Vous êtes sur la page 1sur 26

Prawdziwa historia najsłynniejszej broni świata

LEGENDARNA BROŃ, KTÓREJ DO DZISIAJ


UŻYWAJĄ ŻOŁNIERZE I TERRORYŚCI WALCZĄCY
NA WSCHODZIE I ZACHODZIE, BOHATEROWIE I ZBRODNIARZE.
SKĄD WZIĄŁ SIĘ JEJ FENOMEN?

C.J. CHIVERS
LAUREAT
NAGRODY PULITZERA
C.J. CHIVERS

KAŁASZNIKOW

tłumaczenie
ŁUKASZ MÜLLER

Kraków 2015
Tytuł oryginału
The Gun

Copyright ©  by C.J. Chivers


All rights reserved, including the right to reproduce this book or portions thereof in any
form whatsoever. For information address Simon & Schuster Paperbacks Subsidiary Rights
Department,  Avenue of the Americas, New York, NY 

Copyright © for the translation by Łukasz Müller 

Projekt okładki
Magda Kuc

Fotografia na pierwszej stronie okładki


Copyright © Anetta/Shutterstock.com
Copyright © Dona_Bozzi/Shutterstock.com

Opieka redakcyjna
Przemysław Pełka
Artur Wiśniewski

Redakcja
Judyta Luboch, Editio

Korekta
Ewa Stanicka, Editio

Łamanie
Editio

ISBN ----

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl


Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, - Kraków, ul. Kościuszki 
Dział sprzedaży: tel. ()   , e-mail: czytelnicy@znak.com.pl
Wydanie I, Kraków 
Druk: Colonel
Prolog
WOJENNE NARZĘDZIA STALINA

Okolice instytutu znanego pod kryptonimem Nadieżda,


na stepie w Kazachskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej

Bomba atomowa spoczywała na wieży trzydzieści metrów nad zie-


mią. Nosiła nazwę RDS-1 i miała kształt ogromnej metalowej łzy z ni-
tami i sworzniami wzdłuż boków. Wszystko zostało już przygotowane.
Wewnątrz pocisku znajdował się ładunek plutonu i uranu odpowiada-
jący mniej więcej dwudziestu kilotonom trotylu, a więc miał siłę zbli-
żoną do bomby, której Stany Zjednoczone użyły do zniszczenia Naga-
saki cztery lata wcześniej. W ciągu kilku godzin po północy wszyscy
naukowcy opuścili instytut i, tuż przed świtem 29 sierpnia 1949 roku,
zgromadzili się przy swoich przyrządach prawie dziesięć kilometrów
dalej, w schronie dowodzenia, gdzie obserwował ich Ławrientij Beria,
szef stalinowskiej tajnej policji. Wybuch zaplanowano na 6.00 rano.
Już tylko chwile dzieliły Związek Radziecki od wejścia w erę atomową
i zakończenia amerykańskiego monopolu na broń jądrową. Miało to
zapewnić Kremlowi status globalnego supermocarstwa, a zimną woj-
nę zmienić w groźbę końca świata. Działo się to dziesięć lat po stali-
nowskich czystkach, dwie dekady po brutalnej kolektywizacji, w okresie
powojennym, w którym niemieckich jeńców wojennych wykorzysty-
wano w charakterze przymusowej siły roboczej, a pojmanych sowie-
ckich żołnierzy, którzy wracali z niemieckich obozów, przesłuchiwano,


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

więziono i niekiedy zabijano. Metody, jakimi się posługiwał Beria, wy-


pełniając wolę Stalina, były dobrze znane. Naczelny fizyk Igor Wasilje-
wicz Kurczatow i naukowcy z jego zespołu byli pełni obaw. Niektórzy
z nich się spodziewali, że zostaną rozstrzelani.
Poligon leżący w jałowej niecce na północny zachód od Semipała-
tyńska1, granicznego miasta, do którego Rosjanie byli zsyłani od cza-
sów caratu, był typowy dla tamtego okresu i został skrupulatnie przy-
gotowany. Sowieccy żołnierze i robotnicy zbudowali go w tempie, do
jakiego mógł ich zmusić tylko dyktator. Teren, na którym miała na-
stąpić detonacja, podzielono na sektory. W każdym z nich robotnicy
wznieśli pewne konstrukcje i umieścili obiekty o typowym zastoso-
waniu wojskowym i cywilnym: most kolejowy, budynki różnych roz-
miarów i różnego przeznaczenia, samochody, betonowe bunkry, sa-
moloty, działa, transportery opancerzone, czołgi. Na całym terenie
rozmieszczono spętane żywe zwierzęta. Jedne znajdowały się na zu-
pełnie odsłoniętej przestrzeni, inne w budynkach lub na samocho-
dach, aby można było ustalić, w jaki sposób fala uderzeniowa, tem-
peratura i promieniowanie wywołane eksplozją atomową wpłyną na
żywe tkanki, zależnie od odległości oraz stopnia ochrony lub jej braku.
Wybrano do tego celu świnie, ponieważ uważano, że ich skóra przy-
pomina ludzką, oraz króliki, bo sądzono, że mają takie oczy jak czło-
wiek. Posłużono się także końmi, gdyż dało im się założyć maski ga-
zowe. Nad poligonem górowały żelbetonowe wieże, z których każda
miała ponad 12 metrów wysokości i była solidnie umocowana dzięki
fundamentom sięgającym głęboko pod ziemię. Wieże, wyposażone
w kamery i instrumenty pomiarowe, wzmocniono ołowianymi pły-
tami i połączono ze sobą podziemnymi kablami. Sowieccy fizycy
nigdy wcześniej nie mieli takiej okazji. Nie zamierzali jej zmarnować.
Nie wystarczała im sama eksplozja RDS-1.
Planowali zmierzyć jej wpływ na budynki, sprzęt i zgromadzone
w okolicy zwierzęta2. Wszystkie te prace były otoczone najściślejszą
tajemnicą, jaką mógł zapewnić Beria. Ośrodek badawczy Kurczatowa,
odległy od miasta mniej więcej o godzinę jazdy po wyboistej drodze
gruntowej, nie figurował na żadnej mapie. Miał własny kod pocztowy,
który często zmieniano. Jeden z kryptonimów, którymi go określano,
Nadieżda, znaczy po rosyjsku „nadzieja”.


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

Nadeszła pora detonacji.


Pojawił się potężny biały błysk, a następnie długotrwały jasny
blask. Powietrze wypełnił rozdzierający huk, a podmuch eksplozji,
rozchodząc się błyskawicznie na zewnątrz, zmiótł z powierzchni
ziemi budynki, wygiął most i zdeformował bunkry. W pierwszej chwili
grunt w pobliżu wieży stopił się i zmienił w ciekły syrop, który wy-
strzelił w górę i pokrył płaskie powierzchnie rozpalonym radioaktyw-
nym karmelem. Gdy fala uderzeniowa przemknęła przez najbliższe
sektory, lufy czołgów i armat wygięły się niczym trzciny. W dalszej
odległości zwierzęta zostały upieczone, a jeszcze dalej przypalone.
Te, które były najdalej, zostały napromieniowane i w efekcie popa-
rzone, a później zdechły z tego powodu, jak stwierdzili naukowcy,
którzy dokumentowali ich śmierć. Pół minuty zajęło fali uderzenio-
wej przetoczenie się po stepie i dotarcie do schronu dowodzenia,
który zadrżał pod jej wpływem. Kiedy dudnienie ustało, Beria, Kur-
czatow i członkowie jego zespołu wyszli na zewnątrz i popatrzyli
na chmurę w kształcie grzyba o stromych bokach, która, unosząc
się, zasysała dym, ziemię i gruz3. Wysoko w górze wirowały kawałki
drewna i pył. Sukces.

Fabryka numer 74 na terenie iżewskiego kompleksu zakładów


maszynowo-inżynieryjnych i motoryzacyjnych w Rosyjskiej
Federacyjnej Socjalistycznej Republice Radzieckiej

Gdy z ambasad w Moskwie płynęły do zachodnich stolic depesze in-


formujące o eksplozji atomowej, prawie 1800 kilometrów na zachód
od poligonu, w rosyjskim mieście przemysłowym w pobliżu Ura-
lu, nabierał rozmachu inny z tajnych wojskowych projektów Stalina.
Za ciemnymi ceglanymi ścianami zespołu ogromnych fabryk przygo-
towywano do masowej produkcji pewien wyrób. Zespoły inżynierów,
rusznikarzy i inspektorów fabrycznych dokonywały ostatnich popra-
wek w jego konstrukcji. Przywódcy partii komunistycznej utrzymy-
wali, że fabryki te zajmują się produkcją samochodów, lecz ów wyrób
nie był ani pojazdem, ani żadną z jego części. Był bronią: dziwnie wy-
glądającym karabinem, który odbiegał od klasycznych wzorów.


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

Od razu było widać, że ten nowy karabin jest pod wieloma wzglę-
dami osobliwością, czymś dziwacznym, co sprawia, że ludzie marszczą
brwi i kręcą głowami. Jego podzespoły były proste, toporne i, według
zachodnich standardów, wydawały się solidnie wykonane. Sprawiał wra-
żenie zagadkowego ucieleśnienia kompromisu w postaci broni palnej
powstałej w wyniku połączenia różnych decyzji konstruktorskich, na
jakie żadna ówczesna armia zachodnia nie była jeszcze gotowa. Wszyst-
kie jego podstawowe wymiary były średnie – był krótszy od karabi-
nów piechoty, które miał zastąpić, lecz dłuższy od pistoletów maszy-
nowych używanych od trzydziestu lat. Strzelał nabojami średniej mocy,
nie dość skutecznymi dla zadań snajperskich wymagających dużego
zasięgu, lecz mającymi wystarczającą energię, żeby śmiertelnie razić
i powodować potworne rany na odległości typowe dla niemal wszyst-
kich starć zbrojnych. Nie był jednak tylko karabinem wagi średniej. Był
bronią przełomową. Mógł prowadzić ogień ciągły, i to w takim tempie
jak karabiny maszynowe, które już zdążyły zmienić sposób prowadze-
nia wojen, albo ogień pojedynczy jak dawne karabiny piechoty. Żaden
z zimnowojennych przeciwników Związku Radzieckiego nie zdołał za-
projektować – a co dopiero wyprodukować – broni palnej o takiej sile
rażenia przy tak niewielkich rozmiarach. Nowa broń miała również
inne pożyteczne cechy. Charakteryzowała się niewielkim odrzutem
w porównaniu z większością ówczesnych karabinów i była tak nieza-
wodna – nawet zamoczona w mulistej wodzie i pokryta warstwą pia-
sku – że sowieccy testerzy mieli trudności z doprowadzeniem do jej
zacięcia. Jej konstrukcja była świadectwem prostoty do tego stopnia, że
podstawowe funkcje można było opanować w ciągu kilku minut, a so-
wieccy instruktorzy przekonali się wkrótce, że rozłożenie i złożenie tego
karabinu zajmowało ich słowiańskim uczniom mniej niż trzydzieści
sekund. Połączenie tych cech sprawiło, że gdy tylko broń została roz-
powszechniona, nawet ludzie niskiego wzrostu czy niechętnie nasta-
wieni do urządzeń mechanicznych, tępi i nieprzeszkoleni byli w sta-
nie posługiwać się bez większych trudności czy dłuższego instruktażu
lekkim karabinem automatycznym, zdolnym prowadzić błyskawiczny
ogień na odległość równą długości dwóch czy trzech boisk piłkarskich.
Jeśli chodzi o cel, w jakim została skonstruowana – jako przyrząd po-
zwalający zwykłym ludziom zabijać innych ludzi bez długotrwałego


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

szkolenia czy nadmiernych komplikacji – była nadzwyczaj dobrze za-


projektowanym narzędziem.
Armia Związku Radzieckiego nadała swojej nowej broni palnej
nazwę AK-47. Podczas gdy sowieccy fizycy zgłębiali tajemnice atomu,
Główny Wydział Artylerii wybrał AK-47 jako podstawową broń strze-
lecką w tajnym konkursie ogłoszonym wkrótce po zakończeniu Wiel-
kiej Wojny Ojczyźnianej, jak Związek Radziecki nazywał wojnę z hit-
lerowskimi Niemcami. Ten akronim jest skrótem dwóch rosyjskich
słów: Awtomat Kałasznikowa, co stanowiło ukłon w stronę starszego
sierżanta Michaiła Timofiejewicza Kałasznikowa, dwudziestodzie-
więcioletniego wówczas dowódcy czołgu, któremu armia i partia ko-
munistyczna oficjalnie przypisały projekt tej broni. Cyfry w nazwie
są skrótem4 od 1947 – roku, w którym biuro techniczne w Kowrowie,
mieście leżącym na wschód od Moskwy i wyposażonym we własne
ukryte zakłady zbrojeniowe, zakończyło przygotowywanie prototy-
pów. Następnie zakłady w Iżewsku zostały wyposażone w urządze-
nia do produkcji AK-47. W ciągu dwudziestu pięciu lat karabin5 ten
stał się najbardziej rozpowszechnioną bronią palną, jaką znał świat.
W tamtym okresie amerykański wywiad miał obsesję, co zrozu-
miałe i słuszne, na punkcie programów nuklearnych Związku Ra-
dzieckiego. Działania prowadzone w Iżewsku zostały przeoczone.
Gdy atomowy grzyb unosił się nad kazachskim stepem, nikt nie za-
uważył pojawienia się nowej broni palnej Stalina. Nikt nie zwracał
szczególnej uwagi, kiedy w następnych latach tamte i inne zakłady
zbrojeniowe w całym bloku wschodnim oraz w państwach sprzy-
mierzonych ze Związkiem Radzieckim lub opowiadających się za
ideałami socjalizmu wypuszczały niezliczone ilości karabinów auto-
matycznych. Nikt też nie był w stanie przewidzieć, że gdy świat nie-
pokoił się perspektywą wojny nuklearnej, karabiny te, wraz ze swoimi
nabojami o zredukowanych rozmiarach, staną się najbardziej zabój-
czym instrumentem zimnej wojny. W przeciwieństwie do arsenałów
nuklearnych i infrastruktury, która wokół nich powstawała – głowic
bojowych, ruchomych wyrzutni, bombowców strategicznych i okrę-
tów podwodnych – karabin automatyczny był bronią, która rzeczy-
wiście mogła zostać użyta. Co więcej, nic ze zdawałoby się nieskoń-
czonego i niezwykłego asortymentu zabójczych narzędzi zimnej


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

wojny nie mogło się łatwiej wymknąć spod kontroli państwa. W ten
sposób 1949 rok stał się rokiem niedobranej, lecz złowieszczej pary:
RDS-1 i AK-47, której następcy mieli działać w zgodzie i wpływać na
kształt przyszłych konfliktów. Nuklearny parasol zamroził granice
i odstraszał przed wszczynaniem wojny totalnej pomiędzy zgroma-
dzonymi w Europie armiami konwencjonalnymi, pomagając stwo-
rzyć warunki, w których kałasznikow przedostawał się z kontynentu
na kontynent, z kraju do kraju, z grupy do grupy, od człowieka do
człowieka i dojrzewał, w miarę jak rosła jego liczebność, zyskując re-
nomę dominującego w naszych czasach narzędzia przemocy w stre-
fach konfliktów. Początkowo rozprzestrzenianie się tej broni narastało
stopniowo. Z czasem niemal całkowicie wymknęło się spod kontroli.
Na początku lat sześćdziesiątych, po tym, jak kryzys kubański zasko-
czył jego uczestników, a wojna w Wietnamie się rozszerzała i nabie-
rała przyśpieszenia, Kreml i Biały Dom zrozumiały, że nuklearne ar-
senały obu mocarstw sprawiają, że wojna totalna jest niemożliwa do
wygrania. Odtąd pośrednicy i niewielkie wojny miały być środkami,
za pomocą których toczono zimną wojnę.
Nadeszła era kałasznikowa.
Nadal w niej żyjemy.

Książka ta koncentruje się na najważniejszej w naszych czasach serii


broni strzeleckiej piechoty, najczęściej spotykanej na polu bitwy: na
oryginalnym AK-47, jego pochodnych, podróbkach i klonach, które
zapełniły magazyny broni i zalały bazary na całym świecie, w wy-
niku czego stały się podstawową bronią partyzantów, terrorystów
i wielu zbrojnych gangów. Opisuje początki, konstrukcję, produkcję,
dystrybucję, magazynowanie, eksport i wykorzystanie jednego z naj-
istotniejszych narzędzi wojny ostatniego półwiecza, a jest to pozy-
cja, którą AK-47 prawdopodobnie utrzyma jeszcze przez kolejne pół
wieku. Książka nie stanowi jednak tylko raportu ze wszechobecności
tej broni na polu bitwy. Nie traktuje również o AK-47 wyłącznie dla
samego AK-47. Nie oznacza to, że karabin Kałasznikowa nie jest sam
w sobie rozległym i interesującym tematem. Owszem, jest, ale nie-
zbędny jest szerszy kontekst. Ta broń zajmuje miejsce w historii nieza-
leżnie od tego, kiedy, gdzie i jak była produkowana i wykorzystywana.


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

Znaczenie automatycznego karabinu Kałasznikowa sięga głębiej niż


jego początki w stalinowskim Związku Radzieckim, niż jego tech-
niczna użyteczność jako narzędzia do zabijania, jego słynna nieza-
wodność i łatwość użycia, niesamowita liczba jego egzemplarzy czy
różnorodność przypisywanych mu znaczeń, chociaż wszystkie te za-
gadnienia są bardzo istotne.
Ten szerszy kontekst jest następujący: przypadek automatycznego
karabinu Kałasznikowa pozwala dokładnie przyjrzeć się miniaturyza-
cji i uproszczeniu szybkostrzelnej broni palnej, szeregowi procesów,
które, oderwane od wolnego rynku i włączone do masowej produkcji
w planowych gospodarkach nieprzejrzystych czy chwiejnych państw,
sprawiły, że broń automatyczna mogła trafić do niezliczonych rąk.
Pozwala również przeanalizować decyzje dotyczące uzbrojenia po-
dejmowane na Wschodzie i na Zachodzie oraz liczne praktyki prze-
kazywania broni innym państwom czy ugrupowaniom, często z kata-
strofalnym skutkiem. Efekty tych działań ukształtowały oblicze wojny
oraz wpłynęły na bezpieczeństwo i rozwój na znacznych obszarach
świata. Jest to zatem historia opowiadająca o tym, jak powstały i jak
weszły do powszechnego użytku w pełni zautomatyzowane karabiny,
lekka i często łatwa do ukrycia broń, skutecznie i niezawodnie speł-
niająca swoje funkcje.
W najwęższym sensie broń ta narodziła się w wyniku działania
kilku groźnych, dominujących sił politycznych w pierwszej połowie
XX wieku. Nazizm i stalinizm w połączeniu z wymogami zimnej wojny
nadały karabinom szturmowym ich pierwotny kształt, lecz ich korze-
nie sięgają znacznie bardziej odległych czasów, są one bowiem efektem
procesów ewoluowania broni palnej i rozwoju amunicji oraz zmian
w wojskowym i ekonomicznym myśleniu, które stanowiły część indu-
strializacji i polaryzacji świata. Ludzie, którzy na skutek różnych czyn-
ników ostatecznie powołali do życia automatyczne karabiny niewiel-
kich rozmiarów, mogli tego dokonać właśnie dzięki tej długiej i bogatej
historii. Roi się w niej od geniuszów i głupców, bezwzględnych łajda-
ków i naiwnych idealistów, przebojowych handlarzy i niepoprawnych
spekulantów, niezliczonych zabójców wszelkiej maści i, od czasu do
czasu, ludzi, którzy chcieli powstrzymać zabijanie. W podróży przez
tę historię zetkniemy się z ignorancją i głupotą wielu rządów oraz ich


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

pułkowników i generałów, a także przemierzymy ponury polityczny


krajobraz Związku Radzieckiego i niejedno z potwornych współczes-
nych pól bitewnych, na których żołnierze stosowali błędną taktykę
lub używali nieodpowiedniego sprzętu. Książka ta jest również o tym,
jak Stany Zjednoczone – które w efekcie rewolucji przemysłowej
w XIX wieku stały się wylęgarnią broni szybkostrzelnej, a później, jako
supermocarstwo, przeciwstawiały się Związkowi Radzieckiemu i dyk-
towały innym państwom członkowskim NATO, jaką broń strzelecką
mają wybrać – wielokrotnie błędnie interpretowały kierunek rozwoju
broni automatycznej. Ostatecznie, w latach sześćdziesiątych XX wieku,
amerykańscy żołnierze sił lądowych i piechoty morskiej przekonali się,
że przeciwnik przewyższa ich siłą ognia. W bloku wschodnim broń
automatyczna ewoluowała do postaci znanej z serii karabinów Kałasz-
nikowa. Stany Zjednoczone zostały daleko w tyle. Błędy pojawiły się
już w połowie XIX wieku i były powtarzane w kluczowych momen-
tach przez ponad sto lat. Na koniec temat znów się zmienia i książka
traktuje o tym, jak w drugiej połowie zimnej wojny karabiny typu ka-
łasznikow przestały być stosowane wyłącznie w kręgach wojskowych
i trafiły w ręce partyzantów, zbirów, bandytów, nieletnich żołnierzy
i całego mnóstwa innych użytkowników, co stało w sprzeczności z gło-
szonymi, czy może raczej rzekomymi powodami ich zaprojektowa-
nia. Broń ta powstała w celu wyposażenia stałych armii, lecz państwa,
które ją produkowały, przestały sprawować nad nią pieczę, a potem
wymknęła im się ona spod kontroli i obecnie w wielu częściach świata
kałasznikow jest karabinem dostępnym dla każdego.
Analizując AK-47 w ten sposób, książka usiłuje odejść od nadmier-
nie uproszczonej, zmanipulowanej historii tej broni, która to charak-
teryzuje ją w sposób niezadowalający. Starannie spreparowana histo-
ria z czasów sowieckich, radosna przypowieść dla proletariatu głosiła,
że karabin powstał w umyśle utalentowanego, choć niewykształco-
nego sierżanta, który chciał podarować swojej ojczyźnie instrument
do jej obrony. Taki był przekaz przygotowany przez machinę propa-
gandową partii komunistycznej. Wymagał odpowiedniego zredagowa-
nia i kłamstw. Upubliczniając tę relację, Związek Radziecki wykazał się
pewną pomysłowością, jednak efekt był w dużym stopniu karykaturalny,
więc w końcu nawet Michaił Kałasznikow publicznie ją skrytykował,


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

choć zrobił to raczej łagodnie. Jako relacja historyczna oficjalna wer-


sja była nie tylko ubarwiona i odpowiednio spreparowana, lecz także
niezręcznie sformułowana. Kładła nacisk na heroiczną spontaniczność
pojedynczego umysłu i na intencje stojące w sprzeczności z najbar-
dziej typowym zastosowaniem broni. AK-47 nie był efektem objawie-
nia w warsztacie pracowitego rosyjskiego sierżanta. Heroizm w kla-
sycznym sensie nie miał tu nic do rzeczy. Spontaniczność – o czym
przekonuje uważna lektura dostępnych źródeł – nie odgrywała niemal
żadnej roli. Automatyczny karabin Kałasznikowa był efektem procesu
zapoczątkowanego przez państwo i wynikiem pracy zespołowej, dzie-
łem nie pojedynczego człowieka, lecz komitetów. Jego szeroka dys-
trybucja i popularność na polach bitew nie wynikała z tego, że kara-
bin jest, jak często mówił generał Kałasznikow, „prosty, niezawodny
i łatwy w użyciu”6. Ostatecznie stał się najpowszechniejszą bronią palną
na całym świecie dlatego, że był produkowany w dziesiątkach milio-
nów egzemplarzy przez rządy, które je rozdawały lub które straciły
nad nimi kontrolę. Popularność AK-47 można wyjaśnić na przykład
w ten sposób: gdyby został stworzony w Luksemburgu, prawdopodob-
nie mało kto by o nim słyszał. Ale Luksemburg nie mógł stworzyć tej
broni, ponieważ brakowało mu sowieckiej biurokracji i tej szczegól-
nej historycznej presji, która sprawiła, że karabin Kałasznikowa po-
wstał w takiej formie na terenie ZSRR. Ta ocena nie ma na celu zdys-
kredytowania Michaiła Kałasznikowa. Ma raczej pokazać pełniejsze
i bardziej interesujące procesy, które doprowadziły do powstania ka-
rabinów szturmowych i do ich stosowania na całym świecie, a także
przedstawić w skrócie wewnętrzne działania Związku Radzieckiego
w okresie, w którym czuł się on bardzo zagrożony. W tym przypadku
wynalazcą jest państwo sowieckie – dotyczy to zarówno samej broni,
jak i otaczających ją legend. Zdecydowanie zbyt wiele osób uważa
badania nad bronią za dziedzinę hermetyczną. Tymczasem historia
automatycznej broni palnej, widziana przez pryzmat AK-47 i jego roz-
przestrzeniania się po świecie, wskazuje na coś innego. Ale najpierw
trzeba odrzucić legendy.
Tego rodzaju rozważania mogłyby się zacząć w wielu momen-
tach na przestrzeni mniej więcej stu lat. Tutaj zaczną się od dok-
tora Richarda J. Gatlinga, którego wynalazek z 1862 roku, nazwany


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

kartaczownicą Gatlinga, dostarczył armiom pierwszą stosunkowo


skuteczną broń szybkostrzelną – broń bardzo ciężką, spotykającą się
z niezrozumieniem i często niechcianą, która stała się prekursorką dla
całej reszty. Pierwsza konstrukcja Gatlinga ważyła mniej więcej tonę.
Była równie mało mobilna jak działo – do jej obsługi potrzeba było
kilkoro ludzi, a do przemieszczania po polu bitwy zaprzęgu mułów
lub koni. Jej najstarsze wersje były kapryśne i często się zacinały, a tra-
dycjonaliści na ogół nią pogardzali, nie rozumiejąc, do czego miałaby
służyć. Mimo to dla historii konfliktów miała szczególne znaczenie:
różne formy współczesnych wojen i politycznej niestabilności da się
prześledzić, badając miniaturyzację i rozprzestrzenianie się konstruk-
cji, które naśladowały projekty Gatlinga. Wybranie w 1949 roku przez
Związek Radziecki AK-47 na standardową broń wojskową było punk-
tem przełomowym w tej ewolucji. Supermocarstwo zdołało skutecz-
nie doprowadzić do miniaturyzacji szybkostrzelnej broni, która mogła
być obsługiwana przez jednego człowieka w niemal wszystkich typo-
wych sytuacjach wymagających użycia broni palnej. Tona Gatlinga
zmieniła się w niecałe pięć kilogramów w przypadku kałasznikowa
z pełnym magazynkiem, a niewielkie rozmiary broni pozwalały no-
sić ją pod płaszczem. Chcąc rywalizować z tą nową bronią, walczący
stawali przed wyborem: albo używać kałasznikowa, albo opracować
karabin, który mógłby dorównać mu skutecznością. Wojna zreorga-
nizowała się wokół karabinu Stalina.
Dlaczego ponad pół wieku później ten temat nadal jest istotny?
Tylko jeden rodzaj broni nieustannie był i jest obecny we współczes-
nych działaniach wojennych, wciąż niosąc śmierć: karabin piechoty.
Czołgi mogą rozgromić armie konwencjonalne. Naprowadzane sa-
telitarnie pociski mogą rozproszyć walczących. W ostatnich latach
większą uwagę przyciągały miny lądowe, bomby detonowane przez
samobójców i improwizowane ładunki wybuchowe, a jednak karabin
nadal jest najważniejszy. Niezależnie od tego, jaki jest pomysł na ro-
zegranie bitwy, skupia się on na wykorzystaniu karabinów. Nieliczne
rodzaje broni są równie dostępne czy jednakowo łatwe do opanowa-
nia. Żadna inna broń nie pojawia się rok po roku w tak wielu rejo-
nach konfliktów. I o żadnej nie można z taką pewnością powiedzieć,
że pojawi się w każdej przyszłej wojnie, choćby dlatego, że żadna inna


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

broń nie nadaje się tak dobrze do tak wielu misji i zadań. Ze wszyst-
kich dostępnych dziś karabinów, które mogłyby zostać wykorzystane
w działaniach wojennych, różne modele kałasznikowa wyróżniają się
jako te najliczniejsze i najpowszechniej stosowane spośród wszelkich
kiedykolwiek wyprodukowanych. Praktycznie każdy go widział. Ten
trudny do pomylenia obraz – krótka lufa i umieszczona równolegle nad
nią komora gazowa, stercząca muszka, charakterystyczny magazynek
w kształcie banana – na stałe zadomowił się w wiadomościach tele-
wizyjnych. Kałasznikow jest bronią najbardziej cenioną na świecie
i jednym z najlepiej rozpoznawalnych przedmiotów.
Po upływie ponad sześćdziesięciu lat od jego zaprojektowania i po-
czątków dystrybucji automatycznym karabinem Kałasznikowa posłu-
guje się ponad pięćdziesiąt armii narodowych, a także cały szereg sił
policyjnych oraz agencji wywiadu i bezpieczeństwa. Jednak szersze
zastosowanie znalazł on poza sferą sił konwencjonalnych. Kałaszni-
kow jest typową bronią partyzantów, terrorystów, dyktatorów, bandy-
tów i nieletnich żołnierzy – wszyscy oni uznali go za narzędzie zrów-
nujące ich szanse z siłami mającymi nad nimi przewagę moralną czy
materialną. Wykaz jego użytkowników pokrywa się z historią współ-
czesnych konfliktów. Chociaż sowieccy propagandziści wychwalali
go jako narzędzie samoobrony i walki wyzwoleńczej, jego pierwsze
śmiercionośne zastosowanie służyło represjom – tłumieniu powstań
w Niemczech Wschodnich w 1953 roku i na Węgrzech w 1956 roku –
oraz strzelaniu do uciekających cywilów, którzy próbowali się wy-
dostać za żelazną kurtynę. Gdy tylko kałasznikow przekroczył gra-
nice państw, natychmiast dokonał przełomu w dziedzinie broni pal-
nej i zmienił panujące do tej pory zasady. Przestał służyć wyłącznie
akcjom represyjnym w Europie Wschodniej i stał się karabinem au-
tomatycznym używanym na całym świecie do walki. W latach sześć-
dziesiątych, kiedy amerykańscy żołnierze piechoty morskiej zetknęli
się z AK-47 podczas walk w wietnamskim mieście Hu , przekonali
się, że jeden partyzant z kałasznikowem może spowolnić posuwanie
się całej kompanii. Amerykanie używali armat do burzenia budynków,
w których się kryli strzelcy uzbrojeni w AK7. Siła rażenia tego kara-
binu, dziś będąca normą na polu bitwy, była początkowo czymś niesły-
chanym, przynajmniej jeśli chodzi o broń obsługiwaną przez jednego


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

człowieka. Zainteresowanie nim było natychmiastowe. Inżynierowie


z Finlandii i z rządzonej przez Josefa Broz Tito Jugosławii zdobyli pierw-
sze wersje kałasznikowa i od razu stworzyli nielicencjonowane kopie.
Fidel Castro, przywódca rewolucji, która wyniosła go do władzy na
Kubie, zgromadził zapasy sowieckich karabinów szturmowych i roz-
dawał grawerowane kałasznikowy w charakterze prezentów. Idi Amin
uzbroił w kałasznikowy ugandyjskie siły zbrojne, a siebie mianował
dożywotnim prezydentem. Jaser Arafat załatwił je dla OWP i licznych
ugrupowań terrorystycznych, które wyłoniły się z Al-Fatahu. Odkąd
kałasznikow po raz pierwszy wszedł do żołnierskiej świadomości, po-
jawia się zawsze i wszędzie. Jego zwolennicy przekraczają wszelkie ba-
riery. W kałasznikowy wyposażyła się armia egipska. Kałasznikowów
użył też Islamski Dżihad, żeby zamordować prezydenta Egiptu An-
wara as-Sadata. Z biegiem czasu trwałość i dostępność tego karabinu
sprawiły, że stał się jeszcze bardziej popularny. Był wytwarzany tak
masowo i oferowany przez tak wielu sprzedawców, że w końcu został
użyty przeciwko armii, która go stworzyła, co miało miejsce podczas
wojny sowiecko-afgańskiej i później, w Czeczenii.
W latach osiemdziesiątych, kiedy kilka źródeł równocześnie za-
opatrywało obie strony afgańskiego konfliktu, Afganistan zalały kara-
biny AK-47 i ich kopie. Trwały karabin szturmowy w ciągu kilkudzie-
sięciu lat istnienia może mieć kilka żywotów, a w tym kraju broń była
wielokrotnie wprowadzana do obiegu, przechodząc na różne sposoby
od bojownika do bojownika. W dolinie Pandższiru, górskiej rozpadli-
nie leżącej na północ od Kabulu, karabin stawał się niekiedy klejnotem
rodowym. W pierwszych latach wojny dolina była sceną zaciekłych
walk, a jej kaniony stały się tłem dla legendy mudżahedinów. Sowiecka
armia kilkakrotnie wysyłała pancerne kolumny w górę doliny, a nie-
kiedy okrążała partyzantów, używając śmigłowców do desantowania
żołnierzy na górskich przełęczach, żeby odciąć wycofujących się bo-
jowników. Za każdym razem siły sowieckie tylko na krótko opanowy-
wały ten teren, a potem stawały się celem uporczywych ataków. Do-
lina Pandższiru nigdy nie została podbita, a jej mieszkańcy nigdy nie
zostali skaptowani czy ujarzmieni. Wśród wrogów sowieckiej armii
prym wiódł Ahmad Szah Masud, tadżycki komendant, którego cha-
ryzma i zdolności taktyczne weszły do afgańskiej tradycji. Bojownicy


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

Masuda byli zręczni i sprawni, ale i oni ponosili straty. Po jednym z so-
wieckich najazdów na dolinę Pandższiru Masud uczestniczył w po-
grzebie poległego partyzanta. Podniósł należącego do niego kałasz-
nikowa i podał go Aszratowi Chanowi, młodszemu bratu nieżyjącego
mężczyzny. Komendant opanował do perfekcji nie tylko taktykę, lecz
także prowadzenie tego rodzaju cichych ceremonii.
– Czy chcesz zostać mudżahedinem? – zapytał Masud.
Aszrat Chan wyciągnął ręce. Przyjął karabin.
– Tak. Wezmę karabin brata – powiedział. – Pójdę z tobą8.
W takich chwilach przenikanie kałasznikowa do świata wojny za-
taczało koło. Afgańczycy używali go do tego samego celu, który, jak
utrzymywał Michaił Kałasznikow, był motywacją dla niego samego –
do obrony swojej ojczyzny. Aszrat Chan został bojownikiem. Osta-
tecznie stracił w walce kałasznikowa swojego brata, ale zdobył inny
i przeżył wojnę.
Karabin zyskał funkcje, które były równocześnie żołnierskie i ce-
remonialne, a w ciągu kilkudziesięciu lat dotarł znacznie dalej niż te-
reny konfliktów, w których Kreml odgrywał główną rolę. Gdy w 2004
roku szejk Ahmed Jasin był opłakiwany w Gazie przez swoich zwo-
lenników, jego trumny pilnowali zamaskowani mężczyźni z gotowymi
do strzału karabinami AK ze składanymi kolbami. Ta scena wydawała
się znajoma. Sześć lat wcześniej na kambodżańsko-tajlandzkiej gra-
nicy nastoletni strzelcy uzbrojeni w azjatycką wersję tego samego ka-
rabinu pilnowali ciała Pol Pota.
Opanowanie obsługi kałasznikowa jest jednym z najpewniejszych
sposobów, żeby zostać bojownikiem podziemia. W Belfaście obie
strony irlandzkiego konfliktu używały go w starciach i w sztuce poli-
tycznej. Zeszyty kursantów szkolących się w obozach Al-Kaidy w Af-
ganistanie i Pakistanie dowodzą, że pierwsza lekcja w programie zajęć
dżihadu była poświęcona awtomatowi Kałasznikowa. Wraz z granat-
nikiem, przenośnym moździerzem i improwizowanym ładunkiem
wybuchowym karabin Kałasznikowa tworzy kwartet broni stosowa-
nej przez ruch oporu w Afganistanie i Iraku, gdzie rebelianci używają
jego miejscowej wersji – karabinów Tabuk, które w latach siedem-
dziesiątych i osiemdziesiątych produkowano masowo w państwo-
wej irackiej fabryce z techniczną pomocą Jugosławii, a potem ukryto


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

na terenie całego kraju, zanim z Kuwejtu nadciągnęły amerykańskie


czołgi. Wydaje się, że żaden wyrzutek nie oddala się od osobistego za-
pasu tej przestarzałej rosyjskiej konstrukcji. W swoim pierwszym fil-
mie nagranym po zamachach z 11 września 2001 roku Osama Bin La-
den trzyma mikrofon i mówi światu, że „powiał wiatr wiary i zmian”.
To był jego film, więc mógł w nim umieścić, co mu się podobało. Obok
niego, oparty o skałę, stał kałasznikow.
Bin Laden rozumiał symboliczną moc swojego wyboru. Inni trzy-
mają kałasznikowy pod ręką do bardziej praktycznych celów. Kiedy pod
koniec 2003 roku w miejscowości Ad-Dawr wyciągnięto z dziury Sad-
dama Husajna, okazało się, że uciekający prezydent ograniczył swój do-
bytek do podstawowych potrzeb współczesnego zbiega: dwóch karabi-
nów AK-47 i skrzynki z amerykańską gotówką (miał także pistolet Glock
kalibru 9 milimetrów). Kałasznikowy nie są wyłącznie narzędziami
przydatnymi na polu bitwy. Strzegą południowoamerykańskich plan-
tacji koki i laboratoriów wytwarzających kokainę. W Los Angeles służą
bandytom napadającym na banki i ulicznym gangom. W północno-
-zachodniej części Stanów Zjednoczonych survivaliści chomikują je
w oczekiwaniu na najgorsze. Afrykańscy kłusownicy używają ich do
przetrzebiania populacji dzikich zwierząt i bronią swojego nielegal-
nego procederu w starciach z antykłusowniczymi patrolami, które rów-
nież są uzbrojone w kałasznikowy. Na zachodnim Pacyfiku Czukcze,
tamtejsi autochtoni, strzelają z kałasznikowów do migrujących wali
szarych. Jest to postsowiecka wersja dawnych polowań, które Czuk-
cze nazywają tradycyjnymi nawet wtedy, gdy zatrzaskują magazynki
i odbezpieczają karabiny piechoty. Zważywszy że automatyczny ka-
łasznikow został zaprojektowany z myślą o strzelaniu do osiemdzie-
sięciokilogramowych kapitalistów, używanie ich do zabijania trzy-
dziestotonowych ssaków morskich mogłoby się wydawać nierozsądne.
Ale przecież każdy używa tego, co ma pod ręką. Kałasznikow zazwy-
czaj jest pod ręką.
Nikt nie jest w stanie powiedzieć, ile jest dzisiaj kałasznikowów.
Produkuje się je w tajemnicy, często w państwach o najostrzejszej dyk-
taturze, co uniemożliwia dokładne wyliczenia. Jedna kwestia nie pod-
lega dyskusji – są najbardziej rozpowszechnioną bronią palną na świe-
cie. Po tym, jak armia sowiecka podjęła decyzję o wyposażeniu swoich


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

żołnierzy w AK-47, automatyczne kałasznikowy produkowano w Alba-


nii, Armenii, Bułgarii, Chinach, Egipcie, Iranie, Iraku, Jugosławii (obec-
nie w Serbii), Korei Północnej, NRD, Polsce, Rumunii, Rosji, USA i na
Węgrzech. Podróbki, elementy oparte na głównych elementach me-
chanizmu kałasznikowa, zostały opracowane w Chorwacji, Finlandii,
Indiach, Pakistanie, RPA i Izraelu (Izraelskie Siły Obronne były pod tak
dużym wrażeniem egipskich kałasznikowów podczas wojny sześcio-
dniowej w 1967 roku i tak bardzo zaniepokojone ich skutecznością, że
Yisrael Galil i Yaacov Lior zapożyczyli zasadnicze cechy AK-47, two-
rząc w Ramat ha-Sharon nowy model broni). Każdego roku produkuje
się coraz więcej kałasznikowów (chociaż tempo wzrostu jest mniej-
sze niż w ubiegłych dekadach). Wenezuela planuje budowę nowej fa-
bryki, co mogłoby zostać wykorzystane do uzbrojenia różnych ugru-
powań w całym tamtejszym regionie i zapoczątkowania nowej rundy
niejasnych transakcji. Wystarczy jedno porównanie, żeby zrozumieć,
jak bardzo rozpowszechniony jest automatyczny kałasznikow. Wy-
produkowano mniej niż 10 milionów sztuk amerykańskiego karabinu
M16, modelu zajmującego drugie miejsce pod względem liczby istnie-
jących egzemplarzy9 (inne, starsze i bardziej tradycyjne karabiny wy-
parłyby M16 z drugiego miejsca, gdyby nadal były szeroko stosowane,
jednak wyszły z powszechnego użytku wraz ze spopularyzowaniem
karabinów szturmowych. Na przykład brytyjski karabin Lee-Enfield
był produkowany w większej liczbie niż M16 w czasach, kiedy przez
wiele dziesięcioleci używano go na terenie dawnego imperium brytyj-
skiego). Tymczasem poważne szacunki oceniają liczbę kałasznikowów
i pochodnych modeli aż na 100 milionów. Oznaczałoby to, że jeden
kałasznikow przypada na 70 żyjących na świecie osób.
Gdzie się podziały wszystkie te karabiny? Ogromna ich liczba za-
pełniła państwowe arsenały, trafiła do komunistycznych armii w Eu-
ropie i w Azji albo była magazynowana na przewidywanych frontach
zimnej wojny. Niezliczone miliony sprzedano lub po prostu rozdano
tym, którzy, zdaniem KGB, armii sowieckiej czy ich odpowiedników
w innych krajach komunistycznych, byli w potrzebie. W ciągu kilku-
dziesięciu lat walk o wpływy w czasach zimnej wojny ogromną liczbę
kałasznikowów wysłano sprzymierzonym siłom w krajach trzecich,
takim jak Wietkong czy bejruckie milicje. Wykazy tych sprzymierzeńców


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

przypominają przewodniki turystyczne po terenach ogarniętych kon-


fliktem: rosyjskie, chińskie i północnokoreańskie kałasznikowy były
używane przez armię północnowietnamską, polskie trafiały do Contras,
a enerdowskie do Jemenu. W rumuńskie AK byli uzbrojeni Kurdo-
wie, a w rosyjskie i bułgarskie AK-47 zaopatrywano Rwandę. Stany
Zjednoczone kierowały chińskie i egipskie kałasznikowy do afgań-
skich mudżahedinów walczących ze Związkiem Radzieckim. Chiń-
skich kałasznikowów jest mnóstwo w Ugandzie i Sudanie. Po upadku
żelaznej kurtyny trudno było, podróżując po świecie poza zachod-
nimi demokracjami, nie zobaczyć kałasznikowów w takiej czy innej
postaci. Teraz w obiegu jest jeszcze więcej tych karabinów niż wtedy.
Gdy upadł państwowy socjalizm, arsenały splądrowano, a zamkniętą
w nich broń wywieziono na sprzedaż. Osobom, które badają rozruchy
na świecie, kałasznikow służy za dość niezawodną jednostkę miary.
Specjaliści od kontroli uzbrojenia i badacze konfliktów przyglądają
się cenom karabinów szturmowych Kałasznikowa obowiązującym
na wolnym rynku danego kraju, na bazarach, gdzie handluje się bro-
nią, żeby określić, w jakim stopniu zdestabilizowane tereny są zalane
bronią strzelecką oraz jaki jest tam stan bezpieczeństwa. Kiedy ceny
idą w górę, uważa się, że publiczne zaniepokojenie jest wysokie. Gdy
spadają, obniżka może wskazywać na słabnięcie konfliktu. Nie ma
bowiem pewniejszego znaku, że w jakimś kraju zaczyna się źle dziać,
niż pojawienie się kałasznikowów w rękach społeczeństwa. Mogą one
również służyć za nieformalny wskaźnik nastrojów społecznych, co
zapewnia innego rodzaju skalę pomiarową. Jeśli gdzieś duże grupy
młodych ludzi w cywilnych ubraniach lub źle dopasowanych mun-
durach noszą kałasznikowy, jest to dobry przykład miejsca, do któ-
rego nie należy się wybierać. Kiedy kałasznikowy pojawiają się w rę-
kach motłochu, czas wyjechać.
Od zakończenia zimnej wojny nadmiar automatycznych kałaszni-
kowów pozostaje trwałym czynnikiem mającym wpływ na terroryzm,
przestępczość, czystki etniczne oraz lokalną i regionalną destabili-
zację. Ich wszechobecność ułatwia bezpaństwowym i niezdyscypli-
nowanym siłom zbrojnym naruszanie praw człowieka na większą
skalę, podnosi koszty i pogarsza bezpieczeństwo misji pokojowych,
zachęca do działania różnego rodzaju przestępców, hamuje rozwój


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

gospodarczy i zwiększa obciążenia społeczne związane z opieką nad


rannymi, osieroconymi i wysiedleńcami. Dostarczany do regionów
targanych napięciami wywołanymi nędzą, złymi rządami i silnymi na-
strojami na tle etnicznym, religijnym lub nacjonalistycznym awtomat
wznieca i podsyca konflikty. Poza tym wszechobecność kałaszniko-
wów pomaga współczesnemu bojownikowi podziemia przeistoczyć
się w dzisiejszego Proteusza wciąż zmieniającego postać, w zagadko-
wego wroga, który przyczynił się do ukucia przez Pentagon terminu
na oznaczenie konfliktów, w jakie amerykańskie siły zbrojne zostały
niemal nieodwracalnie uwikłane – wojna asymetryczna.
Badania nad rolą wojskowej broni strzeleckiej udokumentowały
jej stały wpływ na niestabilność polityczną oraz na liczbę zabitych
i rannych. W 2001 roku ONZ zwołała konferencję, na której zwró-
ciła uwagę na to, że broń strzelecka stanowiła podstawowy typ broni
w czterdziestu sześciu z czterdziestu dziewięciu poważnych konfliktów
z lat dziewięćdziesiątych, w wyniku których śmierć poniosły 4 miliony
osób. W 2004 roku organizacja Human Rights Watch sporządziła listę
osiemnastu krajów, w których wciąż wykorzystuje się dzieci-żołnierzy.
W większości tych wojen podstawową bronią są kałasznikowy, uży-
wane także przez większość młodocianych rekrutów. Dostępne ame-
rykańskie dane na temat ofiar w Iraku dowodzą, że kule wystrzeliwane
z broni palnej pochodzącej z Europy Wschodniej wciąż są najpoważ-
niejszym czynnikiem prowadzącym do śmierci rannych na polu bi-
twy (co prawda w Afganistanie i Iraku bomby zabiły więcej żołnierzy,
ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, w jakich żołnierz mógł
tam zostać ranny, istniało większe prawdopodobieństwo poniesienia
śmierci od kul niż w jakikolwiek inny sposób. Innymi słowy, żołnierze
ranni w wyniku wybuchu bomby mają statystycznie większe szanse
przeżycia niż ci, którzy zostali postrzeleni). Poza tym kałasznikowy
mają dłuższą żywotność niż konflikty zbrojne, a bandyci doceniają ich
przydatność tak samo jak wcześniej żołnierze. Nawet jeden kałasznikow
może wywołać poruszenie w kraju. W 1989 roku, po tym, jak włóczęga
Patrick Purdy otworzył ogień z kałasznikowa na szkolnym dziedzińcu
w Stockton w Kalifornii i trafił trzydzieścioro czworo dzieci i nauczy-
ciela, Kongres rozpoczął prace nad wprowadzeniem zakazu posiadania
broni szturmowej. Purdy nie strzelał z prawdziwego automatycznego


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

kałasznikowa. Jego karabin był półautomatyczny. Został przerobiony


w taki sposób, żeby mógł wystrzeliwać tylko jeden pocisk za każdym
pociągnięciem spustu, co sprawiało, że nie był bardziej niebezpieczny
(a niewykluczone, że mniej, zważywszy, że strzelał nabojami średniej
mocy) od karabinów używanych na wielu polowaniach. Ale fakty nie
miały większego znaczenia. Samo pojawienie się kałasznikowa na szkol-
nym podwórku zatłoczonym dziećmi i jego groźny wygląd wystarczyły,
żeby Kongres zapragnął zmienić ustawę.
W przypadku kałasznikowa wygląd jest bardzo ważny. Pokonując
drogę od tajemnicy do wszechobecności, karabin ten stał się czymś
więcej niż tylko bronią. Stał się symbolem – najpierw sukcesu stali-
nowskiego Związku Radzieckiego i ideologii socjalistycznej, potem
powstania ludowego, walki wyzwoleńczej i pozycji w świecie zor-
ganizowanej przestępczości, a w ostatnich latach dżihadu. Kałasz-
nikow może zostać zawłaszczony na potrzeby niemal każdej idei.
AK-47 z założonym bagnetem pojawia się na fladze Mozambiku. Dzieli
ją z motyką i książką, jakby był jednym z kamieni węgielnych tego mło-
dego państwa. Inny przypominający kałasznikowa karabin, trzymany
w górze przez dłoń wyzywająco zaciśniętą w pięść, zdobi godło Hez-
bollahu. Tutaj znaczenie jest inne. Flaga nie symbolizuje zwycięstwa.
Jeszcze nie. Symbolizuje walkę. W Hollywood kałasznikow wskazuje
na czarny charakter, szaleńca, twardziela i konesera zarazem. „Nie ma
nic lepszego od AK-47” – mówi aktor Samuel L. Jackson w jednej ze
swoich słynnych ról. „Kiedy absolutnie, nieodwołalnie musisz zabić
każdego skurwiela, jaki jest w pokoju”10.
Ta różnorodność znaczeń tworzy mieszankę piorunującą. Kałasz-
nikow pobudza emocje zarówno pozytywne, jak i negatywne, a cwa-
niacy nauczyli się je wykorzystywać dla własnych celów. W Missouri,
w połowie 2009 roku, kiedy Mark Muller, właściciel salonu samocho-
dowego, chciał wzbudzić zainteresowanie klientów i podnieść spada-
jącą sprzedaż, oferował do każdej kupionej furgonetki talon na AK-47.
Oferta była sztuczką reklamową. Większość osób w Stanach Zjedno-
czonych nie może legalnie posiadać prawdziwego AK-47, a salon pro-
ponował kupon opiewający jedynie na połowę ceny półautomatycznej
wersji sprzedawanej w amerykańskich sklepach z bronią. Również tym
razem, jak to się często zdarza w rozmowach na temat kałasznikowa,


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

fakty się nie liczyły. Zwyciężył nonsens. Promocja Mullera wzbudziła


międzynarodowe zainteresowanie: na miejscu pojawiła się ekipa te-
lewizyjna Al-Dżaziry, a także reporterzy z rosyjskiej państwowej sta-
cji informacyjnej. W relacjach przywołano dawne argumenty. Jakie
jest znaczenie tej broni? Czy jest złowieszczym wytworem zbrodni-
czych rządów wypuszczonym w świat w wyniku niejasnych procesów,
które były i często nadal pozostają niemal całkowicie poza kontrolą?
A może jej niezawodność i prostota czynią z niej symbol zalet naszych
najlepszych narzędzi, uzupełnienie użyteczności dobrze spisującej się
furgonetki? Muller był zadowolony. Pojawił się przed kamerami, po-
trząsając kałasznikowem w jego półautomatycznej wersji, korzystając
z darmowej reklamy i nakręcając swój biznes, a równocześnie grając
na nosie przeciwnikom broni palnej. Podobnie jak wielu ludzi, któ-
rzy używali kałasznikowa, uniósł swój karabin przed kamerami i wy-
szczerzył zęby w uśmiechu – typowa poza łajdaka. Kałasznikow zy-
skał jeszcze jedno zastosowanie.

Koniecznych jest kilka uściśleń.


Po pierwsze w kwestii klasyfikacji: na potrzeby tej książki seria
Kałasznikowa obejmuje oryginalne wersje i popularnych następców
AK-47, w tym AKM, AKS, chiński Typ 56 i północnokoreański Typ 58,
Typ 68 i enerdowski MPi-K, węgierski AMD, polski kbk AK, egip-
ski misr i iracki tabuk, jugosłowiański M70, AK-74 i mnóstwo in-
nych pochodnych modeli i podróbek. Te karabiny są przez wielu ko-
mentatorów powszechnie – choć niesłusznie – wrzucane do jednego
worka i określane mianem AK-47. Ściśle mówiąc, prawdziwy AK-47
był pierwszym modelem z tej serii i nie jest nawet w przybliżeniu tak
rozpowszechniony jak jego późniejsze odmiany. Jednak w debacie
publicznej ta nazwa przyjęła się jako skrót oznaczający całą rodzinę
broni. Niniejsza praca zajmuje się również, choć w znacznie mniej-
szym stopniu, oryginalnymi i późniejszymi wersjami RPK (lekki ka-
rabin maszynowy, bardzo zbliżony do AK i często z nim mylony),
PK (uniwersalny karabin maszynowy, również zaprojektowany przez
zespół posługujący się nazwiskiem Michaiła Kałasznikowa) i SWD
(półautomatyczny karabin wyborowy zaprojektowany przez Jewgie-
nija Fiedorowicza Dragunowa i zatwierdzony przez Armię Czerwoną


Prolog Wojenne narzędzia Stalina

w 1963 roku. Dragunow pracował w tej samej fabryce co Kałasznikow


i jego SWD uwzględniał kilka rozwiązań konstruktorskich mechani-
zmu Kałasznikowa). Jaki jest sens wspólnego omawiania tych modeli
broni? Otóż cała ta grupa tworzy pewien system broni stworzonej
w okresie od połowy lat czterdziestych do połowy lat siedemdziesią-
tych w celu wyposażenia sił bloku wschodniego. Karabiny te stano-
wią wzajemnie powiązaną rodzinę, często były produkowane w tych
samych fabrykach przez tych samych ludzi i zaprojektowane z myślą
o wspólnej dystrybucji i użytkowaniu. Łączą je najistotniejsze cechy –
wytrzymałość, niezawodność, prostota i rozrzutna masowa produkcja.
A ponieważ wykorzystują tylko trzy podstawowe typy nabojów – pro-
dukowane w fabrykach, które powstały na całym świecie, żeby zaopa-
trywać w amunicję tę szeroko teraz rozpowszechnioną broń – jako
grupa stanowią dobrą podstawę do badania metod i konsekwencji roz-
przestrzeniania się w świecie wojskowej broni strzeleckiej.
Po drugie, książka ta, chociaż obejmuje szeroki przedział czasowy
i rozległy obszar geograficzny, stanowi próbę przedstawienia wszech-
stronnego, lecz nie wyczerpującego raportu dotyczącego tej broni i jej
miejsca w szerzej pojętej historii. Są ku temu dwa powody. Pierwszy
jest oczywisty. Seria karabinów Kałasznikowa to temat rzeka. Żadna
pojedyncza praca nie jest w stanie omówić wszystkich przypadków
ich stosowania. Wysiłek na taką skalę wymagałby zapełnienia wielu
tomów i omówienia dużej części historii wojny lądowej na przestrzeni
ponad pół wieku. Omówienie każdej broni i każdego etapu jej ewolu-
cji wymagałoby więcej czasu i więcej miejsca, niż pozwala na to jedna
książka. Po drodze następowały jednak doniosłe wydarzenia i ich
skutki, które mieszczą się w określonych kategoriach. Wiele z tych
zasadniczych procesów i ważnych momentów da się łatwo opisać.
Drugi powód jest mniej oczywisty, lecz stanowi jeszcze poważniejszy
czynnik ograniczający. W przypadku karabinów szturmowych produ-
kowanych w byłych i obecnych państwach socjalistycznych, na prze-
szkodzie do pełnej wiedzy stoją trudności nie do pokonania. Istotne
kwestie pozostaną nieznane do czasu udostępnienia archiwów i po-
zwolenia niezależnym badaczom na zebranie rzetelnych relacji na te-
mat zakładów zbrojeniowych i decyzji podejmowanych w sprawach
uzbrojenia w Rosji, Korei Północnej, Chinach i wielu innych krajach.


Niezwykła historia kultowej, stosowanej na całym świecie broni,
a także opowieść o ludziach, którzy ją tworzyli, którzy jej używali
i od niej ginęli.

Wybitny reportaż napisany przez laureata Nagrody Pulitzera.

Książka C.J. Chiversa pozwala odpowiedzieć na pytanie, na czym


polega fenomen kałasznikowa – broni używanej od 70 lat,
która nie została zdetronizowana przez żaden inny współczesny
karabin i której używano we wszystkich konfliktach zbrojnych
po II wojnie światowej.

Cena 59,90 zł

Vous aimerez peut-être aussi