Académique Documents
Professionnel Documents
Culture Documents
Dekonstrukcjonizm w teorii
literatury
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 77/4, 101-130
1986
P a m ię tn ik L ite r a c k i L X X V II, 1986, z. 4
P L I S S N 0031-0514
RYSZARD NYCZ
tekstu oraz teorii lektury; sam Derrida zaś z kolei nie mógłby zapewne
zaakceptować wielu rozwiązań przez nich stosowanych (jak traktowanie
dekonstrukcji jako metody czytania czy też zachowanie odrębności i pew
nego uprzywilejowania pozycji dyscypliny). Nadto nie można nie zau
ważyć, że kluczowe pojęcie dekonstrukcji nieco inny sens implikowało
w kontekście stricte filozoficznym, zarówno tradycyjnym , jak i w ra
mach współcześnie zróżnicowanych stanowisk (m.in. Platona, Kanta, Rous
seau, Hegla, Nietzschego, Husserla, Heideggera, Austina, W ittgensteina,
Levinasa), do których w polemicznym czy — rzadziej — aprobatywnym
trybie odwoływał się Derrida wypracowując swe poglądy. Co innego zaś
znaczyło w obrębie semiotyczno-literaturoznawczej problem atyki oraz
kwestionowanych czy rozwijanych wcześniejszych ujęć (zwłaszcza póź
nych pism B arthes’a, koncepcji intertekstualności K ristevej, semiotycz
nych pism Peirce’a, dzieł B urke’a czy Bachtina). Toteż zrekapitulowane
tu zostanie stanowisko D erridy jedynie w niezbędnym wymiarze;
w trzech kolejnych punktach ujm ujących kwestie o największych, jak
sądzę, praktycznych i teoretycznych konsekwencjach dla dekonstrukcjo
nizmu. Będzie mowa mianowicie o najogólniejszym sensie filozoficznego
projektu Derridy; o głównych aspektach jego filozofii języka; o opera
cyjnym znaczeniu dekonstrukcyjnej strategii i roli związanych z nią „nie
rozstrzygalnych” pojęć.
Jakkolwiek dzieje dekonstrukcjonizm u świadczą o praktycznej insty
tucjonalizacji — ruchu w ram ach literaturoznaw stwa, trudno przeoczyć
fakt, że istotny — i deklarowany — sens tej krytycznej teorii polega,
rzec można, na generalnym „przewartościowaniu wszystkich w arto
ści” , tzn. na zakwestionowaniu nie tylko innych teorii literatury, lecz
i powszechnie dotąd akceptowanych pojęć, metod, założeń, a niekiedy
i racji bytu samej dyscypliny. K rytyka ta przyniosła już płodne rezulta
ty: spowodowała nowe ujęcie wielu podstawowych zagadnień (w tym
zwłaszcza reprezentacji, mimetyczności i fikcjonalności); wniosła inspi
rujące idee do typologii form i koncepcji form acji dyskursywnych; po
staw iła w nowy sposób kwestie podmiotowości i autobiograficzności; spro-
blematyzowała złożone relacje między literaturą a krytyką (w jej sze
rokim rozumieniu). Przede wszystkim jednak zwróciła uwagę badaczy na
konieczność krytycznej analizy procesów legitymizacji stosowanych metod
i teorii, a także ich niestematyzowanych i nieuświadamianych założeń,
które w istotnej mierze w arunkują, czasem zaś naw et w yraźnie determ i
nują kształt i znamiona przedm iotu poznania. Z tej obfitej problem atyki
w ypada wybrać tu jedynie dwa kręgi zagadnień, stanowiące zresztą n aj
częstsze obiekty dekonstrukcjonistycznych analiz: status tekstu i problem
tekstualności oraz status interpretacji i problem możliwości czytania. Od
powiednio do zainteresowań tym i badawczymi perspektyw am i dekon
strukcjonizm określany bywa albo jako szczególna poetyka „podwójne
D E K O N S T R U K C JO N IZ M W T E O R II L IT E R A T U R Y 107
8 F. N i e t z s c h e , L u d z k ie a rc y lu d zk ie . T. 1. Przełożył K. D r z e w i e c k i .
Warszawa 1910, § 307.
9 G. H. H a r t m a n , C rossing O ver: L i t e r a r y C o m m e n ta r y as L iteratu re. „Com
parative Literature” 1976, Summer.
108 RYSZARD NYCZ
!l R. R o r t y , D econ stru ction an d C ircu m ven tio n . „C ritical Inq u iry” 1984, nr 1.
12 Zob. G. H. H a r t m a n , S a v in g th e T e x t. L ite ra tu r e / D errida / P h ilosoph y.
B altim ore 1981, s. X V III. — Zob. też E. D o n a t o , The Idio m s of th e T e x t: N otes
on th e Language of P h iloso ph y an d the Fictions of L iteratu re. „Glyph. Johns H op
kins T extu a l S tu d ies” t. 2 (1977). — Z n a k i sem ioza. Z za ga dn ień s e m io t y k i te k s tu
literack iego . K atow ice 1985.
110 RYSZARD NYCZ
16 F. d e S a u s s u r e , K u r s j ę z y k o z n a w s t w a ogólnego. T łu m aczyła К . К a s -
p r z y k . W arszaw a 1961, s. 128. O h istoryczn y m zn aczen iu tej k o n cep cji języ k a
zob. J. L a 1 e w i с z, De Saussure: p r o g r a m li n g w i s t y k i n ie r e d u k c jo n isty c z n e j.
W zbiorze: U p ro g u w spółczesności. Z d z i e jó w d o k t r y n a n t y p o z y t y w i s t y c z n y c h .
W rocław 1978.
17 Zob. D e r r i d a , Of G r a m m a to lo g y , s. 46 n. Zob. też C u l l e r , O n D e co n -
struction, s. 108 n.
is D e r r i d a , Of G r a m m a to lo g y , s. 167.
19 D e S a u s s u r e , op. cit., s. 39.
112 RYSZARD NYCZ
гз Zob. ib id em , s. 127 n. — D e r r i d a , Of G ra m m a to lo g y , s. 43 n.
D E K O N S T R U K C JO N IZ M W T E O R II L IT E R A T U R Y 113
8 — P a m ię tn ik L ite r a c k i 1986, z. 4
114 RYSZARD NYCZ
sekwencja może być znacząca i zrozumiała tylko o tyle, o ile jest pow ta
rzalna, o ile może być odtwarzana w różnych sytuacjach i przez różne
osoby. I t e r a b i l n o ś ć — szczególna zasada odkryta przez Derridę,
która wiąże w sposób konieczny powtórzenie z innością, odróżnieniem
i zmianą — jest tu uznawana za generalny w arunek inteligibilności,
o znacznych konsekwencjach filozoficznych. Z tej perspektyw y m.in.
„niepowtarzalność” jest inną nazwą dla pełnej i bezpośredniej obecności,
a powtarzalność — koniecznym warunkiem czytelności 23. Po wtóre, sko
ro znaczenie i illokucyjna moc wypowiedzi zależy w istotnej mierze od
kontekstu i jego rozpoznania, to teoria aktów mowy winna być zdolna
zasadniczo do przewidzenia i specyfikacji każdej ew entualnej cechy kon
tekstu, która mogłaby wpłynąć na powodzenie danej wypowiedzi. Jak
też zauważył Austin, „całkowity akt mowy w całkowitej mownej sytua
cji jest jedynie aktualnym zjawiskiem, które, w ostateczności, musimy
być zdolni ocenić” 24. Wszelako całkowity kontekst jest nie do pojęcia
ani praktycznie, ani teoretycznie (ze względu na jego niewyczerpalność
w opisie oraz samorództwo nowych kontekstów, które owe opisy same
wprowadzają). Znaczenie jest zatem kontekstowo uwarunkowane, lecz. sa
me konteksty nie mogą zostać domknięte czy ograniczone. Derrida pisze:
Oto jest mój p unkt w yjścia: żadne znaczenie n ie m oże b yć ok reślon e poza
k on tek stem , ale nie m a k on tek stu w p ełn i n asyconego. To, co tu o m aw iam , nie
jest bogactw em su b stan cji, sem an tyczn ą płodnością, a le raczej strukturą, stru k
turą pozostałości czy itera cji* 5.
wotnie dosłownego języka, rządzi, jak się okazuje, całym polem „za
chodniej m etafizyki”, przejrzystość referencjalnego języka zaś rozpozna
na zostaje jako efekt zatarcia czy zapomnienia jego fundam entalnie figu
ralnej natury. Asym etria binarnego modelu — mowy i pisma, konsta-
tywnego i performatywnego, dosłownego i figuralnego — oraz rodzaj
sprzężenia zwrotnego w ystępujący między jego członami tworzą nieroz
strzygalną stru ktu rę stałej oscylacji znaczeń i niestabilnej, ciągle zmie
niającej się hierarchii, którą z nieznużoną konsekwencją i uporem odsła
niają dekonstrukcyjne lektury 27.
D e k o n s t r u k c j a , c z y l i r o z b i ó r k a . Najprostsze znaczenie
dekonstrukcji najbliższe jest też swojskiemu dla badaczy literatu ry poję
ciu analizy, w jej etymologicznym znaczeniu roztrząsania i ro zb io ru 28.
Z tego punktu widzenia można by dekonstrukcjonizm określić po prostu
jako rygorystyczną w założeniu analitykę tekstualności. W pierwszej w er
sji De la grammatologie D errida używał innego jeszcze określenia: poję
cia destrukcji w Heideggerowskim znaczeniu, a więc jako swego rodza
ju „oczyszczenia” fundam entalnej stru k tu ry z mistyfikujących i tłu
miących ją późniejszych w arstw dyskursu 29. W ostatecznej w ersji De la
grammatologie stosowane jest, obocznie z dekonstrukcją, pojęcie de-sedy-
m entacji (wywodzące się z kolei z Husserlowskiego pojęcia sedym enta
cji — zestalania czy osadzania). W tym znaczeniu dekonstrukcja była
by — cytuję określenie Harariego — „przebyciem drogi wśród tekstual-
nych w arstw w celu pobudzenia i ujawnienia zapomnianych czy uśpio
nych osadów znaczenia, jakie narosły i osadziły się w m aterii tekstu” ;
„techniką roz-warstwiania (de-sedymentacji) tekstu w celu wydobycia
z powrotem na powierzchnię tego, co z a w s z e j u ż wpisane było w jego
teksturę” 30.
Przywołane określenia wskazują na wstępny, „archeologiczny” czy też
po nietzscheańsku: „genealogiczny”, w ym iar jej krytycznego działania,
identyfikującego antynomiczne, lecz zawsze też zhierarchizowane zasa
dy semantycznej organizacji, które skrycie rządzą znaczeniem konkret
nego tekstu, a na jego powierzchni ujaw niają się często pod postacią
27 P rzy k ła d y dek on stru k cyjn ych stra teg ii i sty ló w czytania zaw ierają przeło
żone n a język p olsk i prace D erridy, de M ana, D onato („P am iętnik L iterack i” 1986,
z. 2—3) oraz R idd ela i C ullera (w druku).
ss Zob. J o h n s o n , op. cit. — S. C i c h o w i c z , B ez złu dzeń. „T eksty” 1975,
nr 3.
23 Zob. G. Ch. S p i v a k , T ra n sla to r’s Preface. W: D e r r i d a , Of G r a m m a to -
logy, s. X L IX .
s,) J. V. H a r a r i , Introduction. W zbiorze: T e x tu a l Stra teg ies. P e r s p e c tiv e s
in P o s t- S tr u c tu r a lis t C riticism . Ed. J. V. H a r a r i . Ithaca, N ew York, 1979, s. 37.
Zob. też D e r r i d a , Of G ra m m a to lo g y , s. 86.
116 RYSZARD NYCZ
tus i funk cję. K ied y m ow a i pism o są od różn ion e jako d w ie w ersje u og óln io
nego proto-p isan ia, opozycja n ie m a ty ch sa m y ch im p lik acji, ja k w ów czas, gd y
pisa n ie jest p ojm ow an e jako tech n iczn e i n ied o sk o n ałe p rzed staw ien ie m ow y.
R óżnica m iędzy d osłow n ym i figu raln ym , isto tn a w d y sk u sji o fu n k cjo n o w a
n iu języka, pracuje inaczej, k ied y d ek on stru k cyjn e o d w rócen ie id en ty fik u je do
sło w n y język jako figurę, której figu raln ość m a być zapom niana, niż w ów czas,
gdy trak tuje się fig u rę jako od ch ylen ie od w ła ściw ej, norm aln ej d o sło w n o śc i85.
,,N i e m a n i c p o z a t e k s t e m [il n ’ y a p a s d e h o r s - t e x -
t e]” — powiada D errid a39 — a rozumieć to wypada zapewne w obu
znaczeniach: zarówno w tym, że tekst nie ma poza sobą żadnej podsta
wy, a wszelkie odniesienia zewnętrzne są iluzjam i czy „mirażami” re
torycznych strategii języka; jak i w tym , że tekst nie ma granic, a teks-
tualność w najogólniejszym znaczeniu jest także właściwa sposobowi ist
nienia tego, co rzeczywiste. Tekst w tej nowej postaci to fragm ent wy
cięty z pola owej uniw ersalnej tekstualności. W jego znamionach, co
nietrudno zauważyć, kulm inują cechy kluczowych pojęć z Derridańskie-
go słownika. Choć rep ertu ar ich jest obszerny, nie wszystkie pełnią rów
nie ważną rolę w dekonstrukcyjnej strategii. Najogólniej biorąc można
je zgrupować wokół trzech najważniejszych językowych procesów: różni,
dyseminacji oraz suplem entacji.
Różnią („différance”) to neologizm (ewokujący równocześnie znacze
nia słów: „différer” — ‘różnić się, odraczać’; „différent” — ‘odmienny’;
„différend” — ‘różnica zdań’; „différence” — ‘różnica’) wprowadzony dla
określenia prym arnej aktywności czasoprzestrzennego różnicowania40,
w ystępującej u podstaw również tego, co wydaje się bezpośrednie i sa-
moobecne, i nadającej swe charakterystyczne cechy wszystkim nadbudo
wanym nad nią procesom semantycznej organizacji. Jest ona „grą w y
tw arzającą różnice”, tak jak archi-pismo jest „splotem śladów”, a teks-
tualność „tkaniną szczepów”. Podobne określenia pozwalają myśleć o ana
logicznych funkcjach tych procesów na kolejnych poziomach języka. Jak
pokazuje przywoływany tu już parokrotnie Culler, pojęcia szczepu
i szczepienia (w sensach ogrodniczo-medyczno-grafemicznych) odznacza
ją się niezwykłą rozrodczością i zdolnością rozprzestrzeniania. W kate
goriach tych odtworzyć można całą dekonstrukcyjną mapę „zachodniej
m etafizyki”, opisać raz jeszcze wszystkie aporie między dyskursami, zde
finiować na nowo dekonstrukcyjną strategię; wszystko, można powie
dzieć, stać się może potencjalnym szczepem lub szczepieniem, gdy się
od niego rozpoczęło klasyfikowanie rzeczy i stosunków. Z tego punktu
widzenia również tekst jest tkanką szczepów i rozszczepionym pisa
niem 41 — rozszczepionym mianowicie w szczególności przez dwa proce
sy: rozsadzania sensu, czyli d y s e m i n a c j i , oraz zaszczepiania, czyli
s u p l e m e n t a c j i . Oba m ają doniosłe znaczenie, które łatwo pojąć,
jeśli zważyć, że dyseminacja implikuje teorię intertekstualności, a suple-
m entacja rządzi m.in. wszelkimi zjawiskami samozwrotności, autorefe-
rencjalności i metatekstowości.
Pojęcie dyseminacji („dissémination”), przywołujące znaczenia samo
czynnego rozsiewania, dążności do nieograniczonego rozprzestrzeniania
i roztrw aniania się w tym procesie — określane jest przez Derridę w re
lacji do pojęcia polisemii, do którego, jak powiada enigmatycznie, „nie
daje się zredukować” 42. Obszerne rozważania poświęcone Drame i Nom-
składy znaczenia, które n igd y nie b yło obecne, którego zn aczona obecność jest
zaw sze odtw arzana z opóźnieniem , n a c h t r ä g l i c h [opóźnione działanie, jed
no z klu czow ych pojęć freu d ow sk iej p sych oan alizy, k tórego m echanizm jest
jedną z prekursorskich p ostaci dek on stru k cyjn ej op eracji — R. N.], ze zw łoką,
s u p l e m e n t a m i e : bo n a c h t r ä g l i c h znaczy rów nież u z u p e ł n i a j ą
c y [ s u p p l e m e n t a r y ] 51.
K a ż d e o d c z y t a n i e j e s t n i e o d c z y t a n i e m (,,m i s r e a d-
i n g”) — ta formuła, najgwałtowniej bodaj atakowana w dyskusji o „gra
nicach pluralizm u” 54, może być traktow ana jako generalne określenie
kierunku rozważań o możliwości interpretacji i naturze rozumienia, jakie
zaw ierają dekonstrukcyjne analizy. K rytycy dekonstrukcjonizm u (Booth,
Abrams) zdecydowanie ją kwestionowali, pryncypialnie stwierdzając, iż
teoria lek tury na niej w sparta jest sprzeczna czy niespójna — skoro
sama idea błędnego odczytania zakłada z konieczności możliwość odczy
tania poprawnego. Dekonstrukcjoniści, jak można już przewidzieć, w yro
zum iale wyjaśniali, iż „nieodczytanie nie jest odczytaniem niepopraw
nym, lecz błędnością czy dewiacyjnością każdego odczytania” 55. Oczy
wista zależność interpretacji błędnej od „popraw nej” może stać się pro
blematyczna, gdy spojrzeć na nią z perspektyw y logiki suplem entarno-
ści. Ten sposób racjonalizacji podsuwa Culler argum entując, że wszyscy
przecież zgadzają się, iż mogą istnieć różne „poprawne” odczytania (a nie
są one nigdy identyczne); te czasem nawet znaczne modyfikacje sensu
uznaw ane są jednak za nieistotne. Można więc zjawisko to wyrazić w de-
konstrukcyjnym przestylizowaniu mówiąc:
rozu m ien ie jest sp ecjaln ym p rzypadkiem b łędnego rozum ienia, k on k retn ym od
ch y len iem czy u sta len iem błędnego rozum ienia. J e s t t o b ł ę d n e r o z u m i e
n i e , k t ó r e g o b ł ę d y u z n a w a n e s ą z a n i e z n a c z ą c e . In terp reta
cy jn e procedury d ziałające w tym zgen eralizow an ym b łęd n ym rozum ieniu w y
tw arzają zarów no to, co zw yk le n azyw am y rozum ieniem , jak i to, co n a zy w a
m y b łęd n ym r o z u m ie n ie m δβ.
9 — P a m ię tn ik L ite r a c k i 1988, z. 4
130 RYSZARD NYCZ
n ie są problem am i sta w ia n y m i przez dek on stru k cję; k w estią dla n iej jest prob
lem w ł a d z y i a u t o r y t e t u . D ek on stru k cja n ie rozw iązu je tego problem u,
ż y je z nim w p ew ie n sposób [...]6S.