Vous êtes sur la page 1sur 98

JOSTEIN GAARDER

W ZWIERCIADLE, NIEJASNO
Przeoya Iwona Zimnicka

Rado to motyl Ktry fruwa nisko nad ziemi, Lecz smutek to ptak O wielkich, silnych, czarnych skrzydach, One wynosz czowieka wysoko ponad ycie Skpane w blasku soca i w zieleni. Ptak smutku leci wysoko, Tam gdzie anioy cierpienia peni stra Przy obozowisku mierci.

Edith Sdergran, 16 lat

Drzwi na korytarz zostawili otwarte. Z dou do Cecylii docieraa wo wit Boego Narodzenia. Staraa si rozrni poszczeglne zapachy. Na pewno czua kiszon kapust z kminkiem. A ten drugi zapach to musi by kadzido, ktre tatu przed wyjciem do kocioa umieci na kominku. I czy nie dochodzi te do niej wiey aromat choinki? Cecylia jeszcze raz gboko odetchna. Wydawao jej si, e pachn take prezenty pod drzewkiem, witeczna czerwona bibuka, zocisty papier, karteczki z imionami i jedwabne wstki. Ale wyczuwaa co jeszcze - trudn do okrelenia wo magii i czarw. To pachnia witeczny nastrj. Wdychajc zapachy, wodzia palcami po okienkach kalendarza adwentowego, ktry wisia nad kiem. Wszystkie dwadziecia cztery okienka ju otworzya, dzisiaj przysza kolej na ostatnie - najwiksze. Znw popatrzya na anioa pochylajcego si nad bkiem, w ktrym leao Dziecitko Jezus. Maryja i Jzef stali z tyu, sprawiali wraenie, e wcale nie zauwaaj obecnoci anioa. Czy moliwe, e anio by w stajence, a Maryja i Jzef go nie widzieli? Cecylia rozejrzaa si po pokoju. Tyle ju razy przygldaa si czerwonej lampie u sufitu, biaym zasonom w bkitne niezapominajki, pce z ksikami i lalkami, krysztaami i ozdobnymi kamieniami. Wszystko jakby stao si czci jej samej. Na biurku pod oknem lea przewodnik po Krecie, a obok stara Biblia dla dzieci i mitologia Snorrego. Na cianie przylegajcej do sypialni rodzicw wisia grecki kalendarz ze licznymi kociakami. Na tym samym haczyku umiecia stary sznurek pereek, ktry dostaa od babci. Ile to ju razy przeliczaa dwadziecia siedem kek na karniszu? Dlaczego po jednej stronie byo ich trzynacie, a po drugiej czternacie? Jak czsto prbowaa policzy, ile numerw Wiedzy Ilustrowanej ley w stosie pod biurkiem? Za kadym razem si poddawaa. Zrezygnowaa take z liczenia kwiatkw na zasonach, zawsze ktrej niezapominajce udawao si ukry w fadach. Pod kiem lea chiski pamitnik. Cecylia signa rk... Tak, flamaster te by na miejscu. Chiski pamitnik to nieduy notesik z obcignitymi materiaem okadkami, ktry dostaa od lekarza w szpitalu. Kiedy padao na niego wiato, jedwabne nitki poyskiway czarno, zielono i czerwono. Brakowao jej si, by duo pisa, nie bardzo miaa te o czym, ale postanowia notowa wszystkie myli, jakie przychodziy jej do gowy gdy tak leaa w ku. Przyrzeka sobie, e

nigdy nie wykreli nic z tego, co zapisaa, kade sweczko zostanie na wieki wiekw. Kiedy doronie i przeczyta pamitnik, na pewno bardzo si zdziwi. Ca pierwsz stron zajmoway starannie wykaligrafowane sowa: Osobiste zapiski Cecylii Skotbu. Ciko opada z powrotem na poduszk. Teraz prbowaa wsucha si w dwiki dobiegajce z dou. Od czasu do czasu mama w kuchni brzkna sztucami, poza tym w domu panowaa cisza... W kadej chwili mogli wrci z kocioa. Tu przedtem - albo zaraz potem - dzwony obwieszcz nadejcie wit Boego Narodzenia. Do gospodarstwa Skotbu bicie kocielnych dzwonw ledwie docierao, zwykle wychodzili na schody, by je lepiej sysze. W te wita Cecylia nie moga stan w progu i sucha, jak dzwoni. Bya chora, i to nie tylko troch chora jak w padzierniku i listopadzie. Akurat teraz Cecylia chorowaa tak, e wita byy niczym gar piasku przesypujcego si midzy palcami, a ona tylko spaa lub drzemaa. Ale przynajmniej nie musiaa by w szpitalu. Tam witeczne dekoracje zawisy ju na pocztku grudnia. Dobrze, e ju nie raz przeywaa wita. Uwaaa, e jedyne, co na caym wiecie pozostaje niezmienne, to Boe Narodzenie w Skotbu. Przez kilka dni kadego roku ludzie wykonywali te same czynnoci, nie zastanawiajc si, dlaczego tak robi. Taka jest tradycja, mwili. To wystarczao za cae uzasadnienie. W ostatnich dniach staraa si ledzi wszystko, co dziao si na dole. Odgosy kuchennej krztaniny i domowych porzdkw docieray na gr jak mae bbelki dwiku. Czasami Cecylia wyobraaa sobie, e parter to ziemia, a ona sama znajduje si w niebie. Wczoraj wieczorem przynieli choink, i kiedy Lasse pooy si spa, tatu ubra drzewko. Cecylia jeszcze nie widziaa choinki. Nie widziaa choinki! Dobrze, e ma gadatliwego modszego brata. Komentowa wszystko, co inni zaledwie widzieli albo myleli. Papla o przygotowaniach witecznych i gwiazdkowych ozdobach. Peni rol sekretnego sprawozdawcy z wydarze w wiecie na dole. Cecylia na nocnym stoliku miaa may dzwoneczek. Dzwonia nim, kiedy chciaa i do toalety albo gdy czego potrzebowaa. Lasse na og przychodzi pierwszy. Zdarzao si, e Cecylia dzwonia na niego tylko po to, eby jej opowiedzia o witecznych wypiekach czy dekoracjach. Tatu obieca, e na czas rozpakowywania prezentw zniesie j na d do salonu. Chciaa dosta nowe narty. Stare sigay jej ledwie do szyi. Mama zaproponowaa, eby wstrzyma si ze sprztem narciarskim i podobnymi zakupami do czasu, a Cecylia wyzdrowieje, ale ona

zaprotestowaa. Chciaa dosta narty na gwiazdk, koniec i kropka! - Nie jest wcale pewne, czy tej zimy bdziesz moga jedzi na nartach, Cecylko. W odpowiedzi Cecylia zrzucia na podog wazon z kwiatami. - W kadym razie nie mog jedzi na nartach, dopki nie mam nart, na ktrych mogabym jedzi. Mama - i to chyba byo najgorsze - nawet si nie skrzywia, tylko przyniosa zmiotk i szufelk. Sprztajc kwiaty i szcztki wazonu, powiedziaa: - Sdziam, e wolaaby co ciekawego, czym mogaby si zajmowa w ku. Cecylia poczua, e krew pulsuje jej w skroniach. Zajmowa si w ku! Zepchna ze stolika jeszcze talerzyk i szklank z sokiem. Mama i teraz si nie rozgniewaa. Tylko zamiataa i wycieraa, zamiataa i wycieraa. Dla pewnoci Cecylia dodaa jeszcze, e poza nartami chciaaby dosta ywy i sanki... Od pocztku grudnia panowaa ostra zima. Od czasu do czasu Cecylia o wasnych siach wyczogiwaa si z ka i na chwiejnych nogach stawaa przy oknie. nieg niczym mikka koderka otula zmarznit ziemi. W ogrodzie tatu zapali witeczne wiateka na wielkiej sonie. To na jej cze. Zwykle stroili przecie wierczek przy wejciu. Midzy gaziami sosny Cecylia dostrzegaa w oddali Krucze Wzgrze. Nigdy jeszcze wiat nie mia ostrzejszych konturw ni w te ostatnie przedwiteczne dni. Pewnego razu Cecylia zobaczya listonosza, ktry mimo i byo prawie dziesi stopni mrozu i mnstwo sypkiego niegu na drodze, jecha na rowerze. Najpierw na jego widok si umiechna. Zastukaa w szyb i kiwna mu doni. Listonosz podnis gow, zamacha do niej obiema rkami, a potem rower si wywrci na puszystym niegu. Gdy tylko listonosz si podnis i wjecha za stodo, Cecylia podczogaa si z powrotem do ka i wybuchna paczem. Jak gdyby listonosz jadcy na rowerze zanieon drog by najwaniejszy na wiecie. Take innym razem od stania przy oknie napyny jej zy do oczu. Przed drzwiami stodoy dreptay tam i z powrotem dwa gile, zajte wymyln zabaw. Cecylia zacza si mia. Sama chtnie zmieniaby si w gila. Miaa tak ochot wskoczy prosto w zimow ba! Potem poczua, jak wilgotniej jej kciki oczu, a w kocu wzia na palec z i namalowaa ni anioa na szybie. Kiedy zdaa sobie spraw, e narysowaa anioa wasnymi zami, znw nie moga powstrzyma si od miechu. Jaka waciwie jest rnica midzy anielskimi zami a anioami z ez? Musiaa zasn, bo obudzio j nagle trzanicie drzwi wejciowych na dole. Wrcili z kocioa! Cecylia usyszaa, jak otrzepuj nieg z butw. I chyba dzwony

dzwoni! - Wesoych wit, mamo! - Wesoych wit, synku. - I ja ci ycz wesoych wit, Tone. Dziadek chrzkn: - Pachnie tu prawdziw witeczn uczt. - Zabierz paszcz dziadka, Lasse. Cecylia miaa wraenie, e ich widzi. Babcia umiecha si i wszystkich cauje, mama ciskajc dziadka rozwizuje czerwony fartuch, tatu gadzi Lassego po gowie, dziadek zapala cygaro... W ostatnim czasie Cecylia nauczya si wietnie widzie uszami. Nastrj podniecenia, jaki zapanowa na dole, przerway szepty. W nastpnej chwili tatu ju wbiega po schodach. Pokona je czterema albo picioma krokami. - Wesoych wit, Cecylko! Otoczy j ramionami i delikatnie przytuli. Zaraz potem pospieszy do okna i otworzy je na ocie. - Syszysz? Cecylia uniosa gow z poduszki i przytakna. - To znaczy, e jest pita. Tata zamkn okno i przysiad na ku. - Dostan nowe narty? Spytaa jakby z nadziej, e tatu odpowie nie. Miaaby wtedy szans, eby si rozzoci, a to wydawao jej si przyjemniejsze, ni tak po prostu si smuci. Tata przyoy palec do ust. - Nie bdziemy ci traktowa ulgowo, Cecylko. Poczekasz i zobaczysz. - A wic dostan. - Na pewno nie chcesz lee na kanapie w czasie wigilijnej kolacji? Pokrcia gow. W ostatnich dniach tyle razy ju o tym rozmawiali. Lepiej by wypoczt do prezentw. I tak nie przeknaby adnej ze witecznych potraw, zaczaby tylko wymiotowa. - Ale wszystkie drzwi maj by otwarte! - Oczywicie! - I musicie gono rozmawia... okropnie haasowa przy stole. - Jasne!

- A kiedy ju przeczytacie ewangeli, babcia przyjdzie na gr i przeczyta j mnie. - Tak si przecie umawialimy. Cecylia opada na wielk poduszk. - Moesz mi poda walkmana? Tatu przynis jej z pki kaset i odtwarzacz. - Z reszt poradz sobie sama. Pocaowa j w czoo. - Najbardziej chciabym siedzie przy tobie - szepn. - Ale s te inni, sama wiesz. Raczej spdz tutaj pozostae dni wit. - Mwiam, e macie obchodzi wita cakiem normalnie. - Tak, tak, cakiem normalnie. Wyszed. Cecylia woya do walkmana kaset z koldami piewanymi przez Sissel Kyrkjebo. Z tamy popyna muzyka. Otoczy j cudowny, gwiazdkowy nastrj. Zdja suchawki. Tak, ju zasiedli do stou. Ewangeli przeczytaa mama, a gdy skoczya, zapiewali Pjdmy wszyscy do stajenki. Na schodach rozlegy si kroki babci. Wszystko odbywao si zgodnie z planem, ktry uoya Cecylia. - Jestem, Cecylko! - Pst! Po prostu czytaj... Babcia usiada na stojcym przy ku krzele i zacza: - W owym czasie wyszo rozporzdzenie Cezara Augusta, eby przeprowadzi spis ludnoci w caym pastwie. Podniosa wzrok znad Biblii i zobaczya, e Cecylia ma zy w oczach. - Paczesz? Cecylia skina gow. - Ale to przecie nie jest smutne. Cecylia jeszcze raz kiwna gow. - A to bdzie znakiem dla was: Znajdziecie niemowl, owinite w pieluszki i lece w obie... Uwaasz, e to pikne? Cecylia kiwna gow po raz trzeci. - Paczemy, kiedy co jest smutne - powiedziaa babcia po chwili. - Ale te ronimy ezk, kiedy co jest pikne.

- Ale nie wybuchamy miechem, widzc co brzydkiego? Babcia musiaa si zastanowi. - miejemy si z klaunw, bo s tacy zabawni. Czasami miesz nas z pewnoci rwnie dlatego, e s brzydcy... Popatrz! Wykrzywia twarz w paskudnym grymasie i Cecylia nie moga powstrzyma si od miechu. Babcia podja: - By moe robi nam si smutno na widok czego piknego, poniewa wiemy e to nie bdzie trwao wiecznie. A widzc co brzydkiego miejemy si, bo rozumiemy, e to tylko udawanie. Cecylia nie spuszczaa oczu z babci. To najmdrzejszy czowiek na caym wiecie. - Musisz teraz zej na d do innych klaunw - powiedziaa. Babcia poprawia jej poduszk i pogaskaa po policzku. - Ciesz si, e i ty przyjdziesz. Teraz bdziemy tylko je... Kiedy babcia bya na schodach, Cecylia signa po flamaster i chiski notes. Ju wczeniej, na samym pocztku, napisaa:

Nie stoj ju na nieznanej play nad Morzem Egejskim. Lecz fale wci bij o brzeg i przetaczaj kamienie z miejsca na miejsce. I tak przez ca wieczno.

Prdko przeczytaa to, co zanotowaa dotychczas, i dodaa:

Paczemy, kiedy co jest smutne. Ale te chtnie ronimy ezk, gdy co jest pikne. Na widok czego zabawnego albo brzydkiego miejemy si. By moe robi nam si smutno, kiedy patrzymy na co piknego, poniewa wiemy, e to nie bdzie trwao wiecznie. A widzc co brzydkiego miejemy si, gdy rozumiemy, e to tylko udawanie. Zabawne jest patrzenie na klaunw, bo s tak okropnie brzydcy. A kiedy przed lustrem na toaletce zdejmuj mask, staj si pikni. Dlatego klauni s tacy smutni i nieszczliwi za kadym razem, gdy wchodz do swojego wozu cyrkowego i mocno zatrzaskuj drzwi.

Znw zapada w drzemk. Obudzi j tatu, ktry obwieci: - Rozdawanie prezentw! Wsun rce pod ciao Cecylii i podnis j wysoko razem z czerwon kodr. Poduszka

zostaa, wic jasne wosy dziewczynki opady. Zdyy ju sporo odrosn. Na dole przy schodach stali dziadkowie. - Wygldasz jak anio - stwierdzi dziadek. Kodra jest niczym chmurka z r. - Nad nim anieli w locie stanli - zapiewa Lasse. W poowie schodw Cecylia odwrcia gow i napotkaa spojrzenia caej rodziny. - Bzdury! - zaprotestowaa. - Anioki siedz na chmurach, a nie zwisaj bezwadnie pod nimi. Dziadek zamia si i wydmuchn gsty obok dymu z cygara. Tatu uoy Cecyli na czerwonej kanapie. Pod plecami miaa konstrukcj z poduszek tak zbudowan, by moga dobrze widzie choink. Cecylia podniosa wzrok. - To nie ta sama gwiazda, ktr mielimy w zeszym roku. Mama przybiega do niej natychmiast, jakby zrobio jej si przykro, e nie wszystko jest jak w zeszym roku. - No tak, widzisz, tamtej nie moglimy znale. Tatu musia kupi now. - Dziwne... Cecylia rozgldaa si po pokoju, a pozostali patrzyli, jak ona si rozglda: zerkali na ni i przenosili wzrok na kolejne przedmioty, na ktre padao jej spojrzenie. Wszystkie kty byy owietlone. Cecylia naliczya dwadziecia siedem wieczek idealnie tyle samo, ile kek w karniszu prababci. Czy to nie dziwny zbieg okolicznoci? Pod choink leay prezenty. Zatem wszystko byo tak, jak w zeszym roku. Z t tylko rnic, e dziadek nie przebiera si za boonarodzeniowego krasnala. Cecylia si temu sprzeciwia. - Chyba nie znios tych krasnoludkowych wygupw! St nakryto talerzykami i filiankami do kawy tacami z ciastem i domowego wyrobu figurkami z marcepanu kolorowanego barwnikiem spoywczym. - Masz na co ochot? - Moe troszeczk lemoniady. I ciasteczko piaskowe, tylko bez kremu truskawkowego. Wszyscy stanli wok niej, jedynie Lasse trzyma si nieco z tyu. Moe wydawao mu si troch straszne, e Cecylia zesza na d, eby by przy rozdawaniu prezentw? W kadym razie na pewno bardzo uroczyste. - Wesoych wit, Lasse. - Wesoych wit. - Kolej na prezenty - owiadczy dziadek. - Mnie przypada to zaszczytne zadanie. Usadowili si wok choinki i dziadek zacz odczytywa napisy na karteczkach. Cecylia

od razu wiedziaa, e w adnej z paczek nie mogy kry si ani sanki, ani narty, ale postanowia si jeszcze wstrzyma z obraaniem. Dodatkowe pakunki mogy zosta wycignite z jakich kryjwek. Bywao tak ju wczeniej. - Dla Cecylii od Marianny. Marianna bya jej najlepsz przyjacik. Mieszkaa wprawdzie po drugiej stronie rzeki Leira, ale chodziy do tej samej klasy. Paczuszka okazaa si maleka. Moe co z biuterii? A moe nowy nabytek do kolekcji ozdobnych kamieni? Cecylia rozerwaa papier i otworzya te pudeeczko. Na kbuszku waty lea czerwony motyl - broszka... Cecylia wyja go z pudeka i gdy tylko wzia go do rki, zmieni barw z czerwonej na zielon. Potem zrobi si niebieski i fioletowy. - Czarodziejski motyl... - ...ktry zmienia kolor pod wpywem temperatury - pokiwa gow tatu. Wszyscy kolejno musieli go potrzyma. Kiedy ciskali go w doni, stawa si zielony albo niebieski. Tylko u Cecylii by fioletowy. - Gorczkowy motyl - powiedzia Lasse, ale caa rodzina udaa, e go nie syszy. Nastpna paczka bya dla niego. Dosta mininarty od cioci Ingrid i wuja Einara. - Osobicie wolaabym zwyczajne narty - stwierdzia Cecylia. - Ale waciwie wszystko mi jedno. Teraz poszo ju bardzo szybko. W miar jak pod choink ubywao paczek, coraz wicej rnych rzeczy pojawiao si na krzesach i stole. Tatu pozbiera papiery i wepchn je do czarnego worka na mieci. Potem dziadek wyszed. Doroli pili kaw, Lasse oranad, Cecylia zaya lekarstwa. Dziadek wrci do pokoju, nis co dugiego, cikiego, owinitego w witeczny, niebieski papier w zote gwiazdki. Cecylia podniosa si na kanapie. - Narty! - Dla disy narciarstwa od babci i dziadka - przeczyta dziadek. - Dla disy narciarstwa? - Czyli dla bogini narciarstwa - wyjania babcia. - Dla ciebie. Cecylia rozerwaa papier. Narty byy tak czerwone, jak papier niebieski. - liczne! Szkoda, e nie mog ich od razu wyprbowa. - Tak, miejmy nadziej, e wkrtce staniesz na nogi. Podczas rozdawania pozostaych prezentw Cecylia miaa narty przy sobie na kanapie.

Rwnie ostatnia paczka bya na tyle dua, e trzeba byo po ni wyj z pokoju. Ona take miaa napis Dla Cecylii. Z daleka ju zgada, co jest w rodku. - Sanki! Oszalelicie! Mama pochylia si nad ni i uszczypna j w policzek. - Sdzisz, e omielilibymy si podarowa ci co innego? Cecylia wzruszya ramionami. - Odwaylicie si nie da mi yew. - No tak, takie ryzyko podjlimy. Nadszed czas na dugie siedzenie przy kawie. Cecylia radowaa si widokiem pmiskw z ciastem, owocami, marcepanem, domowymi cukierkami i orzechami. Byo dokadnie tak, jak by powinno. Miay by wita. Cecylia zjada zaledwie kawaeczek witecznego ciasta. Zamwia te grzank z miodem. Dziadek opowiada o Boym Narodzeniu w dawnych czasach. Przez ponad szedziesit lat wszystkie wita spdza w tym pokoju. Jednego roku i on lea chory. Kiedy nadszed czas na tace wok choinki, Cecylii zaczy klei si oczy. Poprosia, eby zanie j do ka. Najpierw Lasse i mama kilkakrotnie obrcili z prezentami, Cecylia chciaa mie je wszystkie u siebie. Potem yczyli sobie nawzajem, aby i jutro byy mie wita, i tatu zanis j do pokoju. Zasna przy wtrze melodii kold i tacw dokoa choinki, ktre niczym bbelki dwiku docieray z dou na gr. To babcia graa na pianinie.

Obudzia si gwatownie. Musiaa by noc, bo w domu panowaa zupena cisza. Cecylia otworzya oczy i zapalia lampk nad kiem. Usyszaa jaki gos. - Dobrze spaa? Kto to taki? Nikt nie siedzia na krzele przy ku. Nikt te nie sta w gbi pokoju. - Dobrze spaa? Cecylia uniosa si i rozejrzaa dokoa. Nagle drgna. Na parapecie, na ktrym mogo si zmieci jedynie mae dziecko, dostrzega jak posta. Nie by to jednak Lasse. A wic kto? - Nie bj si - odezwa si nieznajomy, gos mia jasny, przejrzysty. On, czy te ona, ubrany by w bia szat, mia bose stopy. Na tle wiata bijcego od przystrojonej sosny na dworze Cecylia ledwie moga rozrni twarz.

Przetara oczy, lecz ubrana na biao posta nie znikaa. Dziewczynka czy chopiec? Cecylia nie bya pewna, bo on albo ona nie mia ani jednego wosa na gowie. Zdecydowaa, e chopiec, ale rwnie dobrze mogaby przyj, e to dziewczynka. - Nie moesz po prostu odpowiedzie, czy dobrze spaa? - powtrzy tajemniczy go. - Oczywicie... Ale kto ty jeste? - Ariel. Cecylia jeszcze raz przetara oczy. - Ariel? - Tak, to wanie ja, Cecylio. Dziewczynka pokrcia gow. - Wci nie wiem, kim jeste. - Za to my wiemy o was prawie wszystko. To zupenie tak jak ze zwierciadem. - Ze zwierciadem? Pochyli si w przd. Wygldao na to, e w kadej chwili moe straci rwnowag i spa na biurko. - Wy widzicie tylko siebie samych. Nie potraficie zobaczy, co jest po drugiej stronie. Cecylia poczua lk. Kiedy bya mniejsza, czsto stawaa przed lustrem w azience i wyobraaa sobie, e po jego drugiej stronie jest inny wiat. Czasami baa si, e ci, ktrzy tam mieszkaj, potrafi patrze przez lustrzan tafl i mog j podglda, kiedy si myje. A jeli s w stanie przeskoczy przez lustro i nagle stan na pododze w azience? Straszne! - Bye tu ju wczeniej? - spytaa. Z powag kiwn gow. - A w jaki sposb dostajesz si do rodka? - My potrafimy wej wszdzie, Cecylio. - Tatu zwykle zamyka drzwi na klucz, a zim nie zostawiamy otwartych okien... Machn tylko rk. - Takie rzeczy nie maj dla nas adnego znaczenia. - Jakie rzeczy? - Drzwi zamknite na klucz i temu podobne. Cecylia zamylia si nad tym, co usyszaa. Byo to troch tak, jakby ogldaa trick filmowy. Cofna teraz tam i ogldaa wszystko od pocztku. - Mwisz my i dla nas - powiedziaa wreszcie. - Jest was tak wielu? - Tak, bardzo wielu. Ciepo, Cecylio, bardzo ciepo, gorco!

Cecylia nie miaa ochoty rozwizywa zagadek. Owiadczya: - Na caym wiecie mieszka pi miliardw ludzi. Poza tym czytaam, e Ziemia liczy sobie pi miliardw lat. Wzie to pod uwag? - Oczywicie. Ale wy przychodzicie i odchodzicie. - Co ty mwisz? - W kadej sekundzie Bg wytrzsa z rkawa kilkoro cakiem nowych dzieci. Hokus pokus! Ale w kadej sekundzie kilkoro ludzi take znika. Tak, Cecylio. Raz, dwa, trzy, odchodzisz ty! Cecylia poczua, e pal j policzki. - Ty sam przychodzisz i odchodzisz - mrukna. Przybysz pokrci bezwos gow. - Wiedziaa, e ten pokj by kiedy sypialni twojego dziadka? - Oczywicie. Ale skd ty o tym wiesz? Zacz wymachiwa nogami. Zdaniem Cecylii przypomina lalk. - No, udao nam si jako nawiza kontakt - obwieci. - Co takiego? - Nie odpowiedziaa mi na pytanie, czy dobrze spaa. Ale i tak nam si udao. Zawsze potrzeba troch czasu, eby nawiza kontakt. Cecylia wzia gboki oddech i gono wypucia powietrze z puc. - Ty te nie powiedziae, skd wiesz, e to bya sypialnia dziadka - stwierdzia. - Skd wiesz, e to bya sypialnia dziadka - powtrzy Ariel. - Wanie. Wci wymachiwa nogami. - Jestemy tutaj od zarania dziejw, Cecylio. Twj dziadek jako may chopiec przelea kiedy cae wita w ku z paskudnym zapaleniem puc, a dziao si to w czasach, gdy nie znano jeszcze skutecznych lekarstw. - Czy wtedy te tutaj bye? Ariel kiwn gow. - Nigdy nie zapomn jego smutnych oczu. Wyglday jak dwa opuszczone pisklta. - Jak dwa opuszczone pisklta - westchna Cecylia. Podniosa wzrok na Ariela i pospiesznie dodaa: - Ale choroba mina, dziadek cakiem wyzdrowia. - Tak, wyzdrowia. Ariel wykona jaki gwatowny ruch, w uamku sekundy podnis si i stan na

parapecie, zasaniajc sob niemal cae okno. Cecylia, z powodu mocnego wiata bijcego zza jego plecw, wci nie widziaa wyranie jego twarzy. Jak zdoa wsta i nie zlecie przy tym na biurko? Jakby w ogle nie mg spa. - Pamitam te wszystkich pasterzy na polach - oznajmi. Cecylia pomylaa o tym, co babcia przeczytaa jej z Biblii. - Chwaa Bogu na wysokociach, a na ziemi pokj ludziom Jego upodobania zacytowaa. - To wanie masz na myli? - Tak, zastpy niebieskie. Bya nas caa gromada. - Ani troch w to nie wierz. Ariel przekrzywi gow i teraz Cecylia lepiej widziaa jego twarz. Przypominaa buzi jednej z lalek Marianny. - Biedna jeste - powiedzia Ariel. - Dlatego, e jestem chora? - Nie, ale to musi by okropne, nie wierzy w tego, z kim si rozmawia. - Phi! - Czy to prawda, e czasami jestecie tak podejrzliwi, e robicie si cakiem czarni w rodku? Na twarzy Cecylii odmalowaa si zo. - Tylko zapytaem - agodzi. - Bo chocia widzimy, e ludzie przychodz i odchodz, naprawd nie bardzo wiemy, jak to jest by czowiekiem z krwi i koci. Cecylia odwrcia si do niego plecami, lecz Ariel nie rezygnowa. - A w kadym razie, czy taka podejrzliwo nie jest okropnym uczuciem? - Jeszcze okropniejsze musi by kamanie w ywe oczy chorej dziewczynce! Ariel zasoni usta doni i jkn przeraony: - Anioowie nie kami, Cecylio! Teraz jej zaparo dech w piersiach. - Naprawd jeste anioem? Skin gow ledwie dostrzegalnie, jakby nie byo si czym chwali. Cecylia od razu przycicha. Dopiero po upywie kilku sekund przyznaa: - Tak wanie przez cay czas mylaam. Naprawd. Ale nie miaam zapyta, bo baam si, e si myl. Widzisz, nie jestem wcale taka pewna, czy wierz w anioy. Ariel machn rk. - Moim zdaniem powinnimy to sobie darowa. Wyobra sobie, e ja nie bybym cakiem pewien, czy wierz w ciebie. I jak tu udowodni, kto z nas ma racj?

Jakby chcc zademonstrowa, e jest rzeczywistym, zdolnym do poruszania si anioem, zeskoczy na stojce przy oknie biurko i zacz si przechadza po jego krawdzi. Kilkakrotnie wydawao si ju, e straci rwnowag i spadnie na podog, ale zawsze udawao mu si wrci do poprzedniej pozycji. A raz nawet wygldao na to, e wyprostowa si w chwil po tym, jak ju byo na to za pno. - Anio w moim domu - mrukna Cecylia pod nosem, jakby by to tytu ksiki, ktr kiedy czytaa. - Sami nazywamy si dziemi Boymi - oznajmi Ariel. Cecylia zerkna na niego. - Ty w kadym razie na pewno jeste dzieckiem... - Co masz na myli? Cecylia sprbowaa usi w ku nieco wyej, ale ciko opada z powrotem na poduszk. - Przecie jeste tylko anielskim dzieckiem. Ariel wybuchn prawie bezgonym miechem. - Co ci tak rozmieszyo? - spytaa. - Anielskie dziecko. Nie uwaasz, e to bardzo zabawne okrelenie? Cecylii wcale nie wydawao si mieszne, chocia nie wiedziaa, dlaczego. Ariel znw si rozemia, teraz troch goniej. - Anioowie nie rosn na drzewach - powiedzia. - Prawd powiedziawszy, wcale nie roniemy, dlatego te nie stajemy si doroli. - Chyba zaraz zemdlej! - wykrzykna Cecylia. - Szkoda by byo, bo tak nam si dobrze rozmawia. - Sdziam, e niemal wszyscy anioowie s doroli - upieraa si dziewczynka. Ariel wzruszy ramionami. - To nie twoja wina. Ty moesz tylko zgadywa, co jest po drugiej stronie. - Chcesz powiedzie, e nie ma dorosych aniow? Zanis si perlistym miechem, ktry przypomnia Cecylii dwik, jaki si rozlega, kiedy Lasse wysypywa swoje szklane kulki na podog w kuchni. Tym razem przynajmniej nie musiaa mu pomaga w ich zbieraniu. - To znaczy, e nie ma ani jednego dorosego anioa - stwierdzia. - Mnie to obojtne, ale wobec tego nie ma te ani jednego mdrego ksidza, bo wszyscy ksia twierdz, e w niebie wprost roi si od dorosych aniow. Na moment zapada cakowita cisza, a potem anio Ariel eleganckim ruchem wycign

rk i wykrzykn: - W niebie wprost roi si od dorosych aniow! Roi si! Poniewa Cecylia nie odpowiadaa, doda: - Fantastycznie si z tob rozmawia, Cecylio. Dziewczynka zacza przygryza kciuk. Nagle wyrwao jej si: - Ciekawa jestem, jak to jest by doros. Ariel usadowi si na biurku, zwieszajc z niego bose nogi. - Chcesz o tym porozmawia? Cecylia leaa, wpatrujc si w sufit. - Mj nauczyciel mwi, e dziecistwo to tylko etap w drodze do dorosoci. Dlatego musimy odrabia lekcje i przygotowywa si do dorosego ycia. Czy to nie gupie? Ariel przyzna jej racj. - Bo jest cakiem odwrotnie - stwierdzi. - Co takiego? - Doroso to tylko etap w drodze do tego, by urodzio si wicej dzieci. Cecylia dobrze si zastanowia, zanim odpowiedziaa: - Ale doroli zostali stworzeni najpierw. Inaczej nie byoby w ogle adnych dzieci. Ariel potrzsn gow. - Kolejny bd. Dzieci zostay stworzone wczeniej. Inaczej nie byoby w ogle adnych dorosych. Cecylia postanowia go przechytrzy. - To zaley, co byo pierwsze, jajko czy kura. Ariel znw zacz macha nogami. - Naprawd wci zajmujecie si t zagadk? Pierwszy raz usyszaem j od starego wieniaka w Indiach przed wieloma tysicami lat. Pochyla si nad kur, ktra wanie zniosa wielkie jajo. Pniej podrapa si w gow. Ciekawe, co byo pierwsze - powiedzia. - Kura czy jajko? Cecylia spojrzaa na Ariela speszona, a anio wyjani: - Oczywicie pierwsze musiao by jajko. - Dlaczego? - Inaczej nie byoby adnej kury. Nie przypuszczasz chyba, e pierwsza bijca skrzydami kura wzia si z powietrza? Cecylii zakrcio si w gowie. Nie bardzo wiedziaa, czy zrozumiaa wszystko, co powiedzia anio, lecz to, co do niej dotaro, brzmiao cakiem rozsdnie. Nareszcie rozwizaam

dawn zagadk, pomylaa sobie. Gdybym tylko pamitaa to wszystko do rana... - Tak samo jest z dziemi - cign Ariel. - To one pierwsze przychodz na wiat. Doroli, kulejc, zawsze tylko podaj za nimi. Utykaj coraz mocniej, im bardziej si starzej. Cecylia dosza do wniosku, e sowa Ariela s bardzo mdre, i postanowia, e zapisze je w swoim chiskim notesiku, by ich nie zapomnie. Nie miaa jednak tego robi w obecnoci anioa. - Ale Adam i Ewa byli doroli. Ariel pokrci gow. - Oni si stali doroli. Na tym wanie polega cay bd. Bg stworzy Adama i Ew jako mae, ciekawe dzieci, ktre aziy po drzewach i biegay po dopiero co stworzonym ogrodzie. Przecie taki wielki ogrd nie miaby sensu bez dzieci, ktre mogyby si w nim bawi. - Naprawd? - Mwiem ju, e anioowie nie kami. - Opowiadaj dalej! - Potem w ich skusi, eby zjedli owoc z Drzewa Wiadomoci Dobrego i Zego, i wtedy zaczli rosn. Im wicej jedli, tym bardziej stawali si doroli. W taki oto sposb zostali stopniowo wypdzeni z raju dziecistwa. Te mae obuziaki byy tak godne wiedzy, e jady i jady, a w kocu musiay opuci raj. Cecylia ze zdziwienia otworzya szeroko usta, a Ariel popatrzy na ni z wyszoci. - Ale ty, rzecz jasna, ju o tym syszaa. Dziewczynka zaprzeczya. - Syszaam, e Adama i Ew wypdzono z raju, ale nikt mi nie mwi, e to by raj dziecistwa. - By moe sama powinna si tego domyli. Ale wy poznajecie tylko czciowo. Widzicie wszystko jakby w zwierciadle, niejasno... Cecylia umiechna si zadowolona. - W kadym razie potrafi sobie wyobrazi, jak may Adam i maa Ewa biegali midzy drzewami po wielkim ogrodzie. - I co, nie mwiem? - Co takiego? - Umiesz jednak wietnie zgadywa. Wiesz, e ludzie wykorzystuj zaledwie kilka procent mzgu? Cecylia kiwna gow: o tym akurat czytaa w Wiedzy Ilustrowanej. - Chciaabym posucha jeszcze o Adamie i Ewie - poprosia.

Wreszcie udao jej si podsun w ku nieco wyej. Ariel, nie przestajc wymachiwa nogami, opowiada: - Najpierw zaczli rosn na wszystkie strony, potem dojrzeli jako mczyzna i kobieta. Stanowio to cz kary, lecz byo rwnie pociech dla Boga i ludzi. - Dlaczego? - Odtd na wiat mogli przychodzi nowi ludzie. I tak wanie si dzieje nieprzerwanie przez cay czas. W taki oto sposb Bg sprawi, e wci rodz si jakie dzieci, ktre od nowa mog odkrywa wiat. Tym sposobem zadba te o to, aby akt stworzenia nigdy nie mia koca. Za kadym razem bowiem, gdy na wiat przychodzi dziecko, wiat tworzony jest od nowa. - Dlatego, e gdy dziecko przychodzi na wiat, to wiat jest w pewnym sensie dla tego dziecka cakiem nowy? Ariel przytakn. - Poza tym rwnie dobrze mona powiedzie, e to wiat przychodzi do dziecka. Urodzi si znaczy to samo, co dosta w prezencie cay wiat - ze socem w dzie, ksiycem w nocy i gwiazdami na nieboskonie. Z morzem obmywajcym brzegi, z lasami tak przepastnymi, e nie znaj swych wasnych tajemnic, z najrozmaitszymi zwierztami przemykajcymi po polach, kach i kniejach. Widzisz, wiat nigdy si nie zestarzeje i nigdy nie osiwieje. To wy si starzejecie i siwiejecie. Dopki na wiat przychodz dzieci, wci pozostaje on rwnie nowy jak sidmego dnia, kiedy Pan odpoczywa. Cecylia leaa z szeroko otwartymi oczami, a anio Ariel cign: - Nie tylko Adam i Ewa zostali stworzeni. Ty take jeste troch stworzona. Pewnego dnia nadesza twoja kolej, eby zobaczy, co uczyni Pan. Bg wytrzsn ci z rkawa i ze zdumienia a si uszczypna. Zobaczya, jakie wszystko jest niezwyke i wspaniae. Cecylia rozemiaa si i zapytaa: - Naprawd bylicie tu przez cay czas? Anio Ariel z powag skin gow. - Owszem, i tu, i tam. Ale wci jestemy rwnie ciekawi caego dziea stworzenia, jak p wiecznoci temu. Zreszt nie mogoby by inaczej, przecie przygldamy si wszystkiemu tylko z zewntrz. W waszym wiecie jedynie dzieci s rwnie ciekawe jak my. Ale i one w pewnym sensie przybywaj z zewntrz. Cecylii w czasie choroby czsto przychodziy do gowy podobne myli: Doroli zawsze musieli si zastanowi, zanim zdecydowali si zrobi co zabawnego. Nic te waciwie tak naprawd ich nie dziwio. Po prostu tak ju jest, Cecylio - mwili. - Ale Bg chyba troch lubi i dorosych? - zapytaa niemiao.

- Z ca pewnoci. Chocia z nimi wszystkimi po grzechu pierworodnym co jest nie tak. - Co masz na myli? - Przyzwyczaili si do wiata. Odwrotnie ni anioowie w niebie, mimo e my istniejemy przez ca wieczno. Nas wci tak samo zdumiewa to, co stworzy Bg. On sam zreszt jest tym ogromnie zaskoczony. Dlatego bardziej raduj Go mae, ciekawe dzieci, ni obchodzi zachowanie dorosych, dla ktrych wiat sta si najzwyklejsz codziennoci. Cecylia mylaa tak intensywnie, e w gowie a jej huczao. Zdarzao si to ju wiele razy przedtem. W czasie choroby czsto miewaa wraenie, e w gowie wiruje jej prawdziwa karuzela przernych myli. eby wsi na t karuzel, nie musiaa jednak kupowa biletu. Inaczej ni w lunaparku... - Doroli na og tak si ju rozgocili na wiecie, e cae dzieo stworzenia traktuj jak co oczywistego - ucili Ariel. - A przecie to mieszne, bo wpadli tutaj tylko z krtk wizyt. - Masz racj! - Mwimy o wiecie, Cecylio! Przecie wiat jest prawdziw sensacj! By moe niebo powinno w regularnych odstpach czasu zamieszcza w najwikszych gazetach ogoszenie: Wana informacja dla wszystkich mieszkacw wiata! To nie plotka: wiat istnieje! Cecylii zakrcio si w gowie od pomysw anioa Ariela. Troch krcio si jej take od patrzenia, jak wymachuje bosymi stopami. Spytaa: - Czy nie byoby lepiej, gdyby Bg wypdzi z raju tego paskudnego wa? Wtedy Adam i Ewa mogliby przez ca wieczno bawi si w chowanego w wielkim ogrodzie. Anio Ariel przekrzywi gow i odpar: - To nie byo takie proste. Poniewa jestecie stworzeni z krwi i koci, nie moecie y wiecznie jak anioowie w niebie. Ale Bg nie mia serca dopuci, aby w stworzonym przez Niego wiecie umiera musiay dzieci. Uzna, e lepiej bdzie, jeli najpierw dorosn. - Dlaczego? - O wiele atwiej egna si ze wiatem czowiekowi, ktry ma p tuzina wnukw, jest ju saby i zmczony, a ponadto objedzony dniami po uszy. To stwierdzenie Ariela nie bardzo spodobao si Cecylii. - Czasami umieraj take dzieci - przypomniaa. - Czy to nie gupie? - Czy to nie gupie? - powtrzy anio Ariel. - Czy to nie gupie? Poniewa nic wicej nie doda, odezwaa si znowu: - Jeste pewien, e Adam i Ewa byli dziemi?

- Oczywicie, cakiem pewien. Nigdy nie przyszo ci do gowy, e wanie dzieci s najbardziej podobne do aniow w niebie? A moe widziaa kiedy anioa z siwymi wosami, bolcym krzyem i gbokimi zmarszczkami na twarzy? Co w tym pytaniu obudzio sprzeciw Cecylii. - Wcale nie uwaam, e babcia jest brzydka, chocia jest stara. - e babcia jest brzydka - jak echo odezwa si Ariel. - Wcale tego nie powiedzielimy. Ale w jej starym ciele mieszka maa Ewa, ktra kiedy bya cakiem nowa na wiecie. Ciao to tylko co, co roso na zewntrz wraz z upywem lat. Cecylia westchna ciko. - Jeli wolno mi wyrazi swoj opini, to uwaam, e cay porzdek stworzenia jest po prostu idiotyczny. - Dlaczego? - Nie mam najmniejszej ochoty dorosn, a ju na pewno nigdy nie chc umrze. Nigdy! Po twarzy anioa przemkn cie. Powiedzia: - Musisz stara si nie straci kontaktu z dzieckiem, ktre w tobie tkwi. Babcia go nie stracia. Czy nie potrafi zaoy maski klauna tylko po to, eby ci rozmieszy? - Wtedy take tutaj bye? - Jasne!

W nastpnej chwili anio Ariel znalaz si na pododze. Cecylia nie zauwaya, by zeskakiwa z biurka; nagle po prostu stan przed pk z ksikami. Przyglda si krysztaom i ozdobnym kamieniom. By troch mniejszy ni Lasse. - Imponujca kolekcja - stwierdzi, stojc tyem do Cecylii. Potem odwrci si w jej stron. - Przyszo ci kiedy do gowy e kady kamyczek jest malekim fragmentem ziemskiego globu? - Nie raz. Zbieram tylko najadniejsze kawaeczki. - Ale pewnie nie zastanawiaa si nad tym, e i ty take oderwaa si od ziemi. Cecylia drgna. - Jak to? - Lekkim krokiem biegasz po boskim dziele stworzenia. To wicej ni potrafi kamie. Dopiero teraz Cecylia zobaczya twarz Ariela cakiem wyranie. Mia skr gadsz ni ludzka, a take nieco bledsz. Zacza si ju przyzwyczaja do braku wosw na gowie. Teraz spostrzega, e nie mia take rzs ani brwi.

Ariel zbliy si do niej i usiad na krzele przy ku. Szed bardzo lekko, wydawao si, e wcale nie dotyka podogi, tylko unosi si w powietrzu. Oczy lniy mu jak dwa bkitnozielone klejnoty a gdy si do niej umiecha, zby byszczay jak biay marmur. Podczas rozmowy z anioem Cecylia wielokrotnie zerkaa na jego ys gow. Teraz powiedziaa: - Czy bdziesz zy, jeli zapytam o twoje wosy? Rozemia si: - Nie, pytaj. A potem by moe porozmawiamy o twoich wsach. Cecylia utkwia wzrok w kodrze. - Mylaam, e anioowie maj dugie, jasne wosy. - To dlatego, e wszystko widzisz jakby w zwierciadle, a wwczas widzi si tylko siebie. Cecylia nie bardzo bya zadowolona z odpowiedzi Ariela. - Czy nie moesz po prostu wytumaczy, dlaczego nie macie wosw? Ariel odpar: - Skra i wosy rosn na ciele i wypadaj. Maj zwizek z koci i krwi, chroni przed pyem, gorcem i zimnem. Skra i wosy s jak sier zwierzt i z anioami nie maj nic wsplnego. Rwnie dobrze mogaby zapyta, czy myjemy zby albo czy co drug sobot obcinamy paznokcie. - Bo w ogle tego nie robicie? Pokrci gow. - Wcale nie wygld sprawia, e ty i ja mimo wszystko jestemy do siebie podobni. - A wic co? Popatrzy na ni z gry. - I anioowie, i ludzie maj dusz stworzon przez Boga. Ale wy macie take ciao, ktre kroczy wasn drog. Roniecie i rozwijacie si tak samo, jak roliny i zwierzta. - To idiotyzm - westchna Cecylia. - Nie lubi myle, e jestem zwierzciem. Ariel mwi dalej, jak gdyby nie sysza sw Cecylii. - Wszystkie roliny i zwierzta rozpoczynaj ycie jako malekie nasionka albo komrki. Z pocztku s do siebie bardzo podobne, waciwie nie do odrnienia. Potem jednak nasionka si rozwijaj i wyrasta z nich wszystko: od porzeczek i liw do ludzi i yraf. Musi upyn wiele dni, zanim da si odrni pd wini od podu ludzkiego. Wiedziaa o tym? - W ostatnich tygodniach nie robiam prawie nic innego, tylko czytaam Wiedz Ilustrowan.

- A mimo to nie ma dwojga identycznych ludzi ani te dwu identycznych wi. W caym dziele stworzenia nie ma nawet dwch identycznych dbe trawy. Cecylii przypomniaa si torebka japoskich papierowych kulek, ktre kilka lat temu dostaa od tatusia. Kulki byy takie malekie, e nie moga dostrzec midzy nimi adnej rnicy. Ale gdy tylko woya je do wody, napczniay i przeobraziy si w rozmaite figurki w najrniejszych kolorach. Nie byo wrd nich dwu takich samych. - Mwiam ju, e nie lubi myle o sobie jak o zwierzciu - powtrzya. Ariel ostronie pooy rk na kodrze dziewczynki. Ledwie poczua delikatny nacisk na ydce. - Jeste zwierzciem z dusz anioa. Czy to nie brzmi wspaniale? Miaa wiele szczcia, Cecylio. - Nie wiem... - Wanie ta kombinacja jest prawdziwym arcydzieem. Masz pen wiadomo, zupenie tak, jak anioowie w niebie: Dobry wieczr, mody czowieku! Nazywam si Cecylia Skotbu. Czy mog prosi o nastpny taniec? Anio Ariel wycign rk przed siebie i gboko si ukoni, jakby przyszed prosto ze szkoy taca. Potem podj: - Ale ciao, w ktrym mieszkasz, jest z krwi i koci, tak samo jak ciao krw czy wielbdw. Dlatego porastaj je wosy, najwicej jest ich oczywicie na gowie, lecz rosn take w innych miejscach, chocia z pocztku jest ich niewiele. W miar upywu czasu rosn coraz szybciej, coraz bardziej intensywnie, Cecylio! Natura coraz grubsz warstw otacza malekie dziecko, ktre kiedy przyszo na wiat. W momencie, kiedy Stwrca wypuszcza was z doni, jestecie rwnie czyci i macie rwnie gadkie ciao, jak anioowie w niebie. Ale tak to wyglda tylko z zewntrz, bo grzech pierworodny ju daje o sobie zna. W ciele kry krew, co sprawia, e nie moecie y wiecznie. Cecylia przygryza warg. Nie lubia rozmawia o tym, co ma zwizek z ciaem. Nieprzyjemna bya te dla niej myl, e zacza ju dorasta. - Lasse przez pierwsze dwa lata nie mia ani jednego woska na gowie - powiedziaa. - Nie musisz mi o tym mwi. - Wobec tego wiesz pewnie, e w szpitalu dostawaam bardzo silne lekarstwa. Wypady mi od nich wszystkie wosy. Ariel kiwn gow. - Wtedy bylimy jeszcze bardziej podobni do siebie. - Waciwie miaam przej tak sam kuracj jeszcze raz, ale zmienilimy zdanie...

- O tym take wiem. - To babcia przekonaa wszystkich, nawet lekarzy. Jest cakiem nieprawdopodobna, kiedy na co si uprze. Po prostu spakowalimy walizk i przyjechalimy ze szpitala do domu. Ale Kristine przychodzi kilka razy w tygodniu. Jest pielgniark... - Wiem o wszystkim. Cecylia podniosa wzrok na sufit. Przez chwil leaa, mylc o wydarzeniach ostatnich miesicy. Potem znw zwrcia si do Ariela: - Rzeczywicie jeste prawdziwym anioem? - Mwiem ju, e anioowie nie kami. - Ale jeli kamiesz, to znaczy, e nie jeste anioem, i wobec tego moe si zdarzy, e jednak skamiesz. Ariel westchn ciko: - Okropnie zawia jest ta wasza podejrzliwo! Cecylia poczua zimny dreszcz przebiegajcy po plecach. Czy dlatego, e jest taka podejrzliwa? - Mog ci zada typowo gupie pytanie? - Zadawanie pyta nigdy nie jest gupie. Cecylia zebraa si na odwag: - Jeste dziewczynk czy chopcem? Ariel rozemia si dwicznie. Zdaniem Cecylii brzmiao to jak gra na butelkach wypenionych wod. Dwik tak jej si spodoba, e powtrzya pytanie: - Jeste dziewczynk czy chopcem? Najwidoczniej j przejrza, bo zanim odpowiedzia, pomia si troch, chocia tym razem ju nie tak spontanicznie. - To bardzo, ale to bardzo ziemskie pytanie. Cecylia poczua si uraona. Czy nie powiedzia przed chwil, e zadawanie pyta nigdy nie jest gupie? - W niebie nie istniej takie dziwaczne rnice - oznajmi. - Ale moesz nazywa mnie chopcem, abymy byli kade w swoim rodzaju. - To dlaczego tutaj s takie dziwaczne rnice? - Ju o tym rozmawialimy. Musz istnie dwie rne pcie, aby na wiat mogy przychodzi nowe dzieci. Dobrze o tym wiesz, Cecylio. Wyznam ci, e anioowi niezbyt atwo o tym mwi. - Przepraszam!

- Nie, w porzdku. Bg z pewnoci nie stworzyby rnicych si od siebie chopcw i dziewczynek, gdyby nie mieli z nich wyrosn mczyni i kobiety, ktrzy spodz nowe dzieci. By moe akurat wtedy, gdy si tym zajmowa, aden inny pomys nie wpad Mu do gowy. A ty masz jak lepsz propozycj? - Nie wiem. Ariel zacz teraz mwi z zapaem: - Gdybycie powstawali przez pczkowanie, z pewnoci take by pytaa, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Ale bez wzgldu na to, jak by byo, wszystko i tak mogoby wyglda cakiem odmiennie. Moglibycie na przykad mieszka we wntrzu ziemskiego globu, zamiast peza po jego powierzchni. Z pewnoci wybudowanie miast i chopskich zagrd we wntrzu ziemi nie byoby niemoliwe, gdyby tylko istniay ku temu odpowiednie warunki. A gdyby odpowiednie warunki nie istniay, mona by je dostosowa. Oczywicie stworzenie wiata jest niema sztuk. Ale zawsze zaczyna si od nie zapisanej kartki. - Rzeczywicie to bardzo dziwne - dosza do wniosku Cecylia. - A im duej si myli, tym si to staje dziwniejsze. - Co takiego? - e na ziemi s dwa rodzaje ludzi. Na twarzy Ariela pojawi si szelmowski umieszek. - To jedna ze spraw, o ktrych stale dyskutujemy take w niebie. Ale to nie to samo. - Dlaczego? - Poniewa nie dyskutujemy o nas samych. Jeszcze dziwniejsze musi by dziwienie si samym sob. Czy mona uwaa za dziwne, e jest si tym, czym si jest? Wydaje mi si, e nie istnieje kamie, ktry dziwiby si, e jest kamieniem. Z pewnoci nie ma take wia, ktry myli, e to niezwyke by wiem. Za to niektrzy ludzie sdz, e to dziwne by czowiekiem. I ja si cakiem z nimi zgadzam. Nigdy natomiast nie rozumiaem kamieni ani wi. - A ty nie uwaasz, e to dziwne by anioem? Upyno troch czasu, zanim odpowiedzia: - To co zupenie innego, bo ja jestem anioem przez ca wieczno. Ty jeste Cecyli Skotbu zaledwie od krtkiej chwili. - Wanie! I wci mnie bardzo dziwi, e jestem sob. - Oczywicie cae dzieo stworzenia jest niejasne, jest zagadk - stwierdzi Ariel. - A

najdziwniejsze ze wszystkiego jest jednak to, e gdzie na kracach tej wielkiej zagadki istniej pewne stworzenia, ktre same siebie uwaaj za zagadk. - Dlaczego to takie dziwne? - To mniej wicej tak samo, jakby studnia potrafia zanurzy si w sw zdumiewajc gbi. - Robiam to wiele razy - zapewnia Cecylia. - Co? - Stawaam przed lustrem i zagldaam sobie gboko w oczy. Myl, e jestem studni tak gbok, e nie potrafi dojrze wasnego dna. - Z pewnoci dlatego, e przez cay czas si zmieniasz. A kiedy kto stale si zmienia, nie ma nic nierozsdnego w tym, e troch si take dziwi. Gdyby poczwarka umiaa myle, z pewnoci ogromnie by si zdumiaa w dniu, w ktrym zdaaby sobie spraw, e przeobrazia si w motyla. To dzieje si przecie niemal z dnia na dzie. Ale anioy w niebie tak samo zdumiewa przeobraenie maej dziewczynki w doros kobiet. Ta niewielka rnica w czasie nie ma dla nas szczeglnego znaczenia. - Dlaczego nie? - Anioowie maj bardzo duo czasu, Cecylio, a midzy ma dziewczynk a doros kobiet jest ogromna rnica. - Naprawd rozmawiacie o tym w niebie? Ariel niemiao skin gow. Omit wzrokiem pokj i powiedzia: - Ale staramy si tego nie robi, kiedy Bg jest w pobliu. On jest bardzo wyczulony na krytyk. - Nigdy bym nie przypuszczaa. - Wiele rzeczy tylko si wam wydaje. Nie moecie oczekiwa, e bdziecie wiedzie tyle, co anioowie w niebie. - Mylaam, e Bg wznosi si ponad wszelk krytyk. - Przecie nigdy nie spotkaa Go twarz w twarz. Ale gdyby sama stworzya cay wiat, z pewnoci take by bya wyczulona na krytyk. Rozmawiamy naprawd o bardzo niezwykych sprawach. Nawet gdyby Bg, patrzc na swoje dzieo, uzna, e wszystko jest nadzwyczaj udane, to wcale nie oznacza, e nie daoby si czego zrobi inaczej. Kiedy skoczy ju tworzy, by tak wyczerpany, e przez cay sidmy dzie musia odpoczywa. Po prostu nie mia ju si. Przypuszczam, e upynie bardzo duo czasu, zanim porwie si na co takiego jeszcze raz. Cecylia podaa tropem wasnych myli.

- Wyobra sobie, e istnieje tylko jedna pe. Albo na przykad trzy - tak chyba byoby najlepiej. - Uwaasz, e mczyzna i kobieta nie potrafi narobi do zamieszania? - Moe jest tyle zamieszania wanie dlatego, e istniej tylko dwie pcie, zwaszcza gdy w rodzinie jest wiele dzieci. Mam wraenie, e nie bardzo si orientujesz w ziemskich sprawach. Ariel wzruszy ramionami. - Chtnie bym si czego nauczy. - Gdyby potrzeba byo trzech pci po to, aby mogo si urodzi dziecko - cigna Cecylia - na pewno nie rodzioby si ich tak wiele, a to, po pierwsze, mogoby mie dobry wpyw na przeludnienie... - Zaczekaj - przerwa jej anio Ariel. - Mwisz zdecydowanie za szybko. Cecylia westchna zrezygnowana. - Sdziam, e anioowie potrafi uwaa na lekcji. - Nie wwczas, gdy rozmawiacie o rodzeniu dzieci i temu podobnych sprawach. Wtedy odchodzimy od nieba tak daleko, jak tylko anioowie mog si oddali. - Chodzi mi o to, e potrzeba czego wicej, aby troje ludzi polubio si na tyle, by chcieli mie ze sob dziecko, ni wwczas, gdy dwoje zakochuje si w sobie i podz dziecko zanim, by moe, s do tego dostatecznie dojrzali. - Czysta matematyka! Dwie pcie, ktre chciayby spodzi dziecko, nie dayby sobie z tym rady bez pomocy trzeciej pci. Czy to masz na myli? Dziewczynka kiwna gow. - Gdyby dwie osoby chciay spodzi dziecko, by moe przedstawiciel trzeciej pci powiedziaby: Nie, kochani, przynajmniej jedno z nas musi usucha gosu rozsdku. Powinnimy zaczeka rok lub dwa. Akurat teraz nie zamierzam bra udziau w podzeniu kolejnego dziecka. Mielibymy za duo zaj. Cecyli rozmieszy jej wasny pomys, miechem zarazia Ariela. - W niebie take potrafimy rozwaa takie zabawne pomysy. Cecylia miaa co jeszcze do dodania: - Poza tym byoby wicej osb do opieki nad dzieckiem, gdyby, na przykad, zachorowao. Dwoje dorosych miaoby troch czasu dla siebie, podczas gdy ta trzecia mama albo tatu zajmowaaby si dzieckiem. Wicej osb take kochaoby dziecko. I w ogle wicej ludzi kochaoby si nawzajem. Z twarzy Ariela nie dao si nic wyczyta, jakby przez ca wieczno nosi t sam mask. Zapyta:

- Czy naprawd ludzie kochaj si tylko w rodzinie? - Moe i nie, ale na pewno byoby wicej mioci na wiecie, gdyby istniao troje albo czworo rodzicw. Tyle tylko, e... - Co takiego? - ... wicej byoby te aoby. - aoby? Cecylia znw przygryza warg, w kocu wyjania: - Gdyby kto umar, jeszcze wicej ludzi by go opakiwao. Ariel pokrci gow. - Znw, moim zdaniem, jeste za szybka. - Dlaczego? - Bo na wiecie byoby take wicej pocieszenia. - I by moe wszystko by si wyrwnao? Przytakn. - Ale gdyby w kadej rodzinie rodzio si tylko dwoje dzieci, w kocu na ziemi nie zostaby aden czowiek. - Jak to? - Gdyby troje dorosych miao tylko dwoje dzieci, stopniowo robioby si coraz mniej ludzi. W kocu dzieci w ogle przestayby si rodzi. Cecylia si rozemiaa. - Pewnego piknego dnia zostaby tylko jeden Adam i jedna Ewa, zupenie tak jak na samym pocztku. Gdyby tylko wybaczono im grzech pierworodny mogliby przez ca wieczno y w raju. Czy to nie sprytnie pomylane? - Rzeczywicie, nie najgorzej. Ale teraz dyskutujemy o samym porzdku stworzenia. - A to nie ma sensu? Mwisz prawie jak mama. Nie ma sensu, jak twierdzi, narzekanie, e jestem chora. Ale nie mwmy ju wicej o chorobach. - Wcale nie ja zaczem mwi o chorobach. I obiecuj, e podczas nastpnej pogawdki z Bogiem wspomn mu o pomyle z trzema pciami. Bogu w kadym razie nie mona zarzuci braku poczucia humoru. - Naprawd? Umiechn si z wyszoci. - Nigdy nie widziaa sonia? Nie masz pojcia, ile artw o soniach kry po niebie. Znamy te zreszt sporo dowcipw o yrafach. Cecylia nie bardzo wiedziaa, czy podoba jej si, e anioowie artuj sobie w niebie z dziea stworzenia. Wydawao jej si to troch niesprawiedliwe.

- Mam nadziej, e nie opowiadacie sobie dowcipw o mnie - powiedziaa. - Nieee, nigdy nie syszaem choby jednego artu o Cecylii. Wprawdzie poznajesz tylko czciowo, ale pojmujesz zapewne, e za pno ju, eby poprawi porzdek stworzenia. - By moe... - Zdradzi ci pewn tajemnic? - No jasne! - Czasami, kiedy rozmawiamy o tym, jakie wszystko jest, a jakie mogoby by, Bg zrezygnowany rozkada rce i mwi: Zdaj sobie spraw, e to i owo mogoby wyglda inaczej, ale c, stao si. Nie jestem przecie wszechmogcy. Cecylia rozdziawia usta. - aden ksidz ci w to nie uwierzy. - A wic kto si myli, albo ksia, albo Bg. Cecylia ziewna, zakrywajc usta doni. Twarz anioa drgna z niepokojem. - Niedugo przyjdzie twoja mama - powiedzia. - Wobec tego musz si pospieszy... - Nic nie sysz. - Ale ona ju idzie. Cecyli dobieg dwik budzika z ssiedniego pokoju. - Znikniesz? Pokrci gow. - Usid w oknie. - Czy mama ci zobaczy? - Chyba raczej nie. W nastpnej chwili przy ku staa ju mama Cecylii. - Cecylko? - Mmm? - wiato si pali? - Chyba sama widzisz. - Chciaam tylko sprawdzi, jak si czujesz. - Jest ju rano? - Trzecia. - Ale przecie syszaam budzik. - Nastawiam go na trzeci.

- Dlaczego tak zrobia? - Poniewa ci kocham. Nie mog pozwoli, eby mina caa noc, w dodatku wigilijna noc, a ja bym ciebie nie widziaa. - Id si po, mamo. - A ty moesz spa? - Czasami pi, czasami nie pi. Nie potrafi rozrni jawy od snu. - Niczego nie potrzebujesz? - Mam wod... - A moe pjdziemy do azienki? Cecylia pokrcia gow. - Tak fajnie byo, jak piewalicie. Zasnam, chocia babcia graa na pianinie. - Przewietrzy? - Moe troch. Mama podesza do okna. Cecylia miaa wraenie, e widzi Ariela na parapecie, ale znika coraz bardziej w miar, jak mama si zbliaa. - Widzisz lodowe kwiaty na szybie? - spytaa mama. - Czy to nie dziwne, e potrafi si same rysowa? Otworzya okno. - Tyle jest dziwnych rzeczy, mamo. Ale mam wraenie, e rozumiem wszystko znacznie lepiej teraz, kiedy jestem chora. Jakby wiatu wyostrzyy si kontury. - Czsto wystarczy cisza grypa, abymy usyszeli piew ptakw w zupenie inny sposb. - Mwiam ci, e listonosz do mnie pomacha? - Tak, tak, mwia... No, ju zamkn. Podesza z powrotem do ka i obja Cecyli. - pij dobrze. Nastawi budzik na sidm. - Wcale nie musisz. Przecie s wita. - Wanie dlatego. Posuchaj, Cecylko... - Tak? - Czy nie przenie twojego ka do naszego pokoju? Moe byoby ci troch przyjemniej... a mnie i tatusiowi troch atwiej. - Nie moecie przychodzi tutaj? - Oczywicie, dobrze. Tylko dzwo dzwoneczkiem tak czsto, jak tylko masz ochot. Nawet w rodku nocy.

- Dobrze. Wiesz, mamo... - Sucham? - Gdybym bya Bogiem, urzdziabym wiat w taki sposb, eby dziecko miao co najmniej troje rodzicw. - Dlaczego tak mwisz? - Nie bylibycie wwczas tacy zmczeni. Ty i tatu moglibycie poby troch sami, a w tym czasie trzecia mama albo trzeci tatu mgby zaj si Lassem i mn. - Nie mw tak. - Dlaczego nie? Wiem, e porzdku stworzenia nie da si zmieni, ale czasami mam wraenie, e Bg to wielki dure. Nie jest nawet wszechmogcy. - Wydaje mi si, e troch si zocisz dlatego, e jeste chora. - Troch? - Nie troch, bardzo. pij ju. Zo w niczym nie pomoe, Cecylko. - Zo w niczym nie pomoe, Cecylko! Mwia to ju setki razy. - Ale mam nadziej i modl si o to, eby wyzdrowiaa. Zreszt nie tylko ja, wszyscy. - Oczywicie, e wyzdrowiej. Naprawd dawno ju nie powiedziaa czego tak gupiego. - Jutro przyjdzie Kristine i zrobi ci zastrzyk. - Sama widzisz! - Co? - Nie mylisz chyba, e chciaoby si jej przychodzi z tak daleka w pierwszy dzie wit, gdyby nie wierzya, e lekarstwo poskutkuje. Cakiem zwariowaa, mamo! Pomieszao ci si w gowie, bo yjesz tak dugo. - Naturalnie, Kristine wierzy, e lekarstwo poskutkuje. Ja take... Pewna jeste, e nie chcesz si przenie do nas? - Ju niedugo bd dorosa! Nie rozumiesz, e chc mie wasny pokj? - Jasne. - Ani troch mnie nie bawi suchanie waszego chrapania. - To te rozumiem. - Nie bierz tego tak bardzo do siebie... I dzikuj za prezenty. - Zgasi wiato? - Nie, sama to zrobi. Zgasz, jak tylko skocz myle.

Mama posza do swojego pokoju, a Cecylia zaraz wyowia spod ka pamitnik i

flamaster. Zapisaa:

Co sekunda z rkawa wypadaj cakiem nowiutkie dzieci. Hokus - pokus! Co sekunda take znika wielu ludzi. Raz, dwa, trzy, odchodzisz ty! To nie my przychodzimy na wiat, lecz wiat przychodzi do nas. Urodzi si znaczy tyle, co dosta cay wiat w prezencie. Czasami Bg, zrezygnowany, rozkada rce i mwi do siebie: Zdaj sobie spraw, e to i owo mogoby wyglda inaczej, ale c, stao si, przecie nie jestem wszechmogcy.

Cecylia wsuna notatnik i pisak pod ko i zapada w pytki sen. Kiedy znowu otworzya oczy, nie moga si zorientowa, ile upyno czasu. wiato bijce od witecznego drzewa w ogrodzie zalewao pokj. Kwiaty mrozu na szybie wyglday jak ze zota. - Arielu - szepna. - Jestem. - Ale ja ci nie widz. - Tutaj... Dopiero teraz go spostrzega. Uoy si na szczycie pki z ksikami. - Jak zdoae wej na sam gr? - Dla anioa to aden problem. Dobrze spaa? W nastpnej chwili ju sta na pododze. Cecylia nie zauwaya, eby zeskakiwa, nie usyszaa te adnego stuknicia. Po prostu nagle znalaz si na ziemi i obmacywa nowe narty. - adne narty - stwierdzi. - I saneczki te. Odwrci si do niej i Cecylia znw zobaczya, jaki jest pikny. Mia jeszcze bardziej przejrzyste oczy, ni to zapamitaa, zielononiebieskie i tajemnicze. Przypominay jej pewien kamie szlachetny, ktrego adne zdjcie widziaa w wielkiej ksice o kamieniach jubilerskich. Czy nie ten, ktry nazywa si szafir gwiadzisty? - Skd wiedziae, e mama przyjdzie? - spytaa. - e mama przyjdzie - powtrzy Ariel. - Skd wiedziae, e mama przyjdzie? - Przedrzeniasz! - Po prostu smakuj sowa. - Smakujesz sowa? Kiwn gow. - Prawd mwic, to jedyne, czego moe posmakowa anio.

- Dobrze smakowao? - Troch dziwnie. - Dlaczego? - A nie uwaasz, e dziwne jest chociaby to, e kiedy pluskaa si w jej brzuchu? Cecylia umiechna si troch wyniole. Uznaa, e anio nie moe bardziej oddali si od nieba ni wwczas, gdy rozmawia o rodzeniu dzieci. Spytaa jeszcze raz: - Skd wiedziae, e ona przyjdzie? - Nastawia budzik na trzeci. - Nie potrafisz chyba widzie przez ciany? Przysun si o krok. - Musisz wreszcie skoczy z tymi gupstwami. To, co nazywasz cianami, dla nas wcale nie jest przeszkod. Cecylia podniosa do do ust. - To znaczy, e masz wzrok rentgenowski? Potrafisz te patrze przez moje ciao? - Jeli tak zechc. Ale nie wiem, jakie to uczucie, kiedy cae jedzenie, ktre wkadacie sobie w usta, miesza si w waszych brzuchach i zmienia w krew i ko. Cecylia zadraa. - Wolaabym rozmawia o czym innym. - Mnie to obojtne. - Mgby podej bliej? W mgnieniu oka Ariel ju siedzia na krzele przy ku Cecylii. Wydawao si, e zmieni miejsce w ogle nie stpajc po pododze, mniej wicej tak, jak przesuwa si slajd, kiedy zachwieje si rzutnikiem. - Nie zauwayam, eby si poruszy. Nagle po prostu tu usiade. - Nie musimy porusza si tak jak wy. Powiedz tylko, gdzie chcesz, ebym si znalaz, a zaraz tam bd. - Wyjanij mi to bliej. Chciaabym si te dowiedzie, jak to si dzieje, e potraficie przechodzi przez zamknite drzwi, bo tego nigdy nie mogam zrozumie. Ariel zawaha si. - Zrobi to pod pewnym warunkiem. Cecylia drgna. - Nie wiedziaam, e anioowie stawiaj warunki, zanim speni dobry uczynek! - Ale ty wcale nie prosisz o dobry uczynek. Chcesz, ebym ci zdradzi niebiaskie tajemnice.

- A jaki jest ten warunek? - e ty mi opowiesz o ziemskich tajemnicach. - Eee, przecie ty wszystko dobrze wiesz. Ariel przesun si na brzeg krzesa. - Nie wiem, jakie to uczucie mie ciao z krwi i koci. Nie wiem, jak to jest, kiedy si ronie. Nie wiem, co znaczy je, marzn albo ni sodkie sny. - Na pewno nie jestem pierwszym czowiekiem, z ktrym rozmawiasz. Mwie chyba, e istniejecie od pocztku wiecznoci. - Powiedziaem te, e anioowie nigdy nie przestan si zdumiewa boskim dzieem stworzenia. I wcale nie tak czsto si ukazujemy. Ostatnio peniem anielsk stra w Niemczech przed ponad stu laty. - Przy kim siedziae? - Tamten chopiec mia na imi Albert i by bardzo chory. - Jak mu si powiodo? - Niestety, nie najlepiej. Dlatego wanie przy nim byem. Cecylia prychna. - Chyba nie tylko wtedy przychodzisz z wizyt, kiedy le si dzieje. Nie syszaam jeszcze nic gupszego. - Pocieszanie kogo, komu jest smutno, nigdy nie bywa gupie. - Czy on ci nie powiedzia, jak to jest by czowiekiem z krwi i koci? Ariel pokrci gow. - By na to za may. - Szkoda. - Dlaczego? - Caa robota spada teraz na mnie. - Ale przystajesz na tak umow? Cecylia chciaa podcign si wyej w ku. - Sprbuj - obiecaa. - Ale ty musisz zacz. - Umowa stoi! Ariel usadowi si wygodnie. Spod biaej szaty wystaway dwie goe nogi. Zarzuci je na ko Cecylii. ydki mia gadkie jak noworodek, Cecylia nie moga dostrzec nawet jednego pora w skrze. Przed spotkaniem z Arielem nie zastanawiaa si nigdy nad tym, e wosy na ciele maj co wsplnego z rolinami i zwierztami. Teraz zrozumiaa, jakie dziwne by byo, gdyby anio

mia owosione nogi. Na starych drzewach rosn rne rzeczy. Na ludziach i zwierztach take. Nawet kamienie porasta mech. Ale na aniele nic nie mogo rosn. Zwrcia te uwag na paznokcie u palcw stp Ariela. Wyranie byo wida, e nie trzeba ich nigdy obcina. I one przypominay jeden z jej kamieni, chyba ten zwany krysztaem grskim? - Czy anioowie si mcz? - spytaa. - Dlaczego tak mylisz? - Pooye nogi na ku. Umiechn si lekko. - Widziaem, jak ludzie siadaj blisko siebie, kiedy chc spdzi ze sob intymne chwile. - A wic znw naladujesz. Dlaczego nie moesz by sob? Nie wstyd si, tak zwykle mwi mama. - Wobec tego poprosz, eby i ty usiada. Na dusz met troch nudna staje si rozmowa z kim, kto tylko ley i ley. - Ja naprawd jestem bardzo chora. - Po prostu si podnie, Cecylio. Postaraa si zrobi tak, jak powiedzia, i wkrtce ju siedzieli zwrceni do siebie stopami - Cecylia na ku, a Ariel na krzele. Cecylia poczua si o wiele lepiej. Dawno ju nie siedziaa wyprostowana. Zacza si zastanawia, o jakich to ziemskich tajemnicach ma opowiedzie anioowi. Ale to Ariel zacz: - Wielu ludzi sdzi, e anio to taki pozbawiony prawdziwego ciaa cie, ktry kry midzy niebem a ziemi. - Wanie tak sobie wyobraaam anioy. - A jest cakiem odwrotnie. Dla nas to wy jestecie jakby rozrzedzeni. Kiedy ty kopiesz w kamie, twoja noga si na nim zatrzymuje. Gdybym natomiast ja go kopn, moja noga przeszaby przez niego na wylot. Dla mnie kamie nie jest twardszy od kbka mgy. - No tak, teraz rozumiem, w jaki sposb potraficie przechodzi przez drzwi i przez ciany, nie robic sobie krzywdy. Ale nie pojmuj, dlaczego ciany si przy tym nie niszcz. - Kiedy wchodzisz we mg, mga take si nie niszczy. A kiedy o czym mylisz, twoje myli nie mog wyrzdzi szkody otaczajcemu wiatu. - Moe i tak. Ale skoro potrafisz przej przez cian, to zapewne dlatego, e nie masz prawdziwego ciaa.

- Dotknij mojej stopy Cecylio. Dwoma palcami ucisna paluch u stopy Ariela. Miaa wraenie, e dotyka stali. - Mamy o wiele twardsze ciao ni jakakolwiek istota w dziele stworzenia - owiadczy. Anio nie moe nigdy rozpa si na kawaki, a to dlatego, e nie mamy ciaa z krwi i koci, od ktrego mona oddzieli dusz. - Moesz si z tego cieszy... - W przyrodzie jest inaczej. Wszystko bardzo atwo niszczeje. Nawet gra pod wpywem dziaania si natury z wolna si rozsypuje i w kocu zmienia si w ziemi i piasek. - Dzikuj za informacje, ale niestety to dla mnie adna nowo. - To wy dla nas jestecie cieniami, Cecylio, a nie odwrotnie. Przychodzicie i odchodzicie. To wy nie trwacie. Pojawiacie si nagle i za kadym razem, kiedy nowo narodzone dziecko kadzie si na brzuchu matki, jest to rwnie cudowne. I tak samo nagle znikacie. Bg puszcza was jak baki mydlane. Cecylia zmruya oczy. - Przepraszam, e powiem tak wprost, ale co mi tu brzydko pachnie. Ariel kiwn gow. - Moe to wcale nie tak gupio powiedziane. Wszystko w przyrodzie jest niczym powolny poar. Cae dzieo stworzenia arzy si jak lene podszycie. - Uwaam, e wcale nie jest zabawne arzy si w mchu. Nie podoba mi si te myl, e jestem cieniem. Ariel zakry usta doni, jakby nagle zrozumia, e powiedzia za duo. - Ale wy dla siebie nie jestecie cieniami - doda pospiesznie. - Czy twj ojciec nie musi ci dobrze chwyci i mocno napi mini za kadym razem, kiedy chce ci zanie na d do salonu? - Bla, bla, bla! - Dlaczego tak mwisz? - Na kade pytanie, jakie ci zadam, masz na poczekaniu sprytn odpowied. Tymczasem cigle nie wiem, czy cokolwiek z tego, o czym mwisz, jest prawd. - A wic wracamy do punktu wyjcia. - O co ci chodzi? - Wci uwaasz, e kami. Cecylia udaa, e tego nie syszy. - Mgby, na przykad, przej przez cian do sypialni rodzicw i zobaczy, czy pi?

- Nie moemy si tak bawi... - Tylko raz, dobrze? Ariel wsta z krzesa i wolno ruszy przez pokj. Kiedy dotar do ciany, po prostu szed dalej. Cecylia zobaczya, jak wnika w mur. W kocu po tej stronie zostaa tylko jedna noga, ale i ona zaraz znikna. Kilka sekund pniej nastpia odwrotna sytuacja, Ariel wyoni si ze ciany i stan na rodku pokoju. - Oboje pi - oznajmi. - On j obejmuje. Budzik jest nastawiony na sidm. - Brawo! - zawoaa Cecylia, klaszczc w donie. - Wobec tego naprawd nie musz si przenosi do sypialni rodzicw. - Tak, bo gdyby co si stao, obudz ich szybciej ni jaki tam budzik. - Naprawd? Umiechn si zrezygnowany. Pewnie dlatego, e take teraz mu nie uwierzya. - Za kadym razem jest to tak samo zabawne - powiedzia. - Wydaje im si, e si budz sami. Mwi: Dziwne, e si obudziem akurat w tej chwili. Czuem, e co jest nie tak. - W kadym razie fajnie byo zobaczy, jak przechodzisz przez cian. - Fajnie jest te patrze na dorosych, kiedy pi. Czsto przypominaj wtedy mae dzieci. Moe im si ni, e si bawi na niegu? Cecylia si oywia. - Podsune mi dobry pomys! Czy nie mgby si przekra korytarzem i przynie mi nien kul? Ty przecie nie musisz nawet otwiera drzwi kluczem. Ariel ju poderwa si z krzesa. - Wystarczy, e wysun rk przez szyb - powiedzia. - Na parapecie ley mnstwo niegu. I rzeczywicie tak zrobi. Wskoczy na biurko i Cecylia zobaczya, jak wystawia rk przez zamknite okno. Za moment stan na pododze z niedu niek w doni. Szyba wci bya caa. Cecylia szeroko otworzya oczy. - Fantastyczne! - Jeste teraz zadowolona? - Nie cakiem. Chciaabym sama dotkn niegu. - Bardzo prosz! Ariel rzuci niek na kodr Cecylii. Dziewczynka wzia kul do rki. - Lodowata - stwierdzia. - Pierwszy raz dotykam tegorocznego niegu. - Tegoroczny nieg - powtrzy Ariel. - To brzmi prawie tak, jak sezonowe owoce

albo wieutkie ryby. Cecylia przyoya niegow kul do policzka. Kiedy ze nieki zaczo kapa, wrzucia j do szklanki na nocnym stoliku. Ariel znw usadowi si na krzele. - Ja nigdy nie dotykaem niegu - powiedzia troch jakby uraony. - I wiem, e nigdy nie bd mg tego zrobi. Nigdy, przez ca wieczno. - artujesz! Przecie przed chwil go dotykae. - Nic nie czuem. Anioowie nic nie czuj, Cecylio. - Nie czue, e jest zimny? Na twarzy Ariela pojawi si wyraz zniecierpliwienia. - Musisz w kocu to zrozumie, bo jeli nie, to rozmowa z tob przestanie by taka zabawna. Dla nas dotykanie niegowej kuli to to samo, co dotykanie myli. Ty take nie moesz tak naprawd dotkn wspomnienia o niegu, ktry spad w zeszym roku. Cecylia pokiwaa gow, a Ariel spyta: - Jakie to uczucie - trzyma w rku niegow kul? - Zimne... Lodowato zimne. - To ju mwia. Cecylia musiaa bardzo wyty umys. - Kuje w skr. askocze jak mocna mitwka. Masz ochot przycign rk do siebie i trz si z zimna. A jednoczenie to bardzo przyjemne uczucie. Ariel zaciekawiony pochyli si nad dziewczynk. - Nigdy nie prbowaem mitwki - powiedzia. - Ani te nie trzsem si z zimna. Dopiero teraz Cecylia zrozumiaa, e Arielowi wcale nie jest atwiej zrozumie ziemskie tajemnice ni jej niebiaskie. - To musi by okropne: dotyka czego i wcale tego nie czu - powiedziaa. - Jedn z najgorszych rzeczy, jakie znam, jest znieczulenie u dentysty. - Znieczulenie u dentysty - powtrzy. - A na pewno jeszcze gorsze jest takie cakowite znieczulenie. Przecie nie moecie czu, e yjecie. Z twarzy Ariela trudno byo co wyczyta. - Czujesz to caym ciaem? - zapyta. Cecylia si rozemiaa. - Wosami nie. I paznokciami te nie. - Ale we wszystkich miejscach, gdzie masz skr, czyli niemal wszdzie. Krew i ko otacza magiczny kostium, ktry sprawia, e moecie czu swoje otoczenie. Potrafisz poj, w

jaki sposb mona stworzy co tak niesamowitego? - Magiczny kostium? - Twoja skra, Cecylio, mam na myli delikatn siateczk wkien nerwowych. Bg, tworzc wiat, uczyni to w tak przemylny sposb, e dzieo stworzenia moe wyczuwa samo siebie. Zgodzisz si ze mn, e to wprost nieprawdopodobne? - Moe i tak... - Czy na caym ciele jestecie jednakowo wraliwi? Cecylia musiaa si zastanowi. - Nie wszdzie jestem tak samo askotliwa. W niektrych miejscach askotanie sprawia szczegln przyjemno. Czasami bywa tak rozkoszne, e prawie boli. Wiedziae, e co moe by tak rozkoszne, e prawie boli? - Wiedziae, e co moe by tak rozkoszne, e prawie boli? - Znw mnie przedrzeniasz. Ariel pokrci gow. - Po prostu staram si zrozumie, co mwisz. A czy co moe tak bole, e jest prawie rozkoszne? - Nie... - Przepraszam, e zapytaem, ale, widzisz, anioowie nie wiedz dokadnie, czym jest bl. - Naprawd jestecie tacy niewraliwi jak ziemia czy kamie? Z powag pokiwa gow. - Co najmniej. - Nie wiem, co bym wolaa. - By kamieniem czy anioem? - Chodzi mi o to, e gdybym nic nie czua, nigdy te by mnie nic nie bolao. Chyba najlepiej by znieczulonym w caoci. - Wobec tego by moe to sam dentysta ci si nie podoba, nie miejscowe znieczulenie. Pokiwaa gow. - Wydaje mi si jednak troch zastanawiajce, e anioowie w niebie nie odrniaj dobrej rzeczy od niedobrej. Znw miaa na kocu jzyka, e wcale nie jest przekonana, czy wierzy w anioy, kiedy nagle co jej przyszo do gowy. - Dlaczego nie masz skrzyde? Anio rozemia si. - Anielskie skrzyda to tylko stary przesd, wywodzcy si z czasw, kiedy ludzie

wierzyli, e Ziemia jest paska jak nalenik, a anioowie bez przerwy fruwaj midzy niebem a ziemi. A wcale nie jest tak prosto. - No to jak jest? - To ptaki potrzebuj skrzyde, aby wzbi si w powietrze, one s z krwi i koci. My jestemy utworzeni z ducha, dlatego do poruszania si po dziele stworzenia nie potrzeba nam skrzyde. Cecylia si umiechna. - To mniej wicej tak, jak moje myli. One take nie potrzebuj skrzyde, aby kry po wiecie. Nie skoczya jeszcze mwi, a ju Ariel poderwa si z krzesa i zacz unosi si w powietrzu niczym wypeniony gazem balonik. Cecylia wodzia za nim wzrokiem. - Fantastycznie! - wykrzykna. - Czy to nie rozkoszne? Ariel stan na pododze przy pce z ksikami. - Ja nic nie czuj. - To musi by dziwne uczucie. To musi by dziwne uczucie tak nic nie czu. - Ale twoje myli take nie czuj, o czym myl, w taki sposb, jak ty czujesz w rku kul ze niegu. Ariel podnis nowe narty i podsun je pod nos Cecylii. - Czy przyjemnie jest jedzi na nartach? Cecylia kiwna gow. - Ju niedugo je wyprbuj... - To musi by typowo zimne przeycie, zwaszcza wtedy, gdy si wywracacie w nieg. Czy wtedy w caym ciele czujecie smak mocnej mitwki i trzsiecie si z zimna? - Jeli mamy na sobie dostatecznie grube ubranie, to nie. Wtedy czujemy tylko, e nieg jest mikki jak wata na choince. Czasami odpinamy narty i robimy anioy na niegu. Cudownie! Ariel odstawi narty na swoje miejsce. - Bardzo wysoko to sobie cenimy - powiedzia. - W dodatku to dowodzi, jak blisko dzieci ludzkiego rodu s spokrewnione z Boymi dziemi w niebie. - Naprawd? Ariel uroczycie skin gow. - Po pierwsze dlatego, e robicie anioy na niegu. Przecie rwnie dobrze moglibycie robi co innego. Po drugie dlatego, e tak was to bawi. Wszyscy anioowie lubi zabawy. - Mylisz, e doroli nie lubi robi zabawnych rzeczy?

Ariel wzruszy ramionami. - Widziaa kiedy dorosego narciarza, ktry by odpi narty i rzuci si plackiem w gboki nieg, eby zrobi anioa? Cecylia kiwna gow. - Raz babcia tak wanie zrobia. - Sama wic widzisz! - Co takiego? - Najwidoczniej nie stracia kontaktu z dzieckiem, ktre w niej tkwi. Ariel znw zacz kry po pokoju. Wyldowawszy przy ku Cecylii, stwierdzi: - Szkoda, e musz to powiedzie, ale idzie nam teraz troch opornie. - Co idzie opornie? Ariel westchn z rezygnacj. - To bardzo niezwyke spotkanie nieba z ziemi. Miaem ci zdradzi mnstwo niebiaskich tajemnic, gdyby ty opowiedziaa mi, jak to jest by czowiekiem z krwi i koci. Cecylia czua si zmczona i wycieczona; uwaaa, e anio Ariel zacz si powtarza. - Troch nudno tak tylko tutaj lee - powiedziaa. Ariel pokiwa gow. - Rzeczywicie, jak na razie nie jest to najzabawniejsza z moich anielskich wart. - Zejdziemy na d do salonu? Byam tam tylko przy rozdawaniu prezentw... - Zejdziemy na d do salonu? - powtrzy Ariel. - Bardzo chtnie. Wci jest noc wigilijna. - Sdzisz, e moesz mi w tym pomc? - Oczywicie. - Dasz rad mnie podnie? - Wy dla nas nic nie waycie, Cecylio. - No to zanie mnie na d.

Ariel wsun wycignite rami pod Cecyli i podnis j z ka. Kiedy podnosi j tatu, uczucie byo zupenie inne. Tatu zwykle sapa i dysza jak miech kowalski. Na ramieniu anioa Cecylia czua si lekka jak pirko, chocia Ariel by od niej o wiele mniejszy. Wymknli si na korytarz i opucili po schodach na d. W sieni nie byo teraz dziadka palcego cygaro. Ale gdyby tu sta, czy zobaczyby anioa Ariela? Czy te mylaby, e Cecylia unosi si w powietrzu?

W salonie byo niemal cakiem ciemno, palia si jedynie lampka nad zielonym fotelem. - Zwykle kad mnie na kanapie - powiedziaa Cecylia. Uoy j delikatnie na czerwonej kanapie; Cecylia podniosa wzrok. - Zgasili wiateka na choince! Co za gupota! W nastpnej sekundzie Ariel ju wsun wtyczk do kontaktu. Stan pod choink i rozoy rce. Blask choinkowych lampek rozjani salon, wprowadzajc witeczny nastrj. - Szybko dziaasz - pochwalia go. - Przypominasz mi dinna z lampy ktry spenia wszystkie yczenia... Widzisz, jaka liczna choinka? Ariel uroczycie pokiwa gow. - Lampki przypominaj wiateka w niebie. - Naprawd? Zawsze si nad tym zastanawiaam. Czy tam te jest wata na lampkach? - wiateka w niebie to wszystkie gwiazdy i planety - wyjani Ariel. - Wok niektrych planet unosz si rozmaite gazy. Moe wanie dlatego ukadacie wat na choinkowych lampkach? - Nigdy si nad tym nie zastanawiaam. Ale przed kadymi witami spieramy si, a si iskry sypi, o to, czy ma by wata na choince, czy nie. Mama tego nie znosi, babcia te, ale w tym roku nie miay mi si sprzeciwia. - W kadym razie na czubku drzewa umieszczacie gwiazd. Cecylia popatrzya w gr. - Ta, ktr mielimy przedtem, nagle gdzie zgina. A ta nowa zreszt siedzi troch krzywo. Ju za moment anio Ariel swobodnie kry wok wierzchoka choinki. Cecylia szeroko otworzya oczy. Na choince wisiay papierowe anioki, niektre biae, inne zote. A teraz najprawdziwszy anio fruwa wok drzewka! - Ju prosto? - Chyba tak... Ale nie schod od razu na podog. Mio patrze, jak tak sobie latasz. Ariel przemkn pod sufitem i zawis w powietrzu jaki metr nad stoem. - Chciaabym umie lata - powiedziaa Cecylia. - Wtedy by moe uciekabym od wszystkiego. Ariel wskaza na wielki pmisek z ciastkami i marcepanowymi cukierkami. - Nie zabrali pmiska z ciastkami. - Rzeczywicie, poczstuj si. Ariel kry tu nad pmiskiem. - Zabawne by byo, gdybym mg - stwierdzi.

- Oczywicie, e moesz. Nie masz pojcia, ile napiekli! Ariel westchn gboko. - Mwiem ci ju, e anioowie nie jedz. Nie moemy je. - Ach... zapomniaam. - Przemija czas, nastpuj nowe pokolenia. Wci zastawia si kolejne stoy rozmaitymi napojami i jedzeniem. Ale anioowie w niebie nigdy nie pojm, co to znaczy czu smak ktrej z ziemskich wspaniaoci. - Mgby mi poda piaskowe ciasteczko? Ariel zanurkowa po ciasteczko, przefrun przez pokj i poda je Cecylii. Dziewczynka zacza je pogryza malekimi kseczkami. Ariel zawis w powietrzu nad kanap. - Strasznie mieszne tak patrze, jak jecie - powiedzia. - Dlaczego? - Wkadacie co do ust, mlaskacie i ujecie, czujecie taki czy inny smak. I dopiero pniej to co zmienia si w krew i ko. - To prawda, tak wanie jest. - Ile jest rnych smakw? - Nie mam pojcia. Nie przypuszczam, eby sporzdzono jaki dokadny katalog smakw. - A co jest dla ciebie najpyszniejsze? Cecylia musiaa si zastanowi. - Moe truskawki... Truskawki z lodami. Ariel przewrci oczami. - Przyznaj, troch mnie dziwi, e wkadacie do buzi takie zimne grudki mity. Pewnie trzsiecie si w rodku i czujecie, jak to askocze? - W twoich ustach to brzmi bardzo tajemniczo. Ale to prawda, e czasami askocze a w brzuchu. Pycha! Ariel nie przestawa unosi si nad kanap. Czasami cofa si o dziesi czy dwadziecia centymetrw, to znw koysa si bliej dziewczynki. Wskaza na st. - Na pmisku ley kilka truskawek. Cecylia wybuchna miechem. - To tylko marcepanowe truskawki Lassego! - Bardzo si rni w smaku od innych truskawek?

- Bardzo! Ale i te, i te mogyby si znale w katalogu pysznych smakw. Popatrzya prosto w przejrzyste, szafirowe oczy. - Czy mogaby chocia sprbowa mi opisa, czym rni si w smaku zwyka truskawka od marcepanowej? - poprosi. Cecylia wci skubaa piaskowe ciastko. Zerkna na pmisek, na ktrym leay truskawki z marcepanu, nabraa powietrza w puca i powiedziaa: - Ogrodowa truskawka ma sodki, a zarazem kwaskowy smak. No i oczywicie czerwony. Jeli natomiast jesz truskawk marcepanow, to ona take ma czerwony smak, bo uywamy czerwonego barwnika spoywczego, ale przede wszystkim ma smak pysznego sodko - wytrawnego marcepanu. - Pysznego sodko - wytrawnego marcepanu? - Wiesz, e marcepan robi si z migdaw? Dlatego mwi sodko - wytrawny, bo przecie orzechy s niesodkie. Sodycz bierze si z cukru. Zlizaa okruszki ciasta z rki. - Waciwie akurat w tej chwili nie mam ochoty na adn truskawk, poniewa nie jestem zdrowa. Ale s wita i chyba powinnam przynajmniej o nich myle. Ariel zrezygnowany pokrci gow. - Niewiele zmdrzaem po tym opisie. Smaki i temu podobne to dla nas, aniow, niezgbione tajemnice. Ale chyba nie dla Boga, jako e to On nas stworzy. Ariel opad w d i usiad na nogach dziewczynki. Nic nie way. Ledwie jej dotyka, nie czua nawet askotania. - Nie zawsze w peni rozumie si to, co si samemu stworzyo - owiadczy. - Dlaczego? - Moesz na przykad narysowa co albo namalowa na kartce papieru, ale wcale nie jest powiedziane, e zrozumiesz, jak to jest by tym, co narysowaa. - To zupenie co innego, bo przecie mj rysunek nie bdzie y. Ariel z zapaem pokiwa gow. - I wanie to jest takie dziwne. - Co? - e wy jestecie ywi. Cecylia zapatrzya si w sufit. - W kadym razie masz racj, e Bg nie rozumie, jakie to gupie chorowa w Wigili... Ariel jej przerwa.

- Pniej moemy porozmawia o Bogu. Najpierw miaa opowiedzie, jak to jest by czowiekiem z krwi i koci. - No to pytaj! Moesz pyta, o co chcesz. - Rozmawialimy o smaku. Prbowaa mi opisa, co czujecie smakujc co. W rwnym stopniu mnie zdumiewa, e potraficie wyczuwa zapach rozmaitych rzeczy, i to nawet wwczas, gdy nos nie znajduje si w pobliu tego, co pachnie. Czym s te wszystkie zapachy, ktre unosz si w dziele stworzenia? - Chcesz mi wmwi, e ty nie czujesz zapachu choinki? Ariel westchn zrezygnowany. - Anioowie nie maj adnych zmysw, Cecylio. Co prawda nie jest to klaswka z religii, ale w kocu powinna o tym wiedzie. - Przepraszam. - Jak pachnie choinka? - Zielono... i jeszcze kwano i wieo... i troch wilgotno. Ale take sodko. Powiedziaabym, e zapach choinki to poowa nastroju gwiazdkowego. Do tego dochodzi kiszona kapusta i kadzido na drugim i trzecim miejscu. Na czwartym s cygara dziadka, ale to moe by nawet za duo dobrego. - Czy potraficie wyczu zapach wiate? - Nie, waciwie nie. - Czy to znaczy, e nie cakiem si ze sob zgadzasz? - Przystrojona choinka, kiedy zapali si na niej wiateka, pachnie troch inaczej. Tylko troszeczk, ale ta maleka rnica ma wielkie znaczenie dla nastroju witecznego. - No c, wydaje mi si, e w kwestii zapachw nie zajedziemy o wiele dalej ni ze smakami. Czy istnieje take nieskoczenie wiele rozmaitych zapachw? - Moe i tak, ale wydaje mi si, e ludzie nie maj takiego wyrobionego zmysu powonienia. Wyczuwamy by moe jakie sto rnych zapachw, za to smakw - tysic. Psy maj o wiele lepszy wch. Przypuszczam, e potrafi rozrni kilka tysicy rozmaitych woni. To wcale nie powinno dziwi, skoro poow gowy psa zajmuje wielki nos. - A jednak wyjanianie idzie ci cakiem niele. Moesz mi powiedzie, jak to jest widzie? - Widzisz chyba to samo co ja? Ariel unis si z kanapy, przefrun przez pokj i usiad w zielonym fotelu. Wydawa si maleki w stosunku do wielkiego mebla, sprawia wraenie, e si w nim utopi. - Ale widz to w inny sposb. Bo przecie nie jestem ulepiony z ziemi i wody. Nie jestem

kawakiem ywego ciasta. - A jak ty widzisz? - Moesz powiedzie, e jestem obecny duchowo. - Ale mnie widzisz? Pokrci gow. - Po prostu tu jestem. - Ja take. I przez cay czas moemy si nawzajem widzie, prawda? Ariel nie odpowiedzia wprost. - Chcesz powiedzie, e widzisz we nie? - Czsto we nie widz bardzo wyranie. - Ale wtedy nie patrzysz oczami. - No tak, bo s przecie zamknite. - Wobec tego chyba rozumiesz, e jest wiele sposobw patrzenia. S ludzie niewidomi. Musz korzysta z wewntrznego oka. Tego samego, ktrym ty patrzysz, gdy ni ci si sodkie sny. - Wewntrzne oko? Kiwn gow. - Nie ma ono nic wsplnego z ywymi soczewkami, ktrych, mrugajc powiekami, uywasz do postrzegania otaczajcej ci przyrody. Kiedy obierasz cebul albo wpadnie ci do oka jaki pyek, nastpuj zakcenia widzenia. W najgorszym przypadku mona nawet cakiem straci wzrok. Ale nic nie moe uszkodzi wewntrznego oka. - Dlaczego nie? - Poniewa ono nie jest z krwi i koci. - Z czego wobec tego jest? - Z myli i ducha. - To brzmi jako strasznie. Ariel opar rce na porczach. Teraz wydawa si jeszcze mniejszy w gbokim fotelu. - Mnie straszniejsze wydaje si to, e para ywych oczu, zbudowanych z atomw i czsteczek, widzi wszystko, co si znajduje wok. Potraficie nawet patrze w przestrze kosmiczn i dostrzega cz niebiaskich wspaniaoci. A to, czym patrzycie, to dwie przypominajce szko grudki, blisko spokrewnione z oczami ryb. - Kiedy mwisz w taki sposb, staje si to bardzo tajemnicze. Machn rk. - Nie bardziej ni jest w istocie. Kiedy, przed wieloma milionami lat, niektrym rybom

w morzu z petw wyrosy odna, na ktrych mogy chodzi. Potem mae pazy wyczogay si na ld i zaczy si rozglda w poszukiwaniu czego do jedzenia. Teraz tymi samymi oczami, ktre kiedy mogy oglda tylko takie gwiazdy jak rozgwiazdy i jeowce, moecie obserwowa tysice lat wietlnych w przestrzeni kosmicznej. A nawet wicej: moecie lee na czerwonej kanapie i patrze w oczy jednemu z Boych aniow. - Rzeczywicie dziwne - rozemiaa si Cecylia. - Gdyby Bg nie stworzy wzroku, nie podzieliby si te z wami dzieem stworzenia. Ogrd Edenu wci leaby pogrony w niemej ciemnoci. - W niemej ciemnoci - powtrzya Cecylia. Brzmiao to okropnie smutno. - Kade, absolutnie kade oko to uamek boskiego misterium - cign Ariel. - Wzrok to miejsce spotkania rzeczy i myli, to perowa brama czca soce i ducha. Ludzkie oko to wanie zwierciado, w ktrym przestrze tworzca w wiadomoci Boga spotyka sam siebie w przestrzeni stworzonej, tej na zewntrz. Cecylia przerwaa mu podnoszc rk. - Chyba nie zrozumiaam tego ostatniego. Anio Ariel wyjani: - Niektrzy anioowie w niebie uwaaj, e kade oko, ktre widzi boskie dzieo stworzenia, to oko Boga. Kt bowiem powiedzia, e Bg nie ma wielu miliardw oczu? By moe rozsypa po dziele stworzenia miliardy malekich wiatoczuych komrek, aby mc o kadej porze przyglda si swemu dzieu z miliardw rnych punktw. A poniewa ludzie nie potrafi pywa kilkaset metrw pod powierzchni morza, da oczy rwnie rybom. Ludzie nie umiej te lata, ale zawsze pod niebem rozpociera si ywy dywan ptasich oczu i z gry obserwuje ziemi. Ale to jeszcze nie wszystko... - Mw dalej! - Czasami zdarza si, e czowiek podnosi wzrok na niebo, miejsce, z ktrego pochodzi, i wtedy Bg jakby oglda si w zwierciadle. Cecylia wypucia powietrze z puc. - Wielkie nieba! - wykrzykna. - Nieba i morza. - Co takiego? - Niebo odbija si w morzu. Podobnie Bg znajduje swe odbicie w ludzkich oczach. Oko jest bowiem zwierciadem duszy i Bg moe si przeglda w ludzkiej duszy. Cecylii bardzo zaimponoway jego mdre sowa. - Powiniene zosta ksidzem, jeli, oczywicie, wszystko to nie jest herezj.

Anio umiechn si szelmowsko. - W niebie nie jestemy tacy skrupulatni. Od zawsze wiedzielimy, e dzieo stworzenia to wielka zagadka, a kiedy ma si do czynienia z zagadk, wolno te troch zgadywa. Cecylia wtulia gow w ramiona. - Kiedy mwisz tak uroczycie, ciarki przechodz mi po plecach. W dodatku moliwe, e mam troch gorczki. Czy musimy rozmawia o tych wszystkich zmysach? - Zostay jeszcze tylko dwa. Lubisz piosenki i muzyk? - Ostatnio najbardziej lubi sucha kold Sissel Kyrkjebo~. Zanim ci spotkaam, uwaaam, e ona przypomina anioa. Teraz jednak zrozumiaam, e jej anielskie wosy wiadcz tylko o tym, e i ona pochodzi od mapy. A tak w ogle niektrzy mwi, e jestem do niej podobna. - Ach, tak? - A co ty o tym mylisz? - Dostrzegam podobiestwo. - Widziae j? - Raczej trudno byo tego unikn. - O ktrym zmyle teraz mwimy? - Fantastycznie si z tob rozmawia, Cecylio! - rozemia si Ariel. - Spytaem, czy lubisz muzyk, bo chciabym, eby mi opowiedziaa, co to znaczy sysze. Dla aniow to cakiem niepojte, e krew i ko maj takie zdolnoci. - Czy to takie dziwne? - Naprawd nie wydaje ci si zastanawiajce, e ptaki wierkaj tak gono i sysz nawzajem swoje trele z odlegoci kilku kilometrw? Te malekie kbki s niczym oywione flety, ktre bezustannie wygrywaj melodie na sobie samych. Co najmniej tak samo zdumiewa fakt, e wszystkie sowa, ktre wypowiadam, docieraj do ciebie. - Znw, moim zdaniem, przesadzasz z t rnic midzy wami a nami. Ty take syszysz, co ja mwi. Ariel westchn gono. - Jeli jeszcze cho jeden jedyny raz porwnasz siebie z nami po to, eby sobie uatwi, pjd w odwiedziny do innego pacjenta. Bardzo wielu chorych ludzi nie moe liczy na ani jedn wizyt anioa. Dziewczynka powiedziaa pospiesznie: - Chodzi ci na pewno o to, e ty syszysz nie za pomoc ywych uszu jak ja, lecz po prostu wymieniamy myli...

- Tak, co w tym rodzaju. Przepraszam, e wyrwao mi si o tym innym pacjencie. To nie twoja wina, e poznajesz tylko czciowo. Widzisz wszystko jakby w zwierciadle, niejasno. - W zwierciadle, niejasno... - Teraz ty mnie przedrzeniasz. - Po prostu smakuj sowa! - Kiedy ziemia bya cakiem pusta - podj Ariel. - Pniej otrzymaa zdolno przysuchiwania si wasnym dwikom. Przez wiele milionw lat grzmiao i byskao, morskie fale biy w skay, a wulkany z ogromn si wyrzucay w gr strumienie lawy. Ale nikt niczego nie sysza. Dzisiaj ten glob potrafi sucha wasnych odgosw. Nie umie tego Wenus czy Mars. A gdyby nagle zrobio si za cicho, wystarczy nastawi koncert organowy Jana Sebastiana Bacha. Najbardziej lubi wielkie koncerty na wieym powietrzu. Wwczas planeta wysya w przestrze kosmiczn najpikniejsze dwiki. Nie mwic ju o wszystkich koncertach nadawanych przez radio. Ziemia gra sama z siebie. Wok rozarzonego soca na Drodze Mlecznej wiruje maleka pozytywka, ziemski glob. - Moe powiniene raczej by poet - podsuna Cecylia. - Byleby tylko nie pisa za mao nowoczenie. - Wolabym ju zosta badaczem przyrody, bo nie bardzo rozumiem, co si dzieje, kiedy ze sob rozmawiacie i niewidzialne sowa jakby wypezaj z ust, a potem czogaj si przez ciasne ucho, aby wreszcie wtopi si w galaretowat grudk mzgu. Wanie ten proces, ktry opisa anio, nastpi teraz. Dziwne sowa, jakie wypowiedzia, wtopiy si w mzg Cecylii i stay si mylami. Dziewczynka tak dugo si nad tym zastanawiaa, e Ariel znw przemwi: - Rwnie zdumiewajcy jest sposb, w jaki potraficie formowa sowa w ustach. Czasami odbywa si to wciekle szybko. Jakby sowa same wypyway wam z ust. Czy zdarza si, e sami nie bardzo wiecie, co mwicie, i orientujecie si dopiero wtedy, kiedy ju to powiecie? Cecylia spucia wzrok. - Nie zawsze zastanawiamy si nad wszystkim, co robimy. Kiedy musz biec do szkoy, po prostu biegn. Nie mam czasu myle o tym, w jaki sposb poruszam nogami. Gdyby tak byo, na pewno bym si potkna. Czasami zdarza si to take podczas rozmowy. Bywa, e potykamy si o sowa. - Musicie te przez cay czas nabiera powietrza i je wypuszcza. Czy to rwnie odbywa si samo z siebie? - Chyba tak.

- To brzmi troch strasznie. Bo gdybycie chocia jeden jedyny raz zapomnieli zaczerpn oddechu, to serce przestaoby bi. A gdyby serce przestao bi... - Przesta! - przerwaa mu Cecylia. - Na szczcie nie o wszystkim musimy wci myle. Ariel zasoni usta doni. - Przepraszam! Rozmawialimy o formowaniu wszystkich tych niewidzialnych sw, zanim zaczn kry midzy ustami a uchem. Czy to prawda, e kady czowiek ma inny gos? Cecylia przytakna. - Inaczej brzmi pytanie: Czy dobrze spaa?, kiedy zadaje je mama, a zupenie inaczej, kiedy pyta tatu albo babcia. Mog lee z gow pod kodr, a i tak wiem, kto do mnie mwi. Kady czowiek wypowiada to samo sowo odrobin inaczej. To dotyczy zreszt take instrumentw muzycznych. Wysokie C grane na klarnecie rni si od tego samego tonu zagranego na skrzypcach. Czytaam w dodatku, e dwoje skrzypiec nigdy nie brzmi dokadnie tak samo. Podobnie jest z naszymi gosami. - Wida z tego, jak delikatnymi instrumentami s zarwno gos, jak i ucho. - Nawet przez zamknite okno sysz, e na dworze wieje wiatr albo listonosz jedzie na rowerze drog. Szkoda zreszt, e nie widziae, jak spad z roweru... - Siedziaem w oknie tak samo jak ty. - Chyba rzeczywicie potrafisz by wszdzie... A czasami, kiedy w domu jest cakiem cicho, sysz, jak pada nieg. - Cecylia w podnieceniu zacza wymachiwa rk. - Potrafi te widzie uszami! - Bzdury! - Ariel zrobi surow min. - Wprawdzie rozmawiamy o sprawach niezwykle zdumiewajcych, lecz nie drwij ze mnie! - Ale to najprawdziwsza prawda. Gdy le w swoim pokoju i wsuchuj si w odgosy dobiegajce z dou, to jakbym widziaa, co oni tam robi. - Wobec tego masz odrobin wzroku anielskiego. Cecylia uniosa si na kanapie. - Przez cay czas uwaaam, e przesadzasz z t rnic midzy anioami a ludmi. - To tym bardziej zdumiewajce, bo tak bardzo rnimy si pochodzeniem. Wy jestecie ulepieni z milionw czsteczek na przypadkowej planecie na niebie. Przebywacie na niej zaledwie przez krtk chwil, ale moecie przechadza si lekkim krokiem po dziele stworzenia. Rozmawiacie, miejecie si i mylicie mdre myli, zupenie jak anioowie w niebie. - Nie uwaasz, e rwnie tajemnicze jest by anioem?

- Mwilimy ju o tym wczeniej. Rnica polega na tym, e my jestemy tutaj od zawsze. Wiemy ponadto, e nigdy nie wpadniemy w pustk nicoci jak pknita baka mydlana. My po prostu jestemy Cecylio. Jestemy tym, co zawsze byo i zawsze bdzie. Wy przybywacie i odchodzicie... Dziewczynka westchna. - Szkoda, e wczeniej nie mylaam o tym, co to znaczy y. - Nigdy nie jest za pno, by zawrci. - Nie bardzo wiem dlaczego, ale nagle zrobio mi si strasznie smutno. Ariel prbowa powstrzyma jej zy. - Och, nie, prosz! Bo wtedy bd musia pociesza ci i rozmiesza. Czasami odnosz wraenie, e wy tylko alicie si i narzekacie. - atwo ci tak mwi! - Zosta nam jeszcze tylko jeden zmys. Troch bardziej nieokrelony, ale wcale przez to nie mniej tajemniczy. Cecylia otara ezk. - Nie mog sobie przypomnie, jak si te ten pity zmys nazywa... Dotyk? Ariel skin gow. - Rozmawialimy ju o cienkim paszczu ze skry i wosw, ktry od stp do gw okrywa krew i koci. Smak tego, co jecie, wyczuwacie jzykiem. Ale w pewnym sensie potraficie smakowa caym ciaem. Smakujecie, czy co jest zimne czy gorce, mokre czy suche, gadkie czy chropowate... - Wcale nie wydaje mi si to dziwne. - Dla anioa to by moe najdziwniejsze ze wszystkiego. Kamienie na play nie czuj, e le i ocieraj si o siebie, kiedy fale bij o brzeg. Kamie nie czuje take, e ty go dotykasz. Za to ty czujesz kamie. - Ogldae moj kolekcj kamieni? Cz kupiam, niektre dostaam, ale wikszo znalazam na play. Na nieznanym brzegu. - To znaczy na Krecie. Cecylia poczua si niemal oszukana. - I o tym wiedziae? Kiwn gow. - Wiele razy przygldaem si twoim kamieniom, kiedy spaa, ale nigdy nie zrozumiem, czym jest dotknicie kamienia. - Omija ci wobec tego co bardzo istotnego. Niektre s tak przyjemnie okrge i

gadkie, e mam ochot si mia. Ariel wsta z zielonego fotela i wznis si pod sufit. Pync w powietrzu powiedzia: - Omwilimy ju wszystkie pi zmysw... Cecylia mu przerwaa: - Ale istnieje te szsty zmys. - Jaki to? - Niektrzy ludzie uwaaj, e zostali obdarzeni zmysem, dziki ktremu widz rzeczy niedostpne za pomoc piciu zwykych zmysw. Potrafi na przykad przewidzie, co si wydarzy w przyszoci, albo wiedz, gdzie kto co zgubi. Inni sdz, e to tylko przesd. - By moe ten zmys sprawi, e pewnego dnia odnajdziemy star gwiazd na choink powiedzia Ariel z tajemnicz min. - Wiesz, gdzie ona jest? - Zobaczymy... Cecylia zamylia si nad witami. - Zastanawiam si, czy witeczny nastrj nie ma czego wsplnego z szstym zmysem. By moe w czasie wit bardziej jestemy podobni do aniow ni w innych porach roku. Tak czy owak wita Boego Narodzenia maj zwizek ze wszystkimi pozostaymi zmysami. Czuj zapach wit, czuj ich smak, widz je i sysz. Poza tym mog dotkn wszystkich paczek z prezentami i zgadywa, co jest w rodku. Twarz Ariela rozbysa. - Tak, co jest w rodku. Chciabym, abymy o tym te troch porozmawiali. - O tym, co jest w gwiazdkowych prezentach? - Nie, o tym, co jest w tobie. - Fuj, to takie paskudne. - Bardzo dziwne. - Co? - e nie chcecie mwi o tym, z czego jestecie zrobieni. C w tym paskudnego? Wyobra sobie, e kamie nie znosiby myli, e jest kamieniem. Byby to naprawd nieszczliwy kamie, bo musiaby y z pogard dla siebie samego przez wiele tysicy lat, zanim stopniowo by si rozpad i zmieni w wir i piasek. Ale wy nie istniejecie tak dugo... - No dobrze, porozmawiamy te o tym, co jest w rodku. Ale tylko pod jednym warunkiem. - Jaki to warunek? - Obiecasz mi, e potem opowiesz mi wiele cudownych rzeczy o niebie.

- Anioowie nigdy nie ami danego sowa. - No tak, wtedy cakiem straciabym wiar. - Moe mogaby mi odpowiedzie na pytanie, nad ktrym czsto zastanawiamy si w niebie i zazwyczaj si ze sob nie zgadzamy. To troch draliwe, ale... - pytaj! Ariel zebra si na odwag. - Czy czujecie, jak krew kry w yach? - Tylko wtedy, gdy si skaleczymy albo trzeba nam pobra krew. Ale wtedy krew wypywa... - Jakie to uczucie? - Czasami tylko troch askocze, a potem zaczyna szczypa. - Ale czujecie chyba te krew i koci, ktre macie w rodku? Cecylia pokrcia gow. - Jestemy tak urzdzeni, e nie czujemy, co jest pod skr. Skra sprawia, e moemy dotyka i czu si nawzajem, ale na szczcie nie musimy czu siebie samych. - Co chyba musicie czu? Dziewczynka zastanowia si przez chwil, ale w kocu pokrcia gow. - Dopki jestemy zdrowi, nic nie czujemy. Dopiero kiedy co boli... - Boli? - Kuje... albo pulsuje... albo piecze. Ariel zrezygnowany rozoy rce. - Kuje, pulsuje albo piecze... - Nigdy nie prbowae uszczypn si w rk? - Nie, nigdy. - Powiniene sprbowa, inaczej nie moesz by cakiem pewien, czy nie pisz. Ariel usiowa uszczypn si w rami, lecz Cecylia spostrzega, e nie bardzo mu si to udaje. Pokrci gow. - Anioowie nie mog uszczypn si w rk - oznajmi. - Nic nie czujemy. - To znaczy e nie moesz wiedzie, czy jeste prawdziwy. Na sekund - albo nawet jeszcze krcej - Ariel jakby znikn. A moe to po prostu ona mrugna? Kiedy znw si pojawi, powiedzia: - Trzeba jak najszybciej zanie ci z powrotem do ka. - Dlaczego?

- Jest sidma. Za par sekund zadzwoni budzik. O, ju dzwoni.

Cecylia zbudzia si ociaa. Na zewntrz byo tak jasno i przejrzycie, jak tylko potrafi by w dzie wit Boego Narodzenia. Pozostao jej zaledwie niejasne wspomnienie po nocnych eskapadach. Bya z Arielem w salonie. Potem, kiedy w sypialni rodzicw zadzwoni budzik, anio wnis j z powrotem na gr. - Arielu - szepna. Ale nie doczekaa si odpowiedzi. Moe przychodzi tylko noc... Zadzwonia dzwoneczkiem, ktry sta na nocnym stoliku. Mamie na przyjcie potrzeba byo niewiele wicej czasu, ni Arielowi na zapalenie wiateek na choince. I ona take pojawia si niczym dinn z lampy. - A wic si obudzia! Uklka przy ku Cecylii. - Ju prawie pierwsza. Spaa przez cay czas? Cecylia pokrcia gow. - A co robia? - Leaam, patrzyam i suchaam. Noc w domu take sycha rne odgosy, jeli tylko si dobrze nastawi uszu. Czasami sysz, jak na dworze pada nieg. - A na co patrzya? - Przez okno wpada takie adne wiato... - Moga przecie zadzwoni dzwoneczkiem. - Leaam sobie i mylaam o rnych sprawach. - Co ci bolao? - Nie... nie bardzo. - Jakie to uczucie? - I ty te zaczynasz? - Co takiego? - Nie, nic. Jestem okropnie saba... - W kadym razie kiedy zagldaam koo sidmej, spaa jak kamie. - Kamienie nie pi, mamo. - Umiechaa si przez sen. - Kamienie nie potrafi si te umiecha... Zreszt zasnam tu przed twoim przyjciem.

- Tak sdzisz? - Syszaam, jak dzwoni budzik. Mama pooya jej rk na czole. - Przysza Kristine. Siedzi w salonie i prbuje marcepanowych cukierkw Lassego. - Niech jej wyjdzie na zdrowie. - O co ci chodzi? - Przesza mi ochota na marcepan. Masz skleroz? - Nie, wierz, e nie. - Po prostu przylij j na gr. Ju si nie boj zastrzykw! - Najpierw pjdziemy do azienki. - Wiesz, mamo... - Tak? - Czy Kristine nie moe po prostu zrobi mi zastrzyku i ju, koniec na tym? - Nie bardzo rozumiem... - Tyle zawsze paplania, jak si czuj, jak si wszystko nazywa i w ogle. Do ju mam takich gadek. W dodatku jest pierwszy dzie wit. - By moe ona zechce ci troch zbada. - Ale ty nie odchod. A jeli zacznie si wygupia i mnie pociesza, obiecaj, e j wygonisz. Ja i tak ju nie wiem, co mam jej odpowiada. - Sprbuj. - I, mamo, ja naprawd wyzdrowiej. Przyrzekam. - Tak, na pewno. - Ale tylko mnie wolno mwi, e niedugo bd zdrowa. Kiedy wy tak mwicie, mam wraenie, e to tylko po to, eby mnie drczy. - Ty szelmo! Cecylia podniosa wzrok. - Paczesz, czy co? Mama signa rk do oczu. - Nieee... - W kadym razie masz w oczach zy. - Ee, kroiam cebul. - Znw? Cecylia dostaa lekarstwa i co do jedzenia, a pniej odwiedzia j po kolei caa rodzina. Lasse wczeniej wybra si na pagrki nad rzek, eby wyprbowa nowe mininarty. Ca rzek

sku ld. Pod jego warstw Lasse nie sysza nawet plusku wody. W najszerszym miejscu rzeki kilku chopcw z pitej i szstej klasy jedzio na ywach. Tatu przyszed na gr z nowym numerem Wiedzy Ilustrowanej, Cecylia ju wczeniej dostaa cay stos tych magazynw. Na samym pocztku tatu da jej numer, w ktrym znajdowa si artyku o mineraach i kamieniach szlachetnych: Gry - skarbcem ziemi. Cecylia przeczytaa jeszcze kilka innych artykuw i poprosia o wicej lektury. Od tamtej pory upyno ju wiele czasu. Nie miaa si, eby czyta duo na raz. Dziadek chcia rozmawia o wakacyjnej wyprawie na Kret. Wybrali si na ni ca rodzin, rwnie babcia z dziadkiem. Wyjechali akurat w tym czasie, gdy si dowiedzieli, e Cecylia jest chora. Nie pamitaa, czy byo to tu przed wyjazdem, czy zaraz potem. Na pewno ju wczeniej odwiedzia pierwszego lekarza... To byy wymarzone wakacje - caa rodzina tak si o nich wyraaa. Przez czternacie cudownych dni mieli soce, pla i wspaniae restauracje z wesoymi kelnerami, a wszystko to w czasie, gdy inni ludzie chodzili do szkoy albo do pracy. Jednego dnia pojechali na wulkaniczn wysp Santoryn. Wpynli promem do wielkiego krateru pozostaego po wybuchu wulkanu przed trzema i p tysicami lat, kiedy to ponad poowa Santorynu zapada si w morze. eby dosta si do miasta Thira, musieli jecha na muach najbardziej strom drog, jak Cecylia kiedykolwiek widziaa. Potem kpali si na play z lawy gdzie cay piasek by czarny jak wgiel, a w dodatku tak nagrzany od palcego soca, e a parzy. Przez kilka popoudni caa rodzina chodzia wzdu kamienistego brzegu w poszukiwaniu adnych kamieni. Nieustannie musieli uwaa na silne fale, ktre z pluskiem przetaczay kamienie. Cecylia bya sdzi. Tylko do niej naleaa decyzja, ktre kamienie s dostatecznie adne, by otrzyma miejsce w bagau. Zabrali ze sob adnych par kilogramw. Teraz dziadek domaga si potwierdzenia, e to wanie on znalaz najpikniejszy okaz. - To byy pikne dni, Cecylio... Wymarzony wyjazd na Kret mia miejsce w kocu wrzenia. Wczeniej Cecylia bya cakiem zdrowa, ale do szkoy chodzia jeszcze w pocztkach listopada. Potem spdzia kilka tygodni w szpitalu. Pniej kilka razy nauczyciel przychodzi do domu i opowiada, co robi na lekcjach. Ostatnia odwiedzia j babcia. Odkd Cecylia pamitaa, babcia opowiadaa jej rne historie. Nigdy jednak nie byy to zwyczajne bajki. Mwia o dawnych bogach, w ktrych

wierzyli wikingowie. Czasami czytaa jej mitologi Snowego i te historie nie mogy si rwna z niczym. Ostatnio czytywaa jej Bibli dla dzieci, ktra naleaa do mamy, kiedy ona bya maa. Pomyle tylko, e to taka stara ksika! Dzisiaj babcia opowiadaa o krukach Odyna. Nazyway si Hugin i Munin i latay po caym wiecie. Hugin znaczyo myl, a Munin - pami. Wieczorem kruki wracay do Odyna i opowiaday mu o wszystkim, co widziay. W ten sposb Odyn dowiadywa si, co dzieje si na wiecie. Ba si, e pewnego dnia ptaki do niego nie wrc. Kruki ponadto byy ptakami padlinoernymi i pomagay Odynowi odnajdywa zmarych ludzi. Odyn siedzia w Asgardzie na tronie, zwanym Hlidskjalf. Odyn by nie tylko najmdrzejszym ze wszystkich bogw, ale te i najpospniejszym, jedynie on bowiem zna prawd o Ragnarok, zbliajcej si zagadzie. Babcia opowiedziaa jej jeszcze mnstwo innych historii o Odynie i jego dwch krukach. Pniej po poudniu Cecylia zasna. Najpierw przez jaki czas tylko drzemaa, ale wkrtce naprawd zapada w sen. Kiedy si obudzia, usyszaa, e na dole jedz obiad. Wanie zaczli, bo Cecylia usyszaa, jak mama mwi: Pol po prostu waz z zup wok stou. Tak bdzie prociej... W pierwszy dzie wit zawsze bya zupa kalafiorowa, a potem piecze woowa. Cecylia wyja spod ka chiski notesik i zacza go przeglda. Kilka tygodni temu dostaa od babci przeliczny sznurek pereek, stary klejnot rodzinny. Napisaa potem w dzienniczku:

Kiedy umr, pknie srebrny sznurek i gadkie pery potocz si do swego domu na dnie morza, do matek - may. Kto zanurkuje po moje pery, kiedy mnie nie bdzie? Kto bdzie wiedzia, e byy moje? Kto odgadnie, e kiedy cay wiat oplata moj szyj?

Gryzc flamaster rozmylaa o nocnej rozmowie z anioem Arielem. Staraa si przypomnie sobie jak najwicej i kolejno zapisywaa w notesie:

Anioowie w niebie nigdy si nie rozsypi, a to dlatego, e nie maj ciaa z krwi i koci, od ktrego mogaby si oddzieli dusza. W dziele stworzenia jest inaczej. Tutaj wszystko atwo moe si rozpa. Nawet gra z wolna niszczeje i w kocu staje si wirem i piaskiem. Wszystko, co znajduje si w przyrodzie,

jest niczym powolny poar. Cae dzieo stworzenia tli si jak lene podszycie. Nie zawsze da si w peni zrozumie to, co si stworzyo. Mog na przykad narysowa albo namalowa co na kartce papieru i nie jest wcale powiedziane, e zrozumiem, jak to jest by tym czym, co narysowaam. Przecie to nie bdzie ywe. I wanie najdziwniejsze jest to, e ja yj!

Nie wiedziaa, co jeszcze ma napisa, spucia wic notes na podog i wsuna go pod ko. Musiaa znw zasn, bo obudzi j jaki gos: - Dobrze spaa? To anio Ariel. Cecylia otworzya oczy. Klcza w nogach ka. - Byem tu przez cay czas - zapewni. - Ale ja ci nie widziaam. Odpowiedzia dopiero po chwili: - By moe nie mwiem ci jeszcze, e istniej dwie rne formy anielskich odwiedzin. Zwykle po prostu siedzimy przy was, wcale si wam nie pokazujc. Czasami, bardzo rzadko, ukazujemy si naprawd, tak jak teraz. - Ale i to, i to jest anielskim strowaniem? - Owszem, tak. - A jak byo wtedy, gdy siedziae przy tym chorym chopcu w Niemczech? - Wwczas po prostu tam byem. - Nie bardzo rozumiem, jakim sposobem moesz by w pokoju, skoro ja ci nie widz. - Wcale nie tak trudno to wyjani. - No to wyjaniaj! - Gdyby ci si nio, e jeste na nieznanej play, to czy nie powiedziaaby, e w pewnym sensie bya na tej play? - W pewnym sensie tak... - Ale czy ludzie na tej play by ci widzieli? - Nie, oczywicie, e nie. - Pniej mogaby pojecha tam z biurem podry i kpa si na tym samym brzegu. Wwczas ludzie by ci zobaczyli, bo ukazaaby si naprawd. Cecylia popatrzya w szafirowe oczy anioa. - Bardzo ciekawe porwnanie... Wiesz, ledwie zdye zanie mnie do ka, a ju mama si obudzia.

- Tak, wszystko wisiao na wosku. - Gdybymy nie zdyli, przeyaby szok. Moe by pomylaa, e wyzdrowiaam? Ach, jak cudownie, Cecylko. Pomyle tylko, e nagle jeste cakiem zdrowa! Ariel rozemia si. - Lubi patrze, jak zasypiasz. To takie dziwne. - Anioowie pewnie nigdy nie pi? Pokrci gow. - Nie rozumiemy, co to sen. A ty? - Chyba te nie... - Ale pewnie czujesz, co dzieje si w twojej gowie akurat w chwili, kiedy zasypiasz? Cecylia wzruszya ramionami. - Po prostu zasypiam. - Nie pojmuj, skd masz na to odwag. - Dlaczego? - Nie wiesz przecie, czy si obudzisz... Czy nie mogaby przynajmniej sprbowa mi opisa, co czujesz w momencie zasypiania? Cecylia leciutko westchna. - W momencie zasypiania nie jestemy przytomni, to znaczy znajdujemy si na granicy. Dlatego nikt nie potrafi powiedzie, co czuje, kiedy zasypia. - Niepojte, bo przecie w gowie musi dzia si maa rewolucja. - Ale kiedy ona trwa, my ju zdylimy zasn. Nie da si pomyle: Teraz zasypiam, bo wtedy jest ju za pno na mylenie. Gowa jest mniej wicej jak maszyna, ktra nagle si wycza. - Ale kiedy ju si wyczy i przestanie w niej pyn prd, to w jaki sposb kilka godzin pniej potrafi si wczy? - Zadajesz takie trudne pytania. Po prostu zasypiamy a potem budzimy si kilka godzin pniej. Tatu, na przykad, ma budzik w gowie. Kadego ranka budzi si dokadnie za pi sidma. Wstaje i wycza budzik, ktry powinien zadzwoni pi minut pniej. Ale tylko w dni powszednie wie, kiedy musi wsta. W niedziel pi o wiele duej i wtedy nie obudziby go nawet dwik budzika. Anio Ariel rozoy rce. - Wydaje mi si, e rozmawiamy o najwikszej tajemnicy w caym wszechwiecie. - Mwie to ju kilka razy. - Mam na myli nie tylko to, co ma zwizek ze snem.

- A co jeszcze? Cecylia podcigna si wyej na poduszce i Ariel popatrzy jej gboko w oczy. - Zostalicie stworzeni z atomw i czsteczek na niewielkiej planecie we wszechwiecie. Macie skr, wosy i pi albo sze zmysw, dziki ktrym moecie przeywa otaczajcy was wiat. Ale pod tward skorup, zbudowan z tworzywa przypominajcego gips albo wapie, macie mikki mzg, ktry daje wam zdolno do spania i nienia, do mylenia i zapamitywania. Cecylia zerkna na sznurek pere, zawieszony wok greckiego kalendarza z kotami. - Mwiam ju, e nie lubi rozmw o tym, co jest w ciele. - Musimy rozmawia o duszy, Cecylio. By moe i ona tkwi w ciele, cho nie jest jego czci jak serce i nerki. Cecylia znw odwrcia si do niego. - No to mwmy o duszy a nie o sercu i nerkach. - Najbardziej tajemnicze jest to, co nazywacie pamici. Potrafisz na przykad rozpozna czowieka, ktrego widziaa kiedy dawno temu. Gdyby w wielkim miecie spotkaa tego zabawnego kelnera, ktry przez cay czas chcia cign ci za wosy, poznaaby go od razu, nawet gdyby to byo na rynku penym setek innych ludzi? - Bye take na Krecie? Skin gow. - Nie ma dla mnie znaczenia, czy jeste na dole w salonie, czy na Krecie. Przypomniaaby go sobie, prawda? - Pamitam go bardzo dobrze. Ariel usadowi si wygodnie. - Co czujesz w gowie, kiedy co pamitasz? Co si wtedy dzieje ze wszystkimi atomami i czsteczkami w twoim mzgu? Jak sdzisz, czy podrywaj si nagle i ukadaj idealnie w takiej samej pozycji jak wwczas, kiedy przeywaa to, o czym mylisz? Cecylia ze zdumienia otworzya usta. - Nigdy dotd nie mylaam w taki sposb. Ariel troch si zniecierpliwi. - Sdzisz, e kamienie na play bd pamita, jak ta plaa wygldaa dwie minuty wczeniej? - O, nie. Niczego nie zapomina si prdzej ni uoenia kamieni na play. A zreszt i tak kamienie nie potrafi niczego zapamita. - Ale atomy i czsteczki w twojej gowie potrafi zapamita, co dziao si wiele lat

wczeniej, chocia pniej napyno cae mnstwo nowych myli i wspomnie. Czy myl albo wspomnienie nie jest mniej wicej tym, czym okrelony wzr z kamykw na play wiadomoci? Cecylia prbowaa si wykrca. - Ty te pamitasz. Mwie, e pamitasz, jak dziadek mia zapalenie puc... - To prawda, ale ja nie mam duszy zeszytej z kilkuset tysicy atomw i czsteczek. - Z czego wobec tego zrobiona jest twoja dusza? - Moja dusza zrodzia si wprost z umysu Boga. Cecylia po gbszym zastanowieniu stwierdzia: - Moja by moe rwnie. Chocia skada si z atomw i czsteczek, moliwe, e i ona rwnie zrodzia si wprost z umysu Boga. Ariel nie podj tematu. - Tak czy owak, przecie nie o niebie mielimy rozmawia. - Obiecae, e mi opowiesz o niebie... - Niebo moe zaczeka, Cecylio. Poza tym rozmawiajc o duszy, mwimy o czym, co jest bardzo blisko nieba. Cecylia zapatrzya si w sufit. - Babcia twierdzi, e dusza jest boska. - Najwidoczniej jest bardzo mdr babci. - Zna Bibli i mitologi Snowego prawie w caoci na pami. - No widzisz. I znw to samo. - Co? - Wanie to, w jaki sposb moe umie co na pami, jest czci wielkiej zagadki, o ktrej rozmawiamy. Zastanawiaa si nad tym, e ludzki mzg jest najbardziej tajemnicz materi, jaka istnieje w caym wszechwiecie? - Wczeniej nie, dopiero teraz... - Wszystkie atomy, z ktrych zbudowany jest twj mzg, zagotoway si kiedy w jakiej gwiedzie. A potem w zdumiewajcy sposb poczyy si, tworzc to, co nazywacie wiadomoci. Dusza ludzka migoce w mzgu utkanym z drobniutkiego pyu, ktry rozsypa si kiedy z gwiazd na niebie. Ludzkie myli i uczucia graj na owym gwiezdnym pyle, w ktrym wkna nerwowe mog si ze sob czy na coraz to nowe sposoby... - To znaczy, e by moe w moim mzgu jest odrobina pyu z gwiazdy betlejemskiej. - Tak, i w mylach, jakie snujesz, we wszystkich twoich wspomnieniach. Cecylia prbowaa wyjrze przez okno, a Ariel mwi dalej:

- Jakie to niezwyke uczucie: by ywym mzgiem we wszechwiecie! To jakby odrbny may kosmos we wntrzu wielkiego kosmosu. Bo w twoim mzgu jest tyle atomw i czsteczek, co gwiazd i planet we wszechwiecie... Cecylia przerwaa mu: - I by moe jest tak samo daleko do moich najgbszych myli, jak do najodleglejszych gwiazd we wszechwiecie. Ariel kiwn gow. - Rnica polega tylko na tym, e mzg jest wiadom wasnego istnienia. Nieustannie ocenia wasn dziaalno. Przestrze kosmiczna tego nie potrafi. Wszechwiat nie moe podnie si i powiedzie: Jestem sob. Potrzebna mu do tego pomoc ze strony ludzi. Cecylia umiechna si triumfalnie. - Zgadzam si, e to bardzo istotna rnica. - Nie wyjania mi jeszcze, jakie to uczucie, kiedy si co pamita. - Zapomniaam. - To rwnie bardzo interesujce. - Co? - Zapomniaam. Moe w takim razie opowiesz mi, jakie to uczucie, kiedy si o czym zapomina. - Myl albo sowo po prostu znika. - Po prostu znika - powtrzy Ariel; tym razem stara si take naladowa gos dziewczynki. - Moe si jednak zdarzy, e znw si pojawi. Czasami mam to na kocu jzyka. - Na kocu jzyka? - Tak mwimy. - Nie sdziem, e jzyk ma co wsplnego z pamici. Nie chcesz chyba powiedzie, e smakujecie sowa tak samo, jak smakujecie truskawki? Cecylia si rozemiaa. - Kiedy co zapomn, wtedy mwi: Chyba wiem. Jeli nikt mi nie przeszkodzi, taka zapomniana myl czy sowo przewanie si pojawia. Dziadek twierdzi, e nigdy nie powinnimy aowa myli, ktra nam umkna... - Dlaczego? - Bo jest jak ryba, ktra nagle urwaa si z haczyka: pynie w morsk gbin i wraca jeszcze wiksza. Ariel zdecydowanie pokiwa gow.

- Wobec tego by moe oni maj racj. - Kto taki? - Niektrzy anioowie lubi mwi, e nigdy nie zdoamy poj ziemskich spraw. Ja jednak nie chciaem si podda. Zawsze staraem si do koca zrozumie, co to znaczy by czowiekiem z krwi i koci. - Nie jestem pewna, czy potrafi ci pomc, bo sama nie bardzo to rozumiem. Ariel poderwa si z ng ka. Unoszc si w powietrzu, zapyta: - Pamitasz pierwsze sowa, jakie wypowiedziaem, kiedy si spotkalimy? Cecylia musiaa si zastanowi. - Na pewno siedziae na parapecie. Ale chyba nie pamitam twoich sw. - Chyba nie pamitam... - Nie powiedziae po prostu cze czy czego w tym rodzaju? Pokrci gow; na do dug chwil zapanowaa cisza. Wreszcie Cecylia zamachaa rk. - Zaczekaj! Mam to na kocu jzyka... - Uwaam wobec tego, e powinna to wyplu, zanim znw zniknie. Usiad na parapecie tak samo jak przy ich pierwszym spotkaniu. Cecylia popatrzya na niego i owiadczya: - Zapytae, czy dobrze spaam. - Moje gratulacje! - To wcale nie byo takie trudne. - Ale byem wiadkiem niezwykego zjawiska. Spytaem, czy pamitasz co, a ty odpara, e zapomniaa. Czyli, e to znikno. Ale kiedy tego nie pamitaa, to gdzie si to podziewao? Cecylia westchna zrezygnowana. - Zgadzam si, to rzeczywicie bardzo dziwne. Czasami te nagle wpada mi co do gowy. - A skd to wpada? - Z gowy. Ariel si nie poddawa: - I gdzie wpada? Cecylia si rozemiaa: - Do gowy! - A wic z gowy do gowy. Chocia przez cay czas mwimy o tej samej gowie. Ale nie

tylko to, co widzicie i syszycie, jest zapamitywane i zapominane, a potem znw przypominane. Mzg pracuje take samodzielnie. Nazywacie to myleniem. Wyglda to troch tak, jakby wszystkie mae kamyki na wielkiej play zaczynay si przesuwa bez pomocy fal. Cecylia znw wybuchna miechem: - Usiuj to sobie wyobrazi! Pomyl tylko, co by byo, jak by nagle zaczy sobie podskakiwa! - Myl, ktra przyjdzie ci do gowy - na przykad o tym, e choinkowa gwiazda zgina mona rwnie na jaki czas odoy na bok, a pniej znw wydoby z gbi wiadomoci. To troch tak, jakby przewijaa wiadomo do tyu, eby jeszcze raz przemyle t sam myl. Wydaje mi si, e puszczacie sobie wiele powtrek ze starych myli, ktre w zasadzie ju dawno temu powinny zosta przemylane do koca. - Powiedziaabym raczej, e myl pojawia si z powrotem sama z siebie. Nie zawsze moemy decydowa o tym, co bdziemy pamita, a co zapomnimy. Czasami mylimy o czym, o czym nie chcemy myle. Kiedy indziej co nam si wyrwie, mwimy rzeczy, ktrych waciwie nie mielimy zamiaru powiedzie. Zdarzaj si z tego powodu bardzo kopotliwe sytuacje. Anio Ariel siedzia na okiennym parapecie i kiwa bezwos gow. - Niestety potwierdzaj si moje obawy - rzek wreszcie. - To znaczy...? - Macie nie tylko jedn dusz jak my. W pewnym sensie macie dwie albo nawet wicej. Jeli jest inaczej, to jak wyjanisz, e mylicie o rzeczach, o ktrych nie chcecie myle? - Nie wiem. - Takimi niechcianymi mylami musi kierowa co innego, ni wasza wasna wiadomo. To mniej wicej tak jak teatr, do ktrego idziecie, nie majc najmarniejszego nawet pojcia, jakie przedstawienie bdzie grane nastpnym razem. - Chcesz powiedzie, e dusza to teatr, a aktorami na scenie s rne myli, ktre wci si pojawiaj i odgrywaj rozmaite role? - Mniej wicej. W kadym razie w teatrze wiadomoci musi by wiele pomieszcze, a take wiele rnych scen. Wznis si z parapetu, wielkim ukiem przelecia przez pokj i znw przysiad w nogach ka Cecylii. - Czy moesz sprbowa opisa mi, co si dzieje w gowie, kiedy mylisz? - Nic nie czuj. - A czy to nie jest tak, e mie myli przyjemnie askocz? A te przykre i smutne troch

piek? - Rzeczywicie, kiedy myl o czym fajnym, to w pewnym sensie przyjemnie askocze. A smutne myli moe troch piek. Ale to nie w gowie askocze i piecze, tylko w duszy, a dusza to przecie niezupenie to samo, co gowa. - Sdziem, e wkna nerwowe przynajmniej odrobin swdz - wtrci Ariel. Cecylia popatrzya na niego troch wyzywajco. - Nie chcesz chyba powiedzie, e anioowie nie myl? - Owszem, musz to wyzna, bo anioom nie wolno kama. - Moim zdaniem posuwasz si za daleko! - Nie mylimy w taki sposb, jak ludzie z krwi i koci. Nie musimy si zastanawia, zanim znajdziemy odpowied na jakie pytanie. Wszystko, co wiemy i co moemy wiedzie, tkwi jednoczenie w naszej wiadomoci. Bg pozwoli nam zrozumie malek czstk swego wielkiego misterium, lecz nie cao. Dlatego powinnimy milcze, gdy czego nie rozumiemy. Cecylia, przemylawszy sobie wszystko po kolei, powiedziaa: - Z nami jest inaczej. Przez cay czas staramy si coraz wicej zrozumie. Nagle zdajemy sobie spraw z czego nowego. Najmdrzejsi dostaj Nagrod Nobla za swoje odkrycia, zwaszcza kiedy s one wane dla caej ludzkoci. Mniej wicej tak samo, jak ronie ciao, tak samo ronie nasza wiedza. - Ale potraficie te zapomina. W ten sposb posuwacie si dwa kroki do przodu i jeden wstecz. - Moe i tak. Ale nawet jeli o czym zapominamy to wcale nie znaczy, e to cakiem zginie. Moe si nagle pojawi z powrotem, wyskoczy jak troll z pudeka. - No i to jest wanie wielka rnica midzy ludmi a anioami. My nie wiemy, czym jest zapomnienie, a wic nie wiemy take, co to znaczy pamita. Dzisiaj nie wiem ani mniej, ani wicej ni przed dwoma tysicami lat. W tym czasie natomiast ludzka wiedza znacznie si poszerzya. Nie wszystkim anioom podoba si taka rnica. - Nie wiedziaam, e potraficie by zazdroni. Rozemia si. - To ukucie zazdroci nie jest tak bardzo gbokie. - A czy wasze myli potrafi ku gboko? Dziadek mwi czasami, e mia bardzo gbokie myli. Ariel pokrci gow. - Wszystkie nasze myli mieszcz si jakby na powierzchni naszej wiadomoci, i to

jednoczenie. Nie znamy takiej przestrzeni, w ktrej mogyby si porusza, nasza wiadomo to nie wzburzone morze, z ktrego odmtw niczym tuste ryby wynurzaj si nagle zapomniane myli. I dlatego nie znamy przyjemnoci formuowania zaskakujcych, gbokich wnioskw. - Mwie, e anioowie nie pi... - Nie, nigdy nie pimy, dlatego te nic nam si nie ni. Jakie to uczucie? - Ja nie czuj nic. - Zupenie tak, jak ja nie czuj, e unosz si w powietrzu albo e dotykam nieki... - ni to tyle co myle... albo widzie... tylko w inny sposb. A moe i myle, i widzie jednoczenie. Ale kiedy nimy, nie decydujemy o tym, co mylimy i co widzimy. - Musisz mi to wytumaczy. - Kiedy nimy, gowa myli sama z siebie. To dopiero jest prawdziwy teatr. Czasami budz si i pamitam, e nio mi si cae przedstawienie teatralne albo raczej cay film. - Ktry krcisz ty sama, bo przecie to ty odgrywasz wszystkie role. - W pewnym sensie tak. Ariel cign z oywieniem: - Moemy chyba powiedzie, e komrki mzgu wywietlaj sobie film. Jednoczenie ten sam film siedzi daleko z tyu sali kinowej i oglda sam siebie na ekranie. - Dziwnie powiedziane. Komrki mzgu wywietlaj sobie film... Mam wraenie, e widz, jak to robi. - Podczas snu jestecie rwnoczenie gwiazdami filmowymi i publicznoci. Czy to nie tajemnicze? Cecylia cofna si. - Mwienie o tym jest troch straszne. - Ale i tak to musi by ciekawe przeycie. Jeste wiadkiem fajerwerkw myli i obrazw wybuchajcych w twojej gowie, chocia nie braa udziau w odpalaniu bodaj jednej racy. Niemale bezpatny pokaz! - To rzeczywicie moe by bardzo fajne - pokiwaa gow Cecylia - ale moe te by okropne, bo nie zawsze ni si nam przyjemne sny. Czasami bywaj naprawd paskudne... Ariel by teraz peen wyrozumiaoci. - Oczywicie to przykre, e musicie si sami drczy w taki sposb. Idealne by byo, gdybycie mieli moliwo przerwania snu, ktry si wam nie podoba. W sali kinowej powinno by wyjcie awaryjne. Ale wanie dlatego, e sal kinow jest wasza wasna dusza, ktra ponadto decyduje o wyborze repertuaru, jest to absolutnie niemoliwe. Nie moecie bowiem uciec od wasnej duszy.

Nie moecie sami ugry si w ogon. A moe wanie to robicie: gryziecie si w ogon, a zaczynacie wrzeszcze i krzycze ze strachu i przeraenia? - Nie chc, eby tak byo - powiedziaa Cecylia, ogryzajc paznokcie. - Ale nie mog postanowi, e bd mi si ni tylko i wycznie przyjemne sny. Musz przyjmowa je wszystkie. Mog si obudzi po dugiej nocy i myle, e byam na Krecie. W pewnym sensie to prawda, bo we nie wierz, e jestem w miejscu, w ktrym rozgrywa si sen. Ariel przyglda si jej swoim przejrzystym, skupionym szafirowym wzrokiem. - Wanie! - Co takiego? - Zaczekaj chwil! Czy czasami ni si wam, e latacie albo e przechodzicie przez zamknite drzwi? - Tak, we nie wszystko moe si wydarzy, a przynajmniej prawie wszystko. Zreszt nie musz nawet zasypia. Nawet kiedy nie pi, moje myli mog pofrun. Mog lata wok domu albo polecie do obcych krajw. Raz nio mi si, e byam na Ksiycu. Razem z Mariann znalazymy za star mleczarni statek kosmiczny. Wystarczyo nacisn guzik i wyruszyymy w podr. Ariel znw wznis si pod sufit. Przelecia si po pokoju i w kocu usiad na krzele przy ku. - No, to jestemy w domu - owiadczy. Cecylia zrezygnowana pokrcia gow. - Nic nie rozumiem. Ariel wskaza na czoo dziewczynki i powiedzia: - W mylach moecie robi wszystko to, co anioowie potrafi robi caym sob. We nie moecie robi to samo w gowie, co anioowie w dziele stworzenia. Cecylia miaa wraenie, e wszystko jej si miesza. - Nigdy o tym nie mylaam... - Co wicej - podj Ariel. - Kiedy nicie, nic nie moe wyrzdzi wam krzywdy. Jestecie wwczas tak samo nietykalni jak anioowie. Wszystko, co przeywacie, dzieje si tylko i wycznie w wiadomoci, nie uywacie wwczas adnego z piciu zmysw. Cecylii przysza do gowy cakiem nowa myl. Wyprostowaa si i owiadczya mocnym gosem: - By moe wobec tego nasza dusza jest niemiertelna! Moe tak samo niemiertelna jak anioowie!

Ariel nie odpowiedzia wprost: - Teraz w kadym razie rozumiesz chocia troch lepiej, jak to jest by anioem. Wprawdzie rozmawialimy gwnie o yciu ludzi z krwi i koci, ale zrozumiaa te nieco lepiej niebo. Bo niebo przeglda si w ziemi. Cecylia sprbowaa jeszcze raz. - A dusza jest boska, prawda? Poniewa milcza, dosza do wniosku, e musi sprbowa jako go zatrzyma, eby nie znikn. - Obiecae, e opowiesz mi wicej - przypomniaa. - Tak, ale akurat teraz mama idzie na gr z salonu. Musz si spieszy, eby przej na drug stron zwierciada. Cecylia rozejrzaa si po pokoju. - O jakim zwierciadle przez cay czas mwisz? Ariel unis si z krzesa i stan na pododze. Powoli stawa si coraz bardziej niewyrany. Znikajc do reszty, powiedzia: - Cae dzieo stworzenia to zwierciado, Cecylio. Cay wiat jest niejasny. To wielka zagadka.

Upyno wiele dni. Anio Ariel si nie pojawia, ale na krzele przy ku Cecylii cigle siedzia kto z rodziny. Kristine przychodzia w odwiedziny, chocia zarwno mama, jak i babcia nauczyy si robi zastrzyki. Cecylia nie zawsze potrafia si zorientowa, jaki jest dzie ani nawet jaka pora doby. Kiedy miaa wicej siy, od czasu do czasu zapisywaa nowe myli w chiskim notesiku. Narty i sanki stay oparte o cian przylegajc do sypialni rodzicw. Wci bya zima i dobre warunki do jazdy na nartach. Cecylia nie miaa wtpliwoci, e wyzdrowieje, zanim stopnieje nieg. Nie chciaa czeka cay rok, eby wyruszy na tras. Nigdy nie wspomniaa nikomu o Arielu. On nie mia nic wsplnego z reszt rodziny, bo wprawdzie Cecylia pozostawaa czonkiem rodziny Skotbu, lecz bya take czowiekiem stojcym samotnie midzy niebem a ziemi. Ale gdzie on si podzia? Czy nie przyrzek, e opowie jej o niebie? I czy nie mwi, e anioowie nie kami? Chyba jej nie oszukiwa? Czyby zmusi j do wyjawienia mnstwa tajemnic o ludziach z krwi i koci, a potem si ulotni, nie dotrzymujc swojej czci przyrzeczenia?

Otworzya oczy. Niemal w tym samym momencie wesza mama i przysiada na brzegu ka. Cecylia popatrzya na ni pustym wzrokiem. - Znw kroia cebul? - mrukna. Chocia mama pokrcia gow, Cecylia stwierdzia: - Jecie stanowczo za duo cebuli. Mama pogadzia j po wosach. - Dochodzi dwunasta. Inni ju dawno si pooyli, teraz i ja sprbuj si troch przespa. - Sprbujesz si przespa? - Nie... Wezm tabletk. - Tylko si do nich nie przyzwyczajaj. - Nic takiego mi nie grozi. Cecylia podniosa wzrok. - Zastanawiam si, dlaczego jestemy tak stworzeni, e musimy spa. - To sposb odpoczywania. S tacy, ktrzy uwaaj, e potrzebujemy take snw. - Po co? Mama nabraa powietrza i zaraz ciko je wypucia. - Nie wiem. - Za to ja chyba znam odpowied. - Tak? - Wydaje mi si, e sny potrzebne s nam po to, eby si oderwa od rzeczywistoci. - Rozmylasz o dziwnych sprawach, Cecylio. - Wielu ludzi tak bardzo cierpi i pewnie niektrzy umarliby z alu, gdyby od czasu do czasu nie przynio im si co wesoego. Mama obmya jej twarz wilgotn ciereczk i woya czyst nocn koszul. - Nie przejmuj si tym, e jestem saba. Mam wraenie, e odrobin mi si poprawio. - Moe i tak... - Czy Kristine tak nie mwia? Mama zwlekaa z odpowiedzi. - Powiedziaa: poczekamy, zobaczymy. - Moe ju jutro na troch wstan. Na przykad wtedy, gdy bdziecie pili kaw... - Zobaczymy, co przyniesie nowy dzie. - Ale ju niedugo wyprbuj nowe narty. Obiecaa! - W kadym razie czekaj gotowe. Musisz wreszcie zacz uywa dzwoneczka, nawet jeli chcesz tylko, eby kto z tob porozmawia. Tatu niedugo przyjdzie posiedzie przy tobie.

- Wcale nie musi. - Ale my chcemy. - Nie przestrasz si, gdy usyszysz, e rozmawiam sama ze sob. - Czsto tak robisz? Cecylia znw podniosa na ni wzrok. - Nie wiem. Mama obja j i mocno przytulia. - Jeste najwspanialsz dziewczynk na wiecie - powiedziaa. - Bez ciebie wiat byby taki pusty. Cecylia umiechna si. - Bardzo uroczyste sowa na dobranoc. Zasna niemal natychmiast po wyjciu mamy z pokoju. Za jaki czas obudzio j stukanie w szyb. Otworzya oczy i zobaczya za oknem twarz Ariela. W zocistym wietle bijcym od ubranego drzewka w ogrodzie przypomina anioa na rosyjskiej ikonie, ktrej zdjcie widziaa w Wiedzy Ilustrowanej. A moe byo na niej dziecitko Jezus? Ariel zamacha do niej rk, a w nastpnej sekundzie da nurka przez okno i stan na pododze koo biurka. Szyba pozostaa nie naruszona. Cecylia szeroko otworzya oczy. - Chocia tak duo rozmawialimy, wci nie rozumiem, jak sobie z tym radzisz. Ariel podszed do niej i usiad na krzeseku. Dobrze, e tatu jeszcze si nie pojawi. - To nie jest takie wane - stwierdzi. - Dlatego nie ma o czym mwi. Cecylia usiada na ku, jedn nog wysuna na kodr. - Gdzie bye? - spytaa. - Miaa tylu innych goci - odpar. Cecylia potakna. - Tylko dlatego tak dugo ci nie byo? Nie odpowiedzia na pytanie. - Ksiyc jest prawie w peni - owiadczy. - Kiedy blask ksiyca zalewa onieony krajobraz, jest tak jasno, jakby w jednej czwartej by dzie. - Cudownie! Bardzo chciaabym wyj na dwr i na wasne oczy zobaczy ksiyc. - A nie moesz? - Jestem o wiele zdrowsza... - Super! Takie chorowanie w ku jest troch nudne. - Wolno mi?

Anio Ariel unis si z krzesa i zacz kry w powietrzu wok sanek i nart. - Oczywicie rodzice nie pozwol ci wyj w rodku nocy. - Ale czy ty mi pozwalasz? Z tajemnicz min pokiwa gow. Cecylia natychmiast zrzucia kodr. - Kiedy jeden z niebiaskich aniow na co pozwala, nie ma znaczenia, co powiedz inni - stwierdzia. - W dodatku cay dom pi. - Tylko krtki spacer. I musisz si ciepo ubra, eby si nie zmienia w wielk mitwk. Cecylia wstaa z ka i stana na pododze. Wcale nie chwiaa si na nogach. I ani troch nie krcio jej si w gowie. - Wyprbuj narty - owiadczya. Zaraz podesza do szafy z ubraniem. Jeszcze na pocztku listopada upewnia si, czy wszystkie zimowe ubrania s na swoim miejscu; leay na oddzielnej pce. Zdja koszul nocn i wycigna z szafy podkoszulk, rajstopy sweter, spodnie narciarskie i anorak. Znalaza te szalik i czapk, rkawiczki i skarpety z owczej weny. Ju wkrtce siedziaa na ku i sznurowaa buty narciarskie. Kiedy si z nimi uporaa, popatrzya na Ariela. - Poniesiesz mi narty? Wyszli na korytarz i przekradli si po schodach na d. Cecylia otworzya drzwi wejciowe i przepucia Ariela z nartami. Potem sama wysza i ostronie zamkna drzwi za sob. Minli stodo. Std strome zbocze opadao do strumienia i do wielkiego wierkowego lasu. Cecylia przypia narty i wsuna rce w ptle kijkw. wiato ksiyca rzucao na nieg ostre cienie. - Sprbuj zjecha na d - zapowiedziaa. - A ty raczej pobiegnij za mn, bo tak dugo na to czekaam. Ruszya. Ale anio Ariel wcale nie pobieg za ni, lecz po prostu wzbi si w powietrze i przez cay czas trzyma w pobliu. - Teraz oboje latamy - stwierdzi. - Rnica polega na tym, e ja nic nie czuj. - Jest cudownie! - zawoaa Cecylia. - Wprost anielsko cudownie! Ju na samym dole Cecylia wpada w sypki nieg i oboje wybuchnli miechem. Dziewczynka wstaa i wskazaa na wierkowy las. - Tam jest dobra trasa w stron Kruczego Wzgrza, a stamtd pikny widok na ca dolin. Ariel przez moment jakby mierzy j wzrokiem, ale trwao to zaledwie uamek chwili.

- Masz si i tak daleko? Cecylia bez wahania ruszya dalej. - Akurat teraz czuj si silna jak tur! - cieszya si. Dotara do gbokich kolein trasy narciarskiej, a Ariel kry wok niej jak latajcy pies na niedzielnym spacerze. Raz by z prawej strony to znw z lewej, czasami take po prostu bieg. - Nie zimno ci chodzi na bosaka po niegu? - spytaa. Ariel westchn zniecierpliwiony. - Nie bdziemy chyba zaczyna od samego pocztku? Cecylia si rozemiaa. - Ale to takie mieszne, kiedy si na to patrzy. Wiesz, e istniej fakirzy, ktrzy potrafi wyczy wszystkie zmysy i ani nie marzn, ani si nie parz? Potrafi nawet pooy si na macie nabitej gwodziami. - O tak, rwnie czsto bywamy w Indiach, co w Norwegii. Zagbili si w las. Trasa narciarska wia si tutaj wrd gsto rosncych drzew. Ariel od czasu do czasu skraca sobie drog i zwyczajnie przez nie przelatywa. Raz przenikn nawet przez bardzo gste zarola, dla niego byy przecie niczym kbek mgy. Na ostatnim, stromym odcinku prowadzcym na Krucze Wzgrze Cecylia musiaa podchodzi jodek, inaczej by si zelizgna. Wkrtce stanli na samym szczycie niewielkiego wzniesienia. Nie byo na nim drzew. Cecylia podniosa kijek i wskazaa na zastygy zimowy pejza, skpany w niebieskim blasku ksiyca. - Kiedy byam maa, mylaam, e to jest dach wiata - powiedziaa. - A gdy babcia opowiadaa o Odynie, ktry siedzia na tronie i rozglda si po wiecie, wyobraaam sobie, e siedzi wanie tutaj. Syszae chyba o jego krukach? - Tak, o Huginie i Muninie. To znaczy myl i pami. - Babcia mi to mwia. Bo w pewnym sensie Odyn wysya w wiat wasn myl i wasn pami. Ariel kiwn gow, a potem powiedzia co zdumiewajcego: - Pamitasz chyba, jak rozmawialimy o wewntrznym oku? Posiadaj je wszyscy ludzie, lecz najwiksze znaczenie ma ono dla niewidomych. To take pami i myl. Hugin i Munin byy wic wewntrznym okiem Odyna. Zdziwiona Cecylia szeroko otworzya buzi. Dlaczego wczeniej nie przyszo jej to do gowy? Anio Ariel podj: - Bg jest wszechwiedzcy. Poza tym moe przebywa w wielu miejscach jednoczenie.

Odyn wprawdzie tego nie potrafi, ale mia przynajmniej swoje kruki. W ten sposb i on by wszechwiedzcy. Cecylia podniosa kijek i znw wskazaa nim na dolin. - Widzisz te wszystkie zagrody? - spytaa. - Prawie w kadym domu kogo znam. Tam w dole jest szkoa... A biaa wstka, ktra wije si przez okolic, to rzeka. Nazywa si Leira. Marianna mieszka w tamtym tym domu na drugim brzegu. - Wiem o tym, Cecylio. - Z lewej strony wida wiata z Klofta, a ten szczyt w oddali to Gra Czarownic. Po przeciwnej stronie ley Jessheim. Ariel kiwn gow. - O wszystkim tym wiem. - Tam w dole wida nasz stodo, a za tym wysokim drzewem ze wiatami kawaek domu. Okno z lewej strony na pitrze to mj pokj. - Przecie tyle razy wchodziem przez to okno - przypomnia Ariel. Zawis jakie wier metra nad ziemi, tak aby podczas rozmowy patrze Cecylii prosto w twarz. Niebieskoszafirowe oczy byszczay w wietle ksiyca. - Gdyby staa teraz w swoim oknie i wygldaa na Krucze Wzgrze, mogaby zobaczy nas na szczycie - rzek. - By moe pomachalibymy do ciebie. Cecylia ze zdumienia szeroko otworzya oczy. Czy to nie troch dziwne? Przeczuwaa, e co w tym wszystkim si nie zgadza, ale nie bardzo wiedziaa, co. - Tatu w kadej chwili moe zajrze do mojego pokoju, eby sprawdzi, czy pi. Gdyby teraz wszed, przeyby szok. No, nie! - powiedziaby. - Oto ptaszek wyfrun z gniazdka! - Chcesz, ebym sprawdzi, czy pi? - A moesz? Ariel na chwil znikn i Cecylia zostaa cakiem sama gdzie midzy niebem a ziemi. Przez kilka sekund miaa wraenie, e stracia brata bliniaka. Ariel jednak zaraz zjawi si z powrotem. - Oboje pi - zapewni. - Ona ley z gow wtulon w jego kark. Nastawili budzik na czwart. Cecylia odetchna z ulg. Znw wskazaa na okolic. - Nigdy nie potrafiam zrozumie, jak to moliwe, e ksiyc daje tyle wiata. - To dlatego, e wszystko inne jest cakiem ciemne. Kiedy wiato wieci w ciemnoci, nie ginie najmniejszy promyczek.

- Ale ksiyc waciwie nie wieci sam z siebie - zaoponowaa Cecylia. - Jest tylko zwierciadem, ktremu Soce uycza wiata. Ariel uroczycie skin gow. - Waciwie Soce take nie wieci samo z siebie. Jest tylko zwierciadem, ktremu wiata uycza Bg. - Naprawd? - Nie drwibym z ciebie przed obliczem Boga. - No tak... Po prostu nigdy nie wpadabym na to, e Bg uycza wiata Socu w taki sam sposb, jak Soce Ksiycowi. Opara si na kijkach i zapatrzya w nieg. Podnisszy gow spostrzega, e Ariel si przesun. Unosi si teraz tu przed ni kilkadziesit centymetrw nad ziemi. - I tobie take Bg uycza wiata - rzek. - Take i ty jeste zwierciadem Boga. No bo czym by bya bez Soca, a czym byoby Soce bez Boga? Cecylia umiechna si szeroko. - Wobec tego i ja jestem takim maym ksiycem. - I akurat w tej chwili wiecisz na mnie. - Mwisz to w taki dziwny sposb. Wszystko staje si takie uroczyste, e ciarki przechodz mi po plecach. Anio Ariel kiwn gow. - Rzeczywicie rozmowa o niebiaskich wspaniaociach staje si do uroczysta. - Opowiesz mi teraz o niebie? - Ju zaczem. Wskaza rk na sklepienie nieba. Ksiyc wieci tak mocno, e zaledwie kilka gwiazd rysowao si niczym blade punkciki w mroku. - Przede wszystkim musisz zrozumie, e ju jeste w niebie - powiedzia. - Czy to jest niebo? - A gdzie indziej mielibymy by? Ziemia to tylko maleki okruszek w ogromnej przestrzeni niebieskiej. - Nigdy nie mylaam w ten sposb. - To Niebiaska Ziemia, Cecylio, Ogrd Edenu, w ktrym mieszkaj ludzie. Anioowie mieszkaj take we wszystkich innych miejscach. - Chcesz powiedzie: we wszechwiecie? - Albo w przestrzeni niebieskiej, ale to jedno i to samo. Cecylia znw opara si na kijkach i wbia wzrok w nieg.

- Tajemnicze - stwierdzia. - Bardzo tajemnicze. Kiedy podniosa oczy, Ariel posa jej kpice spojrzenie. - Moim zdaniem bardzo atwo to zrozumie. Cecylia zrezygnowana pokrcia gow. - Zawsze si zastanawiaam, gdzie moe by niebo - powiedziaa. - aden kosmonauta nie widzia nigdy choby cienia Boga czy aniow. - A aden z badaczy mzgu nie widzia choby cienia myli. Nie ma te badacza snw, ktry by kiedykolwiek zobaczy sen drugiego czowieka. Ale to wcale nie oznacza, e w ludzkich gowach nie ma myli czy snw. - Oczywicie... - Poza tym, kiedy we nie wrcia na wielk pla, nikt tam nie mg ci zobaczy. Mwilimy ju o tym kilka razy. - Chcesz powiedzie, e we wszechwiecie roi si od aniow? - Tak, moesz mi wierzy. Nie przypuszczasz chyba, e Bg stworzy taki wielki wszechwiat zupenie bez powodu? Poniewa my nie marzniemy ani te nie moemy si sparzy, jestemy wic w stanie przebywa na absolutnie wszystkich ciaach niebieskich. Natomiast dla ludzi z krwi i koci jedynie tu, na Ziemi, jest odpowiednio chodno i odpowiednio ciepo. W kadym innym miejscu byoby im albo za gorco, albo za zimno. Gdyby Ziemia leaa cho odrobin bliej Soca, byoby ono nieznone dla ludzkiej krwi i ludzkiej koci. A gdyby Ziemia leaa cho odrobin bliej Plutonu, natychmiast bycie zamarzli i zamienili si w posgi lodu. Anio zakrci si w powietrzu, ale zaraz znw zawis przed Cecyli moe p metra nad ziemi. - Bye na Ksiycu? - spytaa dziewczynka. Odpowiedzia od razu: - Tacz tam w balecie. - Na Ksiycu? Przytakn. - Wiele mielimy uciechy, kiedy zjawili si tam pierwsi ludzie. Widzisz, nas bya caa gromadka, lecz ani Armstrong, ani aden inny kosmonauta nas nie widzieli. Myleli, e s cakiem sami. I tacy byli dumni, bo wydawao im si, e pierwsi stanli na Ksiycu... Wiesz co powiedzia Armstrong, kiedy wysiad z pojazdu do ldowania na Ksiycu? - To ledwie jeden kroczek dla czowieka, dla ludzkoci za krok olbrzymi - odpara

Cecylia. - Wanie!. Cecylia poczua si w imieniu ludzkoci odrobin uraona, poniewa anioowie podgldali kosmonautw, ktrzy sdzili, e pierwsi staj na Ksiycu. Owiadczya: - Mam ochot napisa o tym do gazety. Najwiesze wiadomoci! Na Ksiycu roi si od aniow. Nowy radar odkrywa star tajemnic. Ariel rozemia si. - Ale moe nie syszaa o asteroidach? Cecyli uradowao to pytanie, znalaza si bowiem na pewnym gruncie. Czytaa o przestrzeni kosmicznej znacznie wicej ni wikszo jej rwienikw. W pierwszym okresie choroby przebrna przez cay wielki stos Wiedzy Ilustrowanej. - Oczywicie, e syszaam - odpara. - To takie malekie planety, ktre kr wok Soca. Ale jest ich tak duo i s takie mae, e nie maj nazw. Wiele ma tylko numer. Ariel klasn w donie. - Brawo! Wiesz wicej o niebiaskich wspaniaociach, ni sama przypuszczaa. Kiedy mam ochot poby troch sam - na przykad przez pidziesit albo sto lat - siadam wtedy na jakiej nieduej asteroidzie. Bo chocia w niebie jest wiele aniow, to asteroid jest jeszcze wicej. Po burzliwej anielskiej dyskusji w szerszym gronie spacer po malekiej planecie potrafi dziaa bardzo uspokajajco. Czasami gram w klasy, przeskakujc z asteroidy na asteroid. wietna zabawa! Cecylia dosza do wniosku, e wszystko to razem brzmi troch cudacznie. - Wydaje mi si, e kamiesz - owiadczya. Popatrzya w niebieskozielone oczy, lecz zaraz spucia wzrok. Przecie wystpia z takim powanym oskareniem! - Szkoda - odpar Ariel. - Bo aden anio nie kamie i wobec tego nie wierzysz te, e jestem anioem. - No to opowiedz mi co wicej - odpowiedziaa rozzoszczona Cecylia. - Najzabawniejsze pod socem jest podrowanie na komecie - owiadczy Ariel. - Na komecie? - Tak, na przykad na komecie Halleya. Potrzeba jej siedemdziesiciu szeciu lat na okrenie Soca, ale poniewa tor jej lotu cignie si tak daleko we wszechwiecie, to pdzi si niezwykle szybko. Podrowanie na komecie mona chyba porwna do zjedania na zjedalni. Rnica polega jedynie na tym, e nie musisz wdrapywa si na gr, eby zjecha jeszcze raz.

Cecylia pokrcia gow. - Moe i tak - przyznaa. - Sama chtnie bym si przejechaa. Ale nie wiedziaam, e anioowie s tacy skorzy do zabawy. Ariel popatrzy jej prosto w oczy: - Mwiem ci ju, e Bg stworzy Adama i Ew po to, eby mia kto biega midzy drzewami i bawi si w chowanego w wielkim ogrodzie. Bez sensu byoby przecie tworzenie takiego wielkiego ogrodu, gdyby nie byo dzieci, ktre mogyby si w nim bawi. Cecylia kiwna gow, a Ariel cign: - Nie ma sensu istnienie ogromnego wszechwiata z miliardami gwiazd, planet, ksiycw i asteroid bez aniow, ktrzy mog korzysta z tych wspaniaoci. Cecylia nie odpowiedziaa wprost: - Zgadzam si, to brzmi do rozsdnie. Ale w adnej historii biblijnej nie ma nawet sowa o tym, o czym teraz mwisz. Ariel puci jej uwag mimo uszu. Rzek co zupenie innego: - Gdyby Bg stworzy wszystko tylko po to, eby si pochwali, co potrafi, byby okropnym egoist. W przestrzeni kosmicznej istnieje okoo stu miliardw galaktyk, a w kadej z galaktyk okoo stu miliardw soc. Sama wic moesz policzy, ile jest planet i ksiycw, nie wspominajc ju o wszystkich asteroidach. I mimo e aniow te jest bardzo wielu, nie moemy si skary na to, e mamy za mao miejsca do baraszkowania. Nie moemy si te uskara na brak czasu. - Z ca pewnoci. Na zdrowie! - To my jestemy cznikami we wszechwiecie, Cecylio. Bg nigdy nie mia krukw, ktre siadywayby mu na ramionach, ale zawsze towarzyszyy Mu zastpy anielskie. Cecylia zacza kopa kijkiem w niegu. Powiedziaa: - Gdyby napisa o tym wszystkim ksik, by moe dostaby Nagrod Nobla. Albo nawet dwie. - Dlaczego dwie? - Jedn z dziedziny teologii, a drug z astronomii. Jeli oczywicie nie poczyliby ich razem. W najgorszym razie otrzymaby Nobla w dziedzinie fantazji. Naprawd sobie na to zasuye. Ariel rozemia si. - Nie zamierzam konkurowa z powanymi uczonymi. Im si wydaje, e wszystkie tajemnice przyrody mona rozwiza za pomoc mikroskopw i teleskopw. Wierz tylko w to,

co uda si zway i zmierzy. Ale oni poznaj zaledwie czciowo. Nie pojmuj, e widz wszystko jakby w zwierciadle, niejasno. Nie da si przecie zway ani zmierzy anioa. W dodatku na nic si nie zda ogldanie zwierciada pod mikroskopem, bo widzi si wyraniej jedynie wasne lustrzane odbicie. Lepiej wic puci wodze fantazji. Cecylia coraz energiczniej kopaa w niegu. - Bardzo chtnie zagraabym w klasy na asteroidach. Chciaabym te zataczy w balecie na Ksiycu albo uczepi si zabawnej komety eglujcej przez wszechwiat. Bo mwisz, e to wszystko jest w niebie... - Mhm... - Wielu ludzi uwaa, e do nieba pjdziemy po mierci. Czy to prawda? Ariel westchn ciko. - Ju jestecie w niebie. Jestecie tu wanie teraz. Uwaam, e powinnicie przesta si spiera i droczy, bo nie jest w dobrym tonie kci si wprost przed obliczem Boga. - Nie odpowiedziae na moje pytanie. - Przychodzicie i odchodzicie, odchodzicie swoj drog i przybywacie. Podobnie jest z gwiazdami i planetami. - Bla, bla, bla! Cecylia wbia kijek w ziemi. - Zocisz si, Cecylio? Wiedziaa, e anio ma racj, uznaa jednak, e wanie teraz wolno jej troch si pozoci. - Tyle mwie o tym, e ludzie s z krwi i koci. Mwie te, e nic z krwi i koci nie moe y wiecznie. Uwaam, e to bardzo niesprawiedliwe, bo sama miaabym ochot przez kilka tysicy lat pogra w klasy na asteroidach, a potem zrobi sobie trwajce par milionw lat wakacje na egzotycznej planecie w odlegej galaktyce. Dlatego bardzo jestem ciekawa, czy nam dane jest ycie wieczne. Gwatownie zakrya usta doni. Skd wziy jej si te wszystkie sowa? - Nie ma niczego, co mogoby y wiecznie - rzek Ariel. Anioowie w niebie take nie, bo anioowie nie yj, dlatego nic nie czujemy i nie dorastamy. Rozmawialimy ju o tym wczeniej. Cecylia wbia wzrok w nieg. - Gupio narzeka na to, e nie yjecie, skoro krycie sobie midzy gwiazdami i planetami przez ca wieczno. - Tak jak ty w snach krysz po odlegych plaach - odpar Ariel.

- Wyobra sobie, e cae twoje ycie jest tylko snem! Cecylia wzruszya ramionami. - Gdyby tylko ten sen trwa przez ca wieczno, a w dodatku by do przyjemny chyba wolaabym sen od ycia. A co ty by wola: ludzkie ycie przez kilkadziesit marnych lat, czy te anielskie, trwajce ca wieczno? - Ani ty, ani ja nie mielimy moliwoci dokonania wyboru, dlatego nie ma o czym mwi. Poza tym lepiej chyba mc cho jeden jedyny raz spojrze w przestrze niebiesk ni nie widzie w ogle nic. Ci, ktrzy wci nie zostali stworzeni, nie maj nawet prawa da, aby tak si stao. Cecylia przemylaa dokadnie ostatnie sowa Ariela, a potem zastanowia si nad nimi jeszcze raz. W kocu powiedziaa: - Ale moe oni woleliby w ogle nie zosta stworzeni, ni y tylko przez krtk chwil. Gdyby nie zostali stworzeni, nie wiedzieliby przecie, co ich omija. Ariel milcza. Nagle wzbi si w powietrze, patrzc w stron domu. - Ju trzecia - oznajmi. - Musimy si spieszy, zanim si obudz. Cecylia pomkna w d. Obok niej frun anio Ariel. Nic nie szkodzio, e wska cieka wia si wrd drzew, bo Cecylia zdoaa utrzyma si w trasie, a Ariel po prostu przelatywa przez pnie drzew, jak gdyby byy supami z mgy. Ju wkrtce dreptali w gr ostatniego zbocza, w stron stodoy. - Nie zdymy przej naokoo. - Nie zdymy? Ariel jednak nie mia czasu na odpowied. Mocno zapa Cecyli za anorak i unis j wysoko w powietrze. Za moment wpadli przez zamknite okno do pokoju Cecylii. Szyba bya caa jak przedtem, Cecylia rwnie. Wci jednak miaa na nogach narty. Na podog spywaa woda z topniejcego niegu. - Jak mylisz, co powiedz? - szepna z obaw wskazujc na narty i na podog. - Ja to zaatwi - owiadczy anio Ariel. Cecylia jednym ruchem odpia narty, zrzucia ubranie, nacigna koszul nocn i wsuna si do ka. Patrzya, jak anio w szalonym popiechu starannie skada jej rzeczy i chowa je do szafy. Narty i kijki ustawi przy cianie, a potem kilkakrotnie dmuchn na sprzt i na podog, a caa woda i bocko znikny. Po nocnej wycieczce w blasku ksiyca nie pozosta aden lad. - Fantastycznie - szepna Cecylia i zasna.

Otworzya oczy i zobaczya tatusia siedzcego na krzele koo ka. - Ktra godzina? - spytaa. - Sidma. - Dugo ju tu siedzisz? - Tylko par godzin... Dopiero teraz przypomniaa sobie nocn wycieczk. Rozejrzaa si po pokoju. Narty stay na swoim miejscu. Nikt nie mg nic podejrzewa. A moe to nie dziao si tej nocy? Moe od tamtej pory upyno wiele dni? Nie wiedziaa. Czua si sabsza ni kiedykolwiek. Czyby z powodu wyprawy z Arielem? - Nie za dobrze si czuj - powiedziaa. Tatu wzi j za rk. - Bo wcale nie jeste zdrowsza. - Ktry dzisiaj? Spojrza na zegarek. - Dwudziesty drugi stycznia. - Prawie miesic od wigilii. Skin gow. - Niedugo przyjdzie mama z zastrzykiem. - Z zastrzykiem... - Tak, jest w azience. - Do mam ju wszystkiego. cisn j za rk. - Nic dziwnego - powiedzia tylko. Cecylia staraa si spojrze tacie w oczy. - Kiedy dorosn, bd studiowa astronomi. - To... to bardzo ciekawe. - Kto musi si w kocu wszystkiego dowiedzie. - O czym teraz mylisz? - To ja jestem chora, tato... - No, tak. - Ale to wy nie potraficie skupi si na lekcji. Chodzi mi o to, e kto musi w kocu stwierdzi, jak to ze wszystkim jest. Duej tak by nie moe. - Naukowcy wiedz coraz wicej...

- Wierzysz w anioy? - Dlaczego chcesz to wiedzie? - A w Boga wierzysz? Tatu pokiwa gow. - Ty chyba te? - Nie wiem. Gdyby nie by taki gupi... Wiesz, e niemal na kadej asteroidzie umieci anioa? Jeli chc, mog sobie tam przyjemnie siedzie przez ca wieczno. Nie musz nawet obcina paznokci ani my zbw. Inni anioowie siedz na olbrzymich kometach, ktre w szalonym pdzie kr wok Soca. Patrz z gry na Ziemi i bardzo s ciekawi, jak to jest by czowiekiem z krwi i koci... - Teraz chyba fantazjujesz ...podczas gdy wszechmocny Bg siedzi sobie wygodnie i bawi nami jak bakami mydlanymi. I tylko po to, eby zaimponowa anioom. - Z ca pewnoci tak nie robi. - Skd moesz by taki pewien? A jeli to kawa drania? - Nie wszystko potrafimy zrozumie, Cecylio. - Syszaam to ju wczeniej... Poznajemy tylko czciowo. Widzimy wszystko jakby w zwierciadle, niejasno... - Tak, to mdre sowa. Cecylia popatrzya na ojca z rezygnacj. Miaa ochot doda co jeszcze, ale nie wiedziaa, czy starczy jej si. Jakby miaa nadziej, e tatu wycignie jej sowa prosto z gowy i nie bdzie potrzebowaa otwiera ust. - Pamitasz, jak jechalimy na Kret? Tatu sprbowa si umiechn. - Jak mgbym zapomnie? - Chodzi mi o sam lot, ty guptasie. - Pamitam nawet, e dostalimy kurczaka i saatk ziemniaczan w tamt stron, a klopsiki w sosie paprykowym w powrotnej drodze... - Nie mw o jedzeniu, tato. Chodzi mi o to, e wygldaam przez okno. Patrzyam na Ziemi. Zamilka i mylaa o tym, jak siedziaa wysoko w niebie i z gry patrzya na ziemski glob, na miasta, drogi, gry i pola. W powrotnej drodze lecieli najpierw nad chmurami, miaa wtedy wraenie, e znajduje si midzy niebem a ziemi. Do domu do Norwegii dotarli dopiero pn noc. Przy wlocie na lotnisko Gardermoen dali nurka pod t choinkow wat i otworzya si przed nimi kraina elektrycznych wiate we wszystkich kolorach.

Po duszej chwili rzeka: - Kiedy przychodzimy na wiat, dostajemy cay wiat w prezencie. Ojciec kiwn gow. Sprawia wraenie, jakby nie bardzo mu si podobao, e Cecylia chce rozmawia o tylu sprawach. - Ale nie tylko my przychodzimy na wiat. Rwnie dobrze mona powiedzie, e wiat przychodzi do nas. - To przecie prawie to samo. - Wydaje mi si, e mam cay wiat na wasno, tatusiu. Uj j teraz i za drug rk. - W pewnym sensie tak jest. - Nie tylko ten dom... i Krucze Wzgrze... i rzek... Mam te na wasno paskowy Lasithi na Krecie... i ca wysp Santoryn. Jest tak, jakbym kiedy mieszkaa w starym paacu w Knossos. Mam Soce, Ksiyc i kad gwiazd na niebie. A to dlatego, e wszystko to widziaam. Ojciec podnis dzwoneczek z nocnego stolika i mocno nim zadzwoni. Dlaczego tak zrobi? Czyby i on zachorowa? Cecylia mwia dalej: - Nikt nie moe mi tego odebra. To na zawsze pozostanie mj wiat. To bdzie mj wiat przez ca wieczno. Teraz do pokoju wesza mama. Tatu wsta z krzesa i wybieg. Pewnie tak dugo u niej siedzia, e bardzo chcia ju pj do azienki. - Cecylko? Odwrcia si do matki ze spojrzeniem wyraajcym samo tylko oskarenie. - Cecylko! - Mamo, czy nie moesz po prostu zrobi tego zastrzyku? Nie musimy o wszystkim rozmawia. Od razu dostaa zastrzyk, a potem znw musiaa zasn, bo kiedy si obudzia, na krzele przy ku siedzia Ariel. Czua si teraz o wiele lepiej ni przy rodzicach. Moe zdrowiaa od samej obecnoci anioa? - Dobrze spaa? - zapyta. Cecylia podniosa si i usiada na brzegu ka, spojrzaa w okno i zobaczya, e na dworze jest jasno. - Dzie - powiedziaa. - Czasami wszystko mi si krci.

Ariel rzek z tajemnicz min: - Ziemia nieustannie krci si w koo. Cecylia rozemiaa si, nie bardzo rozumiaa dlaczego, lecz akurat w tej chwili wydao jej si bardzo pokrcone, e ziemski glob krci si w koo. - Kto kiedy mwi, e wiat jest scen teatraln. A zatem to scena obrotowa. - Oczywicie - przywiadczy Ariel. - Ale pewnie nie wiesz, dlaczego. Cecylia wzruszya ramionami. - Waciwie to nie ma adnego znaczenia, bo ja nie czuj, eby si krcio. Jeli o mnie chodzi, to ta karuzela mogaby wirowa jeszcze prdzej. Pomyl tylko, gdyby tak byo... nastayby cikie czasy dla wszystkich lunaparkw na wiecie. Ariel wznis si z krzesa, wolno przefrun przez pokj i przysiad na biurku. Z gry popatrzy na Cecyli. - Ziemia krci si po to, eby wszyscy ludzie na niej mogli patrze w przestrze kosmiczn na kad stron nieba. W ten sposb bez wzgldu na to, w jakim miejscu na wiecie mieszkacie, moecie zobaczy prawie wszystkie gwiazdy i ca reszt, ktra si tam znajduje. - Nigdy o tym nie mylaam. Stanowczo pokiwa gow i podj: - Wszystko jedno, czy mieszkacie w Jessheim czy na Jawie, nawet maleki strzp niebiaskich wspaniaoci nie moe by przed wami ukryty. Byoby to okropnie niesprawiedliwe, gdyby jedynie poowa ludzi na Ziemi moga poczu na twarzach promienie Soca, a poowa, na przykad, nie widziaaby bodaj skrawka Ksiyca. Zarwno Soce, jak i Ksiyc nale do wszystkich ludzi na Ziemi. - Czy naprawd dlatego Bg wprawi w ruch tego bka? - Jasne, ale nie tylko z tego powodu. - Opowiadaj dalej. - Zrobi to take po to, aby anioowie w niebie mogli widzie cay ziemski glob niezalenie od tego, na ktrym z cia niebieskich si znajduj. O wiele atwiej jest obserwowa planet, ktra si krci, ni tak, ktra zwraca si do ciebie tylko jednym policzkiem. Cecylia uznaa, e Ariel da si zbytnio ponie zapaowi. Usta mu si nie zamykay, zacz nawet macha nogami. - Chyba mwiem ci, e mamy rentgenowski wzrok, ale raczej nie wspomniaem, e mamy te wzrok teleskopowy. - Czy to znaczy, e moecie obserwowa ludzi na Ziemi, nawet jeli sami siedzicie na jakiej idiotycznej planecie gdzie daleko w kosmosie?

- Wanie. Tam na grze nie dzieje si nic, o czym warto by mwi. Ale kiedy ju usadowimy si wygodnie na tej idiotycznej planecie i skierujemy wzrok na Ziemi, moemy oglda niebiaski teatr bez wzgldu na to, czy sceny rozgrywaj si na Krecie, czy w Klofta. - Niebiaski teatr? Kiwn gow. - Ziemski glob, Cecylio! Ludzkie ycie na Ziemi jest jak nie koczca si sztuka teatralna. Przybywacie i odchodzicie. Raz, dwa, trzy, odchodzisz ty... Cecylia na kilka sekund znieruchomiaa na brzegu ka. W kocu owiadczya: - To szyte zbyt grubymi nimi. - Mocno kopna krzeso. - Jeli taka jest prawda, to okropnie niesprawiedliwe. Ariel wyglda na troch przygnbionego, ale nie na tyle, by przesta macha nogami. - Wobec tego wicej o tym nie mwmy - rzek. - Nie wiem, czy w ogle mam ochot na rozmow. Na moment Ariel przesta macha nogami. - Jeste rozgoryczona, Cecylio. - I co z tego? - Wanie dlatego tutaj jestem. - Po prostu nie mog pogodzi si z faktem, e wiat nie jest stworzony chocia troch inaczej - powiedziaa Cecylia ze wzrokiem wbitym w podog. - Ju o tym rozmawialimy. Jestem pewien, e wiele razy zdarzao si, e prbowaa narysowa co adnego, ale wychodzio ci to troch inaczej, ni zamierzaa... - Na og tak bywa. I wanie to jest takie ciekawe: e nie wiem dokadnie, co mi wyjdzie. - Ale to znaczy, e nie jeste wszechmocna wobec tego, co rysujesz. Cecylia milczaa. Dopiero po dugiej chwili owiadczya: - Gdybym zamierzaa co narysowa i wiedziaabym, e to, co narysuj, bdzie ywe, nie braabym owka do rki. Nie miaabym odwagi obdarzy yciem czego, co nie potrafioby si broni przeciwko tym wszystkim gorliwym kredkom. Anio wzruszy ramionami. - Bez wzgldu na wszystko narysowane przez ciebie figurki poznawayby tylko czciowo, nie zobaczyyby twarz w twarz. Cecylia westchna ciko. - Te twoje tajemnice zaczynaj mi dziaa na nerwy.

- Szkoda. Bo nie taki by mj zamiar. - Jaki gupiec powiedzia, e najwaniejsze pytanie to: by albo nie by. Prawd mwic, coraz bardziej si z nim zgadzam. Albo z ni, ale ty mwie, e pe i takie rzeczy nie s wane w wiecie duchowym. - By albo nie by - powtrzy Ariel. - Dobrze powiedziane, bo nie ma stanu poredniego. - Chodzi mi o to, e jestemy na ziemi tylko ten jeden raz. I nigdy wicej tu nie wrcimy! - Wiem, e jeste bardzo chora, Cecylio. Przerwaa mu: - Ale nie wolno ci pyta, co mi dolega. Nikomu nie wolno o tym mwi, nawet anioom w niebie. - Chciaem tylko powiedzie, e przybyem tu, eby ci pociesza. - Pociesza i rozmiesza! - prychna. Ariel w trakcie rozmowy unis si z biurka i zacz kry po pokoju. Cecylia owiadczya: - Kiedy si zestarzej i w kocu umr, chyba znw stan si dzieckiem. I bd ya w niebie tak jak wy. Wszyscy bdziemy mniej wicej jak kruki Odyna. To chyba bardzo przyjemne... - Tak ci si wydaje? - spyta Ariel. - Tak ci si wydaje? Tak ci si wydaje? Ty przecie musisz to wiedzie! Unis si w powietrzu przy ku, zasaniajc stary naszyjnik z pereek i grecki kalendarz z kotami. - O, nie - rzek zdecydowanie. - Zarwno ziemia, jak i niebo to tak wielka tajemnica, e ani ludzie na ziemi, ani anioowie w niebie nie potrafi jej poj. - Wobec tego rwnie dobrze mogabym rozmawia z tatusiem albo babci. Ariel kiwn gow. - Oni take tkwi w jakim miejscu wielkiej tajemnicy Boga. Cecylia popatrzya na niego. - Spotkae Boga? To znaczy osobicie? - Siedz teraz twarz w twarz z niewielkim Jego skrawkiem. Bo patrzc i rozmawiajc z jednym z Jego najmniejszych dzieci, patrz i rozmawiam z Nim. Cecylia powiedziaa po namyle: - Jeli tylko w ten sposb mona si spotka z Bogiem, troch trudno bdzie utrze Mu nosa.

Ariel nie mg powstrzyma si od miechu. - Przecie to on sam utarby sobie nosa! W pokoju zapada kompletna cisza. Anio Ariel podj dopiero po chwili: - Kiedy skarysz si, e Bg jest gupi, to by moe Bg sam si oskara. A moe zapomniaa, co powiedzia, kiedy wisia na krzyu? Rzeczywicie; wprawdzie babcia ostatnio czsto czytaa jej Bibli, ale akurat ten fragment wypad Cecylii z pamici. - Powtrz! - Boe mj, Boe mj, czemu mnie opuci? Cecylii rozjanio si w gowie. Nigdy wczeniej o tym nie mylaa. Bo przecie jeli Jezus by Bogiem, to znaczy e Bg rozmawia sam ze sob, kiedy wisia na krzyu. By moe rozmawia te sam ze sob w ogrodzie Getsemani, gdy mwi do swoich uczniw. Nie chciao im si nawet czuwa, kiedy go pojmano. - Boe mj, Boe mj, czemu mnie opuci? - powtrzya. Ariel podfrun bliej. Popatrzy jej w oczy swym szafirowym wzrokiem i powiedzia: - Powtarzaj to, Cecylio. Powtarzaj raz po raz. Bo rzeczywicie co we wszechwiecie si nie zgadza. Co w tym wielkim rysunku nie wyszo. Cecylia staraa si zebra myli. - Naprawd nie wiesz, co jest po drugiej stronie? - spytaa. Ariel pokrci bezwos gow. - Widzimy wszystko jakby w zwierciadle. Teraz miaa moliwo spojrzenia przez tafl lustra na drug stron. Nie mog cakiem wyczyci zwierciada, bo wtedy wprawdzie zobaczyaby wicej, ale nie mogaby duej widzie siebie. Popatrzya na niego zdumiona. - To bardzo gboka myl - stwierdzia. - I gbiej w krew i ko nie da si wej. Krew i ko to pytka woda. Cay czas widz piasek i kamienie na dnie. - Naprawd? - Krew i ko to nic innego, jak ziemia i woda. Ale Bg tchn w was take swego ducha. Dlatego jest w was co, co jest Bogiem. Cecylia zrezygnowana rozoya rce. - Nie wiem, co mam powiedzie - stwierdzia. - Mogaby sobie pogratulowa... - Nie mam urodzin!

Ariel pokrci gow. - Mogaby sobie pogratulowa, poniewa jeste czowiekiem, ktremu dane jest uczestniczy w zdumiewajcej podry wok gorejcego Soca w przestrzeni niebieskiej. Moga przey okruch wiecznoci. Zajrzaa we wszechwiat, Cecylio! Moga zobaczy co poza kartk, na ktrej zostaa narysowana. Ujrzaa wasny wielki majestat w ogromnym niebiaskim zwierciadle. Ariel przemawia tak podniosym tonem, e Cecylia niemal si wystraszya jego sw. - Wydaje mi si, e nie moesz ju powiedzie ani jednego jedynego sweczka. Chyba wicej nie znios. - Jeszcze tylko jedno! - powiedzia na sam koniec. Zajrza jej w oczy, jego spojrzenie byo bardziej przejrzyste i gbsze ni Morze Egejskie. - Wszystkie gwiazdy kiedy spadn. Ale gwiazda to tylko maa iskierka z wielkiego ogniska na niebie... W nastpnej chwili znikn, a Cecylia najwidoczniej od razu zasna. Kiedy si obudzia, przy ku siedzieli mama, tatu i babcia. - Wszyscy tu jestecie? Pokiwali gowami. Mama zwilya jej usta chusteczk. - Gdzie Lasse? - Poszed z dziadkiem na ywy. - Chciaabym porozmawia z babci. - Czy tatu i ja mamy wyj? Cecylia przytakna. Wyszli oboje po cichu. Babcia wzia j za rce. - Pamitasz, jak opowiadaa mi o Odynie? - spytaa Cecylia. - Oczywicie. - Mia dwa kruki, siedziay mu na ramionach. Kadego ranka leciay w wiat, eby sprawdzi, co si tam dzieje. Potem wracay do Odyna i opowiaday mu, co widziay... - Teraz ty mi opowiadasz - stwierdzia babcia. A poniewa Cecylia nie dodaa ju nic wicej, podja: - Ale w pewnym sensie to sam Odyn kry po wiecie. Chocia spokojnie siedzia na swoim tronie, mg fruwa po wiecie na skrzydach krukw. Kruki maj przecie doskonay wzrok... Cecylia jej przerwaa. - To wanie chciaam powiedzie...

- Co takiego? - Chciaabym mie takie dwa kruki. Albo przynajmniej by jednym z nich. Babcia mocniej cisna j za rce. - Nie musimy teraz o tym mwi. - W dodatku zaczam zapomina, co mi opowiadaa - westchna Cecylia. - Moim zdaniem wszystko wietnie pamitasz. - Mwia, e robimy si smutni, kiedy co jest pikne? Czy moe raczej pikni, kiedy co jest smutne? Babcia milczaa, ciskaa tylko Cecyli za nadgarstki i patrzya jej w oczy. - Pod kiem ley notatnik - powiedziaa Cecylia. - Moesz go wyj? Babcia pucia jej jedn rk, nachylia si i wyja chiski notesik. Znalaza te czarny flamaster. - Napiszesz co? - poprosia Cecylia. Babcia pucia teraz i drug rk. Cecylia zacza dyktowa: - Widzimy wszystko jakby w zwierciadle, niejasno. Czasami moemy zajrze przez lustro i zobaczy odrobin tego, co jest po drugiej stronie. Gdybymy cakiem wyczycili zwierciado, zobaczylibymy o wiele wicej. Ale wtedy nie moglibymy ju widzie siebie... Babcia podniosa wzrok znad notatnika. - Czy to nie gboka myl? - spytaa Cecylia. Babcia kiwna gow, a po policzkach spyny jej zy. - Paczesz? - spytaa Cecylia. - Tak, moje dziecko, pacz. - Dlatego, e to takie pikne, czy takie smutne? - I to, i to. - Jest jeszcze co. - Mw, mw. - Gdybym miaa co narysowa i wiedziaabym, e to, co narysuj, stanie si ywe, nie wziabym owka do rki. Nigdy nie odwayabym si obdarzy yciem czego, co nie mogoby si broni przeciw wszystkim tym gorliwym kredkom... W pokoju zapada cisza. Z domu te nie dobiega aden dwik. - Co o tym mylisz? - spytaa Cecylia. - Pikne... - Moesz napisa co jeszcze? Babcia cigle pakaa, ale si nie sprzeciwiaa.

- Zarwno ziemia, jak i niebo s tak wielk tajemnic, e ani ludzie na ziemi, ani anioowie w niebie nie mog jej poj. Ale co we wszechwiecie si nie zgadza. Co nie wyszo w caym wielkim rysunku. Cecylia popatrzya na babci. - Jeszcze tylko jedno. Babcia kiwna gow i Cecylia podyktowaa: - Wszystkie gwiazdy kiedy spadn. Ale gwiazda to zaledwie maa iskierka z wielkiego ogniska na niebie.

Pewnego popoudnia Cecyli obudzi drozd piewajcy na dworze. Przy ku siedziaa mama. - Dlaczego okno jest otwarte? - spytaa Cecylia. - Na dworze jest ciepo, prawie wiosennie. - Cay nieg ju znikn? - O, nie. - A ld na rzece? - Nie jest ju taki bezpieczny. Cecylia pomylaa o Arielu. Ostatnim razem mwi tak uroczycie. Czyby dlatego, e zdradzi jej wszystkie tajemnice dotyczce niebieskich spraw? Bez przerwy kto przy niej teraz by. Pewnego wieczoru Cecylia poprosia, by zostawiono j na noc sam. Przy ku siedzieli akurat oboje rodzice. - Ktre z nas bdzie tutaj przez cay czas - zapewni tatu. - Dlaczego? Milczeli, wic Cecylia dodaa: - Jeli co si stanie, mog zadzwoni dzwoneczkiem. Tatu pogadzi j po wosach. - Nie wiadomo, czy bdziesz miaa si. - Mog wysa anioa, ktry was obudzi. Mama i tatu popatrzyli po sobie. - Nie mylicie chyba, e zamierzam zwia? Ojciec tylko pokrci gow, ale mama powiedziaa: - Siedzimy przy tobie tak jak wtedy, kiedy bya malutka. - Bo nagle si przestraszylicie, e piskl wyfrunie z gniazda? W kocu jako ich zmusia, eby wyszli z pokoju. Kiedy obudzia si nieco pniej, Ariel

siedzia na parapecie. - Jeste taka liczna, kiedy pisz - powiedzia. - Ale nie chc rozmawia. Chc wyj na dwr! - Masz do si? - I to jeszcze ile! Musz popatrze na rzek, zanim puszcz lody. Ariel westchn. - Bdzie sporo zamieszania z ubraniem. - Ale ja musz wyj - powtrzya. - Dobrze, tylko na krtki spacer. Pomg jej znale zimowe ubranie w szafie. - Dzisiaj wemiemy sanki - owiadczya zdecydowanie. - Pierwszy raz bd jedzi na sankach - umiechn si Ariel. - W kadym razie pierwszy raz w tym roku - dodaa Cecylia. Kiedy si ubraa, na chwil stanli przed pk z ksikami i ogldali kolekcj kamieni. - Pochodz niemal ze wszystkich krajw na wiecie - powiedziaa Cecylia. - Kady kamyk to maleki kawaeczek ziemi. - Maleki kawaeczek ziemi - powtrzy Ariel. Wskaza na motyla, ktrego Cecylia dostaa od Marianny. - On chyba nie? Dziewczynka nie odpowiedziaa, tylko wsuna broszk do kieszeni anoraka. - Teraz motyl pofrunie - owiadczya. - Pofrunie! - przedrzeni Ariel. - Teraz motyl pofrunie. - Najpierw musisz sprawdzi, czy wszyscy pi. Arielowi rozbysy oczy. - Pjdziemy razem? Wyszli na korytarz. Zostawili sanki przy schodach, a potem zakradli si do sypialni rodzicw. Drzwi byy otwarte. Stanli obok siebie tu za progiem, Cecylia przyoya palec do ust. - Pst - szepna. W pokoju byo prawie cakiem ciemno, tylko przez okno wpadao troch wiata z latarni nad drzwiami stodoy. Mama i tatu leeli przytuleni do siebie. - Zgodzisz si ze mn, e kiedy pi, wygldaj jak mae dzieci? - szepn Ariel. Cecylia kiwna gow. - Ciekawa jestem, co im si ni...

Korytarzem przeszli do pokoju Lassego. Na pododze rozsypany by cay komplet klockw lego. Cecylia musiaa stpa bardzo ostronie, eby ich nie podepta. Ariel po prostu unosi si kilka centymetrw nad podog. Cecylia poczua, jak bardzo kocha swego maego braciszka. Musiaa otrze zy z oczu. Czy to nie dziwne, e kiedy si kogo kocha, do oczu napywaj zy? W ostatnich tygodniach spdzaa tak mao czasu z Lassem. Chopiec sta si jej prawie obcy. Zabrali sanki i po cichutku zeszli po schodach na d. - Dziadek i babcia mieszkaj w tym ssiednim domku - szepna Cecylia. Anio Ariel kiwn gow. - Ale teraz babcia pi na sofie w salonie. Zajrzeli tam - i rzeczywicie: babcia spaa w ubraniu, nakryta jedynie kocykiem. Cecylia wiedziaa, e babcia ostatnio kilkakrotnie nocowaa na kanapie. Mama mwia, e babcia nie moe znie chrapania dziadka. Babcia natomiast twierdzia, e musi pomaga mamie w robieniu zastrzykw. - To najlepsza babcia na wiecie - szepna. - Wiem - odszepn Ariel. - Nie tylko dlatego, e jest moj babci. To naprawd najlepsza babcia na wiecie. - Najlepsza babcia - przedrzenia Ariel. - Najlepsza babcia na wiecie. Wyszli na schodki i zamknli za sob drzwi wejciowe. Na zewntrz powitaa ich mrona, zimowa noc. Niebo byo roziskrzone gwiazdami, dajcymi jedn sm wiata dziennego. Ksiyc tej nocy nie wieci i przez to gwiazdy wida byo jeszcze wyraniej. Tylko w cakowitej ciemnoci mrok przewodzi wszystkie promienie. Cecylia pobiega przez podwrze, cignc za sob sanki. Babcia przywizaa do nich gruby sznurek. Mama uwaaa, e si z tym nie spieszy, wic Cecylia z babci zrobiy to w tajemnicy. Z podwrza dugie agodne zbocza opaday prawie do samej rzeki. Cecylia od razu usiada na sankach. Ruszajc odwrcia si do Ariela i zawoaa: - Jeli chcesz si przejecha, to si pospiesz! Ariel usadowi si tu za ni. nieg by zlodowaciay, wic szalonym pdem pomknli w d zboczy. Sanki zatrzymay si dopiero przy gstych zarolach na brzegu rzeki. Cecylia gono si miaa. - Pobilimy rekord! - zawoaa. Wstaa i odwrcia si do Ariela.

- Czy to nie byo przyjemne? - Na pewno - odpar z zasmucon min. - Ale ja nic nie czuem. - Przejdziemy teraz przez rzek - zdecydowaa Cecylia. Zacza przedziera si przez zarola, a wesza na ld. - Nie dostaam yew - powiedziaa. - Ale i tak nic straconego. Pucia sanki i zacza si lizga na butach, a za ni Ariel boso. Musia mie bardzo gadkie stopy, bo wykona kilka wspaniaych piruetw jak zawodowy ywiarz. Nagle usyszeli trzaski i zgrzyty w lodzie. Cecylia pospiesznie przeskoczya na drugi brzeg, zdezorientowany Ariel za ni. Obejrzeli si za siebie i zobaczyli, e ld popka. Na wielkim kawaku kry na rodku rzeki stay sanki. - Ojej! Sanki! - zawoaa Cecylia. Wicej tumaczy nie musiaa, bo Ariel ju ruszy. Cecylia przypuszczaa, e pofrunie nad rzek i zanurkuje po nie z powietrza, lecz on, zbliywszy si do brzegu, maszerowa dalej po krze. Chwilami szed te po wodzie. Zaraz by ju z powrotem z sankami. Cecylii nie bardzo mogo si to pomieci w gowie, ale wydawao si, jakby sanki unosiy si nad wod, mniej wicej tak jak sanie witego Mikoaja, cignite w powietrzu przez renifery. - Fantastyczne! - wykrzykna. Zdecydowanym ruchem uja sznurek sanek i zaproponowaa: - Odwiedzimy Mariann! Pobiegli pod gr do tego domku. Cecylia nie bya tu od kilku miesicy. Przed witami Marianna kilka razy przychodzia do niej w odwiedziny, ale od tamtej pory upyno ju wiele tygodni. Stanli przed domem przyjaciki. Cecylia nacisna klamk wejciowych drzwi. Byy zamknite. - Nie dostaniemy si do rodka - stwierdzi Ariel. - Ja mgbym przez nie przej, ale moim zdaniem raczej nie powinnimy robi tego oboje. Cecylia umiechna si chytrze. Ruszya w stron szopy i gestem daa zna Arielowi, by szed za ni. - Wiem, gdzie ley klucz - oznajmia z dum. Znalaza go od razu pod pust puszk po farbie. Dawniej si zdarzao, e tyle samo czasu spdzaa u Marianny, co w domu na Skotbu. Otworzya drzwi do domu, po cichutku weszli do rodka. eby dosta si do pokoju

Marianny, musieli przej przez salon. Cecylia zapalia kinkiet na cianie. Ariel szed za ni krok w krok jak modszy braciszek. Ostronie uchylia drzwi do pokoju. Marianna spaa, dugie, rude wosy rozsypay si po poduszce. Cecylia przez cay ten czas czua si szczliwa i wolna jak ptak, ale na widok Marianny w oku zakrcia jej si za. Moe dlatego, e przyjacika spaa, a moe dlatego, e tak dugo jej nie widziaa? - Paczesz? - spyta Ariel. - Tak, pacz... Marianna zacza si krci w ku, wygldao na to, e w kadej chwili moe si obudzi. Ariel pocign Cecyli za anorak. - Musisz si z ni teraz poegna! Cecylia otworzya kiesze anoraka i wyja malekiego motyla. Pochylia si ostronie i pooya go na pododze przy ku Marianny. - Dlaczego to zrobia? - spyta Ariel. - Przecie wanie od niej go dostaa. Wzruszya ramionami. - E, mnie si na pewno ju nie przyda. Przyjacika za moment usiada na ku, ale oni ju szli przez salon. Zamknli za sob drzwi wejciowe i Cecylia odniosa klucz do szopy. Potem usiedli na saneczkach i zjechali kawaeczek do rzeki. Sanki si zatrzymay i Ariel zaraz unis si w powietrze. Kry wok dziewczynki jak nic nie waca lalka. Cecylia take czua si troch jak w stanie niewakoci. Siedziaa na sankach wpatrzona w gwiadziste niebo. - To jest wieczno - westchna. - Albo niebo - powiedzia anio Ariel. - Albo przestrze niebieska. - Albo wszechwiat - podja Cecylia. - Albo kosmos - doda Ariel, oboje byli teraz bliscy miechu. - Albo przestrze kosmiczna! - Albo przestworza! - Albo rzeczywisto! - Albo po prostu wiat. - Albo Wielka Zagadka! - wykrzykna Cecylia na koniec. Ariel z powag pokiwa gow.

- Dziecko pozbawione rodzicw ma wiele imion. - Dziecko pozbawione rodzicw? Jeszcze raz kiwn gow. - Wcale nie ukochane dzieci maj wiele imion. Wiele imion maj podrzutki, dzieci, ktre znajduje si na schodach. Te, o ktrych nie wiadomo, skd si wziy. Te, ktre unosz si w pustej przestrzeni. - To jest wieczno - powtrzya Cecylia. Anio Ariel opad na sanki obok niej. - Najwyraniej wida to w rodku nocy. Cecylia obrcia si w jego stron i powtrzya to, co raz ju kiedy powiedziaa, tym razem z naciskiem na kad sylab: - Jestem tutaj tylko ten jeden raz. I nigdy wicej nie wrc. Ale anio Ariel pokrci gow. - Jeste w wiecznoci. A ona wraca przez ca wieczno. Zeszli na brzeg rzeki i patrzyli, jak woda popycha wielkie kaway kry dalej w dolin. Rzeka, ktra cicho i spokojnie spaa przez ca zim, nagle zacza wydawa gniewne dwiki. Doszli a do mostu i ruszyli na drugi brzeg. Na rodku mostu Ariel wskaza na wod i zapyta: - Jak dokadnie nazywa si ta rzeka? - Jak dokadnie nazywa si ta rzeka? - powtrzya. - Tyle razy ju ci to mwiam. Nazywa si Leira. Kiwn gow. - Bardzo adna nazwa, i taka ziemska, zawsze przywodzi mi na myl glin. Ale w niebiaskim zwierciadle nawet to, co najbardziej ziemskie, staje si troch niebiaskie. - Nic z tego nie rozumiem. - Leira... - powtrzy Ariel. Umiechn si tajemniczo. - Widzisz wszystko jakby w zwierciadle, niejasno. Cecylia wzruszya ramionami. Ariel spyta: - Potrafisz przeczyta Leira wspak, jak w lustrzanym odbiciu? Upyn moment. - Ariel! - wykrzykna Cecylia. - To bdzie Ariel! Dumny pokiwa gow. - Zawsze doskonale czuem si w tej dolinie.

Cecylia nie ukrywaa zachwytu. Po drodze do Skotbu wiele razy odchylaa gow i patrzya na wszechwiat. Nagle zobaczyli spadajc gwiazd. Ariel podnis do do ust i powiedzia: - Gwiazda spada. - Gwiazda spada - powtrzya Cecylia. Przypomniaa jej si stara gwiazda na choink, ktra nagle znikna. Czy Ariel nie przyzna kiedy, e wie, gdzie ona jest? Cignc za sob sanki przy pokonywaniu ostatniego odcinka ku czerwonej stodole na Skotbu, odwrcia si do niego i zapytaa: - Pamitasz, mwiam ci o starej choinkowej gwiedzie, ktra w tajemniczy sposb gdzie si zapodziaa? Twarz Ariela miaa niezgbiony wyraz. - Nie jest wcale pewne, e to takie tajemnicze. - Wanie! - odpara Cecylia. - Bo ty dobrze wiesz, gdzie ona jest. Poczua, e jest jej zimno. Co Ariel mia na myli mwic, e to wcale nie takie tajemnicze? I jeli przez cay czas wiedzia, gdzie jest gwiazda, to dlaczego jej tego nie zdradzi duo wczeniej? Dotarli na podwrze. - Chod tutaj! - Anio Ariel wskaza za stodo. Tu przy cianie stodoy wystaway spod niegu gazie zwidego drzewka. Prawie wszystkie igy ju opady, a te ktre zostay, miay jasnobrzowy kolor. Wida byo wyranie, e drzewko przeleao pod niegiem ca zim. Teraz, kiedy nieg zacz topnie, gazki wyoniy si spod niego. - To zeszoroczna choinka! - wykrzykna Cecylia. Przypomniao jej si, e razem z tatusiem zostawili j wanie w tym miejscu prawie rok temu. Ariel kopn kilka razy nog w niegu i wycign spod niego choink. Wtedy Cecylia zobaczya star gwiazd. Wci bya umocowana do czubka drzewka. e te wczeniej o tym nie pomylaa! Nikomu nie wpado do gowy, e przed wyniesieniem drzewka zwyczajnie zapomnieli zdj gwiazd! Zwida choinka wygldaa smutno i niepocieszenie. Przypominaa Cecylii czarn pla na wyspie Santoryn. Tylko gwiazda bya taka jak przedtem. Zima w niczym jej nie zaszkodzia. Wcale si nie zniszczya.

Anio Ariel pochyli si i dotkn gwiazdy palcem. Zacza wieci, jakby popyn przez ni prd. - Jaka cudowna! - zachwycia si Cecylia. Gdy tylko Ariel odsun palec, gwiazda zgasa. - Zrb to jeszcze raz! - poprosia. Posucha. Wystarczyo, by ledwie tkn gwiazdy a znw zapona, wiecc na Cecyli, Ariela, cian stodoy i zaspy niene wok. Ariel machn rk, dajc zna Cecylii, e musz dosta si do domu, do pokoju, zanim kto si obudzi. Tym razem take pomg jej pooy si do ka. Ustawi sanki przy cianie idealnie tak, jak stay poprzednio, a potem dmuchniciem oczyci pokj z wody i bota. Cecylia zasna, gdy tylko przyoya gow do poduszki. Obudzia si i zobaczya tatusia i babci. - Noc? - spytaa. Tatu skin gow. Trzyma j za rce, podczas gdy babcia zwilaa jej usta. - Wiem, co si stao ze star gwiazd na choink - szepna. Tatu i babcia popatrzyli na siebie. - Z gwiazd? - powtrzy tatu. Kiwna gow. - Ley za stodo. Zapomnielimy j zdj przed wyrzuceniem choinki. Zanim Cecylia zasna, popatrzya na babci i powiedziaa kilka sw tak gono i wyranie, jak tylko zdoaa. Odczytaa je, jak gdyby pochodziy z wiersza, ktrego kiedy nauczya si na pami: - Wcale nie ukochane dzieci maj wiele imion. Wiele imion otrzymuj podrzutki, te dzieci, ktre znajduje si na schodach, te, o ktrych nie wiadomo, skd pochodz. Te, ktre unosz si w pustej przestrzeni. Cecylia obudzia si gwatownie i szeroko otworzya oczy. Odwrcia si w stron siedzcego przy ku tatusia. Trzyma w doniach star gwiazd na choink. Nie bardzo wiedziaa, dlaczego tak si dzieje, ale ogromnie j ucieszyo, e jej uwierzyli. Naprawd poszli za stodo i znaleli gwiazd tam, gdzie ona sama bya noc z anioem Arielem. - Znalelicie j tam, gdzie mwiam? - wymamrotaa; sowa wypowiadaa z wielkim trudem. Tatu pooy gwiazd na kodrze.

- Skd wiedziaa, e wci jest na choince? - szepn. Cecylia sprbowaa si umiechn. - Powiedzia mi to jeden z aniow Boych. - Znalelimy j dokadnie tam, gdzie mwia. - Ale nie potraficie sprawi, eby zawiecia. To potrafi tylko Bg. Do pokoju wsuna si mama z babci, zjawi si take dziadek. Zapewne stali na korytarzu i weszli, kiedy usyszeli, jak Cecylia opowiada o aniele, ktry jej pomg. Popatrzya na nich. Umys miaa o wiele janiejszy, od wielu dni tak si nie czua. Gdyby tylko nie bya taka saba... Przy ku stay dwa krzesa. Mama usiada, babcia i dziadek stali za ni, nie spuszczajc oka z Cecylii. Z caej czwrki tylko babcia si umiechaa. - Chciaaby zobaczy si z Lassem? - spytaa mama. Cecylia skina gow. Babcia przyprowadzia chopca, musiaa popycha go przed sob, tak si wstydzi. - Cze - powiedzia. - Cze, Lasse. Popatrzya na niego. - Jak ci idzie jazda na mininartach? - Dobrze... Nikt wicej si nie odzywa, wic Cecylia sprbowaa powiedzie co zabawnego: - Musisz posprzta w swoim pokoju, baaganiarzu. Wszyscy si umiechnli, chocia waciwie w sowach Cecylii nie byo nic miesznego. Nikt poza ni sam nie wiedzia, e odwiedzia noc brata w jego pokoju. - Ld na rzece pka - dodaa. Pokiwali gowami. Zapada cisza. Cecylia miaa wraenie, e ostatnie sowa brzmi jej w uszach jeszcze dugo po tym, jak je wypowiedziaa. Ld na rzece pka... Ld na rzece... - Pomyle tylko, e znalelimy star gwiazd na choink - odezwaa si babcia. Wszyscy poszlimy za stodo. Wszyscy poszlimy za stodo. e te naprawd tak zrobili! Wszyscy. Grzebali w niegu jak Cecylia i Ariel. - Ale gorczkowego motyla nie znajdziecie - owiadczya z dum. - Polecia w wiat.

Mama poderwaa si z krzesa i zrobia kilka krokw. Czyby chciaa szuka motyla na pce z ksikami? Ale babcia j powstrzymaa. - Tonei - Daa znak, eby mama usiada. Znw przez dugi czas nikt si nie odzywa. Cecylii bardzo dziwne si wydawao, e ma tak jasn gow, a mimo to chce jej si tylko spa. - Chyba zaraz zasn - powiedziaa. - Do widzenia... tym razem...

Kiedy obudzia si nieco pniej, okno byo otwarte, a na krzesach przy ku nikt nie siedzia. Wkrtce przez otwarte okno wlecia anio Ariel. Usiad na biurku. Cecylia podniosa si z ka i stana na pododze. - Znw przyszede? Nie odpowiedzia wprost na jej pytanie. - Przelecisz si ze mn? - Przecie ja nie umiem lata - rozemiaa si Cecylia. Anio Ariel westchn zniecierpliwiony. - Najwyszy czas skoczy z tymi gupstwami. Po prostu chod tutaj. I Cecylia podesza do Ariela. Wzi j za rk i wylecieli przez otwarte okno. Unosili si nad stodo, nad ca okolic. By wczesny poranek tu przed wschodem soca, ktry mia rozpocz kolejny zimowy dzie. - Cudownie! - cieszya si Cecylia. - Anielsko cudownie! Latanie okazao si jeszcze wspanialsze, ni sobie wyobraaa. Patrzya na ostre wierzchoki sosen i czua askotanie w odku. Kiedy podniosa gow, moga widzie okolic na wiele kilometrw we wszystkie strony. Pokazaa Arielowi Gardermoen, Wzgrze Czarownic, jezioro Hurdal i Mjosa. W oddali widziaa te Oslofjord i daleko, daleko morze. Kryli wysoko ponad Kruczym Wzgrzem. Z powietrza przypominao niedu gow cukru. - Teraz jestemy jak kruki Odyna - powiedziaa. - To prawda - zgodzi si anio Ariel. - I gdy przysidziemy na prawej rce Boga, opowiemy Mu o wszystkim, co widzielimy. Nieco pniej wlecieli przez otwarte okno z powrotem do pokoju i usiedli na parapecie

tak jak Ariel, kiedy si zjawi pierwszy raz. Oboje popatrzyli na ko. Cecylii wcale to nie zdziwio, e widzi sam siebie z jasnymi wosami rozsypanymi na poduszce. Na kodrze leaa stara choinkowa gwiazda. - Naprawd licznie wygldam, kiedy pi - stwierdzia. Ariel mocno uj j za rk. Popatrzy na ni i zapewni z powag: - Jeszcze pikniejsza jeste, kiedy tu siedzisz. - Ale ja tego nie mog zobaczy, bo jestem teraz po drugiej stronie lustra. Dopiero na te sowa Ariel puci jej rk. - Przypominasz przepiknie ubarwionego motyla, ktry sfrun z rki Boga. Cecylia rozejrzaa si po pokoju. Wziutka smuga porannego soca pada na biurko i na podog. Pod kiem kilka promykw znalazo drog do chiskiego notesika. Zalniy jedwabne nitki.

Vous aimerez peut-être aussi