Vous êtes sur la page 1sur 232

NICHOLAS SPARKS I WCI J KOCHAM Tytu oryginau: DEAR JOHN Micahowi i Christine

PODZIKOWANIA Pisanie tej powie ci byo dla mnie przyjemno ci i zarazem wyzwaniem. Przyjemno ci, poniewa mam nadziej, e bohaterowie mojej ksiki odzwierciedlaj godno i prawo ludzi sucych w armii, a wyzwaniem... c, je li mam by cakiem szczery, uwaam, e kada powie , ktr pisz, jest ambitna. Jednake niektrzy ludzie bardzo uatwiaj mi zadanie i chciabym im wyrazi za to moj gorc wdziczno . A s to: Cat, moja ona i kobieta, ktr kocham caym sercem. Dziki za cierpliwo , kochanie. Miles, Ryan, Landon, Lexie i Savannah, moje dzieci. Dziki za wasz nieustanny entuzjazm, dzieciaki. Theresa Park, moja agentka. Dziki za wszystko. Jamie Raab, moja redaktorka. Dziki za twoj yczliwo i mdro . David Young, nowy prezes zarzdu Hachette Book Group USA, Maureen Egen, Jennifer Romanello, Harvey -Jane Kowal, Shannon O'Keefe, Sharon Krassney, Abby K oons, Denise DiNovi, Edna Farley, Howie Sanders, Md Park, Mag, Scott Schwimer, Lynn Ha rris, Mark Johnson... Jestem wdziczny za wasz przyja . Moi trenerzy i koledzy z druyny biegaczy liceum New Bern High (ktra wygraa stanowe zawody w Karolinie Pnocnej zarwno halowe, jak i na wieym powietrzu): Dave Simpson, Philemon Gray, Karjuan Williams, Darryl Reynolds, Anthony Hendrix, Eddi e Armstrong, Andrew Hendrix, Mike Weir, Dan Castelow, Marques Moore, Raishad Dobie , Darryl Barnes, Jayr Whitfield, Kelvin Hardesty, Julian Carter i Brett Whitney... co za sezon, chopaki!

PROLOG Lenoir, 2006 Co to znaczy naprawd kogo kocha?

By czas w moim yciu, kiedy wydawao mi si, e znam odpowied : znaczyo to, e bd dba o Savannah bardziej ni o siebie samego i e reszt ycia spdzimy razem. Nie wymagaoby to wiele. Kiedy powiedziaa mi, e kluczem do szcz cia s marzenia, ktre mona zrealizowa, a jej s najzwyczajniejsze w wiecie. Maestwo, rodzina... sprawy podstawowe. Czyli bd mia sta prac, domek z biaym parkanem oraz van lub SUV na tyle duy, bym mg wozi nasze dzieci do szkoy, do dentysty, na treningi piki nonej lub lekcje gry na fortepianie. Dwjka lub trjka dzieci, Savannah nigdy tego nie sprecyz owaa, lecz miaem przeczucie, e kiedy nadejdzie czas, zaproponuje, by my zdali si na natur i pozwolili, aby Bg podj za nas decyzj. Bya wa nie taka -to znaczy, religijna -i przypuszczam, e zakochaem si w niej cz ciowo z tego powodu. Jednake bez wzgldu na to, co si bdzie dziao w naszym yciu, potrafiem sobie wyobrazi, jak codziennie wieczorem kad si obok niej w ku, jak j obejmuj, miejemy si i rozmawiamy, wtuleni w swoje ramiona.

Nie brzmi to nieprawdopodobnie, prawda? Kiedy dwoje ludzi si kocha? Ja rwnie tak uwaaem. I cho w gbi duszy nadal uwaam to za moliwe, wiem, e tak si nie stanie. Kiedy std wyjad, nigdy ju nie wrc. Ale w tej chwili bd siedzia na zboczu, z ktrego rozciga si widok na jej ranczo, czekajc na pojawienie si Savannah. Oczywi cie ona mnie nie dostrzee. W wojsku czowiek uczy si wtapia w otoczenie, a ja byem pojtnym uczniem, poniewa nie miaem ochoty umrze na obcej ziemi, w jakiej prymitywnej dziurze w samym rodku irackiej pustyni. Musiaem wrci do tego maego grskiego miasteczka w Karolinie Pnocnej, by dowiedzie si, co si wydarzyo. Kiedy czowiek wprawi co w ruch, ogarnia go uczucie niepokoju, niemal alu, dopki nie dowie si prawdy. Jednego jestem pewien: Savannah nigdy si nie dowie, e byem tu dzisiaj.

W gbi duszy cierpi na my l o tym, e Savannah jest tak blisko, a jednocze nie tak nieosigalna, poniewa nasze drogi si rozeszy. Nie byo mi atwo pogodzi si z t prost prawd, poniewa kiedy te drogi byy zbiene, ale to historia sprzed sze ciu lat, cho wyd

mi si, e od tamtego czasu miny cae wieki. Oczywi cie obojgu nam pozostay wspomnienia, ale przekonaem si, e wspomnienia potrafi by ogromnie ywe, a tutaj rwnie rnimy si z Savannah. Je li jej s gwiazdami na wieczornym niebie, to moje mona

porwna do nawiedzanych pustych przestrzeni midzy nimi. I w przeciwiestwie do niej przytaczay mnie pytania, ktre zadawaem sobie setki razy od naszego ostatniego spotka nia, Dlaczego to zrobiem? I czy zrobibym to jeszcze raz? Bo musicie wiedzie, e to ja zakoczyem nasz zwizek.

Na otaczajcych mnie drzewach li cie powoli nabieray ognistej barwy, ponc w promieniach soca wznoszcego si nad horyzontem. Ptaki zaczy wy piewywa swoje poranne trele, w powietrzu unosi si zapach sosen i ziemi, inny od woni morskiej wo dy i soli w moim rodzinnym mie cie. Za jaki czas skrzypn drzwi frontowe i wtedy j zobacz. Mimo dzielcej nas odlego ci wstrzymuj oddech, gdy pojawia si w blasku poranka. Przeciga si po czym schodzi na d po stopniach werandy i kieruje si za wgie domu. Za ni pastwisko dla koni mieni si niczym zielony ocean i Savannah przechodzi przez bram, ktra do ni ego prowadzi. Jeden z koni pozdrawiaj reniem, potem drugi, i przychodzi mi do gowy my l, e Savannah wydaje si zbyt drobna, by porusza si w rd nich tak naturalnie. Ale ona zawsze

czua si swobodnie w rd koni, a one czuy si swobodnie z ni. Kilka skubie traw w pobliu ogrodzenia, lecz wikszo , w tym Midas, jej kary arab w biaych skarpetkach, stoi z boku po jednej stronie. Kiedy je dziem z ni konno, na szcz cie dla mnie bez kontuzji, i pamitam, e kiedy ja trzymaem si kurczowo ze wszystkich si, to Savannah sprawiaa wraenie lak zrelaksowanej w siodle, e mogaby jednocze nie oglda telewizj. Teraz zatrzymuje si na chwil, by przywita si Z Midasem. Pieszczotliwie pociera jego nos, szepczc co do niego, poklepuje go po zadzie, a gdy si odwraca i rusza w stron stajni , ko strzye uszami. Savannah znika, po czym wynurza si znowu, niosc dwa wiadra -chyba z owsem. Wiesza obydwa na supkach Ogrodzenia i kilka koni natychmiast podbiega do nich tru chem. Gdy cofa si, robic im miejsce, widz, jak wiatr rozwiewa jej wosy. Potem wyjmuje siodo i uzd. Podczas gdy Midas je, Savannah przygotowuje go do przejadki i po kilku minutac h wyprowadza z pastwiska w kierunku le nych szlakw. Wyglda dokadnie tak samo jak sze lat temu. Wiem, e to nieprawda -widziaem j z bliska w zeszym roku i zauwayem pierwsze delikatne zmarszczki wok jej oczu -lecz ja patrz na ni niezmiennie przez te n sam pryzmat. Dla mnie zawsze bdzie miaa dwadzie cia jeden lat, ja za dwadzie cia trzy. Stacjonowaem wtedy w Niemczech. Miaem jeszcze pojecha do Falludy lub Bagdadu albo otrzyma list od niej i przeczyta go na dworcu kolejowym w Samawah w pierwszych tygodniach kampanii. Miaem jeszcze wrci do domu po wydarzeniach, ktre zmieniy bieg mojego ycia. Obecnie, w wieku dwudziestu dziewiciu lat, zastanawiam si czasami nad wyborami,

ktrych dokonaem. Wojsko stao si jedynym yciem, jakie znam. Sam nie wiem, czy ten fakt powinien mnie wkurza, czy cieszy, przez wikszo czasu chodz tam i z powrotem, zalenie od dnia. Na pytania ludzi odpowiadam, e jestem trepem, i mwi to cakiem powanie. Nadal mieszkam w bazie w Niemczech, mam moe tysic dolarw oszczdno ci i od lat nie byem na randce. Podczas urlopu niewiele ju surfuj, ale podczas wolnych d ni podruj na moim harleyu na pnoc lub na poudnie, dokdkolwiek mam ochot. Harley jest jedyn najlepsz rzecz, jak kiedykolwiek sobie kupiem, chocia kosztowa mnie fortun. Wikszo moich kumpli odesza ze suby, ale mnie prawdopodobnie wy l z powrotem do Iraku za nastpne kilka miesicy. Przynajmniej takie kr pogoski po bazie. Kiedy poznaem Savannah Lynn Curtis -dla mnie ona zawsze bdzie Savannah Lynn Curtis -nie mogem w aden sposb przewidzie, e moje ycie potoczy si w taki sposb, ani te nie przyszoby mi do gowy, e zwi karier zawodow z wojskiem.

Ale spotkaem j i to wa nie uczynio moje obecne ycie takim dziwnym. Zakochaem si w niej, gdy byli my razem, lecz pokochaem j jeszcze bardziej w latach, gd y dzieliy nas tysice kilometrw. Nasza historia skada si z trzech cz ci: pocztku, rodk koca. I cho w ten sposb rozwija si kada historia, nadal nie mog uwierzy, e nasza ni bdzie trwaa wiecznie. Zastanawiam si nad tym wszystkim i jak zwykle wraca do mnie wspomnienie wsplnie spdzonego czasu. Cofam si pamici do chwili, kiedy si to zaczo, poniewa wspomnienia to jedyne, co mi pozostao.

CZ I

ROZDZIA PIERWSZY Wilmington, 2000

Nazywam si John Tyree. Urodziem si w 1977 roku i dorastaem w Wilmingtonie, mie cie w Karolinie Pnocnej, ktre dumnie szczyci si tym, e jest najwikszym portem w caym stanie oraz ma dug i bogat histori, ale teraz wydaje mi si raczej miastem, ktre powstao przez przypadek. Oczywi cie zawsze miao wspaniae plae i pikn pogod, lecz nie byo przygotowane na przypyw jankeskich emerytw z pnocy, ktrzy szukali jakiego taniego miejsca, w ktrym spdz swoje zote lata. Jest pooone na stosunkowo wskim pasie ldu ograniczonym z jednej strony przez Cape Fear River, a z drugiej przez o cean. Autostrada numer 17 -prowadzca do Myrtle Beach i Charlestonu -przecina miasto na p i jest jego gwn ulic. Kiedy byem dzieckiem, pokonywali my z moim tat odlego od historycznej dzielnicy nad Cape Fear River do Wrightsville Beach w dziesi minut, p ni ej jednak dodano tyle wiate ulicznych na skrzyowaniach i powstao tak wiele centrw handlowych, e obecnie ta sama droga moe zaj nawet godzin, zwaszcza podczas weekendw, kiedy do miasta gromadnie napywaj tury ci. Wrightsville Beach, wyspa u wybrzea Cape Fear, znajduje si na wysoko ci pnocnego kraca Wilrningtonu i jest zdecydowanie jedn z najchtniej uczszczanych pla w caym stanie. Domy na wydmach s absurdalnie drogie i wikszo z nich wa ciciele wynajmuj przez cae lato. Outer Banks maj wicej romantycznego uroku z powodu swego odosobnienia, dzikich koni i lotu, ktr ym zasynli bracia Oralle i Wilbur, ale powiem wam, e na og ludzie, ktrzy spdzaj wakacj na play, czuj si najlepiej tam, gdzie mog znale w pobliu McDonalda lub Burger Kinga, na wypadek gdyby dzieci nie byy zbytnio zachwycone miejscowym wiktem, oraz pragn mie duy wybr wieczornych atrakcji. Tak jak we wszystkich duych miastach w Wilmingtonie s bogatsze i biedniejsze dzielnice. Poniewa praca mojego taty bya jednym z najpewniejszych zaj na wiecie wymag ajcych uczciwo ci -rozwozi poczt na okre lonej trasie -powodzio si nam nie najgorzej. Nie wietnie, lecz cakiem dobrze. Nie byli my zamoni, ale mieszkali my na tyl e blisko bogatej dzielnicy, e mogem uczszcza do jednego z najlepszych licew w mie cie. Jednake w odrnieniu od domw moich kolegw nasz by stary i may. Cz werandy zaczynaa si zapada, ale podwrko ratowao sytuacj. Za domem rs wielki db i kiedy miaem osiem lat, zbudowaem na nim domek z drewnianych odpadw, ktre zebraem na placu budowy. Ojciec nie pomaga mi w moim przedsiwziciu (je li zdarzyo mu si wbi gw d , to naprawd mona to nazwa przypadkiem); tego samego lata nauczyem si

pywa na desce surfingowej. Powinienem ju wtedy zdawa sobie spraw, jak bardzo si z ojcem rnimy, ale to wiadczy wycznie o tym, jak mao wie si o yciu, kiedy jest si dzieckiem.

Rnili my si z tat tak bardzo, jak tylko mog si rni ludzie. O ile on by pasywny i skonny do introspekcji, o tyle ja zawsze byem w ruchu i nienawidziem samotno ci; o ile on przykada ogromn wag do wyksztacenia, o tyle dla mnie szkoa bya czym w rodzaju klubu towarzyskiego z dodatkiem zaj sportowych. On by do nikej postury i na og, idc, powczy nogami; ja zawsze sunem w podskokach, cigle pytajc go, ile czasu zajo mi przebiegnicie do nastpnej przecznicy i z powrotem. W smej klasi e ju go przerosem, a rok p niej potrafiem pokona go w siowaniu si na rk. Rnili my si te kompletnie wygldem. Ojciec mia jasne wosy, piwne oczy i piegi, ja za ciemne wosy oraz oczy, a moja oliwkowa cera ju w maju nabieraa czekoladowego odcienia opalenizny. Nasz absolutny brak podobiestwa wywoywa komentarze niektrych naszych ssiadw, ktrych ten fakt bardzo dziwi, zwaszcza e ojciec wychowywa mnie sam. Gdy byem starszy, syszaem nieraz, jak szepcz co o tym, e moja mama ucieka, kiedy miaem niespena rok. Cho p niej podejrzewaem, e zwizaa si z kim innym, tata nigdy tego ni potwierdzi. Powiedzia jedynie, e u wiadomia sobie, i popenia bd, wychodzc tak wcze nie za m, i e nie bya jeszcze gotowa do roli matki. Nigdy z niej nie szydzi ani t jej nie chwali, lecz upewnia si, e modl si za ni, bez wzgldu na to, gdzie teraz jes co zrobia. Przypominasz mi j -mawia czasami. Do dzi jednego sowa, nie miaem te w ogle na to ochoty. dnia nie zamieniem z ni nawet

My l, e mj ojciec by szcz liwy. Ujmuj to w ten sposb, poniewa tata rzadko okazywa uczucia. U ciski i pocaunki byy rzadko ci w okresie mojego dziecistwa, a kiedy ju si zdarzay, wydaway mi si jakie bez ycia, jak gdyby robi to, poniewa uwaa, e tak naley, a nie dlatego, e ma na to ochot. Wiem, e mnie kocha, poniewa po wici si cakowicie mojemu wychowaniu, lecz mia czterdzie ci trzy lata, gdy si urodziem, i w gb duszy uwaam, e mj ojciec bardziej nadawa si na mnicha ni na rodzica. By najbardziej milczcym czowiekiem, jakiego znaem w yciu. Zadawa mi par pyta, co si dzieje w moim yciu, rzadko wpada w gniew i rwnie rzadko artowa. y zgodnie z ustalonym porzdkiem. Codziennie rano smay dla mnie jajecznic na bekonie i opieka grzank, a przy obiedzie, ktry rwnie sam gotowa, sucha moich opowie ci o szkole. Planowa wizyty u dentysty dwa miesice wcze niej, paci rachunki w sobot rano, robi pranie w niedziel po poudniu, dzie w dzie wychodzi z domu dokadnie o sidmej trzydzie ci pi. Nie by raczej towarzyski i przebywa przez wiele godzin dziennie sam, wrzucajc paczki i li sty do

skrzynek wzdu swojej trasy. Nie spotyka si z kobietami, nie grywa wieczorami podczas weekendw z kumplami w pokera. Telefon milcza tygodniami. Kiedy ju dzwoni, bya to albo pomyka, albo telefoniczna reklama. Zdaj sobie spraw, jak trudno mu byo wychowywa mnie samemu, nigdy jednak si nie uskara, nawet je li sprawiaem mu zawd.

Wikszo wieczorw spdzaem samotnie. Po zakoczonej wreszcie pracy ojciec zaszywa si w swojej dziupli z ukochanymi monetami. To bya jego jedyna wielka pasja w yciu. Czu si najszcz liwszy, siedzc w swoim azylu, studiujc biuletyn numizmatyczny o nazwie Greysheet i zastanawiajc si, ktr monet powinien teraz naby do kolekcji. Prawd powiedziawszy, kolekcj numizmatyczn zapocztkowa mj dziadek. Idolem dziadka by Louis Eliasberg, finansista z Baltimore, jedyny czowiek, ktry zgromadzi p en kolekcj amerykaskich monet, cznie z rnymi datami wybicia oraz symbolem mennicy. Jego zbir dorwnywa zbiorowi w Instytucie Smithsona, o ile nie by od niego wikszy. Po mierci mojej babci w 1951 roku dziadka zafascynowaa my l, by stworzy kolekcj wsplnie z synem. Podczas letnich wakacji mj dziadek i mj tata podrowali pocigiem do rnych mennic, by kupowa nowe monety z pierwszej rki lub zwiedza najrozmaitsze wystawy numizmatyczne na Poudniowym Wschodzie. Z czasem dziadek i ojciec nawizali kontakty z wieloma handlarzami numizmatw w caym kraju i dziadek wyda przez lata fortun, rozwijajc kolekcj. Jednake w odrnieniu od Louisa Eliasberga mj dziadek nie by bogaty -mia sklep wielobranowy w Burgaw, lecz musia zwin interes, kiedy w mie cie zostay otwarte supermarkety sieci Piggly Wiggly -i nigdy nie mia szansy, by dorwna zbiorow i Eliasberga. Mimo to kady ekstra dolar szed na zakup monet. Dziadek nosi przez trzyd zie ci lat t sam marynark, przez cae ycie je dzi jednym samochodem i jestem pewien, e tata zacz pracowa w urzdzie pocztowym, zamiast wyjecha do college'u, poniewa dziadkowi nie zostao pienidzy na opacenie nauki syna po szkole redniej. Bez wtpienia by dziwakiem, podobnie jak mj ojciec. Stare powiedzenie mwi: niedaleko pada jabko od jaboni. Kiedy staruszek w kocu zmar, zaznaczy w testamencie, e jego dom ma by sprzedany, a pienidze przeznaczone na zakup kolejnych numizmatw. Prawdopodobnie i bez tego zastrzeenia mj ojciec wa nie tak by postpi. Gdy tata odziedziczy kolekcj, miaa spor warto . Kiedy inflacja osigna niebotyczny poziom, a zoto kosztowao osiemset pidziesit dolarw za uncj, zbir by ju wart ma fortun. Wystarczyoby z nawizk, eby ojciec mg kilka razy z rzdu przej na emerytur, a jeszcze wicej bdzie warta za dwadzie cia pi lat. Lecz ani mojego dziadka, ani ojca nie interesoway pienidze. Zajmowali si numizmatyk dla dreszczu emocji, typowego dla my liwych, i powstaa midzy nimi silna wi . Byo co podniecajcego w dugim, trudnym poszukiwaniu

konkretnej monety, na koniec w znalezieniu jej i negocjowaniu, by uzyska odpowied ni cen. Czasami mona j byo kupi za przystpn cen, innym znowu razem nie, ale kady egzemplarz, ktry dodawali do kolekcji, stanowi cenn zdobycz. Tata mia nadziej, e bd podziela jego zamiowanie, jak rwnie godzi si na po wicenie, ktrego owa pasja wymaga. W latach dorastania musiaem spa zim pod dodatkowymi kocami i dostawaem nowe buty raz na rok. Zawsze brakowao pienidzy na ubrania dla mnie, chyba e pochodz iy z Armii Zbawienia. Ojciec nie mia nawet aparatu fotograficznego. Jedyne nasze wspl ne zdjcie pochodzio z wystawy numizmatw w Atlancie. Zrobi je pewien handlarz, gdy stali my przed jego stoiskiem, i przysa je nam. Przez lata stao na biurku ojca. Na ty m zdjciu tata obejmuje mnie ramieniem i obaj u miechamy si promiennie. Trzymam w doni piciocentwk Buffalo z 1926 roku, w doskonaym stanie, ktr ojciec wa nie kupi. Zaliczaa si do najrzadszych piciocentwek Buffalo i skutek by taki, e przez miesic ywili my si hot dogami i fasol, moneta kosztowaa bowiem wicej, ni si ojciec spodziewa.

Ale ja nie miaem nic przeciwko temu po wiceniu -w kadym razie przynajmniej przez jaki czas. Kiedy tata zacz rozmawia ze mn o numizmatach -musiaem by wtedy w pierwszej lub w drugiej klasie -traktowa mnie jak rwnego sobie. Kademu dzieciakow i uderza do gowy, kiedy dorosy, a zwaszcza ojciec, traktuje go po partnersku, tote grz aem si w promieniach jego zainteresowania, wchaniajc te informacje. Z czasem umiaem powiedzie, ile Podwjnych Orw Saint Gaudens wybito w 1927 roku, a ile w 1924, i dlaczego dziesiciocentwka Barber Dime z 1895 roku, wybita w Nowym Orleanie, ma dziesiciokrotnie wiksz warto od tej samej monety wybitej tego samego roku w Filadelfi i. Notabene, nadal to potrafi. Jednake, w odrnieniu od ojca, w kocu zaczem wyrasta z mojej kolekcjonerskiej pasji. On nie potrafi chyba rozmawia o czymkolwiek innym i po sze ciu czy siedmiu latach, kiedy to weekendy spdzaem z nim, zamiast z kolegami, zapragnem wyrwa si z domu. Podobnie jak inni chopcy zaczem interesowa si innymi rzeczami, przede wszystkim sportem, dziewczynami, samochodami, muzyk, tote majc czterna cie lat, niewiele przebywaem w domu. Odczuwaem te coraz wiksze rozalenie. Powoli docierao do mnie, jak bardzo rni si moje ycie od ycia kolegw. Podczas gdy oni zawsze mieli forsy jak lodu na kino czy na modne okulary przeciwsoneczne, ja ebraem o dwudziestopiciocentwki, eby kupi sobie hamburgera w McDonaldzie. Na szesnaste urodziny kilkunastu kolegw dostao samochody, mnie za lata podarowa srebrn jednodolarwk Morgana wybit w Carson City. Dziury w naszej zniszczonej kanapie byy przykryte kocem i byli my jedyn znan mi rodzin, ktra nie miaa telewizji kablowej czy

mikrofalwki. Kiedy zepsua si lodwka, ojciec kupi uywan, w najohydniejszym odcieniu zieleni, ktry nie pasowa do niczego w kuchni. Ogarniao mnie zakopotanie, gdy pomy laem, e mogliby do mnie wpa koledzy, i winiem za to ojca. Zdaj sobie spraw, e byo to raczej aosne uczucie -skoro tak mi doskwiera brak gotwki, mogem, na przykad, kosi trawniki lub podejmowa si dorywczych prac -ale ja byem lepy jak kret i gupi jak but. Nawet je li powiem wam teraz, e auj swojej niedojrzao ci, to nie da si cofn czasu. Tata czu, e co si zmienia, lecz nie bardzo wiedzia, jak temu zaradzi. Prbowa w jedyny znany sobie sposb, w jedyny sposb znany jego ojcu. Rozmawia o monetach wycznie

o nich potrafi swobodnie rozprawia -i w dalszym cigu przygotowywa dla mnie niadania i obiady, lecz nasze stosunki coraz bardziej si ozibiay. Jednocze nie oddalie

si od kolegw, ktrych znaem od dawien dawna. Rozbili si na kliki, w zaleno ci od tego, jakie filmy ogldali czy jakie koszule kupili ostatnio w centrum handlowym, i nagl e znalazem si poza nawiasem. Pieprz ich, pomy laem. W szkole redniej zawsze jest miejsce dla wszystkich, zaczem wic zadawa si z niewa ciwym towarzystwem, chopakami, ktrzy nie przejmowali si niczym, a w rezultacie ja rwnie przestaem si przejmowa. Opuszczaem lekcje, paliem i trzykrotnie zawieszono mnie za bjki.

Zarzuciem take sport. Graem w futbol, koszykwk i biegaem a do drugiej klasy, i cho tata pyta czasami, jak mi poszo, gdy wracaem do domu, wyra nie czu si nieswojo, kiedy wdawaem si w szczegy, poniewa byo jasne, e nie zna si w ogle na adnych sportach. Nigdy w yciu nie nalea do adnej druyny. Kiedy byem w drugiej klasie, pojawi si na jednym jedynym meczu koszykwki. Siedzia w rd publiczno ci, dziwny, ysiejcy facet w wytartej sportowej marynarce i w skarpetkach nie od pary. Mimo e nie by ot yy, mia spodnie zmarszczone w pasie, przez co wyglda, jak gdyby by w trzecim miesicu ciy. I u wiadomiem sobie, e nie chc mie z nim nic wsplnego. Odczuwaem zakopotanie na jego widok i po zakoczonym meczu trzymaem si od niego z daleka. Nie uwaam tego za powd do dumy z siebie, ale taki wa nie byem. Sytuacja stawaa si coraz gorsza. W ostatniej klasie mj bunt sign zenitu. Od dwch lat moje oceny spaday coraz hardziej, raczej z powodu lenistwa i braku zainteresowania ni braku inteligencji (tak uwaam, moe niesusznie), kilkakrotnie ojci ec przyapa mnie, gdy wkradaem si p n noc do domu, zionc gorza. Pewnego razu policja odwioza innie do domu z imprezy, gdzie ewidentnie by w uyciu alkohol i nark otyki, a kiedy ojciec da mi szlaban, w ciekem si na niego, wykrzyczaem, eby pilnowa wasnego nosa, i przemieszkaem dwa tygodnie w domu kolegi. Po moim powrocie nie

powiedzia ani sowa, natomiast jajecznica na bekonie z grzankami jak zwykle bya rano na stole. Ledwie przechodziem z klasy do klasy i przypuszczam, e pozwolono mi ukoczy szko po prostu dlatego, e chciano si mnie lak najprdzej pozby. Wiem, e tata si martwi i czasami porusza na swj sposb temat college'u, ale ja ju podjem decyzj, e pjd na studia. Chciaem pracowa, chciaem mie samochd, chciaem tych dbr materialnych, bez ktrych byem przez osiemna cie lat. Nie napomknem mu o tym ani sowem a do lata po ukoczeniu szkoy, ale kiedy dotaro do niego, e nie zoyem nawet podania do dwuletniej szkoy policealnej, zamkn si w swoim pokoju na reszt wieczoru i nazajutrz rano nie odezwa si do mnie przy zwykym niadaniu. Wieczorem tego samego dnia prbowa wcign mnie do rozmowy o numizmatach, jak gdyby chwyta si nadziei powrotu do dawnej zayo ci, ktr jakim sposobem utracili my.

-Pamitasz, jak pojechali my do Atlanty i to ty znalaze tamt piciocentwk z wizerunkiem bizona, ktrej szukali my przez wiele lat? -spyta. -Tamt, z ktr jeste my na zdjciu? Nigdy nie zapomn, jaki bye podekscytowany. To mi przywiodo na pami mojego ojca i mnie. Pokrciem gow, uzewntrznia si caa moja frustracja spowodowana yciem z ojcem. -Mam powyej uszu suchania o monetach! -wrzasnem. -Nigdy wicej nie chc sysze o nich ani sowa! Powiniene sprzeda t cholern kolekcj i zaj si czym Czymkolwiek!

innym.

Ojciec nic nie odpowiedzia, ale do dzi dnia pamitam jego zbola min, kiedy w kocu odwrci si i powlk do swojej dziupli. Zraniem go i cho mwiem sobie, e tego nie chciaem, w gbi duszy zdawaem sobie spraw, e okamuj samego siebie. Od tamtej chwili ojciec rzadko porusza temat numizmatw. Ja rwnie. Stworzyo to midzy nami gbok przepa , nie mieli my sobie nic do powiedzenia. Po kilku dniach u wiadomiem sobie, e znikna rwnie nasza jedyna fotografia, jak gdyby tata uwaa, e urazi mnie nawet najdrobniejsze przypomnienie monet. W owym czasie prawdopodobnie tak by si stao i mimo e zaoyem, i wyrzuci zdjcie, wcale mnie to nie obeszo. W okresie dorastania nigdy nie braem pod uwag ewentualno ci wstpienia do wojska. Chocia wschodnia Karolina Pnocna jest obszarem naszego kraju, gdzie jest najgstsza sie obiektw wojskowych -w odlego ci kilku godzin jazdy od Wilmingtonu znajduje si siedem baz -uwaaem, e wojsko jest dla nieudacznikw. Kto chciaby spdzi ycie pomiatany przez band ostrzyonych na jea fagasw? Na pewno nie ja, i poza

chopakami z ROTC*1, take bardzo niewielu kolegw z mojej szkoy redniej. Wikszo dobrych uczniw wybieraa si na University of North Carolina lub North Carolina State , natomiast ci sabsi zostawali, obijajc si i chwytajc si rnych prac, opic piwo i przesiadujc, gdzie si dao, zdecydowanie unikajc wszystkiego, co mogoby wymaga odrobiny odpowiedzialno ci.

Naleaem do tej ostatniej kategorii. Przez par lat po ukoczeniu szkoy imaem si rozmaitych zaj, pracowaem jako pomocnik kelnera w Outback Steakhouse, odrywaem kontrolne odcinki biletw w miejscowym kinie, adowaem i wyadowywaem puda w Staples, piekem gofry w Waffle House, pracowaem jako kasjer w kilku miejscach, gdz ie sprzedawano bzdety turystom spoza miasta. Wydawaem kady zarobiony grosz i nie udziem si ani przez chwil, e ostatecznie uda mi si wspi po szczeblach kariery do kierowniczych stanowisk, tote ostatecznie wylatywaem z kadej pracy. Do dugo nie przejmowaem si tym ani troch. Robiem, co mi si ywnie podobao. Miaem bzika na punkcie uprawiania surfingu do p na, a potem spaem do poudnia, a poniewa nadal mieszkaem w domu, nie musiaem paci za jedzenie, czynsz, ubezpieczenie, nie odkadaem te na przyszo . Poza tym adnemu z moich kolegw nie powodzio si lepiej ni mnie. Nie pamitam, ebym czu si szczeglnie nieszcz liwy, lecz po pewnym czasie zwyczajnie zmczyo mnie moje ycie. Nie samo surfowanie, co to, to nie -w 1996 roku huragany Bertha i Fran uderzyy w wybrzee i fale byy najlepsze od lat - lecz to nudne wystawan pod barem Leroya. Zaczem u wiadamia sobie, e kady wieczr by taki sam. Piem piwo, wpadaem na ludzi, ktrych znaem ze szkoy redniej, pytali mnie, co robi, ja im odpowiadaem, potem oni mwili, co robi, i nie trzeba by geniuszem, eby si domy li, e i oni, i ja zmierzamy donikd. Nawet je li mieli wasne mieszkanie, ktrego ja nie miaem, nie wierzyem, gdy opowiadali mi, e lubi swoj prac -kopanie roww, mycie okien czy woenie turystycznych toalet Porta Potti, poniewa doskonale wiedziaem, e o adnym z tych zaj nie marzy si, dorastajc. Moe leniem si w szkole, ale a tak gupi nie byem

W tamtym okresie spotykaem si z dziesitkami kobiet. Tutaj, u Leroya, zawsze byy kobiety. W wikszo ci byy to znajomo ci niewarte zapamitania. Wykorzystywaem kobiety i zawsze zachowujc uczucia dla siebie, pozwalaem, by one wykorzystyway mnie. Jedyni e zwizek z dziewczyn o imieniu Lucy przetrwa duej ni kilka miesicy i przez krtki czas zanim nieuchronnie si rozstali my, wydawao mi si, e si w niej zakochaem. O rok starsz ode mnie, bya studentk UNC* w Wilmingtonie i po ukoczeniu studiw chciaa znale 1* ROTC -Reserve Officer's Training Corps -w Stanach Zjednoczonych odpowiednik s tudium wojskowego w uczelni wyszej. **UNC - University of North Carolina.

prac w Nowym Jorku. -Zaley mi na tobie - powiedziaa mi ostatniej nocy, ktr spdzili my razem - ale ty i ja pragniemy rnych rzeczy. Mgby zrobi znacznie wicej w yciu, lecz ty z jakiego powodu wolisz po prostu snu si bez celu. -Zawahaa si, po czym mwia dalej. -W dodatku nie wiem, co naprawd do mnie czujesz. Zdawaem sobie spraw, e Lucy ma racj. Wkrtce potem wsiada do samolotu, nie zawracajc sobie nawet gowy, by si ze mn poegna. Po upywie roku poprosiem jej rodzicw o numer telefonu i zadzwoniem do niej. Rozmawiali my przez dwadzie cia minut. Powiedziaa mi, e zarczya si z adwokatem i wychodzi za m w czerwcu nastpnego roku. Ta rozmowa telefoniczna poruszya mnie bardziej, ni si spodziewaem. Wydarzya si w dniu, kiedy zostaem wylany z pracy -kolejny raz -i jak zawsze poszedem pociesz y si do Leroya. Zastaem tam ten sam tumek nieudacznikw i nagle u wiadomiem sobie, e nie mam ochoty spdza jeszcze jednego bezsensownego wieczoru i udawa, e wszystko w moim yciu wietnie si ukada. Kupiem wic sze ciopak piwa i usiadem z nim na play. Po raz pierwszy od lat powanie si zamy liem nad moim yciem, co powinienem z nim zrobi i czy nie warto jednak pj za rad taty i wstpi do college'u. Ale od tak dawna ju byem poza szko, e ten pomys wyda mi si niecelowy i absurdalny. Mona to nazwa szcz ciem lub pechem, ale wa nie wtedy przebiego obok mnie dwch onierzy piechoty morskiej. Modzi i sprawni fizycznie, promieniowali spokojn pewno ci siebie.

Przetrawiaem to przez par dni. Ostatecznie to ojciec wpyn w pewnym stopniu na moj decyzj. Oczywi cie nie napomknem mu o tym nawet sowem. Pewnej nocy, idc do kuchni, zobaczyem, e swoim zwyczajem siedzi przy biurku. Tym razem jednak przyjrzae m mu si dokadnie. Wyysia ju prawie cakowicie, a resztki wosw, ktre pozostay mu za uszami, byy zupenie siwe. Zblia si do wieku emerytalnego i nagle uderzya mnie my l, nie mam prawa wci sprawia mu zawodu po tym wszystkim, co dla mnie zrobi. Zacignem si wic do wojska. Najpierw przysza mi do gowy piechota morska, poniewa najlepiej znaem tych chopakw -zjedali zawsze tumnie na Wrightsville Beach z Camp Lejeune lub Cherry Point, kiedy jednak nadszed czas, wybraem wojska ldowe. Domy laem si, e w jednym i drugim przypadku dostan karabin, ale ostatecznie na moim wyborze zaway fakt, e kiedy zaszedem do biura, facet werbujcy piechot morsk jad akurat lunch i nie by w tym momencie wolny, natomiast ten, ktry werbowa do wojsk ldowych -jego biuro mie cio si po drugiej stronie ulicy -by. Ostatecznie podjem bardziej spontaniczn decyzj, ni zamierzaem, ale podpisaem si w wyznaczonym miejscu,

zacigajc si na cztery lata, a kiedy rekrutujcy poklepa mnie po plecach, gratulujc mi, przyapaem si na tym, e zastanawiam si, w co si wpakowaem. Byo to pod koniec 1997 roku, miaem wtedy dwadzie cia lat. Obz szkoleniowy dla rekrutw w Fort Benning by taki okropny, jak to sobie wyobraaem. Wszystko zdawao si mie na celu upokorzenie nas i poddanie praniu mzgw, by my wykonywali rozkazy bez sprzeciwu, bez wzgldu na to, jak mog by gupie. Przystosowaem si jednak znacznie szybciej od wielu chopakw. Kiedy ju przez to przeszedem, wybraem piechot. Przez nastpne kilka miesicy wiczyli my pozorowan walk w Luizjanie i starym dobrym Fort Bragg, gdzie w zasadzie uczyli my si najskuteczniejszych sposobw zabijania ludzi i niszczenia obiektw; po pewnym czasie moja jednostka, wchodzca w skad Pierwszej Dywizji Piechoty -znanej te jako Big Red One z ostaa wysana do Niemiec. Nie znaem sowa po niemiecku, ale nie miao to znaczenia, poniewa prawie kady, z kim miaem do czynienia, mwi po angielsku. Na pocztku byo atwo, nastpnie rozpoczo si wojskowe ycie. Spdziem siedem okropnych miesicy na Bakanach - najpierw w Macedonii w 1999 roku, potem w Kosowie, gdzie zostaem do p nej wiosny dwutysicznego roku. ycie w wojsku niezbyt si opacao, lecz biorc pod uwag fakt, e nie trzeba byo paci czynszu, kupowa jedzenia i nie byo na co wyda odu, to mogem po raz pierwszy wpaci pienidze do banku. Nieduo, lecz wystarczajco. Pierwsz przepustk spdziem w domu, nudzc si jak mops. Na drug pojechaem do Las Vegas. Byo to miasto rodzinne jednego z moich kumpli i zamelinowali my si we trjk w domu jego rodzicw. Roztrwoniem prawie wszystkie oszczdno ci. Podczas trzeciej przepustki, po powrocie z Kosowa, rozpaczliwie potrzebowaem chwili wytchnienia i postanowiem wrci do domu w nadziei, e nuda podczas mojego tam pobytu podziaa uspokajajco na moj psychik. Z powodu dzielcej nas odlego ci rzadko rozmawiali my z tat przez telefon, ale pisa do mnie listy, ktre zawsze nosiy stempel pierwszego dnia miesica. Byy inne ni te, ktre moi koledzy dostawali od swoich mam, sistr czy on. Nie byo w nich nic zbyt osobistego, nic sentymentalnego, nigdy ani sowa dajcego mi do zrozumienia, e za mn tskni. Nigdy te nie wspomnia o monetach. Opowiada natomiast o zmianach w ssiedztwie, duo o pogodzie. Kiedy napisaem mu o do niebezpiecznej wymianie ognia, w ktrej uczestniczyem na Bakanach, odpisa mi, e cieszy si, i przeyem, i na tym koniec. Zorientowaem si ze sposobu, w jaki mi odpowiedzia, e nie chcia sysze o niebezpiecznych rzeczach, ktre robiem. Przeraao go to, e znajdowaem si w niebezpieczestwie, tote zaczem pomija dramatyczne epizody. Zamiast tego wysyaem mu listy, w ktrych zapewniaem go, e stanie na warcie jest bez wtpienia

najnudniejszym zajciem, jakie kiedykolwiek wymy lono, i e najbardziej pasjonujc rzecz, jak robi od tygodni, jest zgadywanie, ile papierosw wypali drugi wartownik podczas jednego wieczoru. Ojciec koczy kady list obietnic, e wkrtce napisze znowu, i tym razem rwnie mnie nie zawodzi. Duo p niej doszedem do wniosku, e by znacznie lepszym czowiekiem, ni ja kiedykolwiek bd. Ale ja dorosem w cigu ostatnich trzech lat Tak, wiem, jestem chodzcym truizmem -wojsko robi z chopca mczyzn. Wszyscy musz dorosn w wojsku, zwaszcza je li su w piechocie, tak jak ja. Powierzaj ci ekwipunek wart majtek, inni pokadaj w tobie zaufanie i je li co spieprzysz, kara jest znacznie powaniejsza ni odesanie do ka bez kolacji. Z pewno ci zbyt wiele jest nudy i papierkowej roboty, wszyscy kopc papierosy, nie potrafi dokoczy zdania bez przeklestw, trzymaj pod kiem puda ze wierszczykami i musz odpowiada przed facetami z ROTC, wieo po college'u, ktrzy uwaaj, e trepy takie jak my maj iloraz inteligencji na poziomie neandertalczyka. Za to wszystko dostaje si najwaniejsz nau czk w yciu, a mianowicie, e trzeba y na wasn odpowiedzialno i lepiej robi to dobrze. Je otrzymuje si rozkaz, naley go wykona, nie wolno odmwi. Nie ma przesady w powiedzeniu, e nasze ycie wisi na wosku. Jedna niewa ciwa decyzja i twj kumpel moe straci ycie. Ten fakt sprawia, e armia funkcjonuje. Mnstwo ludzi popenia wielki bd, zastanawiajc si, jak onierze mog codziennie naraa ycie lub walczy o co , w co by moe nie wierz. Nie kady wierzy. Miaem do czynienia z onierzami ze wszystkich stron politycznego spektrum. Spotkaem ludzi, ktrzy nienawidzili wojska oraz innych, ktrzy chcieli zrobi w nim karier. Spotkaem geniuszy oraz idiotw, ale w ostatecznym rozrachunku wszyscy robimy to, co robimy, dla siebie nawzajem. Dla przyja ni. Nie dla kraju, nie z patriotyzmu, nie dlatego, e jeste my zaprogramowanymi maszynami do zabijania, lecz z powodu tego faceta obok ciebie. Walczysz dla przyjaciela, po t o, by przey, a on walczy dla ciebie, i wszystko w wojsku opiera si na tej prostej przesance.

Ale, jak ju powiedziaem, zmieniem si. Wstpujc do wojska, kopciem jak komin i prawie wykasaem puca podczas obozu dla rekrutw, lecz w odrnieniu od praktycznie wszystkich w mojej jednostce rzuciem palenie i nie tknem papierosa od przeszo dwch la t. Ograniczyem alkohol, wystarczay mi dwa piwa tygodniowo, potrafiem w ogle oby si bez niego przez miesic. Kartotek miaem nieposzlakowan. Awansowaem z szeregowca na kaprala, a nastpnie, po upywie p roku, na sieranta. Dowiedziaem si, e mam zdolno ci przywdcze. Prowadziem ludzi do walki, mj oddzia bra udzia w schwytaniu jednego z go nych zbrodniarzy wojennych na Bakanach. Mj dowdca zarekomendowa mnie do Officer Candidate School (OCS) i biem si z my lami, czy zosta oficerem, czy te nie,

jednake czasami oznaczao to prac za biurkiem i nawet wicej papierkowej roboty, a ja nie byem przekonany, e tego wa nie chc. Poza pywaniem na desce surfingowej nie uprawiaem sportu od kilku lat przed zacigniciem si do wojska. Do chwili trzeciej przepustki przybyo mi dziesi kilo muskuw i pozbyem si warstwy tuszczyku z brzucha. Wikszo czasu spdziem na bieganiu, boksowaniu i podnoszeniu ciarw razem z Tonym, mi niakiem z Nowego Jorku, ktry nie potrafi mwi, tylko krzycza, przysiga, e tequil jest afrodyzjakiem, i zdecydowanie by moim najlepszym kumplem w oddziale. Namwi mnie, bym tak jak on zrobi sobie tatuae na obu ramionach, z kadym upywajcym dniem pami o tym, kim kiedy byem, blada coraz bardziej.

Duo te czytaem. W wojsku ma si duo czasu na czytanie, ludzie wymieniaj si ksikami lub wypoyczaj je z biblioteki, dopki okadki praktycznie si nie rozlec. Nie chc, by cie odnie li wraenie, e staem si intelektualist, poniewa tak nie jest. Nie z Chaucera, Prousta czy Dostojewskiego ani adnego z innych nieyjcych pisarzy. Czytaem gwnie kryminay, thrillery i ksiki Stephena Kinga, a szczeglnie polubiem Carla Hiaasena, poniewa ma lekkie piro i zawsze mnie roz miesza. Nie potrafiem oprze si my li, e gdyby w szkole przerabiano te ksiki na lekcjach angielskiego, mieliby my najwicej czytelnikw na wiecie.

W odrnieniu od moich kumpli unikaem jak ognia towarzystwa kobiet. Brzmi dziwnie, prawda? Facet w kwiecie wieku, praca naadowana testosteronem -co moe by naturalniejszego od poszukiwania odprenia w towarzystwie kobiety? Ale nie dla mnie . Chocia podczas stacjonowania w Wrzburgu moi niektrzy koledzy spotykali si, a nawet poenili z tamtejszymi mieszkankami, nasuchaem si do rnych historii, by zdawa sobie spraw, e takie maestwa rzadko si udaj. Wojsko na og nie suy zwizkom -byem wiadkiem tak wielu rozwodw, e dobrze o tym wiedziaem -i o ile nie miabym nic przeciwko obecno ci kogo wyjtkowego, nic takiego nigdy si nie zdarzyo. Tony nie mg tego zrozumie. -Musisz pj ze mn - prosi. - Nigdy nie chodzisz. -Nie jestem w nastroju. -Jak moesz nie by w nastroju? Sabin zaklina si, e jej przyjacika jest wystrzaowa. Wysoka blondynka i uwielbia tequil. -Zabierz Dona. Jestem pewien, e chtnie si z tob wybierze. -Castelowa? Nie ma mowy! Sabin go nie cierpi. Nic na to nie odpowiedziaem. -Po prostu troch si zabawimy. Pokrciem gow, my lc, e wol raczej by sam, ni zamieni si z powrotem w

faceta, jakim kiedy byem, ale mimo woli nasza mnie my l, czy w kocu nie bd pdzi takiego mnisiego ycia jak ojciec. Widzc, e nie zdoa zmieni mojego postanowienia, Tony ruszy w stron drzwi, nie ukrywajc swego niesmaku. -Czasami zupenie ci nie rozumiem.

Kiedy ojciec przyjecha po mnie na lotnisko, w pierwszej chwili mnie nie pozna i omal nie podskoczy, kiedy poklepaem go po ramieniu. Zamiast mnie u ciska, poda mi rk i zapyta, jak min lot, ale aden z nas nie wiedzia, co dalej powiedzie, tote wyszli my na zewntrz. Powrt do domu by dziwny i dezorientujcy i odczuwaem podenerwowan e, tak jak podczas poprzedniej przepustki. Na parkingu, wrzucajc moje rzeczy do baganika, dostrzegem na zderzaku jego wiekowego forda escorta nalepk zachcajc ludzi: WSPIERAJCIE NASZE WOJSKO. Nie byem pewny, co to oznacza dla mojego ojca, mimo to jej widok mnie uradowa. W domu zaniosem rzeczy do mojej dawnej sypialni. Wszystko byo na tym samym miejscu, tak jak zapamitaem, cznie z zakurzonymi trofeami na pce i oprnion do poowy butelk wild turkey ukryt w szufladzie z bielizn. Podobnie byo z reszt domu. Kanap nadal nakrywa koc, zielona lodwka zdawaa si krzycze, e tu nie pasuje, a telewizor odbiera tylko cztery kanay, w dodatku obraz by nieostry. Tata ugotowa spag hetti; w pitek nieodmiennie byo spaghetti. Przy obiedzie prbowali my rozmawia. -Ciesz si, e jestem znowu w domu - powiedziaem. Ojciec u miechn si krtko. -To dobrze - odrzek. Upi yk mleka. Do obiadu zawsze pili my mleko. Skoncentrowa si najedzeniu.

-Kojarzysz Tony'ego? -spytaem. -Wspominaem ci chyba o nim w listach. Tak czy owak, pomy l sobie, wydaje mu si, e jest zakochany. Jego wybranka o imieniu Sabin ma sze cioletni creczk. Ostrzegaem go, e to moe by niezbyt dobry pomys, ale on nie chc sucha. Ojciec starannie posypa spaghetti parmezanem, pilnujc, by w kadym miejscu znalaza si odpowiednia ilo . -Ach - mrukn. - Nie le. Potem zabraem si do jedzenia i aden z nas nie odezwa si ju ani sowem. Napiem si troch mleka. Dooyem sobie makaronu. Zegar tyka na cianie. -Z pewno ci cieszysz si, e idziesz w tym roku na emerytur -zauwayem. Pomy l tylko, wreszcie bdziesz mg zrobi sobie wakacje, zwiedzi wiat. - Omal mi si nie wyrwao, e moe przyjecha w odwiedziny do mnie, do Niemiec, w por jednak ugryzem

si w jzyk. Wiedziaem, e nie przyjedzie, i nie chciaem stawia go w kopotliwej sytuacj Nawijali my jednocze nie makaron na widelec, ojciec zastanawia si chyba nad najlepsz odpowiedzi. -Bo ja wiem - odpar w kocu. Zaprzestaem prb nawizania rozmowy i od tej chwili jedynymi d wikami, jakie day si sysze, by stuk widelcw o talerze. Po skoczonym obiedzie poszli my kady w swoj stron. Zmczony podr pooyem si spa. Tak jak w bazie budziem si co godzina. Gdy rano wstaem, ojciec wyszed ju do pracy. Zjadem, przeczytaem gazet, bezskutecznie prbowaem skontaktowa si z przyjacielem, nastpnie wycignem z garau moj desk do surfingu i powlokem si na pla. Fale byy takie sobie, lecz nie miao to znaczenia. Nie pywaem od trzech lat i pocztkowo nie szo mi najlepiej, lecz nawet atwe ewolucje wzbudziy we mnie al, i nie stacjonuj nad oceanem. By pocztek czerwca dwutysicznego roku, panowa ju skwar, a woda dziaaa wspaniale orze wiajco. Z punktu obserwacyjnego na mojej desce widziaem ludzi wnoszcych swoje rzeczy do niektrych domw tu za wydmami. Jak ju wspominaem, Wrightsville Beach zawsze tumnie odwiedzay rodziny, ktre wynajmoway domy na tydzie lub kilka tygodni, ale czasem zjeday rwnie studentki z Chapel Hill lub Raleigh. To on e byy przedmiotem mojego zainteresowania i dostrzegem grupk dziewczt w bikini sadowicych si na werandzie jednego z domw w pobliu mola. Przygldaem im si przez chwil, doceniajc ten widok, po czym zapaem kolejn fal i na reszt popoudnia zatraciem si we wasnym maym wiecie. Przeszo mi przez my l, by wpa do Leroya, lecz doszedem do wniosku, e nikt poza mn si tam nie zmieni, kupiem wic butelk piwa w lokalnym sklepiku i poszedem na molo, by usi i podziwia zachd soca. Wikszo wdkarzy zbieraa ju sprzt, zostao tylko kilku, ktrzy sprawiali ryby, wrzucajc resztki do wody. Tymczasem ocean zacz zmienia barw ze stalowoszarej na pomaraczow, a nastpnie na t. W rd grzywaczy za molem pelikany je dziy na grzbietach mor winw lizgajcych si po grzbietach fal. Wiedziaem, e dzi wieczorem ksiyc wejdzie w faz peni -ta wiadomo bya niemal instynktowna dziki czasowi spdzonemu w terenie. Nie zastanawiaem si wa ciwie nad niczym szczeglnym, pozwoliem swobodnie bdzi my lom. Daj sowo, zupenie nie w gowie mi byy dziewczyny. I wa nie wtedy zobaczyem, jak wchodzi na molo. A wa ciwie wchodz, poniewa dziewczyny byy dwie. Wysoka blondynka i atrakcyjna brunetka, obie troch modsze ode mnie. Prawdopodobnie studentki college'u. Miay na sobie szorty i bluzki bez plecw i

rkaww wizane na szyi, a brunetka niosa du pcienn torb z rodzaju tych, ktre ludzi zabieraj czasami na pla, je li zamierzaj spdzi tam wiele godzin z dziemi. Syszaem, jak miej si i rozmawiaj, sprawiay wraenie beztroskich i gotowych do wakacji. -Siemanko -zawoaem, gdy si zbliyy. Nie byo to zbyt grzeczne i nie mog powiedzie, e spodziewaem si jakiej reakcji z ich strony. Blondynka zachowaa si zgodnie z moimi przewidywaniami. Spojrzaa przelotnie na desk surfingow oraz piwo w mojej doni i zignorowaa mnie, wznoszc oczy do gry. Natomiast brunetka absolutnie mnie zaskoczya. -Cze , nieznajomy -odrzeka z u miechem, po czym wskazaa na moj desk. Zao si, e fale s dzi kapitalne.

Jej uwaga zbia mnie z pantayku, sowa byy zaskakujco przyjazne. Przeszy z koleank na koniec mola, a ja przyapaem si na tym, e nie spuszczam z niej wzroku, gdy stana oparta o balustrad. Biem si z my lami -podej i przedstawi si czy nie, w koc postanowiem tego nie robi. Nie byy w moim typie lub ci lej mwic, przypuszczalnie ja nie byem w ich typie. Pocignem solidny yk piwa, starajc si nie zwraca na nie uwagi.

Jednake cho bardzo staraem si nie gapi na brunetk, nie udawao mi si to. Staraem si rwnie nie sucha, o czym rozmawiaj, ale blondynka miaa gos z rodzaju tych, ktrych nie da si zignorowa. Paplaa jak nakrcona o jakim facecie o imieniu Brad, o tym, jak bardzo go kocha, o tym, e jej korporacja jest najlepsza w caym UNC, e impr eza na koniec roku akademickiego bya super i w przyszym roku koniecznie powinni si przyczy inni, e zbyt wiele jej koleanek kumpluje si z najgorszymi typkami ze studenckich korporacji, a jedna z nich nawet zasza w ci, ale sama jest sobie winna, poniewa ostrzegano j przed tym chopakiem. Brunetka prawie si nie odzywaa -nie potrafi powiedzie, czy rozmowa j bawia, czy nudzia -lecz od czasu do czasu wybuchaa miechem. I znowu usyszaem w jej gosie przyjazn, pobaliw nut, co , co kojarzyo mi si z powrotem do domu, co -musz przyzna -byo pozbawione sensu. Odstawiajc butelk piwa, zauwayem, e dziewczyna pooya torb na balustradzie. Stay tam okoo kilkunastu minut, gdy podeszli do nich dwaj faceci -domy liem si, e s to czonkowie korporacji -w koszulach Lacoste, rowej i pomaraczowej, oraz w bermudach. Pierwsza my l, jaka mi przysza do gowy, to e jednym z nich musi by Brad, o ktrym mwia blondynka. Obaj nie li piwo i podchodzc bliej, zaczli zachowywa si podejrzanie, jak gdyby zamierzali podkra si do dziewczt. Najprawdopodobniej obie dziewczyny chciay, eby tam przyszli, i po okrzykach zaskoczenia, uwieczonych piskam i rado ci oraz przyjacielskim poklepywaniem po ramieniu, wszyscy zapewne rusz z

powrotem, miejc si, chichoczc i robic inne rzeczy, jakie zwykle robi studenckie pary. Ich spotkanie mogoby mie taki przebieg, poniewa chopcy zachowywali si dokadnie tak, jak przewidywaem. Gdy tylko si zbliyli, nastraszyli go nymi okrzykami dziewczta, ktre pisny i poklepay ich przyja nie po plecach, oni za zagwizdali, a ten rowej koszuli rozchlapa troch piwa. Opar si o balustrad obok torby brunetki, zakadajc nog na nog. -Hej, za kilka minut zamierzamy rozpali ognisko -rzek chopak w pomaraczowej koszuli, obejmujc blondynk ramieniem. Pocaowa j w szyj. -Jeste cie gotowe, by wrci? -Jeste gotowa? - spytaa blondynka, patrzc na przyjacik. -Jasne - odrzeka brunetka. Rowy odsun si od balustrady. Przy tym ruchu musia trci torb, ktra zsuna si i wpada do wody. Rozleg si plusk, jak gdyby wyskoczya dua ryba. -Co to byo? - spyta chopak, odwracajc si. -Moja torba! - jkna brunetka. - Zrzucie j.

-Przepraszam - powiedzia, bynajmniej nie sprawiajc wraenia, e jest mu faktycznie przykro. -Miaam tam portfel! -Przeprosiem ci - odpar, marszczc brwi. -Musisz j wydosta, zanim utonie! Obaj studenci nawet nie drgnli, widziaem, e aden z nich nie zamierza skaka do wody, by wydoby torb. Po pierwsze, z pewno ci by jej nie znale li, a po drugie, musieli by popyn z powrotem do brzegu, co nie jest wskazane po spoyciu alkoholu, oni za najwyra niej pili. Przypuszczam, e brunetka wyczytaa to samo z miny rowego, poniewa uchwycia si obiema rkami grnej porczy i postawia stop na dolnej poprzeczce. -Nie wygupiaj si. Ju jej nie znajdziesz -oznajmi rowy, kadc rk na doni dziewczyny, by j powstrzyma. -To niebezpieczny pomys. Mog tu by rekiny. Przecie to tylko portfel. Kupi ci nowy. -Musz go znale ! Mam w nim wszystkie moje pienidze! Zdawaem sobie spraw, e nie powinno mnie to obchodzi, ale gdy skoczyem na rwne nogi i popdziem do brzegu mola, zdyem jedynie pomy le: Och, co do diaba...

ROZDZIA DRUGI Powinienem chyba wyja ni, dlaczego skoczyem do wody po jej torb. Wcale nie dlatego, e chciaem, by zobaczya we mnie kogo w rodzaju bohatera, albo po to, by zrob i na niej wraenie. Nie obchodzio mnie te w najmniejszym stopniu, ile pienidzy stracia. Miao to raczej zwizek z jej szczerym u miechem i serdecznym miechem. Nawet zanurzajc si w wodzie, byem tego wiadomy, jak idiotyczna jest moja reakcja, lecz byo ju za p no. Zanurkowaem, a nastpnie wypynem. Cztery twarze spoglday na mnie z gry. Chopak w rowej koszuli by wyra nie zirytowany. -Gdzie ona jest? - krzyknem. -Tam, tam! - zawoaa brunetka. - Chyba wci widz, jak opada... Zlokalizowanie jej w zapadajcym zmierzchu zajo mi chwil, falowanie oceanu spychao mnie na molo. Odpynem na bok, unoszc torb nad wod, chocia i tak bya ju cakowicie przemoczona. Dziki falom powrt na brzeg ukaza si atwiejszy, ni si spodziewaem, i gdy od czasu do czasu podnosiem gow, widziaem, e cztery osoby podaj molem razem ze mn. Wreszcie wyczuem stopami dno i przebrnem przez spienione fale. Otrzsnem si jak pies, otrzepujc wod z wosw, po czym ruszyem po piasku w stron czwrki studentw. Spotkali my si w poowie play. Podaem torb brunetce. -Prosz bardzo.

-Dzikuj -odrzeka, a gdy nasze oczy si spotkay, poczuem, jak co zaskoczyo, niczym klucz w zamku. Wierzcie mi, nie jestem romantykiem i nigdy nie wierzyem, k iedy kto opowiada mi o mio ci od pierwszego wejrzenia, zreszt nie wierz w to nadal. Mimo to jednak co si stao, co na wskro realnego, i nie mogem odwrci wzroku. Z bliska bya pikniejsza, ni dostrzegem to w pierwszej chwili, ale byo to mniej zwizane z jej wygldem, a bardziej z zachowaniem. Nie chodzio tylko o u miech, odsaniajcy niewielk przerw midzy przednimi zbami, lecz niedbay sposb, w jaki odgarniaa niesforny kosmyk wosw, swobod zachowania. -Nie musiae j. tego robi -powiedziaa chyba z lekkim podziwem w gosie. Wyowiabym

-Wiem - skinem gow. - Widziaem, e szykujesz si do skoku. -Lecz odczuwae przemon ch przyj cia z pomoc damie w tarapatach -rzeka, przechylajc gow na bok. -Co w tym rodzaju.

Przez moment oceniaa moj odpowied , po czym zaja si torb. Zacza wyjmowa z niej ca zawarto -portfel, okulary przeciwsoneczne, czapk z daszkiem, tubk emulsji filtrem ochronnym. Podaa wszystko blondynce, po czym wya torb. -Zamoky ci zdjcia - zauwaya blondynka, przegldajc portfel. Brunetka nie zwracaa na ni uwagi, w dalszym cigu starannie wyciskajc wod z torby. Kiedy wreszcie uzyskaa zadowalajcy efekt, woya do niej z powrotem wszystkie przedmioty. -Jeszcze raz dzikuj -u miechna si do mnie. Jej akcent rni si od akcentu mieszkacw wschodniej cz ci Karoliny Pnocnej, mwia bardziej przez nos, jak gdyby dorastaa w grach w pobliu Boone lub zachodniej granicy z Karolin Poudniow. -Nie ma sprawy - wymamrotaem, ale nie ruszaem si z miejsca. -Hej, moe on liczy na nagrod -wtrci dono nym gosem chopak w rowej koszuli. Spojrzaa na niego, potem na mnie. -Chodzi ci o nagrod? -Nie - machnem rk. - Mio mi, e pomogem. -Zawsze wiedziaam, e istniej jeszcze rycerscy mczy ni - oznajmia. Usiowaem doszuka si w jej gosie nutki kpiny, nic jednak nie wskazywao na to, e dziewczyna stroi sobie ze mnie arty. Pomaraczowy zlustrowa mnie szybkim spojrzeniem, odnotowujc moje krtko ostrzyone wosy. -Jeste w piechocie morskiej? - spyta. Obj mocniej blondynk ramieniem. Pokrciem przeczco gow. -Nie nale do tych nielicznych czy wspaniaych. Chciaem by tylko tym, kim mog by, zacignem si wic do wojsk ldowych. Brunetka parskna miechem. W przeciwiestwie do mojego ojca z ca pewno ci widziaa t reklam. -Jestem Savannah -przedstawia si. -Savannah Lynn Curtis. A to Brad, Randy i Susan. - Wycigna rk. -John Tyree -powiedziaem, ujmujc jej do. Bya ciepa, delikatna jak aksamit, ale gdzieniegdzie wyczuem stwardnienia. Nagle u wiadomiem sobie, jak dawno ju nie dotykaem kobiety. -C, chciaabym co dla ciebie zrobi. -Naprawd nie musisz.

-Jade ju? -spytaa, ignorujc moj uwag. -Zamierzamy zje co na powietrzu, bdzie sporo osb. Przyczysz si do nas?

Chopcy wymienili spojrzenia. Randy, w rowej koszuli, mia cholernie ponur min i musz przyzna, e poprawio mi to humor. Hej, moe on liczy na nagrod . Co za kutafon. -Tak, chod z nami -odezwa si w kocu Brad bez zbytniego entuzjazmu. -Bdzie czadowo. Wynajli my dom tu obok mola. -Wskaza na jeden z domw na play. Na werandzie wylegiwao si na socu kilka osb. Cho nie miaem najmniejszej ochoty zadawa si z kolejnymi przedstawicielami studenckiej braci, Savannah u miechaa si do mnie tak ciepo, e zanim si obejrzaem, przystaem na propozycj. -Brzmi zachcajco. Wezm moj desk z mola i zaraz bd. -No to czekamy na ciebie - wtrci Randy. Zrobi krok w stron Savannah, ona jednak potraktowaa go jak powietrze. -Pjd z tob -zaproponowaa mi, zostawiajc kolegw. -Przynajmniej tyle mog zrobi. - Poprawia torb na ramieniu. - Do zobaczenia wkrtce. Ruszyli my w stron wydmy, a potem schodkami na molo. Jej koledzy wahali si przez chwil, kiedy jednak zrwnaa si ze mn, odwrcili si powoli i poszli pla w kierunku domu. Ktem oka dostrzegem, e blondynka odwraca gow i patrzy w nasz stron ponad ramieniem Brada. Randy zrobi to samo, nadsany. Nie byem pewny, czy Savannah w ogle zwrcia na to uwag, dopki nie przeszli my kilku krokw. -Susan pewnie my li, e zwariowaam, zachowujc si w ten sposb - zauwaya. -To znaczy w jaki? -Idc z tob. Jej zdaniem Randy jest dla mnie idealnym facetem i od chwili, gdy tu przyjechali my, prbuje nas skojarzy. A on azi za mn przez cay dzie.

Pokiwaem gow, nie bardzo wiedzc, jak zareagowa. W oddali ksiyc, jasny i peny, rozpocz swoj powoln wdrwk nad oceanem. Zobaczyem, e Savannah wpatruje si w niego. Uderzajce o brzeg fale pieniy si skpane w srebrzystej po wiacie, jak gdyby uchwycone fleszem aparatu fotograficznego. Dotarli my do mola. Balustrada bya szors tka od piasku i soli, zniszczone czynnikami atmosferycznymi deski zaczynay pka. Schody trzeszczay, gdy wchodzili my na gr. -Gdzie stacjonujesz? - spytaa. -W Niemczech. Przyjechaem do domu na urlop na dwa tygodnie, eby odwiedzi ojca. A ty, jak rozumiem, pochodzisz z gr? Popatrzya na mnie ze zdziwieniem.

-Lenoir. -Przygldaa mi si badawczo. -Niech zgadn, poznae prawda? My lisz, e jestem z prowincji, prawda? -Wcale nie.

po moim akcencie,

-Ale ja wa nie jestem. To znaczy, z prowincji. Wychowaam si na ranczo. I owszem, wiem, e mwi z akcentem, ale niektrzy ludzie uwaaj to za urocze. -Na przykad Randy -wypsno mi si, nim zdyem ugry si w jzyk. Zapanowao kopotliwe milczenie, Savannah przeczesaa doni wosy. -Randy jest chyba sympatycznym modym czowiekiem - odezwaa si po chwili -ale nie znam go zbyt dobrze. Prawd mwic, nie znam zbyt dobrze wikszo ci ludzi w domu, poza Timem i Susan. -Odpdzia machniciem komara. -Poznasz Tima p niej. To wietny chopak. Polubisz go. Wszyscy go lubi. -Przyjechali cie tutaj na tydzie na wakacje? -Na miesic, ale wa ciwie nie s to wakacje. Jeste my wolontariuszami. Syszae o Habitat for Humanity, prawda? Przyjechali my pomc w zbudowaniu kilku domw. Moja rodzina jest w to zaangaowana od lat. Ponad jej ramieniem dom budzi si do ycia w ciemno ci. Zmaterializowao si wicej osb, wczono muzyk, od czasu do czasu rozlega si miech. Brada, Susan i Randy'ego otaczaa ju grupka rwie nikw pijcych piwo i wygldajcych nie tyle na osoby robice co dobrego dla innych, ile raczej na studentw college'u, ktrzy szukaj dobrej zabawy i okazji, by nawiza blisze stosunki z pci przeciwn. Musiaa zauway moj min i rwnie spojrzaa w tamt stron. -Zaczynamy dopiero w poniedziaek. Wkrtce dowiedz si, e to nie tylko zabawa. -Przecie nic nie powiedziaem...

-Nie musiae . Ale masz racj. Dla wikszo ci z nich to pierwsza praca z Habitat i robi to, eby mie co nietuzinkowego do umieszczenia w CV, kiedy ukocz studia. Nie maj pojcia, ile bd musieli woy w to pracy. Jednake koniec kocw najwaniejsze jest to, e powstaj domy i e zostan zbudowane. Zawsze tak jest. -To nie jest twj pierwszy raz?

-Nie, robi to kadego lata od szesnastego roku ycia. Najpierw w naszym ko ciele, a kiedy zaczam studia w Chapel Hill, stworzyli my grup. ci lej mwic, stworzy j Tim. On te pochodzi z Lenoir. Wa nie skoczy licencjat i jesieni zaczyna studia magisterskie

Znam go od niepamitnych czasw. Zamiast podejmowa si latem rnych dorywczych prac lub odbywa praktyk, pomy leli my, e moemy zaproponowa studentom co innego. Wszyscy zrzucaj si na czynsz i pac za siebie przez miesic. Nie pobieramy adnej opaty

za prace, ktre wykonujemy w domach. Dlatego odzyskanie torby byo dla mnie takie wan e. Nie miaabym pienidzy najedzenie przez cay miesic. -Jestem pewien, e koledzy nie pozwoliliby ci umrze z godu. -Wiem, ale to nie byoby fair. Oni ju robi co Czuem, jak nogi grzzn mi w piasku. -Dlaczego Wilmington? -spytaem. -To znaczy, czemu przyjechali cie budowa domy tutaj, a nie na przykad w Lenoir lub Raleigh. -Z powodu play. Wiesz, jacy s ludzie. Raczej trudno jest namwi studentw, eby pracowali spoecznie przez miesic, ale jest to atwiejsze w takiej miejscowo ci jak ta. A im wicej masz ludzi, tym wicej moesz zrobi. W tym roku zwerbowali my trzydzie ci osb. Skinem gow, zdajc sobie spraw, jak blisko siebie idziemy. -Ty te zrobia licencjat? szlachetnego i to jest najwaniejsze.

-Nie. Bd teraz na ostatnim roku. I moim przedmiotem kierunkowym jest pedagogika specjalna, je li miao to by (woje kolejne pytanie. -Rzeczywi cie. -Tak my laam. Kiedy jest si w college'u, wszyscy o to pytaj. -Wszyscy pytaj, czy podoba mi si w wojsku. -A podoba ci si? -Bo ja wiem. Roze miaa si, a ten d wik by taki melodyjny, e zrozumiaem, i pragn go znowu usysze. Dotarli my na koniec mola. Wziem moj desk, wrzuciem pust butelk po piwie do pojemnika na mieci, syszc, jak uderza z brzkiem o dno. Nad naszymi gowami niebo byo coraz bardziej rozgwiedone, a wiata padajce z okien domw stojcych na wydmach przypominay mi latarnie z wydronej dyni. -Mog ci spyta, dlaczego wstpie do wojska? Zwaywszy na to, e nie wiesz, czy je lubisz. Nad odpowiedzi zastanawiaem si nie duej ni sekund, przeoyem desk do drugiej rki. -Najbezpieczniej bdzie odpowiedzie, e wtedy bya to konieczno . Czekaa, ebym co doda, kiedy jednak tego nie zrobiem, po prostu skina gow. -Z pewno ci cieszysz si, e wrcie do domu na jaki czas - powiedziaa. -Bez wtpienia. -Twj ojciec te si cieszy, prawda?

-Chyba tak. -Nie chyba, lecz murowanie. Musi by bardzo z ciebie dumny. -Mam tak nadziej. -Mwisz tak, jak gdyby nie by tego pewien. -Musiaaby pozna mojego tat, eby zrozumie. Nie jest szczeglnym gadu. Widziaem odblask ksiyca w jej ciemnych oczach, kiedy si odezwaa, jej gos mia agodne brzmienie. -Nie musi mwi, eby by z ciebie dumnym. Pewnie jest takim ojcem, ktry okazuje to w inny sposb.

Zastanawiaem si nad jej sowami, majc nadziej, e to prawda. Gdy tak my laem, od strony domu dobiegy nas go ne krzyki. Dostrzegem przy ognisku par studentw. Chopak obejmowa ramionami dziewczyn i popycha j do przodu, ona za miaa si i prbowaa si wyrwa. Nieopodal siedzieli przytuleni Brad i Susan, ale Randy gdzie znikn -Powiedziaa , e nie znasz wa ciwie nikogo ze swoich tutejszych wspmieszkacw? Pokrcia gow, dugie wosy zataczyy na jej ramionach. Znowu odgarna nieposuszny kosmyk.

-Prawie nie znam. Wikszo zobaczyli my po raz pierwszy, kiedy si zapisywali, a nastpnie dopiero dzisiaj, po przyje dzie tutaj. Jest bardzo prawdopodobne, e widywal i my si czasami w kampusie, i przypuszczam, e wiele osb ju si zna, ja si jednak do nich ni zaliczam. Gros z nich to czonkowie korporacji. Ja wci mieszkam w akademiku. Ale to cakiem sympatyczna paczka.

Gdy tak mi opowiadaa, przysza mi do gowy my l, e Savannah jest dziewczyn, ktra nigdy nie powie zego sowa na nikogo. Jej szacunek dla innych wyda mi si krzepicy i dojrzay. O dziwo, wcale mnie to nie zaskoczyo. Byo to cz ci tych nieokre lonych przymiotw, ktre wyczuwaem w niej od samego pocztku, stylu bycia, ktry j wyrnia. -Ile masz lat? - spytaem, gdy zbliali my si do domu. -Dwadzie cia jeden. Wa nie w zeszym miesicu obchodziam urodziny. A ty? -Dwadzie cia trzy. Masz rodzestwo? -Nie, jestem jedynaczk. Tylko ja i moi staruszkowie. Rodzice nadal mieszkaj w Lenoir i po dwudziestu piciu latach maestwa kochaj si jak dwie papuki nierozczki. Twoja kolej. -Te jedynak. Tyle e my zawsze byli my we dwch. Tata i ja. Byem pewny, e moja odpowied sprowokuje pytanie o matk, ale ku mojemu

zdziwieniu pomyliem si. -To on nauczy ci pywa na desce surfingowej? -Nie, nauczyem si sam, kiedy byem dzieckiem. -Jeste dobry. Obserwowaam ci wcze niej. Jak si na ciebie patrzy, to wydaje si to takie atwe, pene wdziku. auj, e ja tak nie potrafi. -Z przyjemno ci zostan twoim nauczycielem, je li tylko zechcesz zaproponowaem. - To wcale nie jest takie trudne. Bd tu jutro. Przystana, spogldajc mi w oczy. -Nie skadaj obietnic, je li nie jeste pewny, czy zamierzasz ich dotrzyma. -Uja mnie pod rk, sprawiajc, e zaniemwiem, po czym wskazaa gestem gowy ognisko. Jeste gotw pozna kilka osb? Przeknem lin, czujc nag sucho w gardle, co byo chyba najdziwniejsz rzecz, jaka mi si kiedykolwiek przytrafia.

Dom by jednym z tych dwupitrowych wielkich budynkw, z podziemnym garaem i sze cioma lub siedmioma sypialniami. Parter otaczaa ogromna weranda. Na balustradzi e suszyy si rczniki, ze wszystkich stron dobiegay odgosy rozmw. Na werandzie sta grill czuem zapach piekcych si hot dogw i kurczt. Pochylajcy si nad nimi chopak mia na sobie koszul bez rkaww, na gowie bandan i stara si sprawia wraenie wielkomiejskiego luzaka. Nie udao mu si to, lecz mnie roz mieszyo. Na piasku przed domem rozpalono w doku ognisko, kilka dziewczt w przyduych swetrach siedziao wok niego na leakach, wszystkie udaway, e kompletnie nie zwracaj uwagi na otaczajcych ich chopcw, ktrzy po prostu stali za nimi. Wygldao to tak, jak gdyby pozowali, przyjmujc postaw uwydatniajc muskulatur ich ramion i rze b mi ni brzucha. Oni te z pozoru w ogle nie zauwaali pci przeciwnej. Ogldaem ju wcze niej takie sceny u Leroya. Wyksztacone czy nie, dzieciaki s dzieciakami. Wszyscy mieli niewiele ponad dwadzie cia lat i powietrze byo przesycone podaniem. Dorzumy pla i piwo, a atwo si domy li, co zdarzy si p niej. Ale ja zmyj si duo wcze niej. Gdy ju podeszli my cakiem blisko, Savannah przystana, pokazujc mi miejsce. -Co powiesz na to, by my usiedli tam, obok wydmy? - zaproponowaa. - wietnie. Usiedli my twarzami do ognia. Kilka z pozostaych dziewczt zlustrowao spojrzeniem nowego faceta, po czym wrciy do rozmowy. W kocu zjawi si Randy z butelk piwa w rku, zobaczy Savannah i mnie, szybko odwrci si do MS tyem, idc za przykadem dziewczt.

-Kurcz czy hot doga? - spytaa Savannah, pozornie nie zwaajc na to. -Kurcz. Czego si napijesz? Odblask pomieni nadawa jej twarzy tajemniczy wygld. Cokolwiek, to co sama pijesz. Dziki. Zaraz wrc. Skierowaa si do schodkw, a ja si woli powstrzymaem si, by nie pj za ni. Zamiast tego podszedem do ogniska, zdjem koszul i przerzuciem j przez oparcie wolnego leaka, po czym wrciem na swoje miejsce. Podnisszy gow, dostrzegem, e chopak w bandanie flirtuje z Savannah, i poczuem nage zdenerwowanie. Odwrciem wzrok, przemawiajc sobie do rozsdku. Wiedziaem o dziewczynie bardzo mao, a jeszcze mniej o tym, co o mnie my li. Poza tym nie miaem ochoty zaczyna czego , czego nie bd mg skoczy. Za par tygodni wyjedam i nic nie bdzie miao znaczenia. Tumaczyem sobie to wszystko i chyba cz ciowo przekonaem samego siebie, e wrc do domu natychmiast, gdy skocz je , kiedy moje rozwaania przerwao pojawienie si tyczkowatego chopaka. Ciemne wosy, ju przerzedzone na skroniach, mia starannie rozdzielone i zaczesane na bok. Przywodzi mi na my l tych facetw, jakich czasami si spotyka, ktrzy o d urodzenia tak wygldaj, jakby byli w rednim wieku. -Ty zapewne jeste John -rzek z u miechem, przykucajc przede mn. -Nazywam si Tim Wheddon. -Poda mi rk. -Syszaem, co zrobie dla Savannah; powiedziaa mi, e dzikuje losowi za to, i si tam znalaze . U cisnem mu do. -Mio mi ci pozna. Chocia w pierwszej chwili byem nieufny, musiaem przyzna, e jego u miech by znacznie bardziej szczery od u miechu Brada i Randy'ego. Nie zrobi te uwagi na temat moich tatuay, co si rzadko zdarzao. Powinienem chyba wspomnie, e nie s mae i pokrywaj niemal cae moje ramiona. Mwiono mi, e w p niejszym wieku bd tego aowa, ale w momencie gdy je robiem, kompletnie mnie to nie obchodzio. I nadal si nie przejmuj. -Mog usi ? - spyta. -Bardzo prosz. Usadowi si ani zbyt blisko, ani zbyt daleko. -Ciesz si, e moge godny? przyj . To nic wielkiego, ale jedzenie jest smaczne. Jeste

-Prawd mwic, umieram z godu. -To z powodu pywania na desce.

-Ty te surfujesz? -Nie, ale nad oceanem zawsze chce mi si je . Pamitam to jeszcze z czasw dziecistwa. Co roku spdzali my wakacje w Pine Knoll Shores. Bye tam? -Tylko raz. Tutaj mam wszystko, czego mi potrzeba. -Tak, domy lam si. - Wskaza na moj desk. - Lubisz dugie deski, prawda? -Lubi i dugie, i krtsze, ale te pierwsze lepiej nadaj si do tutejszych fal. Trzeba pojecha nad Pacyfik, eby w peni doceni krtk desk. -Bye tam? Hawaje, Bali, Nowa Zelandia i tak dalej? Czytaem, e s nadzwyczajne.

-Jeszcze nie - odparem, zaskoczony, e o nich wie. - Moe kiedy ... Trzasno polano, drobne iskry uleciay w niebo. Splotem donie, zdajc sobie spraw, e teraz kolej na mnie. -Syszaem, e przyjechali cie tutaj budowa domy dla ubogich. -Savannah ci mwia? Tak, w kadym razie mamy taki plan. S przeznaczone dla kilku naprawd potrzebujcych rodzin i o ile szcz cie dopisze, zamieszkaj we wasnych domach ju pod koniec lipca. -Robisz duo dobrego. -Nie tylko ja. Ale czy mgbym spyta ci o co ? -Niech zgadn, chcesz mnie namwi, ebym rwnie pracowa spoecznie? Tim parskn miechem.

-Nie, nic w tym rodzaju. Ale to zabawne... ju to kiedy syszaem. Ludzie uciekaj na mj widok, gdzie ich oczy ponios. Pewnie zbyt atwo mnie rozszyfrowa. Tak czy owak, wiem, e to mao prawdopodobne, ale przyszo mi do gowy, czy znasz mojego kuzyna. Stacjonuje w Fort Bragg. -Przykro mi - odparem. - Mnie wysano do Niemiec. -Do Ramstein? -Nie. Tam mie ci si baza si powietrznych. Ale jestem do blisko. Czemu pytasz? -W grudniu ubiegego roku byem we Frankfurcie. Spdzaem wita Boego Narodzenia z rodzin. Pochodzimy stamtd i moi dziadkowie nadal tam mieszkaj. - wiat jest may. -Nauczye si cho troch niemieckiego?

-Ani sowa. -Ja te nie. Najsmutniejsze, e moi rodzice mwi pynnie w tym jzyku i jestem z nim osuchany przez lata, nawet poszedem przed wyjazdem na kurs, ale po prostu go n ie api, wyobraasz sobie? Nie wiem, jakim cudem udao mi si zaliczy ten kurs, a teraz nie

pozostaje mi nic innego, jak kiwa gow przy stole i udawa, e rozumiem wszystko, o czym

si mwi. Na szcz cie to samo dotyczy mojego brata, tote moemy obaj czu si jak debile. Roze miaem si. Mia szczer, otwart twarz i chcc nie chcc, polubiem go. -Przynie ci co ? - spyta. -Savannah ju si tym zaja. -Powinienem si domy li. Niezrwnana gospodyni i tak dalej. Zawsze taka bya. -Mwia, e razem dorastali cie? Skin twierdzco gow. -Ranczo jej rodziny ssiaduje z naszym. Przez wiele lat chodzili my do tych samych szk i tego samego ko cioa, a potem studiowali my na tym samym uniwersytecie. Jest dla mnie jak modsza siostra. To wyjtkowa dziewczyna.

Mimo uwagi o siostrze ze sposobu, w jaki wymwi sowo wyjtkowa , wywnioskowaem, e jego uczucia wybiegaj nieco poza braterskie. Lecz w przeciwiestwie do Randy'ego nie wydawa si ani troch zazdrosny o to, e mnie tutaj zaprosia. Gdy si na tym zastanawiaem, na schodkach pojawia si Savannah, po czym zesza na piasek. -Widz, e poznae Tima -powiedziaa, kiwajc gow. W jednej rce niosa dwa talerze z kurczakiem, saatk ziemniaczan i frytkami, w drugiej dwie puszki dietetycz nej pepsi. -Tak, chciaem podzikowa mu za to, co zrobi -wyja ni Tim -a potem postanowiem zanudzi go rodzinnymi opowie ciami. - wietnie. Miaam nadziej, e to dobra okazja, by cie si poznali. -Podniosa rce. Podobnie jak Tim nie zwrcia uwagi na to, e byem bez koszuli. -Jedzenie gotowe. Moe we miesz mj talerz, Tim? Mog wej na werand i przynie sobie drugi. -Nie, sam sobie przynios -rzek Tim, wstajc. -Ale dzikuj. Pozwol wam spokojnie paaszowa. -Otrzepa piasek z szortw. -Mio ci byo pozna, John. Je li bdziesz w pobliu jutro czy kiedykolwiek, zawsze jeste mile widziany. -Dziki. Ja te si ciesz, e ci poznaem. Po chwili Tim wchodzi po stopniach na gr. Nie obejrza si, przywita si tylko z kim idcym w przeciwnym kierunku, po czym wbieg kilkoma susami na werand.

Savannah podaa mi talerz i plastikowe sztuce, potem pepsi, a w kocu usiada obok mnie. Blisko, odnotowaem, lecz nie do blisko, by mnie dotkn. Opara talerz na kolanach nastpnie bez wahania wzia swoj puszk i podniosa j do gry. -Wcze niej pie piwo, ale powiedziae , ebym przyniosa ci to samo co sobie, zdecydowaam si wic na pepsi. Nie byam pewna, na co masz ochot.

-Dziki, pasuje mi. -Nie mwisz tego przez uprzejmo ? W lodwce jest caa masa piwa, a syszaam, e wy, chopcy z wojska, nie stronicie od niego. Parsknem miechem. -Nie - odrzekem, otwierajc puszk. - Rozumiem, e ty nie pijesz alkoholu. -Rzeczywi cie. -Zwrciem uwag, e w jej gosie nie byo ladu ani defensywno ci, ani samozadowolenia, wycznie prawda. Spodobao mi si to.

Zjada odrobin kurczaka, ja rwnie, i gdy siedzieli my w milczeniu, zastanawiaem si, czy Savannah zdaje sobie spraw, co Tim naprawd do niej czuje. I ciekawio mnie, c o ona czuje do niego. Co midzy nimi byo, ale nie potrafiem tego rozgry , chyba e Tim ma racj i jest to siostrzano -braterska wi . Miaem due wtpliwo ci, czy rzeczywi cie tak j w ich przypadku. -Co robisz w wojsku? - spytaa, odkadajc w kocu widelec. -Jestem sierantem piechoty. W druynie szturmowej. -Co to takiego? To znaczy, co robicie na co dzie. Strzelacie z karabinw czy co wysadzacie w powietrze albo co tam jeszcze? -Czasami. Ale szczerze mwic, przez wikszo czasu jest raczej nudno, przynajmniej kiedy jeste my w bazie. Zbieramy si rano, zwykle koo szstej, sprawdzamy, czy wszyscy s, a nastpnie dzielimy si na druyny i gimnastykujemy si. Koszykwka, biegi, podnoszenie ciarw i tak dalej. Czasami tego samego dnia mamy wiczenia: skadanie i rozkadanie broni albo nocne manewry w terenie, chodzimy te na strzelnic a lbo gdziekolwiek. Jeeli nie ma niczego w planie, po prostu wracamy do koszar i przez reszt dnia gramy w gry wideo, czytamy, znowu si gimnastykujemy lub zajmujemy si czymkolwiek. Nastpnie zbieramy si ponownie o czwartej po poudniu i dowiadujemy si, co bdziemy robili nazajutrz. I na tym koniec. -Gry wideo? -Ja si gimnastykuj i czytam. Ale moi koledzy s biegli w grach. Im s brutalniejsze, tym bardziej im si podobaj. -A co czytasz? Wymieniem autorw i tytuy. Savannah suchaa z uwag. -A co si dzieje, kiedy wysyaj was do strefy dziaa wojennych? -Wtedy -odrzekem, koczc kurczaka -jest inaczej. Stoimy na warcie, zawsze co si psuje i trzeba naprawia, mamy duo zaj, nawet je li nie jeste my na patrolu. Ale piechota dziaa w terenie, tote sporo czasu spdzamy z dala od obozu.

-Czy zdarza si, e si boisz? Zastanawiaem si przez moment nad wa ciw odpowiedzi.

-Tak. Zdarza si. To nie jest tak, e czowiek bez przerwy chodzi przeraony, nawet kiedy rozptuje si pieko. Po prostu... reagujesz, starasz si uj z yciem. Wszystko dzi si tak szybko, e nie masz czasu my le o niczym, wykonujesz tylko swoje zadanie i prbujesz nie zgin. Na og wstrzs przeywasz p niej, kiedy jeste ju bezpieczny. Wtedy u wiadamiasz sobie, e unikne mierci o wos, i czasami dostajesz trzsionki, rzygasz lub co w tym stylu. -Chyba nie mogabym robi tego co ty. Miaem wtpliwo ci, czy oczekuje jakiej temat. reakcji na swoje sowa, tote zmieniem

-Dlaczego wybraa pedagogik specjaln? - spytaem. -To duga historia. Na pewno chcesz j usysze? Gdy skinem twierdzco gow, gboko westchna. -W Lenoir mieszka chopak o imieniu Alan, ktrego znam od dziecka. Cierpi na autyzm i od dawna nikt nie wie, co z nim pocz ani jak do niego dotrze. I wiesz, to wa nie mnie poruszyo. Wspczuam mu, nawet gdy byam maa. Kiedy spytaam o to rodzicw, powiedzieli, e by moe Bg ma wobec niego swoje szczeglne plany. Pocztkowo wydawao mi si to pozbawione sensu, lecz p niej przyszed mi na my l starszy brat Alana, ktry przez cay czas okazuje mu ogromn cierpliwo . I to zawsze. Nigdy si na niego nie denerwuje i stopniowo, krok po kroku, ogromnie Alanowi pomg. Trudno mwi o zupenej dojrzao ci, Alan nadal mieszka z rodzicami i nigdy nie bdzie cakowicie samodzielny, a le nie jest taki bezradny jak wtedy, gdy by modszy. Wwczas postanowiam, e chc pomaga takim dzieciakom jak on. -Ile miaa lat, kiedy powzia -Dwana cie. -I chcesz pracowa z nimi w szkole? to postanowienie?

-Nie -odpowiedziaa. -Chc robi to, co robi brat Alana. Stosowa hipoterapi. Umilka, zbierajc my li. -Z autystycznymi dziemi. One s zamknite w swoim wasnym maym wiecie, a szko i zwyk terapi cechuje konwencjonalizm. Ja natomiast pragn dostarczy im przey, ktre otworz im drzwi do nowych wiatw. Byam wiadkiem, jak si to staje. Mam na my li to, e Alan pocztkowo strasznie ba si koni, lecz jego brat ni dawa za wygran i po pewnym czasie Alan osign taki stan, e poklepywa je lub gaska po nosie, a p niej nawet karmi. Potem zacz na nich je dzi. Pamitam, jak obserwowaam

jego twarz, gdy po raz pierwszy siedzia na koskim grzbiecie... to byo niesamowite! U miecha si, by tak szcz liwy, jak tylko szcz liwe moe by dziecko. I tego wa nie pragn dla tych dzieci. eby zaznay szcz cia, choby przez krtk chwil. Wa nie w tym momencie zrozumiaam, co chc robi w yciu. Moe otworz szkk je dzieck dla autystycznych dzieci, gdzie bdziemy mogli naprawd z nimi pracowa. Moe uda im si do wiadczy tego szcz cia, ktrego do wiadczy Alan. Odoya widelec, chyba nieco zaenowana, nastpnie odstawia talerz na bok. -To brzmi wspaniale. -Zobaczymy, je li si uda - rzeka, prostujc si. - Na razie to jedynie marzenie. -Rozumiem, e ty rwnie lubisz konie? -Wszystkie dziewczta kochaj konie. Nie wiedziae o tym? Ale tak, lubi. Mam araba o imieniu Midas i czasami dobija mnie to, e jestem tutaj, zamiast je dzi na ni m. -Prawda wychodzi na jaw. -Tak jak by powinno. Mimo to planuj nadal tu pozosta. Kiedy wrc do domu, bd je dzia codziennie. Od rana do wieczora. A ty je dzisz konno? -Je dziem raz. -I jak ci si podobao? -Nastpnego dnia byem potwornie obolay. Kady ruch sprawia mi cierpienie. Savannah zachichotaa, a ja zapaem si na tym, e lubi z ni rozmawia. W przeciwiestwie do rozmw z wieloma osobami byo to atwe i naturalne. W grze, ponad naszymi gowami, widziaem Pas Oriona. Tu nad lini horyzontu, nad wod, ukazaa si jasno wiecca Wenus. Chopcy i dziewczta bez przerwy nieustannie kursowali po schodkach w gr i w d, flirtujc ze miao ci, ktra bya skutkiem wypitego alkoholu. Wyrwao mi si westchnienie. -Chyba powinienem ju wraca, spdzi troch czasu z tat. Pewnie zastanawia si, gdzie si podziewam. Je li jeszcze nie pi. -Chcesz do niego zadzwoni? Moesz skorzysta z telefonu. -Nie, my l, e ju sobie pjd. Czeka mnie dugi spacer. -Nie masz samochodu? -Nie. Zapaem rano okazj. -Moe poprosz, eby Tim ci podwiz? Jestem pewna, e nie bdzie mia nic przeciwko temu. -Nie, nie, poradz sobie. -Nie wygupiaj si. Sam przecie przed sekund stwierdzie , e czeka ci dugi

spacer, prawda? Zaraz zawoam Tima i powiem mu, eby odwiz ci do domu. Wbiega po schodach na werand, zanim zdyem j powstrzyma, i po chwili wrcia z Timem. -Tim z przyjemno ci ci podrzuci. -Savannah miaa ogromnie zadowolon z siebie min. -Nie popsuj ci zabawy? - spytaem Tima. -Nie ma sprawy -zapewni mnie. -Moja ciarwka stoi przed domem. Moesz wrzuci desk na skrzyni. Pomc ci? - Wskaza gestem moj desk surfingow. -Nie trzeba -odrzekem, wstajc. -Poradz sobie. Podszedem do leaka, przez ktry przewiesiem koszul, woyem j, po czym podniosem desk. - Ale dzikuj. -Caa przyjemno po mojej stronie. -Poklepa si po kieszeni. -Pjd tylko po kluczyki i za moment jestem do twojej dyspozycji. To ta zielona ciarwka zaparkowana na trawie. Spotkamy si od frontu. Kiedy odszed, odwrciem si do Savannah. -Mio ci byo pozna. Wytrzymaa moje spojrzenie. -Ja rwnie ciesz si, e ci poznaam. Nigdy nie kumplowaam si z onierzem. Czuam si w pewnym sensie... bezpieczna. Nie sdz, by Randy sprawia mi jakikolwiek kopot dzisiejszego wieczoru. Prawdopodobnie twoje tatuae skutecznie go odstraszyy. Chyba je zauwaya. -Moe si jeszcze spotkamy. -Wiesz, gdzie bd. Nie byem pewien, czy znaczyo to, e chce, ebym znowu j odwiedzi, czy wrcz przeciwnie. Pod wieloma wzgldami pozostawaa dla mnie absolutn zagadk. No, ale przecie ledwie j znaem. -Ale jestem troch zawiedziona, e zapomniae -Zapomniaem o czym ? -Czy nie obiecae , e nauczysz mnie pywa na desce surfingowej? * Je li nawet Tim mia pewne podejrzenia co do wraenia, jakie wywara na mnie Savannah lub e spotkam si z ni jutro, nie da nic po sobie pozna. Cakowicie skoncentrowa si na prowadzeniu samochodu, upewniajc si niemal bez przerwy, e jedzie we wa ciwym kierunku. By typem kierowcy, ktry zatrzymuje si nawet na tych wiatach, kiedy moe jeszcze przejecha. - dodaa po chwili zastanowienia.

-Mam nadziej, e dobrze si bawie si obco, kiedy nie zna nikogo. -Rzeczywi cie.

- powiedzia. - Wiem, e czowiek zawsze czuje

-Ty i Savannah naprawd przypadli cie sobie do gustu. Ona jest wyjtkowa, zauwaye to? My l, e ci polubia. -Mio nam si rozmawiao. -Ciesz si. Troch si martwiem ojej tegoroczny pobyt. W zeszym roku bya tutaj z rodzicami, to pierwszy zupenie samodzielny wyjazd Savannah. Wiem, e jest ju du dziewczynk, ale zwykle nie ma do czynienia z lud mi tego pokroju i nie chciabym, eby przez ca noc opdzaa si przed chopakami. -Jestem pewien, e sobie poradzi. -Pewnie masz racj. Ale mam wraenie, e niektrzy z nich s do natrtni. -Jasne, e s. To faceci. Tim parskn miechem. -Pewnie masz racj. - Wskaza doni okno. - Ktrdy teraz? Pokierowaem nim kolejnymi przecznicami, a wreszcie poprosiem, by zwolni. Zatrzyma si przed naszym domem, widziaem z samochodu te wiato w oknie dziupli ojca. -Dziki za podwiezienie - powiedziaem, otwierajc drzwi. -Nie ma za co. - Przechyli si przez siedzenie. - I posuchaj, jak ju mwiem, wpadaj do nas, kiedy tylko bdziesz mia ochot. W dni powszednie pracujemy, ale wieczory i weekendy mamy zazwyczaj wolne. -Bd to mia na uwadze - obiecaem. * Po wej ciu do domu skierowaem si prosto do pokoju ojca i otworzyem drzwi. By tak pochonity lektur Greysheet , e drgn zaskoczony. Zdaem sobie spraw, e nie usysza moich krokw. -Przepraszam -rzekem spiesznie, przysiadajc na pojedynczym stopniu oddzielajcym gabinet od reszty domu. - Nie chciaem ci przestraszy. -W porzdku -powiedzia. Waha si przez moment, czy odoy czasopismo, po czym to zrobi. -Fale byy dzisiaj fantastyczne -oznajmiem. -Niemal zapomniaem, jak wspaniale pywa si na desce. U miechn si, w dalszym cigu jednak milcza. Poprawiem si na stopniu.

-Co sycha w pracy? - spytaem. -To samo co zawsze - odpar. Zaton z powrotem w my lach, a mnie przyszo do gowy, e ten tekst idealnie pasuje rwnie do naszej rozmowy.

ROZDZIA TRZECI Pywanie na desce surfingowej jest samotnym sportem, w ktrym dugie okresy nudy przeplatane s chwilami szalonej aktywno ci. Uczy ci to pyn z natur zamiast walczy z ni... chodzi o to, by robi to dobrze. W kadym razie tak zalecaj czasopisma piszce o surfingu i w wikszo ci ja si z tym zgadzam. Nie ma nic bardziej podniecajcego od apani a fali i wspistnienia ze cian wodn toczc si w stron brzegu. Ale ja w niczym nie przypominam tych licznych facetw o wysuszonej socem skrze i wosach jak strki, ktrzy robi to codziennie od rana do wieczora, poniewa uwaaj, e jest to ich najwaniejsza sprawa w yciu. Ja tak nie uwaam. Dla mnie bardziej wie si to z tym, e wiat jest koszmarnie haa liwy, a na wodzie panuje taka cisza, e czowiek syszy wasne my li. W kadym razie to wa nie mwiem Savannah, gdy szli my w stron oceanu wczesnym rankiem w niedziel. Przynajmniej wydawao mi si, e to mwi. Najcz ciej plotem bez adu i skadu, starajc si nie zdradza w sposb zbyt oczywisty, jak bardzo podoba mi si w bikini. -Zupenie jak jazda wierzchem - zauwaya. -Sucham? -Kiedy ci sucham, to my l, e wa nie dlatego lubi jazd konn. Zjawiem si u niej przed kilkoma minutami. Najlepsze fale s na og z rana, a by to jeden z tych dni, kiedy na bkitnym niebie nie u wiadczysz ani jednej chmurki, co zaw sze zwiastuje tok na play. Savannah siedziaa na stopniach werandy na tyach domu owinita tylko w rcznik, przed ni wida byo pozostao ci ogniska. Chocia impreza bez wtpienia trwaa jeszcze przez wiele godzin po moim wyj ciu, nigdzie nie byo nawet jednej puste j puszki czy jakiegokolwiek miecia. Zmienio to nieco na plus moj opini o caej grupie. Mimo wczesnej godziny powietrze byo ju ciepe. Usiedli my na piasku tu nad wod i przez kilka minut wyja niaem dziewczynie podstawy pywania na desce surfingowej, pokazywaem, jak szybko si na niej podnosi. Kiedy Savannah uznaa, e jest gotowa, wszedem do wody z desk, obok mnie sza Savannah. Surferw byo zaledwie kilku, ci sami, ktrych widziaem wczoraj. Rozgldaem si, gdzie mgbym rozpocz nauk z Savannah, musiaem mie do tego sporo miejsca, gdy nagle zorientowaem si, e jej nie widz. -Zaczekaj, zaczekaj! - usyszaem za sob jej okrzyk. - Stj, stj...

Obejrzaem si. Savannah wspia si na palce, gdy pierwsze bryzgi wody uderzyy j w brzuch, grna cz jej ciaa natychmiast pokrya si gsi skrk. Wygldao to tak, jak

gdyby prbowaa unie si nad powierzchni wody. -Daj mi si oswoi z wod... -Par razy go no, z trudem zapaa powietrze i skrzyowaa ramiona. - O rety. Jest naprawd zimna. Jasna cholera! Jasna cholera? . Nie byo to dokadnie takie wyraenie, jakiego uyliby moi kumple. -Przyzwyczaisz si - stwierdziem, u miechajc si z wyszo ci. -Nie lubi marzn. Nienawidz marzn. -Przecie mieszkasz w grach, gdzie pada nieg. -Tak, ale my mamy takie rzeczy jak kurtki, rkawiczki i czapki, ktre nosimy, eby byo nam ciepo. I nie rzucamy si do lodowatej wody bladym witem. -Bardzo zabawne - roze miaem si. -Tak, rzeczywi cie zabawne. O rany! -Nie przestawaa podskakiwa, w gr i w d, w gr i w d. O rany? -wyszczerzyem zby w u miechu. Oddech Savannah zacz si powoli uspokaja, ale w dalszym cigu miaa gsi skrk. Zrobia kolejny may kroczek do przodu. -Lepiej jest wskoczy od razu do wody i zanurzy si, zamiast torturowa si na raty zasug erowaem. -Ty rb to po swojemu, a ja po swojemu -odpara. Moja mdro nie zrobia na niej najmniejszego wraenia. -Nie mog uwierzy, e zachciao ci si przychodzi tutaj o tej porze. My laam, e bdziesz mnie uczy po poudniu, kiedy nie bdzie ju tak lodowato. -Jest prawie osiemna cie stopni. -Tak, tak -mrukna, aklimatyzujc si wreszcie. Opu cia rce, odetchna gboko jeszcze kilka razy, po czym zanurzya si moe o par centymetrw. Mobilizujc si, ochlapaa odrobin wody ramiona. - Dobrze, my l, e idzie mi coraz lepiej. -Nie piesz si z mojego powodu. Serio. Spokojnie. -Nie bd. Dziki -odrzeka, ignorujc mj kpicy ton. -Dobrze -powtrzya raczej do siebie ni do mnie. Zrobia may krok naprzd, potem drugi. Na jej twarzy malowao si ogromne skupienie, podobao mi si to. Wygldaa tak powanie, tak emocjonalnie. Tak miesznie. -Natrzsasz si ze mnie - powiedziaa, widzc moj min. -Ale skd. -Widz to po twojej twarzy. -W porzdku, ju nie bd. W kocu dobrna do mnie i kiedy woda sigaa mi do ramion, Savannah wdrapaa si na desk. Przytrzymywaem desk, starajc si nie patrze na zgrabne ciao dziewczyny, co miejesz si wewntrznie.

nie byo atwe, zwaywszy na to, e miaem je tu przed oczami. Zmusiem si do obserwowania fal za nami. -I co teraz? -Pamitasz, co masz robi? Mocno wiosujesz, chwytasz desk po obu stronach w przedniej cz ci, a nastpnie si podnosisz. -Pamitam. -Na pocztku wydaje si to trudne. Nie zdziw si, jeeli spadniesz, ale je li si to zdarzy, po prostu tocz si dalej z desk. Zwykle wystarcza kilka razy, eby si w tym poa pa. -Dobrze - zgodzia si, a ja dostrzegem zbliajc si niedu fal. -Szykuj si... -uprzedziem j, czekajc na odpowiedni moment. -Teraz, zacznij wiosowa...

Gdy fala uderzya w nas, pchnem desk, eby nabraa rozpdu, i Savannah zapaa fal. Nie wiem, czego si spodziewaem, ale na pewno nie tego, e podniesie si byskawiczn e, utrzyma rwnowag i popynie na grzbiecie fali a do brzegu. Na przybrzenej pyci nie zeskoczya z deski i z gracj odwrcia si w moj stron. -I jak byo? - zawoaa. Mimo dzielcej nas odlego ci nie mogem oderwa od niej wzroku. O rany, pomy laem nagle, jestem w prawdziwych tarapatach. -Przez wiele lat uprawiaam gimnastyk -przyznaa. -Zawsze miaam dobry zmys rwnowagi. Chyba powinnam poinformowa ci o tym, kiedy ostrzegae mnie, e spadn z deski.

Spdzili my przeszo godzin w wodzie. Za kadym razem Savannah bezbdnie wstawaa i bez trudu pyna na fali do samego brzegu. Chocia nie potrafia sterowa desk nie miaem wtpliwo ci, e gdyby zechciaa, opanowaaby to byskawicznie. P niej wrcili my do domu. Czekaem na zewntrz, gdy Savannah pobiega na gr. Niewiele osb byo ju na nogach -trzy dziewczyny stay na werandzie zapatrzone w ocean wikszo dochodzia do siebie po wczorajszym wieczorze i nikogo nie byo wida. Savannah zjawia si po kilku minutach w szortach i bawenianej bluzce, trzymajc w rkach dwie filianki kawy. Usiada obok mnie na schodkach, zwrcona twarz w stron wody. -Nie twierdziem, e spadniesz -sprostowaem. -Powiedziaem tylko, e gdyby spada, powinna toczy si razem z desk. -Aha -u miechna si figlarnie, po czym wskazaa na moj filiank. -Smakuje ci kawa? -Pycha - odrzekem.

-Ja musz zaczyna dzie od kawy. To mj jedyny nag. -Kady musi jaki -A jaki ty masz? -Ja nie mam naogw - odparem. Zaskoczya mnie, dajc mi artobliwego kuksaca. -Wiesz, e wczoraj bya pierwsza noc z ksiycem w peni? Wiedziaem, lecz pomy laem, e lepiej si do tego nie przyznawa. -Doprawdy? - spytaem. -Zawsze uwielbiaam peni. Od dziecka. Chtnie wyobraaam sobie, e to rodzaj znaku. Chciaam wierzy, e zawsze zwiastuje co dobrego. Na przykad gdybym popenia bd, miaabym szans zacz wszystko od pocztku. Nie powiedziaa ju nic wicej, lecz podniosa do ust filiank z kaw, a ja przygldaem si, jak para spowija jej twarz. -Jakie masz plany na dzisiejszy dzie? -Powinni my odby zebranie, ale poza tym nie planowaam niczego. Moe poza pj ciem do ko cioa. Tutaj mwi wycznie o sobie. No i o tych, ktrzy zechc rwnie pj . Wa nie, wa nie, ktra to godzina? -Kilka minut po dziewitej - odrzekem, spogldajc na zegarek. -Ju? To zostao mi chyba niewiele czasu. Naboestwo jest o dziesitej. Skinem gow, wiedzc, e nasz wsplny czas dobiega koca. -Moe masz ochot pj ze mn? - spytaa. -Do ko cioa? -Tak, do ko cioa. Ty nie chodzisz? Nie bardzo wiedziaem, co odpowiedzie. Najwyra niej byo to dla niej wane i cho przeczuwaem, e moja odpowied j rozczaruje, nie chciaem kama. -Wa ciwie nie -przyznaem si. -Nie byem w ko ciele od wielu lat. To znaczy, chodziem jako dziecko, ale... - Umilkem. - Nie wiem, dlaczego przestaem - dokoczyem. Savannah wycigna nogi, czekajc na to, czy co zrobiem, uniosa brwi. -A wic? -O co ci chodzi? -Chcesz i ze mn czy nie? -Nie jestem odpowiednio ubrany, mam tylko to, co na sobie. Nie zd raczej pj do domu, wykpa si i wrci na czas. Gdybym mia ciuchy, poszedbym z tob. Rzucia mi szybkie spojrzenie. jeszcze dodam. Kiedy tego nie mie. Savannah popatrzya na mnie.

-Dobrze. -Poklepaa mnie po kolanie, dotykajc po raz drugi. -Zdobd dla ciebie jakie ubranie. * -Wygldasz wietnie -zapewni mnie Tim. -Konierzyk jest troch przyciasny, nie sdz jednak, by ktokolwiek to zauway. Zobaczyem w lustrze obcego faceta w spodniach khaki, wyprasowanej koszuli i krawacie. Nie pamitam, kiedy ostatnio miaem na szyi krawat. Nie mogem si zdecydowa, czy mi si to podoba, czy nie. Natomiast Tima o wiele za bardzo bawia ta sytuacja. -Jak ona ci do tego namwia? - spyta. -Nie mam pojcia. Wybuchn miechem i schylajc si, by zasznurowa buty, mrugn do mnie. -Powiedziaem ci, e ci lubi.

Mamy w wojsku kapelanw i wikszo z nich to cakiem w porzdku go cie. W bazie poznaem kilku z nich nawet dobrze, a jeden z nich -Ted Jenkins -by czowiekiem , do ktrego z miejsca czuo si zaufanie. Nie pi i nie twierdz, e by jednym z nas, lecz zaw

by mile widzianym facetem. Mia on i kilkoro brzdcw, od pitnastu lat peni posug kapask. Oglnie rzecz biorc, jemu samemu nieobce byy kopoty rodzinne, jak rwnie trudno ci wojskowego ycia, tote ilekro kto przyszed do niego, zawsze zosta naprawd wysuchany. Nie mona zdradza mu wszystkiego -jest w kocu oficerem -i potraktowa do surowo paru chopakw z mojego plutonu, ktrzy troch zbyt swobodnie opowiadali o swoich eskapadach. Mimo to jednak jego powierzchowno skania do zwierze. Nie wiem, czy jest to wycznie kwestia tego, e jest dobrym czowiekiem i niesamowitym wojskowym kapelanem. Mwi o Bogu tak naturalnie, jak o przyjacielu, a nie w kaznodziejski, ir ytujcy sposb, ktry przewanie mnie odstrcza. Nie naciska te, by chodzi na niedzielne naboe Pozostawia nam decyzj i w zaleno ci od tego, co si dziao i jak niebezpieczna stawaa si sytuacja, przemawia do jednego czy dwch onierzy albo do setki. Zanim wysano nasz pluton na Bakany, ochrzci okoo pidziesiciu osb.

Ja zostaem ochrzczony jako dziecko, tote mnie to nie dotyczyo, ale jak ju wspomniaem, mino wiele czasu od kiedy ostatni raz byem na mszy. Przestaem chodzi z tat do ko cioa dawno temu i nie wiedziaem, czego si spodziewa. Nie mog te z rk na sercu powiedzie, e ogromnie si na to cieszyem, lecz ostatecznie okazao si, e naboestwo nie byo takie ze. Pastor by pow cigliwy, muzyka w porzdku, czas nie duy si tak jak wwczas, gdy byem may. Nie twierdz, e wiele z tego wyniosem, lecz mimo to

cieszyem si, e poszedem, choby tylko dlatego, e miaem nowy temat do rozmowy z moim ojcem. No i dziki temu spdziem troch wicej czasu z Savannah.

Savannah siedziaa midzy Timem a mn i obserwowaem j ktem oka, gdy piewaa. Miaa cichutki gos, lecz nie faszowaa i podobao mi si jego brzmienie. Tim by skoncent any na Pi mie witym, a po wyj ciu z ko cioa zosta, by porozmawia z pastorem, my za , czyli Savannah i ja, czekali my przed ko cioem w cieniu derenia. Tim z oywieniem gawdzi z pastorem. -Starzy przyjaciele? -spytaem, wskazujc ruchem gowy Tima. Mimo cienia zrobio mi si gorco, czuem, e zaczynam si poci. -Nie. Zdaje si, e to ojciec Tima powiedzia mu o tym pastorze. Wczoraj wieczorem musia wyszuka to miejsce za pomoc MapQuest. -Powachlowaa si. W sukience na ramiczkach wygldaa jak prawdziwa poudniowa pikno . -Ciesz si, e ze mn poszede . -Ja rwnie - przyznaem. -Jeste godny? -Zaczyna mi burcze w brzuchu. -Mamy troch jedzenia w domu, je li masz ochot. I przy okazji mgby zwrci Timowi ubranie. Zao si, e jest ci gorco i niewygodnie. -Wierz mi, to nic w porwnaniu z hemami, butami i kamizelkami kuloodpornymi. Podniosa gow, przygldajc mi si. -Lubi sucha, jak mwisz o kamizelkach kuloodpornych. Niewielu moich kolegw mwi tak jak ty. Wydaje mi si to interesujce. -Nabijasz si ze mnie? -To taka zwyka uwaga, midzy nami. - Opara si z gracj o drzewo. - My l, e Tim koczy rozmow. Podyem wzrokiem za jej spojrzeniem, nie dostrzegajc adnej rnicy w zachowaniu jej przyjaciela. -Skd wiesz? -Widzisz, jak skada donie? To znaczy, e zamierza si poegna. Za sekund wycignie rk, u miechnie si i skoni, a nastpnie odwrci si i odejdzie. Obserwowaem Tima, ktry zachowa si dokadnie tak, jak przewidziaa, i podszed do nas. Zauwayem jej rozbawion min. Wzruszya ramionami. -Kiedy mieszka si w takim maym miasteczku, nie ma zbyt wiele do roboty poza podpatrywaniem ludzi. Po pewnym czasie zaczynasz widzie pewne schematy.

Moim skromnym zdaniem podpatrywanie Tima pochaniao jej o wiele za duo czasu, lecz nie zamierzaem zdradza tej opinii. -Hej... - Tim pozdrowi nas gestem. - Jeste cie gotowi eby wraca? -Czekali my na ciebie - rzeka z artobliwym wyrzutem. -Przepraszam. Musieli my po prostu chwil porozmawia. -Ty musisz po prostu rozmawia z absolutnie wszystkimi. -Wiem - zgodzi si. - Pracuj nad tym, eby sta si hardziej nieprzystpnym. Savannah parskna miechem i o ile ich poufae przekomarzanie si wyczyo mnie na moment z ich krgu zayo ci, to zapomniaem o wszystkim, gdy w drodze powrotnej do samochodu dziewczyna wzia mnie pod rk.

Gdy dotarli my do domu na play, jego mieszkacy byli ju na nogach, wikszo w kostiumach plaowych pracowaa nad swoj opalenizn. Niektrzy wylegiwali si na grnym tarasie, jednak prawie wszyscy zgromadzili si na play z tyu domu. Z go nikw nastawionej na peny regulator wiey stereo pyna muzyka, w turystycznych lodwkach uzupeniono ju zapas piwa i kilka osb raczyo si starym jak wiat lekarstwem na kaca. Ni gosiem swojej opinii. Prawd mwic, sam chtnie napibym si piwa, lecz zwaywszy na to, e przed chwil byem w ko ciele, postanowiem spasowa. Przebraem si w moje ciuchy, skadajc ubranie Tima tak, jak nauczyem si w wojsku, po czym wrciem do kuchni. Tim przygotowa cay talerz kanapek. -Czstuj si -zaprosi mnie gestem. -Mamy tony jedzenia. A wiem o tym najlepiej... to ja spdziem wczoraj trzy godziny na zakupach. -Umy rce i wytar w rcznik. -Dobra. Teraz moja kolej, id si przebra. Savannah zaraz si zjawi. Wyszed z kuchni. Gdy zostaem sam, rozejrzaem si dookoa. Dom by urzdzony w tradycyjny sposb, typowy dla domw na play: mnstwo kolorowych wiklinowych mebli, lampy z muszelek, miniaturki latar morskich, nad kominkiem nadmorskie pejzae. Rodzice Lucy mieli podobny dom. Nie tutaj, lecz na Bald Head Island. Oni jednak nigdy go nie wynajmowali, woleli sami spdza tam lato. Oczywi cie jej ojciec nadal mu sia pracowa w Winston -Salem, tote mogli przebywa tam jedynie w weekendy, zostawiajc biedn Lucy sam na reszt tygodnia. Rzecz jasna, nie liczc mnie. Gdyby wiedzieli, co s i tam dziao podczas ich nieobecno ci, zapewne nigdy nie zostawiliby nas samych. -Witaj ponownie - powiedziaa Savannah, wchodzc. Woya z powrotem bikini, a na wierzch szorty. - Widz, e wrcie do normalno ci. -Skd wiesz? -Nie ci nie ci ju za ciasny konierzyk, nie wybauszasz wic oczu.

U miechnem si. -Tim zrobi troch kanapek. -Super. Jestem godna jak wilk - powiedziaa, krc po kuchni. - Wzie -Jeszcze nie - odparem. -Fajnie, to wsuwaj. Nie cierpi je sama. Stali my przy oknie, jedzc. Dziewczta rozcignite na tarasie nie zdaway sobie sprawy, e tam jeste my, i syszaem, jak ktra mwia o tym, co robia ubiegej nocy z jednym z chopakw. Nic nie wskazywao na to, e przyjechaa tutaj w ramach misji dobrej woli na rzecz biednych ludzi. Savannah zmarszczya nos, jak gdyby chciaa powiedzie: O wiele za duo informacji , po czym odwrcia si do lodwki. -Pi mi si chce. Poda ci co ? -Chtnie napij si wody. ju sobie?

Schylia si, by wyj dwie butelki. Prbowaem si nie napi, ale mi si to nie udao. Szczerze mwic, widok by bardzo przyjemny. Zastanawiaem si, czy Savannah wie, e na ni patrz. Zaoyem, e zdaje sobie z tego spraw, poniewa gdy wstaa i odwrcia si do mnie, miaa znowu rozbawion min. Postawia butelki na bufecie. - Czy masz ochot jeszcze popywa na desce? Jak mgbym si oprze? Cale popoudnie spdzili my w wodzie. Napawaem si widokiem Savannah lecej na desce surfingowej, a jeszcze bardziej Savannah surfujcej. Na dodatek poprosia, e chc poobserwowa mnie, rozgrzewajc si na play, dziki czemu zafundowaa mi prywatny pokaz gimnastyczny, podczas ktrego mogem jednocze nie cieszy si falami. P nym popoudniem leeli my obok siebie na rcznikach, blisko, lecz nie za blisko, reszta grupy uplasowaa si za domem. Czasami wdroway w nasz stron ciekawskie spojrzenia, przewanie jednak nikt nie zwraca na mnie uwagi, z wyjtkiem Randy'ego i Susan. Susan zmarszczya brwi, rzucajc Savannah znaczce spojrzenie, natomiast Randy chtnie przebywa w towarzystwie Brada i Susan, lic rany. Tima nie byo nigdzie wida. Savannah leaa na brzuchu, kuszcy widok. Ja na plecach obok niej prbowaem drzema w rozleniwiajcym skwarze, lecz jej obecno zbytnio mnie rozpraszaa, bym mg si w peni zrelaksowa. -Hej - wyszeptaa - opowiedz mi o swoich tatuaach. Przekrciem gow na piasku. -A co ci interesuje? -Nie wiem. Na przykad, dlaczego je sobie zrobie ? Wsparem si na okciu i pokazaem na lewe rami, na ktrym widnia wizerunek ora oraz chorgiew.

-No dobrze, to s insygnia piechoty, a w ten sposb -dotknem wyrazw i liter jeste my rozpoznawani: kompania, batalion, puk. Wszyscy w moim oddziale maj takie. Zrobili my je sobie zaraz po szkoleniu zasadniczym w Fort Benning w Georgii, kiedy witowali my. -Dlaczego pod spodem widnieje napis Start z kopa ?

-To moja ksywka. Zyskaem j podczas szkolenia zasadniczego, a zawdziczam j naszemu ulubionemu instruktorowi musztry. Nie skadaem do szybko karabinu i sierant zagrozi, e da mi kopniaka w pewne miejsce, je li nie dodam gazu. I ksywka przylgna. -Przyjemniaczek z niego - zaartowaa. -O tak. Za jego plecami nazywali my go Lucyferem. U miechna si. -A co oznacza drut kolczasty? -Nic -odparem, krcc gow. -Ten tatua by zrobiony wcze niej, zanim wstpiem do wojska. -A drugie rami? Chiski znak. Nie chciaem si w to wgbia. Pokrciem gow. -Ten tatua pochodzi z tego okresu w moim yciu, ktry mona by nazwa: stracony i mam wszystko gdzie . Nie znaczy nic. -To nie jest chiski znak? -Owszem, jest. -No to przecie musi co -To przeklestwo. -Och! - Savannah zamrugaa powiekami. -Powiedziaem ju, e teraz nie ma to dla mnie znaczenia. -Tyle tylko, e raczej nie powiniene kiedykolwiek do Chin. chwali si tym tatuaem, je li pojedziesz miejc si. Savannah milczaa przez znaczy. Na przykad odwaga, honor czy co w tym rodzaju. Jestem

-Tak, masz absolutn racj -przyznaem, chwil. -Bye buntownikiem, prawda?

-Rzeczywi cie, dawno, dawno temu. No, moe nie a tak dawno. Ale takie mam wraenie. Co w takim razie miae na my li, mwic, e wtedy wojsko byo dla ciebie rodzajem konieczno ci? Byo to dla mnie dobre. Zastanowia si nad moimi sowami. Powiedz mi, czy w tamtych czasach skoczyby do wody po moj torb?

-Nie. Przypuszczalnie skwitowabym

miechem to, co si stao.

Oceniaa moj odpowied , jak gdyby nie bya pewna, czy mi wierzy. W kocu westchna gboko. -Wobec tego dobrze, e wstpie -Ciesz si. -Co jeszcze? -Nie rozumiem? -Co jeszcze moesz mi o sobie powiedzie? -Bo ja wiem? A co ci interesuje? -Powiedz mi co , czego nikt o tobie nie wie. -Na przykad -odrzekem po namy le -ile dziesiciodolarwek z gow Indianina, o zaokrglonych brzegach, wybito w tysic dziewiset sidmym roku. -No ile? -Czterdzie ci dwie. Nie byy przeznaczone do normalnego obiegu. Kilku pracownikw mennicy wybio je dla siebie i grona przyjaci. -Lubisz monety? -Nie jestem pewny. To duga historia. -Mamy czas. Zawahaem si, tymczasem Savannah signa po swoj torb. -Zaczekaj - poprosia, szperajc w niej. Wyja tubk emulsji do opalania. - Opowiesz mi zaraz, ale najpierw posmaruj mi plecy. Wydaje mi si, e za chwil spiek si na raka. -Och, mog, naprawd? do wojska. Ta torba bya mi naprawd potrzebna.

-To cz transakcji. -Mrugna do mnie. Wycisnem emulsj na jej plecy oraz ramiona i zapewne troch przegiem, lecz przekonywaem sam siebie, e jej skra jest coraz bardziej zaczerwieniona i e grozi jej oparzenie soneczne, ktre nazajutrz bdzie stras znie dokuczao jej w pracy. Nastpnie przez kilka minut opowiadaem jej o moim dziadku i oj cu, o wystawach numizmatw oraz o starym poczciwym Eliasbergu. Nie odpowiedziaem natomiast konkretnie na jej pytanie z tego prostego powodu, e sam nie byem pewien odpowiedzi. Kiedy skoczyem, odwrcia si do mnie. -I twj tata nadal kolekcjonuje monety? -Przez cay czas. Przynajmniej tak mi si wydaje. Od dawna ju nie rozmawiamy o monetach. -Dlaczego? Opowiedziaem jej i t histori. Nie pytajcie mnie dlaczego. Zdawaem sobie spraw,

e powinienem dooy wszelkich stara i gada rne gupoty, eby zrobi na niej wraenie, ale z Savannah nie byo to moliwe. Sam nie wiem dlaczego sprawiaa, e chciaem mwi prawd, mimo e zaledwie j znaem. Kiedy skoczyem, miaa dziwn min. -Tak, byem dupkiem -oznajmiem, majc wiadomo , e istniej inne, zapewne trafniejsze sowa na scharakteryzowanie mojego postpowania w owych czasach, lecz wszystkie byy zbyt wulgarne, by ich uy. -Na to wyglda -zauwaya -ale nie o tym my laam. Prbowaam wyobrazi sobie ciebie w tamtym okresie, poniewa wydajesz si teraz zupenie innym czowiekiem. C mogem na to powiedzie, co nie zabrzmiaoby faszywie, nawet je li to prawda? Po chwili wahania wybraem metod ojca, czyli milczenie. -Jaki jest twj tata? Opisaem go w krtkich sowach. Gdy mwiem, Savannah nabieraa w do piasek i pozwalaa, by przesypywa si midzy palcami, koncentrujc si na moich sowach. W kocu, i tym razem zaskakujc samego siebie, przyznaem, e wa ciwie jeste my sobie niemal obcy. -Faktycznie -powiedziaa neutralnym, rzeczowym tonem. -Nie byo ci przez kilka lat i nawet sam twierdzisz, e si zmienie . Jak moe ci zna?

Usiadem. Plaa bya zatoczona, bya to pora dnia, kiedy byli tu ju wszyscy, ktrzy zaplanowali przyj cie, i nikomu najwyra niej nie chciao si std odej . Randy i Brad gral we frisbee nad sam wod, biegajc i pokrzykujc. Kilku innych chopakw brno przez piasek, by si do nich przyczy. -Wiem -odrzekem. -Ale nie tylko o to chodzi. Zawsze byli my sobie obcy. To znaczy, tak trudno si z nim rozmawia. W momencie gdy pady te sowa, uprzytomniem sobie, e Savannah jest pierwsz osob, ktrej to wyznaem. Dziwne. Ale wtedy wikszo moich wyzna brzmiaa dziwnie. -Ludzie w naszym wieku przewanie mwi w ten sposb o swoich rodzicach. Moliwe, pomy laem. Ale to byo co innego. Sprawa nie polegaa na konflikcie pokole, lecz na tym, e tata absolutnie nie potrafi prowadzi normalnych pogawdek, chyb a e dotyczyy numizmatw. Nic ju jednak nie dodaem i Savannah wygadzia doni piasek przed sob. Kiedy si odezwaa, jej gos by cichutki. -Chciaabym go pozna. Odwrciem si do niej. -Sucham? -Wydaje mi si interesujcy. Zawsze lubiam ludzi, ktrzy maj t... pasj ycia. -Jego pasj nie jest ycie, lecz monety - poprawiem j. -To jedno i to samo. Pasja jest pasj. Emocje przedzielajce okresy nudy, niewane na

co s ukierunkowane. -Poruszya stopami w piasku. -C, w kadym razie przewanie tak to jest. Nie mam na my li naogw. -Na przykad ty i kofeina. Savannah u miechna si, pokazujc niewielk przerw midzy zbami.

-Wa nie. Mog to by numizmaty, sport, polityka, konie, muzyka, wiara... najsmutniejsi ludzie, jakich w yciu spotkaam, to ci, ktrzy nie interesuj si niczym gboko. Pasja i zadowolenie id ze sob w parze, a bez nich kade szcz cie jest wycznie chwilowe, nie ma bowiem bod ca, ktry by je podtrzymywa. Bardzo chciaabym posucha, jak twj tata opowiada o monetach, poniewa wtedy widzi si czowieka w najlepszej formi e, ja odkryam, e cudze szcz cie zwykle jest zara liwe. Uderzyy mnie jej sowa. Wbrew opinii Tima, e jest naiwna, sprawiaa wraenie bardziej dojrzaej od wikszo ci swoich rwie nikw. Z drugiej jednak strony, biorc pod uwag, jak wygldaa w bikini, prawdopodobnie bybym rwnie zachwycony, gdyby recytowaa ksik telefoniczn. Savannah usiada obok mnie i spojrzaa w stron, w ktr ja patrzyem. Gra we frisbee trwaa w najlepsze, Brad cisn krkiem, a dwch innych chopakw pu cio si biegiem, by co zapa. Obaj naraz rzucili si do krka i zderzyli si gowami, ldujc z pluskiem na przybrzenej pyci nie. Ten w czerwonych spodenkach pokrytych piaskiem wynurzy si z pustymi rkami, klnc i trzymajc si za gow. Inni wybuchnli miechem, a ja przyapaem si na tym, e jednocze nie u miecham si i krzywi. - Widziaa to? - spytaem.

-Chwileczk. Zaraz wracam -powiedziaa i pomkna do chopaka w czerwonych szortach. Gdy zobaczy, e si zblia, zastyg w bezruchu, zreszt podobnie jak jego ssiad Uprzytomniem sobie, e dziewczyna dziaa na wszystkich facetw, nie tylko na mnie. Widziaem, jak Savannah mwi co z u miechem, patrzc mu powanie w oczy, on za kiwa gow, suchajc jej z min skarconego nastolatka. Wrcia do mnie i usiada. Nie zapytaem o nic, wiedzc, e to nie moja sprawa, lecz czuem, e telepatycznie przekazuj moj ciekawo . -Normalnie nic bym nie powiedziaa, ale poprosiam go, by pohamowa swj jzyk ze wzgldu na ssiedztwo wszystkich tych rodzin -wyja nia. -Dookoa jest mnstwo maych dzieci. Obieca, e to si nie powtrzy. Powinienem by si domy li. -Czy zasugerowaa , eby zamiast tego mwi jasna cholera lub Spojrzaa na mnie filuternie spod przymruonych powiek. -Spodobay ci si te wyraenia, prawda? o rany ?

-Zamierzam przekaza je kolegom z mojego oddziau. Wzmocni nasz czynnik zastraszania, kiedy bdziemy wywaa drzwi i odpala RPG. Savannah zachichotaa. -S zdecydowanie straszniejsze od przeklestw, nawet je li nie mam pojcia, co to jest RPG. -Rczne granatniki przeciwpancerne. -Wbrew samemu sobie lubiem j coraz bardziej z kad upywajc minut. - Co robisz dzisiaj wieczorem? -Nie mam adnych planw. No, z wyjtkiem zebrania. Dlaczego pytasz? Chcesz mnie pozna ze swoim ojcem? -Nie. W kadym razie nie dzi . P niej. Dzisiejszego wieczoru zamierzaem pokaza ci Wilmington. -Zapraszasz mnie na randk? -Tak - przyznaem. - Odwioz ci z powrotem, kiedy zechcesz. Wiem, e musisz jutro pracowa, ale chciabym pokaza ci kapitalne miejsce. -Jakiego rodzaju miejsce? -Lokaln knajpk specjalizujc si w potrawach z owocw morza. Ale to raczej co w rodzaju przygody. Obja kolana ramionami. -Zwykle nie umawiam si z nieznajomymi -o wiadczya w kocu -a my poznali my si dopiero wczoraj. My lisz, e mog ci zaufa? -Ja bym nie zaufa - odparem. Savannah parskna miechem. -C, w takim razie chyba mog zrobi wyjtek. -Tak? -Tak - powiedziaa. - Jestem asa na facetw z krtko ostrzyonymi wosami. O ktrej godzinie?

ROZDZIA CZWARTY Byem w domu o pitej i cho nie odczuwaem skutkw oparzenia sonecznego -ta poudniowoeuropejska karnacja! -ujawnio si ono w sposb oczywisty pod prysznicem. Woda spywajca po mojej klatce piersiowej, ramionach i twarzy powodowaa pieczenie skry, jak gdyby braa mnie gorczka. Nastpnie ogoliem si po raz pierwszy od przyjazdu do domu i woyem czyste szorty oraz jedn z moich wzgldnie adnych koszul z wyogami konierzyka przypinanymi na dwa guziki, jasnoniebiesk. Kupia mi j Lucy, zaklinajc si, e jest mi doskonale w tym kolorze. Podwinem rkawy i nie wpu ciem jej w spodnie, po czym przetrzsnem szaf w poszukiwaniu starych sandaw.

Przez szczelin w drzwiach widziaem ojca siedzcego przy biurku i nagle u wiadomiem sobie, e po raz drugi z rzdu jadem kolacj poza domem. Nie spdziem z nim te ani chwili podczas tego weekendu. Wiedziaem, e nie bdzie si skary, lecz mimo to drczyy mnie wyrzuty sumienia. Od kiedy przestali my rozmawia o numizmatach, spotykali my si tylko przy niadaniu i przy p nym obiedzie, a teraz pozbawiem go nawet tego. Moe nie zmieniem si a tak bardzo, jak my laem. Mieszkaem w jego domu, jadem jego jedzenie i wa nie zamierzaem spyta go, czy mog poyczy jego samochd. Innymi sowy yem swoim wasnym yciem i przy okazji wykorzystywaem ojca. Zastanawiaem si, co powiedziaaby na to Savannah, przypuszczam jednak, e znaem ju odpowied . Savannah przypominaa mi czasami cichy gos, ktry zadomowi si w mojej gowie, nie zawrac jc sobie gowy paceniem czynszu. W tym momencie podszeptywa mi, e skoro czuj si winny, to moe robi co zego. Postanowiem, e bd spdza z nim wicej czasu. By t wykrt, przyznaj, ale nic innego nie przychodzio mi do gowy. Gdy otworzyem drzwi, ojciec spojrza na mnie zaskoczony. -Cze , tato - powiedziaem, siadajc na moim zwykym miejscu.

-Witaj, synu. -Zerkn na biurko i przeczesa palcami rzednce wosy. Gdy nic ju nie dodaem, zda sobie spraw, e powinien zada mi pytanie. - Jak ci min dzie? - wyjk wreszcie. Poprawiem si na krze le. -Prawd mwic, fantastycznie. Prawie cay dzie byem z Savannah, dziewczyn, o ktrej opowiadaem ci wczoraj wieczorem. -Aha. -Uciek spojrzeniem w bok, unikajc mojego wzroku. -Nie opowiadae niej. -Naprawd? mi o

-Nie, ale nie szkodzi. Byo p no. -Po raz pierwszy zauway chyba, e jestem odpicowany, a przynajmniej wyelegantowaem si jak nigdy, lecz nie potrafi zmusi si, by o to spyta. Obcignem koszul, uwalniajc go od kopotu. -Tak, wiem, prbuj zrobi na niej wraenie. Zabieram j dzi - Czy mgbym poyczy od ciebie samochd? -Ach... dobrze - odrzek. -To znaczy, nie bdzie ci potrzebny dzi wieczorem? Mog zadzwoni do ktrego kolegw albo poradz sobie jako inaczej. -Nie, nie bdzie mi potrzebny -odpar. Wyj z kieszeni kluczyki. Dziewiciu na dziesiciu ojcw rzucioby je. Mj ojciec wycign rk, by mi je poda. -Dobrze si czujesz? - spytaem. -Jestem tylko zmczony. Wstaem, biorc od niego kluczyki. -Tato? Podnis gow, patrzc na mnie. -Przepraszam, e nie jadem z tob kolacji przez ostatnie dwa wieczory. -Nie szkodzi - odrzek. - Rozumiem. Soce powoli zachodzio i gdy ruszaem, niebo byo feeri soczystych barw, co stanowio ogromny kontrast w porwnaniu z wieczornym niebem, jakie poznaem w Niemczech. Ruch by ogromny, jak zwykle w niedzielny wieczr, i jazda w spalinach z powrotem na pla zaja mi prawie trzydzie ci minut. Wjechaem na podjazd, wysiadem, po czym bez pukania pchnem drzwi do domu. Dwch chopakw siedzcych na kanapie i ogldajcych mecz baseballu usyszao, e wchodz. -Cze - przywitali mnie bez zaskoczenia i bez zainteresowania. -Widzieli cie Savannah? -Kogo? - spyta jeden z nich, najwyra niej nie zwracajc na mnie uwagi. -Niewane. Znajd j. -Przeszedem przez salon na werand z tyu domu, gdzie zastaem przy grillu tego samego faceta co wczoraj, jak rwnie kilku innych, lecz po Savannah ani ladu. Nie widziaem jej te na play. Wa nie chciaem wej z powrotem do domu, gdy kto poklepa mnie po ramieniu. -Kogo szukasz? - spyta kobiecy gos. Odwrciem si. -Pewnej dziewczyny -odrzekem. -Ma skonno do gubienia rzeczy na molu, ale szybko uczy si pywania na desce surfingowej. z na kolacj powiedziaem.

Wspara si pod boki, u miechajc si do mnie. Miaa na sobie szorty i bluzk bez rkaww i plecw, na policzkach lekki rumieniec, zwrciem te uwag, e umalowaa delikatnie usta i musna tuszem rzsy. Mimo e kochaem jej naturaln urod -jestem dzieckiem play - wygldaa jeszcze pikniej, ni zapamitaem. Kiedy pochylia si ku mnie poczuem zapach jakich cytrynowych perfum.

-A wic tym jestem? Pewn dziewczyn? -Jej gos brzmia na poy artobliwie, na poy powanie, i przez chwil wyobraziem sobie, e j obejmuj i przytulam do siebie, tu i teraz. -Ach -powiedziaem, udajc zdziwienie. -To ty. Dwaj chopcy na kanapie spojrzeli w naszym kierunku, po czym zainteresowali si znowu tym, co si dzieje na ekranie. -Jeste gotowa? -Musz tylko pj po torebk -odpara. Wzia torebk lec na bufecie w kuchni i ruszyli my w stron drzwi. - A tak przy okazji, to dokd jedziemy? Kiedy jej powiedziaem, uniosa brwi. -Zapraszasz mnie na jedzenie do knajpy, ktra ma w nazwie sowo buda ?

-Jestem zwykym, niedostatecznie wynagradzanym trepem. Nie sta mnie na nic wicej. Daa mi artobliwego kuksaca. -Widzisz, wa nie dlatego zazwyczaj nie umawiam si z nieznajomymi. * Knajpka Shrimp Shack* mie ci si w centrum Wilmingtonu, w historycznej dzielnicy, ktrej granic wyznacza rzeka Cape Fear. W jednym kocu tej dzielnicy znajduj si typowe miejsca ulubione przez turystw: sklepy z pamitkami, dwa antykwariaty, kilka ekskluzywnych restauracji, kawiarnie oraz rozmaite agencje handlu nieruchomo ciami , natomiast w jej drugim kocu Wilmington pokazuje swj charakter miasta portowego: wielkie magazyny, w tym niektre opuszczone, par staro wieckich biurowcw zajtych jedynie w poowie. Wtpiem, czy tury ci, ktrzy napywaj latem do miasta, kiedykolwiek zabdzili do tej cz ci. Tutaj wa nie skrciem. Stopniowo tumy si przerzedzay, a w kocu tam, gdzie budynki byy w coraz bardziej opakanym stanie, chodniki cakiem opustoszay. -No i gdzie jest ta twoja knajpka? - spytaa Savannah. -Troszeczk dalej - wyja niem. - O tam, na kocu ulicy. **Shrimp Shack - dos. chaupa z krewetkami.

-Nieco na uboczu, prawda? -To raczej miejscowy lokal - odrzekem. - Wa ciciel nie dba o to, czy tury ci przyjd, czy nie. Nigdy mu na tym nie zaleao. Po chwili zwolniem i wjechaem na may parking graniczcy z terenem jednego z magazynw. Przed Shrimp Shack jak zwykle stao kilkadziesit samochodw, sama knajpka te si nie zmienia. Od kiedy j znam, wygldaa na zapuszczon. Miaa szerok, zagracon werand, ze cian uszczya si farba, zapadnity dach potgowa wraenie, jakby cay dom mia osi , pomimo e przetrwa huragany, poczwszy od lat czterdziestych. Na zewntrz by udekorowany sieciami, kopakami samochodowymi, tablicami rejestracyjnymi, star kotwic, wiosami i zardzewiaymi acuchami. W pobliu drzwi staa przedziurawiona d wiosowa. Gdy podchodzili my do wej cia, niebo powoli zaczynao czernie. Zastanawiaem si, czy powinienem wzi Savannah za rk, nie zdecydowaem si jednak. Mimo e odnosiem pewne sukcesy z kobietami, zapewne dziki buzujcym hormonom, miaem niewielkie do wiadczenie z dziewczynami, na ktrych mi zaleao. Chocia poznali my si zaledwie wczoraj, miaem wiadomo , e znalazem si na nowym terytorium. Gdy weszli my na przechylon werand, Savannah pokazaa na d -Moe wa nie dlatego otworzy restauracj. Poniewa jego d wiosow. zatona.

-Niewykluczone. Albo kto j po prostu zostawi tutaj, a on nie zada sobie trudu, by j std usun. Jeste gotowa? -Umieram z ciekawo ci - powiedziaa, a ja pchnem drzwi.

Nie wiem, czego si spodziewaa, ale gdy wesza do rodka, miaa najwyra niej zadowolon min. Po jednej stronie znajdowa si dugi bar, okna wychodzce na rzek, a na gwnej sali byy ustawione drewniane ogrodowe awy. Dwie kelnerki o gstych czuprynach on e, tak jak i cay wystrj, ani troch si nie zmieniy -krztay si midzy stolikami, niosc pmiski z jedzeniem. W powietrzu unosia si przesycona tuszczem wo smaeniny oraz dymu papierosowego, ale jako dziwnie wydawao si to cakiem na miejscu. Stoliki byy w wikszo ci zajte, lecz ja zaprosiem j do tego stojcego obok szafy grajcej. Sza wa ni jaka piosenka country, ale nie potrafiem powiedzie, kto j piewa. Jestem raczej fanem klasycznego rocka. Lawirowali my w rd stolikw. Wikszo klientw wygldaa na ciko pracujcych na ycie: budowlacy, robotnicy ziemni, kierowcy ciarwek i inni. Nie widziaem tylu baseballwek z nadrukiem NASCAR* od... c ani razu nie widziaem a tylu. Kilku **NASCAR - National Association for Stack Car Auto Racing.

chopakw z mojego oddziau byo fanami wy cigw, ale mnie nigdy nie pocigao przygldanie si, jak banda facetw je dzi w kko przez cay dzie, ani zastanawianie si, dlaczego nie zamieszczaj artykuw w motoryzacyjnym dziale gazety zamiast w dziale sportowym. Usiedli my naprzeciwko siebie, obserwowaem, jak Savannah chonie otoczenie . -Lubi takie miejsca -oznajmia. -Czy bya to twoja ulubiona knajpa, kiedy tu mieszkae ? -Nie, raczej na specjalne okazje. Najcz ciej przesiadywaem u Leroya. To bar w pobliu Wrightsville Beach. Savannah signa po kart w laminowanych okadkach, lec midzy metalowym serwetnikiem a buteleczkami ketchupu i pikantnym sosem Texas Pete. -Tu jest o wiele lepiej -stwierdzia. Otworzya kart. -A wic, z czego synie ta knajpka? -Z krewetek - odrzekem. -Jejku, naprawd? -Powanie. Wszelkie rodzaje krewetek, jakie tylko potrafisz sobie wyobrazi. Znasz t scen z Forresta Gumpa, kiedy Bubba podaje Forrestowi najrozmaitsze sposoby przyg otowania krewetek? Pieczone na ruszcie, smaone w maej ilo ci tuszczu, w ostrym sosie, krewetki Cajun, krewetki w cytrynowym sosie, krewetki po kreolsku, koktajl krewe tkowy... Masz tutaj to wszystko. -A ty ktre lubisz? -Schodzone, z sosem koktajlowym. Albo smaone. Zamkna kart da. -Wybieraj - powiedziaa, podsuwajc mi menu. - Mam do ciebie zaufanie. Pooyem kart z powrotem na stole obok serwetnika. -A zatem? -Schodzone. W kubeku. To fantastyczne przeycie. Savannah pochylia si ku mnie przez st. -Ile kobiet zaprosie do tej knajpki? Mam na my li fantastyczne przeycie.

-cznie z tob? Niech pomy l. -Bbniem z powan min palcami po stole. Jedn. -Czuj si zaszczycona. -To byo raczej miejsce dla mnie i dla moich kumpli, kiedy chcieli my co zje , zamiast tankowa alkohol. Nie ma lepszej wyerki po caym dniu spdzonym na surfowaniu. -Mam nadziej, e wkrtce si dowiem. Kelnerka podesza do naszego stolika i zamwiem krewetki. Gdy spytaa, co yczymy

sobie do picia, podniosem rce. -Poprosz herbat z cukrem - zadysponowaa Savannah. -Wobec tego dwie - dodaem. Po odej ciu kelnerki zagbili my si w swobodnej rozmowie, ktrej nie przerwali my, nawet gdy dostali my herbat. Tematem byo znowu moje ycie w wojsku, ktrym nie wiedzie czemu Savannah bya zafascynowana. Wypytywaa mnie rwnie o okres dorastania w Wilmingtonie. Opowiedziaem jej wicej, ni zamierzaem, o moich szkolnych latach i prawdopodobnie zbyt duo o trzech latach przed zacigniciem si do wojska. Suchaa w skupieniu, zadajc od czasu do czasu pytania, i u wiadomiem sobie, jak wiele wody upyno od ostatniej podobnej randki. Kilka lat, moe wicej. W kadym razie nie byem na takiej randce od czasu Lucy. Nie widziaem po temu adnego powodu, ale siedzc naprzeciwko Savannah, musiaem przemy le na nowo moj decyzj. Lubiem by z ni sam i pragnem widywa j cz ciej. Nie tylko dzi wieczorem, lecz rwnie jutro, pojutrze. Wszystko -poczynajc od jej swobodnego miechu, poczucia humoru, a koczc na widocznej trosce o innych -wydawao mi si wiee i pocigajce. Poza tym przebywajc z ni, zdaem sobie spraw, jak bardzo byem samotny. Nie przyznawaem si do tego przed sob, lecz po dwch dniach spdzonych z Savannah uzmysowiem sobie, e to prawda. -Posuchajmy jeszcze troch muzyki - zaproponowaa, przerywajc moje rozmy lania. Wstaem od stou, poszperaem w kieszeniach w poszukiwaniu dwch wierdolarwek, po czym wrzuciem je do szafy grajcej. Savannah opara donie na szkle i pochylona do przodu czytaa tytuy, nastpnie wybraa kilka piosenek. Gdy wracali my do stolika, usyszeli my d wiki pierwszej. -Wiesz, wa nie dotaro do mnie, e to ja mwi dzisiaj przez cay czas powiedziaem. -Gadua z ciebie - zauwaya. Wyjem sztuce z papierowej serwetki, w ktr byy zawinite. -Opowiedz teraz co o sobie. Wiesz o mnie wszystko, a ja o tobie nic.

-Ale to oczywista nieprawda -zaprotestowaa. -Wiesz, ile mam lat, gdzie si ucz, jaki jest mj przedmiot kierunkowy, wiesz rwnie, e nie pij. I to, e pochodz z Lenoir, mieszkam na ranczu, kocham konie i latem buduj domy dla Habitat for Humanity. Jed nym sowem, cakiem duo. Tak, u wiadomiem sobie nagle, rzeczywi cie. Wliczajc w to rzeczy, o ktrych nie wspomniaa.

-To za mao. Twoja kolej. Savannah pochylia si do przodu. -Pytaj, o co chcesz. -Opowiedz mi o swoich rodzicach - poprosiem.

-Dobrze -odrzeka, sigajc po serwetk i wycierajc par ze szklanki. -Moi rodzice pobrali si dwadzie cia pi lat temu i nadal s ogromnie szcz liwi i szaleczo w sobie zakochani. Poznali si w college'u w Appalachian State University. Mama pracowaa pr zez kilka lat w banku a do moich narodzin. Potem bya ju mamusi siedzc w domu, i to tak, na ktr wszyscy mogli liczy. Pomagaa w klasie, w razie potrzeby suya jako kierowca, trenowaa szkoln druyn pikarsk, szefowaa komitetowi rodzicielskiemu i tak dalej. Tera po moim wyje dzie, udziela si codziennie gdzie indziej -w bibliotece, w szkoach, w ko ciele. Tata jest nauczycielem historii w szkole i trenuje dziewczc druyn siatkarek od czasu, kiedy byam maym dzieckiem. W zeszym roku doszy do finaw stanowych, lecz w finaach przegray. Jest rwnie wieckim urzdnikiem ko cielnym i prowadzi grup modzieow oraz chr. Chcesz zobaczy zdjcie? -Jasne. Signa do torebki i wyja portfel. Otworzya go i popchna po blacie stolika, nasze palce musny si przelotnie. -Troch si postrzpio na brzegach po kpieli wyrobisz sobie zdanie. w oceanie -powiedziaa -ale

Odwrciem zdjcie. Savannah bya podobna raczej do ojca ni do matki, a przynajmniej odziedziczya po nim ciemniejsz karnacj. -Sympatyczna para. -Kocham ich - wyznaa, biorc portfel z powrotem. - S najlepsi. -Dlaczego mieszkacie na ranczu, skoro twj tata jest nauczycielem? -Ach, to nie jest dziaajce ranczo. Owszem, kiedy byo, w czasach, gdy naleao do mojego dziadka, musia jednak sprzedawa je po kawaku, by zapaci za nie podatki. Gdy ojciec dosta je w spadku, jego powierzchnia liczya ju tylko dziesi akrw z domem, stajniami i zagrod. Bardziej przypomina to ogromne podwrko ni ranczo. Przywykli my tak je nazywa, my l jednak, e przywodzi to na my l faszywy obraz, co? -Pamitam, e wspomniaa , i uprawiasz gimnastyk. Graa te w siatkwk w druynie swego ojca? -Nie -odpara. -To znaczy, on jest wspaniaym trenerem, lecz zawsze zachca mnie, ebym robia to, co jest dla mnie najlepsze. A siatkwka mi nie pasowaa. Prbowaam i byam w tym cakiem dobra, nie kochaam jednak specjalnie tego sportu.

-Kochasz konie. -Od wczesnego dziecistwa. Mama daa mi posek konia, kiedy byam naprawd malutka, i od tego wszystko si zaczo. Pierwszego konia rodzice podarowali mi na Gwiazdk, kiedy miaam osiem lat. W dalszym cigu uwaam to za najwspanialszy prezent, jaki kiedykolwiek dostaam. Slocum. Bya naprawd agodn poczciw klacz, idealn dla mnie. Zgodnie z umow musiaam si ni zajmowa -karmi j, szczotkowa i utrzymywa w czysto ci jej przegrod. Ledwie mi starczao czasu na ni, na szko, na gimnastyk i na dogldanie reszty zwierzt. -Reszty zwierzt? -W okresie mojego dorastania nasz dom przypomina farm. Psy, koty, przez pewien czas nawet lama. Miaam fioa na punkcie bezpaskich zwierzt. Moi rodzice osignli w kocu taki stan, e nawet nie sprzeczali si ze mn na ten temat. Zwykle byo ich cztery, pi naraz. Czasami zjawia si wa ciciel, majc nadziej, e odnajdzie zagubionego pupilka i je li go nie odnalaz, odjeda z jednym z naszych ostatnich nabytkw. Byli my jak schronisko dla bezdomnych zwierzt. -Twoi rodzice to cierpliwi ludzie. -Tak -przyznaa -rzeczywi cie. Ale oni te mieli bzika na punkcie zabkanych zwierzakw. Moja mama, cho nigdy by si do tego nie przyznaa, bya gorsza ode innie. Przygldaem si jej badawczo. -Zao si, e bya dobr studentk.

-Same najwysze oceny. Byam celujc uczennic wygaszajc mow poegnaln w imieniu mojej klasy. -Dlaczego mnie to nie dziwi? -Nie wiem - odpara. - Dlaczego? Nie odpowiedziaem. -Czy miaa kiedy chopaka na powanie?

-Och, teraz przechodzimy do szczegw, tak? -Tylko pytaem. -A jak my lisz? -My l - odrzekem, cedzc sowa - e nie mam pojcia. Savannah parskna miechem.

-W takim razie... pozostawmy na razie to pytanie bez odpowiedzi. Odrobina tajemniczo ci jest dobra dla duszy. Poza tym chtnie si zao, e potrafisz sam si tego domy li. Nadesza kelnerka z kubekiem krewetek oraz dwoma plastikowymi pojemniczkami

koktajlowego sosu, postawia je na stole i dolaa nam herbaty z wpraw kogo , kto robi t o od bardzo dawna. Odwrcia si na picie, nie pytajc, czy jeszcze czego potrzebujemy. -To miejsce synie z go cinno ci. -Po prostu ma duo pracy -stana w jej obronie Savannah, biorc w palce krewetk. -Na dodatek chyba zorientowaa si, e mnie maglujesz, i chciaa zostawi mnie na pastw mojego dociekliwego rozmwcy. Rozupaa krewetk i obraa j, nastpnie zanurzya w sosie i odgryza kawaek. Ja te signem do kubeka i pooyem kilka krewetek na talerzu. -Co jeszcze ci interesuje? -Nie wiem. Wszystko. Co jest najfajniejsze w college'u, z jakiego powodu go lubi sz? Zastanawiaa si przez chwil, nakadajc krewetki na talerz. -Dobrzy wykadowcy -odezwaa si w kocu. -W college'u moesz czasami wybiera ich sobie, o ile masz elastyczny plan zaj. To wa nie mi si podoba. Przed rozpoczciem studiw ojciec da mi tak wa nie rad. Zachci mnie, bym wybieraa zajcia pod ktem wykadowcy, a nie tematu, kiedy tylko bdzie to moliwe. Zdawa sobie spraw, e trzeba zaliczy pewne przedmioty, by uzyska stopie naukowy, lecz uwaa, e dobrzy nauczyciele s bezcenni. Inspiruj ci, zajmuj ci i w rezultacie przyswajasz mnstwo rzeczy, nawet o tym nie wiedzc. -Poniewa maj zamiowanie do swoich przedmiotw - powiedziaem. Mrugna do mnie. -Wa nie. I mia racj. Wybraam sobie przedmioty, co do ktrych nigdy nie przypuszczaam, e mnie zainteresuj, i tak odlege od mojego kierunkowego, jak tylko mona sobie wyobrazi. Ale wiesz co? Pamitam nadal wszystko tak dobrze, jakbym na nie chodzia teraz. -Jestem pod wraeniem. My laem, e powiesz co w rodzaju, e w college'u najbardziej lubia chodzi na mecze koszykwki. W Chapel Hill to jest jak religia. -Owszem, lubi koszykwk. Tak jak lubi zawiera przyja nie, mieszka z dala od rodzicw i takie tam rno ci. Wiele si nauczyam od czasu, gdy wyjechaam z Lenoir. To znaczy, miaam tam cudowne ycie i moi rodzice s wspaniali, ale byam... pod kloszem. Miaam niewiele pouczajcych przey. -Na przykad jakich? -Na przykad odczuwanie presji, eby si napi czy przespa z facetem za kadym razem, kiedy wychodz na randk. Na pierwszym roku nienawidziam UNC. Miaam wraenie, e tam nie pasuj, i rzeczywi cie nie pasowaam. Bagaam rodzicw, eby

pozwolili mi wrci do domu lub przenie si gdzie indziej, oni jednak nie zgodzili si. My l, e wiedzieli, i na dusz met aowaabym tego, i prawdopodobnie mieli racj. Dopiero na drugim roku poznaam kilka dziewczt, ktre miay podobne jak ja pogldy na tego rodzaju sprawy i od tej pory byo ju znacznie lepiej. Doczyam do dwch chrze cijaskich studenckich grup, sobotnie ranki spdzaam w schronisku dla bezdomnych w Raleigh, suc ubogim, i nie czuam wewntrznej presji, by pj na tak czy inn imprez, czy umawia si z tym czy innym facetem. I je li wybieram si na jak imprez, stres mnie nie dopada. Po prostu godz si z faktem, e nie musz robi tego co wszyscy inni. Mog robi to, co jest dla mnie wa ciwe. Co wyja niao, dlaczego bya ze mn wczoraj wieczorem, pomy laem. No i teraz. U miechna si promiennie. -Chyba jest tak, jak w twoim przypadku. Dorosam w cigu paru ostatnich lat. Poza tym, e oboje jeste my biegymi surferami, czy nas rwnie to. Roze miaem si. -Tak. Tyle e ja szamotaem si znacznie bardziej od ciebie. Znowu pochylia si do przodu. -Mj tata zawsze powtarza, e je li z czym si borykasz, rozejrzyj si dookoa, a zobaczysz, e wszyscy ludzie z czym si borykaj i e dla nich jest to rwnie trudne, jak la ciebie. -Twj tata jest inteligentnym czowiekiem.

-I mama, i tata. Oboje chyba ukoczyli college w pierwszej pitce. Tak si poznali. Uczc si w bibliotece. Wyksztacenie byo naprawd wane zarwno dla niej, jak i dla niego i w pewnym sensie odcisno to pitno na mnie. Czytaam, zanim poszam do zerwki, lecz nigdy nie narzucali mi tego jako przykrego obowizku. I odkd pamitam, zawsze rozmawi ali ze mn jak z osob doros.

Przez chwil zastanawiaem si, na ile inaczej wygldaoby moje ycie, gdybym mia takich rodzicw, odpdziem jednak t my l. Miaem wiadomo , e mj ojciec stara si jak mg, i nie aowaem, e staem si tym, kim si staem. Moe aowaem samej podry, lecz nie jej celu. Albowiem jakkolwiek si to stao, w efekcie jadem krewetki w obsku rnej knajpie w rdmie ciu z dziewczyn, ktrej nigdy nie zapomn, byem tego pewien. * Po kolacji wrcili my do domu na play, w ktrym panowa zadziwiajcy spokj. Nadal rozbrzmiewaa muzyka, ale wikszo modych ludzi odpoczywaa w krgu wok

ogniska, jak gdyby wyczekiwali wczesnego poranka. Tim siedzia z nimi zaabsorbowan y powan rozmow. Nagle Savannah uja moj do i kompletnie mnie zaskakujc, zatrzymaa w p drogi, zanim zbliyli my si do grupy. -Chod my na spacer -zaproponowaa. -Chc, eby kolacja uoya mi si w brzuchu, zanim usid. Nad nami kilka strzpiastych obokw wdrowao midzy gwiazdami, a ksiyc w peni zawisn nad lini horyzontu. Lekki wietrzyk chodzi moje policzki, syszaem nieustanny szum fal uderzajcych o brzeg. Podczas odpywu morze cofno si od brzegu i przeszli my na bardziej zbity i szorstki piasek tu przy krawdzi wody. Savannah pooya do na moim ramieniu, by utrzyma rwnowag, po czym zdja najpierw jeden sanda, nastpnie drugi. Poszedem za jej przykadem i przemierzyli my w milczeniu kilka krokw. -Piknie tu jest. To znaczy, kocham gry, ale tutejsza okolica rwnie jest prze liczna na swj sposb. Taka... spokojna. Wedug mnie te sowa mogy by uyte do opisania jej samej i wahaem si, co powiedzie. -Trudno mi uwierzy, e poznaam ci zaledwie wczoraj - dodaa. - Mam wraenie, e znamy si od bardzo dawna. Jej do w mojej bya ciepa i na swoim miejscu. -Wa nie my laem sobie to samo. U miechna si do mnie z rozmarzeniem. -Ciekawe, co Tim o tym pomy li -wyszeptaa Savannah, spogldajc na mnie. Uwaa mnie za troch naiwn. -A jeste taka? miechem.

-Czasami - przyznaa, ja za parsknam

-To znaczy -mwia dalej -kiedy widz dwoje ludzi, spacerujcych tak jak my, my l sobie: Ach, jakie to mie . Nie podejrzewam od razu, e zamierzaj uprawia seks za wydmami. Ale faktem jest, e czasami to robi. Po prostu nigdy z gry tego nie zakadam i zawsze jestem zaskoczona, gdy dowiaduj si o tym p niej. Nic na to nie poradz. Tak jak wczorajszej nocy, kiedy wyszede . Syszaam o parze, ktra tak wa nie si zachowaa i nie mogam w to uwierzy. -Bybym bardziej zdziwiony, gdyby si to nie zdarzyo.

-Nawiasem mwic, to wa nie nie podoba mi si w college^. Wiele osb nie wierzy, e te lata naprawd si licz, tote wolno eksperymentowa ze... wszystkim. Traktuj szalen nonszalancko takie sprawy jak seks, alkohol czy nawet narkotyki. Wiem, e brzmi to staro wiecko, lecz zwyczajnie tego nie rozumiem. Moe dlatego nie miaam ochoty usi z

innymi przy ognisku. Szczerze mwic, raczej zawiodam si na tych dwojgu, o ktrych usyszaam, i nie chc siedzie tam, prbujc udawa, eni sienie stao. Zdaj sobie spraw e nie powinnam ich osdza, i jestem pewna, e s dobrymi lud mi, poniewa przyjechali tutaj, by pomaga, lecz co z tego? Czy nie powinno si zachowa takich sytuacji dla ko go , kogo si kocha? eby to naprawd miao znaczenie? Wiedziaem, e Savannah nie czeka na odpowied , nie zamierzaem te jej udzieli, spytaem natomiast: -Kto powiedzia ci o tej parze? -Tim. My l, e on rwnie rozczarowa si co do nich, ale co ma robi? Wyrzuci ich? Przeszli my ju pla spory kawaek. Zawrcili my i popatrzyli my w stron domu. W oddali dostrzegaem ciemne sylwetki na tle odblasku pomieni. Mga pachniaa sol, gdy si zbliali my, kraby niczym widma przemykay do swoich norek. -Przepraszam - powiedziaa. - Moje sowa byy nie na miejscu. -O czym? -O tym, e tak... mnie to wytrcio z rwnowagi. Nie mam prawa nikogo osdza. Nie do mnie to naley. -Wszyscy osdzaj - odparem. - Taka ju jest ludzka natura. -Wiem. Ale... ja te nie jestem doskonaa. Ostatecznie liczy si tylko sd boy i nauczyam si na tyle duo, by wiedzie, e nikt nie moe zakada, e zna wol Boga. U miechnem si. -Czemu si miejesz? - spytaa.

-Przypominasz mi naszego kapelana. On mwi zupenie to samo. Wracajc pla w stron domu, oddalali my si coraz bardziej od granicy wody. Brnli my po sypkim piasku, stopy zapaday si nam przy kadym kroku i czuem, jak Savannah ciska mnie coraz mocniej za rk. Zastanawiaem si, czy mnie pu ci, kiedy dotrzemy do ogniska, i spotka mnie zawd, kiedy to zrobia. -Hej -zawoa przyja nie Tim. -Wrcili cie. Randy by tam rwnie, ze swoj zwyk kwa n min. Prawd powiedziawszy, zaczynaa mnie mczy manifestowana przez niego niech. Brad sta za Susan wspart o jego pier . Susan wyra nie bya niezdecydowana, czy udawa, e jest szcz liwa, po to by wycign szczegy od Savannah, czy te martwi si z powodu Randy'ego. Inni, ktrym byo to kompletnie obojtne, wrcili do swoich rozmw. Tim wsta i podszed do nas. -Jak udaa si kolacja?

-Super -odrzeka Savannah. -Poznaam smak miejscowego folkloru. Byli my w Shrimp Shack. -Pewnie wietnie si bawili cie -zauway. Usiowaem wykry cie zazdro ci w jego sowach, na prno jednak. Tim wskaza rk za siebie i mwi dalej: -Moe przyczycie si do nas? Wa nie powoli si zwijamy, przygotowujemy si do jutrzejszego dnia. -Prawd mwic, jestem troch pica. Zamierzaam wa nie odprowadzi Johna do samochodu, a potem poo si spa. O ktrej musimy jutro wsta? -O szstej. Zjemy niadanie i o sidmej trzydzie ci mamy by na placu budowy. Nie zapomnij o emulsji z filtrem ochronnym. Przez cay dzie bdziemy przebywali na socu. -Bd pamitaa. Powiniene przypomnie o tym caej reszcie. -Przypomniaem -odrzek Tim. -I zrobi to jeszcze raz jutro. Ale moesz by pewna, e niektrzy mnie nie posuchaj i spiek si na raka. -Do zobaczenia rano - powiedziaa. -Dobrze. - Odwrci si do mnie. - Ciesz si, e wpade -Ja rwnie. -Posuchaj, je li w cigu nastpnych kilku tygodni nie bdziesz mia co robi, zawsze przyda si nam pomoc. Roze miaem si. -Wiedziaem, e w kocu to nastpi. -Jestem, kim jestem -odpar, podajc mi rk. -Ale tak czy owak mam nadziej, e si jeszcze spotkamy. dzisiaj.

U cisnli my sobie donie. Tim wrci na swoje miejsce, a Savannah skina gow w kierunku domu. Gdy dotarli my do wydmy, przystanli my, by znowu woy sanday, a nastpni ruszyli my wyoon drewnem ciek w rd wysokich traw, obchodzc dom dookoa. Po chwili znale li my si przy moim samochodzie. W ciemno ci nie widziaem jej miny. - wietnie si bawiam dzi wieczorem. I w ogle dzisiaj. Przeknem nerwowo lin.

-Kiedy znowu si zobaczymy? Byo to zwyke pytanie, mona byo si go spodziewa, ale z zaskoczeniem usyszaem nut podania w moim gosie. A przecie do tej pory nawet nie pocaowaem Savannah. -To chyba zaley od ciebie - powiedziaa. - Wiesz, gdzie mnie szuka. -Moe jutro wieczorem? -wypaliem. -Znam jeszcze jedno miejsce, gdzie gra zesp

i jest czadowo. Odgarna kosmyk wosw za ucho. -Je li nie masz nic przeciwko temu, to wolaabym pojutrze. Po prostu pierwszy dzie na placu budowy zawsze jest... emocjonujcy i jednocze nie mczcy. Mamy uroczyst wspln kolacj i naprawd powinnam w niej uczestniczy. -Jasne, wietnie - odparem, my lc, e wcale nie jest wietnie.

Musiaa usysze co w moim gosie. -Tak jak powiedzia Tim, zawsze jeste tutaj mile widziany.

-Nie, nie, w porzdku. Wtorek absolutnie mi pasuje. Stali my wci obok samochodu, nastpia jedna z tych niezrcznych chwil, do ktrych prawdopodobnie nigdy si nie przyzwyczaj, lecz Savannah odwrcia si, zanim sprbowaem j pocaowa. Normalnie zdobybym si na stanowczy krok, eby zobaczy, jaka bdzie reakcja. Moe nie uzewntrzniaem swoich uczu, lecz byem impulsywny i szybki w dziaaniu. Przy Savannah czuem si dziwnie sparaliowany. Ona rwnie wyra nie si nie pieszya.

Obok nas przejecha samochd, sprawiajc, e czar prysn. Savannah zrobia krok w kierunku domu, po czym zatrzymaa si i pooya mi do na ramieniu. Niewinnym gestem pocaowaa mnie w policzek. By to niemal siostrzany pocaunek, lecz jej wargi byy mikkie owia mnie jej zapach, ktry czuem, nawet gdy si odsuna. -Naprawd wietnie si bawiam -wyszeptaa. -Jestem pewna, e dugo, dugo bd pamitaa dzisiejszy dzie. Poczuem, e zabiera do z mojego ramienia, po czym znikna, wbiegajc po schodach do domu. P niej, tej samej nocy, rzucaem si i przewracaem na ku z boku na bok, przeywajc jeszcze raz zdarzenia caego dnia. W kocu usiadem, aujc, e nie powiedziaem jej, jak wiele znaczy dla mnie czas spdzony razem z ni. Za oknem zobaczyem, jak spadajca gwiazda przecina niebo iskrzc si bia smug. Pragnem wierzy, e jest to znak, cho nie bardzo wiedziaem czego. Tymczasem po raz setny odtwarzaem w my li delikatny pocaunek, jakim obdarzya mnie w pliczek Savannah, zachodzc w gow, jak mogem straci gow dla dziewczyny, ktr poznaem nie dalej jak wczoraj.

ROZDZIA PITY -Dzie dobry, tato -przywitaem si, wchodzc chwiejnym krokiem do kuchni. Mruc oczy w jasnym wietle poranka, dostrzegem ojca stojcego przy kuchni. W powietrzu unosi si zapach smaonego bekonu. -Och... cze , John. Opadem ciko na krzeso, wci prbujc si obudzi. -Tak, wiem, e wstaem wcze nie, ale chciaem ci zapa, zanim wyjdziesz do pracy. -Aha. Dobrze. Pozwl tylko, e podszykuj niadanie. Sprawia wraenie niemal podnieconego, mimo tego zakcenia codziennej rutyny. Wa nie w takich chwilach docierao do mnie, e ojciec cieszy si, i jestem w domu. -Jest kawa? - spytaem. -W dzbanku - odrzek.

Nalaem sobie do filianki i przeszedem do stou. Gazeta leaa na stole nietknita. Tata zawsze czyta j przy niadaniu i z do wiadczenia wiedziaem, e nie naley jej rusza Mia bzika na punkcie tego, by przeczyta j jako pierwszy, i niezmiennie czyta j dokadn e w tej samej kolejno ci.

Spodziewaem si, e spyta mnie, jak min mi wieczr z Savannah, on jednak si nie odzywa, koncentrujc si na szykowaniu niadania. Spojrzaem na cienny zegar i u wiadomi sobie, e za kilka minut Savannah wyruszy na plac budowy. Zastanawiaem si, czyja zaprztam jej my li w rwnym stopniu, co ona moje. Raczej w to nie wierzyem, poniewa pewnie nie miaa na to czasu podczas dzisiejszego, niewtpliwie zabieganego poranka. Ta wiadomo nieoczekiwanie sprawia mi bl. -Co robie wczoraj wieczorem, tato? -spytaem w kocu, prbujc odwrci swoj uwag od Savannah. Smay dalej, jakby mnie nie usysza. - Tato? - powtrzyem. -Sucham? - zareagowa wreszcie. -Jak min ci wieczr? -To znaczy? -No, jak go spdzie ? Zdarzyo si co ciekawego? -Nie -odpar -nic. -U miechn si do mnie, przewracajc na patelni plasterki bekonu. Zaskwierczay mocniej. -Ja bawiem si wietnie -powiedziaem niepytany. -Savannah naprawd ma w sobie co . Wczoraj byli my razem w ko ciele. Z jakiego powodu wydawao mi si, e zainteresuje si tym i zada mi wicej pyta i

musz przyzna, e miaem nadziej, i to zrobi. Wyobraaem sobie, e moe uda nam si normalnie porozmawia, tak jak inni ojcowie rozmawiaj z synami, moe roze mieje si i opowie jaki kawa lub dwa. On jednak zapali drugi palnik. Spryska olejem ma patelni i wyla na ni rozkcone jajka. -Czy mgby woy troch chleba do opiekacza? - poprosi. -Jasne - zgodziem si z westchnieniem, wiedzc ju, e bdziemy jedli w milczeniu. Nie ma sprawy.

Reszt dnia spdziem, pywajc na desce surfingowej, a raczej prbujc na niej pywa. Ocean uspokoi si przez noc i fale byy takie mae, e nie dostarczay ekscytujcy wrae. Co gorsza, zaamyway si bliej brzegu ni wczoraj, tote nawet gdy upolowaem kilka wartych tego, by si na nich przejecha, przyjemno trwaa krtko, poniewa bardzo szybko zanikay. Dawniej wybrabym si na Oak Island lub nawet pojechabym do Atlantic Beach, skd mgbym zapa okazj do Shackleford Banks w nadziei na bardziej emocjonujce doznania. Dzisiaj jednak po prostu nie byem w nastroju. Zamiast tego surfowaem tam, gdzie wczoraj. Dom znajdowa si nieco dalej na play i sprawia wraenie prawie niezamieszkanego. Kuchenne drzwi byy zamknite, rczniki znikny, za oknem nie przesuway si adne postaci, nikt te nie wychodzi na taras. Zastanawiaem si, kiedy wszyscy wrc. Zapewne koo czwartej lub pitej. Postanowiem, e ulotni si std duo wcze niej. Po pierwsze, nie miaem powodu, by tu zosta, a po drugie, za nic nie chciaem, eby Savannah pomy laa, e jestem jakim prze ladowc. Zmyem si stamtd koo trzeciej i wpadem po drodze do Leroya. Bar by ciemniejszy i bardziej obskurny, ni zapamitaem, i nabraem niechci do tego miejsca, gdy tylko przekroczyem prg. Kiedy zawsze uwaaem je za bar dla pijusw i teraz zobaczyem dowd na to -samotni mczy ni pochyleni nad szklaneczkami whisky Tennessee, majcy nadziej znale tu schronienie przed yciowymi problemami. By tam Leroy, ktry pozna mnie, gdy wszedem. Gdy usiadem przy barze, automatycznie podnis szklank pod zawr beczkowego piwa i zacz j napenia. -Dawno ci nie widziaem, stary - zauway. - Udaje ci si unika kopotw? -Prbuj -mruknem. Rozejrzaem si po barze, Leroy tymczasem przysun mi szklank. -Podobaj mi si zmiany w twoim barze -oznajmiem, zataczajc szeroki uk ramieniem. -Ciesz si. Czym mog suy? Zjesz co ? -Nie, dzikuj, wystarczy piwo. Wytar blat przede mn, po czym przerzuci ciereczk przez rami i wycofa si, by

przyj zamwienie od kogo innego. Po chwili poczuem, e kto ramieniu. -Johnny! Co ty tu robisz?

kadzie mi rk na

Obejrzaem si i zobaczyem jednego z wielu kumpli, ktrymi teraz pogardzaem. Tak wa nie si stao. Nie cierpiaem wszystkiego tutaj, cznie z moimi kumplami, i zdaem sob spraw, e zawsze tak byo. Nie miaem pojcia, po co tu przychodziem ani dlaczego bar sta si moim ulubionym miejscem. Wyja nienie byo jedno - nie miaem gdzie pj . -Cze , Toby - przywitaem go.

Wysoki i cherlawy Toby usiad obok mnie, a kiedy odwrci si twarz do mnie, spostrzegem, e ma ju szklany wzrok. Cuchn, jak gdyby nie my si od wielu dni, koszul mia poplamion. -Nadal udajesz Rambo? - wybekota. - Wygldasz, jakby duo wiczy. -Tak - odparem, nie chcc wdawa si w szczegy. - Co obecnie porabiasz? -Przewanie si obijam. W kadym razie przez ostatnie dwa tygodnie. Pracowaem przedtem w Quick Stop, ale wa ciciel by autentycznym dupkiem. -W dalszym cigu mieszkasz w domu?

-Oczywi cie -odrzek. Zabrzmiao to tak, jak gdyby by dumny z tego faktu. Przechyli butelk i pocign dugi yk, po czym skoncentrowa spojrzenie na moich ramiona - Dobrze wygldasz. Duo wiczysz? - spyta znowu. -Troch - odpowiedziaem, zdajc sobie spraw, e nie pamita ju, i si powtarza. -Jeste potny. Nie przychodzia mi do gowy adna odpowied . Toby znowu pocign z butelki. -Hej, dzi wieczorem jest impreza u Mandy - oznajmi. - Pamitasz Mandy, nie? Owszem, pamitaem. Znajomo z mojej przeszo ci, ktra nie przetrwaa nawet weekendu. Toby nawija dalej. -Jej rodzice wyjechali do Nowego Jorku czy gdzie tam. Bdzie naprawd czadowo. Troch balangujemy, eby si wprawi w odpowiedni nastrj. Przyczysz si do nas? Wskaza doni ponad swoim ramieniem na czterech facetw przy naronym stoliku, na ktrym stay trzy puste dzbanki. Dwch z nich znaem, dwaj pozostali byli mi obcy. -Nie mog - powiedziaem. - Umwiem si z ojcem na kolacj. Ale dziki. -Chrza go. Zapowiada si superubaw. Bdzie Kim. Jeszcze jedna kobieta z mojej przeszo ci, jeszcze jedno wspomnienie, na ktre a si wzdrygnem. Nie trawiem faceta, ktrym kiedy byem. -Nie mog -powtrzyem, krcc gow. Wstaem, zostawiajc przed sob prawie

pen szklank. - Obiecaem. A on pozwala mi mieszka u niego. Wiesz, jak to jest. To byo dla niego zrozumiae. -Wobec tego spotkajmy si podczas weekendu. Wybieramy si ca paczk do Ocracoke posurfowa. -Moe - powiedziaem, wiedzc, e na pewno si nie spotkamy. -Twj tata ma nadal ten sam numer telefonu? -Tak - odrzekem. Wyszedem pewny, e nigdy nie zadzwoni, jak rwnie e ja nigdy nie wrc do Leroya. * Po drodze do domu kupiem woowin na befsztyki, torb saaty, sos i troch ziemniakw. Nie miaem samochodu i nie byo mi atwo nie torb razem z desk surfingow przez ca drog powrotn, lecz naprawd nie miaem nic przeciwko spacerowi. Robiem to od lat, a moje buty byy znacznie wygodniejsze od tych, do ktrych przywykem kiedy . W domu wycignem grill z garau razem z torb brykietw oraz podpak. Grill by zakurzony, jak gdyby nie uywano go od lat. Ustawiem go na werandzie z tyu domu i najpierw wysypaem popi, ktry pozosta po wglu drzewnym, a nastpnie spukaem pajczyny wem ogrodowym i zostawiem ruszt do wyschnicia na socu. Doprawiem miso sol, pieprzem i sproszkowanym czosnkiem, owinem ziemniaki w foli aluminiow i woyem je do piekarnika, po czym wrzuciem saat do miski. Gdy grill cakiem wysech, podpaliem brykiety i nakryem do stou na werandzie. Tata wszed, gdy ukadaem befsztyki na ruszcie. -Cze , tato -powiedziaem przez rami. -Pomy laem, e to ja przygotuj dzi nas kolacj. dla

-Ach. -Potrzebowa chyba dobrej chwili, by zaapa, e dzisiejszego wieczoru nie bdzie dla mnie gotowa. - Dobrze - doda w kocu. -Jaki chcesz befsztyk? - rednio wypieczony - odpar, stojc nadal obok szklanych przesuwanych drzwi.

-Wyglda na to, e nie korzystae z grilla od mojego wyjazdu -zauwayem. -A powiniene . Nie ma nic lepszego od befsztyka z grilla. linka mi cieka przez ca drog do domu. -Pjd si przebra.

-Befsztyki bd gotowe za mniej wicej dziesi minut. Kiedy wyszed, wrciem do kuchni, wziem kartofle i misk z saat - razem z masem oraz sosami: do saaty i do mis postawiem wszystko na stole. Usyszaem, e otwieraj si drzwi do patia, i pojawi si m tata z dwiema szklankami mleka. Wyglda jak turysta ze statku wycieczkowego. Mia na sobie szorty, czarne skarpetki, adidasy i kwiecist hawajsk koszul. Nogi mia niesamow icie biae, jakby od lat nie nosi szortw. Je li w ogle je kiedykolwiek nosi. Cofajc si my przeszo , stwierdziem, e chyba nigdy nie widziaem go w szortach. Ze wszystkich si staraem si udawa, e wyglda zwyczajnie. -W sam por -rzekem wesoo, idc z powrotem do grilla. Woyem befsztyki na oba talerze i postawiem jeden przed nim. -Dzikuj - powiedzia. -Caa przyjemno po mojej stronie. Naoy sobie na talerz saaty i pola j dressingiem, po czym odwin ziemniaka z folii. Doda do niego masa, nastpnie zrobi na talerzu ma kau z sosu do misa. Zachowanie normalne i przewidywalne, poza jednym, a mianowicie, e wszystko robi w milczeniu. -Jak ci min dzie? - zadaem sakramentalne pytanie. -Bez zmian - odpar. Jak zwykle. U miechn si znowu, lecz nic nie doda. Mj tata, spoecznie nieprzystosowany. Zastanawiaem si po raz enty, dlaczego rozmowa sprawia mu tak trudno , i prbowaem wyobrazi sobie, jaki by w modo ci. Jakim cudem znalaz kobiet, ktra zechciaa za niego wyj ? Wiem, e zabrzmiao to maostkowo, lecz nie wynikao ze zo liwo ci. Byem po prostu ciekaw. Jedli my przez chwil, cisz przerywa jedynie brzk sztucw. -Savannah powiedziaa, e chciaaby ci pozna - odezwaem si w kocu, jeszcze raz prbujc nawiza rozmow. Odkroi kawaek befsztyka. -Twoja przyjacika? Tylko mj tata mg uy takiego okre lenia. -Tak - odrzekem. - My l, e j polubisz. Skin gow. -Studiuje na UNC - wyja niem. Wiedzia, e teraz jego kolej, i wyczuem ulg w jego gosie, gdy nasuno mu si kolejne pytanie. -Jak j poznae ? Opowiedziaem mu o torbie. Odmalowujc tamto zdarzenie, staraem si podkre li

akcenty humorystyczne, lecz ojciec si nie roze mia. -To byo bardzo uprzejme z twojej strony -zauway. Kolejna przerwa w rozmowie. Teraz ja odkroiem kolejny kawaek befsztyka. -Tato? Czy mgbym ci o co spyta? -Oczywi cie. -Jak poznali cie si z mam? Po raz pierwszy od lat zapytaem o ni. Poniewa nie bya nigdy cz ci mojego ycia, a ja nie miaem adnych zwizanych z ni wspomnie, rzadko odczuwaem potrzeb, by to robi. Nawet w tej chwili tak naprawd mnie to nie obchodzio. Chciaem jedynie, by ze m n porozmawia. Niespiesznie dooy jeszcze troch masa do ziemniaka. Zdaem sobie spraw, e nie ma ochoty mi odpowiedzie. -Poznali my si w restauracji - odrzek w kocu. - Pracowaa tam jako kelnerka. Czekaem, lecz nie wygldao na to, by mia co jeszcze doda. -Bya adna? -Tak - potwierdzi. -A jaka bya w ogle? Rozgnit kartofel, posypa go starannie i rwno sol. -Podobna do ciebie - zakoczy. -Co masz na my li? -Hm... - Zawaha si. - Potrafia by... uparta. Nie bardzo wiedziaem, co my le, albo nawet co on przez to rozumia. Zanim zdyem dry temat dalej, ojciec wsta od stou, biorc swoj szklank. -Napijesz si jeszcze troch mleka? -spyta, a ja u wiadomiem sobie, e nie powie ju o niej ani sowa.

ROZDZIA SZSTY Czas jest pojciem wzgldnym. Wiem, e nie ja pierwszy odkryem t prawd i daleko mi do tych najsawniejszych. U mnie nie miao to nic wsplnego z energi ani mas, ani z prdko ci wiata, ani te z adnym innym aksjomatem Einsteina. Raczej wizao si to z wlokcymi si godzinami, gdy czekaem na Savannah. Gdy skoczyli my z tat kolacj, my laem o niej. Potem my laem o niej zaraz po obudzeniu. Przez cay dzie pywaem na desce surfingowej i chocia fale byy lepsze ni wczoraj, nie potrafiem si prawdziwie skoncentrowa na tym zajciu i po poudniu stwierdziem, e na dzi wystarczy. Zastanawiaem si, czy nie zje cheeseburgera w maej knajpce obok play -nawiasem mwic serwuj tam najlepsze hamburgery w mie cie -lecz mimo e miaem na niego ochot, wrciem do domu, majc nadziej, e p niej uda mi si namwi na hamburgera Savannah. Poczytaem troch najnowsz powie Stephena Kinga, wziem prysznic, woyem dinsy i koszulk polo, a nastpnie czytaem znowu przez dwie godziny, a przynajmniej tak mi si zdawao, dopki nie spojrzaem na zegarek i przekonaem si, e mino zaledwie dwadzie cia minut. To wa nie miaem na my li, mwic o wzgldno ci czasu. Kiedy tata wrci do domu, spojrza na mj strj i zaproponowa mi kluczyki samochodowe. -Spotkasz si z Savannah? -Tak - odpowiedziaem, wstajc z kanapy i biorc kluczyki. - Mog wrci p no. Podrapa si w ty gowy. -Dobrze. -Z powodu, ktrego nie potrafiem zrozumie, wydawa si niemal przestraszony. -No to cze , do zobaczenia p niej. -Pewnie bd ju spa. -Nie mwiem tego dosownie. -Ach, w porzdku -pokiwa gow. Skierowaem si ku drzwiom. W chwili gdy je otwieraem, dobiego mnie jego westchnienie. -Ja rwnie chciabym pozna Savannah -rzek gosem tak cichym, e ledwie go usyszaem. Gdy przyjechaem do domu na play, niebo wci jeszcze byo jasne, a soce coraz bardziej chylio si nad wod, zocc fale. Wysiadajc, u wiadomiem sobie, jak bardzo jestem zdenerwowany. Nie pamitaem, kiedy ostatnio jaka dziewczyna tak na mnie

podziaaa, lecz nie mogem pozby si my li, e by moe sytuacja midzy nami si zmienia. Nie miaem pojcia, w jaki sposb i dlaczego. I tym bardziej nie wiedziaem, co zrobi, je li moje obawy si potwierdz. Wszedem bez pukania do rodka. Salon by pusty, lecz dobiegay mnie gosy z holu, poza tym na tarasie z tyu domu rozsiada si zwyka paczka modych ludzi. Zajrzaem do nich, pytajc o Savannah, i zostaem poinformowany, e jest na play.

Zbiegem truchtem po schodkach na piasek i zamarem, widzc, e siedzi w pobliu wydmy, razem z Randym, Bradem i Susan. Nie dostrzega mnie i syszaem, jak mieje si z czego , co powiedzia Randy. Wygldali na par rwnie zay jak Susan i Brad. Wiedziaem, e ni nie s e prawdopodobnie rozmawiaj o domu, ktry buduj, lub o do wiadczeniach kilku ostatnich dni, ale wcale mi si to nie podobao. Nie podobao mi si rwnie, e Savannah siedziaa tak blisko obok Randy'ego jak przedtem obok mnie. Stojc tam, zastanawiaem si, czy w ogle pamita o naszej randce, ona jednak u miechna si rado nie na mj widok, jak gdyby wszystko byo w porzdku. -O, jeste wreszcie - zawoaa. - Byam ciekawa, kiedy si zjawisz. Randy wyszczerzy zby w u miechu. Mimo jej uwagi zachowywa si niemal jak zwycizca. Myszy tacuj, gdy kota nie czuj, zdawaa si mwi jego mina.

Savannah wstaa i ruszya w moj stron. Miaa na sobie bia bluzk bez rkaww i jasn powiewn spdnic, ktra falowaa przy kadym kroku dziewczyny. Dostrzegem zarumieni od soca ramiona, co wiadczyo o tym, e spdzia wiele godzin na socu. Gdy si zbliya, wspia si na palce i pocaowaa mnie w policzek. -Cze - powiedziaa, obejmujc mnie w pasie. -Cze . Odchylia si nieco do tyu, jak gdyby oceniaa moj min. -Wygldasz, jak gdyby si za mn stskni - rzeka, przekomarzajc si ze mn.

Jak zwykle adna odpowied nie przysza mi do gowy i Savannah skwitowaa skrzywieniem moj niezdolno do przyznania si, e faktycznie tak byo. -Moe i ja za tob tskniam - dodaa. Dotknem jej nagiego ramienia. -Jeste gotowa? -Tak jak zawsze bd. Gdy szli my w stron samochodu, wziem j za rk. Jej dotyk sprawi, e poczuem si w zgodzie z caym wiatem. No c, prawie caym... Wyprostowaem si. -Widziaem, jak rozmawiaa tonem. z Randym -zauwayem, starajc si mwi obojtnym

cisna moj do. -Doprawdy? Sprbowaem jeszcze raz. -Rozumiem, e poznali cie si lepiej podczas pracy. -Jasne, e tak. Nie myliam si. Randy jest miym modym czowiekiem. Po skoczonej robocie tutaj udaje si do Nowego Jorku na sze ciotygodniowy sta w Morgan Stanley. -Hm - mruknem. Savannah roze miaa si cicho. -Tylko mi nie mw, e jeste -Nie jestem. - wietnie -zakoczya temat, znowu powodu. ciskajc moj do. -Poniewa nie masz zazdrosny.

Uczepiem si tych kilku ostatnich sw. Nie musiaa tego mwi, lecz byem najszcz liwszy, e powiedziaa. Gdy dotarli my do samochodu, otworzyem przed ni drzwi. -Pomy laem, e zaprosz ci do Oysters. To nocny klub dalej przy play. W p niejszych godzinach gra tam zesp i mogliby my pj potaczy. -A co bdziemy robili do tej pory? -Jeste godna? -spytaem, my lc o knajpce serwujcej cheeseburgery, obok ktrej przechodziem wcze niej dzisiejszego dnia. -Troch -odrzeka. -Przegryzam co szczeglnie godna. -Co powiesz na spacer po play? -Hm... moe p niej. Wyra nie co ju sobie zaplanowaa. po powrocie do domu, tote nie jestem jako

-Dlaczego nie powiesz mi wprost, co masz ochot robi? Savannah si rozpromienia. -Moe wpadliby my przywita si z twoim ojcem? Nie byem pewien, czy si nie przesyszaem. -Naprawd? -Tak, naprawd -odpara. -Tylko na krtk chwil. Potem pjdziemy co potaczy. Gdy si zawahaem, pooya mi do na ramieniu. -Prosz? zje i

Nie byem szczeglnie szcz liwy z powodu jej pomysu, lecz sposb, w jaki mnie o to prosia, uniemoliwi mi odmow. Zaczynaem si chyba do tego przyzwyczaja, ale wolabym mie j przez reszt wieczoru wycznie dla siebie. Nie rozumiaem te, dlaczego chce si spotka akurat dzisiaj z moim ojcem, chyba e oznaczao to, i nie jest rwnie jak ja

zachwycona perspektyw naszego sam na sam. Szczerze mwic, ta my l mnie przygnbia. Bya jednak w dobrym nastroju, opowiadajc mi o pracy, ktr wykonali w cigu dwch ostatnich dni. Jutro planowali rozpocz monta okien. Okazao si, e Randy pracowa razem z ni przez cay czas, co wyja niao jej nowo odkryt przyja . Tak to opisaa. Wtpiem jednak, czy Randy opisaby swoje zainteresowanie ni w taki sam sposb. Po kilku minutach wjechali my na podjazd do naszego domu i zauwayem wiato w pokoju ojca. Po wyczeniu silnika bawiem si przez chwil kluczykami, zanim wysiedli my. -Mwiem ci, e mj ojciec jest raczej maomwny, prawda? -Tak - odpara. - Ale to nie ma znaczenia. Chciaam go tylko pozna. -Dlaczego? - spytaem. Zdawaem sobie spraw, jak to zabrzmiao, lecz nie potrafiem si powstrzyma. -Poniewa - odrzeka - to twoja jedyna rodzina. I to on ci wychowywa. Gdy tata ochon ju po pierwszym szoku, jakim by mj powrt do domu w towarzystwie Savannah oraz wzajemna prezentacja, przeczesa palcami rzadkie, rozwi chrzone wosy i utkwi wzrok w pododze. -Przepraszam, e wcze niej nie zadzwonili my, ale to nie wina Johna -wyja nia. -Ja ponosz ca win. -Ach, wszystko w porzdku - mrukn. -Czy przyszli my nie w por? -Ale nie. -Podnis gow, po czym znowu spu ci oczy. -Mio mi ci pozna powiedzia. Przez chwil stali my w salonie, adne z nas nie odzywao si nawet sowem. Na twarzy Savannah go ci niewymuszony u miech, ale nie byem pewny, czy ojciec w ogle zdawa sobie z tego spraw. -Moe masz ochot napi si czego ? -zaproponowa, jak gdyby nagle przypomnia sobie o obowizkach gospodarza. -Nie, dzikuj bardzo -odpara. -John mwi mi, e jest pan zapalonym numizmatykiem. Tata obejrza si na mnie, jak gdyby zastanawiajc si, czy powinien zareagowa na t uwag. -Staram si - rzek w kocu. -Czy wa nie zajmowanie si kolekcj tak niegrzecznie panu przerwali my? -spytaa tym samym artobliwym tonem, jaki stosowaa wobec mnie. Ku memu zdumieniu usyszaem nerwowy miech ojca. Nie by to miech go ny, ale miech. Niesamowite.

-Nie, niczego mi nie przerwali cie. Ogldaem tylko now monet, ktr dzisiaj kupiem. Wyczuwaem, e usiuje przewidzie moj reakcj. Savannah niczego nie zauwaya lub udawaa, e nie zauwaa. -Doprawdy? - zainteresowaa si. - Jak? Ojciec przestpi z nogi na nog. Potem, znowu mnie zaskakujc, spojrza na ni i zapyta: -Chciaaby j zobaczy? * Spdzili my w jego dziupli czterdzie ci minut.

Przez wikszo czasu siedziaem, suchajc, jak ojciec opowiada historie, ktre znaem na pami. Jak wikszo powanych kolekcjonerw trzyma w domu jedynie kilka monet. Nie miaem pojcia, gdzie przechowuje reszt. Co par tygodni wymienia cz kolekcji, nowe monety pojawiay si jak za dotkniciem czarodziejskiej rdki. Zwykle mia w swej pracowni nie wicej ni tuzin naraz i nigdy nic szczeglnie cennego, lecz odnio sem wraenie, e Savannah byaby zachwycona, nawet gdyby pokaza jej zwykego centa z Lincolnem. Zadawaa dziesitki pyta, pyta, na ktre odpowiedziabym zarwno ja, jak i kada ksika na temat numizmatyki, lecz z upywem minut staway si one coraz bardziej subtelne. Zamiast interesowa si, dlaczego dana moneta jest szczeglnie cenna, pytaa k iedy i gdzie j znalaz. Zafundowano jej opowie ci o nudnych weekendach mojej modo ci spdzonych w Atlancie, Charlestonie, Raleigh czy Charlotte.

Tata rozgada si o tych podrach. W kadym razie jak na niego. W dalszym cigu mia tendencj do zamykania si w sobie i robienia dugich przerw, lecz prawdopodobnie powiedzia wicej w cigu tych czterdziestu minut do Savannah ni do mnie od czasu mojeg o przyjazdu do domu. Z mojej perspektywy dostrzegaem pasj, o ktrej wspomniaa, lecz widziaem przedtem t pasj tysice razy i nie zmienio to mojej opinii, e monety byy jeg sposobem na to, by unika ycia, zamiast bra si z nim za bary. Przestaem rozmawia z nim o monetach, poniewa pragnem rozmawia o czym innym. Ojciec natomiast przesta o nich rozmawia, poniewa wiedzia, co czuj, a nie potrafi mwi o niczym innym. A jednak... Tata by szcz liwy, wiedziaem o tym. W jego oczach pojawia si bysk, gdy pokazywa znak mennicy lub jak wyra ny jest rysunek albo jak zmienia si warto monety w zaleno ci od tego, czy ma strzaki, czy wiece. Pokaza Savannah krtkie serie, monety

wybite w West Point, jedne z tych, ktre najbardziej lubi zbiera. Wyj lup, by moga zobaczy skazy, a gdy Savannah wzia j od niego, dostrzegem oywienie na twarzy ojca. Mimo mojego stosunku do numizmatw nie mogem powstrzyma u miechu, zwyczajnie cieszyem si, widzc tat tak szcz liwego. Ale by to nadal ten sam mj tata i cud si nie zdarzy. Gdy ju zademonstrowa Savannah monety i opowiedzia o nich wszystko, take w jaki sposb je zdobywa, zacz robi coraz czstsze i coraz dusze przerwy w swoich opowie ciach. Powtarza si, a gdy zda sobie z tego spraw, sta si jeszcze bardziej milczcy. Savannah musiaa wyczu jego rosnce zakopotanie, poniewa wskazaa rk na monety lece na biurku. -Dzikuj bardzo, panie Tyree. Mam wraenie, e naprawd czego si nauczyam. Tata u miechn si, wyra nie wyczerpany, a ja odebraem to jako sygna, by wsta i si poegna. -Tak, byo wietnie, ale chyba musimy si zbiera - powiedziaem. -Ach... jasne. -Bardzo si ciesz, e pana poznaam. Kiedy mj tata ponownie skin gow, Savannah pochylia si do przodu i u cisna go. -Musimy to kiedy powtrzy -szepna. Chocia ojciec rwnie j u cisn, przypomniao mi to niemrawe u ciski z okresu dziecistwa. Byem ciekaw, czy Savannah czuje si rwnie nieswojo jak ja. W samochodzie Savannah wydawaa si zatopiona w my lach. Spytabym j, jakie odniosa wraenie i jak odebraa mojego ojca, nie byem jednak pewien, czy chc usysze odpowied . Wiem, e nie byli my z ojcem w najlepszych stosunkach, ale Savannah miaa racj, mwic, e to moja jedyna rodzina i to on mnie wychowa. Mogem na niego narzeka, ale z pewno ci nie chciaem wysuchiwa narzeka z ust innych. Mimo to nie spodziewaem si z jej strony negatywnej oceny, po prostu dlatego, e nie leao to w jej naturze, i kiedy odwrcia si do mnie, na jej wargach igra u miech.

-Dzikuj, e przyprowadzie serce.

mnie tutaj i mogam go pozna. Ma takie... gorce

Nikt nigdy nie opisa w ten sposb mojego ojca, ale spodobao mi si to. -Ciesz si, e go polubia . -Bardzo -wyznaa. Jej ton by absolutnie szczery. -Jest... delikatny. -Spojrzaa na mnie. - Ale chyba rozumiem, dlaczego wpakowae si w takie tarapaty, kiedy bye modszy.

Nie wyda mi si typem ojca, ktry by narzuca swoj wol. -To prawda - zgodziem si. Zmarszczya figlarnie brwi. -A ty, wstrciuchu, naduywae jego dobroci. Parsknem -Tak, chyba tak. Savannah pokrcia gow. -Powiniene wykaza si wikszym rozsdkiem. -Byem smarkaczem. -Stara wymwka maolatw. Wiesz, e to nie trzyma si kupy, prawda? Ja nigdy nie wykorzystywaam moich rodzicw. -Tak, idealna crka. Zdaje si, e ju o tym wspominaa . -Nabijasz si ze mnie? -Ale skd. Nadal wpatrywaa si we mnie badawczo. -My l, e jednak tak - dosza ostatecznie do wniosku. -No, moe troszeczk. Rozwaaa przez chwil moj odpowied . -C, moe zasuyam na to. Ale tak dla twojej wiadomo ci - nie byam idealna. -Nie? -Oczywi cie, e nie. Na przykad, bardzo dobrze pamitam, e w czwartej klasie dostaam czwrk z testu. Udaem, e wstrzsna mn ta wiadomo . -Nie! Nie mw! -To prawda. -Jak dosza do siebie po tym cikim do wiadczeniu? -A jak my lisz? -Wzruszya ramionami. -Obiecaam sobie, e nigdy si to ju nie powtrzy. Nie wtpiem w to. -Zgodniaa ju? -My laam, e nigdy nie spytasz. -A na co masz ochot? cigna wosy w niedbay koski ogon, po czym pu cia je z powrotem luzem. -Co powiesz na wielkiego soczystego cheeseburgera? Gdy to powiedziaa, zaczem si mimo woli zastanawia, czy Savannah nie jest zbyt dobra, eby by prawdziwa. miechem.

ROZDZIA SIDMY -Musz przyzna, e zapraszasz mnie na wyerk do najbardziej interesujcych knajpek -zauwaya Savannah, ogldajc si przez rami. Daleko za wydm byo wida dug kolejk klientw wijc si od stoiska Joe Burger po rodku wirowego parkingu. -S tu najlepsze w caym mie cie -powiedziaem, odgryzajc ks ogromnego cheeseburgera. Savannah siedziaa blisko mnie na piasku, zwrcona twarz do wody. Cheeseburgery byy fantastyczne, smaczne i grube, a frytki, chocia troch za tuste, byy trafione w dziesitk. Jedzc, Savannah wpatrywaa si w morze i w zapadajcym zmierzchu pomy laem, e wydaje si tu bardziej na miejscu ni ja.

Pomy laem znowu o tym, jak rozmawiaa z moim ojcem. A wa ciwie jak rozmawia ze wszystkimi, nie wyczajc mnie. Miaa rzadk umiejtno bycia dokadnie tak, jakiej ludzie potrzebuj w danej chwili, lecz pozostajc przy tym wiern sobie. Nie przychodz i mi na my l nikt, kto choby troch przypomina j z wygldu lub pod wzgldem osobowo ci. Znowu dziwiem si, dlaczego zapaaa do mnie sympati. Rnili my si tak bardzo, jak tylko moe si rni dwoje ludzi. Bya gralk, utalentowan i urocz dziewczyn, wychowan przez troskliwych rodzicw, ktra pragna pomaga potrzebujcym. Ja byem trepem z tatuaami, troch nieokrzesanym, w duej mierze obcym we wasnym domu. Wspominajc, jak Savannah zachowywaa si wobec mojego ojca, pomy laem, e rodzice wychowali j na niezwykle taktown mod kobiet, i aowaem, e nie potrafi jej dorwna. -O czym my lisz? Jej gos, dociekliwy, lecz delikatny, wyrwa mnie z zamy lenia. -Zastanawiaem si, dlaczego tu jeste - wyznaem. -Poniewa lubi pla. Nieczsto na niej bywam. Tam, skd pochodz, nie ma ani fal, ani kutrw do poowu krewetek. Gdy zobaczya moj min, poklepaa mnie po doni. -To byo niepowane. Przepraszam. Jestem tutaj, poniewa chc by tutaj. Odoyem resztk mojego cheeseburgera, zastanawiajc si, dlaczego tak bardzo mnie to obchodzi. To byo dla mnie nowe uczucie, nie byem pewien, czy kiedykolwiek si do niego przyzwyczaj. Poklepaa mnie teraz po ramieniu i odwrcia si znowu w stron wody. -Tutaj jest przepiknie, brakuje nam jedynie zachodu soca nad wod i byoby

idealnie. -Musieliby my pojecha na drug stron kraju - powiedziaem. -Doprawdy? Prbujesz mi powiedzie, e soce zachodzi na zachodzie? Dostrzegem filuterny bysk w jej oku. -W kadym razie tak syszaem.

Zjada zaledwie poow swojego cheeseburgera, a reszt woya do torebki, po czym dodaa to, co zostao z mojego. Zoywszy torebk w taki sposb, eby nie porwa jej wiatr, wycigna nogi i odwrcia si do mnie z kokieteryjn i zarazem niewinn mink. -Chcesz wiedzie, o czym ja my laam? -spytaa. Czekaem, napawajc si jej widokiem. -aowaam, e nie byo ci ze mn przez ostatnie dwa dni. To znaczy, cieszyam si, poznajc wszystkich lepiej. Jedli my razem lunch i wczorajsza kolacja bya bardzo symp atyczna, lecz miaam wraenie, e co jest nie tak, e czego mi brakuje. Dopiero gdy zobaczyam, e nadchodzisz pla, zdaam sobie spraw, e brakowao mi ciebie. Przeknem lin. W innym yciu, w innym czasie, pocaowabym j, lecz teraz nie zrobiem tego, chocia miaem ochot. Wpatrywaem si w ni tylko bez sowa. Savannah odwzajemnia moje spojrzenie bez cienia skrpowania. -Kiedy spytae mnie, dlaczego tu jestem, zaartowaam, poniewa my laam, e odpowied jest oczywista. Przebywanie z tob wydaje mi si... jakie suszne. Naturalne, takie jak powinno by. Zupenie jak w przypadku moich rodzicw. Po prostu czuj si dobrze

ze sob i pamitam, e gdy dorastaam, mwiam sobie, e rwnie pragn to mie. - Umilka. - Chciaabym, eby ich kiedy pozna. Zascho mi w gardle. -Ja te bym chcia. Swobodnie wsuna do w moj, splatajc palce z moimi palcami. Zalego midzy nami spokojne milczenie. Rybitwy brodziy po piasku tu przy wodzie, dziobic w nim w poszukiwaniu jedzenia. Stado mew poderwao si, gdy nadpyna fala. Niebo pociemniao, chmury wyglday coraz bardziej zowieszczo. Wyej dostrzegaem pary spacerujce pod bezkresnym niebem w kolorze indygo. Siedzieli my, suchajc szumu fal przyboju. Nie mogem si nadziwi, jak nowe wydawao mi si wszystko dookoa. Nowe, a jednak odprajce, jakby my znali si od dawna, bardzo dawna. Mimo e nie byli my prawdziw par. Ani, przypomnia mi gos w mojej gowie, prawdopodobnie nigdy nie bdziemy. Za nieco wicej ni tydzie wrc do

Niemiec i wszystko si skoczy. Spdziem wystarczajco duo czasu z moimi kumplami, by wiedzie, e potrzeba znacznie wicej ni kilku szczeglnych dni, by przetrwa zwizek po dwch stronach Atlantyku. Syszaem, jak chopcy z mojej jednostki po powrocie z urlopu przysigali, e s zakochani - i moe byli - lecz ta ich mio nigdy nie przetrwaa.

Przebywajc z Savannah, zaczem zastanawia si, czy moliwy jest wyjtek od reguy. Pragnem jej wicej i bez wzgldu na to, co si midzy nami wydarzy, ju w tej chwili wiedziaem, e nigdy nie zapomn niczego, co si z ni wizao. Cho brzmiao to jak szalestwo, stawaa si czstk mnie i przeraa mnie fakt, e jutro nie bdziemy mogli spdzi razem caego dnia. Albo pojutrze, albo popojutrze. Moe, mwiem sobie, wbrew statystykom nam by si udao. -Tam! - krzykna nagle, wskazujc na ocean. - W rd grzywaczy! Przeszukaem spojrzeniem stalowoszary ocean, lecz niczego nie dostrzegem. Savannah, siedzca obok mnie, nagle wstaa i pu cia si pdem w stron wody. -Prdzej! -krzykna przez rami. -Chod ze mn! Zaintrygowany ruszyem za ni i rwnie zaczem biec, eby si z ni zrwna. Przystana nad sam wod syszaem jej przy pieszony oddech. -Co si stao? - spytaem. -Tam, tam! Zmruywszy oczy, dostrzegem w kocu, o co jej chodzio. Trzy lizgay si na falach, jeden za drugim, po czym znikay gdzie na pyci nie, by za chwil pojawi si nieco dalej przy play. -Mode mor winy - wyja niem. - Przepywaj obok wyspy niemal co wieczr. -Wiem - powiedziaa - ale wygldaj, jakby surfoway. -Tak, chyba tak. Po prostu dobrze si bawi. Teraz, kiedy nikogo nie ma ju w wodzie, czuj si bezpieczne i dokazuj. -Chc popywa z nimi. Zawsze marzyam o tym, eby pywa razem z delfinami. -Przestan si bawi lub odpyn dalej wzdu play, eby nie zdoaa do nich dotrze. S dziwne pod tym wzgldem. Widziaem je nieraz, gdy pywaem na desce. Je li s ciekawe, podpywaj na odlego niespena metra i ypi na ciebie, je li jednak prbujesz do nich bardziej zbliy, machn ogonami i tyle je zobaczysz. Przygldali my si jeszcze przez jaki czas mor winom, ktre oddalay si od nas coraz bardziej, a w kocu cakiem znikny z pola widzenia na horyzoncie zlewajcym si z zachmurzonym niebem. -Pewnie powinni my ju i -zauwayem. Ruszyli my w stron samochodu,

zatrzymujc si jedynie po to, by zabra resztki naszej kolacji. -Nie jestem pewien, czy zesp bdzie jeszcze gra, ale raczej ju niezbyt dugo. -Niewane -powiedziaa. -Bez wtpienia znajdziemy sobie jak Poza tym powinnam ci ostrzec, nie tacz zbyt dobrze. inn rozrywk.

-Nic nas nie zmusza, eby tam i , je li nie masz ochoty. Moemy przecie wybra si gdzie indziej, je li wolisz. -Na przykad? -Lubisz statki? -Jakie statki? -Due. Znam pewne miejsce, gdzie mona zwiedzi okrt Marynarki Wojennej USA North Carolina . Savannah zrobia zabawn min i wiedziaem, e jej odpowied brzmi: nie . Nie po raz pierwszy poaowaem, e nie mam wasnego kta. Ale te nie udziem si, e poszaby do mnie, gdybym nawet mia mieszkanie. Na jej miejscu te bym nie poszed. Jestem tylk o czowiekiem. -Zaczekaj - powiedziaa. - Wiem, dokd moemy pj . Chc ci co -Dokd? - spytaem zaintrygowany. Zwaywszy na to, e grupa Savannah rozpocza prac dopiero wczoraj, budowa bya zdumiewajco zaawansowana. Szkielet domu by prawie ukoczony, rwnie dach by gotowy. Savannah wyjrzaa przez okno samochodu, po czym odwrcia si do mnie. -Chcesz zobaczy, co robimy? Mog ci oprowadzi. -Z wielk przyjemno ci -odrzekem. Wysiadem za ni z samochodu, zauwaajc gr wiata ksiycowego na jej twarzy. Gdy wszedem na plac budowy, zdaem sobie spraw, e sysz muzyk dobiegajc z kuchennego okna ktrego z ssiadw. Kilka krokw od wej cia Savannah zatoczya krg rk, wskazujc na budowl z wyra n dum. Podszedem do dziewczyny blisko i objem j wp, ona za opara mi gow na ramieniu, rozlu niajc si. -Tutaj spdziam ostatnie dwa dni -rozleg si jej szept w nocnej ciszy. -Co o tym my lisz? -Super - powiedziaem. - Zao si, e rodzina jest zachwycona. pokaza.

-To prawda. I s tak wspania rodzin. Rzeczywi cie zasuguj na ten dom, poniewa borykaj si z ogromnymi trudno ciami. Huragan Fra zniszczy im dom, lecz podobnie jak wiele innych rodzin nie mieli ubezpieczenia od powodzi. To samotna matka z trojgiem dzieci -m odszed od niej wiele lat temu -i gdyby pozna t rodzin, natychmias

by j polubi. Wszystkie dzieciaki maj dobre stopnie i piewaj w modzieowym chrze ko cielnym. I s takie grzeczne i mie... na pierwszy rzut oka wida, e ich mama dooya wielu stara, by wyro li z nich dobrzy ludzie. -Rozumiem, e ich poznaa ? Kiwna gow w stron domu. -Byli tu przez ostatnie dwa dni. -Wyprostowaa si. -Chciaby w rodku? Niechtnie wypu ciem j z obj. -Prowad . Dom nie by duy -mniej wicej takiej wielko ci jak dom mojego ojca -lecz plan pitra by bardziej otwarty, przez co wydawa si wikszy. Savannah wzia mnie za rk i oprowadzia po wszystkich pomieszczeniach, pokazujc moliwo ci ich urzdzenia, jej wyobra nia odmalowywaa wszystko w najdrobniejszych szczegach. Rozwodzia si nad idealn tapet do kuchni, nad kolorem pytek posadzki w przej ciu, nad materiaem na zasony w salonie, nad sposobem udekorowania gzymsu nad kominkiem. W jej gosie brzmiay ten sam zachwyt i rado , ktre okazaa na widok mor winw. Przez moment wyobraaem sobie, jaka musiaa by jako dziecko. Zaprowadzia mnie z powrotem do drzwi wej ciowych. W oddali sycha byo pierwsze pomruki burzy. Gdy tak stali my w progu, przycignem j bliej do siebie. rozejrze si troch

-Bdzie tu rwnie weranda -oznajmia Savannah. -Do miejsca na dwa fotele na biegunach, moe nawet na hu tawk. Bd mogli siedzie na wieym powietrzu podczas letnich nocy i spotyka si tutaj po ko ciele. -Pokazaa rk. -Tam jest ich ko ci. Dlate lokalizacja jest dla nich taka idealna. -Mwisz, jak gdyby ich dobrze znaa. -Nie, wa ciwie nie -odpara. -Troch z nimi rozmawiaam, ale reszty si domy lam. Robiam to w kadym domu, przy ktrego budowie pomagaam - chodziam po nim i staraam si wyobrazi sobie, jak bdzie wygldao ycie jego mieszkacw. Dziki temu praca staje si zabaw.

Ksiyc ukry si cakiem za chmurami, niebo zrobio si czarne. Na horyzoncie roz wietlia je byskawica, zacz my drobny deszcz, krople stukay o dach. Gste listowi dbw rosncych po obu stronach ulicy szele cio poruszane lekkim wiatrem, huk grzmotu roznis si echem po caym domu. -Je li chcesz wraca, powinni my chyba si zebra, zanim rozpta si burza. -Nie mamy dokd pj , pamitasz? Poza tym zawsze uwielbiaam burz z piorunami.

Przytuliem j mocniej, wdychajc jej zapach. Wosy pachniay jej sodko, jak dojrzae truskawki. Gdy tak stali my, wpatrujc si w ciemno , kapu niaczek przeszed w cig ulew, zacinajc uko nie z nieba. Jedynym rdem wiata byy latarnie uliczne, poowa twarzy Savannah znajdowaa si w cieniu. Nad naszymi gowami przetoczy si potny grzmot, deszcz la teraz strumieniami. Widziaem, jak wiatr zwiewa go na pokryt trocinami podog, tworzc na niej szerokie kaue, i dzikowaem Bogu, e mimo deszczu jest ciepo. Wypatrzyem z boku par pustych skrzynek. Zostawiem na chwil Savannah i poszedem po nie, a nastpnie zrobiem z nich prowizoryczne siedzenie. Nie byo moe bardzo wygodne, ale zawsze lepsze to od stani a. Gdy Savannah usiada przy mnie, zrozumiaem nagle, e przyj cie tutaj byo wa ciwym pomysem. Po raz pierwszy byli my naprawd sami, ale gdy siedzieli my tak obok siebie, miaem uczucie, jakby my od zawsze byli razem.

ROZDZIA SMY

Skrzynki, twarde i bezlitosne, sprawiy, e zwtpiem w moj mdro , lecz Savannah zdawao si to nie przeszkadza. Lub udawaa, e jej nie przeszkadza. Odchylia si do tyu brzeg tylnej skrzynki wpi si jej w plecy, i wyprostowaa si z powrotem. -Przepraszam - powiedziaem. - My laem, e bdzie wygodniej. -Jest dobrze. Mam okropnie zmczone nogi i bol mnie stopy. Jest doskonale. Tak, pomy laem, jest doskonale. Wrciem pamici do tamtych nocy, kiedy penic wart, wyobraaem sobie, e siedz obok dziewczyny moich marze i czuj, e jestem w zgodzie z caym wiatem. Teraz ju wiedziaem, czego mi brakowao przez cay czas. Kiedy Savannah pooya mi gow na ramieniu, poaowaem, e zacignem si do wojska, e stacjonuj za oceanem. Wolabym wybra inn yciow drog, tak, ktra pozwoliaby mi pozosta cz ci jej wiata. Studiowa w Chapel Hill, spdzi cz lata, budujc domy, je dzi z ni konno. -Jeste strasznie maomwny - zauwaya. -Przepraszam - usprawiedliwiem si. - My laem o dzisiejszym wieczorze. -Mam nadziej, e same dobre rzeczy. -Same dobre - potwierdziem. Poprawia si na naszej prowizorycznej kanapie, przy tym ruchu jej udo otaro si o moje. -Ja te. Ale ja my laam o twoim tacie. Czy on zawsze by taki jak dzisiaj? Miy, nie miay, odwracajcy wzrok, gdy rozmawia z lud mi? -Tak - odrzekem. - Czemu pytasz? -Z ciekawo ci. Jaki metr od nas burza osigna chyba swj punkt kulminacyjny, gdy kolejna ciana deszczu runa z chmur. Woda laa si kaskadami ze wszystkich stron domu. Byskawica znowu rozdara niebo, tym razem bliej, huk pioruna przypomina salw armatni. Gdyby w domu byy ju okna, szyby zadrayby w futrynach. Savannah przysuna si szybko bliej do mnie, opasaem j ramieniem. Skrzyowaa nogi w kostkach i opara si o mnie. Pomy laem, e mgbym trzyma j tak ju zawsze. -Jeste inny od wikszo ci chopakw, ktrych znaam -zauwaya. Jej gos brzmia cichutko i poufale w moim uchu. - Dojrzalszy, mniej... lekkomy lny. U miechnem si. Podobao mi si to, co powiedziaa. -I nie zapominaj o moim jeu oraz tatuaach.

-Fryzura, tak. Tatuae... c, w pewnym sensie musz je przyj z dobrodziejstwem inwentarza, ale nikt nie jest doskonay. Trciem j okciem, udajc, e jestem uraony. -Gdybym wiedzia, e ci si nie spodobaj, nie kazabym ich sobie zrobi. -Nie wierz ci -oznajmia, odsuwajc si. -Ale nie powinnam tego mwi... przepraszam. Chodzio mi raczej o to, e sama bym si nie daa wytatuowa. Na tobie stwarzaj pewien... obraz, my l, e jako pasuj. -Jaki obraz? Pokazaa kolejno na tatuae, zaczynajc od chiskiego znaku. -Ten mwi, e kierujesz si w yciu wasnymi zasadami i nie zawsze przejmujesz si tym, co my l sobie ludzie. Insygnium piechoty wskazuje, e jeste dumny z tego, co robi sz. A drut kolczasty... hm, wie si z tym, kim bye wcze niej. -To psychologiczna interpretacja. Mnie po prostu podobay si chyba wzory. -My l o tym, eby wzi psychologi jako przedmiot dodatkowy. -Sdz, e ju jeste dobrym psychologiem.

Wiatr si wzmg, natomiast deszcz pada coraz sabszy. -Bye kiedy zakochany? - spytaa, zmieniajc nieoczekiwanie temat.

Jej pytanie mnie zaskoczyo. -Kompletnie nie spodziewaem si takiego pytania. -Podobno nieobliczalno dodaje kobietom tajemniczo ci. -Ach, to prawda. Ale odpowiadajc na twoje pytanie, nie wiem. -Jak moesz nie wiedzie? Zawahaem si, prbujc wymy li odpowied .

-Kilka lat temu spotykaem si z dziewczyn i wtedy wydawao mi si, e jestem zakochany. Przynajmniej tak sobie wmawiaem. Ale teraz, kiedy cofam si my l w przeszo , nie jestem... nie jestem ju tego pewny. Zaleao mi na niej i mio spdzaem z ni czas, kiedy jednak nie byli my razem, prawie o niej nie my laem. Byli my razem, lecz ni e byli my par, je li to, co mwi, ma jakikolwiek sens. Rozwaaa w milczeniu moj odpowied . Po chwili pochyliem si ku niej. -A ty? Bya kiedy zakochana? Savannah si nachmurzya. -Nie - odpara. -Ale my laa , e jeste . Tak jak ja, prawda? -Gdy wcigna gwatownie powietrze, mwiem dalej: -W moim oddziale musz rwnie stosowa odrobin psychologii. I mj instynkt podpowiada mi, e w przeszo ci miaa chopaka na powanie.

U miechna si, lecz w jej u miechu by jaki

smutek.

-Wiedziaam, e si tego domy lisz -powiedziaa przytumionym gosem. -Ale odpowiadajc na twoje pytanie, tak, miaam chopaka. Na pierwszym roku studiw. I tak, wydawao mi si, e go kocham. -A jeste pewna, e go nie kochaa ?

-Nie - wyszeptaa po duszej chwili - nie jestem. Popatrzyem na ni uwanie. -Nie musisz mi mwi...

-W porzdku -podniosa do, przerywajc mi. -Ale jest mi trudno. Prbowaam zapomnie, nie zwierzyam si z tego nawet moim rodzicom. Zreszt nikomu. To takie banalne, wiesz? Dziewczyna z maego miasteczka wyjeda do college'u i poznaje przystojnego studenta ostatniego roku, ktry jest rwnie przewodniczcym korporacji. Cieszy si duym powodzeniem, jest bogaty i czarujcy, tote modziutka studentka jest pen

nabonego zachwytu, e taki kto zainteresowa si wa nie ni. On j traktuje jak kogo wyjtkowego, ona zdaje sobie spraw, e inne studentki pierwszego roku s zazdrosne, tot e sama zaczyna si czu wyjtkowa. Zgadza si pojecha na zimowy uroczysty ba do jednego z tych pozamiejskich luksusowych hoteli, razem z nim i kilkoma innymi parami, ch ocia ostrzegano j, e ten chopak nie jest wcale taki dobry ani wraliwy, na jakiego wyglda, i w rzeczywisto ci jest typem, ktry nacina karby na ramie ka, odhaczajc w ten sposb, ile dziewczt zaliczy. -Savannah zamkna oczy, jak gdyby zbierajc siy do dalszej opowie ci. -Nie chce sucha rozsdnych rad swoich koleanek. Mimo e nie pije alkoholu, a on rado nie przynosi jej tylko gazowane napoje, nagle odczuwa zawrt gowy. Chopak proponuje, e odprowadzi j do pokoju hotelowego, eby moga si pooy. Po chwili dociera do jej wiadomo ci, e le na ku i cauj si. Najpierw si jej to podoba, lecz pokj naprawd wiruje i dopiero p niej przychodzi jej do gowy, e moe kto -moe on nasy jej czego do napoju i od pocztku postawi sobie za cel nacicie kolejnego karbu z jej imieniem na ramie ka. -Sowa coraz szybciej cisny si jej na usta. -A potem on zaczyna obmacywa jej piersi, drze na niej sukni, potem majtki. Kadzie si na niej, je st taki ciki, e dziewczyna nie moe go zepchn i czuje si naprawd bezradna, chce go powstrzyma, poniewa nigdy przedtem tego nie robia, lecz tak bardzo krci jej si w gowi , e nie moe wydoby z siebie gosu, by wezwa pomoc. Prawdopodobnie dopiby swego celu, gdyby nie to, e zjawia si druga para, ktra zatrzymaa si w tym pokoju. Dziewczyn wybiega chwiejnym krokiem z pokoju, paczc i przytrzymujc sukienk. Jako udaje si jej znale drog do toalety w holu, gdzie nadal zalewa si zami. Gdy wchodz tam inne dziewczta, z ktrymi przyjechaa na bal, i widz rozmazany tusz i podart sukni, zamiast

zaoferowa jej pomoc, natrzsaj si z niej. Mwi, e powinna wiedzie, co w trawie piszcz i dostaa to, na co zasuya. W kocu dziewczyna dzwoni do przyjaciela, ktry natychmiast wskakuje do samochodu i przyjeda po ni. Jest na tyle mdry, e przez ca drog powrotn

o nic jej nie pyta. Gdy Savannah skoczya swoj opowie , byem do gbi wstrz nity i w cieky. Nie jestem wity, je li chodzi o kobiety, lecz nigdy w yciu nie przyszo mi do gowy, by si zmusza kobiet do zrobienia czego , na co nie miaa ochoty. -Tak mi przykro - wymamrotaem wreszcie. -Nie musi ci by przykro. Nie ty to zrobie . -Wiem. Ale inne sowa nie przychodz mi na my l. Chyba e... - Umilkem. Po chwili odwrcia si do mnie. Widziaem zy spywajce po jej policzkach. Jej bezgo ny pacz sprawi mi bl. -Chyba e co? -Chyba e chcesz, abym... nie wiem. Spu ci mu omot? Roze miaa si cichutko. -Nie masz pojcia, ile razy miaam ochot to zrobi. -Doo mu -powiedziaem. -Podaj mi tylko nazwisko. Obiecuj, e ciebie w to nie wplcz. Sam zaatwi spraw. cisna moj do. -Wiem, e by to zrobi.

-Mwi powanie. U miechna si do mnie blado. Wygldaa na zmczon yciem i jednocze nie niezno nie mod. -Dlatego ci nie powiem. Ale wierz mi, jestem naprawd wzruszona. To mie z twojej strony. Podoba mi si sposb, w jaki to powiedziaa, splatajc mocno palce z moimi palcami. Deszcz przesta w kocu pada i znowu byo sycha d wiki radia po ssiedzku. Nie znaem tej piosenki, lecz musiaa pochodzi z wczesnej epoki jazzu. Jeden z chopakw z mojej jednostki mia hopla na punkcie jazzu. -W kadym razie -wrcia do swej opowie ci -to wa nie miaam na my li, mwic o tym, e pierwszy rok studiw nie by dla mnie atwy. Dlatego chciaam je rzuci. Moi poczciwi rodzice my leli, e tskni za domem, tote skonili mnie, ebym zostaa. Ale... nawet w tej okropnej dla mnie sytuacji nauczyam si czego o sobie. e potrafi doj do siebie nawet po tym, co mnie spotkao. To znaczy, wiem, e mogo by gorzej... znacznie gorzej, ale wtedy mogam sobie poradzi wycznie z tym. No i dostaam dobr nauczk.

Kiedy skoczya, wrciem pamici do czego , co powiedziaa. -Czy to Tim zabra ci z hotelu tamtej nocy? Spojrzaa na mnie zaskoczona. -Do kogo innego mogaby zadzwoni? - odparem tytuem wyja nienia. Skina gow. -Tak, chyba masz racj. I zachowa si wspaniale. Do dzi dnia nie zapyta mnie o szczegy, a ja go nie wtajemniczyam. Od tamtej pory jednak jest wobec mnie troch nadopiekuczy, ale ja nie mam nic przeciwko temu. W ciszy, ktra zapada, my laem o odwadze, jak okazaa nie tylko tamtej nocy, lecz i p niej. Gdyby nie powiedziaa mi o niczym, nigdy nie podejrzewabym, e przydarzyo si jej co zego. Nie mogem si nadziwi, e mimo tego, co si stao, udao si jej zachowa optymistyczne spojrzenie na wiat. -Obiecuj, e bd dentelmenem w kadym calu. Savannah podniosa na mnie wzrok. -O czym ty mwisz? -Dzi wieczorem. Jutro wieczorem. Kiedykolwiek. Nie jestem taki jak tamten facet. Musna palcem mj policzek, poczuem, jak skra mrowi mnie pod jej dotykiem. -Wiem. -W jej gosie brzmiao rozbawienie i czuo . -Jak my lisz, dlaczego jestem tutaj z tob? I tym razem stumiem pragnienie, by j pocaowa. Nie tego potrzebowaa, przynajmniej nie teraz, trudno mi jednak byo skierowa my li w inn stron. -Wiesz, co powiedziaa Susan po pierwszym wieczorze? Kiedy odjechae , a ja wrciam do grupy? Czekaem. -e budzisz strach. e jeste ostatnim facetem na ziemi, z ktrym chciaaby zosta sam na sam. U miechnem si szeroko. -Mwiono mi gorsze rzeczy - zapewniem j. -Nie, le mnie zrozumiae . Pamitam, e pomy laam wtedy, i Susan nie ma pojcia, o czym mwi, poniewa kiedy podae mi na play wyowion torb, uderzya mnie szczero w twojej twarzy, budzcej zaufanie, nawet pewna delikatno , nie zauwayam natomiast absolutnie niczego przeraajcego. Wiem, e brzmi to idiotycznie, ale czuam s i, jakbym ci znaa. Odwrciem si bez sowa. W wietle latarni ulicznej wida byo mg unoszc si nad ziemi, pozostao upalnego dnia. Zewszd rozlegao si coraz go niejsze wierkanie

wierszczy. Przeknem lin, prbujc zagodzi nag sucho w gardle. Spojrzaem na Savannah, potem na sufit, na swoje stopy i wreszcie z powrotem na Savannah. cisna m i rk, ja za schwytaem nerwowo oddech, zdumiewajc si, e na zwykym urlopie w zwykym miasteczku jakim sposobem zakochaem si w niezwykej dziewczynie o imieniu Savannah Lynn Curtis. Zobaczya moj min i bdnie j zinterpretowaa. -Przepraszam, je li wprawiam ci w zakopotanie - szepna. - Czasami zdarza mi si zachowywa zbyt miao. To znaczy, czsto wyskakuj z tym, co my l, nie biorc pod uwag, jak mog to odebra inni. -Nie wprawia mnie w zakopotanie -odparem, odwracajc ku sobie jej twarz. -Po prostu nikt nigdy nie powiedzia mi czego takiego. -Umilkem, zdajc sobie jednak spraw,

e je li teraz powstrzymam sowa, chwila minie i nie ujawni moich uczu. -Nie masz pojcia, ile znaczyy dla mnie ostatnie dni -zaczem. -Poznanie ci byo najlepsz rzecz, jaka mi si w yciu przytrafia. -Zawahaem si, wiedzc, e je li nie zdecyduj si teraz, nigdy nie bd mg powiedzie tego nikomu. - Kocham ci - wyszeptaem. Zawsze wyobraaem sobie, e trudno mi bdzie wymwi te sowa, lecz okazao si, e wcale nie. W caym moim yciu nie byem niczego taki pewny. I cho miaem nadziej, e pewnego dnia usysz to samo od Savannah, najwaniejsza dla mnie bya wiadomo , e mam do zaofiarowania mio bez adnych zobowiza lub oczekiwa. Na dworze powietrze zaczo si ochadza i widziaem kaue l nice w blasku ksiyca. Chmury si rozproszyy, midzy nimi tu i wdzie rozbyskiway gwiazdy, jak gdyby po to, by przypomnie mi o tym, co wa nie wyznaem. -Czy przyszoby ci kiedykolwiek do gowy co na my li ciebie i mnie. -Nie - odrzekem. -Troch mnie to przeraa. Poczuem ciskanie w odku i naraz zrozumiaem, e Savannah nie odwzajemnia moich uczu. -Nie musisz mi tego mwi - rzekem szybko. - Nie po to... -Wiem -przerwaa mi. -Nie rozumiesz. Nie przestraszyam si tego, co mi powiedziae . Przestraszyam si, bo sama chciaam ci to powiedzie. Kocham ci, John. takiego? -spytaa Savannah. -Mam

Nawet teraz nie bardzo wiem, jak to si stao. Jeszcze przed momentem rozmawiali my, a teraz pochylaa si ku mnie. Przez sekund zastanawiaem si, czy czar pry nie, je li j pocauj, byo jednak za p no, by si powstrzyma. A gdy nasze wargi si

zetkny, wiedziaem, e gdybym nawet doy setki i zwiedzi wszystkie kraje wiata, nic ni da si porwna z t jedn chwil, gdy po raz pierwszy pocaowaem dziewczyn moich marze, i byem pewny, e moja mio bdzie trwaa wiecznie.

ROZDZIA DZIEWITY Zostali my na placu budowy do p na. Gdy stamtd wyszli my, zabraem Savannah z powrotem na pla i spacerowali my dugo po piasku, a wreszcie zacza ziewa. Odprowadziem j do drzwi domu i znowu si pocaowali my, tymczasem na werand zleciay si my zwabione wiatem.

Chocia zdawaoby si, e wczoraj bardzo duo o niej my laem, to nie da si tego porwna z tym, jakiego fioa na jej punkcie dostaem nazajutrz, chocia objawiao si to w inny sposb. U miechaem si z byle powodu, co zauway nawet mj ojciec po powrocie z pracy. Nie usyszaem sowa komentarza -oczywi cie nie spodziewaem si tego -lecz nie wydawa si zaskoczony, gdy poklepaem go po plecach na wie , e zamierza przygotowa lasagne. Mwiem bez koca o Savannah, a po dwch godzinach ojciec wycofa si do swojej dziupli. Chocia powiedzia niewiele, my l, e cieszy si z mojego szcz cia, a jeszcze bardziej z tego, e chciaem si nim podzieli. Byem tego pewny, kiedy wrciem do domu p niej tego samego wieczoru i zastaem na bufecie pmisek wieo upieczonych ciasteczek z masem orzechowym razem z li cikiem informujcym mnie, e w lodwce znajd mnstwo mleka. Zaprosiem Savannah na lody, a nastpnie zawiozem j do turystycznej cz ci rdmie cia Wilmingtonu. Przechadzali my si, ogldajc wystawy sklepowe, gdzie odkryem, e Savannah interesuje si antykami. P niej pokazaem jej pancernik, lecz nie zabawili my tam dugo. Miaa racj, zwiedzanie go byo nudne. Potem odwiozem j do domu, gdzie posiedzieli my przy ognisku z jej wsplokatorami. Przez nastpne dwa wieczory Savannah przychodzia do mnie. Tata za kadym razem pitrasi kolacj. Pierwszego wieczoru Savannah w ogle nie pytaa ojca o monety i rozmow a kompletnie si nie kleia. Tata gwnie sucha i mimo e Savannah w dalszym cigu zachowywaa si sympatycznie i usiowaa go jako zainteresowa, sia przyzwyczajenia sprawia, e rozmawiali my tylko my dwoje, natomiast tata skupi si wycznie na swoim talerzu. Gdy wyszli my, Savannah marszczya brwi i cho nie chciaem wierzy, e jej pierwsze wraenie ulego zmianie, wiedziaem, e tak wa nie si stao. Ku memu zdziwieniu zechciaa przyj nazajutrz wieczorem i znowu rozmawiaa z moim ojcem w jego pracowni o numizmatach. Przypatrywaem si im, zastanawiajc si, co Savannah pojmie z sytuacji, do ktrej ja dawno temu przywykem. Jednocze nie modliem si, by okazaa si bardziej wyrozumiaa ni ja kiedy . Po wyj ciu z domu u wiadomiem sobie, e nie mam powodw do zmartwienia. Gdy jechali my z powrotem na pla, Savannah

mwia o moim tacie w samych superlatywach, wychwalajc zwaszcza prac, jakiej dokona, wychowujc mnie. Mimo e nie byem pewien, czy przywizywa do tego wielk wag, odetchnem z ulg, my lc, e chyba zaakceptowaa mojego ojca takim, jaki jest. Do weekendu moja obecno w domu na play staa si czym normalnym. Wikszo jego mieszkacw znaa ju moje imi, lecz w dalszym cigu okazywali mi mao wyczerpani codzienn cik prac. Niemal wszyscy zamiast pi i flirtowa na play, zbierali si o sidmej lub smej wieczorem przed telewizorem, wszyscy oparzenia sonecznego, a na palcach mieli plastry z opatrunkiem zasaniajce

zainteresowani nosili lady pcherze.

W sobot wieczorem modzi ludzie odkryli w sobie dodatkowe pokady energii i gdy si zjawiem, grupa chopakw wyadowywaa z vana skrzynk piwa za skrzynk. Pomogem im je zanie na werand i uprzytomniem sobie, e od pierwszego wieczoru, kiedy poznaem Savannah, nie miaem w ustach kropli alkoholu. Podobnie jak tydzie temu zjedli my miso z grilla, siedzc przy ognisku. P niej wybrali my si na spacer po play. Zabraem ze sob k oraz kosz piknikowy z przekskami na p niej i lec na wznak, ogldali my spadajce gwiazdy, wspaniae, zdumiewajce widowisko, byski bieli przemykajce po niebie. By to jeden z tych doskonaych wieczorw, kiedy dziki agodnej bryzie nie jest ci ani za zimn o, ani za gorco. Rozmawiali my i caowali my si godzinami, po czym zasnli my, tulc si nawzajem w ramionach. Kiedy soce zaczo wschodzi nad horyzontem, usiadem obok Savannah. Blask witu rowi jej twarz, wosy rozsypay si wachlarzem na kocu. Spaa z jedn rk zarzucon na pier , a drug nad gow i pomy laem, e marz wycznie o tym, by przez reszt ycia budzi si co rano u jej boku. I tym razem poszli my do ko cioa, a Tim jak zwykle trajkota rado nie, mimo e przez cay tydzie wa ciwie nie zamienili my z nim sowa. Spyta mnie ponownie, czy nie zechciabym pomc przy budowie domu. Odparem, e wyjedam w przyszy pitek i wtpi, bym mg okaza si zbytnio pomocny. -Wydaje mi si, e zaczynasz pokonywa jego opr -oznajmia Savannah, u miechajc si do Tima. Podnis do gry rce. -Przynajmniej nie moesz powiedzie, e nie prbowaem. By to chyba najbardziej sielankowy tydzie, jaki w yciu spdziem. Moje uczucia do Savannah tylko si umocniy, lecz w miar upywu dni zacz mnie drczy coraz wikszy niepokj, e niebawem wszystko to si skoczy. Ilekro nachodziy mnie te obawy, staraem si odepchn je od siebie, lecz gdy nadesza noc z niedzieli na poniedziaek, nie mogem

spa, rzucaem si i przewracaem si z boku na bok, my lc o Savannah. Usiowaem wyobrazi sobie, jak bd mg by szcz liwy, jak znios my l, e dzieli nas ocean, a j otaczaj mczy ni, z ktrych jeden prawdopodobnie czuje do niej dokadnie to samo co ja. Kiedy w poniedziaek wieczorem przyjechaem do domu na play, nie mogem znale Savannah. Poprosiem kogo , by sprawdzi w jej pokoju, a sam zajrzaem do kadej azienki. Nie byo jej te na tarasie na tyach domu ani na play z innymi.

Zszedem na pla, rozpytujc o ni, lecz zbywano mnie na og obojtnym wzruszeniem ramion. Par osb nie zdawao sobie nawet sprawy, e jej nie ma, lecz w kocu ktra z dziewczt -Sandy lub Cindy, nie jestem pewien - pokazaa na pla i powiedziaa, przed godzin widziaa Savannah idc w tamtym kierunku. Znalazem j po dugim czasie. Przeszedem pla w t i z powrotem, ostatecznie koncentrujc si na molu w pobliu domu. Wiedziony przeczuciem wszedem po schodkach na pomost, syszc huk fal pode mn. Kiedy dostrzegem Savannah, pomy laem, e przysza na molo w nadziei, i zobaczy mor winy lub chciaa poobserwowa surferw. Siedziaa z podcignitymi pod brod kolanami, oparta o supek balustrady, i dopiero gdy podszedem bliej, zorientowaem si, e pacze.

Nigdy nie wiedziaem, jak si zachowa na widok paczcej dziewczyny. Szczerze mwic, nie miaem pojcia, co robi, gdy ktokolwiek paka. Mj ojciec nie paka nigdy, a je li mu si to nawet zdarzyo, to ani razu w mojej obecno ci. Ja za po raz ostatni rozbeczaem si w trzeciej klasie, kiedy spadem z domku na drzewie i skrciem rk w nadgarstku. W mojej jednostce kilkakrotnie widziaem paczcych facetw, zwykle klepaem ich wwczas po ramieniu i odchodziem, zostawiajc bardziej do wiadczonym pytania o przyczyn oraz czy mog jako pomc? . Zanim jednak zdecydowaem si, jak postpi, Savannah mnie dostrzega. Szybko wytara zaczerwienione i podpuchnite oczy, usyszaem, jak wciga kilkakrotnie powietrze, by si uspokoi. Torb, t sam, ktr uratowaem z oceanu, trzymaa midzy nogami. -Dobrze si czujesz? - spytaem. -Nie - odrzeka. Serce mi si cisno. -Chcesz zosta sama? Zastanawiaa si przez moment. -Nie wiem - powiedziaa w kocu. Staem w miejscu, niepewny, co robi. Savannah westchna. -Zaraz dojd do siebie. Woyem rce do kieszeni i pokiwaem gow. -Wolaaby zosta sama? - spytaem jeszcze raz.

-Naprawd musz ci odpowiedzie? Zawahaem si. -Tak. Roze miaa si markotnie. -Moesz zosta - zgodzia si. - Wa ciwie byoby mio, gdyby usiad obok mnie. Usiadem, a nastpnie po krtkiej chwili wahania otoczyem j ramieniem. Siedzieli my przez jaki czas, nie odzywajc si nawet sowem. Oddech Savannah powoli si uspokaja. Otara zy, ktre nadal spyway po jej policzkach. -Kupiam ci co - powiedziaa wreszcie. - Mam nadziej, e przyjmiesz to dobrze. -Jestem pewien - wymamrotaem. Pocigna nosem. -Wiesz, o czym my laam, kiedy tutaj przyszam? My laam o nas -oznajmia, nie czekajc na odpowied . -O tym, jak si poznali my, jak rozmawiali my pierwszego wieczoru, jak obnosie si ze swoimi tatuaami i spojrzae zym okiem na Randy'ego. I o twojej gupkowatej minie, gdy po raz pierwszy poszli my popywa na desce, a ja pojechaam na fali a do brzegu... Gdy Savannah umilka, objem j mocniej w pasie. -Jestem pewny, e twoje sowa kryj jaki komplement. Nie miao prbowaa si u miechn, lecz bez powodzenia. -Pamitam bardzo dokadnie tamte pierwsze dni -zapewnia mnie. - To samo dotyczy caego tygodnia. Czas spdzony z twoim tat, pj cie na lody, nawet zwiedzanie tego gupiego okrtu. -Nie wrcimy ju tam - obiecaem, lecz Savannah podniosa rce, uciszajc mnie. -Nie pozwalasz mi skoczy -powiedziaa. -I nie rozumiesz, o co mi chodzi. A mnie chodzi o to, e cieszyam si kad chwil i nie spodziewaam si tego. Nie przyjechaam tutaj po to, podobnie jak nie przyjechaam po to, by si w tobie zakocha. Czy, oczywi c ie w inny sposb, w twoim ojcu. Skarcony, powstrzymaem si od komentarza. Savannah odgarna kosmyk wosw za ucho. -Uwaam, e twj tata jest fantastyczny, e ciebie, a wiem, e ty tak nie uwaasz i... wietnie poradzi sobie z wychowaniem

Kiedy zabrako jej sw, pokrciem gow zakopotany. -I dlatego pakaa ? Z powodu mojego stosunku do ojca? -Nie -odpara. -Nie suchae chaotyczne my li. mnie? Milczaa, prbujc uporzdkowa swoje

-Nie chciaam si w nikim zakochiwa -wyja nia. -Nie byam na to gotowa. Raz

przez to przeszam i potem byam w okropnym stanie psychicznym. Wiem, e teraz jest inaczej, ale za kilka dni wyjedziesz i wszystko si skoczy... a ja znowu bd przegrana . -To wcale nie musi si skoczy - zaprotestowaem.

-Ale si skoczy -powiedziaa. -Wiem, e moemy do siebie pisa i rozmawia przez telefon, moemy si widywa, gdy przyjedziesz do domu na urlop. Nie bdzie to jedn ak to samo. Nie bd ogldaa twoich gupich min. Nie bdziemy mogli lee razem na play i wpatrywa si w gwiazdy. Nie bdziemy mogli siedzie naprzeciwko siebie, rozmawia i wyznawa sobie nawzajem tajemnic. I nie bd czua wok siebie twojego ramienia, tak jak w tej chwili. Odwrciem si, czujc narastajc panik i napicie. Wszystko, co mwia, by prawd.

-Dotaro to do mnie dzisiaj, gdy rozgldaam si po ksigarni. Weszam tam, by kupi ci pewn ksik, a kiedy j znalazam, zaczam sobie wyobraa, jak zareagujesz, gdy ci j dam. Chodzi mi o to, e wiedziaam, i spotkamy si za zaledwie kilka godzin i wtedy si dowiem, i bdzie dobrze. Je li bowiem nawet wytrcioby ci to z rwnowagi, byam pewna, e sobie z tym poradzimy, poniewa moemy rozmawia oko w oko. To wa nie u wiadomiam sobie, siedzc tutaj. e kiedy jeste my razem, wszystko jest moliwe. Zawahaa si, po czym mwia dalej. -Ale wkrtce ju przestanie by moliwe. Zdawaam sobie spraw od chwili, gdy ci poznaam, e bdziesz tu tylko przez dwa tygodnie, nie spodziewaam si jednak, e poegnanie bdzie takie trudne. -Nie chc si egna - rzekem, delikatnie odwracajc jej twarz ku sobie. Syszaem pod nami huk fal uderzajcych o palowanie, nad naszymi gowami przeleciao stado mew. Pochyliem si, by j pocaowa, moje wargi ledwo musny jej usta. Oddech Savannah pachnia cynamonem i mit, znowu nasza mnie my l o powrocie do domu. Majc nadziej, e rozprosz jej ponure my li, u cisnem j energicznie i wskazaem na torb. -A wic jak ksik mi kupia ? W pierwszej chwili zdawaa si nie rozumie, o co mi chodzi, po czym przypomniaa sobie, e wspomniaa o tym wcze niej. -Ach tak, chyba czas na to, prawda? Ze sposobu, w jaki to powiedziaa, domy liem si, e nie kupia mi najnowszego Hiaasena. Czekaem, gdy jednak sprbowaem spojrze jej w oczy, odwrcia wzrok. -Je li dam ci t ksik -oznajmia powanym tonem -musisz mi obieca, e j przeczytasz.

Nie bardzo wiedziaem, o co w tym wszystkim chodzi. -Jasne - wycedziem. - Obiecuj.

Mimo to nadal si wahaa. Nastpnie zanurzya do w torbie i wyja ksik. Gdy mi j podaa, przeczytaem tytu. W pierwszej chwili nie wiedziaem, co my le. Bya to ksik -wa ciwie raczej podrcznik -o autyzmie i zespole Aspergera. Syszaem o obydwu chorobach i przyjem, e wiem o nich tyle, co wikszo ludzi, czyli niewiele. -Napisaa j jedna z naszych wykadowczy w college'u -wyja nia. -Jest najlepsza ze wszystkich. Na jej zajciach zawsze by komplet, a studenci, ktrzy nie byli na U cie , wpadali czasami, by z ni porozmawia. Jest jedn z najlepszych specjalistek w zakresi e wszelkich form zaburze rozwoju i jako jedna z niewielu skupia si na badaniach doro sych. -Arcyciekawe - powiedziaem, nie prbujc nawet ukry mojego braku entuzjazmu. -Sdz, e mgby si czego nauczy - nie daa za wygran Savannah.

-Jestem pewien -rzekem z przeksem. -Wyglda na to, e znajd tu mnstwo informacji. -Chodzi o co wicej -rzeka cicho. -Chc, eby to przeczyta przez wzgld na swego ojca. I wasze wzajemne relacje. Po raz pierwszy poczuem, e sztywniej. -Co to ma wsplnego z nami? -Nie jestem specjalistk, ale ten podrcznik by obowizkow lektur w czasie obu semestrw i studiowaam go kadego wieczoru. Mwiam ju, e autorka przeprowadzia wywiady z ponad trzystoma dorosymi osobami cierpicymi na rne zaburzenia. Zabraem rk. -I? Zdawaem sobie spraw, e syszy napicie w moim gosie, przygldaa mi si z pewnym zrozumieniem.

-Wiem, e jestem tylko studentk, ale wiele godzin podczas praktycznych zaj przepracowaam z dziemi z zespoem Aspergera... przyjrzaam si temu z bliska. Miaam te okazj pozna kilka dorosych osb, z ktrymi przeprowadzaa wywiady moja pani profesor. Uk przede mn, kadc mi do na ramieniu. -Twj tata jest bardzo podobny do paru z nich. Wiedziaem ju chyba, do czego zmierza, lecz z jakiego powodu chciaem, eby nazwaa rzecz po imieniu. -Co to ma znaczy? - spytaem, zmuszajc si, by si nie odsun. Savannah nie od razu odpowiedziaa.

-My l, e twj tata moe mie zesp Aspergera. -Mj ojciec nie jest op niony umysowo... -Tego nie twierdz. Zesp Aspergera jest zaburzeniem rozwoju... -Nie interesuje mnie, co to jest -przerwaem jej, podnoszc gos. -Mj tata tego nie ma. Wychowa mnie, pracuje, paci rachunki. By kiedy onaty. -Mona mie zesp Aspergera i funkcjonowa... Nagle uprzytomniem sobie, co powiedziaa wcze niej. -Chwileczk -przerwaem jej znowu, prbujc przypomnie sobie dokadnie jej sowa i czujc sucho w ustach. -Przed chwil stwierdzia , e mj ojciec wietnie sobie poradzi z wychowaniem mnie. -Owszem -przyznaa -i rzeczywi cie tak my l... Zacisnem zby, gdy dotaro do mnie, o co jej chodzi, wpatrujc si w ni, jak gdybym widzia j po raz pierwszy. -Mwisz tak dlatego, e uwaasz go za kogo w rodzaju bohatera Rain Mana. e wziwszy pod uwag jego problem, wietnie sobie poradzi. -Nie... nie rozumiesz. Zesp Aspergera ma wiele spektrw, od agodnych do cikich... Prawie jej nie suchaem. -I ywisz do niego szacunek z tego samego powodu. Ale tak naprawd wcale go nie polubia . -Nie, zaczekaj... Odsunem si i wstaem. Nagle potrzebujc wicej przestrzeni, podszedem do balustrady po drugiej stronie pomostu. Przyszy mi na my l jej ustawiczne pro by o spo tkanie z nim... prawdziw pobudk jej postpowania nie bya wcale ch spdzenia z nim czasu. Ona go analizowaa. Poczuem ciskanie w odku. Odwrciem si i spojrzaem jej prosto w oczy. -To dlatego przychodzia , prawda? -Co... -Nie dlatego, e go polubia , lecz chciaa sprawdzi, czy masz racj. -Nie... -Przesta kama! - krzyknem. -Nie kami! -Siedziaa tam z nim, udajc, e interesuj ci jego monety, a w rzeczywisto ci oceniaa go jak jak map w klatce. -To nie tak! - zawoaa, zrywajc si na rwne nogi. - Szanuj twojego tat...

-Poniewa uwaasz, e ma problemy i daje sobie z nimi rad - warknem, koczc za ni zdanie. - Tak, rozumiem. -Mylisz si. Lubi twojego tat... -I wa nie dlatego przeprowadzia swj may eksperyment, tak? -wycedziem z surow min. -Aha, musiaem zapomnie, e gdy kogo lubisz, robisz takie rzeczy. Czy to starasz si mi zasugerowa? Savannah pokrcia gow. -Nie! -Po raz pierwszy zdawaa si mie wtpliwo ci, czy susznie postpia, zaczy trz si jej wargi. W kocu powiedziaa drcym gosem: -Masz racj. Nie powinnam bya tego robi. Ale ja po prostu chciaam, eby go zrozumia. -Dlaczego? -spytaem, robic krok w jej kierunku. Czuem, jak mi nie mi si napinaj. - Rozumiem go wietnie. Dorastaem z nim, zapomniaa o tym? Mieszkaem z nim. -Prbowaam pomc -wyja nia ze spuszczonymi oczami. -Pragnam wycznie, eby umia znale z nim wsplny jzyk. -Nie prosiem ci o pomoc. Nie chc twojej pomocy! Zreszt to nie jest twj cholerny interes! Odwrcia si i otara zy. -Rzeczywi cie nie mj -rzeka niemal niedosyszalnym szeptem. -My laam, e chciaby wiedzie. -Wiedzie o czym? -spytaem. -e uwaasz, i co jest z nim nie tak? e nie powinienem oczekiwa, i bd mia z nim normalne relacje? e musz rozmawia z nim o monetach, je li chc z nim rozmawia w ogle?

Nie kryem gniewu w gosie i ktem oka dostrzegem, e dwch wdkarzy odwraca si w nasz stron. Moje spojrzenie powstrzymao ich od podej cia bliej, chyba na szcz cie. W milczeniu mierzyli my si wzrokiem, nie oczekiwaem od Savannah odpowiedzi i szczerze mwic, nie chciaem, by mi odpowiadaa. W dalszym cigu usiowaem nie my le o tym, e godziny, ktre spdzia z moim ojcem, byy niczym innym, tylko zwyk fars. -Moe - wyszeptaa. Zamrugaem powiekami niepewny, czy naprawd powiedziaa to, co mi si wydawao. -Sucham? -Dobrze syszae . -Wzruszya lekko ramionami. -Moe to jedyna rzecz, o ktrej bdziesz rozmawia ze swoim ojcem? A je li jest to wszystko, na co go sta? Czuem, jak moje donie zaciskaj si w pi ci. -Jednym sowem mwisz, e wszystko zaley ode mnie? Nie spodziewaem si, e

odpowie, ona jednak to zrobia. -Nie wiem -odpara, patrzc mi w oczy. Wci l niy w nich zy, lecz jej gos brzmia zaskakujco spokojnie. -Dlatego kupiam t ksik. eby j przeczyta. Jak sam powiedziae , znasz go lepiej ode mnie. I nigdy nie twierdziam, e nie potrafi funkcjon owa, poniewa bez wtpienia potrafi. Ale zastanw si nad tym. Jego niezmienny porzdek zaj, fakt, e nie patrzy ludziom w oczy, gdy z nimi rozmawia, brak jakiegokolwiek ycia towarzyskiego... Odwrciem si gwatownie, majc ochot w co -Dlaczego to robisz? - spytaem cicho. -Poniewa gdybym to ja bya na twoim miejscu, chciaabym wiedzie. I nie mwi tego po to, by sprawi ci przykro , by obrazi twojego ojca. Powiedziaam ci, poniewa chciaam, eby go zrozumia. Jej szczero bole nie mi u wiadomia, e Savannah wierzy w to, co mwi. Mimo to miaem to gdzie . Odwrciem si i ruszyem pomostem w stron brzegu. Pragnem tylko uciec. Uciec std, uciec od niej. -Dokd idziesz? - zawoaa. - John! Zaczekaj! Zignorowaem j. Przy pieszyem kroku i po chwili dotarem do stopni prowadzcych na pla. Zbiegem po nich z go nym tupotem, zeskoczyem na piasek i ruszyem w stron domu. Nie miaem pojcia, czy Savannah idzie za mn. Gdy dotarem do grupy modziey, wszystkie twarze zwrciy si ku mnie. Wygldaem na w ciekego i zdawaem sobie z tego spraw. Randy trzyma w rku piwo. Musia zobaczy zbliajc si Savannah, poniewa zastpi mi drog. Kilku jego kumpli z korporacji poszo za jego przykadem. -Co si dzieje? - zawoa. - Co si stao Savannah? Zignorowaem go, a rozzoszczony Randy chwyci mnie za rk w nadgarstku. -Hej, mwi do ciebie! Niezbyt mdre posunicie. Czuem wo piwa w jego oddechu, wiedziaem, e alkohol doda mu odwagi. -Odczep si - ostrzegem go. -Dobrze si czuje? -Pu mnie - warknem - albo zami ci rk! -Hej, o co chodzi? - dobieg mnie z tyu gos Tima. -Co jej zrobie ? - spyta ostro Randy. - Dlaczego ona pacze? Zrobie jej krzywd? Poziom adrenaliny w moich yach wyra nie si podnis. -Daj ci ostatni szans - uprzedziem. uderzy. W cokolwiek.

-To nie ma sensu! -zawoa Tim, tym razem bliej. -Wyluzujcie, chopcy! Dajcie spokj!

Kto sprbowa chwyci mnie od tyu. Zareagowaem instynktownie, bya to kwestia sekund. Uderzyem go z caej siy okciem w splot soneczny i usyszaem go ne stknicie. Nastpnie zapaem Randy'ego za rk i wykrciem j gwatownie, omal jej nie amic. Krzykn z blu i opad na kolana. W tym samym momencie wyczuem, e kto inny rzuca si na mnie. Zadaem na o lep cios okciem, trafiajc kogo , chrupna chrzstka, ja za odwrciem si gotowy zaatakowa nastpnego napastnika. -Co ty zrobi?! - usyszaem krzyk Savannah. Przybiega zapewne pdem, widzc, co si dzieje. Randy krzywi si z blu, siedzc na piasku i ciskajc kurczowo napistek. Facet, ktry zapa mnie od tyu, chwyta z trudem powietrze, peznc na czworakach. -Zrobie mu krzywd! -lamentowaa Savannah, przebiegajc obok mnie. -On prbowa tylko zapobiec bjce! Odwrciem si. Tim upad jak dugi i lea teraz na ziemi, trzymajc si za twarz, krew sczya mu si przez palce. Ten widok zdawa si paraliowa wszystkich z wyjtkiem Savannah, ktra uklka przy nim. Tim jcza, a ja, poza tym, e serce walio mi jak motem, poczuem ciskanie w doku. Dlaczego to musia by on? Pragnem spyta, czy nic mu nie jest; pragnem go zapewni, e nie chciaem zrobi mu krzywdy i e to nie moja wina. Nie ja zaczem t bijatyk. Ale nie miao to znaczenia. Nie teraz. Nie mogem udawa, e powinni mi wybaczy i zapomnie, bez wzgldu na to, jak bardzo aowaem tego, co si stao. Zaczem si powoli wycofywa, prawie nie syszc zawodzenia Savannah. Bacznie obserwowaem reszt chopakw, upewniajc si, e pozwol mi odej . Nie chciaem skrzywdzi jeszcze kogo . -O Boe... och, nie. Naprawd strasznie krwawisz... trzeba ci zawie do lekarza... Wycofywaem si dalej, po czym odwrciem si i wszedem po schodach na werand. Przemknem przez dom, wsiadem do samochodu i zanim si zorientowaem, znalazem si na ulicy, przeklinajc siebie i cay wieczr.

ROZDZIA DZIESITY Nie miaem pojcia, dokd pojecha, tote kryem przez jaki czas bez celu, odtwarzajc w pamici wydarzenia caego wieczoru. Nadal byem w cieky na siebie za to, co zrobiem Timowi -musz przyzna, e je li chodzi o innych mj al by nieskoczenie mniejszy -jak rwnie nie mniej w cieky na Savannah za to, co si wydarzyo na pomo cie mola.

Z trudem przypominaem sobie, od czego si to zaczo. W jednej chwili my laem, e kocham j bardziej, ni wydawao mi si moliwe, a w nastpnej kcili my si. Oburzy mnie jej podstp, lecz mimo to byo dla mnie kompletnie niezrozumiae, dlaczego tak si rozgniewaem. Przecie ojca i mnie nie czya bliska wi , nie mogem nawet powiedzie, e go naprawd znam. Skd wic ten napad furii? I dlaczego wci jestem zy? Czy dlatego -podpowiedzia mi cichy gos wewntrzny -e Savannah moe mie racj? Nie miao to jednak znaczenia. Czy ojciec ma ten zesp, czy nie ma, co z tego wynika? Czy to cokolwiek zmieni? I po co Savannah wtrca si w nie swoje sprawy? Jedc tak w kko, miotaem si pomidzy gniewem a akceptacj. Przeywaem jeszcze raz uczucie, jakiego doznaem, gdy mj okie strzaska nos Tima, co tylko pogarsz ao mj stan psychiczny. Dlaczego to on mnie zaatakowa, a nie ktry z tamtych. To nie ja wszczem bjk. I Savannah... tak, mgbym zdoby si na to, by pojecha tam jutro i przeprosi j. Byem pewny, e szczerze wierzy w to, co mwi, i na swj sposb stara si pomc. I moe, je li nie myli si w ocenie, chciabym wiedzie. To wyja nioby sytuacj...

Ale po tym, co zrobiem Timowi? Jak Savannah na to zareaguje? Jest jej najlepszym przyjacielem i nawet je li przysign, e to by wypadek, czy przyjmie moje tumaczenie? A jak odniesie si do tego, w jaki sposb potraktowaem innych? Wiedziaa, e jestem onierzem, ale teraz, gdy zobaczya niewielk czstk tego, co to oznacza, czy nadal bdzi ywia do mnie takie same uczucia? Gdy w kocu dotarem do domu, byo ju po pnocy. W oknach nie paliy si wiata. Wszedem do rodka, zajrzaem do dziupli ojca, po czym przeszedem do sypialni. Oczywi cie, nie by ju na nogach. Co wieczr kad si spa o tej samej porze. Mia niezmienny porzdek zaj, jak sam dobrze wiedziaem i co zauwaya Savannah. Wycignem si na ku, zdawaem sobie jednak spraw, e nie zasn. Gdybym tak mg cofn czas i przey ten wieczr jeszcze raz. W kadym razie od chwili, gdy Savannah

daa mi ksik. Nie chciaem my le o tacie ani o Savannah, ani te o tym, co zrobiem z nosem Tima. Ale gapiem si w sufit przez ca noc, nie mogc uciec od wasnych my li. Wstaem, gdy usyszaem krztanin ojca w kuchni. Miaem na sobie to samo ubranie co wczoraj wieczorem, wtpiem jednak, czy zwrci na to uwag. -Dzie dobry, tato - wymamrotaem. -Cze , John - powiedzia. - Zjesz co -Jasne - odrzekem. - Kawa gotowa? -W dzbanku. Nalaem sobie filiank. Gdy tata szykowa niadanie, rzuciem okiem na nagwki w gazecie, wiedzc, e najpierw przeczyta pierwsz stron, potem metro. Ominie wiadomo ci sportowe i kronik towarzysk. Ustalony porzdek. -Jak ci min wieczr? - spytaem. -Jak zwykle - odpar. Nie zdziwio mnie, gdy on z kolei nie zada mi adnego pytania o mj wieczr. Zamiesza opatk jajecznic. Bekon skwiercza ju na patelni. Po pewnym czasie odwrci si do mnie i bez trudu przewidziaem, o co mnie zapyta: -Czy mgby woy troch chleba do opiekacza? * Tata wyszed do pracy dokadnie o sidmej trzydzie ci pi. Po jego wyj ciu przejrzaem gazet, kompletnie niezainteresowany wiadomo ciami, nie majc pojcia, co dalej robi. Nie miaem ochoty pywa na desce ani nawet wychodzi z domu. Zastanawiaem si wa nie, czy pooy si z powrotem i sprbowa troch odpocz, gdy usyszaem, e na podje dzie zatrzymuje si samochd. Pomy laem, e moe kto zostawia ulotk reklamow firmy oferujcej czyszczenie rynien lub zmywanie pod ci nienie m ple ni z dachw. Zdziwiem si, gdy kto zastuka do drzwi. Otworzywszy drzwi, zamarem kompletnie zbity z tropu. Tim przestpi z nogi na nog. -Cze , John - powiedzia. - Wiem, e jest wcze nie, ale czy mgbym wej ? Nos mia oklejony szerokim plastrem, oczy podsinione i podpuchnite. -Tak... jasne. -Odsunem si na bok, nadal przetrawiajc fakt, e si tu w ogle zjawi. Tim przeszed obok mnie, kierujc si do salonu. -Ledwie udao mi si znale twj dom. Kiedy ci kiedy podrzuciem, byo p no i na niadanie?

nie zwracaem specjalnie uwagi na drog. Przejechaem tdy kilkakrotnie, zanim wreszcie go zauwayem. U miechn si znowu, a ja zorientowaem si, e trzyma w rku ma papierow torebk. -Napijesz si kawy? -spytaem, biorc si w gar . -Chyba zostao jeszcze troch w dzbanku. -Nie, dzikuj. Nie spaem prawie przez ca noc i raczej nie powinienem uywa kofeiny. Mam nadziej, e si troch zdrzemn po powrocie do domu. Pokiwaem gow. -Posuchaj... je li chodzi o to, co zdarzyo si wczorajszego wieczoru -zaczem. Przepraszam. Naprawd nie chciaem... Podnis rce do gry, by mnie powstrzyma. -W porzdku. Wiem, e nie chciae . I powinienem by wykaza wicej rozsdku i apa jednego z tamtych chopakw. Przyjrzaem mu si bacznie. -Bardzo boli? -Da si wytrzyma - odrzek. - Bya to jedna z typowych nocy na oddziale urazowym. Troch potrwao, zanim obejrza mnie lekarz, a on zamierza wezwa kogo innego, eby nastawi mi nos. Oni przysigali jednak, e nos bdzie jak nowy. Mog mie najwyej may guzek, ale mam nadziej, e nada mi to bardziej powany wygld. U miechnem si, po czym natychmiast poczuem si z tego powodu gupio. -Jak ju mwiem, bardzo przepraszam.

-Przeprosiny przyjte -powiedzia. -I doceniam. Ale nie przyszedem do ciebie z tego powodu. - Wskaza ruchem rki kanap. - Czy bdzie ci przeszkadzao, je li usidziemy? Wci jeszcze jestem troch otumaniony. Usiadem na brzeku fotela z podnkiem, pochylony do przodu, wspierajc okcie na kolanach. Tim skrzywi si, moszczc si wygodnie na kanapie. Papierow torebk postawi z boku. -Chciabym porozmawia z tob o Savannah -oznajmi. -I o tym, co si zdarzyo wczoraj wieczorem. D wik jej imienia przywoa wspomnienie wszystkiego, co si stao. Odwrciem wzrok. -Wiesz, e jeste my dobrymi przyjacimi, prawda? -Tim nie czeka na odpowied . Wczoraj w szpitalu rozmawiali my przez wiele godzin i po prostu przyszedem tutaj, b y ci

prosi, eby

nie gniewa si na ni za to, co zrobia. Rozumie, e popenia bd, e nie

niej naley stawianie diagnozy twojemu ojcu. Miae co do tego suszno . -Wobec tego czemu sama nie przysza? -W tej chwili jest na placu budowy. Kto musi sprawowa nadzr, podczas gdy ja wracam do zdrowia. Poza tym ona nie wie, e tu jestem. Pokrciem gow. -Przede wszystkim nie mam pojcia, dlaczego tak si wkurzyem. -Poniewa nie chciae tego sucha -odrzek cicho. -Czuem si tak samo, ilekro kto mwi w ten sposb o moim bracie Alanie. Cierpi na autyzm. Podniosem gow i spojrzaem do niego. -Alan jest twoim bratem? -Tak, a czemu pytasz? Savannah opowiadaa ci o nim? -Troch -odparem, pamitajc, e nawet wicej ni o Alanie opowiadaa o jego bracie, ktry okazywa mu ogromn cierpliwo , co zainspirowao j do wybrania pedagogiki specjalnej jako przedmiotu kierunkowego. Siedzcy na kanapie Tim skrzywi si, dotknwszy sica pod okiem. -I tak dla twojej wiadomo ci -mwi dalej -zgadzam si z tob. Nie do niej naleaa ocena stanu zdrowia twojego ojca, i to wa nie jej powiedziaem. Pamitasz, jak ci uprzed zaem, e Savannah bywa czasami naiwna? To wa nie miaem na my li. Chce pomaga ludziom, lecz czasami jej intencje nie dadz si jasno odczyta... -Nie chodzi wycznie o ni -przerwaem mu -lecz rwnie o mnie. Moja reakcja bya niewspmierna do przyczyny. Nie spuszcza ze mnie wzroku. -Sdzisz, e Savannah moe mie racj? Splotem donie. -Nie wiem. Nie sdz, lecz...

-Lecz nie wiesz. A je li nawet, to jakie to ma znaczenie, tak? -I tym razem nie cz eka na odpowied . -Znam to z wasnego do wiadczenia. Pamitam, przez co przeszli my z Alanem, moi rodzice i ja. Przez dugi czas nie mieli my pojcia, co -je li w ogle co -jes z nim nie tak. I wiesz do jakiego wniosku doszedem po caym tym czasie? e nie ma to znaczenia. Nadal go kocham i opiekuj si nim, i zawsze bd. Ale... dowiedzenie si czego wicej na temat jego schorzenia uatwio mi relacje z nim. Gdy ju wiedziaem... chyba przestaem oczekiwa, by zachowywa si w pewien sposb. A bez tych oczekiwa atwiej mi przyszo zaakceptowanie go. Przetrawiaem jego sowa.

-A je li ojciec nie ma zespou Aspergera? - spytaem. -Nie musi mie. -A je li sdz, e jednak ma? Tim westchn. -To nie jest takie proste, zwaszcza w agodniejszych przypadkach. Nie wystarczy pobranie fiolki krwi i zbadanie jej. Moesz dotrze do punktu, kiedy wydaje ci si, e faktycznie moliwe, i kto jest chory, ale to wszystko. Nigdy nie dowiesz si z ca pewno ci. Z tego, co powiedziaa mi Savannah, naprawd nie sdz, e wiele si zmieni. I po co miaoby si zmienia? Ojciec pracuje, wychowa ci... czego wicej mona wymaga od ojca? Zastanawiaem si nad jego sowami, tymczasem przez moj gow przelatyway dziesitki obrazw ojca. -Savannah kupia dla ciebie ksik - rzek. -Nie mam pojcia, gdzie ona jest - przyznaem. -Ja j mam -wyja ni. -Zabraem j z domu. -Poda mi papierow torebk. Z jakiego powodu ksika wydaa mi si cisza ni wczoraj wieczorem. -Dzikuj. Tim wsta. Nasza rozmowa wyra nie zbliaa si do koca. Podszed do drzwi, lecz odwrci si do mnie, z rk na klamce. -Wiesz, e nie musisz tego czyta - oznajmi. -Tak. Otworzy drzwi, lecz przystan w progu. Zdawaem sobie spraw, e chce co jeszcze doda, lecz zaskoczy mnie, tym razem si nie odwracajc. -Czy mog ci o co prosi? -Jasne. -Nie zam serca Savannah, dobrze? Wiem, e ona ci kocha, a ja po prostu pragn, eby bya szcz liwa. I wtedy u wiadomiem sobie z ca jasno ci, e nie myliem si co do uczu Tima do niej. Gdy szed do samochodu, odprowadziem go wzrokiem, stojc przy oknie, pewien, e o n te kocha Savannah. Odoyem ksik na bok i poszedem na spacer. Kiedy wrciem do domu, rwnie jej unikaem. Trudno mi znale inne wyja nienie mojego zachowania jak to, e zwyczajnie jako mnie przeraaa. Jednake po paru godzinach pokonaem to uczucie i przez reszt popoudnia chonem jej tre , jednocze nie przeywajc na nowo rne wspomnienia zwizane z ojcem.

Tim mia racj. Nie byo adnej jednoznacznej diagnozy, adnych elaznych regu ani te sposobu, bym kiedykolwiek zyska cakowit pewno . Niektrzy ludzie z zespoem Aspergera maj niski iloraz inteligencji, podczas gdy inni, nawet z powan odmian autyzmu -na przykad, bohater filmu Rain Man grany przez Dustina Hoffmana -s uwaani za geniuszy w pewnych dziedzinach. Jedni potrafi funkcjonowa w spoeczestwie tak dobrze, e nikt ich nie podejrzewa o autyzm, znowu inni musz by umieszczeni w zakadzi e. Czytaem notki biograficzne osb z zespoem Aspergera obdarzonych wyjtkowym talentem muzycznym lub matematycznym, lecz dowiedziaem si, e zdarzaj si rwnie rzadko jak niezwyke talenty w rd ogu spoeczestwa. Lecz co najwaniejsze, wyczytaem, e w czasach dziecistwa mojego taty bardzo niewielu lekarzy potrafio rozpozna cechy charakterystyczne lub symptomy tego zaburzenia i e jego rodzice mogli nie zdawa so bie sprawy, i co jest nie tak. Dzieci autystyczne lub z zespoem Aspergera czsto byy wrzucane do jednego worka z op nionymi umysowo lub nie miaymi i je li nie umieszczano ich w zakadzie, rodzicom pozostawao tylko pociesza si nadziej, e pewnego dnia dziecko z tego wyro nie. Rnic midzy zespoem Aspergera a autyzmem mona podsumowa w nastpujcy sposb: osoba z autyzmem yje we wasnym wiecie, natomiast osoba z zespoem Aspergera yje w naszym wiecie w pewnym sensie z wasnego wyboru. Zgodnie z tak norm o wikszo ci ludzi mona by powiedzie, e maj zesp Aspergera.

Pewne rzeczy jednak wskazyway na to, e Savannah miaa suszno co do mojego ojca. Jego ustalony, niezmienny porzdek zaj, jego niech do kontaktw z lud mi, brak zainteresowania czymkolwiek innym poza numizmatami, pragnienie samotno ci -wszystk o wydawao si dziwactwami, jakie moe mie kady, lecz z moim ojcem byo inaczej. O ile tamci potrafili z wasnej woli dokonywa tych samych wyborw, o tyle mj ojciec -jak niektrzy ludzie z zespoem Aspergera -sprawia wraenie, e jest zmuszony y zgodnie z ustalonymi z gry wyborami. Przynajmniej zrozumiaem, e to tumaczy zachowanie ojca. Problem nie polega na tym, e tata si nie zmieni, lecz e nie moe si zmieni. Nawet przy caej niepewno ci, jaka temu towarzyszya, u wiadomienie sobie tego problemu pokrzepio mnie. I zdaem sobie spraw, e jest to odpowied napytania, ktre drczyy mnie w zwizku z moj matk: Co ona w nim zobaczya? I dlaczego odesza? . Miaem wiadomo , e nigdy si tego nie dowiem, i nie zamierzaem szpera w przeszo ci. Lecz w ciszy domu, gdy pu ciem wodze wyobra ni, zobaczyem spokojnego mczyzn, ktry w taniej restauracji nawiza ze skromn mod kelnerk rozmow o swej rzadkiej kolekcji monet. Owa moda kelnerka leaa wieczorami w ku, marzc o lepszym

yciu. Moe flirtowaa z ojcem, a moe nie, ale jego cigno do niej i w dalszym cigu wstpowa do restauracji. Niewykluczone, e z czasem wyczua w nim t dobro i cierpliwo , ktre okaza p niej, wychowujc mnie. Niewykluczone, e dostrzega jego spokojn natur, widziaa, e nieatwo bdzie wyprowadzi go z rwnowagi i nigdy nie uyje przemocy. Mogo to wystarczy nawet bez mio ci, zgodzia si wic wyj za niego, my lc, e sprzedadz monety i bd potem yli, je li nie szcz liwie, to przynajmniej dostatnio. Zasza w ci, a p niej, gdy okazao si, e pomys sprzedania monet w ogle nie mie ci mu si w gowie, dotaro do niej, e jest skazana na ma, ktry nie interesuje si wa ciw niczym, co ona robi. Moe samotno przerosa jej siy, a moe zwyczajnie bya egoistk, ta czy owak pragna si std wyrwa i po urodzeniu dziecka skorzystaa z pierwszej okazji, by to zrobi. Albo, pomy laem, byo zupenie inaczej.

Wtpiem, bym kiedykolwiek dowiedzia si prawdy, ale naprawd mi na tym nie zaleao. Zaleao mi natomiast na ojcu i nagle pojem, e w sytuacji, gdy okablowanie jeg mzgu byo troch wadliwe, jakim sposobem wypracowa sobie zbir yciowych regu, ktre uatwiay mu dopasowanie si do wiata. Zapewne nie byy zupenie normalne, lecz mimo to tata znalaz sposb, by pomc mi sta si czowiekiem, jakim jestem. Dla mnie byo to a nadto. By moim ojcem i uczyni wszystko, co w jego mocy. Teraz to wiedziaem. I kiedy w kocu zamknem ksik i odoyem j, zapatrzyem si w okno, my lc, jak jestem z niego dumny. Gardo miaem tak ci nite, e z trudem udawao mi si przekn lin. Kiedy tata wrci z pracy, przebra si i wszed do kuchni, by przygotowa spaghetti. Przygldaem mu si, gdy wykonywa kolejne czynno ci, zdajc sobie spraw, e robi dokadnie to samo, za co w ciekem si na Savannah. Dziwne, jak wiedza zmienia postrzeganie. Zwrciem uwag na precyzyjno jego ruchw -jak starannie otwiera pudeko spaghetti, po czym odkada je na bufet, jak ostronie, pod odpowiednim ktem, porusza opatk, przyrumieniajc miso. Czekaem, by doda soli i pieprzu, i po chwili si doczekaem. Wiedziaem, e zaraz w nastpnej kolejno ci otworzy puszk sosu pomidorowego, i nie zawiodem si. Jak zwykle nie spyta, co dzisiaj porabiaem, wola pracowa w ciszy. Jeszcze wczoraj przypisywaem to faktowi, e jeste my sobie obcy, dzis iaj rozumiaem, e istnieje moliwo , i tak ju pozostanie. Ale po raz pierwszy w yciu nie przejem si tym. Przy kolacji nie spytaem, jak min mu dzie, nie spodziewaem si bowiem

odpowiedzi. Opowiedziaem mu natomiast o Savannah i o tym, jak spdzamy razem czas. Potem pomogem mu sprztn i pozmywa naczynia, kontynuujc nasz jednostronn rozmow. Gdy skoczyli my, sign znowu po cierk. Wytar bufet po raz drugi, a nastpnie przestawia solniczk i pieprzniczk tak dugo, dopki nie znalazy si dokadnie tej samej pozycji, w jakiej byy, gdy przyjecha do domu. Odniosem wraenie, e chcia wczy si do rozmowy i nie potrafi, ale chyba prbowaem tylko doda sobie otuchy. Niewane. Czuem, e jest gotw wycofa si do pracowni. -Tato -zaproponowaem -moe pokazaby mi monety, ktre kupie ostatnio? Chtnie bym o nich posucha. Popatrzy na mnie, jak gdyby nie by pewny, czy si nie przesysza, po czym utkwi wzrok w pododze. Dotkn przerzedzonych wosw i dostrzegem powikszajc si ysin na czubku jego gowy. Kiedy znowu na mnie spojrza, mia niemal przestraszon min. -Dobrze - odrzek wreszcie. Przeszli my razem do pracowni, a gdy poczuem, jak kadzie mi delikatnie do na plecach, pomy laem, e od lat nie by mi tak bliski.

ROZDZIA JEDENASTY

Nazajutrz wieczorem, stojc na molu i podziwiajc gr srebrzystej po wiaty ksiyca na powierzchni oceanu, zastanawiaem si, czy Savannah si zjawi. Dzie wcze niej, gdy ju spdziem kilka godzin z ojcem, ogldajc monety i cieszc si podekscytowaniem w jego gosie, kiedy mi je opisywa, pojechaem na pla. Obok mnie na siedzeniu lea list, ktry napisaem do Savannah, proszc o spotkanie tutaj. Woyem go do koperty i zostawiem w samochodzie Tima. Wiedziaem, e przekae kopert, nie otwierajc jej, bez wzgldu na to, jak bardzo nie chciaby tego robi. Cho znaem go krtko, nabraem przekonania, e Tim, podobnie jak mj ojciec, jest znacznie lepszym czowiekiem, ni ja kiedykolwiek bd. Byo to jedyne wyj cie, jakie przyszo mi do gowy. Zdawaem sobie spraw, e z powodu bjki nie jestem ju mile widzianym go ciem w domu na play. Nie miaem te ochoty na spotkanie z Randym lub Susan, lub z kimkolwiek innym, a to uniemoliwiao mi kontakt z Savannah. Nie miaa komrki, a ja nie znaem numeru telefonu domu na play, tote pozostawao mi jedynie napisa list. Byem w bdzie. Zareagowaem zbyt mocno, miaem tego wiadomo . Nie tylko w stosunku do Savannah, lecz rwnie wobec innych na play. Powinienem by po prostu odej . Randy i jego kumple, nawet je li wiczyli podnoszenie ciarw i uwaali si za wysportowanych, nie mieli szans z kim , kogo specjalnie szkolono, eby szybko i skut ecznie unieszkodliwia przeciwnika. Gdyby zdarzyo si to w Niemczech, przymknito by mnie za to, co zrobiem. Wadza nie bardzo lubi tych, ktrzy wykorzystuj umiejtno ci nabyte podczas organizowanych przez ni szkole w sposb przez ni nieaprobowalny. Zostawiem wic list, a potem przez cay nastpny dzie zerkaem co chwila na zegarek, zastanawiajc si, czy dziewczyna si pokae. Gdy mina godzina, ktr zaproponowaem, nie mogem si powstrzyma, by obsesyjnie nie oglda si przez rami. Odetchnem z ulg, widzc w oddali czyja posta. Po lekkim chodzie poznaem Savannah. Oparem si o balustrad i czekaem na ni. Zwolnia, gdy mnie dostrzega, po czym zatrzymaa si. adnego u cisku, adnego pocaunku - naga oficjalno sprawia mi bl. -Dostaam twj list - powiedziaa. -Ciesz si, e przysza . -Musiaam si wymkn, eby nikt si nie domy li, e tu jeste -oznajmia. Podsuchaam, jak kilku chopakw mwio, co zrobi, je li si tu jeszcze kiedy pojawisz. -Przepraszam. -Bez adnych wstpw przeszedem do sedna sprawy. -Wiem, e

prbowaa -I?

jedynie pomc, a ja

le to odebraem.

-I przykro mi z powodu tego, co zrobiem Timowi. To wspaniay facet, a ja powinienem wykaza si wiksz rozwag. Utkwia we mnie nieruchome spojrzenie. -I? Przestpiem z nogi na nog, majc wiadomo , e to, co powiem, nie jest do koca szczere, wiedziaem jednak, e tak czy owak Savannah pragnie to usysze. Westchnem. -Randy'emu i temu drugiemu chopakowi rwnie. Nadal nie spuszczaa ze mnie wzroku. -I? Znalazem si w kropce. Szukaem gorczkowo odpowiedzi, po czym spojrzaem jej w oczy. -I... - zamilkem. -I co? -I... -sprbowaem ponownie, lecz nic nie przychodzio mi do gowy. -Nie wiem rzekem, czujc si nieswojo. - Ale o cokolwiek ci chodzi, przepraszam i za to. Savannah miaa dziwn min. -To wszystko? -Nie mam pojcia, co jeszcze powiedzie - przyznaem po namy le. P sekundy p niej zauwayem ledwie widoczny cie u miechu na jej wargach. Zrobia krok w moj stron. -To wszystko? -powtrzya agodniejszym tonem. Milczaem. Podesza bliej i, zaskakujc mnie kompletnie, zarzucia mi ramiona na szyj. -Nie musi ci by przykro szep na. - I nie musisz przeprasza. Prawdopodobnie zareagowaabym w taki sam sposb. -Po co wic to cae przesuchanie? -A po to -odrzeka -e dao mi pewno , i nie myliam si co do ciebie. Wiedziaam, e masz dobre serce. -Co chcesz przez to powiedzie? -Dokadnie to, co mwi. P niej, to znaczy tamtej nocy po niefortunnym wieczorze, Tim przekona mnie, e nie miaam prawa wazi z butami w twoje ycie. Suszno bya po twojej stronie. Brak mi wiedzy i umiejtno ci, by dokonywa jakiejkolwiek profesjonaln ej oceny, byam jednak na tyle arogancka, by uwaa, e potrafi. Co do zdarzenia na play po zastanowieniu zrozumiaam ca sytuacj. To nie bya twoja wina. Nie ponosisz winy nawet

za wypadek Tima, mio jednak sysze, e go przeprosie . Choby po to, by wiedzie, e potrafisz to zrobi w przyszo ci. Wtulia si we mnie, a gdy zamknem oczy, pomy laem, e nie chc od losu niczego wicej, tylko mc ju zawsze trzyma j w ramionach. P niej, gdy dua cz nocy mina nam na rozmowie i pocaunkach na play, pogaskaem j po policzku i wyszeptaem: -Dzikuj. -Za co? -Za ksik. Chyba troch lepiej rozumiem teraz mojego tat. Wczorajszy wieczr by dla nas obu naprawd sympatyczny. -Ciesz si. -I dzikuj ci za to, kim jeste . Gdy zmarszczya brwi, pocaowaem j w czoo. -Gdyby nie ty -dodaem -nie potrafibym powiedzie tego o moim ojcu. Nie masz pojcia, jak wiele to dla mnie znaczy. Mimo e nazajutrz powinna bya pracowa na placu budowy, Tim okaza wyrozumiao , gdy wyja nia, e jest to dla nas ostatnia szansa spotkania przed moim powrotem do Niemiec. Gdy przyjechaem po ni, Tim zszed do mnie po stopniach werandy i przykucn obok samochodu, tak e jego twarz znalaza si na poziomie okna. Sice pod oczami zrobiy si ju czarne. Wsun rk przez okno. -Ciesz si, e ci poznaem, John. -I wzajemnie - odrzekem szczerze. -Uwaaj na siebie, dobrze? -Postaram si -odparem. U cisnli my sobie donie, czujc, e istnieje midzy nami pewna wi . Spdzili my z Savannah ranek w oceanarium w Fort Fisher, podziwiajc dziwne stworzenia, ktre tam pokazywano. Widzieli my dugonose belony, miniaturowe koniki morskie. W najwikszym akwarium znajdoway si rekiny wsate oraz korwiny czerwone. miali my si, dotykajc kraba pustelnika, a Savannah kupia mi na pamitk wisiorek do kluczykw w sklepie z upominkami. Ogromnie j rozbawio, e z jakiego dziwnego powodu by na nim zawieszony pingwin. Potem zaprosiem j do sonecznej restauracji nad wod i trzymajc si za rce, przygldali my si aglwkom agodnie koyszcym si na falach. Zatopieni w sobie nawzajem prawie nie zauwayli my kelnera, ktry trzykrotnie podchodzi do stolika, zanim w

ogle otworzyli my nasze karty da. Zachwycaa mnie atwo , z jak Savannah okazywaa uczucia, i czuo malujca si na jej twarzy, gdy opowiadaem jej o ojcu. Kiedy mnie p niej pocaowaa, rozkoszowaem si sodycz jej oddechu. Wziem j znowu za rk. -Pewnego dnia oeni si z tob, wiesz o tym. -Czy to obietnica? -Je li tego chcesz. -C, wobec tego musisz mi przyrzec, e wrcisz po mnie, kiedy ju wystpisz z wojska. Nie mog wyj za ciebie, je li nie ma ci przy mnie. -Umowa stoi. P niej spacerowali my po terenach plantacji Oswalda, przepiknie odrestaurowanej rezydencji sprzed wojny secesyjnej, ktra szczycia si jednymi z najpikniejszych ogrodw w caym stanie. Przechadzali my si powoli po wirowych ciekach. Po ich obu stronach rosy kpy polnych kwiatw mienice si tysicami najrozmaitszych barw w leniwym poudniowym skwarze. -O ktrej jutro wylatujesz? -spytaa. Soce zaczynao swoj powoln wdrwk ku zachodowi po bezchmurnym niebie. -Wcze nie - odrzekem. - Prawdopodobnie bd na lotnisku, zanim si obudzisz. Skina gow. -A dzisiejszy wieczr spdzisz ze swoim tat, prawda? -Taki miaem zamiar. Nie po wiciem mu prawdopodobnie tyle czasu, ile powinienem, ale jestem pewien, e zrozumie... Savannah pokrcia gow, powstrzymujc mnie. -Nie, nie zmieniaj swoich planw. Koniecznie posied z nim wieczorem. Miaam nadziej, e tak postpisz. Dlatego wa nie jestem z tob dzisiaj w cigu dnia. Przebyli my ca dugo starannie utrzymanej alejki ogrodzonej ywopotem. -Co wic chcesz zrobi? - spytaem. - To znaczy, my l o nas. -To nie bdzie atwe - oznajmia.

-Zdaj sobie z tego spraw -zgodziem si. -Ale nie chc, eby si to skoczyo. Przerwaem wiedzc, e same sowa nie wystarcz. Objem j od tyu i przytuliem do siebie mocno. Caowaem jej szyj i ucho, napawajc si dotykiem jej aksamitnej skry. -Bd dzwoni do ciebie tak czsto, jak tylko bd mg, a kiedy mi si nie uda, bd pisa. Za r dostan kolejny urlop. Przyjad do ciebie, gdziekolwiek bdziesz. Savannah odchylia si do tyu, prbujc dojrze moj twarz.

-Naprawd? U cisnem j. -Oczywi cie. Moesz mi wierzy, nie jestem szcz liwy, e ci zostawiam, i bybym najszcz liwszy, gdybym stacjonowa o rzut beretem std, ale na razie nie jestem w stani e obieca ci wicej. Mog poprosi o przeniesienie natychmiast po powrocie do Niemiec, i poprosz, nigdy jednak nie wiadomo, jak si sprawy potocz. -Wiem -wyszeptaa. Z jakiego rwnowagi. powodu jej powana mina wytrcia mnie z

-Bdziesz do mnie pisaa? - spytaem.

-Hm -mrukna, droczc si ze mn, i moje zdenerwowanie natychmiast mino. Jasne, e bd - dodaa z u miechem. - Jak moesz w ogle o to pyta? Bd pisaa przez ca czas. I tak do twojej wiadomo ci, pisz najlepsze listy. -Nie wtpi. -Mwi powanie -powiedziaa. -W naszej rodzinie to wa nie robimy niemal w kade wito. Piszemy listy do ludzi, na ktrych nam bardzo zaley. Mwimy im, ile dla nas znacz i z jak niecierpliwo ci czekamy na chwil, gdy si znowu spotkamy. Pocaowaem j jeszcze raz w szyj. -A wic ile dla ciebie znacz? I jak niecierpliwie bdziesz czekaa na chwil, gdy si znowu spotkamy? Odchylia si do tyu. -Bdziesz musia czyta moje listy. Roze miaem si, lecz czuem, e serce mi pka. -Bd za tob tskni - powiedziaem. -A ja za tob. -Nie wydajesz si szczeglnie zaamana. -To dlatego, e ju pakaam z tego powodu, pamitasz? Poza tym przecie to nie jest tak, jak gdybym miaa ci ju nigdy nie zobaczy. To wa nie w kocu sobie u wiadomiam. Owszem, bdzie trudno, lecz czas biegnie szybko... ani si obejrzymy, a znw si spotkam y. Wiem to. Czuj to. Podobnie czuj, jak bardzo ci na mnie zaley i jak bardzo ci kocham. W gbi serca jestem przekonana, e to nie koniec i e powiedzie si nam. Wielu parom si udaje. Zgoda, wielu parom nie wychodzi, ale one nie maj tego co my. Pragnem jej wierzy. Pragnem tego bardziej ni czegokolwiek, zastanawiaem si jednak, czy jest to naprawd takie proste. Kiedy soce skryo si za horyzontem, wrcili my do samochodu i odwiozem j do domu na play. Zaparkowaem nieco bliej na ulicy, by nikt z mieszkacw domu nas nie zauway, i gdy wysiedli my z samochodu, otoczyem j ramionami. Pocaowali my si, a

gdy tak staem, tulc j do siebie, wiedziaem z ca pewno ci, e ten rok do nastpnego urlopu bdzie najduszy w moim yciu. Diabelnie aowaem, e zacignem si do wojska, pragnem by wolnym czowiekiem. Ale nie byem. -Musz ju chyba i . Savannah skina gow i rozpakaa si, a ja poczuem, e serce mi si kraje. -Napisz do ciebie - obiecaem. -Dobrze -powiedziaa. Otara zy i signa do torebki. Wyja dugopis oraz karteluszek papieru i zacza co na nim gryzmoli. - To mj adres domowy i numer telefonu . I mj adres e - mailowy. Teraz ja pokiwaem gow. -Pamitaj, e w przyszym roku bd zmieniaa akademiki, ale podam ci nowy adres, gdy tylko go dostan. Zawsze moesz pisa do mnie na adres rodzicw. Przekazami wszystko , co prze lesz.

-Wiem -sprbowaem si u miechn. -Masz moje namiary, prawda? Nawet je li wy l nas gdzie z misj, listy dotr do mnie. E -maile rwnie. Wojsko potrafi nie le mont komputery, nawet tam, gdzie diabe mwi dobranoc. Savannah skulia si jak opuszczone dziecko. -To mnie naprawd przeraa - wyznaa. - Mam na my li to, e jeste onierzem.

-Nic mi si nie stanie -uspokoiem j. Otworzyem drzwi samochodu, po czym wyjem portfel. Woyem do niego karteczk, ktr od niej dostaem, a nastpnie otworzyem znowu szeroko ramiona. Wtulia si we mnie, a ja trzymaem j tak przez dugi czas, zapisujc w pamici dotyk jej ciaa. Tym razem to ona si odsuna. Signa ponownie do torebki i wyja z niej kopert. -Napisaam to do ciebie wczoraj wieczorem. Po to, eby przeczyta w samolocie. Nie czytaj wcze niej, dobrze? Obiecaem jej to i pocaowaem j po raz ostatni, po czym usiadem za kierownic i wczyem silnik. Gdy zaczem cofa samochd, Savannah zawoaa: -Przeka pozdrowienia swojemu tacie. Powiedz mu, e moe wpadn do niego za jakie dwa tygodnie, dobrze? Odstpia krok do tyu, gdy samochd zacz si toczy. Wci jeszcze widziaem j we wstecznym lusterku. Przesza mi przez gow my l, by si zatrzyma. Ojciec zrozumie. Wie, jak wiele znaczy dla mnie Savannah, i chciaby, eby my ten ostatni wieczr spdzili razem.

Ale jechaem dalej, patrzc, jak jej posta maleje coraz bardziej, i czujc, jak wymyka mi si moje marzenie. * Kolacja z tat przebiega w wikszym ni zazwyczaj milczeniu. Nie miaem siy, nie prbowaem nawiza rozmowy i nawet ojciec zdawa sobie z tego spraw. Siedziaem przy stole, gdy szykowa kolacj, on jednak, zamiast skoncentrowa si na gotowaniu, co troch spoglda na mnie z niem trosk w oczach. Zaskoczy mnie, wyczajc palnik i podchodzc do mnie. (idy by ju cakiem blisko, pooy mi do na ramieniu. Nic nie powiedzia, ale nie musia. Wiedziaem, e rozumie moj udrk. Sta bez ruchu, jak gdyby prbowa wchon moje cierpienie w nadziei, e zabierze je ode mnie i uczyni swoim. * Rano tata odwiz mnie na lotnisko i sta obok mnie przy wyj ciu, czekajc, a wywoaj mj lot. Kiedy nadszed czas, wstaem. Ojciec wycign rk, lecz ja go u ciskaem. Jego ciao byo sztywne, ale nie przejem si tym. -Kocham ci, tato. -Ja te ci kocham, John. -Znajd jakie ciekawe monety, dobra? -dodaem, odsuwajc si. -Chc usysze o nich wszystko. Utkwi wzrok w pododze. -Lubi Savannah -powiedzia. -To mia dziewczyna. Prdzej bym si spodziewa gromu z jasnego nieba, lecz jednocze nie byo to dokadnie to, co pragnem usysze. * W samolocie usiadem i pooyem na kolanach list, ktry napisaa do mnie Savannah. Chocia chciaem otworzy go natychmiast, czekaem, dopki nie oderwali my si od ziemi. Widziaem przez okno lini brzegow, poszukaem wzrokiem mola, potem domu na play. Zastanawiaem si, czy Savannah jeszcze pi, wolaem jednak my le, e siedzi na piasku, wypatrujc mojego samolotu.

Gdy byem ju gotowy, otworzyem kopert. Woya do niej swoj fotografi i nagle poaowaem, e ja te nie zostawiem jej swojego zdjcia. Patrzyem na jej twarz przez du chwil, po czym odoyem fotografi, wziem gboki oddech i zaczem czyta. Drogi Johnie,

Tyle chciaabym Ci powiedzie, ale nie bardzo wiem, od czego zacz. Moe od tego, e Ci kocham? Albo e dni, ktre spdziam z Tob, byy najszcz liwszymi dniami w moim yciu? Lub e w tym krtkim czasie, od kiedy Ci poznaam, doszam do przekonania, e jeste my jak te dwie powki jabka, stworzeni po to, aby by razem? Mogabym Ci powiedzie to wszystko i kada z tych rzeczy byaby prawd, ale gdy przeczytaam to jeszcz e raz, potrafi my le wycznie o tym, e chciaabym, aby teraz by tutaj ze mn, trzyma m za rk, a ja patrzyabym, jak przeomie si u miechasz. Wiem, e w przyszo ci bdziemy na nowo przeywali wsplnie spdzone chwile setki razy. Bd syszaa Twj miech, widziaa Twoj twarz i czua wok siebie Twoje ramiona. Bdzie mi brakowao tego wszystkiego bardziej, ni potrafisz sobie wyobrazi. Jeste wyjtkowym dentelmenem, John, i ogromnie to w Tobie ceni. Przez cay ten czas nigdy ni e naciskae mnie, bym posza z tob do ka, i nie potrafi wyrazi, jak wiele to dla mnie znaczyo. Dziki temu wszystko, co byo midzy nami, wydawao si jeszcze bardziej wyjtkowe, i tak wa nie chc zawsze pamita czas spdzony z Tob. Jak czyste biae wiato, zapierajce dech w piersi.

Bd my laa o Tobie kadego dnia. Wgbi duszy boj si, e nadejdzie taki dzie, kiedy nie bdziesz podziela moich uczu, e zapomnisz o tym, co wsplnie przeyli my, tote chc Ci o co prosi. Gdziekolwiek bdziesz i cokolwiek bdzie si dziao w Twoim yciu, prosz, by kadej pierwszej nocy, kiedy ksiyc wejdzie w faz peni -tak jak to byo, gdy spotkali my si po raz pierwszy -znalaz to na nocnym niebie. Prosz, by pomy la o mnie i o wsplnie spdzonym tygodniu, poniewa gdziekolwiek bd i cokolwiek bdzie si dziao w moim yciu, to wa nie bd robia -patrzya w niebo. Skoro nie moemy by razem, to przynajmniej moemy dzieli te chwile, i a nu uda nam si sprawi, by nasza mio trwaa wiecznie. Kocham Ci, Johnie Tyree, i zamierzam dopilnowa, by wywiza si z obietnicy, ktr mi zoye . Je li wrcisz, wyjd za Ciebie. Je li nie dotrzymasz sowa, zamiesz mi serce. Cauj Ci Savannah Za szyb widziaem przez zy grub warstw chmur pode mn. Nie miaem pojcia, gdzie w tej chwili jeste my. Wiedziaem jedynie, e pragn, by samolot zawrci i zawiz mnie z powrotem do domu, ebym znalaz si w miejscu, ktre jest mi przeznaczone.

CZ II

ROZDZIA DWUNASTY

Po upywie wielu godzin, w pierwsz samotn noc po powrocie do Niemiec, przeczytaem jej list jeszcze raz, powracajc we wspomnieniach do wsplnie spdzonych chwil. Byo to niezwykle atwe. Owe wspomnienia zaczy mnie prze ladowa i czasami wydaway si bardziej rzeczywiste od mojego onierskiego ycia. Czuem do Savannah w mojej doni, widziaem, jak otrzsa morsk wod z wosw. miaem si na gos, przypominajc sobie moje zaskoczenie, kiedy zapaa swoj pierwsz fal i pojechaa na niej do brzegu. Przebywanie z Savannah zmienio mnie i chopcy z mojego oddziau zauwayli rnic. Przez nastpne dwa tygodnie mj kumpel Tony dokucza mi nieustannie, triumfujc, e w kocu wyszo na jego, je li chodzi o wano kobiecego towarzystwa. Sam byem sobie winien, opowiedziaem mu bowiem o Savannah. Jednake Tony chcia wycign ze mnie wicej, ni chciaem mu wyjawi. Gdy czytaem, siada na krze le naprzeciwko mnie, szczerzc zby jak debil. -Opowiedz mi jeszcze raz o swoim namitnym wakacyjnym romansie - mwi. Staraem si nie zwraca na niego uwagi, zmuszajc si, by ani na chwil nie oderwa wzroku od czytanej strony. -Savannah, tak? Sa -van -nah. Cholera, strasznie mi si podoba to imi. Brzmi tak... delikatnie, ale zao si, e to tygrysica w ku, co? -Zamknij si, Tony. -Nie wciskaj mi kitu. Czy to nie ja czekaem przez cay czas, a kogo poderwiesz? Czy nie ja namawiaem ci, eby si zabawi? Wreszcie mnie posuchae , a teraz nadszed czas, eby si zrewanowa. dam szczegw. -To nie twoja sprawa. -Ale pili cie tequil, nie? Mwiem ci, e to zawsze dziaa. Milczaem. Tony zaama rce. -Daj spokj, chocia tyle moesz mi zdradzi! -Nie chc o tym rozmawia. -Poniewa si zakochae ? Tak, to wa nie mi powiedziae , ale zaczynam my le, e wszystko zmy lie . -Masz racj, zmy liem. Zaatwione? Pokrci gow, wstajc z krzesa. -Jeste usychajcym z mio ci szczeniakiem. Nie skomentowaem jego uwagi, lecz gdy odszed, przyznaem mu w my li racj. Kompletnie straciem gow dla Savannah, zakochaem si w niej jak szaleniec. Zrobibym

wszystko, eby z ni by, i poprosiem o przeniesienie do Stanw. Wygldao na to, e mj nieulegajcy sentymentom dowdca powanie rozwaa moj pro b. Gdy spyta mnie o powd, opowiedziaem mu o ojcu zamiast o Savannah. Sucha mnie przez chwil, nastpnie odchyli si na oparcie krzesa i powiedzia: -Jest maa szansa, je li nie wchodzi w gr zdrowie twojego ojca.

Wychodzc z jego biura, byem pewien, e nie rusz si std przynajmniej przez kolejne szesna cie miesicy. Nie staraem si nawet ukry mego rozczarowania i podczas nastpnej peni ksiyca wyszedem z koszar i powdrowaem na jeden z tych trawiastych terenw, gdzie grywali my w futbol. Pooyem si na wznak, wpatrujc si w ksiyc, przypo sobie wszystko i nie mogc znie my li, e jestem tak daleko. Od samego pocztku dzwonili my i pisywali my do siebie regularnie. Korespondowali my rwnie za pomoc e -maili, lecz szybko si dowiedziaem, e Savannah woli tradycyjne listy i oczekuje ode mnie tego samego. Wiem, e listy nie dochodz tak natychmiastowo jak e - maile, ale wa nie to mi si w nich podoba - napisaa mi. -Lubi element niespodzianki, kiedy znajduj list w skrzynce, i niecierpliwe oczekiw anie, gdy szykuj si, by go otworzy. Lubi to, e mog go zabra ze sob, by przeczyta w wolnej chwili, e mog oprze si o drzewo i czu na twarzy agodny powiew wiatru, gdy widz twoje sowa na papierze. Lubi wyobraa sobie, jak wygldae , kiedy pisae te sowa: w co bye ubrany, twoje otoczenie, w jaki sposb trzymae dugopis. Wiem, e to banalne i zapewne chybione, lecz wci wyobraam sobie, e siedzisz w namiocie przy prowizorycznym stoliku, obok ciebie pali si lampa naftowa, a na dworze hula wiatr . To znacznie bardziej romantyczne od czytania czego na tym samym komputerze, ktrego uyw a si do cigania muzyki czy zbierania materiaw do referatu . U miechnem si, czytajc te sowa. Chocia mylia si co do namiotu, prowizorycznego stolika i lampy naftowej, musz przyzna, e odmalowany przez ni obraz by o wiele bardziej interesujcy od przydziaowego biurka o wietlonego lamp jarzeniow i stojcego w drewnianym koszarowym baraku. W miar upywu dni i tygodni moja mio do Savannah stawaa si chyba coraz silniejsza. Czasami wymykaem si od chopakw, chciaem po prostu by sam. Wyjmowaem zdjcie Savannah i trzymaem je tu przed oczyma, studiujc drobiazgowo jej twarz. To dziwne, lecz mimo i tak bardzo j kochaem i pamitaem kad wsplnie spdzon chwil, gdy po lecie nastpia jesie, a po jesieni zima, stwierdziem, e jestem coraz bardziej wdziczny Savannah za to, e podarowaa mi t fotografi. Przekonywaem siebie, e dokadnie pamitam jej rysy, lecz musiaem szczerze przyzna, e zaczynaj mi

umyka szczegy. A moe, u wiadomiem sobie, nigdy nie zwrciem na nie uwagi. Na przykad, zauwayem, e Savannah ma may pieprzyk pod lewym okiem. Jakim cudem wcze niej go nie dostrzegem. Albo e po dokadnym przestudiowaniu fotografii odkryem, i u miech dziewczyny jest troch krzywy. Te niedoskonao ci czyniy j jednak w moich oczach doskona, natomiast byo mi przykro, e dostrzegem je dopiero wtedy, gdy wnikliwie przyjrzaem si zdjciu. Jako yem dalej. Chocia cigle my laem o Savannah, chocia ogromnie za ni tskniem, miaem zadania do wykonania. Poczwszy od wrze nia -z powodu okoliczno ci, z ktrych wyja nieniem nawet armia miaa kopoty -zostaem po raz drugi wysany wraz z moim oddziaem do Kosowa, by doczy do Pierwszej Dywizji Pancernej podczas kolejnej pokojowej misji, gdy tymczasem prawie wszystkie inne jednostki piechoty zostay wy sane z powrotem do Niemiec. Byo wzgldnie spokojnie i nie uyem broni, co nie oznaczao jednak,

e przez cay ten czas zbieraem kwiatki i usychaem z tsknoty za Savannah. Czy ciem bro i peniem wart, wypatrujc przy okazji jakich szalecw, a kiedy czowiek musi by czujn przez wiele godzin, o zmierzchu jest ju bardzo zmczony. Mog z rk na sercu powiedzie, e potrafiem przez dwa, trzy dni nie zastanawia si, co robi Savannah lub nawet w ogle o niej nie my le. Czy to czyni moj mio mniej prawdziw? -zadawaem sobie to pytanie dziesitki razy podczas tamtej podry, lecz zawsze dochodziem do przeciwnego wniosku, z tej prostej przyczyny, e obraz dziewczyny nawiedza mnie, kiedy najmniej si tego spodziewaem, napeniajc mnie tym samym blem, ktry odczuwaem w dniu wyjazdu. Wszystko mogo go wyzwoli: kumpel opowiadajcy o swojej onie, widok pary trzymajcej si za rce lub nawet u miechy mijanych wie niakw. Listy od Savannah przychodziy mniej wicej co dziesi dni i do czasu mojego powrotu do Niemiec uzbierao si ich sporo. aden nie przypomina tego, ktry przeczytaem na pokadzie samolotu, przewanie byy zwyczajne i utrzymane w swobodnym tonie. Prawd

o swoich uczuciach zachowywaa na sam koniec. Tymczasem poznawaem szczegy jej codziennego ycia: e zakoczyli budow pierwszego domu z pewnym op nieniem, co utrudnio im troch sytuacj z budow nastpnego. Przy tym drugim ich dzie pracy znacznie si wyduy, mimo e mieli wiksze do wiadczenie i byli o wiele sprawniejsi. Dowiedziaem si, e po ukoczeniu pierwszego domu wydali wielkie przyjcie dla wszystkich ssiadw i w cigu popoudnia wzniesiono mnstwo toastw na ich cze . Ekipa budowlana witowaa zakoczenie budowy w Shrimp Shack i Tim oznajmi, e w adnej restauracji, ktre zna, nie panuje tak wspaniaa atmosfera jak tam. Przeczytaem te, e udao jej si dosta na zajci wykadowcami, na ktrych jej zaleao, e jest podekscytowana, i psychologi okresu

dojrzewania bdzie miaa z doktor Barnes, ktra wa nie opublikowaa powany artyku w jakim ezoterycznym czasopi mie psychologicznym. Niepotrzebna mi bya wiara, e Savannah my li o mnie, wbijajc gwo dzie lub pomagajc zamontowa okno w o cienicy, czy te e rozmawiajc z Timem, nieustannie auje, i to nie ja jestem na jego miejscu. Lubiem my le, e to, co nas czy, jest znacznie gbsze, i z upywem czasu to przekonani sprawio, e moja mio do niej jeszcze si umocnia. Oczywi cie chciaem wiedzie, e nadal jej na mnie zaley, i tu Savannah nigdy mnie nie zawioda. Chyba dlatego zachowaem wszystkie listy, ktre mi przysaa. Pod koniec kadego zawsze byo kilka zda, nawet duy akapit, gdzie pisaa co , nad czym si zatrzymywaem, sowa, ktre zapaday w pami. Czytaem kilkakrotnie cae fragmenty, prbujc wyobrazi sobie jej gos. Na przykad ten fragment drugiego listu, ktry od niej dostaem: Kiedy my l o Tobie i o mnie, o tym, co nas poczyo, zdaj sobie spraw, e innym atwo bdzie potraktowa lekko nasze wsplne chwile i uzna je po prostu za konsekwencj dni i nocy spdzonych nad morzem, przelotny romans, ktry na dusz met w ogle nie bdzie si liczy. Dlatego nie opowiadam o nas nikomu. Ludzie nie zrozumieliby, a ja n ie odczuwam potrzeby wyja niania, zwyczajnie dlatego, e w gbi serca wiem, jak byo to prawdziwe. Kiedy my l o Tobie, mimo woli si u miecham, wiedzc, e w pewien sposb mnie dopeniasz. Kocham Ci, nie tylko teraz, lecz na zawsze, i marz o dniu, kiedy zn owu we miesz mnie w ramiona. Albo ten urywek z jej listu po tym, gdy wysaem jej moje zdjcie: I na koniec chc podzikowa Ci za zdjcie. Woyam je ju do portfela. Wygldasz na zdrowego i zadowolonego, lecz musz Ci wyzna, e rozpakaam si, gdy je zobaczyam. Nie dlatego, e mnie zasmucio -cho oczywi cie zrobio mi si przykro, e dugo Ci nie zobacz -lecz dlatego, e mnie uszcz liwio. Przypomniao mi, e jeste czym najlepszym, co spotkao mnie w yciu. I ten, z listu, ktry napisaa, kiedy byem w Kosowie: Musz przyzna, e Twj ostatni list mnie zmartwi. Chc o tym wiedzie, musz o tym wiedzie, lecz api si na tym, e wstrzymuj oddech i ogarnia mnie przeraenie, ilekro opisujesz mi, jak naprawd wyglda Twoje ycie. Ja tutaj szykuj si do wyjazdu do domu na

wito Dzikczynienia i przejmuj si testami, a Ty jeste w jakim niebezpiecznym miejscu, okrony przez ludzi, ktrzy chc wyrzdzi Ci krzywd. auj, e nie znaj Ciebie tak jak poniewa byby wtedy bezpieczny. Podobnie jak ja czuj si bezpieczna w Twoich ramionach.

Boe Narodzenie w tym roku byo ponure, ale zawsze tak bywa, kiedy jest si z dala od domu. To nie bya moja pierwsza samotna Gwiazdka podczas odbywania suby. Wszystkie wita spdzali my w Niemczech i kilku chopakw z koszar sklecio prowizoryczn choink -z zielonego brezentu umocowanego na kiju, ozdobion migoczcymi lampkami. Przeszo poowa moich kumpli wyjechaa do domw -ja naleaem do grona tych nieszcz nikw, ktrzy musieli zosta na wypadek, gdyby nasi przyjaciele Rosjanie wbili sobie do gowy, e w dalszym cigu jeste my miertelnymi wrogami -a niemal caa reszta pomaszerowaa do miasteczka, by witowa Wigili, zalewajc si markowy niemieckim piwem. Rozpakowaem ju prezent od Savannah -sweter, ktry przypomina co , co nosi Tim, oraz domowe ciasteczka. Wiedziaem, e dostaa ju perfumy, ktre jej wysaem. Ale ja czuem si samotny i sam zrobiem sobie prezent, wykosztowujc si na telefon do niej. Savannah nie spodziewaa si, e do niej zadzwoni, i p niej przez wiele tygodni odtwarzaem w pamici eufori w jej gosie. Zapomniaem ju, jak piewny ma akcent i nosow wymow, ktre staway si wyra niejsze, gdy zaczynaa mwi szybko. Odchyliem si na oparcie krzesa, wyobraajc sobie, e Savannah jest ze mn, i suchaem, jak opisuje sypicy nieg. Jednocze nie u wiadomiem sobie, e za moim oknem rwnie pada nieg, dziki czemu cho przez chwil poczuem si, jakby my byli razem.

Od stycznia dwa tysice pierwszego roku zaczem liczy dni do naszego spotkania. Mj letni urlop zaczyna si w czerwcu, a za niecay rok kocz sub wojskow. Budziem si rano i dosownie mwiem sobie, e zostao mi jeszcze trzysta sze dziesit dni, potem trzysta pidziesit dziewi, trzysta pidziesit osiem i bd wolny, a Savannah zobacz sto siedemdziesit osiem, sto siedemdziesit siedem, sto siedemdziesit sze dni i tak da lej, i tak dalej. Byo to okre lone i realne, na tyle bliskie, e pozwolio mi marzy o powrocie do Karoliny Pnocnej. Z drugiej strony jednak sprawiao, e czas pyn mi wolniej. Czy nie j

tak zawsze, kiedy bardzo si czego pragnie? Przypomniao mi, jak w dziecistwie duyy mi si dni, gdy czekaem na letnie wakacje. Gdyby nie listy od Savannah, bez wtpienia cz as oczekiwania wydawaby si duo duszy.

Ojciec te do mnie pisa. Nie tak czsto jak Savannah, lecz regularnie, co miesic. Ku memu zdziwieniu jego listy byy dwa lub trzy razy dusze od tych, do ktrych przywykem, jednostronicowych. Dodatkowe stronice dotyczyy wycznie numizmatw. W wolnym czasie odwiedziem centrum komputerowe i sam poszperaem troch w Internecie. Szukaem pewnych monet, zbieraem ich histori, po czym wysyaem acie informacj na ich temat. Przysigam, gdy zrobiem to po raz pierwszy, widziaem lady ez na nastpnym li cie, ktry mi przysa. Nie, niezupenie -wiem, e to jedynie moja imaginacja, poniewa nigdy nie

napomkn o tym, co zrobiem -lecz pragnem wierzy, e samym przejciem, z jakim studiowa Greysheet .

lcza nad tymi danymi z takim

W lutym zostaem wysany na manewry z innymi wojskami NATO. Byo to jedno z tych wicze: udajemy, e bierzemy udzia w walce w 1944 roku , podczas ktrego stawiali my czoo natarciu czogw na wiejskich terenach w Niemczech. Moim zdaniem raczej bezsensowne. Tamte rodzaje wojen dawno przeminy, podzieliy los hiszpaskich galeonw, strzelajcych z dzia o krtkim zasigu, oraz amerykaskiej kawalerii pdzcej na koniach na ratunek. W dzisiejszych czasach nigdy nie mwi si, kim s ewentualni wrogo wie, lecz wszyscy wiedz, e to Rosjanie, co jest kompletnie pozbawione sensu, poniewa obe cnie s podobno naszymi sojusznikami. Ale gdyby nawet nie byli, nie maj tak znowu duo w peni sprawnych czogw, i gdyby nawet potajemnie budowali ich tysice w jakich zakadach na Syberii z zamiarem najazdu na Europ, kad posuwajc si naprzd fal czogw najprawdopodobniej przywitaby atak z powietrza oraz nasze zmechanizowane dywizje, a nie piechota. Ale co ja wiedziaem? Pogoda bya koszmarna, jaki niespotyka nie zo liwy zimny front nasun si od krgu polarnego, gdy tylko rozpoczy si manewry. nieg, nieg z deszczem, grad i wiatry wiejce z prdko ci osiemdziesiciu kilometrw na godzin, wszystko to przywodzio mi na my l wojska napoleoskie wycofujce si spod Moskwy. Byo tak zimno, e szron osiada mi na brwiach, oddychanie sprawiao bl, a palce przywieray do lufy karabinu, gdy przypadkowo jej dotknem. Bolao jak diabli, gdy prbowaem je oderwa, i kiedy straciem przy tym spory kawaek naskrka na czubkach palcw. Potem pilnowaem, by osania twarz i trzyma palce na drewnianej kolbie karabinu, gdy maszerowaem po oblodzonym bocie, ktre towarzyszyo nieustajcym opadom niegu. Robiem wszystko, co w mojej mocy, by nie sta si lodowym posgiem, gdy udawali my, e walczymy z wrogiem.

W taki sposb mino nam dziesi dni. Poowa moich ludzi nabawia si odmroe, druga poowa cierpiaa z powodu wychodzenia organizmu, a pod koniec manewrw liczebno mojego oddziau zmniejszya si do trzech, czterech onierzy, z ktrych wszyscy skoczyli w izbie chorych po powrocie do bazy. Nie wyczajc mnie. Cae te wiczenia byy najbardziej absurdaln, idiotyczn rzecz, do jakiej zmusia mnie armia. I to o czym wiadczy, poniewa robiem mnstwo idiotycznych rzeczy dla poczciwego Wuja Sama oraz Big Red One. Na koniec nasz dowdca odwiedzi nas w szpitalnym oddziale, gratulujc mojemu oddziaowi dobrze wykonanego zadania. Chciaem mu powiedzie, e moe spdziliby my czas bardziej produktywnie, uczc si nowoczesnej taktyki wojennej albo przynajmniej ogldajc prognozy pogody na Weather Channel. Zamiast tego jednak

zasalutowaem, potwierdzajc, jakim jestem dobrym trepem. Potem spdziem kilka kolejnych nieciekawych miesicy w bazie. Jasne, mieli my od czasu do czasu zajcia na temat broni czy nawigacji, a niekiedy wybieraem si z kumpl ami na piwo, lecz przewanie podnosiem tony ciarw, przebiegaem setki kilometrw i dokopywaem Tony'emu, ilekro spotykali my si na ringu. Wiosna w Niemczech nie bya taka okropna, jak si spodziewaem po koszmarze, ktry przeyli my podczas manewrw. nieg stopnia, pojawiy si pierwsze kwiaty, powietrze zaczo si ociepla. No, moe nie zrobio si cakiem ciepo, lecz temperatura podniosa si powyej lodowatej, a to wystarczyo, by my ja i wikszo moich kumpli woyli szorty i grali we frisbee lub softball na wieym powietrzu. Gdy wreszcie nadsze d czerwiec, zaczem coraz bardziej niecierpliwie wyczekiwa powrotu do Karoliny Pnocnej. Savannah ukoczya studia i uczszczaa na zajcia w letniej szkole, przygotowujc si do magisterium, tote postanowiem pojecha do Chapel Hill. Spdzimy razem dwa cudowne tygodnie -nawet kiedy pojad do Wilmingtonu odwiedzi tat, Savannah zaplanowaa wypad ze mn - tote czuem na zmian zdenerwowanie, podniecenie i strach, gdy o tym my laem.

Owszem, pisywali my do siebie e -maile i rozmawiali my przez telefon. Owszem, wychodziem na dwr, by patrze na ksiyc pierwszej nocy, gdy wchodzi w peni, a jej listy mwiy mi, e ona robia to samo. Nie widziaem jej jednak prawie od roku i nie miae

pojcia, jak zareaguje, kiedy staniemy znowu twarz w twarz. Czy rzuci mi si w ramion a, gdy wysid z samolotu? A moe zareaguje bardziej pow cigliwie, pocauje mnie w policzek? Czy natychmiast zaczniemy swobodnie rozmawia, czy te skupimy si na pogodzie i bdziemy czuli si niezrcznie? Nie miaem zielonego pojcia i nie mogem zasn w nocy, wyobraajc sobie tysice rnych scenariuszy. Tony zdawa sobie spraw, co si ze mn dzieje, by jednak na tyle rozsdny, e nie zwraca na to zbytniej uwagi. Natomiast gdy zbliaa si data mojego wyjazdu, poklepa mni e po plecach. -Niedugo j zobaczysz - powiedzia. - Jeste -Tak. Tony u miechn si znaczco. -Nie zapomnij kupi tequili w drodze do domu. Skrzywiem si, na co Tony wybuchn miechem. -Wszystko bdzie dobrze - uspokoi mnie. -Ona ci kocha, czowieku. Nie ma innego wyj cia, je li wzi pod uwag, jak bardzo ty j kochasz. na to gotowy?

ROZDZIA TRZYNASTY W czerwcu dwa tysice pierwszego roku dostaem urlop i natychmiast wyleciaem do domu, z Frankfurtu do Nowego Jorku, a nastpnie do Raleigh. By pitek wieczorem i Savannah obiecaa, e odbierze mnie z lotniska, po czym zawiezie mnie do Lenoir, ebym pozna jej rodzicw. Zaserwowaa mi t niespodziank na dzie przed moim odlotem. Zastrzegam, e nie miaem absolutnie nic przeciwko temu, by ich pozna. Byem pewien, e s wspaniaymi lud mi, lecz gdybym mia wybr, wolabym mie Savannah wycznie dla siebie, przynajmniej przez kila pierwszych dni. Raczej trudno nadrabia stracony c zas w obecno ci rodzicw. Nawet gdyby nie doszo do kontaktu fizycznego -a znajc Savannah, byem raczej pewny, e nie dojdzie, cho trzymaem za to kciuki - jak potraktowaliby mni e jej rodzice, gdybym trzyma ich crk poza domem a do witu, nawet gdyby my tylko leeli, wpatrujc si w gwiazdy? Zgoda, Savannah jest dorosa, lecz rodzice s dziwni, je li chodz i o ich wasne dzieci, i nie miaem zudze, e bd w tej sprawie wyrozumiali. Ona przecie zawsze bdzie ich ma creczk, je li wiecie, co mam namy li. Lecz Savannah miaa swoje racje, gdy wyja nia mi t decyzj. Mam dwa wolne weekendy, skoro wic zamierzam odwiedzi tat podczas drugiego weekendu, to musz pozna jej rodzicw podczas pierwszego. Poza tym bya taka podekscytowana caym pomysem, e pozostawao mi jedynie powiedzie, e nie mog si doczeka spotkania z nimi. Zastanawiaem si jednak, czy bd mg choby trzyma j za rk, i zachodziem w gow, czy uda mi si namwi j, by my jadc do Lenoir, zboczyli troch z trasy. Gdy samolot wyldowa, moje napicie jeszcze bardziej wzroso i czuem, jak serce mi wali. Nie miaem jednak pojcia, jak mam si zachowa. Czy powinienem podbiec do niej natychmiast, gdy j zobacz, czy te i spokojnie, jak gdyby nigdy nic, nie okazujc podniecenia? Nadal nie byem pewien, lecz zanim zdyem duej si nad tym zatrzyma, znalazem si w rkawie, posuwajc si do wyj cia z reszt pasaerw. Przerzuciem worek marynarski przez rami, wynurzajc si ze schodw prowadzcych do terminalu. W pierwszej chwili jej nie zauwayem -kotowa si zbyt duy tum. Gdy po raz drugi przeszukiwaem hal wzrokiem, zobaczyem Savannah po lewej stronie hali i natychmiast zdaem sobie spraw, e moje obawy byy bezsensowne, albowiem gdy tylko mnie dostrzega, pu cia si co si w nogach w moim kierunku. Prawie nie miaem czasu, by postawi worek, rzucia mi si w ramiona, a pocaunek, ktry potem nastpi, by niczym wasne magiczne krlestwo, mia wasny szczeglny jzyk oraz geografi, fantastyczne mity i cuda od wiekw. Gdy wreszcie odsuna si i wyszeptaa: Tak bardzo za tob tskniam , poczuem si, jakbym z

powrotem sta si cao ci, po przeyciu roku w dwch oddzielnych powkach. Nie mam pojcia, jak dugo stali my wtuleni w siebie, lecz gdy w kocu zaczli my przesuwa si w stron ta mocigu bagaowego, wziem j za rk, czujc, e kocham j nie tylko bardziej, ni wtedy, gdy widziaem j po raz ostatni, lecz e nigdy nikogo bardzie j nie pokocham. W drodze rozmawiali my swobodnie i zgodnie z moim marzeniem zboczyli my troch z trasy. Zatrzymali my si na przydronym parkingu i caowali my si namitnie jak nastolatki. Byo wspaniale -skoczmy na tym -i po kilku godzinach dotarli my do jej do mu. Rodzice czekali na werandzie zadbanego dwupitrowego domu w stylu wiktoriaskim. Ku memu zaskoczeniu matka Savannah u cisna mnie, gdy tylko si zbliyem, po czym zaproponowaa mi piwo. Podzikowaem, gwnie dlatego, e zdawaem sobie spraw, i bybym jedynym pijcym, lecz doceniem gest. Mama Savannah, Jill, przypominaa crk: bya przyjazna, otwarta i znacznie inteligentniejsza, ni to wygldao z pocztku. Jej ojc iec by dokadnie taki sam i naprawd mio spdziem z nimi czas. Nie przeszkadzao im, e Savannah przez cay czas trzymaa mnie za rk, robia to w absolutnie swobodny sposb. Pod koniec wieczoru wybrali my si na dugi spacer w wietle ksiyca. Gdy wrcili my do domu, niemal miaem wraenie, e nie rozstawali my si ani na chwil. Rozumie si samo przez si, e spaem w pokoju go cinnym. Nie spodziewaem si niczego innego, a pokj by znacznie wygodniejszy od wikszo ci pokojw, w ktrych si zatrzymywaem, mia klasyczne umeblowanie i wygodne ko. Ale byo w nim duszno, tote otworzyem okno, majc nadziej, e grskie powietrze przyniesie podany chd. To by dugi dzie -wci jeszcze yem wedug niemieckiego czasu -i zasnem natychmiast, tylko po to, by po godzinie obudzi mnie skrzyp otwieranych drzwi. Savannah, w wygodnej bawenianej piamie i skarpetkach, zamkna za sob drzwi i podbiega na palcach do ka. Przyoya palec do ust, ostrzegajc, bym si nie odezwa. -Moi rodzice zabiliby mnie, gdyby wiedzieli, co robi -powiedziaa szeptem. Wsuna si do ka obok mnie i nakrya si kodr pod brod, jak gdyby bya na obozie na krgu polarnym. Objem j, rozkoszujc si ciepem jej ciaa. Caowali my si i chichotali my prawie przez ca noc, po czym wymkna si z powrotem do swojego pokoju. Zasnem znowu, prawdopodobnie zanim zdya dobiec do swojego pokoju. Obudziy mnie promienie soca sczce si przez okno. Smakowite zapachy niadania unosiy si w powietrzu, docierajc do mojego pokoju, woyem wic T -shirt i dinsy, po czym zszedem na d do kuchni. Savannah siedziaa przy stole, rozmawiajc z matk, tymczasem ojciec czyta gazet, i wchodzc do kuchni, odczuem wag ich obecno ci.

Zajem miejsce przy stole, a mama Savannah nalaa mi kawy, po czym podsuna mi talerz z jajkami na bekonie. Savannah, siedzca naprzeciwko mnie, ju wykpana i ubrana, bya radosna i wygldaa niesamowicie wieo w agodnym wietle poranka. -Dobrze spae ? - spytaa, w jej oczach l niy figlarne ogniki. Skinem gow. -Miaem przepikny sen - odrzekem. -Ach. A co ci si nio? -zainteresowaa si mama. Poczuem, e Savannah kopie mnie pod stoem. Niemal niezauwaalnie pokrcia gow. Musz przyzna, e bawi mnie widok zakopotanej Savannah, lecz co za duo, to niezdrowo. -Nie pamitam - odparem. -Nienawidz, kiedy mi si to zdarza - powiedziaa mama. - Jak niadanie?

-Pachnie cudownie. Dzikuj. - Spojrzaem na Savannah. - Jakie masz plany na dzi ? Przechylia si do mnie przez st. -Pomy laam, e mogliby my wybra si na konn przejadk. Jak sdzisz, dasz rad? Widzc, e si waham, parskna miechem.

-Bdzie wietnie - dodaa. - Obiecuj. -atwo ci mwi. Savannah jechaa na Midasie, mnie za zaproponowaa konia odmiany Quarter Horse

o imieniu Pepper, ktrego zwykle dosiada jej tata. Przez prawie cay dzie je dzili my st szlakami, galopowali my po otwartych polach i zwiedzali my t cz jej wiata. Przygotowaa piknikowy lunch i zjedli my go w miejscu, z ktrego roztacza si widok na Lenoir. Savannah pokazywaa mi szkoy, do ktrych uczszczaa, oraz domy ludzi, ktrych znaa. Za witao mi w gowie, e nie tylko kochaa to miasteczko, lecz e nie wyobraaa sobie gdzie indziej ycia. Spdzili my w siodle sze lub siedem godzin, robiem wszystko, by nady za Savannah, chocia byo to prawie niemoliwe. Nie zaryem si wprawdzie nosem w ziemi, lecz zdarzyo si kilka ryzykownych chwil, kiedy Pepper troch rozrabia i ledwie udao mi si go poskromi. Dopiero gdy szykowali my si do obiadu, zaczem u wiadamia sobie, w co si wpakowaem. Powoli zdaem sobie spraw, e nie chodz, tylko czapi. Mi nie ng bolay mnie tak, jakbym godzinami boksowa si z Tonym i dosta nieze lanie. W sobotni wieczr wybrali my si z Savannah do przytulnej woskiej restauracyjki. P niej zaproponowaa, eby my poszli potaczy, ale ja ju ledwie mogem si rusza. Gdy ku tykaem do samochodu, zrobia zatroskan min i zatrzymaa mnie.

Pochyliwszy si, chwycia mnie za nog. -Czy to ci boli, kiedy tutaj ciskam? Podskoczyem z go nym okrzykiem. Z jakiego powodu wyra nie j to rozbawio. -Dlaczego to robisz? Boli jak diabli! -Tylko sprawdzam - odrzeka z u miechem. -Co sprawdzasz? Przecie ju ci mwiem, e jestem cay obolay. -Chciaam zobaczy, czy takie poczciwe malestwo jak ja potrafi zmusi do krzyku takiego wielkiego wojskowego twardziela. Rozmasowaem nog. -To ju moe wicej tego nie sprawdzajmy, dobrze? -Dobrze - zgodzia si. - I przepraszam. -Wcale nie wyglda na to, eby miaa wyrzuty sumienia. -Ale mam -powiedziaa. -To jednak troch zabawne, nie uwaasz? To znaczy, przecie jechaam tak samo dugo jak ty, a nic mi nie jest. -Ty je dzisz cigle. -Nie siedziaam na koniu od przeszo miesica. -Tak, wa nie. -Daj spokj, przyznaj, e to byo odrobin zabawne, prawda? -Ani odrobin.

W niedziel udali my si do ko cioa z rodzicami Savannah. Byem zbyt rozbity, eby robi po poudniu cokolwiek innego, tote klapnem na kanap i ogldaem z ojcem Savannah mecz baseballu. Mama Savannah zrobia nam kanapki i przez tale popoudnie krzywiem si z blu, prbujc umo ci si wygodnie, tymczasem gra toczya si dalej. Z tat rozmawiao si bardzo mio, poczwszy od ycia w wojsku, a skoczywszy na niektrych dzieciakach, ktre trenowa, i jego nadziejach na ich przyszo . Polubiem go. Z mojego miejsca syszaem, jak Savannah gawdzi z mam w kuchni. Co pewien czas wchodzia do salonu z koszem upranych rzeczy do skadania, tymczasem jej matka wczaa nowe pranie. Mimo e formalnie rzecz biorc, Savannah bya absolwentk college'u, w dalszym cigu przywozia brudne ubrania do domu, do mamusi. Tego samego wieczoru wrcili my do Chapel Hill i Savannah pokazaa mi swoje mieszkanie. Byo skromnie umeblowane, lecz wzgldnie nowe, miao gazowy kominek i may balkon, z ktrego roztacza si widok na kampus. Mimo e byo ciepo, rozpalia w kominku i zjedli my troch krakersw z serem. Poza krakersami i patkami zboowymi niewiele miaa do zaproponowania. Wydao mi si to niesychanie romantyczne, lecz

zdawaem sobie spraw, e dla mnie sam na sam z Savannah zawsze byo romantyczne. Gadali my prawie do pnocy, lecz Savannah bya bardziej maomwna ni zwykle. Po pewnym czasie wysza do sypialni. Dugo nie wracaa, tote poszedem do niej. Gdy zobaczyem, e siedzi na ku, zatrzymaem si w progu. Splota palce i wcigna nerwowo powietrze. -No to... - zacza. -No to... -ponagliem j, gdy urwaa w poowie. Savannah znowu westchna przecigle. -Robi si p no. A jutro mam wcze nie zajcia. -Pewnie powinna troch si przespa - zauwayem.

-Tak -przyznaa. Pokiwaa gow, jak gdyby w ogle si nad tym nie zastanawiaa, i odwrcia si do okna. Przez aluzje dostrzegaem promienie wiata sczcego si z parking Bya urocza, gdy si denerwowaa. -No to... -powtrzya, jak gdyby mwia do ciany. -Moe prze pi si na kanapie, dobrze? - spytaem. -Nie masz nic przeciwko temu? -Absolutnie nic -odparem. Prawd mwic, wolabym co innego, lecz zrozumiaem j. Nadal patrzc w okno, Savannah nie uczynia ruchu, by wsta.

-Po prostu nie jestem jeszcze gotowa - powiedziaa cicho. - Byam pewna, e jestem, i w gbi serca naprawd tego pragn. My laam o tym przez ostatnie kilka tygodni i zdecydowaam si. Wydawao mi si to wa ciwe, wiesz? Kocham ci, ty kochasz mnie, a ludzie robi to, wa nie wtedy, kiedy si kochaj. atwo byo mi o tym my le, kiedy ci tu nie byo, ale teraz... - Umilka. -W porzdku - uspokoiem j. Nareszcie odwrcia si do mnie. -Bae si? Chodzi mi o twj pierwszy raz. Zastanawiaem si, jak najlepiej odpowiedzie na jej pytanie. -My l, e z mczyznami jest inaczej ni z kobietami - wyja niem. -Tak, przypuszczam, e tak. -Savannah udaa, e poprawia koce. -Jeste na mnie zy? -Ani troch. -Ale jeste zawiedziony. -C... - przyznaem, na co Savannah parskna -Przepraszam. miechem.

-Nie ma powodu, by mnie przepraszaa. Savannah rozwaaa przez chwil moje sowa. -Wobec tego dlaczego odczuwam potrzeb przepraszania? -Jestem przecie samotnym onierzem -zauwayem, ona za Wci jednak syszaem pewn nerwowo w jej gosie. znowu si roze miaa.

-Trudno nazwa t kanap wygodn -martwia si. -I jest krtka. Nie bdziesz mg si wycign. Poza tym nie mam dodatkowych kocw. Powinnam bya zabra kilka z domu, ale zapomniaam. -To jest problem. -Tak - zgodzia si. Czekaem. -Chyba mgby spa ze mn - zaryzykowaa. Czekaem nadal, ona za wewntrzn polemik. W kocu wzruszya ramionami. -Chcesz sprbowa? My l wycznie o spaniu. -Wedle yczenia. Po raz pierwszy mi nie jej ramion w sposb widoczny si rozlu niy. -Wobec tego dobrze. Umowa stoi. Daj mi tylko chwil, musz si przebra. Wstaa z ka, podobna do tej, sportowe szorty ka z drugiej zgasia wiato niej. przesza przez pokj i otworzya szuflad. Piama, ktr wybraa, bya ktr nosia u rodzicw. Ja pomaszerowaem do salonu, woyem moje i T -shirt. Gdy wrciem, Savannah leaa ju w ku. Zbliyem si do strony i pooyem si obok niej. Podcigna wyej prze cierada, po czym i pooya si na wznak, wpatrujc si w sufit. Ja leaem na boku, twarz kontynuowaa

-Dobranoc - szepna. -Dobranoc. Wiedziaem, e nie zasn. W kadym razie na pewno nie przez jaki czas. Byem na to zbyt... podniecony. Ale nie miaem ochoty przewraca si z boku na bok, gdyby ona zasna. -Hej? - szepna znowu po chwili. -Tak? Odwrcia si twarz do mnie. -Chc po prostu, by wiedzia, e po raz pierwszy pi z mczyzn. Mam na my li ca noc. To ju krok do przodu, prawda? -Rzeczywi cie - przytaknem. - To krok do przodu. Pogaskaa mnie po ramieniu. -I teraz, je li kto ci o to spyta, bdziesz mg powiedzie, e spali my razem. -To prawda.

-Ale ty nikomu nie powiesz, prawda? Nie chc popsu sobie dobrej opinii, rozumiesz? Stumiem miech. -To bdzie nasz may sekret. Nastpne dni toczyy si zgodnie z pewnym ustalonym schematem, spokojnie, leniwie. Savannah miaa rano zajcia i zwykle koczya je troch po lunchu. Teoretycznie mogem pospa sobie wtedy duej -co , o czym marz wszyscy rekruci, gdy rozmawiaj o urlopie -lecz lata wstawania przed witem wyrobiy we mnie nawyk, ktrego nie dawao si przezwyciy. Zamiast korzysta z moliwo ci wyspania si, wstawaem przed Savannah i parzyem kaw, po czym biegem do naronego sklepu, by kupi gazet. Od czasu do czasu braem rwnie kilka obwarzankw lub rogalikw, kiedy indziej znw jedli my patki niadaniowe. atwo byo potraktowa to jako zapowied pierwszych lat naszego przyszego wsplnego ycia, niezmcone szcz cie, niemal zbyt wspaniae, eby mogo by prawdziwe.

Albo przynajmniej staraem si przekona o tym siebie samego. Podczas wizyty u rodzicw Savannah bya dokadnie lak dziewczyn, jak zapamitaem. Podobnie jak naszej pierwszej nocy sam na sam. Jednake p niej... zaczem dostrzega rnice. Nie zdawaem sobie chyba sprawy z tego, e nawet beze mnie jej ycie jest pene i dajce satysfakcj. Terminarz na drzwiach lodwki zawiera wiele pozycji kadego dnia: koncerty, wykady, imprezy u rnych znajomych. Zauwayem, e sporadycznie byy tam rwnie wpisane spotkania z Timem na lunchu. Chodzia na zajcia z czterech przedmiotw, a jednego ucz ya jako asystentka. W czwartkowe popoudnia pracowaa z profesorem nad rozpraw naukow, ktra miaa zosta opublikowana. Jej ycie wygldao co do joty tak, jak opisywaa w listac i kiedy wracaa do mieszkania, opowiadaa mi o swoim dniu, przyrzdzajc w kuchni co do zjedzenia. Kochaa swoj prac i mwia o niej z wyra n dum. Ona rozprawiaa z oywieniem, ja za suchaem, zadajc do pyta, by podtrzyma rozmow.

Przyznawaem, e nie byo w tym nic niezwykego. Zdawaem sobie doskonale spraw, e problem byby znacznie wikszy, gdyby w ogle nabraa wody w usta. Ale z kad now opowie ci ogarniay mnie ze przeczucia, nawiedzay my li, e chocia pozostawali my w staym kontakcie, chocia zaleao nam na sobie wzajemnie, jakim sposobem ona pyna przeciwnym halsem ni ja. Od czasu, gdy widziaem japo raz ostatni, ukoczya licencjat, podrzucia w powietrze biret na wrczeniu dyplomw, znalaza prac jako asystentka, wprowadzia si do wasnego mieszkania i umeblowaa je. Jej ycie weszo w now faz i o ile mona chyba powiedzie to samo o mnie, to prostym faktem jest, e w moim wypadku niewiele si zmienio, je li nie liczy tego, e nauczyem si rozkada i skada

osiem rodzajw broni, zamiast sze ciu, i zwikszyem o kolejne pitna cie kilogramw ciar wyciskany na awie na leco. I oczywi cie odegraem swoj rol, dajc Rosjanom co do my lenia, gdyby zastanawiali si, czy dokona inwazji na Niemcy dziesitkami zmechanizowanych dywizji, czy te nie.

Nie zrozumcie mnie le, w dalszym cigu byem po uszy zakochany w Savannah i czasami nadal czuem si jej mio ci do mnie. Prawd mwic, bardzo czsto. W przewaajcej cz ci ten tydzie by wspaniay. Podczas nieobecno ci Savannah spacerowaem po kampusie lub biegaem po bkitnej bieni w pobliu hali sportowej, korzystajc z wolnego czasu. W cigu dnia znalazem siowni, gdzie mogem wiczy podczas mojego pobytu, a poniewa byem onierzem, nawet nie pobrali ode mnie opaty. Zazwyczaj koczyem trening i braem prysznic do czasu, gdy Savannah wracaa do domu i reszt popoudnia spdzali my razem. We wtorek wieczorem spotkali my si na kolacji w centrum Chapel Hill z jej kolegami z grupy. Byo sympatyczniej, ni si spodziewaem, zwaszcza e miaem do czynienia z band jajogowych z letniej szkoy i rozmowa koncentrowaa si w wikszo ci na psychologii okresu dojrzewania. W rod po poudniu Savannah oprowadzia mnie po swojej letniej szkole i przedstawia swoim wykadowcom. P niej tego samego popoudnia spotkali my si z kilkoma osobami, ktre poznaem wczoraj. Wieczorem kupili my sobie chiszczyzn i zjedli my j przy stole w mieszkaniu Savannah. Miaa na sobie podkoszulek bez rkaww, ktry podkre la jej opalenizn i potrafiem my le wycznie o tym, e jest najbardziej seksown dziewczyn, jak kiedykolwiek widziaem.

W czwartek chciaem spdzi z ni troch czasu tete -a -tete i postanowiem zrobi jej niespodziank, zapraszajc na kolacj do restauracji. Gdy bya na zajciach, wybraem s do centrum handlowego i wydaem may majtek na nowy garnitur, krawat oraz buty. Pragnem zobaczy j wystrojon i zarezerwowaem stolik w restauracji, ktr mi poleci ekspedient w salonie z obuwiem jako najlepsz w mie cie. Pi gwiazdek, egzotyczne menu, kelnerzy w szykownych strojach, cay ten kram. Zgoda, nie uprzedziem Savannah o tym wcze niej -miaa to przecie by niespodzianka -lecz gdy tylko stana w progu, dowiedziaem si, e zaplanowaa ju kolejny wieczr na spotkanie z tymi samymi znajomymi, z ktrymi widywali my si przez ostatnie dwa dni. Bya taka podekscytowana z tego powodu, e nie wspomniaem jej o moich planach. Byem jednak nie tylko rozczarowany, lecz zy. Z wielk przyjemno ci spdziem wieczr z jej przyjacimi, potem jeszcze popoudnie. Ale prawie codziennie? Po roku z d ala od siebie, kiedy zostao nam tak niewiele czasu do mojego wyjazdu? Martwio mnie, e Savannah nie podzielaa chyba moich pragnie. Przez kilka minionych miesicy wyobraaem

sobie, e spdzimy tyle czasu, ile si da, nadrabiajc rok rozstania. Nasuwa mi si jednak nieodparcie wniosek, e mogem si myli. Co oznaczao... e? e nie byem dla niej tak wany jak ona dla mnie? Nie miaem pojcia, lecz biorc pod uwag mj nastrj, powinienem by pewnie zosta w domu i pozwoli jej pj na spotkanie samej. Tymczasem ja siedziaem z boku, nie braem udziau w rozmowie i zmuszaem do odwrcenia wzroku kadego, kto spoglda w moj stron. Przez lata nabraem duej wprawy w zastraszaniu, a tego dnia byem w wietnej formie. Savannah zorientowaa si, e jestem zy, lecz za kadym razem, gdy pytaa, czy co mi dolega, zaprzeczaem w pasywno - agresywny sposb. -Jestem po prostu zmczony - kamaem.

Musz przyzna, e staraa si ratowa sytuacj. Od czasu do czasu braa mnie za rk, u miechaa si do mnie przelotnie, gdy my laa, e to widz, przynosia mi napoje i chipsy. Jednake po pewnym czasie sprzykrzyo jej si moje zachowanie i w kocu daa za wygran. Nie ebym j za to wini. Powiedziaem swoje, a fakt, e zacza si na mnie wkurza, z jakiego powodu napeni mnie m ciw satysfakcj. W drodze do domu prawie si do siebie nie odzywali my, a gdy si pooyli my, spali my po przeciwnych stronach materaca. Rano zachowywaem si jak gdyby nigdy nic, gotw przej nad wszystkim do porzdku dziennego. Niestety, Savannah nie. Gdy zbiegem po gazet, wysza z domu, nie tknwszy niadania, i ostatecznie wypiem kaw sam.

Zdawaem sobie spraw, e posunem si za daleko, tote postanowiem wynagrodzi jej to, gdy wrci do domu. Chciaem przyzna si do moich niepokojw, powiedzie jej o kola ji, ktr zaplanowaem, i przeprosi za moje zachowanie. Liczyem na to, e zrozumie. Wyja nimy sobie wszystko podczas romantycznej kolacji w przytulnej restauracji. Po my laem, e tego wa nie nam trzeba, poniewa nazajutrz czeka nas wyjazd na weekend do Wilmingtonu, do mojego ojca. Wierzcie mi lub nie, ale pragnem si z nim zobaczy i my l, e na swj sposb on rwnie niecierpliwie wyczekiwa mojego przyjazdu. W przeciwiestwie do Savannah tata otrzyma zaliczenie, je li ju mowa o oczekiwaniach. Moe nie byo to fair, lecz przecie Savannah miaa odegra inn rol w moim yciu. Pokrciem gow. Savannah. Zawsze Savannah. U wiadomiem sobie, e wszystko w mojej podry, wszystko w moim yciu zawsze prowadzi do niej. O pierwszej skoczyem trening, umyem si, spakowaem wikszo moich rzeczy i zadzwoniem do restauracji, by jeszcze zarezerwowa stolik. Znaem ju rozkad dnia Savannah i zaoyem, e zjawi si, lada chwila. Poniewa nie miaem ju nic do roboty, usiadem na kanapie i wczyem telewizor. Teleturnieje, opery mydlane, filmy informacyj no

-reklamowe, talk -show byy przerywane reklamami zamieszczanymi przez adwokatw namawiajcych ofiary wypadkw do procesu o odszkodowanie. Czas duy mi si okropnie. Wychodziem co chwila na patio, szukajc wzrokiem na parkingu jej samochodu, kilkakr otnie przyjrzaem si krytycznie mojemu ubraniu. Pomy laem, e Savannah z pewno ci jest ju w drodze do domu. Usiowaem zabi czas, wyjmujc naczynia ze zmywarki. Po kilku minutach wyszorowaem po raz drugi zby, po czym wyjrzaem znowu przez okno. Savannah nadal nie byo. Wczyem radio, posuchaem kilku piosenek, sze ciokrotnie lub siedmiokrotnie zmieniem stacje, po czym je wyczyem. Po raz kolejny wyszedem na patio. Nic. Zbliaa si ju druga. Zastanawiaem si, gdzie moe by Savannah, czuem, jak zaczyna znowu wzbiera we mnie gniew, opanowaem si jednak. Powiedziaem sobie, e bez wtpienia istnieje jaki wany powd jej nieobecno ci, i powtrzyem to sobie jeszcze raz, kiedy nie zadziaao. Otworzyem mj worek i wyjem ostatni powie Stephena Kinga. Napeniem szklank zimn wod, usadowiem si wygodnie na kanapie, kiedy jednak zorientowaem si, e czytam w kko to samo zdanie, odoyem ksik. Mino kolejnych pitna cie minut. Potem trzydzie ci. Gdy usyszaem, e samochd Savannah wjeda na parking, szczki miaem zaci nite i zgrzytaem zbami. Kwadrans po trzeciej otworzya drzwi, caa w u miechach, jakby nic si nie stao.

-Cze , John -zawoaa. Podesza do stou i zacza wypakowywa rzeczy z plecaka. -Przepraszam za sp nienie, ale po moich zajciach podesza do mnie studentka, by mi powiedzie, e uwielbia moje wykady i e z mojego powodu postanowia wybra jako przedmiot kierunkowy pedagogik specjaln. Moesz w to uwierzy? Chciaa, bym jej poradzia, na ktre zajcia chodzi, ktrzy wykadowcy s najlepsi... i jak si wsuchiwaa moje odpowiedzi... -Savannah pokrcia gow. -To byo takie... takie satysfakcjonujce. Sposb, w jaki ta dziewczyna chona kade moje sowo... c, po prostu sprawio to, e poczuam si dla kogo naprawd wana. Syszy si, jak profesorowie mwi o takich do wiadczeniach, ale nigdy si nie spodziewaam, e co takiego przydarzy si mnie. U miechnem si z przymusem, co Savannah poczytaa za zacht do dalszego opowiadania. -W kadym razie spytaa mnie, czy mam odrobin czasu, eby to serio przedyskutowa, i chocia zastrzegam, e dysponuj zaledwie kilkoma minutami, jedna rzecz prowadzia do nastpnej i w rezultacie wyldoway my razem na lunchu. Ona jest naprawd wyjtkowa, ma zaledwie siedemna cie lat, a ukoczya szko redni rok wcze niej. Zdaa mnstwo egzaminw dla zaawansowanych, jest wic ju studentk drugiego roku i uczszcza na letnie kursy, by mc pj o krok dalej. Jest godna podziwu.

Czekaa na rwny entuzjazm z mojej strony, lecz nie potrafiem go z siebie wykrzesa. -Zapewne jest wspaniaa - powiedziaem. Syszc moj odpowied , Savannah spojrzaa na mnie chyba po raz pierwszy, a ja nie prbowaem nawet ukry moich uczu. -Co si stao? - spytaa. -Nic - skamaem. Savannah odstawia na bok swj plecak z penym niesmaku westchnieniem. -Nie chcesz o tym rozmawia? troch mczce. wietnie. Ale powiniene wiedzie, e to staje si

-Co to ma znaczy? Obrcia si raptownie do mnie. -To! Twoje zachowanie! -wykrzykna. -atwo ci rozszyfrowa, John. Jeste w cieky, ale nie chcesz mi powiedzie dlaczego. Zawahaem si, czujc, e zostaem zepchnity na obronn pozycj. Gdy wreszcie si odezwaem, zmusiem si, by mj gos brzmia spokojnie. -Dobrze - wyja niem - miaa Savannah zaamaa rce. wrci do domu kilka godzin temu...

-A wic o to chodzi! Rozmawiali my ju na ten temat. Moe trudno ci w to uwierzy, ale mam teraz obowizki. I je li si nie myl, przeprosiam ci, gdy tylko przekroczyam pr mieszkania. -Wiem, ale... -Ale co? Moje przeprosiny nie byy wystarczajce? -Tego nie powiedziaem. -Wobec tego w czym rzecz? Gdy nie odpowiadaem, podpara si pod boki. -Chcesz wiedzie, co my l? Jeste wci w cieky z powodu wczorajszego wieczoru. Ale niech zgadn... o tym te nie chcesz rozmawia, prawda? Zamknem oczy. -Wczoraj wieczorem ty... -Ja? - przerwaa mi, krcc gow. -O nie, nie zwalaj winy na mnie! Nie zrobiam nic zego. To nie ja to zaczam! Wczoraj mogli my wietnie si bawi -i bawiliby my si gdyby nie siedzia z tak min, jakby chcia wszystkich powystrzela. Przesadzaa. Albo moe wcale nie przesadzaa. Tak czy owak, wolaem milcze. -Wiesz, e musiaam ci dzisiaj usprawiedliwia? -mwia dalej. -I jak si czuam z tego powodu? Przez cay rok wygaszaam peany na twoj cze , opowiadajc przyjacioom,

jakim jeste sympatycznym facetem, jakim dojrzaym, jak dumna jestem z tego, co robi sz. A oni ogldaj ci od strony, jakiej ja nigdy nie widziaam. Bye po prostu... grubiaski. -Czy nie przyszo ci do gowy, e zachowywaem si w taki sposb, poniewa nie miaem ochoty tam by? To j powstrzymao, ale jedynie na chwil. Skrzyowaa ramiona. -A moe twoje wczorajsze zachowanie byo przyczyn mojego dzisiejszego sp nienia. Jej uwaga zaskoczya mnie. Nie braem tego pod uwag, lecz nie miao to nic do rzeczy. -Przykro mi z powodu wczorajszego wieczoru... -I powinno ci by! - krzykna, znowu mi przerywajc. - Oni s moimi przyjacimi! -Wiem, e s twoimi przyjacimi! -odparem ostro, podnoszc si z kanapy. Spotykali my si z nimi przez cay tydzie! -Co to miao znaczy? -Tylko to, co powiedziaem. Moe pragnem by z tob sam? Nie przeszo ci to przez my l? -Pragniesz by ze mn sam? -spytaa. -C, zupenie na to nie wyglda. Byli my sami dzisiaj rano. Byli my sami, gdy przed chwil przekroczyam prg mieszkania. Byli my sami, gdy prbowaam by mia i zapomnie o wszystkim, ale ty wolae si kci. -Wcale nie chc si kci! -odparem, starajc si nie krzycze, wiedziaem jednak, e mi si nie udao. Odwrciem si, usiujc pow cign gniew, kiedy jednak odezwaem si znowu, syszaem w moim gosie zowrbn nut. -Chc tylko, eby wszystko byo tak jak kiedy . Jak ubiegego lata. -To znaczy jak?

Nienawidziem tego. Nie zamierzaem mwi jej, e nie czuj si ju wany. To, czego pragnem, byo rwnoznaczne z pro b, by kto ci kocha, lecz to nigdy nie dziaao Kryem wic wok tematu. -Ubiegego lata spdzali my wicej czasu razem. -Wcale nie - odpara. - Pracowaam caymi dniami na budowie. Zapomniae ? Przyznaem jej w duchu racj. Przynajmniej cz ciowo. Sprbowaem jeszcze raz. -Nie twierdz, e jest w tym wikszy sens, lecz wydaje mi si, e w zeszym roku mieli my wicej czasu na rozmowy. -I to ci trapi? e jestem zajta? e mam swoje ycie? Co chcesz, ebym robia? Zrezygnowaa z zaj przez cay tydzie? Zawiadomia telefonicznie, e jestem chora? Nie

odrobia zadania domowego? -Nie... -Wobec tego, o co ci chodzi? -Nie wiem. -Ale jeste gotw upokarza mnie w obecno ci moich przyjaci? -Nie upokarzam ci - zaprotestowaem. -Nie? To dlaczego Tricia wzia mnie dzi na stron?

Dlaczego czua potrzeb, by zakomunikowa mi, e kompletnie do siebie nie pasujemy i e sta mnie na duo wicej. Jej sowa zabolay, nie byem jednak pewny, czy Savannah zdaje sobie spraw, jak maj wymow. Gniew czasami to uniemoliwia, dobrze o tym wiedziaem. -Po prostu pragnem wczoraj by z tob sam -powtrzyem. -Tylko tyle prbuj ci u wiadomi. Moje tumaczenie nie wywaro na niej adnego wraenia. -To dlaczego mi tego nie wyznae ? Moge przecie powiedzie co w rodzaju: A gdyby my tak zmienili dzisiaj plany? Nie jestem w nastroju, by spotyka si z lud mi . Wystarczyoby w zupeno ci. Nie potrafi czyta w my lach, John. Otworzyem usta, by jej odpowiedzie, lecz si powstrzymaem. Odwrciem si i przeszedem na drug stron pokoju. Wyjrzaem przez drzwi na patio, nie tyle rozgniewany

jej wybuchem, ile... smutny. Czuem, e jako j trac i nie wiedziaem, czy dzieje si tak dlatego, e robi z igy widy, czy te zrozumiaem a za dobrze, co naprawd dzieje si midzy nami. Nie chciaem duej o tym rozmawia. Nigdy nie byem w tym dobry. Naprawd pragnem tylko jednego -by podesza i rzucia mi si w ramiona, zapewniajc, e rozumie, co naprawd mnie gryzie, i e nie mam adnych powodw do zmartwienia. Nic takiego jednak nie nastpio. -Masz racj -przemwiem za to do okna, czujc si dziwnie samotny. -Powinienem by ci powiedzie. I jest mi z tego powodu przykro. Przepraszam te za moje wczorajsze zachowanie, jak rwnie za to, e zdenerwowaem si z powodu twojego dzisiejszego sp nienia. To wszystko wycznie dlatego, e naprawd zaleao mi na tym, by przebywa z tob jak najwicej podczas tej podry. * -Mwisz tak, jakby uwaa, e dla mnie nie jest to takie wane.

Odwrciem si. -Szczerze mwic, nie jestem tego pewny. Z tymi sowami skierowaem si do drzwi. Nie byo mnie w domu a do zmierzchu. Nie miaem pojcia, dokd pj , ani nawet dlaczego potrzebowaem samotno ci. Ruszyem w stron kampusu. Dzie by duszny, soce prayo, przesuwaem si wic od jednego cienistego drzewa do nastpnego. Nie ogldaem si, by sprawdzi, czy Savannah nie idzie za mn. Wiedziaem, e nie. Po pewnym czasie zatrzymaem si i kupiem w studenckiej stowce wod z lodem, lecz nie zostaem tam, mimo e byo wzgldnie pusto, a chodne powietrze dziaao orze wiajco. Odczuwaem potrzeb pocenia si, jak gdyby pomagao mi to oczy ci si z gniewu, smutku i rozczarowania, ktre mnie drczyy. Jedna rzecz bya pewna: Savannah przekroczya prg gotowo ci do ktni. Jej riposty paday zbyt szybko i u wiadomiem sobie, e sprawiaj wraenie raczej przewiczonych ni spontanicznych, jak gdyby gniew kipia w niej przez cay dzie. Z gry znaa moje reakcje i cho susznie miaa mi za ze moje zachowanie wczorajszego wieczoru, to przez niemal cae popoudnie nie dawa mi spokoju fakt, e zdawaa si w ogle nie przejmowa wasn odpowiedzialno ci ani moimi uczuciami. Cienie staway si coraz dusze, gdy soce zaczo chyli si ku zachodowi, ja jednak cigle nie byem gotw do powrotu. Zamiast tego kupiem sobie kilka kawakw pizzy i piwo w jednym z tych maych sklepikw, ktrych przetrwanie zaley od studentw. Skoczyem je , pospacerowaem jeszcze troch i w kocu rozpoczem powrotn wdrwk do mieszkania Savannah. Zbliaa si ju dziewita, byem wyczerpany ca t emocjonaln hu tawk. Gdy dotarem pod dom, zauwayem, e samochd Savannah stoi nadal na tym samym miejscu. Dostrzegaem wiato lampy palcej si w sypialni. Reszta mieszkania bya ciemna. Byem ciekaw, czy drzwi s zamknite na klucz, lecz ustpiy, gdy nacisnem klamk. Drzwi do sypialni natomiast byy uchylone, wiato sczyo si do przedpokoju. Biem si z my lami, czy wej , czy te zosta w salonie. Nie chciaem stawia czoa jej gniewowi, lecz zaczerpnem tchu i ruszyem krtkim korytarzem w tamt stron. Wsadziem gow przez szpar. Savannah siedziaa na ku w zbyt obszernej koszulce sigajcej do poowy uda. Podniosa wzrok znad magazynu i u miechna si do mnie niepewnie. -Cze - przywitaem si. -Cze . Przeszedem przez pokj i przysiadem na brzegu ka.

-Przepraszam -powiedziaem. -Za wszystko. Miaa racj. Wczoraj wieczorem zachowaem si jak palant. Nie powinienem wprawia ci w zakopotanie w obecno ci twoich przyjaci. I nie powinienem w cieka si z powodu twojego sp nienia. To si nigdy nie powtrzy. Poklepaa materac obok siebie, zupenie mnie zaskakujc. -Chod tutaj - szepna.

Podszedem do ka, pochyliem si nad nim i otoczyem dziewczyn ramieniem. Wtulia si we mnie, czuem, jak jej klatka piersiowa wznosi si i opada. -Nie chc si wicej kci - oznajmia. -Ja te nie. Gdy pogaskaem Savannah po rce, westchna go no. -Gdzie bye ? -Wa ciwie nigdzie -odparem. -Spacerowaem po kampusie. Zjadem pizz. Wiele my laem. -O mnie? -O tobie. O mnie. O nas. Pokiwaa gow. -Ja rwnie - przyznaa. - Wci jeszcze jeste w cieky? -Nie - odrzekem. - Byem, lecz jestem zbyt zmczony, by dalej si gniewa. -Ja rwnie -powtrzya. Podniosa gow i spojrzaa mi w oczy. -Czy mog powiedzie ci o czym , nad czym zastanawiaam si przez cay czas, kiedy ci nie byo? -Oczywi cie.

-Zdaam sobie spraw, e to ja jestem ci winna przeprosiny. Chodzi mi o moich przyjaci i czas spdzony z nimi. Chyba dlatego wcze niej tak si rozzo ciam. Nie miaam wtpliwo ci, co prbujesz mi da do zrozumienia, lecz wolaam tego nie sucha, poniewa wiedziaam, e masz racj. Przynajmniej cz ciowo. Twoje rozumowanie natomiast nie byo suszne. Spojrzaem na ni niepewnie. -My lisz -mwia dalej -e kazaam ci przebywa tyle w towarzystwie moich przyjaci, poniewa nie jeste dla mnie tak wany jak kiedy , prawda? -Nie czekaa na odpowied . -Nie jest tak, lecz wrcz odwrotnie. Robiam to wa nie dlatego, e jeste dla mnie wany. Nie tyle po to, by pozna moich przyjaci lub by oni poznali ciebie, ile ze wzgldu na siebie sam. Przerwaa, wahajc si. -Nie rozumiem, co masz na my li.

-Pamitasz, jak powiedziaam ci kiedy , e czerpi si z przebywania z tob? Gdy skinem twierdzco gow, przesuna palcami po mojej klatce piersiowej.

-Wcale nie artowaam. Ubiegoroczne lato wiele dla mnie znaczyo. Wicej, ni potrafisz sobie wyobrazi, a kiedy wyjechae , byam wrakiem czowieka. Spytaj Tima. Ledwie udawao mi si pracowa na budowie. Wiem, e wysyaam ci listy, ktre miay wywoywa u ciebie wraenie, e wszystko jest w najlepszym porzdku, ale nie byo. Pakaam co noc, a codziennie siadywaam przed domem, wyobraajc sobie, majc nadziej i marzc, e za chwil zobacz ci, jak idziesz pla. Za kadym razem, gdy widziaam kogo ostrzyonego najea, czuam, jak serce zaczyna mi mocniej bi, chocia wiedziaam, e to ni moesz by ty. Ale o to wa nie chodzi. Pragnam, eby to by ty. Za kadym razem. Wiem, e to, co robisz, jest wane, i rozumiem, e stacjonujesz za granic, lecz chyba nie przewidziaam, jak trudno mi bdzie pogodzi si z twoj nieobecno ci. Niemal mnie to dobijao i wiele czasu upyno, zanim zaczam znowu czu si normalnie. A co do twojej obecnej podry, to chocia ogromnie pragnam ci zobaczy i ogromnie ci kocham, w gbi duszy jestem przeraona, e znowu si zaami, kiedy ci przy mnie nie bdzie. Czuj si rozdarta, tote odreagowywaam w taki sposb, e robiam wszystko, by tylko nie przechodzi przez to, przez co przechodziam w zeszym roku. Staraam si, eby my cigle byli czym zajci. eby nie cierpie tak strasznie i tym razem. Dawio mnie w gardle, milczaem. -Dzisiaj -mwia dalej Savannah -u wiadomiam sobie, e przy okazji sprawiam ci przykro . e nie postpowaam fair wobec ciebie, lecz jednocze nie usiowaam by fair wobec siebie samej. Za tydzie znowu ci nie bdzie i to ja bd musiaa znale sposb funkcjonowania po twoim wyje dzie. Ty moesz to zrobi. Ale dla mnie... Utkwia wzrok w swoich doniach i na dug chwil zapada cisza. -Nie wiem, co powiedzie -wyznaem w kocu. Mimo woli Savannah parskna miechem. -Nie czekam na odpowied -powiedziaa -nie sdz bowiem, by jakakolwiek istniaa. Ale wiem z ca pewno ci, e nie chc ci rani. I to tyle. Mam tylko nadziej, uda mi si znale jaki sposb, eby tego lata by silniejsz. -Moemy zawsze powiczy razem -zaartowaem bez przekonania i zostaem nagrodzony, syszc jej miech. -Tak, to z pewno ci zadziaa. Podcign si dziesi razy na drku i bd jak nowa, co? Szkoda, e nie jest to takie atwe. Ale uda mi si. Moe bdzie trudno, lecz przynajmn iej nie bd czekaa na ciebie przez okrgy rok. Powtarzam to sobie dzisiaj w kko. Na Boe

Narodzenie wrcisz do domu. Jeszcze kilka miesicy i bdzie po wszystkim.

Wziem j w ramiona, czujc przez cienki materia koszuli jej ciepe ciao, jej palce na moim brzuchu. Nastpnie poczuem, e pociga delikatnie koszul, odsaniajc mi brzuch. Doznanie byo elektryzujce. Rozkoszujc si jej dotykiem, pochyliem si, by j pocaowa.

W jej pocaunku by inny rodzaj namitno ci, co wibrujcego i penego ycia. Nasze jzyki si spotkay, byem wiadom reakcji jej ciaa, wcignem gboko powietrze, gdy jej palce powdroway do zatrzasku przy moich dinsach. Kiedy przesunem donie niej, zorientowaem si, e Savannah jest pod koszulk naga. Odpia zatrzask, a ja cho niczego nie pragnem bardziej od tego, by posun si dalej, pohamowaem si si woli, przerwaem, zanim sprawy zaszy za daleko, uniemoliwiem co , do czego dziewczyna moga nie by przygotowana.

U wiadamiaem sobie wasne wahanie, zanim jednak zdyem si nad tym gbiej zastanowi, Savannah niespodziewanie podniosa si i zdja koszulk. Oddychaem coraz szybciej, patrzc na ni, ona za pochylia si nagle do przodu i podniosa mi do gry kosz Obsypywaa pocaunkami mj ppek, suna wargami po brzuchu, zacza szarpa si z zamkiem moich dinsw. Wstaem z ka, zdjem koszul, a nastpnie pozwoliem, by dinsy opady na podog. Caowaem jej szyj i ramiona, czuem ciepo jej oddechu na moim uchu. Zetknicie naszych skr rozpalio pomie, zaczli my si kocha. Wszystko odbyo si tak, jak w moich marzeniach, a gdy ju si w kocu uspokoili my, otoczyem Savannah ramionami, starajc si zanotowa w pamici kade doznanie. W ciemno ci szeptaem jej, jak bardzo j kocham. Kochali my si po raz drugi, a gdy Savannah wreszcie zasna, leaem, patrzc na ni. Emanowa z niej absolutny spokj, lecz z jakiego powodu nie potrafiem pozby si drczcego uczucia lku. Cho sam akt by podniecajcy i przepeniony czuo ci, mimo woli zastanawiaem si, czy nie byo w nim odrobiny desperacji, jakby my oboje kurczowo trzymali si nadziei, e to podtrzyma nasz zwizek niezalenie od tego, co przyniesie przyszo .

ROZDZIA CZTERNASTY

Pozostae dni mojego urlopu upyny nam wsplnie prawie tak, jak pocztkowo na to Uczyem. Poza weekendem u mojego ojca -podczas ktrego gotowa dla nas i opowiada bez koca o monetach -przewanie byli my sami. Gdy znale li my si znowu w Chapel Hill, spdzali my razem popoudnia i wieczory po powrocie Savannah z zaj. Chodzili my po sklepach przy Franklin Street, odwiedzili my Muzeum Historii Karoliny Pnocnej w Raleigh, a nawet spacerowali my kilka godzin po zoo. Przedostatniego wieczoru moje go pobytu w miasteczku wybrali my si na kolacj do luksusowej restauracji, tej, ktr poleci mi ekspedient w sklepie z butami. Nie pozwolia mi zerka, gdy si szykowaa, ale kiedy w kocu wyonia si z azienki, wygldaa wrcz ol niewajco. Gapiem si na ni, podczas gdy jada, my lc, jakim jestem szcz ciarzem, e j mam.

Nie kochali my si wicej. Gdy obudziem si nazajutrz po naszej wsplnej nocy, zobaczyem, e Savannah wpatruje si we mnie, a po jej policzkach pyn zy. Zanim zdyem spyta, co si stao, przyoya palec do ust i pokrcia gow, nie pozwalajc mi odezwa. -Ostatnia noc bya cudowna - powiedziaa - ale nie chc o tym rozmawia. - Przytulia si do mnie caym ciaem i dugo j tak trzymaem, suchajc szmeru jej oddechu. Wiedziaem, e co si midzy nami zmienio, lecz wtedy nie miaem odwagi szuka odpowiedzi. W dniu mojego wyjazdu Savannah odwioza mnie rano na lotnisko. Gdy siedzieli my razem przy wyj ciu, czekajc na wywoanie mojego lotu, wodzia palcem po grzbiecie mojej doni. Kiedy przyszed czas, bym wsiad do samolotu, rzucia mi si w ramiona i wybuchna paczem. Widzc moj min, zmusia si do miechu, lecz wyra nie da si w nim sysze smutek. -Wiem, e obiecaam - powiedziaa - ale nie potrafi si opanowa. -Bdzie dobrze -pocieszyem j. -To tylko sze miesicy. Tak wiele dzieje si w twoim yciu, e sama si zdziwisz, jak czas szybko minie. -atwo ci mwi -odpara, pocigajc nosem. -Ale masz racj. Tym razem bd silniejsza. Dam rad. Przygldaem si jej bacznie, szukajc oznak zaprzeczenia, lecz ich nie dostrzegem. -Naprawd -zapewnia mnie. -Nic mi nie bdzie. Skinem gow i przez dug chwil po prostu wpatrywali my si w siebie nawzajem. -Bdziesz pamita, eby patrze na ksiyc pierwszego dnia peni? - spytaa.

-Zawsze - obiecaem. Pocaowali my si po raz ostatni. Tuliem Savannah mocno do siebie, szepczc, e j kocham, po czym zmusiem si, by wypu ci j z ramion. Przewiesiem worek przez rami i ruszyem schodkami w gr. Obejrzaem si i zdaem sobie spraw, e Savannah ju nie ma, skrya si gdzie w tumie. W samolocie odchyliem si na oparcie fotela, modlc si, by Savannah mwia prawd. Chocia byem pewny, e mnie kocha i zaley jej na mnie, nagle zdaem sobie spraw, e czasami to nie wystarczy. Nasz zwizek opiera si na betonowych cegach, lecz nie by stabilny bez murarskiej zaprawy wsplnie spdzonego czasu, czasu b ez gro by bliskiego rozstania. Mimo e nie chciaem tego przyzna, byo wiele rzeczy, ktrych niej nie wiedziaem. Nie miaem pojcia, e mj wyjazd w zeszym roku tak gboko ni wstrzsn. Zastanawiaem si z niepokojem, jak wpynie to na ni teraz. Czuem ciar na sercu, majc wraenie, e nasz zwizek zaczyna przypomina wirowanie dziecinnego bka. Gdy byli my razem, mieli my si, by utrzyma go w ruchu, a rezultatem byo pikno, magia i niemal dziecinne wraenie cudu. Gdy si rozdzielali my, wirowanie nieuchronnie wyhamowywao. Stawali my si chwiejni, niestabilni i wiedziaem, e musz znale jaki sposb, eby uchroni nas od przewrcenia si.

Od zeszego roku czego si nauczyem. Nie tylko pisaem wicej listw z Niemiec w lipcu i w sierpniu, lecz rwnie cz ciej dzwoniem do Savannah. Podczas rozmw suchaem uwanie, czy nie wyczuj w jej gosie jakich oznak przygnbienia, i pragnem usysze sowa pene czuo ci lub podania. Pocztkowo denerwowaem si przed kad rozmow. Pod koniec lata nie mogem si ich doczeka. Zajcia szy jej dobrze. Spdzia dwa tygodnie rodzicami, nastpnie rozpocza jesienny semestr. W pierwszym tygodniu zaczem odlicza dni, ktre zostay do mojego zwolnienia z wojska.

Jeszcze sto. atwiej mwi si o dniach ni o tygodniach lub miesicach. Dziki temu dzielca nas odlego zdawaa si kurczy do czego znacznie bardziej kameralnego, czego , z czym oboje z pewno ci potrafimy sobie poradzi. Przypominali my sobie nawzajem, e najtrudniejsze jest ju za nami, i w miar jak wykre laem dni w kalendarzu, moje obawy co do naszego zwizku zaczy si zmniejsza. Nabraem przekonania, e nic na wiecie nie zdoa nas rozdzieli. Wtedy nadszed jedenasty wrze nia.

ROZDZIA PITNASTY Tego jestem pewny -nigdy w yciu nie zapomn widokw z jedenastego wrze nia. Widziaem dym kbicy si nad bli niaczymi wieami World Trade Center i p niej nad Pentagonem, widziaem pospne twarze otaczajcych mnie mczyzn, gdy patrzyli, jak ludzie wyskakuj z okien po to, by zgin. Widziaem moment zawalenia si budynkw, ogromn chmur pyu i rumowisko, ktre powstao na ich miejscu. Czuem w cieko , gdy ewakuowano Biay Dom.

W cigu kilku godzin stao si jasne, e Stany Zjednoczone odpowiedz na atak i e siy zbrojne bd wiody prym. Baza zostaa postawiona w stan najwyszej gotowo ci i chyba nigdy nie byem bardziej dumny z moich chopakw. Podczas dni, ktre nastpiy, zatary si wszelkie indywidualne rnice oraz przynaleno polityczna. Na krtki okres stali my si p prostu Amerykanami. Biura rekrutacji pkay w szwach, tylu zgosio si mczyzn, ktrzy chcieli si zacign. W rd tych z nas, ktrzy ju wstpili do wojska, pragnienie suenia ojczy nie byo silniejsze ni kiedykolwiek. Tony jako pierwszy w moim oddziale zacign si ponownie na kolejne dwa lata, nastpnie reszta jeden za drugim posza za jego przykad em. Nawet ja, ktry z utsknieniem czekaem na zwolnienie w grudniu i liczyem dni do powrot u do kraju i do Savannah, daem si ponie emocjom i rwnie si zacignem. atwo byoby powiedzie, e wpyw wywaro na mnie to, co si dziao wok mnie, i e to wa nie byo przyczyn podjtej przeze mnie decyzji, lecz to tylko wymwka. Zgoda, daem si ponie oglnej patriotycznej fali, lecz poza tym czuem si zwizany podwjnymi wizami przyja ni i odpowiedzialno ci. Znaem moich chopakw, troszczyem si o nich i my l o opuszczeniu ich w takim czasie wydaa mi si niezno nie tchrzliwa. Przeszli my wsplnie zbyt wiele, bym mg w ogle bra pod uwag ewentualno odej cia z wojska w tych trudnych dniach pod koniec dwa tysice pierwszego roku. Zadzwoniem do Savannah, by zakomunikowa jej t nowin. Pocztkowo odniosa si do tego pozytywnie. Podobnie jak wszyscy bya przeraona tym, co si wydarzyo, i zroz umiaa poczucie obowizku, ktry na mnie ciy, zanim jeszcze sprbowaem to wyja ni. Oznajmia, e jest ze mnie dumna.

Jednake niebawem daa o sobie zna rzeczywisto . Wybierajc sub dla mojego kraju, po wiciem si. Cho ledztwo w sprawie sprawcw zamachu zostao szybko zakoczone, dla nas rok dwa tysice pierwszy powoli koczy 'si bez niespodzianek. Nasza dywizja piechoty nie odegraa adnej roli w obaleniu rzdu talibw w Afganistanie, co byo

rozczarowaniem dla caego naszego oddziau. Wikszo zimy i wiosny spdzili my, przygotowujc si, jak wszyscy wiedzieli my, do przyszej inwazji na Irak.

Byo to chyba mniej wicej w tym samym czasie, kiedy listy od Savannah zaczy si zmienia. Najpierw przychodziy co tydzie, potem co dziesi dni, a gdy dni staway si coraz dusze, zaledwie co dwa tygodnie. Prbowaem si pociesza, e ton listw si nie zmieni, lecz z czasem nawet on uleg zmianie. Znikny dugie fragmenty, w ktrych opisywaa, jak wyobraa sobie nasze wsplne ycie. Te sowa zawsze napeniay mnie niecierpliwym wyczekiwaniem. Oboje wiedzieli my, e w obecnej sytuacji to marzenie m oe si speni za dwa lata. Pisanie o tak odlegej przyszo ci przypominao jej, jak duga jes droga przed nami, a byo to dla nas obojga zbyt bolesne, by si nad tym zastanawia. Gdy nadszed maj, pocieszaem si, e przynajmniej zobaczymy si podczas mojego nastpnego urlopu. Niestety, los znowu sprzysig si przeciwko nam na kilka dni przed moim powrotem do kraju. Dowdca wezwa mnie do siebie, a gdy zjawiem si u niego, kaza mi usi . Poinformowa mnie, e ojciec mia rozlegy zawa serca, i zagwarantowa mi dodatkowy urlop okoliczno ciowy. Zamiast jecha do Chapel Hill i spdzi dwa cudowne tygodnie z Savannah, udaem si do Wilmingtonu. Siedziaem caymi dniami przy ku taty, wdychajc nieprzyjemn wo rodkw odkaajcych, ktre zawsze przywodziy mi na my l raczej mier ni dochodzenie do zdrowia. Gdy przyjechaem, ojciec lea na oddziale intensywnej opieki medycznej. Przebywa tam przez wikszo mojego urlopu. Cer mia ziemist, oddech saby, przy pieszony. Przez pierwszy tydzie to traci przytomno , to j odzyskiwa, ale kiedy by wiadomy, dostrzegaem u niego emocje, ktre przedtem widywaem rzadko i nigdy w poczeniu -rozpaczliwe przeraenie, krtkotrwaa dezorientacja i rozdzierajca serce wdziczno , e jestem przy nim. Niejednokrotnie braem go za rk, rwnie po raz pierwszy w yciu. Z powodu rurki w gardle nie mg mwi, tote ja gadaem za nas dwch. Chocia opowiedziaem mu pokrtce o yciu w bazie, skupiem si przede wszystkim na monetach. Czytaem mu Greysheet . Kiedy ju przeczytaem magazyn od deski do deski, pojechaem do domu i wycignem z szuflady ojca stare numery, po czy m rwnie przeczytaem wszystkie. Szukaem dla niego monet w Internecie -na witrynach internetowych takich jak David Hall Rare Coins oraz Legend Numismatics -i relacjonowaem, jakie s oferty oraz ostatnie ceny. A ceny wprawiy mnie w zdumienie i

podejrzewaem, e kolekcja mojego ojca, pomimo spadku cen numizmatw, bya z powodu wysokich notowa zota warta dziesiciokrotnie wicej od domu, ktry od lat stanowi jego wasno . Tata, ktry nie potrafi nawet opanowa sztuki zwykej rozmowy, sta si bogatszy od wszystkich osb, ktre znaem.

Ojca nie interesowaa ich warto . Odwraca wzrok, ilekro o tym napomknem, i szybko u wiadomiem sobie to, co wyleciao mi z gowy: e dla mojego taty znacznie bardzie j interesujca od samych monet jest pogo za nimi, e kada moneta przedstawia histori ze szcz liwym zakoczeniem. Majc to na my li, wytaem pami ze wszystkich si, prbujc przypomnie sobie numizmaty, ktre znale li my razem. Poniewa tata prowadzi wyjtkowo skrupulatne zapiski, przegldaem je szczegowo przed snem i stopniowo wspomnienia powracay. Nazajutrz opowiadaem mu o naszych podrach do Raleigh, Charlotte lub Savannah. Mimo e nawet lekarze nie mieli pewno ci, czy ojciec z tego wyjdzie, on sa m u miecha si podczas tych tygodni wicej ni kiedykolwiek. Na szcz cie poczu si lepiej wypisano go ze szpitala w przeddzie mojego wyjazdu, zaatwiajc mu opiek na czas rekonwalescencji. O ile jednak moje cige odwiedziny w szpitalu zacie niy moj wi z tat, o tyle nie suyo to utrzymaniu wizi z Savannah. Nie zrozumcie mnie le -doczaa do mnie tak czsto, jak tylko moga, wspieraa mnie i wspczua. Poniewa jednak spdzaem tak wiele czasu w szpitalu, nie pomagao to zaata szczelin, ktre zaczy pojawia si w naszym zwizku. Szczerze mwic, nie bardzo wiedziaem, czego od niej chc. Kiedy bya z nami w szpitalu, wydawao mi si, e wol by z ojcem sam, ale kiedy jej nie byo, pragnem mie przy sobie. Jakim sposobem Savannah odnajdywaa drog przez to pole minowe, nie reagujc na aden stres, ktry kierowaem w jej stron. Zdawaa si czyta w moich my lach przewidywa, czego chc, nawet lepiej ode mnie. Tyle tylko, e potrzebowali my poby troch razem. Tylko we dwoje. Je li porwna nasz zwizek do baterii, to podczas mojego pobytu za oceanem nieustannie si rozadowywaa i oboje musieli my mie czas, by j ponownie naadowa. Pewnego razu, siedzc przy ojcu i suchajc miarowego pikania kardiomonitora, zdaem sobie spraw, e na ostatnie sto cztery tygodnie zaledwie cztery spdzili my z Savannah razem. Mniej ni p i procent. Chocia pisali my i telefonowali my do siebie, czasami apaem si na tym, e wpatruj si w przestrze, zastanawiajc si, jak udao si nam przetrwa tak dugo.

Od' czasu do czasu chodzili my na spacery, dwa razy wybrali my si na kolacj. Poniewa jednak Savannah znowu uczszczaa na zajcia i sama prowadzia zajcia, nie moga zosta duej. Staraem si nie mie do niej o to pretensji, poza jednym razem, kiedy tym napomknem i nasza rozmowa skoczya si ktni. Nie chciaem tego, podobnie jak Savannah, lecz adne z nas nie potrafio si powstrzyma. I cho nic nie powiedziaa, a naw t zaprzeczya, gdy ja sam poruszyem ten temat, zdawaem sobie spraw, e prawdziwym problemem jest fakt, e miaem wrci na dobre do domu, a nie wrciem. Pierwszy i jedyny

raz Savannah mnie okamaa.

Prbowali my zapomnie o naszej sprzeczce i poegnanie znowu byo zawe, aczkolwiek nieco mniej ni ostatnim razem. Pocieszaem si my l, e jest tak, poniewa zac amy si do tego przyzwyczaja, lub e oboje dorastamy, jednake siedzc w samolocie, u wiadomiem sobie, i co nieodwoalnie si midzy nami zmienio. Polao si mniej ez, poniewa intensywno uczu osaba. Bya to bolesna wiadomo i noc, podczas kolejnej peni ksiyca, powdrowaem na puste boisko do piki nonej. Tak, jak obiecaem, wrciem pamici do chwil spdzonych z Savannah podczas pierwszego urlopu. My laem rwnie o drugim urlopie, lecz co dziwne, nie miaem ochoty wspomina trzeciego, poniewa nawet wtedy wiedziaem ju chyba, co zapowiada.

Gdy lato dobiegao koca, stan zdrowia ojca nadal powoli si poprawia. W listach pisa mi, e udaje mu si obej dookoa kwarta ulic trzykrotnie w cigu dnia, kade okrenie trwa dokadnie dwadzie cia minut, lecz nawet to sprawia mu trudno . Ale miao to przynajmniej jedn dobr stron -dawao mu co , wok czego mg zorganizowa swj dzie po przej ciu na emerytur, to znaczy nie liczc numizmatw. Poza tym, e pisywaem cz ciej, zaczem do niego dzwoni we wtorki oraz pitki punktualnie o pierwszej jego czasu, po prostu by si upewni, e dobrze si czuje. Nasuchiwaem, czy w jego gosie nie pobrzmiewa zmczenie, i nieustannie przypominaem mu, by dobrze si odywia, wysypia i nie zapomina o regularnym braniu lekw. Zawsze gadaem w wikszo ci ja, poniewa tacie rozmowa przez telefon sprawiaa jeszcze wicej kopotu ni bezpo rednia, i zawsze odnosiem wraenie, e nie pragnie niczego wicej, jak tylko odoy jak najprdzej suchawk. Z czasem zaczem artowa z niego na ten temat, lecz nigdy nie miaem pewno ci, czy wie, e sobie kpi. Bawio mnie to i czasami wybuchaem miechem. I chocia on nie reagowa i nie odpowiada miechem, jego ton natychmiast stawa si lejszy, nawet chwilowo, zanim z powrotem pogra si w milczeniu. Tak byo dobrze. Wiedziaem, e czeka na telefon ode mnie. Zawsze odbiera po pierwszym sygnale i z atwo ci wyobraaem sobie, jak wpatruje si w aparat telefoniczny, czekajc, by zadzwoni. Po sierpniu Chapel Hill Organizacji powstrzyma nastpi wrzesie, potem pa dziernik. Savannah skoczya zajcia w i wrcia do domu, gdzie rozpocza poszukiwanie pracy. Czytaem w gazetach o Narodw Zjednoczonych i o tym, e kraje europejskie chc znale sposb, by nas od wszczcia wojny przeciwko Irakowi. W stolicach naszych natowskich

sojusznikw sytuacja bya napita. W wiadomo ciach informowano o licznych demonstracjach obywateli i zdecydowanych o wiadczeniach przywdcw, e Stany

Zjednoczone s o krok od popenienia straszliwego bdu. Tymczasem nasi przywdcy usiowali ich przekona, by zmienili zdanie. Ja oraz wszyscy onierze z mojego oddziau w dalszym cigu zajmowali my si wasnymi sprawami, przygotowujc si na nieuniknione z ponur determinacj. Potem, w listopadzie, nasz oddzia zosta ponownie wysany do Kosowa. Nie pozostali my tam dugo, lecz dla mnie byo to a nadto. Miaem dosy Bakanw, miaem te po dziurki w nosie utrzymywania pokoju. Co waniejsze, zarwno ja, jak i wszyscy pozostali, zdawali my sobie spraw, e szykuje si wojna na Bliskim Wschodzie, czy Europa tego chce, czy te nie. W owym czasie listy od Savannah nadal przychodziy do regularnie, ja rwnie regularnie dzwoniem do niej przed witem -u niej bya wtedy pnoc -i cho w przeszo ci zawsze bya o tej porze w domu, to teraz kilkakrotnie jej nie zastaem. Mimo e prbowaem przekona samego siebie, e wysza gdzie z przyjacimi lub rodzicami, moja imaginacja podsuwaa mi rne sceny. Odoywszy suchawk, wyobraaem sobie niekiedy, e poznaa innego mczyzn, na ktrym jej zaley. Zdarzao si, e dzwoniem do niej jeszcze kilkakrotnie w cigu nastpnej godziny, z kadym sygnaem czujc narastajcy gniew, gdy nie odbieraa. Gdy w kocu podnosia suchawk, mgbym spyta j, gdzie bya, nigdy jednak tego nie robiem. Ona te nie pieszya dobrowolnie z wyja nieniami. Wiem, e popeniem bd, zachowujc moje odczucia dla siebie, zwyczajnie dlatego, e nie potrafiem odpdzi od siebie tego pytania, cho prbowaem skoncentrowa si na rozmowie. Najcz ciej bywaem spity, w jej odpowiedziach take dawao si wyczu napicie. Zbyt czsto nasze rozmowy staway si nie tyle radosn wymian uczu, ile zwykych podstawowych informacji. Po skoczonej rozmowie nienawidziem siebie za zazdro , ktr odczuwaem, i przez par nastpnych dni czyniem sobie wyrzuty, przysigajc w duchu, e nie pozwol, by jeszcze kiedykolwiek si to zdarzyo.

Kiedy indziej znowu Savannah zachowywaa si dokadnie tak jak tamta dziewczyna, ktr zapamitaem, i widziaem, e cigle jej na mnie zaley. Ja kochaem j tak bardzo ja zawsze i tskniem za dawnymi prostszymi czasami, ktre bezpowrotnie miny. Oczywi cie zdawaem sobie spraw z tego, co si dzieje. Im bardziej si od siebie oddalali my, tym rozpaczliwiej staraem si ocali to, co nas kiedy czyo, lecz niczym w bdnym kole, mo desperacja powodowaa. e przepa midzy nami stawaa si jeszcze wiksza.

Zaczy si midzy nami ktnie. Podobnie jak w przypadku lej w mieszkaniu Savannah podczas mojego drugiego urlopu, miaem problem z wyjawieniem jej moich od czu i bez wzgldu na to, co mwia, nie potrafiem wyzby si my li, e si ze mn drani lub

przynajmniej nie robi nic, by mnie uspokoi. Nienawidziem tych rozmw nawet bardziej od mojej zazdro ci, chocia wiedziaem, e s ze sob nierozerwalnie zwizane. Pomimo naszych kopotw nigdy nie zwtpiem w to, e nam si uda. Pragnem wsplnego ycia z Savannah jak niczego innego na wiecie. W grudniu zaczem dzwoni hardziej regularnie i robiem wszystko, co w mojej mocy, by panowa nad zazdro ci. Zmuszaem si, by mj gos brzmia optymistycznie, w nadziei e bdzie czekaa na telefon ode mnie. Wydawao mi si, e sytuacja midzy nami ulega poprawie, i pozornie tak byo, lecz gdy na cztery dni przed Boym Narodzeniem przypomniaem jej, e wracam do domu za niespena rok, jej reakcj zamiast wybuchu rado ci, ktrego si spodziewaem, byo milczenie. Syszaem tylko szmer jej oddechu. -Syszaa , co mwi? - spytaem. -Tak - odrzeka cicho. - Tyle tylko, e ju to kiedy wcze niej syszaam.

Bya to prawda i oboje o tym wiedzieli my, lecz spdzao mi to sen z powiek przez prawie tydzie. Pierwszy dzie peni ksiyca wypad w Nowy Rok i mimo e wyszedem na dwr, by zgodnie z dan Savannah obietnic wspomina tamten tydzie, kiedy zakochali my si w sobie, obrazy byy zamazane z powodu przytaczajcego smutku, jaki mnie ogarn. W drodze powrotnej mijaem dziesitki facetw stojcych grupkami lub opartych o ciany budynkw, ktrzy kopcili papierosy, jak gdyby nie mieli adnych zmartwie. Zastanawiaem si, co my l, gdy przechodziem obok nich. Czy wyczuwali, e traciem wszystko, co byo dla mnie wane? Lub e aowaem, i nie mog zmieni przeszo ci? Nie mam pojcia, a oni nie spytali. wiat przeistacza si szybko. Rozkazy, na ktre czekali my, przyszy nazajutrz rano i po kilku dniach mj oddzia znalaz si w Turcji. Przygotowywali my si do inwazji na Irak od pnocy. Uczestniczyli my w szkoleniu, gdzie poznawali my nasze zadania, studiowali my topografi i omawiali my plany walki. Mieli my niewiele wolnego czasu, lecz gdy wypuszczali my si poza obz, trudno byo nie zauwaa wrogich spojrze ludno ci. Kryy pogoski, e Turcja zamierza odmwi naszym wojskom moliwo ci uderzenia na Irak z jej terytorium i e s prowadzone rozmowy w celu zagwarantowania, e tego nie zrobi. Dawno ju nauczyli my si sucha plotek ze szczypt rezerwy, tym razem jednak si potwierdziy i mj oddzia wraz z innymi zasta wysany do Kuwejtu, by zacz wszystko od pocztku. Wyldowali my p nym popoudniem pod bezchmurnym niebem, zewszd otacza nas piasek. Niemal natychmiast zaadowano nas do autobusu i po czterogodzinnej pod ry wyldowali my w najwikszym miasteczku namiotowym, jakie kiedykolwiek widziaem

Wadze wojskowe zrobiy wszystko co tylko moliwe dla naszej wygody. Jedzenie byo smaczne, a sklep garnizonowy dobrze zaopatrzony, lecz nudzili my si jak mopsy. Dorczanie poczty szwankowao -w ogle nie dostawaem listw -a kolejki do telefonu byy kilometrowej dugo ci. Midzy musztrami moi chopcy i ja albo siedzieli my bezczynnie, prbujc domy li si, kiedy rozpocznie si inwazja, albo wiczyli my byskawiczne wkadanie ubra ochronnych przeciw broni chemicznej. Nasz oddzia mia wesprze inne jednostki z rnych dywizji w potnej ofensywie na Bagdad. W lutym, po czasie, ktry duy si nam niemiosiernie, mj oddzia i ja osignli my stuprocentow gotowo . W owym momencie wielu onierzy przebywao w Kuwejcie od poowy listopada i plotki kursoway w najlepsze. Nikt nie wiedzia, co nastpi. Chodziy suchy o broni biologicznej i chemicznej. Syszaem, e Saddam po nauczce, jak dosta podczas Pustynnej burzy , zgromadzi wok Bagdadu Gwardi Republikask w nadziei stworzenia ostatniej krwawej linii obrony. Siedemnastego marca wiedziaem ju, e bdzie wojna. Ostatniej noc y w Kuwejcie napisaem listy do tych, ktrych kochaem, na wypadek gdybym nie przey jeden do ojca, drugi do Savannah. Tego samego wieczora znalazem si w kolumnie wojsk cigncej si sto pidziesit kilometrw w gb Iraku. Walczyli my sporadycznie, przynajmniej na pocztku. Poniewa nasze siy powietrzne zdominoway niebo, nie musieli my obawia si ataku z gry, gdy jechali my przewanie pustymi autostradami. Zwykle nie byo nigdzie wida irackich wojsk, co tylk o wzmagao napicie, ktre odczuwaem, gdy prbowaem przewidzie, czemu mj oddzia bdzie musia p niej stawi czoo w kampanii. Od czasu do czasu otrzymywali my wiadomo o nieprzyjacielskim ostrzale mo dzierzowym i po piesznie ubierali my si w kombinezony, po czym wkrtce okazywao si, e by to faszywy alarm. onierze yli w cigym stresie. Nie spaem od trzech dni.

Gbiej w Iraku zdarzay si ju potyczki i wwczas poznaem pierwsz zasad zwizan z operacj Wolno dla Iraku . Cywile i nieprzyjaciele czsto wygldaj dokadnie lak samo. Rozlegay si strzay, atakowali my, lecz czasami nie byli my nawet pewni, do kogo strzelamy. Gdy dotarli my do trjkta sunnickiego, dziaania wojenne zaczy si nasila. Syszeli my o walkach w Falludy, Ramadi, Tikricie, w ktrych bray udzia inne jednostki innych dywizji. Mj oddzia doczy do Osiemdziesitej Drugiej Dywizji Powietrzno -desantowej w szturmie na Samawah i tam wa nie po raz pierwszy poczuli my smak prawdziwej walki. Amerykaskie wojska lotnicze toroway drog. Bomby, pociski i mo dzierze wybuchay od wczorajszego dnia i gdy wkroczyli my przez most do miasta, w pierwszej

chwili zdumia mnie panujcy tam spokj. Mojemu oddziaowi wyznaczono lec na uboczu dzielnic, gdzie mieli my wdrowa od domu do domu, by pomc oczy ci teren z wrogw. W trakcie jazdy przed naszymi oczami szybko przesuway si obrazy: wypalone szcztki ciarwki, obok niej martwe ciao kierowcy, cz ciowo zburzony budynek, tu i wdzie dymice wraki samochodw. Z rzadka wywoywa w nas napicie ogie karabinowy. Gdy przeprowadzali my patrol, czasami wybiegali z domw cywile z podniesionymi do gry rkami, my za starali my si w miar naszych moliwo ci ratowa rannych. Wczesnym popoudniem, gdy szykowali my si do powrotu, zaskoczy nas gwatowny atak karabinowy z budynku w dalszej cz ci ulicy. Przyci nici do muru znale li my si w niebezpiecznej sytuacji. Dwaj koledzy osaniali nas, gdy przeprowadzaem

reszt mojego oddziau przez stref ostrzau do bezpieczniejszego miejsca po drugiej str onie ulicy. Graniczyo niemal z cudem, e nikt nie zgin. Stamtd wystrzelili my tysice naboj w kierunku pozycji nieprzyjaciela, niszczc cakowicie budynek. Kiedy wydawao mi si, e jest ju bezpiecznie, zaczli my bardzo ostronie zblia si do budynku. Uyem granatu do sforsowania drzwi wej ciowych. Gdy dotarli my do nich, wsunem gow do rodka. Dym by gsty, w powietrzu unosia si wo siarki. Wszystko byo zniszczone, lecz przynajmniej jeden onierz iracki przey i gdy byli my ju blisko, zacz do nas strzela z niskiego k prowadzcego do instalacji sanitarnych. Tony zosta lekko ranny w rk, a pozostali odpowiedzieli gradem pociskw. Huk by tak go ny, e nie syszaem wasnego krzyku, lecz nie zdejmowaem palca ze spustu, celujc na o lep wszdzie, od podogi do sufitu, po cianach. W powietrzu fruway kawaki tynku, cegie i drewna. Gdy wreszcie przestali my strzela, byem pewien, e nikt nie mg przey, lecz na wszelki wypadek wrzuciem kolejny granat do otworu prowadzcego do kanau i zaczekali my na zewntrz na wybuch.

Cae to zdarzenie trwao dwadzie cia minut i byo najintensywniejszym przeyciem w caym moim yciu. Potem na ulicy zapanowaa cisza, dzwonio mi tylko w uszach i syszaem, jak moi chopcy wymiotowali, klli lub komentowali z przejciem to, co si stao Opatrzyem do Tony'emu, a gdy uznaem, e wszyscy s gotowi, zaczli my wycofywa si t sam drog, ktr przyszli my. Gdy po jakim czasie dotarli my do stacji kolejowej, ktr zabezpieczyy nasze wojska, padli my z ng ze zmczenia. Tamtego wieczoru dostali my pierwsz od niemal sze ciu tygodni parti listw. W rd nich byo sze listw od ojca i tylko jeden od Savannah. Zaczem czyta go w sabym wietle. Drogi Johnie, Pisz ten list przy stole w kuchni i nastrcza mi to ogromnych trudno ci, poniewa nie

wiem, jak zakomunikowa Ci to, co mam Ci do powiedzenia. Wgbi duszy auj, e nie ma Ci ze mn, bym moga uczyni to osobi cie, lecz oboje wiemy, e jest to niemoliwe. Siedz wic tutaj, szukajc wa ciwych sw, a zy ciurkiem pyn mi po policzkach. Mam nadziej, e zdoasz mi jako ' wybaczy to, o czym zamierzam napisa. Zdaj sobie spraw, e to dla Ciebie straszny czas. Staram si nie my le o wojnie, lecz nie potrafi odpdzi od siebie ej obrazw i przez cay czas jestem przeraona. Ogldam wiadomo ci i wertuj gazety, wiedzc, e znajdujesz si w samym rodku tego wszystkiego, i prbujc odgadn, gdzie w tej chwili jeste i przez co przechodzisz. Co noc modl si, eby wrci bezpiecznie do domu i zawsze bd si o to modlia. Przeyli my razem co cudownego i pragn, eby na zawsze zachowa to wspomnienie. Nie chc te, by cho przez chwil pomy la, e nie znaczye dla mnie tyl co ja dla Ciebie. Jeste wyjtkowym i piknym czowiekiem, John. Zakochaam si w Tobie, lecz co wicej, dziki poznaniu Ciebie zrozumiaam, czym naprawd jest mio . Przez minione dwa i p roku wpatrywaam si w ksiyc podczas peni, wspominajc wsplnie spdzone chwile. Pamitam, e rozmowa z Tob tamtej pieszej nocy bya dla mnie jak powrt do domu, pamitam te noc, kiedy si kochali my. Zawsze bd si cieszya, e dzielili my t chwile. Dla mnie oznacza to, e nasze dusze ju na zawsze pozostan zczone.

Ale to nie wszystko. Kiedy zamykam oczy, widz Twoj twarz, kiedy id, niemal czuj Twoj do w mojej. To jest we mnie wci ywe, lecz o ile kiedy przynosio mi pociech, t teraz sprawia mi bl. Rozumiaam, dlaczego zostae w wojsku, i uszanowaam Twoj decyzj. Nadal j szanuj, lecz oboje dobrze wiemy, e potem nasze relacje si zmieniy. My si zmienili my i sdz, e w gbi serca rwnie zdajesz sobie z tego spraw. Moe nie wytrzymali my tak dugiego rozstania, a moe po prostu wpyn na to fakt, e yjemy w rnych wiatach. Nie mam pojcia. Nienawidziam siebie za kadym razem, gdy si kcili my. W jaki sposb, mimo e nadal si kochali my, stracili my t magiczn wi , kt nas czya. Jestem wiadoma, e brzmi to jak wymwka, lecz prosz, uwierz mi, nie chciaam zakocha si w kim innym. Skoro sama nie bardzo rozumiem, jak to si stao, nie mog wymaga od Ciebie, by zrozumia. Nie oczekuj tego, lecz przez wzgld na to, co nas czy nie mog dalej Ci okamywa. Kamstwo umniejszyoby warto naszych przey, a ja tego nie chc, chocia wlepi, e poczujesz si zdradzony.

Nie bd miaa do Ciebie pretensji, je li ju nigdy si do mnie nie odezwiesz ub je li powiesz mi, e mnie nienawidzisz. Ja sama te siebie nienawidz. Piszc ten list, musz si do tego przyzna, i kiedy spogldam w lustro, widz kogo , kto chyba nie zasuguje na mio . Mwi serio. Cho by moe nie chcesz tego sucha, pragn, by wiedzia, e na zawsze

pozostaniesz czstk mnie. Zasuye sobie na szczeglne miejsce w moim sercu, ktrego nik nigdy nie zajmie. Jeste bohaterem i dentelmenem, jeste dobry i uczciwy, lecz co najwaniejsze, jeste pierwszym mczyzn, ktrego prawdziwie pokochaam. I niewane, co przyniesie przyszo , zawsze nim bdziesz, a moje ycie jest z tego powodu lepsze. Wybacz mi... Savannah

CZ III

ROZDZIA SZESNASTY Zakochaa si w kim innym.

Czuem to, zanim jeszcze skoczyem czyta list, i miaem wraenie, e nagle cay wiat zwolni. W pierwszym odruchu chciaem waln pi ci w cian, zamiast tego jednak zgniotem list i odrzuciem go na bok. Byem w tym momencie niesamowicie w cieky, gniew przymi nawet poczucie zdrady. Czuem si tak, jak gdyby Savannah zniszczya wszystko, co miao jakiekolwiek znaczenie na wiecie. Nienawidziem jej i nienawidziem anonimowego mczyzny, ktry mi j ukrad. Wyobraaem sobie, co bym mu zrobi, gdyby kiedy nasze drogi si zeszy, i nie by to miy obrazek. Jednocze nie pragnem z ni porozmawia. Pragnem natychmiast polecie do domu lub przynajmniej zadzwoni do niej. W gbi serca nie chciaem w to uwierzy, nie mogem w to uwierzy. Nie teraz, nie po tym wszystkim, co przeyli my. Zostao ju tylko dziewi miesicy rozki - po prawie trzech latach. Czy to takie nie do zniesienia? Nie pojechaem jednak do domu i nie zatelefonowaem. Nie odpisaem na jej list, ona te si wicej nie odezwaa. Rozprostowaem jedynie zgniecion kartk papieru, wsunem j z powrotem do koperty i postanowiem nosi przy sobie niczym ran odniesion w walce. W cigu nastpnych kilku tygodni staem si wytrawnym onierzem zamykajcym si w jedynym wiecie, ktry w dalszym cigu wydawa mi si rzeczywisty. Zgaszaem si na ochotnika do kadego zadania, ktre byo uwaane za niebezpieczne, unikaem rozmw z chopakami w mojej jednostce i przez pewien czas podczas patroli musiaem si hamowa, by nie pociga zbyt szybko za spust. Nie ufaem nikomu w miastach i cho nie byo nieszcz liwych wypadkw - jak wojsko chtnie nazywa mier cywilw - skamabym, twierdzc, e byem cierpliwy i wyrozumiay w kontaktach z rozmaitymi Irakijczykami. Mimo e prawie nie spaem, zmysy miaem wyostrzone, gdy kontynuowali my ubezpieczanie kolumny naszych wojsk w natarciu na Bagdad. Jak na ironi, jedynie w sytuacji, gdy ryzykowaem ycie, znajdowaem ulg i wyrzucaem z my li obraz Savannah i gorzk wiadomo , e nasz zwizek si zakoczy. Moje ycie toczyo si zgodnie ze zmiennymi kolejami wojny. Po niecaym miesicu od dnia, gdy otrzymaem list, pad Bagdad i mimo e pocztkowo przez krtki czas wszystko zapowiadao si dobrze, z upywem tygodni i miesicy sytuacja pogarszaa si i komplikowaa coraz bardziej. W kocu zrozumiaem, e ta wojna nie rni si niczym od innych! Wojny zawsze sprowadzaj si do pogoni za wadz, kiedy interesy s sprzeczne, lec z

ta wiadomo nie uczynia ycia na ziemi atwiejszym. W nastpstwie upadku Bagdadu kady onierz w moim oddziale zosta zmuszony do roli policjanta i sdziego. Jako onierz nie zostali my przeszkoleni w tym kierunku.

Z zewntrz i z perspektywy czasu atwo byo krytykowa po fakcie nasze dziaania, lecz w rzeczywistym wiecie, w rzeczywistym czasie, decyzje nie zawsze byy atwe. Niejednokrotnie zgaszali si do mnie iraccy cywile, twierdzc, e kto ukrad im to czy ta to lub popeni takie czy inne przestpstwo, i proszc, bym co z tym zrobi. To nie naleao naszych zada. Byli my tam po to, by utrzyma choby pozory porzdku -co w zasadzie oznaczao zabijanie rebeliantw, ktrzy prbowali zabi nas lub cywilw - dopki tubylcy ni przejm naszych obowizkw i nie poradz sobie sami. Ten szczeglny proces nie by ani szybki, ani atwy, nawet tam, gdzie spokj panowa cz ciej ni zamt. Tymczasem zamt rozprzestrzenia si na inne miasta i wysyano nas, by my przywrcili porzdek. Usuwali my rebeliantw z miasta, poniewa jednak nie mieli my dostatecznej ilo ci wojska, by utrzym a miasto i zapewni w nim bezpieczestwo, rebelianci zajmowali je z powrotem, gdy tylk o si wynosili my. Zdarzay si dni, kiedy wszyscy moi onierze zastanawiali si nad bezsensem tego postpowania, nawet je li nie kwestionowali go otwarcie. Je li o mnie chodzi, to nie wiem, w jaki sposb opisa napicie, nud i chaos kolejnych dziewiciu miesicy, mog tylko powiedzie, e wszdzie byo mnstwo piasku. Owszem, zdaj sobie spraw, e znajdowali my si na pustyni, i owszem, spdziem wiele czasu na play, tote powinienem by do piasku przyzwyczajony, lecz tamtejszy piasek b y zupenie inny. Wciska si wszdzie -do naszych ubra, do broni, do zamknitych skrzynek, do jedzenia, do uszu i nosa, midzy zby, a gdy spluwaem, zawsze syszaem, jak trzeszczy

mi w ustach. Ludzie potrafi przynajmniej to zrozumie i przekonaem si, e nie chc sysze rzetelnej prawdy, a mianowicie, e przez wikszo czasu w Iraku nie byo wcale tak strasznie, lecz czasami gorzej ni w piekle. Czy ludzie naprawd chc sucha, e byem wiadkiem, jak onierz z mojej jednostki przypadkowo zastrzeli mae dziecko, ktre po prostu znalazo si w niewa ciwym miejscu, w niewa ciwym czasie? Lub e widziaem, jak onierze zostali rozerwani na strzpy, gdy natrafili na wykonan domowym sposobem bomb na drodze w pobliu Bagdadu? Albo e widziaem te strzpy ludzkich cia we krwi tworzcej kaue jak po deszczu? Nie, ludzie wol raczej sucha o piasku, poniewa to trzyma wojn w bezpiecznej odlego ci. Wypeniaem swj obowizek najlepiej, jak potrafiem, zacignem si ponownie i zostaem w Iraku do lutego dwa tysice czwartego roku, kiedy to odesano mnie wreszcie do Niemiec. Natychmiast po powrocie kupiem harleya i prbowaem udawa, e wojna nie

pozostawia adnych ladw na mojej psychice, jednake nieustannie drczyy mnie koszmarne sny i niemal codziennie budziem si rano mokry od potu. W cigu dnia czsto bywaem podminowany i zo ciem si z byle powodu. Kiedy chodziem ulicami w Niemczech, nie potrafiem powstrzyma si, by nie lustrowa badawczo wzrokiem grupek ludzi snujcych si w pobliu budynkw, jak rwnie by nie przeczesywa spojrzeniem okien w dzielnicy handlowej w poszukiwaniu snajperw. Psycholog (kady z nas musia chodzi na

terapi) wyja ni mi, e to, co si ze mn dzieje, jest normalne, i e z czasem wszystko si unormuje, chwilami jednak nie wierzyem, e kiedykolwiek tak si stanie. Po wyje dzie z Iraku mj pobyt w Niemczech wydawa si niemal bezsensowny. Oczywi cie, rano miaem wiczenia, potem zajcia na temat broni czy nawigacji, lecz sytuacja si zmienia. Z powodu odniesionej rany Tony zosta zwolniony z wojska razem ze swoim Purpurowym Sercem, medalem za odwag dla rannych, i odesany do Brooklynu tu po upadku Bagdadu. Czterech moich kolejnych onierzy zwolniono pod koniec dwa tysice

trzeciego roku, kiedy skoczya im si suba. Ich zdaniem - jak rwnie moim - spenili sw obowizek i nadesza pora, by zrobi co ze swoim yciem. Ja z kolei zacignem si jeszcz raz. Nie byem pewny, czy jest to suszna decyzja, lecz nie wiedziaem, co mgbym robi innego.

Ale teraz, przygldajc si mojemu oddziaowi, nagle poczuem, e nie jestem na swoim miejscu. Przewaali w nim nowicjusze i cho byy to fajne chopaki, wszystko byo inaczej. Nie byli przyjacimi, z ktrymi wsplnie przeyem obz szkoleniowy dla rekrutw oraz Bakany. Nie byem te z nimi na wojnie i w gbi duszy zdawaem sobie spraw, e nigdy nie bd z nimi w tak bliskich stosunkach jak z dawnymi kumplami. Wa ciwie byem obcy i nie staraem si tego zmieni. wiczyem sam i w miar mono ci unikaem kontaktw osobistych. Wiedziaem, co my leli o mnie onierze z mojego oddziau, gdy przechodziem obok nich -stary zrzdliwy sierant, ktry twierdzi, e chce tylko zagwarantowa, by wrcil do swoich mam w jednym kawaku. Powtarzaem im to w kko podczas wicze i faktycznie o to mi chodzio. Robiem wszystko, co w mojej mocy, by zapewni im bezpieczestwo. Ale jak ju powiedziaem, wszystko byo inaczej. Gdy nie byo ju moich przyjaci, zajem si moim ojcem najlepiej jak umiaem. Wiosn dwa tysice czwartego roku spdziem z nim przeduony urlop, potem w lecie jeszcze jeden. Przez te cztery tygodnie przebywali my ze sob wicej ni w cigu minionych

dziesiciu lat. Poniewa ojciec by na emeryturze, mogli my robi, co nam si ywnie podobao. Bez trudu dostosowaem si do jego rozkadu dnia. Jedli my niadanie, trzykrotnie chodzili my na spacer, potem by wsplny obiad. W przerwach rozmawiali my o monetach, a

nawet kupili my kilka, gdy byem w mie cie. Internet znacznie uatwia spraw i chocia poszukiwania nie byy a tak ekscytujce jak kiedy , nie wiem, czy miao to dla taty znaczenie. Rozmawiaem z handlarzami, z ktrymi nie miaem kontaktu od przeszo pitnastu lat, a oni byli rwnie yczliwi i rwnie chtnie udzielali informacji jak w dawnych czas ach, i wspominali mnie sympatycznie. U wiadomiem sobie, jak may jest numizmatyczny wiatek i gdy nadchodzio nasze zamwienie -zawsze byy dostarczane z dnia na dzie -ogldaem monety na zmian z tat, zwracajc uwag na jakiekolwiek istniejce skazy i zwyke zgadzajc si z ocen wystawion przez Professional Coin Grading Service, firmy, ktra oszacowuje jako kadego przedstawionego numizmatu. Chocia moje my li w kocu wdroway do innych spraw, tata potrafi godzinami wpatrywa si w jedn monet, jak gdyby zawieraa w sobie tajemnic ycia.

Nie rozmawiali my prawie o niczym innym, lecz tak naprawd nie musieli my. On nie mia ochoty rozmawia o Iraku, ja rwnie. aden z nas nie prowadzi ycia towarzyskiego, o ktrym miaby co interesujcego do powiedzenia -Irak kompletnie si nie nadawa do takich pogawdek, a mj tata... no c, by moim tat i nie zadawaem sobie nawet trudu, eby go pyta. Niemniej jednak martwiem si o niego. Podczas spacerw ciko oddycha. Kiedy podpowiadaem mu, e dwadzie cia minut to by moe za duo, nawet przy jego wolnym tempie chodzenia, upiera si, e to lekarz zaleci mu dwudziestominutowe przechadzki. Zdawaem sobie spraw, e nie zdoam go w aden sposb przekona, i jest inaczej. P niej by bardziej zmczony, ni powinien, i zwykle dopiero po godzinie blady wypieki na jego policzkach. Rozmawiaem z lekarzem i diagnoza, ktr usyszaem, mocno mnie zasmucia. Stwierdzi, e serce ojca ulego powanemu uszkodzeniu i -w opinii lekarzy -to niemal cu d, e porusza si tak, jak si porusza. Brak wicze w ogle byby dla niego nawet gorszy. Moe sprawia to rozmowa z lekarzem, a moe zwyczajnie pragnem lepszych stosunkw z ojcem, lecz podczas moich obu wizyt byli my ze sob w bliszej komitywie ni kiedykolwiek. Zamiast zmusza go do cigej rozmowy, siedziaem z nim po prostu w jego pokoju, czytajc ksik lub rozwizujc krzywki, gdy on tymczasem oglda monety. W moim braku oczekiwania byo co spokojnego, szczerego, i przypuszczam, e tata powoli upora si z nowo odkryt zmian w naszych relacjach. Od czasu do czasu widziaem, e zerka na mnie w sposb, ktry wydawa mi si niemal obcy. Spdzali my razem wiele godzin, przewanie nie odzywajc si do siebie i tak spokojnie, nie narzucajc si sobie nawzajem, zostali my w kocu przyjacimi. Czstokro nawiedzaa mnie my l, e auj, i ojciec wyrzuci nasze wsplne zdjcie, a gdy nadszed czas wyjazdu do Niemiec,

u wiadomiem sobie, e bd za nim tskni jak nigdy przedtem. Mina powoli jesie dwa tysice czwartego roku, podobnie zima i wiosna dwa tysice pitego. ycie toczyo si bez niespodzianek. Od czasu do czasu pogoski o moim ewentualny m powrocie do Iraku przeryway monotoni dni, poniewa jednak ju tam byem, ta perspektywa mnie nie poruszaa. Byo mi wszystko jedno, czy zostan w Niemczech, czy wrc do Iraku. Podobnie jak wszyscy ledziem wydarzenia na Bliskim Wschodzie, lecz gdy tylko odkadaem gazet lub wyczaem telewizor, moje my li wdroway ku innym sprawom.

Miaem wtedy dwadzie cia osiem lat i nie potrafiem wyzby si uczucia, e chocia do wiadczyem w yciu znacznie wicej od wikszo ci ludzi w moim wieku, to ycie zostao odoone na p niej. Zacignem si do wojska, by dorosn, i mimo e istniay podstawy do tego, by stwierdzi, e tak si stao, czasami zastanawiaem si, czy jest tak rzeczywi cie ie miaem domu ani samochodu i poza ojcem nie miaem absolutnie nikogo na wiecie. Podcza s gdy moi rwie nicy mieli portfele wypchane fotografiami dzieci oraz on, w moim znajdowao si tylko jedno wyblake zdjcie kobiety, ktr kochaem i ktr straciem. Syszaem, jak onierze rozmawiaj o swoich nadziejach na przyszo , ja natomiast nie robiem adnych planw. Czasami zastanawiaem si, co onierze my l o moim yciu, poniewa niekiedy przyapywaem ich na tym, e przygldali mi si z zaciekawieniem. Nigdy nie opowiadaem im o mojej przeszo ci ani nie wtajemniczaem w osobiste sprawy. Nie wiedzieli nic o Savannah ani o moim tacie, ani te o przyja ni z Tonym. Te wspomnien ia naleay wycznie do mnie, nauczyem si bowiem, e pewne rzeczy naley zachowa dla siebie.

W marcu dwa tysice pitego roku ojciec przeszed kolejny zawa serca, ktry doprowadzi do zapalenia puc i nastpnego pobytu na oddziale intensywnej terapii medycznej. Gdy go wypisano, leki, ktre bra, wykluczay prowadzenie samochodu, ale pracownica opieki spoecznej w szpitalu pomoga mi znale kogo , kto robi dla niego potrzebne zakupy. W kwietniu tata wrci do szpitala, gdzie poinformowano go, e musi zrezygnowa z codziennych spacerw. W maju bra kilkana cie rnych piguek dziennie i wiedziaem, e przez wikszo dnia ley w ku. Jego listy stay si niemal nieczytelne, dlatego e by slaby, lecz zaczy dre mu rce. Ubagaem telefonicznie ssiadk ojca pie pracujc w miejscowym szpitalu -by zagldaa do niego regularnie, i odetchnem z ulg, liczc dni, jakie pozostay do czerwcowego urlopu. Jednake z kadym tygodniem stan ojca stale si pogarsza i nawet przez telefon syszaem w jego gosie znuenie, ktre zdawao si pogbia za kadym razem, gdy do

niego dzwoniem. Po raz drugi w moim yciu poprosiem o przeniesienie do kraju. Mj dowdca okaza mi wicej wspczucia ni za pierwszym razem. Badali my razem moliwo ci -wypenili my nawet odpowiednie dokumenty, by wysano mnie do Fort Bragg na szkolenie w jednostce powietrznodesantowej -lecz gdy znowu skontaktowaem si z lekarzem, powiedzia mi, e moja blisko niewiele pomoe ojcu i e powinienem rozway ewentualno umieszczenia go w specjalnym zakadzie opieki. Od pewnego czasu prbowa przekona do tego pomysu ojca -ktry wtedy jada ju tylko zupy -on jednak nie chcia w ogle o tym rozmawia, dopki nie przyjad na urlop. Doktor wyja ni, e z jakiego powodu tata upar si, bym po raz ostatni odwiedzi go w domu.

Ta wiadomo bya przygnbiajca i jadc takswk z lotniska, prbowaem pociesza si, e doktor przesadza. Niestety, nie przesadza. Ojciec nie zdoa wsta z kan , gdy otworzyem drzwi, i uderzyo mnie, e w cigu jednego roku od ostatniego spotkania postarza si chyba o trzydzie ci lat. Skr mia niemal szar i przerazio mnie, jak bardz schud. Ze ci nitym gardem postawiem torb przy drzwiach. -Cze , tato - powiedziaem. W pierwszej chwili zwtpiem, czy w ogle mnie pozna, w kocu jednak usyszaem chrapliwy szept. -Witaj, John. Podszedem do kanapy i usiadem obok niego. -Jak si czujesz? -Dobrze. -I to byo wszystko, co powiedzia. Potem przez dugi czas siedzieli my w milczeniu obok siebie.

Wreszcie wstaem, eby zajrze do kuchni, i dosownie osupiaem. Wszdzie walay si sterty puszek po zupach. Kuchenka bya zabrudzona, mieci wysypyway si z pojemnika, w zlewie pitrzyy si sterty pokrytych ple ni naczy. Na maym kuchennym stoliku leay stosy nieotwartych listw. Byo jasne, e od wielu dni nikt tutaj nie sprzta. W pierwszy m odruchu chciaem wpa jak burza, by powiedzie par ciepych sw ssiadce, ktra zgodzia si zaglda do niego. Ale to bdzie musiao poczeka.

Zamiast tego wypatrzyem puszk rosou z kurczaka z makaronem i podgrzaem j na zaro nitej brudem kuchence. Potem napeniem miseczk i zaniosem j ojcu na tacy. U miechn si sabo, widziaem, e jest mi wdziczny. Zjad wszystko, zeskrobujc yk ze cianek kady skrawek kluski, nalaem mu wic jeszcze jedn porcj. Narasta we mnie gniew i zastanawiaem si, kiedy ostatnio jad. Kiedy spaaszowa do koca drug miseczk, pomogem mu pooy si na kanapie. Zasn po upywie kilku minut.

Ssiadki nie byo w domu, tote niemal przez cae popoudnie oraz wieczr sprztaem dom, zaczynajc od kuchni i azienki. Kiedy przeszedem do sypialni, by zmieni po ciel na

ku ojca, i okazao si, e jest zabrudzona, zacisnem powieki, tumic nieprzepart ch by skrci kark ssiadce.

Gdy dom by ju wzgldnie czysty, usiadem w salonie, przygldajc si picemu ojcu. Wydawa si taki may pod kocem, a gdy wycignem rk, by pogaska go po wosach, kilka kosmykw pozostao mi w doni. Rozpakaem si, u wiadamiajc sobie z przeraajc pewno ci, e mj ojciec umiera. Pakaem po raz pierwszy od wielu lat i by t jedyny wypadek, kiedy pakaem z powodu taty, by moe dlatego przez dugi czas nie mogem powstrzyma ez. Wiedziaem, e mj ojciec jest przyzwoitym czowiekiem, dobrym czowiekiem, i chocia jego ycie byo okaleczone, stara si jak mg, by wychowa mnie jak najlepiej. Nigdy w yciu nie podnis na mnie rki w gniewie i zaczem drczy si wspomnieniami wszystkich tych lat, ktre zmarnowaem, potpiajc go. Wracajc my l do moich dwch ostatnich wizyt w domu, zrozumiaem z wielkim smutkiem, e takie pogodne chwile nigd y si ju nie powtrz.

P niej zaniosem ojca do ka. By lekki jak pirko w moich ramionach, zbyt lekki. Otuliem go kodr i uoyem sobie posanie na pododze obok niego, suchajc jego wiszcz chrapliwego oddechu. W rodku nocy obudzi go atak kaszlu, wydawao si, e nigdy nie przestanie. Szykowaem si ju, by zawie go do szpitala, ale kaszel wreszcie s i uspokoi. By przeraony, gdy zda sobie spraw, dokd chc go zabra. -Zostamy... tutaj - wyszepta bagalnym tonem. - Nie chc jecha.

Byem niezdecydowany, lecz ostatecznie ustpiem. Dla takiego czowieka jak mj ojciec, o ustalonym porzdku zaj, szpital by nie tylko obcym, lecz rwnie niebezpieczny miejscem, ktre wymagao wicej energii, by si przystosowa, ni zdoaby z siebie wykrzesa. W tym momencie zorientowaem si, e znowu zabrudzi prze cierado.

Kiedy nazajutrz zjawia si ssiadka, zacza przeprasza, zanim jeszcze zdyem si odezwa. Wyja nia, e nie sprztaa w kuchni od kilku dni, poniewa jedna z jej crek zachorowaa, codziennie natomiast zmieniaa po ciel i pilnowaa, by ojciec mia do jedzen w puszkach. Gdy stana przede mn na werandzie, dostrzegem przemczenie na jej twarzy i wszystkie ostre sowa reprymendy, ktre powtarzaem w my li wiele razy, zamary mi na wargach. Powiedziaem, e nie ma pojcia, jak bardzo jestem jej wdziczny za to, co zrob ia dla mojego ojca.

-Ciesz si, e mogam by pomocna -odrzeka. -By taki miy przez te wszystkie lata. Nigdy si nie skary, e moje dzieci haasuj, kiedy byy nastolatkami, i zawsze kupowa wszystko, co sprzedaway, zbierajc pienidze na szkolne wycieczki i tego typu rzeczy. Poniewa nasze podwrka ssiaduj, prosiam go, by zwraca uwag na mj dom, i nie zdarzyo si, by mi odmwi. Zawsze by idealnym ssiadem. U miechnem si. O mielona mwia dalej.

-Ale powiniene wiedzie, e teraz ju czsto nie chce mnie wpu ci do rodka. Powiedzia, e nie podoba mu si to, gdzie kad rne rzeczy. Ani jak sprztam. Albo dener si, e mu przesuwam papiery na biurku. Zwykle nie zwracam na to uwagi, ale czasami, kiedy dobrze si czuje, robi si bardzo stanowczy i nie pozwala mi wej . Zagrozi mi, e wezwie policj, gdy prbowaam przej obok niego. Po prostu nie... Umilka, a ja dokoczyem za ni. -Nie wie pani, co robi. Ewidentnie drczyo j poczucie winy. -Prosz nie robi sobie wyrzutw -uspokoiem j. -Nie wiem, jak egzystowaby bez pani. Pokiwaa gow z wyra n ulg, po czym odwrcia wzrok.

-Ciesz si, e przyjechae do domu -zacza z wahaniem -poniewa chciaam porozmawia z tob o jego sytuacji. -Strzepna niewidoczny pyek z ubrania. -Znam wspaniae miejsce, w ktrym miaby opiek, jakiej wymaga. Personel jest z prawdziwego zdarzenia. Zawsze brakuje tam wolnych miejsc, ale znam dyrektora tej placwki, a o n z kolei zna lekarza twojego ojca. Zdaj sobie spraw, jak przykro ci tego sucha, ale uwaam, e t k byoby dla niego najlepiej, a ycz...

Przerwaa, zawieszajc gos, ja za poczuem, e jej sowa s podyktowane szczer trosk o mojego ojca. Otworzyem usta, by jej odpowiedzie, lecz nie mogem wydoby z siebie gosu. Nie bya to wcale taka atwa decyzja, jak mogoby si wydawa. Dom by jedynym miejscem, ktre ojciec zna, jedynym miejscem, gdzie czu si swobodnie. Tylko t u sprawdza si jego ustalony porzdek dnia. Je li pobyt w szpitalu przeraa go, to konieczn mieszkania w nowym otoczeniu prawdopodobnie by go zabia. Problem sprowadza si nie tylko do tego, gdzie umrze, lecz jak umrze. Sam w domu, gdzie spa w brudnej po ciel i i zapewne zagodziby si na mier? Czy w rd ludzi, ktrzy bd go karmili i myli, w miejscu, ktre go przeraa? -Gdzie to jest? - spytaem z dreniem w gosie, ktrego nie mogem opanowa. *

Przez nastpne dwa tygodnie zajmowaem si ojcem. Karmiem go najlepiej jak potrafiem, gdy si budzi, czytaem mu Greysheet , spaem na pododze obok jego ka. Co wieczr robi pod siebie, zmuszajc mnie, bym mu kupowa pampersy dla dorosych, bardzo skrpowany t sytuacj. Przesypia prawie cae popoudnie. W czasie gdy on odpoczywa na kanapie, ja odwiedziem kilka domw z rozszerzon opiek, nie tylko ten, ktry zalecaa ssiadka, lecz rwnie wszystkie w promieniu dwch godzin jazdy. Ostatecznie okazao si, e ssiadka miaa racj. Dom, o ktrym wspomniaa, by czysty, a personel wydawa si fachowy, lecz co najwaniejsze, odniosem wraenie, e dyrektor jest osobi cie zainteresowany opiek nad moim ojcem. Nigdy si nie dowiedziaem , czy bya to zasuga ssiadki, czy lekarza taty. Cena nie stanowia problemu. Placwka bya koszmarnie droga, lecz poniewa ojciec mia pastwow emerytur, pastwowe ubezpieczenie zdrowotne i na dodatek ubezpieczenie prywatne (wyobraam go sobie, jak podpisywa podsunite przez agenta dokumenty, tak naprawd nie majc pojcia, za co paci), zapewniono mnie, e koszt bdzie wycznie emocjonalny. Dyrektor -ciemnowosy mczyzna koo czterdziestki, ktrego yczliwe usposobienie przypominao mi troch Tima -rozumia moje obiekcje i nie ponagla mnie, bym natychmiast podj decyzj. Wrczy mi natomiast plik materiaw informacyjnych oraz rne formularze i yczy wszystkiego najlepszego mojego ojcu. Tego samego wieczoru poruszyem temat przeprowadzki w rozmowie z tat. Wyjedaem za kilka dni i nie miaem wyboru, bez wzgldu na to, jak bardzo pragnem tego unikn. Nie odzywa si, gdy wyja niaem mu moje racje, moje obawy, w nadziei, e zrozumie. Nie zadawa adnych pyta, lecz oczy mia okrge z przeraenia, jak gdyby usysza wa nie wyrok mierci. Gdy skoczyem, poczuem, e rozpaczliwie potrzebuj chwili samotno ci. Poklepaem go po kolanie i poszedem do kuchni, by napi si wody. Gdy wrciem do salonu, ojciec lea skulony na kanapie, przygnbiony i drcy. Po raz pierwszy w yciu widziaem go paczcego. Rano zaczem pakowa jego rzeczy. Przejrzaem jego szuflady i segregatory, szafki kuchenne i szafy z ubraniami. W szufladzie ze skarpetkami znalazem skarpetki. W s zufladzie z koszulami wycznie koszule. W segregatorach wszystko byo oznaczone i uporzdkowane. Nie powinienem by tym zaskoczony, lecz w pewien sposb byem. Mj tata, w odrnieniu od wikszo ci ludzi, nie mia tajemnic. Nie mia ukrytych sabostek, pamitnikw, wstydliwych zainteresowa, pudeek z osobistymi przedmiotami, ktre trzymaby wycznie

dla siebie. Nie znalazem niczego, co otworzyoby mi oczy na jego ycie wewntrzne, nic, co pomogoby mi go zrozumie, gdy go ju nie bdzie. Zrozumiaem wtedy, e mj tata jest po prostu taki, jaki zawsze si wydawa, i nagle u wiadomiem sobie, jak bardzo go za to podziwiam. Gdy skoczyem zbiera jego rzeczy, tata nie spa, lea z otwartymi oczami na kanapie. Po kilku dniach regularnego jedzenia odzyska troch si. Oczy lekko mu byszcz ay, zauwayem opart o stolik opat. Poda mi ma karteczk papieru. Byo to co w rodzaju po piesznie nagryzmolonej mapy z napisem: OGRDEK skre lonym drc doni. -Co to jest? -To dla ciebie -odrzek i pokaza na opat. Wziem j i stosujc si do wskazwek, ruszyem w stron dbu rosncego w ogrdku na tyach domu, odmierzyem kroki i zaczem kopa. Po kilku minutach opata zazgrzytaa o metal i wydobyem z ziemi pudeko. Pod nim znajdowao si jeszcze jedno. I kolejne z boku. W sumie szesna cie cikich pudeek. Usiadem na werandzie i otarem pot z twarzy, po czym otworzyem pierwsze z nich. Wiedziaem ju, co tam znajd, spojrzaem spod przymruonych powiek na zote monety skrzce si w ostrym socu poudniowego lata. Na dnie pudeka znalazem piciocentwk Buffalo z 1926 roku, t, ktrej szukali my razem i w kocu kupili my. Wiedziaem, e jest to jedyna moneta, ktra ma naprawd dla mnie znaczenie.

Nazajutrz, ostatniego dnia urlopu, zajem si sprawami organizacyjnymi wyczyem gaz i prd, zaatwiem przekazywanie poczty, znalazem kogo do koszenia trawnika. Umie ciem odkopane monety w skrytce depozytowej w banku. Te drobiazgi zajy mi prawie cay dzie. P niej zjedli my po raz ostatni na kolacj ros z kurczaka z makaronem i gotowane warzywa, a nastpnie zawiozem go do domu opieki. Rozpakowaem jego rzeczy, ozdobiem pokj przedmiotami, ktre wedug mojego rozeznania chciaby mie, i uoyem na pododze obok biurka stert magazynw Greysheet z dwunastu lat. Ale to byo za mao i po wyja nieniu sytuacji dyrektorowi pojechaem jeszcze raz do domu po wicej bibelotw, przez cay czas aujc, e nie znam ojca na tyle dobrze, by wiedzie, co jest dla niego naprawd wane. Mimo e staraem si doda mu otuchy, by niemal sparaliowany z przeraenia, wyraz jego oczu dobija mnie psychicznie. Drczyy mnie wyrzuty sumienia, obawiaem si, e nie przeyje tej zmiany. Usiadem obok niego na ku, wiadomy, e zostao ju tylko kilka godzin do mojego wyjazdu na lotnisko. -Wszystko bdzie dobrze - zapewniem go. - Bd si tutaj tob opiekowali. Rce nie przestaway mu dre.

-Tak - rzek ledwie dosyszalnym szeptem. Czuem, e zy napywaj mi do oczu. -Chciabym co ci powiedzie, tato. -Zaczerpnem tchu, zbierajc my li. -Chc tylko, by wiedzia, e uwaam ci za najlepszego ojca na wiecie. Musiae by wspaniay, skoro wytrzymae z kim takim jak ja. Ojciec milcza. W ciszy, ktra zapada, wszystko, co chciaem mu kiedykolwiek powiedzie, torowao sobie drog na zewntrz, sowa, ktre powstaway przez cae ycie.

-Mwi powanie, tato. Przykro mi z powodu wszystkich tych moich beznadziejnych wyskokw, ktre musiae znosi, i przepraszam, e tak mao z tob byem. Jeste najlepszym czowiekiem, jakiego w yciu znaem. Ty jeden nigdy si na mnie nie rozgniewae , nigdy mnie nie osdzae i jakim sposobem nauczye mnie wicej o yciu, ni kady syn mgby sobie yczy. Przepraszam te, e nie mog by tutaj z tob teraz i nienawidz siebie za to ci robi. Ale strasznie si boj, tato. Nie przychodzi mi aden lepszy pomys do gowy. Mj gos nawet dla mnie samego brzmia ochryple i niepewnie, niczego nie pragnem bardziej od tego, by mnie przytuli. -Dobrze - odezwa si wreszcie. Mimo woli u miechnem si. Nie mogem si powstrzyma. -Kocham ci, tato. Teraz wiedzia dokadnie, co powiedzie, poniewa stanowio to cz jego ustalonego porzdku. -Ja te ci kocham, John. U ciskaem go, po czy wstaem i podaem mu najnowszy numer Greysheet . Gdy byem ju przy drzwiach, zatrzymaem si i popatrzyem na niego. Po raz pierwszy od chwili, gdy go tu przywiozem, nie wyglda na przestraszonego. Trzyma magazyn tu przed oczami, widziaem, jak kartki lekko dr. Porusza wargami, koncentrujc si na sowach, ja za przygldaem mu si bacznie, majc nadziej, e na zawsze zapisz jego twarz w pamici. Wtedy po raz ostatni widziaem go ywego.

ROZDZIA SIEDEMNASTY Tata zmar po upywie siedmiu tygodni i przyznano mi z tego powodu okoliczno ciowy urlop, ebym mg pojecha na pogrzeb. Podr do kraju bya mglistym wspomnieniem. Patrzyem przez okno na bezksztatn szaro oceanu setki kilometrw pode mn, my lc z alem o tym, e nie towarzyszyem mu w ostatnich chwilach. Od chwili, gdy usyszaem t wiadomo , nie goliem si, nie braem prysznica ani nawet si nie przebraem, jak gdyby te normalne codzienne czynno ci oznaczay, e w peni pogodziem si z my l, e ojciec nie yje. W terminalu i w drodze do domu ogarnia mnie coraz wikszy gniew, gdy patrzyem na toczce si wok mnie ycie. Widziaem ludzi jadcych samochodami, spacerujcych, wchodzcych do sklepw i wychodzcych z nich, zachowujcych si normalnie, ale mnie nic ju nie wydawao si normalne. Dopiero gdy dotarem do domu, przypomniaem sobie, e prawie dwa miesice temu wyczyem prd i gaz. Bez wiata dom wydawa si dziwnie osamotniony na ulicy, jak gdyby tam nie bardzo pasowa. Jak mj tata, pomy laem. Lub ja, u wiadomiem sobie. Ta wiadomo sprawia, e zdoaem podej do drzwi. Znalazem tam wetknit w szpar wizytwk prawnika o nazwisku William Benjamin. Na odwrocie widniaa adnotacja, e reprezentuje mojego ojca. Poniewa telefo n by wyczony, zadzwoniem od ssiadki. Nazajutrz zjawi si u mnie wczesnym rankiem z aktwk w rku, kompletnie mnie zaskakujc. Zaprosiem go do rodka, do ciemnego domu. Usiad na kanapie. Jego garnitur musia kosztowa wicej od mojego dwumiesicznego odu. Przedstawi si, wyrazi mi wspczucie z powodu mojej straty i pochyli si do przodu. -Jestem tutaj, poniewa lubiem paskiego ojca -oznajmi. -Tak przy okazji chc zaznaczy, e nie pobieram adnej opaty, poniewa by jednym z moich pierwszych klientw. Tu po paskim przyj ciu na wiat zgosi si do mnie z zamiarem sporzdzenia testamentu, a nastpnie co roku, tego samego dnia, otrzymywaem od niego list poleco ny ze spisem wszystkich monet, ktre zakupi. Wyja niem mu sprawy podatku spadkowego, tote darowywa je panu ju od czasu, gdy by pan dzieckiem. Byem tak zszokowany, e nie mogem wydoby z siebie gosu.

-W kadym razie sze tygodni temu napisa do mnie list, w ktrym poinformowa mnie, e wreszcie wszed pan w posiadanie monet, i pragn si upewni, e wszystko inne jest w porzdku, tote po raz ostatni uaktualniem jego ostatni wol. Poniewa napisa mi,

gdzie teraz przebywa, domy liem si, e nie jest z nim dobrze, zadzwoniem wic do niego. Nie mwi wiele, lecz pozwoli mi porozmawia z dyrektorem. Dyrektor obieca, e zawiadomi mnie, gdyby paski ojciec zmar, ebym mg si z panem spotka. Tak wic jestem. Sign do aktwki, szukajc w niej czego .

-Wiem, e nie jest to najlepsza chwila, poniewa ma pan do zaatwienia formalno ci pogrzebowe, ale paski ojciec uprzedzi mnie, e moe pan nie zabawi tutaj dugo i powinie em zaj si jego sprawami. To byy jego sowa, nie moje. Dobrze, prosz bardzo. - Poda mi kopert, cik od papierw. -Jego testament, spis wszystkich monet w kolekcji, cznie ich warto ci i dat zakupu, oraz wszystkie ustalenia co do pogrzebu, ktry nawiasem mwic, jest opacony z gry. Obiecaem mu, e dopilnuj formalno ci spadkowych rwnie podczas urzdowego zatwierdzania testamentu, ale tutaj nie przewiduj adnych problemw,

poniewa majtek nie jest duy, a pan jest jedynym spadkobierc. I je li pan sobie yczy, mog znale kogo , kto wywiezie rzeczy, ktrych nie zechce pan zatrzyma, jak rwnie zaj si sprzeda domu. Paski ojciec przypuszcza, e moe pan nie mie na to czasu. Zam aktwk. -Jak ju powiedziaem, lubiem paskiego tat. Zwykle trzeba przekonywa ludzi o wano ci takich rzeczy, ale nie jego. By szalenie metodycznym czowiekiem. -Tak - skinem gow. - To prawda. * Jak wyja ni mi prawnik, ojciec zadba o wszystko. Wybra rodzaj naboestwa aobnego, jakie chcia, eby byo odprawione, kaza, by podrzucono mu ubranie, wybra nawet dla siebie trumn. Znajc go, powinienem pewnie spodziewa si tego, lecz to jedyn ie spotgowao moje przekonanie, e nigdy go tak naprawd nie rozumiaem. Na pogrzebie, w ciepy, ddysty sierpniowy dzie, byo bardzo niewiele osb. Dwch dawnych wsppracownikw, dyrektor domu opieki, prawnik oraz ssiadka, ktra opiekowaa si nim podczas mojej nieobecno ci. Zrobio mi si straszliwie przykro -serce m i si krajao z alu -e na caym wiecie wycznie ta garstka osb dostrzega szlachetno mojego ojca. Gdy pastor skoczy modlitwy, spyta mnie szeptem, czy chciabym co doda, miaem jednak tak ci nite gardo, e nie udao mi si wykrztusi nawet sowa, pokrciem wic tylko przeczco gow. * Po powrocie do domu usiadem niepewnie na brzegu ka taty. Deszcz przesta pada

i szarawe promienie soca paday sko nie przez okno. Wszdzie unosia si wo stchlizny, lecz na poduszce pozosta jeszcze zapach taty. Obok mnie leaa koperta, ktr zostawi mi prawnik. Wysypaem na ko jej zawarto . Na wierzchu znajdowa si testament oraz jakie inne dokumenty. Pod spodem natomiast oprawiona w ramk fotografia, ktr ojciec usun ze swojego biurka dawno temu, jedyna istniejca fotografia nas dwch. Przysunem j do twarzy i wpatrywaem si w ni, dopki zy nie przesoniy mi widoku. *

P niej tego samego popoudnia przyjechaa moja dziewczyna sprzed wielu lat, Lucy. Gdy stana w progu, w pierwszej chwili mnie zamurowao. Znikna gdzie opalona dziewczyna z mojego buntowniczego okresu. Jej miejsce zaja kobieta ubrana w ciemny drogi spodnium i jedwabn bluzk. -Przyjmij moje najserdeczniejsze wyrazy wspczucia, John - wyszeptaa, podchodzc do mnie. U ciskali my si, przytulajc si do siebie mocno, a dotyk jej ciaa by dla mnie niczym szklanka chodnej wody w upalny letni dzie. Pachniaa lekko perfumami, ktrych nazwy nie potrafiem sobie przypomnie, lecz ten zapach kojarzy mi si z Paryem, mimo e nigdy tam nie byem. -Wa nie przeczytaam nekrolog -powiedziaa, odsunwszy si. -Przepraszam, nie udao mi si zdy na pogrzeb. -Nie przejmuj si - odparem. Uczyniem zapraszajcy gest. - Moe wejdziesz? Usiada obok mnie na kanapie, a gdy zauwayem, e nie nosi pod wiadomie poruszya doni. -Nie wyszo nam - wyja nia. - Rozwiodam si w zeszym roku. -Przykro mi. -Ja rwnie auj - odrzeka, biorc mnie za rk. - A u ciebie wszystko w porzdku? -Tak -skamaem. -Wszystko. Rozmawiali my przez chwil o dawnych czasach. Odniosa si sceptycznie do mojego stwierdzenia, e to ostatnia rozmowa telefoniczna z ni popchna mnie do zacignicia si do wojska. Zapewniem j, e tego wa nie najbardziej potrzebowaem w tamtym okresie. Opowiedziaa o swojej pracy -pomagaa projektowa i urzdza galerie handlowe w domach towarowych - i spytaa, jak byo w Iraku. Nabajaem jej o piasku. Roze miaa si i nie indagowaa mnie dalej na ten temat. Po pewnym czasie nasz a rozmowa prawie si urwaa, zdali my sobie bowiem spraw, jak bardzo oboje si zmienili my. Moe dlatego, e kiedy byli my sobie bliscy, albo dlatego, e bya kobiet, lubnej obrczki,

czuem, jak mi si przypatruje, i wiedziaem, jakie bdzie nastpne pytanie. -Jeste zakochany, prawda? - szepna. Splotem donie na kolanach i odwrciem si twarz do okna. Na zewntrz niebo byo ciemne i zachmurzone, zapowiadao si znowu na deszcz. -Tak - przyznaem. -Jak ma na imi? -Savannah. -Mieszka tutaj? -Nie - odparem po chwili wahania. -Chcesz o tym porozmawia?

Nie, zamierzaem odpowiedzie, nie chc o tym rozmawia. Nauczyem si w wojsku, e takie historie jak nasza s nudne i atwe do przewidzenia i e je li nawet kto o to pyt , wcale nie chce ich usysze.

Opowiedziaem jej jednak ca histori, od pocztku do koca, z wikszymi szczegami, ni powinienem. Kilka razy Lucy braa mnie za rk. Nie zdawaem sobie sprawy, jak ciko mi byo dusi to wszystko w sobie, i gdy zamilkem, chyba zrozumiaa, e potrzebuj by sam. Pocaowaa mnie w policzek i wysza, a po jej wyj ciu godzinami kryem po caym domu. Przechodziem z pokoju do pokoju, rozmy lajc o ojcu i o Savannah, czujc si jak obcy i stopniowo u wiadamiajc sobie, e jest jedno miejsce, do ktrego musz pojecha.

ROZDZIA OSIEMNASTY

Tamtej nocy spaem w ku mojego taty, by to jeden jedyny raz, kiedy to w yciu zrobiem. Burza mina, zrobio si gorco nie do wytrzymania. Nie pomogo, e pootwieraem okna, nadal nie mogem znale ochody, godzinami rzucaem si i przewracaem z boku na bok. Gdy nazajutrz rano wyczogaem si z ka, znalazem kluczyki samochodowe ojca na tablicy z kokami. Wrzuciem mj dobytek na tylne siedzenie samochodu i zabraem z domu kilka przedmiotw, ktre chciaem zatrzyma. Nie byo tego wiele poza fotografi. P niej zadzwoniem do prawnika i skorzystaem z jego oferty, e znajdzie kogo , kto wywiezie reszt rzeczy i sprzeda dom. Klucze od domu wrzuciem do skrzynki na listy. Przeszedem do garau. Po kilku sekundach silnik zaskoczy. Wycofaem samochd na podjazd i zamknem drzwi garau. Rzuciem ostatnie spojrzenie na dom, my lc o ojcu i zdajc sobie spraw, e nigdy ju tu nie wrc. Pojechaem do domu opieki, zabraem rzeczy ojca, po czym opu ciem Wilmington, zdajc autostrad midzystanow na zachd. Prowadziem samochd automatycznie. Mino wiele lat od czasu, gdy jechaem tym odcinkiem drogi i prawie nie zwracaem uwagi na ruch, lecz stopniowo wracao mi poczucie swojsko ci. Mijaem miasteczka mojej modo ci, kierujc si przez Raleigh do Chapel Hill, gdzie wspomnienia przemykay z bolesn intensywno ci, a ja mimo woli wcisnem peda gazu, prbujc zostawi je za sob.

Minem Burlington, Greensboro i Winston -Salem. Poza jednym postojem na stacji benzynowej, gdzie kupiem rwnie butelk wody mineralnej, pdziem przed siebie, popijajc wod, nie mogc jednak znie my li o jedzeniu. Nasze wsplne zdjcie z ojcem leao obok mnie i od czasu do czasu prbowaem przywoa na pami tamtego chopca. W kocu skrciem na pnoc wsk szos, wijc si w rd grskich pasm o bkitnych wierzchokach, cigncych si od pnocy do poudnia, agodne wybrzuszenie skorupy ziemskiej. Gdy wreszcie przerwaem jazd i zatrzymaem si w ndznym motelu przy autostradzie, byo ju p ne popoudnie. Mi nie mi zesztywniay, tote przez kilka minut powiczyem rozciganie, a nastpnie wziem prysznic i ogoliem si. Woyem czyste dinsy i T -shirt, zastanawiajc si, czy nie kupi sobie czego do jedzenia, nadal jednak nie byem godny. Soce chylio si ju ku zachodowi, a powietrze nie byo takie parne jak na wybrzeu. Poczuem cigncy od gr zapach drzew iglastych. Tutaj urodzia si Savannah i co mi mwio, e nadal tu mieszka. Chocia mogem pj do jej rodzicw i spyta o to, zrezygnowaem z tego pomysu,

nie byem bowiem pewny, jak zareaguj na moj obecno . Jechaem wic ulicami Lenoir, mijajc dzielnic handlow, obfitujc w najrozmaitsze fast foody, i zwolniem dopiero wtedy, gdy dotarem do mniej pospolitej cz ci miasteczka. To bya ta cz Lenoir, ktra s nie zmienia, gdzie nowo przybyli i tury ci byli mile widziani, gdy przyjedali z wizyt, nigdy jednak nie zyskiwali miana tubylcw. Zaparkowaem przed zaniedbanym lokalem do gry w bilard, ktry przypomina mi niektre ulubione miejsca spotka z mojej modo ci. W oknach wisiay neonowe reklamy piwa, parking od frontu by szczelnie wypeniony. W tak im wa nie barze z pewno ci dowiem si tego, o co mi chodzi. Wszedem do rodka. Z grajcej szafy dobiegay go ne d wiki ballady Hanka Williamsa, w powietrzu snuy si smuki papierosowego dymu. Obok siebie stay cztery stoy

do bilardu, kady gracz mia na gowie baseballwk, a dwch z nich najwyra niej uo tyto Na cianach gsto wisiay trofea w otoczeniu pamitek z wy cigw samochodowych organizowanych przez NASCAR. Byy w rd nich zdjcia zrobione w Talladega i Martinsville, North Wilkesboro i Rockingham, i cho moje zdanie o tym sporcie si ni e zmienio, ich widok dziwnie mnie uspokoi. W rogu baru, pod u miechnit twarz nieyjcego ju Dale'a Earnhardta, sta soik wypeniony monetami, z pro b o datki dla kogo z miejscowych, chorego na raka. Czujc niespodziewany przypyw wspczucia, wrzuciem do rodka kilka dolarw. Usiadem przy barze i nawizaem rozmow z barmanem. By mniej wicej w moim wieku i jego gralski akcent przypomnia mi Savannah. Po dwudziestu minutach lu nej rozmowy wyjem z portfela fotografi Savannah i wyja niem, e jestem przyjacielem rodziny. Wtrciem mimochodem imiona jej rodzicw i zadaem kilka pyta, ktre daway do zrozumienia, e ju tu kiedy byem. By ostrony i susznie. W maych miasteczkach ludzie chroni si nawzajem, lecz okazao si, e suy dwa lata w korpusie piechoty, co przeamao lody. Po jakim czasie pokiwa gow. -Tak, znam j - powiedzia. - Mieszka na Old Mili Road, niedaleko rodzicw. Byo ju po smej wieczorem i niebo coraz bardziej szarzao, zapada zmierzch. Po upywie dziesiciu minut zostawiem barmanowi hojny napiwek i wyszedem.

Gdy wjedaem do tej krainy koni, w gowie miaem dziwn pustk. Przynajmniej pamitam, e tak wa nie my laem o tym, gdy byem tutaj ostatni raz. Droga sza skosem pod gr i zaczem rozpoznawa charakterystyczne punkty terenu. Orientowaem si, e za kilka minut przejad obok domu rodzicw Savannah. Gdy ju go minem, przechyliem si nad kierownic, wygldajc kolejnej luki w ogrodzeniu, po czym skrciem w dug wirow

drog. Gdy si na niej znalazem, dostrzegem rcznie malowan tablic z napisem: Nadzieja i konie .

Szuranie opon mojego samochodu po wirze byo osobliwie pokrzepiajce. Zaparkowaem pod wierzb, obok maego zdezelowanego pick -upa. Spojrzaem w stron domu. Prostoktny, o stromym dachu, z biaymi cianami, z ktrych obazia farba, i kominem wycelowanym w niebo, zdawa si wyrasta z ziemi jak niesamowita stuletnia dekoracja. Nad obdrapanymi drzwiami wej ciowymi wiecia pojedyncza arwka, obok amerykaskiej flagi wisiaa maa ro lina w doniczce, obie koysay si agodnie na wietrze. boku domu znajdowaa si nadszarpnita zbem czasu stajnia i zagroda dla koni. Za nimi szmaragdowe pastwiska, ogrodzone biaym potem, cigny si a do szpaleru potnych dbw. Nie opodal stajni wznosi si jeszcze jeden drewniany budynek, dostrzegaem w cieniu zarysy przestarzaego sprztu rolniczego. Znowu zaczem si zastanawia, co ja tuta robi. Nie byo jeszcze za p no na to, by po prostu odjecha, nie potrafiem jednak zmusi si do tego, by zawrci samochd. Niebo rozbyskiwao czerwieni i zotem, zanim soce skryo si za horyzontem, pograjc gry w ponurej ciemno ci. Wysiadem z samochodu i ruszyem w stron domu. Rosa na trawie zmoczya mi buty, jeszcze raz poczuem zapach iglakw. Syszaem wierkanie wierszczy i nieprzerwane trele sowika. Te odgosy doday mi chyba si, gdy wchodziem na werand. Prbowaem wymy li, co jej powiem, kiedy otworzy drzwi. Albo co powiem jemu. Gdy zastanawiaem si, co zrobi, podbieg do mnie retriever, merdajc ogonem. Wycignem rk, on za poliza mnie przyja nie po doni, po czym zawrci i zbieg z powrotem po schodkach. Majta nadal rado nie ogonem, okrajc dom, a ja, syszc ten sam gos, ktry sprowadzi mnie do Lenoir, zszedem z werandy i podyem za nim. Przywarowa, po czym szorujc brzuchem po ziemi, przeczoga si pod najnisz poprzeczk potu i potruchta do stajni.

W tej samej chwili gdy pies znikn w stajni, dostrzegem wychodzc Savannah z narczami siana pod pach. Konie pu ciy si galopem z pastwiska w jej stron, gdy sypaa pasz do obw. Szedem dalej przed siebie. Otrzepaa si i wa nie miaa zawrci do staj gdy przypadkowo jej wzrok pobieg w moj stron. Zrobia krok, popatrzya na mnie znowu i zastyga w bezruchu.

Przez dug chwil adne z nas si nie poruszyo. Gdy tak wpatrywali my si w siebie nawzajem, zdaem sobie spraw, e le zrobiem, przyjedajc tutaj bez uprzedzenia. Wiedzi e powinienem co powiedzie, cokolwiek, lecz nic nie przychodzio mi do gowy.

Mogem tylko gapi si na ni bez sowa. Ogarna mnie fala wspomnie i pomy laem, e Savannah niewiele si zmienia od czasu, gdy widziaem j po raz ostatni. Podobnie jak ja bya ubrana w dinsy i T -shirt, poplamione botem, a jej sfatygowane kowbojskie buty miay zdarte podeszwy. Jakim sposobem ten ubogi wygld dodawa jej naturalnego powabu. Wosy miaa dusze, ni zapamitaem, a midzy przednimi zbami t sam malutk przerw, ktr tak bardzo zawsze lubiem. -Savannah - powiedziaem w kocu. Dopiero gdy si odezwaem, u wiadomiem sobie, e ona bya rwnie zafascynowana jak ja. Nagle u miechna si szeroko z niewinn rado ci. -John! - wykrzykna. -Dobrze ci znowu widzie.

Pokrcia gow, jak gdyby prbowaa uporzdkowa my li, po czym spojrzaa na mnie spod zmruonych powiek. Kiedy w kocu dotaro do niej, e nie jestem miraem, podbiega do wrt stajni i pu cia si pdem w moj stron. Po chwili poczuem jej ramiona na szyi, serdeczny dotyk jej ciepego ciaa. Przez sekund miaem wraenie, e nic si mid nami nie zmienio. Miaem tylko jedno pragnienie -trzyma j tak ju zawsze, kiedy jednak si odsuna, zudzenie pryso i z powrotem stali my si dwojgiem obcych ludzi. Z jej twarz wyczytaem pytanie, na ktre nie potrafiem sobie odpowiedzie podczas caej dugiej podry do Lenoir. -Co ty tutaj robisz? Odwrciem wzrok. -Nie wiem - odparem. - Po prostu musiaem przyjecha. Chocia o nic nie spytaa, miaa zaciekawion i jednocze nie niepewn min, jak gdyby ogarny j wtpliwo ci, czy zaley jej na dalszych wyja nieniach. Cofnem si o krok, dajc jej swobod. W mroku dostrzegaem ciemniejsze zarysy koni, nagle wrciy do mnie wydarzenia kilku ostatnich dni. -Zmar mj ojciec -wyszeptaem, te sowa zdaway si dobiega znikd. Przyjechaem prosto z pogrzebu. Savannah milczaa, twarz jej zagodniaa, wyraajc spontaniczne wspczucie, co kiedy tak mnie w niej ujmowao. -Och, John... tak mi przykro - powiedziaa rwnie szeptem. Przytulia mnie ponownie i tym razem w jej u cisku dao si wyczu naglc potrzeb. Kiedy si cofna, jej twarz cz ciowo skrya si w cieniu. -Jak to si stao? - spytaa, trzymajc mnie wci za rk.

Syszaem w jej gosie prawdziwy smutek. Milczaem, nie umiejc podsumowa ostatnich dwch lat jednym stwierdzeniem.

-To duga historia -rzekem wymijajco. Pomy laem, e w jasnym wietle stajennych latar mgbym dostrzec w oczach Savannah lad wspomnie, ktre chciaa pogrzeba, ycie sprzed wielu lat. Gdy pu cia moj do, dostrzegem bysk lubnej obrczk na serdecznym palcu. Ten widok podziaa na mnie jak kube zimnej wody i przywrci poczuc ie rzeczywisto ci. Znaa t moj min. -Tak - przyznaa - jestem matk. -Przepraszam, nie powinienem by przyjeda. Ku mojemu zdziwieniu machna lekko rk. -Nie szkodzi - u miechna si, przechylajc gow. - Jak mnie znalaze ? -To mae miasteczko. - Wzruszyem ramionami. - Spytaem kogo . -I tak po prostu... poda ci mj adres? -Byem bardzo przekonujcy. Sytuacja bya niezrczna i adne z nas nie bardzo wiedziao, co powiedzie. Z jednej strony chciabym sta tak nadal i gawdzi z ni jak starzy przyjaciele o wszystkim, co zdarzyo si w naszym yciu od ostatniego spotkania. Z drugiej jednak spodziewaem si, e lada chwila pojawi si nagle jej m i albo poda mi rk, albo wyzwie mnie na pojedynek. W ciszy rozlego si renie, ponad ramieniem Savannah widziaem cztery konie z bami opuszczonymi nad obem, cz ciowo w cieniu, cz ciowo w krgu wiata latarni. Pozostae trzy konie, w tym Midas, wpatryway si w Savannah, jak gdyby zastanawiay si, czy o ni ch zapomniaa. Wreszcie wskazaa na nie przez rami. -Powinnam je te nakarmi - powiedziaa. - To ich pora i zaczynaj si niecierpliwi. Gdy skinem gow, Savannah cofna si o krok, po czym odwrcia si. Gdy znalaza si przy wrotach, skina na mnie. -Zechcesz mi pomc? Zawahaem si, spogldajc w stron domu. Savannah powdrowaa wzrokiem za moim spojrzeniem. -Nie przejmuj si -uspokoia mnie. -Nie ma go tam, a mnie naprawd przyda si pomoc. - Jej gos by zaskakujco opanowany. Cho nie byem pewien, jak rozumie jej odpowied , chtnie si zgodziem. -Oczywi cie, to dla mnie przyjemno . Zaczekaa na mnie i zamkna za nami wrota stajni. Pokazaa na stert koskiego

nawozu. -Uwaaj na ajno. Pobrudzisz sobie buty. -Sprbuj - mruknem. Nastpnie oddzielia narcze siana, potem jeszcze dwa, i podaa mi je. -Po prostu wrzu je tam, do ssiednich obw. Ja id po owies. Zrobiem, jak mi polecia, i konie zbliyy si. Savannah wysza na zewntrz z wiadrami w obu rkach. -Lepiej odsu si troch - ostrzega mnie. - Mog przez przypadek ci przewrci. Cofnem si, a Savannah zawiesia oba wiadra na pocie. Podbiega do nich pierwsza grupka koni, ona za przygldaa im si z wyra n dum. -Ile razy dziennie musisz je karmi? -Dwa razy, dzie w dzie. Ale nie jest to wycznie kwestia zadawania paszy. Zdziwiby si, jak potrafi by czasami niezdarne. Mam w pamici numer telefonu weterynarza. U miechnem si. -Wyglda na to, e macie tu mnstwo pracy. -Bo tak jest. Mwi si, e posiadanie konia to ycie z kotwic. Je li nie ma si kogo do pomocy, trudno jest si wyrwa, nawet na weekend. -A twoi rodzice wczaj si do pracy? -Czasami. Kiedy ich naprawd potrzebuj. Ale tata si starzeje, a zajmowanie si siedmioma komi to nie to samo co jednym. -Wierz ci na sowo. W ciepych objciach nocy suchaem monotonnego dzwonienia cykad, oddychajc spokojem tego azylu i prbujc wyciszy gonitw my li w mojej gowie. -Zawsze wyobraaem sobie, e bdziesz mieszkaa w takim zaciszu -powiedziaem w kocu. -Ja te -przyznaa. -Ale jest to o wiele trudniejsze, ni mi si wydawao. Zawsze jest co , co wymaga naprawy. Nie masz pojcia, ile byo dziur w dachu stajni, a zeszej zimy przewrci si pot na kilku dugich odcinkach. Tym zajmowali my si przez ca wiosn. Mimo e zwrciem uwag na liczb mnog, jakiej uya, i zaoyem, e ma na my li swojego ma, nie byem jeszcze gotw, by o nim rozmawia. Ona te chyba nie. -Ale jest tu przepiknie, mimo e mamy duo pracy. Takiej nocy jak dzisiejsza lubi siedzie na werandzie i sucha wiata. Prawie nie sycha przejedajcych samochodw i jest tak... sielankowo. Mona pozbiera my li, zwaszcza po dugim dniu.

Gdy mwia, czuem, jak dobiera sowa, pragnc utrzyma nasz rozmow na bezpiecznym gruncie. -Mog to sobie wyobrazi. -Musz wyczy ci kopyta - oznajmia. - Zechcesz mi pomc? -Nie wiem, czy potrafi. -To atwe -rzeka z u miechem. -Poka ci. Znikna w stajni i wysza stamtd z czym w rodzaju dwch maych zakrzywionych gwo dzi. Podaa mi jeden. Podczas gdy konie jady, podesza do pierwszego z nich.

-Musisz po prostu schwyci za kopyto i szarpn, jednocze nie klepic konia po nodze z tyu -powiedziaa, demonstrujc, jak to zrobi. Ko, zajty uciem siana, posuszni podnis kopyto. Savannah przytrzymaa je midzy udami. -Teraz po prostu trzeba wyduba boto dookoa podkowy. To naprawd adna filozofia.

Podszedem do konia obok niej i sprbowaem na ladowa jej czynno ci, lecz nie na wiele si to zdao. Ko by wielki i bardzo uparty. Pocignem go po raz drugi za kopyto i klepnem koczyn w odpowiednim miejscu, potem jeszcze raz. Ko jad dalej, ignorujc moje wysiki. -On nie podniesie nogi - poskaryem si. Savannah skoczya czy ci kopyto swojego konia, nastpnie schylia si przy moim. Klepnicie, szarpnicie i kopyto znalazo si midzy jej udami. -Jasne, e podniesie. Po prostu wie, e nie potrafisz tego robi i e czujesz si nieswojo. Musisz okaza pewno siebie. -Pu cia kopyto, a ja zajem jej miejsce i ponowiem prb. Ko zignorowa mnie znowu. -Przyjrzyj si, jak ja to robi - rzeka ostronie. -Przygldaem si - zaprotestowaem. Powtrzya wiczenie. Ko podnis nog. Po chwili wiernie na ladowaem jej ruchy. Bezskutecznie. Ko nie zwrci na mnie najmniejszej uwagi. Cho nie twierdz, e umiem czyta w koskich my lach, miaem dziwne wraenie, e ten ko znajdowa przyjemno w obserwowaniu moich mk. Zdenerwowany klepaem i szarpaem bez przerwy, a wreszcie, jak za dotkniciem czarodziejskiej rdki, ko podnis nog. Pomimo e mj wyczyn nie nalea raczej do niecodziennych, poczuem nag dum. Po raz pierwszy, odkd przyjechaem, Savannah si roze miaa. -Dobra robota. Teraz tylko wyskrob boto i zabierz si do nastpnego kopyta. Savannah oporzdzia sze koni w tym samym czasie co ja jednego. Kiedy skoczyli my, otworzya wrota stajni i konie wybiegy kusem na skryte w mroku pastwisko.

Nie bardzo wiedziaem, czego si spodziewa, lecz Savannah przesza do szopy. Wrcia z dwiema szuflami. -Teraz czas na sprztanie - powiedziaa, podajc mi jedn. -Sprztanie? -Obornika -wyja nia. -W przeciwnym razie bdzie tu naprawd obrzydliwie mierdziao. Wziem od niej szufl. -Robisz to codziennie? -ycie jest cudowne, prawda? - zaartowaa. Wysza znowu i wrcia z taczk. Gdy zaczli my zgarnia szufl obornik, nad wierzchokami drzew wzeszed ksiyc. Pracowali my w milczeniu, brzk i miarowe szuranie jej szufli wypeniao powietrze. Po pewnym czasie oboje skoczyli my i oparem si o opat, przygldajc si badawczo Savannah. W mroku stajni wygldaa uroczo i nieuchwytnie, jak zjawa. Nie odzywaa si, lecz czuem, e rwnie taksuje mnie spojrzeniem. -Dobrze si czujesz? - spytaem w kocu. -Dlaczego tu przyjechae , John? -Ju mnie o to pytaa . -Wiem, ale tak naprawd mi nie odpowiedziae . Nie odrywaem od niej wzroku. Rzeczywi cie, nie odpowiedziaem. Nie byem pewny, czy potrafi wyja ni mj odruch samemu sobie. Przestpiem z nogi na nog. -Nie wiedziaem, dokd mgbym pojecha. Ku mojemu zaskoczeniu pokiwaa gow. -Aha -przyja do wiadomo ci moje tumaczenie. Pena akceptacja w jej gosie sprawia, e mwiem dalej. -To szczera prawda. W pewnym sensie jeste kiedykolwiek miaem. Dostrzegem, e twarz jej zagodniaa. -W porzdku -powiedziaa. Jej reakcja przywioda mi na pami mojego ojca, ona chyba te miaa podobne skojarzenie. Zmusiem si, by rozejrze si po jej posiado ci. -A wic to jest ranczo twoich marze, tak? -spytaem. - Nadzieja i konie autystycznym dzieciom, prawda? suy najlepszym przyjacielem, jakiego

Przegarna palcami wosy, zakadajc kosmyk za ucho. Najwyra niej byo jej przyjemnie, e o tym pamitaem. -Tak - odrzeka. - Prawda.

-Czy wszystko jest tak, jak sobie planowaa ? Roze miaa si, rozkadajc rce. -Czasami. Ale niech ci si nawet przez chwil nie zdaje, e mona w ten sposb zarobi na utrzymanie. Pracujemy oboje, a ja codziennie dochodz do wniosku, e nie nauczyam si na studiach tyle, ile my laam. -Nie? Pokrcia przeczco gow. -Do cz ci dzieci, ktre przychodz tutaj lub do o rodka, trudno jest dotrze. Zawahaa si, prbujc znale wa ciwe sowa, wreszcie dodaa: -Wiesz, chyba my laam, e wszystkie bd podobne do Alana. -Podniosa wzrok. -Pamitasz, opowiadaam ci kiedy o nim? Kiedy potaknem, opowiadaa dalej. -Okazuje si, e sytuacja Alana jest wyjtkowa. Nie wiem, moe dlatego, e wychowywa si na ranczu, przystosowa si do tego znacznie atwiej od wikszo ci dzieciakw. Gdy przerwaa, rzuciem jej lekko zdziwione spojrzenie. -Pamitam, e mwia mi zupenie co by pocztkowo przeraony. innego. Z tego, co sobie przypominam, Alan

-Tak, wiem, lecz mimo to... przyzwyczai si do tego. I o to chodzi. Nie masz pojcia,

ile dzieci, ktre tutaj mamy, nigdy nie zaadaptuje si w ogle, bez wzgldu na to, jak du go bdziemy z nimi pracowali. To nie jest wycznie sprawa weekendw. Niektre dzieciaki przychodz tutaj regularnie od przeszo roku. Prowadzimy o rodek oceny rozwoju, tote spdzamy wiele czasu z wikszo ci tych dzieci i gdy zaoyli my ranczo, nalegali my, by je im udostpni, niezalenie od tego, jak powany jest ich stan. Uwaali my, e to zaangaowanie jest bardzo wane, lecz w wypadku niektrych dzieci... bardzo chciaabym umie do nich trafi. Czasami mam wraenie, e krcimy si w miejscu. Widziaem, e Savannah kataloguje swoje wspomnienia. -To nie znaczy, e mamy wraenie, i tracimy czas -mwia dalej. -Niektre dzieci naprawd wynosz due korzy ci z naszej pracy. Przyjedaj tutaj na kilka weekendw i... porwnaabym to z pczkiem kwiatu, ktry powoli otwiera si i przeobraa w co przepiknego. Tak jak byo z Alanem. Moesz obserwowa, jak ich umysy otwieraj si na nowe pomysy oraz moliwo ci, a kiedy widz dzieciaka jadcego na koniu ze szcz liwym u miechem na buzi, dla mnie jest to najwaniejsze na wiecie. To ekscytujce uczucie i pragniesz, eby zdarzao si za kadym razem, przy kadym dziecku, ktre do nas trafia. My laam kiedy , e to kwestia wytrwao ci, e potrafimy pomc wszystkim, ale to niemo

liwe. Niektre z tych dzieci nigdy nawet nie zbli si do konia, nie mwic o przejadce nim. -Wiesz, e to nie twoja wina. Ja te nie byem zachwycony pomysem jazdy na koniu, pamitasz? Savannah zachichotaa jak maa dziewczynka. -Tak, pamitam. Gdy dosiade wiele z tych dzieciakw. po raz pierwszy konia, bye bardziej przeraony ni

-Wcale nie - zaprotestowaem. - Poza tym Pepper by narowisty. -Ha! -wykrzykna. -Jak my lisz, dlaczego pozwoliam ci go dosi ? Poniewa jest najspokojniejszym koniem, jakiego mona sobie wyobrazi. Nie pamitam, eby kiedykolwiek tak si telepa, gdy jecha na nim kto inny. -By narowisty - upieraem si. -Mwisz jak prawdziwy nowicjusz -drania si ze mn. -Ale chocia si mylisz, jestem wzruszona, e pamitasz. Jej figlarno wywoaa lawin wspomnie.

-Oczywi cie, e pamitam -powiedziaem. -To byy najwspanialsze dni w moim yciu. Nigdy ich nie zapomn. -Ponad jej ramieniem widziaem psa bkajcego si po pastwis - Moe dlatego wci si nie oeniem. Syszc to o wiadczenie, spu cia wzrok. -Ja rwnie pamitam tamte dni. -Doprawdy? -Oczywi cie - odrzeka. - Moesz mi nie wierzy, ale to prawda. Jej sowa zawisy ciko w powietrzu. -Jeste szcz liwa, Savannah? -spytaem w kocu. Na jej twarzy pojawi si lekko drwicy u miech. -Na og tak. A ty? -Nie wiem - odparem, co wyra nie j roz mieszyo. -Twoja typowa reakcja. Kiedy kae ci si wejrze w siebie, by znale odpowied . To u ciebie odruchowe. Zawsze tak byo. Dlaczego nie spytasz wprost o to, co naprawd c hcesz wiedzie? -A co chc naprawd wiedzie? -Czy kocham mojego ma, czy nie? O to ci chodzi? -Jej spojrzenie powdrowao gdzie daleko. Na chwil odebrao mi gos, zdaem sobie jednak spraw, e instynkt jej nie zawid.

To bya prawdziwa przyczyna mojego przyjazdu tutaj. -Tak - odrzeka wreszcie, znowu czytajc w moich my lach. - Kocham go. Niewtpliwa szczero w jej gosie dotkna mnie do ywego, lecz zanim zdyem duej si nad tym zastanowi, Savannah odwrcia si znowu twarz do mnie. Z jej oczu wyziera niepokj, jak gdyby przypomniaa sobie o czym bolesnym, lecz to wraenie szybko mino. -Jade ju co ? - zainteresowaa si nagle. Wci usiowaem zrozumie to, co przed chwil zobaczyem. -Nie - odparem. - Prawd mwic, nie jadem nawet Savannah pokrcia gow. -Zostao mi z obiadu troch gulaszu woowego z jarzynami. Masz troch czasu na kolacj? Chocia natychmiast przyszed mi na my l jej m, przyjem zaproszenie. -Bardzo chtnie - powiedziaem. niadania ani lunchu.

Ruszyli my w stron domu i przystanli my dopiero na werandzie, gdzie sta rzd uboconych, znoszonych kowbojskich butw. Savannah wycigna rk i przytrzymaa si mojego ramienia, by nie straci rwnowagi, gdy zdejmowali buty. Ten gest uderzy mnie jako niezwykle swobodny i naturalny. By moe jej dotyk o mieli mnie na tyle, e przyjrzaem je si naprawd, i cho dostrzegem tajemniczo i dojrzao , ktre zawsze mnie w niej pocigay, zauwayem te cie smutku i pow cigliwo ci. Dla mojego zranionego serca ta kombinacja czynia j nawet jeszcze pikniejsz.

ROZDZIA DZIEWITNASTY Maa kuchenka bya dokadnie taka, jakiej mona si byo spodziewa w starym domu, ktry by prawdopodobnie przerabiany kilkana cie razy w cigu minionego stulecia. Stara podoga, wyoona linoleum, uszczcym si lekko przy cianach, proste funkcjonalne biae szafki -z grub warstw farby po wielokrotnym malowaniu -oraz zlewozmywak z nierdzewnej stali pod oknem z drewnianymi framugami, ktre zapewne naleao wymieni wiele lat temu. Blat kuchenny by popkany, pod jedn cian sta elazny piecyk na drewno rwnie wiekowy jak sam dom. Miejscami jednak wkracza wiat wspczesny -dua lodwka, zmywarka do naczy w pobliu zlewu, kuchenka mikrofalowa w przeciwlegym rogu, obok oprniona do poowy butelka czerwonego wina. Pod pewnymi wzgldami przypominao mi to dom mojego ojca. Savannah otworzya szafk i wyja kieliszek do wina. -Napijesz si troch wina? Pokrciem przeczco gow. -Nigdy nie byem specjalnym amatorem wina.

Ze zdziwieniem przyjem fakt, e nie schowaa z powrotem kieliszka. Zamiast tego wzia niepen butelk i nalaa sobie wina. Postawia kieliszek na stole i usiada naprzec mnie. Siedzieli my przez chwil w milczeniu, po czym Savannah podniosa kieliszek do ust. -Zmienia si - zauwayem. Wzruszya ramionami. -Wiele rzeczy zmienio si od czasu, gdy widzieli my si po raz ostatni. Nie powiedziaa nic wicej i odstawia kieliszek z powrotem na st. Kiedy odezwaa si znowu, jej gos by przytumiony. -Nigdy nie przypuszczaam, e bd kiedy kieliszek wina, ale tak wa nie jest. czekaa na to, by wypi wieczorem

Zacza obraca kieliszkiem na blacie stou, a ja zastanawiaem si, co si z ni stao. -Wiesz, co jest zabawne? -spytaa. -Naprawd zwracam uwag na smak. Kiedy wypiam pierwszy kieliszek, nie miaam pojcia, co jest dobre, a co ze. Teraz, kiedy ku puj wino, wybieram je starannie. Nie poznawaem kobiety, ktra siedziaa naprzeciwko mnie, i nie bardzo wiedziaem, jak zareagowa. -Nie zrozum mnie le -mwia dalej. -Nadal pamitam wszystko, czego nauczyli mnie moi rodzice, i rzadko wypijam wicej ni kieliszek na noc. Skoro jednak sam Jez us zamieni wod w wino, doszam do wniosku, e nie jest to wielki grzech.

U miechnem si, syszc to rozumowanie i zdajc sobie spraw, jak niesuszne byo trzymanie si wersji kapsuy czasowej Savannah, jaka zakodowaa si w mojej pamici. -Nie pytaem. -Wiem - przyznaa. - Ale ci to zdziwio. Przez chwil w kuchni byo sycha jedynie ciche buczenie lodwki. -Przykro mi z powodu twojego taty -powiedziaa, wodzc palcem po rysie na blacie stou. - Naprawd. Nie masz pojcia, ile razy my laam o nim w cigu kilku ostatnich lat. -Dzikuj ci. Savannah znowu zacza obraca kieliszek w palcach, pozornie zapatrzona w wirujcy pyn. -Chcesz o tym porozmawia? - spytaa. Nie byem pewny, lecz gdy odchyliem si na oparcie krzesa, sowa popyny zaskakujco atwo. Mwiem o pierwszym zawale ojca, potem o drugim, jak rwnie o moich odwiedzinach w cigu ostatnich dwch lat. Opowiadaem o tym, jak pogbiaa si nasza przyja , o pociesze, jak z tego czerpaem, o spacerach, ktre razem odbywali my i ktre ostatecznie musieli my zarzuci. Zdaem jej relacj z moich ostatnich dni z nim i o cier pieniu z powodu konieczno ci oddania go do specjalnego domu opieki. Gdy opisywaem pogrzeb i fotografi, ktr znalazem w kopercie, wzia mnie za rk. -Ciesz si, e zachowa j dla ciebie -oznajmia -lecz wcale nie jestem tym zaskoczona. -Ja byem -rzekem na to, a Savannah parskna podnoszcy na duchu. cisna moj do. -Bardzo auj, e nie wiedziaam. Z pewno ci przyjechaabym na pogrzeb. -By bardzo skromny. -To niewane. Wane jest tylko to, e poegnae swojego ojca. -Zawahaa si, po czym pu cia moj do i upia kolejny yk wina. -Jeste ju gotw co zje ? miechem. By to d wik

-Nie wiem - odparem, czerwienic si na wspomnienie jej wcze niejszej uwagi. Pochylia si z u miechem do przodu. -A moe podgrzej gulasz i zobaczymy, co z tego wyniknie? Co ty na to? -A jest smaczny? -spytaem. -To znaczy... kiedy ci wcze niej znaem, nigdy nie wspominaa , e potrafisz gotowa. -To nasz specjalny rodzinny przepis -odrzeka, udajc obraon. -Ale musz by

uczciwa... ugotowaa go moja mama. Przyniosa mi wczoraj. -Prawda wysza na jaw - zauwayem.

-Z prawd ju dziwnie bywa -powiedziaa. -Zwykle wychodzi na jaw. -Wstaa i otworzya lodwk, po czym pochylia si, penetrujc spojrzeniem pki. Patrzc na obrczk na jej palcu, mimo woli zastanawiaem si, gdzie jest m Savannah. Wyja plastikowy pojemnik, naoya porcj do miseczki i umie cia j w kuchence mikrofalowej. -Zjesz co do tego? Moe kawaek chleba z masem? -Bardzo chtnie - zgodziem si. Po kilku minutach postawia przede mn jedzenie. Aromat potrawy sprawi, e po raz pierwszy poczuem, jak w ciekle jestem godny. Ku mojemu zaskoczeniu Savannah wrcia na swoje miejsce i znowu wzia do rki kieliszek z winem. -Ty nie bdziesz jada? -Nie jestem godna -odpara. -Prawd mwic, niewiele ostatnio jadam. -Podniosa kieliszek do ust, a ja zaczem je gulasz, puszczajc jej uwag mimo uszu. -Miaa racj - cmoknem z zachwytem. - Po prostu pycha. Savannah si u miechna. -Mama jest fantastyczn kuchark. Mgby pomy le, e przy niej nauczyam si nie le gotowa, ale niestety. Zawsze miaam nawa zaj. Zbyt wiele nauki, gdy byam moda, a p niej zbyt wiele pracy przy przerabianiu domu. -Wskazaa gestem salon. -To stary dom. Wiem, e na to nie wyglda, lecz przez ostatnie dwa lata woyli my w to mnstwo wysiku. -Wyglda wspaniale. -Jeste po prostu uprzejmy, ale doceniam to -odrzeka. -Szkoda, e nie widziae domu, kiedy si tu wprowadziam. Wyglda dosownie jak stodoa. Potrzebny by nowy dach, ale to zabawne -nikt nigdy nie my li o dachu, zastanawiajc si nad tym, co naley

przerobi. To jedna z tych rzeczy, ktre zgodnie z oczekiwaniami ludzi powinien mie d om, lecz nikt nie zakada, e pewnego dnia bdzie do wymiany. Niemal wszystko, co zrobili my , podpada pod t kategori. Pompy cieplne, okna termiczne, naprawa zniszcze, jakie wyrzdziy termity... wiele byo dugich dni. -W jej oczach widoczne byo rozmarzenie. Wik zo prac wykonali my sami. Podobnie ma si sprawa z kuchni. Wiem, e potrzebne s nowe szafki i podoga, lecz kiedy tu zamieszkali my, w salonie i sypialniach tworzyy si kaue za kadym razem, gdy pada deszcz. Co mieli my robi? Musieli my ustali priorytety i w rezultacie w pierwszej kolejno ci zerwali my stare gonty z dachu. Temperatura dochodzia wtedy do trzydziestu o miu stopni, a ja siedziaam na grze z szufl, zrywajc

gonty, nabawiajc si pcherzy. Ale... wszystko wydawao si wa ciwe, wiesz? Dwoje modych ludzi zaczynajcych wsplne ycie, pracujcych razem, remontujcych swj dom. Byo w tym takie poczucie... wsplnoty. Podobnie gdy przekadali my podog w salonie. Par tygodni zajo oszlifowanie klepek papierem ciernym, a nastpnie uoenie na nowo parkietu. Zabejcowali my go, pokryli my warstw bezbarwnego lakieru, a gdy wreszcie pr zeszli my si po nim, mieli my wraenie, e pooyli my fundament pod reszt naszego ycia. -To zabrzmiao niemal romantycznie. -Bo w pewnym sensie byo romantyczne -przyznaa, odgarniajc wosy za ucho. Lecz ostatnio nie jest ju tak romantycznie. Po prostu czowiek si starzeje. Nieoczekiwanie wybuchnem miechem i zakasaem si gwatownie. Signem po szklank wody, ktrej tam nie byo. Savannah wstaa z krzesa. -Zaraz podam ci wody -powiedziaa. Napenia szklank wod z kranu i postawia j przede mn. Gdy piem, czuem, e mi si przyglda. -Co jest? -Nie mog si nadziwi, jak inaczej wygldasz. -Ja? - Trudno mi byo w to uwierzy. -Tak, ty - twierdzia uparcie. - Jeste ... jaki -Bo jestem starszy. -Wiem, ale nie o to mi chodzi, lecz o twoje oczy. Maj... powaniejszy wyraz ni kiedy . Jak gdyby widziay rzeczy, ktrych nie powinny oglda. S takie znuone. Przemilczaem jej sowa, lecz gdy zobaczya moj min, z zakopotaniem pokrcia gow. -Przepraszam, nie miaam prawa tego mwi. Mog jedynie wyobraa sobie, przez co ostatnio przeszede . Wziem do ust kolejny ks misa, rozmy lajc nad jej uwag. -Prawd powiedziawszy, wrciem z Iraku na pocztku dwa tysice czwartego roku wyja niem. -Od tamtej pory stacjonowaem w Niemczech. W Iraku przebywa niewielka cz naszych wojsk w tym samym czasie, zmieniamy si kolejno. Prawdopodobnie wrc tam jeszcze, ale nie mam pojcia kiedy. Mam nadziej, e do tego czasu sytuacja si ju uspokoi. -Nie miae zamiaru zakoczy ju suby? -Zacignem si ponownie. Nie miaem adnego pretekstu, by tego nie robi. Oboje znali my przyczyn i Savannah potakna w milczeniu. starszy.

-Do kiedy masz kontrakt? -Do dwa tysice sidmego roku. -A potem? -Nie mam konkretnych planw. Moe jeszcze zostan na kilka lat. A moe pjd na studia. Kto wie, moe nawet ukocz pedagogik specjaln. Syszaem wiele dobrego o tym kierunku. U miech Savannah by dziwnie smutny i przez dug chwil oboje milczeli my. -Od jak dawna jeste matk? - spytaem. Poprawia si na krze le. -W listopadzie upyn dwa lata. -Wzia lub tutaj?

-Tak jakbym miaa wybr. -Wzniosa oczy do gry. -Mama strasznie zaangaowaa si w to, by lub by doskonay. Wiem, e jestem jedynaczk, lecz z perspektywy czasu byabym rwnie szcz liwa, gdyby by znacznie skromniejszy. Setka go ci w zupeno ci by wystarczya. -Uwaasz to za ma liczb?

-W porwnaniu z tym, na czym si skoczyo? Tak. Nie starczyo dla wszystkich miejsc siedzcych w ko ciele, a tata wci mi wypomina, e bd spaca wesele przez wiele lat. Oczywi cie drani si ze mn. Poowa go ci to przyjaciele moich rodzicw, ale to chyba normalne, gdy bierze si lub w rodzinnym mie cie. Wszyscy otrzymuj zaproszenia, poczyn ajc od listonosza, a na fryzjerze koczc. -Ale cieszysz si, e wrcia w rodzinne strony? -To wygodny ukad. Mam blisko rodzicw, a zwaszcza teraz jest mi to bardzo potrzebne. Nie wdawaa si w szczegy zadowolona, e nie dr dalej tematu. Zastanawiaem si nad tym -i nad wieloma innymi rzeczami -gdy wstaem od stou i zaniosem talerz do zlewu. Gdy go pukaem, usyszaem, jak Savannah woa do mnie: -Zostaw go tam. Jeszcze nie wyjam naczy ze zmywarki. Zrobi to p niej. Moe masz jeszcze na co ochot? Mama zostawia na bufecie kilka kawakw ciasta. -A mgbym prosi o szklank mleka? -Gdy zobaczyem, e podnosi si z miejsca, dodaem: - Wezm sobie. Powiedz mi tylko, gdzie s szklanki. -W szafce obok zlewozmywaka. Zdjem szklank z pki i podszedem do lodwki. Mleko stao na najwyszej pce. Na niszych znajdowao si kilkana cie zamykanych plastikowych pojemnikw z jedzeniem. Napeniem szklank i wrciem do stou.

-Co si dzieje, Savannah? -Co masz na my li? - spytaa, budzc si z zamy lenia. -Twojego ma. -O co ci chodzi? -Kiedy bd mg go pozna? Zamiast odpowiedzi Savannah wstaa od stou, zabierajc swj kieliszek z winem. Wylaa resztk do zlewu, po czym wyja z szafki filiank i pudeko z herbat. -Ju go poznae - odrzeka, odwracajc si. Wyprostowaa ramiona. - To Tim. Syszaem stukanie yeczki o filiank, gdy Savannah usiada znowu naprzeciwko mnie. -Jak wiele chcesz wiedzie? - wyszeptaa, nie odrywajc wzroku od filianki. -Wszystko -odparem, odchylajc si na oparcie krzesa. -Albo nic. Nie jestem jeszcze pewny. Savannah prychna. -To chyba ma sens. Splotem donie. -Kiedy to si zaczo?

-Nie wiem -odpowiedziaa. -Zdaj sobie spraw, e brzmi to idiotycznie, ale nie stao si to w taki sposb, jak zapewne sobie wyobraasz. adne z nas tego nie planowao. P yeczk na stole. -Ale eby da ci jak pocztku dwa tysice drugiego roku. odpowied , my l, e zaczo si na

U wiadomiem sobie, e byo to kilka miesicy po tym, jak si ponownie zacignem. P roku przed pierwszym zawaem mojego ojca i mniej wicej w czasie, kiedy zauwayem, e jej listy zaczynaj si zmienia. -Wiesz, e si przyja nili my. Mimo e by suchaczem studium podyplomowego, podczas mojego ostatniego roku studiw w college'u niektre zajcia mieli my w tym samym budynku, a potem wybierali my si na kaw lub uczyli my si razem. Nie mona byo tego nazwa randkami, nie trzymali my si nawet za rce. Tim wiedzia, e jestem zakochana w tobie... ale on by tam ze mn, rozumiesz? Sucha, kiedy opowiadaam, jak bardzo za tob tskni i jak trudno znosz rozk. I byo trudno. Miae ju wtedy by w domu. Kiedy podniosa gow, w jej oczach widoczny by... Co takiego? al? Nie potrafiem powiedzie. -Tak czy owak, spdzali my ze sob duo czasu i Tim naprawd umia mnie pocieszy, gdy kompletnie upadaam na duchu. Zawsze mi powtarza, e zanim si obejrz, przyjedziesz na urlop. Nie masz pojcia, jak bardzo pragnam ci znowu zobaczy. I wtedy

zachorowa twj tata. Wiem, e musiae by przy nim -nigdy bym ci nie wybaczya, gdyby go zostawi -lecz nie tego byo nam trzeba. Mam wiadomo , jak egoistycznie to brzmi, i nienawidz siebie za sam my l. Po prostu wyglda na to, e los sprzysig si przeciwko nam. Woya yeczk do filianki i jeszcze raz zacza miesza herbat, zbierajc my li.

-Tamtej jesieni, gdy ju zakoczyam wszystkie zajcia i wrciam do domu, by pracowa w o rodku oceny rozwoju tutaj w miasteczku, rodzice Tima mieli okropny wypadek. Wracajc z Asheville, stracili panowanie nad samochodem i zjechali na pas o przeciwnym kierunku ruchu na autostradzie, zderzajc si z du ciarwk z przyczep. Kierowca ciarwki wyszed z kolizji bez szwanku, lecz rodzice Tima zginli na miejscu. Tim musia rzuci studia doktoranckie, by wrci do domu i zaopiekowa si Alanem. Umilka. -Byo to dla niego straszne. Nie tylko prbowa pogodzi si ze strat -uwielbia rodzicw -lecz mia ciki orzech do zgryzienia z Alanem, ktry by niepocieszony. Bez przerwy krzycza i zacz wyrywa sobie wosy. Wycznie Timowi udawao si powstrzyma go przed zrobieniem sobie krzywdy, ale odbierao mu to kompletnie siy. Ch yba wtedy zaczam tutaj przychodzi. eby pomc. Gdy zmarszczyem brwi, dodaa: -To by dom rodzicw Tima. Dorastali tu zarwno Tim, jak Alan. W tym samym momencie wrcia mi pami. Oczywi cie, e to dom Tima -kiedy powiedziaa mi, e Tim mieszka na ranczu w ssiedztwie ich posiado ci. -Skoczyo si na tym, e pocieszali my si nawzajem. Staraam si mu pomc, on stara si pomc mnie, a oboje starali my si pomc Alanowi, chyba pomau zakochali my si w sobie. Po raz pierwszy spojrzaa mi w oczy. -Wiem, e chcesz by zy na Tima albo na mnie. Pewnie na nas oboje. I chyba na to zasugujemy. Ale nie masz pojcia, jak wtedy byo. Nawarstwio si mnstwo rzeczy... sytuacja bezustannie bya naadowana emocjami. Czuam si winna z powodu tego, co si dziao. Tim rwnie. Lecz niebawem przypominali my ju par. Tim dosta prac w tym samym o rodku oceny rozwoju, w ktrym i ja pracowaam, a nastpnie zdecydowa, e chce zainicjowa weekendowy program na ranczu dla autystycznych dzieci. Jego rodzice za wsze pragnli, eby to robi, ja rwnie zgosiam si tam do pracy. Potem ju niemal wszdzie byli my razem. Zaoenie rancza dao nam obojgu co , na czym mogli my si skoncentrowa, pomogo te Alanowi. On kocha konie, a tam zawsze byo mnstwo roboty, tote stopniowo przywyk do tego, e rodzicw nie ma w pobliu. Wszyscy jako wzajemnie si wspie

rali my... O wiadczy si p niej tego samego roku. Gdy umilka, odwrciem si, by sprbowa przetrawi to, co usyszaem. Siedzieli my przez pewien czas w milczeniu, kade z nas zmagao si ze swoimi my lami. -W kadym razie taka jest historia -zakoczya Savannah. -Nie wiem, ile jeszcze chcesz usysze. Ja te nie byem pewien. -Alan nadal tu mieszka? - spytaem. -Ma pokj na grze. Szczerze mwic, jest to ten sam pokj, ktry zawsze zajmowa. Ale to tylko wyglda na takie trudne. Gdy ju skoczy karmi i oporzdza konie, zwykle spdza wikszo czasu w samotno ci. Uwielbia gry wideo. Potrafi gra godzinami. Ostatnio nie mogam go oderwa. Graby tak ca noc, gdybym mu pozwolia. -Jest teraz w domu? Savannah pokrcia przeczco gow. -Nie - odpara. - Teraz jest z Timem. -Gdzie? Zanim zdya odpowiedzie, w drzwi zacz natarczywie drapa pies i Savannah wstaa, by go wpu ci. Pies wbieg do rodka z wywieszonym jzorem, merdajc ogonem. Przytruchta do mnie i trci nosem moj do. -Lubi mnie - powiedziaem. -Ona lubi wszystkich -rzeka z u miechem Savannah, wci stojc przy drzwiach. Wabi si Molly. Jest bezwarto ciowa jako pies obronny, lecz sodsza od cukierka. Tylko uwaaj, eby ci nie ob linia. Je li jej pozwolisz, zamoczy ci caego. Popatrzyem na swoje dinsy. -Wa nie widz. Savannah wskazaa doni ponad swoim ramieniem. -Posuchaj, wa nie przypomniaam sobie, e zostao mi jeszcze kilka rzeczy do schowania. Podobno dzisiaj w nocy ma pada deszcz. Nie zajmie mi to duo czasu. Zwrciem uwag, e nie odpowiedziaa mi na pytanie o Tima. I zdaem sobie spraw, e nie zamierza tego zrobi. -Pomc ci? -Nie trzeba. Ale mio mi bdzie, je li si ze mn przejdziesz. Noc jest taka pikna. Wyszedem za ni. Molly rado nie pobiega przed nami, kompletnie zapominajc, e przed chwil prosia, by j wpu ci do domu. Kiedy sowa zerwaa si z drzewa, Molly pogalopowaa za ni i znikna w ciemno ci. Savannah wcigna z powrotem buty.

Szli my powoli w stron stajni. My laem o wszystkim, co mi powiedziaa, i zastanawiaem si po raz kolejny, po co przyjechaem. Nie mogem si zdecydowa, czy jestem zadowolony z tego, e wysza za Tima -poniewa wydawali si dla siebie stworzeni czy te przygnbiony dokadnie z tego samego powodu. Ani te nie cieszyem si, e w kocu poznaem prawd. U wiadomiem sobie, e jako atwiej byo nie wiedzie. Nagle poczuem si zwyczajnie zmczony. A jednak... czuem, e jest co , o czym mi nie mwi. Syszaem to w jej gosie, cie smutku, ktry nie znika ani na chwil. Gdy spowia nas ciemno , zdaem sobie spraw, jak blisko siebie idziemy, i zadaem sobie pytanie, czy ona my li o tym samym. Je li tak b yo, nie daa tego po sobie pozna. W oddali byo wida tylko cienie koni, ciemne sylwetki bez wyra nych ksztatw. Savannah zabraa z dworu dwa sioda i powiesia je w stajni na kokach. Ja tymczasem zebraem szufle, ktrych uywali my, i ustawiem je obok reszty narzdzi. Gdy stamtd wychodzili my, starannie zamkna wrota. Spojrzaem na zegarek - zbliaa si dziesita. Zrobio si p no i oboje mieli my tego wiadomo . -Chyba powinienem ju sobie pj -powiedziaem. -To mae miasteczko, nie chc, eby zaczto plotkowa. -Pewnie masz racj. -Nagle pojawia si Molly i usiada midzy nami. Savannah odsuna si, kiedy suka polizaa jej nog. - Gdzie si zatrzymae ? - spytaa. -W jakim motelu. Tu przy autostradzie. Zmarszczya nos, cho tylko przez sekund.

-Znam to miejsce. -Faktycznie jest obskurne - przyznaem. Savannah u miechna si. -Wa ciwie nie jestem zaskoczona. Zawsze miae skonno ci do wyszukiwania miejsc jedynych w swoim rodzaju. -Takich jak Shrimp Shack? -Wa nie. Woyem rce do kieszeni, zastanawiajc si, czy widz j po raz ostatni w yciu. Je li tak, to wydao mi si to absurdalne, odczuwaem wielki zawd. Nie chciaem, by skoczyo si na towarzyskiej rozmowie, lecz nic nie przychodzio mi do gowy. Reflektory samochodu, ktry z du prdko ci nadjeda wirow drog, omioty posesj. -To by byo chyba na tyle -powiedziaem, nie wiedzc, co pocz. -Mio ci byo znowu widzie.

-Mnie rwnie, John. Ciesz si, e wpade . Jeszcze raz pokiwaem gow. Gdy odwrcia wzrok, przyjem to jako sygna do poegnania. -Do widzenia. -Pa. Zawrciem z werandy i ruszyem w stron samochodu oszoomiony my l, e jest to naprawd i definitywnie koniec. Raczej nie spodziewaem si niczego innego, lecz ta ni eodwoalno sprawia, e uzewntrzniy si wszystkie uczucia, ktre tumiem od czasu, gdy otrzymaem list od niej. Gdy otwieraem drzwi samochodu, usyszaem jej woanie: -Hej, John! -Tak? Savannah zesza z werandy i kierowaa si w moj stron. -Bdziesz jeszcze tutaj jutro? Gdy si zbliya, spojrzaem na jej twarz cz ciowo skryt w cieniu, u wiadamiajc sobie z absolutn pewno ci, e wci j kocham. Mimo listu, mimo tego, e jest matk. Mimo pewno ci, e nigdy nie bdziemy razem. -Dlaczego pytasz? -Pomy laam, e moe zechciaby wpa . Koo dziesitej. Jestem przekonana, e Tim pragnby si z tob spotka... Pokrciem przeczco gow, zanim jeszcze dokoczya. -Nie wydaje mi si, eby to by dobry pomys... -Mgby zrobi to dla mnie? Wiedziaem, e zaley jej na tym, bym zobaczy, e Tim jest nadal takim samym czowiekiem, jak go zapamitaem, i e w pewnym sensie prosi mnie o to, poniewa ma nadziej, e jej wybacz. Jednake... Wycigna rk, ujmujc moj do. -Prosz. To wiele dla mnie znaczy. Mimo ciepego dotyku jej rki nie miaem ochoty tu wraca. Nie chciaem widzie Tima. Nie chciaem widzie ich razem ani siedzie z nimi przy stole, udajc, e wszystko j est w najlepszym porzdku. Ale w jej pro bie byo co tak aosnego, e po prostu nie mogem jej odmwi. -Dobrze - zgodziem si. - Dziesita. -Dzikuj ci. Po chwili odwrcia si i posza w kierunku domu. Staem w miejscu, przygldajc

si, jak wchodzi na werand, po czym wsiadem do samochodu. Przekrciem kluczyk w stacyjc e i wyjechaem tyem z podjazdu. Savannah odwrcia si i pomachaa mi po raz ostatni. Ja rwnie jej pomachaem, po czym skrciem na szos, jej posta stawaa si coraz mniejsz we wstecznym lusterku. Patrzc na ni, poczuem nag sucho w gardle. Nie dlatego, e bya on Tima, i nie dlatego, e my laem o spotkaniu z nimi obojgiem jutro, lecz wzio s std, e gdy tak j obserwowaem, Savannah staa na werandzie z twarz ukryt w doniach i pakaa.

ROZDZIA DWUDZIESTY Nazajutrz rano, gdy tylko skrciem na podjazd, czekajca ju na werandzie Savannah pomachaa mi rk. Zatrzymaem samochd, a ona postpia kilka krokw w moj stron. Poniekd spodziewaem si, e Tim pojawi si w drzwiach za ni, lecz nie byo go nigdzie wida. -Cze - powiedziaa, dotykajc mojego ramienia. - Dziki, e przyjechae . -Nie ma za co - odrzekem z niechtnym wzruszeniem ramion. Wydawao mi si, e dostrzegem bysk zrozumienia w jej oczach, zanim spytaa: -Dobrze spae ? -Nie bardzo. Po jej twarzy przemkn lekko drwicy u miech. -Jeste gotw? -Jak zawsze. -Dobra, pozwl tylko, e wezm kluczyki. Chyba e sam chciaby W pierwszym momencie nie zrozumiaem, o co jej chodzi. -Jedziemy gdzie ? -Wskazaem skinieniem gowy dom. -My laem, e spotkam si z Timem. -Bo si spotkasz - odpara. - Nie ma go tutaj. -A gdzie jest? Mona by pomy le, e nie dosyszaa mojego pytania. -Chcesz sam prowadzi? - powtrzya. -Tak, chyba tak -potwierdziem, nie kryjc zakopotania, lecz przewidujc, e Savannah wyja ni mi wszystko, kiedy bdzie gotowa. Otworzyem jej drzwi, obszedem samochd dookoa i usiadem za kierownic. Savannah przesuna doni po desce rozdzielczej, jak gdyby prbowaa udowodni sobie samej, e jest prawdziwa. -Pamitam ten samochd -zauwaya z melancholijn min. -To wz twojego taty, prawda? Rety, trudno uwierzy, e jeszcze jest na chodzie. -Niewiele nim je dzi - powiedziaem. - Tylko do pracy i do sklepu. -Mimo to... Savannah zapia pas, a ja wbrew sobie byem ciekaw, czy spdzia t noc samotnie. -Ktrdy? - spytaem. -Na szosie skr w lewo i jed w kierunku miasta. adne z nas si nie odzywao. Savannah siedziaa ze skrzyowanymi ramionami, wygldajc przez boczn szyb. Mgbym prowadzi.

poczu si uraony, lecz byo co w wyrazie jej twarzy, co mi mwio, e ta zaduma nie ma nic wsplnego ze mn, tote zostawiem j w spokoju. Gdy dotarli my do obrzey miasteczka, pokrcia gow, zdajc sobie nagle spraw z ciszy panujcej w samochodzie. -Przepraszam -usprawiedliwia si. -My l, e moje towarzystwo pozostawia wiele do yczenia. -Nie przejmuj si - odrzekem, starajc si ukry rosnc ciekawo . Wskazaa mi kierunek przez przedni szyb. -Na nastpnym skrzyowaniu skr w prawo. -Dokd jedziemy? Nie odpowiedziaa od razu. Odwrcia gow w bok, patrzc na przemykajce za szyb domy. -Do szpitala - odpara w kocu. * Podaem za ni pozornie cigncymi si bez koca korytarzami, a wreszcie zatrzymali my si przy recepcji, gdzie zgaszali si odwiedzajcy. Siedziaa tam starsza Wolontariuszka z tabliczk z zaciskiem na papiery. Savannah signa po dugopis i automatycznie wpisaa swoje nazwisko. -Trzymasz si, Savannah? -Prbuj - odrzeka szeptem. -Wszystko bdzie dobrze. Cae miasteczko modli si za niego. -Dziki. -Savannah oddaa tabliczk, po czym spojrzaa na mnie. -Ley na drugim pitrze - wyja nia. - Windy s niedaleko w holu. Poszedem za ni, odek podjeda mi do garda. Dotarli my do windy w chwili, gdy kto z niej wysiada, i weszli my do rodka. Gdy drzwi si zamkny, miaem wraenie, e znalazem si w grobie. Na drugim pitrze Savannah pomaszerowaa korytarzem, ja wlokem si za ni. Przystana przed sal z drzwiami zablokowanymi, eby si nie zamykay, i odwrcia si do mnie. -My l, e powinnam wej pierwsza - o wiadczya. - Moesz zaczeka tutaj? -Oczywi cie. Podzikowaa mi spojrzeniem, po czym wzia gboki oddech i wesza do sali. -Cze , kochanie - zawoaa pogodnym tonem. - Jak si masz?

Przez nastpne kilka minut nie syszaem nic wicej. Staem w korytarzu, chonc t sam steryln, bezosobow atmosfer, ktra panowaa w szpitalu, gdzie lea mj ojciec. W powietrzu unosia si nieprzyjemna wo nieokre lonego rodka odkaajcego, salowa pchaa przez hol stolik na kkach z jedzeniem. W poowie korytarza dostrzegem grupk pielgniarek w dyurce. Syszaem, e za drzwiami po przeciwnej stronie korytarza kto wymi tuje. -W porzdku -powiedziaa Savannah, wygldajc z sali. Pod pozorn dzielno ci nadal wyczuwaem smutek. - Moesz wej . Tim czeka na ciebie.

Wszedem za ni, przygotowujc si na najgorsze. Tim siedzia na ku wsparty na poduszkach, podczony do kroplwki. Wyglda na wyczerpanego, skr mia tak blad, e wydawaa si niemal przezroczysta. Straci na wadze nawet wicej ni mj ojciec i gdy na niego spojrzaem, przysza mi do gowy tylko jedna my l -Tim jest umierajcy. Nie zmieni si jedynie yczliwy wyraz jego oczu. Po drugiej stronie pokoju znajdowa si mody chopak

- dziewitnastolatek, a moe tu po dwudziestce - koyszc gow z boku na bok. Natychmiast domy liem si, e jest to Alan. W pokoju byo mnstwo kwiatw, dziesitki bukietw i kartek z yczeniami stay na wszystkich dostpnych blatach stolikw i parapetach. Savann ah przycupna na brzegu ka swego ma, trzymajc go za rk. -Cze , Tim - przywitaem si. Wydawa si zbyt zmczony na to, by si u miechn, ale jako -Witaj, John. Ciesz si, e ci znowu widz. -I nawzajem - odrzekem. - Jak si czujesz? W chwili gdy pady te sowa, zdaem sobie spraw, jak idiotycznie zabrzmiay. Tim musia by do tego przyzwyczajony, poniewa nawet nie drgn. -Dobrze. Teraz lepiej. Pokiwaem gow. Alan w dalszym cigu koysa gow, a ja mimo woli obserwowaem go, czujc si jak intruz w sytuacji, ktrej wolabym unikn. -To mj brat Alan - przedstawi go Tim. -Cze , Alan. Gdy Alan nie zareagowa, Tim szepn do niego: -Hej, Alan, wszystko w porzdku. On nie jest lekarzem, tylko przyjacielem. Przywit aj si. Po kilku sekundach Alan wsta wreszcie z krzesa. Przemierzy sztywnym krokiem przez pokj i nie patrzc mi w oczy, wycign rk. -Cze , jestem Alan - rzek zaskakujco niskim, monotonnym gosem. mu si udao.

-Mio mi ci pozna -powiedziaem, ujmujc jego do. Bya bezwadna, sabo odwzajemni u cisk, po czym wrci na swoje miejsce. -Tam jest krzeso, gdyby chcia usi - zaprosi mnie Tim.

Przeszedem dalej i usiadem. Zanim zdyem zapyta, Tim odpowiedzia na pytanie, ktre mnie nurtowao. -Czerniak - wyja ni. - Na wypadek, gdyby by ciekaw. -Ale bdzie dobrze, prawda? Alan koysa gow jeszcze szybciej i zacz klepa si po udach. Savannah odwrcia si. Wiedziaem ju, e nie powinienem zada tego pytania.

-Po to s lekarze -odpar Tim. -Jestem w dobrych rkach. -Zdawaem sobie spraw, e odpowied jest przeznaczona raczej dla Alana ni dla mnie, i Alan wyra nie si uspokoi. Tim zamkn oczy, potem znowu je otworzy, jakby prbowa zebra siy. -Ciesz si, e udao ci si wrci w jednym kawaku. Modliem si za ciebie przez cay czas, kiedy bye w Iraku. -Dzikuj. -Co teraz porabiasz? Domy lam si, e nadal suysz w wojsku? Widzc, e patrzy na moje krtko ostrzyone wosy, przeczesaem je palcami. -Tak. Wyglda na to, e jestem skazany na doywocie. - wietnie. Wojsko potrzebuje takich ludzi jak ty. Pozostawiem to bez komentarza. Scena wydaa mi si tak surrealistyczna jak ogldanie siebie samego we nie. Tim popatrz y na Savannah. -Kochanie, czy mogaby pj z Alanem i kupi mu wod mineraln? I moe udaoby ci si namwi go, eby co zjad. -Jasne. -Pocaowaa go w czoo i wstaa z ka. Przystana w progu. -Chod , Alan. Kupimy co do picia, dobrze? Odniosem wraenie, e Alan powoli przetwarza jej sowa. Wreszcie wsta i poszed za Savannah. Za drzwiami pooya agodnie do na jego plecach. Gdy si oddalili, Tim odwrci si znowu do mnie. -Caa ta sytuacja jest naprawd trudna dla Alana. Nic znosi jej dobrze. -To zrozumiae. -Niech ci jednak nie zwiedzie to krcenie gow. Nie ma nic wsplnego z autyzmem czy jego inteligencj. To raczej co w rodzaju tiku nerwowego w stresujcych okoliczno c iach. Podobnie sprawa wyglda z klepaniem si po udach. On wie, co si dzieje, lecz wywouje to takie jego zachowania, e ludzie czuj si niezrcznie.

Splotem donie. -Nie czuj si niezrcznie -powiedziaem. -Mj ojciec te to mia. Alan jest twoim bratem i nic dziwnego, e si martwi. To zupenie normalne. Tim si u miechn. -Mie z twojej strony, e tak mwisz. Wiele osb to przeraa. -Nie mnie - pokrciem gow. - Wiem, e potrafibym go zrozumie. O dziwo, Tim si roze mia, cho musiao go to kosztowa wiele wysiku. -Jestem tego pewien -potwierdzi. -Alan jest agodny. Pewnie zbyt agodny. Nie skrzywdziby nawet muchy. Przytaknem, zdajc sobie spraw, e prowadzi t towarzysk rozmow po to, bym poczu si swobodniej. Nie zadziaao. -Kiedy si dowiedziae ? -Rok temu. Zaswdzia mnie pieprzyk na ydce, a kiedy go podrapaem, rozkrwawi si. Oczywi cie wtedy nie zastanawiaem si nad tym, dopki nie zacz na nowo krwawi po podrapaniu. Sze miesicy temu udaem si do lekarza. By to pitek. W sobot zostaem poddany operacji, a w poniedziaek rozpoczem kuracj interferonem. Teraz jestem tutaj. -Przez cay ten czas leae w szpitalu?

-Nie. Przebywam tu od czasu do czasu. Zwykle leczenie interferonem przeprowadza si ambulatoryjnie, lecz ja i interferon to fatalna kombinacja. Mj organizm nie zno si go dobrze, musz wic podawa mi go w warunkach szpitalnych. Na wypadek, gdybym zbytnio wymiotowa i mocno si odwodni. Tak jak wczoraj. -Przykro mi - powiedziaem. -Mnie rwnie. Rozejrzaem si po pokoju, mj wzrok spocz na fotografii w taniej ramce, stojcej przy ku. Tim i Savannah stali, obejmujc Alana. -Jak trzyma si Savannah? - spytaem. -Tak jak mona si byo spodziewa. -Tim wodzi palcem wolnej rki po zmarszczce na szpitalnym prze cieradle. -Jest wspaniaa. Nie mwi wycznie o sobie, lecz rwnie o ranczu. Ostatnio musiaa radzi sobie ze wszystkim sama, lecz nigdy nie usyszaem od ni ej sowa skargi. A kiedy jest ze mn, stara si by silna. Bez przerwy mi powtarza, e wszyst ko si uda. -Po jego wargach przemkn cie u miechu. -Przez wikszo czasu nawet jej wierz. Kiedy si nie odezwaem, sprbowa z wielkim trudem podcign si wyej na poduszkach. Skrzywi si, lecz po chwili bl min i Tim by znw taki jak zawsze.

-Savannah mwia mi, e bye -Tak - potwierdziem.

wczoraj u nas na kolacji.

-Z pewno ci bardzo si ucieszya ze spotkania z tob. Wiem, e zawsze miaa wyrzuty sumienia z twojego powodu, ja zreszt rwnie. Winien ci jestem przeprosiny. -Nie, nie, daj spokj - zaprotestowaem, podnoszc rce. - Nie mam pretensji. U miechn si z lekk drwin. -Mwisz tak tylko dlatego, e jestem chory, i obaj dobrze o tym wiemy. Gdybym by zdrowy, prawdopodobnie zamaby mi jeszcze raz nos. -Moliwe -przyznaem i chocia Tim znowu si roze mia, to teraz dosyszaem w jego gosie zdenerwowanie.

-Zasuguj na to -rzek, czytajc w moich my lach. -Moesz mi nie wierzy, ale naprawd czuj si podle z powodu tego, co si stao. Wiem, e byli cie sobie bardzo bliscy Pochyliem si do przodu, opierajc si na okciach. -Byo, mino - mruknem. Sam nie wierzyem w to, co mwi, podobnie jak nie uwierzy Tim. Wystarczyo nam jednak, by da spokj temu tematowi. -Co ci tu sprowadza? Po tak dugim czasie? -Zmar mj ojciec -odparem. -W zeszym tygodniu. Mimo jego zego stanu na twarzy Tima odmalowao si szczere wspczucie. -Strasznie mi przykro, John. Zdaj sobie spraw, jak wiele dla ciebie znaczy. Zmar nagle? -Koniec kocw zawsze tak bywa. Ale chorowa od pewnego czasu. -Wcale nie jest przez to atwiej. Mimo woli przyszo mi na my l, e Tim ma na my li nie tylko mnie, lecz take Savannah i Alana. -Savannah opowiedziaa mi, e stracie oboje rodzicw.

-W wypadku samochodowym -rzek, cedzc sowa. -To byo... nie do wiary. Kilka dni wcze niej jedli my razem kolacj, a tu ni std, ni zowd musiaem zaatwia formalno ci pogrzebowe. W dalszym cigu wydaje mi si to nierealne. Ilekro jestem w domu, czekam,

kiedy mama pojawi si w kuchni, a ojciec bdzie krzta si w ogrdku. -Umilk, bez wtpienia przypominajc sobie te obrazki, po czym pokrci gow. - Czy tobie rwnie si t zdarza? Kiedy jeste w domu? -Co chwila. Odchyli gow na poduszki.

-Czeka nas chyba par trudnych lat. To dobra prba naszej wiary. -Nawet dla ciebie? Tim u miechn si bez przekonania. -Powiedziaem: prba. Nie twierdz, e przestaem wierzy. -I nie przypuszczam, e przestaniesz. Usyszaem gos zbliajcej si pielgniarki. My laem, e zamierza do nas wej , lecz ona przesza obok, kierujc si do innej sali. -Ciesz si, e przyjechae zobaczy si z Savannah -rzek cicho. -Wiem, e to brzmi banalnie, zwaywszy na to wszystko, co was kiedy czyo, ale ona teraz bardzo potr zebuje przyjaciela. -Tak. - Tylko tyle udao mi si wykrztusi przez ci nite gardo.

Tim umilk. Wiedziaem, e nic ju nie doda na ten temat. Po pewnym czasie powoli zapad w sen, a ja siedziaem przy nim, patrzc na niego. W gowie miaem kompletn pustk.

-Przepraszam, e nie uprzedziam ci wczoraj -usprawiedliwia si Savannah po upywie godziny. Kiedy oboje z Alanem wrcili do sali i okazao si, e Tim zasn, daa mi znak, ebym zszed z ni na d do bufetu. -Zaskoczy mnie twj przyjazd, zdawaam sobie spraw, e powinnam ci wyja ni t sytuacj, lecz cho wielokrotnie czyniam prby, po prostu nie potrafiam. Na stoliku stay dwie filianki z herbat, poniewa adne z nas nie miao ochoty na jedzenie. Savannah podniosa swoj, po czym odstawia j z powrotem.

-To by wa nie jeden z tych dni, rozumiesz? Spdziam w szpitalu wiele godzin, czuam na sobie pene lito ci spojrzenia pielgniarek i... c, po prostu mam wraenie, e pomau mnie dobijaj. Mam wiadomo , e brzmi to idiotycznie, biorc pod uwag cierpienia Tima, ale tak trudno mi patrze, jak si mczy. Nienawidz tego. Powinnam by tutaj, by go podtrzyma na duchu, i chc tu by, ale zawsze jest gorzej, ni si spodziewa m. Czu si tak le po wczorajszym zabiegu, e my laam, e umiera. Nie mg powstrzyma torsji, a kiedy nie mia ju czym wymiotowa, w dalszym cigu szarpay nim skurcze. Co pi lub dziesi minut zaczyna jcze i rzuca si na ku, prbujc opanowa torsje, by jed bezsilny. Obejmowaam go i pocieszaam, ale nie potrafi ci nawet opisa, jak czuam si bezradna. -Na zmian wkadaa do wody i wyjmowaa torebk ekspresowej herbaty. -Tak jest za kadym razem - dodaa. Bawiem si uszkiem mojej filianki. -Naprawd nie mam pojcia, co powiedzie. -Wiesz, e nie musisz nic mwi. Dlatego z tob rozmawiam. Poniewa jestem pewna, e potrafisz sobie z tym poradzi. Naprawd nie mam nikogo innego. adna z moich

przyjaciek nie rozumie, co przeywam. Moi rodzice s wspaniali... poniekd. Robi wszystko, o co poprosz, i zawsze ofiarowuj swoj pomoc, a mama przywozi jedzenie, ilekro jednak je podrzuca, jest kbkiem nerww. Zawsze jest bliska paczu. Boi si chyba powiedzie lub zrobi co nie tak, tote kiedy zjawia si z pomoc, to ja musz podtrzymywa j na duchu, a nie odwrotnie. Je li doda do tego ca reszt, to czasami jest tego za duo. Przykro mi to mwi o niej, poniewa stara si jak moe i jest moj matk, ktr kocham, lecz po prostu auj, e nie jest silniejsza. Przypominajc sobie jej matk, pokiwaem gow. -A twj tata? -To samo, cho w troch inny sposb. Unika tematu. W ogle nie chce o tym rozmawia. Kiedy si spotykamy, mwi o ranczu lub o mojej pracy... o wszystkim, tylko nie

o Timie. Tak jakby usiowa zrekompensowa bezustanne zamartwianie si mamy, nigdy nie pyta, co si dzieje lub jak si trzymam. -Potrzsna gow. -N o i jest jeszcze Alan. Tim wietnie daje sobie z nim rad, a ja chtnie my l, e radz sobie coraz lepiej, ale... byw zaczyna si kaleczy lub niszczy przedmioty, i koczy si na tym, e wybucham paczem, bo nie mam pojcia, co robi. Nie zrozum mnie le, staj na gowie, ale nie jestem Timem i oboje zdajemy sobie z tego spraw. Patrzya mi przez chwil w oczy, zanim odwrciem wzrok. Upiem yk herbaty, my lc o tym, jak wyglda teraz jej ycie. -Czy Tim powiedzia ci, co si dzieje? O czerniaku?

-Troch -odrzekem. -Za mao, bym pozna ca histori. Mwi o pieprzyku, ktry rozkrwawi si, gdy go podrapa. Zlekceway to najpierw, a wreszcie wybra si do lekarza Savannah potakna gow. -To jedna gdyby Tim wyobrazi to on nie z tych absurdalnych rzeczy, prawda? To znaczy, mogabym zrozumie, spdza mnstwo czasu na socu. Ale to znami byo na ydce. Znasz go potrafisz go sobie w bermudach? Niezwykle rzadko nosi szorty, nawet na play, i dawa nam spokoju, by my zawsze smarowali si emulsj z filtrem ochronnym.

Nie pije, nie pali, uwaa na to, co je. Z jakiego powodu jednak zachorowa na czerniaka. Wycito ca okolic znamienia. Z powodu jego wielko ci Timowi usunito osiemna cie wzw chonnych. W jednym znaleziono komrki nowotworowe. Rozpocz kuracj interferonem -to standardowe leczenie, ktre trwa peny rok -i prbowali my zachowa optymizm. Potem jednak sytuacja zacza si pogarsza. Najpierw z interferonem, a nastpnie, kilka tygodni po operacji, wdao si zapalenie tkanki cznej w pobliu nacic w pachwinie.

Gdy si skrzywiem, Savannah si zreflektowaa.

-Przepraszam. Po prostu ostatnio zbyt si przyzwyczaiam do rozmw z lekarzami. Zapalenie tkanki cznej u Tima byo bardzo powane. Lea dziesi dni na oddziale intensy opieki medycznej. My laam, e go strac, ale on atwo si nie poddaje. Wyszed z tego i kontynuowa leczenie, ale w ubiegym miesicu odkryli my zmiany nowotworowe w pobliu miejsca pierwotnego ogniska chorobowego. Oczywi cie oznaczao to kolejn operacj, lecz co gorsza, oznaczao rwnie, e prawdopodobnie interferon nie dziaa tak skutecznie, jak mgby. Zrobiono tomografi pozytronow oraz rezonans magnetyczny i po tych badaniach okazao si, e ma komrki nowotworowe w pucu. Wpatrywaa si w swoj filiank. Mnie odebrao mow, opu cia mnie caa energia i przez dugi czas oboje milczeli my. -Naprawd mi przykro - wyszeptaem w kocu. Moje sowa wyrway j z zamy lenia. -Nie zamierzam si podda -powiedziaa amicym si gosem. -On jest takim dobrym czowiekiem. Jest miy, cierpliwy i tak bardzo go kocham. To niesprawiedliwe. Nie miny jeszcze dwa lata od naszego lubu. Spojrzaa na mnie i odetchna kilka razy gboko, usiujc odzyska panowanie nad sob. -Musz go std zabra, z tego szpitala. Nie robi tu nic poza podawaniem interferonu, a jak ju mwiam, jego dziaanie nie jest takie skuteczne, jak powinno by. Powinien by umieszczony w takim miejscu jak klinika Mayo, o rodek onkologiczny MD Anderson czy szpital Johna Hopkinsa. Prowadz tam nowatorskie badania. Skoro leczenie interfero nem nie skutkuje, moe zastosuj jaki inny, bardziej skuteczny preparat; zawsze prbuj rnych kombinacji, nawet je li s eksperymentalne. W innych placwkach stosuj biochemioterapi i prby kliniczne. W MD Anderson maj nawet rozpocz w listopadzie testowanie szczepionki -nie profilaktycznie jak w przypadku wikszo ci szczepionek, lecz w celu leczenia -i wstpne dane wykazay dobre rezultaty. Chc, eby Tim uczestniczy w tych prbach. -No to jed cie tam - zachciem j. Savannah roze miaa si urywanie. -To nie takie atwe. -Dlaczego? Mnie wydaje si to cakiem proste. Gdy tylko Tim opu ci ten szpital, wsadzisz go do samochodu i pojedziecie tam. -Nasze ubezpieczenie tego nie pokrywa -odpara. -W kadym razie nie teraz. Tim otrzymuje opiek medyczn na odpowiednim poziomie i -moesz mi wierzy lub nie towarzyst wo ubezpieczeniowe jak do tej pory byo bardzo przychylne. Pokryli koszty

wszystkich hospitalizacji, caego interferonu i wszystkie opaty dodatkowe bez uerani a si. Poza tym przydzielili mi osobist opiekunk spoeczn, ktra naprawd nam wspczuje w naszej cikiej sytuacji. Nie moe jednak nic zrobi, poniewa lekarz Tima uwaa, e najlepszym sposobem leczenia jest dalsze podawanie interferonu, przynajmniej prz ez pewien czas. adne towarzystwo ubezpieczeniowe na wiecie nie pokryje kosztw eksperymentalne go leczenia. I aden ubezpieczyciel nie zgodzi si paci za terapi wykraczajc poza standardow opiek medyczn, zwaszcza e te placwki znajduj si w innych stanach i wyprbowuj nowe leki, liczc na to, e mog by skuteczne. -Pozwij ich, je li bdziesz musiaa.

-John, nasz ubezpieczyciel nie mrugn nawet powiek na wszystkie koszty zwizane z intensywn opiek oraz dodatkowymi hospitalizacjami i fakty s takie, e Tim jest lecz ony odpowiednio. Chodzi o to, e nie potrafi udowodni, e Tim wyzdrowieje w innym szpitalu , poddany alternatywnemu leczeniu. My l, e moe mu to pomc, mam nadziej, e mu pomoe, ale nikt nie ma pewno ci, e tak wa nie bdzie. -Pokrcia gow. -W kadym razie gdybym nawet ich pozwaa i koniec kocw towarzystwo ubezpieczeniowe zapacioby za wszystko, czego zadaam, to zajmie to duo czasu... a tego wa nie nie mamy. Westchn -Z mojego punktu widzenia nie jest to wycznie problem finansowy, lecz czasowy. -O jakiego rzdu sumie mwisz? -Bardzo duej. A je li Tim wylduje w szpitalu z infekcj na oddziale intensywnej opieki medycznej -tak jak poprzednio -nie potrafi w ogle przewidzie. Wicej, ni mogabym kiedykolwiek mie nadziej uzbiera, co do tego nie ma najmniejszych wtpliwo ci. -Co zamierzasz zrobi? -Zdoby pienidze -odpara. -Nie mam wyboru. Wspieraj mnie ludzie. Gdy tylko dowiedzieli si o chorobie lima, wspomniano o tym w lokalnych wiadomo ciach, zamiesz czono artyku w gazecie, i ludzie w caym miasteczku obiecali, e zaczn zbiera pienidze. Zaoyli specjalne konto bankowe. Pomagaj rodzice, jak rwnie o rodek, w ktrym pracujemy. Rodzice niektrych dzieci, z ktrymi mamy zajcia. Syszaam, e wystawiono te soiki na zbirk pienidzy w wielu firmach. Przypomniaem sobie natychmiast soik na barze w lokalu do gry w bilard w dniu, kiedy przyjechaem do Lenoir. Wrzuciem do niego kilka dolarw, lecz nagle wydao mi si to absolutnie niewystarczajce. -Duo brakuje ci do zebrania caej sumy?

-Nie mam pojcia. -Znowu pokrcia gow, jak gdyby nie chciaa o tym my le. Wszystko zostao zapocztkowane niedawno, a ja od kiedy Tim rozpocz kuracj, bywam albo tutaj, albo na ranczu. Ale w gr wchodz ogromne pienidze. -Odsuna filiank i u miechna si do mnie smutno. -Nie wiem nawet, dlaczego ci o tym mwi. To znaczy, nie mam adnej gwarancji, e w ktrymkolwiek z tych szpitali mu pomog. Mog tylko powiedzie, e je li zostaniemy tutaj, Tim tego nie przetrzyma. To samo moe zdarzy si te gdzie indziej, ale przynajmniej jest jaka szansa... a w tej chwili to wszystko, c o mam. Gos zamar jej w krtani, wpatrywaa si niewidzcym wzrokiem w zaplamiony blat stou. -Wiesz, co jest w tym wszystkim idiotyczne? -spytaa w kocu. -Jeste jedynym czowiekiem, ktremu o tym powiedziaam. Czuam, e tylko ty potrafisz zrozumie, co przeywam, a ja nie musz uwaa na to, co mwi. -Podniosa filiank, po czym postawia j z powrotem. -Mam wiadomo , e to nie fair wobec ciebie, zwaywszy na to, e dopiero stracie ojca... -Wszystko jest w najlepszym porzdku - uspokoiem j. -Moe i tak, ale to egoistyczne z mojej strony. Zmagasz si z wasnymi emocjami po mierci ojca, a ja tutaj obarczam ci moimi problemami i plot o czym , co wcale nie mus i si zdarzy. -Popatrzya przez okno, wiedziaem jednak, e nie widzi rozcigajcego si za nim spadzistego trawnika. -Hej, mwi serio. -Nakryem doni jej do. -Ciesz si, e mi powiedziaa , je li dziki temu zrzucia cho odrobin ciaru z piersi. -A wic to tak? -wzruszya ramionami Savannah. -Dwoje rannych wojownikw szukajcych wsparcia. -To brzmi cakiem nie le. Podniosa gow, spogldajc mi w oczy. -Szcz ciarze z nas - szepna. Wbrew wszystkiemu serce mi ywiej zabio. -Tak - zawtrowaem jej - szcz ciarze z nas. Spdzili my prawie cae popoudnie u Tima. Spa, kiedy do niego wrcili my, obudzi si na kilka minut, po czym znowu zasn. Alan czuwa w nogach ka, nie zwracajc na mnie uwagi, cakowicie skoncentrowany na swoim bracie. Savannah na zmian siedziaa na brzegu ka przy Timie lub na krze le obok mnie. Rozmawiali my wtedy o stanie zdrowia Tima, oglnie o raku skry i o szczegach ewentualnego leczenia alternatywnego. Savanna h od wielu tygodni siedziaa w Internecie, szukajc informacji, i szczegowo znaa wszystki e prowadzone obecnie prby kliniczne. Przez cay czas mwia szeptem, nie chciaa bowiem, by przypadkiem usysza co Alan. Gdy skoczya, wiedziaem o czerniaku wicej, ni

wydawao mi si to moliwe. Gdy mina pora kolacji, Savannah wreszcie wstaa. Tim przespa prawie cae popoudnie i kiedy Savannah czule pocaowaa go w czoo na poegnanie, domy liem si, e przypuszcza, i prze pi rwnie ca noc. Pocaowaa go po raz drugi, cisna mu do i wskazaa mi drzwi ruchem gowy. Wymknli my si cicho z pokoju. -Chod my do samochodu - powiedziaa, gdy znale li my si na korytarzu. -Wrcisz tu jeszcze? -Jutro. Nie chc, by po obudzeniu postawi sobie za punkt honoru, by nie zasn. Potrzebny jest mu wypoczynek. -A co z Alanem? -Przyjecha na rowerze -odrzeka. -Przyjeda tutaj co rano i wraca p nym wieczorem. Mimo wielu moich pr b nie zgadza si wsi ze mn do samochodu. Ale nie martw si o niego. Robi to samo od miesicy. Po kilku minutach wyjechali my ze szpitalnego parkingu, skrcajc w do ruchliw o tej wieczornej porze drog. Niebo mocno poszarzao, na horyzoncie zbieray si cikie chmury, zapowiadajc burz, co zwyczajnego tutaj na wybrzeu. Zatopiona w my lach Savannah prawie przez ca drog milczaa. Na jej twarzy byo widoczne to samo zmczenie, ktre ja rwnie odczuwaem. Trudno mi byo wyobrazi sobie, e bdzie musiaa wraca tutaj jutro, pojutrze i popojutrze ze wiadomo ci, e gdzie indziej Tim miaby szans na wyzdrowienie. Gdy wjechali my na podjazd, spojrzaem na Savannah i dostrzegem z powoli spywajc po jej policzku. Omal mi serce nie pko na ten widok, gdy jednak zorientowaa si, e na ni patrz, szybko j wytara, chyba sama zaskoczona jej pojawieniem. Zatrzymaem samochd pod wierzb, obok zdezelowanej ciarwki. W tym momencie pierwsze krople deszczu zastukay o przedni szyb. Silnik chodzi na luzie, a ja zastanawiaem si, czy jest to poegnanie. Zanim zdyem si odezwa, Savannah odwrcia si do mnie: -Jeste godny? - spytaa. - Mam tony jedzenia w lodwce. Co w jej spojrzeniu ostrzego mnie, e nie powinienem przyj zaproszenia, ale wbrew sobie pokiwaem gow. -Z przyjemno ci co przeksz - odrzekem. -Ciesz si - powiedziaa cicho. - Naprawd nie chc by sama dzi wieczorem.

Gdy wysiadali my z samochodu, lun rzsisty deszcz. Pu cili my si biegiem do drzwi wej ciowych, zanim jednak dotarli my do werandy, poczuem, e jestem przemoczony

do suchej nitki. Molly nas usyszaa i gdy Savannah otworzya drzwi, pies przebieg obok mnie do kuchni, a potem do pomieszczenia, ktre, jak zaoyem, byo zapewne salonem. Przygldajc si psu, my laem o moim wczorajszym przyje dzie tutaj i o tym, jak wiele si zmienio od czasu naszego rozstania z Savannah. Za wiele, by dao si od razu ogarn. Podobnie jak na patrolu w Iraku, usiowaem skoncentrowa si wycznie na chwili obecnej, lecz pozostawaem czujny na to, co si moe zdarzy. -Mamy wszystkiego po trochu -zawoaa Savannah, idc do kuchni. -W taki wa nie sposb mama radzi sobie z ca t sytuacj. Gotuje. Mamy do dyspozycji gulasz, chili, zapiekank z kurczaka i warzyw, wieprzowin z grilla, lasagne... -Syszc, e wchodz do kuchni, wyja gow z lodwki. - Czy masz apetyt na ktr z tych rzeczy? -Niewane -odparem. -Wybierz, co zechcesz. Moja odpowied wywoaa bysk zawodu na jej twarzy i natychmiast zrozumiaem, e jest ju zmczona konieczno ci podejmowania decyzji. Odchrzknem. -Moe by lasagne. -Dobrze - zgodzia si. - Zaraz podgrzej. Jeste Zastanowiem si przez chwil. -Chyba godny. -Saata? Mog doda troch czarnych oliwek i pomidorw. Jest pyszna z kremowym sosem do saatek i grzankami. -Mmm, linka mi cieknie. -Ciesz si. To nie potrwa dugo. Przygldaem si, jak Savannah wyjmuje z dolnej szuflady lodwki gwk saaty i pomidory. Opukaa warzywa i wrzucia je do drewnianej misy. Potem udekorowaa wszystko oliwkami i postawia mis na stole. Naoya dwie spore porcje lasagne na dwa talerze i wstawia pierwszy do mikrofalwki. Jej ruchy byy opanowane, jak gdyby to zwyke zajcie dziaao na ni uspokajajco. -Nie wiem jak ty, ale ja chtnie napiabym si kieliszek wina. -Wskazaa na nieduy stojak na bufecie niedaleko zlewozmywaka. - Mam sympatyczne pinot noir. -Sprbuj kieliszek - powiedziaem. - Mam otworzy? -Nie, poradz sobie. Mj korkocig jest kapry ny. Otworzya wino i napenia dwa kieliszki. Po chwili siedzieli my naprzeciwko siebie, talerze stay przed nami. Lasagne parowaa, jej aromat przypomnia mi, jak bardzo jest em godny. Wziem do ust ks, po czym wskazaem widelcem talerz. -No, no - cmoknem. - Naprawd pycha. okropnie godny czy tylko godny?

-Dobra, prawda? -przyznaa, lecz zamiast zacz je , pocigna yk wina. -To rwnie ulubione danie Tima. Po lubie zawsze prosi moj mam, eby przygotowaa dla niego porcyjk. Mama kocha gotowa i jest szcz liwa, kiedy komu smakuje jej jedzenie. Patrzyem, jak wodzi palcem po krawdzi kieliszka. Czerwone wino chwytao wiato niczym faseta rubinu. -Je li masz ochot na dokadk, to mam tego mnstwo -dodaa. -Wierz mi, wy wiadczysz mi przysug. Przewanie jedzenie po prostu si marnuje. Pewnie powinnam powiedzie jej, eby nie przynosia a tyle, ale nie przyjaby tego dobrze. -Ta sytuacja jest dla niej trudna - powiedziaem. - Zdaje sobie spraw, jak cierpisz . -Wiem. - Upia kolejny yk wina. -Ale moe ty te by co zjada? - Spojrzaem wymownie na jej nietknity talerz.

-Nie mog nic przekn -odpara. -Tak jest zawsze, kiedy Tim przebywa w szpitalu... Podgrzewam co , czekam z niecierpliwo ci, eby zje , ale kiedy postawi jedzenie przed sob, odek mi si ciska. -Wpatrywaa si w talerz, jak gdyby chciaa si woli zmusi si do sprbowania choby ksa, po czym pokrcia gow. -Zrb mi przyjemno - namawiaem j. - Odrobink. Musisz je . -Nic mi nie bdzie. -No prosz, zrb to dla mnie. Nie przywykem do tego, e ludzie przygldaj mi si, jak jem. To dziwne uczucie - rzekem, zatrzymujc widelec w poowie drogi do ust. -Dobrze. -Wzia swj widelec, nabraa cienki skrawek lasagne i woya do ust. Jeste zadowolony? -Jasne -prychnem. -O to mi wa nie chodzio. Czuj si znacznie lepiej. Moe na deser podzielimy si paroma okruszkami. A na razie po prostu trzymaj w doni widelec i udawaj, e jesz. Savannah si roze miaa. -Ciesz si, e jeste tutaj -powiedziaa. -Jedynie (obie mogo przyj do gowy, eby w mojej sytuacji rozmawia ze mn w taki sposb. -To znaczy jak? Szczerze? -Tak -przyznaa. -Moesz mi wierzy lub nie, ale tak wa nie jest. -Ignorujc moj pro b, odoya widelec i odsuna talerz. - Zawsze bye w tym dobry. -Pamitam, e my laem to samo o tobie. Rzucia serwetk na st. -To byy czasy, co? Sposb, w jaki na mnie patrzya, sprawi, e zalaa mnie fala wspomnie i przez chwil przeywaem na nowo kad emocj, kad nadziej i marzenie zwizane z nami.

Savannah bya znowu mod dziewczyn, ktr spotkaem na play, przed ni byo cae ycie, ycie, ktrego pragnem sta si cz ci. Przeczesaa doni wosy, obrczka na jej palcu bysna w wzrok, koncentrujc si na talerzu. -Oj byy, byy. Woyem do ust ks lasagne, prbujc wymaza z pamici tamte obrazy, nie udao mi si jednak. Przeknem i wbiem widelec w nastpny kawaek. -Co si stao? - spytaa Savannah. - Jeste w cieky? -Nie - skamaem. -Zachowujesz si, jakby by. Bya t sam kobiet, ktr pamitaem -tyle e zamn. Pocignem haust wina, zauwaajc przy tym, e ten jeden haust odpowiada pojemno ci wszystkim yczkom, ktre upia Savannah. Odchyliem si na oparcie krzesa. -Dlaczego jestem tutaj, Savannah? -Nie rozumiem, o co ci chodzi. -O to -wyja niem, pokazujc okrgym gestem kuchni. -Zapraszasz mnie na kolacj, mimo e sama nie jesz. Napomykasz o dawnych czasach. Co si dzieje? -Nic si nie dzieje - zaprzeczya z uporem. -W takim razie, co to ma znaczy? Po co mnie tu zaprosia ? Zamiast odpowiedzie na moje pytanie, wstaa i napenia swj kieliszek winem. wietle lampy. Spu ciem

-Moe po prostu potrzebowaam z kim porozmawia -odpara szeptem. -Mwiam ci ju, e nie mog rozmawia ani z mam, ani z tat. Nie mog te rozmawia w ten sposb z Timem. - Wygldaa niemal na pokonan. - Kady potrzebuje kogo , z kim mgby pogada. Miaa racj, dobrze o tym wiedziaem. Z tego samego powodu przyjechaem do Lenoir. -Potrafi to zrozumie -powiedziaem, zamykajc oczy. Kiedy je otworzyem, dostrzegem, e Savannah taksuje mnie spojrzeniem. -Tylko e nie mam pojcia, co z tym wszystkim pocz. Z przeszo ci. Z nami. Z tym, e jeste matk. Nawet z tym, co przytrafio si Timowi. Nic z tego nie ma sensu. Jej u miech by peen rozgoryczenia. -A my lisz, e dla mnie ma? Kiedy si nie odezwaem, odstawia kieliszek. -Chcesz zna prawd? -spytaa, nie czekajc na odpowied . -Usiuj jako przetrwa dzie, zachowujc do siy, by stawi czoo nastpnemu. -Teraz ona zamkna oczy, jak

gdyby przyznanie si do tego sprawiao jej bl, po czym otworzya je znowu. -Wiem, co nadal do mnie czujesz, i chtnie powiedziaabym ci, e w skryto ci ducha pragn dowiedzie si o wszystkim, co przeywae od chwili, gdy dostae mj okropny list, ale je li mam by zupenie szczera... -Zawahaa si. -Nie jestem pewna, czy rzeczywi cie tego pragn. Wiem jedynie, e kiedy zjawie si wczoraj, poczuam si... nie le. Nie wspaniale, nie dobrze, te nie fatalnie. I w tym rzecz. Przez ostatnie p roku wszystko, co robiam, wydawao mi si ze. Codziennie budz si zdenerwowana, spita, w cieka, sfrustrowana i przeraona, e strac mczyzn, ktrego po lubiam. Tak czuj si do zachodu soca. Kadego dnia bez wyjtku, od rana do wieczora, od sze ciu miesicy. Tak wyglda teraz moje ycie, ale najtrudniejsze w tym wszystkim jest to, e najgorsze dopiero mnie czeka. Teraz dos za do tego odpowiedzialno za znalezienie jakiego sposobu, by pomc mojemu mowi. Albo leczenia, ktre byoby skuteczne. Musz prbowa uratowa mu ycie. Umilka i przyjrzaa mi si badawczo, chcc sprowokowa jak moj reakcj.

Byem wiadom, e zapewne istniej sowa, ktre maj moc pocieszenia Savannah, lecz jak zwykle nie wiedziaem, co powiedzie. Wiedziaem jedynie, e wci jest t kobiet w ktrej kiedy si zakochaem, kobiet, ktr nadal kocham, lecz ktrej nigdy nie bd mia -Przepraszam -rzeka w kocu znuonym gosem. -Nie zamierzaam stawia ci w niezrcznej sytuacji. -U miechna si sabo. -Pragnam tylko, eby wiedzia, jak bardzo si ciesz, e tu jeste . Utkwiem wzrok w rysunku sojw drzewnych na blacie stou, starajc si trzyma uczucia na wodzy. -To dobrze - bknem. Savannah podesza do stou i dolaa mi wina, mimo e kieliszek nie by jeszcze pusty, zosta w nim spory yk pynu. -Ja otwieram przed tob serce, a twoj jedyn reakcj jest: -A co chciaaby usysze? To dobrze ?

Savannah odwrcia si i skierowaa si do kuchni. -Mgby na przykad zapewni mnie, e ty te si cieszysz, e przyjechae wymwia ledwie dosyszalnym szeptem. I wysza z kuchni. Nie syszaem, by si otworzyy drzwi wej ciowe, domy liem si wic, e poszukaa schronienia w salonie.

Przejem si jej uwag, lecz nie zamierzaem pj za ni. Nasze relacje si zmieniy i nigdy ju nie bd takie jak kiedy . Nabieraem lasagne na widelec z pen uporu przekor zastanawiajc si, czego Savannah ode mnie chce. To ona napisaa tamten list, to ona z erwaa.

To ona wysza za m. Mieli my udawa, e adna z tych rzeczy si nie zdarzya?

Skoczyem je , zaniosem obydwa talerze do zlewu i opukaem je. Przez zachlapan deszczem szyb zobaczyem mj samochd. Powinienem po prostu wsi do niego i odjecha, nie ogldajc si za siebie. Tak byoby atwiej dla nas obojga. Ale kiedy signem do kieszeni po kluczyki, zastygem w bezruchu. Poprzez bbnienie deszczu o dach dobieg mnie z salonu d wik, ktry zagodzi mj gniew i zmieszanie. U wiadomiem sobie, e Savannah pacze. Sprbowaem nie zwraca uwagi na ten d wik, na prno jednak. Wziem swoje wino i przeszedem do salonu. Widzc mnie, podniosa gow. Na dworze wzmaga si wiatr, deszcz la ju teraz jak z cebra. Za oknem salonu byskawica roz wietlia niebo, nastpnie rozleg si potny grzmot, dugi i niski. Usiadem obok niej, odstawiem kieliszek na niski stolik i rozejrzaem si po pokoju. Na gzymsie kominka stay fotografie Savannah i Tima zrobione w dniu lubu: na jednym kroili tort, na drugim stali w ko ciele. Savannah u miechaa si promiennie i mimo woli zrobio mi si al, e to nie ja jestem obok niej na zdjciu. -Przepraszam -usprawiedliwia si. -Wiem, e nie powinnam paka, ale nie mog si powstrzyma. -To zrozumiae - wyszeptaem. - Tyle na ciebie spado. W ciszy sycha byo tylko, jak ulewny deszcz tucze o okienne szyby. -Nieza burza -zauwayem, szukajc sw, ktre wypeniyby pene napicia milczenie. -Aha - zgodzia si, prawie mnie nie suchajc. -Alanowi nic si nie stanie? Postukaa palcami o kieliszek. -Nie wyjdzie ze szpitala, dopki nie przestanie pada. Boi si byskawic. Ale burza raczej nie potrwa dugo. Wiatr spycha j w kierunku wybrzea. Przynajmniej tak byo osta tnio. -Zawahaa si. -Pamitasz tamt burz, ktr przeczekali my? Kiedy zabraam ci do domu, ktry budowali my? -Oczywi cie. -Cigle wracam do niej my l. Wtedy po raz pierwszy powiedziaam ci, e ci kocham. Wspominaam t noc par dni temu. Siedziaam tutaj, tak jak w tej chwili. Tim by w szpitalu, Alan razem z nim, i gdy patrzyam na deszcz, wszystko wrcio. Wspomnienie b yo tak ywe, e miaam wraenie, jakby to wszystko zdarzyo si przed chwil. A potem deszcz usta i okazao si, e pora zada pasz koniom. Wrciam do mojego normalnego ycia i nagle poczuam si, jakbym to wszystko sobie wyobrazia. Jakby zdarzyo si to komu

innemu, komu , kogo ju nawet nie znam. Pochylia si ku mnie. -Co najbardziej wryo ci si w pami? - spytaa. -Wszystko - odrzekem. Spojrzaa na mnie spod rzs. -I nic szczeglnie?

Szalejca na zewntrz burza sprawia, e w pokoju zrobio si ciemno i intymnie. Poczuem dreszcz podszytego win oczekiwania na to, do czego mogoby to prowadzi. Pragne Savannah najbardziej na wiecie, lecz w gbi duszy zdawaem sobie spraw, e nie jest ju moja. Czuem wok siebie obecno Tima i byem wiadom, e Savannah nie jest sob. Upiem yk wina i postawiem kieliszek na stole. -Nie -odparem. Mj gos by opanowany. -Nic szczeglnie. Ale przecie wa nie dlatego zawsze chciaa , ebym patrzy w ksiyc, prawda? ebym zapamita wszystko. Nie powiedziaem jednak, e w dalszym cigu wychodz podczas peni na dwr, by wpatrywa si w ksiyc, i mimo poczucia winy, e tu jestem, byem ciekaw, czy ona te to robi. -Chcesz wiedzie, co ja zapamitaam najbardziej? -Kiedy zamaem nos Timowi? -Nie. -Roze miaa si, po czym spowaniaa. -Pamitam, jak chodzili my do ko cioa. Zdajesz sobie spraw, e tylko wtedy widywaam ci w krawacie? Powiniene cz ciej elegancko si ubiera. Wygldasz wietnie. -Zastanawiaa si chyba nad tym przez chwil, po czym spojrzaa na mnie. - Spotykasz si z kim ? -Nie. Pokiwaa gow. -Tak my laam. Zapewne wspomniaby o tym. Odwrcia si do okna. W oddali widziaem konia, galopujcego w deszczu. -Bd musiaa niedugo je nakarmi. Jestem pewna, e dziwi si, i jeszcze mnie nie ma. -Nic im nie bdzie - zapewniem j. -atwo ci mwi. Wierz mi, potrafi by takie marudne jak ludzie, kiedy dopadnie je gd. -Musi ci by trudno zajmowa si samej tym wszystkim. -Rzeczywi cie. Ale jaki mam wybr? Przynajmniej nasz pracodawca jest tolerancyjny. Tim jest na zwolnieniu, a ilekro trafia do szpitala, daj mi tyle wol nego, ile

potrzebuj. Zupenie jak w wojsku, prawda? - dodaa artobliwym tonem. -O tak. Dokadnie tak samo. Zachichotaa, po czym spowaniaa znowu. -Jak byo w Iraku? Jak zwykle miaem ju obrci wszystko w art, mwic o piasku, zamiast tego jednak powiedziaem: -Trudno to opisa. Savannah czekaa, ja za signem po mj kieliszek, zwlekajc. Nie byem pewny, czy mam ochot wdawa si w szczegy. Lecz co si dziao midzy nami, co , czego jednocze nie pragnem i nie chciaem. Zmusiem si, by spojrze na obrczk Savannah, i wyobraziem sobie, jak straszne bez wtpienia miaaby potem poczucie zdrady. Zamknem oczy i zaczem od nocy, kiedy nastpia inwazja.

Nie mam pojcia, jak dugo opowiadaem, ale chyba do dugo, poniewa tymczasem przestao pada. Soce jeszcze cakiem nie zaszo, lecz byo ju nisko, horyzont mieni si kolorami tczy. Savannah napenia ponownie swj kieliszek. Gdy skoczyem, byem kompletnie wykoczony i wiedziaem, e nigdy ju nikomu o tym nie opowiem. Savannah milczaa prawie przez cay czas mojej opowie ci, zadajc tylko z rzadka pytania, by zasygnalizowa mi, e pilnie sucha wszystkiego, co mwi. -Zupenie inaczej to sobie wyobraaam - oznajmia. -Tak? -Kiedy przeglda si nagwki i czyta artykuy, przewanie nazwiska onierzy i miasta w Iraku to s tylko sowa. Ale dla ciebie to co osobistego... realnego. Moe zby t realnego. Nie miaem nic do dodania i poczuem, e Savannah bierze mnie za rk. Jej dotyk sprawi, e co we mnie drgno. -auj, e musiae odwzajemnia u cisk. przej przez to wszystko. U cisnem jej do i poczuem, e

Kiedy w kocu pu cia moj rk, czuem go nadal. I gdy tak jak kiedy odgarna wosy za ucho, poczuem bl. -Dziwne s zrzdzenia losu -powiedziaa bardzo cicho. -Czy kiedykolwiek przyszoby ci do gowy, e twoje ycie potoczy si tak, jak si potoczyo? -Nigdy - odparem. -Mnie te nie. Kiedy po raz pierwszy wrcie do Niemiec, wiedziaam po prostu, e pewnego dnia ty i ja si pobierzemy. Byam tego bardziej pewna ni czegokolwiek innego w yciu.

Wpatrywaem si w kieliszek, ona za

mwia dalej.

-A potem, podczas twojego drugiego urlopu, byam chyba jeszcze pewniejsza. Zwaszcza po tej nocy, kiedy si kochali my. -Nie... - pokrciem gow. - Nie mwmy o tym. -Dlaczego? - spytaa. - aujesz tego? -Nie. -Nie odwayem si spojrze na ni. -Oczywi cie, e nie. Lecz teraz jeste matk. -Ale to si stao - powiedziaa. - Chcesz, ebym o tym zapomniaa? -Nie wiem. Moe. -Ja nie potrafi. -W jej gosie brzmiao zdumienie i al. -To by mj pierwszy raz. Nigdy tego nie zapomn i pod pewnym wzgldem zawsze bdzie to dla mnie co wyjtkowego. To, co si wydarzyo midzy nami, byo pikne. Baem si otworzy usta i po chwili Savannah chyba si opanowaa. Pochylajc si do przodu, spytaa: -Co sobie pomy lae , gdy dowiedziae si, e wyszam za Tima?

Zwlekaem z odpowiedzi, pragnc jak najstaranniej dobra sowa. -Moj pierwsz my l byo, e poniekd jest to zrozumiae. Tim by w tobie zakochany od lat, domy liem si tego dawno, ju wwczas, gdy go poznaem. -Przesunem doni po twarzy. -Potem targay mn sprzeczne uczucia. Z jednej strony cieszyem si, e wybraa czowieka jego pokroju, poniewa jest miym facetem i macie ze sob wiele wsplnego, lecz z drugiej byo mi... smutno. Nie czekaliby my ju dugo. W tej chwili bybym ju prawie od dwch lat cywilem. Savannah zacisna wargi. -Przykro mi - szepna. -Mnie rwnie. -Sprbowaem si u miechn. -Je li chcesz usysze moj szczer opini, to my l, e powinna bya na mnie zaczeka. Roze miaa si niepewnie. Zaskoczy mnie wyraz tsknoty malujcy si na jej twarzy. Signa po swj kieliszek wina.

-Ja rwnie o tym my laam. Gdzie byliby my, gdzie mieszkaliby my, co robiliby my w yciu. Zwaszcza ostatnio. Wczoraj wieczorem po twoim wyj ciu mogam my le wycznie o tym. Zdaj sobie spraw, jak okropnie brzmi to w moich ustach, lecz przez ostatnie dwa lata usiowaam przekona sama siebie, e nawet gdyby nasza mio bya prawdziwa, nie miaa szans na przetrwanie. Ty naprawd oeniby si ze mn, prawda? spyta z aosn min.

-W okamgnieniu. I nadal bym to zrobi, gdybym mg. Przeszo spitrzya si nagle nad nami, przytaczajc nas intensywno ci naszych przey. -To byo autentyczne, prawda? Ty i ja? - Gos jej zadra.

Szare wiato zmierzchu odbijao si w jej oczach, gdy czekaa na moj odpowied . Chwile pyny, a ja czuem ciar zego rokowania w chorobie Tima wiszcy nad naszymi gowami. Moje kbice si my li byy niezdrowe i pode, nie potrafiem ich jednak odegna. Nienawidziem siebie za to, e w ogle my l o yciu po mierci Tima, si woli zmuszaem si, by wyrugowa je z mojego umysu.

Nie udao mi si. Pragnem wzi Savannah w ramiona, tuli j, przywrci to wszystko, co mieli my i co stracili my podczas lat rozki. Instynktownie zaczem pochyla si ku niej. Savannah wiedziaa, co si wici, lecz si nie odsuna. Przynajmniej w pierwszej chwili. Jednake gdy moje wargi niemal dotkny jej ust, odwrcia si momentalnie i wino, ktre trzymaa w rku, chlapno na nas oboje. Zerwaa si z kanapy, stawiajc kieliszek na stole i odcigajc bluzk od ciaa. -Przepraszam - powiedziaem. -Nie szkodzi - odpara. - Ale musz si przebra i namoczy bluzk. To jedna z moich ulubionych. -Dobrze - zgodziem si. Przygldaem si, jak wychodzi z pokoju i idzie korytarzem do sypialni. Gdy znikna w drzwiach po prawej stronie, zaklem pod nosem. Pokrciem gow nad swoj wasn gupot, zauwaajc przy tym plam z wina na koszuli. Wstaem i ruszyem korytarzem, szukajc azienki. Gdy nacisnem na chybi trafi klamk, stanem twarz w twarz z wasnym odbiciem w azienkowym lustrze. W tle lustra zobaczyem Savannah przez uchylone drzwi do sypi alni. Zwrcona tyem do drzwi, bya naga od pasa w gr i cho prbowaem, nie mogem oderwa od niej wzroku. Musiaa chyba wyczu, e si na ni gapi, poniewa spojrzaa na mnie przez rami. Pomy laem, e zamknie gwatownie drzwi lub si zasoni, ona jednak tego nie uczynia. Pochwycia moje spojrzenie i zachcaa mnie wzrokiem, bym dalej na ni patrzy. A nastpnie powoli si odwrcia. Stali my tak oboje, wpatrujc si nawzajem w nasze odbicia w lustrze, dzieli nas tylko wski korytarz. Wargi miaa rozchylone, brod lekko uniesion. Miaem pewno , e gdybym y nawet tysic lat, nigdy w yciu nie mgbym zapomnie, jak przepiknie

wygldaa w tej chwili. Marzyem o tym, by przebiec na drug stron korytarza i chwyci j w objcia, wiedzc, e pragnie tego rwnie mocno jak ja. Zostaem jednak na miejscu zmroony my l, e pewnego dnia znienawidziaby mnie za to, czego w sposb oczywisty oboje pragnli my. I Savannah, ktra znaa mnie lepiej ni ktokolwiek inny, spu cia oczy, jak gdyby nagle zrozumiaa to samo. Odwrcia si do mnie tyem w tym samym momencie, gdy otworzyy si z hukiem drzwi wej ciowe i w ciemno ci rozlego si go ne wycie. Alan... Okrciem si na picie i popdziem do salonu. Alan zdy ju znikn w kuchni. Syszaem trzask otwieranych i zamykanych drzwi szafek, chopiec w dalszym cigu przera li wie zawodzi, niemal jakby umiera. Zatrzymaem si, nie majc pojcia, co pocz. Po chwili przemkna obok mnie Savannah, przebrana ju w czyst bluzk. -Alan! Ju id! - zawoaa wzburzonym gosem. - Wszystko bdzie dobrze! Alan nie przestawa lamentowa ani trzaska drzwiczkami szafek. -Moe ci pomc? - krzyknem. -Nie. -Pokrcia zdecydowanie gow. -Poradz sobie. To si zdarza czasami, kiedy wraca do domu ze szpitala. Gdy wesza po piesznie do kuchni, prawie nie syszaem, jak zacza do niego przemawia. Jej sowa tony w krzyku Alana, lecz gos by spokojny. Podszedem bliej i zatrzymaem si z boku. Zobaczyem, e stoi obok niego, prbujc go uspokoi. Wyra nie nie odnosio to skutku, chciaem wic ofiarowa si z pomoc, lecz Savannah nie tracia zimnej krwi. Nadal mwia do niego agodnym tonem, po czym pooya rk na grzbiecie jego doni, ktra wci poruszaa si nerwowo, zatrzaskujc szafki. Wreszcie po pewnym czasie, ktry wydawa mi si wieczno ci, trzaskanie stopniowo stawao si wolniejsze i bardziej rytmiczne, a wreszcie ustao. Krzyki Alana podobnie. Gos Savannah by coraz cichszy, tak cichy, e nie rozrniaem ju sw. Usiadem na kanapie. Po kilku minutach wstaem i podszedem do okna. Byo ju ciemno. Chmury si rozproszyy i nad szczytami gr migotay gwiazdy. Byem ciekawy, co si dzieje, wic przeszedem do cz ci salonu, skd mogem zerkn do kuchni. Savannah i Alan siedzieli na pododze. Opieraa si plecami o szafki, Alan tuli gow do jej piersi, ona za gaskaa go czule po gowie. Mruga szybko powiekami, jak gdyby pod niecenie zmuszao go do nieustannej aktywno ci. W oczach Savannah l niy zy, lecz bya niezwykle skoncentrowana i dostrzegaem jej determinacj, by nie da mu pozna, jak bard zo sama cierpi.

-Kocham go -mwi Alan. Znikn gdzie niski gos, ktry syszaem w szpitalu. Teraz byo to aosne baganie przestraszonego chopczyka. -Wiem, kochanie, ja te go kocham. Bardzo go kocham. Wiem, e si boisz, ja te si boj. Jej ton wiadczy o tym, jak bardzo jest to prawdziwe.

-Kocham go - powtrzy Alan. -Tim wyjdzie ze szpitala za par dni. Lekarze robi wszystko co w ich mocy. -Kocham go. Savannah pocaowaa go w czubek gowy. -On take ci kocha, Alanie. I ja ci kocham. I wiem, e nie moe si doczeka, by znowu je dzi z tob konno. Powiedzia mi o tym. I jest bardzo z ciebie dumny. Cigle mi mwi, jak wietnie sobie tutaj radzisz. -Boj si. -Ja rwnie, kochanie. Ale lekarze bardzo si staraj. -Kocham go. -Wiem. Ja te go kocham. Bardziej, ni potrafisz sobie wyobrazi. Przygldaem si tej scenie, u wiadamiajc sobie nagle, e nie pasuj tutaj. Przez cay czas, gdy staem, podgldajc ich, Savannah ani razu nie podniosa wzroku, a ja poczuem s i udrczony wszystkim, co stracili my. Poklepaem si po kieszeni, wyjem kluczyki samochodowe i ruszyem do wyj cia, czujc, e zy pal mnie pod powiekami. Otworzyem drzwi i cho go no skrzypny, wiedziaem, e Savannah niczego nie usyszaa. Zszedem po schodach niepewnym krokiem, zastanawiajc si, czy kiedykolwiek w yciu byem tak bardzo zmczony. Nastpnie, jadc do motelu i suchajc szumu silnika, gdy czekaem na zmian wiate na skrzyowaniu, byem wiadom, e przypadkowy przechodzie widzia paczcego mczyzn, ktremu zy pyny strumieniem, jak gdyby nigdy miay nie przesta. Reszt wieczoru spdziem sam w motelowym pokoju. Syszaem, jak obcy ludzie przechodz obok moich drzwi, cignc za sob walizki na kkach. Gdy samochody wjeday na parking, mj pokj roz wietlay na chwil reflektory samochodw, rzucajc widmowe wizje na ciany. Ludzie w ruchu, ludzie idcy naprzd. Gdy leaem w ku, zeraa mnie zazdro , zastanawiaem si, czy kiedykolwiek bd mg powiedzie to samo o sobie. Nie prbowaem nawet zasn. My laem o Timie, lecz o dziwo, zamiast

wycieczonej postaci, ktr widziaem na szpitalnym ku, miaem przed oczami modego mczyzn, ktrego poznaem na play, schludnego, u miechnitego studenta. My laem te o moim ojcu, o tym, jakie byy jego ostatnie tygodnie. Wyobraaem sobie personel domu

opieki, suchajcy, jak opowiada o monetach i modliem si, by dyrektor placwki mia racj twierdzc, e ojciec odszed spokojnie we nie. My laem o Alanie i o obcym wiecie, w ktrym zamieszkiwa jego umys. Ale przede wszystkim my laem o Savannah. Odtwarzaem w pamici cay dzie, czepiajc si kurczowo przeszo ci i uciekajc przed pustk, ktra ni chciaa mnie opu ci. Rano obejrzaem wschd soca, zocist kul, wynurzajc si zza horyzontu, wziem prysznic i wrzuciem z powrotem do samochodu mj skromny dobytek. Zamwiem niadanie w taniej knajpce po drugiej stronie ulicy, kiedy jednak kelnerka postawia przede mn parujcy talerz, odsunem go i piem powoli kaw, zastanawiajc si, czy Savannah ju wstaa, by nakarmi konie. Bya dziewita, kiedy dotarem do szpitala. Pojechaem wind na drugie pitro i poszedem tym samym korytarzem co wczoraj. Drzwi do pokoju Tima byy na wp otwarte, syszaem d wik telewizora. Gdy mnie zobaczy, u miechn si zaskoczony. -Cze , John - powiedzia, ciszajc telewizor. - Wejd . Po prostu zabijam czas.

Gdy usiadem na tym samym krze le co wczoraj, zauwayem, e nie ma ju takiej ziemistej cery. Podcign si z trudem wyej na ku, po czym skupi znowu uwag na mnie. -Co ci sprowadza tutaj tak wcze nie? -Zbieram si do wyjazdu - odrzekem. - Musz zdy jutro na lot do Niemiec. Wiesz, jak to jest. -Tak, wiem. -Pokiwa gow. -Mam nadziej, e dzi po poudniu mnie wypisz. Miaem cakiem niez noc. -To dobrze. Bardzo si ciesz. Przygldaem mu si bacznie, szukajc w jego spojrzeniu choby cienia podejrzenia, obawy, co mogo zdarzy si wczorajszego wieczoru, lecz nie znalazem absolutnie niczego . -Jaki jest prawdziwy powd twojej wizyty, John? - spyta. -Sam nie bardzo wiem -wyznaem. -Po prostu odczuwaem potrzeb spotkania si z tob. I pomy laem, e moe ty rwnie chcesz si ze mn zobaczy. Tim skin gow i spojrza w stron okna. Z jego miejsca nie byo nic wida poza duym klimatyzatorem.

-Wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? - Nie czeka na odpowied . - Martwi si o Alana. Jestem wiadom, jak wyglda moja sytuacja. Zdaj sobie spraw, e rokowania nie s dobre i istnieje due prawdopodobiestwo, e nie wyzdrowiej. Pogodziem si z tym. Jak powiedziaem ci wczoraj, pozostaje mi moja wiara i wiem... a przynajmniej mam nadz iej... e czeka na mnie lepszy wiat. A Savannah... Wiem, e je li co mi si stanie, bdzie zaamana. Ale mier moich rodzicw czego mnie nauczya. -e ycie nie jest sprawiedliwe?

-Tego te, oczywi cie. Ale nauczyem si, e mona y dalej, bez wzgldu na to, jak niemoliwe si to wydaje, i e bl... agodnieje. Nie mija cakowicie, lecz po pewnym czasi nie jest ju taki dojmujcy. Tak te bdzie z Savannah. Jest moda i silna, poradzi sobie. Natomiast Alan... Obawiam si o jego przyszo . Kto si nim zajmie? Gdzie bdzie mieszka? -Przecie zajmie si nim Savannah. -Wiem, e tak bdzie. Ale czy to fair wobec niej? Oczekiwa, e we mie t odpowiedzialno na swoje barki? -To nie ma znaczenia, czy jest fair, czy nie. Ona nie pozwoli, by co mu si stao.

-Niby w jaki sposb? Ona bdzie musiaa pracowa. Kto wtedy dopilnuje Alana? Pamitaj, e on jest bardzo mody. Ma dopiero dziewitna cie lat. Czy mam od niej oczekiwa, by opiekowaa si nim przez nastpne pidziesit lat? Dla mnie byo to proste. Jest moim bratem. Ale Savannah... -Pokrci gow. -Jest moda i pikna. Jak mgbym wymaga od niej, by nie wychodzia wicej za m? -O czym ty mwisz? -Czy jej nowy m zechce opiekowa si Alanem? Kiedy si nie odezwaem, unis brwi. -Ty by si opiekowa? Otworzyem usta, by mu odpowiedzie, lecz nie wydoby si z nich aden d wik. Twarz mu zagodniaa. -O tym wa nie my l, lec tutaj. To znaczy, kiedy nie wymiotuj. Prawd mwic, my l o wielu sprawach. O tobie rwnie. -O mnie? -Wci j kochasz, prawda? Panowaem nad mimik, lecz mimo to wyczyta odpowied z mojej twarzy.

-W porzdku -powiedzia. -Ja i tak wiem. Zawsze wiedziaem -doda z niemal rzewnym u miechem. -Nadal pamitam min Savannah, gdy po raz pierwszy opowiadaa mi

o tobie. Nigdy jej takiej nie widziaem. Cieszyem si jej szcz ciem, poniewa byo w tobi co , co z miejsca wzbudzio moje zaufanie. Przez cay pierwszy rok twojej nieobecno ci strasznie za tob tsknia. Zupenie jakby codziennie jej serce pkao po kawaeczku. Nie potrafia my le o niczym innym, tylko o tobie. A potem dowiedziaa si, e nie wracasz do domu, w kocu wyldowali my w Lenoir, moi rodzice zginli w wypadku i... -Nie dokoczy. - Zawsze wiedziae , e ja te j kocham, prawda? Skinem twierdzco gow. -Tak my laem. -Odchrzkn. -Kochaem j od dwunastego roku ycia. I powoli ona take zakochaa si we mnie. -Po co mi to wszystko mwisz?

-Poniewa -odpar -to nie byo to samo. Wiem, e Savannah mnie kocha, lecz nigdy nie kochaa mnie w taki sposb jak ciebie. Nigdy nie wzbudzaem w niej takiej gorcej namitno ci, lecz stworzyli my wsplnie dobre ycie. Bya taka szcz liwa, gdy zaoyli my ranczo... cieszyem si, e mogem co dla niej zrobi. Teraz zachorowaem, a ona zawsze je przy mnie, troszczy si o mnie tak samo, jak ja troszczybym si o ni, gdyby jej si to przytrafio. - Umilk, prbujc znale wa ciwe sowa, widziaem cierpienie na jego twarzy Kiedy przyszli cie wczoraj, widziaem, jak na ciebie patrzy, i wiem, e wci ci kocha. Wiem te, e zawsze bdzie ci kochaa. Serce mi pka, ale wiesz co? Bardzo j kocham, a dla mnie oznacza to jedno: pragn, eby bya w yciu szcz liwa. Pragn tego najbardziej na wiecie. Zawsze wycznie tego dla niej pragnem. Gardo miaem tak ci nite, e ledwie udao mi wychrypie? -Co ty mwisz, Tim? -Nie zapomnij o Savannah, je li co zego stanie si ze mn. I obiecaj, e podobnie jak ja bdziesz j traktowa jak drogocenny skarb. -Tim... -Nic nie mw, John. -Podnis rk, czy to chcc mnie powstrzyma, czy w ge cie poegnania. - Pamitaj tylko, co ci powiedziaem, dobrze? Gdy si odwrci, zrozumiaem, e nasza rozmowa jest skoczona. Wstaem i wyszedem cicho z pokoju, zamykajc za sob drzwi. Przed szpitalem zmruyem oczy od soca, ktre wiecio ostro od samego rana.

Syszaem wiergot ptakw ukrytych w listowiu drzew, ale mimo e szukaem ich wzrokiem, nie udao mi si wypatrzy ani jednego. Parking by cz ciowo zapeniony. Tu i wdzie widziaem ludzi idcych w kierunku wej cia lub wracajcych do samochodw. Wszyscy sprawiali wraenie rwnie znuonych jak

ja, jak gdyby optymizm, ktry okazywali bliskim w szpitalu, znika w chwili, gdy zos tawali sami. Wiedziaem, e cuda s zawsze moliwe, niezalenie od tego, jak bardzo jest kto chory, i e kobiety na oddziale pooniczym czuj rado , trzymajc noworodki w ramionach, lecz czuem, e wikszo odwiedzajcych ledwie si trzyma. Usiadem na awce przed szpitalem, zastanawiajc si, po co tu przyszedem, i aujc, e to zrobiem. Odtwarzaem w my li moj rozmow z Timem dziesitki razy, zamknem oczy, przypominajc sobie cierpienie malujce si na jego twarzy. Po raz pierwszy od l at moja mio do Savannah wydaa mi si... niestosowna. Mio powinna nie ze sob rado , powinna zapewnia czowiekowi harmoni, a moja przynosia tylko cierpienie. Timowi, Savannah, nawet mnie. Nie przyjechaem tutaj po to, by wodzi na pokuszenie Savannah czy rujnowa jej maestwo... a moe tak? Nie byem wcale pewny, czy jestem taki szlachetny, za jakiego si uwaaem. Ta wiadomo sprawia, e poczuem si pusty jak zardzewiaa puszka po farbie. Wyjem z portfela zdjcie Savannah. Byo pogniecione i zniszczone. Patrzc na jej twarz, zastanawiaem si, co przyniesie nadchodzcy rok. Nie wiedziaem, czy Tim bdzie y, czy umrze, i nie chciaem o tym my le. Zdawaem sobie spraw, e bez wzgldu na to, co nastpi, nasze relacje z Savannah nigdy ju nie bd takie jak kiedy . Poznali my si w beztroskim okresie ycia, w chwili penej obietnic. Obecnie dostawali my surow nauczk od prawdziwego wiata.

Potarem skronie, uderzony my l, e Tim wie o tym, do czego omal nie doszo wczoraj wieczorem midzy mn a Savannah, e by moe nawet spodziewa si tego. wiadczyy o tym jego sowa, jak rwnie pro ba, bym obieca, e bd j kocha z takim samym oddaniem jak on. Rozumiaem bardzo dobrze, co mi sugeruje w wypadku swojej mierci, lecz jego przyzwolenie jakim sposobem sprawio, e poczuem si jeszcze gorzej. Wreszcie wstaem i powlokem si do samochodu. Nie byem pewny, dokd chc pojecha, ale odczuwaem potrzeb, by znale si jak najdalej od tego szpitala. Musiaem wyjecha z Lenoir, choby tylko po to, by mc pomy le. Woyem rce do kieszeni, szukajc kluczykw samochodowych. Dopiero gdy zbliyem si do samochodu, u wiadomiem sobie, e obok niego jest zaparkowana ciarwka Savannah. Ona sama siedziaa na przednim fotelu. Gdy zobaczya, e nadchodz, otworzya drzwi i wysiada. Czekaa na mnie, wygadzajc bluzk. Zatrzymaem si w odlego ci kilku krokw od niej. -John - powiedziaa - wyszede wczoraj bez poegnania. -Wiem.

Skina lekko gow. Oboje znali my przyczyn. -Skd wiedziaa , e tutaj bd? -Nie wiedziaam -odpara. -Wpadam do motelu. Poinformowano mnie tam, e si wymeldowae . Kiedy przyjechaam tutaj, zauwayam twj samochd i postanowiam zaczeka na ciebie. Widziae si z Timem? -Tak. Czuje si lepiej. Ma nadziej, e wypisz go po poudniu ze szpitala. -To dobra wiadomo . - Wskazaa na mj samochd. - Wyjedasz z miasta? -Musz wraca. Koczy mi si urlop. Obja si ramionami. -Zamierzae si poegna? -Nie wiem - przyznaem. - Nie zastanawiaem si jeszcze nad tym. Dostrzegem cie zawodu i przykro ci na jej twarzy. -O czym rozmawiali cie z Timem? Spojrzaem ponad ramieniem na szpital, nastpnie z powrotem na ni. -Powinna chyba jego o to zapyta.

Zacisna wargi w wsk kresk, wyra nie zesztywniaa. -A wic to poegnanie? Usyszaem klakson samochodu na jezdni i zobaczyem, e kilka samochodw nagle zwolnio. Kierowca czerwonej toyoty skrci na przeciwny pas, prbujc wydosta si z korka. Przygldajc si samochodom, zdaem sobie spraw, e gram na zwok i e Savannah zasuguje na odpowied . -Tak - powiedziaem, powoli odwracajc si do niej. - Chyba tak. Zacisna donie tak mocno, e a kostki jej zbielay. -Mog do ciebie napisa? Zmusiem si, by patrze jej prosto w oczy, aujc znowu, e los zrzdzi, i nie moemy by razem. -To chyba nie jest dobry pomys. -Nie rozumiem. -Owszem, rozumiesz. Jeste on Tima, nie moj. -Umilkem na chwil, zbierajc siy, by powiedzie to, co zamierzaem. - To dobry czowiek, Savannah. Bez wtpienia lepsz y ode mnie i ciesz si, e za niego wysza . Chocia bardzo ci kocham, nie chc by przyczyn rozpadu waszego maestwa. I w gbi duszy przypuszczam, e ty te nie chcesz go zerwa. Nawet je li mnie kochasz, to jego rwnie. U wiadomienie sobie tego zajo mi troch czasu, ale jestem o tym przekonany. adne z nas nie wspomniao o niepewnym losie Tima. Zobaczyem, e jej oczy

wypeniaj si zami. -Czy zobaczymy si jeszcze kiedy ? -Nie wiem. - Sowa wizy mi w gardle. - Ale mam nadziej, e nie. -Jak moesz tak mwi? - spytaa amicym si gosem. -Bo to oznacza, e Tim wyzdrowieje. A ja mam przeczucie, e wszystko pjdzie dobrze. -Nie moesz tak mwi! Nie moesz mi tego obieca! -Nie - przyznaem. - Nie mog.

-To dlaczego musi si to skoczy teraz? W taki sposb? za spyna po jej policzku i mimo e wiedziaem, i powinienem po prostu odej , zrobiem krok w stron Savannah. Gdy znalazem si blisko, delikatnie otarem t z. W oczach Savannah dostrzegem strach i smutek, gniew i poczucie zdrady. Lecz przede wszystkim baganie, bym zmieni decyzj. Przeknem z trudem lin.

-Jeste on Tima i twj m ci potrzebuje. Potrzebuje was wszystkich. Nie ma tu miejsca dla mnie i oboje wiemy, e nie powinno by. Gdy zy popyny teraz strumieniem po jej policzkach, ja te poczuem wilgo w oczach. Pochyliem si i pocaowaem Savannah delikatnie w usta, po czym wziem j w ramiona i mocno przytuliem.

-Kocham ci, Savannah, i nigdy nie przestan ci kocha -szepnem. -Poznanie ciebie byo najlepsz rzecz, jaka mi si w yciu przytrafia. Bya moim najlepszym przyjacielem i kochank, i nie auj ani jednej sekundy spdzonej z tob. Dziki tobie zno poczuem, e yj, a przede wszystkim podarowaa mi mojego ojca. Nigdy ci tego nie zapomn. Zawsze bdziesz najlepsz czstk mnie. auj, e tak si to koczy, ale musz wyjecha, a ty musisz i do swojego ma. Czuem, jak wstrzsaj ni kania, tuliem j wic do siebie jeszcze przez dug chwil. Gdy w kocu j pu ciem, przesza mi przez gow my l, e trzymaem j w ramionach po raz ostatni. Zaczem si wycofywa, nie spuszczajc oczu z twarzy Savannah. -Ja te ci kocham, John - powiedziaa. -egnaj. - Podniosem do. Savannah wytara rk mokre policzki i ruszya powoli w stron szpitala. To poegnanie byo najtrudniejsz rzecz, jak kiedykolwiek musiaem zrobi. W gbi duszy miaem ochot zawrci samochd i popdzi do szpitala, zapewni j, e zawsze bdzie moga na mnie liczy, zwierzy si z tego, co powiedzia mi Tim. Nie uczyniem tego

jednak.

Wyjedajc z miasta, zatrzymaem si na stacji benzynowej. Zatankowaem peny bak i kupiem w maym sklepiku butelk wody mineralnej. Gdy podchodziem do lady, zauwayem sj, ktry ustawi wa ciciel dla zbirki pienidzy na leczenie Tima. Przyjrza si uwanie. Sj by wypeniony bilonem oraz banknotami dolarowymi. Na nalepce byo podane konto w miejscowym banku, na ktre mona wpaca pienidze. Poprosiem mczyzn za lad, by rozmieni mi kilka dolarw na dwudziestopiciocentwki. Jak odrtwiay wrciem do samochodu. Otworzyem drzwi i zaczem grzeba w dokumentach, ktre dostaem od prawnika, szukajc jednocze nie owka. Znalazem to, co byo mi potrzebne, a nastpnie podszedem do automatu telefonicznego. Sta przy szosie, przeszkadza mi wic ryk przejedajcych samochodw. Zadzwoniem do informacji i musiaem mocno przyciska suchawk do ucha, by usysze numer, ktry poda mi wygenerowany przez komputer gos. Wrzuciem do automatu kilka monet, wybraem numer midzymiastowej, gdzie kolejny komputerowy gos zada wicej monet. Po ich wrzuceniu usyszaem sygna. Gdy usyszaem mski gos, przedstawiem si, pytajc, czy mnie pamita. -Oczywi cie, e ci pamitam, John. Jak si masz? -Dobrze, dzikuj. Zmar mj ojciec. -Przykro mi to sysze -rzek mczyzna po chwili milczenia. -Radzisz sobie z tym jako ? -Nie wiem - odparem. -Czy jest co , co mgbym dla ciebie zrobi? Zamknem oczy, my lc o Savannah i o Timie, i majc nadziej, e mj tata wybaczy mi to, co zamierzaem zrobi. -Tak -'powiedziaem. -Prawd mwic, tak. Chc sprzeda kolekcj numizmatw mojego ojca. Potrzebuj pienidzy tak szybko, jak tylko zdoa pan je zdoby.

EPILOG Lenoir, 2006 Co to znaczy naprawd kogo kocha? Rozmy lam o tym znowu, siedzc na zboczu i obserwujc Savannah krcc si w rd koni. Na chwil wracam pamici do tamtego wieczoru, gdy szukajc jej, zjawiem si na ranczu... ale tamta wizyta sprzed roku wydaje mi si raczej snem. Sprzedaem monety za mniej, ni byy warte, i na sztuki. Wiedziaem, e resztki zbioru ojca trafi do ludzi, dla ktrych nie bd miay takiego znaczenia. Ostatecznie zachowaem tylko piciocentwk Buffalo, poniewa nie mogem zdoby si na to, by z niej zrezygnowa. Poza wspln fotografi tylko ona zostaa mi po ojcu i zawsze mam j przy sobie. Jest pewnego rodzaju talizmanem, z ktrym wi si wszystkie wspomnienia o tacie. Od czasu do czasu wyjmuj j z kieszeni i wpatruj si w ni. Wodz palcami po plastikowym etui, w ktrym umieszczona jest moneta i natychmiast oczyma wyobra ni wi dz ojca czytajcego Greysheet w swojej dziupli lub czuj zapach bekonu skwierczcego w kuchni. U miecham si wtedy i przez chwil mam uczucie, e nie jestem ju sam.

Ale jestem i w gbi duszy wiem, e zawsze bd. My l o tym, odszukujc z oddali wzrokiem postacie Savannah i Tima, ktrzy id do domu, trzymajc si za rce. Widz, jak dotykaj si w sposb wiadczcy o czcym ich prawdziwym uczuciu. Musz przyzna, e wygldaj na dobre maestwo. Kiedy Tim woa Alana, chopiec docza do nich i wszyscy troje wchodz do domu. Przez moment zastanawiam si, o czym rozmawiaj, poniewa jestem ciekaw szczegw ich ycia, lecz zdaj sobie w peni spraw, e to nie mj interes. Syszaem jednak, e Tim zakoczy ju kuracj i wikszo mieszkacw miasteczka uwaa, e cakowicie dojdzie do siebie. Dowiedziaem si tego od miejscowego prawnika, ktrego zatrudniem podczas mojej ostatniej wizyty w Lenoir. Przyszedem do jego kancelarii z czekiem kasjerskim i p oprosiem, by wpaci ca sum na konto, ktre zostao otwarte z przeznaczeniem na leczenie Tima. Wyczytaem wszystko o tajemnicy adwokackiej i miaem pewno , e nie pi nie sowa nikomu w miasteczku. Byo dla mnie wane, by Savannah nie dowiedziaa si o tym, co zrobiem. W kadym maestwie jest miejsce wycznie dla dwojga. Poprosiem jednak adwokata, by stale mnie informowa, i w cigu ubiegego roku telefonowaem do niego kilkakrotnie z Niemiec. Opowiedzia mi, e gdy skontaktowa si z Savannah, by przekaza jej nowin, i pewien klient pragnie dokona anonimowej darowizny -lecz chce by powiadamiany o postpach w leczeniu -rozkleia si i wybuchna paczem,

gdy poznaa wysoko sumy. Nie min tydzie, gdy zawioza Tima do MD Anderson, gdzie okazao si, e Tim jest idealnym kandydatem do wyprbowania szczepionki, ktrej testowanie planowano rozpocz w listopadzie. Powiedzia mi rwnie, e przed prb kliniczn Tim zosta poddany biochemioterapii oraz terapii wspomagajcej. Lekarze byli peni nadziei, e obie terapie zniszcz komrki nowotworowe w jego pucach. Dwa miesice temu adwokat zadzwoni do mnie z radosn wiadomo ci, e leczenie byo bardziej skuteczne, ni nawet spodziewali si lekarze i e u Tima praktycznie nastpia remisja.

Nie mogem zagwarantowa, e Tim doyje sdziwego wieku, lecz terapia zapewnia mu szans walki, a tego wa nie pragnem dla nich obojga. Pragnem, eby byli szcz liwi, pragnem, eby Savannah bya szcz liwa. A z tego, co dzi widziaem, najwyra niej byli. Przyjechaem tutaj, by przekona si, czy dokonaem wa ciwego wyboru, sprzedajc numizmaty by uzyska pienidze na kuracj Tima, e postpiem susznie, nie szukajc z ni wicej kontaktu. Z miejsca, na ktrym siedz, widz, e moja decyzja bya suszna.

Sprzedaem kolekcj, poniewa w kocu zrozumiaem, czym jest prawdziwa mio . Tim mi powiedzia -i pokaza -e prawdziwa mio oznacza, e zaley ci na szcz ciu drugiego czowieka bardziej ni na wasnym, bez wzgldu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz. Wyszedem ze szpitalnej sali, w ktrej lea Tim, wiedzc, e mia racj. Lecz zrobienie czego wa ciwego wcale nie byo atwe. Wiod teraz ycie z uczuciem, e czego w nim brakuje, e musz zrobi co , by je wypeni. Zdaj sobie spraw, e moje uczucie do Savannah nigdy si nie zmieni i e zawsze bd my la o wyborze, ktrego dokonaem. I czasami, wbrew sobie samemu, zastanawiam si, czy Savannah czuje tak samo. Co oczywi cie wyja nia drug przyczyn, dla ktrej przyjechaem do Lenoir. Patrz na ranczo, gdy na dobre ju zapada wieczr. Jest to pierwsza noc peni ksiyca i nachodz mnie wspomnienia. Zawsze tak jest. Wstrzymuj oddech, gdy ksiyc zaczyna powoli wznosi si nad grami, jego mleczna po wiata oblamowuje horyzont. Drzewa mieni si pynnym srebrem i chocia pragn powrci do tych dobrych i zych wspomnie, odwracam si i spogldam znowu na ranczo. Przez dugi czas czekam na prno. Ksiyc w dalszym cigu leniwie wdruje po niebie i wiata w domu zaczynaj kolejno gasn. Koncentruj si z niepokojem na drzwiach wej ciowych, majc nadziej na niemoliwe. Wiem, e Savannah si nie pojawi, ale wci nie mog zmusi si do odej cia. Wdycham gboko powietrze, jak gdybym chcia j stamtd wycign. I kiedy wreszcie widz, jak wynurza si z domu, czuj dziwne mrowienie w plecach,

jakiego nigdy przedtem nie do wiadczyem. Zatrzymuje si na stopniach werandy, odwraca i zdaje si patrze w moim kierunku. Zastygam w bezruchu, cho nie mam po temu powodu wi em, e adnym cudem nie moe mnie zobaczy. Z mojego schronienia przygldam si, jak Savannah cicho zamyka za sob drzwi. Niespiesznie schodzi po stopniach i wdruje na r odek podwrka. Zatrzymuje si i krzyuje ramiona, ogldajc si przez rami, by si upewni, e nikt za ni nie idzie. Wreszcie sprawia wraenie rozlu nionej. I wtedy mam uczucie, jak gdy bym by wiadkiem cudu -Savannah powoli wznosi twarz ku ksiycowi. Skpana w jego blasku, chonie ten widok, ogarnita wspomnieniami, ktre uwolnia. Pragn tylko jednego -da jej zna, e jestem tutaj. Zostaj jednak na swoim miejscu i rwnie wpatruj si w ksiyc. I przez okamgnienie niemal mam wraenie, e jeste my znowu razem.

Vous aimerez peut-être aussi