Martin
HEIDEGGER
Bycie i czas
MARTIN HEIDEGGER
BYCIE I CZAS
PrzełoĄył,
przedmową i przypisami opatrzył BOGDAN BARAN
1994 WYDAWNICTWO NAUKOWE PWN
Dane oryginału
Komitet Redakcyjn
Rozdział drugi
DWOJAKI CEL OPRACOWANIA KWESTII BYCIA. METODA BADANIA I JEJ
ZARYS .............................................................................................................. ............22
Okoliczności
Edmundowi Husserlowi
w dowód przyjaźni i szacunku
Rozdział pierwszy
KONIECZNOŚĆ, STRUKTURA I PRYMAT
KWESTII BYCIA
1
1
[Arystoteles,] de anima, V 8, 431 b 21; por. tamże, 5, 430 [Tomasz z Akwinu,] Quaestiones de veritate, qu. I a, 1 c; por.
a 14 nn. odmienny i nieco bardziej ścisły sposób przeprowadzenia „deduk-
cji" transcendensów w dziełku de natura generis.
ową najbliższą jestestwu przedontologiczną wykładnię bycia
siebie samego można by podjąć jako stosowną nić prze-
wodnią, tak jak gdyby owo rozumienie bycia musiało
wyrastać z tematycznej refleksji ontologicznej nad naj-
głębszym ukonstytuowaniem bycia. Zgodnie ze swym
Rozdział drugi sposobem bycia jestestwo ma raczej skłonność do rozumie-
DWOJAKI CEL OPRACOWANIA KWESTII BYCIA. nia własnego bycia na podstawie (aus) tego bytu, do którego
METODA BADANIA I JEJ ZARYS się ono ciągle i od początku istotowo odnosi, na podstawie
„świata". W samym jestestwie, a przez to i w jego'
§ 5. Ontologiczna analityka jestestwa jako własnym rozumieniu bycia, tkwi to, co / ukażemy dalej
odsłonięcie horyzontu interpretacji sensu bycia w ogóle jako ontologiczne zwrotne oddziaływanie rozumienia świata
na wykładnię jestestwa.
Podczas charakterystyki zadań tkwiących w „stawianiu" Ontyczno-ontologiczny prymat jestestwa stanowi zatem
kwestii bycia zostało pokazane, że potrzeba nie tylko usta- podstawę tego, że przed jestestwem zakryte pozostaje
lenia tego bytu, którego zapytywanie ma dotyczyć w pierw- specyficzne ukonstytuowanie jego bycia — rozumiane jako
szej kolejności; wymagane jest także wyraźne przyswojenie przysługująca temu jestestwu struktura „kategorialna".
i zapewnienie sobie należytego sposobu podejścia do tego Jest ono sobie samemu ontycznie „najbliższe", ontolo-
bytu. Zostało omówione, który byt spełnia w obrębie kwes- gicznie najdalsze, ale przedontologicznie przecież nie obce.
tii bycia rolę przewodnią. Jak jednak ten byt, jestestwo, W ten sposób pokazaliśmy prowizorycznie tyle tylko, że
ma się stać dostępny i niejako poddawać się rozumieniu interpretacja owego bytu stoi wobec swoistych trudności,
i wyłożeniu? których źródłem jest sposób bycia stanowiącego temat
To, że wykazaliśmy tu ontyczno-ontologiczny prymat je- przedmiotu oraz samego tematyzującego postępowania,
stestwa, mogłoby zrodzić mniemanie, że ów byt musi być nie zaś niedoskonałe, by tak rzec, wyposażenie naszych
także ontyczno-ontologicznie dany jako pierwszy, i to nie władz poznawczych czy też pozornie łatwy do przezwycię-
tylko w sensie „bezpośredniej" uchwytywalności jego sa- żenia brak odpowiedniego układu pojęć.
mego, lecz także z uwagi na równie „bezpośrednio" już Ponieważ jednak zrozumienie bycia nie tylko cechuje je-
z góry dany jego sposób bycia. Ontycznie rzecz biorąc jes- stestwo, lecz kształtuje się lub rozpada odpowiednio do ak-
testwo nie jest nam tylko bliskie czy nawet najbliższe — to tualnego sposobu bycia samego jestestwa, to może ono dys-
wręcz my sami zawsze nim jesteśmy. i Pomimo to (a może ponować bogatym zasobem wykładni. Filozoficzna psy-
właśnie dlatego) jest ono ontologicznie najdalsze. Jego naj- chologia, antropologia, etyka, „polityka", poezja, biografia
bardziej swoiste bycie cechuje wprawdzie to, że rozumie i historiografia zajęły się na różne sposoby i w zmiennym
ono to [bycie] i zawsze już utrzymuje się w obrębie pewnej zakresie zachowaniami, zdolnościami, siłami, możliwościa-
wykładni swego bycia. To jednak wcale nie znaczy, że mi i losami jestestwa. Pozostaje jednak pytanie, czy owych
wykładni dokonano równie źródłowo w porządku egzys- aspirować do przedstawienia pełnej ontologii jestestwa,
tencjalnym, jak źródłowe były one zapewne w porządku którą, rzecz jasna, trzeba zbudować, jeśli coś takiego jak
egzystencyjnym. Oba te porządki nie muszą koniecznie iść „filozoficzna" antropologia ma spocząć na filozoficznie
ze sobą w parze, ale też się nie wykluczają. Jeśli inaczej zadowalającej podstawie. Mając na uwadze możliwą an-
pojąć możliwość i konie.czność poznania filozoficznego, tropologię lub jej ontologiczny fundament, poniższa inter-
wówczas egzystencyjna wykładnia może wymagać egzys- pretacja podaje tylko niektóre (choć wcale nie nieistotne)
tencjalnej analityki. Dopiero gdy podstawowe struktury je-, „kawałki". Analiza jestestwa jest jednakże nie tylko nie-
stestwa zostaną zadowalająco opracowane przy wyraźnej zupełna, ale zrazu także prowizoryczna. Początkowo wydo-
orientacji na sam problem bycia, dotychczasowy wynik bywa ona jedynie bycie tego bytu, bez interpretacji jego
wykładni jestestwa uzyska swe egzystencjalne uprawo- sensu. Analiza ta ma raczej przygotować odsłonięcie ho-
mocnienie. ryzontu dla celów najbardziej źródłowej wykładni bycia.
W pytaniu o bycie analityka jestestwa musi zatem pozo- Po osiągnięciu tego horyzontu przygotowawcza analityka
stać sprawą najpilniejszą. W takim jednak razie problem jestestwa wymaga powtórzenia na gruncie wyższej i właści-
uzyskania i zapewnienia sobie podstawowego sposobu po- wej podstawy ontologicznej.
dejścia do jestestwa staje się szczególnie palący. Ujmując Jako sens bycia tego bytu, który zwiemy „jestestwem",
rzecz negatywnie: do tego bytu nie wolno stosować na ukażemy czasowość. Dowód na to musi się potwierdzić
drodze dogmatycznej konstrukcji żadnej arbitralnej idei w powtórzonej interpretacji prowizorycznie ukazanych
bycia i rzeczywistości — choćby najbardziej „oczywistej"; struktur jestestwa jako modi czasowości. Ta wykładnia jes-
bez rozważenia w aspekcie ontologicznym nie wolno przy- testwa jako czasowości nie dostarcza jednak jeszcze od-
pisywać jestestwu na siłę żadnych wyznaczonych taką ideą powiedzi na nasze przewodnie pytanie o sens bycia w ogó-
„kategorii". Sposób podejścia i wykładni trzeba natomiast le. W każdym razie zostaje przygotowany grunt do uzys-
wybrać tak, by ów byt mógł się ukazywać w sobie samym kania tej odpowiedzi.
i sam z siebie. Ma on mianowicie ukazać się tak, jak zrazu Pokazaliśmy już pobieżnie, iż jako ukonstytuowanie on-
i zwykle jest, w swej przeciętnej powszedniości. W tej tyczne jestestwu przysługuje pewne bycie przedontologicz-
ostatniej należy wyeksponować struktury, nie dowolne ne. Jestestwo jest tak, aby będąc rozumieć coś takiego jak
i / przypadkowe, lecz istotowe, które w każdym sposobie bycie. Pamiętając o tym powiązaniu należy pokazać, że
bycia faktycznego jestestwa trwają jako określniki bycia. tym, na gruncie czego jestestwo w ogóle w sposób niewy-
Tak więc przez wgląd w podstawowe ukonstytuowanie po- raźny rozumie i wykłada coś takiego jak bycie, jest czas.
wszedniości jestestwa wydobywa się wstępnie bycie tego Trzeba go wyświetlić i rzetelnie pojąć jako horyzont rozu-
bytu. mienia bycia i wszelkiej jego wykładni. Aby stało się to
Tak ujęta analityka jestestwa pozostaje w pełni zoriento- przejrzyste, potrzebna jest źródłowa eksplikacja czasu jako
wana na nasze główne zadanie opracowania kwestii by- horyzontu rozumienia bycia na podstawie czasowości jako bycia
cia. W ten sposób określają się jej granice. Nie może ona jestestwa rozumiejącego bycie. Całość tego zadania wymaga
równocześnie odgraniczenia tak uzyskanego pojęcia czasu w prawidłowo ujrzanym i trafnie wyeksplikowanym fenomenie cza-
od potocznego rozumienia czasu, które uwydatniło się/w su tkwi centralna problematyka wszelkiej ontologii.
wykładni czasu przez jego tradycyjne pojęcie; pojęcie to Jeśli bycie ma być pojmowane na podstawie czasu, a ró-
przetrwało od Arystotelesa po Bergsona i dłużej. Musimy żne modi i pochodne bycia stają się w gruncie rzeczy
przy tym uwidocznić, że — i jak — owo pojęcie czasu w swych modyfikacjach i pochodnych postaciach zrozu-
i potoczne rozumienie czasu wypływają w ogóle z czaso- miałe dzięki przyglądaniu się czasowi, to przez to i samo
wości. W ten sposób potocznemu pojęciu czasu zwrócimy bycie (a nie tylko, powiedzmy, byt jako byt „w czasie")
należne mu prawa — wbrew tezie Bergsona, że tak pojęty zostaje uwidocznione w swym „czasowym" charakterze.
czas to [w istocie] przestrzeń. Wtedy jednak „czasowy" nie może już oznaczać tylko
„Czas" od dawien dawna funkcjonuje jako ontologiczne „bytujący w czasie". Także to, co „nieczasowe" i „ponad-
lub raczej ontyczne kryterium naiwnego rozróżniania czasowe", jest co do swego bycia „czasowe". I to znów nie
rozmaitych regionów bytu. Odgranicza się „czasowy" byt tylko w sposób prywatywny wobec czegoś „czasowego" ja-
(procesy przyrodnicze i wydarzenia dziejowe) od bytu ko bytu „w czasie", lecz w/sensie pozytywnym, który
„nieczasowego" (stosunki przestrzenne i liczbowe). Zwykle wszelako trzeba dopiero rozjaśnić. Ponieważ wyrażenie
odróżnia się ,,bezczasowy" sens zdań od „czasowego" „czasowy" w przytoczonym wyżej znaczeniu zajęte jest już
przebiegu wypowiadania zdań. Dalej, dostrzega się „prze- przez przedfilozoficzny i filozoficzny uzus językowy, a przy
paść" między tym, co bytuje „czasowo", a tym, co „po- tym w następujących tu badaniach będziemy używać tego
nadczasowo" wieczne, i poszukuje się pomostu między wyrażenia w innym jeszcze znaczeniu, dlatego też pier-
nimi. „Czasowo" oznacza tu zawsze tyle, co bytując „w wotną, opartą na czasie określoność sensu bycia, jego cha-
czasie" — określenie, które jednak także jest jeszcze dosyć rakterów i modi nazwiemy temporalną. Fundamentalne onto-
mroczne. Factum jest takie oto: czas, w sensie „bycia w cza- logiczne zadanie interpretacji bycia jako takiego obejmuje
sie", funkcjonuje jako kryterium wyodrębniania regionów zatem opracowanie temporalności bycia. Dopiero ekspozycja
bycia. Jak dotąd ani nie zapytaliśmy, ani nie podjęliśmy problematyki temporalności zawiera konkretną odpowiedź
badania tego, jak to się dzieje, że czas ma tę szczególną na pytanie o sens bycia.
funkcję ontologiczną, i na jakiej zasadzie spełnia on rolę Ponieważ bycie jest zawsze uchwytywalne tylko z per-
takiego kryterium, a wreszcie, czy w tym naiwnym ontolo- spektywy spoglądania na czas, odpowiedź na pytanie o by-
gicznym zastosowaniu czasu znajduje wyraz jego właściwa, cie nie może tkwić w jakiejś izolowanej i ślepej tezie. Od-
możliwa ontologiczną doniosłość. „Czas", i to w hory- powiedzi nie pojmujemy jako powtórzenia tego, co wyra-
zoncie potocznego rozumienia go, popadł w tę „oczywistą" ża ona w postaci tezy, zwłaszcza gdy jako oderwany rezul-
funkcję ontologiczną niejako „sam z siebie" i przetrwał tat przekazywana jest po prostu dla zapoznania się z ja-
w takiej postaci do dziś. kimś, być może odmiennym od dotychczasowego sposobu
W przeciwieństwie do tego wszystkiego trzeba po opra- ujmowania, „stanowiskiem". To, czy odpowiedź jest „no-
cowaniu pytania o sens bycia wykazać, że — oraz jak — wa", nie ma żadnego znaczenia i stanowi okoliczność
zewnętrzną. Pozytywny jej moment musi polegać na tym, „jest" swą przeszłością zgodnie ze sposobem swojego bycia,
żeby była na tyle stara, by uczyć się pojmowania możliwoś- które, mówiąc ogólnie, zawsze „dzieje się" na podstawie
ci stworzonych przez „starożytnych". Zgodnie ze swym swej przyszłości. Każdym swym sposobem bycia, a więc
najgłębszym sensem odpowiedź owa daje konkretnemu i wraz z właściwym sobie rozumieniem bycia, jestestwo
badaniu ontologicznemu taką tylko wskazówkę, by roz- wrasta w pewną odziedziczoną wykładnię jestestwa
poczynać zapytywanie wewnątrz już odsłoniętego hory- i w niej wyrasta. Na jej to podstawie zrazu, a w pewnym
zontu — i nie daje nic ponadto. zakresie stale, rozumie siebie. Rozumienie to otwiera jego
Jeśli więc odpowiedź na pytanie o bycie ma wskazywać możliwości bycia i nimi kieruje. Jego własna przeszłość
drogę badaniu, to wynika z tego, że dopiero wtedy będzie — a to zawsze oznacza przeszłość jego „pokolenia" — nie
ona zadowalająco podana, gdy na jej podstawie pojmiemy, postępuje za nim, lecz zawsze już je poprzedza.
że specyficzny sposób bycia dotychczasowej ontologii, losy Ten elementarny dziejowy charakter jestestwa może po-
jej zapytywania, odkryć i niepowodzeń są koniecznościami zostawać przed nim skryty, ale może także zostać w pe-
ze względu na jestestwo. wien sposób odkryty i ujęty z należytą uwagą. Jestestwo
może odkrywać tradycję, zachowywać ją i jawnie jej prze-
§ 6. gadanie destrukcji dziejów ontologii strzegać. Odkrywanie tradycji i udostępnienie tego, co ona
„przekazuje" — i jak to przekazuje — można uznać za
Wszelkie badanie — także to, które porusza się w kręgu osobne zadanie. Jestestwo zaczyna wówczas być na sposób
centralnej kwestii bycia — jest pewną ontyczną możliwoś- historycznego zapytywania i badania. Historia jednak
cią jestestwa. Jego bycie znajduje swój sens w czasowości. — a ściślej historyczność — jest tylko dlatego możliwa ja
Ta zaś jest równocześnie warunkiem możliwości dziejo- ko sposób bycia jestestwa stawiającego pytania, że u pod
wego charakteru jako czasowego sposobu bycia samego jes- staw swego bycia jest ono określone przez dziejowość. Gdy
testwa, niezależnie od tego, czy i jak jest ono bytem ,,w ta pozostaje przed jestestwem skryta — i dopóki taką
czasie". Określenie dziejowości sytuuje się przed tym, co pozostaje — to także i ono pozbawione jest możliwości his
zwie się „dziejami" (dzianie się dziejów świata)./„Dzie- torycznego zapytywania i odkrywania dziejów. Brak his
jowość" oznacza ukonstytuowanie bycia „dziania się" (des torii nie świadczy przeciw dziejowości jestestwa, lecz jako
„Geschehens") jestestwa jako takiego; dopiero na jego niepełny modus tego ukonstytuowania bycia właśnie jej
gruncie możliwe są „dzieje świata" i dziejowa przynależ- dowodzi. Epoka może być niehistoryczna tylko dlatego, że
ność do dziejów świata. W swym faktycznym byciu jes- jest „dziejowa".
testwo zawsze jest tak, jak już było, i jest tym, „czym" już Jeśli natomiast jestestwo uchwyci tkwiącą w nim moż-
było. Jawnie lub nie —jest swoją przeszłością. I to nie tyl- liwość nie tylko uczynienia sobie swej egzystencji przejrzys-
ko tak, że jego przeszłość niejako posuwa się „za nim", tą, ale także zapytania o sens samej egzystencjalności, tzn.
a ono posiada to, co przeszłe, w postaci jeszcze obecnej najpierw o sens bycia w ogóle, i gdy przez takie zapytywa-
własności, która niekiedy nań jeszcze oddziałuje. Jestestwo nie otworzy się widok na istotową dziejowość jestestwa, to
nie sposób będzie przeoczyć, iż zapytywanie o bycie, które- ogranicza ono swe zainteresowania już tylko do wielości
go ontyczno-ontologiczna konieczność została wykazana, postaci możliwych typów, kierunków, stanowisk filozofo-
samo jest scharakteryzowane za pomocą dziejowości. O- wania w kulturach najbardziej egzotycznych i obcych,
pracowanie kwestii bycia musi więc czerpać wskazania a tymi zainteresowaniami usiłuje przesłonić własny brak
z najgłębszego sensu bycia samego zapytywania /jako dzie- podstawy. W rezultacie jestestwo, przy całym swym zainte-
jowego, pytać o jego własne dzieje, tzn. stać się historycz- resowaniu historią i zapale do filologicznie „rzeczowej" in-
ne, aby przyswajając sobie pozytywnie przeszłość, w pełni terpretacji, przestaje rozumieć najbardziej elementarne
zawładnąć najbardziej własnymi możliwościami pytania. warunki umożliwiające pozytywny zwrot ku przeszłości
Pytanie o sens bycia, z racji właściwego temu zapytywaniu w sensie produktywnego przyswojenia jej sobie.
sposobu postępowania — tzn. jako wcześniejsza eksplikacja Pokazaliśmy na początku (§ 1), że pytanie o sens bycia
czasowości i dziejowości jestestwa — samo sobie kazało nie tylko nie ma odpowiedzi i nie tylko nie zostało należy-
pojmować siebie jako historyczne. cie postawione, ale wręcz — przy całym zainteresowaniu
Przygotowawcza interpretacja fundamentalnych struktur „metafizyką" — popadło w zapomnienie. Grecka ontolo-
jestestwa co do najbliższego mu i przeciętnego sposobu by- gia i jej dzieje, które poprzez rozmaite filiacje i dewiacje
cia, a więc takiego, który jako pierwszy czyni to jestestwo wyznaczają jeszcze i dziś pojęciowy zasób filozofii, to do-
dziejowym, uwidoczni jednak rzecz następującą: jestestwo wód na to, że / rozumienie samego siebie i bycia w ogóle
ma nie tylko skłonność do zapadania w swój świat, w któ- jestestwo czerpie ze „świata" i że tak powstała ontologia
rym ono jest, oraz do wykładania siebie poprzez odbite ulega tradycji redukującej ją do oczywistości i do materia-
światło tego świata; popada ono także w swą mniej lub łu, który ma być po prostu na nowo opracowany (przypa-
bardziej wyraźnie uchwyconą tradycję. Ta zaś pozbawia je dek Hegła). Ta pozbawiona korzeni grecka ontołogia staje
własnego kierowania sobą, zapytywania i wyborów. Do- się w średniowieczu sztywną doktryną. Jej systematyka nie
tyczy to w nie mniejszym stopniu tego rozumienia oraz jego polega jednak wcale na zestawianiu odziedziczonych frag-
kształtowania, które zakorzenione jest w najgłębszym by- mentów w jedną budowlę. W obrębie dogmatycznie prze-
ciu jestestwa: rozumienia ontologicznego. jętych podstawowych greckich koncepcji bycia owa syste-
Przejmująca władanie tradycja czyni zrazu i zwykle to, matyka wykonała jeszcze sporo szczegółowej, owocnej
co „przekazuje", tak bardzo niedostępnym, że wręcz to za- pracy. Ze scholastycznym piętnem grecka ontologia przeby-
krywa. To, co przejęła, wydaje na pastwę oczywistości wa w swych najistotniejszych aspektach drogę poprzez
i zamyka dostęp do rzeczywistych pierwotnych „źródeł", dzieło Suareza Disputationes metaphysicae do „metafizyki"
z których ukształtowane zostały odziedziczone kategorie i transcendentalnej filozofii epoki nowożytnej, wyznaczając
i pojęcia. Tradycja prowadzi wręcz do zupełnego zapo- nawet podstawy i cele Heglowskiej Logiki. Choć w toku
mnienia o takim pochodzeniu, pozbawia potrzeby samego tych dziejów pewne wyróżnione obszary bycia zwracają na
nawet rozumienia konieczności takiego kroku wstecz. siebie uwagę i zaczynają przewodzić problematyce (Kar-
Tradycja wykorzenia dziejowość jestestwa tak dalece, że tezjańskie ego cogito, podmiot, ja, rozum, duch, osoba), to
jednak wskutek stałej nieobecności pytania o bycie nie z istoty związaną z postawieniem tej kwestii i tylko w jej
zapytano o ich bycie i jego strukturę. Jest raczej tak, że na obrębie możliwą, możemy przeprowadzić jedynie w od-
ów byt przenosi się kategorialną treść tradycyjnej ontologii niesieniu do zasadniczo decydujących stacji tych dziejów.
wraz z odpowiednią formalizacją i negatywnymi jedynie Zgodnie z pozytywną tendencją destrukcji trzeba naj-
ograniczeniami lub też w celu ontologicznej interpretacji pierw postawić pytanie, czy i jak dalece w toku dziejów
substancjalności podmiotu przywołuje się na pomoc dialek- ontologii w ogóle wiązano tematycznie interpretację bycia
tykę. z fenomenem czasu i czy konieczna do tego problematy-
Jeśli mamy uzyskać przejrzystość własnych dziejów sa- ka temporalności została — i czy mogła zostać — grun-
mej kwestii bycia, to wymaga to spulchnienia stwardniałej townie opracowana. Pierwszym i jedynym, który przebył
tradycji i likwidacji powstałych (gezeitigten) za jej sprawą pewien odcinek tej drogi badawczej w stronę wymiaru tem-
zakryć. Zadanie to pojmujemy jako dokonującą się w hory- poralności, lub też skierował się tam pod presją samych fe-
zoncie kwestii bycia destrukcję przekazanej tradycją zawartości nomenów, był Kant. Dopiero po ustaleniu problematyki
starożytnej ontologii z zamiarem dotarcia do źródłowych temporalności można będzie rzucić nieco światła w mrok
doświadczeń, które doprowadziły do pierwszych, odtąd do- nauki o schematyzmie. Na tej zaś drodze da się wówczas
minujących określeń bycia. ukazać także i to, dlaczego właściwe wymiary i centralna
Takie wskazanie pochodzenia podstawowych pojęć on- funkcja ontologiczna tej dziedziny musiały pozostać przed
tologicznych, polegające na wydobyciu drogą badania ich Kantem zamknięte. Sam bowiem Kant wiedział, że za-
„metryki urodzin", nie ma nic wspólnego z fałszywą re- puszcza się w mroczny obszar: „Ten schematyzm naszego
latywizacją ontologicznego punktu widzenia. Destrukcja intelektu w odniesieniu do zjawisk i samej ich formy jest
nie ma także negatywnego sensu strząśnięcia ontologicznej sztuką ukrytą w głębiach duszy ludzkiej, której prawdzi-
tradycji. Ma ona raczej wytyczyć tej ostatniej pozytywne wych chwytów nigdy chyba nie odgadniemy w przyrodzie
możliwości, co zawsze oznacza — jej granice, które są fak- i nie postawimy ich sobie niezakrytych przed oczy"1. To,
tycznie dane wraz z aktualnym stanowiskiem pytania i z za- przed czym Kant tu jak gdyby ucieka, musi zostać te-
kreślonym przez to stanowisko polem możliwych badań. matycznie i gruntownie wyświetlone, jeśli termin „bycie"
W swym aspekcie negatywnym destrukcja nie odnosi się ma mieć jakiś dający się ukazać sens. A wreszcie — właś-
do przeszłości, jej krytyka dotyczy „dnia dzisiejszego" oraz nie te fenomeny, które w następującej tu analizie zostaną
dominującego / sposobu traktowania dziejów ontologii — ukazane pod hasłem „temporalność", są najtajniejszymi są-
niezależnie od tego, czy dotyczy on opisu dziejów ducha, dami „powszechnego rozumu", którego analitykę Kant
czy też dziejów problematyki. Destrukcja nie chce jednak uznaje za „zajęcie filozofów".
obracać przeszłości wniwecz; ma ona cel pozytywny, zaś jej 1
negatywna funkcja pozostaje niejawna i pośrednia. [I. Kant,] Kritik der reinen Vernunff, s. 180 n. [Gyt. wg wyd.
polskiego: Krytyka czystego rozumu, przeł. R. Ingarden, Warszawa
W niniejszej rozprawie, mającej na celu zasadnicze
1959; strony podajemy wedle powszechnie przyjętej paginacji
opracowanie kwestii bycia, destrukcję dziejów ontologii, oryginału, np.: B 180].
Wypełniając zadanie destrukcji motywowane przez pro- zwalnia od potrzeby postawienia pytania o sens bycia tego
blematykę temporalności, podejmujemy w niniejszej roz- bytu.
prawie próbę zinterpretowania rozdziału o schematyzmie, W przypadku Kartezjusza jednak nie chodzi tylko o to
a na tej podstawie Kantowskiej nauki o/czasie. Równo- zaniedbanie i tym samym o zupełną ontologiczną nieokreś-
cześnie pokażemy, dlaczego Kant nie mógł wejrzeć w pro- loność res cogitans swe mens swe animus. Podstawowe rozważania
blematykę temporalności. Przeszkodziły temu dwie rzeczy: swych Medytacji Kartezjusz prowadzi przenosząc
po pierwsze, pominięcie kwestii bycia w ogóle, a w związ- średniowieczną ontologię na taki — uznany przezeń za
ku z tym brak utematyzowanej ontologii jestestwa, czyli, fundamentum inconcussum — byt. Res cogitans zostaje ontolo-
mówiąc po Kantowsku — wcześniejszej ontologicznej gicznie określona jako ens, a sens bycia ens utrwalił się
analityki podmiotowości podmiotu. Zamiast tego Kant w ontologii średniowiecznej przez rozumienie „ens" jako
— pomimo własnego istotnego wkładu — dogmatycznie „ens creatum". Bóg jako ens infinitum stanowi ens increatum,
przejmuje stanowisko Kartezjusza. Po drugie zaś, Kan- jednakże „stworzoność" w najszerszym sensie „wytworze-
towska analiza czasu, pomimo umieszczenia tego fenome- nia czegoś" jest istotnym momentem struktury starożyt-
nu na powrót w podmiocie, jest zorientowana na tradycyj- nego pojęcia bycia. Okazuje się, że pozornie nowy / po-
ne potoczne rozumienie czasu, co ostatecznie nie pozwala czątek filozofowania zaszczepił fatalny przesąd, który
Kantowi opracować struktury i funkcji „transcendental- sprawił, że później nie podjęto utematyzowanej ontologicz-
nego określenia czasu". Wskutek tego dwojakiego wpływu nej analityki „umysłu" motywowanej kwestią bycia,
tradycji decydujący związek między czasem i „myślę" tonie a zarazem nastawionej krytycznie wobec tradycji staro-
w mroku i nawet nie staje się problemem. żytnej ontologii.
Przejmując ontologiczne stanowisko Kartezjusza, do- Każdy, kto zna średniowiecze, wie, że Kartezjusz jest
puszcza się Kant zarazem istotnego przeoczenia: pomija „uzależniony" od średniowiecznej scholastyki i że stosuje
ontologię jestestwa. Przeoczenie to — zważywszy najbar- jej terminologię. To „odkrycie" jednakże dopóty filozoficz-
dziej swoistą dla filozofii Kartezjusza tendencję — jest de- nie nic nie daje, dopóki pozostaje w mroku, jak dalece
cydujące. Kartezjusz chce za pomocą „cogito sum" usta- w istocie średniowieczna ontologia wpłynęła na późniejsze
nowić nową i pewną podstawę filozofii. U tego „rady- ontologiczne określenie, bądź niedookreślenie, res cogitans.
kalnego" początku pozostawia on jednak bez określenia Zakres tego wpływu można oszacować dopiero po
sposób bycia res cogitans, a dokładniej sens bycia owego uprzednim ukazaniu sensu i granic starożytnej ontologii
„sum". Opracowując niewyraźne fundamenty ontologiczne z punktu widzenia kwestii bycia. Innymi słowy, destrukcja
tego „cogito sum", wypełnimy pobyt na drugiej stacji nasze- dostrzega przed sobą zadanie interpretacji podstaw staro-
go destrukcyjnego powrotu w dzieje ontologii. Nasza inter- żytnej ontologii w świetle problematyki temporalności. Staje
pretacja nie tylko dowiedzie, że Kartezjusz musiał w ogóle się przy tym widoczne, że wykładnia bycia bytu jest u
zaniedbać kwestię bycia, lecz pokaże także, dlaczego do- starożytnych zorientowana na „świat" bądź „przyrodę" w
szedł on do przekonania, że absolutna „pewność" cogito najszerszym sensie i że w gruncie rzeczy rozumienie
bycia osiąga ona na podstawie „czasu". Zewnętrznym Ta grecka wykładnia bycia została jednak sformułowana
potwierdzeniem tego — ale oczywiście tylko tym — jest bez żadnej wyraźnej wiedzy o aktywnej tam przewodniej
określenie sensu bycia jako TOtpooaia bądź oóaia., co w ter- idei, bez znajomości, a tym bardziej bez zrozumienia funda-
minach ontologiczno-temporalnych oznacza „uobecnienie" mentalnej ontologicznej funkcji czasu, bez wglądu w podsta-
(„Anwesenkeit"). Byt został ujęty w swym byciu jako „u- wę możliwości tej funkcji. Przeciwnie: to sam czas zostaje
obecriienie" tzn. zrozumiany w perspektywie pewnego uznany za pewien byt pośród reszty bytu i usiłuje się ująć
modus czasu — a mianowicie „współczesności". strukturę jego bycia na podstawie horyzontu zorientowa-
Problematyka greckiej ontologii, podobnie jak każdej in- nego nań w sposób niewyraźny i naiwny rozumienia bycia.
nej, musi wychodzić od samego jestestwa. Ono zaś, tzn. W niniejszym sięgającym podstawy {grundsdtzlichen) o-
bycie człowieka, jest w myśl zarówno potocznej, jak filozo- pracowaniu kwestii bycia nie możemy podać wyczerpują-
ficznej „definicji" wyodrębnione jako C<oov xóyov exov, is- cej temporalnej interpretacji fundamentów starożytnej
tota żywa, której bycie jest z istoty określone przez zdol- ontologii — przede wszystkim jej naukowo najdonioślejsze-
ność mówienia. Owo Xeyeiv (por. § 7, B) stanowi przewodnią go i najczystszego poziomu u Arystotelesa. Zamiast tego
ideę wydobywania struktur bycia bytu napotykanego przez przedstawimy interpretację Arystotelesowskiej rozprawy
podejmowanie go i omawianie (Ansprechen und Bespre-chen). o czasie1, którą można uznać za reprezentatywną dla podsta-
Dlatego rozwijana przez Platona starożytna ontolo-gia staje wy i granic starożytnej nauki o byciu.
się „dialektyką". Wraz z postępującym opracowywaniem Arystotelesa rozprawa o czasie jest pierwszą przekazaną
samej ontologicznej idei przewodniej, tzn. wraz z nam przez tradycję wyczerpującą interpretacją tego feno-
rozwojem „hermeneutyki" owego Xóyo;, zwiększa się menu. Wyznaczyła ona w istotny sposób wszelkie później-
możliwość bardziej radykalnego ujęcia problemu bycia. sze ujęcia czasu — łącznie z Bergsonowskim. Analiza Arys-
„Dialektyką", która stanowiła prawdziwy filozoficzny totelesowskiego pojęcia czasu uwidacznia zarazem retro-
kłopot, staje się zbędna. Arystoteles dlatego „nie miał spektywnie, że Kanta ujęcie czasu porusza się w obrębie
już dla niej zrozumienia", że umieścił ją na bardziej ra- struktur wydobytych przez Arystotelesa, co oznacza, że
dykalnej podstawie i dokonał jej zniesienia. Samo Xśyei,v przy wszelkich odmiennościach nowego sposobu stawiania
bądź vosw — proste postrzeżenie czegoś obecnego w jego kwestii podstawowa orientacja ontologiczna Kanta pozo-
czystej obecności (Vorhandenheit), co już Parmenides/ staje grecka.
przyjął za przewodni motyw wykładni bycia — ma tem- Kwestia bycia konkretyzuje się prawdziwie dopiero
poralną strukturę czystej „teraźniejszości" („Gegenwar- w trakcie destrukcji ontologicznej tradycji. Dzięki temu
tigerC) czegoś. Byt> który się w niej sobie ukazuje i jest pozyskuje ona pełny dowód nieodzowności pytania o sens
rozumiany jako właściwy byt, uzyskuje zatem swą wy- bycia i ukazuje w ten sposób sens mówienia o „powtórze-
kładnię poprzez odwołanie się do współ-czesności (Gegen- niu" tego pytania.
wart), tzn. pojmuje się go jako uobecnienie (Anwesenheit)
(oi3(jŁa). [Arystoteles,] Fizyka, A 10, 217 b 29-14, 224 a 17.
Żadne badanie w tej sferze, gdzie „rzecz sama jest Wraz z przewodnim dla nas pytaniem o sens bycia
głęboko ukryta"1, nie powinno przeceniać swych wyników. badanie nasze staje wobec fundamentalnego pytania filo-
Taki bowiem sposób stawiania kwestii odkrywa ciągle zofii w ogóle. Sposób podejścia do tego pytania jest fenotne-
przed sobą możliwość otwarcia horyzontu jeszcze bardziej nologiczny. Niniejsza rozprawa nie przyłącza się przez to do
źródłowego i uniwersalnego, z którego można by czerpać jakiegoś „stanowiska" lub „kierunku", fenomenologia bo-
odpowiedź na pytanie: co znaczy „być"?/Takie możli- wiem ani jednym, ani drugim nie jest i nigdy być nie bę-
wości można dopiero wówczas rozważać poważnie i z po- dzie mogła — dopóki sama siebie rozumie. Wyrażenie „fe-
zytywnym wynikiem, gdy w ogóle na nowo ożyje pytanie nomenologia" oznacza najpierw pojęcie [dotyczące] metody.
o bycie i gdy wejdziemy na teren weryfikowalnych (kontrol- Nie charakteryzuje ono treściowego „co" przedmiotów
lierbarer) rozróżnień. filozoficznego badania, lecz jego „jak". Im rzetelniej
opracowuje się jakieś pojęcie dotyczące metody i im pełniej
wyznacza ono zasadniczy trakt jakiejś nauce, tym bardziej
§ 7. Fenomenologiczna metoda badania
pierwotnie jest ono zakorzenione w konfrontacji z rzeczami
Wydaje się, że wraz z prowizoryczną charakterystyką samymi i tym bardziej oddala się od tak zwanych
przedmiotu będącego tematem badania (bycie bytu bądź chwytów technicznych, których wiele także wśród teore-
sens bycia w ogóle) została już zarysowana także metoda tycznych dyscyplin.
tego badania. Zadaniem ontologii jest wydobycie bycia Termin „fenomenologia" wyraża maksymę, którą moż-
bytu i eksplikacja samego bycia. Metoda ontologii pozosta- na sformułować jako: „z powrotem do rzeczy samych!"
nie jednak w najwyższym stopniu wątpliwa, dopóki bę- —wbrew wszelkim / oderwanym konstrukcjom i przypad
dziemy szukać nauk, powiedzmy, u historycznie odziedzi- kowym znaleziskom, wbrew przyjmowaniu pozornie tylko
czonych ontologii lub podobnych prób. Ponieważ w niniej- uzasadnionych pojęć, wbrew kwestiom pozornym, prze
szym badaniu termin „ontologia" ma dla nas sens formal- chodzącym często z pokolenia na pokolenie jako „prob
nie szeroki, zatem automatycznie odpada droga objaśnia- lemy". Ale maksyma ta — chciałoby się zaprotestować
nia jej metody tokiem jej dziejów. —jest przecież wysoce oczywista, a ponadto wyraża zasa
Używając terminu „ontologia" nie przemawiamy także dę wszelkiego naukowego poznania. Nie widać powodu,
za jakąś określoną dyscypliną filozoficzną, która pozostawa- by taką oczywistość przyjmować explicite na określenie ja
łaby w jakimś związku z pozostałymi. Nie mamy tu wypeł- kiejś dziedziny badań. W rzeczy samej chodzi tu o pewną
niać zadań jakiejś z góry danej dyscypliny; wręcz przeciw- „oczywistość", którą chcemy sobie przybliżyć w tej mierze,
nie: pewna dyscyplina może się ukształtować dopiero na w jakiej ma to znaczenie dla wyświetlenia podejścia niniej
gruncie rzeczowych konieczności określonych kwestii i na szej rozprawy. Wyeksponujemy tu jedynie wstępne pojęcie
gruncie sposobu podejścia wymaganego przez „rzeczy same". fenomenologii.
Wyrażenie to ma dwie części składowe: „fenomen"
I. Kant, Krytyka czystego rozumu, B 121. i „logos"; obie pochodzą od terminów greckich: 9aivó[xevov
i Aóyoc. Formalnie rzecz biorąc, termin „fenomenologia" ukazywanie się nazwiemy pozornym. Także w grece wyrażenie
jest utworzony podobnie jak nazwy „teologia", „biologia", cpaivó[xevov, fenomen, ma znaczenie: coś wyglądającego jak...,
„socjologia", które można przełożyć na: „nauka o Bogu", coś „pozornego", „pozór"; <pa(.vófxevov ocya0óv oznacza jakieś
„o życiu", „o społeczności". Fenomenologia byłaby zatem dobro, które wygląda tak jak — ale „w rzeczywistości" nie
nauką o fenomenach. Wstępne pojęcie fenomenologii utworzy- jest tym, za co się podaje. Dla lepszego zrozumienia pojęcia
my charakteryzując to, co mówią dwie części składowe te- fenomenu decydujące jest to, by zobaczyć, jak powiązane są
go terminu: „fenomen" i „logos"', oraz ustalając sens ztożo- strukturalnie ze sobą treści dwóch znaczeń terminu
nej z nich nazwy. Dzieje samego słowa, które powstało za- <pouvó[jt.evov („fenomen" [jako] coś ukazującego się i
pewne w szkole Wolffa, nie mają tu znaczenia. „fenomen" [jako] pozór). Tylko wtedy, gdy coś w ogóle
pretenduje swym sensem do tego, by się ukazywać, tzn. by
być fenomenem, może pokazywać się jako coś, czym nie jest,
A. Pojęcie fenomenu
może „tylko wyglądać tak jak...". W znaczeniu 9oavó[/.evov
Grecki wyraz cpoavó(Aevov, do którego odsyła termin „fe- („pozór") zawiera się już jako fundujące je pierwotne zna-
nomen", pochodzi od czasownika cpaweaOai, co oznacza: czenie (fenomen: coś ujawnionego). Terminowi „fenomen"
ukazywać się; <pawój/.evov znaczy zatem: to, co się ukazuje, przypiszemy pozytywne i pierwotne znaczenie słowa
ukazujące się, widoczne; samo cpaweaOou jest formą medium* <pai.vou.svov i odróżnimy fenomen od pozoru jako prywa-
od cpouv(o — wyjawiać coś, stawiać w świetle; <paivco należy tywnej modyfikacji fenomenu. To jednak, co każdy z tych
do wyrazów o rdzeniu cpa-, jak np. cpwc, światło, jasność dwu terminów wyraża od początku, nie ma nic wspólnego
tzn. to, w czym coś może stać się widoczne, jawne samo z tym, co zwane jest „zjawiskiem" lub wręcz „tylko prze-
w sobie. Musimy zatem przyjąć takie oto znaczenie wyrażenia jawem"*.
,Jenomen": to, co-się-samo-w-sobie-ukazuje, to, co widoczne. Owe Tak więc mówi się o „przejawach choroby". Ma się tu
cpaivó[xeva, „fenomeny", są zatem ogółem tego, co na myśli pewne cielesne objawy, które się ukazują i w tym
wyjawione lub co może zostać wydobyte na światło, a co ukazywaniu się jako ukazujące się „wskazują" coś, co się
dla Greków było często po prostu tożsame z TOĆ 6VT<X samo nie ukazuje. Wystąpienie takich objawów, ich ukaza-
(byt). Zależnie od rodzaju podejścia do niego, byt może się nie się idzie w parze z obecnością zakłóceń, które się same
ukazać sam z siebie na różne sposoby. Jest nawet możliwe, by nie ukazują. A zatem przejaw jako przejaw „czegoś" właś-
ukazał się jako coś, czym sam w sobie nie jest. Tak się nie nie oznacza, że coś się samo ukazuje, lecz oznacza
ukazując „wygląda" ów byt „tak/ jak...". Takie
* Przez „przejaw" oddajemy „Erscheinung", co zwykle tłu-
* Medium — występująca w grece strona zwrotna w odmianie maczy się jako „zjawisko", termin ten jednak w rozpowszechnio-
czasowników, oznaczająca czynność zwróconą do samego pod- nej wykładni oznacza raczej pewien fakt, zdarzenie, głównie
miotu, np. (pepo|xai (niosę sobie, dla siebie) wobec <pśpco (niosę ko- z dziedziny przyrody, Heidegger podkreśla natomiast moment
muś). „scheinen", „przeświecania" fenomenu w jego „byciu".
anonsowanie się czegoś, co się nie ukazuje, przez coś, co się głowie, a „krytyka" fenomenologii staje się na tym
ukazuje. Przejawianie się to nie-ukazywanie-się. Tego „nie" gruncie, rzecz jasna, osobliwym przedsięwzięciem.
nie należy jednak w żadnym razie utożsamiać z prywatyw- Samo wyrażenie „przejaw" może mieć znów dwa zna-
nym „nie", które określa strukturę pozoru. To, co nie uka- czenia: po pierwsze przejawianie się w sensie anonsowania
zuje się w taki sposób jak to, co się przejawia, nigdy też nie się jako nie-ukazywania-się, a po drugie samo to, co anon-
może być pozorem*. Wszelkie wskazania, przedstawienia, suje — co ukazując się wskazuje na coś, co się nie ukazuje.
symptomy i symbole mają wskazaną powyżej formalną I wreszcie można używać terminu „przejawianie się" na
strukturę podstawową przejawiania się, choćby nawet róż- oznaczenie rzeczywistego sensu fenomenu jako ukazywania
niły się między sobą. się. Jeśli te trzy różne treści określić mianem „przejawu",
Chociaż „przejawianie się" nigdy nie jest ukazywaniem to zamęt będzie nieuchronny.
się w sensie fenomenu, to przecież przejawianie się jest mo- Powiększa go jeszcze bardziej to, że „przejaw" może
żliwe tylko na gruncie ukazywania się czegoś. Jednakże to przyjmować też pewne inne znaczenie. Jeśli coś anonsują-
współumożliwiające przejawianie się ukazywanie się samo cego, co swym ukazywaniem się wskazuje na coś nie ujaw-
nim nie jest. Przejawianie się to anonsów anie-ńę poprzez coś, nionego, ująć jako to, co występuje w samym tym czymś
co się ukazuje. Gdy się teraz powie, że słowem „przejaw" nieujawnionym, emanuje z niego w ten sposób, że to coś
wskazujemy na coś, w czym coś się przejawia, samo nie nieujawnionego zostaje uznane za z istoty nigdy nie ujaw-
będąc przejawem, to nie wyznaczymy w ten sposób pojęcia niane — to „przejaw" będzie znaczył tyle co „wydobycie
fenomenu, lecz je założymy, przy czym / założenie to pozo- na jaw" lub „coś wydobytego na jaw", co jednak nie sta-
stanie zakryte, gdyż w takim określeniu „przejawu" wy- nowi właściwego bycia tego czegoś wydobywającego na
rażenie „przejawiać się" jest dwuznaczne. To, w czym coś jaw: „przejaw" w sensie „tylko przejawu". Coś wydoby-
się „przejawia", oznacza: w czym coś się anonsuje, tzn. nie tego na jaw i anonsującego ukazuje się wprawdzie samo
ukazuje się; kiedy natomiast mówimy: „samo nie będąc w ten sposób, że będąc emanacją czegoś, co ono anonsuje,
«przejawem»", to przejaw oznacza ukazywanie się. To właśnie to coś w sobie samym stale przesłania. Z drugiej
ukazywanie się należy jednak z istoty do owego „w czym", strony jednak to przesłaniające nieukazywanie nie jest
w którym coś się anonsuje. Fenomeny zatem nigdy nie są znów pozorem. Kant używa terminu „zjawisko" („Erschei-
przejawami, choć każdy przejaw jest zdany na fenomeny. nung") w tym złożonym znaczeniu. Wedle niego „zjawiska"
Jeśli zdefiniować fenomen za pomocą niejasnego jeszcze to, po pierwsze, „przedmioty empirycznej naoczno-ści":
pojęcia „przejawu", to wszystko zostaje postawione na to, co się w niej ukazuje. To ukazujące się (fenomen w
* „Was sich in der Weise nicht zeigt, wie das Erscheinende, kann prawdziwie pierwotnym sensie) to równocześnie „przejaw"
auch nie scheinen". „Scheinen" oznacza zarówno „przeświecać", („Erscheinung") jako anonsująca emanacją czegoś, co się w
„świecić", jak i „być pozorem", a także „wydawać się (jakieś)". zjawisku skrywa.
„Pozór" należy więc pojmować tu nie tyle jako „złudę", ile jako Jak dla „przejawu" w znaczeniu anonsowania się po-
„to, co się wydaje takie a takie", pozwala na siebie „pozierać". przez coś ukazującego się konstytutywny jest pewien
fenomen, który może jednak prywatywnie przemienić się (nietematycznie) towarzyszące fenomenowi potocznie ro-
w pozór, tak i zjawisko może się stać tylko pozorem. Przy zumianemu i uprzednie wobec niego, może zostać utema-
pewnym oświetleniu czyjeś policzki mogą się wydać czer- tyzowane jako ukazywanie się, a owym tak-się-ukazują-cym-
wone, a ukazujące się zaczerwienienie można uznać za w-sobie-samym („formami naoczności") są fenomeny w
anonsowanie / obecności gorączki, co ze swej strony wska- sensie fenomenologii. Przestrzeń i czas muszą bowiem,
zuje znów na zaburzenia w organizmie. rzecz jasna, mieć możność takiego ukazania się, stania się
„Fenomen" (ukazywanie-się-czegoś-w-sobie-samym) o- fenomenem, skoro Kant stwierdzając, że przestrzeń to
znacza pewien wyróżniony sposób napotykania czegoś. aprioryczne ,,w czym" pewnego porządku, uznaje to za
„Przejaw" natomiast oznacza pewien kontekst odniesień rzeczowo uzasadnione twierdzenie transcendentalne.
w samym bycie: to mianowicie, co odsyła do czegoś (anon- Jeśli jednak fenomenologiczne pojęcie fenomenu ma być
suje coś), może pełnić swą ewentualną funkcję tylko wtedy, w ogóle zrozumiane — niezależnie od bliższego określenia
gdy ukazuje się w sobie samym, jest „fenomenem". tego, co się ukazuje — to nieodzowną tego przesłanką jest
Przejaw i pozór są same, w odmienny sposób, ufundowane wgląd w sens formalnego pojęcia fenomenu i prawomocne-
w fenomenie. Zawikłaną rozmaitość „fenomenów", które go zastosowania go do znaczenia potocznego. Przed ustale-
ujmuje się terminami „fenomen", „pozór", „przejaw", niem wstępnego pojęcia fenomenologii trzeba określić
„tylko przejaw", wtedy jedynie można odwikłać, gdy od znaczenie pojęcia Xóyo<;, aby dzięki temu uwidoczniło się,
samego początku rozumie się pojęcie fenomenu: to-co-się-- w jakim sensie fenomenologia może w ogóle być „nauką
ukazuje-w-sobie-samym. o" fenomenach. /
Jeśli przy tym rozumieniu pojęcia fenomenu pozostanie
nie sprecyzowane, który byt uznaje się za fenomen, i jeśli
w ogóle pozostanie sprawą otwartą, czy zawsze to, co się B. Pojęcie logosu
ukazuje, jest jakimś bytem, czy też może charakterem Pojęcie Xóyoc jest u Platona i Arystotelesa wieloznaczne,
bycia bytu, to uzyska się jedynie formalne pojęcie feno- i to w taki sposób, że znaczenia rywalizują ze sobą i nie
menu. Jeśli jednak pod tym, co się ukazuje, pojmować byt, przewodzi im pozytywnie żadne podstawowe znaczenie.
który w sensie, powiedzmy, Kanta dostępny jest w na- W istocie jednak jest to tylko pozór, który utrzymuje się
oczności empirycznej, to formalne pojęcie fenomenu znaj- dopóty, dopóki interpretacja nie umie trafnie ująć pier-
dzie zasadne zastosowanie. „Fenomen" w takim rozumie- wotnej treści tego podstawowego znaczenia. Kiedy mówi-
niu przybiera znaczenie potocznego pojęcia fenomenu. Po- my, że podstawowym znaczeniem Xóyoc jest mowa, to taki
jęcie potoczne nie jest jednak fenomenologicznym pojęciem dosłowny przekład nabiera pełnego sensu dopiero po okreś-
fenomenu. W horyzoncie problematyki Kantowskiej to, co leniu, czym jest sama mowa. Dalsze dzieje znaczenia słowa
pojmujemy jako fenomen w sensie fenomenologicznym, Xóyo<;, zwłaszcza zaś różnorakie a dowolne interpretacje
można (pamiętając o innych różnicach) zilustrować mó- powstałe w późniejszej filozofii, stale przesłaniały właściwe,
wiąc, że to, co w przejawach ukazuje się zawsze jako wystarczająco przecież jasne znaczenie mowy. Termin
Xóyoc był „przekładany", tzn. wykładany zawsze jako ro- I tylko dlatego, że funkcja Xóyoc jako oorótpowaic polega
zum, sąd, pojęcie, definicja, racja, stosunek. Jakżeby jed- na umożliwianiu ukazującego widzenia czegoś, może ów
nak „mowa" mogła się tak modyfikować, by Xóyoc miał Xóyo<; mieć strukturalną formę cóv6eaic. „Synthesis" nie
wszystkie wymienione tu znaczenia, i to przy naukowym oznacza tu łączenia i wiązania przedstawień, manipulacji
sposobie używania języka? Nawet gdy Xóyoc pojmować treściami psychicznymi, tak iż miałby powstać „problem"
w sensie wypowiedzi, wypowiedzi jednakże jako „sądu", to owych połączeń, jak mianowicie pogodzić je jako wewnęt-
i wówczas fundamentalne znaczenie może za sprawą tego rzne z tym, co fizyczne, zewnętrzne. Tutaj auv ma znaczenie
na pozór prawidłowego przekładu zostać zaprzepaszczone, czysto apofantyczne i oznacza: umożliwiać widzenie czegoś
zwłaszcza gdy pojmować „sąd" w sensie którejś ze w połączeniu (Beisammen) z czymś, widzenie czegoś jako
współczesnych „teorii sądu". Xóyoc nie oznacza (a w ka- czegoś.
żdym razie nie oznacza pierwotnie) sądu, jeśli pod tym I znów: dlatego Xóyoc może być prawdziwy lub fałszywy,
ostatnim rozumieć „łączenie" lub „zajmowanie stanowi- że umożliwia widzenie. Decydujący jest tu dystans do sztu-
ska" (uznanie-odrzucenie). cznie utworzonego pojęcia prawdy w sensie „zgodności".
Xóyoc jako mowa oznacza raczej tyle, co SyjXouv — ujaw- Idea ta w żadnym razie nie jest pierwotna w pojęciu
niać coś, o czym w mowie „mowa". Tę funkcję mowy aXy]0ei,a. „Bycie prawdziwym" dla Xóyoc w sensie aX7]6eusiv
Arystoteles sformułował dobitniej jako omojpawsaGai1. Xóyoc oznacza: byt, o którym się mówi, wydobyć poprzez Xśystv
pozwala coś widzieć (<pouvea6ai) — mianowicie to, o czym pojęte jako dno<c>a.ivsaQa.\. z jego skrytości i umożliwić widze-
jest mowa — mówiącym (medium) lub rozmawiającym. nie go jako nieskrytego (dlrfiźc), odkryć. Podobnie też
Mowa „pozwala widzieć", dno-... od strony tego, o czym „bycie fałszywym", ^suSscrOai,, oznacza tyle, co łudzenie
jest mowa. W mowie (otaró<paveri<;), jeśli jest ona rzetelna, to, w sensie zakrywania: stawiać coś przed czymś (w sposób
co zostało powiedziane, ma się czerpać z tego, o czym się umożliwiania widzenia) i tą drogą podawać to jako coś,
mówi, tak iż przekaz mówiony poprzez to, co w nim czym ono nie jest.
wypowiedziane, ujawnia i udostępnia innemu to, o czym Ponieważ jednak „prawda" ma ten sens, zaś Xóyoc
mówi. Taka jest struktura Xóyoc jako a7ró<pavaŁc. Nie każdej stanowi określony modus umożliwiania widzenia, zatem
„mowie" przysługuje ten modus ujawniania w sensie umożli- Xóyoc właśnie nie powinien być uznawany za pierwotne
wiania ukazującego widzenia. Np. prośba (e^) także „miejsce" prawdy. Jeśli prawdę określać (jak to się dziś
ujawnia, ale w inny sposób. mimochodem przyjęło) jako coś, co „właściwie" przysługuje
W konkretnej realizacji mówienie (umożliwianie widze- sądowi, i powoływać się przy tym na Arystotelesa, to za-
nia) ma charakter języka, wypowiadania słów. Xóyoc/to równo takie powoływanie się jest bezzasadne, jak i przede
<pwvyj, a mianowicie cpMV7) pis-ra <pavxa(7ta<; — wydawanie wszystkim błędnie rozumiane jest greckie pojęcie prawdy.
dźwięków, w którym zawsze coś zostaje ujrzane. „Prawdziwe" w greckim rozumieniu, i to bardziej pier-
1
Por. [Arystoteles,] de interpretatione, 1-6; także Metafizyka Z 4 i wotnie niż wspomniany tu Xóyoc, jest aicrOTjatę, proste, zmy-
Etyka nikomachejska Z. słowe postrzeganie czegoś. Postrzeganie jest zawsze
prawdziwe, jako że celem tej afoOTjaic jest zawsze jej tSia, w swej „relacyjności", dlatego Aóyoc nabiera znaczenia
byt pierwotnie (genuin) dostępny tylko przez nią właśnie relacji i stosunku.
i dla niej, np. widzenie barw. Znaczy to, że patrzenie Taka interpretacja „mowy apofantycznej" winna wy-
odkrywa zawsze barwy, słyszenie — dźwięki. W naj- starczyć dla uwydatnienia pierwotnej funkcji Xóyoc.
czystszym i najbardziej pierwotnym sensie „prawdziwe",
tzn. takie, które tylko odkrywa i nigdy nie może zakrywać,
C. Wstępne pojęcie fenomenologu
jest czyste voerv, proste, oparte na przyglądaniu się postrze-
ganie najprostszych określeń bycia bytu jako takiego. To Gdy konkretnie uprzytomnimy sobie wynik interpretacji
vo£iv nie może nigdy zakrywać, nigdy być fałszywe, może „fenomenu" i „logosu", rzuca się w oczy wewnętrzny
co najwyżej pozostawać niepostrzeganiem, <xyvosTv, nie wystar- związek między obydwoma pojęciami. Wyrażenie „feno-
czać do prostego, trafnego podejścia. / menologia" można sformułować po grecku jako Xeystv T<X
To, co nie ma już formy czystego umożliwiania wi- cpaivó[i.eva; Aśyew oznacza jednakże a7to<pawe<x6ai.. Fenome-
dzenia, lecz przy wykazywaniu odwołuje się zawsze do nologia to zatem: obtotpaweaGai T<X tpatvó(xsva: sprawić, by to,
czegoś innego i w ten sposób pozwala widzieć coś jako coś co się ukazuje, widzieć samo z siebie tak, jak się samo
— wraz z tą strukturą syntezy przejmuje możliwość zakry- z siebie {von ihm selbst her) ukazuje. Taki jest formalny sens
wania. „Prawda sądu" jednakże jest tylko przeciwieńst- badania, które nadaje sobie nazwę „fenomenologii".
wem owego zakrywania — tzn. fenomenem prawdy wie-
W ten jednakże sposób dochodzi do głosu nie co innego
lorako ufundowanym. Realizm i idealizm w takim samym
niż wypowiedziana wyżej maksyma: „Z powrotem do
stopniu z gruntu rozmijają się z sensem greckiego pojęcia
rzeczy samych!".
prawdy, na którego dopiero podstawie można w ogóle zro-
Termin „fenomenologia" różni się zatem co do swego
zumieć samą możliwość „nauki o ideach" jako filozoficznego
sensu od określeń typu „teologia" itp. Te bowiem nazywają
poznania.
zawartość przedmiotu odnośnej nauki. „Fenomenologia"
Dlatego właśnie, że funkcja Aóyoc polega na prostym
ani nie nazywa przedmiotu swych badań, ani nie
umożliwianiu widzenia czegoś, umożliwianiu postrzegania
charakteryzuje jego zawartości. Samo słowo powiadamia
bytu, Aóyoc może oznaczać rozum. Skoro zaś terminu
tylko o ,jak" dotyczącym wskazania i / sposobu rozważania
„ Aó yo c " uż yw a s i ę n i e t yl ko w z na c z e ni u Ae ye w, al e
tego, co ma być w tej nauce rozpatrywane. Nauka „o" fe-
i w znaczeniu Xeyó(xsvov — to, co wykazane jako takie
nomenach to takie ujęcie jej przedmiotów, że wszystko, co
— i skoro nie jest to nic innego jak U7roxei(i.evov, które jako
ma być o nich rozważane, musi być dokonane w toku
obecne leży już u podstawy wszelkiego przystępu przez
bezpośredniego wskazywania i bezpośredniego wykazywa-
zagadywanie i omawianie (Ansprechen und Besprechen), to Aóyoc
nia. Taki sam sens ma tautologiczne w gruncie rzeczy
qua Aeyófxevov oznacza rację, ratio. I wreszcie ponieważ
określenie „fenomenologia opisowa". Opis nie oznacza tu
Aóyoc qua Xsyó(xevov może także oznaczać: coś podjętego
postępowania wzorowanego na, powiedzmy, botanicznej
jako coś, co stało się widoczne w swej relacji do czegoś,
morfologii; termin ten ma natomiast sens zakazu: unikać
wszelkiego nie dającego się wykazać określania. Charakter kacje i pochodne. Ukazywanie się nie jest dowolne ani tym
samego opisu, specyficzny sens Aóyoc, można ustalić do- bardziej nie jest przejawianiem się. W żadnym razie bycie /
piero na podstawie „treści" tego, co ma być „opisane", tj. bytu nie może być czymś, „za czym" stałoby jeszcze coś,
tego, co naukowe określanie ma uzyskać na drodze spotka- „co się nie przejawia".
nia z fenomenami. Formalnie rzecz biorąc, znaczenie for- „Za" fenomenami w sensie fenomenologii z istoty nie
malnego i potocznego pojęcia fenomenu pozwala nazwać stoi nic innego, jednakże to, co ma być fenomenem, może
fenomenologią każde wskazanie bytu, tak jak się on być skryte. I właśnie dlatego, że fenomeny zrazu i zwykle
w sobie samym pokazuje. nie są dane, potrzebna jest fenomenologia. „Zakrytość" to
Przez wzgląd na co trzeba teraz formalne pojęcie fe- pojęcie przeciwstawne do „fenomen".
nomenu odformalizować, by uzyskać fenomenologiczne, Fenomeny mogą być zakryte na rozmaite sposoby. Po
i czym to ostatnie różni się od potocznego? Czym jest to, pierwsze, fenomen może być zakryty w tym sensie, że
czego „widzenie" fenomenologia ma „umożliwiać"? Czym w ogóle nie został on jeszcze odkryty. Nie mamy o nim ani
jest to, co musi być nazwane „fenomenem" w wyróżnio- wiedzy, ani niewiedzy. Fenomen może być, po drugie,
nym sensie? Co, zgodnie ze swą istotą, stanowi konieczny przesłonięty. Polega to na tym, że kiedyś został odkryty,
temat wyraźnego wskazania? Oczywiście to, co się zrazu znów jednak popadł w zakrycie. Ono zaś może stać się to-
i zwykle właśnie nie pokazuje, co — przeciwnie niż to, co talne lub też, jak to się z reguły dzieje, coś wcześniej
się zrazu i zwykle pokazuje — jest skryte, lecz równocześnie odkrytego będzie jeszcze widoczne, choć tylko jako pozór.
z istoty przysługuje temu, co się zrazu i zwykle pokazuje, Ile jednak pozoru, tyle i „bycia". To zakrycie jako „za-
i to tak, że ustanawia jego sens i podstawę. maskowanie" jest najczęstsze i najbardziej niebezpieczne,
Tym, co pozostaje w pewnym szczególnym sensie skryte, jako że tu możliwości złudzeń i błędów są szczególnie u-
na powrót popada w zakrycie albo pokazuje się tylko porczywe. Dostępne, ale o zasłoniętej podstawie, struktury
w „zamaskowanej" postaci („verstellt"), nie jest ten czy bycia i ich pojęcia mogą zapewne rościć sobie w obrębie
ów byt, lecz (jak to pokazały wcześniejsze rozważania) by- „systemu" pretensje do prawomocności. Na podstawie
cie bytu. Może ono być tak dalece zakryte, że zostaje konstrukcyjnego zamknięcia w systemie prezentują się one
zapomniane i nie pada pytanie o nie i o jego sens. Fe- jako coś, co nie wymaga dalszego uprawomocnienia, jest
nomenologia objęła więc tematycznie swoim „chwytem" „jasne" i może przeto służyć za punkt wyjścia postępującej
jako przedmiot to, co w wyróżnionym sensie na podstawie naprzód dedukcji.
swej najgłębszej treści narzuca się jako fenomen. Samo zakrycie, czy to w sensie skrytości, przesłonięcia,
Fenomenologia stanowi pewien sposób podejścia do te- czy zamaskowania, ma znów dwojaką możliwość. Istnieją
go, co ma stać się tematem ontologii, oraz określanie tego na zakrycia przypadkowe i konieczne, tzn. takie, które mają
sposób wykazywania. Ontologia jest możliwa tylko jako fe- podstawę w sposobie istnienia tego, co odkryte. Każde źród-
nomenologia. Dla fenomenologicznego pojęcia fenomenu łowo utworzone fenomenologiczne pojęcie i twierdzenie mo-
tym, co się ukazuje, jest bycie bytu, jego sens, jego modyfi- że jako zakomunikowana wypowiedź ulec wykorzenieniu.
Jest ono wówczas przekazywane dalej z pozornym zrozu- Co do treści fenomenologia jest nauką o byciu bytu
mieniem, traci swe oparcie i przybiera postać oderwanej te- —ontologią. Przeprowadzone powyżej objaśnienie zadań
zy. Możliwość skostnienia i nieuchwytywalności czegoś pier- ontologii wykazało konieczność ontologii fundamentalnej,
wotnie „uchwytnego" tkwi w konkretnej pracy samej fe- której tematem jest ontologiczno-ontycznie wyróżniony byt,
nomenologii. Trudność tego badania polega właśnie na jestestwo, ona zaś staje wobec kardynalnego problemu
tym, by w pozytywnym sensie uczynić je krytycznym wobec —pytania o sens bycia w ogóle. Już samo nasze badanie
siebie samego. pokaże, iż metodologicznym sensem opisu fenomenologicz-
Sposób spotykania bycia i struktur bycia w modus fenome- nego jest interpretacja. Xóyoc fenomenologii jestestwa ma
nu musi zostać dopiero wydobyty z przedmiotów fenomenolo- charakter eppjveueiv, dzięki któremu przysługujące samemu
gii. Dlatego zarówno punkt wyjścia analizy, podejście do fe- jestestwu rozumienie bycia poznaje właściwy sens bycia
nomenu, jak i przejście przez dominujące zakrycia wymagają i podstawowe struktury jego własnego bycia. Fenomenologia
swoistej metodologicznej gwarancji. / Idea „źródłowego" (o- jestestwa jest hermeneutyką w pierwotnym tego słowa zna
rigindr) i „intuicyjnego" ujęcia i eksplikacji fenomenów sta- czeniu, wedle którego jest to interpretowanie. Ponieważ jed
nowi przeciwieństwo naiwności przypadkowego, „bezpo- nak przez odsłonięcie sensu bycia i podstawowych struktur
średniego" i bezrefleksyjnego „patrzenia". jestestwa w ogóle zostaje wyznaczony horyzont wszelkich
Na gruncie wyodrębnionego tu wstępnego pojęcia feno- dalszych badań ontologicznych nad bytem innym niż jes
menologii można teraz ustalić także znaczenie terminów testwo, owa hermeneutyką staje się zarazem „hermeneuty
fenomenalny" i „fenomenologiczny". „Fenomenalnym" nazwiemy ką" w sensie opracowywania warunków możliwości wszel
to, co w sposobie spotykania fenomenu jest dane i kiego badania ontologicznego. I wreszcie, ponieważ jestes
eksplikowane — stąd mowa o „strukturach fenomenal- two jako byt w możliwości egzystencji ma ontologiczne pier
nych". „Fenomenologicznym" zwie się to wszystko, co przy- wszeństwo przed wszelkim bytem, zatem hermeneutyką/
sługuje wskazywaniu i eksplikacji i co stanowi wymagany jako wykładnia bycia jestestwa uzyskuje specyficzny, trzeci,
w tym badaniu system pojęciowy. w porządku filozoficznym naczelny sens analityki egzysten-
Ponieważ fenomen w rozumieniu fenomenologicznym jest cjalności egzystencji. W takiej hermeneutyce, jeśli opraco
zawsze tylko tym, co stanowi bycie, ono zaś zawsze jest by- wuje ona ontologicznie dziejowy charakter jestestwa jako
ciem bytu, dlatego chcąc odsłonić bycie trzeba najpierw na- ontyczny warunek możliwości historii, zakorzenione jest
leżycie wyeksponować sam byt. On zaś ze swej strony musi zatem to, co „hermeneutyką" można nazwać tylko w sensie
się pokazać na gruncie odpowiedniego dlań sposobu podejś- pochodnym: metodologia historycznych nauk o duchu.
cia. W ten sposób potoczne pojęcie fenomenu staje się adek- Bycie jako podstawowy temat filozofii nie jest żadnego
watne fenomenologicznie. Wstępne zadanie „fenomenolo- rodzaju bytem, a jednak dotyczy każdego bytu. Jego „uni-
gicznego" zagwarantowania wzorcowego bytu jako punkt wersalności" trzeba szukać wyżej. Bycie i struktura bycia sy-
wyjścia właściwej analityki jest już wstępnie nakreślone tuują się ponad każdym bytem i każdym możliwym byto-
przez jej cel. wym określeniem jakiegoś bytu. Bycie to wprost transcendens.
Transcendencja bycia jestestwa ma charakter wyróżniony, wszystkim „gramatyki". Jeśli wolno się odwołać do wcześ-
jako że tkwi w niej możliwość i konieczność najbardziej ra- niejszych i nieporównanych co do poziomu analitycznych
dykalnej indywiduacji. Każde otwarcie bycia jako trans- badań nad byciem, to porównajmy ontologiczne frag-
cendensu jest poznaniem transcendentalnym. Prawda fenome- menty Platońskiego Parmenidesa lub czwarty rozdział siód-
nologiczna [otwartość bycia) to veritas transcendentalis. mej księgi Metafizyki Arystotelesa z jakimś snującym opo-
Ontologia i fenomenologia nie są dwiema różnymi dys- wieść rozdziałem z Tukidydesa, a zobaczymy wówczas nie-
cyplinami obok innych należących do filozofii. Oba te ter- zwykłość sformułowań, jakie narzucali Grekom ich filozo-
miny charakteryzują samą filozofię co do przedmiotu fowie. Gdzie zaś siły z istoty słabsze, a ponadto obszar by-
i procedury badawczej. Filozofia jest uniwersalną ontologia cia do odsłonięcia, ontologicznie rzecz biorąc, daleko trud-
fenomenologiczną wychodzącą od hermeneutyki jestestwa, niejszy niż ten, jaki był dany Grekom, tam też będą rosły
która jako analityka egzystencji koniec przewodniej nici kłopoty z konceptualizacją i nasilać się będzie surowość
wszelkiego filozoficznego zapytywania zamocowała w miej- wyrażeń.
scu, z którego ono wychodzi i do którego powraca.
Poniższe badania stały się możliwe dopiero na podsta- § 8. Zar J> s rozprawy
wach, jakie położył E. Husserl, którego Logische Untersu-
chungen powołały fenomenologię do życia. Objaśnienia Pytanie o sens bycia jest najbardziej uniwersalne i naj-
wstępnego pojęcia fenomenologii wskazują, że to, co w niej bardziej puste, jednakże tkwi w nim zarazem możliwość
istotne, nie polega na dążeniu do urzeczywistnienia się w po- jego najbardziej precyzyjnej indywidualizacji ze względu
staci jakiegoś „kierunku" filozoficznego. Wyżej od rze- na konkretne jestestwo. Aby uzyskać podstawowe pojęcie
czywistości stoi możliwość. Zrozumienie fenomenologii po- „bycia", a także wstępny zarys wymaganego przez to
lega wyłącznie na ujęciu jej jako możliwości1. pojęcie ontologicznego układu pojęciowego i jego ko-
Zdając sobie sprawę z niezgrabności i braku „elegancji" niecznych odmian, potrzebujemy jakiejś konkretnej nici
wyrażeń użytych w ramach poniższej analizy, dorzućmy przewodniej. Uniwersalności pojęcia bycia nie przeczy
taką / uwagę: czym innym jest snuć opowieści o bycie, „specjalność" badań — tzn. docierania doń drogą pewnej
a czym innym ujmować go w jego byciu. Dla tego ostatnie- specjalnej interpretacji pewnego określonego bytu, jestest-
go zadania nie dostaje zwykle nie tylko słów, ale przede wa, w którym mamy uzyskać horyzont rozumienia i moż-
1
liwej wykładni bycia. Sam ten byt jednakże jest w sobie
Jeśli poniższe badanie przyczyniło się do posunięcia naprzód „dziejowy", tak iż najgłębsze ontologiczne prześwietlenie
kwestii otwarcia „rzeczy samych", to autor zawdzięcza to przede go staje się w nieunikniony sposób interpretacją „histo-
wszystkim Edmundowi Husserlowi, który podczas studiów od-
ryczną".
bywanych przez autora we Freiburgu zaznajomił go z najróżniej-
szymi obszarami badań fenomenologicznych, udostępniając mu Opracowanie kwestii bycia rozdziela się więc na dwa
swe niepublikowane badania i osobiście w niezrównany sposób zadania, którym odpowiada podział rozprawy na dwie
nim kierując. części:
Część pierwsza
INTERPRETACJA JESTESTWA ZE WZGLĘDU
Część pierwsza: Interpretacja jestestwa ze względu na NA CZASOWOŚĆ I EKSPLIKACJA CZASU
czasowość i eksplikacja czasu jako transcendentalnego JAKO TRANSCENDENTALNEGO HORYZONTU
horyzontu pytania o bycie. PYTANIA O BYCIE
Część druga: Podstawy fenomenologicznej destrukcji
dziejów ontologii, których motyw przewodni stanowi prob-
lematyka temporalności*.
Część pierwsza rozpada się na trzy działy: Dział pierwszy
1.Przygotowawcza analiza fundamentalna jestestwa.
2.Jestestwo i czasowość. PRZYGOTOWAWCZA ANALIZA
FUNDAMENTALNA JESTESTWA
3.Czas i bycie. /
Część druga również dzieli się potrójnie:
Tym, czego pytanie o sens bycia dotyczy w pierwszej
1.Kantowska teoria schematyzmu i czasu jako
kolejności, jest byt o charakterze jestestwa. Przygotowaw-
wstępny etap problematyki temporalności. cza analityka egzystencjalna jestestwa sama wymaga
2.Ontologiczny fundament Kartezjańskiego „cogito — stosownie do swej specyfiki — wstępnej ekspozycji oraz
sum" i nawiązanie do średniowiecznej ontologii oddzielenia jej od badań z pozoru do niej równoległych
przez problematykę „res cogitans". (rozdział pierwszy). Trzymając się ustalonego punktu wyj-
3.Rozprawa Arystotelesa o czasie jako reprezenta ścia badania odsłonimy fundamentalną strukturę w jestest-
tywna dla fenomenalnej podstawy i granic starożyt wie: bycie-w-świecie (rozdział drugi). To „apriori" wykładni
nej ontologii. / jestestwa nie jest jakimś zestawem określeń, lecz w sposób
pierwotny i ciągły całościową strukturą. Pozwala ona jednak
oglądać z różnych stron konstytuujące ją momenty. Mając
* Część druga i trzeci dział części pierwszej nie ukazały się. ciągle przed oczyma pierwotną całość tej struktury,
wyodrębnimy fenomenalnie owe momenty. I tak,
przedmiotem analizy będą: świat w jego światowości (roz-
dział trzeci), bycie-w-świecie jako współbycie i bycie Sobą
(rozdział czwarty), bycie-w jako takie (rozdział piąty). Na
podłożu analizy tej fundamentalnej struktury można bę-
dzie prowizorycznie wskazać bycie jestestwa. Jego egzys-
tencjalnym sensem jest troska (rozdział szósty).
„Istota" jestestwa tkwi w jego egzystencji. Dające się w tym
bycie wydobyć charaktery nie stanowią zatem obecnych
„własności" jakiegoś tak a tak „wyglądającego" obecnego
bytu, lecz tylko i wyłącznie możliwe dlań sposoby bycia.
Wszelkie bycie-tak-a-tak (Sosein) tego bytu jest w pierw-
Rozdział pierwszy szym rzędzie bytem. Dlatego termin „jestestwo", którym
ów b yt oznaczamy, nie wyraża „co" tego b ytu (jak
EKSPOZYCJA ZADANIA w przypadku stołu, domu, drzewa), lecz bycie.
PRZYGOTOWAWCZEJ ANALIZY JESTESTWA 2. Bycie, o które owemu bytowi w jego byciu chodzi, jest
zawsze moje. Dlatego nie można ujmować ontologicznie
§ 9. Temat analityki jestestwa jestestwa jako pewnego przypadku i egzemplarza jakiegoś
rodzaju bytu jako obecnego. Takiemu bytowi jego bycie
Bytem, którego analiza stanowi tu nasze zadanie, jesteś- jest „obojętne", a ściśle biorąc, „jest" tak, że jego bycie nie
my zawsze my sami. Bycie tego bytu jest zawsze moje. może mu być ani obojętne, ani nieobojętne. Zagadywanie
W swym byciu byt ten sam się odnosi do swego bycia. Ja- [Ansprechen) jestestwa musi stosownie do charakteru mojości
ko byt o tym byciu jest on zdany na / swe własne bycie. [Jemeinigkeit) tego bytu stale używać zaimka osobowego: „ja
Tym, o co temu bytowi zawsze chodzi, jest bycie. Z tej cha- jestem", „ty jesteś".
rakterystyki jestestwa wynikają dwa wnioski: Jestestwo ma być moje w taki czy inny sposób. W jaki
1. „Istota" tego bytu tkwi w jego „byciu-ku" (J^u-seiń). zaś sposób jest w danym momencie moje, zawsze już jakoś
To, czym jest (Was-sein) (essentia), jeśli w ogóle można z góry rozstrzyga. Byt, któremu w jego byciu o nie samo
o tym mówić, musi zostać pojęte na podstawie jego bycia chodzi, odnosi się do swego bycia jako do swej najbardziej
(existentia). Przy tym właśnie ontologicznym zadaniem własnej (eigensteń) możliwości. Jestestwo jest zawsze swą
jest pokazanie, że wybrany na oznaczenie bycia tego bytu możliwością i „ma" ją nie tylko na kształt własności jako
termin „egzystencja" nie ma i nie może mieć ontologicz- coś obecnego. Ponieważ zaś z samej swej istoty jestestwo
nego znaczenia tradycyjnego terminu ,,existentia"; ten jest zawsze swą możliwością, może ono w swym byciu „wy-
ostatni bowiem znaczy wedle tradycji ontologicznej tyle, bierać" samo siebie, zyskiwać siebie i tracić, bądź nigdy
co bycie obecnym (Vorhandensein), sposób bycia, który siebie nie zyskiwać i zyskiwać tylko „pozornie". Utracić się
bytowi o charakterze jestestwa z istoty nie przypada lub jeszcze się nie odzyskać może ono tylko o tyle, że zgodnie
w udziale. Zamętu unikniemy w ten sposób, że termin „e- ze swą istotą jest ono czymś możliwym właściwym (ei-
xistentia" będziemy zawsze oddawać interpretującym wy- gentliches), tj. własnym (sich zueigen). Oba te modi bycia:/
rażeniem „obecność" („Vorhandenheit"), a „egzystencję" właściwość i niewłaściwość — określenia te obieramy tu jako
jako określenie dotyczące bycia przypiszemy wyłącznie jes- terminy w ich dosłownym sensie — oparte są na tym, że
testwu. jestestwo w ogóle określone jest prez mojość. Niewłaściwość
jestestwa nie oznacza jednak wcale jakby „mniej" bycia ku niemu — wszelkie egzystowanie jest takie, jakie jest.
lub „niższego" stopnia bycia. Może ona raczej określać Owo powszednie niezróżnicowanie jestestwa nazywamy
jestestwo wedle jego najpełniejszego ukonkretnienia w sfe- przeciętnością.
rze jego zajęć, emocji, zainteresowań, korzystania z przy- Ponieważ przeciętna powszedniość stanowi coś temu
jemności. bytowi ontycznie najbliższego (^undchst), była ona — i stale
Oba zarysowane charaktery jestestwa: najpierw prymat bywa — pomijana przy eksplikacji jestestwa. To, co on-
„exisłentia" wobec essentia, a następnie mojość, wskazują tycznie najbliższe i znane, jest ontologicznie najdalsze, nie
już, że analityka tego bytu stawia nas przed swoistym (ei- poznane i w swym ontologicznym znaczeniu ciągle prze-
genartigen) obszarem fenomenów. Byt ów nie ma i nigdy oczane. Gdy Augustyn pyta: Quid autem propinguius meipso
nie miał charakteru bycia czegoś tylko obecnego wewnątrz miki? i musi odpowiedzieć: ego certe / laboro hic et laboro in me-
świata. Dlatego tematyzując jestestwo nie można utrzy- ipso: factus sum mihi ten a difficultatis et sudońs nimii, to dotyczy
mywać, że zastajemy je jako coś obecnego. Rzetelna to nie tylko ontycznej i przedontologicznej nieprzej-rzystości
wstępna ekspozycja (Vorgabe) takiego bytu jest tak dalece jestestwa, lecz w jeszcze większym stopniu ontolo-gicznego
nieoczywista, że samo jej określenie stanowi istotną część zadania, by nie tylko nie przeoczyć fenomenalnie
ontologicznej analityki tego bytu. Od dokonania w sposób najbliższego temu bytowi sposobu bycia, lecz go przez po-
nie budzący wątpliwości rzetelnej ekspozycji zależy to, czy zytywną charakterystykę udostępnić.
w ogóle można będzie bycie tego bytu uczynić zrozu- Przeciętnej powszedniości jestestwa nie można jednak
miałym. Nawet najbardziej pobieżna analiza wymaga za- traktować jako samego tylko „aspektu". Także w niej, i to
wsze zapewnienia rzetelnego punktu wyjścia. w samym modus niewłaściwości, struktura egzystencjalności
Jestestwo określa siebie jako byt zawsze na podstawie tkwi a priori. I także w niej chodzi jestestwu w pewien spo-
możliwości, którą ono jest i którą w swym byciu jakoś ro- sób o jego bycie, do którego odnosi się ono w modus prze-
zumie. Taki jest formalny sens ukonstytuowania egzystencji ciętnej powszedniości, choćby tylko w modus ucieczki przed
jestestwa. Zawiera się w tym wskazówka dla ontologicznej nim i zapominania o nim.
interpretacji tego bytu, by problematykę jego bycia wy- Eksplikacja przeciętnej powszedniości jestestwa nie do-
prowadzać z egzystencjalności jego egzystencji. To jednak starcza nam jednakże jakichś ledwie tylko przeciętnych
nie może oznaczać konstruowania jestestwa na podstawie struktur w sensie czegoś mglistego i nieokreślonego. To, co
jakiejś konkretnej możliwej idei egzystencji. Na początku ontycznie jest w sposób właściwy przeciętności,
analizy nie powinno się właśnie interpretować jestestwa można
przez zróżnicowanie jakiegoś określonego egzystowania,
lecz odkrywać je w jego niezróżnicowanym Zrazu i Zwyk- 1
[Św. Augustyn,] Confessiones, lib. X, cap. 16. [„cóż zaś
le. To niezróżnicowanie powszedniości jestestwa nie jest ni- bliższego mnie niż ja sam? [...] znajduję tu trudności i znajduję
czym, lecz pozytywnym charakterem fenomenalnym tego trudności w sobie samym; stałem się sam sobie ziemią trudności
bytu. Wychodząc od tego sposobu bycia — i powracając i zbytniego potu". Gyt. wg wyd. poi.: Św. Augustyn, Wyznania,
przeł.J. Czuj, Kraków 1949].
z powodzeniem uchwycić ontologicznie w postaci nader We Wprowadzeniu wskazaliśmy już, że egzystencjalna
ważnych struktur, które nie różnią się strukturalnie od on- analityka jestestwa stawia również zadanie niewiele mniej
tologicznych określeń właściwego bycia jestestwa. naglące niż sama kwestia bycia: zadanie ujawnienia tego
Wszelkie eksplikacje, jakich dostarcza analityka jestest- apriori, które musi być widoczne, by móc filozoficznie zba-
wa, uzyskuje się mając na uwadze strukturę jego egzysten- dać kwestię, „czym jest człowiek". Egzystencjalna anali-
cji. Ponieważ określa się ona na podłożu egzystencjalności, tyka jestestwa poprzedza wszelką psychologię, antropolo-
charaktery bycia jestestwa nazywamy egzystencjałami. Na- gię, a tym bardziej biologię. Temat analityki można bę-
leży je wyraźnie odróżniać od określeń bycia bytu odmien- dzie jeszcze ostrzej wyodrębnić, gdy odróżnimy ją od tych
nego niż jestestwo, zwanych przez nas kategoriami, przy możliwych [sposobów] badania jestestwa. Dzięki temu
czym termin ten przyjmiemy w jego naczelnym ontologicz- wykażemy zarazem jeszcze dobitniej jej nieodzowność.
nym znaczeniu i tego znaczenia będziemy się trzymać.
Starożytna ontologia za wzorcową podstawę swej wykładni
§ 10. Odróżnienie analityki jestestwa
bycia przyjęła byt spotykany wewnątrz świata. Za sposób
od antropologii, psychologii i biologii
podejścia do niego uchodzi voeTv lub Xóyoc. W jego obrębie
byt jest spotykany. Bycie tego bytu musi jednakże dać się Po wstępnym pozytywnym nakreśleniu tematu badań
ująć w pewnym wyróżnialnym Xśyeiv (umożliwiać widze- ciągle jeszcze potrzebna jest ich negatywna charakterystyka
nie) , tak iż owo bycie staje się już z góry zrozumiałe jako — choć rozważania o tym, co nie powinno mieć miejsca,
to, czym jest i [czym] już jest w każdym bycie. Zawsze już łatwo mogą popaść w jałowość. Należy pokazać, że do-
wcześniejsze podejmowanie bycia przy omawianiu (Xóyoc) tychczasowe zorientowane na jestestwo sposoby stawiania
bytu to xaT7)YopsŁcr6at. Oznacza to najpierw: publicznie skar- kwestii i prowadzenia badań, niezależnie od ich faktycznej
żyć się, zarzucać coś komuś wobec wszystkich. W zastoso- płodności, rozminęły się z właściwym, filozoficznym proble-
waniu ontologicznym termin ten znaczy: zarzucać niejako mem i że dopóki trwają przy tym uchybieniu, nie mogą
bytowi to, czym on już zawsze jest jako byt, tzn. umożli- rościć sobie pretensji do tego, by w ogóle móc osiągnąć to,
wiać wszystkim widzenie go w jego byciu./Tym, co w ta- ku czemu zasadniczo zmierzają. Odróżnienia egzystencjalnej
kim widzeniu ujrzane i widziane, są xaTY)yopia(.. Obejmują analityki od antropologii, psychologii i biologii odnoszą się
one aprioryczne określenia bytu, rozmaicie w sferze Xóyoc tylko do kwestii z zasady ontologicznej. Dla „teorii nauki"
podejmowanego i omawianego. Egzystencjały i kategorie to są one z konieczności niewystarczające już choćby dlatego,
dwie podstawowe możliwości charakterów bycia. Odpowia- że naukowa struktura powyższych dyscyplin (choć nie
dający im byt wymaga za każdym razem innego sposobu „naukowość" badaczy pracujących nad ich rozwojem) jest
stawiania naczelnej kwestii: byt stanowi „kto" (egzystencja) dziś nad wyraz dyskusyjna i potrzebuje nowych inspiracji,
albo ,,co" (obecność w najszerszym sensie). O związku tych które muszą wyrastać z problematyki ontologicznej.
dwóch modi charakterów bycia można mówić dopiero na Orientacja historyczna pozwala wyraźniej pokazać cel
gruncie rozjaśnionego horyzontu kwestii bycia. analityki egzystencjalnej: Kartezjusz, któremu przypisuje
się / odkrycie „cogito sum" jako punktu wyjścia nowożyt-
nych kwestii filozoficznych, badał — w pewnych granicach zasadniczy brak, że samo „życie" jako pewien sposób
— „cogitare" u ego. Z drugiej strony jednak całkowicie bycia nie staje się problemem ontologicznym.
zaniedbał rozważenie „sum", mimo iż jest ono stanowione Badania W. Diltheya inspiruje ciągłe obecne pytanie
równie pierwotnie jak „cogito". Analityka stawia ontolo- o „życie". Usiłuje on zrozumieć strukturalny i rozwojowy
giczne pytanie o bycie „sum". Dopiero po określeniu go kontekst „przeżyć" tego „życia" na podstawie całości sa-
można będzie uchwycić sposób bycia cogitationes. mego tego życia. Filozoficznej wagi jego „psychologii hu-
Ta historyczna egzemplifikacja celu analityki jest jednak manistycznej" trzeba szukać nie w tym, że nie kieruje się
zarazem myląca. Jednym z pierwszych zadań analityki bę- ona na psychiczne elementy i atomy i nie chce już zesta-
dzie wykazanie, że wprowadzenie jakiegoś od razu danego wiać życia duchowego z fragmentów, mając na celu raczej
ja oraz podmiotu z gruntu rozmija się z fenomenalną treścią „całość życia" i „postacie" — lecz w tym, że we wszyst-
jestestwa. Każda idea „podmiotu" — jeśli nie zostanie kich swych badaniach zmierzał on przede wszystkim ku py-
wcześniej sprecyzowana za pomocą podstawowego onto- taniu o „życie". Zapewne, zaznacza się tu także najsilniej /
logicznego określenia — wprowadza zarazem ontologicznie ograniczenie Diltheyowskiej problematyki oraz aparatu po-
subiectum (uTtoxst(j.svov), i to nawet pomimo dowolnie wiel- jęciowego, w którym znajdowała ona wyraz. Ograniczenia
kich ontycznych zastrzeżeń wobec „substancji duchowej" te jednakże dzielą z Diltheyem i Bergsonem wszystkie u-
lub „urzeczowienia świadomości". Sama sfera rzeczowa kształtowane pod ich wpływem kierunki „filozofii osoby"
(Dinglichkeit) wymaga najpierw wykazania swego ontolo- („Personalismus") i wszelkie dążności ku antropologii filo-
gicznego pochodzenia, aby można było zapytać, co należy zoficznej. Nawet z zasady bardziej radykalna i bardziej
pozytywnie rozumieć przez nieurzeczowione bycie pod- przejrzysta fenomenologiczna interpretacja osobowości nie
miotu, duszy, świadomości, ducha, osoby. Terminy te wkracza w wymiar pytania o bycie jestestwa. Przy wszel-
odnoszą się do wszystkich określonych, „formowalnych" kich różnicach sposobu zapytywania, sposobu prowadzenia
(ausformbare) sfer fenomenów, jednakże stosowaniu ich badań i światopoglądowej orientacji interpretacje osobo-
towarzyszy zawsze swoiste poczucie braku potrzeby za- wości u Husserla1 i Schelera zgodne są w swym aspekcie
pytania o bycie tak oznaczonego bytu. Dlatego też nie
1
jest bynajmniej terminologiczną samowolą, że unikamy Husserla badania nad „osobowością" nie zostały jak dotąd
stosowania tych terminów — podobnie jak wyrażeń „ży- opublikowane. Zasadnicza orientacja tej problematyki uwidacznia
cie" i „człowiek" — na oznaczenie bytu, którym sami jes- się już w rozprawie Philosophie als strenge Wissenschąft, „Logos" I
teśmy. (1910), s. 319. Badania te zostały posunięte znacznie dalej w drugiej
księdze Ideen zu einer reinen Phanomenologie und phanomeno-logischen
Z drugiej strony, dobrze pojęta tendencja wszelkiej
Philosophie (Husserliana, t. IV) [Idee czystej fenomenologii i
naukowej, poważnej „filozofii życia" — określenie to mówi fenomenologicznej filozofii, Księga druga, przeł. D. Gierulanka,
tyle, co „botanika roślin" — kryje w sobie tendencję do Warszawa 1974], której część pierwsza (por. niniejszy ,Jahr-
zrozumienia bycia jestestwa. Widać wyraźnie, i to jest jej buch" ftzn. ,Jahrbuch fur Philosophie und phanomenologi-
sche Forschung"; pierwsze wydanie Sein und £eit opublikowano
negatywnym. Nie stawiają one już pytania o sam „byt oso- także byt osoby sprowadzać się do bycia podmiotem aktów
bowy". Rozważymy dla przykładu interpretację Schelera, rozumu w pewnym systemie praw.
nie tylko dlatego, że jest ona dostępna w druku1, lecz dla- Osoba nie jest ani rzeczą, ani substancją, ani przedmio-
tego, iż Scheler mówi wyraźnie o bycie osobowym jako ta- tem. W ten sposób podkreśla się to samo, co miał na myśli
kim i usiłuje go określić na drodze odgraniczenia specyficz- Husserl1, gdy dla/jedności osoby postulował z istoty inną
nego bytu aktów od wszystkiego, co „psychiczne". Wedle konstytucję aniżeli dla jedności rzeczy przyrodniczych. To
Schelera o osobie nie można w żadnym razie myśleć jako samo, co o osobie, mówi Scheler także w odniesieniu do
o rzeczy lub substancji, jest ona raczej „bezpośrednio aktów: , Jednakże akt nigdy nie jest także przedmiotem:
współprzeżytą (miterlebte) jednością przeżywania, nie zaś należy bowiem do istoty bytu aktów, że mogą one być
tylko pomyślaną rzeczą gdzieś poza tym i na zewnątrz przeżyte jedynie poprzez ich dokonanie i dane tylko w re-
tego, co bezpośrednio przeżyte"2. Osoba nie jest bytem fleksji"2. Akty są czymś niepsychicznym. Do istoty osoby
substancjalnym o charakterze rzeczy. Nie może także byt należy, że egzystuje ona jedynie w spełnianiu aktów inten-
cjonalnych, z istoty więc nie stanowi przedmiotu. Każda
psychiczna obiektywizacja, a więc każde ujęcie aktu jako
właśnie w ,Jahrbuch", stąd to sformułowanie] t. I, 1913) prezen- czegoś psychicznego jest równoznaczne z depersonalizacją.
tuje problematykę „czystej świadomości" jako podstawy badania
Osoba jest każdorazowo dana jako spełniająca akty intenc-
konstytucji wszelkiej realności. Księga druga zawiera szczegółowe
analizy konstytucji i dzieli się na trzy części [cyt. za wyd. poi.]:
jonalne powiązane jednością sensu. Byt psychiczny nie ma
1. Konstytucja materialnej przyrody. 2. Konstytucja przyrody istot więc nic wspólnego z bytem osobowym. Akty są spełniane,
żywych. 3. Konstytucja świata duchowego (nastawienie perso- osoba spełnia akty. Jaki jednak jest ontologiczny sens „speł-
nalistyczne w przeciwieństwie do przyrodniczego) [w późn. wyd., niania", jak pozytywnie określić ontologicznie sposób bycia
m.in. w wyd. poi., jest to tytuł jednego z trzech rozdziałów części osoby? Krytyczna refleksja nie może jednak na tym po-
trzeciej]. Husserl rozpoczyna swe rozważania od słów: „Dilthey przestać. Pytanie dotyczy bycia całego człowieka, ujmo-
[...] dostrzegł wprawdzie zagadnienia wytyczające cel, dostrzegł wanego zwykle jako jedność ciała, duszy i ducha. „Ciało",
kierunki pracy, jakiej należy dokonać, ale nie dotarł do rozstrzy- „dusza", „duch" mogą z kolei oznaczać sfery fenomenal-
gających sformułowań problematyki i do metodycznie pewnych ne, które można potraktować jako osobne tematy okreś-
rozwiązań" [s. 246; w późniejszym wydaniu Idei II fragment ten
lonych badań; w pewnych granicach ich ontologiczna nie-
znajduje się na początku części trzeciej]. Problemy te Husserl
poddał później badaniom jeszcze bardziej wnikliwym niż w tym określoność może być nieistotna. Na terenie pytania o by-
pierwszym ich opracowaniu; najważniejsze wyniki zaprezentował cie człowieka nie można jednak wyrachować tego bycia
w swych wykładach fryburskich. przez zsumowanie wymagających jeszcze określenia spo-
1
Por. niniejszy .Jahrbuch", t. I, 2 (1913) i II (1916), por. sobów bycia ciała, duszy i ducha. Nawet dla tego rodzaju
zwł. s. 242 nn. [tzn. M. Scheler, Der Formalismus in der Ethik und
die materiale Wertethik, cz. I i II]. 1
Por. „Logos" I.
2
Tamże, II, s. 243. 2
M. Scheler, Der Formalismus..., II, s. 246.
ontologicznej próby trzeba by już założyć ideę bycia ca- cji" mówiąca, iż człowiek jest czymś, co wykracza
łości. Tym jednakże, co przeszkadza podstawowemu py- poza
taniu o bycie jestestwa lub sprowadza je na manowce, jest siebie, ma jednakże swe korzenie w dogmatyce
powszechna orientacja na starożytno-chrześcijańską antro- chrześcijań
pologię, której niedostatecznych podstaw ontologicznych skiej, o której nie chciałoby się powiedzieć, że bycie
nie dostrzegły także filozofia osoby oraz filozofia życia. czło
Tradycyjna antropologia zawiera: wieka uczyniła kiedykolwiek problemem
1.Definicję człowieka: Cćoov Xóyov exov, zinterpretowaną ontologicznym.
w sensie: animal rationale, rozumna istota żywa. Sposób Ta idea transcendencji głosząca, że człowiek jest
by czymś
cia Ctpov jest tu jednak pojęty w sensie bycia więcej niż istotą wyposażoną w rozsądek,
czymś oddziaływała
obecnym i występującym [w świecie]. Wyższym
uposaże 1
Księga Rodzaju, I, 26 [„Uczyńmy człowieka na wyobrażenie
niem jest Aóyoc, którego sposób bycia pozostaje i na podobieństwo nasze" (Wujek)].
równie
mroczny jak sposób bycia tak zmontowanego bytu.
2.Inny motyw określenia bycia i istoty człowieka ma
charakter teologiczny: xxi ei7tsv ó 6eóc ran^crW(XEV
av6pw7tov
XOCT' sbcóva 7j[xsTŚpav y.cd xa6' ófi.oicoaiv, faciamus
kominem
ad imaginem nostram et similitudinem nostram1.
Wychodząc
od tego i przyjmując antyczną definicję, /
antropologia
chrześcijańskiej teologii uzyskuje wykładnię bytu
zwanego
przez nas człowiekiem. Podobnie jednak jak bycie
Boga
jest interpretowane ontologicznie za pomocą środków
on-
tologii starożytnej, tak samo rzecz się ma z byciem ens
fmi-
tum. W epoce nowożytnej chrześcijańska definicja
została
pozbawiona teologicznego charakteru. Idea
„transcenden
w różnorakich postaciach. Jej przeszłość mogą zilustrować
takie oto cytaty: „His praeclaris dotibus excelluit prima hominis
conditio, ut ratio, intelligentia, prudentia, iudicium, non modo ad
terrenae vitiae gubernationem suppeterent, sed ąuibus transcen-
deret usąue ad Deum et aeternam felicitatem"1. „Also auch der
mensch [...] sin ufsehen kat uf Gott und sin wort, zeigt er klar-
lich an, dafi er nach siner natur etwas Gott naher anerborn, etwas mee
nachschldgt, etwas zuzugs zu jm hat, das alles on zwyfel
allein darusjlufit, dafi er nach der bildnufi Gottes geschąffen ist"2.
Istotne dla tradycyjnej antropologii źródła: grecka definicja
i motyw teologiczny, pokazują, że poza określeniem istoty
bytu o nazwie „człowiek" pytanie o jego bycie pozostaje
zapomniane, a bycie owo pojmuje się raczej jako „o-
czywiste" w sensie obecności pozostałych rzeczy stworzo-
nych. Obydwa te motywy splatają się ze sobą w nowożytnej
antropologii z metodycznym wyjściem res cogitans, świa-
domości, kontekstu przeżyć. Ponieważ jednak także cogita-
tiones pozostają nieokreślone ontologicznie, bądź też znowu z
ukrytą „oczywistością" uznawane są za coś „danego",
czego „bycie" nie zostaje już objęte żadnym pytaniem, to
i antropologiczna problematyka pozostaje nieokreślona co
do swych zasadniczych ontologicznych podstaw.
1
Kalwin, Institutio, I, 15, § 8 [„Pierwsza kondycja człowieka
była doskonała z racji znakomitych właściwości: rozum, inteligen
cja, roztropność, zdolność sądzenia wystarczały nie tylko do
rządów na tej Ziemi, ale pozwalały człowiekowi wykroczyć
poza Ziemię nawet ku Bogu i szczęśliwości wiecznej"].
2
Zwingli, Von klarheit und gewiisse der worts Gottes {Deutsche
Schńften, I, 58) [„A tym, że człowiek [...] wygląda Boga i jego Sło
wa, wskazuje on jasno, że z natury swej narodzony był bliżej
Boga, że jest bardziej doń podobny, Jemu bliższy — wszystko to
płynie bez wątpienia stąd tylko, że został stworzony na obraz
Boga"].
W nie mniejszym stopniu dotyczy to „psychologii", której § 11. Analityka egzystencjalna
antropologicznych tendencji nie sposób dziś nie dostrzec. a interpretacja prymitywnego jestestwa.
Braku ontologicznego fundamentu nie da się również za- Trudności w osiągnięciu „naturalnego pojęcia świata"
stąpić wbudowaniem antropologii i psychologii w jakąś Interpretacja powszedniości jestestwa nie jest tożsama
ogólną biologię. Wedle porządku możliwego ujmowania z opisem prymitywnej sfery jestestwa, której empirycznego
i interpretowania biologia jako „nauka o życiu" ufundo- poznania może dostarczyć antropologia. Powszedniość nie po-
wana jest w ontologii jestestwa/— nawet jeśli nie wy- krywa się z prymitywnością. Powszedniość stanowi raczej
łącznie w niej. Życie jest pewnym swoistym sposobem modus bycia jestestwa także wtedy — i zwłaszcza wtedy
bycia, lecz z istoty dostępnym tylko w jestestwie. Onto- — gdy obraca się ono w obrębie wysoko rozwiniętej i zróż-
logia życia realizuje się na drodze prywatywnej interpre- nicowanej / kultury. Ponadto także prymitywne jestestwo
tacji; określa ona, co musi być, aby mogło być coś takiego posiada swoje możliwości nie-codziennego bycia, posiada
jak zaledwie-tylko-życie (Nur-noch-leberi). Życie nie jest swoją specyficzną codzienność. Orientacja analizy jestestwa
czystym byciem obecnym, ale też nie jest jestestwem. Tego na „życie ludów pierwotnych" może mieć pozytywne
ostatniego zaś nie sposób nigdy tak określić ontologicznie, znaczenie metodyczne, jako że „fenomeny pierwotne"
by można je było uznać za życie (ontologicznie nieokreślo- często nie są zbyt zakryte i skomplikowane przez jakąś za-
ne) i za ponadto coś jeszcze innego. awansowaną już autoanalizę (Selbstauslegung) odnośnego
Wskazanie na brak w antropologii, psychologii i biologii jestestwa. Jestestwo prymitywne często przemawia bardziej
jednoznacznej, ontologicznie zadowalająco uzasadnionej bezpośrednio ze źródłowego zanurzenia w „fenomenach"
odpowiedzi na pytanie o sposób bycia bytu, którym sami jes- (wziętych w sensie przedfenomenologicznym). Dość może
teśmy, nie wyrokuje wcale o pozytywnej pracy tych dys- surowy i niezgrabny z naszego punktu widzenia sposób
cyplin. Trzeba jednak stale uświadamiać sobie, że owych pojmowania może być pomocny w rzetelnym wydobywa-
ontologicznych fundamentów nigdy nie da się ex post niu ontologicznych struktur fenomenów.
wywieść hipotetycznie z empirycznego materiału, że raczej Jak dotąd jednak wiedzy o ludach pierwotnych dostar-
są one „tu" już wtedy, gdy materiał empiryczny jest do- czała nam etnologia. Ta zaś już przy pierwszym „zbie-
piero gromadzony. To, że pozytywne badanie nie dostrzega raniu" materiału, przy jego przeglądaniu i opracowywaniu
owych fundamentów i uznaje je za oczywiste, nie dowodzi
wcale, iż nie leżą one u podstaw tych badań i że nie są się korzystać z koniecznych do tego zrozumienia narzędzi.
problematyczne w bardziej radykalnym sensie, niż może „Aprioryzm" jest metodą wszelkiej samoświadomej naukowej fi-
być jakakolwiek teza nauk pozytywnych1. lozofii. Ponieważ nie ma on nic wspólnego z konstrukcją, badanie
aprioryczne wymaga rzetelnego przygotowania fenomenalnej
' Otwarcie apriori nie jest jednak konstrukcją „apriorystycz- podstawy. Najbliższy horyzont, który musi zostać przygotowany
ną". Dzięki E. Husserlowi nie tylko na nowo zrozumieliśmy sens dla analityki jestestwa, leży w obrębie jego przeciętnej powsze-
wszelkiej rzeczywistej „empirii" filozoficznej, ale też nauczyliśmy dniości.
porusza się w kręgu określonych pojęć wstępnych i wy- Pomimo że formalne odróżnienie problematyki ontolo-
kładni ludzkiego jestestwa w ogóle. Nie zostało jeszcze roz- gicznej od ontycznego badania mogłoby być dość łatwe, to
strzygnięte, czy potoczna psychologia, a nawet psychologia jednak przeprowadzenie, a przede wszystkim punkt wyjścia
naukowa i socjologia, którymi etnolog się posługuje, za- egzystencjalnej analityki jestestwa nastręcza trudności.
pewniają naukowość możliwemu odpowiedniemu podejściu W zadaniu tym zawiera się postulat, który od dawna nie-
do fenomenów mających stanowić przedmiot badania, pokoił filozofię, lecz spełnić go nigdy się jej nie udało: opra-
a także odpowiedniej interpretacji i komunikowaniu wyni- cowanie idei „naturalnego pojęcia świata". Wydawałoby się, że do
ków. Także i tu ujawnia się ta sama sytuacja co w przy- skutecznego podjęcia tego zadania odpowiednia byłaby
padku rozważanych wyżej dyscyplin. Etnologia sama za- dostępna dziś w obfitości wiedza o najbardziej rozmaitych
kłada już jako przewodnią ideę jakąś wystarczającą ana- i odległych kulturach i formach bytowania. To jednak tylko
litykę jestestwa. Ponieważ jednak nauki pozytywne ani nie pozór. W istocie owa rozległa wiedza zwodzi nas na
„mogą", ani nie powinny czekać na ontologiczną pracę fi- manowce prowadząc do zapoznania rzeczywistego prob-
lozofii, proces badawczy nie dokonuje się jako „postęp", lemu. Synkretyczna typizacja i porównywanie wszystkiego
lecz jako powtórzenie oraz zwiększające ontologiczną przej- ze wszystkim nie dają same z siebie należytego poznania
rzystość oczyszczanie czegoś odkrytego ontycznie1. / istoty. Opanowanie rozmaitości za pomocą jakiejś tabeli
nie zapewnia rzeczywistego zrozumienia tego, co zostało
1 tak uporządkowane. Prawdziwa zasada uporządkowania
Ostatnio E. Gassirer tematem filozoficznej interpretacji u- czynił ma swą własną treść, której porządkowanie nie odnajduje,
jestestwo mityczne; por. Philosophie der symbolischen For-men,
1925, część druga: Dos mythische Denken [Myślenie mityczne].
lecz już w sobie zakłada. Tak więc dla uporządkowania
Rozprawa ta dostarcza rozległych inspiracji badaniom obrazów świata potrzebna jest wyraźna idea świata w ogó-
etnologicznym. Patrząc od strony problematyki filozoficznej po- le. Jeśli zaś sam „świat" stanowi moment konstytutywny
zostaje pytanie, czy podstawy tej interpretacji są wystarczająco bycia-tu-oto (Dasein), to pojęciowe opracowanie fenomenu
przejrzyste, czy w szczególności architektonika Kanta Krytyki czys- świata wymaga wglądu w podstawowe struktury jestestwa.
tego rozumu, i w ogóle zawartość tej rozprawy, mogą wyznaczyć Celem pozytywnych charakterystyk i negatywnych roz-
zarys takiego zadania i czy nie potrzeba tu nowego i bardziej ważań tego rozdziału było wprowadzenie na właściwy tor
źródłowego podejścia. Sam Cassirer dostrzega możliwość takiego zrozumienia intencji i kierunku problematyki następującej
zadania, na co wskazuje uwaga na s. 16 n., w której Cassirer od- tu interpretacji. Ontologia może tylko pośrednio przyczy-
wołuje się do otwartych przez Husserla horyzontów fenomeno-
niać się do rozwoju istniejących nauk pozytywnych. Ma
logicznych. Już podczas dyskusji, jaką autor mógł odbyć z Cassi-
rerem przy okazji wygłoszonego w Hamburgu przed tamtejszą ona samodzielny cel dla samej siebie, chociaż [wykraczają-
sekcją Towarzystwa Kantowskiego w grudniu 1923 r. wykładu pt. ce] poza poznawanie bytu pytanie o bycie stanowi bodziec
gadania i drogi badań fenomenologicznych, okazało się, że jesteśmy wszelkiego naukowego poszukiwania.
zgodni co do postulatu zarysowanej we wspomnianym wykładzie
egzystencjalnej analityki.
nie wyklucza wielości konstytutywnych momentów struk-
tury tego ukonstytuowania. Istotnie, wskazana przez wspo-
mniany termin fenomenalna konstatacja pozwala na tro-
jakie spojrzenie. Gdy prześledzić ją pamiętając o całości fe-
Rozdział drugi nomenu, dają się wydobyć [następujące momenty]:
BYCIE-W-ŚWIECIE W OGÓLE 1.„W świecie"; w odniesieniu do tego momentu wyłania
JAKO PODSTAWOWE UKONSTYTUOWANIE się zadanie, by przebadać ontologiczną strukturę
JESTESTWA „świata"
i określić ideę światowości jako takiej (por. rozdział
§ 12. Wstępny opis bycia-w-świecie na trzeci
podstawie orientacji na bycie-w jako takie tego działu).
2.Byt, który zawsze jest w sposób bycia-w-świecie. Tu
W rozważaniach przygotowawczych (§ 9) doprowadzi- poszukuje się tego, o co pytamy w [pytaniu] „kto?".
liśmy już do wyodrębnienia charakterów bycia, które Feno-
winny w niezawodny sposób oświetlać dalsze badania, menologiczne wskazanie winno określać, kto jest w
a które jednak dopiero w tym badaniu uzyskają strukturalną modus
konkretyzację. Jestestwo to byt, który się w/swym byciu przeciętnej powszedniości jestestwa (por. rozdział
do tego bycia rozumiejąco odnosi. W ten sposób czwarty
wskazujemy na formalne pojęcie egzystencji. Jestestwo tego działu).
egzystuje. Jestestwo jest ponadto bytem, którym zawsze 3.Bycie-w jako takie; musimy przedstawić ontologiczną
jestem ja sam. Egzystujące jestestwo charakteryzuje mojość konstytucję samej wewnętrzności (Inheit) (por. rozdział
jako warunek możliwości właściwości i niewłaściwości. pią
Jestestwo egzystuje zawsze w jednym z tych modi lub w ich ty tego działu). Każde zwrócenie uwagi na jeden
modalnym niezróżnicowaniu. spośród
Te określenia bycia jestestwa musimy teraz ujrzeć i zro- tych momentów konstytutywnych oznacza
zumieć a priori na gruncie ukonstytuowania bycia, [u- przywołanie
konstytuowania,] które nazywamy byciem-w-świecie. Właś- pozostałych, a więc każdorazowo widzenie całego
ciwy punkt wyjścia analityki jestestwa polega na wykładni feno
tego ukonstytuowania. menu. Bycie-w-świecie jest wprawdzie a priori
Złożony termin „bycie-w-świecie" uwidacznia już w sa- koniecznym
mej swej budowie, że chodzi w nim o pewien jednolity feno- ukonstytuowaniem jestestwa, lecz dalece
men. Tę pierwszą konstatację trzeba postrzegać całościo- niewystarczają
wo. Nierozkładalność na dające się zsumować składniki cym do pełnego określenia jego bycia. Przed
indywidualną
tematyczną analizą każdego spośród trzech wydobytych
tu
fenomenów spróbujmy dokonać orientacyjnej
charakterys
tyki ostatniego spośród wymienionych momentów
ukon
stytuowania.
Co oznacza być-w? Wyrażenie to uzupełniamy od razu
do: bycie-w „w świecie" i mamy skłonność do tego, by ro-
zumieć owo bycie-w jako / „bycie w..." Ten ostatni zwrot
oznacza sposób bycia bytu, który jest „w" jakimś innym
tak jak woda „w" szklance, suknia „w" szafie. Przez owo
„w" rozumiemy stosunek do siebie bycia dwóch rozciąg-
łych „w" przestrzeni bytów pod względem ich miejsc
w niej zajmowanych. Woda i szklanka, suknia i szafa są przy...", „być obeznanym z...". Bycie-w jest zatem formalnym,
w jednakowy sposób „w" przestrzeni „na" pewnym miejs- egzystencjalnym wyrazem bycia jestestwa, którego istotowym ukon-
cu. Ten stosunek bycia daje się rozszerzać, np.: ławka stytuowaniem jest bycie-w-świecie.
w sali, sala w uniwersytecie, uniwersytet w mieście itd., aż „Bycie przy" świecie — w wymagającym jeszcze bliższej
po: ławka „w kosmosie". Te byty, których przebywanie analizy sensie zanurzenia w świat — stanowi egzystencjał
„w" innych (,,In"-einandersein) można tak określić, mają ufundowany w byciu-w. Ponieważ w obecnych analizach
wszystkie ten sam wspólny sposób bycia: obecności chodzi o ujrzenie pierwotnej struktury bycia jestestwa, zaś
w sensie rzeczy występujących „w obrębie" świata. Bycie pojęcia bycia winny być formułowane wedle jej treści feno-
obecnym „w" czymś obecnym, współobecność z czymś menalnej, i ponieważ struktury tej nie da się ująć za
o tym samym sposobie bycia w sensie określonego stosunku pomocą tradycyjnych kategorii ontologicznych / — dlatego
miejsc to ontologiczne charaktery, zwane przez nas kate- owo „bycie przy" trzeba zbadać jeszcze dokładniej. Wy-
gorialnymi, charaktery określające byt o sposobie bycia bierzemy ponownie drogę odróżnienia go od ontologicznie
odmiennym niż jestestwo. istotnie odmiennego — mianowicie kategorialnego stosun-
Bycie-w natomiast oznacza ukonstytuowanie bycia jes- ku bycia, który językowo wyrażamy tymi samym środka-
testwa i stanowi egzystencjał. Nie można zatem za jego mi. Takie fenomenalne aktualizacje łatwo ulegających
pomocą wyobrażać sobie obecności rzeczy cielesnej (ciała zamazaniu różnic ontologicznych trzeba przeprowadzić w
ludzkiego) ,,w" jakimś obecnym bycie. Bycie-w nie ozna- sposób wyraźny, nawet za cenę rozważania „oczywistości".
cza bynajmniej przestrzennego przebywania czegoś obec- Sytuacja analityki ontologicznej wskazuje jednak, że da-
nego w czymś obecnym, podobnie jak „w" wcale nie ozna- leko nam do dostatecznego „opanowania" owych oczywis-
cza pierwotnie jakiejś przestrzennej relacji takiego typu1; tości, że jeszcze rzadziej wykładamy sens ich bycia, że brak
„in" („w") pochodzi od innan-, mieszkać, habitare, zamiesz- nam również odpowiednich, w sposób pewny utrwalonych
kiwać; „an" („u") oznacza: jestem przywykły do czegoś, pojęć struktury.
obeznany z czymś, zajmuję się czymś; ma to znaczenie sło- „Bycie przy" świecie jako egzystencja} nie oznacza nigdy
wa „colo" w sensie „habito" i „diligo". Ten byt, do którego czegoś takiego, jak współ-obecne-bycie występujących [w
stosuje się bycie-w w tym właśnie znaczeniu, oznaczyliśmy świecie] rzeczy. Nie ma czegoś takiego jak „bycie-obok-sie-
jako byt, którym zawsze jestem ja sam. Wyrażenie „bin" bie" pewnego bytu zwanego „jestestwem" i innego, zwa-
(„jestem") wiąże się z „bet" („przy"); „ich bin" („jestem") nego „światem". Wprawdzie występowanie obok siebie
znaczy zatem: mieszkam, przebywam przy... świecie zna- dwu obecnych obiektów zwykliśmy w mowie określać np.
nym mi jako taki a taki. „Być" jako bezokolicznik dla „je- jakoś tak: „stół stoi «przy» drzwiach", „krzesło «dotyka»
stem", tzn. pojęte jako egzystencjał, oznacza „zamieszkiwać ściany". Ściśle biorąc, o „dotykaniu" nie może tu być jed-
nak mowy, i to nie dlatego, że dokładne sprawdzenie
1
Por. Jakob Grimm, Kleinere Schriften [Berlin 1864-1890], zawsze ujawni pewien odstęp między krzesłem a ścianą,
t. VII, s. 247. lecz dlatego, że krzesło z istoty nie może dotykać ściany,
nawet gdyby odległość między nimi była zerowa. Trzeba jestestwa. Pojęcie faktyczności zawiera w sobie: takie bycie--
by bowiem wtedy przyjąć, że ściana jest „dla" krzesła w-świecie „wewnątrzświatowego" bytu, że ów byt może
czymś możliwym do napotkania. Byt może tylko wtedy pojmować siebie jako uwikłany w swój „los" wraz z by-
dotykać bytu obecnego wewnątrz świata, gdy z natury jego ciem bytu spotykanego wewnątrz jego własnego świata.
sposobem bycia jest bycie-w — gdy już wraz z jego by-ciem- Na początek trzeba jedynie dostrzec ontologiczną różnicę
tu-oto {Da-sein) zostaje mu odkryte coś takiego jak świat, z między byciem-w jako egzystencjałem i „wewnętrznoś-cią"
którego przez dotykanie może się wyłonić byt, aby w ten („Inwendigkeit") [, relacją] między obecnymi bytami jako
sposób stać się dostępnym w swej obecności. Dwa byty kategorią. Jeśli tak wyróżnimy owo bycie-w, to jestestwo nie
obecne wewnątrz świata — ponadto same w sobie oderwane zostanie tym samym pozbawione wszelkiego rodzaju
od świata (weltlos) — nie mogłyby się nigdy „dotykać", żaden „przestrzenności". Przeciwnie: jestestwo ma samo własne
z nich nie mógłby „być przy" drugim. Zwrotu: „a ponadto „bycie-w-przestrzeni", które jednak ze swej strony jest
oderwane od świata" nie można usunąć, jako że także byt, możliwe tylko na gruncie bycia-w-świecie w ogóle. Dlatego bycia-
który nie jest oderwany od świata (np. samo jestestwo), jest w nie da się uwidocznić ontologicznie za pomocą ontycznej
obecny „w" świecie, a ściślej biorąc, można go z pewną charakterystyki, która stwierdzi, powiedzmy, że bycie-w w
zasadnością i w pewnych granicach ująć jako tylko obecny. pewnym świecie jest własnością duchową, a „przestrzenność"
Trzeba wówczas w pełni abstrahować od egzystencjalnego człowieka jego cielesnym uposażeniem, zawsze
ukonstytuowania bycia-w, bądź go nie dostrzegać. Takiego „ufundowanym" zarazem przez fizykalną materialność.
możliwego ujęcia „jestestwa" jako czegoś obecnego i już W taki sposób ląduje się znów przy współ-obecnym-byciu
tylko obecnego nie należy jednak mieszać ze swoistym dla tak uposażonej rzeczy duchowej obok rzeczy cielesno--
jestestwa sposobem „obecności". Ta obecność staje się fizykalnej; bycie tak złożonego bytu jako takie pozostaje
dostępna nie przez abstrahowanie od specyficznych struktur wyjątkowo niejasne. Wgląd w egzystencjalną przestrzenność
jestestwa, lecz tylko przez uprzednie ich zrozumienie. jestestwa staje się możliwy dopiero po zrozumieniu bycia-w-
Jestestwo rozumie swe najbardziej własne bycie w / sensie świecie jako istotowej struktury jestestwa. Chroni nas to
pewnego „faktualnego bycia obecnym"1. „Faktualność" faktu przed niedostrzeganiem lub przed odrzuceniem na samym
własnego jestestwa jest jednak onto-logicznie z gruntu różna wstępie struktury, której odrzucenie motywowane jest nie
od faktualnego występowania, powiedzmy, pewnej odmiany tyle ontologicznie, co raczej „metafizycznie" przez naiwny
minerałów. Faktualność w odniesieniu do factum, jakim pogląd, że człowiek jest zrazu rzeczą duchową, dopiero
zawsze jest każde jestestwo, nazywamy jego faktycznością. potem umieszczaną „w" przestrzeni.
Splątana struktura tego określenia bycia daje się sama ująć Bycie-w-świecie jestestwa zostało mocą jego faktyczności
jako problem dopiero w świetle już opracowanych rozproszone, a nawet rozbite na określone odmiany by-
egzystencjalnych ukonstytuowań cia-w. Ich rozmaitość ukazują takie oto przykłady: mieć
z czymś do czynienia, wytwarzać coś, obsługiwać coś i zaj-
Por. § 29. mować się czymś, stosować coś, zarzucać i pozwalać temu
czemuś przepaść, podejmować coś, realizować, powiada- której mogłoby być równie dobrze jak z nią. Nie jest tak, że
miać o czymś, zapytywać, rozważać, omawiać,/określać... człowiek „istnieje", a jego bycie ma ponadto jakiś stosunek
Tym odmianom bycia-w przysługuje bycie w sposób wy- do „świata", który człowiek by sobie niekiedy mógł zafun-
magającego jeszcze dokładnej charakterystyki zatroskania. dować. Jestestwo nigdy nie jest „najpierw" bytem niejako
Rodzajami zatroskania są także niepełne modi zaniechania, wolnym od bycia-w, który czasem miałby ochotę na na-
pomijania, rezygnacji, odpoczywania — wszystkie te modi wiązanie „stosunków" ze światem. Takie nawiązywanie
typu „zaledwie" {„Nur noch") w stosunku do możliwości za- stosunków ze światem jest możliwe tylko dlatego, że jestestwo
troskania. Termin „zatroskanie" ma przede wszystkim swe jako bycie-w-świecie jest tak, jak jest. To ukonstytuowanie
przednaukowe znaczenie i może oznaczać: rozwijanie bycia nie powstaje dzięki temu dopiero, że poza bytem o
czegoś, załatwianie, „doprowadzanie do porządku". Wy- charakterze jestestwa obecny jest jeszcze inny byt i z nim
rażenie to może także znaczyć „troskanie się o coś" w sen- się spotyka. Ten inny byt może „spotykać" się „z"
sie „dostarczania sobie czegoś". Używamy ponadto tego jestestwem tylko o tyle, o ile może się on w ogóle sam
wyrażenia w charakterystycznym zwrocie: troskam się, że z siebie pokazać w obrębie pewnego świata.
przedsięwzięcie się nie uda. „Troskać się" znaczy tu tyle, Często dziś spotykane powiedzenie: „Człowiek ma świat
co „obawiać się". W odróżnieniu od tych przednauko- swego otoczenia (Umwelt)", dopóty ontologicznie nic nie
wych, ontycznych znaczeń termin „troskać się" będzie oznacza, dopóki nieokreślone pozostaje owo „ma". „Mieć"
w poniższych rozważaniach stosowany jako termin onto- jest wedle jego możliwości ufundowane w egzystencjal-
logiczny (egzystencjał), na oznaczenie bycia możliwego by- nym / ukonstytuowaniu bycia-w. Jako z istoty w taki spo-
cia-w-świecie. Termin ten został wybrany nie dlatego, że sób będące, jestestwo może spotykany w świecie otoczenia
jestestwo jest rzekomo zrazu i w znacznym stopniu ekono- byt w sposób wyraźny odkrywać, wiedzieć o nim, posługi-
miczne i „praktyczne", lecz dlatego, że bycie samego jes- wać się nim, mieć „świat". Ontycznie trywialne mówienie
testwa ma zostać uwidocznione jako troska. Ten znów ter^ o „posiadaniu świata otoczenia" ontologicznie stanowi
min trzeba ujmować jako ontologiczne pojęcie strukturalne problem. Aby go rozwiązać, nie potrzeba nic innego, jak
(por. rozdział szósty tego działu). Nie ma on nic wspólnego wcześniej wystarczająco określić ontologicznie bycie jes-
z „mozołem", „przygnębieniem" czy „troską życiową", które testwa. Jeśli nawet w biologii — zwłaszcza ponownie od
ontycznie dadzą się odnaleźć w każdym jestestwie. Są one czasów K. E. v. Baera — korzysta się z tego ukonstytu-
możliwe ontycznie — tak jak „beztroska" i „wesołość" — owania bycia, nie można stąd wnioskować, że użycie go
tylko dlatego, że jestestwo pojęte ontologicznie jest troską. A w filozofii oznacza „biologizm". Biologia bowiem jako
ponieważ jestestwu z istoty przysługuje bycie--w-świecie, nauka pozytywna nigdy nie zdoła tej struktury odnaleźć
zatem jego bycie ku światu jest z istoty zatroskaniem. ani określić — musi ją zakładać i stale z niej korzystać.
Wedle powyższego bycie-w nie jest żadną „własnością", Samą zaś strukturę można tylko wtedy wyeksplikować filo-
którą jestestwo raz by posiadało, innym razem nie i bez zoficznie jako apriori tematyzowanego przedmiotu biologii,
gdy strukturę tę pojąć wcześniej jako strukturę jestestwa.
Dopiero dzięki zorientowaniu na tak pojętą strukturę onto- świata. Dlatego poznawanie świata (vosTv) lub podejmo-
logiczną można drogą prywacji apriorycznie wyodrębnić wanie i omawianie „świata" (Xóyoc) pełni funkcję pier-
ukonstytuowanie bycia „życia". Bycie-w-świecie jako za- wotnego modus bycia-w-świecie, które jednak samo jako
troskanie ma pierwszeństwo zarówno ontycznie, jak onto- takie nie zostaje uchwycone pojęciowo. Ponieważ zaś ta
logicznie. W analityce jestestwa struktura ta poddana struktura bycia pozostaje ontologicznie niedostępna, choć
zostaje jej ugruntowującej interpretacji. jest doświadczana ontycznie jako „relacja" między bytem
Czy jednak podawane dotychczas określenie tego ukon- (świat) a bytem (dusza), i ponieważ bycie rozumiane jest
stytuowania bycia nie ogranicza się wyłącznie do twier- zrazu na gruncie ontologicznego zakotwiczenia u bytu
dzeń negatywnych? Stale słyszymy tylko, czym owo rzeko- jako bytu wewnątrzświatowego, próbuje się ową relację
mo fundamentalne bycie-w nie jest. To prawda. Ta domi- między wspomnianymi bytami ująć na ich gruncie i w sensie
nacja negatywnej charakterystyki nie jest jednak przypad- ich bycia, tj. jako bycie czymś obecnym. Bycie-w--
kowa. Ujawnia ona raczej sama swoistość owego fenomenu świecie — choć przedfenomenologicznie doświadczane i
i w związku z tym jest w rzetelnym, odowiadającym temu znajome — staje się na drodze tej ontologicznie nieod-
fenomenowi sensie pozytywna. Fenomenologiczne wskaza- powiedniej wykładni niewidoczne. Ukonstytuowanie jes-
nie bycia-w-świecie ma charakter odrzucenia tego, co mas- testwa znane jest teraz jedynie poprzez nieodpowiednią
kuje i zasłania, ponieważ sam ów fenomen w każdym jestes- wykładnię — a mianowicie jako coś oczywistego. W ten
twie zawsze już jest jakoś „widziany". I jest tak dlatego, że sposób owo ukonstytuowanie staje się „ewidentnym"
stanowi on podstawowe ukonstytuowanie jestestwa, swym punktem wyjścia problemów teorii poznania lub „meta-
byciem jest już zawsze otwarty na jego rozumienie bycia. fizyki poznania". Cóż bowiem jest bardziej oczywistego
Fenomen ten jest jednak zwykle równie gruntownie znie- niż to, że „podmiot" pozostaje w relacji do „przedmiotu"
kształcony lub niewystarczająco wykładany ontologicznie. i na odwrót? Ta „relacja podmiot-przedmiot" musi zostać
Wszelako owo „w pewien sposób widzenie, a jednak zwyk- założona. Pozostanie ona jednak niepodważalnym w swej
le zniekształcenie" samo nie opiera się na niczym innym faktyczności, ale przecież właśnie dlatego wręcz fatalnym
jak na owym ukonstytuowaniu bycia samego jestestwa założeniem, jeśli jej ontologiczna konieczność, a przede
powodującym, że jestestwo rozumie ontologicznie samo sie- wszystkim jej ontologiczny sens pozostawione zostaną
bie — a tym samym także swoje bycie-w-świecie — zrazu w mroku.
na podstawie tego bytu i jego bycia, którym samo nie jest, Ponieważ poznawanie świata zwykle i wyłącznie stanowi
ale które spotyka „w obrębie" swego świata. wzorcową reprezentację fenomenu bycia-w, i to nie tylko
To ukonstytuowanie bycia jest już zawsze w samym jes- dla teorii poznania — bowiem nawet odniesienie praktycz-
testwie i dla niego jakoś znane. Jeśli ukonstytuowanie to ne pojmowane jest jako odniesienie ,,/u«teoretyczne"
ma zostać poznane, wówczas uwydatnione w / takim za- i „ateoretyczne" — i ponieważ wskutek owego prymatu
daniu poznawanie bierze właśnie siebie samo — jako po- poznawania zrozumienie najwłaściwszego mu sposobu by-
znawanie świata — za wzorcową relację „duszy" do cia sprowadzane jest na manowce, należy zatem bycie-
-w-świecie jeszcze wyraźniej wyeksponować od strony po- przysługuje temu bytowi, nie stanowiąc jednak jego cechy
znawania świata i uwidocznić to ostatnie jako egzystencjal- zewnętrznej, musi ono znajdować się „wewnątrz". Im bar-
ną „modalność" bycia-w. dziej jednoznacznie utrzymujemy, że poznawanie zrazu
i właściwie jest „wewnątrz" i w ogóle nie ma nic wspólne-
go ze sposobem bycia bytu fizycznego i psychicznego, tym
§ 13. Egzemplijikacja bycia-w przez jego ufundowany modus.
silniej wierzymy, że dotarliśmy do kwestii istoty poznania
Poznawanie świata
i do wyjaśnienia relacji między podmiotem a przedmio-
Jeśli podstawowym ukonstytuowaniem jestestwa jest tem. Tylko wted y bowiem może powstać problem,
bycie-w-świecie, w obrębie którego jestestwo porusza się a mianowicie pytanie: w jaki sposób ów poznający pod-
nie tylko w ogóle, lecz przede wszystkim w modus po- miot wykracza ze swej wewnętrznej „sfery" w sferę „inną
wszedniości, to owo bycie-w-świecie musi stale być już do- i zewnętrzną", jak w ogóle poznawanie może mieć
świadczane także ontycznie. Całkowite zasłonięcie byłoby przedmiot, jak sam ów przedmiot musi być pomyślany,
niezrozumiałe, skoro /jestestwo dysponuje rozumieniem aby w końcu podmiot go poznał bez potrzeby ryzyka sko-
bycia samego siebie — choćby rozumienie to funkcjonowało ku w jakąś inną sferę? Pomimo jednak mnogości tych
w sposób jeszcze nader nieokreślony. Zaledwie jednak sam zmiennych podejść brak zupełnie pytania o charakter
„fenomen poznawania świata" zostanie uchwycony, bycia owego podmiotu poznawczego, którego sposób bycia
poddawany bywa zaraz „zewnętrznej", formalnej inter- stanowi przecież ciągle niezwerbalizowany temat wszędzie
pretacji. Wskazuje na to popularna jeszcze i dziś koncepcja tam, gdzie rozważa się jego poznawanie. Słyszy się wpraw-
poznawania jako „relacji pomiędzy podmiotem i przed- dzie ciągłe zapewnienia, że owo „wewnątrz" i „wewnętrzna
miotem", która tyleż jest „prawdziwa", co pusta. Podmiot sfera" podmiotu nie są, rzecz jasna, pojmowane jako jakaś
i przedmiot nie pokrywają się jednak z, powiedzmy, jes- „skrzynka" czy „pojemnik". Milczenie panuje jednak na
testwem i światem. temat pozytywnego znaczenia „wnętrza" immanencji, w
Przyjąwszy nawet za ontologicznie pierwotne określenie którym poznawanie miałoby być zrazu zamknięte, a
bycia-w na podstawie poznającego bycia-w-świecie, także tu także w kwestii, jak charakter bycia tego „bycia we-
pierwszym zadaniem będzie fenomenalna charakterystyka wnątrz" poznawania ugruntowany jest w sposobie bycia
poznawania jako bycia w świecie i ku światu. Jeśli podda- podmiotu. Jakkolwiek jednak interpretować tę wewnętrzną
my refleksji ową relację bycia, jako to, co poznawane, dany sferę, już samo postawienie pytania, jak poznawanie wy-
będzie zrazu pewien byt zwany przyrodą. W tym bycie chodzi „poza siebie" / i osiąga „transcendencję", uwi-
poznawania jako takiego nie znajdziemy. Jeśli ono w ogóle dacznia, że podnosi się problem poznawania nie wyjaś-
„istnieje", to przysługuje wyłącznie bytowi, który poznaje. niwszy przedtem, jak ono jest i czym jest, skoro rodzi takie
I w tym bycie jednak, w człowieku-rzeczy, poznania nie zagadki.
ma. W każdym razie nie da się go stwierdzić tak zewnętrz- Przy tym podejściu nie dostrzega się tego, co zostało
nie jak np. własności cielesnych. Skoro zaś poznawanie implicite powiedziane już wraz z najbardziej nawet
powierzchowną tematyzacją fenomenu poznania: pozna- Owo wglądanie jest zawsze określonym ukierunkowaniem
wanie to modus bycia jestestwa jako bycia-w-świecie; ma na..., namierzaniem czegoś obecnego. Od razu przejmuje
ono ontyczne ufundowanie w tym właśnie ukonstytuowa- ono „punkt widzenia" od spotykanego przez siebie bytu.
niu bycia. Wobec takiego wskazania fenomenalnej konstatacji Takie wglądanie samo przybiera postać {modus) samodziel-
— poznawanie jest pewnym sposobem bycia bycia-w-świecie — nego przebywania {Sichaufhalten) obok wewnątrzświatowe-
chciałoby się wysunąć zastrzeżenie: wraz z taką interpretacją go bytu. W trakcie takiego „zatrzymywania się" („Aufent-
poznawania problem poznania ulega przecież unicestwieniu; halt") jako powstrzymywania się {Sichenthalten) od wszel-
o cóż można bowiem jeszcze pytać, gdy się założy, że kich operacji i od używania rzeczy dokonuje się postrzeganie
poznawanie jest już przy swoim świecie, który ma ono czegoś obecnego. / Postrzeganie dokonuje się w sposób za-
przecież osiągać dopiero w transcendowaniu podmiotu? gadywania i omawiania czegoś jako czegoś. Na gruncie takie-
Pomijając już to, że w tym ostatnim pytaniu znów go wykładania w najszerszym sensie postrzeganie przechodzi
dochodzi do głosu pozbawiony fenomenalnego uzasadnienia, w określanie. To, co postrzeżone i określone, można wyrazić
konstruktywistyczny ikonstruktwe) „punkt widzenia", jakaż w zdaniach, a jako tak wypowiedziane — zapamiętać i prze-
inna instancja ma decydować o tym, czy i w jakim chować. To oparte na postrzeżeniu zapamiętanie wypo-
sensie winien istnieć problem poznania, jeśli nie sam wiedzi o... samo jest sposobem bycia-w-świecie i nie może
fenomen poznania i sposób bycia tego, kto poznaje? być interpretowane jako „proces" umożliwiający podmio-
Gdy teraz zapytamy, co się objawia w fenomenalnej towi tworzenie sobie przedstawień czegoś, które jako tak
zawartości (Befund) samego poznawania, trzeba będzie przyswojone pozostawałyby „wewnątrz" na przechowaniu
stwierdzić, że samo poznawanie najpierw opiera się na by- i co do których mogłaby potem powstawać niekiedy kwes-
ciu-już-przy-świecie, które istotowo konstytuuje bycie jes- tia, jak się one „zgadzają" z rzeczywistością.
testwa. To bycie-już-przy nie jest od razu drętwym wpa- Nie jest tak, że dopiero skierowując się na... i coś
trywaniem się w coś czysto obecnego. Bycie-w-świecie jest uchwytując jestestwo wychodzi jak gdyby ze swej sfery we-
zatroskaniem odurzonym światem, o który się troska. Aby wnętrznej, w której było uprzednio zakapslowane; raczej
poznawanie mogło być badawczym określaniem czegoś zgodnie ze swym pierwotnym sposobem bycia zawsze już
obecnego, potrzebny jest wcześniej pewien niedobór w za- jest ono „na zewnątrz", przy spotykanym bycie z zawsze
troskanym „mieć-do-czynienia" ze światem. Wycofując się już odkrytego świata. Owo określające przebywanie obok
z wszelkiego wytwarzania, operowania itp., zatroskanie bytu, który ma być poznany, nie polega na jakimś opusz-
zwraca się ku jedynemu jeszcze pozostałemu modus bycia-- czaniu sfery wewnętrznej, także bowiem w tym „byciu-na-
w, ku jeszcze-tylko-przebywaniu-obok (bei)... Na gruncie zewnątrz" przy przedmiocie jestestwo jest w dobrze poję-
takiego sposobu bycia ku światu, który pozwala spotykać tym sensie „wewnątrz", tzn. jest ono takie jako bycie-w--
już tylko w czystym wyglądzie (etSoc) byt spotykany we- świecie, które poznaje. I znowu: postrzeganie czegoś po-
wnątrz świata, i jako modus tego sposobu bycia, możliwe znanego nie polega na powrocie uchwytującego wykra-
jest wyraźne wglądanie w to, co daje się tak spotykać. czania na zewnątrz ze zdobytym łupem do „pojemnika"
świadomości, także bowiem postrzegając, przechowując
i zapamiętując poznające jestestwo pozostaje jako jestestwo na
zewnątrz. W postawie „samej tylko" wiedzy o kontekście
bycia bytu, „tylko" przedstawianiu go sobie, „jedynie"
0 nim „myśleniu" jestem nie mniej przy bycie na zewnątrz
w świecie aniżeli podczas źródłowego uchwytywania. Nawet
zapomnienie o czymś, które na pozór zaciera wszelką re
Rozdział trzeci
lację bycia do czegoś wcześniej poznanego, należy pojmo
wać jako modyfikację pierwotnego bycia-w; to samo dotyczy ŚWIATOWOŚĆ ŚWIATA
wszelkiego złudzenia i wszelkiego błędu.
Wskazany tu kontekst fundowania konstytutywnych dla
§ 14. Ogólna idea światowości świata
poznania świata modi bycia-w-świecie uwidacznia, że jestes-
two osiąga w poznawaniu nowe stanowisko bycia wobec już Bycie-w-świecie trzeba uwidocznić najpierw w aspekcie
zawsze w jestestwie odkrytego świata. Ta nowa możliwość momentu strukturalnego „świat". Realizacja tego zadania
bycia może się samoistnie ukształtować, stać się zadaniem zda się tak łatwa i banalna, że wciąż jeszcze uważa się ją
1 jako nauka przejąć przywództwo nad byciem-w-świecie. za wręcz zbędną. Cóż może oznaczać opisanie „świata" ja-
Poznawanie jednakże nie tworzy dopiero „commercium" ko fenomenu? Umożliwienie widzenia tego, co się jawi
podmiotu ze światem ani też nie powstaje ono z oddzia w „bycie" w obrębie świata. Pierwszy krok polegałby tu
ływania świata na podmiot. Poznawanie to ufundowany na wyliczeniu tego, co znajduje się „w" świecie: domy,
w byciu-w-świecie modus jestestwa. Dlatego też bycie-w- drzewa, ludzie, góry, gwiazdy. Możemy odmalować „wy-
-świecie jako ukonstytuowanie podstawowe wymaga wcześ gląd" tego bytu i opowiedzieć o tym, co w nim i wraz z nim
niejszej interpretacji. / występuje. To jednak pozostaje oczywiście pewnym
przedfenomenologicznym „zajęciem", które fenomenolo-
gicznie nie może mieć żadnego znaczenia. Opis pozostaje
związany z bytem. Jest ontyczny. My jednak poszukujemy
przecież bycia. „Fenomen" w sensie fenomenologicznym
został formalnie określony jako to, co się pokazuje jako by-
cie i struktura bycia.
Opisać „świat" fenomenologicznie będzie zatem zna-
czyło: wskazać bycie bytu obecnego w obrębie świata
i utrwalić je pojęciowo i kategorialnie. Bytem w obrębie
świata są rzeczy, rzeczy przyrodnicze (Naturdinge) i rzeczy
„wyposażone w wartości". Ich rzeczowy charakter staje się
problemem, ponieważ zaś rzeczowy charakter tych ostat- „świat" nie staje się czymś „subiektywnym"? Jakże zatem
nich buduje się na rzeczowym charakterze przyrody, za- mógłby jeszcze istnieć „wspólny" świat, „w" którym prze-
tem bycie rzeczy przyrodniczych, przyroda jako taka, cież jesteśmy? I jeśli stawiamy pytanie o „świat", to. o który
stanowi podstawowy temat. Fundującym wszystko charak- świat chodzi? Ani o ten, ani o tamten, lecz o światowość
terem bycia rzeczy przyrodniczych, substancji, jest sub- świata w ogóle. Na jakiej drodze spotykamy ten fenomen?
stancjalność. Co stanowi jej ontologiczny sens? W ten „Światowość" jest pojęciem ontologicznym i oznacza
sposób nadaliśmy badaniu jednoznaczny kierunek proble- strukturę konstytutywnego momentu bycia-w-świecie. To
mowy. ostatnie zaś jest nam znane jako egzystencjalne określenie
Czy jednak pytamy przy tym o „świat" w sposób onto- jestestwa. Sama światowość stanowi zatem egzystencja!.
logiczny? Zarysowana problematyka jest bez wątpienia on- Gdy pytamy ontologicznie o „świat", bynajmniej nie opusz-
tologiczna. Tyle tylko, że nawet jeśli powiedzie się najczyst- czamy tematycznego pola analityki jestestwa. „Świat"
sza choćby eksplikacja bycia przyrody zgodna z podstawo- w aspekcie ontologicznym nie jest określeniem tego bytu,
wymi twierdzeniami, jakie na temat tego bytu wypowiada którym z istoty jestestwo nie jest, lecz charakterem samego
matematyczne przyrodoznawstwo, to ontologia ta nigdy jestestwa. Nie wyklucza to, że droga badania fenomenu
nie dotrze do fenomenu „świata". Sama przyroda jest „świata" musi prowadzić przez byt w obrębie świata i bycie
bytem spotykanym w obrębie świata i daje się odkrywać tego bytu. Zadanie fenomenologicznego „opisania" świata
na różnych drogach i poziomach. jest tak dalekie od oczywistości, że już jego zadowalające
Czy powinniśmy więc najpierw trzymać się bytu, przy określenie wymaga istotnych wyjaśnień ontologicznych.
którym zrazu i zwykle zatrzymuje się jestestwo: „wypo- W przeprowadzonych rozważaniach i częstym użyciu
sażonych w wartości" rzeczy? Czyż nie ukazują one „właś- słowa „świat" uderza jego wieloznaczność. Rozplatanie
ciwie" świata, w którym żyjemy?/Może faktycznie wska- jej może ukazać fenomeny o różnym znaczeniu oraz ich
zują one coś takiego jak „świat" w sposób bardziej dobit- związek.
ny. Rzeczy te jednak są także bytem „w obrębie" świata. 1.„Świat" stosowany jest jako pojęcie ontyczne i ozna
Ani ontyczne odmalowanie wewnątrzświatowego bytu, ani ontolo- cza wtedy ogół bytu, który może być obecny w
giczna interpretacja bycia tego bytu nie docierają jako takie do feno- obrębie
menu „świata". W obu tych sposobach podejścia do „obiek- świata.
tywnego bycia" „świat" jest już na różne sposoby „za- 2.„Świat" funkcjonuje jako termin ontologiczny i ozna
kładany". cza bycie bytu wymienionego w punkcie
Czy więc o „świecie" nie można by ostatecznie powie- pierwszym.
dzieć, że jest określeniem wspomnianego bytu? Jednakże „Świat" może mianowicie stać się oznaczeniem
ów byt nazywamy przecież „wewnątrzświatowym". Może obszaru
więc „świat" jest charakterem bycia jestestwa? Wtedy każde obejmującego pewną rozmaitość bytu, znaczy np. tyle,
jestestwo miałoby „od razu" swój świat. Ale czy taki co
w mówieniu o „świecie" / matematyka obszar
możliwych
przedmiotów matematyki.
3. „Świat" może być ponownie rozumiany w pew
nym ontycznym sensie, teraz jednak nie jako byt, którym
jestestwo z istoty nie jest i który może być spotykany w ob- w sensie, powiedzmy, jej romantycznego pojęcia da się on-
rębie świata, lecz jako to, „w czym" faktyczne jestestwo ja- tologicznie ująć dopiero na podstawie pojęcia świata, tj. od
ko takie „żyje". „Świat" ma tu znaczenie przedontologicz- strony analityki jestestwa.
nie egzystencyjne. Przy tym istnieją tu znów różnorakie Z punktu widzenia problemu ontologicznej analizy świa-
możliwości: „świat" oznacza nasz-świat (Wir-Welt) „pub- towości świata tradycyjna ontologia — jeśli w ogóle do-
liczny" lub „własne" i najbliższe (domowe) otoczenie. strzega ona ów problem — zabrnęła w ślepą uliczkę.
4. I wreszcie „świat" oznacza ontologiczno-egzystencjal- Z drugiej strony interpretacja światowości jestestwa oraz
ne pojęcie światowości. Sama światowość daje się modyfiko- możliwości i sposobów jego uświatowienia miałaby poka-
wać w aktualną (jeweilige) całościową strukturę poszczegól- zać, dlaczego jestestwo będąc w sposób poznawania świata
nych „światów", zawiera jednak w sobie apriori światowości ontycznie i ontologicznie / pomija fenomen światowości. Fa-
w ogóle. Przyjmujemy dla terminu „świat" znaczenie ctum tego pominięcia wskazuje zarazem na to, że trzeba
ustalone w punkcie trzecim. Jeśli trzeba będzie czasami szczególnej ostrożności, jeśli podejście do fenomenu świa-
użyć tego terminu w sensie określonym w punkcie towości ma uzyskać trafny fenomenalny punkt wyjścia,
pierwszym, to znaczenie takie opatrzymy cudzysłowem. który przeszkodzi pominięciu.
Odpowiednio do tego, pochodna forma „światowy" Metodyczne wskazania w tej mierze zostały tu już poda-
oznacza terminologicznie pewien sposób bycia jestestwa, ne. Bycie-w-świecie, a zatem także świat, powinny stać się
nigdy zaś bytu obecnego ,,w" świecie. Taki byt nazywamy tematem analityki w horyzoncie przeciętnej powszedniości
należącym do świata lub wewnątrzświatowym. jako najbliższego jestestwu sposobu [jego] bycia. Trzeba
Rzut oka na dotychczasową ontologię ukazuje, że zanie- zbadać powszednie bycie-w-świecie, a dzięki fenomenal-
dbanie bycia-w-świecie jako ukonstytuowania jestestwa nemu trzymaniu się go musi się pojawić w polu widzenia
idzie w parze z pomijaniem fenomenu światowości. Próbuje coś takiego jak świat.
się zamiast tego interpretować świat na podstawie bycia Najbliższym światem powszedniego jestestwa jest otocze-
bytu, który jest w obrębie świata obecny, ale przy tym nie. W toku badania przechodzimy od tego egzystencjalne-
zrazu w ogóle nie odkryty, na podstawie przyrody. Przyroda go charakteru przeciętnego bycia-w-świecie do idei świa-
— pojmowana w kategoriach ontologicznych — jest towości w ogóle. Światowość otoczenia (otoczeniowość) jest
granicznym przypadkiem bycia możliwego wewnątrzświa- przez nas poszukiwana na drodze przejścia przez ontolo-
towego bytu. Jestestwo może odkrywać byt jako przyrodę giczną interpretację spotykanego jako najbliższy wewnątrz-
tylko w pewnym określonym modus swego bycia-w-świecie. otoczeniowego bytu. Termin „otoczenie" zdaje się swym
Takie poznawanie ma charakter specyficznego pozbawie- „o-" wskazywać na przestrzenność*. To konstytutywne dla
nia świata światowości {Entweltlichung der Welt). „Przy-
roda" jako kategorialne ogólne pojęcie struktur bycia * W tym miejscu H. zapowiada analizę otoczenia, „Umwelf,
określonego wewnątrz świata spotykanego bytu nie potrafi którego „o-" sugeruje przestrzenny krąg tego, co mnie otacza.
uczynić światowości zrozumiałą. Nawet fenomen „natury" Otoczenie to jednak także Um-welt, czyli świat tego, co służy do
otoczenia „wokół" (Umherum) nie ma wszelako żadnego sposobów obchodu, jak to zostało pokazane, nie jest jednak
pierwotnie „przestrzennego" sensu. Przysługujący bez- postrzeżeniowe tylko poznawanie, lecz manipulatywno--
sprzecznie otoczeniu przestrzenny charakter da się rozjaśnić użytkowe zatroskanie, któremu przysługuje własne „po-
dopiero na podstawie struktury światowości. Odtąd znanie". Kwestia fenomenologiczna dotyczy najpierw by-
wspomniana w § 12 przestrzenność stanie się widoczna cia bytu spotykanego w takim zatroskaniu. Dla zagwa-
fenomenalnie. Ontologia jednakże usiłowała właśnie inter- rantowania wymaganego tu widzenia potrzebna jest
pretować na podstawie przestrzenności bycie „świata" jako wstępna uwaga metodologiczna.
res extensa. Najbardziej skrajną skłonność do takiej ontologii Podczas odsłaniania i eksplikacji bycia byt jest zawsze
„świata", i to o wręcz przeciwnym zorientowaniu na res co- przed- i współ-tematyzowany, a właściwy temat stanowi
gitans, która ani ontycznie, ani ontologicznie nie pokrywa bycie. W obrębie niniejszej analizy zakłada się jako byt
się z jestestwem, przejawia Kartezjusz. Odcinając się od przedtemat yczn y to, co się pokazuje w uwikłan ym
takiej tendencji ontologicznej, podjęta tu analiza świato- w otoczeniu (umweltlichen) zatroskaniu. Ten byt nie jest
wości może zyskać większą jasność. Analiza ta dokonuje się przy tym przedmiotem teoretycznego poznawania „świa-
w trzech etapach: A. Analiza otoczeniowości i światowości ta", lecz czymś używanym, wytwarzanym itp. Jako tak
w ogóle; B. Ilustrujące skontrastowanie analizy światowości spotykany, ów byt wkracza w sposób przedtematyczny
i ontologii „świata" u Kartezjusza; C. Dookólność w pole widzenia „poznawania", które jako fenomenolo-
{Umhafte) otoczenia i „przestrzenność" jestestwa. giczne spogląda źródłowo (primar) na bycie i od strony tej
tematyzacji bycia współtematyzuje aktualny byt. To feno-
menologiczne wykładanie nie jest zatem poznawaniem
A. Analiza otoczeniowości bytowo danych charakterystyk bytu, lecz określaniem
i światowości w ogóle struktur jego bycia. Jako badanie bycia staje się ono jed-
nakże samodzielną i wyraźną realizacją rozumienia bycia,
§ 15. Bycie bytu spotykanego w otoczeniu rozumienia, które zawsze już przysługuje jestestwu i jest
„żywe" w każdym obchodzeniu się z bytem. Fenomeno-
Nicią przewodnią procesu fenomenologicznego wskaza- logicznie przedtematyczny byt, tu zatem coś używanego,
nia bycia bytu spotykanego jako najbliższy będzie powsze- tkwiącego w wytwarzaniu, staje się dostępny, gdy prze-
dnie bycie-w-świecie, które nazwiemy obchodem (Umgang) stawiamy się na takie zatroskanie. Ściśle biorąc, mówienie
w świecie z / wewnątrzświatowym bytem. Obchód rozpra- o przestawieniu się jest mylące, gdyż na sposób bycia za-
sza się na rozmaite sposoby zatroskania. Najbliższym ze troskanego obchodu nie potrzebujemy dopiero się prze-
stawiać. Powszednie jestestwo zawsze już jest w taki spo-
(urn) czegoś; świat „narzędzi" (por. § 15). Do tych znaczeń sób: np. otwierając drzwi, używam klamki. Uzyskanie fe-
nawiązuje szereg określeń zawierających „urn" (por. § 15 nn.): nomenologicznego podejścia do tak spotykanego bytu pole-
„Umhafte", „Umsicht", „Umgang", „Um-zu", „Umwillen". ga raczej na odrzuceniu narzucających się i współobecnych
skłonności interpretacyjnych, które w ogóle zakrywają fe- do pisania, do szycia, narzędzia pracy, pojazdy, urządze-
nomen takiego „zatroskania", a zarazem także byt, tak jak nia pomiarowe. Trzeba wydobyć sposób bycia narzędzia.
się on sam z siebie nasuwa w zatroskaniu. Te zdradliwe Nastąpi to na gruncie uprzedniego wyodrębnienia tego, co
zniekształcenia staną się jeszcze bardziej wyraźne, gdy czyni narzędzie narzędziem: charakteru narzędzia (^eug-
zapytamy teraz w naszym badaniu: jaki byt uznać za hąftigkeit).
wstępny temat i uczynić przedfenomenalną podstawą? Ściśle biorąc, nie „istnieje" nigdy jedno narzędzie. Bycie
Można by odrzec: rzeczy. Już jednak wraz z tą oczywistą narzędzia obejmuje zawsze całość narzędzia (£eugganze),
odpowiedzią poszukiwana przedfenomenalną podstawa w którym owo narzędzie może dopiero być tym, czym jest.
zostaje prawdopodobnie przeoczona. W tym zagadnięciu Narzędzie jest z istoty „czymś do tego, ażeby...". Różne
bytu jako „rzeczy" (res) tkwi/już bowiem implicite pewna rodzaje „ażeby" (Um-zu), jak służebność (Dienlichkeit),
założona z góry charakterystyka ontologiczna. Posuwająca przydatność (Beitraglichkeit), stosowalność (Verwendbarkeił),
zapytywanie od takiego bytu ku byciu analiza trafia na dogodność (Handlichkeit) konstytuują całokształt narzędzia.
rzeczowość (Dinglichkeit) i realność. Tak postępując na- W strukturze „ażeby" zawiera się pewne odniesienie cze-
przód ontologiczna eksplikacja znajduje takie charaktery goś do czegoś. Ontologiczna genezę wskazanego tym ter-
bycia, jak substancjalność, materialność, rozciągłość, sąsiedz- minem fenomenu ujrzymy dopiero w trakcie rozwijanych
two. .. Spotykany w zatroskaniu byt jest jednak w tym byciu tu analiz. Na razie trzeba uwidocznić fenomenalnie roz-
skryty zrazu także przedontologicznie. Nazywając rzeczy maitość odniesień. Odpowiednio do swego narzędziowego
bytem „danym najpierw", popełniamy ontologiczny błąd, charakteru narzędzie jest narzędziem zawsze na gruncie przy-
choć ontycznie uważamy inaczej. Pozostaje niejasne, co należności do innego narzędzia: przyrząd do pisania, pióro,
właściwie uważamy. Charakteryzuje się też owe „rzeczy" atrament, papier, bibuła, stół, lampa, meble, okna, drzwi,
jako „wyposażone w wartości". Co ontologicznie znaczy pokój. Te „rzeczy" nigdy nie pojawiają się najpierw same
„wartość"? Jak kategorialnie ująć owo „wyposażenie" dla siebie, by potem jako suma realiów wypełnić pokój.
(„Ha/ten") i bycie wyposażonym (Behaftetsein)? Pomijając Tym, co najpierw dane, choć nie ujęte tematycznie, jest po-
już niejasność owej struktury wyposażenia w wartość, czy kój, ale nie jako to, co „w obrębie czterech ścian" w sensie
natrafiamy przez to na fenomenalny charakter bycia tego, geometryczno-przestrzennym, lecz jako narzędzie do miesz-
co spotykane w zatroskanym obchodzie? kania. Na tej dopiero podstawie pojawia się „urządzenie",
Grecy mieli dla „rzeczy" stosowny termin: TCpay^aTa, a w / nim każde „poszczególne" narzędzie. Przed tym na-
tzn. to, z czym ma się do czynienia w zatroskanym obcho- rzędziem jest już zawsze odkryty całokształt narzędzia.
dzie (npa^ią). Specyficzny „pragmatyczny" charakter Zawsze dopasowany do narzędzia obchód, na gruncie
owych Tzpa.Yy.aTcn pozostawili oni jednak pod względem którego (i tylko jego) narzędzie to może się prawdziwie
ontologicznym w cieniu i określili je „najpierw" jako „je- ukazać w swym byciu (np. wbijanie gwoździ młotkiem),
dynie rzeczy". Byt spotykany w zatroskaniu nazywamy na- nie ujmuje tematycznie tego bytu jako istniejącej [porkom-
rzędziem. Podczas obchodzenia się natrafiamy na przybory mendes) rzeczy, a używanie narzędzia nie zawiera wiedzy
o strukturze narzędzia jako takiej. Wbijanie gwoździ nie z poznania teoretycznego; badanie bowiem jest zatroska-
tylko ma wiedzę o narzędziowym charakterze młotka, ale niem w równie źródłowy sposób, w jaki działanie ma swoją
przyswoiło sobie to narzędzie najlepiej, jak tylko można. perspektywę (Sicht). Postępowanie teoretyczne jest nie-
W takim użytkowym obchodzie zatroskanie poddaje się przeglądowym zaledwie-tylko-spoglądaniem. Nie będąc
konstytutywnemu dla każdego narzędzia „ażeby"; im przeglądem, spoglądanie nie jest pozbawione reguł, a swój
mniej tylko się przyglądamy młotkowi-rzeczy, im spraw- kanon tworzy sobie w metodzie.
niej go używamy, tym bardziej źródłowy staje się stosunek To, co poręczne, ani nie jest w ogóle ujęte teoretycznie,
do niego, tym bardziej bez osłony spotykamy ów młotek ani też nie jest samo od razu przeglądowo tematyzowane
jako to, czym jest, jako narzędzie. Wbijanie gwoździ samo do przeglądu. Swoistością tego, co od razu poręczne, jest
odkrywa specyficzną „dogodność" młotka. Sposób bycia to, że musi się ono w swą poręczność niejako wycofać, aby
narzędzia, w którym ujawnia się ono samo z siebie, na- właśnie mogło we właściwy sposób być poręczne. Tym,
zywamy poręcznością*. Tylko dlatego, że narzędzie ma to przy czym najpierw zatrzymuje się powszedni obchód, nie
„bycie-w-sobie", a nie jedynie tylko istnieje, jest ono są też same narzędzia; to raczej wytwór, coś aktualnie do
w najszerszym sensie dogodne i do dyspozycji. Nawet naj- wytworzenia, /jest objęty zatroskaniem w pierwszym rzę-
bardziej przenikliwe zdlzdwiz-tyWio-spoglądanie na tak a tak dzie, a stąd jest także poręczny. Wytwór niesie w sobie ca-
uposażony „wygląd" rzeczy nie potrafi odkryć niczego po- łokształt odniesień, w obrębie których napotyka się na-
ręcznego. „Teoretycznemu" jedynie spojrzeniu na rzeczy rzędzie.
brak rozumienia poręczności. Użytkowo-manipulatywny Wytwarzany produkt jako „do czego" (Wozu) młotka,
obchód nie jest jednak ślepy, ma swój własny sposób oglą- hebla czy gwoździa jest ze swej strony na sposób narzę-
du, który kieruje manipulacją i nadaje jej specyficzną przy- dzia. Wytwarzany but jest do noszenia (but-narzędzie),
ległość do rzeczy. Obchód z narzędziem podlega rozmaitości wyprodukowany zegarek do odczytywania czasu. Napo-
odniesień „ażeby". Ogląd (Siekł) takiego wpasowywa-nia tykany głównie w zatroskanym obchodzie (w trakcie
się to przegląd (Umsicht), pracy) wytwór pozwala w swej z istoty sobie właściwej sto-
Postępowanie „praktyczne" nie jest „ateoretyczne" sowalności zawsze napotkać owo ,,do czego" swojej stoso-
w sensie braku oglądu; jego odmienność od postępowania walności. Obstalowany wytwór jest ze swej strony tylko na
teoretycznego tkwi nie tylko w tym, że tu się bada, a tam gruncie użytkowania go i odkrytego w tym użytkowaniu
się działa, i że działanie, aby nie pozostało ślepe, korzysta kontekstu odniesień bytowych.
Wytwarzany produkt ma jednak nie tylko zastosowanie
* Poręczność (Zuhandenheit) odsłania się „sama z siebie" pod-
czas obchodzenia się z „poręcznym" narzędziem, w przeciwień- do..., samo wytwarzanie jest zawsze stosowaniem czegoś do
stwie do rozważanej w dalszej części pracy „obecności" (Vor- czegoś. W wyrobie zawiera się równocześnie odniesienie do
handenheit). To, co jest „oorhanden", „przed-ręką", wymaga już „materiałów". Jest on uzależniony od skóry, nici, gwoździ
pewnego dystansu do siebie, wystąpienia „przed" obserwatorem itp. Z kolei skórę wytwarza się ze skór surowych. Te zaś
w postaci przed-miotu. zdejmuje się ze zwierząt, które ktoś inny wyhodował.
W świecie istnieją także zwierzęta niehodowlane i także jest nasz. Objęty zatroskaniem wyrób jest poręczny nie tylko
u nich ów byt się' w pewien sposób sam wytwarza. W oto- w domowym świecie warsztatu, lecz także w świecie publicznym.
czeniu zatem udostępnia się także taki byt, który sam Wraz z tym ostatnim zostaje odkryta i staje się każdemu
w sobie nie wymaga wytwarzania, zawsze już jest po- dostępna przyroda otoczenia. W drogach, ulicach, mostach,
ręczny. Młotek, obcęgi, gwódź same w sobie odnoszą do budynkach zatroskanie odkrywa przyrodę w określonym
stali, żelaza, metalu, minerału, drewna, z których się skła- kierunku. Zadaszając peron wzięto pod uwagę złą pogodę,
dają. W używanym narzędziu zostaje — poprzez owo uży- oświetlenie publiczne uwzględnia ciemność, tzn. specyficzną
cie — współodkryta „przyroda", „przyroda" w świetle wy- zmienność obecności i nieobecności światła dziennego,
tworów przyrody. czyli — „pozycję słońca". W zegarkach uwzględnione jest
Przyrody nie należy tu jednak rozumieć jako czegoś tyl- zawsze określone miejsce w systemie świata. Gdy
ko obecnego — ani też jako siły przyrody. Las jest terenem spoglądamy na zegarek, w ukryty sposób wykorzystujemy
wyrębu, góra kamieniołomem, rzeka energią wodną, wiatr „pozycję słońca", wedle której wprowadzono urzędową
wiatrem „w żagle". Wraz z odkrytym „otoczeniem" spo- astronomiczną regulację pomiaru czasu. Przy korzystaniu z
tykamy tak odkrytą „przyrodę". Od jej sposobu bycia najbliżej i niezauważalnie poręcznego narzędzia, jakim jest
jako poręcznej można abstrahować, a ją samą odkrywać zegarek, współporęczna jest przyroda otoczenia. Do istoty
i określać jedynie w jej czystej obecności. Dla takiego funkcji odkrywania przez zatroskane zanurzenie w
odkrywania przyrody pozostaje jednak skryta przyroda najbliższy świat wyrobów należy to, że zależnie od
jako coś, co „usidla" i „pobudza", co nas osacza, zniewala sposobu tego zanurzenia ów współdostarczony w
pięknem krajobrazu. Botanika rośliny to nie kwiaty na wyrobie, tj. w jego konstytutywnych odniesieniach,
miedzy, ustalone przez geografię „miejsce wypływu" rzeki wewnątrzświatowy byt pozostaje możliwy do odkrycia
to nie „źródło w dolinie". z różną wyrazistością i przy różnym zakresie przeglądowej
Wytworzony produkt wskazuje nie tylko na konkretne penetracji.
„do czego" swej stosowalności i „z czego" swej budowy; Sposobem bycia tego bytu jest poręczność. Nie należy jej
w prostej sytuacji rzemieślniczej odnosi się on zarazem do jednak pojmować jako tylko charakteru ujmowania, tak
użytkownika. Wyrób jest dopasowany do jego ciała, /„jest" jakby temu najbliżej spotykanemu „bytowi" przypisywało
ono przy powstawaniu wyrobu współobecne. W produkcji się takie „aspekty" i jakby obecny najpierw w sobie mate-
hurtowej bynajmniej nie brak tego konstytutywnego odnie- riał świata był w ten sposób „subiektywnie zabarwiany".
sienia; jest ono tylko nieokreślone, wskazuje na dowolną, Tak ukierunkowana interpretacja przeoczą, że wówczas
przeciętną osobę. Wraz z wyrobem nie napotykamy zatem byt musiałby być najpierw zrozumiany i odkryty jako
tylko bytu, który byłby poręczny, lecz także byt o sposobie czysta obecność i w następstwie odkrywczego i przysto-
bycia jestestwa ludzkiego (Dasein), dla którego zatroskania sowawczego obchodzenia się ze „światem" zyskać prio-
coś wytworzonego staje się poręczne; zarazem napotykamy rytet i naczelną pozycję. To jednak przeczy już ontologicz-
świat, w którym żyje użytkownik, a który równocześnie nemu sensowi poznawania, które przedstawiliśmy jako
ufundowany modus bycia-w-świecie. To ostatnie przenika Siebie* (choćby było ono jeszcze nader nieokreślone), to
dopiero przez to, co dla zatroskania poręczne, w stronę wy- czy owo jestestwo nie dysponuje rozumieniem świata, rozu-
dobycia czegoś już tylko obecnego. Poręcznośó jest ontologicz- mieniem przedontologicznym, któremu może brakować
no-kategorialnym określeniem bytu takiego, jakim on jest „w so bie". i brakuje wyraźnych ontologicznych wglądów? Czyż wraz
Coś poręcznego zaś „istnieje" („gibt es") tylko na podłożu z napotykanym wewnątrz świata bytem, tzn. wraz z tegoż
tego, co obecne. Czy jednak z przyjęcia tej tezy wynika, że wewnątrzświatowością, zatroskanemu byciu-w-świecie nie
poręczność jest ontologicznie ufundowana w ukazuje się coś takiego jak świat? Czy fenomen ów nie po-
obecności? / jawia się w przedfenomenologicznym ujęciu, czy nie tkwi
Ale jeśli nawet w pogłębionej ontologicznej interpretacji w nim już zawsze, nie wymagając tematycznej interpre-
poręczność mogłaby utrzymać się jako sposób bycia najbli- tacji ontologicznej? Czy samo jestestwo w kręgu swego za-
żej w obrębie świata odkrytego bytu i jeśli nawet dałoby troskanego zaabsorbowania poręcznym narzędziem ma
się wykazać jej pierwotność wobec czystej obecności — to możliwość bycia, w której wraz z objętym zatroskaniem
czy wraz z wynikami dotychczasowej eksplikacji uzyskali- wewnątrzświatowym bytem zostaje mu w pewien sposób
śmy cokolwiek na rzec ontologicznego zrozumienia feno- oświetlona jego światowość?
menu świata? W interpretacji tego bytu z wnętrza świata Jeśli dadzą się ukazać takie możliwości bycia jestestwa
świat był przecież stale „zakładany". Zestawienie tego w obrębie zatroskanego obchodu, wówczas stanie otworem
bytu nie daje w sumie czegoś takiego jak „świat". Czy za- droga do prześledzenia tak oświetlonego fenomenu i do
tem od bycia tego bytu prowadzi w ogóle jakaś droga do próby niejako „osaczenia" go i zapytania o jego w nim sa-
wskazania fenomenu świata?1 mym się ukazujące struktury. /
Powszedniość bycia-w-świecie cechują różne modi zatros-
§ 16. Światowy charakter otoczenia kania, które objęty zatroskaniem byt pozwalają napotkać
anonsujący się w wewnątrzświatowym bycie w taki sposób, że ujawnia się przy tym światowy charakter
tego, co wewnątrzświatowe. Zatroskanie może napotkać
Sam świat nie jest bytem z wnętrza świata, a jednak najbliższy poręczny byt jako niestosowalny, nie przyspo-
określa on ten byt tak bardzo, że tylko wtedy, gdy świat sobiony do określonego zastosowania. Narzędzie pracy
„istnieje", byt może być spotykany, a odkryty, może się okazuje się uszkodzone, materiał nieodpowiedni. Narzędzie
ukazać w swym byciu. Jak jednak świat „istnieje"? Jeśli jes- jednak jest w każdym przypadku poręczne. Niestosowal-
testwo jest ontycznie ukonstytuowane przez bycie-w-świe- ności zaś nie odkrywa ustalanie własności przez oglądanie,
cie, a jego byciu równie istotowo przysługuje rozumienie
1
Autor pozwala sobie zauważyć, że analizę otoczenia i w ogóle * To „das Selbst" filozoficzna tradycja oddaje jako „jaźń", co
„hermeneutykę faktyczności" jestestwa przedstawia w swych ma jednak obcy niniejszej rozprawie wydźwięk psychologiczny,
wykładach począwszy od semestru zimowego 1919/20. a także sugeruje związek z „ja". Jestestwo jednakże „jest Sobą"
w sposób bardziej pierwotny niż „ja" i jaźnią.
lecz przegląd obchodzenia się z nim w użytkowaniu. Przy niestosowalnego albo po prostu brakującego, lecz jako coś
takim odkrywaniu niestosowalności narzędzie się ekspo- nieporęcznego, czego właśnie nie brakuje i co nie jest
niestosowalne, lecz „stoi na drodze" {„im Wege liegt")
nuje. To eksponowanie oferuje poręczne narzędzie w swego
zatroskania. Coś, ku czemu zatroskanie nie może się zwró-
rodzaju nieporęczności. Zawiera się w tym: coś nieużytecz-
cić, na co ono „nie ma czasu", jest wz<?poręczne w sensie
nego tylko się przedkłada — objawia się jako rzecz-narzę-
czegoś, co tu-nie-należy, co nie załatwione. / To coś niepo-
dzie, która wygląda tak a tak i w swej poręczności jako tak
ręcznego przeszkadza, czyniąc widoczną uporczywość tego,
wyglądająca była stale obecna. W narzędziu manifestuje
co miało być najpierw, wcześniej objęte zatroskaniem.
się czysta obecność, aby się jednak znów wycofać w po-
Poprzez tę uporczywość w nowy sposób daje o sobie znać
ręczność czegoś objętego zatroskaniem, tj. naprawionego
obecność czegoś poręcznego: jako bycie czegoś, co ciągle
narzędzia. Taka obecność czegoś nieużytecznego nie jest jeszcze leży przed nami i domaga się załatwienia.
jeszcze pozbawiona wszelkiej poręczności; tak obecne na- Modi ekspozycji, natrętności i uporczywości spełniają
rzędzie nie jest jeszcze rzeczą gdzieś tam zaledwie tylko ist- funkcję ujawniania w czymś poręcznym charakteru obec-
niejącą. Uszkodzenie narzędzia nie jest jeszcze zwykłą mo- ności. To coś poręcznego nie jest przy tym jeszcze rozważa-
dyfikacją rzeczy, istniejącą tylko zmianą własności cechują- ne i oglądane jako jedynie obecne; manifestująca się obec-
cych coś obecnego. ność jest jeszcze uwikłana w poręczność narzędzia. To
Zatroskany obchód natrafia jednak nie tylko na coś nie- ostatnie zaś nie zamyka się jeszcze w samą tylko rzecz. Na-
stosowalnego w obrębie czegoś zawsze już poręcznego (J?u- rzędzie staje się „narzędziem" w sensie czegoś, co chcia-
handen); odnajduje on także to, czego brak, co nie tylko nie łoby się odrzucić; taka skłonność do odrzucania ukazuje
jest „dogodne" („handlich"), ale wręcz w ogóle nie „leży jednak zdecydowaną obecność czegoś poręcznego jako
w dłoni" (,,zur Hand ist"). Tego rodzaju poczucie braku nadal poręcznego.
wynajdując nieporęczność odkrywa znowu coś poręcznego Jakie jednak znaczenie dla rozjaśnienia fenomenu świata
w postaci pewnego bycia-tylko-obecnym. Przez dostrzeże- może mieć to wskazanie na zmodyfikowane napotykanie
nie czegoś nieporęcznego coś poręcznego przybiera modus czegoś poręcznego, w którym odsłania się obecność tego
natrętności. Im bardziej natrętna jest potrzeba czegoś, czego czegoś? Także podczas analizy tej modyfikacji pozostajemy
brak, im wyraźniej stwierdzamy nieporęczność tego czegoś, nadal przy byciu tego, co wewnątrzświatowe, i nie zbli-
tym bardziej natrętne staje się owo coś poręcznego i wręcz żamy się do fenomenu świata. Fenomen ten nie został jesz-
zdaje się tracić charakter poręczności. Odsłania się ono ja- cze ujęty, ale stworzyliśmy sobie teraz możliwość wpro-
ko coś już tylko obecnego, czego bez tego, czego brak, nie wadzenia go w pole widzenia.
można ruszyć z miejsca. Bezradność, z jaką stajemy wobec Ekspozycja, natrętność i uporczywość w pewien sposób
takiej sytuacji, odkrywa jako niepełny modus zatroskania pozbawia coś poręcznego jego poręczności. Sama ona jed-
bycie-już-tylko-obecnym czegoś poręcznego. nakże jest rozumiana — choć nietematycznie — w trakcie
Obchodząc się ze światem objętym zatroskaniem, może- obchodzenia się z tym, co poręczne. Nie znika ona tak po
my coś nieporęcznego napotykać nie tylko w sensie czegoś
prostu, lecz eksponując coś niestosowalnego jak gdyby się co by poręczne narzędzie niejako fundowało. To coś jest
usuwa. Poręczność manifestuje się raz jeszcze i właśnie1 w postaci „tu oto" („Da") przed wszelkim ustalaniem
przy tej okazji manifestuje się także światowy charakter te- i rozważaniem. Nie jest dostępne nawet przeglądowi, jako
go, co poręczne. że ten zawsze kieruje się ku bytowi, ale jest już zawsze
Strukturę bycia tego, co poręczne, jako narzędzia okreś- na przegląd otwarte. Terminy „otwierać" („Erschlięfien")
lają odniesienia. Swoiste i samo przez się zrozumiałe „w- i „otwartość" mają w poniższych rozważaniach sens tech-
sobie" najbliższych „rzeczy" jest napotykane przez robiące niczny i oznaczają: „czynić otwartym" („auf-schliefien"),
z nich użytek i nie zważające na nie przy tym wy- „stan otwartości" („Aufgeschlossenheit"). „Otwierać" nie
raźnie zatroskanie, które może natknąć się na coś nieuży- znaczy tu więc w żadnym razie „uzyskiwać pośrednio
tecznego. To, że narzędzie nie nadaje się do stosowania, przez wnioskowanie"*.
oznacza: konstytutywne odniesienie „ażeby" do pewnego Świat nie „składa się" z tego, co poręczne; świadczy
„na to" (Dazu) uległo zakłóceniu. Same odniesienia nie są o tym m.in. to, że rozjaśnieniu świata w zinterpretowa-
rozważane, lecz obecne „tu oto" („da") w zatroskanym nych tu modi zatroskania towarzyszy pozbawienie świato-
podporządkowaniu się im. Przy zakłóceniu odniesienia wości tego, co poręczne, tak iż ujawnia się w tym jedy-nie-
— przy niestosowalności do..., odniesienie staje się jednak bycie-obecnym. Aby w codziennym zatroskaniu o „o-
wyraźne, choć i teraz jeszcze nie jako struktura ontologicz- toczenie" można było napotkać poręczne narzędzie w je-
na, lecz ontycznie, dla przeglądu, który natrafia na uszko- go „byciu-w-sobie", odniesienia i całokształty odniesień,
dzenie narzędzia pracy. Wraz z tym przeglądowym budze- w których „zanurzony" jest przegląd, muszą dlań pozostać
niem odniesienia do aktualnego „na to" pojawia się / w po- nietematyczne, podobnie jak dla nieprzeglądowego „te-
lu oglądu także samo owo „na to", a z nim kontekst wy- matycznego" ujmowania. Me-anonsowanie-się świata jest
tworu, cały „warsztat" — jako coś, w czym zatroskanie warunkiem możliwości niewychodzenia tego, co poręczne,
już zawsze się utrzymuje. Kontekst narzędzia rozjaśnia się ze swej niezauważalności. W tym konstytuuje się fenome-
nie tyle jako całość nigdy jeszcze nie widziana, ile raczej nalna struktura bycia-w-sobie tego bytu.
jako całość już od początku oglądana w przeglądzie. Wraz Prywatywne wyrażenia: niezauważalność, nienatrętność,
z tą zaś całością anonsuje się świat. nieuporczywość oznaczają pozytywny charakter fenome-
Podobnie też brak czegoś poręcznego, czego codzienna nalny bycia tego, co najbliżej poręczne. Owe „nie" („Uń")
obecność (Zugegensein) była tak oczywista, że wcześniej cał- oznaczają charakter pozostawania-w-sobie tego, co po-
kiem jej nie odnotowaliśmy, jest wyrwą w odkrytych dzięki ręczne, a więc to, co mamy na myśli przez „bycie-w-so-
przeglądowi kontekstach odniesień. Przegląd trafia w próż- bie", które, co charakterystyczne, przypisujemy jednak
nię i dopiero wtedy widzi, do czego i wraz Z czym było porę- „najpierw" temu, co obecne, jako dającemu się tematycznie
czne to coś, czego brak. Znów anonsuje się otoczenie. To,
co się tak rozjaśnia, samo nie jest czymś poręcznym pośród * „Erschlieften" (otwierać) może mieć też znaczenie wnioskowa-
czegoś innego poręcznego, a tym bardziej czymś obecnym, nia.
ustalić. Tego „w-sobie" nie da się ontologicznie wyświetlić § 17. Odniesienie i znak
przy pierwotnej i wyłącznej orientacji na to, co obecne. Ja-
kaś wykładnia jest jednak potrzebna, jeśli mowa o „w-so- Podczas prowizorycznej interpretacji struktury bycia
bie" ma być ontologicznie / ważka. Do owego „w-sobie" tego, co poręczne („narzędzia"), uwidocznił się fenomen
bycia odwołujemy się zwykle z emfazą w sferze ontycznej odniesienia, ale w tak ogólnym zarysie, że podkreślaliśmy
— z fenomenalnego punktu widzenia zasadnie. To ontyczne równocześnie konieczność odsłonięcia tego wstępnie dopiero
odwołanie się nie spełnia jednak wymogów już samej ukazanego fenomenu w aspekcie jego ontologicznego po-
rzekomo danej wraz z nim tezy ontologicznej. Dotychcza- chodzenia. Stało się także jasne, że odniesienie i całokształt
sowa analiza, pozwala wyraźnie dostrzec, że bycie-w-sobie odniesień będą w jakimś sensie konstytutywne dla samej
wewnątrzświatowego bytu da się ontologicznie ująć tylko światowości. Postrzegaliśmy dotychczas świat jako rozjaś-
na gruncie fenomenu świata. niony tylko w obrębie określonych sposobów (i ze względu
Jeśli jednak świat może się w jakiś sposób rozjaśnić, to na nie) troskania się w otoczeniu o coś poręcznego, a mia-
musi w ogóle być otwarty. Dla przeglądowego zatroskania nowicie wraz z tego czegoś poręcznością. Im głębiej więc
jest on już zawsze wstępnie otwarty wraz z dostępnością będziemy wnikać w zrozumienie bycia wewnątrzświato-
tego, co wewnątrz świata poręczne. Jest on zatem czymś, wego bytu, / tym szersza i pewniejsza staje się fenomenalna
„w" czym jestestwo jako byt zawsze już było, tym, do czego podstawa odsłonięcia fenomenu świata.
wyłącznie może ono po każdym swoim w jakiś sposób Ponownie wychodzimy od bycia tego, co poręczne
wyraźnym odejściu zawsze powrócić. — obecnie z zamiarem bardziej wyostrzonego ujęcia samego
Bycie-w-świecie oznacza wedle dotychczasowej interpre- fenomenu odniesienia. W tym celu spróbujemy prze-
tacji: nietematyczne, przeglądowe zanurzenie w odniesie- prowadzić ontologiczną analizę takiego narzędzia, w któ-
niach konstytutywnych dla poręczności narzędziowej ca- rym dają się odnaleźć „odniesienia" w wielorakim sensie.
łości. Zatroskanie jest już każdorazowo takie, jakie jest, na Takie „narzędzie" znajdujemy w znakach. Słowem tym na-
gruncie zażyłości ze światem. Tak zażyłe jestestwo może się zywa się wiele rzeczy, nie tylko różne rodzaje znaków, bycie
w tym, co napotyka ono wewnątrz świata, zatracić i być bowiem znakiem czegoś może nawet zostać sformalizowane
tym odurzone. Czym jest to, z czym jestestwo jest zżyte, w postaci uniwersalnego typu relacji, tak iż sama struktura
dlaczego może się rozjaśnić światowy charakter tego, co we- znaku posłuży za ontologiczną nić przewodnią „charak-
wnątrz świata? Jak bliżej zrozumieć całokształt odniesień, terystyki" wszelkiego bytu w ogóle.
wśród którego przegląd się „obraca" i którego ewentualne Znaki jednakże są przede wszystkim same narzędziami,
naruszenia wyprowadzają na pierwszy plan obecność bytu? których specyficzny charakter narzędzia polega na pokazy-
Aby odpowiedzieć na te pytania, które mają na celu waniu. Takimi znakami są znaki przydrożne, kamienie gra-
opracowanie fenomenu i problemu światowości, potrzebna niczne, sygnał burzowy dla żeglugi, sygnały, flagi, znaki
jest bardziej konkretna analiza struktur, w których struk- żałoby itp. Pokazywanie można określić jako pewien „ro-
turalny kontekst te pytania wnikają. dzaj" odniesienia. W skrajnie formalnym ujęciu odnoszenie
jest ustanawianiem relacji. Relacja nie funkcjonuje jednak charakteru relacyjnego, łatwo dają się formalizować; na
jako rodzaj wobec „gatunków" odniesień, które, ogólnie podstawie takiej „relacyjności" jesteśmy dziś szczególnie
biorąc, różnicują się na znak, symbol, wyraz, znaczenie. skłonni poddawać wszelki byt „interpretacji", która zawsze
Relacja jest określeniem formalnym, które na drodze „for- jest „trafna", gdyż w istocie niczego nie mówi — podobnie
malizacji" da się bezpośrednio odczytać w każdym typie jak zużyty schemat formy i treści.
związków wszelkiej zawartości treściowej i wszelkiego Za przykład znaku obieramy taki znak, który winien
sposobu bycia1. nam posłużyć — choć dla innych celów — także w dalszej
Każde odniesienie jest relacją, ale nie każda relacja jest analizie. Na samochodach umieszcza się od pewnego czasu
odniesieniem. Każde „pokazanie" jest odniesieniem, ale czerwone, ruchome strzałki wskazujące, np. na skrzyżo-
nie każde odniesienie jest pokazywaniem. Zawiera się waniu, w którą stronę samochód będzie skręcał. Pozycję
w tym równocześnie, że każde „pokazanie" jest relacją, ale strzałki reguluje kierowca. Ten znak jest narzędziem, które
nie każde ustalanie relacji jest pokazywaniem. Rzuca to jest poręczne nie tylko dla zatroskania (kierowania) kie-
światło na formalno-ogólny charakter relacji. Badanie fe- rowcy. Także ci, którzy nie jadą — i to właśnie oni — ko-
nomenów odnoszenia, znaku czy wręcz znaczenia nie o- rzystają z tego narzędzia, usuwając się na bok lub pozosta-
siągnęło niczego przez [ich] charakterystykę za pomocą jąc na miejscu. Znak ten jest wewnątrz świata poręczny
[pojęcia] relacji. W rezultacie trzeba nawet pokazać, że sa- w całości narzędziwego kontekstu' środków i reguł ruchu.
ma „relacja" z powodu swego formalno-ogólnego charak- To narzędzie do pokazywania ukonstytuowane jest jako
teru ma swe ontologiczne źródło w odniesieniu. narzędzie przez odniesienie. Narzędzie to ma charakter
Choćby nawet niniejszą analizę ograniczyć do inter- „ażeby", swą określoną służebność: służy do pokazywania.
pretowania znaku w odróżnieniu od fenomenu odnoszenia, To pokazywanie znaku można ująć jako „odnoszenie".
to i tak w obrębie tego ograniczenia nie da się odpowied- Trzeba jednak zważać na to, że owo „odnoszenie" jako
nio przebadać zamkniętej / rozmaitości możliwych znaków. pokazywanie nie jest ontologiczną strukturą znaku jako
Do znaków należą oznaki, znaki-symptomy, znaki zwrotne narzędzia.
(Vor- und Ruckzeicheń), znaki orientacyjne, znaki rozpo- „Odnoszenie" jako pokazywanie ma raczej swą pod-
znawcze; ich pokazywanie jest w każdym przypadku inne stawę w strukturze bycia narzędzia, w służebności do. Ta
(abstrahując zupełnie od tego, co w danym momencie służy zaś nie czyni jeszcze danego bytu znakiem. Również na-
za znak). Od takich „znaków" trzeba odróżnić: ślad, pozo- rzędzie „młotek" jest ukonstytuowane przez służebność,
stałość, zabytek, dokument, świadectwo, symbol, wyraz, a przecież młotek nie staje się przez to znakiem. „Od-
przejaw, znaczenie. Fenomeny te, z racji ich formalnego niesienie" w postaci pokazywania jest ontyczną konkrety-
zacją „do czego" służebności i przeznacza narzędzie do
1
Por. E. Husserl, Idee czystej fenomenologii i fenomenologicznej filo- „tego". Odniesienie „służebność do" jest natomiast ontolo-
zofii I, § 10 nn., a także już Logische Untersuchungen, t. I, rozdz. 11. W giczno-kategorialnym określeniem narzędzia jako narzę-
kwestii analizy znaku i znaczenia por. tamże Untersuchung 1. dzia. To, że „do czego" służebności konkretyzuje się
w pokazywaniu, jest dla ukonstytuowania narzędzia jako wskazanym strzałką i spoglądamy na coś obecnego po
takiego przypadkowe. Już w naszym przykładzie znaku stronie, w którą wskazuje strzałka, nie spotykamy znaku
staje się z grubsza widoczna różnica między odniesieniem właściwie. Znak zwraca się do przeglądu zatroskanego
jako służebnością i odniesieniem jako pokazywaniem. Nie obchodzenia się w taki sposób, że postępujący za wska-
pokrywają się one wcale i dopiero ich połączenie / umoż- zaniami znaku przegląd (Umsicht) przekształca w takim
liwia konkretyzację określonego typu narzędzia. O ile jed- współkroczeniu to, co aktualnie [jest] „wokół" (Umhafte)
nak pokazywanie jest tak zasadniczo różne od odnoszenia w otoczeniu (Umwelt), w wyraźne rozglądanie się. Przeglą-
jako konstytutywnego dla narzędzia, o tyle znów znak bez- dowe rozglądanie się nie ujmuje tego, co poręczne, lecz ra-
sprzecznie przecież ma swoisty, a nawet wyróżniony, sto- czej nabiera orientacji wewnątrz otoczenia. Inna możli-
sunek do sposobu bycia zawsze poręcznej w otoczeniu wość doświadczenia narzędzia polega na tym, że strzałkę
całości narzędziowej i do jej światowego charakteru. Na- traktuje się jako narzędzie po prostu należące do pojazdu;
rzędzie pokazujące ma w zatroskanym obchodzeniu się za- nie potrzeba wtedy odkrywać specyficznego charakteru
stosowanie priorytetowe. Ontologicznie jednak samo stwier- strzałki jako narzędzia, może pozostać w pełni nieokreś-
dzenie tego factum nie może wystarczyć. Trzeba rozjaśnić lone, co i jak ma ona pokazywać, a przecież to, co napoty-
podstawę i sens tego priorytetu. kane, nie będzie czystą rzeczą. W odróżnieniu od naj-
Co oznacza, że znak pokazuje? Odpowiedź można bę- bliższego odnajdywania nieokreślonej w wielu aspektach
dzie uzyskać dopiero wtedy, gdy określimy odpowiedni rozmaitości narzędziowej doświadczenie rzeczy wymaga swej
sposób obchodzenia się z narzędziem pokazującym. Także własnej określoności.
jego poręczność musi dać się przy tym rzetelnie ująć. Jak Znaki opisanego tu typu pozwalają napotykać to, co po-
w odpowiedni sposób mieć-do-czynienia ze znakiem? ręczne, a dokładniej, udostępniają tego kontekst w taki
W nawiązaniu do przytoczonego przykładu (strzałka) trzeba sposób, że zatroskany obchód nabiera orientacji i utwier-
powiedzieć: właściwym zachowaniem (byciem) wobec dza się w niej. Znak/nie jest rzeczą, która do jakiejś innej
spotkanego znaku jest „ustąpienie" lub „pozostanie na rzeczy pozostawałaby w relacji pokazywania, lecz narzę-
miejscu" („Stehenbleiben"), gdy zbliża się samochód wypo- dziem, które całość narzędziową poddaje explicite przeglądowi,
sażony w strzałkę. Jako obranie kierunku, ustąpienie tak iż wraz z tym daje o sobie znać światowy charakter tego, co
z istoty należy do bycia-w-świecie i jestestwa. To ostatnie poręczne. W oznakach i znakach-symptomach „pokazuje
zaś zawsze jest jakoś ukierunkowane i w drodze; stanie się" to, co „nadchodzi", ale nie w sensie czegoś tylko ist-
i pozostawanie (Stehen und Bleiben) to tylko graniczne przy- niejącego, co dołączałoby do czegoś już obecnego; coś, co
padki tego ukierunkowanego „w drodze". Znak zwraca się „nadchodzi", jest czymś, na co się przygotowujemy {gefafit
do specyficznie „przestrzennego" bycia-w-świecie. Znak nie machen) lub na co „nie byliśmy przygotowani", o ile zaj-
zostaje właściwie „ujęty" właśnie wtedy, gdy mu się upor- mowaliśmy się (bejafiteń) czymś innym. Przy znakach odsy-
czywie przyglądamy i twierdzimy, że jest pokazującą łających wstecz staje się nam w przeglądzie dostępne coś,
rzeczą. Nawet wtedy, gdy zwracamy wzrok w kierunku co się wydarzyło i rozegrało. Znak orientacyjny pokazuje,
„gdzie" się aktualnie jest. Znaki pokazują pierwotnie powietrza i określonego kierunku geograficznego. Wystę-
zawsze to, „w czym" się żyje, przy czym zatroskanie się pując tylko w postaci, w jakiej może być dostępny meteo-
zatrzymuje, i jak się rzeczy z tym mają. rologicznie, wiatr południowy nigdy nie jest najpierw obec-
Swoisty dla znaków charakter narzędzia staje się jeszcze ny, aby potem przejmować ewentualnie funkcję znaku--
bardziej wyraźny przy ich „ustanawianiu". Dokonuje się symptomu. / To raczej rolniczy przegląd w postaci ra-
ono w przeglądowym wstępnym oglądzie (umsichtigen Vor- chuby odkrywa dopiero bycie południowego wiatru.
sicht) i na jego podstawie, on zaś wymaga poręcznej możli- Jednakże, ktoś odpowie, coś wzięte za znak musi przecież
wości, by w każdym momencie dane otoczenie mogło stać się przedtem dostępne samo w sobie i być ujęte przed
poprzez to, co poręczne, anonsować się przeglądowi. Bycie ustanowieniem znaku. Z pewnością, trzeba to w jakiś spo-
tego, co wewnątrz świata najbliżej poręczne, ma jednak sób najpierw znaleźć. Pytanie tylko, jak w tym wcześ-
opisany wyżej charakter powściągliwego niewykraczania niejszym napotykaniu byt jest odkrywany, czy jako czysta
poza siebie {ansichhaltenden Nichtheraustretens). Dlatego istniejąca rzecz i czy nie raczej jako nie zrozumiane narzę-
przeglądowe obchodzenie się potrzebuje w otoczeniu po- dzie, jako coś poręcznego, z czym dotąd „nie wiedziano,
ręcznego narzędzia, które swym narzędziowym charakte- co począć", co zatem było dla przeglądu jeszcze zasłonięte.
rem przejmie „pracę" eksponowania tego, co poręczne. Także i tu nie można nie odkrytych jeszcze przeglądowo narzędzio-
Dlatego wytwarzanie takiego narzędzia (znaków) musi wych charakterów czegoś poręcznego interpretować jako nagiej
uwzględniać jego ekspozycyjność. Nawet jednak jako tak rzeczowości, danej z góry ujmowaniu czegoś jeszcze tylko obecnego.
się eksponując ych, znaków nie czyni się obecnymi Poręczne bycie znaków w powszednim obchodzie i przy-
w sposób dowolny, lecz „dostosowuje" się je w określony należna im, wytwarzalna na różne sposoby i dla różnych
sposób z uwagi na ich łatwą dostępność. celów ekspozycja dokumentują nie tylko konstytutywną
Ustanawianie znaków nie musi jednak koniecznie na- dla czegoś najbliżej poręcznego niezauważalność; sam znak
stępować tak, że byłoby wytwarzane jakieś w ogóle jeszcze czerpie swą ekspozycję z niezauważalności całej „oczywis-
nie poręczne narzędzie. Znaki powstają także przez bra-nie- tej" w powszedniości poręcznej całości narzędziowej, by
za-znak czegoś już poręcznego. W tym modus ustanawianie wspomnieć ów znany „supełek na chusteczce" jako znak
znaków odsłania sens jeszcze bardziej pierwotny. Poka- dla przypomnienia. Ma on zawsze pokazywać coś objętego
zywanie nie tylko udostępnia przeglądowo zorientowaną zatroskaniem w powszednim przeglądzie. Znak ów może
dyspozycyjność pewnej poręcznej całości narzędziowej pokazywać wiele i w najrozmaitszy sposób. Rozległości te-
i otoczenia w ogóle; ustanawianie znaku może wręcz do- go, co da się takim znakiem pokazać, odpowiada wąski za-
piero odkrywać. Coś wzięte za znak staje się dostępne do- kres jego zrozumiałości i zastosowania. Jako znak, nie tyl-
piero przez swą poręczność. Gdy np. południowy wiatr „u- ko jest zwykle poręczny jedynie dla „ustanawiającej" go
chodzi" w rolnictwie za znak deszczu, to owo „uchodze- osoby, ale nawet i dla niej samej może stać się niedostęp-
nie" lub też „związana" z tym bytem „wartość" nie stano- ny, tak iż potrzeba drugiego znaku do ewentualnego prze-
wią dodatku do czegoś już w sobie obecnego, do ruchu glądowego skorzystania z pierwszego. Ów niestosowalny
jako znak supeł nie traci przez to swego charakteru znaku, „poręczne", w ogóle nie ma sposobu bycia narzędzia.
lecz nabywa niepokojącej natrętności czegoś najbliżej po- Może także i ten ontologiczny motyw (poręczność i narzę-
ręcznego. dzie) niczego nie wnosi do interpretacji prymitywnego
Można by próbować zilustrować doniosłą rolę znaków świata; w każdym razie na pewno nie wnosi nic ontologia
w powszednim zatroskaniu o zrozumienie świata wskazu- rzeczowości. Jeśli jednak dla bytowania prymitywnego
jąc choćby na obfite używanie „znaków" w bytowaniu i prymitywnego świata nieodzowne jest opracowanie
(Dasein) prymitywnym, np. w fetyszyzmie i czarach. Za- „formalnej" idei światowości, bądź fenomenu modyfiko-
pewne, ustanawianie znaków leżące u podstaw takiego ich walnego w ten sposób, iż wszelkie wypowiedzi ontologicz-
używania nie dokonuje się wedle teoretycznego zamysłu ne stwierdzające, że w z góry danym fenomenalnym
lub na drodze teoretycznej spekulacji. Używanie ich pozos- związku coś jeszcze lub już czymś nie jest, uzyskują pozytyw-
taje całkowicie w obrębie „bezpośredniego" bycia-w-świe- ny sens fenomenalny na podstawie tego, czym ów fenomen
cie. Po bliższym wejrzeniu staje się jednak jasne, że inter- nie jest.
pretacja fetyszyzmu i czarów oparta na idei znaku / w ogóle Powyższa interpretacja znaku miała jedynie dostarczyć
nie wystarcza do tego, by uchwycić sposób „poręcznego fenomenalnej podstawy charakterystyki odniesienia. Rela-
bycia" bytu spotykanego w prymitywnym świecie. W kwestii cja między znakiem a odniesieniem jest trojaka: 1. Jako
fenomenu znaku można by podać następującą interpretację: możliwa konkretyzacja „do czego" służebności w ogólnej
dla człowieka prymitywnego znak pokrywa się z tym, strukturze narzędzia, pokazywanie jest ufundowane w „aże-
co pokazane. Znak może sam reprezentować coś pokazanego by" (odniesienie). 2. Jako charakter narzędzia czegoś po-
nie tylko w sensie zastępowania, lecz tak, że sam znak ręcznego, pokazywanie przez znak należy do pewnej na-
zawsze jest tym, co pokazane. To znamienne pokrywanie się rzędziowej całości, do związku odniesień. 3. Znak jest nie
znaku z tym, co pokazane, polega jednak nie na tym, że tylko poręczny wraz z innym narzędziem, lecz w jego
znak-rzecz doznał już pewnej „obiektywizacji", został poręczności przeglądowi staje się każdorazowo wyraźnie
doświadczony w postaci t ylko rzecz y i umieszczony dostępne otoczenie, ^nak jest czymś ontycznie poręcznym, co
wraz z tym, co pokazane, w tym samym regionie bycia tego, jako to oto określone narzędzie funkcjonuje równocześnie jako coś,
co obecne. To „pokrywanie się" nie jest utożsamieniem co wskazuje ontologiczną strukturę poręczności, całokształtu odniesień
czegoś wcześniej izolowanego, lecz jeszcze--nie-uwolnieniem i światowości. W tym jest zakorzeniony prymat tego czegoś
znaku od tego, co oznaczane. Takie użycie znaków jest poręcznego w obrębie otoczenia objętego przez przegląd
jeszcze całkowicie zanurzone w byciu ku temu, co zatroskaniem. / Samego zatem odniesienia — o ile ma ono
pokazane, tak iż znak jako taki w ogóle nie może się jeszcze być w aspekcie ontologicznym fundamentem znaku —
wyodrębnić. Podstawą pokrywania się nie jest wcześniejsza nie można pojmować jako znaku. Odniesienie nie jest
obiektywizacja, lecz całkowity brak takowej. Oznacza to ontycznym określeniem czegoś poręcznego, bo przecież to
jednak, że znaki nie są w ogóle odkrywane jako narzędzie, ono konstytuuje samą poręczność. W jakim więc sensie
że w ostateczności to, co wewnątrz świata odniesienie jest ontologiczną „przesłanką"
tego, co poręczne, i na ile taki ontologiczny fundament tego czegoś są w nich niejako jeszcze uwikłane, tak jak
jest zarazem momentem konstytutywnym światowości w poręczności obecność jako możliwy sposób bycia czegoś
w ogóle? poręcznego. Wszelako służebność (odniesienie) jako ukon-
stytuowanie narzędziowe nie jest zdatnością jakiegoś bytu,
lecz dotyczącym bycia warunkiem możliwości tego, by ów
§ 18. Powiązanie i oznaczoność; światowość świata
byt mogły określać zdatności. Co zatem ma oznaczać
To, co poręczne, spotykane jest wewnątrz świata. odniesienie? Bycie czegoś poręcznego ma strukturę od-
Bycie tego bytu, poręczność, pozostaje zatem w jakimś on- niesienia — oznacza to: ma ono w sobie samym / charakter
tologicznym stosunku do świata i światowości. We wszyst- odnoszenia. Byt jest odkrywany ze względu na to, że jako
kim, co poręczne, świat jest już zawsze „tu oto". Świat jest byt, którym jest, jest do czegoś odniesiony. Wiąże się z tym
już z góry, choć nietematycznie, odkryty ze wszystkim, co czymś wobec czegoś. Charakterem bycia tego, co poręczne,
w nim napotykane. Może on jednak zarazem rozbłysnąć jest powiązanie {Bewandtnis)*. Oznacza ono: wiązać
w pewnych sposobach obchodzenia się w otoczeniu. Świat z czymś wobec czegoś. Relację „z... wobec..." określimy
jest tym, na podstawie czego coś poręcznego jest poręczne. terminem „odniesienie".
W jaki sposób świat pozwala napotkać coś poręcznego? Powiązanie jest byciem wewnątrzświatowego bytu, na
Dotychczasowa analiza pokazała, że to, co napotykane we- który zawsze jest ono już z góry otwarte. Z nim jako
wnątrz świata, zostaje w swym byciu wydane (Jreigegeben) bytem ma ono zawsze jakieś powiązanie. To, że ma ono
zatroskanemu przeglądowi, braniu w rachubę. Co oznacza powiązanie z... wobec..., stanowi ontologiczne określenie
to uprzednie wydanie i jak należy je rozumieć jako ontolo- bycia tego bytu, a nie ontyczną wypowiedź na temat bytu.
giczny wyróżnik świata? Wobec jakich problemów stawia Tym, „wobec czego" ma ono powiązanie, jest owo „do
pytanie o światowość świata? czego" służebności, „do jakiego celu" stosowalności. Z „do
Narzędziowe ukonstytuowanie tego, co poręczne, zostało
* W poprzednim zdaniu: „Es hat mit ihm b e i etwas sein Bewen-
określone jako odniesienie. W jaki sposób świat może byt
den". Wyrażenia tego typu są idiomatyczne, np. „Damit hat es fol-
o takim sposobie bycia wydawać odnośnie do jego bycia,
gende Bewandtnis", „Sprawy mają się następująco", w sensie: są
dlaczego taki byt spotykamy najpierw? Określonymi od- z tym a tym w następującym związku. Słowo „Bewandtnis",
niesieniami nazwaliśmy służebność-do, szkodliwość, stoso- występujące tylko w tych idiomach, tłumaczymy jako „powią-
walność itp. „Do czego" służebności i „do jakiego celu" zanie". Heidegger zwykle nadaje bezosobowemu „es" w tych
stosowalności znaczą zawsze możliwą konkretyzację od- zwrotach sens określonego podmiotu, a mianowicie bycia, choć
niesienia. „Pokazywanie" przez znak lub „przybijanie" za w sposób niejednoznaczny. Terminy „Bewandtnis" oraz występu-
pomocą młotka nie są jednak własnościami tego bytu. Nie jący poniżej „Bewenden" mają rdzeń słowa „wenden", tj. „obra-
są to w ogóle własności, jeśli termin ten ma oznaczać onto- cać", „zwracać". Chodzi więc w tym idiomie o „obrót spraw",
logiczną strukturę możliwej określoności rzeczy. Coś po- co Heidegger wykorzystuje do wyrażenia stanu związku, powią-
ręcznego ma zawsze zdatność i niezdatność, a „własności" zań między „odniesieniami" wyznaczającymi strukturę świata.
czego" służebności może ono znów mieć swe powiązanie, w ten sposób interpretacji sensu wydania z góry tego, co
np. z tym czymś poręcznym, co dlatego zwiemy szydłem, wewnątrz świata najbliżej poręczne. Pozwolić z góry „być"
ma ono powiązanie wobec szycia, z innym ma ono po- nie oznacza: doprowadzać coś dopiero do jego bycia i wy-
wiązanie wobec przytwierdzania, z tamtym zaś wobec twarzać, oznacza natomiast: odkrywać poręczność tego, co
ochrony przed niepogodą; ochrona ta „jest" ze względu na już „bytuje", i w ten sposób umożliwiać napotykanie bytu
schronienie jestestwa, tzn. ze względu na możliwość jego o takim byciu. To „aprioryczne" wiązanie jest warunkiem
bycia. Jakie ma ono powiązanie z czymś poręcznym, już możliwości napotykania tego, co poręczne, tak by jestestwo
z góry wyznacza całokształt powiązania. Całokształt ów, w ontycznym obchodzeniu się z tak napotykanym bytem
konstytuujący np. poręczność czegoś poręcznego w jakimś mogło go przy tym w ontycznym sensie wiązać. Ontolo-
warsztacie, jest „wcześniejszy" niż pojedyncze narzędzie, gicznie pojęte wiązanie dotyczy natomiast wydania wszel-
podobnie jak całość folwarku z wszelkim jego wyposaże- kiego [bytu] poręcznego jako poręcznego, niezależnie od te-
niem i nieruchomościami. Sam jednak całokształt powiąza- go, czy, ontycznie rzecz biorąc, ma ono wobec tego swe
nia sprowadza się ostatecznie do pewnego „do czego", wo- powiązanie, czy raczej jest bytem, wobec którego go właś-
bec którego nie ma już żadnego powiązania i które samo nie nie ma, o który się zrazu i zwykle troskamy, a jako od-
nie jest bytem o sposobie bycia czegoś poręcznego w obrę- krytemu bytowi nie pozwalamy „być" tak, jak on jest, lecz
bie świata, lecz bytem, którego bycie jest określone jako pracujemy nad nim, ulepszamy go, niszczymy.
bycie-w-świecie i którego ukonstytuowanie bycia obejmuje Wydające z uwagi na powiązanie zawsze-już-dokona-ne-
samą światowość. Tym pierwotnym „do czego" nie jest wiązanie jest apriorycznym czasem przeszłym dokonanym, który
„do tego" jako możliwe „wobec czego" pewnego powiąza- charakteryzuje sposób bycia samego jestestwa. On-
nia. Pierwotnym „do czego" jest „ze względu na co". „Ze tologicznie pojęte wiązanie wydaje z góry byt co do jego
względu na" dotyczy jednak zawsze bycia jestestwa, któ- poręczności w obrębie otoczenia. Na podstawie „wobec
remu w jego byciu z istoty o samo to bycie chodzi. Wska- czego" wiązania zostaje wydane „z czym" powiązania.
zanego tu związku, który od struktury powiązania pro- Zatroskanie spotyka to jako coś poręcznego. O ile w ogóle
wadzi do bycia samego jestestwa jako do właściwego ukazuje mu się jakiś byt, tzn. o ile jest on odkryty w swym
i jedynego „ze względu na co", nie będziemy jeszcze byciu, zawsze jest on już czymś poręcznym w otoczeniu
w tym wstępnym badaniu śledzić. Najpierw należy rozjaś- i właśnie nie „najpierw" tylko obecną „materią świata".
nić „wiązanie" („Bewendenlassen"), i to w stopniu pozwala- Samo powiązanie jako bycie tego, co poręczne, odkry-
jącym doprowadzić fenomen świata do takiej określoności, wane jest zawsze tylko na gruncie uprzedniego odkrycia
by pozwoliło to w ogóle stawiać problemy. całokształtu powiązania. W odkrytym powiązaniu, tzn.
„Wiązać" znaczy ontycznie: w obrębie faktycznego za- w czymś napotykanym pod ręką, tkwi zatem uprzednio
troskania pozwolić czemuś poręcznemu być tak, jak to coś odkryte to, co nazwaliśmy światowym charakterem tego,
teraz jest i z czym tak jest. Ten ontyczny sens „pozwo- co poręczne. Ten uprzednio odkryty całokształt powiąza-
lić być" ujmujemy/z gruntu ontologicznie. Dokonujemy nia kryje w sobie ontologiczną relację do świata. Wiązanie,
które wydaje byt w kontekście całokształtu powiązania, „wobec czego" wiązania, które, strukturalnie rzecz biorąc,
musi to, z uwagi na co wydaje, już wcześniej jakoś otwo- wiąże z czymś. Jestestwo zawsze już odnosi się na pod-
rzyć. Samego tego, z uwagi na co to, co w otoczeniu po- stawie „ze względu na co", do „z czym" powiązania, tzn.
ręczne, jest tak wydawane, że staje się dopiero dostępne ja- dopóki jest, pozwala zawsze napotykać byt jako coś po-
ko wewnątrzświatowy byt, nie można pojmować jako bytu ręcznego. Tym, w czym jestestwo z góry rozumie siebie
o tym odkrytym sposobie bycia. Ów byt jest z istoty nieod- w modus odnoszenia się, jest owo „z uwagi na co" z góry da-
krywalny, jeśli nadal uznajemy „odkrytość" za termin na nej możliwości napotykania bytu. „W czym" odnoszącego się
oznaczenie możliwości bycia wszelkiego bytu odmiennego od rozumienia jako „z uwagi na co" możliwości napotykania bytu
jestestwa. 0 sposobie bycia powiązania jest fenomenem świata. A struktura
Co jednakże znaczy, że to, z uwagi na co byt wewnątrz tego, ku czemu jestestwo się odnosi, stanowi światowość
świata jest najpierw wydawany, musi być już uprzednio świata.
otwarte? Byciu jestestwa przysługuje zrozumienie bycia. Na czym jestestwo w taki sposób zawsze już się rozumie,
Zrozumienie ma swe bycie w pewnym rozumieniu. /Jeśli z tym jest pierwotnie zżyte. Do takiej zażyłości ze światem
danemu jestestwu z istoty przysługuje bycie-w-świecie jako nie jest konieczna teoretyczna przejrzystość relacji kon-
sposób bycia, to do istotowego zasobu jego rozumienia bycia stytuujących świat jako świat. Możliwość jednakże wy-
należy rozumienie bycia-w-świecie. Uprzednie otwieranie raźnej ontologiczno-egzystencjalnej interpretacji tych rela-
tego, z uwagi na co zostaje wydane to, co napotykane cji opiera się na konstytutywnej dla jestestwa zażyłości ze
wewnątrz świata, nie jest niczym innym jak rozumieniem światem, która ze swej strony ma współudział w rozu-
świata, do którego się jestestwo jako byt zawsze mieniu bycia jestestwa. Tę możliwość można wyraźnie
już odnosi. uchwycić, jako że samo jestestwo postawiło już sobie za za-
Wiązanie już z góry wobec... z... opiera się na rozumieniu danie źródłową interpretację swego bycia i jego możliwości
czegoś takiego, jak wiązanie, „wobec czego" wiązania, „z albo wręcz sensu bycia w ogóle.
czym" wiązania. To, a także to, co stanowi tego Dotychczasowe analizy odsłoniły jednak dopiero hory-
podstawę, jak „do tego", wobec którego ma ono powiąza- zont, w którym można szukać czegoś takiego, jak świat
nie, „ze względu na co", do którego ostatecznie wszelkie 1 / światowość. Dla dalszych rozważań trzeba
„do czego" się sprowadza — wszystko to musi być już najpierw
z góry z pewną zrozumiałością otwarte. A czymże jest to, mocniej uwydatnić, jak należałoby ująć ontologicznie
na czym jestestwo jako bycie-w-świecie przedontologicznie kontekst odnoszenia się jestestwa.
się rozumie? Rozumiejąc wspomniany kontekst relacji, jes- Rozumienie, które w dalszym ciągu zostanie jeszcze bliżej
testwo odniosło siebie do „ażeby", wychodząc od wyraźnie zanalizowane (por. § 31), utrzymuje wspomniane relacje
lub niewyraźnie uchwyconej, właściwej lub niewłaściwej w pewnej uprzedniej otwartości. Zażyłe przebywając po-
możności bycia, ze względu na którą ono samo jest. Owo śród nich, trzyma je ono przed sobą jako to, w czym się je-
„ażeby" wyznacza wstępnie „do tego" jako możliwe go odnoszenie porusza. Rozumienie daje się odnosić w ob-
rębie samych tych relacji i na ich podstawie. Relacyjny
charakter tych relacji odnoszenia ujmujemy jako o-zna- kontekst odniesień, to czy „substancjalne bycie" bytu we-
czanie ( b e - d e u ł e n ) . W zażyłości z tymi relacjami jestestwo wnątrzświatowego nie rozłoży się na system relacji, a skoro
„oznacza" dla samego siebie, daje sobie źródłowo do rozu- relacje zawsze są czymś/„wymyślonym", to czy bycie tego
mienia swe bycie i możność bycia w aspekcie swego by-cia- bytu wewnątrz świata nie rozpłynie się w „czyste myśle-
w-świecie. „Ze względu na co" oznacza „ażeby", to zaś nie"?
„do tego", to z kolei „wobec czego" wiązania, a ono „z W niniejszym polu badania musimy w zasadniczy sposób
czym" powiązania. Relacje te są sprzężone ze sobą jako przeciwstawiać sobie podkreślane wielokrotnie różnice
źródłowy całokształt, są tym, czym są, jako owo o-znacza- struktur i wymiarów problematyki ontologicznej: 1) bycie
nie, w którym jestestwo już z góry daje sobie samemu do bytu napotykanego najbliżej w obrębie świata (poręcz-
rozumienia swe bycie-w-świecie. Całokształt relacji tego ność); 2) bycie tego bytu, który daje się znaleźć i określić
oznaczania nazywamy oznaczonością {Bedeutsamkeit). To w samodzielnie odkrywającym przejściu przez najbliżej na-
ona stanowi strukturę świata, czyli tego, w czym jestestwo potykany byt (obecność); 3) bycie ontycznego warunku
jako takie zawsze już jest. Zjcyte Z oznaczonością jestestwo jest możliwości odkrywalności wewnątrzświatowego bytu w o-
ontycznym warunkiem możliwości odkrywalności bytu, który jest góle, światowość świata. Ten ostatni sens jest egzystencjal-
spotykany w świecie mając sposób bycia powiązania (poręczności) nym określeniem bycia-w-świecie, to znaczy jestestwa. Oby-
i tak może się ujawniać w swym „w-sobie". Jestestwo jako takie dwa wcześniej wymienione pojęcia bycia są kategoriami
jest zawsze czymś takim; wraz z jego byciem z istoty zosta- i dotyczą bytu o byciu odmiennym niż bycie jestestwa.
je już odkryty kontekst tego, co poręczne — jestestwo, do- Układ odniesień, który jako oznaczoność konstytuuje
póki jest, zawsze już jest zdane na spotykany „świat"; światowość, można ująć formalnie w sensie pewnego systemu
byciu jestestwa z istoty przysługuje owo zdanie-się-na*. relacyjnego. Trzeba tylko zauważyć, że podobne for-
Sama jednak oznaczoność, z którą jestestwo zawsze już malizacje tak bardzo niwelują fenomeny, że zatraca się
jest zżyte, kryje w sobie ontologiczny warunek możliwości właściwa treść fenomenalna — zwłaszcza przy tak „pros-
tego, by rozumiejące jestestwo mogło jako interpretujące tych" relacjach, jakie kryje w sobie oznaczoność. Te „re-
otwierać coś takiego jak „znaczenia", które ze swej strony lacje" i „relata" w postaci „ażeby", „ze względu na", „z
fundują możliwe bycie słowa i języka. czym" powiązania swą treścią fenomenalną opierają się
Otwarta oznaczoność jest jako egzystencjalne ukonsty- wszelkiej matematycznej funkcjonalizacji; nie są one także
tuowanie jestestwa, jego bycia-w-świecie, ontycznym wa- niczym wymyślonym, dopiero stanowionym w „myśleniu",
runkiem możliwości odkrytości całokształtu powiązania. lecz relacjami, pośród których zatroskany przegląd jako taki
Gdy więc w ten sposób określimy bycie tego, co poręcz- zawsze się utrzymuje. Jako konstytutywny moment
ne (powiązanie), a nawet samą światowość jako pewien światowości ten „system relacyjny" wcale nie rozkłada
bycia tego, co poręczne wewnątrz świata; byt ów jest
* „Angewiesenheit", co pozostaje w etymologicznym odkrywalny w swym „substancjalnym" „w-sobie" dopiero
związku z „Verweisung", „odniesienie". na gruncie światowości świata. I dopiero wówczas, gdy
wewnątrzświatowy byt może w ogóle spotykać, pojawia się Podstawowego ontologicznego określenia świata Kartez-
możliwość, by w polu tego bytu czynić dostępnym coś jesz- jusz upatruje w extensio. Skoro przestrzenność jest współ-
cze tylko obecnego. Na gruncie jego jeszcze-tylko-bycia-- konstytuowana przez rozciągłość, a wedle Kartezjusza
obecnym można matematycznie, w „pojęciach funkcyj- jest wręcz z nią tożsama, przestrzenność zaś pozostaje
nych" określić „własności" tego bytu. Pojęcia funkcyjne te- w jakimś sensie konstytutywna dla świata, zatem rozwa-
go typu są ontologicznie w ogóle możliwe tylko w stosunku żenie Kartezjańskiej ontologii „świata" dostarcza zarazem
do bytu, którego bycie ma charakter czystej substancjal- negatywnego wsparcia dla pozytywnej eksplikacji prze-
ności. Pojęcia funkcyjne są możliwe tylko jako sformali- strzenności otoczenia i samego jestestwa. W odniesieniu do
zowane pojęcia substancji. ontologii Kartezjusza podejmiemy trzy kwestie: 1. Określe-
Dla jeszcze bardziej precyzyjnego wyodrębnienia spe- nie „świata" jako res extensa (§ 19). 2. Fundamenty tego
cyficznie ontologicznej problematyki światowości winniś- ontologicznego określenia (§ 20). 3. Hermeneutyczna
my przed kontynuacją analizy uwydatnić interpretację dyskusja Kartezjańskiej ontologii „świata" (§ 21). Nastę-
światowości na pewnym skrajnym, przeciwstawnym przy- pujące tu rozważanie uzyska swe pełne uzasadnienie do-
padku. / piero dzięki fenomenologicznej destrukcji „cogito sum" (por.
część druga, dział drugi).
B. Skontrastowanie analizy światowości Z
§ 19. Określenie „świata" jako r e s e x t e n s a
Kartezjańską interpretacją świata
Kartezjusz odróżnia „ego cogito" jako res cogitans od „res
Nasze badanie będzie mogło tylko stopniowo utwierdzać corporea". To odróżnienie stanowi ontologiczną podstawę
się co do pojęcia światowości i zawartych w tym fenomenie późniejszego rozróżnienia „przyrody i ducha". Takie
struktur. Ponieważ interpretacja świata wychodzi od bytu przeciwstawienie można by ontycznie wyrazić w wielu
wewnątrz świata, aby potem na fenomen „świat" w ogóle jeszcze treściowych odmianach, ale niejasność jego onto-
już nie spoglądać, spróbujmy owo podejście uwydatnić on- logicznych fundamentów i samych jego członów zako-
tologicznie, rozważając najbardziej chyba skrajny sposób rzeniona jest bezpośrednio w przeprowadzonym przez
jego realizacji. Nie tylko podamy krótko prezentację zasad- Kartezjusza rozróżnieniu. W obrębie jakiego rozumie-
niczych rysów ontologii „świata" u Kartezjusza, lecz zapy- nia bycia owo przeciwstawienie określa bycie tych bytów?
tamy też o ich założenia i postaramy się je scharakteryzo- Terminem na oznaczenie bycia bytu w sobie samym
wać w świetle dotychczasowych wyników. W ten sposób jest „substantia". Wyrażenie to oznacza bądź bycie /bytu
winniśmy rozpoznać, na jakich zasadniczo nie dyskuto- jako substancji, substancjalność, bądź sam ten byt, pewną
wanych ontologicznych „fundamentach" spoczywają po- substancję. Ta podwójność znaczenia „substantia", którą
kartezjańskie interpretacje świata, zwłaszcza zaś te, które niesie w sobie już starożytne pojęcie oiicia, nie jest przy-
tę koncepcję poprzedzają. padkowa.
Ontologiczne określenie „res coprorea" wymaga ekspli- „świata" przebiega w ten sposób, że zostaje pokazane, jak
kacji substancji, tzn. substancjalności tego bytu jako sub- wszelkie inne określniki (Bestimmtheiten) tej substancji
stancji. Go stanowi właściwe bycie-w-sobie-samej owej res — przede wszystkim dwisio, figura, motus — można pojąć
corporea? Jak w ogóle substancja jako taka, tj. jej substanc- tylko jako modi tej extensio) i że, z drugiej strony, pozostaje
jalność, daje się ująć? „Et guidem ex ęuolibet attributo substan- zrozumiała extensio sine figura vel motu.
tia cognoscitur; sed una tamen est cuiusque substantiae praecipua Tak więc rzecz cielesna przy zachowaniu swej ogólnej
proprietas, quae ipsius naturam essentiamgue constituit, et ad guam rozciągłości może przecież rozmaicie zmieniać jej rozkład
aliae omnes referuntur" 1. Substancje stają się dostępne przez na poszczególne wymiary i przedstawiać się w różnych
swe „atrybuty", a każda substancja ma pewną wyróżnioną kształtach jako jedna i ta sama rzecz. „Atque unum et idem
własność, z której można odczytać istotę substancjalności corpus, retinendo suam eandem quantitatem, pluribus dwersis modis
jakiejś określonej substancji. Jaka własność charakteryzuje potest extendi: nunc scilicet magis secundum longitudinem, minusgue
res corporea? „Nempe e x t e n s i o in longum, latum et profundum, secundum latitudinem vel profunditatem, ac paulo post e contra magis
substantiae corporeae naturam constituit"2. Otóż rozciągłość wzdłuż, secundum latitudinem, et minus secundum longitudinem" 1. /
wszerz i w głąb stanowi właściwe bycie substancji cielesnej, Kształt to pewien modus extensio, podobnie ruch; motus
którą zwiemy „światem". Go nadaje owej extensio taki bowiem zostaje tylko wtedy uchwycony, „si de nullo nisi lo-cali
wyróżnik? „Mam omne aliud quod corpori tribui potest, cogitemus, ac de vi a qua excitatur non inguiramus" 2. Skoro ruch jest
extensionem praesupponit"3. Rozciągłość jest tym ukonstytuo- bytującą własnością res corporea, to aby dał się doświadczać w
waniem bycia omawianego bytu, które musi już „być" swoim byciu, musi być pojmowany na podstawie bycia
przed wszelkimi innymi określeniami bycia, aby mogły one samego tego bytu, na podstawie extensio, tzn. jako czysta
„być" tym, czym są. Rozciągłość musi być pierwotnie rze- zmiana miejsca. „Siła" nie wnosi niczego do określenia bycia
czy cielesnej „przydana". Odpowiednio do tego dowód na tego bytu. Materię można pozbawić takich określeń, jak
rozciągłość i zdeterminowaną przez nią substancjalność duritias (twardość), pondus (ciężar), color (barwa), a mimo to
pozostanie ona tym, czym jest. Określenia te nie stanowią
1
R. Descartes, Principia philosophiae, I, n. 53, s. 25 (Oeuures, jej właściwego bycia i jeśli są, okazują się modi samego
wyd. Adam-Tannery, t. VIII) [wyd. poi.: R. Descartes, fasady extensio. Kartezjusz usiłuje to wyczerpująco
filozofii, przel. I. Dąmbska, Warszawa 1960: ,,A chociaż na pod-
1
stawie dowolnego atrybutu poznaje się substancję, wszelako ka- Tamże, I, n. 64, s. 31 [„...jedno i to samo ciało, zachowując
żdej substancji przysługuje jakaś główna własność, która kon- tę samą swoją wielkość, może się rozciągać w wiele różnych spo
stytuuje jej naturę i istotę i do której sprowadzają się wszystkie sobów: już to mianowicie bardziej na długość, a mniej na szero-.
inne własności"]. kość lub w głąb, a wkrótce potem, przeciwnie, bardziej na szero
2
Tamże [,,W ten spsoób rozciągłość wzdłuż, wszerz i w głąb kość, a mniej na długość"].
2
konstytuuje naturę substancji cielesnej"]. Tamże, I, n. 65, s. 32 [„...jeśli nie będziemy myśleć
3
Tamże [,,Bo wszystko inne, co można ciału przypisać, zakła o żadnym innym, jak tylko o przestrzennym, i nie będziemy py
da z góry rozciągłość..."]. tać o siłę, która go wywołuje"].
wykazać w przypadku „twardości": „Nam, ąuantum ad duri- dependere"1. A zatem tym, co stanowi bycie res corporea, jest
tiem, nihil aliud de Ula sensus nobis indicat, quam partes durorum extensio, owo omnimodo dwisibile, figurabile et mobile, to, co się może
corporum resistere motui manuum nostrarum, cum in illas incurrunt. zmieniać na wszelkie sposoby podzielności, zmiany kształtu i
Si enim, quotiescunque manus nostrae versus aliąuam partem moven- ruchu, owo capax / mutationum, które się we wszystkich tych
tur, corpora omnia ibi existentia recederent eadem celeritate qua il- przemianach utrzymuje, remanet. Tym, co rzeczy cielesnej
lae accedunt, nullam unquam duritiem sentiremus. Nec ullo modo wystarcza do takiej trwałej ostoi, jest właściwy byt tej rzeczy,
potest intelligi, corpora quae sic recederent, idcirco naturom corporis który charakteryzuje substancjalność tej substancji.
esse amissura; nec proinde ipsa in duritie consistit" 1. Twardości
doświadcza się dotykiem. Co nam „mówi" o twardości § 20. Fundamenty ontologicznego określenia „świata"
zmysł dotyku? Części twardej rzeczy „opierają się" ru-
chowi ręki, np. próbom odsunięcia tej rzeczy. Gdyby na- Ideą bycia, do której powraca ontologiczna charakterys-
tomiast ciała twarde, tzn. nie usuwające się, zmieniły tyka res extensa, jest substancjalność. „Per s u b s t a n t i a m ni-
miejsca z tą samą szybkością, z jaką czyni to „natrafia- hil aliud intelligere possumus, quam rem quae ita existit, ut nulla
jąca" na ciała ręka, to nie doszłoby nigdy do dotknię- alia re indigeat ad existendum". Przez „substancję" nie może my
cia, twardość nie byłaby doświadczana, a więc nie było- pojmować niczego innego jak byt, który jest tak, że aby
by jej. Nie widać jednak wcale powodu, by usuwające być, nie potrzebuje żadnego innego bytu2. Bycie jakiejś
się z taką szybkością ciała miały tracić przez to cokol- „substancji" jest scharakteryzowane przez pewien brak po-
wiek ze swego cielesnego bycia. Jeśli zachowują je one trzeby (Unbedurftigkeit). Coś, co w swoim byciu po prostu
nawet przy zmienionej szybkości, uniemożliwiającej coś nie potrzebuje innego bytu, we właściwym sensie czyni za-
takiego jak „twardość", to ta ostatnia nie należy do bycia tego dość idei substancji — ów byt to ens perfectissimum. „Sub-
bytu. ,,Eademque ratione ostendi potest, et pondus, et colorem, et stantia quae nulla plane re indigeat, unica tantum potest intelligi,
alias omnes eiusmodi qualitates, quae in materia cor-porea nempe Deus"3. Tutaj „Bóg" to termin czysto ontologiczny,
sentiuntur, ex ea tolli posse, ipsa integra remanente: unde sequitur,
1
a nulla ex Mis eius (sc. extensionis) naturam Tamże [„Za pomocą tego samego argumentu można po
kazać, że i ciężar, i barwa, i wszystkie inne tego rodzaju jakości,
1
Tamże, II, n. 4, s. 42 [„Bo co do twardości, niczego innego dające się odczuwać w materii cielesnej, mogą być z niej usunię
wrażenie zmysłowe nam o niej nie pokazuje, jak tylko to, że czę- te, podczas gdy ona sama pozostaje nienaruszona; stąd wynika,
ści ciał twardych stawiają opór ruchowi naszych rąk, gdy w nie że jej natura (tj. rozciągłość) od żadnej z nich nie jest zawisła"].
2
wpadną. Gdyby bowiem, ilekroć ręce nasze kierowałyby się w ja- Tamże, I, n. 51, s. 24 [„Przez substancje niczego innego nie
kąś stronę, wszystkie tam znajdujące się ciała ustępowały z taką możemy rozumieć jak tylko rzecz, która tak istnieje, że żadnej in
samą szybkością, z jaką one się zbliżają, nie poczulibyśmy nigdy nej rzeczy nie potrzebuje do (swego) istnienia"].
żadnej twardości. Ani też żadną miarą nie można pojąć, by ciała, 3
Tamże, I, n. 51, s. 24 [„...jedna tylko jest taka możliwa do
które tak umknęły, przez to tylko wyzbyły się natury pojęcia substancja, która w ogóle żadnej rzeczy nie potrzebuje,
cielesnej..."]. mianowicie Bóg"].
jeśli pojmować go w sensie ens perfectissimum. Równocześnie Kartezjusz porusza tu problem, którym często zajmowała
to, co zawarte jako „oczywiste" w pojęciu Boga, umożliwia się średniowieczna ontologia: w jaki sposób znaczenie [po-
ontologiczną wykładnię konstytutywnego momentu jęcia] bycia oznacza dany wypowiadany byt? W wypowie-
substancjalności, braku potrzeby. „Alias vero omnes (res), non dziach „Bóg jest" i „świat jest" wypowiadamy bycie. To
nisi ope concursus Dei existere posse percipimus" 1. Wszelki byt, który słowo „jest" nie może jednak dotyczyć w takim samym
nie jest Bogiem, wymaga wytworzenia w najszerszym sensie sensie (auvwvi[zwc, unwoce) każdego bytu, skoro między
i podtrzymania. Wytwarzanie czegoś obecnego lub brak tymi dwoma bytami zachodzi nieskończona różnica bycia;
potrzeby wytwarzania stanowią horyzont, w obrębie gdyby znaczenie „jest" miało jeden sens, to to, co stworzo-
którego jest rozumiane „bycie". Każdy byt, który nie jest ne, zostałoby uznane za nie stworzone, lub to, co nie stwo-
Bogiem, to ens creatum. Te dwa byty różnią się rzone, sprowadziłoby się do stworzonego. „Bycie" jednakże
„nieskończenie" swym byciem, a mimo to uznajemy za byt nie funkcjonuje też jako tylko ta sama nazwa, lecz w obu
zarówno to, co stworzone, jak i stwórcę. Używamy zatem tak przypadkach jest rozumiane. Scholastyka ujmuje pozytywny
rozległego [pojęcia] bycia, że jego sens obejmuje też tę sens znaczenia „bycia" jako znaczenie „analogiczne" w
„nieskończoną" różnicę. Możemy więc z pewną zasadnością odróżnieniu od znaczenia jednoznacznego bądź tylko
nazwać substancją także byt stworzony. Potrzebuje on homonimicznego. W nawiązaniu do Arystotelesa, który
wprawdzie wytwarzania i podtrzymywania ze strony Boga, u początków greckiej ontologii po raz pierwszy ukształto-
ale w obszarze bytu stworzonego, w „świecie" w sensie wał w ogóle ten problem, ustalono różne typy analogii,
ens creatum, istnieje taki byt, który, jeśli chodzi o wedle których podzieliły się „szkoły" w kwestii ujmowania
stwarzające wytwarzanie i podtrzymywanie (ludzkie na znaczeniowej funkcji bycia. Jeśli chodzi o ontologiczne
przykład), „nie potrzebuje innego bytu". Takie substancje są opracowanie tego problemu, to Kartezjusz pozostaje da-
dwie: res cogitans i res extensa. / leko w tyle za scholastyką1, a nawet tę kwestię pomija. „Nulla
Bycie tej substancji, której wyróżnione proprietas to exten- eius [substantiae] nominis significatio po test distincte intel-ligi, quae
sio, daje się więc gruntownie ontologicznie określić wtedy, Deo et creaturis sit communis"2. Ten unik oznacza, że Kartezjusz
gdy zostaje rozjaśniony „wspólny" sens bycia trzech substancji pozostawia bez rozważenia zawarty w idei substancjalności
— jednej nieskończonej i dwóch skończonych. Jednakże sens bycia i charakter „ogólności" tego znaczenia.
„nomen substantiae non convenit Deo et Mis univoce, ut dici Średniowieczna ontologia jednakże tak samo jak
solet in Scholis hoc est [...] quae Deo et creaturis sit communis"2. starożytna nie zapytała, co znaczy samo bycie. Nic
1 1
Tamże, I, n. 51, s. 24 [„Poznajemy zaś, że wszystkie inne Por. w związku z tym Opuscula omnia Thomae de Vio Caietani
(rzeczy) nie mogą istnieć inaczej jak tylko za sprawą udziału Bo- Cardinalis, Lugduni 1580, Tomus III, Tractatus V: de nominum
ga"]- analogia, s. 211-219.
2
2
Tamże, I, n. 51, s. 24 [„...nazwa «substancja» nie przysługu R. Descartes, Principia philosophiae, I, n. 51, s. 24 [„...nie
je Bogu i im jednoznacznie, jak to się zwykło mówić w szkołach, można wyraźnie pojąć żadnego znaczenia tej nazwy („substan
tzn. [...] by (znaczenie) było wspólne dla Boga i dla stworzeń"]. cja"), które by było wspólne dla Boga i dla stworzeń"].
więc dziwnego, że pytanie takie jak to o sposób znaczenia tantum, nie dające się realiter wyróżnić i znaleźć jak sam
bycia dopóty się nie pojawi, dopóki będzie się chciało roz- substancjalny byt.
ważać owo pytanie na podstawie nierozjaśnionego sensu W ten sposób uwidoczniły się ontologiczne podstawy
bycia, jaki to znaczenie „wyraża". Sens pozostawał nieroz- określenia „świata" jako res extensa: nie tylko nie rozjaśnio-
jaśniony, ponieważ uchodził za „oczywisty". / na co do swego sensu bycia, ale wręcz uznana za nieroz-
Kartezjusz nie tylko w ogóle unika ontologicznego pyta- jaśnialną idea substancjalności, przedstawiana na okrężnej
nia o substancjalność, lecz nawet stwierdza wyraźnie, że drodze przez najważniejszą substancjalną własność danej
substancja jako taka, tzn. jej substancjalność, już z góry substancji. W określeniu substancji przez substancjalny byt
jest w sobie samej sobie niedostępna. „Verumtamen non potest tkwi także podstawa dwuznaczności tego terminu. Intencja
substantia primum animadverti ex koc solo, guod sit res existens, kieruje się ku substancjalności, która zostaje pojęta na pod-
quia koc solum per se nos non ąfficit"1. Samo „bycie" nie „po- stawie pewnego bytowego określnika substancji. Ponieważ
budza" nas i dlatego nie można go postrzec. „Bycie nie temu, co ontologiczne, podlega to, co ontyczne, wyrażenie
jest orzecznikiem realnym" stwierdza Kant, powtarzając „substantia" funkcjonuje bądź to w znaczeniu ontologicz-
tylko tezę Kartezjusza. W ten sposób z zasady rezygnuje nym, bądź w ontycznym, zwykle zaś w mieszanym ontycz-
się z możliwości czystej problematyki bycia, poszukując za- no-ontologicznym. Za tą nieznaczną różnicą znczenia
razem wybiegu, który pozwalałby potem na wspomniane kryje się jednak to, iż nie uporano się z podstawowym
tu określenia substancji. Ponieważ „bycie" rzeczywiście nie problemem bycia. Opracowanie tego problemu wymaga,
jest dostępne jako byt, zostaje ono wyrażone przez określni- by w rzetelny sposób „prześledzić" wieloznaczności; kto
ki bytowe (seiende) odnośnego bytu, atrybuty. Nie przez czegoś takiego próbuje, ten nie „zajmuje się" „samymi tyl-
dowolne jednak, lecz tylko przez te, które w najczystszy ko znaczeniami słów", lecz by rozjaśnić owe „niuanse",
sposób wypełniają zakładany przecież implicite sens bycia i musi się odważyć na wejście w najbardziej źródłową / prob-
substancjalności. Do substantia Jinita jako res corporea jest lematykę „rzeczy samych".
pierwotnie i w konieczny sposób „przydana" extensio. „Quin
et facilius intelligimus substantiam extensam, vel substan-tiam § 21. Hermeneutyczna dyskusja Kartezjańskiej ontologii „świata"
cogitantem, ąuam substantiam solam, omisso eo quod cogitet vel sit
extensa"2; substancjalność bowiem stanowi ratione Powstaje krytyczne pytanie, czy ta ontologia „świata"
poszukuje w ogóle fenomenu świata, a jeśli nie, to czy
1
przynajmniej na tyle określa ona wewnątrzświatowy byt,
Tamże, I, n. 52, s. 25 [„Wszelako nie można poznać sub aby mógł się uwidocznić jego światowy charakter. Ma oba
stancji na podstawie tego tylko, że ona jest rzeczą istniejącą, bo
pytania trzeba odpowiedzieć przecząco. Byt bowiem, któremu
to samo przez się na nas nie działa"].
2
Tamże, I, n. 63, s. 31 [„Dlatego też łatwiej pojmujemy sub Kartezjusz usiłuje za pomocą extensio dać gruntowne on-
stancję rozciągłą lub substancję myślącą aniżeli samą substancję, tologiczne ujęcie, jest raczej tego rodzaju, że daje się od-
z pominięciem tego, że ona myśli albo że jest rozciągła"]. krywać dopiero w przejściu przez najbliżej poręczny byt
wewnątrzświatowy. Ale jeśli tak jest i jeśli nawet ontolo- stanowi jego bycie. Tak więc „światu" jego bycie zostaje
giczna charakterystyka tego określonego wewnątrzświato- niejako podyktowane przez określoną ideę bycia, która
wego bytu (przyrody) — zarówno idea substancjalności, tkwi w pojęciu substancjalności, oraz przez ideę poznania
jak sens objętych jej definicją „existit" i „ad existendum" poznającego taki byt. Kartezjusz nie wyznacza na tej
— prowadzi w mrok, to istnieje przecież możliwość, że on- podstawie sposobu bycia wewnątrzświatowego bytu, lecz
tologia oparta na radykalnym odróżnieniu Boga, ja przepisuje niejako światu jego „właściwe" bycie na podsta-
i „świata" w jakimś sensie stawia i posuwa naprzód on- wie nie odsłoniętej co do swego źródła i nieuprawomocnio-
tologiczny problem świata. Jeśli zaś brak nawet i tej moż- nej idei bycia (bycie = stała obecność). A więc tym, co
liwości, trzeba będzie explicite wykazać, że Kartezjusz po- pierwotnie określa ontologię świata, nie jest oparcie na
daje błędne ontologiczne określenie świata i że ponadto jego pewnej przypadkowo szczególnie cenionej nauce, na ma-
interpretacja i jej podstawy doprowadziły do przeoczenia tematyce, lecz z gruntu ontologiczna orientacja na bycie
zarówno fenomenu świata, jak bycia najbliżej poręcznego jako stałą obecność, do ujęcia którego poznanie matema-
wewnątrzświatowego bytu. tyczne w pewnym wyjątkowym sensie wystarcza. W ten
Przedstawiając problem światowości (§ 14) wskazywali- sposób Kartezjusz filozoficznie explicite przenosi wpływ
śmy na doniosłość [kwestii] uzyskania odpowiedniego do- tradycyjnej ontologii na nowożytną fizykę matematyczną
stępu do tego fenomenu. Przy okazji krytycznego badania i jej transcendentalne fundamenty.
Kartezjańskiego podejścia będziemy więc musieli zapytać: Kartezjusz nie potrzebuje stawiać problemu odpowied-
jaki sposób bycia jestestwa zostaje ustalony jako odpowiedni niego podejścia do wewnątrzświatowego bytu. Wobec
sposób podejścia do tego bytu, z którego byciem jako niepodważalnego uprzednio panowania tradycyjnej onto-
extensio Kartezjusz utożsamia bycie „świata"? Jedynym logii kwestia odpowiedniego sposobu ujmowania właści-
i rzetelnym podejściem do tego bytu jest poznawanie, intel- wego bytu jest z góry rozstrzygnięta. Sposób ten polega na
lectio, a mianowicie w sensie poznania matematyczno-fi- voeTv, „naoczności" w najszerszym sensie, wobec której
zykalnego. Poznanie matematyczne uchodzi za taki sposób 8tavoetv, „myślenie", stanowi jedynie formę ufundowaną.
ujmowania bytu, który zawsze może być pewien rzetelnego Na gruncie tej zasadniczej orientacji ontologicznej Kartez-
uchwycenia bycia ujętego przez siebie bytu. Co, zgodnie jusz dokonuje swej „krytyki" jeszcze możliwego naocznie
ze swym sposobem bycia, jest tak, że czyni zadość byciu postrzeżeniowego sposobu podejścia do bytu, krytyki sen-
dostępnemu w poznaniu matematycznym, to jest we właś- satio (atcrGyjCTtę) przeciwstawionej intellectio.
ciwym sensie. Ten byt jest czymś, co zawsze jest tym, czym Kartezjusz dobrze wie, iż byt zrazu nie ukazuje się
jest, dlatego w doświadczanym / bycie świata jego właściwe w swym właściwym byciu. „Zrazu" dana jest owa w o-
bycie stanowi to, o czym można pokazać, że ma charakter kreślony sposób zabarwiona, o pewnym smaku, twarda,
trwałej ostoi jako remanens capax mutationum. Właściwie jest to, co zimna, wydająca pewien odgłos rzecz z wosku. To jednak,
się na zawsze ostaje. Coś takiego jest poznawane przez i w ogóle wszystko, co dają zmysły, pozostaje ontologicznie
matematykę. To, co dzięki niej jest z bytu dostępne, nieistotne. „Satis erit, si advertamus sensuum perceptiones non
referri, nisi ad istam corporis humani cum mente coniunctionem, et Kartezjusza tyle, co nieusuwanie się z miejsca, czyli niedo-
nobis quidem ordinarie exhibere, guid ad Mam externa corpora pro- znawanie zmiany w określonym miejscu w odniesieniu do
desse possint aut nocere"1. Zmysły w ogóle nie pozwalają po- innej, zmieniającej miejsce rzeczy bądź zmiana miejsca
znać bytu w jego byciu, lecz powiadamiają jedynie o uży- z taką prędkością, by tamta rzecz mogła tę „doścignąć".
teczności i szkodliwości dla / cielesnej istoty ludzkiej „ze- Taka interpretacja doświadczenia twardości zaciera sposób
wnętrznych" wewnątrzświatowych rzeczy. „Nos non docent, bycia postrzegania zmysłowego, a tym samym możliwość
gualia [corpora] in seipsis existant"2: przez zmysły w ogóle nie ujęcia bycia bytu spotykanego w takim postrzeganiu. Kar-
uzyskujemy wiedzy o bycie w jego byciu. „Quod agentes, tezjusz przekłada sposób bycia postrzegania czegoś na je-
percipiemus naturam materiae, swe corporis in unwersum spectati, dyny mu znany; postrzeganie czegoś staje się pewnym
non consistere in eo quod sit res dura, vel ponderosa, vel colorata, określonym obecnym-byciem-obok-siebie-nawzajem dwóch
vel alio aliąuo modo sensus ąfficiens: sed tantum in eo quod sit res obecnych res extensae; stosunek ich ruchów sam jest w modus
extensa in longum, latum et profundum" 3 . extensio charakteryzującej w pierwszym rzędzie obecność
Jak trudno jest Kartezjuszowi przedstawić sobie lub rzeczy cielesnej. Wprawdzie ewentualne „wypełnienie"
wręcz określić własny sposób bycia tego, co się pokazuje zachowania polegającego na dotykaniu wymaga szczegól-
w zmysłowości, widać wyraźnie z krytycznej analizy doko- nej „bliskości" tego, co daje się dotknąć, nie oznacza to
nanej przezeń interpretacji doświadczenia twardości jednak, że dotykanie i jakaś dająca o sobie w nim znać
i oporu (por. § 19). twardość polegają — ontologicznie rzecz biorąc — na róż-
Twardość jest ujmowana jako opór. Nie został jednak nych prędkościach dwóch rzeczy cielesnych. Twardość
zrozumiany jego — podobnie jak twardości — fenomenal- i opór w ogóle się nie pokazują, jeśli byt nie ma sposobu
ny sens czegoś doświadczonego w sobie samym i w tym bycia jestestwa lub przynajmniej istoty żywej.
doświadczeniu dającego się określić. Opór oznacza dla Tak więc u Kartezjusza rozważanie możliwych podejść
do wewnątrzświatowego bytu jest opanowane przez ideę
1
Tamże, II, n. 3, s. 41 [„Wystarczy, jeśli zauważymy, że spo bycia wyczytaną z pewnej określonej dziedziny samego te-
strzeżenia zmysłowe odnieść jedynie należy do tego związku ciała go bytu. /
ludzkiego z umysłem i że... ukazują nam zazwyczaj, w czym cia Idea bycia jako stałej obecności nie tylko motywuje
ła zewnętrzne mogą dla niego być pożyteczne, a w czym szkodli skrajne określenie bycia bytu z wnętrza świata i utożsa-
we..."]. mienie tego bytu ze światem w ogóle, przeszkadza ona
2
Tamże, II, n. 3, s. 41 [„...nie informują nas o tym... jak one zarazem w ontologicznie adekwatnym uwidocznieniu za-
(ciała) istnieją same w sobie"].
3 chowań jestestwa. To zaś zupełnie zamyka drogę do
Tamże, II, n. 4, s. 42 [„Tak postępując uświadomimy sobie,
że natura materii, czyli ciała rozpatrywanego w ogólności, nie na
dostrzeżenia ufundowanego charakteru wszelkiego zmysło-
tym polega, że jest ono jakąś rzeczą twardą, czy ciężką, czy wego i intelektualnego postrzegania i do zrozumienia ta-
barwną, czy w jakiś inny sposób działającą na zmysły, ale tylko kiego postrzegania jako możliwości bycia-w-świecie. Bycie
na tym, że jest ono rzeczą rozciągłą wzdłuż, wszerz i w głąb"]. „jestestwa", do którego podstawowego ukonstytuowania
należy bycie-w-świecie, Kartezjusz ujmuje w ten sposób ja- samej extensio. Na tych redukowalnych jeszcze jakościach
ko bycie res extensa — jako substancję. opierają się dalej takie specyficzne jakości, jak piękny,
Czy jednak w tej krytyce nie podsuwamy Kartezjuszowi brzydki, dopasowany, niedopasowany, użyteczny, nieuży-
pewnego zadania („dowodząc" potem, że go nie rozwią- teczny; przy pierwotnym zorientowaniu na rzeczowość
zał), które leżało całkowicie poza jego horyzontem? Jak jakości te muszą być ujęte jako niekwantyfikowalne orzecz-
Kartezjusz ma utożsamiać ze światem pewien określony niki wartości sprawiające, że rzecz zrazu tylko materialna
wewnątrzświatowy byt i jego bycie, skoro w ogóle nie zna zyskuje znamię jakiegoś dobra. Wraz jednak z tym nawar-
fenomenu świata, a tym samym wewnątrzświatowości? stwieniem rozważanie dociera mimo wszystko do bytu,
W polu sporu o podstawy nie możemy ograniczać się który scharakteryzowaliśmy ontologicznie jako poręczne
tylko do tez zawartych w tekście, lecz musimy się kierować narzędzie. W ten dopiero sposób Kartezjańska analiza
rzeczową tendencją problematyki, nawet jeśli nie wychodzi „świata" umożliwia gwarantowaną budowę struktury tego,
ona poza potoczne ujęcie. To, że wprowadzając res cogitans co najbliżej poręczne; wymaga ona tylko łatwego do prze-
i res extensa Kartezjusz nie tylko chciał postawić problem „ja prowadzenia uzupełnienia rzeczy przyrodniczej do pełnej
a świat", lecz uważał wręcz, że podał jego radykalne rzeczy użytkowej.
rozwiązanie, widać wyraźnie w jego Medytacjach (por. Czy jednak na tej drodze, pomijając nawet specyficzny
szczególnie I i VI). Dotychczasowe rozważania miały problem świata, jest ontologicznie osiągalne bycie tego,
dowieść, że pozbawione jakiejkolwiek pozytywnej krytyki co wewnątrz świata napotykane najbliżej? Czy wraz z ma-
generalne ontologiczne uzależnienie od tradycji nie pozwo- terialną rzeczowością nie zostaje milcząco założone pewne
liło Kartezjuszowi wydobyć źródłowej problematyki onto- bycie — stała obecność rzeczy — które przez wtórne
logicznej jestestwa, musiało przesłonić mu widok na fe- wyposażenie bytu w orzeczniki wartości nie doznaje wcale
nomen świata i zdołało wtłoczyć ontologię „świata" w on- ontologicznego uzupełnienia, lecz raczej owe charaktery
tologię pewnego określonego wewnątrzświatowego bytu. wartości same pozostają ontycznymi tylko określnikami
Jednakże, powie ktoś, jeśli nawet w rzeczy samej pro- bytu o sposobie bycia rzeczy? Dodanie orzeczników war-
blem świata, a także bycie bytu najbliżej w otoczeniu tości nie może w najmniejszym stopniu dodać niczego no-
napotykanego pozostają zakryte, to przecież Kartezjusz wego na temat bycia dóbr, lecz tylko ponownie zakłada czystą
położył podstawy pod ontologiczną charakterystykę tego obecność jako ich sposób bycia. Wartości są obecnymi określnikami
wewnątrzświatowego bytu, który w swym byciu funduje pewnej rzeczy. Wartości mają ostatecznie swe on-
każdy inny byt, materialnej przyrody. Na niej, na tej fun- tologiczne źródło wyłącznie w uprzednim założeniu rze-
damentalnej warstwie budują się pozostałe warstwy we- czywistości rzeczy jako warstwy fundamentalnej. Już
wnątrzświatowej rzeczywistości. W rzeczy rozciągłej jako przedfenomenologiczne doświadczenie ukazuje jednak
takiej mają w pierwszym rzędzie ugruntowanie określniki w bycie domniemanym jako rzecz coś, czego poprzez
objawiające się wprawdzie jako jakości, które jednak „w rzeczowość nie da się w pełni zrozumieć. Bycie rzeczowe
gruncie rzeczy" stanowią ilościowe modyfikacje modi \ wymaga więc uzupełnienia. Cóż bowiem ontologicznie
oznacza bycie wartości lub ich „obowiązywanie", które Sugerowaliśmy już (§ 14), że pomijanie świata i napoty-
Lotze ujmował jako modus „afirmacji"? Co ontologicznie kanego najbliżej bytu nie jest przypadkowe, nie jest łat-
znaczy owo „zakotwiczenie" wartości w rzeczach? Dopóki wym do korekty przeoczeniem, lecz ma ugruntowanie
te określenia pozostaną w mroku, rekonstrukcja rzeczy w istotowym sposobie bycia samego jestestwa. Gdy analityka
użytkowej na podstawie rzeczy przyrodniczej pozostaje jestestwa uczyni w obrębie tej problematyki przejrzystymi
przedsięwzięciem ontologicznie wątpliwym, pomijając już najważniejsze spośród głównych jego struktur, gdy
z gruntu opaczne ujęcie problematyki. A czy ta rekonstruk- pojęciu bycia w ogóle zostanie przydany horyzont jego
cja zrazu „obdartej ze skóry" rzeczy użytkowej nie wymaga możliwej zrozumiałości, tak iż poręczność i obecność staną
zawsze uprzedniego, pozytywnego spojrzenia na fenomen, którego się ontologicznie źródłowo zrozumiałe — wtedy dopiero
całokształt ma zostać odtworzony w tej rekonstrukcji? Jeśli zaś można będzie przeprowadzoną tu krytykę Kartezjańskiej,
najbardziej własne ukonstytuowanie bycia tego fenomenu a zasadniczo i dziś jeszcze popularnej, ontologii świata filo-
nie zostanie wcześniej poddane odpowiedniej eks-plikacji, zoficznie uprawomocnić.
to czyż rekonstrukcja nie będzie budowaniem bez planu W tym celu trzeba pokazać (por. Część pierwsza, Dział
budowy? Ponieważ ta rekonstrukcja i „uzupełnianie" trzeci):
tradycyjnej ontologii „świata" dochodzi w rezultacie do 1.Dlaczego u początków decydującej dla nas tradycji
tego samego bytu, od którego wyszła nasza analiza po- ontologicznej (szczególnie Parmenidesa) pomijano
ręczności narzędzia/ i całokształtu powiązania, rodzi się fenomen
pozór, że bycie tego bytu zostało rzeczywiście rozjaśnione świata; skąd biorą się ciągłe powroty tego przeoczenia?
lub że przynajmniej stało się problemem. Tak jak za pomocą 2.Dlaczego zamiast przeoczanego (ubersprungene) feno
extensio jako proprietas Kartezjusz nie utrafia w bycie menu unaocznia się [springt eiń) jako ontologiczny
substancji, podobnie też ucieczka w stronę „aksjologicz- temat
nych" określników nie może nawet ukazać nam bycia jako byt z wnętrza świata?
poręczności, a tym bardziej uczynić go tematem ontoło- 3.Dlaczego ów byt odnajdywany jest najpierw w „przy
gicznym. rodzie"?
Kartezjusz zawęził pytanie o świat do pytania o rzeczo- 4.Dlaczego uzupełnienie takiej ontologii świata, do
wość przyrodniczą jako najbliżej dostępny, wewnątrz- świadczane jako konieczne, dokonuje się za pomocą
światowy byt. Przyczynił się do utrwalenia mniemania, iż fe
rzekomo najściślejsze ontyczne poznawanie jakiegoś bytu jest nomenu wartości?
także możliwym podejściem do pierwotnego bycia bytu Dopiero odpowiedzi na te pytania zapewniają pozy-
odkrytego w takim poznaniu. Zarazem trzeba tu zauwa- tywne zrozumienie problematyki świata, ujawniają źródło jej
żyć, że także „uzupełnienia" ontologii rzeczy oparte są za- zafałszowania i wykazują racje odrzucenia tradycyjnej
sadniczo na tej samej co u Kartezjusza dogmatycznej pod- ontologii świata. /
stawie. Rozważania na temat Kartezjusza miały uprzytomnić,
że ani na pozór oczywiste wyjście od rzeczy świata, ani też
zorientowanie na rzekomo najściślejsze poznanie bytu nie
gwarantują podstawy, na której dałyby się fenomenalnie
uchwycić najbliższe ontologiczne ukonstytuowania świata, świata jest zarazem w przestrzeni, to jego przestrzenność
jestestwa i wewnątrzświatowego bytu. będzie pozostawać w ontologicznym związku ze światem.
Jeśli jednak przypomnimy sobie, że przestrzenność w o- Dlatego trzeba określić, w jakim sensie przestrzeń stanowi
czywisty sposób współkonstytuuje byt z wnętrza świata, wów- konstytutywny moment świata, który ze swej strony został
czas „uratowanie" Kartezjańskiej analizy „świata" stanie się scharakteryzowany jako strukturalny moment bycia-w--
ostatecznie możliwe. Przez radykalne wyeksponowanie ex- świecie. W szczególności trzeba pokazać, jak dookólność
tensio jako praesuppositum wszelkich określników res corporea otoczenia, specyficzna przestrzenność spotykanego w otocze-
Kartezjusz przygotował wstępne zrozumienie pewnego aprio- niu bytu sama jest ufundowana przez światowość świata,
ń, którego zawartość bardziej dogłębnie ustalił później / nie zaś, przeciwnie, świat jest ze swej strony obecny w
Kant. Analiza tej extensio pozostaje do pewnych granic przestrzeni. Badanie przestrzenności jestestwa i prze-
niezależna od braku wyraźnej interpretacji bycia bytu strzennego określenia świata wychodzi od analizy tego, co
rozciągłego. Uznanie extensio za podstawowy określnik wewnątrz świata poręczne w przestrzeni. Rozważanie prze-
„świata" ma swą fenomenalną zasadność, choć odwołanie biega trzy stopnie: 1. Przestrzenność tego, co wewnątrz
się do extensio nie pozwala ontologicznie pojąć ani prze- świata poręczne (§ 22); 2. Przestrzenność bycia-w-świecie
strzenności świata, ani najpierw odkrywanej przestrzenności (§ 23); 3. Przestrzenność jestestwa a przestrzeń (§ 24).
bytu napotykanego w otoczeniu, ani wreszcie przestrzenności
samego jestestwa. § 22. Przestrzenność tego, co wewnątrz świata poręczne
Analiza światowości świata stawiała ciągle w polu wi- nie posuwające się w kierunku fenomenu, który pozwoli
dzenia całość fenomenu bycia-w-świecie, nie wyróżniając
przy tym wszystkich jego konstytutywnych momentów
równie wyraźnie fenomenalnie jak w przypadku fenomenu
samego świata. Wyeksponowaliśmy tu ontologiczną inter-
pretację świata w przejściu przez to, co wewnątrz świata
poręczne, gdyż jestestwo w swej powszedniości, w aspekcie
której stanowi ono stały temat, nie tylko w ogóle jest
w świecie, lecz odnosi się doń pewnym swym dominującym
sposobem bycia. Jestestwo jest zrazu i zwykle przejęte swo-
im światem. Ten sposób bycia zanurzenia w świecie,
a wraz z tym fundujące bycie-w w ogóle określają isto-
towo / fenomen, który teraz będziemy śledzić stawiając
pytanie: kim jest ten, kto w powszedniości jest jestestwem?
Wszelkie struktury bycia jestestwa, w tym także fenomen
odpowiadający na owo pytanie o „kto", są sposobami jego
bycia. Ich ontologiczną charakterystyka jest egzystencjal-
na. Dlatego pytanie trzeba postawić w trafny sposób oraz
wyznaczyć drogę, na której znajdzie się w polu widzenia
dalszy fenomenalny obszar powszedniości jestestwa. Bada-
§ 25. Podjęcie egzystencjalnego pytania o „kto" jestestwa