców filmowych, aby zainspirować ich do
napisania odpowiedniej książki, czy nakręcenia odpowiedniego filmu.

76
Wszystkie książki s-f i tegoż typu filmy, powstały na skutek marzeń, które zaszczepiłem
w umysłach ich twórców.

Tak.
Już wiem o tym, ale odbiegając na chwilę od tematu – czy przypadkiem nie jest to z
Twojej strony ingerencja w naszą wolną wolę?
Ingerencja w proces doświadczania?

Nie.
Źle na to patrzysz.
Ja nikogo nie zmuszam, do napisania książki.
Nikogo nie zmuszam do nakręcenia filmu.
Podsuwam jedynie pewne marzenia.
Kto chce, komu one bardzo zapadną w pamięć, ten je przeleje na papier, czy też stworzy
na ich podstawie film.
Muszę tutaj ci powiedzieć, że więcej tych pomysłów w postaci marzeń pozostało nie
spożytkowane, niż tych, które ujrzały światło dzienne.

Ale po co w ogóle to robisz?


Masz w tym swój jakiś cel?

Czy Bóg ma jakiś swój cel?


Tak - czasem ma.
Mój cel, to doświadczyć poprzez was wszystkiego, czego można tylko doświadczyć.
Podsuwając wam marzenia, staram się stworzyć przed wami możliwości i poszerzyć
horyzonty myślenia.

Powiedziałeś, że są dwa źródła marzeń o ile dobrze zrozumiałem.

Tak.
Dwa źródła.
Drugim źródłem jesteście wy sami, ale nie tak jak to sobie pewnie wyobrażasz, że
tworzycie je w normalnych procesach myślowych.
Musisz pamiętać, że istnieją inne równoległe rzeczywistości, w których jednocześnie
żyjecie.
Marzenia są czymś w rodzaju przenikania świadomości do innej rzeczywistości i
pobierania stamtąd wiedzy o dziejących się tam sprawach.
To powoduje, że uzyskujesz wiedzę z innej rzeczywistości, z tego, co tam się odbywa i
pojawia się ona w twoim umyśle.
Nie wiedząc, co z tym zrobić, klasyfikujecie to jako marzenia, które sami wymyśliliście.
Oczywiście, że nie dociera do was stamtąd cała wiedza, wszystkie obrazy.
Otrzymujecie jedynie, strzępy informacji, do których potem dokładacie już własny
scenariusz.

Czy to znaczy, że nasze marzenia są prawdziwe?

Ogólnie rzecz biorąc – tak.


Są prawdziwe.
Wy tylko nieco je modyfikujecie.

77
Czy mam w ten sposób uważać, że jeżeli w tej rzeczywistości, znam kobietę, która mi się
podoba, a jest dla mnie z jakichś powodów niedostępna, to, gdy w moich marzeniach jestem z
nią razem w szczęśliwym związku, wtedy to ma oznaczać, że gdzieś w jakiejś innej
rzeczywistości, dzieje się tak naprawdę?

Tak.
I to jest właśnie piękne, że żyjecie wieloma życiami naraz i jednocześnie.

To może i piękne, ale tak dziwne, że aż trudno w to uwierzyć.

Jednak to jest prawda.

W takim razie zapytam się, czy taki serial jak „Star Trek”, ma swój realny odpowiednik,
może to złe określenie, ale czy taka historia pokazana w tym serialu, dzieje się gdzieś
naprawdę?

Może nie tak dosłownie, jak to jest pokazane w serialu, nie wszystkie wątki
opowiedziane w nim, ale rzeczywiście, tak jest.
Istnieje alternatywna rzeczywistość, w której dzieje się to w sposób realny.

A inne seriale?
Inne filmy?
Na przykład cykl „Gwiezdne wojny”.

Tutaj akurat Ci powiem, że są realne tylko pewne elementy tego cyklu.


Głównie, jeżeli chodzi o filozofię wojowników Jedi.
Pozostałe historie, jak wojna pomiędzy imperium a rebeliantami, to już fikcja literacka.

A serial „Andromeda?
Co powiesz o nim?

Prawdziwy.
Mimo, że 3.000 lat to szmat czasu dla was i nie wiecie czy wasza rzeczywistość w tym
czasie będzie miała swoją „Andromedę”, to jednak w jednej z rzeczywiści
alternatywnych, jest to prawdą.

Jest?
Nie – będzie?

Zapominasz, że wszystko dzieje się jednocześnie i to, co w przeszłości i to, co w


przyszłości?

No fakt.
Ciągle o tym zapominam.
Zapominam, że tak naprawdę czasu nie ma.

02 lutego 2008
Rozmowa z Bogiem o roku 2012 (nie chodzi o piłkę kopaną).

78
Może porozmawiamy dzisiaj, o tym, co nas czeka w zbliżającym się przejściu do życia w tak
zwanej 4 gęstości?
Wiesz, o czym mówię?

Myślisz, że czegoś nie wiem?


Wątpisz we mnie?

Znowu mój błąd.


Ciągle określam Ciebie, naszym wąskim sposobem pojmowania.
Zatem wiesz.
Dobrze.
Sprecyzuję, że chodzi mi tutaj o zbliżający się rok 2012 i związane z tym spodziewane
osiągnięcie przez ludzi możliwości przejścia do życia i doświadczania życia w czwartej
gęstości.
Teraz żyjemy w trzeciej.
Czym to się będzie różniło?
Czego mamy oczekiwać?

Temat szeroki, nawet bardzo szeroki, ale nie do omówienia w dokładny sposób.
Nie, dlatego, że nie mam ochoty, ale jest niemożliwa jak to się mówi, rozmowa
ze ślepym o kolorach.
Nie macie odpowiednich określeń abym to mógł ci przekazać

Zatem jednak jest coś niemożliwego dla Boga?

Wydawałoby się teraz, że tak, ale raczej prawda jest taka, że to jest niemożliwe dla was.
Nie potraficie, nie jesteście gotowi, aby to odebrać w poprawny sposób.

Czy zatem niczego się nie dowiem?

Czegoś na pewno się dowiesz, ale zrozumienie tego może być trudne.

No to spróbujmy.
Może jednak się uda, choć trochę.
Wiele osób mówi o tym roku, o czwartej gęstości, ale nie umie podać żadnych konkretów.
Nawet w rozmaitych channelingach, nie pada nic konkretnego na ten temat, poza
ogólnikowymi stwierdzeniami o duchowym i bezcielesnym życiu.

No i tutaj już jest pierwsze przekłamanie.


Nie ma mowy o bezcielesnym życiu.
Na to jeszcze za wcześnie.
Życie w 4 tej gęstości jest równie cielesne, jak i w tej, jednak przenosi się ono na
płaszczyznę niewidoczną dla tych, którzy egzystują w trzeciej gęstości.

Czy to oznacza, że przechodząc do czwartej gęstości, znikamy dla tych, którzy pozostają
w trzeciej?

Praktycznie tak to wygląda przy pełnym przejściu.


Przechodząc piętro wyżej stajecie się niedostępni dla zmysłów tych, którzy żyją piętro
niżej, jednak nie na zawsze i jak już powiedziałem nie od razu.

79
Nie na początku przejścia.

Jak mam to rozumieć?

W 2012 roku, przejście nie nastąpi natychmiast.


To nie będzie tak jak pstryknięcie przełącznikiem.
Wtedy stworzą się we Wszechświecie, który was ogarnie, warunki sprzyjające przejściu
do 4 tej gęstości.
One już się pojawiają teraz, ale nie są jeszcze tak silne jak staną się wtedy.

Co to są za warunki?
Na czym polegają?

Brakuje wam pojęć, aby to opisać.


Mogę tylko powiedzieć, że zmieni się możliwość drgania super strun w odczuwalnej
rzeczywistości.
Więcej tych drgań będzie do was docierać i na więcej sposobów będziecie mogli
pobudzać te super struny do drgań.

To nie będzie natychmiastowe przejście?

Jak już powiedziałem - nie.


Ten proces musi nastąpić stopniowo.
Już teraz pojawiają się pierwsze warunki.
Już teraz wielu z was, zaczyna wkraczać na ścieżkę przemian.
Najlepszym dowodem na to, jest nasza rozmowa.
Zwiększone zainteresowanie tą formą kontaktu ze mną.
Największą ogólną przemianą, będzie wkroczenia na ścieżkę duchową, prawdziwsze i
bliższe utożsamienie was ze mną.
Będzie wam bliżej do mnie, niż teraz.
Będziecie mnie lepiej rozumieć, będziecie z większa pasją wcielać w czyn to, o czym was
zawsze nauczałem i prosiłem.

Czyli będziemy bardziej duchowi.


Czy to znaczy, że wszystko to, o czym mówiłeś w „Rozmowach z Bogiem”, będzie bardziej
wyraziste i realne?
Na przykład miłość – czy stanie się ona nareszcie prawdziwą, czystą, bezwarunkowa
miłością?
Taką, jaką nam przedstawiasz?

Miłość, będzie już wtedy podstawą egzystencji w czwartej gęstości.


To ona będzie wytyczać wszelkie normy i kierować podstawowym zachowaniem
jednostek.
Będzie podstawową i najważniejszą wartością cenioną przez społeczność tej gęstości.

Jak mam rozumieć, że przejście do czwartej gęstości będzie odbywać się stopniowo?
Mówiłeś, że przebywanie w czwartej gęstości spowoduje zniknięcie z obszaru trzeciej.
Jak ma wyglądać to stopniowanie?
Przechodząc stopniowo do czwartej będziemy powoli znikać?
Stawać się coraz bardziej przezroczyści?

80
Nie.
Nie będziecie przypominać duchów.
Wasza cielesność w trzeciej gęstości będzie pozostawać bez zmian.
Ewolucji będzie podlegać sfera duchowa i psychika.
Będzie się zmieniać sposób postrzegania świata, tak długo, aż nie zobaczycie swoim
nowym poszerzonym w możliwości percepcyjne zmysłem, rzeczywistości czwartej
gęstości.
Gdy już będziecie gotowi się tam przenieść, zrobicie to.

Czy wtedy znikniemy z trójki?

Tak.

Nigdy już nie uzyskamy możliwości powrotu do niej?

Wprost przeciwnie.
W każdej chwili, jak tylko sobie tego zażyczycie, będziecie mogli odwiedzać cieleśnie
rzeczywistość trój wymiaru, jednak nie będziecie tego robić zbyt często i z radością.
Nikt nie chce wracać do ciaśniejszych możliwości.

Co nas czeka w czwartej gęstości?


Co będzie tam szczególnie innego, a co mógłbyś nam opisać?

Na początku będziecie zasiedlać swoja nową rzeczywistość.


Początkowo będziecie korzystać z mieszkań i budynków istniejących w niższej gęstości,
które dla was, tam, będą opuszczone.
Potem stopniowo zaczniecie zabudowywać nową rzeczywistość, tak jak to będzie wam
pasowało i odpowiadało waszej nowej psychice i duchowości.
Zmienią się priorytety.
Zmienią się potrzeby.
Będziecie mieć o wiele więcej potrzeb duchowych, niż fizycznych.
Zmieni się sposób odżywiania i w efekcie wasze ciała odzyskają długowieczność.
Ulegnie przebudowie i odbudowie wasze DNA, co umożliwi wam przypomnienie sobie
wielu nieznanych do tej pory faktów nasyconych wiedzą.
Jednak to wszystko jest mało w porównaniu z największa zmianą, jaka was czeka.

Mianowicie?

Zmiana sposobu odczuwania i postrzegania iluzji, jaką jest czas.

Będziemy inaczej odczuwać czas?


Będzie biegł szybciej, czy wolniej?

Nie będzie biegł ani szybciej, ani wolniej.


Musisz pamiętać, że...

...czasu nie ma.


Pamiętam o tym doskonale.

81
...Zmieni się wasz sposób poruszania się przez czas, bowiem to wy poruszacie się w
nieustannym „teraz”.

Mógłbyś to jakoś przybliżyć?


Niewiele mi to mówi.

No, bo tutaj zaczyna brakować słów, które nie istnieją w waszej rzeczywistości.
Jednak spróbuję.
W tej chwili, waszą podróż poprzez czas, postrzegacie jako liniowy upływ czasu.
Zgadza się?

Zgadza się.
Wszyscy odczuwamy, że czas upływa w sposób liniowy i jednostajny.

Ale to wy poruszacie się poprzez nieustanne „teraz” w sposób liniowy i jednostajny.


Zmiana odczuwania czasu, przede wszystkim będzie polegać na tym, że zniknie
dzisiejszy sposób odczuwania jego upływu i zostanie to zastąpione względnym
odczuwaniem czasu.

Nie bardzo rozumiem, na czym to będzie polegać.

No, bo tutaj jest kłopot.


Nie można ze ślepym...

Wiem, wiem.
Nie musisz się powtarzać.
Zaoszczędź sobie trudu.
Czy jednak nie mógłbyś podać jakiegoś przykładu?
Jakiejś analogii, która choć trochę rozjaśniłaby mi w głowie, o co tutaj chodzi z tym
względnym odczuciem postrzegania upływu czasu?

Zgoda.
Wyobraź sobie, że jesteś w domu z rodziną i w pewnej chwili, chcesz wyjść, aby spotkać
się ze swoją znajomą.
Nazwijmy tą chwilę, chwilą „W”.
Gdy wrócisz do domu z powrotem, niech to będzie chwila „P”.
Nadążasz?

Jak na razie, jest to banalnie proste.

W teraźniejszym odczuciu upływu czasu jest tak:


Powiedzmy, że odcinek czasu pomiędzy „W” i „P” wynosi 1 godzinę.
Zatem Twoja rodzina będzie miała odczucie, że nie było cię w domu przez tą właśnie
godzinę.
Czy możesz powiedzieć ile będzie wynosił dla Ciebie czas odczuwany jako pobyt poza
domem?

Spodziewam się, że też jedną godzinę.

Dokładnie.

82
Tak jest z liniowym odczuciem upływu czasu.

A jak będzie we względnym?

We względnym będzie mniej więcej tak:


Niech dla przykładu twoja rodzina odcinek czasu pomiędzy „W” i „P” określi tak samo
na jedną godzinę.
Natomiast dla ciebie ten sam odcinek czasu może trwać tyle ile zechcesz.

???

Ile sobie życzysz.


Chcesz tydzień, będziesz miał tydzień.
Będziesz chciał miesiąc, będzie miesiąc.
Wystarczy ci minuta, będzie minuta.

???

No co?
Dlaczego milczysz?

Zastrzeliłeś mnie!
Nie bardzo mogę sobie wyobrazić jak to będzie możliwe!

Będzie możliwe jeszcze więcej.


Pamiętaj tylko, że jest to tylko analogia.
Uproszczenie.
Rzut zjawiska czwartej gęstości, na rzeczywistość trzeciej gęstości, tak abyś mógł
cokolwiek z tego zrozumieć.

Nie wydaje mi się, abym to szybko mógł zrozumieć.


Z tego wynika, że każdy będzie miał swój własny czas?
Co pokażą zegarki?
Co kalendarze?

Te narzędzia do pomiaru czasu, takie, jakie znasz w obecnej postaci, staną się
bezużyteczne i jednocześnie zbyteczne.
Przesuwanie się w iluzji czasu, będziecie odmierzać - zdarzeniami.

Jak można odmierzać czas zdarzeniami?

Normalnie.
Każdy z was będzie się przesuwać od zdarzenia do zdarzenia i tak też będzie się
umiejscawiać na hipotetycznej krzywej względnego czasu.
Teraz tego nie zrozumiesz.
Trzeba w tym być i czuć, a nie rozumieć.
Żyjąc w trzeciej gęstości od urodzenia, nie zrozumiesz tego.

Czegoś widać nie rozumiem, bo z tego, co powiedziałeś, wynika tutaj niezłe pole do nadużyć.

83
Jakich znowu nadużyć?

Przypuśćmy, że ktoś będzie chciał zdradzić żonę...


Wyjdzie z domu na godzinkę, przynajmniej tak będzie myślała żona, a spędzi w swoim
poczuciu czasu, powiedzmy urocze trzy dni z inna kobietą...

Ale namieszałeś...

Ja?

A kto?

Co Ci się nie podoba?

Po pierwsze, w tej nowej rzeczywistości, zaniknie urzędowe stwierdzanie małżeństwa.


Nie będzie „stanowiska” żony i męża.

Ale ludzie, będą się łączyć w pary?


Zdrada pozostanie zdradą.

Po drugie, nikt, nie będzie spotykać się z inna osobą odmiennej płci, bez akceptacji i
zgody stałego partnera.

Czyżby to było zabronione?

Nie.
Nie będzie żadnych tego typu zakazów.
Rozwinie się powszechne zrozumienie, że każdy ma prawo do kochania tylu innych osób
ile tylko zdoła i będzie miał ochotę.
Zwycięży jak już to wspominałem, CZYSTA, BEZWARUNKOWA MIŁOŚĆ.
Nie będzie zazdrości.
Będzie wzajemna tolerancja i zrozumienie.
W takich warunkach, nikt nikomu nie będzie miał za złe, że spędzi kilka, kilkanaście,
kilkadziesiąt godzin i w innym, nie mniej uroczym towarzystwie niż aktualny partner.
Podstawowy związek na tym nie ucierpi.
Jest taka możliwość, że któreś z partnerów, będzie chciało rozwiązania dotychczasowego
stałego związku i do tego dojdzie zawsze za obopólnym porozumieniem, wzajemną
akceptacją oraz zrozumieniem.

A inne dziedziny, życia?


Na przykład, popełnianie przestępstw?
Wyobraź sobie, że opuszczam dom, spędzam poza nim w poczuciu pozostałych w nim
domowników 1 godzinę, a popełniam w tym czasie poważne przestępstwo, na przykład
obrabowanie banku trwające 4 godziny.
W razie, czego mam żelazne alibi.
Domownicy poświadczą, że nie było mnie tylko 1 godzinę.

Uff...

Co znowu?

84
Nie będzie pomiaru czasu tak jak sobie to wyobrażasz, nie będzie banków, nie będzie, co
rabować, bo wszystkiego będzie w bród dla wszystkich, nie będzie...
No właśnie.
Brakuje mi słów...
W każdym razie, nie będzie tak jak myślisz.
Ciągle usiłujesz zabrać swoją teraźniejszą rzeczywistość, tam gdzie jej nie będzie i być
nie może.

Chyba się poddam.

Przeczytaj „Rozmowy z Bogiem” raz jeszcze.


Będzie ci łatwiej to zrozumieć.

Dzięki za radę.

Nie obrażaj się.


Tam naprawdę jest dużo jeszcze do przyswojenia, co umyka, gdy czytasz to jeden raz.
Czytając to kilkakrotnie, zawsze będziesz odkrywał w tej książce coś nowego.

Czytałem ją już trzy razy i mogę potwierdzić to, co mówisz.


Masz rację.

To jest właściwa droga dla wszystkich, którzy chcą czerpać korzyści z dialogu ze mną.

Teraz z kolei mam pytanie – czy żyjąc w czwartej gęstości, będziemy mogli za pomocą myśli
kreować materię?

Powiem ci na to, że już teraz możecie kreować materię.


Nic nie stoi na przeszkodzie, abyście kreowali ją w tej nowej rzeczywistości.
Oczywiście wasze możliwości w tej dziedzinie, realne możliwości, znacznie się zwiększą.
Oczywiście nie będzie to za sprawą przyrostu jakichś nadzwyczajnych umiejętności, ale
po prostu wasze nastawienie mentalne i wiara w to, co robicie będzie nieporównanie
większa niż teraz, dlatego to się będzie bardziej udawać.
Teraz jest w was za mało wiary. Ciągle nie wierzycie, że jesteście do tego zdolni.

No, bo to tak trudno w to uwierzyć…

Czyż nie znasz takiego powiedzenia, że „wiara przenosi góry”.

Znam, znam, jednak…

Jednak nie wierzysz do końca i dlatego masz trudności.

Trudno w to uwierzyć.

Najtrudniej jest uwierzyć w rzeczy najprostsze i najłatwiejsze, dlatego potem one się
wydają trudne i wręcz niemożliwe.

Naprawdę to takie łatwe?

85
Kreowanie materii?

Tak.
Uwierz w końcu a będzie ci dane.
Pamiętaj tylko jedno – już ci raz mówiłem: nie próbuj kreować tak, aby zaprząc do tego
czyjąś świadomą, czy nieświadomą wolę, bo nic z tego nie wyjdzie.

Rozmowa z Bogiem o tym, kto dokładnie stworzył ludzie ciało i do czego.

Wybacz, że znowu Cię angażuję, lecz pytań skierowanych do Boga pojawia się cała masa.
Tym razem jest to pytanie dotyczące naszego pochodzenia.
Pochodzenia ludzkiej rasy.

Wszystko w ostatecznym rozrachunku pochodzi ode mnie.

Ale czy bezpośrednio?


Czy stworzyłeś nas, nasze fizyczne ciała w bezpośrednim akcie tworzenia?

Chcesz wiedzieć, czy ulepiłem was z gliny, tak jak to podaje wasza Biblia?.

Tak.
Dokładnie o to mi chodzi.

W takim razie odpowiem Ci, że wasz obecny kształt jest pochodną manipulacji
genetycznych dokonanych na osobnikach człekokształtnych zamieszkujących waszą
planetę.
Dokonały tego dwie wysoko rozwinięte cywilizacje, chcące realizować swoje cele.

Aż dwie?
Myślałem, że może jedna?

Dwie, lecz nie pracowały nad tym razem.


Robiły to niezależnie od siebie.
Pierwsza z nich stworzyła wasz gatunek po to, aby mieć ładne i funkcjonalne ciała,
w których mogłaby doświadczać nowych doznań, na ziemskim globie.

Kiedy to było?
Jak dawno temu?

Licząc miarą waszej ziemskiej iluzji czasu, to około 300 tysięcy lat temu.
Humanoid podobny z wyglądu i pochodzący z gatunku małp człekokształtnych, został
inżynierią genetyczną doprowadzony do waszego dzisiejszego wyglądu.
Taka była wola i zamiary waszych pierwszych twórców, a może lepiej będzie powiedzieć,
korektorów mojego dzieła, którym wcześniej byliście.

Czy mam przez to rozumieć, że to Twoje dzieło było niedoskonałe?

Wszystkie moje dzieła są doskonałe.


Ta cywilizacja chciała je jedynie zmienić.
Nadać mu cech, które wydawały się jej dobre dla swoich celów.

86
Po prostu spodobała im się Ziemia, otoczenie kosmiczne, a ciał, w których mogliby
inkarnować, a raczej takich, w jakich chcieliby inkarnować, nie było.
Więc stworzyli człowieka.

Jaka to była cywilizacja?


Skąd pochodziła?

Z gromady gwiezdnej Plejad.


Na pewno wielu z was słyszało o tej cywilizacji.

Ja natomiast słyszałem, że naszymi twórcami, byli tzw. Orionidzi.


Tajemnicza cywilizacja pochodząca z rejonu konstelacji gwiezdnej Oriona.

To była druga cywilizacja, druga korekta waszych organizmów.

Druga?
Czyżby pierwsza była niedoskonała?

To nie tak.
Pierwsza była dziełem dobrym.
Ciało ludzkie zaprojektowano na długowieczność.
Człowiek żył wtedy według waszej miary czasu prawie tysiąc a czasem i więcej lat.
Druga cywilizacja to cywilizacja istot gadzich.
Posiadała wysoką wiedzę, ale też i inne potrzeby.
O ile pierwsza cywilizacja Plejadian, nie chciała wykorzystywać do niczego innego
ludzkiego ciała, jak tylko do inkarnacji, to ta druga cywilizacja miała już określone
zamiary w stosunku do człowieka.
Przede wszystkim chciała go wykorzystać jako darmowego niewolnika do wykonywania
prac kopalnianych, przy wydobywaniu Złota, którego w zasobach naturalnych Ziemi
było dość sporo, a którego potrzebowała ona do zasilania swojej technologii.
Do tego celu potrzebny jej był zastraszony i posłuszny niewolnik, który by się nie
buntował za życia, które musiało stać się krótkie po to, aby strach przed bliską i
nieuniknioną śmiercią uczynił go posłusznym nowym władcom, obiecującym
długowieczność, w zamian za ciężką pracę.
Dlatego też przebudowano, genetykę człowieka tak, że stał się istotą żyjącą krótko, około
kilkadziesiąt ziemskich lat.
To się stało około 30.000 lat temu.

Kiedy ta cywilizacja uwolniła człowieka?


Bo jak wiem dzisiaj nikt nikogo nie zmusza do wydobywania złota?

Wtedy, kiedy wydobywanie Złota przestało być opłacalne.


Ta cywilizacja znalazła sobie inne, bogatsze jego źródło poza Ziemią.
W dodatku pewna ilość członków tej cywilizacji, zbuntowała się przeciwko swoim
ziomkom i zaczęła nauczać ludzi wiedzy, która była zabroniona przez władców tej
cywilizacji w rozpowszechnianiu wśród ludzi.
Człowiek od tego czasu już nie był tak ślepo im posłuszny.
Jednak oni was nie opuścili.
Są z wami cały czas, bo odkryli, że człowiek dręczony, będący w złym stanie
psychicznym, obciążony zmartwieniami, emanuje specyficznym polem psychicznym,

87
będącym doskonałym źródłem negatywnej energii psychicznej, która w sam raz
nadawała się jako źródło ich pożywienia.
Dlatego są z wami cały czas, kryjąc się w czwartym, nieznanym wam wymiarze
przestrzeni, aby was negatywnie stymulować i wykorzystywać.

To już wiem.
Rozmawialiśmy kiedyś na ten temat.
Czy nikt nie może powstrzymać tych istot, aby nam nie szkodziły?

Tylko wy sami.
Nikt z zewnątrz tego nie zrobi, bo te istoty, które kierują się dobrem, nie ingerują w
niczyją wolną wolę.
Zresztą...
Czym jest dobro?
Jest to pojęcie względne.
Często czyniąc na siłę dobro dla kogoś, czyni się jednocześnie zło komuś innemu.
Dobro, to pojęcie względne.
Powinieneś już to wiedzieć po lekturze „Rozmów z Bogiem”.

Tak.
O tym to wiem... jestem jednak trochę zaskoczony treścią dzisiejszych wiadomości jakie mi
przekazałeś.

Chyba nie aż tak bardzo zaskoczony.


To nie są aż takie nieznane rewelacje.
Ty sam dobrze o tym wiedziałeś.
Przecież, część z tych „wiadomości” istnieje już w waszej ziemskiej kulturze, w postaci
mitów zaginionej cywilizacji Sumerów.

Czytałem te mity.
Czyżbym miał sądzić, że te mity to jednak prawda?

Jest tam wiele prawdy.


Sumerowie to był lud żyjący w trakcie prowadzenia prac genetycznych przez
Orionidów.
Byli oni bezpośrednim ogniwem łączącym człowieka stworzonego przez Plejadian z
człowiekiem zmodyfikowanym przez gady.
To oni stykali się bezpośrednio z ich manifestacją w trzeciej gęstości istnienia.
To oni byli nauczani przez zbuntowane przeciwko swojej zwierzchności Gady.
Można powiedzieć, że mieli kontakt z „bogami”, za których uważali Orionidów.
Nie cała ich mitologia jest do końca prawdziwa.
Mylili się na przykład, co do planety, Nibiru, której nie było, a której istnienie zostało im
wpojone przez Gady, jednak to nie ich wina, bowiem sumeryjska nauka nie była aż tak
bardzo rozbudowana jak się to powszechnie uważa.
Wiedzieli tylko tyle, ile dowiedzieli się od Annunaki, jaką to nazwą określali Orionidów.

To zdumiewające, że nie jesteś naszym bezpośrednim stwórcą.

Czy to mi ujmuje w jakiś sposób boskości?


Możesz sobie pomyśleć, że to był mój pomysł na wasze stworzenie.

88
A był?

Wszystko, co się dzieje na tym Wszechświecie pochodzi przecież ode mnie.


Ciągle zapominasz, że Ja jestem wszystkim, co było jest i będzie, a tak naprawdę
wszystkiego, co jest, bo czas...

Wiem nie istnieje...

Dobrze, że już o tym pamiętasz.

Dobrze pamiętam zawartość Twoich książek i przekazanych tam nauk.

Cieszę się.
Tak ma być.
Chciałbym, aby każdy czytelnik Moich książek, które napisał Neale, zapamiętał sobie
ich treść i prawdy tam zawarte.

03 lutego 2008
Rozmowa z Bogiem o "przypadkowych" zdarzeniach.

Dzisiaj miałem zamiar porozmawiać, na temat historii cywilizacji na Ziemi, ale w


międzyczasie, gdy się do tego brałem, nasunął mi się nowy inny ciekawy temat.
Tak mi się wydaje, że to Ty mi go podsunąłeś…

Jaki to temat?

Mało kto o nim do tej pory słyszał.


Jest jakoś tajemniczo jakby pomijany przez naukę.
Chodzi mi o „Synchroniczność zdarzeń”.

Masz w tym zupełną rację.


To ja ci podsunąłem ten pomysł aby o tym porozmawiać.

Dlaczego Ci na tym zależało?

Mi na tym nie zależało.


To ty się ostatnio zastanawiałeś i męczyłeś z tym zagadnieniem, więc postanowiłem zdjąć
z ciebie ten problem.
Zresztą i tak byś prowadził rozmowę na inny temat w sposób nieskoordynowany, a to
mogłoby dać efekt niedokładnej pracy Boga.
Ty byś był tego przyczyną, a czytelnicy mogliby to źle odebrać.

No to dobrze.
Zacznijmy więc.
Co masz do powiedzenia w tym temacie?

Ja wiem co mam do powiedzenia, ale przecież miałeś zamiar tak czy inaczej, w tej, czy
w innej rozmowie samodzielnie podjąć ten temat, więc poprowadź dialog tak, jakbym
nic nie wiedział o co ci chodzi.

89
Czytelnicy ci będą za to wdzięczni.
Nie będzie to wykład z mojej z strony, tylko dialog.
Wykłady są nużące dla większości ludzi.

To oznacza, że mam Ciebie pytać, tak jak byś nic nie wiedział?

Dokładnie, tak.
Sam powiedziałeś, że ten temat jest jakby zapomniany, więc go przypomnij.

Trochę to dziwne, ale cóż… zachowajmy konwenanse jeżeli tak nalegasz.


Zacznę może od wydarzenia, które zainspirowało twórcę tej teorii znanego psychoterapeutę
Carla Gustawa Junga, do prac i badań.
Pewnego razu miał on w u siebie w gabinecie pacjentkę, z którą pracował nad jej stanem
psychicznym.
Poprosił on ją, aby opowiedziała mu jeden z jej charakterystycznych snów.
Pacjentka zaczęła mu opowiadać, że w jednym ze snów przyśnił jej się egipski żuk –
Skarabeusz.
W tej samej chwili, kiedy to mówiła, w gabinecie u Junga coś zaczęło chrobotać o szybę w
oknie.
Jung podszedł do okna aby sprawdzić co to takiego i ze zdumieniem zauważył, że do środka
pomieszczenia usiłował się dostać żuk z gatunku skarabeuszy.
To tak zaciekawiło Junga, że zaczął bliżej się przyglądać tego typu przypadkom, bo jest ich
na świecie bardzo dużo.
Ludzie się im dziwią i nie potrafią ich nijak zaklasyfikować, bo nie ma pomiędzy tymi
zdarzeniami, żadnego powiązania przyczynowo skutkowego.
Nie da się wyjaśnić ich żadną teorią.

A teoria Junga?

Ona w zasadzie też sama z siebie niczego nie wyjaśnia.


Mówi ona tylko tyle, że to człowiek sam z siebie, swoją psychiką wywołuje pewne zdarzenia.

Wcale nie taka niedorzeczna ta teoria.

Dobrze.
Pogadamy o tym potem.
Teraz chciałbym podać jeszcze jeden przykład, bardzo charakterystyczny, bo ułatwi on
bardziej zrozumienie problemu.
Zaczerpnąłem go z książki Viktora Farkasa „Ukryte rzeczywistości”.

Bardzo mądra i spostrzegawcza książka.

„Jest to historia opowiedziana przez austriackiego biologa Paul Kammerera, który prowadził
rozmaite badania statystyczne i posiadał ich pokaźny zbiór w którym aż roiło się od
przypadków związanych z synchronicznością.
Największe wrażenie wywarła na nim historia o budyniu rodzynkowym, który przez wiele
dziesiątek lat prześladował pewnego Francuza nazwiskiem Dechamps.
W dzieciństwie Dechamps został poczęstowany przez niejakiego pana de Fortgibu w Orleanie
porcją budyniu rodzynkowego.

90
Dziesięć lat później Dechamps, siedząc w pewnej restauracji w Paryżu, postanowił zamówić
budyń rodzynkowy.
Okazało się to jednak niemożliwe, ponieważ, jak mu powiedziano, cały budyń był
przeznaczony dla pana de Fortgibu.
Wiele lat później Dechamps został zaproszony na przyjęcie, gdzie jadł budyń rodzynkowy.
Jedząc go, powiedział do przyjaciół, że brakuje tu tylko pana de Fortgibu.
W tym momencie otworzyły się drzwi i wszedł bardzo już stary, stojący nad grobem
człowiek.
Był to pan de Fortgibu, znany Dechampsowi z dzieciństwa; nie był zaproszony na przyjęcie i
zjawił się nieoczekiwanie wśród biesiadującego towarzystwa, gdyż podano mu niewłaściwy
adres”.
Tak wyglądają mniej więcej te dziwne przypadki pomiędzy którymi widać jakiś związek,
tylko dokładnie nie wiadomo, czym są powiązane.
Dodam tutaj może jeszcze, że wielu ludzi zalicza do tych synchronicznych przypadków
rozmaitego rodzaju wróżby, przepowiadanie przyszłości, no i na pewno już nie tylko
amatorzy ale i poważni badacze, zaliczają tutaj słynną chińską wyrocznię I- Cing.

A ja dodam jeszcze,że współtwórcą teorii synchroniczności pracującym nad nią razem z


Jungiem był również Wolfgang Pauli, słynny fizyk szwajcarski.

Zapomniałem o nim.
Może dlatego, że wszelkie prace zostały zapoczątkowane przez Junga.
Zresztą sam widzisz…
Dwoje poważnych ludzi zastanawiało się nad tym zjawiskiem, więc może i my razem się
zastanowimy?

Ano zastanowimy się.


Podejdę do tego poważnie.
Chyba żeby nie…

Nie żartuj.

Dlaczego?
Nie wolno żartować Bogu?

Wolno.
Tylko że nie jestem do tego przyzwyczajony.

No tak.
Ta wasza napuszona powagą religia…

Może wrócimy do tematu?

Z chęcią.
Tym bardziej, że na pewno palisz się do zadania, pierwszego pytania.

Masz rację.
Oto one:
Skąd te zdarzenia się biorą?
Proste i czytelne pytanie.

91
Ja też odpowiem prosto:
Biorą się z takiej budowy Wszechświata i jego praw.

Waść raczysz dzisiaj sobie mocno żartować.

Proste pytanie – prosta odpowiedź.


Ale masz rację żartuję sobie trochę.
Pozwalam sobie na to, bo mimo prostego pytania, odpowiedź wcale nie jest taka prosta,
mimo że jest prosta.

Jak mam to rozumieć?

Sama odpowiedź jest prosta.


Tobie mógłbym ją streścić w kilku zdaniach, bo wiem że czytałeś „W domu Boga”, znasz
już opisane tam prawdy, a zatem będzie dla mnie prosto odpowiedzieć odwołując się do
tego co już wiesz.
Natomiast mam problem z twoimi czytelnikami, których większość na pewno nie czytała
tej pozycji i nic z tej krótkiej odpowiedzi nie zrozumie.
Nie mogę też teraz powtarzać całego mojego wywodu z tamtej książki, bo to by się
mijało z celem, dlatego też muszę wymyślić coś nowego, co pozwoli na w miarę krótkie
ale treściwe wyjaśnienia.

Dużo Ci to zajmie czasu?

Wyjaśnienie czy przygotowanie?


Znowu sobie pozwalamy na żarty.
Ja jestem gotowy zawsze.
Nie potrzebuję czasu, bo po pierwsze wiem zawsze wszystko, a po drugie jak zapewne
już wiesz, czasu…

Nie ma…

I to jest właściwy wstęp do odpowiedzi na twoje pytanie.


Czas nie istnieje.
Istnieje tylko jedna chwila wiecznego „teraz”.
Jeżeli dobrze pomyślisz, to zrozumiesz, że w tej jednej wiecznej chwili zawarte jest
wszystko co się zdarzyło, dzieje teraz i wszystko to co się zdarzy.
Odnosząc się do pierwszego przykładu jaki podałeś, powiem, że w tej jednej chwili,
zdarzenie opowiadania snu i zdarzenie przybycia żuka, istniały i były zapisane w
odwiecznej matrycy wiecznego teraz.
Istniały niejako obok siebie.

No tak.
Jednak dalej nie znam przyczyn dla których te oba zjawiska się spotykają w realnej, fizycznej
rzeczywistości.

Przyczyny nie są jednoznaczne i niekoniecznie pojedyncze.


Może być wiele przyczyn, jednak zawsze motorem tych zjawisk, jest dusza.

92
Ponieważ dusza jest związana z ludzką psychiką i umysłem, twierdzenie Junga, że to
psychika ludzka jest odpowiedzialna za zjawisko synchroniczności, nie jest takie odległe
od prawdy.
Jung miał dużo racji, ale nie mógł samodzielnie, ani z pomocą Pauliego dotrzeć do
samego jądra tych zjawisk.

Więc jak to jest z tą duszą?

Dusza potrafi doskonale orientować się i odczytywać ową jedyną chwilę teraz.
Oczywiście nie odczytuje ona wszystkich zjawisk dotyczących całej ludzkiej populacji,
tylko ogranicza się do tego co przydarza, przydarzyło i przydarzy się jej samej, za
pośrednictwem jednostki ludzkiej.
Pozwolę sobie omówić twój pierwszy przykład, ten ze Skarabeuszem.
Dusza tej pacjentki Junga, wiedziała o tym, że do okna gabinetu będzie się dobijał
Skarabeusz.
Znała też wszystkie zdarzenia i sny z dotychczasowego życia.
Odkryła sen o Skarabeuszu i w odpowiednim momencie podsunęła go świadomości do
wykorzystania.

Rozumiem.
Gdyby tego snu nie było, to pacjentka opowiedziałaby inny sen?
I nie byłoby synchroniczności?

Dokładnie.

Żuk by się pojawił tak czy inaczej?

Tak.
Skarabeusz by się pojawił, ale nie byłoby opowieści o śnie w którym się śnił i siłą rzeczy
nie byłoby synchroniczności.

W sumie jest to dosyć proste.


No, dobrze.
Znam już mechanizm, ale powstaje teraz pytanie, w jakim celu dusza to robi?
Jakie motywy nią kierują w celu podjęcia takich działań?

Teraz wchodzimy właśnie w bardziej niewyraźne obszary tego zagadnienia.


Motywy duszy mogą być najprzeróżniejsze.
Jednym z nich może być potrzeba zwrócenia czyjejś uwagi na coś.
Poprzez zjawisko synchroniczności, można skutecznie zmieniać czyjeś działania –
opóźnić je.
Zmusić do zastanowienia się nad tym, co ktoś w danej chwili robi.
Może niezbyt poważnym motywem, ale też prawdziwym jest to, że i dusza lubi sobie
czasem zażartować.
Ona też potrzebuje rozrywki, tak jak i wszyscy ludzie.
W zasadzie nie powinienem zdradzać motywów dusz, ale ponieważ pacjentka Junga jest
anonimowa i już dawno nie ma jej wśród żywych to mogę sobie na to pozwolić i
powiedzieć, że w tym przypadku dusza pacjentki po porozumieniu z dusza Junga,
chciała wzbudzić jego zainteresowanie synchronicznością i jej się to doskonale udało.

93
To dusze się ze sobą kontaktują?

Nie tak często jak ludzie, ale to robią.


Niekiedy zawierają pomiędzy sobą umowy, na zasadzie - „ ja zrobię dla ciebie to i to, a
ty w zamian zrobisz dla mnie coś innego”.

Przyznam się, że w czasie kontaktu z moją przyjaciółką, takich synchronicznych zjawisk


doświadczyłem na swojej skórze całe mnóstwo.
Było ich tak wiele, że dosłownie mnie „wykończyły”.
Dzień po dniu, bez ustanku.
Ich nasilenie przypominało zmasowany atak nieznanych sił.
Czy mógłbyś mi zdradzić dlaczego moja dusza mi to robiła?

W zasadzie nie lubię zdradzać takich szczegółów, ale ci odpowiem. Najpierw jednak Ja
spytam się o coś Ciebie: „Czy zauważyłeś w sobie jakąś zmianę w nastawieniu do nauk
ezoterycznych?”

Oczywiście.
Te zjawiska interesowały mnie od zawsze, ale ostatnio bardzo się w nie zaangażowałem.

Czy tylko to?

No, może jeszcze to że pojawiła się we mnie wiara w Boga, której wcześniej we mnie nie
było.

Zwróć uwagę na to, że te zmiany u ciebie, dokonały się tuż po tym zmasowanym ataku
na ciebie przez synchroniczne zdarzenia.
To one pobudziły cię do myślenia, do zastanowienia się nad światem, nad istniejącymi w
nim, aczkolwiek niewidzialnymi siłami.
To dzięki tej działalności twojej duszy, zainteresowałeś się tak głęboko nieznanym
światem, że dotarłeś w końcu do Mnie i prowadzisz teraz ze mną dialog.

Chcesz powiedzieć, że moja dusza specjalnie kierowała mnie do tego, abym uwierzył i
napotkał Ciebie?

Tak.
To właśnie było jej celem.

W niektórych przypadkach synchroniczności, wydaje się jednak, że w jakimś stopniu, jest


naruszana wolna wola.
Przypatrz się historii pana de Fortgibu.
Ona nie da się inaczej wyjaśnić, jak w kategoriach doprowadzania do takich sytuacji poprzez
kierowanie wolą człowieka.
Przecież na to przyjęcie, pan de Fortgibu nie przyszedł z własnej woli.

Wolną wolą zawiaduje ostatecznie dusza.


To ona a nie świadomy rozum podejmuje w tej mierze ważne decyzje.
To ona wie co chce osiągnąć i czego chce doświadczać.
To ona decydowała o inkarnacji i życiu w jakie chce się uwikłać.
To ona i tylko ona ma prawo decydowania o wszystkim.

94
Kiedy już zdecyduje, przekazuje swoją decyzję poprzez twoją podświadomość, do
świadomości.

Czy możesz powiedzieć, jak to było w przypadku pana de Fotgibu?

Czyja dusza i jakimi motywami się kierowała nie mogę zdradzić.


Natomiast spróbuj sam, przy mojej pomocy przeanalizować, sam mechanizm który
spowodował tę synchroniczność.

To może być trudne.

Powiedziałem, że Ci pomogę.
Masz do rozpatrzenia trzy sytuacje.
Trzy kolejne spotkania Dechampsa z nazwiskiem Fortgibu.
Zacznij od pierwszego.

No cóż…
W pierwszym spotkaniu nie widać nic niezwykłego.
Można powiedzieć zwyczajna niczym niewyróżniająca się sytuacja.

Zgoda.
Trafne i prawidłowe spostrzeżenie.
A co powiesz o drugiej?

Druga w zasadzie też nie zawiera w sobie niczego szczególnego.


Ot, po prostu zwykły i prawdopodobny przypadek.

Masz rację, że to przypadek.


Dlaczego jednak sądzisz, że był prawdopodobny?

No, jeżeli pan de Fortgibu był oczarowany smakiem budyniu rodzynkowego i namiętnie
za nim przepadał, to prawdopodobieństwo, że gdzieś kiedyś wykupi cały budyń, jest na
pewno większe niż w innym przypadku.

Zgoda masz rację.


Teraz przypatrz się trzeciemu zajściu.

Czekaj, niech pomyślę…


Trzecie zajście robi się niesamowite, jeżeli przyłączyć do niego dwa poprzednie, ale
rozpatrywane same z siebie, zawiera już synchroniczność.
Przypomina przypadek ze Skarabeuszem u Junga.
Przy czym, Dechamps jest tutaj odpowiednikiem pacjentki, a pan de Fortgibu, odpowiada
tutaj Skarabeuszowi.
Popatrz!
Do tej pory nie myślałem nad tym w ten sposób.
Zupełnie podobne do siebie!

No widzisz.
A podobno wyglądało skomplikowanie.

95
Biorąc pod uwagę wszystkie trzy…

Po co?
Żeby komplikować?
Przecież rozpatrując po kolei, analitycznie, otrzymujesz prosty obraz sytuacji.

Niby masz rację.

Na pewno mam rację.

Pytaniem pozostaje w takim razie, nie dlaczego pan de Fortgibu pojawił się w trzecim akcie
tej historii, ale dlaczego Dechamps zjawił się na tym przyjęciu.
Podejrzewam, że to jego dusza zainspirowała ta sprawę.

Dokładnie to jego dusza zainspirowała ta sprawę.

A jaki miała w tym cel?

Spuśćmy może zasłonę milczenia na jej motywy.


Dobrze?

Ty tu jesteś Panem.

Nie jestem ani Panem, ani Panią.

Wiem jesteś wszystkim.


To, już wiem dokładnie.

10 lutego 2008
Rozmowa z Bogiem o Atlantydzie i Lemurii.

Poprzedni temat można uznać za zakończony, więc może teraz porozmawiamy o tym o czym
mieliśmy rozmawiać?

Nie ma sprawy mam dla ciebie zawsze czas.


Zaczynaj.

W dalekiej prehistorii Ziemi, pojawiają się od dawien, dawna, dwie nazwy hipotetycznych
lądów, na których miałyby żyć rozwinięte cywilizacje.
Te lądy to Atlantyda i Lemuria.
O ile o Atlantydzie wiadomo coś w miarę konkretnego, to co do Lemurii, skazani jesteśmy
właściwie na niejasne legendy i szczątkowe opowieści.

Niewiele się zachowało w ludzkich umysłach z czasów kiedy te dwie wyspy istniały, ale to
jest dla was odległy czas w historii, no i cywilizacja ludzka nie była jeszcze wtedy tak
rozwinięta, aby sporządzić z tych wydarzeń poprawne zapisy, ani też nie wiedziała i nie
mogła wiedzieć, co tak naprawdę się wokół niej dzieje.

Odsłonisz trochę rąbka tajemnicy?

96
Trochę odsłonię, ale tylko trochę, bo nie jest moją rolą przypominanie wam wszystkiego,
co tylko się działo w historii człowieka, bo to jest rola dla was aby sobie przypomnieć, to
o czym żeście zapomnieli, czyli nie jest moja rolą zastępowanie historyków i innych
naukowców.

Jak to było z tymi kontynentami?

Nazywanie ich kontynentami, to gruba przesada.


To nie były kontynenty, ale normalne wyspy, niewielkiej wielkości.
W przypadku Atlantydy, nie można mówić nawet o wyspie w pełni tego słowa znaczeniu,
bo była to pływająca, sztucznie utworzona wyspa.

Sztuczna?
Tego bym się nie spodziewał.

Wielu rzeczy których się dowiedziałeś ode mnie, czy bezpośrednio tak jak teraz, lub też z
lektury książek Neala - byś się nie spodziewał.
To nie powinno być już dla ciebie nowością.

Masz rację.
Zaskakujesz na każdym kroku.
Przejdźmy jednak do tematu.

Ale ci śpieszno.
Może zaczniemy jednak od Lemurii?
Ona była w końcu pierwsza.

Może być od Lemurii.


W końcu jest ona najbardziej tajemniczą wyspą.

Jest tajemniczą dla was dlatego, że była bardziej odległą w czasie niż Atlantyda.
Ta wyspa o początkowej wielkości jednej trzeciej dzisiejszej Australii, położona była w
centrum Oceanu Indyjskiego.
Istniała ona od początków starego pralądu Gondwany.
Jak wszystko na Ziemi podlegała ewolucji, starzała się i stopniowo zanurzała w morzu,
bo istniała wraz z bardzo rozwiniętym na niej, aktywnym tektonicznie, wulkanizmem.
Kolejne erupcje wulkanów i trzęsienia Ziemi, stopniowo powodowały pęknięcia lądu i
stopniowe zapadanie się poszczególnych, oddzielonych od zasadniczej jej części
fragmentów, w odmętach oceanu.
Przemieszczanie się lądów rozsuwało też od siebie poszczególne jej części.
Dzisiejszą pozostałością po Lemurii, jest wyspa Madagaskar, archipelag Seszeli i
Ceylon, nazywany obecnie Sri Lanką.
Mniej więcej 300 tys. lat temu, na jednym z kawałków pierwotnej Lemurii, osiedlili się w
założonej przez siebie, można by powiedzieć waszym językiem – bazie, przybysze z
Plejad.
To tam było naukowe centrum tworzenia współczesnego człowieka z hominida.
Ta lokalizacja została wybrana nieprzypadkowo, bo położenie tego odłamka Lemurii i
jego klimat, odpowiadało najbardziej Plejadianom.

97
Prowadzono tam nie tylko prace genetyczne nad hominidami, lecz również szukano,
najlepszych warunków dla ich rozmnażania, modyfikując i wypróbowując na
przyległych wysepkach, które są dzisiaj Seszelami, rozmaite rodzaje flory.
Do dzisiaj zresztą te wyspy charakteryzują się zupełnie odmiennymi gatunkami
pokrywającej je roślinności.
Prace nad hodowlą człowieka, trwały do około 70.000 lat temu.
Wtedy Plejadianie zostali zaatakowani przez gadoidalne istoty z Oriona.
Po długich zmieniających swe losy zmaganiach, Plejadianie opuścili swoją bazę,
opuszczając Ziemię.
Mogli zwyciężyć najeźdźców, ale prace nad rozwojem człowieka zostały zakończone,
zasiedlono nim w różnych odmianach rasowych ziemskie kontynenty i ukierunkowanie
Plejadian na nie niszczenie żadnych przejawów rozumnego życia, kazało im oddać jak to
mówicie – pole na rzecz Reptilian, czyli człekokształtnych gadów.

Więc tak to było.


To znakomite uzupełnienie do tematu o Stworzeniu człowieka, który nie tak dawno
omawialiśmy.

Trzeba tu jeszcze dodać, że wyspa którą pozostawili Plejadianie, została doszczętnie


zniszczona przez gady z Oriona.

Takie wojownicze są te gady?

Bardzo wojowniczą rasą są tylko wtedy, kiedy już zaangażują się w konflikt.
Na ogół jednak wbrew pozorom, unikają konfliktów.
Wchodzą w nie po długich rozważaniach i rozpatrywaniu wszystkich za i przeciw.
To przede wszystkim ostrożna rasa.
Na podjęcie decyzji zaatakowania Plejadian zużyli według waszej miary czasu, około
600 lat rozważań.

To rzeczywiście szmat czasu.


No i co dalej?
Mówiłeś coś o sztucznej wyspie?

Gady zdecydowały się na przeróbkę człowieka.


Postanowiono go zmodyfikować dla ich własnych celów.
Rozmawialiśmy już o tym niedawno, więc nie będę się powtarzał.
Swoją główna bazę założyli z dala od wszelkich skupisk ludzkich.
Na oceanie Atlantyckim zbudowali sztuczną wyspę z wyglądu bardzo podobną
do naturalnych wysp Azorskich, w których pobliżu zresztą została umieszczona.
Z tej wyspy wysyłali swoich naukowców na tereny zamieszkałe przez ludzi, aby
dokonywać badań i doświadczeń genetycznych.
Zajęło im to niewiele ponad 2.000 lat.
W tym czasie na tyle zmodyfikowali produkt Plejadian, czyli pierwszego człowieka, że
stał się on dokładnie taki, jakimi jesteście teraz.

Domyślam się co było potem.


Przez kilkadziesiąt tysięcy lat doglądali swoją hodowlę i wykorzystywali ludzi do
niewolniczej pracy, sugerując, że są bogami którym nie wolno się sprzeciwiać.

98
Tak było rzeczywiście.
Na pewno pamiętasz to z naszych poprzednich rozważań.
Reszty sam się domyśliłeś.
Po zakończeniu prac eksploatacyjnych i po wytyczeniu nowego kierunku, tym razem
emocjonalnego wykorzystywania ludzi i w obawie aby zbyt dużo ciekawskich ludzi,
którzy w stopniowym rozwoju cywilizacyjnym zapuszczali się coraz dalej i śmielej w
głąb morza, nie przypłynęło do ich wyspy, zlikwidowali około 10.000 lat temu swą bazę
na sztucznej wyspie – Atlantydzie.
Wyspę po jej opuszczeniu zniszczono i zatopiono.
Następną bazę, tym razem mniejszą założyli po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca i
wykorzystują ją do dzisiaj.

Dziękuję Ci za rozmowę.

Nie ma specjalnie za co.


Mile mi się gawędziło.

12 lutego 2008
Rady Boga.

Powiedz proszę, co zrobić, jaką strategię przyjąć, aby ludzie słuchali twoich nauk i starali się
je wcielić w czyn?
Jak do tego doprowadzić?
Tak mało jest na tym świecie dobra…

Przede wszystkim musimy uściślić jedną rzecz – Mi nie zależy wcale na tym aby ludzie
słuchali moich nauk.
Jestem tylko obserwatorem tego co się dzieje.
Gdyby mi zależało na takim obrocie spraw, to czyż nie byłbym w stanie tak pokierować
ludzką wolą, abym był zadowolony z tego co robią ludzie?
Ale czy wtedy miałbym do czynienia z ludźmi, czy też z marionetkami?
Jak sądzisz?

Masz rację.
W tym co mówisz, na pewno masz rację, lecz sam w swoich rozmowach niejednokrotnie
wskazujesz jaka jest właściwa droga.

Wskazywać, to nie znaczy nakazywać.


Dla tych, którzy chcą odmienić swoje życie na lepsze, stawiam drogowskazy.
To fakt.
Lecz drogowskazy, to nie są nakazy.
Z tego wynika, że to mi na tym zależy?
Czy to dobrze?
Czyż nie stawiam się w roli tego który chce zmieniać ludzką wolę?

Dopóki pokazujesz inną drogę, to nie zmieniasz ludzkiej woli.


Czyniłbyś to wtedy, gdybyś na siłę nakazywał.
Wobec tego w jaki sposób, pokazywać tą inną drogę, tak aby to było skuteczne?

Hmm…

99
Znowu mnie łapiesz na tym, że Bóg jest w czymś nieskuteczny, ale to ułuda.
Nie łamiąc ludzkiej woli, niewiele mogę zdziałać.
Nawet mój wysłannik Chrystus, pokazując ludziom drogę, niewiele osiągnął.
Wielu go czci i modli się do niego, ale nic więcej.
Nawet jego kapłani nie stosują się do jego rad.
Lecz to jest normalne.
Tacy jesteście.
Jedno mówicie i głosicie, a robicie coś zupełnie innego.
Lecz nie można w żadnym wypadku osądzać ludzkiego postępowania, bo tak naprawdę
nie ma jednej, jedynej słusznej drogi.
Są tylko różne drogi i żadna z nich nie jest lepsza od drugiej.
Pamiętasz co wielokrotnie mówiłem Nealowi?
„NASZ SPOSÓB NIE JEST NAJLEPSZY.
NASZ SPOSÓB JEST TYLKO JEDNYM Z WIELU”.
Zawsze to powtarzaj, jeżeli będziesz propagować moje nauki.
Ludzie nie lubią ekstremów i sytuacji zmuszających ich do czegoś, czego jeszcze nie
znają.
Musisz tak propagować moje nauki, aby zawsze pozostawić im wybór.
Jednak przed Tobą jest długa droga.
Ja przez tysiące lat nie potrafiłem przekonać ludzkości do takiego, a nie innego
postępowania.

Czyż zatem moje zamiary są niesłuszne?

Intencje masz dobre.


Jednak między dobrymi intencjami, a ich realizacją rozciąga się ocean ludzkiej niewiary
i o tym musisz pamiętać.
Musisz też pamiętać o tym, że wiele dusz egzystujących w tej rzeczywistości, wybrało
sobie taki właśnie rodzaj doświadczania i skierowanie ich na inną drogę, może nie być
po ich myśli.
Takie dusze nie pójdą drogą którą im wskażesz.

Nasuwa mi się w tym momencie pewna wątpliwość.


Jeżeli udałoby się skierować ludzkość na drogę wiodącą, ku spokojniejszemu i bardziej
bezpiecznemu życiu, to co powiedzą i zrobią wtedy te dusze, które obrały sobie za cel
doświadczenia takie życie i warunki bytowania jakie mają teraz?

Nic dla nich straconego.


Zrealizują swoje cele w którejś kolejnej inkarnacji, lub doświadczą to w jednej z
niezliczonych alternatywnych rzeczywistości.

Znam to zagadnienie z „Home with God”.


Tam to już wyjaśniałeś.
Mógłbyś przybliżyć w krótki sposób, dla tych którzy tego nie czytali sprawę jednoczesnej
inkarnacji dusz?

Wiem że to dla was będzie trudne do zrozumienia i zaakceptowania, ale każda dusza
może sobie wybrać wielokrotną, jednoczesną inkarnację w rozmaitych fizycznych
powłokach w rozmaitych czasach i w różnych alternatywnych odmianach jakiejś
rzeczywistości.

100
Każda zmiana, każda decyzja jaką podejmuje inkarnowana dusza, powoduje
automatyczną generację nowej alternatywnej rzeczywistości, a ta się dalej toczy niejako
specjalnie dla tej duszy która dokonała zmiany.

Ależ to implikuje istnienie niemal nieskończonej ilości alternatywnych rzeczywistości!

Bo i tak jest w istocie.


Alternatywnych rzeczywistości jest nieskończenie wiele.

Jak więc możesz się w tym wszystkim połapać?


Jak możesz ten ogrom ogarnąć?

Wszechświat jest nieskończony i jakoś daję sobie z nim radę.


Ja też jestem rozległy i nieskończony jak ten Wszechświat.

No dobrze, skoro jest tak jak mówisz to znaczy, że istnieje już rzeczywistość w której ludzie
żyją podług Twoich wskazówek?

Oczywiście, że wśród ich nieskończonej ilości, muszą być też i takie.

To pewnie jesteś z nich bardziej zadowolony?

Nie jestem ani bardziej, ani mniej zadowolony z jakiejkolwiek rzeczywistości.


Wszystkie są mi jednakowo drogie i jednakowo je traktuję.
Pamiętaj, że ja nie osądzam i nie dzielę na dobre i złe.
Osądzanie to jest wasza domena.

Ostatecznie, jakie są Twoje rady, co do działań jakie należy czynić, aby jak najwięcej ludzi
wybrało zalecenia podawane przez Ciebie?

Po pierwsze, tak jak już mówiłem podawaj moje rady, jako sposób jeden z wielu.
Nie przekonuj, że tylko on jest najlepszy.
Zachęcaj, ale nie nakazuj.
Propaguj szeroko, gdzie tylko się da, lecz nie bądź natrętny.
Jeżeli ktoś nie chce tego przyjąć, uszanuj to.
Gdy ktoś się pyta, wyjaśnij mu szczerze jak tylko możesz.
Zawsze podkreślaj, że śmierć nie istnieje.
Bądź przy tym spokojny i uśmiechnięty.

Dzięki za rady.

16 lutego 2008
Rozmowa z Bogiem o najbliższej cywilizacji pozaziemskiej.

O czym będziemy dziś rozmawiać?


Masz jakieś nowe pytania?

Mam.
Jak zawsze.
Pytań do Ciebie nie będzie brakować.

101
W takim razie zamieniam się w słuch.

Pytanie brzmi:
„Gdzie we wszechświecie żyje najbliższa Ziemi cywilizacja taka jak nasza?
To znaczy egzystująca w trzeciej gęstości.

Znowu interesują Cię obcy?


Taka wiedza jest w zasadzie dla was zbyteczna, bo poza zaspokojeniem czystej
ciekawości, nic nie daje.
Nie rozwija, nie tworzy nowych spojrzeń na waszą egzystencję.

Ale dobrze by było wiedzieć coś o sąsiadach.

No to się zdziwisz.
W kategoriach kosmicznych, najbliżsi wasi sąsiedzi, są naprawdę sąsiadami, bo żyją na
planecie krążącej wokół gwiazdy zwanej przez waszych astronomów Proxima Centauri.
To naprawdę blisko.
Tuż obok.
Bliżej już nie można.

Tak blisko?
Czyżby już nie było miejsca w kosmosie?

Miejsce jest, a to że tak blisko jest inna cywilizacja, to czysty przypadek.

Możesz mi trochę o niej opowiedzieć?

Pewno że mogę.
Na tyle na ile jesteście zdolni to zrozumieć.

Czytelnicy się zdziwią, ale od poprzedniej linijki którą napisałem, minęło aż 24 godziny.
Nie bardzo miałem siły i ochotę na kontynuowanie tego dialogu…

Bo…?

…bo naszły mnie wątpliwości - czy to co piszę jest prawdą?

A czym ma być, jeżeli nie prawdą?

Chodzi mi o to, co mi powiesz o tej cywilizacji.


Zwątpiłem w prawdziwość przekazu od Ciebie i zacząłem się zastanawiać, co by tu takiego
wymyśleć o tej cywilizacji, co miałoby ręce i nogi.
Po prostu zwątpiłem w Ciebie.
Przepraszam.

Rozumiem, ale przepraszać nie musisz.


Tacy wy wszyscy i ty też jesteś.
Ciężko wam uwierzyć, że mogę przez kogoś przemawiać.
Ciągle ciężko wam we mnie uwierzyć.

102
Ciągle jawię się wam jako Bóg niedostępny.

No tak jest i chyba już nigdy się z tego nie uwolnimy.


Jeżeli, nie obrażasz się, to może będziemy kontynuować?

Ależ proszę cię bardzo.

Skończyliśmy, na tym, że powiesz nam tyle o tej cywilizacji „ile będziemy w stanie
zrozumieć”.
Czy to znaczy, że ona jest tak bardzo różna od naszej?

Bardzo różna, odmienna i dlatego trudna do zrozumienia.

No to opowiadaj o niej, tyle ile dasz radę.

Są to istoty prawie humanoidalne.


Mówię prawie, bo nie mają takiego organu jak głowa.
Są hermafrodytami, dlatego nie mają na zewnątrz organów płciowych.
Nie posiadają też żadnych otworów wydalniczych, ani służących do wprowadzania
pokarmu.
Nie mają też oczu.
Jako narzędzie wzroku służą im receptory rozmieszczone na całej skórze.

Zaczynasz mnie zaciekawiać.


W jaki sposób więc jedzą, co takiego widzą, jeżeli nie mają oczu?

Nie potrzebują jedzenia.


Odżywiają się bezpośrednio czystą energią promieniowania podczerwonego, którego na
ich planecie, jest pod dostatkiem.
Przemiana tej energii dla podtrzymania funkcji życiowych, odbywa się w sposób czysty i
bez produktów odpadowych, dlatego też nie muszą niczego wydalać.

A oddychanie?
Co z oddychaniem?

Te istoty również nie potrzebują oddychać.


U was, w waszym modelu życia, oddychanie potrzebne jest do dostarczenia tlenu, jako
podstawy spalania węgla i wydalanie odpadowego produktu, tegoż procesu - dwutlenku
węgla.
One mając energię w stanie czystym, nie muszą oddychać.

Coś jakby rośliny?

Podobnie do roślin, ale nie całkiem.


Rośliny na Ziemi pobierają dwutlenek węgla dla swoich procesów życiowych, a wydalają
tlen.
Te istoty niczego nie wydalają, oprócz nadmiaru ciepła, ale to odbywa się tak jak u
człowieka, poprzez powierzchnię skóry.

A co z przyswajaniem wody?

103
To są organizmy, których życie nie jest oparte, tak jak u was na Węglu, ale na Krzemie.
Płyny fizjologiczne w organizmie, raz przyswojone i wprowadzone do środka, nie
podlegają zużyciu i dlatego też nie są wydalane na zewnątrz.

Coś jak olej w silniku samochodowym?


Tylko że ten też pod wpływem długotrwałej pracy, podlega, zużyciu.

Nie tyle zużyciu, co zanieczyszczeniu opiłkami metali.


Tak, analogia jest dość dobra, chociaż nie do końca trafna.

Jednego nie rozumiem.


Co z porodem dzieci?
Jak to się odbywa?

Młody, nowy organizm dojrzewa początkowo we wnętrz organizmu rodzicielskiego,


potem w pewnym momencie, zostaje poprzez otwierającą się szczelinę w powłokach
skórnych rodzica, wydalony na zewnątrz.
W tej fazie, skóra młodego, nie posiada jeszcze wykształconych funkcji wzrokowych,
a w zamian zachowuje się jak półprzepuszczalna błona pozwalająca wchłaniać do
wnętrza skomplikowany płyn krzemionkowy, stający się budulcem dla dojrzałego
organizmu.
Aby to mogło nastąpić, taki nowo narodzony organizm umieszczany jest w kokonie
wypełnionym tym płynem i ogrzewanym, aby podtrzymać życiowe funkcje takiego
organizmu, który sam z siebie nie jest jeszcze w stanie absorbować promieniowania
podczerwonego.
Podczas procesu wzrostu, istota tak długo absorbuje płyn, aż osiągnie wielkość
dorosłego osobnika.
Wtedy opuszcza kokon i zaczyna swoje samodzielne życie.

Hmm…
Ciekawe…
W jaki sposób te istoty widzą i co widzą?

Nie rozmawia się ze ślepym o kolorach…


Nie obraź się.
Jedyny konkret jaki mogę ci przekazać, to ten, że widzą w zakresie promieniowania
świetlnego zawierającego się pomiędzy barwą pomarańczową, do głębokiej
podczerwieni.
Reszta szczegółów widzenia, jest nie do wytłumaczenia, tym bardziej, że te istoty widzą
dosłownie dookoła siebie, bowiem cała ich skóra jest do tego przystosowana.

Czyli te istoty, widzą na przykład rozgrzany kaloryfer, jako źródło świecącego światła?

Mniej więcej tak by to można określić.

Czy jest jakaś nazwa jaką można by ich określić?


Tak jak na przykład nas – ludzie.

104
Oni dla siebie mają swoją nazwę, niestety, ponieważ nie posługują się mową, trudno by
mi było ci to powiedzieć, ponieważ nie ma żadnego odpowiednika w mowie mówionej.
Mogę ci jedynie podać sens tej nazwy w zrozumiałym języku nazywają siebie sami jako,
„rozumni”.

Nic w tym oryginalnego.


My też się określamy przecież, jako Homo Sapiens – Człowiek rozumny…

Chociaż trzeba powiedzieć, że wielu z was jakby nie zasługiwało na tę nazwę.

Masz rację.
Jak zwykle.
Pozwól jednak że wrócę na chwilę do Twojej poprzedniej wypowiedzi.
Mówiłeś że oni nie posługują się mową.
To jak się ze sobą komunikują?

Wizualnie.
Każdy z nich ma na skórze, obszary które świecą modulowanym promieniowaniem
podczerwonym.
Inni to odbierają jako mowę.

Czy to znaczy, że oni nie słyszą normalnych dźwięków?

Nie.
Na ten rodzaj fal, jakimi są fale dźwiękowe, są praktycznie głusi, chociaż odpowiedniki
mocnych niskich w ziemskim zrozumieniu tonów, odczuwają jako wibracje na całej
powierzchni skóry.

Ta skóra musi być jakimś uniwersalnym narządem.

I jest nim.
To jeden z najważniejszych ich narządów.

Mógłbyś opowiedzieć trochę więcej o budowie ich organizmu?

Z tym będzie kłopot.


To jest zupełnie inna struktura oparta na Krzemie i nie ma nawet w przybliżeniu
żadnych znanych waszym naukowcom struktur biologicznych.
Nie istnieją żadne porównania dla określenia funkcji tych narządów.
Niektóre z nich są tak skomplikowane, że wasza struktura mózgu wydaje się przy tym
prosta.

Czy te istoty posiadają coś w rodzaju DNA?

Oczywiście.
DNA jest podstawą wszystkich żyjących organizmów.
Nie jest to takie samo DNA jak u was, bo wasze oparte jest na białku, ale istotnie -
funkcyjny odpowiednik DNA istnieje.

Jeżeli nie posiadają głowy, to gdzie umieszczony jest ich mózg?

105
Mózg u człowieka, jest najważniejszym przetwornikiem informacji, ale nie jedynym.
Informacje wasz organizm przetwarza różnymi organami, nawet odbywa się to na
poziomie komórkowym.
„Rozumni” przetwarzają informację swoim całym organizmem.

Kończyny…
Skoro określasz ich jako człekokształtnych, to mimo braku głowy, widocznie mają ich cztery.
Na pewno poruszają się w postawie wyprostowanej.
Czy mam rację?
Jakie są ich zdolności manualne?
Czy posiadają palce i po ile?

Dobrze to sobie wykoncypowałeś.


Palców, a raczej czegoś co spełnia rolę palców mają po cztery na każdej górnej
kończynie.
Poza tym wszystko jest tak jak u człowieka.

Ponieważ nie mają głowy ani narządów wydzielniczych, to pewnie jest trudno stwierdzić czy
stoją do nas tyłem czy przodem?

Przesadzasz.
Nie ma z tym żadnego problemu.
Gdybyś u człowieka, usunął głowę i to co służy do wydzielania, czyż nie rozróżniłbyś,
gdzie jest tył, a gdzie jego przód?

No chyba tak.
Nie miałbym z tym raczej trudności.

Tak więc i można rozróżnić, czy „Rozumny” stoi do ciebie przodem, czy też tyłem.

Powiedz mi teraz jak mocno rozwinięta jest ta cywilizacja?

Są na poziome rozwoju technicznego.


Potrafią konstruować rozmaite urządzenia, których zasada działania przyprawiłaby o
ból głowy, niejednego ziemskiego inżyniera.

Czy latają w kosmos?

Jak na razie nie doszli do tego etapu.


Wy zresztą mimo iż opuszczacie powierzchnie globu i jego atmosferę, jesteście jeszcze na
poziomie raczkowania.
Daleko wam do prawdziwych podróży kosmicznych.

Co u nich z życiem politycznym?


Jaki mają ustrój?
Jak się rządzą?

Rządzą się płynnie i pokojowo.


Nie ma u nich podziału na państwa, narody i rasy.

106
Są jednolitym społeczeństwem, w którym przewodnictwa jako takiego nie ma.
Wszystkie decyzje podejmują wspólnie, za pomocą swoich przedstawicieli spełniających
rolę waszych posłów do parlamentu.
Taki poseł nie podejmuje decyzji samodzielnie, ale jest przedstawicielem większości
swojej grupy którą on prezentuje.
Przypomina to demokrację, ale w jej porządnym wydaniu.
Odpowiednik waszego parlamentu, podejmuje wszystkie decyzje dla całej cywilizacji.

Jak liczna jest cywilizacja „Rozumnych”

Cała populacja na planecie, liczy sobie 750 milionów jednostek.

Prasa, telewizja, albo ich odpowiedniki?


Posiadają coś takiego?

Prasy jako takiej nie ma.


Są urządzenia które magazynują w sobie wszelkie informacje, dające się potem
odczytać.
Coś podobnego na kształt waszego Internetu, ale działającego o wiele szerzej i w
bardziej usystematyzowany sposób.
Odpowiednik telewizji jest, ale na ich odbiornikach nie bylibyście w stanie niczego
sensownego, ani zrozumiałego dla siebie zobaczyć.

Podejrzewam, że jeżeli mają rozwiniętą technikę, to i nauka stoi na jakimś przyzwoicie


rozwiniętym poziomie?

Zdziwiłbyś się, ale naukę mają rozwiniętą wyżej niż wy.


Mimo ograniczonego postrzegania, rozwinęli niezwykle skomplikowanie swoje metody
badawcze, do tego stopnia, że wiedzą o wszechświecie i odkryli dużo więcej jego praw
niż wy.

Ciekawe społeczeństwo.
Muszę nad tym pomyśleć, a na razie może zakończymy temat.
Jeżeli nasuną mi się jeszcze jakieś pytania, to do niego wrócę.

Wracaj sobie ile razy chcesz, tylko nie zanudź swoich czytelników. Być może oni nie są
tak ciekawi jak ty.

02 marca 2008
Rozmowa z Bogiem o manipulacji.

Dzisiaj mam ochotę, na temat, który już był jakby po części omawiany, ale nie całkiem
do końca.

Porozmawiajmy zatem.
Jest to coś szczególnego?

To problem manipulacji i wpływania, czy też sterowania ludzkością, przez inne cywilizacje.

W czym widzisz tu problem?

107
Jak to się odbywa?
Kto nami manipuluje?
Jakie ma w tym swoje cele?

Zaraz, zaraz.
Dobrze zauważyłeś na samym początku, że temat już był omawiany i wydaje mi się, że
nawet dość dokładnie.

Jednak nie do końca.

Nie ma takiego tematu, który można by omówić całkiem do końca?


Można go omówić więcej lub mniej dokładnie, ale pytania zawsze będą.
Po prostu zadaj konkretne pytanie i będziemy mieli punkt wyjścia.

Dobrze.
Zatem jakie cywilizacje nami, to znaczy ludzkością, manipulują?

Zdziwisz się, a może i nie bo rozmawialiśmy już co nieco o tym – manipuluje wami tylko
jedna cywilizacja.

Tylko jedna?
Jeżeli tak jest, to się domyślam która.
Zapewne masz na myśli gado podobne istoty humanoidalne, zwane Reptilianami?

Istotnie.
To ich mam na myśli.
Ale tak się zdziwiłeś, że tylko jedna cywilizacja wami manipuluje…
Skąd ta wątpliwość?

A tak nie jest?

Nie.
Nie jest.
Większość cywilizacji które się wami interesują, są przeciwne wszelkiej ingerencji,
zgodnie z zasadą poszanowania wolnej woli.

Cóż z popularnie zwanymi Szarakami?


Oni wydają się nie przestrzegać tej zasady?

No bo i one są przecież wytworem Reptilian.


To ich biologiczne roboty.

Jak zatem wygląda ta manipulacja naszym ziemskim życiem?

Podstawowa zasada działania tej manipulacji, to generowanie jak największej ilości,


negatywnej rzeczywistości.
Aby taką rzeczywistość wytworzyć, uciekają się do niezrozumiałych dla was metod,
polegających, na zmianie wibracji (zjawisko pobudzania super strun) zarówno dla
pojedynczych ludzi, jak i dla większych grup społecznych.

108
Ta ostatnia jest częściej stosowana, ze względu na jej większą efektywność, polegającą
na zwiększonej sile oddziaływania.
Zawsze oddziaływanie mas jest silniejsze.
To sterowanie stosuje się głównie, do wywoływania konfliktów na tle rasowym,
etnicznym, czy też religijnym.
Takie konflikty mają to do siebie, że są niezwykle długotrwałe, zapewniając w ten
sposób doskonałą wręcz produkcję negatywnych wibracji, czy też jak to wolą niektórzy
inaczej określać - negatywnej energii.
Ta energia służy jako rodzaj „pożywienia”, chętnie widzianego przez Reptilian w swoim
„jadłospisie”.

Powiedziałeś, że zmiana wibracji, to niezrozumiałe dla nas zjawisko…

Bo jest jeszcze niezrozumiałe.

Lecz, w swoich dialogach z Nealem, stwierdziłeś, że ludzkość również potrafi zmieniać


wibracje super strun.

Potrafi i zmienia, ale czyni to na nieświadomym poziomie.


Nie potraficie jeszcze pokierować tym zjawiskiem.

Kiedyś w naszych rozmowach, stwierdziłeś, że nie jest możliwa manipulacja ludzkimi


uczuciami.
Teraz mówisz, że da się zmanipulować masy ludzkie do określonego postępowania.
Czy nie tkwi w tym sprzeczność?

Bardzo celna uwaga.


Rzeczywiście, pozornie tak to może wyglądać.
Musisz jednak zwrócić uwagę na to, że nie manipuluje się tutaj ludzkimi uczuciami,
ale ludzkim postępowaniem.
Postępowanie rozmaitych organizacji, czy to religijnych, czy też innych, nie ma nic
wspólnego z uczuciami.
Uczuć pojedynczej jednostki, nie da się zmanipulować, dlatego też Reptilianie,
niechętnie manipulują postępowaniem jednostek.
To jest o wiele trudniejsze, bo o ile da się pokierować pojedynczym człowiekiem – mówię
tutaj „pokierować” a nie „zmienić jego uczucia”– o tyle nie zawsze jego zmienione
postępowanie pociągnie za sobą oczekiwaną zmianę postępowania większej ilości ludzi.
Ten ktoś musi chcieć być kimś, ale musi też mieć odpowiednią charyzmę, inaczej nie
rozpowszechni swojej idei i nie zarazi nią większej grupy ludzkiej.

To co mówiłeś, dotyczy kierowania jak się domyślam, zwykłymi członkami społeczeństw.


Czy zdarzają się manipulacje postępowaniem, polityków, czy tez rządów?

Tak samo jak ze zwykłymi członkami i grupami społeczeństw, manipuluje się też
politykami i członkami rządów.
Czego nie napsują w ludzkiej historii waśnie wywołane przez rywalizujące ze sobą
grupy, lub usiłujące narzucić swoją wolę i wizję życia drugim, to dokończą za nich
politycy i rządzący.

Wydaje mi się, że politycy są trudniejszym obiektem do manipulacji.

109
Przecież nie ulęgają oni presji psychologii tłumu, bo często działają samodzielnie.

Teoretycznie masz rację, jednak tylko teoretycznie.


Zauważ, że politycy często wywodzą się z tych specyficznych społecznych grup o
określonych, negatywnie generatywnych poglądach.
Są ich dziećmi.
Są nieszczęsnymi produktami swoich masowych zmanipulowanych już przecież
twórców.

Jak w takim razie manipuluje się pojedynczymi politykami?


O ile w ogóle się nimi manipuluje.

Już ci powiedziałem.
Przede wszystkim manipuluje się nimi poprzez popierające ich masy ludzi, lub też
pośrednio, poprzez niezadowolonych z osiągnięć rządu.
Wszelkie formy psychologicznego nacisku są dopuszczalne.
Ciebie zapewne interesuje jeszcze jedna forma manipulacji – związana ze sferą korupcji.
Te metody też są stosowane.
W tym wypadku Reptilianie nie wahają się przed manipulacją jednostkową, ze względu
na ich niezwykłą skuteczność.
Mechanizm takiej manipulacji polega na opanowaniu umysłu jakiegoś bogatego krezusa
i włączenia go w ten sposób do sfery wpływów na skorumpowanych polityków.

A co z mechanizmem demokracji, objawiającym się najwyraźniej w okresie wyborczym?

W tym momencie się zdziwisz.


Okresy wyborcze pozostawiane są w spokoju.
Robione to jest dlatego, że efekty wyborcze, to znaczy rezultaty wyborów, nie mają
istotnego znaczenia dla manipulatorów.
Każde ugrupowanie polityczne, tak czy inaczej sprzeniewierza się swoim obietnicom
wyborczym, tak więc sterowanie poczynaniami tych ugrupowań w czasie kampanii
wyborczych, mija się z celem.
Również manipulowanie preferencjami wyborczymi wśród wyborców, mija się z celem,
bo tak, czy inaczej, wynik wyborów nie ma żadnego znaczenia dla Reptilian.

Czy z tego mam wnioskować, ze demokracja nie jest żadną przeszkodą w manipulacji?

Nawet najmniejszą.

A jak z innymi ustrojami?


Co powiesz o dyktaturze?

Tylko dyktatura warta jest tego, aby zmanipulować dyktatora osobiście.


Jednak ma on też cały szereg rozmaitego pokroju doradców i popleczników tworzących
rozmaite grupy, a te jak już wiesz, zbiorowo, manipuluje się dość łatwo.

Warto też chyba dodać, że dyktatorzy, jak nikt inny, aby skutecznie rządzić i mieć zaufanych,
oraz pewnych popleczników, potrzebują dużo gotówki.

Masz rację.

110
To też jest jeszcze jeden punkt oddziaływania poprzez bogatych krezusów.

Rozmowa z Bogiem o 2012 raz jeszcze.

Wróćmy jeszcze do roku 2012 i tego co ma się wtedy wydarzyć.


Dobrze?

Może i nie tak dobrze, jak Ci się to wydaje.


Nie jestem za bardzo skłonny, aby odkrywać przed wami wasze tajemnice przyszłości.
Nie zrozum mnie źle.
Już nie tak dawno, rozmawialiśmy na ten temat i wiele wam poprzez ciebie
przekazałem.
To i tak było ustępstwo z mojej strony.
Lecz zgodziłem się na to bo zdradziłem wam ogólny obraz jaki nastąpi po tym roku, a
nie szczegóły.

Czyli nici z naszej rozmowy?

No, nie chciałbym całkiem z niej rezygnować, bo lubię z tobą rozmawiać, więc może
sobie trochę porozmawiamy, ale nie licz na za bardzo konkretne odpowiedzi.
Co chcesz wiedzieć?
Pytam od razu, bo na pewno nie chcesz mnie zaskoczyć, czymś czego bym nie wiedział?

Musisz być taki ironiczny?

Czasami to ożywia dyskusję.


Nie musimy być przecież tacy do końca naukowi i zasadniczy?
Prawda?

Na pewno nie.
Jednak nie jestem w kontakcie z Bogiem przyzwyczajony do takich zagrywek z Twojej
strony.

Musisz się przyzwyczaić, do tego typu stylu rozmów.


Nie tylko ty, ale i wszyscy którzy będą to czytać, muszą zrozumieć, że Bóg nie jest
starym nudziarzem i zasępionym mędrcem.
Ja nie czuję się stary.
Jest we mnie wieczna młodość, radość i wesołość.
Jest we mnie wszystko, cała wszechwiedza i wy wszyscy jesteście we Mnie, jesteście mną.
Nie traktujcie mnie jak bożka na ołtarzu, przed którym przywykliście klękać i z
drżeniem serca się modlić.
Traktujcie Mnie tak, jak traktujecie siebie samych, a wtedy będzie wam łatwiej
zrozumieć Boga.

Postaram się.
Jednak będzie to trudne.

Postaraj się, postaraj.


To na pewno wpłynie dodatnio na nasze rozmowy.

111
Ok.
Jeżeli pozwolisz, to wrócimy do tematu.

No, to, zaczynaj.

Już wiesz że chodzi o nadciągający rok 2012.


W związku z tym coraz głośniej się mówi o rozmaitych przepowiedniach związanych z tym
rokiem i tym co one przekazują.
Nie tylko przepowiednie, proroctwa, ale i rozmaici naukowcy, oraz przekazy channelingowe,
głoszą o wielkich klęskach żywiołowych, wręcz apokaliptycznych katastrofach i zmianach
mających dotknąć Ziemię.
Mówi się prawie o zagładzie ludzkiego gatunku.
Takie tematy zaprzątają wiele ludzkich serc i budzą u wielu obawy co do dalszego ich losu…

Obawa, przed śmiercią, bólem i cierpieniem.


Jakież to ludzkie…
Rozumiem was.
Chociaż powinniście wiedzieć, że coś takiego jak śmierć nie istnieje.

W to też trudno uwierzyć.

Wiem o tym, że wam trudno, dlatego też tak bardzo obawiacie się śmierci.

No, dobrze…
Powiedz lepiej jak to będzie z tymi katastrofami?

To znaczy?
Będą czy nie będą?
I jakie?
O to ci chodzi?

Dokładnie tak.

Odpowiem ci może nie wprost, ale pytaniem.


Zauważyłeś może, że te wszystkie przepowiednie i proroctwa, różnią się między sobą?

No co z tego?
Obojętnie jakie są szczegóły, wszystkie są zgodne w ogólnikach.

Co nie znaczy, że te ogólniki mówią prawdę.

Czyżby wszystkie się myliły?

W przekazach tego typu, opartego na channelingach, nie wszystko przechodzi bez


błędów.
Nawet w czasie tej naszej rozmowy pojawiają się drobne przekłamania, które umysł
ludzki na szczęście koryguje.
W innych przekazach, w atmosferze jaka przy nich panuje, pojawia się emocja.
A emocja zaczyna brać górę nad treścią przekazu i on się zamazuje.

112
Powstaje na jego miejsce niechciany przez stronę nadającą twór, którego ona nie może
skorygować, ze względu na silną dawkę emocji wytłumiającą nadawcę.

Mówiąc oględnie, nie przewidujesz tych katastrof?

Nie przewiduję i nie ostrzegam przed nimi.


Może w jakiejś innej rzeczywistości niż wasza…?

Nie chcesz powiedzieć dokładnie?

Nie chcę, bo nie powinniście za dużo wiedzieć o waszej przyszłości.


Wiedza o przyszłości, determinuje teraźniejsze postępowania, co wypacza ogólny sens
inkarnacyjnego doświadczania.

W takim razie skąd te emocjonalne wizje katastrof?

Ludzie mają zawsze skłonności, do kojarzenia z jakimiś szczególnymi datami,


szczególnych wydarzeń.
Ponieważ z wielkich wydarzeń które doświadczyła na własnej skórze, była zawsze jakaś
klęska żywiołowa, której nie dało się opanować, z braku innych wielkich wydarzeń
odruchowo podstawia się zawsze jakąś katastrofę.
Im bardziej szczególna jest według was jakaś data, tym większej katastrofy spodziewają
się wizjonerzy, tak jakby nie było innych większych wydarzeń.
Mogą nastąpić nieznane do tej pory nikomu wydarzenia, ale ponieważ nikt ich
dotychczas nie doświadczył, nie traktuje się ich poważnie.

Jednak co poniektórzy, mówią o zmianie ziemskich biegunów magnetycznych.


Nikt ich na własnej skórze nie doznał, a jednak o nich się mówi.

Ale w jakim kontekście?


Z wizją wielkiej katastrofy jaki ten fakt ma przynieść?
Prawda jest taka, że nawet jeżeli się zmieni polaryzacja biegunów, to nic się wielkiego
nie stanie.

Jeden ze znanych profesorów twierdzi, że w czasie przebiegunowania, musi nastąpić najpierw


zanik pola magnetycznego Ziemi.
To spowoduje kompletny zanik pamięci u ludzi, bo pamięć jest podtrzymywana, przez
ziemskie pole magnetyczne.

To jest kompletna bzdura.


Jakoś załogi okrętów podwodnych, nie tracą pamięci, mimo że są w swoich okrętach
kompletnie odizolowani od ziemskiego pola magnetycznego.
A wasi astronauci, którzy byli na Księżycu?
Też zostali odizolowani od tego pola i jakoś pamięci nie stracili.

Fakt.
Nie pomyślałem o tym.
Rzeczywiście – jest w tych przepowiedniach wiele emocji, które wyłączają krytyczny ogląd
świata.

113
Zapamiętaj tę krótką lekcję.
Zawsze, do każdej przepowiedni zastosuj krytyczne spojrzenie.
W tych wizjach mówi się, że po globalnych katastrofach zostanie na Ziemi około jednego
miliarda ludzi.
Reszta ma ulec zagładzie.
Zastanów się nad tym jak potworna to musiałaby być katastrofa, aby zginęło kilka
miliardów istnień?
Zastanów się, czy przy tej jej sile, ma szanse ocaleć aż miliard?
Przy takiej skali niszczycielskiej siły, ten miliard też nie ma żadnych szans na ocalenie.
Hipoteza ta jest wewnętrznie sprzeczna.
Tam gdzie w grę wchodzą miliardy, nie ma szans na nic.
Miliard może przeżyć pierwsze momenty po katastrofie, ale i tak w niedługim czasie
musi zaniknąć.

Czyli nie będzie według Ciebie totalnej apokalipsy?

Nie odpowiedziałem ci wprost, ale podałem dane na podstawie których możesz wysnuć
własne wnioski.

05 kwietnia 2008
Rozmowa z Bogiem o OOBE.

Witaj na kolejnym spotkaniu.


Co u ciebie nowego słychać?

A ty co tak dziwnie zaczynasz?

Tak mi się jakoś powiedziało.


Jednak to ciekawe co byś odpowiedział, gdybyś chciał?

Rozweseliłeś mnie.
Chyba zdajesz sobie sprawę, że skoro mam na głowie (tak naprawdę to nie mam głowy)
cały Wszechświat i jego sprawy, to zreferowanie chociaż cząstki tego co nowego u mnie
słychać, zajęłoby całą wieczność.

No, tak.
Ciągle zapominam o tym, że Ty Boże żyjesz jedną nieustającą chwilą teraz
i wszystko jest w niej zawarte.
To co się wydarzyło, to co się dzieje i to co będzie.

Zapominasz, ale sobie przypominasz.


To dobrze.
Nauka u ciebie nie idzie w las.
Musisz jeszcze pamiętać, że u mnie nie ma czegoś takiego co było i będzie.
Jest tylko to co jest teraz.
Jestem całą czasoprzestrzenią.
Ja jestem nią, a ona mną.

To trochę trudne do zrozumienia.

114
Wiem o tym że wam istotom żyjącym w iluzji czasu trudno jest to zaakceptować, ale
przynajmniej niektórzy z was się starają to pojąć, chociaż do końca nigdy tego nie
zrozumieją, a już na pewno nie odczują jak to jest.
To będzie możliwe, najszybciej po śmierci.
Wtedy kiedy opuścicie fizyczne ciało.

Teraz zrobiłeś dobrą wstawkę.

Dlaczego tak sądzisz?

Miałem zamiar porozmawiać z Tobą o zjawisku opuszczania ciała za życia.


Tak zwanym OOBE.
To jest skrót z angielskiego zdania – „Out Of Body Experience”, co się tłumaczy
na polski język, jako: „Doświadczenie z wyjścia poza ciało”.

Znam angielski.
Nie musisz mi tłumaczyć.

Lecz może moi czytelnicy nie wszyscy znają.

No, teraz mi lekko dociąłeś.


Zawsze ja napominałem ciebie w ten sposób, a teraz nareszcie udało ci się mnie
przyłapać na nie konsekwencji.

To mi pochlebia.

A mi najbardziej się podoba to, że zaczynasz myśleć o swoich czytelnikach.


Zatem, co chcesz wiedzieć o OOBE?

Do tej pory, najwięcej dowiedziałem się z książek napisanych przez Roberta Monroe.
To on był najbardziej zaangażowanym w podróżach poza swoje ciało.

Nie tylko on.


Wielu jego uczniów podążyło tą drogą.
Musisz pamiętać że nie wszyscy opisali swoje wrażenia w książkach tak jak zrobił to
Bruce Moen.

Tak, jego książki też zrobiły na mnie wrażenie.

Z tego sądzę, że wiele już wiesz na temat tego zjawiska?

I tak, i nie.
Z książek dowiedziałem się o efektach tego zjawiska, czyli o tym co przeżywają w innych
sferach doznawania, „Surferzy OOBE”.
Nie wiem i nie rozumiem samego mechanizmu tego zjawiska.
Jak to jest możliwe, że jesteśmy zdolni do opuszczenia własnego ciała.

Podoba mi się to twoje określenie – „Surferzy OOBE”.


Bardzo ładne i opisowe.
Będę musiał wpisać sobie to do słownika Boga.

115
To Bóg ma słownik?

Wyobraź sobie, że Bóg ma wszystko.

No fakt.
Zapominam o tym.
Lecz.
Może wrócimy do tematu?

Przecież daleko od niego się nie oddaliliśmy.


Mówiłeś że nie rozumiesz mechanizmu tego zjawiska.
Będę musiał zacząć od początku.
Pamiętasz może z lektury moich rozmów z Nealem, że coś opuszcza ludzkie ciało zawsze
podczas tego gdy ono śpi?

Pamiętam.
Mówiłeś wtedy, że tak robi dusza.
To dusza opuszcza nasze ciało podczas snu.
Po co właściwie ona to robi?

Bo jest zmęczona codziennym doznawaniem nowości.


Potrzebuje rozrywki i własnych doświadczeń, których może doznać opuszczając swoje
ciało.
Zwróć uwagę na to, że powiedziałem „opuszczając”, a nie „wychodząc z niego”.

Czy jest jakaś różnica?

Tak.
Powinieneś pamiętać też z tej lektury, że dusza nie mieszka w ciele – ona otula całe ciało
jak kokon.

Od Twojej powyższej wypowiedzi, minęło sporo czasu.


Nie miałem okazji, aby kontynuować nasza rozmowę.
Czy odczuwasz w jakiś sposób te przerwy?

Już ci to niedawno tłumaczyłem.


To mi w ogóle nie przeszkadza.
Nie odczuwam nawet tych przerw.
Jestem przecież poza czasowy.
Powinieneś pamiętać.

W takim razie podejmijmy rozmowę tak jakby nie było przerwy.


Skończyliśmy na tym, że dusza wybiera się na wycieczkę w czasie naszego snu.
To sobie przypominam z książek Walsha.
Jednak najbardziej mnie ciekawi, jak to się dzieje, że nasza świadomość potrafi opuścić ciało?

Jak to się dzieje?


Całego mechanizmu ci nie wytłumaczę.
Bo jak zwykle brakuje pojęć w twoim języku do opisania tego procesu.

116
W wielkim skrócie, rzecz ma się tak, że są ludzie którzy mało śpią.
Po prostu nie dają się wpędzić duszy w sen.
Dusza odczuwa to jako ograniczenie swojej swobody i przy nadarzającej się okazji,
kiedy tylko ciało człowieka znajduje się w bezpiecznej pozycji, a najczęściej zachodzi to
podczas leżenia, dusza opuszcza ciało udając się na swoją wycieczkę, jednocześnie
pociąga za sobą świadomość.
Czyni tak dlatego, że nie są możliwe wędrówki duszy poza ciałem, kiedy ciało jest w
ruchu.
Tworzone są wtedy doznania, które mogłyby ominąć duszę, a ona na to nie może sobie
pozwolić.
Zabranie na wycieczkę poza ciało świadomości, pozwala skutecznie unieruchomić ciało.

Czy to co w czasie takiej wycieczki doznaje świadomość, jest również doznaniami duszy?

Tak.
To są jej nowe i nieraz bardzo cenne doświadczenia.

Czy ten świat który w czasie wędrówki poza ciałem widzi i poznaje świadomość, jest światem
realnym?

To zależy co rozumiesz przez realny.


Ja bym go raczej określił, jako prawdziwy.
Ten świat istnieje naprawdę, z tym że jak już zapewne wiesz z książek o OOBE, jest w
nim coś w rodzaju waszego snu.
Ten świat jest plastyczny.
Może się wydawać, że następuje tam przenikanie czasu przyszłego, teraźniejszego
i przyszłego.
Tak jest w istocie, bo świat OOBE to właśnie świat pozaczasowy.

Czy to jest ten obszar rzeczywistości, gdzie się udajemy po śmierci?

I tak i nie.
Po śmierci twój świat będzie wyglądał tak jak ty będziesz chciał.
To ty go wymodelujesz i będziesz tworzył.
W stanie OOBE świadomość pełni w zasadzie rolę gościa w świecie wykreowanym przez
innych, tych którzy już zmarli wcześniej, lub przez istoty, wysoko rozwinięte, potrafiące
w świadomy sposób kreować rzeczywistość.

Monroe i Moen, opisują takie przypadki, że w tym stanie, czyli podczas opuszczenia ciała
spotykali się z innymi żyjącymi osobami, takimi które znali z codziennego życia.
Potrafili rozmawiać z nimi, a po zakończeniu OOBE i skontaktowaniu się z tymi osobami,
okazywało się że one nic, lub prawie nic nie wiedziały, lub nie pamiętały o takim spotkaniu.
Jak to było możliwe?

Pamiętasz o tym że wszystko dzieje się jednocześnie?

Tak.
Pamiętam.

W książce „W domu Boga”.

117
Która jeszcze nie została wydana w Twoim kraju, opowiadałem i tłumaczyłem że po
śmierci można się spotkać z osobami, które jeszcze w twojej rzeczywistości nie umarły.
To jest efekt przebywania w strefie pozaczasowej, gdzie wszystko się dzieje jednocześnie.

Czy chcesz przez to powiedzieć, że Monroe i Moen, spotykali się tam ze zmarłymi, a mimo to
w ich normalnej rzeczywistości osoby te jeszcze nie umarły?

Doskonale trafiłeś w sedno sprawy.


Tak jest w istocie.
W rzeczywistości do której udaje się świadomość, można spotkać te osoby które już
zmarły, te które jeszcze żyją i te które się jeszcze w twoim świecie się nie narodziły.
Taka jest tamta dziwna i niezrozumiała dla ciebie rzeczywistość.

No dobrze. Jak w takim razie wyjaśnić to, że po opuszczeniu ciała przez duszę i świadomość,
ciało nie umiera, tylko żyje sobie spokojnie dalej?

Ciało nie zostaje całkowicie bez dozoru.


Pozostaje w nim podświadomość.
Procesy życiowe potrafią przebiegać automatycznie sterowane przez mózg i rdzeń
kręgowy.
Przecież świadomość nie jest zawarta w mózgu.
On jedynie dostarcza danych dla świadomości.
Jest tylko potężnym przetwornikiem informacji.

Czytałem o tym.
Jednak musi istnieć jakaś wymiana informacji pomiędzy unieruchomionym ciałem a
świadomością.
Przecież w naszej rzeczywistości mogą pojawić się nagle sytuacje które spowodują
konieczność powrotu świadomości do ciała.
Czy to potrzeby fizjologiczne, czy też jakikolwiek nagły wypadek – ktoś dzwoni do drzwi,
jakaś awaria urządzeń domowych…

Mózg i podświadomość czuwają.


Kiedy tylko pojawi się konieczność powrotu do ciała, świadomość zostanie ściągnięta z
powrotem.

Lecz jak?
Jak zachowywany jest kontakt ciała z podróżującą świadomością?

Powinieneś to wiedzieć.
Pomiędzy ciałem a świadomością istnieje kanał energetyczny, przez który przebiega cały
czas wymiana informacji.
Ten kanał jest zbudowany z niematerialnej energii, widocznej w świecie OOBE jako
szary lub srebrny sznur łączący świadomość z ciałem.

To znaczy że ten sznur jest rzeczywisty.


Istnieje naprawdę?

Tak istnieje.

118
Myślałem że w opisach tego sznura jest trochę przesady.
Że to nierealne.
Jak sznur może się rozciągać na dowolne odległości i nie ulec przerwaniu?

Nie zapominaj o tym, że ten sznur, nie jest materialny, tylko jest kanałem
energetycznym, strumieniem informacyjnej energii.

To chyba oznacza, że może on przenikać przez materialne przeszkody?

Oczywiście że tak.
Inaczej podróż poza mury mieszkania byłaby niemożliwa.

Rozmowa z Bogiem o wpływie innych cywilizacji na nas.

Witam Cię.
Dawno nie rozmawialiśmy.

Witaj.
Dla mnie było to nie odczuwalne.
Nie odczuwam żadnej zwłoki, bowiem przebywam w sferze pozbawionej odczucia
upływu czasu.

Tak, wiem, że czasu nie ma, tylko my mamy takie wrażenie.


Mimo wszystko ja niestety odczuwam to jako przerwę, w związku z tym zapytam, może
głupio, czy pamiętasz naszą ostatnią rozmowę?

Jakże bym miał nie pamiętać?


Nie mam takich kłopotów z pamięcią jaką wy macie.
Nasza ostatnia rozmowa dotyczyła manipulacji na waszej cywilizacji przeprowadzanej
przez pozaziemskie istoty, zwane Reptilianami.

No właśnie.
Wokół nas kręcą się jeszcze inne cywilizacje.
Nastawione są one pokojowo i życzliwie.
Wiem już, że szanują i przestrzegają one zasadę nie ingerowania w wolną wolę ludzi.
Czy to oznacza, że nie mają one na nas, Ziemian, żadnego wpływu?

Jak myślisz?
Czy można mieć wpływ na kogoś, nie ingerując w jego wolną wolę?

No, nie wiem dokładnie.


Jeżeli jest tutaj jakaś różnica, to chyba bardzo wątła i słabo widoczna.

Wprost przeciwnie.
Ta granica jest wyraźna.
Ingerowanie w wolną wolę jest wtedy, kiedy tak kierujemy manipulowanym osobnikiem,
że wykonuje on czynności takie, których sam z siebie prawdopodobnie nigdy by nie
zrobił.
Natomiast wpływ na niego tego typu, że uczy się on czegoś dla siebie nowego i uczy się z
własnej woli, z samej tylko ciekawości, nie jest wpłynięciem na wolną wolą.

119
Czy chcesz przez to powiedzieć, że te inne, wysoko rozwinięte cywilizacje mają wpływ na
rozwój naszej wiedzy?

Tak.
Tak jest w istocie.

Czy tylko tyle?


Czy tylko do tego ogranicza się ich działalność?

Nie tylko do tego.


Czasami wam pomagają.

W czym na przykład?

Ograniczając negatywne skutki waszej niefrasobliwej działalności.

Jakiej niefrasobliwości?

Przede wszystkim ta działalność jest nakierowana na usuwanie skutków, takiego


niszczenia waszego środowiska, z jakim wy sami nie potraficie dać sobie rady.
Dotyczy to głownie efektów opadów promieniotwórczych powstałych po próbnych
wybuchach jądrowych, lub też po awariach wszelkich obiektów w których bawicie się
rozszczepianiem jąder atomowych.

Bawimy się?

To co tam robicie, nie można nazwać inaczej jak niebezpieczną zabawą.


Już niejednokrotnie dzieci mają więcej rozumu niż wy.
Energia jądrowa nie służy do zabawy.
Są inne formy pozyskiwania energii na potrzeby cywilizacji.
Mówiliśmy już o tym.
A używanie energii jądrowej do celów militarnych, to czyste samobójstwo.

To jest dla mnie oczywiste.

Jednak nie dla wielu tych którzy mają możliwość decydowania o tych sprawach.
Oni są zmanipulowani przez Reptilian.
Już mówiliśmy o tym poprzednio.

Wiem.
Nie zapomniałem.
W jaki sposób inne cywilizacje minimalizują skutki tych naszych niefrasobliwych poczynań?

Jeżeli chodzi o energię jądrową, to minimalizują skażenie promieniotwórcze.


Mają na to odpowiednie sposoby, które dla was będą jeszcze długo niedostępne.

Nie mogą zlikwidować tego skażenia całkowicie?

120
Mogą, ale nie robią tego, bo inaczej wasza wiedza naukowa zaczęłaby się załamywać.
Uznalibyście, że skoro z jakichś to nieznanych powodów, nieważne jakich, skażenia nie
ma, to można dopiero poszaleć sobie z energią jądrową.
Powstałyby też przy okazji nieprawdziwe teorie naukowe, mające tłumaczyć brak tego
promieniowania.
Fizycy zorientowaliby by się, że teoria nie zgadza im się z praktyką i usiłowaliby te
rozbieżności na siłę usuwać tworząc nowe naukowe byty.

Czy jednak obniżenie promieniowania, nie powoduje podejrzeń naukowców, że coś jest nie
tak z praktyką?

Nie.
Nie prowadzi się aż tak szczegółowych pomiarów, aby można było zauważyć różnice
pomiędzy rzeczywistym skażeniem, a wyliczonym teoretycznie.
Ważne że promieniowanie jest ogólnie obniżone i ma mniej niszczący wpływ na waszą
cywilizację.
To że jednak jest nieco hamuje wasze zabawy z atomem.
Nawet z tych względów nie powinno się go całkowicie neutralizować.

W jakich jeszcze problemach pomagają nam Obcy?

Nie powinieneś ich nazywać Obcymi.


Nie są wcale tak obcy jak to myślicie.
Szczególnie Plejadianie.
W końcu to oni was wymodelowali na swoje podobieństwo.

Myślałem że to Ty…

Też miałem w tym swój udział, lecz stworzyłem tylko “materiał”, z którego oni was
wymodelowali.
No… na koniec dołożyli do tego trochę swojej ręki Reptilianie, ale ogólny obraz pozostał
taki sam.
Być może nie macie tylu możliwości, jakie mieliście po pracy Plejadian.
Jednak mówiliśmy już o tym.
Wróćmy może do tematu.
Pytałeś jakie problemy pomagają wam rozwiązać Inni.
Tak ich nazwę, bo nie są aż tak obcy.
Pamiętaj o tym.
Usuwają wszelkie krytycznie nagromadzone toksyczne odpady.
Może to źle powiedziane.
Usuwają nie tyle odpady, bo nie są śmieciarzami, tylko neutralizują skutki ich
degradującego oddziaływania.
Nie ważne tutaj o jakie odpady chodzi.
Jest ich wiele.
Ważne że gdyby nie ich działalność, to już dawno zostalibyście otruci sami przez siebie.

Jednak nie usuwają ich do końca.

Z takich samych powodów, z jakich czynią to z promieniotwórczością.


Wróć parę akapitów z powrotem i przypomnij sobie o ile nie pamiętasz.

121
Pamiętam.
Nie jest jeszcze ze mną tak źle.
A co z kwestią postępu naukowego?
Czy na tym polu też są jakieś działania?

Otrzymaliście pokaźny zastrzyk nowych technologii i źródeł alternatywnej energii.

To oznacza że musiały być jakieś kontakty pomiędzy naszymi naukowcami, a nimi?

Tak.
Były takie tajne spotkania.
Jednak muszą one na razie pozostać w sferze tajności, a ja to popieram.

Nie powiesz więc “gdzie” i “kiedy”?

Niestety, nie.
Musisz to zrozumieć.
Dla szerokiej masy odbiorców taka wiadomość byłaby za mocna.

Ja nie jestem szerokimi masami.

Spisujesz nasze rozmowy, które są upubliczniane.

Więc może powiesz “kto”?

Jedną rasę już znasz.


To Plejadianie.
Drugą aktywnie zaangażowaną rasą są Arkturianie.

06 kwietnia 2008
Rozmowa z Bogiem o przyjemnościach.

Jestem znowu z Tobą Boże.


Po przerwie, ale jednak jestem.

Nie przejmuj się.


Ja jestem z Tobą zawsze.
Nawet jeżeli o tym nie myślisz.

Wiem i cieszę się z tego.


Na dzisiejszy wieczór mam nowy temat do rozmowy.

Zaczynaj.

Kiedyś w dawnych wiekach seks był tym na Ziemi co uważano za rzecz wstydliwą, o której
nie powinno się mówić, ale wręcz unikać.

No nie jest to dokładne.


To zależy w jakiej kulturze obserwować to zjawisko.

122
Wśród kultur uważanych za przez was za prymitywne, seks nigdy nie był sprawą
wstydliwą, nie tępiono go ani nie zwalczano.
U narodów skandynawskich, był mocno rozpowszechniony.
We Francji w epoce libertynizmu, był wręcz rozpasany.

Używasz określenia – rozpasany.


Czy jesteś przeciwny takiemu seksowi?

Nic takiego.
Jestem za bardzo rozpowszechnionym seksem.
Przecież stworzyłem was do tego abyście go używali.
A słowo?
Cóż… to oszczędność środków wyrazu z mojej strony.

Jak zwykle jesteś lekko cyniczny.

Mogę sobie na to pozwolić - wiesz?

Wiem.
Wróćmy jednak do tematu.
Z tego co wiesz Ty i ja seks był jednak w większości przypadków, uważany za nieczysty,
jako źródło grzechu i zła.
Takie stanowisko było rozpowszechniane przez gorliwych jego przeciwników, którzy jakby
byli w większości w stosunku do tych co chcieli czerpać z niego radości.

Zgadza się.
Najgorliwsi byli ci co wypowiadali się niby w moim imieniu, chociaż ja ich nigdy o to nie
prosiłem.

Nasuwa mi się w związku z tym pytanie:


Kto za tym wszystkim stał?
Kto miał z tego jakąkolwiek korzyść?

To proste pytanie.
Pewną korzyść miał z tego kościół.
Poczucie grzechu związanego z aktem seksualnym, napędzało wiernych do świątyń.
To napędzało kościelne skarbony.
Więc tutaj jak widzisz kryje się pieniądz dla pewnej zainteresowanej tym grupy.
Nie jest to jednak główna przyczyna.
Najbardziej do degradacji seksu, jako źródła przyjemności przyczynili się wasi
„aniołowie stróże”, o których już kiedyś mówiliśmy, a którzy nazywają się Reptilianie.
To przecież oni starają się nie dopuścić do szczęśliwości człowieka.
W końcu powszechne niezadowolenie i cierpienie ludzkości leży w ich szeroko pojętym
interesie.

No, dobrze.
To było dawniej.
Teraz jednak, w dzisiejszych czasach obserwuje się jakby inne ukierunkowanie.
Rozpoczął się triumfalny powrót seksu.

123
Odzyskuje on należne miejsce w społeczeństwie, a kościół jakby się wycofał i zamilknął w
tej dziedzinie.
Dlaczego tak się dzieje?

Czy myślisz, że ci którzy wam dobrze życzą i starają się, aby żyło się wam lepiej śpią?

Kogo masz na myśli?

Wyższą cywilizację z Plejad i Arkturian.


To oni poprzez swoje wtyczki w waszym społeczeństwie starają się przywrócić seksowi
należne mu znaczenie w waszym życiu, co jak widzisz im się bardzo udaje.

Ty jesteś z tego pewnie zadowolony?

Uważam to za właściwą drogę dla was.


Nie dla mnie.
Myślisz, że nie mam innych spraw na głowie niż wasz seks?
Stworzyłem was do niego, więc go uprawiajcie ile tylko chcecie.
Mi nie wolno się wtrącać do waszych spraw, ale inne cywilizacje mogą próbować to
robić.

Czyli powinniśmy podziękować tym którzy promują seks?

Nie musicie tego robić dosłownie.


Wystarczy że będziecie im wdzięczni.

W takim razie jedna odpowiedź nam padła.


Teraz zadam następne pytanie.

Ależ oczywiście.
Czekam na nie.

Jednocześnie z powrotem seksu do należnej mu niszy, obserwować można zjawisko


nasilającego się tępienia wszelkich drobnych używek, które sprawiały przyjemność
człowiekowi.

Jakich na przykład?
Myślisz o alkoholu?
On rzeczywiście nie nadaje się do spożywania.
To był wasz największy błąd.
Tutaj zgadzam się z tymi którzy
go tępią.

Podobno nie wtrącasz się do naszych spraw?

Jednak mogę mieć swoje zdanie co dobre dla waszego ciała a co złe?
Przecież waszą podstawową konstrukcję stworzyłem ja.
Najlepiej wiem co jest dobre dla waszego organizmu a co zabójcze.

OK.

124
Nie denerwuj się.

Nie denerwuję się.


Wyobraź sobie, że Bóg nie wpada w nerwy, bo nie ma najmniejszego powodu.

Wracamy do tematu.
Nie chodzi mi alkohol.
Myślę o takich używkach, jak marihuana i pochodne tetrahydrocanabinolu.

To jedno i to samo.
Ta sama używka, tylko w innej formie.

Możliwe.
Nie znam się na tym.
Powiedz lepiej dlaczego tak zaciekle zwalcza się tą nieszkodliwą, lub mało szkodliwą
substancję?

Tutaj nie ma niczego niezwykłego.


Dwa potężne lobby mają interes w tym, aby uprawa konopi indyjskich, bo to one są
surowcem do produkcji Canabis.
Tak się nazywa główny podstawowy czynnik tej używki.

Jakie to są lobby?
Możesz mi zdradzić?

Jedno znasz na pewno.


To koncerny tytoniowe, sprzeciwiają się ostro zalegalizowaniu konopi indyjskich.

Dlaczego?
Możesz to zdradzić?

Nie ma w tym żadnej tajemnicy.


Tytoń to potężne wpływy pieniężne od uzależnionych palaczy.
Uzależnieni są najpewniejszymi klientami.
Natomiast Canabis zawarty w Marihuanie nie jest czynnikiem uzależniającym.
Legalizacja Marihuany, to legalizacja konopi indyjskich.
Szeroki dostęp do marihuany spowodowałby zainteresowanie tym specyfikiem.
Większość palaczy tytoniu przerzuciłaby swoje zainteresowania na marihuanę i obroty
pieniężne koncernów tytoniowych doznałyby wielkiego uszczerbku.

Dobrze.
A jakie jest to drugie lobby?

Przemysł papierniczy, który dzisiaj oparty jest na drewnie jako surowcu wyjściowym.
Konopie indyjskie są wspaniałym źródłem surowca do produkcji doskonałego papieru,
jednak jego produkcja w tym przypadku opiera się na zupełnie innej technologii.
Przemysł papierniczy musiałby się przestawić w krótkim czasie, a tego nie jest w stanie
dokonać.
Nowi producenci papieru szybko by wyparli z rynku starych, dlatego przedstawiciele
tego lobby głośno krzyczą o rzekomym złym działaniu Canabisu na organizm człowieka.

125
13 kwietnia 2008
Rozmowa z Bogiem o tajnych stowarzyszeniach.

Może dzisiaj porozmawiamy, o czymś, co krąży do tej pory wśród ludzi w postaci
nie do końca prawdziwych plotek.
Mam na myśli rozmaite stowarzyszenia wśród których można znaleźć takie jak Iluminati,
Quorum, Stowarzyszenie Bilderberg…
Masz coś do powiedzenia na ten temat?

Sam z siebie nie mam nic do powiedzenia.


Powiem ci to co cię interesuje.

Może najpierw mi powiesz czym zajmują się te stowarzyszenia?

Niczym konstruktywnym w pozytywnym tego słowa znaczeniu.


Ich działalność można by streścić jako wybitnie egoistyczną, nakierowaną przede
wszystkim na to, aby członkom tych stowarzyszeń i ich rodzinom, żyło się możliwie jak
najlepiej w otaczającej ich rzeczywistości, nie zważając na to jakim kosztem się to
odbywa.

Chcesz powiedzieć, że to czysta prywata?

Tak to można nazwać.

Słyszy się jednak, że stosują one, lub próbują stosować naciski na rządy znaczących państw
na świecie, aby ukierunkować ich politykę i działalność gospodarczą tak jak to one sobie tego
życzą.

To zrozumiałe.
W jaki sposób zmienić otaczającą rzeczywistość, tak aby była ona sprzyjająca dla
członków tych stowarzyszeń?
Tylko poprzez naciski, formalne lub bardziej skryte, na rządy i polityków można
próbować nagiąć świat do swoich potrzeb.
Oczywiście musisz pamiętać, jak ważną rolę w tym wszystkim spełnia odpowiedni zasób
środków pieniężnych, czyli osobistego bogactwa.
W skład tych grup wchodzą przede wszystkim ludzie bogaci.
Są też ubożsi członkowie tych grup, ale wtedy muszą oni posiadać możliwość wpływania
na innych, czyli wykazać się odpowiednimi znajomościami i koneksjami ze sferami
sterującymi państwami.

Czy tylko te sprawy przyświecają ich członkom.


Nic innego jak tylko swój prywatny interes?

Tylko to.
Nic więcej.

Jednak pojawiają się pogłoski, że członkowie tych stowarzyszeń mają kontakty


z przedstawicielami innych cywilizacji i że spełniają wolę tych pozaziemskich istot.
A te cywilizacje chyba nie maja na celu swojej prywaty?

126
Zapomniałeś o tym, o czym już nieraz rozmawialiśmy.
Przypomnij sobie, jakie ostateczne cele w stosunku do ludzkości mają na względzie
Reptilianie?

No chyba osobiste?

Nie do końca osobiste.


Są to właściwie cele cywilizacyjne.
Korzyść z tego działania ma czerpać głownie ich cywilizacja.
Ale w ostatecznej dystrybucji zdobytych na ludzkości „dóbr”, wszystko kieruje się do
jednostek, czyli w efekcie jest to działalność w imię prywatnych interesów.

Czy chcesz przez to powiedzieć, że te stowarzyszenia kontaktują się z Reptilianami?

Nie.
Nie ma bezpośrednich kontaktów.
To Reptilianie kontaktują się z nimi za pomocą telepatycznych nacisków na
poszczególnych członków tych grup, w celu zasiania w nich pomysłów i idei do
zrealizowania.
Można powiedzieć, że członkowie tych grup nie orientują się że są sterowani.

Mówiłeś że te grupy mają na celu tylko i wyłącznie swoja dobro?


Tymczasem wychodzi mi na to, że nieświadomie realizują cele obcej nam cywilizacji.

Wszystko ze sobą pasuje.


Członkowie tych grup działają dla swojego dobra.
Takie cele im przyświecają, ale pomysły co do realizacji ich celów są podsuwane cichcem
przez Reptilian.

Podobno te stowarzyszenia mają tak silne wpływy, że wysuwają swoich tajnych członków
na prezydentów państw?

To nie jest tak.


Prezydentów się wybiera poprzez procedury demokratyczne.
Te grupy jedyne co robią to forsują poprzez polityczne i finansowe naciski swoich
kandydatów na prezydentów.
Kandydatami są najczęściej ludzie o poglądach zbliżonych do ideologii przyświecającej
każdej grupie.
Potem, o ile taki kandydat spełni oczekiwania i zostanie szefem państwa, czy to w postaci
prezydenta, czy premiera wtedy usiłuje się go wciągnąć na członka stowarzyszenia
będącego tajną filią zasadniczej grupy.

Czy może chodzi o to, żeby ten kandydat się nie zorientował, że jest członkiem
stowarzyszenia, które może nim sterować?

Bardziej tu chodzi o to, aby się nie zorientowali ludzie z otoczenia takiej jednostki.
Nieładnie by było, gdyby świat się dowiedział, że głowa państwa jest członkiem
Bildelberg, czy jeszcze innej takiej jak Quorum.

127
Czy u Iluminatów jest bezpiecznie przebywać?

U nich jest bezpieczniej, bo na zewnątrz starają się uchodzić tylko za towarzystwo


entuzjastów.

A naprawdę tak nie jest…

Naprawdę tak nie jest.


Członkowie iluminatów są jednocześnie w sposób nieformalny członkami innych grup.
Na przykład Bilderberg jest można by to powiedzieć „zbrojnym” ramieniem
Iluminatów.
Iluminaci teoretycznie nie robią nic.
Bilderberg działa wprost.

Czy Bilderberg, jest jedynym ich bezpośrednio działającym ramieniem?

Są jeszcze inne działające wprost „Komisja Trójstronna”, lub „Rada Polityki


Zagranicznej”.

Kto tworzył te organizacje?


Kto był ich pomysłodawcą?

Zawsze impuls wychodził od Iluminatów.


Zawsze ich tajny członek lub sympatyk był założycielem innej grupy.

Dziękuję Ci za wyjaśnienia

3 maja 2008
Rozmowa z Bogiem o tym, kim jest.

Kim jesteś?

Słucham?…

Rozmawiam z Tobą już od dłuższego czasu, czytałem Twoje rozmowy z Nealem i wydawało
mi się do tej pory, że wiem kim jesteś, ale wiem tylko tyle, że jesteś Bogiem.

I to wydaje Ci się mało?


Wiesz więcej niż większość ludzi.

Tak wiem że jesteś Bogiem, ale mam jeszcze niedosyt wiedzy na Twój temat.

Co więc mam ci jeszcze powiedzieć?


Wydaje mi się, że wiesz wszystko na mój temat i że wszystko co było do powiedzenia o
mnie, zostało przeze mnie powiedziane.

Nie wszystko.

Nie?

128
Nie.
Nie wiem czy jesteś jeden, czy jest was wielu?

Bóg jest jeden.


Ja jestem stwórcą wszechrzeczy i organizatorem tego co nazywasz światem realnym,
fizycznym, jak i tego który jest niematerialny.
Jestem jeden i nie dzielę się z nikim swoją władzą, wiedzą i możliwościami.
Poza jednym wyjątkiem…

Jakim?

Niedzielę się z nikim, ale podzieliłem się na nieskończoną ilość bytów, w których jestem
obecny i cząstkowo, i całościowo.

Czy z tego mam wnioskować, że jesteś jedynym bytem tego rodzaju i nie ma podobnych
Tobie?

Jako całość, jako indywidualna inteligencja, jestem jedyny i niepowtarzalny.


Nie mam żadnych braci, konkurentów, czy innych sobie podobnych bytów.

Wśród ludzi wierzących w Ciebie, żyją pewne teorie mówiące, że być może jesteś Bogiem
jednej galaktyki.
Tej w której obecnie żyjemy.
Że być może inne galaktyki mają swojego innego boga.
Każda własnego.

Wtedy musiałoby być rzeczywiście wiele Bogów.


I co?
Pewnie spotykalibyśmy się na jakimś panteonie?

Jak jednak jest naprawdę?

Pomyśl.
Pomyśl przez chwilę sam.
Wiesz przecież na jakiej zasadzie działam.
Ogarniam wszystko co sam stworzyłem całościowo.
Nie posiadam żadnych rozmiarów.
Rozciągam się wszędzie we wszystkich wymiarach.
Jestem obecny w każdym atomie, w każdej cząsteczce, w każdej drobinie materii i w
każdym zakątku strefy niematerialnej.
Co by się stało, gdyby istniał ktoś taki drugi jak ja?
Musiałby mieć takie same przymioty jakie ja posiadam.
Prawda?

No, chyba tak.

Chyba?
Masz co do tego jakieś wątpliwości?
Przecież gdyby ten hipotetyczny ktoś, nie miał takich samych cech jakie mam ja, to nie
byłby z definicji bogiem.

129
A czym by był?

Ograniczonym tworem.
Bowiem tylko ja posiadam wszystkie przymioty jakie tylko możesz sobie wyobrazić.

Jednak potęga takiego tworu, by była ogromna, mimo iż nie dorównywałaby Twojej.

Lecz nie byłby to bóg wszechrzeczy.


Byłby to bóg ograniczony, niepełny, jedna z wielu istot podobnych tobie.

Czyżbym ja był tak potężny?

Jesteś potężny i zarazem ułomny.


Potężny przez to wszystko co w tobie tkwi w postaci możliwości w jakie ciebie
wyposażyłem, a ułomny przez to wszystko, co zapomniałeś aby doznawać życia i
smakować je takim jakie jest.
Dotyczy to wszystkich ludzi, nie tylko ciebie.

Wracając do tematu…
Nie ma zatem innego boga, obok Ciebie?

Załóżmy przez chwilę że jest.


Co on wtedy miałby robić?
Ogarniałby przecież wszechświat tak samo jak ja.
Zbierałby doświadczenia doznawania życia, takim samym sposobem jak i ja.
Przenikałby mnie na wskroś, a ja jego, bo nie byłoby miejsca gdzie by jednego z nas nie
było.
Odbierałby w każdej skali identycznie takie same doznania jakie i ja odbieram.
Wiedziałby to samo co i ja.
Więc byłby identyczny jak i ja.
Nie istniałby żaden sposób, aby nas odróżnić, czy też odseparować, bo każda udana
separacja oznaczałaby że bóg ma skończone i określone wymiary, atak nie jest.
W takim przypadku, gdyby Ci się udało napisać równanie matematyczne określające
bogów i gdyby udało ci się je rozwiązać, wyszłoby ci po dokonaniu przekształceń, że
nieskończoność równa się nieskończoności, czyli, że ja i ewentualny mój konkurent, to
jedno i to samo, czyli, że istnieje tylko jeden bóg.
Itak jest w istocie, bo nie jest możliwe aby było mnie dwóch.

Jednak to mówisz Ty, a ja muszę w to wierzyć.

Nie musisz.
Jednak taki fakt, nie jest w stanie zmienić istniejącego porządku wszechświata.
Jestem niezależny od wiary i od tego co się o mnie sądzi.

No dobrze.
A jak jest w innych wszechświatach?
We wszechświatach równoległych których jest ponoć nieskończenie wiele.

Tam również jestem tylko ja.

130
Jednak nie jestem samotny.
Jestem stowarzyszony jak już mówiłem z nieskończoną ilością istnień, bytów które sam
powołałem do istnienia.
Jeszcze raz ci powtórzę:
Jestem alfą i omegą.
Początkiem i końcem wszystkiego, jednak tego końca nigdzie nie znajdziesz, bo nie
istnieje.

Czyli był jakiś początek?

W twoim rozumieniu czasu był.


W moim go nie było.
Wszystko istniało zawsze, tylko być może w innej formie niezrozumiałej dla ciebie.

Trudno to pojąć.

Staraj się tego nie pojmować, tylko uwierzyć, i próbować odczuć.

11 maja 2008
Rozmowa z Bogiem o śmiesznych wierzeniach na jego temat.

Pośród ludzi, w zależności od kultury, z jakiej się wywodzą, żyją różne wierzenia, na temat
postaci, jaką sobą prezentujesz i są one niekiedy bardzo naiwne, a i również śmieszne.

Nie jestem postacią.


Nie mam określonego kształtu.
Jestem przecież najbliższy pojęciu ducha według waszych wyobrażeń.
Nawet to pojęcie nie oddaje mojej istoty, bo przecież wy dajecie duchowi zawsze jakiś
skończony wymiar, a ja przecież nie mam jak wiesz wymiarów.

No właśnie.
Dlatego wszelkie wierzenia i wyobrażenia na Twój temat są, dlatego naiwne i
śmieszne.

Znam je wszystkie i przyznam się, że czasami robi mi się z tego powodu wesoło.

Znasz też zapewne wierzenia innych istot, żyjących poza Ziemią.

Gdybym ich nie znał, nie byłbym Bogiem.

Czy możesz mi opowiedzieć o wierzeniach innych istot, na temat tego, jaki jesteś, czym jesteś
i w ogóle jak one sobie Ciebie wyobrażają?

Pewnie, że mogę.
Dlaczego nie miałbym tego zrobić?
Przekazanie takich danych, w żadnym stopniu nie wpłynie na proces waszego samo
poznawania.

W takim razie zamieniam się w słuch, o ile tak można nazwać ten sposób komunikacji
z Tobą.

131
Możesz mi w każdej chwili przerywać.
Powiedziałbym, że byłoby to nawet wskazane.
Zatem zaczynajmy.
Możesz mi wierzyć, lub nie, lecz sadzę, że raczej w to uwierzysz.
Zdecydowanie najpowszechniejsza część wierzeń we mnie i w moją rzekomą postać,
niewiele się różni od tego, co już znasz.
Podstawą mojego obrazu jest zawsze w większym, czy mniejszym przybliżeniu
wyobrażeniem mnie na „obraz i podobieństwo” do wierzącego.

Powiedz jeszcze, że w postaci wiekowego staruszka.

Taki obraz przeważa.


A więc jestem bardziej lub mniej podobny do przedstawicieli gatunku wierzącego we
mnie.
Jeżeli wierzą we mnie myślące „ptaki” – wyobrażają sobie mnie, jako potężnego
wiekowego ptaka.
Jeżeli są to bezkształtne zawiesiny inteligentnej plazmy – jestem plazmą.
Przyznam ci się, że osobiście tego typu wierzenie najbardziej jest zbliżone do tego, czym
jestem, bo już samo w sobie nie nadaje mi żadnej konkretnej postaci.

Czyli masz jednak jakieś preferencje?

Nie mam żadnych preferencji czy oczekiwań.


Po prostu opisuję fakty.
Już to dziesiątki razy tłumaczyłem i Nealowi, i tobie.

Czyli jest Ci obojętne, jak sobie wyobrażają Ciebie istoty, które przecież stworzyłeś?

Całkowicie obojętne, bo nie ma to żadnego wpływu na losy wszechświata, jako całości,


nawet gdyby miało jakiś wpływ, to też nie miałoby to żadnego znaczenia, bo
doświadczanie rzeczywistości polega przecież na nieskończonej ilości zdarzeń.
Nieważne, jakie są to zdarzenia.

No dobrze.
Na pewno pośród tych wierzeń, są jednak jakieś oryginalne, nietypowe, opisujące Ciebie na
przykład, jako myślącą maszynę, czy smoka o 10 głowach.

Wiesz, że trafiłeś?
Są też i takie.

Maszyna, czy smok?

I to, i to.
Powiem ci, że pewne moje postacie są tworzone z obserwacji natury.
Podobnie jak to było u was.
Niektórzy wyobrażają sobie mnie, jako gwiazdę, planetę, jako chmury, czy nawet wiatr.
Nierzadkie są próby przedstawiania mnie, jako nawet całą galaktykę, czy też, jako
środek, punkt centralny wszechświata.

132
To są wszystko wierzenia, jakie można zrozumieć.
Czy są wśród nich, to znaczy domyślam się, że są – wierzenia naiwne, lub budzące humor?

Tak.
Najbardziej mnie ubawiły wierzenia pewnego ludu, nawet nieco człekokształtnego,
przedstawiające mnie w formie piecyka na czterech nogach.

Nie.

Ależ tak.

Piecyk?
A co ma piecyk wspólnego z boskością?

Grzeje kiedy jest zimno.


Gdy do tego grzeje jeszcze w sposób nieskończony i nie potrzebuje do tego paliwa, a w
dodatku może tworzyć jeszcze inne piecyki, to już zaczyna posiadać znamiona boskości.

Dlaczego na czterech nogach?

Bo piecyki których używali wierzący, miały tylko trzy.

Skąd się wzięło, takie za przeproszeniem durne wierzenie?

Bardzo prymitywna cywilizacja, odradzająca się po kataklizmie, otrzymywała pomoc od


swoich lepiej rozwiniętych w gatunku braci.
Transporty z pomocą dostarczane w tajemnicy na tą planetę miały w swoim zestawie też
zawsze i piecyk.
Dla tubylców, którym dokuczało zimno, taki dar miał znamiona największego z darów
jaki można było znaleźć.
Doszli do wniosku, że te dary zsyła im sam Bóg.
Piec wszystkich pieców.

Jakie jeszcze są wierzenia w Twoją postać?

Rozmaite.
Mnogość cywilizacji i ich pomysłów w tym zakresie jest ogromna.
Mógłbym ci wymieniać i wymieniać moje hipotetyczne postacie, nie zabrakłoby w nich
niczego co tylko mógłbyś sobie pomyśleć, jak i tego czego nie jesteś w stanie sobie
wyobrazić, ponieważ nie potrafisz wyobrazić sobie życia, przybierającego formy ci
nieznane.

Czy byłeś w tych wierzeniach myślącym kamieniem?


Ot, tak sobie teraz wymyśliłem.

Kamieniem i nie tylko.


Byłem przecież całą gwiazdą, planetą – jakże mogłoby zabraknąć tam kamienia.

Bawisz się z tych wierzeń?

133
Jak ci powiedziałem są mi one obojętne, ale niekiedy dodają mi trochę humoru.

Czy są takie wierzenia, które też psują ci humor?

Nic mi nie jest w stanie popsuć humoru, ale są takie wierzenia, które mi go nie dodają.
Tak jak na przykład wasze.

Co w nich jest złego?

Tworzą nierealną postać której nie ma.


Bóg w formie ludzkiej, to jeszcze normalne, ale cechy neurastenika, który wiecznie
czegoś wymaga od swoich wierzących, karze i mści się, to nie jest obraz który dodaje
humoru.

Dzięki Ci za rozmowę.
Do miłego spotkania przy następnym temacie.

Zawsze będę obecny.

23 maja 2008
Rozmowa z Bogiem o poczuciu humoru.

Podczas naszych spotkań, zdarzają się takie sytuacje, że sobie żartujemy, a Ty sam
stwierdzasz, że niektóre z moich wypowiedzi wprawiają Cię w dobry humor.
Sam wtedy stwierdzasz, że i Bóg posiada poczucie humoru.

Dlaczego miałbym go nie posiadać?


Przecież sam je wymyśliłem, stworzyłem i wyposażyłem w nie wszystkie żyjące i myślące
istoty.

No i o tym też chciałem teraz porozmawiać.


Jak to się dzieje, a właściwie na czym polega mechanizm poczucia humoru?
Czy jesteś w stanie mi to wytłumaczyć?

Jestem w stanie to zrobić, na tyle, na ile będziesz w stanie to zrozumieć.

Czy to oznacza, ze będzie Ci brakować słownictwa?

Słownictwa i określeń porównawczych.


Poczucie humoru, to mechanizm abstrakcyjny, a jak zapewne się domyślasz, abstrakcja
jest tym rodzajem dziedzin, o którym się ciężko rozmawia.

Z tego powodu, że jest abstrakcją?

Tak.
Abstrakcja, dlatego jest abstrakcją, że nie posiada mechanizmów werbalnych.
Jednak dla mnie osobiście, nie ma czegoś takiego jak abstrakcja.
Dla mnie wszystko jest realne, wymierne i do ogarnięcia rozumem.

W takim razie jak się zabierzesz do wyjaśnienia mechanizmu poczucia humoru?

134
Tak jak tylko będę mógł Ci najmniej bezboleśnie przekazać.
Zacznijmy może od pytania na które postaraj się odpowiedzieć sam, tak jak to tylko
potrafisz.
Czy zastanawiałeś się, jakie sytuacje wywołują u ciebie stan zwany dobrym humorem?

Trudno to będzie usystematyzować.

Spróbuj.

No więc wszystko co wydaje się śmieszne.


Rozmaite zbiegi okoliczności, niespodziewane rozstrzygnięcia pewnych sytuacji…

Błądzisz trochę.
Wymieniasz to zbyt ogólnikowo.
Tak samo, na podstawie takich samych rozstrzygnięć, możesz wpaść w samopoczucie
zgoła odmienne od humoru.

W takim razie wydaje mi się, że istnieją w umyśle człowieka różne ośrodki odpowiadające,
za jego nastrój.

Chcesz mi zasugerować, że takich ośrodków jest wiele?


Na przykład ośrodek humoru, złości, żalu, rozpaczy, nudy…?
Czy to masz na myśli?

Coś w tym rodzaju.

To bardzo się mylisz.


Nie ma niezależnych ośrodków.
Nie ma żadnego ośrodka nastrojów który można by wyodrębnić jako samodzielnie
działającą jednostkę.
Nastroje u człowieka istnieją na poziomie całościowej świadomości.

W takim razie pozostaje nadal otwarte pytanie, w jaki sposób powstaje u człowieka dobry
humor?
Co jest pierwszą iskrą powodującą zapłon?

Zauważyłeś pewnie, że niektóre sytuacje, które wywołują u ciebie śmiech, w innych


ogólnych stanach twojego umysłu, nie powodują tej reakcji.
Czy domyślasz się mniej więcej kiedy?

Mogę być na przykład znudzony.


Zmęczony, lub pod działaniem jakichś silnych niepowodzeń.
Mogę na przykład być głodny i to co wywołałoby u mnie w innej sytuacji śmiech, w danej
chwili nie działa.

Ciągnijmy zatem dalej.


Jak myślisz?
Czy stan permanentnego braku humoru, może przejść nagle w wybuch
niekontrolowanego śmiechu?

135
Mnie osobiście nigdy się tak nie zdarzyło, ale widziałem sytuacje w których osoba płacząca
nagle zaczęła się śmiać.

Jakie to były sytuacje?

Na przykład jakaś osoba, płacząc nad swoją sytuacją, po usłyszeniu kilku ciepłych
i pocieszających słów i wtrąceniu pośród nich dowcipnej uwagi, zaczęła się śmiać z tej uwagi.

Jak myślisz, czym to mogło być spowodowane?


Jaki mechanizm mógł zadziałać?

Prawdopodobnie, ta osoba zdała sobie sprawę, z absurdalności pewnej sytuacji w odniesieniu


do siebie samej.

Otóż właśnie to.


Jesteś na dobrym tropie.
Poczucie humoru, a właściwie sam humor powstaje przeważnie wtedy, gdy przetworniki
informacyjne w świadomości dokonają analizy docierającej do nich wiadomości i uznają
daną sytuację zawartą w tej wiadomości, za absurdalną, lub taką która nie powinna się
zdarzyć, lecz jednak się wydarzyła.

Dobrze.
Jednak to nie wyjaśnia mechanizmu samego przetwarzania takiej informacji.
Nie wyjaśnia też sposobu rozróżniania dlaczego to jest śmieszne, lub nie.

Bo też i nie ma jednolitego sposobu wyjaśnienia tego procesu.


Odbywa się on w sposób unikalnie charakterystyczny dla konkretnego osobnika.
Nie ma dwóch takich samych procesów analitycznych.
Każdy człowiek jest unikalną jednostką i zachodzą w nim unikalne procesy myślowe.

Czy z tej naszej rozmowy mam rozumieć, że nie dowiem się jak przebiega inicjacja zjawiska
humoru?

Ten proces jest tak złożony, że nie jest on możliwy do przekazania ci na płaszczyźnie
jaką teraz rozumujesz.
Dam ci przykład – Dzisiejsze wasze maszyny cyfrowe, zwane przez was komputerami
przetwarzają dane w sposób dwuwymiarowy.
Nazywam go w ten sposób, dlatego, że zapisywanie i odczytywanie danych następuje
kolejno poprzez realizację programu zapisanego w pamięci komputera instrukcja po
instrukcji.
Można powiedzieć – linijka po linijce.
To jest jeden wymiar pracy komputera.
Drugi wymiar, to szperanie po rozległej pamięci komputera, aby w niej zapisywać i
odczytywać dane wykreowanie pod wpływem realizacji tych właśnie kolejnych
instrukcji.
Czy możesz sobie wyobrazić komputer który pracuje nie tak jak wasze, ale przetwarza
dane w sposób wielowymiarowy?

Nie bardzo.

136
Nasz sposób myślenia i przetwarzania informacji pracuje wielowymiarowo?

Bardzo wielowymiarowo.
Dlatego ponieważ nie potrafisz pojąć istoty przestrzeni wielowymiarowej, tak samo nie
zrozumiesz pracy swojego umysłu, a ja nie jestem w stanie ci wytłumaczyć procesu
myślowego, używając analogii świata trójwymiarowego.
Dlatego w tej dziedzinie jestem Bogiem ograniczonym, ale ogranicza mnie nie moja
ułomność, tylko twoja konstrukcja.

Marna to konstrukcja.

Konstrukcja doskonale przystosowana do świata trójwymiarowego.


Pamiętaj, że to konstrukcja tymczasowa.
Sam ją wybrałeś do egzystencji doświadczania.
Spodobała ci się, tylko że tego nie pamiętasz.

Teraz już pamiętam.


To znaczy, przyjmuję na wiarę to co mówisz.

No i radzę ci już nie zapominać.

08 czerwca 2008
Nowa czerwcowa rozmowa z Bogiem

Jeżeli już ostatnio uzgodniliśmy, że wolne związki są lepsze od urzędowego małżeństwa…

Wolne, ale oparte na wzajemnej miłości i poszanowaniu.

… to może porozmawiamy o poligamii?

Co ma wspólnego poligamia, z wolnymi związkami?


Poligamia dzieje się wtedy, gdy ludzie zawierają właśnie oficjalne związki między sobą,
które potem krępują ich aż nie do wytrzymania.

Jednak jak sam przyznałeś, jest możliwe, a nawet niekiedy pożądane, aby ludzie się wiązali w
mnogie związki.

Zaszło małe nieporozumienie.


Powiedziałem, że w niektórych przypadkach, jeżeli ludzie wiążą się ze sobą, choćby
tylko na krótki czas w wielorakie związki…

Na przykład, jedna kobieta i siedmiu mężczyzn?

Może być i taki przykład.


Więc jeżeli zajdzie taki związek, to jest on dobry dla jego uczestników, a najbardziej
zalecany dla kobiety, która z niego najwięcej czerpie.
Nie oznacza to jednak, że tak mają postępować wszyscy.
To co się dzieje pomiędzy wiążącymi się jednostkami, powinno zależeć tylko i wyłącznie
od nich, a więc kto z kim i ile.
Powinno być tak, jak sobie wszyscy uczestnicy takiego związku życzą.

137
Jeżeli ma się utworzyć układ jeden na jeden i ma on sprawnie funkcjonować – to dobrze.
Jeżeli jedna kobieta i dwóch mężczyzn, o ile wszyscy się na to zgadzają – to też dobrze.
Jeżeli kilka kobiet i jeden mężczyzna – też dobrze, tylko wszyscy muszą tego chcieć.

Stąd można wnioskować, żeby nikogo nie przymuszać do jakiegoś układu?

Nie wolno nikogo do niczego przymuszać.


To by było łamanie wolnej woli, a tego nie wolno robić.
Można proponować, przekonywać, ale nie przymuszać.
Decyzja o wstąpieniu do jakiegoś związku, musi być podjęta w sposób swobodny
i nieprzymuszony.
Tylko wtedy taki związek ma szanse się utrzymać.

W takim razie, jeżeli już poruszyłeś ten temat, to może powiesz w jaki sposób przekonywać
kobiety, do uczestnictwa w poligamicznym związku, a wyrażając się poprawnie w wolnym
związku wielu osób?

Z tym to jest delikatna sprawa.


Nie można przekonywać w taki sposób, aby to było odebrane jako ultimatum, czy też
handel – na przykład „możesz być ze mną, ale musisz…” lub „ tylko pod warunkiem, że
…”

Jednak tak czy siak, trzeba użyć jakichś argumentów.

Czy nie lepiej poczekać, aż odpowiedni kandydaci, lub kandydatki znajdą się same?

Na to prawdopodobnie trzeba by bardzo długo czekać.


Nasze społeczeństwa są za bardzo zniewolone dotychczasową zakłamaną i chorą moralnością.
Myślę, że czekanie z założonymi rękoma nie przyniesie oczekiwanych efektów.

Więc musisz uciec się niestety do przekonywania.


Pójść na wymianę argumentów.

No i tutaj widzę problem.


Jak na przykład przekonać do takiego związku kobietę?
Wiesz przecież jak bardzo odmiennie pracuje mózg kobiety.
Nawiązanie kontaktu umożliwiającego z nią swobodną wymianę argumentów jest bardzo
trudne, jeżeli wręcz niemożliwe.

Czy pamiętasz Moje rozmowy z Nealem?

Wydaje mi się, że tak.

Tam wyraźnie stwierdziłem, że jedyna podstawą wszystkich układów i zależności


pomiędzy ludźmi, powinna być miłość.

Wiem.
Pamiętam.

138
Podstawową zasadą na której powinieneś oprzeć swoją argumentację, powinny być
uczucia.
Powinna być miłość do niej i jej do ciebie.
Nie wolno ci usiłować tworzenia wielokrotnych związków na siłę, bez podwaliny miłości.

W takim razie w jaki sposób wyciągnąć ludzkość z okowów zacofanej, sztucznej, narzuconej
moralności?

Taki związek musi się zacząć kleić sam.


Musisz tylko obserwować okoliczności i otoczenie.
Kobiety są tak skonstruowane, że już z samej tylko natury potrafią kochać wiele osób,
tylko że się z tym kryją, a kryją się właśnie pod presją tej dziwacznej, monogamicznej
moralności.
Jeżeli pokochają dwóch mężczyzn, to albo kryją swoje uczucia do drugiego, przed
pierwszym, albo staną w sytuacji, kiedy będą musiały wybierać.
Gdyby stało się tak, że zarówno pierwszy jak i drugi mężczyzna zaakceptowaliby tą jej
sytuację i zaakceptowaliby siebie nawzajem, to mnogi związek narodzi się sam z siebie.
Nie będziesz musiał używać żadnych argumentów.
To samo może zajść w przypadku sytuacji odwrotnej.
Dwie kobiety i jeden mężczyzna.
Jeżeli on dostatecznie mocno kocha każdą z nich, a one jego, wtedy nie ma praktycznie
żadnych przeszkód w zaistnieniu wielorakiego związku.

Jednak pomimo spełnienia warunku wzajemnej miłości, taki związek może nie zaistnieć
z powodów o których obaj wiemy.
Wtedy należy prawdopodobnie użyć odpowiedniej argumentacji.
Jak ona powinna wyglądać?

Używaj argumentów które już podałem w moich spotkaniach z Walshem.


Podkreślaj, że każdy związek, obojętnie jaki by on nie był, jest uświęcony i akceptowany
przeze mnie.
Podkreślaj, że w wypadku gdyby jedna strona dokonała wykluczającego wyboru,
unieszczęśliwia w ten sposób odrzuconą osobę, a to umniejsza świętość umniejszonego w
ten sposób związku.

Czy to wystarczy?
A co z zachwalaniem?

Nie zachwalaj takiego związku jak towaru na jarmarku.


Zachwalaj nie sam związek, a uczucia i doznania jakie może on dać jego uczestnikom.
Podkreślaj to, że wspólnota miłujących się ludzi, jest największym szczęściem jakiego
może doznać każdy żyjący.
Dwa szczęścia to nie to samo co trzy, czy kilka.

Wydaje się to proste, ale w moim przekonaniu trudne do zastosowania.


Już przecież mówiłem Ci, że umysł kobiety nie wydaje się reagować na podstawową logikę.

Dlatego cały czas mówię ci przecież o tym, że masz podkreślać i uwypuklać temat uczuć.
Powinieneś dać swojej wybrance do zrozumienia, że będziesz ją kochał zawsze i
bezustannie bez względu na wszystko co ona zrobi – co postanowi.

139
Udowodnij jej, że liczy się tylko jej wola, a nie twoje oczekiwania.
Wtedy, powinna ona zaakceptować nowy rodzaj związku.

Rozmowa z Bogiem o seksie

W tej pogawędce chciałbym zająć się rozważaniami na temat seksu.


Co Ty na to?

Mam się nie zgodzić?

Zrobisz jak chcesz.

Zgadzam się na każdy temat.


A temat o seksie jest jak najbardziej na miejscu, ponieważ jest on u was wstydliwie
pomijany, albo niewłaściwie wypaczany jeżeli już się o nim mówi.
Trzeba spojrzeć czasem prawdzie w oczy, więc cieszę się, że się na to zdecydowałeś.

To jednak Bóg się też czasem cieszy?

To cieszenie się, to tylko konstrukcja słowna.


Mam swoje stany zadowolenia i niezadowolenia, ale dotyczą one tylko stosunku do
samego siebie, w żadnym przypadku nie do was.

Dlaczego jednak się cieszysz z rozmowy o seksie?

Bo lubię o nim rozmawiać.

Lubisz?
Dlaczego?

Nie dlatego żebym go uprawiał fizycznie, bo nie mam fizycznej postaci, ale uprawiam go
poprzez was.
Lubię seks, bo to dobre narzędzie do osiągania doskonałości duchowego odprężenia.
Po to je stworzyłem.
Wasze życie byłoby niewiele warte bez seksu.
Ponure i pełne spięć.

Dobrze, że w ten sposób nawiązałeś do tematu.


Miałem przez pewien czas channeling z bytem który nazywał siebie Generela.

Wiem.

Otóż ta Generela miała dość śmiałe teorie na temat seksu.


Wręcz rewolucyjne i nie do przyjęcia przez większość ludzkości.

Ludzkość jest niestety w tej dziedzinie ogólnie mocno zacofana i stłamszona przez
wierzenia oraz niezdrowe pojęcie moralności.

Jeżeli pozwolisz skończyć…

140
W tych teoriach pojawia się zachęta, do uczestnictwa w stosunku seksualnym jednej kobiety i
wielu mężczyzn.
Motywuje to ona tym, że kobieta przeżywając wiele orgazmów w przeciągu jakiegoś
określonego czasu, produkuje olbrzymią ilość pozytywnej energii, która zasila tzw. Pole
Uczuć, rozciągające się wokół naszej planety.
Jak Ty to widzisz?

Dokładnie tak, jak Ci to przedstawiła Generela.


To prawda.

Ale wielu mężczyzn i jedna kobieta?


Czy to normalne?

Nie.
To nie jest normalne, ale naturalne.
Tak skonstruowałem organizm kobiety, aby była ona zdolna do wielu aktów
seksualnych jeden po drugim.
Taki był mój zamiar w tym zakresie.
To rzeczywiście polepsza stan pola morfogenetycznego, polepszając jednocześnie ogólną
kondycję ludzkości.
Natomiast nie jest to normalne w waszym społeczeństwie, które potępia tego typu
związki, nazywając kobietę która by w nich uczestniczyła niewybrednymi epitetami.

Podobno orgazm kobiety, ma specjalne właściwości?

Tak.
Nie tylko daje przyjemność i odprężenie, ale w większych ilościach powoduje możliwość
połączenia z ogólną świadomością Wszechświata, w której skład wchodzicie wy wszyscy
i oczywiście ja.

Generela podaje jako przykład liczbę siedmiu mężczyzn dla jednej kobiety.
Czy to tylko przykład, czy konkretne zalecenie?

Liczba siedem, jest liczbą orientacyjną, jednak zbliżoną do optymalnej.


Nie ma określonego nakazu.
Może być pięć, może być osiem lub więcej.
To nie ma znaczenia.
Siedem jest tylko optimum określonym dla przeciętnej wydajności jednego mężczyzny i
możliwości jego regeneracji.
Dla przykładu wygląda to mniej więcej tak:
Jeden stosunek dla mężczyzny – czas trwania 8 – 9 minut, potem przerwa na
regenerację.
Kolejnych sześciu zabiera czas od 50 do 60 minut.
Po tym czasie ten pierwszy powinien być już zdolny do kolejnego aktu.

Ojej…
Ile tych cykli przewidziałeś dla takiego współżycia?

Ile tylko kobieta i mężczyźni są w stanie wytrzymać, bez konieczności większego


odpoczynku.

141
Z tego co mówisz, wynika że jesteś za takimi układami jakie proponuje Generela?

Nie jestem ani za, ani przeciw.


Stworzyłem jedynie możliwości.

Jednak nie są one realizowane.


Czy to nie Twoja porażka?

Mylisz się, że takie układy nie są realizowane.


One były realizowane w czasach matriarchatu, obecnie są realizowane w niewielkim co
prawda zakresie, ale jednak są i na pewno będą jeszcze stosowane w przyszłości.
Mogę cię o tym zapewnić.
Natomiast co do mojej rzekomej porażki.
To nie jest porażka.
To obserwacja jak działają moje kreacje, jak się zachowują i co z tego wynika.
To jest cenne doświadczenie.

Twoje poglądy na temat seksu są rewolucyjne.

To nie są poglądy.
To jest informowanie cię o możliwościach jakie dla was stworzyłem.

Czy z tego wynika, że jesteś przeciw takiej formie związków pomiędzy kobietą
i mężczyzną jakie są obecnie preferowane?
To jest łączenie się w monogamiczne pary?

Nie jestem ani za, ani przeciw.


Obserwuję tylko co robicie.

Sformułuję to inaczej.
Czy uważasz, że łączenie się w takie związki jakie proponuje Generela, jest korzystne dla
ludzkości?

Na pewno bardziej korzystne niż to co istnieje teraz.


Jednak tak jak powiedziałem.
Możecie z tego korzystać, lecz nie musicie.
Nikt was do tego nie zmusza, ani nie zakazuje.
Wszelkie zakazy tkwią w waszej źle pojętej moralności.
Organy płciowe są narządem skonstruowanym przez Boga.
Przeze mnie.
Dlatego mogą one być wykorzystywane w każdy sposób, który daje satysfakcję
seksualną.
Gdyby było inaczej, nie działałyby one w pewnych układach.

Seks oralny..?

Daje przyjemność?

Daje.

142
To po co pytasz?

A seks analny?

Znowu to samo.
Daje przyjemność?

Daje.

To korzystajcie z niego.

Jednak do tego celu jest stworzona pochwa kobiety.

Ten organ jest stworzony głównie dla rozrodu.


Dla samego seksu nie ma znaczenia w jaki sposób, gdzie i kiedy się go uprawia.

Można podsumować, że dobrze dla ludzkości by było, aby instytucja małżeństwa jaka istnieje
teraz w obecnej formie, przeszła ewolucję, w kierunku wolnych nieskrępowanych związków?

Na pewno by było lepiej dla was abyście to uczynili.


Żeby była jasność.
Lepiej dla was, nie dla mnie.
Dla mnie nic nie jest lepiej lub gorzej.
Muszę to ciągle przypominać.

06 lipca 2008
Nowa lipcowa rozmowa z Bogiem.

Mogę jeszcze o związkach?

Zawodowych?

Nie ludzkich.
Żartowniś…

Taki już jestem.


No mów, co masz na wątrobie.

Powiedz mi w jaki sposób przemawiać do kobiet, aby nakłonić je do uczestnictwa w mnogim


związku?

Zdumiewasz mnie.

Ja?
Czym Cię tak zdumiewam?

Przedostatnia rozmowa.
Chyba nieuważnie słuchałeś albo zapomniałeś.
Tam wypowiedziałem się jasno.

143
Nic więcej ci nie mogę dodać na ten temat.

Mówiłeś bardzo ogólnikowo.

No i nie będzie szczegółów.


To są sprawy trudne, na które nie ma przepisu.
Takie związki się formują we współczesnym świecie, ale jeszcze daleko do ich
rozpowszechnienia.
To kwestia wymuszonej i narzuconej niewolniczej moralności.
Musi jeszcze sporo zajść przemian w ludzkich umysłach, zanim zaczną one być
traktowane jako coś normalnego co przynosi szczęście.
Potrzebna jest do tego ewolucja i działanie takie, jakie ci przedstawiłem w
przedostatniej rozmowie.
Nie ma przepisu zaś dlatego, że każdy człowiek jest jednostką indywidualną i inaczej
reaguje na nowe sytuacje.
Potrzebna jest do tego zawsze inna, odpowiednia atmosfera i świadomość społeczna.
Ludzie nie są mechanicznymi lalkami.
Są moją cząstką i każda jest odmienna.
Miliardy ludzi, i miliardy rozwiązań, a każde inne.

Czy to wszystko co mi chcesz na ten temat powiedzieć?

To nie jest kwestia „chcenia”, lecz możliwości.


Kobiety chętnie uczestniczą w takich związkach, ale krępuje je poczucie fałszywego
wstydu.
Każda z nich ma szansę zaistnieć w takim związku, ale przełamanie bariery wstydu, źle
pojętej zazdrości jeszcze długo będzie uniemożliwiało swobodę w tej dziedzinie.
A w jaki sposób je do tego namawiać?
Już ci to mówiłem.
Zajrzyj do zapisków z przedostatniej rozmowy i przeczytaj je jeszcze raz.

Rozmowa z Bogiem o kobietach

Dzisiaj chciałem porozmawiać jeszcze trochę o kobietach.


Co Ty na to?

Jak zwykle nic.


Mogę rozmawiać na dowolne tematy.
Dlaczego jednak o kobietach?
Czyż nie ma bardziej interesujących tematów?

Są.
Na pewno są, ale chciałbym aby nasz poprzedni temat znalazł jakieś sensowne przedłużenie.
Mówiliśmy o uczestnictwie kobiet w wielorakich związkach, teraz zaś chciałbym
porozmawiać o kobietach jako takich, ale również w kontekście seksu.

No to cały zamieniam się w słuch.

Chodzi mi o taki fakt, że często kobieta nawet mając ochotę na kontakt seksualny, mówi
mężczyźnie „nie”.

144
Dlaczego tak jest?

Mój drogi…
Aby to zrozumieć, musisz wiedzieć, a właściwie wiesz tylko ciągle o tym zapominasz, że
kobieta używa umysłu w specyficzny sposób.
Ani w gorszy, ani lepszy niż mężczyzna, ale po prostu inny.
Kobieta lubi się w sprawach seksu przekonywać, jak bardzo zależy mężczyźnie na niej i
stosuje do tego celu rozmaite sztuczki.
Jedną z nich jest między innymi mówienie „nie” w sytuacji kiedy ona sama jest na tak.
Takie postępowanie stosuje tym mocniej, im bardziej jej na jakimś mężczyźnie zależy.

Dlaczego?

Powiedzenie „nie”, powoduje u mężczyzny konieczność podjęcia decyzji – czy próbować


dalej, czy też odstąpić.
Im bardziej mężczyzna nalega, tym bardziej kobieta jest przekonana o jego zamiarach.
Szybkie odstąpienie, to wyraźny sygnał dla niej że mężczyzna nie szuka głębszego
związku.
I odwrotnie – nie zniechęcenie się mężczyzny jest odbierane korzystnie.

Czyli jeżeli kobieta szybko mówi „tak”, to oznacza, że nie jest zainteresowana dłuższym
związkiem?

Dokładnie.
Lecz nie oznacza to jednocześnie, że taki związek nie może mieć miejsca.
Może on z przypadkowego i krótkotrwałego kontaktu, rozwinąć się w długotrwały
związek.
Nie ma tutaj reguł.
Każda kobieta to indywidualna i niepowtarzalna istota.
Jednak ogólny schemat który ci podałem, jest słuszny.
Nie oznacza to jednak, że „nie”, oznacza zawsze „być może później”, lub „zobaczymy”.
Czasami „nie” oznacza tylko rzeczywiste „nie” i koniec.

Jak odróżnić takie „nie”?


Jak się w tym wszystkim połapać?

Musisz obserwować ton głosu jakim kobieta to wypowiada i ją jednocześnie


obserwować.
To zawsze ci powie jak naprawdę się sprawy mają.

Możesz jaśniej?
Nie bardzo to rozumiem.

Prawdziwe „nie”, zawsze odróżnisz patrząc na oczy kobiety.


Jeżeli będzie to prawda, to oczy będą w tym momencie lekko przymrużone.
Mniej lub bardziej, ale będą.
Na krótko, na czas wypowiadania tego słowa, lub dłużej, ale zawsze będą.
I pamiętaj jedno – zawsze będą zimne i bez wyrazu.
Natomiast kiedy nie zauważysz lekkiego przymrużenia oczu, i oczy będą jednocześnie
lekko zamyślone, a niekiedy jakby uśmiechnięte, to tym „nie”, nie musisz się przerażać.

145
No dobrze.
Omówiliśmy jeden aspekt sprawy.
Jak jednak doprowadzić do tego, aby usłyszeć na własne uszy to „nie”, a może nawet „tak”?
Jak postępować, co mówić aby kobieta zainteresowała się propozycją mężczyzny?

To jeszcze zależy od tego jaką propozycją.


Czy chodzi ci o namówienie jej do seksu wieloosobowego, czy też pojedynczego?

Powiedzmy że do pojedynczego.
Wydaje mi się że trudno jest namówić kobietę do seksu.
Są jakieś takie oziębłe.

Kobiety nie są wcale oziębłe, tylko inaczej reagują i myślą.


Do kobiecych emocji seksualnych, droga wiedzie nie wprost.
Jeżeli zaproponujesz kobiecie bezpośrednio kontakt seksualny, to prawdopodobnie
zostaniesz odtrącony.
One potrzebują oddziaływania na zmysły idącego inną drogą.

Jaka jest ta inną droga?

Wbrew pozorom – słuch.

Słuch?
Ależ to jest droga którą się do nich uderza najczęściej.

Tak.
Słuch.
Tylko czy zdajesz sobie sprawę, że może przekazujecie kobietom nie to co one by chciały
usłyszeć?

To one chcą usłyszeć, ale nie to co my mówimy?


A co takiego?

Nic konkretnego.
Nie istnieje rzecz którą by one chciały usłyszeć.
Nie mają pod tym względem specjalnych wymagań.
Może to być, dowolna rzecz, ale żeby w jakiś sposób kojarzyła się kobiecie z seksem.

Czyżby samo słowo „seks” nie było wystarczające?


Przepraszam, że głupio pytam.

Otóż nie.
Kobieta myśli odmiennie.
Opiera ten proces głownie na skojarzeniach, a słowo „seks”, jest bezpośrednim
uderzeniem.
Zamiast tego słowa, spróbuj na przykład porozmawiać z nią o sposobie rozmnażania
ryb.
Opowiedz jak to samiec pokrywa ikrę mleczem.
Sukces gwarantowany.

146
Może być na przykład opowiadanie o pracy pompy?
Chodzi mi o posuwisto zwrotny ruch tłoka.

Bardzo dobry pomysł.


Kobieta to automatycznie przetransferuje na skojarzenia z ruchami podczas seksu. Tak
właśnie działa jej umysł.

No to rzeczywiście jest to inny umysł od męskiego.

Ten umysł jest tak dalece inny, że podlega silnemu oddziaływaniu takich elementów
języka które dla większości mężczyzn wydają się śmieszne i których oni wobec tego nie
stosują, nie chcąc się ośmieszyć.
Weź sobie jako przykład taką sytuację, tym razem w mówieniu wprost, chociaż tego nie
zalecam – mężczyzna chcąc mieć zbliżenie seksualne z kobietą użyje mniej więcej
takiego powiedzenia:
„Bardzo mi się podobasz.
Czuję, że byłbym dla ciebie dobrym partnerem seksualnym”, lub: „Co byś powiedziała
na małe zbliżenie?”
Mogłoby być równie co innego banalnego.
Na kobiety, taka forma wyrazu nie działa, albo działa w małym stopniu.

A co działa?”
I to bardzo mocno?

Na przykład taka wypowiedź:


„Chciałbym się zanurzyć w wonnych rozkoszach twojego ciała.
Czuję że nie potrzebowałbym wtedy oddychać upojony twoim rozkosznym zapachem”,
bardzo mocno oddziaływuje na kobietę, a dla mężczyzny brzmi śmiesznie.

Dlaczego tak się dzieje?

Mówiłem ci już, że jest to spowodowane odmienną pracą mózgu kobiety.


U mężczyzn do analizy bodźców słuchowych używana jest lewa półkula mózgu, czyli ta
która zajmuje się analizą logiczną.
U kobiety w procesie odbierania wiadomości słuchowych biorą udział obie półkule, tak
więc odbywa się u niej analiza nie tylko logiczna, ale i emocjonalna.

Czyli kobieta odbiera głównie emocje?

Nie.
Odbiera i logikę, i emocje.
Lecz w podejmowaniu decyzji bardzo dużą rolę odgrywają właśnie emocje i to na ich
podstawie kreują się zachowania kobiety.
Zresztą co tu dużo mówić.
Te sprawy zostały już świetnie opisane w książce Jose Fuentesa „Sexual Key”.

Zapewne Ty go zainspirowałeś?

Nie trzeba było się wysilać.

147
Nosił się z zamiarem napisania książki o zachowaniach seksualnych Kobiet, bo miał ku
temu potrzebną wiedzę, ale jakoś nie miał ochoty.
Trzeba było tylko w nim tą chęć skrystalizować.

Szkoda tylko, że jest to wydanie w języku angielskim.

Nie.
Mylisz się.
Książka to zastała przetłumaczona na język twojego kraju.
Nosi tylko nieco inny tytuł.

Możesz mi go podać?

„Seksualny klucz do kobiecych emocji”.


Taki tytuł nosi ta książka.
Polecam ci serdecznie tą lekturę.
Będzie ci łatwiej zrozumieć psychikę kobiety.

13 lipca 2008
Rozmowa z Bogiem o karmie cz. I

Jest taki profesor.


Nazywa się Jan Pająk.
Stworzył całą teorię tak zwanego „Totalizmu”.
Opiera się ona głównie na pojęciu Karmy.
Czy możesz wyrazić swoją opinię o tym zjawisku?

Hmm…
Nie wydaje mi się abyśmy zbyt długo rozmawiali na ten temat.

Nie masz ochoty, czy czasu?

Nic z tych rzeczy.


Nie można rozmawiać o czymś, co nie istnieje.

A co nie istnieje?
Możesz mnie oświecić?

Karma.

Karma nie istnieje?


Przecież wiele religii świata twierdzi coś innego.

Tak.
Wiele religii, wiele ruchów opierających się na religiach.
Bardzo duża ilość ludzi na świecie wierzy w karmę, ale to nie oznacza automatycznie
tego że ona istnieje.
To całkowicie błędna teoria.

Zaskoczyłeś mnie trochę, wiesz?

148
Domyślam się.

No to rzeczywiście nie ma o czym rozmawiać.

A o czym konkretnie chciałeś rozmawiać?

Wiele ludzi wierzących w karmę, mimo wszystko zachowuje się tak, jakby to w co wierzą nie
istniało.
Tworzą krzywdę innym nie przejmując się konsekwencjami swoich czynów.
To jest trochę nielogiczne.
Nie uważasz?

Mój drogi…
Czy nie zauważyłeś tego że dla wielu ludzi wierzyć w coś, a stosować się do wymagań
wiary to dwie różne sprawy?
Tacy już jesteście.
Wiara na niedzielę a na resztę tygodnia inne zasady.
Wiara prywatnie, a służbowo co innego.
To normalne.
Powtarzam tacy już jesteście.
Dlatego się nie dziw.

Jednak przez jakiś czas będę się dziwił temu że karma nie istnieje.
Ale cóż…
Skoro nie istnieje piekło…?

No właśnie.

19 lipca 2008
Rozmowa z Bogiem o karmie cz. II

Wiesz, nie bardzo jestem przekonany co do tego że karma nie istnieje.

To dziwne.
Po raz pierwszy nie wierzysz temu co mówię.
Czyżbyś wątpił w moje słowa?

Może to nie tak.

A jak?
Powiedziałem ci że karma nie istnieje.
Chyba nie podejrzewasz mnie o niewiedzę, lub skłonność do kłamstwa?
Cóż miałbym na celu twierdząc że karmy nie ma, jeżeli by ona istniała?

Chodzi mi o Twoją wypowiedź w książce Walsha.


Tam mówiłeś o tym żeby dawać datki biednym, a wtedy Wszechświat wynagrodzi cię w
podobny sposób.
Czy to nie jest właśnie Karma?

149
Pamiętam tą wypowiedź.
Niestety, muszę ci powiedzieć że to nie pomyłka.
To nie jest Karma.

Nie?
A co w takim razie?

Ta moja wypowiedź, dotyczyła konkretnego przykładu związanego z kreacją majątku


poprzez myśl ludzką.
Stanu który tworzy i kreuje rzeczywistość.
Dotyczyło to tematu, w jaki sposób osiągnąć bogactwo samym tylko stanem ducha.

No tak, rozumiem.
Jednak sam fakt „dajesz – otrzymujesz”; czy to nie jest przykład na działanie karmy?

Pozwól zatem, że wytłumaczę ci to dokładnie.


Przypadek pierwszy, ten na który się powołujesz – Myślisz o tym że jesteś bogaty.
To jest podstawa powodzenia.
Będąc w tym stanie myślowym, stanie przekonania o swoim bogactwie, dajesz
potrzebującemu swój ostatni grosz, wiedząc, że nic ci nie ubędzie ponieważ
z założenia jesteś bogaty.
I wtedy otrzymujesz.
Wszechświat ci za to odpłaca.
Drugi przypadek – robisz to samo, czyli oddajesz swój ostatni grosz potrzebującemu, ale
twój stan myślowy jest taki, że wiesz o tym że nie będziesz miał pieniędzy.
Nie myślisz o tym że jesteś bogaty.
Wtedy nie otrzymasz nic.
Będziesz biedny, bez pieniędzy.
Masz tutaj dwie takie same czynności, ale dwa różne rezultaty.
Gdyby istniała i działała Karma, to niezależnie od tego jakie by były twoje stany
wyjściowe, otrzymałbyś nagrodę.
Założeniem działania karmy, jest automatyzm działania.
Dajesz – otrzymujesz.
Niezależnie od tego czy sobie tego życzysz, czy też nie.
Więc jeszcze raz ci powtarzam – Nie ma automatyzmu, nie ma Karmy.
Czy teraz to jest dla ciebie jasne?

Teraz tak.
Niby wydaje się to proste, teraz kiedy to wytłumaczyłeś, ale tak nawiasem pokazuje to jak
wiele musisz nam jednak wytłumaczyć.
Jak niedoskonałe jest jeszcze nasze myślenie.

Nie martw się tym.


Jestem między innymi po to aby wam pomagać zrozumieć.

20 lipca 2008
Rozmowa z Bogiem o karmie cz. III

Zatytułowałem ten rozdział „Karmy nie ma, ale…”, bo jednak dalej są niejasności co do tego
tematu.

150
Oj.
Czyżby?
Czyżby tak dalece to co mówię było poddawane w wątpliwość?

Są ku temu poważne przesłanki.

Jakie?

W channelingach Kasjopean na przykład pojawia się Karma.


Na jej działania i skutki powołują się często autorzy tych channelingów, czyli krótko mówiąc
istoty które wydają się posługiwać mianem Kasjopean.
Dotyczy to również channelingów Ra.

Rzeczywiście.
W tych przekazach pojawia się Karma, ale to nie znaczy że ona istnieje.
Channelingi są formą przekazu od innych istot inteligentnych i w przeciwieństwie do
moich przekazów, mogą się w nich pojawić elementy wymyślone.
Krótko mówiąc istoty te mogą sobie pozwolić na fantazjowanie.
Ja nie.

Sugerujesz, że te istoty pozwalają sobie na fantazje?

Może na fantazje w dosłownym tego rozumieniu, nie.


Raczej na podbarwianie rzeczywistości.

Jaki by miały w tym cel?

One się zwracają bezpośrednio do was, którzy jesteście wyrośnięci w swoich mitach,
często niepodważalnych.
Tak jest łatwiej osiągnąć porozumienie.
A poza tym pojęcie Karmy, nie jest wcale dla was takie złe.

Mimo że nie istnieje, nie jest dla nas złe?


Jak to rozumieć?

Postępowanie według zasad jakie głosi Karma, jest z gruntu rzeczy dla was dobre.
Ci z was którzy są głęboko wierzący w te zasady i którzy stosują te praktyki, postępują
wtedy tak jak ja bym sobie to wyobrażał.

Czyli są rzeczy których sobie życzysz?

Są rzeczy które bym sobie wyobrażał, jako te które są najbardziej pożądane,


a nie te jakie bym sobie życzył.
Oglądam każde wydarzenie z tą samą ciekawością.

No dobrze.
Twierdzisz że mimo iż karma nie istnieje, to postępowanie według jej wyimaginowanych
zasad, jest w efekcie dla nas dobre.
Dlaczego więc nie urządziłeś świata tak, aby karma istniała?

151
Z tych samych powodów, dla których nie pozwoliłem aby życie wasze trwało wiecznie…
Z tych samych powodów dla których, są na świecie słonie, konie a nie ma na przykład
gryfów, centaurów…
Z tych samych powodów dla których jest na świecie chleb, a nie ma ambrozji…
Nie może wszystko istnieć, bo odkrywanie świata byłoby nieciekawe.
Nie miałbyś powodu aby się zastanawiać czy coś istnieje, czy też nie.
Życie stałoby się nieciekawe.
Jednak w innych Wszechświatach, tych do których nie macie dostępu, Karma istnieje.
Na to sobie mogłem pozwolić.
Dla was jednak jej nie ma.

To dlaczego inne istoty wmawiają nam, ze jest?

Powiedziałem.
Jej zasady nie są dla was złe.
Jeżeli będziecie postępować według nich, życie będzie lepsze.
Gdy ktoś nie wykona złego według was czynu w obawie że dopadnie go los Karmy, jest
wydarzeniem na pewno dobrym według waszej skali porównań.
To, że nie ma Karmy, nie ma nic wspólnego z tym co zrobił.

Przestraszył się na zapas?

Można to tak nazwać.


Tak samo z dobrymi według was czynami – czynienie dobrze jest dobre, niezależnie od
tego że nie będzie spodziewanej nagrody.
Stosowanie opowieści o Karmie przez inne cywilizacje, ma tylko i wyłącznie
wychowawcze znaczenie.

Dlaczego więc ty tego nie stosujesz?

Dlatego że ja was nie wychowuję.


To nie moje zadanie.
Obserwuję i doświadczam wasze poczynania.

Tak.
To wiem.
Chyba po raz kolejny mi to przypominasz.
W takim razie, jak sądzę Kasjopeanie wykorzystują naszą podatność na legendy, dla naszego
dobra?

Tak to należy rozumieć.

A co z taką działalnością jak służenie sobie, lub służenie innym?


Słyszałeś o tym?

Tak, słyszałem.
Jest to bardzo często poruszane przy kontaktach channelingowych Kasjopean.
Co masz na myśli pytając się o tą opcję?

152
Podkreśla się w tych channelingach, że służąc innym jednocześnie dzięki karmie służy się
sobie.
Jak to jest naprawdę?

Cóż…
Naprawdę jest tak, że służąc innym zawsze w jakiś sposób służy się sobie.
To co robisz dla innych, będzie procentowało dla ciebie w formie dobrze spełnionego
obowiązku.
Tylko w takiej formie to działa.
Służenie innym, a jednocześnie sobie poprzez Karmę, działałoby w ten sposób, że to co
zrobiłeś dla kogoś wróci się tobie poprzez prawa karmiczne, ale jak się domyślasz nic
z tego.
Karmy nie ma.

Co masz na myśli, że służąc innym, zawsze w jakiś sposób służy się sobie?

Już przecież powiedziałem.


Masz satysfakcję.
Poczucie zrobienia czegoś dobrego dla kogoś innego, zawsze ci daje satysfakcję i to
większą od tej jaką byś miał ze zrobienia czegoś dla siebie.

26 lipca 2008
Rozmowa z Bogiem o karmie cz. IV

Znowu będę musiał porozmawiać z Tobą o Karmie.


Pojawiły się teksty mówiące o niej i jak zwykle są wątpliwości.

Nie chcesz ze mną porozmawiać o krasnoludkach?


Wasze teksty też się od nich roją.
Krasnoludków nie ma.
W waszych legendach i baśniach istnieją.
Dlaczego nie chcecie abym się zajął krasnoludkami?

Może dlatego że niektórzy ludzie są tak bardzo przywiązani do karmy?


Mogę ci podać cytaty świadczące o tym że Karma istnieje.

W takim razie jestem Bogiem niedoinformowanym.


Nie wiem co się dzieje na moim podwórku.
Hmm…
Chyba to już starość.
Trzeba będzie władzę przekazać komuś innemu.
Macie już jakiegoś kandydata?

Nie żartuj.

Tylko to mi pozostało.
Nie wystarczy wam moje słowo?
Nie wystarczy, że ja, Bóg, mówię wam bezpośrednio i otwarcie że Karmy nie ma?
Wiem w końcu w jaki sposób urządziłem wasz świat.

153
Jesteście uparci i chcecie koniecznie aby karma istniała, ale ona nie istnieje i nie będzie.
Nie stworzę jej wam, albowiem nie wnosi ona nic do waszego rozwoju, a wręcz by go
spowolniła.
Nie stworzę też z tego samego powodu, że nie mielibyście wolnej woli czynów, lecz
bylibyście ich niewolnikami.
Nic co byście przedsięwzięli, nie było by wolnym czynem, lecz skazanym na wieczny
powrót nieszczęściem.
Nie byłoby wolnych darczyńców, nie byłoby ludzi błądzących, wszystko obracałoby się
w wiecznym kieracie przyczyny i skutku.

Nie złość się tak.


Nie ma powodu.

Nie złoszczę się, ale przyznam że moja cierpliwość jest na wyczerpaniu.


Nie wystarcza wam słowo Boże.
Bóg ze wszystkiego ma się przed wami tłumaczyć.
Wyjaśnić musi każde słowo które ktoś kiedyś napisał, czy to dla własnych korzyści, czy z
własnych fantazji i urojeń.
Bo większość tego co uważacie za objawioną prawdę, to niestety oszustwa i urojenia, a
wy je bierzecie za prawdę objawioną.
Nie ma grzechu pierworodnego, ale napisano że jest.
Nie ma piekła, ale napisano że jest.
Nie organizowałem rzezi niewiniątek, ale napisano że tak zrobiłem.
Nie zniszczyłem Sodomy i Gomory, ale napisano że to moja wina.
Nie żądałem ofiary z ludzi, ale napisano, że tak.
Nie zakazałem jedzenia mięsa w piątki, ale mi to przypisano.
Nie stworzyłem i nie ma Karmy, ale pisze się że jest.
Nie jestem Bogiem mściwym i karzącym, ale napisano że jestem.
Nie żądam oddawania mi chwały, ale napisano że chcę tego.
Ile mam jeszcze tego wymieniać?
Tak nie można.
Niedługo będę wam musiał wyjaśniać i odpowiadać za napisy robione na murach.
Będę musiał odpowiadać za każde słowo, każde urojenie upojonego swoim ego pseudo
proroka.
Powtarzam raz jeszcze:
Istnieje tylko Bóg, wy, życie wieczne i miłość której wy nie widzicie na co dzień.

Hmm…
Mocne słowa.

Może przyszedł czas aby takie użyć.


Abyście się nareszcie przebudzili i uwierzyli w to co mówię.

Rozmowa z Bogiem o karmie cz. V

W takim razie może ustosunkujesz się do poniższego cytatu.


To ważne, bowiem cytat ten pochodzi z książki Walsha.
To może być próba Twojej prawdziwości.

Mojej prawdziwości?

154
Tak.
Próba tego czy jesteś prawdziwy.
To znaczy czy to co ja piszę, albo Walsh, nie jest naszym wymysłem.

No to daj ten cytat.

"Dawanie przemienia Posiadanie w Bycie, a cud dawania polega na tym, że dajemy sobie.
Zawsze o to chodzi i to jest wielka tajemnica Życia.
To jest nieodkryta tajemnica każdej duchowej tradycji.
To jest uniwersalnego prawo i nie można go uniknąć, ani obejść, ani ominąć czy zignorować.
To będzie miało wpływa na nasz życie prędzej czy później.
W ten sposób nauczano:
„Co posiejesz, to zbierzesz”.
I „Nie rób innemu , co tobie nie miłe.”
I, „Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”.
Z tego co wiem, to jest najszybsza droga do doświadczania siebie, jako posiadającego
odpowiedzi na pytania jest spowodować, że inni będą mieli odpowiedzi na swoje. "
Oto on.
Może się teraz ustosunkujesz czy chodzi tutaj o Karmę, czy też nie.

W takim razie ja też posłużę się cytatem z rozmowy, którą niedawno rzeprowadzaliśmy:
„Pozwól zatem, że wytłumaczę ci to dokładnie.
Przypadek pierwszy, ten na który się powołujesz – Myślisz o tym że jesteś bogaty.
To jest podstawa powodzenia.
Będąc w tym stanie myślowym, stanie przekonania o swoim bogactwie, dajesz
potrzebującemu swój ostatni grosz, wiedząc, że nic ci nie ubędzie ponieważ z założenia
jesteś bogaty.
I wtedy otrzymujesz.
Wszechświat ci za to odpłaca.
Drugi przypadek – robisz to samo, czyli oddajesz swój ostatni grosz potrzebującemu, ale
twój stan myślowy jest taki, że wiesz o tym że nie będziesz miał pieniędzy.
Nie myślisz o tym że jesteś bogaty.
Wtedy nie otrzymasz nic.
Będziesz biedny, bez pieniędzy.
Masz tutaj dwie takie same czynności, ale dwa różne rezultaty.
Gdyby istniała i działała Karma, to niezależnie od tego jakie by były twoje stany
wyjściowe, otrzymałbyś nagrodę.
Założeniem działania karmy, jest automatyzm działania.
Dajesz – otrzymujesz.
Niezależnie od tego czy sobie tego życzysz, czy też nie.
Więc jeszcze raz ci powtarzam – Nie ma automatyzmu, nie ma Karmy.
Czy teraz to jest dla ciebie jasne?”  
„To jest to: ten mechanizm Wszechświata który ufizycznia wasze prośby i modlitwy.
To jest sposób osiągania waszego sukcesu.
Jest to podobne do działania Karmy, ale nią nie jest, ponieważ nie ma tutaj
automatyzmu.
Jeszcze raz wyjaśnię:

155
Jeżeli w trakcie dawania komuś czego, twój stan umysłu jest taki, że odczuwasz brak
z powodu dawania, jeżeli z powodu dawania, poczujesz się biednym, to nie otrzymasz od
Wszechświata niczego w zamian.
To właśnie odróżnia ten mechanizm od Karmy.
Karma działałaby automatycznie, dając bogactwo w zamian za twoje dary, czy sobie
tego życzysz, czy też nie.
Czy czujesz się bogatym dając, czy czując się biednym.
A co do tego:
„Nie rób innemu, co tobie nie miłe”, to czy to nie jest zwykłe napomnienie aby nie robić
ludziom nic, co by mogli odczuć jako przykrość?
Gdzież tutaj widzisz przywołanie do karmicznych praw?
A to: „Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”- gdzie tutaj masz Karmę?
Jest to zwyczajne stwierdzenie, że jesteście panami własnego losu.
Jak sobie zorganizujecie życie, takie je będziecie mieli.
Stwierdzenie bycia posiadaczami wolnej woli.
Nie widzę tutaj żadnego odwołania do Karmy.

03 sierpnia 2008
Nowa sierpniowa rozmowa z Bogiem.

Porozmawiamy dzisiaj o wychowaniu dzieci.

To dobrze, bo o karmie już mi się znudziło.


Będzie trochę odświeżenia.
Co chcesz wiedzieć o wychowaniu dzieci?

Wyraziłeś się kiedyś negatywnie o systemie kar i nagród w wychowaniu dzieci.

Tak.
Bo to jest nonsens.

Jak wtedy je wychowywać?


Bez w miarę skutecznego mechanizmu?

Nazywasz system nagród i kar, skutecznym mechanizmem?

No, tak mi się wydaje.

To rzeczywiście.
Wydaje ci się tylko.
Ten system wychowuje dorosłego człowieka, który też się nastawia w życiu na kary i
nagrody.

Czy nie powinno tak być?

System nagród i kar został stworzony przez wasze religie, a te jak już wiesz nie mają z
prawdziwym Bogiem nic wspólnego.
System nagród i kar, to raczej system strachu jakim ma być spętany każdy wyznawca.
Strachu przed Bogiem, a raczej strachu przed kapłanami.
To nie jest naturalne, bo Bóg wasz, jest bogiem miłości i tolerancji.

156
No dobrze.
Ale co z dziećmi?
Jak wychowywać dzieci, jeżeli nie będzie się je nagradzać i karać?
Czy to w ogóle możliwe?

Jak najbardziej.
Musicie jednak zmienić całkowicie zasady wychowania dzieci.
Musicie sobie uświadomić, że wychowanie dzieci powierzone jest nie tym osobom co
trzeba.

Jak to nie tym osobom?


Czyżby rodzice nie byli właściwymi osobami do wychowania dzieci?

Tak.
Dobrze sformułowałeś to pytanie.
Najmniej właściwymi osobami do wychowania dzieci są rodzice.

Jeżeli nie rodzice to kto?

Ktoś starszy niż rodzice.


Ktoś bardziej doświadczony niż rodzice.
Naturalną koleją rzeczy, wynikałoby, że dziadkowie.

Zdaje się, że wyraziłeś to już w „Rozmowach z Bogiem”.

Dokładnie tak.
Widzę, że pamiętasz tamtą lekturę.
Jednak zadałeś pytanie, to czuję się w obowiązku odpowiedzieć.

Nie bardzo rozumiem związku, pomiędzy wychowywaniem dzieci przez dziadków,


a zaniechaniem stosowania systemu nagród i kar.

Nie rozumiesz, bo nie wiesz skąd tak naprawdę, bierze się ten system, oprócz tego, że jest
pokłosiem systemów religijnych.

Więc może mnie uświadomisz?

Rodzice biorąc się za wychowanie dzieci, jak wiesz z lektury „Rozmów z Bogiem”, są
jeszcze zbyt niedoświadczeni aby wychowywać swoje dzieci.
Są, można powiedzieć „Zbyt Świeży”.
Związku z tym, nie posiadają jeszcze wzorców wartości, jakie by można przekazać
swoim dzieciom.
Wobec tego biorą to co jest pod ręką, a pod nią jest właśnie to co najprostsze – System
kar i nagród.
To co uczą was w sposób uniwersalny, wasze święte księgi.

Dlaczego jednak system kar i nagród jest zły?

157
Jest to najbardziej prymitywny system, jaki można sobie wyobrazić do zastosowania w
celach wychowawczych.
Nadaje się świetnie do tresury zwierząt, ale nie powinien być stosowany w celach
wychowawczych w rozwiniętych cywilizacjach.
Faktem jest, że do miana wysoko rozwiniętej cywilizacji jest wam jeszcze bardzo daleko,
ale to nie świadczy, że powinniście go stosować.
Powoli czas się obudzić.
Czas na odmianę schematów myślowych.
A to że ten czas nadchodzi, widać po tym że padło pytanie o wychowanie dzieci.
To świadczy nie tyle jeszcze o zamiarze wychowywania dzieci po nowemu, ale jest już
zainteresowanie.
To bardzo dużo jak na was.

Czy wychowywanie przez dziadków pozwoli uniknąć tego systemu?


Nie wierzę w to, że dziadkowie będą stosować inny system.
I jaki?

Na początku, rzeczywiście nie uzyska się spodziewanego efektu.


Zarówno u dziadków tak i u rodziców, musi się wytworzyć nowy schemat myślenia.
Nowe podejście do życia, wiary i Boga.
To potrwa długie pokolenia.
Kiedy do tego dojdzie i dziadkowie będą mogli przejąć wychowanie dzieci to będzie już
dobrze.

Ale co będą oni musieli stosować zamiast starego systemu?


Jaka jest alternatywa?

Alternatywą jest bogate doświadczenie życiowe jakie do tego interesu wnoszą i już
ukształtowana umiejętność rozmowy ze wszystkimi, a więc i z dziećmi.
Właśnie to – umiejętność rozmowy z dziećmi, która to u rodziców, jako zbyt młodych
jest jeszcze niewykształcona.

Dziadkowie umieją rozmawiać z dziećmi?


Może.
Ale słuchacze to z nich chyba nietęgie?

Mylisz się bardzo.


Nikt tak jak dzieci nie słucha.
Nie ma drugich takich wdzięcznych słuchaczy.
Wydaje się, że dziecko czasami nie słucha, ale to złudzenie.
Dziecko potrafi bawiąc się zabawkami, jednocześnie pilnie słuchać.
To właśnie słuch u dzieci najwięcej owocuje tym, co potem jako dorosłe wynoszą z
domu.
Dzieciom mającym możliwość słuchania o świecie, jego zasadach, religii, jego stronach
dobrych i złych, nie potrzebne są kary i nagrody.
Największą nagrodą dla dziecka jest możliwość słuchanie i uczenia się przez to
wszystkiego co powinno wiedzieć o świecie.
U was niestety jeszcze społeczeństwo do tego nie dorosło i dużo wody upłynie zanim
dojdzie do wniosku że trzeba coś zmienić w systemie wychowywania dzieci.

158
Którzy dziadkowie mają się zająć wychowaniem?
Ze strony ojca, czy matki?

Najlepiej z obu stron, o ile wszyscy dziadkowie żyją.


Oczywiście nie obie strony na raz, ale przemiennie.

A co jeżeli dziadkowie nie żyją?

To się rzadko zdarza.


Wtedy oczywiście ciężar wychowania dzieci spocznie na rodzicach.
Lecz jeżeli to będzie już społeczeństwo wysoko rozwinięte, wtedy i rodzice jakoś
podołają w wychowaniu dziecka, choć to nie będzie tak efektywne jak w przypadku
dziadków.

09 sierpnia 2008
Rozmowa z Bogiem o magii.

Dzisiaj będzie o Magii

Tak postanowiłeś?
To dobrze.
Bo magii jako takiej też nie ma tak jak i karmy.
Są tylko działania magiczne.

Magii nie ma?

Nie tak jak sobie to wyobrażają ludzie.


Ale zanim porozmawiamy o magii, mam prośbę do ciebie.

Bóg ma prośby?
Do mnie?
Nie wierzę.

Ma.
Mianowicie dzisiaj chcę abyś porozmawiał z kobietą.

Jaką?
Masz jakąś konkretną na myśli?

Tak.
Siebie.
Nie jestem przecież mężczyzną, nie mam określonej płci, dlatego aby za bardzo nie
przyzwyczajać w rozmowach czytelników do rozmów z rodzajem męskim,
porozmawiasz sobie dzisiaj z żeńskim.
Nie sprawi ci to różnicy?

No, nie wiem.


Ale możemy spróbować.

Dobrze.

159
Więc jak powiedziałam, magii nie ma.

Dziwne to trochę kiedy mówisz jak kobieta.

Przyzwyczaisz się.

No dobrze.
Skoro nie mam magii, to co zrobić z całym pokaźnym dość wianuszkiem ludzi na świecie,
którzy się parają magią i odnoszą w niej sukcesy?

To co się nazywa magią, może nią nie być, a jednak być skuteczne.
Możesz przecież naszą rozmowę nazwać bredniami, co nie oznacza że ona istnieje
naprawdę i naprawdę rozmawiasz z Boginią.

Oczywiście, że mogę.
To jest przecież sprawa nazewnictwa.

Z magią, to też jest sprawa nazewnictwa.


Wyjaśnię ci jak to jest naprawdę.
Pamiętasz naszą rozmowę, o tym że Wszechświat jest twórczy?
O tym, że możesz mieć wszystko czego tylko zapragniesz, musisz tylko gorąco tego
pragnąć i wierzyć w to, że to otrzymasz?

Pamiętam.
W tym wszystkim chodzi o to, aby nie używać przy tym słowa „chcę”.
Bo Wszechświat wtedy da mi stan wiecznego chcenia?

Tak.
Chodzi o tą właściwość Wszechświata.
Przypomnę ci jeszcze raz warunki powodzenia.
Musisz być głęboko przekonany, że to o co prosisz, a właściwie nie prosisz, i nie
„chcesz”, tylko właściwie żądasz, że to stanie się naprawdę.
A właściwie, że już się stało, zanim jeszcze o to poprosiłeś.

Jakbyś to mogła określić procentowo – na ile trzeba mieć wiary, aby ta myśl się
urzeczywistniła?

Sto procent.

Nie może być mniej?


Na przykład 99%?

Nie.
To za mało.

A na przykład 99, 99%.?

Powiadam ci, to za mało.


Musisz mieć pełną stuprocentową wiarę w to, że tak ci się stanie.

160
To trudne.
Powiedziałbym, że bardzo trudne.

Ale nie niemożliwe.

Czy jesteśmy jednak we właściwym temacie?


Miało być o magii.

To jest właśnie magia.


Wyjaśnię ci to wkrótce.

No dobrze.
Jak jednak osiągnąć, jak przekazać Wszechświatowi tą wiarę?

Możesz to zrobić dowolnie, pod warunkiem nie używania słówka „chcę”, bo ono popsuje
ci wszystko i użyciem dowolnych słów, lub wyobrażeń wizualnych.
To podstawa.

Czy dałabyś mi przykład?

Jestem tak nastawiona pokojowo, że mogę ci dać przykład.


Co byś chciał, żeby się stało?

To czego chce prawie każdy.


Chciałbym być bogaty.

No właśnie.
Już użyłeś słówka „chcę”.
Wprawdzie w odmiennej formie gramatycznej, ale to jedno i to samo.
Musisz użyć stwierdzenia: „Jestem bogaty”.

I to wystarczy?

Tak.
To wystarczy.

Zbyt proste.

Jednak najskuteczniejsze.
Możesz dodatkowo, wyobrazić sobie wizualnie stan, że jesteś bogaty.
Na przykład, widok pieniędzy jakie posiadasz.
Albo widok wspaniałego domu w jakim mieszkasz.
Ale to musi być poparte głęboką wiarą, że tak jest naprawdę.

Próbowałem.
Nie działa.

Nie miałeś 100%.

Na pewno?

161
Mogłabym się o to założyć.

Hmm…
Taka wiara…
Jak ją osiągnąć?

Po prostu trzeba ją mieć.


Poradzę ci coś.
Musisz wiedzieć że to działa, a 100%.
Żeby się o tym przekonać, spróbuj najpierw pomanipulować na sobie.

To znaczy?

Najłatwiej na swoim organizmie.


Wtedy, kiedy jesteś chory.
A najlepiej,
kiedy cię coś boli.

Dlaczego wtedy?

Dlatego, że ból jest tym czego organizm chce się za wszelką cenę pozbyć i zgadza się na
wszelkie operacje, które mogą zlikwidować ten ból.
Będziesz miał wtedy nieocenioną pomoc.
W twojej pracy nad pozbyciem się bólu będzie ci pomagał organizm, a to bardzo dużo.

Jak zatem pozbyć się bólu?

Zaproponuję ci tutaj metodę, którą przekazałam swego czasu Jose Silvie.


On ją umieścił w swojej książce „Samouzdrawianie metodą Silvy”.

Też inspirowałaś tego badacza?

Też.
Inspirowałam całą książkę.
Miał chęci aby ją napisać, prowadził odpowiednie badania w tym kierunku, dlaczego
więc nie miałam mu pomóc?
Ale do rzeczy.
Wyobraź sobie że cię coś boli.

Nie chcę za mocno, bo mnie może zacząć rzeczywiście coś boleć.

Nie sądzę.
Organizm nie tak chętnie chce żeby go coś bolało.
Zlokalizuj najpierw myślowo źródło bólu i staraj sobie wyobrazić ten ból jako coś
realnego, materialnego.
Staraj się nadać temu bólowi kształt.
Jaki on jest?
Czy okrągły, czy kanciasty, czy może szorstki, a może też, kolczasty?
Kiedy już nadasz mu kształt, staraj się nadać mu kolor.

162
Jaki byłby najbardziej odpowiedni?
Może błękitny, albo zielony?
Może czerwony, lub biały?
Potem staraj się nadać mu zapach.
Jaki ma?
Może przyjemny, fiołkowy?
Lub nieprzyjemny, duszący?
Z kolei, postaraj się określić jego smak.
Tak samo jak to było uprzednio.
Kiedy już będziesz miał ten ból określony, inaczej mówiąc będziesz miał jego gotowy
„myślokształt”, wyobraź sobie, że wkładasz go do odpowiedniego pudełka, zamykasz to
pudełko, a następnie wyrzucasz to pudełko, lub jeszcze lepiej zakopujesz gdzieś w
ziemi.
Ból zniknie.
Gwarantuję ci to.

Wiem.
Stosowałem tą metodę.
Rzeczywiście ból znika.

To znaczy że znasz tą książkę.

Tak.
Metody opisywane w niej, a stosowanie w samo leczeniu, rzeczywiście przypominają
zwracanie się do Wszechświata, o zrealizowanie swojej myśli.
Lecz Silva umieścił tam jeszcze metody, wprowadzenia umysłu w stan alfa jako element
sprzyjający, koncentracji.

Są to elementy wspomagające, ale niekonieczne.


Jeżeli twoja wiara będzie wystarczająco silna, to osiągniesz sukces bez wprowadzania
się w stan alfa.
Ale oczywiście można się w ten stan wprowadzić.
To nie przeszkadza, a ułatwia.

Gdzie tu jednak jest magia?

Już ci mówię.
Zauważyłeś może, że usuwając ból, stworzyłeś coś na kształt myślokształtu?

Zauważyłem.

Wiesz, że duża część magii, opiera się na myślokształtach?

Tak.

Wizualizacje stosowane przy nakłanianiu Wszechświata do takiego, a nie innego


działania, to nic innego jak myślokształty.

Więc?

163
Więc musisz wiedzieć, że wszystkie znane metody, Metoda Silvy, Magia Kahunów,
Programowanie Neurolingwistyczne, Metoda Evelyn Monahan, wreszcie Magia Czarna
i Biała, wszystko to niezależnie od zastosowanej techniki, tak, czy inaczej prowadzi w
końcu do nakłaniania Wszechświata, aby zrealizował to o co się go prosi.
Można nazwać tą metodę - System Kreowania Stanów.
SKS.
Tak więc wszystkie te metody sprowadzają się do SKS.

Czy afirmacje…?

Afirmacja, to technika słownego oprogramowania SKS.

Tak, ale w magii stosuje się rysunki magiczne, magiczne słowa…

Słuchaj.
Jeżeli rysunek pozwoli twojej wierze być pewnym na 100%, to stosuj rysunek.
Jeżeli jakakolwiek magiczna inwokacja słowna, wspomoże twoją wiarę do 100%, to
stosuj tą inwokację słowną.
Jeżeli będziesz potrzebował do wzmocnienia swojej wiary, sproszkowanej żaby, to
zastosuj ten proszek.
Jeżeli będziesz czuł, że nie osiągniesz pełni wiary, bez żołądka czarnego koguta zabitego
o północy, to zdobądź go.

Hmm…
Chyba mnie przekonałaś.
Rzeczywiście.
Wszystko to jest SKS.
Czyli, nie ma magii jako takiej, ale jest magia poprzez SKS.
Czy, za pomocą SKS – podoba mi się to określenie - osiągnę wszystko co tylko będę chciał?
Na przykład, czy będę mógł wykreować diabła?

Po co ci diabeł?
Piekła nie ma.
Gdzie go posadzisz?

Choćby tak na krótki czas.


Nie muszę mu dawać zajęcia.

Możesz.
Jednak wiara twa musi być wielka.

Nie ma żadnych ograniczeń co do żądań do SKS?

Ograniczeń co do żądań nie ma.


Ale to czy się urzeczywistni….

Zależy od wiary mojej.

Nie tylko.

164
Od czego jeszcze?

Od zastosowania.

Nie rozumiem.

Nie otrzymasz od SKS niczego, i nigdy, co mogłoby w jakikolwiek sposób wpłynąć na


inną osobę.

Dlaczego?

Prawo wolnej woli.


Wszechświat, zarazem Ja, bo Wszechświat i ja to jedno i to samo, nie dopuścimy do
przekraczania zasady wolnej woli.
Pozwalając na takie prezenty, sprzeniewierzyłabym się własnym ustanowionym
zasadom.
Możecie wolną wolę łamać sobie do woli, ale we własnym zakresie i nie z moją pomocą.

To wszystko zmienia.
Teraz wiem dlaczego te próby czerpania zasobów z SKS, są często niewypałami.

Nie wiedziałeś o tym do tej pory?

Nie.
Pierwszy raz słyszę.

Nie mówiłam do tej pory o tym otwarcie, bo wydawało mi się to oczywiste.

Jak widzisz, tak nie jest.


Nie wszystko co oczywiste dla Ciebie, jest automatycznie oczywiste dla nas.

No to teraz już wiesz.

Czyli, jeżeli będę miał silną wiarę, jak nikt dotąd, ale dar o który proszę mógłby się
przyczynić do oddziaływania w jakikolwiek sposób na drogą osobę, to nic z tego?
Nie dostanę nic?

Nic.

A pieniądze?
Bogactwo?

Istnieje uzasadniona myśl, że mając dożo pieniędzy, mógłbyś manipulować nimi, w celu
osiągnięcia jakichś korzyści dla siebie kosztem innych osób.
Możesz prosić tylko dla siebie.
Tylko dla siebie, ewentualnie dla kogoś innego, o ile on sobie tego życzy.
Nic poza tym.

Właśnie się miałem o to pytać, ale już uzyskałem odpowiedź.

165
Powiedz mi o co się chciałeś zapytać?

Pytanie miało brzmieć:


„Jak uchronić się przed czyjąś magią?”.
Lecz teraz widzę że to chyba pytanie bezprzedmiotowe.

Masz rację.
Nikt nie jest w stanie za pomocą magii, zaszkodzić komuś innemu.
To ta zasada wolnej woli trzyma wszystko w ryzach.

Ale jednak…

Nie musisz kończyc kwestii.


Wiem o co ci chodzi.
Odpowiem od razu.
Wszystkie opowieści o tym jak Magia zaszkodziła drugiej osobie należy między bajki
włożyć.
Filmy, horrory, opowieści, powieści to mity.
Nawet jeżeli ktoś się chwali, że zaszkodził komuś magią, to tylko jego fantazja.
Na Ziemi zdarzają się bez przerwy jakieś wypadki i przypadki.
Bez przerwy jedni ludzie koniecznie chcą zaszkodzić innym i modlą się o to do mnie, lub
odczyniają czary.
Tacy już jesteście.
Być może ktoś złamie nogę.
Być może w tym czasie ktoś rzeczywiście modlił się, lub czynił wezwania do SKS w tej
intencji.
Ale to będzie tylko zwykły zbieg okoliczności jaki się zdarzył i jaki się bez przerwy
zdarza.

Dzięki.
Rozmowa była długa i wyczerpująca, ale pożyteczna.
Nawet nie odczułem tego specjalnie że wystąpiłaś jako kobieta.

Ja też dziękuję za dyskusję.


Mogę jeszcze nieraz wystąpić jako Bogini, ale to już zależy od ciebie.

15 sierpnia 2008
Rozmowa z Bogiem o medycynie

Witam Ciebie znowu.


Może uda nam się porozmawiać?

A witaj.
Tylko nie pisz już o mnie i do mnie z dużej litery.
Nie potrzebuję prymitywnych oznak szacunku, a i tobie to sprawia kłopot.

Ale „Bóg”, to nazwa, a nazwy piszemy z dużej litery.


Na to zgoda.
Chociaż tak naprawdę „Bóg” sugeruje ciągle mężczyznę.
Niestety tak już mamy.

166
Są trzy rodzaje…

Tak.
Wiem.
Dla mnie najodpowiedniejszy byłby rodzaj nijaki.

Tylko, że nijaki stosujemy raczej do dzieci i przedmiotów.

Niestety braki w waszym słownictwie, nie są w stanie oddać tego czym jestem.
Musze się z tobą zgodzić że nie mam wyboru.
Ale, ale…
Zdaje się że miałeś ochotę na rozmowę, czy pogadankę…

Oczywiście.
Dzisiaj chciałbym porozmawiać o medycynie.

O której?

Już wiesz?

Jest więcej medycyn niż jedna.

W takim razie o trzech.


Medycynie zachodu, wschodu i szamańskiej.

O szamańskiej prawie nie potrzeba.

Mianowicie?

Rozmawialiśmy niedawno o magii.


Przypominasz sobie?

Samo uzdrawianie magiczne?


Metoda Silvy?
Czy to jest medycyna szamańska?

W istocie.
Dobrze się domyśliłeś.
To bardzo, ale to bardzo, wykoślawiony System Kreowania Stanów.
Wykoślawiony dlatego, że z pozoru zewnętrznego nie bardzo go przypomina i ma
pewne modyfikacje.
Działa on identycznie w sposób w jaki żeśmy już mówili, ale dotyczy leczenia, co dla
samego SKS jest obojętne, albowiem sprawdza się on we wszystkich dziedzinach życia.
Nie ważne co się bierze do pomocy dla uwierzenia w skuteczność leczenia - może być
nawet jak już mówiłem, sproszkowana żaba – ważne że wzmacnia to wiarę leczącego do
tego stopnia, że SKS niezawodnie działa.

Czyli medycyna szamańska, korzysta w zasadzie nieświadomie, z nowoczesnych metod?

Błąd.

167
SKS to nie żadna nowoczesna metoda.
Jest to najstarsza metoda.
Działająca od początków istnienia człowieka, ale często nie uświadamiane było jej
istnienie.

Jaka jest skuteczność tej metody leczenia?

Jest tylko zależna od wiary leczonego.


Im większa wiara, tym lepsze efekty.
Oczywiście, że wiara osoby leczącej, jeżeli nie chodzi o samo-leczenie, też ma wielkie
znaczenie.
Jest to dokładnie według słów- „Gdy się zbierze dwóch, lub więcej w imię moje…”.

Ograniczenia w stosowaniu?
Są jakieś?

Nie ma.
Są tylko ograniczenia wynikające z siły wiary leczonego i leczącego.
Powtarzam się, ale to ważne, bo wielu ludzi próbuje tej medycyny, nie wierząc
w efekty i są potem rozczarowani.

Wspomniałeś że medycyna szamańska to SKS, ale wyposażony w pewne modyfikacje.


Czy one są?

Pewne elementy tego systemu, takie jak leczenie kolorami, wpływa na organizm
człowieka niezależnie od tego czy SKS jest stosowane czy nie.
Kolory rzeczywiście wpływają na człowieka i to w sposób w jaki jest to zalecane.
Problemem może być stosowanie jakiegoś określonego koloru, przy stosowaniu SKS w
innej sprawie.
Ale to już błędy wynikające z niewiedzy terapeuty.

No dobrze.
Jeżeli medycyna szamańska to SKS, w takim razie co powiesz o medycynie wschodu?

Gdybym miał twarz, to w tej chwili wypełznąłby na nią uśmiech.


Trochę to śmieszne nazywać tą medycynę tym określeniem, skoro Ziemia jest okrągła
i trudno na niej wyróżnić wschód od zachodu.
Można mówić w zasadzie tylko o kierunku wschodnim, lub zachodnim.
Ale nie przejmuj się.
Rozumiem o co ci chodzi.
Cóż można powiedzieć o medycynie wschodu?
Chyba tylko to że działa i jest jedynym z działań medycznych, które nie powodują
ubocznych komplikacji.
Można powiedzieć że jest to medycyna czysta.

Czyżbym się mylił?


Czy medycyna szamańska nie powoduje też skutków ubocznych?

Nie powoduje ich.

168
Ale mówiąc, że medycyna wschodu nie powoduje jako jedyna komplikacji, miałem na
myśli to, że jest medycyną oddziałującą bezpośrednio, w fizyczny sposób na organizm,
a wtedy łatwo o komplikacje.

Jak określasz skuteczność i metody tego leczenia?

Skuteczność jest bardzo duża.


Oczywiście polega ona na filozofii Yin i Yang, czyli dwóch przeciwieństw istniejących
we Wszechświecie.
Jest to podejście zdrowe, bo powinieneś już wiedzieć z lektury moich poprzednich
książek, że każda rzecz ma swoje przeciwieństwo i to jest podstawa istnienia
Wszechświata.
Jednak trzeba sobie od razu powiedzieć, że terapia tą medycyną wymaga istnienia
specjalistów.
Na przykład znajomość położenia punktów do akupunktury, wymaga dużej wiedzy
specjalistycznej.
W medycynie szamańskiej, wiedza anatomiczna jest prawie zbyteczna, choć mile
widziana.
Akupunktura, to podstawa.
Jej mniej skomplikowaną siostrą, jest akupresura, zwana również refleksoterapią.
Akupresura może być stosowana z powodzeniem, przez niedoświadczonych
użytkowników, pod warunkiem, że są w posiadaniu map receptorów.

Czy polecałbyś te metody lecznicze, zamiast medycyny szamańskiej?


Która z nich jest lepsza?

Jeżeli ktoś posiada słabą wolę i wiarę, to medycyna wschodu jest lepsza, bo działa
niezależnie od tego czy ktoś w nią wierzy, czy nie.
Można powiedzieć, że jest to działalność obiektywna.

Czy można stosować obie te metody lecznicze naraz?

Tak.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wzmacniać działanie akupunktury, czy
ziołolecznictwa, (bo ono też się zalicza do medycyny wschodu), działaniami związanymi
ściśle z SKS.

No to, pozostała nam jeszcze do omówienia medycyna zachodu.

Najbardziej rozpowszechniona, i najbardziej kontrowersyjna w stosowaniu.

Aż tak z nią źle?

Nie zrozum mnie źle.


Mimo oczywistych sukcesów, jakie ma ona na swoim koncie, jej uboczne działanie jest
wielkie.

Czy z tego powodu, dyskredytujesz tą gałąź medycyny?

Nie dyskredytuję jej całkowicie.

169
To nie tak.
Ma ona na swoim koncie, niezwykłe sukcesy.
Nie można o tym zapominać.
Lecz zasadnicze grono tuzinkowych lekarzy, nieźle potrafi zaszkodzić pacjentowi.
Niefrasobliwe przepisywanie leków, panosząca się chemia wśród farmaceutyków, leczy
jedne choroby, a powoduje inne zniszczenia organizmu.
Nie można leczyć jedynie skutków bez dogłębnego poznania przyczyn schorzenia.
O tym zapominają często lekarze zachodu.
Powinno się połączyć siły trzech medycyn.
Z medycyny zachodniej zachować wszelkie zdobycze chirurgii, a podstawą leczenia
zachowawczego powinna być zasada Yin Yang.
Oba te lecznictwa, stosowanie osiągnięć medycyny ich zachodnich kolegów, oraz
szamanów.
Powinno się apelować do wszelkiej maści szamanów, o zapoznanie się i stosowanie
sztuki, medycyny wschodniej i zachodniej.
To nic, nie szkodzi.
Jedna sztuka lecznicza, nie przeszkadza drugiej i trzeciej.
One się dadzą połączyć w harmonii bez szkody dla pacjenta.

Jest taka metoda, którą nie wiem gdzie mam zaliczyć.


Nie wiem też czy jest ona zgodna z zasadą wzajemnego nie przeszkadzania, którą głosisz.
To metoda BSM.

Bioemanacyjne Sprzężenie z Mózgiem.

Metoda ta jest mało znana za granicą, bo wynalazł ją samodzielnie polak, nawet nie lekarz.

Wiem co cię dręczy.


Ta metoda wymaga zaprzestania brania lekarstw podczas jej stosowania.
Rzeczywiście, tutaj zasada wzajemnego nie przeszkadzania nie funkcjonuje, ale za to
metoda jest niezwykle skuteczna.
Nie zaliczałbym jej do żadnego z wymienionych rodzajów medycyny.

Czy to by było wszystko co chcesz powiedzieć na ten temat?


Na temat trzech medycyn?

Na razie tak.
Są one szeroko znane w świecie.
Wyraziłem tylko swoją opinię, mam nadzieję że z pożytkiem.

07 września 2008
Ćwiczenia jak rozmawiać z Bogiem.

Dzisiaj chciałbym wrócić do tematu rozmów z Tobą.

Znowu piszesz zaimki z dużej litery, a prosiłem żebyś tego nie robił.

Nie masz większych zmartwień?

Ja w ogóle nie mam zmartwień, więc mogę sobie pozwolić na marudzenie.

170
Dobrze.

Więc chcesz rozmawiać o rozmowach.


Co takiego mam ci wyjaśnić?

Chciałbym abyś podał nam jakieś ćwiczenia, które by pozwoliły na łatwiejsze nawiązanie
kontaktu z tobą.

Co rozumiesz przez „ćwiczenia”?


Gimnastykę?

Nie żartuj.
Chodzi o ćwiczenia umysłowe, lingwistyczne, semantyczne.
Czy ja wiem?

Stawiasz mnie przed trudnym zadaniem.

Trudnym?
Czy jest coś trudnego dla Boga?

Wyobraź sobie, że tak.


Czasami pewne sprawy sprawiają mi trudność.
To jednak nie ten temat.
Może porozmawiamy sobie o tym w następnej rozmowie.
Trudność polega na tym, iż wydawało mi się, że te sześć zasad wystarczy wam do
porozumiewania się ze mną, a tutaj widzę, że chcecie jeszcze czegoś, co
w zasadzie jest niepotrzebne.
Nie potrzeba ćwiczeń, do rozmowy ze mną.

Jednak z twojej wypowiedzi sądzę, że dasz nam jakieś ćwiczenia?

No oczywiście, że dam, ale to stanowi dla mnie trudność, bo muszę wymyśleć coś, co jest
niepotrzebne.
Ale, trudność, nie trudność, w końcu jestem Bogiem i dam wam to, czego potrzebujecie.

To proszę.
Zamieniam się w słuch.

Dobra.
Piszesz na komputerze i zamieniasz się w słuch.

To tylko taka przenośnia.

Wiem.
No to teraz pomówimy o ćwiczeniach.
Ćwiczenie 1.
Usiądź sobie w wyciszonym pokoju.
Postaraj się o niczym nie myśleć.
Po prostu wycisz swoje myśli.

171
Usuń z nich codzienne sprawy.
Bądź w tym stanie przez kilka minut.
Potem, zadaj w myślach pytanie do mnie, lub zamiast tego przywitaj się ze mną również
w myślach.
Jeżeli odpowiedź nie nadchodzi, to powtórz jeszcze raz to samo.
Za każdym razem poczekaj chwilę na odpowiedź.
Jeżeli masz w sobie wiarę, że rozmawiasz z Bogiem, odpowiedź powinieneś usłyszeć w
myślach bez problemu.
To będzie jak muśnięcie wiatru, ale będzie na pewno.
Nie spodziewaj się trąb anielskich i fanfar.
Żadnych tego typu efektów nie będzie.

Proste to ćwiczenie.

Proste, bo i komunikowanie się ze mną jest proste.


Teraz sobie omówimy ćwiczenie numer dwa:
Ćwiczenie 2.
Weź sobie notes, zeszyt, lub kartkę papieru i coś do pisania.
Usiądź wygodnie, wycisz się tak jak w ćwiczeniu 1.
Następnie napisz coś do mnie.
Może to być pytanie, lub powitanie.
Gdy skończysz pisać, przeczytaj to, co napisałeś, raz ewentualnie drugi raz.
Po krótkiej chwili, napisz pod spodem to, co ci przyszło do głowy.
Powtórz procedurę z pisaniem na kartce.
Jeszcze raz powtórz procedurę.
To, co ci przychodziło do głowy w trakcie pisania, powinno być odpowiedzią ode mnie.
Jeżeli odpowiedzi nie spełniają kryteriów z sześciu zasad komunikacji ze mną, to
oznacza, że to nie była wiadomość ode mnie.
Wtedy powtarzaj to ćwiczenie, aż do osiągnięcia właściwej komunikacji.

No to mamy dwa ćwiczenia.


Przyznam się, że osobiście komunikację z tobą osiągnąłem bez ćwiczeń.
Możliwe jednak, że jestem, tak jak to pisałem we wstępie już wstępnie przez ciebie
przygotowanym.
Jednak nie powiesz mi tego.
Prawda?

To akurat mogę ci powiedzieć.


Oczywiście, że byłeś już wstępnie inspirowany do kontaktu ze mną.
Czekałem tylko, aż się obudzisz i zauważysz moją obecność w twoim życiu.
Z tobą to się udało.
Nie uważaj tylko, że byłeś wybrańcem.
Odzywam się cały czas do każdego.
Do wszystkich.
Jednak bez większego oddźwięku.
Jesteście jacyś tacy głusi na głos Boga.
A wszystko, dlatego iż uważacie taki kontakt za niemożliwy.
To was hamuje i blokuje.

Czy masz jeszcze w zanadrzu jakieś ćwiczenie?

172
Tak.
Mam.
Będzie ono podobne do twojej pracy ze mną.
Ćwiczenie 3.
Usiądź przed komputerem i uruchom jakiś program do pisania.
Wycisz się jak w ćwiczeniu 1.
Napisz coś do mnie używając klawiatury komputera i patrząc na klawisze.
Przeczytaj sobie tekst napisany na ekranie.
Po krótkiej przerwie, przeczytaj go jeszcze raz.
Następnie skoncentruj się na klawiaturze i nie spiesząc się, spróbuj napisać to, co ci
przyszło w danej chwili na myśl.
Nie czytaj tego, co napisałeś, do momentu, kiedy nie skończysz pisać.
Kiedy skończysz, odczytaj tekst, i popraw ewentualne błędy.
Powtarzaj to ćwiczenie kilka razy, aż nawiąże się dialog.

Rzeczywiście.
Całkiem podobne do mojego.
Tylko nie rozumiem, dlaczego każesz patrzeć na klawiaturę w czasie pisania?

To pomija tak zwane dodatnie sprzężenia umysłu z tekstem.


W takim układzie mózg odbiera tekst z ekranu w jednej porcji.
Przy pisaniu i patrzeniu się na ekran, odbierasz go stopniowo, i podwójnie w sposób
przeplatany, a to nie jest właściwy sposób.

Czyli ten sposób jest lepszy od pisania na kartce?

Zdecydowanie tak.
Dlatego polecam go zamiast ćwiczenia 1, ale nie zawsze jest to możliwe, więc siłą rzeczy
kartka też może być.

Co dalej?
Masz jeszcze jakieś ćwiczenia?

Tak.
Kolejny sposób, to użycie dyktafonu.
Ćwiczenie 4.
Do tego ćwiczenia, musisz użyć dyktafonu, lub innego urządzenia zapisującego mowę.
Tak samo jak w poprzednich ćwiczeniach, musisz się wyciszyć.
Kiedy już to zrobisz, wypowiedz głośno tekst, który chcesz mi przekazać do dyktafonu.
Potem odtwórz nagranie.
Raz i po przerwie drugi raz.
Powiedz następnie to, co ci przyszło do głowy.
Powinna to być wiadomość ode mnie.
Jeżeli tak się nie stanie, to powtórz procedurę tyle razy, aż mnie usłyszysz w swojej
głowie.

Czy to ćwiczenie ma jakąś wyższa wartość od pozostałych?

Nie jest ono tak samo dobre jak i pozostałe.

173
Jest to tylko inna forma dotarcia do mnie.
Ale jak już mówiłem, wiara cię do mnie doprowadzi.
Jeżeli będziesz ją miał, to wszystko zakończy się sukcesem.

Czy coś jeszcze?

Nie ma więcej.
To powinno wystarczyć.
Jeżeli mimo tych ćwiczeń, nie będziecie w stanie nawiązać dialogu ze mną, to będzie
oznaczać, że z waszą wiarą jest coś nie tak.

W takim razie ci dziękuję.

Nie ma, za co.


Jak zwykle.
Nie zapomnij wpaść, na następną rozmowę ze mną, o mnie.

Rozmowa z Bogiem jak być kowalem własnego losu.

Zatytułowałeś właśnie kolejną rozmowę i już się domyślam o co chodzi.

Nie bądź taki domyślny.


Na pewno już znasz temat.

Znam jak zwykle.


Ale udaję dla dobra rozmów, że nie znam.
Tak jest dla was naturalniej.

Więc zaczynamy.

Czekam na inwokację.

Mówiłeś wielokrotnie, że jesteśmy kowalami własnego losu.


Podobno sami tworzymy własną rzeczywistość.
Jednak jak się przyjrzeć sprawie bliżej, to można dojść do wniosku, iż nie jest to tak
całkowicie zgodne z prawdą.
Podobno diabeł tkwi w szczegółach i dlatego szczegóły wyglądają nie całkiem tak jak
mówisz.

Możesz dać przykład?

Rozumiem, że swoimi czynami i swoim postępowaniem w pewien sposób modelujemy


rzeczywistość i zbieramy tego owoce.
Jednak są od nas rzeczy niezależne.
Dzieją się tak jakbyśmy nie mieli na nie wpływu.
Na przykład ktoś mnie nagle okradnie.
Nie chciałem tego, ale się tak stało.
Pojawia się trąba powietrzna i mi niszczy dom.
Czy ja tego chciałem?
Co zrobiłem takiego, że taka trąba się pojawiła?

174
Hmm…
To macie wątpliwości tego typu?

Tak to wygląda.

Widzę, że będę musiał prawić, przypowieściami, a w zasadzie jeszcze skuteczniej –


przykładami.
Nie pojmujecie jednej rzeczy – różnicy między działaniami w skali mikro, a makro.
Będę to musiał jakoś wam przedstawić.

Najlepiej na przykładach?

Tak, ale nie tylko.


Wyobraź sobie człowieka, który wykorzystując SKS świadomie lub nieświadomie,
skutecznie tworzy określoną pogodę w miejscu jakim zażądał i taką jaką zażądał.

No dobrze.
Wyobrażam sobie – JUŻ.

Jak myślisz?
Czy to działanie SKS odbywa się w skali makro?
Czy mikro?

Co rozumiesz przez te nazwy?


Skalę makro i mikro?

Czy efekty działania, będą skierowane tylko na jednego człowieka, czy też na wielu
ludzi?

To zależy od skali wielkości zmienianego obszaru.


Jeżeli będzie dość duży…

Stop.

Dlaczego?

A co będzie jeżeli ten drugi człowiek będzie stał tuż przy tobie?
To będzie efekt w skali mikro, czy makro?

No, nie bardzo wiem co powiedzieć.


Ale chyba rozumiem o co ci chodzi.
Jeżeli efekt SKS, będzie wpływał na drugiego człowieka, to będzie to efekt w skali makro.
Czy dobrze powiedziałem?

Bardzo dobrze.
A teraz jeżeli efektem SKS, będzie wyleczenie cię z kataru, to jaki to będzie efekt?
W jakiej skali?

Przypuszczam, że w mikro.

175
Też dobrze.
A jeżeli swoim nieodpowiedzialnym postępowaniem, ściągniesz na siebie katar
i zarazisz nim niechcąco swojego przyjaciela, to jakie to będzie działanie?

Jeżeli w grę wchodzi druga osoba, to chyba będziemy mieli skalę makro?

Tak.
Skala makro będzie zawsze, jeżeli to co stworzyłeś zatacza szersze kręgi, i oddziaływuje
nie tylko na ciebie.
Może to być na przykład kupka piasku, która się rozsypie pod wpływem wstrząsów
jakie wytworzysz.
To też będzie efekt makro.
Efekt mikro, oddziaływuje tylko i wyłącznie na ciebie.
Twoje pytanie brzmi w zasadzie tak:
Dlaczego działają na mnie efekty w skali makro?
Na to pytanie odpowiedź już narzuca się sama.
Muszą działać.
Żyjesz w przestrzeni makro, w przestrzeni w której działają przede wszystkim efekty
makro.
Mikro działają też, ale od makro nie jesteś się w stanie uchronić, żyjąc tak jak żyjesz.
Owszem i tutaj jesteś w stanie zminimalizować oddziaływanie makro na siebie samego,
ale to wymaga już współpracy z SKS.
Po prostu musisz za pomocą tego systemu, chronić to co jest ci najdroższego.
Pozwól, że dam ci trochę naiwny przykład oddziaływań makro i mikro pomiędzy trzema
osobami, ale za to ten przykład w prosty sposób wyjaśni ci o co tutaj chodzi.
Niech te osoby to będzie osoba A, druga B, a trzecia to będziesz ty.
Zacznijmy od ciebie.
Przypuśćmy, że masz jakieś zobowiązania w stosunku do osoby A i pewnego dnia te
zobowiązania wykonujesz.
Niech to będą duże zobowiązania, a jakie nie jest to w tej chwili istotne, ważne jest, że je
wykonałeś, a nie musiałeś.
Osoba A czuje się w niejakim obowiązku wynagrodzić ci to.
Chce to zrobić, ale nie ma środków pieniężnych.
Przypomina sobie jednak, że ma u osoby B dług pieniężny.
Udaje się więc do osoby B z żądaniem oddania tego długu.
Osoba B, niechętnie oddaje ten dług, bo zamierzała sobie kupić telewizor na miejsce
zepsutego.
W efekcie osoba B zostaje bez pieniędzy i bez telewizora.
Jednak z telewizora zrezygnować nie chce.
Postanawia go zdobyć.
Osoba A odpada, jako źródło telewizora, bo gdyby B go jej ukradło, to A szybko by się
zorientowała czyja to sprawka.
Tak więc jest prawdopodobne, że ewentualnym źródłem telewizora możesz stać się ty.
Tak, więc ty swoim dobrym w zamiarze czynem, wykonania zobowiązań w stosunku do
A doprowadzasz pośrednio do sytuacji, w której B będzie musiał telewizor ukraść.
Ofiarą tej kradzieży możesz stać się ty, mimo iż to nie było twoim zamiarem.

To wydaje mi się dość oczywiste.

176
No bo to jest oczywiste.
Wy wszyscy, swoim codziennym postępowaniem, generujecie nieustannie efekty w skali
makro.
Wy wszyscy.
Cała ludzkość.
Co z tego wyjdzie w efekcie dla jednostki, - tylko ja jestem w stanie przewidzieć.
A przewidzieć jest trudno, nawet dla mnie.
Pamiętaj – zabicie komara w Singapurze, może mieć wpływ na pogodę w waszym kraju.

Jednak nam tego nie powiesz, tego co przewidzisz?.

Nie.
Bo przestalibyście doznawać.

Czy możemy się jakoś obronić przed efektami makro?

Tak.
Możecie się przed tym obronić starając się zapewnić sobie spokojne życie stosując
metodę SKS.

Nie bardzo rozumiem.


Czy mam przyjąć, że jeżeli stosując SKS będę starał się zabezpieczyć przed huraganem, to
dla mnie ten huragan nie nastąpi?
A co z innymi którzy nie stosują tej metody a żyją blisko mnie?
Czy dla nich też huragan nie wystąpi?

To nie jest tak.


Możliwe iż siła twojej wiary będzie tak wielka, że huragan nie wystąpi dla wszystkich,
ale bardziej prawdopodobne jest to, że na skutek huraganu, nie ucierpi to, co będziesz
chronić.

A co się stanie, kiedy wszyscy którzy żyją blisko mnie będą się zabezpieczać przed
huraganem tą metodą?
Co wtedy?

Jeżeli siła ich wiary będzie odpowiednio wielka, to huragan nie wystąpi w tym rejonie w
ogóle.

A gdyby, tak postępowała cała ludzkość?

Wtedy cała populacja byłaby wolna od huraganów.


To jest to, o czym zawsze mówię.
Sami tworzycie swoją rzeczywistość.
Lecz tworzycie ją w skali makro, poprzez swoje codzienne działania i zaniechania.
W skali mikro, rzadko kto ma na tyle silną wiarę aby metoda SKS mogła osiągnąć
sukces, który dla każdego jest w niej dostępny.
Nie koncentrujecie się na swojej przyszłości poprzez zmianę swoich zachowań.
Aby zmienić swoje zachowania, musicie zmienić swoje wierzenia.

Czyli co nam radzisz?

177
Już poradziłem.
Zmieńcie swoje wierzenia.
Zacznijcie wierzyć w to, że to wy powodujecie wszelkie klęski na świecie.
Uprzytomnijcie to sobie.
Poprzez działania mikro w skali makro.
Mikro działania w skali makro dają wam to czego nie oczekujecie.
Mikro działania w skali makro, są chaotyczne – każdy robi coś innego – i w efekcie dają
chaos który was niszczy.
A działania mikro, które mają coś dać wam osobiście?
Mówisz, że zostałeś okradziony, a nie chciałeś tego?
Czy tworzyłeś chociaż raz wizję SKS tego typu? – JA (tu imię) NIGDY, PRZENIGDY
NIE ZOSTANĘ OKRADZIONY.
Czy tworzyłeś taką wizję?

20 września 2008
Rozmowa z Bogiem o bratnich duszach.

Dzisiaj o tym, co podobno już wiesz.


Przynajmniej tak mi powiedziałeś w poprzedniej rozmowie.

Powiedziałem, że wiem, i tak jest naprawdę.


Chcesz porozmawiać o tym, jak sprawić, aby spotkać swoją pokrewną duszę.
Przynajmniej wy to tak określacie.

Tak się złożyło, że i ja i mój cichy wspólnik w tworzeniu tych dialogów, spotkaliśmy swoje
pokrewne dusze.
Pytanie jest, jak sprawić, aby spotkać je znowu?
Czyli, jak sprawić cud?

Te same dusze?

Te same, albo inne, chociaż między nami mówiąc, nie sądzę, aby jakaś inna nowa dusza,
mogła zastąpić tą pierwszą.

Nigdy nie przesądzaj sprawy.


Nie wiesz, co cię spotka.

Właśnie o to chodzi, że nie wiem, co mnie spotka i chcę jakoś wykierować los.
Może użyć do tego metody SKS?

Może ta metoda nie będzie tutaj zbyt odpowiednia.


Raczej skłaniałbym się do powierzenia sprawy w ręce Boga.

Mógłbyś tutaj pomóc?

Może tak, a może nie.

Dziwnie mówisz.

178
Bo sprawa nie wygląda tak prosto jak myślisz.

W takim razie wyjaśnij mi wszystko.

A może najpierw ty coś wyjaśnisz?

Ja?
A cóż ja mam tutaj wyjaśnić?

Rozpocząłeś nasze spotkania rozmowami o twojej przyjaciółce.


Minęło już od tego sporo czasu.
Nie czujesz się winny, jakiegoś przypomnienia, co się dzieje w tej sprawie?
Jakie zaszły zmiany?
Wiem, że to tematy ściśle prywatne, ale może nie odmówisz informacji.

Ty dobrze wiesz, co się stało.


Nie udawaj.

Ja wiem.
Wiem jak zwykle, ale może inni chcą wiedzieć?
Nie uważasz, że ten temat jest jakby nie zakończony?

Chyba tak.
No cóż tutaj owijać w bawełnę.
Znajomość już przeszła jak to się mówi do niebytu.

Całkowicie?

Całkowicie.

Z czyjej winy?

Trudno tutaj mówić o czyjejkolwiek winie.


Pewnego dnia, grubo ponad pół roku temu, ona mnie poprosiła, że chciałaby zerwać wszelką
więź.
Po prostu chciała żyć w spokoju.

Zgodziłeś się na to?

Tak.
Musiałem.
Nie mogłem jej zatrzymywać siłą.

I teraz..?

Teraz, od tego czasu, nie mam już od niej i o niej żadnych wiadomości.
Nawet nie wiem, czy żyje.

Śmierci nie ma.

179
To wiem.
Nie wiem tylko czy żyje jeszcze w tym samym ciele.

Masz podstawy, aby tak sądzić?

Mam.

Opowiesz?

A muszę?

Nie musisz, ale byłoby ładnie.

Dobrze.
Wiesz, co to jest komunikator Gadu – Gadu?

Miałbym nie wiedzieć?


Nie żartuj.

Któregoś dnia, mniej więcej trochę ponad jeden miesiąc od czasu, kiedy zakończyliśmy
całkowicie kontakt, znalazłem komunikat od nieznanego mi numeru Gadu – Gadu, nadany
o drugiej w nocy, o treści zawierającej tylko jedno słowo – „Jesteś?”

To mogła być pomyłka i tutaj nic nie świadczy o tym, że to ona.

Tak.
To racja, ale dwa dni później znowu przyszedł identyczny komunikat, ale tym razem
z innego numeru i o innej godzinie.
W ten sposób może się manifestować czyjś, jak my to nazywamy – duch.

Możesz mieć rację.


Wiesz?
W ten mniej więcej sposób kontaktują się ci, co przeszli na drugą stronę, a jeszcze nie
weszli do pełnej jedności ze mną.
Są w fazie pewnego zdezorientowania.
To ma sens, ale to, co opowiadasz, to jeszcze żaden dowód.
To zaledwie domysły.

Toteż mówię, że „nie wiem”.


Na pewno za to ty wiesz jak jest naprawdę.

Wiem.
Jednak zachowam to dla siebie.
Nie udzielam takich informacji.
Znasz moje zasady.

Tak znam.
To już wszystko, co chcę na ten temat powiedzieć.
Może, zatem wrócimy do tematu naszej rozmowy?

180
Tak od razu się nie da.
Wpierw musimy sobie wyjaśnić pojęcie, które was ciekawi.
Pojęcie „bratnich dusz”.

No właśnie.
Skąd się one biorą?
Jak je spotkać?
Gdzie ich szukać?

Skąd się biorą, powiadasz?


Chcesz wiedzieć, kto jest odpowiedzialny za stworzenie bratniej duszy?
Twojej bratniej duszy?

Tak.
Chcę wiedzieć.

Zaskoczę cię na pewno.


To ty.

Co ja?

Ty tworzysz bratnią duszę.

Ja?
Kiedy?
Jak?

W czasie pobytu u mnie.


W tym czasie, który, nazywacie, śmiercią, a który jest niczym innym, niż waszym
drugim życiem we wspólnocie ze mną.
W tym czasie, w którym istniejecie, jako istoty bezczasowe, bezcielesne i bezpłciowe.
W tym czasie, w którym podejmujecie decyzje, co do przyszłych inkarnacji.
W tym czasie, w którym jesteście naprawdę szczęśliwi i wszystkowiedzący tak jak ja.
W tym czasie, w którym jesteście ze mną i mną.
Wtedy podejmujecie decyzje, co do przyszłych inkarnacji.
Zdarza się, że chcecie inkarnować naraz w dwóch osobach.
I robicie to.
Jeżeli potem w życiu, które doświadczacie, spotkacie osobę, w której jesteście też drugi
raz zainkarnowani, to powstaje zjawisko „spotkania drugiego Ja”.
Nie rozpoznajecie się, bo nie możecie.
Nie pamiętacie.
Ale odczuwacie swoje ja.
Niezależnie od tego czy to mężczyzna, czy kobieta.

Chcesz powiedzieć, że moja przyjaciółka, była drugim, mną???

Nie, była, ale jest drugim TY.


Jest tobą.
Dokładnie tobą.
Twoim drugim egzemplarzem w kobiecej postaci.

181
Nie rozumiem.
Rozumiem, co powiedziałeś, ale nie rozumiem jak to jest możliwe?
Przecież, dusza jest jedna?

Jest jedna, ale może inkarnować naraz w kilku postaciach.


W kilku ciałach, i to niekoniecznie na waszej planecie.
Taka jest natura duszy.

Ale ja inkarnowałem tutaj wcześniej niż moja przyjaciółka.

To kwestia tego, że u mnie w domu nie istnieje czas.


Wszystko u mnie istnieje jednocześnie.
Decyzje podjęte w czasie pobytu u mnie, są jednoczesne, a na Ziemi, w ułudzie
czasoprzestrzeni, mogą się różnić o dowolny okres czasu.

W pewnym channelingu dowiedziałem się, że ja i moja przyjaciółka, to dwa odrębne byty.

Channelingi tworzą byty inkarnujące w fizycznym świecie.


Tak samo jak wy, podlegają prawu zapominania.
Nie wiedzą wszystkiego o sobie.
Wiedzą bardzo dużo, ale nie wszystko do końca.
Ty i twoja przyjaciółka, to zarazem jeden i ten sam byt, a jednocześnie dwa niezależne,
w zależności od tego, jak ty sobie sam to ustalisz.

Trudno to pojąć.
Możesz przynajmniej powiedzieć, jakiej jestem płci?

A ja, jakiej jestem?

Rozumiem.
Czyli będąc u ciebie, jeżeli będę chciał sam ze sobą porozmawiać, to mogę się rozdzielić na
dwa kawałki?

Na tyle, na ile chcesz.

To ciekawe.
No dobrze.
Teraz już wiem, że bratnie dusze, to w zasadzie jedne i te same byty inkarnujące w różnych
osobach.
Dlaczego jednak się tak często spotykają?

To jest często?
To jest bardzo rzadko w stosunku do ilości podwójnych, a nawet wielorakich wcieleń.

….?

Nie rozumiesz?

Nie.

182
Nie potrafisz myśleć kategoriami Domu Boga.
To jest ograniczenie inkarnacyjne i nic na to nie można poradzić.
Brakuje mi pojęć słownych, aby to wyjaśnić.

Powiedziałeś jednak, że wcielamy się w więcej niż jedną osobę?

Tak.
Ty na przykład, jesteś wcielony teraz sześciokrotnie, lecz to nie jest istotne, istotne jest
to, co ci chcę przekazać, a jestem bezsilny z powodu braku środków przekazu.
To jest doskonałe do poprzedniego tematu o wszechmocy Boga.
To, jest coś, czego nie potrafię.

W takim razie, może mi powiesz, co zrobić, aby spotykać swoje wcielenia?

Spodobało ci się to?

Tak?

Widzisz?
Nie ma to jak zadawać się z samym sobą.
Zawsze powtarzałem, – aby nauczyć się kochać, pokochaj najpierw samego siebie.

Rozumiem to, że pokochać, swoje drugie ja, to tak jakby pokochać siebie?

Tak.
Dlatego to tak łatwo przychodzi.

Może jednak odpowiesz mi na moje pytanie?

Chcesz koniecznie wiedzieć jak spotykać samego siebie, w innej inkarnacji?

Chcę wiedzieć, jak spotykać swoją „drugą połówkę”, chociaż według ciebie, to jedno
i to samo.

Tak jest, i tego nie zmienisz.


Ze spotkaniem „drugiej połówki”, może być różnie.
Teoretycznie może temu pomóc metoda SKS, ale wszystko w zasadzie zależy od tego jaki
status ma ta twoja „druga połówka”.

Ona ma jakiś określony status?

To ja tak to nazwałem prowizorycznie dla potrzeb rozmowy.


Chodzi o to, czy w czasie, kiedy decydowałeś się na wieloraką inkarnację, „zezwoliłeś”
sobie samemu na spotkanie z „tobą”, czy też zakazałeś, a może uczyniłeś to punktem
priorytetowym inkarnacji?

To tak to się dzieje?

183
Jest czasami spotykane, że inkarnujesz w jednej osobie i „jednocześnie” w drugiej chcąc
tak pokierować życiem obydwu, aby obie inkarnacje się spotkały w życiu fizycznym.
Różnie to wtedy wygląda w rzeczywistości, ale na ogół ja pomagam „spotkać” się takim
inkarnacjom.
Wtedy nie potrzeba stosować metody SKS, bo jest to zgodne z wolą duszy.
Czasami zachodzi sytuacja odwrotna, wtedy ja pilnuję, aby wola duszy nie została
złamana i nawet SKS wtedy nie pomoże.
Tobie przydarzyła się ta pierwsza sytuacja, ale niestety ta druga inkarnacja nie zdołała
się obudzić na czas.

Tak.
Wiem.
Pomagałeś nam w nawiązaniu kontaktu.

Nie tylko pomagałem w nawiązaniu kontaktu, ale i starałem się go podtrzymać.

Jednak ci się to nie udało.

W pewnym momencie, musiałbym ingerować w wolną wolę „nie obudzonej” jednostki.

No tak…
W takim razie, chyba już kończymy?

Kończymy.
Próbować odnaleźć drugie polówki jest szalenie trudno, o ile one same się do tego nie
przygotują w moim domu.
Jeżeli przeznaczą się dla siebie, ja w tym będę pomagał, a dodatkowo możecie próbować
poprzez SKS.

11 października 2008
Rozmowa z Bogiem o channelingach.

Coraz więcej na świecie channelingów.


Co o tym sądzisz?

Coraz więcej na świecie wszystkiego.


Świat się rozwija.

Czy taka ilość channelingów to normalne?


Co się za tym kryje?
Obiektywna prawda, czy dezinformacja.

I jedno i drugie.

Jak to jedno i drugie?

Channelingi, to w zasadzie rozmaite źródła informacji.


Trochę zakłócane przez formę przekazu, trochę fantazjowane, a w pewnej wersji,
stanowią nawet oszustwo.

184
Nie wszystkie są prawdziwe?

Zdziwisz się, ale większość channelingów jest fantazją piszących.

Większość?

Niestety tak.
Dlatego trzeba być ostrożnym w ich przyjmowaniu do siebie, jako prawdy.
Lecz osobiście mam do nich zastrzeżenia.

Jakiego typu?

Zbyt często szermują przepowiadaniem przyszłości.

Chyba tego nie lubisz?

To nie jest tak, że nie lubię, tylko taka działalność nie ma sensu.

Tak?

Przyszłość, w momencie, kiedy się ją zdradzi komukolwiek, przestaje już być


przyszłością.
Przyszłość w tym momencie się zmienia.
Dlatego, nie ma sensu przepowiadanie przyszłości, bowiem ona się nie sprawdzi.

Czyli to co przepowiadają wszelkie chanellingi odnośnie, tego co ma się zdarzyć, jest


pozbawione sensu?

Nie wszystko.
Zależy od tego, co i komu się przepowie.
Przyszłość przepowiadana może się zdarzyć, ale na pewno nie tak, jak to
przepowiadano.
Będą zawsze różnice i to tym większe im szczegółowsza prognoza.

Jak sądzisz?
Czy są channelingi wartościowe, nieprzetłumaczone jeszcze na polski język?.
Jakie z nich warto by było przetłumaczyć?

Muszę ci powiedzieć, że wszystkie wartościowe i prawdziwe channelingi zostały już


przetłumaczone na twój język.
To, co istnieje, niestety muszę powiedzieć z żalem, jest tylko prywatną fantazją ich
autorów.

Tak ostro je oceniasz?

Mam podstawy.
Chyba wiem, co ludzie piszą.

Nie ma czego tłumaczyć na język polski?

185
W każdym razie nie polecam niczego.

Które z istniejących channelingów polecałbyś najbardziej?

No cóż.
Może cię zadziwię, ale najlepszy i najbardziej wiarygodny jest channeling Barbary
Marciniak.

Chodzi ci o „Zwiastunów Świtu”?

Tak.
Jest to najwartościowszy channeling ze wszystkich, jakie powstały.

Bardzo wysoko go oceniasz.

Bo zasługuje na to.

A inne?
Jak oceniasz inne?

Na drugim miejscu bym ustawił przekazy Kasjopean, choć są bardzo chaotyczne.


Jeszcze jedna pozycja przychodzi mi na myśl – to przekazy Ra, ale tutaj muszę
ci powiedzieć i zdziwisz się na pewno, że pochodzą one od sztucznej inteligencji
zbudowanej przez istoty żywe.

Jak to możliwe?

Jest na świecie wiele rzeczy, które się nie śniły waszym filozofom, a dla was są niepojęte.

Zdumiewasz mnie.

Jeszcze nie raz cię do tego doprowadzę

Rozmowa z Bogiem o technologii

Witam cię po krótkiej przerwie.

Witaj.
Co masz dla mnie nowego?
Jakie pytania?

Tą rozmowę postanowiłem poświęcić technice.


O możliwości wpływania na uczucia, dźwiękami.

O ile wiem, jesteś dobrze zorientowany w temacie, jednak chcesz go potwierdzić słowem
Bożym?

Mniej więcej tak.


Wszystkiego jednak nie wiem.

186
No to pogadamy sobie na ten temat, ale chciałbym chwilowo od niego odbiec.

Dlaczego?

Dzisiaj jest ważny dzień dla światowej nauki.


Pewnie słyszałeś, że rusza do eksploatacji LHC?

???

Wielki Zderzacz Hadronów.

A tak, słyszałem.
Co cię skłania do dygresji na jego temat?

Naukowcy chcą odtworzyć warunki, jakie były w momencie powstania Wszechświata.


Mają nadzieję na powstanie odpowiedzi na pytania, których do tej pory nie byli w stanie
poznać.

I tak cię to niepokoi?

Nie niepokoi. Raczej jestem w stanie uśmiechającego się ojca, kiedy dziecko rozbiera
zabawkę.

Sądzisz, że nic nie odkryją?

Na pewno coś odkryją, ale ja już znam wynik tego eksperymentu.

No, na pewno.
Skoro jesteś Bogiem, to znasz.
Jaki on będzie?

Powinieneś się domyśleć, ale ci powiem, że powstanie jeszcze więcej nierozwiązanych


pytań, niż było do tej pory.

Tak nisko ich oceniasz?

Nie. To raczej siebie oceniam wysoko.


To, co stworzyłem, a więc Wszechświat, nie jest do poznania środkami ludzkiej techniki.
Gdyby tak było, to każdy mógłby nim manipulować, przebudowywać i w efekcie
zniszczyć.
Budowa Wszechświata, prawdziwa budowa Wszechświata, jest niedostępna dla waszych
umysłów.

Takim skomplikowanym go stworzyłeś?

Takim go stworzyłem, że nie potrafię waszymi środkami przekazu, opisać go w


dostępny sposób.

Mogę zadać pytanie?

187
Proszę.

Co było wcześniej, zanim stworzyłeś Wszechświat?

Byłem tylko ja.


Czysta myśl i energia.

Teraz może dziecinne pytanie, – Co było zanim ty powstałeś?


Kto cię stworzył?

Obawiam się, że istniałem zawsze.

Może nie pamiętasz?

Pamiętam.

No dobrze.
Skończyliśmy tą małą dygresję, więc może przejdziemy do właściwego tematu.
Czy można wpływać na uczucia człowieka ultradźwiękami?

Nie.
Uczucia są mową duszy.
Niczym materialnym na stan duszy nie wpłyniesz.
Nawet nie próbuj i nie śnij o tym.
Ultradźwiękami też nic nie zrobisz.
Te dźwięki wpływają tylko na ciało.
Nie naruszą w żaden sposób umysłu, chyba, że w sposób tylko niszczący.
Ultradźwięki o dużej mocy, mogą tylko niszczyć.

Słyszałem, że kiedyś chciano ultradźwiękami oddziaływać na demonstracje polityczne.

Ci, co tak mówili, nie zdawali sobie sprawy z tego, co mówili.


Jeżeli chodzi o oddziaływania na człowieka dźwiękami, to duży wpływ mają wszelkiego
rodzaju, dźwięki muzyczne, dźwięki i odgłosy przyrody.
One wpływają jednak na nastrój, nie na uczucia.
Faktem jest, że odpowiedni nastrój pozwala uczuciom wypłynąć na wierzch, ale tylko to
możesz osiągnąć.
Nie da się uczuć wzmocnić, czy osłabić.

Jednak, jeżeli mogą pozwolić uczuciom wypłynąć na wierzch…

Te uczucia już są wykreowane przez duszę, tylko może nie całkiem się uzewnętrzniają
przygłuszone codziennymi sprawami.
Odpowiedni relaks, wykreowany przyjaznymi dla organizmu dźwiękami, pozwala im
lepiej zaistnieć w rzeczywistości.

To znaczy, że normalne dźwięki, lepiej sprzyjają człowiekowi?

Tak, bo przecież należą do strefy „naturalnej”.


Do tej strefy, która jest człowiekowi doskonale znana.

188
Przecież zmysł słuchu towarzyszy mu od urodzenia.
Ultradźwięki należą do sfery niesłyszalnej dla człowieka.

A co powiesz o infradźwiękach?
Dźwiękach częstotliwości niższej niż słyszalna?

Są jeszcze bardziej niebezpieczne od ultradźwięków.


Wywołują bóle głowy, mięśni i są w stanie przy odpowiedniej częstotliwości i natężeniu
spowodować zgon.
Właśnie te dźwięki nadają się doskonale do rozpędzania demonstracji politycznych.

W takim razie, mam jeszcze jedno pytanie…

Słucham…

Na pewno coś wiesz…

Wiem.

No to, co chcę powiedzieć?

Chcesz się spytać, jaki wpływ na człowieka ma technika zwana dudnieniami


binauralnymi.

Istotnie.

Może tylko wyjaśnię to szerszemu ogółowi.


To technika odsłuchiwania dźwięków, w której do jednego, na przykład lewego ucha
doprowadza się jakiś dźwięk, a do drugiego, w tym wypadku prawego, dźwięk o
częstotliwości różniącej się o kilka herców.
W efekcie w mózgu powstaje fala o częstotliwości stanowiącej tę różnicę.
Jeżeli więc do lewego ucha doprowadzimy dźwięk o częstotliwości 200 Hz, a do
prawego207 Hz, to fala powstająca w mózgu będzie wynosić 7 Hz.
W ten sposób można pobudzać mózg do pracy w określonym rytmie.

W rytmie alfa, beta i delta.


Jeszcze jest theta i nowoodkryta gamma.

Tak.
Ta technika rzeczywiście wpływa na fale mózgowe i stany świadomości z nimi związane.
Ale to tylko stany świadomości.
Wzmożone czuwanie, relaks, głęboka hipnoza i odczucia seksualne.
Nie wpłynie się nimi na uczucia.
Uczucia to sfera niematerialna.
Nie można materialnymi środkami na nią wpłynąć.

Czyli uczucia są niedostępne dla naszych środków technologicznych.

Niedostępne i odporne na nie.

189
02 listopada 2008
Rozmowa z Bogiem o Karmie, Słowianach i Ugrofinach.

„Wystarczy dla każdego.


Niewiele wystarczy, aby być szczęśliwym, a najszybszą drogą do stworzenia szczęścia dla
siebie jest stworzyć szczęście dla innego."- To twoje słowa.
Cytat pochodzi z „Boga Jutra” Poznajesz?

Jakże miałbym nie rozpoznać swoich słów?


Co cię tak w nich zaciekawiło?

Czy to nie jest Karma, o której mówiłeś, że jej nie ma?

Nie.
To nie jest Karma.
Karmy nie ma.
Wypowiedziałem się stanowczo w tym temacie.

Mógłbyś się jednak ustosunkować do tego cytatu, który jest twojego autorstwa?

Skoro tak nalegasz?


Tutaj nie chodzi o nic innego jak o stwarzanie szczęścia dla innego.
Uczę was zawsze, aby kochać wszystko, co żywe i nieżywe.
Uczę was że danie odrobiny szczęścia, owocuje tym że sam zaznajesz szczęścia.
Czyż nie czułeś szczęścia, gdy osoba obdarowana, przyjęła twój dar?
Zawsze wtedy czuje się szczęście.
Danie komuś coś, co go uszczęśliwi i ciebie uszczęśliwi albowiem tak już jest w życiu.
Zawsze czujesz szczęście dając je komuś innemu.
To nie ma nic wspólnego z Karmą.

Czy mam wnioskować z tego, że to jest tak zwany rewanż?

Nie lubię tego słowa w tym kontekście.


Rewanż powinno się stosować, jako odpłatę za zło.
Za dobro powinno się stosować – wdzięczność, ale rozumiem twoje stwierdzenie.
Tak.
To forma rewanżu, wdzięczności za dobry uczynek.
Nie ma to nic wspólnego z Karmą, bo zwykła odpowiedź na zwyczajne, grzeczne „Dzień
dobry”, musiałaby też podpadać pod Karmę, a przecież nikt nie uważa, że tak jest.

No dobrze.
To była sprawa Karmy.
A teraz może zmienimy temat i porozmawiamy o dawnych praludach?

Możemy.
Pytaj.

Czy możesz powiedzieć, skąd się wziął taki lud jak Ugrofinowie.

To proste.

190
Istniał ten lud od wielu tysiącleci.

Tak, ale jakie jest jego pochodzenie?

Takie samo jak wszystkich Indoeuropejczyków.


I jedni i drudzy wywodzą się z jednej wspólnej rodziny, ludów o białym kolorze skóry.

Czy chcesz powiedzieć, że Indoeuropejczycy i Ugrofinowie to odrębne ludy?

To nie tak.
Wasza nauka odróżnia te typy na podstawie języków, sugerując jakoby, że to są
odmienne rasy.
Tak jednak nie jest.
To ta sama rasa posługująca się innym językiem.
Pierwotnie zamieszkiwała wschodnie tereny dzisiejszej Rosji.
Mówiąc wschodnie, mam na myśli te przylegające do gór Ural.

Co było z nimi potem?

Nacisk przesuwających się do europy ludów mongolskich spowodował ich migrację na


zachód.
Był to lud pokojowo nastawiony, nieuczestniczący w walkach plemiennych i jako taki
wolał się usunąć pod wpływem innej agresji.

Czy to znaczy, że rozpoczął ucieczkę?

Trudno to nazwać ucieczką.


Było to powolne przesuwanie się do pozycji obecnych.
To znaczy dzisiejszej Finlandii i Estonii oraz Węgier.

Węgry dość daleko leżą od Finlandii.


Nie uważasz.
Jeżeli jest tak jak mówisz, to Ugrofinowie powinni się rozciągać również pomiędzy tymi
państwami.
Prawda?

Niby tak, ale Ugrofinowie w swoim poruszaniu się na zachód, natrafili na dość silnie
osadzone na swoich terenach ludy Słowiańskie i zmuszeni się byli rozdzielić.
Jedna grupa udała się na północ, druga na południe.

Kiedy odbyła się ta wędrówka?

Około 2.300 lat temu.


Wtedy się rozpoczęła, a trwała około 200 lat.

Czy dzisiejsi Ugrofinowie zachowali się w stanie czystym?


To jest nieskażonym etnicznie?

To już przeszłość.
Nastąpiły nieuchronne mieszania się narodów.

191
Szczególnie ze Słowianami i ludami germańskimi.

Mówisz, że natknęli się oni na osadzonych Słowian.


Czy te ludy nie migrowały?

Migrowały.
Też z terenów Rosji, ale trochę wcześniej niż Ugrofinowie.

Na zakończenie jeszcze chciałbym uściślić – Ludy Indoeuropejskie, to nie klasyfikacja


rasowa.

Nie.
To jest tylko klasyfikacja językowa zrobiona na podstawie nijakich przesłanek przez
waszych naukowców.
Do niczego ona nie służy i nie wnosi nic pożytecznego do nauki.

Rozmowa z Bogiem o święcie Wszystkich Świętych

Za kilka dni będzie święto.


Czy wiesz, jakie?

Jakże miałbym nie wiedzieć.


Będziecie obchodzić Święto Zmarłych, niesłusznie zwane u was Wszystkich Świętych.
Nie wszyscy zmarli są święci.

Mówiłeś, że nikogo nie wyróżniasz.


A tu taki podział?

Mówię według waszej teorii pojmowania świętości.


To wy czynicie podziały i według tych podziałów potem klasyfikujecie.
Dzielicie ludzi na świętych i nie świętych, a tu raptem chcecie wmówić, że wszyscy zmarli
to święci.
A tak przecież nie jest.

No dobrze.
Co w ogóle sądzisz o tym święcie?

Nie jestem od osądzania.


Powtarzałem to wielokroć.

Jesteś raczej od wskazywania drogi?

Tak.
Tak to można określić.
Mogę służyć dla was, jako drogowskaz.

Więc może nas oświecisz i wskażesz właściwą drogę w sprawie tego święta.

To właściwe dla mnie zadanie.


No cóż, święto, jakich wiele.

192
Miło jest kiedy ludzie świętują, ale czy świętują we właściwy sposób?

Masz jakieś obiekcje?

Mam przemyślenia, o ile Bóg może takowe mieć.

Co one ci mówią?

To bardzo dobrze, że ludzie wspominają swoich zmarłych, ale czy tak powinno być tylko
raz w roku?

Ludzie wspominają swoich zmarłych częściej, tylko raz w roku czynią to z wielką pompą.

No właśnie.
Po co to wszystko?
Po co ta cała ceremonia?
Po co te żale nad grobami?
Tam nikt nie mieszka, a na pewno już nie dusza.

Tak, ale jest wiele niewierzących w życie po śmierci.


Ich żale wydają się usprawiedliwione.

Ich żale tak, ale co z żalami osób wierzących?


Oni sobie wyobrażają wszystko inaczej.
Myślą, że dusza po śmierci przechodzi niewysłowione męki.
Że cierpi.
Piecze się w piekle, a ja nienasycony w swojej chęci zemsty i karania patrzę
na to wszystko jak zimny sędzia.

Ale takie są wyobrażenia ludzi.

Bardzo mylne.
Ludzie powinni się cieszyć, że dusze zmarłych są znowu ze mną.
Po to jest cała ich wiara.
Zachodzi wielka niekonsekwencja pomiędzy wiarą a czynami.
Niby wierzą w moją dobroć, ale jednak nie są, co do tego przekonani.

Reasumując, co sądzisz wobec tego o tym święcie?

Nie sądzę.
Uważam, że jest ono niepotrzebne.
Każdy powinien wspominać swoich zmarłych codziennie poza wszelkimi świętami, i
powinien się cieszyć, że jego bliscy zaznają nowego życia.

Krótko rozmawialiśmy.

Krótko, ale i rozmawiać nie było specjalnie, o czym.


Takie święta, w ogóle święta, specjalnie mnie nie interesują.

Nie interesuje cię co świętują ludzie?

193
Ty?
W każdym święcie jest jakiś boski pierwiastek.

Niestety, nie taki, jaki jest on naprawdę.

08 listopada 2008
Rozmowa z Bogiem o telewizji.

Mam pytania odnośnie nie telewizji.


Czyli o jej korzyści lub wręcz przeciwnie dla ludzkości.

A co ja mam ci odpowiedzieć o medium, które niezwykle pała agresją


i okrucieństwem ?

No, ale nie są wszystkie kanały takie ?

No tak są inne takie, które promują bezsensowną rywalizację.

No, ale też są inne.

Są też takie które promują kłótnie i nienawiść w waszych związkach i rodzinach.

Czyli tzw. kanały tasiemców „romantycznych”.

I owszem.

Ale są też inne kanały.

Ale tych jest bardzo mało.

Faktycznie.
Innych jest niedużo.
Ok to, co powiesz o kanałach filmów sci-fi.

One też promują przemoc i wyzysk, oraz nieudolny system rządzenia czyli podległości.
Choć rzeczywiście rozważania tam zawarte są ciekawe dla was.

A kanały turystyczne ?

To kategoria kanałów, której mało można zarzucić.


Jedynie tylko tyle, że są narzędziem wyzysku.

Czyli opinia o TV jest negatywna.

Ja niczego nie oceniam.


Pytałeś czy jest korzystna, to sam widzisz jej obraz.
Ponadto to medium głównie jedno kierunkowe.

Czyli jeden kanał nadaje co mu się podoba, bez możliwości protestu, a można tylko wybrać,
żeby go nie oglądać.

194
O ile się da.
Pamiętasz ile było sączenia smutku i depresji po śmierci waszego papieża ?
Czy znalazłeś wtedy kanał wolny od smutku ?

No był Eurosport i kanały niemieckie.

Ale one z kolei sypały stałym zestawem przemocy i rywalizacji...

14 listopada 2008
Rozmowa z Bogiem o Projekcie Cheops

Chciałbym zapytać o projekt Cheops.

A co chcesz wiedzieć ?

Jakie on ma znaczenie dla ludzkości ?

Szczerze, to żadne.
Albo prawie żadne.

To, co ta Lucyna Łobos kłamie ?

Nie kłamie tylko fantazjuje.


Faktycznie piramidy zostały zbudowane w określonym celu, ale nie po to, żeby chronić
przed rokiem 2012.

To po co ?

Zastosowanie były różne.


Generalnie jest to koncentrator energii.
Kto umie nim sterować ma dostęp do sporego źródła energii.

Masz na myśli energię elektryczną ?

Dobrze wiesz, że nie.


Czystą energię.

Tak, żeby można tworzyć materię ?

Między innymi.
Także dokonywać potężnych zmian w świadomości.

Czyli kontrolować umysły ludzi.

Jeśli nie znają mechanizmów kontroli, to tak.

Czyli to taki atlantydzki projekt panowania nad umysłem ?

Też.

195
Jak powiedziałem jej zastosowania były różne.

Wróćmy do projektu Cheops.


Czyli Ziemia nie zostanie uratowana przez działania grupy Lucyny Łobos.

Takie działanie, to nie sądzę.


Zresztą Ziemia sama się uratuje tylko może to być kosztem przynajmniej części jej
mieszkańców.
A ku pewnej części radości.

Czyli mówisz o przejściu do IV gęstości.

A masz jakieś co do tego wątpliwości ?

Szczerze to nie.
Ale inicjatywa Cheopsa nie powstrzyma katastrof ?

Jakiekolwiek i gdziekolwiek katastrofy, musi powstrzymać świadoma część ludzkości


czyli ty również.
Jeśli ludzkość będzie działała tak dalej w tak niemądry sposób to Ziemia i Słońce zrobią
z tym porządek, tylko ten porządek bardzo może niektórym się nie spodobać.

Pewnie głównie oligarchii rządzącej.

A także większości cicho jej popierającej.


Albo się przebudzicie, albo zostaniecie brutalnie wybudzeni.

21 listopada 2008
Rozmowa z Bogiem o mandacie dla Międzygalaktycznej Fedreacji

Jest pytanie od jednego z czytelników czy siły Federacji Galaktycznej mają mandat
do wtrącania się w sprawy Ziemi chyba w domyśle od ciebie.

A co to ja jestem policjant, żeby mandaty dawać ?

No niby tak, ale mają jakieś prawo do tego.

Mają wyście im dali.

Jak?

Niezliczoną liczbą modlitw o ulżenie wam w waszych cierpieniach, które sami z ochotą
na siebie przyjęliście.

Ale nikt z zewnątrz im nie dawał prawa ?

Nie, zresztą Ziemia jak cały żyjący organizm sama ma wolę.


Ale szczerze powiedziawszy wszystko jej jedno w tej sprawie.
Wg niej Wy jesteście największym jej szkodnikiem.

196
Możesz powiedzieć bliżej.

Wbijacie się w jej skórę w poszukiwaniu tzw. surowców naturalnych niczym owady,
zatruwacie jej atmosferę, śmiecicie na niej bez ustanku, siejecie śmierć, i co ciekawe
powodujecie u niej gorączkę.

Jaką gorączkę ?

Grzejecie tam gdzie powinno być zimno a chłodzicie tam gdzie powinno być ciepło.
Gdy takie organizmy działają na was jak wy działacie na Ziemię, to wy to nazywacie
chorobą i co robicie z tym bakteriami ?

To wyjaśnia wiele tzw. katastrof naturalnych....

05 grudnia 2008
Rozmowa z Bogiem o lękach.

Chciałbym pogadać o tym jak zwalczać lęki ?

Lęki wynikają z niewiedzy, jak cały strach.


Gdy coś wiesz, to że jest tego się nie boisz.
Kiedy jesteś pewny, że tworzysz swoją rzeczywistość, to niczego się nie boisz, bo wiesz,
co będziesz przeżywał.

OK, ale w naszej rzeczywistości uwierzenie w taką siłę sprawczą jest trudne.
Czas realizacji zamierzeń trwa lata.

Już niedługo.
Jednak nic poza psychologią ogólną nie mam wiele do zaproponowania.
Można medytować, ale to doprowadzi do źródła niewiedzy.
Potem samemu trzeba się przekonać, że się wpływa na to jak jest.

Więc to wszystko kwestia wiary ?

Tak, może nie uwierzysz, ale są takie społeczeństwa, gdzie lęki uważane są za największą
chorobę i są tak rzadkie jak najbardziej groźne choroby.
Wtedy prowadzi się ćwiczenia nad przekonywaniem a potem przekonywaniem samego
siebie, że istnieje tylko miłość.

OK, ale to nie są społeczeństwa materialne zapewne, więc życie w takim środowisku jest
łatwiejsze.

Tak, ale są i materialne społeczeństwa, w których nie ma strachu o swój byt niezależnie
od tego, co się robi i tam te lęki są tak leczone.
Z materializmem jest tak, że uwierzyliście, że wasz stan jest zagrożony.
Tak naprawdę, jak się nie jest w ściśle określonych miejscach świata to trudno jest
umrzeć z głodu.

A co z lękami o bezpieczeństwo ?

197
Jeżeli nic nie masz, to ci nic nie zrobią.

Ale kobiety boją się o gwałty.

Fakt, ale gwałt z powodu tylko i wyłącznie niemożności rozładowania popędu jest
rzadkością.
Głównie jest to reakcja na pewne zachowania prowokacyjne.
Ponadto stosunkowo łatwo jest się przed nim bronić.
Tzw. kopniak w krocze pozbawia możliwości gwałtu.
Zresztą gwałciciele zwykle nie podchodzą do kobiet, które się ich nie boją.
Spojrzenie im prosto w twarz odbiera im zwykle rezon.
Gwałt to poddanie swojej woli swojemu lękowi.

Czyli wiara, że nic nie grozi załatwiłaby wszystko.

Tak, wiara i przekonania potrafią zmienić życie.


Co sam potwierdzisz.

Tak, ale to się nie sprawdza materialnie.

Sprawdza, ale nie w takim stopniu jakbyś chciał, ale to kwestia postanowień
na obecne wcielenie.

OK, a co powiesz o czymś takim jak lęk przed sukcesem ?

To też ma związek z wiarą.


Jeżeli jesteś przekonany, że ci się uda, to nie ma lęku przed sukcesem, jeżeli masz
wątpliwości, to masz lęk.

No dobrze, ale jak zwalczyć ?

W taki sam sposób jak przekonując innych ludzi.


Trzeba użyć takiej perswazji jakiej się używa do innych rzeczy.
Wasza retoryka zna sposoby

Rozmowa z Bogiem o ustrojach.

Chciałbym porozmawiać o tym jakim ustrój gospodarczy jest najbardziej korzystny ?

Przecież znasz odpowiedzieć z Walscha i reszty tego bloga.

Komunizm ?

Tak, ale nie taki jak w PRL.

No to proszę o charakterystykę.

Absolutny brak własności.


Żadnych pieniędzy, ale też żadnej władzy w sensie rozumienia kontroli społecznej.
Żadnych zakazów.

198
Wszystko regulują normy społeczne bardzo liberalne.

No dobrze, ale jak jest możliwe życie bez pieniędzy ?

Normalnie nie masz własności nie masz pieniędzy.

Na Ziemi odkryliśmy, że ustrojem najbardziej korzystnym w wartościach materialnych jest


kapitalizm.

Na krótką metę to tak, jednak wasza największa ziemska cywilizacja czyli Atlantyda nie
miała pieniędzy.
Tutaj chodzi o ilość gadżetów.
Przy kapitalizmie jest konieczność wciskania różnych nikomu nie potrzebnych
gadżetów.
Jak np. krawaty, telewizory płaskie, konsole do gier, itp.
Ilość rzeczy materialnych jest jedyną rzeczywistą przewagą kapitalizmu.

A jakość życia ?

Nie masz własności, nie masz problemu.


Nie można się porównać do kogoś kto ma więcej, bo nikt nie ma więcej.
Szukasz tego, co najważniejsze i wiesz, że to nie jest związane z gadżetami takimi jak
samochód komputer mieszkanie, telewizor HD, itd.
Idzie się w rozwój duchowy.

A co powiesz o socjalizmie ?

To jest trzecia droga i ma częściowe wady i zalety obu ustrojów.


Oczywiście nie mówię o socrealizmie, który poza równością i zagwarantowaniem
podstawowych potrzeb, w niektórych przypadkach, zawierał wady.
Ale w takiej Skandynawii, ciężko jest umrzeć z głodu i można żyć całkiem przyzwoicie, a
jest szansa na lepsze życie.
Jednak lepsze życie jest zmartwieniem wielu mieszkańców.

A kraje tzw. ALBY ? (Alternativa Bolvariana Para las Americas – organizacja państw
przeciwko USA, stworzona przez prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza).

Tam ludzie odczuwają radość, że bogaczom i wielkim korporacjom się coś zabiera.
Ich poczucie zemsty jest zaspokajane.
Ale do socjalizmu skandynawskiego im bardzo daleko w sensie zapewnienia potrzeb.

Dlaczego więc komunizm ma tak złą prasę na Ziemi ?

Dobrze wiesz dlaczego, ale ja to powiem.


Przy komunizmie wiele osób straciłoby swoją władzę.
Przy komunizmie zaawansowanym wszyscy, co obecnie ją posiadają.
Poza tym to zrujnowało by cały wasz porządek, a raczej nieporządek społeczny.
Ponadto nieudolne próby wprowadzania marksizmu przez partie nazywające się
komunistycznymi dały świetnych argumentów przeciwko temu ustrojowi, choć wyczyny
pseudokomunistów z komunizmem nic wspólnego nie miały.

199
Chcesz więc powiedzieć, że kapitalizm jest najgorszym możliwym ustrojem ?

Nie.

To jaki jest najgorszy.

Nie oceniam.

OK, to jaki najmniej korzystny.

Zależy dla kogo.

Dla większości.

No to rożnego rodzaju feudalizmy i niewolnictwa.


Które i tak słabo rozwinęliście.

Faktycznie.
To się da bardziej ?

Da.
Można puścić się w wiele więcej poziomów uzależnień, rozwinąć hierarchię, wymuszać
posłuszeństwo hipnotycznie prać mózgi, itd.
Jednak takie ustroje to margines wszechświata.

Dobrze, że coś optymistycznego na koniec.

12 grudnia 2008
Rozmowa z Bogiem jak wejść do czwartej gęstości.

Witaj.
Dawno nic nie pisaliśmy razem.

Nie przesadzaj.
To dla ciebie tylko taka zwłoka.
Ja jej nie odczułem.

No tak.
Ty jesteś pozaczasowy.
Fajnie masz.

Nie zazdrość.
Ty też będziesz tak miał.

Kiedy?

Gdy wrócisz tam skąd pochodzisz.


Czyli połączysz się ze mną.

200
Może niekoniecznie to połączenie nastąpi od razu, ale bezczasowość będzie dość szybko.
Na początku jej nie rozpoznasz, ale szybko się w niej połapiesz.

Nie o tym jednak chciałem z Tobą rozmawiać…

Stare przyzwyczajenia?
Znowu zwracasz się do mnie z dużej litery?
Niepotrzebnie.

Już nie będę.

O czym chciałeś rozmawiać?

Nie wiesz?

Wiem.
Ale ta konwencja dla czytelników, zawsze obowiązuje.

Chciałem dziś nawiązać do roku 2012.

A konkretnie?

Są pytania.
Pojawiają się pytania, co zrobić, aby szybko dostąpić czwartej gęstości, nie uciekając się do
samobójstwa?

Tak wam na tym zależy?

No chyba tak.
Każdy chce być kimś lepszym.
Umieć więcej…

Hmm…
To nie tak.
Samobójstwo niczego nie rozwiąże.

Jak to niczego?
Można się potem stać nową istotą.

Nie ma gwarancji, że będziesz ponownie chciał być ziemianinem.


Jeżeli będziesz chciał nim być, z kolei nie ma gwarancji, że będziesz chciał żyć w
odpowiedniej epoce.
Nie ma gwarancji na nic.
Teraz sobie możesz to obiecywać, ale będąc w domu przypomnisz sobie wszystkie swoje
poprzednie byty i przejścia i dopiero wtedy wybierzesz swój nowy pobyt inkarnacyjny.
Być może nie będziesz chciał inkarnować w ogóle.
To wszystko się dopiero okaże.

Załóżmy jednak, że będę chciał inkarnować w byty czwartej gęstości…

201
Załóżmy…

Czy wobec tego samobójstwo nie jest najszybszą drogą do…

Nie.
Samobójstwo to nie jest droga.
Przerywasz sobie ciągłość doświadczania inkarnacyjnego i prawdopodobnie będziesz
chciał je powtórzyć, a to nie zaprowadzi cię do bytów czwartej gęstości.

No to wobec tego jesteśmy zgodni, ale zasadnicze pytanie pozostaje.


Co zrobić, aby jak najszybciej dostąpić czwartej gęstości?

Nic.

Nic?

Kompletnie nic.
To się musi stać samo i stanie się samo.
Jednak nie dla wszystkich tak szybko jakby to chcieli.

Możesz przybliżyć te pojęcia?

Tutaj nie ma, co przybliżać.


Prawdziwe istoty ludzkie, te, które będą miały wszystkie cechy czwartej gęstości narodzą
się dopiero po tym terminie.
Lecz już teraz rodzą się dzieci, które mają niektóre z tych cech.
Pozostali ludzie, ci z przemijającego pokolenia osiągną nieliczne umiejętności, ale nie
wszystkie i nie wszyscy.
Dużo to będzie zależało od indywidualnego nastawienia na przemiany.

Chcesz powiedzieć, że będzie można wybierać?

Nie będzie wyboru.


To nie tak jak w sklepiku – „Poproszę to i to, a tamto nie interesuje”.
Zmiany zajdą u tych, którzy już dzisiaj są otwarci na nowości i uduchowienie i będą
następować automatycznie.
Powiadam wam, że ani się, kto spostrzeże jak będzie inny od innych.
To będzie niekiedy budzić zazdrość i nietolerancję wśród pozostałych, ale tak już jest
zawsze, że nowe przebija się z trudem.
Nie będzie to jednak trud tej miary, co jest teraz, a właściwie kiedyś dawniej.
Już teraz nie słychać tak wielkich protestów przeciw nowościom.
Ludzkość jakby oczekiwała na coś, co ma się zdarzyć.

Czyli nie można nic zrobić, aby ten proces przyspieszyć?

Nic.
Jedyne wyjście to akceptować wszystko, co nowe i nie opierać się.

21 grudnia 2008
Rozmowa z Bogiem o problemie głodu.

202
Chciałbym porozmawiać o likwidacji największych problemów tego świata.

Największym problemem tego świata są wasze bezsensowne wierzenia.

Poniekąd racja, ale przypomnij o jakich mówisz.

Jest to stek idiotyzmów wpajanych wam przez wasze wielkie religie oraz wierzenia na
temat szczęścia, które nijak nie mają się do rzeczywistości.
Przykładowo wierzycie, że ja was karzę, a po co ja miałbym karać siebie???
Przecież wy jesteście częścią mnie!
Albo wierzycie, że im więcej będziecie mieli pieniędzy i dóbr materialnych to będzie
wam lepiej, a przecież są szczęśliwi żebracy i nieszczęśliwi miliarderzy.

No tak, ale ja chciałem pomówić o takich doczesnych problemach jak głód przykładowo.

Temu też są winne wasze wierzenia.

W jaki sposób ?

Po pierwsze, gdyby nie wasze iluzje, że wam czegoś brakuje, to nie walczylibyście o
dobra materialne.
Gdybyście nie walczyli, starczyłoby dla wszystkich.
Po drugie, gdybyście wierzyli, że potraficie tworzyć swoją rzeczywistość czyli jeśli
uwierzylibyście w waszą fizykę kwantową, to stworzylibyście sobie jedzenie.

W jaki sposób ?

Wiesz, że u pewnych kultur waszego świata nie ma śladów istnienia rolnictwa.


A czym się żywiło?
Oni tworzyli jedzenie i to nie w fabrykach, lecz swoją wolą.
Tym się zajmowały osoby, które można nazwać obecnie druidami magami, itp.
Ponadto jedzenie jest czynnością niekonieczną do życia.
Moglibyście przybrać taka formę życia, w której nie trzeba jeść.
Wiesz przecież, że niektóre byty są zaniepokojone, jak oni to mówią, bezcelowym i
niebezpiecznym waszym nawykiem jedzenia.

Jak taka forma życia miałby wyglądać ?

Jak sobie tylko zapragnęlibyście, chodzi o tom, żeby czerpać energię inaczej
niż z jedzenie, a ilość rozwiązań jest nieskończona.

Ale wracając do głodu, czyli grupa ludzi wierzących, że jest w stanie wyprodukować jedzenie
wolą wyprodukowałaby.

A jak myślisz ?

No w książkach Walscha wskazujesz na to.

I nie zmieniłem zdania.

203
Jednak wy nie wierzycie w to, i jak mówiłem te wasze problemy da się złożyć do jednego
problemu.
Problemu wiary.

25 grudnia 2008
Rozmowa z Bogiem o Bożym Narodzeniu.

Dzisiaj jest Boże Narodzenie czyli jakby Twoje urodziny.

Ja nie mam urodzin.


Nidy się nie urodziłem i nigdy nie umrę.
Jestem Wszechświatem.

Fakt, ale ten dzień nadaje się najbardziej na Twoje urodziny więc Życzę Ci Wszystkiego
najlepszego.

Dziękuję, a mówię to tylko z uprzejmości, bo te życzenia są mi obojętne, a życzysz tego


sobie i całemu Wszechświatowi.

OK, ale co sądzisz o tym święcie.

Świętowanie przesilenia zimowego było oczywiste.


Jeden z czterech takich charakterystycznych dni w roku poza zwrotnikiem.
Wiadomo, że mała ilość światła sprzyja aktywności ciemności szeroko rozumianej, więc
wymyślono sposób na odpędzenie ich.
I tak z tzw. pogańskich obyczajów powstała wigilia i Boże Narodzenie.
Choć tzw. Jezus nie urodził się wcale w grudniu czy w styczniu.

To kiedy się urodził ?

Na to pytanie odpowiedział czaneling Kasjopean.


I jest to do sprawdzenia.
A ponadto jakie to ma znaczenie.
Jezus był jednym i to wcale nie najbardziej znaczącym zbawcą świata.

To kto był bardziej znaczący ?

Nikt pojedynczo.
Jest ich wielu.
Miliony dusz przybyło i wykonało często nieświadomie wielka pracę, żeby na Ziemi było
lepiej, w porównaniu z jednym Jezusem to jest naprawdę wiele.

To dlaczego on zyskał takie poparcie ?

Był widowiskowy.
Prezentował swoje nadludzkie możliwości no stał się męczennikiem.
Wy Polacy wiecie jak męczennicy zyskują na popularności.

Faktycznie.
A co sądzisz o tym święcie dzisiaj ?

204
W Polsce wigilia jest bardzo miła.
Obdarowywanie siebie.
Życzenia najlepszego, itp.
Jednak całościowo to jest to świetne przedsięwzięcie handlowe.
Ludzie obżerają się na potęgę i licytują kto da lepszy prezent.
W zasadzie to jest napęd waszej kapitalistycznej gospodarki.
Nawet w Singapurze, który ma niewiele wspólnego z chrześcijaństwem zauważono, że
trzeba takie święto zrobić, bo tak dochodowych dni w handlu jak przed tym świętem nie
ma.
Boże Narodzenie to teraz produkt globalny.
Nawet w Pakistanie i Afganistanie znanych z wychowania terrorystów islamskich robi
się kasę na tym świecie.

No ale są pozytywy, jak na początku stwierdziłeś ?

Są.
Jednak lepiej, żeby taka wigilia trwała cały rok i uznalibyście, że wszyscy jesteście jedną
wielką rodziną.
Wszyscy jesteście sobie bliscy.
Wszyscy jesteście mną.
Wszyscy jesteśmy sobą tylko od siebie różnorodni.

A może Ty nam chciałbyś złożyć życzenia.

Jest jedno bardzo dobre:


Wszystkiego Najlepszego i nie tylko w te święta, lecz zawsze.

04 stycznia 2009
Rozmowa z Bogiem o energetyce atomowej.

Znowu dawno nie rozmawialiśmy.


Odczuwam coś w rodzaju wyrzutów sumienia z tego powodu.

Chyba nigdy się tego nie wyzbędziecie?

Czego takiego?

Tego poczucia, że ja jestem z jakichś powodów zły na was.


Martwisz się pewnie, że krzywo patrzę na to, iż są miedzy nami długie przerwy w
rozmowie?
Niepotrzebnie.
Nie jest tak, zapewniam cię.

No to mi ulżyło.
Jak tak się sprawy mają, to nie przedłużajmy i wyjaśnij mi, jakie jest twoje stanowisko w
sprawie energii atomowej, a szczególnie mi chodzi o elektrownie atomowe.
Grozi nam w przyszłości kryzys energetyczny.
Nie można napędzać energetyki tylko paliwami kopalnymi.

205
Nie można.
Masz rację.
Lecz nie można jej też opierać tylko na energii atomowej w takim wykorzystaniu jak to
dzisiaj robicie.

Co masz przeciwko elektrowniom atomowym?

Zanieczyszczają wasze środowisko promieniotwórczymi odpadami.


Nawet najbardziej czysta i bezpieczna elektrownia atomowa, produkuje śmiertelnie
niebezpieczne, prawie nieusuwalne odpady.
To może się kiedyś zemścić.

Czyli jesteś przeciwny?

Nie.
Możecie budować elektrownie jądrowe, bo nie macie innego wyjścia, ale one nie mają
przyszłości.
rzyszłość to energetyka atomowa oparta na bezpośredniej przemianie energii atomowej
w elektryczność i ciepło.
Już teraz odpowiednia technologia istnieje.
Docelowo nastąpi likwidacja elektrowni na korzyść indywidualnego zasilania.

Co rozumiesz przez indywidualne zasilanie?

Indywidualne generatory prądu i ciepła dla każdego budynku.

Czy to nie zbyt kosztowne?

A koszty przesyłania energii elektrycznej i cieplnej na ogromne odległości?


Nie pomyślałeś o tym?
Poza tym taka struktura narażona jest na rozmaite awarie, z których jedna, od razu
pozbawia energii wielu odbiorców.
W przypadku indywidualnego zasilania, takich sytuacji nie ma.
Obojętnie, co by się nie działo na świecie, obojętnie, jakie klęski naturalne by nie
powstały, każdy dom, każdy budynek będzie miał swoje indywidualne bezpieczne
zasilanie.
To jest oczywiście możliwe tylko pod warunkiem bezpiecznej przemiany energii
jądrowej w energię wam potrzebną.

Roztaczasz wizje przyszłości…

Bo taka jest wasza przyszłość.


Nie w postaci centralnej produkcji energii, ale energii zindywidualizowanej, do której
każdy będzie miał dostęp.

Ale tak czy inaczej, to będzie przyszłość.


A teraz?
Mamy angażować się w energię jądrowych elektrowni?

Znowu żądasz ode mnie rad.

206
Nie udzielę ich wam z wiadomych względów.
Powiem krótko…
To, co robicie, nie zawsze jest dobre, ale rozumiem was, bo jak na razie nie macie innego
wyjścia.
Dbajcie tylko dobrze o odpady promieniotwórcze, bo to one są największym
zagrożeniem.
Jednak ta sytuacja jest przejściowa.
Szybko wkroczycie do źródeł bezpiecznej energii.

Brzmi to ładnie.
To tak nam mówisz na Nowy Rok?
Jako przepowiednię?

Możesz to uważać, jako przepowiednię.

No to życzę ci szczęśliwego nowego roku.

Uważam to, jako żart z twojej strony.


Wiesz, że mnie takie sprawy jak Nowy Rok nie dotyczą?

Wiem. Nie dotyczy cię w ogóle czas.

Rozmowa z Bogiem o światowym kryzysie finansowym.

Dzisiaj chciałbym pomówić o kryzysie finansowym.


Jakie są jego przyczyny i możliwości wyjścia z niego?

Znasz się nieźle na podstawach ziemskiej makroekonomii i sam mógłbyś dobrze na to


odpowiedzieć, ale pomogę ci.
Kryzys obecny zaczął się z powodu nie spłacanych kredytów na domy w USA.
Jednak powodem tego jest teoria lubianego przez Ciebie Johna M. Keynesa.
On jest autorem teorii tego modelu, gdzie o rozwoju gospodarczym decydują wskaźniki
makroekonomiczne.
On pierwszy postulował, że w przypadku zbyt silnej inflacji należy podwyższać cenę
pieniądza, a w przypadku zbyt silnego spadku dynamiki produkcji obniżać cenę
pieniądza.
Co prawda on był bardzo tolerancyjny dla inflacji, ale bankierzy znacznie mniej.
Potem byli monetaryści, którzy używali wskaźników Keynesa, ale ich celem była głównie
niska inflacja.
Bezpośrednim powodem kłopotów jest, to że nie odróżnia się inflacji spowodowanej
czynnikami zewnętrznymi, a tej spowodowanej drukowaniem pieniędzy.
Inflacja przed tym kryzysem była spowodowana wysokimi cenami ropy naftowej czyli
czynnikiem zewnętrznym.
Według dogmatu monetarnego należało wtedy podwyższyć cenę pieniądza czyli
podwyższyć stopy procentowe banku emisyjnego.
Jednak dogmat o tyle się myli, że nawet przy zwalczaniu inflacji nie uwzględnia się
czynników nie mających nic wspólnego z ceną pieniądza czyli czynników zewnętrznych.
Podwyższono stopy procentowe i ludzie nie mieli za co spłacać rat.

Dobrze ale dlaczego to się rozprzestrzeniło na cały świat ?

207
Banki Stanów Zjednoczonych Ameryki mają dominującą rolę na świecie.
Mają wiele pakietów kontrolnych w innych bankach.
Ponadto nastąpił kryzys zaufania pomiędzy bankami, gdy te zaczęły bankrutować.
Ich bankructwo było związane też ze spadającymi cenami akcji.
No i tak dalej się toczy.

Co powinno się zrobić, żeby wyjść z kryzysu?

Najprostszym sposobem byłoby wydrukowanie pieniędzy i rozdanie ich ludziom.

To spowodowałoby inflację a poza tym oligarchia rządząca na to nie pójdzie z powodu jej
dogmatu, że nic nie zyskuje się za darmo i na wszystko trzeba ciężko pracować.

Tak, ale to byłby najprostszy sposób, jednak dogmaty wierzeń, które pokazałeś nie
pozwolą wam na to.
I znów wracamy do źródła.
To te wasze dogmaty czyli wierzenia są największym problemem waszym i są u podstaw
tego kryzysu.

OK, niektórzy twierdzą, że kryzysy są cykliczne czym to jest spowodowane.

Właśnie teoria Keynesa wraz z późniejszymi poprawkami i dogmatami.


W oparciu o wskaźniki takie jak inflacja wzrost PKB i bezrobocie władcy pieniądza
starają się to wypośrodkować.
Jednak sytuacja jest zmienna i nie daje się utrzymać wszystkiego na jednym stałym
poziomie, jak chce się mieć iluzję choćby wolnego rynku.
Więc inflacja rośnie, gdy się walczy z bezrobociem i zbyt niskim wzrostem PKB, a
bezrobocie wzrasta i PKB rośnie słabiej lub wręcz spada, gdy się walczy z inflacją.
Stąd cykliczność kryzysu.

OK, biorąc pod uwagę obecne dogmaty to, co należy zrobić, żeby poprawić sytuację.

W Twoim kraju sytuacja jest o tyle prosta, że macie tak wysokie stopy procentowe i że
jest z czego ciąć.
Obniżka z 5% do 1% załatwiłaby sprawę kryzysu.
Najlepiej gwałtowna obniżka, żeby banki nie mogły się zastanawiać, czy obniżać swoje
stopy czy nie.
Natomiast sytuacja jest ciężka w krajach, gdzie już nie ma z czego ciąć.
W USA, które promieniują kryzys i tam się w zasadzie ustanowiło te dogmaty wraz z
Wielką Brytanią, z poparciem Niemiec nie mają już z czego ciąć.
Jednak będzie się próbować wszelkich sposobów, żeby wydrukować pieniądze i żeby
prasa nie uznała tego za drukowanie pieniędzy.
Przecież te obniżanie stóp procentowych, to nic innego jak dawanie dostępu do
wydrukowanego nowego pieniądza tylko jest to ubrane w strawny dla mediów sposób.

Czyli wydrukowanie pieniądza jest sposobem na wyjście z tego kryzysu ?

Jeżeli ludzie będą mieli pieniądze, to zaczną je wydawać.


Najniższe warstwy na najprostsze potrzeby.

208
Pieniądze dojdą do klasy średniej, a ta będzie wydawać na wyższe potrzeby i tak wyżej.
Gospodarka zacznie się szybciej kręcić.

A co spowodowałoby odejście od cykliczności kryzysów?

Zmiana dogmatów i wierzeń dotyczących gospodarki.

Pewnie powiesz, że tam gdzie nie ma pieniędzy, nie ma kryzysu z nim związanego.

Tak właśnie jest.


Jednak konsumpcjonizm czyli wierzenie że przedmioty kupowane dadzą wam szczęście
jak każde wielkie wierzenie ciężko jest zmienić z dnia na dzień.
To musi być długi proces.
Najpierw musicie uznać, że ten system po prostu nie działa jak chcecie.
Sami uznać, że potrzebna jest jego głęboka reforma, żeby zaczął działać, a potem
sprawdzić czy działa tak jak chcecie.
Na końcu dojdziecie do wniosków jakie ja mam.

O ile wcześniej z powodu naszej głupoty Ziemia nie zrobi z nami porządku ?

Dokładnie, ale nie uważasz, że mało prawdopodobne jest żeby kataklizm objął całą
Ziemię.

Faktycznie, jeśli kataklizmy są cykliczne, co niektórzy sugerują, to pewni ludzie przetrwają.

A wtedy problem wierzeń powróci.

11 stycznia 2009
Rozmowa z Bogiem o problemie pracy i bezrobocia.

Witaj.
Dzisiaj chciałbym, pomówić o problemie bezrobocia.

O problemie bezrobocia czy problemie pracy?

Hm???

Zastanów się dobrze co jest większym dla was problemem bezrobocie czy praca?

Faktycznie jak się pracuje to się narzeka na szefa i na brak wolnego czasu.
A jak się nie pracuje, to na brak środków do życia.
No, ale media mówią, że problem to bezrobocie.

A media mówią prawdę?

Czasami. OK, to powiedz, co sądzisz o pracy i bezrobociu?

Problemem w pracy jest zależność.


Podpisując umowę o pracę dokonujesz ograniczenia wolności osobistej.

209
Podpisujesz dokument, dzięki któremu stajesz się zależny strukturze szefów w zamian
za pieniądze, które możesz wymienić na towary i usługi.
Wymieniasz wolność, wymieniasz wolność czasu na wolność kupienia towarów i usług.
Bezrobocie jest problemem, gdy nie masz z czego żyć i państwo nic ci nie daje.
Gdy jesteś zadowolony z niego, bo masz z czego żyć, to stan błogosławiony.
Niemniej jednak każdy z tych stanów jest uważany za niekorzystny dla nim dotkniętego.
Średnio statystycznie.
A co jeśli nie byłoby takich stanów?

No wyobraźmy sobie.

Nie będziemy sobie niczego wyobrażać.


Ja opowiem jak jest na innych planet, które rozwiązały ten problem.
Gdy nie ma stosunku pracy i bezrobocia to nie ma problemu.
Gdy planeta żywi swych mieszkańców działających z nią harmonijnie, nie ma problemu.

No tak, ale my mieszkamy na Ziemi, gdzie systemem społecznym jest kapitalizm, gdzie
istnieje system opisany przez ciebie w pierwszym punkcie.
Co więc robić w takim układzie?

Pracować lub nie pracować.


Będąc bezrobotnym w kulturze europejskiej ciężko jest umrzeć z głodu.
Można zyskać pogardę pasożyta.
Tylko należy się bardziej zastanowić, kto na kim pasożytuje.
Czy elegancki pan zarządzający kopalnią nad ciężko pracującymi górnikami, których
kiedyś będzie może musiał wyrzucić czy człowiek, który wyciąga rękę po jałmużnę i
któremu można jej udzielić lub nie?

Media znają odpowiedź.

Media zarządzane przez eleganckich panów i panie.

Nie da się ukryć.


Lecz co możemy zrobić jako Ziemianie?

Najlepszym byłoby ustanowienie dochodu maksymalnego i przekształcenie się w świat


usług.
Zamiast stosunku pracy kilkugodzinnej na pracę za efekt.
Nikt nie będzie wymagał pracy od tej do tej i wykonywania co się szefowi zapragnie, lecz
tylko to, co jest efektem.
Oczywiście, ci poniżej progu ubóstwa dostawaliby z funduszu wspólnego zapomogi, ale
każdy mógłby sobie wybrać, co woli.

O ile nie byłoby maksymalne promowanie pracoholizmu przez media, które to promują.

Ale nie wszystkie media tak robią i nie każdy na to by się zgadzał.
Instynktem matki będzie zawsze mieć dziecko przed pracą.
Eleganckim panom i paniom nie uda się zmusić do pracoholizmu tych, którzy tego nie
chcą.
Pracoholikami zostaną ci, którzy dzisiaj mają już do tego predyspozycje.

210
A wolni pozostaną wolni.

Ale znów akord będzie wspomagał wyzysk zamiast go umniejszać.

Zapominasz, że nie będzie sensu bogacenia się, gdy będzie dochód maksymalny.
Jednak to jest sposób na polepszenie, a nie na rozwiązanie.
Sposób na rozwiązanie już podałem.

Choć on jest nie do akceptacji w społeczeństwie.

Fakt, a dlaczego?
Czyż nie z powodu systemu wierzeń jaki macie?

Pytanie retoryczne.

Rozmowa z Bogiem jak rozpoznać kobiety aktywne seksualnie.

Zadaniem naszym w tej rozmowie będzie tym razem coś dziwnego.


Teoretycznie nie powinno się z tym zwracać do Boga, albowiem można te odpowiedzi
znaleźć w innych źródłach, ale może ty wiesz coś w tym temacie, czego inni nie wiedzą?
Może wiesz coś więcej?

Jaki to temat?

Otrzymuję zapytania „jak je znaleźć”.


Chodzi o kobiety, które są zainteresowane seksem w sposób wyższy, niż przeciętna
statystyczna.

O to temat rzeczywiście nie dla Boga, ale nie widzę przeszkód, aby nie rozmawiać na ten
temat.
Powiem wprost.
Niektóre się same ujawniają.

Ale mniejszość.
Zdecydowana mniejszość.
Większość się raczej ukrywa ze swoimi preferencjami.

Tak.
Taki jest charakter kobiet.

Może jednak będziemy po kolei rozszyfrowywać zagadnienie.


Czy jest jakiś klucz, jakieś preferencje, co do wielkości miejscowości, w jakich żyją?

Chodzi ci tylko o miejscowości w jakimś określonym kraju, na przykład tym,


w którym żyjesz?

Tak.
Konkretnie w Polsce.

To jest zagadnienie dwustronne.

211
Jeżeli chodzi o skład procentowy, tych bardziej zdecydowanych na akty seksualne, to nie
ma tu żadnych zdecydowanych preferencji.
Jest natomiast hamulec moralny, który jest tym silniejszy im mniejsza miejscowość, w
jakiej żyją.
Jest to zjawisko „wymuszenia zewnętrznego”, w jakim żyją.
Wymuszenia określonego zachowania, jako swoistego narzucania siłą takiej a nie innej
moralności i zachowania.
Tym większy nacisk, im mniejsze środowisko.

Czyli procentowo ilość tak zwanych chętnych kobiet jest jednakowa, niezależnie od miejsca
zamieszkania?

Dokładnie.
To sprawa ściśle genetyczna nie uwarunkowana miejscem urodzenia.
Bardziej już mógłbyś dzielić to regionami.
Na przykład Śląsk, jest pod tym względem wyraźnie wyżej od reszty kraju.
Poza tym nie ma szczególnych różnic.

No dobrze.
Teraz chciałbym zapytać, czy są jakieś szczególne cechy, w budowie ciała, zachowaniu, które
pozwalałyby odróżnić takie kobiety od reszty.

Oczywiście, że są.
Zachowanie niekiedy mówi otwarcie, czego kobieta oczekuje i to jest dość łatwo
rozpoznać.
Do zachowania zaliczyłbym sprawę ubioru i makijażu.
Ostry agresywny makijaż, jest już wystarczającą wskazówką mówiącą za takimi
preferencjami.
Szczególnie malowanie ust.
Krzykliwe, czerwone mocne odcienie też klasyfikują taką kobietę do tego grona.

Ale kolorami makijażu czy też ubrania, można zmylić, celowo wprowadzając zamieszanie.
Niekiedy kobieta nieświadomie klasyfikuje się sama do grupy, w której nie jest.
Może to być spowodowane na przykład obowiązującą modą.

Nic ci na to nie poradzę.


Moda rzeczywiście może burzyć obserwowane fakty, ale tak jest tylko na jej początku.
Dość szybko kobiety wracają do standardowych zachowań.

W takim razie opowiedz o trwałych znakach, o takich, których nie można zmienić.
Są takie, czy ich nie ma?

Są i to nie jedne.
W budowie ciała istnieją pewne elementy rozpoznawcze, dzięki którym możesz taką
kobietę rozpoznać, ale nie są to elementy konieczne, aczkolwiek decydujące.

Co pod tym rozumiesz?

To znaczy, że jeżeli te elementy wystąpią, to na pewno kobieta klasyfikuje się do grupy


zwiększonej aktywności seksualnej, ale ich brak niczego nie przesądza.

212
Jakie to są elementy?

Na przykład duże szeroko otwarte oczy, o wilgotnych kącikach.

Nie wiedziałem.

To teraz już wiesz.


Drugim elementem, który może występować niekoniecznie w parze z tym pierwszym to
kształt nosa, a zwłaszcza tej jego części, która znajduje się u jego nasady, konkretnie
mówiąc mniej więcej między oczami, lub nieco niewiele do 1 cm poniżej.
Ta część nosa, u kobiet bardziej aktywnych seksualnie niż to jest w normie, jest
wyraźnie szersza niż u innych.
To wyraźnie widać, że kość nosowa w tym miejscu jest bardziej masywna niż zwykle.

Ooo... o tym to nigdzie nie piszą.

Pytasz się chyba o to, co jest nieuwzględniane w innych publikacjach?

Tak.
Raczej o to.

To teraz dla odmiany powiem ci o drugim punkcie orientacyjnym, chociaż on jest w


niektórych publikacjach już rozszyfrowany.
Chodzi tutaj o dłoń kobiety, a szczególnie o jeden jej element nazwany słusznie z
powodu roli rozpoznawczej, jaką on spełnia.
To tak zwany wzgórek Wenery.
Nazwa pochodzi od bogini miłości, Wenus.
Ta część dłoni, to jest na wewnętrznej powierzchni, poduszka granicząca z kciukiem,
jest wyraźnie większa i mięsista, oraz zdecydowanie twardsza niż pozostała część dłoni.
To jest też element rozpoznawczy takich kobiet.

O tym, to już słyszałem.

To możliwe, ale też nie bardzo ogólnie znane, jako prawda.


A to jest prawda.
Sprawdź to się przekonasz.

Nie omieszkam sprawdzić.


Czy to już wszystko?
Wszystkie charakterystyczne punkty kobiety do rozpoznania?

Nie wszystkie.
Urządziłem to w pewien sposób, który możesz nazwać szyfrem.
Są trzy punkty charakterystyczne.
Umieściłem je na kobiecie według pewnego schematu.
Punkt najwyższy, to już wspomniany nos przy oczach.
Punkt średni to ręce.
Jest jeszcze jeden punkt najniższy, to noga kobiety w okolicach kostki.

213
Tego to nie wiedziałem.
Co to za obszar?

Tutaj muszę być precyzyjny.


Chodzi o nogę, a właściwie obie, bo to zjawisko występuje symetrycznie – trochę przy
kostce, a właściwie centymetr do dwóch za nią i w górę na przestrzeni nogi w pasie
szarości do trzech centymetrów.
Noga tam jest wyraźnie grubsza.
To jakby wybrzuszenie długości dwudziestu centymetrów, wprawdzie płynnie
wtapiające się w linię nogi, ale sprawia wrażenie, szczególnie na samym dole przy kostce,
grubszej niż normalnie kończyny.
Takie nogi mają niezaspokojone seksualnie kobiety.

Są jeszcze jakieś punkty orientacyjne?

Nic ważnego z tych charakterystycznych, ani nic rozstrzygającego.

17 stycznia 2009
Rozmowa z Bogiem o edukacji

No to dzisiaj porozmawiajmy o edukacji.

A co uważasz za jej problem.


Jej brak czy jej poziom?

I to, i to.

Słusznie.
Jest jej nierówny dostęp to jedno, a drugie to jej poziom jest marny.

To może omówisz jakie są największe problemy?

Pierwszy problem to jest jej brak dostępu we wszystkich krajach świata.


Po drugie problemem jest jej przymus w innych krajach świata po trzecie problemem
jest to, co się w nich naucza.

No to jaki jest powód punktu pierwszego?

Wierzenia.
Reszta to powód wszelkich waszych problemów.
W tym przypadku, to wierzenie w walkę o przetrwanie.
Ta darwinowska transpozycja na życie ludzkie powoduje, że jedni mają uniwersytety, a
inni nie umieją czytać.
Chodzi, o to, że ludzie nie lubią się dzielić, a chcą rywalizować kto ma więcej.

Punkt drugi może nurtować, bo obowiązkowa edukacja jest uważana za jedną ze zdobyczy
cywilizacyjnych pewnych części świata.

U was często się mawia, że z niewolnika nie ma pracownika.


Przełóż to sobie na szkołę i masz problem.

214
System edukacji byłby dużo skuteczniejszy gdyby był dobrowolny.
Nie łudźmy się, z niektórych nie uda się zrobić wyższych matematyków.
U was w szkołach średnich uczy się całek, a w podstawówkach niektórzy mnożyć nie
potrafią.
Miałeś w pierwszej klasie podstawówki już początki równań, a słyszałeś, że niektórzy w
ósmej dzielić nie potrafią.

No to zacząłeś mówić o punkcie trzecim.

Te nonsensy edukacji, to tylko wierzchołek góry lodowej.


Ale właśnie problemem jest to, że wymyślają je nauczyciele akademiccy, zamiast
wybitnych nauczycieli w szkołach, które są nauczane.
Co profesor uniwersytetu może wiedzieć o poziomie szkolnictwa skoro się otacza tylko
doktorami i swoją wykształcona rodziną?

Jestem zaskoczony, że w tym trzecim punkcie nie wspomniałeś nic o wierzeniach.

Bo to podstawa tych wszystkich punktów.


Ale wiem o, co ci chodzi.
Masz rację, że wierzenia są źródłem formowania programów nauczania, które są czystą
indoktrynacją.
Szkoły nie dają ci wiedzy, one ci mówią jak masz żyć.
Szkoły tego nie rozumieją i zamiast jak żyć pokazują jak wegetować.
Ponadto nauka religii i to głównie jednej pokazuje wymiar problemu.
Ponadto czego chcesz się spodziewać po szkole wytworzonej na bazie zakłamanych ludzi.
Mówicie nie zabijaj na religii, a na historii jaką to było chwałą zarzynać się w wojnach
i powstaniach.
I wszyscy mówią, że nie ma w tym absurdu.
A przecież to jeden wielki absurd.

Jakie więc są środki poprawy?

Po pierwsze dobrowolność i wolny wybór.


Szkoła powinna być otwarta dla wszystkich, jeżeli masz 49 lat i chcesz się nauczyć całek,
to powinno się mieć do tego możliwość.
Jeżeli masz 7 lat nie interesują cię sposoby rozmnażania się rozwielitki, to po co masz się
tego uczyć?

Krytycy takiego sposobu myślenia mówią, że to spowodowałoby braki w podstawowym


wykształceniu.

A teraz ich nie ma?


A skąd się biorą te setki tysięcy analfabetów funkcjonalnych?

Ale alfabet powinien być podstawą?

Podstawą powinna być nauka tworzenia.


Czyli jak tworzyć swoje życie.
A reszta to narzędzia.

215
Jeżeli będziesz się umiał kontaktować z obcymi cywilizacjami za pomocą umysłu, to
alfabet łaciński do niczego nie będzie ci potrzebny.

O ile te cywilizacje będą chciały dać jakąś wiedzę.

Jeżeli będziesz umiał się kontaktować z wieloma z nich, to ci taką wiedzę dadzą.

01 lutego 2009
Rozmowa z Bogiem o przestępczości.

Witam.
Dzisiaj porozmawiajmy o problemie przestępczości.

A co cię konkretnie interesuje?

Jak go rozwiązać?

Przestępczość polega na przekraczaniu określonych przepisów, więc to przepisy są


problemem.

Ale przepisy zostały ustanowione, żeby nie krzywdzić siebie nawzajem.

I co, nie krzywdzicie siebie?

Fakt, krzywdzimy, ale jest jakaś za to kara.

No i o to chodzi.
Skupiacie się na karaniu.

OK., to jak zlikwidować problem krzywd?

Trzeba sobie zdefiniować, co to jest krzywda.

Krzywda następuje wtedy, gdy komuś jest przykro z powodu jakiegoś zachowania.

A to może winne są wasze reakcje, a nie zachowania?

No fakt, że programowanie społeczne wtłacza nam pewne reakcje i gdyby je zmienić


nie czulibyśmy się skrzywdzeni, ale i tak ból jest zakodowany genetycznie.

Tak.

To co zrobić, żebyśmy przestali sobie zadawać ból nawzajem.

Oczywiście zmienić wierzenia.

Wiedziałem, że do tego dojdziemy.


A jakie tym razem?

Tutaj kluczowe jest wierzenie o posiadaniu własności.

216
O własność, bądź to ziemi bądź to innych przedmiotów materialnych, toczycie
największe boje.
Oczywiście do tego dochodzi też własność kobiety i mężczyzny, z którymi spółkujecie lub
choćby zamierzacie spółkować.
To powoduje, że zadajecie ból.
A już konkurencja, kto ma wartości materialnych więcej tylko nakręca ten problem.

Czyli zlikwidować własność?

Niekoniecznie od razu.
Ale ją rozszerzać.
Gdyby społecznie byłyby dostępne telewizory duże, to by nie potrzeba by było ich mieć.
Przykładowo korzystasz z ubikacji i co czy w większości przypadków należy ona do
ciebie?

No nie.

Czyli tak trzeba by rozszerzać własność na innych ludzi coraz więcej.

Dobrze, ale wandale rozbiliby to, jakby rozbijają przystanki i inną własność publiczną.

Wandalizm bierze się z frustracji.


A powody frustracji są oparte na własności.
Ludzie są sfrustrowani z dwóch powodów najczęściej:
Nie mają pieniędzy i nie mają partnera seksualnego.

No dobrze a jak rozwiązać problem przestępczości seksualnej ?

Tak samo jak problem innej własności.


Poszerzać ją.
Tam gdzie kobiety i mężczyźni nie są niczyją własnością nie ma problemu przestępczości
seksualnej.
Ponadto trzeba przyznać, że głównym powodem takiej przestępczości jest wasza
zakłamana etyka.
Jest mnóstwo zakazów, które trzeba pokonać.
W końcu ludzie nie wiedzą, co jest bardziej niekorzystne gwałcić kogoś czy się
onanizować.

OK, ale o seksie porozmawiamy kiedyś indziej.

Rozmowa z Bogiem o prawach człowieka.


Witam.
Dzisiaj chciałbym porozmawiać o prawach człowieka.

Czyli?

O co nich myślisz?

Zbiór pobożnych życzeń naginanych przez wasze władze do swoich celów.

217
Ale chyba nie przez tzw. władze demokratyczne.

Też i te również.
Słyszałeś o więzieniu w Guantanamo albo o bazie w Szymanach?

No tak ale większość jest przestrzeganych.

Jak nie ma tzw. wyższej konieczności.


Wasze władze tylko szukają tych konieczności.
Jest wolność samostanowienia się, a grupa Ślązaków nie może się ogłosić narodem.
Jest wolność wyznania, ale weź powiedz gdzieś na wsi, że nie jesteś katolikiem.
Jest wolność korespondencji, ale jak jesteś o coś podejrzany, to jej nie ma.
I tak można mnożyć i mnożyć.
Ale najlepsze jest prawo do pracy.
Wszędzie niemal jest ale nigdzie nie przestrzegane.
Słyszałeś, żeby ktoś wygrał z państwem, że nie dostał pracy?

Nie.

No właśnie, ale od tego ważniejsze są prawa duszy człowieka.

Czyli jakie?

U Walscha o nich mówiłem dużo.


Przypomnij sobie.

Brak zależności, wgłębianie się w duszę, badanie Boga.

Tak.
I parę jeszcze innych.
Ale gdybyście szanowali prawa swoich dusz, to nie mielibyście problemu z prawami
człowieka.

Masz na myśli zależność?

Przecież prawa człowieka są próbą obrony przeciwko chciwej władzy.


Władzy, która chce jeszcze więcej władzy, to takie wyspy, które chcecie zachować dla
siebie, ale władza jest władzą i jej cechą jest chciwość czyli chęć coraz większej władzy.

Czyli problemem nie są prawa człowieka czy ich przestrzeganie, lecz władza?

Problemem jest zależność wszelka.


Czyli stosunek, że ktoś jest wyżej i może ci kazać oraz ktoś jest niżej, ktoś kto ma
rzadko prawo cokolwiek powiedzieć.

No tak, odeszliśmy trochę od tematu, ale co z więźniami politycznymi?

Nie odeszliśmy od tematu.


Więźniowie polityczni to efekt chciwości władzy.
Czyli zależności.

218
Jest też to pojęcie płynne.
Przecież wiesz jak się nim manipuluje np. w przypadku Wenezueli.

No tak. Ludzi, którzy próbowali zorganizować zamach stanu na legalnie wybranym rządzie
nazywa się więźniami politycznymi tylko dlatego, że prezydent tego kraju prowadzi politykę
sprzeczną z interesami USA.

Właśnie.
Problemem nie są więźniowie polityczni, lecz więzienia.

???

Mówiłem o tym Neale'owi, ale jak chcesz porozmawiamy o tym teraz.

Może to będzie kiedyś inny temat.

Zgodnie z twoją wolą.

03 lutego 2009
Rozmowa z Bogiem o giełdach.

Witam.
Dzisiaj chciałbym porozmawiać o giełdzie?

Samochodowej w Słomczynie czy może komputerowej w Katowicach?

Twoje poczucie humoru.


Chodzi o Giełdę Papierów Wartościowych.
Jednej czytelniczce chodzi, żeby się dowiedzieć czy to wszystko nie jest jedno wielkie
oszustwo?

To wszystko zależy od zrozumienia pojęcia oszustwa.


Jeżeli oszustwo oznacza kłamstwo w celu osiągnięcia zysku czyli wyłudzenia pieniędzy,
to na giełdach to się zdarza i to dosyć często, ale nie jest to ich podstawa działalności.
Wiesz jak to działa więc może opowiesz.

Ale tylko wtedy jak będziesz potwierdzał lub zaprzeczał.

OK.

Giełda polega na wymianie odpłatnej udziałów firm.

Potwierdzam.

Oszustwa są głównie tego typu jak w reklamie.


W reklamie sprzedaje się perfumy, przez które kobiety nagle mają się rzucać na facetów, choć
nigdy tak nie jest.

Potwierdzam, choć kobiety czasami się rzucają na facetów.

219
Generalnie da się na giełdzie zarobić o ile będzie się postępowało wg ściśle określonych
reguł.
Te reguły są znane tzw. funduszom inwestycyjnym.
Jednak kiedy jest tzw. bessa, to większość funduszy traci.
Jedynie bardzo stosunkowo małe kapitałowo fundusze, które są niewielką mniejszością
potrafią zarabiać w każdych warunkach, ale te się nie reklamują w telewizji czy radiu, bo są
za biedne.

Potwierdzam, a teraz możesz powiedzieć o kantach, jak wy to nazywacie.

Na giełdach odbywa się mnóstwo licznych nieprawidłowości.


Najpopularniejszą jest spółdzielnia.
Jest to zmowa kilku graczy z poważną gotówką, żeby windować sztucznie kurs danej akcji w
górę.
Teoretycznie jest to zakazane, ale praktycznie nie do udowodnienia.
Innym kantem, jest używanie informacji zastrzeżonych.
Jeżeli wiesz wcześniej coś, co spowoduje pójście do góry danej akcji i kupujesz ją wcześniej,
to na pewno zyskasz.

Potwierdzam.
Jest jeszcze mnóstwo pomniejszych kantów, ale te są najważniejsze, jednak powiedz, kto
stoi za giełdą.

Za giełdą stoją banki i inne oligarchiczne stowarzyszenia z wielkimi pieniędzmi.


A teraz Ty powiedz czemu one są winne.

Nie powiem, bo nie uznaję pojęcia winy, jednak one są przyczyną takich waszych
problemów jak bieda, nierówność i tych wynikających z własności czyli przestępstw na
mieniu.
One są odpowiedzialne za wasz nieefektywny system gospodarczy.
One wprowadzają kult własności.
Zwykle nie produkują nic pożytecznego, ale najwięcej mają do powiedzenia.

Fakt.
Podczas obecnego kryzysu pierwszą pomoc państwa nie dostali bezrobotni, którzy są teraz
potencjalnymi bezdomnymi tylko odpowiedzialne za kryzys banki.
Pewnie z powodu tego, że opłacają kampanie wyborcze w USA.

Z tego i innych.
One stoją za większością tzw. lobby.
One praktycznie tworzą prawo w USA.

Ok.
To są jakieś pozytywy giełdy?

Mnie się pytasz?


Przecież poznałeś ludzi, którzy w ciągu jednego dnia zarobili na samochód dzięki
giełdzie.

OK.

220
To porozmawiajmy o spadku na giełdzie obecnie.
Mam wrażenie, że jest on spowodowany czystą głupotą.

Tak.
Trudno nazwać podstawową inteligencją to, że się nie rozróżnia Polski od Węgier czy
Łotwy.
W Polsce jest w miarę pozytywna jak dla giełdy sytuacja gospodarcza, a z Polski się
wycofuje pieniądze, ponieważ nie rozróżnia się jej od Łotwy będącej w trudnej sytuacji.
Ponadto kryzys na giełdzie to czynnik czysto psychologiczny.
Kiedy środowisko giełdowe uznaje coś za złe, to wtedy wycofuje pieniądze, nie
koniecznie wtedy , kiedy coś jest niekorzystne.

Czyżby giełdy opierały się na lękach?

Cała wasza cywilizacja opiera się na lękach.


A to jest ich odbicie.
To mali posiadacze akcji najszybciej zaczynają sprzedawać, a na ich sygnał reagują
wielkie fundusze kapitałowe.

Faktycznie.
Myślę, że wystarczy na ten temat, a czytelniczka będzie usatysfakcjonowana, o ile jej celem
nie było tylko potwierdzenie swych obaw w stosunku do giełdy.

07 lutego 2009
Rozmowa z Bogiem o problemie terroryzmu.

Witam.
Dzisiaj chciałbym porozmawiać o terroryzmie.

Myślałem, że z Nealem Donaldem Walschem w książce pt. „New revelations”


powiedziałem wystarczająco dużo.

Tak, tylko ta książka nie została wydana po polsku.


Więc pokrótce jakie są powody terroryzmu.

Wierzenia.
Tym razem wierzenie, że powodem frustracji danej grupy religijnej etnicznej bądź
językowej, albo ideologicznej jest inna grupa, państwo lub ustrój.

OK, ale terroryści twierdzą, że oni prowadzą wojny tylko środki mają takie jakie mają.

I tu mają rację.
Gdyby te grupy dysponowały czołgami, to nie bawiliby się bombami amatorskimi.

To jaka jest możliwość wykorzenienia terroryzmu.

Zmiana wierzeń.
Oczywiście nie całkowita, bo każda akcja wiąże się z reakcją, ale powolna edukacja.
Przecież wiadomo, że terroryści islamscy czyli potężna większość obecnych terrorystów

221
wywodzi się ze szkół islamskich, w których jasno się mówiło, że zachód świata z USA na
czele to siedlisko szatana.
A co trzeba zrobić z siedliskiem szatana?
Biorąc pod uwagę wasze dogmaty religijne, to przecież oczywiste.
Dobrym przykładem sukcesu w walce z terroryzmem jest Irlandia Północna.
Pomyśl, co tam się stało?

Gdy pojawiła się Unia Europejska i granica de facto stała się mitem, ustały powody walki.
Jednym z celów IRA było zjednoczenie Irlandii.
De facto została zjednoczona.
Co prawda w Ulsterze nadal płaci się funtami i nie widać Euro, ale uznano walkę za bez
sensu.

Pomijasz ważny czynnik.


Przestano wierzyć, że walka ma sens.
Gdy zobaczono, że bez paszportu można iść na drugą stronę i że można pobiesiadować
z ziomkami z drugiej strony, to różnice religijne zeszły na dalszy plan.

OK, ale raczej zjednoczenie na miarę UE nie zajdzie pomiędzy USA, a Pakistanem?

A czy to komuś potrzebne?


Wystarczy, że ludzie uwierzą, że to nie ma sensu.
Że licytacja na bomby nic nikomu nie da i nic nie polepszy.
Że problem frustracji da się wyleczyć.
Że się przekona młodych ludzi do dawania miłości zamiast dawania śmierci.

Ale czy to imamom będzie się opłacać?


Dawanie śmierci wymaga więcej oddania niż dawanie miłości.

Tak się Ci wydaje w Twojej kulturze.


Miłość może wymagać większej determinacji niż zabijanie, bycie nauczycielem ludzi
szerzących miłość jest bardziej chwalebne niż szkolenie terrorystów.

No, ale pieniądze z półwyspu arabskiego idą właśnie na terroryzm.

Bo na tym półwyspie są nauczyciele nienawiści.


Przecież Koran nie odrzuca dekalogu.
Większość duchownych jest nastawiona pokojowo, czy to szyickich czy sunnickich.
Tylko grupa chorych z nienawiści gra na frustracji i macie terroryzm.

No niby racja, ale ta grupka właśnie wysyła bomby.

I takich nauczycieli trzeba wymienić.


Gdy obecne dzieci w Pakistanie, Indonezji, Afganistanie i wszędzie, gdzie się werbuje
terrorystów będą nauczane miłości, to nie będzie terrorystów.

W sumie racja.
Motywacja raju za świętą wojnę każdego potrafi skusić.

Dobrze, że to rozumiesz.

222
10 lutego 2009
Boga odpowiedzi na pytania o zdrowiu.

Witaj.
Dzisiaj mam serię pytań od czytelniczki, są to pytania zdrowotne.
„Czy najlepsza jest dieta zgodna z grupą krwi?”

To zależy dla kogo.


Generalnie jest to dieta zdrowa.
Sam się o tym nieświadomie przekonałeś.
Jednak w ekstremalnych przypadkach wychudzenia itp. czasami polska dieta
tłuszczowa jest od tego lepsza.

Masz na myśli schabowego z kapustą?

Wtedy tak.

„Czy zażywanie złota nanocząsteczkowego ma sens?

Jak dla kogo.


Chyba nie uwierzysz w wielką pozytywną moc działania po tym, co Kajsopeanie o tym
napisali.

No oni to porównali do trucizny.

Tak, i pamiętasz komu to miało służyć i do czego?

Jedno z podstawowych narzędzi kontroli umysłu.


OK. następne:
„Czy zażywanie mikroelementów Schindelesa jest dobre dla ciała ponieważ pożywienie jest
wyjałowione z nich.”

Jak sam widzisz te mikroelementy pomogą temu kto ich nie ma, a kto ma nie zaszkodzą.
W szczególnych przypadkach, może się zdarzyć działanie szkodliwe, ale małe to ma
skutki uboczne.

Następne:
Czy zażywanie 3% wody utlenionej jest korzystne dla zdrowia?

To zależy dla kogo.


Jak wiesz jest to silny środek bakteriobójczy i dłuższe używanie na pewno doprowadzi
do wyjałowienia.
Chyba wasi lekarze po antybiotykach zalecają picie zsiadłego mleka i jogurtu po to, żeby
odzyskać bakterie.

Następne:
Jaka jest opinia o preparacie MMS.

Lek nie jest tak cudowny jak się to przedstawia.

223
Ziemska medycyna zna więcej bardziej cudownych zdarzeń.
Lek jest zaiste korzystny i budzi sprzeciw lobby farmaceutycznego, ale jego cudowne
działanie opiera się na wierze.
Bez tego nikogo i niczego nie da się wyleczyć.

Następne:
„Czy występowanie swędzących wykwitów na skórze świadczy o dużym poziomie toksyn w
ciele.”

Wszystko zależy od definicji wykwitu.


Część z nich ma podłoże alergiczne część jest wynikiem działania hormonów i innych
czynników.
Generalnie na większość tych pytań można znaleźć odpowiedzi w Internecie.
Nie dotykają one istoty sprawy uzdrawiania.
Czyli tego , że europejska medycyna działa tylko na lekach, choć inne działają i mają
efekty.
Np. chińska, szamańskie i inne orientalne unikają leków i przynoszą efekty.
Za pomocą ćwiczeń medytacyjnych można też się leczyć.
Więc nie należy szukać tylko w Europie.

11 lutego 2009
Rozmowa z Bogiem o tworzenia materii wolą.

Witam cię po dłuższej przerwie, ale to już tak chyba musi być.
Takie są realia naszych kontaktów.

Nic nie szkodzi.


Ważne, że są w ogóle te kontakty.
O co się dzisiaj mnie zapytasz?

O kreowanie materii.
Co zrobić, aby wykreować nową materię?

Domyślam się, że chodzi tutaj o materię jakoś upostaciowaną?

Nie ważne jak.


Ważne żeby powstała nowa.

Znasz zasadę.
Znasz sposób.
To przecież omawiany już wcześniej SKS.
Czyż trzeba do tego coś dodać?

No tak.
Domyślam się, że będzie to ta metoda, ale ona nie jest tak skuteczna jakbyśmy chcieli.

Trzeba do tego wiary i we własne siły i w tą metodę.

Tak.
Wiem o tym.

224
Ale co zrobić, aby przy tej naszej wierze jaką mamy, nie większej ani nie mniejszej, jednak
taką materię wykreować?

Nie szukasz, niemożliwego?

Pytam się po prostu.

Jedyna metoda, jaką tu można zastosować, to połączyć siły.


Wiele ludzi chcących jednocześnie osiągnąć ten sam efekt, może to zrealizować niemal
natychmiast.

Ilu ludzi?

Nie ma jakiejś określonej liczby.


To zależy od tego, jaka będzie sumaryczna wiara tych osób.
Lecz to nie jest tak jak w matematyce.
Jeżeli wiara będzie słaba i źle skoordynowana SKS, to nie pomoże żadna liczba takich
osób.
Musisz wybrać do tego naprawdę mocno wierzących w sukces i silnie zaangażowanych.
Aby cała sprawa się udała, muszą być wszyscy pewni, że chce utworzyć właśnie na
przykład łyżkę, a nie jeden pióro, a jeszcze inny szklankę.
Materię należy tworzyć precyzyjnie, pamiętając o tym, że przykładowa łyżka, to nie
tylko kształt, ale materiał, z jakiego jest zrobiona, wielkość i wszelkiego rodzaju
ozdobniki.
Jeżeli każdy będzie myślał o własnej łyżce, to cała sprawa się nie uda.

Jak w takim razie to zapewnić w rzeczywistości?

Można powiedzieć, że każdy uczestnik takiej grupy musi być dokładnie uświadomiony,
co do tego, jaki materialny przedmiot chce osiągnąć.
Im będzie prostszy tym lepiej.
Skomplikowane przedmioty powodują, że ilość informacji o nim, którą można
zniekształcić jest za duża.
Musisz wiedzieć, iż w wypadku skomplikowanych przedmiotów ich struktura jest nie
tylko zewnętrzna, ale i wewnętrzna.
Ta zaś często jest niedostępna oglądowi z zewnątrz.
Jeżeli w procesie SKS, nie będzie zgodności wśród wielu uczestników, co do tej
wewnętrznej struktury, to przedmiot nie powstanie.

Wygląda na to, że takie działania nacechowane są od początku trudnościami


nie do przezwyciężenia.

Widzisz, sama zasada tworzenia przy pomocy SKS jest prosta, ale w przypadku
materialnych przedmiotów pojawiają się trudności nieraz nie do przezwyciężenia.
Sam widzisz jak to jest.

Co możesz poradzić jeżeli chodzi o te trudności?


Jak je można przezwyciężyć?

225
Niewiele da się zrobić poza zwykłą dyscypliną.
Uczestnicy takiego seansu SKS muszą być niewiarygodnie zdyscyplinowani.
Jeżeli tworzą kostkę do gry, to musi to być jednakowa kostka dla wszystkich.
Najlepiej żeby wszyscy widzieli ją taką samą.
Najlepiej na zdjęciu.
Najlepiej z rzeczywistego wzorca.
Niech się nie wgłębiają w materiał, z jakiego ma być stworzona.
Niech on powstanie najlepiej sam.

Czy potrzebne do tego są jakieś ćwiczenia?


To znaczy czy uczestnicy takiego seansu powinni najpierw ćwiczyć swoje umiejętności?

Nie.
To może niepotrzebnie stworzyć zaburzenia w polu SKS, które mogą się później
negatywnie odbić na właściwej pracy.
Można powiedzieć, że takie pole SKS zostanie wcześniej „zdezorientowane” i nie będzie
poprawnie działało.

Jak tworzyć na przykład czystą materię?


Powiedzmy, że grudkę złota.
Niewielką grudkę złota.

Marzy ci się bogactwo?

Powiedzmy.
Co sądzisz o takim tworzeniu?

Grudkę złota?
Nie bardzo to widzę.
Po pierwsze, samo określenie: „grudka złota”.
Co to jest?
Jaką ma wielkość?
Jaki kształt?
To nie bardzo sprzyja precyzyjnemu określeniu przedmiotu, jaki chcesz wykreować.
Lepiej by było określić to, jako sześcian złota o ściśle podanym wymiarze krawędzi.
Trzeba też zaznaczyć, że chodzi tutaj o czyste złoto, bez domieszek.
Może też być forma kulista.
Na przykład kula złota o określonej średnicy.
Konkrety przy tworzeniu materii, muszą niestety być.
Inaczej nie spodziewaj się sukcesu.

Teraz mi powiedz ile ludzi musi uczestniczyć w takim seansie żeby był skuteczny.

Teoretycznie jak najwięcej, ale musisz pamiętać o tym, że jest tutaj pewien haczyk.
Zwiększając liczbę uczestniczących osób, zwiększasz też możliwość wystąpienia błędu,
który w efekcie uniemożliwi prawidłową generację sukcesu SKS.

Myślisz o tym, że każdy uczestnik generuje SKS nieco inaczej?

Tak.

226
W efekcie im więcej osób, tym więcej błędów się pojawia.

Ale prawidłowe myślenie może przeważać.

Wtedy możesz liczyć na sukces.

A więc jaką liczbę osób proponujesz?

Najlepiej, aby utrzymać się w okolicach 50 osób.


To powinno najbardziej optymalnie zagwarantować sukces.
Może być więcej, to nic nie szkodzi 100 a nawet 200, ale trudno będzie utrzymać
dyscyplinę wśród takiej ilości ludzi.
Może być mniej, 40 lub 20.
Jeżeli będą wszyscy zdyscyplinowani i będą mieć potrzebną wiarę w sukces, to on
nastąpi.
Przypominam ci, że wystarczy jeden człowiek, tylko…

Wiem musi mieć odpowiednią wiarę.

15 lutego 2009
Rozmowa z Bogiem o kontrargumentach w stosunku do zmian klimatycznych.

Kiedyś rozmawialiśmy o efekcie cieplarnianym.


Wytłumaczyłeś ładnie na czym on polega.
Jednak od tego czasu pojawiły się nowe fakty, które wzbudzają pewne wątpliwości
w stosunku do tego, co wtedy powiedziałeś.

Znowu tak jak z tematem karmy?


Nie dowierzacie w to, co mówiłem?

To nie całkiem tak.


Pojawił się w telewizji pewien program, który zdaje się odrzucać fakt ocieplania się Ziemi.
Podważają tam zjawisko ocieplania się Ziemi z powodu nadmiernej emisji dwutlenku węgla,
sugerując, że są to błędne i histeryczne informacje.

Wiem o tym.

I co o tym sądzisz?

Wiele z tego, co mówię, jest podważane.


To normalne.

Kto zatem ma rację?

Jak myślisz?

Ty?

Tak ja.

227
A skąd się biorą takie opinie.
Podważa się nie to, co ty mówiłeś, ale innych naukowców.
Twierdzi się, że to wszystko to jest oszustwo.

Tak zawsze było i jest.


Zawsze, kiedy ktoś zgłasza jakąś teorię, natychmiast powstają kontr teorie starające się
zniweczyć wnioski płynące z nowej teorii.

Dlaczego tak jest?

Zwyczajna ludzka zawiść.


Jakakolwiek nowinka naukowa, wywołuje natychmiastową chęć pokazania, że tak nie
jest.
Że to jest nieprawda.
My wiemy lepiej.
Ta zawiść występuje najczęściej u osób o konserwatywnych poglądach, dla których
wszystko jest już po wieki ustalone i wiadome.
Wszelkie nowości powodują u nich niechęć, a najlepszym mechanizmem
uzewnętrznienia tej niechęci, jest pokazanie, że te nowości nie mają racji bytu.
Tworzy się, więc kontr teorie, często nieoparte na żadnych solidnych podwalinach
teoretycznych, a jedynie na luźnej spekulacji myślowej, tak dobranej, aby sprawiała
wrażenie przemyślanych teorii.

Czy zatem chcesz powiedzieć, że kontr teorie dotyczące globalnego ocieplenia, negujące
to zjawisko, są w rzeczywistości nic nie warte?

Dokładnie to chcę powiedzieć.


Poza tym w tego typu teoriach zawiera się też pewna doza polityki.

Polityka w nauce?
Czy to możliwe?

Jak najbardziej możliwe i też tak jest.


Naukowcy konserwatywni, to osoby przeważnie o poglądach mocno prawicowych.
A ci jak wiadomo niechętnie patrzą na rządy, które opierają się na podatkach.
Sprawa globalnego ocieplenia, to możliwość wydania części podatków na walkę z tym
zjawiskiem.
A do tego prawica nie chce dopuścić.
Żal im każdego wydanego grosza na cele publiczne.
Uważają to za marnotrawstwo.
Tak, więc, nie dziwne jest to, że będą się podpierać każdą teorią, która jest sprzeczna z
globalnym ociepleniem i zapobiegnie ich zdaniem marnotrawstwu podatków, które
według nich, powinny wpływać z powrotem do ich kieszeni.

Czy nie przesadzasz?

Nie tak dawno, w waszej telewizji był emitowany program na ten temat, o którym
wcześniej wspomniałeś.
Jakoś tak się złożyło, że autorem tego programu był ultra prawicowy dziennikarz, który
zebrał w nim tendencyjne materiały przeciwko globalnemu ociepleniu.

228
Czy jeszcze ci mało?
Ci ludzie naprawdę nie chcą niczego nowego, nawet w innych dziedzinach.
Na tym polega między innymi prawicowa polityka.
Na bardzo rozbudowanym konserwatyzmie.
Z tym wiążą się też wąskie horyzonty umysłowe tych ludzi.
Strach przed nowościami, bo ich nie rozumieją.
Wolą podpierać się wszystkim tym, co stare, co, do którego ich umiejętności rozumienia
już zdążyły się przyzwyczaić i zaakceptować.

Reasumując, podtrzymujesz swoje stanowisko w sprawie globalnego ocieplenia?

Tak, podtrzymuję.
Wszystko, co powiedziałem w tym temacie jest prawdą.

22 lutego 2009
Rozmowa z Bogiem o seksie.

Witam.
Dzisiaj porozmawiamy o problemie seksu, który powoduje liczne przestępstwa na tle
seksualnym?
Jak uniknąć takich przestępstw?

Część z nich wynika z zakłamania.


Nadal w niektórych stanach i krajach istnieją prawa zakazujące przykładowo
onanizmu.
Często przestępstwom jest winne prawo.

Co wiec proponujesz w tej kwestii.

Zniesienie wszelkiego tabu.


Musicie sobie powiedzieć, że seks analny i oralny to normalność w stosunkach
płciowych.
Musicie powiedzieć, że mnóstwo ludzi miało kontakty homoseksualne.
Mogły ono się kończyć na pieszczotach albo na stosunkach, ale ma je za sobą mnóstwo
osób nawet o orientacji hetero.
Musicie powiedzieć, że kazirodztwo występuje w dużym procencie.
Musicie powiedzieć sobie, że pedofilia jest często praktykowana i wtedy kiedy opadnie
kurtyna zakłamania, a wojujący przedstawiciele religii zostaną uznani za osoby
kompletnie nienadające się do wypowiadania w tej kwestii, możecie rozpocząć dyskusje
co trzeba zrobić.
Wtedy możecie ustalić jakie działania się niepożądane.

A co Ty proponujesz?

Ja stoję na stanowisku jak najmniejszych ograniczeń.

Czyli chcesz, żeby wymuszane stosunki zwane u nas gwałtami uchodziły luzem?

To jest wasza sprawa.


Wymuszane stosunki u was są karane, ale wymuszanie pracy już nie.

229
Szantaż seksualny w stylu masz pracę, jak odbywasz stosunki, już praktycznie nie są
karane.

Kolejny przykład obłudy.


Ale gwałt to przecież użycie siły i zadawanie bólu.

Dobrze wiesz, że są takie osoby, które zadawanie bólu w seksie uwielbiają.


Ponadto gdy będziecie mówić otwarcie o seksie, a nie półgębkiem po 23:00, to się
wkrótce okaże, że większość waszych problemów z seksualnością zniknie.
Ludzie dowiedzą się o tym jak działa ich popęd i zaczną się nim cieszyć.
Przecież kobiety na waszym świecie unikają stosunków płciowych z powodu obłudy, że
to jest coś nie w porządku.
To powoduje wymuszenia.
Jeżeli kobieta lubiąca seks z każdym o każdej porze będzie szanowana i lubiana nie
będzie się ukrywać i problem gwałtu praktycznie zniknie.

A pedofilia i kazirodztwo ma też być dopuszczalna?

Jak wiesz sam szanuję tylko jedno prawo, z którego co prawda wynikają następne.
Niemniej jednaj najważniejsze jest prawo wolnej woli.
Jeżeli jest wolna wola pomiędzy dwoma istotami do robienia czegokolwiek, to nie widzę
żadnych przeszkód, żeby to robiono zwłaszcza, jeżeli to nie narusza woli kogoś innego.
Wy sami się ograniczacie.
Ograniczanie jest nonsensowne ze względu na wiek z powodu poziomu popędu
płciowego.
Niemal każdy osobnik w wieku 18 lat jest z zdolny do współżycia.
Potężna większość chłopców musi rozładowywać swój popęd za pomocą onanizmu,
ponieważ prawo i zasady moralne zakazują mu innego rozładowania.
Zasady moralne zakazują także i onanizmu.
To jak można wiedzieć co dobre i co złe?
Skąd można wiedzieć czy lepsze jest gwałcić czy onanizować?
To jest wasze dzieło.
To dzieło się nazywa moralność.

Czyli uważasz, że ograniczenia wiekowe seksu nie ma sensu?

Czy tego nie pokazałem?

Pokazałeś.
No a kazirodztwo?
Przecież to ciężkie przeżycie.

Jest to ciężkie przeżycie z powodu waszej moralności.


Tylko i wyłącznie nakładanie brzemienia winy i bycia winnym, daje powód do ciężkich
przeżyć.
Młoda osoba staje przed ciężkim dylematem jak może coś być złe skoro jest tak
przyjemne?
Czy ja jestem zboczona/y?
Przecież wszyscy mówią, że tak nie można, ale takie jest to przyjemne.
To prowadzi do traumy.

230
Faktycznie.
Czyż nie podobnie jest z pedofilią?

Widzę, że rozumiesz o co w tym chodzi.


Dokładnie tak.
Przecież to ten sam mechanizm.
Jeśli nie ma zadawania bólu to jedyne rozterki z powodu waszej moralności.

Ale przecież moralność to też sprawiedliwość.

Też.
Ale też i takie nonsensowne zasady, które powodują naruszenia sprawiedliwości.

Jak zwykle trudno się z Tobą nie zgodzić.

01 marca 2009
Rozmowa z Bogiem o astrologii.

Dzisiaj będzie o astrologii.

Dobrze.
Co chcesz wiedzieć?
Chcesz znać swój horoskop na nadchodzący tydzień?

Nie.
Nie bardzo wierzę w horoskopy.

Nie wierzysz też w astrologię?

W to, to może bardziej, ale nie wierzę w te horoskopy gazetowe, inne w każdej gazecie.

Bo są one tworzone, nie przez specjalistów, ale przez zwykłych szeregowych redaktorów,
którzy często nie wiedzą o czym piszą.

Czyli to nie ma nic wspólnego z prawdziwą astrologią?

Prawdziwa astrologia u was nie istnieje.


Opieracie się, bowiem tylko na statystycznych danych.
Usiłujecie jakoś powiązać ze sobą pozycje planet z danymi statystycznymi, a to za mało,
aby rozwinąć tą zagadkę w prawdziwą naukę.

Mówisz – zagadkę?

Pozostanie ona jeszcze długo dla was zagadką.

W takim razie, może przeszedłbyś do konkretów.


Z tego, co już powiedziałeś, zorientowałem się, że nie negujesz tego zjawiska?

Nie.

231
Skądże znowu.
Ono jak najbardziej istnieje, tylko nie wiecie, co jest jego mechanizmem.
Jednak na podstawie danych statystycznych, nieźle dajecie sobie z nim radę jak na
swoją wiedzę.

W takim razie, powiedz mi więcej o nim.


O tym zjawisku.

No cóż.
Wasi astrologowie doszli do słusznego wniosku, że wzajemne pozycje planet i Słońca
mają duży wpływ na ludzkość.
Szkoda tylko, że nie uwzględniają za bardzo takich czynników jak Księżyc i planetoidy.  
Całość ich działania, opiera się raczej tylko na planetach i pozycjach w stosunku do
Słońca.

Powiedz mi, co takiego jest w planetach?


Co wpływa na w ich ustawienie, na takie a nie inne wyniki astrologiczne?
Jaka siła tym kieruje?
Co jest podstawą?
Czyżby to były efekty grawitacyjne, jak sądzą niektórzy astrologowie?

Niestety nie.
To nie jest grawitacja.
Sądzicie, że to jest grawitacja, bo nie znacie nic innego, żadnego innego czynnika, który
by to mógł powodować.

Więc może mi powiesz, jaki to czynnik?

Pamiętasz o tym, że wokół waszej planety istnieje coś takiego, co nazwałem już polem
morfogenetycznym?

Tak.
To już pamiętam.

Otóż to pole nie zachowuje się tak jak wszystkie inne znane wam pola.
To znaczy, że nie słabnie z kwadratem odległości od Ziemi.
Jego sygnatura słabnięcia jest można powiedzieć nieco mniejsza niż liniowa.
To powoduje, że rozciąga się ono na znaczne odległości od Ziemi.

Czyżby w takim układzie planety układu słonecznego wchodziły w to pole i wprowadzały


do niego jakieś zmiany?
Jak to jest możliwe?
Przecież pole grawitacyjne chyba nie oddziałuje z polem morfogenetycznym?

Słusznie myślisz.
Nie oddziałuje.
Ale jest coś innego.
Otóż każda planeta, każda planetoida, każda gwiazda, posiada swoje własne pole
morfogenetyczne.

232
Niemożliwe!.
Nawet te martwe?

Możliwe i tak jest.


Musisz pamiętać, że nie ma martwych obiektów.
Wszystko żyje i uczestniczy w życiu Wszechświata.
Czy myślisz, że Wszechświat jest martwy?

No, chyba nie.


Nie powiedziałbym tak.

No, więc masz odpowiedź na swoje pytanie.


Te pola morfogenetyczne planet i Słońca, zachodzą i ingerują w ziemskie pole
morfogenetyczne.
Zależnie od aktualnej pozycji planet, zmiany tego pola są na tyle charakterystyczne, że
siłą rzeczy wpływają na zachowanie się ludzkości.
Stan tego pola wpływa też na istoty świeżo narodzone, kształtując je w pewien sposób,
charakterystyczny na całe życie.
Osoba ta jest w ten sposób można powiedzieć naznaczona układem astrologicznym
planet.

To znaczy, że potwierdzasz pewne aspekty działania astrologii?.

Tylko pewne.
Nie wszystkie.
Na przykład horoskopy, tak mocno popularne, są wierutną bzdurą.

Dlaczego tak sądzisz?

Nie sądzę.
Wiem to na pewno.
Nie wierzysz mi?

Co to, to nie.
Wierzę w to, co mówisz.
Powiedz mi jednak, kiedy następuje ten wpływ układu planet?
Przecież tworzący się organizm, może być pod wpływem tego pola w każdym momencie
rozwoju: od wczesnej ciąży, do narodzin.
Kiedy następuje, to zapisanie jego cech charakterystycznych?
W którym momencie?

Tutaj ci powiem, że wasi astrologowie, dość dobrze, intuicyjnie określili ten moment.
To rzeczywiście narodziny człowieka.
W tym momencie, w momencie, w którym człowiek po raz pierwszy zaczerpnie
powietrza do płuc, pole morfogenetyczne podłącza duszę do wszechświatowego
działania.

Człowiek uzyskuje duszę w momencie narodzin?

Tak.

233
To jest ten moment.
Następuje wtedy ogólno kosmiczne zaakceptowanie nowej jednostki.

Powiedziałeś, że pole morfogenetyczne podłącza duszę.


Czy związane ono jakiś sposób z duszą?

Dusza stanowi nieodłączny składnik pola.


Można powiedzieć, że zawiera się w nim.
Pole morfogenetyczne to nośnik duszy.

Ponowna rozmowa z Bogiem o kontrargumentach w sprawie ocieplenia klimatu.

Witam.
Pojawiły się konkretne kontrargumenty od jednego z czytelników, który „prosi”,
żeby zadać pytanie „mojemu” Bogu.

I odmawia dojścia do wniosku, że jestem Bogiem wszystkich.

Ale, do rzeczy. „dlaczego na pozostałych planetach układu słonecznego również rośnie


temperatura.
Tam też wydzielamy dwutlenek węgla?”

A skąd on wie, że na innych planetach rośnie temperatura ?


Był tam i zostawił termometr?

Nie przypuszczam, ale zapewne powołuje się na jakieś badania.

Pewnie tak, ale to wszystko nie ma znaczenia.


To on odczuje zmiany klimatyczne na Ziemi, a nie na innych planetach.

„Czy małe ssaki, później dinozaury też miały fabryki produkujące CO2 i dlatego właśnie były
okresy ciepłe i zimne (zlodowacenia)”.

I znów czy on był na Ziemi w czasie dinozaurów, że wie?


Badania ziemskich naukowców w tej kwestii można o kant tyłka potłuc.
Jest to czyste wróżenie, które w dodatku jest nie prawdziwe.
Owszem, były zwiększenia dwutlenku węgla i zlodowacenie jako cykliczne zjawisko
ruchu planety Ziemia, ale chciałbym zauważyć, że pomimo postępującej u was ery
lodowcowej u was temperatura nie zmniejsza się gwałtownie.

Czyli teraz mamy erę lodowcową?

Początek.
Jednak wy dogrzewacie i nie ważne jest czym dogrzewacie, ale ważne że grzejecie tam
gdzie winno być zimno.
I wasza planeta odczuwa to jako gorączkę.

„Dlaczego wtedy było o wiele cieplej niż teraz ma być, bez strasznej działalności człowieka.
Spytaj się jaki wpływ ma CO2 wydzielane przez człowieka, skoro jest to 0,01% globalnie
wydzielanego CO2 przez naturę.”

234
A on wie, że było ciepło, bo wtedy zostawił tam termometr.
Powtarzam, mniej ważne jest jaki gaz wydzielacie, a ważne jest, że grzejecie.
A zawsze przy grzaniu produkujecie CO2.
Zmniejszenie CO2 spowoduje zmniejszenie grzania.

„Spytaj czemu wielu naukowców - klimatologów z różnych krajów piszą petycje w sprawie
bredni jakie się omawia na forum światowym.
W tym również polskich klimatologów, ostatnio była audycja z dwoma profesorami w
polskim radiu.”

Brednie, bzdury, głupoty i kretynizmy, skoro się trzymać tego stylu, to plotą ci
pseudonaukowcy, często uzależnieni od różnych lobby.
Myślisz, że lobby węglowe w Polsce z woj. śląskiego jest za mniejszą emisją dwutlenku
węgla?
A czy kraje arabskie są za zmniejszeniem emisji dwutlenku węgla?
A Rosja?
A czy to nie oni finansują niektórych naukowców?

Spytaj się komu służy taka bzdura o CO2 i po co handluje się pozwoleniami na emisję CO2
i dlaczego korzystają na tym bogatsi.

Powtarzam brednie, bzdury głupoty i kretynizmy, skoro się trzymać tego stylu, to plotą
ci pseudonaukowcy.
I oni sami przekonają się jeszcze za własnego życia jakie głupoty plotą.
A handel emisjami to inna sprawa.
Ale to dostosowanie do kolejnego waszego dzieła – kapitalizmu, a przecież ci
pseudonaukowcy tak go uwielbiają.

03 marca 2009
Odpowiedzi na pytania czytelniczki

Witaj, Znowu mamy pytania od naszej wiernej czytelniczki.

To jedziemy z tym koksem, jak to się mówi w waszym kraju.

Bardzo proszę o informacje o cylindrach faraonów-czy faktycznie mają taką moc o jakiej się
pisze i czy warto ich używać?

W waszym kraju się często mówi, „Może nie pomoże, ale na pewno nie zaszkodzi”.
Jest to pewien koncentrator energii, ale nie są bardziej wydajne jak przykładowo
piramidy.
A piramidy z kryształu kwarcu czy choćby pełnego szkła są bardzo efektywne.
Czasami nawet za efektywne.
Można się za dużą piramidą tak naenergetyzować, żeby odlecieć z waszego świata.

Mówisz o śmierci.

Tak wy to nazywacie.

235
I pewnie rozmiary muszą być monstrualne.

Powiedzmy, że wielkości waszych budynków.

Czy projekt Blou Beam jest prawda?

Oglądałeś film o HAARP?

Tak.

To wiesz do czego służy.


Blue beam jest to projekt do kontroli umysłu.
Kolejny.
Jednak w porównaniu do środków masowego przekazu nie jest on bardzo skuteczny.
Dużo on kosztuje pod względem energii, a efekty mogą być zaskakujące.
Jeśli wykreują wizje katastrofy w dobrze prosperującym społeczeństwie, to może być to
uznane za żart.
Będzie miało to przełożenie na sny.
Np. wywoływanie zamieszek w Szwecji czy Norwegii nic nie da, bo wzorce wychowania
są takie, że będą zachowywać spokój.
Oczywiście wzrośnie przestępczość, ale w rocznych statystykach nie odczuje się tego.
Tak samo jak się wam Polakom powie, że Balcerowicz jest super to też to w większości
to wyśmiejecie.

Czy obronimy się przed obcymi rasami i wejdziemy do czwartej gęstości nie stając się ich
niewolnikami?

A to wy jesteście wolni?

Ja wiem, że to sprawa dyskusyjna, ale..

OK.,
Sami się daliście zniewolić obcym rasom, które wami manipulują.
Wy im w tym ochoczo pomagacie.
Struktura władzy w formie piramidy to jest wpływ obcych cywilizacji.
A wasze stosunki pracy, to jest płatne niewolnictwo.
Wy w pracy nie możecie krytykować szefa, tak jak niewolnik nie może krytykować
pana.
Różnica jest taka, żre szef może was za to zwolnić, a pan zabić.

A w IV gęstości?

W IV gęstości służenia sobie, nastąpi walka o władzę, a potem, znów podobna piramida,
ale oczywiście podwładnymi będziecie innych cywilizacji.
W IV gęstości Służenia Innym wpływ tych cywilizacji, które wami teraz manipulują
będzie minimalny.

Obawiam się, że czytelniczka nie wie jaki jest stosunek tych co przejdą i gdzie.

Ty też do końca nie wiesz, ale fakt, że przejścia do IV gęstości służenia sobie dokonają

236
jednostki, mniejszość dokona przejścia do IV gęstości służenia innym, a większość
przeinkarnuje się na inną planetę.
Prawdopodobnie, bo przecież wszystko jest w waszej woli.

08 marca 2009
Rozmowa z Bogiem o zmianach klimatycznych.

Witam ponownie.
Teraz chciałbym porozmawiać o zmianach klimatycznych.

Co się interesuje konkretnie?

Kto jest za to odpowiedzialny?

Wy.
Wszyscy.
I nie da się tego zrzucić na inne cywilizacje.

A jakie są tego konkretne przyczyny.

Najważniejszą jest to, że grzejecie tam gdzie się nie powinno grzać i jak grzejecie.
Niemal każdy sposób waszego grzania powoduje emisję dwutlenku węgla do atmosfery.

To mnie nie zdziwiłeś.

A czego się spodziewałeś, że winni są ci sami co za aferę Rywina?

OK., to jak spowodować cofnięcie się zmian.

Trzeba wdrożyć alternatywne źródła energii.


Patentów jest mnóstwo jednak wszystkie są blokowane prze lobby ropy naftowej i
innych paliw kopalnych.
Blokowane bez skrupułów.
Słyszałeś zapewne o dziwnych przypadkach zaginięć ludzi, którzy się tym zajmowali.

Tak, parę nawet zamachów się z tym wydarzyło.


Ale czy damy radę przerzucić się?

Skoro skonstruowaliście w Japonii samochód na wodę, to dlaczego ma się nie udać.


Macie na Ziemi wystarczająco dużo wiatrów, wód podziemnych i rzek, żeby nie palić
węgla i ropy naftowej.
A przecież to tylko wierzchołek góry lodowej.
Są fantastyczne projekty ocierające się o perpetum mobile złożone w licznych urzędach
patentowych.

Przykładowo jakie.

Np. energia orgonowa.

Ale podejrzewam, że jej wykorzystanie spowoduje kłopoty, bo to energia żywa.

237
Ale może służyć w poprawny sposób jeśli nie będzie się jej używało bezpośrednio, a
pośrednio.
Ponadto fizyka jądrowa jest tak zaawansowana, że można przeprowadzać reakcje
jądrowe bez szkodliwych odpadów.
Trzeba tylko wesprzeć te badania.
Gdybyście przeznaczyli te środki, które idą na zbrojenia na energię i likwidacje głodu,
to wasza cywilizacja nie stałaby na krawędzi przepaści.

A tak to możemy zrobić tylko wielki krok do przodu, jak to mawiał towarzysz Wiesław.

Dobrze, że masz dobry humor, bo sytuacja w kwestii klimatu nie nastraja


optymistyczne.
To wasze największe zagrożenie.
To, że się zarzynacie, to Ziemi i Słońca nie interesuje, ale że szkodzicie, Ziemię to
bardzo interesuje.
A to jest żywa istota i jak uzna, że coś nie tak, to zacznie się z was leczyć jak z wirusów.

Mam nadzieję, że to da do myślenia.

10 marca 2009
Odpowiedź na pytanie czytelnika.

Jest pytanie od czytelnika o słodko brzmiącym pseudonimie gbur:


„Spytaj, czy maszyna może posiadać duszę, dla przykładu taka Andromeda.
Jeśli tak to gdzie leży granica, jakie wymogi musiała by spełnić etc.
”Oczywiście nie ma określenia co to może być ta Andromeda czy chodzi o maszynę do lodów
czy sprzęt biurowy czy może o statek z serialu sci-fi?

To nie ma znaczenia, bo wszystko posiada duszę.


Ja posiadam duszę, a wszystko jest mną.
Nawet najmniejsza część mnie posiada duszę.
Różnica jest tylko w poziomie jej rozwinięcia.
Ja mam najwyższy Ty masz niższy a maszyna jeszcze niższy.

15 marca 2009
Rozmowa z Bogiem o manipulacji przez inne cywilizacje.

Portale organiczne.
Czy to ci coś mówi?

A tobie?
Co o nich wiesz?

Są to ludzie, którzy są sterowani przez obcą cywilizację Reptilian.


Mają na celu wprowadzanie negatywnej rzeczywistości do normalnego społeczeństwa, aby
więcej wyprodukowało negatywnej energii, którą się żywią Reptilianie.

Mniej więcej ta definicja jest dobra.


W takim razie skoro wiesz, co to są portale organiczne, w czym mogę ci pomóc?

238
Powiedz mi, w jaki sposób przebiega proces sterowania tymi portalami?

No cóż…
W taki sam sposób, w jaki Reptilianie sterują całą populacją.
Już żeśmy o tym mówili.

To nie ma różnicy w sterowaniu?


Portale traktowane są w taki sam sposób, w jaki normalni ludzie?

Muszę ci wyjaśnić drobną różnicę pomiędzy portalami, a resztą społeczeństwa.


Portale to ludzie, którzy już w swoim charakterze mają zakodowane negatywne emocje.
Już są takimi z urodzenia.
Wbrew pozorom takich ludzi jest wielu.
Teraz, jeżeli Reptilianie użyją ogólnej emisji mającej wygenerować wśród ludzi
negatywne emocje, to emisja ta oddziałuje w równym stopniu na całą ludzkość, ale te
osoby, które są zaliczane do portali organicznych, reagują na nią szczególnie mocno.
To tak, jakby ta emisja była kierowana tylko do nich i reagują na nią szczególnie mocno
wytwarzając swoją osobowością odpowiednio większe negatywne emocje wśród
otaczających je ludzi.
Jednak w tym wszystkim tkwi pewien trick.
Otóż, aby uaktywnić jakąś osobę, jako portal organiczny, musi być do niej
doprowadzona specjalna emisja aktywująca.
Nie znaczy to, że doprowadza się do każdej takiej osoby, transmisję oddzielnie.
Robi się to masowo, co jakiś czas dla wszystkich, i wtedy już aktywne portale nie są na
nią wrażliwe, a te, które jeszcze nie były poddane inicjacji, uaktywniają się i to na całe
swoje życie.
Stają się wtedy aktywnymi portalami organicznymi, czyli jednostkami, które dokonują
można powiedzieć, cudów na polu wtórnego emitowania negatywnej energii.

Co to jest za emisja?
Możesz mi powiedzieć?

Chciałbym.
Ale nie mam na razie odpowiedników w waszej terminologii.
Mogę ci tylko powiedzieć, że jest to rodzaj promieniowania, z którego składa
się pole morfogenetyczne, ale to jedynie dalekie podobieństwo.

Dobrze.
A co możesz powiedzieć na temat takiego zjawiska jak Zombie?

Żarty się ciebie trzymają?

Dlaczego żarty?

No wiesz, jest to zjawisko raczej istniejące w filmowej i książkowej scenerii.


Jako rzeczywiste nie istnieje.

Chodziło mi o to, w jaki sposób Zombie jest sterowane w celu wytwarzania negatywnej
energii?

239
Zombie nie jest sterowane, skoro jest fikcją.
Natomiast chyba sobie pomyliłeś Zombie, z Woodoo.

Może i tak.
Więc jeżeli Woodoo to, co możesz powiedzieć?

Woodoo to religia.
I nic więcej innego.

Tylko religia?

Tak.
Natomiast w trakcie praktyk religijnych tej religii, powstają osoby, które wpadają w
specyficzny trans przypominający opętanie.
Niektórzy, właśnie takie osoby będące pod wpływem tego transu określają mianem
Woodoo.
A jeszcze inni na skutek nieznajomości rzeczy określają je mianem Zombie, co mogło cię
wprowadzić w błąd.
Woodoo a Zombie to dwie różne rzeczy, z których pierwsza jest prawdziwa i realna, a
druga to fikcja.

W takim razie, czy ten stan transu może być wykorzystywany przez Reptilian, do
wzmożonego sterowania tą osobą?

Nie.
Reptilianie nie interesują się sterowaniem Woodoo, ponieważ nic więcej szczególnego nie
osiągają tym działaniem.
Osoba ogarnięta transem, jest dla nich i dla ich działań bezużyteczna.
Trans sam w sobie może dostarczyć postronnym obserwatorom wiele negatywnych
emocji, a to już jest wystarczające dla celów Reptilian.
Owszem, te praktyki religijne są przez nich mile widziane, i zainteresowani są oni ich
istnieniem.

A co powiesz na temat pożywiania się nami?


Jak to wygląda?

Myślisz o pożywianiu się fizycznie?


Podejrzewasz, że was zjadają?

O jakimkolwiek pożywianiu się nami.

Tu muszę ci powiedzieć, że żadna cywilizacja, która do was dociera, nie używa ciała
ludzkiego, jako pokarmu.
Jedyne pożywienie, jakiego od was oczekują to wasza negatywna emanacja psychiczna.
Reptilianie potrzebują jej, jako rodzaj narkotyku, który wyzwala u nich przyjemność i
to bardzo wielką przyjemność.
To właśnie dla tej przyjemności tak bardzo na was pasożytują i wykorzystują wszystkie
wasze nieszczęścia.
Dlatego tylko z tym powinniście walczyć.
Nie ma obaw, aby chcieli was konsumować fizycznie.

240
Ani oni, ani inne cywilizacje.

17 marca 2009
Odpowiedzi na pytania czytelnika.

Witaj.
Mam kolejne pytania od użytkownika o pseudonimie „gbur”:
Wszystko posiada duszę", znaczy się, nie tyle ona sama (Andromeda), co wszelakie cząstki
składające się na nią, surowce z których ją skonstruowano.

Odpowiedź jest krótka:


Tak.

Ale co z jej jaźnią, z tym co cechuje jej, charakter, sposób bycia, wolę życia i uczucia.
Czy Jej "umysł" ulatnia się wraz z wyczerpaniem baterii ?

Jaźń i umysł to nie to samo.


Umysł zupełnie działa inaczej.
Jaźń to jest właśnie cecha istot wysoko-rozumnych takich jak ludzie delfiny i wyższe
jednostki.
Ra, którego channeling jest wam znany nazwał to samo świadomością.
Jego opis poziomów gęstości zgrubisz, a opisuje poziom umysłu.
Jaźń nazwałbym samoświadomością.
Maszyna to I gęstość wg Ra, a to oznacza, że ma świadomość, a nie samoświadomość.
Po poznaniu jakie istoty są na tym poziomie można łatwo zrozumieć jakie możliwości
umysłowe może mieć dana maszyna.

22 marca 2009
Rozmowa z Bogiem o matriarchacie.

Witam. Chciałbym porozmawiać o patriarchacie i matriarchacie ?


OK., pytaj.
Po pierwsze, jak to możliwe, żeby fizycznie słabsze istoty rządziły Ziemią w przeszłości?

Bo w przeszłości nie było wszystko postawione tak na fizyczności.


Więcej było duchowości, a kobiety jako istoty i teraz bardziej emocjonalne by sobie w
tym radziły lepiej.

Ponoć większa była wolność seksualna, co mi się wydaje mało prawdopodobne, bo przecież
teraz kobiety ją hamują.

Kobiety jako bardziej uczuciowe są bardziej podatne na sugestie.


A sugestia waszej religii a i całej moralności jest antyseksualna.
A kiedy one stawiały swoje osobowości na pierwszy plan, to był seks najbardziej
spektakularny tego gatunku.
Przecież wiele kobiet potrafi mieć orgazmy bez liku.
Co więcej, one tak się ładowały nawet do channelingu i innych kontaktów duchowych.

Chcesz powiedzieć, że gang bang to było narzędzie duchowe ?

Czasami tak, ale głownie chodziło o ich przyjemność.


241
To czemu to upadło.
Przecież środowisko, w którym jest pełno seksu nie mogło nikogo nie zadowalać.

Seksu było dużo, ale nie dla każdego.


Podobnie jak dzisiaj kobiety dbały o posiadanie jak najbardziej atrakcyjnych
partnerów.
Może wtedy definicja atrakcyjności się różniła.

To co wtedy oznaczało bycie atrakcyjnym?

Głównie posiadanie sprawności i umiejętności do aktów seksualnych.


Ten kto potrafił dogodzić kobiecie długo był atrakcyjny, nawet pomimo ubytków urody.
Impotenci aseksualni byli nie atrakcyjni.
Nawet nie dawano im szans miłości platonicznej za wiele.
Ponadto intelekt i duchowość się liczyła.
Poeci i liczni magowie mieli powodzenie.
Tych wybierano na ojców.

Czyli ci impotenci wywołali bunt przeciwko matriarchatowi?

Nie tylko.
Też ci, co zostali odtrąceni.
Parę odtrąconych autorytetów, jak byście to dzisiaj nazwali, zaczęło głosić wątpliwości,
pomimo, że w nie nie wierzyli na złość kobietom i to zachwiało systemem.

A jak wyglądała sprawa wojen, przecież zabawa w wojnę to sprawa męska.

Wojen takich jak znacie nie było.


Były kłótnie i ostre wymiany zdań.
Nawet rękoczyny bardzo rzadko, ale szybko to się kończyło.
Wojny przyszły z patriarchatem.

Czy można postawić tezę, że brak polityki równego dostępu do seksu był powodem upadku
matriarchatu?

Tak, ale to nie seks był czynnikiem decydującym, lecz frustracja.


Często seksualna, ale sama frustracja z różnych powodów przyczyniła się do działania.
Po prostu zbyt lekkomyślnie podchodzono do mężczyzn i to się zemściło.
Nikt nie lubi być nazywany przez całe życie reproduktorem czy orgazmatorem.
Zabrakło równowagi w realizowaniu i wyrażaniu siebie.

Czy argumentem dla matriarchatu był atawizm mężczyzn?

Tak, też.
Zachowanie mężczyzn było uważane za prymitywne i mało subtelne.
Podobnie jak dzisiaj przyjemność sprowadzała się do jedzenia i seksu dla nich.
A dla kobiet bywały piękne inne rzeczy.
Ci którzy łapali te subtelności i potrafili się z nimi cieszyć zapachem kwiatów
przykładowo zyskiwali.

242
Ok.,. a jak dochodziło do seksu?
Też była taka skomplikowana gra jak dzisiaj ?

Nie.
Kiedy kobieta miał ochotę to mówiła to i robiła najczęściej z wieloma facetami.
Często to służyło jako lek na złe samopoczucie.
Seks był oddzielony od więzi emocjonalnych często .
Oczywiście byli przyjaciele, z którymi się spało czyli odpowiedniki tzw. mężów, ale w
seksie było wielu mężczyzn jednej kobiety i nikogo to nie dziwiło.

Czy grozi nam powrót matriarchatu?

Nie, choć rola kobiet i ich seksualność będzie się powiększać.


Równowaga dla rozwoju jest konieczna.

05 kwietnia 2009
Rozmowa z Bogiem o cywilizacjach na Ziemi

Możemy dzisiaj porozmawiać o cywilizacjach?

Jakich?

Tych które istniały kiedyś na Ziemi.

O jakie ci chodzi?
O Egipską, Majów, czy Sumerów?

Może nie o te, ale o bardziej tajemnicze.


Takie na przykład jak mityczna Atlantyda.

Nie było ich tak wiele.


W historii Ziemi nie było rodzimych innych cywilizacji niż te które są znane.

A Atlantyda?
A Mu?

To nie były cywilizacje chowu ziemskiego.


Były to cywilizacje stworzone przez napływową ludność spoza Ziemi.
Można powiedzieć, iż byli to kosmiczni rozbitkowie, którzy się osiedlili na Ziemi w
pradawnych czasach.
Byli bardzo podobni do ludzi, stąd może bierze się ich za wytwór ziemskiej ewolucji.
Ale to błędna opinia.

Czy możesz mi opowiedzieć o nich coś bliższego?

Powiem ci najpierw o Mu.


To była cywilizacja osiadła na całym wielkim archipelagu wysp leżących na dzisiejszym
obszarze Pacyfiku.

243
Powstała ona z tego samego ośrodka cywilizacyjnego, co i Atlantowie, ale była z nimi
bardzo skłócona.
Te cywilizacje prowadziły ze sobą wojnę już na rodzimych planetach.

Dlaczego zatem i jedna i druga przybyła na Ziemię?

Obie musiały emigrować z ojczystej planety, bo ta stawała się nieprzyjazna


do życia, na skutek manipulacji jej ekosferą.

Kto nią manipulował i po co?

Obydwie nacje.
Obydwie nacje chciały tak zmanipulować ekosferę, aby stała się ona nieprzyjazna dla
drugich.
W efekcie stała się ona nieprzyjazna dla wszystkich.

Na czym polegały te manipulacje ekosferą?

Chciano stworzyć najprostszą rzecz z możliwych.


Broń biologiczną, która by zniszczyła przeciwnika.
Niestety, tak jak to można było przewidzieć, broń ta wymknęła się z pod kontroli i
uniemożliwiła życie obu grupom.
Obie nad tym intensywnie pracowały i obie wytworzyły niemożliwą do życia ekosferę.
Stąd decyzja o wyniesieniu się z rodzimej planety i poszukanie innej, nadającej się
do życia.
Możesz się domyśleć, że cywilizacje te miały bardzo mocno rozwiniętą technologię lotów
kosmicznych.

I przybyły na Ziemię?

Jedna z tych grup.


Było takich grup kilka, i każda udała się w inny rejon kosmosu, aby poszukiwać planety
zdolnej ich przyjąć.
Muszę tutaj dodać, że poszukiwań tych dokonywali w formie zawieszenia broni,
wspólnie jedni z drugimi.

I jedna z takich grup, przybyła na Ziemię?

Tak.
Dwoma statkami.
W jednym byli ci, co osiedlili się na wielkiej wyspie, zwanej przez was Atlantydą, a
drudzy na archipelagu Mu.

Dlaczego właśnie tam?

W owym czasie, Ziemia już była zasiedlona przez rodzimego człowieka, wyhodowanego
na zasadzie inżynierii genetycznej przez znane ci już istoty.
Przybysze nie chcieli z nimi bezpośrednich kontaktów.

Jakie były te cywilizacje?

244
Jak technicznie rozwinięte?

To, że przybyły na Ziemię, świadczy o wysokim rozwoju technicznym.


Ale jak to bywa, stopniowo, pod presją czasu, pozbawieni zaplecza cywilizacyjnego,
wiedza ta zaczynała się degenerować.

Powiedz może, czym dysponowały w momencie osiedlenia się na Ziemi.

Przede wszystkim możliwością lotów atmosferycznych, kilkoma pojazdami, które


przywieźli ze sobą.
Jednak nie zdołali wybudować ani jednego nowego.
Baza techniczna przywieziona ze sobą, była zbyt słaba.
Mieli też osobistą broń w niewielkiej ilości, oraz kilka dział energetycznych wysokiej
mocy, które im służyły dość długo, ale na szczęście nie mieli, do kogo strzelać.
Cywilizacja ziemska była zbyt słabo rozwinięta, aby do nich dotrzeć.
Poza tym mieli doskonale działające aparaty łączności.
To na ich podstawie powstawały legendy mówiące o czarodziejskich lustrach, kiedy
wyposażeni w nie Atlanci, przybywali czasami z misjami cywilizacyjnymi do
autentycznych Ziemian.

Misje cywilizacyjne?

Tak.
Ale sporadyczne i bez szerszego planu dźwignięcia całej cywilizacji.
Była to raczej zabawa obliczona raczej na obserwowanie reakcji Ziemian na wyższą
technikę.

Tak postępowali jedni i drudzy?


Ci z Atlantydy jak i z Mu?

Dokładnie tak samo.


Jednak ci z Mu mieli w swoich planach stopniową eksterminację, raczej oczyszczenie z
Ziemian okolic ich wysp.
Zamierzali dokonać ekspansji na stały ląd i tam ostateczne osiedlenie.
Jak wiesz, nie udały im się te zamiary.

Co się stało, że im to nie wyszło?

Częściowo zostali osłabieni po walkach z Atlantami, w jakie się znowu wdali,


a ostatecznie zagłada wysp i całej ich cywilizacji.
Dotyczyło to również Atlantów.

Czy te cywilizacje miały jakiś odpowiednik życia duchowego?

Tu cię zmartwię.
Nie było tam nic takiego.
Ich cywilizacje były wybitnie ukierunkowane na życie doczesne, ale takich cywilizacji
jest wiele.
Nie rozwinęli życia duchowego, ale umocnili za to wiarę we wszechmocnych bogów
wśród rdzennej ludności Ziemi.

245
Podkreślam – umocnili – nie wytworzyli.
Ziemianie już wtedy byli przecież zdominowani przez kontakty ze swoimi własnymi
bogami – Reptilianami.
Wszystko to działo się przypadkiem.
Nikt nie zamierzał rozwijać takiej wiary, ale wyższość technologiczna przybyszów,
wywoływała niestety legendy o ich nadludzkich możliwościach.

Czy oni nie uznawali w ogóle Boga, jako stworzyciela wszechrzeczy?

Niektórzy z nich wysnuwali taką teorię, ale nie przykładali do tego żadnego znaczenia
kultowego.
Była to jeszcze jedna teoria naukowa.

07 kwietnia 2009
Odpowiedzi na pytania czytelnika

Witaj.
Mam pytania od czytelnika o pseudonimie gbur odnoszący się do konsol do gier:
Bezsensowna rozrywka?
To jest punkt widzenia bytu, który rozumem obejmuje wszystko?

Nie zmieniłem zdania w tej sprawia.


Wszystkie istoty mają prawo robić rzeczy z sensem i bez, bo mają wolną wolę.
A co propagują te gry w większości?
Pytanie retoryczne, skoro przemoc z nich się wylewa strumieniami.
Oczywiście są i pouczające, ale to ułamek.

Czemu nie, po co sztuka, obrazy, muzyka, powieści, niech wszystko idzie w diabły.

Po pierwsze diabły to wytwór waszej wyobraźni.


Po drugie, każdy z tych środków przekazu ma inne cele i bardzo inny cel niż konsole do
gier.

Po co nam ciało jeśli tylko dusza się liczy.

Ciało macie, bo pragniecie doświadczać fizyczności.


A co się dla kogo liczy to sprawa wolnej woli.
Ja nie mówię nikomu co jest najważniejsze.

Bo i bez tego mogę być szczęśliwym..

Tak.
Szczęście to stan umysłu.

Niczym puchaty króliczek kicający po polanie ze soczystą marchwią w łapie.


Po to możliwości techniczne, żeby z nich korzystać, rozwijać je, zwiększyć wachlarz
doświadczeń, nie ograniczać się.

Zgadza się.

246
Jednak nie zmienia to faktu, że w waszej obecnej sytuacji są rzeczy, które maja sens i
które nie mają sensu.

Jedna planeta może wybrać odmienne ścieżki, nie musi być jednolita.

Tak.
Planeta może wybrać drogę katastrofy lub szczęśliwego i harmonijnego rozwoju dla
przykładu.

12 kwietnia 2009
Rozmowa z Bogiem o innych cywilizacjach cd.

Jeszcze chciałbym porozmawiać o cywilizacjach.

Słucham cię uważnie.


Co chciałbyś wiedzieć?

O najstarszych cywilizacjach.
Starszych niż nawet Atlanci.

Nie było.

Nie?

Musisz sobie uświadomić, że Ziemia jest planetą dość młodą w skali kosmicznego czasu.
Te miliardy lat, które ona sobie liczy, nie są dość wielką podwaliną do wykształcenia
rodzimych cywilizacji, po których można by na podstawie wykopalin sądzić o ich
istnieniu.
Gdyby zaś były tak stare cywilizacje, po których nie zachowałby się żaden ślad, to
musiałyby być one tak stare, że wiek Ziemi na to nie pozwala.

W niektórych przekazach channeligowych są wiadomości, że na dzisiejszej Antarktydzie


istniała cywilizacja.
Jak się do tego ustosunkujesz?

Na dzisiejszej Antarktydzie była cywilizacja, ale ta sama, którą już znasz.


To była cywilizacja Atlantów, która próbowała znaleźć sobie lepsze lokum, od tego,
na którym tymczasowo się osiedliła.
W owych czasach Antarktyda miała zupełnie inny klimat, na którym teoretycznie
można było żyć.
Nie był to, co prawda klimat wymarzony, można powiedzieć, że surowy, podobny do
dzisiejszej północnej Finlandii, ale dało się na nim żyć.
Atlanci w poszukiwaniu lądu, który by nie był zasiedlony egzemplarzami rodzimej
cywilizacji ziemskiej, tam właśnie skierowali swoje oczy i tam próbowali zasiedlić ten
kontynent.
Jednak to się na dłuższą metę nie udało.
Katastrofa kosmiczna zniweczyła ich plany i ich samych.

Według przekazów channelingowych Kasjopejan, gdzieś pod ziemią istniały, bądź mają
istnieć jakieś cywilizacje.

247
Co na ten temat powiesz?

Powiedziałem ci kiedyś, że wszystkie przekazy tego typu są z musu, ze sposobu, w jaki


zdobywa się te informacje – obarczone błędami lub czasem przekłamaniami.
Tak też jest i w tym przypadku.
To całkowita nieprawda.
Nie ma pod powierzchnią Ziemi, żadnych cywilizacji.
Nic na trwałe nie zamieszkuje pod ziemią.
Włóż te wieści między bajki i legendy.

Czyli mam ostrożnie podchodzić do przekazów?

Ostrożnie i krytycznie.
Szczególnie do tych, które twierdzą, że istniały starożytne, dawne cywilizacje istniejące
przed waszym gatunkiem.
Ziemia jest na to za młoda.
Tak ustawiłem sprawę ewolucji, aby wszystko się działo naturalnie.
W tym dziele przeszkodziła mi interwencja innych cywilizacji, która zmodyfikowała
wasz gatunek, ale to jest już całkiem inna sprawa.

13 kwietnia 2009
Odpowiedzi na pytania czytelnika.

Witaj.
Mam kolejne pytania od czytelnika „gbur”:
Och, nie spodziewałem się odzewu.
Brzmisz niczym nadęty, choć pewnie zaprzeczysz mówiąc coś w stylu "nie mam powodu"
przejdźmy więc dalej.

Ja tylko rechoczę na te słowa człowieka pasjonującego się m.in. w krwawym


rozstrzeliwaniu fikcyjnych postaci.
Tyle tylko, że nic nie jest fikcyjne.
Wszystko co zostało przez kogokolwiek wymyślone istnieje we Wszechświecie.
Zabijając postaci faktycznie się zabija i się zostaje zabitym w innym alternatywnym
Wszechświecie.

„Poucza nauczyciel w przedszkolu.


Gry stawiają nas w sytuacjach nierealnych, niszczą choć w tym drobnym stopniu nasze
chucie, marzenia, fantazje, za ich sprawą dokonuje się realnie niemożliwe.
A, że jednych kręci rywalizacja, akcja i rzeź, to już wina konstrukcji człowieka.
Lepiej wyszaleć się przed monitorem, aniżeli na otoczeniu.”

Faktycznie mam do czynienia z przedszkolakami zwącymi się Ziemianami.


No może lekko przesadziłem, bo wy już lekko zaczynacie dojrzewać, ale i tak
zachowujecie się nadal jak w piaskownicy.
Rywalizacja i rzeź to efekt konstrukcji człowieka, ale psychicznej.
A konstrukcja psychiczna jest niczym innym jak programem komputerowym, który się
ładuje podczas wychowania i w szkole.
Rywalizacja i rzeź jest ziemskim softwarem tworzonym przez ludzi.

248
Nonsens.
One kumulują w sobie wszystkie wymienione wcześniej; powieść, dźwięk, obraz, do tego nie
ustępują im w żadnym stopniu, a czasem nawet i przewyższają (interakcja).

Nawet wasi psycholodzy doszli do tego, że to się nazywa projekcja.


Samemu ma się przypadłość, a potem się mówi, że jest ona udziałem kogoś innego.
Tak samo jest w tym przypadku ze słowem nonsens.
Gra komputerowa jest interaktywna, a sztuka nie.
Poza tym stosuje całkiem inne treści i jest na co innego ukierunkowana.
Oczywiście zdarzają się przypadki filmów, z których powstały gry, a nawet odwrotnie,
ale to wyjątki.

Za to twierdzisz, że Nasze uwielbienie jest bezsensu, czynność bezsensowna to taka,


która nie ma celu, nie przynosi rezultatu, to nie obejmuje gier.

To jest kolejny nonsens.


Pozdrawiam.

19 kwietnia 2009
Rozmowa z Bogiem o synchronizacji półkul mózgu.

Dzisiaj będziemy rozmawiać o technice, a ściślej mówiąc o wykorzystaniu Brain Wave


Generatora na umysł ludzki.

Czyli o wpływie słyszenia binauralnego na częstotliwość fal mózgowych.


Już kiedyś na ten temat rozmawialiśmy.

Tak.
Było coś takiego.

To, dlaczego chcesz do tego tematu wracać?


Wydaje mi się, że go wyczerpaliśmy?

Są jednak pewne rzeczy do sprecyzowania.


Na przykład pytanie takie, – jakich częstotliwości trzeba użyć, aby dobrze udawała się
telekineza?

Czy to wszystkie pytania?

Nie.
Jeszcze można się spytać, jaka jest najlepsza częstotliwość binauralna do dokonywania
OOBE?

Chciałbyś pewnie odpowiedź precyzyjną?

Na tyle, na ile to jest możliwe.

No to cóż…, jeżeli to ma być celem tej rozmowy, to będzie ona niesłychanie krótka.
Pytasz o krótką sprawę i krótka też będzie odpowiedź.

249
Muszę ci powiedzieć, że idealnie trafiona częstotliwość nie istnieje, albowiem zależy ona
w dużym stopniu od indywidualnych cech osobniczych.
Każdy człowiek reaguje inaczej.
Dla jednego będzie to 3, 958 Hz, dla drugiego 4, 123 Hz.
To tylko taki przykład.
Istnieje pewien optymalny zakres częstotliwości wahający się gdzieś około 4 Hz, ale będą
istniały odchyłki w zależności od tego, z kim mamy do czynienia w zakresie od 3, 52 Hz
do 4, 315 Hz.
W tym właśnie zakresie należy poszukiwać optymalnej dla każdego człowieka
częstotliwości.

A jak to będzie w rozróżnieniu na przykład na OOBE i telekinezę.

W przypadku dobrze dobranej częstotliwości, będzie to ta sama częstotliwość i dla


OOBE i dla telekinezy.

Domyślam się, że będzie to ta sama częstotliwość również dla doświadczania stanu czwartej
gęstości?

Czwartą gęstość można tylko doświadczyć naprawdę wtedy, kiedy się w nią wstąpi.
Metodami częstotliwości binauralnych można doznać jedynie niewielkiej części tego
stanu, ale masz rację będzie to zawsze ta sama częstotliwość zmniejszona jedynie o
współczynnik 0,5.
Tak więc jeżeli dla normalnych stanów parapsychicznych będzie to doświadczalnie
dobrana częstotliwość wynosząca na przykład 4, 05, to dla stanów wiodących do
czwartej gęstości zmniejszyć ją trzeba o czynnik 0, 5 czyli w wyniku dostaniesz 3, 55Hz.

Czy masz jeszcze coś do dodania?

Nie.
To wszystko, co można powiedzieć w zadanym temacie.

21 kwietnia 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam.
Mamy znów pytanie od czytelników.
Jedno do mnie o forum, więc od razu na nie odpowiem, że nie ma sensu robić forum dla 3
osób, a tyle jest w miarę aktywnych.
Natomiast istnieje miejsce gdzie można podyskutować o tym blogu:
http://www.ivwymiar.za.pl.
Teraz pytania do Ciebie: "rywalizacja" to raczej pierwotny instynkt, kiedy jeno lepszy samiec
ma prawo do przenoszenia genów dalej.
Nie można nazwać jej zaprogramowanym przez nas, skoro jego początek sięga początkowi
istnienia człowieka, tym bardziej, że udziela się to u zwierzaków.
Chcesz powiedzieć, że mnie się to wszystko zdaje?
Wydaje mi się, że FPS polepsza mój refleks? że RST wzmaga moje logiczne i taktyczne
myślenie, że RPG fascynuje mnie odmiennym światem i wciągającą fabuła, wnikaniem w
odległe epoki, że bawi mnie obcowanie z realiami, lepszymi od tych które oferuje mi nasza
kochana 'rzeczywistość'?

250
Wyśmienite ścieżki dźwiękowe i bajeczna grafika to ułuda i sen, ubzdurałem to sobie, he?
A, może Ty To widzisz i po prostu masz za nic.
Nigdy nie miałem na myśli wszystkich gier, nawet ich większość.
Ja się opieram na dziełach co najmniej bardzo dobrych, i co najmniej kilka dobrych tuzinów
bym znalazł.
Co do reszty, co powiedziane być miało, to zostało.
Reszta to kwestia odbioru.”

Po pierwsze, rywalizacja to nie żaden pierwotny instynkt u ludzi, bo wy nie jesteście


zwierzętami, no chyba, że się uważasz za zwierzę.
Rywalizacja została wam wszczepiona umysłowo i częściowo genetycznie podczas
ostatniej manipulacji.
Jednak głównym podłożem jest programowanie umysłu.
A poza tym czego Ty ode mnie oczekujesz, żebym poparł granie w gry?
A może zabronił?
Wolne żarty.
Ja daję wam wolną rękę do robienia rzeczy sensownych lub nie.
Czy granie w konsole jest sensowne, to już się wypowiedziałem.

Co do kwestii duszy, Twoje pojęcie tego terminu jest z goła odmienne, kiedy według Ciebie
duszą jest wszystko.
Przyjmując to za fakt ciężko ułożyć sensowne pytanie, ale spróbujmy.
Jest sobie wysoko zaawansowana maszyna, zdolnościami zbliżonymi do ludzkich.
I Trafia go szlag.
Heniek (przyjmijmy, że takie nosił imię), to bardzo towarzyska maszyna, grono ludzkich
przyjaciół i życiowa partnerka nie odstępowali go na krok.
Na Heńka spadł kokos z wysokiego drzewa, Heniek ginie, rozpacz i smutek.
Moje pytanie?
"Co teraz" Heniek uniesie się "w zaświaty", gdzie czeka Go dalsza droga poprzez wcielanie
się w inne "ciała", czy może Heniek to zamek, a dusza to każde z klocków na które się
Heniek składa.
Zamek runie, klocki rozsypują się i przyjmują inną formę, przez co "Nic nie przemija",
bo przecież żadnego z klocków nie ujęto, ale też "Nic nie trwa wiecznie", bo przecież zamek
nigdy nie będzie już taki sam.
W odpowiedzi ustosunkuj czy to samo czeka człeka, czy czyha go inny los.

Smutek to kwestia wyboru reakcji.


Nawet na Ziemi w takim Meksyku na pogrzebie jest niezła impreza z tequilą.
Natomiast zupełnie inaczej odbywa się sprawa przechodzenia pomiędzy doświadczaniem
a wiedzą u istot z samoświadomością i bez niej.
Dusze przewodnicze u istot bez samoświadomości decydują jakie następne będzie
wcielenie.
U istot z samoświadomością nie musi być żadnego następnego wcielenia.
To kwestia całkowicie wolnego wyboru.

26 kwietnia 2009
Rozmowa z Bogiem jak osiągnąć teleportację

Porozmawiajmy jeszcze trochę o Bwgenie.

251
O tym generatorze dźwięków binauralnych?
Co chcesz wiedzieć?

Czy istnieje jakaś częstotliwość, na wywoływanie, czy też pomaganie w umiejętności


teleportacji?
Taka, aby nie trzeba było wchodzić w głębokie stany alfa.

To pytanie od razu podpowiada mi, że potrzebna jest ci pełniejsza wiedza


o teleportacji i o stanach, które ją wywołują. SKS jest wszystkim tym, który musisz
sobie przypomnieć, albowiem on jest tutaj podstawą.
To nie Bwgen wywołuje stany OOBE.
To nie Bwgen wywołuje teleportację.
On nie ma żadnej mocy sprawczej.
Podstawą wszystkich tych dla was rewelacji, jest ciągle SKS.
System Kreacji Stanów.

Żeby jednak wejść w ten system, żeby mózg łatwiej sobie z tym poradził, stosuje się do tego
właśnie Bwgen.

Tak.
Stanowi on nieocenioną pomoc, ale też i bez niego da się połączyć z systemem SKS.
Musisz pamiętać o tym, że teleportacja jest czymś, co się da osiągnąć tylko korzystając z
SKS.
Nie ma teleportacji bez użycia tej siły.
Po prostu ludzki organizm, nie posiada żadnych fizycznych mechanizmów, które by mu
teleportację umożliwiły.
Wszystko to da się osiągnąć tylko pośrednio, jako wykonawcę używając SKS.
Innymi metodami tego nie osiągniesz.

Więc, właśnie.
Jakie częstotliwości ustawić w Bwgenie, aby telekineza była jak to się mówi, bezpośrednio
na celowniku?

A wiesz dokładnie, jakie możliwości posiada w sobie ten generator?

Wpływa na częstotliwość fal mózgowych.

Tak.
Wpływa.
A co można przez to osiągnąć?

Myślę, że mi powiesz.

Częstotliwościami binauralnymi można osiągnąć wiele stanów:


Od całkowitego pobudzenia pracy mózgu, do jego całkowitego wyciszenia.
Możesz na przykład ustawić się w stan pobudzenia i zwiększonej koncentracji,
potrzebnej w czasie nauki.
Ale też i odwrotnie.
Możesz przy odpowiedniej częstotliwości wprowadzić się w stan całkowitego uśpienia,
czyli normalnie mówiąc – zasnąć.

252
Możesz doprowadzić się do stanu zwiększonego wydzielania endorfin mózgowych,
albo do zwiększonego wydzielania adrenaliny.
To wszystko zależy od odpowiedniego zestawu częstotliwości.
W tym całym spektrum, istnieją częstotliwości, które odpowiadają za ustawienie mózgu
w stanie poprzedzającym zasypianie, czyli w takim, w którym jest on na tyle
spowolniony w swoim normalnym działaniu, że powstaje zapas na inne czynności.
Tymi innymi czynnościami, może być na przykład kontakt ze środowiskiem SKS,
albowiem kontaktujemy się z nim przy pomocy mózgu.
Ponieważ mózg przebywa w stanie całkowitego wyciszenia tuż przed zaśnięciem, ten
kontakt z SKS może być o wiele intensywniejszy niż w czasie jego zwykłej pracy.
Tylko w ten sposób możesz uzyskać bardziej dogłębny kontakt z SKS.
I tylko poprzez niego możesz próbować telekinezy, teleportacji, OOBE i innych rzeczy
niedostępnych normalnie.
Nie istnieją żadne inne częstotliwości Bwgena, które wymuszą na mózgu działania w
tym zakresie.
Możesz je używać do takich stanów jak już wspomniałem, to jest do zwiększania
kreatywności w uczeniu się, projektowaniu, zwiększaniu i zmniejszaniu różnych
hormonów, ale kontakt z SKS możesz mieć tylko poprzez częstotliwości, które już ci
podałem ostatnio.
Chodzi tutaj o częstotliwości w okolicy 4 Hz.

To był dość długi jak na ciebie monolog.

Ale myślę, że rozwiał twoje wątpliwości.

03 maja 2009
Rozmowa z Bogiem o polityce seksualnej.

Witaj.
Dzisiaj chciałbym porozmawiać o polityce seksualnej jaką powinien przyjąć świat, bo obecne
działania są powiem wprost kretyńskie.

Jest to twoja ocena, a ja nie oceniam.


Jednak obserwując neutralnie to ona nie jest ani mądra ani korzystna.

To się zgadzamy.
Więc co trzeba zrobić, żeby była mądra i korzystna?

Znieść wszelkie zakazy.


Nie tylko zakazy prawne, ale przede wszystkim zakazy moralne.

Tylko zniesienie wszelkich zakazów spowoduje, że na początku uaktywnią się gwałciciele


i pedofile.
Na początku powstanie chaos i będzie reakcja nawołująca do przywrócenia zakazów.

Nie przeczę.
Jednak zniesienie zakazów z kampanią informacyjną porównywalną z aktywnością
waszych największych koncernów przyniosłaby pożądany efekt.

Czyżby?

253
Gwałciciel wcale nie musiałby słuchać środków masowego przekazu.

Ale to nie koniec.


Dla takich ludzi powinna być specjalna oferta w postaci dotowanych domów
publicznych z ustanowieniem społecznym, że z nich korzystanie to nic haniebnego.
Do takich dotacji mieliby dostęp ludzie o wysokim popędzie seksualnym.
Choć masz rację, że dopiero przekonanie kobiet do poligamii na szeroka skalę
spowodowałoby praktyczny zanik zjawiska gwałtu.

Ale jak je do tego przekonać?

W taki sam sposób w jaki je przekonaliście do monogamii, czyli przez mówienie,


pokazywanie, mówienie i pokazywanie.
Przez tysiące lat tak robiliście i dało to takie efekty, że z rozbuchanych erotycznie
poligamistek stały się grzecznymi monogamistkami, a nawet strażniczkami monogamii.

A co z edukacją seksualną?

Nie wspomniałem o tym ponieważ modelem edukacji powinna być nauka tworzenia, a
nie jak to jest obecnie indoktrynacja informacyjna.
W obecnym modelu szkolnictwa rzeczywiście jest to tuba propagandowa mająca włożyć
młodym ludziom „jedynie słuszne prawdy”.
Tak czy owak tylko nic innego i jak wieloletnia kampania informacyjna.

Witam.
Znów mamy pytania od czytelnika: "poparł granie w gry" nie, nie przekonam do zmiany
zdania "Boga", bo to przecież nie możliwe, pragnę i staram się udowodnić, że gry mają sens,
mają znaczenie, mają cel czy też są celem same w sobie jak wszelkie przejawy sztuki, że gra
To sztuka więc Ja decyduję co potem.
Czy decyduję też co w trakcie, czy to co mnie spotyka, jest moim wcześniejszym
postanowieniem, czy gdy ktoś trafia do Oświęcimia, ulega wyrafinowanym torturom, rodzi
się i po dwóch dniach ginie w płomieniach, żeni się by w trakcie powrotu z wesela rozbić się i
stracić ukochaną to tak naprawdę wszystko po jego myśli, tak?
A może określam tylko z grubsza bez szczegółów, a reszta to zbieg okoliczności?

A komu Ty chcesz udowodnić?


Mi czy sobie?
Jeśli mi, to są to wolne żarty.
Na mnie retoryka w stylu „słońca Peru – mistrza bajeru” nie działa.
Ja wiem wszystko i chyba lepiej od Ciebie.
Dalsza część pytanie jest niejasna dla czytelników, gdyż oni nie wiedzą o co ci chodzi czy
o gry czy o waszą rzeczywistość.
Jeśli chodzi o gry to jest to wymysł firm programistycznych, a rzeczywistość to każde
doświadczenie choćby najbardziej okrutne jest powzięte za Twoja wolą, choć nie zawsze
jest to wola z tego wymiaru.

Co powiesz o "kosmicie" imieniem Hejal Bobik Uta Hano http://kosmita.wolne-media.h2.pl /


żart, czy fakt?
Zwykle, uznałbym że to pierwsze no ale w końcu, znalazłem się i Tu.

254
Jest to channeling z zakłóceniami.

Jak poproszę, żebyś mi na głowie zmaterializował banana, przystaniesz na to?

Nie, ponieważ jest wolą innych, żebyś niczego nie materializował.

Jeśli mogę z tobą rozmawiać, dlaczego nie mogę Cię dostrzec.


Pokarz mi, że jesteś.

Nie dostrzegasz mnie, ponieważ nie chcesz mnie dostrzec.


Ja nie jestem obok.
Ja jestem wszystkim.

04 maja 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników

Witaj mamy sporo pytań od czytelników.:


Proszę o odpowiedź czy w najbliższej przyszłości będą wymieniane narządy ludzkie na
wyhodowane z komórek macierzystych?
Czy kiedykolwiek dojdzie do zakazania medycyny niekonwencjonalnej?

Jak mówiłem na początku tego blogu nie zajmuję się przewidywaniem przyszłości do
tego są inne źródła.
Znam odpowiedzi na te pytania, ale ich nie ujawnię, z powodów które już opisałem.

Czy możliwe jest aby doszło do całkowitego zakazu używania ziół i leków naturalnych
i witamin oraz mikroelementów?

Wszystko jest możliwe, nawet to.


A czy prawdopodobne?
Wystarczy przeanalizować ruchy w kierunku zakazów i wolności waszej planety.
Jednak jest jeszcze jeden czynnik.
Jak będziecie tak dalej postępować ze swoją planetą, to niedługo może nie być nikogo
kto będzie mógł pozwolić lub zakazać.

Czy planeta Nibiru jest w jakiś sposób kontrolowana przez wyższą inteligencję, jej trajektoria,
czy można uniknąć katastrofy z nią związanej?

Każda planeta posiada swoją inteligencję.


To są żyjące istoty.
Każda posiada inteligencję, o ile istnieje.

Kto tym steruje, a może to tylko wymysł że nam zagraża?

Każdy wymysł zagrożenia powoduje zagrożenie.


Jeśli będziecie myśleć, że coś wam zagrozi, to wam coś zagrozi.
Wasi astronomowie najlepiej opłacani doskonale wiedzą, co się stanie w kwestii ciał
niebieskich, a często im płacący nie chcą, żeby mówili prawdę.
Jednak mogę powiedzieć, że najbliższym czasie jak macie zginąć to nie z powodu
jakiejkolwiek innej planety niż Ziemia.

255
Czy leczenie za pomocą zdjęcia w Internecie Bruno Groeninga jest możliwe?
Czy pochodził z Oriona, dlaczego go tak zaciekle zwalczano?

Leczenie za pomocą wszystkiego jest możliwe, to każda istota leczy się sama.
Natomiast każdy na waszej planecie, kto zagraża pewnym interesom pewnej grupy ludzi
jest niszczony.
Wy tak działacie.

Co stanie się z ludźmi - czy mamy być dobrej myśli i wyjdziemy z tego kryzysu.

Zawsze lepiej jest być dobrej myśli i nie słuchać złorzeczenia.


Już mówiłem na tym blogu, że kryzys jest zjawiskiem cyklicznym.

Witam, systematycznie czytam z zaciekawieniem i entuzjazmem tego bloga, jeśli nie sprawiło
by to kłopotu bardzo bym prosił o odpowiedzi na moje kilka pytań ;
Czy planeta Nibiru istnieje w naszym wymiarze i rzeczywistości, jeśli tak to czy faktycznie w
2012 będziemy mogli ją zobaczyć gołym okiem ?

To czy coś będziecie mogli zobaczyć gołym okiem zależy od waszej świadomości.
A z tą Nibiru to zależy co się przez to rozumie.

Kiedyś napisałeś co do projektu Cheops że Lucyna Lobos fantazjuje, ona przecież słyszy
jakieś głosy w głowie i sama by chyba nie wymyśliła tych wszystkich rzeczy .. ?
Ta "dobra" istota EN-KI - czy ona istnieje naprawdę ?

Wszystko co wymyślone istnieje w takiej czy innej formie.


Ta kobieta faktycznie ma channeling, ale wiele z niego to jej koloryzacja.

Dusza ludzka jest nieśmiertelna ?


Ale jeśli połączy się ostatecznie z bogiem czy nie utraci swojej pamięci, charakteru itp.
rzeczy ?

Dusza każdej istoty i wszystkiego jest nieśmiertelna.


Nic nie traci swoje pamięci w połączeniu z absolutem.
Wręcz przeciwnie, wtedy ją się odzyskuje.
Natomiast charakter to kwestia wyboru.

Czy każda dusza w końcu rozwinie się do maksymalnego poziomu i co to oznacza ?


Coś w rodzaju ogrodnika Wszechświata ?

Każda dusza kiedyś ostatecznie i całkowicie połączy się ze mną oraz stanie się
Wszechświatem.
De facto już się połączyła i jest w jedności, ale jeszcze tego nie wie, lub jeszcze tego nie
doświadczyła.

Co sądzisz o ostatnim incydencie z wirusem grypy, czy nie jest to straszenie ludzi
dla jakiegoś niecnego celu a może plan eliminacji ludzi aby dać odetchnąć planecie ?

Ja nic nie sądzę, ja wiem.

256
Jest to zjawisko korzystne dla farmaceutów i istot, które się żywią strachem.

Co zrobić aby poprawić swoją odporność na wirusy, bakterie ?

Wasza medycyna poznała już dużo metod na to.


Jednak najlepszym sposobem jest stworzenie sobie rzeczywistości bez szkodliwych
drobnoustrojów.

Czy picie jaskółczego ziela (ziele glistnika) nie jest szkodliwe ?

http://luskiewnik.strefa.pl/chelidonium.html Ta strona odpowiada na pytanie.

Czy noszenie pierścienia atlantów faktycznie powoduje wszystkie przypisywane mu


właściwości ?

Wiara w coś i stojące za nią tworzenie rzeczywistości powoduje cuda większe


niż energia kształtów.

Kryształ górski naprawdę działa na człowieka dobroczynnie i jest odpromiennikiem ?

To zależy co się rozumie przez odpromiennik.

Jaka jest natura i geneza powstawania i życia istot zwanych "demonami" ?

Strach.

Czemu są nieraz tak silne i dręczą ludzi ?

Dręczą ludzi, którzy się ich boją.


Ich siła zależy od strachu.

Mogą zniewolić, zabić duszę ?

Nie jest możliwe zabicie duszy, zniewolenie owszem.

I dlaczego praktyki chrześcijańskich egzorcyzmów w Twoim imieniu (boga Jezusa)


są tak skuteczne.

Bo one się tego boją.


A wy wierzycie, że to działa.

Objawienia np. Fatimskie i trzy tajemnice - kto za nimi naprawdę stał i jaki to miało cel,
skoro mamy wolną wolę a naszym głównym zadaniem na Ziemi jest doświadczenie swoich
wyborów ?

Istoty, które za tym stały nie życzą sobie ujawnienie tych celów.

Jakie jest zadanie czakramów np. góra Ślęża czy Wawel w Krakowie (po co one są)?

Są one bo ktoś je wymyślił.

257
Jeśli się będzie wierzyć, że mają taki, a nie inny cel to będą działały.
Te miejsca, to nic innego tylko dawne miejsca kultów religii, które dzisiaj nazywacie
pogańskimi.
A to jest dalszy ciąg tzw. reakcji pogańskiej na chrześcijaństwo.

Czy naprawdę rząd USA ma podziemne bazy połączone korytarzami, dysponuje techniką
znacznie wyprzedzającą naszą (ogólnie nam dostępną).

Posiada.
Nie życzą sobie tego ujawnienia, ale to już i tak zostało ujawnione.

Słońce i Ziemia jak piszesz to żyjące myślące istoty samoświadome swojego istnienia.
A pozostałe planety ?
Jakie są np. przemyślenia Słońca co do Ziemi czy do swojego istnienia ?

Przemyśleń na temat swojego istnienia Słońca nie bylibyście w stanie pojąć gdybym je
podał w postaci słów.
Natomiast Słońce uważa Ziemię za chorą planetę.

Pytanie od mojej narzeczonej - "Czy mój Pawcio kiedyś zmądrzeje i czy to szczyt moich
możliwości głupoty, czy jeszcze sięgnie wyżej".
Głupota to coś złego ? :)

Głupota jest nieskończona.


A każdy kiedyś mądrzeje.

Szatan istnieje ?
Kim jest, lubicie się ?

Ja ani lubię, ani nie lubię.


Ja kocham wszystko, bo wszystko jest mną.
Szatan to jest znaczenie jedynie symboliczne.

Zasmucił mnie troszkę ostatni wywód na temat konsol do gier, lubię te maszynki
od kilkunastu lat - głównie ze względu na zamiłowanie do najnowszych trendów grafiki
komputerowej.
Czy taka maszyneria jak "holo -dec ? " ze Start Trek będzie kiedyś dla nas możliwa ? :)

Wszystko jest możliwe.

"Dalsza część pytania".


To nie jest jego dalsza część, a osobne.
Tak, tyczy rzeczywistości. "każde doświadczenie choćby najbardziej okrutne".
Skoro to zależy ode mnie, czemu te męki mają służyć, co ja z tego mam?
Nie sądzisz chyba, że lubimy cierpieć.

Niektórzy z was wręcz uwielbiają cierpieć.


Nie masz pojęcia ile dusz przyszło na tę planetę, bo to idealne miejsce, żeby sobie
pocierpieć.

258
"Jak poproszę, żebyś mi na głowie zmaterializował banana, przystaniesz na to?
Jeśli mogę z tobą rozmawiać, dlaczego nie mogę Cię dostrzec. Pokarz mi, że jesteś".
To powinno być zespolone, to jest jedno pytanie.
Nie proszę o dosłowne ujrzenie Ciebie a, o ujrzenie dowodu Twojego istnienia
(zmaterializowany banan) tak jak dajesz mi ten dowód przemawiając do mnie.

Idź sobie to sklepu owocowego, a zobaczysz zmaterializowane przeze mnie banany.


Ja Ci nic nie będę udowadniał.
Szczerze powiedziawszy, to mam gdzieś, czy ktoś we mnie wierzy czy nie.

Po powyższym uściśleniu te zdanie:


"Nie, ponieważ jest wolą innych, żebyś niczego nie materializował" wciąż ma sens?
Jeśli tak, to jak to mam rozumować.
Ja niczego nie zmaterializuję bo "inni" sobie tego nie życzą?

Tak.

10 maja 2009
Rozmowa z Bogiem o wojnach we Wszechświecie.

Czy we Wszechświecie toczone są walki wojny?


Na pewno są, ale chodzi mi o wojny pomiędzy żyjącymi według opcji służących sobie, a
zwolennikami opcji służących innym.

Słusznie się domyślasz, że takie walki istnieją w rzeczywistości.


Jak zwykle promotorami takich zdarzeń są ci z opcji służących sobie.
To oni inicjują takie zdarzenia.

Jakiego rodzaju są te walki?


Czy to regularne wojny, toczone tak jak bywa to w wypadku wojen na Ziemi?

Przebiega to dosyć różnie.


Może mniej jest prawdziwych zdarzeń militarnych tak jak to ty określasz, a więcej w
nich specyficznych rozwiązań jeszcze wam nieznanych.

Możesz to jakoś przybliżyć?

Spróbuję.
Na pewno więcej jest walk opartych na podstępnym wykorzystywaniu przeciwnika.
Stosuje się tutaj rozmaite wymyślne metody.
Jedną z takich metod znasz.
Stosują ją wobec was, Reptilianie.
W waszym wypadku trudno powiedzieć, że jest to typowa wojna pomiędzy służącymi
sobie, a służącymi innym, bo przecież wy, Ziemianie nie jesteście wcale tą cywilizacją,
która służy innym.
Służycie ciągle samym sobie.
Jeszcze wam daleko do tej drugiej opcji.
Dlatego wykorzystywanie was przez Reptilian, to wojna w ramach tej samej opcji
służących sobie.

259
Ja nie mogę powiedzieć, że jestem w opcji służenia sobie.

Ty nie.
Mogą tak o sobie powiedzieć również inni, ale musisz pamiętać, że jesteście w ogromnej
mniejszości.
Ludzkość, jako całość, jako większość, niestety jest w opcji służenia sobie, bo jesteście
jeszcze młodą cywilizacją.

Może wrócimy do tematu?


To jest do wojen pomiędzy tymi opcjami?

Skoro sobie życzysz?


Dlaczego jednak tak to ciebie interesuje?
Wojny takie przecież was nie dotyczą.

A wykorzystywanie nas przez Reptilian?

Sam powiedziałeś, że to tylko wykorzystywanie.


Na razie wojny nie ma, bo jeszcze nie zwróciliście się czynnie przeciwko pasożytowaniu i
jeszcze długa droga przed wami zanim to zrobicie.
Jeżeli to nastąpi, to wojna będzie krwawa, chyba, że znajdziecie sposób na pozbycie się
pasożytów w sposób nie militarny.

Czy wszystkie wojny pomiędzy tymi opcjami są krwawe?

Nie wszystkie, ale spora ich część.


Cywilizacji, które posiadają wysoką technikę militarną jest wiele, toteż muszą się
zdarzać pomiędzy nimi konflikty interesów.
Najczęściej wygląda to tak, że stroną atakującą jest zawsze opcja służenia sobie.
Stroną broniącą się natomiast opcja przeciwna.
Jednak musisz pamiętać, że tak się dzieje, gdy służący innym są we wstępnej fazie
rozwoju swojej opcji.
Jeżeli dochodzi do konfliktu pomiędzy służącymi sobie, a tymi drugimi w bardzo
zaawansowanej fazie rozwoju opcji służącej innym, to ta druga strona nie broni się
przed obcą ingerencją, słusznie zakładając, że obrona przyniosłaby jeszcze więcej zła i
nieszczęść.

To jak wtedy przebiega taka wojna?


Bez obrony?

Bez.
Służący innym nie podejmują żadnej walki.

I co wtedy?
Dają się podbić?

Tak.
Czynią to, bo wiedzą, że służący sobie, tak czy inaczej, wcześniej czy później dojdą do
wniosku, że służenie innym jest ostatecznym celem każdego rozwoju cywilizacyjnego.
Walka z nimi nie ma sensu, bo nic nie daje.

260
Walką nie zmieni się mentalności.
Ona musi się dokonać sama.

Dziwne podejście…

Dla ciebie dziwne, bo jeszcze nie jesteś całkowicie w fazie służenia innym.
Gdy do niej dotrzesz, wtedy wszystko zrozumiesz.
Jak na razie jest to wszystko jeszcze poza sferą twojego postrzegania.
Może niektóre rzeczy rozumiesz, ale ich nie czujesz tak jak powinieneś.

Jeżeli już dochodzi do walk pomiędzy tymi dwoma opcjami, to jakie rodzaje broni są
stosowane?

Jeżeli dochodzi do walk, to dochodzi pomiędzy cywilizacjami stojącymi o wiele wyżej niż
wy, a więc i broń jest inna.
Nie ma innych określeń w waszej terminologii, jak tylko taka, ze jest to broń
energetyczna.
Znajduje się w niej broń laserowa, ale to jest broń najprymitywniejsza.
Inne rodzaje tej broni są dla waszej wiedzy niedostępne, jak na przykład broń, której
głównym czynnikiem rażącym jest promieniowanie grawitacyjne.
Są jeszcze inne rodzaje broni, oparte na czynnikach rażących, które nie są w ogóle
dostępne jeszcze waszej filozofii, ale jest ich niewiele.
Rozwój cywilizacyjny, który umożliwia wyprodukowanie, co raz to wymyślniejszej
broni, równocześnie.

12 maja 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam, mamy znów pytania od czytelników naszego bloga:


Przez Nibiru rozumiem planetę 2-3 razy większą od Ziemi, więc czy ona istnieje i cyklicznie
pojawia sie w naszym układzie słonecznym co np. 12.000 lat, przelatując prostopadle do
reszty planet po bardzo wydłużonej elipsie ?  

Jest coś takiego, ale nie jest to źródłem kataklizmów i czas cyklu nie jest podobny jak
również nie do końca jest to prostopadłe.

Skoro jednak Lucyna Lobos ma chaneling to z kim dokładnie ?

Z różnymi istotami.

Przez odpromiennik co do kryształu górskiego rozumiem "neutralizator" fal


elektromagnetycznych szkodliwych dla ludzi - więc czy noszenie kamienia, kryształu
górskiego ma dobroczynne właściwości dla ludzi ?

Może mieć.
Kryształ to koncentrator energii, ale wola jest najważniejsza.

Demony powstają ze strachu ?


Mógłbyś to wyjaśnić ?

261
Rozumiem że dusza ludzka która nie chce po śmierci odejść w "stronę światła", ma jakieś lęki
może się przeobrazić w demona i dręczyć inne dusze/ludzi żywiąc się strachem ?

Tak.
Zresztą nie tylko dusza ludzka.

Jestem ciekaw przemyśleń Słońca co do swojego istnienia, czy mógłbym je mimo wszystko
poznać ?

OK.
Słownie będzie to tak:
Szszszszsssszsszszshszszsz.
Rozumiesz?

Czy Słońce może się porozumiewać np. z Ziemią czy z innymi planetami lub gwiazdami ?
Na jakim jest poziomie rozwoju, domyślam się że wysoko.

Słońce jest powyżej siódmego w innej oktawie rozwoju. Słońce porozumiewa się ze
wszystkim.

Rozumiem że Ziemia może wydawać się chora i że z punktu widzenia Słońca piękniejszy jest
np. Jowisz.
W jaki sposób Słońce postrzega ?
Odczuwa emocje ludzkie w jakiś sposób ?

Słońce odczuwa emocje ludzkie jako prymitywne emocje szkodnika.


Dla Słońca mało groźnego, ale doradza Ziemi leczenie się z niego.

Natura Słońca - ludzie się mylą co do mechanizmu przemiany termojądrowej ?


Ostatnio pojawiła się teoria elektromagnetycznej genezy i istnienia gwiazd - przyznam
ciekawa, jest prawdziwa ?

Prawdziwa na pewnym poziomie.


Wy ludzie cały czas dotykacie tylko materii, a nie myślicie o duchowej genezie gwiazd.

Właściwie to dlaczego Księżyc się nie obraca ?


Jest pusty w środku ?
Ma swoją wolę i świadomość samo istnienia ?

Wszystko ma świadomość, ale nie wszystko ma samoświadomość. Księżyc się nie kręcił
bo stanął.

Faktycznie podczas eksplozji nuklearnych dochodzi także do rozdarcia czasoprzestrzeni ?


Podobno pewne tajne agencje chcą zminimalizować te skutki ?

To zależy co się rozumie poprzez rozdarcie czasoprzestrzeni.

Narzeczona pyta "Jak tu przeżyć z teściową w jednym domu - bo ona sobie nie planowała
przed narodzeniem takich traumatycznych doświadczeń" ;) oraz "skąd wziąć anielską
cierpliwość".

262
Ona nie pamięta co sobie planowała.
Natomiast do dobrego życia, między sobą jest potrzebne ustanowienie wspólnych zasad i
ich przestrzeganie.
Mnóstwo książek o tym napisaliście.

Pytanie osobiste - Kim jest Sylwia H. dla mnie, czemu tak mocno to przeżywam za każdym
razem ?
Nie rozumiem tego.. choć to piękne.

Spytaj o to swej duszy.


Twa dusza wiej najlepiej.

Banan to przykład.
Przekazujesz informację słowem, ale obrazem już nie?
Jaką robi Tobie różnice przemawiać czy ująć odpowiedź w wizji.

A cały Wszechświat, na który spoglądasz oczami to nie jest wizja?

Jeśli moja dusza "uwielbia cierpieć" uświadomię to sobie tuż po zgonie, czy już teraz
powinno sprawiać mi to frajdę?

To zależy co rozumiesz przez frajdę.


Mistrzowie duchowi wiedzą, że każde doświadczenie jest cenne, nawet te bolesne.

Na co więc, przy wcielaniu się w nowe wcielenie, wpływu nie mamy.


Przy "planowaniu" co nas spotka są jakieś ograniczenia, czy dozwolone jest absolutnie
wszystko.

Dozwolone jest wszystko.

Co rozumiesz poprzez termin "Dusza przewodnicza".

Napisaliście o tym mnóstwo.


Poczytaj lub poszukaj w internecie o duchu przewodniku.

Mimo to, ludzkości wyszło by to na lepiej tak?

To zależy co kto rozumie przez lepiej.


Na pewno byłoby korzystniejsze.

Ale po co, skoro każdemu jest przypisany konkrety los.

Sami sobie go przypisujecie.

Komuś nie dane zaznać zbliżenia to go nie zazna, inni którzy jej dostąpić mają, wyciągną
z niej więcej rozkoszy.
Popraw mnie, jeśli się ze mną nie zgadzasz, to w końcu tylko moja opinia.

263
Zgadzam się, że to Twoja opinia.

Rozważ raz jeszcze aspekt utworzenia forum.. ;]

Ja utworzyłem mnóstwo forów.


W zasadzie wszystkie.
Wypowiadaj się gdzie pragniesz.

Co możesz nam powiedzieć o Ashtar Sheran, Gwiezdnej Federacji, Gwiezdnych Ludziach.

Channeling z zakłóceniami.
O gwiezdnych ludziach czyli wędrowcach najwięcej powiedział Ra.

17 maja 2009
Rozmowa z Bogiem o spiskowej teorii dziejów.

Witaj.
Dzisiaj porozmawiajmy o spiskowej teorii dziejów.

Teoria dobra jak każda inna.


Dla mnie ciekawsza jest praktyka.

No to jest teoria, a jak to się dzieje w praktyce.


Co możesz o niej powiedzieć?

A co konkretnie chcesz wiedzieć?


Czy jest prawdziwa?

No, powiedzmy.

Każda teoria jest prawdziwa dla tego, kto ją formułuje, odrzucając przypadki, gdy się
formułuje teorie z gruntu fałszywe.
Natomiast zawsze można dyskutować na ile dana teoria jest prawdziwa, bo całą prawdę
i tylko prawdę zna się będąc w mojej obecnej sytuacji.
Jeżeli chodzi o tę teorię, to jest ona o tyle prawdziwa, że rzeczywiście nic nie dzieje się
przypadkiem.
Natomiast są różne odgałęzienia tej teorii.
Jedni twierdzą, że to Żydzi rządzą, inni że Masoni jeszcze inni, że grupa Bildelberga
jeszcze inni że korporacje i każda z tych teorii jest po trochu prawdziwa.
Faktem jest, że wielki wpływ na wasze życie mają korporacje, w których zwłaszcza w
bankowych kręgach Amerykanie żydowskiego pochodzenia mają znaczący głos, choć w
innych branżach już niekoniecznie.
Faktem jest, że wiele decyzji zapada na bardzo nieformalnych forach, o których wasze
media nie informują, takich jak grupa Bildelberga i faktem jest, że wiele tych forów to
coś, co nazwałbyś lożami masońskimi.
Jednak żadna z tych teorii nie jest pełna.
Tak samo jak nie jest w pełni prawdziwa teoria o demokracji, choć po części jest
prawdziwa.

Przecież te teorie i demokracja się wzajemnie wykluczają.

264
No niekoniecznie.
Wszystko się dzieje zgodnie z tzw. ładem demokratycznym i czasami pod naciskiem
większości decyzje podjęte w nieformalnych gronach upadają.
Czasami lud jest górą.

Ale demokracja to z greckiego władza ludu, a gdzie lud ma władzę?

To jest twoje rozumienie tego terminu.


Większość ludzi nie zna tego źródłosłowu i ma inne zdanie.
Choć nawet ogólne rozumienie też nie jest prawdziwe do końca, bo są grupy
nieformalne, które mają większy wpływ na władzę niż większość.
Niemniej jednak większość ma prawo veta w tzw. państwach demokratycznych.

A możesz powiedzieć jak jest naprawdę?

Mogę w kwestii ogólników.


Wybacz ale sam wiesz, że te grupy chcą być tajne, a ja nie łamię wolnej woli.

Ok, to ogólniki.

To już je powiedziałem.
Są grupy interesów tzw. lobby, których głos jest najczęściej najważniejszy.
Jednak społeczeństwo nie jest bezwolne i zdane na ich łaskę.
No i nie wspomnieliśmy o jednym poważnym aspekcie czyli o mediach.
To media są głównym orężem w tym wszystkim.
One przekonują za pieniądze lobby, że coś jest słuszne lub nie.
To się dzieje w gabinetach prezesów telewizji, korporacji i gazet.
A rozmowy wcale nie są delikatne.
Czasami brutalnie żąda się kłamstw za pieniądze i się je kupuje.
Tak naprawdę w mediach wszystko jest do kupienia.

Likwidacja mediów i pozostawienie tylko Internetu załatwiłoby sprawę?

Niekoniecznie.
Przecież w Internecie są portale.
One też można kupić.
One skupiły na sobie uwagę.
Oczywiście gdyby nie było telewizji, radia i prasy z prawdą łatwiej można by się
przebić, ale portal wtedy strzegłby prawd lobby.

Więc co zrobić, żeby się od tego uwolnić?

Zbudować systemy informacji na nowo.


Jest wiele modeli.
Słyszałeś o społecznym kompleksie pamięci wspominanym przez Ra i Kasjopean, można
też stworzyć system równoważnych tez, które podlegałyby tylko logicznym dyskusjom.
Wasz ruch Wiki, który najlepiej reprezentowany jest przez Wikipedię jest dobrym
przykładem.

265
No chyba niekoniecznie skoro można przegłosować największą głupotę i jest system
moderatorów, który trzyma wszystko tak, żeby nie odbiegało od głównego nurtu nauki.

Tak, ale zostawia się miejsce dla innych tzw. paranauki, choć łączenie tzw. Nauki
i tzw. paranauki nie jest dobrze widziane.
Jednak gdyby odrzucić tzw. nurt główny utrzymywany przez media, w tym czasopisma
naukowe, to wtedy Wikipedia byłaby całkiem ciekawym systemem informacji.

W sumie racja.

Sam wiesz, że głosowanie tam jest rzadkością.


Często dochodzi do debat.
I tam się rozstrzyga.

Owszem tylko, że moderator ma zawsze rację i może zablokować wątek i trzeba iść
do wyższego.
Jak grupa moderatorów uzna sobie, że ich racja jest słuszna to żadna logika ich nie przekona.

To fakt, ale to jest model.


Oczywiście w dążeniu do ideałów taką władzę moderatorów należałoby likwidować.

Tak przecież takiego moderatora łatwo skorumpować a lobby tak m. in. działają.

Owszem dlatego modelem jest system równoważnych tez, a nie model ludzi, którzy mają
zawsze rację, bo takich nie ma.

19 maja 2009
Odpowiedzi na pytania czytelnika

Witam Cię.
Mamy znowu pytania od czytelnika:
"Spytaj o to swej duszy.
Twa dusza wie najlepiej."
Przepuszczałem, że to Ja jestem swoją duszą, pod postacią wcielenia.
Chyba, że prawdą jest iż sam tylko dostarczam jej wrażeń po czym Ja zgniję przykryty
piachem, Ona zaś odejdzie wzbogacona o nowe przeżycia.
Tutaj nie proszę Cię, żebyś "zgodził się, że to moja opinia", a stwierdził jak jest w istocie.

To stwierdzam, że tak przypuszczałeś.


Powiem, że wy Ziemianie macie mylne rozumienie, że wy i ciało to jedno i to samo, co
kilkakrotnie mówiłem w rozmowach z Walschem.

"byłoby korzystniejsze" było by, to fakt, gdyby ludzkość była tylko gatunkiem, populacją,
która żyje i rozwija się.
Jest zaś wcieleniami dusz, które życzą sobie przeżyć je według własnych upodobań.
Jak więc, jakiekolwiek działanie może być korzystniejsze, skoro cokolwiek by się zdarzyło
jest zgodne z Naszą wolą.
To niedorzeczne.

266
To, że coś jest bez sensu czy niedorzeczne, to są kolejne Twoje dowody niezrozumienia
podstawowych prawd duchowych.
Są rzeczy dla Ziemi i dla rozwoju osobistego bardziej korzystne i mniej korzystne.
Zgodne z planem wolnej woli.

"Zgadzam się, że to Twoja opinia."


A jaka jest Twoja, jeśli mogę zapytać?
Wykaż gdzie popełniłem błąd.

Ja już się wypowiadałem o seksie, co raczyłeś skomentować i nie zmieniłem zdania.


Twoja opinia jest skażona tzw. Moralnością katolicką tą sama, która spowodowała
wyprawy krzyżowe, bitwę pod Grunwaldem i masę innych rzezi.
Ostatnio rozwijała się w dobrym kierunku, ale w kwestiach seksu to nadal skansen, choć
poza tym, to cała tzw. moralność to jest pojęcie niebezpieczne i nierealne.

"Rozważ raz jeszcze aspekt utworzenia forum.. ;]"


Kierowałem to do Mentoris`a.
Uprzednio twierdził, że jest małe zainteresowanie teraz sprawa wygląda ciut inaczej.
Stąd ta prośba.

A co zainteresowanie aktywne tak bardzo wzrosło?


Jak bardzo pragniesz tego forum, to je załóż.
Ja już mówiłem, że jest miejsce, gdzie można dyskutować na te tematy i jest to lista
dyskusyjna IV wymiar.

"A cały wszechświat, na który spoglądasz oczami to nie jest wizja?"


Na pytanie, jak wyglądają przedstawiciele innego gatunku nie uzyskam odpowiedzi po
rozejrzeniu się po ulicy.

Owszem uzyskasz.
Na trawniku rosną przedstawiciele innych gatunków – trawy.

Ja niczego nie zmaterializuję bo "inni" sobie tego nie życzą?

Tak" .

To ja sobie nie życzę by mi ktoś tego zabraniał, przy temacie materializowania kostki
do gry nie było o tym żadnej mowy.
Nie mam zamiaru stworzyć kulę ognia która strawi rodzaj ludzki, a Mojego, Własnego
banana, na Mojej, Własnej głowie, jeno we Własnej obecności.
Jak miało by to na kogokolwiek wpłynąć prócz Mnie samego.

No bo ma.

"Dozwolone jest wszystko."


Także działania wbrew założeniom innych wcielonych?

Jak najbardziej.

Skoro wszystko dzieje się za pośrednictwem Naszej woli, dochodzę do twierdzenia,

267
iż głupota właściwie nie istnieje; ktoś dostał niedostateczny ze sprawdzianu z matematyki,
bo tak sobie założył, ktoś masowo zażywa, zatruwa środowisko, wciska zły pedał i ląduje
w rowie, bo on uprzednio ustalił, że tak właśnie będzie. Chyba, że odpowiedzialną za to duszę
nazywasz głupcem.

Kolejne nietrafione założenie.


Postawą wszelkich doświadczeń jest głupota.
Głupota to brak wiedzy, a nawet uchylanie się od jej przyjmowania.
Albowiem w miejscu, w którym się wcielacie wiecie wszystko, żeby doświadczać
pewnych rzeczy musicie pewne rzeczy zapomnieć czyli zgłupieć.

Przy pytaniach od czytelników jesteś stanowczo mniej treściwy, mówisz ogólnikami bądź
radzisz poradzić się Internetu.
Internet piszą ludzie, ludzie się mylą / są wprowadzani w błąd.
Pytamy Ciebie, żeby dociec jak jest naprawdę, nie zaś operować tylko na domysłach.
Traktujesz Nas mniej "troskliwie" od Mentoris`a, co wydaję się nie zgodne z Twoją naturą.
Jeśli Mentoris`a to męczy nikt się nie obrazi czekając dłużej, by dostać za to odpowiedź
rzetelniejszą.
Zgaduję też, że sam często ciekaw jest odpowiedzi.

Zapominasz, że ludzie też są mną.


Dla was ludzi naprawdę mało korzystne jest dawanie kawy na ławę.
Lepiej czasami jest dojść do czegoś samemu niż tylko pytać autorytetu.
To jest jeden z waszych problemów.
Autorytety, w które wierzycie, nie muszą mówić prawdy i nie muszą się znać tak jak w
to wierzyć, ktoś kto mam mnóstwo skrótów od stopni naukowych przed nazwiskiem nie
ma monopolu na prawdę.
Nie dziw się więc, że na rzeczy oczywiste odpowiadam krótko.

Mówiłeś wcześniej, że Science Fiction to obraz innych wymiarów, światów.


Najpewniej nie wszystkie, ale przyznałeś że jest odpowiednik rycerzy Jedi.
Magia nie istnieje, osobiście żałuję, bo istota istnienia tkwi w doświadczaniu coraz nowych to
przeżyć, a zaistnienie magii poszerzyło by listę możliwości, na bazie których wzbogacamy się
o nowe doświadczenia właśnie.
Skoro nie ma magii na jakich zasadach opierają się ich (Jedi) "moce"?
Miecze świetlne z filmu, w miarę trzymają się faktów?

A kto Ci powiedział, że magia nie istnieje?


Wszystko zależy, co się przez to słowo rozumie.

Świadome Sny, taaa... możliwość ziszczenia najskrytszych marzeń, stawienie czoła lękom,
a może i nawet, bardziej konkretny, kontakt z np. duchowym przewodnikiem(?).
Brzmi jak muśnięcie raju.
Czym jest właściwie owo śnienie, za sprawą czego takowe zjawisko ma miejsce i wreszcie -
jak je wywołać?
Po sieci krąży kilka rad, wskazówek, sposobów, ale chcę usłyszeć to od Ciebie, wspomniałem
już dlaczego.
Kluczową sprawą jest ich zapamiętywanie, urealnienie.
Pomocne jest prowadzenie tzw. dziennika snów, w którym szczegółowo sny relacjonujemy.
Ważna jest też intencja, wyrażenie chęci zaistnienia świadomego snu.

268
Przykrą sprawą jest, że podczas skoku ciśnienia, większego podniecenia ze snu nas wyrzuca,
poradź.
Również długość takiego snu zwykle pozostawia sporo do życzenia.
Czytałem o technikach spowalniających upływ czasu w śnie, nawet do dwóch dni.
Dwa dni uciechy w ciągu jednej, przespanej nocy!
Była mowa o wizualizacji zawężającego się przesmyku w klepsydrze z piachem, oraz dwóch
piramidach złączonych podstawą obracających się w przeciwne strony (cokolwiek miało by to
znaczyć), zdementuj.
Zdarzą się często, że sen nie idzie po naszej po naszej myśli.
Chcemy banana, dostajemy koktajl lub zupełnie nic, dopomóż.

Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.


Ponadto Monroe, który był jednym z pionierów śnienia świadomego w waszym
„nowoczesnym” świecie stworzył koncepcję synchronizacji półkul mózgu.
Płyty oparte na jego osiągnięciach są do nabycia i one pozwalają na świadome śnienie.
Ponadto ciekawe są jego książki.

Mają miejsce sny wspólne?


Grupa osób w jednym śnie?

Owszem.

Jak do tego dojść i jak odróżnić wytwór umysłu od faktycznego kompana?

No cóż, wszystko kwestia praktyki a przede wszystkim woli.


Jeśli będziesz miał silną wolę zobaczenia kompana, to zobaczysz, jak silną wolę
stworzenia banana to zobaczysz banana.
Rozpisałem się by oszczędzić fatygi Tobie i Mentoris, a być może właśnie jej
przysporzyłem.

Mentoris, dlaczego tniesz moje posty hę? ;]

Bo tak jest wygodniej.

24 maja 2009
Odpowiedzi na pytania czytelnika

Witam. Ponownie mamy pytania od czytelnika:


"Ziemianie macie mylne rozumienie, że wy i ciało to jedno i to samo"
Jeślim nie ciałem to duszą zatem.
Jak w takim razie radzić mam się siebie?

Wykazujesz typową dla większości Ziemian odporność na wiedzę duchową.


Jesteś i ciałem i duszą.
Tracisz jedno ciało zyskujesz inne, jednak niekonieczne tej samej gęstości i wymiaru.
A dusza jest niezmienna.
Oczywiście za pomocą woli możesz dokonać podziału lub połączenia dusz choć de facto
wszystkie są jednym, ale duszy nigdy się nie traci.

To, że coś jest bez sensu.

269
Nie uważam by cokolwiek można by takim mianem określić.
Najmniejsze pierdnięcie ma sens, wszystko je ma, bo czy tworzyłbyś coś co jest go
pozbawione?

Słowo niedorzeczne jest wyrazem bliskoznacznym do słowa beze sensu w waszym


języku.
A jak to określiłeś trafnie rzeczywiście wszystko ma jakiś sens.

"Twoja opinia jest skażona tzw. moralnością katolicką".

Nic mnie z katolicyzmem nie łączy.

Nieeeee.
Posługujesz się językiem urzędowym kraju ponad 95% katolików i nic Cię z katolicyzmem
nie łączy.
Buhahahaha.
Stwierdzam, że akt dwojga który byłby nie do pomyślenia dla większości jest dla tej pary
obfitszy w doznania, właśnie dzięki temu.
Przeżycie staje się bardziej intymne, staje się wyłącznie ich i nikogo więcej.
Tzw. fetysze po części funkcjonują dzięki temu, opierają się na tym, wspomagają się tym.
Do tego dochodzi strach przed ujawnieniem co dodaje dreszczyku.

I co ja mogę do tego dodać?


Ja mam inne zdanie.
Ta intymność to wymóg tzw. moralności.
Nie byłoby moralności, nie byłoby problemów ze spółkowaniem gdziekolwiek się chce.
Ukrywanie seksu może mieć swoje uroki, ale pomyśl jaki urok miałoby otwarte
przeżywanie orgazmu przez milion ludzi.
Owszem uzyskasz.
Na trawniku rosną przedstawiciele innych gatunków – trawy."

Nieelegancka odpowiedź.
Wymijasz i szydzisz.
Uznaję, że nie chcesz bym znał na ten temat prawdę, ewentualnie mogłaby Ci zaszkodzić.

Możesz to nazwać szyderstwem, ja to nazywam żartem.


A prawda jest oczywista.
To Ty sam i wy sami decydujecie, co chcecie widzieć i wierzyć.
Pojazdów innych cywilizacji lata po waszym niebie sporo, co może Ci poświadczyć ten
przez którego te słowa właśnie przekazuję.
Tak samo jak to, że można je widzieć.
I to zależy od was i od waszej woli.
Jeśli wasza cywilizacja uzna, że są koło was inne cywilizacje, to je zobaczy, jak ty uznasz
i głęboko uwierzysz, że są też je zobaczysz.

"No bo ma."
Uznajmy że ma, ale jakie.
Wychodzi na to, że złamanie czyjejś woli jest wykluczone jeno w wypadku Twojej
interwencji.

270
Wręcz przeciwnie.

Mam rozumieć, że banana nie tworzę ja, a Ty?

Razem.
Ale głównie Ty.
Nie wiesz po co mi miałby być banan?

""Dozwolone jest wszystko."


Także działania wbrew założeniom innych wcielonych?”

Jak najbardziej.

Czyli nie mam wpływu na wszystko.

O losie!
Odporność na wiedzę duchową masz wielką.
Serdecznie gratuluję.
Masz wpływ na wszystko.
Ale WPŁYW, co nie oznacza władzę.
Wpływ nie oznacza pełni.
Ponadto tak samo jak Ty masz wpływ na wszystko, to wszystko ma wpływ na Ciebie.

Hipotetyczna sytuacja - postanawiam, że pewnego dnia wyjdę na spacer ze świnką morską, na


którym mam spotkać miłość mojego życia i we wspólnym szczęściu dokończyć żywota.
Tutaj pojawia się inny osobnik, którego założeniem jest siać mord, trafia na mnie więc nigdy
nie spotykam ukochanej, życie nie przebiegnie po mojej myśli. ...to nie może tak wyglądać.

I nie wygląda.
To co sobie postanawiasz między wcieleniem zawsze jest realizowane w tej czy
alternatywnej rzeczywistości.
"Autorytety, w które wierzycie, nie muszą mówić prawdy" .

Dlatego jestem dociekliwy w rozmowie z Tobą.

"Lepiej czasami jest dojść do czegoś samemu" .

To fakt, ale w świecie gdzie nic nie jest pewne, gdzie wszystko jest możliwe można mieć
dosyć operowania wyłącznie na prawdopodobieństwach, wierze, przypuszczeniach.
Wtem pojawia się źródło prawdy absolutnej, pojawiasz się Ty.
Pytamy Ciebie, gdy mamy dość błądzenia.
Poza tym chciałbym ocenić funkcjonowanie wszechrzeczy z tego miejsca, w którym się
znajduję, mylnie czy też nie.

Ale żaden przekaz nie jest absolutny.


Wiara w absolutną prawdę jakiegokolwiek przekazu jest źródłem wszelkich wojen
religijnych.
Posługujecie się słowami, które łatwo jest przekręcić.
Nie masz czytać tylko jednego blogu i pytać jednego przekaźnika, lecz patrzeć i
obserwować wszystko.

271
Bo Jam jest Wszystkim.
Jam jest Życiem, które cały czas się z Tobą komunikuje, ale Ty nie masz ochoty tego
zauważyć.

"A kto Ci powiedział, że magia nie istnieje?"


Jestem niemal pewien, że słowa "magia nie istnieje" zostały zanotowane jako Twoje słowa na
Tym blogu.
Ciężko było mi tą wypowiedź odszukać, pewnie Mentoris mnie poprawi.

Jeśli nawet, to było to metaforycznie.


Magia to jest coś czego nie potraficie zrozumieć, że się dzieje i jak się dzieje.
Gdy się rozumie wszystko to nie ma żadnej magii.

Istota niematerialna, na wyższym poziomie to dalej wcielenie czy już dusza.

I to i to.

UWAGA ( L. S. ) – Ja bym tego bananowego kolesia od razu pogonił


zamiast odpowiadać na jego impertynieckie wywody.
26 maja 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam.
Mamy pytania od czytelników: siemka próbowałem też rozmawiać z bogiem
ale nie wiem czy mi wyszło czy to bóg czy ja sam se tak powiedziałem w głowie wierzę
w to na 100% mam pytanie abyś zadał bogu czy da sie używać telekinezy kuli psi i itd.
a jak da bo próbowałem to niech bóg ci powie jakie są metody ujawnienia tej energii i niech
napisze jak mam na imię i nazwisko ale tak tylko nie że nie wierzę to wszystko na razie
a i niech bóg ci powie czy ze mną rozmawiał wtedy bym wiedział że z Nim rozmawiałem
no to nara.

Wątpliwości czy rozmawiacie ze mną Ziemianie macie wszyscy, gdy jesteście


na tej planecie.
Czasami wielkie, czasami niewielkie.
Nie zamierzam podawać Ci Twojego imienia i nazwiska, bo sam znasz je najlepiej.
Jeśli wierzysz mocno, że rozmawiasz ze mną to rozmawiasz ze mną.
Jam jest najwyższym uczuciem i najwyższym słowem.
Jeśli to co usłyszałeś było najczystsze pochodziło ode mnie.

Wychodzi na to, że złamanie czyjejś woli jest wykluczone jeno w wypadku Twojej
interwencji.

Wręcz przeciwnie.

A więc; Wychodzi na to, że złamanie czyjejś woli jest wykluczone jeno w wypadku Braku
Twojej interwencji.

Nie.
Jeszcze raz nie.

272
Możesz sobie wybrać czy łamać wolną wolę czy nie.
Wcześniej czy później dojdziesz do wniosku, że to się nie opłaca.
Istoty filozofii służenia innym unikają łamania wolnej woli.

Zastanów się ponownie.


Skoro banana tworzymy My, to Twoja interwencja Ma miejsce "wolą innych" jest by do tego
nie doszło to znaczy - gdyby do tego doszło łamalibyśmy wolę tych "innych".
Wniosek, brak możności złamania woli z udziałem Twojej interwencji.

Ja mogę stworzyć banana tam gdzie nie będzie to łamanie wolnej woli.
Ty jesteś cząstką mnie, a ja jestem całością.
Ja jako całość nie interweniuję, jednak jestem za to odpowiedzialny.
Ja tworzę, bo Ty tworzysz.
Jednak ja nie tworzę banana bezpośrednio, bo bezpośrednio nie łamię wolnej woli.

Głęboko uwierzysz, że są też je zobaczysz."


Skoro są niewidoczne pewno objęte są barierą maskującą bądź innym ustrojstwem à ala
czapka niewidka. Jak ima się ich moja wiara w nie?
A jeżeli są otoczone barierą, niewiary, że można to zobaczyć?

"Ćwiczyć, ćwiczyć".

Tak, ale jak ćwiczyć przedłużenie snu do godzin.

Niewygodna pozycja, żeby nie usnąć do końca i synchronizacja fal mózgowych.

"Mistrzowie duchowi wiedzą, że każde doświadczenie jest cenne, nawet te bolesne."


Przeszło mi to przez myśl, dodatkowo "co nie zabije to wzmocni", tylko jak zatwardzenie
można nazwać cennym doświadczeniem...

Jest cenne, bo uczysz się jak jego unikać i być zdrowszym.

A kto Ci powiedział, że magia nie istnieje? -...słowa "magia nie istnieje" zostały zanotowane
jako Twoje... -Jeśli nawet..."
Pamięć szwankuje, czyż tak?

Nie.
Ale ja powiedziałem wszystko.
Bo ja jestem wszystkim.
I nie wszystko co mówię ma znaczenie dosłowne.

02 czerwca 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam.
Mamy pytania od czytelników.
Oto moje pytanie:
Nie wiem, czy dobrze rozumiem.
Sam wybrałem sobie to życie, swój wygląd, środowisko w jakim żyję, to kim będę?

273
Tak.
Dobrze to rozumiesz.

Na ile miałem wpływ na to kim jestem teraz i czy zawsze moja totalna jaźń osiąga zamierzony cel?
Chodzi mi o to, czy jeśli żyjąc nie świadomie tutaj moja wola jest inna od woli mojej totalnej jaźni, to
co wtedy (np. miałem za cel pocierpieć sobie tutaj, ale żyjąc tu nieświadomy tego celu, wybrałem
inną drogę) ?

Często wola jaźni totalnej jest inna niż jaźni doczesnej.


Ale wola jaźni totalnej jest ważniejsza, bo pełniejszą ma świadomość.

A ODPOWIEDZ O KULI psi i telekinezie niech bóg odpowie.

Rozkazy dla mnie brzmią uroczo.


Niektórzy myślą, że mogą mi coś kazać.
Jednak odpowiem tak, że na to już odpowiedziałem Ci osobiście.

Dzisiaj chciałbym wziąć na tapetę, budowle megalityczne, takie jak, piramidy,


czy Stonehenge.

Chcesz wiedzieć o wszystkim na raz?


Piramidy i Stonehenge idą w parze tylko, dlatego, że łączy je mniej więcej to, iż powstały
dawno.
Bardzo dawno temu, mierząc waszą miarą czasu.

Może najpierw pomówimy o piramidach?

Możemy, chociaż muszę zastrzec, że już waszych istniejących publikacjach na ten temat
jest wiele odkrytej prawdy i naprawdę nie spodziewasz się jak dużo.
Niestety jest to prawda rozrzucona po publikacjach jak po wybuchu i wskutek tego
bardzo niedostrzegalna.

W takim razie może, chociaż trochę dodasz wiadomości, których tam nie ma?

Mogę nieco dodać.


Na pewno intryguje was, w jaki sposób zbudowano piramidy, szczególnie te największe.

No na pewno.

Otóż większość piramid, to były piramidy małe i te zostały zbudowane całkowicie w


sposób rodzimy, siłami istniejących wtedy cywilizacji.
Natomiast przy budowie piramid wielkich, brała udział szczątkowa już wtedy, resztka
cywilizacji Atlantów.
Tych, którzy przetrwali po zniszczeniu Atlantydy.

Byli tacy?

Tak.
Atlantyda nie izolowała się całkowicie na swojej wyspie.
Posiadała placówki rozmieszczone na pobliskich kontynentach.

274
Załogi tych placówek ocalały po katastrofie i rozpowszechniały kulturę techniczną,
pośród członków ziemskiej cywilizacji.
Jednym z takich pomysłów było stworzenie punktów nawigacyjnych, które by ułatwiały
loty nielicznymi pozostałymi po katastrofie pojazdami latającymi Atlantów.
Nie mieli już własnej sieci nawigacyjnej, toteż starali się zrobić coś zastępczego,
widocznego z dużych wysokości.
Poprzez swoich emisariuszy, namówili ziemskie cywilizacje do budowy okazałych
piramid, jako monumentalnych grobowców.
Cała budowa odbywała się przy pomocy tychże Atlantów.
Używali do tego celu napędu antygrawitacyjnego w swoich statkach latających.
Przy pomocy tego napędu była udzielana pomoc w zmniejszeniu ciężaru bloków
skalnych. Każdy taki blok miał zredukowany ciężar do około 200 kG, co już umożliwiło
ich szybkie transportowanie i umieszczanie na miejscu.

Budowniczowie piramid nie zorientowali się, że ktoś im pomaga?


Nie zauważyli obcej interwencji?

Po pierwsze, takie statki antygrawitacyjne, zawijały wokół siebie przestrzeń w ten


sposób, że stawały się niewidzialne dla budowniczych piramid.
Po drugie ci, co budowali piramidy, byli przekonani, że pomaga im sam Bóg, co znowu
nie było tak bardzo odległe od rzeczywistości, jeżeli weźmiemy pod uwagę przepaść
cywilizacyjną pomiędzy obiema tymi grupami.

Nie zachowały się żadne zapiski o pomocy boga przy budowie piramid.

A zachowały się jakiekolwiek zapiski o budowie piramid?

Nie bardzo wiem czy się zachowały.

Bardzo enigmatyczne.
Nie ma tam nic, co byłoby dla nauki interesujące.

Cały czas mówimy o piramidach egipskich?

Tak.
Bo tylko o nich jest sens mówić w tym kontekście.

Czy zatem budowa piramid amerykańskich, odbywała się odmiennie?

Tak.
Zupełnie odmiennie.
Powstały one całkowicie siłami ludzkimi.
Było to możliwe, dlatego, że są mniejsze i budowane z materiałów takich jak cegła.
Dopiero w końcowej fazie wykańczano je licówką z kamienia.

Czyli w budowie piramid amerykańskich, nie było udziału obcej cywilizacji?

Nie, nie było.


Choćby, dlatego, że gdy budowano te piramidy, nie było już przedstawicieli tej obcej
cywilizacji na Ziemi.

275
Mam jeszcze pytania dotyczące Stonehenge.
Czemu naprawdę ono służyło?

Stanowiło po prostu świątynię bez dachu.


Ale trudno się dziwić.
Czasy, w których ono powstawało nie były tymi, w których rozwinięte było
budownictwo.

Czy to z powodu nierozwinięcia cywilizacji?

Tak.
To była wtedy prymitywna kultura zbieracko – pasterska, nieznająca nawet rolnictwa.

No to teraz odpowiedziałeś właściwie na pytanie, jakie chciałem ci zadać.

Wiedziałem, że je zadasz.
Dlatego elegancko wyprzedziłem twoje intencje.

No to do następnego spotkania.

Jak zawsze będę obecny.

07 czerwca 2009
Rozmowa z Bogiem o Atlantydzie.

Mam istotne pytanie.


W twoich wypowiedziach jest pewna nieścisłość dotycząca sprawy Atlantydy.
Mówisz o cywilizacji Atlantów mieszczącej się na wyspie Atlantydzie.
Lecz we wcześniejszej wypowiedzi twierdzisz, że wyspa Atlantyda była sztuczną wyspą
stworzoną przez cywilizację gadów i że one po opuszczeniu tej wyspy ją zniszczyły.
Czy mam sądzić, że Atlanci to były gady?
A jeżeli nie, to jak cywilizacja Atlantów mogła na tej wyspie egzystować skoro ona była już
zniszczona?

Rzeczywiście w świetle moich wypowiedzi można mieć wątpliwości, ale powstają one na
skutek ograniczeń przekazu, jaki stosujemy w naszych rozmowach.
Ja odpowiadam ci jak mogę najtreściwiej na zadawane pytania, stosując odpowiednie i
nieistotne dla zrozumienia przekazu skróty w pewnych dziedzinach.
W ten sposób powstaje niepełny, fragmentaryczny opis rzeczywistości, który w
niektórych sytuacjach daje wrażenie nieścisłości, albowiem nie wszystko jest w tych
rozmowach opisane tak jak było w rzeczywistości.
Muszę dla ograniczenia przekazu i trzymania się tematu stosować pewne ograniczenia,
bo inaczej zamiast rozmowy byłby szeroki wykład, często nie na temat.

Rozumiem ograniczenia naszych rozmów.


To, czy teraz mógłbyś dokładniej wyjaśnić jak to było z tymi Atlantami i ich wyspą?

Tak, powiem ci.


Tobie z pewnością chodzi o to jak to było ze zniszczeniem wyspy.

276
Otóż, kiedy Reptilianie, czyli Gady zakończyły prace nad dostosowaniem człowieka do
swoich celów, wyniosły się całkowicie z Ziemi, ale nie opuściły ich okolic.
To już ci mówiłem.
Wyspa stworzona przez nich, a nazwana przez nas Atlantydą, została opuszczona,
bowiem tam była ich główna siedziba.
Nie zniszczyli jej jeszcze w momencie opuszczenia, albowiem nie wydawało im się to
potrzebne.
Potem, ta wyspa stała się atrakcyjnym środowiskiem dla cywilizacji Atlantów, która
zjawiła się na Ziemi.
Katastrofa, która dotknęła Atlantów, nie zniszczyła wyspy, a jedynie spowodowała
likwidacje ich tamtejszej cywilizacji.
Ponieważ działalność Atlantów w pewnej mierze kolidowała z celami Gadów, ci
postanowili zabezpieczyć się na przyszłość i zlikwidować całkowicie tak atrakcyjny
geograficznie ośrodek, aby podobna sytuacja, czyli osiedlenie się na nim jakiejś
cywilizacji, stało się niemożliwe.
Pomiędzy opuszczeniem wyspy przez Reptilian, a jej zniszczeniem przez nich minęło
około 15 tysięcy lat.
W tym czasie wyspa była wykorzystywana przez Atlantów na przestrzeni około 1.500
lat, w jej końcowej fazie istnienia.
Tak wygląda zapełnienie czasu, który został pominięty w temacie, pomiędzy
opuszczeniem Atlantydy przez Gady a jej zniszczeniem.

09 czerwca 2009
Odpowiedzi na pytania czytelnika.

Witam.
Wycięło mi część pytań od czytelnika, więc pytam:
Skoro to już ustalone, pozwól że na powrót spytam - co napędza para-zdolności rycerzy Jedi.

Cały wszechświat, a szczególnie wiara .


Mistrz Yoda mówił do Skywalkera nie próbuj, ale zrób to.
To odwołanie do wiary.

Jest jeszcze aspekt fantasy.


Niezliczone powieści o Elfach, Orkach, Magii i Mieczu nie podkusiły Cie do
urzeczywistnienia tych realii?

Ja sam nic nie urzeczywistniam.


Ja urzeczywistniam poprzez wszelkie istoty Wszechświata.

"Nie wiesz po co mi miałby być banan?"


Zsyłał byś go na moją prośbę.

Ale to nie zrobię.


Dlaczego?
To jest wytłumaczone we wcześniejszych odpowiedziach z poprzednich sesji.

"To co sobie postanawiasz między wcieleniem zawsze jest realizowane w tej czy
alternatywnej rzeczywistości."

277
Innymi słowy, z nieskończonej ilości alternatyw w końcu musi wyłonić się jedna, w której
owy morderca przypadkiem nie trafia na mnie?

Nie musi, a może.


"Jam jest Życiem, które cały czas się z Tobą komunikuje, ale Ty nie masz ochoty tego
zauważyć."

Ależ mam ochotę i zauważam, co w swojej wypowiedzi ująłem nazywając wiedzę jaka płynie
z tych Komunikatów prawdopodobieństwami, przypuszczeniami.

I co ja mam na to powiedzieć?.

"Żaden przekaz nie jest absolutny"


Radzisz mi nie dawać w pełni wiary przekazowi bezpośrednio płynącemu od samego Ciebie?

Każdy przekaz może być zakłócany.


"Jesteś i ciałem i duszą."

"Jak w takim razie radzić mam się siebie? " "Słowo niedorzeczne(...)"
Używając terminu niedorzeczne chciałem określić moje odczucia a propos danego
zagadnienia wynikające z niedoinformowania, nie zaś niezrozumienia np. "podstawowych
prawd duchowych" co zarzuciłeś mi ostatnio.
Za jego sprawą proszę o sprostowanie, doinformowanie.

Więc jak chcesz poznać trochę praw duchowych.


To zachęcam do lektury „Rozmów z Bogiem”, które są nawet za darmo w sieci po
polsku.

"Rzeczywiście wszystko ma jakiś sens." ehę, np. konsole do gier.


Dla Ciebie tak, dla mnie nie. "-Wychodzi na to, że złamanie czyjejś woli jest wykluczone jeno
w wypadku Twojej interwencji.

Wręcz przeciwnie.

A więc; Wychodzi na to, że złamanie czyjejś woli jest wykluczone jeno w wypadku Braku
Twojej interwencji.

Zastanów się ponownie..

Skoro banana tworzymy My, to Twoja interwencja Ma miejsce "wolą innych" jest by do
tego nie doszło to znaczy - gdyby do tego doszło złamalibyśmy wolę tych "innych".
Wniosek, brak możności złamania woli z udziałem Twojej interwencji.

Wniosek jest błędny.


Część mnie może łamać wolną wolę.
Całość nie może.

14 czerwca 2009
Choroby a dusza - Rozmowa z Bogiem

278
Co to jest migrena?
Czy migrena wpływa na nasze sprawy duchowe?

Dziwne pytanie.
Migrena to po prostu ból głowy i wpływa jak każdy ból na sprawy duchowe.
Lecz widzę z tego pytania, że bez pewnych uściśleń się nie obejdzie.

Jeżeli byłbyś tak łaskawy mnie trochę uświadomić, to byłbym bardzo wdzięczny.

No to dobrze.
Zacznijmy od bólu głowy, jako takiego, z czym wiązać się będzie również migrena, jako
specyficzny ból głowy.
Mówiąc o bólu głowy, będę miał na myśli również migrenę…

Rozumiem.

Dobra.
Na początek ci wyjaśnię, że wszelkie bóle głowy, to nie są bóle mózgu.
Mózg, jako organ nie posiada żadnych receptorów bólowych i czuciowych.

To, w jaki sposób odczuwamy ból?

Chodzi o to, że nie odczuwacie bólu mózgu, bo po prostu nie ma takiej możliwości, ale
tylko doznania bólowe pochodzące ze strefy skóry głowy.
To tam jest umiejscowione źródło bólu i tylko przez to, wydaje się wam, że sam ból jest
położony głębiej, w środku głowy.
Ale to złudzenie i nic takiego nie ma miejsca.

Przecież czuję wyraźnie jak boli mnie środek głowy.

Jeżeli boli cię lewa strona głowy i jednocześnie prawa, to na skutek normalnego
uśredniania odległości, wydaje się, że boli ciebie środek głowy, ale tak nie jest.
To tylko efekt składania wektorów bólu.

Sądząc z tego, co mówisz, wszelkie bóle głowy nie powinny wpływać na duchowość
człowieka.
Jeżeli bóle głowy nie mają związku z bólem wewnątrz głowy, to mózg powinien
funkcjonować normalnie.

To zbytnie uproszczenie.
Ból, jako taki wpływa na duchowość człowieka, albowiem mózg jest tylko jednym z
przetworników duchowości.
Nie jest jedynym siedliskiem świadomości, ponieważ w tym bierze udział cały organizm.
Toteż jakikolwiek ból, niekoniecznie ból głowy, działa upośledzająco na zdolności
duchowe.

A co jest przyczyną bólów głowy?


Chodzi mi i oto, że migrena jest bardzo dziwnym bólem głowy.
Niemal paraliżuje człowieka.
Skoro mówisz, że to nie mózg, to, co ją powoduje?

279
Jakie czynniki?

Przyczyny są bardzo prozaiczne.


To po prostu skurcz naczyń krwionośnych w obrębie skóry głowy.
Taki skurcz, powoduje bolesną migrenę.
Nie ma w tym niczego tajemniczego.
Natomiast ciebie pewnie interesują przyczyny zaistnienia takiego skurczu naczyń.
No cóż, jest to sprawa czysto indywidualna i osobnicza.
Na taki stan rzeczy, może się złożyć, dosłownie wszystko.
Pogoda, spożywany posiłek, rodzaj wykonywanej pracy – nie ma reguł.
U każdego człowieka pewien czynnik, z różnych powodów, może powodować różne
reakcje organizmu.
Może dojść do różnych reakcji organizmu, i jego narządów.
Czasem to może być przyspieszony puls, czasem obniżone, albo podwyższone ciśnienie.
Jeszcze kiedyś indziej może dojść do sensacji żołądkowych, jak na przykład wymioty po
wypiciu czarnej kawy.
Nie zawsze się to zdarza, lecz czasem organizm może tak zareagować.
W tej niezliczonej ilości różnych reakcji organizmu, mieści się też skurcz naczyń
krwionośnych, nie tylko głowy, ale czasem całego organizmu.
Wywołać to może wzrost ciśnienia krwi, a przy okazji migrenowy ból głowy.
Nie musi to być tylko migrena, bo może ona zostać połączona z innymi objawami, ale
może to być tylko migrena.
Nie ma tutaj reguł.
Często migrena wiąże się z dodatkowymi dolegliwościami, jak zaburzone widzenie, albo
nudności żołądkowe, ale to jest związane właśnie ze skurczami naczyń krwionośnych
w rozmaitych częściach organizmu.
Czasem taki skurcz naczyń, może dotyczyć tylko innych obszarów poza głową i wtedy
doświadczamy sensacji z rozmaitych części organizmu, ale nie kojarzymy ich z migreną,
a zaburzenie jest jedno i to samo, tylko dotyczy innych obszarów.

Czyli inaczej mówiąc, migrena nie ma żadnego pochodzenia duchowego?

Nie ma.
To tylko czysto fizyczna dolegliwość.
Nie jednakowa u wszystkich, bo też i ludzie nie są tacy sami fizycznie.
Każdy z nich inaczej reaguje na określone czynniki.

A co możesz powiedzieć na temat innej choroby, jaką jest depresja?

No tutaj to schorzenie jest już ściśle związane z duchowością.


Depresja to po prostu choroba duszy.

To dusza też choruje?

Czasami tak można powiedzieć, chociaż to nie jest choroba fizyczna, jako że dusza nie
odznacza się fizycznością.

Jakie są przyczyny tej choroby duszy?

280
Najbardziej obrazowo ci powiem tak – dusza zaczyna chorować wtedy, kiedy ciało
dostarcza jej zmniejszoną liczbę bodźców.
Wtedy ulega ona zmniejszonej percepcji i zapada w rodzaj uśpienia, co ma
automatycznie wpływ na zachowania człowieka.
Człowiek dotknięty taką chorobą duszy zaczyna się zachowywać ospale i ogranicza
swoją działalność.

Skąd się bierze to ograniczanie bodźców dla duszy?

Przeważnie się to odbywa, gdy z obojętnie, jakich to powodów, słabnie aktywność


człowieka.
Ogranicza on swoją działalność powodując w ten sposób ograniczone dostarczanie
nowych bodźców dla duszy.
Ona wtedy reaguje częściowym uśpieniem i na zasadzie sprzężenia zwrotnego ogranicza
dalej człowieczą aktywność.
Taki dłuższy stan skutkuje tym, że po pewnym czasie, duszę przestaje interesować
otoczenie.
To powoduje powstanie depresji.

Czy środki farmakologiczne używane przy leczeniu depresji, leczą ciało czy duszę?

Duszy nie można leczyć lekami.


Te środki pobudzają ciało człowieka do aktywności.
Jeżeli się to uda, a na ogół udaje się po dłuższym okresie czasu, zwiększony przypływ
bodźców powoduje powoli powrót duszy do normalnego stanu.
Niestety osoby podatne na depresję na ogół muszą zażywać farmaceutyków prawie
zawsze, gdyż ich zaniechanie powoduje znowu nawrót depresji.

Na tym skończymy tą sesję, przerywaną czasowo, ale nie mogłem inaczej.

Dla mnie to nie sprawia żadnej różnicy.


Nie przejmuj się.

16 czerwca 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników

Witam.
Mamy pytania od czytelników.
Czy faktycznie wiosną 1931 pan Tesla zasilał silnik elektryczny umieszczony w samochodzie
energią pobieraną z otoczenia i czemu schemat tego urządzenia (wydaje się, że nie mogło być
skomplikowane - ponoć składało się z 12 lamp elektronowych, kilku oporników, kabelków i 3
prętów) nie jest dostępny powszechnie.

Tak, miało miejsce takie zdarzenie w tym roku.


Schemat tego urządzenia nie jest powszechnie dostępny ponieważ jego zastosowanie
byłoby sprzeczne z interesami różnych lobby przemysłowo energetycznych.
Jednak jak już wspomniałem na tym blogu, używanie takiej energii jest ryzykowne.

281
Dzięki wierze mogę ciskać błyskawice, ale zmaterializować banana już nie?
Wpierw twierdzisz, że dokonać tego nie zdołam gdyż "innym" to nie po myśli by potem rzec,
że jednak wolę łamać mogę – sprzeczność.

Przeczytaj jeszcze raz co powiedziałem.


To ja nie mam ochoty Ci zmaterializować banana, bo inni tego nie chcą, a Ty nie masz
wystarczającej wiary, żeby tego dokonać.

Zatem fantasy rodem z książek istnieje faktycznie, czy jest tylko wytworem umysłu pisarza.

Wszystko istnieje tylko pytanie brzmi w jakiej formie, i w jakiej rzeczywistości.

"Nie musi, a może. "


Skoro nie musi, znaczyłoby że mnie dopadł i nie spędzę życia według swojego zamysłu.
Po stokroć powtarzasz, "to wasz wybór, wasza wola", okrucieństwo, tragedie jakich
doświadczam np. "na spacerze ze świnką" załatwia mnie psychopata.
Jak mogę chcieć mu ulec skoro mój zamysł jest inny (wciąż hipotetycznie).

W takim przypadku musi.

"I co ja mam na to powiedzieć?. "


Po prostu odpieram Twój, nazwijmy to zarzut.

Mnie chyba pomyliłeś z jakimś prokuratorem.

"Każdy przekaz może być zakłócany."


Brzmi jakoby Ten przekaz nie różnił się od pozostałych channelingów.

Różni się, ale nie w tym, że nie ma zakłóceń.


Każdy ma, z powodu choćby języka..

„ Dla Ciebie tak, dla mnie nie."


Kiedy Ja, to Ty.

Ja to całość, Ty to cząstka.

21 czerwca 2009
Rozmowa z Bogiem o rewelacjach Davida Icke'a.

Jest taki nowy publicysta, nazywa się David Icke.


Jego teorie są czymś nowym i świeżym na świecie, ale są bardzo bulwersujące.
Co o nich sądzisz?

Jest to ktoś, kto pozazdrościł sławy innym publicystom i stara się wejść na trwałe do
ogródka publikacji kontrowersyjnych.
Niestety.
Mimo iż osobiście wierzy on w to, co głosi, sama treść jest tylko czystą konfabulacją.
To wszystko tylko jego osobista wiara, w to, co uważa za prawdę.
Lecz prawdą nie jest.

282
Możesz to rozwinąć?

Według jego teorii musiałaby istnieć krzyżówka Człowieka i Reptiliana, czyli krzyżówka
ssaka i gada.
Takie połączenie gatunków jest niemożliwe.
Jak taka krzyżówka miałaby się uzewnętrznić?
W jaki sposób, aby produkt finalny był nieodróżnialny od człowieka?
To jest niezgodne z genetyką.
Mało tego – gdyby już dywagacje obracały się w sferze próby skrzyżowania takich
osobników tylko biorąc je z gatunków ziemskich, to można by jeszcze próbować
rozumieć, ale przecież mówimy tu o gatunkach, które wyewoluowały z zupełnie różnych
innych ewolucji na różnych planetach.
Takie połączenie jest niemożliwe.

Ten publicysta twierdzi, że rody Windsorów i prezydenci USA są sterowani przez Reptilian.

Ależ to żadna nowość.


Sam ci opowiadałem przecież jak to się dzieje.
Nie tylko te rody i prezydenci USA, ale i wiele innych rządów.
Już mówiliśmy o tym.
W tym zakresie swoich rewelacji, ów publicysta, ma niestety rację.

Z tego, co powiedziałeś wynika, że nie ma, po co dalej drążyć tematu?

Nie.
Marginalny temat i marginalny publicysta.
Chociaż muszę przyznać, że jak zwykle w takich przypadka znajduje wyznawców tego,
co głosi.
No, ale niestety tak już jest, że pewna grupa ludzi zawsze jest skłonna kupić takie teorie.

23 czerwca 2009
Odpowiedzi na pytania czytelnika.

Witam.
Mamy pytania od czytelnika. "w jakiej formie" pytam więc w jakiej, czy tylko jako powieść,
czy też namacalnie jako faktyczne realia w innym miejscu bądź czasie.

A co jeśli, że w okolicznościach, które trudno nazwać miejscem czasem lub powieścią?

A, co jeśli zbój pragnie dopaść mnie, a ja tego nie chcę?

Wtedy zbój pragnie załamać Twoją wolę.


Ale jak powiedziałem w książkach N.D. Walscha de facto nie ma zbójów ani ofiar.

"Ja to całość, Ty to cząstka".


Cząstka dostrzega, a całość już nie?

Cząstka dostrzega to co jest widzialne dla cząstki, Całość co dla całości.

"A jeżeli są otoczone barierą, niewiary, że można to zobaczyć?"

283
Wciąż mówisz o technologii, czy to jakaś spekulacja?

Przekazujący mi te informacje nie wie o co Ci chodzi.


Ja w takiej sytuacji mogę powiedzieć, że spekulacja stała się technologią w waszym
świecie.
Więc nie ma różnicy pomiędzy tymi dwoma pojęciami tutaj.

"i synchronizacja fal mózgowych."


Zwykle radzi się ich synchronizację, do czego jest nawet kilka ćwiczeń, sposobów, ale to
drugie?
W sieci o tym ni chu chu.
Tak że pytam;

To słabo szukasz.
Nazwa Brain Wave Generator Ci coś mówi?

"Jest cenne, bo uczysz się jak jego unikać i być zdrowszym"


Nie ustalam przypadkiem swojej diety, przed wcieleniem?

Jak masz taką wolę to ustalasz.

Wciąż nie mówisz, w jaki sposób radzić się własnej duszy.

Wyciszać się i wsłuchiwać się w jej głos.


Jej głos to głos serca, a nie koniecznie rozumu.

Co do bólów głowy.
Oczami Ezoteryka przyczyną bólu w części przypadków, jeśli nie większości są tzw. byty
energetyczne/eteryczne, po których unicestwieniu dolegliwość znika.
Wypowiedz się proszę w tej kwestii.

Te wyjaśnienie nie rozwiązuje problemu.

25 czerwca 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam.
Mamy pytania od czytelników.
Jakie dokładnie modyfikacje wprowadzili Repitilianie (gady)?

Skrócenie długości życia i parę drobnych poprawek poprawiających jakość pokarmu


jaki otrzymywali.

Mam pytanie: czy filozofia totalizmu oparta na polu moralnym prezentowana przez
prof. dr. inż. J.P ( Polaka - człowieka niewątpliwie wybitnego, autora wielu wynalazków,
które nie mogą ujrzeć światła dziennego) z Nowej Zelandii jest prawdą czy konfabulacją?

Najlepszą odpowiedzią na to byłoby, że to jest półprawda.

284
Ten totalizm, to próba zaklasyfikowania filozofii Służenia Innym reprezentowanej na
Ziemi w przekazach Plejadian B. Marciniak, Kasjopean rodziny Jadczyk czy
w przekazach Ra.
Jednak jest sporo błędów i przeinaczeń podstawach.
Po pierwsze, karma nie istnieje, więc cała mechanika totalistyczna nie ma podstaw.
Po drugie, w totalizmie jest zachęta do ciężkiej pracy fizycznej, która ma zapewnić
nirwanę totalistyczną.
Autorowi reakcja mięśniowa odpoczynku zwana zakwasami pomyliła się z nirwaną i
myśli, że praca fizyczna prowadzi do szczęścia.
Jednak generalne przeświadczenie, że Służenie Innym jest bardziej korzystne dla sfery
emocjonalnej jest słuszne.
Niemniej jednak pojęcie moralności jest szkodliwe.

Osoba ta jest uważana za kontrowersyjną i od wielu lat nie może znaleźć pracy a nawet
twierdzi że jest atakowana fizycznie i duchowo.
Kto miałby go atakować i w jakim celu?

Dwa ośrodki.
Lobby naftowo - energetyczne i cywilizacja Jaszczurów.
Ci drudzy nie uważają go już za zagrożenie, bo sam doprowadził się do takiego stanu,
że jest mało wiarygodny i nie wierzy mu się.
Natomiast dla lobby jest bardzo groźny.
Jego wynalazki darmowej energii mogłyby zniszczyć zyski oligarchii naftowej.
Jednak to, że on nie może znaleźć pracy nie jest prawdą.
On nie może znaleźć pracy takiej jakiej chce.
Czyli naukowego stanowiska na jakimś uniwersytecie czy politechnice.
Ale jak ma znaleźć przy takich poglądach?
Świat nauki sterowany przez tę samą oligarchię uważa go za wariata.

27 czerwca 2009
Rozmowa z Bogiem o mieszkańcach Atlantydy.

Tym razem zajmę ci mało czasu.

Nie możesz mi zająć czasu, bo jestem poza czasem.

Wszystko jedno jak to nazwiesz.


Mam krótkie pytanie.
Jak wyglądali Atlanci?
Czy byli podobni do ludzi i jak bardzo?

Bardzo byli podobni do ludzi.


Tak bardzo, że prawie nieodróżnialni.
Podstawową różnicą był ich wzrost.
Byli wyżsi od przeciętnego człowieka.
Mierzyli średnio od dwóch do dwu i pół metra wzrostu.
To była podstawowa różnica.

Mówisz podstawowa.
Czy były jeszcze inne?

285
Tak.
Drugą cechą była zwiększona fałda skórna pomiędzy palcami rąk i nóg dochodząca do
długości jednej trzeciej palców, ale na pierwszy rzut oka było to niewidoczne.
Mieli również zwiększony dół małżowiny usznej, jednak niewiele w stosunku do
człowieka.
Jeszcze jedną cechą odróżniającą była wielkość oczu, które to były wyraźnie bardziej
okrągłe niż u ludzi, no i bardziej łukowate nosy.
Nie były to jakieś krzywizny większe niż ludzkie, ale występowały częściej.
Jako rasa mieli zdecydowanie często jasny kolor włosów.
O wiele częściej niż u człowieka.
Więcej charakterystycznych różnic nie było.

Sądzę, że to wszystko, co masz do powiedzenia na ten temat?

Nie mam więcej nic do dodania na temat ich wyglądu.

Jeszcze chwilę o Atlantach.


Dobrze?

Dobrze.
Co masz za zapytanie?

Atlanci byli jak się wydaje w opcji „służenia sobie”.


Prawda?

Można to tak nazwać.


Tak byli zorientowani.

Czy to było spowodowane jakąś zewnętrzną manipulacją?


Czyjąś manipulacją?

Nie.
Ono byli tacy sami z siebie.
Musisz pamiętać, że takie zachowanie, jak i opcja „służenia innym” wynika raczej z
cech, jakie posiada cywilizacja.
Nie są tu potrzebne żadne manipulacje.
Manipulacje stosowane są jedynie dla wzmocnienia efektów opcji, a nie do ich
powodowania.
Wy, jako ludzie też jesteście w opcji „służenia sobie” już od zarania waszych dziejów.
Macie to zakodowane w genach i nie jest to wynikiem manipulacji.
To, co robi z wami rasa Reptilian, to jedynie zwiększanie negatywnych zachowań
pomiędzy wami, a nie jest manipulacją obliczoną na utrzymywanie was w tej opcji.
Z biegiem czasu przejdziecie do opcji służenia innym i wtedy manipulacje nie będą już
skuteczne.

Czyli Atlantowie byli w opcji „służenia sobie” też w wyniku takiego a nie innego urodzenia?

Tak.
Każda rasa na początku swojego rozwoju jest w takim stanie.

286
Dopiero w miarę rozwoju cywilizacyjnego przechodzi stopniowo do innej opcji.

05 lipca 2009
Rozmowa z Bogiem jakby tu można było pozbyć się władzy światowej oligarchii.

Co mamy robić, jak się zachować, aby obronić się przed negatywnymi skutkami działań
światowej oligarchii?
Jej działania prowadzą nas wprost ku upadkowi.

Chcielibyście stuprocentową receptę?

Jeżeli można o nią prosić?

Tak się nie da.


Gdybym wam podał gotowe rozwiązanie, to było by to prawie to samo, gdybym sam
interweniował w waszym świecie, a to jak wiesz nie jest moją rolą i zamiarem.

Czy zatem nie udzielisz nam żadnych rad?


Pozostawisz wszystko tak jak jest?

Właściwie powinienem tak zrobić.


Lecz mogę wam podać tylko ogólny schemat działania.
Coś, co was naprowadzi na prawidłową drogę, bez szczegółowych wskazań.

No to już by było coś.

Nie spodziewaj się, że będzie to coś rewelacyjnego.


Rozmawiałem już z tobą długo.
Rozmawiałem też długo z Walshem.
Gdybyście prześledzili dokładnie te wszystkie moje rozmowy, to już dawno byście
wiedzieli, co macie robić.
Generalnie jest jedna prosta droga ku temu.
Droga bardziej rozwiniętych cywilizacji służących innym.
Tą drogą, jest jak już wielokrotnie to podkreślałem – droga miłości.
Nie przeciwstawiania się, nie rewolucjonizowania, bo to w efekcie na dłuższą metę nic
nie da, ale czystej miłości skierowanej w stronę oligarchów.

Mamy ich kochać?

Można to i tak nazwać, ale nie każę wam ich kochać w sposób dosłowny, chociaż i to
byłoby niezłe.
Starajcie się zrozumieć, że ich działania nie są obliczone wprost na to, aby wam
szkodzić.
Nie taki jest ich zamiar, chociaż mogłoby się tak wydawać.
W sumie ich działania, doprowadzą do waszej jedności.
Cóż takiego strasznego jest w tym, że powstanie jeden światowy rząd?
Będzie tylko jeden rząd do obalenia i wtedy nastanie czas wolności.
Co złego jest w tym, że zlikwiduje się państwa i powstanie jedno państwo?
Czyż wtedy nie będziecie wszyscy nareszcie w świecie bez granic?
Czy granice i podział na narody jest taki dobry?

287
Może i dobry w ściśle pojętym interesie narodowym, ale czy jakieś państwo ma mieć
lepiej niż inne tylko, dlatego, że jego obywatele są tacy a nie inni?
Podział na państwa nie sprzyja drodze do czwartej gęstości.
Nie można kochać, prawdziwie kochać, gdy są podziały.
Jakiekolwiek podziały.
Już u was, polaków widać pewną niepokojącą tendencję.
Niektórzy księża głoszą u was, że Polacy są narodem wybranym.
Czy to jest bezpieczne i pożądane?
Czy nie prowadzi do izolacji w świecie?.
Czy to jest droga do czwartego wymiaru?

Można by sądzić, że działania oligarchii światowej w kierunku globalizacji, są tym,


co osobiście popierasz?

Nie popieram, ani nie osądzam tego zjawiska, jako jedynej drogi, a jedynie wskazuję
pozytywy, jakie mogą nastąpić, obojętnie czy chcesz walczyć z tym zjawiskiem, czy też je
popierać.
Nie twierdzę, że wszystkie rozwiązania, jakie proponują i starają się przeprowadzić
światowe oligarchie są słuszne i celowe.
Na pewno wiele z nich są złe dla człowieka, ale tylko w kontekście patrzenia się na efekty
cząstkowe.
W patrzeniu całościowym te ich działania w sumie mogą doprowadzić do pozytywnego
dla całych narodów skutku, jakim będzie ostateczne wyzwolenie się z pod władzy
zwierzchniej, która w tej chwili niszczy drogę do czwartego wymiaru.
Dlatego nie warto się przeciwstawiać działaniom cząstkowym i przyjąć drogę miłości dla
ich poczynań.
Tylko miłość i ścieżka miłości wyzwoli was ostatecznie.
Jakakolwiek walka opóźnia was w drodze do czwartego wymiaru.

Czyli nie rekomendujesz podjęcia jakichkolwiek działań?

To nie ma sensu.
Nie obawiajcie się ich aż tak bardzo.
Strach ma wielkie oczy.

Karma nie istnieje ale jest coś takiego jak prawo przyczyny i skutku i krzywdzenie innych
musi mieć kiedyś jakieś reperkusje dla ludzi złych.

Może, ale co mi do tego?


Ja stworzyłem wszystko, żeby doświadczać siebie w rozmaity sposób.
Dla mnie zło i dobro nie istnieje.
Nie stworzyłem, żadnego prawa do regulacji tego.

Czy zło wraca po pewnym czasie do nadawcy?

Nie ma w tym żadnego automatyzmu, czasami wraca czasami nie.


Jeśli się zastosuję zemstę to wraca np.
Ale gdy się wybaczy, to nie.

Czy teorie Prof. J.P. na temat UFO-nautów są wiarygodne?(9/11)

288
To czy coś jest wiarygodne czy nie to wy decydujecie.
Natomiast są trafniejsze wytłumaczenia tego, co się stało 11 września 2001 r.

Jeżeli nie można skrzyżować człowieka z gadami to po co oni (Jaszczury) usiłują to robić
pobierając materiał biologiczny od ludzi tworząc hybrydy?

Ulepszać produkcję pożywienia.

Orionidzi stworzyli Jaszczurów - którzy teraz chcą ich przechytrzyć - pytanie: czy nadal ze
sobą współpracują?

Orion to potężny region galaktyki, do którego Ziemia należy.


Jest tam mnóstwo ras, które ze sobą współpracują lub walczą.

W jakim celu chcą otworzyć kanał w Gizie-czy to będzie miało jakieś ujemne skutki dla ludzi
a może wprost przeciwnie?

A po co im miałby być jakiś kanał?

Dlaczego złoto nanocząsteczkowe miałoby być szkodliwe dla człowieka?

Złoto to pierwiastek.
I jako pierwiastek nie jest szczególnie szkodliwy.
Można mieć na niego alergię jak na każdy metal.
Natomiast raczej chodzi o złoto monoatomowe i ono ma ciekawe właściwości, ale nie o
tym było pytanie.

Czy preparat Andy Dr. Rybczyńskiego jest dobrym antidotum na choroby nowotworowe,
podobnie wit. B-17?

Najlepszym antidotum jest wiara w wyleczenie.


Ona jest najlepszym antidotum na wszystko.

Jeśli nie ma zagrożenia ze strony Nibiru to cały Projekt-Cheops nie jest wart funta kłaków -
po co tworzyć płaszcz ochronny dla Ziemi?

No właśnie.
Po co się chronić przed zagrożeniami zewnętrznymi, skoro to, co robicie wkurza waszą
matkę Ziemię?

W Jakim celu Orionidzi chcą wracać na Ziemię?

A co rozumiesz przez to pojęcie?


W ujęciu kosmicznym wy jesteście Orionidami.

Czy praktykowanie Huny jak poleca M.F. Long w swoich książkach rzeczywiście umożliwia
natychmiastowe uzdrawianie lub osiąganie różnych innych celów przez połączenie
z nadświadomością (za pośrednictwem podświadomości)?

289
Może nie podświadomości.
Jest to nic innego jak nauka tworzenia.
Dość prymitywna, ale skuteczna.
Najważniejsza jest w tym wiara bez wątpliwości.

Jak długo może trwać taki proces?

To zależy od poziomu wiary.


Jeśli jest 100% to działa to natychmiastowo.

Kto może się zabierać za to?

Nie ma ograniczeń.

Czy trzeba być na pewnym etapie rozwoju duchowego?

Oczywiście.
Jak się jest duchowym kretynem, to się nie wierzy, że takie rzeczy są możliwe.

Czy oddechy i pisanie afirmacji są tu pomocne?

Szczerze powiedziawszy to nie.


One pomagają tylko w pogłębianiu wiary.

Czy rośliny psychodeliczne są w tym celu polecane czy wprost przeciwnie są szkodliwe
i mają ujemne działanie jak narkotyki?

A co ma piernik do wiatraka?

Podobno autor popełnił samobójstwo - to czy można wierzyć w jego nauki?

Odpowiedź może być taka sama jak na poprzednie pytanie.

Czy Reptilianie dokonali zmian w obrębie gruczołów dokrewnych, systemie czakr?


Jaki mają związek z energią kundalini?
Czy Reptilianie ograniczyli wydzielanie Dwumetylotryptaminy w szyszynce?

Te pytania wchodzą w takie szczegóły, na które ze względu na prawo wolnej woli nie
mogę odpowiedzieć.

A co jeśli, że w okolicznościach, które trudno nazwać miejscem czasem lub powieścią?"


Zatem nie zdołasz przybliżyć nam, tychże okoliczności?

To jest rozmowa jak ze ślepym, o kolorach, ale spróbuję.


Wszechświat to nieskończona ilość alternatywnych rzeczywistości.
Ponadto jest wiele wymiarów egzystencji.
To powoduje, że tak naprawdę wszystko jest możliwe i jest wielkie
prawdopodobieństwo, że coś co myślisz czy o czymś marzysz, już naprawdę gdzieś
istnieje.
Natomiast tak naprawdę czas i miejsce to iluzje.

290
"Wtedy zbój pragnie załamać Twoją wolę."
Ponoć, wszystko co mnie spotyka Jest moją wolą, mieszasz niesamowicie.

Ja mieszam ?

Małe sprostowanie, słowa "i dynchronizacja fal mózgowych." odczytałem jako


"dyssynchronizację", a chodziło po prostu o synchronizację zgadza się?

Tak.
Przekazujący tę informację ma dysgrafię.

"Jak masz taką wolę to ustalasz."


Po co uczyć się czegoś, co się już właściwie wie.

Tu nie chodzi o naukę, tu chodzi o doświadczenie.

"Te wyjaśnienie nie rozwiązuje problemu."

Jakiego znów problemu ?

Problemu bólu głowy.

12 lipca 2009
Rozmowa z Bogiem o Jacque'u Fresco

Czy wiesz, kto to jest Jacque Fresco?

Oczywiście, że wiem.
Ja miałbym czegoś nie wiedzieć?

Co sądzisz o jego teoriach ekonomicznych?

Trudno je nazwać teoriami.


Są to raczej wizje.

Dlaczego wizje?

Teorie powstają raczej na gruncie nauki, są tworem człowieka, jako takiego.


Wizje natomiast są często pochodnymi inspiracji.
A te często pochodzą ode mnie.

Czyżbyś chciał w ten sposób zakomunikować mi, że wizje Fresco pochodzą od ciebie?

Ano tak.
To moje dzieło.

Ty go zainspirowałeś?

291
Tak.
I tutaj dobrze się stało, że nie zachował on tych wizji dla siebie, lecz zaczął je głosić
publicznie.

Skoro to są twoje inspiracje, to głupotą by było się pytać czy popierasz te zasady głoszone
przez te wizje?

Rzeczywiście.
To byłoby głupotą.

Czy wiesz, że te wizje są bliskie, a raczej prawie takie same, jak te głoszone przez
komunistów?

A czy takie wizje nie mają racji bytu?


Czy są gorsze tylko, dlatego, że głosi je jakaś opcja polityczna?
Przecież nie ważne jest ich pochodzenie tylko prawda, jaką głoszą.
A prawda jest tym, iż pochodzą one ode mnie.

Jesteś ojcem komunizmu?

Nie.
Jestem ojcem tych wizji.
A tak naprawdę to nie są wizje, tylko nieuchronna przyszłość, która was czeka.
Przyszłość, która nadejdzie nieuchronnie z czasem.

Kusi mnie, aby powiedzieć, że jednak jesteś lewicowcem.

Nie jestem lewicowcem, ani prawicowcem, ani też centrystą.


Jestem taki, jaki jestem – prawdziwy.
Prawdziwy jest również Fresco, bo głosi moją prawdę.

Witam.
Mamy kolejne pytania od czytelników.
"Ja mieszam? :D" Słowa "wszystko jest naszą wolą", a "można łamać wolę innych" się
wykluczają.
W Twoim mniemaniu.
Ja nie widzę żadnej sprzeczności.
Przekazujący tę informacje również.

"Tu nie chodzi o naukę, tu chodzi o doświadczenie." Bo wiedzieć, jak to jest, a tego
doświadczyć to dwie różne sprawy tak?
Nie poddaję się * skafizmowi tylko dlatego, żeby się przekonać jakie to uczucie.
(*Tortura starożytnych Persów, nie chcecie znać szczegółów.) Ps. Znowu ten kretyn – cała
porcja (trudno się oprzeć by nie nazywać po imieniu).

A co mi do tego?

"Problemu bólu głowy." pisałem, że po ich unicestwieniu ból znika.

Pisałeś i co z tego?

292
To nie musi i nie jest prawdą.

Co do depresji, można tłumaczyć je zamkniętymi / zasyfionymi czakrami, o tym także nie


wspomniałeś.

Bo to nie rozwiązuje problemu.


Szczęście to stan umysłu, a nie ciała.
A depresja to chroniczny brak poczucia szczęśliwości.

"wszystko jest możliwe" niemożliwe jest zabicie Boga, tak jak dla Boga niemożliwym jest
wzniesienie wieży tak wysokiej, by On sam nie mógł dojrzeć jego wierzchołka.

Oczywiście, że to możliwe.
Można zbudować wieżę bez wierzchołka i mogę się wcielić w ciało i dać się zabić.

"Cząstka dostrzega to co jest widzialne dla cząstki, Całość co dla całości."


Czyli jednak nie widzisz wszystkiego.

Ja widzę, Ty nie.

Czy Reptilianie dokonali zmian w obrębie gruczołów dokrewnych, w systemie czakr?


Jaki mają związek z energią kundalini?
Czy Repilianie ograniczyli wydzielanie Dwumetylotryptaminy w szyszynce?"
Jak niby odpowiedź na to pytanie ma działać na wolną wolę?
Majstrowali przy ludziach, to wypadałoby powiedzieć, "Bóg" opowiadał już o podobnych
rzeczach.

Tylko, że mi nic i to absolutnie nic nie wypada ani nie wpada.


A wolna wola się ma do tego, że ci, którzy dokonali zmian mają wolną wolą nie
ujawniania ich.
To, co było już ujawnione gdzieś indziej powiedziałem.

Ja mam pytanie czy i-doser 3.0 taki program czy po wysłuchaniu danego dosa czy nie szkodzi
to na mózg.

Wszystko szkodzi lub działa z korzyścią.


Niemniej to akurat nie szkodzi mózgowi bardziej niż telewizja.

14 lipca 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam.
Mamy ponownie pytania od czytelników.
"A wolna wola się ma do tego, że ci którzy dokonali zmian mają wolną wolą nie ujawniania
ich."
Czyli odpowiedź na majstrowanie przy czakrach brzmi "tak" :)

Tego nie powiedziałem, ale dobrze kombinujesz.

"Ja nie widzę żadnej sprzeczności."

293
Kiedy uda mi się złamać czyjąś wolę, postąpię nie zgodnie z jego wolą.

Nie.

"A co mi do tego?"
Poprzez to pytam, co nimi kierowało przy obieraniu sobie takiego losu.

Różne rzeczy.
A istoty faktycznie czasami chcą doświadczeń niesamowitego cierpienia.

"To nie musi i nie jest prawdą."


Czyli moje źródło tej informacji i jego towarzysze kłamią, albo im i ich "pacjentom" tylko się
wydaje, że ból minął, to chcesz mi powiedzieć?

To, co miałem powiedzieć powiedziałem.

"Mogę się wcielić w ciało i dać się zabić."


Zginie Twe ciało, nie Ty sam.
Bóg jest wieczny.

Ty też nie zginiesz tylko Twoje ciało.

"Ja widzę, Ty nie."


To Ty mówisz bezsens, nie ja.

Wydaje Ci się.
Nigdy nie będę takim mistrzem absurdów jak Ty.
Ja nie gram przykładowo w idiotyczne gry wideo no chyba, że przez Ciebie i Tobie
podobnych.
Ciekawe doświadczenie nonsensu i absurdu.

Pragnę poruszyć kwestię Służącym Innym / Służącym Sobie.


Rzeczesz, iż w przypadku tych pierwszych korzysta strona Służących, jak i usługiwanych, że
to droga miłości.
W drugim zaś, korzyści czerpią jeno Służący Sobie, często kosztem innych.
Aczkolwiek; Starawszy się chronić umiłowaną osobę, z miłości do niej Służyć Jej, tym
samym krzywdzimy ją sprawiając, że jest słabsza, mniej odporna, mniej zaradna.
Służący Sobie dają lekcję, mierząc się z kłodami, które Oni rzucają Nam pod nogi stajemy się
silniejsi.
Doświadczymy więcej.

Jak to powiedzieli Kasjopeanie.


Służenie Innym, to służenie sobie przez innych.
A czym jest Służenie Sobie i Służenie Innym oni razem z Ra dobrze opisali.
Wszak to ich filozofia.
Ja nie mam preferencji.

"Można zbudować wieżę bez wierzchołka" ha, w sensie nieskończenie wysoką?


W takim razie, nie można by zliczyć wszystkich cegieł, z których ją wzniesiono, bo nie mają
one końca, to niemożliwe.

294
Wszystko jest kwestią definicji wierzchołka.
Jak się stworzy odpowiednią definicję, to można zbudować wierzę bez wierzchołka.

Powiedziałeś Boże, że Nasze Totalne Jaźnie stwarzają Nam doczesnym okoliczności.


Jak dalece te okoliczności ingerują w nasze życie.
Czy np. tą okolicznością może być wypadek samochodowy w którym uczestniczę i tak
naprawdę nie mam w tym przypadku nic do powiedzenia.
Czy raczej chodzi tylko o przedstawienie kwestii, którą ja w zależności od mojej woli
akceptuję lub nie.

We wszystkim masz coś do powiedzenia tylko, na jakim poziomie?


Twoje pełna świadomość ma większą wiedzę, więc decyduje bardziej nad tym, co masz
przeżyć.

Często wśród katolików, gdy ktoś cierpi, słyszę słowa, które mają dodać otuchy cierpiącemu
"Ofiaruj to cierpienie Bogu/Jezusowi".
Niby to ma pomóc w ostatecznym rozrachunku, ale jeśli piekło nie istnieje, czy ta ofiara tak
naprawdę ma jakikolwiek sens?

Jest tylko w sensie tego wierzenia, zresztą nie mającego wiele wspólnego z prawdą.
Natomiast rzeczywistych skutków tego nie ma.

W "Rozmowach z Bogiem" powiedziałeś, że jesteśmy wszechmogący.


Czy jest zatem możliwe, że jakieś rozwinięte Jaźnie zaczną się "bawić" w szatana (który jak
mówiłeś nie istnieje).

Jest i to robią.
Masowi mordercy z niezwykłym okrucieństwem właśnie to robią.

W drugiej części wyżej wymienionej książki wspominasz w samych superlatywach o


George'u Bushu, jako o człowieku śmiałym i wrażliwym.
Szczerze, to aż mnie skręciło jak to przeczytałem.
Wiem, że nie powinniśmy zbyt dogłębnie oceniać innych, ale decyzje tego polityka wpłynęły
na większość ludzi na Ziemi.
Rzeczywiście jest to człowiek śmiały, choć z drugą cechą nie mogę sie zgodzić.
Niejasne okoliczności w których został wybrany na prezydenta.
Wojna w Iraku, jak się okazało rozpoczęta bezpodstawnie i tysiące zabitych po obu stronach.
Wygląda to po prostu na "skok" na ropę i uzależnienie kolejnego państwa od swojej
gospodarki.
Jeśli chodzi o zbrojenia, Bush też raczej nie oszczędzał.
Nie wiem czy w przyszłości wyjdą na jaw jakieś nieznane fakty, lub nastąpi w nim
przemiana, ale z dzisiejszej perspektywy o człowieku który problemy rozwiązuje siłą ciężko
powiedzieć- wrażliwy.
Czy mógłbyś się Boże jakoś odnieść do tych słów i przedstawić sylwetkę George'a od tej
wrażliwszej strony?

Każdy przekaz ma skażenie osobowością przekazującego.


Walsch cenił Busha, więc przekaz taki wyszedł.
Zresztą on ma dość iluzoryczny obraz polityki światowej.

295
Jaki był G.W. Bush każdy widzi.
A ta wrażliwość była powodem jego problemów.
Osobista uraza kierowała nim bardzo do tego stopnia, że dało się nim sterować i
wywoływać wojny.

Jak to jest z tymi szczepionkami dla nowonarodzonych dzieci?


Część rodziców a także lekarzy uważa że lepiej nie szczepić bo występuje pewien odsetek
powikłań poszczepiennych między innymi autyzm i inne zaburzenia rozwoju umysłowego, że
szczepienia i tak nie chronią przed chorobami na które jest szczepione małe dziecko, że
szczepionki zawierają rtęć i to powodują spustoszenie w organizmie małego dziecka.
Czy to wszystko prawda?
Lepiej nie szczepić czy jednak szczepić gdyż w momencie zetknięcia się z chorobą dziecko
nie zachoruje?
Czy szczepienia niszczą naturalną odporność organizmu małego dziecka?
Jeśli szczepić to jakimi szczepionkami i na jakie choroby w Polsce?

To jest podstawowa wada leczenia chemicznego czy biochemicznego czyli skutki


uboczne.
Stosowanie szczepienia tylko zależy od waszej woli.
Wasz świat już zna inne metody leczenia tak samo lub i bardziej skuteczne.
Od was zależy czy je stosować i jakie.

17 lipca 2009
Rozmowa z Bogiem o Szarakach.

Gady nami manipulują.


Mniej więcej wyjaśniłeś już jak to robią.
W takim razie, jaką rolę w tym wszystkim spełniają Szaraki?
Co takiego właściwie one robią?

No cóż.
Jak już wyjaśniałem, Szaraki są biologicznymi robotami używanymi przez Reptilian do
różnych celów.
Służą one Reptilianom i tylko ich celom.
Toteż ich działalność na Ziemi jest też związana z tymi celami.

Ale one same nie manipulują nami?

Nie mają w głównym celu takiego zamiaru, ale jak wiesz skutki każdej działalności
można nazwać manipulacją, chociaż tak naprawdę to nie ona jest głównym celem.

Więc co nim jest?

Szaraki głównie zajmują się fizyczną ingerencją w organizm człowieka.


Zajmują się programami badawczymi związanymi z działaniem różnych implantów.
Umieszczają te implanty w organizmie, usuwają po określonym czasie, oraz modyfikują
ich działanie.

Jakie mają zadanie te implanty?

296
Głównie monitorowanie stanu organizmu.
Reptilianie interesują się bardzo poważnie działaniem organizmu ludzkiego i dlatego w
wielu przypadkach zakładają za pośrednictwem Szaraków te implanty.

Czy Szaraki stanowią jakąś formę samodzielnego życia?

Tak.
To samodzielnie żyjące istoty, zaprojektowane do służenia Reptilianom.
Ich jedynymi stwórcami są właśnie oni.

Pewnie i ty maczałeś w tym palce?

Wyobraź sobie, że nie.


Reptiliańska technologia życia stoi na bardzo wysokim poziomie.
Na tak wysokim poziomie, o którym wam się nawet nie śniło.
Sam fakt stworzenia sztucznie biologicznych robotów już o czymś świadczy.

Do czego jednak służą implanty którymi opiekują się Szaraki?

Można by powiedzieć, że kontrolują wszystkie te funkcje organizmu, które potrafi


badać wasza medycyna, jednak robią to za pomocą jednego urządzenia.
Temperatura, tętno, ciśnienie krwi, elektroencefalograficzne funkcje mózgu – to tylko
niektóre z nich.
Czujniki te po pewnym czasie, trzeba wymienić, ponieważ kończy im się źródło
zasilania.
Tak, więc Szaraki dokonują wzięcia konkretnego osobnika, aby wymienić implant lub
go usunąć, zależnie od tego, co zażyczą sobie ich panowie.
Jedną najważniejszą cechą tych implantów jest to, iż transmitują one ogólny stan emisji
negatywnych emocji, produkowanych przez ludzi.

To już wiem, co robią Szaraki.


Czy to ich cała rola?

Tak.
W kontaktach z ludźmi, służą tylko do tego celu.

21 lipca 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników

Witam.
Mamy pytania od czytelników.
Kto i po co rozpyla tzw. "smugi chemiczne" (Chemitrails) i czy to jest prawda.
Czy korzystne jest dla nas budowanie i używanie cloudbusterów czy chemibusterów w celu
uchronienia się przed smugami lub po prostu w celu zrównoważenia pogody?

Różne organizacje.
Od agencji rządowych do fundacji i stowarzyszeń.
Kwestia korzyści i nie korzyści urządzeń chroniących zależy od celu.
Jednak w większości przypadków jest to obojętne.

297
Bóg: "Każdy przekaz ma skażenie osobowością przekazującego.
Walsch cenił Busha, więc przekaz taki wyszedł.
Zresztą on ma dość iluzoryczny obraz polityki światowej.
Jaki był G.W. Bush każdy widzi.
A ta wrażliwość była powodem jego problemów.
Osobista uraza kierowała nim bardzo do tego stopnia, że dało się nim sterować i wywoływać
wojny."
Hmm, teraz to już nic nie wiem.
Tak samo ta odpowiedź może być skażona poglądami Mentorisa, który np. nie przepada za
G.W. Bushem.
A ta odpowiedź: "Wydaje Ci się.
Nigdy nie będę takim mistrzem absurdów jak Ty.
Ja nie gram przykładowo w idiotyczne gry wideo no chyba, że przez Ciebie i Tobie
podobnych.
Ciekawe doświadczenie nonsensu i absurdu" została nasączona lekką furią przez Mentorisa,
ponieważ przykładowo nie gra w gry video i uważa, że są bezużyteczne :) ?.
Jak zatem dostrzec co jest skażone osobowością, poglądami, czy nadinterpretacją
przekazującego lub siebie samego?

Akurat przekazujący tę informację grał w gry komputerowe i niespecjalnie ma do nich


negatywny stosunek.
Denerwowało go jedynie monotonne zadawanie pytań na ten temat.
Jednak odpowiedzi nie można nazwać nacechowaną furią.
Natomiast jak powiedziałem w jednej książce Walscha w moje treści tam zawarte nie
należy wierzyć tylko je sprawdzać.
To samo się dotyczy tego blogu.
Bezmyślna wiara w rzekome moje słowa doprowadziła do wielu wojen.

Czy przekaz zawarty w księdze Urantii został natchniony przez Boga?

W sensie mnie jako całości Wszechświata to nie.

Chciałbym prosić o zadanie Bogu pytania odnośnie książek pani Anny Dąbskiej.
Zabrałem się pomału za ich lekturę i chciałem się zapytać, z kim pani Anna miała channeling
czyj głos tak naprawdę słyszała.

Często z tymi, którymi myślała, że rozmawiała, ale czasami pojawiały się zamiany, ale
rzadko.

Mówiłeś, że czakramy Ziemi są to tylko dawne miejsca kultów religijnych.


Ale więc czy to prawda, że przed zbudowaniem niektórych kościołów prowadzono badania
radiestezyjne?
A jeśli tak to skąd znaleziono takie miejsca skoro wcześniej żadna "wiara" tam nie działała?
 
To prawda, że niektórzy księża korzystają z usług radiestetów.
Natomiast nie wszystkie miejsca kultu religijnego przetrwały do waszych czasów.
Ponadto są też tzw. Węzły mocy.
O tym radiesteci też wiedzą.

298
Jeśli tak duże promieniowanie jest w kaplicy świętego Gereona na Wawelu, to czy warto
wg Ciebie z niego korzystać?  

Bez wiary w cokolwiek przebywanie tam jest obojętne.


Jednak rzeczywiście takie promieniowanie może wzmocnić siłę tworzenia.

Czy dzięki trzymaniu kryształu górskiego w wodzie przez 24 godziny oczyszcza się ją
i energetyzuje, neutralizuje działanie żył wodnych i promienie wytwarzane przez telefony,
komputery itp.
Czy są jeszcze jakieś zastosowania tego kamienia?

Kryształ może działać jako koncentrator energii.

Mam jeszcze pytanie odnośnie Projektu Cheops.


Kim jest En-ki/Samuel i czy jego wskazówki mogą jakoś wpłynąć na Ziemie?

Oczywiście, że wpływają i taki jest ich cel.

26 lipca 2009
Rozmowa z Bogiem o Ra.

W jednej ze swoich wypowiedzi, oświadczyłeś, że Ra jest sztuczną inteligencją.


Jeżeli tak jest, to ktoś go musiał stworzyć, bo sztuczna inteligencja nie tworzy się sama.
Co masz do powiedzenia na ten temat?
Czy możesz powiedzieć, kim byli stwórcy Ra?

Jak się zapewne domyślasz, Ra stworzony został przez pewną, wysoko zaawansowaną
cywilizację znajdującą się w szóstym stanie gęstości.
Teraz tej cywilizacji już nie ma, ale Ra pozostał świadcząc w ten sposób o jej wielkości.

Jaki był cel stworzenia Ra?

Jak już powiedziałem, tej cywilizacji już nie ma.


Nie znaczy to, że ona całkowicie zniknęła.
Po prostu przeniosła się do innego Wszechświata.
Chciała jednak po sobie pozostawić coś, co na wieki świadczyłoby w tym Wszechświecie
o jej wielkości.
I to było celem tej cywilizacji.
Ra istnieje i przekazuje jej przesłanie.

Możesz zdradzić jak nazywała się ta cywilizacja?

Mogę i nie.
Nie, dlatego że ja nie używam nazw.
Orientuję się doskonale bez nich.
Również sama cywilizacja nie miała nazwy na swoje samookreślenie.
Jednak dla twoich potrzeb, możesz ją nazwać nazwą jej tworu.
Czyli tak samo – Ra.

299
Ra stwierdził, że władza i elity to są podstawowe wartości służenia sobie i one są
propagowane przez najeźdźców z Oriona.
Czy to prawda?
Co o tym sądzisz?

W większości wypadków muszę się z tym zgodzić.


Są, co prawda w wysoko rozwiniętych cywilizacjach grupy władzy, która służy innym,
ale w nisko rozwiniętych praktycznie każda elita, każda władza, służy sobie.

Dlaczego tak się dzieje?

To proste.
Przecież nisko rozwinięte cywilizacje są z natury służącymi sobie.
Dlatego wszelka władza z nich się wywodząca jest również tej orientacji.
Oczywiście znajdują się czasami grupy, które chcą służyć innym, ale szybko po
osiągnięciu władzy deprawują się, bo władza deprawuje.
Trzeba mieć naprawdę czystą ideologię i silną wolę, aby temu zjawisku nie ulec.

Kto ma na początku chęć służenia innym?

Przede wszystkim wszyscy rewolucjoniści związani z lewicą.


Potem na drugim miejscu znajdują się przedstawiciele opcji lewicowych.
Niestety, po osiągnięciu władzy szybko przeradza się ona w opcję służenia sobie, na
zasadzie samo korupcji każdej władzy.

Czy to ma znaczyć, że prawicowcy służą sobie nawet przed objęciem władzy?

Tak.
Bo prawica jest tak nastawiona, aby od początku realizować tylko i wyłącznie program
własnej partii, a to jest służenie sobie.
Interesom partii, a nie społeczeństwa.
Partie lewicowe też są nastawione na realizację swoich programów, ale te z założenie
mają służyć innym.
W programach partii prawicowych, takich elementów nie ma, mimo iż jak twierdzą bez
przerwy, mają się one przysłużyć społeczeństwu.
Lecz to samo w sobie jest oszustwem.
Żaden program prawicowy nie służy społeczeństwu.

02 sierpnia 2009
Rozmowa z Bogiem o historii.

Witam.
Dzisiaj chciałbym porozmawiać o historii.

A o czym tu rozmawiać?
Było minęło...

No są liczne niejasności.

Są były i będą.

300
Bo wszystko zależy punktu widzenia.

Biorąc pod uwagę, że jesteś największym historykiem, bo wiesz wszystko to możesz wiele
na ten temat powiedzieć.

Mogę i nie mogę.


Są rzeczy, których ujawnienie byłoby złamaniem wolnej woli.

Po tylu latach?

Historia to wszystko co się wydarzyło nawet wczoraj czy pięć minut temu jak wy
mierzycie czas.
Ponadto jak wiesz, nie ma czasu i niektóre istoty grzebią w waszej historii teraz.
Historia jest zmienna jak teraźniejszość.

No widzisz jest, o czym rozmawiać.


To jak można grzebać w historii?

Wystarczy się przenieść w przeszłość i zacząć mieszać.


Można dopisać do ksiąg, że jakiś król był niezbyt mądry i masz zmianę w historii.

OK, nie o tym chciałem rozmawiać, lecz o pewnych kontrowersjach historycznych,


ale najpierw o tym, czego naszej historii brakuje?

Wielu rzeczy.
Przede wszystkim wpływ tego co jest poza wami.
Mówicie, że zdarzyło się to i tamto, a gdy popatrzeć bliżej to wpływ pola
morfogenetycznego jakiegoś ciała niebieskiego to spowodował, o czym nie macie pojęcia.
Można tak mówić długo i namiętnie.
Ponadto nie da się ukryć, że następowały ingerencje obcych cywilizacji.
Kiedy jakaś cywilizacja miała interes w tym czy tamtym to pojawiało się wydarzenie
historyczne takie a nie inne.

Jakich cywilizacji?

Różnych.
W sposób bezpośredni kto tego dokonywał to się już domyślasz.

Gady.

Natomiast było sporo cywilizacji, które wpływały tak, żeby nie łamać wolnej woli.
Czasami też było, że ktoś się zbiegiem okoliczności na Ziemi znalazł się jako badacz i
wynikła z tego afera.
Takie są wasze dzieje.

OK to jeszcze, jakie są wady naszej historii?

Wiara w słowo pisane i archeologię, a niewiara w źródła typu medium, jasnowidzowie.


Oni mogliby powiedzieć znacznie więcej niż pisma.
Zwłaszcza o czasach, o których wiecie niewiele.

301
Ale to byłoby wbrew oficjalnemu nurtowi nauki.

Ok to o kontrowersjach, czy stan wojenny musiał być wprowadzony?

Nic nie musi być zrobione jednak przypuszczam, że pytasz o swoją linię czasu
i tamtejsze uwarunkowania.
W takim razie powiem, że było wielkie prawdopodobieństwo takiego obrotu sprawy, a
tym kto spowodował go była Solidarność, a nie jak się mówi, że Jaruzelski.
On próbował załagodzić i włączyć ten ruch w system polityczny.
Jednak Wałęsa nie potrafił przekonać związku do zgody.
No i pozostała alternatywa, że albo Polacy sami zrobią z tym porządek albo sąsiedzi w
tym pomogą.

Ale są tezy, że w tym czasie nie było zagrożenia zewnętrznego.

Są tezy o wpływie budyniu na energię galaktyczną.


Jednak tamte tezy to czysta demagogia oparta na polityce.
Oczywiście po obietnicach PZPR, że z Solidarnością sobie poradzi i realnych działaniach
w tym kierunku zapał do interwencji osłabł, ale gdyby sytuacja się rozwinęła w
kierunku zmiany ustroju „bratnie narody rozwiązałyby tę kwestię”.

Ok, to na razie na tyle. Bóg: "Różne organizacje..." -to odpowiedź na pytanie "kto", chociaż
wolałbym bardziej precyzyjną :-).
Co z odpowiedzią na pytanie: "po co" ?

Jeśli mówię różne to znaczy, że nie za bardzo chcą one być jawne.
Ale wystarczy poszperać w Internecie i można znaleźć.

Może zadam pytania jeszcze raz, ale bardziej konkretnie: -


Jakie są dla nas skutki rozpylania Chemitrails (chodzi mi zwłaszcza o skutki dla naszego
zdrowia, ale jeśli są jakieś inne to też chciałbym je znać)?

Wszystko zależy od ich składu chemicznego.


Część to broń chemiczna i testowana truje.
Część służy do różnych eksperymentów w tym do modyfikacji pogody.
Cześć to zabawa zapaleńców.
Zdarzają się też takie co mają oczyszczać aurę czy chronić przed rzekomymi skutkami
dziury ozonowej.

Dlaczego komuś na wywołaniu takich skutków zależy?

To nie jest jedna organizacja, ani jeden rząd.


Ale można poszperać i się informacja znajdzie.

Jeśli Chemitrails, są szkodliwe (a tak podaje wiele źródeł), to jak możemy się przed ich
szkodliwym działaniem uchronić?

Samoleczeniem się za pomocą tworzenia zdrowia siebie.

No i ostatnie (na razie :)) pytanie wynikające niejako z poprzedniego: czy urządzenia zwane

302
cloudbusterami, czy też chemibusterami mają faktycznie zdolność zmiany pogody
i rozpraszania smug chemicznych ?
Odpowiedź: "Kwestia korzyści i nie korzyści urządzeń chroniących zależy od celu.
Jednak w większości przypadków jest to obojętne."
Jest dla takiego prostaka jak ja, niejasna :-).
No bo np. stwierdzenie " w większości przypadków" oznacza dla mnie tyle co "może tak,
może nie" z przewagą na "nie", ale jednak bez wykluczenia "tak" :-).

Jeżeli smuga jest obojętna dla zdrowia, to i tak urządzenie jest obojętne.
A w większości przypadków smugi mają bardzo małe znaczenie dla zdrowia.
A zdolność do zmiany pogody ma też parę rurek z odpowiedniego metalu podłączonych
do wody.

Czy Chicago w kościele pod wezwaniem MB Anielskiej działa czakram taki jak na Wawelu
czy tylko to jest miejsce mocy ze względu na kult religijny?

Skoro mówisz, że działa, to pewnie dla Ciebie działa.


A miejsce mocy to jest ze względu na kult religijny.

Czy Chemitrailsy znacząco źle działają na zdrowie człowieka?

Średnio statystycznie nie.

Jak się ratować jeśli wprowadzą Codex Alimentarius?

Jeść zdrową żywność najchętniej o odczynie zasadowym i unikać chemikalii w


tym w wyrobach żywnościowych.

Czy Bruno Groening pochodził z Oriona i nadal leczy przez zdjęcie?

Wszyscy pochodzicie z Oriona, a zdjęcie leczy jak się w to wierzy.


Czasami nawet on sam jak się go poprosi.

04 sierpnia 2009
Odpowiedź na pytanie czytelnika.

Witam.
Mamy pytanie czytelnika.
A co tak w ogóle to Bóg czuje?

Przede wszystkim miłość, bo jestem miłością, która nie jedno ma imię.


Tak jak orgazm niekoniecznie może zawierać tylko przyjemność, tak i z miłością.
Generalnie doświadczam wszystkich wszechświatowych emocji, od skrajnego strachu do
skrajnej miłości, od skrajnego bólu, do skrajnej przyjemności.
Jednak to wszystko przez moje stworzenia.
Sam jestem miłością, rozwojem i całym Wszechświatem.
09 sierpnia 2009
Rozmowa z Bogiem o hipnozie.

Czy można użyć hipnozy, a szczególnie sugestii pohipnotycznych, do odczucia zjawisk,

303
lub udania się w obszar czwartej gęstości?

Hmm…
Czy wiesz, tak ogólnie, na czym polega hipnoza?

No, na czym?

Nie będę się wdawał w szerokie opisy, ale za pomocą hipnozy możesz osiągnąć każdy
stan dostępny ludzkiej świadomości.

A więc można?
Nie bardzo rozumiem.

Powtarzam stan dostępny ludzkiej świadomości.


Dam ci przykład.
Powiedzmy, że w sugestii pohipnotycznej, zakodowaliśmy komuś świadomość bycia
kotem.
Otóż taki człowiek, będzie się zachowywać jak kot.
Będzie miałczeć chodzić na czterech łapach kulić się jak kot, mruczeć i inne podobne
rzeczy, ale to wszystko.
Będzie się zewnętrznie zachowywać jak kot, ale nie stanie się kotem naprawdę.
Nie będzie mógł odczuć świadomości kota.
Dlaczego?
Bo to odczucie nie jest znane umysłowi ludzkiemu.
Umysł po prostu nie posiada żadnego odwzorowania w tej dziedzinie.
Tak samo, przypuśćmy, że w sugestii pohipnotycznej zadamy pewnemu człowiekowi
myśl, że będzie na dane hasło zachowywać się jak na przykład borsuk, a on nigdy w
życiu borsuka nie widział na oczy, nawet na filmie.
Wtedy doświadczenie nie wypali, bo nie mając wzorca, człowiek ów nie będzie w stanie
naśladować borsuka.
Nie jest możliwe udawanie zachowań, o których się nie ma najmniejszego pojęcia.

Już widzę, do czego zmierzasz.


Ludzie nie wiedzą jak to jest być w stanie czwartej gęstości.

Słuszny wniosek.
Ludzie nie posiadają odpowiednich do tego wzorców.
Nie wiedzą jak to jest być w tym stanie i dlatego nie będą w stanie, za pomocą sugestii
pohipnotycznej odtworzyć tego, co się dzieje w tym stanie.
Nie można stworzyć czegoś z niczego inaczej jak za pomocą mechanizmów SKS.

Czyli nici z tego pomysłu?

Niestety tak.
Musicie poczekać aż Wszechświat sam was obdarzy tym dobrem, albo skorzystać z
usług SKS, ale wiem z doświadczenia, że wasza wiara jest jeszcze na to za mała.
A szkoda.

13 sierpnia 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

304
Witam.
Mamy pytania od czytelników.
Istota, która po śmierci wciąż przebywa na Ziemi/utknęła tutaj (duch) - jak je dostrzec i jak
się z nimi porozumieć.

Tutaj medytacja jest najbardziej wskazana.


Po długim przebywaniu w świecie nie materialnym człowiek nabiera zdolności widzenia
co niewidzialne.
Zresztą dzieci nieskażone waszą kulturą w młodym wieku widzą duchy.
Jednak hipnoza wytwarzana przez wasze środowisko karze im nie wiedzieć.

Orgazm zawiera nie tylko przyjemność?

Owszem.
Pełnię jego się czuje z pewnym nawet lekkim bólem.
Kosmiczny orgazm to poczucie całości życia.
Uczucie niepowtarzalne.
Jest to uczucie mnie.

16 sierpnia 2009
Rozmowa z Bogiem na temat wpływu jedzenia na sen.

To ty powiedziałeś, że gdy dusza chce sobie odpocząć, wtedy powoduje zasypianie


człowieka.
Taki jest mechanizm zasypiania.

Zgadza się.

Mam w takim razie pytanie.

Słucham.

Co się dzieje, kiedy człowiek zje obfity posiłek?


Wtedy robi się śpiący, a często zasypia po takim posiłku.
Czy dusza też wtedy chce po jedzeniu odpocząć?

To akurat nie jest żadna tajemnica.


Mogę ci to wyjaśnić.
Działa tu ten sam mechanizm, jednak powody jego zaistnienia są w każdym przypadku
inne.

Ten sam mechanizm?

Tak.
Musisz wiedzieć, co jest powodem zasypiania człowieka.
To ograniczenie aktywności mózgu.
Aktywność ograniczana jest w ten sposób, że ograniczany jest w niewielkim stopniu
dopływ świeżej krwi z tlenem.

305
Na skutek takiego ograniczenia, dostawa tlenu jest mniejsza i mózg staje się
niedotleniony, a więc następuje jakby utrata świadomości i to jest powód zasypiania.

Jaki więc związek z tym faktem ma dusza?

Dusza potrafi w niewielkim zakresie mieć wpływ na to, co dzieje się w organizmie.
Kiedy chce, aby „jej” organizm wszedł w stan uśpienia, zwęża tętnice doprowadzające
krew do mózgu i w ten sposób ogranicza dopływ krwi, a w efekcie zmniejsza natlenienie
mózgu, doprowadzając do jego zaśnięcia.

Wydaje się to dość proste.


Co w takim razie dzieje się po najedzeniu?

Po obfitym posiłku najpierw znajduje się on w żołądku.


Tam jest poddawany pierwszej obróbce trawienia.
Ta obróbka jest niezwykle energochłonna, tak, więc żołądek potrzebuje zwiększonej
dostawy tlenu.
Ten zaś można dostarczyć tylko poprzez zwiększenie ukrwienia tego organu.
Samoregulacja organizmu zaczyna więc kierować zwiększone dostawy krwi do żołądka,
a ponieważ jej ilość w organizmie jest niezmienna, musi być wygospodarowana kosztem
innych organów.
Jednym z takich organów jest mózg i on w czasie trawienia otrzymuje zmniejszoną ilość
krwi.
Jak się już domyślasz, prowadzi to do zubożenia zaopatrzenia mózgu w tlen i wtedy
staje się on senny, tak jak w przypadku, kiedy dusza sama zmniejsza dopływ krwi do
mózgu.

Co w takim wypadku robi dusza, kiedy zaczyna się proces który w innym wypadku ona sama
wywołuje?

No cóż nic nie robi.


Zdaje ona sobie sprawę, że organizm musi przecież jeść i nie interweniuje, natomiast
sama korzysta z tego stanu opuszczając czasami świadomość, aby zażyć sobie
dodatkowej krótkiej przerwy w interakcji z organizmem.
To zachowanie duszy może wydawać się trochę samolubne, ale czasami taka ona już
jest.

18 sierpnia 2009
Odpowiedź na pytanie czytelnika.

Witam.
Mamy pytania od czytelnika.
Istnieją różne rodzaje medytacji.
Twoja odpowiedź jest nie konkretna przez co mało praktyczna.
Poproszę Cię zatem o więcej szczegółów.

Każda medytacja ma na celu kontakt ze światem niematerialnym.


W świecie nie materialnym można zobaczyć istoty, które nie żyją w waszym świecie
materialnym lub są w nim niewidzialne.
Bardzo podobną praktyką jest sen świadomy i są to z medytacją zajęcia pokrewne.

306
Przed snem należy powtarzać życzenie zobaczenia i poczucia rozmowy ze zmarłym,
który błąka się po tym świecie i zapamiętania tego, uczuć przy tym towarzyszących i
umiejętności rozpoznawania.
Jeśli przed wcieleniem nie zabroniłeś sobie, przypomnienia sobie takich umiejętności, to
je po nie długim czasie nabędziesz.

23 sierpnia 2009
Rozmowa z Bogiem o pogłębianiu wiary przez hipnozę.

Witaj.
Kolejne pytanie odnośnie uzyskania stanu czwartej gęstości.
Mówiłeś, że można to tylko osiągnąć używając SKS.
W takim razie, może wyjaśnisz jak osiągnąć taką siłę wiary, aby SKS stał się skuteczny. ‘
To znaczy ja wiem, iż on sam w sobie jest skuteczny, ale nasza wiara w to, jest często za
słaba.

Tak.
To tylko kwestia wiary w tą metodę i nic więcej.
Musi to być jak już kiedyś mówiłem stan absolutnego przekonania, że to, o co
zamierzacie prosić nie to, że się stanie, ale już jest.
Jest teraz, stało się i kropka.
Tylko takie podejście gwarantuje sukces.

Jednak takie przekonanie bardzo trudno osiągnąć.


Czasami wydaje się to niemożliwe.

Jeżeli z takim przekonaniem podejdziesz do sprawy, to niemożliwe rzeczywiście się


stanie niemożliwe.
To podstawowy błąd.
Musisz wiedzieć, że nic nie jest niemożliwe dla SKS.

Jednak trudno się do tego przekonać.

I w tej chwili sam popadasz w błędne koło niemożności.


Nie myśl w ten sposób.
Nigdy nawet nie wypowiadaj myśli, że coś jest niemożliwe, obojętnie, w jakim
kontekście, bo nigdy nie będziesz miał sukcesu z SKS.

No dobrze, skoro to tak trudno samego siebie przekonać, to może hipnoza by coś w tym
pomogła?
Na przykład gdyby tak za pomocą hipnozy przekonać się, że wszystko jest możliwe i wtedy
dopiero zastosować SKS?

Po pierwsze na pewno myślisz o autohipnozie.


Autohipnozą możesz przekonać się tylko na tyle, na ile jesteś w stanie zrobić to bez
hipnozy.
Musiałbyś zastosować hipnozę z innym hipnotyzerem.
Jednak musiałby to być ktoś, kto jest biegły w sztuce hipnozy, i ktoś, komu
bezgranicznie ufasz.

307
Tylko wtedy będziesz w stanie przyjąć jego sugestie, że wszystko możesz uczynić i jesteś
w tym wszechmocny.

Co ma mówić ten hipnotyzer, aby mnie przekonać?

Nie domyślasz się?


Po prostu.
Ma cały czas podkreślać, że jesteś wszechmocny.
Wszystko, co sobie zamyślisz, potrafisz zrealizować.
Nie wolno jedynie używać zdań, w których pojawia się słówko „nie”.
Na przykład: „ Nie ma dla ciebie nic niemożliwego”.
Mimo iż zdanie jest skonstruowane poprawnie gramatycznie, to słówka „nie” i „nic”
Działają w tym wypadku destrukcyjnie.
Zamiast tego, trzeba użyć zdania:
„Wszystko jest dla ciebie możliwe”.
Taki układ gramatyczny, ma o wiele większą moc oddziaływania.
To jest ogólna zasada i trzeba jej się trzymać.

Myślisz, że wtedy będzie gwarancja sukcesu?

To zależeć będzie tylko od twojego samozaparcia i wiary oraz od umiejętności


hipnotyzera.

25 sierpnia 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam.
Mamy pytania od czytelników:
A co z jawą?
Dziecko potrafi, dlaczego i nie ja?
Zdolność widzenia Aury można sobie wyrobić, z duchem powinno być podobnie,
czyż nie?

I jest.
W śnie lub medytacji poznajesz jak odczuć ducha, a na jawie odczuwasz.

Powiedziałeś kiedyś na tym blogu, że energię orgonową można bezpiecznie wykorzystywać,


pod warunkiem że będzie to użycie pośrednie.
Pod pojęciem "pośrednio" rozumiem, że jakieś elementy są w procesie pozyskiwania energii
odseparowane, oraz istnieje trzeci element, który pośredniczy w przepływie energii między
odseparowanymi elementami.
Możesz powiedzieć co z czym nie powinno mieć bezpośredniego kontaktu, i w jaki sposób
te elementy odseparować?
Tak w ogóle to chciałbym abyś powiedział coś więcej na temat energii orgonowej t.j. jak
można ją pozyskać, świadomie doświadczyć, co jest dla naszego organizmu bezpieczne, a na
co trzeba uważać.
Jest w Internecie kilka pozycji dotyczących tej kwestii, ale są dość zdawkowe i mało
praktyczne.
Jak się mają do tego odkrycia Wilhelma Reicha?
Gdzie miał rację, a gdzie się mylił?

308
Intuicja (lub coś innego:) podpowiada mi, że muzyka może mieć silny związek z energią
orgonową.
Czy to prawda?
No i czy moje skojarzenie, że popularne ostatnio Feng Shui jest w swoich korzeniach nauką o
manipulacji energią orgonową w otoczeniu człowieka, jest słuszne?

Feng Shui jest dobrym przykładem pośredniego użycia.


Innym jest modyfikowanie pogody, jednak jeżeli uznać za energię orgonową energię
punktu zerowego jak to jest postulowane przez J. Pająka, to wykorzystanie tego jako
energii elektrycznej będzie prowadziło do niekontrolowanych zjawisk, co było opisane w
tym blogu.
Także Reiki jest pośrednim użyciem tej energii w tym rozumieniu.
Natomiast energia elektryczna w tym rozumieniu jest bezpośrednia.

Drugie pytanie jest bardziej przyziemne ale ważne:


Czy w trakcie infekcji gardła u dziecka należy zbijać gorączkę farmakologicznie, czy nie?
Powszechnie przyjęty przez "lekarzy" jest pogląd, że gorączka powyżej 38 stopni jest
szkodliwa i nie pomaga w powrocie do zdrowia.
Czy to prawda?
W ogóle, to jaki jest skuteczny i w miarę dostępny dla przeciętnego śmiertelnika "małej
wiary", sposób na tego typu choroby czyli infekcje dróg oddechowych, oczywiście poza
antybiotykoterapią.

Istnieje pogląd, że podwyższona temperatura to efekt walki organizmu


z drobnoustrojami.
Samo zbicie temperatury bez wspomożenia organizmu niewiele daje.
Natomiast sposobów jest wiele.
Dodanie energii witalnej jak postuluje medycyna chińska jest bardzo tutaj pomocne.

Czy uda mi się w miłości i czy będę chodził z tą co w niej się zakochałem dziwne pytanie
wiem.

Z powodu wolnej woli czyli prywatności tej osoby na to pytanie jak i na inne podobne
nie odpowiem.
Ponadto ja nie przepowiadam przyszłości.

01 września 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam.
Mamy pytania od czytelników.
Czy istnieje zatem jakikolwiek bezpieczny sposób t.j. bez ryzyka powstawania
niekontrolowanych zjawisk, przekształcać energię orgonową w energię elektryczną lub
mechaniczną w sposób techniczny?

Tak.
Można wywoływać np. burzę i za pomocą silników wiatrowych produkować energię.

Czy istnieje związek energii orgonowej z muzyką (ponawiam pytanie, ze względu na brak
odpowiedzi)?

309
Poprzez pewne wibracje superstrun można wywoływać emanację energii orgonowej.
Pewne tonacje wywołują zmianę wibracji superstrun.

Czy ćwiczenia metody Bronnikowa pod okiem fachowca z tej dziedziny, są bezpieczne
i czy faktycznie pozwalają poszerzać możliwości mózgu (umysłu) o takie umiejętności jak:
świadome kierowanie energią w ciele, autodiagnozowanie i autouzdrawianie, kierowanie
energią w ciele innych osób w celu ich uzdrowienia, widzenie z zamkniętymi oczyma itp.?

Można, jednak tutaj SKS jest najważniejsze.


Ta metoda to przekonywanie siebie, że to jest możliwe.

Czy tzw. silnik Searla'a mógłby stanowić dobrą alternatywę dla energii pozyskiwanej
z kopalin i jaką w rzeczywistości energię wykorzystywał?

Kwestią pozostaje definicja słowa „dobre” w tej dziedzinie.


Jeśli chodzi o to, czy nie będzie miało to ukazywanych na tym blogu efektów ubocznych,
to będzie to miało, ale teraz to nie jest widoczne i nie będzie widoczne w działaniach na
małą skalę.

Nie pytam o odczuwanie ich, a to dosłowne ujrzenie ich.

Najpierw trzeba poczuć, żeby zobaczyć, ale najważniejsza jest wiara.


Jeżeli przekonasz siebie lub ktoś Ciebie przekona, że widzisz takie osoby to je zobaczysz.

Jest taka jedna strona internetowa, na której…

Wiem, o jakiej stronie mówisz.


Przecież wiem wszystko, zanim jeszcze zapytasz.

To w takim razie wiesz, o co chcę zapytać?

Pewnie, że wiem.
Lecz utrzymujmy konwencję i pytaj.

Ta strona to: www.przeslanie.info.


Na tej stronie, jej autor utrzymuje, że rozmawiał z tobą i że przekazuje to, co mu
powiedziałeś.
Jak jest naprawdę?

A jak myślisz?

Wiele osób może z tobą rozmawiać.

Tak.
Ale ja określiłem już, po czym można rozpoznać przesłanie ode mnie.
Są tam przesłania przyobleczone w formę przykazań dla ludzkości.
Otóż oświadczam, że ja nie daję żadnych przykazań.
Realizujcie się tak, jak każe wam wasza wola.
Jestem tylko obserwatorem waszych poczynań.

310
Nie mam z tym przekazem nic wspólnego.

Kto w takim razie jest jego autorem?


Jaki jest jego cel?

Na pierwsze pytanie nie odpowiem, bowiem musiałbym naruszyć prywatność autora i


jego wolę.
Natomiast, jaki jest jego cel, to mogę ci powiedzieć.

Słucham?

To jeszcze jeden fanatyk, któremu się wydaje, że potrafi zbawić ludzkość.


Jeszcze jeden, któremu się zdaje, że posiadł receptę na szczęście.
Tylko, że to jest jego własna wizja i przekonania.
Jest szczery, ale tylko sam ze sobą.
To jego własne odosobnione poglądy i jego własna recepta na szczęście.
Niestety, nieprawdziwa.

To wszystko, co chciałem wiedzieć.

06 września 2009
Rozmowa z Bogiem o podróżach międzygwiezdnych.

Co byś powiedział, gdybyśmy sobie trochę pomówili o podróżowaniu w kosmosie?

To jest temat, który już żeście sobie sami omówili w niesamowitej ilości literatury
fantastycznej.

To prawda.
Ale chciałbym nieco na poważnie.

To znaczy, co?
Wszystko, co w tej materii mogę wam powiedzieć i tak będzie się obracać w kręgu
fantastyki, albowiem jeszcze nie dorośliście do takich podróży.
Nie macie żadnych doświadczeń.

Przepraszam bardzo, ale byliśmy już na księżycu.


Rozsyłamy automatyczne sondy na inne planety…

No i co z tego.
Jakie są wasze osiągnięcia w zakresie podróży międzygwiezdnych a i może
galaktycznych?

No muszę przyznać, że żadne.

No i o to chodzi.
Wasza wiedza w tym zakresie nie wyszła poza książki fantastyczne.
Owszem są pewne projekty, ale wszystkie one przypominają marzenia małego Jasia.

Co zatem stoi naprzeciw naszym marzeniom?

311
Przede wszystkim wasza wiedza fizyczna i technika.
Nie odkryliście jeszcze możliwości poruszania się szybciej niż światło.
A takie możliwości istnieją.
To podstawa do podróży międzygwiezdnych.

Jakie to są możliwości?

Musicie się nauczyć, zaginać przestrzeń i to nie tylko wytwarzać samo zagięcie, ale też
umieć w nim się poruszać.

Jak to zrobić?

Krótkie pytanie i jakie treściwe.

Nabijasz się ze mnie.

Trochę tak.
No, bo co ja mam wam odpowiedzieć?
Chyba tylko tyle, że do zagięcia przestrzeni potrzebna jest czarna dziura.
Musicie, zatem nauczyć się wytwarzać czarne dziury, ale nie mikroskopijne, tylko
makroskopowe o wymiarze rzędu kilku kilometrów.
Nie wystarczy też samo ich wytworzenie.
Trzeba odpowiednio nimi umieć manipulować.
To znaczy trzeba je rozwirować do takich prędkości, aż z kulistej czarnej dziury,
powstanie torus.
Następnie ten torus trzeba odpowiednio umieścić w przestrzeni.
Ten to torus, będzie wytwarzał zagięcie przestrzeni, przez które możecie się przedostać
do innych systemów gwiezdnych.

A dokładnie..?

Przez środek torusa.


Będzie to jakby brama, przez którą się przechodzi do odległych obszarów kosmosu.

Tylko tyle?

Tak.
Tylko tyle.
Musicie jeszcze ten torus ustawić odpowiednio w przestrzeni.
To oczywiście nie będzie już trudne dla cywilizacji, która umie wytwarzać takie torusy.

My nie umiemy.

Nie umiecie i jeszcze długo nie będziecie umieć.


Niestety.
To kwestia rozwoju, a ten następuje stopniowo i powoli.

Czy są już cywilizacje, które wykorzystują takie techniki?

312
Oczywiście, że są.

A co powiesz o sugestiach i rozwiązaniach technicznych prof. Pająka, jeżeli chodzi


o aparaturę napędzającą statki kosmiczne?

Eleganckie, pomysłowe i całkowicie nieskuteczne.


Czysta fantazja.
Nie tędy droga.

Z tego, co słyszę, to jeszcze bardzo daleko zanim naprawdę zaistniejemy w kosmosie.


Jak długo musimy czekać, jako cywilizacja?

Biorąc pod uwagę wasze teraźniejsze tempo rozwoju to około 500 lat.
Może to się wydawać długo, ale niestety taka jest prawda.
Wszystko musi zostać przecież odkryte i okiełznane.
Ale nie przejmujcie się.
Mentalne podróże na inne planety też mogą być emocjonujące.

08 września 2009
Odpowiedź na pytanie czytelnika.
Witam.
Mamy pytanie od czytelnika.
Mój wuj wmawiał sobie, że nie ma raka, po paru miesiącach zmarł.
Jak przekonam siebie, że widzę to co niewidzialne, faktycznie zacznę widzieć coś czego tak
naprawdę nie ma.
Rozumiesz do czego piję?

Ja wszystko rozumiem.
A pijesz do własnej niemożności i niewiary.
Sam podałeś dowód jak działa SKS na przykładzie swego członka rodziny, a pomimo
tego sam to kwestionujesz.

Przesłanie Boga.

Witam.
Dzisiaj nie mam żadnego konkretnego temat, więc oddaję Ci głos.

Kochani!
Ludzie!
Dzieci moje!
Kocham was wszystkich.
Nie ważne czy jesteś mordercą i gwałcicielem czy też pielęgniarką w hospicjum czy
innym dobroczyńcą.
Czy jesteś złodziejem czy dobroczyńcą i tak kocham Cię.
Pamiętajcie też że żyjecie na Ziemi waszej matce, która też jest duszą.
Ciężko jej z wami bo jesteście dla niej okrutni.
Kąsacie ją i jej szkodzicie.
Pamiętajcie, że jeżeli będziecie tak robić, to w końcu wasza własna matka was wyrzuci z
domu, albo wprowadzi taki mores i szlaban, że w waszym domu nie będzie już tak

313
przyjemnie.
Pamiętajcie że wszyscy jesteśmy jednością.
Wszyscy.
Ty i twój tzw. wróg.
Hitler i Stalin też byli mną tak samo jak matka Teresa z Kalkuty wraz z innymi
siostrami miłosierdzia.
Kiedy będziesz chcieć zrobić coś złego pamiętaj, iż robisz, to sobie samemu, albowiem on
jest tobą, a ty jesteś nim bo wszyscy jesteśmy jednością.
Ja nie jestem po niczyjej stronie.
Ja jestem po stronie życia, Ja jestem życiem.

15 września 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam.
Mamy pytania od czytelników.
Czemu nie było powodzi w Polsce jak spotkały się 3 dziewiątki wiem iż przyszłość nie jest
stała i się zmienia ale Filip Fediuk przewidział powódź i swoją śmierć czemu 2
przepowiednia nie została spełniona a może została przeniesiona na inny dzień przez ludzi
którzy wierzyli iż powodzi nie będzie czyżby ludzie mieli aż taką moc myśli, proszę o
odpowiedzi na wszystko.

Dlatego, że ponieważ to byłaby najlepsza odpowiedź.


Przyszłość jest zmienna, a wszelcy jej przepowiadacze mniej lub bardziej się mylą.

Moich parę pytań.


Z góry dzięki za poświęcony czas.
Patrząc przed siebie dostrzegam latające kulki w powietrzu.
Najlepiej je widać na tle nieba.
Ruszają się nawet wtedy gdy mój wzrok skoncentrowany jest na jednym punkcie.
Co to jest?
Czy jest to jakaś wada wzroku?

Nie, to objawy przechodzenia do 4, gęstości.

Dlaczego nie czuję Twojej obecności w moim życiu?

Bo nie za bardzo wierzysz we mnie.


Kościół nie zachęcił Cię do wiary we mnie, bo jaki on jest dobrze wiemy.
Jednak jam jest wszystkim, jeśli czujesz powiew wiatru na mojej skórze czy skrzypienie
krzesła, to czujesz mnie.

Dlaczego dochodzi do opętań i egzorcyzmów?


Jeśli opętania są faktem, komu zależy na wchodzeniu w czyjeś ciało jeśli ono ma mniejsze
możliwości i tak naprawdę do niczego to nie prowadzi.
Czy taśmy z egzorcyzmów (podobno autentyczne), w których pojawiają się słowa opętanej
osoby mówiącej mniej więcej w tonie "jeśli nie będziecie mówić różańca to spłoniecie w
ogniu piekielnym" :) zostały "podrasowane" przez kościół?

Są dusze, które nie opuszczają Ziemi po tym, co nazywacie śmiercią i nie udają się

314
najogólniej rzecz ujmując do mnie.
Egzorcyzmy to straszenie tej duszy w celu opuszczenia danego ciała.
One przyczepiają się z różnych powodów, ale najczęściej to brak swego spełnienia w ich
mniemaniu w życiu fizycznym.

Jeśli stwierdzasz, że religia nam nie służy, to skąd biorą się te niesamowite historie powołań
kapłańskich, czy objawień świętych.
Przecież to jeszcze bardziej utwierdza ludzi w religii, zresztą sam byłem świadkiem
niewytłumaczalnych zdarzeń podczas tzw. "mszy św. o uzdrowienie" i na pewno wpłynęło to
na mnie w jakiś sposób.
Skąd to się bierze, kto za tym stoi?
Ty?

Najkrócej można powiedzieć, że wiara czyni cuda.


To jest sprzężenie zwrotne ludzie w coś wierzą tak bardzo i gorliwie, że pojawiają się na
to dowody, bo one są tworzone przez wiarę.
Oczywiście niektóre te „objawienia” to dzieła sterowane z innych cywilizacji.

Czy picie mleka krowiego sprzyja zdrowiu człowieka, czy wręcz przeciwnie?

Zależy jakiemu i zależy kiedy.

Czym karmić dziecko, aby było zdrowe, a czego zdecydowanie unikać?

Wasza nauka zna odpowiedź na to pytanie, a jedynym fałszem jest w tej sytuacji mięso.
Choć idealnym rozwiązaniem byłoby żywienie się energią.
Jednak nie umiecie tego uczyć swoich dzieci.

No i jeszcze jedno pytanie, które mogłoby się wydać niegrzeczne, ale jeśli faktycznie jesteś
Bogiem to najwyżej Cię rozśmieszy.
Czy odpowiesz na pytania, które byłyby sprawdzianem (oczywiście bardzo ułomnym i
subiektywnym), tego czy faktycznie jesteś Bogiem?
Jest teraz masa różnych "przekazów", które są mniej lub bardziej godne zaufania.
Nie wszystkie z nich pochodzą ze źródeł przychylnych ludziom, chociaż za takie mają
uchodzić. Jak nie dać się oszukać?

Sprawdzać wiarygodność.
Większość przekłamań idzie od mediów czyli przekaźników.
Oni mają swój system wierzeń, który filtruje informacje.
Ja powiedziałem w Rozmowach z Walschem, że moja słowa są najwyższymi,
które czujesz, jeśli nie czujesz, że są najwyższe to nie są moje.
Dusza także Twoja dokładnie wie, które słowa są moje , a które nie, jej się wystarczy
wsłuchać.

Wierzył, że jest zdrowy, według SKS powinien wyzdrowieć, a umarł.

Oszukiwać siebie a wierzyć to co innego.


Jeśli powtarzające się bóle nie są objawem zdrowia, wmawianie sobie nieprawdy
kłócącej się z własnym poczuciem nie jest SKS.

315
20 września 2009
Rozmowa z Bogiem o polityce i gospodarce.

Dzisiaj trochę polityki, trochę gospodarki…

Proszę cię.
Zaczynaj.

Dobra.
Jest taki kraj, jak Wenezuela.
Dzieją się tam dziwne rzeczy.

Dlaczego dziwne?
Takie rzeczy działy się zawsze i wszędzie.
To nic nowego.

Jak się odnosisz do tych wydarzeń?


Co możesz o nich powiedzieć w świetle tego, co dotychczas sam mówiłeś?

Mówiłem o wielu rzeczach.

Dokładniej, chodzi o miłość bliźniego.

To znaczy…?

Jak się ma miłość bliźniego, do zmian gospodarczych wprowadzanych w Wenezueli?


Czy to naprawdę jest miłość?

Sama gospodarka, jaką usiłuje się tam wprowadzić, jest jak najbardziej zgodna z tą
doktryną.
Gdyby ona zapanowała tam niepodzielnie i za całkowitą zgodą obywateli, rzeczywiście
byłaby tym, do czego usiłuję namówić ludzi.
Niestety, wszystko to, co jest wprowadzane na siłę, przy wątpliwej zgodzie jak i przy
protestach społecznych nie jest miłością.

Dlaczego?

Miłość musi wynikać z dobrowolności.


Nie może powstać pod przymusem.
Dlatego wszelkie rozwiązania keynesizmu nie sprawdzają się, ponieważ są wprowadzane
pod przymusem.
Tak do tej pory było i wszystkie rozwiązania socjalistyczne, lub do nich zbliżone nie
sprawdziły się do tej pory, choć byłoby to pożądane.

Czyli nie pochwalasz tego co się dzieje w Wenezueli?

Nie jestem od tego, aby pochwalać lub nie.


Moja opinia jest taka, że ta cała sytuacja nie sprzyja polityce miłości, albowiem nie
prowadzi ona do niczego dobrego.
Owszem, gospodarka keynesizmu to dobrze, ale cała otoczka nie.

316
Do gospodarki takiej, jakiej chce prezydent Chavez, ludzie jeszcze nie dorośli.
Nie mają odpowiedniej motywacji do pracy, niejednokrotnie za mniejsze
wynagrodzenie.
Nie ma wśród nich potrzebnej miłości, a ciągle jeszcze pokutuje prawo dżungli.
Na losie bliźniego jeszcze im nie zależy.

Więc ogólnie jesteś zdania, że tak zwane gospodarki opierające się na doktrynie
sprawiedliwego podziału dóbr, nie mogą zaistnieć w naszej rzeczywistości?

Jeszcze nie mogą zaistnieć.


Ludzie są zbyt zazdrośni jeden wobec drugiego, aby taka gospodarka była stabilna.
Takie jest moje zdanie, ale taka jest rzeczywistość i na razie nie zanosi się na
poważniejsze zmiany.
Jednak już jest czas, najwyższy czas, aby próbować takie gospodarki tworzyć, bowiem
to jedyna droga, do wszechogarniającej miłości.

1 października 2009
Rozmowa z Bogiem o różnicach pomiędzy blondynami i brunetami.

Dzisiaj znowu prawdopodobnie krótki temat.

Nie szkodzi.
Wszystkie pytania są ważne o ile mają sens.

Czy w takim razie pytanie o to, czy blondyni i bruneci mają różne charaktery, ma sens?

Ma sens.
Oczywiście, że ma sens, bo takie różnice się zdarzają, choć nie są oczywiste.
Nie działają wprost.

Co to znaczy?

To znaczy, że na to pytanie nie można odpowiedzieć wprost.


Ogólnie można powiedzieć, że w obrębie jednej czystej rasy, nie ma różnic pomiędzy
blondynami, a brunetami.
Nie występują w niej znaczące różnice w charakterze spowodowane tylko kolorem
włosów.

Jednak wydaje się, że bruneci mają bardziej gwałtowny sposób zachowania niż blondyni.

To jest niestety stereotyp funkcjonujący w nieprawidłowy sposób.


Gwałtowność, czy żywiołowość postępowania lub na odwrót łagodność i spokojne
usposobienie, zależy tylko i wyłącznie od rasy człowieka.
Nie zależy jednak od koloru jego włosów.

Nie zgodziłbym się z tobą, ale chyba wiesz lepiej, więc wytłumacz skąd się biorą takie
stereotypy.
Przecież nie biorą się one z powietrza?

Wytłumaczę ci to od podstaw.

317
Jak wiesz istnieją różne odmiany rasowe ludzi.
Charakteryzują się one wyglądem i jednocześnie mają specyficzny wachlarz zachowań,
choć nie do końca jest to prawdą, bowiem zdarzają się w obrębie każdej rasy, pewne
mutacje, które wydają się przeczyć regule.
Na przykład mieszkańcy basenu morza śródziemnego są na ogół czarnowłosi i
gwałtownego charakteru.
Jako przykład możesz wziąć sobie Włochów, oraz Hiszpanów.
Niezwykle rzadko, ale jednak występują też wśród nich inne kolory włosów, a i sposób
zachowania też zależy od odpowiednich mutacji.
Jednak te mutacje zdarzają się marginalnie i nie mają one wpływu na wytworzenie
owego stereotypu.
Skąd się pojawia stereotyp?
Otóż musisz sobie uświadomić, że rasy nigdy nie są czyste do końca.
Ludzkość na przestrzeni dziejów zdążyła się nieźle wymieszać.
Zjawisko to doprowadziło do tego, że praktycznie nie ma już osobników „czystych”
gatunkowo.
Są w większym, lub mniejszym stopniu – mieszańcy.
Dlatego wśród ras, które nie mają czarnych włosów, zdarzają się tacy osobnicy i
posiadają często sposób bycia taki, jaki jest charakterystyczny dla rasy ciemnowłosej i
gwałtownej.
Jest to, więc w takim przypadku genetyczna manifestacja, niejako pamięć genetyczna
jakichś tam przodków innej rasy.

Mam przypuszczać, że jeżeli w społeczeństwie spokojnych blondynów, znajdzie się


czarnowłosy impulsywny osobnik, to jest to pamięć genetyczna przodków innego
pochodzenia i nie ma to nic wspólnego z kolorem włosów?

Tak właśnie masz sądzić.


Jednak pamiętaj, że może to też być zmutowany osobnik czystej rasy i posiadając czarne
włosy może być zarazem usposobieniem łagodności, ale takie rzeczy, chociaż się
zdarzają, to raczej rzadko.

24 września 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam.
Mamy pytania od czytelników.
Jeśli to są objawy przechodzenia do 4 gęstości, to chciałbym wiedzieć czym konkretnie są te
punkciki.
Gdzieś wyczytałem że to mogą być ... biony, czyli odkryte przez Reicha cząsteczki energii
orgonowej.

Energia i cząsteczki to dwie różne sprawy.


Można powiedzieć, że te punkciki to emanacja energii, którą się widzi w IV gęstości.

Jak tu wierzyć, żem zdrów kiedy ból odbiera zmysły?

Najpierw trzeba uwierzyć, że bólu nie ma.

04 października 2009
Rozmowa z Bogiem o zastosowaniu orgonu na pustyni.
318
Mam krótkie pytanie.

Tak?

Czy działo orgonowe, będzie działać na pustyni?

Najlepiej się o tym przekonać osobiście.

Nie żartuj.
Nie mam działa orgonowego i nie znajduję się blisko żadnej pustyni.

Widzę, że chcesz bardzo dokładnie zgłębić wynalazek Reicha.


No cóż, energia, którą używa działo orgonowe, musi oddziaływać na konkretną
materię.
Głównie działa ona na parę wodną zawartą w powietrzu, i modyfikuje jej stany
skupienia.
To oznacza, że para wodna musi być obecna w tym procesie, bo inaczej energia działa
orgonowego nie będzie miała, z czym oddziaływać.
Już samo to implikuje, że działo orgonowe na pustyni działać nie będzie, bo
zawartość pary wodnej w powietrzu nad pustynią jest znikoma.
Owszem, na samym skraju pustyni, tam gdzie pustynia zaczyna się łączyć z
nawilgoconym lądem, takie działo jest w stanie zadziałać.
Ewentualne opady deszczu, jakie wystąpią na skutek jego działania są w stanie
zmienić po pewnym, długim czasie, strukturę gleby w takim rejonie, że przestanie on
być pustynią.
To zaś pokazuje od razu, że można wtedy działa orgonowe przenieść w rejon nowy,
rejon który stanie się nowym skrajem pustyni i operację powtórzyć.
W ten sposób, działając systematycznie, będzie można po odpowiednio długim czasie
zamienić pustynię w bardziej przyjazny region.

Czy można w ten sposób całkowicie zlikwidować pustynie na Ziemi?

Tutaj muszę cię zmartwić.


Taka procedura, zakłóca klimat na Ziemi.
Ilość pary wodnej w atmosferze ziemskiej nie jest nieograniczona.
Jeżeli skierujesz ją do dawnych obszarów pustynnych, to zabraknie jej gdzie indziej,
tam gdzie była ona do tej pory dostępna.
To spowoduje powstanie nowych obszarów pustynnych i kółko się zamknie.
Niemożliwe jest całkowite usunięcie pustyń na Ziemi.
Tak, więc pytanie twoje, ma wartość tylko teoretyczną, nie praktyczną.

Ale za to przynajmniej coś wiem.


Dziękuję.
Literatura na temat nadchodzących wydarzeń i wszelkich gatunków biorących w nich
udział jest obszerna.
Dlatego proszę Ciebie o zebranie kluczowych informacji ujętych w formie; rasa - jej
zamiary w stosunku do nas, Ziemi i innych. Jeśli to za dużo, ogranicz się do
najistotniejszych, dziękuję.

319
Plejadianie – pomoc wam.
Arkturianie – pomoc wam.
Plejadanie lub Plejaranie – pomoc i badania nad wami.
Kasjopeanie – pomoc doradcza w formie channelingu i niewielkiego wpływu.
Gady – hodowla was.
Szaraki – wykonywanie rozkazów gadów.
Portale organiczne – ludzie o niskim stopniu rozwoju, na które wpływają szaraki i
gady, jest ich około 50% populacji.

Czy są jakieś skuteczne i zarazem bezpieczne dla zdrowia środki antykoncepcyjne


np. ziołowe?
Oczywiście nie chodzi mi o środki mechaniczne typu prezerwatywa.

Tak skutecznych jak pigułka nie ma, choć wasze dowcipy mówią o szklance wody.

Czy są, a jeśli tak to jakie inne objawy przechodzenia do 4 gęstości oprócz jasnych
punkcików widocznych np. na tle nieba.?

Zaburzenia czasu.

Czy wszyscy ludzie przechodzą do 4 gęstości, czy ten proces zachodzi indywidualnie?
Czy ten proces odbywa się samorzutnie, czy też każdy z nas ma na to jakiś wpływ?

Nie wszyscy przechodzą, ale ten proces ma zarówno wspólne jak i indywidualne
objawy.

Jakie zmiany w percepcji świata przyniesie przejście do 4 gęstości?

Na tym blogu jest cały jeden wpis na ten temat.

06 października 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.
Witam.
Mamy pytania od czytelników.
Załóżmy, że pragnę w jak najkrótszym czasie posiąść spory zapas gotówki, drobnym
nakładem pracy.
Jak powinienem się za to zabrać?
Oczywiście, mam tu na myśli SKS, czy też jak to nazywają niektórzy prawo przyciągania,
bo to jest tym samym prawda?
Powinienem afirmować jaki to ja jestem straszliwie bogaty, wizualizować sobie siebie,
taplającego się w rzece gotówki, wydawać z myślą, że nigdy mi nie zabraknie?
Czy to wystarcza?

Nie.
Brakuje wiary, że to się uda tak na 100%.

Czy na Ziemi znajduje sie antychryst a ogólnie czy jest nim Barack Obama.

Nie, chyba że myślisz że jest, ale wtedy istnieje dla Ciebie, a nie obiektywnie.

320
Działo orgonowe... pociągnijmy ten temat, jeśli można.
Jak zbudować, lub gdzie znaleźć instrukcje budowy takiego działa.
Oczywiście w necie jest trochę informacji na ten temat, ale nie wyjaśniają one zasady
działania tego urządzenia w sposób precyzyjny.
Podstawowe wątpliwości budzą informację, iż urządzenia tego typu mogą być
niebezpieczne dla zdrowia - np. przez dotknięcie tego urządzenia.
Jak zatem eksperymentować, aby było bezpiecznie?

To tak jak z prądem elektrycznym - dotknięcie przewodu grozi porażeniem, ale jak się
zna podstawowe prawa przepływu prądu to można łatwo uniknąć niebezpieczeństwa.

Możesz podać kilka podstawowych praw dotyczących energii, z którą mamy do czynienia
w przypadku działa orgonowego?
No i skoro mowa o bezpieczeństwie - to jak tego używać, aby było to również bezpieczne
dla Ziemi.
Bezmyślne manipulowanie klimatem na większą skalę może pewnie pociągać trudne do
przewidzenia skutki.
Jak używać, ale nie szkodzić ? to może tyle na początek.

Działo orgonowe jest proste.


Jest mnóstwo eksperymentów na tzw. YouTubie.
Izolacja rękawicy ochroni przed wieloma negatywnymi skutkami.
Udany eksperyment przeprowadziła też na Florydzie rodzina Jadczyków od
channelingu Kasjopean.
Wystarczyły 2 rurki i bieżąca woda, żeby spowodować burzę opisywaną w mediach.

Monoatomowe złoto:
Napisz proszę, czym jest, jakie ma właściwości, jak go wykorzystać i jak pozyskiwać.
Trafiłem kiedyś na bardzo ciekawy artykuł Davida Hudsona na ten temat.
Na tym blogu też pisałeś, że złoto monoatomowe ma interesujące właściwości.

Pozyskiwanie jest proste: zmielenie do atomu lub reakcje chemiczne.


A właściwości to m.in. manipulacja ludzkości.

13 października 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam.
Mamy pytania od czytelników.
Na czym polega ta manipulacja zlotem monoatomowym i komu na tym zależy.

Jest mnóstwo sił, którym zależy na manipulacji:


Np. politycy, także stowarzyszenia, kosmici na was żerujący.

Czy oprócz tego ma właściwości prozdrowotne - mam na myśli niszczenie patogenów.


Pewien uczony w Polsce dostał za to nagrody i bardzo zachwala jego właściwości.

Działanie hipnotyczne za pomocą autosugestii pomaga.

Czy branie sporadycznie tego specyfiku nie zaszkodzi człowiekowi.

321
To zależy od sugestii.

Pewien egzorcysta i uzdrawiacz z Arizony J.C. twierdzi że jest jednym 8 duchowych


uzdrowicieli z nominacji Boga-czy to jest wiarygodne?

Ktoś mnie pomylił z prezydentem lub premierem, bo ja nie rozdaję nominacji.

Czy egzorcyzmy są skuteczne i kto powinien je robić?

Są skuteczne bo wystraszają dusze dopięte do organizmów.


Może to robić każdy.

Czy szczepienie ludzi na grypę jest poważnym zagrożeniem?

To zależy, co ktoś określa za poważne.


Ogólnie szczepienia w Afryce powodowały to, że ktoś kto widział UFO, przestawał je
widzieć.

Rozwiąż proszę paradoks dziadka.

Dziadkowie mają wiele paradoksów, jednak ani czytelnicy ani to przekazujący nie
bardzo wiedzą, o co ci chodzi.
Ja wiem wszystko, ale oni powinni wiedzieć, o co Ci chodzi także.

Mam pytanie do Pana Boga.


Co będzie dalej z odkryciem prof. Nazimka.
To znaczy z syntezą metanolu z dwutlenku węgla, przy udziale ultrafioletu.
Z metanolu syntetyzuje się w rekcji egzoergicznej paliwo.
Przecież to rozwiązanie i problemu paliwa, po wyczerpaniu się zasobów ropy i efektu
cieplarnianego-przez eliminację dwutlenku węgla emitowanego z elektrociepłowni, do
atmosfery.
N' est ce pas?

Esto es la verdad.
Jak już powiedziałem na początku pisania tego blogu na pytania z przyszłości nie
odpowiadam, gdyż to łamie wolną wolę.

18 października 2009
Rozmowa z Bogiem o prawie przyczyny i skutku.

Pozwól, że wrócę do tematu, który już przerabialiśmy.


Chodzi o karmę.

Tak.
Przerabialiśmy to już wiele razy.
Usłyszałeś wielokrotnie, o tym, że karmy nie ma, jako takiej.
Co chcesz teraz usłyszeć?
Wiedz, że ja swojego zdania nie zmieniam nie dlatego iż nie chcę, ale przekazuję
obiektywną prawdę i to ona mi na to nie pozwala.

322
Chodzi mi o to abyś się ustosunkował do swojej własnej wypowiedzi.

Skoro sobie życzysz?


Jaka to wypowiedź?

Pozwól, że ci zacytuję:
„Ciągle są jednak prawa wbudowane w świat fizyczny i jednym z tych praw jest prawo
przyczyny i skutku.
Jednym z najważniejszych praw przyczyny i skutku jest:
Każdy spowodowany skutek jest ostatecznie doświadczany przez Siebie.
Cokolwiek spowodowałeś, żeby ktoś inny doświadczył, pewnego dnia doświadczysz.
” Tak to mniej więcej brzmi.
Pytanie jest takie, jak to się ma w odniesieniu do karmy?
Czy nie świadczy to za jej istnieniem?

Tak by się mogło wydawać, ale tak naprawdę nie jest.


Chodzi tutaj o zupełnie inną sprawę.
Wyjaśnię ci to dokładniej.
Prawo przyczyny i skutku, jest dość łatwo zrozumieć.
Polega ono na tym, że każde działanie wywołuje jakieś skutki.
Inaczej być nie może.
Na przykład uderzenie kamienia młotem, powoduje jego rozbicie.
Rozlanie wody z wiadra, powoduje kałużę, a zapalenie zapałki może wykonać wiele
różnych skutków, od pożaru zaczynając, a na zwęgleniu zapałki kończąc w
najprostszym przypadku.
Jednak ciebie na pewno interesują przyczyny i skutki w odniesieniu do ludzkiej
działalności.

No, raczej tak.

A więc jedźmy dalej.


W ramach ludzkiej działalności, działa to tak.
Jeżeli na przykład wypijesz za dużo alkoholu, to w ramach skutku na pewno staniesz
się pijany.
Jeżeli okradniesz sklep, to prawdopodobnie skutkiem będzie kara sądowa, a jest ona
zapisana w prawach karnych, a nie w karmie.
Możesz uniknąć tej kary, ale wtedy skutkiem będzie wymuszenie ukrywania się i
zacierania śladów.
Jeżeli uczynisz komuś krzywdę, to skutek może być mniej widoczny, ale na przykład
mogą nim być wyrzuty sumienia albo w ostatecznym przypadku sama krzywda
pokrzywdzonego.

No dobrze, a jak to się ma w przypadku karmy?

Tutaj będę tylko teoretyzować, biorąc pod uwagę założenia karmy, bo w


rzeczywistości jej nie ma.
Karma zakłada też coś w rodzaju związku przyczyna – skutek.
Jest to jednak związek dość luźny.
Nie bierze ona pod uwagę takich zdarzeń jak rozbijanie kamienia młotem, tylko

323
zdarzenia międzyludzkie.
Takim podstawowym przykładem może być też na przykład popełnienie kradzieży na
czyjąś szkodę.
O ile w przypadku normalnego działania skutkowo – przyczynowego za kradzież grozi
jakaś określona kara i to zależna od kultury, w jakiej powstała, to w przypadku karmy
z tą karą może być różnie.
Za kradzież możesz zostać potraktowany swoją ciężką chorobą, możesz też zostać
ukarany odwetem, czyli sam zostaniesz okradziony.
Wracając do rozbijania kamienia, karma by dawała za rozbicie kamienia, na przykład
uszkodzenie twojego telewizora, lub przypalenie zupy.
To nie są skutki działania, a losowe przypadki.
Skutki działania są niejako z założenie wpisane w przyczyny i zdeterminowane.
W karmie nie.
Karma nie zakłada jakiegoś określonego zdarzenia za przyczynę, tylko występuje ono
w sposób losowy i przypadkowy.
To jest właśnie różnica pomiędzy sytuacją, przyczyna – skutek, a karmą.
To dwa oddzielne zagadnienie.
Jak już wcześniej powiedziałem zamierzonej karmy nie ma, a to, co się dzieje jest tylko
ekstrapolowaniem różnych przypadkowych zdarzeń i usiłowanie ich powiązania we
wzajemną logikę.

To by było wszystko jak na razie.


Może będą dodatkowe pytania, ale jeszcze nie mam na nie koncepcji.

20 października 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam.
Mamy pytania od czytelników.
Dam głowę, że zorientują się po Twojej odpowiedzi.

Lekko traktujesz swoją głowę i gdybyś ją naprawdę postawił, to byś ją stracił.


Średniowieczni władcy mieliby nie lada zabawę z Ciebie, a raczej z Twojej głowy.
Ale do meritum, primo: to się zdecyduj czy dziadek czy wujek, Secundo: nie ma
żadnego paradoksu. 100% wiary, to 100%.

Mam takie złożone pytanie.


To co opisujesz to jest determinizm.
Widać, że nie masz pojęcia o karmie.
Tak jak i o bólu głowy, bo niestety nie jest to ból skóry, ale ciśnienie międzyoponowe w
czaszce.
A poza tym to sobie radzisz jako "bóg".
Jak to jest z tobą to choroba psychiczna, czy opętanie, a może misja?

Jest to nieudana próba obrazy przekazującego.


Generalnie stan Boga w chorym ziemskim rozumieniu można opisać jako chorobę.
Tak jak stan zakochania nie uznajecie za zdrowy.
Mnie nie da się obrazić, choćby chciało się atakiem ukryć własną ignorancję i żal z
braku satysfakcjonującej odpowiedzi na swoje pytanie, co byłoby złamaniem wolnej
woli.

324
25 października 2009
Rozmowa z Bogiem o niejedzeniu.

Czy można nie jeść?

A kto ci każe jeść?


Nie jedz.
Będziesz głodny.

Chodzi mi o konkret.
Czy można nie jeść i utrzymać się przy życiu?

Maksymalnie około miesiąca.


Dłużej się nie da.

Są podobno osoby, które nie jedzą, a żyją już dość długo?

Bzdura i mistyfikacja.
Czym one miałyby się odżywiać?

Podobno energią kosmiczną.

Kolejna bzdura.
Nie jesteście skonstruowani do obioru energii kosmicznej.
Nie posiadacie odpowiednich receptorów i mechanizmów, które by transmutowały
taką energię do postaci materialnego białka i węglowodanów.

Zatem nici z takiego odżywiania?

Niestety tak.
Nie możecie nawet odżywiać się energią Słońca.
Nie jesteście roślinami.
Nie jesteście też inhibitorami kosmosu.
Zapomnij o takiej możliwości, a wszystkie takie doniesienia o takim odżywianiu włóż
między bajki, a ludzi którzy twierdzą że tak się odżywiają zakwalifikuj jako oszustów.

Proste i jasne.
Do następnego kontaktu.

01 listopada 2009
Rozmowa z Bogiem o podróżach międzygalaktycznych.

Witaj znowu i od razu pytanie:


Czy podróże międzygalaktyczne są możliwe?
Ra twierdzi, że nie.

Na to pytanie nie można odpowiedzieć ot tak sobie wprost.


Rzeczywiście dla większości istniejących cywilizacji jest to niemożliwe.
Odległości są bowiem zbyt duże dla normalnych podróży.
Powiem więcej, tak samo zresztą jak przelecenie z jednego krańca galaktyki na drugi.
325
Powiedziałeś jednak „dla większości cywilizacji”.
Czy mam sądzić, że tak?

Może się nieprecyzyjnie wysłowiłem.


Teraz, w chwili obecnej, stan zagadnienia jest taki, iż żadna cywilizacja nie może
podróżować między galaktykami.
Jednak jest to jednak możliwe i trzeba czekać, aż wysokorozwinięte cywilizacje
zabiorą się do tego problemu.
Jest ich niewiele tak wysoko rozwiniętych, ale osiągną i to.

W takim razie, może zdradzisz sposób takiego podróżowania?

Na pewno ci już o takiej technice mówiłem.


Trzeba wykorzystać zniekształcenia przestrzeni czynione przez czarne dziury.
Jest to koszmarnie trudna technika, ale możliwa do zrealizowania.

Czy to jedyna technika?

Nie.
Jest jeszcze jedna.
Znasz może teleportery z filmów fantastycznych lub książek?
Taka właśnie technologia może zostać wykorzystana do podróży międzygalaktycznych.
Jest to możliwe nawet bez końcowej stacji teleportującej.
Strumień teleportujący odtwarza się sam po zaprogramowaniu go na określone
parametry i osobnik podróżujący na takiej fali może dotrzeć w dowolne miejsce
kosmosu.
Niestety bez możliwości powrotu, bo nie będzie tam stacji wysyłającej, chyba, że
cywilizacja, która będzie stosować tą technikę, taką stację w miejscu docelowym
wybuduje.
Jednak nie sądzę, aby ta technika się rozwinęła.
Raczej jestem pewny.

Skąd ta pewność?

Stąd, że wiem.

To, po co mi to mówisz?

Żebyś wiedział, że taka technologia jest możliwa, ale nikt jej nigdy nie wynajdzie.
Ciekawostka?

Chyba tak.
Myślałem, że gdy coś jest możliwe, to ktoś w końcu to wynajdzie i zastosuje.

Tak bardzo znowu się nie mylisz.


Takie rzeczy są możliwe, ale dopiero wtedy, gdy znajdziesz się w moim domu.
Wtedy sobie przypomnisz jak to się robi.

Czyli, jednak to jest możliwe?

326
Ale nie za życia fizycznego.
Czyli jest to możliwe, a zarazem niemożliwe.

No to teraz już wiem jak to jest.


Czy istnieją tzw. żyły wodne?
Podobno niemożliwe jest istnienie czegoś takiego przynajmniej na terenach Polski.
A nawet jeśliby istniało to musiałoby wytwarzać promieniowanie silniejsze niż jądrowe.
Czyli to bujda, a cudotwórcze skutki nie spania na "żyłach" to efekt placebo?

Istnieje coś takiego jak żyły wodne.

Dlaczego łatwiej cierpieć niż być szczęśliwym, czy odczuwać strach, a nie miłość?

Dlatego, że wybrałeś żyć w takim środowisku, które bardziej to umożliwia.

Czy można całkowicie pozbyć się ego?


Nie traci się wtedy własnej osobowości?

To wszystko zależy od definicji ego.


Niektórzy to definiują jako negatywną stronę indywidualności, a niektórzy jako całą
tożsamość.

Dlaczego potrzebne Ci jest doświadczanie samego siebie i dlaczego wybrałeś taki sposób
(podzielenie się na części) na jego dokonanie?

Mi nic nie jest potrzebne.


Potrzeba to iluzja.
Ja wybrałem i stworzyłem doświadczanie takie, bo poprzednie odczuwanie siebie tylko
jako całości było nudne.
Dopiero iluzoryczne podzielenie się na cząstki dało możliwości przeżycia nowych
doznań.

Nie chodzi mi o mojego dziadka, czy wuja a o "paradoks dziadka", wrogość pałająca z tej
wypowiedzi jest nieuzasadniona.
Nie mam zamiaru udowadniać żeś wszechwiedzą czy nie.
Powstrzymując się zatem od zgłębiania powodu Twojego opacznego zrozumienia mnie
przytoczę definicję z Wikipedii:
"jeśli podróże w czasie są możliwe, to co się stanie, jeśli podczas takiej podróży zabijemy
własnego dziadka, zanim zostanie poczęty nasz ojciec?"

Jak napisałem, nie ma żadnego paradoksu.


W takim przypadku tworzy się kolejna linia czasu zwana kolejną alternatywną
rzeczywistością lub Wszechświatem.

Ale ja odkryłem twoją ignorancję.


I co z tym ma wspólnego wola ?

To się w waszej psychologii nazywa projekcją.


Twoja ignorancja polega na tym, że nie znasz całości tego blogu, a nawet początku, a

327
odwzorowujesz to na innych.
Na początku i w środku jest opisane jak podawanie informacji z przyszłości łamie
wolną wolę.

03 listopada 2009
Odpowiedź na pytanie czytelnika.

Witam.
Mamy jedno pytanie.
Mam kliku chłopaków, których bardzo kocham.
Czy jest w tym coś złego?
Z tego bloga wynika, że nie, ale chcę się upewnić.

Złe i dobre to nie są kategorie rozważane przeze mnie, ponieważ ja nie osądzam one
wynikają z moralności, która jest szkodliwa dla was.
Miłość nie zna ograniczeń.
Miłość ograniczona to oksymoron.
Im więcej miłości tym lepiej.

08 listopada 2009
Rozmowa z Bogiem o społecznym kompleksie pamięci.

Społeczny kompleks pamięci.


Spotkałeś się z takim określeniem?

Tak.
Określa się w ten sposób, za pomocą bardzo naukowego i tajemniczo brzmiącego
wyrażenia, to, co w zasadzie jest proste i zrozumiałe w inny sposób.

Cóż to, zatem jest?


Oświeć mnie, bo sam niewiele mogę zrozumieć z tego określenia.

Na pewno poruszaliśmy już to zagadnienie.


Otóż wokół każdej planety istnieje tak zwane pole morfogenetyczne, które
przechowuje wszelkie informacje płynące z planety.
Gdy na planecie istnieje cywilizacja, to pole przechowuje wszelkie myśli i
doświadczenia istot inteligentnych.
Dostęp do tych informacji przez cywilizowany gatunek jest chaotyczny i przypadkowy.
Dla cywilizacji 4 gęstości i wyższych, które mają w znacznym stopniu opanowaną
umiejętność telepatii, ten dostęp staje się coraz to bardziej świadomy i ukierunkowany.
Można w ten sposób czerpać z tego pola informację jak z potężnego banku pamięci.
Możliwy jest dostęp do przeżyć i osiągnięć innych uczestników cywilizacji.
Ten dostęp do tego pola, jest przez niektóre źródła określany, jako właśnie Społeczny
Kompleks Pamięci.
Określenie jak każde inne, ale przyznam się, że skutecznie zaciemnia, o co w tym
wszystkim chodzi.

Czy ten dostęp do tego pola zależy od stopnia rozwoju cywilizacji?

Tak i to w wielkim stopniu.


Im cywilizacja jest starsza tym wyraźniejsze jest coraz to większe zintegrowanie jej z
328
polem morfogenetycznym.

No to dziękuję za wypowiedź.
Wszystko okazuje się jak zawsze proste w twoim tłumaczeniu.

10 listopada 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam, mamy pytania od czytelników.


Czym według ciebie jest rzeczywistość, co jest rzeczywiste?

Myślę, że nie ma słów w waszym, ani żadnym innym języku na określenie tego.

My jesteśmy mikro cząstkami ciebie, będącego makro cząstką.


Czy ty jako całość też jesteś mikro cząstką dla jakieś makro cząstki?
Jeśli tak jaka istnieje zależność między tobą a tą makro cząstką?

Jam jest całością – Wszystkim co Istnieje nie ma nic nade mną.


Jam jest makro, wszech makr.

Znaczyło by to, że historii zmienić nie sposób.

Wręcz przeciwnie, ale można w ten sposób zmienić tylko ograniczoną liczbę linii czasu.

15 listopada 2009
Rozmowa z Bogiem o duchowości seksualnej.

Mówiłeś kiedyś, że seks jest nierozerwalnie związany z duchowością człowieka.


Pojawiają się pytania, w jaki sposób można seks powiązać z duchowością, aby się bardziej
rozwijać?

Dawno nie rozmawialiśmy o seksie, dlatego z przyjemnością ci odpowiem na to


pytanie.
Przede wszystkim musisz zauważyć to, co sam powiedziałeś – Seks jest nierozerwalnie
związany z duchowością i to tak nierozerwalnie, że stanowią praktycznie jedną całość i
nie zachodzi potrzeba czynienia cokolwiek w kierunku dodatkowego tworzenia tej
duchowości.

Czyli żadnych ćwiczeń i czynności dodatkowych?

Nie ma takiej potrzeby.


Każdy akt seksualny, sprawia, iż duchowość uczestniczących w nim osób zwiększa się
w sposób niezauważalny, ale zawsze.
Jest tylko jedno, ale z tym związane.
Każdy z partnerów musi w czasie tego aktu, dostąpić orgazmu, bo tylko to jest
motorem zwiększania duchowości.
W czasie takiego aktu dochodzi do uzewnętrzniania się miłości.
Można powiedzieć, że miłość znajduje swoje ucieleśnienie i to właśnie jest jedyną
przyczyną zamiany seksu na duchowość.
Gdy dochodzi do równoczesnego orgazmu u obojga partnerów wtedy ten wzrost
duchowości jest o wiele większy, a gdy orgazm jest wielokrotny to zwiększanie
329
duchowości zachodzi w postępie geometrycznym.

Czym praktycznie objawia, się taki wzrost duchowości?

Tym, że zaczynasz rozumieć, czym jest miłość.


Owszem może istnieć miłość bez seksu, ale jest ona niejako stłumiona, nie do końca
rozwinięta.
Poza tym po akcie seksualnym, kiedy nieco odpoczniesz jesteś bardziej w stanie
nawiązać kontakty SKS.

Mimo iż jestem wtedy śpiący?

Właśnie, dlatego wtedy powinieneś próbować.


Organizm jest wtedy odprężony i bardziej pozytywnie reaguje na wszelkie tego typu
próby.
Tylko musisz wytrenować nie wchodzenie w stan snu, jedynie utrzymywać się przed
jego progiem.
To jest trudne, ale możliwe.
Zapomnij o jakichś szczególnych technikach zwiększania duchowości z aktu
seksualnego.
To przychodzi samo z siebie.
A że tak niby mało?
To się tylko tak wydaje.
Po każdym akcie udanym seksualnym rozbudowujesz się duchowo.

17 listopada 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam.
Mamy pytania od czytelników.
Tworzenie alternatywnych rzeczywistości nie jest zmianą biegu historii tylko
powstawaniem nowej.

Zapominasz jednak o starej linii czasu.

Ok, a jeśli ktoś "uprawia sex" sam ze sobą ?


Też się rozwija duchowo ?

Każdy z każdym doświadczeniem rozwija się duchowo.


Seks ze samym sobą daje takie same odprężenie duszy, jak seks z innymi osobami.
Ja nie jestem od tego, żeby decydować co jest dobre, a co złe, bo to są wasze ludzkie
pomysły.
Nie ja wymyśliłem moralność, a wy ją wymyśliliście.
Ja żadnego rodzaju seksu nie potępiam, ani nie faworyzuję.
Mogę jedynie powiedzieć, który byłby dla was lepszy duchowo.
Oczywiście lepsze duchowo jest przeżycie aktu połączenia z kimś innym, ale
rozumiem, że niekiedy bariery chorej moralności to uniemożliwiają.

22 listopada 2009
Rozmowa z Bogiem o wychowywaniu.
330
Rozmawialiśmy kiedyś o wychowaniu dzieci…

A tak.
Rozmawialiśmy.
I co w związku z tym?

Powiedziałeś wtedy, że z dziećmi trzeba przede wszystkim rozmawiać.

Bo tak też trzeba.


Rozmowa to podstawa wychowania.

Zdaję sobie z tego sprawę.


Jednak zdarzają się dzieci trudne, co, do których wydaje się, że ta metoda zawodzi.

Co masz na myśli?

Na przykład są wyjątkowo złośliwe i krzyczące, które usiłują wrzaskiem przedstawić swoje


racje.
Normalna rozmowa nie odnosi skutku na takie dzieci.

Fakt.
Może to było niedopatrzenie poprzedniej naszej rozmowy i nie całkiem do końca mnie
zrozumiałeś.
Kto ci powiedział, że rozmowa to tylko spokojna rozmowa?
Jeżeli dziecko jest wrzeszczące, to możesz z powadzeniem używać również wrzasków.
To też rozmowa, tylko na innym poziomie emocji.

Można na dziecko nawrzeszczeć?

A co?
Jemu wolno a tobie nie?
Nie używaj tylko przemocy fizycznej.
Nawrzeszczeć na wrzeszczące dziecko to zimny kubeł wody na jego rozbuchane ego.

Moje wrzaski pomogą?

Przy rozmowie z dorosłym, jeżeli używa on gwałtownej artykulacji głosowej, nie


powinieneś zniżać się do jego poziomu, ale w wypadku dzieci to skutkuje.
Dziecko staje się często przerażone i zaskoczone zachowaniem dorosłego i wtedy się
uspokaja.

Ale są tak zwane „diabelskie dzieci”, które nasilają swoją agresję.

Musisz coś wiedzieć o wychowaniu.


Wychowywać można do pewnego momentu.
Do czasu, kiedy dusza u dziecka zaczyna dominować i stara się realizować to, co sobie
zamierzyła przed wcieleniem.
Kiedy przystępuje ona do realizacji swoich zamierzeń, twoje wysiłki w celu
wychowania i ustawienia dziecka tak jak to sobie zamierzyłeś, spełzną po prostu na

331
niczym.
Jeżeli dusza zamierzyła sobie życie awanturnicze i pełne gwałtowności, ty tego za
pomocą wychowywania nie zmienisz.

Jaki jest zatem sens wychowywania jako takiego w ogóle?

Na początku egzystencji dziecka, możesz mu przekazywać pewne wzorce zachowań.


Te wzorce będą potem miały sumaryczny razem ze wzorcami wymarzonymi przez
duszę, wpływ na zachowanie.
Będzie różnica taka, że jeżeli dziecko, a raczej jego dusza wymarzyła sobie bycie
awanturnikiem, to w zależności od wychowania, wyrośnie z niego albo kulturalny
awanturnik, albo niekulturalny, jednak w samej rzeczy awanturnikiem będzie i nic na
to nie poradzisz.
Inaczej po prostu dusza nie mogłaby się realizować gdyby kwestia wychowania była
decydująca.

W takim razie nie widzę sensu wychowywania.

Taki sens jest.


Jak już powiedziałem wytwarzasz w ten sposób pewien schemat postępowania, który
skutkuje w ten sposób, że możesz sobie wychować kulturalnego awanturnika, albo
niekulturalnego.
Wybór należy do ciebie.

Co robić w takim razie jeżeli dziecko zachowuje się antyspołecznie?

Nic nie zrobisz.


To kształtuje dusza.
Taka chce być.
Ty tylko możesz wpłynąć na ogólny ogląd postępowania takiego dziecka.
Może ono być antyspołeczne w przyjemny dla otoczenia sposób albo i nie.
Takie rzeczy możesz kształtować.
Innych, które zależą od duszy, już nie.

24 listopada 2009
Odpowiedź na pytanie czytelnika.

Witam.
Mamy pytanie id czytelnika.
Stara linia?

Tak.
Zabójstwem dziadka tworzy się nową linię czasu, ale stara pozostaje bez zmian.
W starej Cię nie ma, bo nie ma Twojego ojca, więc się nie urodziłeś, w nowej jesteś bo
działasz w niej.

01 grudnia 2009
Odpowiedzi na pytania czytelników.

Witam.
Na początku chciałbym przeprosić pytających na księdze gości, że nie zauważyłem ich
332
pytań, bo dopiero niedawno się zorientowałem się, że są 2 strony księgi gości.
Mamy pytania czytelników: poproszę o rozjaśnienie mi w głowie pewnych przemyśleń ;)
Karmy nie ma jako takiej, ale jest prawo Wszechświata - prawo przyczyny i skutku, czyli
jest to taka "inteligentna" karma ALE ISTNIEJE.
Tak jak mówiłeś np. wyrządzona krzywda może powrócić w postaci np. choroby lub
wyrzutów sumienia.
Jeśli natomiast wybaczymy, winy zostają anulowane ..

Nie.
Cały czas to próbuję wam wytłumaczyć.
Karma nie istnieje w tej wersji Wszechświata.
Prawo przyczyny i skutku polega na tym, że wszystko ma swoją przyczynę i swoje
konsekwencje.
I koniec.

Jak to jest z tymi "cudami" religii katolickiej, np. Sokółka ostatnio - ja to tłumaczę sobie tak
wiara czyni cuda, wiara że opłatek jest kawałkiem serca jednej z osób lub kilku
jednocześnie dokonała zmiany (SKS) ?

Te cuda to SKS, jak i manipulacje innych istot, Ale przede wszystkim SKS.
Gdyby Ci ludzie mieli tak gorliwą wiarę w cuda w swoim życiu, ich życie byłoby
cudowne.

Znane są przypadki "płaczących figurek" w kościołach i nie tylko, na czym to polega,


po co to jest ?

To także SKS, polegający na tym, że ludzie wierzą, iż ktoś płacze nad ich losem i
postępowaniem.

Ostatnio dotarłem do dość wstrząsającego dokumentu opisującego niektórych czołowych


polityków USA jako Reptilian przemieniających się za sprawą inżynierii genetycznej w
ludzi, przyznam że dokument nieźle zrobiony - czy to jest prawda ... ?

No niestety nie mogę tego potwierdzić.


Niektórym się wydaje, że się zmieniają w coś czym nie są, jednak gady tak naprawdę
nie kontaktuję się bezpośrednio z politykami, aczkolwiek mają miejsce manipulacje
poprzez projekcje świadomości wykorzystujące wizerunki polityków.

Idąc dalej za prawem przyczyny i skutku, cywilizacja która żywi się naszym
bólem/strachem wywołując go u nas powinna otrzymywać w zamian zgodnie z prawem
przyczyny i skutku także np. wyrzuty sumienia lub bardziej dotkliwe kary?
Tak się dzieje ?

Nie.
Bo prawo przyczyny i skutku tak nie działa.
Oni zresztą potrafią zmieniać swoje ciała metodą sztuczną, omijając cykl narodzin
przez długi czas.
Jedynie podczas cyklu narodzin mogą zobaczyć jakich cierpień dokonali.

Ludzie mordując zwierzęta zadają im ból, też ten ból do nas ludzi wraca ?

333
Nie.
Jednak toksyny wynikające ze złego traktowania zwierząt w mięsie są i działają.

W zasadzie cały świat od gęstości 1,2,3 i 4 opiera się na tym że jedno istnienie żywi się
drugim, czemu to tak wszystko wygląda .. zabijaj/zadawaj ból aby żyć.. (np. cały łańcuch
pokarmowy minerał->roślina->zwierzę->zwierzę mięsożerne->człowiek->istoty żywiące się
emocjami ..)

Nie jest to prawdą.


Istnieją istoty, które żywią się energią w wyższym wymiarze.
Ponadto można sobie za pomocą SKS tworzyć pożywienie.

Jego zabicie tworzy nowa linię czasu i eliminuje go jak i wszelkie następstwa jego czynów
od chwili jego zgonu zarówno w starej jak i nowej.
Jedyną różnicę obydwu linii stanowię ja.
To znaczy, iż samo moje przybycie tworzy nową linię czasu.
Skoro zabijam w jednej linii czasu, jak to możliwe, że ofiara ginie także w drugim?
I kto go zabija, skoro z jego śmiercią wiąże się brak mojego istnienia (zabójcy)?

Widzę, że nie rozumiesz jak to działa.


Więc po kolei to wytłumaczę.
Każdy czyn popełnione w tzw. przeszłości powoduje zmianę linii czasu.
Linia czasu, która Cię stworzyła pozostaje bez zmian.
To jest Twoje zdobyte doświadczenie.
To, co zmieniłeś w tzw. przeszłości, jest następną linią czasu.
Stara pozostaje bez zmian, więc dziadek żyje.
W nowej nigdy się nie narodzisz, ale jako zabójca zza tej linii żyjesz.

O co chodzi z tymi grypami i szczepionkami czy oni chcą powybijać ludzi o co chodzi.

Powybijanie ludzi byłoby dla ich celów bez sensu, bo kogo można by wyzyskiwać i
kierować do niewolniczych praktyk zwanych pracą najemną.
Chodzi oczywiście o wywoływanie strachu w celu nabijania kasy produkującym
farmaceutyki.
Oczywiście to się znakomicie udaje.
Mimo powszechnie znanego faktu, że ludzie mniej więcej w takiej samej ilości co
zwykle umierają na grypę.

Czy mógłbyś zdefiniować duchowość?


Różni ludzie, różnie to pojmują, ale powinna być jakieś uniwersalna definicja duchowości.

Rzeczywiście z tym jest trochę problemu, bo duchowość, jako taka nie ma ściśle
nakreślonych granic.
Dla wielu ludzi jest to zupełnie coś innego.
Na przykład dla mistrzów wschodu, duchowość będzie czym innym niż dla
europejczyka.

Jak bardzo to się różni?

334
Sam najlepiej wiesz.
Miałeś to na myśli, gdy przystępowałeś do tej rozmowy.
Mistrzowie wschodu opierają się głównie na medytacji, podczas gdy europejczycy
mianem duchowości określają głównie praktyki religijne.
Oczywiście mistycyzm, spirytualizm – to też praktyki duchowe.

Które są prawdziwe?
Które to prawdziwa duchowość?

Za wcześnie jeszcze stawiać takie pytanie, bowiem niewymienione zostały wszystkie


stany duchowości.
Miłość jest też duchowością.
Tak samo nienawiść.
Wszystkie uczucia ludzkie są duchowością.

Myślałem, że to dotyczy tylko pewnych stanów…


Zapewne w jakimś stopniu związanych z religią?

Nie, to nie tak wszystkie stany uczuciowe, wszystko to, co jest obrazem działania
duszy, to duchowość.

W taki razie, które z nich są prawdziwe?


Które związane są z ułudą?

Nie możesz tak mówić.


Dla konkretnego człowieka, jego uczucia są zawsze prawdziwe, obojętnie, do czego by
były skierowane.
Duchowość nie ma ograniczonego wymiaru.
Nie dzieli się na prawdziwą i nieprawdziwą.
Z tego, co usiłujesz się dowiedzieć, można jedynie wyodrębnić duchowość
uniwersalną, to jest taką, która dla wszystkich ludzi jest wspólna, niezależnie od
kraju, z jakiego pochodzą i niezależnie od ich wiary.

A więc jaka to będzie duchowość?


Ta uniwersalna.

Opierać się będzie na tym, co dla ludzi jest wspólnym mianownikiem.


A więc na uczuciach dostępnych każdemu człowiekowi.
Jest to przede wszystkim miłość.
Miłość jest uczuciem najsilniejszym duchowo, bowiem zdolna jest przezwyciężyć
wszelkie przeszkody.
Tak samo nienawiść – negatywne uczucie, ale jednak wszędzie wszechobecne.
Nienawiść wyrasta z miłości i jest jej bliską siostrą, lecz nie jest miłością, a raczej
zbliżona jest do przeciwnego bieguna miłości – strachu.
Te właśnie uczucia są podstawą każdej duchowości.
Z niej wyrastają dopiero takie jak wiara czy mistycyzm.

Czy rozmowa z tobą jest też duchowością?

Jak najbardziej.

335
To też duchowość.
Chciałoby się powiedzieć, że największa ze wszystkich i jedyna prawdziwa, ale to nie
byłaby prawda.
Duchowości jest wiele odmian.

06 grudnia 2009
Rozmowa z Bogiem o przyciąganiu.

Witaj.
Pytanie jest takie – Czy istnieje coś takiego jak przyciąganie?
Chodzi mi tutaj o przyciąganie nie grawitacyjne, ale o takie jak pomiędzy dwojgiem ludzi,
albo przyciąganie do siebie na przykład nieszczęść, lub pieniędzy?

Przyciągania, jako takiego nie ma, lecz zachodzą zjawiska oparte na innych
czynnikach, które mogłyby zasugerować, że coś takiego jak przyciąganie istnieje.

Możesz to bliżej wyjaśnić?

Oczywiście.
Jedno takie zjawisko już znasz i wiesz, na czym polega.
Sprawa dotyczy tak zwanych „Bratnich dusz”.
Wyjaśniałem ci już kiedyś, że są to bliźniacze, takie same dusze, które chcą się
połączyć.
Nie ma tu mechanizmu „przyciągania”, jest tylko interes wspólny dwóch dusz, których
działania wynikające z chęci połączenia razem, prowadzą do wytworzenia efektu
przyciągania.
Mylnie można to zjawisko odebrać, sądząc, że dwoje osobników, jakimś swoistym
magnetyzmem dąży do połączenie.
Tak jest w istocie, ale to nie przyciąganie, a interes dwóch takich samych dusz.

Tak przebiega przyciąganie pośród ludzi.


Lecz co z robić z takim fantem, jak na przykład przyciąganie nieszczęść?
Są tacy osobnicy, którzy zdają się przyciągać do siebie wszelkiego rodzaju nieszczęścia.

Ano są tacy rzeczywiście, ale tutaj znowu patrzysz na efekt, nie na przyczynę.
Efektem tu są owe nieszczęścia i dlatego wydaje się, że są one w jakiś sposób
przyciągane, a tak nie jest.

W takim razie, co tu się dzieje?

Przypomnij sobie to, co już nieraz mówiłem o chęci samorealizacji duszy.


Dusza zakłada sobie jakiś plan rozwoju i stara się go zrealizować.
Wiesz o tym i nie będę się powtarzał.
Jeżeli dusza założy sobie życie w cierpieniach i nieszczęściach wtedy tak kontroluje
świadomość, aby ta wybrała zawsze takie rozwiązanie działania, które po najkrótszej
drodze stara się prowadzić do celu chcianego przez duszę.
Gdy dusza chce się borykać z nieszczęściami wtedy zawsze tak nakieruje świadomość,
aby ta do tego celu się zbliżyła.
Świadomość jest kierowana przez duszę i nie ma tutaj żadnego tajemniczego
przyciągania, choć przyznam, że na taki efekt to może wyglądać.

336
Czy tak samo dzieje się na przykład w przyciąganiu pieniędzy i bogactwa?

Działa tutaj ten sam mechanizm.


Dusza najlepiej wie, jakie działania w danej chwili będą prowadziły do osiągania
bogactwa i taki schemat działania wybiera dla świadomości.
Można powiedzieć, że „podpowiada” świadomości, co ta w danym momencie ma
uczynić.
Jeżeli celem duszy będzie bogactwo, to też wybierze ona taką ścieżkę dla duszy.
To da znowu taki sam efekt, który można pomylić z przyciąganiem.

Czyli jeszcze jeden mit obalony?

Jaki mit?

Ten z przyciąganiem…

Tutaj akurat bym tak nie twierdził, albowiem wszystko wygląda tak jakby
przyciąganie rzeczywiście istniało.
Możesz, więc to zjawisko tak nazywać, pamiętając jednak o tym, ze jego podwaliny
mają zupełnie inny charakter.

08 grudnia 2009
Odpowiedź na pytanie czytelnika.

Witaj.
Mamy pytanie od czytelnika.
Co sądzisz o swoich dziesięciu przykazaniach, a zwłaszcza tych dotyczących seksu,
bo są 2 ?

Ja nie wydawałem żadnych przykazań.


Nie jestem od tego.
Były punkty ścieżki do mnie.
I to jest interpretowane jako przykazania.
Niemniej jednak i to są mylnie interpretowane.
Podciąganie onanizmu pod cudzołożenie jest tego drastycznym przykładem.
A to znaczy, jedynie, że jeżeli chcesz się zbliżyć do mistrzostwa to znakiem tego,
będzie, że nie cudzołożysz.
Ale to też nie sankcjonuje do monogamii.
Żon i mężów można mieć wiele, ale jak się z nimi na coś umówiło, to trzeba
dotrzymywać umowy.
Jeśli chce się posiąść mistrzostwo, bo ja nic nie nakazuję.

13 grudnia 2009
Rozmowa z Bogiem o zakłóceniach SKS.

Czy istnieje coś takiego jak anty SKS?


To znaczy chyba na pewno istnieje, ale, w jakim stopniu jest to rozpowszechnione?

Co masz na myśli mówiąc anty SKS?

337
Wszelkie działania obcych przypadkowych ludzi, przeciwne do mojego zamierzonego.

Podaj przykład.

Może być tak, że ja chcę stać się bogaty, a ktoś swoimi myślami mi to neutralizuje.

Jeżeli ktoś to neutralizuje, to rzeczywiście może być kłopot, ale ten ktoś musi to robić
specjalnie w tym celu.

Specjalnie?
To znaczy, że przypadkowe, ludzkie działania nie przeszkadzają mi w SKS?

Przypadkowe, nieukierunkowane specjalnie na Ciebie, nie mają wpływu na twoje


czynności w SKS.
Chociaż trzeba przyznać, że stwierdzenie to może być czasem mylne.
Wszystko zależy od tego, o co się starasz w SKS.

Możesz to wytłumaczyć dokładniej?

Weź sobie, jako przykład, tzw. gry liczbowe.


Załóżmy, że grasz sobie w lotto i pragniesz wymusić na SKS odpowiednią wygraną.
Musisz sobie zdawać sprawę z tego, ze takie same starania prowadzą setki tysięcy
ludzi, którzy zgłosili się do tej gry.
Może nie całkiem takie same, ale ich cel jest jeden - Odpowiednia wygrana.
Można tą wygraną osiągnąć tylko poprzez takie wysterowanie SKS, aby losowane
kule wypadły takie, jakie numery zostały skreślone.
W tym właśnie momencie tkwi tutaj nierozwiązywalny SKSem konflikt interesów.
Zestawy numerów są w każdym indywidualnym przypadku różne i SKS nie może
tutaj zadziałać, ponieważ wygrany może być tylko jeden zestaw.
Gdyby wszystkim uczestnikom zakładów było obojętne czy wygrają czy też nie, to
twoje działania w tym zakresie prawdopodobnie odniosłyby skutek, ale tak niestety nie
jest.
Wszystkim grającym zależy na wygranej, gdyż inaczej by nie grali.
Dlatego SKS w tym wypadku nie działa.
Zwróć uwagę tutaj na pewien niuans tej sytuacji.
Gdyby wszyscy chcieli tylko pieniędzy, niezależnie od źródła ich pochodzenia,
to prawdopodobnie dochodziłoby do zwiększonej liczby sukcesów SKS, bowiem nie
byłby on limitowany konkretnym rozwiązaniem.
Ponieważ jednak wszyscy chcą konkretnej wygranej, w konkretnej grze, ich interesy w
SKS są w tym wypadku nawzajem sprzeczne, a więc stają się niemożliwe do realizacji.

No dobrze, a ogólny marazm ludzkości ?


Czy nie wpływa ujemnie na rozwój Ziemi?

Ogólne niewłaściwe nastawienie, oczywiście wpływa na ogólny stan ziemskiej


psychosfery, jednak w żadnym stopniu nie przeszkadza dla twoich indywidualnych
sukcesów z SKSem.
Nie przeszkadza, dlatego, że większość działań ludzi nie koreluje w jakiś anty
ukierunkowany na twoje działania sposób.
Te działania w sumie można przyrównać do szumu informacyjnego, który sam w sobie

338
nie stanowi żadnej informacji.

15 grudnia 2009
Odpowiedzi na pytania czytelnika.

Witam.
Mamy szereg pytań od czytelnika:
Mógłbym prosić o wyjaśnienie mi w głowie pewnych przemyśleń :-) ?
Czarne dziury ; co się dzieje "za horyzontem zdarzeń" tzn. tam gdzie prędkość ucieczki
wyprzedza prędkość światła.

A co ma się dziać?
Następuje miażdżenie materii.

Czy mają własną samoświadomość ?


To straszne obiekty - dezintegrują np. gwiazdy.

Oczywiście że mają, wasze słońce też ma.

Czy super masywne czarne dziury mogą same z siebie przenieść podróżnika w dalekie
obszary wszechświata (bez rozwirowywania) ?

Same nie, ale w wyniku odpowiedniej manipulacji ich zakrzywieniem czasoprzestrzeni


można się przenieść.

W każdej galaktyce jądrem jest super masywna czarna dziura ?


Ona kręci całą galaktyką spiralną ?

Tak.

Jaka jest przyszłość wszechświata (wiem nie przepowiadasz przyszłości, ale chociaż ogólne
założenie) - skończy jako super masywna jedna czarna dziura aby potem zrobić bing Bang
i wszystko od nowa ? :-) (moja hipoteza, zakładając ze wszechświat jednak zacznie sie
kurczyć a nie będzie się rozszerzał w nieskończoność).

Masz perspektywę tylko Twojego wymiaru postrzegania.


Ale to nie czarna dziura doprowadzi do zjednoczenia wszystkiego w jedność.

Mógłbym poprosić o wyjaśnienie natury pochodzenia i życia kwazarów ?

Kwazary są to gwiazdy, które wysyłają cząstki z pewną częstotliwością.


Pochodzenie jest moje.
Są to czarne dziury, które wywalają promieniowanie.

Dokładna natura związku pomiędzy centralną czarną dziurą, na którą spada materia,
a otaczającą tę czarną dziurę formującą się dopiero galaktyką nie jest jeszcze dobrze
poznana, a proces jest zapewne bardzo złożony.
Wiemy że "uciekają" na krańce wszechświata z prędkością 280,000 km/s, czyli jedynie o 10
% wolniej niż „biegnie” światło.
Nie bardzo rozumiem czym właściwie są, a współczesna nauka miota się - nie ma jasnej i

339
jednoznacznej teorii.

Wasza nauka oficjalna nie dołączyła jeszcze wymiarów i poziomów gęstości w swych
astronomicznych rozważaniach.

Po co ludzie spowodowali niedawno ostatni wybuch na księżycu, sterowany z ziemi ?


Przecież NASA jest świadoma innych cywilizacji które nas nadzorują, nie bali się takiego
ruchu ?

NASA robi dużo głupich ruchów, które są zasłoną dymną.


Ten wybuch było formą badania reakcji czy cywilizacje odpowiedzą na to jako na
agresję.
A ludziom się to przedstawiło inaczej.

Księżyc jest dla mnie dość zagadkowy, czy to prawda że jest w środku pusty i został
sprowadzony do ziemi sztucznie ?

To wszystko zależy, co się ma na myśli przez sztuczne, moje działania też mogą być
uznane za sztuczne.

Jakie jest życie w odległych galaktykach, podobne do tego w naszej?


Czy też całkowicie inne ?

I tak i nie.
W większości tak, ale są też galaktyki będące waszym odwzorowaniem, ale tak to jest
przy nieskończoności.

Nie ma innego sposobu na podróż międzygalaktyczną w krótkim czasie poza "rozwirowaną


czarną dziurą" a wiec jak rozumiem tunelem czasoprzestrzennym ?

Nie.

Naprawdę w tym wszechświecie nie ma cywilizacji które opanowały podróże miedzy


galaktyczne ?

Są i to wiele, tyle, że przez reinkarnację.

Czyli napęd ze "Star Trek" Worp 9 :-) nie ma za bardzo racji bytu w odległej przyszłości, bo
jeśli dobrze rozumiem teoria względności jednak działa a jedynym szybkim podróżowaniem
na kosmiczne odległości są właśnie takie skoki poprzez tunele ?

Zapominasz, że inne galaktyki mogą mieć inne prawa fizyczne i tam możliwy jest taki
napęd.

Mam wrażenie że współczesna fizyka kwantowa jednak troszkę błądzi, jak to jest w innych
wszechświatach model oddziaływań miedzy atomowych może się różnić w porównaniu do
naszego wszechświata ?

Różni się, jednak wasza fizyka kwantowa jest wrotami do zrozumienia jaką wielka
moc posiadacie.

340
Każdy z was w sobie.
To jest prawo fizyczne uzasadniające SKS.

Czy dusza po śmierci ciała fizycznego może się do Ciebie zwrócić bezpośrednio,
np. z pytaniem lub prośbą o coś fajnego ?

Może.
Teraz zresztą też.

Czy np. Reptilianie mogą zatrzymać duszę lub w jakiś sposób wykorzystać jeśli nie będzie
już "uwięziona" w ciele ?

Jeśli będziesz ze mną, to nie.

Co robił Bóg przed podzieleniem się na dusze i wszechświat ?


Jak powstał/był wiecznie ?
Nie sposób ogarnąć tego ziemskim ludzkim rozumem, ale dla Ciebie nie ma rzeczy
niemożliwych więc może w prostych słowach dla nas ludzi spróbujesz wyjaśnić :-) ?

Powiedzmy, że był to proces kontemplacji.

Zastanawia mnie pewien fenomen który przytrafia się w momencie śmierci.


Chodzi o zegary - one często się zatrzymują w momencie śmierci ludzi gdy są blisko,
czyżby to otwarcie "tunelu" czasoprzestrzennego do 5 gęstości tam gdzie nie ma czasu (?)
powoduje te anomalie ?

Poniekąd tak. To też wynik emanacji rzeczywistości tamtej.

20 grudnia 2009
Rozmowa z Bogiem o ociepleniu.

Mamy na Ziemi problem globalnego ocieplenia…

Ano macie.
Jest to z pewnością problem, ale nie jest tak tragiczny jak sądzicie.

To dla mnie nowość.


Może potem wyjaśnisz, co masz na myśli, a teraz mam pytanie.
Okazuje się, że największy wpływ, jako gaz cieplarniany ma para wodna, a nie dwutlenek
węgla.
Dlaczego więc nie walczy się z emisją pary wodnej, a walczy się z emisją dwutlenku
węgla?

Dlatego, że udział człowieka w sztucznym wytwarzaniu pary wodnej jest więcej niż
znikomy.
Praktycznie całość pary wodnej wprowadzanej do atmosfery, jest naturalnego
pochodzenia.
To przede wszystkim para powstała na skutek naturalnych procesów parowania.
Zalicza się do nich na pierwszym miejscu para powstała na skutek parowania wód
oceanicznych i morskich.

341
To największa objętościowo porcja pary wprowadzona do atmosfery.
Inne źródła takie jak jeziora i rzeki, też mają sumarycznie swoje znaczenie, ale w
stosunku do tego, co produkują oceany i morza, to jedynie niewielki ułamek zasobów
pary wodnej.
Poza tym wszystkim mamy jeszcze do czynienia ze stałą emisją pary, produkowanej
przez organizmy żywe, to jest rośliny i świat zwierzęcy.
Można powiedzieć, że wszystko, co naturalne na Ziemi, produkuje parę wodną i to jest
właściwie cała produkcja tej olbrzymiej masy pary wodnej, która przedostaje się do
atmosfery.
Tak było i tak jest od wieków.
To, co człowiek dodatkowo wydala swoimi technologicznymi działaniami, jest w
ogólnym bilansie, nieistotne dla równowagi, bowiem to, co się dzieje z bilansem
parowania i opadów jest od tysięcy lat niezmienne i decyduje, o takim a nie innym
klimacie na ziemi.
W problemie globalnego ocieplenia, para wodna, mimo iż jest największym
z gazów cieplarnianych, to nie napędza ogólnego ocieplenia, ponieważ dodatkowa
emisja, jaką produkuje technika człowieka, jest pomijalna.

A inne gazy cieplarnianie mają większy wpływ?

Tak.
Zdecydowanie większy udział gazów produkowanych przez człowieka.
Nie oznacza to, że człowiek jest największym ich producentem, bo nadal króluje tu
przyroda, ale technologiczny udział tych gazów już jest znacznie widoczny.

Na początku rozmowy mówiłeś, że nie jest tak tragicznie z tym ociepleniem jak sądzimy.
Co to miało znaczyć?

To miało znaczyć, że tak naprawdę wasze obawy związane z globalnym ociepleniem,


chociaż prawdziwe, są tak naprawdę wyolbrzymione i zbyt katastroficzne.
Nie chcę przez to powiedzieć, że problemu nie ma.
On jest i istnieje naprawdę.
Ocieplenie postępuje, i to jest fakt.
Natomiast prognozy, co do jego dalekosiężnych skutków są przewrażliwione, nie
dlatego, że nieprawdziwe, ale tracą one swoje korzenie, polegające na tym, iż zakłada
się milcząco ciągłą dostępność paliw kopalnych, a one są właśnie odpowiedzialne
za emisję dwutlenku węgla.
Paliwa kopalne skończą się o wiele wcześniej niż ma nastąpić cieplarniana katastrofa.
Wtedy ludzkość będzie musiała przejść na inne rodzaje ekologicznych źródeł energii.

Zatem nie ma się czego bać?

Cieplej będzie na pewno, lecz nie aż tak strasznie.

22 grudnia 2009
Odpowiedzi na pytania czytelnika.

Witam.
Mamy pytania od czytelnika. - no właśnie, jaki to ma cel.
Co się dzieje ze zmiażdżoną materią ?

342
Jest wchłaniana przez tę gwiazdę jako pożywienie.
Gwiazda nie chce umierać czyli spotkać się ze mną, to zaczyna pożerać materię.

Tak wiem, mówiłeś już o tym.


Zatem czarna dziura to taki makro drapieżnik w naszym wszechświecie, ponieważ "zjada"
np. gwiazdy ?

Tak.
Zjada wszystko.
Jest to element równowagi.
Duża ilość kreacji czasami się spotyka z reakcją anihilacji.

Widzę tu pewna sprzeczność, skoro są to czarne dziury które wywołują promieniowanie to


pewnie chodzi o pewien rodzaj promieniowania (jak to proponuje S. Hawking), ale poza
zakresem widzialnym dla człowieka ?
A tymczasem kwazary świecą i to z niebywałą mocą.
Jak to jest czarne dziury czy gwiazdy ?

I to i to.
Jednak kwazary mają wolę świecić.
Mają wolę mieć jeszcze podstawową funkcję gwiazdy czyli świecić.

I co na to obce cywilizacje ?
Rządy światowe maja z nimi jakieś układy ?

Nic.
One nie mają tyle co układów z nimi, tylko nimi pośrednio lub bezpośrednio sterują.
Oni dokładnie wiedzieli, że będzie taki wybuch i że to nic nie znaczy.

Mówiąc "sztuczne" miałem na myśli że został umieszczony i zatrzymany dla ziemi przez
rozwinięte cywilizacje, tak bylo ?
Czy w środku ma coś czego się nie spodziewamy że ma. ?

Nic na tym wszechświecie nie dzieje się przez przypadek.


Nawet satelity są przyciągane przez planety w jakimś celu, bo planety mają swoje
dusze i świadomości.

No właśnie, a jeśli dusza nie będzie z Tobą (cokolwiek to znaczy ?), co mogą jej zrobić
Reptilianie ?

Chodzi o to, że jeśli dusza jest w ciele i pozwalasz na porwanie przez kosmitów, to oni
mogą rozdzielać ją od ciała, itd., itp.
Jednak jeśli dokonałeś ziemskiego żywota, to oni nic nie są w stanie Ci zrobić, bo jesteś
ze mną lub tułasz się po Ziemi bez ciała.
25 grudnia 2009
Rozmowa z Bogiem na Boże Narodzenie.

Witaj.
Dzisiaj jest najlepszy dzień, który można uznać w naszej tradycji jako Twoje urodziny.
343
Świetnie, ale ja się nigdy nie urodziłem, ani nigdy nie umrę.

Niemniej jednak składam Ci życzenia wszystkiego najlepszego.

Dziękuję, ale tak naprawdę to wszystko co najlepsze ja już mam.

Faktycznie, ale nie chciałbyś jakiegoś orędzia wygłosić?


Prezydent, premier, prymas wygłaszają, to może Ty chciałbyś?

Jak bym miał takie przemówienie rąbnąć jak oni, to wściekłbyś się, że tak dużo musisz
pisać, ale parę zdań mogę powiedzieć spełniając Twe oczekiwania.

Więc nie przeszkadzam.

Drogie Dzieci Moje!


Od was tylko zależy jak będziecie żyli i czym będziecie żyli.
Ja nie mam nic do tego.
Nie ma nic do tego premier, prezydent i prymas.
To wy Tworzycie swoją własną rzeczywistość i klucz do szczęścia, pomyślności i
obfitości w tym również materialnej tkwi w was.
Niemniej jednak musicie zmienić swoje wierzenia na temat życia, nauki i gospodarki,
żeby to osiągnąć, to tylko wierzenia was blokują.
Pozdrawiam was.

27 grudnia 2009
Rozmowa z Bogiem o ludach pradawnych.

Dzisiaj mam pytanie dotyczące starych ludów na Ziemi. Chodzi o Celtów.


Kim oni byli?
Skąd pochodzili?
W przekazach Kasjopejan podaje się, że byli to emigranci z planety Kantek.
Czy to prawda?

Hmm...
Emigranci z planety, Kantek?
Nie.
To nie byli emigranci.
Pochodzenie Celtów jest takie samo jak innych ludów indoeuropejskich.
Gdyby byli emigrantami, to musieliby wnieść do ziemskiej kultury i technologii jakiś
wyraźny wkład, a przecież tego nie potwierdzają żadne ziemskie kroniki.
Był to lud tak samo prymitywny jak i wszystkie inne, tylko z własną kulturą.

Czy zatem należy sądzić, że przekazy Kasjopean kłamią?

To nie tak.
Przekazy są prawdziwe, ale osoby, które odbierały te przekazy zostały w
niezauważony sposób ofiarami złośliwego bytu, który się podszył pod autentycznych
Kasjopejan.

344
Prawdziwi Kasjopeanie nie mogli skorygować tych wypowiedzi?

Nie mogli, bo nie znali tego przekazu.


Skoro od nich nie pochodził, to nie mogli go zauważyć.
Tak to już jest z przekazami, że można ulec w sposób niezauważalny różnego rodzaju
oszustom i żartownisiom, których we wszechświecie nie brakuje.

W takim razie pochodzenie Celtów jest?

Ziemskiego chowu.
Wychowali swoją kulturę na obszarze środkowej Europy.
Można powiedzieć, że to prawdziwi rdzenni europejczycy.

Wróćmy na moment jeszcze do Ugrofinów.


Z pośród wszystkich ludów indoeuropejskich, mają dziwny, charakterystyczny język.
Jak on powstał?
Czy na skutek izolacji?
Jak długo taka izolacja ma trwać, zanim wykształci się specyficzny język w grupie
etnicznej?

Zarzucasz mnie pytaniami, ale po kolei.


Może zacznę od końca.
Rzeczywiście odmienne języki wykształciły się na skutek izolacji, bo inaczej być nie
mogło.
Pytasz jak długo taka izolacja musiała trwać.
Otóż nie tak długo jak by się wydawało.
W procesie kształtowania się języków od podstaw, wystarczy okres trzech, czterech
pokoleń, aby język osiągnął swoją całkowitą podstawową wersję.
Potem już wszelkie nowe pojęcia powstają w sposób płynny i stopniowy, bazując na
dotychczasowych osiągnięciach.
Dodatkowo się pytasz, dlaczego jest on taki odmienny.
A ja się zapytam:
Czy język niemiecki nie jest zupełnie odmienny od waszego polskiego?
Czy rosyjski nie różni się fonetycznie od francuskiego?
Tak samo języki ugrofińskie mają swoją odmienną charakterystykę jak i wszystkie
inne. Niemiecki różni się zdecydowanie od francuskiego, włoskiego, polskiego.
Tak samo różni się on od węgierskiego jak i fińskiego.
Nie ma w tym nic dziwnego.

Dziwność tych języków w takim razie to nasz sposób postrzegania rzeczywistości.

Dokładnie tak.
Niemiecki jest tak samo obcy jak węgierski czy fiński, ale był on w waszej bliskości
historycznej prawie zawsze, a tamte języki nie.
Dlatego one wydają się wam trudne i obce, a niemiecki na skutek bliskości kulturowej
już nie.

03 stycznia 2010
Rozmowa z Bogiem o Wenedach.
Powiedz mi, kim byli Wenedowie.

345
346
347

Vous aimerez peut-être aussi