Vous êtes sur la page 1sur 384

Wiersze zebrane

Rafa Wojaczek

Wiersze zebrane

redakcja Bogusaw Kierc

Wrocaw 2005
3

SEZON
T ksieczk daj Teresie

1969

Martwy sezon
SEZON
Jest porcz ale nie ma schodw Jest ja ale mnie nie ma Jest zimno ale nie ma ciepych skr zwierzt niedwiedzich futer lisich kit Od czasu kiedy jest mokro jest bardzo mokro ja kocha mokro na placu, bez parasola Jest ciemno jest ciemno jak najciemniej mnie nie ma Nie ma spa Nie ma oddycha y nie ma Tylko drzewa si ruszaj niepospolite ruszenie drzew rodz czarnego kota ktry przebiega wszystkie drogi

MARTWY SEZON
Zjechaem tu nie w por Sezon jeszcze nie otwarty a ju miejscowi mwi e tu si nic nie zacznie Wczoraj widziaem wyniesiono w kubeku pana profesora taki by may Tak, tu si ludzie kurcz oszczdno na jedzeniu i deskach na trumn Pan profesor Pan profesor to bya caa epoka Cign za sob nog To by lad po ostatniej kochance pana profesora miaa na imi Andrzej Tak, tu ju nic si nie zacznie Tak, zjechaem tu nie w por kto yw ten umiera popiesznie jedn woln ju sal zamieniono na skadzik pewnie ju niedugo zao tu klamki Tak, to ju jest koniec Myj korytarz Pastuj podogi
1965

PISZ WIERSZ
Siedz w kcie w swoim pokoju zamknity na klucz Od czasu do czasu by sprawdzi czy yj jeszcze szpilk si nakuwam a do wntrza czaszki wprowadzam widerek Ale albo te sposoby s zawodne albo ju nie yj. Siedz w kauy krwi to jest moja krew mwi ale wcale nie jestem tego pewny W takim razie krew moich zwierzt psa miego i innego psa mojego krew mojej fauny spokojnej. Maczam palec w tej cieczy ciemniejcej gstniejcej i wypisuj na cianie paradoks: pierwszy lepszy trup jest lepszy od ywego byle martwy Przygldam si dugo dzieu kademu sowu

kadej literze z osobna nagle zauwaam e ciana jest czysta biaa


marzec 1965

PEWNA SYTUACJA
Najwyraniej obcito mi donie Pisz Patyczkiem przywizanym do prawego kikuta Maczam w patyczek w brunatnym atramencie Jestem take bez gowy Znamion mojej pci Nki kto subtelny umy i schowa Tak jestem W wannie si wyleguj W ciepej krwi moich zwierzt
I 1965

***
Ludzie kad si spa Przed snem dobrze zje jabko Ja ksi Akwitanii wspinam si na drzewo w najlepszym wyjciowym ubraniu Podgldam ssiadk rozbierajc si do snu Duma zniosa sdy wartociujce powiada inny Francuz te szalony Lewa pier ssiadki jest nieco wiksza od prawej Zwichnita symetria to wanie to Potem spadem z drzewa

10

NASZA PANI
Wszyscy pjdziemy na jej pogrzeb bo jest pewne e umrze przed wszystkimi nami Cmentarz jest pooony bardzo malowniczo i my j uoymy bardzo malowniczo Ktry to ju z kolei cmentarz i ta brama z wystylizowanym napisem Wic przykryjemy j szczelnie ziemi dla niepoznaki miejsce zaoymy darni Powiemy sobie dobrze jest jak jest i odejdziemy do swych obowizkw
2 V 1965

11

ON
Przyszed Niewiele mia do powiedzenia Pokaza ostrze i umiechn si Wszystkim nam nagle zrobio si niedobrze Usiad na aweczce zerwa stokrotk Powcha i przytwierdzi j do klapy Kiedy rozemia si ze strachu zaczo mierdzie Ale on mia sab gow Pierwszy nie wytrzyma i wsta Odszed na stron a my zaczlimy oddycha A potem poszed ju cakiem i nie wrci

12

MIT RODZINNY
To jest kiebasa To jest moja matka jadalna Ona wisi na niklowym haku i pachnie kominem Ona jest tania zreszt nigdy si nie droya bya wyrozumiaa i znaa moliwoci Ja jestem synem mojej matki i pewnego modzieca ktry nie by ostrony a pewnie by zoliwy a moe tylko nie wiedzia Matka wtedy bya zamroczona potem byo jej al Teraz ja jestem godny a moja matka wisi Wic wpatruj si w wystaw i czuj jak mi cieknie lina i sperma Wiem za chwil ju nie bd si waha wejd i poprosz t wanie To jest kiebasa To jest moja matka jadalna A to jest mj gd dziecinny
1965

13

EROTYK
Nie umiem napisa wiersza By by taki jak to ciao ciao Nie umiem myle Ciao jest czarne Ciao mierdzi Ja nie jestem malarzem Umiem tylko kopn w brzuch Na ulicy goni psy Hycle Obdzieraj mnie ze skry
17 I 1966

14

MARTWY JZYK
Palcami ustalam rysy mojej twarzy Dwa palce wsadzam w usta i przydaj twarzy umiechu Jest to umiech rozdzierajcy przetuszczon blad skr Jest to umiech od ucha do ucha wypeniony zwojami jzyka To jest martwy jzyk
1965

15

NIGDY NIE OTWIERA OKNA


Pamitaj nigdy nie otwieraj okna w czterech cianach wiatr nie wieje dbaj o gow i o r i zaczerpuj wci na nowo wprost ze rda mieszczaskiego nie myl o tym e ci si odnawia stygmat ty... Nie pisz listw do siebie kto to widzia pisa listy do zmarych

16

Pisz mio
***
dla ciebie pisz mio ja bez nazwiska zwierz bezsenne pisz przeraony sam wobec Ciebie ktrej na imi By ja miso modlitwy ktrej Ty jeste ptakiem z warg spywa kropla alkoholu w niej wszystkie soca i gwiazdy jedyne soce tej pory z warg spywa kropla krwi i gdzie Twj jzyk ktry by koi bl wyniky z przegryzionego sowa kocham

17

***
znw widz Ci yw a do skurczu w gardle te sensacje bolesne jak poywienie konieczne alkohol piekcy w gardle nieustanna elegia cudzoziemko na Ziemi mordercw co oni robi przy Tobie uwierz Twoja szansa to moliwo innej ry ale przecie Ciebie nie ma jest imi Teresa co tyle jest ile mog sprosta a potem znowu cierpki posmak kolejna gorycz ale przecie Ty jeste kiedy ja tylko jak Ty si zgodzisz

18

JA: KAFKA
Przeroso mnie serce cay jestem wewntrz korze Biae trawki wyrastaj mi z warg Julia crka rzezaka wprawnymi po ojcu wargami uprawia moj chorob
1966

19

YDWKA
Wesza dziewczyna zasna kobieta a ydwka ni si Naga jak oddech bolesna jak wntrze puc wyuskana z imienia wstydzi si Pochyla si nade mn i prosi drobnymi piersiami Stygmat kropla ywej krwi utkwiona w jasnym czole
28/29 V 1966

20

KTRA ZMCZONA PI
Ktra zmczona pi a ciao jej jest noc dzie upiony w jej ciele co to jest e si nie odrniam od jej ciaa wit stop szlachetny ksiyca i soca dojrzewa w nocy w jej nie gorcym co to jest e z jej snu nie mog wyj mojego snu mj sen w jej zacinitych doniach zarazem jej oddech a take iskra co spina pice ciao z ptakiem ktra zmczona pi mj sen zakwita w jej nie ofiarowana niegdy moda ra
22 IV 1966, w poudnie

21

IMI I CIAO
ktry mnie boli ciemny sen Teresa wywiecam ze snu jasne ciao bo Ci dao gdy zawarte w doniach to zdaje si spokojniej oswajanie snu i tylko imi pulsujce w suchych sutkach i tylko donie coraz to wiec
6/7 maja 1966

22

MWI DO CIEBIE CICHO


Mwi do ciebie tak cicho jakbym wieci I kwitn gwiazdy na ce mojej krwi Stoi mi w oczach gwiazda twojej krwi Mwi tak cicho a mj cie jest biay Jestem chodn wysp dla twojego ciaa ktre upada w noc gorc kropl Mwi do ciebie tak cicho jak przez sen ponie twj pot na mojej skrze Mwi do ciebie tak cicho jak ptak o wicie soce upuszcza w twoje oczy Mwi tak cicho jak za rzebi zmarszczk Mwi do ciebie tak cicho jak ty do mnie
11/12 VI 1966

23

ONA MWI, E J MIO BOLI


Ona mwi, e j mio boli ten czarny kwiat co ronie w zwizej gowie Kwiat co uciska wic s oczy z wysikiem Ona patrzy krzakiem ktry si we mnie zapala
22/23 IV 1966

24

MOJEJ BOLESNEJ
Mojej bolesnej przynosz wszystk krew to cikie wiato nocy niech zakwitnie socem w Jej dniu Mojej bolesnej oddaj wszystek oddech to drzewo niech szumi w Jej duszn noc Mojej bolesnej ni dobr mier
29 V 1966

25

miertelny wiersz
***
Uspokj si, mj nie, jej nie ma Ale ona jest a serce cise, kryszta strachu Ona jest, mj nie a krew zbielaa Nie ma jej, ona w kadym pomyku ostatnie serce, miertelny wiersz Nie ma jej, ona w kadym oddechu, echo
12/13 VII 1966

26

** *
Boj si ciebie, lepy wierszu Boj si biaego snu Tak ci pisz, biay wierszu a kada litera jest cyfr lku Tak smakuje Jej ciao nieobecne, odlege o wiorst snu Szron snu na wargach i szorstkie podniebienie jak szorstka skra gwiazdy...
7/8 VII 1966

27

OKNO
I Gowa jest zimna Gwiazda chodzi przeyk tylko okno ponie we krwi Lubi by obcy pod Twoim oknem jakby na p urodzony. Myl o Twoim brzuchu rce chowam za siebie Teraz sprawdzam rysy swojej twarzy jakbym je ustala z Twoimi wargami. mier jest obojnakiem.

II Gwiazda przecieka do stp I tak musz i twarz pali a podbrzusze jak otwarte okno Kiedy pisz wiesz o czym ja myl Lecz czy pic mona zbudzi grzecznie
w sierpniu 1966

28

` ZRENICA
Czas Jest biay, wyduony W stron serca. Ptaki rosn przez serce. Gdzie czas si koczy, po drugiej stronie serca Mieszkasz niewidzialna. Powietrze Szepce Do mnie Twoje ciao. Mio jest krwi rozleg. Gwiazdy s echem Twoich oczu I poruszaj si po ciekach Wydeptanych przez Twoje sny Gdzie noc si koczy. Gdzie mier si koczy moja pami rozszerzona.

29

UMIEM BY CISZ
Mio to czowiek niedokoczony Eluard

Kocz si w twoich oczach umiem by cisz Kocz si w twoim nie Ostatnie echo jest cisz to miejsce gdzie koczy si twoje spojrzenie Sen mnie olepia, rozjarzona iskra serca Kocz si w twoim sercu Przez sen, przez ciebie donosz siebie do twojej mierci
14-16 VII l966

30

Gwiazda
ROZSTANIE ROZSTANIE
Dziewczyna, ktra nie bdzie ju Tob, Twoj ma posta i Twj czyni gest, Twoje spojrzenie jeszcze u niej w oku lecz zbroi kad rzecz ju przeciw niej. Pereki Twojej ju u niej ozdoby przechodzi szyj przenikliwy rut. Wyhodowany Twj gd zjada ju dziewczyn, ktra nie bdzie ju Tob. Ju zaraz zacznie je nawet odchody; ju rozpacz siedzi we woskach Twych brwi, Dziewczyna, ktra nie bdzie ju Tob, Twym jeszcze gestem zamknie za mn drzwi.

31

EKLOGA
Znw bd spa za oknem T. Z.

Nie patrz wci w okno... Tam ju zima si zaczyna. Gwiazda mrozu bezsenna jak pusta koyska. Cho do Ciebie sen przyszed na mikkich podeszwach nie zasypiaj niech raczej rozpuci Ci si w krwi. Ten krzyk nie by za oknem i nie by krzyk dziecka Ty krzykna znienacka ujrzawszy twarz snu. I wymwia imi i Krlewna nieka w Twojej doni za oknem ju grzeje swe stopy. I wiem, zaniesz... nieg zdepcze ci czerwon stop mier zamieszka na wargach takich bezbronnych w nie.

32

GWIAZDA
I znw jeste bogatsza ode mnie o t mier ktr Ci wymyliem i ju si staa wana: w zalkach twoich pistek dojrzewaj chrabszcze. I jeste ironiczna jak piszcy si wiersz a ja mam donie smutne jak opuszczone gniazda i kada czstka myli znw Ciebie yw zmyla. I prbuj z warg zliza nie chcian szorstk ros rdza mwi jzykowi i jzyk nie powtarza Donie nie moje... Nagle gwiazda przez do przecieka. I cho zamknem oczy ugina si powieka wic wiem ju, e ta gwiazda jest Twoj krwi, co ronie a do nieba, najdusze spojrzenie Twego serca.

33

PROLEGOMENA DO INNEJ BAJKI


Jest inna bajka...

Cho ksiyc nie zszed jeszcze, cho jeszcze nie wierz ju nad wiat wschodzi socem nieznanym Twoje serce. I w oczach ju si krci wiat jakby pocztek by wiata: w Twoim oku te biegn przez przestrzenie ulege im dwie armie jak dwa sny. I oto poznajesz: jedn wiedzie Nikt za mnie; jakby obok Boa Krwka przed drug i wiesz ju, e bdzie bitwa jak dwu ywiow. Gdy Krwka znw odbiegnie do nieba Nikt ju za ni, Twoje serce zbada: dla mnie, nim si na nowo naucz mwi nazwa.
1965 -1968

34

List do Krlowej Polski


LIST DO KRLOWEJ POLSKI
Nie mog Ci uwierzy, e szukasz mnie, cho widziaem: Twoje niebieskie wosy umylnie si zapltay w nisk chmur na ktrej zwiedza Polsk mj gd. Nie mog Ci uwierzy cho w nocy nad Jasn Gr ka stana: to wiecca mga i wycieka spod niej kwana kropelka gwiazdy prosto do ust. Nigdy Ci nie uwierz bo kiedy wyszy mi z jelit wszystkie glisty i ciao wyparowao w kulisty piorun ktry wirujc unosi si ku mgle to wtedy nagi Murzyn, co wyszed z dna mgy, przez tub powiedzia: Obud si!
1967

35

LIST SPOD CELI


Jest figurka ulepiona z chleba razowego jak Twoje podbrzusze. I nazwaem j jak kiedy Ciebie, by Twe imi nie byo mi puste. Ulepiem swoimi palcami, ostrzem drzazgi zaznaczyem ppek, postawiem j na parapecie wiata, ktry wieci za kratami. Teraz patrz na ni, czy ju sucha. Widz w grudzie szpary, lecz lin. Jest mj jzyk, Twoje suche usta kiedy byy rwnie chonn glin.
1967

36

LIST SPOD CELI II


Chobymy sobie przed snem dugo je powtarzali Twoje imi jest ciek co nigdzie nie prowadzi. I sen wreszcie si waha czy wybra znw t stron dokd przez niebo id tylko gwiazdy bose. I tak we nie lecz bez snw leymy do rana jakby nas skopano na nieaskawe dno. A jest nas dziewiciuset i w naszych celach md mg szyby zadymi porannej mierci zapach.
1967

37

Pod cian
ANTYCZNE
Widzisz: tam ley, w ciasnej kpie swej mierci. Przy nim jak sztandar naga wdowa, co wie, e jest wanie wdow podwjn: niemiertelno jest spraw gupi i smutn. Widzisz: bogini taczy i uwierz, e ona taczy nie przestanie bo tamten wci do niej mwi: Guptasku! Gdy ksztat twoich poladkw wyjawi mi si w biaym nie pamici dopiero sprawdz, czy idealny... Bo zrozum: on nie umia ju kocha jej, skoro adnej nie mia nadziei, e mu pod ask doni z tej aski umrze. Lecz cho nie umia kocha jej, widzisz: nie umie powstrzyma swojej doni, co tacem wci dyryguje.
IX 1967

38

POD CIAN
Nie widzielimy jej nigdy lecz gdy czasem zwszymy smak naszej liny jest smakiem jej liny. Kiedy musielimy pi z kropelki jej liny mwi nam nasze sklejone plastrem wargi. Lecz nie wiemy kim jest: moe jest nami jej gwiazda jeli spada w gb nieba spada. Jest mieszkaniem naszej mierci, co odrasta cigle od nowa jak wosy pod pachami.

39

PIOSENKA BOHATERW
Stanisawowi Byo ycie Chaciskiemu

Jej ycie nasze, i lina. Ale nie nasza ju Ziemia co nam spod kolan bia mg wanie wycieka. Kto nam powie gdzie mieszka bdziemy my i wina... Nam tylko czeka nie wiedzc, czy kto znowu powie: ywa a take, czy powiemy to sami, a nawet w dobrze nam przecie znanej mowie czy powie noc. Nam tylko wierzy nie przesta. Bo musi zabrzmie ten gos albo cho echo w niebie obudzi t gwiazd co by si moga mieni koysk naszej mierci.
1967

40

Ptak, o ktrym troch wiem


WSPOMNIENIE
To byo chyba wtedy, gdy z lici cieka listopad. Wic by botnisty ogrd i ciebie ju nie byo. Moje ycie, ktremu twoja mier si nia szczur dziury w ogrodzeniu poszuka pobiego. To byo wanie wtedy, gdy gwiazda nieba pochmurna nad ogrodem ciemniaa; gdy echo, co podsuchao twj gos ze rodka mierci przeduyo za pot do ucha podbrzusza. Wic kiedy ju nie mogem dojrze tropu apek szczurzych na drce; kiedy listopad mi kapa z wosw; gdy lepka gwiazda co z rozpitych spodni rosa spada do bota, wtedy byem tob.

41

URYWEK
dugo obraano dwie kobiety we mnie; od serca i od ksiyca muzyka, wska, przeduona a za mj cie rozwizywaa im krew i linia jaskki, cho bezwiednie naruszaa ich ulotn granic wreszcie przestaem odrnia pory a podbrzusze jest sow
22 XI 1966

42

DAMSKI KLUB
Chodz wok zielonego drzewka Wok choinki chodz cakiem nago A kada trzyma w prawej rce wiec A kada wieca nierwno si spala A lew rk kada kad drapie Drapie j w plecy a do krwi j drapie Potem przykada wiec do krwawicej rany Potem porzuca wiec i pod drzewkiem kuca Kucaj wok zielonego drzewka Rodz potworki tureckim sposobem A potem jakby cakiem zapomniay Gdzie byy co robiy Ubieraj si i wychodz
30 IX 1965

43

PTAK, O KTRYM TROCH WIEM


Patrzy na mnie moja twarz odbita w chmurze mgy, co wysza mi z ciaa przez szpary w powiekach. A to jest mga krwi i ju za horyzont cieka. A mj wydech co take jest krwi, tylko such, jest wiatrem pionowym co jeszcze zakotwiczony w ry puc jest odyg krcego ptaka. Lecz e ziemia si wanie odwrotnie obraca obracaj si we mnie puca a przez usta wyszarpn si spomidzy eber niby chustka. Wic pki jeszcze jest niebo, moja twarz rozlega, pki nad horyzontem krew wieci jak jutrzenka, pty ptak zna miar swego wywyszenia. Lecz ju, cho o tym nie wie, powoli przecieka spod tamtego pod ciasne niebo, ju pod moj powiek si rozpywa w ciki jak caun obok.

44

KOCHANKA POWIESZONEGO
Kochanka powieszonego patrzy mu do oczu przyglda si sobie w jego nie Kochanka powieszonego w kucki przy jego gowie rodzi mae z czarn twarz Kochanka powieszonego z czarn twarz z blu dziecko wp rozrywa Kochanka powieszonego wasn pier ssie Paznokciami po sobie Kochanka powieszonego umiera w jego nie.

45

PIERWSZA GWIAZDA
Byem szczliwym gociem w Starym Kraju. Twojego ojca umierajcego Do susznej mierci ttna wysuchaem. Gdzie w szparze ciaa serce wydzwaniao Naprawd wieki ju w czasie sekundy Mojej nieduej mierci. I widziaem Nard zebrany wkoo jego ka, Odmierzajcy oklaski, cukierki Jedli, mczyni i kobiety, dzieci Patrzyy z gry z ramion wielkich ojcw. A potem twoja matka mya trupa, Ostatni wol czytaa script-girl. Lecz, cho na Ziemskim Planie nieobecna Prawdziwie pierwsz gwiazd bya mier.

46

DOBRANOC
Dobranoc, oto jest Twj domek chciabym, by znw by take moim. Jest Twoje serce, gruda wiata w ciemnej koysce Twego ciaa. Ty zabitego si nie boisz skoro na progu Twego ciaa dzisiaj bezsenna warta czuwa. Lecz cho jest ojciec, ktry umar mog go min, wielki skinie. Przemwiyby Twoje wosy, oczy do nocy po imieniu lecz wiem: noc powie moim wargom: Schyl si a dotkniesz cich warg zgasisz jej serce. Wic: dobranoc.

47

Trzeba byo rozstrzela poet


KAT KATALOG
Najpierw ra, co r adnego nie jest ogrodu do ktrego nie wiedzie nawet boczne wejcie. Dalej, bezkrwista jak leukemia, jest krew i ycie, ktre spnio si na mier. I gos, co jzyka nie ma wsplnego z mow. Usta, na zawsze niepewne swoich warg, na ktrych nigdy nie usidzie nawet patek cienia, kryjomy pocaunek dnia. Czasem o rzs zaczepi si ma matka zmara i zaraz w ognisko oka spadnie. I jeszcze ptak, co nigdy do nieba nie doleci bo nie ma ziemi, z ktrej mgby wzlecie I gd, co ju nie zazna adnego owocu i w doni ziarnko, co jest mogi owocu.
1968

48

WYBRZEE
Niewidzialni ni winiowie ry, matka do nich przez ocean pynie, gdy minie ra da znak do godw. ni Matka ley na play lubczyk w trzewiach gotuje tropicielki, crki krwi wychodz z jej wosw ni. Matka biegnie przez trawy bij po pcinach, za ni korowd staje, spluwa
1966

49

TRZEBA BYO ROZSTRZELA POET


Patrz czasem na Ziemi lecz ju nie widz planety C, e jest sowo Ziemia, e inne take pamitam Choby to byy wszystkie Sowa, ktre pamitam Wiem, e inny jest jzyk poematu. Poemat jest osob, tak mi si czasem wydaje Zdaje si, jest Murzynem cho nie wiem: czarnym czy biaym Wic drgajca pod brzuchem Biaoczerwona rdka Pilnie prowadzi go za moim ladem. Czasem chciabym si schowa lecz nawet najmniejszej szpary Nie ma ani oboku. Lecz nie ma take Murzyna Poemat jest kim innym Ale jeli jaszczurk Jest lub biskupem, te jest moja wina.
1967

50

INNA BAJKA
Andrzejowi Wojaczkowi aktorowi

1970

Genetyczne
GENEZA
Las sam stan Nim jeszcze ustaliem miejsce Pod las Nim py kosmiczny sta si cho piaszczystym Gruntem dobrym pod sosn w jednym mgnieniu powiek Znikd jak tysicletni wyrs ten matecznik A wtedy By nie zwali kosmiczny wiatr Twardnie W nieznan jeszcze Ziemi dokoa korzeni Magnetycznie py pocz i pod bieg stop cieka si rozpocza by dalej wydepta Niebo si samo przez si zrozumiao W lesie Rs pnocny kierunek mchem na pniach Poudnie Oscylowao zmiennym socem Mira Ceti A kiedy wzeszed sidmy ksiyc i si znudzi I zaczo powszednie cudowne stworzenie Wtedy z lasu kobieta wysza jak niedziela

51

INICJACJA
Koniecznie naga wic to jest kobieta? Tych dwoje uroczycie wypukych to s piersi? Czy tak zawsze przede mn bdzie staa? Ju klczy Nieci nie wymylony ogie chyba z doni Jakby wiedziaa e godny syci tchnieniem I ju ognisko jawny ksztat jej puc Mwi bdziemy jedli i z podoka Nim zdyem pomyle buk bierze Ale wod to chyba wypacz Bym ci przed tym moga umy nogi A moe chcesz zacz od sutkw Mwi co zjedzone to twoje Ja wiem e nie na darmo rozniecia ogie Z dwch stron ognia czekamy ktre pierwsze wejdzie

52

CZY WIERSZ MOE NIE BY KOBIET


Ile to jeszcze stronic nie zmazanych krwi godn! Lecz ten, co sta si, mnie jedzc, Wiersz rankiem napisany, nakarmiony noc, Czy moe nie by kobiet?

53

MUZYCZNE
Jak je inaczej wywie z lasu Wybacz musiaem zbudzi w tobie Muzyk chocia dla nas niema Ju potrcia li widzialnie Spada jagoda jarzbiny Na igach sosen zaiskrzya Cho e s jeszcze nie wiedzce Sennie snujce si po duktach Wreszcie zwierzta zabolaa Ponc obrcz twego wianka Ju przeskoczyem gdy na olep Za blem idc do nas przyszy Za wianek piercie daj cyfr Wypal przyjmujc na domowe

54

NA NUCIE NAJWYSZEJ
W kocu ujawni si ci, ktrych wiatoczue Srebro mzgu na razie tylko rejestruje Zamieszkujcy poza granicami widma Pki ich mnie wiadoma pobudka nie wygna Bdzie to gos tak cichy, e sam nie usysz Bdzie to gos kobiecy na nucie najwyszej Z fioletowego strychu wtedy po porczy Zjedajc prdko min wszystkie pitra tczy By na parterze stan w kocu jawn stop Wygldajcy mniej lub bardziej purpurowo I, wci idc za gosem, rozpoczn si skrada Aby rzetelnie rdo tego gosu zbada I, wci za gosem idc, przyjd wreszcie do mnie Aby zasta nad tego tu wiersza brulionem
1969

55

ZDUMIEWA SI MDROCI
Stanislawowi cierskiemu z Teatru 13 Rzdw, wanie na Nowym wiecie

Zdumiewa si mdroci maej czowieczej rzeczy Go, co gospod sobie obra dzi na tej Ziemi, I mu w zmierzchym przestworze zamajaczya gwiazd askawie swojsk, rzekby: krwi jego tkliwie bratni, Bez ironii wrc, jak jaki pewny dom, Przychylno jego ndzy i zrozumienie snom. Bowiem gdy osignwszy zsiad z uprzejmej mgawicy Przygodnego oboku, zaraz spod szubienicy Krzya ustawionego na wyniosym pagrze Dwaj znani ze snu, ktry ni si w dziecistwie, stre Nie legitymujcy si i milczcy wyszli, Schwycili, motkw, gwodzi dobyli i przybili.
23 X 1969, w Polsce

84

BYA WIOSNA, BYO LATO


Bya wiosna, byo lato, i jesie, i zima By poeta, co sezony cierpliwie zaklina Na mieszkanie i na mio, na troch nadziei Na obron ode klski, oddalenie ndzy Na ojczyzn, t dziedzin mierci niechybionej Na jawn r umiechu piknej nieznajomej Na prawo wanego gosu, na wiersz nie bez echa Na Ksig, ktra by moga nie zwa si gazeta Na dzie dobry, na noc cich, na sen, nie na koszmar Na matk, na ojca, wreszcie i na lito Boga Ale cho si wierszem wolnym trudzi albo rymem Sennym szeptem, penym gosem, rozpaczliwym krzykiem Wiosna przesza, lato przeszo, i jesie, i zima I poeta nie zaklina ju ale przeklina
1969

85

LIST DO NIE WIADOMO KOGO


Niejakiemu Wojaczkowi

Takich majc aliantw jak dobra krew, mzg Obfite biako spermy, pot, zy, wzrok i such Cieszc si sercem zdatnym do spazmu, pucami Wydolnymi na tyle, by mg zdmuchn gwiazdki Drobnych klsk, co od czasu do czasu si w oczach Zapalay to jednak nie by jeszcze poar Mogc zawsze posiada jasne przedstawienie Spraw i czynnoci jutra, mogc pisa wiersze Nie sercem je wyrzyna na guchym pniu dnia Czy tam na ciemnej cianie nocy, mogc w gwiazd Sprzysienie si z tob wierzy mimo drobnych Awarii w waszych jawnych paktach pokojowych Mogc mie swoj gwiazd i manier wasn I przy pewnych dochodach mie jeszcze do czasu Aby kocha mioci w dobrym tonie smutn Ale poywn, jak dziewczyn niegupi Studentk filologii albo medycyny Zamon z domu, adn, z gustem oraz czyst Ty moge by poet. Ale cigle nie Uparcie powtarzajc, dzi nie wiesz, kim jest!
1969

86

ZAPIS Z PODZIEMIA
Rok agodnego wiata Wzrok zdolny cieszy si Such cierpliwy i chonny Gos jedynego Boga Do kochanej kobiety Do w jej powanej doni Twarz kochanej kobiety Pier kochanej kobiety Brzuch kochanej kobiety Srom kochanej kobiety Jk kochanej kobiety Spazm kochanej kobiety Dreszcz rozkoszny Pacz szczliwy Gd zaspokojony Chleb z zasuonej mki Schron bezpiecznego domu Go poproszony w dom Grosz pewnie zarobiony Rym wdziczny Wiersz serdeczny Noc spokojna Sen co przynosi sny Sny a nie koszmary wit nieokrutny Strach opanowany Gest odmierzony Puls rwny

87

Krok stanowczy Wdzik osobisty Rdze wydajny Ko prosta Krew obfita Bl sublimujcy Trud nienadaremny miech niehisteryczny Smak subtelny Los czowieka Deszcz oywczy nieg nieuciliwy Mrz niedotkliwy Piec ciepy yk dobrej wdki Wo ry Czas pokoju Zmys zgody Myl lotna Cel wytyczony mier pobona Nie dla mnie
na Nowy Rok 1970

88

N I E S K O C Z O N A K R U C J ATA
Mistrzowi Mowy Polskiej Tymoteuszowi Karpowiczowi

1970

BYSKAWICA
1 Wierszem rosn do Ciebie, ktra o mnie nie wiesz. Ale ja wiem o Tobie, to znaczy, e jest. Tak bardzo pojednana ze swoim istnieniem, e niemiertelna: tylko z waha yje mier. 2 Wierszem rosn do Ciebie, ktra jeste w niebie Wyszym ni to pastwisko, gdzie si pasie ptak Mojego wzroku; dokd nie dosiga akt Strzelisty samogwatu i jasnowidzenie. 3 Wierszem rosn do Ciebie, ktrej nie zna nikt Z yjcych i umarych. Ja te jeszcze nie znam. Lecz wiersz ronie na olep coraz wyej, mit Rozjania nieskoczona byskawica serca.

89

Piosenka o poecie
POCZTEK POCZTEK POEZJI
Panu Julianowi Rogoziskiemu

Bdna przecz pomidzy piersiami Atlantydy Lub inny lecz trakt zawsze nie z mojego snu O, pocztek poezji swoimi chodzi drogami! Wiem jeszcze wicej: oto, aby mc si bawi Tym, i nawet iskrzenia elektrycznych stp Nie sysz, kierpce nosi splecione z wkien ciszy. Oraz donie umylnie wcisn w rkawiczki, Tak by odciskw palcw nie wszy mj gd, Cho na zewntrznej stronie snu mogyby by No bo czy nie mg dotkn; potkn si o kcze dzy, ktre niekiedy a poza sen wyrasta? Mniemam take, i chodny hem ma na gowie, gdy Nie podpala mu wosw nawet rozpdzony Promie jasnowidzenia. Dziewczca wdziczna maska Tak oto drogi chopiec ze snu i ze mnie drwi. Lecz wiem: poza tym nagi jest jak szczera ra I gdybym by kobiet dawno miabym w ustach.
1969, czerwiec, Zakopane, Astoria

90

ZAKON
Dobra noc mi pozwala a do rana pisa niezmordowanym pirem krwi na jej tablicach odwracanych wilgotnym palcem mdego wiatru. I pisz wierzc e mi starczy jeszcze znakw wspczucia z kadym bratem co na wysokoci swego osamotnienia te z wolna wywieca. I pisz wierzc e mi wystarczy pokory gdy wit mi szary worek na gow zarzuci by si do wielkodusznej cierpliwoci zmusi. Bo pisz wiedzc e gdy noc wypeznie z ndzy pozalewanych wod lokatorskich piwnic i na gwiazdach swe paszcze rozwiesi by wyschy ja znowu bd pisa oni bd czyta piszc zarazem do mnie swj serdeczny list wielkim promieniowaniem swej wysokiej krwi.
1968

91

NA POKJ I NA WOJN
Trzeba by ktr z tych susznych gwiazd nazwa Sowem zielonym jak kiedy byo Wenus, Zaniedziaym ju grynszpan na miedzianych wargach, Aby wschodzia nad nasze nowe miasta Jako wreszcie legalny afrodyzjak mw, Siostra braci, tarcza przychylna nasieniu. Trzeba by inn czerwonym nazwiskiem, Tak jak onegdaj sowo Mars, uprawomocni, Aby na nowo byy ju rzeczywiste Pociski dyplomatycznych not i pociski Puszczane w wieo wykopane okopy Wroga, gdy czas nowy dojrzeje do wojny. Trzeba by suszn kropl krwi upuci Nim karabin maszynowy zagra w pnie.

92

PROBA
Da mi miot bym zamit publiczny plac Albo kobiet bym j kocha i zapadnia Da mi ojczyzn abym opiewa Pejza lub ustrj ly czy chwali rzd Przedstawi mi czowieka bym ujrza jego wielko Czy ndz i opisa w ciekawych sowach Wskaza mi zakochanych bym si wzruszy Posa mnie do szpitala Na komunalny cmentarz Urzdzi mi teatr igrzyska sportowe Wojn niwa na wsi festyn w miecie Albo nauczy mnie prowadzi samochd pisa na maszynie Zmusi do nauki jzykw czytania gazet A ostatecznie da mi cho wdki ebym pi I potem rzyga bo poetw naley uywa
1969

93

PIOSENKA O POECIE
Poniewa bity jest cigle jak dziecko, Poeta, sztuki nie znajcy wcale, Pi poematu zaciska i bije. Bije kobiet, bowiem si podmywa, Wyciska wgry oraz si maluje. Bije sw on za to, e kobieta. I za to samo bije swoj matk. I ojca bije za to, e z ni jest. Wadz opluwa prdkimi stychami. I tucze szyby rymem i kopniakiem Akcentu gwk embriona w macicy Przetrca tak, e matka syna pozna Po idiotyzmie, z ktrym si urodzi. Poeta take inne rzeczy robi, Ale ju wtedy przestaje nim by.
1968

94

LIST DO NIEZNANEGO POETY


Jenseits von Gut und Bse

Paski pokj wynajty u rencistki Dawno wdowy ale z seksem niewygasym Ktra pieska ma Pan musi wyprowadzi Nawet wtedy gdy pan zacz nowy wiersz Z jednym krzesem wskim kiem bujnym grzybem Paski pokj nieprzytulny zwaszcza teraz Kiedy w okno co na pnoc zawsze patrzy Tucze dziobem mrozu biay zimy ptak Czy herbat cho pan moe sobie zrobi? Czy sprowadzi moe sobie pan dziewczyn? Paska matka odwiedzia pana kiedy W tym pokoju gdzie z sufitu patrzy strach? W rkopisach czy nikt panu tam nie grzebie? Czy za wiato ka panu co dopaca? Te butelki oprnione z podej wdki Gospodyni panu chyba ma za ze? Pask twierdz i wygnaniem jest ten pokj Wie ponad dobrem zem i spoeczestwem Czy pan nigdy nie prbuje z niego uciec? Z rozpaczliwych czterech ktw Pity: mier
1968

95

WIADECTWO
1 S u nas gry podziemne, o ktrych nie ni si nawet w najbardziej proroczych snach kartografw. 2 S u nas rda ukryte pod mchem mgy; przeczuwane tylko przez spalone spragnionych garda. 3 S u nas rzeki podskrne, co nios statki, o ktrych mao jeszcze wie rejestr krlewski. 4 Gwiedzie przychylne byyby jzyka kpy, gdzie upa by, ju wyprzgnita z szlei sfer, chciaa. 5 S u nas studnie takie, gdzie na dnie jest inne niebo antypodw, ale nie wie purpura. 6 Jest u nas modsza siostra mierci: chlebem i sol z rki j karmimy, eby bya yczliwa. 7 Jest u nas prawda: ty wiesz, co jej skadasz wiersz odywiony rozpaczliw krwi z serdecznej rany.

96

NA ODWROCIE STAREGO WIERSZA


Panu Andrzejowi Kijowskiemu

Na odwrocie starego wiersza Nowy wiersz dzi pisze poeta W prawej doni owek ciska Lew sobie mzg z wosw iska Prawym uchem gosw ze Wschodu Lewym sucha z Zachodu gosw Zamyka zazawione oczy I ju widzi Biegun Pnocny I ju czyta cyfra po cyfrze Ten swj wiersz w sennym zorzy pimie Poudniowy Biegun nie szkodzi Koo tyka pingwiny chodz Rosjanie i Amerykanie Zakadaj bazy polarne Na pnocy te si ukada Jak najlepiej nowa wyprawa I wpada mu w wewntrzne oko Transkontynentalny samolot Echem wodorowego gromu Nowoytnie brzmi gos ze Wschodu Na Zachodzie co sycha? syszy Mdy pisk watykaskiej aciny

97

Nadepnitej na gardo butem Postpu reklamy piguek Do dyktandu temu posuszna Zapisuje dystychy suszne A gdy oczy otwiera znw Na kartce wyiskany mzg Na odwrocie starego wiersza Stary lk jednakowo mieszka
kwiecie 1970

98

***
Panu Jackowi ukasiewiczowi

Mj szerokostopy mzg, co z gowy mi wyszed Przemierzywszy kroset mil jawnym jest ksiycem Mj niebieskooki wzrok, co pody za nim Pokonujc krtko sw eni go z gwiazdami A mj religijny gd, co nie znosi braku Zmyla Boga, aby by tem im oraz ramk I ju mj naiwny zmys pobonej harmonii Penym gosem cieszy si z osignitej zgody I ju mj zacieky bunt, najlepszy poeta Po cichutku ostrzy n na kamieniu serca
1969

99

GDY PIES KSIYCA


Gdy pies ksiyca szczeka i z zaukw nocy Echo mu odpowiada w sposb wielce drwicy Gdy fioletowa lampa twojego mzgu ponie Mdlc gorczk, kiedy dygocce donie Ledwie mog uchwyci cho okruch powietrza Aby do ust zduszonych rk snu go wetka Jak papieros, gdy sen jest nie snem lecz cyklonem Ju nie w twoim pokoju w komorze gazowej; Gdy pies ksiyca ju nie szczeka ale wyje Gdy ptla lku szczelnie zaciska ci szyj I ju nie yjesz ale cinity na dno Mdego ciaa przez wrogo obojtn moc Nie miesz wierzy, e jeszcze wolno ci oddycha; Kiedy nawet poezja, pierdnwszy w drzwiach, wysza Z pokoju, by si uda na ptl tramwajw I kontrolerce w budce przeszkadza w spenianiu Obowizkw subowych, karmic j tsknot I tak dalej; gdy, nagle spojrzawszy przez okno, Stwierdzasz, e si planeta odwrotnie obraca Odwracasz gow, cian koo siebie macasz I nagle palcem trafiasz w nieskoczono... Krzyczysz Lecz co z tego, gdy nawet sam siebie nie syszysz; Gdy do dziesiciu liczc wnet si zatrzymujesz Nie pamitajc, co jest dalej, ju na trjce;

100

Gdy nagle jeste swoj matk, rodzisz siebie I jako matka niemo patrzysz, jak si w rzece Nazywanej po polsku jak kobieta: Anna Topisz, i orientujesz si raptem, e zasza Pomyka, gdy brakuje cyfry w z pocztku; Gdy, jak Norwid, zaznaczasz, e nie jest z teori Obeznany, za wszystko dzieje si w pejzau Sonecznym, gdy ty syszysz: pies ksiyca zawy Znowu, i odszczekujesz mu szlochem spod serca Gdy n blu przemoc przenikn ci trzewia; Gdy pies ksiyca skomle jak twj kiedy pies Dopraszajcy si, by mu da wreszcie je Gdy pies ksiyca dyszy jak zgoniony pies Gdy pies ksiyca gryzie twj mzg jak zy pies Chocia obrcz doni obejmujesz skronie Wtedy zjawia si Strzelec ja i stawia kropk.
25 I 1970

101

PI ZDA O WOSACH
1 Wosy s smutne: mzg nawiedzony Dumnym obdem nie chce dba o nie 2 Wosy s ciche gdy gra kosmicznie Mzg piowany dugim sfer smyczkiem 3 Wypadajce wosy: cho dumny Przecie godny mzg zjada cebulki 4 Wosy samotne: mzg nieobecny Ani na niebie ani na ziemi 5 Tryumfujce wosy: odgady e mzgu nie ma gdy szczury zjady!
18 II 1970

102

RKOPIS
I Kartka saboci twojej okrutnie i drwico pena. A ty si cigle przymuszasz jake uparcie peza Poprzez t nudn Sahar, aby dotrze do rda, Tak rozpaczliwie ju oblizujesz spierzchnite usta. Oby ci w kocu wysech atrament w twym kaamarzu, Oby bezwadnie w sypki piach liter uderzy twarz! Bo c za duma, mio, nienawi kae ci i Podug meandrw wysychajcej ju, sonej krwi? W pocie si topisz na tej pustyni, by ci sl zara. I w kocu amiesz paznokie pira i tak to jest: Skrelone sowa, skrelone ycie, nie napisana mier.

II Ta kartka jak chusteczka albo twj pokj: cztery Ma rogi, by haftowa krwi swojej drobnym ciegiem Lub wielkimi krokami imaginacji chodzi Od sowa do przysowia, od przecinka do kropki. Ale o co ci chodzi, e tak wci si uganiasz I wci nie moesz dobiec do ostatniego zdania? Co ty chcesz wyhaftowa, e tak krwi nie oszczdzasz, Na jak r ma ci wystarczy owa przdza? Spjrz, dobra noc si koczy, co twoj ndz krya, Gosem pierwszego ptaka dzie z ciebie drwi zaczyna. Wic zapomnij o kartce, pij. Wtedy ci mier napisze Nikt.
1970, luty

103

SOWA DO PIOSENKI NA OSTATNI DZIE ROKU


ile mierci w szufladzie w szafie w rkawach paszcza tyle strachu pod kiem za lustrem za obrazem ile wierszy spisanych ile wierszy podartych tyle ycia w brulionach tyle nadziei w mieciach tyle mieci w mietniku ile zachwytw gupich ile snw fantastycznych tyle ndzy skutecznej ile wdki wypitej tyle puc wyrzyganych ile sw wyrzeczonych tyle blizn fioletowych tyle niegu za oknem ile krwi upuszczonej tyle guchego nieba ile lepego wzroku tyle w krwi niepokoju ile dni w nowym roku ile w zegarku sekund tyle mrwek na plecach ile wosw na gowie tyle robakw w mzgu ile jest w gowie blu tyle odka w gardle

104

tyle w ustach niesmaku ile jest obrzydzenia tyle korzyci z chleba ile poytku z gwna tyle jest oschej wiedzy tyle wiedzy jaowej ile lat zmarnowanych ile pamici nudnej ile wiary faszywej tyle mki komicznej tyle miesznej tsknoty tyle mioci prnej
31 XII 1969

105

PIOSENKA O POECIE II
Poeta pisze o ojczynie (maa wdka) Poeta pisze o kobiecie (maa wdka) Poeta pisze (czysta wdka) sztuk robi Poeta pisze cae rano (ile wdki) Poeta pisze po poudniu (duo wdki). Poeta pisze wieczr noc (hektar wdki jak mwi B. Antochewicz kapitan MO) Poeta pije (szkoda sw)

106

PRBA OSTATNIEGO WIERSZA


Ju w zgodzie ze snem nie napisz ciebie, Wierszu, moja mko, ndzo i wielkoci, Nudo, rozpaczy, godzie i szalestwie. Nie policz ci na palcach adnej zorzy. I nie wysowi ci do wtru gwiedzie: Tak wysoko we krwi piewa, e a boli. I sabej gowy szko nareszcie pknie, A ty mi si, wierszu, jeszcze nie pooysz agodn doni na gowie bolesnej. Ani nigdy w niemej zgodzie z duchem mowy, Podug nadziei partytury jednej, Nie wygram.
1969

107

WICEJ NI SOWA
Boli mnie gowa jako w Wszechwiecie Tak i na Ziemi na pewne cicie? Boli mnie serce tak w dzie jak w nudn Noc czyby zastrzyk benzyny czuo? Boli mnie do gdy pisz wiersz proz Jak i podcieram si utn noem? Boli mnie noga, chocia dziewczyna Wie, e nie tacz wyrw mi z tyka? Boli mnie gowa, serce, do, noga Jakby to byy wicej ni sowa!
18 II 1970

108

PIOSENKA Z NAJWYSZEJ WIEY


Piersi przekute drutem do robtek Ma moja ona I cigle jej rad I wci jej krwawe ciao wielbi kat Kuchennym noem biodra grubo strue I parzy stopy i opala ydki Wyuska jabka z kolan yy z ud Teraz otworzy krzywym ciciem brzuch I na widelec ponawija kiszki I szuka dalej Wymacawszy odkry Ko ogonow i odrba j I noyczkami do naskrkw srom Wypreparowa I wyupi oczy I przez maszynk do mielenia misa Przepuszcza oba poladki I krew Wiadomo po co rozciera na szkle I kady wos jej na czworo rozszczepia Bo cigle wierzy e przecie odnajdzie Takim cierpliwym oprawc kt by Inny jak tylko poeta mg by Znam go Nazywa si Rafa Wojaczek
1969

109

Re
RAFAA NA IMIENINY RAFAA WOJACZKA
Kto, Kto kocha Nie jest tym, co Umrze. Wic cho skdind wie, e mier poufnie Dowiadywaa si nawet u ksiy I przodownikw policji, Wierzy. Kto, Kto wierzy Nie jest tym, co ebrze. Wic cho go bol wszystkie rany cite Siekier wiata a do koci rdzenia, Swoje powietrze ykajc Czeka. Kto, Kto czeka Nie jest tym, co Kupi. Wic cho odmienia imi swej zasugi Przez pory roku i ksiyca kwadry, Gorzka sl klski siada na Wargi.

110

RE
mier nad Azj jest obokiem na kocu wosw fosfor gwiazda na wierzchu doni midzy doniami kulistym piorunem lecz kiedy pi ucieka mi przez trzewia do Polski druga ra puc boli sucha krew oddechu ja na klczkach pucz krocze nasienie mi si mieje ju Ziemia obraca si przeciwko mnie a serce dugie za oknem lepa chorgiewka
I 1967

111

W PODWJNEJ OSOBIE
Nie pi lecz On te nie pi Sucham lecz On te sucha Czekam lecz On te czeka Ja cierpliwy lecz i On cierpliwy Oddycham lecz On te oddycha Widz Go ale i On mnie widzi Nie boj si lecz On te niestrachliwy Zapalam papierosa On take skrta mi Jem jabko On te co sobie gryzie Milcz On take milczy Pisz i On te na kolanie Onanizuj si On czyni rwnie sprawnie Gdy robi miny jake si wykrzywia Ruszam uchem ach jak On umie rusza Kln szeptem lecz On nawet jakby umiejtniej

112

Wic miej si lecz On bardziej drwico Otwieram okno On otwiera drugie Boli mnie brzuch On zanieczyszcza powietrze Nudz si On ziewa Czytam zaglda mi w stronice Myl On telepatycznie Wycigam beta zza ka wypija mi piewam w duecie z Nim Rzygam On wczeniej ode mnie w Rydze Wkadam koszul On zapina spinki Wcigam spodnie On przeciga pasek Zakadam buty On wie sznurowada Gdy wychodz On te wychodzi Gdy przychodz ju na mnie czeka Przepraszam: czy pan te umiera
1969

113

KONIEC PIENI
Panu Bogusawowi Kiercowi

Znw pnoc Lecz poemat skoczony I kropka Lub nie Sprawdzi si czy posuy Uwydatni I c Znowu w cieniu pewnej ry mierci ryczka szczcia co mae ale wasne. I autor ju powoli dopija herbaty Papierosa dopala mniej chciwie z wikszym smakiem Otwiera okno Wietrzy Przebiera si w piam I pora to powana i wypada spa. O tak I bardzo mdrze Na brzuchu najpoboniej i zdrowo na odek Zwaszcza gdy mcz wzdcia Wic gasi wiato i rozlunia minie. I nie myli ju o rzeczach przykrych Wszak poemat skoczony Ogosi za rok Co Nie moe zasn? Nie yczc sobie ziemskich karier Strczy sobie niebo bohater Nie pi By spa mg kto Lecz kamie Szekspir o tej porze Bo autor nie moe spa. O biedny Czy naprawd zazdroci bohaterowi e tak mu serce bije a dzwony w kociele witu?

114

Ju podniesienie soca nad widnokrg w oczy Ale na darmo pilnie zaciska powieki Trzymajc si kobiecej piersi Nieba bohater jawnogrzeszy
1969

115

OJCZYZNA
Matka mdra jak wiea kocioa Matka wiksza ni sam Rzymski Koci Matka duga jak transsyberyjska Kolej i jak Sahara szeroka I pobona jak partyjny dziennik Matka pikna niczym stra poarna I cierpliwa jak oficer ledczy I bolesna jak gdyby w poogu I prawdziwa jak gumowa paka Matka dobra jak piwo ywieckie Piersi matki dwie pobone setki I troskliwa jakby bufetowa Matka boska jak Krlowa Polski Matka cudza jak Krlowa Polski
1968

116

***
Ciemno ciemnieje znw za oknem powiek Bo, gdy przejrze, mioci zasuy, Pka ko wzroku patrzcego w pomie ywego ciaa prawdziwej ry. Ale on zaraz swe rce przymusi Do szukania w ciemno: nimi patrzy. Musia go wprawy w cierpieniu kto uczy, e niewidoczne na drwicej twarzy Cho pomie ronie, a on wci bez skargi Swoim blem najuczciwiej soli. Kto do mioci urodzi go takiej, Co na otarzu ofiar mnoy!

117

HODUJ TEN BL
Hoduj ten bl po to pewnie by spisa ten wiersz na skrawku dobrze wygarbowanej skry mojej matki A jak krzyczaa gdy j obdzierano Do ywego misa a potem delikatnie by nie uszkodzi cienkiej siatki wraliwoci odejmowano miso Jest taki chiski sposb trzeba przyzna: dobrze obmylony
1965

118

PRAWDZIWE YCIE BOHATERA


Jest horyzont prawdziwy tam za horyzontem. Lecz najpierw czarne gwiazdy, nie wiedzc czy s, Lec do jego oczu zakrzywiajc tory. Gdy w oczach ciemno widzi podczerwon krwi. Oto prawdziwa chmura z niebieskiej wyyny Jego mzgu ju schodzi aby sta si z Morza: na horyzoncie suchu teraz dyszy Ju wzbierajcy w dusznym wntrzu morza sztorm. I agla biaa miara w szwach rwie si z nadmiaru Ulotnej treci wiatru i sternik ssie dbo Krwawej wtroby, ktr on, celnie przez gardo Przybity do poprzeczki rei, karmi go.
1968

119

POWIESZONY
Dugo uczy si mierci w niebie mu pisanej Gwiazdami: wreszcie ujrza kpic si w niebie. Umyta jego wzrokiem nieskoczonym z piany Chmur, Jungfrau ju go w rkach w Alpy wiata niesie. Lecz tu kobiety jeszcze pij mu z rozporka Cho mowie wzbraniaj nie ochrzczonym batem. Cho rzemie celnie kaza zamkn usta krocza, Cho nagie kartki grzbietw ju krwi zapisane. I, ruszajc gbami, dziel si uczciwie Tym ciaem na talerzu pobonego godu. A on wci si umiecha jak wtedy, gdy ycie Uduszone ucieko z ptli horyzontu.
1968

120

MIMIKRA
Pani Barbarze Bittnerwnie

Prawdziwe jest mistrzostwo mierci, co wymyla coraz to inne formy swojego istnienia: zostaj niemiertelne gdy ona ju zmienia, jak naturalnie metrum zmienia nieumylna decyzja precyzyjnie liczcej akcenty oddechu krwi piszca do; jak zmienia kostium tancerka w interwale gry, zezujc z boku do lustra tylko po to, by sprawdzi zapicie stanika nie nagoci zawodowej twarz kontemplowa; jak cieky niepokj poety znajduje odwoanie wreszcie przy kuchennym zlewie, gdzie na krawdzi jawnie siedzi ona, rozkraczona, na pami w mzgu wyrzebiona sekunda podania, tak mier zmienia twarz.
marzec 1968, Kudowa Zdrj

121

Ballada obsceniczna
RKOPIS
Chodz wrd wosw sw, co s przdziwem skrytej w nie sonozaciekej mioci. Abym j uplt w jawn ju tkanin musisz mi palce uzrczni, mj Gociu. Nie wiem skd przyjdziesz: jeli jest kobiet urod si z ciepych macic moich doni. Gdy z jednej wstanie glina twego ciaa z drugiej przetocz w t glin piew krwi. Oczy poycz twoim oczom wiata by cho przez chwil bya wiadkiem wiata. Jzyk urodzi dwie kropelki liny by spuka z ciebie strach widzialny pot. Bdziemy mieli czas od ust do ust by przecierado wiersza na nas spado.

122

***
twoje ciao moje dzieo z gliny godu wyrzebione fantastycznie czuym dutem precyzyjnej doni ttna wietn lamp serca w peni znakomicie owietlone gdy paruje niewidzialnym wiatem ciepa twoja skra si wydaje by jak cieka widz cyple sutkw spina parabola stromej tczy za t bram mi nie znana jeszcze bliej twarz lecz blisko pistka pity gdy podnosisz nog duga perspektywa nieskoczonej ydki uda milowego ile metrw warg mie trzeba by caowa

123

MUSISZ SI ZAWSZE RY BA
Musisz si zawsze ry ba, ktra ustami jest rany, co si wewntrz ciebie wci rozkrwawia. Bo, cho szukam, jzykiem ci nie umiem, naga: powiedz mi, e si boisz, uwierz, e jeste. e jeste w sobie, ciau swojemu przytomna ciao jest okiennic, skd wiatr pochym gestem bezwiednej doni wypchn moe szyb krwi ju w ssiednim powiecie opadnie zamieci ognia, co noworodkom powypala oczy a olepe z rozpaczy matki wyysiej. Wic powiedz, ebym chocia wosami usysza. Niech chocia skra prdkim szeptem dreszczu powie wargom, czy jeszcze mieszkasz w tej grzskiej osobie; nim jeszcze nie przeciekem przez ni cakiem, powiedz.

124

DWOJE
Cho nie znaj si jeszcze znaj si zawczasu. Obrzydzeni zarwno lecz ciao samo strczy. Jej wosy ktre plcz si z niskim obokiem gdy mwi: nasram na saw poety. Niebo ju wie czym bdzie kiedy ich zastanie razem: mier na Ksiycu z jelit wyjd im glisty. Wreszcie kade z nich bdzie po sobie wspomnieniem dwa wirujce pioruny kuliste.
lipiec 1967, Kazimierz nad Wis

125

TEN TRZECI
Kiedy do twego domu wchodz, kto jeszcze wchodzi ze mn, e mnie witajc ogldasz si na boki? Kiedy stawiasz nakrycie na st i krajesz chleb, kogo jeszcze zapraszasz, aby te usiad je? Dla kogo, gdy odpinam ci spink u stanika i dotykam twych piersi, nieumylnie si wzdrygasz? I kto ci nag ran, ktrej mj wzrok zablini nie moe, tylko bolisz wci bardziej prcz mnie widzi?

126

***
Jeszcze w ni nie wszed, ju nie ma jak wrci. Ze wiata jawnie wywiecony, w skry worek wcinity, patrz: lin sromotn cieknie w otwarte jej krocza okno. Kobieta nie wie, na co jeszcze czeka. On syszy: skoblem mrozu zima szczka. Za sieni ciaa tamtej w pobielone wieo dla gocia prosi pokoje. Kobieta mwi, e nie ma wyboru Ale on jeszcze wci odwraca gow. Lecz nagle mier ju ca w sobie przey wpada. Nie wida mu nawet pity.

127

BALLADA OBSCENICZNA
Panu Witoldowi Niedwieckiemu

Czarna i czerni wierna ta gwiazda wochata Pimowym wiatem Sol jest mu w oku wchu Sony krgosup blu gdy zwinity w embrion Jzykiem wejcia maca Perszeron podania rozdty przez godne Mleko kopytem bije Lecz nagle si waha Zdjty w siodle mdroci i ju z konia zsiada Bohater co by koniem lepa rdka instynktu powoduje koniem Kiedy ogon kurz z rynku Brukseli znw zmiata Tknita bezmyln warg podania gwiazda Ju zaczyna rowie I nagle grzska ra p konia pochania A bohater zaywa szczcia gdy spokojny Moe ju od wnoszenia prb do mstwa wolny Si Belgii na kolanach
1968, 12 XI

128

Prolegomena do sztuki wyzwolonej


ZNW MUZYKA
Znw muzyka: kto myli o nas tak intensywnie, e serce traci pami i w inn stron bije. I znajomy, cho zawsze niespodziewany, lk sprawia, e nasze ciaa znw odnajduj si. I znw przestraszonymi wargami prosisz zrcznie aski moich, i leczysz mj przegryziony jzyk. Chodnym nogom pozwalasz, by rzdzi nimi strach, bo wiesz, e gdy zaufasz, sposb ci wskae sam. I znw najpilniej chtna jeste i najposuszniej wierna tej niepamici, ktr ofiarowuje Ci muzyka: wezwanie, by krwi wtrowa jej. I znw nas pozyskuje do swoich celw mier.

129

KARTKA
Czas opowiada si goskami sekund Kada godzina to pie epicka Uwierz: nie mona nocy napisa Nawet najzwilej: brakoby papieru Choby do szcztu wyrbano lasy Z wszystkich Polakw zwleczono odzie I przemielono zasb bibliotek I zaprzestano wydawania prasy Lecz przecie nie bd zaraz taka smutna Bo jednak ujrzysz kartk, co jedna T noc w caoci bdzie zawiera Kiedy o wicie zagldniesz do lustra
1969

130

ZWIASTOWANIE
Gos, ktrego nie syszysz: gruba woskowina oguchej ciszy w uszach i najwyszy pd rozkrzewionego gosu przez ni nie przebija. Gos, ktrego nie syszysz: lepa byskawica poruszonego wstydu odmienia Ci pe. Ra, nim wzejdzie w onie, na policzkach ponie. Gos, ktrego nie syszysz: dugo anioowie, coraz to blisze echo nioso poprzez ganki, a ostatni przystan na progu Twej pci. Gos, ktrego nie syszysz: jednak wysuchany przez inne Twoje ucho, skoro w doniach drysz, pierwsza wreszcie kobieta midzy niewiastami.

131

PROLEGOMENA DO SZTUKI WYZWOLONEJ


Ciao cieszy si sob pomieniami ogie Jeszcze osobne lecz ju iskrzc czuj zwizek I urodzi si przepis moralnoci w dym Wykrystalizowana mier z poncych puc Pomie jeszcze uczywem cieszy si nasienie Jeszcze uje kobieta poyczye jej eby z lichw odebra cztery kilo misa Z mzgiem paczem trzewiami i eby by syn A gdy odbierzesz rzucisz do mieci materac Zmienisz jej w sigajcy a do nieba stos I polinionym palcem sprawdziwszy wiatr w dym Patrzc wystukasz pulsem czysty rytm eklogi

132

EKLOGA
nieg wyrs w nocy: ubogi poranek wie purpur jarzy si obficie. A do najdalszej granicy poranka idziemy brodzc w nim po pas jak w ycie. Wreszcie, z podwietrznej strony zaspy, w jamie co na szeroko dwu cia jest wybrana Wzrok nasz zastaje par zakochanych gdy on w ni mio sieje ozimin. Na zmarzych twarzach ju czujemy ciepy blask ich nagoci ktry topi niegi. I bdzie wiosna wtedy kiedy krzyk narodzonego zbudzi zmarze ptaki.

133

APOKRYF
Snu stara szlachta: kopaki turbanw Zwinitych wok gw idcych z rany ona swej matki nietknitego: panny wic czogajcych si pod stor bramy Zmruonej hymen; panny w wosy, w skr, W oczy i w uszy zapodnionej chmur Niebieskiej spermy; gw dwudziestu chopcw Ociekajcych nagoci jak ko. I tylko: czemu w turbanach nie z gow Go: a sen si ze zdziwienia spoci Nasieniem w pociel, ktr nie jest Ziemia Lecz spadajca do nieba kobieta.

134

Piosenka uliczna
TWARZ TWARZ
Abym mg rozpozna j i ebym uwierzy Byskawica rzebi twarz w brzowym powietrzu Ale bym si nie zlk jej, e nazbyt wyrana Na pocztek to nie twarz, tylko gruba maska Ale bym nie lka si, e nie ujrz w caej Fantastycznie gronej i absolutnej krasie Dano przecie pewn mi, skryt wiedz senn: Wszake burza dalej trwa, wic ujrz na pewno.
1969

135

PIOSENKA ULICZNA
O godzinie porannej Lecz nie rzekiej jak krzyk Nowo narodzonego Tylko mdej jak konanie e idcemu nawet Odgos mojej ndzy Wrd witajcych domw Zdawa si nie powstawa Cho tak zazwyczaj donony I nie byo mi zimno Cho wracaem z czuwania Odprawiwszy pocigi Do Ultima Thule A take podmiejskie Ju nawet nie bolejc Nad przymusem powrotu Do zakisej rozpaczy Wynajtego pokoju Tyle wiedzc e kolej Ma zawsze cigo sezonu I kiedy tak wracaem Bez radoci wciekoci Ju prawie obojtnie Przechodzc obok luster Te obojtnych szyb I nie mwic do siebie I nie czujc parzenia Opuchnitych stp Bowiem wczeniej wypiem Niedu buteleczk Taniego kosmetyku By sprowokowa serce Do ywszego dziaania Gwoli pokonania Tej mojej smutnej drogi

136

I gdy wszedem na rynek I szedem dalej mimo Jego architektury Opiewanej w kadym Szkolnym podrczniku Wtedy stao si wanie To o czym teraz donie Chc z dbaoci o szczeg Snujc piln litani Wic gdy prawie za sob Miaem rynek z ratuszem Do ktrego umylnie Podaj pielgrzymki Szkolnych wycieczek Kiedy Przeszedem przed wystaw Magazynu md mskich Gdzie za szyb sta Czarny Zaklty w manekin I rzdzi wszystkim Wtedy Ile kamieni w bruku tak wanie pomylaem Ile kamieni w bruku Tyle kobiet ujrzaem Tylu kobiet doznaem Na tym pustym rynku I wszystkie byy Pani
we Wrocawiu, 29 kwietnia 1969 r.

137

PIOSENKA INNEJ ULICY


Pani Graynie Lisowskiej

Kiedy wymia mnie wszelki stwr ywy i martwy Kamie wiersz zwierz robak obok czowiek kwiat; gdy Wzrok mj ju adnej nie mia wadzy nad pejzaem Co ukonstytuowa si w formy koszmarne Ktre si przelewajc w rodek mzgu cieky I w straszne skrzepy stygy na stay bl; kiedy Parcia grozy odeprze ju nie mogem doni Rozdygotanej krwi; gdy mogem, owszem, gono Krzycze na pomiewisko tym bardziej powszechne Zataczajce krgi coraz obszerniejsze; Gdy jedyn pewnoci bya pewno, e Chichota ju zaczy nawet tkanki mde; Gdy na koniec wyzuty byem nawet z wiary e moj stron trzyma pewien sen najstarszy Dziejcy si w kolorze rowym i chocia Take grony, zarazem bya to ju groza Oswojona niejako cigym uprawianiem Jej to jest poematw miosnych pisaniem; Kiedy wierny mi dotd n te mnie opuci I zacz innym suy do dzielenia tuszczy I gdy prostej pieszczoty z nim nie mogem zay Przyoy go do chtnej szyi albo twarzy;

138

Kiedy wreszcie nie mogem pj nawet do mistrza Ktry ezoterycznej wiedzy mi uycza Lecz wanie pilnie wznosi sobie dom na skale Gdy moja stacja oraz meta bya barem; Kiedy ulic wlokc si, wty jak mga Ju nawet nie sprawdzaem, czy Bkitny Pan Nie zgasza si po moj osob tak nudn Tak uciliw oraz plugawie naplut Na pierwszego prospektu miasta wietny asfalt Wszystko jedno czy Rzymu Moskwy czy Wrocawia Gdy wtedy zapomniaem ju nie tylko stron Lewej i prawej, ale wszystkich wiata stron I tylko szedem; owa za droga nie rzek Bya, ktra prowadzi nas sama do celu Tylko mudn ulic co wiedzie do domu Ktry mieszkaniem adnym nie jest ju nikomu W ktrym nie zamieszkuje ju adna kobieta Moe tylko jej pami i jake bolesna; A ze mn moje ycie jake zmarnowane Szo jak gdyby pasaer co jedzie na gap I ju mu na kontroli adnej nie zaley Bo jeli ma to i tak lewe dokumenty; Take mier bya owszem lecz do lepszych celw Stworzona sza z wizyt do obywatelw

139

Ktrzy swe ony grzeczne jeszcze przynaglali Aby dla gocia dobr kolacj stawiay Oni za wybiegali do sklepw pobliskich By naby dobre trunki nie tani salicyl; Wic kiedy ju tak dugo szedem mudnie szedem Mijajc si z idcym z naprzeciwka zmierzchem Jake niemelodyjnym ciemnym ndznym cikim Nawet nie szepczc sobie ktrego z mych wierszy Jakby sobie ostatni piosenk kto nuci Aby nie by samemu; gdy, nagle podnisszy Cik gow, ujrzaem baem si uwierzy e ta, co pewien hotel komunalny wieczy Wieyczka ozdobiona wiecc koron Jest przecie Twoj twarz skdind znajom
1969

140

***
ycie roi si od szyb, by przebi gow i wskoczy prosto do ust Krlowej. ycie roi si od gwiazd, co niszcz oczy, gnied si w lampie i w mzgu. A to nie s szyby z cukru ani koce. A to nie jest Krlowa co ma zmys pieszczoty, i wypluwa na bruk w kau krwi. A to s gwiazdy, co si miej trzypitrowo.
5 V 1969

141

PEWNA WIEDZA
Wiem: najpierw oko gwiazd rodzi w kady wieczr. Wiem: potem krew w tej gwiedzie tak daleko mieszka. Wiem: ty, co oficyn jeste swojej krwi do posyasz, odrczny puszczasz do mnie list. Wiem: moja do nie pozna smaku twojej doni. Tamta gwiazda ju spada: przygwada do ziemi. Widz: ley, przejrzysta jak cie rkawiczki. Gwiazda jawnie dopala si na linii ycia. Wiem: lec w koleinie poziomego ciaa czujesz jak mrz ci skuwa Wschd z Zachodem ciaa. Drug doni sprzed oczu odsuniesz powiek nieba i ujrzysz czarn r swojej mierci.

142

ODJAZD
Wiem, e jeeli kiedy wyjdziesz mi spod powiek osob, wreszcie caa jak z wody naga, wtedy nie bd umia zawoa ci tak, eby nie wywoa sobie mierci z ry. Lecz to moe by dobra mier, jeli ty krocze bdziesz mie, co nad gow zawieci mi jak dzie, bdzie mie smak mgawicy z najgbszej piwnicy nieba i biay zapach podry. Bo wtedy, gdy pobonym jzykiem znw dotkn, w uchu usysz oskot obsuwajcej si Ziemi. I nie wiem co zrobisz, kiedy zamkn oczy, na Wenus odlec wraz z kiem.
1967

143

GROTESKA ODJAZDU
Ju zamiast mzgu mam ponc r: Chirurg, co sprawi, chyba by demiurgiem. Rce do bokw przycisnem; mdry Majster stosownie odgi doni lotki. Przy reaktorze brzucha, gdzie si warzy Noc nuklearna, fizycy na stray. Astronomowie pewn trajektori Zliczyli. Wenus sobie myje krocze. Lecz wszystko na nic, bo znw kto mi stopy Wielkimi gwodmi przybi do podogi.
1970

144

BAR PIEKIEKO
Dwaj mczyni przed barem Bar Piekieko neon Przechodzi kobieta z czerwonymi dodatkami Buciki torebka rkawiczki Kobieta pachnie niebem Wieczr Paryski Mczyni zapalaj papierosy Wracaj do pieka Uroda barw jest nieskoczona Jak uroda kobiet Mczyni patrz po sobie Kobieta si w nich porusza
17 IV 1968

145

Gos kobiecy
(z nieznanej poetki)
GWA AT GWAT
Moje ciao wcignite na k Promie blu tkanki mi zapala Jakie konie wprzgnite do stp Cign Dobra trawa przecierada Nigdy jeszcze nie rs taki krzyk Przez sufity w guche okno nieba Teraz sysz wszyscy Jestem dzi Z Twojej aski prawdziwa kobieta Powalona ju zawsze na wznak Chc pozosta Ko blu ju w gardle Niechaj nigdy nie skoczy si gwat Jak k dugi jest tak niech si stanie Krzyem by si we mnie zakotwiczy Wierz mj krzyk kamie nieba syszy

146

STUDIUM
Moje ciao, cierpliwe wpierw, teraz ju cierpi Z powodu wspaniaoci swej, rozrzutnie zbdnej, Kiedy Ty sobie, oczy przymruajc, kaesz Nie patrze, lecz ogldasz jakby ciao zmarej. I ju przykr rzeczowo swoich piersi czuj Wiem: bez Twego zachwytu ciao jest jak bukiet, Z ktrego wyparowa zapach, spady patki. Ju, nagle zawstydzona, krew we mnie si garbi. Lecz, ufajc, e Ty mnie umylnie nie krzywdzisz, Powcigam si, by gestu adnego nie czyni: Nie rozumiem gdy mwisz co na temat prchna. Pozwalam ciau wieci dalej jak arwka Nieprzymruonym blaskiem, ale ju si waham Czy nie byoby lepiej nagle si rozpaka.

147

PROBA
Zrb co, abym rozebra si moga jeszcze bardziej Ostatni listek wstydu ju dawno odrzuciam I najciesze wspomnienie sukienki take zmyam I cho kogo nagiego bardziej ode mnie nagiej Na pewno mie nie moge, zrb co, bym uwierzya Zrb co, abym otworzy si moga jeszcze bardziej Ju w ostatni por skry tak dawno nie wnikne e nie wierz, i kiedy jeszcze nie by tam moge I cho nie wierz by mg by kto bardziej otwarty Dla Ciebie ni ja jestem, zrb co, otwrz mnie, rozbierz

148

ZDRJ
Mj biedny Jak ty umiesz nie proszc wci prosi By Ci da Wszystko aby ju nie musia y Mj biedny Wic dostaniesz Najywiej ciekncej Wtedy gdy Ksiyc stoi w zenicie pci krwi

149

HYMN
Kiedy Twoj nagoci si dawi Wtedy ko nagoci Twojej sawi

150

KRZY
Ja jestem pozioma Ty jeste pionowy Ty jeste gra Ja jestem dolina Ja jestem Ziemia Ty jeste Soce Ja jestem tarcza Ty jeste miecz Ja jestem rana Ty jeste bl Ja jestem noc Ty jeste Bg Ty jeste ogie Ja jestem woda Ja jestem naga Ty jeste we mnie Ja jestem pozioma Ale nie zawsze Ty jeste pionowy Ale do czasu Ja jestem pionowa Gra orgazmu Ty jeste poziomy Przy mnie

151

KOBIECO
Msko polega na tym aby bi kobiet Zgadzam si z Tob nadstawiam policzek Kiedy indziej klniesz moj matk Sucham pilnie, pilnie przytakuj O mnie najczciej opowiadasz le Mwi e masz racj kiedy mi powtrz Kiedy w najlepszej wierze si rozbior miejesz si z maych piersi chudych ud A ja Ci drwi pozwalam sama si miej Blizna po wyrostku naprawd wstrtna Kiedy odchodzisz nie pytam kiedy wrcisz Kiedy wracasz nie pytam gdzie by Dziwisz si gdy mwi e Ci kocham Przecie to znaczy: jestem ju zawczasu wdowa

152

***
Jeszcze jestem kobiet Wci zmuszasz bym ni bya Nie grobami Ty jeste ode mnie silniejszy Saboci ktra wzrusza chccy ju zamarzn Puls mojej kobiecoci A ja waciwie nie wiem co znacz te sowa Kobieta i kobieco Znacz co dla Ciebie Ja ju jestem zmczona pisaniem poematu Cigle gwaconym ciaem Ja ju chc by poetk Pisa dugopisem Na zwykej kartce Nie na karcie przecierada Raz na tydzie zaatwia potrzeb cielesn Dla lepszego pisania

153

KOCHAJMY SI
Kochajmy si Ty cigle na nowo mier mi nij Twoja niech wci oddycha ustami mojej pci

154

Poemat mojej melancholii


RYMY ESKIE RYMY NOCY LIPCOWEJ
Gwiazda litoci pena wisi ponad wiatem Nalewa zimne mleko do spalonych garde Moda matka pod bluzk cik pier schowaa Swojemu niemowlciu gwiazd ssa pozwala Pijak ktry przed chwil niebu si wygraa Zapomniawszy ju o tym te usta rozdziawia Policjant przesta myle o regulaminie Czapk trzymajc eby mu nie spada pije Spragnieni redaktorzy przy dalekopisach Przegapiaj ostatnie wydarzenia w Chinach Ju nawet kochankowie si nie upajaj Sob tylko ku gwiedzie usta odwracaj Chocia wstydzc si samych siebie pij przecie Ci nawet ktrzy yj z pragnienia: poeci
1969

155

OKNO
Natchniony dzi przez pami moich pierwszych wierszy Z ktrych kady jest skrzep ju kropl krwi Gwiazd Cho niewidzialn w niskim niebie tej tu pory Maej Dusznej jak cela Z ksiycem jak kibel Jedzonym przez rdz Chocia jeszcze niepewny siebie jak przed ciosem Sennej pici ledczego gdy si nie wie Prosi By nie bi i skwapliwie opowiedzie win Jednak jakby po drugim odzyskujc spokj Nieczuy na bl Staj w oknie i gow wychylam za okno Sysz szum zbliajcych si wdrownych planet Kiedy wpadn do ucha i zyskaj wag Uwierz e to wreszcie s oczekiwane Sowa Nagle rytm Poematu w koniuszkach palcw Czuj echo Oddechu odlegego o poemat morza kto kto myli o morzu ju jest utopiony Ale cho sl zlizuj z warg to jeszcze milcz Milczeniem jak pi Znw sterroryzowany zajad czuoci mierci cicho rosncej od rodka planety Do rodka ciaa biaymi wosami chodu I przewiduj Serce chyba mi tej mierci Sprosta take dzi Wykorzystujc kad najmniejsz jej sabo Pewn jej nonszalancj wynik z rutyny Zmczenie maskowane mistrzowskim rzemiosem Zatem wierz e skoro czyni czyni dobrze Przemagam mdy gd

156

Niskiej mierci Nie liczc sylab pulsu Ttna Oddechu znw pozwalam sobie nie aowa Smrodu miego kibla Grania yki w misce Gdy niewidzialny agiel lotnej krwi za okno Wycieka na wiatr
17 VII 1968

157

PRBA POEMATU
Li mojego mzgu smutnie zwisa Z gazi jake upalnego lipca A po ciece jednej z yek Nieznany robaczek idzie Karaluch to czy te moe tusta Sonin nieba wdziczna boa krwka Mzg wie to czego ja nie wiem Gdy pod drzewem lipca le I pi kiedy mzg echtany cigle Zwielokrotnion nk spa nie moe I kiedy ja coraz gbiej pi mzg widzi coraz szerzej Ju krajobraz poematu widzi Oraz muzyk poematu syszy I nie boi si jak ja Zapewne bybym si ba Widzi rzek gdzie kobieta nago Pynie Jej ciao jest ciarn bark Oraz syszy katarakt Ktra zniszczy ow bark I widzi inne jeszcze kobiety Stosownie nagie gdy sukienki zdjy Przed wstpieniem w poematu Obrb I jeszcze Kreator Stoi a one cign zapaki Aby kolejno mioci ustali I jak szachruj Lecz on Skromnie obserwuje prd

158

Rzeki i drewko ciskajc liczy Sekundy Ale oto szubienicy Ktra z wolna za plecami Rosa z ziarnka co zasiane W innym wierszu jednak skiekowao Kobiecy cie go pieci w kark Kreator Spuszcza gow mieje si Mzg kiedy podnosi si Twrcza msko prosto do ust soca Lecz nagle z mzgu odpada biedronka Czy karaluch Nie wie nikt Bo ja budz si mzg pi
1969

159

PIOSENKA STAREGO KSIYCA


Ja stary ksiyc nie znam swego ojca Ja stary ksiyc nie znam swojej matki Ja stary ksiyc zawsze byem stary Tylko mode dziewczta starsze s ode mnie Jaskiniowy egipski gotycki i polski Ja stary ksiyc jestem Twym koszmarem Chodz po Twoim dachu mieszkam w Twojej krwi Owietlam Twoje sny Tylko mode dziewczta starsze s ode mnie Ksiyc jest lunatykiem Mickiewicz jest kobiet Nigdy nie bya moda wic co zrobisz mier jest przecinkiem w zdaniu Twego losu Ja stary ksiyc niezawodny aobnik Gdy na stypie podaj alkohol
1969

160

POEMAT MOJEJ MELANCHOLII


Po pierwsze: Matka nie jest matk tylko si podaje Po drugie: Ojciec nie jest Bogiem lecz obcym starszym panem Po trzecie: Ksiyc jest lunatykiem (to z jakiego wiersza) Po czwarte: Mickiewicz jest kobiet (te z mojego wiersza) Po pite: Pogoda jest star pann Po szste: Soce do oka mi wpado Po sidme: Policjant z gwizdkiem zamiast twarzy Po sme: Marynia ma tyek gadki Po dziewite: ycie jest nic nie warte Po dziesite: Moe jest wiersza warte? Po jedenaste: Spisek (...)* przeciwko autorowi Po dwunaste: Mj stygmat co si nigdy nie goi Po trzynaste: Moje ewolucje Po czternaste: Moje polucje Po pitnaste: Moja babka od strony ojca podug sw matki syfilityczna kurwa (skoczya si kartka) (na odwrocie) Po szesnaste: Bohater jedzcy gwna
*Wyraz nieczytelny [przypis poety]

161

Po siedemnaste: Wieczr mojej poezji ktry si nie odby i tylko dlatego nie zakoczy si skandalem Po osiemnaste: Inny wieczr zakoczony skandalem Po dziewitnaste: Jeden poeta co siedzi w wizieniu Po dwudzieste: Drugi poeta ju wyzuty z Ziemi Po dwudzieste pierwsze: Ojczyzna to nienawi i wizja i sperma Po dwudzieste drugie: Kolega z ktrym pij wdk Po dwudzieste trzecie: Jest Malarzem wic nie jest Morderc Po dwudzieste czwarte: Kafka w Dziennikach zastanawiajcy si, czy nie byoby dobrze, gdyby od czasu do czasu jada miso Po dwudzieste pite: O ydach polskich Po dwudzieste szste: (niecenzuralne wic kropki) (kartka skoczya si ostatecznie) (niecierpliwe szukanie jakiej czystej kartki, wreszcie znalaza si) (na nowej kartce) Po dwudzieste sidme: ona mojego przyjaciela i jej zabiegi Po dwudzieste sme: Aby utrzyma dom siebie ma dwoje dzieci Po dwudzieste dziewite: Fotografia w dzienniku ktra mn wstrzsna (Gazeta Robotnicza, wydanie niedzielne z dn. 30 XI 1969 r.)

162

Po trzydzieste: Pewien cytat (Ch. Baudelaire Mon coeur mis a` nu LXIX) Po trzydzieste pierwsze: Redakcja na wysokim pitrze Po trzydzieste drugie: Jacek ukasiewicz mwi, e mona i bezpiecznie, gdy nie ma pedaw Po trzydzieste trzecie: Przypomnie sobie ten sen Po trzydzieste czwarte: Wyssa dziewczynie krew Po trzydzieste pite: Czy warto leczy si z alkoholizmu? Po trzydzieste szste: Poeta bez ojczyzny Po trzydzieste sidme: Kogo obraziem wczoraj? Po trzydzieste sme: Nikogo bo byem chory Po trzydzieste dziewite: Wic czemu mnie bito? Po czterdzieste: Owszem, moliwe, e mi si nio Po czterdzieste pierwsze: nieg pada Po czterdzieste drugie: Czy nie widzielicie gdzie Wojaczka? Po czterdzieste trzecie: Chrystus, jedyna gwiazda orientujca bieguny Po czterdzieste czwarte: Szukam go od dawna, przecie musielicie go widzie, on taki duy Po czterdzieste pite: Smutny list od jednego aktora, mojego brata Po czterdzieste szste: Powry sobie z Pascala

163

Po Po Po Po Po

Po

Po Po

Po Po Po Po

(odwrci kartk) (na odwrocie) czterdzieste sidme: Jedynym przedmiotem Pisma jest mio czterdzieste sme: Zrobi sobie kaw czterdzieste dziewite: Brak rymu umylnym efektem pidziesite: Hasko umar w czerwcu pidziesite pierwsze: W czerwcu jak zwykle piem (Astoria, Zakopane, Droga do Biaego) pidziesite drugie: Modliem si? (cig dalszy po chwili, bo gospodyni zawoaa mnie do telefonu) pidziesite trzecie: Telefon od Malarza w sprawie okadki pidziesite czwarte: W sprawie okadki do mojej Innej bajki (nakadem Ossolineum) pidziesite pite: Pj si wysiusia pidziesite szste: Kolega ktry leczy si na to samo pidziesite sidme: Rudy piesek na niegu pidziesite sme: Przemyle zagadnienia poezji (poniewa za kartka znw si koczy, jest to okazj, by przerwa na jaki czas, przyjrze si temu, co zapisane, przeczyta sobie na gos, a nastpnie jeszcze raz przemyle zagadnienia poezji)

3 grudnia 1969

164

POCZTEK WIERSZA
mier (Kto widzia od takiego sowa zaczyna wiersz Nie lepiej od razu Si powiesi)
1969

165

BEZ PRZECINKA
Mde pomyki obdu trawki Rosn do mzgu i mzg krwawi Myl za okno i nieg pada Bez przecinka si opowiada Najdusze zdanie mojej myli Cho na pewno mi nie po myli Bo oto nieg zasypa drogi Ktrymi nadej mg kto drogi Kobieta albo inne zwierz Ktremu ju si nie powierz Bo nieg siga ju parapetu A myl za okno wci wybiega Obd buzuje cho nie wieje aden wiatr i kartka si mieje Na ktrej imi znw prbuj Pewne napisa lecz nie umiem Bo mi si trzsie rka ktra Noga od stou wci jest krtsza Take owek ze mnie drwi Sobie na przekr mnie co ni Wic czybym nigdy nie napisa Ju tego sowa nie zatrzyma Nudnej myli zdania nie skoczy Sowem tak czule mi wiadomym

166

Ale cho ju na progu krtani Stoi wyrzyga nie potrafi Bo myl cigle nie moe usta I nieg mi ju zalepia usta Ju dom zasypa a wci nad nim Mde pomyki obdu trawki
25 I 1970

167

KONIEC POEZJI
Koniec poezji winien by w ciemnej sieni czynszowej Kamienicy kapust woniejcej wychodkiem Winien niespodziewanym bogosawiestwem by noa Pod opatk lub omu w skro zwizym jak amen Bowiem winien by czogiem rozpdzonego nieba Koniec poezji winien by szybszy nawet od myli By krzykn co mogoby oznacza bunt czy al Koniec poezji winien by niegramatyczny

168

RYMY NA PRZEDNWKU
Kady wit jest miertelny mwi mzg Gwar poetw bym poj go mg Matka dawno umara pisze list wiatem ktre si mojej krwi znw ni Kochanka si skurwia za m wysza Rzeczowo podpowiada spermy limfa Ojcowizn obsiedli li ssiedzi I kalaj tradycj stwierdza jzyk I plcze si pismo zawodzi sztuka Rka porzuca piro noa szuka
marzec 1970

169

FUGA
Kto klaszcze, wali w blach, lecz gowy nie wystawia Kto n zacicie ostrzy, sysz, n chichoce Kto piwo warzy mi a kad bulgoce Kto wyrok pisze, piro skrzypi, papier ziewa Kto biegnie, kto si skrada, ja nie miem oddycha Kto lufy czyci i na lufach gra Kto stos ukada, stos podlewa, szczapy pij Kto trumn zbija, w palec trafia, klnie Kto si umiecha, skra trzeszczy, warga pka Kto zapala papierosa, ykam dym Kto klaszcze, wali w blach, lecz gowy nie wystawia Kto szyb tucze, szmat pali, ja si dusz Kto wyrok spisa, piro schowa, papier wzi Kto na gos czyta, goski yka, mnie ju nie ma
1969

170

CZY TO JU...
Nie zoto, to wszak wiem, wic kto czy co tak si tam wieci, e ciemny chrzszcz wzroku na wskro przestrzeni na to leci Nie wytyczon drog? Czy to ju jest ta gwiazda: nie nazwane jeszcze soce, O ktrym wiem, e, iby je nazwa, potrzeba w mowie Urodzi si na nowo?
3 II 1970

171

PRBA NOWEGO WIATA


Ksiyc nie jest tym ksiycem, co onegdaj Lecego na mietniku le owietla Mojego trupa mietnik take nie jest miejscem, gdzie si szerzy Odr cierwa, rd robaczy tysicgbny Objada trupa Wac w uszy, oczy, usta i do nosa; Miejsce nie jest miejscem kiedy zwanym Polska Trup nie jest trupem Lecz szkieletem, ktry wieci schludn koci; Mzg, co z czaszki wyparowa, jest mdroci Ktrej posuszne Jest stawanie si nowego wiata; Stwrc Jest w robak mieszkajcy w rodku mzgu Ktry mnie obcym Czyni nawet w wizieniu czy w mdym szpitalu; Szkielet te nie jest szkieletem tylko kart Dawnej choroby Na czowieka, z zaznaczonym dawkowaniem Odpowiednich aplikacji nudn pak; Robaki s Anioami za butelka nie dopita Fiolk, w ktrej homunculus jeden pywa To znaczy On Przechowany na uytek dydaktyczny Czyli dobrze kiedy znany mi skurwysyn Rafa Wojaczek

172

Co z radoci odpowiedni pewnie stwierdz Kiedy ksiyc wreszcie zejdzie i nareszcie Ja socem wstan
24 I 1970

173

Nie skoczona krucjata


WIAT KONIEC WIATA
To mogo by we wtorek albo w pitek Niewykluczone te e w poniedziaek lub w rod A rwnie dobrze w czwartek sobot czy w niedziel W styczniu lecz take w lipcu zgdmy si e to przecie nie jest takie wane W roku tysic dziewiset szedziesitym Zdaje si ktrym rano lub o zmierzchu W samo poudnie albo o pnocy W pogod soneczn moe w deszcz moe w czas zamieci Na wasnym pasku powiesi si Na czym stosownym czy nie na rurze od bojlera Dwudziestoilutamletni skoczony alkoholik Rafa Wojaczek syn Edwarda i Elbiety z domu Sobeckiej
1970

174

OBOK
Ju zielony mur rolin ronie w poprzek krwi wbrew nam, czynic dwa pastwa w tym samym ustroju. Jedno dominium nocy jest, w drugim dzie stoi. Midzy nimi przez szpar w ywopocie chodzi czuy kurier zaimka na posyki: ty, przez zielon granic noszc tajny gryps wzruszenia, ktre cigle nie umie by nowym sowem jawnie wiszcym jeszcze innym socem ponad granic, socem tamtym i ksiycem. I cho wiemy, gdzie winno by podug wylicze retoryki, nie wschodzi zza krawdzi mowy a w przewidzianym miejscu nudny obok stoi.

175

***
Oto ju si zaczyna za niem cian jzyka jako konieczny wyraz nie przekupionej kobiet nasan nam umylnie na siennik snu, nienawici. Przecie jej nie tykamy, cho wci nci nasze rany lin pojonym, dugim, e chyba z trzewi wyplutym, gitkim jakby muzyka, tkliwym bandaem jzyka. Bo my jzyk ju mamy poprzerastany yami odnek tej meduzy, jej hodowanej na przekr; i odchodzi, przeciska przez nieba drzwi obok tyka. Za ta si nam kokoszy w gniedzie krwi, bymy ju oczy zaropiae najgstszym snem otworzyli po msku i ujrzeli j, zorz na mdym widnokrgu powiek.

176

BALLADA O LKU
Zblia si do nas lk: ma twarz ze niegu zielonego jak fosfor lub ko sprchniaego drzewa. Wkada nam do ust do i ju jemy j wysysajc jakby z sopla sok idcy do serca. Daje nam swej pi krwi i szpik mzgu wyje musimy mu z czaszki, a dno o zby zazgrzyta. Wiemy, e to jest krew, co nie przyjmie si w naszych yach, eby mogy ni do woli oddycha. Wiemy, e to jest szpik jak krew trujcy: po nim nasze trzewia bd w gos zawodziy: zdrada! Ale lk jak bl, nie by ju nie moe: nas bez niego nie ma, a i on bez nas nie przeraa.

177

SCHERZO
Nasionko pewnej wiedzy, ktre mimochodem wiato biegnce przez nas sieje na poywce gliwiejcego mzgu, rozrasta si w obd. Przede wszystkim syszymy jak piuj skrzypce, najwiksze skrzypce wiata dwaj zgodzeni tracze; na kocach piy siedz jakby na hutawce! I wa si, kto ciszy: muzyka ich sdzi i wci s dysonanse a nas boli krocze i smyczek si wymyka z nie dopitych spodni. Nasz ostry Boe, smyczku, wygraj nam harmoni na skrzypcach zielonego ciaa tej kobiety, co tam, gdzie trawa bya, umiechnita ley.

178

CZEMU NIE MA TANCERKI


Pani Alicji Reniewicz

Czemu nie ma tancerki, co taczyaby nasz smutek, chocia muzyka kry, szlifujc dla niej posadzk? Czemu nie ma, taczcej nam imi naszej rozpaczy? Czemu nie ma matczynej, co taczyaby nam bajk do snu; i czemu we nie, taczcej nam nasze winy? Czemu nie ma w pamici, taczcej nam urodziny? Czemu nie ma odwanej, co taczyaby na linie sonecznego promienia, gdy prosto do oczu padnie? Czemu nie ma, taczcej na ksiycowej estradzie? Czemu zdecydowanej, co taczyaby wahanie? Czemu nie ma tancerki, co taczyaby za darmo? Czemu nie ma, w ciemnoci skutecznie taczcej wiato? Czemu nie ma bezwstydnej, co taczyaby nam nago, ubrana tylko w gaz zachwyconego spojrzenia? Czemu nie ma, taczcej na naszych bolesnych rzsach? Czemu nie ma spokojnej, co taczyaby nasz obd? Czemu nie ma koniecznej, co taczyaby przypadek? Czemu nie ma, taczcej pod szum wezbranego wiatru? Czemu nie ma tancerki, co taczyaby nam zawsze, taczyaby nam wiersze i pozwy, krzyk, pacz i miech? Czemu nie ma, taczcej nam nasze ycie i mier?
1968

179

TE DZIEWCZYNKI
Te dziewczynki w sukienkach do pierwszej komunii yj i nie lkaj si Boga ani deszczu Jeszcze nie pada deszcz i uganiaj si nie gubic wiec Pilnujc torebeczek i chusteczek Podkolanwki ich s takie biae Kolana czyste I dziewczynki wci s ywe i nie boj si cho ksidz Wie co robi cay ranek Trucizn na robactwo sycc opatek
5 V 1969

180

OGIE
Ogie i ko zrodzony przez ognisko kopytami z popiou krzesze cisz. I na koniu dziewczyna: w cisz dyszy melodi... I my przy ognisku, co suchamy, nie mogc nie wsuchiwa si w ten gos. Dziewczyna piersiami pomieniami wybucha...
VIII 1968

181

NASZE ONY
Niezdrowe te kobiety; na wygonach ich cia zdeptanych klsk jeszcze nasze klski si pas. Niedobre te kobiety: przeywaj nasz strach i ich cierpliwo musi by wci dla tego strachu, wic jej czasem zabrakn musi dla nas. Kobiety smutne, bo je kosztuje za duo nasza rado. Mwimy, e s gupie. A to jest chamskie kamstwo najboleniejsze dla tych, ktre tylko si zrzeky tego wszystkiego, co by nigdy zbyt pewn siebie nasz msko urazi mogo, wic nawet racji ale ich tylko e chc mie nas czasem dla siebie. Kiedy ktra si czasem biednym ciaem odway drog w wiat nam zastawi, to na ze jej wychodzi sicem pod okiem. Ech, te panie, nasze wychodki!

182

ICH PRAWEM BYA WASNA MIER


Musiano pozy prdko skleci z drew Ju uoonych w stosy caopalne. Gwniarze w kitlach higienicznych, w maskach Gazowych trupy na pozy pokadli, Nam dzwonki dalej nielojalnej krwi Kazay pokry si po wnkach murw. Klnc pospolicie tamci zaprzgnici Do trupich sanek cignli na ugr. Mymy wrcili w nieba naszych domw, Od gazw wzdte oboki pocieli. Jeszcze w zimnym nie materaca jest Ksztat towarzyszki ciepo wycinity, Ale nie woa, e czeka kolacja. Ju prbujemy miedzianego smaku Nieobecnoci ich na naszych wargach, A domi z siebie wymuszamy al, Gdy w dali, jakby rozpkay drzewa, Huk: zmarze ciaa zmarza krew rozrywa I fala w naszych mzgach wyupuje Szram jak si rozerwany srom.

183

CHICHOT
W trawie niegu zielone oczy nienych zwierzt, o ktrych tylko tyle wiemy, e nas ju jedz. Klucz gody ruchome ich, a to s nasze mierci postpujce z dna wntrznoci do czaszek. Cign kity za sob jak kiedy gazk jody my cignlimy, aby zmyli pogonie. I daremnie za tropem ich chce i nasz lepy instynkt samoobrony to je musi rozmiesza, bo wci w zachystujcym si drapien lin szczekaniu ich syszymy cho nieumylny chichot.

184

POCHODNIE
Do nieba, do niej nasze jawne mzgi lec, zwize oboki w pistki zacinitych mzgw ju w tej doni rozlegej siedz jakby ciepo tam wanie byo im. Ju chciwa prnia w czaszkach naszymi ustami wypuszcza niewidzialny jzyk swego godu w mrowisko atmosfery, ju pije tlen kwanej muzyki zimnych sfer. Ju sfery wzite w cise klatki gw piewaj tak pobonie, e nam si rozarzaj czaszki i wosy zapalone na widom chwa rozwiewa wierny wiatr.
1968

185

INNY ZAKON
S jeszcze bracia surowszej reguy Ni konstytucja godu, co nas je, Bymy uczciwie mogli sobie kupi Za swoje prace chwa inn. Lecz Puste s, gdy je zmierzy miar prac Tamtych: umieli zmyln lin pragnie uyniajc nieskoczone wargi Naszych zazdrosnych rkopisw tak Przymusi, e si zamienia w kurz, Co w mzgu siedzi rodzc nowotwory Nieodczynionych poematw: oni Na to nie maj jzyka i ust.

186

NIE SKOCZONA KRUCJATA


Zostao jeszcze tamt Ostatni ju Zasp Przeskoczy Sidm gr Wod sidmej rzeki Ju prawie piy konie gdy Mielimy wanie Na cuglach folg im da Po brzuchy ugrzzy Ale to nie jest wina perszeronw W metrum Dyszla nie tylko skrzyde Ko nawet pamici Lotnej pozby mg Z lepi patrzy mu al W mleko Fermentujca krew wnet yy mu rozerwie Ale co to Widzimy Jakby w nieg ju w gleb Cae zapady Z uchem przy ziemi czekamy Gdy z drugiej strony globu dojdzie krzyk my Pewni e do Belgii przecieky ju Pjdziemy dalej
1968

187

1972

KTREGO NIE BYO


Pani Graynie Lisowskiej

MODLITWA BOHATERW
Na bredni nasz i na nasz ndz Na zatwardziao w naszym szalestwie I na naszego godu gony krzyk Na dom nasz ktry opuciy sny Na nasz mow wielce bekotliw Na rozpaczliwie niedorzeczn mio I na znikomo wszelkich naszych prac Na koszmar nocy i na bezsens dnia Na naszych mistrzw bezradnych i smutnych Oraz na sdziw ponuro okrutnych Na biedne matki dogorywajce Przez nasze winy chcce i niechcce Na nasze serca obrzke wtroby Na nasze wargi popkane szorstkie Na roztrzsione fatalnie rce Oraz na mzgi w daremnej mce I na te puca co bez powietrza Na strach bezsenny Na koszmarny zegar Na wszystko co jest udziaem naszym Bagamy wzgld miej ironiczna Pani

188

DA SI NABRA NA JZYK, KTREGO NIE BYO


Nie widziaam, nie syszaam, ze snu wstaam och, gupia! Moe jednak troch mdra, e naga, co? Jak senna myl... C, snu sauna Nie tylko skr garbarni jest, lecz umysw! Nie widziaam, Jak si rodzi w tym jzyku. Nie syszaam take krzyku kiedy lea W koysce sowa mier... go wymylia? Gdy milcza, wiem, jak potem te gdy ju przey Stuwargow r nie do caowania. Karatow r Nie do wyraenia? Wielkogowa za pamici nieprzekupnej Jednak bolaa; lecz mier wci si miaa, e nabra si tak gupio na mde ba! nudne Ciao gwiazdy, ktra zgasa, nim co zdoa. Wic cho naga, Czy naprawd taka mdra? Przecie ze snu wstaam: mio niedosowna Ale prawdziwa, bo tre jego mierci.

189

Nie zwizy rym, nie gitki rytm czy tok gadki, Lecz naczynia netto. Nika? Penia aski!

190

Notatki z jednej mierci


***
yj nie widujc gwiazd mwi nie rozumiejc sw czekam nie liczc dni a kto przebije ten mur

191

MUSI BY KTO
Musi by kto, kogo nie znam, ale kto zawadn Mn, moim yciem, mierci; t kartk

192

***
Marii krwi kobya uana ydki ni ca noc lecz adna Skry snu nie przecieka gwiazda Ostrog

193

***
zodziej nadziei, ponury wit papierosa gdyby chocia zatli: soce wetkn midzy chmur wargi, to bym zgodzia si: niech drwi z krwi na darmo lecej na wznak, smutnej niczym wczesnoranny asfalt zakazanej szosy lub tafla chronionego akwenu, jak odstawiony bilardowy st; lecz on sobie niczego nie robi ze sprzeciwu i znw przynosi przepeniony rozpaczy wr

194

***
Niebo na piersi kadzie mi sw cik stop Gipsowy knebel oboku do ust Spraw krwi, nim gos mi wyjdzie ju uszami ebym zdya wyrzec chocia ten czterowiersz

195

MIER NIE ZNALAZA JESZCZE WACIWEGO WYRAZU


Cho pierwszy nieg ju pada Wosy wci mi rosn

196

E LAMPA, E KRG WIATA


e lampa, e krg wiata, e kartka z zeszytu wiem; i chrzst spierajcych si na twarzy rysw I limfy szloch i tkanek kanie i gruczow Gruchanie; st podobny do drugiego stou; Smutna zgoda poladkw na zwyczajne krzeso I upr serca, ktre kontroluje metrum; Te, e ttnienie ttnic, e dugi al y, Czue woanie nerww, rozpaczliwe krwi Zaklcia, wiem; swdzenie tustych wosw, guz Zbuntowanego mzgu, e bezsenno: snu Hostia postna lub jawnie wypluta; lecz rki Pewno, bo mier za murem wzniesionym z dwuwierszy.

*
Lecz nagle zwisa rka I wolne palce czesz Chodne wosy przecigu, Co przechodzi pod krzesem; Owek z doni wypad, Ale dalszy cig pisze mier, ktra ju nie boi Si wiata jak w dziecistwie Gdy wzrok Ci ponad kartk Uciek ku jakiej wizji, e oczy, jak wdrowcy Gdzie w lodowcu, zastygy?

197

POWIE NOCY ZIMOWEJ


Idzie dziewczyna senna i ciemna jej krew Idzie rwnin bia czystej kartki nieg Wiedzie j bdna gwiazda co we krwi jej ponie Niesie j drogi powie Idzie dziewczyna i jak dugo idzie ju Lecz w dugopisie inny duszy czasu puls Grzany pobon doni nie zamarza nawet Wtedy, gdy czas w zegarze Przeto idzie dziewczyna i dziewczyna wci Mimo e ronie kartek zapisanych stos Gdy czasem Ksiyc gwiedzie na zo si zalgnie We krwi, po nogach cieknie Tak idzie i niebaczna na granice ca Wierna tylko mioci swojej lepej a Ciemn plamk ju zaschej krwi o wicie znajdzie Autor na przecieradle
grudzie 1969

198

SENNA BALLADA NA TEMAT, CO KOBIETY WIEDZ O WIERSZACH


Zrywaam Ci owoce ktre byy piersi I deptaam na Ziemi ktra bya kad Lecz nie pienia mi si wok goych ydek Madera ni nie czuam Pod stop kadzi dna Cho byo sowo piersi co si cigle nio Przez sen w ktry potem wynis mnie nad kad Gdy nad Ziemi wzleciaam wcale nie widziaam Owocw czyli pewnie Zebrae sobie sam Lecz w uszach nie do zdarcia tak si uszy niy Syszaam wolne gosy co mi zaraz w kad Wosami z goej skry rosy jakby cumy Dugo wysoko tonu Wpierw wyprbowa chcia

199

JAKA BYM CI CHCIAA SI NAPISA


Naga jak goa stal, czysta jak naga woda Niczym ywa krew jawna, prosta jak jasna prawda Sama jak jeden Bg, jak sama Wenus jedna Naga jak sowo kocham wyrzeczone w cib Posplnych sw, niczym rzymska skadnia jasna Wierna niczym Twj strach, Twoja jak wierna matka Prawdziwa jak we strachu boskie przykazanie Jedna niczym aciska oda Mickiewicza Czysta jak wdka nawet z niedomytej szklanki Naga jak Wenus, matczyna jak wilczyca Straszna jak Bg, kiedy Ci go zabrako Twoja niczym szalestwo, co mieszka na dnie Odry

200

BABILON
Kt to chodzi z butami po nagim ciele kobiecym Odpowiadam: poeta Gnj alfons swej mierci co j rymuje wci ze miechem Czy tak dobrze sprzedaje e moe z niej y Odpowiadam: wystarczy e wystawi w oknie wity tyek a lud zbiegnie si zcaowywa, gdy da, pryszcze Wic nie rozumiem co Ty robisz przy mnie Odpowiadam: czy Ci si nie podobam czy mao jestem Ci kobieca Ach, za jeszcze ostrogi i kuj a mi braknie tchu

201

` BDZ MI
Bd mi od stp do gowy, od pity do ucha Od kolan do pachwiny, od okcia do paznokci Pod pach, pod jzykiem, od echtaczki do rzs Bd biegunem mojego pomylonego serca Rakiem, ktry mzg jedzc pozwoli poczu mzg Bd wod tlenu dla spalonych puc Bd mi stanikiem, majtkami, podwizk Bd koysk dla ciaa, niak co koysze Jedz mi brud zza paznokci, pij miesiczn krew Bd dz i spenieniem, rozkosz, znowu godem Przeszoci i przyszoci, sekund i wiecznoci Bd chopcem, bd dziewczyn, bd noc i dniem Bd mi yciem, radoci, bd mierci, zazdroci Bd zoci i pogard, nieszczciem i nud Bd Bogiem, bd Murzynem, ojcem, matk, synem Bd i nie pytaj, jak Ci si wypac A wtedy darmo wemiesz najpikniejsz zdrad: Mio, ktra obudzi pic w Tobie mier

202

CZY JA MOGAM W WTYCH USTACH UNIE TAK MIO


Nieskoczenie beztroska gdzie na kresach doby tak zasnam nareszcie nie w Twoim nie, lecz w swoim! Nagle si obudziam naga z sennych obj koszmarnych rk bekocc sen ze snu, t myl: ojciec a Bg ju siedzia w nogach ka w rkach trzyma nocn koszul moj! sama przez sen j zdjam? Krzyknam, oczy doni bezmyln zakryam: gdy znw odkryam mdry Bg ju na mnie nie czeka. Na pewno na koszuli oboku odlecia e ju jej ani w nogach nie znalazam ni nigdzie.

203

Wiedz: po to do krwi w dzisach gryzc piro pisz ten list, by smutn nago zakry cho takim listkiem.
28 V 1970

204

NAWET NIE MUSZ ZAMYKA OCZU


Widz chopcw dz obrzezanych Ktrzy wyszli ze snw swoich matek Co bezwiednie uczyniwszy gest Bogosawienia niczym na mier Na drugi bok si poprzewracay I wysawiam swj sen magnetyczny

205

***
Mw a ja z twoich sw kolczyki zrobi nij z Twoich snw sukienk lubn skroj Myl z Twoich myli los wyroj sobie yj uprzytomni mier I bij od razw rozum we mnie wejdzie Id bd czeka kiedy znw przyj zechcesz Jedz gdy podaj bo na eb wylej O przebaczenie pro

206

MJ SOWNIK
Mj sownik jak ubogi! Sowo nadziei: jutro Odmienia si jedynie przez Twoj osob A ju sowo mioci omija jzyk: zoy Z gosek godu si nie chce lub skada za pno, Gdy ju, rozpacz harda, Twj sen opuszczam: z moim Snem w zbach, jak nadzieja rozpaczliwa kae. Powiedz: czy co innego czyni mi pozostaje, Gdy mier te nie potrafi jeszcze si wysowi?

207

SOWO Z TWYCH UST


Sowo z Twych ust wysuwa si srebrn jaszczurk. Widz i tak si boj, e ycz Ci mierci Gdyby si okazao, i gdzie indziej skrci. Czekam a w srebrny dzwonek mi si zmieni ucho. Moja mier bezwiednie staje si ironiczna I z tkliw drwin liczy Ci inne metale. Wybaczysz t sekund godziny wybacz Gdy ta jaszczurka Ci si pod sercem rodzia.

208

WIERSZYK MIRONOWI BIAOSZEWSKIEMU


Wsucha si do oguchnicia Wpatrze si do olepnicia Wdysze si do beztchu w piersiach Wmyle do unicestwienia Ach, wykrwawi si do Soca! Kocha a do obrzydzenia
29 X 1970

209

***
Wosy senne senna suknia Lesbia senna Wrzos snu sodko sypie arszenikiem Such zasypia gos ucicha Bg umiera Gucho szumi muszla oceanu Biaa ryba ciaa wolno pywa

210

ULICA
Chocia nie jest pozycj w spisach ani w planach Noc moje ciao jest gwn ulic miasta Chocia policjant str czy czuwajce babki Nie wska Ci jak masz i przecie zawsze trafisz Chocia cigle zdumiewam si e Ty tak zawsze Zmylnie rozpoznasz e to jest ta wanie Chocia noc moje ciao oczywicie Jak kada inna ulica koczy si ksiycem

211

PYTANIE BARDZO KOBIECE


Ktry tak chtnie przez szyby by wszed, Pytam: k i m jest poranny deszcz?

212

STO PIDZIESITY PITY DOWD NA TWOJE ISTNIENIE


Werset snu co nie skada si sam bo nie dowolnie ale na obraz

213

ZMIERZCH AGODNIE ROZSUPA Zmierzch agodnie rozsupa mzgu ciasny wze Blask zapalanej lampy jakby uci rce Mrozu, ktre przez szyb rosy serce maca Kryszta krwi si roztopi, pka limfy szklanka I rdza szronu spyna z rzs; czy moe cieka. za, nareszcie askawa. I w kocu mier, wcieka Suka przywarowaa w nogach ka, chodnym Nosem pty tykajc sterczcych spod kodry Stp, pki nie schowaam. I dopiero wtedy Mogam zacz si ba; bo nie tamtej ju mierci Bezimiennej jak tyle kundli przy mietnikach, Co si ju na chodniku na wznak rozwalia Iskajc sobie goe podbrzusze; ja mogam Kady swj lk szczeglny imiennie wywoa Z rejestru snw, dziennika jawy, katalogu Czytelni, z Almanachu Gotajskiego, szkolnych Wypisw lub z zarysu psychoanalizy, Z historii witej Kingi, z pism pornograficznych inwentarza pamici... I tylko si strzegam, By przypadkiem nie wyrzec Twojego imienia.
8 III 1971

214

***
Sutki stwardniay, schnie na nich sl Odlegych, nagle obudzonych muzyk. Polifonicznym duchem sfery wzruszy Bg. mier pompuje od biaego dna Krwi, ktra ywszym pchnita raptem prdem Czerwonym snem mi paruje spod powiek, Kat. Ale tamten, co gdzie w rodku mgy Snu niewidzialny wci do ucha szeptem Mwi mi moje imi, wiem: to jeste Ty.

215

CZY PIC MONA ZBUDZI GRZECZNIE


Sen zgstnia rt opada na dno ciaa krew Odpyna z twarzy I ju goymi domi odgarniaam nieg Ktry wargi parzy Strach zmrozi lecz nie straszy ale wanie j Rado sob karmi Chocia byo nieomale niestrawne to Smakowanie gwiazdy Krzak trzewi si spopieli by szczliwy bl Krzykiem wyrs z krtani Kto jak nie Ty potrafi obudzi mnie znw Pocaunkiem takim

216

PEWNIKI
Wypuko moich piersi dopiero wklsoci Twoich doni czyniona Gadko moich poladkw dopiero szorstkoci Twoich palcw gadzona Poywno mojej liny dopiero Twj gd Witaminowo stwarza Tosamo mego ciaa dopiero mi bl gdy zadajesz zawiadcza Koci mej pci dopiero wysoka modlitwa Twego pragnienia wznosi Czarna mier usta wtedy dopiero odmyka Gdy si Twe ycie zgosi

217

BAJKA ZIMOWEGO PORANKA


Pani Danucie Kiercowej

1 Raz klucz si ni a Ksiyc zszed i Odra krwi przed czasem Wzruszya kryszta morza. Ty w swym nie osobnym spae. 2 Mj sprawdzi si gdy nasta wit; lecz wiat niecay: guchy Bez tego a, ktrego ju nie musia we mnie budzi. 3 nieg sypa i jak w zaspie rs strach: paski, bez nadziei; Nie wysoki lk przed szczciem, ktry a wzrusza zenit. 4 al tylko przy mnie lea; dzie topiam w zach na grochy, Nie na pery je chowajc w lagunie wsplnej kodry. 5 W nie ocean na odbicie swoje rowi przestwr. Ja nie miaam myl nawet pozdrowi crki ze snu 6 Kiedy tulc twarz w poduszk coraz to gbiej ciao Przyszoci znw widziaam nie rowo, ale biao. 7 I znw mi pozostaa ta jedyna pewno: smutna Rado, e pisz, wic wolno Ci kocha jak gdyby umar.
grudzie 1970

218

CZY WIEDZIA
Zdyszany szept zegarka, pknite lustro sowa Sen; bezsenno rytmiczna, czternastosylabowa Z cezur na skurcz serca: mier, ktra sercu piewa Ale nie Tobie piewa. Czy wiedzia, e gdy nawet Zaniesz nie zuj mi Ci mrwki minut; e zakln mier tak, e w rym wkrcona w klatce tercyny skona?

219

GOS KOBIECY
Rdkarzu, lepy ju na wiato inne Ni mieszkajce w dugich wosach y To osobliwe wiato mojej krwi: Nie musz woa Ci, bo wiem, e przyjdziesz I wiem: znw uda Ci si mnie zaskoczy Wczeniej, nim zdy zapowiedzie such Jako gociniec przyniesiesz mi znw Topr swej dugo ostrzonej nagoci A kiedy, czujc w sobie nage ostrze W najwikszym strachu krzykn: Kocham Ci Wtedy, rzeniku, znw przekonasz si: Kobiety mwi czasem ludzkim gosem

220

***
Kochankowie moi umarli poeci Gryz ziemi u mych stp. Chodem wciskaj si pod kodr. Kr rojem rozdranionych much Nad kubem gdzie cisnam tampon miesiczny. Wieszam majtki na sznurze wisi Jesienin. Bior phanodorm tabletk kradnie Trakl. Kiedy otwieram oczy wyfruwa ptak Anielska dusza Keatsa ponad wod snu. Ich mier przecinkiem, wciska si w tok zdania I nieustannie sylaby mi liczy. Zasypiam z ich imieniem na ustach i z nimi W ustach, przy boku, w kroczu i ciepej macicy. I nawet teraz ktry pisze mi te sowa: Bd pochwalona pochwa Twa, Madonna.

221

WIERSZE SPOZA ZBIORW

Pierwszy znak na tej karcie czy nie jest rkawiczk Cinit mi przez tego Boga map zoliw, Ktry mieszkajc w klatce Czaszki okrutnym rankiem Wyzywa na wschodzc ziemi tradycji polskiej, Zmuszajc, bym naprdce sporzdzi pewne ostrze Gitkiej linijki? Jeli Mam w starciu tym zwyciy, Dopty musz noe cigle nowe hartowa, Pki nie spisz wiersza na miech i drwiny Boga, Ktry chocia upadnie, Przecie znw zmartwychwstanie

222

***
Kim jest ten, co mi si jawi w lustrze Nie kobiet ani te osob Mgy tylko tak okrutnie sob, e miejsce w almanachu dotd puste? Kim jest ten, co z mojego kieliszka Pijc nie pijakiem jest, chocia Podejmowany przez policj z bota Za cechowego brany jest towarzysza? Kim jest ten, co moim dugopisem Wypisuje moje wiersze I w moim ku moj on bierze? Kim jest ten, co przed chwil wyszed?

223

WIEM KTO TO JEST


Wiem kto to jest ale bez wzruszenia Nie patrz na niego ale go ogldam Ju tylko wiedza oscha Teraz wisimy obaj na jednej belce pod zacignitym niebem stranik moe zawiadczy midzy nami jest nic

224

WYROK
Ojciec Nie zna Freuda Tragikw pobienie Ja te nie znam Wic motywy pozostan niejasne Nic nie wyjani powoywanie si na pokrewiestwo Tak, krew to pewne jest jej nadto lady na sprztach na cianie kaua na pododze Ale nikt nie wpada w panik nic e rcznik nie jest dobry tampon Mwi jest jeszcze sposb Pozwoli by przyscho ojciec mwi rka znw ostrze niesie w tej dwoistoci jest synchronizacja krew za sowo Czy odpowiada to ojcu Ojciec nie odpowiada Umar

225

MJ PIES BARDZO PRZYJEMNY


mj pies bardzo przyjemny on jest brzydki mierdzcy ale on sypia w ku on sypia z moj matk ktra go kocha bardzo bolenie wic skowyczy i prbuje ucieka ale on nie zna mojej matki chocia zna j od tak dawna moja matka jest starsz kobiet i wie co robi wic mj pies jest bardzo mizerny i le mu patrzy z oczu za to moja matka ma si dobrze moja matka ma si coraz lepiej tylko mj pies bardzo przyjemny jest coraz mniej mj ale ja kocham moj matk i chocia psa te kocham bardzo przecie musiaem wybra

226

WIESZ JEST MAA RADO


Hance

wiesz jest maa rado ja t rado ja chciabym eby ona rosa i wiesz ta rado ona jest dua moi bracia okrutni umarli a moe yj ale nie pamitam wic kiedy id ulic zbaczam i zrywam kwiatek nieostrony stokrotk t stokrotk przybliam do twojej twarzy i miej si gono kiedy odnajduj podobiestwo a jeszcze goniej si miej kiedy stwierdzam rnic ty wiesz to co ci pornia z kwiatem to jest nasza mio wzajemna
30 maja 1965 r.

227

W POWIECIE
W tym powiecie gdzie si przecie znalazem oni mwi: owoc kazirodztwa oni mwi: rozbierz si stoj nago Najpierw mi pies obwcha odrola ale go kopna pani Ludka i sama obwchuje na czworakach potem bierze delikatnie w usta Kiedy wstaje i mwi zwyciye Galilejczyku nic nie rozumiem Ale oni dookoa kady kiwa e tak kaniaj si padaj Wic ja taki jestem szczliwy e si nie obudz

228

SEZON IV
(jest sen ale nie ma snw s sny wtedy si nie pi)

229

KLUB
Patrzy na mnie przez dno szklanki Oko Pani w spodniach z gow Poci si w kroczu Czy pan moe jest pederast bo ja walcz z odwrotnej pozycji Mwi e nie bo mrwki Kiedy ja umieraem to sobie skracaem odmawianiem tabliczki mnoenia Kiedy zbiegam na d i rozpinam spodnie przed pisuarem pani znw jest i prosi powiedzie a

230

WSPLNIE UOYLIMY LIST DO NIEJ


Wsplnie uoylimy list do niej ktra mieszka i yje w nie opalanym pomieszczeniu cho podobno trudno powiedzie o kim e yje kiedy lekarz urzdowo stwierdzi zgon Ale my znamy si na tych sztuczkach zreszt lekarz wcale nie by mczyzn przecie zajrzelimy mu pod sutann W pierwszych sowach naszego listu donosimy jej emy wszyscy zdrowi czego i jej yczymy Za nasza gowa gdy na ni spojrze z odpowiedniego dystansu przedstawia si imponujco i w dalszym cigu ronie

231

MARSZ AOBNY
Od muzyki jest chodno w kroczu To jest bl a nie pornografia Ja nie mam serca Amor po acinie nic mi to nie mwi Co powiedzia ksidz Harmonia to tylko mie swoje pod kap e nawet w czasie Podniesienia myli o poykowanych doniach Donie twojej ony ciska nimi napczniay brzuch Donie Graynki jak prbuje piersi Ciotki zakonnicy z echtaczk jak palec Marche funebre na goych strunach ` Ja nie mam gowy do wielkich liczb
1964 -1966

232

PIOTRU WARIAT
Poladki ich smutne i stragan serca chudy. Crki zimy i braku Przecie wci ronie moja szczera gowa na talerzu ich godu Ale ty, czemu ci lepnie pe? Murzynku wiata... udawaj! Udawaj, moje ycie a policzy za trzy dobra mier
I 1967

233

SIOSTRY SYJAMSKIE
Trzynastoletnie ycia pobonie zronite We wsplnej mierci: wierzysz, e pewnym narzdziem, Przenikliwym jzykiem, oddzielisz od siebie? Sentymentalna skrka osobnoci ran Zablini: mylisz, widzc wypolerowane A do nagoci ciaka, co le na tacce Stou w operacyjnej sali tego wiersza. Ale ty chcesz na Kaukaz. Ale widzisz: rka Jednej, wci dusza, z kartki na podog cieka Wszystkimi napuchymi naczyniami y. Jest obrzydliwy kolor: barwa sekund i Liczysz razem ze lin z ust cieknce im i jeszcze smrodz. Wic ju nie czekaj: pobonym Zmysem jasnowidzenia oznacz sobie strony Lew i praw mierci: tnij lecz zostaw gow.
II-III 1968

234

WIECZNA AKTUALNO NAJWYSZ CNOT SZTUKI


Wsplnie wzilicie wasz martw siostr Jeden za nogi drugi za gow uj I ponielicie niedaleko O tu wanie W kcie podwrka ecie j zoyli I zoylicie donie do modlitwy Tylko e sw wam brako Jako Zapomniao wam si wic z tej zoci Rzucilicie si na ni i na nowo Obudzili: midzy nogi wetknli kij od mioty A poruszona tym gwatem otworzya oczy Powiedziaa jakie sowo Umiechna si A wy krzyczc: dziwka jaka dziwka Bez modlitwy ucieklicie zostawiajc J w tym kcie na kolejn mier
1964

235

DZIEWCZYNKA
Jaszczurka byskawicy, pknite ucho gromu, Szumica muszla deszczu, ostrze piorunochronu Dranice elektrycznoczarne krocze nieba tylko niebo osob jest, kiedy brak czowieka Skrytego pod pierzyn i zakopujcego W doniczce z pelargoni wszelaki ostry przedmiot: Wsuwki do wosw, igy i druty do robtek I o tym wie dziewczynka, pilnie ledzca burz Przez niezbrojon szyb, bowiem rodzice wyszli Z wizyt czy do kina i przed burz nie przyszli Bo ona ju przeczuwa nie mwia jej mama Co si dzieje z kobiet, kiedy zostaje sama.

236

OSTATNIA
To chyba z jelit Ziemi wyszy dugie glisty jedwabnej lawy: id po wierzchokach traw lub nieco wyej skoro nie czu spalenizny i, gdy przechodz, aden nie zostaje lad. Ona przez sen odkrywa nieszczliwy brzuch, gdzie nic nie fermentuje: sperma wyscha zanim si urodziam przed snem powtarza; udami umiecha si i puszcza w przecierado luz. Lecz: znw mnie omino zaraz bdzie paka. Ju obudzona widzi jak meandry rzek stojce, cakiem sine, gdy poranny deszcz jest rozarzon barw, co wyparowaa.

237

PODWJNA ELEGIA
O ciebie, ktra zmara, urodzona w moim pomyle, zanim zmara, wiodem spr ze swoj nieustannie mi w ucho szepczc swj wiersz krwi. Kiedy ci wymyliem imi, by z imienia mc wzywa ci, krew wrzaa w niemych zatokach ciaa. Musiaem krwi obieca twoj bolesn mier. Lecz ty mnie wyprzedzia: antyszambrujc wiecznie w przedpokojach zych wierszy umara, aby mier zyska sobie do celw, jak ty sama, dwuznacznych. Ju zawsze bdziesz wieci nie istniejc twarz: z wiadra twych ust obszernych wylewa si ug liny lecz cho jej pene usta mam nie cieka w gardo. Jej smak jest krajobrazem twego ciaa: w ciszy moich ust si rozlega dzwonnica twego serca; wyplubym ci, ojczyzno, tylko ta bariera warg cile zacinitych.

238

` ZRDO
Znacie niewysowionych, ktrzy w Akademii Mimicznej, u map w zoo podpatrzyli gest wprost spod serca: chcie. Serce, jeli siedzi w gardle, powiedzie gestem take potrafili, lecz jak gestem sprzeda sowo ssce w podniebieniu, co jeszcze niewiadome nawet sobie; larw w kokonie flegmy; poar, co si jeszcze nie zatli w stogu jzyka? Wic zmylili gest nieodwoalny: granie palcami na nosie. I zaczli przechodzi, czyste listki, swoje wargi nietknite adn odmian. Tak idc nogi niosc wysoko nad upartym progiem nareszcie przyszli do mnie, lin z ust mi pij cierpliw rzek spawn dla polskiej wymowy.

239

JESZCZE POLSKA
Wielka rzeka przecieka przez nasz domen Wypukujc al z trzewi, bl z puc, bunt z umysu. A jednak serca, wyspy Niepodlege, cho wbrew nam, ostaj si, pene Nieskruszonej mioci. I przez ni najgbszy Sen wci nie jest miertelny, bowiem ona czuwa: Budzi nas, eby ra Jutrzenki w naszych oczach pozbya sukienki Porannej mgy. I klniemy t niewczesn mio, Pilniejsz od stranika i regulaminu. Jeden siada na kiblu. Drugi wtuli si w siennik, trzeci sobie drwin Radzi, a ja, starannie wyuskujc z krocza Wszy, nuc Jeszcze Polska...
1968

240

***
co ja o rzece wiem cho jestem rzeka wielmona i obficie z siebie cieknca? w ktrej kobieta pierze myje garnki ktr uynia odpowiedni odnog ktra porusza arna turbin ziarno nocy mielc na wiato sztuczne wic moe dlatego cenniejsze bowiem wanie prawdziwe ja zjadacz fekalii ja rynsztok spluwaczka cywilizacji ktrej jestem winien ktrej jestem pierwsz przyczyn mosty nade mn intymnie rozkraczone co ja o morzu wiem cho u mnie w gowie sowo statek ju pynie w Zamorskie?

241

JAK DOWIEM SI JEJ PRAWDZIWEGO IMIENIA


Kiedy ley na brzuchu na play przecierada i woda snu przybiera wierz e mi opowie Polsk dokd odpynie zaraz przez senne morze by si Polakom jawnie zwidywa moja naga Powie co bd krzycze kiedy j na otarzu lady zalanej piwem w wykadzonej kaplicy publicznego szaletu czy na ambonie wiecu zobacz wychodzc z niebieskiego oparu mgy tytoniowej gestem najszybszej doni wszystkie naraz zakrywajc obiektywy agentw pobonej informacji Ktrzy potem w swych ciemniach daremnie bd chcieli wywoa j znw z kliszy

242

BOHATER
Jest taka rzeka Jordan albo Odra nad ktr klczy nagi i podmywa si. Obrzezany ze skrki robi sobie fujark i pasie swojego yda. Jest takie miasto Jerycho czy Brzeg skd strzaa leci i uderza w plecy i ley a yjtko serca niemiao przymawia si o jeszcze. Bo jest taka mier co przemknie ledwie przez trzewia i znw nad Polsk obok.
13 maja 1967

243

MESJASZ
Ju wiatr od wschodu przechodzi koci ludu pod bram belwederu nieba Ju pici krzycz ylast grob Lud patrzy w obok co oczy przechodzi Obok jest aglem niewidzialnej odzi Lud tego nie wie: niewidzialny Regent Ju wysiad teraz niewidzialn kos podcina yki co pulsuj w kostkach Lud jeszcze tego nie wie e ju ley w sonej kauy swojej krwi i drwi kiedy wiatr przeszed koci na przestrza w zaukach koci Regent lie szpik

244

OGLNIKI
1 wiato dzienne, co mieszka w zimnej koci witu, Miewa niekiedy adres tymczasowy w koci Ponurego przestpcy, ktrym jestem ja. 2 Chleb powszedni, ktry si nie lka dzielenia, Godu, ognia; ktrego nie mona rozstrzela, Przecie przez odkowy trawiony jest kwas. 3 Dobra matka, co wstydzi si rosego syna, Kultywujc kurewstwo po to, by zatrzyma Modo, wszak wreszcie musi potkn si o mier. 4 Mia ojczyzna, nawet nie mit, lecz domena Zza krat kadego nieba, bram wszelkiego pieka, Niespodziewanie we nie odpomina si. 5 Uczciwe spoeczestwo, ktre mnie wyklucza, Nawet nie wie, jak wielu gosw w sobie sucham, Prawdziwy nard majc u siebie we krwi. 6 Sowo polskie, plugawa gazetowa mowa, Jeli cenzurze wymkn si niekiedy zdoa, Nieregulaminowo i tak wdzicznie brzmi.
1969

245

MIT
By byo, co w powszedni pisowni nam wniesie gron odwitno, oczy wewntrzne, za bielmem krwi zwykle zapatrzone w siebie, patrz w snu stron. Widz ten sen najdalej wychylony: poza niewidom domen mierci wpeza w zboa pomiennych kultur jawnie wschodzcych na polanie doliny (muszli, gdzie wci szumi starych mrz ktre wyparoway w yk tchu, naszych puc ruchom wod oddech); doliny w rodku gr nieba, gdzie wieczne niegi chmur ciekaj, niosc piach, ju niemy, skarg sanych do nieba przez posw samych wiernych; zazdrosny o ich naiwny gd; sen dymi z kosw ognia: kiedy bardzo chcie kaemy sobie, dla nas moe stanie si nieznajom osob rodzcego si sowa.

246

SOWO DO JEDNEGO
Zapisany do stanu pewnej niewakoci Pismem upywajcej krwi, twj ndzny pobyt Na mdej pododze nocy znaczcym zarazem, Co ci, powoanego w sfer chway jasnej Ponad wszelkie olnienia i halucynacje, Zaprawd ju przestao cokolwiek obchodzi; Zatem z obszarw ndzy wyniesiony si Woli, co pozwolia ci przemc lenistwo Noa zamylonego nad fenomenami ycia i mierci, ktry wiedzc, e jest panem Swej niewolnicy doni, owej kontemplacji Odda si raczy, mimo i przecie by brzytw; Popade w nieuchronn i nieposkromion Uzd adnej ju ndzy musujc bogo. Teraz leysz i straszysz niepobonie ludzi. Pan najbardziej bkitny zaraz ci obudzi I sprawiedliw rk wycignie za uszy Spod awki witu, gdziee leg w cierpliwe boto.

247

TRZY WIERSZE RELIGIJNE


I Oto jest, czego nie ma. Nie ma w spisie ulic. W rejestrze drg publicznych. Na sztabowych, nawet Najdokadniejszych mapach. Nie ma w socu ani Na podeszwach ksiyca chocia wszdzie przejdzie. Na gsienicy czogu, w nogach onierza nie ma. Nie ma w locji, w pamici nawigatora nie ma. Pod kul kulawego. I nie mierzy si Biaym stukotem laski. Rytmicznym oddechem Maratoczyka. Miar mleka w jego krwi. Nie jest pozycj w spisie katastralnym. Nie jest przedmiotem sporu dwu ssiadw chopw. Nie jest alej parku. Nie jest lepym zaukiem. Nie prowadzi przez cmentarz w jakimkolwiek miecie. Jest drog, ktr id, aby doj do Ciebie.

II Jakkolwiek id do Ciebie, czy dk autobusu Czy jad wodnym tramwajem albo czogam si Poprzez poligon nocy wsk transzej snu Albo siedz na awce z widokiem na zegar Wolno ciekncej wody czy wreszcie, gryzc wargi, Z oczami nocy na up wydanymi Le darmo prbujc na bezsenn gow Nacign nagle zbyt krtki koc snu gdy pami zwierza mi Maryni ciao Kiedy widziane na witym obrazku Propagujcym pobon pornografi Czy jedzc szybk zup w expresowym barze Czy, grub acin trzewi do wiecznego postu Modlc si, kucam, zawsze id prosto.

248

III I prosto, czasem znaczy i najduej Lecz c gdy wiem e dobrze Tobie su Cho nasienie bezwiednie siej w bruzd drogi Nim zd poaowa ju warzy si nowe A za mn sysz szept wzruszonej gleby I cho si nie odwracam wiem: to wschodz pdy I ju sysz: wybuchaj kwiaty Z pkw jak z nocy kosmicznej nowe wiaty I ciesz si e bd mg Ci ofiarowa Cay ich bukiet co bdzie za sowa Ktre nie baczc e si nimi krztusz Pilnie rymowa cigle jeszcze musz Jak ciela ktry jeli chce zobaczy W okienne ramy musi niebo wprawi

249

JA: KSI PEPI


Gdziekolwiek pjd, wszdzie straszy mierci Daremn: refren, gdy piosenki brak. Jak dugo mona tak niemiertelno Nosi jak bero? Kiedy nareszcie usysz melodi, Ktr na flecie mego bera tak Wygra prawdziwa mier, e susznie powiem: Finis Poloniae?

250

OSTATNIA MODLITWA BOHATERW


Pani Graynie Lisowskiej

Dokd bymy nie poszli, gdziekolwiek si nie udali, W jak stron zwrcili si, pobiegli, pojechali Bdziemy u siebie W ktregokolwiek wiata kraj bymy si nie wynieli, Na jaki zachd czy tam wschd swojej krwi nie zanieli Bdziemy dla Ciebie Chobymy na najgupszej mieli wisie szubienicy Chociaby w najciemniejszej miano nas trzyma ciemnicy Bdziemy Ci godni Bo choby pod ostatni rozstrzela chciano nas cian Chobymy przez kanaw musieli pezn gb czarn Bdziemy spokojni I jakikolwiek nudny by nie ogarn nas obd Jakich nie bd wbija dogmatw pak nam w gow Bdziemy skupieni Jaki by Koci nie mia za wciekych nas heretykw Jaka wadza usilnie nie tropia buntownikw Bdziemy uprzejmi Czyjkolwiek podstpnie by obciono nas win Czy cierpieli bdziemy na pojedynkach ze zimno Bdziemy posuszni I choby wszystkie wreszcie wypary si nas kobiety I jaki by wpuszczono do y naszych strach najgstszy Bdziemy Ci ufni

251

Dzi bowiem, chocia take cigani i obmawiani Poniewa pewnej aski, e z nami jest, dowiadczamy Jestemy szczliwi
padziernik 1969

252

PIOSENKA BOHATERW VII


adnej nie ywic nadziei zapaty, Melancholijne szczcie odnalazszy W zaplutym barze, gdzie nam w kufel patrzy mier, wart przy nas odprawiajc czujn, Ktrej my z kufla naszego zarwno Pi pozwalamy, nie dbajc o koszty, Cho, e brakuje nam dziesiciu groszy, Ju si z nas mieje ten nard pobony, Dobrze ubrany oraz odywiony, Ktry z kocioa wyszed i na obiad Zdajc piwem apetyt podostrza; Wic, cho nie wierzc, e kto kupi zechce, Zapisujemy ten wiersz na serwetce Owkiem od kelnerki poyczonym.

253

PIOSENKA BOHATERW VIII


Kto o nas jeszcze moe zadba, gdy my, wierni tylko tej nienawici, ktra na dnie krwi mieszkajc jako mio zarazem si ni, sami nie dbamy? Czy s gdzie takie kobiety, matki, Polki, czy panny, czy nauczycielki, ktre w ciepej zagrodzie kuchni dadz pi i czu gbk zetr krew z rozbitej brwi? Ktre czasem nakarmi? Ktre mdrym ciegiem zszyj rkaw koszuli i nie bd drwi, kiedy zechcemy zwierzy swe najnowsze winy? Ktre Kosmos ucisz jednym sowem: pij? Ktre nie bd da sobie w zamian nic, tylko milczc pozwol i, szuka policji tej, co pak nauczy Mioci Ojczyzny?

254

LAMENT BOHATERW
Wic tamten, jak natrta, minlimy wiat jednak zdy objani butem kruche krocza i odtd nam po nogach cieka ciepy szlam. I zwierzta podrne a nawet domowa winia mija nas pdem jakby przeczuwaa, e to nie zwyke gwno jest lecz zemsta wiata. I tak musimy nasze cikie spodnie nosi z wyrazem pogodzonej z losem melancholii kobiet ogldamy najwyej we nie. I c jestemy wolni: od policji, nawet od poborcy Kocioa; najpodlejszy pies woli zosta kopnity ni przez nas gaskany. Ach, gdybymy zapali tego skurwysyna, co nam ten wiat wymyli.

255

PIOSENKA BOHATERW III


(na dworcu gwnym) Przeylimy, co tylko mona byo mie mier take. I pijemy znw to ndzne piwo. Znw najnudniejszy refren najgupszej piosenki bezsenny, nie dajcy nam odpocz lk. Siedzimy czy chodzimy zawsze sam na sam z blem bezmylnym jak koszmarny zegar. I znw my, chocia zawsze lepiej urodzeni, sami wieccy lecz nieowieceni, strachem cuchniemy a tak, e policja woli nie zblia si eby nie rzyga, cho my prosimy krzykiem i gestami, by nas zabrali bo si mieje lud, (uwiadomiony nie wierzcy w cud) e my nie mamy czym za piwo paci.

256

* * *
Sl w nasze rany, cay wagon soli By nie powiedzia kto, e go nie boli Piach w nasze oczy, cay Synaj piasku By nie powiedzia kto, e widzi jasno Gd w nasze trzewia, suche kromki godu By nie powiedzia kto, e nie wie co gd But w nasze krocza, kopniakw cho tysic By nie powiedzia kto, e spodziby co Knut w nasze gowy, sto paek umylnych By nie powiedzia kto, e sobie myli Strach w nasze serca, tyle grozy gstej By nie powiedzia kto, e nie zna lku I salw w puca czy te sznur na szyj By nie powiedzia kto, e jeszcze yje

257

KOMENTARZ DO PEWNEJ FOTOGRAFII


Dobrze odywiona sok pomaraczowy corne boeuf Racja whisky czekolada biay chleb Odpowiednio ubrana pierwszorzdna jako Tkanin specjalna bielizna hem przeciw odamkom Znakomicie wyposaona bro automatyczna Superfortece czogi napalm bakteriologiczna Jasnowidzca dziki radarowi czujnikom Podczerwieni, posugujca si japosk optyk wietnie wyszkolona podug najlepszych wzorw Wzitych z historii: Auschwitz Majdanek Gross Rosen Majca zapewnion szybk pomoc lekarsk Oraz wsparcie z wody powietrza i z SEATO yjca na koszt podatnika nawet ostatniego Murzyna czy Wocha Jest mier tego czternastoletniego wietnamskiego chopca
1970

258

MODLITWA SZAREGO CZOWIEKA


eby mi wreszcie dano spokj i wytchnienie Od wiecw rewolucyj i bomb atomowych eby mi nie mwiono o jasnej przyszoci eby mi sztuczny ksiyc nie zawraca gowy eby mnie nie straszono perspektyw nowych Horyzontw znaczonych nowymi unami Soc wschodzcych do oczu tak samo drapienie eby afisze grone nie nawoyway Do pilnej suby gwoli Potdze Ojczyzny eby mi nie kazano siebie doskonali Dla sprostania zadaniom o ktrych mao wiem eby nie nauczano Do szeregw Partii eby mnie nie wcigano i ebym w kolumnie Jakiejkolwiek nie kroczy Najwyej w procesji Do otarza szynkwasu eby mnie nie bito Podwykami cen misa albo opat celnych eby nie dbano o mj rozwj umysowy eby nie prowadzono na rocznice i Do mojej biednej gowy sterty wielkich sw Nie wsypywano po to bym z nich nie mia nic eby mi pozwolono co mie eby Ciebie eby chocia na chwil Sekund zachwytu mierci co zza Twych plecw bdzie wygldaa eby nie zabraniano zapomnie o yciu
28 X 1968

259

PEWNE RYMY
Bdziemy zawsze, chocia patrzc sobie w oczy, Jedli siebie nawzajem wydzierajc z garda. Abymy tylko sami byli zdrowi, Bdziemy pili, cho z wsplnego garnka. Cho do wzniosemu hasu uprzejmie przyklanie, Imi pokoju zawsze ciaem wojny si stanie. Kobieta zawsze bdzie czym, co jest na sprzeda Za oprawione w mi lin swko. Dziecko nigdy nie bdzie dziedzicem imienia Dobrego zawsze tylko zej sawy podrzutkiem. Zawsze bdzie przeklestwo i pot mierdzcy moczem l bohaterstwo puste i na nic nasze czekanie. Nigdy nie bdzie wiata innego ni zapowied Kolejnej ndzy w jego wewntrznej bramie.

260

POEMAT O DOMU WIELCE SMUTNYM


Oto jest wielce smutny dom nasz, gdzie sposobem Domowym mier si wyrabia, bez powodu Do wyrabiania programowej normy; Na nieskomplikowanej, niepatentowanej, Nieudoskonalanej od zaprzeszych wiekw Aparaturze jeszcze z demobilu Ziemskiego; nie zasudze muzealnej gwoli, Albowiem nam naprawd brak kwalifikacji, Bymy mogli tu zosta kustoszami; Zatem podug uznania oraz rozeznania Wasnych potrzeb i celw; nigdy nie na zapas, Nie do sprzeday, wymiany, dla chwalby; Ale wrcz religijnie i w zgodzie z Kocioem, Wprawdzie nie Rzymskim ale jednake Kocioem Na zgoa pewnej wzniesionym opoce Mianowicie na Socu, ktre i kamienne I gotyckie jest oraz dziewitnastowieczne ....................................................; Tutaj zatem, w sonecznym tym laboratorium, Nie bdcym czym innym tylko kuchni godu, Jednak bez schodw (z tradycji) kuchennych; Gdzie za kapitalizmu, ykajc zapachy, Gody psw i ebrakw antyszambroway; Widn, w metrau nieograniczon; Co ma podog z chmury a sufit z oboku, ciany ma z czterech wiatrw a ze wszystkich okien (Sprawd u Poety) wida nieskoczono;

261

Tutaj ja oraz lustro, co jest pci obojga, A gdy zajdzie potrzeba trojga, nawet czworga, mier wyrabiamy sposobem jedynym, Czyli miosnym: pdzc z rdzenia. Jeli szczyny Jeszcze nam si zdarzaj to jest tylko zwyky W trakcie rozruchu bd technologiczny.
1969

262

KOLDA
Na Twoje urodziny jestem sam bezbronny Bro nakazaem sobie odoy owek I tarcz kartki schowaem w szuflad Tamt kobiet zwrciem rodzinie Osoby dawnych wierszy ode mnie odeszy I nie mam uroczystej zastawy na stole I nie ukrywam si za krzakiem drzewka Czy za zason parujcej zupy I nie mam psa pod stoem z ktrym bym rozmawia I aden list nie przyszed Nadawcy umarli Na wymylon im przeze mnie mier Autorzy byli i zabrali ksiki I wreszcie nie mam adnej ojczyzny gdy trup Pamici ley w brudach jak zuyta chustka A t za oknem wanie nieg zasypa Razem z poezj mierci i Afryk Mam tylko wyszczerbion szklank po musztardzie I w butelce spirytus denaturowany Od ktrego mzg ponie fioletowo Jak zapalona rtciowa arwka Ale jeszcze nie pij go kiedy spod niegu Dochodz mnie zaklcia pijanego ludu Co usiuje wymusi odpowied Od milczcego na talerzu karpia ycz im by si przecie jako dogadali Co si na pewno stanie skoro nawet talerz Niedugo zacznie mwi ludzkim gosem I barszcz i bigos i grzyby w kapucie

263

Ja zanim odkorkuj nalej wypij Zanim si z sob samym podziel opatkiem Skrki od chleba suchego jak wargi Tymi spierzchymi tyle Ci opowiem Pocze si w kobiecie z wielkiej melancholii W onie jak dom ogromny co nie zamieszkany Sam si zaludnia najpierw echem krokw A magnetycznie skupi si atomy Pocze si w kobiecie najbrzydszej na wiecie Co chocia obdarzona poladkami dwoma Piersiami uwie nie zdoaa ma Teraz si rodzisz eby mnie zwycia
24 XII 1968

264

LAMENT
Gdy matka pacze, czyja to jest wina? Klnc swoje imi wyrodnego syna Pytam i nikt nie moe odpowiedzie. A kiedy pacze syn, czy winna matka? e winna temu, i j mio spara, Tego jej aden sdzia nie dowiedzie. O, gdyby piorun krwi omale boskiej, Ten lepy piorun prawej krwi ojcowskiej Nie sign pewnej nocy Twego ona, Gdybym si w jaju Twoim nie zalga Nudnym robaczkiem, nie byaby ndza Moja i Twoja i jak nieskoczona.

265

TEN RUCH
Ten ruch: tak, to jest ycie, napdzane wol Sprzeciwu wobec siebie, gdy znajduje mier W sobie samym, to tarcie, dobrotliwy opr Zmierzajcy do tego, by zostao w tle Jednej nieskoczonoci, ten bezwad cienia Ku przytulnej genezie wypenionej krwi Zastaego odoru, t ch opadnicia Na pewne ko, syte bezpieczestwem dno. Ten ruch jest umieraniem jeszcze nie przeytym Przez nikogo po drodze, ktrej nie przebiego Wsteczne wspomnienie ycia kogo, kto ju zmar. Ten ruch, uwierz, gdy mwi Ci, jest rzeczywisty W czasie, ktry pozwoli dojrze bohaterstwu: Takiemu, co uprawni z Twojej piersi ssa.

266

PIOSENKA BOHATERW III


Synowie naszych kobiet bd chodzi w fioletach tego wiata, co nam si tylko zwiduje w nie. Synowie naszych kobiet nie bd pili mleka innego ni to, ktrym nabrzmiewa nieba pier. Synowie naszych kobiet, jeli bd synowie, r bd do sufitu serca niebieskich kobiet. Synowie naszych kobiet nie bd nosi broni przeciw rozpaczy niemo przeciekajcych dni. Nie bd poetami, synowie naszych kobiet pierwszymi poetami bd: im starczy by.

267

BEZDOMNI MUSZ ZAMIESZKIWA WIATO


Przez nagie plae wiata id chopcy nadzy woda cienia kobieca wci dalej majaczy. Krew ju wyparowaa z rozarzonych cia. Kolor wosw na gowach i pod brzuchem zblad. Ju prawie ich nie wida, ju tylko gromadka Widm coraz bledszych idzie wci pod gr wiata. I tylko czasem kamyk ju mrz cina lin Bezwiednej spermy w Polsce zadzwoni o szyb.

268

DIALOG
wiea krew niegu z rany rozdartego sprzecznoci w sobie nieba ju pasko zastyga na skrze okolicy naszych, na przekr despotyzmowi zimy rosncych z zasp da, by wiadczy tym co przyjd wiekom, by moe mniej ju nieszczsnym e terror jest najtkliwiej potrzebny nam, bymy, uczeni w grozie jawnie pisanej cyframi znakw ziemskich, niebieskich cielesnych: wzdcie lub krwawa sraczka, hemoroidy albo wierzb w kroczu mogli zwycia go groz pobonej dyscypliny, co ukada rozum w zwiz pi poematu; by sztandary jasnowidzce serc w cite mrozem powietrze mogy wit barw chway dysze a signie wieka wieku. Niebo jeszcze krwawice ale coraz sabszym niegiem, grub chmur burzow niczym plastrem zalepi ran: jeeli piorunem strzeli, wtedy uczciwie moemy umiera.
III 1968

269

INNA BAJKA
Jest u nas powiat wytyczony W niebie miedzami spojrze godnych Ktrzy na Ziemi pozostaj Siedzc przy misce swego kraju Takiej ubogiej e na yce Jzyka prchno ndzy byszczy A oni jedz pami dawnych Uczt przez Krlow wydawanych W salach potgi gdzie na stoach Sytej hojnoci dookoa Sedesu gsto ustawionych Wtedy by jeszcze cikozoty Nie ze sprchniaych desek pudo Co nawet nie mie zwa si trumn Byo i miso parujce Mskoci w jdra i owoce Od czekolady srom kobiecy Pulchnia poladki nerwy miky A take byo wszelkie wino Z pijanych duchw pian lin Cieka weselna pie wojenna Gdy trzeba byo zbrojnym rzdem Lee w okopach witej sprawy Brzucha penego ciepej strawy

270

Kobiety wtedy rkawiczki Ciepe skarpety ciepe listy Na fronty say okazjami Tam genitalia odmarzay Wszy jady tyfus spala ale Drugich ywia syta pami Ojczyzny szklanki i talerza Z powrotem wioda wierna sperma Znw mikkie ony bohaterw Rany lizay im cukierek Piersi daway ssa z radoci Zjaday nawet ich odchody I dobrze byo lecz mino Gd zjada miso koci nerwy Przez yy pieszo idzie wiato Najcichszych cieni nie rzucaj Patrz do nieba lecz spojrzenia wiotkie e wiatr cho saby skrca Wic poczogali si do wody Ale ju niebo w niej zachodzi Za mdy horyzont wzroku oto Gdy oni domi horyzontu Ziemi czepiaj si my wiemy e pami dawnych nas na Ziemi Ju wnet przestanie si wywietla Nam w tym powiecie w rodku nieba

271

PIOSENKA Z NAJWYSZEJ WIEY


Ja jestem wiea, abym wyniole wci nad siebie mg ro jak kiedy usta wyrosy mi do nieba wymusi tchnieniem z bliska by, cho najmniejsz, iskr gwiazdy we wntrze nocy wypeniajcej oczy kolorami palety co wymylia si sama na podobiestwo nie znanej mi tczy wypluo; gdy nie byo w tej nocy ani mierci poufnej: do niej serce mogoby sobie szeptem jeszcze siostrze syszalnym, lecz jej nie byo, gwiedzie dysze; i moje ycie te yo sobie snem niepodlegym tej nocy lecz teraz jest ju dzie nareszcie nie skoczony w opotkach widnokrgu ; gdy bya widnokrgiem, co si nie odsania, mier: wreszcie nie wiedziaem o niej nawet, czy jest mylaem: ju nie umr do jeszcze jej szukaa. Dzi ju wiem: ta noc bya mojego umierania ksztatem jawnym, co ze mnie wyszed jakby krew. Wic wyrastam ze mierci i jeszcze ywi mi krew oczy, co mi do widze dojrzay pod powiek nocy, serce uczone przez czytanie jej gosw. miej si z niej poladki ju trzy Ksiyce Ziemi! Czasem, drenujc niebo jak meteor, plemnik zleci na Ziemi, ktr stopy ju ledwie wsz. Tam zawsze jest kobieta; godne jak ra usta krocza, rozchyla patki rozlega ra Polska. Lecz mnie Ziemia migoce ju najmniejsz w oczach gwiazdk, dla mnie ju zgas i ja, ktry dzi mierz trzy lata tego wiata co, tren, do oczu mi leci, wbrew Ziemi tej, co jeszcze widnieje mi w pamici, mimo tamtej, nad ktr, take umiechnite, wisz, drwic z jej tsknoty, ktrej si ni ogromne,

272

moje jdra; poniewa wycieka mi z ust rzeka dla mowy, jzyk, spawna; cho nie wiem, czy j nazwa bd mia MOJA, inn Ziemi od nowa stwarza zacz musz.
1965-1968

273

CHODZ I PYTAM
Chodz i pytam: gdzie jest moja szubienica? W czyim ogrodzie, w jakim lesie ronie? Na jakiej miedzy pasie cie kobiecy? Na ktrym rynku witeczn choink? W jakim pokoju zwiesza si nad stoem Uprzejma ptla, bym j szyj przetka? Na jakich schodach nareszcie j spotkam? Na ktrym pitrze sznur sob wypr? W ktrej to stronie gow ku niej skoni? W jakiej piwnicy, haasie czy ciszy? Na jakim strychu, ciemnym albo widnym? W jakim klimacie, gorcym czy zimnym?
1969

274

MAPA
Wszdzie, gdzie ci dotykam, na twojej skrze odciski palcw wiec i jeste ju jak gdyby niebo, gdzie ty przez szyb powietrza wci wzrokiem wyciskasz gwiazdy coraz modsze. Gwiazdozbir Lewej Piersi gdzie Wielka Sutka wrd lici Mlecznej Drogi wyrnia si jasnoci pierwsz, oznaczajc mnie samemu jeden z biegunw moich chce: i Siedem eksplozj twego miechu, jak Supernowej odpryski, rozproszonych askotek; jeszcze gsto wiec gwiazdki Raca, wreszcie Dua Ra: w niebie pnocnym Krzy Poudnia.

275

RA
Zwano j R bya nazwana? Norwid

Jakby Ciebie nie byo wcale, w cisym czasie Mojego serca bya nielegaln noc; Ciao niegu na jego biegunie pnocnym, Dowolne gniazdko plota sobie z sypkich wosw Westchnienia. Nie syszaem Twojego imienia W adnej burzy od wschodu ani od zachodu siebie tylko syszaem w zalinionym trwog Kaszlu mowy, chccego wymwi to sowo. Ale wida w nieznanej gwiedzie Twoje imi Rowe spao; lecz, cho porniony z nim, lepo wierz, e bdzie we mnie penia krwi Taka, jakby blask zgasej Ziemi, co przez Kosmos Poleci. Wtedy wytchn poemat dorosy: Milczenie, co Ci R nazwie ju prawdziwie.

276

CHWILA
Wreszcie ga jej rki zamie si w przegubie okcia i cofnie prob wycignitej doni zanim wargami z jej licia zdejmiesz szron oczekiwania, ktre ju zaraz przeronie siebie, by wiernie w niej si przeistoczy w trwog: powie nie ruchem sposzonych ptakw brwi, co wtedy si unios do poowy czoa; ta, jeszcze przed sekund gotowa ci odda nieprzymuszony co z dou brzucha dry listek swej krwi bolesnej, ju wie, e nie doczeka lecz jeszcze czeka
18 II 1968

277

TWARZ
Skdind nam znajoma oszukuje twarz wanie wydutowana w brzowym powietrzu przez zotnika co wiato mieni siebie sam ; twarz wreszcie nam jedynej osoby (jak Wenus ociekajcej pian tsknot niemoliwych, ktrej nawet rj waek niewidzialnoskrzydych nie pomg, gdy j wzroku jak z litego wiata na poligonie godu naszego jak twarda paeczka w tarcz werbla dopaday groty; lecz o oszustwie:) chce nas, e to twarz Gorgony nie jest ale Madonny, przekona sw min. Lecz gdyby dosyszaa naszych jder chichot!...

278

WITE KROWY
Kosy traw puchn jak i nasze yy Rosn nam piersi i wymiona krw Jestemy wite krowy na pastwisku Mioci co si nam jak ka widzi I cieky upa w osobliwych wosach Naczy krwiononych ju przesta by krwi Wszystek nasieniem jest miym nam wiatem I dalej pilnie jemy wit traw Ogromne zady obmacuje wiatr Take brzemienny wreszcie rodzi ptaka Swym zaistnieniem nagym zdziwionego Musi dopiero nauczy si lata Trawa osobno urodzia mrwk My rozmawiamy kada ze swym brzuchem
25 V 1968

279

W MIERTELNEJ POTRZEBIE
Obrazy i wyrazy, ziemia i niebo, i jeszcze Mzg i krew i nasienie, chleb, woda oraz powietrze, Mczyni i kobiety, ptaki, robaki, owady, ydzi i Eskimosi, Murzyni i ludojady, Karabiny, pociski a take miso armatnie, Nerwy, skurcze, postrzay i nowotwory, zapacie, Zbrodnie i filantropie, obdy, sny, prostytutki, Konstytucje, wizienia, sdy i cele, ogrdki Jordanowskie, ogrdki dziakowe, kwietne ogrjce, Redakcje i policje, portierzy, babki i stre, Poezje i liturgie, romanse i oklniki, Kropki, przecinki, pauzy, zy, apostrofy, mylniki, Rymy i asonanse, brak rymw, rytmy i wiersze Wszystko mi odmawiao, bo nigdzie nie byem pierwszy. Wic, w miertelnej potrzebie nie wiedzc ju, gdzie si zwrci, Wymyliem Wojaczka i to wanie jest mj wsplnik.
1969

280

POETA MWI JAKE IRONICZNIE


Mwi do serca, ale do rki Tobie osobne sowo jak pier Albo poladek kad, by je Ze swoj dz pobonie zdwiczy. Mwi do ludu, lecz do proboszcza Midzy wierszami przemycam gos Pewnej pobonej niewiasty, co Wyznaczya mu, gdzie ma j spotka. Jake zbliony do sfer niebieskich Jestem przeze mnie przemawia ju Przestwr, ktremu na imi Bg. Ale zaprawd, chcc si spodoba mierci, ja cigle musz faszowa Sowa ogromnej tej zapowiedzi.
IX 1969

281

MOJA PIOSNKA
(A.D. 1969) Moje sowo, Twego sowa pogos Jake wty, przecie sprzymierzony Z wiernym rymem, rytmem wspomoony, Bywa czasem nie tylko ulotk. Moja ndza, Twojej ndzy siostra Modsza, jeszcze jej sukienki nosi, Lecz doprasza si pilnie podnosi Rki, ktra by do szcztu zwloka. Moja wina, Twojej winy krewna Biedna, jednak gdy okruch splendoru Poknie, wtedy, biorc si na sposb, Sama sobie na krzy skada drewna. Moja wiara, Twojej wiary crka nie wiem: mdra czy gupia; imienia Nie przyzywa, milczc si umiecha, Jakby tylko askotaa wcznia...

282

PIOSENKA ODWROTNEJ STRONY MEDALU


Wytnij mi na plecach imi Swoje mierci chrzczonym kijem Cauj mnie w ko ogonow Do wyssania mzgu z gowy Rozdrap mi kark paznokciami Wosy wyrywaj garciami Zam opatki Niech Ci bdzie Gry poladki Zo Ci przejdzie Mj wspaniaomylny gociu Dzisiaj nie przespae godu Wic pogrzebacz rozgrzej w piecu Bl zadawaj nie obiecuj Moesz si na mnie wyrzyga Popi spod rusztu wysypa Bierz yletk ktr pachy Gol tnij i perfumami Skrapiaj W rodek krzyy kopnij A osypi si wntrznoci Na co tylko wzrok Ci padnie Tym uderzaj gdzie popadnie Co tylko u mnie dostrzeesz Uyj dowolnym narzdziem Z sennym umiechem Na przykad Igy mi pod pachy wbijaj

283

Zmiad w imadle gupie okcie I kilogramowym motkiem Rozbij erotyczne pity Obcgami wyrwij nerki Z ydek zedrzyj skry kor Wystajce ski kostek Obciosaj tasakiem Psy Wreszcie zwoaj i ka gry Niech dogryz si do misa Niech porozwlekaj w strzpach I po ktach r by znw Pieszczotliwie na mnie szczu Poty pki si do koci Tosamoci do istnoci Nie wgryz by mier nasienie Boskie moga si nareszcie Ze mnie zrodzi piewnym podem Koysank najpoboniej Weseln a jake skoro Ostatni Wic rozarzon Do biaoci pi krwi Tnij i sobie przy tym drwij Papierosa wolno pal Popi strzsaj mi na kark Piwo pij Z niesmakiem go e Ci ju ogarnia mdo

284

Natrzsaj si z moich chci Ale pilnuj mojej mierci Sieroto bez ojca matki Ich zabie dzi mnie zabij Wic gdy nie bdziesz mg sprosta Wtedy uyj trzonka motka Albo wepchnij niedopaek Moesz jeli zechcesz zanie Do gazety anons: Puszcz W pacht od zaraz tani kurw Po czym godnym towarzyszom Mnie odstpuj Jedno tylko Podaruj i Twojej czule Zrymowanej z Twoim blem Nie ka nigdy si odwraca Gdy przed lustrem stoi naga

285

KOBIECO III
Nie wiem, czy Ty to dostrzeg, e sowo kobieta Oczywicie rymuje si z sowem poeta Nie wiem, czy si zamyli nad t rewelacj Nie wiem, czy Tobie to si objawio jasno Wiem tylko tyle (w proste ujm sylogizmy T moj wiedz): znawc niewieej bielizny Wszelkich brudw, rynsztoka i odwrotnej strony Medalu wiata kto jest, jeeli nie ony Matki lub dochodzce czy stae kochanki (myl, e prawidowe wyo przesanki); Kto, jeli nie poeta, podglda przez dziurki Boga, aby zobaczy go w nocnej koszuli Na nocniku; i komu nie wolno po tym straci Wiary w swoje anielstwo; kto, yjcy, karmi mier regularnie swoj ksiycow krwi; Kto po imieniu, chcc y, musi nazywa j; Komu uroda wiata mierdzi zjeczaym ojem; Dla kogo kade pikno podmyte jest gnojem; Dlatego si umiecham, Ty moje due dziecko Kiedy mi czasem mwisz, e chciaby by kobiet

286

NIGDY ZGODA
Ty jeste mj mczyzna Znam smak Twego nasienia Bo kiedy z Ciebie pij odbieram Ci ycie Nie wiem czy to jest mio Ja si mszcz I przykro mi gdy Twj spazm jest sabszy ni zwykle I dopytuj wiedzc: moja wina Lecz wiedzc e Ty mi nie odwaysz si o tym powiedzie Ja mogabym powiedzie: ta delikatno jest Tchrzostwem Lecz wiem: te wiesz i wierzysz, e nie powiem Zyskiem wzajemna wdziczno Moe to jest mio Wic milcz Milczc walcz o ycie Bowiem Ty Te si mcisz i przypuszczam; za to, e jest mj Nie zgodzimy si nawet pod wspln kodr snu

287

NAGA RANO
Oto jest goe wkno nieznanego jeszcze wiata w oczach; te supy kbw drgaj dreszczem platynowym spiralki, kiedy w niej napicie zoy swe donie; w kuli witu mlecznej chtnie jarzy si jej zapachu biel: z otwartych porw skra poci si mokrym wiatem i te godne fale nagle sprawiaj, e wychodz z gowy na spotkanie widzeniu temu moje oczy.
II 1968

288

JEST BIEL
Jest biel, i znw wypija czy to jeste Ty? Ju nie wiem, jak to nazwa, co ze mnie ubywa. Nie boj si a tyle lub tylko tyle wyzna miem nie wiedzc, czy sowa ju ze mnie drwi ja z nich. Wiem: biel lecz co wypija, kiedy moja krew Ju ze mnie dzi po ko wyparowaa? Teraz upada niegiem mrz gryzie ko; zegara Nie naglc, co zrobiam, e lipiec grudniem wszed? Jest snem, co mnie poyka jeli to jest Ty, To czemu tamta gwiazda skry snu ostrog Nie przecieka, lecz kry w oczach biay gob, Kiedy ja o symbolach naprawd ju nie wiem nic?
30 VIII 1970

289

CELNIK
Biay zakrt ciaa jest obietnic cudu Najbielszej ry przezwanej Izrael Idc przez kobiet zawsze na czworakach Co mody yd wie o przemycie Ale go matka sowiaska wspomina Nieznane wosy rosn mu z jzyka Jak polskie babie lato lec nad gocicem Ciaa na kocu ktrego jest grb Orgazm jest gr najwysz jak grb Ale na tym zakrcie tylko obietnica Gdy droga najpierw rzek staje si i morzem Z nie zablinionym jeszcze ladem suchej stopy A to jest szlaban celnik chwyta wosy Gdy do mu pal noyczkami kosi
1968

290

MIT O DAWNYM SZCZCIU


Anio przyszed do nas, cay czarny, I powiedzia: Wy Polacy gupcy! A wyglda jakby zamiast twarzy ywej kamie mia, co si nie skurczy Przez miech albo choby niemy wyraz obrzydzenia na nasze cierpienie. W rku mdr rdk paki trzyma Marsz Szopena wygrywa na flecie Policyjnie trzymanym tak, gwizdek w marmurowo zacinitych wargach, Nie wypsna si nikomu skarga, Kiedy patrzy nasze czoa czyste Odbijay si w kamiennych oczach. I zawrci do niebieskich koszar.

291

VADEMECUM
Kto ma da czarnym bia kobiet dnia Ten wszystko od pocztku zacz musi jak ja Komu krlestwo witej zgody marzy si Ten mier wpierw musi wynale i zaufa jej Zwaszcza nie ba si noa ktry w okolicy Pitego ebra ttno pilnie liczy I nie lka si ani drwi z owej prawdy e narzdziem jest wiernym a take powanym I nie kaza mu czeka bowiem rdz zapacze niedzi splenieje wykruszy si z czasem Ale musi go uj w religijn do l z niebywa si i radoci pchn Gdy na pocztek z sob musi zacz walczy Kto biegy w pimie klski klsk chce mie za nic

292

WYBACZCIE PIECHOCIE
Nie lubi poezji, bo nie znosz Tego skurwysyna Wojaczka, poety, Pijaka i darmozjada, ktrego Dawno powinni byli zamkn Na duej, ni zdolna byaby wytrwa Mio tej biednej crki kupca Zmarego przed czasem a ktrego Zgonu uczci nie moga nawet Wstrzemiliwoci, bo nawet o rozpacz Zazdrosne byo samolubne bydl. A w kocu i tak j rzuci, Wykorzystawszy do cna jej modo. Teraz ona boleje w coraz lepszych powiadaj mu wierszach; on jak zwykle Pije; o, wanie do siebie wraca Pieszo, a najczciej na czworakach.
1969

293

RANNY WIERSZ
Odbywajc stosunki pciowe w miar regularnie Powiedziabym czciej nawet nili w jakiej Nie ustanowionej zreszt, czy ja wiem, regule W dodatku iloma e sposobami to robi! A gdy nie, to jako wspomnienie i zarazem Zapowied cigle w uszach sysz ten gos Zobaczysz, jaki ja ci odstawi numer! Wdk pijc ju ponad wszelk miar Bdc, mona rzec, ju zasuonym Weteranem pijackiego szlaku Znajc trunek wszelaki Doceniajc take wod fryzjersk Brzozow opianow oraz spirytus salicylowy Ktry, mwic po cichu, dobrze robi mi na odek Majc za swoje stwierdzenie Pana Przybosia e sztuka wiersza jest dwigni poezji Wic pilnie pracujc nad doskonaleniem tej sztuki Pisujc wiersze chyba czciej dobre ni ze Porzdnie zbudowane wyraziste Mogc zaoy si, e kilka z nich, tak z pi Moe mierzy si z najlepszymi w moim czasie Jestem jednakowo tak niezmiernie smutny e a Bogu smutno jak to powiedzia Norwid Ale gdzie mi tam zachowywa krlewskie milczenie l oto w obliczu niebios co przez szyby dnieje Wyj, naprawd wyj jak skopany pies Nie majc na dodatek nawet tej tak marnej Pewnoci czy skoro wyj, to yj?
1970

294

NOTATKI DO OPISU JANUSZA STYCZNIA


Janusz Stycze imi i nazwisko ojciec i matka zdaje si take brat czy dwu dokadnie nie pamitam spytam przy okazji ukoczone studia wysze wydzia humanistyczny filologia polska magister to brzmi nie najgorzej cho zdaje si Janusz o to nie stoi moe w skrytoci debiut prasowy 1960 Odra Wrocaw nakadem Ossolineum dwie ksiki 1966 i 1969* tytuy w Roczniku Bibliograficznym autor w Zwizku Literatw Janusz Stycze rocznik 1939 spod Strzelca jednak zdolno do suby wojskowej adna albo w wysokim stopniu ograniczona poeta czy nie brzmi to niezdrowo
*ostatnio 1971 ju trzecia

295

Janusz Stycze wzrok saby wzrost redni wosy blond oczom si dobrze nie przyjrzaem dochody marne od czasu do czasu tu i wdzie zatrudniony od czasu do czasu tu recenzja wdzie wieczr autorski Janusz Stycze nie jest pijakiem jak ja Janusz Stycze nie jest ajdakiem jak ja zodziejem chuliganem Janusz Stycze moe tylko kobiet jest jak ja*

*Kiedy mnie podejrzewa e pisz wiersze o nim na drzwiach wychodka w empiku oczywicie bya to nieprawda

296

Poycza mi pienidze stawia kaw du z podwjnym cukrem rozmawia ze mn o tym i owym np. o Bogu gdy jestem pijany te si mnie nie wypiera zreszt nie wiem nie pamitam Janusz Stycze ktrego fotografi ukradem onegdaj z tableau wystawionego z okazji i postawiem sobie na biurku by gdy pracuj przed oczami zawsze mie obraz prawdziwego pisarza Janusz Stycze imi i nazwisko duch i dosy mde ciao grube okulary wyalienowany obecny mieszny poeta sam o sobie tak mwi

297

mieszny poeta gra ze mn w ping-ponga i wygra raz ja wygraem Stycze Luty Marzec Kwiecie Maj Czerwiec Lipiec Sierpie Wrzesie Padziernik Listopad Grudzie i znowu Stycze c ju wszyscy znaj trzynastu najlepszych poetw Wrocawia Janusz Stycze ten znakomity Stycze zarzyga lokal napisa reporta ogosi opowiadanie o yciu intymnym wiem mao nieprawda M. e mao

298

Ewo w jego raju wewntrznym kurwo w jego wewntrznym burdelu Niech nikt nie pyta czy nie widziaem gdzie Stycznia bowiem nadchodzi uwaga uwaga nadchodzi Janusz Stycze chwieje si dyszel krwi w dugim paszczu w wysokiej futrzanej czapie z teczk nadchodzi .............................. .............................. Czym byby bez niego pejza
stycze 70

299

BO MIER TO JEST WIELKI KUNKTATOR. POEMAT JEDNEJ ODWILY


uwaga: nie do, e rymy wulgarne, to jeszcze zakoczenie proz
Graynie

Kiedy naprawd ju byo dobrze Wtedy zachodni wiatr wznieci wiosn (wic opowiem) Jake do twarzy byo mi z mierci Z ktr leaem w pocieli niegu A e nie bya niedoywiona Przytulnie do niej byo mi kona I niczym Polak pod potem, na dnie Z wolna stygncej krwi umieraem Grzecznie, posuszny wyrokom zimy Co sprawiedliwie sdzia winy Ktrych si wcale nie wypieraem Lecz za zasug wanie je miaem Wiedzc, e lepiej przynajmniej winnym By anieli zupenie nikim Wszak wtedy z win nie sprzymierzony Ju przeciw sobie lecz pogodzony Odjty od Twojej ciepej piersi Wzity od stou i od butelki Nagym pragnieniem, aby si chykiem Ju od wszystkiego odwrci tykiem

300

Leaem sobie i mier mnie jada Na deser rosa mi z oczu gwiazda eby wypali na skrze nieba Kolejne signum i tylko wzdcia I barborygmy wci mnie mczyy I idiotycznie uparte rymy Lecz to zwyczajne (Echolalia; patrz: T. Bilikiewicz Psychiatria kliniczna) i ja tabliczk Mnoenia sobie zmawiaem, by si Czym zaj; potem mi si formuka Ta nasuna, e si rwna Trzy P (zainteresowanym i modym poetom wyjaniam osobicie zgasza si z betem w empiku, Cyganerii, gdy cieplej za Paacem) Nastpnie wymyliem nowy sposb miosny Oraz gwarantowany sposb drobnej kradziey w sklepach samoobsugowych Oraz taki sposb obraania wadzy, by za nic w wiecie nie by pociganym do odpowiedzialnoci Oraz pewn niewielk innowacj formaln Oraz dokonaem egzegezy jednego, notabene znakomitego utworu poetyckiego Mojego Kolegi Janusza Stycznia; nie mogc dociec tylko tego, czy autor, piszc: kursuje autobus miedzy twoim jednym wosem a drugim, mia na myli, e osoba, ktrej si to tyczy, jest ysa Oraz obmyliem dwa listy do dyrektorw dwu rnych wydawnictw,

301

z czystej bezinteresownoci, bowiem nie przewidywaem ju przecie napisania ich oraz wysania Oraz wyobraziem sobie, co Ty na to wszystko powiesz Oraz westchnem nad moj biedn matk Oraz pomylaem o moim starszym bracie, e gdyby nim nie by, na pewno byby skurwysynem Oraz skorygowaem to mniemanie biorc poprawk na fakt, i tak jak ja jest obciony dziedziczn (po babce od strony ojca, podug sw matki syfilitycznej kurwie) schizofreni, natomiast nie pisze wierszy, przeto nie dana mu jest ta moliwo autoterapii Oraz obliczyem, ile to gotwki, ktr wobec okolicznoci e i tak j przepiem, przeznaczy mogem na jaki chwalebny a mao mnie obchodzcy cel Oraz zastanowiem si z niejakim nawet zainteresowaniem dla tematu, jak to notk uczczony bdzie mj mao godziwy zgon Oraz dokonaem na koniec podsumowania mojej drogi yciowej, co wyrazio si jednym sowem, krtkim i dobitnym, w dodatku w obcym jzyku* Wtedy zauwayem, e nadesza odwil
stycze 1970

* Scheiss

302

BYA POTRZEBA
Bya potrzeba ycia, bya mierci potrzeba. Bya potrzeba wiersza, potrzeba mioci. Bya potrzeba Ciebie i Krlow Polski Nazywaem Ci wtedy na uytek wiersza. Bya potrzeba wdki i potrzeba liny. I piem i zarwno smakowaem mydliny. I gdy oszukiwaem na uytek potrzeby ycia, z oszustwem zaraz rs rachunek mierci.
1969

303

***
Kim jest ten, co przybywa, i z jakiego przestworu? Zali odmierzonego czyjkolwiek ju stop? Kim jest ten, kogo widzie znw zaczynam w tumanie Krwi, ktra ze paruje i dniem stawa si jawnie? Kim jest ten, ktry gada gosem pierwszego ptaka? Kim jest ten, co sposobi wiotk gazk pod nim? Kim jest ten, co mi w oczach zasadza takie drzewo, e adn nie wyrbie siekier ni powiek? Kim jest ten, co si pasc na tustej ce mojej Skry w kady pr chciwie wciska akom trbk? Kim jest ten, co mi umie, kiedy nikt inny nie mg, Wypreparowa soce z poncego krwiobiegu?

304

R E S Z TA K R W I

1999

MOJE CIAO
I Oto jest moje ciao ksztat Twojej mioci Moje ciao przedmiot nienawistnej tsknoty Ktre mnie zawsze jak Ciebie zdumiewa Ktre mnie zawsze jak Ciebie podnieca Moje ciao w lustrze Twego wzroku Moje ciao w sianie Twej pamici W ciepej kpieli Twojego zachwytu Lub w zimnej wodzie Twojego przesytu Moje ciao w pocieli Twego snu Moje ciao w fotelu ginekologicznym Rozdarte Moje ciao na stole operacyjnym Upione Moje ciao cierpice biegunk i krwawice Moje ciao instytucja Chopiec do bicia Moje ciao ona Moje ciao matka Moje ciao otarz Moje ciao rynsztok Moje ciao ktre jest rzek Zawsze inn dla Ciebie ktry si kpiesz Moje ciao ktre jest krzyem Zawsze tym samym dla Ciebie ktry umierasz

305

Ktre jest gr na ni si wspinasz Ktre jest drzewem pod nim odpoczywasz Jest chlebem ktry poywasz Jest wod ktr pijesz Jest oci ktr si dawisz Jest nud ktr rzygasz

II Moje ciao jest miejscem ktre wci si szerzy Moje ciao jest stacj szczegln Twojej mki

III Jest por roku nad inne pory Ktra si nie koczy A ja umiem sprawia by nie pamita Czy kiedykolwiek si zacza Moje ciao Jest ywioem ponad ywioy Ktry nie ma nazwy A ja nie daj Ci doj do sowa Moje ciao Jest mierci ktrej si boisz Ale ktrej podasz Moje ciao Gdy ona jedynie jest zdolna Uprawomocni Twoje ycie

306

Twoje ciao Ktre bez niej byoby czyimkolwiek Tak samo niepotrzebne Twoje ciao

307

SEZON II
Sezon tu jest peny niespodzianek Zza wga wyskoczy kto ale to bya pomyka Gdzie w kcie znaleziono zwoki tak, to bya dobra mier Przy porannym zamiataniu ulic mona si wiele nauczy Nigdy nic nie wiadomo Ko kopn wonic w gow ale wonica mia mocn gow I znowu kto zza wga wyskoczy tym razem si nie pomyli

308

PO SEZONIE
Kiedy spad pierwszy nieg zastao nas w komrce zamknitych z siostr Teres nieg znaczy koniec sezonu wic z flag o nas zapomniano i przysypao nas cakiem Nic dziwnego e po pewnym czasie zaczlimy si rozkada pierwsza rozoya si siostra Teresa na wznak Mymy jeszcze zachowywali pozory potem oddawalimy si zudzeniom wreszcie i nas rozebrao Miso od koci odeszo bezbolenie
listopad 1965

309

NOWY SEZON
Obudziem si Z kwanym smakiem sowa obcy w ustach i obojtn wiedz ciemnych sezonw Nie mog dobudzi w sobie adnych wzrusze Nawet alu Wyznacza mnie ciao ktre wci mam a zakrela skra ktra e dowiadczana bya o tyle wiem ile palcami wyczuwam zgrubienia blizn stygmatw Przy mnie ley Strzelec ze spalon twarz Nade mn wieci druga twarz Strzelca

310

***
Twoje ciao bolesne rozdarte przez sny okrutna nocna ra kiedy zmczone obojtnie ley w moim nie ciao nie wstydzi si siebie mio ma zapach ciaa ciao jest suche pomie ciao wilgotne ywio ciao oddycha mier mam tylko twoje ciao chciabym ten wiersz jak twoje ciao nie taki uomny
16 V 1966

311

***
Drzewo hodowane w ciszy nawet lici nie ma Zdanie ktre kiedy napisaem ale si nie poczuwam Przygldam si swoim odrolom wreszcie daj onie do potrzymania bierze niechtnie Miasto K. Nie jest due Gdzie nauczycielka w swoim pokoju Drut do robtek Nie fiasko Mcz mnie cige wzdcia Spaciem dug staremu
1966

312

WOLNY WIERSZ
Na przykad samogwat W kuchni, przy zlewie eby potem atwo sperm spuka Wytrze si cierk Zapi spodnie Czy jak pan uwaa jest to waciwy temat nawet najwolniejszego wiersza Pan mwi nie zna si na tym Pan nie uprawia A czy ma pan brodawk Tak mieszn obok tej waciwej dwa centymetry w lewo i troch w d ktra jest tylko podskrn grudk oju i nie daje si usun domowym sposobem

313

KROPLA
Kropla Jej gowy Wytrawione moje ycie nieobecne zawarte w kropli Jej ciaa Kropla, nareszcie dobra za
25-30 IV 66

314

OWOC
Kiedy i Ty bdziesz obca Ja bd metalowy Wtedy mnie roztopi na alkohol Suchy gd Pijaka Kiedy cich szklank bdzie osania domi i mwi ju dobrze wtedy zadwiczy o dno gwiazda pny owoc Twojej krwi
21 VIII 66

315

BYEM, JESTEM
Teresie

I Byem Jezusem jestem Twoim bratem znw ydem. Ty kupia moje ciao i mier w nim wezbran przeya.

II Jestem. Umiem moje oczy. Odmierzam such. Wysuchuj trzewia. Mj wiersz wiruje i koczy si ptakiem. Moja niemiertelno jest krtka ale pewna. Ostatni Chrystus jest reszk mojego serca. Moim ksiycem gwiazd. Jest znieksztacony przez odlego. Jest ju tylko polednim zmysem orientujcym bieguny.

III Jestem. Mio zlizuj z Twoich warg.


Wrzesie 1966

316

ELEMENTY
W azience na pitrze Murzyn pochylony nad sedesem wpatrywa si w swoje odchody Drugi siedzia na parapecie i wydubywa glisty z nosa Nad domem kry ptaszek bya to chmurka z ktrej sypao si confetti Kwiaty w ogrodzie wszystkie okazay si zwarzone Sprzeciw narasta Kiedy na scen wszed Komendant kopniakiem pozbawiono go mskoci

317

WIDZENIE
Zimno Ja przy piecu Odwiedzam pewn instytucj publiczn Zasiadam na kolanach modej pani i obojtnie stwierdzam e to mj ojciec Delikatnie wprowadzam n w serce Budz si z noem w zacinitej doni Narzekam na niespokojne sny i ponownie zasypiam Kiedy budz si jestem bardzo stary i widz e si miejesz

318

FOTOGRAFIA
oto czasy Mordercw Rimbaud

Jak nos duy to i genitalia. Oczy s po to eby je zamyka. Akwitania to tylko dobrze brzmi a ksi umar i trzeba go retuszowa. Proporcje s najwaniejsze
1966

319

JU WYSZA Z POKOJU
Ju wysza z pokoju a jeszcze ty wcisna w niedomknite drzwi i zasmrodzia na ostatek Dupa sowo cakiem smaczne blisze ciau ni ra To ja powiedziaem a kuku Ojciec lea na drugim ku i nie y Kodr mia podcignit pod brod i rce pod kodr Moczy si przez sen albo sny nie daway mu spa Kiedy wstaem otworzyem okno wygldajc znaku na niebie ojciec wyfrun i powietrze nie takie cikie

320

MUSZ BY BARDZO SKUPIONY


Musz by bardzo skupiony Twarz w widzeniu a w soju genitalia yda Ja te jestem naznaczony wic ostrony Bo ten gadki z wsikiem on znowu da by tumaczy mu sen: To si powtarza rytmicznie jak period mwi to jest kbek skrwawionej waty wciskany w usta ale bez rki
marzec 66

321

SANATORIUM
Pani przysza i zostaa przyjta Doktr wanie my rce a siostra staa przy nim z rcznikiem Potem siostra zamienia si Tu role nie byy dokadnie przypisane do osb kady bra co mu wygodnie Doktr mia dziur w kieszeni i dugo si drapa z zamknitymi oczami Na dzwonek tylko ja zwrciem uwag Pani leaa na kozetce i te miaa oczy zamknite rozebrana Doktr znudzony odwrci si i wcha palec Na dzwonek tylko ja zwrciem uwag Nikt nie zwraca uwagi na to e rzecz odbywa si przy podniesionej zasonie Czy to niedopatrzenie czy co Ale ja spaem i jeli mwiem co to do siebie Pani otwara oczy i szczelnie zamkna usta mierdziao jej z ust ale tylko ona wiedziaa o tym No i ja Waciwie nikt si jeszcze nie ujawni Jeeli mwi kto to tylko ja ale doktr kiwa gow Pani zdaje si nic ju nie brakowao Siostra zjawia si tylko na chwil

322

wyniosa jakie resztki w miednicy zmienia zakrwawione przecierado i znw byo cicho Na dzwonek tylko ja zwrciem uwag

323

66
Nie bj si komediantw Dobry aktor zawsze jest kobiet a przecie ty nie jeste w ydek ydek mia trzynacie lat Urodzony w obcej prowincji nigdy nie widzia nagiego ksicia wic uciek Teraz pisze wiersze cho nie ma wasnej twarzy Ale ty si nie boisz Spjrz na gwiazdy jaka jest ich pe Nie musisz rozstrzyga sam Zdaj si na nich: stoj wok ciebie nie pro o lito tylko si omieszysz Nie targuj si o pocaunek Nie targuj si o ycie
27/28 III 66

324

NOTATKI Z CELI MIERCI


Jeli bowiem czowiek jest winny Jest nieskoczenie winny Kierkegaard

EKLOGA
Noc. Gorczka jakbym by wasnym oddechem Bezradnie le na wznak i tylko osaniam podbrzusze Z bia twarz przynosi wiadomo nie ma dziecka Powtarzam nie ma ywego Dziecka Licz ja jestem ty jeste I licz spadajce kroki

JASEKA
Sysz: hejna Ironia opada na dno krwi Odwrcona krew od okna Czas cofnity do zegara Ja niewinny nios dary Tocz si na parapecie kto pierwszy, krzycz: Lulaje Jezuniu, my si pogodzimy

325

MARCHE FUNEBRE
Ja jestem przemoc, ale gnij Serce jest plamk na mzgu Powietrze gnije jak krew Jestem niewyrany jak napluty Wykonuj takie gesty jakbym gra na skrzypcach Zawsze chciaem by ydem
Znalazem w mieciach X 70 napisane 1966?

326

JAK JA TERAZ NI
Ten bl jak ja teraz ni to jest mit a jeszcze wczoraj krzyczaem precz z Chiczykiem przez sen udaje e mnie nie zna (ale ja go znam jemu zwisa taki may kutasik sodki ale si nie przyznaje ta pani co z nim jest za to pan z drugiej strony zwraca si troskliwie: czy aby naprawd woyem gow we waciwy otwr)
luty 1966

327

EKLOGA II
Matka czeka na syna I jest noc ruchoma I biali posnli Pokotem pod jzykiem Matka widzi Murzynw Ledwie gestem poprosi Aby si odwrcili Kiedy potrzeba Murzyni widz matk Pilnuj jej brzucha Noc mwi do nich W ich wasnym jzyku

328

RIMBAUD
ni mi si Rimbaud. Siedzia w krzele z porczami, tyem do kominka. I nawet bym nie wiedzia, e to Rimbaud, tylko nad kominkiem, w kamiennej wstce byo wyryte: RIMBAUD Siedzia swobodnie rce na porczach nogi luno rzucone Przetuszczone wosy mia zaczesane na czoo Czoo za szerokie pie odarty z kory A jakby ysia, wstydliwe zatoki Grube wargi, umieszek Patrzy prosto w obiektyw i dalej. A potem Sen Zacz si oddala ode mnie jak Ziemia. Byem coraz spadajcy. I ten gos przez megafon, czy moe ja mwiem... Charleville to spisek kartografw Charleville to spisek kartografw

329

***
Teresie

Jej ciao spadnie jak gwiazda W nim dojrzaa moja mier zwyczajna jak oddech moja pami do koca wywietlona w nie Jej ciao zganie jak gwiazda W uroczystym porzdku wygasania mj czuy upr jeszcze powoduje wiato Lecz ciao minie jak gwiazda I ja zakrywam twarz przyznaj wasn mier
15 V 66

330

PIOSENKA
Gdy przychodz do Ciebie Ju od wejcia Ci piewam Ulubione preludium Zdejmowanej sukienki Staccato prdkich gestw Stopniowanie zatrzaskw By wreszcie penym gosem Zapiewa goy brzuch piewam Tobie duetem Nabrzmiewajcych piersi piewam dug sekwencj Obnaonych ud Ciaem piewam pobudk Twojemu rdzeniowi I Twoj krew zapraszam Aby wtrowaa Moim szczciem jest nago piewam Ci moje szczcie Spazm jest najwysz nut Twoj mierci jest sucha

331

APOKRYF
Po dwudziestu czterech latach Wprawiania si w swym dziewictwie Opuciam wreszcie cisz Domu wiedzc ju co prawda I w dziewictwie zatwardziaa Bez ironii najpoboniej Kadej napotkanej Polce Moj prawd objawiaam Rewolucjonizowaam Lecz za mn ju Twoja mio Jak policja za szkodliw Herezj si uganiaa Dzi na krzyu ka naga Ocet Twojej liny pij Czekam kiedy znw przybijesz Drc e moesz si zawaha

332

DAJMY Y KOBIECIE
Naga, na wznak jak poonica, ley Z nogami take do rozszerzonymi Pod przecieradem niewskim jak caun I, zaciskajc pistki, rodzi mier. Materac spod niej co raz si usuwa Wic plecami si wpiera czynic cik I na mier, ktra robaczkowym ruchem Wsk alejk trzewi idzie, prze. Ley nogami do okna, za ktre Nogami naprzd za chwil wyleci. nagle znajomy zapach nie ma mierci! Spod przecierada sodko echce wch.

333

IMPERATYW MIOCI
Na moje przyjcie zmieniasz przecierado. Po moim wyjciu zmieniasz przecierado. Potem z mioci naszej sprawozdania Czyta patronka skrupulatna praczka. Ona nad nami zawsze szczerze pacze: Z blu i zoci, kiedy j krzy amie Zgit nad bali, gdy tego pisania Nie wida koca. Lecz przecie ciekawa. Bo ona t jest, ktra powie tworzy Naszej mioci ustn w swym kantorze Przekazuje j pilnym jej suchaczom: Staej klienteli, gociom i ssiadkom. I wierz: to jest wanie imperatyw. Bo skoro teraz suymy ju SPRAWIE Gdy nasza mio gwoli poytkowi Jest publicznemu nie moe si skoczy

334

MYJCA SI
Ona si myje. Mwi: nie patrz. Nie wie: woda skuteczniej j podglda ni ja bym mg: kaleczy gbiej; gdy si nad misk rozkraczy bezbronna. Przede mn by gotowa uciec do mnie: rcznik wreszcie porywa, mieszna: cienki naskrek ciepa jej nago teraz lepiej osania ni deska trumny, skd j wyuska dobra pami. Ale ona o tym si zdaje ju wiedzie, skoro myje tyek, przy tym nie dbajc o mnie wcale. W szpar zadowolon midzy poladkami palec wkada i maca czyste czy hemoroidy wyjcie z kiszki. Woda z niej bystrze wypukuje ycie.

335

OSTATNIA NOC
Jest jeszcze ciao biae jak leukemia Mdy zapach luzu z pknitego krocza Gdy nad nim stoi mier: gwiazda najmodsza Teraz szukam dla niego usprawiedliwienia Bo byo chlebem najlepszym i wszystkim Do chleba: sol masem i modlitw I siebie teraz nazywam przyczyn Kiedy sysz e piewa mier ju w Tobie: krzyczysz A przecie piem najmocniejsz wdk Szczliw lin lk zmieszany z potem Lecz c: kiedy nam tak ju przeznaczone Nie targuj si o ycie i o pocaunek

336

ODDANIE
Moje dziewictwo dugo hodowane W skrytej donicy yznego podbrzusza Pilnie strzeone przed zmian klimatu (Zim nosiam zawsze ciepe majtki) I moje piersi szorstk gbk myte Z grzybkami sutkw nabrzmiewajcymi Pity pumeksem szklanym szorowane Pachy pachnce jakby wntrze ry Biodra powoli mi okrglejce Brzuch midzy nimi paski bez fad tuszczu Uroda jakby musujce wino Moja jedyno czule wypieszczona Wreszcie si zdaa na msk potrzeb Mogabym lee z Tob nawet w niegu

337

NIEDZIELA
Moje morze rd ciaa zawsze wierne Gste od soli okresowy bl Wzruszone do dna wahadem ksiyca Najwysza fala owocuje chebi Lepk i czarn co po nogach cieknie Kiedy nad picym mem si rozkraczam Przez sen nakarmiam jego gd zmysowy Przy moim brzegu gdy pi syta ryba Zakotwiczony pewnie w moich wosach To ja dla niego jestem wanie Polska Na tej planecie ktr wywid z godu Sam tsknot poniewa jest Bogiem Sennym pomysem Dzisiaj odpoczywa W dwudziesty smy dzie swego stworzenia

338

CHWILA PRZED ODJAZDEM


Z pokadu swego ciaa powiewa chusteczk ostatniego spojrzenia, odjedajc w inne ycie do mierci innej, mierci do innego nieba, ktre si prosi o inn modlitw. Jej wosy ju mieszkaj za granic moich zmysw, chudych przekupek, co w straganie ciaa nawet zysk mi zliczya na strat: lecz nogi jeszcze otwarte dla mnie i midzy nie wrasta moja chciwa ch, eby umrze poytecznie. Ona rzsami jeszcze koysze powietrze, a trze si o mnie grzbietem elektrycznym pod wos. I jaowe nasienie, z ktrego nie mogo powsta ju nic innego, tylko plemi istot niewidzialnych, nabiera znw szczliwej mocy.

339

BRULION
Lega przy nas kobieta swoim ciaem mierci ywej: spokojna sia, ktrej, jeli chcemy Sprosta, musimy najpierw na nowo zaufa. (Ju nasza schizofrenia poddaje rym: trumna, Z czego wykpi naley si choby pierdniciem kto pierdzi w swoje ko, temu to odpuszcz.) I ju moemy wtuli si w kobiet tust Czuoci, ktra umie nasz mieszn niemoc Tak mimochodem jakby zamieni nam w zysk. I wstajemy znw silni od poywnej krwi, Witaminowej liny i nad ni, ju senn, Schylajc si
7 XII 68

340

LATOMIA
Robaczek promyk W jej ppku Oczko puszczone Przez uamek lusterka co wypado z rk Idcej wczoraj Gdy si potkna o prg Ale nie mog powiedzie Znam proceder przechodzenia przez ten prg Cho od tego tu jestem Nic o niej nie wiem Ani czemu dzi naga ani czemu nagle kucna Aha sysz siusia Z lku oprnia pcherz W jej ppku Robaczek igra znw Kiedy oddycha jakby po msku przepon W goym wknie jej ciaa Inne napicie donie skada ju Robaczek promyk Bez jej wiedzy coraz gbiej Wgryza si w ppek Ale wiem nie przegryzie ju Z dna wwozu Widz syszy Z dug szyj robi krok Zasuchana mija pitra Kamienne i ja Wiedzc e jej si ni boj si znw Gdy si obudzi za wczenie Nie bd wiedzia co dalej

341

TRZECIE OKO
W tym pokoju Gdzie okno noc zamalowaa Tak e najmniejszej nawet nie ma szpary gwiazdki Troje masz oczu Ale tylko jedno widzi Mnie nag To przekrwione oko Twojej pci

342

ROZPISAEM KONKURS NA SPOSB POCHWYCENIA CI


Przychodzi pora kiedy sysz Twoje kroki Chodnik mojego suchu stukot Twych pantofli Kto te pantofle tak misternie ku Na rozmiar Twoich niewidzialnych stp Przychodzi pora kiedy czuj Twe dotknicie Skra mej wraliwoci Twoje palce zrczne Kto tej czuoci mg nauczy Ci Skoro nikomu nie jawisz si w nie Przychodzi pora kiedy mojej doni kaesz Zadrwi z prawdziwych kobiet mudnym samogwatem Kto Ci wysya do mnie po to by Mg mnie oskara niepoczty syn

343

WIERSZOWI ROSN PIERSI


Graynowatej

Znw nie umiem napisa, jak do Ciebie jestem. Ale czy nie inaczej to wyraam gestem Nieopanowanego snu, co Twj sen poszc W rodku tej nocy Ciebie wydaje jej na up? A ta wiedma jest wilkiem i zaczyna od stp. Wic tylko bardzo prosz: miej stopy pod kodr!
27 XII 69

344

PIERWSZY DZIE WOLNOCI


Gocie przychodz do ciaa kobiety Lito otwarta dla wszystkich co leczy Od wojny zadawnionej robaczywej rany W jdrach pamici pucach wyobrani Wchodz w ni jakby gwatowne roliny Co w ciao wiata wypuszczaj listki Tak niewidzialne jzyki w niej pas Czerniej od jej krwi jakby od kwasu Ju niewidzialne ciaa powoli jawnoci Nasikaj ju ktry cierpi pierwsze mdoci Obrzyguje j nadmiar miosierdzia Rozdziera komu delikatne trzewia Wychowane na pobonych ersatzach aski pena ich aski musi si doprasza

345

WINA
Ilekro caym ciaem niezrcznie si wciskasz W objcia moich kolan, nie wiem, czym zawiniam Jaka moja niezrczno moga Ci rozgniewa Tak, e mi brzuch rozdzierasz nie mwic nawet: Przebacz Kiedy caujesz moje ciao a do koci Nie rozumiem, co Ciebie tak cigle moe zoci Wci peno ciebie w ustach, zamieszkujesz ppek Skd ta Twoja nienawi, wci pytam sam siebie I jaki wyrzut kae mi Ci obejmowa Jaki wstyd kae mi si w Twoich zych doniach chowa

346

MIT
Ciao ju byo jak ciao kobiety Lecz tylko jak Bo chocia zwyczajnie krwawio Chocia musiao by karmione myte Bdc moim to ciao mnie tylko si nio Nie miao wagi prawdziwej Poladki Nigdy nie wycisny ladu w materacu We nie fruwao No tak Byo ptakiem Ja sama nie umiaam przyda mu ciaru A potem przyszed Strzelec i mnie zowi Woy obrczk Drasn i poczuam ciar Gdy tustym mlekiem nasienia napoi Cikie donie pooy mi na goych piersiach

347

CZARNA RA
Oko co gwiazd rodzi kadego wieczoru i krew ktra w gniedzie tak odlegle mieszka. Ja, ktry oficyn jestem swojej krwi do osobn i lekk posyam tobie jakby list. Lecz twoja do nie pozna smaku mojej doni. Tamta gwiazda ju spada: przygwada do ziemi. Widz: przejrzysta jak cie rkawiczki. Gwiazda dopala si na linii ycia. Wiem, lec w koleinie poziomego ciaa, czujesz jak mrz ci skuwa Wschd z Zachodem ciaa. Jeszcze doni sprzed oczu odsuniesz powiek nieba i ujrzysz czarn r swojej mierci.
II 68

348

GRANICA
Trzy razy uciekaem do Azji wrciem Siedz nad Odr myj genitalia Przychodz odchodz ludzie kamienni ludzi kres Zjedzmy swoje matki biali ludzie Przyjdzie jeszcze epoka dobrych harnych ludzi Jestem impotencj Boga woam Strzelec wychodzi z mzgu z nadziej wiecc na kocu rdki, idzie dugi gd Teresy z drugiej strony gdzie mier si koczy i zaczyna Ziemia

349

BAJKA
Trzymajcy si za rce, niepodlegli Przecigowi, ktry zepchn chciaby z dziaki Ziemskiej, oni j nazwali sobie dom Gdy podnieli grube ciany, okna wat Opatrzyli, zasonili firankami Drzwi zamknli, rozpalili dobrze piec I kupili sobie ciepe kapcie: oto Zaoyli, gdy poczuli e ich w stopy Od podogi gdzie idcy ksa chd Na zbawienie ju nie musz czeka: wiedz e zbawieni s zawczasu: gdy poja Si na ma i na on mio ich Nie s nadzy, adn dz nie paaj W wolnych rkach maj kubki z mlekiem, nios Gestem dobrze odmierzonym a do ust Umiechajc si do swoich wsplnych wspomnie Nic nie musz mwi kiedy oswojony Czas w zegara klatce do snu piewa im Wic poycz sobie wzajem: gdy godzina Minie pnoc od zegara si odwrc I do ka pjd z Nowym Rokiem spa
XII 1968

350

***
Pszczoy innego rzdu robotnice mioci Sodk lin nanosz na plastry naszych cia Ju kwiaty dookoa wyssane wszystkie zwidy Wiosenna jabo stoi jakby wasna parodia One cho ju wypiy krew z wszelkiego czowieka Poza nami piknymi grubymi od sodyczy To ich echcce trbki niezmordowanie wsz I pracowite trzewia skutecznie przerabiaj Nawet koskie odchody nawet padlin psa Na nasz chwa sodk jak pczki na ostatki Juemy prbowali czoga si tam gdzie morze Sprawioby nam kpiel w swej nieskoczonej ani Lecz jestemy tak ciko nasodzeni ju tylko Nadzieja nas orzewia e przyjdzie dobry niedwied

351

BIAA RA
(fraszka) Przyszo rysuje si nie rowo biao. Ciao przyszoci w kolorze mojej myli. Mj mzg, ktry dzisiaj niegowi si przyni, Ju jutro bdzie zlodowacia zasp Lub biaym niedwiedziem psem Krlewny nieki, Ktrego bdzie ze sob bra do ka. Kto na liskiej drodze na gow w nieg upad, Temu nie trudno w bia r uwierzy!

352

ELEGIA
Jedno zostao nam i to jest al By moe nudny ale uroczysty, Co un niezapaln powsta w nas I z porw skry i z oczu dymi. Szepczemy: matka do nas nie przychodzi. Mwimy: ojciec nie zjawia si. Nikt. Kiedy krzyczymy: Polska! znw w oczy Drwicy wiatr ciska piekcy py. Wic znw kadziemy si w mokrym rowie Dawnych okopw i, przykryci snem Pod brod tylko jak za krtkim kocem, Z gowami bezsennymi jak nasz lk, Z oczami wydanymi na up gwiazdom, Zwierzamy sobie Maryni ciao.

353

PIE MIERTELNA BOHATERA


I
Pamici Murzyna, Kundla przejechanego przez auto

Zjawa starej kobiety, siedzcej na piecu I bdcej we. I jak si nie powiesi, mj may czarny piesku, Aby przespa ten sen. Mj may czarny piesku, co dawno nie yjesz, Czemu nie szczekasz? Ach, ty dawno nie yjesz, dlatego nie szczekasz, A ja tu czekam. Zjawa starej kobiety, uparcie bdcej w piec, Nie znika jednak. Nie byby mi potrzebny dobrego sznurka metr, Gdyby cho raz zaszczeka.

II Czyje z sufitu patrzy tak nieludzkie oko, Czy Pana Boga? I czemu podoga Jest ukon drabin, co wiedzie wysoko? Czemu ciany nie sztywne ale wiotkie ruchem Chmur si koysz? Wycz si, wycz Gosie, co tak zawadn moim suchem, duchem! ................................................... Lecz gdzie jest Wenus, moja krew?

354

SERCE
Znw po orbitach serca na olep biegn planety kujce: cikolite zy skostniaej lawy kiedy krwi, dzi martwe, cieknce jak przez stoy rulety monety etonw: i ju Krupier nasz liczy i obojtnie przesuwa do kadego z nas podug zasugi straty, ktr kupi w kasie przy wejciu (nam ju przy wejciu odjto razem z macic matki i prawo wyboru miejsca innego); wic nas ilu yje z tego serca tylu, gdyby byo mona je rozflancowa, dostaoby kilo sercowiny i adieu lub po naszemu: spierdalaj! Lecz serce, Kosmos czy, te niepodzielna, resztka Ojcowizny: adna Tu nie wytyczy miedzy kilku! geometria.

355

DO POLSKIEGO POETY
Wyszed na jaw z miedzianego snu tamtej planety ktr przodkowie twojej krwi ju zwali Wenus Kiedy przez ca noc i rano i znw pod wieczr Po lewej stronie skry spacerowaa naga I ani si podrapa I bez widzialnej krzywdy po brzytwie granicy snu Okrakiem zjeda prosto na morg play Naprdce pomylan nad wod tego wiersza soce serca wychyno ju zza chmury krwi Innych kobiet rd By z kad z nich pobonie zrymowany spodzi .......................................................................... jednak musi by wina w tym e tylko polski Rym umiesz skada czyni ramionami gest Mw sobie I depc bosy piasek nieznanymi stopami nagie linijki tchu nie mogcego zapa wiersza W twarz chcesz im patrze lecz odwracaj twarze Dzwoni piersiami i to jest metrum tego wiersza Coraz bardziej aobne
1968

356

PIOSENKA BOHATERW VI
e chcielimy by mdrzy zostalimy sami Ponad syt gupot mis Ziemi godni Bezdomni, lecz bezdomni e a Kosmos nami Wzgardzi i wyplu za krg swej nieskoczonoci Ale wida jeszczemy niedo s ubodzy Wida wci jeszcze ndza nasza zakamana Nie przeznaczajc na to tylko pewnych godzin Wida wci jeszcze myli o nas jaka matka Wida wci jeszcze jakie nas dochodz listy Chocia nie napisane przecie magnetycznie Na waku mzgu pilnie si rejestrujce Bowiem dziwna serdeczno czasem w nas powstaje Gdy nasza wiedza oscha jak mrz nagle staje Przez inne ni to zimne roztopiona soce
1969, 2 wrzenia

357

KWESTIE GRUDNIOWE
Czy to co widz jest tym co widz? Czy to co sysz jest tym co sysz? Czy to co pada jest niegiem czy krwi Wyparowan ze mnie kiedy a po ko? I czy niewiedza moja jest nierozumnoci? I czy nie powinienem wicej ni napomkn W pierwszej zwrotce o lipcu dzi, gdy mrz gryzie ko? Lecz mrz czy mrozem jest? Koci ko? e grudzie ciao trwoni jeszcze ywi. Lecz ciao ciaem czy jeszcze jest czy nie? Czy chleb jest chlebem czy moe ju Bogiem? (Tyle co do godu) I wreszcie kocz: Czy rym jest rymem chocia mi si kania? Czy wiersz jest wierszem chocia mi si skada?
1969

358

***
Osoby zwierzt wspaniaych jak prawdziwi ydzi W kadej serdecznej chwili dogania mnie osoba Samicy uroczystej ydowskiej ksiniczki Ruchoma jak wzbierajca wiatem woda Ju jest obezwadniajc un Jakby ogromny ksiyc zasoni twarz nieba I z siebie zwierza zaczyna mi si guch Nibypieni jak warkot psa teraz szczeka Wierszem niemiosiernym jak kady wiersz dobry Bezwiednie akcentujc liski miech na spadkach W tej chwili gdybym mg to bym do Polski Uciek na koniu mojej krwi Komu ty jedziesz spytaliby Gdyby Polska jeszcze istniaa

359

BALLADA O GWNIE
Siedz na skwerze Mog, nie? Mcz mnie wzdcia Mog! Ktry jest Przechodniu Kolejarzu w czapce Nauczycielu Inteligentnie wygldajcy starszy obywatelu Kobieto brzemienna co usta masz By ci je krzyk rozkraczy: Aaaa Panie plutonowy Ksie proboszczu Ty Kurwisynku Robotniku I Chopie I listonoszko I przyjacielu I towarzyszu Oraz kolesiu Przodowniku pracy ydzie Drogi ojcze Kochana mamo Bracie Siostro przeoona Panie redaktorze Studentko w spodniach ktrej poci si krocze Siedz na skwerze Mog, nie? Mcz mnie wzdcia Mog! Wic mwi do was jak Polak do ludzi:

360

Jestem kupa gwna Jestem kupa gwna

CZOMOLUNGMA
Stanisawowi Stanleyowi cierskiemu 28 IV 69 we Wrocawiu

361

DWIE STROFKI DO MODEGO POETY


Kto jeszcze pisa mie wiersze? Poemat to n w plecy Wasne Siekiera w skro Rozprucie sobie brzucha Bo wtedy ju niczego Nie da si zaokrgli Jak zaokrglasz wiersz Gdy saby czy si przestraszysz
1969

362

BAJKA JESIENNA
Ptaki, co na poudnie odlatuj, lecc nagle grzzy w rozmokym jesiennym powietrzu. Wilgo rdz odkadaa si na Strzelca broni, on dug rk chwyta i wkada do torby. Odchodzi. To jest prolog bajki. W rozwiniciu wraca do swej zagrody i stawa si wieczr. A potem noc, pnocna wic duga jak lista obelg na ustrj. (Strzelec to rewizjonista) Wyjmowa ptaki z torby, jeszcze ywe cho jak nitym rybom z oczu ju im patrzy zgon. W tej narkozie agodnie obupia je z pirek. Czas ju na kulminacj. Gdy stawa si wit, goe jakby pisklta ptaki szy do drzwi i przez podwrze, dalej pieszo, na poudnie.
1968

363

RESZTA KRWI
Widzisz to jest Ziemia Wyglda jak gwiazda na dnie zy Moja kochana nie wiem co tam wieci, to pewnie boa krwka Mj kochany powiem: to reszta naszej krwi glob przewieca
17 luty 1967

364

GWIAZDA; ZASYPANI
Pjdziemy uliczk ciasn ale jawn. Mylimy: ten owoc ju dojrzay, gwiazda. A do skrki peen chci, by si nagle swdzenie w szypuce oderwa z wyssanej. Ju do cna gazki. Gwiazda prosi nas: Mylcie o mnie mocno, nie mylcie o drzewie niebo jest sabe ju: kiedy jeszcze raz rozarz si w sobie to odpadn wreszcie. I pjdziemy ciasn uliczk lecz jawn, Wytopion w zaspie zmarzego powietrza w niej siedzimy z godu wzajem si zjadajc, patrzc w strop, czy ostrze gwiazdy ju si wwierca.

365

DWUGOS
gos kobiecy Niebywae ciao moje, to rozlege niebo Kto nie boi si przemierza, musi by poet gos mski Tak, gdy umie Nie powiedzie swemu obrzydzeniu Ten tylko potrafi, ktry dobrze y na Ziemi
1969

366

JU NIE JESTEM POET


Ju tylko nieskoczono widz z wszystkich okien Baudelaire

Pier jak mska tylko wyraniej rozdwojona I jest kobieta a to lepa znaczy I kada ziemia jej mi ojczyzn Kiedy byem kobiet znaem smak rynsztoka Kiedy byem kobiet wtedy byem poet Atrament i alkohol jednakowo piem I byem niewyrany jakby mnie napluto Dzi mog naszcza w kady kt wszechwiata Jestem wiato i wszyscy ydzi mi zazdroszcz wiato jedynej gwiazdy soca matki brzucha A po ojcu ja bior rozpaczliw dum Tym co pisywa czasem listy do mnie Tak ja dzi pisz ten ostatni list Promieniem poyczonym na chwil od soca
1968

367

PIE OSTATECZNA
Niczego ju nie proszc ni spodziewajc si Rozpoczynam t ostateczn pie Take przeciwko sobie ju nie sprzymierzony Z sdem czy tam z policj ale pogodzony Odjty od matczynej piersi, Anny piersi Odstawiony od stou oraz od butelki Wypisany z Europy a nie zapisany Do Antarktydy ni do Afryki czy Azji I wiedzc, e zasug adn jest brak winy Majcy za zasug sobie, em jest winny Nie bojc si, bo przecie czeg si moe ba Ten, co zazna wszystkiego, co tylko mona zazna Niczym Polak pod potem, lec take na dnie Zwolna krzepncej krwi i umierajc marnie
1969

368

369

Bogusaw Kierc

Prawdziwy bohater bawi si sam


Chodziem do szk, dorastaem w bibliotekach, na dworcach kolejowych, w domach cudzych i mniej cudzych, w barach lepszej i gorszej kategorii, w jeszcze innych miejscach. Pywaem po rzekach, jeziorach i po wielkiej wodzie take. Tak uj swoje zwiedzanie Polski dobrze wychowany, oczytany, wraliwy modzieniec, okazawszy si sobowtrem Tego skurwysyna Wojaczka, poety/ Pijaka i darmozjada, ktrego/ Dawno powinni byli zamkn. Byy do tego podstawy. Przelicznie je sformuowa pewien recenzent partyjnego dziennika: Nie ulega wtpliwoci, e krytyka literacka powinna wyranie i niedwuznacznie dezawuowa tego rodzaju identyfikacje. Nasuwaj one bowiem powane niebezpieczestwo: sigaj bezzasadnych prb przeciwstawiania dobrej moralnoci, panujcej wrd ludzi oddalonych od spoeczestwa rzekomo zej moralnoci oglnospoecznej. No to go zamykali od czasu do czasu, bo rozbija szyby i szczki. Lubili te zamyka jego rwienikw. Za przekonania i dziaania politycznie naganne. Ale on pod cel kompromitowa dowiadczenie pokoleniowe, obnia jego ton. Nie odsiadywa pokuty za obrzydzanie urody realnego socjalizmu. Brzydzi go wiat nie dlatego, e by pod niebem splamionym przez pot komunizmu (jak opisa to Allen Ginsberg), ale dlatego, e ten wiat by. Koszmarny, pozbawiony sensu i bolenie nudny. Dzielc los Pokolenia 1968, nie solidaryzowa si z poetami Nowej Fali, cho bez patosu i inteligenckiej ironii w codziennym dowiadczeniu (w swoim byciu ciaem) uprawia nieskruszon mio ojczyzny:

370

(...) I klniemy t niewczesn mio, Pilniejsz od stranika i regulaminu. Jeden siada na kiblu. Drugi wtuli si w siennik, trzeci sobie drwin Radzi, a ja, starannie wyuskujc z krocza Wszy, nuc Jeszcze Polska... Banalnemu skojarzeniu ojczyzna-matka przywrci niemal bluniercz konkretno (jak w wierszu Ojczyzna z 1968 roku). Na swoje dwudziestolecie Rafa Mikoaj, syn Edwarda i Elbiety z domu Sobeckiej, urodzony w Mikoowie 6 grudnia 1945 roku, mg si ju identyfikowa z autorem debiutujcym w pierwszym numerze nowego miesicznika Poezja, w ktrym rekomendacja Tymoteusza Karpowicza gwarantowaa mu odrbno wyran i, jak si okazao, wyjtkowo trwa. W poowie tego, cakiem niele koczcego si roku, zagroony silnymi stanami lkowymi, leczy si we wrocawskiej Klinice Psychiatrycznej. Przyjecha do Wrocawia rok wczeniej, po pierwszym (nie zaliczonym z aciny) semestrze na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Jagielloskiego. We Wrocawiu uczy si mierci w niebie mu pisanej/ Gwiazdami; wreszcie ujrza kpic si w niebie. 11 maja 1971 roku. By spadkobierc i utracjuszem tradycji romantycznej. Wierny zdaniu Baudelairea: Prawdziwy bohater bawi si sam. I samotno i reguy tej zabawy okazay si zabjcze. Ale to bohaterstwo wyprawy w Alpy wiata, do jakiej czu si wezwany, wymusio na nim (wydusio z niego) tak cen. Cen ycia. Caego.

371

372

S P I S

W I E R S Z Y
SEZON
Wydawnictwo Literackie, Krakw 1969

MARTWY SEZON Sezon Martwy sezon Pisz wiersz Pewna sytuacja * * * (Ludzie kad si spa ) Nasza pani On Mit rodzinny Erotyk Martwy jzyk Nigdy nie otwiera okna PISZ MIO * * * (dla ciebie pisz mio ) * * * (znw widz Ci yw ) Ja: Kafka ydwka Ktra zmczona pi Imi i ciao Mwi do ciebie cicho Ona mwi, e j mio boli Mojej bolesnej MIERTELNY WIERSZ * * * (Uspokj si, mj nie, jej nie ma ) * * * (Boj si ciebie, lepy wierszu ) Okno ` Zrenica Umiem by cisz

5 6 7 9 10 11 12 13 14 15 16

17 18 19 20 21 22 23 24 25

26 27 28 29 30

373

GWIAZDA Rozstanie Ekloga Gwiazda Prolegomena do innej bajki LIST DO KRLOWEJ POLSKI List do Krlowej Polski List spod celi List spod celi II POD CIAN Antyczne Pod cian Piosenka bohaterw P TA K , O K T R Y M T R O C H W I E M Wspomnienie Urywek Damski klub Ptak, o ktrym troch wiem Kochanka powieszonego Pierwsza gwiazda Dobranoc TRZEBA BYO ROZSTRZELA POET Katalog Wybrzee Trzeba byo rozstrzela poet

31 32 33 34

35 36 37

38 39 40

41 42 43 44 45 46 47

48 49 50

INNA BAJKA
Ossolineum, Wrocaw 1970 GENETYCZNE Geneza Inicjacja

51 52

374

Czy wiersz moe nie by kobiet Muzyczne Na nucie najwyszej Mwi, dziwi si * * * (Ta rzeka moe niemiao przypomina Odr ) Wiea Wstp do nauki o barwach czyli Malarz malujcy noc Inna bajka Polonia restituta To nie fraszka Ballada bezbona Ballada o prawdziwej krwi Poeta Wzgrze albo bohater narodowy Nasza Syberia Nowy wiat DYDAKTYCZNE Kwiat zrywajc, ciebie biorc Genealogia bohaterw Finis Poloniae Piosenka bohaterw II Nieznane plemi Dydaktyczne Na jednym rymie Dotkn Piosenka bohaterw V Na brzegu wielkiej wody Pewna komoda, czyli Gwiazda wiateko Zawsze dojrzali Zdumiewa si mdroci Bya wiosna, byo lato List do nie wiadomo kogo Zapis z podziemia

53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 66 67 68 69

70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87

375

NIE SKOCZONA KRUCJATA


Wydawnictwo Literackie, Krakw 1972 Byskawica PIOSENKA O POECIE Pocztek poezji Zakon Na pokj i na wojn Proba Piosenka o poecie List do nieznanego poety wiadectwo Na odwrocie starego wiersza * * * (Mj szerokostopy mzg ) Gdy pies ksiyca Pi zda o wosach Rkopis Sowa do piosenki na ostatni dzie roku Piosenka o poecie II Prba ostatniego wiersza Wicej ni sowa Piosenka z najwyszej wiey RE Na imieniny Rafaa Wojaczka Re W podwjnej osobie Koniec pieni Ojczyzna * * * (Ciemno ciemnieje ) Hoduj ten bl Prawdziwe ycie bohatera Powieszony Mimikra 89

90 91 92 93 94 95 96 97 99 100 102 103 104 106 107 108 109

110 111 112 114 116 117 118 119 120 121

376

BALLADA OBSCENICZNA Rkopis * * * (twoje ciao, moje dzieo) Musisz si zawsze ry ba Dwoje Ten trzeci * * * (jeszcze w ni nie wszed ) Ballada obsceniczna PROLEGOMENA DO SZTUKI WYZWOLONEJ Znw muzyka Kartka Zwiastowanie Prolegomena do sztuki wyzwolonej Ekloga Apokryf PIOSENKA ULICZNA Twarz Piosenka uliczna Piosenka innej ulicy * * * (ycie roi si od szyb ) Pewna wiedza Odjazd Groteska odjazdu Bar Piekieko G O S K O B I E C Y (Z N I E Z N A N E J P O E T K I) Gwat Studium Proba Zdrj Hymn Krzy Kobieco * * * (Jeszcze jestem kobiet) Kochajmy si

122 123 124 125 126 127 128

129 130 131 132 133 134

135 136 138 141 142 143 144 145

146 147 148 149 150 151 152 153 154

377

P O E M AT M O J E J M E L A N C H O L I I eskie rymy nocy lipcowej Okno Prba poematu Piosenka starego ksiyca Poemat mojej melancholii Pocztek wiersza Bez przecinka Koniec poezji Rymy na przednwku Fuga Czy to ju... Prba nowego wiata N I E S K O C Z O N A K R U C J ATA Koniec wiata Obok * * * (Oto ju si zaczyna ) Ballada o lku Scherzo Czemu nie ma tancerki Te dziewczynki Ogie Nasze ony Ich prawem bya wasna mier Chichot Pochodnie Inny zakon Nie skoczona krucjata

155 156 158 160 161 165 166 168 169 170 171 172

174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187

KTREGO NIE BYO


Ossolineum, Wrocaw 1972 Modlitwa bohaterw Da si nabra na jzyk, ktrego nie byo 188 189

378

N O TAT K I Z J E D N E J M I E R C I * * * (yj nie widujc gwiazd ) Musi by kto * * * (Marii krwi kobya ) * * * (zodziej nadziei ) * * * (Niebo na piersi kadzie mi ) mier nie znalaza jeszcze waciwego wyrazu

191 192 193 194 195 196

e lampa, e krg wiata Powie nocy zimowej Senna ballada na temat, co kobiety wiedz o wierszach Jaka bym ci chciaa si napisa Babilon Bd mi Czy ja mogam w wtych ustach unie tak mio

197 198 199 200 201 202 203

Nawet nie musz zamyka oczu * * * (Mw a ja z twoich sw kolczyki zrobi ) Mj sownik Sowo z Twych ust Wierszyk Mironowi Biaoszewskiemu * * * (Wosy senne senna suknia Lesbia senna) Ulica Pytanie bardzo kobiece Sto pidziesity dowd na twoje istnienie Zmierzch agodnie rozsupa

205 206 207 208 209 210 211 212 213 214

* * * (Sutki stwardniay ) Czy pic mona zbudzi grzecznie Pewniki Bajka zimowego poranka Czy wiedzia... Gos kobiecy * * * (Kochankowie moi )

215 216 217 218 219 220 221

379

WIERSZE SPOZA ZBIORW


uoonych bd przygotowanych do wydania przez Rafaa Wojaczka, oraz usunite z tomw przez cenzur Pierwszy znak na tej karcie * * * (Kim jest ten, co mi si jawi w lustrze ) Wiem kto to jest Wyrok Mj pies bardzo przyjemny Wiesz jest maa rado W powiecie Sezon IV Klub Wsplnie uoylimy list do niej Marsz aobny Piotru wariat Siostry syjamskie Wieczna aktualno najwysz cnot sztuki Dziewczynka Ostatnia Podwjna elegia ` Zrdo Jeszcze Polska * * * (co ja o rzece wiem ) Jak dowiem si jej prawdziwego imienia Bohater Mesjasz Oglniki Mit Sowo do jednego Trzy wiersze religijne Ja: ksi Pepi Ostatnia modlitwa bohaterw Piosenka bohaterw VII Piosenka bohaterw VIII Lament bohaterw Piosenka bohaterw III (na dworcu gwnym) 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 250 251 253 254 255 256

380

* * * (Sl w nasze rany ) Komentarz do pewnej fotografii Modlitwa szarego czowieka Pewne rymy Poemat o domu wielce smutnym Kolda Lament Ten ruch Piosenka bohaterw III Bezdomni musz zamieszkiwa wiato Dialog Inna bajka Piosenka z najwyszej wiey Chodz i pytam Mapa Ra Chwila Twarz wite krowy W miertelnej potrzebie Poeta mwi jake ironicznie Moja piosnka (A.D. 1969) Piosenka odwrotnej strony medalu Kobieco III Nigdy zgoda Naga rano Jest biel Celnik Mit o dawnym szczciu Vademecum Wybaczcie piechocie Ranny wiersz Notatki do opisu Janusza Stycznia Bo mier to jest wielki Kunktator. Poemat jednej odwily Bya potrzeba Kim jest ten, co przybywa

257 258 259 260 261 263 265 266 267 268 269 270 272 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 300 303 304

381

RESZTA KRWI
Instytut Mikoowski, Mikow 1999

Moje ciao Sezon II Po sezonie Nowy sezon * * * (Twoje ciao bolesne ) * * * (Drzewo hodowane w ciszy ) Wolny wiersz Kropla Owoc Byem, jestem Elementy Widzenie Fotografia Ju wysza z pokoju Musz by bardzo skupiony Sanatorium 66 Notatki z celi mierci Jak ja teraz ni Ekloga II Rimbaud * * * (Jej ciao)

305 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 324 325 327 328 329 330

Piosenka Apokryf Dajmy y kobiecie Imperatyw mioci Myjca si Ostatnia noc Oddanie Niedziela Chwila przed odjazdem

331 332 333 334 335 336 337 338 339

382

Brulion Latomia Trzecie oko Rozpisaem konkurs Wierszowi rosn piersi Pierwszy dzie wolnoci Wina Mit Czarna ra

340 341 342 343 344 345 346 347 348

Granica Bajka * * * (Pszczoy innego rzdu ) Biaa ra Elegia Pie miertelna bohatera Serce Do polskiego poety Piosenka bohaterw VI Kwestie grudniowe * * * (Osoby zwierzt wspaniaych ) Ballada o gwnie Dwie strofki do modego poety Bajka jesienna Reszta krwi Gwiazda; zasypani Dwugos Ju nie jestem poet Pie ostateczna

349 350 351 352 353 354 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368

Prawdziwy bohater bawi si sam

370

383

Seria Zebra, tom 2 Rafa Wojaczek: Wiersze zebrane Rafa Wojaczek & Biuro Literackie 2005 wydawca: Biuro Literackie, Plac Teatralny 5 50-051 Wrocaw, poczta@biuroliterackie.pl redakcja zbioru: Bogusaw Kierc redakcja serii, ukad typograficzny i skad: Artur Burszta fotografie autora: niepublikowane wczeniej zdjcia pochodzce z rodzinnych zbiorw Haliny i Andrzeja Wojaczkw korekta: Ewa Mucha druk: Drukarnia Wydawnictw Naukowych SA Podzikowania za pomoc w wydaniu ksiki zechc przyj: Miasto Wrocaw oraz Miejska Biblioteka Publiczna we Wrocawiu ISBN 83-88515-71-3

384

Vous aimerez peut-être aussi